fromm erich - kryzys psychoanalizy

76
Fromm Erich - Kryzys psychoanalizy Erich Fromm Kryzys psychoanalizy Wstęp Szkice składające się na tę książkę, pisane w odmiennych czasach, między rokiem 1932 a 1969, łączy wspólny wątek; wzajemne oddziaływanie czynników psychologicznych i społecznych. Postanowiłem opublikować wczesne pisma wydane pierwotnie po niemiecku, gdyż są do dzisiaj najpełniejszą, a zarazem najściślejszą prezentacją podstaw teoretycznych, na których oparłem późniejsze prace. Wydaje mi się, że te wczesne pisma są dzisiaj szczególnie aktualne, gdyż poruszają temat, który współcześnie budzi żywe dyskusje, zwłaszcza kiedy chodzi o wzajemne odniesienia teorii Marksa i Freuda, dyskusje - obawiam się - po trosze dyletanckie i mylące. Niewiele chciałbym zmienić w tych wczesnych pismach, może z wyjątkiem tego, że dzisiaj nie sięgałbym do Freudowskiej kategorii libido, co zresztą dla istoty wywodu nie ma większego znaczenia. Oparłem się pokusie dokonywania zmian, natomiast wskazałem w przypisach niezgodności między tym, co wynika z tekstów, a moimi obecnymi sądami; przeróbki polegają jedynie na skróceniu szkiców tam, gdzie wydawały mi się przydługie bądź tam, gdzie chodziło o drobiazgi dziś już mało zajmujące. Obszerny wstępny szkic, "Kryzys psychoanalizy", został napisany z myślą o tym zbiorze (podobnie Współczesność i matriarchat oraz Epilog). Poświęcony w zasadzie teorii i terapii psychoanalitycznej, jest próbą zbadania społecznych uwarunkowań psychoanalizy, podobnie jak następny, który dotyczy Freudowskiego modelu człowieka. Teksty powstawały z rozmaitych powodów, rozdziały różnią się więc stylem, a pewne twierdzenia powtarzają się. Można by tego uniknąć i skrócić szkice, niszcząc jednak ich formę. Przyjęty kształt - mam nadzieję - nie razi czytelnika, zwłaszcza że te powtarzające się tu i ówdzie sądy nie są identyczne - raz bowiem uwypuklają te, raz inne względy i dzięki temu lepiej objaśniają się nawzajem. Szkic "Kryzys psychoanalizy" jest rekapitulacją myśli rozwiniętych szerzej w większym i nie opublikowanym jeszcze studium roboczo nazwanym "Psychoanaliza humanistyczna", do którego powstania przyczyniło się stypendium badawcze Research Grant 5 ROIMNH 13144-02, przyznane przez Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego przy U.S Public Health Service. Chciałbym wyrazić gorące podziękowania Josephowi Cunnenowi z domu wydawniczego Holt, Rinehardt i Winston za zrozumienie i daleko idącą pomoc podczas przygotowywania rękopisu do druku, a także dr. Jerome'owi Bramsowi za wsparcie, jakim były dyskusje o psychologii ego. E.F. Styczeń 1970 I. Kryzys psychoanalizy Współczesna psychoanaliza przeżywa kryzys, którego zewnętrznym objawem jest spadek liczby studentów wybierających staż w instytutach psychoanalitycznych, a także spadek liczby pacjentów szukających pomocy psychoanalityka. W ostatnich latach pojawiły się terapie konkurencyjne, ich twórcy utrzymują, że przynoszą one lepsze rezultaty w znacznie krótszym czasie za znacznie mniejsze pieniądze. Psychoanalityk - którego jeszcze przed dziesięcioma laty członkowie miejskiej klasy średniej uważali za wyrocznię, jeżeli chodzi o ich duchowe udręki - został teraz zepchnięty do defensywy przez konkurujących z nim psychoterapeutów i stracił monopol uzdrowiciela. Będzie nam łatwiej ocenić ów kryzys, gdy weźmiemy pod uwagę historię terapii psychoanalitycznej. Ponad pół wieku temu psychoanaliza stworzyła nową dziedzinę, a mówiąc językiem ekonomii - nowy rynek. Wcześniej psychiatra mógł się zaopiekować człowiekiem, kiedy człowiek ów był albo bardzo chory psychicznie, albo dotknięty objawami dojmującymi i degradującymi społecznie. Mniej dotkliwe kłopoty psychiczne uważano za domenę bądź duchownego, bądź lekarza domowego, w większości zaś wypadków oczekiwano, że z takimi trudnościami człowiek będzie się zmagał sam i - jeżeli trzeba - cierpiał bez skargi. Freud, rozpoczynając praktykę terapeutyczną, zajmował się pacjentami "chorymi" w tradycyjnym rozumieniu słowa: byli to ludzie cierpiący na skutek pogłębiających się objawów fobii, natręctw, histerii, aczkolwiek nie chorzy psychicznie. Potem metoda analityczna powoli zaczęła być stosowana wobec tych, których nawet nie uważano za "chorych". Ci "pacjenci" skarżyli się na niezdolność cieszenia się życiem, na nieszczęśliwe małżeństwa, niesprecyzowane lęki, bolesne poczucie osamotnienia, na kłopoty z produktywnością w pracy, etc. Te skargi, w przeciwieństwie do wcześniejszej praktyki, były teraz kwalifikowane jako "choroby", a miał im zaradzić nowy "opiekun" - psychoanalityk, którego zadaniem było przeciwdziałanie "trudnościom" nie wymagającym, jak dotąd sądzono, pomocy profesjonalisty. Ta przemiana, która nie dokonała się z dnia na dzień, w końcu stała się bardzo istotnym czynnikiem w życiu miejskiej klasy średniej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze niedawno uchodziło za "normalne", że osoba należąca do swego rodzaju subkultury miejskiej "ma swego psychoanalityka", a "kozetce" poświęcono mnóstwo czasu, jak niegdyś chodzeniu do kościoła czy świątyni. Nietrudno dostrzec powody nagłego rozkwitu psychoanalizy. W tym stuleciu, w "wieku lęku", jak w żadnym innym potęgowało się poczucie samotności Strona 1

Upload: michal-kulig

Post on 23-Jun-2015

1.374 views

Category:

Documents


3 download

TRANSCRIPT

Page 1: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizy Erich Fromm Kryzys psychoanalizy

WstępSzkice składające się na tę książkę, pisane w odmiennych czasach, między rokiem1932 a 1969, łączy wspólny wątek; wzajemne oddziaływanie czynnikówpsychologicznych i społecznych. Postanowiłem opublikować wczesne pisma wydanepierwotnie po niemiecku, gdyż są do dzisiaj najpełniejszą, a zarazemnajściślejszą prezentacją podstaw teoretycznych, na których oparłem późniejszeprace. Wydaje mi się, że te wczesne pisma są dzisiaj szczególnie aktualne, gdyżporuszają temat, który współcześnie budzi żywe dyskusje, zwłaszcza kiedy chodzio wzajemne odniesienia teorii Marksa i Freuda, dyskusje - obawiam się - potrosze dyletanckie i mylące. Niewiele chciałbym zmienić w tych wczesnychpismach, może z wyjątkiem tego, że dzisiaj nie sięgałbym do Freudowskiejkategorii libido, co zresztą dla istoty wywodu nie ma większego znaczenia.Oparłem się pokusie dokonywania zmian, natomiast wskazałem w przypisachniezgodności między tym, co wynika z tekstów, a moimi obecnymi sądami; przeróbkipolegają jedynie na skróceniu szkiców tam, gdzie wydawały mi się przydługie bądźtam, gdzie chodziło o drobiazgi dziś już mało zajmujące. Obszerny wstępny szkic,"Kryzys psychoanalizy", został napisany z myślą o tym zbiorze (podobnieWspółczesność i matriarchat oraz Epilog). Poświęcony w zasadzie teorii i terapiipsychoanalitycznej, jest próbą zbadania społecznych uwarunkowań psychoanalizy,podobnie jak następny, który dotyczy Freudowskiego modelu człowieka. Tekstypowstawały z rozmaitych powodów, rozdziały różnią się więc stylem, a pewnetwierdzenia powtarzają się. Można by tego uniknąć i skrócić szkice, niszczącjednak ich formę. Przyjęty kształt - mam nadzieję - nie razi czytelnika,zwłaszcza że te powtarzające się tu i ówdzie sądy nie są identyczne - raz bowiemuwypuklają te, raz inne względy i dzięki temu lepiej objaśniają się nawzajem.Szkic "Kryzys psychoanalizy" jest rekapitulacją myśli rozwiniętych szerzej wwiększym i nie opublikowanym jeszcze studium roboczo nazwanym "Psychoanalizahumanistyczna", do którego powstania przyczyniło się stypendium badawczeResearch Grant 5 ROIMNH 13144-02, przyznane przez Narodowy Instytut ZdrowiaPsychicznego przy U.S Public Health Service. Chciałbym wyrazić gorącepodziękowania Josephowi Cunnenowi z domu wydawniczego Holt, Rinehardt i Winstonza zrozumienie i daleko idącą pomoc podczas przygotowywania rękopisu do druku, atakże dr. Jerome'owi Bramsowi za wsparcie, jakim były dyskusje o psychologiiego. E.F. Styczeń 1970 I. Kryzys psychoanalizy Współczesna psychoanalizaprzeżywa kryzys, którego zewnętrznym objawem jest spadek liczby studentówwybierających staż w instytutach psychoanalitycznych, a także spadek liczbypacjentów szukających pomocy psychoanalityka. W ostatnich latach pojawiły sięterapie konkurencyjne, ich twórcy utrzymują, że przynoszą one lepsze rezultaty wznacznie krótszym czasie za znacznie mniejsze pieniądze. Psychoanalityk -którego jeszcze przed dziesięcioma laty członkowie miejskiej klasy średniejuważali za wyrocznię, jeżeli chodzi o ich duchowe udręki - został terazzepchnięty do defensywy przez konkurujących z nim psychoterapeutów i straciłmonopol uzdrowiciela. Będzie nam łatwiej ocenić ów kryzys, gdy weźmiemy poduwagę historię terapii psychoanalitycznej. Ponad pół wieku temu psychoanalizastworzyła nową dziedzinę, a mówiąc językiem ekonomii - nowy rynek. Wcześniejpsychiatra mógł się zaopiekować człowiekiem, kiedy człowiek ów był albo bardzochory psychicznie, albo dotknięty objawami dojmującymi i degradującymispołecznie. Mniej dotkliwe kłopoty psychiczne uważano za domenę bądź duchownego,bądź lekarza domowego, w większości zaś wypadków oczekiwano, że z takimitrudnościami człowiek będzie się zmagał sam i - jeżeli trzeba - cierpiał bezskargi. Freud, rozpoczynając praktykę terapeutyczną, zajmował się pacjentami"chorymi" w tradycyjnym rozumieniu słowa: byli to ludzie cierpiący na skutekpogłębiających się objawów fobii, natręctw, histerii, aczkolwiek nie chorzypsychicznie. Potem metoda analityczna powoli zaczęła być stosowana wobec tych,których nawet nie uważano za "chorych". Ci "pacjenci" skarżyli się naniezdolność cieszenia się życiem, na nieszczęśliwe małżeństwa, niesprecyzowanelęki, bolesne poczucie osamotnienia, na kłopoty z produktywnością w pracy, etc.Te skargi, w przeciwieństwie do wcześniejszej praktyki, były teraz kwalifikowanejako "choroby", a miał im zaradzić nowy "opiekun" - psychoanalityk, któregozadaniem było przeciwdziałanie "trudnościom" nie wymagającym, jak dotąd sądzono,pomocy profesjonalisty. Ta przemiana, która nie dokonała się z dnia na dzień, wkońcu stała się bardzo istotnym czynnikiem w życiu miejskiej klasy średniej,zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze niedawno uchodziło za "normalne", żeosoba należąca do swego rodzaju subkultury miejskiej "ma swego psychoanalityka",a "kozetce" poświęcono mnóstwo czasu, jak niegdyś chodzeniu do kościoła czyświątyni. Nietrudno dostrzec powody nagłego rozkwitu psychoanalizy. W tymstuleciu, w "wieku lęku", jak w żadnym innym potęgowało się poczucie samotności

Strona 1

Page 2: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyi wyizolowania. Upadek religii, jałowość powierzchownie postrzeganej polityki,pojawienie się całkowicie wyobcowanego "człowieka zorganizowanego" - pozbawiłymiejską klasę średnią zarówno układu odniesień, jak i poczucia bezpieczeństwa wbezsensownym świecie. Wprawdzie nieliczni znajdowali nowe układy odniesienia wsurrealizmie, w skrajnościach politycznych albo w buddyzmie Zen, jednakrozczarowani liberałowie szukali przeważnie takiej filozofii, której wyznawanienie wymagałoby zasadniczej zmiany zapatrywań, a tym samym nie spowodowałoby bystania się "innymi" niż przyjaciele i koledzy. Psychoanaliza zaspokajała tępotrzebę. Jeżeli nawet nie udawało się uśmierzyć dolegliwości, to przecieżprzynosiła ulgę możliwość mówienia do kogoś, kto cierpliwie słucha i lepiej czygorzej potrafi współczuć. To, że psychoanalityk słuchał za pieniądze, byłonieistotnym mankamentem, jeżeli w ogóle było mankamentem, bo właśnie faktpłacenia psychoanalitykowi dowodził, że do terapii należy odnosić się serio, żejest ona czymś, co się liczy i na co można stawiać. Poza tym prestiżowa pozycjapsychoanalizy wiązała się z ekonomią: chodziło o luksusowy towar.Psychoanalitycy oferowali namiastkę religii, poglądów politycznych i filozofii.Freud rzekomo odkrył wszelkie sekrety życia: podświadomość, kompleks Edypa,powtarzalność doświadczeń dzieciństwa przenoszonych na teraźniejszość: dlaczłowieka, który to zrozumiał nie było już tajemnic ani wątpliwości. Stawał sięczłonkiem swego rodzaju ezoterycznej sekty, której kapłanem jest psychoanalityk:ów człowiek, trawiąc czas na kozetce, nie czuł się już tak zdezorientowany anisamotny. * Fromm konsekwentnie używa terminu unconsciousness oraz pochodnych.także polscy psychoanalitycy "podświadomość" zastępują dzisiaj"nieświadomością". Jednak nazwa "podświadomość" solidnie zakorzeniła się wpolszczyźnie i jednoznacznie odnosi się do psychiki. Każdy wybór jest tu ułomny."Podświadomość" razi profesjonalistów, a "nieświadomość" może wprowadzić w błądtych czytelników, którzy z psychologią nie mają do czynienia zawodowo (przyp.tłum.). Sprawdza się to zwłaszcza w odniesieniu do tych, którym doskwierają niejakieś określone objawy, ale ogólne przygnębienie. Oni właśnie, chcąc zmienićsię w jakiś sensowny sposób, musieli zdobyć się na wyobrażenie człowiekaniewyobcowanego, a tym samym wyobrażenie życia skoncentrowanego raczej wokółtego, żeby być niż żeby mieć lub używać. Takie zaś wyobrażenie wymagałoradykalnej krytyki ich własnego społeczeństwa, jego jawnych a zwłaszczaukrytych, norm i prawideł: wobec tego wymagało odwagi koniecznej do przecięciawielu wygodnych i asekurujących więzi i znalezienia się wśród mniejszości: awobec tego wymagało mnożenia się psychoanalityków, którzy nie tkwią w duchowym iczęsto psychologicznym zamęcie zautomatyzowanego, przemysłowego życia. Częstomożna było dostrzec "dżentelmeńską umowę" między pacjentem a psychoanalitykiem:żaden z nich nie miał ochoty wstrząs wynikający z gruntownie nowegodoświadczenia; obu wystarczały drobne "korekty" i obaj byli podświadomiewdzięczni sobie za nie ujawnianie podświadomych "knowań" (używając określeniaR.D. Lainga). Póki pacjent przychodzi i płaci, a psychoanalityk słucha i"interpretuje", póty reguły gry pozostają nietknięte, sama zaś gra sprawiaprzyjemność obu stronom. Więcej, odwiedzanie psychoanalityka służyło częstouchylaniu się od budzących trwogę a nieuniknionych okoliczności życia, odkonieczności podejmowania decyzji i ryzyka. W sytuacji kiedy nie sposób uchylićsię od decyzji trudnej czy nawet tragicznej, człowiek uzależniony odpsychoanalizy przekształcał konflikt realny w "neurotyczny", który wymagał"dalszego analizowania", czasem aż do momentu, w którym przestawała istniećsytuacja wymagająca decydowania. Stanowczo zbyt często ani pacjenci niestanowili wyzwania dla psychoanalityka, ani psychoanalityk dla pacjentów. Ci,którzy uczestniczyli w "dżentelmeńskiej umowie" nawet podświadomie nie chcielibyć żadnym wyzwaniem, gdyż gładko płynącej łódki ich "spokojnej" egzystencji nicnie powinno narazić na kołysanie. W dodatku, ponieważ psychoanalitycy corazczęściej uważali natłok pacjentów za oczywistość, przeto wielu z nich zaczęłoskłaniać się ku lenistwu i wierze w rynkowe mniemanie, że skoro ich "wartośćrynkowa" jest wysoka, to równie wysoka musi być "wartość użytkowa". Wielu znich, wspieranych przez Międzynarodowe Towarzystwo Psychoanalityczne - potężną iprestiżową organizację, wierzyło, że poddanie się rytuałowi, od immatrykulacjipo wręczenie dyplomu, sprawiło, iż posiedli "prawdę". W świecie, w którymgwarancją prawdy jest wielkość i potęga organizacji, po prostu trzymali sięprzyjętych reguł. Czy ów spis sugeruje, że psychoanaliza nie przyniosła ludziomżadnych istotnych zmian? Że była raczej celem niż środkiem do celu? W żadnymwypadku. Była tu mowa o nadużywaniu psychoanalitycznej terapii przez niektórychlekarzy i niektórych pacjentów, a nie o poważnej działalności innych ani o ichosiągnięciach. Przeciwnie, łatwe negowanie terapeutycznych sukcesówpsychoanalizy ,ile raczej świadczy o tym, że modnym autorom trudno ogarnąćzłożone zagadnienia związane z psychoanalizą. Krytyczne sądy ludzi, którzy w tejdziedzinie mają doświadczenia skromne lub żadne, niewiele ważą w konfrontacji ze

Strona 2

Page 3: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyświadectwami psychoanalityków mogących wskazać - i to w znacznej liczbie - ludziuwolnionych już od gnębiących ich przedtem zaburzeń. Wielu pacjentów zaznałonowego przypływu sił i radości życia, i właśnie psychoanaliza doprowadziła dotych zmian. Rzecz jasna byli tacy pacjenci, którym nie udało się pomóc, byli teżtacy, u których nastąpiła poprawa bezsporna, lecz ograniczona: nie będziemyjednak zgłębiać tutaj statystyki psychoanalitycznych sukcesów leczniczych. Nic wtym dziwnego, że wielu ludzi chętnie uwierzyło zapewnieniom, iż są szybsze itańsze sposoby "kuracji". Psychoanaliza otworzyła widoki na to, że czyjejśniedoli może ulżyć profesjonalista. Zmiana stylu leczenia zmierzająca kuwiększej "wydajności", przyśpieszeniu tempa 1, (*) (Por. Aniceto Aramoni, NowaAnaliza? Referat odczytany w Trzecim Forum Psychoanalitycznym w Meksyku w roku1969 (ukaże się w: "Revista de Psychoanalisis, Psiquiatria y Psicologia",Mexico). (*) ku "aktywności grupowej", a także rozpowszechnienie sięzapotrzebowania na "terapię" wśród ludzi, których dochody nie pozwalały nawydłużające się, codzienne seanse - wszystko to spowodowało, że nowe terapie wsposób nieunikniony wydały się bardzo atrakcyjne i odciągnęły od psychoanalizywielu potencjalnych pacjentów 2. (*) (Wynalezienie terapii grupowej, bez względuna jej lecznicze zalety (których nie mogę należycie ocenić ze względu na brakosobistego doświadczenia), zaspokoiło popyt na tańszą terapię i wyposażyłoterapię psychoanalityczną w dodatkowe zaplecze. Dzisiaj natomiast grupowetreningi wrażliwości w przystępny sposób zaspokajają potrzebę zamiany pewnegorodzaju terapii w element kultury masowej). (*) Jak dotąd poruszyłem tylkonajbardziej oczywiste i powierzchowne przyczyny współczesnego kryzysupsychoanalizy, mianowicie zły użytek, jaki czyni z psychoanalizy spora liczbaterapeutów i pacjentów. By przełamać kryzys, przynajmniej na tym poziomie,wystarczyłoby tylko domagać się staranniejszego doboru zarówno leczących, jak ileczonych. Nasuwa się jednak nieuniknione pytanie: jak mogło dojść do nadużycia?Próbowałem na nie odpowiedzieć w bardzo ograniczonym zakresie: na pełnąodpowiedź możemy liczyć dopiero wtedy, kiedy oderwiemy się od zewnętrznychobjawów i zajmiemy się głębszym kryzysem, dotyczącym istoty psychoanalizy. Jakiesą jego przyczyny? Moim zdaniem główny powód polega na przemianie psychoanalizy,która była teorią radykalną, a stała się konformistyczna. Początkowopsychoanaliza była teorią opartą na dociekliwości, przenikliwą i wyzwalającą -właśnie radykalną. Z wolna jednak traciła ten charakter, popadła w zastój, nierozwinęła się i nie poszukała odpowiedzi na zmienioną sytuację, w jakiej ludzieznaleźli się po pierwszej wojnie światowej. Zamiast tego stoczyła się wkonformizm i zabieganie o szacunek. Najbardziej twórczym i najbardziejradykalnym osiągnięciem teorii Freuda było położenie fundamentu pod "wiedzę oirracjonalności", słowem nauka o podświadomości. Była to - jak uważał Freud -kontynuacja prac Kopernika i Darwina (a ja dodałbym jeszcze Marksa), ponieważ ciuczeni zaatakowali ludzkie złudzenia co do miejsca zajmowanego przez ich planetęwe wszechświecie oraz przez nich samych w przyrodzie i w społeczeństwie, a Freudzaatakował ostatnią i nie tkniętą jeszcze twierdzę - świadomość człowieka,pojmowaną jako podstawowy i ostateczny punkt odniesień doznań psychicznych.Freud wykazał, że większość tego, czego jesteśmy świadomi - realnie nieistnieje. Idealistyczna filozofia i tradycyjna psychologia spotkały się zfrontalnym wyzwaniem, postawiony też został kolejny krok ku wiedzy o tym, czymjest "rzeczywista rzeczywistość" (Zasadniczy krok w tym samym kierunku poczyniłatakże fizyka teoretyczna, kwestionując inne pewniki dotyczące natury rzeczy).Freud nie stwierdził po prostu, że w ogóle istnieją podświadome procesy (tozrobili przed nim już inni), lecz wykazał doświadczalnie, jak one funkcjonują,zademonstrował, jak przejawiają się w konkretnych, dostrzegalnych zjawiskach: wnerwicach, w snach, w drobnych codziennych czynnościach. Jeżeli chodzi o wiedzęo człowieku, a także o zdolność rozróżniania w ludzkim zachowaniu pozorów odprawdy, to teoria podświadomości jest jednym z osiągnięć zasadniczych. Wrezultacie nadała ona nowy wymiar pojęciu uczciwości 3, (*) (Przypis na końcurozdziału) tworząc tym samym nową podstawę krytycznego myślenia. Przed Freudemuważano, że wystarczy znać świadome intencje człowieka, żeby ocenić jegoszczerość. Po Freudzie to już było za mało: w gruncie rzeczy niewiele. Pozaświadomością czaiła się rzeczywistość utajona - podświadomość: klucz doprawdziwych intencji człowieka. Analizowanie postaci (lub zbadanie jej zachowańz psychoanalitycznego punktu widzenia) sprawiło, że konwencjonalny wizerunekmieszczańskiej (bądź innej) "przyzwoitości", wraz z jej hipokryzją inieprawością, właściwie zatrząsł się w posadach. Człowiekowi już nie wystarczałousprawiedliwienie własnych poczynań dobrymi intencjami 4. (*) (Marksowskiepojęcie "ideologii" ma to samo znaczenie co Freudowska "racjonalizacja", chociażMarks nie próbował badać psychologicznego mechanizmu represyjności. (Por. E.Fromm, "Beyond the Chains of illusion", Trident Press and Pocket Books, NowyJork 1962) (*) Owe dobre intencje, jeżeli nawet były subiektywnie najzupełniej

Strona 3

Page 4: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyszczere, podlegały dalszemu starannemu badaniu: wobec każdej kierowane byłopytanie: "co się za tym kryje?", lub jeszcze lepiej: "kim jesteś, ty ukryty zatobą"? Bo w gruncie rzeczy Freud umożliwił zbliżenie się do pytania "kim jesteśi kim ja jestem?", wyprowadzonego z ducha nowej rzeczywistości. Freudowskąteorię przenika jednak głęboko sięgającą dwoistość 5. (*) (Bardziej szczegółowoanalizuję to zagadnienie w rozdziale 2) (*) Freud, otwierając drogę dozrozumienia "fałszywej świadomości" i ludzkiego samozakłamania, był radykalnym(chociaż nie rewolucyjnym) myślicielem, który poszerzył o pewien obszar granice,w jakich tkwiło jego społeczeństwo. Był w pewnej mierze krytykiem społecznym,zwłaszcza w Przyszłości złudzenia. A jednocześnie wyrastał z uprzedzeń ifilozofii swojej klasy i okresu historycznego. W ujęciu Freuda podświadomośćbyła przede wszystkim siedzibą tłumionej seksualności, a odniesieniem dla"uczciwości" były głównie perypetie z libido w dzieciństwie: Freudowska krytykaspołeczna ograniczała się do represywności seksualnej społeczeństwa. Freud byłśmiałym i radykalnym myślicielem, kiedy dokonywał wielkich odkryć, jeżeli jednakchodziło o wyciąganie wniosków, to hamowała go niezachwiana wiara, żespołeczeństwo, do którego należy, aczkolwiek bezspornie niedoskonałe, stanowinajwyższą formę ludzkiego rozwoju i że nie da się ulepszyć jego zasadniczychcech. Ta sprzeczność, tkwiąca w samym Freudzie i jego teorii, nasunęłanastępujące pytanie: który z aspektów rozwiną uczniowie? Czy będą podążać za tymFreudem, który kontynuował prace Kopernika, Darwina i Marksa, czy też zadowoląsię tym Freudem, którego myśli oraz odczucia ograniczały się do mieszczańskiejideologii i mieszczańskich doświadczeń? Czy zechcą Freudowską szczególną teoriępodświadomości, wywiedzioną z seksualności, rozwinąć w teorię ogólną, którejprzedmiotem byłaby pełnia doświadczeń tłumionej, represjonowanej psychiki? Czydoprowadzą szczególną Freudowską figurę wyzwolenia seksualnego do wymiaru figuryogólnego wyzwolenia poprzez poszerzenie obszaru świadomości? Mówiąc inaczej iogólniej: czy rozwiną najtęższe i najbardziej rewolucyjne idee Freuda, czy teżpołożą nacisk na takie teorie, które najłatwiej zdoła sobie przyswoićspołeczeństwo konsumpcyjne? Od Freuda można zmierzać zarówno w jednym, jak i wdrugim kierunku. Jednak jego ortodoksyjni uczniowie wybrali Freuda -reformatora, a nie radykała. Nie potrafili rozwinąć teorii Freudowskiej przezwyzwolenie jej zasadniczych odkryć z ciasnych ram narzuconych przez czasy iwypełnienie nimi konstrukcji szerszej i bardziej radykalnej. Wyprzedawali tęaurę radykalizmu, która przed pierwszą wojną światową spowijała psychoanalizę,kiedy rzeczą śmiałą i rewolucyjną było demaskowanie hipokryzji seksualnej.Przewaga uczniów nastawionych konformistycznie wiązała się częściowo zeszczególnym rysem osobowości Freuda, który był nie tylko uczonym i terapeutą,ale i "reformatorem", wierzącym we własną misję: stworzenie ruchu służącegozreformowaniu człowieka w sferze racjonalności i etyki 6. (*) (Jeszcze w roku1910 Freud zamyślał skłonić swoich zwolenników do wstępowania doMiędzynarodowego Bractwa na rzecz Etyki i Kultury, które miały przekształcić sięw organizację wojujących psychoanalityków. Wkrótce porzucił ten projekt izastąpił go planem założenia Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalityków. Por.E. Fromm, "Sigmund Freud's Mission", Harper & Row, Nowy Jork 1959, rozdział 8)(*) Był uczonym, ale mimo teoretycznych zainteresowań nie tracił nigdy z oczu"ruchu" i polityki dotyczącej tej sprawy. Ludzie, których uczynił liderami tegoruchu, w ogóle nie byli zdolni do krytyki radykalnej. Freud nie mógł nie zdawaćsobie z tego sprawy, ale wybrał ich, ponieważ cechowali się pewną wybitnąwłaściwością - niekwestionowaną lojalnością wobec Freuda i wobec owego ruchu: irzeczywiście, wielu z nich nabrało charakterystycznych cech biurokratyzwiązanego z pierwszą lepszą organizacją polityczną. Od kiedy ruch zacząłkontrolować zarówno teorię, jak i praktykę terapeutyczną, tego rodzaju wybórprzywódców musiał wywrzeć znaczący wpływ na rozwój psychoanalizy. Inni uczniowieodeszli: Jung między innymi 7 (*) (Patrz: rozdział 2) dlatego, że byłkonserwatywnym romantykiem: Adler, ponieważ był bardziej powierzchownym, chociażbardzo utalentowanym racjonalistą. Rank rozwinął interesujące poglądy, zostałjednak odepchnięty, w mniejszym chyba stopniu przez dogmatyczną postawę Freuda,co raczej na skutek zawiści konkurentów. Ferenczi, może najbardziej kochanyspośród uczniów i najhojniej obdarzony wyobraźnią, nie mający ambicji "lidera"ani odwagi, by zerwać z Freudem, został mimo to bezceremonialnie odtrącony,kiedy pod koniec życia dopuścił się odchyleń w paru istotnych punktach. WilhelmReich został usunięty z organizacji, mimo - a raczej dlatego - że doprowadziłFreudowską teorię płci do ostatecznych konsekwencji: sprawa Reicha jestszczególnie interesującym przykładem lęku psychoanalitycznej biurokracji (w tymwypadku również samego Freuda) przez zmianą postawy reformatorskiej na radykalnąw tej właśnie dziedzinie, którą Freud uczynił jądrem swego systemu. Zwycięzcywalk zaprowadzili na dworze Freuda ścisłą kontrolę, chociaż między nimi teżtoczyła się rywalizacja i również odgrywała rolę zawiść. Najbardziej drastyczny

Strona 4

Page 5: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyślad bitew, jakie toczyli między sobą członkowie grupy, można znaleźć w"dworskiej biografii" Ernesta Jonesa, w której autor uznał dwóch swoich głównychrywali Ferencziego i Ranka, za chorych umysłowo w chwili odejścia 8. (*) (Por.list Michaela Balinta do redaktora "The International Journal of Psycho -Analysis", t. 34, 1958. Por. również moje szczegółowe roztrząsania na tematstosunku Freuda do Ferencziego zawarte w "The Dogma of Christ" s. 131 - 147(Holt, Rinehardt i Winston, Nowy Jork 1963; wydanie polskie "Dogmat Chrystusa",Test, Lublin 1992), a także moje uwagi na temat w "Sigmund Freud's Mission",rozdział 6) (*) Najbardziej ortodoksyjni psychoanalitycy pozwalali siękontrolować psychoanalitycznej biurokracji, dostosowali się do jej reguł, aprzynajmniej zapewniali na głos o lojalności. Niemniej wśród tych, którzy bylizwiązani z organizacją, znaleźli się i tacy, którzy wnieśli oryginalny i ważnywkład do teorii i terapii psychoanalitycznej, jak: S. Rado, F. Alexander, FriedaFromm - Reichman, Balintowie, R. Spitz, E. Erikson i wielu, wielu innych. Jednakzrzeszeni w organizacji psychoanalitycy w przygniatającej większości skłonnibyli dostrzegać tylko to, co chcieli dostrzec (i to czego się po nichspodziewano, że dostrzegą). Za jeden z najbardziej uderzających niech posłużyoczywisty fakt pomijany niemal w całej ortodoksyjnej literaturzepsychoanalitycznej, że małe dziecko jest bardzo intensywnie związane z matką nadługo przed rozwinięciem się "kompleksu Edypa" i że ten pierwotny związek zmatką jest udziałem tak chłopców, jak i dziewcząt. Nieliczni, najbardziejtwórczy i śmiali psychoanalitycy, np. Ferenczi, dostrzegali ów związek iprzedstawiali w opisie klinicznym, kiedy jednak przechodzili na grunt teorii,powtarzali sformułowania Freuda, nie czyniąc żadnego użytku z własnychklinicznych obserwacji 9. (*) (John Bowlby w dociekliwej rozprawie "Istotazwiązku dziecka z matką" szczegółowo przedstawił historię teoriipsychoanalitycznej z uwzględnieniem tego aspektu i zwrócił również uwagę nasprzeczność między opisami klinicznymi a teorią w pracach autorów z kręgupsychoanalizy. ("The International Journal of Psycho - Analysis", t. 34, 1958,s. 355 - 372). (*) Innym przykładem paraliżujących skutków kontrolibiurokratycznej jest jednogłośna akceptacja założenia, że kobiety towykastrowani mężczyźni, wyrażana przez niemal wszystkich ortodoksyjnychpsychoanalityków wbrew oczywistym danym klinicznym i wbrew temu, że zarównodociekania biologiczne, jak i antropologiczne mówią coś wręcz przeciwnego. Tosamo odnosi się do roztrząsań na temat agresji. Póki sam Freud poświęcałniewiele uwagi agresywności człowieka, póty autorzy psychoanalityczni również jąlekceważyli, ale po odkryciu przez Freuda popędu śmierci, centralnym tematemstała się destruktywność. Już samo zaakceptowanie pojęcia popędu śmiercispowodowało, że natrafili na wiele przeszkód (ponieważ - jak sądzę - byli zbytprzywiązani do mechanistycznej teorii instynktów, żeby docenić głębię nowejteorii), ale i wtedy próbowali dopasowywania, postulując istnienie "popędudestrukcyjnego" jako przeciwieństwa popędu seksualnego: tym samym odrzucalistare przeciwstawienie instynktów seksualnego i samozachowawczego, ajednocześnie posługiwali się starym pojęciem instynktu 10. (*) (Przypis na końcurozdziału) Z powyższych uwag mogłoby wynikać, że Freud ponosi winę za jałowośćortodoksyjnej myśli psychoanalitycznej. Z pewnością byłby to niewłaściwywniosek. W końcu nikt nie zmuszał psychoanalityków do uległości: byli wolni imogli myśleć, co im się podoba. W najgorszym razie mogli zostać wykluczeni zorganizacji, zresztą ci nieliczni, którzy zdobyli się na "śmiały" krok nieponieśli z tego powodu żadnych bolesnych szkód, jeśli pominąć napiętnowanieprzez biurokrację odmawiającą im tytułu psychoanalityka. Cóż więc powściągałoich śmiałość? Był pewien oczywisty powód. System, który wypracował Freud, byłatakowany i ośmieszany przez niemal wszystkich "szacownych" profesjonałów iczłonków akademii, ponieważ ów system naruszał wówczas liczne tabu i podważałobiegowe sądy. Wrogość otoczenia sprawiała, że - psychoanalityk działający wpojedynkę nie czuł się bezpiecznie. Można więc zrozumieć, że szukał oparcia wprzynależności do organizacji, co upewniło go, że nie jest osamotniony, że jestczłonkiem sekty toczącej walkę i że skrupulatnie przestrzegane posłuszeństwowobec organizacji sprawi, że będzie ona go chronić, kiedy już psychoanalitykzostanie przez nią należycie "namaszczony". Było też naturalne, że wraz z wiarąw organizację rozwinął się swoisty "kult jednostki". Trzeba wziąć również poduwagę jeszcze jeden czynnik. Psychoanaliza utrzymywała, że zna rozwiązaniezagadki ludzkiego umysłu. W rzeczywistości znała pewne "odpowiedzi" - jeżeli wtej dziedzinie coś takiego w ogóle istnieje - dotyczące pewnego aspektu zagadki:jednak, zważywszy ogrom problemu, znacznie więcej pozostawało obszarem wciążnieznanym. Jeżeli jakiś psychoanalityk zdawał sobie sprawę z fragmentarycznościwłasnej wiedzy - teoretycznej czy terapeutycznej - to musiał się czuć bardzoniepewnie w sytuacji, w której nawet to, co wie, jest ośmieszane i odrzucane.Czy wobec tego nie było czymś naturalnym, że podtrzymywał iluzję, jakoby Freud

Strona 5

Page 6: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyposiadł - w zasadzie - całą prawdę i wobec tego on sam, w magiczny sposób, jakoczłonek organizacji, dzieli z Freudem tę właściwość? Rzecz jasna, mógł przyjąćdo wiadomości fakt, że jego wiedza jest cząstkowa i ma charakter hipotetyczny,ale wymagałoby to nie tylko sporej niezależności i odwagi, ale i produktywnegomyślenia. A to z kolei wymagałoby od każdego psychoanalityka raczej zajęciadociekliwej postawy badacza niż profesjonalisty, który stara się korzystać zeswej teorii, żeby zarobić na życie. Naturalnie, ten sam proces, który tuopisałem w związku z ruchem psychoanalitycznym - proces zbiurokratyzowania iwyalienowania myśli - można zaobserwować w historii wielu ruchów politycznych,filozoficznych i religijnych. Stosunkowo rzadko występuje w historii nauki: zdrugiej strony, najbardziej twórcze idee naukowe grzęzły i popadały w zastój watmosferze biurokracji i dogmatyzmu 11. (*) (Dobrym przykładem na biurokratycznezniekształcenie nauki jest zniekształcenie teoretycznych odkryć Marksa przezstalinizm i przejściowe zniszczenie nauk genetycznych przez szkołę Łysenki podrządami Stalina). (*) Rozwój ruchu psychoanalitycznego naszkicowałem pobieżnie,ponieważ istnieje poważniejszy, aczkolwiek niedostatecznie rozpoznany, czynnik,z którym kryzys psychoanalizy zrasta się głęboko 12. (*) (Przypis na końcurozdziału) Przedstawiając negatywne skutki wynikające ze zbiurokratyzowaniaruchu psychoanalitycznego, zajmowaliśmy się jednym tylko czynnikiem prowadzącymdo kryzysu. Ważniejsze są jednak zmiany społeczne, które po pierwszej wojnieświatowej narastały coraz szybciej. O ile z początkiem stulecia mieszczańskiliberalizm wciąż zawierał elementy radykalnej krytyki i reformatorstwa, o tyletrzon klasy średniej stawał się bardziej konserwatywny, w miarę jak stabilizacjisystemu zaczęły zagrażać nowe siły ekonomiczne i polityczne. Automatyzacja,wyłonienie się "człowieka zorganizowanego" z towarzyszącą temu utratąindywidualności, pojawienie się dyktatur w ważnych obszarach świata, groźbawojny nuklearnej - oto - kilka ważniejszych czynników, które sprawiły, że klasaśrednia znalazła się w defensywie. Większość psychoanalityków, dzieląc lękiklasy średniej, dzieliła również jej defensywną i ostrożną postawę. Wodróżnieniu od tej większości istniała niewielka mniejszość radykalnienastawionych psychoanalityków - psychoanalityczna "lewica" -którzy starali siękontynuować i rozwijać radykalny system Freuda i zharmonizować Freudowskiepoglądy psychoanalityczne ze społecznymi i psychologicznymi poglądami Marksa.Byli wśród nich S. Bernfeld i Wilhelm Reich, którzy próbowali dokonać syntezyfreudyzmu i marksizmu 13. (*) (W późniejszych latach, przebywając w StanachZjednoczonych, Reich całkowicie odwrócił się od teorii marksistowskiej i straciłzupełnie sympatię do socjalizmu, który uważał za system gorszy od liberalnejpolityki Roosevelta i Eisenhovera. (Por. Ilse Reich - Ollendorf, Wilhelm Reich,St. Martin's Press Inc. Nowy Jork 1969) (*) Moje własne prace również dotyczątego samego zagadnienia, poczynając od Psychoanalyse und Soziologie (1928) i DasChristusdogma (1930) 14. (*) (Przekład angielski: "The Dogma of Christ" (Holt,Rinehardt & Winston Inc., Nowy Jork 1963; wydanie polskie "Dogmat Chrystusa",Test, Lublin 1992); myśli tam zawarte zostały rozwinięte w dwóch tekstach z roku1932 zamieszczonych w niniejszym tomie jako rozdziały 8 i 9). (*) Już w nowszychczasach R.D. Laing, jedna z najbardziej oryginalnych i twórczych postaciwspółczesnej psychoanalizy, błyskotliwie poruszył zagadnienia psychoanalizypostrzeganej z pozycji radykalnej politycznie ihumanistycznie. Równie ważny jestwpływ psychoanalizy na radykalną awangardę artystyczną i literacką. Bardzointeresujące jest to, że radykalne możliwości Freuda, generalnie lekceważoneprzez zawodowych psychoanalityków, okazały się bardzo atrakcyjne dla radykalnychprądów w zupełnie innych dziedzinach. Ów wpływ zaznaczył się dobitnie zwłaszczau surrealistów, ale się na nich nie kończy. Również w ostatnim dziesięcioleciuwidać, że zagadnienia psychoanalizy intensywnie zaprzątają wielu filozofówradykalnych politycznie 15. (*) (Na przykład francuskie pismo "L'Homme et laSociete" (Edition Anthropos) przygotowało w roku 1969 specjalne wydanie, któregotematem były "Freudo - marksizm i socjologia alienacji"). (*) W osnowiefilozofii egzystencjalnej Jeana - Paula Sartre'a można dostrzec bardzointeresujące ujęcia stanowiące pod pewnymi względami dopełnienie myślipsychoanalitycznej. Poza Sartre'em i Normanem O. Brownem najbardziej znany w tymkręgu jest Herbert Marcuse, który swe zainteresowania związkami Marksa z Freudemdzieli z kilkoma członkami Instytutu Badań Społecznych we Frankfurcie, z MaxemHorkheimerem i nieżyjącym już Theodorem Adorno. Są jeszcze inni, zwłaszczamarksiści i socjaliści, którzy w ostatnich latach wykazali znacznezainteresowanie tym zagadnieniem i sporo o nim napisali. Niestety, nowepiśmiennictwo często niedomaga, ponieważ autorami niejednokrotnie są"filozofowie psychoanalizy" o niedostatecznej wiedzy klinicznej. Żeby zrozumiećFreudowskie teorie, nie trzeba być psychoanalitykiem, ale należy znać ichkliniczne podstawy: zresztą niezmiernie łatwo przeinaczyć idee Freuda inieopatrznie cytować go bez większego sensu, gdy brak wystarczającej wiedzy o

Strona 6

Page 7: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizycałym systemie. Pisarstwo Marcuse'a na temat psychoanalizy, obszerniejsze niżjakiegokolwiek innego filozofa, to dobry przykład specyficznych przeinaczeńnarzuconych teorii psychoanalizy przez "filozofię psychoanalizy". Marcusezapewnia, że w swoich pracach" porusza się wyłącznie w sferze teorii i że trzymasię z dala od dyscypliny technicznej, jaką stała się psychoanaliza".Takieoświadczenie dezorientuje. Daje do zrozumienia, że psychoanaliza zostałazapoczątkowana jako system teoretyczny, żeby stać się później stać się"dyscypliną techniczną"; tymczasem - rzecz jasna - podstawą metapsychologiiFreuda były jego badania kliniczne. Co Marcuse rozumie przez "dyscyplinętechniczną"? Niekiedy wydaje się, że chodzi mu jedynie o zagadnienia terapii;kiedy indziej używa jednak słowa "techniczny" w odniesieniu do danychklinicznych, empirycznych. Tymczasem nie da się obronić rozdzielenia filozofiioraz teorii analitycznej z jednej strony od psychoanalitycznych danychklinicznych z drugiej, skoro chodzi o naukę, której pojęć i teorii nie da sięzrozumieć w oderwaniu od zjawisk klinicznych będących podstawą ich rozwoju.Konstruowanie "filozofii psychoanalizy" ignorującej swe własne podstawyempiryczne musi prowadzić nieuchronnie do poważnych błędów w rozumieniu teorii.Powtórzę jeszcze raz: nie sugeruję tutaj, że trzeba być psychoanalitykiem czychociażby poddać się psychoanalizie, żeby dyskutować na jej temat. Jeżeli jednakchce się zrozumieć zagadnienia psychoanalityczne, to należy wykazać pewnezainteresowanie danymi empirycznymi dotyczącymi jednostek bądź zbiorowości imieć pewne przygotowanie w tej mierze. Marcuse i inni uparcie posługują siętakimi pojęciami, jak regresja, narcyzm, perswazje etc. tkwiąc w świeciespekulacji najzupełniej abstrakcyjnych: korzystają z "wolności" w tworzeniukonstrukcji tyleż precyzyjnych, co fantastycznych, ponieważ brak im wiedzyempirycznej, która mogłaby być sprawdzianem tych konstrukcji. Niestety, wieluczytelników czerpie wiedzę o Freudzie w taki właśnie wypaczony sposób, niemówiąc już o poważnych szkodach, które zawsze wyrządza kontakt z myślowymnieładem. Brak miejsca nie pozwala wdać się tu w obszerną dyskusję o takichpracach Marcuse'a wiążących się z psychoanalizą, jak Eros and Civilization,Człowiek jednowymiarowy (One - dimensional Man) i An Essay on Liberation 16. (*)(Herbert Marcuse, "Eros and Civilization" Beacon Press, Boston 1967 przekładpolski "Człowiek jednowymiarowy", Warszawa 1991); "An Essay on Liberation"(Beacon Press, Boston 1968). W ostatniej pracy Marcuse zmienił wcześniejsze sądyi włączył do niej inne, niegdyś ostro przez siebie krytykowane, czego jednak niezaznaczył otwarcie). (*) Ograniczę się do kilku uwag. Przede wszystkim Marcuse,a jest to autor poczytny, popełnia elementarne błędy, przedstawiając Freudowskiepojęcia. Na przykład: Marcuse myli Freudowską "zasadę rzeczywistości" z "zasadąprzyjemności" (aczkolwiek w pewnym punkcie wymienia właściwy cytat), przyjmując,że jest kilka "zasad rzeczywistości" i stanowczo twierdząc, że cywilizacjąZachodu rządzi jedna z nich, mianowicie "zasada wykonywania". Czyżby Marcusepopełniał rozpowszechniony błąd i uważał "zasadę przyjemności"za związaną znormą hedonistyczną, mówiącą, że celem życia jest przyjemność, a "zasadęrzeczywistości" za związaną ze społeczną normą mówiącą, że ludzkie dążenia winnykierować się ku pracy i poczuciu obowiązku? Rzecz jasna Freud niczego podobnegonie miał na myśli: dla Freuda zasada rzeczywistości była "modyfikacją" zasadyprzyjemności, a nie jej przeciwstawieniem. Freudowskie pojęcie nazwane zasadąrzeczywistości polega na tym, że w każdej istocie ludzkiej tkwi zdolnośćpostrzegania rzeczywistości i skłonność do zabezpieczania się przed szkodami,które może spowodować nie kontrolowane zaspokajanie instynktów. Owa zasadarzeczywistości to coś zupełnie innego niż normy danej struktury społecznej:jakaś społeczność może bardzo surowo cenzurować pragnienia i fantazje seksualne,a wtedy zasada rzeczywistości, skłaniając daną osobę do chronienia się przedsamozniszczeniem, nakaże jej tłumić właśnie takie fantazje. Normy innejspołeczności mogą być odwrotne i wówczas brak jest powodu, dla którego zasadarzeczywistości miałaby skutkować tłumieniem seksualności. "Zasadarzeczywistości" w znaczeniu Freudowskim jest w obu wypadkach ta sama; inna jesttylko struktura społeczna i to, co nazwałem "charakterem społecznym" danejkultury i klasy. (Na przykład społeczność wojowników wytworzy taki charakterspołeczny, w którym wspierane będą popędy agresywne, a tłumione pragnieniawspółczucia i miłości; w społeczności pokojowej, opartej na współdziałaniu,będzie na odwrót. Inny przykład; w dziewiętnastowiecznym zachodnimspołeczeństwie klasy średniej tłumione były dążenia do przyjemności i użycia,natomiast te, które sprzyjały chomikowaniu, a więc zmniejszeniu konsumpcji iradowaniu się ciułactwem, były wzmacniane; w sto lat później charakter społecznynacechowany jest zamiłowaniem do wydawania, a jednocześnie tłumi on skłonnoścido chomikowania i ciułactwa, jako nie odpowiadające zapotrzebowaniu społecznemu.W każdym społeczeństwie ogólny potencjał ludzkiej energii jest przekształcony wpotencjał swoisty, który może zostać wykorzystany przez społeczeństwo do jego

Strona 7

Page 8: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizynależytego funkcjonowania. Wobec tego to, co jest tłumione, zależy od tego, jakispołeczeństwo ma charakter, a nie od odmiennych "zasad rzeczywistości". Wpismach Marcuse'a w ogóle nie pojawia się jednak pojęcie charakteru w znaczeniudynamicznym, jakim posługuje się Freud: zapewne dlatego, że nie jest ono"filozoficzne", lecz empiryczne. Równie poważnego wypaczenia teorii Freudadopuszcza się Marcuse, posługując się Freudowskim pojęciem tłumienia. "Pojęćtłumienie, tłumiący w rozumieniu nietechnicznym" - pisze Marcuse - "używa się,żeby określić zarówno świadome, jak i nieświadome, zewnętrzne i wewnętrzneprocesy ograniczania, przymuszania i tłumienia" 17 (*) (Herbert Marcuse, "Erosand Civilization", Beacon Press, Boston 1955, s. 8). (*) Jednak główną kategoriąsystemu Freudowskiego jest "tłumienie" w znaczeniu dynamicznym, mianowicie żeto, co stłumione, nie jest uświadomione. Jeżeli pojęcia "tłumienia" użyje sięzarówno wobec danych świadomych, jak i podświadomych, to znika cała doniosłośćFreudowskich pojęć zarówno tłumienia, jak i podświadomości. To prawda, że słowo"tłumienie" ma dwa znaczenia. Pierwsze - obiegowe - oznacza dosłownie tłumić:czyli gnębić, represjonować, uciskać, przygniatać; natomiast drugie, używaneprzez Freuda, psychologiczne (i stosowane w psychologii już wcześniej), oznaczausunięcie czegoś ze świadomości. I oba znaczenia nie mają ze sobą nic wspólnego.Bezkrytycznie posługując się pojęciem tłumienia, Marcuse przekłamuje podstawowezagadnienie psychoanalizy. Rozgrywa dwojakie znaczenia słowa "tłumienie", jakbyoba znaczenia były jednymi - w ten sposób znaczenie psychoanalityczne przepada,natomiast pojawia się gładka formuła, która dzięki niejednoznaczności słowastapia kategorie polityczne i psychologiczne. Innym przykładem podejściaMarcuse'a do pojęć Freudowskich jest teoretyczne zagadnienie konserwatywnejnatury Erosa i popędu życiowego. Marcuse mocno podkreśla "fakt", że Freudprzypisuje tę samą konserwatywną naturę (powracania do wcześniejszego stadium)zarówno Erosowi, jak i instynktowi śmierci. Najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy,że Freud po pewnych wahaniach doszedł w "Zarysie psychoanalizy" doprzeciwstawnego wniosku, iż Eros nie wykazuje konserwatywnej natury, i przyjąłto stanowisko mimo poważnych trudności teoretycznych jakie, stwarzało 18. (*)(Sigmund Freud, "An Outline of Psychoanalysis", (Abriss der Psychoanalise),Standard Edition, The Hogarth Press, London 1938, s. 149.) (*) Jeżeli książkę"Eros and Civilization" ogołocimy z wielosłowia, to okaże się, że dla nowegoczłowieka w nierepresyjnym społeczeństwie ideałem będzie odnowienie seksualnościpregenitalnej, zwłaszcza skłaniającej się ku sadyzmowi i koprofilii. Wygląda nato, że ideałem Marcuse'owskiego "nierepresyjnego społeczeństwa" jest w gruncierzeczy jakiś infantylny raj, w którym praca zawsze jest zabawą i gdzie nie mamiejsca na poważny konflikt ani na tragedię. (Marcuse ani razu nie próbujerozgryźć problemu, jakim jest konflikt między takim ideałem a strukturamizautomatyzowanego przemysłu). Ów ideał cofnięcia się do infantylnej, rządzonejprzez libido organizacji splata się z atakiem na fakt, że seksualizm genitalnyzdominował popędy pregenitalne. Żonglerka słowna prowadzi tu do tego, żepodporządkowanie oralnych i analnych pragnień erotycznych prymatowi genitalnościzostaje utożsamione z małżeństwem monogamicznym, z rodziną mieszczańską iwreszcie z regułą, że genitalna przyjemność seksualna jest tylko wtedydopuszczalna, kiedy służy prokreacji. Atakując "dominację" genitalną, Marcusepomija oczywisty fakt, że seksualność genitalna nie ogranicza się w żadnymprzypadku do prokreacji; i mężczyźni, i kobiety zawsze oddawali sięprzyjemnościom seksu, niekoniecznie łącząc je z zamiarem prokreacji, a historiaod bardzo dawna zna metody unikania ciąży. Marcuse właściwie podsuwa taką myśl:ponieważ perswazje - jak sadyzm czy koprofilia - nie skutkują prokreacją, sązatem bardziej "wolne" niż seksualizm genitalny. Marcuse, stosując rewolucyjnąretorykę, zaciemnia fakt, że jego postawa ma charakter irracjonalny iantyrewolucyjny. Marcuse'a pociągają - jak niektórych awangardowych artystów ipisarzy, poczynając od de Sade'a i Marinettiego, a kończąc na współczesnych -infantylne zwrócenie się wstecz, perwersje oraz - jak sądzę - skrycie:destrukcja i nienawiść. Wyrażanie w literaturze i sztuce upadku społecznego bądźnaukowe analizowanie go jest całkowicie zasadne; jeżeli zaś artysta lub pisarzpodziela i gloryfikuje chorobliwość społeczeństwa, które chce zmienić, to samjest zaprzeczeniem rewolucyjności. Jest z tym blisko spokrewniona Marcuse'owskagloryfikacja Narcyza i Orfeusza, natomiast Prometeusz (którego, nawiasem mówiąc,Marks nazywał "najwspanialszym ze świętych i męczenników w filozoficznymkalendarzu") zostaje zdegradowany do roli "archetypicznego bohatera zasadyrzeczywistości" 19. (*) (Ibid., rozdział 8) Orficko - narcystyczne wizje"powierzane są światu podziemnemu i śmierci". Orfeusz, zgodnie z klasycznątradycją, jest "łączony z wprowadzeniem do homoseksualizmu". Jednak, powiadaMarcuse, "Orfeusz, podobnie jak Narcyz, odtrąca normalnego Erosa nie dla ideałuascezy, lecz dla Erosa pełniejszego. Podobnie jak Narcyz, protestuje on przeciwrepresyjnemu porządkowi prokreacyjnej seksualności. Ten orficki i narcystyczny

Strona 8

Page 9: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyEros jest zaprzeczeniem tego porządku - jest Wielką Odmową" 20. (*) (Ibid., s.171.) Ową Wielką Odmowę również przedstawiono jako "odmowę oddzielenia się odprzedmiotu (lub podmiotu) pożądanego przez libido" 21, (*) (Ibid., s. 170.) wtej ostatniej analizie jest to odmowa dorastania, odmowa oderwania się w pełniod matki i gleby, i odmowa doświadczenia pełnej radości seksualnej (genitalnej,nie zaś analnej lub sadystycznej). (Dziwna sprawa, bo wydaje się, że w"Człowieku jednowymiarowym" Wielka Odmowa całkowicie zmieniła treść, ale nie maani słowa o tej zmianie; nowe znaczenie polega na odmowie użycia pojęć, które sąpomostem między teraźniejszością a przyszłością). Doskonale wiadomo, że takamyśl jest dokładną odwrotnością Freudowskiej koncepcji rozwoju człowieka iraczej koresponduje z Freudowską koncepcją nerwicy i psychozy. Idea wyzwoleniaod supremacji seksualności genitalnej jest też - rzecz jasna - najzupełniejsprzeczna z ideą wyzwolenia seksualnego, którą zaproponował Reich, a któradzisiaj kwitnie w najlepsze. Marcuse pomija fakt, że dla Freuda ewolucja libidood pierwotnego narcyzmu po poziom oralny, analny a wreszcie genitalny nie jest wistocie sprawą narastającego tłumienia, lecz biologicznym procesem dojrzewaniaprowadzącym do nadrzędnej pozycji seksualności genitalnej. Dla Freuda osobazdrowa to taka, która osiągnęła poziom genitalny i której stosunek seksualnysprawia przyjemność; cały Freudowski schemat ewolucyjny opiera się na koncepcji,że genitalność to najwyższy stopień rozwoju libido. Nie zarzucam tu Marcuse'owi,że odstępuje od Freuda. Zarzucam mu wywoływanie zamętu nie tylko na skutekbłędnego stosowania Freudowskich pojęć, ale również w wyniku stwarzaniawrażenia, że właśnie Marcuse reprezentuje freudyzm, co najwyżej nieznacznieskorygowany. Tymczasem Marcuse konstruuje teorię przeciwstawną wszystkiemu, cojest istotą myśli Freuda. Osiąga to, cytując zadania wyrwane z kontekstu lubtwierdzenia, z którym Freud z czasem wycofał się, bądź też przez czystąnieznajomość stanowiska Freuda i tego co ono znaczy. Mniej więcej tak samo jak zFreudem, postępuje Marcuse z Marksem. Wprawdzie krytykuje marginesowo Marksa zanie odnalezienie całej prawdy o nowym człowieku, jednak stwarza wrażenie, że bezreszty podziela Marksowskie nastawienie wobec społeczeństwa socjalistycznego.Nigdzie nie komentuje jednak faktu, że jego własny ideał infantylnego nowegoczłowieka jest dokładnym zaprzeczeniem ideału Marksowskiego: człowiekaproduktywnego, samodzielnego, zdolnego do miłości i zainteresowanego wszystkim,co dzieje się wokół. Nie sposób wyzbyć się wrażenia, że Marcuse wykorzystujepopularność Freuda i Marksa wśród młodego pokolenia po to, by jego własny -antyfreudowski i antymarksowski - wzór Nowego Człowieka wydał się bardziejatrakcyjny. Jak to możliwe, że taki uczony humanista jak Marcuse ma przed oczamido tego stopnia zniekształcony obraz psychoanalizy? Wydaje mi się, że odpowiedzinależy szukać w szczególnego rodzaju korzyści jaką Marcuse'owi - podobnie jakniektórym innym intelektualistom - podsuwa psychoanaliza. Dla Marcuse'apsychoanaliza nie jest empiryczną metodą odsłaniania podświadomych pragnieńczłowieka, ukrytych pod maską zracjonalizowania, nie jest teorią ad personam,która ujawnia charakter i różnorakie podświadome motywacje "rozsądnych" na pozórdziałań. Dla Marcuse'a psychoanaliza jest zbiorem metapsychologicznychspekulacji o śmierci, o instynkcie życia infantylnej seksualności, etc. Wielkimosiągnięciem Freuda okazało się podjęcie wielu zagadnień pozostających przedtemwyłącznie w obrębie abstrakcyjnego filozofowania i uczynienie ich przedmiotembadań doświadczalnych. Natomiast Marcuse, jak się wydaje, usiłuje to osiągnięcieunieważnić i z powrotem zamienić je w przedmiot filozoficznych spekulacji - wdanym wypadku mętnych. Oprócz psychoanalityków lewicowych oraz wspomnianych jużczłonków Freudowskiej organizacji, chciałbym szczególnie zwrócić uwagę naczterech psychoanalityków, których dorobek jest bardziej systematyczny i wywarłwiększy wpływ w porównaniu z dokonaniami innych. (Pomijam wczesnych dysydentów,jak Adler, Rank, Jung). Karen Horney pierwsza spróbowała ująć krytycznieFreudowską psychologię kobiety, później zaś - pomijając teorię libido, natomiastpodkreślając znaczenie czynników kulturowych - rozwinęła tę próbę i doprowadziłado wielu płodnych konstatacji. Harry Stack Sullivan, podobnie jak Horney,uznawał doniosłość czynników kulturowych i w swoim ujęciu psychoanalizy jakoteorii "stosunków interpersonalnych" również odrzucał teorię libido. O ile jegoteoria człowieka jest - moim zdaniem - w jakiś sposób ograniczona faktem, żetworząc model człowieka odwołuje się bez reszty do współczesnego człowiekawyalienowanego, o tyle głównym osiągnięciem Sullivana było wniknięcie w światfantazji i procesy komunikowania się ciężko chorych pacjentów, a zwłaszczaschizofreników 22. (*) (Zazwyczaj Horney, Sullivana i mnie klasyfikuje się jako"kulturalistów" lub "neofreudytów", jednak trudno taką klasyfikację umotywować.Byliśmy przyjaciółmi, pracowaliśmy razem i podzielaliśmy pewne poglądy,zwłaszcza łączyło nas krytyczne nastawienie wobec teorii libido: mimo todzielące nas różnice były większe niż podobieństwa, zwłaszcza gdy chodzi o"kulturowy" punkt widzenia. Horney i Sullivan rozpatrywali wzory kulturowe w

