frédéric bastiat - harmonie ekonomiczne

382
FRYDERYKA BASTIAT’A HARMONIE EKONOMICZNE TŁOMACZONE PRZEZ EWELINĘ AHRENS DREZNO 1867

Upload: tquest25

Post on 13-Jul-2016

33 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Pierwsze polskie wydanie [Drezno 1867] Tłumaczenie: Ewelina Ahrens.Przygotowano na podstawie fotokopii książki.Uwaga: Język nowopolski, czyli pisownia i ortografia XIX-wieczna!Przykłady: istotném bogactwem, teoryja, twoję uwagę, najprzód, więcéj hojna natura, o cal jeden urość, cywilizacyja, niema, dla tego, nadewszystko, darmość, bezwątpienia, tojest, ztąd, niewiadomość, tém samém... itp.

TRANSCRIPT

Page 1: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

FRYDERYKA BASTIAT’A

HARMONIE EKONOMICZNETŁOMACZONE PRZEZ

EWELINĘ AHRENSDREZNO 1867

Page 2: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

PRZEMOWA TŁOMACZAGdyby mi kto, lat kilka temu, powiedział, że ekonomią polityczną kiedykolwiek zajmować

się będę, nigdybym temu nieuwierzyła, tak dalece nauka ta wydawała mi się suchą, zimną i nudną. Wykładom dopiero P. Korzybskiego, Professora Szkoły Głównej w Warszawie w roku 1864, na które chwilowo uczęszczałam, zawdzięczam, że naukę tę znalazłam nietylko dostępną i jasną, lecz nadto i nader zajmującą. Żałuję jednak, że okoliczności nie pozwoliły mi korzystać dłużej z tych wykładów; byłam bowiem zaledwie na kilkunastu lekcyach, chociaż i to dostateczném było do rozbudzenia mego ducha i zachęcenia mię do poważniejszego czytania – do pracy, z czego wynikło, że ekonomia polityczna, tak dawniej dla mnie niezrozumiała – dziś świeci mi jak jasna gwiazda, jak jedna z najważniejszych czynników cywilizacyjnych – a nawet jako korona wszystkich nauk, gdyż ona je wszystkie w sobie łączy, godzi i potęguje. Z pomiędzy zaś ekonomistów, Bastiat najwięcej przemówił do rozumu i serca mego praktycznością swych poglądów, a jasność, jaka w jego Harmoniach ekonomicznych, z każdego słowa tryska, zachęciła mię do przełożenia dzieła tego na język polski dla pożytku uczącej się młodzieży, jako też dla kobiet, bo nawet te z nich, które nie lubią czytać dzieł poważniejszych, z przyjemnością odczytywać będą Harmonie ekonomiczne; tu bowiem nauka podana jest w pięknej, interesującej i najdostępniejszej formie. Niektórzy wprawdzie zarzucają Bastiatowi, że jest jasnym aż do znudzenia – że się zbytecznie powtarza; lecz przyznać potrzeba, że jeżeli to powtarzanie zbyteczném jest dla czytających go ekonomistów – słowem dla ludzi obznajomionych już z przedmiotem, to dla uczących się i nieobeznanych z tą nauką, to ciągłe przypominanie, to zwracanie się do głównego przedmiotu wcale nie wadzi, owszem nie natężając zbytecznie uwagi czytelnika, nie nużąc umysłu, zwraca nieustannie myśl jego na główniejsze rzeczy. Lecz co mię najbardziej w Bastiacie uderzyło, – to jego teorya wartości. – Dotąd, każdy z ekonomistów inaczej rozumiał wartość i można powiedzieć, że to był jeden z ważnych punktów spornych pomiędzy nimi.

I naturalnie, że szukając wartości w pracy, w użyteczności, w trwałości i materyalności, w rzadkości itp. nastręcza się coraz nowe pole do sporów, nieporozumień i płynących ztąd konsekwencyi, gdyż każdy inaczej te rzeczy oceniać musi. Bastiat dopiero znalazł prawdę niczem niezbitą, której inni napróżno szukali. Umieścił on wartość w wzajemnej usłudze i czyż może być coś sprawiedliwszego nad to? Jedna i taż sama rzecz dla rozmaitych indywiduów ma rozmaitą wartość, stosownie do tego jaką im tą rzeczą wyświadczamy usługę. Weźmy najprostszy przykład. Przypuśćmy, że ktoś jest w posiadaniu jakiejś rzadkiej i cennej bardzo książki, którą sprzedać potrzebuje. Jeżeli trafi na amatora, który się kocha w takich rzeczach nie tylko, że mu chętnie da znaczną, za tę książkę, summę, ale nadto będzie się uważał za szczęśliwego, że mu właściciel onej, tak wielką ustąpieniem jej, wyrządził usługę. Lecz zdarzyć się może, że właściciel książki, długie lata szuka znawcy takiego napróżno, aż zmuszonym będzie sprzedać ją pierwszemu lepszemu, który ją dla ozdoby biblioteki swej kupi, nietroszcząc się wcale jakie ona skarby w sobie zawiera; nie zapłaci też za nią nigdy tyle co amator, a to dla tej prostej przyczyny, bo sprzedawca książki, nie oddaje mu tak wielkiej usługi jak amatorowi. Tym sposobem, każde indywiduum ma inne

strona 2. zpośród 382 stron dzieła

Page 3: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pobudki do ocenienia tej książki i dla tego wartość jej ani jej użytecznością, jakby to sądził Say, ani nawet rzadkością, jakby to z niejaką słusznością w tym razie twierdzić mógł Senior, oceniać się nie może, gdyż w obu tu przytoczonych wypadkach, chociaż nabywcy kupowali książkę dla jej rzadkości, ale różnica ocenienia jej, to jest: nadania jej wartości leżała w usłudze. Nie będę się jednak dłużej rozwodzić nad tém, co Bastiat sam z taką prawdą rozwija, mimowolnie tylko zaczepiłam o to, co mnie najbardziej w nim uderzyło, zostawiając innemu zdolniejszemu pióru ocenienie całej jego wartości. Oddając zaś na pożytek publiczności, tę pierwszą pracę moją, proszę o łaskawe dla niej pobłażanie, a za szczęśliwą uważać się będę, jeśli ona w tym kierunku więcej podobnych wywołać potrafi.

strona 3. zpośród 382 stron dzieła

Page 4: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

DO MŁODZIEŻY FRANCUZKIEJZamiłowanie nauki, potrzeba wiary, umysł wolny od przesądów, serce nieznające

nienawiści, gorliwość w szerzeniu prawdy, gorące sympatye, bezinteresowność, poświęcenie się, dobra wiara, zapał do wszystkiego, co dobre, piękne, proste, wielkie, zacne i religijne – oto są nieocenione młodości przymioty. Jej też tę pracę poświęcam. Jest to nasienie, niemające w sobie warunków życia, jeżeli, rość niebędzie na szlachetnym gruncie, któremu je powierzam.

Chciałbym wam dać skończony obraz, a daję szkic jego zaledwie; wybaczcie mi to: bo czyż w teraźniejszych czasach można dzieło jakie ważniéjsze wykończyć? Przedstawiam więc wam szkic jakim jest, a cieszyłbym się, gdyby który z was na widok jego zawołał, jak ów wielki artysta: anch’io son pittore (ja także jestem malarzem) i chwytając pędzel do ręki, rzucił na te niewykończone płótno farbę i ciało, cień i światło, uczucie i życie!

Młodzieńcy! Znajdziecie może, iż tytuł tej książki jest za śmiały: Harmonie Ekonomiczne! Miałżebym zarozumiałość odkrywać plan Opatrzności w porządku społecznym i mechanizm sił wszystkich, niezbędnych do urzeczywistnienia postępu?

Nie, – zaiste; lecz chciałbym wam wskazać drogę do tej prawdy: wszystkie interesa prawowite są harmonijne. Jest to przewodnia idea w tej pracy i niepodobna nie uznać jej doniosłości.

Mogło być, w pewnym czasie, w modzie wyśmiewać to, co nazywają zagadnieniem społeczném, a przyznać potrzeba, że niektóre rozwiązania tego zagadnienia, usprawiedli-wiały aż nadto to szyderstwo. Samo jednak zagadnienie nigdy śmieszném nie było; jest to cień Banka na uczcie Makbeta, ale cień ten niemym nie jest i głosem strasznym woła, przerażonej społeczności: rozwiązanie zagadnienia lub śmierć!

Otóż rozwiązanie to, zrozumiecie łatwo, jest rozmaite, stosownie do tego, czy uważamy interesa naturalnie harmonijne lub też sprzeczne pomiędzy sobą.

W pierwszym przypadku szuka się go w wolności, w drugim, w przymusie. Wpierw-szym, dostateczném jest niesprzeciwiać się tylko, gdy w drugim, koniecznie opierać się potrzeba.

Ale wolność, jedną ma tylko formę. I tak: jeżeli jesteśmy przekonani, że każdy z atomów, płyn składających, ma sam w sobie siłę, z któréj ogólny wynika poziom, to naturalnie, że najpewniéjszym i najprostszym, do otrzymania tego poziomu, środkiem jest: byśmy się wcale do tego nie mięszali. Ci więc, którzy przyjmą za punkt wyjścia, że: Interesa są harmonijne, zgodzą się na praktyczne rozwiązanie zagadnienia społecznego, a mianowicie: niesprzeciwiać się i dać się swobodnie interesom rozwijać.

Przeciwnie zaś przymus, może się objawiać w rozmaitych kształtach i wedle nieskoń-czonej liczby widoków. Szkoły więc, wychodzące z tego punktu: Interesa są sobie sprzeczne, nic jeszcze niezrobiły dla rozwiązania zadania społecznego, chyba to, że wolność wykluczyły. Pozostaje im do wyśledzenia pomiędzy rozlicznymi kształtami przymusu, który z nich jest

strona 4. zpośród 382 stron dzieła

Page 5: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

dobry, jeśli tylko dobry między niemi być może. A dalej, jako ostateczna trudność, pozostaje im jeszcze zmuszenie ludzi, wolnych działaczy, do ogólnego przyjęcia tej wyborowej formy przymusu.

Lecz robiąc przypuszczenie, że interesa ludzkie naturą rzeczy, pchane są do tego fatalnego starcia, a starcia tego uniknąć jedynie można przez przypadkowy wynalazek sztucznego porządku społecznego, to przyznać trzeba, że los ludzkości byłby bardzo niepew-nym, i z trwogą wówczas zapytamy się:

1° Czy znajdzie się człowiek, któryby wynalazł zadawalniającą formę przymusu?

2° Czy człowiek ten sprowadzi do swej idei niezliczone szkoły, które już przyjęły rozmaite formy?

3° Czy ludzkość pozwoli nagiąć się do tej formy, która wedle przypuszczenia, byłaby przeciwną wszystkim interesom indywidualnym?

4° Przypuśćmy, że ludzkość przyoblecze się w to odzienie, cóż nastąpi, gdy nowy wynalazca przedstawi strój więcej udoskonalony? Czy przekonana o niedokładności organizacyi, powinna ją zatrzymać, lub też zmieniać każdego poranku, stosownie do kaprysów mody, lub obfitości wynalazców?

5° Czyż wszyscy wynalazcy, których projekta zostaną odrzucone, niepołączą się przeciw projektowi uznanemu, a to z tém większém prawdopodobieństwem zaniepokojenia społeczeństwa, im więcéj projekt przyjęty, zgniecie naturą swą i celem swym, wszystkie interesa?

6° I wreszcie, czy istnieje siła ludzka, któraby zdolną była pokonać antagonizm przypuszczalny, jako podstawę sił ludzkich? Mógłbym mnożyć do nieskończoności podobne pytania, i przedstawić naprzykład podobną trudność: Jeżeli interes osobisty, przeciwny jest interesowi ogólnemu, gdzie umieścić wtedy pierwiastek działania przymusu? Gdzie będzie punkt oparcia? Czy poza ludzkością? Należałoby go tam pomieścić dla uniknięcia następstw prawa waszego. Bo gdy chcecie powierzyć najwyższą władzę ludziom, dowiedźcież pierwej, że ci ludzie są z innej, niż my, gliny ulepieni; że oni nie będą poruszani fatalną zasadą interesu i że postawieni w położeniu, w którém żadnego hamulca ani oporu nie doznają, umysł ich wolnym będzie od błędu, ręce od chciwości, a serce od żądzy.

Nie ten lub ów szczegół, nie ten lub ów układ rządzący, rozdziela stanowczo rozmaite szkoły socialne (a mówię tu o tych, które szukają w sztucznej organizacyi rozwiązania zadania społecznego), od szkoły ekonomicznej, ale sam punkt wyjścia – ta kwestya wstępna i panująca to jest: czy interesa ludzkie, pozostawione samym sobie, są harmonijne lub też sprzeczne pomiędzy sobą?

Jasną jest rzeczą, iż socialiści wyszukiwali sztucznej organizacyi dla tego, że naturalną organizacyę osądzili za złą i niedostateczną, a osądzili ją za taką, bo zdawało im się, że

strona 5. zpośród 382 stron dzieła

Page 6: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

w interesach tkwi radykalne sprzeciwieństwo, inaczej bowiem niebyliby się do przymusu uciekali. Nie potrzeba zmuszać do harmonii tego, co jest samo z siebie harmonijném.

Widzieli też oni antagonizm wszędzie:

• Między właścicielem a proletariuszem,

• Między kapitałem a pracą,

• Między ludem a mieszczaństwem,

• Między rolnictwem a fabryką,

• Między wieśniakiem a mieszkańcem miasta,

• Między krajowcem a cudzoziemcem,

• Między producentem a konsumentem,

• Między cywilizacyą a organizacyą,

Słowem:

• Między Wolnością a Harmonią.

I to wyjaśnia właśnie, że chociaż pewien rodzaj filantropii sentymentalnej zamieszkuje w ich sercu, z ust ich przecież płynie nienawiść. Każdy z nich, zachowuje swą miłość tylko dla wymarzonego przez siebie społeczeństwa, lecz co się tycze tego, w którém żyjemy, mogłoby się ono wedle nich, jak najszybciéj zawalić, aby na gruzach jego, wznieść nową Jeruzalem.

Mówiłem, że Szkoła ekonomistów, wychodząc z naturalnej harmonii interesów, kończy wolnością.

Przyznać jednakże muszę, że jeżeli wszyscy ekonomiści kończą Wolnością, to niestety nie wszyscy jednozgodnie wychodzą z jednej zasady, i nie biorą za punkt wyjścia: harmonię interesów.

Zanim dalej pójdziemy i aby was zasłonić przeciwko wywodom, jakie nieomieszkają wysnuć z wyznania mego muszę, choć słowo powiedzieć o względném stanowisku tak Socyalizmu, jak i Ekonomii politycznéj.

Nierozsądkiem byłoby z mej strony, gdybym utrzymywał, że Socyalizm niespotkał się nigdy z prawdą, lub że Ekonomia polityczna nigdy w błąd nie popadła.

Różnica metody, rozdziela głównie te dwie szkoły. Jedna podobnie, jak astrologia i alche-mia, działa przez wyobraźnią, druga jak astronomia i chemia, za pośrednictwem spostrzeżeń.

Dwóch astronomów badających jedno i toż samo zjawisko, mogą jednak nie przyjść do tych samych wywodów.

Pomimo tej przemijającej różnicy czują się oni być związanemi wspólném dociekaniem, które prędzéj lub późniéj, zetrze tę różnicę. Uważają się oni zawsze za członków jednego i tegoż samego zgromadzenia, Ale, pomiędzy astronomem, który obserwuje, a astrologiem,

strona 6. zpośród 382 stron dzieła

Page 7: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

który wyobraża sobie, jest przepaść nieprzebyta, gdyby się nawet w swych spostrzeżeniach, przypadkiem, spotkać mogli.

Tak się ma właśnie z ekonomią polityczną i socyalizmem. Ekonomiści obserwują człowieka, prawa jego organizacyi i stosunki społeczne, z praw tych wynikające. Socyaliści tworzą społeczeństwo fantazyjne i następnie dorabiają serce ludzkie, społeczeństwu temu odpowiednie.

Otóż więc, jeżeli się nauka nie myli, mylą się uczeni. Niezaprzeczam, aby ekonomiści nie mogli czynić fałszywych spostrzeżeń, owszem dodaję, że właściwie od tego zacząć musieli.

Lecz, cóż ztąd wypływa? Jeśli interesa są harmonijne, wynika samo z siebie, że każde, źle zrobione, spostrzeżenie, prowadzi logicznie do antagonizmu. Jakiej-że więc taktyki trzymają się socialiści? Wybierają oni z pism ekonomistów spostrzeżenia źle dokonane, wyciągają z nich wszystkie następstwa i wykazują, jak są okropne. Dotąd są oni w swém prawie. Następnie powstają przeciwko obserwatorowi, który przypuśćmy nazywa się Malthus lub Ricardo. I tu jeszcze są w swém prawie. Lecz na tém nie poprzestają i zwracają się przeciw samej nauce, obwiniając ją, że jest nielitościwą i pragnie zła. W tém obrażają słuszność i sprawiedliwość; gdyż nauka nie może być odpowiedzialną za źle dokonane spostrzeżenia. Wreszcie idą oni jeszcze daléj. Czepiają się samego społeczeństwa, grożą mu zniszczeniem, aby je na nowo przerobić, – i dla czego? Bo, mówią oni, nauka udowodniła, że obecne społeczeństwo, pchane jest ku przepaści. W tym względzie rażą zdrowy rozum; bo albo nauka nie myli się, więc po cóż ją atakować? lub też myli się; a w takim razie, niech pozostawią w pokoju społeczeństwo, gdyż ono nie jest zagrożoném.

Ale taktyka ta, najzupełniej nielogiczna, niemniej jednakże jest zgubną dla umiejętności ekonomicznéj, zwłaszcza, gdyby ci, którzy ją uprawiają, mieli nieszczęśliwą myśl, przez życzliwość bardzo naturalną, stać się odpowiedzialnymi jedni za drugich i za poprzedników swoich. Nauka jest królową, której ruchy powinny być śmiałe i swobodne. Powietrze koteryi, zabija ją.

Powiedziałem już, że w ekonomii politycznej, każdy fałszywy wniosek, musi zrodzić antagonizm. Z drugiej strony niepodobieństwem jest, aby liczne pisma ekonomistów, najznakomitszych nawet, nieobejmowały w sobie wniosków fałszywych. To zaznaczyć i sprostować musiałem w interesie nauki i społeczeństwa. Gdybym je chciał bezwzględnie popierać, dla honoru zgromadzenia, naraziłbym nie tylko siebie samego, co jest małą rzeczą, lecz co gorsza, naraziłbym prawdę samą na pociski socyalistów.

Powracam więc do rzeczy i powtarzam: ostatecznym wywodem ekonomistów jest wolność. Lecz, aby ten wywód pozyskał poparcie inteligencyi i pociągnął ku sobie serca trzeba, aby się stanowczo oparł na tej prawdzie: interesa pozostawione samym sobie, dążą do harmonijnego układu – do stopniowej przewagi dobra ogólnego.

Otóż wielu z pomiędzy tych, którzy stanowią powagę, wyprowadzili wnioski wiodące, koniec końcem, najlogiczniej do bezwzględnego zła, do koniecznej niesprawiedliwości, – do fatalnej i stopniowej nierówności, do nieuniknionego ubóstwa itd.

strona 7. zpośród 382 stron dzieła

Page 8: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Mało jest więc takich, o ile wiem, którzyby nie przyznawali wartości, naturalnym czynnikom, darom, które Bóg nadał darmo swemu stworzeniu. Słowo wartość, mieści w sobie pewne uposażenie, a odstępujemy je tylko, za wynagrodzeniem. Otóż więc, ludzie, a miano-wicie, właściciele gruntów, sprzedają dary Boże za rzeczywistą pracę i biorą wynagrodzenie za użyteczności, w których praca ich nie miała żadnego udziału. – Niesprawiedliwość oczywista, lecz konieczna, mówią ci pisarze.

Dalej, następuje sławna teorya Ricarda. Streszcza się ona w ten sposób: cenę wyżywienia ustanawia praca, jaka jest potrzebną do uprawy najpośledniéjszego gruntu, a wzrost ludności zmusza do zajmowania coraz gorszych gruntów. Ztąd też ludność cała (wyłączając właścicieli) zmuszoną jest dawać coraz większą ilość pracy, za taką samą jak poprzednio ilość wyżywienia, lub co na jedno wychodzi, odbiera coraz zmniejszającą się ilość wyżywienia, za tęż samą, co i dawniéj pracę; wówczas, gdy posiadacze lepszych gruntów widzą coraz bardziej wzrastające swe dochody w miarę, jak coraz więcej złych gruntów jest zajmowanych. Ztąd wniosek: wzrastające dostatki ludzi wolnych od pracy i stopniowa nędza ludzi pracujących, – czyli: fatalna nierówność.

Zjawia się nakoniec, jeszcze sławniejsza, teorya Malthusa. Ludność, mówi on, wzrasta gwałtowniej niż środki wyżywienia; a prawo to jest niezmienném we wszystkich danych chwilach życia ludzkości; ludzie zaś nie mogą być szczęśliwi i żyć w pokoju, niemając czem się wyżywić. Dwie są tylko tamy przeciw temu groźnemu przyrostowi ludności: zmniejszenie narodzin lub zwiększenie śmiertelności, ze wszystkiemi straszliwemi formami towarzyszącemi jej i urzeczywistniającemi ją. Przymus moralny, aby był skutecznym, musiałby być powszechnym, a na to nikt nie rachuje. Pozostają więc tylko przeszkody represyjne, występek, nędza, wojna, zaraza, głód i śmiertelność, czyli nieunikniony pauperyzm.

Nie będę przytaczał innych systematów mniejszej doniosłości, a które niemniéj rozpaczliwe przedstawiają wyjście. Tocqueville naprzykład i wielu innych z nim mówią: jeśli przyjmiemy prawo pierworodztwa, przyjdziemy do artystokracyi najściślej zkoncentrowanej, odrzucając je zaś, przyjdziemy do rozdrobnienia i do nieprodukcyjności gruntowej.

Lecz najgodniéjszem uwagi jest to, że cztery te fatalne systemata, nie rażą się wzajemnie; – gdyby się z sobą ścierały, pocieszalibyśmy się przynajmniej tą myślą, że wszystkie są fałszywe, gdyż niszczą się wzajemnie; lecz nie – są one z sobą w zgodzie – stanowią część jednej powszechnej teoryi, która oparta na licznych i specyalnych faktach, zdających się tłumaczyć konwulsyjny stan nowoczesnego społeczeństwa, a silna poparciem licznych mistrzów nauki, przedstawia się zniechęconemu i zatrwożonemu umysłowi z przerażającą powagą.

Pozostaje jeszcze do zrozumienia jakim sposobem ci, którzy objawili tę smutną teoryę, mogli postawić jako zasadę harmonią interesów, a jako konkluzią Wolność.

W istocie bowiem, jeśli to prawda, że ludzkość fatalnie jest pchaną prawem Wartości do Niesprawiedliwości, – prawem Intraty ku Nierówności, – prawem Ludności ku Nędzy, – a prawem, Dziedzictwa do Niepłodności, – to niemożna powiedzieć, że Bóg uczynił ze świata

strona 8. zpośród 382 stron dzieła

Page 9: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

społecznego, jak i materyalnego harmonijne dzieło; owszem, chyląc czoło przyznać należy, że podobało mu się ufundować go na oburzającej i trudnej do zaradzenia dysharmonii.

Nie sądźcie, młodzi ludzie, aby socialiści zbili i odrzucili, to co nazywać będę, niechcąc nikogo obrażać, teoryą dyssonansów. Nie, – cokolwiekby oni mówili, uważali ją za prawdziwą, i właśnie dla tego, że ją za prawdziwą uważają, proponują w miejsce wolności, postawić przymus, w miejsce naturalnej organizacyi, organizacyą sztuczną, a w miejsce dzieła Bożego, dzieło własnego pomysłu. Mówią oni do swych przeciwników (w czem bodaj czy nie konsekwentniejsi są od nich): Gdyby to prawdą było, co głosicie, że interesa ludzkie pozostawione samym sobie dążą do harmonijnego pomiędzy sobą układu, nicby nam lepszego nie pozostawało, jak przyjąć je i podobnie wam wychwalać wolność. Lecz wy, najdobitniej wykazaliście, że jeśli pozwolimy interesom rozwijać się swobodnie, pchają one ludzkość do niesprawiedliwości, nierówności, pauperyzmu i bezpłodności. I właśnie dla tego, iż wasza teorya jest prawdziwą – przeciwdziałamy jej. Chcemy zniszczyć obecne społeczeństwo dla tego, że jest posłuszne tym fatalnym prawom, któreście opisali; chcemy własnej wyprobować potęgi, ponieważ moc Boska nie dopisała.

Tym sposobem godzą się z sobą co do punktu wyjścia, rozdzielając się tylko co do konkluzyi.

Ekonomiści, o których wzmiankowałem, mówią: Wielkie prawa opatrznościowe pchają społeczeństwo do zła; lecz strzeżmy się zakłócać ich działanie; gdyż na szczęście przeszkadzają im inne drugorzędne prawa, które opaźniają ostateczną katastrofę i każda samowolna interwencya osłabiłaby tylko tamę, nie wstrzymując fatalnego wznoszenia się fal.

Socialiści mówią: Wielkie prawa opatrznościowe pchają społeczeństwo do zła. Potrzeba więc je uchylić, a wybrać inne w naszym niewyczerpanym arsenale.

Katolicy mówią: Wielkie prawa opatrznościowe pchają społeczeństwo do zła. Należy więc uniknąć ich zrzekając się interesów doczesnych, uciekając się do zaparcia się, do ofiar, ascetyzmu i rezygnacyi.

Pośród tego zamieszania, tych krzyków niepokoju i strapienia, tych odwoływań się do przewrotów lub bezsilnej rozpaczy, chcę wam dać usłyszeć te słowa, w obec których, jeśli je tylko usprawiedliwię, zniknąć musi wszelkie rozdwojenie: Nieprawda by wielkie prawa opatrznościowe pchały społeczeństwo do zła.

Tym sposobem, wszystkie szkoły różnią się i walczą z sobą co do wywodów, jakie snuć należy z ich wspólnych założeń. Ja przeczę samemu założeniu. Nie jestże to najlepszy sposób, by walce i rozdwojeniu kres położyć?

Panująca w tem piśmie idea, harmonia interesów, jest prostą. A czyż prostota nie jest kamieniem probierczym prawdy? Prawa światła, dźwięku, ruchu niewydająż się nam tem więcej prawdziwemi, im więcej są prostemi; czemużbyśmy tegoż samego zastosować nie mogli co do prawa interesów?

Jest ona pojednawczą; bo cóż może być bardziej pojednawczym jak wykazanie zgody pomiędzy przemysłem, stanami, narodami, a nawet doktrynami?

strona 9. zpośród 382 stron dzieła

Page 10: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jest pocieszającą; gdyż wykazuje fałszywość systematu, stawiającego jako konkluzyę stopniowe złe.

Jest religijną, bo mówi nam: że nie tylko niebieski mechanizm, lecz i mechanizm społeczny objawia nam mądrość Boga i opowiada chwałę Jego.

Jest praktyczną, bo też trudno sobie wyobrazić coś praktyczniejszego jak to: pozwólmy ludziom pracować, wymieniać, uczyć się, stowarzyszać, działać i oddziaływać jedni na drugich, gdyż wedle wyroków opatrznościowych z ich rozumnej wolnej woli, może tylko wypłynąć porządek, harmonija, postęp, dobro, doskonalenie się coraz większe, doskonalenie się do nieskończoności.

Otóż to, powiecie, optymizm ekonomistów, są oni do tego stopnia niewolnikami swych własnych systematów, że zamykają oczy przed faktami, aby ich nie dojrzeć, Wobec wszyst-kich nędz, niesprawiedliwości, ucisku, ludzkość trapiących, zaprzeczają stanowczo złemu. Zapach prochu powstańczego nieuderza ich przytępionego zmysłu; kamienie barykad nieprzemawiają do nich; i społeczeństwo runąć może, a oni jeszcze powtarzać będą: „Na tym najlepszym świecie, wszystko idzie ku lepszemu”.

Nie, zaiste nie sądzę, aby wszystko szło ku lepszemu. Wierzę całkowicie w mądrość praw opatrznościowych, a tém samém, mam wiarę w wolność.

Pytanie tylko, czy mamy Wolność?

Pytanie tylko, czy prawa te działają w całej pełni, i czy urządzenia ludzkie działaniu ich nieprzeszkadzają?

Przeczyć istnieniu zła, przeczyć istnieniu boleści, któżby potrafił? Trzebaby zapomnieć, że mowa tu o człowieku, lub że sami ludźmi jesteśmy. Aby prawa opatrznościowe mogły być uważane za harmonijne, nie jest koniecznem, by usuwały złe. Dostateczném, aby to złe, miało swe wyjaśnienie, swe posłannictwo, aby samo sobie stawiało granicę, swem własnem niszczyło się działaniem i aby przez każde cierpienie unikało się większego cierpienia.

Żywiołem społeczeństwa jest człowiek, który jest siłą wolną. Ponieważ zaś jest wolnym, może więc wybierać; a gdy wybierać może, może się i mylić; skoro mylić się może, a więc i cierpieć może. Więcej powiem: musi mylić się i cierpieć, gdyż jego punktem wyjścia jest niewiadomość, a przed niewiadomością stoją otworem nieskończone i nieznane drogi, a wszystkie one, prócz jednej, prowadzą do błędu.

Otóż błąd każdy, rodzi cierpienie. Cierpienie to albo spada na tego, który błąd popełnił i wtedy wprowadza w działanie Odpowiedzialność; lub też, uderza w niewinnych, i w takim razie, porusza ono, ten cudownie oddziaływający przyrząd, Solidarnością zwany.

Działanie praw tych, połączone z darem, który pozwala nam wiązać przyczynę ze skutkiem, powinnoby nas przez samo cierpienie, naprowadzić na drogę dobra i prawdy.

Tak więc, nie tylko że nie przeczymy istnieniu zła, lecz owszem uznajemy jego posłannictwo, tak w społecznym, jak i materyalnym porządku.

strona 10. zpośród 382 stron dzieła

Page 11: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Aby ono jednak, spełniło swe posłannictwo, nie należy sztucznie rozciągać Solidarności, by tym sposobem niezniszczyć Odpowiedzialności; czyli innemi słowy, trzeba Wolność szano-wać.

Chociażby ustawy ludzkie sprzeciwiały się pod tym względem, prawom boskim; złe mimo to nieprzestanie być następstwem błędu, zmienia ono tylko w takim razie swe miejsce. Uderza w tych, w których uderzać nie powinno; nie jest już przestrogą, przestaje być nauką; nie dąży już do tego, by się ograniczyć i niszczyć przez swe własne działanie, lecz utrwala się, i wzmaga, jakby się to działo w porządku fizyologicznym, gdyby nieroztropność i nadużycia spełnione przez ludzi jednej półkuli, dawały uczuć swe smutne następstwa, tylko ludziom półkuli przeciwnej. Na tem jednak właśnie zasadza się dążność nie tylko większej części ustaw rządzących, lecz nadto jeszcze i tych, jakie nam podają, jako najdoskonalsze środki zapobiegające złemu, które nas trapi. Pod filantropijnym pozorem rozszerzania pomiędzy ludźmi udanej Solidarności, chcą uczynić Odpowiedzialność coraz bardziej bezsilną i bezskuteczną. Nieprawną interwencyą siły publicznej, psują stosunek pracy do wynagrodzenia, zakłócają prawa przemysłu i wymiany, gwałcą naturalny rozwój wychowania, sprowadzają z właściwej drogi kapitały i ręce, fałszują pojęcia, zapalają śmieszne pretensye, świecą przed oczyma nadziejami urojonemi, są powodem niesłychanego niszczenia sił ludzkich, zmieniają ogniska ludności, dotykają niemocą samo nawet doświadczenie, zgoła wszystkim interesom nadają sztuczne podstawy, wydają je na łup, a potem wołają: patrzcie, jak interesa są sprzeczne pomiędzy sobą. Wolność to, sprawiła złe całe. Przeklinajmy więc i niszczmy Wolność.

A jednakże, ponieważ to święte słowo, ma jeszcze moc poruszania serc, obdzierają Wolność z jej uroku, zmieniając jej nazwisko, i pod nazwą konkurencyi, prowadzą tę smutną ofiarę do ołtarza, przy oklaskach tłumu wyciągającego swe ręce po kajdany służebnictwa.

Nie dość więc było przedstawić w całej majestatycznej harmonii, naturalne prawa porządku społecznego, lecz należało jeszcze wykazać szkodliwe przyczyny, paraliżujące ich działanie, co też starałem się przedstawić w drugiej części tego dzieła.

Starałem się uniknąć sporu; przez co bezwątpienia straciłem możność nadania zasadom, które przewieść chciałem, tej trwałości, która tylko z głębokiej wynika dyskussyi. Lecz uwaga nasza zwrócona na te zboczenia, mogłażby schwycić całość? Wskazując gmach jakim jest, cóż mnie obchodzi, jakim okiem inni nań patrzyli, choćby oni nawet sami nauczyli mnie, jak nań potrzeć należy?

A teraz, odwołuję się z zaufaniem, do ludzi rozmaitych szkół, ceniących sprawiedliwość, dobro powszechne i prawdę, więcej niż swe systemata.

Ekonomiści zarówno z wami za ostatni wynik stawiam: WOLNOŚĆ; a jeśli ośmieliłem się zachwiać niektóre z założeń zasmucających serca wasze szlachetne, być może, że w tem znajdziecie pobudkę, by więcej jeszcze ukochać i służyć naszej świętej sprawie.

Socialiści, wy wierzycie w Stowarzyszenia. Wzywam więc was, byście po przeczytaniu tego dzieła, powiedzieli, czy społeczeństwo obecne, bez jego nadużyć i zapor, a tém samém,

strona 11. zpośród 382 stron dzieła

Page 12: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

w warunkach Wolności, nie jest najpiękniejszém, najzupełniejszém, najtrwalszém, najpow-szechniejszém, najsprawiedliwszém ze wszystkich stowarzyszeń?

Wy, którzy jesteście za równouprawnieniem, wy co przypuszczacie tylko jedną zasadę: Wzajemność usług. Niech tylko umowy ludzkie będą swobodne, a powiadam wam, że niczém inném być nie mogą, jak tylko wzajemną wymianą usług, malejących co do wartości, a zwiększających się co do użyteczności.

Komuniści, wy co chcecie, aby ludzie, stawszy się braćmi, używali wspólnie dóbr, jakie im Opatrzność udzieliła. Zamierzam wykazać wam, że społeczeństwo obecne, byle tylko zdobyło sobie Wolność, a nie tylko urzeczywistni, ale nawet przewyższy życzenia i nadzieje wasze; bo wszystko jest wspólném wszystkim, pod tym jedynie warunkiem, że każdy przyłoży rękę do zebrania darów Bożych, co jest bardzo naturalném, lub dobrowolnie wynagrodzić zechce pracę tym, którzy ją za niego podjęli, co również jest sprawiedliwém.

Chrześcijanie wszelkich wyznań, byleście wy sami, nie podawali w wątpliwość mądrości Boga, objawiającej się w najwspanialszém z dzieł jego, które nam dano było poznać, nieznajdziecie, w tem piśmie, ani jednego wyrażenia obrażającego, chociażby najsurowszą moralność waszą, lub rażącego w czemkolwiek najtajniejsze dogmata wasze.

Właściciele, jakichkolwiek bądź rozmiarów własności, gdy wam dowiodę, że prawo dziś wam zaprzeczane, ogranicza się, podobnie jak najprostszego robotnika, na odbieraniu usług za istotne usługi przez was lub waszych ojców niezawodnie oddanych, to prawo to, spoczywać odtąd będzie na podstawie niewzruszonej.

Proletaryusze, wykażę wam niewątpliwie, że z daleko mniejszym wysiłkiem otrzymu-jecie płody z pól, których nie posiadacie, niż gdybyście je otrzymali za pomocą swej bezpoś-redniej pracy, gdyby wam nadano te pola w stanie pierwotnym, za nim pracą ludzką uzdol-nione były do produkcyi.

Kapitaliści i robotnicy, sądzę, iż wstanie jestem postawić to prawo: „że w miarę jak kapitały nagromadzają się, bezwzględne spożycie tych kapitałów na summę całkowitą produkcyi powiększa się, a jego stosunkowe spożycie zmniejsza się; praca widzi zwiększającą się swą część względną, a tem bardziej jeszcze swą część bezwzględną. Skutek jest wprost przeciwny, kiedy kapitały się rozpraszają”.1 – Jeśli zasada ta zostanie ugruntowaną, to jasném następstwem jej będzie, harmonia interesów między robotnikami a tymi, którzy ich najmują.

Uczniowie Malthusa, wy szczerzy a spotwarzeni filantropi, których jedyną winą jest chęć zabezpieczenia ludzkości przeciwko prawu osądzonemu przez was za fatalne, podam wam inną pocieszającą ustawę: „Przy jednakowych zkąd inąd warunkach liczba zwiększająca się ludności, odpowiada wzrastającej łatwości produkcyi”. – A jeśli tak jest, to zaiste, nie wy pewnie smucić się będziecie widząc, iż z czoła naszej ukochanej nauki spada cierniowa korona.

Łupieżcy, wy którzy siłą lub podstępem, z podeptaniem praw lub też za ich pośrednictwem, tuczycie się kosztem ludów; wy którzy żyjecie błędami, które sami szerzycie; ciemnotą, którą podtrzymujecie; wojnami, które zapalacie; więzami które na umowy

strona 12. zpośród 382 stron dzieła

Page 13: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nakładacie; wy którzy oceniacie pracę, uczyniwszy ją pierwej bezpłodną i marnujecie jej więcej snopów, niż dla niej kłosów zbieracie; wy, którzy sobie płacić każecie za stawianie przeszkód, aby następnie mieć możność wzięcia zapłaty za częściowe ich usunięcie, żywe objawy egoizmu w najgorszém jego znaczeniu, pasożytne narośle fałszywej polityki, przygotujcie waszą jadowitą krytykę; do was jednych odwoływać się bowiem nie mogę, gdyż ta praca ma na celu poświęcić was, a raczej wasze niesprawiedliwe roszczenia. Można bowiem bardzo kochać zgodę, te dwie jednak zasady: Wolność i Przymus, nigdy się z sobą nie pogodzą.

Prawa opatrznościowe są harmonijne wtedy tylko, gdy działają swobodnie, bez czego, same przez się, harmonijne być nie mogą. Jeśli więc spostrzegamy jakiś brak harmonii w świecie, to takowy jest tylko wypływem braku wolności lub sprawiedliwości. Wy zatem ciemięzcy, zdziercy i pomiatacze sprawiedliwości, nie możecie wchodzić do harmonii powszechnej, gdyż wy sami gwałt jej zadajecie. Maż to znaczyć, że praca ta ma na celu osłabienie władzy, zachwianie jej trwałości, zmniejszenie jej powagi? Mam właśnie cel, wprost przeciwny. Porozumiejmy się jednak.

Nauka polityczna polega na zrozumieniu tego, co powinno lub nie powinno należeć do zakresu władzy Państwa; chcąc zaś dokonać ten wielki rozdział, nie traćmy z uwagi tego: że Państwo działa zawsze za pośrednictwem siły. Narzuca ono jednocześnie usługi, które nam oddaje i usługi, któremi sobie płacić każe tytułem kontrybucyi.

Pytanie więc nasze zwraca się do tego: jakie to są rzeczy któreby ludzie mieli prawo wzajemnie sobie narzucać siłą? W tym przypadku znam tylko jedną tj. sprawiedliwość. Nie mam prawa zmusić nikogo, aby był religijnym, miłosiernym, uczonym, pracowitym; lecz mam prawo zmusić go, aby był sprawiedliwym, bo na tém zależy konieczność prawowitej obrony.

Otóż nie może istnieć w zbiorowości indywiduów, żadne prawo, któreby już wprzódy w indywiduach samych nie istniało. Gdy więc jedynie potrzeba obrony prawowitej usprawiedliwia użycie siły indywidualnej, dosyć nam uznać, iż działanie rządowe, objawia się zawsze przez Siłę, aby ztąd wywnioskować, że ono z istoty swej ograniczać się winno do zapewnienia porządku, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Wszelkie działanie rządu, po za tą granicą, jest przywłaszczeniem sumienia, inteligencyi, pracy, słowem – wolności człowieka.

To postawiwszy, powinniśmy bez wytchnienia i litości, starać się wyswobodzić całą dziedzinę działalności ludzkiej od wdzierania się władzy, a wówczas dopiero zdobędziemy wolność, czyli swobodne działanie praw harmonijnych, jakie Bóg nakreślił dla rozwoju i postępu ludzkości. Czy Władza przez to osłabi się? Czy tracąc na swej rozciągłości, straci na trwałości? Czy mając mniejszy zakres, mniej mieć będzie powagi? Czy mniej skarg wywołując, wzbudzać będzie mniej poważania? Czy stanie się więcej igraszką stronnictw, gdy zmniejszy swe niezmierne budżeta i wpływ którego tak chciwa, a co jest tylko przynętą dla stronnictw? Czy podlegać będzie większym niebezpieczeństwom, gdy mniej mieć będzie odpowiedzial-ności?

Przeciwnie, sądzę, iż widoczném jest, że aby zawrzeć siłę publiczną w jej jedyném, ale istotném, dobroczynném, przez wszystkich przyjętém i upragnioném posłannictwie, należy

strona 13. zpośród 382 stron dzieła

Page 14: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pogodzić ją z poważaniem i powszechném współdziałaniem. A wówczas nie będą już więcej miały miejsca owe systematyczne opozycye, parlamentarne walki, powstania uliczne, rewolucye, gwałtowne przewroty, stronnictwa, mrzonki, roszczenia wszystkich do rządzenia pod wszelkiemi formami, owe systemata równie niebezpieczne jak niedorzeczne, co nauczają lud wymagać wszystkiego od rządu, owa dyplomacya kompromitująca, owe ciągle grożące wojny lub zarówno zgubny zbrojny pokój, owe przeciążające, a nierówno rozłożone opłaty, owo niszczące, a tak nienaturalne mięszanie są do wszystkiego polityki, owo niewłaściwe i sztuczne przenoszenie kapitału i pracy, to źródło nieużytecznych starć, chwiejności, przesileń i strat. Wszystkie te powody, z tysiącem innych przyczyn niepokojów, rozdrażnień, niechęci, chciwości i nieporządku, nie miałyby wówczas racyi bytu; a dzierżący władzę przyczynialiby się do harmonii powszechnej, zamiast ją zakłócać. Harmonija zła nie wyklucza, lecz mając za zadanie zapobiegać i karać, ścieśnia coraz więcej jego zakres, jaki mu zostawia niewiadomość i zepsucie słabej naszej natury.

Młodzieży, dziś gdy bolesny Sceptycyzm zdaje się być wynikiem i karą anarchii pojęć, za szczęśliwego uważać się będę, jeśli szereg idei poruszanych w tém piśmie, wywoła na usta wasze to słowo, tak pocieszające i tak urocze, to słowo, które jest nie tylko ucieczką, lecz i siłą naszą, o którem powiedziano jest, że góry porusza, słowo stanowiące symbol chrześcijanizmu: WIERZĘ. – „Wierzę, nie tą uległą i ciemną wiarą; bo tu nie idzie o tajemniczą dziedzinę objawienia; ale wierzę, tą naukową i rozumowaną wiarą, jaka przystoi rzeczom pozostawionym badaniu ludzkiemu. – Wierzę, że ten który urządził świat materialny, niechciał pozostać obcym urządzeniu świata społecznego, że potrafił zestawić i wprawić w ruch harmonijny tak dobrze czynniki wolne, jak i bezwładne atomy. – Wierzę, że opatrz-ność jego, jeśli nie więcej to zarówno przynajmniej jaśnieje w prawach, którym poddał interes i wolę, jak i w tych, które nadał ciężkości i szybkości. – Wierzę, że w społeczeństwie wszystko, nawet to, co je rani, jest przyczyną doskonalenia się i postępu. – Wierzę, że Zło wychodzi na Dobro i wywołuje je, wówczas gdy Dobro nie może prowadzić do Zła, z czego wypływa, że Dobro musi w końcu zapanować. – Wierzę, że nieustanną dążnością społeczną jest ustawiczne przybliżanie ludzi do jednego poziomu fizycznego, umysłowego i. moralnego, a jednocześnie do stopniowego i bezgranicznego podniesienia tego poziomu. – Wierzę, że ludzkość może się rozwijać stopniowo i spokojnie, byleby tylko nie paraliżowano jej dążności i byleby odzyskać mogła swobodę w swych ruchach. – Wierzę w to wszystko nie dla tego, że to jest upragnioném i zadawalniającém me serce, lecz że rozum mój najzupełniej się na to godzi.

Ach! Jeśli kiedykolwiek wymówicie to słowo: WIERZĘ, znajdziecie wówczas dość zapału do szerzenia go, a zagadnienie spółeczne niebawnie rozwiązaném zostanie; bo cokolwiekbądź mówią, jest ono łatwém do rozwiązania. – Interesa są harmonijne, – rozwiązanie więc całkowite mieści się w słowie: WOLNOŚĆ.

strona 14. zpośród 382 stron dzieła

Page 15: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

HARMONIE EKONOMICZNEORGANIZACYA NATURALNA

ORGANIZACYA SZTUCZNAJestże to pewném, że podobnie jak mechanizm niebieski, jak mechanizm ciała ludzkiego,

tak również i mechanizm społeczny ulega prawom powszechnym? Jestże to pewném, że to jest całość harmonijnie zorganizowana? Czy nieuderza nas właśnie brak w niem wszelkiej organizacyi? Czy to właśnie nie organizacyi poszukują dziś wszyscy ludzie zacni i ludzie przyszłości, wszyscy publicyści postępowi, wszyscy pionierowie myśli? Nie jesteśmyż prostym, niespójnym zbiorem indywiduów, działających niezgodnie i oddanych wszelkim ruchom anarchicznej swobody? Nasze niezliczone massy, zdobywszy z mozołem wszystkie wolności, nie wyczekująż jeszcze wielkiego geniuszu, któreby je w całość harmonijną uszykował? Czy zniszczywszy wszystko, nie należyż budować?

Gdyby kwestye te, nie miały innej doniosłości nad tę: czy społeczeństwo może istnieć bez praw pisanych, bez urządzeń i środków przymusowych? Czy każdy człowiek może czynić nieograniczony użytek ze swych zdolności nawet wówczas, gdyby tém nadwyrężał wolność drugich, lub gdyby wyrządzał szkodę całemu społeczeństwu? Słowem, czy w tej zasadzie: pozwólcie działać, nie przeszkadzajcie, należy upatrywać bezwzględną formułę ekonomii politycznej? Jeśliby, powtarzam, na tém cała kwestya polegała, rozwiązanie jej nie byłoby wątpliwém dla nikogo. Ekonomiści nie twierdzą, że człowiek może zabijać, rabować, podpalać i że społeczeństwo nie powinno mu w tém przeszkadzać; owszem utrzymują oni, że opór społeczeństwa przeciw podobnym działaniom objawiłby się czynnie, gdyby nawet w tym względzie żadne ustawy nie istniały; że następnie podobny opór jest powszechném prawem ludzkości; i że prawa cywilne i karne powinny regulować, a nie sprzeciwiać się działaniu tych praw powszechnych których byt uznają. Wielka różnica zachodzi pomiędzy organizacyą społeczną, opartą na powszechnych prawach ludzkości a organizacyą sztuczną, imaginacyjną, wymyśloną, która nie tylko nieuwzględnia powyższych praw, lecz owszem, przeczy im i pogardza niemi; – taką nakoniec, jaką usiłują narzucić społeczeństwu, liczne nowoczesne szkoły.

Jeśli są bowiem prawa powszechne, działające niezawiśle od praw pisanych, a które tylko te pierwsze, regulować powinny, należy zatem zbadać te prawa powszechne; mogą one być przedmiotem umiejętności, i oto ekonomija polityczna istnieje. Przeciwnie, jeśli społeczeństwo jest wymysłem ludzkim, jeśli ludzie są tylko materyą bezwładną, którym, jak mówi Rousseau, wielki geniusz dopiero nadać winien uczucie i wolę, ruch i życie; – wówczas ekonomija polityczna nie exystuje, istnieje tylko niezliczony zbiór urządzeń możliwych i przypuszczalnych, a przyszłość narodów jest w ręku twórcy, któremu traf powierzył ich losy.

strona 15. zpośród 382 stron dzieła

Page 16: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie będę się wdawał w długie wywody, aby wykazać, że społeczeństwo podlega prawom powszechnym; ograniczę się jedynie na wskazaniu kilku faktów, które – chociaż pospolite – nie są jednak, bez wartości.

Rousseau powiedział: „Potrzeba wiele filozofii, aby zauważać fakta, zbyt blisko nas będące”.

Takiemi są właśnie zjawiska społeczne, pośród których żyjemy i poruszamy się. Przywyczajenie do tego stopnia oswoiło nas z niemi, że prawie niezwracamy na nie uwagi, chyba że uderzają nas czemciś wydatném i niezwyczajném.

Weźmy człowieka średniej klassy społeczeństwa, stolarza wiejskiego naprzykład, i badajmy usługi które on społeczeństwu oddaje i te jakie wzajemnie od niego odbiera; a uderzy nas ogromna pozornie niestosunkowość.

Człowiek ten, spędzający swój czas na heblowaniu desek, na robieniu stołów i szaf, skarży się na swój stan, a jednakże cóż on w istocie dostaje od społeczeństwa w zamian za swą pracę? Najprzód, codziennie wstając, bierze na siebie ubranie, którego sam nie robił. Otóż, aby posiadać, chociażby najskromniejsze odzienie, musi być dokonaną wielka ilość pracy, przemysłu, przewozów i pomysłowych wynalazków. Potrzeba, aby Amerykanie dostarczyli bawełny, Indyjanie indygo, Francuzi wełnę i len, Brazylijczykowie skórę; potrzeba, aby te wszystkie materyały przywiezione były do rozmaitych miast, aby były przerobione, przędzone, tkane, farbowane etc.

Następnie, je śniadanie. Aby miał chleb, który spożywa i który mu każdego ranka dostarczają, potrzeba, aby ziemia była wykarczowaną, obrobioną, uprawioną i zasianą; potrzeba, aby zbiory były zabezpieczone od rabunku i aby wpośród tego niezliczonego tłumu, panowało pewne bezpieczeństwo; potrzeba, aby zboże było zebrane, wymłócone, i na chleb przygotowane; potrzeba, aby żelazo, stal, drzewo, kamienie przemienione zostały na narzędzia pracy; żeby jedni zawładnęli siłą zwierząt, inni siłą spadu wody itd.; mnóstwo rzeczy, z których każda wzięta oddzielnie, domyślać się każe ogromu podjętej pracy, nie tylko w rozmaitym czasie, ale i miejscu.

Nie ma dnia, w którymby człowiek ten, nie potrzebował choć trochę cukru, oliwy lub obywał się bez sprzętów i narzędzi.

Poséła syna swego do szkoły dla pobierania nauki, która jakkolwiek ograniczona, niemniej jednak przeraża nas na myśl samą, ile to potrzeba było poprzednich badań, ślęczeń i wiadomości, aby ją zdobyć.

Wychodzi z domu i znajduje się na ulicy brukowanej i oświeconej.

Zaprzeczają mu jego własności, a znajdzie adwokata dla obrony praw swoich, sędziów dla utrzymania go przy nich, urzędników sądowych dla wykonania wyroków; wszystko to są rzeczy, w których przypuścić musimy, wiadomości nabyte, a tém samém światło i środki do życia.

Idzie do kościoła: jest to zadziwiający monument, a książka, którą w ręku trzyma, jest może jeszcze bardziej zadziwiającym pomnikiem rozumu ludzkiego. Uczą go moralności,

strona 16. zpośród 382 stron dzieła

Page 17: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

oświecają umysł jego, podnoszą duszę jego; lecz aby tego wszystkiego dostąpić, potrzeba, aby inny człowiek, nie potrzebując bezpośrednio troszczyć się o byt swoj fizyczny, mógł był uczęszczać do seminaryi i bibliotek i czerpać ze wszystkich źródeł wiadomości ludzkich.

Jeśli nasz rzemieślnik puści się w drogę spostrzeże, iż dla oszczędzenia mu czasu i zmniejszenia fatygi, inni ludzie wyrównali ziemię, zasypali doliny, zniżyli góry, rzucili mosty na rzekach, zmniejszyli tarcia, ustawili kolej dla kół na granitowych blokach lub pasach żelaznych, zagarnęli pod swą władzę konia lub parę itd.

Niepodobna, aby nas nieuderzyła ta prawdziwie niepomierna niestosunkowość, istniejąca pomiędzy zaspokojeniami jakie ten człowiek ze społeczeństwa czerpie, a temi, które mógłby sam sobie dostarczyć, gdyby był swym własnym siłom pozostawiony. Śmiem nawet twierdzić, iż on więcej w dniu jednym spotrzebuje, niżby sam był w stanie w ciągu dziesięciu wieków wyprodukować. Ale, zjawisko to staje się jeszcze bardziej zadziwiającém, gdy zwrócimy uwagę na to, że wszyscy ludzie znajdują się w tém samém, co i on położeniu. Każdy z członków społeczeństwa, milion razy więcej spotrzebuje a niżeli jest w stanie sam wyprodukować; nie okradają się jednak ludzie wzajemnie; i jeśli się bliżej temu przypatrzymy, przekonamy się, że ten stolarz usługami swemi, zapłacił wszystkie usługi, jakie od społeczeństwa odebrał. Gdyby prowadził swe rachunki z całą scisłością, przekonalibyśmy się, że za wszystko, co otrzymał, zapłacił swém skromném rzemiosłem; że ktokolwiek był użyty do jego usługi, bez względu na czas i miejsce, odebrał lub odbierze wynagrodzenie za to.

Potrzeba więc, aby ustrój społeczny był bardzo potężny i rozumnie obmyślany, skoro prowadzi do tego szczególnego rezultatu, że każdy człowiek, którego los postawi nawet na najniższym szczeblu, odbiera więcej zaspokojeń w dniu jednym, niżby sam w ciągu wieków wyprodukował.

Ale to nie wszystko jeszcze, i ten ustrój społeczny przedstawiłby się nam jeszcze doskonalszym, gdyby czytelnik zechciał zwrócić uwagę na siebie samego.

Przypuśćmy, że jest tylko studentem. Co porabia on w Paryżu? Jak tam żyje? Niepodobna zaprzeczyć, by społeczeństwo nie dostarczało mu żywności, odzienia, mieszkania, rozrywek, książek, środków kształcenia się, i mnóstwo innych rzeczy, których samo objaśnienie jakim sposobem się produkują, a tém więcej ich wykonanie, wymagają znacznego czasu. I jakież usługi oddaje on społeczeństwu w zamian za te wszystkie przedmioty, wymagające tyle pracy w pocie czoła, tyle mozołu, przewozów, wynalazków, umów i tyle usiłowań fizycznych lub umysłowych? Żadnych; przysposabia się jedynie do oddawania ich. Jakto, więc miliony ludzi którzy się poświęcili pracy pożytecznej, rzeczywistej i produkcyjnej, zrzekliż się owoców tej pracy na rzecz jego? Oto objaśnienie: ojciec tego studenta, będąc adwokatem, lekarzem lub kupcem, oddał niegdyś usługi, – być może społeczeństwu chińskiemu, – i za nie pozyskał nie usługi bezpośrednie, lecz prawo do usług, jakichby mógł się domagać w czasie, miejscu i pod formą, jaka mu najdogodniejszą będzie. Społeczeństwo, za te przeszłe i odległe usługi, płaci mu dziś dopiero; a gdy myślą przebiegać będziemy te nieskończone umowy, które musiały być zawarte dla osiągnięcia tego rezultatu; to z podziwieniem przekonamy się: że każdy zapłacony został za swą pracę; że prawa do

strona 17. zpośród 382 stron dzieła

Page 18: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

usług przechodziły z ręki do ręki, to drobiąc się, to łącząc, aż póki przez spotrzebowanie przez studenta tego, równowaga przywróconą nie została. Czyż cały ten proces nie jest zadziwiającém zjawiskiem?

Trzeba być ślepym, by nie widzieć jasno, że społeczeństwo przedstawiające tyle zawikłanych kombinacyi, w których prawa cywilne i karne, tak małą grają rolę, nie mogło się utrzymać żadnym sposobem, gdyby nie ulegało mechanizmowi dziwnie cudownemu, a który właśnie jest przedmiotem badań Ekonomii politycznej.

Ale, szczególnie godném jest uwagi to, że w tém niesłychaném mnóstwie umów, mających na celu dać możność przeżycia dzień jeden studentowi, milionowa nawet część tego, nie była wprost dla niego przeznaczona. Mnóstwo rzeczy, z których on dziś korzystał, są dziełem ludzi, których znaczna liczba oddawna już zniknęła z powierzchni ziemi, a jednakże w swoim czasie byli oni wynagrodzeni wedle żądania, chociaż ten który dziś korzysta z owoców ich pracy, nic dla nich nie uczynił. Nieznał on ich i znać nigdy nie będzie. Ten, który czyta te stronice w chwili właśnie, gdy je czyta, ma potęgę, o której istnieniu być może sam niewie, poruszania ludzi wszystkich krajów, wszystkich ras, powiedziałbym nawet wszystkich czasów; zniewala on przeszłe i teraźniejsze generacye do współubiegania się, o zaspokojenie jego teraźniejszych potrzeb; a tę potęgę nadzwyczajną zawdzięcza on swemu ojcu, który niegdyś oddał także usługi innym ludziom, pozornie nie mającym żadnego związku z dzisiejszymi pracownikami. A jednakże, w swoim czasie i miejscu zaszła zupełna równowaga, tak, że każdy został wynagrodzony wedle żądania swego.

W istocie, mogłyżby się tak nadzwyczajne zjawiska w społeczeństwie dokonywać, gdyby nie było naturalnej i rozumnej organizacyi działającej, że tak powiemy, pomimo naszej wiedzy.

W naszych czasach, dużo mówią o wynalezieniu nowej organizacyi. Jest że choć aby jeden myśliciel, chociażbyśmy mu największą przyznawali powagę, chociażby nawet był geniuszem, któryby zdolny był wynaleść i wprowadzić doskonalszą organizacyą nad tę, której skreśliłem teraz kilka rezultatów?

Cóż by dopiero było, gdybym opisał wszystkie jej ogniwa, wszystkie jej sprężyny, wszystkie bodźce?

Ogniwa te – to ludzie, – to jest istoty zdolne kształcić się, zastanawiać, rozumować, mylić się, doskonalić, a tém samém, wpływać na ulepszenie lub zepsucie samego nawet mecha-nizmu społecznego. Są oni zdolnymi do szczęścia i boleści, a przez to samo nie tylko, że są ogniwami, ale i sprężynami tego mechanizmu społecznego. Są oni także bodźcem, bo pierwiastek działania jest w nich samych. Więcej jeszcze jak to wszystko, bo są oni przedmiotem i celem mechanizmu tego, ponieważ w ich cierpieniach lub zaspokojeniu indywidualném mieści się ostateczne rozwiązanie.

Otóż zauważano, i na nieszczęście nie trudno to było spostrzedz, że w działaniu, w rozwoju, a nawet w postępie (przypuszczalnym przez niektórych) tego potężnego mecha-nizmu, wiele z ogniw jego zostało nieochybnie i fatalnie zdruzgotanych; że wreszcie dla

strona 18. zpośród 382 stron dzieła

Page 19: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

znacznej liczby istot ludzkich, summa cierpień niezasłużonych, przewyższa o wiele summę przyjemności.

Na widok tego, wiele dusz zacnych, wiele serc szlachetnych zwątpiło o samym nawet mechanizmie. Zaprzeczano bytowi jego, niechciano go badać, uderzano często z gwałto-wnością na tych, którzy śledzili i wykazać chcieli prawa jego; powstawali przeciwko naturze rzeczy i wreszcie proponowali zorganizować społeczeństwo wedle nowego planu, w którym by, niesprawiedliwości, cierpienia i błędów nieznano.

Nie mam bynajmniej zamiaru powstawać przeciwko tym czystym i filantropijnym pragnieniom! Lecz chybabym nie słuchał głosu swego sumienia i odstąpił od moich przekonań, gdybym nie powiedział, że podług mnie, ludzie ci są na fałszywej drodze.

Przedewszystkiem, sama natura ich propagandy zniewala ich do smutnej konieczności nieuznawania dobra, jakie społeczeństwo rozwija, zaprzeczania postępowi; przypisując mu nawet całe złe, wyszukują je z chciwością, aby je następnie z przesadą przedstawiać.

Skoro sądzą, iż wynaleźli organizacyą społeczną, różną od tej, która jest wypływem przyrodzonych dążności ludzkości, to, aby ją w życie wprowadzić, muszą w najgorszém świetle przedstawiać skutki tej organizacyi, której uchylenia pragną. Toteż publicyści, o których wspomniałem, głosząc z zapałem, a nawet przesadą o ludzkiej zdolności doskona-lenia się, popadają następnie w dziwną sprzeczność, dowodząc znowu, że społeczeństwo coraz bardziej się psuje. Słuchając ich, możnaby sądzić, że ludzie są dziś tysiąc razy nieszczęśliwsi niż byli dawniej pod rządami feudalnymi i w jarzmie niewoli, że świat stał się piekłem. Gdybyśmy mogli przywołać teraz do życia Paryż z dziesiątego wieku, przekonany jestem, iż zmieniliby zdanie swoje.

Następnie zmuszeni oni są potępiać samą zasadę czynności ludzkich, to jest: interes osobisty, gdyż on to sprowadził taki stan rzeczy. Zauważmy, że człowiek tak jest uorganizowany, iż poszukuje zaspokojeń a unika boleści; ztąd to, przyznać muszę, rodzą się wszystkie cierpienia społeczne, wojny, niewola, monopol, przywileje; ale też i ztąd płyną wszystkie dobra, gdyż pragnienie zaspokojenia potrzeb i wstręt do cierpień są bodźcami człowieka. Kwestya więc polega na zbadaniu, czy bodziec ten, który przez swą powszechność, z indywidualnego stał się społecznym, nie jest sam w sobie pierwiastkiem rozwoju?

W każdym razie ci wynalazcy nowych organizacyi nie spostrzegająż się, że ów pier-wiastek, tak ściśle spojony z naturą człowieka, istnieć będzie i w ich organizacyi, i że tam właśnie sprowadzi daleko większe spustoszenia, niźli w naszej naturalnej organizacyi, w której niesłuszne roszczenia i interes jednego indywiduum, są powstrzymywane oporem wszystkich? Ci publicyści, przypuszczają zawsze dwie niemożebne rzeczy: albo że społe-czeństwem takim, jak oni je pojmują, rządzić będą ludzie nieomylni i wolni od tego bodźca, – interesu; albo, że ogół pozwoli tym ludziom rządzić sobą.

Nareszcie organizatorowie nie myślą nawet o sposobach wykonania swych pomysłów? Jakim sposobem zniewolą nas do uznania ich systemów za lepsze? Jakim sposobem zmuszą wszystkich od razu do wyrzeczenia się tego bodźca, który ich w ruch wprawia to jest:

strona 19. zpośród 382 stron dzieła

Page 20: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pociągu do zaspokojeń i wstrętu do cierpienia? Wypadałoby wtedy jak powiedział Rousseau, zmienić cały układ moralny i fizyczny człowieka?

Dla zniewolenia ludzi, do odrzucenia, jako niewygodnego odzienia, tego porządku społecznego, w którym ludzkość od samego początku aż do dni dzisiejszych żyła i rozwijała się, a przyjęcia organizacyi pomysłu ludzkiego, której by ludzie ulegali, wedle mego zdania są tylko dwa sposoby: siła lub powszechna zgoda. Trzeba, żeby organizator rozporządzał siłą zdolną pokonać wszelki opór, tak aby ludzkość była w ręku jego jak miękki wosk, któryby można zgnieść lub układać dowolnie; lub za pośrednictwem przekonania pozyskać zgodę tak zupełną, wyłączną, ślepą nawet, któraby stanowczo użycie siły usuwała.

Wątpię, aby mi przytoczono inny jaki sposób za pośrednictwem którego możnaby wprowadzić w życie falanstery lub inną jaką socyalną sztuczną organizacyą.

Dwa więc są tylko sposoby, a jeśli udowodnimy, że obydwa są zarówno niepraktyczne, tém samém wykażemy, że organizatorowie tracą napróżno swój czas i pracę.

Co zaś do rozporządzania siłą materyalną taką, któraby pod ich władzę oddała wszystkich mocarzy i wszystkie ludy, o tém nie śnił nawet żaden z marzycieli. Król Alfons zuchwale wyrzekł: „Gdybym był pomiędzy doradzcami Boga, świat planetarny byłby lepiej urządzony”. Lecz chociaż król ten, stawiał wyżej swą mądrość nad mądrość Stwórcy, nie był jednakże tyle nie z dorzecznym, aby chciał walczyć z potęgą boską; historia nie mówi nam, aby usiłował nadać bieg gwiazdom wedle praw swego pomysłu. Descartes, poprzestał na utworzeniu małego świata z kostek i szpagatu, bo wiedział, iż nie jest dość silnym, by wszechświatem wstrząsnąć. Wiemy tylko, że jeden Xerxes, upojony swą potęgą, ośmielił się powiedzieć falom: „Nie pójdziecie dalej”. Fale przecież nie cofnęły się przed nim, lecz on się cofnął przed niemi, a bez tej poniżającej, lecz rozumnej ostrożności, byłyby go pochłonęły. Siły więc braknie Organizatorom, aby poddać całą ludzkość, ich probóm i doświadczenióm. Gdyby nawet, dla swej sprawy pozyskali szacha perskiego, chana tatarskiego, i wszystkich naczelników dzierżących nieograniczoną władzę nad swymi poddanymi, jeszczeby dostatecznej nie posiadali siły do dzielenia ludzi na gruppy i serye, i do zniszczenia powszechnych praw własności, wymiany, dziedzictwa i rodziny, gdyż nawet w Persyi i Tartaryi, potrzeba mniej więcej rachować się z ludźmi. Gdyby który z samowładnych potentatów usiłował zmienić konstytuciją moralną i fizyczną poddanych swoich, prawdop-odobnie miałby zaraz następcę, a ten, pomny losów swego poprzednika, nie kusiłby się już więcej o to. Tak zatem, gdy widocznie braknie siły naszym licznym organizatorom, pozostaje im do użycia inny jeszcze środek; to jest: przyzwolenie powszechne.

Na to są dwa sposoby: przekonanie i oszustwo.

Przekonanie! Ależ niewidzieliśmy nigdy dwóch inteligencyi, godzących się z sobą zupełnie we wszystkich punktach umiejętności. Jakim by więc sposobem wszyscy ludzie rozmaitych języków, ras, zwyczajów, rozrzuceni po całym świecie, po większej części nie umiejący czytać, i pozbawieni możności usłyszenia kiedykolwiek o reformatorze, mogli przyjąć powszechną umiejętność? O cóż więc chodzi? O to, o zmianę sposobu pracy, wymiany, stosunków domowych, cywilnych, religijnych, słowem o zmianę moralnej i fizycznej konstytu-

strona 20. zpośród 382 stron dzieła

Page 21: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

cyi człowieka; – i możnaż mieć nadzieję, aby całą ludzkość zjednoczyć przez samo przeko-nanie?

Zaprawdę, zadanie to nader trudne.

Gdyby się powiedziało swym bliźnim:

• „Od pięciu tysięcy lat zachodzi nieporozumienie pomiędzy Bogiem a ludzkością”;

• „Od Adama aż do chwili dzisiejszej, ród ludzki jest na fałszywej drodze, lecz gdyby mi tylko zaufać zechciał, wprowadzę go na dobrą”;

• „Bóg chciał, by ludzkość szła inną drogą, lecz ona tego niechciała, i oto zkąd złe powstało. Niech na głos mój, inny przybierze kierunek, a powszechne szczęście zajaśnieje nad nią”.

Mówiąc tak, można pozyskać pięciu, sześciu wyznawców, ale do pozyskania milionów daleko, tak daleko, że niepodobna obliczyć tego.

A potem zastanówcie się, że liczba pomysłów socialnych jest tak bezgraniczną, jak bezgraniczną jest dziedzina fantazyi; że niema ani jednego publicysty, któryby zamknąwszy się na kilka godzin w swym gabinecie, niewyszedł ztamtąd z gotowym projektem organizacyi sztucznej; że pomysły Fouriera, Saint-Simona, Cabeta, Blanka etc., całkowicie rożnią się pomiędzy sobą, że nie przechodzi ani jeden dzień, by coraz nowe się nie zjawiały; że rzeczywiście ludzkość, poczęści słusznie zastanawia się i waha, odrzucić organizacyą socyalną, jaką jej Bóg nadał, by uczynić wybór stanowczy i nieodwołalny pomiędzy tylu pomysłami społecznymi. Cóżby bowiem nastąpiło, gdyby przyjąwszy jeden z tych pomysłów, następnie przedstawiłby się jej inny lepszy? A wreszcie, czy mogłażby ona, na coraz, innych podstawach, opierać własność, rodzinę, pracę i wymianę? Czyż może, co chwila zmieniać organizacyą?

„Skoro więc, jak mowi Rousseau, prawodawca niemoże użyć ani siły, ani rozumowania, jest zatem w konieczności, uciec się do władzy innego rodzaju, która by mogła pociągnąć, bez gwałtu, a przekonać bez dowodzenia”.

Jakaż to władza? Oto – oszustwo. Rousseau, nie ośmielił się wymowić tego słowa, lecz wedle zwyczaju swego w podobnych wypadkach, pokrywa je, przezroczystą zasłoną swej wymowy:

„To właśnie, mówi on, zmuszało we wszystkich czasach Ojców narodów, do uciekania się do interwencyi nieba i do czczenia Bogów swego własnego rozumu, aby narody poddane prawom państwa, jak niemniej prawom natury i uznające tęż samą władzę w utworzeniu człowieka, co i w tworzeniu państwa, były posłuszne dobrowolnie i z uległością dźwigały jarzmo pomyślności publicznej. Ta najwyższa racya, która stawia prawodawcę wyżej nad pojęcie ludzi zwyczajnych, jest ta właśnie, że ona kładzie postanowienia w usta nieśmiertelnych, by pociągnąć powagą boską tych, których mądrość ludzka poruszyć by niemogła. Ale nie każdy człowiek ma siłę skłonienia Bogów do mówienia etc”.

Aby się nie mylono co do jego wywodów, dopełnia się całkowicie tą myślą Machiawela: Mai non fu alcuno ordinatore di leggi STRAORDINARIE in un popolo che non ricorresse a Dio.

strona 21. zpośród 382 stron dzieła

Page 22: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Dla czego Machiawel radzi uciekać się do Boga, a Rousseau do Bogów, do nieśmier-telnych? Pozostawiamy tę kwestyę czytelnikowi.

Zaprawdę, nie obwiniam Ojców narodu o uciekanie się do tych niegodnych podstępów. Wychodząc jednakże z ich punktu widzenia, zrozumiemy, że chęć powodzenia, mogła ich łatwo pociągnąć. Kiedy człowiek szczery i filantrop zarazem jest przekonanym, iż posiada tajemnicę społeczną, za pomocą której, wszyscy jego bliźni, używać mogą na tym świecie pomyślności bez granic; skoro zaś widzi jasno, że idei swej nie wprowadzi ani siłą ani rozumowaniem: że oszustwo, jest jedynym środkiem, jakże on silnie opierać się musi pokusie. Wiadomo, że kapłani nawet brzydzący się do najwyższego stopnia kłamstwem, niecofnęli się przed pobożnemi oszustwami; widzimy, że nawet Rousseau, ten surowy pisarz, który na czele swych dzieł postawił: Vitam impendere vero, że pyszna filozofia wreszcie, dała się uwieść urokowi tej maksymy: cel usprawiedliwia środki. Cóżby więc nadzwyczajnego było, gdyby organizatorowie nowocześni marzyli także, aby czczono bogów ich właśnej mądrości, aby mogli kłaść swe rozporządzenia w usta nieśmiertelnych, aby pociągali za sobą bez użycia gwałtu, a przekonywali bez rozumowania?

Wiadomo, że Fourier na wzór Mojżesza poprzedza swą deuteronomię genezą. Saint Simon i jego uczniowie jeszcze więcej posunęli się w swych apostolskich zachciankach. Inni, roztropniejsi, przyczepili się do religii najwięcej upowszechnionej, naginając ją do swych widoków, pod imieniem neochrystianizmu; i dla tego, każdego z nas uderza ton przesady mistycznej, jaką prawie wszyscy nowocześni reformatorowie do swych nauk wprowadzają.

Usiłowania jednak w tym celu przedsiębrane, posłużyły tylko do wykazania jednej rzeczy, która nie jest bez wartości, a mianowicie, że dziś niekażdy jest prorokiem, – kto być nim pragnie. Można się ogłosić za Boga, nikt jednak temu nieuwierzy, ani publiczność, ani jego poplecznicy, ani on sam nawet.

Ponieważ mowiłem o Rousseau, niech mi więc wolno będzie rzucić kilka uwag o tym organizatorze o tyle, o ile one posłużyć mogą do zrozumienia, o ile organizacya sztuczna różni się od naturalnej. Zboczenie to zresztą, niebędzie niewczesnem, gdyż od pewnego czasu Umowę społeczną (Contrat social) uważają za wyrocznią przyszłości.

Rousseau był przekonanym, że odosobnienie jest stanem naturalnym człowieka, a tém samém, że społeczeństwo jest wymysłem. Porządek społeczny, mowi on, na czele, nie wypływa z natury, opiera się jedynie na umowie.

Nadto, filozof ten, tak namiętnie kochający wolność, miał lichą opinią o ludziach. Sądził, że nie są zdolni do nadania sobie dobrych urządzeń; interwencya więc twórcy, prawodawcy, naczelnika narodu, była konieczną.

„Naród, mowi on, podlegający pewnym prawom, powinien być ich twórcą. Stanowienie warunków społecznych, należy tylko do stowarzyszonych, lecz jak je postanowią? Czy za wspólną zgodą, czy przez nagłe natchnienie? Jakim sposobem ta ślepa tłuszcza, która często niewie czego chce, bo rzadko wie co dla niej jest dobrem, dokonała by sama przez się tak wielkie i trudne zadanie, jakim jest systemat prawodawczy? Prywatni widzą dobro, które

strona 22. zpośród 382 stron dzieła

Page 23: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

odrzucają, publiczność, pragnie dobra, którego niewidzi; jedni i druga, potrzebują przewod-ników… a ztąd też rodzi się potrzeba prawodawcy”.

Prawodawca ten, jakieśmy to już widzieli, nie mogąc użyć ani siły, ani przekonania, zmuszony jest uciec się do powagi innego zakresu, to jest, mowiąc wyraźniej, do szachrajstwa.

Trudno pojąć nawet, na jakiej wysokości stawia Rousseau, swego prawodawcę: „Trzeba by Bogów na to, aby ludziom nadali prawa; ten, który się odważy, przedsięwziąść urządzenie jakiego narodu, powinien czuć się na siłach, zmienić, że tak powiem, naturę ludzką, przeinaczyć naturę ludzką, celem wzmocnienia jej… Potrzeba, aby odjął człowiekowi jego własne siły, a nadał mu inne, obce jemu… Prawodawca, pod każdym względem jest człowiekiem nadzwyczajnym w państwie, jego urząd jest wyłącznym i wysokim, z jakim niema nic wspólnego żadna władza ludzka. Jeśli prawdą jest, że bardzo trudno o znakomitego monarchę, to bez porównania trudniej, o wielkiego prawodawcę. Pierwszy, powinien by tylko iść za wzorem, jaki mu tamten poda. Prawodawca jest mechanikiem, wynalazcą maszyny, monarcha zaś tylko robotnikiem, który ją ustawia i w ruch wprawia”.

Jakąż ludzkość gra rolę w tém wszystkiém. Jest tylko nędzną materyą, z której się składa ta maszyna.

Zaprawdę, nie jestże to pycha szalona? A więc ludzie są tylko materyałem maszyny, którą monarcha w ruch wprawia; prawodawca daje model tej maszyny a filozof kieruje prawodawcą, stawiając się tym sposobem w niezmierzonej odległości od pospólstwa, monar-chy i samego nawet prawodawcy; unosi się on ponad rodzajem ludzkim, porusza go, przekształca, urabia, albo raczej naucza starszych narodu, jak się wziąść do tego mają.

Jednakże twórca narodu musi sobie cel jakiś założyć. Mając zrobić użytek z materyi ludzkiej musi ją do jakiegoś końca doprowadzić. Ponieważ zaś ludzie pozbawieni być mają inicyatywy, a wszystko zależeć ma od prawodawcy, on więc rozstrzygać będzie, czy naród ma być handlującym lub rolniczym, czy też barbarzyńskim i rybożerczym, itd. Lecz pozostaje jeszcze do życzenia, by się prawodawca nie mylił, i nie zadawał zbytniego gwałtu naturze rzeczy.

Gdy więc ludzie zgadzają się na stowarzyszenie, albo raczej stowarzyszają się, popychani wolą prawodawcy, mają już cel wyraźnie określony. „Tym to sposobem, powiada Rousseau, Hebrajczycy, a niedawno i Arabowie za główny przedmiot mieli religią, Ateńczykowie, umiejętności; Kartagina i Tyr – handel; Rodus, – marynarkę; Sparta – wojnę, a Rzym – cnotę”.

Jakiż więc przedmiot zmusi nas Francuzów do wyjścia z odosobnienia, czyli ze stanu natury, dla utworzenia społeczeństwa? Albo raczej (bo jesteśmy tylko ciałem bezwładném, materyałem do maszyny) ku jakiemu przedmiotowi skieruje nas, wielki nasz Założyciel?

Podług pojęć Rousseau’a, przedmiotem tym nie mogły być ani umiejętności, ani handel, ani żegluga. Wojna jest szlachetniejszym celem, a cnota celem szlachetniejszym jeszcze. A jednakże jest jeszcze cel nad wszystkie cele, który powinien być ostatnim wyrazem prawodawczego systematu, „jest to wolność i równość”.

strona 23. zpośród 382 stron dzieła

Page 24: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Lecz trzeba wiedzieć, co Rousseau przez wolność rozumiał. Wedle niego, używać wolności, nieznaczy być wolnym, ale dawać swój głos, gdyby nas nawet do tego „pociągnęli bez gwałtu i przekonali bez rozumowania”, gdyż wtedy mówi on: „jesteśmy posłuszni dobrowolnie i powolnie znosimy jarzmo publicznej pomyślności”.

„U Greków, powiada on, wszystko, co lud dokonał – dokonał sam przez się; zbierał się ustawicznie na placach, zamieszkiwał klimat łagodny, niebył chciwym; niewolnicy pracowali zań, a on zajmował się jedynie sprawą wolności.

„Lud angielski, mówi on dalej, sądzi się być wolnym, lecz myli się bardzo. Jest on tylko wolnym, podczas wyboru członków parlamentu, po obraniu ich staje się znów niewolnikiem – niczém więcej”.

Lud więc, jeśli pragnie być wolnym, powinien zdziałać sam przez się to wszystko, co jest służbą publiczną, bo na tém właśnie polega, wolność. Powinien ciągle mianować urzędników, zawsze być na placu publicznym. Biada temu, kto marzy o pracy na życie! Skoro tylko obywatel poważy się zająć swymi własnymi interesami, natychmiast (jest to ulubione wyrażenie Rousseau’a) straci wszystko.

Ale, zaprawdę, trudność, nie jest małą. Jakim sposobem uczynić to? Bo nareszcie, chociażby tylko dla pełnienia cnoty, chociażby dla rozwijania wolności, potrzeba przecież żyć? Otóż widzieliśmy co tylko, za jaką krasomówczą zasłoną, ukrył Rousseau, wyraz: oszustwo. Zobaczmy teraz, do jakiej się on ucieka wymowy, aby mógł przejść do głównego, całej swej księgi wniosku, – do niewolnictwa.

„Wasz ostry klimat rodzi rozliczne potrzeby i czyni to, że przez sześć miesięcy niepodob-na przebywać na placach publicznych; wasz głos jest za słabym, aby mógł być słyszanym na otwartém powietrzu i więcej się obawiacie nędzy, jak niewolnictwa”.

„Wiecie dobrze, że niemożecie być wolnymi”.

„Jakto! Czyżby wolność miała się tylko utrzymywać przez niewolę? Być może.

Jeśliby Rousseau, urwał na tém straszném słowie, czytelnik byłby oburzony. Trzeba więc było uciec się do przesadnych deklamacyi, czego też, uczynić nieomieszkał.

Wszystko to, co nie jest w naturze rzeczy (mówi on tu o społeczeństwie) ma swoje niedogodności, a cywilne społeczeństwo, ma ich najwięcej. Są nieszczęśliwe położenia, w których można zachować wolność swoją, z krzywdą drugich i w których, aby obywatel był zupełnie wolnym, niewolnik musi żyć w strasznej niewoli. Co do was, narody nowoczesne, wy wcale niewolników niemacie, lecz sami niemi jesteście; swobodę ich, opłacacie własną wolnością… Możecie wychwalać i nadawać pierwszeństwo temu porządkowi rzeczy, ja znajduję w nim więcej nikczemności, aniżeli ludzkości”.

Pytam was, czy Rousseau nie mówi tém samém: Narody nowoczesne wolelibyście mieć niewolników, niż sami być niemi.

Niech mi czytelnicy przebaczą ten długi ustęp, lecz sądziłem go być użytecznym. Od niejakiego bowiem czasu przedstawiają nam Rousseau’a i uczniów jego szkoły, jako

strona 24. zpośród 382 stron dzieła

Page 25: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

apostołów braterstwa ludzkiego. – Ludzi, jako materiał, monarchę jako mechanika, ojca narodów, jako wynalazcę, a po nad tém wszystkiém, filozofa jeszcze umieszczają. Oszustwo ma być środkiem, a niewola rezultatem; i to ma być owe obiecane braterstwo?

Uważałem nadto, że badanie Umowy społecznej, było właściwém, aby nam dać poznać, co charakteryzuje sztuczną organizacyą społeczną. Wychodzić z zasady, że społeczeństwo jest stanem przeciwnym naturze; wyszukiwać kombinacye, pod któreby ludzkość poddać można; stracić z oczu to, że ona jest sama dla siebie bodźcem; uważać ludzi, za nędzny materiał tylko, pragnąc nadać im ruch i wolę, uczucie i życie; stawiać się tym sposobem nad rodzajem ludzkim, na niezmierzonej wysokości: oto są rysy wspólne wszystkim wynalazcom urządzeń społecznych. Pomysły te rożnią się pomiędzy sobą, lecz wynalazcy – wszyscy są do siebie podobni.

Pomiędzy nowemi urządzeniami, na które, słabą ludzkość, zapraszają, jest jedno szczegó-lniej godne uwagi. Streszcza się ono w tej formule: Stowarzyszenie stopniowe i dobrowolne.

Ależ i ekonomia polityczna opiera się na tych samych danych, że społeczeństwo nie jest niczém inném, jak stowarzyszeniem, – stowarzyszeniem początkowo niedoskonałém, bo i sam człowiek doskonałym nie jest, lecz stopniowo wraz z nim doskonalącém się, to jest: postępowém. Czy chcą nam mówić o ścislejszém stowarzyszeniu pomiędzy pracą, kapitałem, a zdolnością, zkąd wypływać powinno więcej dobra dla członków rodziny ludzkiej i sprawiedliwszy rozdział dobrobytu? Zgoda i na to, niesprzeciwia się to bowiem ekonomii politycznej, byle stowarzyszenia te były dobrowolne; byle siła i przymus nie brały w nim udziału; byle stowarzyszeni nie rościli sobie prawa do nakładania ciężarów na tych, którzy do stowarzyszeń ich należeć niechcą. Czyż ekonomia polityczna, jako nauka, nie jest obowiązana do badania rozmaitych form, za pomocą których podoba się ludziom połączyć swe siły i rozdzielić zajęcia, w widokach większego i bardziej ustosunkowanego dobrobytu? Czyż handel, nie przedstawia nam często przykładu dwóch, trzech lub kilku osób stanowiących pomiędzy sobą stowarzyszenia? Czyż wypuszczanie w dzierżawę, nie jest pewnym rodzajem stowarzyszenia kapitału i pracy? Czyliż w ostatnich czasach nie widzieliśmy, powstających towarzystw akcyjnych, które pozwalały najmniejszym nawet kapitałom, brać udział w największych przedsięwzięciach? Czyż niema w kraju kilku fabryk, gdzie starają się swych współpracowników stowarzyszyć i do zysków przypuścić? Czyż ekonomia polityczna, potępia te próby usiłowań ludzkich dla wyciągnienia jak największej korzyści z sił swoich? Czyż ona kiedykolwiek utrzymywała, że ludzkość powiedziała już ostatnie swe słowo? Przeciwnie sądzę, że niema nauki, któraby jaśniej od ekonomii politycznej wykazała, że społeczeństwo jest jeszcze w kolebce.

Lecz, jakiekolwiek mielibyśmy nadzieje na przyszłość i jakiekolwiekbyśmy tworzyli pojęcia o formach, któreby ludzkość wynaleźć mogła dla udoskonalenia swych stosunków i rozszerzenia dobrobytu, wiadomości i moralności, zawsze jednakże przyznać musimy, że społeczeństwo jest organizacyą, której głównym żywiołem jest czynnik intelektualny, moralny, obdarzony wolną wolą i zdolny do doskonalenia się. Odbierzcie mu wolność a pozostanie tylko nędzny i gruby mechanizm.

strona 25. zpośród 382 stron dzieła

Page 26: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wolność! Zdaje mi się, iż jej za dni naszych nie szukają wcale. Na tej ziemi francuzkiej, w tym uprzywilejowaném państwie mody, zdaje się, iż wolność nie jest już dziś w modzie. A ja powiadam: ktokolwiek odpycha wolność nie ma wiary w ludzkość. – Sądzą oni, że świeżo dopiero zrobili to nieszczęsne odkrycie, iż wolność prowadzi fatalnie do monopolu.2 Nie, takie potworne wiązanie się, takie połączenie się przeciwne naturze nie istnieje wcale; jest ono tylko imaginacyjnym owocem błędu, który się prędko rozproszy przy świetle ekonomii politycznej. Wolność miałaby zrodzić monopol! Ucisk miałby się rodzić z wolności! Strzeżmy się podobnego twierdzenia, bo utrzymując to, dowodzimy, że dążenia ludzkości są radykalnie złe, złe same w sobie, złe przez swą naturę i przez swą istotę; dowodzimy nadto, że człowiek ma naturalną skłonność do stopniowego psucia się i niezwyciężony pociąg do błędu. Lecz w takim razie, po cożby były nasze szkoły, nasze umiejętności, badania, rozprawy, chyba dla tem szybszego popychania nas na tej fatalnej pochyłości; gdyż w tym wypadku nauczyć ludzkość wybierać jest to samo, co nauczyć ją samobójstwa. A jeśli dążności ludzkie są tak przewrotne, to aby je zmienić, gdzież będą organizatorowie szukać dla nich punktu oparcia? Podług ich założenia, ten punkt oparcia musiałby być po za ludzkością. Będąż go szukać w samych sobie, w swym umyśle, w swém sercu? Ależ i oni nie są bogami; są także ludźmi, a tém samém, również jak i ludzkość, są pchani ku tej fatalnej przepaści. Czy wzywać będą interwencyi Państwa? Ależ i państwo składa się z ludzi, trzebaby więc dowieść, że ci ludzie tworzą klasę oddzielną i że prawa powszechne społeczeństwa nie dla nich były ustanowione, że owszem na nich to właśnie wkładają obowiązek tworzenia tych praw. Bez tych bowiem dowodów, trudność nie byłaby nawet usuniętą.

Nie potępiajmy więc ludzkości, niezbadawszy wprzódy jej praw, jej siły, energii i dążności. Od chwili, jak Newton odkrył prawa przyciągania, nie wymawiał odtąd, imienia Boga, bez uchylenia czoła. O ile inteligencya jest wyższą od materyi, o tyle świat społeczny jest wyższym od mechanicznego, który był przedmiotem uwielbienia Newtona, mechanizm bowiem niebieski ulega prawom, o których niema świadomości. Z większą nierównie słusznością uchylić musimy czoła przed mądrością przedwieczną, na widok mechanizmu społecznego, który ożywia także ta myśl powszechna mens agitat molem, a który nadto przedstawia to nadzwyczajne zjawisko, że każdy atom jest istotą ożywioną, myślącą, obdarzoną tą cudowną energią, tym pierwiastkiem wszelkiej moralności, wszelkiej godności, wszelkiego postępu, tym wyłącznym przymiotem człowieka, – WOLNOŚCIĄ!

strona 26. zpośród 382 stron dzieła

Page 27: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

POTRZEBY, USIŁOWANIA, ZASPOKOJENIAJak głęboko zasmucający widok przedstawia nam Francya!

Trudno byłoby powiedzieć, czy anarchia przeszła od pojęć do faktów, czy też od faktów do pojęć, to tylko pewne, że ogarnęła wszystko.

Ubogi powstaje przeciw bogatemu, proletariat przeciwko własności; lud wiejski przeciw mieszczaństwu; praca przeciw kapitałowi; rolnictwo przeciw przemysłowi; wieś przeciw miastu; prowincya przeciw stolicy; krajowiec przeciw obcemu.

I oto powstają teoretycy, którzy tworzą system z tego antagonizmu. „Jest on, mówią, fatalnym wynikiem natury rzeczy, to jest wolności. Człowiek kocha sam siebie i ztąd właśnie złe całe wypływa; kochając bowiem siebie, dąży do swego własnego dobra, a otrzymać je tylko, może z krzywdą swoich współbraci. Przeszkodźmy więc dążnościom jego; zgniećmy jego wolność; zmieńmy serce ludzkie; podstawmy inny bodziec w miejsce tego, który Bóg w nim umieścił; wymyślmy społeczeństwo sztuczne i rządźmy niém”.

Gdy się raz przyjdzie do takich rozumowań, to otwierają się szranki bez granic dla logiki lub fantazyi. Jeśli kto jest obdarzony umysłem dyalektycznym połączonym z naturą zgryźliwą, to z całą zażartością złe rozbierać będzie. Będzie je rozczłonkowywać, wyprobowywać, pytając je o ostatnie słowo, zejdzie aż do jego przyczyn, będzie je ścigać w następstwach jego; a ponieważ z naszej wrodzonej niedoskonałości, złe znajduje się wszędzie, żadna więc rzecz nie uniknie oczernienia. Taki umysł, ukaże nam przeto własność, rodzinę, kapitał, przemysł, konkurencyą, wolność, interes osobisty, tylko z tej strony, która niszczy lub rani; i historyą naturalną człowieka, że tak powiem, zatrzymuje w klinice. Rzuci Bogu wyzwanie, aby pogodził to, co z jego wypływa dobroci, z istnieniem zła. Zbrudzi wszystko, zniechęci do wszystkiego, zaprzeczy wszystkiemu, a zyskuje tylko smutne i niebezpieczne powodzenie u klass, których cierpienia i tak aż nadto usposabiają do rozpaczy.

Przeciwnie zaś, jeśli kto ma serce skłonne do dobroci i umysł lubujący się w marzeniach, zapuści się wtedy w krainy chimery. Marzy on o Oceaniach, o Atlantydach, Salentach, Spensoniach, Ikariach, Utopiach, Falansterach, zaludni je istotami pojętnemi, kochającemi, poświęcającemi się, któreby nie stawiały nawet najmniejszych przeszkód fantazyi marzyciela. On miłościwie bierze na siebie rolę opatrzności. Urządza, szykuje i urabia ludzi według swego widzimi się; nic go nie zatrzyma, nigdy go zawód nie spotka, i podobnym jest do owego kaznodziei rzymskiego, który przedstawiając swój biret za prawdziwego Rousseau’a, gorąco zbijał Umowę Społeczną, i tryumfował, że zmusił swego przeciwnika do milczenia. Tym to sposobem, reformator świeci przed oczyma cierpiących ułudnym obrazem idealnego szczęścia, które tylko zniechęcić może, do twardych konieczności rzeczywistego życia!

Jednakże, rzadko kiedy utopista zatrzyma się w tych niewinnych chimerach. Skoro tylko chce za sobą ludzkość całą pociągnąć, przekona się, że ona nie tak łatwo da się przerobić. Ona stawi opór, on się jątrzy. Aby ją nakłonić, mówi jej nie tylko o szczęściu, którego przyjąć niechce, lecz przedewszystkiem mówi o nieszczęściach, od których sądzi, że ją uwolni.

strona 27. zpośród 382 stron dzieła

Page 28: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

I widzi, iż nie dość jaskrawo maluje to wszystko. Przyzwyczaja się więc obciążać paletę i coraz wzmacniać kolory. Wyszukuje złe w społeczeństwie rzeczywistém z taką namiętnością, z jakąby inny człowiek zaledwie, szukał w niem dobra. Widzi tylko cierpienia, łachmany, nędzę, osłabienie, boleści, ucisk. Dziwi się i gniewa, że społeczeństwo niema dostatecznego uczucia nędzy swej Niczego niezaniedbuje by je zmusić do pozbycia się swej nieczułości, i wyszedłszy z życzliwości, kończy także na mizantropii.3

Niech mnie Bóg uchowa od tego, abym miał wątpić o czyjejkolwiek bądź szczerości. Lecz zaprawdę, nie jestem w stanie wytłomaczyć sobie, aby ci publicyści, którzy widzą zasadniczą sprzeczność na dnie porządku naturalnego społeczeństwa mogli, choć chwilę używać spokoju i spoczynku. Sądzę, że rozpacz i zniechęcenie muszą być smutnym ich udziałem. Wreszcie, jeśli natura omyliła się, dając jako wielki bodziec społeczeństwu ludzkiemu, interes osobisty, (a jej omyłka jest widoczna, jak tylko przypuścimy, że interesa są fatalnie sprzeczne) jakże nie spostrzegą się oni, że w takim razie złe jest nie do poprawienia? Sami będąc ludźmi, i odwołując się tylko do ludzi, gdzież znajdziemy nasz punkt oparcia chcąc zmieniać dążenia ludzkości? Będziemyż wzywać Rząd, Policyą, Sądownictwo, Prawodawcę? Lecz tym sposobem odwołujemy się do ludzi, to jest do istot podległych wspólnym ułomnościom. Odwołamyż się do głosowania powszechnego? Lecz właśnie tym sposobem damy najswobodniejszy rozwój powszechnemu dążeniu.

Pozostaje więc tym publicystom jeden tylko środek. Przedstawiać siebie za objawicieli, za proroków ulepionych z innej niż my gliny, czerpiących swe natchnienia z innych źródeł niż wszyscy im podobni; i dla tego to zapewne widzimy tak często ich rady i ich systemata osłonione jakąś mistyczną frazeologią. Lecz jeśli oni są zesłańcami hożymi, niechże nam udowodnią posłannictwo swoje. Czegóż się ostatecznie domagają? Oto wszechwładnej siły, oto najbardziej samowładnego despotyzmu jaki kiedykolwiek istniał.

Nie tylko chcą rządzić naszymi czynami, lecz nadto pragną jeszcze przeinaczyć, do samego ich gruntu, uczucia nasze. Czegoż więc od nich żądać możemy? Co najmniej okazania znamion posłannictwa. Czyż bowiem sądzą oni, że ludzkość uwierzy im na słowo, wtenczas gdy nawet sami pomiędzy sobą porozumieć się nie mogą?

Lecz przedewszystkiem nim roztrząśniemy ich pomysły co do urządzenia sztucznych społeczeństw, musimy się zapewnić o jednej rzeczy, mianowicie czy nie mylą się oni w samym punkcie wyjścia? Jestże to pewném, że interesa są naturalnie sprzeczne, przyczyna nierówności której zaradzić niepodobna, rozwija się fatalnie w naturalnym porządku społeczeństwa ludzkiego pod wpływem interesu osobistego, i że zatem Bóg wyraźnie się omylił, rozkazując człowiekowi dążyć do dobrobytu?

I to jest właśnie pytanie, które rozebrać zamierzyłem.

Biorąc człowieka takim, jakim się go Bogu uczynić podobało, zdolnym do przezorności i doświadczeń, doskonalącym się, kochającym samego siebie, nie przeczę, ale kochającym miłością miarkowaną pierwiastkiem sympatycznym, i w każdym razie powściąganą i równoważoną przy zetknięciu się z inném pokrewném sobie uczuciem powszechnie

strona 28. zpośród 382 stron dzieła

Page 29: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

rozlaném, a wpośród którego działać musi; pytam się sam siebie, jaki porządek społeczny wyniknąć musi z tych kombinacyi, i z wolnych dążności tych żywiołów?

Jeśli znajdziemy, że rezultatem tego nie będzie nic innego, jak postępowy rozwój do dobrobytu, do doskonalenia się i do równości; ciągłe zbliżanie się wszystkich klass do jednego poziomu fizycznego, umysłowego i moralnego, jako też ciągłe podnoszenie się tego poziomu; wtedy dzieło Boga będzie usprawiedliwione. Z uczuciem szczęścia dowiemy się wtenczas, że próżni w naturze nie ma, i że porządek społeczny, jak i wszystkie inne, stwierdza istnienie tych praw harmonijnych, przed którymi Newton uchylał czoło i które psalmiście wyrwały ten wykrzyk: Coeli enarrant gloriam Dei.

Rousseau mawiał: gdybym był monarchą lub prawodawcą nie traciłbym czasu, na gadanie co robić potrzeba, robiłbym to lub milczałbym.

Nie jestem monarchą, lecz zaufanie moich współobywateli, uczyniło mnie prawodawcą. Powiedzą mi oni, być może, że nastąpił dla mnie czas działania, a nie pisania.

Niech mi wybaczą, bo czy to prawda sama napiera na mnie, czy też jestem pod wpływem ułudnym, zawsze jednak czuję potrzebę zebrania w jedną całość wszystkich pojęć, które dotąd nie były przyjęte dla tego, że je przedstawiałem oderwanie i w nieładzie. Zdaje mi się, iż spostrzegam w grze praw naturalnych społeczeństwa wzniosłe i pocieszające harmonie. Czyż nie powinienem postarać się pokazać innym to, co widzę, lub co mi się spostrzegać zdaje, aby tym sposobem obok jednej myśli jedności i braterstwa połączyć wiele zbłąkanych umysłów, wiele sercrozjątrzonych? Jeśli się oddalam ze stanowiska w chwilę, gdy uwielbiany okręt ojczyzny burzą jest miotany, czynię to dla zebrania sił moich, i w przeko-naniu, że słabe ręce moje, nie są zdolne nim kierować. Zresztą czyż zdradzam swój mandat, gdy zastanawiam się nad przyczynami burzy samej, i gdy usiłuję przeciwko niej działać? A potem, któż wie czy wolno mi będzie uczynić jutro, czego dziś nie uczynię?

Zacznę od postawienia niektórych wiadomości ekonomicznych. Posiłkując się pracami moich poprzedników, usiłować będę streszczać Naukę w zasadę prawdziwą, prostą i płodną, którą ona miała na. oku od samego początku, do której ciągle dążyła, a dla której dziś może przyszła chwila ustalenia ostatniej formuły. Następnie przy blasku tej pochodni, postaram się rozwiązać niektóre z tych zagadnień, będących jeszcze przedmiotem sporów, jako to: konkurencyi, machin, zewnętrznego handlu, zbytku, kapitałów i dochodów itd. Wskażę związek, a raczej harmonią ekonomii politycznej z innemi naukami natoralnemi i społe-cznemi, a uczynię to rzucając okiem na ważne przedmioty, zawarte w tych słowach: Interes osobisty, Własność, Gminą, Wolność, Równość, Odpowiedzialność, Solidarność, Braterstwo, Jedność. Nakoniec, zwrócę uwagę czytelnika na sztuczne przeszkody, na jakie napotyka spokojny, regularny i postępowy rozwój społeczeństwa. Z tych dwóch idei: Prawa naturalne harmonijne i przyczyny sztuczne niszczące – wyprowadzimy rozwiązanie Zagadnienia społecznego.

Przyznać musimy, że na tej drodze czekają nas podwójne trudności. Jeśli ta książka traktuje rzeczy zbyt oderwanie, to wpośród zamętu, w którym żyjemy, czytać jej nie będą; dostąpiłaby zaś zaszczytu być czytaną wtedy tylko, gdyby kwestye wszystkie zlekka były

strona 29. zpośród 382 stron dzieła

Page 30: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

dotknięte. Jak pogodzić prawa nauki z wymaganiami czytelnika? Dla dogodzenia wszystkim warunkom zasad i formy trzebaby każde słowo zważyć i wynaleść właściwe mu miejsce. Tak to kryształ wyrabia się kropla po kropli w cichości i w ciemności. Cichości, ciemności, czasu, swobody umysłu, wszystkiego mi na raz braknie i zmuszony jestem powierzyć się przenik-liwości czytelnika, prosząc go o pobłażanie.

Ekonomia Polityczna ma za przedmiot człowieka, nie obejmuje go ona wszakże całkowicie. Nauka moralności zagarnęła wszystko to, co wypełnia czarującą dziedzinę Sympatyi: uczucie religijne, czułość ojcowską i macierzyńską, przywiązanie synowskie, miłość, przyjaźń, patryotyzm, miłosierdzie, uprzejmość, zostawiając swej siostrzycy Ekonomii politycznej, zimną tylko dziedzinę interesu osobistego. O tém to właśnie zapominają niesprawiedliwie ci, którzy zarzucają tej nauce, że nie ma powabu i namaszczenia, jakie ma moralność. Jest że to możliwém? Zaprzeczcie jej prawa bytu, lecz nie wyzuwajcie jej z właściwości jej charakteru.

Jeśli umowy ludzkie, mające za przedmiot bogactwo, są dość rozległe i dość skompliko-wane, aby stworzyć specyalną naukę, zostawmy jej postawę właściwą jej i nie zniewalajmy ją do tego, aby językiem sentymentów mówiła o Interesach. Co do mnie sądzę, że w ostatnich czasach, nie oddano jej usługi, wymagając od niej tonu entuzyastycznej sentymentalności, która w jej ustach nie może być czém inném jak deklamacyą. O cóż tu bowiem chodzi? O dokonanie umowy pomiędzy ludźmi wcale się nie znającemi, a którzy winni sobie tylko sprawiedliwość, którzy bronią swych interesów, i chcą je przeprowadzać. Idzie tu o roszczenia, które się jedne drugiemi ograniczają, a w których żadnej roli grać nie może abnegacya i poswięcenie się. Weźcie więc lutnią, by śpiewać o tych rzeczach. Wolałbym raczej, aby Lamartine radził się tabelli logarytmów, chcąc śpiewać ody swoje.

Nie mówię, aby Ekonomia Polityczna nie miała także swej poezyi; poezya jest wszędzie gdzie jest porządek i harmonia. Lecz szukać jej potrzeba w rezultatach, a nie w dowodze-niach. Objawia się ona, ale się nie tworzy. Keppler nie głosił, że jest poetą, a zaiste prawa, które odkrył są prawdziwą poezyą rozumu.

Tak więc, Ekonomia Polityczna rozpatruje człowieka z jednej tylko strony i najpierw-szém staraniem naszém powinno być zbadanie go z tej właśnie strony. Dla tego też cofnąć się musimy do pierwotnych zjawisk Wrażliwości i działalności ludzkiej. Niech się jednak czytelnik uspokoi. Nie będziemy długo przebywać w zamglonej krainie metafizyki, zaczerpniemy tylko z tej nauki wiadomości proste, jasne, i jeśli to być może, niezaprzeczone.

Dusza, a raczej – aby nie wplątywać tu kwestyi duchowych – człowiek, obdarzony jest wrażliwością. Czy wrażliwość znajduje się w duszy, czy też w ciele, dość, że człowiek jako istota bierna doznaje wrażeń przykrych lub przyjemnych. Jako istota czynna, robi usiłowania dla oddalenia jednych, a pomnożenia drugich. Rezultat, który go obchodzi jako istotę bierną, może się nazwać zaspokojeniem.

Z ogólnego pojęcia wrażliwości wyradzają się więcej określone pojęcia, mianowicie: dolegliwości, potrzeby, pragnienia, skłonności i żądze z jednej strony; przyjemności, używanie, spożycie i dobrobyt, z drugiej.

strona 30. zpośród 382 stron dzieła

Page 31: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Pomiędzy temi dwoma ostatecznościami staje zaradczy środek i znowu z ogólnego pojęcia Działalności rodzą się więcej określone pojęcia, jako to: dolegliwość, usiłowanie, znużenie, praca, produkcya.

Rozbierając Wrażliwość i Działalność znajdziemy słowo dolegliwość w obydwóch sferach. Do1egliwością jest doznawanie pewnych wrażeń, a nie możemy ich inaczej usunąć jak robiąc usiłowania, które są znowu dolegliwością. To nas przekonywa, że na tej ziemi nie pozostaje nam nic innego jak wybór w złém.

Wszystko w tym zbiorze zjawisk jest osobistém, tak wrażenia poprzedzające usiłowania, jak i zadowolnienie po niém idące.

Nie możemy przeto wątpić, że główną sprężyną ludzkości, jest Interes osobisty. Powinniśmy dobrze zrozumieć, że słowo to jest tu wyrażeniem powszechnego i niezaprze-czonego faktu, będącego wynikiem organizacyi człowieka, a nie krytycznego sądu jakiby można dać o słowie egoizm. Nauki moralne byłyby niemożliwe, gdyby naprzód już przekręcano słowa, któremi się one posługiwać muszą.

Usiłowanie ludzkie nie zawsze i nie koniecznie staje pomiędzy wrażeniem a zaspoko-jeniem. Czasami zaspokojenie przychodzi samo z siebie. Częściej jednak usiłowania wywierają na materyałach za pośrednictwem sił, które natura darmo dała do rozporządzenia człowieka.

Gdybyśmy dali nazwanie Użyteczności wszystkiemu, co urzeczywistnia zaspokojenie potrzeb, musielibyśmy je rozdzielić na dwa rodzaje. Jedne udzielone nam przez Opatrzność darmo, drugie które muszą, że tak powiem, być nabytemi przez usiłowania.

Tak więc zupełne rozwinięcie obejmuje lub obejmować może te cztery pojęcia:

Człowiek obdarzony jest zdolnościami postępowemi. Porównywa on, przewiduje, uczy się przez doświadczenie. Bo, ponieważ potrzeba jest dolegliwością, a i usiłowanie jest dolegliwością także, nie ma więc racyi, aby człowiek nie starał się o zmniejszenie tej ostatniej, gdy to uczynić może, nie szkodząc zaspokojeniu, które jest jego celem Owóż osiągnie go, jeśli mu się uda zastąpić użyteczność uciążliwą przez użyteczność daremną, i to właśnie jest przedmiotem bezustannych jego poszukiwań.

Wynika to z natury interesowanej serca naszego, że staramy się ciągle o powiększenie naszych zaspokojeń w stosunków usiłowań naszych; z natury zaś inteligentnej umysłu naszego zawsze wynika to, że dopiąć celu możemy, zwiększając stosunek daremnej użyteczności do użyteczności uciążliwej.

Ilekroć odbywa się czynność tego rodzaju, część jedna naszych usiłowań zostaje, że tak powiem, do rozporządzenia, i mamy do wyboru albo oddać się dłuższemu wypoczynkowi, lub

strona 31. zpośród 382 stron dzieła

Page 32: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

też pracować na zaspokojenie nowych pragnień, gdyby się one dość silnie w sercu naszém odezwały dla podniecenia naszej działalności.

Taki jest początek każdego postępu w porządku ekonomicznym; łatwém jest do zrozumienia, że to samo jest także początkiem każdego zawodu, bo tak postęp, jak i zawód, źródło swe mają w tym cudownym i wyłącznym darze, jaki Bóg ludziom nadał, a którym jest: wolna wola.

Jesteśmy obdarzeni zdolnością porównywania, sądzenia, wybierania i właściwego działania; z czego się rozumie, że możemy mieć dobry lub zły sąd, uczynić dobry lub zły wybór; co nigdy nie jest bezużyteczném przypomnieć ludziom, ilekroć razy mówi się o wolności.

Nie mylimy się wprawdzie co do natury naszych wrażeń i rozpoznajemy nieomylnym instynktem, czy one są przykre lub przyjemne. Lecz jakże rozmaite formy przybierać mogą błędy nasze! Możemy się mylić w przyczynie i biegnąć z zapałem za tém, co nam same cierpienia sprowadzi, zamiast dać nam zaspokojenia; lub możemy się mylić co do całego pasma skutków, nie wiedząc, że za bezpośredniém zaspokojeniem, następuje większe jeszcze, choć oddalone cierpienie; lub też możemy się mylić co do względnej ważności naszych potrzeb i pragnień naszych.

Nie tylko że przez niewiadomość możemy fałszywy nadać kierunek naszym usiłowaniom, lecz nadto i przez skażenie naszej woli. „Człowiek, mówi de Bonald, jest inteligencyą, posługującą się przez organy”. Jakto, nie mamyż nic innego w sobie? Wolniż jesteśmy od namiętności?

Gdy więc mówimy o harmonii, nie chcemy przez to powiedzieć, że naturalne urządzenie świata społecznego jest takie, iż błędy i występki są z niego usunięte; twierdzić tak wbrew faktom, byłoby to posunąć manią systemu aż do szaleństwa. Chcąc by harmonia była bez dyssonansów potrzeba, aby człowiek nie miał wolnej woli lub aby był nieomylnym. My tylko powiadamy: wielkie społeczne dążności są harmonijne w tém, że gdy każdy błąd prowadzi do zawodu, a każdy występek pociąga za sobą karę, dyssonanse stopniowo niknąć muszą.

Z tych założeń wyprowadzić możemy pierwszą i nieokreśloną ideę o własności. – Ponieważ są indywidualnie doznawane przez człowieka wrażenia, chęci, potrzeby, jak niemniej czynione przez niego usiłowania, trzeba więc aby zaspokojenie wracało do niego, inaczej usiłowanie nie miałoby racyi bytu.

To samo ze Spadkiem. Żadna teorya, żadna deklamacya, nie zrobi tego, aby ojcowie nie kochali dzieci swoich. Ludzie, co lubują w urządzeniach imaginacyjnych społeczeństw, mogą to bardzo niewłaściwem znajdować, lecz to się dla tego nie zmieni. Ojciec robi tyleż, a nawet i więcej usiłowań dla zaspokojeń swych dzieci, aniżeli dla swych własnych. Gdyby więc prawo przeciwne naturze zabraniało przelewania prawa własności, nie tylko że tym sposobem gwałciłoby ją, lecz nadto przeszkadzałoby do jej formowania się, ubezwładniając przynajmniej połowę usiłowań ludzkich.

strona 32. zpośród 382 stron dzieła

Page 33: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

O Interesie Osobistym, Własności, Spadku mówić jeszcze będziemy mieli sposobność, a teraz przedewszystkiem starajmy się o określenie nauki, która nas zajmuje.

Nie jestem z tych, którzy sądzą, iż nauka sama przez się, ma naturalne i niewzruszone granice. W dziedzinie pojęć, jak i w dziedzinie faktów, wszystko się wiąże, wszystkie prawdy zlewają się jedne w drugie, i nie ma nauki, któraby chcąc być zupełną, nie musiała wszystkie inne ogarnąć. Słusznie powiedziano, że dla inteligencyi nieskończonej, byłaby tylko jedna prawda. Słabość więc tylko nasza, zniewala nas do roztrząsania jedynie pewnego szeregu zjawisk, a uszykowanie ich nie może uniknąć pewnej dowolności.

Prawdziwą zasługą jest przedstawienie z całą dokładnością, faktów, ich przyczyn i następstw. Zasługą jest także, lecz mniejszą i względną tylko, oznaczyć porządek faktów, które roztrząsać zamierzamy, jeśli nie z zupełną ścisłością co jest niepodobna, to przynaj-mniej racyonalnie.

Mówię to dla tego, aby mię nie posądzano o chęć krytykowania poprzedników moich, jeśli oznaczę granice Ekonomii Politycznej nieco inaczej, aniżeli oni je oznaczyli.

W ostatnich czasach zarzucano gorąco ekonomistom, że za nadto się przywiązali do roztrząsania bogactwa. Chcianoby aby oni obejmowali w tej nauce, wszystko to, co z bliska lub zdaleka przyczynia się do szczęścia i cierpień ludzkości, posunięto się dalej, bo przypuszczano, że ekonomiści zaprzeczają wszystkiemu czem się nauka ich nie zajmuje, naprzykład, zjawiskom pierwiastku sympatycznego tak naturalnego sercu ludzkiemu, jak mu naturalnym jest pierwiastek interesu osobistego. Byłoby to samo jakbyśmy zarzucali mineralogiście, że zaprzecza istnieniu królestwa zwierzęcego. Jak to! Czyż bogactwo, prawa jego produkcyi, jego podziału i jego spożycia, nie są dość rozległym i dość ważnym przedmiotem, aby podać materyał do wyłącznej nauki? Gdyby wywody ekonomistów były w sprzeczności z témi, które polityka lub moralność podaje, rozumiałbym oskarżenie. Możnaby im powiedzieć: „Ścieśniając naukę zabłąkaliście się, albowiem niepodobna jest aby dwie prawdy raziły się wzajemnie”. Może też z pracy którą publiczności podaję, wyciągniętym zostanie ten wniosek, że nauka o bogactwie jest w zupełnej harmonii z innemi naukami.

Z trzech wyrazów które obejmują w sobie przeznaczenie ludzkości: Potrzeba, Usiłowanie, Zaspokojenie, pierwszy i ostatni zlewają się zawsze i koniecznie w jedném i tém samem indywiduum. Niepodobna jest zrozumieć ich oddzielnie. Można pojąć niezaspokojone pragnienie, potrzebę nienasyconą, lecz nigdy nikt zrozumieć nie potrafi potrzebę w jednym człowieku, a zaspokojenie w innym.

Gdyby tak było względem trzeciego wyrazu Usiłowanie, to człowiek byłby wtedy istotą zupełnie samotną. Zjawiska ekonomiczne wypełniałyby się ostatecznie w odosobnioném indywiduum. Byłoby więc jakieś zebranie osób, lecz nie byłoby społeczeństwa. Zatem, mogłaby być Ekonomia osobista, lecz nie mogłaby istnieć Ekonomia Polityczna.

Ale tak nie jest. Bardzo jest możliwém i bardzo częstém, iż Potrzeba jednego, winna swe Zaspokojenie, Usiłowaniom innego. Jest to faktem. Gdyby każdy z nas chciał przejrzeć wszystkie zaspokojenia które odbiera, łatwoby się przekonał, że je po większej części, winien

strona 33. zpośród 382 stron dzieła

Page 34: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

usiłowaniom, których sam nie czynił; równie dzieje się z pracą, którą każdy z nas w swym wypełnia zakresie; idzie ona zawsze prawie na zaspokojenie potrzeb, które nie są naszemi.

To nas ostrzega, że ani w potrzebach naszych, ani w zaspokojeniach, które są zjawis-kami wyłącznie osobistemi i nie dającemi się przekazać na nikogo, nie powinniśmy szukać pierwiastku społecznego i początku Ekonomii Politycznej, lecz szukać go mamy w naturze wyrazu środkowego, to jest w Usiłowaniach ludzkich.

I w rzeczy samej, ten przymiot dany z pomiędzy wszystkich stworzeń jednym tylko ludziom, pracowania jednych dla drugich; to przelewanie usiłowań, ta wymiana usług, wyradzające w czasie i przestrzeni nieskończone mnóstwo złożonych kombinacyi, to jest właśnie, co stanowi naukę ekonomiczną, co wskazuje jej początek i określa jej granice.

Dziedzinę Ekonomii Politycznej stanowią wszelkie usiłowania zdolne zaspokoić, z obo-wiązkiem wywzajemnienia się, potrzeby osoby innej niż tej, która je czyniła, – a tém samém potrzeby i zaspokojenia do takiego rodzaju usiłowań odnoszące się.

Przytoczmy przykład: czynność oddychania, chociaż zawiera w sobie trzy termina stanowiące zjawiska ekonomiczne, nie należy jednakże do tej nauki, a to z tej przyczyny, że tu idzie o ogół faktów, w których nie tylko dwa ostateczne termina, to jest: potrzeby i zaspokojenia nie są przenaszalne (bo są zawsze takiemi), lecz gdzie termin środkowy: Usiłowanie jest także nieprzenaszalny. Niczyjej pomocy nie wzywamy do oddychania; niema tam usługi ani do przyjęcia ani do oddania; jest fakt z natury samej indywidualny, a nie społeczny, a który tém samém nie może wejść do nauki, składającej się całkowicie z stosun-ków, jak to już i samo nazwanie jej wskazuje.

Lecz gdy w szczególnych okolicznościach, ludzie muszą sobie do oddychania pomagać, jak to się dzieje przy spuszczaniu robotnika w dzwonie nurkowym, lub gdy lekarz działa na aparat płucowy, lub też gdy policya przedsiębierze środki do oczyszczania powietrza, wtedy potrzeba zaspokojona jest przez usiłowanie innej osoby, niż tej która jej doznaje; jest więc i usługa oddana, w takim razie oddychanie nawet, wchodzi w zakres Ekonomii Politycznej, przynajmniej pod względem pomocy i wynagrodzenia.

Ażeby praca była natury ekonomicznej, niema koniecznej potrzeby, aby umowa była już spełniona, dość jest, gdy jest możliwą. Rolnik uprawiający zboże dla swego użytku, spełnia czyn ekonomiczny przez to tylko samo, że zboże może być wymienione.

Uczynić usiłowanie dla zaspokojenia potrzeby innych, jest to samo co oddać im usługę. Jeśli zaś zawarujemy sobie wzajemną usługę, nastąpi wymiana usług; a ponieważ taki jest najczęstszy wypadek, dla tego Ekonomia Polityczna może mieć określenie: teorya wymiany.

Jakkolwiek między zawierającymi umowę, mogłaby być silna potrzeba z jednej, lub też wielkie usiłowania z drugiej strony, jeśli wymiana jest tylko dobrowolna, w takim razie obie wymienione usługi jednej są wartości. Wartość zależy więc, na porównaném oszacowaniu wzajemnych usług, i dla tego można powiedzieć także, że Ekonomia Polityczna jest teoryą wartości.

strona 34. zpośród 382 stron dzieła

Page 35: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Określiłem więc Ekonomią Polityczną i oznaczyłem jej granice, nie wspominając dotąd wcale o głównym jej żywiole: darmej użyteczności.

Wszyscy autorowie zauważyli, że ogromną ilość zaspokojeń naszych, czerpiemy z tego źródła. Nazwali oni użyteczności takie jak: powietrze, woda, światło słoneczne itd. bogactwem naturalném, przez sprzeczność z bogactwem społeczném, i odtąd więcej się tém nie zajmowali; i w rzeczy samej, zdaje się, że skoro darma użyteczność nie wywołuje żadnego usiłowania, żadnej wymiany, żadnej usługi, gdy nie wchodzi w żaden inwentarz jako bez wartości, nie powinnaby wchodzie i w zakres nauki Ekonomii Politycznej.

Wyłączenie takie byłoby uzasadnioném, gdyby użyteczność darma była ilością stałą, niezmieniającą się, i zawsze oddzieloną od użyteczności uciążliwej; a przecież one się ciągle mięszają z sobą i to w odwrotnym stosunku. Zamienić jedną na drugą, jest ciągłém usiłowaniem człowieka, czyli inaczej, chce on przyjść z mniejszym wysiłkiem za pomocą czynników naturalnych i darmowych, do tych samych rezultatów. Chce on robić za pomocą wiatru, siły ciążenia, cieplika, przez sprężystość gazu, co dawniej musiał wypełniać tylko za pomocą siły swej muskularnej.

Cóż więc ztąd wynika? Chociaż skutek użyteczny jest taki sam jak dawniej, lecz usiłowanie jest mniejsze. Mniejsze usiłowanie oznacza mniejszą usługę, a mniejsza usługa oznacza mniejszą wartość. Tak więc, postęp każdy umarza część wartości, lecz jakim sposobem? Nie tym, aby zmniejszał skutek użyteczny, lecz tym, że zamienia użyteczność uciążliwą, uzytecznością darmową, a bogactwo społeczne zastępuje naturalném bogactwem. Z jednego punktu widzenia, ta część wartości takim sposobem umorzona, występuje z dziedziny Ekonomii Politycznej, tak samo jak jest wyłączona z inwentarzy naszych; bo ona się już więcej ani wymieniać może, ani sprzedać lub kupić, i ludzkość korzysta z niej bez usiłowań i prawie bez świadomości; nie liczy się już ona do względnego bogactwa, lecz wchodzi w szereg darów bożych.

Z drugiej zaś strony, gdyby nauka na tę część wartości niezważała wcale, błądziłaby zapewne, gdyż spuściłaby z uwagi to, co jest najważniejszém i najgłówniejszém w każdej rzeczy, mianowicie: rezultat, którym jest skutek użyteczny; zaprzeczałaby najsilniejszym dążnościom do wspólności i równości, i widziałaby wszystko w porządku społecznym, oprócz harmonii. A jeśli przeznaczeniem tego dzieła jest choć o krok jeden posunąć naukę Ekonomii Politycznej, to dostąpi ono tego przedewszystkiem zwracając nieustannie baczną uwagę czytelnika, na tę właśnie część wartości, naprzemian niszczoną, to znowu przez, ludzkość całą, zgromadzoną pod postacią darmej użyteczności.

Zrobię tu jedną uwagę, która wykaże, jak dalece nauki wszystkie stykają się z sobą i jak są blizkie zupełnego zlania się.

Tylko co określiłem, co jest usługa. Jest to usiłowanie jednego człowieka, gdy potrzeba i zaspokojenie znajduje się w innym. Czasami usługa oddaną jest darmo, bez żadnego wynagrodzenia, bez żądania żadnej w zamian usługi. Wypływa ona wtedy raczej z pierwiastku sympatycznego, aniżeli z zasady interesu osobistego. Stanowi wtenczas dar, a nie wymianę. Następnie zdaje się, że nie należy ona do Ekonomii Politycznej (która jest

strona 35. zpośród 382 stron dzieła

Page 36: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

teoryą wymiany), lecz do moralności, I rzeczywiście czyny tego rodzaju, z powodu pobudek swoich prędzej są moralne aniżeli ekonomiczne. Zobaczymy jednak, że skutkami swemi zajmują one i naukę naszą. Z drugiej strony usługi oddane tytułem uciążliwym i pod warunkiem zwrotu, a przez to samo wyłącznie ekonomiczne, nie są jednakże mimo to, co do skutków obce moralności.

Tak więc, te dwie gałęzie wiadomości mają nieskończone mnóstwo punktów zejścia się; a jako dwie prawdy nie mogą być z sobą w sprzeczności, gdy więc ekonomista naznacza zjawisku jakiemu zgubne następstwa, a w tymże czasie moralista przyznaje mu szczęśliwe skutki, można na pewno twierdzić, że jeden lub drugi jest w błędzie. Tym to sposobem nauki sprawdzają się jedne przez drugie.

strona 36. zpośród 382 stron dzieła

Page 37: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

POTRZEBY CZŁOWIEKAZapewne niemożliwém, a w każdym razie i nie zupełnie użyteczném, byłoby zupełne

i metodyczne, wyliczenie potrzeb człowieka. Prawie wszystkie te, które mają rzeczywistą wartość, są następujące: Oddychanie, (tę potrzebę utrzymuję tu, jako odznaczającą granicę, gdzie się już zaczyna przelew pracy lub wymiana usług). – Pokarm. – Odzież. – Mieszkanie. – Zachowanie i odzyskanie zdrowia. – Przenoszenie się z miejsca na miejsce. – Bezpieczeństwo. – Kształcenie się. – Rozrywki. – Uczucie piękna.

Potrzeby istnieją. To fakt, a dzieciństwem byłoby dogadywać się, czy bez nich byłoby lepiej i dla czego nas Bóg jarzmu ich poddał.

Niezaprzeczoną jest prawdą, że człowiek cierpi, a nawet umiera, gdy niemoże zaspokoić potrzeb w organizmie jego leżących. Prawdą jest także, że cierpi i nawet umrzeć może, jeśli niektóre z nich do zbytku zaspokaja.

Większej części potrzeb naszych, zaspokoić inaczej nie możemy, jak zadając sobie pewien trud, który uważać można za cierpienie. Podobnegoż cierpienia doznajemy, gdy spełniając akt szlachetnego panowania nad żądzami naszemi, nakazujemy sobie wyrzeczenie się ich.

Tak więc, cierpienie jest dla nas nieuniknione, i pozostaje nam tylko wybór w niem; jest ono prócz tego najgłębszém i najbardziej osobistém na świecie uczuciem; z czego wynika, że interes osobisty, to uczucie napiętnowane za dni naszych, mianem egoizmu, indywidualizmu – jest nie do zniszczenia. Natura umieściła czułość na ostatnich kończynach nerwów naszych, na wszystkich drogach do serca i mózgu, niby placówkę wysuniętą, by ostrzegała nas, kiedy jest brak, a kiedy zbytek zaspokojeń. Boleść więc ma swe przeznaczenie, swe posłannictwo. Zapytywano nieraz czy istnienie zła, da się pogodzić z nieskończoną dobrocią Stwórcy. Straszliwy to problemat, który filozofia zawsze poruszać będzie, a którego prawdopodobnie nigdy rozwiązać niezdoła. Co do ekonomii politycznej, to ona bierze człowieka takim jakim jest, tém bardziej, że nawet wyobraźnia niezdolna jest przedstawić sobie, – a tém mniej jeszcze rozum ogarnąć może, – istotę ożywioną i śmiertelną a wolną od cierpienia. Wszystkie nasze usiłowania okazałyby się daremnemi, gdybyśmy chcieli zrozumieć czułość bez boleści lub człowieka bez czułości.

Za naszych czasów, niektóre sentymentalistyczne szkoły, odrzucają jako fałszywą, wszelką umiejętność społeczną niewskazującą środków, za pomocą których dałaby się usunąć boleść z tej ziemi. Osądzają surowo ekonomią polityczną za to, że przypuszcza to, czemu zaprzeczyć niepodobna; mianowicie: cierpienie. Idą dalej jeszcze, chcą ją za nie odpowiedzialną uczynić. To tak samo, jakbyśmy za słabość naszych organów czynili odpowiedzialnym fizyologa, który je bada.

Naturalnie, że ogłaszając, iż się ma w głowie sztuczny plan ustroju społecznego, gdzie boleść pod żadną formą przeniknąć nie będzie mogła, łatwo na czas jakiś zdobyć sobie popularność, łatwo pociągnąć ku sobie tych, co cierpią i rozjątrzyć ich przeciwko porządkowi społecznemu. Można nawet utrzymywać, że się Bogu wykradło tajemnicę i że się jest

strona 37. zpośród 382 stron dzieła

Page 38: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

mniemanej woli jego tłumaczem, wypędzając złe z powierzchni ziemi. Nie zaniedbują też nazywać bezbożną nauki, która pretensyi takich nie wygłasza, oskarżając ją, że zapoznaje lub zaprzecza przezorności czy też wszechmocności Twórcy wszech rzeczy.

Jednocześnie, też same szkoły, malują społeczeństwo obecne w straszliwych kolorach, a nie widzą, że jeżeli bezbożnością ma być przewidywanie cierpień w przyszłości, niemniejszą też jest uznawanie ich w przeszłości lub teraźniejszości. Nieskończoność bowiem nie przypuszcza granic; a jeśli od stworzenia świata, choć jeden człowiek cierpiał, to wystarcza, by wolno było, nie popełniając bezbożności, przypuścić, że boleść wchodziła w zamiary opatrznościowe.

Niezawodnie, że umiejętniej i odważniej jest uznać istnienie wielkich faktów naturalnych, które nie tylko że istnieją, lecz bez których ludzkości nawet pojąć niepodobna.

Tak więc, człowiek podlega cierpieniu, a naturalném następstwem, podlega mu i społe-czeństwo także.

Cierpienie ma pewną czynność w człowieku, a tém samém ma ją i w społeczeństwie.

Zastanowienie się nad prawami społecznemi nauczy nas, że przeznaczeniem cierpienia jest stopniowe zniszczenie własnych jego przyczyn, zamknięcie się w granicach coraz szczuplejszych, a ostatecznie, zapewnienie przewagi dobra i piękna, zmuszając nas do nabywania jej i zasługiwania na nią.

Powyższe wyliczenie potrzeb człowieka, kładzie na czele potrzeby jego materyalne.

Czas, w którym żyjemy, zmusza mię, abym ostrzegł czytelnika, o sentymentalnej przesadzie, będącej teraz w modzie.

Są ludzie, którzy lekceważą to, co nazywają wzgardliwie: potrzebami materyalnemi, zaspokojeniami materyalnemi; powiedzą mi oni zapewne jak Belis Chryzalinie:4 Czyż ten łachman zbrudzony, czyż to nędzne ciało Warte, żeby się o niém, choć trochę myślało?

I chociaż w ogóle, zaopatrzeni są we wszystko, czego im szczerze winszuję, potępiać mię będą za to, żem wskazał jako jedną z naszych najpierwszych potrzeb, pokarm naprzykład.

Przyznaję zapewne, że udoskonalenie moralne, wyższe jest jak zachowawczość fizyczna. Ależ w końcu czyż nas już tak dalece opanowała mania przesady deklamatorskiej, że i powiedzieć nawet nie wolno, iż aby się doskonalić, trzeba przecież żyć? Strzeżmy się tych małostek, szkodzących umiejętności. Chcąc koniecznie uchodzić za filantropa, stać się można fałszywym; boć to rzecz zupełnie przeciwna tak rozumowaniu, jak i faktom, żeby rozwój moralny, staranie o zachowanie swej godności, kształcenie delikatnych uczuć, iść mogły, przed wymaganiami prostej zachowawczości. Ten rodzaj udanej cnoty jest zupełnie nowoczesny.

Rousseau, ten zapalony chwalca stanu natury, umiał się tego ustrzedz, a Fenelon, ten człowiek obdarzony nieporównaną delikatnością i czułością serca pełną namaszczenia, ten spirytualista aż od kwietyzmu, ten stoik dla siebie samego – mawiał: „Zresztą, gruntowność

strona 38. zpośród 382 stron dzieła

Page 39: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

umysłu polega na chęci poznania dokładnie sposobu, w jaki odbywają się rzeczy stanowiące podstawę życia ludzkiego. Wszystkie wielkie sprawy obracają się koło tego”.

Nie siląc się więc o uszykowanie potrzeb w porządek sciśle metodyczny, powiedzieć możemy, że człowiek nie mógłby usiłowań swoich skierować ku zaspokojeniu swych potrzeb moralnych, szlachetniejszego i wyższego porządku dopóty, dopóki nie zaopatrzy tych, które się do zachowania i utrzymania jego życia odnoszą. Z czego wnioskować możemy, że każdy środek prawodawczy utrudniający życie materyalne, szkodzi moralnemu życiu narodów Jest w tém harmonia, na którą mimochodem zwracam uwagę czytelnika.

A ponieważ nastręcza się do tego sposobność – zaznaczę tu i inną.

Ponieważ nieuniknione konieczności życia materyalnego stawiają przeszkody kulturze umysłowej i moralnej, wypada ztąd, że więcej cnót znaleść się powinno w narodach i warstwach zamożnych, jak w narodach i warstwach ubogich. Dobry Boże! cóżto wyrzekłem i jaki hałas przeciwko mnie się podnosi? Dziś, stało się manią prawdziwą, ubogim warstwom, przypisywać monopol wszystkich poświęceń, wszystkich abnegacyi, wszystko to, co stanowi wielkość i piękność moralną człowieka, a mania ta, rozwinęła się swieżo silniej jeszcze, pod wpływem rewolucyi, która wydobywając warstwy te na powierzchnią społeczeństwa, zrodziła naturalnie około nich całą zgraję pochlebców.

Niezaprzeczam, żeby dostatek, żeby bogactwo, szczególniej, gdy jest bardzo nierównie rozdzielone, nie dążyło do rozwinięcia pewnych wyłącznych wad.

Ale czyż można za ogólną przyjąć zasadę, że cnota jest wyłącznym przywilejem nędzy, a występek smutnym i wiernym towarzyszem zamożności? Trzebaby wtedy twierdzić, że kultura umysłowa i moralna, możliwa tylko przy wolnym czasie i pewnym stopniu dobrobytu, zwraca się na szkodę umysłu i moralności.

I tu odwołuję się do samychże warstw cierpiących. Do jakichby okropnych dyssonansów mógł doprowadzić paradox taki?

Potrzebaby więc przyznać, że ludzkość ma przed sobą ten tylko straszny wybór – albo pozostać wiecznie w nędzy, albo dążyć do coraz zwiększającej się niemoralności. Odtąd wszystkie siły wiodące do bogactwa, jak działalność, oszczędność, porządek, zręczność, dobra wiara staną się nasieniem występku; wszystkie zaś te, które nas utrzymują w ubóstwie, jak nieprzezorność, próżniactwo, rozpusta, niedbalstwo będą nieocenionym zarodkiem cnoty. Możnaż przedstawić sobie bardziej zniechęcający dyssonans w świecie moralnym? A gdyby i tak było, to któżby się ośmielił przemawiać do ludu i rady mu dawać? Skarzysz się na twe cierpienia, należałoby wówczas powiedzieć, i pilno ci się ich pozbyć. Jęczysz pod jarzmem najgwałtowniejszych potrzeb materyalnych i wzdychasz do chwili wyzwolenia; bo i ty chciałbyś mieć chwile wolne, by módz rozwinąć zdolności umysłu twego i twego uczucia. Dla tego to, chcesz mieć głos w sferach politycznych i zastrzedz tam interesa twoje. Ale znaj to, czego żądasz, i wiedz, jak dalece spełnienie twych pragnień będzie dla ciebie fatalném. Dobrobyt, zamożność, bogactwo, rozwijają występek. Strzeż więc starannie twej nędzy i cnoty twojej.

strona 39. zpośród 382 stron dzieła

Page 40: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Pochlebcy więc ludu, wpadają w widoczną sprzeczność, oskarzając sfery bogate, jako brudne kloaki egoizmu i występku, popychając jednocześnie lud ten, – i często w wielkim pośpiechu, za pomocą środków najnieprawniejszych, – w te opłakane sfery.

Nie, taka niezgoda nie może istnieć w naturalnym porządku społeczeństw. Niepodobna, aby gdy wszyscy ludzie dążą do dobrobytu, – gdy droga doń wiodąca wymaga spełnienia najtrudniejszych cnót, niepodobna mówię, aby osiągnięcie go, miało nas poddać pod jarzmo występku. Deklamacye takie zapalają i podtrzymują tylko wzajemną nienawiść klas. Gdyby były prawdziwe, pogrążyłyby ludzkość w nędzę i niemoralność. Fałszywe, kłamstwem służą nieporządkowi i oszukując, pchają do walki te właśnie klasy, które się kochać i dopomagać sobie wzajemnie powinny.

Taka sztuczna nierówność, nierówność, którą stwarza prawodawstwo, podkopując porządek naturalnego rozwoju rozmaitych klass społeczeństwa, taka nierówność jest dla wszystkich źródłem płodném w nienawiść, zazdrość i występki. Dla tego to, zapewnić się w końcu potrzeba, czy ten porządek naturalny prowadzi do zrównania i postępowego udoskonalenia wszystkich klass a bylibyśmy w poszukiwaniach naszych wstrzymani przeszkodą nieprzełamaną, gdyby ten podwójny postęp materyalny, fatalnie mieścił w sobie podwójny moralny upadek.

Nad potrzebami człowieka zrobić tu muszę uwagę ważną, zasadniczą nawet w ekonomii politycznej, a mianowicie: że potrzeby nie są ilością stałą, niewzruszoną. Nie są one nieruchome, ale z natury swej postępowe.

Zdawałoby się, że jeżeli w czém ludzie powinni być do siebie podobni, to przedewszystkiem w pokarmie, bo z wyjątkiem wypadków anormalnych, żołądki są mniej więcej jednakowe.

Jednakże pokarmy które były poszukiwane w jednej epoce, w innej stają się zupełnie pospolitemi, a to, co by dostatecznie wyżywiło lazarona, poddałoby niemałym torturom Holendra. Tak więc, ta nawet potrzeba najbezpośredniejsza, najprostsza, najzwyczajniejsza, a tém samém ze wszystkich najbardziej jednakowa, zmienia się jeszcze w miarę wieku, płci, temperamentu, klimatu, przyzwyczajenia.

Tak się też dzieje ze wszystkiemi innemi potrzebami. Zaledwie ma człowiek schronienie, a zaraz pragnie mieć mieszkanie; zaledwie jest odziany, a już chce mieć stroje; zaledwie zaspokoić zdołał wymagania ciała, a już nauka, umiejętności i sztuki otwierają bezgraniczne pole, pragnieniom jego.

Godnym uwagi fenomenem jest owa szybkość za pomocą której, dzięki ciągłemu zaspokojeniu – to, co było jeszcze nieokreśloném życzeniem, staje się gustem, a to, co było gustem tylko – staje się potrzebą, a nawet gwałtowną potrzebą.

Spojrzyj na tego nieokrzesanego i pracowitego rzemieślnika. Przywykłemu do grubych pokarmów, do skromnej odzieży do prostego mieszkania, zdaje się, że byłby najszczęśliwszym z ludzi, i że nie miałby już nic więcej do życzenia, gdyby się tylko mógł dostać o jeden

strona 40. zpośród 382 stron dzieła

Page 41: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

szczebel, który wyżej nad sobą spostrzega. Dziwi go, że ci którzy się już tam dostali, kłopoczą się jeszcze.

Lecz niechże owa skromna fortuna, o której marzył, stanie się jego udziałem – będzie on szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, lecz niestety, przez kilka dni zaledwie.

Wkrótce bowiem oswaja się z nowém położeniem swojém i powoli czuć nawet przestaje swe mniemane szczęście. Obojętnie wdziewa ubranie do którego wzdychał pierwej. Otworzył sobie inne towarzystwo, z innymi żyje ludźmi; od czasu do czasu może się napić lepszego wina, wzdycha już do wyższego jeszcze szczebla, a gdyby się tylko chciał nad sobą zastanowić, spostrzeże łatwo, że chociaż się fortuna jego zmieniła, dusza pozostała czém była, to jest nieprzebraném zródłem pragnień.

Zdaje się, iż natura przywiązała tę dziwną potęgę do przywyknień, aby tym sposobem stały się one dla nas tém, czém jest koło zębate w mechanice, i aby ludzkość, ciągle pchana w coraz wyższe sfery, nie mogła się zatrzymać na żadnym stopniu cywilizacyi.

Być może, że poczucie godności z większą jeszcze siłą działa w tym kierunku na człowieka. Filozofia stoików, zarzucała często ludziom, że więcej dbają o to, jakiemi się mają wy dawać aniżeli jakiemi być mają. Ale, rozważając rzeczy z ogólnego stanowiska, kto wie, czy wydawać się nie jest dla człowieka jednym ze sposobów bytu.

Gdy rodzina jakaś, przez pracę, porządek, oszczędność, wznosząc się ze szczebla na szczebel, dosięgnie tych sfer społecznych, gdzie gusta stają się wykwintniejszemi, stosunki delikatniejszemi, uczucia bardziej idealnemi, umysł więcej wykształconym i gdy potem zwrot fortuny zmusi ją z tych sfer ustąpić, któż nie wie, jakie rozdzierające boleści towarzyszyć muszą temu upadkowi! Nie samo ciało cierpi wówczas. Upadek taki łamie przywyknienia, które, jak powiada przysłowie, stały się drugą naturą; przygniata uczucie godności własnej a z niém wszystkie potęgi duszy. Nierzadko też, w wypadkach takich zdarzają się ofiary upadające pod rozpaczą i wpadające gwałtownie w upadlające znikczemnienie. Z położeniem społeczném ma się podobnie jak z atmosferą. Przywykły do czystego powietrza góral, niszczeje wkrótce w ciasnych ulicach miast naszych,

Słyszę wołanie: ekonomisto, potykasz się już. Zapowiedziałeś, umiejętność twoja godzi się z moralnością, a oto usprawiedliwiasz sybarytyzm. – Filozofie, odrzeknę z kolei, zrzuć to ubranie którego nieznał człowiek pierwotny, połam twe meble, spal ksiązki, żyw się surowém mięsem zwierząt, a wówczas odpowiem na twój zarzut. Zbyt wygodnie zaprzeczać potędze przywyknienia, godząc się chętnie na to, by samemu być tejże zbyt żywym dowodem.

Wolno krytykować to usposobienie, dane przez naturę organom naszym; ale mimo krytyki, usposobienie to niemniej powszechném będzie. Istnieje ono u wszystkich ludów, u starożytnych i nowoczesnych, u dzikich i u cywilizowanych, u antypodów i we Francyi. Bez usposobienia tego, niepodobna wytłomaczyć cywilizacyi. Czyż więc wolno umiejętności społecznej, pomijać pewne usposobienie serca ludzkiego, gdy ono jest powszechném i nie do pokonania?

strona 41. zpośród 382 stron dzieła

Page 42: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Mogą mi tu tylko zrobić zarzut publicyści, którzy się mają za uczniów Rousseau’a. Ależ Rousseau nie zaprzeczał nigdy zjawiskom, o których mówię, owszem stanowczo stwierdza on i nieograniczoną elastyczność potrzeb i potęgę nawyknienia, i tę nawet rolę jaką zjawisku temu naznaczam, a która polega na tém, że chroni ludzkość od ruchów wstecznych. Ta tylko między nami różnica, że co ja uwielbiam, on opłakuje, i tak być musiało. Rousseau bowiem przypuszcza, że był czas, kiedy ludzie nie mieli ani praw, ani obowiązków, ani stosunków, ani węzłów serca, ani języka, i że wtedy właśnie, wedle niego, byli szczęśliwi i doskonali. Musiał on więc nienawidzić te wszystkie koła mechaniki społecznej, oddalające bezustannie ludzkość od owej doskonałości idealnej. Przeciwnie zaś, ci którzy sądzą, że doskonałość nie na początku, ale na końcu rozwoju ludzkości istnieje, uwielbiać muszą ten właśnie czynnik, który nas pcha naprzód. Co zaś do istnienia i ruchu samego czynnika, jesteśmy w zgodzie.

