kocie gory (nr 3)

24
Blues Menu w Kazachstanie Blues Menu to polski zespół bluesowy z Obornik Ślą- skich, założony w 1998 roku przez kompozytora, autora tekstów, wokalistę i basistę – Tadeusza Boguckiego. Pierwotny skład zespołu tworzyli: Tadeusz Bogucki – śpiew, elektryczna gitara basowa; Paweł Kanonowicz – gitara elektryczna; Przemysław Czaja – gitara elek- tryczna; Jarosław Jaromi Drażewski – harmonijki, gitara akustyczna, saksofon tenorowy; Tomasz Szałęga – per- kusja. Pod koniec 2002 roku z zespołu odszedł perkusista Tomasz Szałęga, a od stycznia 2003 roku - przez około rok czasu na perkusji w zespole grał Jarosław Michałkie- wicz. Na początku 2004 roku, nastąpiła kolejna zmiana na stanowisku perkusisty - został nim na około pół roku Artur Sawicki. W składzie z Arturem Sawickim, zespół nagrał swoją pierwszą płytę, noszącą tytuł „Za ścianą ro- dzi się blues”. Oprócz członków zespołu, gościnnie na tej płycie zaśpiewała Magdalena Marszałek. Latem 2004 roku nastąpiła kolejna zmiana na stanowisku perkusisty - został nim Krzysztof Sycz. Latem 2006 roku do zespo- łu dołączył grający na harmonijce Łukasz Rumpel. Na początku roku 2007, Tadeusz Bogucki pozostawił sobie rolę wokalisty, natomiast stanowisko basisty w zespole Blues Menu, przekazał swojemu synowi Bartłomiejowi Boguckiemu. W takim składzie zespół nagrał w 2008 swoją drugą płytę, zatytułowaną „Chiński Mur”. Folkloriada w Malinie str. 12 Smaki Prusic „Organizatorzy zadbali, aby drugi dzień był dniem produktu lokalnego. Dlatego wszyscy przybyli na miejski stadion mogli zapoznać się z obfitością i fantastycznym smakiem regio- nalnych specjałów. Stoiska cieszyły się tak wielką popularnością. Sierpień 2011 | nr 3/2011 (03) www.kociegory.eu czasopismo bezpłatne Katalog produktów regio- nalnych gminy Oborniki Śl. 28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona. czyt. str. 18 czyt. str. 23 Małe Muzeum Ludowe u Kowalskich w Marcinowie Marian Kowalski widząc postępujące zmiany, szybkie ulepszenia techniczno-cywilizacyjne niosące nieunikniony zanik tradycyjnych sprzętów i przedmiotów, zapragnął ratować ginące relikty sztuki i kultury ludowej. Tak prawie 50 lat temu powstało muzeum... Wieczór pełen wrażeń Sobotnia impreza zorganizowana 16 lipca przez Centrum Kultury wraz ze Stowarzyszeniem Ludzi Aktywnie Trenujących „AKTYWNI”, upłynęła pod hasłem „Wieczór pełen wrażeń”. Tuż po godz. 19:00 na krośnickim amfiteatrze rozbrzmiała muzyka, zaś na mieszkańców czekały pokazy artystów. Jako pierwsze zaprezentowały się tancerki, które wykonały taniec Tribal, czyli mroczną fuzję tańca brzucha połączoną z flamenco i tańcem współczes- nym. Uroku dodały piękne, kolorowe stroje oraz oryginalne makijaże prosto z Bollywoodu. czyt. str. 6 czyt. str. 21 czyt. str. 10 str. 15 Wiatrak koźlak z Duchowa

Upload: kocie-gory

Post on 18-Mar-2016

230 views

Category:

Documents


6 download

DESCRIPTION

Kocie Gory (nr 3)

TRANSCRIPT

Page 1: Kocie Gory (nr 3)

Blues Menu w Kazachstanie Blues Menu to polski zespół bluesowy z Obornik Ślą-skich, założony w 1998 roku przez kompozytora, autora tekstów, wokalistę i basistę – Tadeusza Boguckiego.

Pierwotny skład zespołu tworzyli: Tadeusz Bogucki – śpiew, elektryczna gitara basowa; Paweł Kanonowicz – gitara elektryczna; Przemysław Czaja – gitara elek-tryczna; Jarosław Jaromi Drażewski – harmonijki, gitara akustyczna, saksofon tenorowy; Tomasz Szałęga – per-kusja.

Pod koniec 2002 roku z zespołu odszedł perkusista Tomasz Szałęga, a od stycznia 2003 roku - przez około rok czasu na perkusji w zespole grał Jarosław Michałkie-wicz. Na początku 2004 roku, nastąpiła kolejna zmiana na stanowisku perkusisty - został nim na około pół roku Artur Sawicki. W składzie z Arturem Sawickim, zespół nagrał swoją pierwszą płytę, noszącą tytuł „Za ścianą ro-dzi się blues”. Oprócz członków zespołu, gościnnie na tej płycie zaśpiewała Magdalena Marszałek. Latem 2004 roku nastąpiła kolejna zmiana na stanowisku perkusisty - został nim Krzysztof Sycz. Latem 2006 roku do zespo-łu dołączył grający na harmonijce Łukasz Rumpel. Na początku roku 2007, Tadeusz Bogucki pozostawił sobie rolę wokalisty, natomiast stanowisko basisty w zespole Blues Menu, przekazał swojemu synowi Bartłomiejowi Boguckiemu. W takim składzie zespół nagrał w 2008 swoją drugą płytę, zatytułowaną „Chiński Mur”.

Folkloriada w Malinie

str. 12

Smaki Prusic„Organizatorzy zadbali, aby drugi dzień był dniem produktu lokalnego. Dlatego wszyscy przybyli na miejski stadion mogli zapoznać się z obfitością i fantastycznym smakiem regio-nalnych specjałów. Stoiska cieszyły się tak wielką popularnością.

Sierpień 2011 | nr 3/2011 (03) www.kociegory.eu czasopismo bezpłatne

Katalog produktów regio-nalnych gminy Oborniki Śl.28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona.

czyt. str. 18

czyt. str. 23

Małe Muzeum Ludowe u Kowalskich w MarcinowieMarian Kowalski widząc postępujące zmiany, szybkie ulepszenia techniczno-cywilizacyjne niosące nieunikniony zanik tradycyjnych sprzętów i przedmiotów, zapragnął ratować ginące relikty sztuki i kultury ludowej. Tak prawie 50 lat temu powstało muzeum...

Wieczór pełen wrażeńSobotnia impreza zorganizowana 16 lipca przez Centrum Kultury wraz ze Stowarzyszeniem Ludzi Aktywnie Trenujących „AKTYWNI”, upłynęła pod hasłem „Wieczór pełen wrażeń”. Tuż po godz. 19:00 na krośnickim amfiteatrze rozbrzmiała muzyka, zaś na mieszkańców czekały pokazy artystów. Jako pierwsze zaprezentowały się tancerki, które wykonały taniec Tribal, czyli mroczną fuzję tańca brzucha połączoną z flamenco i tańcem współczes-nym. Uroku dodały piękne, kolorowe stroje oraz oryginalne makijaże prosto z Bollywoodu.

czyt. str. 6 czyt. str. 21 czyt. str. 10

str. 15

Wiatrak koźlak z Duchowa

Page 2: Kocie Gory (nr 3)

2 sierpień 2011

Wzgórza Trzebnickie (potocznie Kocie Góry od niemieckiego: Kat-zengebirge) - to środkowa część wału Trzebnickiego.

W większości jest to pas spiętrzonych wzniesień morenowych (polodowcowych) zlodowacenia środkowopolskiego ciągną-cy się około 60 km, obejmujący obszar w przybliżeniu rozciągający się na linii Wiń-sko - Strupina - Osolin - Osola - Oborniki Śląskie - Trzebnica - Skarszyn - Dobroszyce - Twardogóra. Główny wał Wzgórz Trzebni-ckich o wysokości 200-250 m n.p.m. za-znacza się wyraźnie w krajobrazie regionu i jest otoczony obszarami nizinnymi - od południa pradoliną Odry i od północy pra-doliną Baryczy.

Najwyższe szczyty to Ciemna Góra (258,3 m n.p.m.) i niewiele od niej niższa Farna Góra (257 m n.p.m.). Głównym miastem jest Trzebnica, gdzie na stokach Winnej Góry znaleziono najstarsze ślady bytności człowieka (Homo erectus) na ziemiach pol-

skich, datowane na ok. 500 tys. lat temu.

Na krajobraz składają się lasy, pola upraw-ne oraz sady (na stokach w okolicach Trzebnicy). W średniowieczu Wzgórza Trzebnickie były znane z uprawy winorośli.

Materiał skalny i pochodzenie

Wzgórza Trzebnickie, mimo że z uwagi na swe rozmiary i położenie zaliczane często do wyżyn, zbudowane są głównie z mate-riału lodowcowego. Stanowią one potężny wał moreny spiętrzonej, wyznaczającej położenie czoła lodowca w okresie jedne-go ze stadiałów zlodowacenia środkowo-polskiego (stadiał Warty). Zbudowane są one z utworów morenowych (głazów, żwi-rów, gliny) oraz utworów starszego podłoża

(trzeciorzędowych iłów i piasków z węglem brunatnym), przy czym cały ten materiał jest silnie pomieszany, sfałdowany i zabu-rzony. Na powierzchni wzgórz spotyka się także less.

Cechy szczególne

Rzeźbę terenu w obrębie wzgórz charakte-ryzują dość duże pagórki o wygładzonych zboczach. Poszczególne wzniesienia dzieli dobrze rozwinięta sieć dolin. Średnie deni-welacje wynoszą tu 20-40 m. Cała strefa krajobrazowa (Wał Trzebnicki), którego ele-mentem są Wzgórza Trzebnickie ciągnie się przerywanym, lekko krętym pasem o szerokości 8-10 km, od okolic Żar w Lubu-skiem, poprzez Trzebnicę na Dolnym Ślą-sku, aż po okolice Ostrzeszowa w Wielko-polsce. Ogólna długość pasa wynosi około 250 km. Najwyższe punkty garbu wznoszą się do 100 m ponad otaczające go tereny.

Dolina Baryczy to jeden z najcen-niejszych przyrodniczo zakątków naszego kraju.

Barycz liczy sobie 133 km długości. Za-czyna swój bieg na bagnach koło Ostrowa Wielkopolskiego, a kończy go, wpadając do Odry w okolicach Wyszanowa pod Szlich-tyngową. Miejsca te jak nawias zamykają jeden z bardziej urokliwych zakątków Pol-ski, na który składa się mozaika stawów, mokradeł, lasów, pól oraz łąk.

To właśnie Dolina BaryczyKraina ta to prawdziwy raj dla miłośników przyrody i historii. Ci pierwsi nad Baryczą znajdą chociażby największy w Polsce re-zerwat przyrody, czyli zaliczane do najcen-niejszych ekosystemów na świecie „Stawy Milickie”. Na tych drugich czekają tu wspa-niałe pałace, otoczone starymi parkami, ciekawe kościoły, budynki kamieniczki z muru pruskiego i wiejskie chaty wzniesio-ne z rudy darniowej. Co ciekawe i jedni i drudzy będą się często mijać w wędrów-kach śladami swoich fascynacji. Bo Dolina Baryczy to jedno z niewielu miejsc, w któ-rych unikalny i cenny przyrodniczo ekosy-stem powstał w dużym stopniu na skutek działalności człowieka. Symbolem, a zara-zem doskonałą ilustracją tych zależności jest chociażby Grabownica: największy i zarazem jeden z najpiękniejszych sta-wów, będący siedliskiem niezliczonej ilości ptaków, którego wody piętrzy zabytkowy drewniany jaz, będący majstersztykiem XIX-wiecznej hydrotechniki.

Obecnie spora część obszaru Doliny Bary-czy objęta jest siecią Natura 2000, znajdu-je się tu również największy w Polsce Park Krajobrazowy.

Od redakcji

Wzgórza Trzebnickie i Dolina Baryczy

Page 3: Kocie Gory (nr 3)

3www.kociegory.eu Wydarzenia

Organizator Festiwalu PAZUR, Fundacja Promocji Artystów „La Villa Strangiato”, poinformowa-ła, że ostatecznie do Festiwalu PAZUR zgłosiły się 77 zespołów.

10 września 2011 roku (sobota) o godz. 10.00 w Parku Pałacowym w Strzeszowie rozpocznie się druga odsłona imprezy PA-

ZUR Festiwal. Jest to reaktywacja fe-stiwalu, który odby-wał się w Trzebnicy w latach 80-tych ubiegłego stulecia. Nazwa to nic inne-go jak: Przegląd

Amatorskich Zespołów Uprawiających Rocka. Spośród wszystkich nadesłanych zgłoszeń, jury wybierze 12 zespołów, któ-re zaprezentują się publiczności podczas festiwalu.

Trzeba przyznać, że jury będzie miało twardy orzech do zgryzienia, bowiem za-interesowanie imprezą jest bardzo duże. Termin zgłoszeń upłynął 31 lipca. Tak dużego zainteresowania nie spodziewali się sami organizatorzy. - Pamiętam ze-szłoroczną, pierwszą edycję reaktywowa-nego festiwalu, kiedy to mieliśmy spore

obawy czy uzbiera się 10 zespołów do konkursu. Jak się później okazało nie było tak źle, a i kunszt wykonaw-ców stał na dobrym poziomie. Ten rok przeszedł jednak nasze najśmielsze oczekiwania. Trud-no będzie wybrać finałową dwunast-kę, spośród tak dużej liczby zespo-łów, które w więk-szości prezentują profesjonalne gra-nie. - mówi Marcin Raczyński, prezes Fundacji Promocji Artystów „La Villa Strangiato”.