Strona 9

Page 10: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizytradycyjnym, antropologicznym znaczeniu, tymczasem moje podejście opierało sięna analizie sił ekonomicznych, politycznych i psychologicznych będących podstawąspołeczeństwa). (*) Erik H. Erikson wniósł znaczący wkład w teorię dzieciństwaoraz teorię społecznego wpływu na rozwój w dzieciństwie; przyczynił się także dorozwinięcia myśli psychoanalitycznej w studium zagadnień tożsamości oraz wpsychoanalitycznych biografiach Lutra i Gandhiego. Wydaje mi się jednak, żeErikson nie posunął się tak daleko, jak by mógł, gdyby wyciągnął bardziejradykalne wnioski z niektórych własnych odkryć. Melanie Klein i jej szkoła mająwielkie zasługi w zwróceniu uwagi na głęboką irracjonalność człowieka, gdyżwykazali jej wyraźne przejawy u małych dzieci. Zdaniem większościpsychoanalityków - a także moim - tak dowody, jak i rozumowanie Klein nie sąprzekonujące. Teorie jej odegrały jednak przynajmniej rolę odtrutki wobectendencji racjonalistycznych, które coraz silniej uwidaczniają się w ruchupsychoanalitycznym. Tendencje konformistyczne wśród większości psychoanalitykówprzejawiają się głównie w obrębie szkoły, której cechy rozważę bardziejszczegółowo, gdyż zyskała największy prestiż i wywiera największy wpływ na ruchpsychoanalityczny: chodzi o psychologię ego. Szkołę tę założyła i uprawia grupapsychoanalityków 23, (*) (Założycielami szkoły są H. Hartmann, R.M. Loewenstein,E. Kris. Wśród innych reprezentantów psychologii ego znajdują się D. Rapaport,B. Gill, G. Klein, R.R. Holt i R.W. White). (*) którzy współpracując ze sobą,rozwinęli system uzupełniający klasyczną teorię, nie kwestionując zarazem jejdotychczasowych osiągnięć. Nazwa "psycholodzy ego" wzięła się stąd, żewspomniani badacze skierowali zainteresowania teoretyczne ku ego, z dala od id,skupiającego dotychczas uwagę systemu Freuda, czyli z dala od irracjonalnychnamiętności, które motywując człowieka, kryją się jednak w jego podświadomości.Owo zainteresowanie dziedziną ego ma szacowny rodowód. Zwłaszcza od kiedyFreudowski podział id - ego - super - ego wyparł dawniejsze systemoweprzeciwstawienie ucs (od unconscious - tłum.) (podświadomości) i cs (odconscious - tłum.) (świadomości), pojęcie ego znalazło się w centrum teoriipsychoanalizy. Zmianę terminologii przez Freuda, a do pewnego stopnia treścizagadnienia, sprowokowało - między innymi - odkrycie podświadomych aspektów ego,przez co wcześniejsze rozgraniczenia musiały się wydać przestarzałe. Innymoparciem dla twierdzenia, że psychologia ego jest organicznym rozwinięciem,głęboko zakorzenionym w klasycznej teorii Freuda, była praca Anny Freud "The Egoand the Mechanism of Defense" (1964). Psycholodzy ego podkreślali, że studiumAnny Freud w żadnym razie nie było pierwszym przedstawieniem ich stanowiska.Badania dotyczące nieświadomych aspektów funkcjonowania ego Freud przeprowadziłwcześniej. Jednak wbrew poprawnemu powoływaniu się na Freuda, co czyni go ojcempsychologii ego, to ojcostwo Freuda nie jest aż tak bezsporne, jak się wydajeHartmannowi i jego grupie. Freud wykazywał wprawdzie rosnące zainteresowanietematem ego, jednak Freudowska psychologia analityczna trwale ogniskowała się nasprawie podświadomych popędów, motywujących postępowanie, i z tego powodu Freudzawsze pozostał "psychologiem id". Psychologię ego zaprezentował publicznieHeinz Hartmann w rozprawie wydanej w rok po śmierci Freuda, tzn. w 1939 roku. Wrozprawie "Ego Psychology and the Problem of Adaptation" 24 (*) (Pierwszeniemieckie wydanie rozprawy zamieszcza "Internationale Zeitschrift furPsychoanalyse und Imago", 1939. Przekład angielski D. Rapaporta, InternationalUniversities Press, Nowy Jork 1958. Ponieważ przedstawienie psychologii ego wniniejszym tekście musi być z konieczności zwięzłe, zajmę się głównie tą właśnierozprawą, w której poruszono już większość istotnych koncepcji dotyczącychpsychologii ego; zresztą bez napomknienia, że w późniejszych pracach Hartmannoraz inni członkowie jego szkoły nie dokonali żadnych znaczących uzupełnień aniudoskonaleń. Chciałbym wyrazić podziękowanie Jarome'owi Bramsowi za pomoc wprzygotowaniu szerszego studium na temat psychologii ego). (*) H. Hartmannpołożył podstawy pod nowy system, skupiając się na procesie adaptacji. Celrewizji objaśnia wyraźnie: "Psychoanaliza zaczęła się od studiowania patologii izjawisk z pogranicza zwykłej psychologii i psychopatologii. Wówczaskoncentrowała się na id i popędach instynktownych (...) Dzisiaj już nie wątpimyw to, że psychoanaliza może domagać się uznania za psychologię ogólną wnajszerszym sensie słowa, a nasza koncepcja metod pracy, które zasadnie mogązostać uznane za psychoanalityczne, sięga szerzej, głębiej i jest bardziejwnikliwa" 25. (*) (Ibid., s. 4.) Nowe ujęcie psychoanalizy jako psychologiiogólnej spowodowało, że psycholodzy ego skupili uwagę na zjawiskach, którestarsza psychoanaliza albo pomijała, albo którymi interesowała się w ostatnichlatach jedynie marginalnie, a były to: "procesy i sposoby działania tego systemupsychicznego, który odpowiada za osiągnięcia przystosowawcze" 26. (*) (Ibid., s.5.) Teza, która stała się podstawą dalszego rozwoju psychologii ego powiada, żenie każde przystosowanie się do otoczenia, nie każdy proces uczenia czydojrzewania są konfliktem; rozwijanie się percepcji, zamiarów, rozumienia

Strona 10

Page 11: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyprzedmiotów, myślenia językowego, zjawisk przypomnieniowych, produktywności,poprzez fazy rozwoju motorycznego, chwytania, raczkowania, chodzenia po procesydojrzewania i uczenia - zachodzi bez konfliktu. Następnie Hartmann zaproponowałprzyjęcie tymczasowej nazwy bezkonfliktowa ego - sfera (w oryginale: conflict -free ego sphere - tłum.) dla tego właśnie zespołu funkcji, które w danym czasiewywierają wpływ i skutkują poza obszarami konfliktów psychicznych. Psychologiaego podkreśla rolę woli i "zdeseksualizowanej" energii libido wraz z"odagresywnioną" energią destrukcji, które zaopatrują ego w energię pozwalającąmu wypełnić funkcje, w tym funkcję woli 27. (*) (R.W. White zwrócił uwagę, żekoncepcji "neutralizacji" i "deneutralizacji" libido bądź agresywnej energii nieda się dziś obronić w świetle, tego co dzisiaj wiadomo o funkcjonowaniu systemunerwowego. Zamiast tego White proponuje koncepcję niezależnych energii ego,istniejących od urodzenia, a wykorzystywanych w procesie rozwoju i w działaniachego.) (*) O ile same te koncepcje oznaczają rezygnację z Freudowskiego naciskuna zainteresowanie siłami irracjonalnymi, determinującymi wolę i ograniczającymidziałanie ego, o tyle zawarty w nich stosunek do id i ego jest odstępstwemjeszcze bardziej zasadniczym. Freud postrzegał id jako astrukturalne "kłębowiskonamiętności"; B. Gill, za aprobatą większości psychologów ego, proponujeprzyjąć, że id posiada strukturę, jeżeli nie logiczną, to przynajmniej jakąśprelogiczną. Id i ego nie są już postrzegane jako przeciwieństwa, lecz jakociągłość. Wynika z tego, że to co Freud uważa za dychotomię, mianowicierozdzielność zasad przyjemności i rzeczywistości, energii ruchomej i spętanej,procesów pierwotnych i wtórnych, psycholodzy ego przedstawiają jako ciągłości.Wyobrażają sobie, jak w wypadku ego i id, że zhierarchizowana ciągłość sił istruktur istnieje na wszystkich poziomach. Takie zaś założenie ciągłościsprawia, że dialektyka ujęcia Freudowskiego znika. Uwaga Freuda w tym, jak ikażdym innym wypadku była przede wszystkim skupiona na konflikcie przeciwieństworaz na nowych zjawiskach wytworzonych przez konflikt. Dialektyczną metodęmyślenia wypiera tu pogląd, w którym koncepcję konfliktu przeciwieństw zastąpiłakoncepcja wzrostu przez rozwój w obrębie zhierarchizowanej struktury.Konformistyczny charakter psychologii ego widać dużo wyraźniej w ego -psychologicznym przewartościowaniu zasadniczych celów Freuda niż w subtelnychzagadnieniach teoretycznych. W śmiałym poetyckim sformułowaniu Freud jako swójcel przedstawia terapię i rozwój człowieka: "Gdzie było id, tam będzie ego".Było to wyznanie wiary Freuda w rozum; taka była raison d'etre Freudowskiejmetody wyzwolenia człowieka: sprawienie, że podświadome stanie świadomym. JednakHartmann twierdzi, że deklaracja Freuda często bywa "źle zrozumiana": "Nieznaczy ona, że był, lub że kiedykolwiek pojawi się człowiek całkowicieracjonalny; chodzi tylko o zasugerowanie pewnej tendencji historyczno -kulturowej oraz terapeutycznego celu" 28. (*) (H. Hartmann, op. cit. s. 73.) Otojak wygląda pozytywistyczna wersja radykalnej idei. Opisywana tendencja,opatrzona uwagą, że nigdy nie było ani nie będzie człowieka całkowicieracjonalnego, zamienia się w truizm za sprawą słowa "całkowicie". Tym, coliczyło się dla Freuda, nie było maximum rozwoju ego, lecz osiągalne przezczłowieka optimum. Freud ustanowił zasadę normatywną, opartą na własnej teoriiczłowieka, mianowicie że człowiek powinien starać się id w ego tak dalece, jakpotrafi, ponieważ im lepiej urzeczywistni to dążenie, w tym większym stopniuuwolni się od neurotycznych i - co wychodzi na jedno - niepotrzebnych zegzystencjonalnego punktu widzenia cierpień. Dokładnie na tym polega różnicamiędzy Freudem, który postuluje pewną normę rozwoju człowieka, a pozytywistą,który Freudowskie motto przywołuje jedynie jako uwagę na temat pewnej"historyczno - kulturowej "tendencji, zaprzeczając tym samym radykalnej,normatywnej treści motta, wyrażonej w słowie powinien. To samo konformistycznenastawienie można dostrzec w podejściu Hartmanna do koncepcji zdrowiapsychicznego. Hartmann krytykuje tych, którzy "udzielają pochopnych wypowiedzina temat atrybutów zdrowia idealnego" i zapewnia, że ci sami "nie doceniajązarówno wielkiej różnorodności takich osobowości, które - praktycznie rzeczbiorąc - trzeba uznać za zdrowe, jak i tego, że liczne typy osobowości sąniezbędne społecznie" 29. (*) (Ibid., s. 81.) Co należy rozumieć przez"praktycznie rzecz biorąc"? Za pomocą tej niejasności językowej Hartmann omijajedno z najbardziej istotnych zagadnień w naszej dziedzinie - kwestię dwóchrozumień psychicznego zdrowia. Pierwsze odnosi się do funkcjonowania systemupsychicznego w sytuacji optymalnego rozwoju; nazywam je "humanistycznym",ponieważ koncentruje się na człowieku. Sformułowanie Freuda, że zdrowie zawieraw sobie zdolność do miłości i pracy, może się wydać ogólnikem, ale wynika zniego jasno, że osoba nienawidząca, destruktywna i niezdolna do miłości nie jestzdrowa. Mówiąc konkretniej: Freud nie uznałby za "zdrową" osoby, która cofnęłasię do poziomu analno - sadystycznego. Czy jednak taka osoba nie może należyciefunkcjonować w jakimś szczególnym społeczeństwie? Czy sadysta nie funkcjonował

Strona 11

Page 12: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizynależycie w systemie nazistowskim, a osoba kochająca nie była do niegocałkowicie niedostosowana? Czy osoba wyalienowana, niewiele kochająca, o słabympoczuciu tożsamości, nie dostosuje się lepiej do współczesnego społeczeństwatechnologicznego niż ktoś wrażliwy, głęboko uczuciowy? Kiedy mowa o zdrowiu wchorym społeczeństwie, używa się drugiego pojęcia - zdrowia w sensie społecznym,co oznacza dostosowanie się do społeczeństwa. Istota zagadnienia sprowadza siętu jak najściślej do konfliktu między "zdrowiem" w znaczeniu humanistycznym a"zdrowiem" w znaczeniu społecznym; człowiek może dobrze funkcjonować w chorymspołeczeństwie właśnie dlatego, że jest chory w kategoriach ludzkich. Wobec tegosłowa "praktycznie rzecz biorąc" pozwalają wnosić, że jeżeli jakaś osobowośćjest pożądana z punktu widzenia społeczeństwa, to osoba o takiej osobowościzostanie uznana za zdrową z punktu widzenia psychoanalizy. Hartmann usunął tunajważniejszy i radykalny element systemu Freudowskiego: krytykę postawmoralnych klasy średniej i protest przeciw tym postawom w imię człowieka i jegorozwoju. Na skutek utożsamienia pojęć zdrowia w sensie "ludzkim" i "społecznym"i wynikającej z tego odmowy uznania patologii społecznej, Hartmann znalazł się wopozycji do Freuda który mówił o "nerwicach zbiorowych" i "patologiispołeczności cywilizowanych" 30. (*) (Por. Sigmund Freud, "Civilization and ItsDiscontents", przekład J. Riviere, The Hogarth Press, Londyn 1935, s. 141 -142.) (*) Hartmann nie widzi, że seksualna represywność wiktoriańskiej klasyśredniej była w jego rozumieniu "zdrowa", ponieważ owa klasa średnia musiałarozwijać sknerski, wrogi przyjemności i użyciu charakter społeczny jakopsychologiczną podstawę dla takiej akumulacji kapitału, jakiej wymagaładziewiętnastowieczna ekonomia. Freud występował w imieniu człowieka, przyjętezaś zwyczajowo natężenie represywności seksualnej krytykował dlatego, żeprowadziło do choroby umysłu. W połowie dwudziestego wieku tłumienieseksualności już nie jest problemem, ponieważ wraz z rozwojem społeczeństwakonsumpcyjnego sam seks stał się artykułem konsumpcyjnym, a dążenie dobezustannej satysfakcji seksualnej jest częścią konsumpcyjnego wzoru, który zkolei zaspokaja ekonomiczne potrzeby zautomatyzowanego społeczeństwa. Wdzisiejszym społeczeństwie, takim jakie ono jest, tłumione są inne popędy: życiapełną piersią, bycia wolnym, kochania. Gdyby ludzie byli dzisiaj zdrowi w sensieludzkim, to do wypełniania społecznej roli nadawaliby się raczej gorzej niżlepiej; jednak mogliby protestować przeciw choremu społeczeństwu i domagać siętakich zmian ekonomiczno - społecznych, które mogłyby zmniejszyć przedziałmiędzy zdrowiem w znaczeniu ludzkim a zdrowiem w znaczeniu społecznym.Psychologia ego przeprowadza drastyczną rewizję systemu Freudowskiego, rewizjęducha tego systemu, nie zaś - poza paroma wyjątkami - jego pojęć. Tego rodzajurewizja to zwykły los teorii i wizji radykalnych, stanowiących wyzwanie.Ortodoksja zachowuje doktryny w ich oryginalnej formie, chroni je przed atakamii krytyką, ale "reinterpretuje" je, wprowadza nowe akcenty, opatruje naddatkami,zapewniając jednocześnie, że wszystko to odnaleźć można w słowach mistrza. W tensposób rewizja zmienia ducha oryginalnej nauki, jednocześnie pozostając"ortodoksyjna". Inny typ rewizji, który proponuję nazwać dialektycznym, polegana takim rewidowaniu "klasycznych" sformułowań, które ma na celu zachowanie ichducha. Tego rodzaju rewizja stara się o zachowanie istoty oryginalnej doktryny wdrodze uwalniania jej od założeń narzuconych przez konkretne czasy iwynikających stąd teoretycznych ograniczeń. Rewizja tego typu stara sięrozwiązywać sprzeczności klasycznej teorii w stylu dialektycznym i modyfikuje tęteorię, stosując ją do nowych zagadnień i doświadczeń. Może najważniejszarewizja sprowadza się do tego, czego psychologia ego nie zrobiła. Nie rozwinęła"psychologii id", to znaczy nie próbowała wnieść wkładu do tego, co jestrdzeniem systemu Freuda - do "nauki o irracjonalnym". Nie przyczyniła się doposzerzenia naszej wiedzy o podświadomych procesach, o konfliktach, oporze,racjonalizacjach, przeniesieniu. Ważniejsze jest jednak to, że psychologia egonie dokonała krytycznej, wyzwalającej analizy we własnej dziedzinie. Poważnymniebezpieczeństwem dla przyszłości człowieka jest w dużej mierze jegoniezdolność do uzmysłowienia sobie fikcyjnej natury "zdrowego rozsądku".Większość ludzi nieodmiennie obstaje przy wytartych, nierealistycznychkategoriach i treściach myślenia; bierze swój "zdrowy rozsądek" za rozum.Radykalnie psychologia ego powinna zanalizować zjawisko zdrowego rozsądku,zbadać przyczyny jego siły i skostnienia oraz wypracować metody zmian. Krótkomówiąc, psychologia ego powinna uczynić jednym ze swych głównych zagadnieńkrytyczną analizę świadomości społecznej. Jednak nie skoncentrowała się ona nażadnym z radykalnych dociekań; zadowalała się i zadowala abstrakcyjnymi raczej iw dużej mierze metapsychologicznymi spekulacjami, które nie wzbogacają aninaszej wiedzy klinicznej, ani socjopsychologicznej. Psychologia ego cały naciskkładzie na racjonalne aspekty dostosowania, uczenia się, woli etc. (tatradycyjna postawa ignoruje fakt, że człowiek współczesny cierpi na niedostatek

Strona 12

Page 13: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizywoli kształtowania własnej przyszłości, a "uczenie się" częściej przysparza muślepoty niż jej ujmuje). Jest to oczywiście bardzo właściwa i ważna dziedzinaposzukiwań, do której tacy badacze, jak J. Piaget, L.S. Vysotski, K. Buhler iinni wnieśli wybitny wkład, z którym trudno porównywać dorobek psychologów ego.Ci ostatni "wywindowali" psychoanalizę do poziomu akademickiej szacowności,mówiąc: "również i my" wiemy, że libido to nie wszystko w człowieku naszegosystemu. Postępując tak, korygowali część przejaskrawień teoriipsychoanalitycznej, ale ich liczne koncepcje są nowe tylko dla tych, którym sięzdawało, że wszystko może wyjaśnić teoria libido. Rewizja dokonana przezpsychologię ego zaczęła się od studiowania psychologii dostosowania, lecz niekoniec na tym, bo sama psychologia ego jest psychologią dostosowaniapsychoanalizy do dwudziestowiecznych nauk społecznych i ducha przenikającegospołeczeństwo Zachodu. W czasach lęku i masowego dostosowywania się wydaje sięwysoce zrozumiałe szukanie schronienia w konformizmie; ale w teoriipsychoanalitycznej prowadziło to nie do postępu, lecz wręcz przeciwnie - doodwrotu. Pozbawia też psychoanalizę tego wigoru, dzięki któremu kiedyś taksilnie wpływała na współczesną kulturę. Tutaj nasuwa się pytanie - jeżeli mojaanaliza jest trafna - dlaczego liderzy ruchu psychoanalitycznego nie usunęli zeswego grona psychologów ego, jak to uczynili z innymi "rewizjonistami".Przeciwnie, psychologia ego stała się główną szkołą ruchu psychoanalitycznego, oczym symbolicznie może świadczyć wybór Heinza Hartmanna na prezydentaMiędzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego w 1951 roku. Odpowiedź na topytanie jest dwuczłonowa. Z jednej strony psychologowie ego bardzo pragnęliuwierzytelnienia, wciąż podkreślając, że mają odpowiednie referencje wymagane od"prawowitych" freudystów. Z drugiej strony zaspokajali pewne pragnienieoficjalnej psychoanalizy - tęsknotę za dostosowaniem się i zaznaniem szacunku.Wiedza i błyskotliwość psychologów ego okazały się znakomitym prezentem dlaruchu, który utracił swą "przyczynę", zaniedbał twórczy rozwój "psychologii id",rozglądał się za dowodami uznania i nie życzył sobie, by przeszkadzano mu wbezkrytycznym kultywowaniu przestarzałych koncepcji i praktyk terapeutycznych.Psychologia ego była idealną odpowiedzią na kryzys psychoanalizy; idealną,jeżeli ktoś już pożegnał się z nadziejami na radykalną, twórczą rewizję, mogącąprzywrócić psychoanalizie pierwotną siłę. Należy jednak zauważyć, że istniejąwyjątki od tej wygodnej akceptacji psychologii ego przez ortodoksyjną większość.S. Nacht, jeden z najwybitniejszych ortodoksyjnych psychoanalityków, ogłosiłkrytykę psychologii ego, bardzo podobną do tej, którą tu przedstawiłem. W pracyprzygotowanej na sympozjum poświęcone "Wpływom wzajemnym w rozwoju ego i id"Nacht pisze: "Próba wyniesienia psychoanalizy na wyżyny psychologii ogólnej,jakiej chcieliby dokonać (...) między innymi Hartmann, Odier i de Saussure (...)wydaje mi się, mówiąc najłagodniej, działaniem wyjaławiającym, a także krokiemwstecz, jeżeli jej celem ma być zmiana naszej metodologii" 31. (*) (s. NachtDiscussions of "The Mutual Influence in The Development of Ego and Id".Sympozjum odbyło się podczas 17 Kongresu Międzynarodowego TowarzystwaPsychoanalitycznego w Amsterdamie 8 sierpnia 1951 roku. Tekst przedrukowano wpracy "The Psycho - Analytic Study of the Child", t. VII InternationalUniversities Press, Nowy Jork 1952.) (*) Choć w wielu sprawach różnimy się zNatchem, to podzielam jego przekonanie, że szkoła psychologii ego stanowi odwrótod istoty psychoanalizy. Wbrew niepokojącym objawom psychoanaliza jest daleka odagonii. Jej zgon można przepowiadać, jeżeli nie zmieni ukierunkowania. Właśnieto mam na myśli, pisząc tu o "kryzysie psychoanalizy". W tym kryzysie, jak wkażdym, zawiera się alternatywa: albo powolny rozkład, albo twórcza odnowa.Trudno przewidzieć, co się stanie. Są jednak przesłanki budzące nadzieję. Widaćcoraz wyraźniej, że obecny kryzys ludzkości to problem, do którego zrozumienia irozwiązania nieodzowna jest głęboka wiedza o ludzkich reakcjach i żepsychoanaliza należy do obszarów najbardziej ekscytujących. Stanowi wyzwanie niemniejsze niż fizyka czy biologia, zwłaszcza dla tych, którzy łączą dociekliwośći zdolność do krytycznego myślenia z wrażliwością pozwalającą badać subtelneprocesy psychologiczne, których trzeba samemu doświadczyć, by móc jezaobserwować. Twórcza odnowa psychoanalizy będzie możliwa tylko wtedy, kiedypsychoanaliza przezwycięży pozytywistyczny konformizm i stanie się z powrotemteorią krytyczną, rzucającą wyzwanie, utrzymaną w duchu radykalnego humanizmu.Psychoanaliza tak zrewidowana będzie kontynuować zstępowanie w coraz to głębszepokłady podświadomości, będzie nastawiona krytycznie do wszelkich układówspołecznych, które wypaczają i zniekształcają człowieka i będzie zajmować sięraczej procesami, które mogą wpłynąć na dostosowanie społeczeństwa do potrzebpojedynczego człowieka niż takimi, które - odwrotnie - dostosowują człowieka dospołeczności. Ta psychoanaliza zbada zwłaszcza te zjawiska psychologiczne, którestanowią patologię współczesnego społeczeństwa: alienację, lęk, samotność,strach przed głębią uczuć, brak aktywności i radości. Te objawy staną się

Strona 13

Page 14: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyzagadnieniami głównymi, taką kwestią w czasach Freuda była przecież represywnośćseksualna, a teorię psychoanalityczną należy tak sformułować, żeby stały sięzrozumiałe podświadome aspekty tych objawów oraz patogenne warunki społeczne irodzinne, które są ich źródłem. W szczególności psychoanaliza zajmie się"patologią normalności" - lekką, ale chroniczną schizofrenią, wytwarzaną przezzautomatyzowane, technologiczne społeczeństwo dnia dzisiejszego i jutra.Przypisy 3 (*) Powszechnie żywi się przekonanie, że rewolucja seksualna byławynikiem teorii Freuda. Ten pogląd wydaje mi się problematyczny, zwłaszczadlatego, że nowe wyzwolenie seksualne wynika po części z konsumpcyjnego modeluspołeczeństwa przemysłowego, co przekonująco ukazał Aldous Huxley w "Nowymwspaniałym świecie". Niewykluczone jednak, że to jeszcze jeden aspekt wpływuFreuda, często lekceważony. Jeden z najbardziej znaczących wątków swoichprotestów radykalna młodzież skierowała wprost przeciw grze pozorów i zakłamaniumieszczańskiego społeczeństwa i wątek ten wyraża się zarówno w ideach, jak i wwielu jej działaniach oraz w języku. Freud, z tej racji, że nadał uczciwościnowy wymiar, może być uważany za tego, kto wywarł największy wpływ na protestmłodzieży przeciwko obłudzie. 1O * Przykład, który najlepiej objaśnia, dojakiego stopnia przynależność do organizacji wykrzywiała nawet podstawoweludzkie odruchy, można dostrzec w liście Michaela Balinta do redaktora "TheInternational Journal of Psycho - Analysis": Balint pisze w liście: SzanownyPanie, Opublikowanie trzeciego tomu wielkiej Biografii Freuda pióra dr. Jonesapostawiło mnie, jako opiekuna spuścizny pisarskiej Ferencziego, w niezręcznejsytuacji. W tym tomie dr. Jones wyraża dość stanowcze poglądy na temat stanuumysłowego Ferencziego, zwłaszcza w ostatnim okresie życia i kwalifikuje tenstan jako rodzaj powoli rozwijającej się paranoi, z urojeniami i popędamimorderczymi w końcowej fazie. Posługując się swą diagnozą, dr Jones interpretujena jej tle zarówno naukowe publikacje, jak i udział Ferencziego w ruchupsychoanalitycznym. Ostatni okres Ferencziego, który rozpoczął się wraz zpowstawaniem książek "Genitaltheorie" i pisanej wspólnie z Rankim"Entwicklungsziele" był w najwyższym stopniu kontrowersyjny. Przypadał na lata,w których Ferenczi wysunął kilka nowych teorii, w owym czasie uważanych zaurojenia. Więcej, kilkakrotnie musiał osobiście wycofać lub modyfikować niejednąz proponowanych koncepcji, i nie było tajemnicą, że Freud wobec wielu z nich -chociaż na pewno nie wszystkich - zajął postawę krytyczną. Wpłynęło to napowstanie wysoce niesprzyjającej atmosfery, która sprawiła, że należyta ponownaocena tego, co w dorobku Ferencziego jest dobre i zachowuje trwałą wartość,stała się nadzwyczaj trudna. Gdyby poglądy dr. Jonesa nie spotkały się teraz zmoją reakcją, reakcją kogoś, kto udostępnił na rzecz "Biografii" całąkorespondencję Freud - Ferenczi, to mogłoby się nasunąć wrażenie, że ja, opiekunpisarskiej spuścizny Ferencziego, jego uczeń i bliski przyjaciel, podzielam tepoglądy. A to z pewnością spowodowałoby, że czytelnicy psychoanalitycznejliteratury uznaliby, że prace Ferencziego pisane w ostatnim okresie - kiedyzdaniem doktora Jonesa stan zdrowia psychicznego autora pogarszał się - niezasługują na należytą uwagę. Moim zdaniem jest dokładnie na odwrót. Ostatniepisma Ferencziego nie tylko wyprzedzały rozwój teorii i technikipsychoanalitycznej o piętnaście do dwudziestu pięciu lat, ale wciąż zawierająwiele koncepcji mogących rzucić światło na problemy rozwiązywane współcześnie, anawet w przyszłości. Z tego tylko powodu pragnę oświadczyć, że podczas ostatniejchoroby Ferencziego widywałem go często, raz lub dwa razy w ciągu każdego niemaltygodnia, i że tą chorobą była złośliwa anemia, która doprowadziła do szybkopostępującego wielopostaciowego zwyrodnienia rdzenia kręgowego. Wkrótce dotknęłago ataksja, w ostatnich kilku tygodniach nie wstawał z łóżka, a przez kilkaostatnich dni musiał być karmiony; bezpośrednią przyczyną jego śmierci byłparaliż ośrodka oddechowego. Na przekór postępującej bezradności fizycznej przezcały czas myślał jasno i niejednokrotnie szczegółowo omawiał ze mną swój spór zFreudem, rozmaite plany przeróbek i rozszerzenia swego ostatniego referatuprzeznaczonego na Kongres - kiedy był w stanie utrzymać jeszcze pióro. Widziałemgo w niedzielę, przed jego śmiercią; nawet wtedy - chociaż dotkliwiewycieńczonego, dotkniętego ataksją - cechowała go całkowita jasność umysłu.Rzecz jasna, u Ferencziego, jak u każdego z nas, można się było dopatrzyć parucech neurotycznych, wśród nich drażliwości i przesadnego pragnienia byciakochanym i akceptowanym, co trafnie opisał dr. Jones. Dodałbym, że dr. Jones,dochodząc do swej diagnozy, być może miał dostęp do innych jeszcze źródeł niżte, które wymienił. Jednak moim zdaniem zasadnicza różnica między dr. Jonesem amną nie dotyczy faktów, lecz ich interpretacji, która wyraźnie wskazuje,przynajmniej w części, na wpływ jakiegoś czynnika subiektywnego. Bez względu nato, czy różnica zdań między nami ma jakieś inne źródła czy nie, chciałbymzaproponować stwierdzenie, że w tej chwili między nami występuje niezgodnośćocen i że powierzamy następnemu pokoleniu odsianie prawdy. Pański Michael Balint

Strona 14

Page 15: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyA oto komentarz dr. Ernesta Jonesa: Rzecz jasna odczuwam współczucie iżyczliwość wobec dr. Balinta, który znalazł się w dość niezręcznej sytuacji. Nieprzychodzi mi też na myśl wątpić w wiarygodność jego pamięci ani w precyzję jegoobserwacji. Jednak dr. Balint omieszkał zauważyć, że są one całkowicie zbieżneze znacznie poważniejszym rozpoznaniem, a to dlatego, że u pacjentów dotkniętychparanoją charakterystyczne jest łudzenie przyjaciół i krewnych pozoremcałkowitej jasności sądu w wielu sprawach. Nie przypuszczam również, żeby dr.Balint powątpiewał w moją dobrą wolę. O ostatnich dniach Ferencziego napisałemna podstawie wiarygodnej opinii naocznego świadka. Pozostaje różnica zdań co dowartości ostatnich prac Ferencziego, kontrowersyjnych, jak trafnie pisze dr.Balint. Ja dałem jedynie wyraz temu, że podzielam opinie wyrażone tak stanowczoprzez Freuda, Eitingtona i wszystkich, których znałem w roku 1933, i wobec tegona mój sąd musiały do pewnego stopnia wpłynąć czynniki osobiste i subiektywne.Ernest Jones List Balinta właściwie nie wymaga komentarza. Jest człowiekiemprzyzwoitym i inteligentnym, uczniem i bliskim przyjacielem Ferencziego. Czujesię zobowiązany do przedstawienia faktów tak, jak je widział, i do sprostowaniatwierdzeń Jonesa o domniemanej chorobie umysłowej swego nauczyciela("schizofrenii paranoidalnej"). Zwraca uwagę, że cierpiący na złośliwą anemięFerenczi niezmiennie zachowywał jasność umysłu aż do śmierci. Jest tooświadczenie niedwuznaczne, z którego wynika, że ocena Jonesa jest nieprawdą.Ale jak Balint podaje swoje sprostowanie? Zaczyna od zapewnienia, że pismaFerencziego z ostatniego okresu były "w najwyższym stopniu kontrowersyjne"(przymiotnik "rewolucyjny" kojarzyłby się ze słowami "utopijny", "przesadzony" i"pozbawiony podstaw"). Następnie podkreśla, że prostuje stwierdzenie Jonesajedynie jako opiekun spuścizny pisarskiej Ferencziego, po to, żeby uchronić jegoostatnie prace przed utratą zainteresowania czytelników. Następnie, już pooświadczeniu, że Ferenczi był zdrowy psychicznie, najpierw wspomina oneurotycznych cechach Ferencziego, a potem zastrzega się, że Jones mógł oprzećswoją diagnozę na "innych źródłach", których nie wymienił. Na koniec zaprzeczawłasnemu podstawowemu twierdzeniu i oświadcza, że odnalezienie prawdy należypowierzyć następnemu pokoleniu. W tym odwołaniu się do innych (nie wymienionych)źródeł nie widać sensu. Jeżeli Balint, który jest psychiatrą, nie ma wątpliwościco do zdrowia psychicznego Ferencziego, to jak można przypuszczać, że "inneźródło" może doprowadzić do odwrotnego wniosku? Pamiętajmy, że Jones nieprzedstawia żadnego dowodu wynikającego z innego źródła, co mógłby zrobić nawetnie wymieniając go imiennie, gdyby takie inne źródło istniało i gdyby można byłoz niego zaczerpnąć - przynajmniej - jakąś brzmiącą poważnie informację. Można byto zrozumieć, gdyby tak pokrętny i służalczy list napisał ktoś mniejszegopokroju niż Balint lub gdyby taki list napisano w systemie dyktatorskim dlauniknięcia konsekwencji zagrażających wolności lub życiu. Tymczasem fakt, żenapisał go znany psychoanalityk zamieszkały w Anglii, wskazuje jedynie naintensywność nacisków, które zakazują najłagodniejszej chociażby krytyki podadresem jednego z liderów organizacji. 12 * Należy zauważyć, że w ostatnichlatach biurokracja psychoanalityczna stała się o wiele bardziej liberalna niżkiedyś. Główna przyczyna tej liberalizacji prawdopodobnie wiąże się z faktem, żedorobek najbardziej samodzielnie myślących członków tej biurokracji w znacznysposób zaczyna odbiegać od narzuconych swego czasu norm "właściwego myślenia".Gdyby nie nastąpiła liberalizacja, wówczas ruch utraciłby tylu produktywnychczłonków, że jego dalsza egzystencja stanęłaby pod znakiem zapytania.Liberalizacji sprzyjało także wzrastające zagrożenie konkurencją ze stronyindywidualnych, niezależnych psychoanalityków, stowarzyszeń psychoanalitycznychi instytutów dydaktycznych. Znaczącym objawem tej liberalizacji jest istnienie wróżnych krajach dwóch lub więcej niezależnych, w różnym stopniu wiernychdogmatowi Freuda, a mimo to należących do organizacji. Jednak w żadnym przypadkunie zniknęła biurokratyczna kontrola, i z tego powodu liczni psychoanalitycyalbo wystąpili z londyńskiej organizacji, albo zostali z niej usunięci, albo niezostali przez nią zaakceptowani. Międzynarodowa Federacja StowarzyszeńPsychoanalitycznych, której nie jednoczy istnienie jakiejś szczególnej szkoły wpodejściu do psychoanalizy i której jedynym celem jest wymiana naukowa międzystowarzyszeniami członkowskimi, powstała w ostatnich latach. II. Freudowskimodel człowieka i jego uwarunkowania społeczne Jeżeli przyjmiemy, że liberalnychreformatorów cechował ogólny krytycyzm, a Freud był liberalnym krytykiemmieszczańskiego społeczeństwa, to podstawy społeczne Freudowskich poglądówdostrzeżemy we właściwej perspektywie 1. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Freudwiedział, że społeczeństwo wymaga od człowieka zbytecznych wyrzeczeń,przynoszących więcej szkody niż oczekiwanego pożytku. Wiedział, że zbytecznasurowość - taka jak w sferze moralności seksualnej - prowadzi do powstawanianerwic, których w wielu wypadkach można uniknąć, przyjmując postawę bardziejtolerancyjną. (Reforma polityki i reforma wychowania to poczynania równoległe).

Strona 15

Page 16: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyFreud nigdy nie był radykalnym krytykiem kapitalistycznego społeczeństwa. Nigdynie podawał w wątpliwość jego społeczno - ekonomicznych podstaw ani niekrytykował jego zasad, z wyjątkiem tych, które dotyczą spraw seksualnych. Jeżelichodzi o koncepcję człowieka, to dla Freuda - osadzonego w filozofii humanizmu ioświecenia - punktem wyjścia było przeświadczenie, że istnieje człowiek jakotaki, człowiek uniwersalny; nie tylko człowiek objawiający się za pośrednictwemróżnorakich kultur, lecz taki, którego struktura może stanowić przedmiot sądówogólnie prawomocnych i sprawdzalnych w doświadczeniu 2. (*) (Temat jest omawianydalej w rozdziale 8) Szkic "Freudowski model człowieka i jego uwarunkowaniaspołeczne" został przedstawiony jako referat na Trzecim Międzynarodowym ForumPsychoanalizy w Meksyku w sierpniu 1969 roku. Freud, jak przed nim Spinoza,skonstruował taki "model natury ludzkiej", dzięki któremu można wyjaśnić izrozumieć nie tylko nerwice, ale wszelkie dotyczące człowieka podstawowe motywy,możliwości i konieczności. Co to takiego, ten Freudowski model? Freud postrzegałczłowieka jako zamknięty system, kierowany przez dwie siły: popędsamozachowawczy i seksualny. Ich źródłem są procesy chemiczno - psychologiczneprzebiegające w sposób fazowy. W fazie pierwszej wzrasta napięcie oraz poczucienieprzyjemności; faza druga polega na obniżeniu narosłego napięcia, co stwarzasubiektywne wrażenie "przyjemności". W warstwie podstawowej człowiek jest istotąizolowaną, która chce przede wszystkim optymalnie usatysfakcjonować zarównoswoje ego, jak i libido. Człowiek Freudowski to "homme machine", napędzana imotywowana psychologicznie. Jednak, wtórnie, człowiek to także istota społeczna,ponieważ potrzebuje innych ludzi do zaspokojenia popędów libido oraz popędówsamozachowawczych. Dziecku potrzebna jest matka (w tym przypadku, według Freudapragnienie libido podąża w ślad za potrzebą fizjologii); a dorosłym potrzebnyjest partner seksualny. Uczucia takie, jak czułość czy miłość postrzegane sąjako zjawiska towarzyszące interesom libido bądź wynikające z tych interesów.Jednostki potrzebują siebie nawzajem do zaspokojenia popędów usadowionych wpsychice. W warstwie pierwotnej człowiek nie jest związany z nikim. Dopierowtórnie zostaje zmuszony - lub skuszony - do nawiązania stosunków z innymi.Freudowski "homo sexualis" to odmiana klasycznego "homo oeconomicus". Jest toczłowiek izolowany, samowystarczalny, nawiązujący stosunki z innymi po to, by wtrybie wzajemności inni mogli zaspokoić jego potrzeby. "Homo oeconomicus"odczuwa potrzeby ekonomiczne, które zostają zaspokojone przez wymianę dóbr narynku. Potrzebami "homo sexualis" zawiaduje psychika wspólnie z libido inormalnie owe potrzeby, również w trybie wzajemności, zaspokajane są wstosunkach płci. W gruncie rzeczy w obu wypadkach osoby pozostają sobie obce;wiąże je tylko wspólny cel - zaspokojenie popędu. Teoria Freuda jestuwarunkowana społecznie, ponieważ przenika ją duch ekonomii rynkowej. Nieoznacza to, że jest błędna, póki nie zgłasza roszczeń do definiowania sytuacjiczłowieka jako takiego. Jako opis stosunków międzyludzkich w społeczeństwiemieszczańskim jest prawdziwa w odniesieniu do większości ludzi. To ogólnetwierdzenie należy uzupełnić pewną myślą szczegółową o społecznychuwarunkowaniach Freudowskiego pojęcia popędów. Freud studiował u fizjologa vonBrucke'a, który był jednym z najwybitniejszych reprezentantów materializmumechanistycznego, zwłaszcza jego niemieckiej odmiany. U podstawy materializmutego typu leży zasada, że źródła wszelkich zjawisk psychologicznych znajdują sięw procesach fizjologicznych, a owe zjawiska można należycie objaśnić izrozumieć, jeżeli zna się źródła. Freud, badając źródła zaburzeń psychicznych,musiał poszukać fizjologicznego podłoża popędów; w rezultacie idealnerozwiązanie znalazł w sferze seksualnej, gdyż seksualność dobrze współbrzmiałazarówno z wymaganiami myśli mechanistyczno - materialistycznej, jak i z pewnymiodkryciami klinicznymi zaobserwowanymi u pacjentów wywodzących się z tej samejklasy społecznej co Freud i żyjących w tych samych co on czasach. Oczywiście niesposób ustalić, czy te odkrycia wywarłyby na Freudzie aż tak głębokie wrażenie,gdyby nie myślał o nich właśnie w perspektywie swojej filozofii; nie uleganatomiast wątpliwości, że filozofia Freuda była ważnym wyznacznikiem jego teoriipopędów. Oznacza to, że ktoś o odmiennych poglądach może podchodzić do odkryćFreuda z pewną rezerwą. Nie tyle dotyczy ona formalnych ram teorii Freuda, wmyśl których w pewnych zaburzeniach nerwicowych decydującą rolę odgrywa czynnikseksualny, ile raczej założenia, że wszelkie nerwice i wszelkie ludzkiezachowania determinuje konflikt między popędem seksualnym a samozachowawczym.Freudowska teoria libido odzwierciedla sytuację społeczną Freuda także pod innymwzględem. Jest oparta na koncepcji braku, czyli na założeniu, że wszelkieludzkie dążenia do zaspokojenia pożądań wynikają raczej z potrzeby wyzbycia sięnieprzyjemnych napięć, niż że pragnienie to zjawisko nadmiaru skierowanego kubardziej intensywnym i głębszym ludzkim doświadczeniom. Owa zasada braku jestcharakterystyczna dla mentalności klasy średniej, wystarczy przypomniećMalthusa, Benjamina Franklina czy przeciętnego dziwiętnastowiecznego człowieka

Strona 16

Page 17: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyinteresu. Zasada braku oraz cnota oszczędności mają wiele odgałęzień, co wistocie rzeczy oznacza, że ilość wszelkich towarów jest z koniecznościograniczona, a wobec tego taka sama satysfakcja dla wszystkich jest możliwa, boniemożliwy jest prawdziwy dostatek; dzięki takiej konstrukcji brak staje sięnajważniejszym bodźcem ludzkich działań. Na przekór swym społecznymuwarunkowaniom, Freudowska teoria popędów to wciąż fundamentalny wkład do modeluczłowieka. Jeżeli nawet sama teoria libido nie jest wolna od błędów, to jednak -pozwólmy sobie na tę uwagę symbolicznie wyraża ona zjawisko bardziej ogólne, amianowicie, że ludzkie zachowanie jest wynikiem działania sił, które chociaż nieuświadomione - jak właśnie libido - motywują człowieka, kierują nim, wpędzają gow konflikty. Względnie statyczna natura ludzkich zachowań jest złudna. Jest takatylko dlatego, że system sił, które się na nią składają, tak długo pozostaje niezmieniony, jak długo nie zmienią się warunki wpływające na te siły. Kiedy jednakzmienią się - społeczne czy jednostkowe - system traci stabilność, a wraz z nimtraci ją ów rzekomo statyczny wzór zachowań. Dzięki pojęciu charakteru,rozumianemu dynamicznie, Freud przeniósł psychologię zachowań z poziomuopisowości na poziom, który przysługuje nauce. Jednocześnie Freud w psychologiizrobił coś podobnego do dokonań wielkich dramaturgów i powieściopisarzy wformach artystycznych. Jako bohatera dramatu pokazał człowieka, który - choćmiernie utalentowany - toczy jednak pełną pasji walkę o nadanie jakiegoś sensuswej obecności na świecie. Może w kompleksie Edypa, dramacie par excellenceFreudowskim, zostały w łagodniejszej, mieszczańskiej wersji przedstawione siły wistocie o wiele bardziej pierwotne niż te, które funkcjonują w trójkącie ojciec- matka - syn; niemniej owemu trójkątowi Freud nadał wymiar mitu. Teoria popędówzdominowała systematyzujące rozważania Freuda od roku 1920, a więc wraz zpojawieniem się w jego myśleniu nowej fazy, owocującej zasadniczą zmianąkoncepcji człowieka. Teraz w zasadniczym konflikcie - zamiast sporu ego zpopędami libido - znalazły się "instynkty życia "(Eros) i "instynkty śmierci".Instynkty życia, w tym ego i popędy seksualne, przeciwstawił instynktom śmierci,te zaś uznał za źródło ludzkiej destruktywności skierowanej bądź przeciw własnejosobie, bądź przeciw światu zewnętrznemu. Struktura tych nowych podstawowychpopędów jest całkowicie odmienna od starych. Przede wszystkim nie są oneulokowane w jakiejś szczególnej strefie organizmu, jak libido w obszaracherogennych. Nie ma też już mowy o schemacie przypominającym mechanizm"hydrauliczny", a więc: wzrost ciśnienia - nieprzyjemność - rozprężenie -przyjemność - ponowny wzrost ciśnienia, etc., gdyż popędy są nieodłączną częściąwszelkiej żywej materii i funkcjonują bez jakiejś szczególnej podniety. Jednakich siła motywacyjna nie jest mniejsza niż instynktów działających trybemhydraulicznym. Eros nie mieści się również w konserwatywnej normie głoszącejpowrót do stanu pierwotnego, co kiedyś Freud uważał za jedną z właściwościkażdego instynktu. Eros wykazuje tendencję do jednoczenia i integrowania, śmierćwykazuje tendencję przeciwstawną - do dezintegracji i destrukcji. Człowiekiemnieustannie kierują obydwa popędy, zmagają się ze sobą, przenikają się, aż nieokaże się wreszcie, że silniejszy jest instynkt śmierci, który swój ostatecznytryumf święci wraz ze śmiercią osobnika. Ta nowa koncepcja popędów świadczy ozasadniczej zmianie trybu myślenia Freuda i mamy prawo przypuszczać, że owezmiany wiążą się z gruntownymi zmianami społecznymi. Nowa koncepcja popędów nieprzystaje do materialistyczno - mechanistycznego modelu myślenia. Może byćraczej uważana za koncepcję biologiczną, zorientowaną witalistycznie i odpowiadaogólnemu nastawieniu myślowemu ówczesnej biologii. Jeszcze ważniejszy jestjednak nowy fakt - docenienie przez Freuda ludzkiej destruktywności. W pierwszymmodelu teoretycznym Freud bynajmniej nie pominął agresji. Uważał ją za ważnyczynnik, podporządkowany jednak popędom libido i samozachowawczym. Natomiast wnowej teorii destruktywność staje się rywalką, a w końcu zwyciężczynią zarównopopędów ze sfery libido, jak i ego. Człowiek nie potrafi wyzbyć się chęciniszczenia, gdyż skłonność do destrukcji tkwi w jego strukturze biologicznej. Ichociaż do pewnego stopnia może tę skłonność powściągać, to w żadnym wypadku niezdoła pozbawić jej mocy. Stoi przed alternatywą: skierować swą destruktywnośćprzeciw sobie albo przeciw światu zewnętrznemu, natomiast nie jest w stanieuwolnić się od tego tragicznego dylematu. Istnieją sensowne podstawy, żebyprzypuszczać, że u źródła Freudowskiego docenienia destruktywności leżałydoświadczenia I wojny światowej. Ta wojna wstrząsnęła podstawami liberalnegooptymizmu, w którego atmosferze upłynęła pierwsza część życia Freuda. Przedrokiem 1914 członkowie klasy średniej wierzyli, że świat bardzo szybko zmierzaku większemu bezpieczeństwu, harmonii i pokojowi. Wydawało się, że z pokoleniana pokolenie "ciemności" średniowiecza coraz bardziej rzedną; wobec tego jeszczekilka kroków i świat - a przynajmniej Europa - zacznie przypominać rzęsiścieoświetlone, bezpieczne stołeczne ulice. W mieszczańskiej teorii belle epoquełatwo zapomniano, że wyobrażenie to było fałszywe dla większości europejskich

Strona 17

Page 18: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyrobotników i chłopów, a tym bardziej dla mieszkańców Azji i Afryki. Wojna 1914roku zniszczyła te iluzje - nie tyle sam wybuch wojny, ile jej długi i nieludzkiprzebieg. Freud, który podczas wojny wierzył zarówno w słuszność, jak izwycięstwo niemieckich racji, został ugodzony znacznie głębiej niż człowiekprzeciętny i mniej od niego wrażliwy. Prawdopodobnie uznał, że optymistycznenadzieje myśli oświeceniowej były złudne i doszedł do wniosku, że destrukcjajest naturalnym ludzkim przeznaczeniem. Właśnie dlatego, że był reformistą 3,(*)(por. E. Fromm, "Sigmund Freud's Mission", Harper and Row, Nowy Jork 1959.)wojna musiała go ugodzić z całą mocą. Ponieważ nie był ani radykalnym krytykiemspołeczeństwa, ani rewolucjonistą, nie potrafił pokładać nadziei w zasadniczychzmianach społecznych; był zmuszony szukać przyczyn tragedii w naturze człowieka4.(*) (Ów nowy pesymizm Freud wyraził bardzo zwięźle w "Cywilizacji i jejgoryczach" (wydanie angielskie The Hogarth Press, Londyn 1935), gdzie portretujeczłowieka jako istotę leniwą, wyczekującą mocnego przywódcy.) (*) Ujmując rzeczhistorycznie, Freud był człowiekiem pogranicza, mianowicie okresu, w którymcharakter społeczny uległ radykalnej zmianie. W tej mierze, w jakiej należał dowieku dziewiętnastego, był optymistycznie nastawionym myślicielem oświeceniowym,natomiast w mierze, w jakiej należał do wieku dwudziestego, był pełnympesymizmu, bez mała rozpaczy reprezentantem społeczeństwa zaskoczonego gwałtownąi nieprzewidzianą zmianą. Może pesymizm wzmocniła jeszcze choroba, ciężka,bolesna i groźna dla życia, na którą cierpiał do śmierci, a którą znosił zheroizmem geniusza; może też miało znaczenie rozczarowanie spowodowane odejściemnajbardziej utalentowanych uczniów: Adlera, Junga i Ranka; w każdym razie Freudnigdy optymizmu już nie odzyskał. Ale z drugiej strony nigdy nie zdołał, apewnie też nie chciał, odciąć się całkowicie od wcześniejszego sposobu myślenia.Prawdopodobnie tu tkwi powód, dla którego nigdy nie rozwiązał sprzecznościmiędzy swą starą a nową koncepcją człowieka; dawne libido zostało wpasowane wfigurę Erosa, dawna agresja w instynkt śmierci, niestety, widać wyraźnie, że totylko teoretyczna łatanina 5. (*) (W pracy "The Heart of Man" (Harper and Row,Nowy Jork 1964) starałem się powiązać Freudowskie pojęcie instynktu śmierci zteorią analnego libido. W nie opublikowanym jeszcze maszynopisie "The Causes ofHuman Destructivness" przeanalizowałem stosunek pojęć seksualności i Erosa wsystemie Freuda.) (*) We Freudowskim modelu człowieka znać także wielki naciskna dialektykę tego, co w człowieku racjonalne i irracjonalne. Szczególnie tutajuderza wielkość i oryginalność Freudowskiej koncepcji. Jako spadkobiercamyślicieli oświeceniowych Freud był racjonalistą, który wierzył w moc rozumu isiłę ludzkiej woli. Jednak Freud już na początku swej działalności kiedy mógłsię przekonać o sile ludzkiej irracjonalności oraz o słabości ludzkiego rozumu iwoli, utracił niewinność racjonalisty, jeśli w ogóle ją posiadał. Freud zmierzyłsię z przeciwieństwem tkwiącym w dwóch zasadach i znalazł dla nich - wdialektycznym ujęciu nową syntezę. Owa synteza racjonalistycznej, oświeceniowejmyśli i dwudziestowiecznego sceptycyzmu wyraziła się we Freudowskiej koncepcjipodświadomości. Gdyby wszystko, co rzeczywiste, mogło być uświadomione, człowiekwówczas byłby - rzecz jasna - istotą racjonalną, ponieważ ludzka myśl racjonalnaprzestrzega praw logiki. Jednak przeważająca część ludzkich doświadczeńwewnętrznych pozostaje nie uświadomiona, a wobec tego nie podlega kontrolilogiki, rozumu ani woli. Podświadomością rządzi ludzka irracjonalność, natomiastświadomością rządzi logika. Jednak - i to jest rozstrzygające - świadomością, awięc i postępowaniem człowieka, kieruje podświadomość. Przyjmując, że człowiekjest zdeterminowany przez własną podświadomość, Freud nieświadomie powtórzyłtezę wcześniej sformułowaną przez Spinozę. W systemie Spinozy była ona jednakzagadnieniem marginesowym, u Freuda zaś centralnym. Freud nie rozstrzygnąłkonfliktu w sposób statyczny, pozwalając po prostu wziąć górę którejś ze stron.Gdyby uznał za zwycięzcę rozum, pozostałby filozofem oświeceniowym; gdybyrozstrzygające znaczenie przyznał irracjonalności, mógłby stać siękonserwatywnym romantykiem, jakich nie brakowało wśród znaczących myślicielidziewiętnastego wieku. Aczkolwiek prawdą jest, że człowiekiem powodują siłyirracjonalne - libido, a w pregenitalnych fazach rozwoju zwłaszcza ego - to aniludzkiemu rozumowi, ani woli nie brak sił. Potęga rozumu objawia się przedewszystkim w tym, że człowiek może zrozumieć własną irracjonalność, posługującsię właśnie rozumem. W ten sposób Freud stworzył naukę o ludzkiejirracjonalności - teorię psychoanalizy. I nie ograniczył się do teorii. Ponieważczłowiek w trakcie analitycznego procesu może sobie uświadomić własnąpodświadomość, przeto tym samym może się uwolnić spod władzy nie uświadomionychdążeń i zamiast je tłumić - może im się przeciwstawić, może ująć im sił i poddaćpod kontrolę woli. Freud uważał to za osiągalne, gdyż człowiek dorosły znajdujesojusznika we własnym ego, mocniejszym niż to, które kiedyś posiadał jakodziecko. Freudowska terapia psychoanalityczna opierała się na nadzieiprzezwyciężenia, a przynajmniej powściągnięcia podświadomych impulsów, które