„Ludzie, mówi on, rozporządzając wielką ilością wolnego czasu, użyli go na to, by dostarczyć sobie rozmaitych wygód, nieznanych ich ojcom, i to było pierwszém jarzmem, pod którém się ugięli, nie spostrzegając go, i pierwszém źródłem złego, które przygotowali następcom swoim; bo pominąwszy już, że tym sposobem ciało i umysł hart straciło, prócz tego wygody te przez przywyknienie straciwszy cały prawie swój powab i wyrodziwszy się w prawdziwe potrzeby, pozbawienie ich stawało się bardziej dotkliwém, niż posiadanie było przyjemném, i człowiek stawał się nieszczęśliwym tracąc je, niebędąc szczęśliwym, gdy je posiadał”.

Rousseau był przekonanym, że Bóg, natura i ludzkość, nie miały słuszności. Wiem, że w wielu jeszcze umysłach pojęcie to panuje, ale ja zdania tego niepodzielam.

Z tém wszystkiém, broń mnie Boże, abym miał głos podnosić przeciw najszlachetniejszej cnocie, jaką człowiek dostał w udziale, przeciw panowaniu jego nad sobą samym i namiętnościami swemi, przeciw powściąganiu swych pragnień i pogardzie zbytkowych przyjemności. Nie utrzymuję bynajmniej, że powinien stać się niewolnikiem tej lub owej sztucznej potrzeby. Powiadam tylko, że potrzeba wzięta ogólnie, tak jak wypływa z natury razem cielesnej i moralnej człowieka i połączona z potęgą nawyknienia i z pojęciem własnej godności, może się rozwijać do nieskończoności, bo wypływa z niewyczerpanego nigdy źródła – pragnienia. Któż by śmiał człowieka możnego ganić za to, że jest wstrzemięźliwy, skromny w odzieży, że unika przepychu i zniewieściałości? Czyż jednak niema wznioślejszych pragnień, którym mu uledz wolno? Potrzeba kształcenia się, czyż ma granice jakie? Czyż usiłowania, aby ojczyznie swej oddać usługę, aby zachęcać sztuki, upowszechniać użyteczne idee, aby wspierać braci nieszczęśliwych, nie zgadzają się z dobrze zrozumianém użyciem dostatków?

Nareszcie, czy się to podoba filozofii czy nie, potrzeba człowieka nie jest ilością stałą i nieruchomą. To fakt pewny, niezaprzeczony, powszechny. Pod względem pokarmu, mieszkania, wykształcenia, potrzeby czternastego wieku, zupełnie różne były od naszych, a przepowiedzieć można, że potrzeby nasze, niewyrównają potrzebom następców naszych.

Uwaga ta zresztą wspólna jest wszystkim pierwiastkom, wchodzącym w skład Ekonomii politycznej: bogactwu, pracy, wartości, usługom itd. słowem wszystkiemu, co ma związek

strona 42. zpośród 382 stron dzieła

Page 43: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

z niezmierną ruchliwością głównego przedmiotu, którym jest człowiek. Ekonomia Polityczna niema tej, co geometrya lub fizyka korzyści, badania przedmiotów dających się zmierzyć lub zważyć; i w tym to właśnie, najprzód leży jedna z największych jej trudności, a potem wieczysta przyczyna błędów. Bo gdy umysł ludzki zastanawia się nad pewnym rodzajem fenomenów, szuka naturalnie pewnego criterium, pewnej miary wspólnej, do której możnaby odnieść wszystko, a szuka tego, celem nadania tej gałęzi, którą się zajmuje – charakteru umiejętności ścisłej. Dla tego też widzimy, że większa część autorów stara się znaleść ustalenie, jedni w wartości, inni w monecie, ci w zbożu, tamci w pracy, to jest w samejże ruchliwości.

Mówiłem umyślnie szerzej o tym przedmiocie, bo wiele błędów ekonomicznych pochodzi z pojęcia potrzeb ludzkich, jako ilości danej. Nie lękam się więc uprzedzić przedmiotu, przedstawieniem krótkiém tego rodzaju rozumowania. Całość potrzeb ludzkich obecnych bierze się jako daną, nieprzypuszczając, żeby ludzkość mieć mogła inne kiedy-kolwiek. Gdy zatem hojność przyrody, potęga machin, nawyknienie do wstrzemięźliwości lub umiarkowania, zostawią na czas pewien część pracy ludzkiej do rozporządzenia, wnet niepokoją się tym postępem, uważają go jako klęskę, zastawiają się formułkami niedo-rzecznemi wprawdzie, lecz uwodzącemi, jako to: Produkcyi mamy aż do zbytku, giniemy na zbytek krwi; potęga produkcyi przewyższyła potęgę konsumcyi itp.

Gdy się potrzebę uważa jako ilość niezmienną, gdy się nie bierze w rachunek jej nieskończonej rozwijalności, niepodobna znaleść dobrego rozwiązania, ani dla kwestyi machin, ani dla kwestyi konkurencyi zewnętrznej, ani dla kwestyi zbytku.

Ale jeśli w człowieku potrzeba jest nieokreśloną, obdarzona rozciągliwością rosnącą jak żądza, niewyczerpane źródło u którego odżywia się bez przerwy, musiała zatem natura pod karą sprzeczności i niezgody w ekonomicznych prawach społeczeństwa, stworzyć w człowie-ku i w okół niégo nieokreślone i postępowe środki zaspokojenia. Bo pierwszym warunkiem wszelkiej harmonii jest równowaga między środkami i celem. I nad tem się właśnie zastanawiać będziemy.

Na początku tego dzieła powiedziałem, że przedmiotem Ekonomii Politycznej jest człowiek, rozpatrywany ze względu na jego potrzeby i na środki jakiemi rozporządza, by potrzebom tym zadość uczynił.

Rozpocząć więc naturalnie wypada od zbadania człowieka i jego organizacyi.

Ale widzieliśmy również, że człowiek nie jest istotą samotną; jeżeli dzięki wrażliwej naturze potrzeby i zaspokojenia jego są nierozłączne z jego istotą, rzecz się ma inaczej z jego usiłowaniami, które rodzą się z pierwiastku czynnego i mogą być przenaszalne. Słowem, ludzie pracują jedni dla drugich.

Otóż wywięzuje się rzecz bardzo dziwna.

Rozważając ze stanowiska ogólnego i że się tak wyrażę abstrakcyjnego, człowieka, jego potrzeby, usiłowania, zaspokojenia, jego budowę, skłonności i dążności jego, zdobywa się pewną ilość spostrzeżeń, które zdają się nie ulegać wątpliwości, i mieszcząc w sobie samych

strona 43. zpośród 382 stron dzieła

Page 44: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

widoczny dowód prawdy – stają w całym blasku pewności; a to do takiego stopnia, że pisarz nie wie w jaki sposób przedstawić publiczności prawdy tak dotykalne i pospolite, niewywoławszy uśmiechu szyderstwa. Zdaje mu się, i słusznie, że rozgniewany czytelnik rzuci książkę wołając: „nie myślę tracić czasu na czytanie takich dzieciństw”.

A jednak prawdy te, tak niezaprzeczalne gdy są przedstawione w sposób ogólny, że zaledwie sobie o nich wspomnieć pozwolimy, uchodzą za śmieszne błędy, za teorye szalone, skoro tylko zechcemy badać człowieka w społeczeństwie. Komużby naprzykład na myśl przyszło, rozważając człowieka odosobnionego powiedzieć: Istnieje przepełnienie produkcyi; możność spożycia nie wyrównywa możności produkcyi; zbytek i sztuczne potrzeby są źródłem bogactwa; wynalazek machin zabija pracę; i inne twierdzenia równej siły, które zastosowane do nagromadzeń ludzkich, uchodzą przecież za pewniki tak ustalone, że są podstawą naszych praw przemysłowych i handlowych? Wymiana sprowadza w tym względzie ułudę od której ustrzedz się niepotrafiły najsilniejsze umysły, dla tego też twierdzę, że Ekonomia polityczna dosięgnie celu i spełni posłannictwo swoje wtedy dopiero, gdy stanowczo wykaże, że: Co jest prawdą dla jednostki, jest także prawdą dla społeczeństwa. Odosobniony człowiek jest zarazem producentem i konsumentem, wynalazcą i wykonawcą, kapitalistą i robotnikiem; w nim spełniają się wszystkie zjawiska ekonomiczne i jest on niby streszczeniem społeczeństwa. Tak samo ludzkość wzięta razem jest jednym niezmiernym, zbiorowym, zmnożonym człowiekiem, do którego jak najdokładniej zastosować można wszystkie prawdy u jednostek zauważane.

Uwagę tę zrobić musiałem, zanim dalej badać będę człowieka, a dalszy ciąg usprawie-dliwi ją. Inaczej bowiem, lękałbym się, żeby czytelnik nie odrzucił, jako zbyteczne, te wywody, te rzeczywiście oklepane prawdy, o których mówić zamierzam.

Mówiłem o potrzebach człowieka i dawszy im przybliżone wyliczenie, zauważałem, że potrzeby te nie są natury nieruchomej, ale postępowej; jest to prawdą czy każdą z nich rozważać zechcemy osobno, czy przedewszystkiem razem pod względem fizycznym, umysło-wym, lub moralnym. I jakżeby mogło być inaczej? Są potrzeby których zaspokojenia pod karą śmierci wymaga organizacya nasza, i choćby można do pewnego stopnia utrzymywać, że te są ilościami stałemi, twierdzenie to jednak dalekiem byłoby jeszcze od dokładności: bo byle tylko niepomijać owego ważnego pierwiastku, potęgi nawyknienia, i byle zbadać siebie samego z dobrą wiarą, przyznać będziemy musieli, że najpospolitsze potrzeby, jak naprzykład pokarm, pod wpływem nawyknienia ulegają niezaprzeczonym przemianom. I że ten sam, który deklamować przeciw tej uwadze będzie, mianując ją pełną materializmu i epikureizmu, poczułby się bardzo nieszczęśliwym, gdyby wziąwszy go za słowo, kazać mu się żywić czarną polewką Spartanina, lub strawą anachorety. Ale w każdym razie, gdy tego rodzaju potrzeby zaspokojone zostaną w sposób pewny i stały, są prócz nich inne, które źródło swe mają w najrozciąglejszej zdolności ludzkiej w pragnieniu. Możnaż wyobrazić sobie choć jedną chwilę, w którejby człowiek nie mógł już mieć pragnień, nawet pragnień rozsądnych? A niezapominajmy, że pragnienia miane za nierozsądne, przy pewnym stopniu cywilizacyi, w epoce gdy wszystkie potęgi ludzkie skierowane są ku zaspokojeniu potrzeb niższego rzędu, przestają być takiemi wtedy, gdy wydoskonalenie tychże potęg otwiera im szersze pole.

strona 44. zpośród 382 stron dzieła

Page 45: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Chcieć przebyć dziesięć mil na godzinę, pragnienie nierozsądne dwa wieki temu, dziś takiem być przestało. Utrzymywać, że potrzeby i pragnienia są ilościami stałemi i nieruchomemi, jest to zapoznawać naturę duszy, przeczyć faktom, cywilizacyą robić niepodobną wytłoma-czenia do.

Byłaby ona również trudną do wytłomaczenia, gdyby obok nieograniczonego rozwijania się potrzeb, nie stawało jako możliwe, rozwijanie nieokreślone środków mogących je zaspokoić. Cóżby bowiem znaczyła rozciągalna natura potrzeb dla postępu, gdyby do pewnej doszedłszy granicy, zdolności nasze, nie mogły iść dalej, napotkawszy na granicę niewzru-szoną?

Tak więc, jeśli natura, opatrzność, słowem jakakolwiek władza kierująca przeznaczeniami naszemi, nie popełniła najbardziej uderzającej, najokropniejszej sprzeczności, to gdy nasze pragnienia są nieokreślone przypuszczać wolno, że i środki ich zaspokojenia są takiemiż.

Mówię nieokreślone, a nie nieskończone, bo co się tylko do człowieka odnosi, nie jest nieskończonem. Dla tego właśnie, że pragnienia i zdolności nasze rozwijają się w nieskoń-czoność, nie mają granic oznaczonych, choć mają granice absolutne. Można po nad ludzkością wskazać wielką ilość punktów, do których nie dojdzie ona nigdy, a jednak twierdzić nie można, aby kiedykolwiek przyszła chwila, iżby się do nich zbliżać przestała.5

Nie chciałbym takoż twierdzić, że pragnienia i środki idą równoodległe i jednakim krokiem. Pragnienie w cwał pędzi, a środek idzie za nim kulejąc.

Ta szybka i awanturnicza natura pragnienia, porównana z powolnością władz naszych, ostrzega nas, że na każdym stopniu cywilizacyi, na każdym szczeblu postępu, pewna miara cierpienia jest i będzie udziałem człowieka. Ale zarazem uczy nas, że to cierpienie ma swe posłannictwo, gdyż inaczej pojąćbyśmy nie mogli, żeby pragnienie było bodźcem zdolności naszych, gdyby zamiast je poprzedzać, po nich następowało. Nieoskarzajmy jednak natury o okrucieństwo w urządzeniu mechanizmu tego, bo pamiętać potrzeba, że pragnienie zamienia się w prawdziwą potrzebę, to jest w pragnienie boleśne wtedy dopiero, gdy stanie się takiém przez nawyknienie ciągłego zaspakajania, czyli inaczej, odkąd środek wynaleziony, i nieodwołalnie na nasz pożytek oddany został.6

Dziś będziemy rozbierać tę kwestyą: Jakie mamy środki do zaspakajania potrzeb naszych?

Zdaje mi się widoczném, że ich mamy dwa: Naturę i pracę, dary boże i owoce usiłowań naszych, albo inaczej, zastosowanie zdolności naszych do rzeczy, które natura na usługi nasze oddała.

O ile wiem, żadna szkoła nieprzypisywała naturze samej zaspokojenia naszych potrzeb. Samo doświadczenie zaprzecza teoryi takiej, bo i bez Ekonomii Politycznej wiemy, że współudział zdolności naszych jest niezbędnym.

Ale są szkoły, które przywilej ten przyznały samej tylko pracy. Axiomatem ich jest, że: Wszelkie bogactwo pochodzi z pracy, praca to bogactwo.

strona 45. zpośród 382 stron dzieła

Page 46: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie mogę się tu wstrzymać abym nie uprzedził, że formuły te wzięte literalnie, doprowadziły do ogromnych błędów doktrynerskich, a w następstwie do opłakanych środków prawodawczych. Mówić o tem będę gdzie indziej.

Tu się tylko ograniczę na przedstawieniu faktów, że natura i praca współdziałają na zaspokojenie potrzeb i pragnień naszych.

Zbadajmy fakta.

Pierwszą potrzebą, jaką postawiliśmy na czele nomenklatury naszej, jest oddychanie. Pod tym względem wskazaliśmy już wyżej, że natura ponosi ogólnie wszystkie koszta, i że praca ludzka współdziała tylko w pewnych wyjątkowych wypadkach, naprzykład gdy oczyszczenie powietrza jest konieczném.

Potrzebę zaś ugaszenia pragnienia, Natura mniej lub więcej zaspakaja w miarę bliskości, czystości i obfitości wody; i współudział pracy jest tu o tyle większym, o ile wody tej szukać dalej, filtrować ją, lub rzadkość jej, zastępować studniami lub pompami potrzeba.

Natura nie jest równie szczodrą względem nas, gdy idzie o pożywienie; któż bowiem powiedzieć może, że praca jest jedną i tąż samą na ziemi żyznej lub jałowej, w lesie pełnym zwierzyny, w jeziorze rybném, lub też wprost w przeciwnych warunkach?

Co do oświecenia, rzecz prosta, że praca ma tam mniej do czynienia gdzie noce są krótsze, jak tam, gdzie są dłuższe.

Nieśmiałbym stawiać tego jako pewnik absolutny, ale zdaje mi się, że w miarę wyższości potrzeb naszych, współdziałanie natury zmniejsza się, zostawiając coraz szersze pole zdolnościom naszym. Malarz, rzeźbiarz, pisarz nawet, zmuszeni są używać materyałów i narzędzi, których sama tylko natura dostarcza; ale przyznać potrzeba, że czerpią oni w swym własnym geniuszu to wszystko, co wdzięk, użyteczność, zasługę i wartość ich dzieł stanowi. Uczyć się jest potrzebą, której prawie wyłącznie zadosyć czyni dobrze kierowane ćwiczenie umysłowych zdolności naszych. Jednakże nie mogliżbyśmy powiedzieć, że i tu nawet natura pomaga nam, podsuwając mniej lub więcej przedmioty do spostrzeżeń i porównań? Czyż przy równej pracy, botanika, geologia, historya naturalna, mogą wszędzie jednakowe robić postępy?

Zbyteczném byłoby przytaczać inne przykłady. Możemy, już twierdzić, że natura daje nam środki zaspokojenia potrzeb naszych, w stopniu mniejszej lub większej użyteczności (wyraz ten wzięty w znaczeniu etymologiczném, znaczy przymiot służenia.) W wielu, prawie we wszystkich wypadkach, praca ma zadanie, użyteczność tę zrobić zupełną, zrozumieć zatem łatwo, że w każdej danej okoliczności, działanie pracy jest większe lub mniejsze, wedle tego o ile natura sama, mniej lub więcej czynność tę naprzód posunęła.

Postawić więc można te dwie formuły:

1° Użyteczność udziela się nam czasem przez samą naturę, czasem przez pracę, a prawie zawsze przez współdziałanie Natury i Pracy,

2° Ażeby rzecz jakąś doprowadzić do zupełnego stanu UŻYTECZNOŚCI, czynność pracy ma

strona 46. zpośród 382 stron dzieła

Page 47: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

się w stosunku odwrotnym do czynności Natury.

Z dwóch tych zestawionych zdań i z tego cośmy o nieograniczonej rozciągliwości potrzeb powiedzieli, niech mi wolno będzie wyprowadzić wniosek, którego ważność ciąg dalszy wykaże. Wyobraźmy sobie dwóch ludzi bez stosunków między sobą, postawionych w położeniach nierównych, i w ten sposób, że natura hojna dla jednego, skąpą jest dla drugiego. Widocznie, zaspokojenie każdej danej potrzeby mniej pracy kosztować będzie pierwszego; czyż ztąd wypada, że ta część sił jego pozostawiona, że tak powiem, do rozporządzenia, ma być bezwładną koniecznie, i że człowiek ten z powodu hojności natury, skazanym jest na przymusowe próżniactwo? Nie, – może tylko, jeśli zechce, sił tych użyć na zwiększenie zakresu swych przyjemności, a przy równej pracy zdobędzie sobie dwa zaspokojenia zamiast jednego; słowem, że postęp łatwiejszym będzie dla niego.

Mylę się może, ale sądzę, że żadna nauka, geometryi nawet nie wyłączając, nie przedstawia nam w punkcie wyjścia prawd, mniej ulegających zaprzeczeniu. I gdyby mi dowiedziono, że wszystkie te prawdy są błędnemi, zniszczonoby nie tylko ufność jaką mam do nich, ale razem podstawę wszelkiej pewności i wiarę w oczywistość samą. Bo i na jakiémże rozumowaniu możnaby się oprzeć, któreby bardziej zasługiwało na uznanie rozumu jak to, któreśmy obalili? W dniu, w którymby znaleziony został axiomat zaprzeczający temu pewnikowi, że linia prosta jest najkrótszą odległością jednego punktu od drugiego, w dniu tym, umysł ludzki nieznajdzie innego schronienia jak sceptycyzm absolutny, jeżeli tylko sceptycyzm jest schronieniem.

To też prawdziwie zawstydzony jestem tym naciskiem, jaki kładę na prawdy tak oklepane, tak jasne, że się aż dziecinnemi wydają.

Jednakże przyznać trzeba, że wśród pokrzyżowania stosunków ludzkich, te prawdy proste, zapoznanemi zostały i dla usprawiedliwienia się przed czytelnikiem, żem go tak długo zatrzymał nad tém, co Anglicy nazywają truismes, zwrócę jego uwagę na dziwne obłędy, którym się unieść dały wytrawne nawet umysły. Pomijając całkowicie współdziałanie natury, w stosunku do zaspokojenia potrzeb naszych, położyli oni tę bezwzględną zasadę, że: Wszelkie bogactwo wypływa z pracy. Na tej podstawie zbudowali syllogizm następujący:

„Wszelkie bogactwo wypływa z pracy”;

„Bogactwo więc jest proporcyonalne do pracy”;

„Otóż praca stoi w stosunku odwrotnym do hojności natury”;

„Bogactwo zatem, jest w odwrotnym stosunku do hojności natury”!

I bądź co bądź, wiele naszych praw ekonomicznych, natchnionemi zostało szczególném tém rozumowaniem. Prawa te, mogą być tylko zgubne dla rozwoju i rozdziału bogactw. To właśnie, usprawiedliwia mnie, że wykładem prawd pospolitych na pozór, przygotowałem z góry odprawę błędom i opłakanym przesądom, pod ciężarem których szamocze się społeczeństwo dzisiejsze.

Rozbierzmy teraz współudział natury.

strona 47. zpośród 382 stron dzieła

Page 48: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Dwie rzeczy daje ona do rozporządzenia naszego: materiały i siły.

Większa część przedmiotów materyalnych, służących do zaspokojenia potrzeb i pragnień naszych, doprowadzona jest do stanu użyteczności, który ją czyni właściwą do użytku, dopiero za współdziałaniem pracy, przez zastosowanie zdolności ludzkich. Ale w każdym razie pierwiastki, jeżeli chcemy atomy, z których przedmioty te złożone, są darami natury i dodam jeszcze, darami darmymi. Ta uwaga jest bardzo ważna i rzuci sądzę, nowe światło na teoryą bogactw.

Pragnę, by czytelnik pamiętać raczył, że badam tu w sposób ogólny, fizyczny i moralny ustrój człowieka, jego potrzeby, zdolności i stosunki z naturą, bez względu na wymianę, której dotknę dopiero w rozdziale następującym; wtedy dopiero zobaczymy w czém i jak, zjawiska te są modyfikowane przez tranzakcye społeczne.

Widoczném jest, że jeżeli człowiek odosobniony musi, że tak powiem, kupować większą część swych zaspokojeń pracą i usiłowaniem, to z największą dokładnością powiedzieć możemy, że te wszystkie materyały, które pod ręką, znajduje, zanim praca i usiłowanie jego w czyn weszły, że materyały te, powiadam, są darami darmymi natury. Po pierwszém, choćby najlżejszém, usiłowaniu przestają być darmymi. I gdyby język Ekonomii Politycznej był zawsze dokładnym, to właśnie dla tych przedmiotów poprzedzających wszelką pracę ludzką, służyłoby miano – materyi pierwotnych.

Powtarzam tutaj, że ta darmość darów natury, zanim nastąpi działanie pracy, jest największej wagi. I istotnie powiedziałem w rozdziale drugim, że Ekonomia Polityczna jest teoryą wartości. Dodaję tutaj z góry, że przedmioty zaczynają mieć wartość wtedy dopiero, gdy im ją praca nada. Zamierzam dowieść później, że to wszystko, co jest darmém dla człowieka odosobnionego, zostaje darmém i dla człowieka w społeczeństwie, i że podobne dary natury, jakakolwiek będzie ich użyteczność, niemają żadnej wartości. Powiadam, że człowieka otrzymującego dary natury wprost i bez wszelkiego usiłowania, nie można uważać za oddającego samemu sobie usługę uciążliwą, a zatem, nie może on oddawać także i komu innemu żadnej usługi, w tych rzeczach, które są wspólne wszystkim. Otóż gdzie niema oddanej i przyjętej usługi, tam nie ma wartości.

To wszystko, co mówię tu o materyałach, stosuje się i do sił, których nam natura dostarcza. Ciążenie, sprężystość gazów, potęga wiatrów, prawa równowagi, życie roślinne, życie zwierzęce, wszystko to są siły, które zagarniamy na nasz użytek. Trud, praca umysłowa, jakie zużywamy, dopuszczają zawsze wynagrodzenie, bo nikt obowiązany nie jest poświęcać darmo usiłowań swych na korzyść innego. Ale siły te materyalne, rozważane same w sobie i nie zależne od wszelkiej pracy umysłowej lub fizycznej, są darmymi darami Opatrzności, i jako takie, pozostają bez wartości wśród wszystkich zawikłań tranzakcyi ludzkich. Oto myśl przewodnia naszego pisma.

Uwaga ta, byłaby przyznaję małej wartości, gdyby współdziałanie naturalne było zawsze jednakowe, gdyby każdy człowiek, w każdym czasie i miejscu i w każdej okoliczności, otrzymywał, zawsze od natury pomoc jednakową i niezmienną.

strona 48. zpośród 382 stron dzieła

Page 49: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W takim razie nauka byłaby wytłomaczoną, iż nieprzyjmuje w rachunek pierwiastku, który pozostając zawsze i wszędzie tyra samym, w równym stosunku dotykałby wszelkie wymienione usługi. Jak w geometryi opuszczają się części linii wspólne dwóm porównywanym figurom, tak i Ekonomia mogłaby pominąć to ciągle obecne współdziałanie, i poprzestać jak dotąd czyniła, na powiedzeniu: „Istnieją bogactwa naturalne, Ekonomia Polityczna zaznacza to raz na zawsze i niezajmuje się tém więcej”.

Dzieje się przecież inaczej. Niezwalczona dążność umysłu ludzkiego, podniecana w tym względzie interesem i wspierana szeregiem wynalazków, dąży do zastąpienia pomocy ludzkiej i uciążliwej, pomocą naturalną i darmą. A to w ten sposób, że pewna dana użyteczność zostając tąż sarną co do rezultatu, odpowiada jednak coraz zmniejszającej się pracy co do zaspokojeń, jakie nam daje. I zaiste, niepodobna niespostrzedz, jaki wpływ niezmierny na pojęcie wartości, wywiera to cudowne zjawisko. Bo cóż ztąd wynika? Oto, że w każdym produkcie część darma, dąży do zastąpienia części uciążliwej. Oto, że gdy użyteczność jest wynikiem dwóch współdziałali, z których jedno się wynagradza, a drugie nie, to Wartość mająca związek tylko z pierwszym z tych współdziałali, zmniejsza się dla jednej i tejże samej użyteczności, w miarę coraz dzielniejszej pomocy, jaką natura dawać jest zmuszona. Ztąd powiedzieć można, że ludzkość o tyle więcej ma zaspokojeń i bogactw, o ile mniej posiada wartości. Otóż wielu pisarzy utworzyło pewien rodzaj synonimów z wyrazów: użyteczność, bogactwo, wartość, z czego urobiła się teorya wprost prawdzie przeciwna. Szczerze przekonany jestem, że dokładny opis tej kombinacyi, w dziele produkcyi sił naturalnych z siłami ludzkiemi, czyli inaczej sprawiedliwe określenie Wartości, usunie powikłania teoretyczne, z których wybrnąć i pogodzić sprzeczne dzisiaj z sobą szkoły niepodobna. A jeżeli teraz uprzedzam o dalszym ciągu niniejszego Wykładu to jedynie, aby się usprawiedliwić przed czytelnikiem, żem się zatrzymał nad pojęciami, których ważność bez tego wyjaśnienia, trudno byłoby sobie wytłomaczyć.

Po ustępie tym, wracam do mego badania człowieka, uważanego jedynie z punktu ekonomicznego.

Druga uwaga, którą zawdzięczamy J. Ch. Say’owi, i która dotykalnością swą rzuca się w oczy, choć ją zbyt często wielu autorów pomija, jest ta, że człowiek nie tworzy ani materyałów, ani sił natury, jeżeli wyraz tworzyć, przyjmujemy w znaczeniu dokładném. Materyały te i siły istnieją same przez się. Człowiek ogranicza się na ich kombinowaniu, na przenoszeniu ich w sposób korzystny dla siebie, lub dla kogoś innego. Jeżeli to robi na swą korzyść, oddaje usługę sobie samemu. Jeżeli to robi na korzyść cudzą, oddaje usługę bliźniemu, i ma prawo żądać od niego usługi odpowiedniej; z czego wynika, że wartość stosuje się do oddanej usługi, a bynajmniej nie do bezwzględnej użyteczności przedmiotu. Bo użyteczność ta może być po większej części wynikiem darmego działania natury i w takim razie usługa człowieka, usługa uciążliwa i mająca prawo do wynagrodzenia, jest małej wartości. To wypada z axiomatu postawionego wyżej: Ażeby rzecz jakąś doprowadzić do zupełnego stanu użyteczności, działanie człowieka ma się w stosunku odwrotnym do czynności natury.

strona 49. zpośród 382 stron dzieła

Page 50: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Uwaga ta wywraca doktrynę mieszczącą wartość w materyalizmie rzeczy. Tymczasem rzecz się ma wprost przeciwnie. Materyalizm jest jakością daną przez naturę, a tém samém darmą, i chociaż jest niezaprzeczonej użyteczności, niema przecież żadnej wartości. Tylko czynność człowieka, która nigdy nie zdobędzie się na stworzenie materyi, sama jedna stanowi usługę, jaką człowiek odosobniony oddaje sobie samemu, albo jaką ludzie w społecze-ństwie oddają jedni drugim, a dobrowolne ocenienie tych usług, jest podstawą wartości. Wcale więc inaczej rzecz się ma, jak tego chciał Smith, który nie mógł inaczej pojąć Wartości, tylko wtedy, gdy była wcieloną w Materyę; między materyą i wartością niema żadnego możliwego stosunku.

Błędna ta doktryna, o której tu wspominam, wywiodła z całą ścisłością ze swych zasad to, że tylko klassy działające na materyą są produkcyjnemi. Tym sposobem Smith utorował drogę błędowi nowoczesnych socyalistów, którzy tak zwanych przez siebie pośredników między producentem a konsumentem, jako to: negocianta, kupca itp. nieprzestają jako nieprodukcyjnych pasożytów przedstawiać. Czy ci ludzie oddają nam usługę? Czy trudząc się sami dla nas, oszczędzają nam pracy? – W takim razie, stwarzają wartość, choć nie tworzą materyi; ponieważ zaś nikt materyi nie tworzy, a nawet, ponieważ wszyscy ograniczamy się tylko na oddawaniu sobie wzajemnych usług, z całą więc dokładnością utrzymywać można, że wszyscy jesteśmy pośrednikami jedni względem drugich, niewyłączając rolników ani fabry-kantów.

Oto, co na teraz powiedzieć chciałem o współdziałaniu natury. Oddaje ona do naszego rozporządzenia materyały i siły w bardzo rozmaitym stopniu, stosownie do klimatu, pór roku lub postępu wiadomości naszych, – ale zawsze darmo. Materyały więc te i siły nie mają wartości i byłoby bardzo dziwném, gdyby ją miały. Wedle jakiegoż prawidła moglibyśmy je szacować? Jak pojąć, że natura, płacić sobie, oddawać lub wynagradzać się każe? Że wymiana jest konieczną do oznaczenia wartości, zobaczymy później. Nie kupujemy darów natury, ale je zbieramy i jeżeli to zbieranie wymaga jakiegokolwiek usiłowania, to w tém usiłowaniu, a nie w darach natury leży pierwiastek wartości.

Przejdźmy teraz do czynności człowieka ogólném mianem pracy oznaczonej.

Wyraz praca, jak prawie wszystkie używane w ekonomii politycznej jest bardzo nieokreślony; każdy autor nadaje mu mniej lub więcej rozciągłe znaczenie. Ekonomia Polityczna nie miała szczęścia utworzyć sobie własnego słownika, jaki mają inne nauki – chemia naprzykład. Badając rzeczy, które zajmowały ludzi od początku świata i stanowiły zwyczajny przedmiot ich rozmów, znalazła wyrażenia już gotowe i posługiwać się niemi musi.

Ścieśniają często znaczenie wyrazu praca do wyłącznie prawie fizycznej czynności człowieka. Ztąd też nazwano klasami pracującemi tych tylko, którzy wykonywają część mechaniczną produkcyi.

Czytelnik zrozumie, że ja daję obszerniejsze znaczenie wyrazowi temu. Przez pracę rozumiem zastosowanie zdolności naszych do zaspokojenia potrzeb naszych. Potrzeba, usiłowanie, zaspokojenie, – oto zakres ekonomii politycznej.

Usiłowanie może być fizyczne, umysłowe lub nawet moralne jak to niżej zobaczymy.

strona 50. zpośród 382 stron dzieła

Page 51: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Dowodzić tu niepotrzeba, że wszystkie nasze organa, i wszystkie lub prawie wszystkie zdolności nasze, mogą, pomagać i istotnie pomagają do produkcyi. I niezawodnie, uwaga, bystrość, roztropność wyobraźnia mają w tém swój udział.

Dunoyer, w swém piękném dziele o Wolności pracy, wprowadził i to z całą ścisłością naukową, nasze moralne władze w szereg żywiołów, którym bogactwa nasze zawdzięczamy, jest to pomysł równie nowy i płodny, jak i sprawiedliwy; przeznaczony on do rozszerzenia i uszlachetnienia pola ekonomii politycznej.

Na pomysł ten o tyle tylko położę nacisk, o ile mi on daje zręczność do rzucenia nowego światła, na pierwiastek owego potężnego działacza produkcyi, o którym dotąd niewspomi-nałem, a którym jest KAPITAŁ.

Rozpatrując jedne po drugich przedmioty materyalne służące do zaspokojenia potrzeb naszych, łatwo spostrzeżemy, że wykonanie wszystkich, lub prawie wszystkich, wymaga więcej czasu i więcej życia ludzkiego pochłania, niż człowiek jest wstanie wyexpensować go bez pokrzepienia sił swoich, to jest bez zaspokojenia swych potrzeb. Przypuszczać więc trzeba, że ci, którzy wykonali te przedmioty, już naprzód zgromadzili i na bok odłożyli zapasy, aby mogli żyć pod czas roboty.

Tak samo rzecz się ma, gdy idzie o zaspokojenie, nie mające w sobie nic materyalnego. Ksiądz nie mógłby się poświęcić ogłaszaniu nauki Bożej, nauczyciel nauczaniu, urzędnik utrzymaniu porządku, gdyby oni sami, lub inni, nie przysposobili im środków utrzymania.

Idźmy dalej. Wystawmy sobie człowieka odosobnionego, zmuszonego żyć z polowania. Łatwo zrozumieć, że jeżeli każdego wieczora, spożyje zwierzynę, ubitą w ciągu dnia, nie będzie on nigdy w możności przedsięwzięcia innej pracy, nie wybuduje sobie chaty, nie naprawi broni; wszelki postęp wzbronionym mu będzie na zawsze.

Nie miejsce tu określać naturę i działanie kapitału; mam jedynie na celu wskazać, że nawet z punktu widzenia bogactwa, do polepszenia naszego bytu, przyczyniają się bezpośrednio pewne cnoty moralne, jak naprzykład: porządek, przezorność, panowanie nad sobą, oszczędność.

Być przezornym, jest jednym z pięknych przywilejów człowieka i zaledwie mówić o tem warto, że we wszystkich prawie okolicznościach życia, daleko pomyślniejszy będzie obrót rzeczy po stronie tego, kto zna następstwa swych postanowień i czynów.

Powściągać swe żądze, rządzić namiętnościami swemi, poświęcać teraźniejszość dla przyszłości, odmawiać sobie dzisiaj, w przewidywaniu w przyszłości korzyści większych, chociaż oddalonych, wszystko to są warunki niezbędne do stworzenia kapitałów, a kapitały, jak to już przewidywaliśmy, są same przez się niezbędnym warunkiem wszelkiej nieco zkomplikowanej i dłuższej pracy. Wystawmy sobie dwóch ludzi, w zupełnie jednakowych warunkach, obdarzonych jednakową inteligencyą i działalnością; widoczném jest, że ten z nich większy zrobi postęp, który zgromadziwszy zapasy, postawi się w możności pracowania długo i bez przerwy, ulepszania swych narzędzi i zmuszenia tym sposobem sił natury, aby mu pomagały w wykonaniu jego zamiarów.

strona 51. zpośród 382 stron dzieła

Page 52: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie będę więcej nastawał na to. Dość rzucić w koło siebie okiem, aby się przekonać, że wszystkie siły, zdolności i cnoty nasze, przyczyniają się do postępu człowieka i społeczeń-stwa.

Z tej zaś przyczyny wypada, że niema wady, któraby nie była pośrednią lub bezpośrednią przyczyną nędzy. Lenistwo, paraliżuje usiłowanie, ten główny nerw produkcyi. Niewiadomość i błąd, nadają jej fałszywy kierunek; brak przezorności, gotuje nam zawody. Poddanie się chwilowym żądzom, przeszkadza zwiększeniu lub tworzeniu się kapitałów. Próżność każe nam poświęcać usiłowania nasze ku zaspokojeniu sztucznych potrzeb kosztem rzeczywistych. Gwałtowność, podstęp, wywołując odwet, zmuszają nas do otoczenia się uciążliwemi ostrożnościami i tym sposobem, pociągają za sobą wielkie roztrwonienie sił.

Przedwstępne to studium człowieka, zakończę uwagą, jaką już z powodu potrzeb zrobiłem, a mianowicie: że pierwiastki wchodzące i stanowiące umiejętność ekonomiczną a zaznaczone w tym rozdziale, są najzupełniej ruchome i rozmaite. Potrzeby, pragnienia, materyały i potęgi dostarczane przez naturę, siła muskularna, organa, władze umysłowe, przymioty moralne, wszystko to zmienne jest odpowiednio do indywiduum, czasu i miejsca. Niema dwóch ludzi, którzyby pod jakimbądź z tych względów a tém bardziej pod wszystkiemi byli do siebie podobni; co więcej, żaden człowiek nie jest przez dwie godzin z rzędu sam do siebie podobny. Co umie jeden, drugiemu jest nieznane; co jeden ocenia, tém inny gardzi; tu natura rozrzutna, tam skąpa; pewna cnota trudna w danej temperaturze, łatwą jest w odmiennym klimacie. Umiejętność więc ekonomiczna niema tej korzyści, jaką posiadają nauki scisłemi zwane, niema absolutu, do któregoby wszystko odnosić mogła, niema skali wedle której miarkowaćby mogła siłę pragnień, usiłowań i zaspokojeń.

Gdybyśmy jak pewne zwierzęta, skazani byli na pracę samotną, bylibyśmy wszyscy postawieni w okolicznościach różniących się pod niektóremi względami pomiędzy sobą. A gdyby nawet te zewnętrzne okoliczności, podobne sobie były, gdyby nawet sfera działania jedna była dla wszystkich, jeszczebyśmy się różnili pragnieniami, potrzebami, pojęciami, bystrością, energią sposobem ocenienia i sądzenia rzeczy, przezornością i czynnością. Tym sposobem wielka i nieunikniona nierówność objawiłaby się pomiędzy ludźmi. Zupełne zatem odosobnienie, brak wszelkich stosunków pomiędzy ludźmi, jest chorobliwém urojeniem zrodzoném w imaginacyi Rousseau’a. Lecz przypuszczając nawet, że stan ten antyspołeczny zwany stanem natury, istniał kiedykolwiek, pytam się jakim szeregiem pojęć Rousseau i jego wyznawcy doszli do umieszczenia w nim równości? Zobaczymy później, że równość, podobnie jak bogactwo, jak wolność, jak braterstwo, jak jedność, jest na końcu, ale nie na początku wyjścia. Powstaje ona z naturalnego i prawidłowego rozwoju społeczeństwa. Ludzkość nie oddala się od niej, ale dąży ku niej. Jest to bardziej pocieszające i zarazem prawdziwsze.

Gdyśmy już mówili o potrzebach naszych i środkach do ich zadosyćuczynienia, pozostaje mi jeszcze słówko powiedzieć o naszych zaspokojeniach. Są one wynikiem całego mechanizmu. Poznajemy po mniejszej lub większej ilości fizycznych, umysłowych lub moralnych zaspokojeń jakiemi się ludzkość cieszy, czy machina społeczna źle lub dobrze idzie. Dla tego też przyjęty przez ekonomistów wyraz spożycie zawierałby w sobie myśl głęboką, gdyby zachowując mu jego etymologiczne znaczenie, uczyniono zeń synonim

strona 52. zpośród 382 stron dzieła

Page 53: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wyrazów: końca i spełnienia. Nieszczęściem, nie tylko w zwyczajnym, ale nawet w naukowym języku, ma on znaczenie zbyt proste i materyalne, dokładne bezwątpienia, gdy idzie o potrze-by fizyczne, ale które takiém być przestaje względem potrzeb wznioślejszego porządku. Uprawa zboża, tkanie wełny, kończy się spożyciem. Ale czyż podobnie rzecz się ma z pracami artysty, ze śpiewami poety, z rozmyślaniami prawnika, z wykładami nauczyciela, z naucza-niami kapłana? I tu znowu wynajdujemy niedogodności wypływające z zasadniczego błędu, który spowodował Adama Smitha do zawarcia ekonomii politycznej w kole materyalizmu. Dla tego przebaczy mi czytelnik częste używanie wyrazu zaspokojenie, jako zastosowanego do wszystkich potrzeb i pragnień naszych, jako lepiej odpowiadającego rozszerzonym ramom, które uważałem za możliwe nadać nauce.

Zarzucano często ekonomistom, że zbyt wyłącznie zajmowali się interesami konsumenta: „Zapominacie o producencie”, dodawano. Ale gdy zaspokojenie jest celem i końcem wszystkich usiłowań i jakby wielkiém spożyciem zjawisk ekonomicznych, nie jest że to widoczném, że ono jest kamieniem probierczym postępu? Dobrobyt człowieka nie mierzy się jego usiłowaniami, lecz jego zaspokojeniami. Jest to również prawdą i co do społeczeństw ludzkich. Jedna to z tych praw d jeszcze, której nikt nie przeczy gdy mowa o człowieku odosobnionym, a o którą spór się toczy bez przerwy, gdy jest do społeczeństwa zastosowaną. Zdanie w sporze będące ma tylko to znaczenie: że wszelkie środki ekonomiczne ocenia się nie wedle pracy, której wymagają, ale wedle ostatecznego rezultatu, jaki dają, a który objawia się zwiększeniem lub zmniejszeniem ogólnego dobrobytu.

Mówiąc o potrzebach i pragnieniach, powiedzieliśmy, że niema dwóch ludzi podobnych sobie, tak samo rzecz się ma i z zaspokojeniami naszemi. Każdy inaczej je ocenia, czyli powtórzyć przychodzi owe oklepane zdanie: że gusta są rozmaite. Żywość więc pragnień, rozmaitość gustów, kierują usiłowaniami naszemi. Widoczném więc tu jest wpływ moralny na przemysł. Można sobie wyobrazić człowieka odosobnionego, któryby był niewolnikiem pragnień sztucznych, niedorzecznych, niemoralnych. Oczywistém jest, że w takim razie, ograniczone siły jego, zaspakajać będą zepsute jego pragnienia kosztem rozumniejszych i lepiej pojętych pragnień. Ale, skoro tylko mowa o społeczeństwie, axiomat ten, za błąd uważanym bywa. Skłonni jesteśmy do wierzenia, że sztuczne gusta, że zwodnicze zaspokojenia, uznane za źródło nędzy indywidualnej, niemniej są przecież zródłem bogactw narodowych, bo wielu gałęziom przemysłu, drogi zbytu ułatwiają. Gdyby tak było, doszli-byśmy do bardzo smutnego wniosku, a mianowicie: że stan społeczny, stawia człowieka pomiędzy nędzą i niemoralnością. Jeszcze więc raz powtarzamy, że, ekonomia polityczna rozwiązuje pozorną tę sprzeczność w sposób najściślejszy i jak najbardziej zadawalniający.

strona 53. zpośród 382 stron dzieła

Page 54: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

WYMIANAWymiana, to Ekonomia polityczna, to całe Społeczeństwo; bo niepodobna pojąć

Społeczeństwa bez Wymiany, ani Wymiany bez Społeczeństwa. Nie mam też pretensyi wyczerpać w tym rozdziale, tak obszernego przedmiotu. Całe to dzieło, przedstawi nam szkic jego zaledwie.

Gdyby ludzie, tak jak ślimaki, żyli jedni od drugich w zupełném odosobnieniu, gdyby nie wymieniali prac swych i swych pojęć, gdyby nie zawierali pomiędzy sobą umów, mogłyby być zbiorowiska jednostek ludzkich, zgromadzonych indywidualności, lecz nie byłoby Społeczeństwa.

Co mówię? Nie byłoby nawet indywidualności, bo dla człowieka, odosobnienie – to śmierć. Otóż jeżeli widzimy, że po za społeczeństwem człowiek żyć nie może, wyciągamy ztąd wniosek niezbity, że jego stanem natury jest stan społeczny.

Wszystkie umiejętności kończą na tej prawdzie, tak zapoznanej w XVIII wieku, który politykę i moralność opierał na dwóch przeciwnych sobie twierdzeniach. Wtedy nie zadawalniali się przeciwstawianiem stanu natury ze stanem społecznym, lecz nadto temu pierwszemu dawali najzupełniejsze, nad drugim, pierwszeństwo. „Szczęśliwi byli ludzie, powiedział Montaigne, gdy żyli bez związków pomiędzy sobą, bez praw, bez języka, bez religii!” Wiadomem jest, że system Rousseau’a, który wywierał i dotąd wywiera tak wielki wpływ, tak na opinią, jak i na czyny, opiera całkowicie na tej hipotezie: że na swoje nieszczęście, jednego pięknego poranka, ludzie zgodzili się opuścić niewinny stan natury dla burzliwego stanu społecznego.

Niewchodzi w przedmiot tego rozdziału zbieranie wszystkich zarzutów, jakieby można temu zasadniczemu błędowi, błędowi najszkodliwszemu, jaki kiedykolwiek zanieczyszczał nauki polityczne, uczynić; bo jeżeli społeczeństwo jest wynalezione i przyjęte za powszechną zgodą, wynika ztąd, iż każdy może wynaleźć nową formę społeczną i taki też był kierunek umysłów od czasów Rousseau’a. Zdaje mi się, iż łatwo mi przyjdzie wykazać, że odosobnienie wyklucza mowę, tak jak brak mowy wyklucza myśl; a zaiste człowiek bez myśli nie tylko że nie jest człowiekiem natury, lecz nie jest nawet człowiekiem.

Ale stanowcze zbicie idei na której się doktryna Rousseau’a opiera, wypłynie wprost, bez naszych poszukiwań, z kilku uwag nad Wymianą.

Potrzeby, usiłowania, zaspokojenia: oto jest człowiek pod względem ekonomicznym.

Widzieliśmy, że dwa ostateczne termina, są ze swej istoty nie przenaszalne, gdyż spełniają się we wrażliwości i są wrażliwością samą, która jest najbardziej osobistém w świecie uczuciem, tak dobrze ta, która poprzedza usiłowanie i decyduje je, jak i ta, która po niem następuje i wynadgradza je.

Usiłowanie więc tylko jest przedmiotem wymiany i inaczej być niemoże, gdyż wymiana mieści w sobie działalność a w usiłowaniu jedynie, objawia się nasz pierwiastek czynny. Nie możemy cierpieć lub też cieszyć się jedni za drugich, chociażbyśmy nawet czuli byli na

strona 54. zpośród 382 stron dzieła

Page 55: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

cierpienia i radości innych. Ale możemy sobie pomagać, pracować jedni dla drugich, oddawać sobie wzajemne usługi, oddawać nasze zdolności albo ich owoce na usługę innych z obowiąz-kiem wywzajemnienia się. Na tem właśnie polega społeczeństwo. Przyczyny, skutki, prawa tej wymiany stanowią ekonomię polityczną i społeczną.

Otóż to wszystko, nie tylko że możemy, ale nawet koniecznie musimy robić i ztąd też twierdzę; że organizacya nasza jest tego rodzaju, że zmuszeni jesteśmy pracować pod karą śmierci i to natychmiastowej, jedni dla drugich. A jeśli tak jest, to społeczeństwo jest naszym stanem naturalnym, w niem bowiem jedynie, dano nam jest żyć.

I w rzeczy samej zwrócić należy uwagę na zachodzącą równowagę pomiędzy potrzebami i zdolnościami – uwagę, która wywoływała zawsze uwielbienie moje nad opatrznościowym planem rządzącym przeznaczeniami naszemi.

W odosobnieniu, potrzeby nasze przewyższają zdolności nasze.

W stanie społecznym zdolności nasze przewyższają nasze potrzeby.

Z czego wynika, że człowiek odosobniony żyć nie może; wówczas gdy u człowieka społecznego najgwałtowniejsze potrzeby ustępują miejsca wznioślejszym jego pragnieniom, postępując stopniowo na drodze doskonalenia się, której granic określić nie możemy.

Nie jest to żadna deklamacya, lecz twierdzenie, które – jeśli nie za pomocą doświadczeń, to w każdym razie, za pomocą rozumowania i analogii – udowodnionym być może.

A dla czegożby ono nie miało być udowodnione za pomocą doświadczeń i bezpośrednich spostrzeżeń? Właśnie dla tego, że jest prawdziwém, właśnie dla tego, iż człowiek nie może żyć w odosobnieniu, niepodobném jest wykazanie skutków zupełnej samotności na żyjącém stworzeniu. Można dowieść umysłowi memu, że trójkąt nie może nigdy mieć czterech boków; lecz niepodobna na potwierdzenie tego przedstawić oczom moim czworobocznego trójkąta; bo gdyby to uczynić można, to już tém samem zniweczyłoby się twierdzenie samo. Podobnież, nie można odemnie żądać dowodów opartych na doświadczeniach, ani też wymagać, abym badał skutki odosobnienia na żyjącém stworzeniu, gdyż tym sposobem, wpadałbym w sprzeczność, bo nigdy nikt nie widział i widzieć nie będzie ludzi żyjących bez stosunków pomiędzy sobą.

Jeżeli są, o czém wątpię, zwierzęta przeznaczone przez organizm swój do przebiegania koła życia swego, w zupełném odosobnieniu, to jasném jest, że natura musiała zachować równą miarę pomiędzy ich potrzebami i zdolnościami. Możnaby jeszcze zrozumieć, że gdyby zdolności ich przewyższały ich potrzeby, w takim razie zwierzęta te, byłyby doskonalące się i postępowe. Zupełna równowaga robi z nich istoty zawsze na jedném miejscu dostające; ale nie moglibyśmy pojąć, aby potrzeby ich mogły być wyższe, niż ich zdolności. Należy, aby od samego ich urodzenia, od samego ich pojawienia się na świat, zdolności ich były najzupełniej odpowiednie potrzebom, które zaspokajać muszą, lub przynajmniej, żeby rozwijały się w tym samym stosunku. W przeciwnym razie, gatunki te, rodząc się, zarazby umierały, a tém samém nie przedstawiałyby pola do spostrzeżeń.

strona 55. zpośród 382 stron dzieła

Page 56: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Ze wszystkich gatunków stworzeń żyjących, jakie nas otaczają, żadne, bez zaprzeczenia, nie jest podległe tylu potrzebom, jak człowiek. W żadném, dzieciństwo nie jest tak wątłe, tak długie, tak bezsilne; dojrzałość tak wielką obciążona odpowiedzialnością; starość tak słaba i na cierpienia wystawiona. A nie poprzestając na mnogości potrzeb, człowiek ma jeszcze gusta, zaspokojenie których rozwija zdolności jego w takimże stopniu, jak to ma miejsce i przy zaspokajaniu samychże potrzeb. Zaledwie głód swój zaspokoić umie, a już podniebienie swe chce rozpieszczać; zaledwie ma się czem okryć, a już chce się stroić; zaledwie ma się gdzie schronić, a już myśli o ozdobieniu mieszkania swego. Umysł jego niemniej jest niespokojnym, jak i potrzeby ciała są naglącemi. Chce on zgłębić tajniki natury, zwyciężyć zwierzęta, powiązać żywioły, przeniknąć we wnętrzności ziemi, przebyć niezmierne morza, unosić się w powietrzu, znieść czas i przestrzeń; chce on znać wszystkie pobudki, sprężyny i prawa woli swej i swego serca, chce panować nad swemi namiętnościami, zdobyć nieśmiertelność, zjednoczyć się ze swym Stwórcą, chce wszystko zagarnąć pod swe panowanie – naturę, bliźnich swoich, siebie samego; – słowem, pragnienia jego rozszerzają się w nieskończoność bez końca.

To też w żadnym innym gatunku zdolności nie są tak sposobne do rozwoju jak w człowieku. On sam tylko zdaje się porównywać i sądzić, sam tylko rozumuje i mówi, sam tylko przewiduje; sam jedynie poświęca terazniejszość dla przyszłości, sam tylko z pokolenia na pokolenie przenosi swe prace, swe myśli i skarby swego doświadczenia; sam tylko nakoniec, zdolnym jest do doskonalenia się, którego nieskończony łańcuch zdaje się być złączonym z pozaświatem.

Zróbmy tu jedno spostrzeżenie ekonomiczne. Jakiejkolwiek rozciągłości byłaby dziedzina zdolności naszych, nigdy ona jednak wznieść nas niepotrafią do potęgi tworzenia. W istocie, nie w mocy jest człowieka zwiększyć lub zmniejszyć liczbę istniejących atomów. Działalność jego, ogranicza się na poddaniu materyi rozproszonych w okół niego rozmaitym zmianom i kombinacyom za pośrednictwem których, zagarnia je na swój użytek. (J. Ch. Say)

Modyfikować materye, aby tym sposobem zwiększyć ich użyteczność w stosunku do nas, jest to produkować albo raczej jest to jednym ze sposobów produkcyi. Ztąd wnoszę, że wartość, jak to później zobaczymy, nie mogłaby nigdy zawierać się w materyi samej, lecz w zaszłém usiłowaniu dla zmodyfikowania i porównania jej przez wymianę na inne podobne usiłowania, Dla tego też wartość, czy materya ma w tem udział lub nie, nie jest niczém inném, jak ocenieniem wymienionych usług. Co do wartości, to najzupełniej obojętném jest, czy oddaję bliźniemu memu usługę bezpośrednią, dokonywając na nim naprzykład operacyi chirurgicznej, lub też usługę pośrednią, przygotowując dla niego substancyę leczącą. W tym ostatnim wypadku użyteczność jest w substancyi, lecz wartość znajduje się w usłudze, w umysłowém i materyalném usiłowaniu, które czyni jeden człowiek na korzyść drugiego. Przez metonymią tylko, przypisywano wartość samej materyi, a w tym wypadku podobnie jak i w wielu innych, przenośnia sprowadziła zboczenie w nauce.

Powracam do organizacyi człowieka. Gdybyśmy się zatrzymali na poprzedzających wiadomościach, okazałoby się, że on różni się od innych zwierząt tylko największą rozciąg-łością potrzeb i wyższością zdolności swoich. I w istocie, wszystkie zwierzęta poddane są

strona 56. zpośród 382 stron dzieła

Page 57: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pierwszym i zaopatrzone w drugie. Ptak przedsiębierze dalekie podróże dla odszukania dogodnej mu temperatury; bóbr przebywa rzekę po moście, jaki sam zbudował; krogulec ściga zdobycz swą otwarcie; kot czatuje na nią cierpliwie; pająk stawia na nią zasadzki; a wszystkie pracują, aby żyć i rozwijać się.

Lecz kiedy natura ustanowiła zupełny stosunek pomiędzy potrzebami a zdolnościami zwierząt, a względem człowieka postąpiła z większą wielkością i hojnością; jeżeli dla zmusze-nia go, aby był istotą społeczną, zawyrokowała, że w odosobnieniu potrzeby jego przewyższałyby jego zdolności, wówczas gdy przeciwnie w stanie społecznym jego zdolności przewyższając potrzeby jego, otwierałyby pole szlachetnym jego rozkoszom, powinnyśmy zatem uznać, że podobnie jak w stosunkach swych ze Stwórcą, człowiek wznosi się ponad wszystkie zwierzęta uczuciem religijném; w stosunkach z bliźniemi swymi Słusznością; w stosunkach z samym sobą Moralnością; tak również w stosunku do sposobów życia i rozwijania się, wyróżnia się on zjawiskiem godnym uwagi. Zjawiskiem tém, jest: WYMIANA.

Mamże malować nędzę, niedostatek i ciemnotę, w którychby ród ludzki wiecznie gnił a możeby i znikł z powierzchni ziemi, gdyby nie było możności wymiany?

Jeden z najpopularniejszych filozofów, w powieści swej, która ma przywilej zachwycania młodzieży z pokolenia w pokolenie, przedstawił nam człowieka, pokonywającego swą energią, swą działalnością, swą inteligencyą, wszystkie trudności wynikające z bezwarunkowego odosobnienia. Chcąc uwydatnić wszystkie środki jakie posiada ta szlachetna istota, przedstawił nam ją, że tak powiem, przypadkowo odciętą od cywilizacyi. Wchodziło więc w plan Daniela de Foë rzucić na wyspę Rozpaczy, Robinsona samego, nagiego, pozbawionego jedności usiłowań, rozdziału pracy, wymiany, towarzystwa, słowem tego wszystkiego, co potę-guje siły ludzkie.

Wszelako i chociaż przeszkody są tylko igraszką dla imaginacyi, Daniel de Foë, byłby odjął swej powieści nawet cień prawdopodobieństwa, gdyby zbyt wierny myśli jaką chciał rozwinąć, niebył poczynił koniecznych ustępstw dla stanu społecznego, dozwalając bohaterowi swemu ocalić z rozbicia okrętu niektóre niezbędne przedmioty, jako to: żywność, proch, broń, siekierę, nóż, sznury, deski, żelazo itd. Otóż niezbity dowód, że człowiek tylko wśród społeczeństwa żyć może, kiedy nawet powieściopisarz nie mógł nam przedstawić życia poza społeczeństwem.

I zauważcie, że Robinson miał w samotności swej, inny jeszcze, tysiąc razy kosztowniejszy skarb społeczny, którego fale pochłonąć nie mogły, chcę mówić o jego ideach, o jego wspomnieniach, doświadczeniu, mowie nawet, – bez której nie mógłby rozmawiać z samym sobą, to jest myśleć.

Mamy ten smutny i nierozsądny zwyczaj przypisywania Stanowi społecznemu cierpień, których świadkami jesteśmy. Jeśli naprzykład zechcemy porównywać społeczeństwo na dwóch różnych stopniach rozwoju i doskonałości znajdujące się, to do pewnego stopnia mamy racyą; lecz błądzimy gdy porównywamy Stan społeczny, niedoskonały nawet, z odosobnie-niem. Aby utrzymywać, że społeczeństwo pogarsza położenie nasze, (nie mówię o człowie-ku w ogóle, lecz wspomnę o niektórych ludziach i to o najnędzniejszych z pomiędzy nich),

strona 57. zpośród 382 stron dzieła

Page 58: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

należałoby zacząć od udowodnienia, że najgorzej uposażeni bracia nasi, ponoszą w Stanie społecznym większe ciężary niedostatku i cierpień, aniżeliby je znosić mieli w odosobnieniu. Otóż zbadajcie życie najuboższego wyrobnika. Przejrzyjcie przedmioty codziennego jego spożycia, w ich wszystkich szczegółach. Nosi on na sobie grubą odzież; spożywa trochę czarnego chleba; śpi pod dachem, a co najmniej na deskach. A teraz, zapytajcie sami siebie, czy człowiek odosobniony, pozbawiony środków Wymiany, miałby najmniejszą możność zaopatrzenia się w tę grubą odzież, ten czarny chleb, to twarde łoże, to nędzne schronienie? Sam nawet Rousseau, ten najzapaleńszy wielbiciel Stanu natury, zupełną niemożliwość tego uznawał. Obywano się bez wszystkiego, mówi on, chodzili nago, spali pod gołém niebem. Toteż Rousseau, chcąc podnieść stan natury, zniewolony był zasadzać szczęście na odmawianiu sobie wygód. Ja jednak utrzymuję, że nawet takie odjemne szczęście, jest urojeniem tylko i że człowiek odosobniony umarłby nieochybnie, w nader krótkim czasie. Być może, że Rousseau powiedziałby nawet, że w tém jest doskonałość i byłby konsekwentnym; bo jeśli szczęście ma być w odmawianiu sobie wszystkiego, to doskonałość jest w nicości.

Spodziewam się, iż z tego, com wyżej powiedział, czytelnik wnosić nie będzie, że nieczuli jesteśmy na cierpienia społeczne braci naszych. Ztąd, że cierpienia te są mniejsze w społeczeństwie niedoskonałém, jak w odosobnieniu, nie wynika, żebyśmy nie dopominali się ze wszystkich sił naszych o postęp, który je bezustannie zmniejsza; lecz jeżeli odosobnienie jest czemciś gorszém nad to, co jest najgorszego w Stanie społecznym, miałem więc słuszność powiedzieć, że stawia ono nasze potrzeby, chociaźbyśmy tylko o najniezbęd-niejszych mówili, ponad zdolnościami naszemi.

Zobaczmy jakim sposobem Wymiana, wywracając na korzyść naszą, ten porządek, stawia zdolności nasze ponad potrzebami naszemi?

A naprzód, sama cywilizacya, fakt ten udowodniła. Gdyby potrzeby nasze przewyższały nasze zdolności, bylibyśmy najniezawodniej istotami wstecznemi; gdyby była równowaga, bylibyśmy znów istotami niepostępowemi. Postępujemy, zatem każdy okres życia społecznego w porównaniu z epoką poprzedzającą, pozostawia rozporządzalną pewną część zdolności naszych, stosunkowo do summy danych zaspokojeń.

Spróbujmy objaśnić to cudowne zjawisko.

Sposób, w jaki to uczynił Condillac, wydaje mi się niedostatecznym, empirycznym, a raczej, nic nie objaśniającym. „Przez to samo, że wymiana dokonywa się, mówi on, powinna ona niezbędnie przynosić korzyść obydwom umawiającym się stronom, bez czego, nie miała-by miejsca. Zatem, każda wymiana mieści w sobie dwa zyski dla ludzkości”.

Przyjmując to zdanie za prawdziwe, widzimy w niém tylko stwierdzenie rezultatu wymiany. W podobny sposób chory przez imaginacyą, objaśniał własność narkotyczną opium:

Quia est in eo

Virtus dormitiva

Quae facit dormire.

strona 58. zpośród 382 stron dzieła

Page 59: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wymiana, mówicie, przynosi dwa zyski. Ale potrzeba wykazać dla czego i jakim sposobem? – Wynika to z faktu samego, że została dokonaną. Ale dla czego została dokonaną? Jakiż bodziec skłonił ludzi do jej spełnienia? Czyż wymiana ma sama w sobie pewien przymiot tajemniczy, dobroczynny, a nie dający się objaśnić?

Inni widzą rezultat wymiany w korzyści oddawania tego, czego mamy zanadto, za to, czego nam brakuje. Wymiana, mówią oni, jest to zamiana zbywających przedmiotów na potrzebne. Prócz tego, że teorya ta, przeciwna jest faktom, jakie codziennie spostrzegamy – (bo któżby się ośmielił powiedzieć, że biedny wieśniak ustępując zboże, które uprawiał i którego sam nigdy jeść nie będzie, oddaje to, co ma zbytecznego?) – widzę jeszcze w tém twierdzeniu sposób, w jaki dwóch ludzi urządza się przypadkowo; lecz nie widzę wyjaśnienia postępu.

Głębsze przypatrzenie się dopiero, daje nam bardziej zadawalniające wyjaśnienie o potę-dze wymiany.

Wymiana ma dwa objawy: Zjednoczenie sił i rozdział pracy. Widoczném jest, że w bar-dzo wielu razach, połączone siły kilku ludzi są wyższe od summy ich sił pojedynczo wziętych. Gdyby szło naprzykład, o przeniesienie wielkiego ciężaru; tam gdzie tysiąc ludzi kolejno niepodołaliby, mogłoby się to udać połączonym siłom czworga ludzi. Przedstawcie sobie, wieleby to rzeczy na świecie, bez tego połączenia sił, nie mogło być nigdy dokonanemi!

A potem, jednoczenie sił fizycznych ku wspólnemu celowi jest jeszcze niczém; natura obdarzyła nas bardzo różnemi zdolnościami fizycznemi, moralnemi, umysłowemi. We współ-działaniu tych zdolności zachodzą niewyczerpane kombinacye. Jeżeli potrzeba wykonać jakie dzieło użyteczne jak naprzykład, budowę drogi lub obronę kraju, to jeden na usługę społeczeństwa oddaje swą siłę, drugi, swą zręczność; ten swą odwagę; inny znów swe doświadczenie, swą przezorność, swą fantazyę, a nawet swą wziętość. Łatwém jest do zrozumienia, że ci sami ludzie, pracując oddzielnie niemogliby ani osiągnąć podobnego rezultatu, ani nawet pojąć go.

Tak więc, z połączenia sił wypływa koniecznie Wymiana. Aby ludzie zgodzili się na wspólną pracę potrzeba, żeby mieli w przyszłości nadzieję na udział w pozyskanym zaspokojeniu. Każdy dozwala korzystać ze swych usiłowań innym, ciągnąc wzajemnie w umówionym stosunku korzyści z ich usiłowań; to właśnie stanowi wymianę.

Widzimy tu, jakim sposobem, pod tą postacią, wymiana zwiększa nasze zaspokojenia, a to dla tego, że usiłowania równe co do swej mocy, przez sam fakt połączenia, prowadzą do większych rezultatów. Niema więc tu ani śladu owej mniemanej zamiany zbywającego na potrzebne, ani też owego podwójnego i empirycznego zysku, przez Condillac’a przytaczanego.

Też samą uwagę zrobimy co do podziału pracy. I w istocie, jeśli się bliżej przypatrzymy rozdziałowi zajęć, to przekonamy się, że jest to tylko dla ludzi odmienny, ciągle trwający sposób, połączenia ich sił, współdziałania, słowem stowarzyszenia się; i dla tego stanowczo powiedzieć można, co wreszcie później wykażemy, że obecna społeczna organizacya, pod warunkiem jednak uznawania wolnej wymiany, jest najpiękniejszém i najszerszém stowarzyszeniem: stowarzyszeniem wcale inaczej doskonałém jak owe przez socyalistów

strona 59. zpośród 382 stron dzieła

Page 60: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wymarzone, gdyż przez mechanizm godny podziwienia, godzi się ono z indywidualną nieza-leżnością. Do takiego stowarzyszenia, każdy wedle swego uznania i w każdym czasie, wchodzi lub je opuszcza. Składa tam dań jaką sam chce i wedle praw słuszności przez samą naturę rzeczy, a bynajmniej nie przez samowolę naczelnika zakreślonych, odbiera zaspokojenie wyższe i ciągle zwiększające się. – Ale uwagi z powyższego punktu widzenia, są na teraz zawczesne, obecnie pozostaje mi tylko wyjaśnić jakim sposobem rozdział pracy mnoży naszą potęgę.

Nie rozwodząc się zbytecznie nad tym przedmiotem, gdyż on należy do małej liczby tych, które przeciw sobie zarzutów nie wywołują, nie będzie jednak bez pożytku parę słów o nim powiedzieć. Być może, iż przedmiot ten ujęto w zbyt ciasne ramy. Aby dowieść, jak potężnym jest podział pracy, przywiązano się głównie do wykazania cudów jakie on spełnia w pewnych rękodzielniach, w fabrykach szpilek naprzykład. Kwestya ta może być podniesiona do ogólniejszego i bardziej filozoficznego punktu widzenia. Następnie siła przyzwyczajenia ma ten szczególny przywilej, że zaciera w nas świadomość zjawisk, wpośród których żyjemy. I niema nic głębiej prawdziwszego nad te słowa Rousseau’a: „Potrzeba wiele filozofii, aby zauważać fakta, które codziennie widzimy”. Nie jest więc łatwą rzeczą przypo-mnieć ludziom wiele oni, niespostrzegając nawet tego, winni są wymianie.

Jakim sposobem możność wymiany podniosła ludzkość do tej wysokości, na której ją dziś widzimy? Oto przez swój wpływ na pracę, na współdziałanie czynników naturalnych, na zdolności ludzi i na kapitały.

Adam Smith, dostatecznie wykazał ten wpływ na pracę. „Przyrost w ilości roboty, jaka może być wykonaną przez tęż samą liczbę ludzi skutkiem podziału pracy, powiada sławny

ten ekonomista, wypływa z trzech okoliczności: 1mo ze stopnia zręczności jaką każdy robotnik

nabywa; 2do z oszczędności czasu który się traci naturalnie przy przechodzeniu z jednego do

drugiego rodzaju zajęć; 3tio że każdy człowiek ma więcej prawdopodobieństwa odkrycia łatwej i szybkiej metody do wykonania jakiegoś przedmiotu, jeżeli ten przedmiot jest głównym punktem jego uwagi, aniżeli wtedy gdy ją na nieskończoną rozmaitość przedmiotów rozprasza”.

Ci, którzy jak Adam Smith widzą jedyne źródło bogactwa w pracy, ograniczają się tylko na śledzeniu, jakim sposobem rozdzielając się, doskonali się ona. Lecz widzieliśmy w poprze-dzającym rozdziale, że nie ona jedna jest czynnikiem zaspokojeń naszych. Współdziałają tu i siły naturalne; to nie ulega zaprzeczeniu.

I tak, w rolnictwie naprzykład, działanie słońca i deszczu, skryte ziemi soki, rozlany gaz w powietrzu, są niezawodnie czynnikami współdziałającemi pracy ludzkiej do produkcyi roślin.

Przemysł rękodzielniczy obowiązanym jest także za podobne usługi własnościom chemicznym pewnych substancyi: sile spadu wody, sprężystości powietrza, sile ciążenia i elektryczności.

strona 60. zpośród 382 stron dzieła

Page 61: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Handel potrafił obrócić na korzyść człowieka siłę i instynkt pewnych gatunków zwierząt, siłę wiatru, który nadyma żagle okrętów, prawa magnetyzmu, które działając na bussolę, kierują niemi wpośród niezmierzoności morskich.

Są dwie prawdy nieulegające najmniejszemu zaprzeczeniu. Pierwsza, że człowiek o tyle lepiej zaopatrzony jest we wszystko, o ile potrafi większą wyciągnąć korzyść z sił natury. Istotnie, widoczném jest, że przy równych usiłowaniach otrzymujemy więcej zboża z gruntu żyznego, jak z suchych piasków lub skał jałowych.

Druga, że czynniki naturalne nierówno są rozdzielone na powierzchni ziemi.

Któżby śmiał utrzymywać, że wszystkie grunta są zdolne do jednakiej uprawy, a wszyst-kie kraje do tegoż samego rodzaju przemysłu?

Jeśli więc prawdą jest, że siły naturalne różnią się na rozmaitych punktach kuli ziemskiej, a z drugiej strony, jeśli ludzie o tyle są bogatsi; o ile więcej te siły na swą korzyść zagarniają, to wypływa ztąd, że możność wymiany powiększa w niepomiernym stosunku, użyteczne współdziałanie tych sił.

Tu widzimy postawione naprzeciw siebie użyteczność darmą i użyteczność uciążliwą, z których pierwsza, w skutek wymiany, stawia się na miejscu drugiej. W istocie nie jest że jasném, że gdyby ludzie, pozbawieni możności wymiany, zmuszeni byli produkować lód pod równikiem a cukier przy biegunach, musieliby wykonywać z daleko większym trudem to, co dziś za nich czynią darmo ciepło i chłód, i w takim razie, niezmierna ilość sił naturalnych pozostałaby w bezwładności. Dzięki wymianie, siły te, wszędzie gdzie tylko na nie natrafiamy, są zużytkowane. Grunt dla zboża odpowiedni zasiewa się zbożem, ziemia właściwa do uprawy wina, używa się pod winnice; na wybrzeżach wód mieszkają rybacy a w górach karczownicy. Tu wodę, tam wiatr kierujemy na koło, zastępujące dziesięciu ludzi. Natura staje się niewolnicą, której niepotrzeba ani żywić, ani odziewać i której nie płacimy, ani też za jej usługi płacić nie każemy, która nic nie kosztuje ani naszej kieszeni, ani naszego sumienia. 7

Ta sama summa usiłowań ludzkich, to jest też same usługi, taż sama wartość, realizuje coraz większą summę użyteczności. W każdym danym rezultacie jedna część tylko działalności ludzkiej jest pochłoniętą, druga, skutkiem działania sił naturalnych, pozostaje do rozporzą-dzenia, walczy z nowemi przeszkodami, zaspakaja nowe pragnienia, realizuje nowe użyteczności.

Skutki wymiany na nasze umysłowe zdolności są tego rodzaju, że najbujniejsza nawet imaginacya nie jest w stanie obliczyć ich doniosłości.

„Wiadomości nasze, mówi Tracy, są najcenniejszymi nabytkami naszemi, ponieważ one kierują użyciem sił naszych i czynią je, w miarę im są zdrowsze i rozleglejsze, użyteczniejszemi. Otóż żaden człowiek nie jest w stanie wszystko widzieć i daleko mu jest łatwiej nauczyć się czegoś jak cośkolwiek wynaleść. Ale kiedy wielu ludzi wspólnie się poro-zumiewają, to spostrzeżenia jakie jeden z nich uczyni, będą wkrótce przez wszystkich znane i dość jest, aby znalazł się pomiędzy niemi jeden zdolniejszy, aby te szacowne wynalazki stały się natychmiast własnością wszystkich. Światło więc, w stanie społecznym, powinno daleko

strona 61. zpośród 382 stron dzieła

Page 62: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

szybciej wzrastać jak w stanie odosobnienia, nie licząc jeszcze i to, że w pierwszym razie może się ono przechowywać, a tém samém z pokolenia w pokolenie powiększać się”.

Jeżeli około człowieka natura tak urozmaiciła środki, jakie mu do rozporządzenia daje, to niemniej rozmaitą była i w rozdziale zdolności ludzkich. Nie w jednakowym stopniu jesteśmy uposażeni siłą, odwagą, inteligencyą, cierpliwości, zdolnością artystyczną, literacką, przemysłową. Bez wymiany, ta rozmaitość, nie tylko że niezwracałaby się na korzyść naszego dobrobytu, lecz przeciwnie, przyczyniałaby się do naszej nędzy; bo każdy czułby mniej korzyści ze zdolności tych, które posiada, jak braku tych, których niema. Dzięki wymianie istota silna może do pewnego stopnia obejść się bez geniuszu a istota zdolna bez siły; bo przez cudowną wspólność jaką ona pomiędzy ludzmi zaprowadza każdy uczęstniczy w różnych zdolnościach swych bliźnich.

W większej części wypadków, dla zaspokojenia swych potrzeb i gustów, nie tylko potrzeba pracować i zdolności swe doświadczać na lub przez czynniki naturalne; lecz nad to potrzeba narzędzi, instrumentów, machin, zasobów, słowem kapitałów. Wystawmy sobie maleńki ludek złożony z dziesięciu rodzin, z których każda pracując wyłącznie dla siebie samej, zmuszoną jest prowadzić dziesięć różnych przemysłów. Głowa każdej rodziny potrzebowałaby dziesięciu warsztatów przemysłowych. Ludek więc ten, posiadałby dziesięć pługów, dziesięć par wołów, dziesięć kuźni, dziesięć warsztatów ciesielskich i stolarskich i tyleż zakładów tkackich etc. Przy wymianie jeden pług, jedna para wołów, jedna kuźnia i jeden warsztat tkacki byłyby dostatecznymi. Niema nawet tak bujnej imaginacyi, któraby w stanie była obliczyć tę oszczędność kapitałów, wypływającą z wymiany.

Czytelnik widzi teraz dobrze, co stanowi prawdziwą potęgę wymiany. Nie mieści ona w sobie, jak mówi Condillac, dwóch zysków, gdyż każda ze stron umawiających się ceni więcej to, co otrzymuje, niż to, co daje. Nie jest ona także odstąpieniem zbywającego dla pozyskania potrzebnego. Jest to po prostu, jak gdyby jeden człowiek mówił drugiemu: „Rób tylko to, a ja będę robił tamto, a potem podzielemy się”, jest w tém lepsze użycie pracy, zdolności, naturalnych czynników, kapitałów, a tém samém i więcej będzie się czem dzielić; tem bardziej, jeżeli trzech, dziesięciu, stu, tysiąc, kilka milionów ludzi wejdą do stowarzyszenia.

Dwa więc zdania które wyżej wypowiedziałem, są ściśle prawdziwe, a mianowicie że:

W odosobnieniu potrzeby nasze przewyższają nasze zdolności.

W stanie społecznym zdolności nasze przewyższają potrzeby nasze.

Pierwsze jest prawdziwe, gdyż na całej powierzchni Francyi, nieznajdziemy ani jednego człowieka, któryby mógł żyć w stanie bezwarunkowego odosobnienia.

Drugie jest prawdziwe, gdyż w istocie ludność tej samej Francyi rośnie w liczbę i dobrobyt.

Postęp wymiany. Pierwotną formą wymiany jest zamiana. Dwie osoby, z których każda doznając pewnego pragnienia, i posiadając przedmioty, mogące zaspokoić wzajemne te pragnienia, ustępują je sobie lub też umawiają się pracować oddzielnie każda w innym zawodzie, pod warunkiem podzielenia się całkowitą produkcyą w stosunku umówionym. Otóż

strona 62. zpośród 382 stron dzieła

Page 63: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

to jest zamiana którąby socyaliści nazwali wymianą, drobnym handlem, handlem w zarodku. Spostrzegamy tu dwa pragnienia jako bodźce, dwa usiłowania jako środki, dwa zaspokojenia jako rezultaty lub też jako dokonanie całkowitego obrotu. I w gruncie rzeczy, cały ten obrót nie różniłby się w niczem od podobnegoż obrotu spełnionego w odosobnieniu, chyba w tém tylko, że pragnienia i zaspokojenia pozostałyby wedle swej natury nieprzelewalnemi, a same tylko usiłowania byłyby wymienione; czyli innemi słowy, że dwie osoby pracując jedna dla drugiej, oddały sobie wzajemnie usługę.

Tam też właściwie zaczyna się ekonomia polityczna, bo tam tylko dostrzegamy pierwsze pojawienie się wartości. Zamiana dokonywa się tylko w skutek układu, umowy, każda ze stron umawiających się, decyduje się przez wzgląd na swój interes osobisty, każda z nich czyni wyrachowanie, którego doniosłość jest taka: „Zamieniałbym, gdyby zamiana ta doprowadziła mię do zaspokojenia pragnienia mego z mniejszém usiłowaniem”. – Jest to zapewne cudowném zjawiskiem, że zmniejszone usiłowania mogą stawić czoło jednakim jak przedtem pragnieniom i zaspokojeniom, a to tłumaczy się względami jakie w pierwszym paragrafie tego rozdziału przedstawiłem. Jeżeli dwa produkta lub dwie usługi zamieniają się, można powiedzieć, że są siebie warte. Później zgłębiać będziemy znaczenie wartości. Tym czasem i to niedokładne określenie wystarczy.

Zamianę obiegową któraby obejmowała wszystkie trzy strony umawiające się, możemy sobie przedstawić w ten sposób: Paweł oddaje usługę Piotrowi, który równąż usługę wyświadcza Jakóbowi a ten z kolei, oddaje takąż usługę Pawłowi, wskutek czego, wszystko jest zrównoważone. Nie mam potrzeby dodawać, że obrót ten dokonywa się dla tego tylko, że niezmieniając ani natury, ani następstw zamiany, jest dla wszystkich stron dogodnym.

Istota Zamiany pozostanie taż sama, chociażby liczba umawiających się powiększyła się. W mojej gminie naprzykład, uprawiający winnicę, płaci winem usługi kowala, balwierza, krawca, sługi kościelnego, proboszcza, kupca korzennego. Kowal, balwierz, krawiec oddają znowu kupcowi, za towary, które w ciągu roku od niego wypotrzebowują, wino, które otrzy-mali od uprawiającego winnicę.

Ta Zamiana obiegowa, nigdy się dość tego nie napowtarzam, nie zmienia w niczem pojęć pierwotnych, postawionych w poprzedzających rozdziałach. Gdy obrót jest dokonanym zobaczymy, że każdy ze współdziałających przedstawił te trzy zjawiska: pragnienie, usiłowanie, zaspokojenie. Jedna tam tylko rzecz znalazła się więcej, to jest: wymiana usiłowań, przelew usług, rozdział zajęć ze wszystkiemi wypływającemi zeń korzyściami, korzyściami, w których każdy miał udział, gdyż odosobniona praca jest tylko ostatnim środkiem ucieczki i wyrzekamy się jej chętnie w widoku większej korzyści.

Łatwo to pojąć, że Zamiana obiegowa i w płodach surowych, niebardzo się może rozprzestrzenić i niemam potrzeby rozwodzić się nad przeszkodami, jakie ona napotyka. Jakżeby naprzykład uczynił ten, któryby chciał oddać swój dom za tysiące drobnych przedmiotów, których do spożycia w ciągu roku potrzebuje? W każdym razie Zamiana pozostać tylko może w ciasném kółku osób znających się pomiędzy sobą. Gdyby ludzkość nie

strona 63. zpośród 382 stron dzieła

Page 64: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wynalazła była sposobu ułatwiającego wymianę, prędkoby doszła do granicy, poza którą niema rozdziału pracy, niema postępu.

Dla tego też widzimy, że od samego początku społeczeństwa, ludzie wprowadzili w tranzakcye swoje towar pośredniczący jako to: zboże, wino, zwierzęta, a prawie zawsze metale. Towary te odpowiadają mniej więcej właściwie ternu przeznaczeniu, i każdy z nich istotą swoją odpowie temu celowi, byleby w nim Usiłowanie przedstawione było przez wartość, bo w tém wszystkiem głównie chodzi o przelew tej wartości.

Za pomocą tych pośredniczących towarów, pojawiają się dwa zjawiska ekonomiczne, które nazywamy Sprzedażą i Kupnem. Jasném jest, że pojęcie o sprzedaży i kupnie, nie jest objęte w Zamianie prostej, a nawet w Zamianie obiegowej. Jeżeli jeden człowiek daje drugiemu za co pić, aby tamten dał mu wzajemnie za co jeść, jest w tém tylko czyn, który się rozdzielić nieda. Otóż co, zaraz na wstępie nauki zauważyć potrzeba, że wymiana która się dokonywa przez pośrednictwo, nic nie traci tak natury, istoty, jak i cechy Zamiany; jest to tylko zamiana złożona. Wedle bardzo trafnej i bardzo głębokiej uwagi J. C. Say’a, jest to zamiana dwóch czynników, z których jeden nazywa się sprzedażą, a drugi kupnem, czynników, połączenie których nieodbicie jest potrzebnem dla ustanowienia zamiany zupełnej.

I w rzeczy samej, pojawienie się w świecie wygodnego środka zamiany, niezmienia bynajmniej ani natury ludzi, ani też natury rzeczy. Pozostaje zawsze dla każdego potrzeba, wywołująca usiłowanie, i zaspokojenie, które je wynagradza. Wymiana jest zupełną wtedy tylko, gdy człowiek, który uczynił usiłowanie na korzyść drugiego, otrzymał za to usługę równejże wartości, to jest zaspokojenie. Dla tego też sprzedaje on swe usługi za towar pośredniczący, aby za ten towar pośredniczący kupić usługi równej wartości i wtedy te dwa czynniki przywracają znowu zamianę prostą.

Weźmy lekarza naprzykład. W ciągu wielu lat, poświęcał on czas swój i swe zdolności na badanie chorób i zaradczych na nie środków. Odwiedzał chorych, udzielał im rad, słowem, oddawał usługi; a zamiast odebrać od swoich klientów, jako wynagrodzenie, ich bezpośrednie usługi, coby stanowiło zamianę prostą, otrzymał od nich towar pośredniczący, metale, za które pozyskiwał zaspokojenia, co też i ostatecznie miał na celu. Chorzy nie dostarczyli mu chleba, wina, sprzętów; dostarczyli mu tylko wartość takowych. Nie mogliby oni dostarczyć mu pieniędzy, gdyby sami byli poprzednio usług nie oddawali. Jest więc równowaga usług, tak co się ich tycze, jak i lekarza; i gdyby można było obieg ten śledzić myślą aż do ostatecznego krańca, przekonalibyśmy się, że za pośrednictwem monety, Wymiana obróciła się w niezli-czoną moc zamian prostych.

Pod rządem zamiany prostej, wartość, jest ocenieniem dwóch wymienionych i bezpoś-rednio porównanych z sobą usług. Pod rządem wymiany złożonej, usługi oceniają się tak samo wzajemnie, lecz przez porównanie, za pomocą pośredniczącego towaru, który nazywamy Monetą. Gdzie indziej zobaczymy jakie trudności, jakie błędy zrodziły się z tych komplikacyi. W tém miejscu, dość będzie zaznaczyć, że obecność tego pośredniczącego towaru, niezmienia bynajmniej pojęcia o wartości.

strona 64. zpośród 382 stron dzieła

Page 65: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Raz przyjąwszy, że wymiana jest zarazem przyczyną i skutkiem rozdziału zajęć, raz przyjąwszy, że rozdział zajęć z powodów na czele tego rozdziału wyłuszczonych, mnoży zaspokojenia w stosunku do usiłowań, czytelnik łatwo zrozumie usługi, jakie Moneta oddała ludzkości przez sam ten fakt tylko, że ułatwia wymianę. Dzięki Monecie wymiana mogła się prawdziwie do nieskończoności rozwinąć. Każdy rzuca w społeczeństwo usługi, nie wiedząc komu one przyniosą zaspokojenie do nich przywiązane. Tak samo nie odbiera on od społe-czeństwa bezpośrednich usług, lecz odbiera pieniądze, za które ostatecznie kupuje usługi, gdzie, kiedy i jak mu się podoba. Tym sposobem ostateczne tranzakcye odbywają się bez względu na miejsce i czas pomiędzy osobami nieznanemi, tak że nikt mewie, przynajmniej w większej części wypadkach, przez czyje usiłowania potrzeby jego będą zaspokojone, i czyim pragnieniom przyniosą zaspokojenia jego własne usiłowania. Za pośrednictwem monety Wymiana streszcza w sobie bez wiedzy stron kontraktujących niezliczone zamiany.

Wymiana jednakże, jest tak wielkiém dobrodziejstwem dla społeczeństwa (jeśli sama jeszcze nie stanowi społeczeństwa?), że ono nie poprzestało na wprowadzeniu monety dla ułatwienia i zmnożenia jej. Po Potrzebie i Zaspokojeniu, zjednoczonych odosobnioném usiło-waniem w témże samém indywiduum – po zamianie prostej, – po zamianie o dwóch czynnikach, czyli Wymianie złożonej, zwanej sprzedażą i kupnem, przedstawiają się jeszcze, w porządku logicznym, rozległe tranzakcye w czasie i przestrzeni za pośrednictwem kredytu, tytułów hypotecznych, wexli, biletów bankowych, etc. Dzięki temu cudownemu mechanizmowi wykwitłemu z cywilizacyi, który udoskonalając ją i sam się wraz z nią doskonali, usiłowanie wykonane dziś w Paryżu, pójdzie zaspakajać nieznanych, poza oceany, i w odległe wieki; a ten który je wykonywa, niemniej jest zaraz wynagrodzonym przez pośrednictwo osób, które mu czynią zaliczkę tego wynagrodzenia w nadziei, że sami je poźniej otrzymają w dalekich krajach lub w oddalonej przyszłości. Komplikacya to o tyle zadziwiająca o ile cudowna, którą, jeśli poddamy dokładnemu rozbiorowi wykaże nam ostatecznie całość zjawiska ekonomicznego, to jest: potrzebę, usiłowanie, zaspokojenie spełniające się w każdym indywiduum wedle praw sprawiedliwości.

Granice wymiany. Ogólny charakter Wymiany polega na zmniejszeniu stosunku usiłowania do zaspokojenia. Pomiędzy naszemi potrzebami a zaspokojeniami napotykają się przeszkody, zmniejszenie których pozyskuje się przez zjednoczenie sił lub rozdział zajęć, to jest: przez Wymianę.

Ale i Wymiana sama napotyka na przeszkody i wymaga usiłowań, o czem przekonywamy się z niezmiernej massy prac ludzkich w ruch przez nią wprawionych. Kosztowne metale, drogi, kanały, koleje żelazne, powozy, okręty, wszystkie te rzeczy pochłaniają znaczną część działalności ludzkiej. Zobaczcie zresztą wielu to ludzi wyłącznie jest zajętych ułatwieniem wymiany, wielu jest bankierów, negociantów, kupców, faktorów, furmanów, żeglarzy! Ten obszerny i kosztowny apparat przekonywa nas bardziej niż wszelkie rozumowania, ile to jest potęgi w zdolności wymiany; inaczej bowiem jakżeby ludzkość zezwoliła na narzucenie jej sobie?

Ponieważ w naturze Wymiany, jest oszczędzanie usiłowań, a zarazem i domaganie się ich, łatwo więc zrozumieć jakie są jej granice naturalne. Na mocy tej siły, która pcha

strona 65. zpośród 382 stron dzieła

Page 66: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

człowieka do wybrania zawsze z dwojga zła mniejszego, Wymiana rozciągać się będzie dopóty, dopóki usiłowanie wymagane przez nią, będzie mniejsze niż to, które ona oszczędziła. I zatrzyma się naturalnie wtedy, gdy, jedném słowem, ogół zaspokojeń otrzymanych skutkiem rozdziału pracy, będzie mniejszy z powodu trudności wymiany niż gdybyśmy zażądali go wprost od produkcyi. Weźmy naprzykład jaki ludek. Jeżeli on chce dostarczyć sobie zaspokojeń, musi przedewszystkiem czynić usiłowanie. Może się on zwrócić do innego ludu i powiedzieć: „Róbcie dla nas to usiłowanie, a my dla was zrobimy inne”. Umowa ta może być dogodną dla wszystkich, jeśli ten drugi lud naprzykład, dzięki swemu położeniu, jest w moż-ności wykonać tę pracę z większym udziałem sił naturalnych i darmych. W takim razie osiągnie on rezultat z usiłowaniem równém 8, wówczas gdy pierwszy ludek nie mógłby inaczej wykonać tego, jak z usiłowaniem równém 12; tym sposobem, ten ostatni ma oszczędzo-nych 4. Ale dalej następuje transport, wynagrodzenia pośredniczących ajentów, słowem, usiłowanie wymagane przez wymianę, które naturalnie dodać należy do cyfry 8. Wymiana poty będzie się ciągnąć, póki koszta jej nie przejdą liczby 4. Skoro dojdzie do tej liczby zatrzyma się. Wszelkie przepisy prawne są zbyteczne w tym przedmiocie; bo – albo prawo przyjdzie przed tém, nim ta równia nastąpi i wówczas jest szkodliwém, bo przeszkadza oszczędzeniu usiłowań, – albo przychodzi potem, a w takim razie jest zbyteczném. Prawo takie, byłoby podobne do postanowienia zabraniającego wpośród dnia zapalać lampy.

Jeśli więc Wymiana wstrzymaną została dla tego, iż przestaje być korzystną, najmniejsze udoskonalenie w aparacie handlowym, nadaje jej nową działalność. Pomiędzy Orleanem a Angoulemem odbywa się pewna liczba tranzakcyi. Te dwa miasta wymieniają zawsze pomiędzy sobą, gdy widzą, iż tą drogą otrzymają więcej zaspokojeń, niż od bezpoś-redniej produkcyi. Zatrzymają się wówczas, kiedy produkcya przez wymianę, obciążona kosztami samejże wymiany, przejdzie lub doścignie usiłowania bezpośredniej produkcyi. W tych okolicznościach, jeśli polepszymy aparat wymiany, jeśli negocyanci zniżą cenę swego współudziału, jeśli przebijemy góry, rzucimy mosty na rzekach, urządzimy drogi, zmniejszymy przeszkody, Wymiana zmnoży się, gdyż ludzie chcą ciągnąć z niej wszelkie korzyści, jakie jej przyznaliśmy i zbierać użyteczność darmą. Udoskonalenie zatem aparatu handlowego odpowiada materyalnemu zbliżeniu się dwóch miast. Ztąd wypływa, że zbliżenie się materyalne ludzi odpowiada udoskonaleniu w aparacie wymiany. – I to jest bardzo ważne, gdyż w tém właśnie jest rozwiązanie zagadnienia zaludnienia, a w tem to wielkiem zagadnieniu, leży żywioł pominięty przez Malthusa. W żywiole zaś tym, w którym Malthus widział niezgodność, my widzimy Harmonią.

Jeżeli ludzie wymieniają, czynią to dla tego, iż tym sposobem, otrzymują równe zaspokojenia z mniejszém usiłowaniem, a to z tej przyczyny, że oddają sobie wzajemnie usługi służące za przewodnika do pozyskania większego udziału użyteczności darmej.

Otóż wymieniają oni o tyle więcej, o ile sama wymiana napotyka mniej przeszkód i mniej wymaga usiłowań.

A wymiana o tyle mniej napotyka przeszkód, o tyle mniej potrzebuje usiłowań o ile więcej są do siebie ludzie zbliżeni. Większemu zatem zgęszczeniu się ludności, towarzyszy koniecznie większa proporcya użyteczności darmych. Zgęszczona ludność nadaje większą

strona 66. zpośród 382 stron dzieła

Page 67: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

potęgę aparatowi wymiany i pozostawia część usiłowań ludzkich do rozporządzenia, słowem jest przyczyną postępu.

Lecz wyjdźmy z ogólników i przypatrzmy się faktom:

Czyliż nie większą usługę oddaje ulica Paryża niż podobnejże długości ulica w mieście odludném? Czyliż nie większą usługę oddaje kilometr kolei żelaznej w departamencie Sekwany niż w departamencie Landów? Czyż kupiec Londynu nie może się zadowalniać mniejszém wynagrodzeniem od każdej ułatwionej tranzakcyi z powodu ich mnogości? W każdej rzeczy zobaczymy, że dwa aparata wymiany, chociaż zupełnie jednakowe, oddają przecież nader rozmaite usługi wedle tego, czy działają wpośród skupionej, czy też rozproszonej ludności.

Gęstość ludności nie tylko, że pozwala ciągnąć większe korzyści z aparatu wymiany, lecz nadto przyczynia się do udoskonalenia tegoż aparatu, udoskonalenie zaś jest korzystném wpośród ludności skupionej, bo tam oszczędzi ono więcej usiłowań niż samo ich wymaga, co niemożliwem jest w pośród rozproszonej ludności, gdyż tam wymagałoby ono więcej usiłowań, aniżeli mogłoby ich oszczędzić. Jeśli chwilowo opuścimy Paryż dla zamieszkania w małém prowincyonalném mieście, to zdziwieni będziemy wielką liczbą wypadków, w których pewne usługi dostarczyć sobie możemy za pomocą tylko wielkich kosztów, straty czasu i z tysiącznemi trudnościami.

W aparacie handlowym, przez sam fakt zgęszczenia ludności, nie tylko że się zużytecznia i udoskonala część jego materyalna, ale także i część jego moralna. Ludzie zbliżeni do siebie umieją najlepiej rozdzielić swe zajęcia, zjednoczyć swe siły, stowarzyszać się dla zakładania szkół i muzeów, budowania kościołów, obmyślania środków bezpieczeństwa, zakładania banków lub towarzystw zabezpieczeń, słowem, dostarczania sobie wspólnych przyjemności z nierównie mniejszym stosunkiem usiłowań dla każdego z nich.

Lecz powrócimy później do tych uwag, gdy będziemy mówić o ludności. Tymczasem poprzestaniemy na tém, że:

Wymiana jest środkiem danym ludziom dla ciągnienia większych korzyści ze swych zdolności, do oszczędzania kapitałów, do wprowadzenia większego współudziału czynników darmych, do powiększenia stosunku użyteczności darmej do użyteczności uciążliwej, a tém samém do zmniejszenia stosunku usiłowań do rezultatów, do pozostawienia rozporządzeniu ich pewnej części sił, a to dla tego, aby od najgwałtowniejszych i pierwszorzędnych potrzeb odejmować coraz większą część, dla poświęcenia jej przyjemnościom coraz wznioślejszego porządku.

Jeśli Wymiana oszczędza usiłowania, to i spotrzebowuje je także.

Rozszerza się ona, zyskuje, mnoży się aż do punktu gdzie usiłowanie którego się domaga, staje się równem temu, które oszczędza i zatrzymuje się tam aż do czasu, gdy przez udoskonalenie aparatu handlowego, albo przez sam fakt zgęszczenia ludności i zbliżenia ludzi, nie wejdzie ona w konieczne warunki do dalszego jej biegu. Zkąd wypływa, że prawa ograniczające wymianę, zawsze są albo szkodliwe, albo zbyteczne.

strona 67. zpośród 382 stron dzieła

Page 68: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Rządy skłonne do wierzenia, iż nic na świecie dobrego bez nich się nie dzieje, niechcą zrozumieć tego harmonijnego prawa.

Wymiana rozwija się naturalnie aż do punktu, w którym staje się więcej uciążliwą jak użyteczną i naturalnie też zatrzymuje się na tej granicy.

Wskutek czego widzimy rządy te, wszędzie mocno zajętemi albo wspieraniem lub też ścieśnianiem jej.

Dla posunięcia jej poza jej granice naturalne idą na podbój obszarów i kolonii; aby ją zaś przed tą granicą zatrzymać, tworzą rozmaite ścieśnienia i okowy.

Tej interwencyi Siły w tranzakcyach ludzkich, towarzyszą niezliczone zła.

Samo powiększenie tej Siły już jest pierwszem złem; bo widocznem jest, że Państwo nie może czynić podbojów, zatrzymywać pod swą władzą oddalone kraje, odwracać naturalny bieg handlu ścieśniać go cłami, nie zmnażając znacznie liczby swych ajentów.

To zaś zboczenie Siły publicznej jest jeszcze większém złém aniżeli samo jej zwiększenie. Jej właściwem bowiem posłannictwem jest opieka wszelkich Swobód i Włas-ności, a tymczasem gwałci ona Swobodę i Własność obywateli. Tym sposobem zdaje się, że rządy wzięły sobie za zadanie pozbawiać inteligencyą wszelkich pojęć i wszelkich zasad. Od czasu jak przyjęto, że Ucisk i Zdzierstwo są prawowitemi, byleby tylko były prawnemi, byle się tylko dokonywały na obywatelach za pośrednictwem siły publicznej, widzimy jak zwolna każda klassa domaga się poświęcenia jej wszystkich innych.

Czy interwencya Siły wywołuje w wymianie to, co nie może być dokonaném, czy też zapobiega temu, co już się spełniło, w każdym razie sprowadza tylko Stratę i Przestawienie pracy kapitałów, a tém samém, zamieszanie w sposobach podług jakichby się ludność była naturalnie urządziła. Na jednym punkcie nikną interesa naturalne, na drugim zaś tworzą się sztuczne, a ludzie mimowoli idą za biegiem tych interesów. Tym sposobem, widzimy, że obszerne zakłady przemysłowe powstają tam, gdzie się zrodzić nie powinny były; Francya produkuje cukier, a Anglia przędzie bawełnę pochodzącą z równin Indyjskich. Potrzeba było wiekowych wojen, wylanych krwi strumieni, aby osiągnąć taki rezultat, aby w miejsce przemysłu żywotnego zaprowadzić w Europie przemysł zależny, a tém samém, otworzyć drogę wszelkim przesileniom, zaprzestaniu roboty, chwiejności a ostatecznie Pauperyzmowi.

Lecz spostrzegam się, że uprzedzam rzeczy; bo przedewszystkiem powinniśmy poznać prawa swobodnego i naturalnego rozwoju społeczeństw ludzkich; później dopiero badać będziemy ich zamieszania.

Siła moralna wymiany. Muszę tu powtórzyć, choćbym się miał narazić nowoczesnemu sentymentalizmowi, że ekonomia polityczna, sciśle się trzyma dziedziny Interesów, a te tworzą się pod wpływem interesu osobistego… Purytanie socyalizmu mogą wołać: „To okropnie, zmienimy to wszystko”; lecz deklamacye ich same sobie nieustannie zaprzeczać będą.

Byłoby to nowym rodzajem deklamacyi, gdybyśmy czyny interesem osobistym wywołane i rządzone, chcieli moralności przypisywać. Ale zaiste pomysłowa natura mogła urządzić

strona 68. zpośród 382 stron dzieła

Page 69: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

w taki sposób porządek społeczny, że czyny na pozór w pobudkach swych odarte z moral-ności, dążą niemniej do rezultatów moralnych. Nie dziejeż się tak z pracą? Twierdzę więc, że Wymiana, bądź w stanie zamiany prostej, bądź stawszy się już obszernym handlem, rozwija w społeczeństwach dążności szlachetniejsze niż były ich pobudki.

Niech mię Bóg uchowa, abym miał samej energii przypisywać wszystko to, czego dokonywa wielkość, sława i urok przeznaczeń naszych! Jak w świecie materyalnym są dwie siły, z których jedna idzie od okręgu do środka, druga z środka do okręgu, tak również w swiecie społecznym, są dwie zasady: interes prywatny i sympatya. Któżby więc był dość nieszczęśliwym, aby zapoznawać dobrodziejstwa i rozkosze pierwiastku sympatycznego, objawianego w przyjaźni, miłości, przywiązaniu synowskiém, czułości rodzicielskiej, miłosierdziu, patryotyczném poświęceniu, religijném uczuciu, zapale dobra i piękna? Są tacy, którzy utrzymują, że pierwiastek sympatyczny jest tylko wspaniałą formą pierwiastku egoistycznego i że w gruncie kochać innych, jest to tylko rozumny sposób kochania samego siebie. Ale nie tu miejsce zagadnienie to zgłębiać. Czy nasze wrodzone dwie energie są rozdzielone, czy też zespolone dość, abyśmy wiedzieli, że dalekiemi będąc od ścierania się z sobą, jak to nam bezustannie powtarzają, łączą się owszem i wzajemnie pomagają do urzeczywistnienia tegoż samego rezultatu, to jest: Dobra powszechnego.

Postawiłem te dwa twierdzenia, że:

• W odosobnieniu, potrzeby nasze przewyższają zdolności nasze.

• Skutkiem wymiany, zdolności nasze przewyższają potrzeby nasze.

Twierdzenia te dają racyą bytu społeczeństwu; – a oto są dwa inne, zapewniające nieskończone jego doskonalenie się, to jest, że:

• W odosobnieniu, pomyślności szkodzą sobie wzajemnie.

• Skutkiem wymiany pomyślności pomagają sobie wzajemnie.

Mamże potrzebę dowodzić, że gdyby natura przeznaczyła była ludzi do życia samotnego, to pomyslność jednego, przeszkadzałaby pomyślności drugiego? Im byliby liczniejsi, tem mniej mieliby prawdopodobieństwa dobrobytu. W każdym razie widzimy jasno, w czém skutkiem mnogości swej mogliby sobie szkodzić, a nie pojmujemy, jakąby sobie korzyść przynosić mogli. A potem, pytam się, pod jaką wówczas formą objawiałby się pierwiastek sympatyczny? Z jakiegoż by powstał powodu? Mogliżbyśmy pojąć go nawet?

Ale ludzie wymieniają. Wymiana, jak widzieliśmy, mieści w sobie rozdział zajęć. Daje ona początek powołaniu i rzemiosłom. Każdy stara się zwyciężyć pewną przeszkodę na rzecz ogółu. Każdy poświęca się na oddanie mu pewnego rodzaju usług. Otóż dokładny rozbiór wartości wykazuje, że każda usługa najprzód wartą jest z powodu swej wewnętrznej użyteczności, potem czy ofiarowaną jest pośród bogatszych to jest: pośród ogółu bardziej usposobionego do jej żądania i będącego w możności zapłacenia za nią. – Doświadczenie udowodniło nam, że artysta, lekarz, adwokat, negociant, furman, profesor, uczony, ciągną większe korzyści z swych usług w Paryżu, Londynie, New-Yorku jak w stepach Gaskonii, górach Walii, lub też na łąkach Farwestu; doświadczenie powtarzam, nie stwierdzaż nam tej

strona 69. zpośród 382 stron dzieła

Page 70: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

prawdy, że Człowiek o tyle ma więcej prawdopodobieństwa powodzenia, o ile w ognisku większej pomyślności żyje.

Ze wszystkich harmonii, o których wzmiankowałem, ta ostatnia nieochybnie jest najważniejszą, najpiękniejszą, najwięcej stanowczą i najpłodniejszą. Obejmuje ona i streszcza w sobie wszystkie inne; dla tego też nie mógłbym tu dać zupełnego jej wyjaśnienia. Szczęśliwym będę, jeśli ona tryskać będzie z ducha tego dzieła. Szczęśliwym nadto będę, jeśli ona przybierze charakter takiego prawdopodobieństwa, któreby zmusiło czytelnika właśném usiłowaniem wznieść się do pewności!

Wątpić bowiem nie można, że w niej jest przyczyna rozstrzygająca pomiędzy Organizacyą naturalną a Organizacyami sztucznemi; w niej to, wyłącznie w niej, jest Zagadnienie Społeczne. Jeżeli pomyślność wszystkich jest warunkiem pomyślności każdego, to możemy nietylko zaufać ekonomicznej potędze wolnej wymiany, ale nadto i sile jej moralnej. Niech tylko ludzie zrozumieją swe prawdziwe interesa, a ścieśnienia, zawiści przemysłowe, wojny handlowe, monopole, padną pod razami opinii, niech przedtem, nim domagać się będą takich a takich środków rządowych, nie pytają się: „Co mnie z tego przyjdzie?” Ale: „Co przyjdzie z tego ogółowi?” Przyznaję, że to ostatnie pytanie czyni się niekiedy na mocy pierwiastku sympatycznego, lecz niech się tylko stanie swiatło, a uczynimy je także na mocy Interesu osobistego. W takim razie będziemy mogli powiedzieć, że obydwa czynniki natury naszej, dążą do tegoż samego rezultatu: Dobra powszechnego; i nie podobna będzie zaprzeczyć, interesowi osobistemu i wypływającym zeń tranzakcyom, przynajmniej co do ich skutków, Potęgi Moralnej.

Widoczném jest, gdy rozważamy stosunki człowieka z człowiekiem, rodziny z rodziną, prowincyi z prowincyą, narodu z narodem, półkuli z półkulą, kapitalisty z robotnikiem, właściciela z proletaryuszem, – niemożemy, z żadnego punktu widzenia, nie tylko rozwiązać, ale ani nawet kusić się o rozwiązanie zagadnienia społecznego, zanim niewybierzemy jednego z tych dwóch zdań:

• Korzyść jednego, jest szkodą drugiego.

• Korzyść jednego, jest korzyścią drugiego.

Jeśli bowiem natura uporządkowała rzeczy w ten sposób, że antagonizm musi być prawem tranzakcyi wolnych, to jedynym dla nas byłoby ratunkiem, zwyciężyć naturę i stłumić Wolność. Jeśli zaś przeciwnie te tranzakcye wolne są harmonijne, to jest: jeśli dążą do ulepszenia i zrównania stanów, to usiłowania nasze ograniczyć się powinny, na nieprzesz-kadzaniu działaniu natury i utrzymaniu praw wolności ludzkiej.

Dla tego też zaklinam młodzież, której dzieło to poświęciłem, aby troskliwie badała zawarte w niem formuły, roztrząsała wewnętrzną naturę i skutki wymiany. Tak ufam, że znajdą się pomiędzy nią tacy, którzy dojdą nareszcie do ścisłego wykazania tego twierdzenia, że: dobro każdej jednostki pomaga dobru ogółu, tak jak dobro wszystkich sprzyja dobru jednostki; – a kto potrafi za pomocą dowodów prostych, jasnych a niezbitych, przeniknąć tą prawdą wszystkie umysły, – ten rozwiąże zagadnienie społeczne, ten będzie dobroczyńcą rodu ludzkiego.

strona 70. zpośród 382 stron dzieła

Page 71: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

I w istocie zauważmy, że: Stosownie do tego, czy axiomat ten jest prawdziwym lub fałszywym i prawa społeczne naturalne, są harmonijne lub sprzeczne pomiędzy sobą. – Stosownie do tego, czy są harmonijne lub sprzeczne pomiędzy sobą, interesem jest naszym stosować się do nich lub się od nich uchylić. – Gdyby więc raz było dostatecznie wykazaném, że pod wolnym rządem, interesa godzą się z sobą i wzajemnie się wspierają, to wszystkie usiłowania jakie dziś rządy zwracają na zakłócenie działania tych praw społecznych naturalnych, zwróciłyby się na pozostawienie prawom tym całkowitej ich potęgi, albo raczej nie czynionoby żadnych usiłowań, chyba te, żeby się od wszelkich działań, wstrzymać. – Na czemże polega to sprzeciwiające się działanie rządu?

Wywodzi się ono z celu jaki mają na widoku. – O cóż im idzie? O zaradzenie Nierówności, która niby z wolności wypływa. – Otóż do zaprowadzenia równowagi jest tylko jeden sposób, a mianowicie: zabrać jednym, aby dać drugim. – Takie jest w istocie posłannictwo, jakie sobie rządy nadały lub je przyjęły i takie to jest ścisłe następstwo tej formy, że: Korzyść jednego, jest szkodą drugiego. Gdyby axiomat ten przyjąć za prawdziwy, w takim razie naturalnie, że siła musiałaby naprawiać to złe, które wolność wyrządza. Tak więc rządy, które mniemaliśmy, że postawione są dla zabezpieczenia każdemu jego wolności i własności, wzięły sobie za zadanie gwałcić je, a czynią to z niejaką słusznością, jeśli prawdą jest, że pierwiastek zła, ma swe siedlisko w wolności i własności. Ztąd też widzimy rządy ciągle zajęte sztuczném przestawianiem pracy, kapitałów i odpowiedzialności. Z drugiej strony, prawdziwie niezliczona summa sił umysłowych traci się na badanie organizacyi społecznej sztucznej: Zabrać jednym, aby dać drugim, gwałcić wolność i własność, zaprawdę cel bardzo prosty; ale dążenie do niego może być bardzo rozmaite. Ztąd ta mnogość systematów, rzucających postrach we wszystkie klassy pracujących, bo samą naturą swego celu, grożą one wszystkim interesom. To też, arbitralne i skomplikowane rządy, przeczenie wolności i własności, antagonizm klass i ludów, wszystka to logicznie zawarte jest w tym axiomacie, że: korzyść jednego jest szkodą drugiego. – A z tejże samej przyczyny, prostota w rządach, uszanowanie godności indywidualnej, wolność pracy i wymiany, pokój pomiędzy narodami, bezpieczeństwo dla osób i własności, wszystko to zawartém jest w tej prawdzie: Interessa są harmonijne, – pod warunkiem wszelakoż, że prawda ta powszechnie będzie przyjętą.

Tak też i być powinno. Wiele osób, czytając to, co wyżej powiedziałem, skłonne będą powiedzieć mi: Walczysz z urojonemi przeszkodami, bo któż kiedy na seryo myślał zaprzeczać wyższości wymiany nad odosobnieniem? W jakichże dziełach z wyjątkiem chyba Rousseau’a, natrafiłeś na tak dziwaczny paradox.

Ci, którzy mi uwagę tę zrobić mogą, zapominają tylko o dwóch rzeczach, o dwóch symptomatach, albo raczej o dwóch postaciach naszych nowoczesnych społeczeństw, to jest: o doktrynach, któremi teoretycy nas zarzucają i o działaniach narzucanych nam przez rządy. Musi to być jednak prawdą, że Harmonia interesów nie jest powszechnie uznaną, bo gdy z jednej strony siła publiczna ustawicznie zajętą jest zakłócaniem ich naturalnych kombinacyi, to z drugiej, zarzucają jej jeszcze, że za mało interweniuje.

strona 71. zpośród 382 stron dzieła

Page 72: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Kwestya polega na tem: Czy złe, – (rozumie się, że nie mówię tu o złém, które jest naturalném następstwem wrodzonej naszej słabości) przypisywać należy działaniu natural-nych praw społecznych, czyli też gwałtom jakie sami działaniu temu zadajemy?

Otóż jednocześnie istnieją dwa fakta: Złe, – i siła publiczna zajęta sprzeciwianiem się prawom społecznym naturalnym. Jestże pierwszy z tych faktów następstwem drugiego? Co do mnie wierzę w to, więcej nawet powiem, pewny tego jestem. Lecz w tymże czasie jestem świadkiem tego, że: w miarę jak złe rozwija się, rządy starają się zaradzić mu przez nowe zakłócenia wymierzone na działanie praw naturalnych; a teoretycy zarzucają im, że nie dość je jeszcze zakłócają. Nie mamże więc prawa wnioskować, że nie mają w nich zaufania.

Tak, bezwątpienia, jeżeli kwestyę tę postawimy pomiędzy odosobnieniem a wymianą, to jesteśmy w zgodzie. Lecz niezmieniż się ona, jeśli ją postawimy pomiędzy wymianą wolną a przymusową? Czy niema we Francyi nic sztucznego, przymusowego, ścieśniającego w sposobie jakim się wymieniają usługi w przedmiocie handlu, kredytu, przewozów, wychowania, religii? Czyż praca i kapitały rozdzieliły się naturalnie pomiędzy rolnictwo i fabryki? Jeżeli interesa się przestawiają, czy zawsze idą za własnym swym popędem? Nie napotykamyż wszędzie na ścieśnienia? Czyż niema mnóstwa professyi, dla wielkiej liczby z pomiędzy nas, wzbronionych? Czyż katolik, nie płaci przymusowo usług rabina żydowskiego, a żyd, usług kapłana katolickiego? Jestże we Francyi, aby jeden człowiek, któryby takie odebrał wykształcenie, jakieby mu rodzice byli dali, gdyby byli wolnemi? Czy nasza inteligencya, nasze obyczaje, idee, przemysł nie kształtują się wedle porządku arbitralnego albo przynajmniej sztucznego? Pytam się więc czy zakłócając wolną wymianę usług, nie przeczy się harmonii interesów? Na jakiej zasadzie obdzierają mię z wolności, jeśli nie na tej, iż sądzą ją być szkodliwą innym? Powiedzą może, że ona szkodzi mnie samemu? Lecz w takim razie, będzie to jeszcze jednym antagonizmem więcej. I dokąd to zaszliśmy, wielki Boże! Bo jeśli natura umieściła w sercu każdego człowieka bodziec stały i niepokonany, to na zasadzie czegoż antagonizm ten rani wszystko, a nawet samego siebie?

O! Tylu rzeczy próbowano, a dla czegoż niesprobują najprostszej ze wszystkich – Wolności? Wolności wszelkich działań nie obrażających sprawiedliwości; wolności życia, rozwijania się, doskonalenia; wolnego ćwiczenia zdolności; wolnej wymiany usług. – Nie byłożby to piękne i wspaniałe widowisko, gdyby władza zrodzona z rewolucyi Lutowej przemówiła była w ten sposób do obywateli:

„Powierzyliście mi władzę publiczną. Używać jej będę tam tylko, gdzie pośrednictwo Siły jest dozwoloném, a dozwoloném jest ono tylko dla wymierzania Sprawiedliwości. Starać się będę, aby każdy pozostał w granicach swych praw. Aby każdy z was pracował swobodnie podczas dnia, a w nocy spokojnie spoczywał. Biorę na siebie bezpieczeństwa osób i własności; to moje posłannictwo i spełnię je, – lecz żadnego innego nie przyjmuję na siebie. Niech zatem, nie będzie więcej nieporozumień pomiędzy nami. Odtąd płacić tylko będziecie niezbędny podatek na utrzymanie porządku i wymiar sprawiedliwości. Ale wiedźcie o tém, że odtąd każdy z was przed samym sobą będzie odpowiedzialny za byt swój i swe doskonalenie się. Nie oglądajcie się zatem na mnie. Nie żądajcie, abym wam dał bogactwo, pracę, kredyt, wykształcenie, religią, moralność; nie zapominajcie, że bodziec który was do rozwoju

strona 72. zpośród 382 stron dzieła

Page 73: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

podnieca, jest w was samych; że co do mnie, działam zawsze za pośrednictwem siły; że nie mam nic, bezwarunkowo nic coby niepochodziło od was; i że tém samém, nie mogę najmniejszych korzyści nadać jednym bez uszczerbku drugich. Uprawiajcie zatem wasze pola, przerabiajcie i przewoźcie z nich produkta, prowadźcie handel, udzielajcie sobie wzajemnie kredyt, dawajcie i przyjmujcie swobodnie usługi, wychowujcie synów waszych, obmyślcie dla nich karyery, uprawiajcie sztuki, doskonalcie wasz umysł, oczyszczajcie wasze uczucia, zbliżajcie się jedni do drugich, zawiązujcie przemysłowe lub dobroczynne stowarzyszenia, jednoczcie wasze usiłowania, tak dla indywidualnego, jak i powszechnego dobra, bądźcie posłuszni waszym dążnościom, spełnijcie wasze przeznaczenie wedle waszych zdolności, widoków i przezorności. Odemnie dwóch tylko rzeczy żądajcie: „Wolności i Bezpieczeństwa, – a zrozumiejcie to dobrze, że nie możecie żądać trzeciej, bez utraty dwóch pierwszych”.

Tak, – przekonany jestem, że gdyby rewolucya Lutowa, ogłosiła była te zasady, byłaby ona ostatnią. Możnaż zrozumieć, aby obywatele zupełnie zresztą wolni, pragnęli wywrócić Władzę, działanie której ogranicza się na zaspokojeniu ze wszystkich potrzeb społecznych najkonieczniejszej, najwięcej upragnionej – to jest: potrzeby Sprawiedliwości?

Lecz na nieszczęście, Zgromadzenie narodowe, nie mogło wstąpić na tę drogę, ani przemówić temi słowami. Nie odpowiadały one bowiem ani ich myśli, ani oczekiwaniu publicznemu. Rzuciłyby postrach w łono społeczeństwa, jakiby zaledwie wywołać mogła proklamacya Komunizmu. Być odpowiedzialnemi przed sobą samym, powiedzianoby. Liczyć na Państwo tylko pod względem utrzymania porządku i pokoju! Nie wyczekiwać od niego ani bogactw, ani światła! Nie módz nań zrzucić odpowiedzialności ani za nasze błędy, ani za nasze niedbalstwo lub nieprzezorność! Liczyć tylko na siebie samych, tak co do środków naszego utrzymania, jak co do naszego ulepszenia fizycznego, umysłowego i moralnego! Wielki Boże! Coż się z nami stanie? Czyliż wówczas nędza, niewiadomość, błąd, brak religii, przewrotność nie pochłoną społeczeństwa?

Przyznać musimy, że takie obawy objawiłyby się powszechnie, gdyby rewolucya Lutowa ogłosiła była Wolność, to jest panowanie praw społecznych naturalnych. Zatem albo nieznamy tych praw lub też nieufamy im. Nieustannie trapi nas pojęcie, jakoby pobudki, które Bóg nadał człowiekowi, są z natury swej przewrotne i że prawość znajduje się tylko w zamiarach i widokach rządzących; że dążenia ludzkości prowadzą do dezorganizacyi i anarchii; słowem, wierzymy w fatalny antagonizm interesów.

Toteż nie tylko, że społeczeństwo francuzkie, podczas rewolucyi Lutowej, nie objawiło najmniejszego usposobienia do organizacyi naturalnej, ale nigdy może jeszcze niezwróciło swych idei i nadziei z takim jak wówczas zapałem, do kombinacyi sztucznych. Jakich? Nie wiedziano dobrze. Chodziło jedynie, wedle ówczesnego wyrażenia, o zrobienie próby: Faciamus experimentum in corpore vili. I zdawało się, że doszli do takiej pogardy indywidualności, do tak zupełnej assymilacyi człowieka z bezwładną materyą, że mówiono o robieniu socyalnych doświadczeń z ludźmi, jak mówią o doświadczeniach chemicznych nad ciałami alkalicznemi i kwasami. Pierwsze doświadczenie rozpoczęte zostało w Luxemburgu, a wiadomo z jakim powodzeniem. Wkrótce Zgromadzenie ustawodawcze, ustanowiło komitet pracy, który pożerał tysiące planów Socyalnych. Widziano przedstawiciela szkoły Fouriera

strona 73. zpośród 382 stron dzieła

Page 74: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

żądającego z całą powagą, ziemi i pieniędzy (nie zaniedbał by on zapewne domagać się i ludzi) dla urządzenia swego wzorowego społeczeństwa. Inny znów wyznawca i przedstawiciel równości ofiarował swą receptę, która nie była przyjętą. Szczęśliwszymi byli rękodzielnicy, którym udało się utrzymać przy swojej. Nareszcie w tej chwili Zgromadzenie prawodawcze zamianowało komissyą dla uorganizowania wsparcia.

Najdziwniejszém w tem wszystkiem jest to, że piastuni Władzy, w interesie swej własnej trwałości, od czasu do czasu nie przemówili w te słowa: „Przyzwyczajacie trzydzieści sześć milionów obywateli do wyobrażania sobie, że jesteśmy odpowiedzialni za wszystko dobre lub złe, jakie na nich spada. Pod tym warunkiem, żaden rząd nie jest możliwym”.

Wreszcie, jakkolwiek te rozmaite pomysły socyalne, ozdobione nazwą organizacyi, różnią się pomiędzy sobą w swym działaniu, wszystkie jednak wypływają z tejże samej zasady to jest: Zabrać jednym, aby dać drugim. – Widoczném więc, że podobna zasada, niemogłaby tak powszechnej sympatyi wpośród narodu obudzić, gdyby nie było silnego przekonania, że interesa są naturalnie sprzeczne pomiędzy sobą, a dążności ludzkie z istoty swej przewrotne.

Zabrać jednym, aby dać drugim! – Wiem dobrze, że oddawna tak się dzieje. Lecz zamiast wyszukiwania rozmaitych sposobów do urzeczywistnienia tej dziwacznej zasady, dla uleczenia nędzy, nie należałoż raczej zapytać czy nie pochodzi ona właśnie ztąd, że zasadę tę pod jakiemi bądź formami wprowadzano w życie? Zanim szukać będziemy lekarstwa na nowe zakłócenia wprowadzone w dziedzinę praw społecznych naturalnych, niepowinniż-byśmy się przekonać, czy nie te to właśnie zakłócenia sprowadzają złe, jakie uciska społe-czeństwo, a z którego pragnie się ono wyleczyć?

Zabrać jednym, aby dać drugim! – Niech mi tu wolno będzie ukazać, na niebezpie-czeństwo i śmieszność myśli ekonomicznej tego pragnienia, socyalnym zwanego, które w łonie mass burzyło i wybuchło z taką siłą podczas rewolucyi Lutowej.

Kiedy jest jeszcze wiele warstw w społeczeństwie, pojmujemy, że pierwsza z nich korzysta z przywileiów kosztem wszystkich innych. Jest to haniebném, ale niedorzeczném nie jest.

W takim razie druga warstwa, nie zaniedba zrobić wyłom w przywilejach; i przy pomocy mass ludowych, wcześniej czy później, wywoła Rewolucyę. A gdy siła przejdzie w jej ręce, nic dziwnego, że sobie wyrobi przywileje. Zawsze jest to haniebném, ale nie jest niedorzeczném, nie jest to przynajmniej niemożliwém, bo przywilej tak długo jest podobnym, dopóki jest najniższa warstwa ludności do zasilania go. Gdy zaś trzecia lub czwarta warstwa zrobią z kolei rewolucyą, urządzą się one, jeśli będą mogły, w ten sposób, że będą exploatować massy za pośrednictwem jak najzręczniej skombinowanych przywilejów. Ale oto najniższa warstwa ludności, deptana, uciskana, wycieńczona, robi także rewolucyę. Dla czego? Po co? Sądzicie może, że uchyli ona wszystkie przywileje a ogłosi królestwo powszechnej sprawiedliwości? Że powie: „precz ze ścieśnieniami, precz z więzami, precz z monopolami; precz z pośrednictwem rządu na korzyść jednej klassy, precz z uciążliwemi podatkami, precz z intrygami dyplomatycznemi i politycznemi”. Nie, – roszczenia jej są zupełnie inne, domaga

strona 74. zpośród 382 stron dzieła

Page 75: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

się ona także, aby była uprzywilejowaną. Na wzór klass wyższych, ta najniższa warstwa, błaga z kolei o przywileje! Chce prawa do pracy, prawa do kredytu, prawa do kształcenia się, prawa do wsparcia! Lecz czyim to ma być kosztem? Nad tém się ona właśnie nie zastanawia. Wie tylko, że skoro jej zapewnią pracę, kredyt, naukę, spoczynek na stare lata, a to wszystko darmo, będzie ona szczęśliwą i za pewne nikt temu nie zaprzeczy. Lecz jestże to możliwém? Niestety! Nie, i dla tego też twierdzę, że w żądaniach tych nikczemności niema; lecz za to niedorzeczność jest u swego szczytu.

Przywileje dla mass! Ludu, zastanów się nad tém błędném kołem, w którem chcesz się postawić. Przywilej domyślać się każe kogoś, kto zeń korzysta i kogoś, kto zań płaci. Pojmujemy uprzywilejowanego człowieka, uprzywilejowany stan; lecz nie możemy pojąć całego ludu uprzywilejowanego. Jestże pod tobą inny społeczny pokład, na który ciężar zrzucić możesz? Nie zrozumieszże nigdy śmiesznej mistyfikacyi, którą cię uwodzą? Nie zrozumieszże nigdy, że Państwo nie może nic dać jedną ręką, aby ci w tymże czasie drugą jeszcze więcej nie wzięło? że nie tylko z kombinacyi tej niemożliwym jest wzrost dobrobytu, ale owszem skutkiem jej będzie rząd samowolny, bardziej uciskający, więcej odpowiedzialny, kosztowniejszy i więcej zależny, podatki uciążliwsze, niesprawiedliwości liczniejsze, względy więcej raniące, wolność bardziej ograniczona, siły zmarnowane, interesa, praca i kapitały źle użyte, chciwość podżegana, niezadowolnienie częściej wywoływane, a indywidualna energia zniszczona.

Klassy wyższe, nie bez słuszności, trwożą się tém smutném usposobieniem mass, dostrzegając w niem zarodek nieustannych rewolucyi; bo i jakiż rząd będzie w stanie utrzymać się, wypowiedziawszy raz te nieszczęsne słowa: „Mam siłę i używać jej będę na to, aby pozwolić wszystkim, żyć kosztem wszystkich. Biorę na siebie odpowiedzialność za szczęście powszechne!” – Lecz przestrach ogarniający te klassy, nie jestże zasłużoną karą? Nie oneż to dały ludowi zgubny przykład usposobienia, na które się dziś żalą? Nie zwracałyż one zawsze spojrzeń swych ku Państwu, wyczekując łask jego? Opuściłyż one kiedykolwiek zręczność zapewnienia sobie wielkich lub małych przywilei dla fabryk, banków, kopalni, własności gruntowej, sztuk, a nawet dla rozrywek swoich, dla tańca, muzyki, wreszcie dla wszystkiego, oprócz pracy dla ludu, pracy ręcznej? Nie oneż to popchnęły rząd do powiększenia publicznych urzędów, aby tym sposobem kosztem mass powiększyć środki swego utrzymania i jestże dziś, aby jeden ojciec, któryby nie marzył o zapewnieniu posady dla swego syna? Czyż klassy te, chociażby raz jeden, dobrowolnie chciały usunąć, uznaną nierówność podatkową? Czyliż nawet przywileju wyborczego, nie wyzyskiwały one przez długi czas? – A teraz dziwią się i dręczą, że lud stanął na tejże samej co i oni pochyłości! Jeśli duch żebractwa tak długo panował w bogatych klassach, to cóż dziwnego, że wniknął dzisiaj w łono klass cierpiących?

Wszelako, wielka rewolucya została dokonaną. Potęga polityczna, możność stanowienia praw, rozporządzania siłą, przeszły prawnie, jeśli nie faktycznie jeszcze, wraz z głosowaniem powszechnem, w ręce Ludu. To też ten Lud który postawi zagadnienie, powołanym będzie do rozwiązania go; a biada krajowi, jeżeli idąc za danym mu przykładem, szukać będzie rozwiązania tego w przywileju, który jest zawsze pogwałceniem praw drugiego. Zaiste, czeka

strona 75. zpośród 382 stron dzieła

Page 76: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

go tam zawód, a tém samém wielka dlań nauka; bo jeżeli możliwém jest gwałcić prawa wielkiej liczby ludzi na rzecz małej liczby, to jakżeby można gwałcić prawa wszystkich na korzyść wszystkich? – Lecz za jakąż to cenę, nauka ta będzie zdobytą? I cóż czynić powinny klassy wyższe, aby zapobiedz tak groźnemu niebezpieczeństwu? Oto dwie rzeczy: powinny one zrzec się same wszelkich przywilejów i oświecać massy, – bo dwie są tylko rzeczy mogące ocalić społeczeństwo: Sprawiedliwość i Światło. Klassy wyższe powinny by wyszukiwać starannie, czy nie korzystają z jakiego monopolu, aby się go wyrzec; – czy nie korzystają z jakich sztucznych nierówności, aby je zaraz zatrzeć; – czy Pauperyzm, w części przynaj-mniej, nie może być przypisany, pewnym zakłóceniom praw społecznych naturalnych, które usunąć powinny. – Aby mogły, ukazując ręce swe, ludowi powiedzieć: patrzcie, są one pełne, ale czyste. – Czy tak to postępują klassy wyższe? Jeśli się nie zaślepiam, mogę powiedzieć, że wprost przeciwnie postępują. – Zaczynają one od tego, że zachowują swe monopole i widzia-no, że nawet z rewolucyi korzystały, by takowe rozszerzyć. Odebrawszy sobie tym sposobem, wszelką możliwość powiedzenia prawdy i odwołania się do zasad, obiecują ludowi uważanie go na równi z sobą i olśniewają oczy jego ułudą Przywilei. Sądzą, że dowodzą wielkiej przebiegłości, czyniąc dziś ustępstwo ludowi z małego przywileju: prawa do wsparcia w nadziei, że tym sposobem odwrócą go od domagania się wielkiego przywileju: prawa do pracy. A nie spostrzegają się, że rozszerzając i coraz więcej systematyzując axiomat: Zabrać jednym, aby dać drugim, – zasilają złudzenie, tworzące trudności dla teraźniejszości, a niebezpieczeń-stwa dla przyszłości.

Nie przesadzajmy wszelakoż. Kiedy klassy wyższe szukają w rozszerzeniu przywilejów środka na złe, jakie tenże sprawił, czynią to w dobrej wierze, i przekonany jestem, że działają raczej przez niewiadomość jak przez niesprawiedliwość. Jest to niepowetowaném nieszczęściem, że rządy jakie po sobie następowały we Francyi, stawiały zawsze przeszkody w nauczaniu ekonomii politycznej. A większém jeszcze nieszczęściem jest to, że sposób uniwersyteckiego nauczania, napełnia mózgi nasze przesądami rzymskiemi, to jest tém wszystkiem, co jest najantypatyczniejszém prawdom społecznym. I to właśnie sprowadziło zboczenie klass wyższych, przeciw którym w modzie jest obecnie deklamować. Co do mnie, wierzę, że w żadnej epoce nie miały one bardziej dobroczynnych zamiarów. Wierzę, że z zapałem domagają się one, rozwiązania zagadnienia społecznego. Wierzę, że nietylko zrzekłyby się swych przywilei, lecz nadto poświęciłyby chętnie część nabytych swych własności na dzieła dobroczynne, gdyby uwierzyły, że tym sposobem, położą stanowczy kres cierpieniom klass pracujących. Może kto powie, że interes lub postrach podnieca je do tego i że niema wielkiej wspaniałomyślności zrzec się części dóbr swoich, dla ocalenia reszty, że to zwykła roztropność człowieka, który przy pożarze poświęca część mienia, aby resztę ocalić. – Nie oczerniajmy w ten sposób natury ludzkiej. Dla czegoż przyznać jej niechcemy uczucia mniej samolubnego? Nie jestże to naturalném, że przemagające we Francyi zwyczaje demokratyczne, robią ludzi wrażliwszemi na cierpienia braci swoich? Lecz jakie bądź jest uczucie panujące, niepodobna zaprzeczyć, że wszystko co może objawić opinią: filozofia, literatura, poezya, dramat, kazania religijne, parlamentarne rozprawy, dziennikarstwo, wszystko to wykazuje w klassie zamożnej nie tylko życzenie, lecz gorące nawet pragnienie rozwiązania wielkiego zagadnienia. Dla czegoż więc z tych Zgromadzeń prawodawczych nic

strona 76. zpośród 382 stron dzieła

Page 77: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

stanowczego w tym względzie wyjść niemoże? Bo nie wiedzą, co czynić. Ekonomia polityczna, proponuje im to rozwiązanie: SPRAWIEDLIWOŚĆ PRAWNA, – DOBROCZYNOŚĆ PRYWATNA. A one idą wprost w przeciwnym kierunku i niespostrzegając się nawet, ulegają socyalis-tycznym wpływom, prawem nakazując dobroczynność. Tym sposobem niszczą sprawiedli-wość i tym samym ciosem, niweczą dobroczynność prywatną, która zawsze rada cofnąć się przed dobroczynnością prawną.

Dla czego prawodawcy burzą tak wszystkie pojęcia? Dla czego nie pozostawią każdej rzeczy na swém miejscu: Sympatyę w swej naturalnej dziedzinie: – Wolności; – a Sprawied-liwość w swojej, to jest: w Prawie? Dla czego nie zastosują prawa wyłącznie do panowania sprawiedliwości? Czyż dla tego, że sprawiedliwości nie miłują? Nie, ale dla tego, że jej nie ufają. Sprawiedliwość, jest to wolność i własność razem. Otóż są oni socyalistami, sami o tém nie wiedząc, bo niech mówią co chcą, nie wierzą oni, aby za pomocą wolności, własności, a tém samém sprawiedliwości, można było dojść do stopniowego zmniejszenia nędzy i do nieskończonego rozszerzenia bogactwa. – I dla tego to widzimy ich, z najlepszą wiarą, szukających urzeczywistnienia Dobra w widoczném gwałceniu prawa.

Możemy nazwać prawami społecznemi naturalnemi, zbiór zjawisk, rozważanych tak w swych przyczynach, jak i skutkach, a rządzących, wolnemi czynami ludzi.

To postawiwszy – pytamy:

Czy należy pozwolić działać tym prawom, – czyli też przeszkodzić ich działaniu?

Kwestya ta zaś, zwraca się do tego:

Czy należy przyznać każdemu jego własność, wolność, prawo do pracy i wymiany, pod własną każdego odpowiedzialnością, bez względu, czy ona go ukarze lub wynadgrodzi, i używać pośrednictwa Prawa, które jest Siłą, jedynie dla dania opieki tym prawom? – Albo raczej, czy można mieć nadzieję pozyskania większej summy szczęścia społecznego, gwałcąc własność i wolność, poddając licznym przepisom pracę, zakłócając wymianę i przemiesz-czając odpowiedzialność?

Innemi słowy:

Czy Prawo powinno zaprowadzić panowanie ścisłej Sprawiedliwości lub też być narzę-dziem Zdzierstwa, z większym lub mniejszym pomysłem uorganizowanego?

Widoczném jest, że rozwiązanie tych kwestyi jest zależnym od zbadania i poznania praw społecznych naturalnych. Nie można stanowczego dać zdania póty, póki nam wiadomo nie będzie czy własność, wolność, kombinacye usług dobrowolnie wymienionych, prowadzą ludzi do doskonalenia się, jak sądzą ekonomiści, lub do ich znikczemnienia, jak utrzymują socyaliści. – W pierwszym przypadku, złe społeczne powinno być przypisane zakłóceniu praw naturalnych, pogwałceniom prawnym własności i wolności. Te właśnie zakłócenia i gwałty należy usunąć, a Ekonomia polityczna będzie miała słuszność. – W drugim, nie mamy jeszcze dostatecznego pośrednictwa rządowego; kombinacye sztuczne i przymusowe nie są dostatecznie jeszcze podstawione w miejsce kombinacyi naturalnych i wolnych; trzy te zgubne zasady: Sprawiedliwość, Własność, Wolność, zbyt wielką jeszcze mają władzę.

strona 77. zpośród 382 stron dzieła

Page 78: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie zadali im jeszcze dość silnych razów nasi prawodawcy. Nie dość jeszcze wzięto jednym, aby dać drugim. Dotąd brano u wielkiej liczby dla dania małej. Teraz należy zabrać wszystkim, aby wszystkich obdzielić. Słowem potrzeba uorganizować zdzierstwo i w takim razie z Socyalizmu wynijdzie nasze zbawienie.8

Zgubne złudzenia powstające z wymiany. – Wymiana to społeczeństwo, a tém samém prawda ekonomiczna jest obrazem zupełnym, błąd zaś częściowym tylko obrazem wymiany.

Gdyby człowiek niewymieniał, każde zjawisko ekonomiczne spełniałoby się w indywidu-alności samej i wówczas nader łatwo byłoby nam za pomocą spostrzeżeń, sprawdzić dobre i złe jego skutki.

Lecz wymiana sprowadziła rozdział zajęć i mówiąc językiem pospolitym, ustanowiła powołania i rzemiosła. Każda zatem usługa (lub każdy produkt) ma dwa stosunki, jeden z tym, który ją oddaję; drugi z tym, który ją odbiera.

Bezwątpienia, na końcu obrotu, tak człowiek społeczny, jak i w odosobnieniu żyjący, jest zarazem i producentem i konsumentem. Potrzeba jednak dobrze zauważyć różnicę. Człowiek w odosobnieniu żyjący, jest zawsze producentem tejże samej rzeczy, którą spożywa. Ale z człowiekiem społecznym prawie nigdy tak nie jest. Jest to fakt niezaprzeczony i który każdy może sprawdzić sam na sobie. Wynika to zresztą z tego, że społeczeństwo jest tylko wymianą usług.

Wszyscy jesteśmy producentami i konsumentami nie rzeczy samej, lecz wartości którąśmy wyprodukowali. Wymieniając rzeczy, pozostajemy zawsze właścicielami ich wartości.

Z tej to okoliczności, rodzą się wszystkie ułudy i wszystkie błędy ekonomiczne. Zapewne nie będzie zbyteczném wykazać tu rozwój umysłu ludzkiego pod tym względem.

Możemy nadać ogólne nazwisko przeszkód, wszystkiemu temu, co stawiając się pomiędzy naszemi potrzebami a zaspokojeniami, wywołuje pośrednictwo naszych usiłowań.

Stosunek tych czterech żywiołów: potrzeby, przeszkody, usiłowania, zaspokojenia, jest najzupełniej widzialny i zrozumiały w człowieku odosobnionym. Nigdy, przenigdy nie przyszłaby nam myśl powiedzenia:

„Szkoda, że Robinson nie napotyka więcej przeszkód, bo w takim razie, miałby więcej sposobności do rozwinięcia swych usiłowań i byłby bogatszym”.

„Szkoda, że morze wyrzuciło na brzeg wyspy Rozpaczy przedmioty użyteczne, deski, żywność, broń, książki; bo to pozbawiło Robinsona sposobności rozwinięcia usiłowań i uczy-niło go mniej bogatym”.

„Szkoda, że Robinson, wynalazł siecie dla łowienia ryb i zwierzyny; bo to znacznie zmniejsza usiłowanie, jakieby uczynić musiał dla osiągnięcia danego rezultatu; jest więc mniej bogatym”.

„Szkoda, że Robinson nie był częściej chorym, bo to dałoby mu możność leczenia samego siebie, co byłoby pracą, a że wszelkie bogactwo wypływa z pracy, byłby zatem bogatszym”.

strona 78. zpośród 382 stron dzieła

Page 79: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

„Szkoda, że Robinsonowi udało się ugasić pożar grożący jego chacie, bo przez to stracił szacowną sposobność do pracy, jest zatem mniej bogatym”.

„Szkoda, że na wyspie Rozpaczy, grunt niebył mniej żyzny, źródła więcej oddalone, słońce krócej nie świeciło. Dla wyżywienia się, dla ugaszenia pragnienia, pozyskania światła, Robinson musiałby więcej ponosić trudów, byłby więc bogatszy”.

Nigdy, powiadam, zdań podobnie niedorzecznych nie uważalibyśmy za wyrocznię prawdy. Jest bowiem zbyt oczywistém, że bogactwo nie zawiera się w wielkości usiłowań dla każdego nabytego zaspokojenia i że rzecz się ma wprost przeciwnie. Zrozumieć łatwo, że bogactwo nie leży ani w potrzebach, ani w przeszkodach, ani w usiłowaniu, lecz w zaspoko-jeniu; i niewahamy się uznać, że mimo iż Robinson, był zarazem producentem i konsu-mentem, to aby sądzić o jego postępie, nie pracę jego, lecz jej rezultaty rozważać należy. Słowem, ogłaszając axiomat ten: Panującym interesem, jest interes konsumenta, – mniemamy, iż wyrażamy tylko oklepaną prawdę.

Szczęśliwe narody, które się gruntownie przekonają, że to, co znajdujemy fałszywém lub prawdziwém dla człowieka odosobnionego, nie przestaje być fałszywém lub prawdziwém, dla człowieka społecznego!…

Pewném jest jednakże, że pięć lub sześć zdań, które nam się wydawały niedorzecznemi, kiedyśmy je stosowali do wyspy Rozpaczy, wydają się tak niezaprzeczonemi, w zastosowaniu do Francyi, iż służą za podstawę całemu prawodawstwu ekonomicznemu. Przeciwnie, axiomat, który co do indywiduum, wydawał nam się prawdą samą, gdy był w imie społeczeń-stwa przytaczany, wywoływał zawsze uśmiech pogardy.

Byłożby więc prawdą, że wymiana przekształca do tego stopnia naszą organizacyę indywidualną, że to, co stanowi nędzę indywiduum, sprawuje bogactwo społeczne?

Nie, tak nie jest. Lecz wyznać potrzeba, twierdzenie to musi być łudzące, bardzo łudzące, kiedy tak powszechnie jest uznawane.

