niebywałe suwałki nr 1/2011

12
miesięcznik, nr 1/2011, cena 1 zł www.niebywalesuwalki.pl Karp, który nie „zamula” s. 6 Kultura i sztuka instant s. 3 W pogoni za pasją s. 8 Zgarnij nagrody s. 10 znajdź nas na facebooku : )

Upload: niebywale-suwalki

Post on 09-Mar-2016

233 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Pierwszy numer miesięcznika kulturalno-społecznego.

TRANSCRIPT

Page 1: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

miesięcznik, nr 1/2011, cena 1 zł www.niebywalesuwalki.pl

Karp, który nie „zamula”s. 6

Kultura i sztuka instants. 3

W pogoni za pasjąs. 8

Zgarnij nagrodys. 10

znajdź nas na facebooku :)

Page 2: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

2 grudzień 2011

OD REDAKCJICzy Suwałki są Niebywałe? Naszym zda-niem są i dlatego też oddajemy w Państwa ręce nowy miesięcznik o tematyce społecz-no-kulturalnej. Mamy zamiar pisać o po-zytywnych, ciekawych inicjatywach, które gromadzą ludzi, mobilizują ich do działa-nia, podejmowania dialogu i aktywności. Nie znaczy to wcale, że będziemy uprawiać „propagandę sukcesu” – chcemy po prostu „filtrować” informacje, których ilość przy-prawia o zawrót głowy, a tematyka pewnie i o depresję. Z całą odpowiedzialnością pod-jęliśmy się trudnego zadania promowania sukcesów i osiągnięć – tego typu informa-cje nie są przecież popularne, nie sprzedają się dobrze, poza tym wyszukiwanie „plusów dodatnich” to prawdziwa sztuka.

W pierwszym numerze przeczytacie Państwo trochę o konsumeryzmie, o po-szukiwaniu wyższej jakości życia. Będzie to jednak tylko przyczynek do dalszej dyskusji. Zaprezentujemy też historie ludzi związa-nych z Suwałkami i Suwalszczyzną, którzy w dziale „W pogoni za pasją” opowiedzą swoje niebywałe historie. Przeniesiemy

Państwa do świata kuchni, gdzie gwiazdą patelni będzie w tym numerze „świątecz-ny karp, który nie zamula” (zaprezentowa-ne przepisy dostępne są również na naszej stronie – www.niebywalesuwalki.pl w wersji wideo). Przeczytacie też Państwo o kryzy-sie, ale z przymrużeniem oka. Będzie też o magii świątecznej i nagrodach do wygra-nia.

W kolejnych numerach chcemy zamiesz-czać artykuły o życiu miasta i ludziach, któ-rym przyszło w nim mieszkać. Zapraszamy do współtworzenia miesięcznika i strony internetowej – www.niebywalesuwalki.pl, na której przeczytacie Państwo informacje o najistotniejszych sprawach bieżących (w gazecie ukazującej się co miesiąc nie będzie-my przecież publikować aktualności).

Życzymy Państwu Wesołych Świąt i wszelkiej pomyślności. Być może pająk* na okładce, wykonany przez młodzież i in-struktorkę Danutę Straszyńską z GOK-u w Nowince, będzie miał w tym swój udział.

Iwona Danilewicz

*Pająki pełniły przecież funkcje nie tylko dekoracyjne, były też symbolem urodzaju i szczęścia. Na Boże Naro-dzenie wieszano je zazwyczaj w świętym kącie.

REKLAMA

fot.

Mar

cin

Mar

czak

Page 3: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

3grudzień 2011

niebywalesuwalki.pl

Suwalczanie są wybredni. Na żadnym koncercie ani na żadnym wernisa-żu nie było chyba dotąd tylu osób, co

na otwarciu nowych marketów. W starciu z promocją, okazją, bonem, zniżką, tłokiem na parkingu i wyrywaniu sobie koszyków praktycznie nie mają szans wydarzenia z dziedziny kultury i sztuki. Nasze świątynie konsumpcji gromadzą za to codziennie ta-buny sterowanych reklamą „pielgrzymów”, którym ciągle mało produktów i usług. Centra handlowe od dawna są już miejscem spotkań, spacerów, a nawet rodzinnych obia-dów. Napędzany sztucznie konsumeryzm na ogromną skalę staje się powoli normą.

Socjolog Agnieszka Taper tłumaczy, że handel nie znosi pustki. Markety nigdy nie przestaną kusić ofertami, a już na pewno nie przestaną o sobie przypominać. Sklepy tego typu to bezpieczna przestrzeń, peł-na wabików dla klientów. Miejsce, w któ-rym traci się poczucie czasu. Spacer z ko-szykiem wchodzi w nawyk bardzo szybko, tak jak i popołudnia przed telewizorem. Tu do głosu dochodzi nasze wygodnictwo. – Z tym zjawiskiem nie da się walczyć – do-daje socjolog. W erze, gdy wszystko staje się towarem, a produkty przebiera się, ogląda i porównuje, nic nie stoi na przeszkodzie, by kulturę i sztukę traktować jak kolejny pro-dukt – przyjmując ją bezrefleksyjnie lub nie przyjmując wcale. Znam ludzi, którzy nigdy nie byli na wystawie. Twierdzą, że to nie dla nich – nie rozumieją sztuki, nie interesuje ich, jest nudna. Nie są przez to ani gorsi, ani lepsi. Koncerty to co innego (temat disco polo i pochodnych pomińmy). W tym przy-padku frekwencję wydarzeń kulturalnych w mieście ratują Dni Suwałk i Suwałki Blu-es Festiva. Alternatywną inicjatywą koncer-tową jest od pewnego czasu Suwalskie Ucho Muzyczne, ściągające do Suwałk wykonaw-ców, którzy nie należą do mainstreamu.

Cudze chwalimy, swego nie znamy? Do tego miejsca, w którym „nic się nie dzieje” – jak mówią tutejsi, przybywają ci, którzy marketów i kultury masowej mają dość. Z warszawskiej Katedry Mody i z Berlina do bednarza z Gruszek i tkaczki Sabiny Knoch

przyjeżdżają studenci i ich wykładow-cy – projektanci mody. Szukają inspiracji u przedstawicieli starszego pokolenia, chcą dotrzeć do tradycji, są zafascynowani wzor-nictwem (więcej na naszej stronie www.nie-bywalesuwalki.pl w artykule – „Z warszaw-skiej katedry mody do bednarza z Gruszek). Innych „kręci” zdrowa żywność – wytwór-ców takowej mamy wszak pod dostatkiem, co – przy odpowiedniej promocji – może stać się prawdziwym atutem regionu (szcze-góły w serwisie – w tekstach dotyczących inicjatywy Slow Food Vigrensis i Lokalnej Grupy Rybackiej „Ryby gęsiego na suwalski stół”)

W Suwałkach jest wielu ludzi z inicja-tywą, pomysłem, zapałem, którzy często pozostają w cieniu. Dla nich i o nich mają

być „Niebywałe Suwałki”. Zapraszamy do współpracy tych, którzy wierzą, że realizacja inicjatyw służących rozwojowi społeczności lokalnej ma sens. Mądrzy ludzie mówią, że zmiany warto zacząć od siebie i my mamy właśnie taki zamiar. Zamiast narzekać na sytuację, postaramy się uczynić ją bardziej znośną. Nie będziemy jednak stronić od trudnych, istotnych, a być może czasem i inspirujących tematów. Chcemy opisywać rzeczywistość, a nie ją oceniać, chcemy też szukać pozytywnych aspektów i możliwości. Światełko w tunelu zawsze się znajdzie. Li-czymy, że przyjmiecie Państwo „Niebywałe Suwałki” z zainteresowaniem.