Strona 18

Page 19: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizydziałały w mroku i do tej pory były poza zasięgiem kontroli człowieka. Ujmującrzecz historycznie - teorię Freuda można postrzegać jako płodną syntezęracjonalizmu i romantyzmu; może jedna z przyczyn, dla których myśl Freudawywarła przemożny wpływ na wiek dwudziesty, tkwiła w twórczej mocy tej właśniesyntezy. Ów wpływ nie wynikał z zastosowania przez Freuda nowej terapii nerwic iprawdopodobnie nie wynikał także z odegrania przez Freuda roli obrońcytłamszonej seksualności. Naprawdę wiele przemawia za przypuszczeniem, żenajważniejszy powód ogólnego wpływu Freuda na kulturę tkwi w tej właśniesyntezie, której płodność i owocność łatwo dostrzec przez pryzmat dwóchnajważniejszych odstępstw od Freuda, mianowicie Adlera i Junga. Obaj rozsadzilisyntezę Freudowską i przeistoczyli ją w dwa zasadnicze przeciwieństwa. Adler,zakorzeniony w krótkotrwałym optymizmie awansującej niższej klasy średniej,stworzył teorię jednostronną, racjonalistyczno - optymistyczną. Warunków dlawzbudzenia ludzkiej siły dopatrywał się we wrodzonych ograniczeniach i byłprzekonany, że człowiek, ogarniający sytuację intelektem, może się wyzwolić isprawić, że tragizm życia zniknie. Z kolei Jung był romantykiem, który za źródłowszelkiej siły ludzkiej uważał podświadomość. Jung znacznie głębiej niż Freud -którego punkt widzenia ograniczała własna teoria seksualna - przeniknąłwielowarstwowe bogactwo teorii i mitów. Jednak ich cele stały w sprzeczności.Freud po to chciał zrozumieć podświadomość, by ją osłabić i kontrolować; Jungzaś po to, by z niej czerpać i mnożyć witalność. Przez pewien czas obu ichłączyło zainteresowanie podświadomością, przy czym nie zdawali sobie sprawy, żezmierzają w różne strony. Przystanęli po drodze, by pogawędzić o nieświadomościi ulegli złudzeniu, że oto gdzieś idą razem. Ściśle związane z Freudowskąsyntezą racjonalności i irracjonalności jest jego podejście do konfliktu międzydeterministycznym a indeterministycznym pojmowaniem woli. Freud, będącdeterministą, był przekonany, że człowiek nie jest wolny, gdyż ogranicza gonieświadomość, id i superego. Ale - przy czym w przypadku Freuda owo "ale" marozstrzygające znaczenie - człowiek jest również istotą nie całkiemzdeterminowaną. Może przejąć kontrolę nad podświadomością dzięki metodzieanalitycznej. Za sprawą postawy alternatywistycznej 6, (*) (Por. dyskusja oalternatywizmie E. Fromm, "The Heart of Man" op. cit.) bliskiej postawie Spinozyi Marksa, Freud dokonał jeszcze jednej owocnej syntezy przeciwieństw. Czy w swymmodelu człowieka Freud uważał czynnik moralny za składową fundamentalną?Odpowiedź brzmi: nie. Według Freuda na ludzki rozwój wpływa wyłącznie własnyinteres człowieka, który domaga się optymalnego zaspokojenia popędów libido, alezawsze pod warunkiem, że nie zagrozi to interesom samozachowawczym ("zasadarealizmu"). Praktycznie znika wówczas problem moralny, którym tradycyjnie jestkonflikt między altruizmem a egoizmem. Jedyną siłą napędową staje się egoizm, aw konflikcie znajdują się po prostu jego dwie formy: jedna związana z libido,zaś druga ze sferą materii. Chyba nie trzeba dowodzić, że widząc w człowiekuistotę z gruntu egotystyczną, Freud nie odstępuje od podstawowych zapatrywańmieszczańskich. Byłoby jednak błędem powiedzieć, że w swym modelu naturyludzkiej Freud uważa sumienie za czynnik nie znaczący. Freud dostrzega siłęsumienia, ponieważ jednak ją "wyjaśnia", przeto pozbawia ją jakiegokolwiekznaczenia obiektywnego. Freudowskie wyjaśnienie powiada, że sumienie tosuperego; to replika wszelkich ojcowskich nakazów i zakazów (czy też - inaczej -ojcowskiego superego), z którymi identyfikował się mały chłopak, kiedymotywowany lękiem przed kastracją przezwyciężał swe edypowe pragnienia. Towyjaśnienie dotyczy obu elementów sumienia: składnika formalnego, owego jak wukształtowaniu sumienia, oraz składnika dotyczącego istoty sumienia, jegotreści. Ponieważ zasadnicza część ojcowskich norm i ojcowskiego superego jestuwarunkowana społecznie - lub ściślej, superego to nic innego jak normyspołeczne w wydaniu osobistym - przeto wyjaśnienie Freudowskie prowadzi dorelatywizacji wszelkich norm moralnych. Znaczenie normy nie wynika tu z ważnościjej treści; oparciem dla normy, dzięki któremu zostaje ona zaakceptowana, jestmachanizm psychologiczny. Dobre jest to, co zinternalizowany autorytet nakazuje,a złe to, czego zakazuje. Niewątpliwie Freud o tyle ma rację, że normy, którewiększość ludzi uważa za normy moralne, w przeważającej mierze są po prostunormami ustanowionymi przez społeczeństwo po to, by mogło ono funkcjonować woptymalny sposób. Z tego punktu widzenia teoria Freuda jest ważką krytykązastanej, konwencjonalnej moralności, a Freudowska teoria superego obnażaprawdziwy charakter tej moralności. Zapewne Freud nie zamierzał wyposażyć swejteorii w ów wątek krytyczny; może nawet nie zdawał sobie sprawy z jegoistnienia. Swej teorii Freud nie nadał - i właściwie nie mógł nadać - charakterukrytyki, gdyż nie bardzo interesował się pytaniem, czy istnieją jakieś normy,których treść wykracza poza strukturę społeczną czasów Freuda i lepiej odpowiadapotrzebom ludzkiej natury oraz ludzkiego rozwoju. Nie sposób dyskutować oFreudowskiej antropologii, nie odnosząc się do dwóch spraw specyficznych:

Strona 19

Page 20: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizystosunku mężczyzna - kobieta oraz do dziecka. Dla Freuda nieupośledzoną istotąludzką jest tylko samiec. Kobieta to kaleki, wykastrowany mężczyzna. Kobietacierpi z powodu losu, który przypadł jej w udziale, a szczęśliwa może być wtedy,kiedy dzięki zaakceptowaniu dziecka i męża uda jej się w końcu przezwyciężyć"kompleks kastracji". Jest jednak istotą niższą również pod innymi względami, naprzykład bardziej narcystyczną i w mniejszym stopniu kierującą się świadomościąniż mężczyzna. Ta osobliwa teoria, w myśl której połowa rodzaju ludzkiego jestjedynie kaleką wersją drugiej połowy, przystaje do idei wiktoriańskich,zapewniających, że wszystkie niemal pragnienia kobiety koncentrują się wokółrodzenia, wychowania dzieci oraz służenia mężczyźnie. Freud jasno daje temuwyraz, pisząc: libido jest rodzaju męskiego. Wiara w wiktoriańską koncepcjękobiety jako istoty pozbawionej własnej seksualności świadczy o stanowiskuskrajnie patriarchalnym, które zakłada naturalną wyższość mężczyzny nad kobietą7. (*) (Przypis na końcu rozdziału) W myśl ideologii patriarchalnej męskość jestbardziej racjonalna, realistyczna i odpowiedzialna niż kobiecość, i wobec tegosama natura wyznaczyła jej funkcję swego przywódcy i przewodnika. Można sięprzekonać, jak dalece Freud podzielał ów punkt widzenia, śledząc jego reakcję napostulat równości politycznej i społecznej dla kobiet wyrażony przez J.S. Milla,myśliciela, którego skądinąd Freud głęboko podziwiał. W tym jednak wypadku Millpo prostu "zwariował"; dla Freuda było czymś niewyobrażalnym, żeby jegooblubienica mogła z nim konkurować na rynku, zamiast szukać u mężczyzny oparcia.Z ciążenia ku patriarchatowi wynikają dwie poważne konsekwencje dla Freudowskiejteorii. Po pierwsze - istota erotycznej miłości pozostawała dla Freuda nierozpoznana, gdyż opiera się na dwubiegunowości męsko - kobiecej, która tylkowtedy jest możliwa, kiedy oba czynniki są równe, choć różne. W związku z tymcały system koncentruje się wokół miłości seksualnej, ale nie erotycznej. Nawetw swej późniejszej teorii Freud tylko wtedy odwołuje się do Erosa (instynktużycia), kiedy chodzi mu o ogólne reguły zachowania żywych organizmów. Niewprowadza natomiast tego pojęcia świat mężczyzn i kobiet nawet wtedy - mimozawartej w tym sprzeczności - kiedy stawia znak równania między seksualnością aErosem. Po drugie - równie poważną konsekwencją jest to, że przez większą częśćżycia Freud przeoczył podstawową więź łączącą dziecko z matką, a także naturęmatczynej miłości i lęku przed matką. Związek z matką można rozpatrywać wkategoriach kompleksu Edypa tylko wówczas, gdy chłopiec jest już małymmężczyzną, dla którego - tak jak dla ojca - matka stanowi obiekt seksualny iktóry boi się tylko ojca, a nie matki. Dopiero w ostatnich latach życia Freudzaczął dostrzegać tę elementarną więź, choć nie sposób twierdzić, że dostrzegł wpełni jej doniosłość 8. (*) (Por. świetną pracę Johna Bowlby'ego, "The Nature ofthe Child's Tie to His Mother", "The International Journal of Psycho -Analysis", t. 34 (1958) s. 355 - 372) (*) Zdaje się - mimo silnej fiksacji namatce cechującej samego Freuda - że ciążeniu ku patriarchatowi nie pozwalało muświadomie uznać kobiety - matki za mocną postać, wiążącą ze sobą dziecko 9. (*)(Z tego samego powodu Freud pomijał bogate materiały J.J. Bachofena dotyczącematriarchatu i prawa matki, chociaż kilka razy skrótowo powoływał się na nie.)(*) Niemal wszyscy pozostali psychoanalitycy zaakceptowali Freudowskie teorieseksualności i drugoplanowej roli matki, wbrew nieodpartym dowodom, że jestwręcz przeciwnie. Wykazywanie związku między teorią a jej uwarunkowaniamispołecznymi nie dowodzi - rzecz jasna - że teoria jest zła; jeżeli jednakprzebada się starannie obserwacje kliniczne, to nie potwierdzą one teoriiFreuda. Ja sam nie mogę tego roztrząsać; jednak liczni psychoanalitycy,zwłaszcza Karen Horney w pionierskiej pracy na powyższy temat, przedstawiliwyniki badań klinicznych, które przeczą Freudowskiej hipotezie 10. (*) (Zob.także poświęcone temu problemowi prace Ashleya Montagu.) Można więc powiedziećogólnie, że w tej dziedzinie teoria Freuda, jak zawsze w swej logice fascynującai inspirująca, zawiera - zdaje się - tylko minimum prawdy, może dlatego, żeFreud aż tak głęboko przyswoił sobie patriarchalny punkt widzenia. Freudowskiobraz dziecka to zupełnie inna sprawa. W ciągu dziejów dziecko, tak jak kobietabyło obiektem ciemiężonym i eksploatowanym przez ojca. Było - jak niewolnik ijak żona - własnością ojca - mężczyzny, który "dał" mu życie i który zdzieckiem, jak z każdą własnością, mógł robić, co chciał, w sposób dowolny inieskrępowany. (Praktyka składania dzieci w ofierze,szeroko niegdyśrozpowszechniona, to jeden z licznych dowodów istnienia takiej konfiguracji).Dzieci są jeszcze bardziej bezbronne niż kobiety i niewolnicy. Kobiety poswojemu toczyły partyzancką wojnę przeciw patriarchatowi; niewolnicywielokrotnie buntowali się w ten czy inny sposób. Natomiast napadów złości,odmowy jedzenia, obstrukcji i moczenia nocnego nie można uznać za broń, zdolnąobalić potężny system. Skutek był taki, że z dziecka wyrastał okaleczony,zamknięty w sobie, a często po prostu zły dorosły, który za to, co go spotkało,brał odwet na własnych dzieciach. Jeżeli panowanie nad dziećmi nie przejawiało

Strona 20

Page 21: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizysię w brutalnej, fizycznej formie, to przecież istniał także ucisk psychiczny.Dorosły wymagał od dziecka zaspokajania swej próżności, swej chęci wydawaniapoleceń, wymagał dostosowywania się do swych nastrojów, i tak dalej. Szczególnieważny jest fakt, że dorosły nie brał dziecka na serio. Uważano, że dziecko niema własnego życia psychicznego: sądzono, że dziecko jest czystą kartką, naktórej dorosły ma prawo i obowiązek pisać swój kodeks (jeszcze jedna wersja"brzmienia białego człowieka"). To zaś wynikało z przekonania, że dorosły maprawo okłamywać dziecko. Jeżeli człowiek okłamie dorosłego, musi to jakośusprawiedliwić. Okłamywanie dziecka najwyraźniej żadnych usprawiedliwień niewymaga, gdyż ostatecznie dziecko nie jest w pełni istotą ludzką. Tę samą zasadęstosuje się wobec dorosłych, gdy są to obcy, nieprzyjaciele, chorzy,kryminaliści bądź członkowie niższej i wyzyskiwanej klasy lub rasy. Najogólniej,tylko ci, którzy nie są bezsilni, mają prawo domagać się prawdy; w ciągu dziejówjest to reguła praktykowana w większości społeczeństw nawet wówczas, gdy niebyła ideologią uświadomioną. Rewolucja dziecięca rozpoczęła się tak jak kobieca- w dziewiętnastym wieku. Ludzie zaczęli dostrzegać, że dziecko nie jest niezapisaną kartką, ale rozwiniętą, zaciekawioną, wrażliwą istotą, obdarowanąwyobraźnią i potrzebującą podniety. W edukacji pierwszym przejawem nowegopostrzegania dziecka była metoda Montassoriego; innym była teoria Freuda, którawywarła wpływ znacznie silniejszy. Freud uważał, i mógł to udowodnić klinicznie,że niekorzystne wpływy w dzieciństwie prowadzą do bardzo poważnych następstw wpóźniejszym rozwoju. Był w stanie opisać szczególne i skomplikowane procesyumysłowe i emocjonalne, których doświadcza dziecko. Podkreślał zwłaszcza fakt,któremu powszechnie zaprzeczano, że dzieckiem powodują namiętności, oraz żepopędy zmysłowe i bujna wyobraźnia nadają życiu dziecka dramatyczny wymiar.Najdalej posunął się Freud w radykalnie nowym postrzeganiu dziecka, gdy napoczątku działalności klinicznej uznał, że źródłem wielu nerwic jest seksualneuwiedzenie dzieci przez dorosłych, zwłaszcza przez własnych rodziców. W tymmomencie stał się - tak to nazwijmy - oskarżycielem, który w imię integralnościi wolności dziecka występuje przeciw uciskowi rodzicielskiemu. Biorąc jednak poduwagę bardzo głębokie korzenie, które łączyły Freuda z systemem autorytarno -patriarchalnym, nie może być niespodzianką, że później tę radykalną postawęporzucił. Freud wykrył, że w wielu przypadkach pacjenci przenosili sweinfantylne pragnienia i fantazje na własnych rodziców, natomiast wrzeczywistości owych uwiedzeń nie było. Te właśnie przypadki Freud uogólnił i -w zgodzie z własną teorią libido - doszedł do wniosku, że dziecko to małyprzestępca i zboczeniec, który w procesie ewolucji libido dojrzewa i "normalną"istotą ludzką staje się tylko w ten sposób. Tak oto Freud dotarł do wyobrażenia"grzesznego dziecięcia", podobnego w najistotniejszych rysach - twierdzą takniektórzy komentatorzy - do obrazu dziecka nakreślonego przez świętego Augustyna11. (*) (Np. Robert Walder, jeden z najbardziej uczonych i bezkompromisowychreprezentantów Freudowskiej ortodoksji.) Po tej zmianie - mówiąc przenośnie -hasło brzmiało:" dziecko jest winne"; za sprawą popędów dziecko zostajewepchnięte w konflikty, które z braku właściwego rozwiązania zaowocująnerwicami. Nie umiem powstrzymać się od podejrzenia, że do owej zmiany poglądówFreuda przyczyniły się nie tyle rezultaty badań klinicznych, ile wiara Freuda wistniejący porządek społeczny i związane z nim autorytety. To moje podejrzenieumacniają liczne okoliczności towarzyszące, a przede wszystkim kategoryczność, zjaką Freud stwierdził, że wszystkie wspomnienia uwiedzeń przez rodziców tofantazje. Czy takie kategoryczne twierdzenie nie jest sprzeczne z faktem, żekazirodcze zainteresowania dorosłych własnymi dziećmi nie należą do rzadkości?Innym powodem do przypuszczeń, że Freud był stronniczy i faworyzował rodziców,jest sposób, w jaki w opublikowanych opisach przypadków odnosił się dorodzicielskich postaci. Zdumiewające jest fałszowanie obrazu rodziców iprzypisywanie im właściwości, które stoją w oczywistej sprzeczności zprezentowanymi przez Freuda faktami. Jak starałem się wykazać na przykładzieprzypadku małego Hansa, Freud wspomina, że ze strony rodziców Hansa nie byłogróźb, natomiast całkowicie skupili się oni na zapewnieniu dziecku dobrobytu.Tymczasem groźby i uwiedzenie są w opisie tak oczywiste, że trzeba być ślepcem,by ich nie dostrzec. Te same obserwacje można poczynić w związku z opisamiinnych przypadków. W zinterpretowaniu przeskoku Freuda z pozycji rzecznikadziecka na pozycję obrońcy rodziców może pomóc świadectwo S. Ferencziego,jednego z najbardziej doświadczonych i najhojniej obdarzonych wyobraźnią uczniówFreuda. W ostatnich latach życia Ferenczi, niezachwianie lojalny wobec Freuda,popadł w ostry konflikt z mistrzem 12. (*) (Por. szczegółowy opis tego konfliktu- E. Fromm "Sigmund Freud's Mission", op. cit.) Ferenczi rozwinął poglądy, którepod dwoma ważnymi względami różniły się od Freudowskich, na co Freud zareagowałtak ostro, że kiedy Ferenczi odwiedził go po raz ostatni, Freud nie podał muręki 13. (*) (Relacja nieżyjącej już Izette de Forest z grona studentów i

Strona 21

Page 22: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyprzyjaciół Ferencziego.) Jeżeli chodzi o pierwsze "odchylenie", które mniej nasinteresuje, to Ferenczi upierał się, że pacjent, który ma zostać wyleczony,wymaga od analityka nie tylko interpretacji, lecz i miłości (miłość należy turozumieć szerzej, nie w sensie seksualnym). Z punktu widzenia naszego wywoduodstępstwem znacznie bardziej istotnym była teza Ferencziego o słusznościpierwotnego poglądu Freuda, że w rzeczywistości w wielu wypadkach dorośli uwodządzieci i nie zawsze jest to sprawa dziecięcych urojeń. Pomijając znaczenieprzeprowadzonych przez Ferencziego obserwacji klinicznych, nie sposób nie zadaćpytania, dlaczego Freud zareagował z taką pasją. Czy chodziło o coś ważniejszegoniż czysto kliniczne zagadnienie? Nie jest przypuszczeniem zbyt daleko idącym,że w istocie nie chodziło o prawidłowość teorii klinicznej, ale o stosunek doautorytetu. Jeżeli jest prawdą, że Freud wycofał się ze swej pierwotnej,radykalnej krytyki rodziców - tzn. autorytetów społecznych - aby właśnieusytuować się po stronie autorytetów, to można podejrzewać, że reakcja Freudaprawidłowo wyrażała jego własny, ambiwalentny stosunek do autorytetówspołecznych i uzasadniała gwałtowność zachowania się w chwili, w którejprzypomniano mu porzucenie dawnej postawy, czyli - faktyczne - "zdradzenie"dziecka. Pod koniec tego szkicu o Freudowskim wizerunku człowieka należywspomnieć o Freudowskim pojmowaniu historii. Freud wypracował jądro filozofiihistorii, chociaż nie zamierzał przedstawiać żadnego systematycznego ujęcia. Napoczątku dziejów odnajdujemy człowieka bez kultury, całkowicie oddanegozaspokajaniu instynktownych popędów i szczęśliwego w tej mierze. Temuwyobrażeniu przeczy jednak inne, które zakłada konflikt nawet w tej pierwszejfazie pełnego instynktownego zaspokojenia. Człowiek musi się rozstać z tym rajemwłaśnie dlatego, że nieograniczone zaspokajanie popędów prowadzi do konfliktusynów z ojcem, do ojcobójstwa, a w końcu do ustanowienia tabu dotyczącegokazirodztwa. Zbuntowani synowie wygrywają bitwę, ale przegrywają wojnę, gdyżteraz ojcowskich uprawnień bronią już na zawsze "moralność" i porządek społeczny(tu jeszcze raz daje o sobie znać ambiwalentny stosunek Freuda do autorytetu).Ponieważ z tego względu stan nieskrępowanego, instynktownego zaspokojenia był -jak sądził Freud - na dłuższą metę niemożliwy, zatem Freud rozwinął inną,całkowicie odmienną tezę. Nie odrzuca w niej możliwości istnienia owegorajskiego stanu, ale zakłada, że człowiek nie może stworzyć żadnej kultury, pókipozostaje w raju. Warunkiem istnienia kultury jest - zdaniem Freuda - częścioweniezaspokojenie instynktownych pragnień, co z kolei prowadzi do sublimacji lubformowania reakcji przeciwnej. Człowiek staje więc wobec alternatywy: pełneinstynktowne usatysfakcjonowanie - i barbarzyństwo - albo częściowa frustracja wsferze instynktów oraz rozwój kulturalny i umysłowy. Często jednak processublimacji zawodzi i wówczas człowiek za swój rozwój kulturalny płaci nerwicami.Należy jednak stanowczo podkreślić, że Freud konfliktu między popędami acywilizacją i kulturą dowolnego rodzaju w żadnym przypadku nie utożsamia zkonfliktem między popędami a kapitalistyczną czy jakąkolwiek inną "represywną"strukturą społeczną 14. (*) (Herbert Marcuse, który przedstawia Freuda jakomyśliciela rewolucyjnego, a nie jako liberalnego reformatora, próbował ukazaćwizję, w której w społeczeństwie wolnym - w przeciwieństwie do społeczeństwarepresyjnego - dochodzi do pełnego zaspokojenia popędów. Pomijając kwestiępoprawności tej konstrukcji zauważmy, że Marcuse nie dodał, iż w tej mierze jegokonstrukcja przeczy zasadniczym tezom systemu Freudowskiego.) Sympatie Freudaulokowane są po stronie kultury, a nie rajskiego prymitywizmu. W jego koncepcjihistorii tkwi jednak pierwiastek tragizmu. Ludzki rozwój nieuchronnie prowadzido stłumień i nerwic. Człowiek nie może doświadczać zarazem i szczęścia, irozwoju. Jednak wbrew temu tragicznemu pierwiastkowi, Freud zostaje myślicielemoświeceniowym, tyle że sceptykiem, dla którego postęp już nie jest jednorodnym iniepodzielnym błogosławieństwem. W drugim okresie działalności Freuda, to znaczypo pierwszej wojnie światowej, jego wyobrażenie historii stało się rzeczywiścietragiczne. Postępu wykraczającego poza pewną granicę nie da się już po prostudrogo okupić; staje się on niemożliwy ze względów zasadniczych. Człowiek jesttylko polem, na którym toczą bitwę instynkt życia z instynktem śmierci. Człowieknigdy nie zdoła wyzwolić się ostatecznie od tragicznej alternatywy: zniszczyćinnych albo siebie. Freud próbował złagodzić ostrość tej tezy w ciekawym liściedo Eisteina "Dlaczego wojna?" Biorąc jednak pod uwagę sedno sprawy, to Freud,który uważał się wówczas za pacyfistę, ani nie dał się uwieść własnym życzeniom,ani nie wahał się wyrażać głębokiego pesymizmu w dekadzie nowych nadziei(1920-1930); Freud nie zmienił ani nie upiększył brutalności tego,co uważał zaprawdę. Sceptyczny filozof oświeceniowy, przygnieciony upadkiem własnego świata,stał się sceptykiem absolutnym, który los człowieka w dziejach postrzegał jakoniczym nie złagodzoną tragedię. Freud w gruncie rzeczy nie mógł zareagowaćinaczej, gdyż własne społeczeństwo uważał za najlepsze z możliwych i nie widziałw nim możliwości przełomowych zmian na lepsze. Kończąc ten szkic o Freudowskiej

Strona 22

Page 23: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyantropologii, chciałbym podkreślić, że tylko wówczas można zrozumieć wielkośćFreuda - tak człowieka, jak i jego dzieła - gdy postrzega się go wraz ztkwiącymi w nim fundamentalnymi sprzecznościami, a także jako człowiekaograniczonego przez swą sytuację społeczną bądź związanego z nią. Jeżeli powiesię, że wszystko, czego uczył Freud przez niemal pięćdziesiąt lat, nie wymagazasadniczej rewizji albo uzna się go raczej za myślowego rewolucjonistę niż zatragicznego reformatora, to taki sąd z wielu powodów znajdzie posłuch u wieluludzi. Tymczasem naprawdę potrzeba czego innego: wkładu w zrozumienie Freuda.Przypisy 1 * Wpływ myślenia nauczycieli Freuda na formowanie się jego teoriiopisał Peter Ammacher ("Psychological Issues", University of Washington Press,Seatle 1962), zaś Robert R. Holt w następujący sposób streszcza (i aprobuje)główne tezy pracy: Wiele spośród najbardziej zagadkowych i prawdopodobniearbitralnych zwrotów w teorii psychoanalizy, w tym przedłożenie propozycjioczywiście i sprawdzalnie fałszywych, albo było skutkiem utajonego przyjęciaprzesłanek czysto biologicznych, albo prostym rezultatem trzymania się założeń,które Freud przejął w akademii medycznej od swych nauczycieli. Stały się oneczęścią podstawowego wyposażenia intelektualnego Freuda, równie niekwestionowanąjak założenie uniwersalnego determinizmu. Prawdopodobnie Freud nie zawszepostrzegał w nich biologiczność i wobec tego zachował je jako nieodzowneskładniki, kiedy podjął próbę oderwania się od nerwic i skonstruowania pewnegoabstrakcyjnego modelu psychologicznego. (R.R. Holt, "A Review of Some of Freud'sBiological Assumptions and Their Influence on His Theories"; w: "Psychoanalysisand Current Biological Thought", Norman S. Greenfield and W. Mc. Lewis,University of Wisconsin Press, Madison 1965). 7 * Pełne zrozumienie tejpatriarchalnej ideologii wymagałoby rozstrzygnięć bardziej szczegółowych. Tutajmusi nam wystarczyć stwierdzenie, że we wszystkich patriarchalnychspołeczeństwach kobiety są klasą zdominowaną i eksploatowaną przez mężczyzn;przy czym dominujący mężczyźni, jak każda grupa eksploatatorska, muszą tworzyćideologie uzasadniające ową eksploatację i uznające ją za zjawisko naturalne, awobec tego nieuniknione i usprawiedliwione. Kobiety zaś, jak większość klaszdominowanych, akceptują tę męską ideologię, chociaż nierzadko prywatnie nierozstają się z własnymi, przeciwstawnymi poglądami. Wydaje się, że wyzwoleniekobiet rozpoczęło się w dwudziestym wieku i wciąż postępuje w miarę słabnięciapatriarchalnego systemu, właściwego przemysłowemu społeczeństwu. Jednak nawetdzisiaj pełna faktyczna równość kobiet w żadnym kraju jeszcze nie istnieje.Fundament pod analizę patriarchalności lub matriarchalności społeczeństw położyłJ.J. Bachofen w podstawowym dziele "Das Mutterrecht", w 1859 roku, i trudno wpełni zrozumieć całe zagadnienie bez znajomości tej pracy. Angielski przekładpism wybranych tego autora ukazał się pod tytułem "Myth, Religion and the MotherRight", red. Joseph Campbell, Princeton University Press, Princeton - Nowy Jork1967. Por. rozdziały 6 i 7. III. Wkład Marksa do wiedzy o człowieku Dla porządkukilka uwag wstępnych. Marksowski wkład do wiedzy o człowieku a ściślej, dopsychologii - to temat, któremu poświęcono stosunkowo niewiele uwagi. Sądzi się,że Marks - w odróżnieniu od Arystotelesa i Spinozy, których prace o etyce totraktaty psychologiczne - nie zajmował się zbyt gorliwie człowiekiemjednostkowym, jego popędami i charakterem, a obchodziły go jedynie prawarządzące społeczeństwem i jego ewolucja. Kilka czynników spowodowało, że wkładMarksa do psychologii zlekceważono. Po pierwsze - Marks swych poglądów napsychologię nigdy nie usystematyzował; są rozrzucone po całym jego dorobku itrzeba je zebrać, by ujawnił się ich systematyczny charakter. Po drugie -wulgarne przeinaczenia, w myśl których Marks rzekomo interesował się tylkozjawiskami ekonomicznymi, bądź fałszywa interpretacja materializmu historycznegoprzyjmująca, że pierwotnym i naturalnym ludzkim instynktem jest pragnieniezysku, zaciemniły autentyczny Marksowski wizerunek człowieka oraz wkład Marksado psychologii. Po trzecie - Marksowska psychologia dynamiczna pojawiła się zbytwcześnie, by skutecznie zwrócić na siebie uwagę. Przed Freudem nie rozwinął siężaden system psychologii głębi, natomiast najważniejszym systemem psychologiidynamicznej stała się właśnie Freudowska psychoanaliza. Popularnośćpsychoanalizy - po części wynikająca z jej związku z mechanistycznymmaterializmem - zepchnęła w cień to, co znajduje się w pracach Marksa: zapowiedźhumanistycznej psychologii głębi. Z drugiej strony, rosnące znaczeniepsychologii doświadczalnej, o pozytywistycznym nastawieniu, nie sprzyjałowniknięciu w psychologiczne koncepcje Marksa. Zresztą, czy mogło być inaczej?Współczesna psychologia akademicka i eksperymentalna to w znacznej mierze naukazajmująca się człowiekiem wyobcowanym, zgłębiana przez wyobcowanych badaczy zapomocą wyobcowanych lub prowadzących do wyobcowania metod. Marksowskapsychologia, całkowicie świadoma faktu alienacji i na tej świadomości wsparta,była zdolna wyjść poza takie ujmowanie psychologii, gdyż nie uważała człowiekawyobcowanego za prawdziwego, za człowieka jako takiego. Ale na skutek tego

Strona 23

Page 24: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizypsychologia Marksa okazała się zamkniętą księgą dla tych, którzy sądzili, żeostatnie słowo nauki o człowieku to refleksologia i reakcje warunkowe. Możedzisiaj pojawia się większa niż kiedykolwiek szansa, by zrozumieć wkład Marksado psychologii. Po części dlatego, że zasadniczych odkryć Freuda już nie wiążesię nierozdzielnie z czysto mechanistycznymi składnikami jego teorii (np. zkoncepcją libido), po części zaś dlatego, że renesans myślenia humanistycznegostwarza lepszą podstawę do zrozumienia humanistycznej psychologii Marksa. W tymkrótkim referacie mogę przedstawić jedynie zwięzłe streszczenie tego, co uważamza istotę Marksowskiego wkładu do psychologii i nie omówię związku międzypsychologicznymi przemyśleniami Marksa i koncepcjami Spinozy, Goethego, Hegla iFeuerbacha. Nazywając psychologię "nauką przyrodniczą o człowieku" (tożsamą z"przyrodniczą nauką humanistyczną"), Marks daje początek koncepcji przewijającejsię w całym jego dziele aż po ostatnie strony "Kapitału", gdzie w trzecim tomiepisze o warunkach pracy" najbardziej odpowiadających ludzkiej naturze inajbardziej jej wartych". Jeżeli w "Rękopisach ekonomiczno-filozoficznych z 1844r". Marks pisze o "istocie" (w oryginale angielskim essence; w polskimprzekładzie K. Jażdżewskiego, (KiW, Warszawa 1960), istota; w polskimpiśmiennictwie także używano słowa "esencja", zwłaszcza w zaczerpniętym z"Rękopisów..." przeciwstawieniu do "egzystencji" - tłum). lub o "gatunkowymżyciu" człowieka, to w "Ideologii niemieckiej" modyfikuje posługiwanie sięsłowem "istota człowieka" i twierdzi, że owa istota" nie jest abstrakcją", w"Kapitale" zaś zastępuje pojęcie "istoty człowieka" pojęciem "natury ludzkiejjako takiej", by odróżnić ją od "natury ludzkiej modyfikowanej w każdym okresiehistorycznym". Jest to - rzecz jasna - istotne precyzowanie pojęcia naturyludzkiej, w żadnym zaś wypadku zerwanie z nim. Czy Marks przedstawia definicję"istoty natury ludzkiej" bądź "natury ludzkiej jako takiej"? Oczywiście, że tak.W "Rękopisach filozoficznych" Marks definiuje gatunkową właściwość istotludzkich jako "świadomą, wolną działalność", w przeciwieństwie do naturyzwierzęcia, które "nie odróżnia się od swej działalności życiowej. (...) Jestnią". W późniejszych pracach, kiedy porzucił koncepcję "przyrodzonegocharakteru", Marks nie zmienia akcentu, to znaczy nadal uważa aktywność zacharakterystyczny rys nienaruszonej, niewypaczonej natury ludzkiej. Marksdefiniuje w "Kapitale" człowieka jako "zwierzę społeczne", żeby skrytykowaćArystotelesowską definicję człowieka jako "zwierzęcia politycznego", gdyż jestona dla klasycznego, starożytnego społeczeństwa równie charakterystyczna jak dlajankesizmu Franklinowska definicja człowieka jako "zwierzęcia wyrabiającegonarzędzia". Psychologia Marksa, jak jego filozofia, wiąże się z działaniemczłowieka i całkowicie zgadzam się z poglądem, że Marksowską definicję człowiekanajlepiej da się przedstawić w perspektywie "praxis"; do tego punktu jeszczewrócę. Pierwszy krok Marksa, polegający na posłużeniu się w całym dzielepojęciem natury ludzkiej w takiej czy innej formie, nie znaczyłby tak wiele,gdyby nie krok drugi i ważniejszy, charakteryzujący Marksowską teoriępsychologiczną. Chodzi mi o pojmowanie natury człowieka jako zjawiskadynamicznego, energetycznego. Dla Marksa człowiek jest istotą kierującą sięnamiętnościami lub popędami, chociaż na ogół nieświadomą ich sprawczej siły.Psychologia Marksa to psychologia dynamiczna. Stąd z jednej strony powinowactwaz psychologią Spinozy oraz antycypacja psychologii Freudowskiej, a z drugiejstrony niezgodność z jakąkolwiek psychologią mechanistyczną czybehawiorystyczną. Jak spróbuję to wykazać później i bardziej szczegółowo,Marksowska psychologia dynamiczna opiera się na prymacie ludzkiego spokrewnieniaze światem, z innym człowiekiem, z przyrodą, czym kontrastuje z psychologiąFreuda, opartą na modelu wyizolowanej homme machine. Bardzo ogólna i wciążbardzo owocna Marksowska koncepcja popędów polega na odróżnieniu popędów"ciągłych" lub "stałych" od "względnych". Popędy stałe "istnieją w każdychokolicznościach (...) i w zależności od warunków społecznych mogą się zmieniaćtylko co do formy lub ukierunkowania"; natomiast w przypadku popędów względnych"ich źródłem jest jedynie pewien typ społecznego zorganizowania". Marks uważał,że seks i głód należą do kategorii "popędów stałych", chciwość zaś może byćprzykładem popędu względnego. To rozróżnienie jest ściśle związane zrozróżnieniem między naturą ludzką w ogóle, a jej konkretnymiurzeczywistnieniami. Chcę tutaj tylko zwięźle zwrócić uwagę na niezwykłądoniosłość rozróżnienia popędów trwałych od względnych, a także wskazać, że jużta koncepcja jest bardzo istotnym wkładem do współczesnych dyskusji na tematpopędów i instynktów. Marks precyzuje później to rozróżnienie pisząc, że"apetyty względne" (jeszcze jedno słowo na określenie popędów)" nie sąintegralną częścią natury ludzkiej", lecz "ich źródło tkwi w pewnych strukturachspołecznych oraz w pewnych warunkach produkcji i komunikowania się". Tu Markspołączył już apetyty względne ze strukturą społeczną oraz warunkami produkcji ikomunikowania się, a tym samym przygotował grunt dla psychologii dynamicznej.

Strona 24

Page 25: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyUważa ona, że większość ludzkich pragnień - oznacza to lwią część ludzkichmotywacji - uwarunkowana jest przez proces produkcji. Koncepcja "charakteruspołecznego" - w sensie, w jakim ją przedstawiłem, mianowicie dynamicznym -oparta jest na tym właśnie poglądzie Marksa. Nie mniej ważne od rozróżnieniapopędów stałych i względnych są rozważania Marksa jakościowo przeciwstawiająceto, co w stałych popędach jest ludzkie temu, co zwierzęce. Dokładnie w tympunkcie znajdziemy rozstrzygającą różnicę, która dzieli dynamiczną psychologięMarksa od Freudowskiej. Zastanawiając się nad popędami, które są "trwałe" iuznawane - zarówno przez psychoanalityków, jak i psychologów akademickich - zajakościowo identyczne u człowieka i u zwierząt. Marks twierdzi, że "jedzenie,picie, płodzenie itd. to również funkcje prawdziwie ludzkie. Jednak wabstrakcji, która odrywa je od pozostałej działalności ludzkiej i czyniostatecznym i wyłącznym celem głównym,mają charakter zwierzęcy" (cyt. za: K.Marks, "Rękopisy ekonomiczno - filozoficzne z 1844 r., przeł. K. Jażdżewski,KiW, Warszawa 1960-tłum.). Dla psychoanalizy Freudowskiej - opartej na wzorzewyizolowanej homme machine, której popędy są zasilane przez wewnętrzne procesychemiczne, a celem tych popędów jest redukowanie napięć do optymalnego,progowego poziomu - zaspokajanie głodu, pragnienia i pożądań seksualnych to celesame w sobie. Teraz jesteśmy już przygotowani do przypomnienia jednego znajbardziej fundamentalnych twierdzeń Marksa o naturze popędów: "Namiętność tomoce człowieka zdążające do zdobycia obiektów swego pożądania". W tym ujęciunamiętność postrzegana jest jako koncepcja stosunku lub spowinowacenia. Nieprzypomina Freudowskiej koncepcji, w której popęd czy instynkt rozumiane są jakowewnętrzne, wytworzone na drodze chemicznej pragnienie skierowane ku jakiemuśobiektowi, by je zaspokoił. To własne zdolności człowieka, jego Wesenskraft,wyposażone są w dynamiczną umiejętność dążenia ku jakiemuś obiektowi, z którymmogą wejść w związek i z nim się zjednoczyć. Pierwotnym źródłem dynamizmu wnaturze ludzkiej jest ta właśnie potrzeba człowieka, żeby raczej wyrażać dążeniaskierowane ku światu, niż potrzebę posłużenia się światem jako zbiorem środkówsłużących zaspokojeniu własnej fizjologii. Marks w ten sposób mówi: ponieważ mamoczy, przeto istnieje we mnie potrzeba widzenia; ponieważ mam uszy, przetoistnieje we mnie potrzeba słyszenia; ponieważ mam mózg, przeto chcę myśleć;ponieważ mam serce, chcę odczuwać. Krótko mówiąc: ponieważ jestem człowiekiem,przeto istnieje we mnie potrzeba człowieczeństwa i świata. Przy okazji wartomoże zauważyć, zważywszy dzisiejszą popularność tzw. psychoanalitycznejpsychologii ego, że kiedy Marks pisze o władzach człowieka i ich wyrażaniu, tobardzo wyraźnie ma na myśli nie ego, lecz namiętność, "naturalne moce imożliwości, które tkwią w człowieku jako skłonności, zdolności, jako popędy"; mana myśli energię zaangażowaną w potrzebę wyrażenia każdej z ludzkich zdolności.Liczne wypowiedzi Marksa są wariacjami na temat namiętności jako kategoriiodnoszącej się do zbliżania się, spowinowacania człowieka z nim samym, z innymi,z przyrodą i jako kategorii odnoszącej się urzeczywistnienia najistotniejszychludzkich uzdolnień. Skąpość miejsca każe mi ograniczyć cytaty do kilku. Marksprecyzuje, co rozumie przez "ludzkie zdolności", które odnoszą się do relacji zeświatem za pośrednictwem namiętności: "Wszelki jego ludzki stosunek do świata,widzenie, słyszenie, wąchanie, smakowanie, dotykania, myślenie, kontemplowanie,czucie, chcenie, działanie, kochanie - słowem, wszystkie narządy jego osobowości(...) to przejawianie się rzeczywistości ludzkiej; ludzka aktywność" (cyt. za:K. Marks, "Rękopisy ekonomiczno - filozoficzne z 1844 r.", przeł. K. Jażdżewski,KiW, Warszawa 1960 -tłum.). Ściślej: obiekt sam staje się ludzki, dlatego żejest wyrażeniem się rzeczywistości ludzkiej - bądź jak przedstawił to Marks - "wpraktyce wtedy tylko mogę wejść po ludzku w związek z przedmiotem, kiedyprzedmiot znajduje się w ludzkim związku z człowiekiem". (Warto zwrócić uwagę nazasadniczą zbieżność tego poglądu Marksa z koncepcjami, które można odnaleźć uGoethego, w buddyzmie Zen i w chrześcijańskim mistycyzmie). Wobec tego ludzkie"popędy" są wyrazem kardynalnego i specyficznie ludzkiego pragnienia - chęcizadzierzgnięcia więzi z człowiekiem oraz przyrodą i znalezieniasamopotwierdzenia w tej łączności. Cel polega na "uzupełnieniu związku człowiekaz przyrodą, na świadomej przynależności człowieka do przyrody i na świadomymzhumanizowaniu przyrody". Tkwiące w człowieku pragnienie samospełnienia jestźródłem swoistego ludzkiego dynamizmu. Wobec tego człowiekiem bogatym jest ten,czyim pragnieniem jest" pełnia przejawów ludzkiego życia, człowiekiem, w którymjego własne urzeczywistnienie istnieje jako zewnętrzna konieczność, jakopotrzeba". Marks wyraźnie dostrzegał także związek między zespoleniem sięczłowieka z nim samym a jego zespoleniem z innymi. Pod tym względem postawaMarksa jest w istocie taka sama jak Goethego, który powiedział: "Człowiek znasiebie tak dalece, jak dalece zna świat. Zna jedynie ten świat, który nosi wsobie, a jest świadomy siebie samego takiego, jakim jest w świecie. Każdy nowyobiekt poznany rzeczywiście uruchamia w nas samych nowy organ". Z takiej

Strona 25

Page 26: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizykoncepcji dynamicznego zespolenia wywodzi się pogląd Marksa, że "Bogaty człowiekjest zarazem człowiekiem potrzebującym pełni przejawów ludzkiego życia,człowiekiem, w którym jego własne urzeczywistnienie istnieje jako wewnętrznakonieczność, jako potrzeba". W związku z tym "ubóstwo to układ bierny, któryprowadzi człowieka do tego, by zapragnął największego bogactwa: innej osoby".Czy tym zespolonym i zespalającym się człowiekiem, którego energia jestnakierowana na wyrażenie jego ludzkich władz, jest dziewiętnastowieczny robotniklub mieszczanin? Jeżeli odpowiedź brzmi nie - a brzmi "nie"- to takie znaczeniedla zrozumienia człowieka ma Marksowski model natury ludzkiej? Czy chodzi oczłowieka przeszłości, złotego wieku? Czy o mesjanistyczną wizję przyszłości?Odpowiedź jest złożona i prowadzi prosto do jednego z najgłębszych i zwróconychnajdalej w przyszłość aspektów Marksowskiego systemu psychologicznego. Marks - wodróżnieniu od ujęcia choroby psychicznej, według którego można tę chorobęzdefiniować albo jako cierpienie inne i cięższe niż to, na które zapadaprzeciętny człowiek, albo, z innego punktu widzenia, jako cierpienie, które niewyklucza produkowania ani rozmnażania - przywołał obraz patologii normalnościtzn. ułomności występującej u człowieka normalnego statystycznie, którą jestutrata samego siebie, utrata wartości człowieczej. Tym samym Marks pisze omożliwości "zatracenia się" człowieka w obiekcie, jeżeli ów nie stał sięobiektem zhumanizowanym; przy czym nie chodzi o związek człowieka z obiektem,który polega na czynnym jednoczeniu, często nazywany przez Marksa"przywłaszczaniem". Marks pisze o człowieku, który staje się "mentalnie ifizycznie zdehumanizowany", albo o "kalekim" robotniku, który jest "jedynieułamkiem człowieka" w przeciwieństwie do "indywidualności rozwiniętej w pełni".Jeżeli człowiek - wywodzi Marks - nie jednoczy się aktywnie ani z innymi, ani zprzyrodą, to zatraca się, jego popędy wyzbywają się jakości ludzkich, nabywająnatomiast zwierzęcych, a ponieważ nie jest on zwierzęciem, przeto możemywnioskować, że jest istotą ludzką chorą, fragmentaryczną, kaleką. To właśniejest element rewolucyjny i terapeutyczny w Marksowskiej psychologii dynamicznej.Potencjalnie człowiek nie tylko wykazuje zdolność jednoczenia się ze światem,ale wręcz żywi taką potrzebę; żeby być ludzkim i uleczonym, człowiek musiodtworzyć ów potencjał zdrowej formy funkcjonowania ludzkiego, zamiastpatologicznej. Marksowski pogląd, przeciwstawiający człowieka kalekiegoczłowiekowi pełni rozwiniętemu,leży u podstaw nowej i oryginalnej koncepcjinerwic. W "Ideologii niemieckiej" Marks pisze coś ważnego: "W ogóle jestnonsensem przypuszczać, (...) że można zaspokoić jakąś namiętność wyodrębnionąze wszystkich innych, nie zaspokajając siebie, całego żywego osobnika. Jeżelinamiętność ta przybiera charakter abstrakcyjny, wyodrębniony, jeżeli występujewobec mnie jako siła obca, jeżeli (...) ma charakter jednostronnego zaspokojeniajakiejś jedynej namiętności - to nie zależy to wcale od świadomości czy dobrejwoli (...), lecz od bytu; nie od myślenia, lecz od życia; zależy od empirycznegorozwoju i aktywności życiowej jednostki (...). Jeżeli okoliczności, w jakich tajednostka żyje, pozwalają jej tylko na jednostronny rozwój pewnej właściwościkosztem wszystkich innych (...), to jednostka ta osiągnie jeno rozwójjednostronny, spaczony" (cyt. za: K. Marks, F. Engels, "Ideologia niemiecka",przeł. S. Filmus, KiW, Warszawa 1961-tłum.]. Marks pisze tutaj o namiętnościachwyobcowanych, które zaspokajają się w obrębie samych siebie, nie zaspokajając wpełni istoty ludzkiej, tzn. o takich, które są oddzielone od innych pasji, a wzwiązku z tym przeciwstawiają się jednostce jak jakaś obca siła. W psychologiiinstynktywistycznej, takiej jak Freudowska - gdzie zdrowie i normalność to, nimniej, ni więcej, wynik zaspokojenia jednego z instynktów, mianowicieseksualnego - na tego rodzaju sąd nie byłoby miejsca. Jeżeli jednak przyjąćhumanistyczne pojęcie namiętności, zgodnie z którym energia bierze się zaktywnego dążenia wszystkich władz do osiągnięcia swoich celów, to Marksowskietwierdzenie objaśnia naturę nerwicy bądź choroby umysłowej. Można ją zdefiniowaćjako dominację i wobec tego wyobcowanie jednej z namiętności. Jeżeli chodzi ozrozumienie niewyobcowanego popędu, to podstawowym pojęciem jest tu aktywność,bądź - jak to Marks pierwotnie nazwał - "autoaktywność". Rzecz jasna nie miał namyśli dzisiejszego rozumienia "aktywności", czyli robienia czegoś w ogóle, byciazajętym, bycia w ruchu, etc. Chodzi też o co innego niż aktywność zwierzęca,która jest ukształtowana "tylko w zgodzie ze standardami i potrzebamiodpowiednich gatunków, gdy tymczasem człowiek umie wytwarzać w zgodzie zestandardem odpowiadającym obiektowi. Wobec tego człowiek tworzy w zgodzie zregułami piękna". Marksowska koncepcja aktywności jest bliska koncepcji Spinozy,chodzi o twórczy i spontaniczny akt, możliwy jedynie w warunkach wolności. Marksnp. pisze, o "spontanicznej aktywności ludzkiej fantazji, ludzkiego mózgu iserca". Takie postrzeganie aktywności jest szczególnie widoczne, gdy Marks wbardzo konkretny sposób wypowiada się o ludzkich namiętnościach, a zwłaszcza omiłości. Pisze: "Przy założeniu, że człowiek jest człowiekiem i jego stosunek do

Strona 26

Page 27: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyświata jest ludzki, miłość możesz wymienić tylko na miłość, zaufanie tylko nazaufanie, itd. Jeżeli chcesz rozkoszować się sztuką, musisz być człowiekiemwykształconym w dziedzinie sztuki; jeżeli chcesz wywierać wpływ na innych ludzi,musisz być człowiekiem, który rzeczywiście inspiruje i wiedzie naprzód innychludzi. Każdy twój stosunek do człowieka - i do przyrody - musi być określonym,odpowiadającym przedmiotowi twej woli przejawem twego rzeczywistego,indywidualnego życia. Jeśli kochasz nie wzbudzając wzajemnej miłości, tzn. jeślitwoja miłość jako miłość nie wytwarza wzajemnej miłości, jeśli przez swójprzejaw życia człowieka kochającego nie czynisz siebie człowiekiem kochanym,miłość twoja jest bezsilna, jest nieszczęściem". (cyt. za: K. Marks "Rękopisyekonomiczno - filozoficzne z 1844 r", przeł. K. Jażdżewski, KiW, Warszawa 1960 -tłum.). Marks najjaśniej przedstawia ową aktywną właściwość miłości, kiedy w"Świętej rodzinie" pisze: "Pan Edgar przemienia tedy miłość w boginię, i to wokrutną boginię; dokonuje tego w ten sposób, że z człowieka kochającego, zmiłości człowieka, robi człowieka miłości, odrywa miłość od człowieka jakooddzielną istotę i jako taką obdarza ją samodzielnym bytem. Ten nieskomplikowanyproces, przemiany orzecznika w podmiot" (cyt. za: K. Marks, "Święta rodzina",przeł. T. Kroński, KiW, Warszawa 1961 - tłum.), zamienia człowieka w nie -człowieka. Rzecz jasna, miłość jest aktywnością, a nie pasywnością i - jak Markspowiada - "naprawdę to miłość uczy człowieka wierzyć w świat obiektówznajdujących się poza nim samym". Marksowską koncepcję rzeczywistych ludzkichpotrzeb - dążenia ku innemu człowiekowi oraz potrzeby wyrażania i kierowaniawłasnych możliwości ku właściwym obiektom - można zrozumieć w pełni, gdy spojrzysię z bliska na jego koncepcję potrzeb syntetycznych, nieludzkich i niewolących.Współczesna psychologia poświęca niewiele uwagi analizie potrzeb; akceptujeprawa produkcji przemysłowej (maksimum produkcji, maksimum konsumpcji, minimumtarć między ludźmi) i bez zastrzeżeń przyjmuje, że samo pragnienie przez osobęczegoś jest dowodem, że osoba ta ma uzasadnioną potrzebę owej upragnionejrzeczy. W ortodoksyjnej psychoanalizie, która skupia się głównie na potrzebachseksualnych lub - później - na potrzebach destrukcyjnych, uzupełniającychpotrzebę przetrwania ,nie ma powodu nakazującego zająć się szerszymi potrzebami.Z drugiej strony - Marks bardzo wyraźnie przedstawił w swej psychologii, zewzględu na jej dialektyczny charakter, dwuznaczną naturę potrzeb i tą obserwacjąposłużył się, przypuszczając najostrzejszy z ataków na naukową psychologię. "Cóżw ogóle myśleć o takiej nauce", powiada w "Rękopisach ekonomiczno -filozoficznych", "która (...) nie odczuwa swej własnej ograniczoności, gdy takwielkie bogactwo ludzkiego działania nie mówi jej nic prócz tego, co da sięwyrazić jednym słowem: potrzeba, pospolita potrzeba". (cyt. za: K. Marks,"Rękopisy ekonomiczno - filozoficzne z 1844 r.", przeł. K. Jażdżewski, KiW,Warszawa 1960-tłum.). Te potrzeby, które nie są ludzkie, Marks charakteryzujebardzo zwięźle: "Każdy człowiek przemyśliwa nad tym, by wzbudzić w drugim nowąpotrzebę, by zmusić go do nowej ofiary, by wtrącić go w nową zależność, podsunąćnowy sposób używania (...). Każdy usiłuje stworzyć jakąś siłę panującą naddrugim, obcą jego istocie, aby znaleźć w tym zaspokojenie swej własnej,egoistycznej potrzeby. Wraz z masą przedmiotów rośnie więc królestwo obcychistot, które ujarzmiają człowieka, a każdy nowy produkt stanowi nową możliwośćwzajemnego oszustawa i wzajemnego rabunku. Człowiek staje tym uboższy jakoczłowiek (...). Nawet subiektywnie wygląda to w pewnej mierze tak, żerozszerzenie kręgu produktów i potrzeb staje się wynalazczym i bezustanniekalkulującym niewolnikiem nieludzkich, wyrafinowanych, nienaturalnych izmyślonych rozkoszy. (...) Produkcja zbyt wielu rzeczy pożytecznych produkujezbyt wiele zbytecznej ludności. Obie strony zapominają, że rozrzutność ioszczędność, luksus i brak rzeczy niezbędnych, bogactwo i nędza równają sięsobie" (cyt. za: K. Marks, "Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r.", przeł.K. Jażdżewski, KiW, Warszawa 1960 - tłum.). Rozróżniając prawdziwe i zmyślonepotrzeby człowieka, psychologia Marksa mówi o jednym z najistotniejszychrozróżnień, które należy poczynić w teorii potrzeb i popędów. Pytanie: jakrozpoznać, czy dana potrzeba jest ludzka czy nieludzka, prawdziwa czy zmyślona,pomocna czy zatruta - jest fundamentalnym zagadnieniem psychologicznym, któregoani psychologia, ani Freudowska psychoanaliza nawet nie mogły zacząć badać, gdyżtakie rozróżnienie dla nich nie istniało. Zresztą, jak mogłyby dokonać takiegorozróżnienia, skoro posługiwały się modelem człowieka wyobcowanego, skorofakt,że współczesny przemysł tworzy i zaspokaja coraz więcej potrzeb, uważa sięza oznakę postępu, skoro wreszcie ze współczesnej koncepcji wolności wyzieragłównie wolność konsumenta (całkowicie inna niż wolność dziewiętnastowiecznegoprzedsiębiorcy), która pozwala wybierać między różnymi, a właściwieidentycznymi, rodzajami tego samego wyrobu znajdującymi się w zasięgu portfela?Jedynie dialektyczna i rewolucyjna psychologia, dostrzegająca jak spozawizerunku kaleki wyziera człowiek wraz z własną potencjalnością, może dotrzeć do

Strona 27

Page 28: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyistotnego rozróżnienia między dwoma rodzajami potrzeb. Jest to zadanie, któremogą zapoczątkować jedynie ci psycholodzy, którzy nie mylą powierzchowności zistotą sprawy. Należy także zauważyć, że Marks, dokonując owych rozróżnień,musiał wyciągnąć wniosek, iż ubóstwo i bogactwo, luksus i brak tego co niezbędne- nie są przeciwieństwami, lecz zjawiskami równoważnymi, polegającymi nasprawieniu zawodu ludzkim potrzebom. Jak dotąd zajmowaliśmy się ogólnieMarksowskimi koncepcjami popędów i potrzeb. A czy w odniesieniu do popędów możnaw jego psychologii odnaleźć coś bardziej szczegółowego? Owszem, chociaż w żadnymprzypadku nie będzie to usystematyzowane ani kompletne tak, jak by możnaoczekiwać od pracy poświęconej głównie psychologii. Była już mowa, że koncepcjęmiłości Marks uważał za podstawową dla określenia stosunków człowieka ze światemzewnętrznym. Jest również kluczowa, gdy chodzi o proces myślenia; jedna zgłównych krytyk skierowanych w "Świętej rodzinie" przeciw "Panu Edgarowi"dotyczy akurat pohamowania namiętności miłosnej po to, by odnaleźć absolutnyspokój poznawania. W tym kontekście Marks porównuje miłość do wszystkiego "cożywe, bezpośrednie, do wszelkiego doświadczenia, o którym nigdy naprzód niewiadomo ani skąd, ani dokąd". (cyt. za: K. Marks,"Święta rodzina", przeł. T.Kroński, KiW, Warszawa 1961-tłum.). Tam, gdzie sprawa dotyczy stosunkówludzkich, Marks jest przekonany, że "Bezpośrednim, przyrodniczym, koniecznymstosunkiem człowieka do człowieka jest stosunek mężczyzny do kobiety (...)stosunek mężczyzny do kobiety jest najbardziej przyrodniczym (Fromm używa tusłowa natural, tzn. zarazem "naturalny" jak i "przyrodniczy", takie szerszeznaczenie funkcjonuje również w niemczyźnie oryginału, czego tak wyraźnie nieoddaje polski przekład - tłum.) stosunkiem człowieka do człowieka" (cyt. za: K.Marks "Rękopisy ekonomiczno - filozoficzne z 1844 r. "przeł. K. Jażdżewski, KiW,Warszawa 1960-tłum.). Bardzo interesująco wypada porównanie koncepcji Marksa zkoncepcją seksualności Freuda. Dla Freuda seksualność (a według pracpóźniejszych destruktywność) to główna namiętność człowieka. Jak jużwspomniałem, owa namiętność jest rozumiana jako użycie kobiety przez mężczyznędla zaspokojenia wytworzonego chemicznie głodu seksualnego. Gdyby Marks znałteorię Freuda, skrytykowałby ją jako typową teorię burżuazyjną, polegającą naużyciu i wyzysku. W centrum Marksowskiego postrzegania stosunków między ludźminie znajdujemy seksualności, lecz Erosa,seksualność zaś to tylko jedno z jegowcieleń. Przez Erosa rozumie się tutaj specyficznie męsko - żeński pociąg kusobie, który jest fundamentalnym sposobem przyciągania się wszystkich istotżywych. Inna podstawowa kategoria Marksowskiej psychologii to życieprzeciwstawione śmierci, nie w sensie biologiczno - psychologicznym, alepsychologicznym. (Pod wieloma względami koncepcja ta dotyka Freudowskichinstynktów życia i śmierci, ale z pominięciem rzekomego podglebia biologicznego;mówiąc prościej - jest bliższa czemuś co nazwałem biofilią i nekrofilią:miłością do życia i miłością do śmierci). Może najistotniejsze pytanieMarksowskiej psychologii brzmi: czy motywem człowieka, klasy lub społeczeństwajest pociąg ku życiu czy ku śmierci? W sferze emocjonalnej źródłem zarównowrogości Marksa wobec kapitalizmu, jak i miłości do socjalizmu, jest to właśnierozgraniczenie. Spośród wielu tekstów, w których Marks odwoływał się do tegorozgraniczenia, przytoczę najbardziej znany, mianowicie z "Manifestukomunistycznego": "W społeczeństwie burżuazyjnym praca żywa jest tylko środkiemdo pomnażania pracy nagromadzonej. W społeczeństwie komunistycznym pracanagromadzona jest tylko środkiem do rozszerzania, bogacenia, polepszania procesużyciowego robotników. W społeczeństwie burżuazyjnym przeszłość panuje zatem nadteraźniejszością. W społeczeństwie komunistycznym - teraźniejszość nadprzeszłością" (cyt. za: K. Marks, F. Engels, "Manifest komunistyczny", KiW,Warszawa 1949-tłum.). W innym miejscu ujął to następująco: kapitał polega na"dominacji martwej materii nad żywymi ludźmi". Eros i miłość życia są dwomanaczelnymi dążeniami niewyobcowanego człowieka. Są one człowiekowi dane iobjawiają się w warunkach społecznych, które dają człowiekowi możliwość byciatym, kim może być. Wśród namiętności, które rządzą człowiekiem w społeczeństwiekapitalistycznym i które ono wytwarza, Marks wylicza wszystkie rodzajezachłanności będącej substytutem braku miłości i żywiołowości, a ściślej: chęćposiadania, chciwość, dogadzanie sobie. Marksowska analiza ascetycznego,ciułackiego charakteru dziewiętnastowiecznego mieszczaństwa oraz hedonistycznegocharakteru tych, których stać było na życie luksusowe, to kamień milowy wrodzaju charakterologii dynamicznej i zastosowaniu jej wobec różnych klas.Ponieważ psychologiczne rozważania Marksa są w całości dynamiczne, a niebahawiorystyczno - opisowe, przeto owe spostrzeżenia i koncepcje charakterupowinny być rozumiane w sensie dynamicznym. Są to namiętności i pragnienia stałew sposób względny, bo zdeterminowane przez określone warunki ekonomiczne ispołeczne. Widać tutaj bliski związek Marksa z wielkim socjo - psychologicznymdziełem Balzaka, który uważał, że badanie charakteru powinno być badaniem "sił,