Społeczeństwo polega na tém, że pracujemy jedni dla drugich. Odbieramy o tyle więcej usług, o ile ich sami więcej dajemy, lub o ile te, które sami dajemy, są więcej oceniane, więcej poszukiwane, lepiej wynagradzane. Z drugiej strony, podział zajęć sprowadza to, że każdy z nas, wytęża swe usiłowania do zwyciężenia przeszkód, sprzeciwiających się zaspokojeniom drugiego. Rolnik zwalcza przeszkodę, zwaną głodem; lekarz, przeszkodę zwaną chorobą; kapłan, przeszkodę zwaną występkiem; pisarz, przeszkodę zwaną ciemnotą; górnik, przeszkodę zwaną chłodem etc. etc.

A ponieważ wszyscy nas otaczający, są o tyle więcej skłonni do wynagrodzenia usiłowań naszych, o ile żywiej czują przeszkody stojące im na zawadzie, wynika ztąd, że z tego punktu widzenia i jako producenci, jesteśmy skłonni do oddawania czci przeszkodom, które zwalczać usiłujemy. Dla tego też, w miarę zwiększania się przeszkód, uważamy się za bogatszych, a z naszych osobistych korzyści wnioskujemy o ogólnych korzyściach.

strona 79. zpośród 382 stron dzieła

Page 80: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

O WARTOŚCIRozprawy, to nudy. – A rozprawy o Wartości, to nudy nad nudami.

Toteż nie jeden z poczynających pisarzy, postawiony w obec zagadnienia ekonomicz-nego, probował rozwiązać je, niewchodząc w żadne określenie wartości.

Lecz wkrótce zapewne uznać musiał, o ile sposób ten był niedostatecznym. Teorya Wartości, jest tém dla ekonomii politycznej, czem są liczby dla arytmetyki. W jakiżby się był niesłychany kłopot wprowadził Bezout, gdyby chcąc trochę fatygi uczniom swoim oszczędzić, probował uczyć ich czterech działań i proporcyi, nie wytłumaczywszy im poprzednio wartości, jaką cyfry nabierają, stosownie do swego kształtu lub do miejsca, które zajmują?

Gdybyż przynajmniej czytelnik mógł przeczuć wszystkie piękne następstwa wywiązujące się z teoryi wartości! Zgodziłby się on pewnie na nudy tych wstępnych wiadomości, tak jak się chętnie poświęcamy trudnemu badaniu pierwiastków geometrycznych, mając na widoku obszerne pole, które umysłowi naszemu otwierają.

Lecz ten rodzaj instynktowego przewidywania, jest niemożliwym. I im więcej sobie zadam trudu dla odróżnienia Wartości bądź od Użyteczności, bądź od Pracy, chcąc wykazać o ile naturalnym Jest, że nauka poczynać musi od potykania się o przeszkody, tém bardziej czytelnikom wydać się może, że w tej subtelnej rozprawie, niema nic prócz jałowych i niepotrzebnych drobiazgowości, które co najwięcej, zaspokoić mogą ciekawość ludzi fachowych.

Szukasz starannie, powiedzą mi, czy bogactwo leży w użyteczności rzeczy, czy też w ich wartości, lub też w ich rzadkości. Nie jestże to tego rodzaju kwestya jak owa szkolna: Czy forma jest w materyi samej, czy też w przypadku? I czyż się nie lękasz, aby cię jaki uliczny Moliere, nie wystawił na śmiech publiczności teatru Rozmaitości?

A jednakże powiedzieć muszę, że z punktu widzenia ekonomicznego, Społeczeństwo to Wymiana. Pierwsze utworzenie się wymiany jest pojęciem o wartości, tak że każda prawda lub każdy błąd, wprowadzony w umysły tém słowem, staje się prawdą lub błędem społecznym.

W piśmie tém przedsiębiorę wykazanie Harmonii praw opatrznościowych, rządzących społeczeństwem ludzkiem. Co zaś wpływa na to, że prawa te nie są niezgodne, lecz harmonijne, to to, że wszystkie pierwiastki, wszystkie czynniki, wszystkie sprężyny, wszystkie interesa, przyczyniają się do wielkiego ostatecznego rezultatu, którego ludzkość nigdy z powodu swej wrodzonej niedoskonałości niedosięgnie, lecz do którego zbliża się ciągle w skutek konieczności stopniowego doskonalenia się; a rezultatem tym jest: nieustanne zbliżanie wszystkich klass do jednego poziomu, wznoszącego się nieustannie; czyli innemi słowy: zrównanie indywiduów w powszechném ulepszeniu.

Lecz abym tego dowiódł, muszę wyjaśnić dwie rzeczy, a mianowicie:

1° Że Użyteczność wychodząc stopniowo z dziedziny przywłaszczenia indywidualnego, dąży do tego, aby się stać coraz więcej darmą i wspólną.

strona 80. zpośród 382 stron dzieła

Page 81: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

2° Przeciwnie zaś Wartość którą samą jedynie przywłaszczyć sobie można i która sama tylko stanowi własność z prawa i z czynu, dąży coraz bardziej do zmniejszenia się, względnie do użyteczności, do której jest przywiązana.

A tak więc, jeżeli podobne udowodnienie dokładnie będzie zrobione i oparte na Własności, lecz jedynie na własności Wartości, – i na Wspólności, lecz tylko na wspólności użyteczności, – to powtarzam udowodnienie podobne, powinno zaspokoić i pojednać wszystkie szkoły, przyznając im, że wszystkie one domyśliły się prawdy, ale prawdy częściowej, rozważanej z rozmaitych punktów widzenia.

Ekonomiści, bronicie własności. W porządku społecznym tylko wartości stanowią własność, a własność taka jest niewzruszoną.

Komuniści, marzycie o wspólności, – macie ją. Porządek społeczny czyni wszystkie użyteczności wspólnémi, pod warunkiem, aby wymiana przywłaszczonych wartości była wolną.

Podobni jesteście do architektów spierających się o pomnik, który każdy z nich widział tylko z jednej strony. Nie widzą oni źle, lecz niewidzą wszystkiego. Aby ich pogodzić, potrzeba ich skłonić tylko do obejrzenia całej budowy.

Lecz jakżebym potrafił odbudować w oczach publiczności, ten budynek społeczny, w całej jego uroczej harmonii, jeślibym odrzucił dwa jego węgielne kamienie: Użyteczność i Wartość? Jakżebym mógł na gruncie prawdy, doprowadzić wszystkie szkoły do pożądanego pojednania, gdybym usuwał się przed rozbiorem tych dwóch pojęć, wówczas, gdy rozdwojenie zrodziło się właśnie z nieszczęśliwego zamieszania, które z nich powstało.

Ten rodzaj wstępu, był koniecznym dla skłonienia, jeśli można, czytelnika do chwilowej uwagi, utrudzenia, a prawdopodobnie, niestety!, znudzenia. Albo się łudzę, albo też obiecująca piękność następstw, wynagrodzi suchość tych wstępnych uwag. Gdyby Newton, przez wstręt do pierwszych badań matematycznych, zniechęcił się do nich w samym początku, nigdyby serce jego nieuderzyło było z uwielbienia na widok harmonii mechanizmu niebieskiego; utrzymuję zatem, że dość jest przejść odważnie niektóre początkowe wiadomości, aby uznać, że Bóg i w mechanizmie społecznym rozwinął nie mniej uderzającej dobroci, godnej podziwienia prostoty i wspaniałego blasku.

W pierwszym rozdziale widzieliśmy, że człowiek jest biernym i czynnym; że Potrzeba i Zaspokojenie, dotykając jedynie wrażliwości naszej, są z natury swej, osobistemi, wewnętrznemi, nieprzenaszalnemi; że przeciwnie, Usiłowanie, będące łącznikiem pomiędzy Potrzebą a Zaspokojeniem, środkiem pomiędzy początkiem a końcem; że wychodząc z naszej działalności, z własnego naszego popędu, z naszej woli, tém samém nadaje się do umów i do przelewania. Wiem, że z metafizycznego punktu widzenia możnaby zaprzeczyć temu założeniu i utrzymywać, że Usiłowanie jest także osobistém. Nie mam ochoty puszczać się na ten grunt ideologii i spodziewam się, że myśl moja, bez sporu przyjętą będzie pod tą pospolitą nawet formą: nie możemy czuć ani potrzeb, ani zaspokojeń drugich, lecz możemy jedni drugim oddawać usługi.

strona 81. zpośród 382 stron dzieła

Page 82: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Ten to przelew usiłowań, ta to wymiana usług, stanowi właśnie przedmiot ekonomii politycznej, a ponieważ z drugiej strony, nauka ekonomiczna, streszcza się w słowie Wartość, której jest obszerném wyjaśnieniem, wypada więc ztąd, że pojęcie o wartości będzie niedokładnie i fałszywie zrozumiane, jeśli je opierać będziemy na zjawiskach krańcowych, które spełniają się w naszej wrażliwości, a mianowicie: na Potrzebie i Zaspokojeniu, zjawiskach wewnętrznych, niewspółmiernych, nieprzenaszalnych z jednej osoby na drugą, zamiast coby miałyby być oparte na objawach naszej działalności, na usiłowaniach, na wzajemnych usługach, które mogą być wymieniane jako zdolne do porównania z sobą, do ocenienia, do oszacowania, a które właśnie dla tego i oszacować można, że się wymieniają.

W tymże samym rozdziale doszliśmy do tych formuł:

„Użyteczność (przymiot służenia, jaki posiadają pewne czynności lub pewne rzeczy) jest złożona: jedną część zawdzięcza działaniu natury, drugą, działaniu człowieka”. – „Dla osiągnięcia danego rezultatu, praca ludzka o tyle ma mniej do czynienia, o ile więcej zdziałała natura”. „Współdziałanie natury z istoty swej jest darme; współdziałanie człowieka, umysłowe czy materyalne, wymienione lub nie, zbiorowe lub pojedyńcze jest z istoty swej uciążliwe, co też nawet samo słowo Usiłowanie, wyraża”.

A ponieważ to, co jest darme, nie może mieć wartości, gdyż idea wartości mieści w sobie pojęcie nabycia pod tytułem uciążliwym, wypada ztąd, że pojęcie o Wartości będzie i wów-czas jeszcze źle zrozumiane, kiedy je w całości lub w części rozciągać będziemy do darów, lub współdziałania natury, zamiast zawrzeć je wyłącznie w usiłowaniu ludzkiem.

Tak więc, z dwóch stron i dwoma różnemi drogami, doszliśmy do tego wniosku, że wartość powinna się odnosić do usiłowań, które czynią ludzie celem zaspokojenia swych potrzeb.

W rozdziale trzecim wykazaliśmy, że człowiek nie może żyć w odosobnieniu. Lecz jeśli myślą wywołamy nawet to chymeryczne położenie, ten stan przeciwny naturze, który pod nazwą stanu natury, rozpalał umysły w dziewiętnastym wieku, to przyznać nie omieszkamy, że nie odsłania nam on jeszcze pojęcia Wartości, chociaż i przedstawia ten objaw naszego czynnego pierwiastku, Usiłowaniem zwanego. Przyczyna tego jest prosta, bo Wartość zawiera w sobie porównanie, ocenienie, oszacowanie, miarę. Aby się dwie rzeczy wymierzały jedna przez drugą potrzeba, aby były współmiernemi, a tém samem, aby były tej samej natury. W odosobnieniu z czemże moglibyśmy porównywać usiłowanie? Czy z zaspokojeniem? To mogłoby nas tylko doprowadzić do uznania większej lub mniejszej jego stosowności. W stanie społecznym przedmiotem porównania (a z porównania tego, rodzi się idea Wartości), jest usiłowanie jednego człowieka z usiłowaniem drugiego, dwóch zjawisk tej samej natury, a tém samém równomiernych.

Zatem, aby określenie słowa wartość było prawdziwém, powinno się odnosić nie do samych tylko usiłowań ludzkich, lecz nadto, do tychże usiłowań wymienionych lub dających się wymienić. Wymiana nietylko sprawdza i mierzy wartości, lecz daje im jeszcze byt. Nie mówię, że ona nadaje byt czynnościom i rzeczom, które się wymieniają, lecz nadaje go pojęciu wartości.

strona 82. zpośród 382 stron dzieła

Page 83: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Kiedy więc dwóch ludzi ustępują sobie wzajemnie usiłowania swe rzeczywiste lub rezultaty swych poprzednich usiłowań, służą oni sobie wówczas wzajemnie, to jest: oddają sobie wzajemnie usługę.

Powtarzam więc, że: WARTOŚĆ JEST TO STOSUNEK DWÓCH WYMIENIONYCH USŁUG.

Idea wartości pojawiła się w świecie wówczas, gdy człowiek powiedział do swego brata: zrób ty to dla mnie, a ja tamto zrobię dla ciebie i przystali obydwa na to; wtenczas bowiem można było powiedzieć po raz pierwszy: dwie wymienione usługi, są siebie warte.

Szczególną jest rzeczą, że prawdziwa teorya wartości, której nieraz napróżno po księgach szukamy, napotyka się w pięknej bajce Floryana, Ślepy i Sparaliżowany:

Wspomagajmy się wzajemnie,

A ulżą nam nieszczęść nieba.

Ty, co ja mam, weź odemnie,

Ja użyczę czegoć trzeba.

Ja mam nogi, ty masz oczy,

Nieść cię będę, – ty prowadzić

Życie się nasze zjednoczy,

I nie będziemy się wadzić

Co droższe oko czy ramię,

Ja iść będę za ciebie, a ty patrzeć za mnie.

Otóż wartość wynaleziona i określona. Jest ona tu, w całej swej ścisłej dokładności ekonomicznej, pominąwszy rys wzruszający o przyjaźni, a który unosi nas w inną sferę. Pojmujemy, że dwaj nieszczęśliwi oddają sobie wzajemnie usługę bez dochodzenia, który z nich wypełnia pożyteczniejszy obowiązek. Położenie wyjątkowe, wymyślone przez bajkopisarza, wyjaśnia dostatecznie, że pierwiastek sympatyczny z wielką działając potęgą, pochłania, że tak powiemy, drobnostkowe oszacowanie wymienionych usług, oszacowanie które jest nieodzowne dla zupełnego wydobycia pojęcia Wartości. To też, ukazałaby się ona całkowicie, gdyby wszyscy ludzie lub większa ich część, dotknięci byli paraliżem lub ślepotą; gdyż wówczas wzięłoby górę nielitościwe prawo ofiarowania i żądania, które usuwając ciągłe poświęcenie ponoszone przez spełniającego użyteczniejszy obowiązek, przeniosłoby tranzak-cye na grunt sprawiedliwości.

Pod pewnemi względami jesteśmy wszyscy ślepi lub sparaliżowani. Łatwo pojmujemy, że pomagając sobie wzajemnie, brzemię nieszczęścia staje się lżejszém. Ztąd też powstaje WYMIANA. Pracujemy, aby się wyżywić, okryć, osłonić, oświecić, leczyć, bronić, kształcić jedni drugich. Ztąd wzajemne USŁUGI. Usługi te porównywamy, roztrząsamy oceniamy: ztąd WARTOŚĆ.

Mnóstwo okoliczności może zwiększyć stosunkową ważność usługi. Znajdujemy ją większą lub mniejszą w miarę tego, czy nam jest więcej lub mniej pożyteczną, czy więcej lub mniej osób skłonnych nam ją wyświadczyć; czy wymaga od nich więcej lub mniej pracy,

strona 83. zpośród 382 stron dzieła

Page 84: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

mozołu, zręczności, czasu, poprzednich nauk; czy nam samym przynosi więcej lub mniej oszczędności. Wartość zależy nie tylko od tych okoliczności, ale jeszcze i od sądu jaki o niej mamy: bo zdarzyć się może i często się zdarza, że szacujemy zbyt wysoko usługę, uważając ją za bardzo użyteczną, wówczas kiedy w rzeczywistości jest dla nas szkodliwą. Toteż próżność, niewiadomość, błąd, mają pewny wpływ na ten stosunek rzeczywiście elastyczny i ruchliwy, który nazywamy wartością. I możemy twierdzić, że ocenienie usług dąży o tyle do prawdy i sprawiedliwości absolutnej, o ile ludzie więcej oświecają się, umoralniają i doskonalą.

Szukano dotąd pierwiastku wartości w jednej z tych okoliczności, które ją zwiększają lub zmniejszają, a mianowicie: w substancyi, w trwałości, użyteczności, rzadkości, pracy, trudności nabycia, sądzie etc. Jest to fałszywy kierunek w samym początku umiejętności nadany, gdyż przypadek modyfikujący zjawisko nie jest jeszcze zjawiskiem samém. Co więcej, każdy autor stawał się, że tak powiemy, chrzestnym ojcem jednej z tych okoliczności, którą za przeważającą uważał, jest to rezultat do którego się zawsze dochodzi drogą ogólników; bo wszystko jest we wszystkiem i niema nic, czegoby niemożna wprowadzić w słowo jakie, rozszerzając niezmiernie jego znaczenie. Dla tego też pierwiastek wartości dla Smith’a jest w substancyi i trwałości, dla Say’a w użyteczności, dla Ricarda w pracy, dla Seniora w rzadkości, dla Storcha w sądzie etc.

Coż ztąd wynikło i co musiało wyniknąć? Oto, że ci autorowie zadali cios powadze i godności nauki przez to, iż chociaż w gruncie każdy z nich miał racyę ze swego punktu widzenia, zdawali się sobie jednak przeczyć. Prócz tego popchnęli oni pierwsze pojęcie ekonomii politycznej w labirynt niepokonanych trudności, gdyż też same słowa nie przedstawiały już dla autorów tychże samych pojęć; zresztą, chociaż pewna okoliczność ogłoszoną była za zasadniczą, to i inne okoliczności zbyt widocznie działały, aby sobie także nie wyrobiły miejsca. Ztąd to owe określenia rozszerzające się bez końca.

Dzieło to nie jest przeznaczone do sporów – celem jego jest wykład. Wykazuję to, co ja widzę, a nie to, co inni widzieli. Wszelako nie mogłem niezwrócić uwagi czytelnika na okoliczności, w których szukano podstawy Wartości. Lecz pierwej muszę uwydatnić ją przed oczyma czytelnika w szeregu przykładów; gdyż tylko przez rozmaite zastosowania, najlepiej umysł pojmie teoryą.

Wykażę, jak wszystko sprowadza się do zamiany usług. Proszę tylko niezapominać co się w poprzedzającym rozdziale o zamianie powiedziało. Rzadko kiedy jest ona prostą; czasami dokonywa się ona pomiędzy wielu umawiającemi się za pomocą obiegu, częściej za pośrednictwem monety i wówczas rozkłada się na dwa czynniki, sprzedaż i kupno; lecz ponieważ ta komplikacya niezmienia jej natury, to niech mi wolno będzie, dla ułatwienia, przypuszczać tylko bezpośrednią i prostą zamianę. To, nie może nas naprowadzić na błędne pojęcie o naturze Wartości.

Rodzimy się wszyscy z gwałtowną materyalną potrzebą, potrzebą oddychania, która pod karą śmierci musi być zaspokojona. Z drugiej znów strony, żyjemy w takiem otoczeniu, że, w ogóle, bez najmniejszego z naszej strony usiłowania, potrzeba ta jest zaopatrzoną. Powietrze zatem, zawiera w sobie użyteczność, nie posiadając wcale wartości. Niema ono

strona 84. zpośród 382 stron dzieła

Page 85: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wartości, gdyż nie wywołując żadnego Usiłowania, nie daje tém samém sposobności do żadnej usługi. Oddać komuś usługę jest to oszczędzić mu trudu; a tam gdzie dla zrealizowania zaspokojenia, niema podjętego trudu, tam go też i oszczędzić niemożna.

Lecz jeśli człowiek w dzwonie nurkowym, spuści się w głąb rzeki, to obce ciało staje pomiędzy jego płucami a powietrzem; dla przywrócenia zatem komunikacyi należy wprowadzić w ruch pompę; jest w takim razie podjęte usiłowanie i trud spełniony; zaiste człowiek ten chętnie przyjmie tę usługę, gdyż tu idzie o życie jego, i sam nie mógłby sobie większej wyświadczyć usługi.

Zamiast coby sam miał zrobić to usiłowanie, prosi mię, abym się go podjął; i aby mię do tego skłonić, obowiązuje się zadać sobie trud, z którego zaspokojenie ja odniosę. Porozumiewamy się i ugoda staje. Cóż tu więc widzimy? Dwie potrzeby, dwa zaspokojenia, które się nie przenoszą; dwa usiłowania, które są przedmiotem dobrowolnej umowy, dwie usługi, które się wymieniają – i oto powstaje wartość.

Mówią, że użyteczność jest podstawą wartości, a ponieważ użyteczność nieodłączną jest od powietrza, naprowadzają zatem nas na myśl, że i wartość jest od niego nieodłączną. Jest tu widoczna pomyłka. Powietrze, z powodu swego składu, ma własności fizyczne, zostające w harmonii z jednym z naszych organów fizycznych, płucami. Gdy je czerpiemy w atmosferze dla napełnienia dzwonu nurkowego, niezmienia ono swej natury, jest to zawsze kwasoród i saletroród; żadna nowa jakość fizyczna nie weszła w nie, żaden odczynnik niewydobył nowego żywiołu, zwanego wartością; bo rzeczywiście, rodzi się ona wyłącznie z oddanej usługi. Jeśli postawimy axiomat, że Użyteczność jest podstawą Wartości i usłyszymy twierdzących, że Usługa ma Wartość, gdyż jest użyteczną dla temu, który ją przyjmuje i za nią płaci, nie będziemy się o to sprzeczać. Jest to prawda, którą wyraz usługa dostatecznie usprawiedliwia.

Lecz nie należy mieszać użyteczności powietrza z użytecznością usługi; bo to są dwie różne użyteczności, innego porządku, innej natury, niemające z sobą żadnego stosunku ani koniecznego związku. Są okoliczności, w których możemy z bardzo małém usiłowaniem i oszczędzając komuś zbyt nieznacznego trudu, a tém samém wyświadczając bardzo drobną usługę, oddać do jego rozporządzenia substancyą ogromnej wewnętrznej użyteczności.

Spróbujmy zbadać jak się wezmą dwaj umawiający się do oszacowania usługi, którą jeden drugiemu oddaje, przeséłając mu powietrze. Potrzeba do tego pewnego punktu porównania, a tym nie może być co innego jak usługa, którą nurek zobowiązał się w zamian oddać. Wzajemne ich wymagania zależeć będą od ich względnego położenia, od rozciągłości ich pragnień, od większej lub mniejszej możliwości obejścia się jednego bez drugiego i wielu okoliczności wykazujących, że Wartość leży w usłudze, gdyż wraz z nią wzrasta.

I jeśli czytelnik zechce sobie trud zadać, łatwo mu będzie urozmaicić to przypuszczenie, aby tym sposobem łatwiej mógł rozpoznać, że Wartość nie zostaje w koniecznym stosunku do usiłowań. Uwagę tę umieszczam tutaj jako mającą swe pewne znaczenie, udowodnię bowiem, że Wartość nie jest w użyteczności, jak nie była w pracy.

strona 85. zpośród 382 stron dzieła

Page 86: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Podobało się naturze uorganizować mię w ten sposób, że umarłbym, gdybym od czasu do czasu nie ugasił pragnienia, a źródło wody znajduje się o milę ode wsi. Toteż każdego ranka muszę sobie zadać trud dla zrobienia sobie zapasu wody; jej to bowiem przyznałem te użyteczne przymioty, mające własność uspakajać cierpienie, Pragnieniem zwane. – Potrzeba, Usiłowanie, Zaspokojenie, wszystko się tu znajduje. Widzę tu użyteczność, lecz nie widzę jeszcze Wartości.

A że i sąsiad mój chodzi także codzień po wodę, powiadam mu więc:

„Oszczędź mi trudu odbywania drogi; oddaj mi usługę, dostarczając wody. W tym czasie, ja będę robił co innego dla ciebie, będę uczyć dziecko twoje syllabizowania”. Zdarzyć się może, że to będzie dogodném dla obydwóch. Jest tu wymiana dwóch usług; i można powiedzieć, że jedna drugiej warta. Zauważcie, że tu porównane zostały dwa usiłowania, a nie dwie potrzeby i dwa zaspokojenia; bo wedle jakiejże miary dałyby się porównać korzyści picia z korzyściami nauki syllabizowania?

Wkrótce znów powiadam memu sąsiadowi: „Przykrzy mi się uczyć twoje dziecko, wolę raczej co innego robić dla ciebie, będziesz mi nadal nosił wodę, a ja ci za to będę płacił pięć sous”. Gdyby propozycya ta została przyjętą, ekonomista, bez obawy pomylenia się, mógłby powiedzieć: Usługa ta WARTA pięć sous.

Później sąsiad mój nie czeka już aż go prosić będę. Wie on z doświadczenia, że codzien-nie potrzebuję pić, uprzedza więc moje życzenie, a za jednym razem zaopatruje i innych wieśniaków. Słowem, staje się przekupniem wody. I wówczas zaczynają się wyrażać w ten sposób: woda WARTA jest pięć sous.

Lecz w istocie, czy woda zmieniła co ze swej natury? Czy Wartość, która dopiero co była w usłudze, zmateryalizowała się, aby się wcielić w wodę i dodać do niej nowy żywioł chemiczny? Czyżby lekka zmiana jaka zaszła w umowie mojej z sąsiadem, miała potęgę przestawienia pierwiastku wartości i zmienienia jego natury? Nie jestem takim purystą abym się spierał, gdy mi mówią: woda warta jest pięć sous, podobnie jak kiedy się wyrażają: Słońce zachodzi. Potrzeba jednak, aby wiedziano, że tu biorą rzecz jedną za drugą; że przenośnie nie dotykają tu rzeczywistości faktów; że naukowo biorąc, bo traktujemy tu naukę, wartość tak samo nie mieści się w wodzie, jak i słońce nie zachodzi za morze.

Pozostawmy więc rzeczom właściwe im przymioty to jest: wodzie i powietrzu Użyteczność, a usługom Wartość. Powiedzmy, że woda jest użyteczną, gdyż ona ma własność gasić pragnienie; że usługa ma wartość, gdyż ona to jest przedmiotem roztrząsanej umowy. A to jest taką prawdą, że czy dalej czy bliżej znajduje się źródło, użyteczność wody pozostaje zawsze tą samą, ale wartość jej powiększa się lub zmniejsza. Dla czego? Dla tego, że usługa jest większą lub mniejszą. Wartość przeto jest w usłudze, gdyż wraz z nią i podobnie jak ona się zmienia.

Dyament gra wielką rolę w dziełach ekonomistów. Posługują się nim dla wyjaśnienia praw wartości lub dla wykazania domniemanych zakłóceń w tych prawach. Jest to świetna broń, którą walczą z sobą wszystkie szkoły. I tak szkoła angielska mówi: „Wartość jest w pracy”, szkoła francuzka okazując jej dyament powiada: „Oto jest produkt, nie wymagający

strona 86. zpośród 382 stron dzieła

Page 87: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

żadnej pracy, a jednak zawiera on w sobie niezmierną wartość”. Kiedy znów szkoła francuzka twierdzi, że wartość jest w użyteczności, to angielska przeciwstawia dyamentowi powietrze, światło i wodę i powiada: „Powietrze jest bardzo użyteczne, a niema wartości; gdy tymcza-sem dyament, którego użyteczność jest bardzo wątpliwą, wart jest więcej, jak cała atmos-fera”. – I czytelnik, jak Henryk IV, wyrzeknie: na honor, obydwie szkoły mają racyę. Nareszcie godzą się one na większym jeszcze błędzie niż dwa poprzednie, twierdząc: iż Bóg wlał w dzieła swe wartość, i że ona jest materyalną.

Zdaje mi się, że te anomalie znikną w obec prostego mego określenia, które raczej poparte, niżli osłabione zostało przez Wzwyż przytoczone przykłady.

Przechadzam się nad brzegiem morza. Szczęśliwy traf sprawia, iż znajduję pyszny dyament. I oto, jestem posiadaczem wielkiej wartości. Dla czego? Czyż przez to rozleję wielkie dobrodziejstwo na ludzkość? Czy dla tego, że oddawałem się długiej i ciężkiej pracy? Ani jedno, ani drugie. Dla czegoż więc ten dyament ma tyle wartości? Zapewne dla tego, że ten, któremu dyament ustąpię, uważać będzie, że mu wyświadczę wielką usługę, o tyle większą, że wielu bogatych ludzi poszukują jej, i że ja sam tylko wyświadczyć ją mogę. Przypuśćmy, że powody jego sądu mogą podlegać sporowi, – zgoda. Przypuśćmy, że rodzą się one z próżności, z pychy, – jeszcze zgoda. Lecz sąd ten istnieje w głowie człowieka usposobionego działać stosownie do niego, a to jest dostateczném.

Sąd taki bynajmniej nie jest opartym na rozumném ocenieniu użyteczności, owszem możemy powiedzieć, że rzecz się ma wprost przeciwnie; bo właśnie cel jaki sobie zakłada ostentacya, jest wykazanie jak wielkie ponosi ona ofiary dla rzeczy nieużytecznych.

Wartość nie jest tu bynajmniej w koniecznym stosunku do pracy dokonanej przez tego, który oddaje usługę; możnaby raczej powiedzieć, że jest ona proporcyonalną do zaoszczę-dzonej pracy tego, który ją odbiera. Jest to zresztą prawo wartości, prawo ogólne, którego, o ile mi wiadomo, nie badali teoretycy, chociaż rządzi ono powszechnie stosunkami życia. Później mówić będziemy o tém, przez jak cudowny mechanizm dąży Wartość do ustosunkowania się z pracą, gdy ta jest wolną; niemniej jednak prawdą jest, że mniej jest pierwiastku wartości w dokonaném usiłowaniu tego, który służy, aniżeli w oszczędzoném usiłowaniu tego, któremu służą.

I w rzeczy samej, umowa odnosząca się do naszego cennego kamienia, domyślać się każe następnej rozmowy:

– Ustąp mi twój dyament.

– Chętnie, lecz w zamian ustąp mi swą pracę z całego roku.

– Ale przecież nie straciłeś ani chwili czasu na nabycie tego dyamentu.

– Prawda, znajdź więc i ty podobną chwilę.

– Ależ wedle słuszności powinniśmy wymieniać tylko pracę równą.

strona 87. zpośród 382 stron dzieła

Page 88: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

– Nie, bo wedle słuszności, ty oceniasz swoje usługi, a ja oceniam swoje. Ja nie zmuszam ciebie, dla czegożbyś więc ty miał mię zmuszać do tej umowy. Daj mi cały rok swej pracy albo szukaj sam dyamentu.

– Ale to pociągnęłoby za sobą dziesięć lat uciążliwych poszukiwań, nie licząc w końcu prawdopodobnego zawodu. Sądzę, że daleko roztropniej i korzystniej byłoby użyć tych dziesięciu lat na co innego.

– Właśnie też żądając od ciebie tylko roku pracy sądzę, że jeszcze oddaję ci usługę. Oszczędzam ci zatem lat dziewięć i dla tego to tak wielką przywiązuję wartość do tej usługi. Jeśli ci się wydaje, żem zbyt wymagający, to dla tego, że szacujesz tylko pracę którą dokonałem, lecz gdybyś uwzględnił tę którą ci zaoszczędziłem, znalazłbyś żądanie moje przystępném.

– Prawda, lecz przyznaj, że korzystasz z pracy natury.

– Tak, lecz gdybym Ci ustąpił za nic lub za bezcen, to co znalazłem, w takim razie ty byś z niej korzystał. Wreszcie nie praca natury wyrabiająca od początku wieków dyament, przyczyniła się do tak wielkiej jego wartości, bo toż samo robi ona i dla kropli rosy.

– Tak jest, lecz gdyby dyamentów było tak wiele, jak kropel rosy, nie stawiałbyś podobnych warunków.

– Bezwątpienia, bo w takim razie niezwracałbyś się do mnie, albo też niechciałbyś mi tak drogo zapłacić za usługę, którąbyś tak łatwo sam sobie mógł wyświadczyć.

Z rozmowy tej wypływa, że Wartość, której niedostrzegliśmy ani w wodzie, ani w powietrzu, nieznajduje się również i w dyamencie; zawiera się ona całkowicie w oddanych i przyjętych z powodu tych rzeczy, usługach, a ustanawia się wolną umową interesowanych.

Weźcie cały zbiór dzieł ekonomicznych; czytajcie i porównywajcie wszystkie ich określenia. Jeśli choć jedno z nich zarówno dobrze stosować się będzie tak do powietrza, jak i do dyamentu, do dwóch przedmiotów tak sprzecznych sobie na pozór, to rzućcie w ogień tę książkę. Lecz jeśli moje określenie, pomimo całej swej prostoty, rozwiązuje albo raczej usuwa trudności, to w takim razie, musisz z dobrą wiarą iść do końca, czytelniku, ponieważ sądzę, że nie napróżno zdobyłeś jedną prawdę, która otwiera ci drogę do umiejętności.

Niech mi wolno będzie przytoczyć więcej przykładów tak dla wyjaśnienia mej myśli, jak i dla oswojenia czytelnika z tém nowém określeniem.

Pomiędzy potrzebami którym skutkiem naszej budowy fizycznej podlegamy, znajduje się pożywienie; a najwłaściwszym przedmiotem do zaspokojenia tej potrzeby jest Chleb.

Naturalnie, ponieważ potrzeba jedzenia znajduje się we mnie, powinienbym zatem sam uskutecznić wszystkie czynności, odnoszące się do produkcyi chleba w ilości, jakiej potrzebuję; bo nie mogę żądać, aby bracia moi oddawali mi tę usługę, zwłaszcza że sami podlegają tejże potrzebie i skazani są na toż samo usiłowanie.

Gdybym sam chleb mój wyrabiał, musiałbym się oddać pracy jeszcze więcej skomplikowanej, chociaż zupełnie podobnej do tej, do jakiej zmusiła mię potrzeba

strona 88. zpośród 382 stron dzieła

Page 89: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przynoszenia sobie wody ze źródła. W istocie, pierwiastki chleba rozlane są w całej naturze. Wedle słusznej uwagi J. Ch. Say’a, człowiek niema ani potrzeby, ani możności tworzenia czegokolwiekbądź. Gaz, sól, elektryczność, siła roślinna, wszystko to istnieje; winienem tylko wszytko to połączyć, pomódz temu, kombinować, przewieźć, posługując się tém wielkiem laboratoryum, ziemią zwaném, na łonie którego odbywają się tajemnice, z których nauka ludzka zaledwie zasłonę podniosła. Jeśli całość czynności, którym oddaję się dla osiągnięcia mego celu, jest zbyt skomplikowaną, to każda z nich wzięta oddzielnie, jest tak prostą, jak czynność czerpania ze źródła wody, przez naturę w niem umieszczonej. Każde więc moje usiłowanie nie jest niczém inném, jak usługą, którą sam sobie oddaję; a jeśli, skutkiem dobrowolnie zawartej umowy, inne osoby oszczędzą mi niektórych lub nawet wszystkich z mych usiłowań, będą to usługi, jakie od nich odbieram. Całość tych usług, porównanych z temi, jakie nawzajem oddaję, ustanawia wartość Chleba i określa ją. Dla ułatwienia, a nawet dla wymiaru względnej ważności tej wymiany usług, znalazł się wygodny pośrednik, moneta. Ale grunt rzeczy pozostaje zawsze ten sam, podobnie jak przelew sił poddany jest jednemu i temuż samemu prawu, bez względu, czy jest skutkiem działania jednego lub kilku kół zębatych.

Jest to tak prawdziwém, że jeżeli naprzykład chleb kosztuje cztery sous, to gdyby dobry rachmistrz zechciał rozłożyć tę wartość, wynalazłby bezwątpienia, w szeregu tranzakcyi, bardzo licznych wprawdzie, nie tylko usługi tych wszystkich, którzy się do jej utworzenia przyłożyli, lecz i tych, którzy zaoszczędzili pracy temu, który ostatecznie, jako konsument, płaci. Znajdzie się tam i piekarz, który otrzymując dwódziestą część z całości, zapłaci z niej jeszcze mularza, który piec jego zbudował, tracza, który mu drzewo przysposobił etc. Następnie znajdzie się tam i młynarz, który odbierze wynadgrodzenie nie tylko za swą własną pracę, lecz nadto będzie miał czem opłacić kamieniarza, który mu zrobił kamień młyński, groblarza, który groble usypał etc. Inne części całkowitej wartości rozłożą się na młockarzy, żniwiarzy, na oraczy, na siewaczy, aż póki rachunek nie będzie zdany do ostatniego grosza. Nie pozostanie tam ani jeden grosz, który byłby przeznaczony na opłacenie Stwórcy lub natury. Przypuszczenie takie jest samo przez się niedorzeczne, a jednakże z całą ścisłością zastosować by się dało do teoryi ekonomistów, przypisujących materyi lub siłom naturalnym pewną część wartości produktu. Nie, i tu jeszcze wartość nie jest w Chlebie, ale w całym szeregu usług, wskutek których doszedł on rąk moich.

Prawda, że rachmistrz nasz znajdzie pomiędzy częściami składowemi wartości chleba, jedną, którą będzie mu trudno odnieść do usługi, a przynajmniej do usługi wymagającej usiłowania Znajdzie on, że w tych 20 centymach jest jeden lub dwa przypadające na dolę właściciela gruntu, utrzymującego owo laboratoryum. Ta mała cząstka wartości chleba stanowi to, co nazywamy dochodem gruntowym; i nasz rachmistrz, tym sposobem wyrażenia się w błąd wprowadzony, może uwierzyć, że część ta rzeczywiście przypada na czynniki naturalne, że przywiązaną jest do gruntu samego.

Pewny jednak jestem, że jeśli jest zręcznym, to z łatwością wykryje, że i w tej cząstce jeszcze jest cena usług rzeczywistych i tejże samej natury co i wszystkie inne; co zresztą dobitnie wykażemy, gdy mówić będziemy o Własności gruntowej. Obecnie nadmieniam tylko,

strona 89. zpośród 382 stron dzieła

Page 90: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

iż nie zajmuję się tu własnością, ale wartością. Nie badam czy wszystkie usługi są rzeczywiste i prawowite lub czy też ludzie każą sobie płacić za usługi, których nie wyświadczają. Mój Boże, świat jest pełnym takich niesprawiedliwości, do których dochód gruntowy liczyć się niepowinien.

Ja tu tylko wykazać zamierzam, że mniemana Wartość rzeczy, jest jedynie Wartością usług, rzeczywistych lub urojonych, a z powodu tych rzeczy odebranych lub wyświadczo-nych; że wartość nie leży w rzeczach samych, to jest: ani w chlebie, ani w dyamencie, ani w wodzie lub powietrzu; że żadna jej część nie obraca się na wynagrodzenie natury; że ostateczny konsument rozdziela ją całkowicie pomiędzy ludzi; a udziela ją im dla tego, że i oni, wyjąwszy wypadków podstępu i gwałtu, oddali mu usługi.

Dwóch ludzi utrzymuje, że lód dobrą rzeczą latem, a węgiel kamienny daleko jeszcze lepszą rzeczą zimą. Odpowiadają one dwóm naszym potrzebom, jedna z tych rzeczy orzeźwia nas, druga ogrzewa. Powtarzamy tu raz jeszcze, że Użyteczność tych ciał polega na pewnych własnościach materyalnych, będących w harmonii z naszemi organami materyalnemi. Prócz tego zauważmy, że pomiędzy temi własnościami, jakieby fizyka lub chemia wyliczyć mogły, nieznajduje się nic podobnego, coby wartością nazwać można było. Zkądże się więc przyszło do przekonania, że wartość zawiera się w materyi i jest materyalną?

Jeśli naszych dwóch ludzi zechce zaspokoić potrzeby swe, bez wzajemnego porozumienia się, to każdy z nich będzie musiał osobno pracować dla dostarczenia sobie tych rzeczy. Gdy się zaś z sobą porozumieją, to jeden z nich wydobędzie z kopalni węgiel kamienny dla obydwóch, gdy drugi dla siebie i dla tamtego dostarczać będzie lodu z gór. Lecz w takim razie nastąpić musi umowa. Potrzeba dokładnie urządzić stosunek dwóch usług wymienio-nych. Obliczą oni wszystkie okoliczności, a mianowicie: trudności do pokonania, niebezpie-czeństwa do zwalczenia, stratę czasu, podjęty trud, zręczność którą rozwinąć muszą, zawody jakie ich spotkać mogą, możność zaspokojenia innym sposobem potrzeb swoich itd. itd. Gdy ugoda stanie, wówczas ekonomista powiedzieć może: dwie usługi wymienione są siebie warte; wyrażając się zaś zwyczajnym językiem powiedzą tak: Taka ilość węgla, warta takiej ilości lodu, jak gdyby wartość materyalnie przeszła w te ciała. Ale łatwém jest do zrozumie-nia, że jeżeli pospolity ten sposób wyrażania się, wystarcza do uwydatnienia rezultatów, to prawdę przyczyn jedynie wyrażenie naukowe wyjaśnić nam może.

Zamiast dwóch usług i dwóch osób, umowa objąć może nieskończoną ich liczbę, podstawiając w miejsce Zamiany prostej, Wymianę złożoną; i w takim razie moneta służy do jej ułatwienia. Czyż potrzeba mówić, że pierwiastek wartości nie będzie przez to ani przesta-wiony, ani zamieniony?

Lecz muszę jeszcze dorzucić jedną uwagę co do węgla kamiennego. Zdarzyć się może, że tylko jedna kopalnia węgla znajdować się będzie w kraju i ktoś zagarnie ją w swe posiadanie. W takim razie człowiek ten, ustanawiać będzie w tym względzie prawa, to jest: naznaczy wysoką cenę za swe prawdziwe czy też mniemane usługi.

Nie mamy tu teraz na względzie kwestyi prawa i sprawiedliwości, ani też odróżnienia usług uczciwych od nieuczciwych. Nastąpi to później. Obecnie idzie nam jedynie o ustalenie

strona 90. zpośród 382 stron dzieła

Page 91: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

prawdziwej teoryi Wartości i usunięcie z niej błędu, jaki naukę ekonomiczną dotknął. Kiedy mówimy, że to, co natura uczyniła lub dała, uczyniła to i dała darmo, i że tém samém niema w tém wartości, – odpowiadają nam, rozkładając cenę węgla kamiennego lub też innego jakiego produktu naturalnego. Przyznają wprawdzie, że cena nieodłączną jest po większej części od usług ludzkich. Jeden rozkopał ziemię, inny wypompował wodę; ten wydobył materyał palny, tamten go przeniosł; i całość tych prac ustanawia, mówią oni, prawie całkowitą wartość. Pozostaje wszelako jeszcze jedna część wartości, nie odpowiadająca ani pracy, ani usłudze. Jest nią cena węgla kamiennego, spoczywającego pod ziemią i nietkniętego jeszcze, jak mówią, pracą ludzką. Stanowi ona część przypadającą na właściciela; a ponieważ ta część wartości nie jest utworem ludzkim, musi zatem być utworem natury.

Odrzucam podobny wniosek, uprzedzając czytelnika, że jak tylko przyjmie go, choć w części, nie postąpi już dalej i kroku w nauce. Nie, działanie natury nie tworzy wartości, podobnie jak działanie człowieka, nie tworzy materyi, Jedno z dwojga: albo właściciel przyłożył się użytecznie do ostatecznego rezultatu i oddał usługi rzeczywiste, a wówczas część wartości przywiązana do węgla kamiennego, wchodzi w moje określenie; albo też narzucił się jako pasożyt i w takim razie, okazał się tak zręcznym, że kazał sobie płacić za usługi, których nie oddał; a wtedy, cena węgla kamiennego powiększyła się niesłusznie. Okoliczność ta dowodzi jasno, że niesprawiedliwość wcisnęła się do tranzakcyi, lecz nie potrafi ona obalić teoryi do tego stopnia, aby można było powiedzieć, że ta część wartości jest materyalną, że jest połączoną, jako pierwiastek fizyczny, z darmymi darami Opatrzności. O czém przekonać się łatwo, bo niech tylko ustąpi niesprawiedliwość, jeśli ona tylko istnieje, a przywiązana do niej wartość zniknie natychmiast; coby się niezdarzyło, gdyby ta wartość była utworem naturalnym i gdyby nieodłączną była od materyi.

Przejdźmy teraz do jednej z najgwałtowniejszych potrzeb naszych, do bezpieczeństwa.

Pewna liczba ludzi przybija do brzegów niegościnnych. Oddają się tam pracy. Ale co chwila każdy z nich odrywany jest od swych zajęć koniecznością obrony przeciwko dzikim zwierzętom lub dzikszym jeszcze ludziom. Oprócz czasu i usiłowań, poświęconych bezpośrednio na swą obronę, zużyją ich jeszcze wiele na zaopatrzenie się w broń i amunicyą. Przyjdą wreszcie do tego przekonania, że gdyby kilku z nich porzuciwszy inne prace, oddało się wyłącznie tej usłudze, całkowita strata usiłowań byłaby nieskończenie mniejsza. Usługę tę, powierzonoby tym, którzy mają najwięcej zręczności, odwagi i męztwa. Udoskonaliliby się oni w sztuce, która byłaby ich stałém zajęciem; a podczas tego, gdy czuwać będą nad całością ogółu, ten, z prac swych odtąd niczém niezakłóconych, zbierałby dla wszystkich więcej zaspokojeń, niżby ich pozyskać mógł przy pomocy tych kilku członków zajętych jego obroną. W skutek czego układ następuje. Czyż nie widzimy tutaj nowego postępu w rozdziale zajęć wymagających wymiany usług i prowadzących do nich?

Czy usługi tych wojskowych, żołnierzy, milicyantów, gwardzistów, jakkolwiek ich nazwie-my, są produkcyjnemi? Bezwątpienia, bo umowa nastąpiła jedynie w celu zwiększenia stosun-ku całkowitych Zaspokojeń do ogólnych usiłowań.

strona 91. zpośród 382 stron dzieła

Page 92: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Czy mają one wartość? Muszą ją mieć, gdyż je szacują, taksują, oceniają, i ostatecznie płacą za nie innemi usługami, z któremi są porównywane.

Ani forma, pod którą ugoda o wynagrodzenie następuje, ani sposób otaksowania, ani działanie za pomocą którego dochodzimy do ułożenia i zawarcia umowy, niezmienia bynajmniej zasady. Czy tu jedni drugim oszczędzili usiłowań? Czy tu jedni drugim dostarczyli zaspokojeń? Tak, są tu zatem usługi wymieniane, porównane, ocenione, a tém samém jest wartość.

Ten rodzaj usług sprowadza często straszne zjawiska wpośród komplikacyi społecznych. Ponieważ sama natura usług żądanych od tej klassy pracowników, wymaga aby gmina złożyła w ich ręce Siłę, i to siłę zdolną zwyciężyć wszelki opór, zdarzyć się więc może, że ci, którzy ją piastują, nadużywając jej, zwrócą ją przeciwko samejże gminie. – Może się też zdarzyć, że ciągnąc z gminy usługi stosunkowe do udzielanego jej bezpieczeństwa, sami wywołają niebezpieczeństwa i aby stać się potrzebniejszymi, przez zręczną dyplomacyą, wciągać będą swych współobywateli w ustawiczne wojny.

To wszystko widzieliśmy i widzimy dotąd. Przyznaję, że wynikają ztąd niesłychane zakłócenia w słusznej równowadze wzajemnych usług; lecz to bynajmniej niepsuje głównej zasady i naukowej teoryi Wartości.

Jeszcze parę przykładów. Niech mi czytelnik wierzy, że czuję podobnie jak on, o ile męczącym i ciężkim jest ten szereg przypuszczeń, obejmujących też same dowody, prowadzą-cych do tychże samych wniosków i wyrażonych temiż samémi słowami. Zrozumie on dobrze, że jeżeli to nie najbardziej zajmujący sposób, to przynajmniej najpewniejszy dla postawienia prawdziwej teoryi Wartości i oczyszczenia drogi, którą przebiedz mamy.

Jesteśmy w Paryżu. W tej obszernej stolicy codzień rodzi się wiele pragnień, obfituje ona przecież i w środki zaspokojenia ich. Mnóstwo tam ludzi bogatych lub zamożnych, oddaje się przemysłowi, sztukom, polityce; a wieczorem z zapałem szuka chwili wytchnienia. Pomiędzy najchciwiej poszukiwanemi przyjemnościami, pierwsze miejsce zajmuje przyjemność słysze-nia pięknej muzyki Rossiniego, śpiewanej przez panią Malibran lub cudownej poezyi Rassyna oddanej przez Rachel. Te dwie tylko kobiety na świecie zdolne są dostarczyć tych szlachet-nych i wzniosłych przyjemności; a ponieważ nie możemy uciekać się do tortur, bo i prawdo-podobnie nie odniosłyby one żadnego skutku, musimy zwrócić się zatem do ich dobrej woli. Tak więc usługi, których wyczekujemy od Malibran i Rachel, będą miały wielką wartość. Wyjaśnienie to jest bardzo prozaiczne, lecz niemniej przeto prawdziwe.

Niech więc bogaty bankier, dla dogodzenia swej próżności, zapragnie dać usłyszeć w swym salonie jedną z tych wielkich artystek, przekona się wówczas z własnego oświadczenia, że teorya moja jest pod każdym względem dokładną. Zaspokojenie którego szuka jest wielkie, szuka go też z zapałem; jedyna jest tylko na świecie osoba zdolna mu je dostarczyć, a jedynym sposobem skłonienia jej do tego, jest ofiarowanie jej znacznego wynagrodzenia.

Jakież są ostateczne granice po za które umowa przekroczyć niemoże? Bankier dojdzie do punktu, po za który przejść nie zechce, woląc raczej wyrzec się przyjemności, aniżeli za

strona 92. zpośród 382 stron dzieła

Page 93: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nią tak drogo płacić, a śpiewaczka dojdzie do punktu, w którym będzie wolała przyjąć raczej ofiarowane jej wynagrodzenie, niżli go wcale nie otrzymać. Równowaga tych granic, ustanowi wartość tej specjalnej usługi, podobnie jak i wszystkich innych usług. Prawda, że w wielu wypadkach zwyczaj sam ustanawia granicę. Zbyt wiele delikatności posiada świat wielki, aby miał się targować o tego rodzaju usługi. Być także może, że wynagrodzenie zamaskowane jest dość zręcznie dla osłonięcia tego, co prawo ekonomiczne ma w sobie zbyt pospolitego. Prawo to jednak rządzi tak samo tego rodzaju umowami, jak i najpospolitszemi, a Wartość niezmienia swej natury, chociażby doświadczenie lub grzeczność zwalniała w niektórych wypadkach od umawiania się o nią.

To nam wyjaśnia, jakim sposobem wielcy artyści dochodzą do nadzwyczajnych majątków. Jest jeszcze inna okoliczność, sprzyjająca im, a mianowicie, że usługi ich są tej natury, iż jedném Usiłowaniem wyświadczać je mogą wielkiej ilości osób. Bez względu na obszerność miejsca, byleby tylko głos Racheli napełniał je, każdy ze słuchaczy dozna w całości wrażenia, jakie zrodzić może jej nienaśladowana deklamacya. Pojmujemy, że to jest podstawą do nowych układów, bo gdy trzy lub cztery tysiące, doznaje jednego i tegoż samego pragnienia, mogą się z sobą porozumieć i zrobić składkę; a massa usług, jakie wszyscy przyniosą W daninie wielkiej artystce, zrównoważy się tą jedną usługą, którą ona wszystkim słuchaczom równocześnie wyświadcza. Oto jest Wartość.

Podobnie jak wielu słuchaczy porozumieć się może dla słuchania, tak również kilku aktorów może się porozumieć dla śpiewania opery lub przedstawienia dramatu. Przedsiębiercy mogą dla ułatwienia mnóstwa drobnych pobocznych szczegółów, wdać się pomiędzy umawiających. Wartość mnoży się, komplikuje, rozgałęzia, rozdziela; niezmienia jednak swej natury.

Zakończmy tém, co nazywają, wyjątkami. Są one dowodem prawdziwości teoryi, bo kiedy prawidło jest prawdziwém, to wyjątek nie tylko, że nieosłabia, lecz owszem popiera je.

Patrzcie, oto stary ksiądz idzie wsparty na kiju z brewiarzem w ręku. Jak pogodne i wyraziste jego rysy, a wzrok natchniony! Dokąd on dąży? Czyż nie widzicie w oddali tej dzwonnicy? Młody wikaryusz wiejski nie ufając jeszcze swym własnym siłom, przyzwał na pomoc starego missyonarza. Lecz zanim to uczynił, musiał wprzód wydać pewne rozporządzenia. Kaznodzieja znalazł na plebanii żywność i pomieszczenie. Lecz od postu do postu trzeba żyć; jest to prawo wspólne. Toteż pleban zawezwał bogaczy wiejskich do składki dobrowolnej, skromnej, ale wystarczającej, bo stary pasterz nie był wymagającym, i oto co odpowiedział, gdy w tym przedmiocie pisano do niego:

„Dla siebie nic nie potrzebuję prócz kawałka chleba; a grosz dla ubogiego, będzie całym moim zbytkiem”.

Tym sposobem przedwstępne warunki ekonomiczne zostały spełnione; bo ta natrętna ekonomia polityczna wciska się wszędzie i mięsza się do wszystkiego i przekonany jestem, że ona to powiedziała: „Nil humani a me alienum puto”.

Zastanówmy się jeszcze nieco nad tym przykładem, rozumie się z punktu widzenia, jaki nas zajmuje.

strona 93. zpośród 382 stron dzieła

Page 94: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jest tu rzeczywista wymiana usług. Z jednej strony starzec poświęca swój czas, swe siły, swe zdolności i swe zdrowie, aby światłem przeniknąć umysły pewnej liczby wieśniaków i aby podnieść ich poziom moralny. Z drugiej strony, kaznodzieja ten ma zapewniony na czas pewien chleb, oraz piękną sutannę i nowy kapelusz.

Ale jest w tém jeszcze coś innego. Jest tu wiele poświęcenia. Stary kapłan odrzuca wszystko, co mu nie jest niezbędném. To skromne utrzymanie bierze w połowie na siebie wikaryusz, a Krezusi wiejscy, zwalniając od kosztów swych braci, którzy mimo to z kazań tych korzystają, biorą na siebie drugą połowę.

Lecz czyż ofiary te obalają nasze określenie Wartości? Bynajmniej. Każdemu wolno ustępować swe usiłowania pod warunkami jakie mu się podobają. Jeżeli się stawia przystępne warunki lub się też żadnych nie stawia, to cóż ztąd wynika? Oto, że usługa zachowując swą użyteczność, traci na swej wartości. Stary kapłan przekonanym jest, że usiłowania jego gdzie indziej wynagrodzone będą. Nie dba o to, by na tej ziemi zapłatę otrzymały. Wie o tém, że oddaje słuchaczom swym usługę, przemawiając do nich; lecz sądzi także, że słuchacze oddają mu również usługę, słuchając go. Ztąd wynika, że umowa staje na podstawach korzystnych dla jednej ze stron kontraktujących, za zezwoleniem strony drugiej. I oto wszystko. W ogóle interes osobisty określa i oszacowuje wymianę usług. Ale, dzięki niebu, zdarza się niekiedy, że i pierwiastek sympatyczny dokonywa tego. Wówczas, albo ustępujemy drugiemu zaspokojenie, którebyśmy mieli prawo zachować dla siebie, albo czynimy dla niego usiłowanie, którebyśmy dla siebie samych poświęcić mogli. Szlachetność, poświęcenie się, abnegacya, są popędami naszej natury, wpływającemi jak wiele innych okoliczności na rzeczywistą wartość pewnej danej usługi, lecz niezmieniają one powszechnego prawa wartości.

Mógłbym przeciwstawić temu pocieszającemu przykładowi inny, zupełnie odmiennej natury. Aby usługa miała wartość, w ekonomiczném znaczeniu słowa, wartość rzeczywistą, niepotrzebuje być istotną, sumienną, użyteczną; dość, aby była przyjętą i zapłaconą inną usługą. Świat jest pełnym ludzi, którzy każą nam przyjmować i płacić usługi bardzo wątpliwej wartości. Wszystko zależy od sądu, jaki o tém wydajemy i dla tego to moralność będzie zawsze najlepszym pomocnikiem ekonomii politycznej.

Udaje się niekiedy oszustom, dać przewagę fałszywej wierze. Głoszą się oni być zesłańcami nieba. Otwierają wedle upodobania podwoje raju lub piekła. A gdy już głęboko tę wiarę wkorzenić potrafią, mówią wtedy: „Oto są małe obrazki, którym nadaliśmy własność wiecznego uszczęśliwiania tych, którzy je na sobie nosić będą. Ustępując wam jeden z tych obrazków, oddajemy wam niezmierną usługę; zapłaćcież nam więc wzajemnémi usługami”. Otóż i wartość utworzona. Powiecie, że wypływa ona z fałszywego ocenienia. Prawda, lecz toż samo można powiedzieć o wielu rzeczach materyalnych, mających pewną wartość, bo gdyby były puszczone na licytacyą znalazłyby nabywców. Nauka ekonomiczna byłaby niemożliwą, gdyby przypuszczała tylko rozumnie ocenione wartości. Co chwila, musiałaby ona rozpoczynać kurs nauk fizycznych i moralnych. W odosobnieniu człowiek, skutkiem zepsutych pragnień i fałszywego kierunku umysłu, może czynić ogromne usiłowania, goniąc za urojoném zaspokojeniem, za ułudą tylko. Tak samo i w społeczeństwie, jak mawiał pewien filozof, zdarza się, iż nieraz drogo opłacić musimy to, co nam jedynie zawód przynosi. Jeśli

strona 94. zpośród 382 stron dzieła

Page 95: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

z natury umysłu ludzkiego wypływa, że stosunek jego jest prostszym z prawdą aniżeli z błędem, to wszystkie te oszukaństwa muszą zniknąć, wszystkie te fałszywe usługi muszą być odrzucone i stracić na swej wartości. Z czasem, umieści cywilizacya wszystkich i wszystko na właściwém miejscu.

Potrzeba jednakże skończyć ten zbyt długi rozbiór. Szukaliśmy i zaznaczyliśmy Wartość wszędzie, gdzie tylko ona istnieje, a mianowicie: w potrzebie oddychania, picia, jedzenia; w potrzebie próżności, umysłu, serca, opinii, nadziei ugruntowanych lub urojonych, słowem, wszędzie gdzie jest wymiana usług. Znaleźliśmy ją wszędzie identyczną z sobą samą, opartą na zasadzie jasnej, prostej, absolutnej, chociaż ulegającej wpływom wielu rozmaitych okoliczności. Moglibyśmy zrobić przegląd wszystkich innych potrzeb naszych, moglibyśmy przedstawić sobie stolarza, mularza, fabrykanta, krawca, lekarza, woźnego, adwokata, kupca, malarza, sędziego, prezydenta rzeczypospolitej, a wszędzie znaleźlibyśmy toż samo, a miano-wicie: często materyę, niekiedy siły darmo przez naturę dostarczone, a zawsze usługi ludzkie, które się pomiędzy sobą wymieniają, wymierzają, oceniają, taksują, oszacowują się jedne przez drugie i które same jedynie przedstawiają rezultat tego oszacowania, czyli WARTOŚĆ.

Jest jednakże pomiędzy naszemi potrzebami jedna, nader odrębna co do swej natury, będąca spójnią społeczeństwa, przyczyną i skutkiem wszystkich naszych tranzakcyi, wieczném zagadnieniem ekonomii politycznej, o której winieniem tu słów kilka powiedzieć, a mianowicie: potrzeba wymiany.

W poprzedzającym rozdziale opisaliśmy cudowne skutki wymiany, a są one do tego stopnia cudownemi, że ludzie naturalnie muszą doznawać pragnień ułatwienia ich, kosztem wielkich nawet ofiar. Ztądteż powstały drogi, kanały, koleje żelazne, okręty, negocyanci, kupcy, bankierzy; a niepodobna przypuścić, aby ludzkość dla ułatwienia wymiany, poddawała się tak niezmiernemu wyczerpywaniu swych sił, gdyby w samejże wymianie nieznajdowała sowitego wynagrodzenia.

Widzieliśmy także że zamiana prosta umożebniała tylko tranzakcye bardzo niedogodne i ścieśnione.

Dla tego też ludzie postanowili rozłożyć zamianę na dwa czynniki, na sprzedaż i kupno, a to za pomocą towaru pośredniego, łatwo dzielącego się, a nadewszystko opatrzonego w wartość, aby tym sposobem nosił on sam w sobie tytuł do ufności publicznej. Towarem tym jest Moneta.

Chcę tu zwrócić uwagę na to, co przez przenośnią, nazywamy Wartością złota lub srebra, a co polega na tymże samym pierwiastku co i wartość powietrza, wody, dyamentu, kazań naszego starego missyonarza, lub też rulad pani Malibran, to jest: na oddanych i odebranych usługach.

W istocie, złoto rozsypane na szczęśliwych brzegach Sakramento, otrzymuje od natury wiele szacownych przymiotów, a mianowicie: giętkość, ciężkość, połysk, blask, jeśli chcemy i użyteczność nawet. Jednej mu tylko rzeczy natura nie nadała, bo to do niej nie należy, mianowicie: wartości. Człowiek wie, że złoto odpowiada żywo uczuwanej potrzebie, że jest bardzo upragnione, udaje się więc na poszukiwanie go do Kalifornii, podobnie jak w tej chwili

strona 95. zpośród 382 stron dzieła

Page 96: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

sąsiad mój szedł do źródła po wodę. Oddaje się on ciężkim usiłowaniom, szuka go, kopie, przemywa, przenosi, a następnie mówi do mnie: oddałbym ci usługę ustępując to złoto, lecz jakąż wzajem oddasz mi usługę? Rozważamy więc, każdy z nas roztrząsa wszystkie okoliczności mogące je określić; godzimy się wreszcie i oto Wartość uwydatniona i ustalona. Wprowadzeni w błąd tém skróconém wyrażeniem, że Złoto jest warte, moglibyśmy sądzić, że wartość z tegoż samego tytułu co ciężkość i giętkość, znajduje się w samemże złocie i że natura wzięła na siebie trud umieszczenia jej tam. Spodziewam się, że czytelnik jest teraz przekonany, iż tu jest nieporozumienie; a przekona się nieco później jak dalece nieporozumienie to jest zgubném.

Jest jeszcze inne nieporozumienie co się tycze złota, a raczej monety. Ponieważ jest ona zwyczajnym pośrednikiem we wszystkich tranzakcyach, pośrednim terminem pomiędzy dwoma czynnikami zamiany złożonej; ponieważ zawsze z jej wartością porównywają się, dwie mające się wymieniać usługi, ztąd też, stała się ona miarą wartości. W praktyce też i niemoże być inaczej; lecz w umiejętności nie należy nigdy zapominać, że moneta co się tycze wartości, podlega tymże samym zmianom, jak wszelki inny produkt lub usługa. Zapomina ona o tem często i niema w tem nic dziwnego. Wszystko zdaje się przyczyniać do uważania monety za miarę wartości, podobnie jak litr jest miarą objętości; toteż gra ona podobną rolę w tranzak-cyach. – Nic nas nieostrzega o jej własnych zmianach, gdyż frank, podobnież jak i drobniejsza zdawkowa moneta, zachowują zawsze tęż samą nazwę. – Nakoniec i sama arytmetyka spiskuje na rozszerzenie zamieszania, stawiając frank jako miarę, pomiędzy metrem, litrem, arem, sterem9 i granem etc.

Określiłem wartość tak jak ją przynajmniej pojmuję. Dokładność określenia tego udowodniłem rozmaitymi faktami; żaden z nich zdaje mi się, nie zaprzeczył memu określeniu; znaczenie wreszcie naukowe jakie wyrazowi temu nadałem, godzi się z pospolicie przyjętém znaczeniem, co nie jest korzyścią do pogardzenia ani też lichą jakąś rękojmią; bo i czemże jest umiejętność, jeśli nie wyrozumowanem doświadczeniem? Czemże jest teorya, jeśli nie metodycznym wykładem praktyki powszechnej?

Niech mi wolno teraz będzie rzucić pobieżne spojrzenie na systemata, które dotąd przeważały. Badanie to przedsiębiorę nie w celu spierania się, a tem mniej krytykowania, owszem zrzekłbym się go chętnie, gdybym nie był przekonany, że może ono nowe rzucić światło na zasadniczą myśl tego pisma.

Widzieliśmy, że autorowie szukali pierwiastków Wartości w jednej lub kilku okolicznościach, znaczny wpływ na nią wywierających, a mianowicie: materyalności, trwałości, użyteczności, rzadkości, pracy, etc. – podobnie jak gdyby fizyolog szukał pierwiastku życia w jedném lub kilku zjawiskach zewnętrznych rozwijających je, a miano-wicie: w powietrzu, wodzie, świetle, elektryczności etc.

Materyalność. „Człowiek, mówi Bonald, jest inteligencyą obsługiwaną przez organa”. Gdyby ekonomiści szkoły materyalistycznej chcieli przez to jedynie wyrazić, że ludzie nie mogą sobie inaczej oddawać wzajemnych usług jak tylko za pośrednictwem swych organów, chcąc wyprowadzić ztąd wniosek, że zawsze w usługach tych, a tém samém i w Wartości jest

strona 96. zpośród 382 stron dzieła

Page 97: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

coś materyalnego, niespierałbym się o to, gdyż wstręt mam do sprzeczek o słowa i do tych subtelności, zasobem których umysł ludzki tak często pragnie się popisywać.

Nie w ten jednak sposób rozumieli to oni, przekonani bowiem byli, że Wartość udziela się materyi, bądź skutkiem pracy człowieka, bądź działania natury. Słowem, wprowadzeni w błąd tém skróconém wyrażeniem: złoto warte tyle, zboże warte tyle, widzieli w materyi przymiot zwany wartością, podobnie jak fizyk widzi w niej nieprzenikliwość, ciężkość, – chociaż i te własności są jej zaprzeczane.

Cokolwiekbądź zaprzeczam uroczyście, aby materya miała wartość.

A najprzód niepodobna zaprzeczyć, żeby Materya i Wartość często nie były rozdzielone. Kiedy mówimy do człowieka: zanieś ten list podług adresu, przynieś mi wody, naucz mię tej umiejętności lub tego procederu, udziel mi radę w mej chorobie lub mym procesie, czuwaj nad mojém bezpieczeństwem, podczas gdy spać lub pracować będę, – wzywamy wtedy jego Usługi, a usłudze tej w obliczu całego świata przyznajemy Wartość, gdyż płacimy za nią dobrowolnie usługą równoważną. Dziwném byłoby, gdyby teorya odrzucała to, co praktyka powszechnie uznaje.

Prawda, że tranzakcye nasze odnoszą się często do przedmiotów materyalnych; lecz czegoż to dowodzi? Że ludzie w przezorności swej, przygotowują się oddać usługi, przewidu-jąc, że ich od nich żądać będą; czy kupię gotową suknię, czy przywołam krawca, aby u mnie na dnie pracował, w czemże to zmienia pierwiastek Wartości, zwłaszcza do tego stopnia, aby raz mieścił się w sukni, drugi raz w usłudze?

Moglibyśmy tu postawić tę delikatną kwestyę: Czy należy upatrywać pierwiastek Wartości w przedmiotach materyalnych, a ztąd przez analogią, nadawać go usługom? Utrzymuję, że rzecz ma się wprost przeciwnie, to jest należy uznać go w usługach, a następ-nie, jeśli chcemy, nadać go, przez przenośnią, przedmiotom materyalnym.

Wreszcie, liczne przykłady, jakie sposobem ćwiczeń przedstawiłem czytelnikowi, uwalniają mię od dłuższej rozprawy. Nie mogę jednak wstrzymać się od usprawiedliwienia się, żem się tak długo rozwodził chcąc wykazać, do jak zgubnych następstw doprowadzić może błąd, lub jeśli chcemy, niezupełna prawda, na samym wstępie nauki umieszczona.

Najmniejsza jeszcze niedogodność określenia które zbijam była ta, że ścieśniało ono i obcinało ekonomią polityczną. Gdyby wartość mieściła się w materyi, to tam gdzie niema materyi niebyłoby i wartości. Trzy czwarte ludności fizyokraci nazwali klassami bezpłodnemi, a Smith, łagodząc to wyrażenie, klassami nieprodukcyjnemi.

A ponieważ ostatecznie fakta silniejsze są od określeń, należało więc, jakimkolwiekbądź sposobem wprowadzić klassy te w zakres badań ekonomicznych. Wprowadzano je tam drogą analogii; ale język naukowy wyrobiony na innych danych, był już do tego stopnia zmaterya-lizowanym, że rozciągłość tę czynił rażącą. Bo czemże są wyrażenia: Spożywać produkt niemateryalny? Człowiek jest nagromadzonym kapitałem? Bezpieczeństwo jest towarem? Etc., etc.

strona 97. zpośród 382 stron dzieła

Page 98: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie tylko że niesłychanie zmateryalizowali język, lecz nadto zmuszeni byli przeładować go subtelnemi różnicami chcąc zjednoczyć fałszywie rozdzielone pojęcia. Wymyślono wartość użytkową przeciwstawiąc ją wartości wymiany itd.

Nakoniec (i tu jest jeszcze innego rodzaju niebezpieczeństwo) dzięki temu pomieszaniu dwóch wielkich zjawisk społecznych, własności i wspólności, pierwsze z nich pozostało nie do usprawiedliwienia a drugie trudne do odróżnienia.

I w rzeczy samej, jeśli wartość jest w materyi, to miesza się ona z przymiotami fizycznemi ciał, które z powodu tych przymiotów użytecznemi są człowiekowi. Otóż przymioty te rzucone są tam często przez naturę. Natura zatem przyczynia się do utworzenia wartości i oto na tej zasadzie przypisują jej to, co z istoty swej jest darmém i wspólném. Gdzież więc w takim razie będzie podstawa własności? Jeżeli wynagrodzenie które daję na nabycie produktu materyalnego, zboża naprzykład, rozdziela się pomiędzy wszystkich pracowników, którzy z powodu tego produktu, oddali mi z dala lub zbliska, pewne usługi, komuż zatem przypadnie część wynagrodzenia odpowiadająca tej części Wartości, która obcą będąc człowiekowi należy się naturze? Czy Bogu? Nikt tego nie utrzymuje i nikt też nigdy nie słyszał, aby Bóg domagał się swej zapłaty. Czy człowiekowi? Z jakiegoż tytułu, gdy wedle hypotezy, nic on dla tej części wartości nie uczynił?

Niech czytelnik nie wyobraża sobie, że przesadzam i że w interesie mego określenia, gwałtem wyprowadzam ścisłe następstwa z określeń ekonomistów. Nie, sami to oni pod naciskiem logiki, wyprowadzili te następstwa.

I tak, Senior doszedł do wyrzeczenia, że: „Ci którzy zawładnęli czynnikami naturalnemi, odbierają wynagrodzenie pod postacią dochodu, nie ponosząc na to żadnych ofiar. Cała ich rola ogranicza się na wyciągnięciu ręki po dań, od reszty gminy”. A Scrope, że: „Własność ziemi jest sztucznem ograniczeniem nałożonem na używanie darów jakie Bóg przeznaczył dla zaspokojenia potrzeb wszystkich ludzi”. Say zaś, że: „Zdawałoby się, iż grunta zdolne do uprawy powinnyby być zaliczone do bogactw naturalnych, gdyż nie są utworem ludzkim i że natura daje je darmo człowiekowi. Lecz ponieważ bogactwo to, nie jest tego rodzaju, co powietrze lub woda, których w stałych granicach zawrzeć niepodobna; ponieważ pole ma przestrzeń stałą i ograniczoną, którą pewni ludzie mogli sobie przywłaszczyć, usuwając wszystkich innych na przywłaszczenie to zezwalających, ziemia, będąca przedtém dobrem naturalném i darmém, stała się bogactwem społeczném, używanie którego musi być opłacane”.

Jeśli tak jest, to zaiste Proudhon usprawiedliwionym jest, że postawił owo straszne pytanie i idącą w ślad za nim straszliwszą jeszcze odpowiedź:

„Do kogo należy czynsz z ziemi? Bezwątpienia do producenta ziemi. A któż stworzył ziemię? Bóg. W takim razie właścicielu ustąp z niej”.

Tak jest, wskutek złych określeń ekonomii politycznej, cała logika jest po stronie komunistów. Ja broń tę straszliwą z druzgoczę w ich ręku, albo raczej oddadzą mi ją chętnie sami. A jeśli zniszczę zasadę, to i z następstw nic nie pozostanie. Zamierzam więc wykazać, że jeżeli w produkcyi bogactw, działalność natury łączy się z działalnością człowieka, to

strona 98. zpośród 382 stron dzieła

Page 99: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pierwsza, z istoty swej będąc darmą i wspólną, pozostaje zawsze taką, wpośród wszystkich naszych tranzakcyi; i że druga sama jedynie przedstawia usługi i wartości; że sama tylko wynagradza się i że sama tylko jest podstawą, objaśnieniem i usprawiedliwieniem Wartości. Słowem, utrzymuję, że ludzie jedni względnie drugich, są tylko właścicielami wartości rzeczy i że oddając sobie z rąk do rąk produkta, umawiają się jedynie o wartości, to jest: o wzajemne usługi, dając sobie w dodatku, wszystkie przymioty, własności i użyteczności, jakie produkta te od natury otrzymały.

Jeżeli, ekonomia polityczna, zapoznając dotąd ten wzgląd zasadniczy, zachwiała opie-kuńczą podstawę własności, przedstawianej jako instytucya sztuczna, konieczna, ale niespra-wiedliwa; to tymże samym ciosem usunęła na bok, inne godne uwielbienia zjawisko, najwięcej poruszającą łaskę Opatrzności dla swego stworzenia, to jest: zjawisko postępowej wspólności.

Przyjmując słowo bogactwo w ogólném jego znaczeniu, wypływa ono z połączenia dwóch czynności, – czynności natury i człowieka; pierwsza, z woli Opatrzności, jest zawsze darmą i wspólną, a charakteru tego niezatraca nigdy. Druga, sama tylko obdarzona jest wartością, a tém samém, przywłaszczona. Lecz, w miarę rozwoju umysłowego i postępu cywilizacyi, w zrealizowaniu każdej danej użyteczności, pierwsza, coraz większy bierze udział, gdy udział drugiej, coraz się zmniejsza; z czego wynika, że dziedzina przedmiotów darmych i Wspólności, pośród rass ludzkich, bezustannie się rozszerza w stosunku do dzie-dziny Wartości i Własności: jest to spostrzeżenie płodne i pocieszające, a na które póty nauka nie będzie zwracać uwagi, póki przypisywać będzie wartość współdziałaniu natury.

W każdej religii dziękują Bogu, za jego dobrodziejstwa; ojciec rodziny błogosławi chleb, który łamie i rozdziela pomiędzy swe dzieci. Wzruszający to zwyczaj, którego by rozum niepotrafił usprawiedliwić, gdyby niebyło nic darmego w szczodrobliwościach Opatrzności.

Trwałość. Ten domniemany warunek sine qua non Wartości, przywiązany jest do takiej, jakąśmy co tylko roztrząsali. Smith sądził, że aby wartość istniała, potrzeba, aby była wcieloną w czemś dającém się wymieniać, skupiać, zachować, a tém samém w czemś materyalném.

„Jest rodzaj pracy, mowi on, który dorzuca 10 wartości przedmiotowi, na którym się praca ta dokonywa. Jest znowu inny rodzaj pracy, niemający tego skutku”.

„Praca przemysłowa, dodaje Smith, wciela się i realizuje w jakimkolwiek towarze dającym się sprzedać, i który po ustaniu nawet pracy, trwa przynajmniej czas jakiś. Przeciwnie zaś praca usług (którą autor pod tym względem porównywa z pracą wojskowych, urzędników, muzykantów, profesorów itd.) niewciela się w żaden, dający się sprzedać, towar. Usługi, w miarę jak są oddawane, nikną, niepozostawiając po sobie żadnego śladu Wartości”.

Widzimy, że tutaj Wartość, odnosi się raczej do modyfikacyi rzeczy, a nie do zaspokojeń ludzkich. Błąd to wielki; bo, zmiana jakiej, rzeczy ulegają dobrą jest dla tego, iż doprowadza do zaspokojenia, które jest celem, końcem i spożyciem całego Usiłowania. Jeśli więc zrealizu-jemy je przez usiłowanie bezpośrednie i wprost idące, to skutek zawsze ten sam; jeśli zaś prócz tego usiłowanie to nadaje się do umów, do oszacowania, to zawiera wówczas w sobie pierwiastek wartości.

strona 99. zpośród 382 stron dzieła

Page 100: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Co się tycze przeciągu czasu, jaki upływa pomiędzy usiłowaniem a zaspokojeniem, Smith zaprawdę, nadaje mu zbyt wielką wagę, mówiąc, że byt lub niebyt Wartości, zależnym jest od tego. – „Wartość towaru dającego się sprzedać, mówi on, trwa przynajmniej czas jakiś”. – Tak zapewne, trwa ona póty, póki przedmiot ten niespełni swego przeznaczenia, to jest: zaspokojenia potrzeby; i tak samo się rzecz ma z usługą. Dopóki ten talerz z poziomkami stać będzie w bufecie, zachowa on swą wartość. – Lecz dla czego? bo jest on wynikiem usługi, którą sam sobie oddać chciałem, albo którą mi drudzy oddali tytułem wynagrodzenia, a której jeszcze niezużyłem. Jak tylko, zużyję ją, zjadając poziomki, to wartość natychmiast zniknie. Usługa zniknie, niepozostawiając po sobie żadnego śladu wartości. Zupełnie tak samo, jak w usłudze osobistej. Konsument pochłonie wartość, lecz ona też na ten tylko cel była stworzona. Co do pojęcia wartości, to bynajmniej tu o to niechodzi, czy podjęty trud zaspokoi potrzebę natychmiast, jutro lub za rok.

Jakto, gdybym był dotknięty kataraktą i zawołał okulistę, więc instrument, którym się posługuję dla tego, że ma trwałość, będzie miał Wartość, a operacya, chociaż za nią płacę, choć o cenę jej targowałem się, choć pobudziłem do konkurencyi kilku operatorów, mieć jej niebędzie? Ależ to jest przeciwne faktom najzwyczajniejszym i najogólniej przyjętym poję-ciom; czémże więc jest teorya, która nieumiejąc zdać rachunku z praktyki powszechnej, uważa tę ostatnią za niebyłą?

Niech mi czytelnik uwierzy, że się tu wcale nieunoszę zbyteczném zamiłowaniem do sprzeczek. A jeśli nastaję na te pojęcia elementarne, czynię to dla tego, aby przygotować umysł wasz do ważnych następstw, jakie się później przedstawią. Niewiem, czy niegwałcę praw wykładu, dając naprzód poznać te następstwa; lecz pozwalam sobie na to małe zboczenie, by was zbytecznie nieznudzić. Taż sama przyczyna zmusiła mię przedwcześnie mówić z wami o Własności i wspólności; a z tego samego powodu powiem słowo i o Kapitale.

Smith, umieściwszy bogactwo w materyi, niepojmował inaczej kapitału, tylko jako nagromadzenie przedmiotów materyalnych. Jakżeż więc miał przypisywać Wartość Usługom, niedającym się ani zgromadzać, ani kapitalizować?

Pomiędzy kapitałami stawiają na pierwszém miejscu narzędzia, machiny i instrumenta pracy. Służą one siłom naturalnym do współubiegania się w dziele produkcyi, a ponieważ siłom tym przypisywano zdolność tworzenia wartości, wnioskowano więc, że instrumenta pracy, same z siebie, niezależnie od wszelkiej pracy ludzkiej, były takąż samą zdolnością. Tak więc rydel, pług, parowa maszyna, uważane były, jako przyczyniające się wraz z czynnikami naturalnymi i siłami ludzkiemi, nietylko do tworzenia Użyteczności, ale jeszcze i Wartości. Lecz cała wartość płaci się w wymianie. Komuż więc ta część wartości, niezależna od wszelkiej usługi ludzkiej, przypadnie?

Tym sposobem szkoła Proudhona, zaprzeczywszy dochodu gruntowego, zmuszona była zaprzeczyć procentu od kapitału; twierdzenie to jest szersze, obejmuje bowiem w sobie pierwsze. Twierdzę, że z punktu widzenia naukowego, błąd Proudhona, wyrasta z błędu Smitha. Wykażę, że kapitały, rozważane same w sobie i w swém własném działaniu, podobnie jak i czynniki naturalne, tworzą użyteczność, lecz nietworzą nigdy wartości; bo ta ostatnia,

strona 100. zpośród 382 stron dzieła

Page 101: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

z istoty swej jest owocem prawowitej usługi. Wykażę również, że w porządku społecznym, kapitały nie są nagromadzeniem przedmiotów materyalnych, mieszczących się w trwałości materyalnej, lecz nagromadzeniem wartości, to jest: usług. Tym sposobem, z braku racyi bytu zniszczy się wewnętrznie przynajmniej, ta świeża walka przeciw produkcyjności kapitału, z zadowolnieniem tych nawet, którzy ją wywołali; bo jeżeli dowiodę, że w sferze wymiany jest tylko wzajemność usług, to Proudhon uznać się musi za zwyciężonego, zwycięstwem własnej swej zasady.

Praca. Adam Smith i jego uczniowie znajdowali pierwiastek Wartości w Pracy, pod warunkiem wszakże, aby była pomieszczoną w Materyalności. Jest to przeciwne temu ich mniemaniu, że siły naturalne mają jakikolwiek udział w produkcyi wartości. Niebędę zbijał tu sprzeczności, objawiających się we wszystkich swych zgubnych następstwach, gdy autorowie ci mówią o dochodzie gruntowym lub o procencie od kapitału.

W każdym jednak razie umieszczając pierwiastek Wartości w Pracy, mogliby się bardzo zbliżyć do prawdy, gdyby niewspominali tu o pracy ręcznej. Powiedziałem wprawdzie, zaczynając ten rozdział, że wartość powinna odnosić się do Usiłowania, a nie do Pracy; gdyż wolałem użyć tego wyrażenia jako ogólniejszego i więcej obejmującego całkowitą sferę działań ludzkich. Pośpieszyłem jednak zaraz dodać, że rodzi się ona tylko z wymienianych usiłowań albo Usług wzajemnych; bo wartość niejest samą przez się istniejącą rzeczą, a tylko stosunkiem.

Ściśle więc biorąc, dwa są błędy w określeniu Smitha. Pierwszy, że nie zwrócił w niém uwagi na wymianę, bez której wartości ani wytworzyć, ani pojąć niemożemy; drugi, że posługuje się ono zbyt wązkim wyrazem praca; chybaby wyrazowi temu nadać większą, a nie przyznawaną rozciągłość, obejmując nim nietylko moc i trwałość, ale nadto i zręczność, bystrość, a nawet mniej lub więcej szczęśliwe prawdopodobieństwo powodzenia.

Zauważcie, że podstawiając w to określenie słowo usługa, usuwam tym sposobem dwa powyższe błędy. Obejmuje ona bowiem w sobie konieczne pojęcie przelewu, gdyż usługa niemoże być oddaną, jeśli niebędzie przyjętą; obejmuje też pojęcie Usiłowania, nieprzysądzając mu jeszcze odpowiedniej wartości.

I tém to właśnie szczególniej grzeszy określenie ekonomistów angielskich; bo mówić, że wartość jest w pracy, jest to naprowadzać na myśl, że jedna służy miarą dla drugiej i że są proporcyonalne pomiędzy sobą; co jest przeciwne faktom; a określenie przeciwne faktom jest wadliwém określeniem.

Zdarza się bardzo często, że praca uważana sama w sobie jako mało znacząca, przyjętą jest w świecie, jako niezmierna wartość (za przykład służą; dyament, śpiew primadonny, podpis bankiera, szczęśliwe spekulacye właścicieli okrętów, jeden pociąg pędzla Rafaela, bulla zupełnego odpustu, łatwa rola królowej Angielskiej itd.); lecz jeszcze częściej się zdarza, że uparta i ciężka praca, prowadzi do zawodu i niema wartości. Jeśli tak jest, to jakimże sposobem można ustanowić stosunek, i potrzebną proporcyą pomiędzy Wartością a Pracą?

Określenie moje usuwa trudności. Jasném jest, że są okoliczności, w których zadając sobie bardzo mało trudu, możemy wielką wyświadczyć Usługę; a są inne znowu, w których

strona 101. zpośród 382 stron dzieła

Page 102: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

widzimy, że największy trud nawet, niewyświadczy nikomu usługi i dla tego pod tym jeszcze względem, słusznie powiedzieć możemy, że Wartość jest raczej w Usłudze, jak w Pracy, gdyż jest proporcjonalna do pierwszej, a nie do drugiej.

Idę jeszcze dalej i twierdzę, że wartość szacuje się, przynajmniej o tyle, zaoszczędzoną pracą nabywającego, jak i wykonaną pracą zbywającego. Niech sobie czytelnik przypomnieć raczy rozmowę zaszłą pomiędzy dwoma zawierającemi umowę z powodu cennego kamienia; niezrodziła się ona z przypadkowych okoliczności; owszem śmiem twierdzić, że domyślać się jej możemy w gruncie wszystkich tranzakcyi. Nietraćmy tego z uwagi, że przypuszczamy tu dwóch umawiających się w pełném posiadaniu wolności sądu i woli. Każdy z nich skłania się do przyjęcia wymiany z rozlicznych względów, pomiędzy któremi niezawodnie zajmuje pierwsze miejsce trudność, jakąby miał nabywca w dostarczeniu sobie wprost ofiarowanego mu zaspokojenia. Obydwa mają zwrócone oczy na tę trudność i rachują się z nią; jeden, aby być mniej lub więcej przystępnym, drugi, aby być mniej lub więcej wymagającym. Trud, podjęty przez zbywającego, wywiera także wpływ na warunki umowy; jest on jednym z żywiołów, lecz nie jest jedynym. Niesłusznie więc byłoby utrzymywać, że Wartość ustanawia się przez pracę; bo ustanawia się ona mnóstwem względów, obiętych całkowicie w wyrazie usługa.

Prawda, że skutkiem konkurencyi, Wartości dążą do zachowania stosunku z Usiłowa-niami, czyli do zachowania proporcyonalności pomiędzy wynagrodzeniem a zasługą. Jest to jedna z pięknych Harmonii porządku społecznego; lecz co się tycze wartości, to nacisk ten równoważący, wywierany przez konkurencyą, jest zupełnie powierzchowny; i chcąc być logicznym niewolno jest łączyć wpływu jakiemu z przyczyny zewnętrznej ulega zjawisko z samém zjawiskiem.11

Użyteczność. Jeśli się niemylę, J. C. Say, pierwszy skruszył jarzmo materyalności. Nazwał on wyraźnie wartość jakością moralną, – wyrażenie, przechodzące być może w ostateczność, bo wartość nie jest ani fizyczną, ani moralną, jest ona po prostu stosunkiem.

Lecz wielki ekonomista francuzki sam to wyrzekł, że: „Nikomu nie jest daném dojść do ostatecznych granic umiejętności. Uczeni wznoszą się jedni na barkach drugich, aby wzro-kiem swym ogarnąć coraz rozleglejszy widnokrąg”. Być może, że Say’owi przynależy sława za przekazanie następcom swoim poglądu płodnego w skutki (mówię tu tylko co się tycze kwestyi specyalnej, która nas zajmuje, pod innemi bowiem względami jego tytuły do sławy są liczne i niewygasłe.)

Axiomat Say’a był taki: Wartość ma za podstawę użyteczność.

Gdyby tu chodziło o użyteczność, odnoszącą się do usług ludzkich, niesprzeczałbym się wcale. Co najwyżej, mógłbym zrobić jedynie uwagę, iż axiomat ten z powodu swej oczywis-tości jest zbytecznym. I w samej rzeczy, widzimy, że każdy tylko wówczas chce wynagrodzić usługę, jeśli ją słusznie lub niesłusznie za użyteczną dla siebie osądzi. Słowo usługa, tak dalece zamyka w sobie pojęcie użyteczności (utilité), że jest ono poprostu tylko tłomaczeniem, a raczej literalném przerobieniem łacińskiego uti.

strona 102. zpośród 382 stron dzieła

Page 103: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Say, jednak niestety, nie tak je rozumiał. Znajdował on pierwiastek wartości nietylko w usługach ludzkich, oddanych z powodu rzeczy, ale nadto w przymiotach użytecznych, przez naturę w same rzeczy włożonych. – Tym sposobem zwracał się ów axiomat, pod jarzmo materyalności i wyznać należy, że dalekim był od rozdarcia zgubnej zasłony, rzuconej przez ekonomistów angielskich na kwestyą Własności.

Zanim, roztrząśniemy sam w sobie axiomat Say’a, należy przedewszystkiem rozważyć logiczną jego doniosłość, aby mi niezarzucano, że rzuciłem się w niepotrzebne rozprawy, pociągając za sobą i czytelnika.

Wątpić niemożemy, że Użyteczność, o której mówi Say, jest ta, która się zawiera w samychże rzeczach. Jeżeli zboże, drzewo, węgiel mają wartość to dla tego, że produkta te posiadają przymioty, czyniące je zdolnymi do naszego użytku i do zaspokojenia potrzeb naszych, a mianowicie: karmienia, ogrzania i odziania nas. Od tej chwili, ponieważ natura tworzy użyteczność, tworzy też i wartości; – zgubny to błąd, który stał się straszną bronią, w ręku nieprzyjacioł własności.

Oto jest produkt, zboże naprzykład. Kupuję je na targu, za szesnaście franków. Większa część tych szesnastu franków przez nieskończone rozgałęzienia, przez zawikłane komplika-cye nakładów i spłat, rozdziela się pomiędzy wszystkich ludzi, którzy zbliska lub daleka przyczynili się do oddania zboża tego na mój użytek. Jest tam jakaś część dla rolnika, siewcy, żniwiarza, młockarza, woźnicy, jakoteż dla kowala, stelmacha, którzy przygotowali narzędzia. Dotąd, ekonomista czy komunista, niema nic do powiedzenia.

Lecz spostrzegam, że z szesnastu franków, które wydałem, cztery idzie dla właściciela gruntu i słuszne mam prawo zapytać, czy człowiek ten oddał mi usługę podobnie jak inni i czy ma pododnież jak oni, niezaprzeczone prawo do wynagrodzenia?

Podług doktryny, jaką pismo to usiłuje przeprowadzić, odpowiedź jest kategoryczną. Polega ona na bardzo wyraźném tak. Tak, właściciel oddał mi usługę. Jakaż ona jest? Właściciel sam lub też jego przodkowie, wykarczował pole; oczyścił je z chwastów i wód stojących; podniósł bujność roślinności; zbudował dom, obory, stajnie. Wszystko to domyślać się każe długiej pracy, którą wykonał sam, lub co na jedno wychodzi, zapłacił innym, aby ją wykonali. Są to zapewne usługi, które wedle słusznego prawa wzajemności, powinny mu być spłacone. Otóż właściciel ten, całkowicie przynajmniej, niebył nigdy wynagrodzony, i niemógł być wynagrodzony przez pierwszego, który przyszedł do niego kupić hektolitr zboża. Jakiż więc nastąpił układ? Najrozumniejszy, najprawowitszy i najsłuszniejszy, jaki tylko można było wymyślić. Polega on na tém: ktokolwiek zechce otrzymać worek zboża, to, oprócz usług rozmaitych pracowników, przez nas wyliczonych, zapłaci jeszcze małą część za usługi, przez właściciela oddane, czyli innemi słowy, Wartość usług właściciela rozdzieli się na wszystkie worki, z pola jego wychodzące.

Teraz możnaby zapytać, czy to przypuszczalne wynagrodzenie czterech franków, jest zbyt duże lub zbyt małe? Odpowiadam, że to wcale do ekonomii politycznej nienależy. Nauka ta stwierdza tylko, że wartość usług właściciela ziemskiego urządza się zupełnie wedle tych samych praw, co i wartość wszystkich innych usług, i to wystarcza.

strona 103. zpośród 382 stron dzieła

Page 104: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Dziwić się także można, że ten system cząstkowego spłacania, niedoprowadzi w końcu do całkowitego umorzenia, a tém samém zniesienia praw właściciela. Ci, którzy zrobią ten zarzut, niewiedzą o tém, że w naturze kapitałów leży przynoszenie wieczystej renty; o czém dowiemy się poźniej.

Obecnie, niepowinienem odbiegać dłużej od kwestyi, jaka nas zajmuje, zrobię tu tylko uwagę (bo wszystko na tem zależy), że w naszych szesnastu frankach, nietylko niema ani jednego grosza, odpowiadającego mniemanej wartości, jaką natura miała wprowadzić w zboże, czyniąc je użyteczném, ale owszem wszystkie idą na wynagrodzenie usług ludzkich.

Lecz jeśli opierając się na axiomacie Say’a i ekonomistów angielskich, powiecie: z szesnastu franków, dwanaście idzie na rolników, siewców, zniwiarzy, furmanów; dwa, na wynagrodzenie usług właściciela; nareszcie dwa pozostałe franki, przedstawiają wartość, mającą za podstawę użyteczność, stworzoną przez Boga, przez czynniki naturalne i będącą poza granicami wszelkiego ludzkiego współdziałania; – to czyż niewidzicie, że zaraz zapytają was: Kto powinien korzystać z tej części wartości? Kto ma prawo do tego wynagrodzenia? Bóg niezjawia się po jej odebranie. Któż się zatem w jego miejsce przedstawić ośmieli?

I im więcej Say chce na tych danych własność wytłomaczyć, tém więcej odkrywa słabą stronę swym przeciwnikom. Słusznie najprzód porównywa ziemię z laboratoryum, w którym dokonywają się działania chemiczne, płodne w rezultaty użyteczne dla ludzi, a potem dodaje: „grunt jest zatem producentem użyteczności, i jeśli ON (grunt), za nią właścicielowi swemu w formie, zysku albo dzierzawy każe płacić, to też i wzamian daje coś konsumentowi za to, że ten MU (gruntowi) płaci. Daje ON (mówimy tu zawsze o gruncie), konsumentowi wyproduko-waną użyteczność, którą produkując, ziemia staje się tak samo produkcyjną, jak i praca.

Tak więc, twierdzenie jest proste. Oto, zjawia się dwóch pretendentów o podział wynagrodzenia należnego od konsumenta za zboże, a mianowicie: ziemia i praca. A przedsta-wiają się z temi z samemi prawami, bo grunt, tak samo jak i praca, mówi Say, jest produkcyjnym. Praca domaga się wynagrodzenia za usługę; a grunt domaga się wynagro-dzenia za użyteczność, a domaga się tego wynagrodzenia nie dla siebie (bo i pod jakąż formą dalibyśmy mu je), lecz żąda go dla swego właściciela.

Na tej to zasadzie wzywa Proudhon właściciela, mieniącego się być władzcą gruntu, aby okazał pełnomocnictwo.

Chcą, abym płacił, czyli innemi słowy, abym oddał usługę, w celu otrzymania użyteczności, wyprodukowanych, za pośrednictwem czynników naturalnych, niezależnie od udziału człowieka, już oddzielnie zapłaconego.

Zawsze się jednak dopytuję: Kto będzie korzystał z usługi mojej?

Czy producent użyteczności, to jest grunt? Jest to niedorzeczność i mogę bez obawy czekać, aby mi przysłał swego woźnego.

Czy człowiek? Lecz z jakiegoż tytułu? Czy za to, że oddał mi usługę? W takim razie zgoda, lecz wtedy i wy będziecie patrzeć z mego punktu widzenia, bo tylko usługa ludzka, a nie usługa naturalna warta jest. A to jest konkluzya, do której was prowadzę.

strona 104. zpośród 382 stron dzieła

Page 105: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wszelako, sprzeciwia się to nawet waszej hipotezie. Mówicie, że wszystkie usługi ludzkie wynagrodzone są czternastu frankami, i że dwa franki, uzupełniające cenę zboża, odpowiadają wartości, przez naturę stworzonej; w takim razie powtarzam pytanie moje: Z jakiego tytułu ktokolwiekbądź zgłosi się po ich odebranie? I nie jestże to, na nieszczęście, zbyt jasném, że skoro, wyłącznie nadajecie człowiekowi dochodzącemu prawa otrzymania tych dwóch franków, nazwisko właściciela, to usprawiedliwiacie tém aż nadto, ową sławną maxymę: Własność jest kradzieżą.

Niemyślcie, aby to pomieszanie jakie istnieje pomiędzy użytecznością a wartością, ograniczało się tylko na zachwianiu własności ziemskiej; bo doprowadziwszy do zaprzeczenia renty z ziemi, prowadzi nadto do zaprzeczania procentów od kapitału.

I w rzeczy samej machiny, narzędzia pracy są, podobnie jak i grunt, producentami użyteczności. Jeśli ta użyteczność ma wartość, płaci się, bo słowo Wartość, zawiera w sobie prawo do zapłaty. Lecz komuż się płaci? Zapewne właścicielowi machin. Czy to za osobistą usługę? W takim razie mówcież, że wartość leży w usłudze. Jeśli mówicie, że trzeba raz zapłacić za usługę, a drugi raz za użyteczność wytworzoną przez maszynę i niezależnie od wszelkiej działalności ludzkiej już zapłaconej, to zapytają was, na kogo przypadnie ta druga zapłata i jakim sposobem człowiek, wynagrodzony już za wszystkie swe usługi, ma prawo dopominać się czegoś więcej jeszcze?

W rzeczy samej, użyteczność wytworzona przez naturę, jest tak samo, jak i użyteczność wyprodukowana za pośrednictwem narzędzi pracy, darmą, a tém samém i wspólną. Jest ona darmą i wspólną pod warunkiem jedynie, abyśmy zadali sobie trud zebrać ją i tym sposobem, wyświadczyli sami sobie usługę; albo też wymagając tej usługi lub zadając ten trud komu innemu, w zamian dali mu równoważną usługę. W tych to porównanych usługach a bynajmniej nie w użyteczności naturalnej, leży wartość. Trud ten może być większym lub mniejszym, i to właśnie urozmaica wartość, ale nie usługę. Gdy jesteśmy przy obfitém źródle, to woda w nim jest darmą dla wszystkich, bylebyśmy tylko chcieli schylić się dla naczerpania jej. Jeśli zobowiązujemy naszego sąsiada do podjęcia za nas tego trudu, wtenczas powstaje umowa, targ, wartość; lecz to nieprzeszkadza, by woda niebyła darmą. Jeśli od źródła oddaleni będziemy o godzinę, to umowa nasza pozostanie tąż samą co do swej zasady, ułoży się tylko na innych podstawach co do stopnia wartości; lecz mimo to wartość nieprzejdzie ani w wodę, ani w jej użyteczność. Woda nie przestaje być darmą, pod warunkiem, abyśmy ją sami sobie przynieśli, albo, wskutek wolnej umowy, wynagrodzili tych, którzy zgodzili się oszczędzić nam tego trudu, ponosząc go za nas.

Tak się dzieje ze wszystkiem. Użyteczności otaczają nas, potrzeba się jednak schylić, aby je podjąć; usiłowanie to jakkolwiek jest czasami zbyt proste, bywa wszakże często i zbyt skomplikowane. W niektórych wypadkach, niema nic łatwiejszego, jak zaczerpnąć wodę, której natura przygotowała użyteczność. Ale z zebraniem zboża ma się inaczej, chociaż i jego użyteczność przygotowała natura. Dla tego też wartość tych dwóch usiłowań różni się co do stopnia, ale nie co do zasady. Usługa jest więcej lub mniej uciążliwą; a zatem więcej lub mniej wartą; użyteczność zaś pozostaje zawsze darmą.

strona 105. zpośród 382 stron dzieła

Page 106: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

A jeśli w tém ma udział narzędzie pracy, to cóż ztąd wynika? Oto, że użyteczność jest łatwiej zebraną. To też i usługa ma wtedy mniej wartości. Zapewne, niepłacimy tak drogo książek, od chwili wynalezienia druku. Jest to cudowne, lecz często zapoznane zjawisko. Mówicie, że narzędzia pracy, produkują Wartość; mylicie się, produkują one Użyteczność, i to Użyteczność darnią; wartości zaś produkują tak mało, że nawet stopniowo ją umarzają.

Prawda, że ten, który zrobił maszynę, wyświadczył usługę. Wynagrodzenie jakie za nią odbiera, podnosi wartość produktu. Dla tego też jesteśmy gotowi wyobrażać sobie, że płacimy za użyteczność, przez maszynę wyprodukowaną. Jest to złudzenie; bo płacimy tylko za usługi tych wszystkich, którzy przyczynili się do zrobienia tej maszyny i puszczenia jej w ruch. W tej wyprodukowanej użyteczności, tak mało jest wartości, że nawet po zapłaceniu tych nowych usług, nabywamy użyteczność na daleko lepszych niż dawniej warunkach.

Przyzwyczajmy się więc do rozróżnienia użyteczności od wartości; bo pod tym tylko warunkiem nauka ekonomiczna może istnieć. Daleki jestem od sądzenia, aby wartość i użyteczność były jednakie lub podobne pojęcia, owszem śmiem twierdzić, nielękając się dojścia do paradoksu, że są to dwa wprost sobie przeciwne pojęcia. Potrzeba, Usiłowanie, Zaspokojenie – oto, jakieśmy powiedzieli, człowiek pod względem ekonomicznym. Stosunek Użyteczności odnosi się do Potrzeby i Zaspokojenia; a stosunek Wartości do Usiłowania. Użyteczność jest Dobrém, usuwającém nasze potrzeby przez zaspokojenie. Wartość jest złem, bo rodzi się z przeszkody, stającej pomiędzy naszą potrzebą a zaspokojeniem. Bez tych przeszkód anibyśmy robili ani wymieniali usiłowań, użyteczność byłaby nieskończona, darma i bezwarunkowo wspólna, a pojęcie wartości nie byłoby nawet znane w świecie. Lecz ponieważ przeszkody istnieją, użyteczność jest darmą tylko pod warunkiem wymienionych usług, które porównane z sobą, świadczą o wartości. Im bardziej, wobec szczodrobliwości natury albo rozwoju nauk, usuwają się przeszkody, tém więcej użyteczność zbliża się do tego, aby się stała darmą i absolutnie wspólną, bo wraz z usuniętemi przeszkodami, zmniejszają się warunki uciążliwe, a tém samém i wartość. Za szczęśliwego uważać się będę, jeśli z pośród tych wszystkich rozpraw, jakie mogą wydawać się zbyt subtelnemi, to znów zbyt rozwlekłemi lub ścisłemi, uda mi się postawić tę uspakajającą prawdę: prawowita własność wartości, – i tę drugą, pocieszającą prawdę: postępowa wspólność użyteczności.

Jeszcze jedna uwaga: wszystko, co służy, jest użytecznem (uti, servir); a bardzo jest wątpliwém, aby cokolwiekbądź co na świecie istnieje, siła czy materya, nie było z tego tytułu, użyteczném człowiekowi.

Możemy przynajmniej bez obawy omylenia się upewnić, że mnóstwo rzeczy, jest nam użytecznych, mimo naszej wiedzy. Gdyby księżyc znajdował się dalej lub bliżej ziemi, to bardzo być może, że królestwo nieorganiczne, a za nim roślinne, a następnie i królestwo zwierzęce, całkowicie byłoby zmienione. Być może, że bez tej gwiazdy błyszczącej na firmamencie, podczas gdy wyrazy te kreślę, rodzaj ludzki nieistniałby wcale. Natura otoczyła nas użytecznościami. A przymiot ten użyteczności, przyznajemy wielu materyom i zjawis-kom; w jednych nauka i doświadczenie odkrywają nam ją codziennie; w innych znów znajduje się ona, choć nigdy może jej nie dostrzeżemy.

strona 106. zpośród 382 stron dzieła

Page 107: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jeśli te substancye i zjawiska, wywierają na nas, ale pomimo nas, użyteczną swą czynność, niemamy żadnego interesu, a co więcej, niemamy prawie żadnego środka do porów-nania stopnia ich użyteczności, względem nas. Wiemy, że kwasoród i azot są nam użyteczne, lecz niepróbujemy, a prawdopodobnie napróżno próbowalibyśmy oznaczyć, w jakim stosunku są nam użyteczne. Nieznajdujemy w nich pierwiastku ani oszacowania, ani wartości. Toż samo powiedziałbym o solach, gazach i siłach w naturze rozlanych. Kiedy te wszystkie czyn-niki poruszają się i łączą z sobą, aby produkować dla nas, lecz bez naszego współudziału użyteczność, to korzystamy z niej, nieoszacowując jej wcale. Wtedy dopiero kiedy następuje nasze współdziałanie, szczególniej gdy się ono wymienia, wtedy tylko zjawia się Oszacowanie i Wartość, padając na samo współdziałanie człowieka, a bynajmniej nie na użyteczności substancyi lub zjawisk, o których często nawet niewierny.

Dla tego też powiadam, że wartość jest ocenieniem wymienionych usług. Usługi te mogą być bardzo skomplikowane; mogą wymagać mnóstwa przeszłych i teraźniejszych prac, mogą się przenosić z jednej półkuli na drugą, z jednej generacyi na drugą, obejmując sobą znaczną liczbę kontraktujących, potrzebując kredytu, nakładów i różnych umów, aż póki ogólna równowaga nie nastąpi; w każdym razie, pierwiastek wartości leży w nich samych, a nie w użyteczności, której służą tylko za przewodnika i która z istoty swej jest darmą, przechodzącą z rąk do rąk i niech mi wolno będzie w ten sposób wyrazić się, będącą niejako dodatkiem tylko.

Z tém wszystkiém, jeśli upierać się będą szukać podstawy użyteczności w wartości, to zgoda na to; lecz musimy się jednak dobrze porozumieć, że tu nie idzie o użyteczność, znajdującą się z woli Opatrzności lub potęgi sztuki w rzeczach i zjawiskach, ale o użytecz-ność usług ludzkich porównanych i wymienionych.

Rzadkość. Że wszystkich okoliczności, wpływających na Wartość, podług Seniora, najbardziej stanowczą jest rzadkość. Niemiałbym nic tej uwadze do zarzucenia, gdyby ona nie przypuszczała, że wartość jest nierozłączną z materyą. Jest to przy puszczenie, które zbijać będę aż do ostatniego źdźbła. W gruncie słowo rzadkość, w kwestyi zajmującej nas, taką myśl w skróceniu wyraża: cokolwiekbądź, usługa ma o tyle więcej wartości, im więcej mieć będziemy trudności w oddaniu jej samym sobie, i że tém samém, napotkamy na większe wymagania, gdy będziemy żądać jej od innych. Rzadkość właśnie jest jedną z tych trudności. Jest ona jedną więcej przeszkodą, do przezwyciężenia; a im jest większą, tem drożej wynagradzamy tych, którzy ją z przed nas usuwają. – Rzadkość wywołuje często znaczne wynagrodzenie i dla tego to niemogę godzić się w tej chwili z ekonomistami angielskiemi, że Wartość jest proporcyonalną do pracy. Potrzeba mieć i to na uwadze, że natura pod pewnymi względami z wielką oszczędnością względem nas postąpiła. Słowo usługa obejmuje nietylko wszystkie te pojęcia, lecz nawet wszystkie ich odcienia.

Sąd. Storch widzi wartość w sądzie, przez który przychodzimy do uznania jej. – Zapewne, że za każdym razem, gdy idzie o stosunek, musimy porównywać i sądzić. Niemniej przeto, stosunek jest inną rzeczą a sąd inną. Kiedy porównywamy wysokość dwóch drzew, to ich wielkość i różnica ich wielkości, są niezależne od naszego ocenienia.

strona 107. zpośród 382 stron dzieła

Page 108: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Lecz jakiż to jest stosunek, o którym sądzić mamy w oznaczeniu wartości? Jest to stosunek dwóch wymienionych usług. Kwestya polega na tém, aby mając na względzie wszystkie okoliczności, zbadać wiele są warte jedne względem drugich oddane i przyjęte usługi, lecz jedynie jako przeniesione czynności i przyjęte usługi, a nie jako czynności i rzeczy zawierające w sobie wewnętrzną użyteczność, gdyż ta może być po większej części zupełnie obcą wszelkiej działalności ludzkiej, a tém samém obcą Wartości.

Zbijam więc ten zasadniczy błąd Storch’a utrzymującego, że:

„Sąd nasz pozwala nam dostrzedz stosunek, istniejący pomiędzy potrzebami naszemi i użytecznością rzeczy. Wyrok, który sąd wydaje o użyteczności rzeczy, ustanawia wartość”.

I dalej znowu:

„Aby stworzyć wartość, potrzeba połączenia trzech okoliczności: 1) aby człowiek doświadczał lub pojmował potrzebę; 2) aby istniała rzecz jakaś, mogąca potrzebę tę zaspokoić; 3) aby się objawił sąd na korzyść użyteczności rzeczy. Wartość zatem rzeczy, jest to ich względna użyteczność”.

W dzień doznaję potrzeby światła. Istnieje jedna rzecz, mogąca zaspokoić tę potrzebę, a jest nią światło słoneczne. Sąd mój przechyla się na stronę użyteczności tej rzeczy, a jednakże… niema ona wartości. Dla czego? Gdyż korzystam z niej, niewzywając niczyich usług. W nocy, doświadczam tej samej potrzeby. Istnieje jedna rzecz, która w bardzo niedokładny sposób, może ją zaspokoić, a jest nią świeca. Sąd mój przechyla się na stronę użyteczności, stosunkowo o wiele mniejszej, a jednakże mającej wartość. Dla czego? Bo ten, który sobie zadał trud zrobienia tej świecy, niechce mi wyświadczyć usługi, ustąpieniem jej, jak tylko pod warunkiem, abym mu oddał równoważną usługę.

Dla ustanowienia zatem wartości nie potrzebujemy porównywać i sądzić o stosunkowej użyteczności rzeczy, ale o stosunku dwóch usług.

W tém znaczeniu nieodrzucam określenia Storcha.

Streśćmy ten paragraf, dla wykazania, iż moje określenie, zawiera wszystko to, co tylko było prawdziwém w definicyach mych poprzedników, a odrzuca wszystko to, co było w nich błędném skutkiem nadużyć lub pomyłki.

Powiedziałem, że zasada Wartości jest w usłudze ludzkiej a wynika ona z dwóch porównanych usług.

Wartość powinna mieć związek z usiłowaniem: – Usługa zaś mieści w sobie zawsze jakiekolwiek usiłowanie.

Przypuszcza ona porównanie usiłowań wymienionych, a przynajmniej mogących się wymienić: – Usługa, mieści w sobie pojęcie dania i odebrania.

W istocie rzeczy jednakże, nie jest ona proporcyonalną do wielkości usiłowań: – Usługa, nie wymaga koniecznie tej proporcyi.

Mnóstwo zewnętrznych okoliczności, wpływa na wartość, nie stanowiąc jednakże samej wartości. – Słowo Usługa, oblicza się z temi okolicznościami w przyzwoitej mierze.

strona 108. zpośród 382 stron dzieła

Page 109: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Materyalność. Jeśli usługa polega na ustąpieniu, jakiejś rzeczy materyalnej, nic nieprzeszkadza powiedzieć, że ta rzecz jest wartą; nietraćmy jednak tego z uwagi, że to zwrot figuryczny, który przypisuje rzeczom samym wartość usług, wówczas gdy one tylko powód do nich dały.

Trwałość. Czy wartość jest w materyi lub nie, trwa ona dopóty, dopóki trwa zaspokojenie i nie idzie dalej. Niezmienia ona swej natury, bez względu czy zaspokojenie bezzwłocznie lub też później nastąpi, bez względu czy usługa jest osobistą lub rzeczową.

Nagromadzenie. W porządku społecznym, oszczędność gromadzi nie materie, lecz wartość, czyli usługi.12

Użyteczność. Przypuszczam wraz z Say’em, że Użyteczność jest podstawą Wartości, byleby zgodzono się, że tu bynajmniej nieidzie o użyteczność znajdującą się w rzeczach, lecz o użyteczność odpowiednią do usług.

Praca. Zgadzam się z Ricardem, że Praca jest podstawą Wartości, byleby, najprzód przyjęto wyraz praca w znaczeniu najpowszechniejszém, a następnie nieprzychodzono do wniosku proporcyonalności, przeciwnej wszystkim faktom, czyli innemi słowy, byleby słowo praca zamienione było na słowo usługa.

Rzadkość. Przypuszczam z Seniorem, że rzadkość wpływa na wartość. Dla czego? bo w takim razie oddaje usługę o tyle szacowniejszą.

Sąd. Przypuszczam z Storchem, że wartość wypływa z sądu, byleby zgodzono się, że wypływa nie z sądu, jaki wydajemy o użyteczności rzeczy, lecz z sądu o użyteczności usług.

A tak więc ekonomiści wszystkich odcieni, powinni być zadowolnieni, przyznaję im bowiem wszystkim słuszność, gdyż dostrzegli oni z jednej strony prawdę. Niemniej jednak błąd był na odwrotnej stronie medalu. Do czytelnika należy osądzić, czy moje określenie uwzględnia wszystkie prawdy, a odrzuca wszystkie błędy.

Niemogę zakończyć tej rozprawy niepowiedziawszy, choć słowa o tej kwadraturze ekonomii politycznej, to jest: o mierze wartości; – i z większą jeszcze siłą powtórzę tutaj tę uwagę, jaką zakończyłem poprzedzające rozdziały.

Powiedziałem, że nasze potrzeby, nasze pragnienia i gusta, niemają ani granic, ani miary oznaczonej.

Powiedziałem, że środki nasze zaradzenia im, dary natury, zdolności, działalność, przezorność, roztropność, niemają miary stanowczej. Każdy z tych żywiołów jest sam w sobie rozmaitym; jest on różnym w każdym człowieku i co chwila zmienia się w każdym indywiduum, tak dalece, że wszystko to przedstawia całość niezmiernie ruchliwą.

Jeśli teraz zwrócimy uwagę na to, jakie okoliczności wpływają na wartość, użyteczność, pracę, sąd i jeśli się przekonamy, że niema ani jednej z nich, któraby się niezmieniała, to jakżebyśmy się upierali, szukać wartości w stałej mierze?

strona 109. zpośród 382 stron dzieła

Page 110: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Byłoby ciekawém, gdyby znajdowano niezmienność w usiłowaniu, złożoném z żywiołów ruchliwych, a które nie jest niczém inném, jak Stosunkiem pomiędzy potrzebą i zaspoko-jeniem, jeszcze ruchliwszém od niego.

Ekonomiści zatem, którzy poszukują absolutnej miary wartości, gonią za chimerą, a co więcej za rzeczą zupełnie niepotrzebną. Praktyka powszechna przyjęła złoto i srebro, chociaż niewątpiła, o ile wartość tych kruszców jest zmienną. Cóż nas jednak obchodzi zmienność miary, jeśli, dotykając jednakowo obydwóch wymienianych przedmiotów, nie psuje w niczém prawości wymiany? Jest to średnia proporcyonalna, która może się podwyższać i zniżać, nieczyniąc ujmy swemu posłannictwu, mającemu na celu uwydatnić stosunek pomiędzy potrzebą a zaspokojeniem.

Nauka niema na celu szukania rzeczywistego Stosunku dwóch usług, jak to czyni wymiana, bo w takim razie dla celu tego wystarczałaby moneta. Szuka ona przedewszystkiem Stosunku pomiędzy usiłowaniem a zaspokojeniem; a pod tym względem, gdyby nawet istniała miara wartości, to nieposłużyłaby jej do niczego, bo usiłowanie zawsze przynosi zaspokojeniu zmieniającą się proporcyą użyteczności darmej, niemającej wartości. I dla tego to większa część pisarzy żaliła się na brak tej miary wartości, że upuściła z uwagi ten żywioł dobrobytu, użyteczność darmą. Pisarze ci niedostrzegli, że nieodpowiedziała by ona na to pytanie: Jakie jest Bogactwo lub dobrobyt porównawczy dwóch klass, dwóch ludów, dwóch generacyi?

Dla rozwiązania tej kwestyi nauka winna mieć miarę, któraby nie uwydatniała stosunku dwóch usług, mogących służyć za przewodnika bardzo rozmaitych części użyteczności darmej, ale stosunek usiłowania do zaspokojenia; a miarą tą nie mogłoby być nic innego, jak samo usiłowanie lub praca.

Lecz jakim sposobem praca mogłaby służyć miarą, nie jestże ona jednym z najzmien-niejszych żywiołów? Czyż nie może być mniej lub więcej zręczną, przykrą, ryzykowną, niebezpieczną, wstrętną? Czyż nie wymaga ona mniej lub więcej współudziału pewnych umysłowych zdolności, pewnych przymiotów moralnych? I czy skutkiem tych wszystkich okoliczności nie prowadzi ona do nieskończenie rozmaitego wynagrodzenia?

Jest pewien rodzaj pracy, która w każdym czasie i na każdém miejscu jest zawsze tąż samą i ona to służyć powinna miarą. Jest to praca najprostsza, najgrubsza, pierwotna, najbardziej muskularna, najzupełniej wolna od wszelkiego współdziałania natury, taka, jaką każdy człowiek jest w stanie wypełniać i oddająca usługi jakie sam sobie każdy wyświadczyć może; nie wymagająca ani wyjątkowej siły, ani zręczności, ani nauki; taka praca, jaka się objawiła w samém zaraniu ludzkości, słowem, praca prostego wyrobnika. Zaofiarowanie pracy tej jest wszędzie największe, jest ona najmniej specyalną, najjednorodniejszą, i najmniej wynagradzaną. Wszystkie wynagrodzenia, poczynając od tej podstawy, wiążą się i stopniują; powiększają się one, w miarę rozmaitych okoliczności, podnoszących jej wartość.

Jeśli więc zechcemy porównywać dwa stany społeczeństwa, niemożemy się uciekać do miary wartości, z dwóch jednakowo logicznych przyczyn: najprzód dla tego, że jej niema; a po

strona 110. zpośród 382 stron dzieła

Page 111: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wtóre, że gdybyśmy sobie jakąkolwiek utworzyli, musielibyśmy stanąć na fałszywém stanowisku, pomijając ważny i postępowy żywioł dobrobytu ludzkiego: użyteczność darmą.

Przeciwnie, zupełnie zapomnieć powinniśmy o wartości, zwłaszcza, o wartości monetarnej i postawić sobie pytanie: Jaka jest w danym kraju i w danej epoce ilość pewnego rodzaju użyteczności specyalnych i jaka jest summa użyteczności, któraby odpowiadała każdej danej ilości pracy surowej, czyli innemi słowy, jaki jest dobrobyt do któregoby mógł dojść prosty wyrobnik w zamian za swą pracę?

Możemy twierdzić, że porządek społeczny naturalny, jest doskonalącym się i harmoni-jnym, jeśli z jednej strony liczba ludzi oddanych pracy surowej i odbierających możliwie najniższą zapłatę, coraz się zmniejsza; a z drugiej strony, to umiarkowane wynagrodzenie, nie w wartości lub monecie, lecz w zaspokojeniu coraz więcej się powiększa.13

Starożytni, bardzo dobrze opisali, wszystkie kombinacye wymiany.

Do ut des (produkt za produkt), Do ut facias (produkt za usługę), Facio ut des (usługa za produkt). Facio ut facias (usługa za usługę).

Ponieważ produkta i usługi wymieniają się z sobą trzeba, aby miały coś z sobą wspólne-go, coś, za pomocą czego porównywaćby się i oceniać mogły, a mianowicie: wartość.

Lecz Wartość jest zawsze tą samą. Musi więc ona tak w produkcie, jak i w usłudze, mieć ten sam początek tę samą racyę bytu.

Jeśli tak jest, to czy wartość jest pierwotnie i wyłącznie w produkcie i czy tylko nie przez analogią rozciągnęli o niej pojęcie do usługi?

Czy też przeciwnie wartość istnieje w usłudze, a wciela się w produkt, właśnie i jedynie dla tego, że sama usługa weń się wciela?

Niektórzy mniemali, że to jest kwestya czystej subtelności; zaraz to zobaczymy.

Tymczasem ograniczę się na zrobieniu uwagi, że dziwném byłoby, gdyby złe lub dobre określenie wartości obojętném było dla ekonomii politycznej.

Nie wątpię, że w samym początku ekonomia polityczna dopatrywała się wartości w pro-dukcie, a nawet w samej materyi produktu. Fizyokraci, przypisywali ją wyłącznie ziemi i tak dalece w oczach ich materya i wartość ścisłe były połączone, że wszystkie stany, które niezajmowały się pracą około materyi, nazywali nieprodukcyjnemi.

Zdawałoby się, że Adam Smith, wywodząc wartość z pracy, powinien był powyższe pojęcie obalić. Czyż proste usługi nie wymagają pracy, a tém samém, niezawierająż w sobie wartości? Będąc tak bliskim prawdy, Smith jednak nie doszedł do niej, bo prócz tego, iż mówi wyraźnie, że aby praca miała wartość potrzeba, żeby wykonywała się na materyi, na czemś fizycznie dotykalném, na czemś dającém się zgromadzać, a nadto, wraz z fizyokratami, utrzymuje, że wszystkie klassy zajmujące się oddawaniem usług, są stanami nieproduk-cyjnemi.

W rzeczy samej, Smith, w swej rozprawie o Bogactwie, zajmuje się bardzo temi stanami. Czegoż to jednak dowodzi? Oto, że dawszy określenie, sam musiał wyjść poza jego granice, i że

strona 111. zpośród 382 stron dzieła

Page 112: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

tém samém określenie jego było fałszywém? Smith, niezdobyłby sobie tej rozgłośnej i zasłużo-nej sławy, gdyby nie napisał swych świetnych rozdziałów o Nauczaniu, o Duchowieństwie, o Służbie publicznej, i gdyby traktując o Bogactwie, ograniczył się tylko na swem określeniu. Szczęściem, dzięki własnej niekonsekwencyi przeszedł za szranki, w których go zamykały jego założenia. Tak się bowiem zawsze zdarza. Nigdy człowiek genialny wychodząc z fałszy-wej zasady nie uniknie niekonsekwencyi; gdyż inaczej wpadałby w coraz większą niedorzeczność i nietylko niebyłby genialnym, ale po prostu niebyłby człowiekiem.

Tak jak Smith zrobił krok naprzód względem Fizyokratów, tak znów Say wyprzedził Smith’a. Powoli zmuszony był uznać wartość w usługach, lecz tylko analogicznie i w szero-kim znaczeniu tego wyrazu, w produkcie widział jedynie wartość istotną, i nic nas lepiej o tem nie przekonywa, jak dziwaczna nazwa jaką dał usługom, nazywając je „produktami niemater-yalnemi” są to dwa słowa które najzupełniej nie przystają do siebie. Say, opiera się na Smith’cie, a dowodem tego jest, że cała teorya mistrza, zawiera się w pierwszych dziesięciu wierszach, rozpoczynających pracę ucznia.14 Lecz rozmyślał on i rozwijał się przez lat trzydzieści, to też zbliżył się do prawdy, chociaż jej zupełnie niedosiągł.

Wreszcie, możnaby mniemać, że spełnił posłannictwo ekonomisty, równie dobrze rozciągając wartość z produktu na usługę, lub przenosząc ją z usługi na produkt, gdyby propaganda socyalistyczna, oparta na jego własnych wywodach, niewykazała niedostateczności i niebezpieczeństwa jego zasady.

Postawiwszy więc sobie to pytanie: Ponieważ pewne produkta mają wartość, a pewne usługi mają także wartość, i ponieważ wartość sama w sobie może mieć tylko jeden początek, jedną racyą bytu i jedno obiaśnienie, czy zatem ten początek, to obiaśnienie, leży w produk-cie czy też w usłudze?

Mówię to stanowczo, a odpowiedź niewydaje mi się ani na chwilę wątpliwą, a to z tego niezaprzeczonego powodu, że: Każdy produkt mający wartość, zawiera w sobie usługę, wówczas kiedy usługa niekoniecznie każe domyślać się produktu.

To mi się wydaje stanowczém, matematyczném:

Oto jest usługa; czy przybierze lub nie, – postać materyalną, zawsze ma wartość, bo jest usługą.

Oto jest materya: jeśli ustępując ją, oddaję usługę, ma ona wartość, lecz jeśli nie oddaje usługi, niema ona wartości.

Wartość zatem nieprzechodzi z materyi na usługę, lecz z usługi na materyą.

Ale to nie wszystko jeszcze. Nic nie jest łatwiejszém do wytłomaczenia, z punktu widzenia wartości, jak ta przewaga, to pierwszeństwo dane usługom nad produktem. Zobaczymy, że zależy to od pewnej okoliczności łatwej do spostrzeżenia, a której dla tego właśnie niedostrzeżono że sama bije w oczy. Okolicznością tą jest owa wrodzona w człowieku przezorność, na zasadzie, której zamiast ograniczyć się na oddaniu usług jakich od niego żądamy, przygotowuje się on naprzód do wyświadczenia tych, jakie przewiduje, iż będą od

strona 112. zpośród 382 stron dzieła

Page 113: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

niego wymagane. Tym to sposobem facio ut facias przemienia się na do ut des, nie przestając być faktem panującym i wyjaśniającym całą tranzakcyę.

Jan mówi do Piotra: Pragnę mieć kubek. Powinienbym sam go zrobić; jeśli jednak chcesz wykonać to za mnie, wyświadczysz mi usługę, za którą zapłacę ci usługą równoważną.

Piotr zgadza się; skutkiem tego poszukuje odpowiedniej ziemi; miesza ją, urabia, słowem czyni to, co Jan musiałby uczynić.

Widoczném jest, że tu usługa, ustanawia wartość. Panującym wyrazem tranzakcyi jest facio. A jeśli później wartość wciela się w produkt, to dla tego tylko, że wypływa ona z usługi która jest połączeniem pracy wykonanej przez Piotra i zaoszczędzonej Janowi.

Otóż zdarzyć się może, że Jan często robić będzie podobną propozycyą Piotrowi i że inni także podobnąż mu uczynią, skutkiem czego Piotr na pewno przewidywać może, że ten rodzaj usług będzie od niego żądany i przygotuje się do oddania ich. Może on powiedzieć sobie: Nabyłem pewnej zręczności w wyrabianiu kubków, a doświadczenie uczy mię, że kubki należą do potrzeb, które muszą być zaspokojone. Mogę zatem wyrabiać je na zapas.

Od tej chwili Jan powinienby do Piotra mówić, nie: Facio ut facias ale: Facio ut des. A gdyby zaś Jan ze swej strony przewidywał potrzeby Piotra i pracował naprzód dla ich zaspokojenia, mógłby wówczas powiedzieć: Do ut des.

Lecz dla czego, pytam się, ten postęp wypływający z przezorności ludzkiej, miałby zmieniać naturę i pierwiastek Wartości? Czyż racyą jej bytu i miarą jej, nie jest zawsze usługa? Bo gdy idzie o prawdziwe pojęcie wartości cóż mię obchodzi czy Piotr czekał aż mu każą zrobić kubek, czy też przewidując to żądanie zrobił go naprzód?

Zauważmy to, że: w ludzkości, niedoświadczenie i nieprzezorność poprzedzają zwyczaj-nie doświadczenie i przezorność. Z czasem dopiero ludzie doszli do tego, że mogli przewidzieć swe wzajemne potrzeby, aby się do nich przygotować i zaspokoić je. Logicznie, facio ut facias, musiało poprzedzić do ut des. To ostatnie jest zarazem owocem i znamieniem rozszerzonych pewnych wiadomości, pewnego nabytego doświadczenia, pewnego bezpieczeństwa politycznego, pewnego zaufania w przyszłości, słowem, pewnej cywilizacyi. Ta przezorność społeczna, ta wiara w żądanie, która nakazuje przygotować zaofiarowanie; ten rodzaj statystyki przewidującej, o której, każdy ma mniej lub więcej dokładne pojęcie, a która, zaprowadza tak zadziwiającą równowagę pomiędzy potrzebami a zapasami, jest jedną z najskuteczniejszych sprężyn doskonalenia się ludzkości. Jej to winniśmy podział zajęć, a przynajmniej professye i rzemiosła. Jej to obowiązani jesteśmy, za to najgoręcej przez ludzi poszukiwane dobro, a mianowicie za: ustalenie wynagrodzenia pracy pod postacią zapłaty, a kapitału, pod postacią procentów. Jej to winni jesteśmy kredyt i operacye handlowe z długim terminem wypłaty i te które mają za przedmiot zrównanie ryzyka etc. Dziwném jest, że ten szlachetny przymiot człowieka, Przezorność, niebył, z punktu widzenia ekonomii politycznej, zauważany. Dzieje się tak zwykle, jak mawiał Rousseau, z powodu trudności, jakich doświadczamy, chcąc czynić spostrzeżenia, nad sferą naturalną, wpośród której żyjemy. Uderzają nas tylko fakta niezwyczajne, a niedostrzegalny tych, które ustawicznie działając na okół nas, na nas i w nas, głęboko oddziaływają na człowieka i społeczeństwo.

strona 113. zpośród 382 stron dzieła

Page 114: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Ale wracając do przedmiotu, który nas zajmuje, powiedzmy, iż być może, że przezorność ludzka w swém nieskończonem rozszerzaniu się, dąży do podstawienia do ut des, w miejsce facio ut facias; niezapominajmy jednakże, że pod postacią pierwotną i konieczną wymiany, znajduje się pierwsze pojęcie o wartości; że tą pierwotną postacią, jest wzajemna usługa, i że nadewszystko, z punktu widzenia wymiany, produkt jest tylko usługą przewidzianą.

Stwierdziwszy, że wartość nie jest nierozłączną z materyą, i że nie może być pomieszczoną, pomiędzy jej przymiotami, daleki jestem od przeczenia, aby nie mogła się ona przenieść z usługi na produkt i aby nie mogła się weń wcielić. Proszę mych przeciwników, by mi wierzyli, że nie jestem takim pedantem, abym usuwał z języka wyrażenia tak utarte, jak: złoto warte tyle, pszenica warta tyle, ziemia warta tyle. Sądzę tylko, że mam prawo zapytać się nauki dla czego, a jeśli mi odpowie: Dla tego, że złoto, pszenica, ziemia, same w sobie mają wewnętrzną wartość – sądzę, że mam prawo powiedzieć jej: „Mylisz się, a błąd twój niebez-pieczny. Mylisz się, bo jest jeszcze złoto i ziemia bez wartości, a mianowicie złoto i ziemia, które niedały powodu do żadnej usługi ludzkiej. Błąd twój niebezpieczny, bo prowadzi do tego, że w prostem prawie wzajemności usług, widzimy przywłaszczenie darmych darów Bożych.

Gotów więc jestem przyznać, że produkta mają wartość, byleby tylko zgodzono się, że nie jest ona ich istotą, i że przywiązana jest do usług i z nich wypływa.

A to jest taką prawdą, że wynika ztąd następstwo bardzo ważne, – zasadnicze w ekono-mii politycznej, które niebyło i niemogło być dotąd zauważane, a mianowicie:

Kiedy wartość przeszła z usługi do produktu, ulega ona w produkcie tymże samym szansom, jakim ulegała, gdy była jeszcze w samej usłudze.

Nie jest ona w produkcie stałą, jakby to musiało mieć miejsce, gdyby była jednym z jego wewnętrznych przymiotów; nie, jest ona z istoty swej zmienną i w ślad idąc za rodzajem usług, którym winna swój początek, może się nieskończenie wznosić lub też spadać aż do zera.

Ten, który wyrabia teraz kubek, aby go za rok sprzedać, kładzie weń bezwątpienia wartość; a wartość ta, ustanawia się wartością usługi – nie tą jaką ma usługa obecnie, lecz tą, jaką za rok mieć będzie. Jeśli w chwili sprzedawania kubka, ten rodzaj usługi, o jakim mówimy, będzie bardzo poszukiwany, to kubek będzie wart więcej, w przeciwnym razie, cena jego będzie niższą.

Dla tego też człowiek nieustannie jest pobudzany, do kształcenia swej przezorności, aby z niej zrobić, jak największy użytek. W podniesieniu lub zniżeniu wartości, ma on zawsze w perspektywie dla trafnych swych przewidywań nagrodę, a dla mylnych karę. I zauważcie, że tak jego powodzenia, jak i jego zawody, wiążą się z dobrém i złém ogólném. Jeśli trafnie przewidywał, to przygotował się zawczasu, do oddania społeczeństwu usług, więcej poszukiwanych, bardziej ocenianych, skuteczniejszych, słowem, najodpowiedniejszych do zaspokojenia najbardziej uczuwanych potrzeb; przyczynił się do zmniejszenia rzadkości, do powiększenia obfitości tego rodzaju usług, i uczynił je dostępniejszemu dla większej liczby osób. Jeśli przeciwnie pomylił się w ocenieniu przyszłości, to przez swą konkurencyą, zniża

strona 114. zpośród 382 stron dzieła

Page 115: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wartość i tak już nieposzukiwanych usług, i swym własnym kosztem sprawia jedynie dobro ujemne; to jest uprzedza, że pewien rodzaj potrzeb, niewymaga obecnie działalności społecznej, która niepowinna iść w tym kierunku, gdyż niepozyska tu wynagrodzenia.

Ten zadziwiający fakt – że wartość, jeśli się tak wyrazić można, wcielona, nieprzestaje mieć wspólnego przeznaczenia z tym rodzajem usług, do jakich jest przywiązaną – jest najwyższej doniosłości nietylko dla tego, że coraz więcej wykazuje tę teoryą, że pierwiastek wartości jest w usłudze; lecz nadto i dla tego; że z największą łatwością, tłumaczy nam zjawiska, przez inne systemata uważane za anormalne.

Czy ludzkość gdy raz produkt rzucony jest na targ, dąży ogólnie do poniżenia lub podwyższenia jego wartości? To tak samo, jakbyśmy się pytali, czy ten rodzaj usług, który wartość tę zrodził, dąży do pozyskania mniejszego lub większego wynagrodzenia? Jedno jest tak możliwém, jak i drugie, i to właśnie otwiera przezorności ludzkiej bezgraniczne szranki.

Jednakże zauważyć można, że postęp jest prawém powszechném istot zdolnych do badań, kształcenia się i doskonalenia. Prawdopodobném więc jest, że w danej epoce, pewne użycie czasu i trudu, pozyskuje większe rezultaty, aniżeli w epoce poprzedzającej, z czego wnosić można, że panująca dążność wcielonej wartości, dąży do zniżenia. Jeśli naprzykład, kubek, o którym co tylko mówiłem, jako o symbolu produktu, zrobiony był przed kilku laty, to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, spadnie on w cenie. I rzeczywiście dla zrobienia podobnego kubka, mają dziś więcej zręczności, więcej środków, lepsze narzędzia, tańszy kapitał, i lepiej pojęty podział pracy. Otóż mający chęć nabycia kubka, zwracając się do posiadacza jego, nie mówi: Powiedz mi, jaka jest ilość pracy, którą nań obróciłeś, abym cię mógł stosownie wynagrodzić. Nie – powiada on: Dzięki rozwojowi sztuki, mogę podobny kubek albo sam zrobić, albo nabyć przez wymianę, za taką ilość i jakość pracy, i to jest właśnie granica wynagrodzenia, które zgadzam się dać tobie.

Ztąd wynika, że każda wartość wcielona, czyli inaczej każda praca nagromadzona lub każdy kapitał wobec usług, z natury swej doskonalących się i postępowo produkcyjnych dąży do zniżenia ceny; i że w wymianie pracy obecnej na dawniejszą, powszechnie korzyść jest po stronie pracy obecnej i tak być powinno, bo oddaje nam ona więcej usług.

I ztąd też widzimy taką próżnią w deklamacyach, bezustannie zwracanych przeciw wartości własności gruntowych.

Wartość ta ani swym początkiem, ani swą naturą, ani powszechném prawém swego powolnego spadania w cenie, nieróżni się w niczém od innych wartości.

Przedstawia ona dawne usługi: osuszenia, karczowania, oczyszczenia z kamieni, niwelowania, ogrodzenia, powiększenia pokładów roślinnych, budowli etc.; i wymaga zapłaty tych usług. Lecz opłaty te nieustanawiają się przez wzgląd na pracę wykonaną. Właściciel gruntu, nie mówi: „Dajcie mi w zamian za tę ziemię tyle pracy, ile na nią wyłożyłem (tak by się on wyrażał, gdyby wedle teoryi Smitha, wartość pochodziła z pracy, i była do niej proporcyonalną). Tém bardziej nie może on, jak przypuszcza Ricardo i wielu ekonomistów, powiedzieć: „Dajcie mi zaraz tyle pracy, ile jej grunt ten odebrał, a prócz tego, pewną część pracy dla wynagrodzenia sił naturalnych, w nim się znajdujących”. Nie, właściciel gruntu, jako

strona 115. zpośród 382 stron dzieła

Page 116: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przedstawiciel wszystkich posiadaczy jacy go poprzedzili aż do pierwszego karczownika, zmuszony jest w ich imieniu, tym skromnym przemówić językiem:

„Przysposobiliśmy usługi i pragniemy je wymienić na usługi równoważne. Pracowaliśmy dawniej wiele, bo za naszych czasów nieznano tych potężnych środków przychodzących w pomoc pracy; niebyło dróg, zmuszeni byliśmy robić wszystko siłą rąk; wiele potu, wiele nawet życia ludzkiego, pogrzebano na tych niwach. Ale my nieżądamy pracy za pracę; bo niemielibyśmy żadnych środków do uskutecznienia takiej umowy. Wiemy, że praca, która się dziś na gruncie wykonywa bądź we Francyi, bądź gdzieindziej, jest daleko doskonalszą i więcej produkcyjną. Żądamy tylko i tego odmówić nam niemożna, aby dawna nasza praca wymieniała się proporcyalnie do pracy teraźniejszej, nie wedle ich wzajemnej trwałości i mocy, ale wedle ich rezultatów, w ten sposób, abyśmy otrzymali równe wynagrodzenie za równe usługi. Na tym układzie, pod względem pracy, tracimy; bo aby oddać tęż samą usługę potrzeba było dwa lub trzy razy więcej naszej pracy, aniżeli waszej; lecz jest to układ przymusowy, niemamy bowiem sposobów do przeprowadzenia innego układu, bo byście nań nieprzystali”.

I rzeczywiście tak się dzieje, bo gdybyśmy sobie zdali rachunek z ilości usiłowań, trudu i ciągłego znoju, potrzebnych do doprowadzenia każdego hektaru gruntu do stanu obecnej jego produkcyjności, to łatwo przekonalibyśmy się, że ten, który go teraz nabywa, niedaje pracy za pracę, – przynajmniej tak się dzieje w dziewięćdziesięciu na sto okolicznościach.

Czynię tu to zastrzeżenie dla tego, abyśmy niestracili z uwagi, że usługa wcielona, może nabywać i tracić wartość. I chociaż ogólna dążność jest do spadania w cenie, niemniej jednak w wyjątkowych okolicznościach objawia się niekiedy zjawisko przeciwne, tak co do ziemi, jak i co do innych rzeczy, nie obrażając bynajmniej praw słuszności i nietworząc monopolu.

W istocie, przy oznaczaniu wartości przedstawiają się zawsze uwadze naszej usługi. Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że w pewném zastosowaniu, dawna praca oddaje mniej usług, aniżeli praca obecna; nie jest to jednak prawo bezwzględne. Jeśli, dawna praca, jak to zwykle się dzieje, oddaje mniej usług aniżeli praca obecna, to dla przywrócenia równowagi, potrzeba, aby w wymianie, było więcej pierwszej aniżeli drugiej; bo powtarzam, równowaga ustanawia się przez usługi. Lecz jeśli się znów zdarzy, że praca dawna oddaje więcej usług, jak praca obecna, to potrzeba, aby ta ostatnia na rzecz pierwszej poniosła ofiarę z ilości wynagro-dzenia…

strona 116. zpośród 382 stron dzieła

Page 117: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

BOGACTWOWe wszystkiem, co jest zdolném zaspokoić nasze potrzeby i nasze pragnienia, rozważać

i rozróżniać należy dwie rzeczy: to, co dokonała natura i co dokonywa człowiek, – co jest darme i co jest uciążliwe, – dary Boże i usługi ludzkie, – użyteczność i wartość. W jednym i tymże samym przedmiocie, jedna z nich może być ogromną, a druga prawie niedostrzeżoną. Pierwsza pozostaje niezmienną, a druga może się zmniejszyć do nieskończoności i zmniejsza się też w rzeczy samej za każdym razem, gdy jakiś pomysłowy wynalazek pozwoli nam z mniejszém usiłowaniem dojść do tegoż samego rezultatu.

Leży tu jedna z największych trudności, jedno z najobfitszych źródeł nieporozumień, sprzeczek i błędów, dotyczących wstępnych pojęć nauki ekonomicznej.

Co to jest bogactwo?

Czy bogaci jesteśmy w stosunku do użyteczności znajdujących się w naszém rozporządzeniu, to jest w stosunku do potrzeb i pragnień jakie zaspokoić możemy? „Człowiek, mówi Smith, jest biednym lub bogatym wedle tego, czy posiada więcej lub mniej użytecznych rzeczy, któremi zaopatrzyć może swe potrzeby”.

Czy też jesteśmy bogaci w stosunku do wartości jakie posiadamy, to jest do usług któremi możemy rozporządzać. „Bogactwo, mówi Say, jest w stosunku do wartości. Jest ono wielkiém, jeśli i summa wartości, z jakiej się składa, jest znaczną; jest zaś małém, jeśli i wartości są małe”.

Nieświadomi nadają Bogactwu obydwa te znaczenia. Słyszymy ich niekiedy mówiących: „Obfitość wody jest dla tej okolicy Bogactwem” i wówczas myślą jedynie o Użyteczności. Lecz jeśli kto z nich chce poznać swe własne bogactwo, to robi to, co nazywamy spisem inwentarza, pomieszczając w nim tylko to, co ma Wartość.

Chociażby się to niepodobało uczonym, zdaje mi się jednak, że tym razem nieświadomi mają racyę. W samej rzeczy, bogactwo jest rzeczywiste i względne. Co do pierwszego, sądzi się o nim z naszych zaspokojeń i ludzkość o tyle jest bogatszą, o ile więcej zdobywa dobrobytu, bez względu na wartość przedmiotów, dostarczających nam go. Lecz, jeśli chcemy poznać część proporcyonalną, przypadającą na każdego człowieka z ogólnego dobrobytu, czyli innemi słowy, bogactwo względne – to jest ono prostym stosunkiem, jaki wartość jedynie objawia, bo ona sama jest stosunkiem.