Iwona Danilewicz

O wysiłku intelektualnym, wrażliwości i budowaniu tożsamości piszą Halina Łazar-ska, kierownik Gminnego Ośrodka Kultury w Nowince i Halina Mackiewicz z Regional-nego Ośrodka Kultury i Sztuki w Suwałkach.

W poszukiwaniu i odkrywaniu siebieWiele ośrodków i domów kultury, zajmu-je się upowszechnianiem kultury poprzez animację społeczno – kulturalną. W swym założeniu propagują zespół działań, których cel stanowi kształtowanie życiowej orienta-cji, rozwijanie wrażliwości, zdolności i zain-teresowań jednostek oraz grup społecznych. Rezultatem owych działań jest wyższa ja-kość życia, wykraczająca poza wymiar egzy-stencji bytowej.

Współczesny model edukacji kultural-nej stanowi szerokie spektrum działań, jest bardzo zróżnicowane pod względem zain-teresowań odbiorców. Ma to wytyczony cel: zainteresować jak największą grupę odbior-ców. Obecne tempo przemian i świat, który jest dla współczesnego człowieka „global-ną wioską” coraz trudniej jest odnaleźć się „przeciętnemu odbiorcy”. Coraz trudniej jest być w pełni świadomym uczestnikiem cywilizacyjnych przemian. Człowiek nie posiada już tożsamości stałej i pojmowanej w kategoriach odrębności i ciągłości, dlatego też ważną rolę odgrywają w owych okolicz-nościach placówki kultury, które propagują ideę powrotu do swych korzeni. Inicjując działania mające na celu kontynuację i pie-lęgnację rodzimych tradycji. Jako wieloletni działacz kultury obserwuję pozytywne zja-wisko powszechnego udziału w zajęciach np .wytwarzania ozdób związanych z plastyką obrzędową, inicjowane są działania doku-mentacji, badań etnograficznych i wiele innych akcji mających na celu „ocalenie od zapomnienia to co jeszcze z kultury ludowej pozostało. Jest wiele zespołów regionalnych, które przez wiele lat swej działalności zgro-madziły potencjał pamięciowy swych człon-ków, odtwarzają już zapomniany śpiew, gwarę i widowiska obrzędowe.

W swej refleksji chciałabym zwrócić uwagę na głębszą analizę problematyki upowszechniania dziedzictwa kulturowego i kształtowanie tożsamości w ciągle zmie-niającej się rzeczywistości cywilizacyjnej. Współczesny człowiek powinien być „re-fleksyjnym praktykiem u swych korzeni”. Dbam o swe tradycje, kultywuję swe dzie-

Kultura i sztuka najlepiej instant

Każdy by chciał pracować 500 metrów od domu. Chodzić do pracy pieszo, wpadać do domu na drugie śniadanie, po pracy uprawiać z dziećmi ogródek i razem gotować kolację. Ale z punktu widzenia PKB lepiej jest, jeżeli pracuje pan 50 kilometrów od domu. Wtedy masę czasu i pieniędzy pochłaniają dojazdy. Żywi się pan oczywiście na mieście. [...] Z dziećmi siedzi płatna opiekunka, ogródkiem musi się zajmować ogrodnik. A w dodatku chętnie bierze pan nadgodziny, albo drugą pracę, bo wciąż brakuje panu na to wszystko pieniędzy. [...] A przecież kiedy [...] całe nasze życie zostanie sprowadzone do zarabiania i wyda-wania pieniędzy, staniemy się najbardziej nieszczęśliwymi, najbardziej samotnymi i absurdalnymi stworzeniami na świecie.

Zygmunt Bauman („Niezbędnik Inteligenta”, grudzień 2004 r.)

Page 4: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

4 grudzień 2011

niebywalesuwalki.pl

dzictwo kulturowe, ale stale poszukuję ana-lizy i oceny swych działań, zadaję nieustan-nie pytanie: „po, co to robię?”. Po co uczę się wyrabiać garnki, zapoznaję się z ginącymi zawodami moich przodków? Są to pytania, której odpowiedź znajdziemy w problema-tyce kształtowania tożsamości. To właśnie owa „tożsamość u swych korzeni ”będzie owocowała plonem pełnym zbiorów w po-staci nieustannego rozwoju nastawionego na podmiotowość jednostki. Znajdziemy tu odpowiedź na pytanie – „kim jestem? ”, czego w życiu oczekuję od siebie i innych? Pełny rozwój przez całe życie i nieustan-ne odkrywanie siebie. Przygotowanie do odbioru rzeczywistości w każdej sytuacji, świadomym i w pełni odpowiedzialnym za siebie i innych. Człowiekiem o bogatej em-patii, wrażliwości i tolerancji. Wyjątkową indywidualnością. Świadomym jaką drogą powinienem kroczyć. Człowiek ugrunto-wany w swej tożsamości kroczy przez życie bez lęku. Dziedzictwo kulturowe i dbałość o tradycje, pozwalają współczesnemu czło-wiekowi być świadomym uczestnikiem i odbiorcą cywilizacyjnych przemian. Moja refleksja dotyczy teoretycznego wprowa-

dzenia do propagowania idei kształto-wania tożsamości człowieka w oparciu o dziedzictwo kulturowe na jakim wyrasta. W kolejnych artykułach chciałabym ob-razowo przedstawić jakie znaczenie od-grywa tożsamość w relacjach społecznych w oparciu o fakty, moje spostrzeżenia i do-świadczenia. Życzę wszystkim czytelni-kom ciągłego odkrywania siebie w oparciu o kształtowanie swej tożsamości.

Halina Łazarska

Sztuka do koszykaJesteśmy w okresie gonitwy za prezentami, dekoracjami, stroikami, girlandami. Wyrosły nam nowe supermarkety, domy handlowe, a co za tym idzie dużo przestrzeni do po-konywania z przysłowiowym koszykiem. Plastikowy design otacza nas niepodzielnie, dlatego nie ma miejsca na coś co nie jest tu-zinkowe i powtarzalne. A jeżeli pojawia się informacja, że w promocji jest konewka i nie ważne czy w pojęciu estetycznym jest ładna czy brzydka – kupujemy ją, bo liczy się tylko to, że jest w niższej cenie. Zanika w nas po-trzeba estetyki, to jest taka, jaką mieli pierwsi jaskiniowcy, malujący swój świat

w grotach skalnych. Ta potrzeba przez wieki kształtowała człowieka, była jego wiernym doradcą i wizjonerem.

Ucieszył mnie ostatnio fakt, że na wysta-wy do galerii w Suwałkach przychodzi mło-dzież zachęcana przez swoich nauczycieli i wychowawców. Jest to zaledwie kil-ka procent osób zainteresowanych sztuką współczesną. Konsumpcyjne podejście do życia ogarnęło nasze serca i umysły. Brak świadomości i przygotowania do odbioru współczesnej sztuki, spowodował anomalie w przestrzeni: człowiek – odbiorca, człowiek – artysta. Sztuka współczesna wymaga od oglądającego wysiłku myśli i wyobraźni, a to nie zawsze idzie w parze. A zatem edukacja plastyczna, jeżeli nie będzie prowadzona już od przedszkola, to za kilka czy kilkanaście lat zabraknie nam odbiorców w muzeach i galeriach sztuki.