Strona 28

Page 29: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyktóre stanowią ludzką motywację". Dzieło Balzaka pod wieloma względami jestszczegółowym obrazem Marksowskich reguł psychologicznych. Przy okazji należydodać, że jeśli czyta się listy Marksa do Engelsa, zwłaszcza w oryginalnej, nieokrojonej wersji niemieckiej, to można z nich wyłuskać poglądy na tematjednostki pokrewnej psychologii głębi, które nie mając artystycznej wartościopisów Balzaka złożyły się na jeden z najlepszych psychoanalitycznych szkiców ocharakterze, postrzeganym w kategoriach dialektycznej, humanistycznejpsychoanalizy. Na zakończenie tego krótkiego przeglądu Marksowskiej psychologiipopędów można zająć się stosunkiem Marksa do buntu; interesująca wydaje sięzwłaszcza Marksowska myśl, że bunt może zwrócić się przeciw samemu sobie. Myślta odegrała później ważną rolę w psychoanalizie Freudowskiej. Marks napisał"Wstyd jest to rodzaj buntu, który zwraca się przeciw samemu sobie, a gdyby całynaród rzeczywiście się zawstydził, byłby jak lew, który czai się przed skokiem".Wkład Marksa do humanistycznej psychologii głębi nie może być w pełni zrozumianybez znajomości jego poglądów na świadomość i funkcję bycia świadomym. Klasyczneujęcie tych poglądów znajduje się w "Ideologii niemieckiej": "To nie świadomośćokreśla życie, lecz życie określa świadomość". Później w Przedmowie do"Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej" pisze: "Nie świadomość ludziokreśla ich byt, lecz przeciwnie, ich byt społeczny określa ich świadomość"(cyt. za: K. Marks, Przedmowa, w: F. Engels, "Przyczynek do krytyki ekonomiipolitycznej", KiW, Warszawa 1949-tłum.). To co w pierwszym stwierdzeniu Marksnazywa "życiem", w drugim nazywa "bytowaniem społecznym", "społecznąegzystencją". Kontynuując tradycję, której jedynym z najwybitniejszych wczesnychwyrazicieli był Spinoza, a w pół wieku po Marksie doczekała się kulminacji uFreuda, Marks atakuje powszechną opinię, że świadomość jest podstawowym iostatecznym układem odniesienia oraz podstawową i ostateczną właściwościąkażdego życia psychicznego. Marks dostrzegł, i pod tym względem sięgnął głębiejniż Freud, że świadomość jest tworem określonego sposobu życia, którycharakteryzuje daną społeczność czy klasę. Świadomość jest "od najdawniejszychczasów tworem społecznym"; jak język, który rodzi się z "potrzeby, koniecznościustosunkowania się do innych ludzi. Człowiek sądzi,że określają go i motywująjego własne idee, tymczasem jest w rzeczywistości motywowany przez siły kryjącesię za jego plecami, których istnienia nie jest świadomy". O ile Marks w"Ideologii niemieckiej" użył terminu "tłumienie" z myślą o tłumieniu "zwykłych,naturalnych pragnień", o tyle Róża Luksemburg bardzo wyraźnie, i w ślad za myśląMarksa, pisała o podziale na "świadomość" i "nieświadomość". Interpretująctwierdzenie Marksa, że świadomość jest zdeterminowana przez egzystencjęspołeczną, pisze ona: "Nieświadomość jest tym, co wyprzedza świadomość. Logikaprocesu historycznego wyprzedza subiektywną logikę istot ludzkich, które w tymprocesie historycznym uczestniczą". W społeczeństwie klasowym świadomośćczłowieka w sposób nieunikniony jest świadomością fałszywą, jest ideologią,która działaniom człowieka przydaje pozór racjonalności, podczas gdy prawdziwemotywacje, wynikające ze sprzeczności dowolnego klasowego społeczeństwa,pozostają nie zracjonalizowane. Marksowska koncepcja świadomości i ideologiiotwiera drogę do jednego z najbardziej istotnych fragmentów jego teoriirewolucji. W liście z września 1833 roku pisze o świadomości jako o "czymś, coświat musi sobie przyswoić, mimo że tego nie chce (...), wobec tego nasze mottomusi brzmieć: reformować świadomość nie za pomocą dogmatów, lecz analizowaniaświadomości mitycznej, niejasnej dla niej samej, wszystko jedno religijnej czypolitycznej". Rozwianie złudzeń i analiza świadomości, słowem uświadomieniesobie rzeczywistości, z której człowiek nie zdaje sobie sprawy, to warunkispołecznej przemiany. Marks przedstawił to w wielu znakomitych sformułowaniach:trzeba koniecznie "zmusić do tańca skostniałe okoliczności, śpiewając im ichwłasną melodię"; albo: "Żądanie, żeby odrzucić złudzenia dotyczące czyjegoślosu, to żądanie odrzucenia losu, któremu potrzeba złudzeń". Człowiek powinienstać się "człowiekiem rozczarowanym, który się opamiętał, żeby móc obracać sięwokół siebie, a tym samym wokół swego prawdziwego słońca". Uświadomienie sobierzeczywistości jako klucza do zmiany to dla Marksa jeden z warunków rozwojuspołecznego i rewolucji, a dla Freuda warunek terapii w chorobie psychicznej.Marks, który nie interesował się zagadnieniami indywidualnej terapii, niewypowiadał się na temat świadomości jako warunku indywidualnej przemiany. Jeżelijednak weźmie się pod uwagę cały system psychologiczny Marksa, którego zaryspróbowałem nakreślić, to dostrzeżenie związku przyjdzie bez trudu 1. (*) (Por.moją szczegółową prezentację psychologicznych koncepcji Marksa: Marx Concept ofMan (Ungar Publ. Co., Nowy Jork 1961) oraz: Beyond the Chains of Illusion (Simonand Schuster, Nowy Jork 1962.) (*) Uważam, że jeśli już w pełni docenionozasadnicze zainteresowanie Marksa człowiekiem, to uznania doczeka się takżeMarksowski wkład do psychologii, jak dotąd nie dostrzegany. IV. Planowaniehumanistyczne Badacz obszarów zbieżnych między planowaniem przedsiębiorców a

Strona 29

Page 30: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyplanowaniem administratorów szybko sobie uzmysłowi, że nie może również pominąćzbieżności między psychologią i filozofią społeczną z jednej strony, a sprawamizarządzania i planowania z drugiej. Na tym ostatnim obszarze widać zbieżności wdwóch ważnych dziedzinach. Przede wszystkim - co dość oczywiste - chodzi o pracępsychologów przemysłowych. Może krokiem najważniejszym, który wyprzedziłwszelkie późniejsze prace, był sławny eksperyment Eltona Mayo, przeprowadzony wzakładzie Hawthorne Plant należącym do General Electric. Mayo badał tam, jakposługiwanie się bądź manipulowanie materiałem ludzkim zaangażowanym w procespracy wpływa na wydajność różnych urządzeń. Mayo wybrał robotniceniewykwalifikowane, wprowadził przerwy w pracy i inne zachęty, a wydajnośćwzrosła. Następnie owe zachęty zniósł, ale wydajność rosła nadal. W końcu uznał- z przenikliwością wielkiego uczonego - że nie tylko przerwy czy udogodnieniawpłynęły na wzrost wydajności, na zmniejszenie się absencji, na bardziejprzyjazne, ludzkie stosunki wśród robotnic, ale zadziałał też całkiem innyczynnik: wśród robotnic pojawiło się zainteresowanie własną pracą. Do tego, corobiły, odniosły się z zainteresowaniem, dlatego że opowiedziano im oeksperymencie, którego same były częścią, o jego sensie; skutkiem tego po razpierwszy wykonywanie pracy czysto mechanicznej, powtarzalnej i nudnej stało sięinteresujące. Właśnie ten czynnik spowodował wzrost wydajności. Mayo potwierdziłdoświadczalnie zasadę, że niezależnie od zachęty pieniężnej bardzo ważne jestzainteresowanie pracą. Psycholodzy przemysłowi, którzy poszli śladem Mayo -Likert, McGregor, White i inni - dodali do jego spostrzeżeń nowe. Możenajbardziej radykalne wnioski wyciągnął McGregor, którego zdaniem na wzrostwydajności pracy mogło wpłynąć nie tylko usatysfakcjonowanie ego - tzn. dumy imiłości własnej - ale tak - że to, co w nowoczesnej psychologii nazywane jestczęsto za Kentem Goldsteinem "samorozwojem" albo "samorealizacją". Nie wolno namjednak zapomnieć, że za tymi wszystkimi badaniami kryły się pytania: "Jakmotywować ludzi, by osiągnąć lepszą produkcję?","Jak posłużyć się środkiem -materiałem ludzkim, by osiągnąć cel - wydajniejsze działanie maszyn?" albojeszcze inaczej za profesorem Mayo, który swej książce dał tytuł "Problem ludzkiw przemyśle". Mógł ją zatytułować "Przemysłowe problemy człowieka", ale tego niezrobił. W każdym razie pytanie podstawowe brzmi: "Kto lub co jest celem, a ktolub co środkiem?" W psychologii przemysłowej wydaje się, że celem jest wydajnośćpracy. Wobec tego rozwój człowieka bądź to, co dla człowieka dobre, jestśrodkiem do celu. W gruncie rzeczy wielu psychologów przemysłowych chybazakłada, że istnieje coś w rodzaju przedustanowionej harmonii między interesamiczłowieka i przemysłu, że to co dobre dla człowieka dobre jest dla przemysłu.Sądzę, że w pewnej mierze to prawda, ale powinniśmy zapytać samych siebie: "Ajeżeli to nieprawda?" Jakie jest nasze stanowisko wobec zastanawiającego zdaniaz Biblii: "Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, aswoją duszę utracić?" I dalej: "Bo cóż może dać człowiek w zamian za swą duszę?"Odpowiedź oczywiście brzmi: "Dusza nie ma wartości wymiennej". Mimo cennychosiągnięć psychologii przemysłowej mam wrażenie, że wprowadziła do zagadnieniazamęt. Zakładając, że istnieje przedustanowiona harmonia interesów produkcji inajlepiej rozumianych interesów człowieka, odwraca ona uwagę od zasadniczegopytania: "Na czym nam naprawdę zależy?" Czy przede wszystkim zależy nam naczłowieku, czy na produkcji, maszynach lub organizacji? Przyjrzyjmy się uczciwietemu kłopotliwemu przeciwstawieniu. Nasza kultura opiera się na tradycjijudeochrześcijańskiej. Wychowaliśmy się, wierząc w Dziesięć Przykazań i ZłotąZasadę (chodzi o cytat z Nowego Testamentu "jak chcecie, żeby ludzie wamczynili, podobnie wy im czyńcie!" (Mt. 7. 12, Łk. 6. 31 - tłum.), jednakpraktyka naszego życia jest taka, że prawie każdy, kto by działał na podstawieDziesięciu Przykazań i Złotej Zasady, będzie skończony. Zwłaszcza w niektórychdziedzinach trudno połączyć wybitny sukces z przestrzeganiem tradycyjnychmoralnych kodeksów, chociaż zdarzają się wyjątki. Wierzymy w pewien zbiórwartości, a tymczasem postępujemy odwrotnie. Nie jestem kaznodzieją, alepsychologowi nie trudno dostrzec, że to nasze wewnętrzne rozdarcie skutkujeraczej katastrofalnie. Człowiek na owym "poziomie rozdarcia", który szanujeokreślony zbiór wartości, a postępuje w myśl wartości przeciwstawnych, wznacznej mierze cierpi z powodu poczucia winy, co odbiera mu energię, nastrajago defensywnie, a bardzo często przymusza do porzucenia własnego poczucia winyna innych, itd.; wobec tego decydujące znaczenie ma ujawnienie przeżywanegoprzez nas konfliktu. Czego przestrzegamy: czy słów Mateusza, czy zasady, żecelem wszelkich naszych wysiłków jest wzrost i wydajność naszej ekonomicznejmaszynerii? Należy tu jeszcze przed czymś ostrzec w badaniach psychologiiprzemysłowej. Cechuje je nastawienie bahawiorystyczne, podobnie jak przeważającączęść psychologii akademickiej, tymczasem dla moich badań układem odniesieniajest psychologia głębi, która charakteryzuje się - przeciwnie - nastawieniemdynamicznym. Spróbuję później wyjaśnić, dlaczego to rozróżnienie jest niezwykle

Strona 30

Page 31: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyważne zwłaszcza przy zastosowaniu metod psychologicznych w zarządzaniu iplanowaniu. Drugi - bardziej istotny punkt, w którym stykają się psychologia inauki o zarządzaniu, znajdziemy między analityczną psychologią społeczną akoncepcjami filozofii zarządzania, zwłaszcza sformułowanymi w pracach Ozbekhanai Churchmana. Jasno i wyraźnie postawili oni pytania: "W jakim celu planujemy?Na czym polega wartość naszych planów?" Przypomnieli nam, że zanim zaczniemymówić o strategii czy chociażby o taktyce planowania, musimy być świadomi norm iwartości leżących u jego podstaw. Z tymi pytaniami ściśle wiążą się inne,jeszcze bardziej zasadnicze: Co rozumiemy przez planowanie? Czy chodzi nam ourzeczywistnienie jakiegoś przedustanowionego planu w nakazany z góry sposób,czy też chodzi nam, używając słów Ozbekhana, o "stanowienie przyszłości"? Weźmyaktualny przykład - użycie komputerów do kojarzenia partnerów, którzy mają byćzgodnym małżeństwem. Czy znaleziona w takim trybie przyszła panna młoda powinnapowiedzieć "Planujemy nasz ślub na przyszły miesiąc?" Czy może "Plan przewidujenasz ślub na przyszły miesiąc?" Oczywiście uważam, że to pytanie dotyczy nietylko tej szczęsnej czy nieszczęsnej pary, ale całej idei planowania w naszymspołeczeństwie. Czy rzeczywiście planujemy, czy też plan przewiduje, żeplanujemy stosownie do jakichś reguł, których nie kwestionujemy i za które nieponosimy odpowiedzialności? Co za reguły planują nasze planowanie? Wydaje się,że jedna z zasad planowania wykształconych w naszym technologicznymspołeczeństwie brzmi: co wykonalne technicznie, należy wykonać 1. (*) (Tękoncepcję, do której Ozbekhan i ja doszliśmy oddzielnie, sformułował wcześniejLewis Mumford.) Ta reguła, oparta na wartościach technologicznych, oznacza, żejeśli potrafimy odbyć podróż na Księżyc, to bez zbędnych ceregieli powinniśmysię tam wybrać. A jeśli wiemy, jak skonstruować jeszcze bardziej niszczycielskiebronie, to - podobnie - powinniśmy je zrobić. Z takiego punktu widzeniazjawiskiem kształtującym wszelkie wartości staje się wykonalność techniczna.Jeżeli normą staje się zaś przekonanie, że należy robić to co wykonalnetechnicznie, to znaczy, że abdykowały normy religijne i etyczne. Wszystkimnaszym tradycyjnym normom duchowym przyświecała myśl, że należy robić to co dlaczłowieka dobre, to co dla niego właściwe, co piękne, co przyczynia się dowzbogacania człowieka i jego wrażliwości. Jeżeli zaakceptujemy system norm,który powiada, że powinniśmy robić wszystko, do czego jesteśmy techniczniezdolni, to znaczy, że zerwaliśmy z naszym tradycyjnym systemem wartości, chociażwciąż możemy, rzecz jasna, głośno zapewniać o przywiązaniu do niego. Oczywiście,technologiczne założenie "jeżeli można, to trzeba" nie jest normą sformułowanąotwarcie i nie uważamy jej za zasadę ze sfery wartości. Jednak to ona nadajekierunek naszemu działaniu, chociaż w sferze świadomości trzymamy się tradycjijudeo - chrześcijańskiej i jej reguł. Czy wobec tego czeka nas nieuchronnakolizja norm humanizmu z przykazaniami postępu technicznego? Na szczęścieistnieje trzecia możliwość - system wartości nie oparty na objawieniu, ale nanaszej wiedzy o naturze człowieka. U podstaw tego systemu leży przekonanie, żemożna określić, co dla człowieka jest dobre, a co złe wtedy, kiedy uda nam sięzrozumieć jego naturę. W tym wypadku "dobre" czy "złe" nie oznacza, że chodzi ocoś czego człowiek pragnie albo nie pragnie, ani też nie oznacza czegoś dobregolub złego w odniesieniu do materialnego dobrobytu; oznacza natomiast coś, coprzyczynia się do wzrostu człowieka pełnego, do wzrostu jego wszelkich zdolnościi możliwości; oznacza coś sprzyjającego osiąganiu pełnej dojrzałościczłowieczej. W ten sposób - nie uciekając się do objawienia - można ustanowićnormy obiektywnie uprawnione i okażą się one w gruncie rzeczy tożsame z normamiwspólnymi dla wielkich religii humanistycznych: taoizmu, buddyzmu, mozaizmu,chrześcijaństwa i islamu 2. (*) (Tego rodzaju system etyki humanistycznejpróbowałem nakreślić w pracy: "Man for Himself", Holt, Rinehardt and Winston,Nowy Jork 1947.) Chociaż nie miejsce tu, by wykazać, że możliwe jest istnienietakich norm, uważam za celowe dodanie kilku objaśnień, które mogą być ogniwemspinającym koncepcje używane w analizie systemowej z koncepcjami psychoanalizy.Człowiek jest systemem - cielesnym czy komórkowym - tak jak systememekologicznym lub politycznym jest społeczeństwo bądź organizacja. Przyanalizowaniu systemu "człowiek" przyjmujemy, że mamy do czynienia z systememsił, a nie z mechaniczną strukturą reagujących ze sobą cząstek. System"człowiek", jak każdy, wykazuje wielką spójność wewnętrzną i wielką odporność nazmianę; co więcej - zmiana jakiegoś elementu, która przypuszczalnie jest"sprawczynią" pojawienia się innego elementu, niepożądanego, nie powoduje zmianysystemu jako całości. Trudności w zrozumieniu systemu "człowiek" należy szukać wdwóch obszarach. Po pierwsze, natkniemy się na nie w punkcie, w którym koncepcjasystemu zderza się z myśleniem zdroworozsądkowym. Owa koncepcja wymaga myśleniaw kategoriach procesu i porzucenia staroświeckiego modelu rozumowaniaprzyczynowo - skutkowego. Inna zaś trudność polega na tym, że większość ludziniechętnie godzi się z myślą o istnieniu sił ukrytych za postępowaniem jawnym.

Strona 31

Page 32: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyPrzytoczę bardzo prosty przykład. Jeżeli zobaczymy krzyczącego człowieka, ozaczerwienionej twarzy, i powiemy: "jest rozgniewany", to będzie stwierdzenieprawdziwe. Jeżeli w system tego człowieka wnikniemy jednak głębiej, możepowiemy: "jest przestraszony", a jeżeli ten system zbadamy jeszcze głębiej, możedojdziemy do wniosku: "ten człowiek czuje się bezradny". I cóż poprawne sąwszystkie trzy stwierdzenia. Jednak w istotę sprawy wnikają w różnym stopniu itylko stwierdzenie: "ten człowiek czuje się bezsilny" zbliża nas do faktówzasadniczych, które są przedmiotem mojego zainteresowania; bo póki widzę w tymczłowieku kogoś rozgniewanego, póty widzę jedynie powierzchnię zjawiska. Siły,które nas motywują, często pozostają nie uświadomione. Wyobraźmy sobie np.człowieka w okienku na poczcie. Właśnie wybiła szósta; czeka jeszcze trzechklientów, a urzędnik okienko zatrzaskuje. Dobry obserwator może zobaczy natwarzy urzędnika błysk satysfakcji z tego powodu, że trzej ludzie muszą odejść zniczym, bez znaczków. Urzędnik nie jest tego świadomy, ale ten akurat incydentmoże dla obserwatora być wskazówką,że w całkiem odmiennej sytuacji, na przykładrządów terroru, ów urzędnik mógłby być sadystycznym oprawcą. Skłonność dosadyzmu może się ujawnić w warunkach, które pozwalają wyrażać ją całkiemotwarcie i wówczas może się ona nawet wzmocnić. Tu znów możemy dostrzec, żejakaś siła - powiedzmy pragnienie sadystyczne ledwie dostrzegalne w działaniuczy w świadomości - może w pewnych warunkach stać się siłą przemożną systemu,którym jest konkretny człowiek. W tej analizie systemu "człowiek" kolejnyelement jest względnie przewidywalny. Może byłoby lepiej mówić o "charakterze"człowieka zamiast o "systemie", bo z tym co uważamy za "charakter", jesteśmyoswojeni. W każdym razie nawet ludzi, którzy nie są zawodowymi psychologami,doświadczenie nauczyło, że nie należy utożsamiać charakteru człowieka zzachowaniem, które ów człowiek demonstruje, a zwłaszcza z tym, co ów człowiek osobie myśli. Jeżeli oceniamy ludzi naprawdę, to nie oceniamy ich na podstawietego, co robią w danej chwili, ale oceniamy pewne siły, które wyczuwamy, i które- jak sądzimy - mogą się wysunąć na czoło później i w pewnych warunkach.Oczywiście, nawet przy najpełniejszej wiedzy nie da się przewidzieć przyszłegozachowania jakiejś osoby z całą pewnością; w grę wchodzi tylkoprawdopodobieństwo. Możemy jednak trafniej przewidywać przyszłe zachowania masludzkich, gdy znamy wspólną dla całej ludzkiej grupy strukturę charakteru. Wartotu wspomnieć, że w 1932 roku byliśmy bardzo ciekawi, jak zareagują robotnicy ipracownicy na Hitlera, jeżeli - i kiedy - dojdzie on do władzy. Na ile znało sięopinie, wyglądało, że byli niemal w stu procentach przeciwni nazizmowi. Mybyliśmy jednak przekonani, że ich zachowanie będzie zależeć od tego, jak wstrukturze ich charakteru układa się stosunek sił autorytarnych doantyautorytarnych, jakie panuje tam napięcie, słowem: czy kiedy Hitler zwycięży,będą przeciw niemu walczyć, czy staną się nazistami, czy też może spróbująprzetrwać, nie stając się ani żarliwymi przeciwnikami, ani żarliwymizwolennikami Hitlera? Analizując strukturę charakteru tej grupy byliśmy w stanieprzewidzieć z grubsza procent jednostek, które wybiorą jedną z owych trzechmożliwości; wkrótce prognozę brutalnie potwierdziły fakty. Otóż moja główna tezabrzmi tak: analiza systemu "człowiek" musi być integralną częścią analizysystemu "przedsiębiorstwo" lub systemu "społeczeństwo". Innymi słowami: nauka oczłowieku musi się stać jedną z nauk o zarządzaniu. Jeżeli nawet nie porozumiemysię co do tego, że mając wiedzę o człowieku można zbudować wartości obiektywnieuprawnione, to pozostaje jednak faktem, że najzwyczajniej nie będziemywiedzieli, czym jest nasze planowanie, gdy nie zrozumiemy systemu "człowiek" inie zintegrujemy go z systemem społecznym i organizacyjnym. W przeciwnym raziebędziemy będziemy zajmować się analizą systemu społecznego bez rozpatrywaniajego najważniejszych podsystemów. Kiedy zrozumiemy system "człowiek", wtedytrudne zagadnienie określenia uniwersalnych, obiektywnie uprawnionych wartościmoże nieco straci na znaczeniu. Jeżeli nawet nie będziemy się mogli porozumiećco do prawomocności systemu etyki racjonalnej, to możemy wypracować wspólnąodpowiedź na pytanie: "Co dany system zarządzania robi dla człowieka?" Będącświadomymi następstw naszego planowania dla człowieka, z ich punktu widzeniazdecydujemy, czy wolimy taki cel planowania czy inny, tę metodę zarządzania, czytamtą. A owe następstwa - i to jest ważne - będzie można rozpoznać tylko wwyniku zbadania systemu "człowiek" w tym systemie społecznym, w obrębie któregoplanujemy. Bez wiedzy o człowieku będziemy zdolni wyobrazić sobie takierezultaty, które usprawiedliwiają nasze ulubione metody planowania, ale któreokażą się fikcją. Ponadto jest ważne, byśmy się nie ograniczali do pytania: "Jakdany sposób planowania czy zarządzania wpłynie na ludzkie zachowanie w ciągusiedmiu czy ośmiu godzin pracy?" Wyobraźmy sobie taki przykład: robotnika, ówtypowy "niebieski kołnierzyk", zatrudnionego przy jakiejś powtarzalnej pracy.Jest znudzony, zniechęcony, zły. Rzeczywiście, praca nie sprawia muprzyjemności, ale przykrość pracy równoważy mu konsumpcja, której może się

Strona 32

Page 33: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyoddawać przez resztę dnia, kiedy jest już zmęczony, bądź w weekend. Jednakkonsumpcja ma dość irytujące granice. Ów robotnik żyje w świecie, w którymreklamuje się znacznie więcej niż może skonsumować "niebieski kołnierzyk". Mimoznakomitego poziomu życia - w porównaniu z robotnikami reszty świata - jest on wswej konsumpcji raczej ograniczany. Słyszymy, że żali się na podatki, naMurzynów osiedlających się w pobliżu, bądź obawia się utraty pracy. Jaki skutekwywrze jego ukryta niechęć i ukryty gniew na stosunki z żoną i dziećmi? Jakwpłyną na niego jako obywatela? Czy przypadkiem nie wciągną go w sytuację, wktórej stanie się łatwym łupem demagoga odwołującego się do jego urazów, a ówdemagog wykorzysta je do celów nie mających nic wspólnego z interesami"niebieskiego kołnierzyka"? Próbuję tu powiedzieć, że tworząc w systemie pewneefekty, którymi - zdawałoby się - zawiaduje się z powodzeniem, możnajednocześnie stworzyć defekty w systemie "człowiek", zarówno indywidualne, jak ispołeczne, które przeważą nad korzyściami odnoszonymi przez przedsiębiorstwo, iktóre płaci całe społeczeństwo - materialnie i moralnie. Tylko rozumne ianalityczne podejście do struktury człowieka może wykazać, jakie naprawdę będąpełne efekty danego rodzaju planowania czy zarządzania. Do koncepcji normuprawnionych obiektywnie można w końcu dojść w sposób, który ludziom zajmującymsię systemami nie wyda się obcy. Jeżeli ktoś zapyta: "Na czym poleganajpełniejsze funkcjonowanie systemu "człowiek"? można odpowiedzieć: "Chodzi opełny rozwój wszystkich jego zdolności, o minimalne tarcie oraz minimalne stratyenergii zarówno w samym człowieku, między człowiekiem a jego środowiskiem".Jeden lub dwa przykłady mogą dobitniej wykazać, o co chodzi w tej ogólnejregule. Człowiek odczuwa potrzebę bycia blisko innych. Owa bliskość możeprzybierać rozliczne formy: na przykład może to być bliskość osoby uległej iosoby, od której jest ona zależna. W tym wypadku ceną za bliskość będzie brakniezależności czy skłonności buntowniczych - często zresztą nieświadomych -wobec kogoś, od kogo się zależy, pominięcie osądu tego kogoś. Taka bliskość,oparta na podporządkowaniu, hamuje pełny rozwój jednostki i powoduje w niejsamej głębokie tarcia, zwłaszcza na tle konfliktu między podległością a buntem.Istnieje tylko jedna forma bliskości, która nie hamuje rozwoju, nie powoduje anitarć ani marnotrawstwa energii, a jest nią dojrzała miłość; odnoszę się tutaj docałkowitej i najgłębszej zażyłości między dwiema osobami, z których każdazachowuje pełną niezależność i w pewnym sensie odrębność. Miłość konstytutywnienie jest konfliktowa i nie prowadzi do trwonienia energii, gdyż łączy dwienajgłębsze potrzeby ludzkie: bliskości i niezależności. Innym przykładem niechbędzie należyta równowaga sił intelektualnych i emocjonalnych lub zasadybezwarunkowego, wszechwybaczającego miłosierdzia i zasady odpowiedzialności zastrukturę. Przykładów można przedstawić znacznie więcej i potwierdzą onenastępujący fakt: system "człowiek" charakteryzuje się najgłębiej tym, że pewnerozwiązania skłaniają go do funkcjonowania optymalnego, a inne do marnotrawczejdysfunkcji. Oczywiście, ta ostatnia sytuacja jest najlepiej widoczna w patologiinerwic i psychoz; nie wolno jednak zapominać o "patologii normalności", ouszkodzeniach wynikających ze stereotypów kulturowych, które są wprawdzieprzejawem wadliwego funkcjonowania systemu, ale nie uważa się ich zapatologiczne, gdyż są udziałem wielu członków społeczeństwa, a nawet jegowiększości. Przy naszej dzisiejszej wiedzy o systemie "człowiek" z całąpewnością potrafilibyśmy zaprojektować model struktury charakteru, który bysprzyjał najpełniejszemu funkcjonowaniu i możliwie najmniejszemu marnotrawieniuenergii. Taki model pozwoliłby sformułować wartości obiektywnie uprawnione. Wgruncie rzeczy i Arystoteles, i Spinoza nakreślili już takie modele, aczkolwiekposługując się innymi kategoriami niż te, które tu proponuję. Freud, chociaż niezajmował się bezpośrednio problemem wartości, to jednak pośrednio ustalił pewnewartości, które mogłyby okazać się najbardziej korzystne dla najpełniejszegoludzkiego funkcjonowania. Zintegrowane planowanie wymaga więc zintegrowaniasystemu "człowiek" z systemem "przedsiębiorstwo - rząd - społeczeństwo".Niewykluczone, że ktoś natrafi na coś korzystnego ekonomicznie, a szkodliwego wsensie ludzkim, wobec tego również społecznym; i wówczas musimy być przygotowanido wyboru między naszymi prawdziwymi celami: albo maksymalny rozwój człowieka,albo maksymalny wzrost produkcji i konsumpcji. Takich wyborów możemy dokonywaćtylko pod warunkiem, że przestaniemy wierzyć w istnienie jakiejśprzedustanowionej harmonii między jednym i drugim, bądź to - używająctradycyjnego języka religijnego - że interesy Boga są takie same, jak cesarza.Prawdę mówiąc, istnieje niemało dowodów wykazujących, że w Stanach Zjednoczonychi w całym uprzemysłowionym świecie - do którego, jak sądzę, zalicza się takżeZwiązek Radziecki - przeżywamy poważny kryzys, który jest kryzysem nie tylekategorii ekonomicznych, ile ludzkich. Patrzymy na wzrost przemocy, znudzenia,lęku, izolacji i nie wydaje się, by nasza rosnąca konsumpcja mogła zaspokoićludzkie pragnienie zajmowania się czymś więcej niż własną reprodukcją i

Strona 33

Page 34: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizysatysfakcją materialną. Czy z tego kryzysu ludzkiego, kryzysu humanizmu,istnieje wyjście? Może byłoby lepiej zapytać, czy chcemy uszkadzać system"człowiek", by mieć wydajny system zarządzania i ekonomii produkcji? a także:czy chcemy fabrykować chorych ludzi, by cieszyć się zdrową ekonomią? Nie mamnajmniejszej wątpliwości, że można zbudować społeczeństwo przemysłowe skupionewokół pełnego rozwoju człowieka, a nie maksymalnej produkcji i konsumpcji.Musiałoby to jednak oznaczać radykalną zmianę naszej struktury społecznej,naszych nadrzędnych celów, naszych priorytetów produkcyjnych i naszych metodzarządzania. Czy będziemy zdolni dokonać tych zmian, a tym samym, czy potrafimyuniknąć niebezpieczeństwa dezintegracji - to sprawa wysoce niepewna. Istniejejednak kilka czynników, które wzbudzają nadzieję. Po pierwsze - mamy środkimaterialne i technikę, wiedzę teoretyczną i samowiedzę, które wystarczają dozhumanizowania społeczeństwa przemysłowego. Po drugie - żądanie takiejhumanizacji narasta nie tylko wśród tzw. hippisów, lecz również wśród tychAmerykanów, którzy nie zapomnieli o tradycji humanistycznej, zachowali żywesumienie i wrażliwość, są coraz bardziej świadomi, że nasz styl życia prowadzido bolesnego znużenia. Wierzę, że uświadomienie sobie konsekwencji, ku którymzmierza nasz typ społecznego zorganizowania i nasze nic nie warte planowanie,może okazać się czynnikiem decydującym o przetrwaniu naszej cywilizacji. V.Kompleks Edypa: Interpretacje przypadku małego Hansa W roku 1905 Freud wydał"Trzy szkice o teorii seksualności". Dane, których dostarczyła mu praktykaanalityczna wśród dorosłych, obudziły w nim właściwą uczonemu potrzebę:postanowił zweryfikować własne obserwacje, zapoznając się z materiałamizaczerpniętymi wprost z życia dziecka. Rezultat tych zainteresowań to wydana wcztery lata później "Analiza fobii pięciolatka", praca obfitująca w płodnekoncepcje, która - jak sądził Freud - udowodniła patogenną rolę kompleksu Edypa.Freud wyobrażał sobie, że Hans już "rzeczywiście jest małym Edypem" 1. (*)(Sigmund Freud, "Analysis of a Phobiain Five - Years Old Boy" (19O9), w:Standard Edition of the Complete Psychological Works of Sigmund Freud red. J.Strachey, t. X, The Hogarth Press, Londyn 1955.) (*) Leżąc z matką w łóżku ichodząc z nią do łazienki, chłopiec odczuwał wielką przyjemność. A z drugiejstrony widział w ojcu rywala. Najpierw w Gmunden chciał, żeby ojciec sobiepojechał, a później w Wiedniu "życzenie przybrało inną formę, żeby ojciec nieżył" 2. (*) (Ibid., s. 112.) Bijący z tego morderczego, skierowanego przeciwojcu, życzenia lęk - który wobec tego można było uznać za normalnie umotywowany- był główną przeszkodą w analizie, póki podczas rozmowy w moim gabinecie niezostał usunięty" 3. (*) (Ibid.) Zdaniem Freuda, fobie Hansa wynikające zdyktowanego przez libido, kazirodczego pożądania matki, zaostrzonego jeszcze naskutek narodzin siostry, co sprawiło, że Hans odczuł ubytek matczynych względówi z rodzicielskiej sypialni trafił na wygnanie. Należy do tego dodać nienawiśćdo ojca jako rywala, następnie lęk przed kastratorskim, ojcowskim odwetem, awreszcie tęsknotę małego Hansa, by wciąż zasługiwać na czułość i uczucie. Hanspragnie śmierci ojca, a także boi się panicznie, że ojciec go wykastruje;przerażenie Hansa objawia się symbolicznie, jako lęk przed pokąsaniem przezkonia. Zatem w lęku, którego chłopiec doświadczał na widok padłych koni, wyrażasię życzenie śmierci ojca. A w usilnym staraniu unikania widoku koni przejawiasię fobia chłopca, będąca ucieczką przed oboma lękami. Choć wywód Freuda wydajesię logiczny i słuszny, i wsparty jest bogactwem Freudowskich klinicznychmateriałów, jednak nasuwają się pytania i wątpliwości. Pytanie pierwsze: czyrzeczywiście rodzice Hansa odnosili się do dziecka aż tak pozytywnie, jaktwierdzi Freud? "Jego rodzice zaliczali się do moich najbliższych zwolenników; ioboje zgodnie uznali, że wychowując pierwsze dziecko, nie będą stosować przymusuponad to, co absolutnie niezbędne dla grzecznego zachowania dziecka. A w miaręjak wyrastało na wesołego, dobrodusznego, żywego chłopczyka, eksperyment -polegający na tym, by pozwolić dziecku dorastać i wyrażać własne ja bezzastraszania go - potoczył się bez przeszkód" 4. (*) (Ibid., s. 6.) Freud dalejdodaje: "Weźmy pod uwagę to wychowanie, w którym rodzice w sposób zasadniczyunikali naszych wychowawczych grzechów powszednich 5. (*) (Ibid., s. 103.)Niewątpliwie rodzice stanowczo i od początku uznali, że nie wolno go ośmieszać,ani tyranizować" 6. (*) (Ibid., s. 117.) Czy jest jednak prawdą, że rodzicemałego Hansa stosowali minimalny tylko przymus i uniknęli "naszych wychowawczychgrzechów powszednich"? Freud myśliciel rzetelny i nigdy nie zniekształcającydanych, przedstawił materiały wystarczające, by można było uznać, że postawęrodziców ocenił nietrafnie. 1. Metody wychowawcze rodziców wcale nie były wolneod gróźb. Matka jawnie straszyła chłopca kastracją. "Jeżeli będziesz to robił(dotykał członka), poślę cię do A., żeby ci uciął siusiaka (...)" 7. (*) (Ibid.,s. 7.) Groziła również porzuceniem. Hans: "Mamusia mi powiedziała, że nie wróci"8. (*) (Ibid., s. 8.) 2. Do rodzicielskich metod wychowawczych należały równieżkłamstwa. Trzeba tu dodać, że okłamywanie dziecka w żadnym wypadku nie jest

Strona 34

Page 35: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyaktem tak niewinnym, jak wydaje się większości rodziców. Po pierwsze, kłamstwojest - w delikatnej formie - zabawą na koszt dziecka, zwłaszcza gdy dziecko możeto wyczuć, lecz nie może się upewnić, że słyszy od dorosłych nieprawdę. Podrugie okłamywanie dziecka to jeszcze jeden sposób używania siły; dziecko niemoże znać prawdy, musi polegać na szczerości rodziców; nie jest też w stanieobronić się przed nieprawdą. Freud sam powiedział "Dla dziecka rodzice sąpierwszym i jedynym autorytetem, są źródłem wszelkiej wiary" 9. (*) (SigmundFreud, Family Romances (1909), w: Collected Papers, t. V, The Hogarth Press,Londyn 1950, s. 74.) Naszym zdaniem Hans nie jest tak naiwny, jak sądzi jegomatka. Czy chłopiec naprawdę wierzy w to, że bocian przynosi dzieci? 10 (*)(Sigmund Freud, "Analysis of a Phobia in Five - Years Old Boy", op. cit. s. 10.)Freud zapewnia: "to była parodia, to była zemsta Hansa na ojcu. Znaczyło totyle: "Jeżeli rzeczywiście liczysz na to, że uwierzę w to, że w październikubocian przyniósł Hannę - a jeszcze latem, kiedy jechaliśmy do Gmunden, widziałemjaki matka miała wielki brzuch - to ja liczę na to, że ty uwierzysz w mojekłamstwa" 11. (*) (Ibid., s. 70 - 71.) Prawdopodobnie ten sam mechanizm działawobec innego kłamstwa. Matka mówi Hansowi, że również i ona ma penisa, a ojciecto potwierdza. Są powody, by wątpić, że Hans dał się przekonać do końca. Kiedymówi, że penis matki jest równie wielki jak koński, to sądzimy, że na półświadomie Hans z niej kpi. Nie będziemy mnożyć przykładów dotyczącychrodzicielskich metod wychowania. Wolimy tu postawić pytanie: jak Freud mógłuznać, że ci ludzie ustrzegli się zwykłych błędów, skoro w rzeczywistościpraktykowali te same metody, związane z karaniem i tyranizowaniem, które stosująniemal wszyscy rodzice (łagodniej i w zawoalowany sposób w obrębie klas średnieji wyższej; bardziej surowo i otwarcie w obrębie niższej)? Prawdę mówiąc, jedynedostępne wyjaśnienie możemy wiązać z pewnym "zaćmieniem" Freuda. Postawą Freudawobec społeczeństwa mieszczańskiego był krytycyzm liberalny, a nie radykalny 12.(*) (Stosunek do społeczeństwa mieszczańskiego można wyraźnie dostrzec w sądachFreuda wyrażanych podczas I wojny światowej. Por. E. Fromm, "Sigmund Freud'sMission", World Perspectives, Nowy Jork. Harper & Row, 1959.) (*) Surowość metodwychowawczych Freud chciał redukować i łagodzić, nie posunął się jednak takdaleko, żeby skrytykować fundament społeczeństwa mieszczańskiego: zasadę gróźb isiły. Prawdopodobnie ta właśnie postawa sprawiła, że zmodyfikował swą pierwotnąteorię dziecięcych urazów. Doszedł w końcu do wniosku, że owe urazy nie mająpodstaw faktycznych i są raczej przejawem dziecięcych fantazji - kazirodczych iagresywnych. Naszym zdaniem akcent położony na kazirodcze pragnienia dzieckajest do pewnego stopnia obroną rodziców, rozgrzeszanych w ten sposób z własnychkazirodczych fantazji i postępków, o których wiemy, że się zdarzają. (Wkrótceprzekonamy się,że w wypadku Hansa matka grała rolę aktywnej uwodzicielki).Wróciwszy do materiału klinicznego stajemy teraz przed pytaniem o sens objawówwystępujących u Hansa. Niewątpliwie malec bał się kastracji. Ale ten lęk niewynikał z "bardzo delikatnych aluzji", jak twierdzi Freud. Przeciwnie, chodzi tuo otwarte, dosadne groźby. Skąd one padają? To nie ojciec je rzuca, a raczejmatka. Musimy więc wyciągnąć wniosek, że źródła obaw przed kastracją należyszukać nie u ojca Hansa, lecz u matki. Matka nie tylko straszy Hansa kastracją,ale również zapowiada, że go porzuci. Lęk malca przed matką widzimy w innymjeszcze objawie. "Boję się, że wpadnę do tej wielkiej wanny". Ojciec: "Ale mamacię w niej kąpie. Boisz się, że upuści cię do wody?" Hans: "Boję się, że upuścii że mi tam głowa wpadnie" 13 (*) (Sigmund Freud, "Analysis of a Phobia Five -Years Old Boy", op. cit. s. 67.) Nie może być wątpliwości, że rzeczywiste obawyHansa budzi nie ojciec, lecz matka. Podobnie sen o hydrauliku ani nie dowodzi,że lęk przed kastracją odnosi się do ojca, ani nawet nie wyraża tego lęku. Jestco najmniej prawdopodobne, że sen wyraża pragnienie Hansa posiadania członkarównie dużego jak ojcowski i wymienia swego małego członka na większy. Inaczejmówiąc, ten sen wyraża raczej pragnienie bycia dorosłym niż lęk przed kastracją.Ramy tego referatu nie pozwalają mi rozważyć, czy koncepcja Freuda - że dzieckoprzede wszystkim boi się ojca - odzwierciedla inne jeszcze Freudowskie"zaćmienie" wynikające ze skrajnie patriarchalnej postawy. Freud nie umiałbyprzyjąć założenia, że główną przyczyną lęku może być kobieta. Tymczasemobserwacje kliniczne aż nadto potwierdzają, że najintensywniejsze i patogennelęki wiążą się z osobą matki; w porównaniu z nimi strach wzbudzany przez ojcaznaczy stosunkowo niewiele 14. (*) (Por. J. Silva Garcia, "Man's Fear of Woman",- "Rewista de Psicoanalisis, Psiquiatria y Psicologia", Frondo de CultureEconomica, t. I. 2.) (*) Zamiast lęku przed ojcem odkrywamy tu coś odwrotnego.Wygląda na to, że Hans potrzebuje ojca jako obrony przed zagrażającą mu matką, ado sukcesu terapii przyczyniły się nie tyle interpretacje, co obrończa rola ojcaoraz "super - ojca", czyli samego profesora Freuda. W klasycznym ujęciu podstawąkompleksu Edypa jest kazirodcze pożądanie, które dziecko żywi wobec matki. Freudte pragnienia uważał za "endogenne", nie zaś za wynik uwiedzenia przez matkę.

Strona 35

Page 36: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyNie wątpimy, że pięcio - czy sześcioletnie dziecko ma zainteresowania orazpragnienia seksualne i bardzo często ich obiektem jest matka. Niemniej pytamy -czy te pragnienia seksualne są tak intensywne i wyłączne jak sądził Freud,zwłaszcza czy są tak spontaniczne bez czynnego uwodzicielstwa matki? Szukającodpowiedzi na powyższe pytania, znajdziemy pewien ważny dowód w materialeklinicznym przedstawionym przez Freuda. Co do matczynego uwodzicielstwa, to nieda się ukryć, że matka lubiła mieć Hansa w łóżku i brać go ze sobą do łazienki.Mimo tego uwodzicielskiego zachowania, matka nie była jednak jedynym obiektem,który pociągał seksualnie Hansa. Chłopiec bardzo chce sypiać z Mariedl i przyjakiejś okazji mówi otwarcie, że woli jej towarzystwo niż matki. Hans wyraźnieczuje pociąg seksualny do matki, nie jest on jednak tak intensywny, aniskierowany wyłącznie do niej, by mógł się stać przyczyną tak ogromnej nienawiścido ojca, a w rezultacie tak wielkiego lęku. Nie chodzi o to, by pomniejszyćznaczenie synowskiej fiksacji na matce. Przeciwnie jesteśmy przekonani, że byłaona znacznie mocniejsza niż ta, która głównie lub wyłącznie opiera się napożądaniu seksualnym. Zazwyczaj zainteresowanie wyłącznie seksualne nie jestpodstawą prawdziwie trwałych związków seksualnych. Człowiek łatwo może zmieniaćobiekty zainteresowania seksualnego i sprawdza się to także w przypadku małychchłopców. Freud sugerował, że genitalną fiksację na matce poprzedzały związkipregenitalne. Dla dziecka pierwszym obiektem erotycznym jest pierś, którą matkaje karmi; początków miłości należy szukać w pobliżu zaspokojenia potrzebypokarmu (...). Ów pierwszy obiekt zostaje później dopełniony o osobę matki,która nie tylko karmi dziecko, ale troszczy się o nie i wobec tego wzbudza w niminne fizyczne doznania, przyjemne i nieprzyjemne. Za sprawą matczynej dbałości ociało dziecka staje się ona jego pierwszą uwodzicielką. Te dwa stosunki stanowiąo doniosłości roli matki; matka jest jedynym i nieporównywalnym, danymnieodwołalnie na całe życie pierwszym i najsilniej działającym obiektem miłości,a zarazem prototypem dla wszystkich późniejszych związków miłosnych dziecka, bezwzględu na jego płeć 15. (*) (Sigmund Freud, "An Outline of Psychoanalysis",(Abriss der Psychoanalyse) (1938), w: "Standard Edition", t. XXIII, The HogarthPress, Londyn 1964, s. 188.) (*) Więź emocjonalna między dzieckiem a matkąnaprawdę sięga głębiej, niż wynikałoby to z terminu fiksacja pregenitalna. Touczuciowa więź o wielkiej intensywności i głębi; więź, w której matka jestciepłem, pomocą, obroną; to więź, która oznacza po prostu życie; oznaczawszystko czego trzeba, żeby żyć i uniknąć udręki. Miłość matki jest miłościąbezwarunkową, która dostarcza silnej satysfakcji, nawet wzbudza euforię. JeżeliHans odczuwał zasadniczy lęk raczej przed matką niż przed ojcem, to jakwytłumaczymy fobię Hansa. Sądzimy, że na jego fobię złożyły się następująceelementy. Hans jest już przywiązany do matki, a przerażenie nią narasta w miaręrzucania gróźb kastracji i porzucenia go. Lęk Hansa pogłębia się na skutekpierwszego w życiu zetknięcia się ze śmiercią; przed wystąpieniem fobii małyHans był w Gmunden świadkiem pogrzebu. Później zobaczył padłego konia i uznał,że koń jest martwy. Pierwsze spotkanie ze śmiercią to w życiu dziecka wydarzeniebardzo poważne, a jeśli dziecko jest wrażliwe i cierpi na lęk przed kastracją,to takie spotkanie może być przyczyną dodatkowej udręki. Można wobec tegownioskować, że lęk przed koniem ma dwa źródła: (1) lęk przed matką, jako skutekgrożenia kastracją, oraz (2) lęk przed śmiercią. Dla uniknięcia obu lęków Hanswykształca w sobie fobię, która chroni go przed widokiem koni i przeżywaniemtych lęków. Jesteśmy skłonni przyjąć, z dużym prawdopodobieństwem, że lęk Hansaprzed pociągowymi końmi rozszerzył się na wozy, a przywiązanie i upodobaniezamiast w naturalny sposób skierować się (jak sądzi Freud) ku matce, przeniosłosię na ojca. Czy chodzi tu o intensywną, ale stłumioną agresywność i wrogość domatki, spowodowaną jej groźbami i "zdradą", jaką było urodzenie córki - jegorywalki - a także pragnieniem chłopca, aby uwolnić się od fiksacji na matce?Takiej możliwości nie da się wykluczyć, ale dostępny materiał nie pozwala jejudowodnić. Można jednak dostrzec fakt, który tę hipotezę wspiera. Ojciec Hansa,odwołując się do snu o wyprowadzanym ze stajni koniu, pyta syna: "-Wyprowadziłeś go ze stajni? Hans:- Wyprowadziłem, bo chciałem go zbić batem.Ojciec:- Kogo naprawdę chciałeś zbić? Mamę, Hannę czy mnie? Hans:- Mamę Ojciec:-Dlaczego? Hans:- Po prostu chciałem ją zbić. Ojciec:- A czy widziałeś, że ktośkiedyś bije mamę? Hans:- Nie widziałem, jak ktoś bije mamę, nigdy w życiu.Ojciec:- A jednak po prostu chciałeś ją zbić? Hans:- Trzepaczką. (Matka chłopcaczęsto groziła, że zbije go trzepaczką)" 16. (*) (Sigmund Freud, "Analysis of aPhobia in Five - Years Old Boy", op. cit. s. 80 - 81.) Ten dialog nasuwa myśl outożsamieniu konia z matką i o wrogości do niej. Freud rozważa możliwośćukrytego, sadystycznego pożądania matki 17, (*) (Ibid., s. 83.) ale sądzi, żeinnym elementem jest "skierowany przeciw ojcu, wyraźny impuls zemsty" 18. (*)(Ibid.) To ostatnie zdanie jest podstawą interpretacji dominującej wanalizowaniu przypadku Hansa. Czy jednak wrogość kieruje się tu przeciw ojcu,

Strona 36

Page 37: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyjak wnioskuje Freud? Czy wniosek opiera się na jakichś stwierdzeniach chłopca?Badając dowody, które Freud przedstawia na poparcie swej tezy, musimy byćświadomi, że sam podsuwał Hansowi sugestie, nie mając jeszcze dostatecznychmateriałów: "W końcu zapytałem go - pisze Freud - czy przez "czarne naokoło ust"rozumie wąsy; i wówczas uświadomił sobie, iż właśnie dlatego boi się ojca, że ażtak rozmiłowany jest w matce" 19. (*) (Ibid., s. 42.) Zważywszy autorytetprofesora jako "super - ojca", to ta sugestia musiała na dziecko wywrzeć wielkiwpływ. Powinniśmy zapytać: w jakim stopniu skojarzenia Hansa wiążą się z tąsugestią, a w jakim stopniu są spontaniczne? Wrażenie agresywności skierowanejprzeciw ojcu wyraźnie odzwierciedla następujący dialog: "Ojciec:- Wobec tegodlaczego zawsze płaczesz, kiedy mama mnie całuje? Bo jesteś zazdrosny. (Jeszczeraz zwróćmy uwagę na sugestie obecne w tej interpretacji). Hans: - Tak,zazdrosny. Ojciec: - Sam chciałbyś być tatusiem. Hans: - O tak. Ojciec: - A cobyś robił, gdybyś był tatusiem? Hans: - A tatuś Hansem? Co niedzielę zabierałbymcię do Linzu; nie, co dzień bym cię tam zabierał. Gdybym był tatusiem, zawszebyłbym taki dobry i miły. Ojciec: - Ale co byś robił z mamą? Hans: - Ją też bymzabrał do Linzu. Ojciec: - A co poza tym? Hans: - Nic. Ojciec: - No to dlaczegojesteś zazdrosny? Hans: - Nie wiem" 20. (*) (Ibid., s. 89.) A dalej czytamy:"Ojciec:- Często wchodziłeś do mamy do łóżka, w Gmunden? Hans: - Tak. Ojciec: -Myślałeś sobie wtedy, że jesteś tatusiem? Hans: - Tak. Ojciec: - A potempoczułeś, że się boisz tatusia? Hans: - To ty wszystko wiesz. Ja nic niewiedziałem. Ojciec: - Kiedy Fritzl się przewrócił, pomyślałeś: "Gdyby to taktatuś się przewrócił!" A kiedy pobodło cię jagnię, pomyślałeś: "Gdyby takpobodło tatusia!" Pamiętasz może pogrzeb w Gmunden? Hans: - Tak" 21. (*) (Ibid.,s. 90.) Czy ta rozmowa świadczy, że Hans czuje do ojca głęboką wrogość?Oczywiście, jeżeli ktoś jest przekonany, że w tej rozmowie wyraża się kompleksEdypa, to interpretacja okaże się poprawna; wydaje się, że słowa Hansa jąpotwierdzają. Jeżeli jednak ktoś zbada materiał bez takiego przeświadczenia, tomoże dojść do innych wniosków; tęsknota Hansa za zajęciem ojcowskiego miejscawcale nie musi wyrażać ani nienawiści, ani poważnego pragnienia śmierci ojca.Nie wolno nam zapominać, że jedno z najpowszedniejszych dziecięcych pragnień tobyć dorosłym, nie być już dłużej poddanym zwierzchniej władzy starszych iprzedmiotem żartów. To dlatego dziewczynki chcą się bawić lalkami, a chłopcywyobrażają sobie, że są dorośli. Inna uniwersalna skłonność, którą równieżtrzeba wziąć pod uwagę, to chęć doświadczenia w roli czynnego podmiotu tego,czego się doświadczyło w roli biernego przedmiotu. W pracy "Poza zasadąprzyjemności" Freud zajmuje się regułami związanymi z ogólną tendencjąprzekształcania tego, co bierne w to, co czynne: "Na początku znalazł się wsytuacji biernej, pod przygniatającym wpływem przeżyć; lecz dzięki powtarzaniujej jako gry, co nie należało do przyjemności, zaczął odgrywać rolę czynną.(...). Kiedy dziecko z okresu przeżywania biernego przechodzi w okres aktywnościwynikającej z zabawy, przekazuje nieprzyjemne doświadczenie jakiemuśtowarzyszowi zabawy, i w ten sposób mści się na osobie zastępczej" 22. (*)(Sigmund Freud, "Beyond the Pleasure Principle" (1920), w: Standard Edition", t.XVIII, The Hogarth Press, Londyn 1955, s. 16 - 17.) Doświadczenia klinicznewskazują - na co zwrócił uwagę Freud - że skłonność do przekształcania sytuacjibiernej w czynną jest potężną siłą, która wytwarza liczne pragnienia zarówno udziecka, jak i u osoby dorosłej. Nie trzeba wspierać hipotezy, że przyczyną lękuHansa, a pośrednio jego fobii, była jakaś ogromna nienawiść do ojca; wypowiedziHansa można zadowalająco wytłumaczyć chęcią bycia ojcem, czyli doświadczaniaczynnie tego, czego doświadczał biernie, a także umiarkowaną zazdrością o ojca.Należy też rozważyć inny czynnik. Jeżeli pięcioletni chłopiec mówi: "Tak, chcężeby mój ojciec umarł", to słowa te nie muszą wyrażać nienawiści. Raczej mogąwyrażać wyobrażenie czegoś, co w danym momencie może się wydawać przyjemne,wolne od tego wielkiego ciężaru towarzyszącego prawdziwej myśli o śmierci.Analiza osoby Hansa skłania do oceny, że nie za bardzo bał się ojca ani gonienawidził. Gdyby tak było, nigdy by tak otwarcie nie mówił do ojca i niereagowałby też pozytywnie na ojcowskie pytania. Jeżeli zbadamy związek międzyHansem a ojcem, nie zakładając zawczasu, że chodzi o kompleks Edypa, to możemywówczas wyraźnie dostrzec, że ich stosunki oparte są na przyjaźni i zaufaniu.Nasuwa się pytanie: jak można wytłumaczyć uleczenie fobii za pomocą częściowoniewłaściwych interpretacji? Proponujemy rozważyć, co następuje: 1. Błędnainterpretacja dotyczy części konfliktu zasadniczego, nawet gdyby chodziło tylkoo sprawy marginesowe i symboliczne. 2. Chociaż interpretacja nie byłaprawidłowa, to metoda szukania czegoś, co kryje się za zachowaniamizewnętrznymi, jest sama przez się pomocą. 3. Niewykluczone, że w pewnychwypadkach, takich jak ten, pewne znaczenie mają sugestie; oto profesor chcepomóc w wyjaśnieniu dręczących kogoś niedorzeczności. Zwłaszcza że ów profesorma taki prestiż i autorytet jak Freud i, co więcej, reaguje z wrażliwością i