Listę zgłoszonych zespołów, regula-min i więcej infor-macji odnaleźć można na stronie www.pazurfestiwal.pl. Także na Facebook’u jest pazurowy fan page.Na stronie organizatora czytamy: „Przewi-

dziane jest miejsce na rozbicie namiotów, będzie co zjeść i czego się napić. Dużo muzyki, świetny klimat, pałac i ognisko. W imieniu organizatorów zapraszamy

wszystkich fanów dobrej rockowej muzyki w dniu 10 września 2011 właśnie do tego miejsca.”

Do Festiwalu PAZUR zgłosiło się 77 zespołów z całej Polski

R E K L A M A

Page 4: Kocie Gory (nr 3)

4 sierpień 2011

Gmina Oborniki Śląskie, Obornicki Ośrodek Kultury i Ośrodek Sportu i Rekreacji przygotowały w piątkowe popołu-dnie 15 lipca 2011 roku nie lada gradkę dla miłośników plenero-wego rockowego i bluesowego grania.

Od godziny 18-ej na terenach OSiR przy ul. Zielonej można było usłyszeć 3 miejsco-we kapele oraz zaproszonych gości spod Warszawy. Scena dla młodzieży, bo o niej mowa, to impreza, która ma już swoją tradycję w regionie. Jednak nigdy jeszcze nie odbywała się na taką skalę i z takim rozmachem. Po raz pierwszy postanowio-no, aby impreza odbyła się w plenerze i na profesjonalnej dużej scenie muzycznej.

Scena dla młodzieży to w założeniu impreza promująca lokalne młodzieżowe inicjatywy muzyczne, młodych lokalnych artystów, kapele i zespoły. Scena ma integrować środowisko muzyczne gminy Oborniki Śląskie, promować rodzimą muzykę i promować młode talenty. Cała

inicjatywa wydaje się o tyle zasadna, że grającej młodzieży w gminie nie brakuje, więc jest kogo promować i kogo odkrywać.

W tym roku zgłosiły się trzy miejscowe zespoły: Iskra, Krótkie Spięcie i Kefir Band. Aby uatrakcyjnić całą imprezę, organizato-rzy zaprosili wschodzącą „gwiazdę” laurea-ta programu „Must Be The Music - Tylko Muzyka!” PodobaMiSię. Zespół przyjechał z Siedlec i miał być w założeniu ukoronowa-niem całej imprezy. Patrząc na wszystko z perspektywy czasu wydaje mi się, że był to wybór prawie idealny, gdyż mocno przyczy-nił się promocji lokalnej sceny muzycznej. Ale o tym nieco później.

Letnie wieczory mają to do siebie, że są zwykle ciepłe i długie. O ile ta pierwsza cecha jest bardzo pożądana, o tyle druga, w konfrontacji z imprezą muzyczną, już niekoniecznie. Kiedy dobrze po 18ej na scenie pojawił się pierwszy zespół, słońce jeszcze mocno dawało po oczach, a pierwsi fani zaczęli dopiero napływać pod scenę. Na pierwszy ogień poszedł zespół Iskra… Z wielką przyjemnością wsłuchiwałem się w grę na basie legendarnego Janusza Komasia oraz równie zdolnego perkusisty

Marcina Komasia. Sekcja rytmiczna była największym i niewątpliwym atutem zespołu…

Po krótkiej przerwie technicznej na scenę wskoczyło Krótkie Spięcie. Zespół rozpoczął ostro i trochę dziko, ale miało to swój urok. Zgranie zespołu bardzo dobrze wróży na przyszłość. Cieszy też ogromna dawka pozytywnej energii bijąca ze sceny. Cały show wywarł na mnie bardzo pozytyw-ne wrażenie. W czasie tego występu zgromadziła się pod sceną całkiem spora grupa młodzieży młodszej i młodzieży starszej. Wszyscy szybko odnaleźli się w rytmach płynącej z głośników muzyki i podjęli dialog z młodymi rockmana-mi. Na scenie zobaczyliśmy pełny skład zespołu. Zagrali: Konrad Staszkiewicz, Krzysztof Szewczuk, Radosław Rusztyn, Dawid Szachniewicz i Krzysztof Żukrowski. Grupa gra szeroko pojętego blues-rocka z elementami punka i reagge. Było ciekawie, emocjonująco i obiecująco.

Kolejna przerwa techniczna… niebo pociemniało, światła ze sceny wydawały się świecić mocniej. Od czasu do czasu groźnie buchnęły kłęby dymu… Publiczność się niecierpliwiła… Na szczęście na scenie pojawił się, w nowych czerwonych portkach, wodzirej imprezy i lider Kefirów w jednej osobie Dawid Michałkiewicz. Sobie tylko znanym sposobem przekonał tłum do jeszcze odrobiny cierpliwości. Ludzi pod sceną gromadziło się coraz więcej. Napięcie rosło. Grupa wyszła na scenę w swoim pełnym składzie: Adriana Piskor, Magda Zarzeczna, Dawid Michałkiewicz, Mateusz Laskowski i Kuba Tasiński.

Jeszcze chwila… jeszcze moment… i jest… rozpoczął się Kefirshow. Niesamowite jak łatwo Kefir Band nawiązał kontakt z fanami. Im dalej w las tym szału było więcej. Skoki, pogowanie, noszenie na rękach, wspólne

śpiewy i tańce… Widok zaskakujący. To co podkręciło w ludziach Krótkie Spięcie właśnie teraz eksplodowało. Wydaje mi się, że zespół może zaliczyć ten występ w poczet swoich najlepszych. Dawid powiedział mi jeszcze przed występem, że uwielbiają grać u siebie, że to ich dodatko-wo nakręca i że zawsze dają wtedy z siebie maxa. Kefirom gratuluję udanego występu, grupa kolejny raz udowodniła że z koncer-tu na koncert są coraz mocniejsi i lepiej zgrani. Podoba mi się też obranie drogi rocka z elementami reagge. Jest to bardzo charakterystyczna ich cecha, którą warto pielęgnować.

Kolejna przerwa. Nadeszła noc. Nastały idealne koncertowe warunki. Na scenie zaczęła instalować się „gwiazda wieczo-ru”. Pomyślałem sobie, że po występach gospodarzy będzie im naprawdę ciężko zaskoczyć czymś publiczność. Grupa zagrała całkiem dobrze. Spektakl całkiem nieźle wyreżyserowany i odegrany. Jednak brakowało mi cały czas tego czegoś co elektryzowało publiczność. Doszło jeszcze do tego kilka nietrafionych dowcipów i wiedziałem już, że w Obornikach nie wystarczy dobrze zagrać, tu po prostu trzeba włożyć w występ całe swoje serce bo inaczej widzowie szybko tracą zainte-resowanie Twoją muzyką. I właśnie w tym sensie wydaje mi się, że wszystko zakończyło się dokładnie tak jak powinno. Wnioski nasuwają się same… nie potrze-ba gwiazdy, aby dobrze się bawić bez uszczerbku dla jakości granej muzyki. Uważam imprezę za organizacyjny sukces. Frekwencja dopisała, ludzie świetnie się bawili, zespoły miały okazję wymienić się doświadczeniami i zdobyć nowe. Mam nadzieję, że za rok posłucham jeszcze większą ilość kapel z Obornik i z gmin ościennych. Życzę wszystkim podejmowa-nia podobnych inicjatyw.

Gmina Oborniki Śląskie

Młodzież ma głos

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

Gwiazda wieczoru - Kefir Band

MARCIN MAZURKIEWICZ

Na scenie Krótkie Spięcie

fot.

Mar

cin

MAZ

URKI

EWIC

Z

Page 5: Kocie Gory (nr 3)

5www.kociegory.eu

ARLETTA MAJDER

W dniu 23 lipca 2011 r. odbył się „Festyn Rodzinny” w Boleścinie. Był to pierwszy festyn od wielu, wielu lat, w którego organizację zaangażowała się większość mieszkańców.

Niesprzyjająca pogoda, padający przez cały tydzień deszcz stawiał całą imprezę pod znakiem zapytania na szczęście w sobotę zaświeciło dla nas słońce.

Główną atrakcją „Festynu Rodzinnego” był przelot balonem, który zachęcił mieszkańców z sąsiednich wsi do odwiedzenia naszej miejsco-wości. Wszyscy cierpliwie czekali na możliwość przelotu lecz nie był to czas stracony gdyż sam przelot dostarczył wielu wrażeń i emocji. Mniej odważnym czas umilał zespół „The Quatroo”, a zapachy z grila swojskich wyrobów zachęcały do ich degustacji, które wszystkim smakowały. Nasze gospodynie zapewniły nam niezapomnia-ne smaki domowych ciast.

Wszyscy chętnie uczestniczyli w konkursach, które dostarczały wiele zabawy i śmiechu, każdy zawodnik został nagrodzony gromkimi brawami, a zwycięzcy dodatkowo nagrodami. Cała zabawa trwała do białego rana przy muzyce zespołu „Meritum”.

Kolejne dni przyniosły nam wiele pozytywnych opinii i podziękowań za organizację wspaniałej zabawy, zarówno od dorosłych jak i młodszych uczestników imprezy.

Organizatorzy dziękują wszystkim, którzy pomogli w przygotowaniu festynu, a w szczególności podziękowania należą się panu Burmistrzowi Markowi Długozimie za nieocenioną pomoc.

Te pozytywne opinie zmotywowały nas do zorga-nizowania kolejnego „Festynu Rodzinnego” , który odbędzie się 13 sierpnia 2011 r. Po raz kolejny przewidujemy wspaniałe atrakcje, które na dzień dzisiejszy pozostaną niespodzianką.

Uchylając rąbka tajemnicy pragniemy zapew-nić fantastyczną zabawę przy muzyce zespołu

nieznanego w naszych okolicach, wyśmienite swojskie jedzenie i niezapomniane wrażenia.

Mieszkańcy wsi serdecznie zapraszają 13 sierpnia do Boleścina.

Gmina Trzebnica

Festyn rodzinny w Boleścinie

W dniach 22-26 lipca 2011 r. w Kitzingen, w Niemczech, gości-ła delegacja trzebniczan z burmi-strzem Gminy Trzebnica – Markiem Długozimą na czele. W spotkaniu Miast Partnerskich uczestniczyli Polacy z Trzebnicy, Francuzi z Prades, Włosi z Monteyarchi i mieszkańcy Kitzingen.

Goście mieszkali u rodzin, które zaofia-rowały gościnę i w obiektach wskaza-nych przez urząd miejski. Miasto Kitzingen, leżące w Bawarii, w rejencji Dolna Frankonia, zorganizowało wielką wystawę kwiatową nad Menem, który przepływa przez miasto. Brzeg rzeki przemienił się w kwiecistą oazę, pełną przeróżnych atrakcji ogrodniczych i eduka-cyjno – rekreacyjnych. Większość imprez

integracyjnych odbywała się na terenie Wystawy Ogrodniczej.

W sobotę 23 lipca z estrady ustawio-nej pod starym mostem nad rzeką Men nadburmistrz Zygfryd Müller powitał wszystkich gości. Chwilę później wszyscy zainteresowani byli oprowadzani przez po terenie wystawy przez przewodników. W rynku odbyło się „Święto Sąsiedztwa” ze szczególnym uwzględnieniem gości z Francji, Włoch i Polski. Na scenie w rynku wystąpiły zespoły z Niemiec i z państw partnerskich.

W niedzielę 24 lipca w kościele św. Jana Chrzciciela odprawiona była Msza św. w intencji † księdza prof. Antoniego Kiełbasy. Ks. dr Bogdan Giemza podkre-ślił zasługi ks. A. Kiełbasy w budowa-niu wzajemnych mostów pojednania i w nawiązaniu partnerstwa między naszymi

miastami, budowa-nego na chrześci-jańskich korzeniach i za przykładem św. Jadwigi – patronki pojednania – łączą-cej oba miasta. W Kitzingen właśnie w klasztorze benedyk-tynek kształciła się św. Jadwiga. W ratuszu nadano medale honoro-wego obywate-la burmistrzom miast partnerskich. Zaproszeni goście ze

wszystkich miast wzięli udział w 1. wyści-gu smoczych łodzi. Polacy zdobyli drugie miejsce, pokonani byli tylko przez gospo-darzy. Na terenie Wystawy Ogrodniczej przedstawiciele czterech państw posadzi-li młode drzewka. W turnieju siatków-ki nasze dziewczęta z Gaudii wygrały z Niemkami zdecydowanie 3:0.

W poniedziałek 25 lipca odbyła się wycieczka po rzece Men statkiem „Kitzinger Hofrat”. Wieczorem na scenie głównej, na terenie wystawy ogrodniczej odbył się pokaz, w którym zaprezentowali się Włosi, Francuzi i Polacy. Włosi pokaza-li scenki taneczno – baletowe, Francuzi pokaz zręcznościowy z chorągwiami, a

trzebniczanie – Patrycja Król z zespołem „Pancake”– porwali wszystkich do tańca zagranicznymi i polskimi muzycznymi przebojami. Bisom nie było końca. Do wspólnego śpiewu zainicjowanego przez Polaków dołączyli się Włosi i Francuzi i w takiej międzynarodowej gorącej atmosfe-rze zakończyło się spotkanie miast partnerskich w Kitzingen.

We wtorek członkowie delegacji po serdecznych pożegnaniach wrócili do Trzebnicy. Wszyscy uczestnicy byli zasko-czeni organizacją i serdecznym przyjęciem w rodzinach. I ja tam byłem, dobre wino piłem i miastem się zachwyciłem.

Wizyta w Kitzingen, mieście partnerskim TrzebnicyZBIGNIEW LUBICZ-MISZEWSKI

fot.

ze z

bior

ów U

M T

rzeb

nica

Wyścigi smoczych łodzi - ekipa z Polski zajęła II miejsce

fot.

UM T

rzeb

nica

Nasza załoga w ramach zawodów Drachenboot

Festyn rodzinny był świetną okazją do sąsiedzkich pogawędek

Page 6: Kocie Gory (nr 3)

6 sierpień 2011Gmina Prusice

I Dni Prusic już dawno za nami. Działo się wiele i wiele było atrak-cji. My chcemy jednak powrócić na chwilę jeszcze do drugiego dnia imprezy, aby przybliżyć Wam najciekawszy naszym zdaniem element obchodów Prusic.