Swoje rozważania o sztuce chciałabym zakończyć życzeniami. Niech nie zaniknie w nas potrzeba wyższości ducha nad mate-rią, a sztuka stanie się Państwu bliższa, bo jeżeli nie ona, to co po nas zostanie?

Halina Mackiewicz

Redakcja: „Niebywałe Suwałki”, ul. Energetyczna 10, 16-400 Suwałki, www.niebywalesuwalki.pl

Wydawca: Agencja Wydawniczo-Reklamowa „Media Service”, ul. Energetyczna 10, 16-400 Suwałki, tel. +48 724 668 626, +48 663 905 477, e-mail: [email protected] naczelna: Iwona DanilewiczNakład: 5000 egzemplarzy

Projekt graficzny, skład i łamanie: Jan Czerniecki, www.cyjan.netDruk: Drukarnia Helios s.c., ul. Lipowa 41a, 16-400 SuwałkiZdjęcie na okładce: Marcin Marczak – www.photomim.com (bardzo dziękujemy też modelce, której na wyraźną prośbę nie wymieniamy z imienia i nazwiska)Przy tworzeniu numeru współpracowali: Halina Łazarska, Halina Mackiewicz, Paweł Bydelski, Mariusz Kalinowski, Marcin Marczak, Bartosz Żyliński, izkos, Luneria

REKLAMA

STOPKA REDAKCYJNA

Page 5: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plZMIEŃ SWOJE WNĘTRZE

5grudzień 2011

Święta Bożego Narodzenia to czas szczególny w naszych domach, ale i kulturze. Dekorowaniem domów na

święta zajmowały się nasze babki i prabab-ki. Polski folklor fascynuje różnorodnością i barwnością – każda ozdoba była wykony-wana ręcznie, przez to indywidualna i nie-powtarzalna. Dekoracje zachwycały kolo-rami, paradnością i materiałami, z których były wykonane.

Obecna moda na dekoracje bardzo różni się od tej sprzed lat. Teraz asortyment skle-pów jest bardzo zróżnicowany – kolorowe lampki, którymi można rozświetlić prawie wszystko, imitacje iglaków, bombki i łańcu-chy, stroiki na stoły, krzesła, ściany, okna itd.

Zawrót głowy gwarantowany. Od czego więc zacząć planowanie dekoracji domu? Wybierzmy najpierw kolor lub kolory prze-wodnie. Jeśli w naszym mieszkaniu prze-ważają kolory ciepłe, skłońmy się do koloru złotego, czerwieni, pomarańczu. Jeśli nasze mieszkanie jest chłodne, niech kolory de-koracji zdominuje niebieski, granat, biel, srebro. Cała dekoracja, łącznie z choinką, powinna spójnie łączyć się z kolorystyką i formą ozdób. Następnym krokiem powin-no być zaplanowanie zakupów, przy czym uwzględnić powinniśmy nasz budżet.

Łatwiej będzie nam stworzyć listę, wie-dząc, co chcemy ozdabiać. Wianek na

drzwiach zaprasza Święta Bożego Narodze-nia do domu już od progu, ten symbolicz-ny element przy wejściu możemy zastąpić przedmiotem, który kojarzy nam się z zimą i świętami, małym akcentem, jak wstążka czy gałązka świerku. Małe dzwoneczki gra-jące na wietrze wprowadzą klimat kolęd.

Zanim goście wejdą do pokoju gościnne-go, powinni poczuć atmosferę świąt już od progu. Wstążki, suszone kwiaty, girlandy i gałązki jodłowe przyczepione do poręczy schodów lub ram drzwi, zrobią miłe wraże-nie. Pamiętajmy o odpowiednim zapachu – świąteczna świeca może być dodatkową ozdobą, a lampion dekoracją świetlną. Ko-lędy i muzyka świąteczna stworzą wspaniałą atmosferę.

Okna są zwykle największą ozdobą po-koju. Możemy więc zainwestować w cały świąteczny zestaw zasłon, firan, a także ob-rus, podkładki, bieżnik, poduszki, a nawet „sukienkę” na krzesło z tej samej tkaniny, co stworzy spójną całość oraz nada nutę ele-gancji i smaku. Jeśli jednak nie ma już czasu lub funduszy na zamawianie tylu elemen-tów, po prostu powieśmy jednolitą zasło-nę i podwiążmy ją grubą taśmą, zawieśmy drobne ozdoby świąteczne na zasłonkach, mogą to być gotowe kokardy lub też wyko-nane przez nas samych np. papierowe płatki śniegu. Na stole połóżmy kolorową organ-

zę, pomarszczoną lub wygładzoną, a na jej końcach zawiążmy kokardy lub zawieśmy bombki. Wszystkie większe przedmioty udekorujmy świątecznymi kokardami.

Warto przez moment zatrzymać się, wy-łączyć główne światła i poczuć magię na-stroju, który stworzyliśmy. Święta przeminą, a dekoracje trafią do pudełek, jednak barwy i zapachy tworzące nastrój świątecznych dni często pozostają w naszej pamięci przez cały rok, układając się w pełen ciepła obraz rodzinnego domu. Drogi sercu, bo niepo-wtarzalny. Tak więc życzę samych przemy-ślanych decyzji i wielu grudniowych wie-czorów spędzonych w rodzinnym gronie, np. przy przygotowywaniu ozdób w rodzin-nym gronie, tak jak robiły to nasze babcie.

Cykl porad wnętrzarskich jest dostępny na stronie www.niebywalesuwalki.pl

Świąteczne wnętrze

fot.

Mar

cin

Mar

czak

Page 6: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plGOTOWANIE

6 grudzień 2011

Podróż po krainie nowych smaków to prawdziwe wyzwanie. Połączenie tra-dycji i eksperymentów nie jest wca-

le zbrodnią kulinarną. Skoro nawet znani kompozytorzy motywy tradycyjnych pieśni wykorzystywali do tworzenia nowych utwo-rów, to dlaczego tej praktyki nie przenieść do kuchni? Kuchnia i muzyka mają ze sobą wiele wspólnego – do tworzenia dzieł jed-nej i drugiej sztuki potrzeba i trochę talentu, i trochę wyobraźni. My wykorzystamy wi-gilijnego karpia do przyrządzenia dań, które

zadziwią nawet tych, którzy uważają, że ta ryba trochę „zamula”.

Kulinarny cykl na łamach „Niebywałych Suwałk” inaugurujemy karpiem w kilku wa-riacjach i daniami z boczniaka. Dla Czytel-ników „Niebywałych Suwałk” gotuje Michał Grnyo z Ulicy Smacznej, przy której mieści się Slow Food Vigrensis oraz Państwo Tere-sa i Stanisław Wasilewscy, którzy w Wierz-biszkach rządzą królestwem boczniaka. Przepisy wideo (dla tych bardziej opornych lub bardziej ciekawskich) znajdują się na na-szej stronie internetowej – www.niebywale-suwalki.pl.