Strona 37

Page 38: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyszacunkiem, jaki Freud okazał Hansowi w całej tej sprawie. 4. Jeżeli poprawnejest nasze przypuszczenie, że Hans przede wszystkim bał się matki, toprawdopodobnie najważniejszym czynnikiem było tu zaiteresowanie i wsparcie zestrony ojca i ze strony profesora, którzy ośmielili dziecko, dodali mu poczuciapewności, a odjęli obaw. 5. Na koniec, była to lekka fobia, spotykana u wieludzieci, która prawdopodobnie zniknęła by sama, bez leczenia, nie wymagając anizainteresowania, ani pomocy ojca. Podsumowując: wydaje się, że Freud pod wpływemstronniczego nastawienia, faworyzującego autorytet rodzicielski i męskąsupremację, jednostronnie zinterpretował materiał kliniczny i nie wziął poduwagę licznych danych przeczących jego interpretacji. VI. Współczesność imatriarchat W wieku dziewiętnastym i w pierwszej połowie dwudziestego stosunkowoniewiele uwagi poświęcono teoriom Bachofena dotyczącym prawa matki orazspołeczeństw matriarchalnych. Można to wystarczająco wytłumaczyć okolicznością,że w Europie i Ameryce system patriarchalny pozostał nietknięty aż do pierwszejwojny światowej, wobec czego właśnie koncepcja kobiety jako centrum strukturyspołecznej i religijnej wydawała się nie do pomyślenia, wręcz absurdalna. Z tegosamego względu zmiany społeczne i psychologiczne, które zaszły w ciągu ostatnichczterech dzisięcioleci, powinny spowodować nowe i żywe zainteresowanie sięzagadnieniem matriarchatu. Dopiero jednak teraz - jak się zdaje - zachodzą takiezmiany, które umożliwiają nową ocenę koncepcji pozostających w uśpieniu od ponadstu lat. Zanim jednak napiszę o tych zmianach, chciałbym czytelnikowi nieobeznanemu z pracami Bachofena i Morgana zwięźle przybliżyć ich stanowisko wobecreguł i wartości społeczeństwa matriarchalnego 1. (*) (Bardziej szczegółowerozważania o teorii matriarchatu i jej społecznej doniosłości zamieszczam wrozdziale 7. Innymi aspektami tego zagadnienia zajmę się w mojej książce"Zapomniany język" w rozdziale "Mit o Edypie" (PiW, Warszawa 1972) (*) Bachofenuważa, że matriarchatem rządzi reguła życia, jedności i pokoju. Kobieta przezto, że troszczy się o małe dziecko, wypromieniowuje miłość poza jej własne ja,ku innym ludzkim istotom, a całą wyobraźnię i wszelkie talenty skupia nachronieniu i upiększaniu egzystencji innej istoty. Zasada matriarchatu polega nauniwersalności, zasada systemu patriarchalnego na ograniczeniach. Ideapowszechnego braterstwa ludzi wyrasta z zasady macierzyństwa, znika jednak wrazz rozwojem społeczeństwa patriarchalnego. Matriarchat jest podstawą zasadpowszechnej wolności i równości, pokoju i wrażliwości na to co ludzkie. Dajerównież podstawę zasadom dopominającym się o materialny dostatek i szczęśliwośćdoczesną 2. (*) (Zobacz: J.J. Bachofen, "Myth, Religion, and Mother Right"; red.Joseph Campbell, Princeton University Press, Princeton - Nowy Jork 1968, s. 66 -121.) (*) L.H. Morgan - który zupełnie niezależnie doszedł do wniosku 3, (*)(Najpierw w formie propozycji w: "Systems of Consanguinity and Affinity" (1871),później bardziej zdecydowanie w: "Ancient Society" (1877) (*) że monarchicznysystem Indian amerykańskich, przypominający takie systemy w Azji, Afryce iAustralii, opierał się na zasadzie matriarchatu - twierdził stanowczo, że wyższeformy cywilizacji "będą powtórzeniem, już na wyższym poziomie, zasad wolności,równości i braterstwa, które charakteryzowały starożytnych gens". Nawet takrótka prezentacja reguł matriarchatu powinna wyjaśnić, dlaczego piszący tesłowa przywiązuje takie znaczenie do następujących zmian społeczno -psychologicznych 4: (*) (Niniejsze uwagi mają być tylko wprowadzeniem donastępnego rozdziału, który jest przekładem wcześniejszej pracy. Świadomie więcstaram się o zwięzłość i jedynie wymieniam zmiany tego rodzaju, odkładając nainną okazję analizę bardziej szczegółową.) (*) 1. Załamanie się systemupatriarchalno - autorytarnego, który już nie jest w stanie pełnić swych funkcji;nie może powstrzymać wielkich i niszczycielskich wojen, terrorystycznychdyktatur, takich przyszłych klęsk, jak wojna atomowo - bakteriologiczno -chemiczna, głód na wielkich obszarach świata kolonialnego, katastrofalnerezultaty rosnącego zatrucia gleby, powietrza i wody. 2. Rewolucjademokratyczna, która unicestwiła tradycyjne struktury autorytarne i zastąpiła jedemokratycznymi. W trakcie procesu demokratyzacji wyłoniło się zamożnespołeczeństwo technologiczne, które na ogół nie wymaga osobistego posłuszeństwa,a raczej funkcjonuje opierając się na pracy zespołowej i wymanipulowanejzgodzie. 3. Rewolucja kobiet - jeszcze nie dokończona - która już daleko zaszła,jeżeli chodzi o urzeczywistnienie oświeceniowych idei równości kobiet imężczyzn. Ta rewolucja zadała poważny cios patriarchalnej władzy zarówno wkrajach kapitalistycznych, jak i w kraju tak konserwatywnym jak ZwiązekRadziecki. 4. Rewolucja dzieci i młodzieży. W przeszłości dzieci mogły tylkowyrażać bunt w nieodpowiednim trybie: w grę wchodziły brak apetytu, zaparcia,płacz, moczenie, ogólny upór. Począwszy jednak od dziewiętnastego wieku znalazłyrzeczników (Pestalozziego, Freuda i innych), którzy z naciskiem zwracali uwagę,że dzieci mają własną wolę, namiętności i należy traktować je serio. Wdwudziestym wieku ta tendencja przybrała na sile i zyskała na samowiedzy, a jej

Strona 38

Page 39: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizynajbardziej wpływowym rzecznikiem został doktor Benjamin Spock. Jeżeli chodzi omłodych ludzi, tych dorastających i nieco starszych, to mówią oni dzisiajwłasnym i coraz pełniejszym głosem. Domagają się prawa do wysłuchania, dotraktowania serio, a co do ustalania zasad wpływających na ich życie, upominająsię o pozycję czynnego podmiotu, odrzucając bierność. Atakują patriarchalnespołeczeństwo z rozmachem, frontalnie, niekiedy wręcz złośliwie. 5. Wizjakonsumenckiego raju. Nasza kultura konsumpcyjna tworzy nową wizję. Jeżelibędziemy niezmiennie szli tropem postępu technicznego, to w końcu dojdziemy dopunktu, w którym będą zaspokajane wszelkie pragnienia, nawet dopiero copowstałe, a zaspokojenie nastąpi natychmiast i bez żadnego wysiłku. W tej wizjitechnika nabiera cech Wielkiej Matki, tyle że mechanicznej, a nie naturalnej,która niańczy swe dzieci i koi nie milknącą kołysankę (radia i telewizji). Wtrakcie tego procesu człowiek pod względem emocjonalnym staje się małymdzieckiem, cieszącym się poczuciem bezpieczeństwa, w nadziei, że matczyna pierśzawsze zapewni dostatek pokarmu, a decyzji jednostkowych nie trzeba jużpodejmować. Zamiast tego decyzjami zajmie się maszyneria technologiczna, a ichinterpretacją i wdrożeniem technokraci, nowi kapłani powstającej właśnie religiimatriarchalnej 5, (*) (Przypis na końcu rozdziału) w której rola boginiprzypadła Technice. 6. Pewne tendencje matriarchalne można również dostrzec wniektórych kręgach - mniej lub bardziej - radykalnej młodzieży. Nie tylkodlatego, że są stanowczo antyautorytarne, lecz również ze względu na przyjęciepostaw i wartości świata matriarchalnego, w takim rozumieniu jakie spotykamy uBachofena i Morgana. Idea grupowego seksu (czy to w obrębie klasy, szczególnie wkręgu wielkomiejskich przedmieść, czy w radykalnych komunach, ze wspólnotąseksualną) pozostaje w bliskim związku z Bachofenowskim opisem wczesnej,matriarchalnej fazy w dziejach rodzaju ludzkiego. Można również zapytać - czyskłonność do zacierania różnic płci w wyglądzie, ubiorze itd. również wiąże sięz tendencją do likwidowania tradycyjnego statusu męskiego oraz czy zmierza dosłabszego spolaryzowania płci, powodując jednocześnie regresję (uczuciową) dopregenitalnego poziomu małego dziecka. Można dostrzec także inne czynniki,zachęcające do snucia domysłów na temat narastania skłonności matriarchalnychwśród części młodego pokolenia. Wydaje się, że "grupa" przybiera funkcję matki.Przyjrzyjmy się potrzebie natychmiastowego zaspokojenia pragnień, postawiepasywno - odbiorczej, którą najwyraźniej widać w obsesji narkotykowej,przyjrzyjmy się potrzebie skupiania się razem, stłoczenia, wzajemnego dotykania,a wszystko zdaje się wskazywać na regresję do poziomu więzi małego dziecka zmatką. Wziąwszy wszystko pod uwagę, można sądzić, że młode pokolenie nie różnisię od starszych aż tak bardzo, jak samo sądzi, chociaż schematy konsumpcyjnemłodych zapełnione są inną treścią, a swą rozpacz młodzi wyrażają otwarcie iagresywnie. Kłopotliwa składowa tego neomatriarchatu polega na tym, że raczejjest tylko negacją patriarchatu i prostą regresją do poziomu infantylnychzachowań, niż sekwencją dialektyczną prowadzącą ku wyższej formiematriarchalnej. Zapewne odwoływanie się H. Marcuse'a do młodych wynika stąd, żew przypadku matriarchatu on sam jest rzecznikiem infantylnej regresji i starasię dodać atrakcyjności tej doktrynie przez posługiwanie się rewolucyjnąretoryką. 7. Może z owymi zmianami społecznymi nie wiąże się jednak rozwójpsychoanalizy. Został on zapoczątkowany skorygowaniem dawniejszej koncepcjiFreuda - przypisującej główne znaczenie seksualnej więzi między synem a matką,co miałoby skutkować wrogością wobec ojca - i zastąpieniem jej nowym poglądem,że istnieje wczesna, bardzo mocna, "preedypalna" więź łącząca małe dziecko zmatką, bez względu na jego płeć. W rozdziale pierwszym wskazałem, jak ów rozwójuwidocznił się w późniejszych pracach Freuda i jak podjęli go (bardzo ostrożnie)inni. Jednak praca Bachofena, zwłaszcza po wnikliwym zapoznaniu się z niąpsychoanalityka, może być niezwykle pomocna w zrozumieniu owej nieseksualnejfiksacji na matce. Powyższe uwagi chciałbym zakończyć refleksją teoretyczną. Jakprzekona się Czytelnik w następnym rozdziale, zasada matriarchatu polega na:miłości bezwarunkowej, naturalnej równości, podkreśleniu związków krwi i ziemi,współczuciu i miłosierdziu. Zasada patriarchatu to miłość uwarunkowana,hierarchiczna struktura, myślenie abstrakcyjne oraz państwo i prawo ustanowioneprzez mężczyzn. Wydaje się, że w dziejach obie zasady niekiedy ścierały się zesobą gwałtownie, a kiedy tworzyły syntezę (np. w Kościele katolickim bądź wMarksowskiej koncepcji socjalizmu). Jeżeli występują w przeciwstawieniu, tozasadę matriarchalną widać w macierzyńskiej nadopiekuńczości i infantylizowaniudziecka, co przeszkadza mu osiągnąć pełną dojrzałość; natomiast władza ojcowskastaje się surowym nadzorem i dominacją, opartymi na dziecięcym strachu ipoczuciu winy. Dotyczy to zarówno wzajemnych relacji dziecka z ojcem i matką wrodzinie, jak i społeczeństwa patriarchalnego i ducha społeczeństwamatriarchalnego, których przeciwstawienie określa strukturę rodziny.Społeczeństwo często matriarchalne przeszkadza w pełnym rozwoju jednostki, a tym

Strona 39

Page 40: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizysamym utrudnia postęp techniczny, myślowy i artystyczny. Społeczeństwo czystopatriarchalne nie dba ani o miłość, ani o równość; troszczy się tylko ostworzone przez mężczyzn prawo, państwo, abstrakcyjne reguły i karność. Zostałoto malowniczo przedstawione w "Antygonie" Sofoklesa, w postaci Kreona,prototypie faszystowskiego przywódcy 6. (*) (Por. z rozważeniem tej sprawy wksiążce "Zapomniany język", rozdział "Mit o Edypie".) Kiedy zasady patriarchalnai matriarchalna tworzą jednak syntezę, wtedy zabarwiają się nawzajem; do miłościmacierzyńskiej zostają dodane sprawiedliwość i racjonalność, do miłościojcowskiej - wyrozumiałość i poczucie równości. Wydaje się, że walka przeciwautorytetowi patriarchalnemu niszczy dzisiaj zasadę patriarchalną i nasuwa wsposób regresywny niedialektyczny myśl o powrocie do zasady matriarchalnej.Rozwiązaniem żywym i postępowym może być tylko nowa synteza przeciwieństw, wktórej przeciwstawienie wyrozumiałości i sprawiedliwości na wyższym poziomiezostanie zastąpione przez ich związek. Przypisy 5 * Należy zauważyć, że teantypatriarchalne i matriarchalne skłonności widać zwłaszcza w kręgach zamożnegospołeczeństwa, które pracują w obszarach zinformatyzowanych. Członkowie starychklas, niższej i średniej, chłopi, małomiasteczkowi sklepikarze itp. którzy niekorzystają z dobrodziejstw konsumpcyjnego dostatku i mają wrażenie, że zagrożonezostały ich tożsamość oraz wartości, kurczowo trzymają się starego,patriarchalnego i autorytarnego porządku, stając się najbardziej gwałtownymiprzeciwnikami nowych tendencji. Dotyczy to zwłaszcza tych grup, które nowewartości i nowy styl reprezentują najczytelniej i najbardziej radykalnie.(Porównywalne zjawisko można było zaobserwować w przedhitlerowskich Niemczechwśród tych samych klas i okazało się, że były one glebą, na której wyrósłnazizm). W rozdziale 8, napisanym po niemiecku w 1932 roku, zwięźle wykazałemprawdopodobieństwo przemiany struktury społecznej patriarchalnej wmatriarchalną. VII. Teoria prawa macierzystego i jej związek z psychologiąspołeczną Bachofenowskie "Prawo macierzyste" opublikowane po raz pierwszy w 1861r. czekał ten sam los, który miał spotkać dwie inne rozprawy naukowe: "Opowstawaniu gatunków" Darwina i "Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej"Marksa, wydane niemal w tym samym czasie, bo w roku 1859. Wszystkie trzy pracedotyczyły wyspecjalizowanych dziedzin akademickich i spotkały się ze stanowczymireakcjami zarówno uczonych, jak i laików, wykraczającymi daleko poza wąskiegranice poszczególnych specjalności. W przypadku Marksa i Darwina fakty są znanei nie wymagają dalszych komentarzy. Z pewnych względów sprawa Bachofena jestbardziej złożona. Po pierwsze - zdawało się, że zagadnienie matriarchatuniewiele ma wspólnego z tym, co żywotne dla niezachwianego funkcjonowaniamieszczańskiego społeczeństwa. Po drugie - teorię matriarchatu przyjęłyentuzjastycznie dwa obozy, radykalnie skądinąd przeciwstawne pod względemideologicznym i politycznym. Bachofena najpierw odkrył i sławił obózsocjalistów: Marks, Engels, Bebel i inni. Natomiast po dziesięcioleciachwzględnego zapomnienia, Bachofena na nowo odkryli i wysławiali filozofowie takantysocjalistyczni, jak Klages i Baumler. Stanowisko przeciwne obu skrajnościomzajęła ówczesna oficjalna nauka, w gruncie rzeczy tworząc zawrotny frontodrzucenia czy też całkowitej ignorancji - dotyczy to nawet takichreprezentantów poglądu socjalistycznego jak Heinrich Cunow. Jednak w ostatnichlatach zagadnienie matriarchatu zajmuje w dyskusjach akademickich corazważniejsze miejsce. Matriarchalna perspektywa jednym odpowiada, innym nie leczniemal wszyscy emocjonalnie angażują się w przedmiot dyskusji. Ważne jestuświadomienie sobie, dlaczego zagadnienie matriarchatu wzbudza tak gorącedyskusje i jak związane jest z żywotnymi interesami społecznymi. Chcemy turównież odsłonić właściwe przyczyny, które sprawiły, że teoria matriarchatuzdobyła sympatię zarówno obozu rewolucyjnego, jak i antyrewolucyjnego. Wówczasdostrzeżemy, że zagadnienie to wiąże się zasadniczo z badaniem współczesnychstruktur społecznych i ich przekształceń. Wspólnym elementem postaw skądinądprzeciwstawnych jest dystans do społeczeństwa demokratyczno mieszczańskiego.Taki dystans jest niewątpliwie konieczny, gdy chce się prześledzić i zrozumiećstrukturę danego społeczeństwa, odwołując się do świadectwa mitów, symboli,instytucji prawa itd. zwłaszcza zaś gdy społeczeństwo to radykalnie różni się odmieszczańskiego nie tylko szczegółami, lecz podstawowymi cechamipsychospołecznymi. Sam Bachofen dostrzegł to bardzo wyraźnie. We wstępie takpisze: "Do rozumienia zjawisk właściwych matriarchatowi można dojść tylko podjednym warunkiem. Uczony musi całkowicie porzucić idee swego czasu, musizrezygnować z przekonań, które wraz z tymi ideami stały się treścią jego ducha imusi przenieść się w sam środek zupełnie innego świata myśli. (...) Uczony,który bierze za punkt wyjścia stanowisko późniejszych pokoleń, odgrodzi sięniewątpliwie od możliwości zrozumienia czasu najdawniejszego" 1. (*) (J.J.Bachofen, op. cit., s. 81 - 82.) Bachofenowski warunek wstępny był oczywisty dlatych, którzy odrzucali swoje czasy, wszystko jedno czy dlatego, że patrzyli na

Strona 40

Page 41: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyprzyszłość w kategoriach raju utraconego, czy patrzyli przed siebie z nadziejąna lepszą przyszłość. Krytyka teraźniejszości była chyba jedynym czynnikiem, codo którego zgadzali się jedni i drudzy - poza tym całkowicie odmienni -zwolennicy teorii matriarchatu. Ostry antagonizm dzielący obie grupy wodniesieniu do wszystkich innych podstawowych zagadnień podsuwa myśl, że mamy doczynienia z elementami różnorodnymi i heterogenicznymi, i to w obrębie teoriimatriarchatu jako takiej oraz tematyki, którą się zajmuje. Jedna z grup mogłajakiś aspekt teorii uznać za podstawowy i skupić na nim uwagę, druga mogła tosamo zrobić z innym; w ten sposób jednak obydwie mogły znaleźć powód doorędowania za nią. Autorzy konserwatywni, jak Baumler, spoglądali w przeszłość wposzukiwaniu idei społecznych. Wobec tego skąd brała się ich szczególna sympatiado teorii matriarchatu? Jakiejś odpowiedzi udziela tu Engels, wskazując - ikrytykując - życzliwe wobec religii stanowisko Bachofena, które zresztą Bachofenjasno przedstawił. "Wobec wszelkich cywilizacji działa jedna jedyna, potężnadźwignia: mianowicie religia. Źródłem wszelkiego rozkwitu i upadku ludzkiejegzystencji jest ruch zapoczątkowany w tej najwyższej sferze" 2. (*) (Ibid., s.85.) To stanowisko z pewnością nie jest typowe tylko dla Bachofena. Ma jednakpierwszorzędne znaczenie dla jego teorii, która przyjmuje, że istnieje bliskizwiązek między kobietami a uczuciem religijnym. "Jeżeli zwłaszcza matriarchatmusi nosić owo hieratyczne znamię, to z powodu niezbywalnej kobiecejwłaściwości, tego głębokiego poczucia boskiej obecności, które stapiając się zuczuciem miłości wyposaża kobietę, a zwłaszcza matkę, w religijne oddanie, którejest najbardziej czynne w czasach najbardziej barbarzyńskich" 3. (*) (Ibid.) Tymsamym Bachofen postrzega zdolność do uczuć religijnych jako "talent"specyficznie kobiecy, religię zaś jako specyficzny rys matriarchatu. I Bachofennie uważa, że religia jest po prostu formą kultowej czci a nie kultowejświadomości. W jednym z najbardziej błyskotliwych poglądów sugeruje, żeokreślona struktura psychiki ludzkiej odpowiada konkretnej religii, chociażodwraca przy tym porządek zależności i strukturę psychiczną wyprowadza zreligii. Romantyczny aspekt teorii Bachofena ujawnia się jeszcze wyraźniej wjego nastawieniu do przeszłości: Bachofen w dużej mierze kieruje swą miłość orazuwagę ku najdalszej przeszłości rodzaju ludzkiego i okres ten idealizuje. Cobardzo znamienne, w szacunku dla zmarłych widzi jedną z najistotniejszych - ipodziwu godnych - cech kultur matriarchalnych. W rozprawie o matriarchacielikejskim pisze: "cały styl życia jekiegoś narodu wyraża się w jego stosunku dozmarłych. Czci dla zmarłych nie da się oddzielić od szacunku dla przodków, ajego nie da się oddzielić od umiłowania tradycji i zapatrywań nakierowanych kuprzeszłości" 4. (*) (Ibid., s. 92.) Pogrążony w tajemnych kultach matki - ziemi,Bachofen odkrywa "pełne emfazy akcentowanie mroku tej grobowej strony życia inatury", które charakteryzuje orientację matriarchalną. Różnicę międzyzapatrywaniami romantycznymi a rewolucyjnymi precyzuje w tej mierze Baumler:"Jeżeli ktoś chce zrozumieć mity, musi głęboko odczuwać moc przeszłości.Podobnie, jeżeli ktoś chce zrozumieć rewolucję i rewolucjonistów, musi być dogłębi świadomy przyszłości i możliwości, które ona niesie. Żeby zrozumiećwłaściwą naturę tych zapatrywań trzeba jasno pojąć, że nie chodzi o jedynąmożliwą koncepcję historii. Jeżeli ktoś głębokim uczuciem darzy przyszłość, tomoże ukształtować inną koncepcję historii, w której nie braknie męskich czynów,świadomego działania i rewolucyjnych ideałów. W drugim z omówionych przypadkówwidzimy człowieka, który, w teraźniejszości wolny i niespętany, tworzy z niczegoprzyszłość. W przypadku wcześniejszym człowiek jest wtopiony w pełnię cyklunarodzin, w przekazywanie dziedzictwa krwi i uświęconych przez czas obyczajów;jest członkiem pewnej "Jedni", która niknie w nieznanych zakamarkachprzeszłości. (...) Umarli będą tutaj, jeżeli żywi tak zadecydują. Oni nie umarliani nie zniknęli na zawsze. Wszyscy przodkowie każdego człowieka żyją. Wciążradzą i wciąż wpływają na wspólnotę swych potomków". 5 (*) (Cytowane przez J.J.Bachofena, "Der Mythus von Orient und Okzident", red. Manfred Schroeder,Monachium 1926, s. CXII - CXIII.) W Bachofenowskiej koncepcji strukturypsychicznej matriarchatu i pokrewnej matriarchatowi religii chtonicznej cechąrozstrzygającą jest stosunek społeczeństwa matriarchalnego do przyrody, jegopodejście do rzeczy materialnych, przeciwstawione podejściu do zjawiskintelektualnych i duchowych. "Matriarchat wiąże się z materią i stopniemreligijnego rozwoju, który uznaje tylko życie ucieleśnione (...). Tryumfpeternalizmu nadchodzi wraz z uwolnieniem się ducha od zjawisk przyrody, wraz zwyniesieniem się ludzkiego bytowania nad prawa życia materialnego. O ile zasadamacierzyństwa jest wspólna we wszystkich sferach życia ziemskiego, o tylemężczyzna wynurza się z tego kręgu stosunków i uświadamia sobie wyższe powołaniedzięki górowaniu wynikającemu ze zdolności płodzenia. Życie duchowe przerastabytowanie cielesne, a stosunek do niższych sfer egzystencji ogranicza się doaspektu fizycznego. Macierzyństwo należy do strony fizycznej i pozostaje jedyną

Strona 41

Page 42: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyrzeczą, którą człowiek dzieli ze zwierzętami; natomiast zasada paternalno -duchowa jest już tylko jego własnością. W ten sposób człowiek zrywa więzyziemskości i unosi wzrok ku wyższym regionom kosmosu" 6. (*) (J.J. Bachofen,"Myth Religion and Mother Right", op. cit., s. 109 - 110.) Wobec tego stosunekspołeczeństwa matriarchalnego do przyrody charakteryzują dwie cechy: biernepoddanie się naturze i uznanie właściwych przyrodzie, biologicznych wartości zaprzeciwstawne wartościom intelektualnym. Przyroda, jak matka, jest centrummatriarchalnej kultury, a rodzaj ludzki w obliczu przyrody zawsze pozostajebezradnym dzieckiem. "We wcześniejszej (matriarchalnej) kulturze byliśmyograniczeni do materii, w późniejszej (patriarchalnej) doświadczyliśmy rozwojuintelektualnego i duchowego. We wcześniejszej panowała nie uświadomionapraworządność, w późniejszej indywidualizm. We wcześniejszej znajdziemy oddanienaturze; w późniejszej wynoszenie się nad przyrodę, łamanie starych barier ibolesne pragnienie niezmąconego spokoju, łagodnego poczucia radościinfantylizmu, tkwiącego w podlegającym starzeniu się ciele, ustąpiły miejscażyciu prometejskiemu. Matka posiada tajemnicę Demeter, obdarzona jest wzniosłąnadzieją, refleksem losu ziarna. Człowiek heleński przeciwnie, chce dla siebiezdobyć wszystko, nawet najwyższe szczyty. A w walce staje się świadomy swejnatury ojcowskiej, wznosi się nad maternalizm, któremu był kiedyś całkowiciepodporządkowany, i teraz walczy o własne ubóstwienie. Już nie ogląda się naźródło nieśmiertelności którym jest rodząca kobieta; teraz szuka zasady męskieji twórczej, na której oprze boskość, dotychczas przypisaną tylko macierzyństwu"7. (*) (J.J. Bachofen, "Der Mythus von Orient und Okzident" op. cit. s. 49.)System wartości kultury matriarchalnej odpowiada owemu pasywnemu poddaniu sięmatce, przyrodzie i ziemi ich centralnej roli. Wartościowe jest tylko to, conaturalne i biologiczne; nie ma wartości to, co duchowe, kulturowe i racjonalne.Najpełniej i najwyraźniej Bachofen rozwija tę myśl w swojej koncepcjisprawiedliwości. W przeciwieństwie do mieszczańskiego prawa naturalnego, wktórym przez "naturę" rozumie się zabsolutyzowane społeczeństwo patriarchalne,naturalne prawo matriarchalne charakteryzuje się przewagą wartościinstynktowych, przyrodzonych, krążących we krwi. W prawie matriarchalnym nieistnieje rozsądna równowaga między winą a pokutą; jest ono zdominowane przez"naturalną" zasadę odwetu - odpłacenia podobnym. Owo wyłączne poszanowaniewięzów krwi w matriarchalnym "prawie naturalnym" Bachofen pokazuje najbardziejwyraziście w interpretacji Orestei Ajschylosa. Klitajmestra ze względu nakochanka, Egista, zabiła powracającego z wojny trojańskiej męża, Agamemnona.Orestes, syn Agamemnona i Klitajmestry, pomścił małżeński mord zabijając matkę.Erynie (Furie), starożytne boginie matriarchalne, teraz obalone, ścigająOrestesa za ten czyn. Z drugiej jednak strony bronią Orestesa nowe bóstwazwycięskiego patriarchatu, Apollo i Atena, która wyskoczyła z głowy Zeusazamiast przyjść na świat z łona matki. Na czym polega tu zasadniczy konflikt?Zgodnie z prawem matriarchalnym mamy tu tylko jedną zbrodnię: pogwałcenie więzówkrwi. Erynie nie ścigają wiarołomnej żony, "bo krwi nie była jednej z tym copadł z jej ręki" (Ajschylos, "Eumenidy", przeł. S Srebrny - tłum.). Niewierność,chociaż wstępna, nie obchodzi Erynii. Kiedy ktoś naruszy jednak więzy krwi,żadne rozsądne równoważenie motywów usprawiedliwiających lub łagodzących nieuchroni sprawcy od bezlitosnej surowości naturalnego "lex talionis".Ginekokracja jest "królestwem miłości i więzów krwi, w przeciwieństwie do męsko- apollińskiego królestwa świadomie rozważonych działań" 8. (*) (Baumler,którego cytuje J.J. Bachofen, "Der Mythus von Orient und Okzident", op. cit.,CCXXXIII.) Jej kategoriami są "tradycja, pokolenie i żywe zespolenie przez krewi poczęcie". Tych właśnie kategorii Bachofen używa w sposób konkretny i stały.Zostały usunięte ze sfery spekulacji filozoficznej i przeniesione wyżej, dokrólestwa badań naukowych, podjętych wobec sprawdzalnych dokumentówetnologicznych, którym to dokumentom dodały w ten sposób nowej wagi. Tym samymniejasne koncepcje natury i "naturalnego" sposobu życia zostały zastąpione przezkonkretny obraz matki i sprawdzalny w doświadczeniu, podporządkowany matce,system prawny. Rzecz nie polegała na tym, że Bachofen po prostu posługiwał siętym samym punktem widzenia co romantycy, to znaczy skierowanym w przeszłość i kunaturze. Przyswoił sobie jedną z najpłodniejszych idei romantyzmu, umieścił ją wcentrum dzieła i rozwinął daleko poza to, co znaczyła dla romantycznejfilozofii. Ową ideą było rozróżnienie między tym, co męskie, a tym, co kobieceoraz postrzeganie ich jako dwóch radykalnie odmiennych wartości tak w sensieprzyrodniczym, jak i w sferze psychicznej, duchowej oraz intelektualnej. Zasprawą tej koncepcji romantycy (wraz z paroma przedstawicielami niemieckiegoidealizmu) znaleźli się w ostrej opozycji do popularnych idei rozpowszechnionychw siedemnastym i osiemnastym wieku, zwłaszcza we Francji. Podstawowe twierdzeniewcześniejszych teorii zawierało się w zdaniu: "dusza nie ma płci". Sprawęstosunków między mężczyzną a kobietą roztrząsano w bardzo wielu książkach, ale

Strona 42

Page 43: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizywniosek był zawsze ten sam. Ani to co męskie, ani to co kobiece nie reprezentujecech tak osadzonych w intelekcie i psychice, żeby można je wyróżnić. Takie czyinne różnice psychiczne, dostrzegane między mężczyznami i kobietami, możnaobjaśnić prosto i wyłącznie w kategoriach odmiennego wychowania i wykształcenia.Ten właśnie czynnik odróżnia mężczyzn od kobiet, podobnie jak uczestniczące wżyciu społecznym określone grupy. Wcześniejsze przeświadczenie o fundamentalnejjednakowości płci było ściśle związane z politycznym żądaniem, które zgłaszane zróżnym nasileniem grało ważną rolę w czasach rewolucji mieszczańskiej. Było tożądanie emancypacji kobiety, równości intelektualnej, społecznej i politycznej.Można jedno dostrzec, jak ściśle splotły się w tym przypadku teoria i motywpolityczny. Teoria zapewniająca, że kobieta i mężczyzna są identyczni, byłapodstawą domagania się równości politycznej dla kobiety. Wprost czy pośredniooznaczało to jednak, że kobieta - skoro mowa o równości - w istocie rzeczy jestw mieszczańskim społeczeństwie tym samym, czym mężczyzna. A wobec tegoemancypacja nie oznaczała, że kobieta jest wolna, bo może rozwijać swewłaściwości, jak dotąd nie rozpoznane, swe cechy i potencjał; przeciwnie - byłaemancypowana po to, aby stać się mieszczańskim mężczyzną. "Humanistycznaemancypacja kobiety oznaczała w rzeczywistości taką emancypację, dzięki którejkobieta mogła stać się mieszczańskim samcem. W ślad za reakcyjnym rozwojempolitycznym nastąpiła zmiana teorii traktującej o stosunkach między płciami orazo "naturze" mężczyzny i kobiety. W 1793 roku w Paryżu zamknięto kluby kobiece.Teorię zapewniającą o zasadniczej identyczności psychicznej zastąpionoprzeświadczeniem, że istnieje fundamentalna i niezmienna "naturalna" różnicapłci. Późni romantycy dalej pracowali nad koncepcją fundamentalnej różnicymiędzy tym, co męskie a tym, co kobiece, odwołując się do problematykihistorycznej, socjologicznej, lingwistycznej, mitologicznej i fizjologicznej.Znaczenie słowa kobieta - inaczej niż kręgu niemieckiego idealizmu i wczesnegoromantyzmu - zdawało się zmieniać. O ile wcześniej słowo to zawierałokwalifikację kobiety jako kochanki, a związek z nią kwalifikowało jakodoświadczenie autentycznego "uczłowieczania", o tyle później oznaczało corazbardziej "matkę", a więź z kobietą zaczęła oznaczać powrót do "natury" iharmonijny żywot na tejże natury łonie. Oświecenie negowało istnieniepsychicznej różnicy płci. Proklamowało równość płci i postawiło znak równaniamiędzy istotą ludzką a mieszczańskim samcem. W teorii tej odbijały sięoświeceniowe starania o uznanie równości kobiet i zapewnienie im wolnościspołecznej. Kiedy jednak mieszczańskie społeczeństwo umocniło swe osiągnięcia irozstało się z dotychczasowym postępowym nastawieniem politycznym, wtedy niebyła mu już potrzebna koncepcja równości płci. Teraz potrzebowało ono teoriiakcentującej naturalne różnice płci, żeby żądaniom społecznej nierównościmężczyzn i kobiet dać podstawy teoretyczne. Kiedy jednak nowa teoria wniknęłagłębiej w sprawy psychologii, wtedy okazało się, że piękne słowa o godnościkobiety itd. służą jedynie utrzymywaniu kobiety w pozycji zależności, jakoistoty służebnej wobec mężczyzny. Później spróbuję wykazać dlaczego i w jakisposób społeczeństwo klasowe jest tak ściśle związane z męskimi rządami wrodzinie. Ale już teraz powinno być jasne, że teoria, która faworyzujeuniwersalne znaczenie różnicy płci, powinna wywrzeć mocne wrażenie naszermierzach idei męskich, hierarchicznych, klasowych rządów. I tutaj leży jednaz ważnych przyczyn, dla których Bachofen zyskał sympatię obozu konserwatywnego.Należy jednak podkreślić, że sam Bachofen w dużej mierze uniemożliwiałewentualne reakcyjne interpretacje swej teorii, badając sprawę różnic płciradykalnie i odkrywając wcześniejsze struktury społeczne i kulturowe, w którychwładza i wyższość kobiety były bezsporne. W koncepcji romantycznej rozpatrującróżnicę płci ujmuje się ją jako coś uwarunkowanego społecznie lub stopnioworozwijającego się z biegiem historii. Różnica płci była uważana za faktbiologiczny, który nigdy się nie zmienia. Stosunkowo niewiele trudu zadanosobie, żeby określić prawdziwą naturę cech męskich i żeńskich. Niektórzyuważali, że charakter kobiety - mieszczanki wyraża "istotę" kobiety. Innizapędzili się w powierzchownym ujmowaniu różnicy między tym, co męskie a tym, cożeńskie: na przykład Fichte był przekonany, że wszelkie zróżnicowanie wywodzisię z "naturalnej" różnicy zachowań w trakcie aktu płciowego. To późni romantycyzrównali kobietę z matką, lecz i oni odwrócili się od mętnych sformułowań izaczęli podejmować empiryczne badania zasady macierzyństwa w rzeczywistościhistorycznej i biologicznej. A czyniąc to, przydali niezwykłej głębi pojęciumatki. Zwłaszcza Bachofen, chociaż do pewnego stopnia skłaniał się kuprzekonaniu o "naturalności" różnicy płci, dopracował się ważnych, nowychprzypuszczeń, między innymi, że natura kobiety rozwinęła się z rzeczywistejżyciowej "praktyki" kobiecej, z wczesnej opieki nad bezradnym niemowlęciem,narzuconej bezwarunkowo przez biologię. Ten fakt i parę innych, wspomnianychwcześniej, powinny sugerować, że Bachofen nie był wytrawnym romantykiem, jak

Strona 43

Page 44: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyzapewniają Klages i Baumler. Zobaczymy, że Bachofenowskie "błogosławione"społeczeństwo matriarchalne ma wiele cech, które wykazują bliskie pokrewieństwoz ideałami socjalizmu. Na przykład troska o materialny dobrobyt i ziemskąszczęśliwość człowieka przedstawiona jest jako jedno z głównych założeńspołeczeństwa martiarchalnego. Również pod innymi względami rzeczywistośćspołeczeństwa matriarchalnego, opisanego przez Bachofena, jest bliskospokrewniona z ideałami socjalistów, a wręcz przeciwstawna wobec celówromantycznych i reakcyjnych. Według Bachofena społeczeństwo matriarchalne byłopierwotną demokracją, w której: spraw seksualnych nie tknęło jeszczechrześcijańskie deprecjonowanie, miłość macierzyńska i współczucie byłynaczelnymi zasadami moralnymi, najcięższym grzechem było wyrządzenie fizycznejkrzywdy współtowarzyszowi, i w której nie istniała jeszcze własność prywatna.Kelles - Krauz zwraca uwagę 9, (*) (Ibid., s. CXIX) że Bachofen charakteryzujespołeczeństwo matriarchalne odwołując się do starej legendy o dorodnym drzewieowocowym i cudownym źródle: jedno uschło, a drugie wyschło, kiedy mężczyźniuczynili z nich własność prywatną. Często - fałszem byłoby jednak twierdzić, żezawsze - Bachofen okazuje się myślicielem dialektycznym. Zwróćmy uwagę naurywek: "Po to, żeby być zrozumiałą - ginekokracja demetryjska żąda uznawania,że istniał wcześniejszy, bardziej prymitywny i surowszy stan rzeczy, będącyprostym przeciwieństwem podstawowych zasad demetryjskiego sposobu życia; tenostatni zaś powstał w wyniku walki przeciw wcześniejszej sytuacji. Historycznaprawdziwość matriarchatu świadczy tym samym o historycznej prawdziwościheteryzmu" 10. (*) (Kelles - Krauz, "Neue Zeit", 1901 - 1902, I 522.) Podwieloma względami filozofia Bachofena jest pokrewna Heglowskiej. "Krok wzwyż odmaternalnej do paternalnej koncepcji rodzaju ludzkiego był najważniejszympunktem zwrotnym w stosunkach między płciami (...) W uwypukleniu penetralizmuzawiera się uwolnienie ducha ludzkiego od zjawisk natury; dzięki udanemuurzeczywistnieniu paternalizmu osiągamy wyniesienie ludzkiej egzystencji ponadprawa życia cielesnego" 11. (*) (J.J. Bachofen, "Der Mythus von Orient undOkzident", op. cit. s. 31.) Dla Bachofena najwyższy cel ludzkiego przeznaczeniato "podniesienie ziemskiej egzystencji na czyste wyżyny boskiej zasady ojcostwa"12. (*) (Ibid., s. 48 - 49.) Bachofen uważa, że zwycięstwo zasady paternalno -duchowej nad maternalno - materialną historycznie dokonało się wraz zezwycięstwem Rzymu nad Orientem, zwłaszcza Kartaginy nad Jerozolimą. "To rzymskamyśl, jak ostroga, poderwała Europejczyków do wyciśnięcia piętna na całej ziemi.A myśl była po prostu taka: tylko wolne prawa ducha, nie żadne prawa fizyczne,rządzą losami ludzi" 13. (*) (Ibid., s. 57.) Istnieje oczywiście rażąceprzeciwieństwo między Bachofenem, który podziwia demokrację państwa kobiet, aarystokratycznym Bachofenem z Bazylei, niechętnym emancypacji kobiety, któryponadto powiedział: "Napór okoliczności sprawia, że demokracja zawsze torujedrogę tyranii; moim ideałem jest republika rządzona nie przez wielu obywateli,lecz przez najlepszych" 14. (*) (Ibid., s. 571.) Jest to przeciwieństwo, któreprzejawia się na różnych płaszczyznach. Na płaszczyźnie filozoficznej wierzącyprotestant i idealista przeciwstawia się romantykowi; filozof dialektykprzeciwstawia się naturalistycznemu metafizykowi. Na płaszczyźnie społecznej ipolitycznej antydemokrata przeciwstawia się wielbicielowi komunistyczno -demokratycznej struktury społecznej. Na płaszczyźnie moralnej rzecznikmoralności protestancko - mieszczańskiej przeciwstawia się rzecznikowispołeczeństwa, w którym zamiast małżeńskiej monogamii panowała wolnośćseksualna. Bachofen, w odróżnieniu od Klagesa i Baumlera, nie czyni żadnychwysiłków, by złagodzić te przeciwieństwa. Fakt, że się ich nie wyrzekł jestjednym z powodów, dla których Bachofen zdobył tak szerokie uznanie wśród tychsocjalistów, którzy dążyli nie do reformy, lecz do gruntownej zmiany strukturypsychicznej społeczeństwa i struktury samego społeczeństwa. To, że Bachofenuosabiał takie sprzeczności i nie starał się ich właściwie ukryć, wiąże się wsposób zasadniczy z jego osobistymi uwarunkowaniami psychologicznymi iekonomicznymi. Godne uwagi są skala oraz szerokość jego zainteresowańhumanistycznych i intelektualnych, lecz jego predylekcja do matriarchatuwyraźnie wynika z jego silnej fiksacji na własnej matce: ożenił się dopiero poczterdziestce, po śmierci matki. Więcej, odziedziczenie dziesięciu milionówdolarów pozwoliło mu z dala trzymać się od pewnych mieszczańskich ideałów, ataki dystans był nieodzowny w przypadku wielbiciela matriarchatu. Z drugiejstrony, ten bazylejski patrycjusz był tak bez reszty zakorzeniony w starannieobwarowanej tradycji patriarchalnej, że nie mógł nie zachować lojalności wobectradycyjnych, protestancko - mieszczańskich ideałów. Neoromantycy, jak Schuler,Klages i Baumler dostrzegali jedynie tego Bachofena, który oferowałirracjonalizm, poddanie naturze i wyłączną władzę wartości naturalistycznych,opartych na ziemskich więzach krwi. Rozwiązywali kwestię Bachofenowskichsprzeczności w ten sposób , że przyjęli jednostronną interpretację jego dzieła

Strona 44

Page 45: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizy15. (*) (Kelles - Krauz, op. cit., s. 522.) Podobnie socjaliści znali"mistyczną" stronę Bachofena, lecz swą uwagę i sympatię skierowali kuBachofenowi etnologowi i psychologowi, to znaczy ku tej części jego dzieła,która ze względu na swe znaczenie liczy się w historii nauk. To Fryderyk Engels,bardziej niż ktokolwiek, sprawił, że dzieło Bachofena stało się znane wdziewiętnastym wieku. W swym "Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej ipaństwa" Engels stanowczo twierdził, że historia rodziny zaczyna się odBachofenowskiego prawa matki. Engels oczywiście krytykuje idealistyczną postawęBachofena, która wywodzi stosunki społeczne z religii, lecz pisze: "Wszystko tojednak nie zmniejsza jego przełomowej zasługi; on to pierwszy odrzucił frazes onieznanym pierwotnym okresie, o bezładnych stosunkach płciowych i wykazał, że wstarożytnej literaturze klasycznej mamy mnóstwo śladów świadczących o tym, że uGreków i Azjatów istniał w rzeczywistości przed małżeństwem pojedynczej parytaki stan, kiedy bez obrazy obyczajów nie tylko jeden mężczyzna obcował płciowoz wielu kobietami, ale także jedna kobieta z wielu mężczyznami; że obyczaj tennie wygasł zupełnie, lecz pozostawił ślady w postaci ograniczonego oddawania siękobiet, przez co nabywały one prawo do małżeństwa pojedynczej pary: że na skutektego pochodzenie można było ustalać pierwotnie jedynie w linii żeńskiej, odmatki do matki; że to wyłączne uznawanie linii żeńskiej zachowało się jeszczeprzez dłuższy czas w okresie małżeństwa pojedynczej pary, kiedy ojcostwo byłopewne lub w każdym razie uznawane; że to pierwotne położenie matek jako jedyniepewnych rodziców swoich dzieci zapewniało im, a przez to kobietom w ogóle,wyższą pozycję społeczną, niż zajmowały one kiedykolwiek w czasach późniejszych.Wprawdzie Bachofen nie wypowiedział tych twierdzeń z taką jasnością - stały temuna przeszkodzie jego mistyczne poglądy. Dowiódł jednak tych twierdzeń, a tooznaczało w roku 1861 całkowitą rewolucję" (F. Engels, "Pochodzenie rodziny,własności prywatnej i państwa", KiW, Warszawa 1979 - tłum.). Szesnaście latpóźniej amerykański etnolog Lewis H. Morgan przedstawił istnienie matriarchalnejstruktury społecznej w bardzo odmiennej dziedzinie; posłużył się także zupełnieinnymi metodami niż Bachofen. Jego książka "Społeczeństwo pierwotne", którąuważnie przestudiowali Marks i Engels, posłużyła Engelsowi za punkt wyjścia doprac na temat rodziny. W komentarzu poświęconym matriarchalnym gens Engelsnapisał, że książka ma "takie samo znaczenie dla prehistorii jak Darwinowskateoria ewolucji dla biologii, a Marksowska teoria wartości dodatkowej pracy dlaekonomii politycznej". Trudno o większą pochwałę ze strony Engelsa, który piszedalej: "Matriarchalne gens stały się punktem centralnym, wokół którego obracasię cała wiedza. Teraz wiemy, gdzie patrzeć, czego szukać oraz jak organizować iporządkować nasze poszukiwania". Nie tylko Engels był poruszony odkryciemmatriarchatu. Marks pozostawił cały plik not krytycznych, które Engelswykorzystał do swej pracy. Bebel swój socjalistyczny bestseller "Der Frau undder Sozialismus (Kobieta i socjalizm)" oparł na teorii matriarchatu. Podobniezięć Marksa, Paul Lafargue pisał o "budzącej nabożną część roli kapłanki istrażniczki tajemnic, którą odgrywała kobieta w prymitywnej zbiorowości" 16 (*)(Przypis na końcu rozdziału) i odzyskaniu tej roli w społeczeństwie przyszłości.Kelles - Krauz utrzymywał, że Bachofen podkopał renesans mieszczański i wydobyłna światło dzienne cenne ziarna rewolucyjnego, nowego renesansu: renesansu duchakomunistycznego 17. (*) (Cytowane przez Kellesa - Krauza, op. cit., s. 6.) Cowpłynęło na życzliwą postawę socjalistów wobec teorii matriarchatu? Przedewszystkim socjalistów, podobnie jak romantyków, o czym wspomnieliśmy wcześniej -dzielił od mieszczańskiego społeczeństwa emocjonalny i ideologiczny dystans.Bachofen wykazał względność istniejących stosunków społecznych. Podkreślił, żemonogamiczne małżeństwo nie jest żadną odwieczną "naturalną" instytucją. Tegorodzaju pogląd mógł być przyjęty tylko z radością przez te teorie i takądziałalność polityczną, które opowiadały się za fundamentalną zmianą istniejącejstruktury społecznej. Zważywszy jednak stanowisko polityczne samego Bachofena,ten aspekt jego teorii raczej przysparzał niż ujmował kłopotów. "Wyłącznośćzwiązku małżeńskiego wydaje się tak niezbywalna, tak gruntownie związana zeszlachetnością ludzkiej natury i jej wzniosłym powołaniem, że większość ludziuważa ją za pierwotny stan rzeczy. Twierdzenie, że istniały głębsze, niespętanestosunki między płciami uznaje się za przygnębiająco błędną bądź bezwartościowąspekulację o początkach ludzkiego bytowania; odsuwamy je więc od siebie jakbybyły złym snem. Któż by nie chciał przyswoić sobie poglądu podzielanegopowszechnie, chociażby po to, żeby naszemu rodzajowi oszczędzić bolesnej pamięcio zawstydzających początkach? Jednak dowody historyczne nie pozwalają nam ulecpodszeptom dumy i egotyzmu, nie pozwalają wątpić w dręcząco powolny postępczłowieka ku wyższej moralności małżeńskiej" 18. (*) (Ibid., s. 524.) Chociażteoria matriarchatu podkreślała względność mieszczańskiej struktury społecznej,zawierała jednak pewne bardzo szczególne treści, które nie mogły nie zjednać jejsympatii marksistów. Przede wszystkim teoria odsłaniała okres historyczny, w

Strona 45

Page 46: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyktórym to raczej kobieta była autorytetem, władzą i punktem ogniskującymspołeczeństwo niż mężczyzna - niewolnik i obiekt wymiany; to zaś dostarczałoliczącego się wsparcia w walce o polityczną i społeczną emancypację kobiety.Osiemnastowieczna wielka bitwa mogła być wydana na nowo przez tych, którzywalczyli o bezklasowe społeczeństwo. W kategoriach założeń psychospołecznychpatriarchalna struktura społeczeństwa wiąże się ściśle z klasowym charakteremspołeczeństwa współczesnego. W istotnym stopniu społeczeństwo to wspiera się naokreślonych postawach psychicznych,, które po części są głęboko zakorzenione wnieuświadomionych popędach; owe postawy psychiczne skutecznie uzupełniajązewnętrzną presję machiny rządzącej. Rodzina patriarchalna jest jednym znajważniejszych miejsc służących wytwarzaniu postaw psychicznych, działającychna rzecz podtrzymywania stabilności społeczeństwa klasowego 19. (*) (J.J.Bachofen, "Der Mythus von Orient und Okzident", op. cit., s. 30.) Chciałbym sięteraz skupić na najważniejszym względzie. Zajmiemy się tu pewnym zespołememocjonalnym, który z powodzeniem można nazwać zespołem "patrocentrycznym".Charakterystyczne jest to, że zawiera następujące elementy: zależność uczuciowąod ojcowskiego autorytetu, na którą składa się splot lęku, miłości i nienawiści;identyfikowanie się z autorytetem ojcowskim w kontakcie ze słabszymi; mocne isurowe superego, którego reguła powiada, że obowiązek jest ważniejszy odszczęścia; poczucie winy, odtwarzane wciąż na nowo dzięki sprzeczności międzywymaganiami superego a tymi, które stawia rzeczywistość, co sprawia, że ludziesą niezmiennie potulni wobec władzy. Tak przedstawia się psychospołeczneuwarunkowanie, które wyjaśnia, dlaczego rodzina niemal powszechnie uważana jestza fundament (a przynajmniej liczące się wsparcie) społeczeństwa; wyjaśnia też,dlaczego każdy teoretyczny zamach na rodzinę, w rodzaju teorii Bachofena, musinieuchronnie zyskać poparcie autorów socjalistycznych. Szczególne znaczenie dlanaszych rozważań ma obraz charakterystycznych dla matriarchatu stosunkówspołecznych, psychicznych, moralnych i politycznych, który kreślą zarównoBachofen, jak i Morgan. O ile jednak Bachofen spogląda nostalgicznie wprzeszłość, ku wcześniejszemu stadium społeczności sądząc, że przeminęło ono razna zawsze, o tyle Morgan rozprawia o wyższym stadium cywilizacji, które madopiero nadejść: "Będzie to powrót - lecz na wyższym poziomie - wolności,równości i braterstwa, właściwych starożytnym gens". Sam Bachofen malowniczoopisuje te cechy wolności, równości i braterstwa, które można było dostrzec wspołeczeństwie matriarchalnym, w którym nie rządziły zasady lęku i uległości,lecz miłości i współczucia 20. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Życzliwemuprzyjęciu prac Bachofena przez socjalistów dopomogła też główna rola, jaką wspołeczeństwie matriarchalnym odgrywała troska o materialną szczęśliwośćczłowieka na ziemi. Wprawdzie rozpatrując rzecz na poziomie teoretycznym, ówmaterializm naturalistyczny - wynikający w całości z macierzyńskiego poświęceniadla polepszenia życia człowieka w sensie przyrodniczym, fizycznym - różni sięzasadniczo od materializmu dialektycznego, kryje jednak zachęcającą myśl ohedonizmie społecznym, co wyjaśnia, dlaczego tak dobrze był przyjęty przezrzeczników socjalizmu. Wypada dodać kilka uwag ogólnych o zasadzie całkowitegobraku ograniczeń seksualnych, którą Bachofen przypisuje wczesnej ginekokracji. Zpewnością błędem byłoby utrzymywać, że restrykcyjność w sferze seksualnej możnajedynie wyjaśnić istnieniem i charakterem społeczeństwa klasowego, natomiastspołeczeństwo bezklasowe musi koniecznie przywrócić nieograniczoną swobodęseksualną opisywaną przez Bachofena. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, żemoralność, która potępia i dewaluuje radość seksualną, w istotny sposób wspieraspołeczeństwo klasowe, atak zaś na tę moralność - a teoria prawa macierzystegobyła nim z pewnością - to kolejny powód życzliwego przyjęcia Bachofena przezsocjalistów. Seksualność daje jedną z najbardziej żywiołowych inajpotężniejszych możliwości osiągania zadowolenia i szczęścia. Gdyby zamiastograniczeń, podyktowanych potrzebą kontrolowania mas, istniała zgoda na pełnąseksualność - której wymaga owocny rozwój ludzkiej osobowości- wówczaswykorzystanie tej ważnej okazji osiągania szczęścia musiałoby w sposóbnieunikniony prowadzić do coraz bardziej natarczywego domagania się zadowoleniai szczęścia w innych dziedzinach życia. Ponieważ te kolejne żądania należałobyzaspokoić środkami materialnymi, przeto musiałoby spowodować upadek istniejącegoporządku społecznego. Z powyższym splata się inna jeszcze społeczna funkcjaograniczania satysfakcji seksualnej. Kiedy radość seksualna uznawana jest zagrzech - chociaż popędy seksualne bezustannie powodują każdą istotą ludzką -zakazy moralne są źródłem poczucia winy, często nieuświadomionego bądźprzenoszonego na inne zjawiska. Owo poczucie odgrywa w społeczeństwie doniosłąrolę. Przyczynia się do faktu, że w doznawaniu cierpień raczej postrzega siękarę za własne grzechy niż błędy społecznego zorganizowania. Wynika z tego wkońcu zastraszenie emocjonalne, które ogranicza ludzkie możliwościintelektualne, zwłaszcza krytyczne, i jednocześnie wzmaga uzależnienie od

Strona 46

Page 47: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyreprezentantów moralności przyjętej w społeczeństwie. I wreszcie chciałbym siępodzielić ostatnią opinią związaną z tym zagadnieniem. Badania kliniczne, atakże indywidualnie praktykowana psychoanaliza, są w stanie wykazać, żetłumienie bądź akceptowanie satysfakcji seksualnej mają doniosłe konsekwencjedla struktury ludzkich popędów i charakteru 21. (*) (Patrz rozdział 8.)Warunkiem wykształcenia się "charakteru genitalnego" jest brak ograniczeńseksualnych, które hamują pełny rozwój osobowości. Do właściwości niewątpliwiezaliczających się do charakteru genitalnego należy niezależność psychiczna iintelektualna, której społecznego znaczenia nie muszę podkreślać. Z drugiejstrony tłumienie seksualności genitalnej prowadzi do rozwijania sięinstynktownych skłonności analnych, sadystycznych czy uśpionych homoseksualnych,które mają zasadnicze znaczenie dla instynktownych podstaw dzisiejszegospołeczeństwa. Ze współczesnego stanu badań nad matriarchatem w każdym raziewynika, że istnieją pewne struktury zbiorowe, które można nazwaćmatrocentrycznymi. Jeżeli chcemy zrozumieć dzisiejsze struktury społeczne i ichprzekształcanie się, to powinniśmy śledzić obecne i przyszłe wyniki tych badań.Wyrastające z libido dążenia istot ludzkich zaliczają się do społecznych "siłsprawczych". Dzięki elastyczności i zmienności mogą dostosować się do zastanejsytuacji społecznej i ekonomicznej danej grupy, chociaż istnieją granice tejdostosowalności. Struktura psychiczna, wspólna dla członków grupy, stanowinieodzowne wsparcie, służące podtrzymywaniu stabilności społecznej. Oczywiściejest wsparciem tylko tak długo, jak długo sprzeczności między ową strukturąpsychiczną a warunkami ekonomicznymi nie przekroczą pewnego progu; poza nim siłypsychiczne zmierzają już do zmiany lub rozkładu istniejącego porządku; trzebajednak pamiętać, że struktury psychiczne różnych klas mogą być radykalnieodmienne, a nawet przeciwstawne, w zależności od funkcji sprawowanej w procesiespołecznym. Chociaż jednostka różni się psychicznie od członków własnej grupy,zarówno ze względu na indywidualną konstrukcję psychiczną, jak i osobistedoświadczenia życiowe - zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie - poważna część jejstruktury psychicznej jest wytworem dostosowania się do sytuacji własnej klasy ispołeczeństwa, w którym żyje. Nasza wiedza o czynnikach określających strukturępsychiczną danej klasy czy społeczności - a tym samym o psychicznych "siłachsprawczych" funkcjonujących w danym społeczeństwie - jest znacznie mniejzaawansowana niż wiedza o strukturach ekonomicznych czy społecznych. Dzieje siętak między innymi dlatego, że badacz tych zagadnień sam jest uformowany przezstrukturę psychiczną typową dla własnego społeczeństwa, a wobec tego rozumietylko to, co przypomina mu jego samego. Z łatwością popełnia błąd polegający nauznawaniu własnej struktury psychicznej, bądź struktury psychicznej swejzbiorowości, za "naturę ludzką". I gotów jest przeoczyć fakt, że w innychwarunkach społecznych jako siły sprawcze mogły i mogą funkcjonować całkowicieinne struktury popędów. Badanie kultur "matrocentrycznych" jest ważne dla naukspołecznych dlatego, że ujawnia struktury całkowicie odmienne od tych, któredostrzegamy w naszym społeczeństwie, a jednocześnie rzuca nowe światło na zasadę"patrocentryczną". Kompleks patrocentryczny to psychiczna struktura, w którejczyjś stosunek do ojca (lub jego psychologicznych równoważników) jest stosunkiemcentralnym. Freud w swej koncepcji (pozytywnego) kompleksu Edypa odkrył jedno zrozstrzygających znamion tej struktury, chociaż przeceniał jego uniwersalność,ponieważ jemu samemu brakło dystansu do własnego społeczeństwa. Impulsyseksualne małego chłopca, skierowane ku matce jako pierwszemu i najważniejszemużeńskiemu "obiektowi miłości", sprawiają, że dziecko widzi w ojcu rywala. Takonfiguracja nabiera charakterystycznego znaczenia dopiero przez fakt, żejednocześnie ojciec w patriarchalnej rodzinie jest władzą panującą nad życiemdziecka. Pomińmy fizjologiczną niezdolność spełnienia się dziecięcych pragnień izauważmy, że pełnienie przez ojca podwójnej roli wzbudza w dziecku jeszcze jednouczucie, na które zwrócił uwagę Freud: otóż pragnienie dziecka, żeby zająćmiejsce ojca sprawia, że w pewnej mierze dziecko identyfikuje się z ojcem.Nieświadomie utożsamia się ono z ojcem o tyle, o ile ojciec reprezentuje nakazymoralne. To utożsamienie jest potężnym źródłem sił formujących superego.Ponieważ ów proces dopełnia się tylko częściowo, przeto rywalizacja dziecka zojcem rozwija w dziecku ambiwalentną postawę emocjonalną. Z jednej strony - chceono być kochane przez ojca, z drugiej - buntuje się przeciw ojcu mniej lubbardziej otwarcie. Kompleks lub zespół "patrocentryczny" jest kształtowany takżeprzez procesy psychiczne zachodzące u ojca. Przede wszystkim ojciec jestzazdrosny o syna. Po części wynika to z faktu, że linię życiową ojca - wprzeciwieństwie do synowskiej - cechuje już spadek. Ale ważniejsza przyczynaojcowskiej zazdrości jest uwarunkowana społecznie: życiowa sytuacja dziecka jestwzględnie wolna od zobowiązań społecznych. To jasne, że tym większa zazdrość, imwiększy ciężar ojcowskiej odpowiedzialności. Przy określeniu stosunku ojca dosyna jeszcze ważniejsze są czynniki społeczne i ekonomiczne. Zależnie od