Nauka zajmuje się ogólnym dobrobytem ludzi i zachodzącym stosunkiem, pomiędzy ich Usiłowaniami a Zaspokojeniami, stosunkiem, który postępowe uczestnictwo użyteczności darmej w dziele produkcyi korzystnie modyfikuje; nie może zatém usuwać tego żywiołu z pojęcia Bogactwa. W jej oczach, nie summa wartości, ale summa użyteczności darmych lub uciążliwych, przywiązanych do tych wartości, jest Bogactwem rzeczywistém. Ze względu na zaspokojenie, to jest na rzeczywistość, jesteśmy zarówno bogaci wartością przez postęp zniszczoną, jak i tą, która po nim pozostaje.

strona 117. zpośród 382 stron dzieła

Page 118: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W codziennych tranzakcyach, nierachujemy wcale tych użyteczności, które przez zniżenie wartości, stają się darmymi. Dla czego? Dla tego, że to, co jest darmém jest wspólném, a co jest wspólném, niezmierna w niczém, proporcyonalnej części przypadającej na każdego z bogactwa rzeczywistego. Niewymienialny tego, co jest wspólném; a ponieważ, w zwyczajnych interesach, potrzebujemy jedynie poznać proporcyą, stwierdzoną przez wartość, nią więc tylko zajmujemy się.

Z tego powodu powstał spór pomiędzy Ricardem a Say’em.

Ricardo, nadał wyrazowi Bogactwo, znaczenie użyteczności; J. C. Say zaś Wartości. Zwycięztwo jednego z tych dwóch zapaśników, było niemożliwém, ponieważ wyraz ten, stosownie do tego, czy bierzemy go pod względem bogactwa rzeczywistego, czy też względnego, ma jedno i drugie znaczenie.

Lecz wyznać musimy, a to z tém większą pewnością, o ile, w tym przedmiocie, wyższą jest powaga Say’a, że jeśli, (w znaczeniu dobrobytu rzeczywistego) brać będziemy Bogactwo i Wartość za jedno, a nadewszystko, jeśli utrzymywać będziemy, że pierwsze jest proporcyonalne do drugiej, to narażamy się na sprowadzenie nauki z prawdziwej drogi. Dzieła Ekonomistów drugiego rzędu oraz i socyalistów, aż nadto przekonywają nas o tém. Jest to nieszczęśliwy punkt wyjścia, który usuwa z pod wzroku naszego to, co stanowi najpiękniejsze dziedzictwo ludzkości. Każe nam uważać za zniszczoną tę część dobrobytu, którą postęp uczynił wspólną dla wszystkich i naraża umysł na jedno z największych niebezpieczeństw, bo na wyłuszczenie zasad bez wyjścia i końca i opaczne pojmowanie ekonomii politycznej a wiecznie miesza cel, do którego wzdychamy, z przeszkodami, powstrzymującemi nas.

I rzeczywiście, Wartość powstaje tylko wskutek tych przeszkód. Jest ona znamieniem, symptomatem, świadkiem, dowodem naszej wrodzonej nieudolności. Przypomina nam ona ten wyrok przed wieki wyrzeczony: Spożywać będziesz chleb twój w pocie czoła twego. Dla Istoty Wszechmogącej słowa te, Usiłowanie, Usługa, a tém samém Wartość, nieistnieją wcale. Co do nas, jesteśmy otoczeni na okół użytecznościami, pomiędzy któremi znaczna liczba jest darmą, ale pozostałą, zdobywać musimy sposobem uciążliwym. Pomiędzy temi użytecznościami a potrzebami, które one zaspokoić mogą, stają przeszkody. Skazani jesteśmy albo na zrzeczenie się Użyteczności, albo na zwyciężenie Przeszkody, za pomocą naszych usiłowań. Zmuszeni jesteśmy ciężko pracować albo dla siebie samych, albo dla tych, którzy w pocie czoła na nas pracowali.

Im więcej zatem w społeczeństwie jest wartości, tem niewątpliwiej przekonywamy się, że pokonywano w niem przeszkody, a tém samém, że były tam przeszkody do zwyciężenia. Czyż możemy więc ztąd wnioskować, że przeszkody te stanowią bogactwo dla tego, że bez nich niebyłoby wartości?

Przedstawmy sobie dwa narody, z których jeden ma więcej zaspokojeń niż drugi, lecz mniej ma wartości dla tego, że sowiciej od natury obdarzony mniej ma do zwalczenia przeszkód. Któryż będzie bogatszym?

Co więcej: weźmy naród jaki w dwóch rozmaitych epokach. Przeszkody do zwalczenia, są zawsze te same. Lecz dziś zwyciężają je z taką łatwością, że naprzykład, transporta,

strona 118. zpośród 382 stron dzieła

Page 119: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

uprawę ziemi, roboty tkackie, wykonywają z tak małém usiłowaniém, iż wartości w nich są znacznie zmniejszone. Mógłby się więc zdecydować na jedno z dwojga: albo zadowolili się temiż samemi zaspokojeniami, które miał dawniej, i wówczas postęp jego obiawi się w tym wolnym czasie, jaki będzie miał do swego rozporządzenia, a czyż w takim razie, powiemy, że Bogactwo jest zacofane dla tego, że posiada mniej wartości? – albo poświęci swe usiłowania, któremi teraz rozporządza, do zwiększenia swych przyjemności; i czy wówczas poważymy się powiedzieć i wnosić, że bogactwo jego nie postępuje dla tego, że i summa jego wartości nie postępuje? Otóż do czego się dochodzi, biorąc, Bogactwo i Wartość, za jedno.

Szkopuł to nader niebezpieczny dla ekonomii politycznej. Czy ma ona mierzyć bogactwo urzeczywistnionemi zaspokojeniami, czy też utworzonemi wartościami?

Gdyby pomiędzy pragnieniami a użytecznościami niebyło nigdy przeszkód, niebyłoby też ani usiłowań, ani usług, ani wartości, tak samo, jak ich niema dla Boga; przyjmując więc pierwsze określenie, ludzkość byłaby tak, jak Bóg, w posiadaniu nieskończonego Bogactwa, wedle drugiego zaś, byłaby odartą z wszelkich Bogactw. I z dwóch ekonomistów, z których by każdy przyjął, jedno z tych dwóch określeń, jeden by powiedział: Że jest ona nieskończenie bogata, – drugi: że jest nieskończenie biedna.

To prawda, że nieskończoność, nie jest atrybutem ludzkości. Lecz jednakże idzie ona w pewnym kierunku, czyni usiłowania, ma dążności, postępuje ku stopniowemu Bogactwu lub stopniowemu Ubóstwu. Jakżeby więc Ekonomiści mogli się porozumieć pomiędzy sobą, jeżeli to stopniowe niszczenie usiłowań w stosunku do rezultatów, tę podjętą lub wynagrodzoną pracę, tę Wartość, jedni uważają jako postęp ku Bogactwu, a drudzy jako upadek w Nędzę?

Gdybyż jeszcze ta trudność istniała tylko pomiędzy ekonomistami, powiedzielibyśmy, niech się spierają. – Lecz prawodawcy i rządy, codziennie przedsiębiorą środki, wywierające na interesa ludzkie wpływ rzeczywisty. I dokądże dojdziemy, jeśli środki te dokonane będą bez należytego światła pozwalającego rozróżnić Bogactwo od Ubóstwa?

Twierdzę więc, że teorya, określająca Bogactwo, przez wartość, ostatecznie jest tylko ubóstwieniem Przeszkody. I oto jej sylogizm: „Bogactwo jest proporcyonalne do wartości; wartość do usiłowań, usiłowania do przeszkód; a zatem, bogactwo jest proporcyonalne do przeszkód”. Nadto twierdzę jeszcze: Że z powodu podziału pracy, obejmującego wszystkich ludzi w rzemiosła i professye, ułuda ta trudna jest do zniszczenia. Każdy z nas żyje z usług, które oddaje z powodu jakiejś przeszkody, jakichś potrzeb, jakiegoś cierpienia: lekarz korzysta z chorób, rolnik z nieurodzaju, rękodzielnik z zimna, furman z odległości, adwokat z niespra-wiedliwości, żołnierz z niebezpieczeństwa kraju; a to do tego stopnia, że niema ani jednej przeszkody zniknięcie której, nieokazało by się dla kogokolwiekbądź nader niewczesném i niepotrzebném, a nawet z ogólnego punktu widzenia, to zniknięcie przeszkód niszcząc niejako źródło usług, wartości, bogactwa, wydaje się być zgubném. Bardzo mało Ekonomistów uchroniło się przed tém złudzeniem, i jeśli kiedykolwiek nauka przyczyni się do jego rozproszenia, to posłannictwo jej praktyczne będzie spełnione w świecie; ja zaś dodam to trzecie jeszcze twierdzenie: Nasza urzędowa praktyka, nasiąkła tą teoryą, i za każdym razem, gdy rządy mniemają, iż mają obowiązek faworyzowania pewnych stanów, rzemiosł,

strona 119. zpośród 382 stron dzieła

Page 120: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przemysłu, nic innego nieumieją robić jak tylko stawiać przeszkody, chcąc dać tym sposobem możność pewnej naturze usiłowań do rozwijania się, chcąc rozszerzyć sztucznie koło usług, których gmina będzie musiała poszukiwać, aby tym sposobem powiększyć wartość, i niby, Bogactwa.

I w rzeczy samej, niezawodném jest, że to postępowanie korzystném jest dla klass uprzywilejowanych; i widzimy je cieszące się i przyklaskujące sobie, lecz cóż dalej czynią rządy? Oto, stopniowo okazują też same względy i wszystkim innym klassom.

Brać najprzód Użyteczność za Wartość, a następnie Wartość za Bogactwo, coż mogło się zdawać naturalniejszego? Była to też najmniej spodziewana zasadzka, którą nauka napotkać mogła. Bo do czegoż ona doszła rezonując za każdym postępem, w ten sposób: „gdy przeszkoda się zmniejsza, zatem zmniejsza się i usiłowanie, zatem zmniejsza się i wartość, a zatem zmniejsza się użyteczność, tém samém bogactwo, zatem więc, żeśmy się poważyli poczynić wynalazki, wymieniać, mieć pięć palcy zamiast trzech i dwie ręce zamiast jednej, jesteśmy najnieszczęśliwsi z ludzi; trzeba więc zobowiązać rząd, aby w nadużycia te wprowa-dził porządek”.

Ta opaczna ekonomia polityczna kosztem swoim bawi znaczną liczbę dzienników i posiedzenia naszych zgromadzeń prawodawczych. Obłąkała ona zacnego i filantropijnego Sismondi; znajdujemy ją zaś bardzo logicznie wyłożoną w dziele Saint-Chamans.

„Każdy naród ma dwa rodzaje bogactw, mówi on. Jeśli tylko rozważać będziemy produkta użyteczne pod względem ilości i obfitości, to wówczas jedynie zajmować się będziemy bogactwem, dostarczającém społeczeństwu użyteczności, a które nazywać będę Bogactwem użytkowém”.

„Jeśli zaś rozważać będziemy produkta pod względem ich wymienialnej Wartości, czyli po prostu wartości, wówczas zajmować się będziemy Bogactwem, dostarczającém społeczeństwu wartości i nazwę je Bogactwem wartości”.

„Ekonomia polityczna zajmuje się wyłącznie Bogactwem wartości i rządy tylko tego rodzaju Bogactwem zajmować się mogą”.

To postawiwszy, nastręcza się pytanie, co może ekonomia polityczna wraz z rządem uczynić? Pierwsza może wskazać środki powiększenia się tego Bogactwa wartości, drugi środki te w życie wprowadzić.

Lecz bogactwo Wartości jest proporcyonalne do usiłowań, a usiłowania do przeszkód. Ekonomia polityczna powinna zatem nauczyć nas tworzenia przeszkód, a Rządy powinny starać się o zmnożenie ich. W obec tego następstwa, Saint-Chamans, ani na krok się niecofnął.

Jeśliby wymiana ułatwiała ludziom środki nabycia Bogactw użytkowych ze szkodą Bogactw wartości, to w takim razie należałoby przeszkodzić wymianie, (str. 438).

Jeżeli jest gdziekolwiek Użyteczność darma, którą by można zastąpić Użytecznością uciążliwą, niszcząc naprzykład jakieś narzędzie lub machinę, to należy uczynić to, bo widoczném jest, mówi on, że jeżeli machiny zwiększają Bogactwo użytkowe, to zmniejszają

strona 120. zpośród 382 stron dzieła

Page 121: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

one Bogactwo wartości. „Błogosławmy przeszkody, niedopuszczające z powodu drogości opału mnożenia się u nas machin parowych”. (str. 263).

Jeśli natura uposażyła nas czemkolwiek, uczyniła to z krzywdą naszą, bo tym sposobem odjęła nam możność pracowania. „Wyznaję, iż pragnę niemal, aby to, co się dziś produkuje bez trudu i samo przez się, dokonywało się za pomocą rąk, z mozołem i ciężką pracą”. (str. 450).

Toteż wielka szkoda, że natura niepozwoliła fabrykować nam wody do picia; byłaby to bowiem cudowna zręczność do wyprodukowania Bogactwa wartości, na szczęście odbijamy to na winie. „Znajdźcie sekret, wydobycia tak obfitych, źródeł win, jak są źródła wody, a zobaczycie, że ten piękny porządek rzeczy, zrujnuje czwartą część Francyi”. (str. 450).

Wedle szeregu pojęć, z taką naiwnością przez naszego ekonomistę poruszanych, jest mnóstwo środków, bardzo prostych, zmuszających ludzi do stworzenia Bogactwa wartości.

Pierwszy z nich polega na stopniowém odbieraniu go ludziom. „Jeśli podatek zabiera pieniądze tam gdzie ich dużo, aby je zanieść tam, gdzie ich braknie, służy on Państwu i nietylko, że nie jest jego szkodą, ale owszem jest jego zarobkiem”. (str. 161).

Drugi środek zależy na rozpraszaniu bogactwa. „Zbytek i rozrzutność”, tak szkodliwe majątkom prywatnym, korzystne są dla bogactwa publicznego. Nauczasz nas pięknej moral-ności, powiedzą mi. Niemam do tego pretensyi, bo tu idzie o ekonomią polityczną, a nie o moralność. Szukamy sposobów zbogacenia narodów i dla tego też, zachęcam do zbytku”. (str. 168).

Dobra wojna, jest jeszcze lepszym środkiem zniszczenia bogactwa. „Jeśli wraz ze mną przyznają, że wydatki marnotrawców, są tak samo produkcyjne, jak i inne, i że wydatki rządowe są także produkcyjne, nie będziemy się dziwić wcale bogactwu Anglii po tak kosztownej wojnie”. (str. 168).

Lecz wszystkie te środki, jako to podatki, zbytki, wojny itd. prowadzące do tworzenia bogactwa wartości, muszą uderzyć czołem, przed daleko skuteczniejszym środkiem, – przed pożarami.

„Budowanie jest wielkiem źródłem bogactwa, sprowadza ono bowiem dochód dla właścicieli, sprzedających materyały, dla robotników i dla rozmaitych klass rzemieślników i artystów. Melon przytacza Pana Petty, który uważa pracę, jaka potrzebną była do odbudowania gmachów Londynu, po sławnym pożarze, który pochłonął dwie trzecie części miasta za zysk narodu, i ocenia go (ten zysk!) w ciągu czterech lat na milion sterlingów (wartość z 1666 r.) corocznie i utrzymuje, iż to nieprzyniosło żadnego uszczerbku handlowi. Pomijając czy zysk ten został dobrze obrachowany w summie stałej, dodaje z swej strony Saint-Chamans, to pewném jest, że pożar ten niemiał w tej epoce zgubnego wpływu na bogactwo angielskie… Wykazany przez P. Petty rezultat, nie jest niemożliwym, gdyż konieczność odbudowania, Londynu, musiała stworzyć niezmierną ilość dochodów”. (Strona 63).

Ekonomiści wychodzący z tego punktu, że: Bogactwo jest Wartością, doszliby nieochybnie do tych samych wniosków, gdyby byli logiczni; lecz nie są niemi, bo na drodze

strona 121. zpośród 382 stron dzieła

Page 122: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

niedorzeczności, wedle tego, jak umysł jest mniej lub więcej przenikliwy, wcześniej lub później, wstrzymać się potrzeba. I sam nawet Saint-Chamans zdaje się cofać przed następstwami swej zasady, gdy ta doprowadziła go aż do wychwalania pożaru. Widzimy, iż waha się, zadawalniając się ujemną tylko pochwałą. Logicznie postępując powinien był dojść aż do kresu i wypowiedzieć otwarcie to, co obecnie daje nam tylko wyraźnie do zrozu-mienia.

Ze wszystkich ekonomistów, Sismondi bezwątpienia najwięcej ugiął się pod ciężarem kwestyi, którą obecnie roztrząsamy. Podobnie jak Saint-Chamans, przyjął on za punkt wyjścia tę ideę, że wartość jest żywiołem bogactwa; i podobnie, jak Saint-Chamans, na tej danej, budował Ekonomią polityczną opaczną, złorzecząc wszystkiemu, co zmniejsza wartość. On także wysławia przeszkody, usuwa machiny, przeklina wymianę, konkurencyą, wolność, uwielbia zbytek i podatki, i dochodzi wreszcie do tego wniosku, że im większa jest obfitość wszystkiego, tém więcej ludzie są ze wszystkiego ogołoceni.

Jednakże w swych pismach Sismondi, od początku do końca zdaje się mieć w głębi swego sumienia, przekonanie, że się myli i że pomiędzy nim a prawdą zawisła zasłona, której rozedrzeć nie może. Niema odwagi, tak jak Saint-Chamans wysnuwać ze swej zasady wnioski, miesza się on, waha. Zapytuje niekiedy sam siebie czy podobna, aby od początku świata wszyscy ludzie byli w błędzie i szli powoli do samobójstwa, starając się zmniejszyć stosunek usiłowania do zaspokojenia, słowem, zmniejszyć wartość. Na przemian przyjaciel i nieprzyja-ciel wolności, lęka się jej, gdyż sprowadzając obfitość zniżającą wartość wiedzie ona do powszechnej nędzy; a jednakże nieznajduje środka na zniszczenie tej zgubnej wolności. Tym sposobem dochodzi on aż do granic socyalizmu i sztucznych organizacyi, dając do zrozumienia, że rząd i nauka powinny wszystko regulować i powściągać; i znowu widząc niebezpieczeństwo rad swoich – odwołuje je, aż wreszcie kończy rozpaczą, wołając: nie widzę wyjścia, bo Wolność prowadzi do przepaści, a Przymus jest zarówno niemożliwym, jak i nieskutecznym. – I w rzeczy samej niema wyjścia, jeśli Wartość ma być Bogactwem, to jest przeszkoda do dobrobytu ma być dobrobytem; czyli złe ma być dobrem.

Proudhon, o ile mi wiadomo, ostatni z piszących poruszył tę kwestyę. Była ona pożądanym przedmiotem dla jego Sprzeczności ekonomicznych. Nigdy nie przedstawiła mu się lepsza zręczność do wykazania sprzeczności i wyszydzenia nauki. Nigdy mu się lepsza zręczność nieprzedstawiła zapytania się jej: „Czy w pomnażaniu się wartości widzisz dobro, czyli też zło? Quidquid dixeris argumentabor”. Domyślacie się jaka to była dla niego uciecha!15

„Wzywam każdego poważnego ekonomistę, powiada on, aby nieporuszając i niepowta-rzając ciągle tej kwestyi wprost mi odpowiedział, z jakiej przyczyny w miarę powiększania się produkcyi wartość się zmniejsza i wzajemnie… Czyli, wyrażając się technicznie, dla czego wartość użyteczna i wartość wymienialna chociaż jedna dla drugiej jest konieczną, mają się jednakże w odwrotnym stosunku do siebie… Tak więc wartość użyteczna i wartość wymienialna pozostają z sobą fatalnie spojone, chociaż z natury swej dążą do wzajemnego wykluczania się”.

strona 122. zpośród 382 stron dzieła

Page 123: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

„Sprzeczności nierozłączne z pojęciem o wartości nieprzedstawiają ani przyczyn dających się oznaczyć ani możliwego wyjaśnienia. Ponieważ człowiek potrzebuje bardzo rozmaitych produktów, jakich tylko jego własna praca dostarczyć mu winna, ztądteż przeciwieństwa pomiędzy wartością użyteczną a wartością wymienialną wynikać muszą; a z tego sprzeciwieństwa wypływa sprzeczność na samym wstępie ekonomii politycznej. Żaden rozum, żadna wola boska i ludzka zapobiedz temu nie mogą. A zatem, zamiast szukać niepotrzebnego wyjaśnienia, poprzestańmy raczej na uznaniu tej konieczności sprzeczności”.

Wiadomo, iż wedle wielkiego odkrycia Proudhona wypada, że jednocześnie wszystko jest prawdziwém i fałszywém, dobrém i złém, prawném i bezprawném, że niema żadnej zasady któraby nieprzeczyła sama sobie i że sprzeczność znajduje się nie tylko w fałszywych teoryach, ale nawet w samym gruncie rzeczy i zjawisk; „jest ona szczerém wyrażeniem konieczności, wewnętrzném prawém istot etc.”; tak że jest nieuniknioną, a byłaby racionalnie i nie do uleczenia bez proudhonowskich seryi a w praktyce, bez Banku ludowego. Bóg, sprzeczność; wolność, sprzeczność; konkurencya, sprzeczność; własność, sprzeczność; wartość, kredyt, monopol, wspólność, sprzeczność i zawsze sprzeczność. A kiedy Proudhon uczynił to sławne odkrycie, zapewne serce jego zadrgało z radości; bo jeżeli we wszystkiém i wszędzie jest Sprzeczność, to znajdzie się zawsze przedmiot któremu przeczyć można, co właśnie uważał on za najwyższe dobro dla siebie. Pewnego razu powiedział on do mnie: Chciałbym się dostać do nieba, lecz obawiam się, aby tam wszyscy nie byli jednego zdania, gdyż w takim razie nie znalazłbym nikogo z kim bym się mógł sprzeczać.

Przyznać potrzeba, że Wartość dostarczyła mu doskonałej zręczności obracania dowol-nie sprzecznością. Lecz niech mi wybaczy, bo sprzeczności i sprzeciwieństwa, które wyraz ten uwydatnia nie leżą w samej naturze zjawisk, lecz wypływają z fałszywych teoryi.

Teoretycy zaczęli przedewszystkiem od tego, że mięszali Wartość z użytecznością, to jest zło z dobrém (gdyż użyteczność jest upragnionym rezultatem, gdy tymczasem Wartość wyrasta z przeszkód stojących pomiędzy rezultatem a pragnieniem); był to pierwszy błąd, a gdy spostrzegli jego następstwa sądzili, że usuną trudności, tworząc różnicę pomiędzy Wartością użyteczności a Wartością wymiany; powtarzanie zbyteczne, które mylnie słowo – Wartość – przyczepić chciało do dwóch przeciwnych sobie zjawisk.

Lecz jeśli pozostawimy te subtelności na stronie a dotkniemy się samych faktów, to cóż zobaczymy? – Zobaczymy tylko rzeczy naturalne i niesprzeczne z sobą.

Weźmy naprzykład człowieka który pracuje wyłącznie dla siebie samego. Jeśli nabędzie zręczności, jeśli siła jego i umysł rozwiną się, jeśli natura okaże się więcej szczodrobliwą względem niego, lub jeśli zmusi ją, aby skuteczniej dziełu jego pomagała, pozyskuje on wów-czas więcej dobrobytu z mniejszym trudem. W czemże tu Sprzeczność widzicie i jestże tu na co powstawać?

A teraz w miejsce stanu odosobnionego, weźmy człowieka mającego stosunki z drugiemi ludźmi. Wymieniają oni swoje usługi i powtarzam uwagę moją, że: w miarę jak nabywają zręczności, doświadczenia, siły, inteligencyi, w miarę jak natura staje się szczodrobliwszą i im bardziej zmuszoną jest do skuteczniejszego współdziałania, mają oni więcej dobrobytu

strona 123. zpośród 382 stron dzieła

Page 124: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

z mniejszym trudem. Słowem, rozporządzają większą ilością użyteczności darmej, i w umo-wach swych, za każdą daną ilość pracy, przenoszą jedni na drugich większą ilość użytecznych rezultatów. W czemże tu jest sprzeczność?

Ach! Jeśli za przykładem Smith’a i wszystkich jego następców błądzicie, dając nazwę wartości tak otrzymanym rezultatom, jak i podjętemu trudowi – to nie dziw, że sprzeczność staje się widoczną. – Lecz wiedźcie o tém że znajduje się ona całkowicie w waszych błędnych objaśnieniach, a bynajmniej nie w faktach.

Proudhon zatem powinien był postawić tak swoje twierdzenie: ponieważ człowiek potrzebuje nader rozmaitych produktów i jest w konieczności zaopatrzenia się w nie przez swą pracę, i ponieważ posiada szacowny dar kształcenia się i doskonalenia, nic więc naturalniejszego, że się ciągle zwiększają rezultata w stosunku do usiłowań i niema w tém żadnej sprzeczności, że pewna dana wartość sprowadza coraz większą ilość rzeczywistych użyteczności.

Bo raz jeszcze powtarzam, że dla człowieka, Użyteczność jest główną stroną, Wartość zaś jest odwrotną stroną medalu. Użyteczność ma jedynie stosunek z naszemi Zaspoko-jeniami, Wartość zaś przeciwnie z naszemi trudami. Użyteczność realizuje nasze pragnienia i jest do nich proporcyonalną; Wartość zaś stwierdza naszą wrodzoną nieudolność, rodzi się z przeszkód i jest do nich proporcyonalną.

W miarę doskonalenia się ludzi użyteczność darma dąży coraz więcej do zastąpienia użyteczności uciążliwej, którą słowo wartość wyraża. Oto jest zjawisko nieprzedstawiające zapewne nic w sobie sprzecznego.

Pozostaje nam jeszcze jednakże do zbadania, czy słowo Bogactwo powinno obejmować obydwie połączone użyteczności, czy też tylko tę ostatnią.

Gdyby raz na zawsze można było ustanowić dwie klassy użyteczności i postawić z jednej strony użyteczności darme a z drugiej uciążliwe, możnaby też wtedy na dwie klassy podzielić i Bogactwo którebyśmy wraz z Say’em nazwali bogactwem naturalnem i bogactwém społeczném, albo wraz z Saint-Chamans’em bogactwem użytkowém i bogactwem wartości. Poczem stosownie do ich rady niezajmowanoby się więcej temi pierwszemi.

„Dobra dostępne dla wszystkich, mówi Say, takie jak powietrze, woda, światło słoneczne etc, z których każdy korzystać „może dowolnie, bez obowiązku nabywania ich i bez obawy wyczerpania, jako darmo nam przez naturę udzielone, mogą być „nazwane bogactwami naturalnemi. A że nie mogą być ani produkowanemi, ani rozdzielanemi, ani zużytemi, nie wchodzą zatem w zakres ekonomii politycznej”.

„Te zaś, które są przedmiotem badań naszej umiejętności, składają się z dóbr przez nas posiadanych i mających uznaną już wartość. Możemy je nazwać bogactwami społecznemi, gdyż istnieć one jedynie mogą pomiędzy ludźmi żyjącemi w społeczeństwie. Ekonomia polityczna, mówi Saint-Chamans, zajmuje się wyłącznie bogactwem wartości; ile więc razy w tém dziele mówić będę o bogactwie bez bliższego określenia go, to jedynie tego rodzaju bogactwo będę miał na myśli”.

strona 124. zpośród 382 stron dzieła

Page 125: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jest to zdanie wszystkich prawie ekonomistów:

„Najbardziej uderzająca cecha jaka się nam przedewszystkiem przedstawia jest ta, że są wartości dające się przywłaszczyć i takie które się przywłaszczyć nie dają”.16 Pierwsze jedynie „są przedmiotem ekonomii politycznej, gdyż analiza innych nie przyniosłaby żadnego rezultatu godnego uwagi męża Stanu”.

Co do mnie to sądzę, że właśnie ta część użyteczności, która skutkiem postępu, przestaje być uciążliwą i przestaje mieć wartość, lecz mimo to nie przestaje być użyteczną i wchodzi w dziedzinę wspólną i darmą, powinna ustawicznie zwracać na siebie uwagę mężów Stanu i ekonomistów. Inaczej zamiast zbadania i zrozumienia wielkich rezultatów przenikających i podnoszących ludzkość, nauka zatrzymuje się na rzeczy najzupełniej niestałej, dążącej, jeśli nie do zupełnego zniknięcia, to przynajmniej do zmniejszenia się, zatrzymuje się na prostym stosunku, słowem na Wartości; a niespostrzegając się nawet rozważa jedynie trud, przeszkodę, interes producenta, a co gorsza, mięsza go z interesem publicznym, czyli właśnie bierze złe za dobre i pod przewodnictwem Saint-Chamans’ów i Sismondich, wpada w socyalistyczną utopią lubProudhonowską sprzeczność.

A potem, czy ta linia graniczna pomiędzy dwoma użytecznościami nie jest najzupełniej urojoną, niemożebną, samowolną? Jakim sposobem chcecie rozłączyć współdziałanie natury od współdziałania człowieka, kiedy się one z sobą mięszają, łączą, jednoczą wszędzie, a co więcej, gdy ustawicznie jedno dąży do zastąpienia drugiego, co właśnie stanowi postęp? Jeśli nauka ekonomiczna tak sucha pod niektóremi względami, pod innemi znowu tak podnosi i czaruje umysł, to dla tego, że opisuje nam prawa tego zespolenia człowieka z naturą, to dla tego, że wykazuje użyteczność darnią podstawiającą się coraz bardziej w miejsce użyteczności uciążliwej, zwiększającą się proporcyą zaspokojeń człowieka w stosunku do jego trudów, ciągłe zmniejszanie się przeszkód, a z niemi i wartości, wieczne zawody producenta, coraz bardziej wynagradzane zwiększającym się dobrobytem konsumentów, bogactwo naturalne, to jest darme i wspólne zamieniające bogactwo osobiste i przywłaszczone. Czyż wyłączymy z ekonomii politycznej to, co stanowi religijną jej Harmonią?

Mówicie, że powietrze, woda, światło są darme, to prawda, i gdybyśmy używali ich tylko w postaci pierwotnej, gdybyśmy nie przykładali do nich własnej pracy, moglibyśmy wyłączyć je z ekonomii politycznej, podobnie jak z niej wyłączamy możliwą i prawdopodobną użytecz-ność komet. Lecz rozważajcie człowieka z punktu z którego wyszedł i do którego doszedł. Najprzód zaledwie niedostatecznie umiał on wodę, powietrze i światło, zmusić do pomagania sobie. Każde z jego zaspokojeń okupiono było wielkiemi osobistemi usiłowaniami, wymagało nader znacznego stosunku pracy, odstąpione być mogło tylko jako wielka usługa, słowem, przedstawiało wiele wartości. Zwolna ta woda, to powietrze, to światło, siła ciężkości, sprężystość, cieplik, elektryczność, życie roślinne wyszły z tej względnej bezwładności. Coraz więcej zmięszały się z naszym przemysłem. Podstawiły się w miejsce pracy ludzkiej. Czynią to darmo, co ludzie zdobywali tylko sposobem uciążliwym. Zniszczyły wartość nie szkodząc bynajmniej zaspokojeniu; czyli mówiąc językiem zwyczajnym, to co kosztowało sto franków kosztuje tylko dziesięć, to co wymagało dziesięciu dni pracy, wymaga zaledwie jednego dnia. Cała ta zniweczona Wartość przeszła z dziedziny Własności w dziedzinę Wspólności.

strona 125. zpośród 382 stron dzieła

Page 126: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Znaczna ilość usiłowań ludzkich oddzieliła się i można było obrócić je na inne przedsię-wzięcia: takim więc sposobem ludzkość przy równym trudzie, równych usługach, równych wartościach, znakomicie rozszerzyła koło swych zaspokojeń, a tymczasem wy mówicie, że powinienem wyrzucić z umiejętności tę użyteczność darmą, wspólną, która sama tylko wyjaśnia postęp we wszystkich jego kierunkach.

Zakończmy wreszcie tém, iż można dać i że właściwie dają dwa znaczenia słowu Bogactwo:

Bogactwo rzeczywiste, prawdziwe, realizujące zaspokojenia, czyli summę Użyteczności, które praca ludzka przy pomocy natury do rozporządzenia społeczeństwu oddaje.

Bogactwo względne, to jest: ta część która z ogólnego Bogactwa przypada na każdego z osobna, a która określa się Wartością.

I oto prawo Harmonijne, objęte w tych słowach:

Działanie ludzkie za pośrednictwem pracy wiąże się z działaniem natury.

Z tego współdziałania wypływa Użyteczność.

Z ogólnej użyteczności bierze każdy część proporcyonalną do wartości, którą tworzy, to jest do usług które oddaje – zgoła do użyteczności, którą sam przedstawia.17

Moralność bogactwa. Badaliśmy bogactwo pod względem ekonomicznym a sądzę, że niebędzie bez pewnego pożytku, jeśli choć słów kilka powiemy o jego skutkach moralnych.

Pod względem moralnym, bogactwo, we wszystkich epokach było przedmiotem sporów. Pewni filozofowie i pewne religie nakazywali dlań pogardę; inni znów wysławiali mierność. Aurea mediocritas. Bardzo mało jest takich, jeśli nawet są oni, którzyby gorące pragnienie użytkowania z fortuny za moralne uważali.

Kto tu jest w błędzie, a kto ma słuszność, tego ekonomia polityczna rozbierać nie może, gdyż ona nie zajmuje się moralnością indywidualną. Co do mnie, powiem tylko, że: skłonny jestem mniemać, iż w rzeczach należących do dziedziny praktyki powszechnej, i chcąc wprowadzić w słowo Praktyka nietylko czyny ogółu ludzi, ale nadto ich uczucia i idee, prędzej mogą się mylić teoretycy, uczeni i filozofowie, aniżeli sama praktyka powszechna.

Coż więc nam wykazuje praktyka powszechna? Wykazuje nam ona, że wszyscy ludzie usiłują wyjść z nędzy, będącej punktem naszego wyjścia; że wszyscy przekładają uczucie zaspokojenia nad uczucie potrzeby, bogactwo nad ubóstwo; wszyscy, mówię, a nawet i tacy, chyba z bardzo małym wyjątkiem, którzy sami przeciw niej deklamują.

Żądza bogactwa jest niezmierną, nieustającą, powszechną, nieprzezwyciężoną, tak że prawie na całej kuli ziemskiej pokonała ona nasz wrodzony wstręt do pracy; a cokolwiek-byśmy powiedzieli, objawia ona charakter nizkiej chciwości, wydatniejszej jeszcze wpośród dzikich i barbarzyńców, aniżeli wpośród ludów ucywilizowanych. Wszyscy żeglarze, którzy opuścili brzegi Europy w ośmnastym wieku, przejęci w modzie wówczas będącemi ideami Rousseau’a, że napotkają u Antypodów człowieka natury, człowieka bezinteresownego, szlachetnego, gościnnego, uderzeni zostali chciwością, która te pierwotne ludy pożerała.

strona 126. zpośród 382 stron dzieła

Page 127: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Za naszych czasów, żołnierze nasi mogliby nam wiele powiedzieć, co mamy myśleć o tyle zachwalanej bezinteresowności pokoleń arabskich.

Z drugiej strony, opinia wszystkich ludzi nawet takich, których postępowanie jest jej wprost przeciwne, oddaje cześć bezinteresowności, szlachetności, panowaniu nad sobą, ganiąc niepohamowaną żądzę bogactw, która dla dostarczenia ich sobie, nie cofa się przed żadnym środkiem. – Wreszcie taż sama opinia, otacza szacunkiem tych, którzy w jakimkol-wiekbądź żyjąc stanie, wytrwale i uczciwie pracują nad polepszeniem swego losu i podniesie-niem położenia swej rodziny. – Ten to ogół faktów, idei i uczuć, wedle mego zdania, pozwala nam sądzić o bogactwie z punktu widzenia moralności indywidualnej.

Najprzód uznać potrzeba, że bodziec popychający nas ku szukaniu bogactwa jest w naturze samej; jest on utworem opatrznościowym, a tém samém i moralnym. Mieści się on w tej pierwotnej i powszechnej nędzy, która byłaby wspólnym naszym udziałem, gdyby nie rodziła w nas pragnienia uwolnienia się od niej. – Dalej przyznać musimy, że usiłowania jakie czynią ludzie dla wydobycia się z tej pierwotnej nędzy, byleby pozostawały zawsze w grani-cach sprawiedliwości, godne są widać szacunku i poszanowania, kiedy są powszechnie szanowane i poważane. Niema zresztą zapewne nikogo, ktoby nie przyznał, że praca posiada sama w sobie charakter moralny. Prawdę tę stwierdza przysłowie znane we wszystkich krajach, że: „Próżniactwo jest matką wszystkich występków”. Wpadlibyśmy więc w rażącą sprzeczność, gdybyśmy z jednej strony utrzymywali, że praca jest nierozłączną od moralności ludzkiej, a z drugiej strony, że ludzie są niemoralni dla tego, iż za pośrednictwem pracy poszukują bogactwa.

Po trzecie, przyznać należy, że gdy żądza bogactw podniesiona jest do punktu w którym już granice sprawiedliwości przekracza, to staje się wówczas niemoralną i że chciwość staje się bardziej naganną w miarę tego im bogatsi są ci, którzy się jej oddają.

Jest to sąd nietylko niektórych filozofów i niektórych sekt, ale i ogółu ludzi i ja też go się trzymam.

Niemniej jednak zauważyć mogę, że sąd ten może być innym dziś niż był w starożyt-ności, niema w tém jednak nie sprzecznego.

Essenczykowie i Stoicy żyli wpośród społeczeństwa, które nabywało bogactwa zawsze za pośrednictwem tylko ucisku, rozboju, gwałtu. Nie tylko że było ono niemoralném samo w sobie, lecz nadto przez niemoralność środków nabycia, uwydatniało niemoralność ludzi, którzy bogactwo to posiadali. Przesadzone więc nawet oddziaływanie przeciwko bogactwu, było bardzo naturalném. Filozofowie nowocześni deklamujący przeciw bogactwu, nie biorąc na uwagę tych środków nabycia, uważają się za Seneków, za Chrystusów; tymczasem są tylko papugami powtarzającemi to, czego nie rozumieją.

Lecz kwestya którą stawia ekonomia polityczna jest ta: Czy dla ludzkości bogactwo jest moralném dobrém lub moralném złém? Czy, z punktu widzenia moralnego, postępowy rozwój bogactwa zawiera w sobie doskonalenie się, czy też upadek ludzkości?

strona 127. zpośród 382 stron dzieła

Page 128: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Czytelnik domyśli się mej odpowiedzi i zrozumie, że obowiązany byłem powiedzieć słów kilka o moralności indywidualnej, dla uniknienia tej sprzeczności albo raczej tej niemożli-wości, że: to, co jest niemoralnością indywidualną, ma być moralnością powszechną.

Nie odwołując się do statystyki ani też radząc się rejestrów naszych więziennych, możemy postawić zagadnienie, wyrażając je temi słowy:

Czy człowiek poniża się w miarę tego, jak rozszerza coraz więcej władzę swą nad rzeczami i naturą, jak zmusza ją do służenia mu, a tym sposobem tworzy sobie coraz więcej wolnego czasu, i jak uwalniając swą organizacyą od najgwałtowniejszych potrzeb, wydobywa zdolności umysłowe i moralne z bezwładności w której spoczywały, a które zapewne nie dla tego były mu dane, aby w wiecznym pozostawały letargu?

Czy człowiek poniża się w miarę tego, jak oddala się, że tak powiemy, od stanu najbardziej nieorganicznego, celem wzniesienia się do stanu duchowego, do jakiego tylko zbliżyć się może?

W ten sposób postawione zagadnienie, jest już tém samém rozwiązane.

Przyznaję chętnie, że jak tylko bogactwo rozwija się środkami niemoralnemi, jak u Rzy-mian, ma ono wówczas i wpływ niemoralny.

Przyznać nadto muszę, że jeśli rozwija się ono w sposób bardzo nierówny, kopiąc głęboką przepaść pomiędzy klassami, ma wówczas wpływ niemoralny i tworzy namiętności grożące niebezpieczeństwem.

Lecz czy podobnie się dzieje gdy bogactwo jest owocem uczciwej pracy, dobrowolnych umów i gdy rozlewa się po równo na wszystkie klassy? Utrzymywać tego niepodobna.

A jednakże dzieła socyalistów pełne są deklamacyi przeciwko bogatym.

Prawdziwie niepojmuję jakim sposobem, te szkoły tak różniące się pod innemi względami, a tak zgodne co do tego punktu, niespostrzegają tej sprzeczności, w którą wpadają.

Wedle naczelników tej szkoły, z jednej strony bogactwo wywiera wpływ demoralizujący, zabójczy, poniżający duszę, zatwardzający serce i pozwalaiący rozwijać się jedynie zepsutym upodobaniom. Bogaci są dziedzicami wszystkich występków. Biedni posiadają wszystkie cnoty. Są oni sprawiedliwi, rozsądni, bezinteresowni, szlachetni; oto ich temat zwyczajny.

Z drugiej zaś strony, wszystkie imaginacyjne usiłowania Socyalistów, wszystkie przez nich wymyślone systemata, wszystkie prawa które chcą nam narzucić dążą do tego, jeśli wierzyć im mamy, aby nędzę przemienić w bogactwo…

Moralność bogactwa udowodniona przez tę maxymę, że: korzyść jednego jest korzyścią drugiego.18

strona 128. zpośród 382 stron dzieła

Page 129: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

KAPITAŁCzy to idzie o liczne zgromadzenie ludzi, czy o dwa tylko indywidua, czy nawet o poje-

dynczą li osobę, okolicznościami skazaną na życie w odosobnieniu, to prawa ekonomiczne działają zawsze wedle jednej i tej samej zasady.

Gdyby ktokolwiek mógł żyć czas jakiś w odosobnieniu, to byłby jednocześnie kapitalistą, przedsiębiorcą, robotnikiem, producentem i konsumentem. Cały obrót ekonomiczny spełniałby się w nim samym. Rozważając wszystkie żywioły z których ten obrót się składa, a mianowicie: potrzebę, usiłowanie, zaspokojenie, użyteczność darmą i uciążliwą, mógłby on sobie utworzyć pojęcie o całym mechanizmie, chociaż sprowadzonym do najwyższej swej prostoty.

Różnica jaka zachodzi pomiędzy tém, co jest darmém a tém co wymaga usiłowań, byłaby najwidoczniejszą dla niego.

Będzie on dobrze wiedział w jakim razie natura dostarczyła mu materyi lub siły, bez współudziału jego pracy wtedy nawet, gdyby one przyczyniły się do zwiększenia jej owoców.

W odosobnieniu żyjący człowiek nigdy nie będzie zużywać swej pracy na takie rzeczy, jakie wprost od natury otrzymać może. Jeśli będzie miał źródło tuż obok swej chaty, nie pójdzie szukać wody o milę drogi. Z tegoż samego powodu wiele razy będzie miał do czegokol-wiek przyłożyć swą pracę będzie się starał podstawić, ile możności, w miejsce jej współdziałanie natury.

Dla tego też, gdyby budował łódkę, zrobiłby ją z jak najlżejszego drzewa, aby odnieść jak największą korzyść z ciężkości wody. Będzie się starał o przyczepienie do niej żagli, aby wiatr zastąpił go w trudzie wiosłowania itd.

Chcąc zaś zmusić potęgi naturalne do współdziałania, potrzebne są narzędzia.

Tu widzimy, że człowiek w odosobnieniu żyjący musi się w ten sposób obliczać. Powie on sobie: Teraz przy pewném daném usiłowaniu otrzymuję takie zaspokojenie; jeśli zaś będę w posiadaniu narzędzi, to czy toż samo zaspokojenie otrzymam z mniejszem usiłowaniem chociażbym doń dorzucił i to usiłowanie, które potrzebném jest dla sporządzenia samychże narzędzi?

Nikt nie zechce napróżno trwonić swych sił dla samej przyjemności trwonienia ich. I nasz Robinson w takim tylko razie weźmie się do sporządzenia narzędzi kiedy będzie miał to przekonanie, że przy pomocy ich zrobi stanowczą oszczędność usiłowań przy równych zaspokojeniach, lub przysporzy sobie zaspokojeń przy równych usiłowaniach.

Liczba i częstość produktów do wyrobienia których przyczynić się mają narzędzia w czasie swego trwania, są okolicznościami które znakomicie wpływają na ten rachunek. Dla Robinsona pierwszym stosunkiem porównania jest usiłowanie obecne, to jest to usiłowanie, któremu zawsze poddać się musi ile razy zechce dostarczyć sobie bezpośrednio i bez niczyjej pomocy, zaspokojeń. Oblicza on wiele w każdej z tych okoliczności, narzędzia te oszczędzą mu usiłowań; lecz dla zrobienia narzędzi potrzeba pracować, a więc pracę tę rozłoży on na

strona 129. zpośród 382 stron dzieła

Page 130: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wszystkie okoliczności w których z narzędzi tych korzystać będzie. Im większa okaże się ich liczba, tym silniejszym będzie bodziec skłaniający go do przywołania sobie w pomoc czynnika naturalnego. – W tym to rozłożeniu nakładów na całość produktów znajduje się pierwiastek i racya bytu Procentów.

Jak tylko Robinson zdecydował się na zrobienie narzędzi, natychmiast spostrzega się, że do tego nie wystarczają dobra wola i nadzieje korzyści; dla zrobienia bowiem narzędzi potrzeba narzędzi, dla ukucia żelaza potrzeba żelaza a tak z jednej trudności przechodzi on do drugiej, aż póki nie dojdzie do najpierwszej która wydaje się być niepodobną do usunięcia. To nam wyjaśnia tę niesłychaną powolność z jaką w samych początkach kapitały się tworzyły i jak ogromny stosunek usiłowań ludzkich musiał być użyty dla każdego zaspokojenia.

Ale to nie wszystko jeszcze. Chociażbyśmy mieli statki rzemieślnicze niezbędne do zrobienia narzędzi pracy, to potrzebne są jeszcze materyały. Jeśli natura dostarczyła nam je darmo, jak naprzykład kamień, to potrzeba je przecież zgromadzić, co wymaga trudu; toteż prawie zawsze posiadanie tych materyałów domniemywać się każe poprzedniej, długiej i skomplikowanej pracy, jak to ma miejsce w produkcyi wełny, lnu, żelaza, ołowiu itd.

Lecz i to jeszcze nie wszystko. Kiedy człowiek tym sposobem pracuje jedynie w celu ułatwienia swej przyszłej pracy, nie może w tym samym czasie nic uczynić dla zaspokojenia obecnych swych potrzeb. Tymczasem jest tam porządek zjawisk, w których natura niechce doznawać przerwy. Codzień potrzeba pokarmu, okrycia, schronienia. Robinson spostrzeże się więc, że nie może nic przedsiewziąść w celu zmuszenia sił naturalnych do pomagania sobie, jeśli poprzednio nie przysposobi zapasów. Musi on codzień podwajać swą czynność na polowaniu, musi odkładać na stronę pewną część zwierzyny, odmawiać sobie wielu rzeczy, aby zdobyć sobie niezbędny czas, dla zrobienia zamierzonego przezeń narzędzia pracy. Więcej jak pewna, że w tych okolicznościach, chęć jego ograniczyć się musi na sporządzeniu narzędzia niedokładnego i prostego, to jest bardzo mało odpowiadającego przeznaczeniu swemu.

Później, wszystkie jego zdolności zgodnie się powiększać będą. Rozwaga i doświadczenie nauczą wyspiarza naszego, działać stosowniej; a samo już pierwsze narzędzie dostarczy mu środków zrobienia sobie innych i zgromadzenia zapasów z daleko większym pośpiechem.

Narzędzia, materyały, zapasy, oto są bezwątpienia rzeczy, które Robinson będzie nazywać swym kapitałem, i łatwo się on spostrzeże, że im kapitał ten będzie znaczniejszym, tym bardziej ujarzmi on siły naturalne, tymbardziej zmusi ich, do współdziałania pracom swoim, tym bardziej powiększy stosunek zaspokojeń do usiłowań jego.

Weźmy teraz człowieka w stanie społecznym żyjącego. Kapitał jego będzie się także składał z narzędzi pracy, z materyałów i zapasów, bez których tak w odosobnieniu, jak i w stanie społecznym niepodobna przedsięwziąść żadnej dłuższej pracy. Ci więc którzy posiadają kapitał, posiadają go dla tego tylko, że stworzyli go własnemi usiłowaniami lub własną oszczędnością, a czynili te usiłowania (obce dzisiejszym swym potrzebom) i zaprowadzali tę oszczędność jedynie w widokach przyszłych korzyści, w widokach naprzykład, pozyskania odtąd większego stosunku sił naturalnych. Ustąpić ten kapitał,

strona 130. zpośród 382 stron dzieła

Page 131: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

byłoby to z ich strony pozbawić się poszukiwanych korzyści, byłoby to ustąpić tę korzyść innym, słowem znaczyłoby to wyświadczyć usługę. Od tej chwili, albo musielibyśmy się zrzec nietylko najprostszych pojęć sprawiedliwości, ale nawet i wszelkiego rozumowania, lub też musielibyśmy przyznać im prawo odstąpienia tego kapitału tylko za usługi dobrowolnie roztrząśnięte i przyjęte. Nie wierzę, aby się znalazł choć jeden człowiek na świecie, któryby zaprzeczał słuszności wzajemności usług, bo wzajemność usług to słuszność sama. Czyż powiedzą, że umowa nie może być zawarta dobrowolnie dla tego, że ten który posiada kapitał może narzucać prawa temu, który go nieposiada? Jakże się więc powinna zawierać umowa? Po czemże poznać równoważność usług jeśli nie potem, że tak jedna, jak i druga strona, przyjmuje wymianę dobrowolnie? Nie widzimyż zresztą, że pożyczającemu służy wolność odrzucenia umowy, jeśli w niej dla siebie nie widzi korzyści, i że pożyczka nigdy nie może pogorszyć jego położenia? Jasném jest, że pytanie jakie sobie postawi będzie tego rodzaju: Czy użycie tego kapitału może mi dać takie korzyści, któreby pokrywając straty przyniosły nadto zysk z zaciągniętej pożyczki, albo raczej: Czy usiłowanie jakie teraz zmuszony jestem czynić dla pozyskania pewnego danego zaspokojenia jest większém, czyli też mniejszém, od summy usiłowań do których mię zmusi pożyczka, najprzód z powodu żądanych odemnie usług, a następnie, gdybym się z pomocą pożyczonego kapitału upędzał za témże zaspokojeniem? – Jeśli on to wszystko zgłębi i rozważy a przekona się, że nie będzie miał z tego korzyści, nie zaciągnie pożyczki i pozostanie w dawném swém położeniu jakaż mu się więc krzywda stanie? Mógł się on omylić, powiedzą. Zapewne, mylić się możemy we wszystkich przypuszczalnych umowach; lecz czyż dla tego utrzymywać będziemy, że żadna z nich nie powinna być wolną? Niechże więc dojdą aż do końca i niech nam powiedzą co należy postawić w miejsce wolnej woli i dobrowolnego przyzwolenia? Będzież to przymus, bo po za granicami wolności znam tylko przymus? Nie, powiedzą mi, będzie to sąd trzeciej osoby. Zgadzam się na to, ale pod trzema warunkami. Przedewszystkiem, aby decyzya tej osobistości, czy jakkolwiek ją nazwiemy, nie była wykonywaną za pomocą przymusu. Następnie, aby była nieomylną, bo nie warto zadawać sobie trudu, aby w miejsce jednej mogącej się mylić osoby, wprowadzać inną która również mylić się może; ta bowiem której nieomylności najmniej się jeszcze obawiam, jest to sama interesowana osoba. Nareszcie, trzeci warunek, aby osobistość ta nie kazała sobie płacić; byłby to bowiem szczególny, sposób objawienia swej sympatyi dla pożyczającego obedrzeć go naprzód z wolności, a nadto włożyć jeszcze jeden więcej ciężar na barki jego każąc mu płacić za owe filantropijne usługi. Ale porzućmy kwestyą prawa, a powróćmy do ekonomii politycznej.

Kapitał składający się z materyałów, zasobów i narzędzi, przedstawia się pod dwoma postaciami: Użyteczności i Wartości. Musiałbym był bardzo źle wyłożyć teoryą Wartości, gdyby czytelnik niezrozumiał, że ten który ustępuje kapitał każe sobie płacić jedynie za wartość, to jest za usługę tym kapitałem wyświadczoną, to jest za trud podjęty przez ustępującego i pokombinowany z oszczędzonym trudem nabywcy. W istocie kapitał jest produktem jak każdy inny. Przyjmuje on tylko tę nazwę z powodu dalszego swego przeznaczenia. Wierzyć, że kapitał jest rzeczą samą przez się istniejącą jest wielkiem złudzeniem. Wór zboża jest zawsze worem zboża, chociażby nawet stosownie do punktu widzenia, jeden sprzedawał go jako dochód a drugi kupował go jako kapitał. Wymiana odbywa

strona 131. zpośród 382 stron dzieła

Page 132: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

się zawsze wedle tej niezmiennej zasady: wartość za wartość, usługa za usługę; użyteczność zaś darma która wchodzi w każdą z wymienionych rzeczy daje się w dodatku a rozumie się że to, co jest darme, niema wartości, i że sama tylko wartość figuruje w tranzakcyach. Tak więc wartości odnoszące się do kapitałów w niczém się od innych nie różnią.

Ztąd w porządku społecznym wypływają zadziwiające poglądy, które obowiązany jestem tu przytoczyć. Człowiek w odosobnieniu żyjący ma wtedy tylko kapitał kiedy zgromadzi materyały, zapasy i narzędzia. Z człowiekiem społecznym rzecz się ma inaczej. Dla niego dostateczném jest, aby oddał usługi a będzie w możności za pośrednictwem aparatu wymia-ny ciągnąć ze społeczeństwa równoważne usługi. Aparatem wymiany nazywam monetę, bilety na okaziciela, bilety bankowe, a nawet bankierów. Ktokolwiekbądź wyświadczył usługę, a nie otrzymał jeszcze odpowiedniego zaspokojenia, jest okazicielem tytułu, opatrzonego bądź wartością jak moneta, bądź przekazem jak bilety bankowe, które mu dają możność kiedy, gdzie i pod jaką postacią zechce, ciągnąć ze społeczeństwa równoważną usługę. Co bynajmniej nie zakłóca ani w zasadach, ani w skutkach, ani z praw-nego punktu widzenia tego wielkiego prawa które wyjaśnić się staram, a mianowicie: że usługi wymieniają się na usługi. Jest to zawsze zamiana w zarodku, która się rozwinęła, powiększyła, skomplikowała, nieprzestając jednakże być tém, czém była.

Okaziciel więc tytułu może dowolnie ciągnąć ze społeczeństwa albo bezpośrednie zaspokojenie, albo przedmiot któryby podług jego widzenia miał charakter kapitału. Jest to rzecz która zbywającego wcale nie obchodzi. Zważa się tylko na równoważność usług i na nic więcej.

Może on nadto ustąpić swój tytuł innemu, aby zrobił z niego użytek jaki mu się podoba pod dwojakim jednak warunkiem: zwrotu tego tytułu i usługi w czasie ustanowionym. Jeśli zgłębimy te rzeczy to przekonamy się, że w takim razie ustępujący zrzeka się na korzyść nabywcy albo bezpośredniego zaspokojenia, które odsuwa od siebie na długie lata, albo narzę-dzia pracy któreby zwiększało jego siły, i zmuszając do współdziałania czynniki naturalne byłoby na korzyść jego powiększyło stosunek zaspokojeń do usiłowań. Zrzeka się on tych korzyści dla obdarzenia niemi drugiego. W tém to właśnie leży usługa i niepodobna z dobrą wiarą utrzymywać, że usługa ta niema prawa do wzajemności. Czysty i prosty tylko zwrot tego tytułu w końcu roku nie mógłby być uważany jako wynagrodzenie tej wyłącznej usługi. Ci którzy tak utrzymują, nie pojmują, że tu nie idzie o sprzedaż, w której tak jak wydanie jest natychmiastowe, tak też i wynagrodzenie natychmiast następuje. Tu idzie o zwłokę; a zwłoka sama w sobie, jest usługą wyłączną, nakłada bowiem ofiarę na tego który ją udziela i przynosi korzyść temu, który jej się domaga. Wynagrodzenie więc musi tu koniecznie mieć miejsce, bo inaczej musielibyśmy się wyrzec tego najwyższego społecznego prawa: Usługa za usługę. Wynagrodzenie to przyjmuje stosownie do okoliczności rozmaite nazwy, a mianowicie: najmu, dzierżawy, renty, właściwie jednak nazywa się procentem.19 Wszystko to jest godném podziwienia, a dzięki cudownemu mechanizmowi wymiany każda usługa jest lub stać się może kapitałem. Jeśli za lat dziesięć dopiero robotnicy mają zacząć budować kolej żelazną, to nie możemy od dziś zaoszczędzać dla nich w naturze ani zboża które ma ich żywić, ani płótna które ma ich odziewać, ani taczek któremi mają się posługiwać podczas długiej swej

strona 132. zpośród 382 stron dzieła

Page 133: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pracy. Ale możemy oszczędzić i przelać na nich wartość tych rzeczy. Do tego dostateczném jest wyświadczyć społeczeństwu usługi obecne i odebrać za nie tytuły, które za dziesięć lat zamienią się na zboże i płótno. Niema nawet potrzeby, abyśmy w ciągu tej przerwy pozosta-wili te tytuły w nieprodukcyjnej drzemce; bo w społeczeństwie są negocyanci, bankierzy i składy, którzy za usługi wyświadczają nam usługi, ponosząc też za nas wszystkie kłopoty.

Ale bardziej jeszcze zadziwiającém jest to, że jakkolwiek na pierwszy rzut oka zdaje się to być niemożliwém, możemy czynność tę dokonywać i odwrotnie. Możemy zamienić kapitał który jeszcze nie istnieje, na narzędzie pracy, na kolej żelazną, na dom, korzystając tym

sposobem z usług które dopiero w XXm wieku będę oddane. Są bankierzy którzy czynią nakłady, wierząc w to, że robotnicy i podróżni w trzeciem lub czwartém pokoleniu spłacą je; a tytuły te w przyszłości dopiero wypłacalne, przechodzą z rąk do rąk, nie przestając nigdy być produkcyjnemi. Wyznaję, iż nie sądzę, aby wynalazcy sztucznych społeczeństw, chociażby byli najliczniejsi, wymyślili coś bardziej prostego, a zarazem tak skomplikowanego, tak pomysłowego i tak słusznego. Zrzekliby się oni zapewne swych ckliwych i niezręcznych utopii, gdyby poznali piękną Harmonię mechanizmu społecznego przez Boga ustanowioną. Pewien król Aragoński rozmyślał także nad tém jakiejby rady udzielić Opatrzności, co się tyczy mechanizmu niebieskiego, naturalnie, gdyby się go o to pytano. Newton nie powziąłby tak bezbożnej myśli.

Lecz wyznać należy, że wszystkie przelewy usług dopełnione w rozmaitych miejscach i czasie polegają na tej danej, że udzielić zwłokę jest to samo co wyświadczyć usługę; innemi słowy, polegają na prawowitości Procentu. Ten który chciał za naszych czasów znieść procent nierozumiał, że sprowadza wymianę do jej pierwiastkowej formy, do zamiany, do zamiany bez przyszłości i przeszłości. Nie rozumiał on, iż uważając się za najbardziej postępowego, był najwięcej wstecznym, gdyż odbudowywał społeczeństwo podług zarysu najbardziej pierwotnego. Chciał on, jak mówił, wzajemności usług; tymczasem rozpoczynał od odjęcia charakteru usług, tej właśnie naturze usług, która łączy, wiąże i solidaryzuje wszystkie miejsca i wszystkie czasy. On to właśnie, ze wszystkich socyalistów, pomimo śmiałości swych aforyzmów na efekt obliczonych, najlepiej zrozumiał i najwięcej uszanował teraźniejszy porządek społeczeństw. Wszystkie jego reformy ograniczają się na tej jedynie, która jest przeczeniem i polega na zniesieniu jednego z najpotężniejszych i najcudowniejszych kół społecznych.

Gdzie indziej wyjaśniłem prawowitość i ciągłość perpétuité procentu. Tu poprzestanę jedynie na przypomnieniu, że:

1° Prawowitość procentu polega na tym fakcie: Ten, który udziela termin do zapłaty wyświadcza usługę. Procent jest zatem prawowity na zasadzie usługa za usługę.

2° Ciągłość procentu polega znów na tym fakcie: Ten, który pożycza powinien całkowicie zwrócić pożyczkę w terminie oznaczonym. Otóż jeśli rzecz lub wartość powróciła do swego właściciela, może on ją znów wypożyczyć. A gdy mu ją po raz drugi oddadzą, może on ją po raz trzeci wypożyczyć i tak wieczyście.

strona 133. zpośród 382 stron dzieła

Page 134: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Któryż z tych kolejnych i dobrowolnych dłużników może się na cośkolwiek uskarzać?

Ponieważ prawowitość procentu była w naszych czasach dość zaprzeczana, aby przestraszyć kapitał i zmusić go do ucieczki i utajenia się, niech mi więc wolno będzie wykazać ile ta dziwna walka jest niedorzeczną.

A najprzód niebyłożby to również niedorzeczném, jak i niesprawiedliwém, gdyby wynagrodzenie było zawsze jednakowe, niezważając czy żądanoby i otrzymano termin wypłaty za rok, dwa, dziesięć lat lub gdyby go wcale nie żądano? Gdyby na nieszczęście Kodeks nasz pod wpływem doktryny mniemanej równości zmuszał nas do tego, to w takim razie cała kategorya tranzakcyi ludzkich byłaby zniesioną. Byłyby jeszcze zamiany, sprzedaże za gotowiznę, lecz niebyłoby sprzedaży z terminem, ani też pożyczek. Prawda, że wyznawcy równości uwalniają dłużników od ciężaru procentu, lecz zarazem udaremniają pożyczkę. Z tych samych powodów; możnaby także uwolnić ludzi od nieprzyjemnej konieczności płacenia za to, co kupują. Tego tylko braknie, aby zabronić kupowania, albo co na jedno wychodzi, aby prawo ogłosiło, iż ceny towarów są nieprawne.

Zasada równości ma istotnie w sobie coś, co świadczy o równości. Naprzód szkodziłaby ona tworzeniu się kapitału, bo któżby chciał oszczędzić to, z czego by niemożna ciągnąć żadnej korzyści? a następnie sprowadziłaby ona wynagrodzenie do zera; bo tam gdzieby niebyło kapitału (narzędzi, materyałów i zasobów) niebyłoby również ani pracy przyszłości, ani wynagrodzenia. Doszlibyśmy więc wkrótce do najzupełniejszej równości – bo do równości nicości.

Lecz gdzież jest człowiek tak ślepy, aby nie rozumiał, że zwłoka jest sama w sobie okolicznością uciążliwą, a tém samém wynagradzalną? Czyż każdy nie stara się skrócić zwłokę nawet, bo za obrębem pożyczki, i nie jestże ona przedmiotem ciągłych zajęć naszych? Każdy przedsiębiorca baczną zwraca uwagę na czas w którym nakłady jego zwrócone mu będą; i stosownie do tego, czy epoka ta jest dalszą lub bliszszą sprzedaje on drożej, lub taniej. Aby być obojętnym pod tym względem, trzebaby chyba nie wiedzieć o tém, że kapitał jest siłą; bo jeśli się wie o tém, to naturalnie, że pragnie się, aby spełniła jak najprędzej dzieło do którego użytą była i aby ją znowu można było wciągnąć do nowego dzieła.

Biedniż to ci ekonomiści, którzy sądzą, że wówczas tylko płacimy procent od kapitałów kiedy pożyczamy. Powszechne prawidło oparte na sprawiedliwości jest takie: że ten który odbiera zaspokojenie powinien ponosić wszystkie ciężary produkcyi, wliczając w to i zwłokę bez względu na to, czy sam on sobie wyświadcza tę usługę, czy też zażąda jej do innych. Człowiek w odosobnieniu żyjący i niezawierający z nikim żadnych tranzakcyi, gdyby mu odjęto broń jego na rok cały, uważałby okoliczność tę za uciążliwą. Dla czegożby więc i w społeczeństwie podobna okoliczność nie mogła być uważaną jako uciążliwa? Jeśli się ktoś dobrowolnie zrzeka swych korzyści na rzecz drugiego, umawiając się dobrowolnie o wynagro-dzenie, dla czegożby to wynagrodzenie miało być nieprawném?

Nicby się na świecie nie działo, żadne przedsięwzięcie wymagające nakładów, nie dokonywałoby się, nie sadziliby, nie sieli, nie uprawiali gruntów, gdyby zwłoka sama w sobie nie była uważaną jako okoliczność uciążliwa oraz traktowaną i wynagradzaną jako taka.

strona 134. zpośród 382 stron dzieła

Page 135: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W tym względzie zezwolenie powszechne jest tak jednozgodném, że niema wymiany, w którejby ta zasada nie panowała. Zwłoka, opoźnienia, należą do oszacowania usług, a tém samém, do ustroju wartości.

Tak więc wyznawcy równości, w swych krucyatach przeciwko procentowi, depczą nogami nie tylko najprostsze pojęcia słuszności, nietylko swą własną zasadę usługa za usługę, ale nadto powagę rodu ludzkiego i powszechną praktykę. Jakżeż śmią oni przed oczami wszystkich rozwijać tę niepomierną dumę, której podobne roszczenia domyślać się każą? Nie jestże to dziwną i smutną rzeczą, że sekciarze ci stawiają tę dewizę raz wyraźnie a drugi raz domyslać się nam każą, że: Od początku świata wszyscy ludzie, prócz mnie, mylili się? Omnes, ego non.

Przebaczcie mi, żem tak długo nastawał na prawowitość procentu opartego na tej prawdzie, że: ponieważ zwłoka kosztuje, potrzeba więc aby się opłacała, gdyż koszt i opłata w ścisłym są z sobą związku. Błąd ten jest właściwym duchowi naszej epoki. Należy zatem stanąć po stronie prawd żywotnych, przez ród ludzki uznanych, choć wstrząśnionych przez kilku fanatycznych nowatorów. Wierzcie mi, że dla pisarza chcącego wykazać harmonijną całość zjawisk, smutną jest rzeczą, gdy co chwila przerywać sobie musi, aby wyjaśniać pojęcia najbardziej elementarne. Czyżby Laplace był w stanie przedstawić systemat świata planetar-nego w całej swej prostocie, gdyby pomiędzy jego czytelnikami, niebyły poprzednio już rozpowszechnione utarte i uznane pojęcia; i gdyby dla udowodnienia obrotu ziemi potrzebo-wał wprzód uczyć rachunku? Ciężki ma wybór ekonomista w naszej epoce. Jeśli nie bada wszystkich pierwiastków, niebędzie zrozumianym; jeśli je znów wyjaśnia, to nawał szczegó-łów usuwa z przed oczu prostotę i piękność całości.

I zaprawdę szczęściem jest dla ludzkości, że Procent jest prawowitym.

Bez tego miałaby i ona także ten ciężki wybór: albo zginąć, pozostając sprawiedliwą, albo być postępową, lecz w niesprawiedliwości.

Wszelki przemysł jest ogółem usiłowań. Lecz pomiędzy temi usiłowaniami należy uczynić wyraźną różnicę. Jedne odnoszą się do usług które należy oddać obecnie, inne zaś do nieskończonego szeregu usług analogicznych. Objaśniam to.

Trud podjęty przez nosiwodę, w ciągu dnia, powinien być zapłacony przez tych, którzy korzystają z tego trudu; lecz trud który on podjął dla zrobienia swych taczek i beczki, pod względem wynagrodzenia, musi być rozdzielony na nieoznaczoną liczbę konsumentów.

Tak samo zasiew, umierzwienie, orka, bronowanie, zżęcie, młocka, mają tylko zbiór obecny na względzie, ogrodzenie zaś, ukarczowanie, osuszenie budowanie, uprawa odnoszą się i ułatwiają cały nieoznaczony szereg zbiorów poźniejszych.

Odbierający zaspokojenie, powinni wedle powszechnego prawa, Usługa za usługę, wynagrodzić wszystkie usiłowania tym, którzy je dla nich czynili. Co się tycze usiłowań pierwszej kategoryi to nie zachodzi żadna trudność. Są one roztrząsane i oszacowane przez tego który je czyni i przez tego który z nich korzysta. Lecz usługi drugiej kategoryi jakże mogą być oszacowane? Jakim sposobem sprawiedliwy stosunek ciągłych nakładów, ogólnych

strona 135. zpośród 382 stron dzieła

Page 136: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wydatków, stałego, jak go nazywają ekonomiści, kapitału, mógłby być rozdzielony na cały szereg zaspokojeń do zrealizowania których posłużył? Jakim sposobem z zachowaniem słuszności da się ten ciężar rozłożyć na wszystkich nabywców wody aż do czasu zużycia taczek i na wszystkich nabywców zboża na cały czas, póki pole dostarczać go będzie?

Niewiem jakim sposobem rozwiązaliby ten problemat w Ikaryi lub Falansterze. Lecz niech nam wolno będzie wierzyć, że Panowie wynalazcy społeczeństw, tak obfici w urządze-nia sztuczne i tak skorzy w narzucaniu nam ich za pomocą prawa, to jest Przymusu, bez względu czy są dla nas dogodne lub nie, nie wymyśliliby rozwiązania bardziej pomysłowego nad sposób zupełnie prosty, jaki ludzie zaraz od początku świata sami wynaleźli (co za zuchwałość!) a którego dziś chcą im zaprzeczyć. Sposób ten wypływa z prawa Procentu.

Przypuśćmy, że tysiąc franków użytych było na ulepszenia gruntowe; przypuśćmy wysokość procentu na pięć od sta a zbiór średni na pięćdziesiąt hektolitrów. Wedle tych danych na każdy hektolitr zboża przypadnie jeden frank.

Frank ten widocznie jest prawowitém wynagrodzeniem za rzeczywiste usługi przez właściciela (którego tu możemy nazwać pracownikiem) oddane tak dobrze temu, który nabędzie hektolitr zboża za lat dziesięć, jak i temu który go nabywa zaraz. Tym więc sposobem prawo ścisłej sprawiedliwości jest uszanowane.

Jeżeli zaś to ulepszenie gruntowe lub też taczki i beczka, mają trwałość nie dającą się inaczej ocenić jak przez przybliżenie, to aby właściciel niebył oszukanym i mógł na nowo rozpocząć należy do procentu dorzucić i amortyzacyą. Tym więc sposobem prawo sprawiedliwości zawsze panuje.

Nie sądźmy, aby ten frank procentu którym jest obciążony hektolitr zboża był niezmien-nym. Nie, ponieważ wyobraża on wartość, podlega zatem prawu wartości. Powiększa się on lub zmniejsza, stosownie do rozmaitości zaofiarowania lub żądania, to jest stosownie do wymagań czasu i korzyści społecznych.

Ogólne jest mniemanie, że ten rodzaj wynagrodzenia, dąży do powiększenia się, jeśli nie co do ulepszeń przemysłowych, to przynajmniej co do ulepszeń gruntowych. Przypuśćmy, powiadają, że renta była słuszną w samym początku, to w końcu staje się ona nadużyciem, bo właściciel nie potrzebując tyle, co poprzednio pracować, przez sam tylko fakt wzrostu ludności, a tém samém i większego żądania zboża, widzi ją jednakże co rok zwiększającą się.

Przyznaję, że dążność ta istnieje, lecz nie odnosi się wyłącznie do renty gruntowej, a przywiązaną jest do wszystkich rodzajów pracy, i nie ma ani jednego, którego by wartość nie powiększała się wraz z wzrostem ludności, bo prosty nawet robotnik zyskuje więcej w Paryżu aniżeli w Bretanii.

Następnie co do renty gruntowej, to dążność jaką jej naznaczają, jest energicznie równoważoną przeciwną dążnością – postępem. Ulepszenie pozyskane dziś środkami udoskonalonemi, otrzymane mniejszą pracą ludzką i w czasie, gdy wysokość procentu zniżyła się, niedopuszcza wszystkim dawnym ulepszeniom zbyt wysoko podnosić swe żądania. Kapitał stały właściciela podobnie jak i robotnika zużywa się ciągle skutkiem zjawiających się

strona 136. zpośród 382 stron dzieła

Page 137: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

coraz energiczniejszych narzędzi jednakiej wartości. W tém to właśnie widzimy wspaniałe prawo wywracające smutną teoryę Ricarda, które szczegółowiej wyłożymy, gdy mówić będziemy o wartości gruntowej.

Zauważcie, że problemat rozdziału wynagradzalnych usług, wypływających z ustawicz-nych ulepszeń, może być jedynie rozwiązanym na zasadzie prawa procentu. Właściciel niemógłby rozłożyć samego Kapitału na pewną liczbę kolejnych nabywców; bo gdzieżby się mógł zatrzymać kiedy liczba ich jest nieoznaczoną. Pierwsi musieliby zapłacić za ostatnich, co byłoby niesłuszném. Prócz tego nadeszłaby chwila w której właściciel byłby zarazem w posiadaniu kapitału i ulepszeń co byłoby również niesprawiedliwém. Przyznajmy zatem, że mechanizm społeczny naturalny do tyla jest doskonałym, że nie potrzebujemy sobie mózgów suszyć dla zastąpienia go mechanizmem sztucznym.

Przedstawiłem zjawisko to w najprostszej jego postaci, dla łatwiejszego zrozumienia jego natury. W praktyce jednak nie zawsze się tak dzieje.

Właściciel, nie dopełnia sam tego rozdziału i nie stanowi czy każdy hektolitr zboża ma być obciążony frankiem mniej lub frankiem więcej. Znajduje on już w świecie wszystko ustalone, tak średnią cenę zboża, jak i wysokość procentu. Opierając się na tych danych rozporządza on swoim kapitałem; i jeśli obliczy, że cena zboża dozwoli mu wydobyć normalną wysokość procentu, obróci go na ulepszenia gruntowe. W przeciwnym razie zwróci go on na zyskowniejszy przemysł a który przez to samo, że jest zyskowniejszym, wywiera, w interesie społecznym, większą siłę attrakcyjną na kapitały. Ten sposób postępowania który jest jedynie prawdziwym, prowadzi do takiegoż rezultatu i przedstawia jedną więcej jeszcze harmonią.

Czytelnik zrozumie, że ograniczyłem się na jednym tylko fakcie, dla lepszego wyjaśnie-nia prawa powszechnego któremu wszystkie professye są poddane.

Adwokat naprzykład nie może żądać od pierwszego klienta jaki mu w ręce wpadnie powrócenia sobie kosztów, wynoszących przypuśćmy dwadzieścia tysięcy franków, za swe wykształcenie, za swą aplikacyą, za swe pierwsze urządzenie się. Pomijając, że żądanie to byłoby niesprawiedliwém, lecz nadto byłoby ono jeszcze niewykonalném; bo ten pierwszy klient nigdyby się niezgłosił do niego i nasz Cujas zmuszonym byłby pójść w ślady owego Pana który widząc, iż nikt na jego pierwszy bal nie przybywa, wyrzekł: na przyszły rok rozpocznę od drugiego balu.

Podobnież rzecz się ma z negocyantem, lekarzem, właścicielem okrętów, artystą. We wszystkich zawodach stykają się dwie kategorye usiłowań; z tych druga wymaga koniecznie rozdziału na nieograniczoną liczbę klienteli; wątpię zaś aby można było wymyślić jakikol-wiekbądź rozdział, poza granicami procentu.

W tych ostatnich czasach czyniono wielkie usiłowania, aby wywołać wzgardę ludu przeciw kapitałowi, nieznośnemu, przeklętemu kapitałowi; przedstawiono go massom jako potwór żarłoczny i nienasycony, bardziej niszczący niż cholera, więcej zatrważający niż bunt, działający na ciało społeczne jak upior, którego zdolność ssania sama przez się nieskończenie, się powiększa. Vires acquirit eundo. Słownikiem tego potworu jest renta, lichwa, najem, dzierżawa, procent. Pisarz który mógł się stać sławnym przez swe znakomite zdolności, wolał

strona 137. zpośród 382 stron dzieła

Page 138: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

raczej nabyć sławy przez swe paradoksa, które podobało mu się rzucać pomiędzy lud i tak już dręczony gorączką rewolucyjną. Ja mam także do przedstawienia czytelnikowi pozorny paradoks, prosząc by zbadał czy nie jest on wielką i pocieszającą prawdą.

Przedewszystkiem jednak muszę powiedzieć, choć słowo o sposobie w jaki Proudhon i jego szkoła wyjaśniają to, co nazywają niesprawiedliwością procentu.

Kapitały są narzędziami pracy. Przeznaczeniem narzędzi pracy jest zmuszenie darmych sił natury do pomagania nam. Machina parowa służy nam do zawładnięcia sprężystością gazu; za pomocą sprężyn zegarka korzystamy z elastyczności stali; za pomocą wagi lub spadu wody z ciężkości; za pomocą stosu Wolty z błyskawicznej szybkości elektryczności; za pośred-nictwem gruntu z kombinacyi chemicznych i fizycznych, zwanych wegetacyą itd., itd. – Otóż mięszając Użyteczność i Wartość przypuszczają, że te czynniki naturalne mają wartość, która jest im właściwą i że tém samém ci, którzy niemi zawładną, każą sobie płacić za ich używanie; wartość bowiem mieści w sobie pojęcie zapłaty. Wyobrażają sobie, że na produk-tach ciąży tak samo zapłata za usługi ludzkie, co uważają za słuszne, jak niemniej zapłata za usługi natury, co znów odrzucają jako niesprawiedliwe. Dla czego kazać płacić, mówią oni, za: ciężkość, elektryczność, życie roślinne, sprężystość itd?

Odpowiedź znajdziemy w teoryi wartości. Ta klassa socyalistów która przybiera na się nazwę Wyznawców równości, miesza prawowitą wartość narzędzi, zrodzoną z usługi ludzkiej z ich użytecznym rezultatem, który jest zawsze darmym a który należy odciągnąć od tej prawowitej wartości lub od odnoszącego się doń procentu. Kiedy wynagradzam rolnika, młynarza, towarzystwo kolei żelaznej, niedaję nic, bezwarunkowo nic, za żywioł roślinny, za ciężkość, za sprężystość pary. Płacę za ludzką pracę użytą na zrobienie narzędzi za pomocą których siły te zmuszone są działać albo co mi jest jeszcze dogodniejszém, płacę procent od tej pracy. Oddaję usługę za usługę w skutek czego działanie użyteczne tych sił obraca się całkowicie na moją korzyść i przychodzi mi darmo; zupełnie tak samo jak w wymianie lub jak w zamianie prostej. Obecność kapitału nie zmienia tego prawa, bo kapitał nie jest niczém inném jak tylko nagromadzeniem wartości i usług, których wyłączném posłannictwem jest zmuszenie natury do współdziałania.

A teraz przedstawiam wam mój paradoks:

Ze wszystkich pierwiastków składających całkowitą wartość jakiegokolwiekbądź pro-duktu, ten właśnie, który nazywamy procentem od nakładów lub kapitału, płacimy najchęt-niej.

Dla czego? Oto dla tego, że gdy ten pierwiastek każe nam płacić jeden, przynosi nam oszczędności dwa; gdyż samą obecnością swoją stwierdza, że siły naturalne przyczyniły się do ostatecznego rezultatu, nie każąc sobie płacić za swój współudział; i że ztąd wypływa, iż otrzymujemy tęż samą ogólną użyteczność do naszego rozporządzenia, z tą tylko różnicą, że na szczęście nasze, w miejsce użyteczności uciążliwej dostajemy pewną proporcyą użyteczności darmej, czyli krótko mówiąc, ponieważ produkt zniżył swą cenę nabywamy go z mniej-szym stosunkiem własnej naszej pracy, a tym sposobem w społeczeństwie całém

strona 138. zpośród 382 stron dzieła

Page 139: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

dzieje się toż samo, coby się było stało z człowiekiem odosobnionym, gdyby tenże mógł zrealizować jaki pomysłowy wynalazek.

Oto skromny robotnik zarabiający cztéry franki dziennie. Za dwa franki, to jest za pół dnia pracy kupuje parę pończoch bawełnianych. Gdyby chciał bezpośrednio i własną swą pracą, dostarczyć sobie tych pończoch, to sądzę, że całe jego życie nie starczyłoby mu na to. Jakimże sposobem dzieje się to, że połową swego dnia spłaca on wszystkie usługi ludzkie z tego powodu mu oddane? Jakim sposobem, trzymając się prawa, usługa za usługę, nie jest on obowiązany oddać za ten produkt kilka lat swej pracy?

Oto dla tego, że ta para pończoch jest wynikiem usług ludzkich których proporcyą, za pośrednictwem kapitałów zmniejszyły niesłychanie, czynniki naturalne. A jednakże, nasz robotnik płaci nie tylko obecną pracę tych wszystkich, którzy się do wyrobu produktu przyczynili, ale nadto jeszcze procent od kapitałów, które zmusiły naturę do współdziałania. A zauważyć jeszcze należy, że bez tego ostatniego wynagrodzenia, lub gdybyśmy je za niesprawiedliwe uważali, kapitał byłby nie pobudził czynników naturalnych i w produkcie byłaby tylko użyteczność uciążliwa, byłby on jedynie wynikiem pracy ludzkiej, i nasz robotnik byłby postawiony w takim położeniu, że alboby musiał wyrzec się pończoch lub też zapłacić za nie kilkoletnią swą pracą.

Jeśli robotnik nasz nauczy się badać zjawiska, to przekonawszy się jak wiele obowiązany jest Kapitałowi łatwo się z nim pogodzi. Przekona się on nadewszystko, że darmość Bożych darów była najzupełniej dla niego zachowaną, i że za dary te tak szczodrze mu nadane nie może być obowiązany swym własnym zasługom, lecz przypisać je winien temu pięknemu mechanizmowi porządku naturalnego społecznego. Kapitał to nie ta siła roślinna która każe wschodzić i kwitnąć bawełnie, lecz trud podjęty przez plantatora; Kapitał, to nie ten wiatr, który nadyma żagle okrętu, to nie magnetyzm który działa na busolę, ale jest to trud podjęty przez fabrykanta żagli i optyka; Kapitał, to nie ta sprężystość pary, obracająca koła machiny, ale to trud podjęty przez budowniczego machin. Roślinność, siła wiatru, magnetyzm, sprężystość, wszystko to jest darme i dla tego to pończochy tak mało mają wartości. Co się zaś tycze ogółu podjętych trudów przez plantatora, fabrykanta żagli, budowniczego, marynarza, fabrykanta, negocianta, to o tyle, o ile tu Kapitał działa, rozdzielają się one, albo raczej procent od kapitału rozdziela się na niezliczonych nabywców pończoch; i dla tego to, ta część pracy, którą oni w zamian za nie ustępują, jest tak małą.

Reformatorzy nowocześni, w tych urządzeniach waszego pomysłu, któremi zastąpić chcecie ten godny uwielbienia porządek, widzę tylko dwie rzeczy (a obie one stanowią tylko jedną) które mię zawstydzają, to jest: wasz brak wiary w Opatrzność i waszą wiarę w siebie samych; waszą niewiadomość i waszą pychę!

Z tego, co poprzedza wypływa, że postęp ludzkości wiąże się z szybkim tworzeniem się Kapitałów, bo mówić, że tworzą się nowe kapitały, jest toż samo, coby wyrazić innemi tylko słowy, że przeszkody które dawniej pokonywane były uciążliwą pracą, dziś są już darmo przez naturą pokonane i to nie na korzyść kapitalistów, lecz na korzyść ogółu.

strona 139. zpośród 382 stron dzieła

Page 140: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jeśli tak jest, to głównym interesem wszystkich ludzi, (rozumie się z punktu widzenia ekonomicznego) powinno być pomaganie szybkiemu tworzeniu się Kapitału. Ale Kapitał wzrasta, że tak powiem, sam przez się pod potrójnym wpływem działalności, oszczędności i bezpieczeństwa. Nie możemy wywierać wpływu bezpośredniego na działalność i oszczęd-ność braci naszych, chyba za pośrednictwem opinii publicznej i duchowego szafunku naszych sympatyi i antypatii; ale możemy bardzo wiele zdziałać dla bezpieczeństwa bez którego kapitały nie tylko nie będą się tworzyć, lecz owszem ukryją się, znikną, zmarnieją. Ztąd też widzimy, że ma w sobie coś samobójczego zapał w zakłócaniu spokoju publicznego, jaki okazuje niekiedy klassa robocza. Niechże wie ona o tém, że Kapitał od samego początku pracuje na uwolnienie ludzi z pod jarzma niewiadomości, potrzeb i despotyzmu. Zastraszyć Kapitał, jest to samo co ukuć potrójne kajdany na ręce Ludzkości!

Vires acquirit eundo daję się z całą ścisłą dokładnością zastosować do Kapitału i jego dobroczynnych wpływów. Każdy tworzący się kapitał musi dawać do naszego rozporządzenia i pracę samą i wynagrodzenie za tę pracę. Posiada zatem sam w sobie siłę postępową. Jest w nim coś, co przypomina prawa szybkości. – I tę właśnie siłę postępową nauka zaniedbała dotąd przeciwstawić temu drugiemu postępowi przez Malthusa zauważanemu. Jest to Har-monia, o której tu mówić nie możemy, pozostawiając ją do rozdziału o Ludności.

Muszę zabezpieczyć się przed zarzutem specyalnym jaki mi czytelnik uczynić może. Jeśli posłannictwem kapitału, powie on, ma być dokonywanie tego, co dawniej dokonywała praca ludzka, to bez względu na dobro jakie przynosi ludzkości, musi on być szkodliwym klassie robotników, szczególniej tej, która żyje z zarobku; bo wszystko to, co zastępuje ręce robotników, pozostawiając część ich pracy do rozporządzenia, wywołuje pomiędzy niemi konkurencyą i w tém bezwątpienia leży utajona przyczyna oppozycyi jaką proletaryusze przeciwko kapitalistom podnoszą. – Gdyby zarzut ten był sprawiedliwym to istotnie byłby to jeden ton niezgodny w harmonii społecznej.

Złudzenie ich polega na tém, iż tracą, z uwagi, że: w miarę jak kapitał rozszerza swe działanie, to pozostawiając do naszego rozporządzenia pewną ilość usiłowań ludzkich, daje nam zarazem do rozporządzenia naszego odpowiednią ilość wynagrodzenia, a to w ten sposób, że te dwa pierwiastki stykają się i wzajemnie się zaspokajają. Praca nie jest ubezwładnioną, bo gdy ją, w jakimś dziele specyalném zastąpi energia darma, zwraca się ona w dziele ogólnem postępu do obalenia innych przeszkód, a to z tém większą nieomylnością, o ile nagroda jej w łonie ogółu, całkowicie przygotowaną została.

I w istocie, zwracając się do powyższego przykładu, łatwo jest przekonać się, że cena pończoch (podobnie jak książek, transportów i innych rzeczy) zniża się nie inaczej, jak tylko pozostawiając w ręku nabywcy część ceny dawnej. Jest tu jasność prawie przesadna; bo robotnikowi który płaci dziś 2 franki za to, za co dawniej płacił 6, pozostaje do rozporzą-dzenia 4 franki. W tej to właśnie proporcyi praca ludzka zastąpioną była siłami naturalnemi. Siły te zatem są prostym i czystym nabytkiem, nie zakłócającym w niczem stosunku pracy do rozporządzalnego wynagrodzenia. Niechże czytelnik raczy sobie przypomnieć, że odpo-wiedź na ten zarzut była już naprzód przygotowaną (strona 68 i następna), wówczas, kiedy

strona 140. zpośród 382 stron dzieła

Page 141: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

badając człowieka żyjącego w odosobnieniu lub też sprowadzając go do pierwotnego prawa zamiany, ostrzegałem go przed złudzeniem tak powszechném, a które tu zniszczyć usiłuję.

Pozwólmy zatem bez żadnego skrupułu tworzyć się i mnożyć kapitałom wedle ich własnej dążności i wedle dążności serca ludzkiego. Nie sądźmy, aby wówczas gdy prosty robot-nik oszczędza na swe stare lata, gdy ojciec rodziny marzy o karyerze swego syna lub o posagu dla swej córki, i gdy ćwiczą tym sposobem ten szlachetny przymiot człowieka, Przezornością zwany, by działali na szkodę dobra powszechnego. Byłoby jednak tak i cnoty prywatne znajdowałyby się w sprzeczności z dobrém publiczném, gdyby pomiędzy Kapitałem a Pracą zachodziła niezgodność.

Nie, ludzkość nie podlega tej sprzeczności, więcej nawet powiem, tej niemożliwości; (bo jakżeż pojąć złe postępowe ogółu wynikające z dobra postępowego cząstek?) przeciwnie uznać potrzeba, iż Opatrzność w dobroci i sprawiedliwości swojej, zachowała w postępie daleko lepszą część dla Pracy jak dla Kapitału, skuteczniejszy bodziec i szczodrobliwsze wynagrodzenie dla tego, który pracuje obecnie, jak i dla tego, który żyje z ojców swych pracy.

I w rzeczy samej, przypuściwszy, że każdy wzrost kapitału pociąga za sobą nieochybnie wzrost ogólnego dobrobytu, ośmielam się, co do rozdziału tego dobrobytu postawić, jako niewzruszony następny aksiomat:

„W miarę jak kapitały powiększają się, absolutna część kapitalistów w całkowitej produkcyi zwiększa się, lecz względna ich część zmniejsza się. Przeciwnie zaś, część przypadająca na pracowników w jednem i drugiem znaczeniu powiększa się”.

Postaram się wyjaśnić myśl moją liczbami.

Przedstawiam całkowitą produkcyą społeczeństwa w epokach wolejnie po sobie idących w liczbach 1000, 2000, 3000, 4000 itd.

Powiadam, że częściowe pobieranie z kapitału zniżać się będzie z 50 od 100, do 40, 35, 30 od 100, a część przypadająca na pracę tém samém podnosić się będzie z 50 od 100 do 60, 65, 70 od 100. – W taki jednakże sposób, aby część absolutna kapitału była zawsze w każdym peryodzie większą, chociaż względna jej część będzie coraz mniejszą.

Tak więc podział dopełni się w sposób następny:

Takie jest wielkie, godne podziwienia, pocieszające, konieczne i niezłomne prawo kapitału. Podług mnie, wykazaniem tego prawa dyskredytuje się owe deklamacye, bębniące

strona 141. zpośród 382 stron dzieła

Page 142: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nam od tak dawna nad uszami przeciw chciwości i tyranii, tego najpotężniejszego narzędzia cywilizacyi i równości, wykwitłego ze zdolności ludzkich.

Wywód ten możemy podzielić na dwie części. Najprzód potrzeba wykazać, że część względna kapitału dąży do ustawicznego zmniejszania się.

Wywód ten nie będzie długim, możemy go zawrzeć w tych słowach:

Im Kapitały są obfitsze, tém bardziej stopa procentu się zniża. Jest to fakt niczém niezbity i niezaprzeczony. Nie tylko nauka nam go wyjaśnia, lecz sam on rzuca się nam w oczy. Najbardziej excentryczne szkoły przyjmują go; i ta która wyłącznie postawiła się jako przeciwnik tego przeklętego kapitału sama czyni z niego podstawę swej teoryi, bo z tego widocznego obniżania się procentu wnioskuje o fatalném i zupełném jego zniknieniu. Otóż powiada ona, ponieważ to zniknięcie jest fatalném, ponieważ w danym czasie musi ono nastąpić, ponieważ zawiera w sobie urzeczywistnienie absolutnego dobra, potrzeba więc je uchwalić i przyspieszyć. – Nie będę tu zbijał tych zasad i wniosków jakie z nich wyciągnąć można; stwierdzam tylko, że wszystkie Szkoły ekonomistów, socyalistów, wyznawców równości i inne zgadzają się co do faktu, że: w naturalnym porządku społeczeństw im obfitsze są kapitały, tem bardziej zniża się procent. Gdyby się oni nawet na to niezgadzali to pomimo to fakt ten nie przestałby istnieć; ma on za sobą powagę całego rodzaju ludzkiego i zezwolenie mimowolne może, wszystkich kapitalistów. Faktem jest, że procent od kapitałów niższym jest w Hiszpanii niż w Meksyku, we Francyi niż w Hiszpanii, w Anglii niż we Francyi, w Holandyi niż w Anglii. Otóż kiedy procent zniża się z 20 od 100 do 15 od 100 i następnie do 10, do 8, do 6, do 5, do 4½, do 4, do 3½, do 3 od 100, to cóż to ma znaczyć odnośnie do kwestyi nas zajmującej? O to, że w miarę jak się kapitał powiększa, to za swój współudział w dziele przemysłu dla zrealizowania dobrobytu, zadowalnia się albo raczej zmuszonym jest zadowolnić się coraz bardziej zmniejszającą się częścią. Z początku kapitał miał udział w trzeciej części wartości zboża, domów, płócien, okrętów, kanałów, czyli innemi słowy, kiedy rzeczy te były sprzedawane to trzecia część przypadała na kapitalistów, a dwie trzecie na robotników. Zwolna, kapitaliści otrzymywali tylko czwartą, piątą, szóstą część; część ich zatem względna stopniowo zmniejsza się a część robotników w tym samym stosunku powiększa się; tym więc sposobem część pierwszą mego wywodu wykazałem.

Pozostaje mi teraz do udowodnienia, że część absolutna kapitału powiększa się bez przerwy. Nie ulega wątpliwości, że procent dąży do obniżenia się. Lecz kiedy i dla czego? Wtedy i dla tego, gdy kapitał się zwiększa. Bardzo więc jest możliwém, że całkowity produkt powiększa się, chociaż odsetka się zmniejsza. Kapitalista ma więcej renty od 200,000 franków, biorąc po 4 od 100, aniżeli od 100,000 franków, biorąc po 5 od 100 bez względu nawet, że w pierwszym wypadku mniej bierze zapłaty od robotników za użycie kapitału. Tak samo się dzieje z całemi narodami, z ludzkością całą. Powtarzam zatem, że odsetki w swej dążności do obniżania się, nie powinny i nie mogą ulegać tak szybkiemu postępowi, żeby całkowita summa procentów była mniejszą wówczas kiedy kapitały są obfitsze, aniżeli wówczas gdy ich jest mniej. Przypuszczam, że gdy kapitał ludzkości reprezentowany jest przez 100, a procent przez 5, – to procent ten nie będzie większy nad 4, gdy kapitał podniesie się do 200. – Widzimy tutaj jednocześnie dwa skutki. Mniejsza część względna, a większa absolutna. –

strona 142. zpośród 382 stron dzieła

Page 143: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Lecz nie mogę przypuścić hypotezy, żeby wzniesienie się kapitału od 100 do 200 pociągało za sobą obniżenie procentu z 5 od 100 do 2 od 100 naprzykład. Nie, bo gdyby tak było, to kapitalista który miał 5000 franków renty od 100,000 franków kapitału, miałby tylko 4000 franków renty od 200,000 kapitału. – Byłby to rezultat sprzeczny i niepodobny, dziwna anomalia na którą znalazłoby się najprostsze i najprzyjemniejsze lekarstwo; bo wówczas dla zwiększenia się swych rent dostateczném byłoby zjeść połowę swego kapitału. – Byłaby to szczęśliwa i dziwaczna epoka, w której chcąc wzbogacić się, musielibyśmy się pierwej zubożyć.

Nie trzeba zatem tracić z uwagi, że kombinacya tych dwóch łącznych faktów: powiększenia się kapitału i zniżenia procentu koniecznie dokonywa się w ten sposób, że całkowity produkt zwiększać się bezustannie musi.

A powiem to mimochodem, że tu właśnie niszczy bezwarunkowo i zasadniczo złudzenia tych wszystkich, którzy wyobrażają sobie, że ponieważ procent obniża się, dąży zatem do zupełnego zniknienia. Z tegoby wypadało, iż z czasem nadszedłby dzień taki, w którym kapitały tak byłyby obfite, że jużby nic posiadaczom swoim nie przynosiły. Niech się o to nie troszczą, bo nimby dzień taki nadszedł to ci ostatni dla wydobycia nowych dochodów pospieszą roztrwonić swe zasoby.

Tak więc, wielkie prawo Kapitału i Pracy, co się tycze rozdziału produktu z ich współpracownictwa, zostało ustalone. Część absolutna każdego z nich ciągle się powiększa, część zaś proporcyonalna Kapitału stosunkowo do Pracy, zmniejsza się bezustannie.

Kapitaliści zatem i robotnicy, przestańcie spoglądać na siebie wzajemnie z nieufnością i zawiścią. Zamknijcie uszy na te niedorzeczne deklamacye, których pycha idzie o lepsze z niewiadomością i które ukazując nam w perspektywie filantropią, podnoszą tymczasem niezgodę. Cokolwiekbądź zatem mówić będą, uznajcie, że wasze interesa są wspólne, tożsame, że łączą się z sobą, że razem dążą do zrealizowania powszechnego dobra, że trudy teraźniejszego pokolenia łączą się z trudami przeszłych pokoleń, że potrzeba koniecznie, aby część wynagrodzenia przypadała na tych wszystkich, którzy przyczynili się do dzieła i że skutkiem praw opatrznościowych, pod rządem swobodnych i dobrowolnych tranzakcyi, dokonywa się najpomysłowszy i najsłuszniejszy rozdział, niedozwalając pasożytnemu Sentymentalizmowi narzucać wam swych praw, kosztem waszego dobrobytu, waszej wolności, waszego bezpieczeństwa i waszej godności.

Kapitał wyrasta z trzech przymiotów człowieka, Przezorności, Intelligencyi i Oszczęd-ności. I w rzeczy samej, aby dójść do utworzenia kapitałów, potrzeba przewidywać przyszłość, poświęcać dla niej teraźniejszość umieć szlachetnie panować nad swemi żądzami, opierać się nietylko pociągom rzeczywistych przyjemności, ale nawet podnietom próżności i kaprysom opinii publicznej, tak skłonnej do stawania zawsze po stronie charakterów o nic się nietrosz-czących i rozrzutnych. Nadto, należy związać skutki z przyczynami i zbadać jakim sposobem i za pośrednictwem jakich narzędzi, natura w dziele produkcyi pozwoliła ujarzmić się i zawładnąć sobą. Potrzeba też przedewszystkiem być ożywionym miłością rodziny i nie cofać się przed ofiarami z których owoce zbierać będą drogie istoty, jakie po sobie zostawimy.

strona 143. zpośród 382 stron dzieła

Page 144: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Zbierać kapitały jest to toż samo co przygotować dla przyszłych pokoleń życie, mieszkanie, schronienie, wolny czas, wykształcenie, niezależność, godność. Bez rozwoju cnót najbardziej społecznych a co więcej bez zamienienia ich w obyczaj nic z tego wszystkiego nie mogłoby być dokonaném.

Powszechnie jednakże przypisują Kapitałowi pewien rodzaj zgubnej własności, skutki której mają wprowadzać w serca tych którzy do niego wzdychają lub posiadają go, egoizm, nieczułość, machiawelizm. Lecz czy nie mylą się oni? Są kraje w których praca nie przynosi wielkich korzyści, bo mało zarabiając i z tém dzielić się muszą ze skarbem publicznym. To, co nazywamy, Państwem nakłada na was tysiące oków, aby wam wydrzeć owoc waszych trudów. Wtrąca się ono do wszystkich waszych działań, miesza się do wszystkich waszych tranzakcyi; rządzi umysłem i religią waszą, przestawia wszystkie interesa i umieszcza każdego z was w stanowisku sztuczném i zależném; stając na czele wszystkich rzeczy, osłabia czynność i indywidualną energię; zrzuca odpowiedzialność za czyny na tych, których dotykać nie powinna, tak że pojęcie o słuszném i niesłuszném stopniowo się zaciera. Ono to przez swą dyplomacyą wikła naród we wszelkie możliwe spory, aby następnie módz interwenijować marynarką i armią; wykrzywia ono o ile może pojęcia mass co do kwestyi ekonomicznych, bo wiele mu na tém zależy, aby w mówić w nie wiarę, że jego szalone wydatki, jego niesprawiedliwe napaści, jego zdobycze, jego kolonie są dla nich źródłem bogactw. W takich krajach kapitał ma wiele trudu, aby się utworzyć drogami naturalnemi. Wzdychają tam przedewszystkiem do tego, aby siłą i podstępem, wydrzeć go tym, którzy go stworzyli. W krajach tych widzimy ludzi bogacących się wojną, służbą publiczną, grą, liwerunkiem, ażioterstwem, przemycaniem towarów, ryzykownemi przedsięwzięciami, licytacyami itd. Przymioty potrzebne dla wydarcia kapitału z rąk tych, którzy go tworzą, są wprost przeciwne przymiotom niezbędnym dla utworzenia go. Nic więc dziwnego, że w kraju tym, pomiędzy temi dwoma pojęciami kapitałem i egoizmem utworzy się pewien rodzaj stowarzyszenia, którego zniszczyć niepodobna będzie, jeśli wszystkie pojęcia moralne czerpać tam będą z historyi starożytnej i średnich wieków.

Lecz jeśli zwrócimy myśl naszą, nie na ten gwałtowny zabór kapitałów, lecz na tworzenie się ich za pomocą rozumnej działalności, przezorności i oszczędności to niepodob-na, abyśmy nie uznali, że cnota społeczna i umoralniająca wiąże się z ich nabyciem. Jeśli jest towarzyskość moralna w tworzeniu się kapitału to czemużby jej, w działaniu jego, nie było? Właściwy jego skutek objawia się w tém, że zmusza on naturę do pomagania nam, że uwalnia człowieka od tego wszystkiego, co w dziele produkcyi najbardziej jest materyalném, najwięcej muskularném i bydlęcém, że sprawia, iż pierwiastek inteligentny coraz bardziej góruje; że coraz bardziej rozszerza koło, nie próżniactwa, lecz wolnych od zajęcia chwil; że ułatwiając nasze zaspokojenia, coraz bardziej ucisza to gwałtowne wołanie najprostszych potrzeb naszych, i podstawia w miejsce ich przyjemności wznioślejsze, delikatniejsze, czystsze, artystyczniejsze i więcej duchowe.

Tak więc z jakiegokolwiekbądź stanowiska rozważać będziemy Kapitał, czy to w jego stosunkach z naszemi potrzebami które uszlachetnia, czy z naszemi usiłowaniami które ułatwia, czy z naszemi zaspokojeniami które oczyszcza, czy z naturą którą pokonywa, czy

strona 144. zpośród 382 stron dzieła

Page 145: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

z moralnością którą w zwyczaj zamienia, czy z towarzyskością którą rozwija, czy z równością którą wywołuje, czy z wolnością która jest jego żywiołem, czy ze słusznością którą urzeczywistnia najpomysłowszym sposobem, to byleby się tworzył i działał w takim porządku społecznym któryby niebył strącony z drogi swej naturalnej, zawsze i wszędzie uznać w nim będziemy musieli to, co stanowi pieczęć wszystkich wielkich praw opatrznościowych to jest: Harmonię!

strona 145. zpośród 382 stron dzieła

Page 146: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

WŁASNOŚĆ, WSPÓLNOŚĆPrzyznając ziemi, czynnikom naturalnym, narzędziom pracy, to co niezaprzeczenie

posiadają, to jest dar tworzenia Użyteczności, starałem się im odjąć to, co błędnie im przypisywano, a mianowicie, zdolność tworzenia Wartości, zdolność przywiązaną jedynie do Usług, jakie ludzie pomiędzy sobą wymieniają.

To sprostowanie tak naturalne nie tylko, że przywracając własności prawdziwy jej charakter wzmocni ją, lecz nadto uwydatni w nauce fakt godny podziwienia, jeśli się nie mylę niedostrzeżony przez nią dotąd, fakt Wspólności rzeczywistej, istotnej, postępowej, opatrznościowy rezultat każdego porządku społecznego rządzącego się wolnością, a którego widoczném posłannictwém jest poprowadzenie wszystkich ludzi jako braci z tej równości pierwotnej, równości nędzy i niewiadomości, do owej ostatecznej Równości której celem jest posiadanie dobrobytu i prawdy.

Jeśli ta zasadnicza różnica pomiędzy Użytecznością rzeczy a Wartością usług, tak sama w sobie, jak i w swych wywodach jest prawdziwą to niepodobna, abyśmy nie uznali jej doniosłości; dąży ona bowiem do zniszczenia utopii w nauce i pojednania przeciwnych sobie szkół w jednej wspólnej wierze zaspakajającej tak wszystkie inteligencye jak też i wszystkie pragnienia.

Właściciele i ludzie wolni od pracy, do jakiegokolwiekbądź stopnia społecznego, dobiliście się za pomocą waszej pracy, uczciwości, porządku, oszczędności, powiedzcie zkąd pochodzi ta trwoga która was ogarnia? Ach, bo oto wonny, lecz zatruty Utopi powiew grozi waszemu bytowi. Wołają, że dobro zgromadzone przez was dla zabezpieczenia waszej starości, dla zapewnienia chleba, wykształcenia i karyery waszych dzieci, zdobyliście kosztem waszych braci; mówią, że stanęliście pomiędzy darami Bożemi a ubogiemi; że pod nazwą Własności, Procentu, Renty, Najmu, jako chciwi zbieracze pobieracie od darów tych opłatę; że dobrodziejstwa które nasz wspólny Oyciec przeznaczył dla wszystkich swych dzieci, porwaliście je aby sprzedawać; wzywają was, abyście je zwrócili; a przestrach wasz wzrasta w miarę tego, jak adwokaci wasi stając w obronie waszej domyślać się nam każą takiego wyznania: przywłaszczenie jest widoczne, ale jest ono konieczne. A ja powiadam: Nie, wyście darów Bożych nie zagarnęli. Wzięliście je darmo z rąk natury to prawda; lecz przeleliście je na braci swoich nic dla siebie nie zatrzymując; i bracia wasi tak samo względem was postąpili a potrąconemi tu jedynie, były usiłowania fizyczne i umysłowe, wylany pot, zwalczone niebezpieczeństwa, rozwinięta zręczność, dobrowolne odmówienie sobie wielu rzeczy, podjęty trud, przyjęte i oddane usługi. Czyniąc tak myśleliście być może tylko o sobie, lecz w ręku nieskończenie rozumnej i przewidującej Opatrzności, sam nawet wasz osobisty interes był narzędziem do szerzenia bez przerwy, w łonie rodu ludzkiego, dziedziny Wspólności. Bez waszych usiłowań, wszystkie te użyteczne skutki któreście wzięli od natury, aby je rozlać pomiędzy ludzi bez wynagrodzenia, byłyby w wiecznej pozostały bezwładności. Powtarzam, bez wynagrodzenia, gdyż to któreście otrzymali jest tylko prostym zwrotem waszych usiłowań a bynajmniej nie zapłatą darów Bożych. Żyjcie zatem bez obawy i skrupułu w pokoju; nie macie bowiem żadnej innej własności jak tylko prawo do usług,

strona 146. zpośród 382 stron dzieła

Page 147: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

w zamian za usługi uczciwie przez was oddane a dobrowolnie przez waszych braci przyjęte. Taka własność jest prawna, niezbita; żadna utopia nie przemoże jej, łączy się ona bowiem i wiąże z samą istotą natury naszej. Żadna teorya nie będzie nigdy w stanie ani jej wzruszyć, ani osłabić.

Ludzie pracy i zaparcia się, nie możecie zamykać oczu przed tą prawdą, że punktem wyjścia rodu ludzkiego była najzupełniejsza Wspólność, najzupełniejsza Równość, ale równość nędzy, ubóstwa i niewiadomości. Z tej to wspólności i równości, wydobywa się ludzkość ciężkim potem swego czoła i dąży do innej Wspólności, wspólności darów Bożych, stopniowo z coraz mniejszemi usiłowaniami pozyskiwanych; do innej Równości, równości dobrobytu, światła i godności moralnej. Tak jest, pochód ludzi po tej drodze doskonalenia się jest niejednostajny; ale mielibyście prawo wówczas się tylko na to żalić, gdyby gwałtowniejszy bieg przedniej straży opóźniał wasz pochód. Tymczasem dzieje się wprost przeciwnie. Nie błyśnie bowiem ani jedna iskra światła w czyimkolwiekbądź umyśle, któraby się choć w części i w waszym nie odbiła; pod wpływem własności nie spełni się żaden postęp któryby niebył zarazem i waszym postępem; nie utworzy się żadne bogactwo któreby nie dążyło do waszego usamowolnienia, żaden kapitał któryby nie powiększał stosunku użytkowali waszych do pracy waszej, żadne nabycie któreby się niestało ułatwieniem nabycia dla was, żadna Własność któraby nie miała posłannictwa rozszerzenia dziedziny Wspólności na waszą korzyść. Porządek społeczny naturalny tak cudownie został urządzony przez boskiego Pracownika, że ci którzy są naprzód posunięci na drodze odkupienia, chcąc niechcąc wyciągają do was rękę pomocy; gdyż tak On wszystko urządził, że żaden człowiek nie może uczciwie pracować dla siebie samego, by w tymże samym czasie nie pracował dla wszystkich. A z całą ścisłością powiedzieć można, że wszelki zamach wymierzony przez was na ten cudowny porządek, byłby nie tylko zabójstwem, lecz i samobójstwem. Ludzkość jest godnym podziwienia łańcuchem w którym spełnia się ten cud, że pierwsze ogniwa wprawiają w ruch postępowy, wszystkie inne aż do ostatniego.

Filantropi, wielbiciele równości, ślepi obrońcy i niebezpieczni przyjaciele tych, którzy cierpią z powodu opóźnienia się swego na drodze cywilizacyi, wy którzy szukacie panowania Wspólności na tym świecie, dla czego poczynacie od zachwiania interesów i sumień? Dla czego w dumie waszej pragniecie nagiąć wolę wszystkich pod jarzmo waszych socyalnych pomysłów? Czyż nie widzicie, że tę Wspólność do której wzdychacie i którą uważacie jako królestwo boże na ziemi, sam Bóg stworzył i obdarzył nas nią? Że nie czekał na was, aby z niej uczynić dziedzictwo dzieci swoich? Że nie potrzeba na to ani waszych pomysłów, ani waszych gwałtów? Że sama ona urzeczywistnia się codziennie na zasadzie godnych podziwienia rozkazów Jego? Że dla wykonania swej woli, niepotrzebował odwoływać się ani do możliwości dziecinnych waszych urządzeń, ani do wzrostu pierwiastku sympatycznego objawiającego się w miłosierdziu, lecz że powierzył urzeczywistnienie zamiarów swoich jednej z najczynniejszych, najgłębszych i nigdy nieustających energii naszych, Interesowi osobistemu, pewnym będąc, że energia ta nigdy nie spocznie. Badajcie zatem mechanizm społeczny takim jakim wyszedł z rąk wielkiego Mechanika, a przekonacie się, że jest on świadectwem troskliwości o wszystkich, pozostawiając daleko po za sobą, wasze marzenia

strona 147. zpośród 382 stron dzieła

Page 148: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i wasze chimery. Wówczas może, zamiast usiłowań przerabiania dzieła Bożego poprzestaniecie na błogosławieniu go.

Nie mówimy, aby już na tej ziemi nie było miejsca dla reform i reformatorów. Nie mówimy, żeby ludzkość nie miała prawa wywoływać i zachęcać swą wdzięcznością ludzi badań, umiejętności i poświęcenia, tych wiernych serc demokracyi. Zbyt są oni jeszcze jej potrzebni, nie dla wywracania praw społecznych, lecz przeciwnie dla zwalczania sztucznych przeszkód niepokojących i psujących jej działanie. Trudno zrozumieć, dla czego ciągle powtarzają te oklepanki, że: „Ekonomia polityczna jest optymistką pod względem faktów dokonanych; że utrzymuje, iż wszystko, co być powinno jest, i że tak na widok zła, jak i dobra poprzestaje na wyrzeczeniu: pozwólcie działać”. Jakto, mieliżbyśmy niewiedzieć, że punktem wyjścia ludzkości jest nędza, niewiadomość, panowanie siły brutalnej, lub mieliżbyśmy być optymistami co do tych faktów dokonanych! Jakto! Mieliżbyśmy nie wiedzieć, że siłą porusza-jącą istoty ludzkie, jest wstręt do wszelkiego cierpienia, do wszelkiego trudu, a że praca jest trudem, pierwszym zatem objawem interesu osobistego pomiędzy ludźmi, było zrzucenie na drugich tego dręczącego ciężaru. Słowa Ludożerstwo, Wojna, Niewola, Przywilej, Monopol, Oszustwo, Zdzierstwo, Kłamstwo, byłyby nigdy nie doszły do uszu naszych, albo też widzielibyśmy w tych obrzydliwościach jedynie konieczne ogniwa w dziele postępu. Lecz czy tylko nie umyślnie mięszają te rzeczy, aby nas oskarzać o ich pomieszanie? Kiedy uwielbiamy prawo opatrznościowe tranzakcyi, kiedy mówimy, że interesa godzą się z sobą, kiedy ztąd wysnuwamy, że naturalna ich ciężkość dąży do zrealizowania względnej równości i postępu powszechnego, to zapewne z działania tych praw, a nie z ich zakłóceń oczekujemy harmonii. Kiedy mówimy: pozwólcie działać, to zapewne rozumiemy przez to: pozwólcie działać tym prawom, a bynajmniej nie: pozwólcie zakłócać te prawa. Wedle tego, czy do praw tych się stosujemy lub je gwałcimy, wynika dobro lub zło; czyli innemi słowy, interesa są harmonijne, byleby każdy pozostawał w swym prawie i byleby tylko dobrowolnie i swobodnie usługi wymieniały się na usługi. I czyż dla tego mają nam mówić, że nic nie wiemy o tej wiecznej walce pomiędzy Niesprawiedliwością a Prawem? I czyż dla tego mają mówić, że tracimy z uwagi lub że uznajemy za dobre usiłowania, które się we wszystkich czasach działy i dziś się jeszcze dzieją, aby siłą lub podstępem zakłócić naturalną równowagę usług? Ależ wszystko to właśnie odpychamy pod nazwą obrazy praw społecznych opatrznościowych, pod nazwą zamachów na własność; dla nas bowiem wolna wymiana usług, sprawiedliwość, własność, wolność, bezpieczeństwo, są zawsze temiż samemi pojęciami w różnych tylko postaciach. Nie zasadę zatem Własności należy zwalczać, ale przeciwnie wrogą mu zasadę zdzierstwa. Właściciele wszelkiego rodzaju, reformatorowie wszelkich szkół – oto posłan-nictwo, które powinno nas pogodzić i zjednoczyć.

Czas też, wielki czas rozpocząć tę krucyatę. Wojna teoretyczna przeciw Własności nie należy do najzaciętszych i najniebezpieczniejszych. Od początku świata istnieje przeciwko niej praktyczne sprzysiężenie które nie tak prędko ustanie. Wojna, niewola, kłamstwo, nieprawne opłaty, monopole, przywileje, oszustwa handlowe, kolonie prawo do pracy, prawo do kredytu, prawo do pomocy, prawo do wykształcenia, podatki postępowe w prostym lub odwrotnym stosunku do zdolności uderzają jak tarany podwójnemi razami w chwiejącą się

strona 148. zpośród 382 stron dzieła

Page 149: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

kolumnę; i mógłżeby mi kto powiedzieć, że we Francyi wielu jest ludzi, nawet pomiędzy tymi którzy się uważają za konserwatystów, którzyby pod jakąkolwiekbądź formą nie przykładali ręki do dzieła zniszczenia?

Są ludzie, którzy inaczej sobie, własności przedstawić nie mogą, jak tylko pod postacią pola, lub worka pieniędzy. Byleby tylko nie przekroczyć tych uświęconych granic i byle tylko materyalnie nie wypróżnić kieszeni, o resztę się nie troszczą.

Lecz czyż niema Własności pracy, własności zdolności, własności pojęć, słowem czyż niema Własności usług? Jeśli rzucam wpośród społeczeństwa jakąś usługę, to niemamże prawa trzymać ją, że się tak wyrażę, w zawieszeniu, póty póki wedle prawa naturalnej równowagi nie odbiorę za nią odpowiedniej i dobrowolnie ofiarowanej mi usługi? Wskutek wspólnej zgody ustanowiliśmy siłę publiczną dla opiekowania się w ten sposób zrozumianą własnością. Dokądże to zajdziemy, jeśli ta sama siła nada sobie posłannictwo zakłócania tej równowagi, pod pozorem socyalistycznym, że monopol rodzi się z wolności, że aksiomat pozwólcie działać jest niecny i bez litości? Jeśli tak rzeczy pójdą, to być może, iż kradzieże indywidualne będą rzadkie i surowo powściągane, ale za to zdzierstwo będzie uogarnizowane uprawnione, usystematyzowane. Uspokójcie się reformatorowie, dzieło wasze nieskończone jeszcze; starajcie się tylko zrozumieć je.

Ale zanim zbadamy zdzierstwo publiczne lub prywatne, prawne lub nieprawne, jego rolę w świecie, jego doniosłość jako żywiołu zagadnienia społecznego, potrzeba przedewszystkiem, jeśli to możliwe, stworzyć sobie pojęcia sprawiedliwe o wspólności i Włas-ności: bo, jak to pózniej zobaczymy, zdzierstwo nie jest niczém inném, jak granicą własności, podobnie jak własność jest granicą wspólności.

Z poprzedzających rozdziałów, a mianowicie z tego w którym mówiliśmy o Użyteczności i Wartości możemy wyprowadzić następującą formułę:

Każdy człowiek korzysta DARMO, że wszystkich użyteczności dostarczonych lub wypracowanych przez naturę, pod warunkiem jednakże, aby zadał sobie trud zebrania ich, lub aby za usługę jaką mu oddają ci, którzy ponoszą trud ten za niego, zapłacił równoważną usługą.

Są tu dwa fakta łączne, zlewające się w jeden, chociaż co do swej istoty różne.

Są dary naturalne, materyały i siły darnie i te stanowią dziedzinę Wspólności.

A nadto są jeszcze usiłowania ludzkie poświęcone zbieraniu tych materyałów, kierowaniu tych sił; usiłowania które się wymieniają, oszacowują, wynagradzają i te stanowią dziedzinę Własności. Czyli innemi słowy: że jedni względem drugich nie jesteśmy właścicielami Użyteczności rzeczy, ale ich wartości, a wartość jest tylko oszacowaniem wzajemnych usług.

Własność i wspólność są dwoma pojęciami łączącemi się z pojęciami uciążliwości i dar-mości które z nich wypływają.

To, co jest darmém, jest wspólném, bo do użytkowania z tego każdy dopuszczony jest bezwarunkowo.

strona 149. zpośród 382 stron dzieła

Page 150: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

To, co jest uciążliwém, może być przywłaszczoném, gdyż tutaj trud podjęty jest warun-kiem zaspokojenia, tak jak zaspokojenie jest skutkiem podjętego trudu.

Jeśli następuje wymiana, to dokonywa się ona za pośrednictwem oszacowania dwóch trudów lub dwóch usług.

To uciekanie się do trudu mieści w sobie pojęcie Przeszkody. Możemy zatem powiedzieć, że przedmiot przez nas poszukiwany o tyle więcej zbliża się do darmości i wspólności, o ile Przeszkoda jest mniejszą, gdyż podług tego cośmy poprzednio powiedzieli, zupełny brak przeszkód, pociąga za sobą zupełną darmość i wspólność.

Otóż w obec rodu ludzkiego, postępowego i doskonalącego się, przeszkody nie mogą być nigdy uważane jako ilości niezmienne i absolutne. Zmniejszają się one, z niemi zatem zmniejsza się i trud, – a z trudem usługa, – z usługą wartość, – z wartością zaś zmniejsza się i własność.

Użyteczność pozostaje zawsze tąż samą, a zatem to, co traci uciążliwość i własność zyskuje darmość i wspólność.

Aby skłonić człowieka do pracy potrzeba bodźca; bodźcem tym jest zaspokojenie jakie ma na widoku, czyli użyteczność. Dążnością jego nieprzepartą i niepokonaną jest zrealizowanie jak największego zaspokojenia, jak najmniejszą pracą, to jest chce on dojść do tego, aby ciągnąć jak najwięcej użyteczności z jak najmniejszej własności, – z czego wynika, że posłannictwem Własności, a raczej ducha własności, jest coraz większe rozszerzanie Wspólności.

Że zaś punktem wyjścia rodu ludzkiego było maximum nędzy, czyli maximum przeszkód do zwyciężenia, to jasném jest, że wszystko to, co od czasu do czasu zyskuje on, zawdzięcza jedynie duchowi własności.

A jeśli tak rzeczy stoją, to czyż znajdzie się na całym świecie, chociażby jeden teoretyczny przeciwnik własności? Czyż nie widzimy, że niepodobna przedstawić sobie siły społecznej, któraby była sprawiedliwszą, a zarazem bardziej demokratyczną. Proudhon nawet uważał wzajemność usług za dogmat zasadniczy. Zgadzamy się z nim w tym względzie. Różnimy się tylko w tym, że dogmat ten nazywamy własnością, gdyż wnikając w głąb rzeczy przekonywamy się, że ludzie, jeśli są wolnymi, nie mają i nie mogą mieć innej własności, jak tylko własność wartości lub usług. Przeciwnie zaś Proudhon, jak i wielu ekonomistów sądzi, że pewne czynniki naturalne mają właściwą sobie wartość i że tém samém bywają przywłaszczane. Lecz co się tycze własności usług, to nie tylko że jej nie przeczy, ale owszem wierzy w nią całą siłą. Czyż zechcielibyśmy pójść jeszcze dalej? Czyż chcielibyśmy twierdzić, że człowiek nie powinien być właścicielem nawet własnego trudu i że nie dość jest w wymia-nie, ustąpić darmo współdziałanie czynników naturalnych, a trzeba jeszcze ustąpić darmo swe własne usiłowania? Strzeżmy się tego, bo tym sposobem wychwalalibyśmy niewolę, gdyż utrzymywać, że pewni ludzie powinni oddawać usługi nie wynagradzane, jest to samo coby powiedzieć, że inni znowu ludzie powinni je przyjmować, co byłoby zapewne niewolą. Twierdzić, że ta darmość powinna być wzajemną jest to samo co wprowadzać jakąś niezrozu-miałą kłótnię o wyrazy; bo albo jest jakaś sprawiedliwość w wymianie i w takim razie usługi

strona 150. zpośród 382 stron dzieła

Page 151: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

będą tym lub innym sposobem oszacowane i wynagrodzone; albo też nie będą one oszaco-wane i wynagrodzone i w takim razie jedni będą oddawać ich dużo, a drudzy mało i znowu wpadniemy w niewolę.

Niepodobna więc zaprzeczać prawowitej Własności usług, wymienionych na zasadzie wzajemności. Dla wyjaśnienia tej prawowitości niepotrzebujemy się uciekać ani do filozofii, ani do nauki prawa, ani do metafizyki. Socyaliści, Ekonomiści, Wyznawcy równości i brater-stwa, wzywam was wszystkich jak jesteście: znajdźcie choć cień zarzutu przeciw prawowitej wzajemności dobrowolnych usług, a tém samém przeciw Własności takiej jaką określiłem, takiej jaka istnieje w porządku społecznym naturalnym.

Wiem zaiste, że dalecy jeszcze jesteśmy od tego, aby w praktyce Własność panowała bez podziału; obok niej istnieją fakta przeciwne; istnieją usługi które nie są dobrowolnemi, których wynagrodzenie nie jest swobodnie ustanowione; istnieją usługi, których równoważność zakłóconą jest siłą lub podstępem, słowem, istnieje Zdzierstwo. Przez to jednak prawowita zasada Własności nie tylko się nie obala, lecz owszem wzmacnia się. Gwałcą ją, więc jest dowód, że istnieje. Albo musielibyśmy zaprzeczyć wszystkiemu na świecie, tak faktom, jak i sprawiedliwości, tak zgodzie powszechnej, jak i mowie ludzkiej, albo przyznać musimy, że te dwa słowa Własność i Zdzierstwo wyrażają dwa wprost sobie przeciwne i niedające się pogodzić pojęcia, a które tak nie można zjednoczyć jak nie można zjednoczyć twierdzenia z przeczeniem, światła z ciemnością, dobra ze złem, harmonii z niezgodnością. Owa zatem sławna formuła: własność jest kradzieżą, w dosłownem znaczeniu jest niedorzecznością posuniętą do ostatecznych granic. Nie byłoby zatem żadną nadzwyczaj-nością powiedzieć: kradzież jest własnością; prawne jest nieprawném, to co istnieje nie istnieje itd. Bardzo być może, że autor tego dziwacznego aforyzmu chciał silnie porwać umysły, zawsze żądne dowiedzenia się jakim sposobem usprawiedliwionym będzie paradoks taki, a w gruncie chciał tylko to wyrazić: Że pewni ludzie każą sobie płacić nie tylko za pracę którą sami uskutecznili, lecz i za tę której sami nieuskutecznili, przywłaszczając sobie tym sposobem wyłącznie dary Boże, użyteczność darnią, dobro należące do wszystkich. – W takim razie należało przedewszystkiem dowieść założenia, a następnie powiedzieć: kradzież jest kradzieżą.

Kraść w języku zwyczajnym, znaczy, zawładnąć za pośrednictwem siły lub podstępu wartością, na szkodę i bez zezwolenia tego, który ją stworzył. Nie trudno zrozumieć jakim sposobem fałszywa ekonomia polityczna mogła rozciągnąć znaczenie tego smutnego słowa kraść.

Zaczęli od tego, że pomieszali Użyteczność z Wartością. Dalej, ponieważ natura przyczynia się do tworzenia użyteczności, wyprowadzili ztąd wniosek, że przyczynia się ona także do utworzenia wartości i powiedzieli sobie: ponieważ ta część wartości nie jest wynikiem niczyjej pracy, należy zatem do wszystkich. Nakoniec zauważywszy, że wartość nieustępuje się nigdy bez wynagrodzenia, dodali jeszcze: kradnie kto każe sobie płacić za wartość która jest utworem naturalnym, niezawisłą od wszelkiej pracy ludzkiej, nieodłączną od rzeczy i która podobnie jak ciężkość, dziurkowatość, kształt, lub kolor jest jedną z ich wewnętrznych przymiotów.

strona 151. zpośród 382 stron dzieła

Page 152: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Ścisły rozbiór wartości wywraca to subtelne rusztowanie, z którego chcieli wywieść potworne pokrewieństwo pomiędzy Zdzierstwem a Własnością.

Materye i Siły oddał Bóg do rozporządzenia człowieka. Albo potrzeba ponieść Trud dla zawładnięcia temi materyami i temi siłami, albo też niepotrzeba. Jeśli niepotrzeba żadnego usiłowania, to któż zechce dobrowolnie kupować płacąc usiłowaniem swém za to, co może bez usiłowania otrzymać z rąk natury? W tym razie nie możliwe tu są ani usługi, ani wymiana, ani wartość, ani własność. Jeśli zaś potrzeba trud ponieść, to słusznie, że spadnie on na tego, który ma doznać zaspokojenia; zkąd wynika, że z zaspokojenia powinien korzys-tać ten który poniósł trud. I oto jest zasada Własności. To postawiwszy, widzimy, że człowiek podejmuje trud dla samego siebie; staje się właścicielem całej użyteczności wyprodukowanej za pośrednictwem tego trudu i natury. Jeśli zaś podejmuje trud ten dla kogo innego, w takim razie zastrzega sobie nawzajem odstąpienie równoważnego trudu, prowadzącego również do użyteczności; a w rezultacie zatem zobaczymy dwa Trudy, dwie Użyteczności, które przeszły z rąk do rąk, i dwa Zaspokojenia. Nie potrzeba jednakże zapominać o tem, że tranzakcya dokonywa się porównawczo za pośrednictwem oszacowania nie dwóch użyteczności, (bo te nie dają się oszacować) lecz dwóch wymienionych usług. Słusznie więc powiedzieć możemy, że z punktu widzenia osobistego, człowiek za pośrednictwem pracy staje się właścicielem użyteczności naturalnej (dla tego też tylko i pracuje) chociażby stosunek pracy do użytecz-ności był nieskończenie rozmaitym. Z punktu jednak widzenia społecznego, ludzie, jedni względem drugich, są tylko właścicielami wartości mających za podstawę nie szczodrobl-iwość natury, ale usługę ludzką, trud podjęty, niebezpieczeństwo zwalczone i zręczność rozwiniętą dla zebrania tej szczodrobliwości. Słowem, co się tyczy użyteczności naturalnej i darmej, to wymiana stawia ostatniego nabywcę, to jest tego który korzysta z zaspokojenia, najzupełniej w miejscu pierwszego pracownika. Pracownik ten dla zebrania użyteczności darmej musiał podjąć trud, nabywca zaś zwróciwszy mu trud równoważny wszedł we wszyst-kie jego prawa; zdobył więc użyteczność tym samym tytułem to jest tytułem darmym, lecz pod warunkiem trudu. Nie ma więc tu nie tylko faktu, ale nawet pozoru nieprawnego zagarnięcia darów Bożych.

Tak więc śmiem utrzymywać, że założenie to jest niewzruszonem. Ludzie jedni względem drugich są właścicielami li tylko wartości a wartości reprezentują jedynie usługi porównane, dobrowolnie przyjęte i oddane.

W tém właśnie jest z jednej strony prawdziwe znaczenie słowa wartość, co już wyka-załem (rozdział V.); z drugiej zaś strony wypływa tak dobrze z rozumowania, jak i z doświad-czenia, że ludzie jedni względem drugich są i mogą być tylko właścicielami wartości. Z rozumowania, – bo czyżbym chciał za trud mój kupować od kogoś to, co mógłbym bez trudu albo z mniejszym trudem otrzymać od natury? Z doświadczenia powszechnego, – które w kwestyi nas obchodzącej nie małej jest wagi, bo nic właściwie nie daje tak wielkiego zaufania do jakiejkolwiekbądź teoryi, jak wyrozumowane zezwolenie i praktyka ludzi wszystkich czasów i wszystkich krajów. Otóż powiadam, że zezwolenie powszechne zatwierdza nadawane tu przezemnie znaczenie słowu Własności. Jeżeli notaryusz po zejściu czyimś albo z upoważnienia sądu spisuje inwentarz, jeżeli negocyant, rękodzielnik,

strona 152. zpośród 382 stron dzieła

Page 153: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

dzierżawca dopełniają podobnej czynności z własnego interesu czy też powierzoną ona będzie syndykom upadłości, to cóż oni w miarę podawania przedmiotów, wpiszą do inwentarza czy ich użyteczność, czy też ich wewnętrzne przymioty? Nie, tylko ich wartość, to jest równoważność trudu, jakiby każdy z kupujących musiał ponieść, chcąc sobie podobny przedmiot dostarczyć. Czy biegli zajmują się badaniem o ile jeden przedmiot użyteczniejszym jest od drugiego? Czy zwracają oni uwagę na zaspokojenia, jakie przedmioty te dostarczyć mogą? Czyż ocenią wyżej młot niż wyroby chińskie dla tego, że młot ten tak doskonale obraca na korzyść swego posiadacza, prawa ciężkości? Lub szklankę wody wyżej od dyamentu dla tego, że ona bezwarunkowo dostarcza więcej rzeczywistych usług? Lub też dzieło Say’a wyżej niż dzieło Fourier’a dla tego, że z pierwszego odnieść możemy więcej pożytku i grun-townej nauki. Nie, oszacowują oni, podnoszą wartość, stosując się ściśle, zauważcie to dobrze, do mego określenia.

Albo raczej określenie moje godzi się z ich praktyką.

Nie zwracają oni bynajmniej uwagi na korzyści naturalne lub przywiązaną do każdego przedmiotu użyteczność darmą, lecz na usługi jakieby każdy nabywca musiał oddać sam sobie lub wymagał od kogo innego chcąc ich sobie dostarczyć. Nie oceniają oni, wybaczcie mi to zuchwałe wyrażenie, trudu przez Boga podjętego, lecz tylko ten jakiby nabywca sam podjąć musiał. A gdy czynność została ukończoną i gdy publiczność poznała summę wartości w bilansie wyrażonych, powiedziała wówczas jednozgodnie: Oto, czego dziedzic jest WŁAŚCI-CIELEM.

Ponieważ własności obejmują jedynie wartości, a wartości nie są niczém inném jak tylko stosunkiem, ztąd wypada, że własności są także tylko stosunkiem.

Jeśli publiczność rozpatrzywszy się w dwóch inwentarzach wyrzeknie: „ten człowiek bogatszym jest od tamtego”, to bynajmniej nie myśli ona tym sposobem powiedzieć, że stosu-nek dwóch własności wyraża stosunek dwóch bezwzględnych bogactw lub dobrobytu; bo w zaspokojenia i w dobrobyt bezwzględny wchodzi pewna część użyteczności wspólnej która stosunek ten zmienia bardzo. I w istocie wszyscy ludzie zarówno korzystają z światła dziennego, z powietrza, którym oddychają, z ciepła słonecznego; pod Nierównością zaś rozumieć należy tylko różnicę własności lub wartości, czyli użyteczność uciążliwą.

Otóż powiedziałem już kilkakrotnie i zapewne jeszcze nieraz powtórzyć mi przyjdzie o tej harmonii społecznej, która, choć może najbardziej zapoznana jest jednakże największą, najpiękniejszą i streszcza w sobie wszystkie inne, mianowicie: że w naturze postępu – i na tém właśnie postęp polega – jest ciągła zamiana użyteczności uciążliwej na użyteczność darmą; ciągłe zmniejszanie wartości bez zmniejszania użyteczności; ciągłe staranie się o to, abyśmy pozyskiwali też same rzeczy z mniejszym trudem lub za mniejsze wynagrodzenie; ciągłe powiększanie massy tych wspólnych rzeczy, używanie których dzieląc się w sposób jednostajny na wszystkich, osłabia zwolna nierówność wynikającą z różnicy własności.

Nie nużmy się jednak badaniem rezultatów tego mechanizmu.

Ileż to razy zastanawiając się nad zjawiskami świata społecznego miałem zręczność przekonać się o głębokiej prawdzie tych słów Rousseau’a. „Potrzeba wiele filozofii dla

strona 153. zpośród 382 stron dzieła

Page 154: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

spostrzeżenia tego, co widzimy codzień”. Tym to sposobem przyzwyczajenie, ta zasłona przykrywająca oczy gminu i którą nawet nie każdy baczny spostrzegacz uchylić potrafi, nie dozwala nam rozeznać najcudowniejszego zjawiska ekonomicznego, to jest, że: rzeczywiste bogactwo nieustannie przechodzi z dziedziny Własności do dziedziny Wspólności.

Spróbujmy jednakże sprawdzić, a nawet jeśli można zmierzyć całą doniosłość tego demokratycznego obrotu.

Powiedziałem już gdzieindziej, że gdybyśmy chcieli porównać z sobą dwie epoki, z punktu widzenia dobrobytu rzeczywistego, musielibyśmy wszystko odnosić do najgrubszej pracy wymierzonej czasem i musielibyśmy postawić sobie pytanie takie: Jaka jest różnica w zaspokojeniach które, wedle stopnia postępu w społeczeństwie, może dać określony czas pracy grubej: dzień jeden prostego robotnika, naprzykład?

To pytanie mieści w sobie dwa inne jeszcze:

Jaki jest stosunek zaspokojenia do najprostszej pracy w samem poczęciu się obrotu?

I jaki jest ten sam stosunek dzisiaj?

Różnica ztąd, wykaże nam najlepiej wzrost użyteczności darmej odnośnie do użytecz-ności uciążliwej, wzrost dziedziny wspólnej odnośnie do dziedziny przywłaszczonej.

Nie sądzę, aby człowiekowi politycznemu mogło się przedstawić bardziej zajmujące i bardziej nauczające zagadnienie do rozwiązania. – Niech mi jednak czytelnik przebaczy, jeśli chcąc dojść do zaspakajającego rozwiązania, znużę go zbyt licznemi przykładami.

Na wstępie zaraz wyliczyłem najbardziej ogólne potrzeby ludzkie, to jest: oddychanie, pokarm, odzienie, pomieszkanie, przenoszenie się z miejsca na miejsce, wychowanie, rozrywki itd.

Wróćmy do tego porządku i zobaczmy wiele, za pewną określoną liczbę dni pracy, mógł sobie prosty robotnik dostarczyć zaspokojeń pierwiastkowo, a wiele ich dziś sobie dostarczyć może?

Oddychanie. Tu darmość i wspólność są zupełne od samego początku, gdyż natura podjęła się wszystkiego, nie pozostawiając nam nic do roboty. Nie ma tu ani usiłowań, ani usług, ani wartości, ani własności, ani możliwego postępu. Ze względu na użyteczność, Diogenes jest tak samo bogatym, jak i Alexander; ze względu na wartość, Alexander jest również, jak i Diogenes bogatym.

Pokarm. W obecnym stanie rzeczy, wartość hektolitra zboża we Francyi równa się piętnastu do dwódziestu dni pracy najprostszej. Jest to fakt który może być zapoznany, niepozostając mimo to godnym być uwagi. To pewna, że jeżeli rozważać będziemy dzisiejszą ludzkość biorąc ją nawet w postaci najmniej postępowej, to jest w postaci dziennego wyrobnika proletaryusza, stwierdzamy, że otrzymuje ona zaspokojenie przywiązane do hektolitra zboża za piętnaście dni najprostszej pracy ludzkiej. Wyrachowano, że potrzeba trzy hektolitry zboża na wyżywienie człowieka. Prosty zatem wyrobnik wyprodukowuje, jeśli nie swe własne utrzymanie to przynajmniej (co na jedno wychodzi) wartość swego

strona 154. zpośród 382 stron dzieła

Page 155: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

utrzymania odkładając na to od cztérdziestu pięciu do sześćdziesięciu dni ze swej rocznej pracy. Jeżeli typową wartość przedstawiać będzie jeden (co dla nas znaczy dzień grubej pracy), to wartość hektolitra zboża wyrażać się będzie przez 15, 18 lub 20, stosownie do lat.

Stosunek tych dwóch wartości będzie jeden do piętnastu.

Aby się przekonać czy postęp został dokonany i aby go wymierzyć, potrzeba postawić sobie pytanie, jaki był ów stosunek w samem zaraniu ludzkości? Zaprawdę nieodważyłbym się cyfry tej postawić, lecz znajdzie się sposób na rozwikłanie tego x. Jeśli usłyszycie kogo deklamującego przeciw porządkowi społecznemu, przeciw przywłaszczeniu gruntu, przeciw rencie, przeciw machinom, poprowadźcie go do dziewiczego jeszcze lasu lub pokażcie mu zgniłe bagna i powiedźcie: Chcę cię uwolnić z pod jarzma na które się skarzysz; chcę cię wyrwać z okropnych walk anarchicznej konkurencyi, z antagonizmu interesów, z egoizmu bogatych, z ucisku własności, z gniotącej rywalizacyi machin, z dławiącej cię atmosfery społeczeństwa. Oto przed tobą ziemia podobna tej, którą napotykali pierwsi karczownicy. Weź jej wiele chcesz, dziesiątki, setki hektarów. Uprawiaj ją sam. Wszystko, co z niej wyprodukujesz będzie do ciebie należeć. Jeden tylko kładę warunek, to jest: że w niczem nie będziesz się uciekał do tego społeczeństwa, którego mniemasz się być ofiarą.

Zauważcie to dobrze, że człowiek ten znalazłby się w obec gruntu zupełnie w tych samych warunkach w jakich znajdowała się ludzkość cała w samém zaraniu. Otóż sądzę że nikt mi niezaprzeczy gdy powiem, że człowiek ten nie wyprodukuje nawet hektolitra zboża co dwa lata. Stosunek 15 do 600.

I oto już postęp wymierzony. Względnie do zboża robotnik, – mimo iż płacić musi rentę gruntu, procent z kapitału, za najem narzędzi, – albo raczej właśnie dla tego, że to wszystko opłaca, – otrzymuje piętnastu dniami pracy to, co z takim trudem zaledwieby mógł otrzymać w sześciuset dniach. Wartość zatem zboża, wymierzona najgrubszą pracą, spadła z 600 na 15, czyli z 40 na 1. Hektolitr zaś zboża posiada teraz dla człowieka najzupełniej tęż samą użyteczność, jakąby mógł mieć na drugi dzień po potopie; zawiera on w sobie tęż samą ilość substancyi pożywnych; zaspakaja też same potrzeby i w tejże samej mierze. – Jest on równém, jak i dawniej, bogactwem rzeczywistém, lecz przestaje być równém bogactwem względném. Produkucyą jego w większej części włożono na naturę, to też otrzymano ją z mniejszém usiłowaniem ludzkiem; oddają sobie zatem mniejszą usługę ustępując go sobie z rąk do rąk, ma on mniej wartości; słowem stał się on darmym nie bezwarunkowo, lecz w stosunku cztérdziestu do jednego.

Nie tylko jednak stał się on darmym, lecz nadto stał się w tymże samym stosunku wspólnym, gdyż 39/40 usiłowań zniszczono wcale nie na korzyść tego który zboże produkował (niezważając na rodzaj pracy jakiemu się oddawał), lecz na korzyść tego który je konsumuje.

Odzienie. Tu przedstawia się nam toż samo zjawisko. Prosty rękodzielnik wchodzi do magazynu i bierze tam odzienie, przypuśćmy najgorszego gatunku, odpowiadające wartości dwódziestu dni jego pracy. Gdyby odzienie to chciał sam sobie zrobić, niestarczyłoby mu na to całego życia. Gdyby się zaś chciał w podobne odzienie zaopatrzyć za czasów Henryka IV,

strona 155. zpośród 382 stron dzieła

Page 156: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

musiałby za nie zapłacić pracą trzechset lub cztérechset dni. Zkądże więc wynikła ta różnica wartości materyi którąśmy ilością dni pracy grubej wyrazili? Została ona zniszczoną, gdyż siły naturalne darme zastąpiły pracę, a zniszczoną została na korzyść całej ludzkości.