Karp grający na nutę kapusty z żurawi-ną, miodem i orzechami Składniki (1 porcja):2 fileciki z karpia w soku z cytryny (dzwonko karpia przekrojone na pół) olej rzepakowy zimnego tłoczenia (najlepiej z Lipówki)główka czosnkusólpieprzoreganogarść kiełków (mix: soczewica, fasolka mung, brokuły, cieciorka)masło z Filipowagarść orzechów laskowychszałwiapietruszkamała główka kapustyimbir miódżurawina

kasza kuskus (pół szklanki) – zalewamy ją wrzątkiem z odrobiną masła, soli i pieprzu do smaku oraz niewielką ilością posiekanej pie-truszkikilka brukselek (ugotowane w wodzie z do-datkiem oleju rzepakowego zimnego tłoczenia, który leżakował wcześniej z pieczonymi pomi-dorami)

Karpia „kąpiemy” w soku z cytryny. Na zimną patelnię wlewamy olej rzepakowy (najlepiej naturalny z Lipówki), a następnie wrzucamy nieobrany czosnek przekrojony na pół oraz świeże oregano. Czekamy aż patelnia się rozgrzeje. Smażymy karpia na delikatnym ogniu. Wraz z kiełkami doda-jemy na patelnię 2 łyżki masła z Filipowa oraz wcześniej ugotowane brukselki i świeżą szałwię. Siekamy garść orzechów laskowych, które następnie dorzucamy do karpia. Tak przygotowaną rybę wstawiamy do piekarni-ka nagrzanego do 170 st. C.

W czasie, gdy ryba się dopieka, przygo-towujemy podstawę z kapusty. Wycinamy solidny plaster kapusty (z głąbem, żeby kapusta się nie rozpadła). Na patelni roz-grzewamy 2 łyżki masła z Filipowa i doda-jemy łyżeczkę drobno tarkowanego imbiru, kapustę oraz łyżkę miodu. I na sam koniec smażenia dorzucamy żurawiny. Plaster ka-pusty przenosimy delikatnie na talerz. Kar-pia wyciągamy z piekarnika i wykładamy na kapustę. Wcześniej przygotowaną kaszą kuskus posypujemy rybę. Całość możemy delikatnie udekorować żurawiną.

REKLAMA

Pana Karpia wigilijne wariacje

Page 7: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plGOTOWANIE

7grudzień 2011

Nie karp to zwykły, lecz tatar prawdziwy

Składniki (1 porcja):brukselki ugotowane w wodzie z olejem rze-pakowym zimnego tłoczenia, w którym leża-kowały pieczone pomidory, z dodatkiem soli, cukrufilety z karpiaimbirświeża szałwiaświeże oreganokopereksólpieprzpatisonydodatki: prażone żyto

Karpia kroimy w kosteczkę, a następnie skrapiamy cytryną. Dodajemy odrobinę tarkowanego imbiru oraz szałwię, oregano i koperek (składniki muszą być poszatkowa-ne). Do smaku dodajemy odrobinę pieprzu i soli. Mieszamy wszystkie składniki.

W nalewce wiśniowej prażymy namo-czone wcześniej w wodzie żyto. Będzie to doskonały dodatek do tatara z karpia. Danie podawać z patisonem lub cukinią.

Brzuszki karpia ogniem skropioneSkładniki (1 porcja):mix płatków owsianych ziarna pszenicy i żyta4 ząbki czosnkusólpieprzoliwa z Lipówkipomarańczapieczone pomidoryser śmietankowy z Wiżajnkwaszona cukiniarukolamiód

Wyfiletowane brzuszki z karpia obficie skrapiamy sokiem z cytryny. Do gotują-cej się wody z oliwą z zimnego tłoczenia z Lipówki wsypujemy mix owsiankowy oraz ziarna pszenicy i żyta. Dodajemy odrobinę soli i pieprzu.

Pieczone pomidory kroimy w paseczki. Obieramy pomarańczę, żeby móc wyciąć z niej fileciki. Plaster sera z Wiżajn kroimy np. w trójkąty, a cukinię w słupki. Przygo-towujemy rukolę do dekoracji. Do owsianki

dodajemy pokrojone pomidory i odrobinę posiekanego czosnku oraz pokrojoną natkę pietruszki.

Na patelni rozgrzewamy olej i kilka ząb-ków czosnku, estragon. Brzuszki z karpia wyjmujemy z soku cytrynowego i układamy na rozgrzanej patelni, dodajemy sól i pieprz. Pod koniec grillowania karpia dodajemy na patelnię plasterek schłodzonego masła z „Rospudy” z Filipowa. Na patelnię wlewa-my też łyżkę miodu.

Mix owsiankowy i rukolę umieszczamy wewnątrz kieliszka do wina. Rybę układamy na stopce kieliszka. Kawałków pomarańczy i patisonów kwaszonych z liściem dębu uży-wamy do dekoracji. Miodowy sos z patelni łączymy z wysokoprocentowym alkoholem i podpalamy. Ostrożnie polewamy płonącym sosem karpia na kieliszku. Wrażenie gwa-rantowane.

Pierożki z boczniaka

Wersja I. Farsz: 500 g świeżych boczniaków, 1 cebula, ząbek czosnku, 1 lub 2 łyżki tartej bułki, sól, pieprz do smaku.Drobno pokrojone grzyby, cebulę i roztarty zą-bek czosnku usmażyć na oleju, przyprawić do smaku, wymieszać i wystudzić.Ciasto: 500 g mąki, 1 szklanka gorącej wody, szczypta soli.

Do miski wsyp mąkę i sól, dodaj powoli gorącą wodę i mieszaj widelcem, następnie zagnieć ciasto. Ciasto należy dobrze wy-robić, żeby nie kleiło się przy wałkowaniu. Przykryć talerzykiem i odstawić, żeby wy-studziło się. Ciasto cienko rozwałkować, pokrajać w kwadraty lub powycinać kół-ka, nałożyć farsz i zlepić. Gotować 5 min w osolonej wodzie.

Wersja II. Ciasto pierogowe: 4 szklanki mąki, 2 łyżeczki soli, 2 łyżeczki oleju, około 2 szklanek ciepłej wody.Farsz: 1 słoik litrowy suszonych grzybów, 1 kg kiszonej kapusty, 1 marchewka, 1 pietruszka, sól i pieprz, 3 łyżki oliwy, 3 cebule, pokrojone w kosteczkę.

Grzyby opłukać, zalać zimną wodą i od-stawić na 6 godzin lub na noc. Następnego

dnia zagotować, dodać obraną marchew-kę, pietruszkę i gotować aż będą miękkie. Pod koniec gotowania doprawić solą i pie-przem. Kapustę ugotować do miękkości z dodatkiem soli, dokładnie odcisnąć. Grzy-by, marchewkę i pietruszkę odcedzić, zacho-wując wywar, np. do zupy grzybowej. Bardzo dobrze odcisnąć z wody i razem z kapustą zmielić w maszynce do mięsa o bardzo du-żych oczkach, ok. 1 cm średnicy. Jeśli nie masz maszynki, grzyby i warzywa można drobno pokroić na desce. Na patelni na oli-wie usmażyć cebule, dodać do farszu. Skład-niki farszu dobrze wyrobić, łącząc wszystkie składniki, doprawić solą i pieprzem.