Strona 47

Page 48: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizysytuacji ekonomicznej syn albo jest dziedzicem ojcowskiego majątku, alboprzyszłym żywicielem w chorobie czy starości. Jest czymś w rodzaju inwestycjikapitałowej. Z ekonomicznego punktu widzenia sumy łożone na jego wykształcenie iprzygotowanie zawodowe nie różnią się tak bardzo od kosztów ubezpieczenialosowego czy emerytalnego. Więcej, syn odgrywa istotną rolę również w tym, codotyczy społecznego prestiżu ojca. Pomyślny udział syna w życiu społeczeństwa iwynikające z tego społeczne uznanie mogą zwiększyć prestiż ojcowski: w tej samejmierze synowskie niepowodzenie może ten prestiż pomniejszyć lub zrujnować.(Korzystne społecznie lub ekonomicznie małżeństwo syna ma tu takie samoznaczenie). Zważywszy pełnioną przez syna funkcję społeczną i ekonomiczną, celemjego kształcenia zazwyczaj nie jest szczęście osobiste, czyli maksymalny rozwójosobowości; chodzi raczej o maksimum użyteczności z punktu widzenia ojcowskichpotrzeb ekonomicznych i społecznych. Wobec tego często spotykamy rzeczywistykonflikt między szczęściem a użytecznością syna, którego to konfliktu ojcieczazwyczaj nie postrzega świadomie, ponieważ ideologia społeczeństwa nauczyła gopostrzegać obydwa cele jako identyczne. Sytuację zaś komplikuje jeszcze fakt, żerównież ojciec często identyfikuje się z synem, spodziewając się, że syn nietylko będzie użyteczny społecznie, ale i spełni nie zrealizowane ojcowskiefantazje i marzenia. Te społeczne funkcje syna mają decydujące znaczenie dlawymiaru ojcowskiej miłości: ojciec kocha syna pod warunkiem, że syn spełnipokładane w nim nadzieje. W przeciwnym przypadku miłość ojcowska kończy się, anawet przemienia w pogardę lub nienawiść 22. (*) (Wpływa to również na fakt, że"ukochany syn" - ten który spełnia ojcowskie oczekiwania - jest zjawiskiemcharakterystycznym dla patrocentrycznej kultury.) (*) Ten warunkowy charaktermiłości ojcowskiej zazwyczaj skutkuje dwojako: (1) utratą poczuciabezpieczeństwa wynikającego z wiedzy, że jest się kochanym bezwarunkowo; (2)wzrastającym znaczeniem superego, czyli rozwijaniem poglądu, w myśl któregowypełnianie obowiązku staje się główną życiową troską, ponieważ tylko w tensposób można sobie zapewnić minimalną gwarancję, że się będzie kochanym. Jednaknawet maksymalne wypełnienie żądań super - ego nie wstrzymuje narastaniapoczucia winy, bo działanie ludzkie nigdy nie dorównuje ideałom. Tymczasemmatczyna miłość do dziecka ma z reguły całkiem odmienny charakter 23. (*) ( Mowatu o ojcowskiej i matczynej miłości w sensie idealnym. Miłość konkretnego ojcaczy matki może w znacznym stopniu z najróżniejszych powodów odbiegać od wzoruidealnego.) W ciągu kilku pierwszych lat życia dziecka jest ona całkowiciebezwarunkowa. Matczyna opieka nad bezradnym małym dzieckiem nie zależy odżadnych społecznych czy moralnych zobowiązań, które miałoby wypełnić dziecko;nie istnieje tu nawet obowiązek odwzajemnienia matczynej miłości. Bezwarunkowycharakter miłości macierzyńskiej jest koniecznością biologiczną i w obrębieemocjonalnych dyspozycji kobiety może w ogóle podsycać skłonność do miłościbezwarunkowej. Pewność, że miłość matki (lub matczynego psychologicznegorównoważnika) nie zależy od spełnienia żadnych warunków, oznacza, że wypełnianienakazów moralnych ma w tym przypadku mniejsze znaczenie, bo nie jest warunkiembycia kochanym. Opisane przed chwilą cechy wyraźnie odbiegają od wizerunkumatki, wypieszczonego przez dzisiejsze, patrocentryczne społeczeństwo. Wzasadzie zna ono tylko odwagę i heroizm mężczyzn (przy czym cechy te sązabarwione sporą dozą narcyzmu). A z drugiej strony wizerunek matki jestzafałszowany domieszką sentymentalizmu i słabości. Zamiast bezwarunkowej miłościmacierzyńskiej, która dotyczy nie tylko własnych dzieci, lecz ogarnia dzieciwszystkich ludzkich istot, natrafiamy w wizerunku matki na wtopiony tam,specyficznie mieszczański, sentyment osnuty wokół posiadania. Ta zmianawizerunku matki jest znakiem uwarunkowanego społecznie zniekształcenia stosunkówmiędzy matką a dzieckiem. Konsekwencją tego zniekształcenia - a takżeuzewnętrznieniem kompleksu Edypa - jest postawa, w której pragnienie byciakochanym zostaje zastąpione pragnieniem chronienia matki i umieszczenia jej napiedestale. Teraz już matka nie pełni funkcji obronnej; to ona ma być broniona izachowana w "czystości". Ten zespół reakcji (zniekształcający pierwotny stosunekdo matki) rozciąga się także na takie symbole matki jak: kraj, naród i ziemia; ima doniosłe znaczenie we współczesnych, skrajnie patrocentrycznych, ideologiach.Matka i jej psychologiczne równoważniki nie zniknęły w tych ideologiach, leczzmieniły funkcje: z figur chroniących stały się figurami potrzebującymi ochrony.Podsumowując możemy powiedzieć, że patrocentryczną jednostkę - i takieżspołeczeństwo - cechują właściwości, wśród których przodują następujące:rygorystyczne superego, poczucie winy, podległa paternalnej władzy miłość,pragnienie dominacji nad słabszymi i czerpanie z niej przyjemności, przyjmowaniecierpień jako kary za własne przewinienia i niszczenie zdolności do cieszeniasię szczęściem. Cechy zespołu matrocentrycznego są przeciwne: optymistycznawiara w bezwarunkową miłość matki, znacznie mniejsze poczucie winy, znaczniesłabsze superego i większa zdolność do radości i szczęścia; wraz z tymi cechami

Strona 48

Page 49: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyrozwija się macierzyńskie współczucie i miłość wobec słabszych i tych, którzypotrzebują pomocy 24. (*) (Przypis na końcu rozdziału) O ile obydwa typy możnaodnaleźć w dowolnej zbiorowości - zależnie od rodzinnej konfiguracji, w którejwychowywało się dziecko - o tyle zdaje się, że każdy z tych typów - jako typprzeciętny - charakteryzuje szczególny typ społeczeństwa. Prawdopodobnie typpatrocentryczny przeważa w społeczeństwie protestancko - mieszczańskim, a typmatrocentryczny mógł mieć stosunkowo duże znaczenie w średniowieczu, a dzisiaj wspołeczeństwach południowej Europy. To zaś prowadzi nas ku rozprawom Webera ozwiązkach mieszczańskiego kapitalizmu z protestanckim etosem pracy,przeciwstawionych związkom katolicyzmu z etosem pracy w krajach katolickich.Można wysuwać takie czy inne zastrzeżenia wobec poszczególnych tez Webera,jednak twierdzenie, że takie związki istnieją, jest dziś niekwestionowaną wiedząnaukową. Sam Weber podchodził do zagadnienia na poziomie świadomości iideologii. Jednak pełne zrozumienie wzajemnych ustosunkowań można osiągnąćjedynie analizując popędy, które są podstawą kapitalizmu mieszczańskiego iprotestanckiego ducha. Wprawdzie katolicyzm również ujawnia liczne rysypatrocentryczne - Bóg Ojciec, męska hierarchia duchownych, itd.- nie sposóbjednak zaprzeczyć, że istotne znaczenie ma w nim zespół matrocentryczny. PannaMaria i sam Kościół reprezentują psychologicznie wielką Matkę, która tuli dopiersi i chroni wszystkie swe dzieci. Pewne cechy maternalne przypisywane sąrównież samemu Bogu, chociaż nieświadomie. "Syn Kościoła" może być indywidualniepewien miłości Kościoła - Matki, póki pozostaje jego dzieckiem lub wraca na jegołono. Ów stosunek dziecka ustanowiony jest za pośrednictwem sakramentów. Nakazymoralne z pewnością grają główną rolę. Jednak skomplikowany mechanizm działa wten sposób, że z jednej strony zabezpiecza zachowanie niezbędnej społecznej waginakazów, a z drugiej może mieć pewność, że jest kochany, bez powoływania się nasferę moralności. Katolicyzm wytwarza poczucie winy, i to nie małe, aledostarcza jednocześnie środków pozwalających się od tego poczucia uwolnić. Cena,którą trzeba zapłacić, to przywiązanie uczuciowe do Kościoła i jego sług.Natomiast protestantyzm zajął się gruntownym oczyszczeniem chrześcijaństwa zrysów matrocentrycznych. Zniknęły takie substytuty Matki, jak Panna Maria czyKościół, podobnie zniknęły maternalne cechy Boga. W centrum teologii Lutra 25(*) (Przypis na końcu rozdziału) znajdujemy zwątpienie bądź rozpacz, bo grzesznyczłowiek nie może mieć żadnej pewności, że jest kochany. I jest na to tylkojedno lekarstwo: wiara 26. (*) (Przypis na końcu rozdziału) W kalwinizmie i winnych sektach protestanckich takie lekarstwo nie wystarcza. Zostaje zasadniczowzmocnione przez rolę przypisaną wypełnieniu obowiązku ("wewnętrzna asceza") iuznanie nieodzownego "sukcesu" w życiu świeckim za jedyny dowód Boskiejżyczliwości i łaski 27. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Rozkwit protestantyzmuwarunkują te same czynniki, które umożliwiły rozkwit "ducha" kapitalizmu. Takżeprotestantyzm, jak każda religia, powoduje nieprzerwane odtwarzanie i umacnianiesię struktury popędów niezbędnej konkretnemu społeczeństwu. Zespółpatrocentryczny - w którym spełnienie obowiązku i sukces to główne siły napędoweżycia, a przyjemność i szczęście mają znaczenie drugorzędne - jest jedną znajpotężniejszych mocy twórczych kryjących się za ogromnymi ekonomicznymi ikulturowymi dokonaniami kapitalizmu. Przed erą kapitalistyczną ludzie (naprzykład niewolnicy) musieli być fizycznie zmuszani do poświęcania każdejodrobiny energii na wykonywanie pracy pożytecznej ekonomicznie. Dzięki wpływowikompleksu patrocentrycznego ludzie to samo całkowite poświęcenie zaczęliwykazywać dzięki własnej "dobrej woli", ponieważ skrupuły, czy też wyrzutysumienia ulokowane dotąd na zewnątrz, zostały uwewnętrznione. Owouwewnętrznienie najgruntowniej dokonało się wewnątrz rządzących klasspołeczeństwa mieszczańskiego, które autentycznie reprezentowały specyficznymieszczański etos pracy. Proces uwewnętrznienia nacisku zapewniał całkiemodmienny rezultat niż nacisk zewnętrzny: wypełnienie nakazów sumienia sprawiałosatysfakcję, która w ogromnej mierze przyczyniała się do umocnieniapatrocentrycznej struktury 28. (*) (Kiedy piszę tu o pracy i o etosie pracy,odnoszę się tu do konkretnego zjawiska historycznego: mieszczańskiego pojęciapracy. Z pracą wiąże się wiele innych funkcji psychicznych, o których tu niewspominam, na przykład o wyrażaniu odpowiedzialności społecznej czy możliwościtwórczego działania. Istnieje etos pracy, w którym te aspekty przeważają.) (*)Satysfakcja była jednak dość ograniczona, ponieważ spełnienie obowiązku i sukcesekonomiczny okazały się kiepskimi substytutami tego, co przepadło: zdolności doradowania się życiem oraz wewnętrznego bezpieczeństwa płynącego z przekonania,że jest się bezwarunkowo kochanym. Więcej, duch homo homini lupus doprowadził dowyizolowania osobowego i utraty zdolności kochania, co jest poważnym obciążeniempsychicznym, nasuwającym myśl o podkopaniu struktury patrocentrycznej, nawetjeśli główne czynniki podkopujące tę strukturę tkwiły w zmianach ekonomicznych.Choć struktura patrocentryczna była siłą sprawczą przysłoniętą osiągnięciami

Strona 49

Page 50: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyekonomicznymi społeczeństwa mieszczańsko - protestanckiego, jednak tospołeczeństwo ukształtowało warunki mogące zniszczyć tę strukturę i doprowadzićw ten sposób do renesansu struktury matrocentrycznej. Wzrost zdolnościprodukcyjnych człowieka sprawił, że po raz pierwszy w dziejach stało się możliweurzeczywistnienie takiego porządku społecznego, który dotychczas występowałjedynie w baśniach i mitach; w którym wszyscy ludzie mieliby środki materialnepotrzebne do prawdziwego szczęścia, przy stosunkowo niewielkim wysiłku jednostkizaangażowanym w rzeczywistą pracę; w którym siły ludzkie z zasady służyłybyraczej rozwijaniu możliwości człowieka niż tworzeniu dóbr ekonomicznychniezbędnych dla bytu samej cywilizacji. Najbardziej postępowi filozofowiefrancuskiego Oświecenia wyrośli ponad emocjonalny i ideologiczny kompleksstruktury patrocentrycznej. Ale rzeczywistym, już w pełni samodzielnymreprezentantem nowych, matrocentrycznych tendencji okazała się klasa, dla którejmotyw całkowitego poświęcenia się pracy wynikał raczej z kalkulacjiekonomicznej, niż był głosem uwewnętrznionych skrupułów: była to klasapracująca. Ta sama struktura emocjonalna spowodowała powstawanie jednego zwarunków pozwalających skutecznie wpływać socjalizmowi marksistowskiemu na klasępracującą, przynajmniej tak daleko, jak ów wpływ związany jest ze specyficznymcharakterem struktury popędów tej klasy. Psychiczną podstawą 29 (*) (Jest chybaoczywiste, że te roztrząsania psychologiczne dotyczą jedynie psychicznych siłsprawczych; ani nie objaśniają one socjalizmu jako zjawiska psychologicznego,ani nie usiłują zastąpić racjonalnej dyskusji o teoriach socjalistycznychinterpretacjami psychologicznymi.) (*) marksistowskiego programu społecznego byłprzede wszystkim zespół matrocentryczny. Marksizm powiada: gdyby zorganizowaćracjonalne możliwości produkcyjne, wówczas każdy człowiek mógłby zaopatrzyć sięw tyle dóbr, ile potrzebuje, bez względu na rolę pełnioną w procesie produkcji.Wszystko to można osiągnąć znacznie mniejszym wysiłkiem jednostki niż ten, którypotrzebny był dotąd. W końcu każdej istocie ludzkiej przysługuje bezwarunkoweprawo do szczęścia, a szczęście polega przecież na "harmonijnym rozwojuosobowości". Propozycje te były racjonalnym, naukowym wyrażeniem tych idei,które we wcześniejszych warunkach ekonomicznych mogły wyrażać się tylko w sferzefantazji: oto Matka - Ziemia daje wszystkim swym dzieciom to, czego potrzebują,nie patrząc na ich zasługi. Związek między dążeniami matrocentrycznymi a ideamisocjalistycznymi wyjaśnia, dlaczego "materialistyczno - demokratyczny" charakterspołeczeństw matriarchalnych wzbudził ogromną sympatię socjalistycznych autorówdo teorii matriarchatu. Przypisy 16 * Klages - który uważa, że myśl racjonalna(Geist) pustoszy "duszę" - radzi sobie z problemem w ten sposób, że za jądroidei Bachofena uznaje naturalistyczną metafizykę, a Bachofenowski protestanckiidealizm traktuje jako drugorzędny i przypadkowy. Baumler - który atakujeinterpretację Klagesa - okrawa myśl Bachofena jeszcze bardziej bezceremonialnie.O ile Klages dostrzega przynajmniej Bachofena antyprotestanckiego iantyidealistycznego, o tyle Baumler rozpoczyna wywód od zasadniczopatrocentrycznej postawy Bachofena i za przypadkową uznaje najistotniejszą częśćdzieła Bachofena, mianowicie wypowiedzi o matriarchacie na tle historycznym ipsychologicznym. Baumler dostrzega doniosłość tylko w Bachofenowskiej metafizycenaturalistycznej, natomiast dyskwalifikuje odmalowanie kobiety jako centrumnajstarszych wspólnot i jako spinającego je ogniwa, uznając to za fałszywemniemanie. Dla Baumlera jest też wysoce wątpliwe, że u początku historiiludzkiej nie da się jakoby dostrzec monogamii. Uważa natomiast, że matriarchatjako społeczna rzeczywistość jest czymś całkowicie incydentalnym: "Religiechtoniczne zachowują rozstrzygające znaczenie, kiedy chodzi o zrozumienie czasówprymitywnych i prehistorycznych, nawet gdy się okaże, że nigdy nie istniał żadenmatriarchat indoeuropejski. Wyjaśnienia Bachofena w swych najbardziejzasadniczych aspektach nie wiążą się ani z odkryciami etnologicznymi, anilingwinistycznymi, ponieważ podstawą jego wyjaśnień nie są hipotezy naturysocjologicznej ani historycznej. (...) Podstaw Bachofenowskiej filozofiihistorii należy szukać w jego metafizyce. Istotą jest głębia tej metafizyki.Błędy Bachofena w dziedzinie filozofii kultury (to znaczy błędy socjologiczne ihistoryczne) można z łatwością usprawiedliwić. Gdyby dzieło naukowe o początkachrasy ludzkiej było całkowicie wolne od błędów, nie można by z nim niczegoskorygować, ale też nie można by znaleźć niczego godnego uwagi" (J.J.Bachofen"Der Mythus von Orient und Okzident",op. cit., s. CCLXXX). W swej teoriiBachofen "posunął się za daleko", kiedy zasługę pierwszego pchnięcia wzwyż rasyludzkiej przypisał kobiecie. Jest to, pisze Baumler, "fałszywa hipoteza". Sprawąistotną nie jest matka jako zjawisko rzeczywiste, ważne społecznie ipsychologicznie, lecz kategoria religijna "matki", dzięki której Bachofenwzbogacił zbiorową świadomość ludzkości w ogóle, a w szczególności filozofię ihistorię. Nie jesteśmy więc zaskoczeni ani kiedy Baumler potępia - jako typowo"orientalne" - afirmowanie seksualności, co Bachofen uważa za zasadniczy rys

Strona 50

Page 51: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizymatriarchatu, ani kiedy Bachofenowską otwartość w sprawach seksualnych tłumaczytym, że autor osobiście był "purystą". 20 * "Stosunek, który wiąże matkę zdzieckiem, stoi u źródła wszelkich kultur, każdej cnoty i każdegoszlachetniejszego aspektu egzystencji; w świecie przemocy działa jako boskazasada miłości, jedności, pokoju. Wychowując potomstwo, kobieta wcześniej niżmężczyzna uczy się rozciągać pełną miłości troskę poza granice własnego ego, kuinnemu stworzeniu,uczy się obracać cały swój dar wyobraźni ku obronie idoskonaleniu owego innego bytu. W tej fazie kobieta jest skarbnicą wszelkiejkultury, wszelkiego dobrodziejstwa, wszelkiego poświęcenia, wszelkiego staraniawobec tego, co żyje i żalu do tego co martwe. Ale miłość, która wykwita zmacierzyństwa, jest nie tylko mocniejsza, lecz bardziej uniwersalna (...). O ilezasada ojcowska jest w sposób nieodłączny ograniczająca, o tyle zasadamacierzyństwa jest uniwersalna; zasada ojcowska zakłada ograniczanie dowyraźnych grup, natomiast zasada macierzyńska- jak życie, jak przyroda - nie znabarier. Idea macierzyństwa tworzy poczucie uniwersalnego braterstwa międzywszystkimi ludźmi, które ginie wraz z rozwojem paternalizmu. Rodzina oparta naprawie ojcowskim jest zamkniętym, indywidualnym organizmem, natomiast rodzinamatriarchalna ma typowo uniwersalny charakter, który stoi u początku wszelkiegorozwoju i odróżnia życie materialne od życia wyższego, duchowego. Każde łonokobiece, śmiertelna figura Demeter, Matki Ziemi, wyda dzieci, które będą braćmii siostrami potomstwa każdej innej kobiety; rodzinna ziemia będzie znała tylkobraci i siostry, aż do dnia, w którym rozwój systemu paternalnego rozczłonkujetę nie zróżnicowaną jedność, tę masę i ustanowi zasadę wyróżnienia. W kulturachmatriarchalnych napotykamy wiele przejawów, a nawet ujęć prawnych, tego właśnierysu zasady macierzyńskiej. Jest ona podstawą uniwersalnej wolności i równości,tak częstych w matriarchalnych zbiorowościach, jest podstawą gościnności iawersji do wszelkiego rodzaju ograniczeń. (...) I jest w niej zakorzenionezachwycające poczucie pokrewieństwa i przyjaźni, które nie zna barier anipodziałów, i na równi ogarnia wszystkich członków narodu. Państwa matriarchalnesłynęły z tego, że były wolne od wewnętrznego współzawodnictwa i konfliktów(...). Ludy matriarchalne - co równie charakterystyczne - uznawały zaszczególnie karygodne wyrządzenie krzywdy fizycznej współtowarzyszom, a nawetzwierzętom. (...) Aura ludzkiej wrażliwości, dostrzegalnej nawet w wyrazietwarzy egipskich posągów, przenika kulturę świata matriarchalnego" (J.J.Bachofen, "Myth, Religion and Mother Right", op. cit., s. 79 - 81). 24 * Wterminologii psychoanalitycznej typ patrocentryczny wiązany jest z "charakteremanalnym" i "kompulsywnym", podatnym na natręctwa, natomiast typ matrocentrycznywiązany jest z "charakterem oralnym". Jednak ten ostatni nie ma nic wspólnego z"oralno - sadystycznym" typem charakteru. Osoba oralno - sadystyczna wykazujewłaściwości pasożytnicze, chce jedynie brać, niechętnie daje. Gdy jej życzeniaspotkają się z odmową, reakcją jest gniew, a nie żal, jak w przypadku typumatrocentrycznego. Istnieje jednak podstawowa różnica między typologią opartą napregenitalnych strukturach charakteru, a typologią opartą na wzorze patro - bądźmatrocentrycznym. Ta pierwsza rozróżnia fiksacje pregenitalne na poziomieoralnym lub analnym, które są zasadniczym przeciwieństwem dojrzałego "charakterugenitalnego". Ta druga, funkcjonując w kategoriach stosunku do obiektudominującego, nie stoi w zasadniczej opozycji do charakteru genitalnego. Typmatrocentryczny może mieć charakter oralny; w takim przypadku osoba jestbardziej lub mniej bierna, zależna i potrzebuje cudzej pomocy. Ale typmatrocentryczny również może mieć charakter "genitalny", tzn. może to być osobafizycznie dojrzała, aktywna, nieneurotyczna i pozbawiona zahamowań. Wybranatutaj typologia pomija kwestię stopnia dojrzałości i skupia się na jednym tylkoaspekcie struktury charakteru. Pełne przedstawienie struktury wymagałoby zajęciasię różnicami między charakterem genitalnym a pregenitalnym, odpowiednio wobrębie typów matro - bądź patrocentrycznych. Nie możemy się tu wdawać wwyczerpującą dyskusję na temat różnorakich kategorii psychoanalitycznych (patrz:W. Reich, "Charakteranalyse", Wiedeń 1933). Jestem jednak głęboko przekonany, żeobiecujące możliwości badaniom społecznym stwarza raczej typologia oparta naustosunkowaniu się do obiektu, niż ta, która zajmuje się "strefami erogennymi"czy symptomatologią kliniczną. Podobnie nie możemy tu roztrząsać interesującychzagadnień stosunków między proponowanymi tutaj typami a schizotymikiem icyklotymikiem Kretschmera, charakterem zintegrowanym i zdeintegrowanym Jaenscha,ani introwertykiem i ekstrawertykiem Junga. 25 * W kategoriach psychologii Luterbył typem skrajnie patrocentrycznym. Całe jego życie przenika ambiwalentnystosunek do ojca. Przejawia się on w tym, że Luter zawsze koncentrował sięjednocześnie na dwóch figurach ojcostwa, z których jedną kochał, a drugiejnienawidził i gardził nią. Luter nie ma najmniejszego zrozumienia ani dla oznakradowania się życiem, ani dla kultury, w której taka radość odgrywa rolęcentralną; tym samym Luter jest jednym z wielkich nienawistników. W jego postaci

Strona 51

Page 52: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizywidać związek z typem kompulsywno - neurotycznym i homoseksualnym, co w żadnymprzypadku nie znaczy, że Luter cierpiał na nerwicę natręctw bądź byłhomoseksualistą w rozumieniu klinicznym. 26 * Pełne znaczenie tezy, że "odnastępstw grzechu zwalnia jedynie wiara", można wyjaśnić tylko w kategoriachmechanizmów myślowych nerwicy natręctw i towarzyszących im zwątpień. Tutaj niemożemy zająć się tym szczegółowo. Natomiast dzisiaj uzupełniłbym tęinterpretację o coś istotnego. Właśnie z powodu swej ambiwalencji (w stosunku dofigury ojcowskiej, mianowicie nienawiści wobec ojca i wobec władz Kościołakatolickiego, a przyjaznego nastawienia wobec książąt świeckich, czemutowarzyszyła jeszcze nienawiść wobec zbuntowanych chłopów) Luter tęsknił zabezwarunkową miłością matczyną. Jedynie dzięki niej mógłby zaznać poczuciabezpieczeństwa płynącego stąd, że jest się kochanym. 27 * W kategoriach naszychdzisiejszych problemów religia żydowska ma dość skomplikowany charakter. Zpewnością nosi znamię reakcji przeciw matrocentrycznym religiom BliskiegoWschodu. Jej koncepcja Boga, podobnie jak protestancka, sięga wyłącznie po cechyojcowsko - męskie. Z drugiej strony, nie został z niej wymazany wizerunekwielkiej matki; zachował się w wyobrażeniu ziemi świętej jako "mlekiem i miodempłynącej". Kluczowa myśl religii żydowskiej tak się przedstawia: "Grzeszyliśmy,a Bóg za karę wypędził nas z naszej krainy; pomoże nam tam jednak wrócić, kiedysię już dość nacierpimy". I ta kraina odmalowana w literaturze proroków jakoobdarzona wszelkimi zaletami, żyzna, nigdy nie przynosząca zawodu ziemia,przejęła rolę wielkiej matki z religii matriarchalnych. Idea bezwarunkowejmiłości macierzyńskiej została zachowana w koncepcji mesjanistycznej oraz wwierze w powrót do Ziemi Świętej (scharakteryzowanej przez wolne od bólurodzenie i ustanie konieczności pracy). VIII. Metoda i funkcja analitycznejpsychologii społecznej Uwagi o psychoanalizie i materializmie historycznymPsychoanalizę, która jest psychologią materialistyczną, należy zaliczyć do naukprzyrodniczych. Zwraca się ona ku instynktownym popędom oraz ku potrzebom jakosiłom motywacyjnym ukrytym za ludzkim postępowaniem; ku popędom, które -tworzone przez zakotwiczone w fizjologii instynkty - nie są dostrzegalne wbezpośredniej obserwacji. Psychoanaliza wykazuje, że świadoma aktywnośćpsychiczna jest stosunkowo tylko niewielką częścią życia psychicznego człowieka,a liczne podstawowe impulsy, ukryte za widocznymi reakcjami psychicznymi, sąnieświadome. W szczególności psychoanaliza ujmuje przedkładane otwarcieideologie indywidualne i zbiorowe za wyrażanie konkretnych pragnień i potrzebtkwiących głęboko w instynktach oraz wykazuje, że nasze "moralne" orazidealistyczne motywy są w pewnym stopniu zamaskowanym i zracjonalizowanymwyrażaniem popędów instynktownych. Nie odrzucając popularnego podziałuinstynktów na związane z głodem i związane z miłością, Freud wyszedł zzałożenia, że dwie grupy instynktów, samozachowawcze i seksualne 1, (*) (Przypisna końcu rozdziału) rzeczywiście motywują życie psychiczne człowieka. Energiitkwiącej w instynktach seksualnych Freud nadał nazwę libido, a procesy napędzanetą energią nazwał libidalnymi 2. (*) (Kiedy pisałem ten tekst byłem zwolennikiemFreudowskiej teorii libido i stąd mowa o "siłach libidalnych" (lub energiach)bądź o "strukturze libidalnej" (lub strukturze popędu). Dzisiaj natomiast nieodwoływałbym się do "libido", lecz do różnego rodzaju sił psychicznych. Tutajdla głównego wątku ta różnica nie ma większego znaczenia (1970). (*) W przypadkuinstynktów seksualnych Freud poszerzył zwykłe znaczenie tego terminu irozciągnął je na wszystkie impulsy, które - jak genitalne - są warunkowanefizjologicznie, związane z pewnymi strefami erogennymi ciała i domagają sięrozładowania napięcia sprawiającego przyjemność. Freud przyjmuje, że podstawowązasadą czynności psychicznych jest "zasada przyjemności", to znaczy popęd dotakiego rozładowania napięć wywołanych przez instynkty, które sprawiają maksimumprzyjemności. Zasadę przyjemności modyfikuje "zasada rzeczywistości";uwzględnienie rzeczywistości może nas skłonić do wyrzeczenia się lub odroczeniaprzyjemności w celu uniknięcia nieprzyjemności większej niż przyjemność lubzapewnienia sobie w przyszłości przyjemności jeszcze większej. Freud uważa, żekonkretna struktura instynktowa jednostki zależy od dwóch czynników:odziedziczonej konstytucji fizycznej i doświadczeń życiowych, zwłaszczadoznanych we wczesnym dzieciństwie. Posuwa się także do przypuszczenia, żeodziedziczona przez człowieka konstytucja i doświadczenia życiowe tworzą"uzupełniający się łańcuch", a właściwym celem analizy jest zbadanie doświadczeńżyciowych i określenie ich wpływu na odziedziczoną konstytucję instynktowną. Tymsamym metoda analityczna jest gruntownie historyczna: zmierza do zrozumieniastruktury popędów w wyniku zrozumienia historii życia. Metoda ta ma zastosowaniew odniesieniu do życia psychicznego ludzi zdrowych, chorych i dotkniętychnerwicą. Neurotyka od osoby "normalnej" odróżnia to, że ta ostatnia sukcesywniedostosowuje swą strukturę instynktowną do swych rzeczywistych życiowych potrzeb,natomiast struktura instynktowna neurotyka sprzeciwia się utrudnieniom

Strona 52

Page 53: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyczyhającym na drodze ku zadowalającemu przystosowaniu się do rzeczywistości.Chcąc wykazać możliwie najprzejrzyściej, że instynkty związane z seksem mogą byćmodyfikowane i przystosowywane do rzeczywistości, musimy wyodrębnić pewne cechycharakterystyczne, wyraźnie odróżniające te instynkty od instynktówsamozachowawczych. Na przykład instynkty seksualne, inaczej niż samozachowawcze,wykazują zdolność odroczeń. Samozachowawcze są bardziej zdecydowane, bo zbytdługie ich niezaspokojenie powoduje śmierć; krótko mówiąc, przedłużające sięodraczanie ich zaspokojenia jest psychologicznie nieznośne. Oznacza to, żeinstynkty samozachowawcze mają pierwszeństwo przed instynktami seksu; niedlatego, że mają ważniejsze znaczenie, lecz dlatego, że w razie konfliktu ichzaspokojenie jest pilniejsze. Popędy wyrastające z seksu można tłumić, natomiastpopędów wynikających z instynktów samozachowawczych nie da się usunąć zeświadomości i ulokować w podświadomości. Inny ważny wyróżnik pozwalającyoddzielić obie grupy instynktów to fakt, że instynkty seksualne mogą ulegaćsublimacji, inaczej mówiąc pragnienie seksualne zamiast wprost można zaspokoić wsposób odległy od pierwotnego celu seksualnego, ponadto splatając go z innymielementami ego. Instynkty samozachowawcze nie podlegają takiej sublimacji. Cowięcej, popędy z kręgu samozachowawczego trzeba zaspokoić środkami prawdziwymi ikonkretnymi, instynkty seksualne zaś można często zaspokoić czystą fantazją.Tylko pożywienie może zaspokoić ludzki głód; pragnienie bycia kochanym możnajednak zaspokoić wyobrażeniami dobrego i kochającego Boga, a sadystyczneskłonności widowiskami bądź fantazjami sadystycznymi. Ostatnie ważnerozróżnienie sprowadza się do tego, że popędy seksualne, inaczej niżsamozachowawcze, mogą wyrażać się na różne sposoby, w wysokim stopniu zamienne imożliwe do zastąpienia. Jeżeli jakiś popęd instynktowny nie zostaje zaspokojony,to może być zastąpiony przez inne, których zaspokojenie jest możliwe z powodówwewnętrznych lub zewnętrznych. Zamienność i zastępowalność popędów seksualnychleży u podstaw zrozumienia zarówno nerwicowego, jak i zdrowego życiapsychicznego. Jest także podstawą teorii psychoanalitycznej i faktem społecznymo najwyższej doniosłości. Pozwala oferować masom owe cenne satysfakcje (wraz zmożliwością zaspokojenia), które są dostępne społecznie i pożądane z punktuwidzenia klas rządzących 3. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Podsumowując:instynkty seksualne, które mogą być odraczane, tłumione, sublimowane ipodmieniane, są znacznie bardziej giętkie niż instynkty samozachowawcze.Instynkty seksualne wspierają się na samozachowawczych i im się podporządkowują4. (*) (Patrz Sigmund Freud, "Trzy szkice o teorii seksualności".) Większaelastyczność i zmienność instynktów seksualnych nie oznacza jednak, że mogą byćstale niezaspokojone; istnieje nie tylko fizyczne, lecz i psychiczne minimumegzystencji i instynkty seksualne muszą być zaspokojone przynajmniej wminimalnym stopniu. Jak już wspomnieliśmy, z różnicy między dwiema grupamipopędów wynika, że instynkty seksualne mają zdolność - i to na dużą skalę -przystosowywania się do rzeczywistych możliwości zaspokojenia, czyli dokonkretnych warunków życia. W wyniku takiego przystosowywania się instynkty tewzmagają się i rozwijają; tylko u jednostek neurotycznych natrafiamy nazaburzenia zdolności przystosowawczych. Psychoanaliza zajmuje się zwłaszczazdolnością modyfikacji popędów seksualnych. Uczy nas rozumieć strukturęinstynktowną jednostki w kategoriach jej doświadczeń życiowych po to, żebydowiedzieć się, jak owe doświadczenia wpływają na strukturę. Oto podstawowakoncepcja psychoanalizy: czynne i bierne dostosowanie aparatury biologicznej -instynktów - do rzeczywistości społecznej; wszelkie badania psychologii osobowejwywodzą się z tej koncepcji. Początkowo, a nawet i później, Freud zajmował siępsychologią jednostki. Kiedy jednak stwierdzono, że siłą motywacyjną ludzkichzachowań są instynkty, a podświadomość jest źródłem ludzkich ideologii ischematów zachowania, wtedy niezbędne okazało się dla wielu autorówpsychoanalitycznych podjęcie próby przejścia od zagadnień jednostki do kwestiispołeczeństwa, czyli od psychologii indywidualnej do społecznej. Próbowanoposłużyć się technikami psychoanalizy, w celu dotarcia do ukrytych źródełnajoczywiściej irracjonalnych schematów zachowań społecznych w obrębie religii,obyczajów, polityki i wychowania. Oczywiście, badacze ci natrafili na trudności,które do czasu ograniczania się do zagadnień psychologii indywidualnej mogły byćomijane. Trudności nie zmieniają jednak faktu, że same dociekania byłyuprawnioną naukową konsekwencją przyjęcia psychoanalizy za punkt wyjścia. Jeżeliżycie instynktowne i podświadomość są kluczem do zrozumienia zachowań ludzkich,to psychoanaliza miała zarówno tytuł, jak i kompetencje, aby coś powiedzieć oprawdziwych motywach zachowań społecznych. A to dlatego, że "społeczeństwo"składa się również z żywych jednostek, które przecież muszą podlegać tym samymprawom psychologicznym, które odkryła psychoanaliza. Zatem błędne wydaje siępodejście, jeżeli ktoś - jak Wilhelm Reich na przykład - ogranicza psychoanalizędo sfery psychologii indywidualnej i zaprzecza możliwości zastosowania jej do

Strona 53

Page 54: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyzjawisk społecznych (polityki, świadomości klasowej itd.) 5. (*) (Przypis nakońcu rozdziału) Jeżeli jakieś zjawisko badane jest przez socjologię, to nieznaczy, że nie może być przedmiotem psychoanalizy (badanie fizycznychwłaściwości przedmiotu nie wyklucza badań jego cech chemicznych). Znaczy to poprostu tyle, że zjawisko może być przedmiotem psychoanalizy wtedy, gdy grają wnim rolę czynniki psychiczne i tylko wtedy, kiedy ją grają. Teza, że psychologiazajmuje się jedynie jednostką, a socjologia tylko "społeczeństwem", jestfałszywa. Tak jak psychologia zajmuje się zawsze jednostką uwarunkowanąspołecznie, tak też socjologia zawsze zajmuje się grupą jednostek, którychstruktury i mechanizmy psychiczne muszą być brane pod uwagę. Później rozważymyznaczenie czynników psychicznych dla zjawisk społecznych i przejdziemy dofunkcji społecznej psychologii analitycznej. Teorią społeczną, z którąpsychoanaliza wykazuje najwięcej zbieżności i zarazem najbardziej się różni,jest zapewne materializm historyczny. Obie teorie mają wiele punktów stycznych,ponieważ obie są naukami materialistycznymi. Nie wychodzą od "idei", lecz odziemskiego życia i ziemskich potrzeb. Są sobie bliskie zwłaszcza w ocenieświadomości, która w obu teoriach jest postrzegana w mniejszym stopniu jako siłanapędowa zachowań ludzkich, a w większym - jako odbicie innych ukrytych sił.Kiedy jednak zajmiemy się naturą czynników, które rzeczywiście warunkują ludzkąświadomość, to natkniemy się na nieprzejednaną różnicę stanowisk. Materializmhistoryczny postrzega świadomość jako wyraz egzystencji społecznej;psychoanaliza uważa, że świadomość determinują popędy instynktowe. Pewnych pytańnie da się uniknąć. Czy oba poglądy przeczą sobie nawzajem? Jeżeli nie, to co ijak je łączy? Czy użycie metody psychoanalitycznej może służyć wzbogaceniumaterializmu historycznego? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Jednak zanim zaczniemyroztrząsać te kwestie, to niezbędne będzie zbadanie założeń, które psychoanalizawnosi w obszar dociekań społecznych 6. (*) (Jeżeli chodzi o aspektmetodologiczny, to polecam moją obszerną rozprawę w "Dogmacie Chrystusa", op.cit., a także pracę S. Bernfelda, "Sozialismus und Psychoanalyse mitDisscusionsbemerkungen von E. Simmel und B. Lantos" "Der Sozialistische Arzt" t.II (2 - 3), 1929; W. Reich, op. cit.) (*) Freud nigdy nie uważał, że przedmiotemzainteresowania psychologii może być człowiek wyizolowany, wolny od wszelkichwięzi społecznych. "Psychologia indywidualna bezsprzecznie zajmuje siępojedynczą istotą ludzką i bada sposoby, jakimi ta istota stara się zaspokoićswoje popędy. Jednak rzadko, i tylko w szczególnych, wyjątkowychokolicznościach, ów człowiek znajduje się w sytuacji oderwanej od osobistychstosunków z innymi jednostkami. W życiu psychicznym jednostki inni ludzie muszązazwyczaj być postrzegani albo jako wzory, albo obiekty, jako sojusznicy lubprzeciwnicy. Wobec tego psychologia indywidualna jest jednocześnie od początkupsychologią społeczną, w tym właśnie rozszerzonym, ale uprawnionym znaczeniu" 7.(*) (Sigmund Freud, "Group Psychology and the Analysis of the Ego".) Z drugiejstrony Freud odrzucił - i to zasadniczo - iluzoryczną psychologię społeczną,której przedmiotem zainteresowania jest taka grupa jak "społeczeństwo" bądźzbiór społeczny posiadający "duszę masową" lub "zbiorową". Wychodził raczej odfaktu, że każda grupa składa się tylko z jednostek i tylko jednostka jako takamoże mieć właściwości psychiczne. Podobnie odrzucał pojęcie "instynktuspołecznego". Sądził że to, co nazywa się "instynktem społecznym", nie jestinstynktem "pierwotnym ani zasadniczym". Źródeł tego rozwoju dopatrywał się wkręgu węższym, takim jak rodzina". Poglądy Freuda prowadzą do wniosku, że cechyspołeczne zawdzięczają zarówno swe pochodzenie i nasilanie się, jak iosłabienie, wpływowi konkretnych warunków życiowych i związków instynktów zotoczeniem. Obiektem zainteresowania psychologii, zdaniem Freuda, jest zawszeczłowiek społeczny. W związku z tym postrzega on i środowisko, i warunki życiowejako zasadnicze czynniki w rozwoju psychicznym człowieka, a także w naszymteoretycznym poznawaniu tego rozwoju. Freud doceniał biologiczny i fizjologicznywpływ instynktów, ale podkreślał, że instynkty mogą być modyfikowane tylko dopewnego stopnia i wskazywał na środowisko oraz na rzeczywistość społeczną jakczynniki modyfikujące. Można zatem uważać, że przyjęte w psychoanaliziezałożenia czynią jej metodę użyteczną w badaniach psychologii społecznej iwykluczają możliwość konfliktu z socjologią. Psychoanaliza dąży do poznania cechpsychicznych wspólnych członkom jakiejś grupy i wyjaśnienia tych wspólnych cechw kategoriach doświadczeń życiowych grupy. Jednak te wspólne życiowedoświadczenia nie wywodzą się ani z dziedziny osobistej, ani ze sfery przypadku,lecz raczej - im większa grupa, tym prawdziwszy jest ten sąd - są tożsame zespołeczno - ekonomiczną sytuacją danej grupy. Zatem analityczna psychologiaspołeczna dąży do zrozumienia instynktownej maszynerii grupy, oraz jejlibidalnych i w dużej mierze podświadomych zachowań, w kategoriach społeczno -ekonomicznej struktury tej grupy. Trzeba się tu zastrzec. Psychoanaliza objaśniarozwój instynktowny w kategoriach doświadczeń życiowych wczesnego dzieciństwa, a

Strona 54

Page 55: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizywięc w kategoriach okresu, w którym istota ludzka niewiele ma do czynienia zespołeczeństwem i niemal wyłącznie żyje w kręgu własnej rodziny. Jak wobec tego,pozostając w zgodzie z teorią psychoanalityczną, można przyznać aż takądoniosłość stosunkom społeczno - ekonomicznym? Problem jest całkowicie pozorny.Oczywiście, pierwsze przełomowe wpływy wywiera na dziecko rodzina. Jednak samarodzina - ze wszystkimi typowymi stosunkami wewnętrznymi, z praktykowanymiideałami wychowawczymi - jest uwarunkowana przez własne tło społeczne i klasowe,krótko mówiąc - przez społeczną strukturę, w której tkwi. (Na przykład:całkowicie odmienne są stosunki emocjonalne między ojcem a synem w rodzinienależącej do mieszczańskiego, patriarchalnego społeczeństwa i w rodzinienależącej do społeczeństwa matriarchalnego.) Rodzina to medium, za pośrednictwemktórego społeczeństwo, bądź klasa społeczna, nadaje piętno swej strukturydziecku, a tym samym dorosłemu. Rodzina jest psychologiczną agendąspołeczeństwa. Jak dotąd znakomita większość prac psychoanalitycznych, którychautorzy próbowali stosować psychoanalizę do zagadnienień społecznych, niesprostała wymaganiom ciążącym na analitycznej psychologii społecznej 8. (*)(Przypis na końcu rozdziału) Błąd zaczyna się od oceny funkcji rodziny. Autorzydobrze wiedzieli, że jednostkę można postrzegać tylko jako istotę społeczną.Zdawali sobie sprawę, że to związki dziecka z różnymi członkami rodziny są tym,co wywiera decydujący wpływ na jego instynktowny rozwój. Niemal całkowicieprzeoczyli jednak fakt, że sama rodzina, jej cała struktura psychologiczna ispołeczna wraz ze wszystkimi właściwymi jej celami wychowania i postawamiemocjonalnymi jest produktem konkretnej społecznej i (w węższym tego słowaznaczeniu) klasowej. W gruncie rzeczy jest po prostu psychologiczną agendąspołeczeństwa i klasy, z których wyrasta. Badacze, o których mowa, natrafili nawłaściwy punkt pozwalający objaśnić, psychologiczny wpływ społeczeństwa nadziecko, jednak tego nie zauważyli. Jak to się mogło stać? Z psychoanalitycznychbadaczy po prostu zakpiło sobie ich własne uprzedzenie, które dzielili zewszystkimi mieszczańskimi badaczami, nie wyłączając postępowych. Mianowicieprzeistoczyli oni mieszczańskie, kapitalistyczne społeczeństwo w społeczeństwoabsolutne, mniej lub bardziej świadomie wierząc, że chodzi o społeczeństwo"normalne", a jego uwarunkowania i obecne w nim czynniki psychiczne są typowedla "społeczeństwa" w ogóle. Był jeszcze jeden szczególny powód, dla któregopsychoanalityczni badacze popełnili błąd. Pierwszym i głównym przedmiotem ichbadań byli chorzy oraz zdrowi członkowie nowoczesnego społeczeństwa, przeważniejego klas średnich; krótko mówiąc;, byli to członkowie klasy mieszczańskiej 9,(*) (Przypis na końcu rozdziału) o takim samym zapleczu społecznym. Tym coróżniło ich życie, co decydowało o losach były doświadczenia indywidualne,osobiste i - ze społecznego punktu widzenia - przypadkowe, wyrastające ponadwspólne podłoże. Wszystkie badane osoby wykazywały wspólne cechy psychiczne wtej mierze, w jakiej te cechy były produktem autorytarnego społeczeństwa,zorganizowanego z uwzględnieniem klasowej struktury i metodycznej pogoni zamaksymalnym zyskiem. Różniły się zaś psychicznie tylko w takim zakresie, jakwynika z faktu, że ktoś ma nadmiernie surowego ojca, który niegdyś zastraszałdziecko, ktoś ma starszą siostrę, na której skupia całą miłość, a jeszcze ktośtak zaborczą matkę, że nigdy nie zdołał zerwać łączących go z nią więzów libido.Jeżeli chodzi o rozwój danej jednostki, były to niewątpliwie doświadczeniaosobiste najwyższej wagi. Psychoanaliza całkowicie wypełnia swe obowiązkiterapeutyczne, rozwiązując narosłe na tle tych doświadczeń problemy psychiczne;przeistoczyła pacjenta w istotę ludzką, która oto dostosowała się doistniejącego porządku społecznego. Cele terapii nie wykraczały poza to, ani niemusiały wykraczać. Ale też i niedaleko posunęło się nasze teoretyczne rozumieniesytuacji. Lekceważenie struktury społecznej, która warunkuje strukturę rodziny,mogło być błędem, ale w konkretnym praktykowaniu psychologii indywidualnej niemiało istotnego znaczenia. Kiedy jednak badania przeniosły się w sferępsychologii społecznej, owa nie znacząca# pomyłka stała się zatrutym źródłemfałszu, który rozprzestrzenił się po całym przedsięwzięciu 10. (*) (Nie wierzęjuż, że niezrozumienie uwarunkowanych społecznie cech pacjenta było tylko"nieznaczącym błędem". Przeciwnie za sprawą tego niezrozumienia pominiętoistotny czynnik struktury charakteru pacjenta (1970). (*) Psychoanaliza skupiłasię na strukturze społeczeństwa mieszczańskiego i patriarchalnej mieszczańskiejrodziny, uznając to za sytuację normalną. W ślad za psychologią indywidualną,psychoanaliza nauczyła się wrażliwości na indywidualne różnice wynikłe zprzypadkowych urazów, które przytrafiają się poszczególnym ludziom. Z początkubadacze psychoanalityczni w podobny sposób objaśniali różne zjawiska z dziedzinypsychologii społecznej; postrzegali je w kategorii urazów, społecznieprzypadkowych zdarzeń. A to niechybnie prowadziło do wyrzeczenia się metodyprawdziwie analitycznej. Ponieważ nie interesowali się ani rozmaitościążyciowych doświadczeń, ani społeczno - ekonomiczną strukturą innych typów

Strona 55

Page 56: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyspołeczeństwa - a zatem, nie próbowali objaśniać ich struktury psychicznej jakozdeterminowanej przez ich strukturę społeczną - przeto z konieczności zaczęlisnuć analogie, zamiast analizować. Traktowali rodzaj ludzki bądź danespołeczeństwo jak jednostkę, przenosili specyficzne mechanizmy wykryte uwspółczesnych jednostek na każdy możliwy typ społeczeństwa i "objaśniali"strukturę psychiczną tego społeczeństwa w trybie analogii do pewnych zjawisk(zazwyczaj nerwicowych) typowych dla istot ludzkich w ich własnym - to jestbadaczy - społeczeństwie. Czyniąc to, przeoczyli okoliczność fundamentalną,także w indywidualnej psychologii psychoanalitycznej. Zapomnieli, że nerwica -nerwicowy obraz czy rys - bierze się z "nienormalnego", wadliwego dostosowaniapopędów instynktownych jednostki do otaczającej jednostkę rzeczywistości iwiększość ludzi w społeczeństwie, tzn. ludzie "zdrowi", tę zdolność dostosowaniaposiada. W związku z tym zjawisk badanych przez psychologię społeczną (czymasową) nie da się objaśnić przez analogię do zjawisk nerwicowych. Trzeba je -te pierwsze - postrzegać właśnie jako skutek przystosowywania się maszyneriiinstynktownej do rzeczywistości społecznej. Najbardziej uderzającym przykłademtej procedury jest absolutyzacja kompleksu Edypa, który awansowano i uznano zauniwersalny mechanizm ludzki, chociaż badania socjologiczne i etnologicznewykazały, że ten szczególny typ stosunków uczuciowych jest charakterystycznyprawdopodobnie tylko w rodzinach należących do społeczeństwa patriarchalnego.Absolutyzowanie kompleksu Edypa sprawiło, że Freud oparł cały rozwój ludzkościna mechanizmie nienawiści do ojca i wynikających stąd reakcjach 11, (*) (Patrz:Sigmund Freud, "Totem i Tabu".) bez względu na materialne warunki życiowebadanej grupy. Geniusz na miarę Freuda mógł dokonywać wartościowych i znaczącychodkryć nawet, jeżeli przyjął socjologicznie fałszywy punkt wyjścia 12. (*)(Przypis na końcu rozdziału) Jednak w pracach innych autorów psychoanalitycznychów fałszywy punkt doprowadził do rezultatów, które kompromitowały psychoanalizęw oczach socjologii w ogóle, a marksistowskiej teorii społecznej wszczególności. Wina nie leżała jednak po stronie psychoanalizy jako takiej.Wyprowadzić wnioski nie budzące zastrzeżeń można wtedy, gdy zastosuje się metodypsychoanalitycznej psychologii indywidualnej do psychologii społecznej wlogiczny sposób. Błąd polegał na tym, że badacze psychoanalityczni, przechodzącod stosowania tej metody wobec jednostki do stosowania wobec grup i zjawiskspołecznych, nie posłużyli się nią w sposób poprawny. Oto jeszcze jednowyjaśnienie. Zwróciliśmy już uwagę na zdolność aparatu instynktownego doprzekształcania się pod wpływem czynników zewnętrznych (a w ostatecznymrozrachunku społecznym). Nie można jednak przeoczyć faktu, że ów aparat ma pewnegranice "modyfikowalności" - ilościowe i jakościowe, określone psychologicznie ibiologicznie - i na wpływy czynników społecznych reaguje on tylko w obrębie tychgranic. Z uwagi na siły, które z niego emanują, więcej - ponieważ sam jest siłąniezwykle skuteczną, ów aparat ma skłonność do takiego zmieniania warunkówżyciowych, żeby mogły posłużyć za cel instynktom. Pierwszeństwo we wzajemnymwpływaniu na siebie popędów psychicznych i warunków ekonomicznych mają teostatnie. Nie w tym sensie, że reprezentują motyw "mocniejszy"; takiepostawienie sprawy jest fałszywe, gdyż nie zajmujemy się motywami porównywalnymina tym samym poziomie. Motywy ekonomiczne mają prymat w tym sensie, żezaspokojenie potrzeby samozachowania wiąże się z produkcją materialną, azdolność modyfikowania się rzeczywistości ekonomicznej jest bardziej ograniczonaniż zdolności dostosowawcze ludzkiego aparatu instynktownego, zwłaszcza kiedybierzemy pod uwagę instynkt seksualny. W sprawie stosowania psychoanalitycznejpsychologii indywidualnej do zjawisk społecznych dochodzimy do wniosku, żezjawiska psychologii społecznej mogą być rozumiane jako procesy obejmująceczynne i bierne przystosowanie się aparatu instynktownego do sytuacji społeczno- ekonomicznej. Aparat instynktowy jako taki jest dany biologicznie; jest jednakw dużym stopniu przekształcalny. Rola podstawowego czynnika kształtującegoprzypada warunkom ekonomicznym. Rodzina jest kluczowym medium, za pośrednictwemktórego sytuacja ekonomiczna wywiera wpływ kształtujący psychikę jednostki.Celem psychologii społecznej jest wyjaśnić wspólne, istotne społecznie postawypsychiczne oraz ideologie - a zwłaszcza ich podświadome źródła - w kategoriachwpływu warunków ekonomicznych na dążenia libido. Zdaje się, że jak dotąd metodaanalitycznej psychologii społecznej ściśle łączy się zarówno z Freudowską metodąpsychologii indywidualnej, jak i wymaganiami materializmu historycznego.Wyłaniają się jednak nowe trudności, kiedy pomiesza się tę metodę z błędną, aleszeroko rozpowszechnioną interpretacją teorii marksistowskiej, że materializmhistoryczny jest teorią psychologiczną, lub - ściślej - psychologią napisanąprzez ekonomistę. Gdyby było prawdą, o czym zapewnia Bertrand Russel 13, (*)(Przypis na końcu rozdziału) że za główne motywy postępowania ludzkiego Marksuważał "robienie pieniędzy", a Freud "uprawianie miłości", wówczas - jak sądziRussel - obu teorii nie można by było pogodzić. Ale zastanówmy się nad