Bo nieupuszczajmy nigdy z uwagi tego, że: każdy obowiązany oddać bliźniemu swemu usługę równoważną tej, jaką sam od niego odbiera. Gdyby tkactwo niezrobiło było żadnego postępu i gdyby siły darme nie przyczyniały się, choć w części do tkania, tkacz nie mógłby wyrobić materyi nieobróciwszy na to dwieście lub trzysta dni, i dla otrzymania jej rękodzielnik nasz musiałby ustąpić dwieście lub trzysta dni swej pracy. A ponieważ tkacz, pomimo całej swej chęci, nie może zmusić do ustąpienia dwóstu lub trzystu dni pracy jako wynagrodzenie za pomoc sił darmych i za dokonany postęp, z całą więc słusznością powiedzieć możemy, że postęp ten spełnionym został na korzyść nabywcy, konsumenta, zgoła na korzyść całej ludzkości.

Przenoszenie z miejsca na miejsce. Gdyby w czasie poprzedzającym wszelki postęp, kiedy rodzaj ludzki podobnie jak nasz robotnik, któregośmy tu za przykład przedstawili, zmuszonym był do pracy grubej i pierwotnej, gdyby mówię, wtedy człowiek zechciał przenieść z Paryża do Bayonny ciężar ważący centnar, miałby jedno z dwojga do wyboru: albo włożywszy ciężar na barki swoje nieść go samemu przez góry i doliny, na coby musiał użyć przynajmniej rok czasu; albo też prosić kogoś, żeby tę ciężką pracę za niego wykonał, a ponieważ, wedle przypuszczenia, ten drugi człowiek zniewolonym byłby użyć tych samych sposobów i tyleż co i tamten potrzebował czasu, żądałby więc za zapłatę rok pracy. W tej zatem epoce wartość pracy grubej, jak przeniesienie ciężaru centnara o 200 mil drogi, miała się do transportu jak jeden do 300.

Teraz się rzeczy bardzo zmieniły. Jakoż, niema dziś w Paryżu ani jednego robotnika, któryby niemógł dosięgnąć tegoż samego rezultatu poświęcając na to dwa dni tylko. Wybór pozostaje mu zawsze ten sam, bo albo musi ciężar sam przenieść, albo też żądać tego za wynagrodzenie, od innych. Jeżeli nasz robotnik sam zechce tego dokonać to i dziś cały rok trudu na to poświęcić musi; lecz niech się zwróci do ludzi fachowych a znajdzie dwódziestu przedsiębiorców, którzy się podejmą transportu tego za 3 lub 4 franki, co równa się dwóm dniom grubej pracy. Toteż gdy wartość grubej pracy reprezentować będzie jeden, wartość transportu którą dawniej wyrażała cyfra 300, dziś oznaczać tylko będzie dwa.

I jakżeż się spełniła ta zadziwiająca zmiana? O! Potrzeba na to było wielu wieków. Zawładnięto pewnemi zwierzętami, przebito góry, zasypano doliny, rzucono mosty na rzekach; wynaleziono najprzód, sanie, a potem koło; zmniejszono przeszkody lub też przyczyny pracy, usługi, wartości; słowem, przyszło do tego, że to, co dawniej otrzymać można było trudem równającym się trzystu, dziś otrzymujemy trudem równającym się dwóm. Postęp ten dokonali ludzie, którzy mieli tylko własny interes na widoku. Ktoż jednakże dziś z tego korzysta? Oto nasz prosty robotnik a z nim i wszyscy inni.

Niechże mi nie mówią, że w tém niema Wspólności, bo powiadam, że tu jest Wspólność w całém najścislejszém znaczeniu słowa. Dawniej dla wszystkich ludzi, zaspokojenie, o którém tu mówimy, równoważném było 300 dniom pracy grubej lub mniejszej, lecz propor-

strona 156. zpośród 382 stron dzieła

Page 157: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

cyonalnej pracy umysłowej. Dziś, 298 części tych usiłowań, z 300, zwalono na naturę i o tyle się ludzkość od nich uwolnioną czuje. Otóż widocznie, że wszyscy ludzie równi są w obec tych usuniętych przeszkód, w obec tej zniesionej odległości, w obec tego skasowanego trudu, w obec tej zniszczonej wartości, wszyscy bowiem otrzymują rezultat nie będąc zmuszonymi wynagrodzić zań. Wynagrodzą tylko to, co usiłowaniu ludzkiemu pozostaje do zrobienia, to jest pracę grubą wymierzoną przez 2. Czyli innemi słowy, że ten który się jeszcze nie wydoskonalił i który nic innego nad siłę muskularną ofiarować nie może, musi i teraz jeszcze dwa dni pracy swej ofiarować chcąc otrzymać to zaspokojenie. Inni ludzie otrzymują je za pracę mniej potrzebującą czasu: adwokat paryzki, który zarabia rocznie 30,000 franków, otrzymuje za dwódziestą piątą część dnia itd.; z czego widzimy, że ludzie równi są w obec zniszczonej wartości i że nierówność zamyka się tylko w granicach które stanowią pozostałą jeszcze dziedzinę Wartości, czyli Własności.

Prawdziwym szkopułem dla nauki, jest sposób dowodzenia za pośrednictwem przykładów, gdyż umysł czytelnika skłonnym być może do uwierzenia, że zjawiska które ona opisuje są prawdziwe w tych tylko szczególnych przypadkach, których użyła na stwierdzenie swych wywodów. Chociaż jasném jest, że to, co się mówiło o zbożu, o odzieniu, o transporcie stosuje się do wszystkiego. Gdy autor uogólnia, do czytelnika należy szczegóły przedstawić; i gdy pierwszy poświęca się ciężkiemu i zimnemu rozbiorowi to przynajmniej niechże drugi zada sobie przyjemność zrobienia syntezy.

Możemy wszelako to prawo syntetyczne sformułować w ten sposób:

Wartość która jest własnością społeczną rodzi się z usiłowań i przeszkód.

W miarę jak przeszkody się zmniejszają, zmniejsza się wraz z niemi, usiłowanie, wartość, czyli dziedzina własności.

W każdém daném zaspokojeniu własność cofa się ciągle, gdy tymczasem Wspólność coraz posuwa się naprzód.

Czyżby ztąd wnioskować należało, jak to czyni Proudhon, że przeznaczeniem Własności jest zniknąć zupełnie? Czyż dla tego, że wszędzie gdzie idzie o zrealizowanie każdego użytecznego skutku, o otrzymanie każdego zaspokojenia, ustępuje ona miejsca Wspólności, czyż dla tego powtarzam twierdzić możemy, że ma się dać pochłonąć i zniknąć?

Tak wnioskować, jest to zapoznawać najzupełniej samą naturę ludzką. Spotykamy się tu z sofizmatem podobnym do tego, jaki już raz odparliśmy co do procentu od kapitałów. Procent dąży do zniżenia, mówiono, zatem przeznaczeniem jego jest zupełne zniknięcie. – Wartość i własność zmniejszają się, mówią teraz, zatem przeznaczeniem ich jest zupełne zniesienie.

Cały zaś sofizmat wypływa poprostu z opuszczenia tych słów: w każdym oznaczonym wypadku. Tak jest, to prawda, że ludzie otrzymują oznaczone wypadki z mniejszém usiłowaniem; że w tém właśnie są oni postępowi i doskonalący się; że dla tego właśnie twierdzić możemy, iż rozważając ze stanowiska pewnego danego zaspokojenia, dziedzina względna własności ścieśnia się.

strona 157. zpośród 382 stron dzieła

Page 158: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Lecz nie jest prawdą, aby wszystkie możliwe do otrzymania wypadki były kiedykolwiek wyczerpane, a w takim razie niedorzecznością jest sądzić, jakoby w naturze postępu leżała zmiana bezwzględnej dziedziny Własności.

Powiedzieliśmy już kilka razy i pod rozmaitemi formami, że z czasem każde usiłowanie może służyć za przewodnika do otrzymania coraz większej summy użyteczności darmej; mimo to nie upoważniliśmy wcale do wyciągania ztąd wniosków jakoby ludzie kiedykolwiek zaprzestać mieli czynić usiłowania. Wszystko, co ztąd wywnioskować możemy jest to, iż pozostałe do rozporządzenia siły, zwrócą oni do innych przeszkód i przy równej pracy osiągną nieznane im dotąd zaspokojenia.

Lecz muszę więcej jeszcze wyjaśnić tę ideę, gdyż w obecnym czasie, kto tylko odważy się wymówić te straszne słowa: Własność i Wspólność, musi kwestyę tę postawić tak jasno, aby fałszywym tłumaczeniom miejsca nie dopuścić.

W pewnej danej chwili exystencyi swojej, człowiek odosobniony może tylko pewną summą usiłowań rozporządzać. Toż samo się dzieje i że społeczeństwem.

Jeżeli człowiek odosobniony zmusiwszy siły naturalne do pomagania swemu dziełu, dokona postępu, to względnie do wypadku użytecznego, którego szukał summa jego usiłowań zmniejszy się; mogłaby się ona także zmniejszyć i bezwzględnie, gdyby człowiek, zadawalniając się tém co ma, nie obracał zdobytych przez postęp usiłowań na szukanie nowych zaspokojeń, lecz oddał się wypoczynkowi. Ale w takim razie musielibyśmy przypuścić, że ambicya, żądze i pragnienia są siłami mającemi pewne granice; i że serce ludzkie nie jest nieskończenie rozciągliwe. Tym czasem tak nie jest. Zaledwie bowiem Robinson włożył część pracy swojej na barki natury, a już zwraca się do nowych przedsięwzięć. Ogół jego usiłowań pozostaje tenże sam, tylko że jedno z nich, wspomagane w znacznej części współudziałem naturalnym i darmym, bardziej będzie produkcyjne i przynie-sie więcej korzyści. – I oto właśnie jest zjawisko spełniające się w łonie społeczeństwa.

Prawda, że pług i brona, że młot i piła, woły i konie, że żagle, spad wody i para stopniowo uwalniały ludzkość od ogromnej massy usiłowań, które trzeba było czynić dla otrzymania danego rezultatu; lecz miałożby ztąd koniecznie wynikać, aby pozostałe do rozporządzenia usiłowania, miały spoczywać w bezczynności? Przypomnijmy sobie co było powiedziane o niesłychanej rozciągłości potrzeb i pragnień naszych. Rzućmy wreszcie okiem na świat, a niezawahamy się przyznać, że za każdym razem, gdy człowiek za pomocą siły naturalnej może zwyciężyć przeszkodę jaką, natychmiast siły swe własne zwraca do innych przeszkód. Dziś druk jest o wiele łatwiejszym, lecz za to drukują daleko więcej. Każda książka odpowiada mniejszym usiłowaniom ludzkim, mniejszej wartości, mniejszej własności; lecz za to jest więcej książek, a w summie tyleż usiłowań, tyleż wartości, tyleż Własności. Toż samo mógłbym powiedzieć o odzieniu, o domach, o kolei żelaznej i o wszystkich produkcyach ludzkich. Nie zmniejsza się tu ogół wartości, lecz powiększa się ogół użyteczności. Nie ścieśnia się tu bezwzględna dziedzina Własności, lecz owszem rozszerza się bezwzględna dziedzina Wspólności. Postęp nie sparaliżował pracy, rozszerzył tylko dobrobyt, Darmość

strona 158. zpośród 382 stron dzieła

Page 159: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i Wspólność jest to dziedzina sił naturalnych, a dziedzina ta rozszerza się coraz bardziej. Prawdę tę stwierdza tak rozumowanie, jak i fakta.

Wartość i Własność jest znowu dziedziną usiłowań ludzkich i wzajemnych usług, a dziedzina ta ścieśnia się nieustannie dla każdego danego rezultatu, lecz nie dla summy rezultatów, – dla pewnego oznaczonego zaspokojenia, lecz nie dla summy zaspokojeń, gdyż przed ludzkością odkrywa się ciągle nowy a bezgraniczny horyzont możliwych zaspokojeń.

O ile zatem prawdziwém jest to, że względna Własność stopniowo ustępuje miejsca Wspólności, o tyle fałszywém jest to, że bezwzględna Własność dąży do zupełnego zniknięcia. Jest to pionier który dokonawszy dzieła w jednym obrębie, przechodzi następnie do drugiego. Aby własność zniknęła musiałyby chyba zniknąć wszystkie przeszkody, musiałyby usiłowania ludzkie stać się zupełnie bezużytecznemi; chybaby ludzie nie mogli więcej wymieniać i oddawać sobie usług; chybaby cała produkcya, wypływała sama z siebie, chybaby zaraz po objawioném pragnieniu następowało natychmiastowe zaspokojenie, słowem, chybabyśmy się wszyscy stali równi bogom. W takim razie wszystko byłoby darmém, wszystko wspólném, bo wszystko to, co stwierdza naszą wrodzoną nieudolność, jako to: usiłowanie, usługa, wartość, własność, nie miałyby racyi bytu.

Lecz człowiek, gdyby się niewiem jak wzniósł, zawsze dalekim będzie od wszechmoc-ności. Coż znaczą stopnie, które przebiegać musi po drabinie nieskończoności? O ile nam daném jest zrozumieć, to główna charakterystyka Bóstwa na tém polega, że pomiędzy jego wolą a jej spełnieniem niema przeszkód: Fiat lux, et lux facta est. Jak dalece jest to obcém słabej naturze ludzkiej przekonywamy się z tego przypuszczenia Mojżesza, że: nawet pomiędzy słowem boskiem a światłem była przeszkoda, przeszkoda wyrzeczonego słowa. Bez względu jednak na wielkość postępu do którego, z powodu swej doskonalącej się natury, rości sobie prawo ludzkość, upewnić możemy, że nie dojdzie człowiek nigdy do tego, aby mógł zniszczyć wszystkie przeszkody na drodze dobrobytu nieskończonego i aby miał unicestwić wszelką pracę tak muskularną, jak i inteligentną. Przyczyna tego prosta: w miarę jak pewne przeszkody są zwyciężone, pragnienia się rozszerzają i nowe przeszkody przedstawiają się nowym usiłowaniom. Będziemy zatem zawsze mieli do spełnienia, do wymieniania i do oszacowania pracę. Własność zatem istnieć będzie do końca świata i w miarę tego im liczniejsi, im bardziej czynni będą ludzie, tém massa jej zwiększać się będzie, niezważając, że każde usiłowanie, każda usługa, każda wartość, każda własność względna, przechodząc z rąk do rąk, służyć będzie za przewodnika coraz wzrastającej proporcyi użyteczności darmej i wspólnej.

Czytelnik widzi, że dajemy wyrazowi Własność znaczenie bardzo rozciągłe, niemniej przeto jest ono dokładném. Własność jest to prawo obrócenia na własny użytek swych własnych usiłowań albo też ustąpienia ich komu innemu, lecz jedynie pod warunkiem otrzymania za nie równoważnych usiłowań. Różnica zatem pomiędzy Właścicielem i Proleta-ryuszem jest najzupełniej fałszywą; – chybabyśmy przypuszczali, że jest klassa ludzi nie zajmująca się żadną pracą lub nie mająca prawa rozporządzania swemi własnemi usiłowaniami albo też usługami, które oddaje lub które nawzajem odbiera.

strona 159. zpośród 382 stron dzieła

Page 160: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie słusznie nadają miano Własności jednej z tych wyłącznych form, jako to: kapitałowi, ziemi, lub temu, co przynosi procent albo daje rentę; i na zasadzie tego fałszywego określenia rozdzielają natychmiast ludzi na dwie przeciwne sobie klassy. Rozbiór zaś wykazał, że tak procent, jak i renta, są owocem oddanych usług, że mają też same źródło, tejże są natury i mają podobneż prawa, jak i ręczna praca.

Świat jest obszerną pracownią, w której Opatrzność rozrzuciła materyały i siły; do tych to materyałów i sił przykłada się praca ludzka. Usiłowania tak przeszłe, jak i obecne, a nawet usiłowania, albo tylko obietnice usiłowań przyszłych, wymieniają się jedne na drugie. Ich rzeczywista względna zasługa, dowiedziona przez wymianę i zupełnie niezależnie od materyałów i sił darmych, objawia wartość. Tej to właśnie wyprodukowanej przez siebie wartości każdy jest Właścicielem.

Powiedzą mi może: Cóż z tego, że, jak utrzymujesz, człowiek jest właścicielem li tylko wartości, czyli zasługi jaką mu za jego usługę przyznano, kiedy własność wartości pociąga za sobą i własność przywiązanej do niej użyteczności. Jan posiada dwa worki zboża, gdy Piotr ma tylko jeden. Jan, powiadasz, jest w dwójnasób bogatszym w wartość, ależ u licha, jest on również w dwójnasób bogatszym i w użyteczność, a nawet w użyteczność naturalną; bo może jeść dwa razy tyle.

Zapewne, lecz nie wykonałże on podwójnej pracy?

Wejdźmy jednakże w głąb zarzutu.

Powiedzieliśmy już, że istotne i bezwzględne bogactwo znajduje się w użyteczności; co też i sam wyraz doskonale wyraża. Użyteczność tylko służyć może (uti, służyć). Ona sama tylko ma związek z naszemi potrzebami i ją jedynie ma na celu człowiek, gdy pracuje. Ostatecznie przynajmniej za nią goni, gdyż rzeczy mogą zaspokoić głód nasz lub pragnienie, nie dla tego, iż zawierają w sobie wartość, lecz dla tego, iż są użyteczne.

Trzeba jednakże zdać sobie sprawę ze zjawiska, jakie się w tej mierze objawia w społe-czeństwie.

W odosobnieniu człowiek dążyłby do zrealizowania użyteczności, nie troszcząc się wcale o wartość, gdyż pojęcie nawet o niej nie mogłoby istnieć dla niego.

Przeciwnie zaś, w stanie społecznym, człowiek dąży do zrealizowania wartości nie troszcząc się wcale o użyteczność; a to dla tego, że rzecz którą produkuje nie jest przeznaczona na jego własne potrzeby. W takim razie cóż go to obchodzi, o ile jest ona użyteczną? Sąd o niej pod tym względem wydać może tylko nabywca. Jego obchodzi jedynie to, aby wyniosłszy ją na rynek pozyskać za nią jak tylko można najwięcej wartości, pewnym będąc, że im więcej ze sprzedaży tej przyniesie wartości, tém więcej za nią, i to wedle swego wyboru, nabędzie użyteczności.

Rozdział zajęć sprowadza ten stan rzeczy, iż każdy produkuje to, czego sam spożywać nie będzie i spożywa to, czego sam nie wyprodukował. Jako producenci gonimy za wartością; jako konsumenci za użytecznością. Tego nas uczy powszechne doświadczenie. Ten, który szlifuje dyament, wyrabia koronki, dystyluje wódkę lub uprawia mak, nie pyta o to, czy

strona 160. zpośród 382 stron dzieła

Page 161: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

spożycie tych rzeczy jest źle lub dobrze zrozumiane? Pracuje on, a byleby praca jego realizowała wartość, to mu wystarcza.

Mówiąc więc nawiasem, płynie ztąd dowód, że tu nie praca jest moralną lub niemoralną, lecz pragnienie; że ludzkość doskonali się przez umoralnienie konsumenta, a nie producenta. Wieleż to krzyczeli na Anglików za to, iż zbierali w Indyach opium z pewném przekonaniem, żeby truć nim, jak mówiono, Chińczyków. Nie jestże to zapoznanie i fałszywe umieszczenie zasady moralności? Nigdy nie można będzie przeszkodzić produkować tego, co będzie poszukiwaném, a tém samém będzie miało wartość. Do tego tylko który się ubiega za zaspokojeniami, należy obrachowanie się ze skutkami i darmobyśmy się starali oddzielić przezorność od odpowiedzialności. We Francyi wyrabiają wino i póty wyrabiać je będą, póki tylko będzie miało wartość nie troszcząc się wcale, czy winem tém upijać się będą we Francyi, czy też zabijać się niem będą w Ameryce. I oto jest sąd który ludzie mają o swych potrzebach i swych zaspokojeniach, a sąd ten nadaje kierunek pracy. Prawdę tę zastosować nawet można do człowieka odosobnionego; bo gdyby głupia próżność przemówiła do Robinsona silniej aniżeli głód, to zamiast pójść na polowanie użyłby czasu tego na strojenie się w pióra. Tak samo i naród poważny wywołuje poważny przemysł, a naród błahy wywołuje błahy przemysł. (Obacz rozdział XI.)

Lecz wróćmy do rzeczy. Powiadam, że:

Człowiek pracujący dla samego, siebie ma na widoku użyteczność. Człowiek pracujący dla drugich, ma na celu wartość.

Otóż Własność taka jak ją określiłem, opiera się na wartości, a że wartość jest tylko stosunkiem; wynika ztąd, że i własność sama niczém inném nie jest jak stosunkiem.

Gdyby tylko jeden człowiek był na świecie, to pewnie, że pojęcie Własności nie przedstawiłoby się nigdy umysłowi jego. Mając możność przywłaszczenia sobie wszystkich użyteczności któremi byłby otoczonym, nie spotykając nigdy podobnego swemu prawa, któreby mu niejako granicą być mogło, zkądże powziąłby myśl powiedzieć: To do mnie należy! To słowo domyślać się każe odpowiedniego jemu słowa: To do mnie nie należy albo też, to należy do innego. Twoje i Moje nieda się pojąć odrębnie, dla tego też słowo Własność mieści w sobie stosunek, kiedy tak energicznie wyraża, iż to, co jest własnością jednej osobej, niemoże być własnością innej.

Rousseau powiedział, że pierwszy człowiek, który ogrodziwszy grunt odważył się wyrzec: „To do mnie należy”, był prawdziwym założycielem cywilnego społeczeństwa.

Cóżby miało znaczyć to ogrodzenie, jeśli nie myśl oddzielenia się, a tém samém stosunku? Gdyby miało jedynie na celu ochronienie pola przeciwko zwierzętom, byłaby to prosta tylko ostrożność, lecz nie oznaka własności. Przeciwnie zaś granica jest znakiem własności, a nie ostrożności.

Właściwie więc, ludzie są Właścicielami tylko jedni względem drugich. Czegoż są zatem właścicielami? Wartości, – jak to dobrze widzimy z wymiany, którą robią pomiędzy sobą.

Weźmy zatem, wedle naszego zwyczaju, przykład bardzo prosty.

strona 161. zpośród 382 stron dzieła

Page 162: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Całą wieczność może pracuje natura na to, aby nadać źródlanej wodzie te przymioty, które jej nadają własność zaspokojenia naszego pragnienia i które dla nas stanowią jej użyteczność. Nie jest to zapewne dziełem naszém, gdyż wyrabiała się ona bez naszego udziału i bez wiedzy naszej. Pod tym więc względem śmiało powiedzieć mogę, że woda jest dla mnie darmym darem Bożym. Mojém zaś własném dziełem jest tu tylko usiłowanie, które uczynić musiałem dla zaopatrzenia się w nią na dzień cały.

A uczyniwszy to, czegoż zostałem właścicielem?

Względem siebie samego, zostałem właścicielem, jeśli się tak wyrazić mogę, całej użyteczności, którą natura w wodę tę włożyła. Mogę ją obrócić na korzyść moją jak mi się podoba; a właściwie, dla tego tylko i zadałem sobie trud przyniesienia jej. Zaprzeczać prawu memu byłoby to powiedzieć: wprawdzie ludzie nie mogą się obejść bez picia wody, lecz nie mają prawa pić tej, którą sobie własną swą pracą dostarczą. Wątpię, aby nawet komuniści, którzy zbyt daleko idą, mogli się posunąć aż do tego. Sądzę, że nawet pod rządem Cabet’a wolno będzie jagniątkom ikaryjskim, pragnienie swe zaspokoić w falach czystej wody.

Lecz względem innych ludzi, którzy takież same, jak i ja mają prawa do tej wody, jestem i mogę być właścicielem li tylko tego, co przez przenośnię nazywamy wartością wody, to jest wartości usług, którebym oddał ustępując ją. Ponieważ zaś przyznają mi prawo picia tej wody, czemużby mi mieli zaprzeczyć prawa ustąpienia jej. – A że i kontraktującemu ze mną przysługuje prawo pojścia po nią do źródła, niepodobna zaprzeczyć mu prawa przyjęcia mojej wody. Jeżeli jeden ma prawo ustąpić, a drugi, za dobrowolnie ugodzoną zapłatę przyjąć, pierwszy zatem będzie właścicielem względem drugiego. – Smutno jest zaiste pisać w czasie, gdy kroku prawie zrobić nie można w ekonomii politycznej, bez ciągłego zaczepiania o tak dziecinne wyjaśnienia.

Lecz na jakiejże podstawie zawiera się układ taki? Oto jest właśnie, co szczególniej wiedzieć należy, aby umieć ocenić całą społeczną doniosłość tego słowa, Własność, słowa, które tak źle brzmi w uszach sentymentalizmu demokratycznego.

Rozumie się, że ponieważ obydwa jesteśmy wolni, weźmiemy zatem na uwagę trud, który sobie zadałem i ten który jemu oszczędziłem, jakoteż i wszystkie okoliczności stanowiące wartość. Roztrząśniemy nasze warunki i jeśli ugoda stanie, to bez przesady i nie bojąc się drobiazgowości, powiedzieć można, że sąsiad mój dostał darmo, albo jeżeli chcecie, na tyle darmo co i ja, całą naturalną użyteczność wody. Potrzebaż dowodów na to, że usiłowania ludzkie, a nie wewnętrzna użyteczność decydują o mniej lub więcej uciążliwych warunkach tranzakcyi? Przyznać przecież musimy, że ta użyteczność pozostanie zawsze jednaka, czy źródło będzie mniej lub więcej oddalone. Cóż się tu zatem zmienia w miarę odległości? Oto trud podjęty lub ponieść się mający, a ponieważ w miarę tego trudu zmienia się i wynagrodzenie, słusznie zatem, że w trudzie, a nie w użyteczności, znajduje się zasada wartości, czyli Własności względnej.

Pewném więc jest, że względnie drugich, jestem i mogę być Właścicielem li tylko moich własnych usiłowań i moich własnych usług, które nic nie mają wspólnego z tajemniczemi i nieznanemi pracami, za pomocą których natura udzieliła użyteczności rzeczom

strona 162. zpośród 382 stron dzieła

Page 163: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wywołującym usługi moje. A chociażbym niewiem jak chciał dalej rozciągnąć moje pretensye, to w rzeczy samej Własność moja na tém tylko ograniczyć się musi; bo gdybym żądał więcej niżli wartości mojej usługi, w takim razie, sąsiad mój sam ją sobie odda. Jest to absolutna, nie do przebycia i ostateczna granica. Tłumaczy ona i w pełni usprawiedliwia Własność, która zmuszoną jest zejść do bardzo naturalnego prawa żądania usługi za usługę. Mieści ona w sobie i to, że korzystanie z naturalnych użyteczności przywłaszczoném jest tylko nominalnie i pozornie; że wyrażenie: Własność hektara ziemi, centnara żelaza, hektolitra zboża, metra sukna jest prawdziwą przenośnią, tak samo jak Wartość wody, żelaza itd.; że o tyle o ile natura dała dobra te ludziom, mogą oni korzystać z nich darmo i wspólnie; słowem, że Wspólność godzi się harmonijnie z Własnością, pozostawiając dary Boże w dziedzinie pierwszej, gdy zupełnie prawdziwą dziedzinę drugiej stanowią jedynie usługi ludzkie.

Wybrałem przykład bardzo prosty dla oznaczenia tej linii granicznej, oddzielającej dziedzinę wspólną od dziedziny przywłaszczonej; nie sądzę jednak aby to dało powód do wniosku, iż ta linia zgubi się i zatrze w bardziej zawikłanych tranzakcyach. Nie, trwa ona zawsze i zawsze ją widzimy w każdej wolnej tranzakcyi. Zapewne, że czynność taka jak pójście po wodę jest bardzo prostą, lecz przypatrzywszy się z bliska, przekonamy się, że i czynność uprawiania zboża jest tylko dla tego bardziej skomplikowaną, że obejmuje w sobie cały szereg czynności równie prostych, jak i tamta, a w każdej z nich łączy się współdziałanie natury ze współpracownictwem człowieka, tak iż wybrany przez nas przykład służyć może za typ każdego innego czynu ekonomicznego. Czy idzie o wodę, o zboże, o materye, książki, o transporta, obrazy, tańce lub muzykę, to jakieśmy już powiedzieli, pewne okoliczności mogą nadawać wielką wartość pewnym usługom, lecz nikt nie może kazać sobie poty płacić za co innego, a mianowicie za przyczynienie się natury, póki jeden z kontraktu-jących będzie mógł powiedzieć drugiemu: Jeżeli żądać odemnie będziesz więcej aniżeli usługa twoja warta, zwrócę się gdzieindziej albo sam ją sobie oddam.

Ale nie dość jest usprawiedliwić Własność chciałbym jeszcze zmusić, aby ją pokochali najgorętsi nawet Komuniści. Cóż do tego potrzeba? Potrzeba wykazać jej rolę demokratyczną, postępową i miłującą równość; wyjaśnić, że nie tylko nie monopolizuje ona darów Bożych w ręku niektórych, lecz że właśnie wyłączném jej posłannictwém jest bezustanne zwiększanie zakresu Wspólności. A w tym względzie jest ona więcej pomysłową aniżeli Platon, Morus, Fenelon, albo Cabet.

Że są dobra, z których ludzie użytkują darmo i wspólnie na prawach zupełnej równości, i że pod własnością w porządku społecznym jest najrzeczywistsza Wspólność, tego nikt niezaprzecza. Nie potrzeba zresztą być ani ekonomistą, ani socyalistą, dość jest mieć oczy, aby to dostrzedz. Wszystkie dzieci Boże są poniekąd jednakowo traktowane. Wszyscy są sobie równi w obec siły ciążenia która ich trzyma przy ziemi, w obec powietrza, którem oddychają, w obec dziennego światła i wody znajdującej się w strumieniach. Ten rozległy, niewspółmierny i wspólny fundusz niemający żadnego związku z Wartością lub Własnością, Say nazywa bogactwem naturalném dla odróżnienia od bogactwa społecznego; Proudhon, dobrami naturalnemi, dla odróżnienia od dóbr nabytych; Considerant, Kapitałem naturalnym,

strona 163. zpośród 382 stron dzieła

Page 164: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

dla odróżnienia od Kapitału utworzonego; Saint-Chamans bogactwem użytku dla odróżnienia od bogactwa wartości; my nazwaliśmy go użytecznością darmą dla odróżnienia od użytecz-ności uciążliwej. Nazywajmy go jak chcemy, dość że on istnieje, a to wystarcza, abyśmy powiedzieć mogli: Jest pomiędzy ludźmi wspólny fundusz darmych i równych zaspokojeń.

A jeżeli bogactwo społeczne, nabyte, utworzone, bogactwo wartości, uciążliwe, słowem Własność, nierównie jest rozdzieloną, to nie można powiedzieć, aby to było niesprawiedliwem, gdyż dzieli się ona proporcyonalnie do usług z których bierze początek i których ocenieniem jest jedynie. Prócz tego, widzimy jasno, że nierówność ta łagodzoną jest istnieniem funduszu wspólnego, a to na mocy tego matematycznego prawidła: względna nierówność dwóch liczb nierównych słabnie, jeżeli do każdej z nich dodamy liczby równe. Gdyby więc nawet spisy inwentarzy stwierdzały, że jeden człowiek podwójnie jest bogatszym od innego, to proporcya ta przestaje być ścisłą, jeżeli weźmiemy na uwagę ich udział w użyteczności darmej, a nawet nierówność ta zacierałaby się stopniowo, gdyby ta massa wspólna sama była postępową.

Kwestya więc polega na zbadaniu, czy ów wspólny fundusz jest ilością stałą, nadaną ludziom przez Opatrzność i od samego początku raz na zawsze, po którym idzie, fundusz przywłaszczony i czy pomiędzy temi dwoma porządkami zjawisk niema żadnego związku i żadnego współdziałania.

Ekonomiści sądzili, że porządek społeczny niemiał żadnego wpływu na te wspólne i naturalne bogactwo i dla tego to wyłączyli go zupełnie z ekonomii politycznej.

Socyaliści dalej jeszcze idą: sądzą oni, że porządek społeczny dąży do przeniesienia funduszu wspólnego do dziedziny własności i że uświęca przywłaszczenie na korzyść niektórych tego, co do wszystkich należy. I dla tego to powstają oni przeciwko ekonomii politycznej za to, iż ona zapoznaje zgubną tę dążność, a przeciwko obecnemu społeczeństwu, że jej ulega.

Lecz co mówię? Socyalizm potępia ekonomią polityczną, że jest w tym razie niekonsek-wentną, a czyni to z niejaką słusznością, bo gdy ta ostatnia ogłosiła pierwej, że pomiędzy bogactwem wspólném a bogactwem przywłaszczoném niema żadnego związku, to następnie sama obaliła twierdzenia swoje, gdy mięszając wartość z użytecznością, dowodziła, że materyały i siły natury, to jest dary Boże, mają wewnętrzną wartość, wartość która im jest właściwą, – a wiadomo, że wartość mieści w sobie zawsze i koniecznie, przywłaszczenie. Otóż od czasu ogłoszenia tego ostatniego zdania, ekonomia polityczna nie tylko, że wywołała skargi socyalistyczne, ale nadto, straciła prawo i możność logicznego bronienia Własności.

Ja zaś twierdzę, i to z przekonaniem które jest dla mnie absolutną pewnością, że jest nieustanne działanie z zasobów przywłaszczonych na zasoby wspólne, i że z tego względu pierwsze twierdzenie ekonomiczne jest fałszywém. Lecz drugie, rozwinięte i zużytkowane przez socyalistów jest jeszcze szkodliwszém; bo działanie, o którym tu mówimy, dokonywa się nie w ten sposób, aby zasoby wspólne przenosiło do zasobów przywłaszczonych, lecz przeciwnie dziedzinę własności nieustannie przenosi do dziedziny wspólności. Własność sprawiedliwa i prawa sama w sobie, gdyż wynika zawsze z usług, dąży do przemienienia

strona 164. zpośród 382 stron dzieła

Page 165: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

użyteczności uciążliwej na użyteczność darmą. Jest ona owym bodźcem zmuszającym umysł ludzki do wyprowadzania z bezwładności ukrytych sił naturalnych. Walczy ona wprawdzie, na swoją tylko korzyść, przeciw przeszkodom czyniącym użyteczność uciążliwą, lecz gdy przeszkody te są w pewnej mierze usunięte spostrzegamy, że usunięte są one w tejże samej mierze na korzyść wszystkich. A wtedy niezmordowana Własność czepia się innych przeszkód, i tak zawsze i bez przerwy, podnosząc nieustannie poziom ludzki i doprowadzając wielką rodzinę społeczną do coraz większej Wspólności a z nią i do Równości.

I na tém to głównie zależy prawdziwie cudowna Harmonia porządku społecznego naturalnego. A harmonii tej nie mogę nawet opisać bez zwalczenia ciągle wzrastających zarzutów i bez wpadania w nużące powtarzania. Lecz bądź co bądź poświęcę się ternu, niechże i czytelnik także poświęci się nieco z swej strony.

Trzeba się dobrze przejąć tym fundamentalném pojęciem, że tam gdzie pomiędzy pragnieniem a zaspokojeniem niema dla nikogo żadnej przeszkody (a niema jej naprzykład pomiędzy naszemi oczami a światłem dzienném), żadnego usiłowania do zrobienia, żadnej usługi do oddania sobie lub drugim, tam niemoże być żadnej wartości, żadnej możliwej Własności. Jeżeli zaś istnieje przeszkoda to to wszystko, natychmiast się zjawia. Najprzód zjawi się Usiłowanie; – potem dobrowolna wymiana usiłowań i usług; – potem porównawcze ocenienie usług, czyli Wartość; nakoniec, prawo przysługujące każdemu użytkowania z przywiązanych do wartości użyteczności, czyli Własność.

Gdyby w tej walce przeciwko równym zawsze przeszkodom udział tak natury, jak i pracy był także zawsze względnie równy, wtedyby Własność i Wspólność szły zawsze linią równoległą niezmieniając nigdy proporcyi.

Lecz tak nie jest. Powszechna dążność w przedsięwzięciach ludzi jest ta, aby zmniejszyć stosunek usiłowań do rezultatu i dla tego to coraz zwiększającą się proporcyę czynników naturalnych przyłączają do swej pracy. I niema na całej ziemi ani jednego rolnika, ani jednego rękodzielnika, negocyanta, robotnika, właściciela okrętu, artysty, którzyby tém nie byli nieustannie zajęci. Wszystkie ich zdolności dążą tylko do tego; dla tego tylko wynajdują narzędzia i machiny, wywołują siły chemiczne i mechaniczne żywiołów, rozdzielają pomiędzy siebie pracę, łączą swe usiłowania. Wydobyć jak najwięcej z jak najmniejszém usiłowaniem, oto jest wieczyste zagadnienie które sobie stawiają we wszystkich czasach, we wszystkich miejscach, w każdym położeniu i w każdej rzeczy. Że popychani są oni do tego interesem osobistym, któż temu zaprzeczy? Bo i jakiż inny bodziec mógłby ich z taką podniecać energią? Ponieważ na tym świecie każdy człowiek odpowiedzialnym jest przedewszystkiem za swą własną egzystencyę i za swe rozwinięcie się, czy podobna więc aby siła poruszająca go nieustannie, była inną, jak interes osobisty? Oburzacie się na to; lecz poczekajcie do końca, a zobaczycie, że jeżeli każdy myśli tylko o sobie, to Bóg myśli o wszystkich.

Nieustanném zatem staraniem naszém jest zmniejszenie usiłowania w stosunku do poszukiwanego użytecznego skutku. Lecz jeśli, bądź skutkiem zniesionej przeszkody, bądź przez wynalazek machin, rozdział pracy, połączenie sił itd., usiłowanie zmniejszy się, to to zmniejszone usiłowanie mniej jest w porównaniu z innemi cenione; czyniąc je dla kogoś

strona 165. zpośród 382 stron dzieła

Page 166: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

mniejszą nim oddajemy usługę; mniej ma ono Wartości i słusznie powiedzieć możemy, że Własność cofnęła się. Lecz czy skutek użyteczny stracił co na tém? Nie, wedle samej nawet hipotezy, nie. Dokądże więc przeszedł? Do dziedziny Wspólności. Co zaś do tej części usiłowań ludzkich, którą skutek użyteczny nie pochłania, to nie pozostaje ona mimo to bezpłodną, lecz zwraca się do drugich zdobyczy. Nieskończona rozciągłość potrzeb naszych tak fizycznych, jak umysłowych i moralnych napotyka i napotykać zawsze będzie dość przeszkód, aby praca uwolniona od jednych nie zwróciła się gdzie indziej. – I w ten to sposób gdy zasób przywłaszczony pozostaje zawsze ten sam, zasób wspólny rozszerza się jak koło, którego promienie coraz bardziej się przedłużają.

Inaczej jakżebyśmy mogli wytłumaczyć postęp i chociażby najmniej nawet doskonałą cywilizacyą? Zwróćmy tylko uwagę na nas samych; zastanówmy się nad słabością naszą; porównajmy naszą moc i nasze wiadomości z mocą i wiadomościami jakich wymagają niezliczone zaspokojenia z których dano nam jest czerpać wpośród społeczeństwa. Zaiste nie trudno się przekonać, że gdybyśmy pozostawieni byli naszym własnym usiłowaniom, nie osiągnęlibyśmy tego i w milionowej części, chociażby każdemu z nas do rozporządzenia dano miliony hektarów ziemi nieuprawnej. Niezawodną jest zatem rzeczą, że pewna dana ilość usiłowań ludzkich przynosi nieskończenie więcej rezultatów dziś, niżeli za czasów Druidów. Gdyby to prawdziwém było tylko względem jednego indywiduum, to naturalny wywód byłby ten, że żyje on i używa szczęścia kosztem drugich. Lecz ponieważ zjawisko to objawia się we wszystkich członkach rodziny ludzkiej, musimy koniecznie przyjść do tego pocieszającego wniosku, że w pomoc naszą przyszło coś, co nie jest z nas samych; że darme współdziałanie natury stopniowo przyczynia się do naszych własnych usiłowań i że wpośród wszystkich naszych tranzakcyi pozostaje ono zawsze darmém – bo gdyby nie było darmém, nicby nam nie objaśniało.

Z tego, co poprzedza, wyprowadzić musimy dwie formuły, że:

• Każda własność jest Wartością; każda Wartość jest Własnością.

• Co niema wartości jest darmém; co jest darmém jest wspólném.

• Zniżenie wartości, jest to przybliżenie do darmości.

• Przybliżenie do darmości, jest to częściowe doprowadzenie do Wspólności.

Są czasy w których niepodobna wymówić pewnych wyrazów nie narażając się na najfałszywsze ich tłumaczenie. Nie zabraknie zapewne ludzi którzy stosownie do swego stanowiska bądź w celu chwalenia, bądź krytyki gotowi będą zawołać:

„Autor mówi o wspólności, jest więc komunistą”. Spodziewam się tego i zdaję się na wolą Boską; lecz przyjmując naprzód ten kielich goryczy, niemniej przeto powinienem usiłować oddalić go od siebie.

Musiałby czytelnik być bardzo nieuważnym (i dla tego to najstraszniejsza dla nas jest ta klassa czytelników, która wcale nie czyta) gdyby niespostrzegł jaka przepaść rozdziela Wspólność od Komunizmu. Pomiędzy temi dwoma ideami, jest jeszcze cały ogrom nietylko własności, lecz nadto prawa, wolności, sprawiedliwości, a nawet osobistości ludzkiej.

strona 166. zpośród 382 stron dzieła

Page 167: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Pod Wspólnością rozumiemy dobra, z których z przeznaczenia Opatrzności, użytkujemy wszyscy wspólnie, i nie czyniąc najmniejszego usiłowania, aby je do użytku naszego zastosować; – nie może tu zatem mieć miejsca żadna usługa, żadna tranzakcya, żadna Własność. Własność bowiem ma za zasadę prawo służące nam do oddawania usług sobie samym lub do oddawania ich innym z obowiązkiem wzajemności.

Komunista zaś chce uczynić wspólnemi, nie darme dary Boże, lecz usiłowania ludzkie – usługi.

Chce on, aby każdy odniósł cały owoc swej pracy do ogólnej massy, obowiązując następ-nie władzę do słusznego rozdzielenia tej massy.

Otóż jedno z dwojga być musi: albo rozdział ten dokona się w stosunku do wykładu, albo będzie się opierać na innej jakiej podstawie.

W pierwszym razie komunizm stara się pod względem rezultatu, doprowadzić do porządku jaki obecnie istnieje, podstawiając tylko w miejsce wolności wszystkich, samowładztwo jednego.

W drugim razie jakażby to miała być podstawa do tego rozdziału? Komunizm odpowiada, że Równość. – Jakto! Równość bez względu na rozmaitość trudu! Dostaną więc równą część, tak ci, którzy pracują sześć godzin, jak i ci, którzy dwanaście pracują, tak za pracę mechaniczną, jak i za umysłową? – Lecz nie jestże to ze wszystkich najbardziej rażąca nierówność? Prócz tego, nierówność taka niszczy całą działalność, całą wolność, całą godność, całą przenikliwość. Sądzicie, że zabijecie tym sposobem konkurencyą; lecz strzeżcie się, abyście jej tylko nie przekształcili. Dziś ubiegają się o to, kto lepiej i prędzej pracować będzie; pod waszym zaś rządem ubiegać się będą o to, kto mniej i gorzej pracować będzie.

Komunizm, zapoznaje nawet samą naturę ludzką. Usiłowanie przykrém jest samo w sobie; cóż więc nas do niego nakłonić może? Oto uczucie jeszcze przykrzejsze od pierwszego, oto potrzeba którą zaspokoić musimy, cierpienie które oddalić chcemy, dobro które spełnić pragniemy. Sprężyną zatem naszą jest interes osobisty, a gdy się Komunizmu pytają co w zamian zań postawić zechce, odpowiada on nam przez usta Louis Blanc’a: Punkt honoru, – i przez usta Cabet’a: Braterstwo. Uczyńcież, abym mógł doznawać wrażeń za kogoś, abym przynajmniej mógł wiedzieć, jaki nadać kierunek pracy mojej.

A potem cóż to jest za punkt honoru i co za braterstwo wprowadzone dla ludzkości całej za podnietą i pod nadzorem Panów Louis Blanc’a i Cabet’a?

Lecz nie tu miejsce zbijać Komunizm. Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że jest on właśnie, pod każdym względem przeciwnym systematowi, jaki postawić starałem się.

Przyznajemy człowiekowi prawo służenia samemu sobie lub służenia innym pod warunkami dobrowolnie roztrząśnionemi. Komunizm, zaprzecza prawu temu, centralizuje bowiem wszystkie usługi w ręku władzy despotycznej.

Nasza nauka opiera się na Własności; Komunizm zaś, opiera się na systematycznym gwałcie, zasadza się bowiem na tém, aby pracę jednego oddać bez wynagrodzenia drugiemu.

strona 167. zpośród 382 stron dzieła

Page 168: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

I w rzeczy samej, gdyby komunizm obdzielał każdego wedle jego pracy, już tém samém uznawałby własność i przestałby być Komunizmem.

Nauka nasza opiera się na wolności, bo prawdę powiedziawszy, w oczach naszych, własność i wolność jest jednąż i tąż samą rzeczą; cóż nas bowiem czyni właścicielami naszej usługi? Oto prawo i zdolność rozporządzania nią. Komunizm niszczy wolność, gdyż nikomu nie pozostawia wolności rozporządzania swą pracą.

Nauka nasza opiera się na sprawiedliwości; Komunizm zaś na niesprawiedliwości. Wynika to z tego cośmy poprzednio powiedzieli.

Istnieje zatem tylko jeden punkt zetknięcia się naszego z komunistami: jest nim pewne podobieństwo syllab składających słowa komunizm i wspólność (communisme et commu-nauté.)

Lecz niech to podobieństwo nie wprowadzi w błąd umysłu czytelnika. Bo gdy Komu-nizm jest tylko zaprzeczeniem Własności, to w naszej nauce o Wspólności, widzimy najdobit-niejsze potwierdzenie i najbardziej stanowcze wykazanie Własności.

Bo jeżeli prawowitość własności mogła się wydawać, nawet ludziom nie należącym do komunistów, wątpliwą i niewytłumaczoną, to dla tego tylko, iż ludzie ci sądzili, że wszystkie dary Boże, które pierwiastkowo były wspólne, koncentruje ona w ręku niektórych ludzi, wyłączając od tego innych. Sądzę żeśmy z gruntu rozproszyli tę wątpliwość wykazując, że to, co z przeznaczenia opatrzności było wspólném, pozostało też takiem wpośród wszystkich tranzakcyi ludzkich, że dziedzina własności nie może się rozciągać po za wartość, po za prawo, uciążliwie za oddane usługi nabyte.

A tak zrozumianej własności, któż będzie śmiał zaprzeczyć? Trzebaby być waryatem, aby utrzymywać, że ludzie nie mają żadnego prawa do swej własnej pracy i że bezprawnie otrzymują dobrowolne usługi tych, którym sami dobrowolne oddali usługi.

Lecz jest jeszcze jeden wyraz który objaśnić muszę, ostatniemi bowiem czasy dziwnie go nadużywano. Jest to słowo darmość. Mamże mówić, że nazywam darmém nie to, co nic nie kosztuje jednego człowieka, dla tego, że zabraném zostało innemu, lecz to, co nie kosztuje nic nikogo z ludzi.

Kiedy Diogenes grzał się na słońcu, można było powiedzieć, że grzał się darmo, zbierał bowiem ze szczodrobliwości boskiej zaspokojenie nie kosztujące żadnej pracy tak jego, jak i nikogo z jego współczesnych. Dodam jeszcze, że to ciepło promieni słonecznych pozostanie darmém i wtedy, gdy właściciel zużytkuje je dla dojrzewania swego zboża lub swych winogron. Rozumie się, że sprzedając te winogrona i to zboże każe on sobie płacić jedynie za swe własne usługi, a nie za usługi słońca. Pogląd ten może być fałszywym (a wtedy nie pozostaje nam nic więcej jak stać się komunistami); w każdym jednak razie takie jest znaczenie, które nadaję i które widocznie nosi na sobie słowo darmość.

Od czasu Rzeczypospolitej dużo mówią o kredycie darmym, o nauce darmej. Lecz jasném jest, że słowem tym pokrywają tylko gruby sofizmat. Czyż Państwo może to uczynić, aby nauka rozlała się dokoła jak światło dzienne nie kosztując nikogo żadnych usiłowań? Czyż

strona 168. zpośród 382 stron dzieła

Page 169: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

może ono pokryć Francyę zakładami i profesorami, którychby tym lub owym sposobem opłacać nie musiało? Państwo to tylko uczynić może, że zamiast pozostawić każdemu prawo dobrowolnego upominania się i wynagradzania tego rodzaju usług, może za pomocą podatku wyrwać od obywateli to wynagrodzenie, a następnie udzielić im nauki wedle swego wyboru, niewymagając już potem innego wynagrodzenia. Lecz w takim razie ci, którzy się wcale nieuczą, płacą za tych, co się uczą; ci, którzy się uczą mało, płacą za tych, co się dużo uczą; ci, którzy mają zamiar oddać się pracy ręcznej, płacą za tych, którzy obejmą zawód umysłowy. Jest to Komunizm zastosowany do jednej gałęzi działalności ludzkiej. Pod takim rządem, którego osądzać tutaj niechcę, można będzie, a raczej trzeba będzie powiedzieć: nauka jest wspólna, lecz smieszném byłoby powiedzieć: nauka jest darma. Darma! Tak, dla niektórych z tych, co ją odbierają, lecz nie dla tych, co za nią, jeżeli nie profesorowi to poborcy płacą.

Niema nic, coby Państwo mogło dać pod tym warunkiem darmo i gdyby słowo to nie było mistyfikacią; możnaby również wymagać od Państwa, aby dało nietylko darmą naukę, lecz także darmy pokarm, darme odzienie, darme życie i okrycie itd. Lecz niech się strzegą, bo lud i tak już nie dalekim jest od tych żądań; a przynajmniej nie brak ludzi którzy w imieniu jego domagają się darmego kredytu, darmych narzędzi pracy itd., itd. Zwiedzeni jednym wyrazem, postąpiliśmy o krok jeden w Komunizmie, czemużbyśmy nie mieli uczynić drugi i trzeci, aż dopóki niestracilibyśmy całej wolności, całej własności i sprawiedliwości? – Może powiedzą mi, że nauka tak jest powszechnie potrzebną, iż na jej korzyść można odstąpić od praw i zasad? Lecz czyż pożywienie nie jest jeszcze potrzebniejszém? Primo vivere, deinde philosophari, powie lud, i niewiem zaprawdę, coby mu na to odpowiedzieć można.

Kto wie? Może ci którzy mi przypisywać będą komunizm dla tego, że stwierdziłem opatrznościową wspólność darów Bożych, sami pogwałcą prawa uczenia się i nauczania, czyli samą istotę własności. Te niekonsekwencye bardziej są zadziwiające aniżeli rzadkie.

strona 169. zpośród 382 stron dzieła

Page 170: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

WŁASNOŚĆ GRUNTOWAJeżeli panująca w tém pismie idea jest prawdziwą, to stosunki Ludzkości ze światem

zewnętrznym powinniśmy sobie przedstawiać w ten sposób:

Bóg stworzył ziemię. Na powierzchni i wewnątrz niej umieścił mnóstwo rzeczy użytecznych człowiekowi, a użytecznych dla tego, iż mogą zaspokajać potrzeby jego.

Prócz tego nadał materyi siły, jako to: ciążenie, sprężystość, dziurkowatość, ściśliwość, cieplik, światło, elektryczność, krystalizacyą, życie roślinne.

A postawiwszy człowieka w obec tych materyałów i tych sił, oddał mu je darmo.

Ludzie zaczęli wywierać działalność swoją na te materyały i siły, tym sposobem oddawali samym sobie usługi. Pracowali też jedni dla drugich, a tym sposobem oddawali sobie wzajemne usługi. Usługi te porównywane w wymianie, zrodziły pojęcie Wartości, Wartość zaś zrodziła pojęcie Własności.

Każdy więc został właścicielem w stosunku do usług swoich. Lecz siły i materyały, które Bóg dał ludziom darmo od samego początku, pozostały takiemi dotąd i pozostaną niemi zawsze w pośród wszystkich tranzakcyi ludzkich; w ocenieniu bowiem, jakiemu daje miejsce wymiana, oszacowują się nie dary Boże, lecz usługi ludzkie.

Ztąd wynika, że póki tranzakcye będą wolne, niema ani jednego z pomiędzy nas, któryby przestał kiedykolwiek z darów tych korzystać. Jeden nam tylko postawiono warunek, to jest: abyśmy chcąc dary te obrócić na nasz użytek, wykonali potrzebną do tego pracę, lub, gdy kto inny za nas trud ten poniesie, zapłacili mu ze swej strony równoważnym trudem.

A jeśli to wszystko jest prawdą, to zaiste Własność jest niewzruszoną.

Powszechny instynkt Ludzkości bardziej nieomylny, aniżeli wszystkie indywidualne dociekania, trzymał się tych danych nie rozbierając ich wcale, gdy w tém zjawiła się teorya roztrząsająca podstawy Własności.

Na nieszczęście zaczęła ona od pomyłki, wzięła bowiem Użyteczność za Wartość. Przypisała bądź materyałom, bądź siłom naturalnym wartość, wyłącznie im służącą i nieza-leżną od wszystkich usług ludzkich; a w tejże chwili Własność stała się nie tylko niezrozumiałą, ale i niewytłumaczoną.

Użyteczność jest to stosunek pomiędzy jakąś rzeczą a naszym organizmem. Nie potrzebuje ona mieścić w sobie ani usiłowań, ani tranzakcyi, ani porównania; pojąć się daje sama w sobie, albo też względnie do odosobnionego człowieka. Wartość zaś przeciwnie jest stosunkiem pomiędzy człowiekiem a człowiekiem i aby istniała musi istnieć podwójnie; porównywać bowiem odosobnionych rzeczy niepodobna. Wartość domyślać się każe, iż ten który jest jej posiadaczem ustąpi ją li tylko za równą jej wartość. – Teorya zatem, która miesza z sobą te dwa pojęcia, dochodzi do tego, iż przypuszcza, że gdy w wymianie z jednej strony dają mniemaną wartość utworu naturalnego, to z drugiej, stawią prawdziwą wartość utworu ludzkiego; że użyteczność nie wymagającą żadnej pracy zamieniają na użyteczność,

strona 170. zpośród 382 stron dzieła

Page 171: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

która takowej wymagała; słowem, że jeden człowiek może korzystać z pracy drugiego, chociaż sam nie pracuje. – W ten sposób zrozumianą Własność, teorya nazwała naprzód monopolem koniecznym, potem po prostu monopolem, nareszcie nieprawnością, a ostatecznie kradzieżą.

Pierwszy cios wymierzonym został na Własność ziemską. I tak być musiało; a to nie dla tego, aby inny przemysł nie używał do dzieł swoich sił naturalnych, lecz dla tego tylko, że w oczach tłumu w innych zjawiskach życia roślinnego i zwierzęcego, siły te nie objawiają się tak wyraźnie jak w produkcyi pożywienia i w tém co niesłusznie nazywają materyami pierwotnemi, a które są wyłączném dziełem rolnictwa.

Zresztą cóż dziwnego, że monopol zastosowany do rzeczy najpotrzebniejszych w życiu, mógł bardziej niż każdy inny obruszyć na siebie sumienie ludzkie?

Pomyłka, o której mówimy, dość już uwodząca z punktu widzenia naukowego, gdyż o ile wiem nie uniknął jej żaden teoretyk, stała się jeszcze bardziej uwodzącą z powodu widowni jaką nam świat przedstawia. Widziano często Właściciela ziemskiego żyjącego bez pracy i wyciągano ztąd wniosek pozornie bardzo słuszny, że: „Musiał on znaleść jakiś sposób, aby kazać sobie płacić za co innego niż za pracę”. Cóż jest tą inną rzeczą, jeśli nie urodzajność, produkcyjność i współdziałanie narzędzi pracy, to jest grunt? Zatem nie co innego, jak renta gruntowa napiętnowaną była w rozmaitych czasach, raz imieniem monopolu koniecznego, to znowu przywileju, nieprawności, kradzieży.

A przyznać potrzeba, że teorya napotkała na drodze swej fakt jeden, który przyczynił się znakomicie do wprowadzenia jej w błąd. Mało jest ziemi w Europie, któreby nie były zdobyte i nie pociągały za sobą wszystkich ztąd wynikających nadużyć. Nauka mogła zmieszać sposób gwałtowny w jaki nabytą została Własność ziemska ze sposobem naturalnym w jaki się ona tworzy.

Lecz nie sądźmy, aby fałszywe określenie wartości ograniczyło się tylko na obaleniu Własności gruntowej. Logika, czy z dobrej lub złej wychodzi zasady, jest zawsze okropną i niczem nieznużoną potęgą! Powiedziano więc sobie: ponieważ do wyprodukowania wartości z ziemi przyczyniły się promienie światła, ciepło, elektryczność, życie roślinne itd., tak samo zaś do wyprodukowania wartości kapitału przyczynił się wiatr, elastyczność, siła ciążenia; są więc prócz rolników ludzie, którzy sobie każą płacić za współdziałanie czynników naturalnych. Wynagrodzenie to otrzymują oni z procentu od kapitału; właściciele zaś gruntowi z renty ziemi. Wydać trzeba zatem wojnę tak Procentowi, jak i Rencie!

W imię więc tej, wedle mnie fałszywej a wedle ekonomistów i wyznawców równości prawdziwej zasady, że czynniki naturalne posiadają lub tworzą wartość, padały stopniowo ciosy na Własność. – Potrzeba bowiem dobrze to zauważyć, że co do tego twierdzenia, to wszystkie szkoły są pomiędzy sobą w zgodzie. Różnią się one jedynie trwożliwszemi lub zuchwalszemi wywodami.

Ekonomiści powiedzieli: własność (gruntu) jest przywilejem, ale że przywilej ten jest koniecznym, należy go więc utrzymać.

strona 171. zpośród 382 stron dzieła

Page 172: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Socyaliści, że: własność (gruntu) jest przywilejem; ale że przywilej ten jest koniecznym, należy go więc utrzymać, domagając się w zamian prawa do pracy.

Komuniści i Wyznawcy równości, że: własność (w ogóle) jest przywilejem, potrzeba więc ją zniszczyć.

Ja zaś wołam z całej siły: NIE, WŁASNOŚĆ NIE JEST PRZYWILEJEM. Wspólne wasze pierwsze założenie jest fałszywém i dla tego to wszystkie trzy wasze wnioski, chociaż różne pomiędzy sobą, są także fałszywe. WŁASNOŚĆ NIE JEST PRZYWILEJEM i dla tego to niepotrzebujemy ani z łaski ją tolerować, ani żądać za nią wynagrodzenia, ani też ją niszczyć.

Przejrzyjmy, choć w krótkości, opinie rozmaitych szkół co do tego ważnego przedmiotu.

Wiadomo, że angielscy ekonomiści postawili zasadę, na którą pozornie wszyscy się zgadzają, a mianowicie: wartość wynika z pracy. Że się pomiędzy sobą godzą, to bardzo jest możliwe, ale czy każdy z nich sam z sobą się godzi? To właśnie pragnęlibyśmy w nich widzieć, a czytelnikowi pozostawiamy osądzenie czy tak jest. Przekona on się łatwo, że zawsze i wszędzie mięszają oni Użyteczność darmą niewynagradzalną, bez wartości, z Użytecznością uciążliwą, która sama tylko wynika z pracy i która wedle ich własnego zdania, sama jedynie opatrzona jest wartością.

AD. SMITH. „W uprawie ziemi natura pracuje pospołu z człowiekiem i chociaż praca natury nie wymaga żadnego kosztu, to jednak co ona produkuje, niemniej ma swoją WARTOŚĆ tak samo, jak i to, co wyprodukowali najdrożej opłacani robotnicy”.

Widzimy tu naturę produkującą Wartość. Nabywca zatem zboża musi za nią zapłacić, chociaż niczyjej nawet pracy nie kosztowała. Któż się zatem ośmieli przedstawić jako odbiorca tej mniemanej wartości? Postawcie zatem w miejsce tego słowa, słowo użyteczność a wszystko się wyjaśni; Własność będzie uzasadnioną i stanie się zadość sprawiedliwości.

„Rentę uważać możemy jako produkt tej potęgi natury, z której właściciel pozwala użytkować dzierżawcy… Jest ona (renta) dziełem natury, która, po odciągnieniu lub wynagro-dzeniu wszystkiego tego, co tylko za dzieło człowieka uważaném być może, przypadnie zawsze na właściciela. Rzadko kiedy jest ona czwartą częścią, a często więcej niż trzecią całkowitego produktu. Gdyby równą ilość pracy ludzkiej użyć do fabryk, nigdyby ona nie potrafiła wywołać tak wielkiej reprodukcyi; tam bowiem człowiek wszystko sam robi; natura w niczem mu nie pomaga”.

Możnaż w mniej słowach, zebrać więcej niebezpiecznych błędów? Czwartą zatem lub trzecią część wartości wyżywienia winni jesteśmy wyłącznej potędze natury; a jednakże właściciel każe płacić dzierżawcy, a dzierżawca proletaryuszowi, za tę mniemaną wartość, która po wynagrodzeniu dzieła człowieka, pozostaje jeszcze. I na takiej to podstawie ugruntować chcecie Własność! Cóż zresztą w takim razie uczynicie z aksiomatem: Każda wartość pochodzi z pracy.

Cóż to za twierdzenie, że natura do niczego się nie przyczynia w fabrykach? Jakto! Czyż siła ciążenia, sprężystość gazu, siła zwierząt, nie pomagają rękodzielnikom? Siły te działają tak samo w fabrykach, jak i w polu, to jest: produkują darmo, nie wartość, lecz

strona 172. zpośród 382 stron dzieła

Page 173: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

użyteczność. Inaczej własność kapitałów byłaby tak samo narażoną na napaści komunistów, jak i własność gruntowa.

BUCHANAN. Komentator ten przyjmując teoryę mistrza swego o Rencie, pchany jednak logiką, gani go za to, iż uważał ją za korzystną.

„Smith, powiada on, uważając tę część produkcyi z ziemi, która reprezentuje zysk z funduszów ziemi (co za język!) za korzystną dla społeczeństwa, nie zastanowił się dobrze nad tém, że Renta jest tylko wynikiem drożyzny i że zysk właściciela opłaca się tu jedynie kosztem konsumenta. Przez reprodukcyą zysków ziemi, jedna tylko klassa wzbogaca się kosztem drugiej – społeczeństwo zaś nic na tém nie wygrywa”.

Logiczny więc wniosek jaki ztąd wyciągnąć możemy jest ten, że renta jest niesprawiedliwością.

RICARDO. „Renta jest tą częścią produkcyi ziemi, którą płacą właścicielowi za prawo ciągnienia korzyści z produkcyjnych i nieulegających zniszczeniu przymiotów gruntu”.

Żebyśmy się zaś nieomylili, autor dodaje:

„Często mięszają rentę z procentem i zyskiem kapitału… To oczywiste, że część renty reprezentuje procent od kapitału, poświęconego na ulepszenie roli, na wzniesienie potrzebnych budynków itd., reszta zaś, płaci się dla wyzyskiwania naturalnych i nieulega-jących zniszczeniu własności gruntu. – Dla tego też, gdy w dalszym ciągu tej pracy, mówić będę o rencie, to nazwą tą oznaczać tylko będę to, co dzierżawca płaci właścicielowi za prawo wyzyskiwania pierwotnych i nieulegających zniszczeniu przymiotów gruntu”.

MAC CULLOCH. „Rentą właściwie nazywają, summę płaconą za użytkowanie sił naturalnych i tej potęgi która jest od gruntu nieodłączną. Summa ta jest zupełnie oddzielną od tej, którą płacą z powodu zabudowań, ogrodzeń, dróg i innych gruntowych ulepszeń. Renta zatem jest zawsze monopolem”.

SCROPE. „Wartość ziemi i możność ciągnienia z niej Renty winniśmy dwóm okolicznościom: 1° przywłaszczeniu sobie, jej potęg naturalnych; 2° włożonej na jej ulepszenie pracy”.

Niedługo też zjawia się następstwo tych rozumowań, a jest ono takie:

„W pierwszym razie, renta jest monopolem. Jest to ścieśnienie położone na użytkowanie z darów, które Stwórca dał ludziom dla zaspokojenia ich potrzeb. Ścieśnienie to, o tyle jest tylko sprawiedliwém, o ile dla wspólnego dobra jest konieczném”.

I jaki to być musi kłopot dla tych zacnych dusz, które nie chcą przypuścić, aby cokol-wiekbądź co nie jest sprawiedliwém mogło być potrzebném.

Nareszcie Scrope kończy w ten sposób:

„Gdy zaś ono przejdzie po za tę granicę, to na mocy tejże zasady która je postawiła, potrzeba je zmienić”.

strona 173. zpośród 382 stron dzieła

Page 174: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Niepodobna, aby czytelnik nie spostrzegł, że autorowie ci, prowadzili nas do zaprzeczenia Własności, a prowadzili bardzo logicznie wychodząc z tego punktu: że właściciel każe sobie płacić za dary Boże. I oto dzierżawa przedstawia się nam jako niesprawiedliwość, którą Prawo ustanowiło z konieczności, a którą znów zmienić może z powodu innej konieczności. Komuniści toż samo zawsze twierdzili.

SENIOR. „Narzędziami produkcyi są praca i czynniki naturalne. Że zaś czynniki naturalne zostały przywłaszczone, właściciele zatem każą sobie za użytkowanie z nich płacić w formie Renty, która bynajmniej nie jest wynagrodzeniem za jakąkolwiekbądź uczynioną ofiarę, owszem przyjmują ją ci, którzy ani pracowali, ani żadnych nierobili nakładów, lecz którzy jedynie ograniczają się na wyciągnieniu ręki po dary wspólności”.

Zadawszy ten silny cios własności Senior tłumaczy, że część Kenty odpowiada procentowi z kapitału, a potem dodaje:

„Przewyżkę pobiera właściciel czynników naturalnych; stanowi ona jego wynagrodzenie nie za to, że pracował lub oszczędzał, lecz po prostu za to, że nie zachował dla siebie tego, co mógł zachować, że pozwolił czerpać z darów natury”.

Jak widzimy, jest to zawsze ta sama teorya. Przypuszczają, że właściciel staje pomiędzy zgłodniałą gębą, a przeznaczonym jej od Boga pod warunkiem pracy, pokarmem. Przypuszczają, że właściciel, który się do produkcyi przyczynił, każe sobie płacić za swą pracę, co jest sprawiedliwém, lecz że prócz tego, każe sobie płacić jeszcze za pracę natury, za użytek sił produkcyjnych, za niezniszczone potęgi gruntu, co jest niegodném.

Z przykrością widzimy, że teorya ta, rozwinięta przez ekonomistów angielskich, Mill’a, Malthus’a i innych, przeważa także i na stałym lądzie.

„Jeżeli jeden frank nasienia, mówi SCIALOJA, daje nam sto franków w zbożu, to zwięk-szenie się to wartości w znacznej części zawdzięczamy ziemi”.

Nie jestże to mięszanie Użyteczności z wartością? To na jedno wychodzi jak gdyby któś powiedział: woda źródlana, znajdująca się o dziesięć kroków kosztuje tylko jeden sou, gdy się zaś znajduje o sto kroków kosztuje dziesięć sou, zwiększenie się zatem tej wartości, zawdzięczamy w części interwencyi natury.

FLOREZ ESTRADA. „Renta jest tą częścią produktu rolnego, która po opłaceniu wszystkich kosztów produkcyi przypada na właściciela”.

Jest zatem coś, co właściciel otrzymuje za nic.

Wszyscy ekonomiści angielscy zaczynają zwykle od postawienia tej zasady: Wartość wynika z pracy. Przypisując zaś następnie wartość potęgom gruntu, są niekonsekwentni.

Ekonomiści francuzcy w ogóle, szukają wartości w użyteczności; nie mniej przeto ciężki cios zadają Własności przez to, iż mięszają użyteczność darmą z użytecznością uciążliwą.

J. C. SAY. „Ziemia nie jest jedynym produkcyjnym czynnikiem natury, ale jest to jedyny, albo prawie jedyny czynnik, jaki człowiek mógł sobie przywłaszczyć. Wody mórz i rzek, przez to, że mają zdolność wprowadzania w ruch machin naszych, karmienia ryb, noszenia statków

strona 174. zpośród 382 stron dzieła

Page 175: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

naszych, mają także moc produkcyjną. Wiatr, a nawet ciepło słoneczne pracują dla nas; lecz szczęściem, nikt jeszcze nie mógł powiedzieć: wiatr i słońce należą do mnie i mnie to powin-niście zapłacić za usługi, które one oddają”.

Say zdaje się tu narzekać, iż są tacy, którzy mogą powiedzieć: Ziemia należy do mnie i usługi które ona oddaje, mnie powinny być opłacone. – Szczęściem, odpowiem, że jak za usługi wiatru i słońca, tak samo za usługi gruntu, właściciel nie jest mocen kazać sobie płacić.

„Ziemia jest godną podziwienia pracownią chemiczną, w której się układa i wyrabia mnóstwo materyałów i pierwiastków wychodzących w kształcie przenicy, owoców, lnu itd. Rozległą tą pracownią, podzieloną na mnóstwo części zdolnych do rozmaitej produkcyi, obdarzyła natura człowieka darmo. Ale niektórzy ludzie zagarnęli ją w swe posiadanie mówiąc: do mnie należy ta część, a do mnie tamta; co się z niej urodzi będzie moją wyłączną własnością. I dziwna rzecz! Nie tylko, iż ten przywłaszczony przywilej nie stał się społeczeń-stwu szkodliwym, lecz owszem był dlań korzystnym”.

Zapewne, że urządzenie takie korzystném było dla społeczeństwa; ale dla czego? Oto dla tego, iż nie jest ani uprzywilejowaném, ani przywłaszczoném; ten bowiem który wyrzekł: „Do mnie ta część ziemi należy”, nie mógł dodać „a co się z niej urodzi będzie moją wyłączną własnością”, lecz dodać musiał: To, co się z niej urodzi będzie wyłączną własnością tego, który je kupi zwracając mi po prostu trud, jaki za niego podjąłem i jaki mu oszczędziłem; współpracownictwo natury darnie dla mnie, będzie też darmém i dla niego.

Zauważmy to dobrze, że w wartości zboża, Say rozróżnia część przypadającą na Własność, część na Kapitał i część na Pracę. Z poczciwej chęci, zadaje on sobie dużo trudu, chcąc usprawiedliwić tę pierwszą część wynagrodzenia, która niebędąc wynagrodzeniem ani przeszłej, ani teraźniejszej pracy, przypada na właściciela. Trudno mu to jednak przychodzi, bo tak jak i Scrope, chwyta się ostatniego i najmniej zaspakajającego środka to jest: konieczności.

„Jeżeli produkcya istnieć nie może, nie tylko bez posiadłości ziemskiej i kapitału, ale nadto te środki produkcyi muszą być własnościami, to czyż nie wolno powiedzieć, że właści-ciele ich wykonywają czynność produkcyjną, bez niej bowiem produkcya nie miałaby miejsca? Czynność to wprawdzie bardzo dogodna, w obecnym jednak stanie naszych społeczeństw, wymaga ona nagromadzeń, to jest owoców produkcyi lub oszczędności itd.”

Zamieszanie tu jest widoczne. Wymaga tu nagromadzeń rola właściciela, jako kapitalisty a ta jest niezaprzeczoną i kwestyi o niej być nie może. Ale co tu jest dogodném to rola właściciela jako właściciela, jako każącego sobie płacić za dary Boże. Tę to rolę potrzeba było usprawiedliwić a niemożna w niej przytoczyć ani nagromadzeń, ani też oszczędności.

„Jeżeli zatem własności ziemskie i kapitałowe (po co mięszać z sobą to, co jest rożném?) są owocem produkcyi, tém samém przedstawić mogę te własności jako machiny pracujące i produkcyjne, twórcy których mogliby próżnując, ciągnąć z nich korzyści”.

Zawsze toż samo zamieszanie. Ten który zrobił machinę, posiada własność kapitałową, z której słuszną pobiera opłatę, płacić sobie bowiem każe nie za pracę machiny, lecz za pracę,

strona 175. zpośród 382 stron dzieła

Page 176: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

którą wykonał sam, sporządzając machinę. Ależ grunt ta własność terytoryalna, nie jest owocem produkcyi ludzkiej. Z jakiegoż więc tytułu każą sobie płacić za jej współdziałanie? Autor, chcąc naprowadzić umysł na usprawiedliwienie jednej, z przyczyn usprawiedliwia-jących drugą, zestawił te dwie własności różnej zupełnie natury.

BLANQUI. „Rolnik który orze, mierzwi, zasiewa i zbiera ze swego pola, dostarcza pracę bez jakiej nicby nie zebrał. Ale czynność ziemi za pomocą której fermentuje nasienie i czynność słońca za pomocą którego roślina dojrzewa, niezależnemi są od tej pracy, a przyczyniają się jednakże do utworzenia wartości w zbiorze reprezentowanej… Smith i kilku innych ekonomistów sądziło, że jedyném źródłem wartości, była praca człowieka. Nie, zaiste, przemysł rolnika nie jest jedyném źródłem wartości worka zboża, lub też miary kartofli. Bo oczywiste, że nigdy talent człowieka nie dojdzie do tego, aby potrafił stworzyć zjawisko wschodzenia roślin, tak samo jak cała cierpliwość alchemistów nie odkryła sekretu robienia złota”.

Niepodobna już do większego dojść zamieszania najprzód pomiędzy użytecznością a wartością, następnie pomiędzy użytecznością darmą a użytecznością uciążliwą.

JÓZEF GARNIER. „Renta właściciela różni się ze swej istoty od zapłaty jaka się daje robotnikowi za jego pracę i od korzyści jakie ma przedsiębiorca z czynionych przezeń nakładów; z obydwóch tych bowiem wynagrodzeń, jedno jest wynagrodzeniem za trud, drugie za prywacyą⌀ i ryzyko któremu się przedsiębiorca poddał, gdy natomiast Rentę pobiera właściciel bardziej darmo i jedynie na zasadzie prawnego układu, utrzymującego i przyznającego niektórym indywiduom prawa własności gruntowej”. (Pierwsze zasady

ekonomii politycznej, 2gie wydanie, str. 293.)

Czyli innemi słowy: robotnik i przedsiębiorca płaceni są w imię sprawiedliwości za usługi, które oddali; właściciel zaś płacony jest w imię prawa za usługi, których nie oddał.

„Najśmielsi nowatorzy nie proponują nam nic innego jak zamianę własności indywidu-alnej na własność zbiorową. I zdaje nam się, że wedle praw ludzkich, mają zupełną słuszność; ale praktycznie, nie będą oni mieli słuszności dopóty, dopóki nie wykażą nam korzyści lepszego systematu ekonomicznego”. (Tamże, strona 377 i 378.)

Długo jeszcze jednakże, przyznając, że własność jest przywilejem, monopolem, dodawać przytem będą, że jest to monopol użyteczny, naturalny…

„Słowem, zdają się przypuszczać, że własność w ekonomii politycznej (Tak jest, niestety! i w tém właśnie złe), nie wypływa z prawa Boskiego, ani z nadania, ani też z żadnego innego teoretycznego prawa, lecz tylko ze swej użyteczności. Jest to monopol tolerowany jedynie w interesie wszystkich itd.“

Jest to takiż sam wyrok, jaki wydał Scrope, a powtórzył Say, tylko trochę złagodzony.

Dostatecznie zdaje mi się dowiodłem, iż ekonomia polityczna wychodząc z tych fałszy-wych danych, że: „Czynniki naturalne mają lub tworzą wartość”, doszła do tego wniosku: „Własność (o tyle o ile nagromadza i każe sobie płacić tę wartość obcą wszelkiej usłudze

strona 176. zpośród 382 stron dzieła

Page 177: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ludzkiej) jest przywilejem, monopolem, przywłaszczeniem. Ale jest to przywilej konieczny i podtrzymać go potrzeba”.

Pozostaje mi jeszcze wykazać, że i socyaliści wychodzą z tych samych danych, tylko że wniosek swój w ten sposób zmieniają „Własność jest przywilejem koniecznym, potrzeba go podtrzymywać, lecz żądać zań należy od właściciela wynagrodzenia, na korzyść proletaryuszów, dając im prawo do pracy”. Następnie, ukażę wam komunistów, którzy opierając się na tychże samych danych powiadają: Własność jest przywilejem i znieść ją potrzeba.

W ostatku, chociażbym się niewiem jak miał powtarzać zakończę, wywracając, jeśli to podobna, wspólne założenie tych trzech wniosków: że czynniki naturalne mają lub tworzą wartość. A jeśli mi się to uda, jeśli wykażę, że czynniki naturalne, nawet przywłaszczone, nie produkują Wartości, lecz Użyteczność, która przechodząc przez ręce właściciela i nic mu w nich nie pozostawiając, dostaje się darmo konsumentowi, w takim razie tak ekonomiści, jak i socyaliści i komuniści zgodzić się będą musieli na to, aby zostawić świat takim jakim jest.

CONSIDERANT. Aby się przekonać, jak i na jakich warunkach może się Prawnie objawiać i rozwijać Własność prywatna, potrzeba posiadać fundamentalną zasadę prawa Własności, a jest ona taka:

„Każdy człowiek PRAWNIE POSIADA RZECZ którą jego praca, jego rozum albo ogólniej powiem, KTÓRĄ JEGO DZIAŁALNOŚĆ STWORZYŁA.

Zasada ta jest niezaprzeczoną i warto, abyśmy zwrócili uwagę, że lubo ona nie wyraża jasno tego, mieści jednak w sobie uznanie Prawa wszystkich ludzi do Ziemi. I w rzeczy samej, ponieważ człowiek nie stworzył ziemi, z samej więc fundamentalnej Zasady Własności wynika, że Ziemia, oddana Rodzajowi ludzkiemu jako posiadłość wspólna, żadnym sposobem nie może stać się całkowitą i wyłączną własnością tego lub owego indywiduum, który wartości tej niestworzył. – Ustanówmy więc prawdziwą teoryę Własności, gruntując ją na nieodpartej zasadzie, gdzie Prawowitość Własności opierać się będzie na fakcie STWORZENIA posiadanej rzeczy lub wartości. Aby dójść do tego pomówmy wprzód o tworzeniu się w Społeczeństwie ludzkiem przemysłu, to jest o początku i rozwinięciu się uprawy ziemi, wyrobów fabrycznych, sztuk itd.

Przypuśćmy, że na gruncie jakiejś odosobnionej wyspy, lub na gruncie należącym do jakiegoś narodu, albo też na przestrzeni całej ziemi (rozciągłość bowiem miejsca działalności, nic nie przeszkadza ocenieniu faktów), jakieś pokolenie ludzkie odda się po raz pierwszy przemysłowi, rozpocznie po raz pierwszy uprawiać, fabrykować itd. – Każde zatem pokolenie za pomocą swej własnej pracy, swego rozumu, swej działalności, tworzy produkta, rozwija wartości, które w pierwotnym stanie ziemi nie istniały wcale. Nie jestże to aż nadto widoczném, że w tém pierwszém przemysłowém pokoleniu, Własność odpowiednią będzie Prawu, JEŻELI wyprodukowana przez działalność wszystkich wartość, lub bogactwo rozdzieloną będzie pomiędzy producentów, STOSUNKOWO DO PRZYCZYNIENIA SIĘ każdego z nich dla utworzenia tego wspólnego bogactwa? – Temu nikt pewnie nie zaprzeczy.

strona 177. zpośród 382 stron dzieła

Page 178: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Otóż rezultaty pracy tego pokolenia, dzielą się na dwie kategorye, a wiele na tém zależy, aby je od siebie rozróżnić.

Do pierwszej kategoryi odnoszą się produkta gruntu, którym zawładnęło, użytkując zeń, pierwsze pokolenie, a pracą swą i przemysłem swoim zwiększyło i wyrobiło je. – Produkta te, bądź w stanie pierwotnym się znajdujące, bądź też wyrobione składają się albo z przedmio-tów konsumpcyi, albo z narzędzi pracy. – To widoczne, że produkta te są całkowitą i prawo-witą własnością tych, którzy je działalnością swą stworzyli. Każdy więc z nich ma PRAWO użyć ich jak mu się podoba. Nie potrzebując niczyjego na to pozwolenia, może produkta te spożyć natychmiast sam, może je zachować, aby się niemi później wedle swej woli rozporządzić, bądź użyć je do czego, bądź wymieniać, bądź oddać komu i przelać swe prawa na kogo mu się podoba. Wedle tej hypotezy Własność ta jest oczywiście Słuszną, godną poszanowania, świętą. Naruszając ją, musielibyśmy się targnąć na Sprawiedliwość, na Prawo, na Wolność indywidualną, nareszcie, musielibyśmy popełnić zdzierstwo.

Druga kategorya. Ależ to wszystko, co stworzyła przemysłowa działalność tego pierw-szego pokolenia, nie zawiera się w poprzedzającej kategoryi. Pokolenie to nie tylko stworzyło produkta o których wyżej mówiliśmy (przedmioty konsumcyi i narzędzia pracy), lecz nadto do pierwotnej wartości gruntu dorzuciło przewyżkę, a to za pomocą uprawy, zabudowań, i przez wszystkie prace które dla posiadłości i własności ziemskiej wykonało.

Przewyżkę tę stanowi oczywiście produkt, wartość, którą działalności pierwszego pokolenia zawdzięczamy. Gdyby jakimkolwiekbądź sposobem (nie będziemy tu rozbierać kwestyi tych sposobów), gdyby więc powtarzam, jakimkolwiekbądź sposobem, własność tej przewyżki, była słusznie, to jest wedle proporcyi w jakiej każdy do utworzenia się jej przyczynił, rozdzieloną pomiędzy rozmaitych członków społeczeństwa, w takim razie każdy z nich posiadałby Słusznie część przypadłą na niego. Mógłby zatem rozporządzać wedle swej woli tą słuszną Własnością indywidualną; mógłby ją wymieniać, dać ją lub przelać na kogo innego swe prawa do niej, a żadne inne indywiduum, czyli Społeczeństwo, nie mogłoby rościć żadnych praw ani też żadnej rozciągać władzy nad témi wartościami.

Łatwo zatem zrozumiemy, że gdy drugie przybędzie pokolenie, znajdzie ono na ziemi dwa rodzaje kapitałów.

A. Kapitał Pierwotny, czyli Naturalny, którego pierwsze pokolenie nie stworzyło, to jest wartość pierwotną ziemi;

B. Kapitał stworzony przez pierwsze pokolenie, zawierający w sobie 1° produkta, artykuły żywności i narzędzia, które nie były spotrzebowane i zniszczone przez pierwsze pokolenie; 2° przewyżkę, jaką pierwsze pokolenie pracą swoją dorzuciło do pierwotnej wartości ziemi.

Oczywistém jest zatem, i wypływa to wyraźnie i koniecznie z samej, co tylko przez nas postawionej kardynalnej Zasady Prawa Własności, że każde indywiduum drugiego pokolenia ma jednakowe Prawo do Kapitału Pierwotnego, czyli Naturalnego;20 do drugiego zaś Kapitału Stworzonego pracą pierwszego pokolenia, nikt niema prawa.21 Każde zatem indywiduum pierwszego pokolenia, będzie mogło rozporządzać częścią swoją Kapitału Stworzonego,

strona 178. zpośród 382 stron dzieła

Page 179: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

na korzyść tego lub owego indywiduum drugiego pokolenia, które sam sobie wybierze, to jest: na dzieci, przyjaciół itd., a nikt, i jakieśmy to już raz powiedzieli, Państwo nawet samo, nie może (w imię Prawa Własności) rościć sobie prawa do rozporządzeń uczynionych przez darującego lub legat czyniącego.

Zauważmy, że wedle naszej hipotezy, indywiduum drugiego pokolenia, ma zapewnione większe korzyści, od pierwszego, a to dla tego, iż oprócz zachowanego mu Prawa do Kapitału Pierwotnego, ma ono jeszcze wszelkie prawdopodobieństwo otrzymania części Kapitału Stworzonego, to jest wartości, której samo nie wyprodukowało, a która przedstawia poprzednią pracę.

„Jeżeli zatem przypuścimy, że w Społeczeństwie rzeczy układają się w ten sposób:

1° Że Prawo do Kapitału Pierwotnego, to jest do Użytkowania z gruntu w pierwotnym stanie znajdującego się, zachowaném będzie każdemu indywiduum, w jakimkolwiek by czasie przyszło na świat, albo że przyznają mu PRAWO RÓWNOWAŻNE tamtemu.

2° Że Kapitał Stworzony w miarę tego, jak się tworzy, nieustannie rozdzielanym być powinien pomiędzy ludzi i to w stosunku przyczynienia się każdego z nich do wyprodukowania tego Kapitału:

Jeżeli, powiadamy, mechanizm organizacyi społecznej odpowiada tym dwom warunkom, to pod takim rządem WŁASNOŚĆ ustanowioną będzie W BEZWZGLĘDNEJ SWEJ SŁUSZNOŚCI. – Czyn zgodny będzie z Prawem”. (Teorya prawa własności i prawa do pracy,

3cie wydanie, str. 15.)

Widzimy tu autora socyalistę rozróżniającego dwa rodzaje wartości: wartość stworzoną, będącą przedmiotem własności słusznej, i wartość niestworzoną, inaczej zwaną wartością ziemi w pierwotnym jej stanie, kapitałem pierwotnym, kapitałem naturalnym, który nie mógłby się stać własnością indywidualną, chyba przez przywłaszczenie. Otóż wedle teoryi, którą przeprowadzić usiłuję, pojęcia wyrażone w tych wyrazach: stworzone, pierwotne, naturalne, najzupełniej wykluczają pojęcie o wartości i kapitale.22 Toteż fałszywe założenie prowadzi Pana Considerant do tego smutnego wniosku:

„Pod Rządem który we wszystkich ucywilizowanych narodach ustanawiał własność, wspólna posiadłość z której cały rodzaj ludzki użytkować miał zupełne prawo, została zawładniętą, a zagrabiła ją mała liczba ludzi z wyłączeniem wielkiej. Przypuśćmy więc, że gdyby z samej natury Zarządu Własnością wyniknęło, iż znalazłby się choć jeden tylko człowiek wykluczony z Prawa Użytkowania ze wspólnej posiadłości, to wykluczenie takie, zawierałoby już samo w sobie naruszenie Prawa, a zarząd uświęcający taką Własność, musiałby być niesprawiedliwym i niesłusznym”.

Jednakże Considerant przyznaje, że ziemia nie może być inaczej, jak tylko pod rządem własności indywidualnej, uprawianą. Ztądteż jego monopol konieczny. I jakże tu zrobić, aby wszystko pogodzić i razem zabezpieczyć prawa, jakie mają proletaryusze do kapitału pierwotnego, naturalnego, niestworzonego, do wartości ziemi w pierwotnym znajdującej się stanie?

strona 179. zpośród 382 stron dzieła

Page 180: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

„Niechże zatem Społeczeństwo przemysłowe, które weźmie w posiadanie Ziemię i tym sposobem odbierze człowiekowi możność swobodnie i na los szczęścia cwiczyć swoje cztéry naturalne Prawa; niechże Społeczeństwo to, wyzuwszy indywiduum z praw jego, da mu przy-najmniej w nagrodę PRAWO DO PRACY”.

Teorya ta, wyjąwszy wniosku jest najwidoczniej taką samą, jak i teorya ekonomistów. Ten, który kupuje produkt rolniczy wynagradza trzy rzeczy: 1° Obecną pracę; nic słuszniejszego; 2° Przewyżkę jaką nadaje gruntowi praca poprzednia; co również jest rzeczą najsłuszniejszą; 3° nareszcie, kapitał pierwotny, czyli naturalny, czyli stworzony, ten darmy dar Boży, który Considerant nazywa wartością ziemi w pierwotnym znajdującej się stanie; Smith, potęgą gruntu nieulegającą zniszczeniu; Ricardo, produkcyjnym i wieczystym przymiotem ziemi; Say, czynnikami naturalnemi. I TO jest właśnie, co było przywłaszczone wedle Considerant; TO jest, co Say nazywa przywłaszczoném; TO jest właśnie, co w oczach socyalistów stanowi niesłuszność i zdzierstwo; TO jest, co się oczom ekonomistów przedstawia jako monopol i przywilej. Godzą się oni jeszcze co do konieczności, co do użytecz-ności takiego urządzenia. Bez niego, powiadają uczniowie Smith’a, ziemia nie produkowałaby wcale; bez niego, powtarzają zwolennicy Fourier’a, wrócilibyśmy do stanu dzikości.

Widzimy, że co do teoryi i prawa, to porozumienie się pomiędzy témi dwoma szkołami (przynajmniej co do tej ważnej kwestyi) jest serdeczniejsze, aniżelibyśmy mogli przypuszczać. Rozdzielają się one dopiero wtedy, gdy z faktu, co do którego wszyscy są z sobą w zgodzie, przychodzi wyprowadzać prawowite wnioski. „Jakkolwiek własność skażoną jest niesłusznoś-cią, a to z powodu, iż przyznaje właścicielowi część wynagrodzenia, która mu się nienależy, ale że z drugiej strony, jest ona konieczną, szanujmy ją więc, żądając od niej tylko wynagro-dzenia. – Nie, powiadają ekonomiści, chociaż własność jest monopolem, ale że jest konieczną, szanujmy ją i zostawmy w pokoju”. Bronią ją oni jednakże, chociaż bardzo słabo, bo jeden z ostatnich ich organów J. Garnier, dodaje: „Wedle praw ludzkich macie zupełną słuszność, ale praktycznie póty mylić się będziecie, póki nie wykażecie skutków lepszego systematu”. Na co też socyaliści nie zaniedbują odpowiedzieć: „Znaleźliśmy go, jest nim prawo do pracy, spróbujcie tylko”.

Gdy się to dzieje, zjawia się Proudhon. Sądzicie może, że ten sławny przeciwnik będzie zbijać wielkie założenie Ekonomiczne lub Socyalistyczne? Broń Boże. Aby zburzyć Własność, nie potrzebuje on tego. Przeciwnie, chwyta to założenie, naciera na nie, ściska je i nareszcie wyprowadza zeń najlogiczniejszy wniosek. „Ah!, powiada on, przyznajecie, że darnie dary Boże posiadają nie tylko użyteczność, ale i wartość; przyznajecie, że właściciele przywłaszczają je i sprzedają, Własność zatem jest kradzieżą. Niepotrzeba więc ani utrzymy-wać jej, ani wymagać od niej wynagrodzenia, ale owszem potrzeba ją znieść”.

Proudhon nagromadził dużo argumentów przeciwko Własności gruntowej. Najpoważniejszym, a raczej jedynie poważnym jest ten, jaki mu dostarczyli autorowie, mięszając użyteczność z wartością.

strona 180. zpośród 382 stron dzieła

Page 181: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

„Kto ma prawo, pyta on, kazać płacić za użytkowanie gruntu, tego bogactwa które nie jest dziełem człowieka? Do kogo należy opłata za dzierżawę ziemi? Do tego zapewne, który ziemię wyprodukował. Któż stworzył ziemię? Bóg. W takim razie właścicielu – usuń się.

„… Ależ stwórca ziemi, nie sprzedaje jej, daje ją i daje ją każdemu bez różnicy. Jakimże więc sposobem zpośród wszystkich jego dzieci jedni dostają wszystko, a drudzy nic? Jakto, jeżeli równość schedy była pierwotnym prawem, to czyż następném ma być nierówność stanów?“

Odpowiadając Say’owi, który przyrównał ziemię do narzędzia, powiada on:

„Zgadzam się, że ziemia jest narzędziem, ale któż jest jej robotniczym? Czy właściciel? Czy przez skuteczny przymiot prawa własności nadaje on jej siłę i urodzajność? I w tém to właśnie zawiera się monopol właściciela, że niesporządziwszy narzędzia, każe sobie za użytek jego płacić. Niech Stwórca sam przyjdzie upominać się o zapłatę za dzierżawę ziemi, a porachujemy się z nim. Albo niechaj właściciel, który niby jest jego pełnomocnikiem, pokaże nam swe upoważnienie”.

Nie jestże to widoczném, że wszystkie te trzy systemata stanowią tylko jeden? Ekonomiści, Socyaliści, Wyznawcy równości, wszyscy zwracają się do Własności ziemskiej z jedną i tąż samą wymówką, to jest: każą sobie płacić za to, za co niemają prawa wymagać zapłaty. To nadużycie jedni nazywają monopolem, drudzy niesłusznością, trzeci kradzieżą; jest to tylko rozmaite stopniowanie jednej i tejże samej krzywdy.

A teraz odwołuję się do każdego uważnego czytelnika czy krzywda ta jest uzasadnioną? Czyż niewykazałem, że pomiędzy zgłodniałą gębą a darami Bożemi stoi tylko jedna rzecz, a jest nią usługa ludzka?

Ekonomiści, wy mówicie, że: „Rentą nazywa się to, co płacą właścicielowi za użytkowanie produkcyjnych i nieulegających zniszczeniu przymiotów gruntu”. Ja zaś powiadam: Nie, Rentą nazywa się to, co się płaci nosiwodzie za trud, który podjął robiąc taczki i koła, bo gdyby wodę tę nosił na swych plecach, kosztowałaby nas drożej. Tak samo zboże, len, wełna, drzewo, mięso, owoce, kosztowały by nas drożej, gdyby właściciel nie wydoskonalił był narzędzi, które mu pracę ułatwiają.

Socyaliści, wy mówicie: „Pierwotnie massy korzystały z praw swych do ziemi, pod warunkiem tylko pracy; dziś zaś są ich pozbawione i odarte ze swego naturalnego dziedzictwa”. Ja zaś odpowiadam: Nie, nie są one ich pozbawione ani z nich odarte; owszem darmo zbierają użyteczność przez ziemię wyrobioną, tylko pod warunkiem pracy, to jest, powracając pracę tym, którzy im ją oszczędzili.

Wyznawcy równości, wy powiadacie: „Monopol właściciela zależy właśnie na tém, że niestworzywszy narzędzia, każe sobie za jego usługę, płacić”. Ja zaś odpowiadam: Nie, Ziemia jako narzędzie, w stanie w jakim ją Bóg stworzył, produkuje użyteczność, a użyteczność ta jest darmą i właściciel nie jest mocen kazać sobie za nią płacić. Ziemia, jako narzędzie w stanie jak ją właściciel przygotował, obrobił, ogrodził, osuszył, uprawił, zaopatrzył w inne niezbędne narzędzia, produkuje wartość, jaka przedstawia rzeczywiste usługi ludzkie, a to

strona 181. zpośród 382 stron dzieła

Page 182: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

jest jedyna rzecz za którą właściciel ma prawo żądać zapłaty. Albo więc musicie uznać słuszność tego prawa lub odrzucić własną waszą zasadę: wzajemność usług.

Aby zbadać jakie są prawdziwe żywioły wartości ziemskiej, przypatrzmy się tworzeniu Własności gruntowej nie wedle praw gwałtu i podboju, ale wedle praw pracy i wymiany. Zobaczmy jak się dzieje w Stanach Ziednoczonych.

Brat Jonatan, pracowity nosiwoda z New-Yorku udaje się do Far-Westu, unosząc w swym trzosie tysiąc dolarów, cały owoc swej pracy i swych oszczędności.

Przebiegł on wiele żyznych okolic, w których ziemia, słońce, deszcz, dokonywają swych cudów, a które jednak mimo to, w znaczeniu ekonomicznym i praktycznym niemają żadnej wartości.

Że zaś był trochę filozofem, powiedział więc sobie: „Cokolwiekbądź mówią Smith i Rticardo, wartość jednak musi się w czemś innem zawierać jak w potędze gruntu produkcy-jnej naturalnej i nieulegającej zniszczeniu”.

Przybył nareszcie do stanu Arkansas, gdzie znalazł około stu akrów pięknej ziemi, którą rząd wystawił na sprzedaż po cenie dolara za akr.

– Dolar za akr, wyrzekł sam do siebie, to bardzo mało, tak mało, że prawie darmo. Kupię tę ziemię, uprawię ją, sprzedam me zbiory, a z nosiwody jakim byłem, stanę się i ja także Właścicielem!

Brat Jonatan jako nielitościwy logik, lubiał ze wszystkiego zdawać sobie sprawę. Myślał więc sobie, dla czegoż akr samej ziemi ma kosztować dolar? Toż do niej nikt jeszcze ręki nie przyłożył. Toż ją jeszcze żadna nie dotknęła praca. Miałżeby Smith i Ricardo, a po nich cały szereg teoretyków aż do Proudhona, racyę? Miałażby ziemia wartość niezależną od wszelkiej pracy, wszelkiej usługi i wszelkiego współudziału ludzkiego? Należałożby przypuścić, że potęgi gruntu produkcyjne i nieulegające zniszczeniu mają wartość? Lecz w takim razie dla czegóż nie mają tej wartości w krajach, które przebiegłem? Zresztą, ponieważ w tak niesłychanym stosunku przewyższają one zdolności człowieka, które wedle rozumnej uwagi Pana Blanqui, nigdy nie dojdą do tego, aby mogły stworzyć fenomen wschodzenia roślin, dla czegoż więc te cudowne potęgi mają tylko wartość jednego dolara?

Ale spostrzegł się niedługo, że wartość ta, podobnie jak i wszystkie inne, jest utworem ludzi i społeczeństwa. Rząd amerykański domagał się wprawdzie dolara za akr, z drugiej jednak strony, w pewnej mierze dawał nabywcy rękojmię bezpieczeństwa; urządził on drogi, ułatwił przesyłkę listów i dzienników itd., itd. Usługa za usługę, mówił Jonatan, rząd każe mi płacić dolar, lecz w zamian daje mi równą wartość. Od tej chwili, chociażby się to Ricardowi niepodobało, objaśniam sobie po ludzku Wartość tej ziemi, wartość któraby jeszcze była większą, jeśliby droga była bliższą, poczta więcej dostępną, i opieka skuteczniejszą.

Tak rozprawiając Jonatan nie przestawał jednakże pracować, bo trzeba mu oddać sprawiedliwość, że zwykle umiał te dwie rzeczy godzić z sobą.

Wydawszy resztę swoich dolarów na zabudowania, ogrodzenia, na wykarczowanie, skopanie, osuszenie, uporządkowanie itd.; skopawszy ziemię, uprawiwszy ją, zbronowawszy,

strona 182. zpośród 382 stron dzieła

Page 183: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

zasiawszy i zżąwszy, doczekał się chwili zbioru. „Zobaczę nareszcie, zawołał Jonatan, zawsze zajęty rozwiązaniem zagadnienia wartości, zobaczę, czy stawszy się właścicielem ziemskim, stałem się monopolistą i uprzywilejowanym arystokratą, czy stałem się zdziercą moich braci i przywłaszczycielem szczodrobliwości Boskiej”.

Powiózł więc ziarno swoje na rynek, a spotkawszy się z pewnym Yankesem, zapytał go: – Przyjacielu co dasz mi za tę kukurydzę?

– Cenę obecną, odpowiedział mu tenże.

– Cenę obecną? Ale czyż tym sposobem zyskam coś więcej nad procent od mego kapitału i wynagrodzenie za pracę moją?

– Jestem kupcem, rzekł Yankes, a zadawalniam się otrzymanem wynagrodzeniem za przeszłą lub teraźniejszą moją pracę.

– I ja się tem zadowalniałem, gdy byłem nosiwodą, odparł Jonatan, ale teraz jestem właścicielem ziemskim. Angielscy zaś i francuzcy ekonomiści upewnili mię, że jako taki, mam nie tylko prawo do podwójnego wynagrodzenia, o jakim mówisz, lecz nadto powininem ciągnąć korzyści z produkcyjnych i nieulegających zniszczeniu potęg gruntu, ciągnąć korzyści z darów Bożych.

– Dary Boże należą do wszystkich, odpowiedział kupiec. I ja także posługuję się produk-cyjną potęgą wiatru, który pcha statki moje, ale nie każę sobie za nią płacić.

– A ja rozumiem, że powinieneś mi cośkolwiek za te siły zapłacić, chociażby dla tego tylko, aby Panowie Senior, Considerant i Proudhon nie napróżno mię monopolistą i przy-właszczycielem nazywali. Jeśli wstyd za to ponosić muszę, niechże mara z tego przynajmniej korzyść jakąś.

– W takim razie, żegnam cię, bracie, chcąc dostać kukurydzy zwrócę się do innych właścicieli, a jeżeli i oni podobnie jak ty, będą usposobieni, w takim razie sam będą ją uprawiał.

Jonatan zrozumiał wtedy tę prawdę, że pod rządem wolności nie tak łatwo stać się monopolistą. Pomyślał więc sobie: póki w Stanach Zjednoczonych będzie ziemia do wykarczowania, póty nie będę niczém inném jak uprawiającym temi sławnemi, produkcyjnemi i nieulegającemi zniszczeniu siłami. Będą mi płacić za trud mój; za nic więcej, zupełnie tak samo jak kiedy byłem nosiwodą, płacono mi za pracę moją, ale nie za pracę natury. Widzę to dobrze, że rzeczywiście użytkuje z darów Bożych, nie ten, kto uprawia zboże, ale ten, kto je spożywa.

Po kilku latach, gdy nowe jakieś przedsięwzięcie pociągało Jonatana, zaczął szukać dzierżawcy na swoją ziemię. Rozmowa, jaka miała miejsce pomiędzy dwoma kontraktującemi była bardzo ciekawa i rzuciłaby wielkie światło na kwestyę która nas zajmuje, gdybym ją w całości przytoczył.

Oto z niej wyjątek:

strona 183. zpośród 382 stron dzieła

Page 184: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Właściciel. Jakto, chcesz mi Pan za dzierżawę zapłacić wedle kursu, jedynie procent od kapitału który wyłożyłem?

Dzierżawca. Ani grosza więcej.

Właściciel. Dla czegoż to, proszę Pana?

Dzierżawca. Dla tego, że wyłożywszy równy twemu kapitał, doprowadzę inną ziemię do tegoż samego stanu w jakim się twoja znajduje.

Właściciel. To dość stanowcze, lecz pomyśl iż gdy zostaniesz moim dzierżawcą, nie tylko mój kapitał będzie dla ciebie pracować, lecz nadto jeszcze i te produkcyjne a nieulegające zniszczeniu potęgi gruntu. Będziesz miał na swoje usługi cudowne skutki słońca i księżyca, powinowactwa materyi i elektryczności. Chceszże, abym ci to wszystko darmo ustąpił?…

Dzierżawca. Czemużby nie, kiedy to wszystko nic cię nie kosztowało, kiedy ci to nic nie przynosi, jak również i mnie nic nie przyniesie.

Właściciel. Jakto nic mi nie przynosi? Wyciągam z nich wszystko; bez tych bowiem cudownych zjawisk przy całej mojej zręczności, nie byłbym w stanie wyprowadzić z pod ziemi nawet ździebełka trawy.

Dzierżawca. Bez wątpienia, ale przypomnij Pan sobie Yankesa. Nie chciał ci dać ani grosza za to współdziałanie natury, tak samo zupełnie jak gospodynie New-Yorku nie chciały ci dać ani grosza za tę cudowną pracę, za pomocą której natura zasila źródło.

Właściciel. Jednakże Ricardo i Proudhon…

Dzierżawca. Żartuję sobie z Ricarda. Układajmy się na podstawie, jaką ci proponowałem, albo sam sobie wykarczuję ziemię, tuż obok twojej. Słońce i księżyc darmo mi służyć będą.

Były to zawsze też same argumenta i Jonatan zaczynał pojmować, że Pan Bóg rozumnie zapobiegł temu, aby dary Jego nie tak łatwo mogły być przywłaszczone.

Zniechęcony więc nieco stanem właściciela, postanowił Jonatan gdzie indziej zwrócić swoją działalność. Zdecydował się więc wystawić ziemię swoją na sprzedaż.

Nie potrzebuję mówić, że nikt niechciał mu dać więcej nadto, co on sam za nią zapłacił. Nic mu nie pomogło powoływanie się na Ricarda i przytaczanie mniemanej wartości, nieod-łącznej jakoby od nieulegającej zniszczeniu potęgi gruntu, odpowiadano mu zawsze: „Jest jeszcze inna ziemia obok ciebie”. A jedno to słowo, unicestwiało tak wymagania jego, jak i złu-dzenia.

W umowie tej nawet zaszedł fakt jeden wielkiej doniosłości ekonomicznej, a na który dotąd nie zwracano bardzo uwagi.

Każdy to rozumie, że gdyby który fabrykant zechciał sprzęt swój, chociażby ten był nawet zupełnie nowym, sprzedać, z pewnością musiałby na nim stracić. Przyczyna tego bardzo prosta: w przeciągu dziesięciu lub piętnastu lat musiał zajść postęp w mechanice. Dla tego też ten, który wystawia na sprzedaż narzędzie zrobione przed laty piętnastu nie może się spodziewać, aby mu zwrócono całą pracę której narzędzie to potrzebowało

strona 184. zpośród 382 stron dzieła

Page 185: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ze względu bowiem na spełniony postęp, nabywca będzie mógł za równąż cenę nabyć machinę więcej wydoskonaloną, – co, mówiąc nawiasem, coraz mocniej dowodzi, że wartość nie jest stosunkową do pracy, lecz do usług.

Z tego też wywnioskować możemy, że w samej naturze narzędzi pracy leży to, iż tracą one wartość, zupełnie niezależnie od zepsucia, jakiemu ulegają z powodu ich używania, a tylko z powodu działania czasu i postawić sobie tę formułę: Jednym ze skutków postępu jest to, że zmniejsza on wartość wszystkich istniejących narzędzi”.

I w rzeczy samej, czyż nie widzimy, że im szybszym jest postęp, tém trudniej jest dawnym narzędziom utrzymać współzawodnictwo z nowemi.

Nie będę się tu zatrzymywać, nad wykazaniem harmonijnych konsekwencyi tego prawa, chcę tylko zwrócić uwagę na to, że i własność gruntowa tak jak i każda inna uniknąć ich niemoże.

Brat Jonatan przekonał się o tem, gdy bowiem przemawiał do swego nabywcy w ten sposób: „To, co na ciągłe ulepszenia tej ziemi wydałem, reprezentuje tysiąc dni pracy. Chciałbym, abyś mi zwrócił te tysiąc dni pracy, a następnie, abyś mi prócz tego zapłacił za wartość nieodłączną od gruntu a niezależną od wszelkiej pracy ludzkiej”.

Nabywca odpowiedział mu:

Najprzód nic ci niedam za właściwą wartość gruntu, która po prostu jest użytecznością, jaką posiada każda ziemia. Otóż tę wrodzoną, nadludzką użyteczność dostać mogę darmo, co dowodzi, że niema ona wartości.

„Powtóre, chociaż twoje księgi stwierdzają, że użyłeś tysiąc dni dla doprowadzenia posiadłości swej do stanu, w jakim się dziś znajduje, nie zwrócę ci jednak więcej jak ośmset dni, a to dla tego, że ośmiuset dniami zrobię dziś to na nowej ziemi, coś ty zaledwie mógł dawniej tysiącem dni wykonać. Weź zresztą na uwagę, że od piętnastu lat sztuka osuszania, karczowania, budowania, wykopywania studni, urządzania obór, wykonywania transportów, uczyniła postęp, który nie tobie i nie mnie, ale całej ludzkości korzyść przynosi”.

Tym sposobem Jonatan zmuszonym był albo sprzedać ziemię swą ze stratą, albo zachować ją dla siebie.

Zapewne, że wartość ziemi nie od jednego tylko zjawiska jest zależną. Inne znowu okoliczności, jako to, wykopanie kanału, lub założenie miasta, mogą wpłynąć na podwyższenie jej ceny. Ale okoliczność jaką wyżej zaznaczyłem jest bardzo powszechną i nieuniknioną, a wpływa zawsze i koniecznie na zniżenie ceny.

Wniosek z tego wszystkiego jest następujący: Dopóki w kraju jakim będzie obfitość ziemi do wykarczowania, dopóty żaden właściciel gruntowy, czy to sam będzie uprawiać, czy też odda w dzierżawę lub sprzeda ziemię, nie korzysta z żadnego przywileju, z żadnego monopolu, z żadnych zysków wyłącznych, a mianowicie nie ciągnie żadnych korzyści z darmej szczodrobliwości natury. I jakżeby inaczej być mogło, jeśli przypuścimy, że ludzie są wolni?

strona 185. zpośród 382 stron dzieła

Page 186: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Czyż każdemu, kto ma kapitał i ręce niesłuży wolność wybierania pomiędzy rolnictwem, fabryką, handlem, rybołówstwem, żeglugą, sztuką lub professyą wyzwoloną? Czyż ręce i kapitały nie zwróciłyby się gwałtownie do innego zawodu obiecującego nadzwyczajne korzyści? Nie opuściłyżby zajęć, któreby je narażały na straty? Czyż w hypotezie naszej, ten nieomylny rozdział sił ludzkich nie wystarcza do zaprowadzenia równowagi w wynagro-dzeniu? Czyż widzimy, aby w Stanach Zjednoczonych rolnik prędzej zrobił majątek aniżeli negocyant, właściciel okrętu, bankier lub lekarz, co musiałoby koniecznie nastąpić, gdyby biorąc jak wszyscy inni wynagrodzenie za swoją pracę, brał jeszcze prócz tego, jak to mniem-ają, wynagrodzenie za niespółmierną pracę natury?

A chcecie wiedzieć jakim sposobem, nawet w Stanach Zjednoczonych, mógłby właściciel gruntowy ustanowić monopol? Postaram się to wam o jaśnie.

Przypuszczam, że Jonatan zebrawszy wszystkich właścicieli ziemskich Stanów Zjednoczonych, przemawia do nich w te słowa:

Chciałem sprzedać zbiory moje, ale cena którą mi za nie dawano była za małą. Chciałem wydzierżawić ziemię moją, ale wymagania moje napotkały granice. Chciałem sprzedać ją, ale takiż sam zawód mię spotkał, a wszędzie roszczenia moje zatrzymywano temi słowy: są jeszcze inne ziemie obok ciebie.

Tym więc sposobem, niestety, usługi moje mimo wszystkich pięknych obietnic teoretyków, tyle są tylko cenione, jak i każde inne usługi, to jest tyle, ile są warte. Nic, ale to zupełnie nic, niechcą mi dać za tę produkcyjną i nieulegającą zniszczeniu potęgę gruntu, nic za te czynniki naturalne, za promienie słońca i księżyca, za deszcz, wiatr, rosę, mróz, które uważałem za moją własność, a których jak widzę jestem tylko nominalnym właścicielem. Nie jestże to niegodziwość, iż płacą mi jedynie za usługi moje i to jeszcze wedle taksy do jakiej konkurencya zechce je sprowadzić? I wy wszyscy jesteście pod tymże samym uciskiem, i wy jesteście ofiarą anarchicznej konkurencyi. Zrozumiecie jednak łatwo, że byłoby inaczej, gdybyśmy własność gruntową zorganizowali, gdybyśmy się pomiędzy sobą ułożyli, że odtąd w Ameryce nikt nie będzie dopuszczonym do wykarczowania, chociażby najmniejszego kawałeczka ziemi. Wtedy przy coraz wzrastającej ludności tłoczyć się wszyscy będą około stałej prawie ilości wyżywienia; my sami będziemy ceny ustanawiać i dójdziemy do niesłycha-nych bogactw, co będzie wielkiem szczęściem i dla innych, będąc bowiem bogatymi dostarczymy im pracy.

Gdyby więc w skutek tej jego rozprawy, sprzymierzeni właściciele zawładnęli władzą prawodawczą; gdyby wydali akt zabraniający wykarczowywania nowej ziemi, nie wątpimy, że na pewien czas zwiększyliby swe korzyści. Na pewien czas tylko, powiadam, bo chybaby prawa społeczne nie były wcale harmonijne, gdyby zbrodnia taka nie nosiła sama w sobie zarodku kary. Przez wzgląd na ścisłość naukową, nie powiem, aby prawo takie mogło nadać wartość potęgom gruntu lub czynnikom naturalnym (gdyby tak było to prawo nie szkodziłoby nikomu) ale powiem: Równowaga usług gwałtownie jest nadwerężoną; jedna klassa obdziera drugą; pierwiastek niewolnictwa wniknął do kraju.

strona 186. zpośród 382 stron dzieła

Page 187: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Przejdźmy teraz do innej hypotezy, która prawdę powiedziawszy, rzeczywistością jest dla cywilizowanych narodów Europy. Przypuśćmy, że wszystek grunt przeszedł na własność prywatną.

Musimy rozpatrzeć czy i w tym wypadku, massa konsumentów, czyli ogół nie przestaje użytkować darmo z produkcyjnych sił gruntu i czynników naturalnych; czy obecni posiadacze ziemi, są właścicielami czegoś więcej, jak jej wartości, to jest swych słusznych usług, wedle praw konkurencyi ocenionych; i czy żądając wynagrodzenia za swe usługi, nie są oni tak, jak i wszyscy inni, zmuszeni dary Boże dodawać w dodatku.

Przypuśćmy więc, że cała ziemia w Arkansas wyprzedaną jest przez rząd, podzieloną na dziedzictwa prywatne i uprawianą. Gdyby więc w takim porządku rzeczy Jonatan chciał sprzedać swe zboże lub ziemię, to czy korzysta on z produkcyjnej siły gruntu i czy może ją, choć w części, wprowadzić w wartość? Widzimy, że nie możemy go jak w poprzedzającym wypadku przygnieść odpowiedzią: „Są jeszcze inne obok ciebie ziemie do wykarczowania”.

Taki nowy porządek rzeczy każe się nam domyślać, że ludność wzrosła i podzieliła się na dwie klassy: 1° tę, która przynosi ogółowi usługi rolnicze, i 2° tę, która przynosi mu usługi przemysłowe, intelektualne lub inne.

Otóż powiadam, że widoczném mi się być zdaje, iż gdyby pracownicy (inni aniżeli właściciele gruntowi) zechcieli dostarczyć sobie zboża to niepodobna, aby Jonatan narzucał im swe prawa niesłuszne; będąc bowiem zupełnie wolnemi mogliby w takim razie zamiast do niego, udać się do jego sąsiadów albo do właścicieli Stanów pogranicznych, albo też wykarczo-wać nieuprawne jeszcze ziemie poza granicami Arkansas. Sam ten fakt bowiem, że są gdzieś ziemie nie mające wartości, staje się już nieprzepartą przeszkodą dla przywileju, i tym sposobem znowu się w pierwszej znajdujemy hypotezie. Usługi rolnicze podpadają powszechnemu prawu współzawodnictwa, i niepodobna jest żądać za nie więcej, nad to, co są warte. Ja zaś dodaję, że nie są warte więcej (caeteris paribus) jak jakiekolwiekbądź inne usługi. Tak jak rękodzielnik, gdy każe sobie zapłacić za swój czas, za swe starania, swoj trud, ryzyko, nakład, za swą zręczność (wszystko to są rzeczy stanowiące usługi ludzkie i reprezen-towane w wartości), nic nie może wymagać za prawo ciążenia, i za sprężystość pary któremi się posługiwał; tak samo Jonatan w wartość swego zboża, nic innego wrachować nie może jak tylko summę swych osobistych, przeszłych lub teraźniejszych usług, nigdy zaś pomoc jaką w prawach fizyologii roślinnej znajduje. Równowaga usług nie może być zakłóconą póty, póki się one swobodnie, po cenach dobrowolnie umówionych wymieniają, a dary Boże którym usługi ludzkie służą jedynie za przewodnika, dają się tak z jednej, jak i z drugiej strony w dodatku, pozostając zawsze w dziedzinie wspólności.

Powiedzą mi zapewne, że w rzeczy samej, wartość gruntu coraz więcej wzrasta. To prawda. W miarę jak ludność staje się gęstszą i bogatszą, środki komunikacyi łatwiejszemi, właściciel gruntowy ciągnie większe z swych usług korzyści. Ale jestże to prawo wyłączne dla niego, nie jestże ono jednakie dla wszystkich pracowników? Czy lekarz, adwokat, śpiewak, malarz, prosty robotnik, przy równej zupełnie pracy, nie dostarczą sobie więcej zaspokojeń w dziewiętnastym wieku, niż gdyby ich dostarczyć sobie mogli w czwartym wieku; w Paryżu

strona 187. zpośród 382 stron dzieła

Page 188: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

niż w Bretanii; we Francyi niż w Maroko? Ale przyrost ten zaspokojeń nabywa się nieprzynosząc nikomu szkody, i to jest właśnie co zrozumieć potrzeba. Zresztą, to prawo (metonimiczne) wartości gruntu zgłębiać będziemy w innej części tej pracy, i gdy dojdziemy do teoryi Ricarda. (V tom II, mowa z 29 Września 1846.)

Obecnie poprzestaję na zaznaczeniu, że w hypotezie nad którą się teraz zastanawiamy, byleby wymiana usług było wolną, byleby praca nie napotykała żadnej prawnej przeszkody i mogła się, pomiędzy wszelkiego rodzaju produkcye, bądź w Arkansas lub innem jakim miejscu, rozchodzić, Jonatan nie może żadnego ucisku wywierać na klassy przemysłowe. Wolność ta niedopuszcza, aby właściciele zagarniali na swoją korzyść darme dary natury.

Inaczejby się jednak rzeczy miały, gdyby Jonatan wraz ze swemi współkolegami, zawładnęli prawodawstwem; gdyby prześladowali lub krępowali wolność wymiany; gdyby postanowili naprzykład, że ani jednego ziarna obcego zboża nie wolno przywieść do ziemi Arkansas. W takim razie wymiana usług pomiędzy właścicielami i nie właścicielami, nie rządziłaby się już sprawiedliwością. Ci ostatni nie mieliby żadnych środków do powstrzy-mania wymagań właścicieli. Prawodawczy ten środek byłby równie niegodnym jak ten, o którym wspominaliśmy już pierwej. Byłoby to zupełnie tak samo, jak gdyby Jonatan wywiózł na rynek worek zboża, który mógł być sprzedanym za piętnaście franków, a wyciąg-nąwszy z kieszeni pistolet i mierząc nim w swego nabywcę, zawołał: dasz mi trzy franki więcej albo ci w łeb palnę.

Sposób ten (musimy go nazwać właściwym mu imieniem) nazywa się zdzierstwem, a czy jest on Brutalnym, czy prawnym, niezmienia to bynajmniej natury jego. Brutalnym będąc, jak w wypadku z pistoletem, gwałci własność. Prawnym zaś, jak w wypadku zakazu, nie tylko że gwałci własność, ale nadto zaplecza samej jej zasadzie. Przekonaliśmy się już, że jest się właścicielem jedynie wartości, a Wartość jest ocenieniem dwóch dobrowolnie wymienionych usług. Nic zatem nie może być bardziej sprzecznego z samą zasadą własności, jak to, co w imieniu prawa, zakłóca równowagę usług.

Nie bez pożytku zapewne będzie zrobić tu uwagę, że jakakolwiekbądź mogłaby w tym względzie być opinia ciemiężców, a nawet i ciemiężonych, prawa tego rodzaju będą zawsze haniebne i okropne. Widzimy, że w niektórych krajach klassy robotnicze unoszą się nad temi ścieśnieniami dla tego, że one wzbogacają właścicieli. Nie spostrzegają się jednak, że dzieje się to ich własnym kosztem, a wiem to z doświadczenia, że mówić nawet im o tem, nie zawsze jest bezpiecznie.

Dziwna rzecz! że lud zawsze chętnie słucha sekciarzy prawiących mu o Komunizmie, który jest niewolnictwem, bo nie jestże to niewolnictwo nie módz być właścicielem swych własnych usług? – a pogardza temi, którzy zawsze i wszędzie bronią Wolności, która jest Wspólnością dobrodziejstw Bożych.

Rozbierzmy teraz trzecią hypotezę, a mianowicie: gdyby całość powierzchni ziemi zdol-nej do uprawy przeszła w posiadanie przywłaszczenia indywidualnego.

strona 188. zpośród 382 stron dzieła

Page 189: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Tu znowu mamy przed sobą dwie klassy: tę, która grunt posiada i tę, która go niema. Czyż w takim razie pierwsza nie będzie uciskać drugą? i czy ta ostatnia nie będzie zmuszoną za równą ilość wyżywienia, dawać coraz większą ilość pracy?

Jeżeli na zarzut ten odpowiem, to odpowiedź ta zaszczyt tylko nauce przynieść może; oddzieleni bowiem jesteśmy przynajmniej kilku setkami wieków od epoki, w której hypoteza ta stać się może rzeczywistością.

Wszystko nam jednak zwiastuje, że może kiedyś nastąpić czas gdy roszczeń właściciela nie będziemy już mogli powstrzymać temi słowy: są jeszcze inne ziemie do karczowania.

Niech jednak czytelnik zauważyć zechce, że ta hypoteza mieści w sobie inną, a miano-wicie: że w tej epoce ludność wzrośnie do takich granic, po za któremi ziemia niebyłaby już w stanie wyżywić jej więcej.

Jest to nowy i bardzo ważny żywioł w kwestyi naszej. Jest to prawie, toż samo jakby mię zapytano: Co się stanie gdy tyle przybędzie piersi, że im zabraknie powietrza?

Cokolwiekbądź sądzą o podstawie ludności, to jednakże pewna, że może się ona zwięk-szać, że nawet dąży do zwiększenia się, wzrasta bowiem. Cały układ społeczeństwa ekono-micznego zdaje się być tak urządzony, jak gdyby dążność tę przewidywał. Jest on z nią w najzupełniejszej harmonii. Właściciel gruntu dąży zawsze do tego, aby sobie kazać płacić za użytek czynników naturalnych, które zatrzymuje; ale nieustannie się zawodzi w swych niesłusznych i szalonych wymaganiach, bo już sama obfitość podobnych czynników naturalnych, nie będących we władaniu jego, kładzie im tamę. Jest on jedynie prostym posiadaczem szczodrobliwości natury, która tylko pod pewnemi względami jest niewyczer-paną. Teraz naciskacie mię pytaniem, co będzie, gdy dojdą do ostatecznych granic téj szczod-robliwości? Powiem więc wam, że z téj strony nie będzie się już czego spodziewać i że stanie się konieczném wówczas paraliżowanie dążności ludzkiéj do zwiększania się; wzrost jéj musi się zatrzymać. Żaden porządek ekonomiczny nie będzie w stanie uwolnić jéj od téj konieczności. W takiéj hypotezie każdy dalszy wzrost ludności musiałby być powstrzy-mywany śmiertelnością, i niema nawet tak optymistycznéj filantropii, któraby przypuszczać mogła, że liczba istot ludzkich może ciągle wzrastać wtedy, gdy środki wyżywienia odpowied-nio do jéj wzrostu, nie mogą się już powiększać.

Byłby to zupełnie nowy porządek rzeczy i prawa świata społecznego nie byłyby harmonijnemi, gdyby nie umiały obmyślić środków na podobny stan rzeczy, który jest możliwym, a jednak tak bardzo różni się od tego, w jakim obecnie żyjemy.

Przedstawiona nam zatém trudność jest zupełnie taka sama, jak gdybyśmy sobie wyobrazili okręt znajdujący się na wodach oceanu, który potrzebuje jeszcze miesiąc czasu, aby dopłynąć do lądu, a wyżywienia ma tylko na dni piętnaście. Cóżby więc w tym razie czynić należało? Naturalnie, że trzebaby zmniejszyć porcyę żywności każdego majtka. Nie byłoby to dowodem złego serca, lecz tylko roztropności i sprawiedliwości.

Tak samo, gdyby i ludność wzrosła do tak ostatecznych granic, w których ziemia zdolna do uprawy wyżywićby jéj nie mogła, to Prawa, któreby przedsiębrało jak najłagodniejsze

strona 189. zpośród 382 stron dzieła

Page 190: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i najniezawodniejsze środki dla przeszkodzenia rozmnażaniu się ludzi, nie możnaby nazwać ani surowém, ani niesprawiedliwém. Otóż własność gruntowa i tu jeszcze rozwięzuje nam trudność zadania. Ona to z podjęty interesu osobistego, wyprodukuje z gruntu jak można największą ilość wyżywienia. Ona to, rozdrobiwszy się na dziedzictwa, postawi każdą rodzinę w możności ocenienia, przynajmniéj co do siebie, całego niebezpieczeństwa nieroztropnego rozmnażania się. To tylko pewna, że każdy inny porządek, komunizm naprzykład, byłby dla produkcyi mniéj czynnym bodźcem, a dla wzrostu ludności mniéj potężnym hamulcem.

Zdaje mi się zresztą, że ekonomia polityczna spełniła zadanie swoje, kiedy dowiodła, że póki postęp nie będzie wzbronionym ludzkości, póty wzajemność usług dopełniać się będzie w sposób harmonijny. Nie jestże pocieszającém to przekonanie, że póki rząd będzie wolnym, póty jedna klassa ludności nie będzie mogła uciskać drugiéj? Czy do Nauki ekonomicznéj należy rozwiązanie i téj jeszcze kwestyi: Co się stanie z ludźmi, gdy się tak rozmnożą, że już nie będzie miejsca na ziemi dla nowych mieszkańców? Czy na epokę ową zachował Bóg jakiś kataklizm twórczy, jakiś cudowny objaw swéj potęgi nieskończonéj? Albo téż czy wraz z dogmatem chrześciańskim, uwierzyć musimy w zniszczenie tego świata? Widzimy dobrze, że nie są to już zagadnienia ekonomiczne i że każda nauka może dojść do podobnych trudności. Fizycy dobrze o tém wiedzą, że każde ciało poruszające się na powierzchni ziemi spada, lecz nie podnosi się więcéj. Wedle tego więc przyjdzie czas, kiedy góry zawalą doliny, kiedy ujścia rzeki będą na jednéj równi ze źródłem ich, kiedy wody nie będą mogły już płynąć itd. itd. Cóż się wówczas stanie? Czyż dla tego, że fizyka nie może odgadnąć, jaką będzie ta nowa harmonia, którą Bóg nas obdarzy w owym oddalonym wprawdzie, ale nieuniknionym stanie rzeczy, czyż dla tego, powtarzam, fizyka nie ma się zachwycać harmonią świata obecnego? Zdaje mi się, że w tym właśnie wypadku tak ekonomista, jak i fizyk obowiązani są, budzić w nas nie ciekawość, ale owszém zaufanie. Ten bowiem, który umiał tak dobrze urządzić życie nasze teraźniejsze, potrafi zapewne i w innych okolicznościach urządzić je również dobrze.

O produkcyjności gruntu i o zręczności ludzkiéj sądzimy z faktów, których jesteśmy świadkami. Czy prawidło to jest uzasadnioném? Przyjmując je nawet, moglibyśmy powiedzieć: Ponieważ potrzeba było sześciu tysięcy lat, aby zaledwie dziesiątą część ziemi doprowadzić do jakiéj takiéj uprawy, to wieleż jeszcze setek wieków upłynąć musi, nim cała jéj powierz-chnia przemienioną będzie w ogrody?

W ocenieniu tém, które i tak już jest dość uspakajające, przypuścić jeszcze możemy po prostu rozpowszechnienie dzisiejszéj umiejętności, a raczéj nieumiejętności w rolnictwie. Ale dla czegoż jedynie to przypuszczać mamy, możemy raczéj z wszelkiém prawdopodobieństwem powiedzieć: że nieprzenikniona zasłona zakrywa przed nami nieskończoną może potęgę téj sztuki. Dziki żyje z łowów i aby się wyżywił, potrzebuje gruntu rozległości mili kwadratowéj. Jakżeby się zdziwił, gdyby mu powiedziano, że życie pasterskie mogłoby wyżywić dziesięć razy tyle osób na téjże saméj przestrzeni ziemi. Z kolei i pasterz koczujący bardzoby się zdziwił, gdyby się dowiedział, że trzypolowa uprawa ziemi dziesięć razy większą ludność z łatwością wyżywić może. Powiedz chłopu, który przywykł do takiéj uprawy, że równyż rezultat można otrzymać z uprawy płodozmiennéj, a tak samo wierzyć ci

strona 190. zpośród 382 stron dzieła

Page 191: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nie będzie. Sama uprawa płodozmienna, która jest ostatnim wyrazem dla nas, będzież ostatnim wyrazem i dla ludzkości? Uspokójmy się zatém, co do jéj losu, ma ona bowiem przed sobą jeszcze tysiące wieków; a w każdym razie, zamiast żądać od ekonomii politycznej rozwiązania zagadnienia do dziedziny jéj nie należącego, złóżmy raczéj losy przyszłych pokoleń z zaufaniem w ręce tego, który je do życia powołał.

Zbierzmy w krótkości zawarte w tym rozdziale wiadomości.

Dwa te zjawiska, Użyteczność i Wartość, współudział natury i współudział człowieka, a tém samém Wspólność i Własność, łączą się ze sobą tak dobrze w dziele rólnictwa, jak i w każdém inném.

Z produkowaniem zboża, które głód nasz zaspokaja, dzieje się podobnie jak z tworze-niem się wody, zaspakajającéj pragnienie nasze. Ekonomiści, czyż ocean, który budzi natchnienie w poecie, nie przedstawia nam także pięknego do rozmyślań przedmiotu? Jest to ten obszerny rezerwuar, który ma gasić pragnienie wszystkich istot ludzkich. Ale w jakiż się to odbywa sposób, kiedy niektóre z nich tak są od wód jego oddalone i gdy zresztą wody téj pić nie można? Tu właśnie powinniśmy podziwiać cudowny przemysł natury. Oto słońce ogrzewa tę massę ruchliwą i sprowadza powolne jéj ulatnianie się. Woda w gaz się zamienia, a oddzieliwszy się od soli, która ją psuła, wznosi się w nadpowietrzną krainę. Wiatry krzyżujące się we wszystkich kierunkach, popychają ją ponad stały ląd zamieszkały. Tam napotyka na zimno, które ją zgęszcza i w takim stanie stałym przyczepia ją do gór. Wkrótce ciepło wiosenne roztapia ją. Naciskana ciężarem swoim oczyszcza się, przeciskając się przez kamień łupkowy i żwir; rozgałęzia się ona, rozdziela i idzie zasilać orzeźwiające źródła na wszystkich częściach kuli ziemskiéj. Nie jestże to zaiste niezmierne i cudowne przedsiębierstwo, jakie natura na rzecz ludzkości dopełnia? Jest tu zmiana formy, zmiana miejsca, jest użyteczność, słowem nic nie brakuje, gdzież jest jednakże wartość? Ta się jeszcze nie zrodziła i gdyby to, co nazwać byśmy mogli pracą Bożą, płaciło się (a płaciłoby się, gdyby miało wartość), kto jest w stanie powiedzieć, coby mogła być wartą jedna kropla wody?

Nie wszyscy jednakże ludzie znajdują zawsze wodę pod ręką. Aby zaspokoić swe pragnienie, zmuszeni są ponieść trud, uczynić usiłowanie, muszą być przezorni, zręczni. I ta to dopełniająca praca ludzka sprowadza układy, umowy, ocenienia. W niéj zatém znajduje się pierwiastek i podstawa wartości.

Człowiek przedewszystkiém nic nie umie, potém dopiero się uczy. Zaczyna więc od tego, że sam sobie przynosić musi wodę i wykonać dopełniającą pracę, jaką natura z możliwym maximum trudu włożyła na barki jego. Jest to właśnie czas, kiedy woda w wymianie ma największą wartość. Powoli wynajduje on taczki i koło, zawłada koniem, wynajduje rury, odkrywa prawa syfonu itd.; słowem, część swéj pracy wkłada na darme siły naturalne i w miarę tego zmniejsza się wartość wody, ale nie jéj użyteczność.

I dzieje się tu coś, co potrzeba dobrze zrozumieć i zaznaczyć, jeśli nie chcemy widzieć niezgody tam, gdzie właśnie jest harmonia. A tém coś jest to, że za każdym razem, gdy spełni się tego rodzaju postęp, to nie zważając, iż w takim wypadku nabywca wody musi zapłacić jeszcze i za narzędzie, za pomocą którego zmuszono naturę do działania, zawsze jednak

strona 191. zpośród 382 stron dzieła

Page 192: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nabywa ją w lepszych warunkach, to jest, za daną jéj ilość ustępuje mniejszą proporcyę swój pracy. Dawniéj płacił on za pracę przyniesienia wody, dziś płaci i za tamtą pracę i za tę, która potrzebną była do zrobienia taczek, kół i rur, a jednakże wszystko razem wziąwszy, płaci mniéj; z czego przekonywamy się, jak smutném i fałszywém jest uprzedzenie tych, którzy sądzą, że wynagrodzenie przypadające na kapitał jest ciężarem dla konsumenta. Nigdyż nie zrozumieją, że w każdym wypadku kapitał niweczy więcéj pracy niż jéj potrzebuje?

Wszystko, cośmy tu powiedzieli, stosuje się najdokładniéj do produkcyi zboża; w produk-cyi téj bowiem przemysł ludzki poprzedzony jest bezgranicznym, niewspółmiernym przemysłem natury, tajemnic którego najbardziéj rozwinięta nauka odkryć jeszcze nie potrafiła. Gazy i sole rozlane są w ziemi i w powietrzu. Elektryczność, związki chemiczne, wiatr, deszcz, światło, ciepło, życie stopniowo i nieraz bez wiedzy naszéj zajęte są przenosze-niem, przerabianiem, zbliżaniem, dzieleniem, łączeniem tych pierwiastków; a cudowny ten przemysł, którego czynność i użyteczność usuwa się nie tylko z przed ocenienia naszego, ale nawet z przed naszéj fantazyi, nie ma jednakże żadnéj wartości. Wartość zjawia się dopiero przy pierwszém wmięszaniu się człowieka, interwencya ta wywołuje ze strony jego tyleż, a nawet więcéj dopełniającéj pracy, niż potrzebował jéj ten cudowny przemysł natury.

Aby kierować temi siłami naturalnemi i uchylić przeszkody nie dopuszczające ich działaniu, opanowuje człowiek narzędzie, którém jest grunt, a czyni to nie szkodząc nikomu, bo narzędzie to nie ma żadnéj wartości. Nie jest to materya do roztrząsania, jest to fakt tylko, bo pokażcie mi, proszę, na jakimkolwiekbądź punkcie kuli ziemskiéj grunt, na którymby człowiek wprost lub ubocznie nie wywarł działalności swéj, a pokażę wam ziemię pozbawio-ną wartości.

Chcąc jednakże wspólnemi siłami z naturą dojść do wyprodukowania zboża, rolnik musi wykonać dwa zupełnie różne rodzaje prac. Jedne, odnoszą się bezpośrednio i wprost do zbioru rocznego, do niego się tylko odnoszą i przezeń mają być zapłacone, jako-to: zasiew, pełcie, żniwo, młocka. Drugie, jako-to: zabudowania, osuszanie, karczowanie, ogradzanie itd. przyczyniają się do nieokreślonéj seryi następnych zbiorów. Ciężar ten powinien być rozło-żony na następne lata, a czyni się to z największą dokładnością za pomocą godnéj podziwienia kombinacyi, którą nazywają prawem procentu i amortyzacyą. Jeśli rolnik sam zbiory swe spożywa, są one nagrodą jego; jeśli je zaś wymienia, to wymienia je na usługi innego rodzaju, a ocenienie tych wymienionych usług, ustanawia wartość.

Łatwo teraz zrozumiemy, że cała kategorya tych prac ustawicznych, przez rolnika na gruncie dokonywanych, stanowi wartość, która nie odebrała jeszcze całego wynagrodzenia, ale które minąć jéj nie może. Czyż podobna wymagać od rolnika, aby dokonawszy prac tych na ziemi, wyniósł się z niéj, pozwalając, aby inni przywłaszczyli sobie prawa jego bez żadnego wynagrodzenia? Wartość Wcieliła się już, zlała się z gruntem; dla tego też przez metonymię można powiedzieć, że: ziemia warta. – Wartą jest ona w saméj rzeczy, nikt bowiem teraz już nabyć jéj nie może inaczéj, jak dając w zamian równoważność téj pracy. Ale ja utrzymuję, że ziemia ta, któréj potęga naturalna płodzenia, nie nadała pierwiastkowo żadnéj wartości, z tego samego tytułu nieposiada jéj i teraz. Ta potęga naturalna, która była darmą, jest nią jeszcze i pozostanie taką zawsze. Zapewne można powiedzieć: Ta ziemia warta, lecz w grun-

strona 192. zpośród 382 stron dzieła

Page 193: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

cie rzeczy nie ona to jest warta, ale praca ludzka, która ją ulepszyła, ale kapitał, który w nią był włożony. Odtąd nieomylimy się, jeżeli powiemy, że koniec końców, właściciel jest posiada-czem téj wartości, którą sam stworzył, usług które sam oddał; a jakaż wartość mogłaby być opartą na większéj słuszności? Nie utworzyła się ona niczyim kosztem, nie przejmuje ani téż otaksowuje żadnego z darów niebios.

Ale to nie wszystko jeszcze. Nie tylko, że naprzód wyłożony kapitał, procent od którego rozdzielonym być musi na następne zbiory, nie podwyższa cen i nie stanowi ciężaru dla konsumentów, lecz przeciwnie, w miarę tego, jak kapitał się zwiększa, to jest, w miarę tego, jak wartość gruntów wzrasta, konsumenci nabywają produkta rolne na daleko lepszych warunkach. Tak już przyzwyczajono się wartość gruntu uważać jako klęskę, jeśli nie jako niesprawiedliwość, iż nie wątpię, że twierdzenie moje przyjmą, za przesadzony i pełen optymizmu, paradoks. Ja zaś twierdzę, że nie dość, iż wartość gruntów tworzy się czyimkol-wiek bądź kosztem; iż nie dość, że nie szkodzi ona nikomu, przyznać jeszcze musimy, że przynosi korzyść wszystkim bez wyjątku. Nie tylko że jest słuszną, jest także korzystną, nawet dla proletaryuszy.

I w istocie widzimy tu powtarzające się toż samo zjawisko, które co tylko zaznaczyliśmy, mówiąc o wodzie. Prawda, mówiliśmy, że od chwili, jak nosiwoda wynalazł taczki i koło, nabywca wody musiał opłacać dwa rodzaje pracy zamiast jednego: 1) pracę potrzebną dla zrobienia koła i taczek, a raczéj procent i amortyzacyę tego kapitału; 2) pracę bezpośrednią, którą nosiwoda jeszcze wykonać musi. Lecz niemniéj jest także prawdą, że obie te połączone prace, nie wyrównają téj jednéj, jaką ludzkość przed tym wynalazkiem spełniać musiała. Dla czego? Dla tego, że część téj pracy włożyła na darme siły natury. A nawet jedynie w celu zmniejszenia trudu ludzkiego, wynalazek ten był wywołany i przyjęty.

Zupełnie toż samo ma miejsce, co się tyczy ziemi i zboża. Niezaprzeczoną jest rzeczą, że za każdym razem, gdy rolnik wkłada kapitał na ciągłe ulepszenia, to następne zbiory muszą być obciążone procentem od tego kapitału. Ale bardziéj jeszcze niezaprzeczonem jest to, że przez te ulepszenia inna kategorya pracy, to jest: praca gruba i obecna, w znacznym stosunku jest zmniejszoną; tym więc sposobem każdy nowy zbiór otrzymuje właściciel, a tém samém i nabywca, na mniéj uciążliwych warunkach; właściwie bowiem działanie kapitału zależy na tém, aby w miejsce pracy ludzkiéj wynagradzalnéj, podstawić współpracownictwo naturalne i darme.

Przykład. Chcąc mieć zbiór dobry, potrzeba uwolnić pole od zbytku wilgoci. Przypuśćmy, że praca ta należałaby do pierwszéj kategoryi; przypuśćmy, że rolnik musiałby iść co rano z naczyniem dla wyczerpania stojącéj wody z miejsc, w których jest zbyteczną. To oczywiste, że z tego powodu grunt ten w końcu roku nie nabędzie żadnéj wartości, ale za to cena zbioru niesłychanie obciążoną będzie. I w następnych latach będzie toż samo, jeżeli sztuka uprawiania będzie się trzymać tego pierwotnego działania. Jeżeli zaś właściciel wykopie rów, w tejże chwili grunt nabędzie wartości, bo praca ta należy do drugiéj kategoryi. Jest ona z tych, które wcielają się w ziemię, które powinny być wynagrodzone przez produkta lat następnych i nikt nie może stać się nabywcą gruntu, nie wynagrodziwszy téj roboty. Nie jestże więc prawdą, iż przyczynia się ona do zniżenia wartości zbioru? Nie jestże prawdą,

strona 193. zpośród 382 stron dzieła

Page 194: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

że chociaż w pierwszym roku wymagała usiłowań nadzwyczajnych, ostatecznie jednakże oszczędziła ich więcéj, niż wywołała? Nie jestże prawdą, że odtąd osuszanie dokonywać się będzie wedle praw hidrostatyki, o wiele oszczędniéj, niżby się za pomocą rąk było dokonało? Nie jestże prawdą, że nabywcy zboża skorzystają na téj operacji? Nieprawdaż, że za szczęśli-wych uważać się będą dla tego, iż grunt nabył nową wartość? A uogólniając to wszystko, nieprawdaż wreszcie, że wartość gruntu świadczy o postępie dokonanym, nie na korzyść właściciela jedynie, ale na korzyść ludzkości całéj? Nie byłażby więc ona niedorzeczną i nie-przyjaciółką saméj siebie, gdyby chciała utrzymywać, że procent i amortyzacya tego rowu, którym obciążona jest cena zboża, albo które reprezentowane są w wartości gruntu, są przywilejem, monopolem, kradzieżą! – Gdyby tak było, to aby nie zostać monopolistą i złodzie-jem, właściciel powinienby zasypać rów swój i rozpocząć na nowo wyczerpywać wodę naczy-niem. Prolektaryusze czy zyskalibyście co na tem?