Mąkę przesiać na stolnicę, zrobić w niej wgłębienie, dodać sól i olej. Stopniowo do-dając ciepłą wodę, wyrabiać ciasto, zagar-niając mąkę do środka wgłębienia. Ciasto wyrabiać aż będzie miękkie i elastyczne, przez około 15 minut. Przykryć ścierecz-ką. Nastawić wodę na gotowanie, posolić. Ciasto podzielić na 2 części, rozwałkować na placki. Małą szklanką wycinać kółecz-ka, na środek nakładać farsz, składać na pół i zlepiać brzegi. Pierogi gotować przez oko-ło 3-5 minut. Podawać ze smażoną na oleju pokrojoną cebulą

Kapusta z boczniakiem Składniki:300 g średnio kwaśnej kapusty kiszonej, 50 g suszonych boczniaków (mogą być inne grzyby), 2 cebule, 4 łyżki oleju, pieprz, ewentualnie łyżka cukru.

Grzyby namoczyć w ciepłej przegoto-wanej wodzie przez całą noc. Następnego dnia gotujemy je w tej samej wodzie przez 30 minut lub do momentu aż zrobią się miękkie. Odcedzamy (koniecznie zachowu-jąc wywar!), studzimy i kroimy na mniejsze kawałki. ( Jeśli mamy świeży boczniak 500g to kroimy go w kostkę, dusimy na patelni z cebulką i dodajemy do kapusty. Wtedy do-lewamy wodę zamiast wywaru).

Kroimy kiszoną kapustę. Przekładamy do dużego garnka i zalewamy częścią wywaru z gotowania grzybów. Na oleju podsmaża-my pokrojoną w kosteczkę cebulę. Dodaje-my do kapusty wraz z grzybami i 3 łyżkami oleju. Gotujemy, co jakiś czas dolewając ko-lejną porcję wywaru. Po około 3 godzinach doprawiamy do smaku pieprzem (nie za mocno), a jeżeli kapusta będzie zbyt kwaśna, dodajemy odrobinę cukru. Kapusta najlep-sza jest na drugi lub trzeci dzień.

Zapraszamy na – www.niebywalesuwalki.pl i życzymy smacznego!

Page 8: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plW POGONI ZA PASJĄ

8 grudzień 2011

Siłowanie na rękę przestało być uwa-żane za knajpianą rozrywkę. Puchar Świata Zawodowców od lat odbywa się w Polsce. Zdarza się, że zza oceanu przybywa nawet legenda armwrestlin-gu – John Brzenk, aby przy stole po-walczyć z najlepszymi zawodnikami. Naśladowców Brzenka można spotkać nawet w Suwałkach.

Historia jak z filmuWiele lat temu hollywodzki aktor Sylve-

ster Stallone wcielił się w postać kierowcy ciężarówki, który stanął przy stole, aby zdo-być pieniądze na uporządkowanie rodzin-nych spraw. Film jak film, najciekawsze jest jednak to, że turniej „Over the top”, bo taki

tytuł ma amerykańska produkcja, odbył się naprawdę. W 1986 r. wziął w nim udział właśnie John Brzenk i – tak jak w filmie – wygrał czarno-pomarańczową ciężarówkę Volvo. Brzenk jest żywą legendą tego spor-tu – tytuł mistrza świata zdobywał 20 razy. W wieku 18 lat miał już na swoim koncie pierwszy sukces. – To miły, sympatyczny człowiek. Poznałem go osobiście, siłowałem się z nim – wspomina Dariusz Wiśniewski, suwalczanin, który zaszczepił armwrestling na „ziemi Jaćwingów”.

Brzenk wciąż utrzymuje się w czołówce, jednak „gwiazd” na firmamencie armwre-stlingu światowego przybywa. Nemiroff World Cup, czyli Puchar Świata Zawo-dowców jest imprezą, której najlepsi nie

omijają. W 2010 r. startował w nim również Wiśniewski. Twierdzi, że chciał spróbować swoich sił i porównać poziom w USA i Eu-ropie.

Jak znaleźć następców?– To sport bez złości. Zawodnicy podcho-

dzą do zmagań z uśmiechem. Na turniejach jest przyjazna atmosfera – tak o armwre-stlingu mówi Dariusz Wiśniewski. Dlatego też ducha rywalizacji postanowił zaszczepić w swoim rodzinnym mieście. I to z suk-cesem, choć w Suwałkach nie funkcjonuje profesjonalny klub zrzeszający pasjonatów tego sportu. Armwrestlerów można spotkać najczęściej w siłowni „Oskar”, gdzie pracują nad kondycją.

Nieformalną grupę trenuje na co dzień Darek Wiśniewski, który nawet nie przy-puszczał, że nad Czarną Hańczą znajdzie Mistrza Polski Amatorów. Wspomina, że 2,5 roku temu zorganizował serię zawodów, które cieszyły się sporym zainteresowaniem. – Zacząłem trenować z kilkoma chłopaka-mi. Okazało się, że trafili mi się silni zawod-nicy – dodaje. Jednym z nich jest właśnie Marcin Sacharzewski.

Marcin ma to „coś”, ponieważ w armw-restlingu na poziomie ogólnopolskim zapał nie wystarczy. – Do tego sportu potrzebne są predyspozycje genetyczne. Nie każdy może być dobrym siłaczem – przekonuje Darek Wiśniewski i tłumaczy, że sukces zależy od anatomii, dynamiki i treningu. Trzeba mieć silne nadgarstki, odpowiednią długość przedramienia i palców.

Wystarczył rok treningu, by podopieczny Wiśniewskiego znalazł się w polskiej czo-łówce. Swoich sił próbował już w Gdyni, Nisku, w Warszawie i Ciechocinku. Dwa

Armwrestling na „ziemi Jaćwingów”

REKLAMA

fot.

NS

Page 9: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plW POGONI ZA PASJĄ

9grudzień 2011

lata temu w Starym Mieście koło Koni-na Marcin zdobył tytuł wicemistrza Pol-ski wśród amatorów. W 2010 roku był już Mistrzem Polski Amatorów, a ostatnio do kolekcji tytułów Sacharzewski dodał „Naj-silniejszego Polaka Amatora”.

– Mam licencję zawodnika, ale nie uwa-żam się za zawodowca – mówi skromnie suwalczanin. Armwrestling traktuje jako swoje hobby. Tak samo do tematu podcho-dzi Dariusz Wiśniewski. Siłowanie na rękę to zdaniem suwalczanina dyscyplina sportu pozwalająca zachować niezłą formę i zdro-wie.

Sposób na życie?Marcin Sacharzewski sportowcem był „od

zawsze”. Z siatkówką pożegnał się na dobre po kolejnej kontuzji. A tych nabawił się cał-kiem sporo, w różnych dyscyplinach sportu. Przyznaje, że w armwrestlingu miał jak do-tąd najmniej problemów ze zdrowiem.

Dariusz Wiśniewski zainteresował się si-łowaniem na rękę właściwie przez przypa-dek. Wspomina, że choć był wysportowany i dynamiczny, w pewnym momencie do-tknęły go problemy zdrowotne. Zaczął spędzać więcej czasu w siłowni i w pew-nym momencie znalazł się przy stole do siłowania – za namową kolegi. Zmiażdżył konkurencję, potem spróbował na wyższym poziomie. Z Mistrzostw Polski w Żarach przywiózł dwa złote medale. Startował też w turniejach w USA. – Poszło mi w miarę dobrze. Byłem trochę zaskoczony, bo my-ślałem, że tam poziom jest dużo wyższy niż u nas. Europa przegoniła Amerykę – dodaje.