Strona 56

Page 57: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyprzykładem jego hipotetycznej jętki. Założywszy, że stworzenie to mogłoby myślećteoretycznie, nie sądzę, iż powiedziałoby to, co chciałby usłyszeć Russel.Powiedziałoby raczej, że Russel z gruntu fałszywie interpretuje zarównopsychoanalizę, jak i marksizm, gdyż w rzeczywistości psychoanaliza badaprzystosowywanie się czynników biologicznych (instynktów) do rzeczywistościspołecznej, a marksizm w ogóle nie jest teorią psychologiczną. Russel nie jestjedynym, który błędnie tłumaczy obie teorie. Wspierają go w tej mierze liczniteoretycy, a fałszywy pogląd Russela nie różni się od wielu innych. Przekonanie,że materializm historyczny jest psychologią pisaną przez ekonomistę, żywi iszczególnie mocno podkreśla Hendrik de Man. "Jak wiemy, sam Marks nigdy niesformułował teorii ludzkiej motywacji. Prawdę mówiąc nigdy nie wyjaśnił, coznaczy "klasa". Śmierć przerwała Marksowi pracę nad ostatnim dziełem, kiedywłaśnie brał się za ten temat. Podstawowa koncepcja, od jakiej wychodził, jestjednak niewątpliwa. Nie zdefiniowane, milczące założenie leżące u podstaw całegodzieła ujawnia się zarówno w działalności naukowej, jak i politycznej Marksa.Każda teza ekonomiczna i każda opinia polityczna Marksa opiera się na założeniu,że motywy ludzkiej woli, które wpływają na postęp społeczny, są podyktowaneprzede wszystkim przez interesy ekonomiczne. Współcześni psychologowie społecznimogliby wyrazić tę samą myśl w kategoriach efektów popędu zawłaszczaniawystępujących w zachowaniu społecznym. Zapewne sam Marks uważał formułowanieczegoś takiego za zbędne, gdyż był przekonany, że to należy do oczywistych zadańi celów współczesnej ekonomii politycznej" 14. (*) (Hendrik de Man, "ZurPsychologie des Sozialismus", 1927, s. 281.) Może teraz owo "milczące założenie"jest rozumiejącą się samą przez się koncepcją wszystkich (to jestmieszczańskich) ekonomistów, ale z pewnością nie było koncepcją samego Marksa,który nie podzielał pod wieloma względami poglądów współczesnych teoretyków.Bernstein niedaleko odchodzi od tej psychologizującej interpretacji (chociażczyni to nie tak otwarcie), kiedy próbuje bronić honoru materializmuhistorycznego i przedkłada taką oto obserwację: "Ekonomiczna interpretacjahistorii nie musi znaczyć, że należy rozpatrywać tylko siły i motywyekonomiczne, ale znaczy po prostu tyle, że sprawy ekonomiczne zawsze sączynnikiem decydującym, który służy za kamień węgielny wielkich ruchówhistorycznych" 15. (*) (Bernstein, "Die Voraussetzungen des Sozialismus und dieAubgaben der Sozialdemokratie", Stutgart 1899, s. 13.) Za tymi mętnymisformułowaniami kryje się sformułowanie, że marksizm jest psychologiąekonomiczną, którą w sensie idealistycznym oczyścił i udoskonalił Bernstein 16.(*) (K. Kautsky na początku swej książki "Der historische Materialismus"stanowczo odrzuca interpretację psychologiczną. Następnie jednak zabiera się douzupełnienia materializmu historycznego o psychologię czysto idealistyczną,przyjmując, że istnieje pierwotny "popęd społeczny".) (*) Pogląd, że "popędzawłaszczania" jest podstawowym lub jedynym motywem ludzkiego postępowania, towytwór wyobraźni mieszczańskiego liberalizmu, używany jako argument przeciwkomożliwości urzeczywistnienia socjalizmu 17. (*) (Wiele zarzutów wobecmaterializmu historycznego dotyczy w gruncie rzeczy specyficznie mieszczańskichprzymieszek, przemyconej do tej tak przez przyjaciół, jak i wrogów.) Todrobnomieszczańscy interpretatorzy Marksa postrzegali tę teorię jako psychologięekonomiczną. W rzeczywistości materializm historyczny jest daleki od tego, żebybyć teorią psychologiczną. Przyjmuje niewiele wstępnych założeń psychologicznychi można je zwięźle wyliczyć: ludzie tworzą swoją historię; potrzeby są motywamidziałania i uczuć ludzi (głód i miłość) 18; (*) (Z kontekstu wynika jasno, żesłowa "miłość" używam we wczesnym rozumieniu Freudowskim, w którym - jak wrozumieniu potocznym - miłość jest tożsama z seksualnością, łącznie z faząpregenitalną; wywód byłby bardziej przejrzysty, gdybym napisał "samozachowanie iseksualność" (1970) (*) potrzeby te rosną w trakcie rozwoju historycznego, przezco dodają bodźca aktywności ekonomicznej 19. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Codo psychologii, to związany z nią czynnik ekonomiczny odgrywa w materializmiehistorycznym tylko taką rolę, że ludzkie potrzeby - w pierwszym rzędzie potrzebasamozachowawcza - są zaspokajane głównie przez produkcję dóbr, krótko mówiącpotrzeby są dźwignią produkcji. Marks i Engels podkreślali, że popędsamozachowawczy bierze górę nad innymi potrzebami, ale nie wchodzili w szczegóływłaściwości różnych popędów i potrzeb 20. (*) (W szkicu "Wkład Marksa do wiedzyo człowieku" skorygowałem ten pogląd i wykazałem, że Marksowska koncepcjapsychologii była wypracowana znacznie staranniej (1970). Nigdy jednak nieupierali się, że "popęd zawłaszczania", pasja posiadania jako cel sam w sobie,jest jedyną lub zasadniczą potrzebą. Uznanie jej za uniwersalny popęd ludzkibyłoby naiwnością, polegającą na absolutyzowaniu tego rysu psychiki, który swąniezwykłą siłę zawdzięcza społeczeństwu kapitalistycznemu. Marks i Engels sąostatnimi, którym można przypisać ideę przekształcenia cechy mieszczańskiej ikapitalistycznej w ludzką cechę uniwersalną. Dobrze wiedzieli, jakie miejsce

Strona 57

Page 58: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyprzypada psychologii w obrębie socjologii, nigdy jednak nie byli ani nie chcielibyć psychologami. Więcej, z wyjątkiem wskazówek zawartych w literaturzefrancuskiego Oświecenia (zwłaszcza u Helwecjusza), których oczywiście nie należylekceważyć, Marks i Engels nie mogli posłużyć się żadną psychologiąmaterialistyczną. Taką psychologię jako pierwsza przedstawiła dopieropsychoanaliza i wykazała, że "popęd zawłaszczania" - wprawdzie ważny - nie grajednak głównej roli w ludzkim arsenale psychicznym w porównaniu z innymipotrzebami (genitalnymi, sadystycznymi, narcystycznymi). W gruncie rzeczypsychoanaliza wykazuje, że w dużej mierze "popęd zawłaszczania" nie jest tąnajgłębszą przyczyną potrzeby nabywania lub posiadania rzeczy; jest raczejwyrazem potrzeby narcystycznej lub chęci zaskarbienia sobie szacunku własnego iszacunku innych. W społeczeństwie, które najwyższym szacunkiem i podziwem darzybogatych, narcystyczne potrzeby członków tego społeczeństwa powodująnieuchronnie u tych ludzi gwałtowny wzrost pragnienia posiadania. A z drugiejstrony w społeczeństwie, w którym podstawą uznania jest raczej służba na rzeczcałej społeczności niż własność, te same impulsy narcystyczne znajdą wyraz jako"popęd" do dokonywania na rzecz tej społeczności czegoś ważnego. Ponieważpotrzeby narcystyczne należą do najpierwotniejszych i najpotężniejszych dążeńpsychicznych, przeto bardzo ważną rzeczą jest wiedzieć, że cele tych aspiracjinarcystycznych zależą od takiej a nie innej struktury społecznej. I wobec tegowybitna rola "popędu zawłaszczania" wynika głównie ze szczególnie wysokiej ocenywłasności w społeczeństwie mieszczańskim. Kiedy w materialistycznym ujmowaniuhistorii mowa o przyczynach ekonomicznych, to - pomijając znaczenie, które jużwyjaśniliśmy - nie mówi się o ekonomii jako o subiektywnym motywiepsychologicznym, ale jako o czymś co obiektywnie wpływa na działanie życioweczłowieka 21. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Wszelka działalność człowieka,zaspokajanie wszelkich jego potrzeb, zależą od konkretnej natury otaczających gostosunków ekonomicznych. To one określają, jak człowiek przeżyje swe życie.Zdaniem Marksa świadomość ludzka winna być wyjaśniana w kategoriach egzystowaniaczłowieka w społeczeństwie, w kategoriach jego prawdziwego, ziemskiego życia,uwarunkowanego przez jego stan możliwości produkcyjnych. "Wytwarzanie idei,wyobrażeń, świadomości splata się zrazu bezpośrednio z materialną działalnościąludzi i ich materialnymi stosunkami wzajemnymi, stanowi język rzeczywistegożycia. Wyobrażenia, myślenie, duchowe obcowanie ludzi wypływają tu jeszczebezpośrednio z ich stosunków materialnych. Tak samo ma się rzecz z produkcjąduchową, wyrażającą się w języku polityki, praw, moralności, religii, metafizykiitd. jakiegoś narodu. Ludzie są wytwórcami swoich wyobrażeń, idei itd., aleludzie rzeczywiści, działający, uwarunkowani przez określony rozwój ich siłwytwórczych i odpowiadających tym siłom stosunków aż do najwyższych formwłącznie. Świadomość nie może być nigdy niczym innym jak świadomym bytem, a bytludzi to ich rzeczywisty proces życiowy" 22. (*) (K. Marks, F. Engels "Ideologianiemiecka", przeł. S. Filmus, cz. I., KiW, Warszawa 1961 (uzupeł. tłum.).Materializm historyczny postrzega historię jako proces czynnego i biernegodostosowywania się człowieka do otaczających go warunków naturalnych "Praca jestpierwszym i głównym procesem zachodzącym między człowiekiem a naturą, w wynikuktórego człowiek wkracza w swe wzajemne stosunki z naturą, reguluje je ikontroluje swoim własnym działaniem. Wobec sił natury sam jest siłą natury" (K.Marks, "Kapitał", przeł E. Lipiński, t. III cz. II, KiW, Warszawa 1959 - tłum.).Człowiek i przyroda są tutaj dwoma biegunami, wzajemnie działającymi na siebie,warunkującymi się i przekształcającymi. Proces historyczny zawsze jest związanyz naturą człowieka i warunkami naturalnymi niezależnymi od człowieka. WprawdzieMarks podkreślał, że to człowiek w dużej mierze zmieniał w procesie historycznymzarówno siebie jak i przyrodę, ale zawsze takie zmiany wiązały się zistniejącymi warunkami naturalnymi. To właśnie odróżnia stanowisko Marksa odpewnych idealistycznych postaw, które przypisują nieograniczoną moc ludzkiejwoli 23. (*) (Zobacz także pracę M. Bucharina, który wyraźnie podkreśla rolęczynnika przyrodniczego: "Die Theorie des historischen Materialismus", 1922. Ocałym zagadnieniu bardzo konkretnie traktuje praca K.A. Wittfogela, "Geopolitik,geographischer Materialismus und Marxismus", "Unter dem Banner des Marxismus",t. III (1, 4, 5). (*) Jak napisali Marks i Engels: "Przesłanki, od którychzaczynamy, nie są dowolne, nie są dogmatami - są to przesłanki rzeczywiste, odktórych abstrahować można tylko w wyobraźni. Są to rzeczywiste osobniki, ichdziałanie i materialne warunki ich życia, zarówno te, które już zastały, jak ite, które wytworzyły swą własną działalnością. Przesłanki te dają się więcustalić w drodze czysto empirycznej. Pierwszą przesłanką całej historii ludzkiejjest, ma się rozumieć, istnienie żywych osobników ludzkich. A zatem pierwszymstanem faktycznym, który należy tu ustalić, jest organizacja cielesna tychosobników i uwarunkowany przez nią ich stosunek do reszty przyrody. Nie możemytu oczywiście wnikać ani w fizyczne właściwości samych ludzi, ani w zastane

Strona 58

Page 59: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyprzez nich warunki naturalne - geologiczne, orohydrograficzne, klimatyczne iinne. Wszelkie dziejopisarstwo musi wychodzić z tych naturalnych postaw i ichmodyfikacji w przebiegu dziejów, powodowanej przez działalność ludzi" (K. Marks,F. Engels, "Ideologia niemiecka", op. cit. - tłum.). Jakie stosunki międzypsychoanalizą a materializmem historycznym wyłaniają się po skorygowaniunajbardziej drastycznych nieporozumień? Psychoanaliza może wzbogacić ogólnąkoncepcję materializmu historycznego w pewnej konkretnej mierze. Może dostarczyćbardziej rozległej wiedzy o jednym z czynników uczestniczących w procesiespołecznym, mianowicie o naturze samego człowieka. Psychoanaliza sytuuje aparatinstynktowy człowieka wśród naturalnych czynników modyfikujących processpołeczny, przy czym istnieją granice modyfikacyjnych możliwości tego aparatu.Aparat instynktowy człowieka jest jednym z warunków "naturalnych", które formujączęść substruktury procesu społecznego. Nie mówimy jednak o aparacieinstynktowym "w ogóle" ani w jakiejś pierwotnej, biologicznej formie, ponieważprzejawia się on jedynie w jakiejś konkretnej formie, którą tak właśniezmodyfikował proces społeczny. Ową częścią substruktury jest ludzka psyche bądźsiły libido u jej korzeni; one same jednak nie stanowią całości substruktury,jak utrzymuje interpretacja psychologiczna. Ludzka psychika zawsze pozostajepsychiką modyfikowaną w procesie społecznym. Materializmowi historycznemuniezbędna jest psychologia, czyli nauka o strukturze psychicznej człowieka, apsychoanaliza jest pierwszą dyscypliną, która dostarcza takiej psychologii, jakąmaterializm historyczny rzeczywiście może się posłużyć. Wkład psychoanalizy jestszczególnie ważny z następujących względów. Marks i Engels postulowali zależnośćwszelkich procesów ideologicznych od substruktury ekonomicznej. Tworyintelektualne i psychiczne postrzegali jako "odciskającą się w ludzkiej głowiebazę materialną". Oczywiście, w wielu przypadkach materializm historyczny mógłdostarczyć prawidłowych odpowiedzi, nie posługując się żadnymi przesłankamipsychologicznymi. Może to mieć miejsce tylko tam, gdzie ideologia stanowibezpośredni wyraz interesów ekonomicznych bądź tam, gdzie ktoś próbuje określićproste wzajemne związki substruktury ekonomicznej z wyższą od niej strukturąideologiczną. Nie posługując się odpowiednią psychologią, Marks i Engels niemogli objaśnić, jak baza materialna odbija się w ludzkiej głowie. Psychoanalizamoże wykazać, że ideologie człowieka są produktem pewnych życzeń, popędówinstynktowych, interesów i potrzeb, które znajdują wyraz - w znacznej mierzepodświadomie - jako racjonalizacje, a w tym właśnie jako ideologie.Psychoanaliza może wykazać, że o ile popędy rozwijają się na gruncieuwarunkowanych biologicznie instynktów, o tyle na ich wielkość i treść znaczącowpływa społeczno - ekonomiczna lub klasowa sytuacja jednostki. Marks powiada, żeludzie są producentami swoich ideologii. Analityczna psychologia społeczna możenatomiast opisać w kategoriach empirycznych zarówno proces wytwarzania owychideologii, jak i wzajemne oddziaływanie na siebie czynników społecznych i"naturalnych". Psychoanaliza może zatem wykazać, jak sytuacja ekonomiczna zapośrednictwem ludzkich popędów przekształca się w ideologię. Godny uwagi jestrównież fakt, że to wzajemne oddziaływanie instynktów i otoczenia skutkujezmianami w samym człowieku, podobnie jak praca człowieka zmienia przyrodę"zewnątrzludzką". Tutaj możemy tylko zasugerować podstawowy kierunek tej zmiany.Mieści się w niej, co wielokrotnie powtarzał Freud, wzrost zorganizowania ego wczłowieku i towarzyszący temu wzrost zdolności człowieka do sublimacji 24. (*)(Jednak moim zdaniem Freudowskie założenie, że wiąże się z tym jednocześniewzrost superego i tłumienia, jest wewnętrznie sprzeczne, ponieważ wzrostczyjegoś ego, połączony ze wzrostem zdolności do sublimowania oznacza, że danyczłowiek kontroluje instynkty w inny sposób niż ich stłumienie.) W ten sposóbpsychoanaliza pozwala odnieść się do formowania ideologii jako do pewnego typu"procesu produkcyjnego", odmiennej formy "metabolizmu" między przyrodą iczłowiekiem. Wyróżnik polega na tym, że w takim ujęciu "natura" jest usytuowanaw człowieku, a nie tylko poza nim. Psychoanaliza może nam również powiedzieć cośo sposobie kształtowania społeczeństwa przez ideologie czy idee. Może pokazać,że wpływ idei w sposób zasadniczy zależy od zawartych w niej treścipodświadomych, które apelują do pewnych popędów, niejako do cech i intensywnościstruktury libidalnej społeczeństwa, która z kolei determinuje społecznąefektywność ideologii. Jeżeli zgodzimy się, że analityczna psychologia społecznazasadnie zajmuje miejsce w obrębie materializmu historycznego, to możemy zająćsię sposobem, za pomocą którego może ona bezzwłocznie pokonać pewne trudnościnapotykane przez doktrynę materializmu historycznego. Zacznijmy od tego, żematerializm historyczny może teraz lepiej odeprzeć niektóre zarzuty. Na przykładpewni oponenci wskazują na rolę, którą odgrywają w historii ideały, np. miłośćwobec grupy, pragnienie wolności. Materializm historyczny mógłby oczywiście zewzgardą odrzucić tego rodzaju kwestie jako psychologiczne i skupić się naanalizie obiektywnych warunków ekonomicznych, które wpływają na wydarzenia

Strona 59

Page 60: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyhistoryczne. Nie był jednak w stanie jasno wytłumaczyć natury ani źródeł tychrzeczywistych i przemożnych sił ludzkich, a także roli, którą odgrywały wprocesie społecznym. Psychoanaliza potrafi wykazać, że te motywy rzekomo idealnesą w rzeczywistości zracjonalizowanym wyrazem instynktowych, libidalnychpotrzeb. Natomiast treść oraz zakres przeważających w danym momencie potrzebmożna wytłumaczyć w kategoriach wpływu sytuacji społeczno - ekonomicznej nastrukturę instynktową grupy, która tworzy ideologię. Psychoanaliza może zatemzredukować najwznioślejsze idealistyczne motywy do ich ziemskiego, libidalnegojądra i nie musi roztrząsać potrzeb ekonomicznych jako jednych, które się liczą25. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Zatem (1) Sfera popędów ludzkich jestnaturalną siłą, która tak jak inne siły naturalne (żyzność gleby, naturalnenawodnienie) jest nieodłączną częścią substruktury, jaką jest proces społeczny.Znajomość tej siły w związku z tym jest niezbędna dla pełnego zrozumieniaprocesu społecznego.(2) Sposób powstawania i funkcjonowania ideologii może byćpoprawnie rozumiany tylko wtedy, kiedy wiemy, jak działa system popędów. (3)Warunki ekonomiczne, ścierając się ze sferą popędów, dają w efekcie pewnemodyfikacje; dzięki wpływowi popędów, proces społeczny przebiega szybciej lubwolniej, niż mógłby oczekiwać ktoś, kto - z racji teoretycznych - nie bierze poduwagę istnienia czynników psychologicznych. Posłużenie się więc psychoanalizą wobrębie materializmu historycznego wpłynie na udoskonalenie metody, zapewniszerszą wiedzę o siłach wprawiających w ruch procesy społeczne i da większąpewność rozumienia biegu historii oraz przewidywania przyszłych zdarzeńhistorycznych. Zapewni zwłaszcza pełne zrozumienie sposobu wytwarzaniaideologii. Oczywiście skuteczność psychoanalitycznej psychologii społecznejbędzie zależała od znaczenia sił libido występujących w procesie społecznym. Wtym artykule nie jesteśmy w stanie gruntownie zająć się tym tematem, w związku ztym wymienię kilka podstawowych sugestii i wskazówek. Przypuśćmy, że zajmiemysię kwestią, które siły podtrzymują stabilność danego społeczeństwa, a które jąpodważają. Możemy zauważyć, że o stabilności bądź dekompozycji stanowiąodpowiednio; pomyślność ekonomiczna bądź konflikty społeczne. Wnikając głębiejstwierdzamy również, że czynnikiem, który na podłożu tych warunków funkcjonujejako najważniejszy element struktury społecznej, są skłonności libido,rzeczywiście działające w ludziach. Rozważmy pierwszą, względnie trwałąkonfigurację. Co ludzi spaja? Co sprawia, że doznają takich uczuć, jaksolidarność, że dopasowują się do roli rządzących bądź rządzonych? Oczywiścieistnieje zewnętrzny aparat władzy (policja, sądy, wojsko itd.), który niepozwala społeczeństwu na rozpad. Istnieją także racjonalne i egoistyczneinteresy, które przyczyniają się do stabilizacji struktury. Jednak anizewnętrzny aparat władzy, ani racjonalne interesy nie wystarczą dozagwarantowania funkcjonowania społeczeństwa, gdy nie zaangażujemy w to ludzkichdążeń libido. To one służą niejako za "cement", bez którego społeczeństwomusiałoby się rozpaść, przyczyniając się do wytwarzania ważnych ideologiispołecznych w każdej sferze kultury. Zastosujemy tę regułę do szczególnie ważnejkonfiguracji społecznej: stosunków klasowych. Jak wiemy z historii, większościąspołeczeństwa rządzi mniejszość. Rządy klasowe nie były wynikiem przebiegłościczy postępu, ale nieuniknionym rezultatem całej sytuacji ekonomicznejspołeczeństwa, a w szczególności jego sił wytwórczych. Necker postrzegał to tak:"Przez prawo własności proletariat został skazany na to, by otrzymywać za pracęwręcz szczątkowe minimum". Według Lingueta były one "do pewnego stopnia spiskiemprzeciw większości rodzaju ludzkiego, która nie potrafiła przed nimi umknąć" 26.(*) (Cytowane przez Grunberga w "Verhandlungen des Vereins fur Sozialpolitik",Stutgart 1924.) W czasach Oświecenia opisano i skrytykowano stosunki oparte nazależności, chociaż nie zdawano sobie wówczas sprawy, że były one uwarunkowaneekonomicznie. Oczywiście, rządy mniejszości są faktem historycznym, ale nasuwasię pytanie: jakie czynniki sprawiły, że stosunek zależności okazał się takstabilny? Czynnikiem głównym było - rzecz jasna - użycie siły fizycznej orazmożliwość rozporządzania przez pewne grupy środkami fizycznego przymusu. Istniałjednak i funkcjonował inny ważny czynnik: związki libido - lęk, miłość, ufność -które wypełniały dusze większości ludzi w stosunkach z rządzącą klasą. Takapostawa psychiczna nie była wynikiem kaprysu czy przypadku. Była wyrazemludzkiego, dyktowanego przez libido, przystosowania się do warunków życia,narzuconego przez konieczność ekonomiczną. Jak długo mniejszość, korzystając zwarunku koniecznego, rządzi większością, tak długo libido przystosowuje się dostruktury ekonomicznej i jest jednym z czynników stabilizujących stosunki międzyklasami. Psychologia społeczna prócz rozpoznania uwarunkowań ekonomicznychstruktury libido nie powinna zapominać o badaniu podstawy psychologicznej tejstruktury. Nauka ta musi zbadać, dlaczego istnieje taka a nie inna strukturalibido, ale także - jak to jest możliwe psychologicznie i za sprawą jakichmechanizmów funkcjonuje. Badając źródła libidalnych związków większości z

Strona 60

Page 61: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyrządzącą mniejszością psychologia społeczna może wykazać, że owe związki sąpowtórzeniem i kontynuacją postawy psychicznej dziecka wobec rodziców, zwłaszczawobec ojca w rodzinie mieszczańskiej 27. (*) (Należy pamiętać, że ten konkretnywzajemny stosunek ojca i dziecka sam jest uwarunkowany społecznie.) Znajdujemytu mieszaninę podziwu, lęku, wiary, ufności pokładanej w sile i mądrościojcowskiej. Znajdujemy więc uwarunkowane uczuciowo odbicie ojcowskich przymiotówintelektualnych i moralnych. To samo znajdujemy w klasowym społeczeństwiepatriarchalnym w stosunku ludzi dorosłych do członków klasy rządzącej. A z tymzwiązane są pewne zasady moralne, które radzą biednym raczej cierpieć niż czynićźle i skłaniają ich do przekonania, że celem ich życia jest posłuszeństwo wobecrządzących i wypełnianie obowiązków. Nawet te koncepcje etyczne, tak ważne dlaspołecznej stabilizacji,są produktem pewnych stosunków uczuciowych dotych,którzy tworzą i reprezentują tego rodzaju normy. Oczywiście tworzenietakich norm nie jest zdane na przypadek. Pewna podstawowa część machinykulturalnej służy w całości do formowania postawy pożądanej społecznie i działaw tej mierze wytrwale, metodycznie. Ważnym celem psychologii społecznej jestanaliza funkcji całego systemu edukacyjnego i innych systemów (np.penalizacyjnego) zaangażowanych w ten proces 28. (*) (Przypis na końcurozdziału) Skupiliśmy się na ugruntowanych na libido związkach rządzącejmniejszości z rządzoną większością, ponieważ ten czynnik jest społecznym ipsychologicznym rdzeniem każdego społeczeństwa klasowego. Jednak inne stosunkispołeczne także noszą własne, wyróżniające je piętno libido. Stosunki międzyczłonkami tej samej klasy mają odmienne zabarwienie psychiczne w obrębie niższejklasy średniej, a inne w kręgu proletariatu. Podobnie różni się nastawieniewobec politycznego przywódcy, który utożsamia się z własną klasą i służy jejtakże, kiedy jej przewodzi, od nastawienia wobec przywódcy, który stawia czołotej klasie jako mocny człowiek, wielki ojciec, rządzący wszechpotężny autorytet29. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Różnorodności możliwych stosunków w sferzelibido odpowiada szeroka gama różnorodnych możliwych stosunków emocjonalnych wobrębie społeczeństwa. Tu nie sposób nawet zwięźle jej naszkicować; tozagadnienie powinno być głównym celem społecznej psychologii analitycznej.Chciałbym tu wskazać tylko, że każde społeczeństwo ma swą własną, wyróżniającąje strukturę libidalną, tak jak ma własne struktury ekonomiczne, społeczne,polityczne i kulturalne. Owa struktura powstała w wyniku wpływu warunkówspołeczno - ekonomicznych na popędy człowieka; z kolei jest ona ważnymczynnikiem warunkującym rozwój emocjonalny na różnych poziomach społeczeństwaoraz treść "superstruktury ideologicznej". Ta społeczna struktura libido stanowimedium, za pomocą którego ekonomia wywiera wpływ na przejawy ludzkiego intelektui ducha 30. (*) (To, co tutaj nazywam - posługując się terminologią Freudowską -"strukturą libidalną" społeczeństwa, w późniejszych pracach nazywam "charakteremspołecznym"; mimo zmian w teorii libido, przedstawione koncepcje pozostają niezmienione (1970). (*) Struktura libidalna społeczeństwa nie jest oczywiścieniezmienna, tak jak nie są niezmienne ani struktura ekonomiczna, ani społeczna.Pozostaje jednak względnie stała, póki struktura społeczna zachowuje pewnąrównowagę, tzn. kiedy rozwój społeczny przechodzi fazę, w której faktem jestpewna społeczna konsolidacja. Wraz ze wzrostem obiektywnych sprzeczności ikonfliktów w społeczeństwie oraz z przyspieszeniem procesu dezintegracji,pojawiają się także pewne zmiany w społecznej strukturze libido. Zauważamyzanikanie tradycyjnych więzi, które podtrzymywały stabilność społeczeństwa. Jestto zmiana tradycyjnych emocjonalnych postaw. Energie libidalne wyzwalają się,znajdują nowe zastosowanie i tym samym zmieniają swą funkcję społeczną. Niesłużą już zachowaniu społeczeństwa, lecz przyczyniają się do rozwijania sięnowych formacji społecznych. Przestają być "cementem", a zmieniają się wdynamit. Wróćmy teraz do kwestii, którą rozważaliśmy na początku - chodzi ostosunek popędów do doświadczeń życiowych, tzn. do obiektywnych życiowychwarunków. Stwierdziliśmy, że analityczna psychologia indywidualna postrzegarozwój instynktowy jako rezultat czynnej i biernej adaptacji maszyneriiinstynktowej do rzeczywistych warunków życiowych. W zasadzie możemy uznać, że tesame stosunki zachodzą między społeczną strukturą libido a warunkamiekonomicznymi społeczeństwa - mamy na myśli proces czynnej i biernej adaptacjispołecznej struktury libidalnej do istniejących warunków ekonomicznych. Istotyludzkie kierowane przez impulsy libido powodują zmiany warunków ekonomicznych, az kolei zmienione warunki ekonomiczne powodują pojawienie się nowych celów inowych zaspokojeń dla libido. Istotne zaś jest to, że ostatecznie osią tychwszystkich zmian są warunki ekonomiczne, a popędy i potrzeby zmieniają się idostosowują odpowiednio do uwarunkowań ekonomicznych. Oczywiście, w konstrukcjimaterializmu historycznego jest miejsce dla psychologii analitycznej. Bada onajeden z naturalnych czynników, który funkcjonuje w stosunkach międzyspołeczeństwem a przyrodą - sferę ludzkich popędów oraz czynną i bierną rolę

Strona 61

Page 62: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyodgrywaną przez nie w procesie społecznym. Tym samym psychologia analitycznabada czynnik mający istotne znaczenie pośredniczące między bazą ekonomiczną aformowaniem się ideologii. W związku z tym psychologia analityczna pozwala nam wpełni zrozumieć ideologiczną superstrukturę w kategoriach procesu zachodzącegomiędzy społeczeństwem a naturą człowieka. Teraz bez trudu możemy podsumowaćwnioski z naszych dociekań poświęconych metodzie i funkcjonowaniupsychoanalitycznej psychologii społecznej. Jej metodą jest klasyczna Freudowskapsychoanaliza zastosowana do zjawisk społecznych. Objaśnia ona wspólne, wiążącesię ze społeczeństwem, postawy psychiczne w kategoriach procesu czynnej ibiernej adaptacji aparatu popędów do społeczno - ekonomicznych warunkówżyciowych społeczeństwa. Jej celem jest przede wszystkim analizowanie istotnychspołecznie dążeń libido, to znaczy opisanie struktury strefy libidalnej danegospołeczeństwa oraz wyjaśnienie zarówno powstania tej struktury, jak i jejfunkcjonowania w procesie społecznym. Ważnym elementem tej pracy będzie więcteoria wyjaśniająca, w jaki sposób ze wzajemnego oddziaływania aparatupsychicznego i warunków społeczno - ekonomicznych wyrastają ideologie. Przypisy1 * Dostrzeżenie domieszek libido w instynktach samozachowawczych, jak równieżdostrzeżenie znaczenia skłonności niszczycielskich sprawiły, że Freudzmodyfikował swe pierwotne stanowisko. Instynktom służącym zachowaniu życia(erotycznym) przeciwstawił teraz instynkt śmierci. Warto zauważyć, że wporównaniu z tymi argumentami, które pomogły Freudowi wypracować pierwotnestanowisko, te które służyły do modyfikacji były bardziej spekulatywne i wmniejszym stopniu empiryczne. Sprawa polega, moim zdaniem, na mieszaniuspostrzeżeń biologicznych i skłonności psychologicznych, czego skądinąd Freudunikał. Jest to również sprzeczne z pierwotnym poglądem Freuda, który przedewszystkim postrzegał instynkty - wyrażone przez pragnienia, pożądania,podpowiedzi - jako ludzkie dążenie ku życiu. Z całokształtu stanowiska Freudamożna, jak sądzę, wyciągnąć wniosek, że rozwijanie się czynności psychicznychczłowieka jest adaptacją do procesów i konieczności życiowych, a instynkty jakotakie są zaprzeczeniem reguł śmierci biologicznej. Psychoanalitycy wciąż jeszczetoczą dyskusję na temat hipotetycznego instynktu śmierci. Tutaj wychodzimy odpierwotnego stanowiska Freuda. 3 * Szczególne znaczenie ma pobudzanie izaspokajanie instynktów sadystycznych. Tego rodzaju impulsy narastają wówczas,gdy inne, bardziej pozytywne sposoby zaspokojenia instynktowego zostają wokreślonej sytuacji społeczno - ekonomicznej odwołane. Sadyzm można uznać zarodzaj rezerwuaru, do którego sięga się wówczas, gdy nie można zaoferować masominnego - zazwyczaj kosztowniejszego - sposobu zaspokojenia instynktów, przy tymprzysparza pożytków, kiedy trzeba unicestwić "wroga". 5 * "Rzeczywistym obiektempsychoanalizy jest życie psychiczne człowieka społecznego. Masy mogą być branepod uwagę o tyle tylko, o ile w ich obrębie wyłaniają się zjawiska o charakterzeindywidualnym (np. problem przywódcy), i o ile cechy "psychiki masowej", jaklęk, panika, posłuszeństwo, mogą zostać objaśnione dzięki naszej wiedzy ojednostkach. Wydaje się raczej, że zjawisko świadomości klasowej nie podlegapsychoanalizie, a także zagadnienia socjologiczne (ruchów masowych, politykiitd.) nie mogą być odpowiednim obiektem dla metody psychoanalitycznej" (WilhelmReich, "Dialektischer Materialismus und Psychoanalyse", "Unter dem Banner desMarxismus", t. III, 5, s. 737). Zważywszy teoretyczną donoisłość tegozagadnienia metodologicznego, podkreślam moje odmienne stanowisko odzaprezentowanego tu przez Reicha wydaje się, że w późniejszych pracach Reichznacząco modyfikował swój punkt widzenia. Dalej wskażę liczne punkty, w którychzgadzam się z Reichem, jeśli chodzi o jego wybitne osiągnięcia doświadczalne napolu psychologii społecznej. 8 * Odłożywszy na bok bezwartościowe badania (np.powierzchowne prace o psychoanalizie i socjologii A. Kolnaia i takie prace jak"Psychoanalyse der europaischen Politik"), możemy z tym samym krytycyzmempodejść do takich autorów jak Reik czy Roheim, którzy zajmowali się tematamipsychologii społecznej. Są jednak wyjątki: S. Bernfeld, "Sysiphos oder uber dieGrenzen der Erziehung" - w godny podziwu sposób skupił się na społecznymuwarunkowaniu wszelkich wysiłków pedagogicznych. Innym wyjątkiem jest WilhelmReich, którego ocena roli rodziny jest w wysokim stopniu zbieżna z wyrażanymitutaj poglądami. W szczególności Reich przeprowadził rozległe badania nadspołecznym uwarunkowaniem i społecznym funkcjonowaniem moralności seksualnej. 9* W kategoriach psychologicznych musimy odróżnić w jednostce cechy typowe dlacałego jej społeczeństwa od cech typowych dla jej klasy. Ponieważ jednakstruktura psychiczna całego społeczeństwa odciska się na jego klasach ipozostawia pewne podstawowe cechy, przeto specyficzne cechy klasowe, przy całejich doniosłości, są drugorzędne w zestawieniu z cechami ogólnospołecznymi.Oczywiście, jedną z właściwości społeczeństwa klasowego, ukrywaną przezideologie, jest sprzeczność między względnym ujednoliceniem strukturpsychicznych różnych klas a ich przeciwstawnymi interesami ekonomicznymi. Im

Strona 62

Page 63: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizybardziej społeczeństwo załamuje się ekonomicznie, społecznie i psychologicznie,im jawniej zanikają dominujące i spajające siły bądź całego społeczeństwa, bądźklasy rządzącej, tym bardziej zaczynają się różnić struktury psychiczne różnychklas. 12 * W "Przyszłości iluzji" (1927) Freud łagodzi to podejście, lekceważącerzeczywistość społeczną i jej zmiany. Uznając znaczenie uwarunkowańekonomicznych, Freud przechodzi do stanowiska psychologii indywidualnej izagadnienia: czy dla jednostki możliwa jest religia (jako powtórzenie stosunkudziecka do ojca), do zagadnienia z zakresu psychologii społecznej - dlaczegoreligia jest możliwa i konieczna społecznie. Odpowiedź brzmi: religia byłapotrzebna tak długo, jak długo ludzie potrzebowali religijnych iluzji, byzrekompensować swą impotencję (tzn. niski stopień produktywności) na tleprzyrody. Wraz ze wzrostem technologii i towarzyszącemu mu dojrzewaniu rodzajuludzkiego religia stała się iluzją zbyteczną i zgubną. Ta książka Freuda nierozpatruje wszystkich istotnych społecznie funkcji religii. Nie rozpatrujezwłaszcza związku między konkretnymi formami religii a konkretnymikonfiguracjami społecznymi. Ale metoda i treść tej pracy Freuda najbardziejzbliża się do materialistycznej psychologii społecznej. Jeżeli chodzi o treść,to chcę przytoczyć z niej tylko to zdanie: "Chyba nie wymaga to podkreślenia, żekultura, która tak wielu swych członków pozostawia nie usatysfakcjonowanymi irozgoryczonymi, ma niewielkie widoki na długie trwanie, przy czym niewiele robi,żeby osiągnąć ten cel". Książka Freuda nie odbiega od stanowiska młodego Marksa,który za motto mógłby użyć zdania: "Domagać się zniesienia religii, tegoiluzorycznego szczęścia proletariatu, to domagać się jego szczęścia prawdziwego.Wymagać od kogoś porzucenia złudzeń co do jego sytuacji, to znaczy wymagaćporzucenia sytuacji, która bez złudzeń obejść się nie może. W swej istociekrytyka religii jest krytyką tego padołu łez, przystrojonego w aureolę religii"(Krytyka Heglowskiej filozofii prawa). W ostatniej pracy "Cywilizacja i jejgorycze", zajmującej się zagadnieniami psychologii społecznej, Freud nie posunąłsię już w tym kierunku, ani w tym co dotyczy metody, ani treści. Raczej można jąuznać za antytezę "Przyszłości iluzji". 13 * W szkicu "Dlaczego psychoanalizajest popularna"? Russel pisze: "Rzecz jasna, psychoanaliza jest nie dopogodzenia z marksizmem. Ponieważ Marks akcentuje motyw ekonomiczny, który - wnajlepszym razie - wiążę się z samo zachowaniem, natomiast psychoanalizaakcentuje motyw biologiczny, który wiąże się z samozachowaniem przezreprodukcję. Oczywiście oba punkty widzenia są jednostronne, skoro liczy sięrola, jaką grają oba motywy". Później Russel pisze o hipotetycznej jętce, któraw fazie larwalnej ma tylko organy umożliwiające jedzenie, a w stadium dojrzałymtylko organy umożliwiające miłość. Co taki owad mógłby powiedzieć, gdyby umiałmyśleć? Russel zapewnia: "W stadium larwalnym byłby marksistą, w stadiumdojrzałym - freudystą". Russel dodaje, że Marks, "mól książkowy gnieżdżący się wBritish Museum", reprezentuje filozofię larwy. Sam Russel czuje się bliższyFreudowi, gdyż ten "nie jest tak niewrażliwy na rozkosze miłości i nie próbujeobjaśniać rzeczy w kategoriach "robienia pieniędzy" to znaczy w kategoriachortodoksyjnej ekonomii, stworzonych przez zasuszonych starców". 19 * "Podobniejak człowiek dziki, tak też człowiek cywilizowany musi walczyć z naturą, abyzaspokoić swe potrzeby, aby zachować i reprodukować swój gatunek, a musi toczynić we wszystkich formach społeczeństwa i przy wszystkich możliwych sposobachprodukcji. Wraz z jego rozwojem rozszerza się królestwo koniecznościprzyrodniczej, ponieważ wzrastają potrzeby; zarazem jednak wzrastają siłytwórcze, które owe potrzeby zaspokajają" (K. Marks, "Kapitał" przeł. EdwardLipiński, t. III, cz. II, KiW, Warszawa 1959, zaznaczenie E. Fromm - tłum.). 21* W "Rękopisach ekonomiczno - filozoficznych", jeszcze nie opublikowanych, kiedypisałem ten tekst, Marks wyraża to jasno. Pisze: "(...) jedyne koła, którewprawia w ruch ekonomia polityczna, to chciwość (...)". Nawet R. Trucker, uczonypełen najlepszych intencji, gdy idzie o zachowanie obiektywności, do tegostopnia uległ rozpowszechnionej szeroko opinii, jakoby Marks uważał chciwość zapierwotny motyw, że błędnie przełożył niemiecki (trudny) zwrot i nadał muodwrotne znaczenie, mianowicie: "(...) jedynymi kołami, które wprawiają w ruchekonomię polityczną jest chciwość (...)" (R. Tucker, "Philosophy and Myth inKarl Marx", Cambridge University Press, 1961) (1970). 25 * Brak odpowiedniejpsychologii podsunął wielu zwolennikom materializmu historycznego myśl oulokowaniu w tym pustym miejscu psychologii prywatnej, czysto idealistycznej.Typowym przykładem jest K. Kautsky, który nie będąc otwarcie idealistą, jak M.Bernstein i inni, zakłada, że człowiek posiada wrodzony "instynkt społeczny" inastępująco opisuje stosunek tego instynktu społecznego do splotu zjawiskspołecznych: "Stosownie do siły lub słabości tego instynktu społecznego człowiekbędzie bardziej skłaniał się ku dobru lub ku złu. Zależy to jednak w niemniejszym stopniu od warunków życiowych człowieka w społeczeństwie" (Derhistorische Materialismus", op. cit., s. 262). Najwyraźniej ów wrodzony instynkt

Strona 63

Page 64: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyKautsky'ego to, ni mniej, ni więcej tylko wrodzona zasada moralna; stanowiskoKautsky'ego różni się od etyki idealistycznej tylko sposobem sformułowania. W"Theorie des historischen Materialismus" M. Bucharin poświęca zagadnieniupsychologii cały rozdział. Trafnie wykazuje, że psychologia klasy nie jesttożsama z "interesami" klasy - przez które Bucharin rozumie rzeczywiste,ekonomiczne interesy - lecz musi być zawsze wyrażana w kategoriach odgrywanejprzez tę psychologię roli społeczno - ekonomicznej. Jako przykład podajeprzypadek, w którym masy bądź jakąś grupę ogarnia rozpacz po wielkiej klęscedoznanej w walce klasowej. "Możemy wówczas wykryć związek z interesamiklasowymi, jest to jednak związek znamienny; bitwą powodowały ukryte motywyuczestników, a teraz ich armia leży pobita; z takiej sytuacji rodzą się zamęt irozpacz, a ludzie zaczynają wypatrywać na niebie cudów" (zaznaczenie E. Fromm).Bucharin dalej wysuwa wniosek: "Jest rzeczą bezsporną, że kiedy rozważamypsychologię klasy, mamy do czynienia z bardzo skomplikowanym zjawiskiem, któregonie da się wyjaśnić wyłącznie na podstawie nagiego interesu. Musi ono byćwyjaśnione w kategoriach konkretnego millieu omawianej klasy". Bucharin zauważarównież, że procesy psychologiczne są szczególnym typem społecznych zmagań.Ponieważ Bucharin nie dysponował odpowiednią psychologią, przeto nie był wstanie wyjaśnić natury owych zmagań. 28 * Patrz: E. Fromm, "Zur Psychologie desVerbrechers und der strafenden Gesellschaft", "Imago", t. XVII. Aparatkulturalny służy nie tylko do nadania siłom libidalnym (zwłaszcza popędompregenitalnym i cząstkowym) konkretnych, społecznie pożądanych kierunków. Służyrównież do osłabienia sił libidalnych do poziomu, na którym nie stanowią jużgroźby dla stabilizacji społecznej. Łagodzenie sił libido - czyli spychanie ichdo sfery pregenitalnej - to jeden z motywów moralności seksualnej danegospołeczeństwa. 29 * Freud w "Psychologii mas i analizie ego" skupia się naczynnikach libido w stosunku do przywódcy. Traktuje jednak tak "przywódcę", jaki "masy" w sensie abstrakcyjnym, a pomija konkretną sytuację, w której sązanurzeni. Zaangażowanym w to procesom psychicznym przypisuje więcuniwersalność, co nie odpowiada rzeczywistości. Inaczej mówiąc, Freud przeobrażapewien szczególny typ stosunku do przywódcy w stosunek o charakterzeuniwersalnym. Jeszcze jedno kluczowe zagadnienie psychologii społecznej -stosunki klasowe - zostaje tu podmienione przez zagadnienie drugorzędne,mianowicie przez stosunki między rządzącymi a masami. Warto jednak zauważyć, żew tej pracy Freud dostrzega zasadniczą skłonność mieszczańskiej psychologiispołecznej do pomniejszania znaczenia mas, nie podąża jednak za tą myślą. IX.Charakterologia psychoanalityczna i jej znaczenie dla psychologii społecznejPunktem wyjścia psychoanalizy była terapia. Psychoanaliza wyjaśniała zaburzeniapsychiczne w kategoriach zatamowania energii seksualnej, a następnie jejpatologicznego przekształcenia w pewne charakterystyczne objawy lub wyjaśniałate zaburzenia jako zjawiska obrony przed naładowanymi libido wyobrażeniami imyślami, którym nie przysługiwał dostęp do świadomości człowieka. We wczesnychbadaniach psychoanalitycznych drogowskazem była sekwencja: libido - obrona przezstłumienie - objaw. Związany był z tym fakt, że obiekt badań analitycznychstanowili niemal bez wyjątku ludzie chorzy; większość z fizycznymi objawamichoroby. Wraz z rozwojem psychoanalizy przedmiotem dociekań stało się jeszczeinne zagadnienie: skąd się biorą i jakie mają znaczenie pewne charakterystycznerysy psychiczne wykrywane zarówno u ludzi chorych jak i zdrowych? Wzorem badańnajwcześniejszych w owych dociekaniach starano się odkryć instynktowe, libidalneźródło postaw psychicznych. Teraz jednak sekwencja nie przebiegała od stłumieniado objawu; biegła od sublimacji do rysu charakteru. Dociekania takie okazały sięcałkiem owocne dla naszego rozumienia zarówno chorych jak i zdrowych typówcharakteru, a wobec tego stały się szczególnie ważne z punktu widzenia zagadnieńbadanych przez psychologię społeczną. Ogólną podstawą charakterologiipsychoanalitycznej jest postrzeganie określonych rysów charakteru jakosublimacji pewnych instynktownych popędów natury seksualnej (lub jako formowaniareakcji przeciwnej, na tym samym tle); przy czym określenia "seksualny" używam wszerszym znaczeniu nadanym mu przez Freuda. To wyprowadzanie pochodzenia zjawiskpsychicznych ze sfery libido i doświadczeń wczesnego dzieciństwa jestspecyficznie psychoanalityczną zasadą, którą psychoanalityczna charakterologiadzieli z teorią nerwic. O ile jednak objaw nerwicowy (i nerwicowy charakter)jest wynikiem niezadowalającej adaptacji instynktów do rzeczywistościspołecznej, o tyle o nienerwicowym rysie charakteru można mówić wówczas, gdyimpulsy libido za pośrednictwem formowania reakcji przeciwnej lub sublimacjiprzekształcają się w rysy stosunkowo stabilne i przystosowane społecznie. Wkażdym razie rozróżnienie charakteru normalnego i nerwicowego jest całkowiciepłynne; zależy ono w pierwszym rzędzie od stopnia niedostosowania społecznego.Należy przypomnieć, że zagadnienie sublimacji Freud odnosił głównie dopregenitalnych popędów seksualnych, takich jak: seksualność oralna, analna i

Strona 64

Page 65: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizysadyzm 1. (*) (Bardzo przeinacza się stanowisko Freuda, kiedy zagadnieniesublimacji zrównuje się z kwestią abstynencji genitalno - seksualnej. A tak robina przykład Scheler w "Wesen und der Sympathie", Bonn 1923, s. 238.) (*) Różnicamiędzy formowaniem reakcji przeciwnej a sublimacją jest zasadnicza, gdyż tapierwsza zawsze stara się odeprzeć i trzymać w ryzach tłumiony impuls, z któregoczerpie energię, kiedy ta druga stanowi transformację bezpośrednią,"kanalizację" impulsów instynktowych. Freud po raz pierwszy zajął się obszernieteorią seksualności pregenitalnej w "Trzech szkicach o teorii seksualności".Wywód zaczyna się od obserwacji, że zanim jeszcze genitalia zaczną mieć udziecka zasadnicze znaczenie, ogniskiem przyjemnych doznań, analogicznych dogenitalnych, są - jako "erogenne" - strefy oralna i analna. W trakcie rozwojudziecka te strefy erogenne podporządkowują genitaliom część swej energiiseksualnej, zachowując jedynie skromny udział bądź w formie pierwotnej, bądź wformie sublimacji lub formowania reakcji przeciwnej - ulokowanych w obrębie ego.Opierając się na obserwacjach seksualności pregenitalnej Freud napisał w 1908roku krótki artykuł "Charakter i erotyzm analny" 2, (*) (Ges. Schriften, t. V.s. 260.) który ukształtował charakterologii psychoanalitycznej. Freud zaczyna odobserwacji, że w trakcie analiz często spotyka się typ ludzki, który "wyróżniasię dzięki specyficznej kompozycji cech charakteru i jednocześnie dzięki temu,że w dzieciństwie uwagę owych osób przyciągały specyficzne funkcje cielesne izwiązane tymi funkcjami organy" 3. (*) (Ibid., s. 261.) U jednostek, u którychzarówno przyjemność opróżniania kiszek, jak i produkty tego opróżniania miały wdzieciństwie szczególnie ważne znaczenie, Freud znajduje trzy charakterystycznerysy: metodyczność, skąpstwo i upór. Freud szczególny akcent położył nazrównaniu fekaliów z pieniędzmi, na które natrafia się w nerwicach i wielumitach, przesądach, snach i baśniach. Rozszerzając podstawowe badania Freudaliczni autorzy psychoanalityczni wnieśli swój wkład do psychoanalitycznejcharakterologii 4. (*) (Warto zapoznać się ze znamiennymi uwagami i obszernąbibliografią Otto Fenichela, "Persvarsionen, Psychosen, Charakterstornungen:Psychoanalytische Spezialle Neuroseulehre" Wiedeń 1931.) (*) W tych pracach jestjednak pewien punkt, który nie został dostatecznie wyjaśniony, a może namumożliwić lepsze zrozumienie tych zagadnień. Mam na myśli rozróżnienie międzycelem a obiektem seksualnym, bądź między przyjemnością organiczną a stosunkiemprzedmiotowym. Freud ustanowił ścisły związek między popędami seksualnymi a"strefami erogennymi" 5, (*) (Przypis na końcu rozdziału) przyjmując, że popędyseksualne ujawniają się w wyniku pobudzania tych stref. W pierwszym stadiumżycia strefa oralna oraz związane z nią funkcje - ssanie i gryzienie - są wsamym centrum seksualności. Jednak po okresie karmienia piersią centrum przenosisię do strefy analnej i sfery jej funkcji - oddawania bądź zatrzymywania stolca.Między trzecim a piątym rokiem życia z kolei znaczenia nabiera strefa genitalna.Freud określa pierwsze pojawienie się seksualności genitalnej jako "fazęfalliczną" - zakłada, że u obu płci ma znaczenie tylko fallus (bądź falliczniedoznawana łechtaczka) - i z tą fazą pojawiają się skłonności do siłowychzachowań inwazyjnych i destrukcji. Po okresie "latencji", trwającym mniej więcejaż po okres pokwitania, seksualność genitalna rozwija się już w związku zdojrzewaniem fizycznym. Pregenitalne pragnienia seksualne zostają terazzdominowane przez seksualność genitalną i z nią zintegrowane. Ważne jestrozróżnienie pragnienia erogennego od stosunku przedmiotowego. Ten ostatni topostawy (miłości lub nienawiści) przyjmowane przez daną osobę wobec siebie lubludzi, z którymi się spotyka, czyli są to czyjeś emocje, uczucia, postawyskierowane w ogóle ku otaczającemu światu. Stosunek przedmiotowy również rozwijasię w typowym trybie. Zdaniem Freuda ssące dziecko jest nastawione przedewszystkim narcystycznie i zajęte jedynie zaspokajaniem własnych potrzeb ibraków. Pod koniec okresu ssania pojawia się drugie stadium, a wraz z nim wzrostpostaw sadystycznych, wrogich wobec obiektów; te same postawy mają również ważneznaczenie w fazie fallicznej. Tylko podczas pokwitania, wraz z narastaniemprymatu seksualności genitalnej, zaczynają wyraźnie przeważać wobec obiektówpostawy przyjazne i nacechowane miłością. Stosunki przedmiotowe postrzega się wbardzo bliskim związku ze strefami erogennymi. Powiązanie takie jest zrozumiałe,kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że konkretny stosunek przedmiotowy rozwija sięnajpierw w powiązaniu z konkretnymi strefami erogennymi i powiązania te nie sąprzypadkowe. Nie chcę tutaj podnosić całej tej kwestii, czy powiązanie jest ażtak bliskie jak utrzymuje literatura psychoanalityczna; nie chcę też roztrząsać,czy i do jakiego stopnia stosunek przedmiotowy typowy dla jakiejś określonejstrefy erogennej może się także rozwinąć niezależnie od jakiegoś poszczególnegolosu tej strefy. Chciałbym tu tylko zaakcentować znaczenie zasadniczegorozróżniania przyjemności narządowej od stosunku przedmiotowego 6. (*) (Jednym zzałożeń przy pisaniu tej pracy, podobnie jak dwóch innych zamieszczonych w tymtomie prac z lat 1932 - 1934, było akceptowanie Freudowskiej teorii libido, co

Strona 65

Page 66: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyjuż nie odpowiada moim dzisiejszym poglądom. Niemniej w dalszych akapitach i wparu innych punktach podnoszę te krytyczne zagadnienia, które stały się późniejpodstawą zrewidowania przeze mnie klasycznej teorii.) (*) W pierwszym stadiumżycia głównym popędem seksualnym jest erotyzm oralny. Dziecko mocno przeżywauczucie przyjemności i satysfakcji, pierwotnie związane ze ssaniem; późniejzwiązane jest ono z gryzieniem, żuciem braniem rzeczy do ust i chęcią ichpołknięcia. Bliższa obserwacja wykaże, że absolutnie nie wyraża to głodu;przyjemność sprawiają same tylko czynności ssania, gryzienia i połykania. Ichociaż bezpośrednie potrzeby oralno - erotyczne zanikają wraz z kresemniemowlęctwa, to większe czy mniejsze resztki zachowują się do późnegodzieciństwa i w wieku dojrzałym. Wystarczy pomyśleć o kontynuowaniu takichnawyków jak ssanie kciuka czy ogryzanie paznokci w formie "normalnych"pocałunków i o libidalnych, oralno - erotycznych źródłach palenia. W takiejmierze, w jakiej erotyzm oralny nie zachował się w formie pierwotnej ani też niezostał wyparty przez inne impulsy seksualne, ujawnia się on w formowaniu reakcjiprzeciwnych lub w sublimacjach. Tutaj wskażmy po prostu najbardziej znacząceprzykłady takiej sublimacji: przeniesienie przyjemności niemowlęcia płynącej zssania w sferę intelektualną. Miejsce matczynego mleka zajmuje wiedza;powszechnie używamy takich powiedzeń, jak "wyssać z mlekiem matki". Symbolicznezrównanie picia i chłonięcia intelektualnego znaleźć można zarówno w językach ibaśniach rozmaitych kultur, jak i w snach czy skojarzeniach pacjentówpsychoanalitycznych.Jeżeli zaś chodzi o zjawiska formowania reakcji przeciwnej,to mogą one pozostać niesublimowane, jak w przypadku wzbraniania się przedjedzeniem, lub przejść sublimację, jak w wypadku wzbraniania się przed uczeniemsię, pracą, objawianiem ciekawości itp. Stosunek przedmiotowy, który ujawnia sięw pierwszym stopniu skomplikowany 7. (*) (Patrz Bernfeld, "Psychologie desSaulinges", Wiedeń 1925.) Najpierw dziecko jest zorientowane narcystycznie, wpierwszych trzech miesiącach życia wręcz skrajnie; wówczas nie istnieje jeszczerozgraniczenie między nim a światem zewnętrznym. Postawy miłości i przyjaźniwobec obiektów rozwijają się stopniowo wraz z postawą narcystyczną 8. (*) (Wliteraturze psychologicznej kładzie się akcent na narcystyczną postawę małegodziecka, natomiast przyjazną postawę skierowaną ku innym zbywa się jaknajkrócej. Tutaj nie będę roztrząsał tej ważnej sprawy, wyjąwszy wykazanie, żetakie przyjazne cechy istnieją, obok nienawistycznych i sadystycznych.) (*)Stosunek dziecka do matki (bądź jej substytutu) staje się przyjazny inacechowany miłością, a samo dziecko oczekuje miłości i ochrony. Matka jest dlaniego gwarantką życia, a jej miłość zapewnia poczucie opieki i bezpieczeństwa.Rzecz jasna, matka jest w dużej mierze środkiem, który zaspokaja potrzebydziecka, a na miłość w dużej mierze składają się raczej chcenie i branie niżdawanie i dbanie. Mimo to dziecinne cechy miłości i zainteresowania innymiobiektami są ważne już w tym pierwszym stadium 9. (*) (Powinno być oczywiste, żew całym procesie ludzkiego rozwoju możemy mówić tylko o narastaniu lubsłabnięciu rozmaitych tendencji, nie zaś o wyraźnie rozgraniczonych przemianachczy ostro oddzielonych od siebie typach struktur.) Dziecięcy stosunekprzedmiotowy stopniowo się zmienia. W miarę jak postępuje wzrastanie cielesne,rosną dziecięce wymagania. Ze względu na to i na inne czynniki otoczenia,dziecko coraz częściej doznaje frustracji za pomocą otaczającego je świata. Nate frustracje dziecko reaguje gniewem i wściekłością, a rozwój fizyczny ułatwiate demonstracje. Wraz z przyjaznym nastawieniem wobec innych obiektów - izamiast niego - coraz częściej objawiają się uczucia wrogie. Czując się mocnieji wybuchając wściekłością z powodu rozmaitych rozczarowań, dziecko już niewierzy w nacechowane miłością zaspokojenie swych życzeń, wciąż głównie o oralnymcharakterze. Już nie czeka, aż pojawią się takie zaspokojenia; zaczyna próbowaćzapewnić sobie siłą to, do czego mu odmówiono dostępu. Usta i zęby stają siębronią. Dziecko rozwija w sobie postawę agresywną, poprzez którą postrzegaobiekty z wrogością; chce je atakować, pożerać, niszczyć. Konflikty i impulsyagresywno - sadystyczne zajmują miejsce względnej harmonii, która pierwotniecechowała stosunek dziecka do otaczającego je środowiska 10. (*) (Tu nie możemyroztrząsać kwestii - do jakiego stopnia chęć pożerania i posiadania rzeczy sąpierwotnymi skłonnościami cechującymi stosunki człowieka z otoczeniem.) (*)Takie więc elementy składają się na ukształtowanie "oralnych" rysów charakteru udorosłych: z jednej strony postawa ufna i przyjazna wobec innych, pragnieniebycia kochanym i pieszczonym, której to postawy są kontynuacją, z drugiej strony- skłonności agresywne, pełne nienawiści, drapieżne. Abraham rozróżniacharakterologiczne konsekwencje dwóch odmiennych sytuacji z dzieciństwa. Wpierwszej dziecko przeżywa nie zakłócone, nacechowane szczęściem zaspokojeniaoralne. Druga z sytuacji polega na znacznej domieszce zakłóceń i przykrości,takich jak: nagłe odstawienie od piersi, niedostatek pokarmu, bądź - wkategoriach stosunku przedmiotowego - brak miłości ze strony matkującej osoby.