W zeszłym miesiącu zasygnalizowaliśmy tylko temat pisząc tak: „Organizatorzy zadbali, aby drugi dzień był dniem produktu lokalnego. Dlatego wszyscy przybyli na miejski stadion mogli zapoznać się z obfitością i fantastycznym smakiem regionalnych specjałów. Stoiska cieszyły się tak wielką popularnością, że kiedy udało mi się obejść już prawie wszystkich wystawców, zrobić im wspólne zdjęcia, zamienić z każdym po kilka zdań i zadegustować tego i owego, okazało się, że na końcu mojej drogi, mogłem już tylko zrobić zdjęcia i podyskutować przy kieliszeczku nalewki, bo cała reszta przepysznego jadła rozeszła się po tłumie lokalnych smakoszy. Jestem przekonany, że ten element imprezy był strzałem w

przysłowiową „10”. Kiełbasy i piwo, gofry, lody i plastikowe dmuchawce są wszędzie. Gwiazdy ze sceny atakują w Trzebnicy, i w Oleśnicy, i we Wrocławiu, i w Krakowie, ale tego co można było znaleźć na lokalnych stołach próżno szukać gdzie indziej.”Poniżej przedstawimy Wam wszystkich lokalnych wystawców, których mieliśmy okazję odwiedzić i potrawy, które było nam dane spróbować.Zespół Ludowy z Krościny Wielkiej „Górale z Pienin”- przygotował moskale z blachy i patelni, chłodnik z chrzanem, sernik z makiem, babkę, twarożki z koperkiem i szczypiorkiem, gorzałeczkę i ajerkoniak.Stowarzyszenie „Chodlewko - Zielona Wieś” - tutaj częstowali przepysznymi pulpetami, zapiekanymi ziemniakami, smalcem i chlebem własnego wypieku, faszerowaną golonką, ogórkami, prze-pysznymi ciastami (w tym kawowcem)

oraz nalewką leśną.Stowarzyszenie „Aktywni” z Pawłowa Trzebnickiego - kusiło ze swojego stołu racuchami, ogórkami małosolnymi, chili i trzepanymi oraz chlebem ze smalcem.Seniorzy z Prusic - serwowali oponki,

m a k o w c e , masło z czosn-kiem i koper-kiem oraz czosnkiem i p i e t r u s z k ą , d ż e m y w i ś n i o w e , t ruskawkowe i jabłkowe, n a l e ś n i ko w e g w i a z d k i , wafle z różno-rodną masą oraz nalewki aroniową i z winogron.

Stowarzyszenie „Vox Domini” - przy prze-pięknej oprawie muzycznej z ciekawymi instrumentami serwowali cieszące oczy i podniebienie muzyczne ciasta i słodkie przysmaki.Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku z Prusic - przygotowało ciasteczka uniwersyteckie, ciasteczka francuskie, ciasto marchewkowe, kawę po irlandzku, wafelki hiszpańskie i ajerkoniak domowej roboty oraz szampana i truskawki.Partnerstwo Lokalne „Razem dla Gminy Prusice” - częstowało Fizołami Margerity (fasola z suszonymi owocami), Grulownikiem Prusickim (chlebek), nalew-kami z piołunu i wiśniówką. Oczy nato-miast można było ucieszyć pięknymi ręcznie malowanymi wazonami i butelecz-kami. Widzieliśmy też ponad dwustuletnią ozdobną chustę.Pozytywnie Nakręceni z Wszemirowa

- przygotowały różnorodne przysmaki truskawkowe, po prostu truskawkowy zawrót głowy, ciasta z truskawkami, Truskawkowy Raj i nalewkę truskawkową.Stowarzyszenie 17 Stawów ze Świerzowa - zapraszali na rybę na dwa sposoby, a więc rybę w panierce i Rybę Pirata. Niestety jak się mówi, kto późno przychodzi sam sobie szkodzi… przyszło nam tylko zobaczyć puste półmiski. Ci co zasmakowali, mówili, że ryby były wyśmienite. Nam przyszło zadowolić się zacną orzechówką, która ma moc i ciekawą historię. I jeszcze cieka-wostka. Gospodarze stoiska powiedzieli nam, że stawów jest już u nich teraz 19. Stowarzyszenie chce w sierpniu zorganizo-wać konkurs kulinarny „sposób na rybę”.Stowarzyszenie „Młodzież z Budzicza” - ulokowało się razem ze „stawami”, więc pozostało nam tylko posłuchać o smako-witych sernikach na trzy sposoby (z rodzynkami, z brzoskwiniami i z polewą) oraz zakosztować nalewki z malin.Stowarzyszenie „Kroczynka” - częstowało

miodówką czarownic, dwunastolet-nim winem z dzikiej róży oraz winem z czereśni, poza tym ogórkami kiszonymi, chlebem ze smalcem i rogalami z nadzie-niem truskawkowym. Dane było nam spróbować przepysznej zupy i podziwiać piękne koronczarskie cacuszka.Stowarzyszenie „Razem dla Górowy” - serwowało blaszaki (rodzaj podpłomyka), swojski smalec, korniszony, skubańca z owocami, serniki i pyszne świeże mleko krowie.Jeszcze teraz pisząc te słowa czuję zapach tych wszystkich kulinariów. Ślinka cieknie, łezka kręci się w oku...Dalej pisaliśmy na naszych łamach o nagrodach, jakie przyznali organizatorzy I Dni Prusic, za potrawy specjalnie przygo-towane do konkursu. Szkoda, że nie było nam dane wszystkich spróbować. Warto o tym przypominać, bo gmina ma naprawdę wielki kulinarny potencjał i warto, aby wszyscy mogli w nim zasmakować.„Chwilę potem zostały wręczone nagrody w konkursie na Najlepszy Produkt Lokalny Gminy Prusice. Wśród nalewek najlep-sza okazała się „Piołunówka Górkowicka” Urszuli Banaszkiewicz. Wśród win zwycię-żyło wino z dzikiej róży z rocznika 2004. Wyrób Teresy Szklarz, „Makowiec Tereni” został wybrany najlepszym wypiekiem, a „Kugelis” Krzysztofa Kaczałko najlepszą potrawą.”„Wśród wyróżnionych znalazły się: ,,Fizioły Margarity” Małgorzaty Wojtyry, ,,Grulownik Prusicki” Agnieszki Szewczyk, ,,Pierogi królińskie” oraz wypiek ,,Chleba” Teresy Szwiec, ,,Górowskie Blaszaki” Anny Dyjak, ,,Smalczyk z cebulką i jabłkami” z Pawłowa Trzebnickiego, ,,Łazanki z kiszoną kapu-stą spod Prusic”, ,,Ogórki małosolne z Pawłowa Trzebnickiego” oraz ,,Szarlotka z Pawłowa Trzebnickiego” Joanny Wiraszki, pyzy ,,Szaraki” Małgorzaty Brożek oraz ,,Kiszka ziemniaczana’’ Krzysztofa Kaczałko.”

Smaki PrusicMARCIN MAZURKIEWICZ

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Partnerstwo Lokalne Razem dla Gminy Prusice

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Seniorzy z Prusic

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Stowarzyszenie Aktywni z Pawłowa Trzebnickiego

Page 7: Kocie Gory (nr 3)

7www.kociegory.eu Gmina Prusice

Prusickie stowarzyszenia i zespoły

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Stowarzyszenie Vox Domini

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Stowarzyszenie Razem dla Górowy

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Stowarzyszenie Chodlewko - Zielona Wieś

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Zespół Ludowy z Krościny Wielkiej Górale z Pienin

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku z Prusic

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Stowarzyszenie 17 Stawów ze Świerzowa i Stowarzyszenie Młodzież z Budzicza

Page 8: Kocie Gory (nr 3)

8 sierpień 2011Gmina Zawonia

O młynie w Czeszowie zrobiło się głośno jakieś dwa lata temu, kie-dy niemal skazany na całkowite zrujnowanie po pożarze, obiekt znalazł nowego gospodarza. Bog-dan Ludkowski zaskoczył wszyst-kich śmiałym planem odbudowa-nia zabytku i urządzenia w nim hotelu i SPA pod oryginalną na-zwą Niezły Młyn.

Właściciel napotkał na wiele przeciwno-ści lecz dzięki wrodzonemu uporowi, kilka miesięcy temu dopiął swego. Stworzył od podstaw centrum turystyki aktywnej pro-mujące tereny Kocich Gór i Dolinę Baryczy oraz centrum wypoczynku w trzygwiazd-kowym hotelu ze SPA. Oficjalne otwarcie obiektu miało nastąpić na początku tego roku, jednak opóźnienia inwestora i prob-lemy natury technicznej zweryfikowały pla-ny.Mimo to miłośnicy aktywnego sportu mie-li okazję jeszcze wiosną, przekonać się o niewątpliwych zaletach posiadania takie-go magicznego miejsca. Uczestniczyli w spływie kajakowym, wyprawach rowero-wych czy nordic walking. Mieli też okazję zapoznać się z zupełnie nową konwencją promocji kultury i artystów czyli z koncer-tami przy kolacji i lampce wina. Wreszcie 22 lipca nastąpił długo oczekiwa-ny moment oficjalnego otwarcia Niezłego Młyna. Nazwa zobowiązuje więc i otwarcie okazało się być bardzo niezłe. Poświęcenia młyna dokonał ksiądz proboszcz parafii w Czeszowie - Jacek Tomaszewski, a uroczy-stość uświetnił występ nowego zespołu LITZY - LUXTORPEDA. Właściciel nie ukry-wał, że wybór był świadomy i zgodny z jego preferencjami. Chociaż mógł się wydać niektórym kontrowersyjny, to jednak był ekscytujący i idealnie wpisał się w dotych-czasowe działania promocyjne miejsca.

LUXTORPEDA to z jednej strony solowy pro-jekt LITZY, z drugiej - nowy zespół czterech przyjaciół, grających ze sobą już wcześ-niej w wielu wspólnych projektach: LITZY, KRZYŻYKA, KMIETY i DRĘŻMAKA. Projekt solowy - bo powstał z inicjatywy LITZY, z jego niezaspokojonej potrzeby czadowego grania, on jest wokalistą, autorem tekstów i mózgiem operacji, jednocześnie zespół - bo razem gramy i tworzymy. Z początkiem marca 2011 do LUXTORPEDY dołączył HANS - wspomagający wokalnie i tekstowo LITZĘ. Z HANSEM w składzie LUXTORPEDA wydała 9 maja 2011 swój debiutancki al-bum.

Koncert zgromadził całkiem liczną grupę mieszkańców Czeszowa i okolic, fanów ze-społu oraz wielu przyjaciół i gości Niezłego Młyna. Zespół mimo niecodziennych oko-liczności zaliczył naprawdę udany i energe-tyczny występ. Chłopaki dali prawie półto-ragodzinny popis ostrego grania, promując swoją pierwszą płytę. Publiczność chyba lekko onieśmielona wnętrzem i tym całym święceniem potrzebowała chwili, aby się przełamać, ale dalej poszło już tak jak za-wsze… pod sceną zawrzało.Po koncercie wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na kolację przy suto zastawio-nych stołach, każdy mógł też skorzystać z

basenu i sauny oraz porozmawiać z muzy-kami.Zauważyliśmy, że miejsce to pięknieje z tygodnia na tydzień i widać, że właściciel nie poskąpił serca młynowi. Kiedy tylko tu jesteśmy przybywa coś nowego i coś nas stale zaskakuje. Czekamy więc na kolejne kulturalne atrakcje i życzymy wszystkim, aby mogli zasmakować w kulturze i aktyw-nej turystyce naszych Kocich Gór i Doliny Baryczy. Uważamy, że takie inicjatywy obo-wiązkowo należy promować i wspierać.Już 6 sierpnia o godzinie 20.00 zaczyna się Zabawa Taneczna z licznymi atrakcja-mi.

Niezły Młyn uważamy za otwartyMARCIN MAZURKIEWICZ

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

zfo

t.Mar

cin

Rac

zyńs

ki

Poświęcenie obiektu przez ks. proboszcza Jacka Tomaszewskiego Poświęcenie obiektu przez ks. proboszcza Jacka Tomaszewskiego

Page 9: Kocie Gory (nr 3)

9www.kociegory.eu Gmina Żmigród

Turnieje piłki nożnej, parada mo-tocykli, bieg wokół miejscowości, potyczki rodzinne i rzut snopkiem to rozrywki, które przygotowała rada sołecka wraz z sołtysem na I Dni Radziądza, który przez dwa dni, tętnił życiem i dobra zabawą. Dopisała wspaniała publiczność, atmosfera i pogoda.

I Dni Radziądza to nowa propozycja rady sołeckiej. - W tym roku postanowiliśmy zorganizować imprezę dla naszych miesz-kańców, w nowej konwencji. Tak narodził sie pomysł dwudniowego święta, które na-zwaliśmy Dni Radziadza. Przygotowaliśmy wiele nowych atrakcji i zabaw, w których mogą uczestniczyć wszyscy - zarówno nasi najmłodsi jak i dorośli mieszkańcy. Mam nadzieję, że ta formuła spodobała się mieszkańcom, gdyż chcielibyśmy aby dni Radziądza wpisały się na stałe w ka-lendarz miejscowych imprez - powiedział sołtys Sławomir Rabczuk.Program imprezy obfitował w wiele atrak-cji, które przyciągnęły zarówno najmłod-szych jak i osoby dorosłe. Nie zabrakło jedzenia i picia, a także dmuchańców, trampolin i stoisk z zabawkami.

W sobotę rozegrano mecze pomiędzy dziadkami a wnukami oraz pomiędzy żo-nami i mężami. Zmagania sportowe bar-dzo bliskich sobie osób wzbudziły wiele radości i gorący doping zgromadzonej publiczności. W pierwszym meczu zwy-cięzcami okazali się wnukowie, którzy ostro przegonili seniorów po boisku, a w kolejnej rozgrywce żony dzielnie walczyły o każdą piłkę i mecz zakończył się remisem. Wieczorem przyszedł czas na zabawę ta-neczną przy zespole Bachus.