W północno-wschodniej części Polski działa nieformalny klub Darka, niektórzy trenują w swoich prywatnych domach. On i Marcin uczyli się od najlepszych w Pia-secznie i Warszawie. Obaj przyznają jednak, że do poziomu zawodników ze Wschodu jeszcze trochę im brakuje.

Czas na Mistrzostwa Europy 2012– Poziom polskiego armwrestlingu odbie-

ga od poziomu armwrestlingu w niektórych krajach, takich jak Rosja, Ukraina, Turcja. Niestety na naszą niekorzyść. Nie mamy w Suwałkach klubu, nie mamy stołu, urzą-dzeń. Trenujemy, bo to nasza pasja, a nie najważniejszy cel w życiu – twierdzi Dariusz Wiśniewski. Zapytany o szanse Marcina na tytuł w prestiżowym turnieju na poziomie europejskim zastanawia się chwilę. – Ile Marcinowi brakuje do poziomu czołowych zawodników europejskich? To pokaże stół. Wiem, że jest na poziomie najlepszych polskich zawodników w swojej kategorii wagowej – mówi. Dariusz Wiśniewski jest przekonany o tym, że Marcin suwalczan nie

zawiedzie, choć na międzynarodową sławę musi jeszcze trochę poczekać i sporo po-trenować. – Brakuje mu doświadczenia na wielkich imprezach. Mistrzostwa takiego szczebla to nie to samo co turniej w Plazie, chociaż tam zawody były na wysokim po-ziomie. Mogli się o tym przekonać ludzie, którzy nie trenują, a zdecydowali się wystar-tować. Takie walki trwały ułamki sekund – przypomina armwrestler.

Kto był w Plazie, mógł zobaczyć na wła-sne oczy, że z przeciwnikiem można wygrać błyskawicznie. Taką technikę wykorzystuje właśnie Marcin. – Każdy z nas wie, w czym jest dobry. Ja jestem szybki, ale kiedy trzeba, nadrabiam siłą – tłumaczy.

To nie zabawaSukces kryje się odpowiednim w treningu,

ale to wie każdy sportowiec. Marcin Sacha-rzewski ćwiczy przed startem nawet 4 razy w tygodniu – codziennie po 2 godziny. Po powrocie z turnieju musi zregenerować siły. Wtedy w siłowni pojawia się maksymalnie 2 razy w tygodniu. – Zazwyczaj zaczynam od rozgrzewki i ogólnego treningu ciała. Potem pracuję na kątami, naciskami bocz-nymi – dodaje młody suwalczanin.

Siłowanie na rękę to sport, który wymaga wysiłku, regularnych treningów i ogromne-go skupienia. – Kiedy podchodzę do stołu, słyszę tylko sędziego – mówi Marcin.

W dodatku nie zawsze jest kolorowo. Po-wrót do formy po kontuzji to ciężka praca. W armwrestlingu zdarzają się złamania rąk, urazy ścięgien. – Kiedy pękają kości, zamy-kam oczy i staram się nie myśleć o tym, że mnie też może spotkać coś takiego – mówi zawodnik. Na początku swojej przygody z arwrestlingiem miał problemy z łokciem – doznał urazu zaczepów mięśni. – Nie zra-ziłem się do tego sportu. Wyleczyłem się i wiem, że podobnego błędu już nie popeł-nię – zaznacza.

Marcinowi kibicuje rodzina i znajomi. Suwalczanin śmieje się, że chyba tylko sio-stra wie, ile do tej pory zdobył pucharów i medali. Wspomina, że gdy przywiózł pierwsze „złoto”, tata miał łzy w oczach. Od tego momentu stara się towarzyszyć synowi podczas wszystkich zmagań.

Kobiety przy stoleW suwalskim nieformalnym klubie siła-

czy nie ma kobiet. Ten sport raczej odstra-sza „słabą płeć”. Nie jest to jednak reguła. W Polsce są zawodniczki, które startują w poważniejszych zawodach. Być może niektóre z nich nie miałaby większych pro-blemów z pokonaniem niejednego mężczy-zny. Panie uczestniczą również w Nemiroff World Cup – największym wydarzeniu

w świecie armwrestlerów, które za każdym razem odbywa się w innym hotelu w Polsce.

Działanie suwalskiego klubu armwre-stlingowego niedługo zostanie oficjalnie sformalizowane. Pasjonaci tego sportu za-łożyli stowarzyszenie. Mają swoją siedzibę, mają też sporo planów, ale o nich innym razem...

Iwona Danilewicz

„Niebywałe Suwałki” w pogoni za pasją. O nieby-wałych miejscach i niebywałych ludziach można przeczytać na naszej stronie: www.niebywalesu-walki.pl Zachęcamy, by dzielić się z nami swoimi zainteresowaniami, pomysłami. Czekamy na sygnał – [email protected]

Przepis na szczęścieSuwałki nie są wyłącznie miastem pesymistów.

Mieszkają tu niebywali ludzi, którzy z przepisu na szczęście potrafią zrobić dobry użytek. Kto nie wierzy, niech zajrzy do działu „W pogoni za pasją” – www.niebywalesuwalki.pl Pół żartem, pół serio – o architekturze w służbie człowieka i przyrody, wakacjach pod żaglami i „słodkim” blogu opowiada Basia Paszkowska, której bliska jest też idea ruchu Slow Food.

Zarażony podróżą – Michał Stefanowski o co-uchsurfinguChciałbym poznać cały świat. Jestem z pokole-

nia, które ma większe możliwości do podróżowania, niż te wcześniejsze. Dlatego też wykorzystując to, podróżuję, by przeżywać przygody, by poznawać miejsca, by czerpać energię od innych ludzi, szcze-gólnie tych z Ameryki Łacińskiej i Azji – ludzie ci mają inny stosunek do życia, a na co dzień wielu osobom towarzyszy uśmiech na twarzach, którego tak brakuje Polakom…

Raczki według młodychKażdy dokument wymaga pewnego rodzaju

ekshibicjonizmu. Bohaterowie filmu „Tu Gdzie Je-stem” na prośbę Kuby Pietrzaka, reżysera podjęli się niezwykle trudnego zadania. Szóstka przyjaciół od-ważyła się opowiedzieć o swojej miejscowości i pla-nach na przyszłość. O tym, że czasem zmagają się z kompleksem prowincji, brakiem dostępu do te-atru i basenu, ale też o tym, że w Raczkach przeżyli ważne chwile swojego życia.

Kowal w erze InternetuCzasy, gdy kowal kuł podkowy ręcznie, minęły

bezpowrotnie. Teraz „końskie obuwie” zamawia się w hurtowniach. W XXI wieku to podkuwacz dojeżdża do swojego czworonożnego „klienta”, a w samochodzie ma całą kuźnię. Nie zmieniło się jedno – dobry kowal starannie wykonuje swoją pra-cę. Partacze nie mają czego szukać w tej branży, bo tu „markę” trzeba wyrabiać latami. Krzysztof Ko-secki, kowal – podkuwacz opowiada o swojej pracy.