Strona 66

Page 67: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyLudziom, którzy wywodzą się z pierwszej sytuacji i jej szczęśliwego kolorytu,często towarzyszy głęboko zakorzenione przekonanie, że sprawy muszą się dla nichukładać korzystnie. Mierzą się z życiem z niewzruszonym optymizmem, który częstopomaga im w rzeczywistym osiąganiu konkretnych celów. Ale i tutaj mogą sięprzytrafić mniej korzystne typy rozwoju. Wielu ludzi co najmniej liczy na to, żezawsze w pobliżu znajdzie się dobra, troskliwa osoba, substytut matki, od którejz pewnością otrzymają wszystko co niezbędne. Optymistyczna wiara w przeznaczeniespycha ich w bezczynność. Wśród takich ludzi widzimy tych pieszczonych wdzieciństwie. Całe ich zachowanie życiowe wskazuje, że liczą na wieczne ssaniematczynej piersi. Ci ludzie nie podejmują osobistych wysiłków. W wieluprzypadkach gardzą jakąkolwiek myślą o osobistych osiągnięciach." 11. (*) (KarlAbraham, "Psychoanalytische Studien zur Charakterbildung", Wiedeń 1925, s. 42.)U tych ludzi często dostrzegamy wyraźną liberalność, szczodrość, pewien pańskisposób bycia. Ich ideałem jest matka, która hojnie daje, i temu ideałowi starająsię dorównać. Ludziom, którzy wywodzą się z drugiej ze wspomnianych wyżejsytuacji z dzieciństwa, doskwierają głębokie frustracje oralne. W późniejszymżyciu rozwijają w sobie rysy, które wiążą się grabieniem innych bądź wyssaniemich do cna. Wydaje się, że oto spacerują z długą trąbą podobnej do słoniowej,wysysając wszystko, co leży w zasięgu wzroku. Kiedy pojawia się odpowiedniomocna domieszka skłonności sadystycznych, krążą jak drapieżne zwierzętaszukające ofiary na pożarcie. "W zachowaniach społecznych zawsze chcą czegoś dlasiebie, bądź uzasadniając to, bądź nakazując. Sposób, w jaki zgłaszają żądania,nosi cechy zawziętego wysysania. Ani fakty, ani racjonalne zarzuty nie są ich wstanie zniechęcić. Uparcie i nieprzerwanie napierają. Wygląda to jakbyrzeczywiście zamierzali wgryźć się w innych, jak pijawki. Są szczególniewrażliwi na odosobnienie i sprzeciwiają mu się nawet wtedy, kiedy w grę wchodzikrótki okres. Szczególnie wyraźnie znać po nich niecierpliwość. U niektórychludzi tego typu wspomniany sposób zachowania nabiera znacznie okrutniejszegooblicza. Ich postawa wobec innych ludzkich istot nasuwa na myśl wampira" 12. (*)(Ibid., s. 44.) Opisany wyżej pierwszy typ wykazuje pewną szlachetność iwielkoduszność - jest pogodny wesoły i towarzyski. Typ drugi jest wrogi isarkastyczny, reaguje furią, kiedy jego żądanie spotyka się z odmową i cechujego głęboka zawiść wobec tych, którzy mają się lepiej od niego. Inny faktdostrzeżony przez Abrahama jest szczególnie ważny dla socjologów: osoby zzespołem oralnych cech charakteru chętnie otwierają się na rzeczy nowe," (...)natomiast te z zespołem cech analnych przybierają postawę konserwatywną, wrogąwobec wszelkich innowacji (...)". Erotyzm analny przestaje odgrywać rolę dopieropo okresie erotyzmu oralnego. Swobodne uwalnianie się od produktów ciała wiążesię od samego początku z przyjemnym pobudzaniem analnej błony śluzowej dziecka.Podobnie wydalone produkty - ich pojawienie się, zapach, kontakt powierzchnitułowia z nimi, kontakt rąk - są źródłem intensywnych, przyjemnych doznań.Dziecko jest dumne ze swych odchodów; jest to jego pierwsza "własność", pierwszeucieleśnienie jego produktywności. Wraz z nadchodzącym później uczeniem dzieckahigieny pojawia się zasadnicza zmiana, która wymaga stopniowego rozwijaniafunkcji pęcherza i zwieraczy analnych. W miarę jak dziecko dostosowuje się donowych wymagań, jak uczy się powstrzymywać stolec i wydalać go we właściwymczasie, panowanie nad stolcem i związane z tym procesy fizjologiczne stają sięnowym źródłem przyjemności. Pierwotna miłość dziecka do własnych odchodówzostaje do pewnego stopnia wyparta przez uczucie obrzydzenia; jednak pierwotnaduma z własnych odchodów po części powiększa się o dumę tych, którzy otaczajądziecko wypróżniające się w porę. Podobnie jak w przypadku pierwotnych impulsóworalnych, część impulsów analnych zostaje w pewnym stopniu zachowana w życiuczłowieka dorosłego. Fakt ten stosunkowo łatwo rozpoznać po stosunkowo ostrejreakcji uczuciowej wielu ludzi na analne zniewagi oraz dowcipy. Resztkidawniejszego erotyzmu analnego widać również w graniczącym z rozkoszązainteresowaniu ludzi własnymi odchodami, które wychodzi na jaw spodracjonalizacji wszelkiego rodzaju. Normalnie zasadnicza część dążeń analno -erotycznych roztapia się jednak w sublimacjach i formowaniu reakcji przeciwnych.Dalszy rozwój pierwotnego dziecięcego erotyzmu analnego przebiega dwojako: (1)przez charakterologiczną kontynuację funkcji pierwotnych, co skutkuje bądźprzyjemnością, bądź niemożnością zatrzymywania, gromadzenia i produkowania, anastępnie rozwijaniem się metodyczności, punktualności, czystości i skąpstwa;(2) przez kontynuowanie pierwotnego zamiłowania do odchodów, co przede wszystkimwyraża się w zamiłowaniu do majątku. Szczególne znaczenie należy tu przypisaćpoczuciu obowiązku, które rozwija się w tym stadium. Wychowanie "analne" wiążesię ściśle z problemem "musi", "trzeba", "nie należy", a doświadczenie klinicznewykazuje, że wyjątkowo intensywne doznania związane z poczuciem obowiązku częstocofają się do tego wczesnego stadium. W stosunku przedmiotowym związanym zestadium analnym znać narastanie konfliktu z otaczającym światem. Teraz po raz

Strona 67

Page 68: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizypierwszy otoczenie zgłasza wobec dziecka żądania, których spełnienie wymuszonejest nagrodą lub karą. Matka zbliżająca się do dziecka już nie jest kimś dobrym,dającym samego siebie, kimś kto niezawodnie dostarcza przyjemności; teraz jestkimś, kto frustruje i karze. Stosownie do tego reaguje dziecko. Utwierdza się wnarcystycznej, obojętnej postawie, która do pewnego stopnia jeszcze się umacnia,bo dziecko już nie jest takie bezradne i odczuwa rosnącą dumę z własnychdokonań. W tym samym czasie znać narastanie krnąbrnej, sadystycznej, wrogiejpostawy wobec innych i gniewną obronę przed wszelkimi próbami wtargnięcia wprywatne życie. Sublimacje erotyzmu analnego i wywodzące się z niego formowaniereakcji przeciwnych, a także kontynuacje stosunku przedmiotowego typowo związanez tą fazą, składają się na analne rysy charakteru, których przejawy normalne ipatologiczne opisuje psychoanalityczna literatura. Tu po prostu napomknę o kilkutylko rysach szczególnie ważnych dla psychologii społecznej. Wspomniałem już opierwszych odkryciach charakterologicznych Freuda; chodzi o zamiłowanie dometodyczności często zamieniające się w pedanterię, o oszczędność graniczącą zeskąpstwem, o upór graniczący z zuchwałym buntem. Liczni pisarzepsychoanalityczni, zwłaszcza Jones i Abraham, wyposażyli te rysy ogólne wznacznie więcej szczegółów. Abraham zwraca uwagę na pewne nadkompensacje owegopierwotnego uporu, "pod którymi pierwotne zacięte obstawienie przy prawie dosamookreślenia kryje się tak długo, aż nieoczekiwanie ujawni się i wybuchnie.Myślę tu o niektórych dzieciach i dorosłych, którzy okazują szczególną dobroć,grzeczność i posłuszeństwo, lecz tłumaczą swe głęboko ukryte buntowniczenastawienie faktem, że zostało ono w nich wcześnie stłumione" 13. (*) (Ibid., s.9.) U ludzi tych blisko związane jest z dumą jest poczucie wyjątkowości, copierwszy podkreślił Sadger: "Wszystko co nie jest Mną, jest brudem". Tacy ludziecieszą się z posiadania pod warunkiem, że nikt inny nie ma czegoś podobnego.Mają skłonność do uważania wszystkiego za własność i chronienia wszystkiego co"prywatne" przed wtargnięciem z zewnątrz. Ta postawa nie odnosi się tylko dopieniędzy i majątku, dotyczy również ludzi, uczuć wspomnień i doświadczeń. Siłęukrytych skłonności libidalnych, które wiążą własność ze sferą prywatną, możnabez trudu ocenić ze względu na wściekłość, jaką budzi w nich każde wtargnięcie wich życie prywatne, czyli zamach na ich "wolność". Do tego samego katalogunależy rys wskazany przez Abrahama: wrażliwość charakteru analnego na wszelkiewtargnięcia z zewnątrz. Nikt nie ma prawa wtrącać się w "mój interes". Pokrewnytemu jest inny rys dostrzeżony przez Jonesa: uparte trzymanie się obmyślonegoprzez siebie trybu życia lub skłonność do narzucania tego trybu innym 14. (*)(Pewna matka wypisuje program w którym szczegółowo, co do minuty wyznacza córceprzebieg dnia. Ranek dzieli się np. następująco: (1) wstawanie z łóżka, (2)nocniczek, (3) mycie, itd. Od czasu do czasu matka puka do drzwi pokojudziewczynki i pyta: gdzie jesteś? Dziewczynka ma wtedy odpowiedzieć: jestem przy"dziewiątce" (albo "piętnastce" albo innym numerze). W ten sposób matka ściślekontroluje wykonanie planu dnia. Ibid., s. 12.) (*) Tacy ludzie często znajdująwręcz wręcz niezwykłą przyjemność w obmyślaniu rytuału tabel, harmonogramów iplanów. Jest faktem szczególniej wagi (co podkreśla Abraham), że charakteranalny wykazuje nieświadomą tendencję do uznawania funkcji analnej zanajważniejszą działalność produktywną i za coś wyższego od funkcji genitalnej.Zarabianie pieniędzy, gromadzenie majątku, a także drobin i strzępów wiedzy bezprzetwarzania ich w coś produktywnego, to wszystko są ekspresje właściwe tejpostawie 15. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Wysokiej ocenie, jaką ci ludzieprzyznają gromadzącej, analnej produktywności, towarzyszy wysoka ocenazgromadzonego majątku i zgromadzonych rzeczy. Jak pisze Abraham: "Kiedy mamy doczynienia z wyraźnym zespołem analnych cech charakteru niemal wszystkie stosunkiżyciowe postrzegane są w kategoriach mieć i dawać; tj. w kategoriach posiadania.Jakby motto wielu takich ludzi brzmiało: "Człowiek, który coś mi daje, jest moimprzyjacielem; człowiek, który czegoś ode mnie chce to wróg" 16. (*) (Ibid., s.20.) Nie inaczej przedstawia się sprawa stosunków w sferze miłości. Dla ludzi ocharakterze analnym typowe jest większe lub mniejsze ograniczenie genitalnychpotrzeb i satysfakcji. Skłonności do ograniczeń często towarzysząmoralizatorskie racjonalizacje lub niepokoje. W tej mierze, w której gra rolęmiłość, przybiera to typową formę. Kobiety się nie kocha, kobietę się "posiada".Emocje kierowane ku obiektowi "miłości" są tymi samymi, które kieruje się kuinnym obiektom posiadania, tzn. występuje skłonność, żeby posiadać tyle, iletylko możliwe i na tyle wyłącznie, na ile się tylko da. Postawa pierwsza(posiadać ile możliwe) rysuje się u tego typu osób, które - i owszem - wydająsię zdolne do miłości, lecz których miłość w zasadzie jest jeszcze jedną formąpasji kolekcjonerskiej. Szczególnie wymowny przykład tej postawy podsunął mijeden z moich własnych pacjentów, posiadacz albumu, w którym umieszczałwszystkie pamiątki spotkań z kobietami, a było tego sporo: programy teatralne,stare bilety, listy itd. Drugą postawę (posiadać możliwie najbardziej wyłącznie)

Strona 68

Page 69: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizyodnajdziemy u tego typu osób, które są skrajnie zazdrosne i pochłonięte sprawą"wierności". Blisko związana z tą postawą jest silna zawiść, którą spotyka się uwielu ludzi z charakterem analnym. Zużywają wiele sił nie na własną działalnośćproduktywną, lecz na zazdroszczenie innym osiągnięć i (przede wszystkim)majątku. To znów prowadzi nas ku jednej z charakterystycznych cech analnych,jednej z najważniejszych klinicznie i socjologicznie: ku szczególnemu stosunkowido pieniędzy, a zwłaszcza ku oszczędności i skąpstwu tych ludzi. Istnienie tegokonkretnego rysu zostało szeroko potwierdzone przez doświadczeniapsychoanalityczne i obszernie rozważone w literaturze 17. (*) (Przypis na końcurozdziału) Oszczędność i skąpstwo nie odnoszą się jedynie do pieniędzy ani domierzonych pieniędzmi wartości. Czas i energia traktowane są podobnie, a ludzitych mierzi myśl o ich marnowaniu 18. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Niewielepomoże obszerne poddawanie tych analnych skłonności racjonalizacji. Oczywiście,pierwszeństwo należy się tu przede wszystkim kalkulacjom ekonomicznym. Częstorównież dostrzegamy, jak spoza gorliwego zainteresowania czystością,oszczędnością, metodycznością i punktualnością wyłaniają się cechy najzupełniejprzeciwstawne, stłumione przez uformowanie reakcji przeciwnych. I wreszcie, zewzględu na związek tego rysu z psychologią społeczną, powinniśmy napomknąć ospostrzeżeniu Abrahama dotyczącym typowej dla analnego charakteru potrzebysymetrii i "należytej równowagi". W zasadzie seksualność genitalna ma dlacharakteru inne znaczenie niż seksualność oralna czy analna. O ile te ostatnie wniewielkiej tylko mierze mogą w prostej formie wyjść poza okres wczesnegodzieciństwa, a w późniejszym życiu są głównie przedmiotem sublimacji i źródłemformowania reakcji przeciwnych, o tyle seksualność genitalna zasadniczo masłużyć bezpośredniemu rozładowaniu fizycznemu. Tak jak nietrudno przedstawićseksualne cele seksualności genitalnej, tak trudno z kolei coś powiedzieć ospecyficznie genitalnych rysach charakteru. Na pewno jest prawdą, że stosunekprzedmiotowy związany z seksualnością genitalną jest ogólnie przyjazny iwzględnie wolny od dwuznaczności 19. (*) (Poruszamy tym samym problemzasadniczy, mianowicie psychologię miłości, z którym psychoanaliza jeszcze sięnie zmierzyła.) Nie należy jednak zapominać, że fizjologicznie normalny aktseksualny nie musi pociągać za sobą bliskiej mu psychicznie postawy miłości. Zpsychologicznego punktu widzenia może też być przeżyty głównie narcystycznie lubsadystycznie. Jeżeli zwrócimy się ku ważnym charakterologicznie formowaniureakcji przeciwnych i sublimacjom seksualności genitalnej, to formowanie reakcjiprzeciwnych obejmuje - jak się zdaje - przede wszystkim sferę woli. Jeżeli zaśchodzi o sublimacje, to sądzę, że należy koniecznie oddzielić seksualność męskąod kobiecej. (Nie wolno jednak zapominać, że w każdym funkcjonują impulsyseksualne zarówno męskie, jak i kobiece) 20. (*) (Porównaj z obserwacjami S.Freuda, "Trzy szkice o teorii seksualności", Lipsk 1923, s. 16.) Wciąż jeszczebardzo niewiele wiemy o sublimacjach seksualności genitalnej. Możemy siędomyślać, że sublimacja seksualności męskiej skłania się głównie ku wysiłkomintelektualnym, ku twórczości czy syntezie, sublimacja zaś seksualności kobiecejskłania się ku przyswajaniu, chronieniu, produkowaniu i okazywaniu bezwarunkowejmiłości macierzyńskiej 21. (*) (Kwestie zaledwie tutaj tknięte prowadzą kuzagadnieniom rzadko dyskutowanym w obrębie psychoanalizy. Patrz: Wilhelm Reich,"Der genitale und der neurotische Charakter", Int. Zeitschrift furPsychoanalyse" 1929.) Naszkicowaliśmy tu zwięźle psychoanalityczną teoriędotyczącą rozwoju seksualności i stosunków przedmiotowych. Jest to wciąż schematpobieżny i pod wieloma względami hipotetyczny. Dalsze badania analityczne zpewnością skorygują wiele istotnych sądów i przedstawią nowe. Zyskaliśmy jednakpunkt wyjścia, który umożliwia nam zrozumienie instynktowej postawy rysówcharakteru i otwiera drogę ku wyjaśnieniu rozwoju charakteru. Rozwój tenwarunkują dwa czynniki, funkcjonujące przeciwbieżnie. Czynnikiem pierwszym jestfizyczne dojrzewanie jednostki. Oznacza to przede wszystkim - i głównie -narastanie seksualności genitalnej oraz fizjologicznie malejące znaczenie streforalnej i analnej; oznacza to także dojrzewanie całej osobowości i malejącejednocześnie poczucie bezradności, co umożliwia rozwijanie postawy nacechowanejprzyjaźnią i miłością do innych. Drugi czynnik, który przyczynia się do procesudojrzewania, działa na jednostkę z zewnątrz. Składa się z reguł społecznych,przekazywanych najbardziej wyraziście w procesie kształcenia, który w dużejmierze domaga się stłumienia pregenitalnych dążeń seksualnych, a tym samymułatwia wkroczenie seksualności genitalnej. Często nie nadchodzi ona jednak wpełni. Czy to w formie prostej, czy wysublimowanej obszary pregenitalne okazująsię nadzwyczaj odporne. Są dwa powody, dla których aspiracje pregenitalneokazują się nadzwyczaj odporne. Są dwa powody, dla których aspiracjepregenitalne mogą się okazać trwałe: (1) fiksacja - pragnienia pregenitalneopierają się procesowi dojrzewania i zachowują siłę ze względu na szczególniemocną satysfakcję bądź szczególnie mocne odrzucenie doświadczone w dzieciństwie;

Strona 69

Page 70: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizy(2) regresja - kiedy po zakończeniu normalnego procesu dojrzewania szczególniedominujące frustracje natury zewnętrznej lub wewnętrznej skłaniają kogoś doodwrotu od miłości i genitalności ku wcześniejszym, pregenitalnym stadiomorganizacji libido. W praktyce fiksacja i regresja zazwyczaj występują razem.Dana fiksacja reprezentuje skłonność, która w pewnych okolicznościach może złatwością spowodować regresję do związanego z fiksacją stadium instynktowego.Wykazując, że postawa rysów charakteru tkwi w libido, charakterologiapsychoanalityczna może pomóc w wyjaśnieniu ich funkcji dynamicznej, mianowicietkwiących w społeczeństwie sił produktywnych. Z drugiej strony może ona równieżposłużyć za punkt wyjścia dla psychologii społecznej, która z kolei zechcewykazać, że rysy charakteru wspólne dla większości członków społeczeństwa sąuwarunkowane cechami znamiennymi dla tego społeczeństwa. Społeczny wpływ nastrukturę charakteru urzeczywistnia się przede wszystkim przez rodzinę; ona jestgłównym medium, przez które dziecięca struktura psychiczna kieruje się kuotaczającej społeczności. Jak i do jakiego stopnia dziecięce dążeniapregenitalne zostaną stłumione lub zintensyfikowane, jak sprowokowane zostanąsublimacje lub formowanie reakcji przeciwnych, to wszystko zależy głównie odprocesu wychowawczego, a jest on ekspresją ogólnospołecznej strukturypsychicznej. Jednak wpływ społeczny na strukturę charakteru wykracza pozadzieciństwo. Pewne cechy charakteru są w najwyższym stopniu użyteczne - inajskuteczniej wspomagają awans jednostki - w obrębie danej strukturyekonomicznej, społecznej lub klasowej. Cechy te są czymś, jak to nazywamy"wynagradzanym społecznie"; czymś co funkcjonuje tak, aby zapewnić dostosowaniecharakteru jednostki do tego, co uważa się za "normalne" i "zdrowe" w obrębiedanej struktury społecznej 22. (*) (Także rozróżnienie między "normalnymi' a"nerwicowymi" cechami charakteru w dużej mierze zależy od czynników społecznych.Można je wiązać tylko z konkretnym społeczeństwem; struktura charakteru niedostosowana do tego społeczeństwa okaże się "chora". Charakterdziewiętnastowiecznego kapitalistycznego kupca mógłby się okazać zupełnie"chory" w społeczeństwie feudalnym i vice wersa.) (*) Zatem rozwój charakterupolega na dostosowaniu struktury libido do danej struktury społecznej, wpierw zapomocą medium, którym jest rodzina, a następnie w wyniku bezpośredniego kontaktuz życiem społecznym. Moralność seksualna społeczeństwa gra tutaj bardzoszczególną rolę. Jak wspomnieliśmy, główna część pregenitalnych dążeń jednostkiroztapia się i niknie w seksualności genitalnej. W stopniu, do jakiego moralnośćseksualna danego społeczeństwa tłumi zaspokojenie genitalne, musi nastąpićodpowiednie nasilenie impulsów pregenitalnych lub towarzyszących im cechcharakteru. Kiedy kładzie się nacisk na zakazy skierowane przeciw satysfakcjigenitalnej, libido odpływa z powrotem do stref pregenitalnych i widzimy wtedy,jak coraz wyraźniej w życiu społeczeństwa rzucają się w oczy rysy oralne ianalne. Ponieważ rysy charakteru zakotwiczone są w strukturze libidalnej, przetocechuje je względna stałość. Rzecz jasna, rozwijają się w postaci dostosowań dodanej struktury społecznej i ekonomicznej, wcale jednak nie znikają wraz zezmianami tych struktur i stosunków. Strukturę libido, z której się wywodzą,charakteryzuje pewna inercja; potrzebny jest długi okres adaptacji do nowychwarunków ekonomicznych, zanim zauważymy odpowiednią zmianę struktury libidalneji wyrastających z niej rysów charakteru. To jest powód, dla któregosuperstruktura ideologiczna, oparta na rysach charakteru typowych dla danegospołeczeństwa, zmienia się wolniej niż substruktura ekonomiczna. Spróbuję terazzastosować odkrycia psychologii analitycznej do konkretnego zagadnieniasocjologicznego. Moje uwagi należy po prostu uznać za przykład pewnego sposobupostępowania w tej dziedzinie, a nie za ostateczne wyjaśnienie poruszanegozagadnienia. Kwestia "ducha" - to znaczy psychicznego podłoża - kapitalizmuwydaje się przykładem szczególnie odpowiednim z dwóch powodów. Po pierwsze, taksię złożyło, że ta część charakterologii psychoanalitycznej, która jestnajbardziej istotna dla zrozumienia ducha mieszczańskiego - teoria charakteruanalnego - jest zarazem najlepiej rozwiniętą częścią tej charakterologii. Podrugie, ponieważ istnieje rozległa dotycząca tej sprawy literaturasocjologiczna, stosowne wydaje się przedstawienie nowego punktu widzenia. Corozumiem przez "ducha" kapitalizmu (czy też mieszczańskiego społeczeństwa)?Chodzi mi o sumę ogólną rysów charakteru, które są typowe dla istot ludzkichskładających się na społeczeństwo, przy czym akcent pada tu na dynamicznąfunkcję charakteru. Używam tu słowa "charakter" w bardzo szerokim sensie imówiąc najogólniej mógłbym posłużyć się Sombartowską definicją "ducha" systemuekonomicznego. Sombart definiuje go jako "Ogólną sumę charakterystycznych cechpsychicznych, które uczestniczą w działaniach ekonomicznych. Powinna onazawierać zarówno wszelkie ekspresje życia intelektualnego i wszelkie cechycharakteru obecne we wszelkich wysiłkach ekonomicznych, jak i wszelkie cele,skale wartości i zasady, które wpływają na postępowanie ludzi zaangażowanych w

Strona 70

Page 71: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizytę działalność i regulują je" 23. (*) (Sombart, "Der Bourgeois", Monachium -Lipsk 1913, s. 2.) Jeżeli chodzi o mój pogląd na ducha społeczeństwa lub klasy,to moja definicja wykracza jednak poza ducha właściwego poczynaniomekonomicznym. Odnosi się natomiast do cech psychicznych jednostek w danej klasielub społeczeństwie, gdyż cechy te pozostają w końcu te same, czy poruszy sięsprawę działalności ekonomicznej, czy nie. Ponadto, inaczej niż Sombart, nieinteresuję się w pierwszym rzędzie "zasadami" i "skalami wartości", lecz cechamicharakteru, które są ich źródłem. Nie będziemy się zajmować zagadnieniem związkumiędzy duchem mieszczańskim a protestantyzmem i protestanckimi sektami. Tenproblem jest tak złożony, że nawet kilka powierzchownych obserwacji mogłoby naszaprowadzić na manowce. Z tego samego względu nie będziemy zgłębiaćekonomicznych korzeni społeczeństwa kapitalistycznego. Jest dopuszczalnemetodologicznie, że spróbujemy tutaj opisać tylko specyficzny charakterspołeczeństwa i zbadać: w jaki sposób ten charakter - czyli przejaw specyficznejstruktury libidalnej - stanowi produktywną siłę, biorącą czynny udział wkształtowaniu rozwoju społeczeństwa. Wyczerpujące badanie socjopsychologicznemusiałoby się zacząć od opisania faktów ekonomicznych i wykazania - jakstruktura libido dostosowuje się do tych faktów. Na koniec zlekceważymy jeszczejedno skomplikowane i często dyskutowane zagadnienie natury historycznej:mianowicie od jakiegoś momentu historycznego rzeczywiście możemy zacząć mówić okapitalizmie i duchu mieszczańsko-kapitalistycznym? Zaczniemy raczej odprzyjęcia założenia, że taki duch istnieje i ma pewne jednolite cechy, czy tospotkany po raz pierwszy (jak chce Sombart) w piętnastowiecznej Florencji, czy wsiedemnastowiecznej Anglii Daniela Defoe, u Benjamina Franklina lub u AndrewCarnegiego i typowych dziewiętnastowiecznych kupców 24. (*) (Przypis na końcurozdziału) Specyfikę ducha mieszczańsko - kapitalistycznego najłatwiej opisaćprzez negację, wykazując te cechy ducha przedkapitalistycznego(np.Średniowiecza), które nie zostały już zachowane. Dla mieszczańskiej psycheradość życia już nie jest oczywistym celem, któremu mają służyć rozmaitedziałania, zwłaszcza ekonomiczne. A był on bezsporny zarówno kiedy mowa odoczesnych uciechach średniowiecznej klasy feudalnej czy o "szczęśliwości"obiecywanej przez Kościół masom, jak i radościach, które zapewniały człowiekowihuczne karnawały, piękne obrazy, olśniewające budynki oraz liczne święta.Uważano, że człowiek ma wrodzone prawo do szczęścia, błogości lub przyjemności;były one postrzegane jako właściwy cel wszelkiej ludzkiej działalności, wszystkojedno czy opłacalny, czy nie. Duch mieszczański spowodował tutaj znaczne zmiany.Szczęście lub błogość przestały być niekwestionowanym celem życia. Co innegoznalazło się na szczycie skali wartości - obowiązek. Kraus uważa to za jedną znajbardziej znaczących różnic między postawą scholastyków a kalwinistów: "Tym,co wyraźnie odróżnia Kalwinowski etos pracy od okresu scholastycznego, jestusunięcie scholastycznego bezpośredniego nastawienia na cel i zastąpienie goformalnym posłuszeństwem wobec życiowego powołania. Dziedzina pracy niestanowiła już żadnej różnicy. Wymagana była żelazna dyscyplina działania,płynąca z głębokiego poczucia posłuszeństwa i obowiązku" 25. (*) (Kraus,"Scholasitik, Puritanismus und Kapitalismus", op. cit., s. 245.) Mimo wieluróżnic dzielących go od Maxa Webera, w tej mierze Kraus go wspiera:"Niewątpliwie Weber ma rację uważając, że prymitywny Kościół Średniowiecza niemiał pojęcia, że wypełnianie obowiązku wobec ziemskiego powołania jest najwyższąformą samokontroli etycznej" 26. (*) (Ibid.) Począwszy od kalwinizmu wątekprzekwalifikowania obowiązku i uznania go (zamiast szczęścia i błogości) zanajwyższą wartość przenika wszelkie odmiany myśli mieszczańskiej, a samoprzekwalifikowanie dokonuje się zarówno w wyniku racjonalizacji teologicznej,jak i innych. Kiedy pojęcie obowiązku zajęło pozycję centralną, zaszła jeszczejedna zmiana. Ludzie już nie angażowali się w działalność ekonomiczną po to, byzapewnić sobie należyte, tradycyjne utrzymanie; samo nabywanie własności ioszczędzanie stały się normami etycznymi, bez względu na to, czy ktoś sięcieszył nabytkami, czy nie. Tym faktem tylekroć zajmowała się stosownaliteratura, że tutaj wystarczy nam kilka tylko sugestywnych przykładów. Sombartwspomina "księgi familijne" rodziny Albertich jako uderzający przykładprzypisania nowej wartości oszczędzaniu. Oto parę cytatów: - "Zbytecznychwydatków unikać jak plagi. - Wydatek, jeśli nie jest koniecznością, jestszaleństwem. - Oszczędność tak jest chwalebna i dobra, jak marnotrawny wydatekwstrętny. - Oszczędność to błogosławieństwo. - Wiesz, kogo lubię najbardziej?Tego, co pieniądze wyda tylko na rzecz bezwzględnie konieczną, a resztę schowa;o tym powiem, że skrzętnie gospodarzy" 27. (*) (L.B. Alberti, "I libri dellafamigla", G. Mangini, Florencja 1908; cytuję za: Sombart, "Der Bourgeois, op.cit., s. 142 - 143.) Alberti zaleca też oszczędność w wydatkowaniu energii:"Prawdziwa Maserizia wymaga użycia trzech rzeczy,które do nas należą:(1) naszejduszy,(2)naszego ciała i nade wszystko,(3) naszego czasu! Żeby nie trwonić tego

Strona 71

Page 72: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizycennego dobra jakim jest czas, przestrzegam zasady następującej: nie oddaję sięnigdy lenistwu. Wystrzegam się snu, póki nie słaniam się z wyczerpania (...)Przeto wystrzegam się lenistwa i snu stawiając sobie cel jakiś. By dopełnić, coma być dopełnionym, co rano, kiedy wstaję, sporządzam plan i rachuję dzień cały.Stanowię czas na wszystko co zrobione być musi, z rana, południem i wieczorem.Tym sposobem bez żadnej trudności trzymam wszelkie moje sprawy w porządku (...).Wieczorem zanim się położę, przebiegam w myśli wszystko, czego za dnia dokonałem(...). Lepiej snu się pozbawić niż czasu" 28. (*) (Ibid., s. 27.) Ten sam duchprzenika etykę purytańską 29, (*) (Patrz: Kraus, "Scholastik, Puritanismus undKapitalismus", op. cit., s. 259.) maksymy Benjamina Franklina i normypostępowania dziewiętnastowiecznego mieszczanina. Ściśle związana z postawąwobec własności jest inna charakterystyczna cecha mieszczańskiego ducha:znacznie przypisane sferze prywatnej. Jest ona - bez względu na treść,materialną czy psychiczną - czymś uświęconym; jakiekolwiek wtargnięcie w sferęprywatną jest ciężkim przestępstwem. (Nacechowane silnymi emocjami reakcjeprzeciw socjalizmowi, które spotyka się u wielu ludzi nie posiadającychwłasności, można w dużej mierze wyjaśnić faktem, że stanowi on groźbę dla sferyprywatnej.) Jaki rodzaj stosunku do innych charakteryzuje "ducha"mieszczańskiego kapitalizmu? Najbardziej uderzające jest ograniczenieprzyjemności seksualnej nakazane przez mieszczańską moralność seksualną.Oczywiście, również i katolicka moralność nie zalicza się do życzliwych w tejmierze, ale nie ulega wątpliwości, że pod tym względem prowadzenie się światamieszczańsko - kapitalistycznego było w praktyce zupełnie inne niż świataprzedmieszczańskiego. Uczucia takiego człowieka jak Benjamin Franklinodzwierciedlają nie tylko normy etyczne, ale i mieszczańską praktykę. Zgłębiająckwestię cnót Franklin tak pisze o cnocie czystości (punkt 12): "nie czerpaćprzyjemności z rozkoszy cielesnej, chyba że dla zdrowia albo płodzenia. Nigdyich nie zażywać aż do wyczerpania bądź osłabienia, bądź innej szkody, którąmogłyby wyrządzić spokojowi i równowadze" 30. (*) (Benjamin Franklin,"Autobiografia".) Dewaluacja przyjemności seksualnej koresponduje zkonkretyzowaniem się wszelkich stosunków ludzkich w obrębie społeczeństwamieszczańskiego. Zwłaszcza stosunek miłości w znacznym stopniu podporządkowanowzględom ekonomicznym. Mimo tej konkretyzacji mamy do czynienia w mieszczańskimspołeczeństwie z obojętnością na los bliźnich. Nie znaczy to, że w okresieprzedkapitalistycznym brakowało okrucieństwa lub że było ono mniejsze. Chodzi oto, że obojętność mieszczańska miała własny, wyróżniający się odcień i ton: niebyło w niej śladu odpowiedzialności za los innych 31, (*) (B. Franklin jakonajważniejsze cnoty wylicza: umiarkowanie, małomówność, metodyczność, śmiałość,oszczędność, pilność, szczerość, bezstronność, schludność, niewzruszoność,czystość i pokorę. To wymowne, że nie znajdziemy wzmianki o miłosierdziu,miłości ani życzliwości.) (*) żadnego napomknienia o miłości do bliźnich jakotakich, bez jednoczesnego stawiania warunków. Klasyczną proklamacjęmieszczańskiej obojętności podsuwa nam Defoe. Opisuje biednych jako "tłumskomlących niedołęgów, którzy dla narodu stanowią nieprzyjemny ciężar i wymagająspecjalnych praw" 32. (*) (Daniel Defoe, "Giving Alms No Charity", Londyn 1704,s. 426.) Kapitalizm rzeczywiście funkcjonował zgodnie z tym poglądem, zwłaszczaw osiemnastym i dziewiętnastym wieku. Jeszcze w 1911 roku amerykański trusttytoniowy zostaje oskarżony o zachowanie tej samej postawy: "W królestwiekonkurencji istoty ludzkie były bezlitośnie odrzucane" 33. (*) (Cytuję za:Sombart, "Der Bourgeois", op. cit., s. 234.) Życiorysy wieludziewiętnastowiecznych działaczy społecznych związanych z przemysłem dostarczająpodobnych przykładów. W świadomości mieszczańskiej ten totalny brak współczuciaw ogóle nie wydawał się czymś nieetycznym. Przeciwnie, mocno opierał się napewnych koncepcjach religijnych i etycznych. Zamiast błogiej szczęśliwościzagwarantowanej dla wiernych dzieci Kościoła, koncepcja mieszczańska uczyniłaszczęście zapłatą za spełnienie obowiązków. A ideę tę wzmocniło przekonanie, żew społeczeństwie kapitalistycznym nie istnieją granice sukcesu, które mogłybypowstrzymać konkurencyjnie nastawioną jednostkę. Ów brak współczucia właściwymieszczańskiemu charakterowi był objawem koniecznego dostosowania się dostruktury ekonomicznej systemu kapitalistycznego. Zasada wolnej konkurencji, itowarzyszące jej przekonanie, że przetrwać mogą najmocniejsi, odwoływała się dojednostek, których w robieniu interesów nie powstrzymywało współczucie. Im mniejktoś żywił współczucia, tym większe miał szanse na sukces. Na koniec musimywskazać na jeszcze jeden rys, którego doniosłość podkreśla wielu różnychautorów: racjonalność, zasadę liczenia i celowości. Wydaje mi się, że tamieszczańska racjonalność, która nie ma nic wspólnego z wyższymi formamirozumnego działania, w dużej mierze koresponduje z opisanym już przez naspsychologicznym pojęciem "metodyczności" i racjonalności 34. (*) (Przypis nakońcu rozdziału) Rekapitulując: za główne cechy ducha mieszczańsko -

Strona 72

Page 73: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizykapitalistycznego uznaliśmy: (1) stłumienie roli przyjemności jako celu samego wsobie (zwłaszcza przyjemności seksualnej); (2) odwrót od miłości, z położeniemnacisku na gromadzeniu, posiadaniu i oszczędzaniu jako celach samych w sobie;(3) przyjęcie wypełniania obowiązku za wartość najwyższą; (4) położenie akcentuna "metodyczności" i wykluczenie współczucia wobec bliźnich. Jeżeli porównamy terysy z typowymi, opisanymi wcześniej rysami charakteru analnego, to z łatwościąmożemy dostrzec szeroki zakres zgodności. Jeżeli ta zgodność jest faktem, touzasadniony będzie sąd, że typową strukturę libidalną społeczeństwamieszczańskiego cechuje nasilenie się libido analnego. Pełny psychoanalitycznyopis rysów charakteru społeczeństwa mieszczańsko - kapitalistycznego powinnydostarczyć gruntowne badania. Powinny one również wykazać, do jakiego stopniaowe rysy rozwinęły się jako dostosowanie do wymagań kapitalistycznej strukturyekonomicznej, a z drugiej strony - do jakiego stopnia ukryty erotyzm analnyokazał się siłą sprawczą rozwoju ekonomii kapitalistycznej 35. (*) (Przypis nakońcu rozdziału) Jak już wspomniałem, w tym szkicu nie rozważam kwestiidatowania początku kapitalizmu ani datowania narodzin kapitalistycznego "ducha".Żeby jednak uniknąć poważnych nieporozumień, musimy nieco uwagi poświęcićjeszcze rozwojowi kapitalizmu monopolistycznego. To jasne, że typowe rysycharakteru dziewiętnastowiecznych mieszczan stopniowo zanikały wraz ze znikaniemtypowego "self - made - mana", niezależnego przedsiębiorcy, który jednocześniebył właścicielem i dyrektorem interesu. Z czasem rysy charakteru wczesnegoczłowieka biznesu stały się raczej utrudnieniem niż pomocą dla kapitalistynowego typu. Opis i analiza psychiki tego ostatniego w warunkach współczesnegokapitalizmu jest już innym zadaniem, które powinna podjąć psychoanalitycznapsychologia społeczna. W każdej wszakże klasie społecznej te wcześniejsze rysyprzetrwały, to jest wśród niższej klasy średniej. W rozwiniętychkapitalistycznie krajach, na przykład w Niemczech, klasa ta jest bezsilnapolitycznie i ekonomicznie; wciąż jednak zmierza do celu w zarzuconych jużformach właściwych dla wcześniejszej (osiemnasto i dziewiętnastowiecznej) epokikapitalizmu. Wśród dzisiejszego drobnomieszczaństwa znajdziemy te same analnerysy, które przypisaliśmy dawniejszemu duchowi kapitalizmu 36. (*) (Przypis nakońcu rozdziału) Zdaje się,że klasa robotnicza objawia te analne rysy charakteruw znacznie mniejszym stopniu niż niższa klasa średnia 37. (*) (Inne ważnepytanie brzmi: do jakiego stopnia możemy mówić o intensyfikacji genitalnychrysów charakteru w obrębie wyższej klasy średniej? Trudno rozstrzygnąć tozagadnienie właśnie dlatego, że "charakter genitalny" nie został dostateczniezbadany ani przez psychologię kliniczną, ani personalną.) (*) Łatwo zrozumieć tękonkretną różnicę, kiedy zauważymy, że pozycja robotników w procesie produkcjipowoduje zanikanie tych cech 38. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Pytanie owiele trudniejsze brzmi: dlaczego tak wielu przedstawicieli zarównoproletariatu, jak i niższej klasy średniej, którzy nie mają żadnego kapitału aniżadnych oszczędności, wciąż wykazuje mieszczańsko - analne rysy i wyznajeodpowiadające tym rysom ideologie? Moim zdaniem główny powód sprowadza się dotego, że kryjąca się za tymi rysami struktura libidalna uwarunkowana jest przezrodzinę i inne tradycyjne czynniki kulturowe. A ta struktura wiele znaczy samaprzez się i zmiania się wolniej niż warunki ekonomiczne, do których niegdyś siędostosowała. Jakie znaczenie ma tego rodzaju psychologia społeczna dlasocjologii? Podstawowy jej walor polega na tym, że umożliwia nam zrozumienielibidalnych sił wyrażających się przez charakter, umożliwia zrozumienie ich rolijako czynników, które powodują (lub hamują) rozwój zarówno samego społeczeństwa,jak i jego produktywności. Wobec tego możliwe jest nadanie konkretnego,poprawnego naukowo sensu pojęciu "ducha" epoki. Gdyby w tych kategoriach stałosię jeszcze zrozumiałe pojęcie ducha społeczeństwa, wówczas spowodowałoby towygaśnięcie wielu sporów toczonych w socjologicznym piśmiennictwie. Wiele z tychsporów bierze się bowiem stąd, że pojęcie "ducha" odnosi się raczej do ideologiiniż rysów charakteru, które znajdują wyraz w szerokim wyborze różnych, nawetprzeciwstawnych, ideologii. Zastosowanie psychoanalizy nie tylko zapewnisocjologom przydatny punkt widzenia w czasie studiowania tych zagadnień, alepozwoli im również uniknąć bezkrytycznego posługiwania się fałszywymikategoriami psychologicznymi 39. (*) (Przypis na końcu rozdziału) Przypisy 5 *Nietrudno dostrzec, dlaczego Freud przypisywał sferom erogennym rolę centralną.Takie założenie nie tylko łatwo nasuwało się w wyniku badań empirycznych, ale iza sprawą Freudowskich przesłanek teoretycznych, wyprowadzonych ze stanowiskamechanistycznego i fizjologicznego. Przesłanki te wywarły decydujący wpływ nakształtowanie się teorii psychoanalitycznej. Wszelkie owocne rozważania na tematrozmaitych tez psychoanalitycznych muszą się rozpoczynać od krytyki rolicentralnej przyznanej strefom erogennym. Tutaj nie podejmiemy takiej krytyki,ponieważ zmierzamy do przedstawienia odkryć psychoanalizy. Jest to jednak ważnezagadnienie. 15 * "Tacy ludzie lubią dawać pieniądze i prezenty. Wielu z nich

Strona 73

Page 74: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizygra rolę dobroczyńców i filantropów. Jednak ich libido zachowuje mniejszy lubwiększy dystans wobec obiektów, więc ich pracowite starania są zasadniczobezproduktywne. Na pewno nie brakuje im wytrwałości - to pospolity ryscharakteru analnego - ale w dużej mierze posługują się nią niewydajnie. Naprzykład mogą uparcie trzymać się w bezproduktywny sposób jakiegoś utrwalonegowzoru. W najgorszym wypadku zainteresowanie treścią ustępuje zainteresowaniuprocedurą czysto formalną". Ibid., s. 18. 17 * Warto tu odnotować kilka uwag K.Abrahama. "Są przypadki w których związek między rozmyślnym zatrzymywaniemstolca a systematycznym oszczędzaniem jest całkowicie oczywisty. Znam pewnegobogatego bankiera, który zawsze napomina własne dzieci, żeby wstrzymywały ruchjelit tak długo, jak to tylko możliwe, po to mianowicie, by wyciągnęły możliwienajwiększą korzyść z tego, co zjadły. Godny uwagi jest również fakt, że wieluneurotyków ogranicza skąpstwo do wydatków konkretnego typu, chociaż w innychdziedzinach dysponują pieniędzmi bez ograniczeń. Są na przykład pacjenci, którzyodmawiają wydawania pieniędzy na rzeczy "przemijające". Koncert lub podróż, alewydatek nie zapewnia trwałego posiadania. Znam kogoś, kto z tego powodu unikachodzenia do opery, chociaż chętnie kupuje nuty arii, których nigdy nie słyszał;nuty są czymś trwałym, co można wziąć do ręki. Wielu takich neurotykówniechętnie wydaje pieniądze na żywność, ponieważ nie da się jej trwale posiadać.Z kolei neurotycy innego typu chętnie wydają pieniądze na żywność, okazując przytym niezwykłe zainteresowanie pokarmami. Ludzie ci w najwyższym stopniuprzejawiają troskę o ciało, o wagę itp. Naprawdę intryguje ich, ile z tego cowchłoną, pozostanie w trwałym posiadaniu. Ludzie ci bezspornie kładą znakrówności między zawartością ciała a pieniądzem. W innych przypadkach spotykamypostawę oszczędnościową w odniesieniu do całego sposobu życia. Niekiedy prowadzito do takich skrajności, że ludzie ci zadręczają się nic nie znaczącymioszczędnościami. Znam człowieka, który biegał wokół domu w rozpiętych spodniachpo to, żeby oszczędzać dziurki od guzików. Można się łatwo domyśleć, że innepopędy też zrobiły tu swoje, charakterystyczne jest jednak, że mogły się ukryćpod analną skłonnością do oszczędzania. U wielu pacjentów spotykamywyspecjalizowaną formę tej skłonności: są bardzo oszczędni w zużywaniu papierutoaletowego. Tutaj czynnikiem współdziałającym jest lęk przed zbrukaniemczystych rzeczy" (Ibid., s. 22 - 23). 18 * "Wielu neurotyków przeraża marnowanieczasu. Jedynie czas spędzony przy pracy uważają za spędzony dobrze. W pracybardzo ich irytuje każda przerwa. Nienawidzą bezczynności i przyjemności. To cisami ludzie, których Ferenczi określa jako "neurotyków niedzielnych". Nie mogąścierpieć przerywania im pracy. Jak to bywa w przypadku wielu takich skłonnościmotywowanych nerwicowo, tym ludziom nie udaje się często dopiąć swych celów.Oszczędzają czas na drobiazgach, a marnują go kiedy chodzi o rzeczy istotne"(Ibid., s. 23). 24 * Zobacz zwłaszcza: Ibid.; Max Weber, "Ges Ausfatze zurReligionssoziologie", t. I, Tybinga 1920, Tawney, "Religion and the Raise ofCapitalism", Londyn 1927; Brentano, "Die Anfange des modernen Kapitalismus",Monachium 1916; Troelsch, "Die Soziallehren der christlichen Kirche", w: GesSchr., t. I, Tybinga 1919; Kraus, "Scholastik, Puritanismus und Kapitalismus",Monachium - Lipsk 1930. We wszystkich tych pracach czytelnik znajdzie obszernebibliografie. 34 * Pięknym przykładem tej "metodyczności" jest dzienny planzajęć, który Franklin włączył do autobiografii: "Względy porządku wymagały, abykażdy fragment mojej działalności znalazł właściwe miejsce i czas. Wobec tegosporządziłem plan dzienny następującego typu: Wcześnie rano 5 Wstać, modlitwa doBoga, Co muszę uczynić 6 plan dnia, dziś dobrego? 7 do pracy, śniadanie, etc. 89 Praca 1O 11 Południe 12 Czytanie, przegląd rachunków, lunch. Popołudnie 1 2 3Praca 4 5 Wieczór 6 Porządki, kolacja, Co dobrego 7 muzyka, odpoczynek,zrobiłem? 8 rozmowy, przegląd dnia. 9 Noc 1O 11 12 Spać. 1 2 3 4 Franklinsporządził również listę swych trzynastu cnót i skrupulatnie zaznaczał własnewykroczenia przeciw nim. Również i to jest uzewnętrznieniem "metodyczności"opisanej przez K. Abrahama. 35 * Jak już wspomniałem, dla głównej tezy tegoszkicu jest stosunkowo mało ważne, że posługuję się kategoriami teorii libido,zamiast - jak robię to ostatnio - kategoriami energii namiętności. Chciałbym tujednak zwrócić uwagę, że opis charakteru analnego dokonany przez Freuda i innychznalazł potwierdzenie w obserwacjach klinicznych. Moja rewizja, zawarta w "Manfor Himself", gdzie używam określenia "charakter gromadzący" zamiast "analny",odnosi się jedynie do objaśnienia tego zespołu, który postrzegam jakospecyficzną postawę wobec innych i wobec rzeczy niż jako coś wywodzącego się zanalnej strefy erogennej. (Jest prawdą, że odchody i ich równoważniki mająspecjalne znaczenie w przypadku charakteru gromadzącego, lecz raczej jakosymboliczne ekspresje niż "przyczyny".) W odniesieniu do ducha kapitalizmurównie dobrze mógłby być w tym szkicu zastosowany termin "charakter gromadzący"(1970). 36 * Analiza niższej klasy średniej to również ważne zadanie dlapsychologii społecznej. Szczególnie godna zbadania jest właściwa tej klasie

Strona 74

Page 75: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizypostawa rewolucyjna. Mieszają się w niej bunt z szacunkiem do władzypaternalistycznej i dyscypliny, co jest z kolei charakterystyczne dla postawyanalnej. Buntowniczość nie jest skierowana przeciwko autorytetowi ojca jakotakiemu, który mimo wszystko pozostaje nienaruszony. Tę ambiwalentną postawęzadowala dzielenie obiektów. Pragnienie autorytetu kieruje się ku mocnemuprzywódcy, inne zaś figury ojcowskie stają się obiektem buntu. Różnicę międzymieszczańską wyższą klasą średnią a niższą wyraźnie ilustruje kontrast międzyanalnymi dowcipami w piwiarni zapełnionej przez klasę niższą, a genitalnymi wwiniarni odwiedzanej przez wyższą. 38 * Powinno być oczywiste, że analizaproletariackich rysów charakteru jest bardzo ważna dla zrozumienia sukcesów iniepowodzeń socjalizmu w obrębie tej klasy. Tu możemy zwrócić uwagę jedynie nakontrast między pozycją Marksowską (która godność i wolność człowieka stawiaponad - i poza jego działalnością ekonomiczną, głosi bezwarunkowe prawoczłowieka do szczęścia i satysfakcji oraz krytykuje urzeczowiony charakterstosunków ludzkich w kapitalizmie) a analnymi cechami ducha mieszczańskiego,który mylnie postrzega marksizm jako zamach mający na celu równy podziałindywidualnych porcji. Blisko wiąże się z tym jeszcze inne zagadnienie, októrych jedynie tu napomkniemy. Dotyczy ono odwrotu autorytetu paternalnego naplanie psychicznym i wyłaniania się rysów skoncentrowanych wokół matki. Naprzykład ziemia staje się hojną, oddaną matką dla wszystkich jej dzieci.Związana z tym jest emancypacja kobiet, ale jednocześnie dla faszyzmu w obrębieniższej klasy średniej charakterystyczne jest akcentowanie męskiego autorytetu ipodrzędnej roli kobiet. Stosunek między nacjonalizmem a patriarchalną strukturąfaszyzmu to jeszcze jeden obszar w tej pełnej problemów dziedzinie. 39 * Za wzórużywania fałszywych i powierzchownych kategorii psychologicznych można postawićprace Sombarta. Pisze o człowieku przedkapitalistycznym: "To człowiek naturalny,człowiek, jakiego stworzył Bóg (...). Łatwo zauważyć, że jego postawaekonomiczna wypływa z samej natury ludzkiej" (Sombart, "Der Bourgeois", op.cit., s. 11). Tę samą powierzchowność znajdziemy w jego analizie psychikiprzedsiębiorcy kapitalistycznego, którą Sombart uważa za psychikę dziecka:"Podstawowa wartość takich ludzi polega na zredukowaniu wszystkich procesówpsychicznych do ich najprostszych elementów (...), na regresji do psychikiprostackiej i infantylnej. Chciałbym to udowodnić. Cztery podstawowe zespoływartości dominują w życiu dziecka: (1) wielkość fizyczna, (2) szybkość ruchu,(3) nowość, (4) poczucie siły. Te same i - jak myślę - tylko te wartościstanowią system wartości współczesnego człowieka (Ibid., op. cit., s. 221 i n.).Epilog Ta książka zajmuje się kryzysem psychoanalizy. Jeśli nie wyrzekamy sięnależytej perspektywy, to trzeba powiedzieć, że nie sposób rozprawiać o tymkryzysie, nie wiedząc, że jest fragmentem większego. Jakiego? Czy chodzi okryzys współczesnego społeczeństwa? O kryzys człowieka? Zachodzą obydwa, tofakt, ale prawdziwy kryzys, który dziś przeżywamy, wyjątkowy w całych dziejach,to kryzys samego życia. Powtórzmy koniecznie za tymi, którzy to wiedzą, którychto obchodzi i którzy usiłują to wyrazić najdobitniej jak potrafią. Stoimy wobecmożliwości, że w ciągu pięćdziesięciu lat - a nawet dużo wcześniej - na ziemimoże przestać istnieć życie i to nie tylko w wyniku wojny nuklearnej, chemiczneji biologicznej (a co roku postęp techniczny sprawia, że broń staje się jeszczebardziej niszczycielska), lecz również w wyniku "postępu" technologicznego,który powoduje, że gleba, woda i powietrze stają się niezdolne do podtrzymywaniażycia. Czy psychoanaliza ma jakieś znaczenie dla kryzysu życia? Może nie ma.Może fakt, że rządzący i rządzeni - powodowani ambicjami, zachłannością, ślepotąi umysłowym bezwładem - z taką determinacją zmierzają ku katastrofie oznacza, żekości zostały już rzucone, a mniejszość, która widzi to, co nadchodzi,przypomina chór na greckiej scenie, który może komentować tragiczny biegzdarzeń, lecz nie ma dość siły, by go odwrócić. Kto jednak mógłby się wyzbyćnadziei, póki życie istnieje? Kto może milczeć, póki miliardy istot ludzkichżyją, oddychają, śmieją się, płaczą i żywią nadzieję? Wciąż mówią oniebezpieczeństwie biologowie, genetycy, ekonomiści, fizycy, teologowie,filozofowie, socjologowie, psychologowie - nie ich większość, lecz niektórzy -mówią z perspektywy poszczególnych dziedzin i poszczególnych punktów widzenia.Psychoanalityk musi mówić o tym, co dostrzega ze swego punktu widzenia. Wie jakinni, że czasu zostało niewiele i że trzeba kłaść nacisk na problemy główne. Wtej sytuacji mogę zwracać uwagę tylko na to, co stanowi główne problemy w moimrozumieniu. Próbowałem je wskazać w tych szkicach, jednak po ponownym ichprzeczytaniu myślę, że powinienem dodać myśl końcową. Przede wszystkimpsychoanaliza zajmuje się zagadnieniem krytycznej świadomości, odsłanianiemśmiertelnie groźnych złudzeń i racjonalizacji paraliżujących zdolność dodziałania. Poza tym uważam, że najistotniejszym zagadnieniem, do któregopsychoanaliza może wnieść wkład, jest nastawienie do samego życia. Tutaj jednakpsychoanaliza musi rozstać się z Freudem, który w drugiej połowie swego życia

Strona 75

Page 76: Fromm Erich - Kryzys Psychoanalizy

Fromm Erich - Kryzys psychoanalizybył przekonany, że zmierzanie ku śmierci i zniszczeniu jest tak fundamentalną inie dającą się wykorzenić cechą człowieka, jak dążenie ku życiu. Inni, naprzykład K. Lorenz, chociaż z innego punktu widzenia, twierdzą, że agresywnośćjest wrodzoną właściwością człowieka i trudno ją kontrolować. Jednak w tymentuzjastycznym odkrywaniu wrodzonego charakteru destruktywności (które,nawiasem mówiąc, okazało się wcale wygodne, jeżeli chodzi o zracjonalizowaniebezwładu wobec niebezpieczeństwa wojny), prawie w ogóle nie pojawiły się próbyrozróżnienia rozmaitych rodzajów agresywności: (1) agresywności reaktywnej,służącej życiu jako obrona przed prawdziwym - lub domniemanym - zagrożeniemistotnych interesów; (2) sadyzmu, czyli pragnienia wszechwładzy i chęcicałkowitego kontrolowania istot ludzkich; (3) destruktywności, czyli nienawiściskierowanej wprost przeciw życiu, pragnącej zniszczyć je. Ponieważ niktdostatecznie nie rozróżnił tych rozmaitych i całkowicie odmiennych typówagresji, zatem nikt nie próbował podjąć się zbadania warunków odpowiedzialnychza obecność i intensywność każdej z tych form agresji, a już tym bardziejzbadania środków pozwalających nasilenie owych agresywności zmniejszyć.Problemem podstawowym, jak sądzę, jest przeciwstawienie miłości życia (biofilii)i miłości śmierci (nekrofilii) - jako alternatywy, a nie skłonności równoległych- przy czym biofilia jest tu normalną biologicznie miłością życia, a nekrofiliapatologiczną perswazją, miłością i pociągiem do śmierci 1. (*) (Bliskospokrewnionym ze złośliwą formą charakteru analnego w ujęciu Freuda) Biofilię inekrofilię można często spotkać u tej samej osoby. Oznacza to - bez względu nato czy przenikają się one nawzajem czy nie - względną intensywność owych dwóchzasadniczych namiętności. Większość ludzi nie jest kochankami śmierci 2. (*)(Wstępne badania, które przeprowadził Michael Maccoby, wykazują, że wedługrozsądnych szacunków na skrajne formy nekrofilii można natrafić u okołodziesięciu procent różnych typów populacji w Stanach Zjednoczonych i w Meksyku.Por. Michael Maccoby, "Polling Emotional Attitudes in Relation to PoliticalChoices".) (*) Mogą się oni jednak pojawiać, zwłaszcza w czasach kryzysu, podwpływem desperackich nekrofilów; bo kochankami śmierci są zawsze desperaci.Ludzie mogą ulec wpływowi ich sloganów i ideologii, które - rzecz jasna -ukrywają i racjonalizują prawdziwy cel nekrofilów: destrukcję. Kochankowieśmierci powołują się na honor, porządek, własność, na przeszłość, a czasemrównież na przyszłość, wolność i sprawiedliwość. Psychoanaliza uczy sceptycyzmuwobec tego, co człowiek mówi, ponieważ słowa ujawniają, w najlepszym razie,jedynie świadomość mówiącego; psychoanaliza uczy czytać między wierszami,słuchać "trzecim uchem", czytać z twarzy, gestów, z każdej ekspresji ciała.Psychoanaliza może pomóc ludziom wypatrzeć kochanków śmierci ukrytych podmaskami wzniosłych ideologii, dostrzec jakimi są, a nie co mówią. Równocześniejednak może pomóc w odkryciu kochanków życia, znów nie na podstawie słów, leczistoty. Przede wszystkim psychoanaliza może pomóc w odkrywaniu elementównekrofilii i biofilii w samym sobie, umożliwić dostrzeganie ich zmagań, a takżepomóc w zwycięstwie miłości życia nad jej przeciwniczką. Powoływanie się naczłowieka, pokój lub Boga brzmi dwuznacznie, jeżeli nie towarzyszą mu słowa, odktórych trzeba zacząć i na których trzeba skończyć: "W imieniu Życia!"1/ 1

Strona 76