Przyjrzyjcie się tylko ustawicznym ulepszeniom, ogół których stanowi o wartości gruntu, a przekonacie się, że uwagi te, mogą się do każdego z nich zastosować. Zniszczywszy rów, zniszczcie także ogrodzenie, zmuście rolnika, aby sam pilnował swego pola; zniszczcie studnie, stodoły, drogi, pług, zrównywanie i sztuczne obrabianie ziem; połóżcie nazad na polu kamienie, posadźcie rośliny pasożytne, korzenie drzew, a sprowadzicie utopię równości. Grunt, a z nim i ród ludzki wróci do stanu pierwotnego, to jest: nie będzie mieć żadnéj wartości. Zbiory nie będą już miały żadnych starć z kapitałem. Cena ich uwolnioną będzie od tego przeklętego pierwiastku, procentem zwanego. Wszystko, co się nazywa wszystko, robić się będzie pracą obecną, pracą, jaką dostrzedz będzie można gołem okiem. Ekonomia polityczna zupełnie się uprości. Francya będzie mogła wyżywić jednego człowieka na milę kwadratową, reszta zginie z wycieńczenia; – ale nikt już więcéj nie będzie mógł powiedzieć: Własność jest monopolem, niesprawiedliwością, kradzieżą.

Nie bądźcie więc nieczułemi na te harmonie ekonomiczne, które rozwijają się przed naszemi oczami, w miarę tego, jak rozbieramy pojęcia wymiany, wartości, kapitału, procentu, własności, wspólności. O! Czyż będę kiedy w stanie przebiedz cały ich zakres? Lecz możeśmy już dość naprzód posunięci, abyśmy rozpoznać mogli, że tak jak świat materyalny, tak téż i świat społeczny, nosi na sobie piętno ręki Bożéj, z któréj wypływa mądrość i dobroć, a do któréj uwielbienie nasze i wdzięczność nasza zwracać się powinny.

Nie mogę się powstrzymać, aby nie zwrócić się tu jeszcze do pewnéj opinii pana Considerant.

Wychodząc z téj danéj, że grunt ma swą własną i niezależną od wszelkiéj pracy ludzkiéj wartość, że jest pierwotnym i niestworzonym kapitałem, wyciąga on wniosek, słuszny z jego punktu widzenia, że (appropriation) z przywłaszczenia przychodzi się do uzurpacyi. Ta mniemana niegodziwość wywołuje ze strony jego gwałtowne wyrzuty przeciwko porządkowi nowożytnych społeczeństw. Z drugiéj zaś strony przyznaje on, że ustawiczne ulepszenia dorzucają przewyżkę do tego pierwotnego kapitału, a przewyżka ta, tak dalece zmieszaną jest z głównym kapitałem, iż rozdzielić ich niepodobna. Cóż więc czynić? Jest się bowiem w obec całkowitéj Wartości, złożonéj z dwóch pierwiastków, z ktorych jeden jest

strona 194. zpośród 382 stron dzieła

Page 195: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

owocem pracy i słuszną własnością, gdy drugi, będąc dziełem Bożém, jest niegodziwą uzurpacyą.

Trudność to nie mała i pan Considerant rozwiązuje ją za pomocą prawa do pracy:

„Rozwój Ludzkości na ziemi widocznie wymaga tego, aby grunt nie pozostawał nieuprawnym i dzikim. Przeznaczenie zatém Ludzkości saméj sprzeciwia się temu, aby człowiek zachował Prawo swe do Ziemi w pierwotnéj i grubéj FORMIE.

Dziki pośród lasów i łąk obszernych korzysta z czterech naturalnych praw: Polowania, Rybołowstwa, Zbioru owoców, Pastwiska. Taka to jest pierwsza forma Prawa.

We wszystkich cywilizowanych społeczeństwach, człowiek z ludu, proletaryusz, który nic nie odziedzicza i nic nie posiada, jest po prostu z praw tych odartym. Nie można zatém powiedzieć, że pierwotne Prawo zmieniło tu tylko formę, nie istnieje już ona bowiem wcale. Wraz z Podstawą zniknęła i Forma.

W jakiéjże więc formie mogłoby się to Prawo pogodzić z warunkami przemysłowego Społeczeństwa? Odpowiedź na to łatwa.

Aby korzystać z Prawa swego, człowiek w stanie dzikim, zmuszonym jest działać. Prace około Rybołówstwa, Polowania, Zbioru owoców, Pastwiska, są warunkami do wykonywania praw jego. Prawo zatém pierwotne jest jedynie Prawem do tych prac.

Niechże zatém takie przemysłowe społeczeństwo, które wzięło w posiadanie Ziemię i odebrało człowiekowi możność, wedle swéj woli i upodobania korzystać ze swych czterech naturalnych praw, niechże takie społeczeństwo w nagrodę Praw tych, z których jednostkę wyzuło, nada jéj w zamian za nie, PRAWO DO PRACY, a wtedy w zasadzie i przy odpowiedniém zastosowaniu jednostka ta, nie będzie miała przyczyny, być niezadowolnioną.

Aby więc Własność była słuszną, warunkiem sine qua non jest to, aby społeczeństwo przyznało Proletaryuszowi PRAWO DO PRACY, i aby za pewną daną działalność jego, zapewniło mu takie środki do życia, jakich za pomocą téj działalności mógłby był dostarczyć sobie w stanie pierwotnym”.

Nie chcę powtarzać się aż do znudzenia i toczyć spór z panem Considerant o kwestye zasadnicze. Gdybym mu wykazał, że to, co on nazywa kapitałem niestworzonym, nie jest wcale kapitałem; że to co on nazywa przewyżką gruntu, nie jest przewyżką, ale całą wartością (la toute value), musiałby uznać, że runęło całe jego rozumowanie, a z nim i wszystkie jego skargi przeciw porządkowi, jaki ludzkość od czasów Adama uważała dla siebie za najdogodniejszy. Ale spór ten zmusiłby mię do powtórzenia tego wszystkiego, co już powiedziałem o istotnéj i wieczystéj darmości czynników naturalnych.

Ograniczę się więc jedynie na uwadze, że jeśli Considerant przemawia w imieniu proletaryuszów, to jest tak mało wymagającym, że w istocie mogą się oni za zawiedzionych uważać. Jakto! Więc właściciele przywłaszczyli sobie ziemię a z nią wszystkie cuda roślinności! Przywłaszczyli sobie słońce, deszcz, rosę, kwasoród, wodoród, saletroród, przynajmniéj na tyle, na ile przyczyniają się one do wytworzenia produktów rolnych; – a wy żądacie od nich, aby w nagrodę tego zapewnili proletaryuszom, za pewną daną działalność,

strona 195. zpośród 382 stron dzieła

Page 196: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przynajmniéj takie środki do życia, jakichby sobie za pomocą téj działalności w życiu pierwotnym i dzikim dostarczyć mogli?

Lecz czyż nie widzicie, że własność ziemska nie czekała rozkazów waszych, aby się milion razy hojniejszą okazać? Bo w końcu na czémże się żądania wasze ograniczają?

W pierwotnym stanie wasze cztery prawa, rybołowstwa, polowania, zbioru owoców i pastwiska, pozwalały żyć, a raczéj w całéj okropności niedostatku, wegetować, mniéj więcéj jednemu człowiekowi na mili kwadratowéj. Przywłaszczenie zatém ziemi wedle was nawet będzie upoważnioném, jeżeli ci, co się przywłaszczenia tego dopuścili, wyżywią jednego człowieka na mili kwadratowéj, notabene wymagając od niego tyle działalności, ile jéj rozwija Hurończyk lub Irokez. Zauważcie, proszę, że Francya ma tylko trzydzieści tysięcy mil kwadratowych i że tém samém, byle utrzymywała ona trzydzieści tysięcy mieszkańców w tym stanie dobrobytu, jakiego dostarczyć może życie w stanie dzikim, to już w imieniu proletaryuszów niczego więcéj domagać się od własności nie możecie. Tymczasem jest trzydzieści milionów Francuzów nie posiadających ani kawałka ziemi, a w liczbie ich znajduje się wielu prezydentów rzeczypospolitéj, ministrów, wyższych urzędników, bankierów, negocyantów, marynarzy, professorów, dziennikarzy itd., którzy losu swego nie zamieniliby na losy Jowajczyka. Własność ziemska zatém, czyni daleko więcéj niż to, czego od niéj wymagacie. Żądacie od niéj prawa do pracy i to tylko do pewnéj określonéj granicy, to jest, póki nie rozleje wpośród mass, i to w zamian za pewną daną ilość działalności, tyle wyżywienia, ileby go sobie w stanie dzikim dostarczyć mogły. Czyni ona więcéj: daje więcéj niż prawo do pracy, daje bowiem pracę samą, i gdyby własność ziemska nic więcéj nie zrobiła, jak tylko to, że spłaca podatki, to już czyni sto razy więcéj jak to, czego od niéj wymagacie.

Niestety! Z wielkim moim żalem nie skończyłem jeszcze z własnością ziemską i jéj wartością. Pozostaje mi jeszcze o ile można najzwięźléj przedstawić i zbić bardzo ułudny a pomimo to bardzo poważny zarzut.

Powiedzą zapewne:

„Teoryi twojéj zaprzeczają fakta. Prawda, że dopóki w jakimkolwiekbądź kraju jest obfitość nieuprawnéj ziemi, to sama jéj obecność przeszkadza, aby grunt uprawny nie nabierał zbytecznéj wartości. Prawda, że i wtedy jeszcze, gdy już cały obszar przejdzie do dziedziny przywłaszczonéj, to jeżeli sąsiednie narody mają tylko ogromne przestrzenie do dania pod pług, wówczas wolność tranzakcyi wystarcza, aby utrzymać wartość własności gruntowéj w sprawiedliwych granicach. W obu tych razach zdaje się, że cenę ziemi reprezentuje jedynie wyłożony kapitał, a rentę procent od tego kapitału. Ztąd idąc za twoim przykładem potrzebaby wyciągnąć wniosek, że ponieważ czynność właściwa ziemi i przyczy-nienie się czynników naturalnych nie liczą się za nic i nie obciążają ceny zbiorów, pozostają zatém darmemi, a tém samém wspólnemi. Wszystko to jest bardzo ułudném. Być może, iż trudno nam będzie wskazać wszystkie niedostatki tego dowodzenia, pomimo to jest ono mylném. Aby się o tém przekonać, dostateczném jest sprawdzić ten fakt, że są we Francyi uprawne ziemie kosztujące od sta aż do sześciu tysięcy franków za hektar, a ta niesłychana różnica w cenie daleko łatwiéj da się objaśnić żyznością, aniżeli włożoną weń poprzednią

strona 196. zpośród 382 stron dzieła

Page 197: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pracą. Nie zaprzeczaj więc, że żyzność ziemi ma właściwą sobie wartość, a każda sprzedaż dowodzi tego. Każdy kupujący ziemię rozpatruje się pierwéj w jéj przymiotach i stósownie do nich płaci za nią. Gdyby z dwóch pól tuż obok siebie znajdujących się i przedstawiających zupełnie jednakowe korzyści położenia, jedno miało tłusty i żyzny grunt, a drugie piasek tylko, to nie ulega żadnéj wątpliwości, że pierwsze więcéj warte będzie jak drugie, nawet w razie, gdyby obadwa pochłonęły jednakowy kapitał; bo prawdę powiedziawszy, nabywca wcale się o tę okoliczność nie troszczy. Zwraca on swą uwagę na przyszłość, ale nie na przeszłość. Jego nie obchodzi to, co ziemia kosztowała, ale to, co będzie przynosić, a wie, że przynosić będzie w miarę swéj urodzajności. Urodzajność ta zatém ma wartość właściwą sobie, wewnętrzną, niezależną od wszelkiéj pracy ludzkiéj. Kto inaczéj utrzymuje, ten chyba chce słuszność zajęcia w posiadanie osobiste ziemi wyprowadzać z subtelności albo raczéj z paradoksu”.

Szukajmy więc prawdziwéj przyczyny wartości gruntu.

Niechże czytelnik nie traci z uwagi tego, że w dzisiejszym czasie kwestya ta jest ważną. Dotąd mogła ona być przez ekonomistów pomijaną albo z lekka tylko traktowaną; zajmowała ich bowiem jedynie z ciekawości. Prawowitość przywłaszczenia indywidualnego nie była jeszcze zaprzeczaną. Dziś już jest inaczéj. Teoretycy, którzy niestety zbyt wielkie mieli powodzenie, rzucili pod względem prawa własności, zwątpienie w najbardziéj wybrane umysły. I na czémże teorye te uzasadniają swe zażalenia? Na twierdzeniu zawartém w zarzu-cie, który wyżéj postawiłem. Właśnie na tym fakcie, przyjętym na nieszczęście przez wszystkie szkoły, że grunt ma właściwą sobie wartość, opierającą się na urodzajności jego, a wartość ta nie została mu udzieloną przez ludzi, lecz ma ją od natury. Tymczasem wartość, nie ustępuje się darmo. Samo jéj imie wyłącza już pojęcie darmości. Powiadają więc do właści-ciela: Żądasz odemnie wartości, która jest owocem mojéj pracy, a w zamian za nią dajesz mi inną wartość, która nie jest owocem ani twojéj, ani żadnéj innéj pracy, ale która wypływa ze szczodrobliwości natury.

Wiedzmy o tém, że gdyby skarga ta była uzasadnioną, byłaby okropną. Nie podnosili jéj ani Considerant, ani Proudhon, spotykamy ją dopiero u Smitha, Ricarda, Seniora, u wszyst-kich ekonomistów bez wyjątku, i to nie tylko jako teoryę, ale jako oskarżenie. Autorowie ci, nie ograniczyli się na tém, że przypisali gruntowi wartość niezależną od pracy ludzkiéj, lecz nadto jawne z tego wyprowadzili wnioski i obrzucili własność gruntową imionami przywileju, monopolu, przywłaszczenia. A zaprawdę dopiero napiętnowawszy ją w ten sposób, bronili jéj w imie konieczności. Ale cóż warta taka obrona; jest to tylko fałszywa dyalektyka, którą naprawić pospieszyli logicy komunistyczni.

Jeżeli dotykam tego delikatnego przedmiotu, to wcale nie dla tego, abym miał upodobanie w subtelnych rozprawach; byłbym owszem wolał tak sobie, jak i czytelnikowi oszczędzić nudów, które czuję, że go ogarną w końcu tego rozdziału.

Odpowiedź na zarzut jaki sobie poprzednio postawiłem, znajduje się w teoryi o wartości, wyłożony w rozdziale V. Tam powiedziałem: że własność nie mieści w sobie głównie pracy, a co więcéj nie koniecznie jest do niéj proporcyonalną. Wykazałem, że wartość nie tyle się

strona 197. zpośród 382 stron dzieła

Page 198: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

zasadza na podjętym trudzie przez tego, który ją ustępuje ile na oszczędzonym trudzie temu, który ją odbiera i dla tego to umieściłem ją w czemś, co obydwa te pierwiastki obejmuje, to jest: w usłudze. Powiedziałem, że małem bardzo usiłowaniem, można oddać bardzo wielką, jakotéż wielkim usiłowaniem zdarza się oddać bardzo mierną usługę. Ztąd wynika, że praca nie koniecznie otrzymuje wynagrodzenie, któreby zawsze było stósowném do jéj wielkości. A tak samo stósuje się to do człowieka odosobnionego, jak i do człowieka społecznego.

Wartość ustanawia się wskutek targu pomiędzy dwóma kontraktującemu Do tego targu każdy przynosi swój sposób widzenia. Dajesz mi zboże – cóż mię obchodzi czas i trud jakich ono ciebie kosztowało? Mnie przedewszystkiem obchodzi czas i trud, jakibym ponieść musiał, gdybym zboże to gdzieindziéj chciał dostać. To, co wiesz o mojem położeniu, może cię uczynić mniéj lub więcéj wymagającym, to zaś co wiem o twojém, czyni mię mniéj lub więcéj zgodnym do ustępstw. Niema zatém żadnéj miary, jakie z pracy swéj masz wyciągnąć wynagrodzenie. Zależy to od okoliczności i od ceny jakie one nadają usługom, które pomiędzy sobą wymieniać zamierzamy. Wkrótce uwydatniemy tu zewnętrzną siłę, nazwaną Konkuren-cyą, która ma posłannictwo regulować wartości i czynić je coraz stosowniejszemi do usiło-wań. Proporcyonalność ta jednakże nie leży w saméj istocie wartości, kiedy ustanawia się pod naciskiem mogącego się zdarzyć faktu.

To przypomniawszy, powiadam, że wartość gruntu rodzi się, chwieje, ustala się zupełnie tak samo, jak wartość złota, żelaza, wody, rady adwokata, konsultacji lekarza, śpiewu, tańca lub obrazu artysty, to jest tak, jak wszystkie inne wartości, że nie ulega ona jakimś wyłącznym prawom; że stanowi wartość tegoż samego pierwiastku, tejże saméj natury i tak samo słuszną, jak i każda inna wartość. – Lecz nie wynika ztąd wcale, – zrozumiejmy to dobrze, – aby z dwóch wyłożonych prac na obrobienie gruntu, jedna niemiała być szczęśliwiéj wynagrodzoną niż druga.

Zwróćmy się raz jeszcze do téj professyi, najprostszéj ze wszystkich, a najwłaściwszéj do wykazania nam téj delikatnéj granicy, która rozdziela uciążliwą pracę człowieka od darmego współdziałania natury; chcę tu mówić o skromnéj professyi nosiwody.

Przypuśćmy, że jakiś człowiek zebrał sobie beczkę wody. Pytamy więc, czy wartość, któréj on się staje właścicielem, koniecznie odpowiednią być musi do jego pracy? W takim bowiem razie wartość byłaby zupełnie niezależną od usługi, jaką oddać może. Więcéj powiem, byłaby ona niewzruszoną, gdyż przeszła praca nie może się już ani podnieść, ani spadać.

Otóż owa beczka wody, mogłaby na drugi dzień stracić całą swą wartość, gdyby naprzykład, całą noc deszcz padał. W takim bowiem razie wszyscy będą zaopatrzeni, nikomu się już ustąpieniem jéj nie wyświadczy usługi, nikt już jéj nie będzie potrzebował. Co się w języku ekonomicznym nazywa: że nie będzie na nią żądania.

Przeciwnie zaś, mogłaby ta woda nabrać wielkiéj wartości, gdyby się objawiła jakaś nadzwyczajna, niespodziana, a nagła jéj potrzeba.

Cóż ztąd wynika? Oto, że człowiek pracujący na przyszłość, nigdy na pewno wiedzieć nie może ceny jaką przyszłość ta dla niego zachowuje. Wartość wcielona w jakikolwiek przedmiot materyalny, mniéj lub więcéj podnieść się może, w miarę tego, jak mniejszą lub

strona 198. zpośród 382 stron dzieła

Page 199: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

większą oddaje usługę, albo raczéj, praca ludzka, z któréj się ta wartość rodzi, otrzyma wedle okoliczności, mniejsze lub większe wynagrodzenie. Na takichto przypadkach rozwija się przezorność ludzka, która ma takie prawa do wynagrodzenia.

Lecz, pytam się, jaki może być stosunek pomiędzy tym kołysaniem się wartości, pomiędzy tą rozmaitością wynagrodzenia, które oczekuje pracę, a tym cudownym kunsztem natury, temi godnemi podziwienia prawami fizycznemi, które bez naszéj pomocy, sprowadzają z Oceanu wodę do źródła? Czyż dla tego, że wartość téj beczki wody może się wraz z okolicznościami zmieniać, mielibyśmy ztąd wnosić, że natura każe sobie płacić raz dużo, czasami mało, a czasami wcale nic, za ulotnienie się wody, za przeniesienie obłoków z Oceanu na góry, za zamarzanie, roztapianie i cały ten cudowny sposób, którym się źródło zasila?

Toż samo się dzieje z produktami rolnemi.

Wartość gruntu, a raczéj włożonego weń kapitału, nie jeden tylko pierwiastek posiada, ma ich ona dwa. Zależy nie tylko od pracy, która była na to poświęcona, ale nadto jeszcze i od możności, jaką ma społeczeństwo do wynagrodzenia téj pracy; tak dobrze od Żądania, jak i od Ofiarowania.

Oto jest pole. Niema roku, w którymby nie włożono w nie jakiejś pracy, skutki któréj są téj natury, że się liczą do prac ustawicznych, a z tego punktu wypływa wzrost wartości.

Prócz tego, drogi się zbliżają i wydoskonalają, coraz większe jest bezpieczeństwo, odbyt się zwiększa, ludność wzrasta w liczbę i bogactwo; coraz nowe otwierają się drogi dla rozmaitéj uprawy, dla rozumu i zręczności; a z téj zmiany tego wszystkiego, co nas otacza, z téj ogólnéj pomyślności, wynika tak dla obecnéj, jak i dla przeszłéj pracy przyczynek do wynagrodzenia, a skutkiem tego powiększa się i wartość pola.

Niema w tém ani niesprawiedliwości, ani wyłącznéj jakiejś łaski dla własności ziemskiéj. Niema ani jednego rodzaju pracy, zacząwszy od banku aż do pracy ręcznéj, któraby tych samych zjawisk nie przedstawiała. Niema ani jednéj, któraby nie otrzymała wyższego wynagrodzenia, przez ten sam fakt tylko, że się pod szczęśliwemi warunkami dokonała. To działanie i oddziaływanie pomyślności każdego indywiduum na pomyślność wszystkich i odwrotnie, stanowi właśnie prawo wartości. Jakże fałszywem jest wniosek, iż sam grunt albo téż jego potęgi produkcyjne mogłyby przybrać mniemaną wartość, gdy tymczasem praca umysłowa, professye i rzemiosła, w które nie wchodzi materya i do których nie przyczyniają się prawa fizyczne, nie miałyby tychże korzyści, kiedy korzyści te nie są wyłączne, ale powszechne. Adwokat, lekarz, professor, artysta, poeta, przy równéj pracy, lepiéj są wynagra-dzani w miarę tego, jak miasto i naród do którego należą rosną w dobrobyt, w miarę tego, jak zamiłowanie i potrzeba ich usług rozprzestrzenia się, w miarę tego, jak publiczność więcéj ich żąda, więcéj jest za nie obowiązaną i jest w stanie lepiéj je zapłacić. Proste odstąpienie klijenteli, nauki, praktyki kupieckiéj, dokonywa się na téj zasadzie. Olbrzym baskijski i Tom Pouce, którzy żyją jedynie z pokazywania swéj anormalnéj postaci, z daleko większą korzyścią wystawiają się na pokaz ciekawemu, licznemu a dostatniemu tłumowi miast stołecznych, aniżeli kilku biednym wieśniakom. W tym wypadku żądanie nie zwiększa

strona 199. zpośród 382 stron dzieła

Page 200: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wartości, ale całkiem ją tworzy. Jakżeby więc brać można za niesprawiedliwość i wyłączność to, iż żądanie wpływa także na wartość gruntu lub na wartość rolnych produktów?

Czyż zechcą utrzymywać, że tym sposobem grunt ten dojść może do przesadzonéj wartości? Ci którzy, to mówią nie zastanowili się chyba nigdy nad niesłychaną ilością pracy, jaką pochłonęła ziemia zdolna do uprawy. Śmiało twierdzić mogę, że we Francyi niema ani jednego gruntu, któryby wart był tyle, ile kosztował, ani jednego któryby można wymienić za takąż ilość pracy, jakiéj wymagał, aby go doprowadzić do obecnego stanu produkcyjności, a jeśli uwaga ta słuszną jest, to jest zarazem i stanowczą. Ściera ona z własności gruntowéj wszelki ślad niesprawiedliwości. Dla tego téż wrócę jeszcze do niéj, gdy roztrząsać będę teoryę Ricarda o rencie. Wykażę, że do kapitałów gruntowych można zastósować téż same ogólne prawidło, które wyraziłem w tych słowach: w miarę jak kapitał się zwiększa, produkta rozdzielają się na kapitalistów lub właścicieli i robotników w ten sposób, iż względna część pierwszych coraz się zmniejsza, chociaż bezwzględna ich część coraz się zwiększa; wtedy, gdy część przypadająca na robotników zwiększa się w obydwóch tych kierunkach.

Złudzenie, w skutek którego ludzie wierzą, że dla tego, iż potęgi produkcyjne posiadają użyteczność, powinny mieć i właściwą sobie wartość, doprowadziło już do wielkich zawodów i nieszczęść. Ono to pchało najczęściéj do przedwczesnych kolonizacyi, których historya jest tylko boleśną martyrologią. Rezonowali oni w ten sposób: w kraju naszym nie możemy inaczéj otrzymać wartości jak za pracę; a gdy pracujemy, mamy jedynie wartość proporcyonalną do pracy naszéj. Gdybyśmy więc pojechali do Cayenny, nad brzegi Mississipi, do Australii, do Afryki, wzięlibyśmy w posiadanie rozległe, nieuprawne wprawdzie, lecz żyzne ziemie. W nagrodę tego, stalibyśmy się właścicielami tak stworzonéj przez nas wartości, jak i wartości właściwéj nieodłącznéj od tych gruntów. Jadą więc, a okropne doświadczenie utwierdzi ich wkrótce w teoryi którą tu wyłożyłem. Pracują tam, wykarczowują, wycieńczają się, narażają na niedostatki, na cierpienia, choroby; a potém kiedy chcą odprzedać ziemię, którą uprawili, nie dostają za nią tego, co w nią włożyli i zmuszeni są uznać, że wartość jest utworem ludzkim. Wątpię, aby mi ktokolwiek pokazał kolonizacyą któraby się klęską nie zaczęła.

„Więcéj niż tysiąc robotników skierowano ku rzece Łabędziéj, ale nadzwyczaj nizka cena ziemi (1 szyl. 6 d. za akr, czyli mniéj niż 2 fr.) i szalona cena pracy ręcznéj, dodała im ochoty stania się właścicielami. Kapitaliści nie mogli już nikogo znaleźć do pracy. Kapitał pięciomilio-nowy zmarnował się i kolonia obróciła się w okropne pustkowie. Robotnicy dla zwodniczego zaspokojenia zostania właścicielami ziemi, opuścili swoich panów, narzędzia rolnicze rdzą się okryły, nasiona zbutwiały, trzody, z braku starania poginęły. Dopiero głód okropny zdołał wyleczyć robotników z ich uprzedzenia. Powrócili do kapitalistów, prosząc ich o pracę, lecz już było po niewczasie”. (Proceedings of the South Australian Association).

Stowarzyszeni przypisując tę klęskę zbytniéj taniości ziemi, podnieśli cenę jéj do 12 szyl., ale dodaje Carej, z którego wyciąg ten przytaczam, prawdziwą jéj przyczyną było to, że robotnicy wyobraziwszy sobie, iż ziemia ma własną swą wartość, niezależną od pracy, pospieszyli zawładnąć mniemaną tą wartością, która, jak sądzili miała zawierać w sobie Rentę.

strona 200. zpośród 382 stron dzieła

Page 201: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Dalszy ciąg dostarcza mi jeszcze bardziéj stanowczego dowodu.

„W roku 1837. własność gruntową nad rzeką Łabędzią dostać można było od pierwszych jéj nabywców po jednym szylingu za akr”. (New Monthly Magazine).

Tak więc, ten grunt sprzedawany przez kompanią po 12 szyl. – w który dużo pracy i pieniędzy włożyli nabywcy, odprzedać go musieli po jednym szylingu! Gdzież jest zatem wartość tych produkcyjnych, naturalnych i nieulegających zniszczeniu, potęg?23

Czuję to bardzo dobrze, że ten rozległy i ważny przedmiot o wartości ziemi, nie jest dostatecznie wyczerpanym w tym rozdziale, który pisałem dorywczo i w pośród ciągłych zajęć; wrócę więc późniéj do niego, a tymczasem nie mogę skończyć nie uczyniwszy czytelni-kom, a szczególniéj ekonomistom jednéj jeszcze uwagi.

Znakomici uczeni, którzy dokonali tak wielki postęp w nauce, których pisma i życie tchną samą dobrocią i filantropią, którzy pod pewnym przynajmniéj względem, to jest w zakresie swoich poszukiwań, odkryli prawdziwe rozwiązanie zagadnienia społecznego; tacy nawet ludzie, jak Quesnay, Turgot, Smith, Malthus, Say nietylko nie uniknęli tego, aby nie zbijano ich dowodów, bo do tego każdy ma prawo, ale nie uniknęli nawet potwarzy, oczernienia, brutalnych obelg. Napadać na ich pisma, a nawet na ich zamiary, stało się prawie modą. – Powiedzą może, że i ja w rozdziale tym dostarczyłem broni ich oszczercom, a zaiste byłaby to bardzo źle obrana chwila zwrócenia się przeciwko tym, których wyznaję uroczyście, uważam za mych przewodników, za mistrzy moich, którzy mię z nauką tą obeznali. Ale czyż najwyższe prawo nie należy przedewszystkiém Prawdzie, czyli temu, co szczerze przynajmniéj, za Prawdę uważam? Jestże choć jedna książka, w którąby się błąd jaki nie wcisnął? Otóż, jeśli w ekonomii politycznéj znajdzie się błąd jaki, a zacznie się go na wszystkie strony obracać, naciskać i szukać logicznych następstw, znajdą się w nim one wszystkie; doprowadzi on do chaosu. Niema zatém dzieła, z któegoby się niedało wyciągnąć jakiegoś oddzielnego, niezupełnego, fałszywego zdania, a któreby tém samém nie zawierało w sobie mnóstwa błędów i zamięszania. W liczbie ich, sumiennie powiedzieć mogę, jest także określenie, jakie ekonomiści słowu Wartości nadali. Przekonaliśmy się, że to określenie doprowadziło ich samych do rzucenia niebezpiecznéj wątpliwości na słuszność Własności gruntowéj, a za pomocą wywodów i na słuszność kapitałów; a na zgubnéj téj drodze zatrzymała ich dopiero niekonsekwencya. Niekonsekwencya ta, była ich zbawieniem. Poszli więc daléj drogą prawdy, a błąd ich, jeśli on jest tylko błędem, pozostał w dziełach ich odosobnioną plamką. Socyalizm tedy pochwycił to fałszywe określenie nie dla tego, aby je zbić, lecz aby je przyjąć, poprzeć, wziąść je za punkt wyjścia dla swéj propagandy i wykazać wszystkie jego niekonsekwencye. W czasach, w jakich żyjemy, widzę w tym grożące niebezpieczeństwo społeczne i dla tego to uważałem za obowiązek, zstąpiwszy aż do samych źródeł fałszywéj teoryi, wypowiedzieć całą myśl moją. Gdyby ztąd wyprowadzić chciano, iż wypieram się mistrzów moich Smith’a i Say’a, przyjaciół moich Blanqui’ego i Garnier’a, jedynie dla tego, że w uczonych i wybornych pismach swoich, uczynili fałszywe, wedle mnie, zastosowanie słowa Wartości; gdyby ztąd wnioskowano, że niemam wiary w ekonomię polityczną, i w ekonomistów, nie pozostałoby mi nic więcéj, jak tylko zaprotestować przeciwko temu, – zresztą czyż sam tytuł tego dzieła nie jest najenergiczniejszą protestacją?

strona 201. zpośród 382 stron dzieła

Page 202: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

KONKURENCYAW całym słowniku ekonomii politycznéj niema ani jednego słowa, któreby tyle wywołało

nienawiści w reformatorach nowoczesnych, ile słowo Konkurencya, któréj, aby ją więcéj jeszcze zrobić nienawistną, dodają zawsze epitet: anarchiczna.

Coby miała znaczyć Konkurencya anarchiczna? Nie wiem. Coby można w miejsce jéj podstawić? Również nie wiem.

Słyszę, jak mi ze wszech stron podpowiadają: Organizacya! Stowarzyszenie! Ale cóż to ma znaczyć? Porozumiejmy się raz na zawsze. Trzeba wreszcie, abym raz wiedział, jakiego rodzaju powagę pisarze ci sądzą, iż wywierają na mnie i na wszystkich ludzi żyjących na kuli ziemskiéj; gdyż zaprawdę, mógłbym im przyznać jedyną tylko powagę, to jest powagę słuszności, gdyby ta po ich stronie była. Czyż chcą pozbawić mię prawa kierowania się wedle mego własnego zdania, gdy o byt mój idzie? Czyż chcą pozbawić mię władzy porównywania usług jakie oddaję, z temi jakie odbieram. Czyż sądzą, że zamiast działać pod wpływem własnego mego rozumu, działać raczéj będę pod naciskiem przymusu, jaki wywierają? Jeśli mi wolność moją pozostawią, to Konkurencya istnieje. Jeśli mię z wolności ogołocą, wtedy stanę się ich niewolnikiem. Stowarzyszenie ma być swobodne i dobrowolne, powiadają oni. Bardzo dobrze! Lecz wówczas każda grupa stowarzyszonych będzie tém samém względem innych grup, czém dziś są jednostki względem siebie, i Konkurencya znowu istnieć będzie. Stowarzyszenie będzie swobodném i dobrowolném. O! To już więcéj niż żart. Jakto! Więc konkurencya anarchiczna trapi obecnie społeczeństwo, a aby się z choroby téj wyleczyć, potrzebaż czekać, aż wszyscy ludzie, Francuzi, Anglicy, Chińczycy, Japończycy, Kafrowie, Hotentoci, Lapończycy, Kozacy, Patagończykowie, na wiarę pism waszych, porozumieli się pomiędzy sobą co do tego, aby przyjąć jedną z form stowarzyszenia przez was wymyślonego? Strzeżcie się, bo tém samém przyznajecie, że Konkurencyi znieść nie można. A ośmielicież się utrzymywać, aby zjawisko nie ulegające zniszczeniu, a tém samém opatrznościowe, mogło być szkodliwém?

A zresztą cóż to jest Konkurencya? Jestże to rzecz istniejąca i działająca sama przez się, jak np. cholera? Nie, Konkurencya jest tylko dowodem braku ucisku. Cała rzecz na tém zależy, abym w tém, co się mnie samego tyczy, miał wybór wolny, a nie żeby ktoś inny dla mnie i pomimo mnie wybierał. A gdyby ktoś usiłował sąd swój podstawić w miejsce mojego w rze-czach, które mię obchodzą, domagałbym się również podstawienia swego sądu w transakcy-ach odnoszących się do niego. Gdzież więc rękojmia, aby w takim razie rzeczy lepszy wzięły obrót? Widoczném jest, że Konkurencya – to wolność. Niszcząc zatém wolność działania, niszczy się możność, a następnie zdolność wybierania, sądzenia, porównywania; zabija się rozum, zabija się myśl, zabija się człowieka. Z jakiegokolwiekbądź punktu wychodzą ci nowo-cześni reformatorzy, zawsze na tém kończą, że chcąc poprawić społeczeństwo, rozpoczynają od niszczenia jednostki pod pozorem, że wszystko złe z niéj wynika, tak jak gdyby i wszystko dobre nie płynęło z niéj także. Widzieliśmy, że usługi wymieniają się na usługi. W gruncie rzeczy, każdy z nas na tym świecie obowiązany jest, swemi własnemi usiłowaniami zaopatrzyć swe zaspokojenia. Zatém, jeśli nam kto trud jaki oszczędza, to wzajemnie i my

strona 202. zpośród 382 stron dzieła

Page 203: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

powinniśmy mu podobnyż oszczędzić. Daje nam on pewne zaspokojenie wypływające z jego usiłowania; toż samo i my powinniśmy dla niego uczynić.

Ale któż robić będzie to porównanie? Bo pomiędzy temi usiłowaniami, temi trudami, temi wymienionemi usługami, aby dojść do równowagi i sprawiedliwości, potrzeba przedewszystkiém zrobić porównanie; chyba żeby nam chciano narzucać za prawo niesprawiedliwość, nierówność, przypadek; a byłby to tylko inny sposób sprowadzenia umysłu ludzkiego na manowce. Potrzebny jest zatém sędzia lub sędziowie. Któż niemi będzie? Nie jestże to naturalném, aby w każdéj okoliczności o potrzebach sądzili ci, którzy ich doświadczają, o zaspokojeniach ci, którzy ich poszukują, o usiłowaniach ci, którzy je wymie-niają? I czy na seryo proponują nam w miejsce téj powszechnéj czujności interesowanych, podstawienie powagi społecznéj (choćby nią była powaga samego reformatora), a któraby musiała na wszystkich punktach kuli ziemskiéj rozstrzygać o najdelikatniejszych warunkach tych niezliczonych wymian. Czyż nie widzimy, że tym sposobem stworzyłby się najbardziéj zawodzący, najogólniejszy, najwięcéj bezpośredni, najbardziéj inkwizycyjny, najnieznośniejszy, nąjdotykalniejszy, najdokuczliwszy i na szczęście powiedzieć możemy, najniemożliwszy ze wszystkich despotyzmów, jaki mógłby kiedykolwiek powstać w głowie paszy lub muftego?

Dość jest wiedzieć, że Konkurencya właśnie niczém inném nie jest, jak brakiem powagi arbitralnéj, któraby nam narzucała sąd o wymianie, aby ztąd wyprowadzić wniosek, że zniszczyć jéj niepodobna. Zapewne, że za pomocą nadużyć można ścieśniać, przeszkadzać, uciskać wolność zamiany, podobnie jak wolność chodzenia, ale niwecząc jedno i drugie, tém samém, niweczy się człowieka. A jeśli tak jest, to pozostaje do zbadania, czy Konkurencya działa na szczęście lub nieszczęście ludzkości. Kwestyą więc tę sprowadzić można do tego: czy ludzkość jest naturalnie postępową lub fatalnie wsteczną?

Śmiało powiedzieć mogę, że Konkurencya, którą nazwaćbyśmy mogli Wolnością na przekor zarzutom, jakie się przeciwko niéj podnoszą, na złość deklamacyom, które ją ścigają, z istoty swéj jest prawem demokratyczném. A ze wszystkich tych praw, którym Opatrzność powierzyła rozwój społeczeństw ludzkich, prawo to jest najbardziéj postępowém i najwięcéj przyczynia się do wprowadzenia równości i wspólności. Ono to, wprowadza w dziedzinę wspólną używanie tych dóbr, które natura zdaje się nadała darmo pewnym tylko okolicom. Ono to jeszcze, wprowadza w dziedzinę wspólną wszystkie zdobycze, jakiemi geniusz każdego wieku powiększył bogactwo następujących po sobie pokoleń, pozostawiając na teraz li tylko prace dopełniające, które wymieniając się pomiędzy sobą, nie mogą tak, jakby sobie życzyły, dopiąć tego, aby pobierać wynagrodzenie za współudział natury. Jeśli więc prace te, jak to się zwykle w początkach dzieje, mają wartość nieodpowiednią do swéj doniosłości, to i wówczas jeszcze Konkurencya przez swe niedostrzegalne, lecz nieustanne działanie, wprowadza równowagę, uświęconą przez sprawiedliwość, a która dokładniejszą jest od téj, jaką błędna przezorność władzy ludzkiéj napróżno wprowadzić usiłuje. Nietylko, że Konkurencya nie sprowadza, jak jéj to niesłusznie zarzucają nierówność, lecz przeciwnie twierdzić możemy, że cala sztuczna nierówność wypływa właśnie z jéj nieobecności, a jeżeli przepaść pomiędzy wielkim lamą a pariasem głębszą jest, aniżeli pomiędzy prezydentem a rzemieślnikiem Stanów Zjednoczonych, pochodzi to ztąd, że Konkurencya (czyli wolność) rozszerzoną jest

strona 203. zpośród 382 stron dzieła

Page 204: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

w Ameryce, a ugniecioną w Azyi. I dla tego to, gdy socyaliści przyczynę całego zła widzą w Konkurencyi, szukajmy raczéj przyczyn zakłócających dobro w tych napaściach, jakich ona jest przedmiotem. A chociaż wielkie prawo konkurencyi zapoznane jest przez socyalistów i ich wyznawców; chociaż często jest ono zbyt szorstkiém w swém zastosowaniu, niema jednak prawa, które byłoby obfitszém w harmonie społeczne, niema prawa dobroczynniejszego w swych ogólnych rezultatach, niema prawa, któreby w sposób bardziéj uderzający świadczyło o niepomiernéj wyższości zamiarów Boskich nad próżnemi i niedołężnemi kombinacyami ludzkiemi.

W tym miejscu jeszcze muszę przypomnieć o tym szczególnym a niezaprzeczonym rezultacie porządku społecznego, na który już zwracałem uwagę czytelnika (str. 25), a który potęga przyzwyczajenia usuwa z przed oczu naszych, mianowicie: że summa zaspokójeń, jakie każdy człowiek czerpie ze społeczeństwa, nierównie jest większą od téj, jakąby sobie własnemi usiłowaniami mógł dostarczyć. Czyli innemi słowy, że pomiędzy spożyciem a pracą naszą istnieje widoczna niestosunkowość. Zjawisko to, które każdy z nas, gdyby tylko na chwilę chciał zwrócić na siebie uwagę, łatwo mógłby stwierdzić, powinnoby, zdaje mi się, pobudzić nas do pewnéj wdzięczności względem społeczeństwa, któremu je zawdzięczamy.

Na świat ten przybywamy ogołoceni ze wszystkiego, dręczeni mnóstwem potrzeb, a zdolności, jakiemi jesteśmy obdarzeni, zaledwie czoło stawić im mogą. A priori, zdaje się, że zaledwie moglibyśmy sobie rościć prawo do zaspokojeń w stosunku do pracy naszéj. Jeśli zaś mamy więcéj, nieskończenie więcéj, komuż za to obowiązani jesteśmy? Bezwarunkowo téj organizacyi naturalnéj, przeciwko któréj deklamujemy bezustannie, jeśli jeszcze nie staramy się jéj zniszczyć.

Zjawisko to samo w sobie jest prawdziwie nadzwyczajném; bo że pewni ludzie nadużywający w ten lub ów sposób praw innych ludzi, odbierając usługi, których nie oddają, spożywają tym sposobem więcéj, niż produkują, łatwo to zrozumieć, ale jakże się to może odnosić do wszystkich ludzi jednocześnie? Jakże może być, aby każdy człowiek, wymieniwszy usługi swe bez przymusu, bez zdzierstwa i wedle równéj wartości, mógł nie kłamiąc powiedzieć: Spożyłem w jednym dniu więcéj, niżbym w ciągu wieku mógł stworzyć!

A jednakże tak jest i czytelnik zrozumie, że tym dodatkowym żywiołem, rozwiązującym zagadnienie, jest to coraz większy udział czynników naturalnych w dziele produkcyi; jest to użyteczność darma, coraz więcéj wkraczająca w dziedzinę wspólności, jest to praca ciepła, chłodu, światła, ciężkości, powinowactwa chemicznego, sprężystości, które stopniowo przyłączając się do pracy ludzkiéj, czynią łatwiejszemi usługi a tém samém zmniejszają ich wartość.

Musiałbym chyba bardzo źle objaśnić teoryę wartości, gdyby czytelnik sądził, że zniża się ona natychmiast i sama przez się przez sam fakt jedynie współdziałania siły naturalnéj, ułatwiającéj pracę ludzką. Nie, tak nie jest; inaczéj bowiem musielibyśmy wraz z angielskiemi ekonomistami utrzymywać, że wartość stosunkową jest do pracy. Ten, który zmusza siły naturalne i darme, aby mu pomagały, ułatwia swoje usługi, nie chce się jednak mimo to wyrzec dobrowolnie choćby najmniejszéj cząstki zwyczajnego swego wynagrodzenia. Aby go

strona 204. zpośród 382 stron dzieła

Page 205: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

więc do tego nakłonić, potrzeba pewnego zewnętrznego nacisku, który, chociażby nawet był surowym, nie przestałby jednak być sprawiedliwym. Konkurencya właśnie nacisk ten wywiera. Póki ona nie interweniuje, póki ten, który skorzystał z czynnika naturalnego, jest panem swego sekretu, póty bez wątpienia czynnik ten naturalny jest darmym, ale wspólnym jeszcze nie jest, został on zdobytym, ale tylko na rzecz jednego człowieka lub jednéj klassy. Nie staje się jeszcze dobrodziejstwem dla całéj ludzkości. Dotąd nic się dla ogółu nie zmieniło, chyba tylko to, że usługi pewnéj natury, chociaż uwolnione w części od ciężaru trudu, tak samo jednak, jak i dawniéj, domagają się całkowitego wynagrodzenia. Widzimy z jednéj strony jednostkę, która chociaż zmniejszoną już pracę swoją ofiaruje, domaga się jednak od swych bliźnich podobnéj pracy jak poprzednio; z drugiéj zaś strony ludzkość całą, zmuszoną do czynienia jeszcze tychże samych ofiar z czasu i pracy dla pozyskania produktu, do utworze-nia którego przyczynia się już w części natura.

Gdyby stan rzeczy pozostał zawsze takim, to mimo wszelkich wynalazków, pierwiastek nieokreślonéj nierówności musiałby się w świecie ustalić. Nietylko więc nie moglibyśmy powiedzieć: że wartość jest proporcyonalną do pracy, lecz nawet nie moglibyśmy powiedzieć, że wartość dąży do ustosunkowania się z pracą. Wszystko to, cośmy w poprzednich rozdziałach powiedzieli o użyteczności darméj, o wspólności postępowéj, byłoby tylko fantazyą. Nie byłoby prawdą, że usługi wymieniają się wzajemnie w ten sposób, iż dary Boże przechodząc z rąk do rąk w dodatku, w dodatku téż dostają się w ostatnie ręce, to jest w ręce konsumenta. Każdy, wyzyskawszy raz na swą korzyść siły naturalne, kazałby sobie płacić raz na zawsze nie tylko za pracę swoją, ale i za te siły; słowem zamiast, coby ludzkość stać miała na zasadzie postępowéj Wspólności, stanęłaby na zasadzie powszechnego monopolu.

Tak jednak nie jest; Bóg, który wszystkie swe stworzenia obdarzył ciepłem, światłem, ciężkością, powietrzem, wodą, ziemią, cudami życia roślinnego, elektrycznością i tylu innemi niezliczonemi dobrodziejstwami, których wyszczególnić nawet niepodobna, Bóg, który wlał w każdą jednostkę interes osobisty, który jak magnes przyciąga wszystko do siebie, Bóg powiadam, rzucił w łono społeczeństwa inny jeszcze bodziec, któremu powierzył staranie o zachowanie dobrodziejstwom swoim darmości i wspólności pierwotnego ich przeznaczenia, a bodźcem tym jest Konkurencya.

Tak więc interes osobisty jest tą siłą indywidualną, nieprzepartą, która każe nam szukać i odkrywać postęp, która nas wszystkiemi siłami pcha ku niemu, ale która zarazem sprawia to, że chcemy go zmonopolizować. Konkurencya zaś jest tą niemniéj nieprzepartą siłą ludzkości, która w miarę jak się postęp urzeczywistnia, wyrywa go z rąk jednostek, aby go uczynić wspólném dziedzictwem wielkiéj rodziny ludzkiéj. Obydwie te siły, które możemy krytykować, rozbierając je odrębnie, w całości swéj jednakże, w skutek wzajemnych kombina-cyi, stanowią Harmonią społeczną.

A mówiąc nawiasem, nic dziwnego, że interes człowieka jako producenta od początku świata powstaje przeciwko Konkurencyi, że stara się ją zniszczyć, przywołując na swą pomoc siłę, podstęp, przywiléj, sofizmata, monopol, ścieśnienia, opiekę rządową itd. Moralność jego środków dostatecznie mówi o moralności jego celów. Ale nas najwięcéj uderza to, że sama nawet nauka, fałszywa wprawdzie, z takiém zapałem przez szkołę socyalistów w imię filan-

strona 205. zpośród 382 stron dzieła

Page 206: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

tropii, równości i braterstwa rozpowszechniona, poślubiła sprawę Indywidualizmu w najciaś-niejszych jego objawach, a odstąpiła sprawy ludzkości.

Zobaczmy teraz, jak działa Konkurencya.

Pod wpływem osobistego interesu, człowiek wyszukuje zawsze i niezbędnie takich okoliczności, któreby mogły nadać jak największą wartość jego usługom. Co się tyczy darów Bożych, to łatwo się on postrzega, że może z nich korzystać trojakim sposobem (Patrz przy-pisek na stronie 175.):

1) albo jeśli sam darami temi zawładnie,

2) albo jeśli sam tylko zna sposób do zużytkowania ich,

3) albo jeśli sam tylko posiada narzędzie, za pomocą którego zmusić je może do współdziałania.

W każdéj z tych okoliczności daje on mało swéj pracy za wielką pracę innych. Usługi jego mają wielką wartość względną, a zwykle sądzimy, że ten naddatek wartości nieodłącz-nym jest od czynnika naturalnego. Gdyby tak było, to wartość ta pozostałaby nie zmienną. Że wartość leży w usłudze, widzimy ztąd, iż konkurencya zmniejszając pierwszą, tém samém zmniejsza i drugą.

Czynniki naturalne, dary Boże, rozdzielone są nierówno na ziemi. Jakie to nieskończone stopniowanie roślinności, począwszy od sosny aż do palmy! Tu spotykamy grunt więcéj urodzajny, tam ciepło bardziéj ożywcze; tu spotykamy kamień, tam gips, owdzie żelazo, miedź, węgiel. Nie wszędzie są spady wód, nie wszędzie zarówno korzystać można z działania wiatru. Sama już odległość, na któréj znajdujemy niezbędne nam przedmioty, urozmaica nieskończenie przeszkody, które usiłowania nasze napotykają; same nawet zdolności ludzkie nie są jednakowe i przy rozmaitości klimatu i rass różnią się w pewnéj mierze pomiędzy sobą.

Zrozumiemy łatwo, że gdyby nie prawa konkurencyi, to nierówność ta w podziale darów Bożych sprowadziłaby odpowiednią nierówność w położeniu ludzi.

Gdyby ktokolwiek mógł zawładnąć jakąś korzyścią naturalną, odnosiłby z niéj zyski sam, lecz nie pozwoliłby z niéj korzystać bliźnim swoim. Innym ludziom pozwoliłby mieć udział w niéj, za pośrednictwem swoim, w takim jedynie razie, gdyby mu za to dano ogromne wynagrodzenie, granice którego sam oznaczałby arbitralnie. Usługom swoim nadawałby wartość wedle swéj woli. Widzieliśmy, że dwiema ostatecznemi granicami, pomiędzy któremi wartość się usadowiła, są: trud podjęty przez tego, który oddaje usługę, i trud oszczędzony temu, który ją odbiera. Gdyby nie było konkurencyi, wartość nie znalazłaby żadnéj tamy do ciągłego wznoszenia się. Człowiek bowiem mieszkający na przykład pod zwrotnikiem, mógłby do Europejczyka powiedzieć: „Dzięki słońcu, jakie tu mam, mogę otrzymać daną ilość cukru, kawy, kakao, bawełny, trudem równającym się dziesięciu, wtedy, gdy ty zmuszonym będąc w zimnéj krainie uciekać się do oranżeryi, do pieców, do schronień, mógłbyś tę samą ilość otrzymać zaledwie trudem równającym się stu. Chcesz mego cukru, méj kawy, mojéj bawełny,

strona 206. zpośród 382 stron dzieła

Page 207: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

a nie gniewałbyś się zapewne, gdybym w ugodzie, jaką z tobą zawieram, liczył jedynie trud, który sam poniosłem. Ja tymczasem zwracam szczególniéj baczność na trud, który tobie oszczędzam; wiedząc bowiem, że to on stanowi granicę twego oporu, staram się z niego uczynić granicę moich żądań. To, co mogę zrobić trudem równym dziesięciu, ty zrobić zaledwie możesz trudem równym stu; to téż gdybym w zamian za mój cukier żądał od ciebie produktu, któryby cię kosztował trudu równego stu jednemu, pewniebyś mi odmówił, ale ja żądam tylko trudu dziewięćdziesięciu dziewięciu. Możesz się czas jakiś dąsać na mnie; lecz w końcu wrócisz do mnie. Wedle téj taksy bowiem masz jeszcze korzyści dla siebie z téj zamiany. Znajdziesz może podstawy takie niesprawiedliwemi; lecz z tém wszystkiém mnie to, a nie tobie uczynił Bóg dar z téj temperatury podniesionéj. Mam sposób do eksploatowania tego dobrodziejstwa Opatrzności i mogę cię go pozbawić, jeśli się nie zgodzisz, zapłacić mi zań wedle ceny, którą ustanawiam, nie mam bowiem konkurentów. Bierz zatém mój cukier, moje kakao, moją kawę, moją bawełnę, pod warunkami, jakie na ciebie nakładam, albo wyrabiaj je sam, lub téż obywaj się bez nich”.

Prawda, że Europejczyk mógłby także ze swéj strony w ten sposób przemówić do człowieka pod zwrotnikiem mieszkającego: Wzrusz twój grunt, wykop studnie, szukaj żelaza i węgla i ciesz się, jeśli je znajdziesz; inaczéj bowiem i ja postanowiłem posunąć żądania swe do ostateczności. Obydwom nam dał Bóg dary szacowne. Bierzmy z nich naprzód to, co nam jest potrzebne, daléj niedopuśćmy, aby ktokolwiekbądź korzystał z tego, niezapłaciwszy nam za to.

Gdyby nawet tak było, to i wtedy jeszcze ścisłość naukowa niepozwoliłaby, aby czynnikom naturalnym nadawać Wartość, która się w usługach jedynie mieści. Możnaby się jednak omylić, bo czy wartość leżałaby w usługach, czy téż w czynnikach naturalnych, rezultat byłby ten sam. Usługi wymieniałyby się na usługi, lecz nie mierzyłyby się ani usiłowaniem ani téż pracą. Dary Boże byłyby przywilejem osobistym, a nie darami wspólnemi, i moglibyśmy się nawet z niejaką słusznością żalić na to, że Twórca tych rzeczy, w tak nierówny a niedający się sprostować sposób, postąpił z nami. Byliżbyśmy braćmi na téj ziemi? Mogliżbyśmy się uważać za synów wspólnego ojca? Brak Konkurencji, to jest Wolności, byłby najprzód nieprzepartą przeszkodą do Równości. Brak równości, wyłączałby wszelką ideę Braterstwa. I tak z dewizy republikańskiéj nicby nam nie pozostało.

Ale oto zjawia się Konkurencya; widzimy jak bezwarunkowo uniemożliwia owe sprzedaże z wyłączną korzyścią jednego, owe nagromadzenia darów Bożych, owe krzyczące roszczenia co do ocenienia usług, owe nierówności co do wymienionych usiłowań.

A najprzód zauważmy, że te właśnie nierówności zmuszają Konkurencją do zjawienia się. Praca instynktownie zwraca się w stronę, gdzie jest najlepiéj wynagradzaną i tym sposobem usuwa te anormalne korzyści. Tak więc, Nierówność jest tylko bodźcem, który nas pomimo-wolnie pcha do Równości. Jest to jedno z najpiękniejszych ostatecznych celów mechanizmu społecznego. Zdaje się, że Dobroć nieskończona, która tyle dobrodziejstw na ziemię rozsypała, umyślnie wybrała chciwego producenta dla dokonania pomiędzy ludźmi słusznego podziału; i zaiste, jakże cudowny widok przed stawia interes prywatny, spełniając ciągle to, czego właśnie zawsze unika. Jako producent, człowiek fatalnie i nieodbicie dąży do pozyskania

strona 207. zpośród 382 stron dzieła

Page 208: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wielkiego wynagrodzenia, przez co samo, reguluje je. Słucha on tu jedynie własnego swego interesu, a jednak ani chcąc, ani wiedząc, ani szukając, na cóż to on natrafia? Oto, na ogólny interes.

Wracając zatém do naszego przykładu, powiadam, że właśnie dla tego, iż człowiek pod zwrotnikiem mieszkający, wyzyskując dary Boże, pobiera zbyteczne wynagrodzenie, wywołuje Konkurencyą. Praca ludzka zwraca się w tę stronę ze stósownym zapałem, jeśli się tak wyrazić można, do nierówności i póty nie będzie miała pokoju, póki jéj nie zetrze. Widzimy, jak stopniowo praca zwrotnikowa równa dziesięciu, pod wpływem Konkurencyi, wymienia się na pracę Europejczyka równą ośmdziesięciu, dalej sześćdziesięciu, następnie pięćdziesięciu, czterdziestu, dwudziestu i wreszcie dochodzi do dziesięciu. Pod wpływem praw specyalnych naturalnych, niema żadnéj przyczyny któraby przeszkadzała usługom wymienionym, mierzyć się pracą, trudem podjętym, i aby tak z jednéj jak z drugiéj strony, dary Boże nie dawały się w dodatku. Jeśli tak zaś rzeczy stoją, to spełnioną w tym razie rewolucyą, należy cenić i błogosławić. – Najprzód tak z jednéj, jak i z drugiéj strony, trud podjęty jest równy, co zadawalnia sumienie ludzkie, żądne zawsze sprawiedliwości. – Cóż się następnie dzieje z darami Bożemi? To właśnie zasługuje na całą uwagę czytelnika. – Nie odebrano ich nikomu. Nie dajmy się ustraszyć, pod tym względem krzykami producenta pod zwrotnikiem mieszkającego; Brazylijczyk bowiem, o ile sam konsumuje cukier, bawełnę, kawę, – korzysta z ciepła słonecznego, gdyż dobroczynne słońce nie przestało pomagać mu w dziele produkcyi. Jeśli stracił co, to chyba niesłuszną możność pobierania zysków za konsumpcyą od mieszkańców Europy. Ponieważ dobrodziejstwo opatrznościowe jest darmém, musiało stać się i stało się wspólném, darmość bowiem i wspólność są tejże saméj natury.

Dary Boże stały się wspólnemi, – a niech czytelnik nie traci z uwagi, że posługuję się tu faktem specyalnym dla wyjaśnienia zjawiska powszechnego, – powtarzam, stały się wspólne-mi dla wszystkich ludzi. Nie ma w tém deklamacyi, lecz prawda ściśle matematyczna. Dla czego jednak piękne to zjawisko było zapoznane? Oto dla tego, że wspólność urzeczywistnia się w postaci wartości zniszczonéj, a umysł nasz z trudnością pojmuje taką przemianę. Bo, jeśli nabywam pewną ilość cukru, kawy lub bawełny i daję za nią dziesiątą tylko część trudu, jakibym podjąć musiał, gdybym sam je produkował, to dla tego, że w Bra-zylii dziewięć dziesiątych pracy w téj produkcyi dopełnia słońce, więc pytam się czyż nie prawda, że wymieniam pracę na pracę? I czyż nie otrzymuję najwyraźniéj, prócz pracy Brazylijczyka, w dodatku jeszcze współdziałania klimatu podzwrotnikowego? I czyż nie mogę z całą ścisłością utrzymywać, że co się tycze produkcyi, o których wyżéj mówiliśmy, stałem się podobnie jak i wszyscy ludzie, z tego samego tytułu co i Indyanie i Amerykanie, to jest pod tytułem darmym, uczestnikiem szczodrobliwości natury?

Są pewne kraje jak naprzykład Anglia, obfitujące w kopalnie węgla. Jest to bezwątpienia wielka korzyść miejscowa, zwłaszcza jeśli dla uproszczenia dowodów, przypuścimy, że na stałym lądzie niema węgla. – Dopóki niema wymiany, to cała korzyść Anglików jest ta, że mają większą, niż inne narody obfitość paliwa, że zaopatrują się weń z mniejszym trudem, mniéj poświęcając na to użytecznego swego czasu. Jak tylko zjawia się wymiana, to nawet bez względu na konkurencyę, wyłączne posiadanie min pozwala im żądać znacznego

strona 208. zpośród 382 stron dzieła

Page 209: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wynagrodzenia i trud swój wysoko szacować. A że niemożemy ani sami trudu tego podjąć, ani téż żądać go gdzieindziéj, musimy uledz ich prawu. Praca zatém angielska zastosowana do tego rodzaju przedsiębierstwa, będzie zbyt wysoko wynagradzana; czyli że węgiel będzie drogim i moglibyśmy wtedy sądzić, że dobrodziejstwo natury, nadane tu jest, nie całéj ludzkości, ale tylko pewnemu narodowi.

Ale podobny stan rzeczy nie może trwać długo; istnieje bowiem wielkie prawo przyrodzone i socyalne, które mu przeciwdziała, a prawem tym jest Konkurencya. Już tém samém, że ten rodzaj pracy tak wysoko w Anglii jest wynagradzany, będzie on bardzo poszukiwanym, gdyż ludzie zwykle uganiają się za wielkim wynagrodzeniem. Liczba górników powiększać się będzie, tak przez przybieranie pomocników, jak i przez rozmnoże-nie się ich; obniżą oni swe żądania; będą się zadawalniać coraz zmniejszającém się wynagro-dzeniem, które dojdzie do stanu normalnego, do poziomu równego wszystkim podobnym pracom w innych krajach. To znaczy, że cena węgla angielskiego, obniży się we Francyi; to znaczy, że za pewną daną ilość pracy francuzkiéj, otrzymać będzie można coraz wzrastającą ilość węgla angielskiego, albo raczéj pracy angielskiéj, wcielonéj w węgiel, to znaczy wreszcie, i na to szczególną zwracam uwagę, że dar natury, jaki pozornie nadanym był jedynie Anglii, rzeczywiście należy do całéj ludzkości. Węgiel Newcastle, rozdziela się darmo pomiędzy wszystkich ludzi. Niema w tém ani paradoksu ani przesady: rozdziela się tytułem darmym, podobnie jak woda strumienia, pod jednym warunkiem poniesienia trudu wyszukiwania go, albo zwrócenia trudu tego, tym, którzy go za nas poniosą. Kupując węgiel, płacimy nie za węgiel, ale za pracę potrzebną do wydobycia go i przewiezienia. Ograniczamy się zatém na daniu takiej saméj ilości pracy, jaka potrzebną była do wyprodukowania wina lub jedwabiu. Tak dalece jest to prawdą, że szczodrobliwość natury rozciąga się i do Francyi, iż praca którą wynagradzamy niczém nieprzewyższa téj, jakąbyśmy sami dopełnić musieli, gdyby skład węgla był we Francyi. Co do węgla, Konkurencya zrównała ceny u obydwóch tych narodów, wyjąwszy nieuniknioną i małą różnicę, jaka wypływa z odległości i transportu.

Przytoczyłem tu dwa przykłady, a chcąc bardziéj jeszcze uwydatnić wielkość zjawiska, wybrałem stosunki międzynarodowe odbywające się na wielką skalę. Boję się, czy tym sposobem nie uchyliłem z przed oka czytelnika tego, że zjawisko to zupełnie tak samo działa i w tranzakcyach najbliżéj nas dotyczących. Weźmy w rękę najprostszy jaki przedmiot, jakoto: szklankę, ćwiek, kawałek chleba, książkę, i zastanówmy się nad temi zwyczajnemi produktami. Zapytajmy się, jakaby zaprawdę niezliczona massa użyteczności darméj, pozostała wprawdzie darmą dla producenta, ale niestałaby się nigdy darmą dla ludzkości, to jest, niestałaby się wspólną, gdyby nie Konkurencya. Powiedzmy sobie, że dzięki Konkurencji, kupując chleb ten, nic nie płacimy za działanie słońca, nic za deszcz, nic za mróz, nic za prawa fizyologiczne roślinne, i choćby niewiem co mówiono, nic, za samo działanie gruntu; nie płacimy nic, za prawa ciążenia, których użył młynarz, nic, za prawa palenia się, których użył piekarz, nic za siły zwierzęce, których użył woźnica. Płacimy jedynie za oddane usługi, za trud podjęty za pomocą czynników ludzkich; a wiedzmy o tém, że gdyby nie było konkurencji, musielibyśmy prócz tego płacić taksę za przyczynienie się wszystkich czynników naturalnych; że taksa ta niemiałaby innéj granicy jak tylko trudność, jakąbyśmy

strona 209. zpośród 382 stron dzieła

Page 210: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

mieli w dostarczeniu sobie chleba swémi własnemi usiłowaniami; że tém samém niestarczyłoby pracy całego życia na to, abyśmy byli w stanie opłacić to, czego od nas żądają. Pomyślmy, że wszystkie przedmioty, których używamy, mogą i powinny pobudzać nas do podobnych rozmyślań, i że rozmyślania te, są prawdą dla wszystkich ludzi bez wyjątku, a wtedy dopiero zrozumiemy cały błąd teoryi socyalistów, którzy patrząc na rzeczy powierzchownie tylko, patrząc na społeczeństwo li tylko ze strony zewnętrznej, tak lekko-myślnie powstali przeciw Konkurencyi, to jest, przeciw Wolności ludzkiej; zrozumiemy, że Konkurencya utrzymując w darach, które natura nierównie po ziemi rozsypała, podwójny charakter darmości i wspólności, uważaną być winna, jako zasada sprawiedliwej i naturalnej równości; musimy ją podziwiać jako siłę trzymającą w szachu interes osobisty, z którym się ona kombinuje, tak artystycznie, że będąc hamulcem jego chciwości, jest zarazem bodźcem jego działalności, musimy ją błogosławić jako najwidoczniejszy objaw bezstronnej Bożej troskliwości względem wszystkich stworzeń swoich.

Z tego, co poprzedza, możemy wyprowadzić rozwiązanie jednej z najbardziéj spornych kwestyi, to jest wolności handlu jednego narodu z drugim. Jeżeli to, co mi się wydaje być niezaprzeczoném, jest prawdą, jeżeli Konkurencya zmusza rozmaite narody do wymieniania pomiędzy sobą jedynie pracy, jedynie coraz to więcéj zrównanego trudu i ustępowania sobie wzajemnie korzyści naturalnych, które każdy z nich ma na swe zawołanie, w dodatku; to za jakże ślepych i niedorzecznych musimy uważać tych, którzy za pomocą prawodawstwa odpychają od siebie produkta obce, pod pozorem, że są tanie, że względnie do swej całkowitej użyteczności za mało posiadają wartości, czyli właśnie dla tego, iż zawierają w sobie ogromną część użyteczności darmej!

Powiedziałem już i powtarzam jeszcze, że ta tylko teorya wzbudza zaufanie we mnie, która się godzi z praktyką powszechną. Otóż pewną jest rzeczą, że narody czyniłyby pomiędzy sobą pewne wymiany, gdyby im tego siłą niewzbraniano. Chcąc im tego wzbronić, muszą się uciekać do oręża, co samo już jest dowodem, że źle czynią przeszkadzając wolności wymiany.

2. Jest znowu inna okoliczność, która stawia pewnych ludzi w dogodném i wyłączném położeniu co do wynagrodzenia, a jest nią wyłączna znajomość procederu, za pomocą którego zawładnąć można czynnikami naturalnemi. To, co nazywamy wynalazkiem, jest zdobyczą geniuszu ludzkiego. Zobaczmy jak te piękne a spokojne zdobycze, będące w początku źródłem bogactwa dla tych, którzy je dokonali, stają się wkrótce, pod działaniem Konkurencyi, wspólném i darmém dziedzictwem wszystkich ludzi.

Siły natury należą do wszystkich. Siła ciążenia naprzykład, jest własnością wspólną; otacza nas ona, przenika i panuje nad nami; gdyby jednak był tylko jeden sposób zmuszenia jéj, aby przyczyniała się do pewnego danego użytecznego rezultatu i gdyby był jeden tylko człowiek znający ten sposób, to człowiek ten, mógłby trud swój cenić bardzo wysoko lub podjęcia się go odmówić, gdyby mu w zamian znacznego nie dano wynagrodzenia. Przypuśćmy, że wynalazłby on sposób zniszczenia dziewięć dziesiątych pracy potrzebnej do wyprodukowania przedmiotu x. – Ale x ma obecnie bieżącą cenę ustanowioną na zasadzie trudu, jakiego wymaga produkcya jego wedle zwyczajnej metody. Wynalazca sprzedaje x

strona 210. zpośród 382 stron dzieła

Page 211: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

podług kursu, czyli innemi słowy, trud jego dziesięć razy drożéj opłaconym jest, jak trud jego współzawodników. Jest to pierwsza faza wynalazku.

Zauważmy najprzód, że nie razi ona w niczém sprawiedliwości. Słuszném jest, aby ten, który światu użyteczny odkrywa proceder, był wynagrodzonym: Każdy wedle swéj zdolności.

Zauważmy to jeszcze, że dotąd zyskał tylko na tém wynalazca, ludzkość zaś nic nie zyskała, chyba wewnętrznie i, że tak powiem, w perspektywie dopiero, bo dla nabycia produktu x, te same ponosić musi ofiary, które i dawniéj ponosiła.

Wynalazek jednak wchodzi w drugą fazę, to jest, w fazę naśladownictwa. W saméj naturze nadzwyczajnych wynagrodzeń leży to, że rozbudzają one chciwość. Nowy proceder rozpowszechnia się, cena x spada ciągle i wynagrodzenie zmniejsza się także w miarę tego, im naśladownictwo dalszém będzie od epoki wynalazku, to jest, im się stanie łatwiejszém, mniéj ryzykowném, a tém samém, im mniéj ma zasług. A zaprawdę niema tu nic takiego, czegoby najbardziéj pomysłowe i najbardziéj bezstronne prawodawstwo przyznać nie mogło.

Nareście wynalazek przechodzi w trzecią, fazę, w stanowczy okres, to jest w powszech-ne zlanie się, w wspólność, w darmość, a zakres jego kończy się, jak tylko Konkurencya sprowadziła wynagrodzenie producentów x do ogólnej i normalnej ceny wszystkich prac podobnych. Wówczas dziewięć dziesiątych oszczędzonego przezeń trudu, jak to w hypotezie naszej przypuściliśmy, stają się zdobyczą całej ludzkości. Użyteczność x, jest zawsze taż samą, ale te dziewięć dziesiątych weszły weń za pomocą prawa ciążenia, które w zasadzie zawsze było wspólném wszystkim, a stało się takimże w tym szczegółowym zastosowaniu. Jest to do tego stopnia prawdą, że wszyscy na kuli ziemskiej konsumenci, mogą kupować x, ofiarując zań dziesiątą tylko część tego trudu, jakiego dawniéj na to potrzebowali. Przewyżkę bowiem, umorzył całkowicie ten nowy proceder.

Jeżeli dobrze zastanowić się nad tém zechcemy, że niema ani jednego wynalazku ludzkiego, któryby nie musiał drogi tej przebiegać, że x jest tu znakiem algebraicznym reprezentującym zboże, odzienie, książki, okręta, na produkcyą których niezliczona massa trudu lub wartości umorzoną została za pośrednictwem pługa, machiny do przędzenia, drukarni i żagli, to uwaga ta, stosować się również może tak do najprostszych narzędzi, jak i do najbardziéj skomplikowanego mechanizmu, również do ćwieka, klina, drąga, jak i do machiny parowej i telegrafu elektrycznego. Spodziewam się, że zrozumiemy jakim sposobem to wielkie zagadnienie rozwiąże się dla ludzkości, a mianowicie, że każda stała ilość pracy ludzkiej, otrzymywać będzie coraz znaczniejszą i coraz równiej rozłożoną massę użyteczności lub zaspokojeń.

3. Wykazałem, że Konkurencya wciąga w dziedzinę wspólności i darmości nietylko siły naturalne, ale i ten proceder, za pośrednictwem którego siłami temi zawładamy; obecnie pozostaje mi jeszcze do udowodnienia, że co się tycze narzędzi za pomocą których siły te w ruch wprawiamy, spełnia ona tęż samą czynność.

Nie dość na tém, że w naturze istnieje siła ciepła, światła, siła ciążenia, elektryczności, nie dość na tém, że umysł ludzki pojmie sposób zużytkowania ich, ale dla wykonania tego

strona 211. zpośród 382 stron dzieła

Page 212: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pomysłu potrzeba jeszcze narzędzi, potrzeba zapasów żywności, aby ci, którzy się wykonaniu jego oddają, mogli żyć przez czas zatrudnienia się tą robotą.

Posiadanie kapitałów jest trzecią okolicznością korzystną pod względem wynagrodzenia tak dla pojedynczego człowieka, jak i dla całej klassy ludzi. Ten, kto ma w ręku swoim narzędzie potrzebne do pracy, materyały na których praca ta ma się wykonywać i środki do życia potrzebne w ciągu téj pracy, ten się tylko umawiać może o wynagrodzenie; jest to zupełnie słuszna zasada, kapitał bowiem nie jest niczém inném, jak tylko pracą poprzednią, która jeszcze nie była wynagrodzoną. Zapewne, że położenie kapitalisty jest dobrem i że może on prawa swoje narzucać; lecz zastanówmy się, że gdyby nawet był on wolnym od Konkurencyi, zawsze jeszcze są pewne granice, po za które żądania jego przejść nigdy nie mogą; granicą tą jest ta linia po za którą żądane przez niego wynagrodzenie przewyższałoby usługi, jakie on oddał. A ponieważ tak jest, nie wolno więc nam, jak się to często zdarza, narzekać na tyranię kapitału, albowiem nawet w najostateczniejszych wypadkach, obecność jego nie może być tak szkodliwą położeniu robotnika, jak brak jego zupełny. Kapitalista co najwyżéj może to uczynić, co człowiek z pod zwrotnika rozporządzający siłą światła, którego natura odmówiła innym, lub, co uczynić może wynalazca posiadający sekret procederu nieznanego innym ludziom, to jest, może powiedzieć: „Jeśli chcecie rozporządzać trudem moim, cena jego jest taka; jeżeli zaś cenę tę znajdziecie zbyt wysoką, czyńcie to, coście dotąd robili, to jest obywajcie się bez niego”.

Ale oto Konkurencya zjawia się wpośród kapitalistów. Narzędzia, materyały, zaopatrze-nie się w żywność, prowadzą do urzeczywistnienia użyteczności, ale jedynie pod warunkiem użycia ich w robocie; kapitaliści zatém współzawodniczą pomiędzy sobą szukając sposobu użycia swych kapitałów. Wszystko to zatém, co z powodu współzawodnictwa ustąpić muszą ze swych nadzwyczajnych wymagań, granice których określiłem, wszystko to, wpływając na zmniejszenie ceny produktu staje się czystą korzyścią, darmym zyskiem dla konsumenta, to jest, dla ludzkości!

Zapewne, że darmość nie może tu nigdy być zupełną; każdy bowiem kapitał reprezentuje trud i zawsze będzie miał w sobie pierwiastek wynagrodzenia.

Tranzakcye dotyczące kapitału ulegają powszechnemu prawu wymiany, a dokonywają się wtedy jedynie, jeżeli w dokonaniu ich jest korzyść dla obydwóch kontraktujących, chociażby korzyść ta, dążąca zresztą do zrównania się, mogła być przypadkowo większą dla jednego niż dla drugiego.

W wynagrodzeniu za kapitał jest pewna granica po za którą nie pożycza się już; granicą tą jest zero usług dla dłużnika. Tak samo jest pewna granica po za którą nie udziela się pożyczki; granicą tą jest zero wynagrodzenia dla wierzyciela. To się rozumie, samo przez się. Niech tylko wymaganie jednego z kontraktujących posunie się do tego stopnia, że sprowadzi korzyść drugiego do zera, a pożyczka stanie się niemożliwą. Wynagrodzenie od kapitału oscyluje pomiędzy temi dwoma ostatecznościami. Ku wyźszéj granicy pcha je Konkurencya dłużników, do niższéj zaś sprowadza je Konkurencya wierzycieli; tym to sposobem z powodu

strona 212. zpośród 382 stron dzieła

Page 213: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

konieczności harmonizującéj ze sprawiedliwością, wynagrodzenie to, podnosi się gdy kapitał jest rzadkim i zniża się gdy tenże jest obfitym.

Wielu ekonomistów sądzi, że liczba poszukujących pożyczki daleko gwałtowniéj wzrasta, niźli kapitały tworzyć się mogą, z czego wynikałoby, że w naturze procentu jest dążenie do podwyżki. Fakta są stanowczo po stronie przeciwnej; widzimy jak cywilizacya zniża wszędzie najem kapitałów. Za ten najem, powiadają, płaciło się od 30 do 40 od sta w Rzymie, 20 od sta płaci się jeszcze w Brazylii, 10 od sta w Algierze, 8 od sta w Hiszpanii, 6 od sta we Włoszech, 5 od sta w Niemczech, 4 od sta we Francyi, 3 od sta w Anglii, a jeszcze mniéj w Holandyi. Otóż wszystko to, co postęp niszczy w najmie kapitałów, straconém jest dla kapitalistów, a nie dla ludzkości. Jeżeli procent począwszy od 40 dochodzi do 2 od sta, to te 38 części z 40 oszczędzonych na tym pierwiastku kosztów produkcyi, dojdą do konsumenta, który zwolnionym będzie z tego ciężaru w stosunku 19 dwódziestych; jest to siła, która tak samo jak czynniki naturalne, jak szybkie procedery rozlewa się w obfitość, w równość i ostatecznie podwyższa ogólny poziom rodu ludzkiego.

Pozostaje mi jeszcze słów kilka powiedzieć o Konkurencyi, jaką praca sama sobie czyni; jest to przedmiot, który ostatniemi czasy wywołał wiele sentymentalnych deklamacyi. Ale czyż uważny czytelnik z tego, co poprzedza, nie uważa, iż przedmiot dość już wyczerpnięty? Dowiodłem już, że dzięki działaniu Konkurencyi, pobieranie anormalnego wynagrodzenia za współudział sił naturalnych, za znajomość procederu, albo posiadanie narzędzi, za pomocą których zawłada się temi siłami, nie może trwać długo. Jest to to samo, jak gdybym powiedział, że usiłowania dążą do tego, żeby się wymieniać na zasadzie równości, czyli że wartość dąży do tego, aby się stała proporcyonalną do pracy. To dowiodłszy, doprawdy, że niewiem coby jeszcze nazwać można Konkurencyą robotników, a tém mniéj jeszcze widzę, jakimby ona sposobem mogła stan ich pogorszyć; z tego bowiem punktu widzenia, robotnicy są właśnie sami konsumentami; klassa pracująca, to wszyscy ludzie, to ta wielka Społeczność, która ostatecznie zbiera wszystkie dobrodziejstwa Konkurencyi i całą korzyść wartości, stopniowo przez postęp umarzanych.

A dzieje się to tym sposobem: usługi wymieniają się na usługi lub wartości na wartości. Kiedy pewien człowiek (lub pewna klassa ludzi) zawładnie czynnikiem naturalnym lub jakim procederem, to żądania jego regulują się nie wedle podjętego przezeń trudu, ale wedle trudu oszczędzonego innym. Posuwa on je do ostatecznej granicy, niepogarszając tem nigdy położenia innych. Usługom swym stara się nadać jak największą wartość. Wartość ta jednak stopniowo pod wpływem Konkurencyi dąży do ustosunkowania się z podjętym trudem; i obrot ten kończy się dopiero wtedy, kiedy dwa równe trudy wymieniają się pomiędzy sobą, każdy z nich służąc za przewodnika ciągle wzrastającej massie użyteczności na korzyść całej społeczności. A kiedy tak jest, to wpadlibyśmy w uderzającą sprzeczność, gdybyśmy utrzymywać chcieli, że Konkurencyą działa na szkodę robotników.

Powtarzają to jednak bezustannie, a nawet w to wierzą. Dla czego? Oto dla tego, że pod słowem robotnik nie rozumieją oni wielkiej pracującej społeczności, ale tylko pewną wyłączną klassę. Społeczność dzielą na dwie części. Po jednej stronie stawiają wszystkich posiadających kapitały, żyjących całkowicie lub w części z prac poprzednich, z prac umysło-

strona 213. zpośród 382 stron dzieła

Page 214: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wych lub też podatku, który inni płacą; po drugiej, stawiają ludzi posiadających jedynie swe ręce, płatnych i, że się posłużę uświęconém już wyrażeniem, proletaryuszów. Rozważają stosunki tych dwóch klass pomiędzy sobą i zapytują się, czy w stanie, w jakim się stosunki te znajdują, Konkurencya pomiędzy robotnikami nie jest dla nichże samych zgubną?

Powiadają: Położenie tych ostatnich z natury swej wyłącznie zależném jest od cudzej łaski. Ponieważ biorą zapłatę z dnia na dzień, żyją téż z dnia na dzień. Pod rządem wolności, w układach jakie zwykle poprzedzają każdą umowę, muszą oni przystać na wszelkie warunki, bo pod karą śmierci muszą mieć pracę na jutro. Jeśli tego o wszystkich powiedzieć nie można, to przynajmniéj o wielu z nich, a wystarcza to do poniżenia całej klassy, najbar-dziéj bowiem przygnieceni i najbiedniejsi z nich, pierwsi zwykle kapitulują i oni to ustana-wiają wysokość dziennego zarobku. Ztąd wynika, że zarobek dzienny sprowadza się do tego, co nieodbicie potrzebném jest do życia; a w tym stanie rzeczy najmniejszy nadmiar Konku-rencyi pomiędzy robotnikami, staje się prawdziwém nieszczęściem, bo tu już nie idzie o zmniejszenie ich dobrobytu, ale poprostu o ich życie.

W przytoczeniu tym, co do samego faktu jest zaiste wiele, bardzo wiele prawdy. Zaprzeczać cierpieniom i poniżeniu tej klassy, spełniającej część materyalną w dziele produkcyi, byłoby toż samo, co zamykać oczy przed światłem. – Prawdę powiedziawszy, do tego to opłakanego położenia, wielkiéj liczby braci naszych odnosi się to, co słusznie nazywamy zagadnieniem społeczném; bo chociaż i inne klassy w społeczeństwie, nagabane są rozmaitemi niepokojami, cierpieniami, nagłemi zmianami, przesileniami, ekonomicznemi wstrząśnieniami, mimo to jednak wolność mogłaby być przyjętą jako rozwiązanie zagad-nienia, gdyby niezdawała się być zbyt słabą na wyleczenie tej bolesnej rany, zwanej Paupe-ryzmem.

A ponieważ w tém właśnie mieści się zagadnienie społeczne, zrozumie więc czytelnik, że dotykać go tu nie mogę. Szczęśliwym będę, jeśli wypłynie ono z całego dzieła tego, bo rozumie się, że od jednego rozdziału oczekiwać tego niemożemy.

Przedstawiam teraz prawa powszechne, które uważam za harmonijne i mam nadzieję, iż czytelnik zaczyna się już domyślać, że prawa te istnieją, skoro działają w duchu wspólności, a tém samém, równości. Niezaprzeczałem jednakże, aby działanie praw tych, nie bywało zakłócane niszczącemi przyczynami. Jeśli zatém napotykamy równocześnie fakt uderzającej nierówności, to jakimże sposobem moglibyśmy go ocenić, nieznając ani praw regularnych porządku społecznego, ani przyczyn zakłócających te prawa?

Z drugiej znów strony, nieprzeczyłem ani istnieniu zła, ani jego przeznaczeniu. Sądziłem, że mam prawo powiedzieć, że skoro człowiek ma sobie nadaną wolną wolę, to całości z której wykluczoném byłoby nieszczęście, niemożnaby nazywać harmonią; w wolnej bowiem woli mieścić się może błąd, a błąd jest złém. Harmonia społeczna, jak wszystko, co dotyczę człowieka, jest względną; złe jest jedném z tych niezbędnych kół, przeznaczonych do pokonywania błędu, niewiadomości, niesprawiedliwości, a to z tego powodu, że wprowadza w działanie te dwa wielkie prawa natury naszej: prawa odpowiedzial-ności i solidarności.

strona 214. zpośród 382 stron dzieła

Page 215: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Teraz zaś, ponieważ faktem jest, iż pauperyzm istnieje, to kogoż winić mamy o to, czy prawa naturalne, które rządzą porządkiem społecznym – czy urządzenia ludzkie, które w duchu przeciwnym praw tych działają – czy téż wreszcie tych, którzy sami są jego ofiarami i którzy przez błędy i winy swoje, ściągnęli na głowę swą tę ciężką karę?

Innemi słowy: czy pauperyzm istnieje skutkiem przeznaczenia opatrznościowego, – czy téż przeciwnie wypływa z tego, co jest sztuczném w naszej organizacyi politycznej – czy wreszcie, jest on po prostu osobistą zapłatą? Której z tych trzech przyczyn: Fatalności, – Niesprawiedliwości, – czy téż Odpowiedzialności, przypisać należy tę straszliwą plagę?

Nie lękam się powiedzieć: że nie może ona wypływać z praw naturalnych, które są przedmiotem naszych badań, gdyż wszystkie te prawa dążą do zrównania nas w ulepszeniu, to jest: dążą do zbliżenia wszystkich ludzi do równego, nieustannie wznoszącego się poziomu. W tej zatém chwili nie możemy zajmować się zgłębianiem zagadnienia przyczyn nędzy.

Jeśli w tej chwili zechcemy zastanawiać się li tylko nad tą klassą robotników, która wykonywa część najbardziéj materyalną produkcyi i która niemając w niej żadnych osobistych widoków, żyje jedynie z wynagrodzenia stałego, nazywanego dzienną zapłatą, to pomijając dobre lub złe urządzenia ekonomiczne, pomijając zło jakiemu proletaryusze z własnej swej winy uledz mogą, pytanie jakiebyśmy sobie postawić mogli, jest to: jakie odnośnie do nich mogą być skutki Konkurencyi?

Działanie Konkurencyi, tak względem téj klassy, jak i względem wszystkich, jest dwojakie. Dotyka ono ich, jako kupujących i sprzedających usługi. Wina piszących w tej materyi polega na tém, że widzą oni zawsze jedną tylko stronę kwestyi, podobnie jak fizycy, którzy uznając jedynie siłę odśrodkową, wierzą i przepowiadają, że wszystko jest stracone. Przepuśćcie im tylko fałszywe ich założenie, a zobaczycie z jaką nieugiętą logiką poprowadzą was do swego zgubnego wniosku. Toż samo powiedzieć można o narzekaniach socyalistów, jakie snują z wyłącznych spostrzeżeń o Konkurencyi odśrodkowej, jeśli się tak wyrazić można; niezwracają oni uwagi na Konkurencyą dośrodkową, a to wystarcza do sprowadzenia doktryn ich do niepotrzebnych deklamacyi. Zapominają oni, że kiedy robotnik przychodzi na rynek z zapracowanym przez się dziennym zarobkiem, to staje się ogniskiem do którego zbiegają się niezliczone przemysły i że korzysta on wówczas z powszechnej Konkurencyi, niezważając iż na nią też same przemysły kolejno krzyki podnoszą.

Prawda, że jeżeli patrzymy na proletaryusza jako na producenta, jako na ofiarującego pracę lub usługi, to skarży się on również na Konkurencyą. Przypuśćmy zatém, że dając mu z jednej strony korzyści, z drugiej go strony uciska; chodzi więc tylko o to, aby się dowiedzieć, co tu przeważa i czy straty, jakie ona sprowadza, wynagradza korzyściami, jakie daje.

Chyba niejasno tłumaczyłem się, jeśli czytelnik niezrozumiał, że w cudownym tym mechanizmie, sprzeczne pozornie działanie Konkurencyi zmierza jednak do tego szczegól-nego i pocieszającego rezultatu, że wszyscy ludzie znajdą w nim jednocześnie korzystną równowagę, a to z powodu Użyteczności darmej, ciągle zwiększającej obszar produkcyi i wkraczającej bezustannie w dziedzinę Wspólności. Otóż to, co się staje wspólném, przynosi korzyści wszystkim, nieszkodząc nikomu; możemy nawet dodać, a jest to prawdą matema-

strona 215. zpośród 382 stron dzieła

Page 216: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

tyczną, że korzysta z niej każdy w miarę poprzedniej swej nędzy. Ta to właśnie część użytecz-ności darmej, którą Konkurencya zmusza, aby się stała wspólną, sprowadza to, że wartości dążą do ustosunkowania się z pracą, co widoczną przynosi korzyść pracującemu. Ona to także, tłumaczy nam to zagadnienie społeczne, jakie ciągle przedstawiam oczom czytelnika, a które zasłania nam jedynie przyzwyczajenie, a mianowicie: że za pewną oznaczoną pracę, każdy otrzymuje pewną summę zaspokojeń, dążącą do zwiększenia się i zrównania.

Zresztą, położenie robotnika nie wypływa tylko z jednego prawa ekonomicznego, lecz ze wszystkich razem. Poznać je, wykryć ich widoki i ich przyszłość, jest zadaniem całej ekonomii politycznej; bo czyż nauka ta może mieć co innego, jak robotników, na widoku?… Ale mylę się, bo są jeszcze i zdziercy. Co sprowadza równowagę usług? Wolność. Cóż zakłóca tę równowagę? Ucisk. I oto jest zakres jaki przebiedz mamy.

Co się tycze losu klassy robotników zajętej bezpośrednią pracą produkcyi, to wtedy dopiero ocenionym on być może, kiedy poznamy jakim sposobem prawa Konkurencyi, godzą się z prawami dziennej Zapłaty i Ludności, a także z niszczącemi skutkami nierównej taksy i monopolów.

Dodam tu tylko kilka słów jeszcze odnośnie do Konkurencyi. Jasną jest rzeczą, że zmniej-szenie się massy zaspokojeń rozdzielających się pomiędzy ludźmi, jest wypadkiem obcym jej naturze. Czy rozdziału tego dopełnia ona w duchu nierówności? Niema nic w świecie widoczniejszego, jeśli się tak wyrazić mogę, jak to, że przywiązawszy do każdej usługi, do każdej wartości, coraz większy stosunek użyteczności, Konkurencya nieprzerwanie pracuje na zrównanie samychże usług i uczynienie ich proporcyoalnemi do usiłowań. I w rzeczy samej, nie jestże ona tym bodźcem, który ze szranek bezpłodnych wprowadza wszystko w szranki obfitości? Właściwém jej zatém działaniem jest coraz to większe urzeczywistnianie równości, podnosząc jednocześnie poziom społeczny.

Porozumiejmy się wszelako, co do wyrazu równości. Równość, nie znaczy jednakowe dla wszystkich wynagrodzenie, ale wynagrodzenie stosunkowe do ilości, a nawet jakości ich usiłowań.

Mnóstwo okoliczności przyczynia się do tego, że wynagrodzenie za pracę jest nierówne (mówię tu jedynie o pracy wolnej, podlegającej Konkurencyi); jeśli się przypatrzymy zbliska, to spostrzeżemy, że zawsze prawie ta mniemana nierówność słusznie i koniecznie jest tylko prawdziwą równością. Zresztą, prace połączone z niebezpieczeństwem przynoszą więcéj korzyści jak inne; zatrudnienia wymagające długiej nauki i nakładów przez długi czas nieprodukujących, co domyślać się każe, że pewna rodzina pielęgnowała przez długi czas pewne cnoty, jak te dla których dostateczną była siła muskularna, zatrudnienia wymagające wykształcenia umysłu, a które wyradzają delikatne gusta, jak zatrudnienia wymagające jedynie rąk. Nie jestże to wszystko słuszném? Otóż Konkurencyja musi ustanawiać te różnice; społeczeństwo niepotrzebuje, aby w tym względzie rozstrzygał Fourier lub L. Blanc.

Najpowszechniejszą z tych wszystkich okoliczności jest nierówność wykształcenia; otóż w tym wypadku, jak i w każdym innym widzimy, że Konkurencya działa dwojako, znosi stany i podnosi społeczeństwo.

strona 216. zpośród 382 stron dzieła

Page 217: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jeśli przedstawimy sobie, że społeczeństwo składa się z dwóch warstw, z których jedna góruje nad drugą, że w jednej z nich panuje pierwiastek inteligentny, w drugiej zaś pierwiastek siły brutalnej, i jeśli zbadamy stosunki naturalne tych dwóch warstw, z łatwością dostrzeżemy w pierwszej, siłę przyciągania, w drugiej zaś siłę wznoszenia się, a obydwie te siły dążą do zlania się. Sama nierówność zysków, jest dla niższej warstwy, podnietą do niepowstrzymanego zapału dążenia do dobrobytu i pozyskania coraz więcéj wolnego od zajęć czasu, a zapał ten popiera jeszcze i ta aureola światła, jaka otacza klassy wyższe. Metody nauczania doskonalą się; książki zniżają się w cenie, naukę nabywa się w krótszym czasie i z mniejszym kosztem; umiejętność, która dotąd była monopolem pewnej klassy lub nawet kasty, którą osłaniał język martwy i pieczętowało pismo hieroglificzne, dziś pisze się i drukuje językiem zwyczajnym, przenika, że tak powiem, atmosferę, i wdycha się jak powietrze.

Lecz nie na tém koniec; w tymże samym czasie, kiedy nauczanie bardziéj rozpowszechnione i równiejsze zbliża do siebie dwie warstwy społeczne, to jednocześnie nader ważne zjawisko ekonomiczne, wiążące się z wielkiem prawem Konkurencyi, przyspiesza to zlanie się. Postęp w mechanice zmniejsza ciągle stosunek pracy grubej. Podział pracy upraszczając i oddzielając każdą czynność, która przyczynia się do rezultatu produkcyi, sprawia to, że przemysł, który dawniéj prowadzić mogli niektórzy tylko, dziś jest w ręku wszystkich. Więcéj powiem: ten ogół prac, który w początkach wymagał tyle różnorodnych wiadomości, dziś samą siłą czasu, pod nazwaniem rutyny, wkracza w dziedzinę działalności klass najmniéj wykształconych, tak jak to miało miejsce w rolnictwie. W starożytności podnoszono aż do apoteozy ludzi, którzy odkrywali światu sposób uprawy roli, dziś sposób ten, stał się dziedzictwem i prawie monopolem najniższej warstwy ludzi, a to do tego stopnia, że gałęź ta tyle ważna przemysłu ludzkiego, została, że tak powiem, całkowicie klassom oświeconym odjętą.

Z tego co poprzedza, moglibyśmy wyciągnąć fałszywy wniosek i powiedzieć: „Widzimy dobrze, że we wszystkich zawodach, we wszystkich stanach, Konkurencya zniża wynagrodzenia i drogą redukcyi sprowadza je do równości; ale w takim razie, tym typem i tą miarą wszelkiego wynagrodzenia, będzie zapłata dzienna za pracę prostą, za trud fizyczny”.

Chybabym źle był zrozumianym, gdyby nie spostrzeżono, że Konkurencya, która usiłuje sprowadzić wszystkie wynagrodzenia do coraz prawidłowszej średniej proporcyonalnej, musi koniecznie tę średnią proporcyonalną coraz to wyżéj podnosić; przyznaję, że gniecie ona ludzi jako producentów, ale czyni to tylko w interesie polepszenia ogólnego położenia rodu ludzkiego i jedynie z punktu dobrobytu, dostatków, pozyskania wolnego czasu, moralnego doskonalenia się, czyli słowem, z punktu konsumpcyi, podniesienie może być słuszném.

Zapytają może, czy z postępu jaki teorya ta zdaje się w sobie mieścić, korzystała w rzeczy samej ludzkość?

Przedewszystkiem odpowiedziałbym, że w społeczeństwach nowoczesnych daleko jeszcze do tego, aby działanie Konkurencyi wypełniać mogło naturalną jej sferę. Prawa nasze o tyle przynajmniéj przeszkadzają jej o ile i pomagają; a kiedy zapytamy sami siebie, czy ta nierówność położenia w świecie wynika z jej obecności, czy téż z braku jej, to dość jest

strona 217. zpośród 382 stron dzieła

Page 218: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

spojrzeć na ludzi mających wziętość i olśniewających nas rozgłosem swych fortun skandalicznych, aby się przekonać, że wszystko, co jest sztuczném i niesprawiedliwém w nierówności, płynie jedynie z podboju, monopolów, ścieśnień, uprzywilejowanych urzędów, wysokich posad, sprzedaży administracyjnych, słowem, z tych wszystkich rzeczy, z któremi Konkurencya nic niema wspólnego.

Następnie sądzę, że nie widzą chyba rzeczywistego postępu, jaki ludzkość uczyniła od bardzo niedawnéj epoki, a któréj przypisać należy częściowe oswobodzenie pracy. Słusznie téż powiedziano, że potrzeba wiele filozofii, aby umieć rozróżniać otaczające nas fakta. Fakt naprzykład, ile spożywa jedna uczciwa i pracowita rodzina klassy robotniczej nie zadziwia nas, bośmy się z tém zanadto obyli. Gdybyśmy wszelako porównali dobrobyt jéj dzisiejszy, z tém położeniem, jakie byłoby jéj udziałem, w przypuszczalnym porządku społecznym, z którego Konkurencya byłaby wykluczona; gdyby statystycy uzbrojeni w narzędzia dokładne, mogli podobnie jak dynamometrem zmierzyć w tych dwóch różnych epokach stosunek pracy téj rodziny z jéj zaspokojeniami, to przekonalibyśmy się, jakich, na korzyść jéj, tak nawet jak dzisiaj ścieśniona wolność, dokonała cudów, a których dla tego tylko dojrzeć niemożemy, że je ciągle mamy przed oczyma. Ta część usiłowań, ludzkich, która dla pewnego danego rezultatu zniszczoną została, jest istotnie nieobliczoną. Był czas, kiedy rzemieślnik za całodzienny swój zarobek nie mógł dostarczyć sobie najprostszego nawet dziennika. Dziś za pięć centymów, czyli za pięćdziesiątą część dziennego zarobku, otrzymuje gazetę, treść któréj starczyć może na cały tom. Mógłbym to samo powiedzieć co do odzieży, co do komunikacyi, transportów, oświecenia i mnóstwa innych zaspokojeń. Czemuż przypisać ten rezultat? Oto temu, że ogromna część pracy ludzkiej, którą potrzeba było wynagradzać, zrzuconą została na darme siły natury. Jest to wartość zniszczona, której wynagradzać już nie potrzeba. Pod wpływem Konkurencyi zastąpiła ją użyteczność wspólna i darma. I zauważmy to dobrze, że gdy skutkiem postępu, cena jakiegokolwiekbądź produktu zniża się, to dla otrzymania go, zaoszczędzona praca biednego nabywcy, jest stosunkowo większą od téj, jaką zaoszczędza sobie bogaty nabywca; jest to prawdą matematyczną.

Zresztą, ten przypływ ciągle wzrastających użyteczności, który praca przynosi, a który Konkurencya wprowadza we wszystkie żyły ciała społecznego, niestreszcza się całkowicie w dobrobycie, lecz pochłoniętym bywa przez coraz liczniejszy przypływ nowych pokoleń, obraca się on na zwiększenie ludności, a to wedle praw jakie mają ścisły związek z zajmu-jącym nas przedmiotem i o jakich mówić będziemy w innym rozdziale.

Zatrzymajmy się na chwilę i przypomnijmy sobie w krótkości to wszystko, o czém dotąd mówiliśmy.

Człowiek ma potrzeby nie mające granic, pragnienia jego są nienasycone. Dla zaspoko-jenia ich, ma on materyaly i czynniki, jakich mu natura dostarczyła, ma zdolności, narzędzia i wszystko to, co praca w ruch wprowadza. Praca jest tém, co najrówniéj wszystkim zostało udzieloném; każdy instynktownie stara się przyłączyć do niéj jak najwięcéj sił naturalnych, jak najwięcéj zdolności wrodzonych lub nabytych, jak można najwięcéj kapitałów, a to dla tego, aby rezultat tego współdziałania przyniósł więcéj wyprodukowanych użyteczności, lub co na jedno wychodzi, więcéj zaspokojeń. Tak więc, coraz skuteczniejszy współudział

strona 218. zpośród 382 stron dzieła

Page 219: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

czynników naturalnych, nieskończenie wielki rozwój inteligencyi, stopniowy wzrost kapitałów, sprowadzają to dziwne na pierwszy rzut oka zjawisko, że pewna dana ilość pracy, dostarcza coraz wzrastającą summę użyteczności, i że nie krzywdząc nikogo, każdy spożywać może daleko więcéj, niż to, czego by sobie dostarczyć mógł własnemi usiłowaniami.

Ale zjawisko to, wypływające z cudownej harmonii, jaką Opatrzność nadała mechanizmowi społecznemu, zwróciłoby się na szkodę samego społeczeństwa, wprowadzając weń zarodek niesłychanej nierówności, gdyby nie łączyło się z inną harmonią, niemniéj podziwienia godną, a która jest jedną z gałęzi wielkiego prawa soliarności ludzkiej, to jest z Konkurencyą.

I w rzeczy samej, gdyby to możliwém było, aby jakiekolwiek indywiduum, rodzina, klassa lub naród jaki, byli w posiadaniu pewnych naturalnych korzyści, lub gdyby dokonali jakie ważne odkrycie w przemyśle, lub téż oszczędnością na narzędzia produkcyi; gdyby powiadam, możliwém to było, aby się oni ciągle z pod praw Konkurencyi uchylać mogli, to rozumie się, że takie indywiduum, rodzina czy téż naród taki, pozyskałyby kosztem ludzkości raz na zawsze monopol wyjątkowego wynagrodzenia. Cóżby to było, gdyby mieszkańcy stref zwrotnikowych, wolni od wszelkiego współzawodnictwa pomiędzy sobą, wymagali, abyśmy za ich cukier, kawę, bawełnę, korzenie, płacili nie pracą równą ich pracy, ale taką ilością pracy, jakiejbyśmy użyć musieli, chcąc rzeczy te wyprodukować w naszym surowym klimacie? Jakaż by to niezgłębiona przepaść rozdzielać musiała rozmaite stany ludzi, gdyby jedynie rasa Kadmusa czytać umiała; gdyby nikomu nie wolno było prowadzić pługa, prócz tych, którzy w prostej linii od Triptolema pochodzą; gdyby sami tylko następcy Gutenberga drukowali, gdyby tylko synowie Arkwright’a przędzalnią, a wnuki Watt’a, parą lokomotywy poruszali? Ale Opatrzność niechciała tego. Umieściła ona w machinie społecznej sprężynę, która nie tyle nas zadziwia swą potęgą, ile raczéj prostotą swoją; sprężynę, działaniem której wszelka siła produkcyjna, wszelka wyższość procederu, wszelkie korzyści, słowem, wszystko to, co niewy-pływa z pracy właściwej, przechodzi przez ręce producenta, zatrzymując się tam, w postaci wyjątkowego wynagrodzenia tak długo tylko, ile niezbędnie potrzeba do rozbudzenia jego gorliwości; ostatecznie zaś zwiększa wspólne i darme dziedzictwo ludzkości i obraca się na coraz większe i coraz równiéj rozdzielone zaspokojenia indywidualne; sprężyną tą jest Konkurencya. Widzieliśmy jéj skutki ekonomiczne, teraz zwróćmy jeszcze uwagę naszą na niektóre z jéj następstw politycznych i moralnych. Ograniczę się tu jedynie na wskazaniu najważniejszych.

Płytkie umysły oskarzają Konkurencyą, iż wprowadza antagonizm pomiędzy ludzi. Jest to o tyle prawdziwém i konieczném, o ile rozważamy ich jako producentów, lecz patrzcie ze stanowiska konsumpcyi, a przekonacie się, że Konkurencyą wiąże właśnie węzłami powszechnego braterstwa, rodziny, stany, narody i rasy.

Że zaś dobra, które na razie zdawały się być uposażeniem niektórych tylko, przez cudowne zrządzenie szczodrobliwości Boskiéj, stają się wspólném dziedzictwem wszystkich; że naturalne korzyści położenia, urodzajności, temperatury, bogactw mineralogicznych, a nawet zdolności przemysłowych z powoda Konkurencyi, przechodzą tylko przez ręce producentów, obracając się na wyłączną korzyść konsumentów; ztąd wynika, że niema ani

strona 219. zpośród 382 stron dzieła

Page 220: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

jednego kraju któregoby postęp innych krajów nie obchodził. Wszelki postęp dokonany na Wschodzie, jest w perspektywie bogactwem dla Zachodu. Materyał palny odkryty na Południu, zasłania od zimna mieszkańców Północy. Niech sobie Wielka Brytania jak chce udoskonala swe przędzalnie, nie jéj to jednak kapitaliści ani jéj robotnicy korzystać będą z tego dobrodziejstwa, bo ani procenta od kapitałów ani téż zapłata dzienna niepodniesie się, ale ostatecznie Rossya, Francya, Hiszpania, słowem ludzkość cała, pozyskuje równe zaspoko-jenia przy mniejszéj pracy, lub co na jedno wychodzi, wyższe zaspokojenia przy równym trudzie.

Mówiłem tu jedynie o dobrodziejstwach, mógłbym toż samo powiedzieć o złem, jakie trapi pewne ludy i pewne kraje. Właściwe działanie Konkurencyi polega na tém, że wszystko, co jest osobistém, przenosi ona w dziedzinę powszechną. Działa na ścisłej zasadzie wzajemności. Jeśli klęska jaka dotknie kraj rolniczy, to wszyscy konsumenci chleba ucierpią na tém. Jeżeli niesłuszny podatek dotyka winnice we Francyi, to drogość wina pada na tych, którzy je piją: tak więc każde cokolwiek dłużéj trwające zło i dobro, przesuwa się zaledwie po nad indywidualnościami, stanami i narodami; opatrznościowe bowiem przeznaczenie ich jest takie, iż dotykać muszą całą ludzkość i podnosić lub zniżać poziom jej położenia. Dla tego téż, kto zazdrości jakiemukolwiekbądź ludowi urodzajności jego gruntów, piękności jego portów i rzek lub ciepła jego słońca, ten zapoznaje dobra, do uczestniczenia w których, wszyscy jesteśmy powołani; ten pogardza ofiarowaną nam obfitością, ten żałuje, iż oszczędzono mu trudu. Dla tego téż, zawiści narodowe są nietylko złemi, lecz nadto i niedorzecznemi uczuciami. Szkodząc drugim, szkodzi się samemu sobie: stawiając tego rodzaju przeszkody jak: taryfy, koalicye lub wojny, utrudza się tylko własną drogę. Ztąd téż, złe namiętności ponoszą karę, tak jak szlachetne odnoszą nagrodę. Nieunikniona siła ścisłego wymiaru sprawiedliwości przemawia do interesu, oświeca opinią, ogłasza i w końcu musi, pomiędzy ludźmi, nadać przewagę téj wielkiéj, wiekuistéj prawdzie, że: Użyteczność jest jednym z objawów sprawiedliwości; wolność jest jedną z najpiękniejszych harmonii społecznych, słuszność jest najlepszą polityką.

Chrześcianizm wprowadził w świat wielki pierwiastek braterstwa pomiędzy ludźmi. Zwraca się on do serca, do uczucia, do szlachetnych instynktów. Ekonomia polityczna przyjęła tenże sam pierwiastek z zimnego wyrachowania, a wykazując związek pomiędzy przyczyną a skutkiem, godzi najdrażliwsze interesa z wymaganiami najszczytniejszej moralności, zlewając je w jeden harmonijny akord.

Drugiem następstwem, wypływającém z tej doktryny jest to, że społeczeństwo jest prawdziwą wspólnością. Owen i Cabet mogą sobie oszczędzić mozołu poszukiwań, celem rozwiązania wielkiego zagadnienia komunistycznego, bo ono już rozwiązane, a wypływa nie z ich samowolnych kombinacyi, ale z organizacyi, jaką Bóg nadał człowiekowi i społeczeń-stwu. Siły naturalne, procedery szybkie, narzędzia pracy, wszystko jest lub dąży do tego, aby się stało wspólném pomiędzy ludźmi, wszystko, prócz trudu, pracy i usiłowań indywidu-alnych. Niema i nie może być pomiędzy niemi innéj nierówności, co wreszcie i najzaciętsi komuniści przyznają, tylko ta, która wypływa z nierówności usiłowań. Te to usiłowania wymieniają się jedne na drugie za umówioną cenę. Wszystko to, co natura, geniusz wieku

strona 220. zpośród 382 stron dzieła

Page 221: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i przezorność ludzka rzuciły użytecznego w wymienione produkta, dostajemy w dodatku. Wzajemne wynagrodzenia odnoszą się jedynie do usiłowań względnych bądź obecnych, pod nazwą pracy, bądź przygotowawczych, pod nazwą kapitału; jest to zatem wspólność w najściślejszem znaczeniu tego wyrazu, bo chybabyśmy chcieli jeszcze, aby dział osobistych zaspokojeń pozostał równym, chociażby dział pracy nie był takim, co zaiste byłoby najniegodziwszą i najpotworniejszą nierównością, a dodam i najzgubniejszą, bo nie zabijając konkurencyi, nadałaby jej tylko wprost przeciwne działanie; walczylibyśmy zawsze, ale walczylibyśmy o lepsze w lenistwie, ciemnocie i nieprzezorności.

Wreszcie doktryna, którą tu rozwijamy, tak prosta i wedle naszego przekonania tak prawdziwa, wyprowadzając ten wielki pierwiastek doskonalenia się ludzkiego z dziedziny deklamacyi, wprowadza go w dziedzinę ścisłego wywodu. – Z tego to wewnętrznego bodźca, który zawsze jest czynnym w łonie indywidualności i który zniewala ją do ulepszania położenia swego, rodzi się postęp sztuk, który niczém inném nie jest, jak tylko stopniowém współudziałem sił z natury swój obcych wszelkiemu wynagrodzeniu. Konkurencya czyni wspólnemi te korzyści, jakie początkowo były indywidualnemi. Wielkość trudu potrzebnego dla każdego danego rezultatu, coraz się zmniejszając, obraca się na korzyść rodu ludzkiego, który widzi, iż z pokolenia w pokolenie rozszerza się koło jego zaspokojeń, przybywa mu wolnego czasu i wznosi się poziom tak fizycznego, jakoteż umysłowego i moralnego jego doskonalenia się; a z tego urządzenia, tak godnego naszego badania i zasługującego na nasze wiekuiste uwielbienie, widzimy jasno, jak ludzkość podnosi się ze swego upadku.

Obawiam się, aby słowa moje nie były źle zrozumiane. Nie mówię bynajmniej, aby wszelkie braterstwo, wszelka wspólność, wszelkie doskonalenie się, zawierały się w Konku-rencyi. Mówię tylko, że jednoczy się ona z niemi, że się wiąże z temi trzema wielkiemi dogmatami, że część ich stanowi, że je uwydatnia i że jest jedną z najpotężniejszych czynników ich najszczytniejszego urzeczywistnienia.

Dotąd głównie opisywałem powszechne, a tém samém dobroczynne skutki Konkurencyi; bezbożnością bowiem byłoby przypuszczenie, że jakiekolwiekbądź wielkie prawo natury mogłoby wydawać skutki szkodliwe, i nigdy nieustające. Nie przeczę jednakże, aby z działa-niem tego prawa nie łączyło się wiele starć i boleści. Zdaje mi się, że teorya którą wyłożyłem wyjaśnia i te cierpienia i te nieuniknione skargi wywołane przez nie. Ponieważ działanie Konkurencyi polega na niwelowaniu, wypada więc koniecznie, że musi ona sprzeciwiać się wszystkiemu, co wznosi nad poziom swą zuchwałą głowę. Pojmujemy to dobrze, że każdy producent chcąc nadać swej pracy jak największą cenę, usiłuje jak najdłużej utrzymać w wyłącznym użytku swojem jakiś czynnik, jakiś proceder lub też narzędzie produkcyi. Że zaś celem i posłannictwem Konkurencyi jest przeniesienie na wspólną własność tego, co było w wyłącznem, indywidualnem użytku, dla tego też ze smutkiem widzimy, że wszyscy ludzie, jako producenci, jednym chórem złorzeczą jej. Godzą się z nią zaledwie ze względu na swe stosunki z konsumpcyą; bo wtedy zapominają, że są członkami pewnej koteryi, korporacyi, lecz po prostu uważają się za zwyczajnych ludzi.

Przyznać trzeba, że ekonomia polityczna nie dość jeszcze uczyniła, aby rozproszyć to zgubne złudzenie, źródło tylu nienawiści, klęsk, rozdrażnień i wojen. Przez szczególne,

strona 221. zpośród 382 stron dzieła

Page 222: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

a niezgodne z nauką upodobanie, wyczerpnęła się ona cala na rozbiór zjawisk jedynie produkcyi; jej nomenklatura nawet, chociaż bardzo wygodna, nie jest w zgodzie z jej przedmiotem. Rolnictwo, rękodzieła, handel – jest to może bardzo dobra klasyfikacya, o ile się odnosi do procederu sztuk; ale podział ten wyborny w technologii, stanowi zaledwie cząstkę w ekonomii społecznej: a dodam nawet, że podział ten jest niebezpiecznym. Jeżeli podzielimy ludzi na rolników, fabrykantów i negocyantów, to o czemże z niemi mówić będziemy, jeśli nie o interesach tych klass, o tych wyłącznych interesach, z któremi ściera się Konkurencya, a które są w sprzeczności z dobrem ogółu? Rolnictwo nie jest jedynie dla rolników, tak jak rękodzieła nie są jedynie dla rękodzielników, tak jak wymiany nie dokonywają się w celu jedynie dogodzenia negocyantom, ale wszystko to dokonywa się dla tego, aby wszyscy ludzie mieli w swem rozporządzeniu jak największą ilość wszelkiego rodzaju produktów. Dopiero prawa konsumpcyi sprzyjają jej, równają i umoralniają ją: w nich to właściwie znajduje się prawdziwy interes społeczny, humanitarny, w nich to leży rzeczywisty przedmiot nauki, na nie to powinna ona ześrodkować całe swe światło, bo w nich to mieści się węzeł jednoczący stany, narody, rasy, oraz pierwiastek i wyjaśnienie braterstwa ludzkiego. Z żalem też widzimy, ile to ekonomiści poświęcają swych najpotężniejszych zdolności i jak niezmierną ilość zużywają mądrości na anatomiczny rozbiór produkcyi, zostawiając zaledwie mały kącik, i to w rozdziałach dopełniających ich dzieło, dla zjawisk konsumpcyi. Lecz, co mówię! Słyszeliśmy niedawno profesora cieszącego się zasłużoną sławą, który tę część umiejętności całkowicie usuwał, który zajmował się środkami, nie mówiąc nigdy o rezultacie, i który w wykładach swych unikał tego wszystkiego, co się odnosi do konsumpcyi bogactw, bo dział ten, jak mówił, należy do moralności, a nie do ekonomii politycznej. I możnaż się dziwić, że publiczność więcej uderzają, niedogodności Konkurencji, aniżeli jej korzyści; pierwsze bowiem dotykają ją z punktu widzenia specjalnego produkcyi, o której słyszy nieustannie; drugie zaś poznaje jedynie z punktu widzenia ogólnego konsumpcyi, o której nigdy jej nic nie mówią?

Powtarzam zresztą, iż bynajmniej nie zaprzeczam i nie zapoznaję, lecz owszem, wraz z innemi, opłakuję te cierpienia, któremi Konkurencya dotyka ludzi; ale czyż to dostateczny powód do zamykania oczu na dobro, które urzeczywistnia? Dobro to o tyle jest przyjemniejszém, o ile widzimy, że Konkurencya tak jak wszystkie wielkie prawa natury, nie ulega zniszczeniu. Gdyby tylko mogła zniknąć, zniknęłaby już dawno pod ogólnym naciskiem wszystkich ludzi, którzy od początku świata kiedykolwiekbądź przyczyniali się do utworze-nia produktów, a szczególniej pod ogólnym naciskiem nowoczesnych reformatorów, którzy, choć mieli dość szalone pomysły, nie mieli jednak sił do ich wykonania.

Bo i jestże w świecie jakakolwiek zasada postępowa, którejby dobroczynne działanie, zwłaszcza w początku, nie wiązało się z wielu boleściami i nieszczęściami? – Wielkie skupienia się istot ludzkich sprzyjają polotowi myśli, ale często też usuwając życie prywatne z pod hamulca opinii, stają się przytułkiem zepsucia i zbrodni. Bogactwo, dając wolne od zajęcia chwile, sprzyja rozwojowi inteligencji, lecz wyradza zarazem przepych i dumę u wielkich, a rozdrażnienie i chciwość u małych. – Za pośrednictwem druku, światło i prawda wnika we wszystkie warstwy społeczne, ale też szerzą się boleśne zwątpienia i okropne błędy. – Z wolności politycznej wylało się dość burz na ziemię; tak głęboko zmodyfikowała ona

strona 222. zpośród 382 stron dzieła

Page 223: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

proste i naiwne zwyczaje ludów pierwotnych, że poważniejsze umysły miały niejako prawo zapytać, czyby nie przenieść nad nią spokój, chociażby pod osłoną despotyzmu? Sam nawet chrześcianizm rzucił wielkie ziarno miłości i dobroczynności na ziemię zbroczoną krwią męczenników.

Dla czego weszło w zamiary dobroci i sprawiedliwości nieskończonéj, aby szczęście pewnéj krainy i pewnego wieku okupywało się cierpieniami innego wieku i innej krainy? Jakaż myśl boska ukrywa się pod tem wielkiem i nieprzepartem prawem solidarności, której jednym z tajemniczych objawów jest Konkurencya? Przed okiem umiejętności ludzkiej zakryte to dotąd. Wie ona tylko, że dobro rozszerza się nieustannie, a złe zmniejsza się ciągle. Począwszy od stanu społecznego, jaki skutkiem zdobyczy utworzył się, a w którym byli tylko panowie i niewolnicy i gdzie nierówność stanów była nadzwyczajną, Konkurencya nie mogła pracować nad zbliżeniem stanów, majątków, inteligencji, nie zadając cierpień pojedyńczym osobom i tylko w miarę rozwijania się jej działalności, siła tych cierpień słabnie, podobnie jak drganie głosu lub oscylacye wahadła. Cierpieniom zaś, które Konkurencya jeszcze dotąd wywołuje, ludzkość przeciwstawić może dwa potężne zaradcze środki: przezorność, która jest owocem doświadczenia i światła, i stowarzyszenie, które jest uorganizowaną przezornością.

W tej pierwszej, niestety, zbyt pospiesznej części dzieła tego, które przedstawiam publiczności, starałem się ciągle zatrzymać jej uwagę na tej linii granicznej, zawsze ruchomej, a jednak zawsze wydatnej, rozdzielającej dwie dziedziny świata ekonomicznego, a miano-wicie: na współdziałaniu natury i pracy ludzkiej, na szczodrobliwości Boga i dziele człowieka, – na darmości i uciążliwości, – na tém, co się w wymianie wynagradza i tém, co się ustępuje bez wynagrodzenia, – na użyteczności całkowitej i użyteczności częściowej i dopełniającej, która stanowi Wartość, – na bogactwie bezwzględném i bogactwie względném, na współ-udziale sił chemicznych lub mechanicznych, które za pośrednictwem narzędzi, zmuszone są pomagać produkcyi i na słuszném wynagrodzeniu, należném pracy, która narzędzia te stwo-rzyła, – na Wspólności i Własności.

Nie podobna było ograniczyć się na wskazaniu tych dwóch tylko porządków zjawisk, tak bardzo różnych pomiędzy sobą; należało nadto opisać ich stosunki i jeśli się można tak wyrazić, ich zwroty harmonijne. Starałem się wyjaśnić, jakim sposobem sprawa Własności polega na zdobyciu dla rodu ludzkiego użyteczności, na rzuceniu jej w dziedzinę wspólną, by znowu lecieć po nowe zdobycze; – tym sposobem każde dane usiłowanie, a następnie ogół wszystkich usiłowań, – dostarcza ludzkości coraz wzrastających zaspokojeń. Na témto właśnie polega postęp, że wymieniane usługi ludzkie zachowując swą względną wartość, służą za przewodnika coraz większej ilości użyteczności darmej, a tém samém wspólnej. Nie sądźmy więc, aby posiadacze wartości, w jakiejkolwiekbądź formie zawartej, nadużywali i monopolizowali dary Boże, owszem, zmnażają je oni, nie niszcząc bynajmniej tego charakteru szczodrobliwości, to jest Darmości, która jest ich opatrznościowém przeznaczeniem.

strona 223. zpośród 382 stron dzieła

Page 224: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W miarę tego, jak postęp zwala zaspokojenia nasze na barki natury, a tém samém, jak wchodzą one w dziedzinę wspólną, stają się wtedy równemi; nierówność bowiem pojąć się jedynie daje w dziedzinie usług ludzkich, które się porównywają, oceniają jedne przez drugie i oszacowują się celem wymiany. Z czego wynika, że Równość musi się coraz więcej pomiędzy ludźmi rozwijać; a jest ona postępową z innego jeszcze względu, a to z powodu działania Konkurencji, której nieuniknionem rezultatem jest zrównanie samychże usług i coraz większe ustosunkowanie wynagrodzenia odpowiedniego ich wartości.

A teraz rzućmy, choć pobieżnie okiem na przestrzeń, jaką przebiedz jeszcze mamy.

Przy świetle teoryi, której zasady rzuciliśmy w tém dziele, musimy jeszcze zbadać:

Stosunek człowieka rozważanego jako producenta i jako konsumenta ze zjawiskami ekonomicznemi;

• Prawa Renty gruntowej;

• Prawa Zapłaty dziennej (Salaire);

• Prawa Kredytu;

• Prawa Podatków, które wtajemniczając nas w Politykę, w ścisłem znaczeniu słowa, doprowadzą nas do porównania usług prywatnych i dobrowolnych z usługami publicznemi i przymusowemi;

• Prawa Ludności.

Zgłębiwszy to, dopiero wówczas będziemy w możności rozwiązania niektórych zagadnień praktycznych, dotąd spornych, jakoto: Wolności handlowej, Machin, Zbytku, Wolnego od zajęcia czasu, Stowarzyszeń, Organizacyi pracy itd.

Śmiało powiedzieć mogę, że rezultat tego badania można już naprzód w tych słowach wyrazić: Ustawiczne zbliżanie wszystkich ludzi do coraz wznoszącego się poziomu, – czyli: Udoskonalanie się i zrównanie, – słowem: HARMONIA.

Taki to jest stanowczy rezultat ustroju opatrznościowego wielkich praw natury, gdy te bez przeszkód panują, gdy rozważamy je same w sobie i bez względu na zamieszanie jakie błąd i gwałt zadają ich działaniu. Na widok takiej Harmonii ekonomista podobnie jak astronom na widok ruchu planetarnego, jak fizyolog badając układ organów ludzkich, śmiało zawołać może: Digitus Dei est hic.

Ale człowiek jest potęgą, wolną, a tém samém może błądzić. Podlega on niewiadomości i namiętnościom. Wola jego, która może błądzić, wchodzi jako żywioł w grę praw ekonomicznych; może je zapoznawać, zacierać, może je odwracać od ich celu. Tak jak fizyolog, kiedy już dość nauwielbia nieskończoną mądrość, którą podziwiać musi w każdem z naszych organów i w ogóle w całem naszem wewnętrznym układzie, jak niemniej w ich związku pomiędzy sobą, bada następnie stan anormalny, chorobliwy i cierpiący; tak też i my będziemy musieli wniknąć w świat nowy, w świat zaburzeń socyalnych.

Musimy przygotować się do tych nowych badań kilkoma uwagami nad samym człowie-kiem. Niepodobnaby nam było zdać sprawę ze zła społecznego, jego początku, skutków,

strona 224. zpośród 382 stron dzieła

Page 225: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

posłannictwa, jego coraz cieśniejszych granic, w których zamyka się swem własnem działaniem (co stanowi, jeślibym się ośmielił tak wyrazić, dyssonans harmonijny), gdybyśmy nie doprowadzili naszego badania do koniecznych następstw wypływających z Wolnéj Woli, do potępianych zawsze zboczeń Interesu osobistego, do wielkich praw Odpowiedzialności i Solidarności pomiędzy ludźmi.

Zarodek wszystkich Harmonii społecznych widzieliśmy zawarty w tych dwóch zasa-dach; WŁASNOŚĆ, WOLNOŚĆ. Następnie zobaczymy, że wszystkie dyssonanse społeczne nie są niczém inném jak tylko rozwojem tych dwóch innych sprzecznych z pierwszemi zasad: ZDZIERSTWA i UCISKU.

Same nawet słowa Własność i Wolność, wyrażają tęż samą ideę pod dwoma różnemi postaciami. Pod względem ekonomicznym Wolność odnosi się do czynności produkowania, a Własność do produktu. – A ponieważ Wartość ma racyą bytu w czynności ludzkiej, można zatem powiedzieć, że Wolność mieści i zawiera w sobie Własność. – Taki sam stosunek istnieje pomiędzy Uciskiem a Zdzierstwem.

Wolność! Oto, co stanowi podstawę harmonii. Ucisk! Oto, co stanowi podstawę dysso-nansu, a walka tych dwóch potęg zapełnia sobą roczniki rodu ludzkiego. Że zaś celem Ucisku jest dokonanie niesłusznego przywłaszczenia, że zamienia się w Zdzierstwo i w niem się streszcza, Zdzierstwo zatem muszę wyprowadzić na scenę.

Jak tylko człowiek na świat przychodzi, ugniata go zaraz brzemię potrzeb, co jest pierwszą, jego przykrością.

Uniknąć jej inaczej nie może, jak zaprzęgając się do jarzma pracy, co również jest przykrością.

Musi zatem wybierać pomiędzy jednem a drugiem cierpieniem, a nienawidzi cierpienia.

I dla tego to ogląda się naokół, a jeśli spostrzeże, że jego bliźni zebrał bogactwa, rodzi się w nim myśl przywłaszczenia ich sobie. Ztądto powstaje fałszywa własność, czyli Zdzierstwo.

Zdzierstwo! Wchodzi więc jako nowy żywioł do ekonomii społeczeństw.

Od chwili, w której po raz pierwszy zjawił się w świecie, aż do czasu, w którym zupełnie zniknie, jeśli to kiedykolwiekbądź nastąpi, żywioł ten, głęboko dotykać będzie cały mecha-nizm społeczny i zakłóci aż do niepoznania prawa harmonijne, któreśmy się starali wykryć i opisać.

Nie spełnimy zatem zadania naszego, jeżeli nie damy zupełnego obrazu Zdzierstwa. Pomyślą być może, że mówimy tu o fakcie przypadkowym, anormalnym, o pladze przemija-jącej, niegodnej badań umiejętności.

Lecz strzeżmy się podobnego mniemania, gdyż Zdzierstwo, tak w podaniach rodzin, jak i w historyi ludów, tak w zajęciach indywiduów, jak w energii fizycznej i intelektualnej klass, tak w ustroju społeczeństwa, jak i w przewidywaniach rządów, zajmuje prawie takież miejsce, jak i Własność sama.

strona 225. zpośród 382 stron dzieła

Page 226: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

O nie! Zdzierstwo nie jest przemijającą chłostą, któraby przypadkowo tylko dotykała mechanizm społeczny i dla tego nie może być pominiętém w umiejętności ekonomicznej.

Pierwszy już człowiek usłyszał ten wyrok: spożywać będziesz chleb twój w pocie czoła twego. Ztąd się pokazuje, że usiłowanie i zaspokojenie nierozerwalnie są z sobą złączone i że to ostatnie może być tylko nagrodą pierwszego. Ale widzimy, że człowiek zawsze i wszędzie buntuje się przeciwko temu prawu i mówi do brata swego: Dla ciebie praca a dla mnie owoce z niej.

Zajrzyjcie do chaty dzikiego, trudniącego się polowaniem lub idźcie pod namiot koczującego pasterza. Jakiż widok przedstawia się oczom waszym? Kobieta wynędzniała, zeszpecona, zafukana, zwiędła przedwcześnie, dźwiga całe brzemię domowych zatrudnień, wówczas gdy mężczyzna rozkoszuje się bezczynnością. I gdzież tu jest idea, jaką mamy o Harmonii, która powinna być w rodzinie? Znikła ona, gdyż Siła zrzuciła na Słabość cały ciężar trudu. I ileż to potrzeba było wieków pracy cywilizacyjnej, aby Kobieta powstać mogła z tego straszliwego upadku!

Zdzierstwo w postaci najbardziej brutalnej, uzbrojone pochodnią i mieczem, zapełnia dzieje rodu ludzkiego. W jakichże to imionach streszcza się historya? Cyrus, Sezostrys, Aleksander, Scypion, Cezar, Attyla, Tamerlan, Mahomet, Pizaro, Wilhelm Zdobywca; nie jestże to Zdzierstwo, pod postacią zdobyczy? A jednak daje im ono laury, pomniki, posągi, łuki tryumfalne, pieśni poetów, upajający entuzyazm kobiet.

Wkrótce zwycięzca spostrzega się, że większą może wyciągnąć korzyść ze zwyciężo-nego, jeśli go nie zabije, i Niewolnictwo rozszerza się na ziemi. Było ono na całej kuli ziemskiej, aż do dni naszych prawie, jedyną formą istnienia społeczeństw, siejąc poza sobą nienawiść, opór, walki wewnętrzne, rewolucye. Bo i czemże jest Niewolnictwo, jeśli nie zorga-nizowaném uciskiem w celu Zdzierstwa?

Jeżeli Zdzierstwo uzbraja Siłę przeciw Słabości, to niemniej też zwraca ono Inteligencyę przeciwko Łatwowierności. Gdzież są na świecie pracujące ludy, któreby nie były exploatowane przez teokracyę kapłańską, kapłanów egipskich, wyrocznie greckie, wróżbitów rzymskich, druidów galskich, braminów indyjskich, muftych, ulemów, bonzów, mnichów, księży, kuglarzy, czarnoksiężników, wieszczbiarzy, słowem, przez zdzierców pod wszelkiemi postaciami i wszelkiemi nazwiskami. A kiedy geniusz Zdzierstwa tę sobie formę obierze, to punktu oporu szuka w niebie i przybiera sobie świętokradzkie wspólnictwo Boga! Krępuje ono nietylko ręce, ale i ducha. Wyciska piętno służalstwa, tak dobrze na sumienni Zeida, jak i na czole Spartakusa, urzeczywistniając to, co zdawało się niemożliwém do urzeczywist-nienia, to jest: Niewolnictwo Umysłowe.

Niewolnictwo Umysłowe! Cóżto za okropne połączenie wyrazów!

O wolności! Czyż nie widzieliśmy, jak cię zewsząd wypierano, jak cię za pomocą zdobyczy ugniatano, jak konałaś pod niewolnictwem, jak cię znieważano w sądach, wypędzano ze szkół, wyszydzano w salonach, zapoznawano w warsztatach, wyklinano w świątyniach. Zdawałoby się, że powinnaś była znaleść przynajmniej bezpieczne schronienie w duszy człowieka.

strona 226. zpośród 382 stron dzieła

Page 227: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Ale jeśli i w tem ostatnim schronieniu nie jesteś bezpieczną, to cóż się stanie z nadziejami wieków i godnością natury ludzkiej?

Ostatecznie jednakże w temże samem otoczeniu, w którem Zdzierstwo działanie swe wywiera, rozwija ono zarazem (bo tak chce postępowa natura człowieka) opór paraliżujący jego siły i światło, które odsłania jego oszustwa. Nie cofa się ono przecież, staje się tylko przebieglejszem, a przybierając na się formę rządu, równowagi, rodzi politykę, która się stanie dlań kopalnią niewyczerpaną. Widzimy też, jak ono nadużywa wówczas wolności obywateli, dla tem lepszego wyzyskania ich bogactw i jak niszczy ich bogactwa, dla tem szybszego wytępienia ich wolności. Działalność prywatna przechodzi w działalność publiczną. Wszystko się załatwia za pośrednictwem urzędników; bezduszna i swarliwa biurokracya okrywa kraj cały. Skarb publiczny staje się obszernym rezerwoarem, do którego pracownicy wrzucają swe oszczędności, a które potem dzielą się pomiędzy urzędników. Wolna umowa przestaje już być prawem dla tranzakcyi i nic już nie może ani urzeczywistnić, ani stwierdzić wzajemność usług.

W takim stanie rzeczy prawdziwe pojęcie o Własności niknie, każdy odwołuje się do Prawa, domagając się od niego nadania wartości sztucznej swym usługom.

Tym sposobem wchodzi się w sferę przywilejów. Zdzierstwo usadawia się w Monopo-lach, osłania Ścieśnieniami; zamienia naturalny bieg wymiany, pcha w sztucznym kierunku kapitał, z kapitałem pracę, a z pracą i ludność samą. Każe na Północy z trudnością produko-wać to, co się na Południu z łatwością produkować daje, tworzy przemysł i exystencye zależne; w miejsce sił darmych natury podstawia uciążliwy trud pracy; wywołuje tego rodzaju zakłady, które nie mogą wytrzymać rywalizacyi i używa przeciwko ich współzawod-nikom siły; wzywa międzynarodowe zawiści, schlebia dumie patryotycznej i wymyśla dowcip-ne teorye, do wykonania których pomagają mu sami oszukani; czyni nieuniknionemi przesile-nia przemysłowe i bankructwa; zachwiewa w obywatelach wszelką ufność w przyszłość, wszelką wiarę w wolność, aż do samego poczucia tego, co jest słuszném. A gdy nareszcie nauka odsłoni jego nadużycia, podburza przeciwko niej nawet ofiary swoje, wołając: To Utopia! Co więcej, nietylko przeczy nauce, która mu przeszkody stawia, ale nie dopuszcza nawet możliwości jej istnienia, posiłkując się tém zdaniem sceptycyzmu: Niema zasad!

Pod naciskiem cierpień wszelako cała massa robotników powstaje i wywraca wszystko, co znajduje ponad sobą. Rząd, podatki, prawodawstwo, wszystko jest na ich łasce, i sądzicie może, że się już raz skończy panowanie Zdzierstwa; sądzicie może, że wymiana usług opierać się będzie na swej jedynie możliwej i takiej jaką tylko sobie wymarzyć możemy podstawie, to jest na Wolności? Nie łudźcie się; bo niestety!, wsiąkło już w massy to zgubne pojęcie: że Własność ma ten sam początek, tęż samą sankcyę, tęż samą prawowitość, tęż samą racyę bytu co i Prawo; i oto wszyscy rozpoczynają prawny rabunek samych siebie. Cierpiąc jeszcze na rany, które im zostały zadane, chcą leczyć każdego ze swych członków tém, że mu ustępują prawo ucisku nad drugim ze swych członków; nazywa się to Solidarnością, Braterstwem. – „Ty wyprodukowałeś jakąś rzecz; ja nic nie wyprodukowałem; lecz że jesteśmy solidarni pomiędzy sobą, zatem dzielmy się”. – „Ty posiadasz jakąś rzecz, ja nie posiadam nic; lecz że braćmi jesteśmy, podzielmy się więc”. – Będziemy zatem musieli zbadać te nadużycia,

strona 227. zpośród 382 stron dzieła

Page 228: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

jakie się w ostatnich czasach wkradły do wyrazów takich jak stowarzyszenie, organizacya pracy, darmość kredytu itd. Musimy się przekonać, czy mieści się w nich Wolność, czy też Ucisk? Czyli inaczej: czy zgodne są one z wielkiemi prawami ekonomicznemi lub też – czy je zakłócają?

Zdzierstwo jest zbyt powszechném, zbyt długo trwającém zjawiskiem, abyśmy mogli nadawać mu charakter czysto przypadkowy. W tym przedmiocie podobnie jak i w innych, niepodobna rozdzielać badania praw naturalnych od tych, które wykazują zakłócenia powyższych praw.

Ale, powiedzą nam, jeśli Zdzierstwo wchodzić koniecznie musi w grę mechanizmu społecznego, jako dyssonans, to jakże możecie utrzymywać; że w prawach ekonomicznych jest Harmonia?

Powtórzę tu teraz, co już gdzieindziej powiedziałem, to jest: że we wszystkiem co się tyczy człowieka, tej istoty która dla tego tylko jest doskonalącą się, że jest niedoskonałą, Harmonia polega nie na absolutném braku zła, lecz na stopniowém zmniejszaniu się jego. Ciało społeczne podobnie jak ciało ludzkie opatrzone jest pewną siłą leczącą, vis medicatrix, której praw i nieomylnej potęgi zgłębiać niepodobna bez wykrzyknienia raz jeszcze: Digitus Dei est hic.24

strona 228. zpośród 382 stron dzieła

Page 229: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

PRODUCENT – KONSUMENTGdyby poziom ludzkości ciągle się nie wznosił, człowiek nie byłby istotą doskonalącą się.

Gdyby dążność społeczeństwa nie zmierzała do ustawicznego zbliżania wszystkich ludzi do tego postępowego poziomu, to prawa ekonomiczne nie byłyby harmonijnemi.

Otóż jakimby sposobem ten poziom ludzki mógł się wznosić, gdyby każda dana ilość pracy nie dawała coraz wzrastającej proporcyi zaspokojeń, zjawiska, które objaśnić się daje jedynie przemianą użyteczności uciążliwej na użyteczność darmą.

Z drugiej zaś strony, jakimby sposobem użyteczność ta, stawszy się darmą, zbliżać mogła wszystkich ludzi do wspólnego poziomu, gdyby jednocześnie nie stawała się wspólną.

Oto są najistotniejsze prawa harmonii społecznej.

Chciałbym bardzo, aby język ekonomiczny dostarczył mi na oznaczenie oddanych i odebranych usług, dwóch innych wyrazów, aniżeli produkcya i konsumpcya, które zbyt są materyalne. Widzimy bowiem, że są usługi, jak naprzykład: księdza, profesora, wojskowego, artysty, które rodzą moralność, naukę, bezpieczeństwo, uczucie piękna i które nic nie mają wspólnego z tym, co właściwie nazywamy przemysłem, chyba to jedynie, że również mają na celu zaspokojenia.

Lecz wyrazy te są przyjęte, niemam zatem potrzeby wprowadzać nowych. Należy jednak dobrze o tem pamiętać, że pod nazwą produkcyi rozumiem to, co odnosi się do użyteczności; pod konsumpcyą zaś użytkowanie z tej użyteczności.

Niech szkoła protekcjonistów – ta odmiana komunizmu – zechce nam uwierzyć, że kiedy wymawiamy wyrazy producent i konsument, nie jesteśmy na tyle śmieszni, abyśmy wysta-wiali sobie, jak nam to zarzucają, iż ród ludzki dzieli się na dwie odrębne klassy, z których jedna zajmuje się li tylko produkcyą, a druga konsumpcyą. Naturalista może dzielić ród ludzki na czarnych i białych, na mężczyzn i kobiety, ale ekonomista nie może dzielić ludzi na producentów i konsumentów, a to dla tego, że jak to bardzo trafnie zauważyli panowie protekcyoniści, producent i konsument stanowią jedno.

Ale właśnie dla tego, że stanowią jedno, nauka powinna rozważać każdego człowieka w tych dwóch jego przymiotach. Nie idzie tu o podział rodu ludzkiego, ale o zbadanie dwóch nader różnych postaci człowieka. Gdyby protekcyoniści wzbronili gramatyce używanie zaimka ja i ty pod pozorem, że każdy z nas jest kolejno tym który mówi lub tym, do którego się mówi, możnaby zwrócić ich uwagę na to, że chociaż to prawda, iż niepodobna, aby jedni zawsze mówili a drudzy ciągle słuchali, boć przecie każdy ma tak uszy, jak i język, z czego jednak nie wynika, aby co do każdego podanego wniosku do jednych nie mogło należyć słowo, a do drugich słuchanie. Toż samo powiedzieć możemy co do każdéj usługi, że ten, który ją oddaje, jest zupełnie różnym od tego, który ją przyjmuje. Producent i konsument stoją zawsze wobec siebie, a to do tego stopnia, iż nieustannie spory z sobą wiodą.

Ciż sami, którzy nie dozwalają nam badania interesów ludzkich z tego podwójnego stanowiska jako producentów i konsumentów, nie wstydzą się bynajmniej, odwołując się do

strona 229. zpośród 382 stron dzieła

Page 230: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

zgromadzeń prawodawczych, uwydatniać tę różnicę. Widzimy, jak wówczas na przemian domagają się monopolu lub wolności, a to stósownie do tego, czy sami są sprzedawcami lub nabywcami.

Pomijając z resztą niezgadzanie się w tym względzie protekcyonistów przyznajmy, że podział zajęć w porządku społecznym wytworzył dla każdego dwa stanowiska dość pomiędzy sobą różne, aby mogły wywołać działalność i stosunki godne naszych badań!

W ogóle oddajemy się jakiemuś rzemiosłu, professyi, zawodowi, nie w nich jednakże szukamy bezpośrednio przedmiotów naszych zaspokojeń. Oddajemy i przyjmujemy usługi; ofiarujemy i żądamy wartości; kupujemy i sprzedajemy; pracujemy dla drugich, a drudzy dla nas pracują: zgoła, jesteśmy zarazem producentami i konsumentami.

Stosownie do tego, w jakim z tych dwóch charakterów zjawiamy się na targu, stajemy zupełnie różnemi ludźmi, a nawet powiedzieć możemy, ludźmi wprost sobie przeciwnemi. Przypuśćmy naprzykład, że idzie o zboże, to ten sam człowiek stawia inne żądania kupując, aniżeli wówczas, kiedy je sprzedaje. Nabywca pragnie obfitości, sprzedawca niedostatku. Obydwa te pragnienia wypływają z jednego i tegoż samego źródła, z interesu osobistego; a ponieważ sprzedawać lub kupować, dawać lub brać, ofiarować lub żądać, są dwoma, jak najbardziej sprzecznemi z sobą czynami, niepodobna zatem, aby w moc powyższego czynnika, nie wywoływały dwóch sprzecznych żądań.

Żądania, które się z sobą ścierają, nie mogą się zarazem łączyć z dobrem powszechném. W innej pracy mojéj25 starałem się wykazać, że te jedynie pragnienia, jakie ludzie objawiają w charakterze konsumentów, harmonizują z interesem ogólnym, i inaczej też być nie może. Ponieważ zaspokojenie jest celem pracy, a praca określa się jedynie przeszkodami, widocznem jest zatem, że praca jest złem i że wszystko dążyć powinno do jej zmniejszenia; że zaspokojenie jest dobrem, a więc wszystko przyczyniać się powinno do zwiększenia go.

Tu przedstawia się wielkie, wiekuiste, opłakane złudzenie, powstałe z fałszywego określenia wartości i ciągłego mięszania jej z użytecznością.

Ponieważ wartość nie jest niczém inném jak stosunkiem, o ile ma zatem wielkie znaczenie dla każdej jednostki, o tyle mało bardzo waży dla mass.

Massy korzystają jedynie z użyteczności, miarą której nie może być nigdy wartość.

Jednostka tak samo jedynie z użyteczności korzysta, ale w tym wypadku wartość jest już jej miarą, bo wedle tej miary tylko może ona za każdą daną wartość czerpać, z pośród społeczeństwa, użyteczności podług swego wyboru.

Gdybyśmy rozważali człowieka w stanie odosobnionym, byłoby jasném jak słońce, że tu grałaby główną rolę konsumpcya, a nie produkcya; konsumpcya bowiem mieści w sobie dostatecznie pracę, praca zaś nie mieści w sobie konsumpcyi.