Page 10: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plRÓŻNOŚCI

10 grudzień 2011

SKUP METALI KOLOROWYCH

I STALISuwałki, ul. Wigierska 30 (przy ZBM-ie)

Oferujemy wysokie ceny Odbieramy złom własnym

transportem

tel. 609 568 484e-mail: [email protected]

Święta w kinieJeszcze tylko zakupy, karpie, prezenty, papier do pakowania, choinka, kartki z życzeniami i ... właśnie powoli dopada nas już przed-świąteczna gorączka.

Dlatego to świetny moment, by w tym szale zakupów i sprzątania znaleźć chwilkę dla siebie. Wyobraźmy więc sobie wygod-ny fotel w ciemnej kinowej sali, a na ekra-nie film ciepły, rodzinny ze świątecznym klimatem w tle. Takich właśnie propozycji w grudniowym repertuarze Cinema Lumie-re nie brakuje.

Zaczniemy od filmów dla całych rodzin. Na filmie „Artur ratuje Gwiazdkę” w 3D bawić będą się zarówno dzieci, jak i doro-śli. Do obejrzenia tego filmu zachęca także szczególnie kierownik suwalskiego kina – Bartek Remelski. Czegóż tam nie ma! Jest święty Mikołaj i elfy, i renifery, tylko takie to wszystko bardziej współczesne. Bo prezen-ty zamiast saniami rozwożone są cyfrowo sterowanym statkiem, a elfy to świetnie wy-szkolony oddział specjalistów do pakowania i dostarczania paczek. Ta animacja wprowa-dzi nas zdecydowanie w świąteczny nastrój , wzruszy i rozbawi do łez.

O równie świątecznym klimacie, z tym, że już dla starszej widowni jest wyświetlana do świąt polska komedia „Listy do M.” Kto jeszcze nie był (chociaż pewnie takich już zostało niewielu) niech idzie koniecznie!!! I co z tego, że film przypomina angielski hit sprzed lat „To właśnie miłość”? Dla mnie, jak i wielu wielu innych, nie ma to znacze-nia, bo pomysł połączenia kilku splatających się ze sobą historii zwykle się sprawdza, a tu, przeniesiony w polskie realia, udał się nad podziw dobrze. Aktorzy, i tu na szcze-

gólne wyróżnienie zasługują m.in. Roma Gąsiorowska, Agnieszka Wagner i Maciej Stuhr, bawią i wzruszają. A już okazja, żeby posłuchać śpiewającego kolędę Tomasza Karolaka, bezcenna!

Wśród propozycji, które właśnie wchodzą na ekrany, jest reklamowany jako wydarze-nie roku film „Szpieg” z oscarową obsadą. Jest to ekranizacja bestsellerowego thrillera szpiegowskiego Johna le Carré, a w rolach głównych wystąpili m.in. Gary Oldman i Colin Firth. Przed świętami na ekrany kina Cinema Lumiere wejdą także sensacyjny thriller „Anatomia strachu” z Nicolasem Cage’m i Nicole Kidman, a dla najmłod-szych film „Mali agenci. Wyścig z czasem” w 4D. Tak, tak, to nie pomyłka, bo nowy film Roberta Rodrigueza dla dzieci wprowadza do kina przełomowy wynalazek – 4D. Jest to czwarty wymiar filmu, a poznamy go dzięki zapachowym zdrapkom! Jak to dzia-ła? Przyjdźcie do kina, by się przekonać.

I na koniec przypomnienie o znakomi-tych cyklach w Cinema Lumiere. Pod-czas „Babskiego Wieczoru” (14.12) kino zaprezentuje niezwykły film biograficzny o francuskim pisarzu i poecie „Gainsbourg”, a w „Kinie Konesera” (20.12) wyświetlony zostanie okrzyknięty przez światową kryty-kę arcydziełem, nagrodzony Złotym Niedź-wiedziem na festiwalu w Berlinie dramat „Rozstanie”.

Filmów, na które warto pójść do kina jest sporo, trudno wymienić je wszystkie. Jak za-powiada kierownik kina – Bartek Remelski, w styczniu na ekrany wejdzie kilka znako-mitych tytułów, jak choćby nowy Sherlock Holmes z Robertem Downey Jr. Szczegóły można znaleźć na stronie www.cinema-lu-miere.pl.

Wszystkim naszym czytelnikom życzymy wielu filmowych odkryć i przede wszystkim Pięknych, Śnieżnych i Wesołych Świąt !

(izkos)

Na czytelników „Niebywałych Suwałk” czeka nie-spodzianka. W filmowym konkursie można wygrać 3 podwójne wejściówki na wybrany seans. Wystar-czy wymienić tytuły trzech filmów wyświetlanych w cyklu „Kino Konesera” i odpowiedź wysłać ma-ilem na adres: [email protected]. Wygrywają te osoby, które prawidłowej odpowiedzi udzielą najszybciej.

W dziale kulturalnym portalu „Niebywałe Suwałki” promujemy artystów z naszego regionu. Prezentuje-my wywiad wideo z młodym suwalskim zespołem In The Arms Of Perdition. Serdecznie zapraszamy do śledzenia naszych aktualizacji z niebywałych kręgów kulturalnych, a jeśli macie zespół, tworzycie, tańczycie lub robicie coś innego, co jest niezwykłe i oryginalne, chcecie się tym podzielić z resztą świata – piszcie do nas na adres redakcji: [email protected]

Każdy Czytelnik może liczyć także na 50 proc. zniżki na zabiegi oferowane przez Studio Masażu Conga, oraz na 20 proc. zniżki na zakup karnetów prezentowych dla swoich bliskich. Szczegóły na stronie: Studio Masażu Conga – http://www.ma-sujmnie.pl/ lub pod numerem telefonu: + 48 514-187-778

Zachęcamy do zaglądania na naszą stronę: www.niebywalesuwalki.pl – przed świętami rozdajemy prezenty i to nie byle jakie! Szczegóły konkursów, w których można wygrać atrakcyjne nagrody (m.in. od CCC i Smyka) na „Niebywałych Suwałkach”.

REKLAMA

Page 11: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plWASZE TEKSTY

11grudzień 2011

„Kryzys, kryzys, kryzys to dzisiaj takie modne słowo (...), dzisiaj nie brzmi już tak złowrogo”. Tak śpiewał Habakuk podczas koncertu Suwalskiego Ucha Muzycznego. Myślę, że słowo kryzys jest łącznikiem po-koleń. Społeczność polska w zasadzie nie zna innego stanu rzeczy niż kryzys, więc jest to swoisty stan naturalny.

Gdy byłem dzieckiem, to jest u schyłku PRL i na początku ery transformacji, mój dziadek chował kury, na Wielkanoc – in-dyka. Plony z sadu – wiśnie, jabłka, grusz-ki, śliwki – a raczej nadmiary tych plonów wędrowały na targ, bo czego się nie przeja-dało, to można było zamienić na gotówkę. Mieszkaliśmy na osiedlu domków jednoro-dzinnych. Ludzie mieli wtedy w komórkach i przydomowych kurniczkach różne zwie-rzaki – kury, pojedyncze prosiaki, po kilka królików. Sąsiedzi wymieniali się plonami z przydomowych ogródków, suchym chlebem dla swoich zwierzaków, resztki ze stołów lą-dowały nieraz w misce psa sąsiada. Pośred-nictwem w tych wymianach często zajmo-wały się dzieci, które za uczynek transportu nagradzało się cukierkiem czy owocową

gumą. Wszyscy byli z tych układów radzi.Teraz pozwolę sobie użyć słów, jakby na

miarę uszytych do tego, com już napisał – tekst powyżej uznajmy za przydługi, jednak niezbędny wstęp.