W niedzielę świętowanie rozpoczęto bie-giem dookoła Radziądza, w którym wy-startowało ponad 30 uczestników, wśród nich także goście z Niemiec. W kategorii mężczyźni najlepszy okazał się Mateusz Samiło, a jego brat Łukasz Samiło zwycię-żył w kategorii do lat 16. Wśród kobiet naj-lepsza okazała się Natalia Skrzypek.

Dużym zainteresowaniem cieszyła się także parada motocykli, gdzie wielbiciele koni mechanicznych i dwóch kółek mogli nie tylko nacieszyć oczy widokiem pięk-nych maszyn, ale także przejechać się na wielu z nich. Z kolei przysłowiowy „ubaw po pachy” mieli zarówno zawodnicy, jak i obserwatorzy potyczek rodzinnych i rzu-tów snopkiem na odległość. Wśród płci

piękniejszych największą siłą wykazała się Marta Chordziejewicz, która posłała spo-rych rozmiarów snopek słomy na najwięk-szą odległość i tym samym wywalczyła główna nagrodę czyli widły od sołtysowej.

Wśród mężczyzn najdalej rzucił Damian Pieprzyk i to on zdobył puchar sołtysa czyli ocynkowane wiadro. W potyczkach rodzin-

nych wzięło udział 5 rodzin, a najlepsza okazała się rodzina Henryka Kuriaty. To oni m.in. złowili najwięcej ryb, najszybciej przenieśli kufle z wodą, a także nakarmili się kisielem. Całą imprezę poprowadził Mirosław Motwicki. Po zmaganiach spor-towych były jeszcze występy artystyczne - zaśpiewały Iza Możdzeń i Martyna Marek, a później trwała zabawa taneczna.

I Dni RadziądzaMAŁGORZATA KOSIŃSKA

Łowienie drewnianych ryb było jedną z wielu ciekawych konkurencji

fot.

ze z

bior

ów U

M Ż

mig

ród

Prace przy rewaloryzacji zespołu pałacowo-parkowego w Żmigro-dzie mają zakończyć się do koń-ca listopada.

Ta informacja powinna zainteresować wszystkich mieszkańców, którzy nie mogą doczekać się momentu, kiedy park zosta-nie udostępniony (tu przypominamy, że w tej chwili teren ma status placu budowy, co niesie za sobą oczywiste ograniczenia w dostępie do miejsca prowadzenia prac). Aktualnie trwają już prace przy fundamen-tach lapidarium - w marcu, podczas robót ziemnych, znaleziono tam fragmenty fun-damentów dawnego skrzydła pałacowego.

Prace musiały zostać przerwane i do akcji wkroczyli archeolodzy. Po zakończeniu ich działań, budowę wznowiono. Trwa spusz-czanie wody z parkowych stawów, lada dzień rozpocząć się mają na nich prace melioracyjne. W maju zakończono pierw-szy etap nasadzeń, kolejne gatunki roślin pojawią się w październiku. Tyle w telegra-ficznym skrócie, a poniżej przypominamy wizualizację pokazującą, jak po zakończe-niu wszystkich prac będzie wyglądać kom-pleks.

Rewaloryzacja parku pałacowego w tokuANDRZEJ KRZYWDA

Page 10: Kocie Gory (nr 3)

10 sierpień 2011

Sobotnia impreza zorganizowana 16 lipca przez Centrum Kultury wraz ze Stowarzyszeniem Ludzi Aktywnie Trenujących „AKTYW-NI”, upłynęła pod hasłem „Wie-czór pełen wrażeń”.

Tuż po godz. 19:00 na krośnickim amfite-atrze rozbrzmiała muzyka, zaś na miesz-kańców czekały pokazy artystów. Jako pierwsze zaprezentowały się tancerki, które wykonały taniec Tribal, czyli mroczną fuzję tańca brzucha połączoną z flamen-co i tańcem współczesnym. Uroku dodały piękne, kolorowe stroje oraz oryginalne makijaże prosto z Bollywoodu.

Po ich występie zaprezentował się Jacek Witkowski – półfinalista programu ,,Mam talent”, który zaprezentował żonglerkę ko-lorowym sześcianem. Został nagrodzony gromkimi brawami za swój występ, który był dopiero początkiem prezentacji jego umiejętności.

Po pierwszej części występów artystycz-nych przyszedł czas na pokaz tańca walki czyli Capoeiry. Najpierw zaprezentowały się dzieci a następnie profesjonaliści wraz z instruktorami z Brazylii i Portugalii. Po występie 85-cio osobowej grupy, na scenę powróciły tancerki, które zaprezentowały układy taneczne tańców orientalnych wraz ze strojami specjalnie do nich przygotowa-nymi. Ostatnie dwa pokazy były wręcz fa-scynujące.

Po raz drugi tego wieczoru w krośnickim amfiteatrze wystąpił Jacek Witkowski. Tym razem pokazał swoje prawdziwe umiejęt-ności. Trzymetrowy płonący sześcian wiro-wał w jego dłoniach z taką lekkością, że

widzom aż zapiera-ło dech w piersiach. Pokaz w połączeniu z dynamiczną mu-zyką na pewno na długo zapisze się w pamięci uczest-ników wydarzenia. Na zakończenie wystąpiła grupa og-nia „Igneus”, która coraz bardziej za-dziwia swoimi zdol-nościami i ciągłym (widocznym) rozwo-jem.

Po części artystycz-nej przyszedł czas na zabawę taneczną, którą poprowadził Dj Twardy. Krośnicza-nie bawili się wyśmienicie, gdyż zapowie-dziana wcześniej zabawa do godz. 24:00, przedłużyła się aż do 02:30.

Gmina Krośnice

Wieczór pełen wrażeńEWELINA PAŹDZIOR

Capoeira

Taniec Tribal

Centrum Edukacyjno-Turystyczno--Sportowe w Krośnicach po raz trzeci zaprasza wszystkich sym-patyków dwóch kółek na Rajd Ro-werowy Śladami Ryszarda Szur-kowskiego, który odbędzie się 3 września (sobota) o godz. 11:00.

Zapisy w dniu rajdu (od godz. 9.30), pod numerem telefonu 71 31 95 029 lub osobiście w Hali Sportowej w Krośnicach.

Trasa rajdu licząca 32 km i rozpo-czynająca się w Krośnicach (boiska sportowe przy CETS) biegnie przez Łazy Wielkie, Bukowice, Lędzina, Brzostówko, Brzostowo, Żeleźniki, Police i kończy się również w Kroś-nicach.

Dla każdego z uczestników organizatorzy przygotowali drobne upominki, a wśród wszystkich osób biorących udział w raj-dzie zostanie rozlosowana nagroda głów-na – rower.

Organizatorzy przewidzieli również upo-minki dla najmłodszego i najstarszego uczestnika rajdu. Ponadto każdy będzie mógł poczęstować się gorącym posiłkiem ufundowanym przez organizatora. W pro-gramie imprezy również występ lokalnych grup tanecznych.

Patronat nad wydarzeniem objął Mistrz Świata w Kolarstwie Szosowym – Ryszard Szurkowski.

Regulamin rajdu dostępny jest na stronie

www.cets.com.pl

We wrześniu III Rajd Rowerowy Śladami Ryszarda Szurkowskiego

Pokaz z płonącym sześcianem

Page 11: Kocie Gory (nr 3)

11www.kociegory.eu Gmina Milicz

Już po raz czwarty Ośrodek Kul-tury Miliczu zorganizował Turniej Wsi. Do kilkutygodniowej rywali-zacji zgłosiło się 14 z 52 sołectw tej największej na Dolnym Śląsku gminy – 5 sołectw z części za-chodniej (Dunkowa, Ruda Sułow-ska, Słączno, Sułów, Węgrzynów) i 9 z części wschodniej (Bartniki, Borzynowo, Gądkowice, Kolęda Latkowa, Nowy Zamek, Ostrową-sy, Sławoszowice, Wrocławice).

Każda drużyna w ramach kwalifikacji do fi-nału musiała rozegrać dwa turnieje, które odbyły się dla części zachodniej 25 czerw-ca w Rudzie Sułowskiej i 16 lipca w Słącz-nie, a dla części wschodniej 4 czerwca w Ostrowąsach i 9 lipca w Gądkowicach. Do decydującej rozgrywki zakwalifikowały się 3 sołectwa z części zachodniej (Dunkowa, Ruda Sułowska, Węgrzynów) i 3 z części wschodniej (Nowy Zamek, Ostrowąsy, Sła-woszowice). Emocjonujący finał odbył się 23 lipca na terenie Ośrodka Wypoczynku Świątecznego PAFAWAG w Sułowie.

Siedem stopni do nieba

Pierwszą i zarazem najbardziej widowi-skową konkurencją było przeciąganie liny. Naprężone mięśnie mężczyzn dopingowa-nych do boju przez koleżanki, żony i... soł-tysów sprawiały, że widzom zapierało dech w piersiach. O tym, jak bardzo wyczerpu-jącą była ta konkurencja, mogą świadczyć omdlenia kilku zawodników.

Spokojniejsza, choć nie mniej ciekawa, była rywalizacja w rzutach lotkami do tab-licy. Brały w niej udział po trzy osoby z dru-żyny: chłopiec, kobieta oraz mężczyzna.

W rzucie piłką lekarską rywalizowały zaś 3-osobowe załogi w składzie: dziewczyn-ka, kobieta, mężczyzna. Sędziowie brali pod uwagę łączną odległość, jaką pokona-

ła piłka w czasie trzech rzutów.

Kiedy zawodnicy odpoczywali, sołtysi mu-sieli wytężać swoje umysły podczas kon-kursu wiedzy o Dolinie Baryczy i gminie Milicz. Sołtysi musieli podać m.in. numer telefonu do Ośrodka Kultury, kolory flagi gminy Milicz czy liczbę radnych zasiadają-cych w Radzie Miejskiej.

Duże emocje wzbudził bieg kobiet w gu-mowcach na dystansie 15 metrów. W tej dyscyplinie na gminnej olimpiadzie z mie-rzyły się po trzy panie w wieku powyżej 25 lat. Łączny czas pań był wyznacznikiem dla poszczególnych miejsc na podium. Następną, ciężką, acz widowiskową kon-kurencją był bieg zwycięstwa, w którym brali udział mężczyźni. Ich zadaniem było położenie głowy na kołku, jego 10-krotne obiegnięcie oraz bieg na dystansie, w po-łowie którego należało podnieść 15-kilowy worek ziemniaków i donieść go do mety. Ostatnim etapem rywalizacji był bieg na szczudłach, w których brali udział przed-stawiciele obu płci. O zdobyciu kompletu punktów decydował łączny czas przejścia 15-metrowej trasy.

Laury zwycięstwa i wspólny piknik

Po emocjonującej dogrywce – slalomie z piłką – zwycięzcą tegorocznej edycji Tur-nieju Wsi zostało sołectwo Węgrzynów, drugie miejsce zdobyła drużyna Nowego Zamku, a trzecie wywalczyli mieszkańcy Dunkowej. Odczytaniu wyników towarzy-szyła eksplozja radości, wiwatów i okrzy-ków na część zwycięskiej drużyny. Laurea-ci pierwszych trzech miejsc otrzymali czeki pieniężne ufundowane przez burmistrza gminy Milicz Pawła Wybierałę – 1500 zł, 1000 zł i 700 zł oraz puchary przygoto-wane przez MGZ LZS. Wszystkie drużyny biorące udział w turnieju otrzymały nagro-

dy rzeczowe ufundowane przez Ośrodek Kultury w Miliczu.

Po zakończonej rywali-zacji sołtys Sułowa Kata-rzyna Makowiecka i dy-rektor Ośrodka Kultury Edyta Jachimowska za-prosiły uczestników tur-nieju na pyszną grochów-kę i kiełbaskę z grilla. Po raz kolejny potwierdziło się, że Turniej Wsi gmi-ny Milicz jest świetnym pomysłem na integrację sołectw, a kolejne elimi-nacje przyciągają dużą widownię.

Nie zawiedli też sponsorzy, którzy chętnie wspierają Ośrodek Kultury w działaniach na rzecz gminy.

Turniej wsi gminy MiliczMAGDALENA FRTUNIAKSEBASTIAN STELMACH

Rzut lotką do tarczy - tu liczyła się precyzja

fot.

UM M

ilicz

Rzut piłką lekarską na odległość

fot.

UM M

ilicz

Wyścigi na szczudłach

fot.

UM M

ilicz

W tych zawodach ważną rzeczą było skupienie

fot.

UM M

ilicz

Page 12: Kocie Gory (nr 3)

12 sierpień 2011

Powiatowy Przegląd Zespołów Ludowych w Malinie jest wyda-rzeniem poświęconym pamię-ci osobie Witolda Gareckiego. Pierwsza impreza zapoczątkowa-ła tradycję corocznej organizacji przeglądu, upamiętniając w ten sposób jego pracę na rzecz kul-tury ludowej. Zapewni również kontynuację rozpoczętej przez niego działalności.

30 lipca zaprezentowało się 11 zespo-łów ludowych z terenu całego powiatu trzebnickiego. Gościnie wystąpiła rów-nież Orkiestra Dęta oraz Zespół Ludowy Lejwoda z Pasikurowic.

Folkowe święto rozpoczęło się od przej-ścia korowodu, który główną ulicę Malina

zamienił w kolorową rzekę niosącą na przedzie skocznie grającą orkiestrę dętą. Korowód rozciągnął się na ponad 100 metrów i skutecznie przyciągał do okien wszystkich mieszkańców.Oficjalnego otwarcia dokonał wójt gminy Wisznia Mała Jakub Bronowicki, Katarzyna Jarczewska, Prezes Lokalnej Grupy Działania Kraina Wzgórz Trzebnickich oraz Marian Kowalski, główny prowadzący tegoroczną Folkloriadę.