Niektórzy ekonomiści doszli do tego, że na zasadzie podziału zajęć mierzyli dobrobyt ogólny nie konsumpcyą, lecz pracą, a inni idąc ich śladem doszli aż do tak dziwnego wywrotu zasad, że wspierali pracę kosztem jej rezultatów.

strona 230. zpośród 382 stron dzieła

Page 231: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Rozumowali w ten sposób:

Im więcej będzie przeszkód do zwyciężenia, tem drożej to będzie kosztować. Zmnażajmy zatem przeszkody!

Błąd tego rozumowania jest aż nadto widocznym.

Zapewne byłoby to wielkiem szczęściem, gdyby dana ilość pracy przewyższyła o ile możności daną ilość trudności; ale jakżeby to było potwornem, aby dla zwiększenia wartości zmniejszać potęgę pracy lub zwiększać siłę przeszkód. W społeczeństwie każda jednostka pragnęłaby, aby jej usługi, nie zwiększając nawet swej użyteczności, większą jednakże miały wartość. Przypuśćmy, że pragnieniom tym zadość się stanie, to łatwo przewidzieć, co z tąd wyniknie. Oto mieć ona będzie więcej dobrobytu, ale za to bracia jej mniej go posiadać będą, albowiem całkowita użyteczność nie powiększyła się.

Ze szczegółów niepodobna zatem wnioskować o ogóle i mówić: wynajdźmy taki sposób, któryby rezultatami swemi dogadzał zachceniom wszystkich indywiduów, zwiększając warto-ści ich usług.

Że zaś wartość jest tylko stosunkiem, nicby się zatem nie stało złego, gdyby wzrost jej był wszędzie proporcyonalnym do poprzedniej wartości; – gdyby zaś wzrost ten był samowolnym i nierównym, dla rozmaitych usług wprowadzonoby tym sposobem niesprawiedliwość w rozdzielaniu użyteczności.

W naturze każdej tranzakcyi jest to, że koniecznie poprzedzać ją muszą spory (débat). Wielki Boże! Jakież to słowo wymówiłem? Czyż nie powstaną przeciwko mnie wszystkie tak liczne w naszych czasach szkoły sentymentalistów? Powiedzą one: spory mieszczą w sobie pojęcie antagonizmu; zgadzasz się zatem, że antagonizm jest stanem naturalnym społeczeństw. – I to mnie zmusza do skruszenia jeszcze jednej kopii. W kraju naszym nauka ekonomiczna tak mało jeszcze jest znaną, że niepodobna wymówić ani jednego słowa, aby się na nie przeciwnicy twoi nie rzucili.

Słusznie mi wyrzucano, iż napisałem to zdanie: „pomiędzy sprzedawcą a nabywcą istnieje radykalny antagonizm”. Słowo antagonizm, wzmocnione zwłaszcza słowem radykalny, przechodzi o wiele myśl, którą wyrazić chciałem. Zdawałoby się, że mieści ono w sobie wieczną opozycyę, sprzeczność interesów, a tém samém dyssonans społeczny, niepodobny do usunięcia, wówczas gdy chciałem jedynie mówić o tych przemijających sporach, poprzedzających każdy targ i nieodłącznych od samej idei tranzakcyi.

Dopóki, na wielkie zmartwienie sentymentalnych utopistów, choć cień wolności na tym świecie pozostanie, dopóty sprzedawca i nabywca roztrząsać będą swe interesa, spierać się będą o ceny, słowem, jak to zwyczajnie mówią, będą się targować, – a to nie przeszkodzi bynajmniej, aby prawa społeczne pozostały harmonijnemu Czy podobna pojąć nawet, aby tak ofiarujący, jak i żądający usług mieli jednakowe pojęcie o wartości? I czyżby dla tego świat miał uledz gwałtownemu jakiemuś przewrotowi? Albo należy wypędzić z ziemi tej wszelkie tranzakcye, wszelką wymianę, wszelką zamianę, wszelką wolność, albo należy dozwolić, aby każdy z kontraktujących mógł podnosić wartość swoich motywów? Z tego to właśnie tak

strona 231. zpośród 382 stron dzieła

Page 232: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

okrzyczanego sporu wypływa równowaga usług i słuszność tranzakcyi. Jakimże innym sposobem organizatorowie dochodzą do tej tak upragnionej słuszności? Czyż chcą prawami swemi skrępować wolność jednej tylko ze stron kontraktujących? Ale w takim razie druga pozostanie na łasce pierwszej. Czy ogołocą może obie z wolności urządzania swych interesów pod pozorem, że odtąd powinny one kupować i sprzedawać na zasadzie braterstwa? Ale pozwólcież sobie powiedzieć panowie socyaliści, że z tego właśnie powstałby chaos; bo przecież interesa muszą się regulować. Czyż zatem spór będzie się załatwiać w odwrotnym kierunku i czy nabywca ma bronić interesów sprzedawcy i wzajemnie? Zgodzić się trzeba, że tranzakcye byłyby wówczas nader pocieszne. „Dasz mi za to sukno tylko 10 franków. – Co mówisz? Chcę ci dać 20 fr. – Ależ ono nic nie warte; wyszło już z mody; w przeciągu dwóch tygodni zużyje się, odpowiada kupiec. – Dobrze się ono nosić będzie i wytrzyma ze dwie zimy, odpowiada klient. – A więc dobrze, aby tobie dogodzić, biorę jeszcze 5 fr. więcej; ale to już wszystko, co mi braterstwo uczynić pozwala. – Z socyalizmem moim nie zgadza się to, abym zapłacił mniej jak 20 fr.; ale trzeba umieć ponosić ofiary i dla tego zgadzam się”. Tak więc ta dziwaczna tranzakcya doprowadzi znowu do rezultatu zwyczajnego i organizatorowie ze smutkiem przekonają się, że ta przeklęta wolność nie zginęła, chociaż objawia się w odwrot-ny sposób i wyradza takiż antagonizm.

Ale nie tego chcemy, bo to byłaby wolność, mówią organizatorowie. – Czegoż zatem chcecie, bo przecież usługi muszą się wymieniać, a warunki regulować? – Chcemy, aby staranie o urządzenie ich było nam powierzone. – Nie wątpiłem o tem…

Braterstwo! Ty spójnio dusz, iskro Boża, która zstąpiłaś z nieba w serca ludzkie, czyż mało już nadużyto imienia twego? W twoim to bowiem imieniu usiłują stłumić wszelką wolność. W twoim to imieniu usiłują wznieść nowy despotyzm i taki, jakiego świat nigdy nie widział; i doprawdy można się obawiać, aby to imię, pod które się podszywało tyle marnot, które służyło za maskę dla tylu ambicyi, za igraszkę dla tak dumnego poniewierania godnością ludzką, aby imię to tak splamione nie straciło swego wielkiego i szlachetnego znaczenia.

Nie miejmy zatem pretensyi do wywracania wszystkiego, do urządzania wszystkiego i do wyłamywania tak ludzi, jak i rzeczy z pod praw właściwych ich naturze. Zostawmy świat takim, jakim go Bóg stworzył. Nie wyobrażajmy sobie, my biedni pismacy, abyśmy byli czém inném, jak tylko prostemi, mniej lub więcej dokładnemi spostrzegaczami. Nie narażajmy się na śmieszną pretensyą zmienienia ludzkości, tak jakbyśmy sami do niej nie należeli, nie mieli tych samych błędów, tych samych słabości. Pozwólmy producentom i konsumentom mieć swe interesu, roztrząsać je, spierać się o nie, urządzać je za pośrednictwem uczciwych i spokoj-nych umów. Ograniczmy się jedynie na dostrzeganiu ich związków pomiędzy sobą i skutków, jakie ztąd wypływają. I ja z mej strony to tylko uczynić zamierzam, opierając się zawsze na tem wielkiem prawie, które za prawo społeczeństw ludzkich uważam, a mianowicie, na prawie stopniowego zrównania jednostek i stanów, wiążącem się z powszechnym postępem.

Linia nie więcej nadaje się do wymiaru siły i szybkości, jak i do wymiaru wartości i użyteczności, a jednakże matematycy używają jej z korzyścią. Dla czegożby i ekonomista nie mógł toż samo uczynić?

strona 232. zpośród 382 stron dzieła

Page 233: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Są wartości, które są równe pomiędzy sobą, są wartości, których stosunek jest znany, naprzykład połowa, czwarta część, podwójna, potrójna. Nic nam nie przeszkadza, wyrazić te różnice w liniach rozmaitej długości.

Inaczej się rzecz ma, co się tyczy użyteczności. Jak to już widzieliśmy, użyteczność ogólna rozkłada się na użyteczność darmą i użyteczność uciążliwą; to jest na tę, którą winni jesteśmy naturze i tę, która jest wynikiem pracy ludzkiej. Ponieważ ta ostatnia oszacowuje się i wymierza, można ją zatem wyrazić linią pewnego określonego wymiaru, druga zaś nie daje się ani oszacować, ani wymierzyć. To pewno, że natura dużo czyni dla wyprodukowania hektolitra zboża, beczki wina, wolu, kilograma wełny, beczki oliwy, sążnia drzewa. Ale nie mamy żadnego sposobu na wymierzenie współudziału natury, zawierającego się w tej massie sił, po większej części nieznanych, a działających od stworzenia świata. Co więcej, nie mamy w tém nawet żadnego interesu. Musimy zatem użyteczność darmą wyrazić linią nieokreśloną.

Przypuśćmy zatem, że mamy dwa produkta, z których pierwszy wart dwa razy więcej jak drugi; wyrazić to możemy liniami następującemi:

JB, JD, to produkt całkowity, użyteczność ogólna, słowem to, co zaspokaja potrzebę, absolutne bogactwo;

JA, JC, to współudział natury, użyteczność darma, część przypadająca na wspólność;AB, CD, to usługa ludzka, użyteczność uciążliwa, wartość, bogactwo względne, część

przypadająca na własność.Nie mam potrzeby mówić, że AB, w miejsce którego postawić sobie możecie co tylko

sami zechcecie, naprzykład dom, meble, książkę, cavatinę śpiewaną przez Jenny Lind, konia, sztukę materyi, radę lekarza itd., wymieni się na dwa razy wzięte CD i że dwaj kontraktujący nie wiedząc nawet o tem dają sobie prócz tego, wzajemnie w dodatku, jeden raz wzięte JA, drugi zaś dwa razy wzięte JC.

Człowiek już tak stworzony, że ciągiem jego staraniem jest zmniejszanie stosunku usiłowań do rezultatu, podstawianie w miejsce własnej pracy działania natury, słowem, chęć osiągnięcia jak największych rezultatów jak najmniejszemi środkami. Jest to ustawiczny przedmiot jego zdolności, jego inteligencyi, jego zapału.

Przypuśćmy zatem, że Jan producent JB, wynajduje proceder, za pomocą którego, policzywszy wszystko, nawet sporządzenie narzędzia przeznaczonego do sprowadzenia współudziału natury, dokonywa swego dzieła połową tej pracy, jakiej poprzednio potrzebował.

Póki sekret tego wynalazku przy nim zostanie, nic się w powyższych figurach nie zmienia. AB i CD przedstawiać będą też same stosunki; Jan bowiem, znając sam tylko ten wydoskonalony proceder, obróci go na wyłączną swą korzyść. Będzie on odpoczywał pół dnia albo też zamiast jednego JB wyrobi ich dwa w dniu jednym; praca jego będzie lepiej

strona 233. zpośród 382 stron dzieła

Page 234: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wynagrodzoną. Zdobycz ta dokona się na rzecz ludzkości, ale w tym razie jeden tylko człowiek reprezentować będzie ludzkość.

A mówiąc nawiasem, sądzę, iż czytelnik widzi z tego, jak ślizkiem jest twierdzenie ekonomistów angielskich, że wartość wypływa z pracy, – jeżeli przez nie chcą nam dać poznać, że wartość i praca są proporcyonalne. Oto jest praca zmniejszona o połowę, a wartość się tam nie zmieniła wcale, a zdarza się to zawsze. Dla czego? Dla tego, że usługa pozostaje tąż samą. Tak przed, jak i po wynalazku, dopóki pozostaje on sekretem, ten który ustępuje JB, oddaje zawsze jednakową usługę. Ale przyjdzie chwila, kiedy Piotr producent JD będzie mógł Janowi powiedzieć: „Żądasz odemnie dwie godzin pracy za jedną godzinę twojej; lecz że znam twój proceder, to ponieważ cenisz usługę swoją zbyt wysoko, wolę sam ją sobie wyświadczyć”.

Otóż chwila ta nieochybnie nastąpi, bo gdy jakiś proceder raz jest w życie wprowadzony, nie może on już pozostać tajemnicą. Wówczas to wartość produktu JB zniży się o połowę i mieć będziemy dwie następujące figury:

AA’ jest to wartość zniesiona, jest to bogactwo względne, które zniknęło, własność która się stała wspólną, użyteczność która niegdyś była uciążliwą, a dziś stała się darmą.

Co się zaś tyczy Jana, który jest tu symbolem producenta, to wraca on na swe pierwsze stanowisko. Temiż samemi usiłowaniami, których potrzebował dla wyprodukowania JB, dziś produkuje dwa razy więcej. Chcąc zatem dostać dwa razy JD, zmuszonym jest dać dwa razy JC, bądź w meblach, książkach, domie itd.

Kto z tego wszystkiego korzysta? Naturalnie, że Piotr producent JD, który jest symbolem wszystkich producentów, a w tej liczbie i samego Jana. I w rzeczy samej, jeżeli Jan zechce spożyć swój własny produkt, to sam skorzysta z oszczędności czasu, pozyskanej ze zniszczenia AA’. Co się tyczy Piotra czyli wszystkich na świecie konsumentów, to kupować oni będą JB za połowę tego czasu, tych usiłowań, tej pracy, tych wartości, jakich przed wynalezieniem sił natury potrzebowali. A zatem siła ta jest darmą, a tém samém wspólną.

Ponieważ już raz odważyłem się użyć figur jeometrycznych, niechże mi wolno będzie i nadal posługiwać się niemi, a szczęśliwym będę, jeśli ten sposób, przyznaję, trochę dziwaczny w ekonomii politycznej, ułatwi czytelnikowi zrozumienie zjawisk, które objaśniam.

Czy to jako producent, czy jako konsument, każdy człowiek jest ogniskiem, z którego rozchodzą się usługi, jakie oddaje i do którego odnoszą się usługi, jakie w zamian otrzymuje.

Wyobraźmy sobie, że punkt A (fig. 1) jest producentem, kopistą naprzykład, który jest symbolem wszystkich producentów, czyli w ogóle produkcji. Daje on społeczeństwu cztery rękopisma.

Jeżeli w chwili, gdy czynimy te spostrzeżenia, wartość każdego z jego rękopismów wynosi 15, to usługi jego równają się 60 i równą temu, tylko rozmaicie rozdzieloną na mnós-

strona 234. zpośród 382 stron dzieła

Page 235: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

two usług, otrzymuje wartość. Chcąc dowodzenie moje uprościć, oznaczam obwód tylko czte-rema punktami, a mianowicie BCDE.

Ale przypuśćmy, że producent ten wynalazł druk, to odtąd w czterdziestu godzinach dokona tego, na co poprzednio sześćdziesięciu godzin potrzebował. Dalej przypuśćmy, że konkurencya zmusiła go do stosunkowego obniżenia ceny jego książek; zamiast 15 kosztują one tylko 10, ale też zamiast czterech, wyrabiać ich może sześć. Z drugiej zaś strony, fundusz przeznaczony na wynagrodzenie, a który oznaczyliśmy na obwodzie przez 60, wcale się nie zmienił. Na jedno bowiem wychodzi, czy gdy się obecnie płaci za każdą książkę, kiedy ich jest sześć po 10, czy też jak się dawniej płaciło za każdy rękopism po 15, gdy ich tylko cztery było.

Muszę tu jeszcze nadmienić, że to jest właśnie co zwykle tracimy z uwagi w kwestyach machin, wymiany i w ogóle we wszelkich kwestyach rozwoju. Widzimy, iż z powodu ułatwiającego procederu pozostaje dziś praca do naszego rozporządzenia, i to nas niepokoi, a nie widzimy, że z tejże samej przyczyny podobnaż ilość wynagrodzenia pozostaje również do naszego rozporządzenia.

Figura 2. przedstawia nam te nowe tranzakcye, a widzimy na niéj, iż ze środka A. rozchodzą się promienie całkowitej wartości 60 rozdzielonych na sześć książek, zamiast jak poprzednio na cztéry rękopismów. Z obwodu nie przestaje rozchodzić się wartość równa 60, która tak jak dawniej, tak i dziś niezbędną jest dla równowagi.

Któż zatem wygrał na tej zmianie? Pod względem wartości nikt. Ale pod względem bogactwa rzeczywistego, pod względem istotnych zaspokojeń, wygrywa ta niezliczona ilość samych tylko konsumentów, ustawiona w okół obwodu. Każdy z nich kupuje książkę za pracę obniżoną o jedną trzecią. Ale konsumenci to ludzkość cała. Bo zauważcie, że jeżeli A. nie wygrywa nic jako producent, jeżeli musi, jak i poprzednio sześćdziesiąt godzin pracy swej dawać za dawne wynagrodzenie, to jako producent zyskuje on książki na tych samych, jak

strona 235. zpośród 382 stron dzieła

Page 236: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i wszyscy inni warunkach. Może on, jak wszyscy inni, czytać, a dostarczy sobie tego zaspokojenia, oszczędzając o jedną trzecią pracy.

A jeśli jako producent ujrzy, iż skutkiem konkurencyi wyśliznie mu się z czasem zysk, jaki miał ze swych własnych wynalazków, to w czem wówczas znajdzie dla siebie wynagrodzenie?

Wynagrodzenie to polegać będzie na tem:

1° że dopóki zachowa się sekret jego, będzie ciągle sprzedawał po piętnaście to, co go dziesięć tylko kosztowało.

2° że na swój własny użytek otrzyma książki z mniejszym kosztem, a tym sposobem ma udział w korzyściach, jakich społeczeństwu dostarczył.

3° ale wynagrodzenie jego głównie polega na tem: że tak samo jak był zmuszony pozwolić, aby ludzkość korzystała z postępu, jaki dokonał, tak samo też i on korzysta z postępu ludzkości.Podobnie jak postęp dokonany przez A, przynosi korzyść B, C, D, E, tak samo z postępu dokonanego przez B, C, D, E, korzysta A.

A znajduje się kolejno raz w środku, drugi raz w obwo-dzie przemysłu powszechnego, bo też raz jest producen-tem a drugi raz konsumentem. Jeżeli naprzykład B przędzie bawełnę i w miejsce wrzeciona używa szpulki, to korzyść z tego spłynie tak samo na A, jak i na C i D. – Jeżeli C jest marynarzem i wiosło zastąpi żaglem, to z pozyska-nej ztąd oszczędności korzystać będą B, A, E.

Słowem, cały mechanizm polega na tém prawie:

Korzyść, jaką postęp sprowadza, tak długo się tylko zatrzymuje przy producencie jako wynalazcy, dopóki nie

wynagrodzi jego zręczności. Następnie postęp ten sprowadza obniżenie wartości, które zawsze jeszcze przyniesie słuszne, choć już mniejsze wynagrodzenie dla pierwszych naśla-dowców; aż wreszcie wartość ustosunkuje się do zmniejszonej pracy i całą tę oszczędność pozyskuje ludzkość.

Tak więc, jak wszyscy korzystają z postępu każdego, tak też każdy korzysta z postępu wszystkich. Ta prawda: każdy dla wszystkich i wszyscy dla każdego, na którą socyaliści kładą nacisk i dają ją światu jako nowość, zarodek której ma się mieścić w ich organizacyach, opartych jedynie na ucisku i przymusie, prawda ta jest dziełem samego Boga, a wyprowadzał On ją z wolności.

Powtarzam, że jest ona dziełem samego Boga, a nie objawia On swego prawa w jakimś pospolitém urządzeniu, którego wzór przedstawia nam Considerant, albo w jakimś falansterze sześciuset harmonii, albo w jakiejś Ikaryi urządzonej na próbę, gdzie stawiano za warunek, żeby kilku fanatyków poddało się pod samowładną władzę jednego monomana i gdzie niewierzący płacili za wierzących. Nie, Bóg rozpowszechnił tę prawdę za pośred-

strona 236. zpośród 382 stron dzieła

Page 237: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nictwem cudownego mechanizmu, w którym sprawiedliwość, wolność, użyteczność, uspołecznienie się, łączą się i godzą tak dalece, że powinnoby to zniechęcić wszystkich przedsiębiorców organizacyi społecznych.

Ale zwróćcie uwagę na to, że to wielkie prawo każdy dla wszystkich i wszyscy dla każdego jest daleko powszechniejszém, aniżeli z mego wywodu wnieśćby się to dało. Słowa idą tak leniwo, a pióro jeszcze się wolniej posuwa. Pisarz zmuszonym jest, z rozpaczliwą powolnością przedstawiać jedne po drugich zjawiska, które dopiero razem wzięte budzą w nas uwielbienie.

Tak więc, dopiero co mówiłem o wynalazkach. Możnaby ztąd wnosić, że to jest jedyny wypadek, w którym dokonany postęp, wymykając się z rąk producenta, idzie powiększyć wspólny fundusz ludzkości. Tymczasem tak nie jest. Jest to prawo powszechne, że każda korzyść wypływająca, bądź z miejscowości, bądź z klimatu lub jakiejkolwiekbądź szczodrobliwości natury, prześlizguje się tylko szybko przez ręce tego, który ją pierwszy dostrzegł i zawładnął nią, nie zatraca się ona jednak, ale idzie zasilać ten niezmierny rezerwoar, z którego wszyscy ludzie czerpią wspólne swe zaspokojenia. Chcąc dojść do tego rezultatu, potrzeba tylko jednego warunku, to jest: aby praca i tranzakcye były wolne. Sprzeciwiać się wolności, jest to toż samo, co sprzeciwiać się zamiarom Opatrzności, jest to toż samo co zawieszać skutki jej praw; jest to toż samo, co ograniczać postęp w obydwóch jego znaczeniach.

To, co tu mówiłem o dobru, odnosi się tak samo i do zła. Ani korzyść, ani niedogodność nie zatrzymają się na producencie, bo tak jedne, jak i drugie dążą do rozlania się po całém społeczeństwie. Widzieliśmy, z jaką chciwością producent poszukuje tego, co mu ułatwić może dokonania jego dzieła, a widzieliśmy też, że korzyści, jakie ztąd ciągnie, niedługo przy nim pozostają. Zdaje się, że korzyści te przeznaczone są na to, aby w ręku wyższej intelligencyi były ślepém i posłuszném narzędziem powszechnego postępu.

Ż tymże samym zapałem unika on wszystkiego, co krępuje jego działanie, co jest bardzo szczęśliwém dla ludzkości, bo w końcu te przeszkody jej samej przynoszą straty. Przypuśćmy naprzykład, że wielki jakiś podatek pada na A, producenta książek, to naturalnie, że musi go on doliczyć do ceny swych książek. Podatek ten wejdzie jako część składowa do ich wartości, co znaczy, że B, C, D, E, chcąc sobie kupić równe dawniejszemu zaspokojenie, będą musieli dać za nie daleko więcej pracy. Stósownie do użytku, jaki rząd z podatku tego uczyni, mogą oni otrzymać kompensatę za ten podatek lub też ponieść jeszcze większą stratę; bo jeżeli rząd użyje go dobrze, to nie tylko nie stracą, lecz nawet zyskują na takim urządzeniu. Jeśli zaś rząd użyje go na gnębienie ich, w takim razie będą to dwa zmnożone przez siebie uciski. Co się zaś tyczy A, to nie zważając na to, że opłacić musiał podatek, właściwie wszakże nie on ponosił ten ciężar.

Nie wynika jednak ztąd, aby producent nie cierpiał często z powodu jakichbądź stawianych mu przeszkód, a pomiędzy innemi i z powodu podatku. Cierpi on nieraz bardzo i dla tego też złe, jakie ztąd wypływa, dąży ostatecznie do przeniesienia i rozłożenia na massy.

strona 237. zpośród 382 stron dzieła

Page 238: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Tak, we Francyi nałożono na wino mnóstwo podatków, mnóstwo zrobiono utrudnień. Następnie wymyślono pewien systemat niedozwalający sprzedawania go po za granicami Francyi.

Oto przez jakie odbicia się złe dąży do przejścia z producenta na konsumenta. Jak tylko podatek wprowadza się i powstają przeszkody, producent stara się natychmiast o poweto-wanie swych strat. Lecz że żądanie konsumentów podobnie jak i ilość wina nie zwiększyły się, nie może on zatem podnieść ceny. Z początku więc mimo nałożonego podatku cena pozostaje taż sama. A że przed nałożeniem podatku otrzymywał on normalne wynagrodze-nie, określone wartością usług dobrowolnie wymienionych, ztąd więc wypada, że cały ten podatek pada pierwiastkowo tylko na niego. Chcąc, aby się ceny wina podniosły, musiałaby się chyba zmniejszyć jego produkcya…26

Konsument, czyli publiczność, jest tém względem strat lub korzyści, jakie najpierw dotykają tę lub ową klassę producentów, czém jest ziemia względem elektryczności, to jest: wielkim wspólnym rezerwoarem. Wszystko zeń wychodzi i po mniej lub więcej długich obrotach, po zrodzeniu mniej lub więcej rozmaitych zjawisk, wszystko doń znowu wraca.

Zaznaczyliśmy tu, że rezultaty ekonomiczne prześlizgują się tylko, że tak powiemy, po producencie, a ostatecznie dosięgają konsumenta i że tém samém, kto chce ogarnąć ogólne i niezmienne następstwa, powinien wszystkie wielkie kwestye badać z punktu widzenia konsumenta.

Ta podrzędność roli producenta odnośnie do roli konsumenta, jakąśmy wywiedli rozważając użyteczność, jest także najzupełniej udowodnioną i ze względu moralności.

I w rzeczy samej odpowiedzialność wszędzie i zawsze pada na inicyatywę. A gdzież szukać inicyatywy? W żądaniu.

Żądanie (mieszczące w sobie sposoby wynagrodzenia) stanowi o wszystkiem, a miano-wicie: o kierunku kapitału i pracy, o podziale ludności, o moralności professyi itd.; a to dla tego, że żądanie odpowiada pragnieniu, wówczas gdy ofiarowanie odpowiada usiłowaniu. Pragnienie może być rozsądném lub nierozsądném, moralném lub niemoralném. Usiłowanie, które niczém inném nie jest, tylko skutkiem, moralnie jest nijakiem, czyli po prostu odbija się w nim tylko moralność żądania.

Żądanie, czyli konsumpcya przemawia w ten sposób do producenta: „Zrób mi to a to”. Producent zatem idzie tylko za popędem, jaki mu inni nadają, i byłoby to widoczném dla wszystkich, gdyby producent zawsze i wszędzie czekał na żądanie.

Lecz w rzeczywistości dzieje się inaczej.

Subtelna to i zbyteczna kwestya, czy wymiana sprowadza podział pracy, czy też podział pracy zniewala do wymiany. Dość, gdy powiemy, że człowiek jako istota rozumna i towarzyska wymienia, bo pojmuje, że tym sposobem zwiększa stosunek rezultatu do usiłowań. Z podziału pracy i z przezorności to tylko wypływa, że nikt nie czeka, aż mu zaproponują pracę za

strona 238. zpośród 382 stron dzieła

Page 239: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

drugich; doświadczenie nauczyło go bowiem, iż w stosunkach ludzkich propozycyi tej domyślać się należy; słowem, wie on, iż żądanie istnieje.

Dla zaspokojenia tego żądania czyni on już naprzód usiłowanie i ztąd rodzą się professye. Naprzód już wyrabiamy trzewiki, kapelusze; przygotowujemy się do dobrego śpiewania, do nauczania, do bronienia spraw w sądzie, do leczenia itd. Ale czy tu istotnie zaofiarowanie uprzedza żądanie i wywołuje je?

Nie. – Przygotowują rozmaite usługi dla tego, bo mają dostateczną pewność, iż będą ich żądać, chociaż nawet nie zawsze wiedzą dokładnie, zkąd przyjdzie to żądanie. A że stosunek pomiędzy temi rozmaitemi usługami jest dostatecznie znany i że wartość ich jest powszechnie wykazaną, mamy dowód w tem, iż ludzie z całym bezpieczeństwem oddają się temu lub owemu przemysłowi, poświęcają się temu lub owemu zawodowi.

Widać zatem, że żądanie odwiecznie istnieje, skoro z taką dokładnością obliczyć można jego doniosłość.

Toteż kiedy człowiek obiera sobie jakiś stan, jakąś professyę, kiedy zaczyna produkować, cóż go wówczas najbardziej zajmuje? Czy użyteczność rzeczy, którą produkuje, czy jej dobre lub złe, moralne lub niemoralne rezultaty? – Bynajmniej; myśli on jedynie o jej wartości; żądający tylko zwraca uwagę na jej użyteczność. Użyteczność odpowiada jego potrzebom, jego pragnieniom, jego kaprysom. Przeciwnie zaś wartość odpowiada jedynie ustąpionemu usiłowaniu, przelanej na kogoś usłudze. Kiedy ofiarujący staje się z kolei żądającym, wtedy dopiero obchodzi go użyteczność. Jeżeli wolę raczej wyrabiać trzewiki niż kapelusze, to wcale nie dla tego, aby mię zajmowała ta kwestya: czy ludzie powinni się więcej troszczyć o swe nogi niż o głowy? Nie, obchodzić to tylko może żądającego i to decyduje o żądaniu. Z drugiej zaś strony żądanie stanowi o Wartości lub oszacowaniu, jakie publiczność nadaje usłudze. Wartość wreszcie stanowi o usiłowaniu, czyli zaofiarowaniu.

Wypływają też ztąd następstwa moralne nader wydatne. Dwa jakieś narody mogą być zupełnie równo zaopatrzone w bogactwa względne (patrz rozdz. VI.) a bardzo nierówno w użyteczności rzeczywiste, bogactwa absolutne; zdarza się to wówczas, kiedy jeden z nich ma pragnienia niedorzeczne i tworzy sobie potrzeby sztuczne lub niemoralne, wówczas gdy drugi myśli o rzeczywistych swych potrzebach.

W pewnym narodzie przeważać może zamiłowanie do nauki, w innym znów do smacz-nego jedzenia. Pierwszemu zatem oddamy usługę, jeśli go czegokolwiek nauczymy, drugiemu, gdy dogodzimy jego podniebieniu.

Otóż ludzie wynagradzają usługi wedle wagi, jaką sami do nich przywiązują. Gdyby nie wymieniali, sami sobie oddawaliby usługi; a cóżby ich do tego nakłaniało, jeśli nie natura i siła ich pragnień!

Jeden z tych narodów będzie miał dużo profesorów a drugi kucharzy.

Tak w jednym, jak i w drugim z nich może się wymieniać równa ilość usług co do summy, a tém samém reprezentować one będą równe wartości, toż samo bogactwo względne,

strona 239. zpośród 382 stron dzieła

Page 240: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ale bardzo różne bogactwo absolutne; co znaczy, że jeden używa dobrze swej pracy, a drugi źle.

A rezultat pod względem zaspokojeń będzie taki: że jeden z tych narodów będzie miał wiele nauki, a drugi będzie smacznie zajadać. Następstwa wynikające z tej rozmaitości gustów, mają nader wielki wpływ nietylko na bogactwo rzeczywiste, ale nawet na bogactwo względne; bo nauka naprzykład może rozwinąć nowe sposoby oddawania usługi, czego uczty nie dokażą.

Zauważano, że pomiędzy narodami istnieje wielka rozmaitość gustów, która wynika z ich przeszłości, z ich przekonań, z ich charakteru, próżności itd.

Bezwątpienia są tak gwałtowne potrzeby, jak naprzykład potrzeba picia lub jedzenia, że możnaby je uważać jako dane ilości. Wszelako dość często widzimy ludzi, którzy odejmują sobie od ust, aby sprawić czyste odzienie, wówczas gdy inni wtedy dopiero myślą o czystém odzieniu, gdy już głód swój zaspokoją.

Toż samo można powiedzieć o całych narodach.

Ale jak tylko raz te gwałtowne potrzeby są zaspokojone, to zresztą wszystko, co pozatem leży, więcej już zawisło od własnej woli człowieka; jest to rzecz gustu, a w tej dziedzinie panowanie moralności i zdrowego rozumu jest niesłychanie wielkie.

Siła rozmaitych pragnień narodowych określa zawsze ilość pracy, jaką każdy naród czerpie z ogółu swych usiłowań dla zaspokojenia swych potrzeb. Anglik przedewszystkiem chce być dobrze żywionym. Poświęca też ogromną ilość pracy dla wyprodukowania artykułów żywności; a jeśli wyrabia co innego, to dla tego jedynie, aby mógł to wymienić na żywność; słowem, zastraszająca jest cyfra tego, co się w Anglii w zbożu, mięsie, maśle, mleku, cukrze itd. spożywa. Francuz znowu chce się bawić, kocha się w tém, co bawi oko, lubuje się w ciągłych zmianach; toteż kierunek prac jego posłusznym jest tym jego pragnieniom. Francya ma dużo śpiewaczek, skoczków, modniarek, szynkowni, eleganckich sklepów itd. W Chinach wzdychają do tego, aby za pomocą opium przyjemnym oddawać się marzeniom. I dla tego też wielką ilość pracy narodowej poświęcają dostarczeniu sobie bądź wprost przez produkcyę, bądź pośrednio przez wymianę, tego kosztownego narkotyku. W Hiszpanii, gdzie ludność rozmiłowaną jest w wy stawnych obrzędach religijnych, wszystkie usiłowania zwracają się głównie do przyozdobienia świątyni itd.

Nie będę utrzymywał, aby Usiłowanie dążące do oddania usług odpowiednich niemoralnym lub zepsutym pragnieniom, nie było również niemoralném, ale czyż nie widzimy, iż pierwiastek niemoralności wyraźnie leży w pragnieniu?

Nie byłoby pod tym względem żadnej wątpliwości, gdyby człowiek był odosobnionym; sądzę, iż nie może też być wątpliwości, gdy idzie o ludzkość stowarzyszoną; stowarzyszona bowiem ludzkość jest to taż sama indywidualność, w szerszych tylko rozmiarach.

Toteż widzicie, czy kto myśli ganić naszych południowych robotników za to, iż wyrabiają wódkę? Czynią oni jedynie zadość żądaniu. Kopią oni ziemię, pielęgnują winnice, zbierają wino, destylują je, nie troszcząc się wcale o to, co z tym produktem nabywcy uczynią. To już

strona 240. zpośród 382 stron dzieła

Page 241: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ten, który szuka zaspokojenia, powinien wiedzieć, czy ono jest poczciwém, moralném, rozsądném, dobroczynném. Odpowiedzialność pada jedynie na niego i inaczej też być nie może. Bo i dokądżebyśmy zaszli, gdybyśmy wymagali, aby krawiec naprzykład rezonował w ten sposób: „Nie będę robił odzienia tej formy, jakiej żądają, gdyż grzeszy ono zbytkiem, lub przeszkadza oddychaniu itd.”?

Cóż to może obchodzić naszych uprawiaczy winnic, że bogaci smakosze angielscy upijają się winem francuzkiem? I czyż z większą słusznością oskarżać możemy Anglików o uprawianie opium w Indyach, kiedy z góry już wiedzą o tém, iż truć nim będą Chińczyków?

Nie, – naród płochy wywołuje zawsze odpowiedni przemysł, tak jak naród poważny rodzi przemysł poważny. Jeśli ludzkość doskonali się, to nie pochodzi to z umoralniania się producenta, lecz konsumenta.

Dobrze też to zrozumiała religia, gdy zwracając się do bogacza, to jest do wielkiego konsumenta, surowo mu przypomina o jego niezmiernej odpowiedzialności. Ekonomia tenże sam wyprowadza wniosek, tylko że z innego wychodzi stanowiska i innym przemawia językiem. Twierdzi ona, iż nie można przeszkadzać ofiarowaniu tego, na co jest żądanie; że produkt jest dla producenta tylko wartością, pewnym rodzajem monety, nie przedstawiającej ani zła, ani dobra, wówczas gdy konsument uważa go za użyteczność, za zaspokojenie moralne lub niemoralne, i że tém samém odpowiada zań ten, który objawia pragnienie i bierze na siebie użyteczne lub zgubne jego następstwa, nadto chce być odpowiedzialnym tak przed sprawiedliwością Boską, jak i opinią ludzką za zły lub dobry kierunek, jaki sam na pracy wycisnął.

Tak więc, z jakiegokolwiekbądź stanowiska rozpatrywać to będziemy, przekonamy się, że konsumpcya jest wielkim celem ekonomii politycznej; że tak dobro, jak i zło, tak moralność, jak i niemoralność, tak harmonię, jak i dyssonans, zgoła wszystko ostatecznie rozwiązuje konsument; on bowiem reprezentuje ludzkość całą.

Patrz w tomie IV. przypisek do stronicy 72. (Przypisek wydawcy.)

strona 241. zpośród 382 stron dzieła

Page 242: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

DWIE DEWIZYNowocześni moraliści, którzy starodawnemu przysłowiu: Każdy dla siebie, każdy u siebie

przeciwstawiają axiomat: Każdy dla wszystkich, wszyscy dla każdego, tworzą sobie niezupełne, a już przez to samo fałszywe, dodałbym nawet, co ich pewnie zadziwi, bardzo smutne o Społeczeństwie pojęcie.

Przedewszystkiem wyrzućmy z tych dwóch sławnych dewiz to, co w nich jest zbyteczném. „Wszyscy dla każdego” jest po prostu dodatkiem tylko, umieszczonym tu przez zamiłowanie antitezy, bo axiomat ten mieści się już nieodbicie w pierwszym: Każdy dla wszystkich. Co zaś do tego: Każdy u siebie, jest to pojęcie nie mające bezpośredniego związku z trzema innemi; ale że jest ono wielkiej doniosłości w ekonomii politycznej, rozpatrzymy zatem później, co w sobie zawiera.

Pozostaje zatem mniemana sprzeczność pomiędzy temi dwoma częściami przysłowia: Każdy dla wszystkich, – każdy dla siebie. Jedna z nich, mówią, wyraża pierwiastek sympatyczny, druga indywidualny. Pierwsza łączy, druga dzieli.

Jeślibyśmy mieli jedynie na uwadze czynnik sprowadzający usiłowanie, to sprzeczność ta pomiędzy niemi jest niezaprzeczoną. Ja zaś utrzymuję, że gdy rozważamy ogół usiłowań ludzkich w ich rezultatach, to rzecz się ma wcale inaczej. Badajcie społeczeństwo, takiem jakim ono jest, to jest, iż co do usług wynagradzalnych ulega pierwiastkowi indywidualnemu, a przekonacie się, że każdy pracując dla siebie, rzeczywiście pracuje dla wszystkich.

Istotnie niepodobna temu zaprzeczyć. Jeśli ten, który czyta te wyrazy, prowadzi jakąś professyę lub rzemiosło, to proszę go, aby zechciał choć na chwilę zwrócić na siebie samego uwagę. Pytam się go, czy wszystkie jego prace nie mają na celu zaspokojenia innych ludzi i czy z drugiej strony nie zawdzięcza on wszystkich swych zaspokojeń pracy drugich?

Widocznie iż ci, którzy utrzymują, że każdy dla siebie i każdy dla wszystkich, nie mogą istnieć obok siebie, wierzą w to, iż jest pewna sprzeczność pomiędzy indywidualizmem a stowarzyszeniem. Sądzą oni, że każdy dla siebie mieści w sobie pojęcie odosobnienia, albo dążność do odosobnienia; że interes osobisty nie łączy, lecz rozdziela i że prowadzi do tego axiomatu każdy u siebie, czyli do usunięcia wszelkich stosunków społecznych.

Powtarzam raz jeszcze, że pod tym względem mają niedokładne, a przez, to samo fałszywe pojęcia o Społeczeństwie; bo nawet kiedy li tylko interes osobisty porusza ludźmi, to wtedy jeszcze starają się oni zbliżyć się do siebie, łączyć swe usiłowania, jednoczyć swe siły, pracować jedni dla drugich, oddawać sobie wzajemne usługi, łączyć się z sobą, czyli stowarzyszać się. Niesłuszném byłoby twierdzenie, iż działają oni wbrew interesowi osobistemu, owszem, właśnie ten osobisty interes pobudza ich do tego działania.

Łączą się, bo im z tém dobrze. Gdyby im z tém było źle, nie łączyliby się. Dzieło zatem, jakie nowocześni sentymentaliści radziby przypisać Braterstwu, abnegacyi lub innemu jakiemuś czynnikowi wprost przeciwnemu miłości siebie samego, dokonywa tu indywidualizm. A to nas przekonywa i to jest wywód, do którego zawsze dojść musimy, że

strona 242. zpośród 382 stron dzieła

Page 243: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Opatrzność umiała o wiele lepiej zaradzić naszemu uspołecznieniu się, niż ci, którzy się mienią być jej prorokami. Jedno bowiem z dwojga: albo zjednoczenie szkodzi indywidualności, albo też jest dla niej korzystném. Jeśli szkodzi, to jakże się panowie socyaliści wezmą do tego i jakie słuszne wynajdą przyczyny, aby wprowadzić to, co rani wszystkich?

Jeśli zaś przeciwnie zjednoczenie jest korzystném, to dokona się ono na zasadzie interesu osobistego, który, niech co chcą mówią, jest najsilniejszym, najtrwalszym, najmniej zmiennym, najpowszechniejszym ze wszystkich czynników.

Zobaczmy, jak się to dzieje. Pewien Squatter udaje się do Farwestu dla karczowania ziemi. Czuje on co chwila, ile odosobnienie sprawia mu trudności. Wkrótce inny Squater podąża także na to pustkowie. Gdzież rozłoży on swój namiot? Czy z natury rzeczy wypada oddalić mu się od pierwszego? Nie, owszem naturalną jest rzeczą, iż zbliży się raczej do niego. Dla czego? Dla tego, że znane mu są dobrze korzyści, jakie przy równych usiłowaniach wyciągają ludzie z prostego tylko zbliżenia się do siebie. Wie dobrze, że w wielu okolicznościach mogą sobie wzajemnie wypożyczać narzędzia, jednoczyć swe usiłowania, zwyciężać trudności, którychby siły indywidualne zwyciężyć nie były w stanie, otwierać sobie wzajemnie drogi odbytu, udzielać sobie wzajemnie swe idee i poglądy, obmyślać środki wspólnej obrony. Potem trzeci, czwarty, piąty Squatter przenikają w to pustkowie i każdego z nich bez wyjątku ciągnie do siebie ognisko pierwszych osadników. Inni znów, wiedząc, iż znajdą tam ręce zdolne do pracy, przybyć tam mogą ze znaczniejszemi kapitałami. Tym sposobem tworzy się osada. Można już tam będzie zaprowadzić trochę rozmaitości w uprawie; poprowadzić ścieżki do dróg, któremi chodzi poczta; wprowadzać i wywozić towary; pomyśleć już o budowie kościoła, gmachu szkólnego itd., itd.; słowem, że przez sam tylko fakt zbliżenia się do siebie osadników, potęga ich wzrasta do tego stopnia, iż niesłycha-nie przewyższa ich siły pojedynczo wzięte. I to jest właśnie przyczyna, która ich wzajemnie ku sobie pociągała.

Ale powiedzą nam może, że każdy dla siebie jest bardzo smutną i nader zimną maksymą. Wszystkie w świecie rozumowania, wszystkie paradoksy, nie przeszkodzą, aby maksyma ta nie wzbudzała w nas antypatyi, ażeby o milę nie trąciła egoizmem; a czyż egoizm nie jest więcej jak złém w Społeczeństwie, czyż nie jest on źródłem wszystkich nieszczęść?

Porozumiejmy się, jeśli łaska.

Jeżeli axiomat każdy dla siebie bierzemy w tym znaczeniu, iż ma on kierować wszystkiemi naszemi myślami, wszystkiemi naszemi czynnościami, wszystkiemi naszemi stosunkami, że powinien być gruntem wszystkich naszych uczuć, jako ojca, syna, brata, małżonka, przyjaciela, obywatela, albo raczej, że powinien tłumić wszystkie te uczucia; to jest on wówczas strasznym, okropnym i wątpię, aby się znalazł choć jeden człowiek, który, chociażby sam się nim w życiu swem zawsze powodował, mimo to miałby odwagę podnieść go do wysokości teoryi.

Lecz czyż Socyaliści, mimo powagi faktów powszechnych, nigdy przyznać nie zechcą, iż są dwa rodzaje stosunków pomiędzy ludźmi: jedne z nich płyną z pierwiastku sympatycznego

strona 243. zpośród 382 stron dzieła

Page 244: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i te pozostawiamy w dziedzinie moralności; drugie, rodzą się z interesu osobistego i dokony-wają się pomiędzy ludźmi, którzy się nie znają i którzy do niczego prócz sprawiedliwości nie są względem siebie obowiązani, a urządzają się na podstawie umów dobrowolnie i swobodnie roztrząsanych? Właśnie umowy tego ostatniego rodzaju tworzą dziedzinę ekonomii politycznej. Otóż tranzakcyi tych niepodobna opierać na pierwiastku sympatycznym, jak również nierozsądném byłoby opierać stosunki rodziny i przyjaźni na zasadzie interesu. Wiecznie więc będę powtarzał Socyalistom: chcecie połączyć dwie rzeczy, które nigdy się połączyć nie dadzą. Jeśli jesteście dość szaleni, to nie jesteście dość silni, aby to uczynić. Ten kowal, ten cieśla, ten rolnik, którzy tak ciężko pracują, mogą być wybornemi ojcami, najlepszemi synami; mogą mieć bardzo rozwinięte moralne uczucie i nosić w swoich piersiach najczulsze serce; a mimo to nie zmusicie ich, aby na zasadzie poświęcenia pracowali dla drugich w pocie czoła od rana do wieczora i odmawiali sobie wszystkiego. Sentymentalne kazania wasze są i pozostaną zawsze bezsilnemi. A jeśliby na nieszczęście uwiodły małą liczbę pracujących, to tyluż byłoby i oszukanych. Niech tylko kupiec zacznie sprzedawać na zasadzie braterstwa, a zaręczam, że najdalej za miesiąc dzieci jego będą żebrakami.

Dobrze zatem uczyniła Opatrzność dając Uspołecznieniu się inne rękojmie. Skoro człowiek już jest takim, jakim jest, skoro uczuciowość nie może być odłączoną od indywidual-ności, to niepodobna spodziewać się, pragnąć ani nawet pojąć, jakimby sposobem interes osobisty mógł być powszechnie zniesionym; a musiałoby to jednak nastąpić koniecznie, gdyby chciano oprzeć stosunki ludzkie na sprawiedliwej równowadze. Bo gdyby interes osobisty zniszczono tylko w niektórych wybranych duszach, to utworzyłyby się dwie klassy: złych, którzyby żyli kosztem drugich i dobrych, którzyby przyjąć na siebie musieli rolę ofiar.

Ponieważ w przedmiocie pracy i wymiany, zasada każdy dla siebie jako czynnik nieochybnie przeważać musi, to jakże godném podziwienia, jak cudowném jest to, że Stwórca tych rzeczy użył czynnika tego, aby przezeń wprowadzić w łono społeczeństwa axiomat każdy dla wszystkich; że jego umiejętna ręka z przeszkody uczyniła narzędzie; że interes powszechny powierzyła interesowi osobistemu i że przez to samo, iż ten ostatni nie ulega zniszczeniu, pierwszy jest niezawodnym. Zdaje mi się, że w obce tych rezultatów komuniści i inni wynalazcy sztucznych społeczeństw mogą – bez ubliżenia sobie – stanowczo przyznać, że co się tyczy organizacyi, ich współzawodnik na wysokościach, jest bezwarunkowo mocniejszym jak oni.

A zauważcie to dobrze, że w naturalnym porządku społecznym każdy dla wszystkich, wypływając z każdy dla siebie, jest o wiele zupełniejszém, bardziej absolutném i nierównie głębszém, aniżeli gdyby wypływał z punktu widzenia komunistów. Nie tylko pracujemy dla wszystkich, ale nie możemy dokonać postępu jakiejkolwiekbądź natury, aby z niego nie korzystał ogół cały. (Patrz rozdz. X. i XI.) Wszystko jest w tak cudowny sposób urządzoném, że jak tylko wymyślimy jakiś nowy proceder, odkryjemy jakąś szczodrobliwość natury, jakąś nową urodzajność gruntu, jakiś nowy sposób działania jednego z praw świata fizycznego, to korzyść ztąd dla nas będzie tylko chwilową, przechodnią, jak to słuszném było w przedmiocie wynagrodzenia i użyteczném, gdy szło o zachętę, poczém korzyści te pomimo usiłowań

strona 244. zpośród 382 stron dzieła

Page 245: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

naszych, aby je zatrzymać, wymykają się nam; z indywidualnych stają się społecznemi i zawsze przechodzą w dziedzinę darmej wspólności. A kiedy tym sposobem pozwalamy ludzkości korzystać z naszego postępu, to jednocześnie i my korzystamy z postępu dokonanego przez wszystkich innych ludzi.

Słowem, przez każdy dla siebie, wszystkie usiłowania podniesionego indywidualizmu działają na rzecz każdy dla wszystkich, a każdy postęp częściowy przynosi Społeczeństwu w użyteczności darmej milion razy więcej korzyści, aniżeli ich przyniósł wynalazcy swemu.

Gdyby się opierano na axiomacie każdy dla wszystkich, to niktby nawet dla siebie samego nie pracował, bo i jakiżby producent miał odwagę zdwoić pracę na to jedynie, aby za nią pozyskać co najwięcej trzydziestomilionową część zapłaty?

Powiedzą może: poco zbijać axiomat Socyalistów? Cóż złego może on zdziałać? Nie wprowadzi zapewne abnegacyi do warsztatów ani do biur handlowych, ani do magazynów, ani też nie nada jej przewagi tak na targach, jak i na jarmarkach. Wreszcie albo axiomat ten nie doprowadzi do niczego i wówczas możecie go zostawić w pokoju, albo też zmniejszy cokolwiek chłód zasady egoistycznej, która usuwając wszelką sympatyę, traci tém samém prawo i do naszej.

A ja powiadam: że to, co jest fałszywém, jest zawsze niebezpieczném. Niebezpieczną jest zawsze rzeczą przedstawiać jako godną kary i potępienia zasadę powszechną, odwieczną, którą Bóg widocznie ustanowił dla zachowania i rozwoju ludzkości; zasadę, która, przyznaję, iż jako bodziec nie przemawia do naszego serca, ale która rezultatami swemi zadziwia i zaspokaja nasz umysł; zasadę wreszcie, która zostawia całkowicie wolne pole i innym bodźcom wyższego porządku, jakie Bóg włożył w serca ludzkie.

Ale czy wiecie co ztąd wynika? Oto, że ogół Socyalistów przyjmuje tylko połowę i to tylko ostatnią połowę z axiomatu wszyscy dla każdego. Tak teraz, jak i przedtém, ludzie nie przestają pracować dla siebie, ale nadto wymagają, aby wszyscy także pracowali dla siebie.

I tak być musiało. Kiedy marzyciele zmienić chcieli wielką sprężynę działalności ludzkiej, ażeby w miejsce indywidualizmu podstawić braterstwo, to cóż na to wymyślili? Oto sprzeczność podszytą hypokryzyą. Wołali oni do tłumów: „Zagłuszcie w sercu waszém interes osobisty i idźcie za nami; nagrodą waszą będą wszystkie bogactwa tego świata”. Kiedy już parodiują słowa Ewangelii, to niechże i konkludują jak ona; bo abnegacya na rzecz braterstwa zawiera w sobie ofiarę i cierpienie. „Poświęć się” to znaczy: „Zajmij ostatnie miejsce, bądź biednym i cierp dobrowolnie”. Ale pod pozorem zaparcia się obiecywać rozkosze, poza mniemaną ofiarą ukazywać dobrobyt i bogactwo; dla zwalczenia namiętności, które piętnują nazwą egoizmu, zwracać się do ich najbardziej materyalnych dążności, – jest to nietylko dawać świadectwo niespożytej żywotności zasady, którą chciano zniszczyć, lecz deklamując przeciwko niej, podnosić ją do najwyższego stopnia; jest to zdwajać siły nieprzyjaciela, zamiast go pokonywać; jest to podstawiać w miejsce prawowitego indywidualizmu niesłuszną chciwość i pomimo całej sztuki jakiejś mistycznej paplaniny, rozbudzać najgrubszą zmysłowość. Naturalnie że chciwość musiała odpowiedzieć na takie wezwanie.27

strona 245. zpośród 382 stron dzieła

Page 246: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

I czyż dziś inaczej się dzieje? Jakiż jest powszechny okrzyk wszystkich stanów i wszyst-kich klass? Wszyscy dla każdego. Wymawiając wyraz dla każdego, myślimy tylko o sobie a domagamy się tego, abyśmy wzięli niezasłużoną część z pracy wszystkich, – czyli innemi słowy, organizujemy zdzierstwo. Bezwątpienia, że proste i naiwne zdzierstwo jest do tyła niesłuszném, iż wstręt w nas obudzą; ale dzięki maxymie wszyscy dla każdego, uspakajamy skrupuły naszego sumienia. Nakładamy na drugich obowiązek pracowania dla nas, a sami przywłaszczamy sobie prawo do korzystania z pracy innych; wzywamy państwo, wzywamy prawo o narzucenie tego mniemanego obowiązku, o opiekowanie się tém mniemaném prawem, i dochodzimy do tego śmiesznego rezultatu, iż w imię braterstwa wzajemnie się obdzieramy. Żyjąc kosztem innych, chełpimy się heroizmem poświęcenia. Co za śmieszność rozumu ludzkiego! Co za subtelność chciwości! Nie dość, że każdy z nas usiłuje zwiększyć część swoją kosztem innych; nie dość, że chcemy korzystać z pracy, którejśmy nie dokonali, wyobrażamy sobie jeszcze, że tym sposobem spełniamy wielki akt poświęcenia; o mało co nie porównywamy się z Chrystusem, a zaślepienie nasze dochodzi do tego stopnia, iż nie widzimy, że te ofiary, nad któremi, przypisując je sobie, łzy zachwycenia wylewamy, inni ponoszą.

Sposób, w jaki się dokonywa ta wielka mistyfikacya, zasługuje na ścisłą uwagę.

Kraść, to szkaradnie; zresztą to prowadzi na galery, prawo bowiem zabrania kradzieży. – Ale gdyby prawo pozwoliło na nią i powagą ją swoją osłaniało, jakżeby to było wygodnie! O! Cóżto za świetny pomysł!

Natychmiast też żądamy od prawa małego przywileju, małego monopolu, a że musielibyśmy ponieść pewien trud dla zjednania mu powagi, wolimy zatém obowiązek ten włożyć na państwo. Państwo i prawo porozumiewają się pomiędzy sobą, aby wprowadzić w życie to, czemu właśnie powinny były zapobiedz i co powinny były karać. Powoli zamiłowanie do monopolów rozszerza się i w końcu niema klassy, któraby ich dla siebie nie pragnęła. Wszyscy dla każdego!, wołają oni, bo i my chcemy być filantropami i okazać, że rozumiemy, czém to jest solidarność.

Ale cóż się dzieje? Oto, że klassy uprzywilejowane okradając się wzajemnie, tracą tyle przynajmniej skutkiem zdzierstwa, jakiemu podlegają, ile zyskują na zdzierstwach, jakich się sami dopuszczają. Prócz tego ogromna massa robotników, którym niepodobna było nadać przywilejów, cierpi, marnieje i nie jest w stanie wyżyć w tym położeniu. Powstaje więc, pokrywa ulice barykadami i zalewa je krwią i dla tego też muszą się z nią rachować.

I czegóż to ci robotnicy domagać się będą? Czy żądać będą zniesienia nadużyć, przywilejów, monopolów, ścieśnień, pod jakiemi upadają? Bynajmniej. Napojono ich również filantropią. Wmówiono w nich, że w owém sławném wszyscy dla każdego mieści się rozwiązanie zagadnienia społecznego; dowiedziono im licznemi przykładami, że jeżeli przywilej (który niczém inném nie jest jak kradzieżą) opiera się na prawie, jest wtedy bardzo moralnym. Tym sposobem widzimy, iż i lud żąda… Czego…? Przywileju I on wzywa Państwo, aby mu dostarczyło wykształcenia, pracy,28 kredytu, wsparcia i to wszystko kosztem ludu. – O! Jakież to dziwne złudzenie! Jakżeż długo trwać ono jeszcze będzie! Pojmujemy, że

strona 246. zpośród 382 stron dzieła

Page 247: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wszystkie klassy wykształcone, poczynając od najwyższej, jedna po drugiéj domagają się względów, przywilejów, bo pod niemi jest wielka massa ludu, na którą to wszystko pada. Ale żeby lud raz zwyciężony mógł sobie wyobrazić, że i on wszystek wejść może do klassy uprzywilejowanéj, że stworzy monopol dla siebie i przeciwko sobie, że rozszerzy podstawę nadużyć, aby z nich żyć; że lud, powtarzam, nie widzi tego, iż dla zasilania tych niesprawiedliwości niema pod nim nikogo, oto właśnie zjawisko, które tak w naszéj, jak i w jakiejkolwiekbądź epoce, będzie budzić zawsze podziwienie.

Cóż ztąd wynikło? Oto, że Społeczeństwo idąc po tej drodze, doprowadzoném zostało do powszechnego rozbicia. To też nic dziwnego, że się zaniepokoiło. Lud stracił prędko swą potęgę i dawny rozdział nadużyć został znowu tymczasowo wprowadzonym.

Nauka ta jednak nie była straconą dla klass wyższych. Czują one, że potrzeba wymierzyć sprawiedliwość robotnikom. Szczerze pragną dojść do tego, nie tylko dla tego, iż na tém polega ich własne bezpieczeństwo, ale także, co przyznać musimy, i z poczucia słuszności. Tak jest, mam mocne przekonanie, iż klassa bogata sama gorąco pragnie rozwiązania wielkiego zagadnienia. Jestem przekonany, iż większość bogatych, gdyby wymagano od nich zrzeczenia się znacznej części majątku, zapewniając, że odtąd lud będzie szczęśliwym, chętnie spełniłaby tę ofiarę. Szuka więc ona z zapałem, jakimby sposobem mogła przyjść w pomoc klassie pracującej. Lecz cóż na to wynalazła? Oto znowu komunizm przywilejów, komunizm umiarkowany wprawdzie i poddany pod kierunek roztropności, tak przynajmniej pochlebia sobie Oto wszystko, co dotąd zrobili; poza to nie idą dalej.

strona 247. zpośród 382 stron dzieła

Page 248: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

O RENCIE29

Gdyby przy zwiększaniu się wartości gruntu zwiększała się także i cena produktów, to rozumiałbym opozycyę, jaką napotyka teorya wyłożona w tym dziele (rozdział IX.). Możnaby wówczas powiedzieć: „W miarę jak cywilizacya rozwija się, stan pracownika, względnie do właściciela, pogarsza się. Być może, że to konieczność fatalna, ale niema tu prawa harmonijnego”.

Szczęściem tak nie jest. W ogóle też same okoliczności, które zwiększają wartość gruntu, jednocześnie zmniejszają cenę żywności. Wyjaśnijmy to przykładem.

Przypuśćmy, że o dziesięć mil od miasta jest pole wartości 100 franków; ale robią drogę, która przechodząc obok niego otwiera drogę zbytu zbiorom polnym i natychmiast nabywa ono wartości 150 franków. – Następnie gdy właściciel za pomocą tej drogi pozyskawszy bądź to łatwość wprowadzenia ulepszeń lub też możność wyciągnięcia z ziemi produktów bardziej rozmaitych, poprawia swe gospodarstwo i tym sposobem podnosi znów wartość swej własności do 200 franków.

Wartość pola została zdwojoną. Zbadajmy zatém tę przewyżkę, najprzód pod względem sprawiedliwości, a następnie pod względem użyteczności; lecz nie tej użyteczności, która zebrał właściciel pola, ale tej, którą, zebrali konsumenci miasta.

Co się tyczy wzrostu wartości, która powstaje z ulepszeń, jakich właściciel dokonywa kosztem swoim, to w tym względzie niema żadnych wątpliwości. Jest to kapitał, który podlega prawu wszystkich kapitałów.

Co zaś do drogi, to ośmielam się utrzymywać, to dzieje się podobnie, tylko że cały obrót odbywa się powolniéj a rezultat zawsze ten sam.

Istotnie z powodu swego pola właściciel przykłada się także do wydatków publicznych; w przeciągu wielu lat przyczynia się on pracami swemi dokonanemi na oddalonych częściach terrytoryum do użyteczności powszechnej. Nareszcie powstaje droga w kierunku dla niego korzystnym. Cały ogół podatków, jakie opłaca, może być uważany za akcye, jakieby wziął na przedsiębiorstwa rządowe i za rentę roczną, którą skutkiem tej nowéj drogi pobiera, jako dywidendę od tych akcyi.

Powiedzą może, że właściciel zawsze musi opłacać podatek, nie zawsze zaś odnosząc korzyści. W tym wypadku dzieje się toż samo co i w poprzedzającym. I chociaż ulepszenia te dokonane bywają skomplikowaną i niewidoczną drogą podatku, niemniej jednak, o ile właściciel ciągnie z nich korzyści osobiste, uważane być mogą jako dokonane przez niego i jego kosztem.

Mówiłem tu o drodze, a zauważcie, iż mógłbym przytoczyć zupełnie inną interwencyę rządową. Bezpieczeństwo naprzykład tak samo przyczynia się do nadania wartości gruntowi, jak i kapitałom i pracy. Ale któż płaci za to bezpieczeństwo? Właściciel, kapitalista, pracownik. Jeśli państwo dobry czyni z podatków użytek, to wydana wartość w jakiejkolwiek-bądź postaci powinna znowu się znaleźć w rękach właściciela, kapitalisty, pracownika.

strona 248. zpośród 382 stron dzieła

Page 249: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Właściciel znajduje ją w podniesieniu ceny swego gruntu. – Jeśli zaś państwo zły robi użytek z podatku, jest to nieszczęście; bo wówczas podatek jest straconym, czego kontrybuenci nie powinni dopuszczać. W tym wypadku wartość ziemi nie wzrasta, a wina ztąd nie pada na właściciela.

Ale czy za produkta gruntu, którego wartość podniosła się tak przez działanie rządowe, jak i przez industryą prywatną, – czy za produkta te drożej płacić będą mieszkańcy miasta? Czyli inaczej, czy procent od tych. stu franków obciąży każdy hektolitr pszenicy, jaki z pola tego zbiorą? Jeżeli dawniej płacono za nią 15 franków, to czy odtąd płacić będą 15 z czémś franków? – Jest to jedna z najbardziej zajmujących kwestyi, ponieważ sprawiedliwość i powszechna harmonia interesów ściśle się z nią wiąże.

Otóż śmiało odpowiadam: nie.

Bezwątpienia, że właściciel odbierać odtąd będzie 5 franków więcej (przypuszczam wysokość procentu na 5 od sta), ale to, co odbierze, nie będzie z krzywdą niczyją; bo owszem nabywca ze swej strony większą jeszcze niż poprzednio będzie mieć korzyść.

W istocie pole, które wzięliśmy za przykład, nie miało dawniéj ułatwionej drogi zbytu i mało produkować na nim można było; z powodu trudności transportu produkta dostawione na targ sprzedawały się drogo. Dziś produkcya jest szybszą a transport oszczędniejszy; większa ilość pszenicy a z mniejszym kosztem przybywa na targ i taniej się tam przedaje. Tym sposobem nie tylko że właściciel zyskuje 5 franków, ale nabywca zyskuje jeszcze więcej.

Słowem, siły zostały zaoszczędzone. Na czyjąż korzyść jednakże? Na korzyść obydwóch stron kontraktujących. – Jakież jest prawo podziału tych zysków zdobytych na naturze? Prawo, któreśmy już często przytaczali, mówiąc o kapitałach, gdyż zwiększenie się to jest kapitałem.

Kiedy kapitał zwiększa się, to część właściciela, czyli kapitalisty zwiększa się w wartości absolutnej a zmniejsza się w wartości względnej; część zaś pracownika (czyli konsumenta) zwiększa się tak w wartości absolutnej, jak i w wartości względnej.

Zauważcie, jak się to dzieje. W miarę jak cywilizacya rozwija się, grunta najwięcej zbliżone do ognisk ludności podnoszą się w wartości. Produkcye niższego porządku ustępują miejsca produkcyom wyższego porządku. Najprzód pastwiska ustępują miejsce uprawie zboża, a za tym ostatnim idzie ogrodnictwo. Artykuły żywności otrzymują się mniejszym kosztem, i jest to faktem niezaprzeczonym, że mięso, chleb, jarzyny, a nawet kwiaty, są tańsze w okolicach więcej rozwiniętych, aniżeli w innych, chociaż tam praca ręczna lepiej jest wynagradzana niż gdzieindziej.

strona 249. zpośród 382 stron dzieła

Page 250: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

CLOS VOUGEOT30

Usługi wymieniają się na usługi. Często naprzód przygotowane usługi wymieniają się na obecne lub przyszłe usługi.

Usługi mają wartość nie odpowiednio do pracy, jakiej wymagały lub wymagają, lecz stosownie do zaoszczędzonej pracy.

A faktem jest, że praca ludzka się doskonali.

Z tego cośmy powiedzieli, wyprowadzamy zjawisko nader ważne w Ekonomii politycz-nej, a mianowicie: że w ogóle praca poprzednia traci przy wymianie na pracę obecną.31

Przed dwódziestu laty zrobiłem jakąś rzecz, która mię kosztowała sto dni pracy. Proponując wymianę w ten sposób przemawiam do mego nabywcy: Dasz mi za nią rzecz, która ciebie również sto dni pracy kosztuje. Prawdopodobnie będzie on w stanie odpowie-dzieć mi tak: Od dwudziestu lat dokonał się wielki postęp. To, co dawniej wymagało stu dni pracy, obecnie potrzebuje tylko sześćdziesięciu. Dla tego też nie mierzę usługi twej czasem, jaki na nią zużyłeś, ale mierzę ją usługą, jaką mi oddajesz: usługa ta warta jest tylko sześćdziesiąt dni czasu, bo czy sam ją sobie oddać zechcę, czy też znajdę kogoś innego do oddania mi jej, zawsze więcej niż sześćdziesiąt dni czasu wymagać ona nie będzie.

Ztąd wynika, że wartość kapitałów zmniejsza się nieustannie i że kapitał, czyli praca poprzednia, nie jest tak bardzo popłatną, jak to sądzą ci Ekonomiści, którzy się na te rzeczy powierzchownie zapatrują.

Niema ani jednej z dawniejszych machin, nie mówiąc już nic o psuciu się używaniem, na którejby się nie traciło, a to z tego powodu, że dziś w fabrykach wyrabiają lepsze.

Toż samo powiedzieć można i o ziemi. Mało jest takiej ziemi, która, aby mogła być doprowadzoną do stanu takiej urodzajności, w jakiej się dziś znajduje, kosztowała daleko więcej pracy, aniżeli jej obecnie potrzebujemy, gdy środki działania daleko są energiczniejsze.

Taki to jest rozwój ogólny, ale nie konieczny.

Czasami praca poprzednia może dziś większą oddać usługę niż dawniej. Zdarza się to wprawdzie bardzo rzadko. Zachowałem naprzykład wino, które reprezentuje sto dni pracy. Gdybym je był zaraz sprzedał, otrzymałbym pewne wynagrodzenie; lecz zachowałem je, ulepszyło się ono, przytém zbiór następnego lata nie dopisał, słowem, cena wina mego się podniosła i tém samém otrzymuję za nie większe wynagrodzenie. Dla czego? Dla tego, że oddaję większą usługę, że nabywcy musieliby ponieść większy trud dla dostawienia sobie tego wina, niż ja go poniósłem, – że zaspakajam potrzebę większą, cenniejszą itd. Na to właśnie należy zawsze zwracać uwagę.

Przypuśćmy, że jest nas tysiąc. Każdy z nas posiada hektar ziemi i karczuje ją; po upływie pewnego czasu sprzedaje ją. Otóż zdarza się, że na 1000, 998 nie dostają lub nigdy nie odbiorą w zamian za ziemię tyle pracy obecnej, ile na nią dawniej włożyli, a to dla tego, że praca dawniejsza, grubsza, nie oddaje porównawczo tyle usług, ile praca obecna. Ale znajdzie

strona 250. zpośród 382 stron dzieła

Page 251: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

się może dwóch właścicieli, których praca była inteligentniejszą lub jeśli chcecie szczęśliwszą. I kiedy ją na targu ofiarują, okazuje się, że przedstawia ona usługi nie dające się naśladować. Każdy powiada sobie: gdybym chciał sam sobie wyświadczyć tę usługę, kosztowałoby mię to bardzo dużo i dla tegoto zapłacę za nią drogo; a byleby mię nikt nie zmuszał, pewny jestem, że zawsze jeszcze mniej mię ona kosztować będzie, aniżeli gdybym ją sobie dostarczył każdym innym sposobem.

Oto jest historya Clos Vougeot. Zachodzi tu ten sam fakt, co z owym człowiekiem, który znajduje dyament, który posiada piękny głos lub postać do okazywania za pieniądze itd…

W kraju moim jest wiele ziemi nieuprawnej. Cudzoziemiec nie zaniedba zapytać mię: Dla czego ziemi tej nie uprawiasz? – Dla tego, że jest złą. – Ale patrz, tuż obok niej jest ziemia zupełnie takaż sama, a jednak uprawiona. – Na taki zarzut krajowiec nie znajdzie odpowiedzi.

Pierwsza bowiem jego odpowiedź, że ziemia jest złą, była mylną.

Nie, ziemia ta nie jest złą, a nie uprawiają nowej ziemi nie dla tego, aby złą była, bo są doskonałe ziemie, których jednakże nie karczują; nie karczują zaś ich dla tego, bo chcąc doprowadzić tę nieuprawną ziemię do takiego stanu produkcyjności, w jakim się znajduje przyległe mu pole, kosztowałoby więcej niż zakupienie uprawionego już pola.

Otóż dla tych, co umieją się zastanawiać, płynie ztąd nieochybny dowód, że ziemia sama z siebie nie ma wartości…

[Rozwinąć tę ideę pod wszystkiemi względami…]32

strona 251. zpośród 382 stron dzieła

Page 252: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

O MONECIE[Patrz Pr z ek l ę t y p i e n i ą dz ! tom V. str 64.]

O KREDYCIE[Patrz D ar mo ść k re dyt u tom V. str. 94.]

O ZAROBKU (Salaire)

Ludzie z zapałem dążą do ustalenia swego bytu. Znajdą się zapewne pomiędzy niemi niespokojni i awanturniczego usposobienia dla których życie na chybił trafił jest pewnego rodzaju potrzebą. Można jednakże twierdzić, że w ogóle ludzie lubią być spokojni o swoją przyszłość, i naprzód wiedzieć na co mają rachować i jak się mają urządzić. Aby zrozumieć, jak dalece cenią oni ustalenie się, dość jest spojrzeć z jakim pośpiechem chwytają urzęda publiczne.

Nie sądźcie, aby tu szło o honor jaki z nich spływa, bo niestety są takie urzędy, które nic w sobie wzniosłego nie mają. Są takie naprzykład, które polegają na dozorowaniu, poniewieraniu i uciskaniu obywateli, a jednak niemniej są one poszukiwanemi. Dla czego? Dla tego, że zapewniają jakieś stanowisko. Czyż nie słyszymy ojców rodziny mówiących w ten sposób: „Chciałbym, aby syn mój mógł w tym lub owym zarządzie starać się o posadę nadetatową. Zapewne, przykro to, iż wymagają od niego pewnej nauki, która drogo kosztuje; zapewne jeszcze, że posiadając taką naukę mógłby rozpocząć świetniejszy zawód. Zostawszy urzędnikiem nie zbogaci się, ale będzie miał z czego żyć. Będzie miał zawsze chleb. Po czterech lub pięciu latach otrzyma 800 franków pensyi; daléj dojdzie stopniowo do 3 lub 4,000 franków. Po trzydziestu latach służby będzie miał prawo do emerytury, tym sposobem byt jego będzie zapewnionym, a od niego samego zależeć będzie, aby umiał żyć skromnie, umiarkowanie itd.”

Ustalenie więc bytu ma niesłychany powab dla ludzi.

A jednakże jeżeli rozważymy tak naturę człowieka, jak i naturę prac jego, to zdaje się, że tak jedna, jak i druga, nie godzą się z ustaleniem bytu.

Ktokolwiekbądź zwróci się myślą do początku tworzenia się społeczeństw ludzkich, to zaledwie pojąć zdoła, jakim sposobem takie mnóstwo ludzi może ciągnąć ze społeczeństwa pewną oznaczoną, zabezpieczoną i stałą ilość środków do życia. Jest to jeszcze jedno z tych zjawisk, które, dla tego właśnie, że je ciągle mamy przed oczyma, nie uderzają nas. Widzimy urzędników stałą pobierających pensyę, właścicieli, naprzód obliczających swe dochody, kapitalistów, którzy mogą dokładnie obrachować swą rentę, robotników, pobierających każdodziennie jednakową zapłatę, – a jeśli pozostawimy na stronie monetę, która służy nam jedynie do ułatwienia oszacowania i wymiany, to przekonamy się, że jeśli tu jest co stałego, to właśnie ta ilość środków do życia, ta wartość zaspokojeń otrzymanych za pośrednictwem rozmaitego rodzaju pracowników. Otóż powiadam, że to ustalenie się, które zwolna rozszerza

strona 252. zpośród 382 stron dzieła

Page 253: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

się na wszystkich ludzi, na wszystkie rodzaje prac, jest cudownym wynikiem cywilizacyi i wypływa z tego, tak niedorzecznie dziś okrzyczanego, społeczeństwa.

Przenieśmy się bowiem myślą, do stanu społecznego pierwotnego i przypuśćmy, że do ludu zajmującego się polowaniem, rybołówstwem albo pasterstwem, wojną lub rolnictwem, przemówilibyśmy w ten sposób: „W miarę tego, jak postęp wpośród was rozwijać się będzie, z coraz większą pewnością wiedzieć będziecie, jaką ilość użytkować każdy rok przynieść wam może”. Ci poczciwi ludzie mogliby nam niewierzyć. Mogliby nam powiedzieć: „Zależeć to zawsze będzie od czegoś, co się obliczyć nie daje, – naprzykład, niestałości pór roku itd.” A to dla tego, że nie mogliby sobie utworzyć pojęcia o tych pomysłowych usiłowaniach, za pośred-nictwem których, ludzie doszli do ustanowienia pewnego rodzaju zabezpieczeń we wszystkich czasach i miejscach.

Otóż to wzajemne zabezpieczenie przeciwko szansom przyszłości, jest najzupełniej podporządkowane pod pewien rodzaj nauki ludzkiej, którą nazywać będziemy statystyką doświadczalną. Że zaś statystyka ta czyni ciągły postęp, gdyż się opiera na doświadczeniu, ztąd więc wynika, że i ustalenie się czyni także nieskończony postęp. Sprzyjają mu

ustawicznie dwie okoliczności: 1sza – że ludzie dążą do niego; 2ga – że codzień nowe zdobywają środki do urzeczywistnienia go.

Zanim wykażemy, jakim sposobem ustalenie się zawiera się w tranzakcyach ludzkich, które zdają się niem wcale nie zajmować, zobaczmy przedewszystkiem jakim sposobem wypływa ono z tych tranzakcyj, których też jest wyłącznym przedmiotem. Tym sposobem, czytelnik pojmie co rozumiem przez statystykę doświadczalną.

Weźmy naprzykład kilku ludzi, z których każdy ma dom. – Niechże się jeden z tych domów spali, właściciel będzie zrujnowany. Przestrach ogarnie natychmiast i innych właścicieli. Każdy z nich powie sobie: „Mogłoby i mnie to samo spotkać”. Nicby zatem nie było dziwnego, gdyby właściciele połączyli się z sobą i rozdzielili pomiędzy siebie szkody wynikające z podobnych wypadków, tworząc wzajemne ubezpieczenie od ognia. Umowa ich byłaby bardzo prostą. Zawierałaby się w tych słowach: „W razie gdy dom jednego z nas się spali, wszyscy inni złożą się, aby przyjść w pomoc poszkodowanemu”.

Tym sposobem każdy właściciel zdobywa podwójną pewność: najprzód, że będzie musiał w małej części brać udział we wszystkich nieszczęściach tego rodzaju; następnie, że nieszczęścia te nie dotkną go nigdy całkowicie.

W gruncie rzeczy, i jeżeli obliczać się będzie na wielką ilość lat, to zobaczymy, że właściciel robi, że się tak wyrazimy, układ sam z sobą. Oszczędza, aby miał czém wynagrodzić nieszczęścia, jakie go spotkać mogą.

Takim to sposobem tworzy się stowarzyszenie, a właśnie tego rodzaju urządzeniom, socyaliści nadają wyłącznie nazwę stowarzyszenia. Wedle nich, jak tylko spekulacya wmiesza się do stowarzyszenia, ustaje ono natychmiast, ja zaś sądzę, że przeciwnie, doskonali się ono wtedy, jak to niżej zobaczymy.

strona 253. zpośród 382 stron dzieła

Page 254: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Bo cóż spowodowało naszych właścicieli do stowarzyszenia się, do wzajemnego zabezpieczenia, jeżeli nie zamiłowanie ustalenia się i pozyskania pewności. Przekładają oni znane szanse nad te, których nie znają i wolą raczej małe, choć częste ryzyko, niż jedno a wielkie.

Cel ich wszelako nie jest jeszcze dopiętym, ponieważ dużo jest jeszcze niepewnego w ich położeniu. Każdy z nich może powiedzieć sobie: „Jeżeli nieszczęścia będą zbyt częste, to czyż składka, jaka na mnie przypada, nie będzie bardzo uciążliwą? Wolałbym naprzód wiedzieć jej wysokość i następnie w tenże sam sposób zabezpieczyłbym moje ruchomości, towary itd.”

Zdaje się, że niedogodności te leżą w naturze rzeczy i że niepodobna ich uniknąć.

Sądzićby można, że po każdym dokonanym postępie nic już nie pozostaje do zrobienia. Ale jakże usunąć tę niepewność zależną od nieznanego nam jeszcze nieszczęścia?

Lecz oto zabezpieczenie wzajemne rozwinęło w łonie społeczeństwa wiadomości na doświadczeniu oparte, a mianowicie: pouczyło nas, jaki jest stosunek średni roczny pomiędzy wartościami zniszczonemi przez nieszczęście a wartościami zabezpieczonemi.

Na tem też opierając się przedsiębiorca lub towarzystwo, obliczywszy wszystko, zgłasza się do właścicieli, mówiąc:

„Ubezpieczając się wzajemnie chcieliście kupić sobie spokojność i składka nieokreślona, jaką na pokrycie mogących się zdarzyć nieszczęść, odkładacie corocznie, jest ceną jaką opłacacie tak kosztowne dobro. Ale ceny tej nigdy nie znacie naprzód; a tém samém spokój wasz nie jest zupełny. Otóż proponuję wam inny proceder. Za pewną stałą roczną kwotę, którą mi płacić będziecie, biorę na siebie wszystkie mogące was dotknąć nieszczęścia; zabezpieczam wam wszystko, a oto kapitał, który wam daję jako rękojmię wykonania mych zobowiązań”.

Wynosiła w przecięciu więcej, jak gdyby nawet ta stała kwota składka wzajemnego zabezpieczenia, właściciele pospieszyliby przyjąć tę propozycyę, bo idzie im tu głównie nie o oszczędzenie kilku franków, lecz o zdobycie jak najzupełniejszego spokoju.

Skoro stowarzyszenie taką formę przybiera, socyaliści mniemają, iż przestaje ono być stowarzyszeniem. Ja zaś utrzymuję, iż udoskonaliło się tylko i jest na drodze do nieustannego doskonalenia się.

Ale powiadają socyaliści, niema żadnej spójni pomiędzy zabezpieczonymi. Nie widują się oni z sobą i nie mogą się porozumieć. Pasożytni pośrednicy stanęli pomiędzy niemi, a wielkie korzyści jakie osiągają są dowodem, że właściciele płacą teraz więcej, aniżeli potrzeba na pokrycie mogących się zdarzyć nieszczęść.

Łatwo jest odeprzeć tę krytykę.

Najprzód, stowarzyszenie przybiera inną formę. Kwota składana przez zabezpieczonych będzie i teraz funduszem na pokrycie nieszczęść. Ale zabezpieczeni znaleźli sposób pozostania w stowarzyszeniu nie troszcząc się o nic. Jest w tem widoczna korzyść dla każdego z nich, bo cel, jaki sobie założyli, został osiągniętym. Ta właśnie możliwość

strona 254. zpośród 382 stron dzieła

Page 255: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pozostania w stowarzyszeniu, obok odzyskanej niezależności działania i swobodnego użycia swych sił, najlepiej charakteryzuje postęp społeczny.

Co się tycze korzyści pośredników, to objaśnić je i usprawiedliwić bardzo łatwo. Zabezpieczeni stowarzyszyli się dla powetowania strat z nieszczęścia wyniknąć mogących. – Ale oto zjawia się towarzystwo, które im ofiarowuje następujące korzyści: 1) Uwalnia ich od tego wszystkiego, co było w ich położeniu niepewném; 2) uwalnia ich od wszelkich kłopotów i prac, wynikających z nieszczęść. Są to usługi. Otóż usługi za usługi. Że pośrednictwo towarzystwa jest usługą, mającą pewną wartość, widzimy ztąd, iż jest dobrowolnie przyjmo-waną i opłacaną. Socyaliści zatem deklamując przeciwko pośrednikom, śmiesznością się tylko okrywają. Czyż pośrednicy ci przemocą się narzucają? Czyż przyjęcie ich na pośredników nie polega jedynie na tej ich propozycyi: „Musicie dla nas ponosić pewien trud, ale czyż my nie oszczędzamy wam go jeszcze więcej?” Jeśli więc tak jest, to czyż można nazywać ich pasoży-tami lub nawet pośrednikami?

Powiem wreszcie, że w ten sposób przeistoczone stowarzyszenie jest pod każdym względem na drodze do coraz nowego postępu.

I w rzeczy samej, towarzystwa, spodziewając się korzyści odpowiednich do rozciągłości swych interesów, popychają do zabezpieczeń. W tym celu mają wszędzie ajentów. Dają kredyt i tworzą tysiączne kombinacye dla zwiększenia liczby zabezpieczonych, czyli stowarzy-szonych. – Zabezpieczają one mnóstwo ryzyków, na które pierwotne towarzystwo nie zwracało uwagi. Słowem, stowarzyszenie rozciąga się stopniowo na coraz większą liczbę osób i przedmiotów. W miarę tego, jak się ono rozszerza, może też zniżać wysokość zabezpieczenia, a nawet zmusza je do tego konkurencya. I tu się znowu spotykamy z tem wielkiem prawem, że: dobro przesuwa się tylko przez ręce producenta, aby stanowczo przejść w ręce konsumenta.

Ale nie na tem koniec. Stowarzyszenia zabezpieczają się powtórnie pomiędzy sobą, zkąd wynika, że co do wynagrodzenia za szkody, co jest podstawą zjawiska, tysiące rozmaitych stowarzyszeń, utworzonych w Anglii, we Francyi, w Niemczech, w Ameryce, zlewają się w jedno wielkie i jedyne stowarzyszenie. I jakiż ztąd rezultat? Oto, jeżeli jaki dom spali się w Bordeaux, Paryżu lub gdziekolwiekbądź – właściciele świata całego Anglicy, Belgijczycy. Hamburgczycy, Hiszpanie trzymają w zapasie swe składki i gotowi są wynagrodzić tę szkodę.

Oto jest przykład, do jakiego stopnia potęgi, powszechności i udoskonalenia może doprowadzić swobodne i dobrowolne stowarzyszenie. Ale aby do tego przyszło, potrzeba mu pozostawić wolność działania. Tymczasem, cóż uczynili socyaliści, ci wielcy stronnicy stowarzyszeń, kiedy mieli władzę? Nic pilniejszego nie mieli jak zagrozić pod jakąbądź formą powstającemu stowarzyszeniu, a szczególniej stowarzyszeniu zabezpieczeń. I dla czego? Oto dla tego, że stowarzyszenie to chcąc się rozpowszechnić, działa w ten sposób, iż każdy z jego członków zachowuje swą niezależność. – Tak to ci nieszczęśliwi socyaliści mało pojmują mechanizm społeczny! Pierwsze, że tak powiem, kwilenie, pierwsze niepewne kroki spółeczeństwa, pierwotne i prawie dzikie formy stowarzyszenia, oto stanowisko, na które chcą nas sprowadzić. Znoszą oni wszelki postęp pod pozorem, że usuwa się z pod tych form.

strona 255. zpośród 382 stron dzieła

Page 256: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Zobaczymy dalej, że skutkiem tych samych uprzedzeń, tej samej ciemnoty, deklamują oni bez przerwy jużto przeciw procentowi jużto przeciw zarobkowi – jako stałej, a tém samém udoskonalonej formie wynagrodzenia, przypadającej na kapitał i pracę.

Zapłata zarobkowa była szczególniej wystawiona na pociski socyalistów. O mało, że nie uważali jej za jedną z form złagodzonego niewolnictwa lub poddaństwa. W każdym razie widzieli w niej umowę pełną nadużyć i zapewniającą jednej ze stron o wiele wyższe korzyści niż drugiej, umowę, w której wolność jest tylko pozorną, w której mocny uciska słabego i w której kapitał tyranizuje pracę.

W wiecznej z sobą walce gdy idzie o mające się założyć instytucye, są oni uderzającej jednozgodności w okazywaniu wspólnej nienawiści, gdy idzie o instytucye już istniejące, a szczególniej gdy idzie o zapłatę zarobkową; bo jeżeli nie mogą oni porozumieć się co do porządku społecznego swego wyboru, to musimy im oddać tę sprawiedliwość, iż kiedy idzie o odjęcie powagi, o zniesławienie, o spotwarzenie, o znienawidzenie lub zmuszenie do znie-nawidzenia istniejącego już porządku, są w zupełnej z sobą zgodzie. Wypowiedziałem już zresztą przyczynę tego.33

Na nieszczęście cała rzecz nie skończyła się na rozprawach filozoficznych, i propaganda socyalistyczna popierana przez ciemną i nikczemną prassę, która nie przyznając się do socya-lizmu, niemniej przeto szukała popularności w modnych deklamacyach, doprowadziła do tego, iż nienawiść do zarobku przeniknęła w te nawet klassy, które z niego żyły. Robotnicy zniechęcili się do tej formy wynagrodzenia. Zdawała im się ona niesłuszną, poniżającą, nienawistną. Mniemali, iż wyciska na nich piętno służalstwa. Chcieli innym sposobem dojść do udziału w rozdziale bogactw. O jeden krok jeszcze a dojść można do najdzikszych utopij – i krok ten zrobili oni. W czasie rewolucyi Lutowej robotnicy głównie nad tem rozmyślali, jakby uchylić się od płacy zarobkowej. Rady w tym względzie zasięgali u swych bogów; a że bogowie ich nie mogli pozostać niememi, wyrocznia zatem, jaką dali wedle zwyczaju, była ciemną, uwydatniało się w niej tylko jedno wielkie słowo asocyacya, jak gdyby asocyacya i zarobkowa zapłata nie były z sobą w zgodzie. Wówczas robotnicy chcieli wypróbować wszystkie formy tej zbawczej asocyacyi, a dla nadania jej więcej uroku, przystroili ją we wszystkie wdzięki Solidarności i przypisali jej wszystkie zalety Braterstwa. Chwilowo sądzić nawet było można, że samo serce ludzkie uległo wielkiej zmianie i zrzucając z siebie jarzmo interesu przyjęło jedynie zasadę poświęcenia się. Jakaż to dziwna sprzeczność!

Spodziewano się, że asocyacya przyniesie im nietylko sławę poświęcenia się, lecz nadto i nieznane dotąd korzyści. Uganiano się za majątkiem, a zarazem dopominano się i rozdawa-no sobie oklaski należne męczennikom. Wchodząc na drogę niesłuszności, zdaje się, iż ci obłąkani robotnicy łudzili się potrzebą wysławiania procederów zdzierstwa, jakie odziedziczyli po swych apostołach a osłoniwszy je przed wzrokiem innych, chcieli postawić je w przybytku nowego objawienia. Nigdy też może przedtem umysł ludzki nie był przeniknięty tylu niebezpiecznemi błędami, tylu grubemi sprzecznościami.

Zobaczmy też co to jest zarobkowa zapłata. Zbadajmy jej początek, jej formy, jej skutki. Przyznajmy jej racyę bytu. Przekonajmy się, czy w rozwoju ludzkości była ona cofaniem się,

strona 256. zpośród 382 stron dzieła

Page 257: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

czy też postępem? Sprawdźmy czy jest w niej co poniżającego, upadlającego, znikczemniającego, i czy możemy dostrzedz w niej ten mniemany związek z niewolnictwem.

Usługi wymieniają się na usługi. Tak to, co się ustępuje, jak i to, co się odbiera jest jedynie pracą, usiłowaniem, trudem, staraniem, zręcznością naturalną lub nabytą. Co udziela jeden drugiemu? Zaspokojenie. Co stanowi o wymianie? Wspólna korzyść. A co jest jej miarą? Swobodne ocenienie usług wzajemnych. Liczne kombinacye wypływające z tranzakcyj ludzkich, wywołały potrzebę słownika ekonomicznego wielkiej objętości. Ale wyrazy: korzyść, procent, zarobkowa zapłata, to tylko odcienia, które nie zmieniają gruntu rzeczy. Jest to zawsze do ut des albo facio ut facias, które z punktu ekonomicznego, są podstawą wszystkich obrotów ludzkich, Robotnicy biorący zarobkową zapłatę nie są wyjątkiem od tego prawa. Zbadajmy to dobrze. Czy oddają oni usługi? to nie ulega wątpliwości. Czy przyjmują je? to niemniej jest pewném. Czy usługi te wymieniają się dobrowolnie, swobodnie? Czy w tego rodzaju tranzakcyach dostrzegamy oszustwo, gwałt? Tu właśnie może zaczynają się skargi robotników. Nie żalą się oni wprawdzie na obdarcie ich z wolności, ale utrzymują, że wolność ta jest czysto nominalną i jakby szyderstwem, gdyż ten, którego konieczność zmusza do powzięcia postanowienia, nie jest rzeczywiście wolnym. Pozostaje zatem do zbadania, czy brak w ten sposób pojętej wolności nie wynika raczej z położenia robotnika, aniżeli ze sposobu w jaki jest wynagradzanym?

Jeżeli ktoś oddaje usługę komuś, to wynagrodzenie swe otrzymać może, tak dobrze biorąc część wyprodukowanej rzeczy, jak też otrzymując zarobkową zapłatę określoną. Tak w jednym, jak i drugim wypadku należy się umówić o tę część, – bo ona może być większą lub mniejszą, – lub o tę zapłatę, bo ona może być niższą lub wyższą. A jeśli ten ktoś jest w zupeł-nej nędzy, jeśli nie może czekać, jeśli jest pod naciskiem gwałtownej potrzeby, to musi uledz prawu i nie może uchylić się od wymagań swego wspólnika. Ale zauważmy to dobrze, że nie forma wynagrodzenia tworzy dla niego ten rodzaj zawisłości. Czy ma udział w szansach przedsięwzięcia, czy umawia się na zysk i stratę, to niższość jego wobec zawieranych tranzakcyj, wypływa jedynie z jego zależnego położenia. Nowatorzy zatem, którzy robotni-kom przedstawili asocyacyę jako lekarstwo niezawodne, i ich i siebie oszukiwali. Przekonać się o tera mogą, jeżeli troskliwie badać będą okoliczności, w których biedny robotnik zamiast zarobkowej zapłaty otrzymuje część produktów. Zapewne, iż w całej Francyi niema biedniej-szych ludzi jak rybacy i uprawiacze wina z mej okolicy, chociaż mają szczęście korzystania z tych wszystkich dobrodziejstw, którym socyaliści dają wyłączną nazwę – asocyacyi.

Lecz zanim przystąpię do wykazania tego, co wpływa na wysokość zarobkowej zapłaty, przedewszystkiem winienem określić, a raczej opisać naturę tej tranzakcyi. Naturalnem jest w każdym człowieku, a tém samém korzystném, moralném, powszechném i nieprzepartém, iż dąży on do zabezpieczenia się pod względem środków utrzymania, iż stara się o ustalenie się, a unika niepewności.

Stan ten jednakże niepewności w początkowych społeczeństwach panuje, że tak powie-my, wszechwładnie; i często dziwiłem się, że ekonomia polityczna zaniedbała zaznaczyć te wielkie i szczęśliwie usiłowania, które dla zamknięcia stanu tego w coraz ciaśniejsze granice dokonane były.

strona 257. zpośród 382 stron dzieła

Page 258: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Bo weźmy naprzykład naród zajmujący się myśliwstwem, pokolenia koczujące, lub nowo założoną osadę i zobaczmy, czy ktokolwiek z nich może powiedzieć na pewno, co mu praca dnia jutrzejszego przyniesie? Są to rzeczy niepodobne; bo niema nic bardziej przypadkowego, jak rezultat pracy włożonej w polowanie, rybołówstwo lub uprawę roli.

To też byłoby bardzo trudno w niemowlęctwie spółeczeństw znaleźć coś, coby było podobném do płacy, pensyi, gaży, zarobkowej zapłaty, przychodu, renty, procentów, zabezpieczeń itd. słowem tego wszystkiego, co wynaleziono dla coraz większego ustalenia się położenia osobistego i dla oddalenia od ludzkości coraz więcej tego przykrego uczucia, a mianowicie: obawy przed nieznanem jutrem, co do środków utrzymania.

I rzeczywiście, że dokonany pod tym względem postęp jest cudownym, a tylko obycie się z tem zjawiskiem dostrzedz go nam nie pozwala. W istocie, ponieważ rezultaty pracy, a tém samém użytkowanie z nich, może być głęboko zmodyfikowaném rozmaitemi wypadkami, nieprzewidzianemi okolicznościami, kaprysami natury, niepewnością pór roku i nieszczęś-ciami wszelkiego rodzaju, jakże się to dzieje, że stała zapłata zarobkowa, renta, płaca, pensya emerytalna, uwolniła tak wielką liczbę ludzi na pewien czas, a niektórych nawet na całe życie od tego udziału w przypadkowości, która zdaje się być samą istotą natury naszej.

A prawdziwą przyczyną i bodźcem tego pięknego obrotu ludzkości jest ta dążność wszystkich ludzi do dobrobytu, najistotniejszą częścią którego jest ustalenie się. Dochodzi się do tego za pośrednictwem umowy na zysk i stratę co do możliwych szans, czyli na stopniowem odstępowaniu od tych pierwotnych form stowarzyszenia, które były tego rodzaju, iż narażały stowarzyszonych na wszystkie szanse przedsięwzięcia, – czyli innemi słowy, na udoskonaleniu stowarzyszenia; dziwném się zatem wydaje, że nowocześni reformatorzy przedstawiają nam jako niszczące stowarzyszenie te właśnie pierwiastki, które je udoskonalają.

Ażeby pewni ludzie zgodzili się wszystkie ryzyka jakie naturalnie padają na innych, wziąść na siebie na zysk i stratę, musiałaby nauka, którą nazwałem statystyką doświadczalną, dojść już do pewnego postępu; bo koniecznie potrzeba, aby doświadczenie dało nam, choć jaką taką możność ocenienia tych ryzyków, a tém samém tej wartości usługi, jaką się oddaje komuś zwalniając go od ryzyka. Że zaś narody nieokrzesane i ciemne w tran-zakcyach swych i stowarzyszeniach, niedopuszczają tego rodzaju zastrzeżeń; dla tego też, jak powiedziałem, przypadkowość panuje tam w całej swej potędze. Jeżeli dziki człowiek posiadający niejakie zapasy żywności, przyjmuje na starość młodego Strzelca do swych usług, to nie może mu dać stałej zapłaty, ale go przypuści do pewnego udziału w zdobyczy; bo i w rzeczy samej, jakżeby oni mogli stanowić coś pewnego sami nie mając żadnych danych. Nauka przeszłości nie istnieje dla nich w tym stopniu, aby z niej mogli czerpać doświadczenie dla przyszłości.

Zapewne, że i w czasach niedoświadczenia i barbarzyństwa ludzie żyli społecznie i stowarzyszali się, bo, jak to już wykazałem, inaczej żyćby nie mogli; ale stowarzyszenia ich nie mogły mieć innej formy jak pierwotną, elementarną, to jest taką, jaką socyaliści przedstawiają nam za prawo i zbawienie przyszłości.

strona 258. zpośród 382 stron dzieła

Page 259: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Później, gdy dwóch ludzi długi już czas wspólnie przy równych szansach pracowali, przyjdzie chwila, w której mogąc ocenić ryzyka, jeden z nich, za pewne umówione wynagrodzenie, bierze je całkowicie na siebie.

Zapewne, że układ ten jest postępem. Ażeby się o tem przekonać, dość wiedzieć, że dokonał się swobodnie, ze zgodą stron obydwóch, co nie mogłoby nastąpić, gdyby był dla nich niedogodnym. Łatwo jednakże pojąć na czem jego korzyść polega. Jedna ze stron, chociaż bierze na siebie wszystkie ryzyka, zyskuje na tem, iż zarząd w wyłącznem jej jest posiadaniu; druga, zdobywa tyle cenne dla ludzi ustalenie swego położenia. Co się zaś tycze społeczeństwa, to zyskać ono tylko może na tem, że przedsięwzięcie, które pierwej podlegało woli i inteligencyi dwóch rozmaitych ludzi, odtąd poddanem będzie jedności poglądu i działa-nia.

Ale czyż można powiedzieć, iż gdy stowarzyszenie jest zmodyfikowaném, tém samém zostało już rozwiązaném, wówczas gdy współudział dwóch ludzi istnieje jeszcze i gdy zaszła jedynie zmiana w sposobie podziału produktu? A nadewszystko czyż można powiedzieć, iż stowarzyszenie to gorszém się stało wówczas, gdy na zaszłe zmiany zgodzono się dobrowolnie i gdy zmiany te wszystkich zadowalniają?

Dla zdobycia nowych sposobów zaspokojeń potrzeba prawie zawsze, mogę nawet śmiało powiedzieć, że zawsze, połączenia pracy poprzedniej z pracą obecną. Najprzód tak kapitał, jak i praca łącząc się we wspólnem dziele, zmuszone są poddać się każde ze swej strony ryzykom przedsięwzięcia. Trwa to dopóty, dopóki doświadczenie nie nauczy nas oceniać te ryzyka. Wówczas to objawiają się dwie dążności tak właściwe sercu ludzkiemu; chcę tu mówić o dążności do jedności zarządu i do ustalenia sytuacyi. Cóż może być prostszego jak to, że Kapitał przemawia w ten sposób do Pracy: „Doświadczenie uczy nas, że zysk twój, który się ciągle zmienia, stanowi dla ciebie średnie wynagrodzenie takie a takie. Jeśli chcesz, zapewnię ci tę ilość wynagrodzenia, a za to wezmę na siebie cały zarząd przedsięwzięcia z jego złemi i dobremi szansami”.

Bardzo być może, że Praca odpowie na to: „Propozycya twoja dogodną mi jest. Jednego roku zyskuję 300 fran., innego znowu mam 900 fran. Te ciągłe zmiany są mi nieprzyjemne; przeszkadzają mi one w urządzeniu tak moich, jak i rodziny mojej wydatków. Zabezpieczyć się przeciwko tym niespodziankom i pobierać stałe wynagrodzenie 600 fran. będzie dla mnie korzystném”.

W skutek tej odpowiedzi warunki kontraktu zmieniają się. I nadal będą łączyć swe usiłowania, będą dzielić się produktami, a tém samém stowarzyszenie istnieć nie przestanie, ale będzie zmodyfikowaném pod tym względem, że jedna ze stron, to jest Kapitał, weźmie na siebie wszystkie ryzyka, wszystkie nadzwyczajne korzyści, gdy druga, to jest Praca, zapewni sobie korzyść ustalenia się. Taki to jest początek zarobkowej zapłaty.

I na odwrót, często się zdarza, że przedsiębiorca mówi do kapitalisty: „Szanse nasze były równe w tej pracy, ale teraz kiedy je lepiej znamy, proponuję ci ułożyć się ze mną na zysk i stratę. W przedsiębiorstwo to włożyłeś 20,000 fran., od których miałeś w jednym roku 500 fran., w drugim 1,500 fr.; jeżeli zgodzisz się na to, dam ci 1,000 rocznie, czyli 5 od 100, i zwolnię

strona 259. zpośród 382 stron dzieła

Page 260: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

cię z wszelkiego ryzyka, pod warunkiem, że pracą tą sam będę zarządzał wedle mego upodobania”.

Prawdopodobnie kapitalista odpowie w ten sposób: „Ponieważ wskutek wielkich i niesz-częśliwych zboczeń, średnia moich przychodów składa się nie więcej jak z 1,000 fran. rocznie, wolę zatem, że ta summa stale mi będzie zabezpieczoną. Kapitał mój zatem będzie mię trzymał w stowarzyszeniu, lecz zwolnionym będę od wszelkich szans. Odtąd z większą swobodą będę mógł na co innego obrócić moją działalność i inteligencyę”.

Tak ze względu społecznego, jak i ze względu indywidualnego jest to korzystném.

Widzimy, że w łonie ludzkości istnieje pragnienie ustalenia bytu swego; pracuje ona ustawicznie, aby ścieśnić i ograniczyć w koło siebie wszelką przypadkowość. Jeżeli dwie osoby mają udział w jakiemś wspólnem ryzyku, to skoro ono raz istnieje, nie może być zniszczoném, ale dąży się do tego, aby jedna z tych dwóch osób wzięła je całkowicie na siebie. Jeżeli kapitał bierze to ryzyko na siebie, wówczas wynagrodzenie pracy ustala się pod nazwą zapłaty zarobkowej. Jeżeli zaś praca bierze na siebie tak złe, jak i dobre szanse, wówczas kapitał się od nich uwalnia i wynagrodzenie jego ustala się pod nazwą procentu.

A ponieważ kapitały niczem innem nie są jak tylko usługami ludzkiemi, można zatem powiedzieć, że kapitał i praca są to dwa słowa, które w gruncie wyrażają wspólne pojęcia; zupełnie toż samo powiedzieć można o wyrazach procent i zapłata zarobkowa. Tam więc gdzie fałszywa nauka nieomieszka wynajdywać zawsze sprzeczności, nauka prawdziwa dochodzi zawsze do jednozgodności.

Rozważając zatem w samym zarodzie tak naturę, jako też i formę zapłaty zarobkowej widzimy, iż podobnie jak i procent nie poniża człowieka i nie ubliża mu. Tak pierwsza, jak i drugi są częścią przypadającą na pracę poprzednią, jako skutek wspólnego przedsięwzięcia. Tylko, że prawie zawsze przychodzi w końcu do tego, że stowarzyszeni układają się na zysk i stratę o jedną z tych części. Jeżeli nią jest praca obecna, która pragnie wynagrodzenia jednostajnego, to ustępuje ona swą część niepewną za zapłatę zarobkową. Jeśli zaś jest nią praca poprzednia, to część swoją niepewną ustępuje za procent.

Co do mnie, to przekonany jestem, że ten nowy układ, jaki następuje po stowarzyszeniu pierwotnem, nie tylko że nie niszczy, ale owszem udoskonala je. – A nie mam pod tym względem żadnej wątpliwości, jeżeli rozważę, iż układ ten wypływa z koniecznej potrzeby, z naturalnej dążności wszystkich ludzi do ustalenia swego bytu, a nadewszystko, że nietylko zadawalnia wszystkich nie raniąc nikogo, ale owszem dogadza interesowi ogólnemu.

Reformatorzy nowocześni, którzy, pod pozorem, iż wynaleźli stowarzyszenie, chcą nas nagiąć do swych form szorstkich, powinniby nam wykazać, w czem układy na zysk i stratę obrażają prawo lub równość; jakim sposobem szkodzą one postępowi i na zasadzie czego chcieliby ich wzbronić? Powinniby nam także powiedzieć, jakim sposobem, jeżeli takie układy mają charakter barbarzyński, można godzić ich ciągłą i postępową interwencyę, z tem, co oni o doskonaleniu się ludzkiem ogłaszają.

strona 260. zpośród 382 stron dzieła

Page 261: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W moich oczach układy te są najcudowniejszém zjawiskiem i jednym z najpotężniej-szych czynników postępu. Są one zarazem uwieńczeniem i nagrodą cywilizacyi bardzo dawnej co do przeszłości, i punktem wyjścia dla cywilizacyi bezgranicznej w przyszłości. Gdyby społeczeństwo pozostawiło stowarzyszenie w tej pierwotnej formie, w której wszyscy stowarzyszeni narażają się na ryzyka przedsięwzięcia, to dziewięćdziesiąt dziewięć setnych tranzakcyi nie przyszłoby wcale do skutku. Ten, który dziś uczestniczyć może w dwudziestu przedsięwzięciach, musiałby wówczas być przykutym do jednego tylko. We wszystkich przedsięwzięciach dawałby się czuć brak jedności poglądów i woli. Wreszcie, człowiek nie zakosztowałby tego cennego dobra, które może być źródłem geniuszu – ustalenia bytu.

Z tej zatem przyrodzonej i nieprzepartej dążności do ustalenia bytu rodzi się zarobkowa zapłata (salariat). Musimy jednakże zaznaczyć, że niedostatecznie zaspakaja ona pragnienia ludzkie. Czyni wprawdzie to, że wynagrodzenie robotników zbliża się więcej do średniej proporcyonalnej, że jest równiejszém; ale jest jedna rzecz, której podobnie zresztą, jak i stowarzyszenie na ryzykach oparte dokonać nie może, to jest: zapewnić im pracę.

Tu znowu nie mogę się powstrzymać, abym nie uwydatnił jak dalece potężném jest to uczucie, na które w ciągu całego rozdziału zwracam uwagę czytelnika, a o istnieniu którego ani się śniło nowoczesnym reformatorom; mówię tu o wstręcie, jaki mamy do niepewności. I ten to wstręt do niepewności ułatwił bardzo deklamatorom socyalistycznym, zadanie jakie sobie założyli, a mianowicie, obudzenia nienawiści do zapłaty zarobkowej w robotnikach.

Położenie robotnika może być trojakiego rodzaju: albo przeważa w niem przypadkowość, albo pewność bytu, albo ten pośredni stan, w którym choć przypadkowość w części już usuniętą została, nie dość jednakże jest pewności ustalenia bytu.

Robotnicy tego właśnie nie zrozumieli; że stowarzyszenie, o jakiem im prawią socyaliści, jest zaledwie niemowlęctwem społeczeństwa, peryodem chodzenia po omacku, epoką gwałtownych zboczeń, raz pełnych życia, to znowu pełnych wycieńczenia. Słowem, panuje w niem najzupełniejsza przypadkowość. Zapłata zaś zarobkowa jest przeciwnie tym pośrednim stopniem pomiędzy niepewnością a ustaleniem bytu. Otóż robotnicy nie czując, aby bliscy byli ustalenia swego bytu, podobnie jak wszyscy ludzie cierpiący, pokładali całe swe nadzieje w jakiejkolwiekbądź zmianie położenia swego. To też socyaliści z łatwością narzucili im to wielkie słowo stowarzyszenie. Robotnicy sądzili, że idą naprzód, gdy tymczasem cofali się wtył.

Tak jest, nieszczęśliwi ci zepchnięci zostali do tego pierwotnego stanu rozwijania się społecznego; bo czemże inném było stowarzyszenie, o którem im prawiono, jeżeli nie pociągnięciem wszystkich do wszystkich ryzyk? Jeśli nie fatalną kombinacyą z czasów ciemnoty bezwarunkowej, układ bowiem na zysk i stratę domniemywać się przynajmniej pozwala początku statystyki doświadczalnej. Czemże, jeśli nie czystém i prostém odnowieniem panowania przypadkowości?

To też, dopóki robotnicy znali tylko stowarzyszenie z teoryi, pragnęli go z zapałem, ale jak tylko rewolucya Lutowa pokazała możność wprowadzenia go w życie, natychmiast zmienili swe zdanie.

strona 261. zpośród 382 stron dzieła

Page 262: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W tym czasie wielu opiekunów bądź pod wpływem powszechnego uprzedzenia, bądź pod naciskiem bojaźni, ofiarowało podstawić w miejsce zapłaty zarobkowej rachunek udziałowy. Ale robotnicy cofnęli się wobec tej solidarności ryzyka. Zrozumieli oni dobrze, że to, co im ofiarowywano, w razie nieudania się przedsięwzięcia, nie zapewniało im naj-mniejszego wynagrodzenia, co równałoby się śmierci.

Wówczas to zaszło to, co uważaćby można za hańbiące robotników naszego kraju, gdyby wstyd ten nie spadał raczej na mniemanych reformatorów, którym zaufali. Widziano, iż klasa robotnicza domagała się stowarzyszenia mięszanego, które zapewniając im zapłatę zarobkową przypuszczałoby ich do udziału w zyskach, nie pociągając w żadnym razie do udziału w stratach.

Wątpić należy, aby robotnicy sami przez się podnosili kiedykolwiek tego rodzaju pretensye. W głębi natury ludzkiej jest tyle zdrowego rozsądku i sprawiedliwości, że wzdryga się ona przed widoczną nieprawością. Chcąc zepsuć serce ludzkie, potrzeba przedewszystkiem obałamucić umysł.

To też naczelnicy szkoły socyalistycznej nieomieszkali tego uczynić i zapatrując się z tego punktu nieraz zadawałem sobie pytanie, czy nie mieli też oni przewrotnych zamiarów. Zamiary ludzkie, jest to rzecz, którą gotów jestem zawsze uszanować. W tej jednakże okoliczności, kiedy mówię o naczelnikach szkoły socyalistycznej niepodobna niezrobić wyjątku.

Otóż ci naczelnicy wywoławszy wprzód niechęć robotników przeciwko patronom ich, deklamacyami niesprawiedliwemi a nieustannemu, których tak pełno w ich pismach, przedstawiwszy im, że prowadzą oni wojnę, a w czasie wojny wszystko wolno przeciw nieprzyjacielowi; aby przeprowadzić ultimatum robotników, osłonili je naukowemi subtelnościami, a nawet pewnego rodzaju mistycyzmem. Stworzyli sobie jakąś abstrakcyjną istotę, którą nazwali Społeczeństwem, i która obowiązaną była dawać każdemu ze swych członków minimum, to jest: niezbędne środki do życia. „Macie prawo, mówili oni robotnikom, domagać się stałej zapłaty zarobkowej”. Był to początek zaspokojenia wrodzonej dążności ludzkiej do ustalenia bytu. Następnie wytłumaczyli im, że niezależnie od zapłaty zarobkowej, robotnik powinien mieć udział w zyskach, a kiedy ich zapytano: czy powinien mieć udział i w stratach, odpowiedzieli: że za pośrednictwem interwencyi Państwa i dzięki rękojmi podatkujących, utworzyli systemat powszechnego przemysłu, który miał uwalniać od wszelkich strat. Tym więc sposobem, uwolnili od reszty skrupułów nieszczęśliwych robotników, którzy też, jak to już powiedziałem, w czasie rewolucyi Lutowej byli bardzo usposobieni do zastrzeżenia na rzecz swą, tych trzech warunków:

1) dalszego pobierania zapłaty zarobkowej,

2) udziału w zyskach,

3) zupełnego uwolnienia się od udziału w stratach.

strona 262. zpośród 382 stron dzieła

Page 263: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Mógłby ktoś powiedzieć, iż układ ten nie jest ani tak niesprawiedliwym, ani tak niepodobnym, jak się na pozór wydaje, został bowiem zaprowadzonym i utrzymał się w wielu przedsięwzięciach dziennikarskich, drogach żelaznych itd.

Odpowiem na to, że dzieciństwem jest oszukiwać samego siebie i z niczego robić wielkie rzeczy. – Mając choć trochę dobrej wiary przyznać potrzeba, że taki rozdział zysków, jaki ma miejsce w niektórych przedsiębiorstwach, nie stanowi jeszcze stowarzyszenia ani też zasługuje na tę nazwę, i że nie wprowadził on w stosunki dwóch klas społecznych żadnych wielkich zmian. Jest to dobry pomysł wynagrodzenia i użyteczna zachęta dla robotników biorących zapłatę zarobkową, a forma jego nie jest wcale nową, chociaż chcą nam ją za wynik socyalizmu przedstawić. Niektórzy patroni robotników przyjmując ten zwyczaj, poświęcają dziesiątą, dwudziestą, setną część swych zysków, jeżeli tylko one do takich rozmiarów dochodzą, szukają w tém rozgłosu i ogłaszają się za szlachetnych odnowicieli porządku społecznego; ale to są rzeczy, któremi się nawet nie warto zajmować. Wróćmy więc lepiej do naszego przedmiotu.

I tak powiedziałem, że zapłata zarobkowa była postępem. – Najprzód praca poprzednia i praca obecna, na wspólne ryzyka, połączyły się z sobą do wspólnych przedsięwzięć, których kolo, przy tego rodzaju formule, musiało być bardzo ścieśnione. Gdyby Społeczeństwo nie wynalazło było innych kombinacyj, nigdyby się nic wielkiego nie dokonało. Ludzkość byłaby pozostała przy polowaniu, rybołówstwie i przy małych próbach rolnictwa.

Później ulegając podwójnemu uczuciu, tak temu, które nam każe pragnąć i poszukiwać ustalenia bytu, jak i temu, które zachęca nas do objęcia kierunku nad przedsięwzięciami niepewnemi, dwaj stowarzyszeni układają się na zysk i stratę o wspólne ryzyka, przez co bynajmniej nie psuje się stowarzyszenie. Godzą się na to, iż jedna ze stron daje drugiej stałe wynagrodzenie, a na siebie bierze wszystkie ryzyka, jako też i kierunek przedsięwzięcia. Jeżeli ta stałość wynagrodzenia przypadnie na pracę poprzednią, to jest na kapitał, nazywa się wówczas Procentem, kiedy zaś przypada na pracę obecną, nazywa się Zapłatą zarobkową.

Ale, jak to już zauważyłem, zapłata zarobkowa nie osiąga stanowczo celu i nie daje pewnej klasie ludzi pewności pod względem środków utrzymania. Jest to krok bardzo wyraźny, bardzo trudny, i który z początku zdawał się prawie niepodobnym, krok prowadzący do zrealizowania tego dobrodziejstwa; ale nie urzeczywistnia on go całkowicie.

Nie bez użytku może będzie, gdy powiem tu mimochodem, że ustalenie położenia, zapewnienie bytu podobném jest do wszystkich wielkich rezultatów, za jakiemi ludzkość goni. Zbliża się ona do nich nieustannie, ale nigdy ich nie dosięgnie. Już przez to samo, że ustalenie bytu jest dobrém, czynić będziemy ciągle usiłowania dla rozszerzenia coraz więcej jego panowania pomiędzy nami. Ale na zdobycie jego zupełne, sama natura nasza nie pozwala. Możnaby nawet powiedzieć, że nie pragniemy tego, przynajmniej dla człowieka takiego, jakim dziś jest. W każdej zgoła rzeczy, dobro absolutne byłoby śmiercią wszystkich pragnień, wszystkich usiłowań, wszystkich kombinacyj, wszystkich myśli, wszelkiej przezorności, wszystkich cnót; doskonałość bowiem wyklucza doskonalenie się.

strona 263. zpośród 382 stron dzieła

Page 264: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

I klasy robotnicze doszedłszy skutkiem czasu i dzięki postępowi cywilizacyi aż do Zapłaty zarobkowej, nie powstrzymały jednak swych usiłowań dla zdobycia ustalenia bytu.

Zapewne, że każdy dzień oddany pracy, przynosi w końcu zapłatę zarobkową, ale kiedy okoliczności, przesilenia przemysłowe lub po prostu choroba, zmuszą ręce do spoczynku, to czyż i zapłata zarobkowa ma wówczas spocząć i czy pożywienie robotnika, jego żony i jego dzieci ma także spoczywać?

Ma on tylko jedno wyjście. Musi oszczędzać w dniach pracy, ażeby miał czém zaspakajać potrzeby w dniach starości i choroby.

Ale jakże, ze względu na jednostkę obliczyć można, jak długo ma trwać czas oszczędzania, i kiedy ma nastąpić chwila użycia oszczędności?

Ale to, co jest niepodobném dla jednostki, jest możliwém dla mass, a to na zasadzie prawa wielkich liczb. Dla tego też ta opłata, jaką składają peryody pracy na peryody odpoczynku, dościga swego celu z daleko większą skutecznością, prawidłowością i pewnością, kiedy ją stowarzyszenie centralizuje, aniżeli kiedy jest zdaną na łaskę szans indywidualnych.

Ztąd też powstało stowarzyszenie wzajemnej pomocy, ta cudowna instytucya, którą zrodził duch ludzkości wówczas, gdy jeszcze nawet nazwy socyalizmu nie było. Trudno nawet powiedzieć, kto jest wynalazcą tej kombinacyi. Sądzę, że prawdziwym jej wynalazcą była ta potrzeba, ta dążność człowieka do ustalenia się, ten instynkt zawsze niespokojny, zawsze czynny, który zmusza nas do zapełnienia tych szczerb, jakie ludzkość napotyka w swym pochodzie ku ustaleniu swego położenia.

Dość, że przeszło od dwudziestu pięciu lat widzę jak dobrowolnie powstają stowarzyszenia wzajemnej pomocy pomiędzy najbiedniejszymi robotnikami i rzemieślnikami, i to po wsiach najbiedniejszych departamentów Landów.

Celem tych stowarzyszeń jest powszechne zrównanie zaspokojeń, rozdział zapłaty zarobkowej, zyskanej w dniach pracy na inne epoki życia. Gdzie tylko one istnieją, tworzą niesłychane dobro. Stowarzyszonych podtrzymuje uczucie bezpieczeństwa, to najcenniejsze i najwięcej pocieszające uczucie, jakie może towarzyszyć człowiekowi w jego ziemskiej pielgrzymce. Co więcej, czują oni wszyscy, że są wzajemnie zależni od siebie, że są użyteczni jedni dla drugich; czują oni do jakiego stopnia dobro lub zło każdego indywiduum, lub każdej professyi, staje się dobrém lub złém ogólném; łączą się przy kilku obrządkach religijnych statutami ich ustanowionych; nareszcie są zmuszeni do czujnego nad sobą nadzoru, co budzi w nich poszanowanie samych siebie i daje im poczucie godności ludzkiej, która jest pierw-szym i najtrudniejszym stopniem każdej cywilizacyi.

Postęp, jaki stowarzyszenia te dotąd uczyniły, jest wprawdzie powolny jak wszystko, co się odnosi do mass, ale postęp ten jest i zawiera się w wolności, co jest łatwém do wytłumaczenia.

Prawdziwy szkopuł tych stowarzyszeń zależy na przestawieniu Odpowiedzialności. – Niepodobna, uchylając jednostkę od następstw wywołanych jej własnemi czynami, nie ściągnąć na przyszłość wielkich trudności i niebezpieczeństw.34 Gdyby kiedykolwiek

strona 264. zpośród 382 stron dzieła

Page 265: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przyszedł czas, w którymby wszyscy obywatele mogli powiedzieć: „Składamy się, aby przyjść w pomoc tym, którzy nie mogą pracować albo nie znajdują roboty”, wówczas należałoby się obawiać, aby się w groźny sposób nie rozwinęła naturalna dążność człowieka do nieczyn-ności, i aby wkrótce pracowici nie stali się łupem próżniaków. Wzajemna pomoc mieści w sobie wzajemny nadzór, bez którego fundusz zabezpieczenia wkrótceby się wyczerpał. Prócz tego, iż wzajemny nadzór jest rękojmią bytu dla stowarzyszenia, a dla każdego ze stowarzyszonych pewnością, iż nie będzie grał roli oszukanego, wprowadza on jeszcze prawdziwą moralność do instytucyi. Dzięki jemu widzimy zwolna znikające pijaństwo i rozpustę, bo jakież prawo miałby do pomocy z kassy wspólnej ten, któremuby dowiedziono, iż dobrowolnie popadł w chorobę i musi być bezczynnym z własnej swej winy i skutkiem występnego życia? Otóż, ten nadzór przywraca Odpowiedzialność, zakres której, w skutek stowarzyszenia, zmniejszył się.

Otóż, aby ten nadzór miał miejsce i przynosił korzyści, stowarzyszenia pomocy muszą być wolne, wyraźne i mieć pełną władzę, tak co do swych statutów, jak i co do swych funduszów. Potrzeba, aby mogły one naginać swe urządzenia do wymagań każdej miejscowości.

Przypuśćmy, iż rząd zechce się w to wtrącić. Łatwo odgadnąć można jaką rolę przyjmie na siebie. Przedewszystkiem, pod pozorem scentralizowania wszystkich kass, zagarnąć je zechce, a ubarwi ten zamach obietnicą zwiększenia kass za pomocą podatków.35 „Bo, powiedziałby rząd, nie jestże słuszném i naturalném, aby Państwo przyczyniało się do dzieła tak wielkiego, tak szlachetnego, tak filantropijnego, tak humanitarnego?” Pierwsza niesprawiedliwość: bo jakże siłą zmuszać obywateli, aby za pomocą składek weszli do stowarzyszenia, gdyby nie mieli prawa korzystać z pomocy. Następnie, pod pozorem jedności, solidarności (i Bóg wie czego), dojdzie aż do połączenia wszystkich stowarzyszeń w jedno i nada wszystkim jednakie urządzenia.

A teraz pytam się, co się stanie z moralnością instytucyi, jeśli kassa zasilać się będzie z podatku; kiedy prócz kilku biurokratów nikt nie będzie miał interesu bronienia funduszów wspólnych; kiedy każdy zamiast poczuwania się do obowiązku zapobiegania nadużyciom, sprzyjać im będzie; kiedy zniknie wszelki nadzór wzajemny i gdy udanie choroby będzie poprostu spłataniem figla rządowi? Rząd zapragnie się bronić, a nie mogąc się oprzeć na działaniu prywatnem, odwoła się do działania oficyalnego. Zamianuje kontrolerów i inspekto-rów. Zobaczymy, iż pomiędzy potrzebą a pomocą, stanie niesłychana moc formalności. Słowem, najpiękniejsza z instytucyi, od samej chwili poczęcia, stanie się jedną z gałęzi policyjnych.

Państwo dostrzega przedewszystkiem korzyść w powiększeniu zgrai swych kreatur, w zmnożeniu liczby miejsc do rozdawania, w rozszerzeniu swej opieki i swego wpływu wyborczego. Nie dostrzega zaś, iż przywłaszczając sobie nową władzę, bierze zarazem na siebie nową odpowiedzialność, powiem nawet straszliwą odpowiedzialność. Bo cóż z tego wyniknie? Robotnicy przestaną już patrzeć na wspólną kassę jako na własność, którą zarządzali, którą zasilali, i granice której określały ich prawa. Zwolna przyzwyczają się uważać pomoc w czasie choroby lub bezczynności, jako dług Społeczeństwa, nie zaś jako

strona 265. zpośród 382 stron dzieła

Page 266: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pochodzącą z funduszu ograniczonego, a zebranego ich własną przezornością. Nie przypuszczą nigdy, aby społeczeństwo było kiedykolwiek w niemożności płacenia, i nigdy nie będą zadowolnieni z tego, co im udzielą. Państwo zmuszoném będzie domagać się ciągle dodatków do budżetu. Tu zaś napotkawszy opozycyę komissyj finansowych, znajdzie się w położeniu bez wyjścia. Nadużycia coraz się zwiększać będą, a usunięcie ich będą odkładać od roku do roku, aż póki nie nastąpi wybuch. Ale wtedy to spostrzegą się, iż mają do czynienia z ludnością, która nie umie sama sobie zaradzić, która wszystkiego, nawet pożywienia, wyczekuje od ministra lub prefekta, i której pojęcia do tego stopnia są skrzywio-ne, iż straciła nawet poczucie Prawa, Własności, Wolności i Sprawiedliwości.

Oto są niektóre z przyczyn, które, wyznaję, iż zatrwożyły mię, gdy się dowiedziałem, że na komissyę ciała prawodawczego włożono obowiązek przygotowania projektu do prawa o towarzystwach wzajemnej pomocy. Sądziłem, że ostatnia godzina wybiła dla nich, a martwiło mię to tembardziej, iż widziałem, że mają one wielką przyszłość, byle im nie odbierano ożywczego ciepła wolności. Cóż, czyż to tak trudno dozwolić ludziom, aby czynili próby, szukali, wybierali, mylili się, poprawiali się, uczyli się, porozumiewali się, zarządzali swą własnością i swemi interesami, działali sami przez się, narażając się na niebezpie-czeństwa i ryzyka, na własną odpowiedzialność; i czyż nie widzimy, iż to właśnie robi ich ludźmi? Czyż zawsze wychodzić będziemy z tej fatalnej hypotezy, że wszyscy rządzący są opiekunami, a wszyscy rządzeni małoletniemi?

Powiadam, że stowarzyszenia wzajemnej pomocy, pozostawione staraniom i czujności interesowanych, mają wielką przyszłość przed sobą, a na potwierdzenie tego spojrzmy tylko co się dzieje z drugiej strony la Manche.

„W Anglii przezorność indywidualna nie czekała zachęty rządu dla uorganizowania potężnej i wzajemnej pomocy pomiędzy dwoma klasami pracującemi. Od dawna już w głów-nych miastach Wielkiej Brytanii potworzyły się stowarzyszenia wolne, które się same rządziły itd.

Całkowita liczba tych stowarzyszeń w trzech królestwach wynosi do 33,223, które mieszczą w sobie najmniej trzy miliony pięćdziesiąt dwie osób. Licząc tylko dojrzałych, jest to połowa ludności Wielkiej Brytanii…

To wielkie zjednoczenie się klas pracujących, ta instytucya istotnego i praktycznego braterstwa, spoczywa na bardzo trwałych podstawach. Dochód ich wynosi 125 milionów, a kapitał nagromadzony dosięga 280 milionów.

Z tego to funduszu pokrywają się wszystkie potrzeby, w razie kiedy się praca zmniejsza lub zatrzymuje”.

Dziwiono się nieraz, jakim sposobem Anglia mogła opierać się ciosom, jakie ją od czasu do czasu, można powiedzieć peryodycznie, dotykały z powodu głębokich zakłóceń, zdarzały się w jej olbrzymim przemyśle. Wyjaśnienie tego zjawiska leży po większej części w fakcie, jaki dopiero zaznaczyliśmy.

strona 266. zpośród 382 stron dzieła

Page 267: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

„Roebuck36 chciał, aby rząd, z powodu ważności tej kwestyi, spełnił akt inicyatywy i opieki, biorąc ją w swe ręce… – Kanclerz skarbu sprzeciwił się temu.

„W Anglii władza uważa za niepotrzebne mięszanie się do tego rodzaju indywidualnych interesów, które same swobodnie mogą się rządzie. Czuwa ona tylko nad tem, aby wszystko odbywało się prawidłowo; pozostawia jednak każdemu zasługę własnych usiłowań i staranie o zarząd swą własnością, wedle tego, jakie ma kto widoki, i co dla siebie za odpowiednie uważa. Tej to niezależności obywateli, zawdzięcza Anglia po większej części, wielkość swego narodu”.37

Autor mógłby był jeszcze dodać: tej to jeszcze niezależności zawdzięczają obywatele swe doświadczenie i swą wartość osobistą. Tej to niezależności zawdzięcza rząd swą względną nieodpowiedzialność, a tém samém i swą trwałość.

Z pomiędzy instytucyj, jakie zrodzić się mogą z towarzystw wzajemnej pomocy, jeżeli są już w zupełnem rozwinięciu, na pierwszem miejscu kładę, z powodu ważności socyalnej, kassę emerytalną dla robotników.

Są tacy, którzy tego rodzaju instytucye uważają za niemożliwe. Mają oni zapewne pretensye, iż wiedzą gdzie są, co się tycze Ustalenia się, granice, których Ludzkość przekroczyć nie może. – Pytam się ich po prostu: Gdyby oni nie znali nigdy innego stanu społecznego ludów nad ten, w którym żyją z polowania i rybołówstwa, to jakimże sposobem mogliby przewidzieć, czy będą kiedyś, już nie mówię dochody gruntowe, renta Państwowa, dochody stałe, ale nawet zapłata zarobkowa, ten pierwszy stopień ustalenia się najbiedniejszych klass? Później zaś, gdyby byli jedynie znali zapłatę zarobkową, taką, jaka istnieje w krajach, gdzie duch stowarzyszeń jeszcze nie przeniknął, czyby odgadnąć mogli jaką przyszłość mają przed sobą towarzystwa wzajemnej pomocy, takie, jakie istnieją już w Anglii? Wreszcie, czyż mają jakąkolwiek słuszność mniemać, iż klasom pracującym daleko łatwiej wznieść się było najprzód do zapłaty zarobkowej, potem do towarzystw pomocy, aniżeli dojść kiedykolwiek do kass emerytalnych? Czyżby to trzecie trudniejszém było do zdobycia jak dwa pierwsze?

Co do mnie widzę, iż Ludzkość pragnie ustalenia się; widzę, jak od czasu do czasu dorzuca coś do swych niekompletnych zdobyczy, do zysków tej lub innej klassy, a czyni to za pomocą cudownego procederu, który o wiele przewyższa wszelkie wynalazki indywidualne; a zaiste, nie umiałbym powiedzieć, gdzie się ona na tej drodze zatrzyma.

To tylko pewne, że powszechném, jednozgodném, energiczném, gorącém pragnieniem wszystkich robotników, jest kassa emerytalna; co jest bardzo naturalném.

Rozpytywałem ich często o to, przekonałem się, że największém cierpieniem ich życia, nie ciężar pracy, nie skromność zapłaty zarobkowej, ani nawet to uczucie rozdrażnienia, jakie mogłoby zrodzić się w ich duszy na widok nierówności; ale dotyka ich, odbiera im odwagę, rozdziera im serce, krzyżuje ich ta niepewność przyszłości. Do jakiejkolwiekbądź professyi należymy, czy jesteśmy urzędnikami, kapitalistami, właścicielami, negocyantami, lekarzami, adwokatami lub wojskowemi, to nawet nie spostrzegając się a tém samém nie poczuwając się do żadnej wdzięczności, korzystamy z postępu dokonanego przez Społeczeństwo, a to do tego

strona 267. zpośród 382 stron dzieła

Page 268: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

stopnia, iż nie pojmujemy nawet, że tak powiem, tych tortur niepewności. Ale postawmy się w miejscu robotnika, rzemieślnika, którego co rano przy każdem przebudzeniu dręczą takie myśli:

„Jestem młody i silny; pracuję, i zdaje mi się, że mniej mam wolnego czasu i więcej się morduję, niż większa część bliźnich moich. Jednakże ledwie jestem wstanie wystarczyć potrzebom moim, mej żony i dzieci moich. Lecz cóż się ze mną i z niemi stanie, kiedy wiek lub choroba ubezwładnią ręce moje? Potrzebaby mieć władzę nad sobą, potrzebaby mieć siłę i roztropność nadludzką, abym mógł oszczędzać z zapłaty zarobkowej tyle, żebym mógł stawić czoło dniom nieszczęścia. Jeszcze, co się tycze choroby, mogę liczyć na szczęście, iż mię nienawiedzi, a przy tem są towarzystwa wzajemnej pomocy. Ale starości nie można liczyć do podobnych ewentualności; przyjdzie ona nieochybnie.

Czuję codzień jej zbliżanie się, wiem, że koniecznie doścignąć mię musi; a wtedy, po życiu uczciwem i pracowitem, cóż mię czeka? Szpital, więzienie lub barłóg dla mnie, żebranina dla żony mojej, a dla córki mojej jeszcze coś gorszego. O! Czemuż nie istnieje taka instytucya społeczna, któraby, pókim młody, odbierała mi chociażby gwałtem tyle, ile potrze-ba do zabezpieczenia mej starości!“

Musimy przyznać, iż myśl, którą tu zaledwie słabo wyraziłem, w chwili gdy to piszę, jak też i każdego dnia, każdej nocy i każdej godziny, dręczy przestraszoną wyobraźnię ogromnej liczby braci naszych. A jeżeli zagadnienie jakieś stawi się przed Ludzkością w tego rodzaju warunkach, bądźmy pewni, że rozwiązanie jego nie jest niepodobném.

Jeżeli robotnicy w usiłowaniach swoich co do ustalenia przyszłości swej rzucali postrach pomiędzy inne klassy społeczeństwa, pochodziło to ztąd, iż usiłowaniom tym nadawali kierunek fałszywy, niesprawiedliwy, niebezpieczny. Pierwszą ich myślą było – a taki to już zwyczaj we Francyi – uczynić zamach na dobra publiczne; założyć kassę emerytalną z docho-dów kontrybucyjnych; zniewolić Państwo lub Prawo do interwencyi, to jest: posiąść wszystkie zyski powstałe ze zdzierstwa, nie narażając się ani na wstyd ani na niebezpieczeństwa.

Nie z tej to strony horyzontu społecznego może nadejść instytucya, tak przez robotników upragniona. Chcąc, aby kassa emerytalna była użyteczną, godną pochwały, trwałą i aby w niej harmonia od początku do końca zakłóconą nie była, potrzeba aby była owocem ich usiłowań, ich energii, ich rozumu, ich doświadczenia, ich przezorności. Powinna wzrastać zasilana ich ofiarami i zlewana ich potem. Prócz swobody działania i kary za wszelkie oszustwa, niczego więcej nie powinni się od rządu domagać.

Ale nadszedłże już czas, w którymby zakładanie kass emerytalnych dla robotników było możliwém? Nieśmiem tego utrzymywać; powiem nawet, iż nie zdaje mi się. Aby stanąć mogła instytucya, któraby dawała nowe korzyści w ustaleniu się pewnej klassie, potrzeba, aby społeczeństwo to, w którem instytucya ta pragnie wejść w życie, doszło już do pewnego stopnia postępu, i aby cywilizacya do pewnego już doszła rozwoju. Jeśli się nie mylę, to towa-rzystwo wzajemnej pomocy może dać początek kassom emerytalnym, a uczynić to może za pośrednictwem korzyści materyalnych, jakie stworzy, za pośrednictwem ducha stowarzy-

strona 268. zpośród 382 stron dzieła

Page 269: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

szenia, za pośrednictwem doświadczenia, przezorności, uczucia godności, które przeniknąć muszą klassy pracujące.

Spojrzyjcie bowiem co się dzieje w Anglii, a przekonacie się, że wszystko wiąże się z sobą, i że, aby jakiś nowy postęp możliwym był do zrealizowania, musi go poprzedzać inny postęp.

W Anglii wszyscy pełnoletni, którzy się tem interesowali, doszli stopniowo i bez przeszkody do towarzystw pomocy, a jest to punkt bardzo ważny, kiedy mówimy o operacy-ach, o których wówczas dopiero sądzić można dokładnie, kiedy rozwinięte są na wielką skalę, a to na zasadzie prawa wielkich liczb.

Towarzystwa te posiadają znaczne kapitały i prócz tego corocznie zgromadzają znaczne dochody.

Wolno mniemać i inaczej musielibyśmy zwątpić o cywilizacyi, że użycie tych znacznych summ na dawanie pomocy stopniowo ścieśniać się będzie.

Świeże, zdrowe powietrze, jest jedném z dobrodziejstw, jakie cywilizacya rozwija. Hygiena, ta sztuka leczenia, robi także postępy; machiny biorą na siebie najuciążliwszą część pracy ludzkiej; długość życia zwiększa się. Pod wszystkiemi temi zatem względami obowiązki stowarzyszeń pomocy dążą do zmniejszeniu się.

Ale co najbardziej jeszcze stanowczém jest i pewném to zniknienie wielkich przesileń przemysłowych w Anglii. Przyczyna tego leży raz w tem nagleni zniechęceniu, jakie od czasu do czasu zawłada Anglikami do przedsięwzięć więcej niż hazardownych, które pociągały za sobą rozproszenie niezmiernych kapitałów; to znowu w usunięciu cen nałożonych na żywność pod systematem ścieśniającym; bo jasném jest, że skoro chleb i mięso są bardzo drogie, to wszystkie zasoby ludu obracają się na zaopatrzenie się w nie, a konsumpcya innych rzeczy ustaje i fabryki spoczywać muszą.

Pierwsza z tych przyczyn widzimy, iż upada dziś przy świetle dyskussyj publicznych i pod ciężkiemi naukami doświadczenia; i można już przewidzieć, iż naród ten, który się z tak baranią łatwowiernością rzucał kiedyś w pożyczkę amerykańską, w exploatacyę kopalni Meksykańskich, w przedsiębiorstwa kolei żelaznej, o wiele mniej nad innych da się dziś złapać illuzyom Kalifornijskim.

Cóż mam powiedzieć o Wolnej wymianie, zwycięztwo, której winniśmy nie Robertowi Peel, ale Cobdenowi, bo apostoł może zawsze wznieść się do męża stanu; wtedy kiedy mąż stanu nie może obejść się bez apostoła? Zjawia się więc w świecie nowa potęga, która, spodziewam się, iż zada silny cios potworowi zwanemu bezrobocie. Wszystkie zakazy prowadzą do tego, czemu nikt niezaprzeczy, iż stawiają niektóre rodzaje przemysłu krajowego, a tém samém i jakąś część jego ludności w pewne zależne położenie. Tak jak te fale, które przemijająca siła wzniesie chwilowo nad poziom morza, dążą nieustannie do powrócenia do poprzedniego stanu, podobnież i ten sztuczny przemysł otoczony ze wszech stron zwycięzką konkurencyą, ustawicznie grozi runięciem. Czegóż potrzeba, aby przyspie-szyć jego upadek? Potrzeba tylko małej zmiany w jednym z artykułów niezliczonych taryf,

strona 269. zpośród 382 stron dzieła

Page 270: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

a natychmiast nastąpi przesilenie. Prócz tego, im ciaśniejszy jest zakres konkurencyi, tem zmiany cen na artykuły żywności są większe. Gdyby otoczono komorami celnemi jakiś departament, powiat lub gminę, w takim razie ceny znacznym ulegałyby zmianom. Wolność działać jedynie może na zasadzie zabezpieczeń. One to w rozmaitych krajach i rozmaitych czasach równoważą złe i dobre urodzaje. Zbliżają ciągle ceny do średniej proporcyonalnej. Są zatem siłą prowadzącą do równowagi. Przyczyniają się do ustalenia się; zwyciężają zatem tę niepewność bytu, która jest źródłem wszystkich przesileń, i która sprowadza bezrobocie. Bez przesady powiedzieć można, że pierwsza część dzieła Cobden’a, osłabiła znacznie niebezpieczeństwa jakie stowarzyszenia wzajemnej pomocy zrodziły w Anglii.

Cobden założył sobie jeszcze inne zadanie (a udać się ono musi, bo każda prawda dobrze kierowana zawsze zwycięży), które niemniej wielki wpływ wywrze na ustalenie losu robotników. Mówię tu o zniesieniu wojny, albo co na jedno wychodzi, o rozszerzeniu ducha pokoju w opinii tych, którzy decydują o wojnie i pokoju. Wojna, jest to zawsze jedno z największych zakłóceń, jakie dotknąć mogą naród w jego przemyśle, w biegu jego interesów, w kierunku jego kapitałów, w gustach jego nawet. A tém samém, jest to najpotężniejsza przyczyna rozstroju i niemocy, dla klass, które najmniej mogą, zmieniać kierunek swych prac. Im bardziej przyczyna ta będzie słabnąć, tem mniej uciążliwemi będą obowiązki towarzystwa wzajemnej pomocy.

Z drugiej znów strony, siłą postępu i przez samo dobrodziejstwo czasu, korzyści ich coraz to zwiększać się będą. Przyjdzie więc czas, w którym będą się one mogły postarać o nowe i stanowcze zwycięztwo nad niepewnością, tak nieodłączną od natury rzeczy ludzkich, przekształcając się w kassy emerytalne. A stanie się to niewątpliwie; jest to bowiem najgorętszém i powszechném pragnieniem robotników.

Potrzeba zauważyć, że kiedy okoliczności materyalne przygotowują to przetwarzanie, jednocześnie i okoliczności moralne, przez sam wpływ towarzystw pomocy, także się do tego przyczyniają. Towarzystwa te rozwijają pomiędzy robotnikami przyzwyczajenia, przymioty i cnoty, posiadanie i rozszerzenie których, jest niezbędnym początkiem kass emerytalnych. Przypatrzmy się temu bliżej, a przekonamy się, iż instytucye takie powstawać tylko mogą tam, gdzie już cywilizacya bardzo jest posuniętą. Zjawienie się ich musi być zarazem skutkiem i nagrodą. Czyż, gdyby ludzie nie mieli zwyczaju zbierania się, naradzania się i zarządzania wspólnemi interesami; gdyby się oddawali występkom, sprowadzającym przedwczesną starość; gdyby sądzili, że wszystko wolno przeciwko ogółowi i gdyby interes zbiorowy, wzięli za cel wszystkich swoich nadużyć, czyż, powtarzam, podobne instytucye były możliwemi.

Aby instytucya kass emerytalnych nie była przedmiotem zamieszania i niezgody, potrzeba żeby robotnicy zrozumieli dobrze, iż powinni jedynie na samych sobie polegać, że fundusz zbiorowy powinien pochodzić ze składek dobrowolnych tych jedynie, którzy mogą czerpać z niego; byłoby bardzo niesprawiedliwém i antysocyalném zmuszać, klassy nie mogące mieć prawa do udziału; aby się przyczyniały do złożenia funduszu za pośrednictwem podatku, to jest, za pośrednictwem siły. Otoż wiele nam jeszcze brakuje aby dojść do tego, i częste odwoływania się robotników do Państwa, aż nadto nam wykazują jakie są ich

strona 270. zpośród 382 stron dzieła

Page 271: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nadzieje i żądania. Sądzą oni, że Państwo powinno zasilać ich kassy emerytalne, podobnie jak to czyni względem kass urzędniczych. Takim to sposobem jedno nadużycie pociąga za sobą drugie.