Galopujący konsumpcjonizm i bezustan-na pogoń za łatwym pieniądzem, uczucie wstydu względem nie tak dawnego zjawiska ciułania, aby gospodarstwo jakoś przędło, niechęć do ciężkiej pracy, bądź lekkich za-jęć pochodnych rolnictwu… (tu następuje wdech)… dominujące znaczenie informa-cji jako towaru, nadmiar banków i towarów luksusowych, a zupełnie zbędnych – zawró-ciły ludziom w głowach. Odeszliśmy do bloków – tym samym większa część społe-czeństwa, tj. robotnicy bez roboty i rolnicy w roli konsumentów od pokoleń przyzwycza-jeni, że domowe to jest jadło i gospodarstwo, swoje (przeciętnie) M2 zwą dziś domem, zaś balkonowe rabatki – ogrodem.

Gospodarz ma dobrze, bo jego gospodar-ność manifestuje się poprzez śledzenie pro-mocji w gazetkach dostarczonych pod dom i robienie zakupów jak najtańszym sump-tem. Robotnik jest omamiony igrzyskami sportowymi i sponsorującym je browarem. Wszyscy ulegają złudzeniu, że nie mają na nic czasu, ale oglądalność popularnych pro-gramów w telewizji rośnie. Czas na przebu-

dzenie! Drożeje paliwo, żywność – drożeje wszystko. Są jednak możliwości – jeśli nie na oszczędzenie pieniędzy – to przynaj-mniej na obcięcie kosztów życia przy jed-noczesnym zachowaniu (a w wielu przypad-kach podniesieniu) jego jakości. Drożejący drób, jajka, które wg wszelkich prasowych straszaków w roku domniemanego końca świata mają kosztować 0,8zł szt. – to dobry zaczątek do refleksji... kto może niech, zało-ży sobie kurnik. Kto nie ma chlewika, niech zbuduje klatkę i zamiast wieprzowiny je zdrowsze mięso królicze, a kto ma warunki, niech hoduje prosię.

Trawniki zamieńcie na grządki. Jeśli rze-czywiście brakuje wam czasu, aby je upra-wiać, poszukajcie pomocy wśród znajomych z bloków, którzy nie mają nawet kawałeczka ziemi i mają czasu więcej niż wy. Kupujcie rzeczy, które są wam rzeczywiście potrzeb-ne, likwidujcie abonamenty, na które was nie stać. Szukajcie innych alternatyw. Pola-cy – potrafiliście przetrwać PRL – wieczny niedostatek dóbr – uczcie swoje dzieci, jak przetrwać nowe kryzysy i co najważniejsze, spróbujcie sobie poradzić z dóbr nadmiarem.

Zresztą mówcie, co chcecie – ja zakładam kurnik.

Paweł Bydelski

W dobie kryzysu zamień traw-niki na warzywniki, czyli hoduj kury, kaczki i prosiaczki

REKLAMA

Page 12: Niebywałe Suwałki nr 1/2011

niebywalesuwalki.plBAJKI

12 grudzień 2011

Bajka ta zaczyna się inaczej niż wszystkie, choć magii wyobraźni w niej pełno.

Był sobie Marcel, syn ubogiej mamy i ubogiego taty. Marcel najpierw nie wie-dział, co znaczy „ubogi”, ale takie słowo usłyszał o sobie na podwórku podczas za-bawy z dziećmi z sąsiedztwa. Nie bardzo ro-zumiał też, dlaczego inne dzieci mają takie ładne zabawki, a on nie ma.

Któregoś dnia zapytał kolegę, czy może pobawić się jego nowym, kolorowym samo-chodem strażackim, a ten nie pozwolił mu nawet wziąć go do ręki. Odczuł to boleśnie. – Ty jesteś biedny, popsujesz nam zabaw-ki, nie chcemy z tobą się bawić – krzyczały dzieci. Ze łzami w oczach pobiegł do mamy. Na zmianę płakał i prosił najpierw mamę, a potem tatę, żeby mu kupili takie zabawki, jakie mają inni. Widział tylko bardzo smut-ną mamę i zasmuconego tatę, którzy nic nie mówili. Zrozumiał, że nie może martwić rodziców. O zabawkach zapomniał, ale nie na długo.

Gdy przyszedł grudzień, a z nim Boże Narodzenie i Gwiazdka, Marcel miał na-

dzieję, że Mikołaj przyniesie mu worek wy-marzonych prezentów. Pod choinką znalazł tylko kolorowe kredki, mazaki i blok rysun-kowy. Marcel był trochę zawiedziony, ale wtedy mama powiedziała: – Słuchaj, synku, Mikołaj ma tyle dzieci do obdarowania. Do-stałeś kredki, więc narysuj swoje marzenia, a marzenia się spełnią.

Marcel postanowił zrobić to, co mu po-radziła mama. Największym, największym marzeniem chłopca był piękny, czerwony wóz strażacki, z długą drabiną i strażakami w hełmach. Nikt na podwórku takiego nie miał.

Usiadł przy stole i zaczął rysować. Starał się dokładnie odtworzyć wóz strażacki – jeszcze piękniejszy niż miał Adrian, kolega z podwórka.

Rysował długo i gdy skończył – samochód prezentował się wspaniale. Marcel popatrzył na niego przez chwilę, westchnął cichutko i pomyślał, że właśnie taką zabawkę chciał-by mieć. Zamknął oczy na moment i gdy je otworzył, nie mógł uwierzyć – oto przed nim stał w całej okazałości wóz strażacki z rysunku. Marcel z zachwytem dotykał za-

bawki, oglądał ją z każdej strony i cały czas myślał: – Nie do wiary, naprawdę trzymam auto w rękach. To chyba jakieś czary. Mam zaczarowane kredki.

Tyle radości w domu Marcela dawno nie było. Autem bawił się aż do późnego wie-czora. Przed snem schował samochód pod łóżko, bo bał się, że mama zobaczy i będzie pytać, skąd ma zabawkę. Dorośli są dziwni, muszą wszystko wiedzieć, no i nie wierzą w czary.

***Gdy tylko Marcel się obudził, od razu zaj-rzał pod łóżko. Wozu strażackiego tam nie było, ale nie zmartwiło go to wcale. Wie-dział, że za chwilę narysuje całkiem nową zabawkę, o której od dawna marzył i mimo że będzie mógł bawić się nią tylko chwilę, sprawi mu to ogromną radość.

Był szczęśliwy. Wiedział, że o czymkol-wiek pomyśli, to marzenie na pewno się spełni. Wystarczy przecież tylko wierzyć i chcieć.

tekst: Luneriarysunki: Bartosz Żyliński

O Marcelu marzycielu

Jan Czerniecki

projektowanie graficzne

strony internetowe

przygotowanie do druku

Jan Czerniecki

Jan Czerniecki

Jan Czerniecki

www.cyjan.netwww.facebook.com/cyjannet

tel. 602 118 422e-mail: [email protected]

REKLAMA

Biuro:

ul. Przytorowa 1916-400 Suwałkitel. 87 565 38 13