Występy na scenie rozpoczęły się od mi-strzowskich dźwięków wcześniej wspo-mnianej orkiestry dętej, po której swój dorobek i umiejętności pokazał Zespół Ludowy „MALINIANIE” z Malina. Zespół ten został reaktywowany w tym roku, a jego kierownikiem jest Pani Zofia Dudzik.

W przerwach między występami zgroma-dzoną publiczność zabawiał nieoceniony

Marian Kowalski z Marcinowa, który swym niesamowitym dowcipem okraszonym ry-mami, nie raz doprowadzał ludowych arty-stów oraz widownię do salw śmiechu.

Pięknie przygotowane stoły, oprócz kieł-basek, ogórków małosolnych, piwa, cydra, chleba ze smalcem oraz innych smakoły-ków, które można było nabyć od wystaw-ców, zastawione były dużą ilością przeróż-nych ciast. Zwiastowało to jeszcze jedno wydarzenie - konkurs „Szarlotka” na naj-lepsze ciasto i deser.

Ze sceny przez cały czas rozbrzmiewały radosne pieśni ludowe, które kolejno po „Malinianach” wykonywali:

• Zespół Ludowy „LEJWODA” z Pasikurowic• „ALE BABKI” z Czeszowa• „DYSZEL” ze Żmigrodu• „STRUPINIANIE” ze Strupiny

• Zespół Ludowy „BOROWIANIE”• Górale z Krościny Wielkiej• „MALWY” z Kuraszkowa• „STRZESZOWIANKI” ze Strzeszowa• „SZYMANOWIANIE” z Szymanowa• Kapela Janka Boduszko z Siemianic

Atmosfera panująca podczas przeglądu była naprawdę niespotykana. Wszystkie zespoły doskonale się znają, więc ser-decznościom nie było końca. Przyjaźni tam również wiele. Artyści ludowi wtapia-jąc się w publiczność zarażali swoim opty-mistycznym podejściem do świata i ludzi. Na tej imprezie po prostu chciało się być.

Konkurs na najlepsze ciasto rozstrzyg-nięto pomiędzy występem „Dyszla” i „Strupinian”. Jury pod przewodnictwem Wójta Bronowickiego miało naprawdę twardy orzech do zgryzienia, bo ciasta już samym wyglądem przyprawiały o zawrót

Folkloriada czyli Przegląd Zespołów Ludowych im. Witolda Gareckiego MARCIN RACZYŃSKI

Wydarzeniafo

t. M

arci

n R

aczy

ński

Atmosfera wśród uczestników była przesympatyczna

Korowód artystów ludowych przeszedł przez główną ulicę Malina

Oficjalne otwarcie Folkloriady

Biesiada przy stole jeszcze przed występem

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

kifo

t. M

arci

n R

aczy

ński

Page 13: Kocie Gory (nr 3)

13www.kociegory.eu

głowy. W szranki stanęło 17 wypieków oraz 5 deserów. Każdy juror skrupulatnie zapisywał swe doznania po skosztowaniu kęsa. Smakowej rozkoszy przyglądała się zazdrosna publiczność, która niestety do czasu ogłoszenia wyników nie mogła ni-czego spróbować. Niemalże jednogłośnym werdyktem zwyciężyło ciasto przygotowane przez Stowarzyszenie Aktywni w Pawłowie Trzebnickim. Było ono rzeczywiście dia-mentem pośród konkursowych pereł.

Ostateczne wyniki konkursu na najlepsze ciasto:

I nagroda: Stowarzyszenie Aktywni w Pawłowie Trzebnickim - „Torcik jabłkowy”II nagroda: Renata Stachowicz z Kuraszkowa - „Szarlotka”III nagroda: Krystyna Zombroń z Wiszni Małej „Cappucino z brzoskwiniami”

Kategoria deser:

I miejsce: Renata Stachowicz z Kuraszkowa - „ Deser z jabłek”II miejsce: Henryk Nowakowski - „Masło z jabłek”III miejsce: Kazimiera Czaniecka z Prusic „Jabłka w cynamonie”

Organizatorzy Folkloriady zasługują na naj-wyższe uznanie. Lokalna Grupa Działania Kraina Wzgórz Trzebnickich, Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Wiszni Małej oraz Sołtys i Rada Sołecka w Malinie zor-ganizowali wydarzenie, z którego Witold Garecki byłby naprawdę dumny. Chciałoby się, aby tego typu imprezy odbywały się co miesiąc. Zadowolone głosy uczestników mówiły, że w przyszłym roku taki przegląd powinien trwać nie jeden, ale dwa lub trzy dni. Kto wie, może i takiej biesiady się do-czekamy...

Wydarzenia

Witold Garecki był z artystami cały czas na scenie

Przed publicznością zespół “Dyszel” ze Żmigrodu

Jury podczas degustacji pysznych wypiekówMożna było skosztować owoców, warzyw, mięsiwa i cydru

Tańców również nie zabrakło

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

kifo

t. M

arci

n R

aczy

ński

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

kifo

t. M

arci

n R

aczy

ński

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

Page 14: Kocie Gory (nr 3)

14 sierpień 2011

Zapewne biorąc do rąk czasopis-mo Kocie Góry nr 3 i zaczynając czytać ten artykuł spodziewacie się uzupełnienia informacji na te-mat sprzętu muzycznego zespołu Come Back.

Zdaje sobie sprawę z tego, iż kwestia ta nie została do końca wyczerpana, gdyż nie wie-my jeszcze nic na temat chociażby gitary basowej czy też saksofonu, ale ręczę że w kolejnych odsłonach KG wiedza ta zostanie zawarta. Tym razem postanowiłem, konty-nuując pośrednio temat z poprzedniego ar-tykułu, podzielić się z Wami wiadomościami na temat moich własnych „gratów”. Pomimo tego, że nie gram obecnie w żadnej kapeli, często spotykam się z trzebnickimi muzyka-mi w ich kanciapach po to, aby wymienić się z nimi pomysłami i dźwiękami.

Moja przygoda z gitarą zaczęła się już dość dawno – na pewno naście lat temu. Pierw-sze akordy wygrywałem na pożyczonym od przyjaciela akustycznym Defilu. Gra na tym instrumencie nie była zbyt komfortowa, lecz z braku alternatywy. Pierwszą własną gitarę zakupiłem jeszcze

w latach 90-tych poprzedniego stulecia. Była to gitara akustyczna koreańskiej firmy CRAFTER model TD 8 BS. Gitara średniej

klasy, bardzo solidnie wykonana, świetnie brzmiąca, przeżyła ze mną nie jedno ognisko i impre-zę. Zdarłem na niej wiele strun i mimo dość intensywnej eksploa-tacji jest ze mną do dziś. Poszu-kując następnej gitary dla siebie wpadła mi w ręce wykonana z mahoniu dwunastostrunowa elektroakustyczna gitara firmy TANGELWOOD model TW15/12. Po zagraniu na niej kilku akor-dów wiedziałem już, że będzie moja. Tak też się stało. Pięknie i charakterystycznie brzmiąca, wy-kończona w kolorze naturalnego drewna z kluczami olejowymi gitara, najlepiej spisuje się pod-czas grania partii podkładowych.

Mając już do dyspozycji dwie gitary stricte akustyczne, zaczą-łem zastanawiać się nad trochę głośniejszymi zabawkami. Po kolejnej wizycie w salonie mu-zycznym powiększyłem swoją kolekcję tym razem o gitarę elek-tryczną firmy SQUIER FENDER. Zakup tej gitary wiązał się z ów-cześnie powstającym projektem

pod nazwą FAMA BLUES BAND, w którym na początku uczestniczyłem. Choć gitara ta

została wykonana w Chinach, po wymianie strun i ustawieniu menzury, zaczęła „gadać” całkiem przyzwoicie. Do jej nagłośnienia uży-wam tranzystorowego, stu watowego pieca MARSHALL MG 100 DFX na jednym 12-ca-lowym głośniku. Zestaw może nie z najwyż-szej półki, ale po odpowiednim sprzężeniu z kostkami IBANEZ TUBESCREAMER oraz MARSHALL BLUESBREAKER II i precyzyjnym wyregulowaniu, daje naprawdę dużo frajdy.Na przełomie ostatniego miesiąca bieżące-go roku, do mojego ekwipunku muzycznego, dołączyły dwa chyba najcenniejsze przed-mioty tj. gitara FENDER AMERICAN DELUXE STRATOCASTER HSS MN w odcieniu sun-burst oraz w pełni lampowe combo gitarowe FENDER REISSUE BLUES DELUXE.

Z uwagi na to, że na temat tych dwóch „ca-cek” można by napisać dość obszerną no-tatkę, a „przestrzeń gazetowa” użyczona mi przez szanowną redakcję KG właśnie się kończy, jedyny epitet nasuwający się aby opi-sać ten sprzęt to właśnie „Deluxe”.

Mogę jedynie obiecać, że w niedalekiej przy-szłości ukaże się przestronniejszy artykuł na w/w temat dla wszystkich ciekawskich muzykantów. Teraz pozostaje mi kolejny raz podziękować za uwagę i zaprosić na kolejne wydanie czasopisma Kocie Góry już za mie-siąc.

Moja droga od Defila do FenderaNiewidzialna Strona Rocka

Ciekawostki, recenzje

ADRIAN ŻAK

R E K L A M A

Page 15: Kocie Gory (nr 3)

15www.kociegory.eu Nasze zabytki

W małej, lecz przepięknie poło-żonej miejscowości Duchowo, znajdującej się ok. 4 km od Mi-licza na trasie Milicz-Niesułowi-ce-Czatkowice, w ostatnim cza-sie została udostępniona nowa atrakcja turystyczna Doliny Ba-ryczy.

Jest nią drewniany wiatrak koźlak z 1671 roku – niezwykle cenny, bo ostatni zacho-wany tego typu obiekt w północnej części Dolnego Śląska.

Wiatrak stoi na niewielkim wzniesieniu, przy wjeździe do wsi od strony zachodniej. Jest to koźlak z czterołopatowymi śmigła-mi, ścianą przednią i o dachu dwuspado-wym naczułkowym podbitym gontami.

Obiekt był sprawny jeszcze po wojnie, jed-nak z biegiem lat zaczął popadać w ruinę i groziło mu zawalenie się. Na szczęście mieszkańcy Duchowa na czele z panią sołtys Ludmiłą Bigoń, opracowując wraz z gminą Milicz i Fundacją Doliny Baryczy

plan odnowy miejscowości, dostrzegli po-trzebę ocalenia tego niezwykłego zabytku. Wiatrak został odrestaurowany przez gmi-nę Milicz w roku 2010 w ramach Progra-mu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013, działanie „Odnowa i rozwój wsi”.

W ramach projektu powstała również – niestety jeszcze nieczynna – tzw. Chata Młynarza, budowana tradycyjną metodą szachulcową, polegającą na wypełnianiu drewnianej konstrukcji glinobitką. Znaj-duje się w niej m.in. izba z tradycyjnym piecem chlebowym, druga izba, w której mają się odbywać różnego typu wystawy dotyczące młynarstwa, historii wsi tego regionu oraz toalety (w tym dla niepełno-sprawnych). Nie zapomniano również o parkingu dla turystów z miejscem dla au-tokarów, z którego do wiatraka prowadzi ścieżka, wyłożona tłuczniem i oświetlona. Wiatrak składa się z trzech poziomów. Do najniższego prowadzą niskie drzwiczki, wewnątrz można zobaczyć tzw. kozioł, czy-li wielką drewnianą konstrukcję, stanowią-cą część ruchomą wiatraka. Właśnie od tej konstrukcji wzięła się nazwa jednego z wielu najbardziej prymitywnych wiatra-ków w Europie – koźlaków. Na drugi po-ziom wchodzi się schodami biegnącymi na zewnątrz budowli. W środku znajdują się metalowo-drewniane urządzenia, w dużej części oryginalne, uzupełnione jednak po-zyskanymi eksponatami. Jednym z takich

urządzeń jest wialnia, służąca do oczyszczania młóconego ziarna, oddzielania go od plew i innych zanieczyszczeń. Na naj-wyższym poziomie znajduje się wielkie koło napędowe, porusza-ne siłą wiatru dzięki skrzydłom wiatraka. Zbudowane w znacz-nej mierze z drewna, z kilkoma tylko metalowymi elementami, wygląda bardzo efektownie i za-stanawia, jak duża siła musiała napędzać tak wielką konstruk-cję.

Uroczyste otwarcie wiatraka pla-nowane jest na początek wrześ-nia. Zgodnie z wolą mieszkań-ców wsi Duchowa zostanie mu wtedy nadane imię Bronisław – na cześć ostatniego właściciela koźlaka. Jednak od 16 lipca do października można zwiedzać ten zabytek za darmo w każ-dą sobotę i niedzielę od godz. 13.00 do 17.00.

Turystów oprowadza po wiatraku przemiła mieszkanka Duchowa. Chętni do zwiedzania w tygodniu mogą dzwonić pod numer tele-fonu 667 587 267. Miłośnicy

młynarstwa po obejrzeniu wiatraka mogą posilić się w restauracji „W Starym Mły-nie”, mieszczącej się w przepięknie wyre-montowanym budynku młyna w Niesułowi-cach, wsi odległej od Duchowa o ok. 3 km.

Wiatrak koźlak w Duchowie otwarty dla turystówMAGDALENA FRTUNIAKALICJA DĘBEK

Wiatrak w Duchowie k. Milicza po renowacji prezentuje się okazale

fot.

Irene

usz

Rad

ny

We wnętrzu koźlaka

Wiatrak wraz z Chatą Młynarza

Wiatrak przed remontem

fot.

mon

ikat

t (Pa

nora

mio

)

fot.

Alic

ja D

ębek

fot.

Irene

usz

Rad

ny

Page 16: Kocie Gory (nr 3)

16 sierpień 2011

7 sierpnia - Gmina Milicz„Usta milczą, dusza śpiewa” - koncertMiejsce: Milicz - Rynek, godz. 16.00info: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

4, 8, 12, 23, 25, 29 sierpnia - Gmi-na TrzebnicaLetnie Szachy PleneroweMiejsce: Trzebnica - Rynek, godz. 14.00info: Gmina Trzebnica - 71 312 06 11

5 sierpnia - Gmina TrzebnicaESKA SUMMER CITY z Polonią TrzebnicaMiejsce: Trzebnica - Rynek, godz. 14.00info: Gmina Trzebnica - 71 312 06 11

6 sierpnia - Gmina ZawoniaZabawa taneczna w Niezłym MłynieMiejsce: Zawonia - Hotel Niezły Młyn, godz. 20.00info: Niezły Młyn - 71-312-71-37

7 sierpnia - Gmina Wisznia MałaPuchar Lata - piłka nożnaMiejsce: Wisznia Mała - Boiskoinfo: OKSiR Wisznia Mała - 71 312 70 76

8 sierpnia - Gmina PrusicePuchar Burmistrza w Piłce SiatkowejMiejsce: Prusice - Orlik, godz. 16.00info: GOKiS Prusice - 71 312 63 10

8 sierpnia - Gmina TrzebnicaWakacyjny Turniej Siatkówki PlażowejMiejsce: Trzebnica - Park Solidarnościinfo: ZAPO - 71 312 11 71

11 sierpnia - Gmina Oborniki Śląskie i WrocławWycieczka do ZOOMiejsce: Wrocław - Ogród Zoologiczny, godz. 10.00info: OOK - tel. 71 310 12 70

11, 18, 25 sierpnia - TrzebnicaKino dla dzieci Rio, Guliwer, SafariMiejsce: Trzebnica - Kino, godz. 17.00info: TOK - 71 312 09 47

12 sierpnia - Gmina MiliczESKA SUMMER CITYMiejsce: Milicz - Rynekinfo: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

13 sierpnia - Gmina Wisznia MałaMTB Cross Country - rajd rowerowyMiejsce: Mieniceinfo: OKSiR Wisznia Mała - 71 312 70 76

13 sierpnia - Gmina Milicz„VOICE FACTORY” - chór młodzieżowy Miejsce: Milicz - Rynekinfo: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

20,21 sierpnia - Gmina Trzebnica

Mistrzostwa Dolnego Śląska w skokach przez przeszkody Miejsce: Machnice, Pałacinfo: www.dzj.wroclaw.pl

20 sierpnia - Gmina Oborniki ŚląskieDożynki Gminy Oborniki ŚląskieMiejsce: Lubnówinfo: Gmina Oborniki Śląskie - 71 310 35 19

21 sierpnia - Gmina Milicz„BAW SIĘ Z NAMI” - program dla dzieciMiejsce: Milicz - Rynekinfo: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

22 sierpnia - Gmina TrzebnicaIV Mistrzostwa Trzebnicy w PływaniuMiejsce: Trzebnica - Park Wodny Zdrójinfo: ZAPO - 71 312 11 71

23 sierpnia - Gmina Oborniki ŚląskieWakacyjny plener plastyczny dla dzieciMiejsce: Oborniki Śląskie - OOKinfo: OOK - tel. 71 310 12 70

24 sierpnia - Gmina Oborniki Śląskie i Gmina ZawoniaWakacyjny plener plastyczny dla dzieciMiejsce: Czeszów - Niezły Młyninfo: OOK - tel. 71 310 12 70

24 sierpnia - Gmina Oborniki Śląskie i WrocławWakacyjny plener plastyczny dla dzieciMiejsce: Wrocław - Ogród Japońskiinfo: OOK - tel. 71 310 12 70

24 sierpnia - Gm. Oborniki ŚląskieKoncert Noel CouttsMiejsce: Oborniki Śląskie - OOK, godz. 19.00info: OOK - tel. 71 310 12 70

27 sierpnia - Gmina Wisznia MałaDożynki Gminy Wisznia MałaMiejsce: Wisznia Małainfo: OKSiR Wisznia Mała - 71 312 70 76

28 sierpnia - Gmina MiliczTurniej finałowy Wakacyjnej Ligi Streetball’aMistrzostwa Milicza w badmintonaMistrzostwa Milicza w armwrestlingu (siłowanie na rękę)Miejsce: Milicz - Rynekinfo: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

28 sierpnia – Gmina KrośniceDożynki Gminne Miejsce : Łazy – Boisko, godz. 13.30Info: Centrum Kultury w Krośnicach 71 38 46 047

Propozycje

Kalendarz wybranych imprez na sierpień 2011 roku

R E K L A M A

30 sierpnia - Gmina KrośniceZakończenie Igrzysk MłodzieżyMiejsce: Krośnice - boiskoinfo: CETS - 71 38 46 043

3 września – Gmina KrośniceRajd Rowerowy Śladami Ryszarda Szur-kowskiegoMiejsce: Krośnice – Centrum Edukacyj-no-Turystyczno-Sportowe godz. 11.00 (zapisy od godz. 9.30)Info: Hala Sportowa w Krośnicach 71 31 95 029

3 września – Gmina Wisznia MałaPiknik Rockowy Pod WiszniakiemMiejsce: Wisznia Mała - Boiskoinfo: OKSiR Wisznia Mała - 71 312 70 76

3 września – Gm. Oborniki Śl.Piknik Muzyczny Złote Wiosło 2011Miejsce: Port Urazinfo: www.uraz.pl/wioslo

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za zmiany, które mogą wprowadzić organizatorzy lub które wynikną z przy-czyn od nas niezależnych. Zalecamy za każdym razem sprawdzić i potwierdzić miejsce i termin imprezy, aby upew-nić się, że nie została zmieniona godzina, data lub miejsce imprezy. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby wszystkie infor-

macje były aktualne na dzień wydania miesięcznika.

Page 17: Kocie Gory (nr 3)

17www.kociegory.eu Lokalni artyści

Urodzony 14 IV 1945 r. we Lwowie. W 1964 r. zdał maturę w LO w Trzebnicy, w 1969 r. uzyskał dyplom magistra sztuki (bardzo dobry, z wyróżnieniem) na Wy-dziale Malarstwa i Grafiki Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu.

W latach 1969-1971 pracował jako pla-styk w Trzebnickim Ośrodku Kultury, w la-tach 1971-73 jako konserwator zabytków przy Panoramie Racławickiej (Wrocław), jako plastyk w Domu Związków Twórczych (Wrocław), w latach 1972-91 jako deko-rator w PSS „Społem” o/Północ, w 1991

r. założył własną firmę „Lumix” (reklama). Od marca 1992 r. pracował społecznie jako opiekun Muzeum Regionalnego w Trzebnicy, od marca 2002 r. jest zatrud-niony jako kustosz Muzeum Regionalne-

go, które obecnie mieści się w trzebnickim Ratuszu - Rynek 25.

Stale współpracuje z instytucjami kultural-nymi, z Sanktuarium św. Jadwigi w Trzeb-

nicy, działa na rzecz promocji, kultury i sztuki w Trzebnicy, uczestnik wielu wystaw krajowych i zagranicznych, wykonał ponad 300 ekslibrisów (większość - linoryty), współorganizator wystaw organizowanych

w Trzebnicy w Muzeum Kultu św. Ja-dwigi, w ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, współorganizator z ramienia Towarzystwa Miłośników Zie-mi Trzebnickiej, Trzebnickiego Świę-ta Sadów. Członek redakcji rocznika „Brzask” i redaktor graficzny. Autor licznych artykułów z zakresu histo-rii sztuki, kultury, dzieła: „Ekslibrisy trzebnickie” (wiersze i ekslibrisy), „Duchem skrzydła ojczyzny rozwinę...” (ekslibrisy i teksty Juliusza Słowackie-go), „Rozgwiazdy słowa” (o wierszach i wycinankach ojca - poety i plastyka).

Od 2003 r. współredaguje wraz z Woj-ciechem Kowalskim „TAK” - „Trzebni-ckie Aktualności Kulturalne”. Długo-letni członek Zarządu Towarzystwa Miłośników Ziemi Trzebnickiej, a od 2007 r. jego prezes. Hobby: grafika, ekslibris, filozofia, literatura, historia, sztuka.Pełna galeria ekslibrisów na stronie www.kociegory.eu

Urodzona w Sofii i mieszkająca aktu-alnie w Bukołowie Nikoleta Klimczak - Kropielnicka jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu na kierun-ku Architektury Wnętrz.

Ukończyła także fakultet Projektowania i Rewaloryzacji Mebli Stylowych. Pasją Ni-kolety odkąd pamięta jest malowanie cze-mu poświęca co raz więcej czasu. Bardzo lubi portret. Inne jej pasje to projektowa-nie mebli, szczególnie krzeseł, logotypy i ekslibris.W dzieciństwie zarzekałam się, że nie zo-stanę malarką - bałam sie, że gdy zajmę się tym zawodowo, utracę wolność i przy-jemność tworzenia. Teraz jestem dorosła i odkryłam, że wcale nie musi tak być! Ma-larstwo wróciło do mnie - dostałam parę zleceń, wzięłam udział w kilku konkursach i dowiedziałam się, że ja tego po prostu potrzebuję. Owszem generalnie lubię projektować, stwarzać coś od zera; ale w malarstwie jest jeszcze coś, inny wymiar.

Malując odpoczywam i nabieram energii życiowej. Niesamowitą inspiracją dla mnie jest muzyka Chopina, a odkryłam to biorąc udział w konkursie organizowanym przez Fundację Kultury im. I.J.Paderewskiego „Obrazy muzyką malowane - polski pej-zaż”, gdzie mój obraz zakwalifikował się do wystawy pokonkursowej. Spodobał się też w pewnej galerii w Nowym Jorku, ale to jeszcze melodia przyszłości.O malowaniu mogłabym długo pisać. Chciałabym jednak wspomnieć o mo-jej drugiej pasji - grafice, co prawda ta prawdziwa grafika - warsztatowa, dopiero

przede mną. Powoli zaczynam od linorytu projektując ekslibrisy. Jednakże moją spe-cjalizacją sa logotypy - druga rzecz, którą mogłabym robić w nieskończoność. Tu chiałabym się pochwalić, że jestem autor-ką logotypu Festiwalu PAZUR.

Obecnie w swej twórczości skupiam się na tych dwóch dziedzinach, ale czasem, na razie dla siebie, wracam do projekto-wania mebli. Oprócz dyplomowych mebli tapicerowanych, najbardziej lubię wymy-ślać krzesła. Wierzę, że kiedyś będę je realizować.

Zbigniew Lubicz-Miszewski Nikoleta Klimczak-Kropielnicka

Ekslibris Małego Muzeum w Marcinowie

Page 18: Kocie Gory (nr 3)

18 sierpień 2011Produkt regionalny

Wydział Rozwoju Obszarów Wiejskich Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego wy-dał w 2010 roku pierwszy re-gionalny katalog produktów regionalnych i tradycyjnych.

W katalogu, prezentowane były cha-rakterystyczne dla województwa dol-nośląskiego produkty regionalne i produkty wytwarzane metodami trady-cyjnymi. Była to pierwsza próba pobu-dzenia do działania lokalnych produ-centów i pierwszy krok do prezentacji ich produktu. W wydanym w tym roku drugim katalogu produktów regional-nych i tradycyjnych znalazło się 96 smaków z czego 18 z terenu Kocich Gór i Doliny Baryczy.

Bardzo ucieszyło mnie, że inicjatywa ta znalazła swoich naśladowców w Kocich Górach. Na pierwszy ogień po-szły Oborniki Śląskie, co mnie wcale nie dziwi, gdyż promowanie produktu lokalnego, zawsze było tutaj ważnym elementem strategii promocyjnej. Charakterystyczną cechą tych wszyst-kich produktów jest to, że są smaczne, zdrowe i wytwarzane z wielką dbałoś-cią i pasją. Od zawsze brakowało nam wydawnictwa opisującego tradycje lokalnej kuchni, kuchni różnorodnej i oryginalnej. Coraz rzadziej dzieci chcą pielęgnować tę tradycję rodzinną, dla-tego tak ważne jest zajęcie się tym te-matem tu na miejscu. Łatwiej jest nam tu dotrzeć do producentów, na pewno łatwiej niż urzędnikom z Wrocławia.

Promocja katalogu „Smak Regionalny i Tradycyjny Gminy Oborniki Śląskie” miała miejsce w czasie prezentacji i degustacji produktów lokalnych na Dniach Obornik Śląskich 28 maja 2011 roku. Tak relacjonował ten mo-ment mój kolega redakcyjny Marcin Raczyński:

„W Pawilonie „Smak Regionalny i Tra-dycyjny” można było zapoznać się i skosztować regionalnych potraw. Wie-le z nich docenionych zostało w prze-różnych regionalnych konkursach kuli-narnych. Na szczególną jednak uwagę zasługuje rosołek szparagowy ugoto-wany przez Renatę Słabicką, którego propagowanie to swoisty ukłon w stro-nę przedwojennych tradycji miasta, które znane było z uprawy szparagów i Święta Szparagów przyciągające-go tłumy turystów. Tutaj też premierę miał katalog produktów regionalnych wydany przez Gminę Oborniki Śląskie

„Smak Regionalny i Tradycyjny Gminy Oborniki Śląskie”. Wydawnictwem tym często „posiłkowała” się redaktor Mał-gorzata Majeran-Kokott w czasie rela-cji „na żywo” w Radiu Wrocław.”

Katalog w formie i wykonaniu zbliżony jest do wydawnictwa Dolnośląskiego Urzędu Mardszałkowskiego. Kwadra-towa, lakierowana, miękka okładka, 40 stron zszyte dwoma zszywkami. Pierwsze wrażenie nie wzbudza zaufa-nia, ale szybko okazuje się, że całość trzyma się solidnie i pewnie.

Na okładce umieszczono zdjęcie sto-łu wielkanocnego z apetycznie wyglą-dającym tortem szpinakowym, tytuł i

herb gminy. Na drugiej stronie znajdu-ją się podstawowe informacje wydaw-nicze, a na kolejnej słowo wydawcy.

„Przekazujemy Państwu katalog, który prezentuje smaki kuchni oborniczan. Po zgromadzeniu wspomnień i pieśni Mieszkańców Gminy Oborniki Śląskie przyszła pora na biesiadę przy stole zastawionym lokalnymi smakołykami. Jak ważne są zwyczaje, rytm dnia co-dziennego I kuchnie regionalne niech

świadczy fakt, iż działania wspierające i promujące to, co lokalne, znajdują uznanie i uzyskują dofinansowanie w Unii Europejskiej” - pisze Sławomir Bła-żewski, burmistrz Obornik Śląskich.

Cały tekst jest zwięzły, krótki i rzeczo-wy. Poza tym nie znajdziemy tu legity-macyjnego zdjęcia włodarza, ale za to kolejny raz herb Obornik Śląskich. Nie ukrywam, bardzo podoba mi się taka formuła.

Na kolejnych stronach przeczytamy bardzo dobry tekst o „tradycjach kuch-ni polskiej” Barbary Gołębiewicz. Ar-tykuł fachowy, ale łatwo strawny i co ważniejsze ciekawy. Szczerze pole-

cam lekturę.

Następne strony zarezerwowane są dla części najważniejszej. Katalog produktów obejmuje 30 smakołyków. Każdy specjał dostał swoją stronę, a piróg nawet dwie. Na stronie znalazła się nazwa potrawy, krótki opis z recep-turą i sposobem przyrządzania oraz dane kontaktowe. Każdy opis opatrzo-ny został zdjęciem. Jednym zdaniem solidna katalogowa robota.

Na końcu wydawnictwa znajdziemy jeszcze spis treści i na okładce prze-piękny motyw starego obrusu z ko-lekcji Stanisławy Ziółkowskiej. Zdecy-dowanie brakuje mi jeszcze indeksu produktów, albo przynajmniej infor-macji w spisie treści o miejscowości, z której pochodzi lokalny wytwórca. Chodzi o to, aby łatwiej znaleźć cieka-wy produkt w miejscu, do którego się jedzie, bez konieczności sprawdzania wszystkich 30 opisów.

Wydawcą katalogu jest Gmina Oborni-ki Śląskie, projekt graficzny przygoto-wał Jarosław Pawlak, a fotografie po-chodzą z archiwum Urzędu Miejskiego

Obornik Śląskich oraz od Wy-stawców. Całość wydawnictwa jest przejrzysta, graficznie estetyczna i co ważniejsze po-siada interesującą treść. Naj-większe zastrzeżenia mam do wykorzystanych zdjęć. Nieste-ty jest to także mankament wydawnictwa wrocławskiego i trochę tego nie rozumiem. Nie od dziś wiadomo, że je się przede wszystkim oczami. Aby dobrze produkt sprzedać trze-ba go dobrze pokazać. Wy-starczy spojrzeć na pierwszą lepszą gazetkę w markecie… Nie chodzi mi tu o robienie artystycznych zdjęć pierogów rzecz jasna, ale o solidne zdję-cia, podkreślające tę apatycz-ność, świeżość i wyjątkowość naszych wyrobów. Kilka zdjęć w katalogu jest jak najbar-dziej akceptowanych, jednak kilka kolejnych, w ogóle nie powinno się w nim znaleźć. Zastanawiam się nawet czy nie lepiej w takim wypadku, zastąpić zdjęcia dobrymi gra-fikami, np. stworzonymi ręką miejscowego artysty plastyka.

Wydawnictwo takie było bar-dzo nam potrzebne i fakt, że się ukazało jest już sporym sukcesem. Zostało włożone w nie wiele pracy i wysiłku. Po

kilku poprawkach jest to materiał na naprawdę świetny katalog. Na pewno już teraz jest to obowiązkowa pozycja dla każdego mieszkańca naszego re-gionu. Po pierwsze promuje naszych lokalnych producentów, a po drugie uświadamia wszystkim pozostałym, jakie to skarby kryją się tuż obok nich. Wydawnictwo jest dostępne w Urzę-dzie Miejskim w Obornikach Śląskich oraz w wersji elektronicznej na stronie gminy i naszym portalu.

Smak Regionalny i Tradycyjny - RecenzjaMARCIN MAZURKIEWICZ

Page 19: Kocie Gory (nr 3)

19www.kociegory.eu

R E K L A M A

R E K L A M A

R E K L A M A

Page 20: Kocie Gory (nr 3)

20 sierpień 2011Koncerty, recitale

R E K L A M A

Zespół Mitlos istnieje od roku 2005. Od roku 2009 oficjalnie znajduje się pod opieką Ośrod-ka Kultury, Sportu i Rekreacji na terenie gminy Wisznia Mała. Zespół tworzy własne aranżacje oraz odkrywa nowe oblicze muzy-ki ludowej.

Nie rezygnując z tradycyjnej nuty, zespół kreuje nowe brzmienia - ambitne, lecz ła-twe w odbiorze. W skład zespołu wchodzą muzycy od lat działający na polskiej sce-nie folkowej: Barbara (Mili) Ulatowska - skrzypce, śpiewJoanna Ulatowska - altówka węgierska, skrzypce, gitara, śpiewJózef Gruszka „Ptoś” - altówka węgierska, śpiewPiotr Ulatowski - kontrabasPaweł Ulatowski - zestaw perkusyjny, da-rabukaJanusz (Yano) Wawrzała - djembe, dara-buka, dzwonki, grzechotki (ostatni występ z zespołem)

W repertuarze zespołu znajdują się utwo-ry wywodzące się z tradycyjnej muzyki różnych grup etnicznych z wielu regionów Karpat. Muzyka, którą wykonują pochodzi między innymi z Polski, Węgier, Rumunii, Słowacji, Bałkanów oraz z tradycyjnej mu-zyki cygańskiej z wielu rejonów świata.

W przeciągu ostatnich dwóch lat widzia-łem kilka pięknych i żywiołowych koncer-tów jakie zespół zagrał na terenie naszego powiatu.Coraz częściej jednak kapela wy-stępuje poza granicami Kocich Gór. Jeden z takich koncertów odbył się 3 lipca 2011 roku w Synagodze pod Białym Bocianem we Wrocławiu. Był to koncert w ramach Lata w Synagodze organizowanego przez Fundację Bente Kahan.

Zaproszenie na koncert przyjąłem z wielką radością, szczególnie, że zespół doskona-le znam i wiedziałem, że będzie to bardzo dobrze zagospodarowany czas. Zabrałem ze sobą moją sześcioletnią Grażynkę, któ-ra po wysłuchaniu płyty zespołu nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła ich zo-baczyć i posłuchać na żywo. Na miejscu zjawiliśmy się dobre 45 minut przed cza-sem, aby podejrzeć przygotowania i próbę muzyków. Poza tym zobaczenie odnowio-nej synagogi z pięknymi detalami to rów-nież spora atrakcja. Zapowiadała się więc podwójna dawka emocji. Prawdziwa uczta dla oczu i uszu.

Już 15 minut przed koncertem zaczęli napływać widzowie. Widziałem, że zespół oczekiwał z pewnym niepokojem na to co wydarzy się pod sceną. Nie dziwię się, bo

sam byłem ciekawy ilu gości się zjawi i jak będą się bawić. Nie zapominajmy, że we Wrocławiu każdego weekendu odbywa się dziesiątki różnych koncertów. Dlatego taki występ jak nasz, zawsze jest pewną niewiadomą. Szczególnie jeśli jest się przyzwyczajonym do grania na imprezach, gdzie biletów się nie sprzedaje. Doliczy-łem się ponad setki gości, którzy poświę-cili swój czas i pieniądze, aby wybrać właś-nie występ Mitlosów w Synagodze. Moim zdaniem to niezły wynik.

Krótka zapowiedź organizatora, przedsta-wienie zespołu i ze sceny popłynęły pierw-sze dźwięki. Zespół zaczął bardzo spokoj-nie, jakby z pewną dozą nieśmiałości :) Jednak szybko okazało się, że nawiązała się bardzo pozytywna relacja między nimi, a publicznością. Uważnie obserwowałem słuchaczy i wydawało mi się, że byli za-skoczeni tym co słyszeli. Jakby chcieli po-wiedzieć… co do licha… dlaczego ja nigdy ich nie słyszałem, oni są świetni… Nie ma tu ani krzty przesady w mich słowach, bo podsłuchałem kilku takich komentarzy po koncercie. Ludzie byli zachwyceni repertu-arem, świeżością i autentycznością wyko-nania.

Wydaje mi się tylko, że zespół mający taki potencjał, powinien zaczynać swój występ odważniej i z większą pewnością siebie. Aby nie pozostawić wątpliwości, że widzo-wie mają się dobrze bawić, aby nie musieli tego sami odkrywać. Życzę zespołowi jak najlepiej, bo grane przez nich rytmy są mi bardzo bliskie i niezmiernie mnie cieszy, kiedy widzę, że publiczność czuje to samo.

Bociani koncert był ostatnim regularnym występem popularnego Yano, którego na pewno będzie mi na koncertach brakowa-ło. Mam jednak nadzieję, że mimo ogromu obowiązków znajdzie czas, aby jeszcze od czasu do czasu, dać się posłuchać wraz z Mitlosami.

Wszystkich zapraszamy na stronę zespołu www.mitlos.pl i na najbliższe koncerty:

06.08.2011 Muzyczne Dialogi nad Bu-giem, Mielnik, godz. 16:40, 20.08.2011 Zduny, godz. 22:00, 26.08.2011 Wieczór z Czardaszem, Leg-nica, godz. 19:00, 27.08.2011 Dożynki Gminne, Wisznia Mała, 17.09.2011 „Babiogórska Jesień”, Zawo-ja.

Pełna galeria z koncertu wkrótce na www.kociegory.eu

www.mitlos.pl

MITLOS pod BocianemMARCIN MAZURKIEWICZ

Mitlos z Yano

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Page 21: Kocie Gory (nr 3)

21www.kociegory.eu Ciekawe miejsca

Marian Kowalski urodził się w 1938 r. w Warszawie. Losy wojny rzuciły go wraz z rodziną na kur-piowską wieś, gdzie jako mały chłopiec zetknął się z życiem, pracą i kulturą wiejską. Po 1945 r. zamieszkał w Marcinowie.

W gospodarstwach znajdował stare sprzę-ty: meble, naczynia, narzędzia. Z czasem repatrianci, reemigranci i osadnicy zaczęli stapiać się w jednorodną dolnośląską lud-ność. Widząc postępujące zmiany, szyb-kie ulepszenia techniczno-cywilizacyjne niosące nieunikniony zanik tradycyjnych sprzętów i przedmiotów, zapragnął rato-wać ginące relikty sztuki i kultury ludowej. Zatrzymał je dla siebie i rosnących poko-leń. Wykorzystywał więc wszystkie wolne chwile na wyszukiwanie nikomu niepo-trzebnych przedmiotów-świadków minio-nej epoki. Powstała kolekcja ilustrująca kulturę ludową ludności dolnośląskiej i kultury ludowe różnych grup napływowych.

Ciekawostka: Na terenie Skansenu pry-watnego Muzeum Ludowego Państwa Kowalskich, które położone jest nad strumykiem, wśród zieleni, znajduje się Fontanna Nadziei i Źródło Szczęścia.

Wystawy stałe

Marian Kowalski od 46 lat zgromadził i pieczołowicie odrestaurował ok. 2000 eksponatów, które prezentowane są w kilku pomieszczeniach zwanych Izbami. Znajdują się w nich zabytkowe meble, ze-gary, kufry, stroje ludowe, wózki dziecię-ce, lalki, żelazka, lampy naftowe, sprzęt gospodarstwa domowego. Marian zna historie znajdujących się tu przedmiotów i chętnie opowiada ich dzieje przy kromce

wiejskiego chleba z wiejskim smalcem.Marian Kowalski od 46 lat zgromadził i pieczołowicie odrestaurował ok. 2000 eksponatów, które prezentowane są w kilku pomieszczeniach zwanych Izbami. Znajdują się w nich zabytkowe meble, ze-gary, kufry, stroje ludowe, wózki dziecię-ce, lalki, żelazka, lampy naftowe, sprzęt gospodarstwa domowego. Marian zna historie znajdujących się tu przedmiotów

i chętnie opowiada ich dzieje przy kromce wiejskiego chleba z wiejskim smalcem.

Muzeum stale się rozwija, pozyskując wciąż nowe eksponaty i rozbudowując się. Od niedawna funkcjonuje nowy dział Muzeum pod nazwą: Dom Chleba - zbio-ry zapoczątkował zabytkowy moździerz kamienny, pochodzący z okresu kultury łużyckiej liczący ok. 2000 lat, był on inspiracją dla Pana Kowalskiego do budowy Domu Chleba, w którym znajduje się m. in. Izba Kuchenna. Wyposażona jest we wszystko, czego używały gospody-nie, a więc: sztućce, talerze, patelnie, garnki cynowe i kamienne, gąsio-ry i przedwojenna kuchnia belgijska.

Państwo Kowalscy zaproszonych go-ści częstują chle-bem upieczonym w starym piecu chlebowym oraz specjalnością kuch-ni - żurkiem po

kurpiowsku. Do Domu Chleba przylega stara Kuźnia, w której podczas prezentacji kowal kuje żelazo. W Izbie Rzemieślniczej zgromadzono sprzęt używany na wsi i uży-wany w pracy na roli: maszyny rolnicze, sta-re brony, kosy, pługi, sieczkarnie, wjalnie do czyszczenia zboża, zabytkowy kierat, 100-letnie sanie, wozy, bryczki, maszyny od obróbki lnu, stare koła od wozów i inne przedmioty. W Izbie Zaprzęgowej obejrzeć można wszystko, co jest związane z jazdą konną i zaprzęgami. Na kominku, Marian Kowalski prezentuje swoje rzeźby.

Kapela Ludowa „Marciny”

W Marcinowie od 1978 r. Gra i śpiewa kapela „Marciny”. Większość członków zespołu mieszka w Marcinowie. W przy-śpiewkach znaleźć można motywy folkloru

Lubelszczyzny, Kielecczyzny czy Kurpiów. Większość utworów opracował muzycznie Marian Kowalski, założyciel zespołu. W 2002 roku na festiwalu w Przysusze koło Opoczna Kapela otrzymała prestiżową nagrodę Oscara Kolberga za całokształt pracy artystycznej. W maju 2004 r. ze-spół odbył tournee po Litwie. W 2005 r. Marian Kowalski odznaczony został przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.Gospodarze chętnie udostępnią muzeum i pomogą w zorganizowaniu wszelkich imprez okolicznościowych o charakterze ludowo-kameralnym dla firm i osób fizycz-nych.

www.muzeumludowe.com.pl

Małe Muzeum Ludowe u Kowalskich w MarcinowieZBIGNIEW LUBICZ-MISZEWSKI

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

Urokliwe miejsce do biesiadowania

Jeden z wielu eksponatów zgromadzonych przez Mariana Kowalskiego

R E

K L

A M

A

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

Page 22: Kocie Gory (nr 3)

22 sierpień 2011Sport

Już czwarty rok z rzędu grupy żaków i orlików wzięły udział w letnim obozie sportowym. Tego roku na wakacyjny wypoczynek połączony z treningami wyjechało 44 chłopców w wieku od 6 do 11 lat. Tym razem miejscem pobytu było Kłodzko.

Tego roku zdecydowaliśmy się na wyjazd w Kotlinę Kłodzką, gdyż w wielu miejscach są tam bardzo dobre warunki treningowe, a do tego sama okolica sprzyja wędrów-kom i zwiedzaniu. Wybraliśmy zatem stolicę kotliny – miasto Kłodzko.

Miejscowy Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji stwarza bardzo dobre warunki do organizacji obozów i zgrupowań, gdyż w swojej zintegrowanej ofercie oprócz bazy hotelowej posiada również boiska z natu-ralną i sztuczną nawierzchnią, halę spor-tową oraz basen. Można powiedzieć, że podczas naszego pobytu skorzystaliśmy ze wszystkiego. Poranna zaprawa odbywała się na sztucz-nym boisku, pierwszy trening najczęściej na płycie naturalnej, a w dwa ostatnie dni, kiedy

padał deszcz, skorzystaliśmy z hali spor-towej. Po każdym treningu, a było ich dwa dziennie, o ile dopisywała pogoda, dzieci kąpały się w basenie na terenie ośrodka, grały w plażówkę lub kometkę.

Udało nam się również rozegrać kilka gier sparingowych z lokalnym zespołem, w których nasi młodzi piłkarze zaprezentowali się bardzo dobrze w obydwu grupach wieko-wych i pokonali gospodarzy.

W piątek 22 lipca późnym popołudniem cała 44-osobowa grupa piłkarzy wróciła do Trzebnicy i mimo chłodnego deszczu przywi-tana została gorąco przez oczekujących na swoje pociechy rodziców.

W organizacji obozu finansowo bardzo pomo-gli nam: Gmina Trzebnica, Bank Spółdzielczy o/Trzebnica, Bank PKO BP o/Trzebnica oraz Firma Izolmet z ZawoniWłaśnie dzięki nim kilku chłopców mogło wziąć udział w naszym letnim obozie i za to w imieniu wszystkich chciałbym powyższym instytucjom i firmom bardzo serdecznie podziękować.

Pragnę również złożyć podziękowa-nia całej kadrze – trenerom Łukaszowi

Alamie i Przemkowi Migdałowi, a także Panu Andrzejowi Dębskiemu, który podob-nie jak ja pojechał na obóz jako wolonta-riusz w ramach własnego urlopu. Dziękuję im za współpracę, 24-godzinną opiekę nad dziećmi i codzienne prowadzenie wielogo-dzinnych zajęć, za ich trud i zaangażowanie.Dodatkowe podziękowania należą się także

Pani Magdzie Pawłowskiej z Wrocławia.

Cztery edycje obozów rekreacyjno-sporto-wych dla dzieci z Trzebnicy i powiatu już za nami. Liczę na to, że idea społecznej pracy na rzecz najmłodszych nigdy nie upadnie. To właśnie oni mogą dostarczyć nam jeszcze wielu piłkarskich emocji - nawet na ekranie.

Młodzi piłkarze Polonii na obozie w Kłodzku

fot.

Sław

omir

Kom

isar

czyk

Poranna zaprawa

SŁAWOMIR KOMISARCZYK

Od 1,5 roku w Trzebnicy i Obornikach Śląskich odbywają się zajęcia tradycyjnej japońskiej sztuki walki Aikido.

Treningi obejmują techniki wręcz, jak również pracę z drewnianym mieczem - bokkenem, drewnianym kijem - jo, oraz medytację. Aikido koncentruje się głównie na technikach obronnych: atak przeciwnika

odpiera się wykorzystując jego własną ener-gię (stosowane są rzuty i dźwignie na stawy), używając przy tym minimalnej siły. Z tego powodu Aikido mogą ćwiczyć wszyscy, bez względu na wiek i kondycję fizyczną.

W dojo Trzebnica Aikikai treningi prowadzi Michał Orlik, posiadający stopień 2. dan. Michał trenuje Aikido od 13 lat, wielokrotnie ćwiczył pod okiem mistrzów wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii i USA.

Do dojo przychodzi wiele osób: w różnym wieku, różnej płci, ze zróżnicowanym doświadczeniem w sztukach walki i o różnej kondycji fizycznej. Wszystkie z nich, wcho-dząc na matę, doświadczają ciężkiego i intensywnego treningu, dzięki czemu poznają własne ograniczenia i słabości. Część osób szybko się zniechęca i rezyg-nuje, lecz ci, którzy zostają, mają możliwość przekroczenia swoich barier oraz szansę na zmienienie siebie, zarówno w sposób fizyczny, jak i mentalny.

Aikido, często jest kojarzone z relaksem niż prawdziwą sztuką walki. Jednak takie podej-ście, w którym rezygnuje się z siły, jest w isto-cie bardzo trudne i wymaga wiele wysiłku w doskonaleniu własnego ciała i umysłu, aby móc je przyswoić i zrozumieć. Dowodem na skuteczność Aikido jest brak jakichkolwiek kategorii wagowych: nie uznaje się przewagi

fizycznej, stawia się natomiast nacisk na techniczną perfekcję, świadomość i kontrolę własnego ciała, umiejętność koncentracji, pewność siebie i determinację.

Pojedyncze techniki wykonuje się w setkach, tysiącach powtórzeń - to powoduje, że „wdru-kowują” się one w ciało, przez co w sytuacji zagrożenia, gdzie nie ma czasu na anali-zowanie i planowanie, jesteśmy w stanie instynktownie zareagować bez angażowania czasochłonnych i niepotrzebnych procesów

myślowych.

Zapraszamy wszystkich chętnych do trenin-gów od września w poniedziałki i środy o godz. 18 do budynku OSP przy ul. Kownackiego w Obornikach Śląskich. Pierwszy trening jest bezpłatny. Zakwasy gwarantowane!

Więcej informacji na stronie internetowej dojo pod adresem http://aikidotrzebnica.com/.

Trzebnica Aikikai

Page 23: Kocie Gory (nr 3)

23www.kociegory.eu Podróże

Tytuł dosłowny. Przez sześć dni pobytu w tym wielkim stepowym kraju jedliśmy w sześciu róż-nych restauracjach, zaliczyliśmy sześć bankietów, poza tym nasza wielka lodówka w mieszkaniu, gdzie nocowaliśmy, była wypeł-niona po brzegi typowo kazach-skim „żarełkiem”.

Zapraszani też byliśmy do prywatnych mieszkań zapoznanych tam Kazachów. Poznaliśmy więc dość dobrze na własnym podniebieniu rozkosze kazachskiej sztuki kulinarnej. Przy dostrachanieNajogólniej: kazachska kuchnia nie jest dla jaroszów. Niczym lustro, odzwiercied-la ona naturę, historię, zwyczaje i tradycje narodów Kazachstanu. Oparta jest przede wszystkim na mięsie. Mięso jest podstawą większości dań, dania mięsne są ozdobą każdego stołu obfitości (dostarchanu). Przy dostrachanie (bardzo niskim stole) można biesiadować siedząc po turecku lub w pozycji półleżącej, pełna wygoda i relaks. Sam widziałem jak niektórzy bie-siadnicy po obfitym posiłku drzemali na matach rozłożonych wokół tego karłowate-go, krótkonogiego stołu.

Baranina na 1000 sposobówBaranina i konina (zwłaszcza w kiełbasie) jest podawana tutaj na tysiące sposobów. Nam najbardziej smakował tak zwany bie-sparmak (pięć palców). Nazwa pochodzi od sposobu jedzenia – palcami i od spo-sobu podania – baranina z kawałkami cia-sta i cebuli na pięciu rozcapierzonych jak palce dłoni, szaszłykach. Biesparmak jest bezsprzecznie podstawowym daniem ka-zachskiej kuchni. Przed każdym obiadem, przed głównym daniem dostawaliśmy na

przekąskę okrągłe, świeżutkie drożdżowe bułeczki, lekko słonawe, tzw. lepioszki.

Jako pierwsze danie serwowano nam ro-sołowate zupy z makaronem i kawałkami baraniny. Przyrządzone na ostro z cebulą, papryką i czosnkiem smakowały niebiań-sko. Obok biesparmaku, z drugich dań najbardziej smakowały nam manti - pie-rożki w kształcie torebek wypełnionych farszem z jagnięciny ostro przyprawionej czarnym pieprzem. Pychota! Sfermentowane mleko wielbłąda...Kazachowie opanowali w perfekcyjny spo-sób przyrządzanie dań mięsnych z barani-ny i koniny, ale też nauczyli się w doskona-ły sposób przetwarzać mleko, szczególnie mleko sfermentowane, które łatwiej było przechowywać w warunkach częstego przemieszczania się tych pasterskich i koczowniczych ludów. Próbowaliśmy więc różnych produktów mlecznych. Piliśmy kumys (napój z sfermentowanego mleka klaczy), zachwycaliśmy się szubatem (sfer-mentowanym mlekiem wielbłąda), cmoka-liśmy po wypiciu ajranu (ichnim zsiadłym mlekiem).

Narodowa cecha Kazachów...Z jedzeniem, z kazachską kuchnią, nie-rozerwalnie wiąże się ich przysłowiowa, narodowa gościnność. Gościnność jest niejako wpisana w narodowy charakter Kazachów. No bo jakże nie podjąć jedze-niem, piciem i noclegiem złaknionego, spragnionego wędrowca, umęczonego podróżnika. Od dawien dawna gościn-ność jest najbardziej wyróżniającą się ce-chą Kazachów. Każdy gość jest im drogi i zostaje serdecznie przyjęty z należytym honorem. Gościnność rozwinęła się dzię-ki trudnym i surowym warunkom w jakim przyszło żyć ludziom zamieszkującym

przeogromne tereny Kazachstanu. Ludzie prowadzący koczowniczo-pasterski tryb życia lub podróżnicy przemierzający nie-wiarygodne stepowe odległości nie mogli-by poradzić sobie bez gościnności ludzi w napotkanych po drodze osadach. Ludzie, aby przeżyć musieli sobie pomagać. Stąd tak wykształcony u nich przez lata odruch ludzkiej życzliwości, bezinteresownej po-mocy, serdecznej gościnności, której tam również doświadczyliśmy bawiąc w prywat-nych mieszkaniach poznanych przy okazji naszych koncertów Kazachów. Rytuał goszczenia wygląda mniej więcej tak: na początku gość jest częstowany takimi ape-ritifami jak wspomniany już kumys, szubat czy ajran, herbatą z mlekiem lub śmietan-ką, potem mięsne zupy i dania z baraniny czy koniny, na końcu obowiązkowe ciasto.

120 nacji przy stoleWspółczesna kuchnia kazachska coraz bardziej zaczyna korzystać z wpływów kuchni uzbeckiej, rosyjskiej, tatarskiej, chińskiej czy koreańskiej. Jeżeli wcześ-niej Kazachowie mieli duże doświad-czenie w obróbce i przyrządzaniu mięsa

oraz potraw mlecznych, to teraz do tego asortymentu doszły dania z owoców, wa-rzyw, ryb, wyrobów z mąki, ziemniaków i słodyczy. Wszak Kazachstan to państwo wielonarodowościowe. Przy suto zastawio-nym stole obfitości (dostarchanie) zasia-dają wszak zgodnie nie tylko Kazachowie, ale i Rosjanie, Tatarzy, Ukraińcy, Polacy, Niemcy, Uzbecy, Ujgurzy, aby wymienić te najważniejsze nacje, a jest ich ponad 120. Kazachstan jest państwem wielce tolerancyjnym. W stolicy, w Astanie, wi-dzieliśmy nie tylko pięknie złocone kopuły meczetów, ale i prawosławną cerkiew, ka-tolicki kościół czy żydowską synagogę. Nie patrząc na pochodzenie, na status spo-łeczny, na wyznawaną religię - wszystkich gości (nieważne jakiej są narodowości) tradycja każe Kazachowi ogrzać, ugoś-cić, pozwolić odpocząć – te proste, ludz-kie zasady przyświecają do dziś każdemu dostarchanowi, obojętnie czy będzie on stał w jurcie pasterza, w szałasie rybaka, w chacie myśliwego czy w komfortowym mieszkaniu w centrum Astany.

Kazachstan od kuchni, czyli kulinarne doznania BLUES MENUTADEUSZ BOGUCKI

fot.

Bart

łom

iej B

oguc

ki

Blues Menu przy baraninie

Jaromi walczy z biesparmakiem

fot.

Bart

łom

iej B

oguc

ki

Page 24: Kocie Gory (nr 3)

24 sierpień 2011

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

R E K L A M A