Ale jeśli kassy emerytalne mają być utrzymywane wyłącznie przez tych, którzy są w nich interesowani, to czyż nie możnaby powiedzieć, iż istnieją już one, i czyż towarzystwa zabezpieczeń na życie nie przedstawiają kombinacyj, z których widzimy, iż każdy robotnik może korzystać na przyszłość ze wszystkich ofiar, jakie teraz ponosi?

Rozszerzyłem się bardzo, mówiąc o towarzystwach pomocy i kassach emerytalnych, chociaż instytucye te niewiążą się wprost z przedmiotem tego rozdziału. Ale nie mogłem się oprzeć chęci wykazania jak ludzkość dąży stopniowo do zdobycia ustalenia się, a raczej (ponieważ ustalenie się wyraża niby coś nieruchomego) iż wychodzi z walki swej przeciwko przypadkowości zwycięzko; przypadkowość, ta groźba nieustająca, która sama już wystarcza do zaniepokojenia wszystkich przyjemności życia; ten miecz Damoklesa, który zdaje się nieochybnie zagrażać losom człowieka. Że groźba ta może być stopniowo i stanowczo usuniętą przez sprowadzenie wszystkich czasów, wszystkich miejsc i ludzi do pewnej średniej proporcyonalnej szans, jest to zapewne jedna z najcudowniejszych harmonii socyal-nych godnych rozmyślania ekonomisty filozofa.

Nie należy znowu sądzić, aby zwycięztwo to zależało od dwóch instytucyi podobnych mniej więcej do siebie. Nie; bo chociażby doświadczenie wykazało, iż są one niepraktycznemi, nieprzeszkodziłoby to bynajmniej ludzkości iść swoją drogą ku ustaleniu się. Dość jest wiedzieć, iż niepewność jest złém, aby być przekonanym, że wcześniej lub później nieochyb-nie zwalczoną ona będzie, bo takie jest prawo natury naszej.

Jeżeli jak to widzieliśmy, zapłata zarobkowa była pod względem ustalenia bytu, doskonalszą już formą stowarzyszenia, pozostawia ona jednakże jeszcze dość obszerne pole dla przypadkowości. I w rzeczy samej, póki robotnik pracuje, wie na co ma rachować. Lecz czyż zawsze będzie miał pracę i siłę do jej dokonywania? Oto jest właśnie czego on niewie i co stanowi straszliwy problemat dla jego przyszłości. Niepewność kapitalisty zupełnie jest inną. Niemieści ona w sobie kwestyi życia i śmierci. „Będę zawsze pobierał procent od moich funduszów; ale czy ten procent będzie wielkim lub małym?” Oto jest pytanie jakie sobie stawia praca poprzednia.

Sentymentalni filantropi, którzy widzą w tem rażącą nierówność, chcieliby sztucznemi a mógłbym powiedzieć niesprawiedliwemi i gwałtownemi sposobami znieść ją, a niezwracają na to uwagi, że przedewszystkiem niepodobna zmienić natury rzeczy, niepodobna, aby praca poprzednia nie dawała więcej rękojmi, aniżeli praca obecna, tak jak niepodobna, aby produkta już istniejące nie przynosiły więcej korzyści, jak produkta, które się dopiero tworzyć mają; aby usługi już oddane, przyjęte i oszacowane, nie przedstawiały trwalszej podstawy jak usługi, które dopiero ofiarować możemy. Jeśli patrząc na dwóch rybaków, z których jeden spokojniejszym jest o swą przyszłość, bo pracując i oszczędzając, posiada wędki, sieci, czółna i zasób ryb, wówczas gdy drugi prócz dobrej woli zajmowania się rybołowstwem, nieposiada zgoła nic, jeśli powtarzam, patrząc na to, nie dziwicie się temu, to

strona 271. zpośród 382 stron dzieła

Page 272: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

dla czegóż dziwicie się, iż w porządku społecznym w jakimkolwiekbądź stopniu, objawiają się też same różnice? Ażeby niechęć, zazdrość i po prostu złość robotnika przeciwko kapitaliście, mogła być usprawiedliwioną, musiałoby chyba ustalenie się względne jednego przeszkadzać ustaleniu się drugiego. Lecz właśnie dzieje się wprost przeciwnie, bo kapitał zebrany w ręku jednego człowieka, jest rękojmią zapłaty zarobkowej dla drugiego, jakkolwiek mogłaby się ona wydawać niedostateczną. Zaiste, bez kapitału niepewność byłaby jeszcze groźniejszą i bar-dziej nieuniknioną. Czyżby robotnicy odnieśli ztąd jakąś korzyść, gdyby niepewność w całej swej sile wzrosła, gdyby stała się wspólną dla wszystkich i równie wszystkich dotykała?

Przypuśćmy, że dwóch ludzi narażało się na wspólne ryzyka, po 40 na każdego. Jeden z nich tak dobrze się urządził, iż przez swą pracę i przezorność sprowadził ryzyko, które na niego przypadło, do 10 tylko. A za jednym zamachem i ryzyko jego towarzysza w skutek tej cudownej solidarności, sprowadzone zostało już nie do 10, ale do 20. Nie jestże to słuszném, aby ten, który miał zasługę, odbierał też większą część wynagrodzenia? i czyż to nie jest godne podziwienia, iż drugi korzysta z przymiotów swego brata? I oto, co filantropia odpycha pod pozorem, iż porządek taki razi równość.

Stary rybak przemawia pewnego dnia w ten sposób do swego towarzysza:

„Prócz rąk swoich nie masz nic, ani sieci, ani łodzi, ani innych narzędzi potrzebnych do rybołowstwa, narażasz się zatem na wielkie niepowodzenie. Niemasz także żadnych zapasów, a jednak chcąc pracować niepodobna mieć żołądek pusty. Chodź więc ze mną, a tak dobrze twój jak i mój interes zyska na tem. – Twój, bo ci ustąpię część z naszego połowu, a jakim-kolwiek on będzie, zawsze będzie jeszcze korzystniejszym dla ciebie, aniżeli owoce twej odosobnionej pracy. Mój interes także, bo to co więcej ułowię, dzięki twej pomocy, przewyższy zawsze to, co tobie wydzielę. Słowem, połączenie twej pracy z moją pracą i moim kapitałem, stosunkowo do działania naszego odosobnionego, przyniesie nam przewyżkę, a podział właśnie tej przewyżki, wyjaśnia jakim sposobem stowarzyszenie może być dla nas obydwóch korzystném”.

Tak się też i stało. – Lecz później młody rybak woli raczej dostać każdego dnia pewną stałą ilość ryb. Jego niepewne zyski zmieniły się w zarobek stały, nienaruszając bynajmniej korzyści stowarzyszenia, a co ważniejsze, nie rozwiązując samego stowarzyszenia.

I w takich to okolicznościach, mniemana filantropia socyalistyczna występuje z dekla-macyami przeciwko tyranii łódek i sieci, i naturalnie przeciwko mniej niepewnemu położeniu tego, który je posiada, a który właśnie dla tego się w nie zaopatrzył, ażeby usunąć tę niepew-ność! W takim razie usiłuje ona wmówić w biedaka, który nic nie posiada, iż jest on ofiarą dobrowolnego układu jaki zawarł ze starym rybakiem, i że powinien co prędzej zerwać z nim i pracować oddzielnie!

Prawda, że przyszłość kapitalisty jest więcej zabezpieczoną aniżeli robotnika; co na jedno wychodzi, jak gdybyśmy powiedzieli, że temu, który już posiada, lepiej się powodzi aniżeli temu, który nic nie posiada. Tak jest i tak być musi i to jest przyczyna dla której każdy pragnie coś posiadać.

strona 272. zpośród 382 stron dzieła

Page 273: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wszyscy zatem pragną wyjść ze stanu zarobkowania i stać się kapitalistami. Jest to dążność zgodna z naturą serca ludzkiego. Któryż robotnik nie pragnie mieć własnych narzędzi, własnych zasobów, własnego sklepu, warsztatu, pola, domu? Któryż robotnik nie pragnie być gospodarzem? Któż ulegając ciągle innym, nie będzie się czuć szczęśliwym, mogąc rozkazywać? Pozostaje jeszcze do zbadania, czy wielkie prawa świata ekonomicznego, czy gra naturalna organów społecznych, sprzyja lub przeszkadza tej dążności? Jest to osta-teczna kwestya, jaką w przedmiocie zarobkowej zapłaty zbadać musimy.

I czyż w tym względzie może istnieć jakakolwiek wątpliwość?

Przypomnijmy sobie jaki to obrót produkcya koniecznie dokonywać musi, a mianowicie: użyteczność darma podstawia się nieustannie w miejsce użyteczności uciążliwej; usiłowania ludzkie, w każdym danym rezultacie zmniejszają się, a tym sposobem zostając w naszem rozporządzeniu, mogą być zwrócone do nowych przedsięwzięć; każda godzina pracy coraz to większe sprowadza zaspokojenia.

Jakże więc z tego, co poprzedza niewyprowadzić wniosku, iż użyteczne rezultata, które rozdzielać można, stopniowo się zwiększają, a tém samém, iż ciągle polepsza się byt robotni-ków, a tém samém jeszcze, iż polepszenie to rozwija się bez końca?

Bo gdy skutek stanie się przyczyną, widzimy, iż postęp nie tylko idzie ale nadto przyspieszonym idzie krokiem, vires acquirere eundo. I w rzeczy samej, z ubiegiem czasu, robienie oszczędności coraz staje się łatwiejszém, dla tego, że wynagrodzenie pracy coraz to jest obfitszém. Otóż oszczędności, zwiększają kapitały, wywołują żądanie pracy i stanowią o podwyższeniu zarobkowej zapłaty. Podwyższenie zaś jej ułatwia, ze swej strony, oszczędzanie i pomaga zarobkującemu, aby się mógł stać kapitalistą. Pomiędzy wynagrodzeniem pracy a oszczędzaniem, zachodzi ustawiczne działanie i przeciwdziałanie zawsze korzystne dla klassy pracującej i zawsze zwrócone do ulżenia jarzma niezbędnych potrzeb.

Powiedzą być może, że zbieram to wszystko, co może budzić nadzieję w duszy proletaryatu, i że usuwam wszystko to, co może ich zniechęcić. Powiedzą może także, że kiedy są dążności prowadzące do równości, to może są i takie, które prowadzą do nierówności. Czemuż zatem, powiedzą wreszcie, nie roztrząsasz wszystkich, aby wyjaśnić prawdziwe położenie proletaryatu i aby nauka była w zgodzie ze smutnemi faktami, których jak gdyby niechciała widzieć? Wykazujesz nam, że użyteczność darma podstawia się w miejsce użyteczności uciążliwej, że dary Boże wchodzą coraz więcej w dziedzinę wspólności, i że przez ten sam już fakt praca ludzka otrzymuje coraz to większe wynagrodzenie. Z tego powiększenia się wynagrodzenia wyprowadzasz wzrastającą łatwość oszczędzania, a z tej łatwości oszczędzania nowy przyrost wynagrodzenia prowadzący do nowych, coraz obfitszych, oszczędności, i tak dalej aż do nieskończoności. Bardzo być może, iż system ten jest o tyle logicznym o ile jest optymistycznym, bardzo być może, iż nie będziemy w możności odeprzeć go naukowo. Ale gdzież są fakta, które go potwierdzają? Czyż widzimy, aby usamowolnienie proletaryatu przychodziło do skutku? Maż ono miejsce w wiel-kich ogniskach przemysłowych, czy też pomiędzy rękodzielnikami wiejskiemi? A jeśli twoje

strona 273. zpośród 382 stron dzieła

Page 274: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przewidywania teoretyczne, niesprawdzają się, niejestże to dowodem, że obok prac ekonomicznych, które przytaczasz istnieją jeszcze inne prawa działające w kierunku przeciwnym, a o których tu przemilczasz? Czemuż naprzykład, nic nie mówisz o tej konku-rencyi pomiędzy robotnikami, która zmusza ich do najmowania się po zniżonych cenach; czemu nie mówisz o tych gwałtownych potrzebach życia, które uciskają proletaryusza i zmuszają go do przyjęcia wszystkich warunków jakie nań kapitał nakłada, i tym sposobem właśnie, najbiedniejszy, najbardziej zgłodniały i najwięcej odosobniony, a tém samém najmniej wymagający robotnik ustanawia dla wszystkich wysokość zarobkowej zapłaty? A jeżeli, mimo tych wszystkich przeszkód, położenie naszych nieszczęśliwych braci stanie się znośniejszém. to czemuż niewykażesz nam praw odnoszących się do wzrostu ludności, a które wciskając się tu swém fatalném działaniem zwiększają liczbę biednych, ożywiają konkurencyę, zwiększają zaofiarowanie pracy, stają po stronie kapitału, i zmuszają robotnika do przyjęcia za pracę dwunasto- lub szesnastogodzinną tego tylko, co nieodbicie (jest to słowo uświęcone) potrzebne mu jest do utrzymania?

Jeżeli nie dotknąłem tu wszystkich tych kwestyi, to dla tego tylko, iż niepodobna objąć wszystkiego w jednym rozdziale. Przedstawiłem już ogólne prawa konkurencyi i widzieliśmy, iż daleką jest ona od tego, iżby jakiejkolwiekbądź klassie a tembardziej klassie najnieszczęśliwszej, dostarczać mogła słusznych powodów do zniechęcenia. Później przedstawię prawa o ludności i mam nadzieję, że będę mógł przekonać, iż w ogólnych swych skutkach, nie są one tak nielitościwe. Nie moja w tem wina, jeżeli rozwiązanie tak wielkiej kwestyi, jak naprzykład kwestyi o przyszłych losach pewnej części ludzkości, nie wypływa z pojedynczego prawa ekonomicznego, a tém samém z jednego rozdziału niniejszego dzieła, ale z ogółu tych praw, czyli z całego dzieła.

Następnie i zwracam właśnie uwagę czytelnika na tę różnicę, która zaprawdę nie jest żadną subtelnością, jeżeli staniemy wobec jakiego faktu, strzeżmy się przypisywać go prawom ogólnym i opatrznościowym, ale przedewszystkiem zbadajmy czy nie jest on właśnie wynikiem pogwałcenia tych praw.

Niezaprzeczam zapewne nieszczęściom, które pod rozmaitemi postaciami, jako to: przeciążającej pracy, niedostatecznego zarobku, niepewnej przyszłości, uczucia niższości, – dotykają tych z naszych braci, którzy nieposiadając jeszcze własności, nie mogli zdobyć sobie lepszej sytuacyi. Ale przyznać musimy, że punktem wyjścia dla całej ludzkości jest niepewność, niedostatek i niewiadomość. A jeżeli tak jest, to zdaje mi się, iż kwestya zależy na tem, aby wiedzieć, 1) czy prawa powszechne opatrznościowe nie dążą do ulżenia wszystkim klassom tego potrójnego ciężaru; 2) czy zdobycze dokonane przez klassy najwięcej rozwinięte, nie są niejako ułatwieniem dla klass zacofanych. A jeżeli odpowiedź na te pytania będzie twierdzącą, można wówczas powiedzieć, że harmonia społeczna istnieje, i że opatrz-ność mogłaby być usprawiedliwioną, gdyby usprawiedliwioną być potrzebowała.

Dalej widzimy, że ponieważ człowiek obdarzony jest chęciami i wolną wolą, nie ulega zatem wątpliwości, że dobroczynne prawa opatrzności o tyle są dlań korzystne, o ile umie się on do nich zastosować; a chociaż przyznaję mu naturę doskonalącą się, nie mogę jednak powiedzieć, że i wówczas nawet postępuje naprzód, kiedy prawa te zapoznaje albo gwałci.

strona 274. zpośród 382 stron dzieła

Page 275: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Powiadam zatem, że tranzakcye wzajemne, dobrowolne, wolne od oszustw i gwałtu zawierają same w sobie pierwiastek rozwoju dla wszystkich. Ale nie wynika ztąd bynajmniej, abym utrzymywał, że postęp jest nieochybnym, i że powinien wypływać z wojny, monopolu i oszustwa. Powiadam, że zarobek dąży do wzniesienia się, że to podniesienie ułatwia oszczędzanie a ze swej strony oszczędzanie podnosi zarobkową zapłatę. Ale jeśli zarobkujący z powodu nałogu marnotrawstwa i rozpusty, przyczynę tę sprowadzającą rozwój, osłabi w samym zarodku, to nie mówię, żeby rozwój ten miał się objawić sam przez się, owszem wprost przeciwnie utrzymywałem.

Chcąc wywód naukowy poddać próbie faktów potrzebaby wziąść dwie epoki: na przykład 1750 i 1850.

Trzebaby naprzód oznaczyć, jaki jest w tych dwóch epokach stosunek proletaryuszów do właścicieli. Sądzę, iż przekonanoby się, że liczba tych, którzy mają jakieś zasoby, w stosun-ku do tych, którzy nic nie mają, znacznie wzrosła.

Potrzebaby następnie przedstawić właściwe położenie każdej z tych dwóch klass, czego niemożnaby dokonać niebadając ich zaspokojeń. Przekonamy się zapewne, że teraz daleko więcej aniżeli za czasów regencyi, ciągną one rzeczywistych zaspokojeń, jedna ze swej pracy nagromadzonej, druga ze swej pracy obecnej.

Jeżeli ten podwójny postęp odnoszący się do wszystkich w ogóle i do każdego z osobna, niebył, szczególniej dla klassy robotniczej tém, czémbyśmy go mieć pragnęli, to trzeba się zapytać, czy mniej więcej niebył on wstrzymanym przez błędy, niesprawiedliwości, gwałty, fałsze, namiętności, słowem, przez błędy właściwe ludzkości i inne mogące zdarzyć się przyczyny, a których nie należy mięszać z temi, które nazywam wielkiemi i niezmiennemi prawami ekonomii społecznej. Czyż naprzykład niebyło wojen i rewolucyi, których można było uniknąć? Czyż te okropności nie pochłonęły naprzód a następnie nie rozproszyły nieobliczonej ilości kapitału, a tém samém, czy niezmniejszyły funduszu zarobkowego i nieopóźniły na długo chwili usamowolnienia dla rodzin pracujących? Prócz tego, czyż nie odwróciły pracy od jej celu, żądając od niej zamiast zaspokojeń, zniszczenia? Czyż nie było monopolów, przywilei i podatków źle rozłożonych? Czyż niebyło dziwnych zaspakajań potrzeb, śmiesznych mód, i zatraty sił, co przypisać jedynie można niedorzecznym uczuciom i przesądom?

Zobaczmy co z faktów tych wynika.

Są ogólne prawa, do których każdy może się stosować lub gwałcić je.

Jeżeli niezaprzeczoną jest rzeczą, że Francuzi od stu lat często sprzeciwiali się porządkowi naturalnemu rozwoju społecznego; jeżeli nieustającym wojnom, peryodycznym rewolucjom, i niesprawiedliwościom, przypisywać musimy przywileje, marnotrawstwa, głupstwa wszelkiego rodzaju i straszliwy ubytek sił, kapitałów i pracy; i jeśli znów z drugiej strony, mimo tego pierwszego faktu, wyraźnie objawionego, uwydatnił się inny fakt, a miano-wicie, iż podczas tego samego stuletniego peryodu, klassa właścicieli rekrutowała się z klassy proletaryuszów, i że jednocześnie obydwie one mają do swego rozporządzenia więcej zaspokojeń względnych; to czyż ściśle biorąc nie dojdziemy do tego wniosku:

strona 275. zpośród 382 stron dzieła

Page 276: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Że ogólne prawa świata społecznego są harmonijne i pod każdym względem dążą do udoskonalenia ludzkości?

Bo wreszcie, działanie tych praw, musi być na tyle dobroczynném, iż jest nawet w stanie wynagrodzić działanie przyczyn zakłócających, skoro po przejściu stu lat w czasie których tak często i tak gwałtownie były zakłócane, ludzkość jednakże znacznie się naprzód posunęła.

Jakże zresztą mogłoby być inaczej? Niejestże to rodzaj dwuznacznika, a raczej pleonazmu, wyrażać się w ten sposób: Prawa powszechne dobroczynne. A mogąż być one innemi?… Od chwili, gdy Bóg obdarzył każdego człowieka niepowstrzymanym popędem do dobrego i dla rozpoznania go dał mu światło, którémby się mógł kierować, od tej chwili postanowioném było, iż Ludzkość jest doskonalącą się, i że pomimo, iż często musi iść omackiem, mimo błędów, zawodów, ucisków, zboczeń, postępować będzie ku nieskończonemu dobru. A pochód ten Ludzkości, o ile wolnym jest od błędów, zawodów, ucisków, nazywamy właśnie prawami powszechnemi porządku społecznego. Błędy zaś i ucisk, oto są rzeczy, które nazywam obrazą tych praw, albo przyczynami zakłócającemi. Niepodobna zatem, aby pierwsze niebyły dobroczynne, a drugie szkodliwe, chyba w razie gdybyśmy zwątpili o tem że działanie praw dobroczynnych mniej jest niezmienném, aniżeli działanie przyczyn zakłócających. Otóż twierdzenie takie zawierałoby sprzeczność w samem założeniu: albowiem, chociaż umysł nasz się myli, posiada on także zdolność poprawiania się. Widzimy jasno, iż w świecie społecznym takim jaki istnieje, wcześniej lub później błąd powstrzymanym będzie zawsze przez odpowiedzialność; ucisk wcześniej lub później rozbije się o solidarność; z czego wynika, że przyczyny zakłócające nie są natury niezmiennej i dla tego też, to co one zakłócają zasługuje na nazwę praw powszechnych.

Chcąc się stosować do praw powszechnych potrzeba je przedewszystkiem poznać. Niech mi zatem wolno będzie uwydatnić jeszcze, te tak źle zrozumiane stosunki pomiędzy kapitalistą a robotnikiem.

Tak kapitał, jak i praca, nie mogą się obejść jedno bez drugiego.

Stojąc wiecznie naprzeciw siebie, układy ich są jedne z najważniejszych i najbardziej interesujących faktów, jakie ekonomista badać może. A zastanówmy się nad tem, ileby to powstać mogło zastarzałych nienawiści, zaciętych walk, zbrodni, ileby się potoków krwi wylało, gdyby się rozpowszechnić mogły źle dokonane badania.

Otóż powiadam z największem przekonaniem, że od lat kilku nasycano publiczność najfałszywszemi teoryami w tej materyi. Twierdzono, że z dobrowolnych tranzakcyi pomiędzy kapitałem a pracą, nie przypadkowo ale koniecznie, musiał wyniknąć monopol dla kapitalisty i ucisk dla robotnika, z czego też odważnie wyprowadzili wniosek, iż wolność powinna być wszędzie stłumioną; bo powtarzam, iż oskarżając wolność o zrodzenie monopolu, nie tylko pragnęli zaznaczyć fakt, ale i postawić prawo. Na poparcie tego twierdzenia wskazywali na działanie machin i konkurencyi. Sismondi, o ile mi się zdaje, był twórcą a Buret rozpowszechniał tę smutną doktrynę, chociaż ten ostatni czynił wnioski swe z wielką ostrożnością a pierwszy wcale niemiał odwagi wyprowadzać ich. Ale po nich

strona 276. zpośród 382 stron dzieła

Page 277: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przyszli inni, którzy mieli więcej odwagi. Roznieciwszy nienawiść do kapitałów (du capita-lisme) i własności (du proprietarisme), zniewoliwszy niejako massy do przyjęcia za niezbity axiomat, że: wolność prowadzi fatalnie do monopolu, pociągnęli lud, który chcąc nie chcąc, podniósł rękę na tę przeklętą wolność.38 Cztery dni krwawej walki uwolniły go od niej, ale nie dały mu pewności, iż niewróci ona więcej; bo czyż niewidzimy, iż państwo, posłuszne przesądom pospólstwa, w każdej chwili gotowém jest wmięszać się w stosunki kapitału i pracy?

Działanie konkurencyi wywiodłem już z teoryi wartości, jaką postawiłem. Później zobaczymy skutek jaki sprowadzają machiny. Tymczasem zaś musimy się ograniczyć na postawieniu niektórych ogólnych pojęć o stosunkach pomiędzy kapitalistą i robotnikiem.

Przedewszystkiem wielce uderza naszych pessymistycznych reformatorów, ten fakt, że kapitaliści są bogatsi jak robotnicy, że dostarczają sobie więcej zaspokojeń, z czego wynika, że przysądzają sobie niesprawiedliwie znaczniejszą część wspólnie wyrobionego produktu. Oto, do czego prowadzi statystyka ich mniej lub więcej wyrozumowana, mniej lub więcej bezstronna, która nam przedstawia położenie klassy robotników.

Panowie ci zapominają, że fatalnym punktem wyjścia wszystkich ludzi jest absolutna nędza i ciążyć będzie fatalnie nad niemi poty, póki albo oni sami albo ktoś inny niezdobędzie czegoś dla nich. Wziąść zaś ogółem wszystkich kapitalistów i prostych robotników i powie-dzieć, że pierwsi lepiej są zaopatrzeni niż drudzy, byłoby to po prostu zaznaczać, że ci, którzy coś posiadają, mają więcej od tych, którzy nic nie posiadają.

Kwestye jakie sobie robotnik stawia, niepowinny być takie:

„Czy praca moja przynosi mi dużo? czy przynosi mi mało? czy przynosi mi tyle ile innemu? czy przynosi mi to, czego pragnęłem?“

Ale powinny być takie:

„Czy praca moja przynosi mi mniej przez to, iż oddałem ją na usługi kapitalisty? Czy przyniosłaby mi więcej gdybym pracował sam jeden, albo gdybym się stowarzyszył z innemi robotnikami podobnie jak ja ze wszystkiego ogołoconemi? Źle mi jest, ale czyż byłoby lepiej gdyby niebyło kapitałów na świecie? Jeżeli część jaka mi się dostaje w skutek mego układu z kapitałem, jest większą od tej jakąbym otrzymał bez tego układu, na jakiej zatem zasadzie żalę się? A potem, wedle jakich praw, część nasza względna zmniejsza się lub zwiększa, gdy tranzakcye są dobrowolne? Jeżeli w naturze tych tranzakcyi leży to, iż w miarę jak całość przeznaczona do podziału wzrasta, wzrasta także i część moja w tej przewyżce (rozdział VII, strona 249), to zamiast zwracać się z nienawiścią do kapitału, czyż nie lepiej traktować go jak przyjaciela? Jeżeli dowiedzioném jest, że istnienie kapitału dogodném mi jest a brak takowego prowadzi do śmierci, czyż roztropnie zatem i przezornie byłoby z mej strony, spotwarzać go, trworzyć i zmuszać, aby się rozpraszał lub krył się?“

Przytaczają nam nieustannie, że w sporach poprzedzających układy, położenie obydwóch stron nie jest równe, kapitał bowiem może czekać, gdy praca czekać nie może. Ten,

strona 277. zpośród 382 stron dzieła

Page 278: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

którego potrzeba więcej naciska, pierwszy ustąpić musi i tym sposobem kapitalista ustanawia cenę zarobku.

Zapewne, że patrząc na rzeczy powierzchownie, widzimy, że ten, który się zaopatrzył w zasoby, i który dzięki swej przezorności może czekać, ma po swej stronie wszystkie korzyści targu. Patrząc zatem na jakąś pojedynczą tranzakcyę, widzimy, iż aby dojść do jakiejś konkluzyi mniej naciśniętym jest ten, który mówi: Do ut facias, aniżeli ten, który odpowiada: Facio ut des. Bo kiedy można powiedzieć do posiada się coś, a ten kto posiada, może czekać.

Nie traćmy jednak tego z uwagi, że pierwiastek wartości jest ten sam, tak w usłudze, jak i w produkcie. Jeżeli jedna ze stron mówi do w miejsce facio, to dla tego jedynie, iż była na tyle przezorną, że wprzód już dokonała facio. W gruncie zawsze tak z jednej jak z drugiej strony usługa tylko jest miarą wartości. Otóż tak jak dla pracy obecnej, każde spóźnienie przynosi cierpienie, tak też dla pracy poprzedniej, przynosi ono stratę. Nie możemy zatem przypuszczać, żeby ten, który mówi do to jest kapitalista, bawił się następnie w odraczanie targu, zwłaszcza jeżeli mamy na uwadze ogół jego tranzakcyi. Bo w istocie, czyż dużo widzimy kapitałów spoczywających bezczynnie z tego powodu? Czyż dużo jest takich przemysłowców, którzyby zatrzymali swoje fabryki, takich właścicieli okrętów, którzyby wstrzymywali swe wyprawy, rolników którzyby opóźnili swe zbiory jedynie dla tego, aby chociaż głodem zmusić robotnika do obniżenia zarobku.

Lecz nie zaprzeczając bynajmniej, że pod tym względem położenie kapitalisty w stosun-ku do robotnika jest korzystniejszém, szukajmy raczej czy w tych ich układach nieznajdziemy czego innego, coby było godném naszej uwagi? I tak naprzykład, czyż okoliczność, że praca nagromadzona samém działaniem czasu, traci na swej wartości, czyż okoliczność, ta nie przemawia na korzyść pracy obecnej? Dawniej już napomknąłem o tem zjawisku. Ważną jest bowiem rzeczą, abyśmy zwrócili nań na nowo uwagę czytelnika, gdyż wielkim jest jego wpływ na wynagrodzenie pracy obecnej.

Wedle mnie, teorya Smith’a, że wartość wynika z pracy, jest tém fałszywa a przynaj-mniej niedokładna, iż przyznaje wartości jeden tylko pierwiastek, wówczas kiedy uważana jako stosunek musi ich mieć koniecznie dwa. Prócz tego, gdyby wartość rodziła się jedynie z pracy i reprezentowała ją, byłaby do niej proporcyonalną, czemu przeczą wszystkie fakta.

Nie, wartość wypływa z przyjętej i oddanej usługi; a usługa zależy o tyle, jeśli nie więcej jeszcze od trudu oszczędzonego temu, który ją przyjmuje, jak od trudu podjętego przez tego, który ją oddaje. W tym względzie najzwyczajniejsze fakta stwierdzają nasze rozumowanie. Kupując jakiś produkt, mogę się śmiało zapytać: „Ile potrzeba było czasu do zrobienia go? „I zapewne jest to jeden z pierwiastków mego oszacowania; ale pytam się jeszcze i to nadewszystko o to: Ilebym ja potrzebował czasu na wyprodukowanie go? I ile użyłem czasu na zrobienie tej rzeczy, której w zamian odemnie żądają?” Kupując jakąś usługę, nie poprzestaję na tem tylko pytaniu: „Wiele kosztować ona będzie sprzedawcę, który chce mi ją wyświadczyć?” ale czynię sobie jeszcze takie pytanie: „Ileby mię ona kosztowała, gdybym ją sobie sam wyświadczył?”

strona 278. zpośród 382 stron dzieła

Page 279: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Pytania te i odpowiedzi jakie one wywołują, tak dalece, stanowią istotną część oszacowania, że najczęściej też, same o nim stanowią.

Targuj naprzykład dyament znaleziony przypadkiem. W tym razie ustępują ci bardzo mało pracy, a żądają jej w zamian bardzo wiele. Dla czegóż jednakże zgodzisz się na to? Dla tego, że masz tu na względzie pracę, jaką ci oszczędzają, i jaką musiałbyś ponieść, chcąc jakimkolwiekbądź innym sposobem zadość uczynić pragnieniu posiadania dyamentu.

Kiedy zatem praca poprzednia i praca obecna wymieniają się wzajemnie, nie czynią nigdy tego na podstawie równej sobie tęgości lub trwałości, ale na podstawie swej wartości, to jest usługi, jaką sobie wzajemnie oddają, i użyteczności, jaką względem siebie mają. Przypuśćmy, że kapitał mógłby powiedzieć: „Oto produkt, który mię kiedyś kosztował dziesięć godzin pracy”. Gdyby praca obecna mogła jemu odpowiedzieć w ten sposób: „Produkt ten, mogę sama wyrobić w pięciu godzinach”; i kapitał byłby zmuszonym ponieść stratę, pochodzącą z tej różnicy, bo jeszcze raz powtarzam, iż obecny nabywca mało się troszczy o to, ile pracy kiedyś kosztował produkt przezeń żądany, ale troszczy się głównie o to, ile mu jej dziś oszczędza, i jaką przezeń odbiera usługę.

Kapitalistą w najogólniejszem znaczeniu jest ten, który przewidując, że tego rodzaju usługa będzie żądaną, przygotował ją naprzód i ruchomą jej wartość wcielił w produkt.

Kiedy w ten sposób praca w nadziei przyszłego wynagrodzenia naprzód dokonaną została, nie można być pewnym, czy w przyszłości odda ona zupełnie tę samą usługę, oszczędzi ten sam trud, a tém samém, zachowa tęż samą wartość. To byłoby nawet niepodobieństwem. Mogłaby ona być bardzo poszukiwaną, mogłaby być taką, że trudnoby ją było zastąpić czém inném, mogłaby oddawać usługi, któreby były lepiej łub przez większą liczbę osób oceniane, mogłaby nabyć wartość wzrastającą z czasem, czyli inaczej, mogłaby wymieniać się na coraz wzrastającą ilość pracy obecnej. Nie jest zatem niepodobném, aby taki naprzykład produkt jak dyament, skrzypce Stradywarego, obraz Rafaela, winnica Château Lafitte, nie mógł się wymienić na tysiąc razy więcej dni pracy, aniżeli ich potrzebował. Jest to toż samo, cobyśmy powiedzieli, że w tym wypadku praca poprzednia jest dobrze wynagrodzoną, bo oddaje wielką usługę.

Ale może się także dziać przeciwnie. Może się zdarzyć, że to, co kosztowało cztery dni pracy, sprzeda się zaledwie za trzy godzin takiejże pracy.

Ale, – i to jest właśnie, co mi się nadzwyczajnie ważném wydaje z punktu widzenia i w interesie klassy robotniczej, tej klassy, która słusznie z takim zapałem dąży, aby wyjść ze stanu zależności, który ją tyle trwoży, – chociaż dwie te alternatywy są możliwe, i naprze-mian się zdarzają, chociaż praca nagromadzona może niekiedy zyskać a niekiedy tracić na swej wartości względnie do pracy obecnej; pierwszy jednak przypadek jest dość rzadki i uważać go możemy jako przypadkowy, wyjątkowy, wówczas gdy drugi jest wynikiem prawa powszechnego, nieodłącznego od samej organizacyi człowieka.

Nieulega wątpliwości, że człowiek ze swemi nabytkami umysłowemi i doświadczalnemi, przynajmniej ze względu na przemysł (bo pod względem moralności mogłoby twierdzenie to napotkać na przeciwników), jest natury postępowej.

strona 279. zpośród 382 stron dzieła

Page 280: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że większa część tych rzeczy, które dawniej wymagały pewnej danej ilości pracy, dziś z powodu udoskonalenia machin, interwencyi darmej sił naturalnych, wymagają mniejszej ilości pracy; i można twierdzić bez obawy omylenia się, że w każdym peryodzie dziesięciu lat naprzykład, w większej części wypadkach pewna dana ilość pracy dokona daleko większych rezultatów, aniżeliby ta sama ilość pracy mogła ich dokonać w poprzednim dziesięcioletnim peryodzie.

I jakiż ztąd wniosek wyprowadzić można? Oto, że praca poprzednia względnie do pracy teraźniejszej traci; oto, że, nie popełniając żadnej niesprawiedliwości, dla urzeczywistnienia równoważności usług, praca pierwsza dała drugiej więcej godzin, aniżeli ich odbierze. Jest to konsekwencya, którą postęp koniecznie sprowadza.

Ktoś mi powie: „Oto jest machina; ma już ona lat dziesięć, ale jest jeszcze nową. Zrobienie jej kosztowało 1000 dni pracy. Ustąpię ci ją za tęż samą liczbę dni”. Na co odpowiem: Od dziesięciu lat wynaleziono nowe narzędzia, wykryto nowe procedery, tak, że dziś mogę zrobić lub kazać zrobić, co na jedno wychodzi, podobną machinę w 600 dni; a zatem nie dam ci nadto nic więcej. – Ale ja stracę 400 dni”. – Nie, bo dzisiejszych 6 dni warte są 10 dni dawniejszych. W każdym razie najlepiej rozstrzyga o naszym sporze to, że co mi ofiarujesz za 1000, mogę sobie sam za 600 dostarczyć; bo jeżeli czas obniżył wartość twej pracy, to dla czegoż strata ta mnie ma dotykać? Powiedzą mi znowu: „Oto jest pole. Dla doprowadzenia go do stanu urodzajności, w jakiej się obecnie znajduje, ja i moi przodkowie włożyliśmy weń 1000 dni pracy. Wprawdzie nie znali oni ani siekiery, ani piły, ani rydla i wykonywali wszystko za pomocą rąk. Nic to mi jednak nie przeszkadza wymagać od ciebie naprzód 1000 dni twoich, aby zrównoważyć te 1000 dni, które ci ustępuję; dodaj jeszcze do tego 300 dni za wartość produkcyjnej potęgi gruntu, i weź sobie moje pole”. Odpowiem wtedy: Nie tylko, że ci nie dam 1300, ale nawet 1000 dni, a to z tych powodów: Na powierzchni ziemi znajduje się nieskończona ilość potęg produkcyjnych bez żadnej wartości. Z drugiej znów strony, znamy już dziś piłę, rydel, siekierę, pług i wiele innych sposobów skrócenia i użyźnienia pracy, a to do tego stopnia, że 600 dniami mogę bądź to doprowadzić ziemię nieurodzajną do stanu, w jakim się twoje pole znajduje, bądź to (co najzupełniej dla mnie na jedno wychodzi) dostarczyć sobie za pośrednictwem wymiany wszystkich korzyści, jakie ciągniesz z twego pola. Daję ci zatem, jeśli chcesz, 600 dni i ani godziny więcej. „Ależ w takim razie nietylko że nie zyskuję mniemanej wartości produkcyjnych sił tego gruntu, ale nie odbieram nawet tej ilości dni, jaką ja i moi przodkowie musieli użyć na ulepszenie go. Nie jestże to dziwném, że Ricardo oskarża mię o sprzedawanie potęg natury; że Senior oskarża mię o nagromadzenie darów bożych; że wszyscy ekonomiści uważają mię za monopolistę; Proudhon za złodzieja, wówczas kiedy to ja właśnie oszukanym jestem”. – Nie jesteś ani oszukanym, ani monopolistą. Za to, co dajesz, odbierasz równoważną wartość. A czyż byłoby naturalném, sprawiedliwém i możliwém, aby praca prosta, uskuteczniona przed wieki ręką, mogła być wymienioną dzień za dzień, za pracę obecną bardziej inteligentną i więcej produkcyjną.

I tak widzimy dobrze, że przez cudowny skutek mechanizmu społecznego, kiedy postawimy wobec siebie pracę poprzednią i pracę obecną, i kiedy zechcemy się dowiedzieć, w jakim stosunku podzieli się pomiędzy nie produkt przez nie wyrobiony, to zobaczymy, że

strona 280. zpośród 382 stron dzieła

Page 281: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

tak względem jednej, jak i drugiej, bierze się tu w rachunek wyższość gatunkowa; mają one udział w podziale tym wedle usług porównawczych jakie oddają. Otóż może się czasem, zupełnie wyjątkowo zdarzyć, że wyższość ta będzie po stronie pracy poprzedniej. Ale tak natura człowieka, jak i prawo postępu sprawiają to, że we wszystkich prawie wypadkach znajdujemy ją po stronie pracy obecnej. Postęp obraca się na korzyść tej ostatniej; straty zaś wszystkie padają na kapitał.

Niezawiśle od tego rezultatu, który wykazuje jak dalece czcze i próżne są owe deklamacye nowoczesnych reformatorów, wywołane jakoby mniemaną tyranią kapitału, jest jeszcze jedna okoliczność więcej jeszcze zdolna przytłumić w sercach robotników, tę stronni-czą i trapiącą ich przeciwko innym klassom, nienawiść, którą z takiem powodzeniem udało się im rozniecić.

Okoliczność ta jest taka:

Gdyby pretensye kapitału najdalej się nawet rozciągały, gdyby był nawet tak szczęśliwym, iżby usiłowania jego górę wzięły, to i w takim razie jeszcze nie mógłby on postawić pracy w gorszem położeniu jak to, w jakiem ją stawia odosobnienie. Czyli inaczej, że obecność kapitału zawsze korzystniejszą jest dla pracy, niż jego nieobecność.

Przypomnijmy sobie przykład, jaki dopiero co stawiałem.

Dwóch ludzi zmuszonych jest trudnić się rybołówstwem, aby zarobić na życie. Jeden z nich w oczekiwaniu owoców z przyszłej swej pracy, ma sieci, wędkę, łódź i niejakie zapasy. Drugi, prócz rąk swoich nic nie posiada. Naturalnie, że wspólnym ich interesem jest stowarzyszyć się.39 Na jakichkolwiekbądź warunkach nastąpiłby pomiędzy nimi podział, nie mógłby on nigdy pogorszyć położenia żadnego z nich, tak bogatszego jak i biedniejszego, bo od chwili, w którejby jednemu z nich mogło się zdawać, że stowarzyszenie uciążliwszém jest od odosobnienia, natychmiast wróciłby do tego ostatniego.

Przykład ten, co do stosunku kapitału i pracy, powtarza się tak w życiu dzikich, jak i w życiu pasterskiem, tak w życiu rolniczem, jak i w życiu przemysłowem.

Tak więc od pracy zależy usunąć się od kapitału, gdyby to za lepsze dla siebie uważała. Gdyby roszczenia kapitału sięgały za daleko, gdyby praca spostrzegła, iż wspólne z nim działanie mniej jej zapewnia korzyści niż działanie odosobnione, w takim razie mogłaby się uchylić przed stowarzyszeniem dobrowolnem i uciążliwem i zamknąć się w odosobnieniu, które zawsze i wszędzie (wyjąwszy w niewolnictwie) przed wszystkiemi stoi otworem. Praca bowiem może zawsze powiedzieć kapitałowi: Wolę działać sama niż przyjąć warunki, jakie mi ofiarujesz.

Odpowiadają na to, że takie uchylenie się pracy jest omamieniem i urągowiskiem, bo wiadoma rzecz, że odosobnione działanie pracy jest radykalnie niepodobném, a to dla tego, że praca pod karą śmierci nie może się obejść bez narzędzi.

Jest to prawda, ale prawda ta popiera zarazem prawdziwość mego twierdzenia, a miano-wicie, że: chociażby kapitał i poszedł aż do ostatecznych granic swoich wymagań, zawsze on będzie korzystnym dla pracy, chociażby tylko dla tego, iż stowarzysza ją z sobą. Praca

strona 281. zpośród 382 stron dzieła

Page 282: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wówczas dopiero wchodzi w położenie gorsze jeszcze niż najgorsze stowarzyszenie, kiedy stowarzyszenie to ustaje; słowem, kiedy kapitał usuwa się. Przestańcie zatem, apostołowie nieszczęścia, krzyczeć na tyranię kapitału, gdyż zgodzicie się, że działanie jego jest zawsze, – mniej lub więcej bez wątpienia, – ale zawsze dobroczynném. Szczególniejszy tyran, którego potęga pomocną jest dla tych, którzy chcą doznawać jej skutków, a który szkodzi wówczas tylko, gdy go niema!

Ale obstają przy swoim dowodząc, że: Tak mogło być tylko na początku istnienia społeczeństw. Dziś kapitał pochłonął wszystko zajmuje wszystkie stanowiska, zagarnął w swe władanie wszystką ziemię. Proletaryusz niema ani powietrza, ani przestrzeni, ani gruntu, na którymby mógł, bez pozwolenia kapitału, postawić swą stopę, niema ani kamienia, na którymby mógł złożyć głowę swoją. Musi zatem ulegać temu prawu, przeciw któremu nie dajecie mu innego schronienia, jak odosobnienie, które, jak sami nawet przyznajecie, jest śmiercią.

Jakaż tu gruba nieznajomość ekonomii społecznej i godne pożałowania zamieszanie!

Jeśli to prawda, co mówią, że kapitał zagarnął wszystkie siły natury, wszystkie grunta, cały przestwór, to pytam się: na czyjąż korzyść dokonał tego? Bezwątpienia, uczynił to na korzyść swoją. Ale w takim razie, jakże się to stało, że prosty robotnik, który prócz rąk swoich nic nie posiada, dostarcza sobie we Francyi, Anglii, Belgii nie tysiąc, ale milion razy więcej zaspokojeń aniżeli dostarczyłby ich sobie, żyjąc w odosobnieniu, – nie wedle tej hypotezy społecznej, na którą się zżymacie, ale wedle tej, którą tak ukochaliście, a w której kapitał nie gra jeszcze żadnej roli?

Póty będę się z wami spierał co do tego faktu, póki mi nowa wasza nauka nie objaśni go inaczej, bo, co do mnie, to sądzę, że usprawiedliwiłem swe twierdzenie (rozdział VII).

Tak jest, weźcie w Paryżu naprzykład pierwszego lepszego robotnika. Zastanówcie się wiele on tam zyskuje i ile zaspokojeń sobie dostarcza. A jeżeli tak wy, jak i robotnik, powstawać będziecie przeciw przeklętemu kapitałowi, wówczas powiem temu robotnikowi:

Zniszczmy kapitał i wszystko, co on stworzył Umieszczę cię pośród stu milionów hektarów najurodzajniejszej ziemi, oddam ci ją na zupełną własność i posiadanie, z tem wszystkiem co w sobie wewnątrz i zewnątrz zawiera. Nie potrącisz się tam o żadnego kapitalistę. Korzystać będziesz w pełni z czterech twych praw naturalnych: polowania, rybołówstwa, zbioru płodów i pasterstwa. To prawda, że nie będziesz miał kapitału, bo gdybyś go posiadał, znalazłbyś się właśnie w tem położeniu, jakie w innych krytykujesz. Ale za to nie będziesz się mógł żalić ani na właścicieli, ani na kapitalistów, ani na indywidualizm, ani na lichwiarzy, ani na graczy giełdowych, ani na bankierów, hurtowników itd. Ziemia ta wyłącz-nie do ciebie należeć będzie. Zastanów się, czy chcesz przystać na takie położenie.

Najprzód naszemu robotnikowi roić się będzie, iż los jego byłby podobnym do losu potężnego monarchy. Zastanawiając się jednakże nad tem, bardzo być może, że powie sobie: Weźmy tę rzecz pod kredkę. Czy się ma lub nie, sto milionów hektarów dobrej ziemi, przedewszystkiem trzeba mieć co jeść. Obrachujmy zatem ile w każdem z tych położeń będę miał chleba.

strona 282. zpośród 382 stron dzieła

Page 283: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Teraz zarabiam 3 franki dziennie. Ponieważ hektolitr zboża kosztuje 15, mogę go więc sobie dostarczyć co pięć dni. To na jedno wychodzi, jak gdybym go sam siał i zbierał.

Kiedy zaś będę właścicielem stu milionów hektarów ziemi, to bez kapitału zaledwie przez dwa lata mógłbym wyprodukować jeden hektolitr zboża, a tymczasem mógłbym sto razy umrzeć z głodu… Wolę zatem poprzestać na tem, co dziś zarabiam.

Prawdziwie, że nie dość zastanawiamy się nad postępem, jaki ludzkość dokonać musiała, nawet dla podtrzymania tak nędznego bytu, jakim jest byt robotników…40

Polepszenie losu robotników zawiera się już w samej zarobkowej zapłacie i w prawach, jakie nią rządzą.

1) Robotnik dąży do tego, aby kiedyś mógł się stać przedsiębiorcą, kapitalistą.

2) Zarobek dąży do podniesienia się.

Przypisek: – Przejście od zarobku do przedsiębiorstwa jest coraz mniej pożądaném a coraz to łatwiejszém…

O OSZCZĘDNOŚCIOszczędzać, to nie znaczy gromadzić ćwierciami zwierzynę, składać stogi zboża lub

sztuki pieniędzy. Takie nagromadzenie materyalne przedmiotów, dających się zastąpić, z samej już natury zamknięte w granicach bardzo ciasnych, reprezentować może oszczędność jedynie dla odosobnionego człowieka. Wszystko to, cośmy dotąd o wartości, o usługach, o bogactwie względnem, powiedzieli, uczy nas, że społecznie biorąc, oszczędność, chociaż zrodzona z tegoż pierwiastku, przyjmuje przecież i rozwój i charakter zupełnie inny.

Oszczędzać to znaczy dobrowolnie zgadzać się na przerwę pomiędzy chwilą, w której oddają się usługi społeczeństwu, a chwilą, w której odbierają się za nie równoważne usługi. I tak naprzykład: ktoś poczynając od lat dwudziestu aż do sześćdziesięciu, może bliźnim swoim oddawać usługi, wypływające z jego professyi równe czterem, a żądać od nich usług równych trzem. Tym sposobem nabiera prawa, gdy już będzie starym i nie będzie mógł pracować więcej, odebrania od społeczeństwa wypłaty czwartej części swej czterdziesto-letniej pracy.

Ta okoliczność, że otrzymał i zgromadził stopniowo tytuły wdzięczności, zawarte przypuśćmy w wekslach, w biletach bankowych, w monecie, jest zupełnie rzeczą podrzędną i rzeczą formy tylko. Odnosi się ona jedynie do środków wykonania; nie może wszakże zmieniać ani natury, ani skutków oszczędności. Złudzenie, jakiem jest dla nas pod tym względem moneta, nie przestaje być złudzeniem, chociaż wszyscy prawie dajemy się temu uwodzić.

I w rzeczy samej, trudno nam się obronić od tej myśli, iż ten, który oszczędza, usuwa pewną wartość z obiegu, i tym sposobem przynosi niejako szkodę społeczeństwu.

Tu właśnie napotykamy na jedną z owych pozornych sprzeczności, niezgodnych z logiką, na jedno z owych miejsc, których przebrnąć niepodobna, a które zdają się stawiać

strona 283. zpośród 382 stron dzieła

Page 284: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nieprzebytą tamę postępowi, na jeden z tych dyssonansów, które zasmucają serce i niejako oskarżają potęgę lub wolę Stwórcy tych rzeczy.

Z jednej strony wiemy, że ludzkość nie może się inaczej rozwijać, wznosić, doskonalić, zdobywać coraz więcej wolnego czasu, dążyć do ustalenia się, a tém samém rozwijać się umysłowo i kształcić się moralnie, jak tylko przez obfite tworzenie i wytrwałe nagroma-dzanie kapitałów. Wiemy także, że żądanie pracy, wysokość zarobku, a skutkiem tego postęp ku równości, zależy od szybkiego mnożenia się kapitałów.

Ale z drugiej strony, czyż oszczędzanie nie jest wprost przeciwném wydawaniu, i jeżeli ten który wydaje, wywołuje pracę i przyśpiesza ją, to czyż ten, który oszczędza nie czyni przeciwnie? – Gdyby każdy zaczął oszczędzać, o ile można najwięcej, to zobaczylibyśmy, że i praca w tym samym stosunku słabłaby, a nawet zatrzymałaby się zupełnie, gdyby oszczę-dzanie doszło do ostatecznych granic.

Cóż zatem możemy radzić ludziom? I jakąż podstawą dla moralności może być ekonomia polityczna, kiedy widzimy, iż wypływa z niej taka jedynie sprzeczna i zgubna alternatywa.

„Jeżeli nie oszczędzacie, nie utworzycie nowych kapitałów, lecz je rozproszycie; ręce do pracy się zmnożą, ale że środki do opłacania ich pozostaną też same, otworzą się zatem szranki dla konkurencyi, ofiarowywać będą swą pracę po zniżonej cenie, zarobek się zmniejszy i pod tym względem ludzkość będzie się chylić ku upadkowi, będzie się nam też ona inaczej przedstawiać, bo jeżeli nie oszczędzacie, nie będziecie mieć chleba na starość, nie będziecie mogli stworzyć szerszej karyery waszemu synowi, uposażyć córkę, zwiększyć przedsięwzięcia itd.”

„Jeśli oszczędzacie, zmniejszacie fundusz zarobkowy, szkodzicie niezmiernej liczbie waszych braci, przynosicie uszczerbek pracy, tej powszechnej tworzycielce zaspokojeń ludzkich; a tym sposobem zniżacie poziom ludzkości”.

Te uderzające sprzeczności nikną wobec wyjaśnienia, jakie dajemy o oszczędności, wyjaśnienia, opartego na pojęciach, jakie kierowały nami przy badaniu wartości.

Usługi wymieniają się na usługi.

Wartość jest oszacowaniem dwóch porównanych z sobą usług.

Wedle tego oszczędzać jest to to samo, co oddawszy usługę, przystać na zwłokę w ode-braniu równoważnej usługi, albo mówiąc ogólniej, jest to zezwolić na to, aby upłynął pewien czas pomiędzy oddaną a odebraną usługą.

Otóż ciekaw jestem, jaką krzywdę czyni społeczeństwu, albo jaką szkodę wyrządza pracy ten, który mając prawo wziąść jakąś usługę z pośród społeczeństwa – wstrzymuje się od tego. Pragnę odebrać wartość, która mi się należy po upływie roku dopiero, chociaż mam prawo żądać jej natychmiast. Daję zatem społeczeństwu cały rok zwłoki. Podczas tej przerwy praca postępuje dalej, usługi wymieniają się jakby mię wcale nie było. Nie wprowadzam w to wszystko żadnego zamieszania. Przeciwnie, do innych zaspokojeń bliźnich moich, dorzuciłem jeszcze jedno zaspokojenie i w ciągu roku całego korzystają z niego darmo.

strona 284. zpośród 382 stron dzieła

Page 285: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Darmo nie jest właściwém wyrażeniem i muszę dalej rozwijać opisanie tego zjawiska.

Sama przerwa czasu, która dzieli dwie wymienione usługi, jest już przedmiotem tranzakcyi jak niemniej wymiany, bo ma wartość. I tu jest właśnie źródło i wyjaśnienie procentu.

I w rzeczy samej, ktoś oddaje usługę rzeczywistą. Usługi równoważnej, która mu się należy, nie chce on odebrać wcześniej aż po upływie dziesięciu lat. I oto wartość, której bezpośredniego używania zrzeka się on. Charakterem zatem wartości jest możność przybierania na siebie najrozmaitszych form. Za każdą wartość określoną można być pewnym, iż się otrzyma wszelką, jaką tylko sobie wyobrazić można, usługę wartości równej, bądź produkcyjną, bądź nieprodukcyjną. – Ten, który do lat dziesięciu odroczył odebranie swej wierzytelności, nietylko odroczył użytkowanie z niej, ale i możność produkcyi. To też znajdą się ludzie, którzy zechcą układać się o to odroczenie. Jeden z nich powie do naszego oszczędnickiego: „Masz prawo natychmiast odebrać pewną wartość a podoba ci się odebrać ją dopiero po upływie lat dziesięciu, a zatem, ustąp mi swoje prawa na te dziesięć lat i podstaw mnie w swe miejsce. Odbiorę za ciebie wartość, której jesteś wierzycielem; używać jej będę przez całe dziesięć lat obracając na produkcyę i zwrócę ci ją w terminie oznaczonym. Tym sposobem oddasz mi usługę, a że wszelka usługa ma wartość, która się ocenia porównawczo z inną usługą, nie pozostaje nam zatem nic więcej, jak oszacować tę, jakiej się od ciebie domagam, i oznaczyć jej wartość. Jak się to raz ułoży i urządzi, to w oznaczonym terminie będę ci musiał oddać nietylko wartość usługi, której jesteś wierzycielem, ale nadto i wartość tej usługi, jaką mnie odddajesz”.

A wartość właśnie tego czasowego ustępstwa oszczędzonych wartości nazywamy procentem.

Na tej samej zasadzie, na jakiej ten ktoś mógł opierać swoje żądania, aby mu ustąpiono używania wartości oszczędzonej pod tytułem uciążliwym, i dłużnik pierwiastkowy może także domagać się podobnego układu. Tak w jednym, jak i w drugim wypadku nazywamy to żądaniem kredytu. Dawać kredyt jest toż samo, co dawać czas do spłacenia jakiejś wartości, jest to toż samo, co pozbawić się użytkowania tej wartości, jest to toż samo, co oddać usługę, jest to toż samo, co nabyć prawo do równoważnej usługi.

Ale, wracając do uwydatnienia skutków ekonomicznych oszczędności, teraz, kiedy już znamy wszystkie szczegóły tego zjawiska, widzimy, że nie przynosi ono żadnego uszczerbku ani działalności powszechnej, ani pracy ludzkiej. Gdyby nawet ten, który robi oszczędności, dostawszy w zamian za odebrane usługi pieniądze, gdyby, powtarzam, składał je, nie czyniłby tém żadnej krzywdy społeczeństwu; bo nie mógł on z łona jego wziąść tych wartości inaczej, tylko dając za nie równoważne wartości. Dodam jeszcze, że takie składanie pieniędzy jest niepodobne, wyjątkowe, niezwyczajne, bo obrażałoby interessa osobiste tych, którzyby to czynili. Pieniądz w ręku człowieka ma znaczenie takie: „Ten, który nas posiada, oddał społeczeństwu usługi, za które nie został zapłaconym. Społeczeństwo złożyło nas w jego ręce, abyśmy mu służyły za tytuł. Jesteśmy mu dane, aby mu służyć jako wyraz wdzięczności,

strona 285. zpośród 382 stron dzieła

Page 286: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nagrody i zarazem rękojmi. W każdej chwili, jak tylko zechce, będzie on mógł, okazawszy nas i zwróciwszy społeczeństwu, wziąść z pośród niego usługi, których jest wierzycielem”.

Ale dajmy na to, że nie pilno mu, to czyż ztąd wynika, że zachowa swoje pieniądze? Nie, a to dla tego, że, jak widzieliśmy, sama przerwa czasu rozdzielająca dwie wymienione usługi, jest już przedmiotem tranzakcyi. Jeżeli nasz oszczędnicki ma zamiar przez dziesięć lat wstrzymać się z żądaniem od społeczeństwa usług, które mu się należą, to własnym jego interesem będzie podstawić w miejsce swoje kogoś, aby tym sposobem do wartości, której jest wierzycielem, dorzucić jeszcze wartość tej specyalnej usługi. – Pod oszczędnością w żaden sposób nie możemy rozumieć nagromadzenia materyalnego.

Niech zatem wzgląd ten nie zatrzymuje na przyszłość moralistów…

O LUDNOŚCISpieszno mi było rozpocząć ten rozdział, chociażby dla tego, aby pomścić się za

Malthus’a, za te gwałtowne napaści, których był przedmiotem. Niepodobna prawie uwierzyć, aby pisarze bez żadnego znaczenia, bez żadnej wartości i z pism których z każdej stronnicy wieje niewiadomość, aby pisarze tacy, przytaczając się wciąż wzajemnie, doszli aż do tego, iżby autora tak poważnego, sumiennego i takiego filantropa okrzyczeli w opinii publicznej i niejako zniewolili ją, aby system, który co najmniej zasługuje na poważne badanie, uważała za niedorzeczny.

I ja, być może, nie podzielam wszystkich pojęć Malthus’a. – Każda kwestya ma dwie strony i zdaje mi się, że Malthus zbyt wyłącznie zwrócił uwagę na stronę ciemną. Go do mnie, przyznaję, że w badaniach mych ekonomicznych tak często mi się zdarzało dojść do tej konsekwencyi, że: Wszystko, co Bóg uczynił, dobrze uczynił, iż kiedy logika moja doprowadzała mię do przeciwnego wniosku, to wówczas przestawałem jej wierzyć. Wiem, że ta wiara w ostateczne cele jest niebezpieczną dla umysłu. – Czy uprzedzenia moje w błąd mię wprowadziły, to czytelnik później osądzi. – To mi jednak nie przeszkadza przyznać, iż jest nadzwyczaj wiele prawdy w godnem uwielbienia dziele tego ekonomisty, to mi nie przeszkadza oddać hołd tej gorącej miłości dla ludzkości, jaka tryska z każdego jego wiersza.

Malthus, który znał z gruntu Ekonomią społeczną, miał jasny pogląd na wszystkie cudowne środki, jakiemi natura nadzieliła ludzkość, aby zapewnić jej pochód na drodze postępu. Sądził on zarazem, że postęp ludzki może być sparaliżowany taką zasadą, jak naprzykład Ludność. Rozważając nad światem, powtarzał ze smutkiem: „Zdaje się, iż Bóg troszczył się wiele o rodzaje, ale zbyt mało o indywidua. I w rzeczy samej o jakiejkolwiekbądź klassie istot żyjących pomyślimy, widzimy ją obdarzoną tak nadzwyczajną płodnością, tak niepomierną możnością rozmnażania się, tak niesłychaną obfitością zarodków, iż zdaje się: „że los rodzajów jest zupełnie zapewnionym, chociaż los indywiduów jest bardzo niepewnym; nie wszystkie bowiem zarodki mogą się rozwinąć w życie i wiele z nich albo wcale się nie narodzi, albo zamrzeć musi przedwcześnie”.

„Człowiek nie jest wyjątkiem od tego ogólnego prawa. (I dziwną jest rzeczą, że to właśnie razi socyalistów, którzy nieustannie powtarzają, że prawo powszechne powinno mieć

strona 286. zpośród 382 stron dzieła

Page 287: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pierwszeństwo przed prawem indywidualném.) Nie ulega wątpliwości, że Bóg zapewnił istnienie ludzkości, obdarzając ją wielką potęgą rozmnażania się. Naturalnie zatem, że bez przezorności ludzkiej liczba ludzi mogłaby wzróść do tego stopnia, iż ziemia nie mogłaby już ich wszystkich wyżywić. Ale człowiek jest przezornym, i właśnie rozum jego i jego wola mogą jedynie położyć tamę temu fatalnemu postępowi”.

Wychodząc tedy z tych danych, którym możemy przeczyć, jeśli chcemy, ale które Malthus uważał za niezaprzeczone, musiał on przywiązywać nadzwyczaj wielką cenę do rozwijania przezorności. Bo nie było innego sposobu, tylko albo człowiek musiał z dobrej woli nie dopuścić do nadzwyczajnego rozmnażania się, albo musiał uledz, jak wszystkie inne rodzaje stworzeń, skutkom przeszkód represyjnych.

Malthusowi zdawało się zatem, że za mało jeszcze uczynił, aby zachęcić ludzi do przezorności; im więcej był filantropem, tém więcej czuł się w obowiązku uwydatnić te zgubne następstwa nierozsądnego rozmnażania się, a to dla tego, aby ich uniknąć można. Mawiał on zwykle: Jeżeli się nierozważnie rozmnażać będziecie, nie unikniecie kary w jakiej-kolwiekbądź, a zawsze okropnej postaci: głodu, wojny, zarazy, itd… Abnegacya bogatych, miłosierdzie, sprawiedliwość praw ekonomicznych, wszystko to są środki niedostateczne.

W zapale wyrwało się Malthusowi wyrażenie, które wzięte oddzielnie od całego systematu i od uczucia jakie niem kierowało, mogło się wydawać zbyt szorstkiem. Znajdowało się ono w pierwszem wydaniu jego dzieła, które wówczas było zaledwie broszurą, a następnie wzrosło aż do czterech tomów. Zwrócono uwagę jego na to, że forma, w jaką oblekł myśl swoją, mogła być źle tłumaczoną. Pospieszył ją zatem złagodzić, i już nigdy więcej wyrażenia tego w licznych wydaniach: Rozprawy o ludności nie napotykamy.

Ale jeden z jego przeciwników, Godwin, podniósł je. I cóż ztąd wynikło? Oto, że Sismondi (jeden z tych ludzi, którzy przy najlepszych w świecie chęciach najwięcej zła sprawili) wydobył na jaw to nieszczęśliwe wyrażenie. Natychmiast też wszyscy socyaliści podnieśli je, a to było dostateczném do osądzenia, skazania i zawyrokowania o Malthusie. Zaiste podziękować za to mogą erudycyi Sismondi’ego; bo co do nich, nie czytali oni nigdy ani Malthus’a, ani Godwin’a.

Z wyrażenia zatem, które sam Malthus usunął, zrobili socyaliści podstawę jego systematu. Powtarzają je aż do przesytu; Piotr Leroux, w małym swym tomiku in-18, przytacza je przynajmniej czterdzieści razy; dostarcza ono materyału wszystkim reformatorom drugiego rzędu.

Kiedy raz rozmawiałem z jednym z najznakomitszych wyznawców tej szkoły, który w jednym z rozdziałów swego dzieła wystąpił przeciwko Malthus’owi, i kiedy mu przyto-czyłem zdania wyrażone w Rozprawie o ludności, dostrzegłem wtedy, iż niema o nich najmniejszego pojęcia. „Czyżbyś Pan, który zbijałeś Malthus’a, nie miał go przeczytać od początku do końca?” Rzekłem do niego. – „Nie czytałem go wcale, odpowiedział mi. Cały jego systemat zawiera się w jednej stronnicy i streszcza się w owym sławnym postępie jeometrycznym i arytmetycznym, a to mi wystarcza”. „Chyba Pan żartujesz z publiczności, z Malthus’a z prawdy, z sumienia, a nawet z siebie samego, odpowiedziałem…”

strona 287. zpośród 382 stron dzieła

Page 288: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Otóż widzimy, jakim sposobem opinia we Francyi przewagę bierze. Pięćdziesięciu głupców powtarza chórem złośliwość niedorzeczną, którą podniósł jeszcze większy głupiec; a byleby złośliwość ta odpowiadała usposobieniom i namiętnościom danej chwili, staje się pewnikiem.

Przyznać jednakże musimy, że nauka nie może przystąpić do rozwiązania jakiegokolwiek zagadnienia ze stałem postanowieniem dojścia do zadowalniającego rezultatu. Cóżbyśmy powiedzieli o człowieku, któryby studyował fizyologię z postanowieniem z góry powziętem wykazania, że Bóg bynajmniej nie chciał, aby człowiek ulegał chorobie. I gdyby, opierając się na tych podstawach, fizyologista jaki chciał budować swój systemat, a ktoś inny zadowalniał się stawianiem mu przeciwnych faktów, prawdopodobnie, że pierwszy uniosłby się gniewem, a nawet oskarżałby może kolegę swego o bezbożność; – ale niepodobna przypuścić, aby się posunął aż do oskarżania go o sprowadzanie chorób.

Wszelako coś podobnego spotkało Malthus’a. W dziele przepełnionem faktami i cyframi, wyłożył on prawo, które razi wielu optymistów. Ci, którzy nie chcieli uznać tego prawa, uderzyli na Malthus’a z wściekłą nienawiścią, z widoczną złą wiarą, tak jak gdyby on sam i z dobrej woli stawiał rodzajowi ludzkiemu przeszkody, które, wedle niego, wypływają z zasady ludności. – Czyżby niewłaściwiej było dowieść po prostu Malthus’owi, że jego mniemane prawo nie jest wcale prawem. Przyznać musimy, że Ludność jest jednym z tych przedmiotów, dość licznych zresztą, które nam przypominają, że człowiek wybierać może jedynie z pośród zła, które go otacza. Nie wiemy, jakie były zamiary Boga, to pewna jednak, że w plany jego wchodziło cierpienie. Nie zasadzajmy więc harmonii na tem, aby zło wcale nie istniało, ale szukajmy jej raczej w tem, iż zwraca nas ono ku dobremu, a samo zmniejsza się stopniowo. Bóg nam dał wolną wolę. Potrzeba, żebyśmy się uczyli, – co jest rzeczą długą i trudną – a następnie, abyśmy działali zgodnie z nabytem przez nas światłem, co jest równie trudném. Pod tym warunkiem uwalniamy się stopniowo od cierpień, wszakże uniknąć ich zupełnie niepodobna; bo gdyby się nam nawet udało zupełnie usunąć karę, jakaby na nas spaść mogła, to zawsze przezorność nasza, zapobiegając temu, musiałaby ponieść ciężkie usiłowania. Im więcej uwalniamy się od zła, które nas naciska, tym więcej poddajemy się przykrościom, jakich przezorność wymaga.

Na nic się nie przyda powstawać przeciwko temu porządkowi rzeczy, otacza on nas, jest, że tak powiem, atmosferą naszą. Trzymając się tej sfery nędzy i wielkości ludzkiej, od której się nigdy nie oddalimy, przystąpimy wraz z Malthusem do rozwiązania zagadnienia o Ludnoś-ci. W tej wielkiej kwestyi ograniczymy się najprzód niejako na roli prostego sprawozdawcy, następnie, wypowiemy własny nasz pogląd. – Gdyby prawa o ludności mogły się streścić w krótkim aforyzmie, to zapewne, że byłoby to bardzo szczęśliwie dla postępu i szerzenia się nauki. – Ale jeżeli w skutek ilości i zmienności danych, składających się na to zagadnienie, przekonamy się, że prawa te nie dadzą się ująć w krótką i ścisłą formułę, to pójdziemy inną drogą. Przekładamy bowiem rozwlekłą nawet dokładność nad zwięzłość nie dość jasną.

Widzieliśmy, że postęp zależy na coraz większem współdziałaniu sił naturalnych celem zaspokojenia naszych potrzeb, a dzieje się to w ten sposób, że każda nowa epoka, przynosząc

strona 288. zpośród 382 stron dzieła

Page 289: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nam zawsze tę samą ilość użyteczności, pozostawia Społeczeństwu – albo coraz więcej wolnego czasu – albo pozwala mu zwrócić tę pracę na zdobycie nowych zaspokojeń.

Z drugiej znów strony wykazaliśmy już, że każda ze zdobyczy, w ten sposób na naturze dokonanych, przyniosłszy przypadkowo, jedynie kilku inicyatorom, korzyści, stała się następnie, za pośrednictwem konkurencyi, dziedzictwem wspólném i darmém całej ludzkości.

Z czego wnosząc, zdawałoby się, iż dobrobyt ludzi musiałby bardzo szybko wzrastać i równo się pomiędzy wszystkich rozdzielać.

Tak jednakże nie było; co jest faktem niezaprzeczonym.

Jest na świecie bożym ogromna liczba nieszczęśliwych, a których nieszczęście nie wypływa z ich winy.

Jakież są zatem przyczyny tego zjawiska?

Sądzę, że jest ich wiele. Jedna z nich nazywa się zdzierstwem, lub, jeśli chcecie, niesprawiedliwością. Ekonomiści mówili o niem zawsze tylko nawiasowo i o tyle, o ile mieścił się w niem błąd lub jakaś mylna wiadomość naukowa, Przedstawiając prawa powszechne, sądzili, iż nie mieli potrzeby zajmować się skutkami tych praw, kiedy one nie działały, lub były pogwałcone. – Zdzierstwo wszelako grało i gra jeszcze w świecie zbyt wielką rolę, abyśmy, nawet jako ekonomiści, nie byli zmuszeni rachować się z niem. Nie idzie tu jedynie o przypadkowe kradzieże, o odosobnione zbrodnie. – Wojna, niewolnictwo, oszustwa teokratyczne, przywileje, monopole, ścieśnienia, nadużycia podatków, oto są najwydatniejsze zjawiska zdzierstwa. Łatwo zrozumieć, jaki to wpływ musiały mieć i mają, na nierówność stanów, siły zakłócające tej doniosłości, które albo jeszcze istnieją, albo pozostawiły po sobie ślady; wielkość ich doniosłości postaramy się później wykazać.

Ale inną przyczyną, która, wedle niektórych autorów, opóźniła postęp, a nadewszystko przeszkodziła mu się w jednaki sposób rozszerzyć pomiędzy wszystkiemi ludźmi, jest zasada ludności.

I w rzeczy samej, jeśli w miarę, jak bogactwo wzrasta, wzrasta także szybciej i ludność, pomiędzy którą powinno być rozdzieloném, to bogactwo absolutne może być większém, a bogactwo indywidualne mniejszém.

Co więcej, gdybyśmy wzięli tego rodzaju usługi, które każdy oddać może i które wymagają jedynie usiłowań fizycznych, i gdybyśmy zwrócili uwagę, że ta klassa ludzi, która wyłącznie się im oddaje i najmniej jest wynagradzana, rozmnaża się z większą niż inne szybkością, zobaczylibyśmy, że praca sama sobie stawiałaby fatalną konkurencyę. Będzie zatem zawsze jedna najniższa klassa społeczna, która nigdy nie będzie korzystać z postępu, jeśli narastać będzie prędzej, aniżeli się on mógł rozwinąć.

Widzimy więc, jak wielkiego znaczenia jest zasada ludności.

Zasadę tę wyraził Malthus w tych słowach:

Ludność dąży do zrównania się ze środkami żywności.

strona 289. zpośród 382 stron dzieła

Page 290: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Muszę tu mimochodem zauważyć, iż dziwném jest, że Malthusowi chcą przypisać zaszczyt lub odpowiedzialność za to prawdziwe czy fałszywe prawo. Zresztą, począwszy od Arystotelesa, nie było ani jednego prawie publicysty, któryby nie ogłaszał, i to często, w tych samych słowach, tego prawa.

To też dość rzucić okiem na ogół istot żyjących, aby się z największą pewnością przekonać, że natura daleko więcej się troszczyła o rodzaje aniżeli o indywidua.

Ostrożności, jakie przedsięwzięła dla uwiecznienia rass, są zadziwiające, najwydatniejszą z nich jest obfitość zarodków. Obfitość ta zdaje się być obrachowaną w odwrotnym stosunku do czułości, rozumu i siły, z jaką każdy rodzaj opiera się zniszczeniu.

I tak, w królestwie roślinnem, środki rozpładzania się za pomocą nasienia, szczepu itd., jakich dostarczyć może pojedyncza jednostka, są niezliczone. Nie dziwiłbym się, gdyby jedno drzewo wiązu, gdyby wszystkie ziarna się udały, zrodziło w roku milion drzew. Dla czego jednak tak się nie dzieje? Oto dla tego, że nie wszystkie ziarna mają warunki potrzebne do życia, to jest: przestrzeń i pożywienie. Przepadają one zatem, a że rośliny nie posiadają czułości, natura też nie szczędziła im tak środków rozmnażania się, jako też i środków niszczenia ich.

Zwierzęta, których życie jest prawie roślinném, rozmnażają się niesłychanie. Kto też sobie nie zadawał pytania, jakim sposobem ostrygi rozmnażać się mogą, aby nastarczyć nadzwyczaj wielkiej konsumpcyi, jakiej ulegają.

W miarę tego, jak rozpatrujemy coraz więcej rozwinięte istoty przekonywamy się, że co do środków rozmnażania się, natura daleko skąpszą względem nich się okazała, niż wzglę-dem tamtych.

Zwierzęta mające kość pacierzową, szczególniej w większych gatunkach nie mogą się tak szybko rozmnażać, jak inne. Krowa nosi płód dziewięć miesięcy i rodzi tylko jedno cielę, które jakiś czas żywić musi. Musimy wszelako przyznać, że u tego gatunku bydła przymiot rozmnażania się jest większy nad potrzebę. W krajach bogatych, jak Anglia, Francya, Szwajcarya, liczba zwierząt tej rassy narasta pomimo niesłychanego ich niszczenia. I gdybyś-my posiadali niezliczoną ilość łąk, moglibyśmy niewątpliwie doprowadzić je do coraz większego rozmnażania się, a następnie jeszcze więcej niszczyćbyśmy mogli. Przywodzę ten fakt, że gdyby nam nie brakło miejsca i żywności, to w ciągu kilku lat, chociażbyśmy dziesięć razy więcej jak dziś mięsa jedli, mielibyśmy dziesięć razy więcej wołów i krów. Nie mamy miary całej potęgi rozmnażania się bydła, bo odtrącić potrzeba przeszkody, jakie im w tym względzie stawiamy z powodu braku miejsca i żywności.

To zapewna, że przymiot rozmnażania się pomiędzy ludźmi o wiele jest mniejszym niż w każdym innym gatunku; i tak być powinno. Niszczenie jest zjawiskiem, któremu człowiek nie powinien podlegać w tym stopniu, jak inne zwierzęta, a to z powodu, iż natura obdarzyła go obficiej uczuciem, rozumem i sympatyą. Ale czy fizycznie może on uniknąć tego prawa, na zasadzie którego wszystkie gatunki rozmnażają się więcej, aniżeli na to pozwalają miejsce i żywność. Żadną miarą tego przypuścić nie można.

strona 290. zpośród 382 stron dzieła

Page 291: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Powiadam fizycznie, bo mówię tu jedynie o prawie fizyologicznem.

Pomiędzy potęgą fizyologiczną a realném rozmnażaniem się istnieje radykalna różnica.

Pierwsza jest potęgą absolutnie organiczną, wolną od wszelkich przeszkód, wszelkich zewnętrznych ograniczeń. – Drugie jest wynikiem tej siły połączonej z ogółem wszystkich przeszkód, które ją powstrzymują i ograniczają. I tak naprzykład, potęga rozmnażania się maku mogłaby może dojść do miliona – tymczasem pole zasiane makiem wydawałoby realnie zawsze jednakową ilość; a ilość ta mogłaby się nawet zmniejszać.

Jest to właśnie to prawo fizyologiczne, jakie Malthus próbował sformułować. Dochodził on, w jakimby to okresie mogła się zdwoić pewna ilość ludzi, gdyby ich przestrzeń i żywność nie ograniczała.

Z góry już widzimy, że ponieważ ta hypoteza zupełnego zaspokojenia wszystkich potrzeb nie może być zrealizowaną, okres teoretyczny o realnem zdwojeniu się ludności musi być bezwarunkowo krótszym jak każdy inny okres oparty na badaniu.

I w istocie, badanie ruchu ludności podaje nam bardzo rozmaite liczby. Wedle spostrzeżeń Moreau de Jonnès, przyjmując za podstawę obecny ruch ludności, zdwojenie się jej wymagałoby – 555 lat w Turcyi, – 227 lat w Szwajcaryi, – 138 we Francyi, – 106 w Hiszpanii, – 100 w Holandyi, – 76 w Niemczech, – 43 w Rossyi i w Anglii, – 25 w Stanach Zjednoczonych, potrącając kontyngens, jaki dostarcza emigracya.

Zkądże te nadzwyczajne różnice? Nie mamy przyczyn sądzić, ażeby one wypływały z powodów fizjologicznych.

Kobiety szwajcarskie są tak samo dobrze zbudowane i tak samo płodne, jak i kobiety amerykańskie.

Przeszkody zatem obce muszą powstrzymywać tę potęgę rodzącą absolutną. A dowód mamy niewątpliwy w tem, iż objawia się ona natychmiast, jak tylko jakakolwiekbądź okoliczność usuwa te przeszkody. To też udoskonalone rolnictwo, nowy przemysł lub jakiekolwiekbądź źródło miejscowych bogactw, sprowadza natychmiast liczniejszy wzrost ludności. To też po klęskach takich jak zaraza, głód lub wojna, które niszczą wielką część ludności widzimy, iż ludzie rozmnażają się niesłychanie szybko.

Kiedy zaś rozmnażanie się wstrzymuje się, to widocznie, iż mu brakuje lub brakować może żywności i przestrzeni; albo też, iż widząc przed sobą przeszkodę, rozbija się o nią lub się przed nią cofa.

I rzeczywiście, zjawisko to, którego ogłoszenie wywołało tyle krzyków przeciwko Malthus’owi, jest wedle mnie niezaprzeczoném.

Gdyby zamknięto w klatce tysiąc myszy wraz z tem, czego nieodbicie potrzebują do życia, to liczba ich, pomimo znanej ich płodności, nie mogłaby przewyższyć tysiąca, albo, gdyby przeszła poza tę liczbę, musiałyby przechodzić przez prywacyę⌀ i cierpienia, to jest przez te dwie rzeczy, które wpływają na zmniejszenie liczby. W takim wypadku możnaby z całą słusznością powiedzieć, że przyczyna zewnętrzna ogranicza nie potęgę płodności, ale

strona 291. zpośród 382 stron dzieła

Page 292: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

jej rezultat. Zapewne, iż pomiędzy dążnością fizyologiczną a siłą ograniczającą zajdzie antagonizm, z czego wypływa ta niezmienność liczby. Przekonaćby się łatwo można o tem, zwiększając stopniowo porcyę żywności, aż pókiby się nie zdwoiła a zobaczylibyśmy wkrótce dwa tysiące myszy w klatce.

Chcecie wiedzieć, co odpowiedziano Malthus’owi. Przeciwstawiono mu fakt. Powiedziano mu: Że potęga rozmnażania się nie jest w ludziach tak wielką, to mamy dowód w tem, iż w niektórych krajach ludność nie powiększa się wcale. Gdyby prawa progressyi były prawdziwe, gdyby ludność co dwadzieścia pięć lat zdwajała się, to Francya, która miała w 1820 roku 30 milionów mieszkańców, miałaby dziś więcej jak 60 milionów.

Jest-że w tem logika?

Jakto! Zaczynam sam od zaznaczenia, że ludność we Francyi wzrosła w ciągu dwudziestu pięciu lat zaledwie o piątą część, wówczas kiedy gdzieindziej zdwoiła się. Szukam więc przyczyny tego. Znajduję ją w braku przestrzeni i pożywienia. Widzę, że w warunkach kultury, ludności i obyczajów, w jakich się obecnie znajdujemy, trudno jest tak szybko zdobyć środki wyżywienia, aby pokolenia mogące się począć narodziły się, lub narodzone mogły się wyżywić. Mówię, że środki utrzymania nie mogą się zdwoić, – a przynajmniej się nie zdwoiły – w ciągu dwudziestu pięciu lat we Francyi. Jest to właśnie ogół tych sił negatywnych, który, wedle mnie, powstrzymuje potęgę fizyologiczną; – a wy mnie przeciwstawiacie powolność rozmnażania się, aby ztąd wywnioskować, że potęga fizyologiczna nie istnieje wcale. Tego rodzaju sporów niepodobna brać na seryo.

Czyż nie tak samo niesłusznie zaprzeczano postępowi jeometrycznemu, jaki Malthus wykazał? Malthus nigdy nie stawiał tego niedorzecznego założenia, że „Faktem jest, iż ludzie rozmnażają, się wedle postępu jeometrycznego”. Utrzymywał przeciwnie, że fakt ten nie istnieje, bo właśnie szukał, jakie są, przeszkody, które się temu sprzeciwiają, przedstawiał nam jedynie ten postęp, jako formułę potęgi organicznej rozmnażania się.

Poszukując, w ilu latach dana ilość ludności mogłaby się zdwoić, w przypuszczeniu, że zaspokojenie wszystkich potrzeb nie napotka na żadne przeszkody, wziął on peryod dwudziestopięcioletni. – A wybrał peryod taki dlatego, że odpowiadał on najlepiej spostrzeżeniom, jakie bezpośrednio poczynił nad ludem amerykańskim, który, jakkolwiek dalekim był od jego hypotezy, zbliżał się jednak do niej więcej od innych. Raz zatem przyjąwszy ten peryod, a miał tu na myśli zawsze tylko potęgę wewnętrzną rozmnażania się, powiedział, że ludność dąży do zwiększenia się w stosunku jeometrycznym.

Zaprzeczają temu. Ale zaprawdę tym sposobem zaprzecza się oczywistości. Możnaby powiedzieć, że peryod zdwojenia się ludności nie wszędzie będzie dwudziestopięcioletni; że będzie 30, 40, 50 letni; że różnica zawisłą będzie od rassy. Wszystko to mniej lub więcej może ulegać sporowi, ale to pewna, że nie można twierdzić, aby wedle hypotezy tej, postęp nie miał być jeometrycznym. I w istocie, jeśli w ciągu danego peryodu sto par zrodzi dwieście, dlaczegóżby dwieście par nie mogły w równym czasie zrodzić czterystu?

Dlatego, mówią oni, że rozmnażanie się będzie powstrzymywane.

strona 292. zpośród 382 stron dzieła

Page 293: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Właśnie to samo mówi Malthus.

Ale co je będzie powstrzymywać?

Malthus wykazuje dwie główne przeszkody nieskończonego rozmnażania się ludzi: nazywa je przeszkodami zapobiegającemi i przeszkodami repressyjnemi.

Ponieważ dążność fizyologiczna ludzkości może być powstrzymywaną jedynie brakiem narodzin lub wzrostem śmiertelności, nie ulega zatem wątpliwości, że nomenklatura Malthus’a jest dokładną.

Prócz tego, jeśli warunki przestrzeni i żywności są takie, że ludność nie może przejść po za pewną liczbę, to niema wątpliwości, im więcej działa przeszkoda niszcząca, tem mniej ma do działania przeszkoda zapobiegająca. Utrzymując, że przy jednakowej ilości żywności, może się więcej ludzi rodzić, chociażby śmiertelność się nie zwiększała, wpadałoby się w jawną sprzeczność.

Z góry widzimy i niezależnie od innych względów ekonomicznych niezmiernie ważnych, że w takiem położeniu rzeczy powstrzymywanie się dobrowolne, lepszém jest od środków przymusowych.

Dotąd zatem i to na wszystkich punktach, teorya Malthus’a nie ulega zaprzeczeniu.

Może być, że Malthus mylił się przyjmując peryod dwódziestopięcioletni, który okazał się prawdziwym w Stanach Zjednoczonych, jako granicę płodności ludzkiej. Wiem dobrze, że tym sposobem chciał on uniknąć zarzutu przesady lub bujania w powietrzu. Jakżeby się ktoś ośmielił mówić, że nadaję zbyt wielką doniosłość możliwemu, wówczas kiedy się opieram na rzeczywistem? Nie zwrócił on uwagi, że mieszając tu potęgę wewnętrzną z potęgą rzeczywistą, i że, pozostawiwszy na stronie prawo ograniczania, a biorąc za miarę rozmnażania się peryod wypływający z faktów rządzonych przez obydwa te prawa, musiał stać się niezrozumiałym. Co też się i stało. Żartowano sobie z jego postępu jeometrycznego i arytmetycznego, wyrzucano mu, że przyjął za normę całego świata Stany Zjednoczone; słowem, posługiwano się tem, iż pomieszał on z sobą te dwa zupełnie różne prawa, aby jedno z nich zbijać drugiem.

Jeśli się chce zbadać jaką jest ta potęga sama w sobie bez względu na fakt rozmnażania się, to potrzeba na chwilę zapomnieć o wszystkich fizycznych i moralnych przeszkodach, wypływających z braku przestrzeni, żywności i dobrobytu. Ale gdyby raz kwestya postawiona była w ten sposób, to dokładne jej rozwiązanie okazałoby się zbyteczném. – Tak w rodzaju ludzkim jak i w innych istotach uorganizowanych, ta potęga niesłychanie przewyższa wszystkie zjawiska szybkiego rozmnażania się, jakie dotąd były obserwowane, lub jakie w przyszłości przedstawić się mogą. – Co do pszenicy naprzykład, przypuszczając pięć łodyg z jednego nasienia, a dwadzieścia ziarn na jednej łodydze, to jedno ziarno w ciągu pięciu lat ma wewnętrzną potęgę wyprodukowania dziesięć miliardów.

Co do rodzaju psiego, to opierając się na tych dwóch podstawach, że każda para płodną jest przez lat sześć, i wydaje za każdą rażą po cztery pomioty, to przekonamy się, że we dwanaście lat jedna para może zrodzić ośm milionów jednostek.

strona 293. zpośród 382 stron dzieła

Page 294: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

W rodzaju ludzkim, przyjmując, że dojrzałość następuje w szesnastu, a ustanie płodności w trzydziestu latach, każda para mogłaby zrodzić ośmioro dzieci. Dużo już będzie, jeśli liczbę tę zmniejszymy o połowę, z powodu przedwczesnej śmiertelności. Bo mówiąc to, mamy na uwadze hypotezę, wedle której wszystkie potrzeby są zaspokojone, co znacznie wpływa na zmniejszenie śmiertelności. – W każdym razie, wychodząc z tego założenia, będziemy mieli w peryodzie dwódziestoczteroletnim następujące cyfry:

2‒4‒8‒16‒32‒64‒128‒256‒512 itd.; wreszcie, w przeciągu dwóch wieków dwa miliony.

Jeśli rachować będziemy na podstawie przyjętej przez Euler’a, to peryod zdwojenia nastąpi w dwanaście i pół lat; ośm peryodów złożą właśnie jeden wiek i wzrost ludności w przeciągu tego czasu będzie się miał jak 512:2.

W żadnej epoce, ani w żadnym kraju nie widzieliśmy, aby liczba ludzi wzrastała z tak zastraszającą szybkością. Wedle księgi rodzaju wiadomo, iż Hebrajczykowie weszli do Egiptu w liczbie siedmdziesięciu par; a widzimy z księgi liczb, że wedle obrachowania w dwa wieki później dopełnionego przez Mojżesza, liczba ludzi mających więcej jak dwadzieścia jeden lat, wynosiła sześćset tysięcy; co przypuszczać pozwala, iż ogólna liczba ludności wynosiła najmniej dwa miliony. Z tego możemy wyprowadzić wniosek, że zdwojenie ludności następowało co czternaście lat. – Tablice biura długości nie są w stanie skontrolować tych faktów biblijnych. Czyż utrzymywać będą, że ludność mająca sześćset tysięcy wojowników, może być liczniejszą nad dwa miliony i czy wyprowadzą ztąd wniosek, że peryod zdwojenia ludności jest mniejszym od tego, jaki obrachował Euler? – Wolno jest podać w wątpliwość obrachowanie Mojżesza lub rachunek Eulera, ale niepodobna przypuszczać, aby Hebrajczy-kowie rozmnażali się nad możność. Tego też tylko właśnie chcemy.

Po tym przykładzie, w którym prawdopodobnie płodność rzeczywista jest najwięcej zbliżona do płodności wewnętrznej, mamy jeszcze przykład na Stanach Zjednoczonych. Wiadomo, że w kraju tym zdwojenie następuje w mniej niż w dwudziestu pięciu latach.

Bezużyteczném byłoby posuwać dalej poszukiwania; dostatecznie jest uznać, że potęga organiczna rozmnażania się przewyższa samo rozmnażanie się, zresztą czyżby to nie było dziwném, żeby rzeczywistość wyższą była niż możliwość?

Ze względu na tę siłę absolutną, której nie mamy potrzeby ściślej określać, i którą zawsze możemy uważać za nieodmienną, istnieje, jakeśmy już powiedzieli, inna jeszcze siła, która ogranicza, powstrzymuje, zawiesza w pewnej mierze działanie tej pierwszej siły, i przeciwstawia najrozmaitsze przeszkody, stosownie do czasu i miejsca, zajęcia, obyczajów, praw lub religii rozmaitych narodów.

Drugą tę siłę nazywam prawem ograniczenia i widoczném jest, że w każdym kraju i w każdej klassie ruch ludności wypływa z połączonych działań tych dwóch praw.

Ale na czemże zależy prawo ograniczenia? Ogólnie można powiedzieć, że rozszerzaniu się życia przeszkadza i zapobiega trudność utrzymania go. Ważném jest, abyśmy zgłębili tę myśl, jakąśmy już wyrazili w formule Malthus’a. Stanowi ona istotną część naszego przedmiotu.41

strona 294. zpośród 382 stron dzieła

Page 295: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Istoty uorganizowane, które mają życie, a nie posiadają uczucia, są najzupełniej biernemi w tej walce pomiędzy dwoma zasadami. Co do roślin, to niezaprzeczoną jest prawdą, że środki utrzymania ograniczają liczbę ich w każdym gatunku. Obfitość zarodków jest nieskończona, ale może zabraknąć przestrzeni, a urodzajność ziemi ma swoje granice. Zarodki szkodzą sobie wzajemnie i niszczą się; wiele z nich marnieje, słowem, tyle się z nich tylko udaje, ile ich grunt wyżywić może. Zwierzęta obdarzone są uczuciem, ale zdaje się, że w ogóle nie posiadają one przezorności; płodzą, rozmnażają się, nie troszcząc się o los swego potomstwa. Śmierć tylko przedwczesna może położyć tamę ich rozmnażaniu się i utrzymać równowagę pomiędzy ich liczbą a środkami wyżywienia.

Kiedy Lamenais, zwracając się do ludu w swej niepodobnej do naśladowania mowie, powiedział:

„Dla wszystkich jest miejsce na ziemi i Bóg uczynił ją dość płodną, aby zaopatrzyła obficie potrzeby wszystkich”. I nieco dalej: „Stwórca wszechświata nie postawił człowieka w gorszych warunkach aniżeli zwierzęta; czyż nie wszyscy powołani są do bogatej uczty, jaką im zastawia natura? Czy aby jeden z nich jest z niej wyłączonym?” – I znowu: „Rośliny polne zapuszczają jedne przy drugich swe korzenie, w gruncie który je wszystkie żywi i wszystkie tam rosną spokojnie, i żadne nie zabiera soków drugiemu”.

Widzimy w tem jedynie deklamacye ułudne, które służą za podstawę zgubnym wnioskom i żałujemy, że tak świetna mowa zużywa się na rozpowszechnianie najzgubniejszych błędów.

Zaiste, niema w tem prawdy, aby jedna roślina nie zabierała soków drugiej, i aby wszytkie zapuszczały swe korzenie nie niszcząc gruntu. Miliardy zarodków roślinnych padają corocznie na ziemię, czerpią z niej początek życia, a zagłuszone są mocniejszemi i żywotniejszemi. Niema w tem prawdy, aby wszystkie zwierzęta, jakie się rodzą, zawezwane były na ucztę, jaką natura zastawia, i aby żadne z nich nie było z niej wykluczone. Pomiędzy gatunkami dzikich zwierząt, jedne niszczą drugie, a pomiędzy swojskiemi, człowiek niszczy niezliczoną ich ilość. – Nic łatwiejszego jak udowodnić istnienie i stosunki tych dwóch zasad: zasady rozmnażania i zasady ograniczania. Dla czego we Francyi jest tyle wołów i baranów, pomimo rzezi jaką im wyprawiają? Dla czego jest tak mało niedźwiedzi i wilków, chociaż zabijają ich mniej, i chociaż organizacya ich zdolniejszą jest do szybkiego rozmnażania się? Oto dla tego, że człowiek przygotowuje żywność pierwszym, a usuwa ją z przed drugich. Rozporządza względem nich prawem ograniczenia w taki sposób, że pozwala na mniej lub więcej szerokie zastosowanie prawa płodności.

Tak więc dla roślin jak i dla zwierząt, siła ograniczająca okazywać się zdaje jedynie w postaci niszczenia. – Ale człowiek obdarzony jest rozumem, przezornością, a ten nowy żywioł łagodzi, zmienia nawet na jego korzyść sposób działania tej siły.

Bez wątpienia, człowiek o tyle, o ile jest istotą obdarzoną organami materyalnemi, czyli krótko mówiąc, o ile jest zwierzęciem, to i do niego może być zastosowaném prawo ograniczania za pośrednictwem niszczenia. Niepodobném jest, aby liczba ludzi przewyższała środki utrzymania, coby na jedno wychodziło, jak gdyby powiedzieć, że więcej istnieje ludzi

strona 295. zpośród 382 stron dzieła

Page 296: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

niż ich istnieć może, co jest niepodobieństwem. Jeżeli w nim zatem rozum i przezorność będą uśpione, stanie się on niejako rośliną, zwierzęciem; w takim razie, na zasadzie wielkiego prawa fizyologicznego, które rządzi wszystkiemi gatunkami, rozmnażanie się jego byłoby fatalném, ale byłoby także fatalném, gdyby był wyniszczanym na zasadzie prawa ograniczenia, wykonaniu którego pozostałby on w tym wypadku obcym.

Ale jeżeli człowiek jest przezornym, to, to drugie prawo wchodzi, w sferę jego woli; modyfikuje on je, kieruje niem, i w takim razie zmienia się ono zupełnie: przestaje już być siłą ślepą, a staje się siłą inteligentną; przestaje być prawem naturalném, a staje się prawem społeczném. – Człowiek jest punktem, w którym się spotykają, łączą i mięszają te dwa pierwiastki, materya i rozum; niedziała w nim wyłącznie ani jeden, ani drugi. Prawo zatem ograniczania objawia się, w rodzaju ludzkim, dwojakim sposobem i w skutek podwójnego działania przezorności i niszczenia utrzymuje ludność na równi jaka jest potrzebna.

Te dwa działania nie są jednakiej siły; przeciwnie, w miarę tego, jak jedno z nich się rozwija, drugie się zmniejsza. Jest jeden rezultat, do którego koniecznie dojść potrzeba, a tym jest ograniczenie: dojść do niego można mniej lub więcej przez repressyę lub przez zapobieganie, wedle tego, czy człowiek bydlęcieje, czy też duchowo się podnosi; wedle tego, czy jest on więcej materyą, czy rozumem, wedle tego, czy żyje więcej życiem roślinném czy moralném; prawo to jest mniej lub więcej zewnątrz niego lub w niem, ale dość, że zawsze gdzieś ono być musi.

Trudno sobie z całą ścisłością przedstawić tę obszerną dziedzinę przezorności, którą tłómacz Malthus’a znacznie ścieśnił puszczając w obieg to niewyraźne i niedostateczne wyrażenie, przymus moralny, doniosłość, którego zmniejszył jeszcze przez określenie takie: „Jest to cnotą, powiada on, która polega na tem, aby się nie żenić, kiedy się niema środków do utrzymania rodziny, a wszelako żyć w czystości. Tymczasem przeszkody, jakie rozumne społeczeństwo ludzkie stawia możliwemu rozmnażaniu się ludzi, ma zupełnie inne formy, aniżeli przymus osobisty w ten sposób skreślony. Tak naprzyklad: czemże jest ta święta niewiadomość młodzieńczego wieku, ta jedyna zapewne niewiadomość, którą zbrodnią byłoby rozpraszać, którą każdy szanuje i nad którą trwożliwa matka czuwa jak nad skarbem? Gzem jest ten wstyd, który idzie za wiadomością; ta tajemnicza broń młodej dziewicy, która czaruje i onieśmiela kochanka, i która przyozdabiając, przedłuża chwile niewinnej miłości? A ta zasłona, w ten sposób rzucona naprzód pomiędzy niewiadomość a prawdę, a potem te czaro-dziejskie przeszkody postawione pomiędzy prawdą a szczęściem, nie sąż cudowną rzeczą, chociaż w każdej innej materyi byłyby niedorzecznością? Czemże jest ta potęga opinii narzucająca osobom różnej płci, tak surowe prawa, potępiająca najmniejsze przestąpienie tych praw i ścigająca słabość, tak tej, która upadła, jak i z pokolenia w pokolenie tych, którzy są jej smutnym owocem? Czemże jest ten honor tak delikatny, ta surowa powściągliwość tak powszechnie uwielbiana nawet przez tych, którzy się od niej zwalniają? Czemże są te insty-tucye, te utrudnienia jakich przyzwoitość wymaga, te wszelkiego rodzaju ostrożności, jeśli nie działaniem prawa ograniczenia objawiającego się w porządku umysłowym, moralnym, zapobiegającym, a tém samém, wyłącznie ludzkim?

strona 296. zpośród 382 stron dzieła

Page 297: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Niechże te baryery będą wywrócone, niechże rodzaj ludzki w tym, co dotyczę związku płci, niezajmuje się ani przyzwoitością, ani majątkiem, ani przyszłością, ani opinią, ani obyczajami, niechże się zniży do gatunku roślin i zwierząt, to czyż wątpić możemy, że wówczas w rodzaju ludzkim podobnie jak w zwierzęcym i roślinnym potęga rozmnażania się, działać będzie tak potężnie, iż wkrótce wywoła interwencyę prawa ograniczenia, które się w takim razie objawi w porządku fizycznym, brutalnym, repressyjnym, to jest: przez panowanie nędzy, chorób i śmierci?

Pozostawiwszy na stronie wszelką przezorność i wszelką moralność, nie podobna zaprzeczyć, iż tyle jest uroku w zbliżeniu się płci, iż chęć do tego, tak w naszym rodzaju, jak i we wszystkich innych, powstaje w nas zaraz od pierwszego zjawienia się dojrzałości. Jeżeli ją oznaczymy na szesnasty rok życia, a tymczasem z akt stanu cywilnego widzimy, iż w pewnych krajach nie żenią się przed dwódziestym czwartym rokiem, to tym sposobem, część moralna i zapobiegająca prawa ograniczenia, usuwa z pod działania prawa rozmnażania się ośm lat; a jeśli do tej liczby, dodamy jeszcze to, co przypada na celibat bezwarunkowy, przekonamy się, że Stwórca nie traktował rozumną ludzkość tak jak brutalne zwierzę i że od niej samej zależy, zmienić ograniczenia repressyjne na ograniczenie zapobiegające.

Jest to dość szczególne, że szkoła spirytualistów i szkoła materyalistów w tej wielkiej kwestyi pomieniały się, że tak powiem, na role; pierwsza, powstając przeciw przezorności nadaje powagę pierwiastkowi brutalnemu; druga, podnosząc w człowieku stronę moralną zaleca, aby rozum panował nad namiętnościami i żądzami.

Pochodzi to ztąd, że w tem wszystkiem jest prawdziwe niezrozumienie się. Niech naprzykład ojciec rodziny radzi się księdza najprawowierniejszego względem spraw swego domu; ksiądz ten zapewne da mu w tym wyjątkowym wypadku rady zgodne z pojęciami, które nauka postawiła jako zasady, a które on sam nieuważa za takie. „Schroń twoją córkę, powie stary kapłan; oddalaj od niej o ile możesz wszystkie pokusy świata; pielęgnuj jak kwiat kosztowny jej świętą niewiadomość, jej niebiańską wstydliwość, która jest zarazem jej wdziękiem i obroną. Czekaj aż uczciwe i stosowne zamężcie się jej trafi; pracuj jednakże i postaraj się zapewnić jej przyzwoite utrzymanie. Pomyśl, że małżeństwo w ubóstwie pociąga za sobą wiele cierpień, a jeszcze więcej niebezpieczeństw. Przypomnij sobie te stare przysłowia, które są mądrością narodów, i które ostrzegają, że dobrobyt jest najpewniejszą rękojmią jedności i pokoju. Czegóżbyś się miał spieszyć? Czyżbyś chciał, żeby w dwudziestu pięciu latach córka twoja obciążona była rodziną, której nie byłaby w stanie wychować i dać jej wykształcenie stosownie do twego stanowiska i położenia w świecie? Czyżbyś chciał, aby mąż jej nie będąc w stanie zdobyć potrzebnego utrzymania, martwił się i rozpaczał i w ostatku wpadł w nierząd? Projekt, który cię obecnie zajmuje, jest najważniejszym ze wszyst-kich, jakie cię kiedykolwiek obchodzić mogą. Zważ go dobrze, osądź, a przedewszystkiem strzeż się pośpiechu itd.”

Przypuśćmy, że ów ojciec odpowie językiem, jakim przemawiał Lamenais: „Od początku świata dał Bóg wszystkim ludziom taki rozkaz: Rośnijcie i rozmnażajcie się, napełniajcie ziemię i władajcie nią. A ty mówisz młodej dziewicy: Wyrzeknij się rodziny, niewinnych słodyczy małżeństwa, świętych radości macierzyństwa; odmów sobie tego wszystkiego, żyj

strona 297. zpośród 382 stron dzieła

Page 298: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

sama; bo i pocóż ci mnożyć tylko nieszczęścia swoje?” Czyż sądzimy, że stary kapłan nie znajdzie stosownej odpowiedzi na to rezonowanie? Bóg, odpowie on, nie kazał ludziom mnożyć się bez miary i rozwagi i kojarzyć się jak zwierzęta bez żadnej przezorności na przyszłość; nie na to dał rozum wybranej przez siebie istocie, aby w najuroczystszych okolicznościach nie mogła zeń robić użytku? Rozkazał on wprawdzie człowiekowi rozmnażać się, ale aby rozmnażać się, potrzeba mieć środki ku temu; dla tego też, pod rozkazem rozmnażania się, potrzeba rozumieć i rozkaz przygotowania środków wyżywienia dla młodszego pokolenia. Religia nie uważa dziewictwa za zbrodnię; owszem uważa je za cnotę, otoczyła je czcią, świętością i chwałą; nie można zatem uważać, iż ktoś przekracza rozkazy jej dla tego, iż ze względu na dobro, szczęście i godność swej rodziny, przygotowuje się roztropnie pozostać w dziewictwie.

Czemże są zatem takie i temu podobne rozumowania, które dyktuje doświadczenie, które codziennie w świecie się powtarzają i rządzą postępowaniem wszystkich moralnych i oświeconych rodzin, jeśli nie zastosowaniem ogólnej doktryny do wypadków wyjątkowych? albo raczej, czemże jest ta doktryna jeśli nie uogólnieniem rozumowania, które się nadaje do wszystkich wypadków wyjątkowych. Spirytualista, odrzucający w zasadzie interwencyą ograniczenia zapobiegającego, podobnym jest do fizyka, któryby w ten sposób przemawiał do ludzi: „Działajcie w każdym razie tak, jak gdyby ciężkość istniała, ale w teoryi nie uznawajcie jej”.

Dotąd nie bardzo oddaliliśmy się od teoryi Malthus’a; ale jest jeszcze jeden przymiot właściwy ludzkości, na ważność którego, ile mi się zdaje, większa część autorów nie zwróciła uwagi, który gra niesłychaną rolę w zjawiskach dotyczących ludności, który rozwiązuje wicie zagadnień podniesionych przez tę wielką kwestyę i rodzi w duszy filantropa pogodę i ufność, jakie z niej niedokładna nauka wygnała; przymiot ten zresztą mieści się już w pojęciu rozumu i przezorności; przymiotem tym jest doskonalenie się.

Człowiek jest istotą doskonalącą się; może się on doskonalić i cofać się; a jeżeli, ściśle rzeczy biorąc, możemy przypuszczać, iż stać on też może na miejscu, to również może on wchodzić i schodzić po nieskończonych stopniach cywilizacyi. A jest to prawdą tak co do jednostek jak niemniej co do narodów i rass.

Dla tego też właśnie, że Malthus nie zwracał uwagi na ten pierwiastek postępowy, doszedł do zniechęcających konsekwencyj, które tak powszechny wstręt wywołały.

Patrząc bowiem na przeszkodę zapobiegającą, jak na coś istniejącego w formie, że tak powiem, ascetycznej i mało przyjętej, przyznać musimy, iż nie mógł on jej nadać wielkiego znaczenia. Tak więc, wedle niego, działa powszechnie przeszkoda repressyjna, czyli innemi słowy, występek, nędza, wojna, zbrodnia itd.

Jest w tem, wedle mnie, błąd i przekonamy się, że działanie siły ograniczającej nie przedstawia się ludziom jedynie jako usiłowanie zachowania czystości, jako akt zaparcia się samego siebie, ale jeszcze i nadewszystko, jako warunek dobrobytu, jako ruch instynktowy, chroniący siebie i swoją rodzinę od upadku.

strona 298. zpośród 382 stron dzieła

Page 299: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Powiedziano już, iż ludność dąży do tego, aby stanąć na równi ze środkami wyżywienia. Zwracam tu uwagę, że w miejsce tego wyrażenia środki wyżywienia, powszechnie dawniej przyjętego, J. C. Say wprowadził inne, daleko poprawniejsze, a mianowicie: środki utrzymania. Zdawaćby się tu mogło na razie, iż w kwestyi tej chodzi tu jedynie o wyżywienie. Tymczasem tak nie jest; człowiek nie żyje wyłącznie chlebem, a badanie faktów, jasno pokazuje, że kiedy ogół wszystkich środków utrzymania, licząc w to ubranie, mieszkanie, które ze względu na klimat lub nawet przyzwyczajenia są koniecznemi, nie dopisze, wówczas ludność powstrzymaną jest w rozmnażaniu się.

Otóż mówimy, że ludność dąży do tego, aby stanąć na równi, ze środkami utrzymania.

Ale czyż środki te są rzeczą stałą, absolutną, jednakową? Nie, zaiste: W miarę tego, jak człowiek się cywilizuje, to możemy powiedzieć, że nawet co się tycze najprostszego wyżywienia, koło jego potrzeb znacznie się rozszerza. Jeżeli mając na względzie to, iż czło-wiek jest istotą doskonalącą się, rozważamy środki utrzymania, a wliczyć w nie musimy zaspokojenia potrzeb fizycznych, umysłowych, moralnych, to widzimy, iż tyle jest w nich stopni, ile w samej cywilizacyi, to jest, postępują w nieskończoność. Zapewne, że jest w nich jakaś granica niższa, a mianowicie: zaspokojenie głodu, zabezpieczenie się od pewnego stopnia chłodu, bo to są warunki życia, a granicę tę łatwo dostrzedz można w stanie dzikich Ameryki i u biednych w Europie; wyższej jednak granicy nie znam i niema jej. Kiedy jedne potrzeby naturalne są zaspokojone, wówczas rodzą się inne, które możemy, jeśli chcemy, nazwać sztucznemi, ale które później samo przyzwyczajenie czyni naturalnemi; z nich rodzą się inne, i znowu inne i tak do nieskończoności.

W pochodzie zatem cywilizacyjnym człowieka, na każdym kroku potrzeby jego obejmują coraz szersze koło, a środki utrzymania, ten punkt, w którym się spotykają dwa wielkie prawa rozmnażania się i ograniczenia, zmieniają się, aby się powiększyć. – Bo chociaż człowiek tak dobrze może się cofać jak i doskonalić się, pierwsze wszakże jest mu wstrętném, drugiego zaś pragnie, usiłowania jego dążą, aby na stanowisku, jakie zdobył, nie tylko się utrzymać, ale podnieść je jeszcze; a zwyczaj, tak słusznie nazwany drugą naturą, i który tu pełni tę samą rolę co łuszczynki w naszym systemacie arteryjnym, niedopuszcza żadnego cofania się. Bardzo zatem prostą jest rzeczą, że działanie umysłowe i moralne, jakie człowiek wywiera na swe własne rozmnażanie, odbija się, odciska się, porusza się w tych usiłowaniach i łączy się z temi ciągle wzrastającemi przyzwyczajeniami.

Następstwa, jakie wypływają z takiej organizacyi człowieka przedstawiają się gromadnie; my ograniczymy się na wskazaniu niektórych z nich. Najprzód, wraz z innemi ekonomistami, zrobimy przypuszczenie, że ludność i środki utrzymania zachowują pomiędzy sobą równowagę; ale ponieważ te ostatnie niesłychanie są ruchliwe i stosownie do cywilizacyi i przyzwyczajenia zmieniają się, to porównywując narody i stany nie możemy wraz z Say’em42

przypuścić, aby ludność proporcyonalną była do produkcyi, lub też do dochodów, jak utrzymuje Sismondi. – Następnie, w każdej fazie doskonalenia się, jakie całe społeczeństwo albo część jego jakaś dokonała, każdy stopień wyższej kultury, mieszcząc w sobie więcej przezorności musi coraz więcej przeszkodą moralną i zapobiegającą neutralizować przeszkodę brutalną i repressyjną. – Ztąd wynika, że każdy postęp społeczny mieści w sobie

strona 299. zpośród 382 stron dzieła

Page 300: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

zarodek nowego postępu, vires acquirit eundo; gdyż dobrobyt i przezorność rodzą się jedno z drugiego w nieprzerwanem następstwie. – Tak samo, kiedy z jakiejkolwiekbądź przyczyny ludzkość zrobi ruch wsteczny, niemoc i brak przezorności działać będą naprzemian jako przyczyna i skutek i szłoby ciągle ku upadkowi, gdyby społeczeństwo nie było obdarzone tą siłą leczącą, vis medicatrix, jaką Opatrzność umieściła we wszystkich ciałach uorganizowanych. I w istocie zauważmy to dobrze, że w każdym peryodzie upadku działanie ograniczania w swym sposobie niszczącym, staje się jednocześnie i boleśniejszém i widocz-niejszém. Najprzód, przychodzi zepsucie, poniżenie; dalej nędza, głód, nierząd, wojna, śmierć; smutne, ale niezbędne środki dla pouczenia nas.

Pragnęlibyśmy dłużej się nad tem zatrzymać, aby wykazać, o ile teorya wyjaśnia fakta i o ile one znów usprawiedliwiają teoryę. Jeśli w jakimś narodzie lub klassie jakiejś środki utrzymania zejdą do tej niższej granicy, w której składają się jedynie ze środków wyżywienia, jak naprzykład w Chinach, w Irlandyi i w biedniejszych klassach wszystkich krajów, najmniejsza oscylacya w ludności lub środkach do życia objawia się w śmiertelności; pod tym względem fakta stwierdzają wywody naukowe. – Głód już od dawna nie nawiedza Europy, a usunięcie tej klęski przypisują wielu przyczynom. Jest ich wiele zapewne, ale najpowszech-niejszą z nich jest ta, że środki utrzymania, skutkiem postępu społecznego podniosły się o wiele wyżej nad to, co niezbędném jest do życia. Kiedy przychodzą lata nieurodzajne, to zanim przyjdziem do odjęcia sobie czegoś z pożywienia, mamy jeszcze dość innych zaspokojeń, bez których się obejść i które odrzucić możemy. Ale inaczej jest w Chinach i Irlandyi; jeżeli ludzie nic prócz trochę ryżu lub kartofli nie mają, to za cóż kupią inną żywność gdy im tego ryżu i kartofli zabraknie?

Jest jeszcze zresztą trzecie następstwo doskonalenia się człowieka, które tu zaznaczymy dla tego, że zaprzeczono temu, co w doktrynie Malthus’a jest zasmucającego. – Przypisywaliśmy temu ekonomiście formułę taką: „Ludność dąży do zrównania się ze środkami wyżywienia”. – A powinniśmy byli powiedzieć, iż poszedł on o wiele dalej i że prawdziwą jego formułą, z której wyciągnął tak zasmucające wnioski, jest ta: Ludność dąży do przejścia po za środki wyżywienia. Gdyby Malthus przez to chciał powiedzieć, że w rassie ludzkiej potęga rozmnażania życia przewyższa potęgę utrzymywania go, to nie byłoby temu nic do zarzucania. Ale nie to miał on na myśli: utrzymuje on, że mając na uwadze z jednej strony płodność absolutną, z drugiej zaś ograniczenie objawiające się w tych dwóch sposobach represyjnym i zapobiegającym, to rezultat niemniej wypadnie taki, że ludność zawsze dąży do przejścia poza środki wyżywienia.43

Jest to prawdą co do wszystkich istot żyjących, prócz rodzaju ludzkiego. Człowiek jest istotą rozumną i może z ograniczenia zapobiegającego robić nieograniczony użytek. Jest on doskonalącym się, pragnie postępu i wstręt ma do cofania się; postęp jest jego stanem normalnym; postęp zaś mieści w sobie coraz to rozumniejszy sposób, w jaki można wprowadzić ograniczenie zapobiegające: zatem środki utrzymania wzrastają szybciej niż ludność. A nie tylko, że rezultat ten wypływa z zasady doskonalenia się, ale nadto stwierdzają go fakta, bo kolo zaspokojeń wszędzie się rozszerzyło. Gdyby to było prawdą, jak Malthus powiedział, że przy każdej przewyżce środków egzystencyi następowałaby przewyżka

strona 300. zpośród 382 stron dzieła

Page 301: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ludności, to nędza naszej rassy postępowałaby fatalnie i zacząwszy od cywilizacyi, skończylibyśmy na barbarzyństwie. Dzieje się jednak przeciwnie; ztąd więc widzimy, że prawo ograniczania miało dość siły, aby nie dopuścić rozmnażania się ludzi ponad obfitość produkcyi.

Z tego, co poprzedza, przekonywamy się, jak obszerną i trudną jest kwestya o ludności. Szkoda zapewne, że nie objęto ją w jakąś dokładną formułę a naturalnie, iż jeszcze więcej żałuję, iż i ja tego uczynić nie mogę. Ale czyż nie widzimy jak przedmiot ten nie nadaje się do szczupłych granic dogmatycznego axiomatu? Czyżby to nie było próżném usiłowaniem chcieć wyrazić w stałem zrównaniu stosunki danych z istoty swej zmiennych? Przypomnijmy sobie te dane:

1) Prawo rozmnażania się. Potęga absolutna, wewnętrzna fizyologiczna, jaka jest w rassie ludzkiej i służy do rozmnażania życia, bez względu na trudności utrzymania go. Tę pierwszą jedynie daną możnaby łatwo określić z pewną ścisłością, ale ścisłość byłaby tu zbyteczną; bo cóż nas może obchodzić gdzie wedle przypuszczenia może być ta wyższa granica rozmnażania się, kiedy jej nigdy dosięgnąć nie zdołamy w rzeczywistem położeniu człowieka, który dla utrzymania życia w pocie czoła pracować musi?

2) Jest zatem granica w prawie rozmnażania się. Jakaż jest ta granica? Środki utrzymania odpowiadają nam. Ale cóż to są środki utrzymania? Jest to ogół zaspokojeń nie dających się uchwycić. Zmieniają się one, a tém samém stosownie do miejsca, czasu, rassy, stanowiska, obyczajów, opinii i przyzwyczajeń zmieniają granicę przez nas poszukiwaną.

3) Wreszcie, na czem polega ta siła, która zamyka ludność w tej ruchomej granicy. Odnośnie do człowieka rozkłada się ona na dwie siły, jedną, która powściąga, i drugą, która zapobiega. Otóż działania tej pierwszej niepodobna ściśle ocenić, a co więcej podlega ono całkowicie działaniu tej drugiej, które zależy od stopnia cywilizacyi, potęgi przyzwyczajeń, od kierunku instytucyj religijnych i politycznych, od organizacyi własności pracy i rodziny itd. – Niepodobna zatem pomiędzy prawem rozmnażania się a prawem ograniczenia postawić zrównanie, wedle którego możnaby wykazać ludność rzeczywistą. W algebrze a i b przedstawiają ilości oznaczone, które się liczą, mierzą, i proporcyą których oznaczyć można; ale środki utrzymania, panowanie moralne wolnej woli, fatalne działanie śmiertelności, oto są trzy dane co do zagadnienia o ludności, dane zmienne same w sobie, a które prócz tego pożyczają jeszcze coś z tej nadzwyczajnej ruchliwości przedmiotu, którym rządzą, to jest z człowieka, tej istoty tak dziwnie zmiennej i rozmaitej wedle Montaigne’a. Nic zatem nadzwyczajnego, że chcąc nadać temu zrównaniu niewłaściwą mu dokładność ekonomiści, zamiast zbliżyć, rozdzielili umysły; niema bowiem ani jednego wyrazu w ich formułach, któryby nie przedstawiał słabej strony niesłychanej ilości zarzutów opartych na rozumo-waniu i na faktach.

Wejdźmy teraz w dziedzinę zastosowania: zastosowanie, prócz tego, iż służy do wyjaś-nienia nauki, jest jeszcze prawdziwym owocem na drzewie umiejętności.

Powiedzieliśmy już, że praca jest jedynym przedmiotem wymiany. Chcąc nabyć jakąś użyteczność (chybaby go nam natura darmo dała), potrzeba dla wyprodukowania jej podjąć

strona 301. zpośród 382 stron dzieła

Page 302: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

trud lub wynagrodzić trud ten temu, kto go za nas podejmie. Człowiek bezwarunkowo nic nie tworzy: urządza on, rozporządza i odnosi wszystko do użytecznego celu. Nic z tego nie może on robić bez trudu, a rezultat tego trudu jest jego własnością; jeśli ją ustępuje, ma prawo do zwrotu jej w formie usługi, dobrowolnie uznanej za równą jego usłudze. Jest w tem zasada wartości, wynagrodzenia, wymiany, zasada, która chociaż jest bardzo prostą, niemniej przeto prawdziwą. W to, co nazywamy produktami, wchodzą rozmaite stopnie użyteczności naturalnej i rozmaite stopnie użyteczności sztucznej; ta jedynie, która mieści w sobie pracę, jest wyłącznie przedmiotem tranzakcyj ludzkich, i nie zaprzeczając wcale znakomitej i tak płodnej w skutki formule J. C. Say’a że: „Produktu wymieniają się na produkta”, uważam, że ściślej naukową jest ta formułuje: Praca wymienia się na pracę, albo co jeszcze lepiej, że: Usługi wymieniają się na usługi.

Nie należy przez to rozumieć, żeby praca wymieniała się na pracę na zasadzie jej trwałości lub jej siły, żeby zawsze ten, kto ustępuje godzinę trudu, albo ten, który pociągnął igłę siłomierza o 100 stopni, mógł wymagać, aby wzajem toż samo usiłowanie dla niego uczyniono. Trwałość, siła, są to dwa pierwiastki, które wpływają na ocenienie pracy, nie są one jedynemi. Może być bowiem praca mniej lub więcej wstrętna, niebezpieczna, trudna, umysłowa, obliczona na przyszłość, praca szczęśliwa nawet. Tam, gdzie są tranzakcye wolne, gdzie własność jest zupełnie zabezpieczoną, tam każdy jest panem własnego trudu, a tém samém jest panem ustąpienia go za cenę, jaką sam ustanowi. Jest jednakże granica jego powolności, a jest ona w tym punkcie, w którym znajduje on więcej korzyści w zatrzymaniu swej pracy, aniżeli w wymianie. Ale jego roszczenia mają także granicę; granicą tą jest ta chwila, kiedy druga ze stron kontraktujących ze względu na swój interes odrzuca zamianę.

Niema nawet w społeczeństwie tyle warstw – że się tak wyrażę – ile jest stopniowania w cenie wynagrodzenia. Najmniej ze wszystkich wynagradzaną jest ta praca, która się najwięcej zbliża do czynności prostej, automatycznej; jest w tem zrządzenie opatrznościowe, sprawiedliwe, a zarazem użyteczne i fatalne. Prosty robotnik bardzo prędko dojdzie do tej granicy, do jakiej roszczenia jego rozciągać się mogą, a o której co tylko mówiłem, bo pracę mechaniczną, jaką on ofiaruje, każdy wykonać może; sam on raczej przypartym jest do granicy swej powolności, a to dla tego, że nie może podjąć trudu umysłowego, jakiego od innych się domaga. Trwałość, siła, jako przymioty materyi, są wyłącznemi pierwiastkami wynagrodzenia dla tego rodzaju pracy materyalnej; i oto, dla czego płacą ją zwyczajnie dziennie. – Cały postęp w przemyśle streszcza się w tem, aby w każdym produkcie w miejsce pewnej ilości użyteczności sztucznej, a tém samém uciążliwej, podstawić takąż samą ilość użyteczności naturalnej, a więc darmej. Z tego wynika, że wolna konkurencya nikogo w społe-czeństwie całem bardziej obchodzić nie może, jak klassę robotniczą. Jakiż byłby ich los, gdyby czynniki naturalne, procedery i narzędzia produkcyi nie były ustawicznie w skutek współzawodnictwa zmuszane do udzielania wszystkim darmo rezultatów swego współdziałania? Nie prosty bowiem robotnik potrafi wyciągnąć korzyści z ciepła, ciężkości, sprężystości, nie on to wynajdzie procedery, nie on posiada narzędzia, za pomocą których mógłby siły te zużytkować. – W samym początku jakiegoś odkrycia praca wynalazcy, do najwyższego stopnia rozumna, jest bardzo wynagradzaną, czyli innemi słowy, jest

strona 302. zpośród 382 stron dzieła

Page 303: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

równoważną niesłychanej masie pracy grubej, albo inaczej jeszcze, produkt jej jest drogim. Ale zjawia się konkurencya, produkt obniża się w cenie, współudział usług naturalnych nie przynosi już korzyści producentowi ale konsumentowi, a praca, która zużyła te usługi, zbliża się pod względem wynagrodzenia do tej, która oblicza się na długotrwałość. Tak więc zasób wspólny bogactw darmych ustawicznie wzrasta, produkta wszelkiego rodzaju dążą do przyjęcia i przyjmują też z dnia na dzień stanowczo charakter tego stanu darmości, który nam daje wodę, powietrze i światło; tak więc poziom ludzkości dąży do wzniesienia się i zrównania, tak więc, pozostawiając na stronie prawo o ludności, w najniższej właśnie klassie społeczeństwa polepszenie losu jest najszybszém. Ale powiedzieliśmy: pozostawiając na stronie prawo o ludności, i to nas sprowadza do naszego przedmiotu.

Wyobraźmy sobie sadzawkę z otworem, który mógłby się coraz więcej rozszerzać, i przez który coraz więcej wprowadziłoby się do niej wody. Gdybyśmy mieli tę jedynie okoliczność na względzie, widzielibyśmy, iż powierzchnia wody coraz się w niej wznosi; ale gdyby ściany tej sadzawki były ruchome i gdyby można je było dowolnie zsuwać i rozsuwać, to widoczném jest, że wysokość wody zależałaby od tego, w jaki sposób ta nowa okoliczność łączyłaby się z pierwszą. Chociażby woda zasilająca sadzawkę, nie wiem w jak znacznej ilości przypływała, powierzchnia jej zniżałaby się jednak, gdyby ściany sadzawki jeszcze szybciej się rozszerzały; powierzchnia ta wznosiłaby się wyżej, gdyby przy tym samym przypływie wody koło rezerwoaru rozszerzało się stosunkowo z tym przypływem; wznosiłaby się jeszcze wyżej, gdyby ściany sadzawki nie rozszerzały się wcale; a jeszcze wyżej, gdyby się ściany te zwężały.

Jest to obraz warstw społecznych, których losy badamy, a które, przyznać musimy, stanowią większą część ludzkości. – Wynagrodzenie, przedmioty zdolne do zaspokojenia potrzeb, do utrzymania życia, oto jest ta woda, która do nich przypływa otworem elastycznym. Ruchomość ścian sadzawki stanowi ruch ludności. To pewném jest,44 że środki utrzymania przybywają jej w coraz większej ilości, ale i to jest pewném, że i ona w coraz większych rozmiarach rozszerzać się może. Życie zatem w tej klassie o tyle będzie mniej lub więcej szczęśliwém i godném, o ile prawo ograniczania działaniem swém, li tylko moralném, rozumném i zapobiegającém, ograniczy mniej lub więcej absolutną zasadę rozmnażania się. Jest pewna granica co do wzrostu liczby ludzi w tej klassie ludności, a jest nią ta chwila, w której zasób postępowy wynagrodzenia niedostatecznym jest do utrzymania ich życia. Niema zaś granicy co do możliwego podniesienia ich, gdyż z dwóch żywiołów ulepszenie to stanowiących, bogactwo wzrasta ciągle, a wzrost ludności stopniowo wchodzi w sferę dowolności człowieka.

Wszystko to, co powiedzieliśmy o klassie społecznej najniższej, to jest tej, która wykonywa najprostszą pracę, stosuje się i do wszystkich innych wyższych warstw postawionych, że tak powiem, w stosunku odwrotnym do tej prostej i wyłącznie materyalnej pracy najniższej klassy. Rozważając każdą klassę samą w sobie, widzimy, że wszystkie podlegają ogólnym prawom. We wszystkich wre walka pomiędzy potęgą fizyologiczną rozmnażania się, a potęgą moralną ograniczania. Jedyna rzecz, jaka stanowi różnicę pomiędzy jedną a drugą klassą, jest punkt, gdzie spotykają się te dwie siły, gdzie wysokość do

strona 303. zpośród 382 stron dzieła

Page 304: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

jakiego dochodzi wynagrodzenie i zwyczaje ustalają pomiędzy temi dwoma prawami granicę, którą nazywamy środkami utrzymania.

Ale jeżeli rozważamy rozmaite warstwy, już nie same w sobie, ale w ich wzajemnych stosunkach, to sądzę, że nie trudno rozróżnić wpływ dwóch pierwiastków działających w stosunku odwrotnym i w tem jest zapewne wyjaśnienie rzeczywistego stanu ludzkości. – Przedstawiliśmy już jakim sposobem wszystkie zjawiska ekonomiczne, a wyłącznie prawo konkurencyi, dążyły do zrównania stanów. Jako teorya, zdaje nam się, iż nie ulega to zaprzeczeniu. Ponieważ żadna korzyść naturalna, żaden proceder pomysłowy, żadne narzędzie, za pomocą którego procedery te wchodzą w wykonanie, nie mogą zatrzymać się jako takie przy producencie; ponieważ rezultaty tego wszystkiego, niezłomném zrządzeniem Opatrzności, dążą do tego, aby stać się dziedzictwem wspólném, darmém, a tém samém, równém dla wszystkich ludzi; jasném jest zatem, że klassa najbiedniejsza jest ta właśnie, która najwięcej ciągnie korzyści względnych z tego cudownego urządzenia praw ekonomii społecznej. Tak samo, jak biedny na równi z bogatym obdarzony jest powietrzem, którém oddycha, podobnież stoi on na równi z bogatym co do tych rzeczy, których cenę postęp bezustannie zniża. Rassa ludzka zatem posiada sama w sobie nadzwyczajną dążność do równości. Nie mówię tu o tej dążności, której pragniemy, ale o tej, która się urzeczywistnia. Równość jednakże nie urzeczywistnia się, a jeżeli się i urzeczywistnia, to tak powolnie, iż porównywając dwa oddalone od siebie wieki, zaledwie dostrzegamy jej postęp. Postęp ten jest nawet tak mało znacznym, że wielu nawet rozumnych ludzi zaprzecza, iż on istnieje chociaż nie mają w tym względzie słuszności. Jakaż jest zatem ta przyczyna, która opóźnia sprowadzenie tych klass do wspólnego, a coraz więcej postępowego poziomu?

Sądzę, że nie gdzieindziej szukać jej należy, jak w rozmaitych stopniach tej przezorności, która, co się tyczy ludności, ożywia każdą warstwę społeczną. – Powiedzieliśmy już, że prawo ograniczania, co się tycze jego strony moralnej i zapobiegającej, jest w zupełnem rozporządzeniu człowieka. Powiedzieliśmy także, że człowiek jest doskonalącym się, a w miarę tego, jak się doskonali, coraz to rozumniejszy użytek z prawa tego czyni. Naturalném jest zatem, że im więcej klassy są oświecone, tem lepiej będą umiały poddać się usiłowaniom coraz skuteczniejszym i nałożyć na siebie coraz lepiej zrozumiane ofiary, aby utrzymać ludność na równi ze środkami utrzymania, jakie posiada.

Gdyby statystyka była dość posuniętą, to stwierdziłaby ten wywód teoretyczny, wykazując, że w wyższych sferach społeczeństwa małżeństwa nie tak wcześnie zawierają się jak w niższych. Otóż jeśli tak jest, to łatwo zrozumieć, że na wielki rynek, na który wszystkie klassy znoszą usługi swe, na którym wymieniają się prace rozmaitej natury, pracy grubej, zaofiarowują w większej stosunkowo obfitości niż pracy umysłowej, co wyjaśnia nam, dla czego tak długo trwa ta nierówność stanów, którą tyle i tak potężnych przyczyn innego porządku nieustannie zniszczyć usiłują.

Teorya, którąśmy tu treściwie przedstawili, prowadzi do tego praktycznego rezultatu, że najlepszym rodzajem filantropii, najlepszemi instytucyami społecznemi są te, które działając w myśl planu opatrznościowego takiego, jakim go harmonie społeczne przedstawiają, to jest

strona 304. zpośród 382 stron dzieła

Page 305: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

zrównanie w postępie, wprowadzają we wszystkie słoje społeczeństwa, a szczególnie w najniższy, wiadomości, rozum, moralność, przezorność.

Mówimy instytucyami, gdyż w istocie przezorność wypływa o tyle z konieczności położenia, o ile z rozpraw czysto umysłowych. Jest pewna organizacya własności albo raczej exploatacyi, która więcej niż każda inna sprzyja temu, co ekonomiści nazywają znajomością potrzeb rynku, a tém samém przezornością. Zdaje się być pewném, że naprzykład wielkie dzierżawy są skuteczniejszą zapobiegającą przeszkodą zbytecznemu rozmnażaniu się ludności w klassie niższej, aniżeli małe dzierżawy45 Rodzina dzierżawcy daleko więcej niż rodzina prostego najemnika może rozumieć niedogodności wypływające z przedwczesnych małżeństw i zbyt wielkiego rozmnażania się.

Powtarzamy jeszcze rodzaje filantropii. W rzeczy samej, jałmużna może uczynić dobro rzeczywiste i lokalne, ale na dobrobyt klassy pracującej może mieć wpływ bardzo ograniczony jeśli nawet nie zgubny; bo nie tylko, że nie rozwija, ale owszem paraliżuje cnotę najwłaściwszą do podniesienia tej klassy, to jest przezorność. Szerzyć idee zdrowe, a nade-wszystko przywyknienia nacechowane pewną godnością, oto największe i najtrwalsze dobro, jakie można nadać klassom niższym.

Środki utrzymania, nie mogę się tego dość napowtarzać, nie są ilością stałą, zależą one od obyczajów, opinii, przyzwyczajeń. Tak na najniższej, jak i na innych stopniach drabiny społecznej czuje się ten sam wstręt do porzucenia tej sfery przyzwyczajeń, w których się żyło. Być może nawet, iż więcej cierpi arystokrata, którego szlachetne latorośle przechodzą w mieszczaństwo, aniżeli mieszczanin, którego synowie stają się rękodzielnikami, lub też rękodzielnik, którego dzieci zniewolone są żebrać. Przyzwyczajenie zatem do pewnego dobrobytu, do pewnej godności w życiu, najsilniejszym jest bodźcem do rozwinięcia przezorności. – I jeśli klassa pracująca wzniesie się raz do pewnych wygód, to nie będzie chciała niżej już zstąpić, nawet gdyby dla utrzymania się na swem stanowisku i zachowania harmonii pomiędzy zarobkiem a swemi nowemi przyzwyczajeniami, musiała użyć tego niezawodnego środka, ograniczenia zapobiegającego.

Dla tego też uważamy za jeden z najpiękniejszych objawów filantropii, iż wielu właścicieli i rękodzielników w Anglii postanowiło znieść z gliny lepione i słomą kryte chałupy, a w miejsce ich postawić domy murowane, czyste, przestronne, dobrze oświecone, mające dość powietrza i przyzwoicie umeblowane. Gdyby środek ten był powszechnym, podniósłby on sposób życia klassy pracującej, zmieniłby w potrzeby rzeczywiste to, co się dziś uważa za zbytek względny, wzniósłby tę granicę, którą nazywamy środkami utrzymania, a tém samém i skalę wynagrodzenia tam, gdzie jest nizką. – Dla czegóżby nie? Najniższa klassa w krajach cywilizowanych daleko wyżej stoi niż najniższa klassa u dzikich. A więc się podniosła; czemużby więc jeszcze wyżej podnieść się nie miała?

Nie potrzeba się jednakże łudzić; postęp musi być powolnym, gdyż musi on być w pewnym stopniu powszechnym. Mogłoby się stać, iż na pewnym punkcie kuli ziemskiej postęp rozwijałby się prędzej niż gdzieindziej, gdyby narody wzajemnie na siebie nie wpływały; ale tak nie jest; dla rassy ludzkiej tak w postępie, jak i w cofaniu się istnieje

strona 305. zpośród 382 stron dzieła

Page 306: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wielkie prawo solidarności. Gdyby naprzykład w Anglii, w skutek powszechnej podwyżki zarobku, położenie robotników znacznie się polepszyło, w takim razie przemysł francuzki miałby więcej szans wziąść górę nad swoją współzawodniczką, a polotem swym miarkowałby postępowy ruch objawiający się z drugiej strony cieśniny. Zdaje się, iż Opatrzność nie chciała, aby jeden naród mógł prześcignąć drugi poza pewne granice; widzimy więc, iż tak w ogóle całem jak i w drobnych szczegółach społeczeństwa ludzkiego, cudowne i niezachwiane siły zawsze dążą do tego, aby ostatecznie nadać massom korzyści indywidualne lub zbiorowe i sprowadzić każdą wyższość pod jarzmo wspólnego poziomu, który podobnie jak ocean ma swe godziny przypływu, wyrównywa się nieustannie i znowu się wznosi.

Słowem, skoro doskonalenie się, które jest wydatną cechą człowieka, jest mu daném, skoro działanie konkurencji i prawa ograniczenia, są znane, losy zatem rassy ludzkiej, z punktu jedynie przeznaczeń ziemskich dadzą, ile nam się zdaje, streścić się w ten sposób: 1. Jednoczesne wzniesienie się wszystkich warstw społecznych czyli poziomu powszechnego ludzkości. 2. Ciągłe zbliżanie wszystkich stopni i usuwanie stopniowe odległości dzielących klassy pomiędzy sobą aż do granicy nakreślonej przez sprawiedliwość absolutną. 3. Względne zmniejszenie pierwszej i ostatniej warstwy społecznej a wzrost warstw średnich. Powiedzą może, że prawa te powinny sprowadzić równość absolutną. – Bynajmniej, bo to tak samo, jak gdyby chcieć, żeby w wiecznem zbliżaniu się linii prostej z asymptotem nastąpić nareszcie miało zetknięcie się ich…46

USŁUGI PRYWATNE, USŁUGI PUBLICZNEUsługi wymieniają się na usługi.

Równoważność usług wypływa z dobrowolnej wymiany i swobodnej dyskusyi, która ją poprzedza.

Czyli innemi słowy, każda usługa rzucona wpośród społeczeństwo warta jest tyle, ile każda inna usługa, której jest równoważną, byleby wszystkie zaofiarowania i wszystkie żądania miały wolność produkowania, porównywania się i roztrząsania.

Można w najlepsze krytykować i rozprawiać, ale niepodobna pojąć idei wartości, bez idei wolności.

Kiedy żaden gwałt, żadne ścieśnienie, żaden podstęp nie psuje równowagi usług, wówczas można powiedzieć, że panuje sprawiedliwość.

Nie należy jednak pod tem rozumieć, że wówczas ludzkość dosięgła już kresu swego udoskonalenia; wolność bowiem zostawia otwarte pole błędom ocenienia indywidualnego. Człowiek łudzony namiętnościami w sądzie swym często się myli; pragnienia jego nie zawsze idą w parze z rozsądkiem. Widzieliśmy, że usługa może być oceniona w wartości swej bez względu na słuszny stosunek pomiędzy jej wartością a użytecznością; wystarcza na to, abyśmy dali przewagę jednym pragnieniom na drugiemi. Stosunku tego pięknego, który każdą usługę stawia na jej stanowisku, że się tak wyrazić mogę, moralnem, dokonywa postęp rozumu, zdrowego sensu i obyczajów. Przedmiota błahe, widowiska dziecinne, zabawy

strona 306. zpośród 382 stron dzieła

Page 307: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

niemoralne, mogą być w wielkiej cenie w jednym kraju, gdy w drugim będą w pogardzie i poniżeniu. Równowaga zatem usług jest wcale czém inném jak słuszném ocenieniem ich użyteczności. Ale i pod tym nawet względem wolność i uczucie odpowiedzialności poprawiają i udoskonalają nasze gusta, nasze zaspokojenia, nasz sposób ocenienia.

We wszystkich na świecie krajach jest pewna klassa usług, które co do sposobu w jaki się oddają, rozdzielają i wynagradzają, robią zupełnie inny obrót, aniżeli usługi prywatne albo dobrowolne. Są to usługi publiczne.

Jeśli potrzeba jakaś ma charakter powszechny i jednostajny na tyle, aby mogła być nazwaną potrzebą publiczną, wówczas ludzie składający jedno jakieś zgromadzenie (gminę, prowincyą, naród) mogą uważać za dogodne dla siebie zaspokoić potrzebę tę działaniem lub delegacyą zbiorową. W takim razie mianują urzędników obowiązanych oddać i rozdzielić pomiędzy gminę usługę o jaką chodzi, wynagradzają zaś ich za pośrednictwem składki, która, w zasadzie przynajmniej, proporcyonalną jest do zdolności każdego ze stowarzyszonych.

W gruncie rzeczy, ta wyjątkowa forma wymiany, zwłaszcza kiedy się przypuszcza zgodę ze wszystkich stron, bynajmniej nie psuje pierwotnych żywiołów ekonomii społecznej. Jest to zawsze ten sam przelew usiłowań, przelew usług. Urzędnicy pracują na zaspokojenie potrzeb podatkujących, podatkujący znów pracują na zaspokojenie potrzeb urzędników. Względną wartość tych wzajemnych usług określa pewien proceder, jaki później zbadamy; ale zasadnicze pierwiastki wymiany, przynajmniej abstrakcyjnie mówiąc, pozostają nienaruszonemi.

Niesłusznie zatem niektórzy autorowie, widząc do jakiego stopnia opłaty są ciężkie i nieprawne, uważali za straconą wszelką wartość poświęconą na usługi publiczne.47 Takie stanowcze potępienie nie wytrzymuje krytyki. Pod względem straty lub zysku usługa publiczna w niczem się naukowo nie różni od usługi prywatnej. Czy sam pilnuję pola mego, czy zapłacę komuś, kto je pilnuje, czy też Państwu, które je każe pilnować, zawsze to ofiara, którą ponosząc, mam na widoku własną korzyść. Czy w ten, czy w ów sposób, tracę zapewne usiłowanie, ale zyskuję bezpieczeństwo. Nie jest to zatem strata, ale wymiana.

Powiedzą może, że daję przedmiot materyalny a otrzymuję coś, co nie jest w żadne formy ujęte. Tym sposobem wpadłoby się znów w fałszywą teoryę wartości. Poty, póki się nadawało wartość materyi a nie usługom, poty musiano wierzyć, że każda usługa publiczna była straconą wartością. Póżniéj, kiedy pod względem wartości wahano się pomiędzy prawdą a fałszem, było toż samo wahanie i pod względem podatku.

Jeżeli podatek nie koniecznie musi być stratą, tém mniej widzę konieczności, aby miał być zdzierstwem.48 Zapewne, że w nowoczesnych społeczeństwach, zdzierstwo za pośrednictwem podatku wykonywa się na wielką skalę. Zobaczymy to później i przekonamy się, że jest ono jedną z najważniejszych przyczyn, jakie zakłócają równowagę usług i harmo-nię interesów. Ale najlepszym sposobem zwalczenia i zniesienia nadużyć podatku jest chronienie się przesady, która widzi w istocie podatku zdzierstwo.

strona 307. zpośród 382 stron dzieła

Page 308: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

I tu jeszcze poboczny wniosek prostuje to, coby w powyższym sądzie mogło być zbyt absolutnego. Doktryna, że usługi wymieniają się na usługi, upraszcza znacznie tak samo zadanie, jak i jego rozwiązanie.

To też kiedy rozważamy usługi publiczne same w sobie, wedle ich właściwej natury i stanu normalnego, pozostawiając na stronie wszystkie nadużycia, są one podobnie jak usługi prywatne czystą wymianą.

Ale proceder, za pomocą którego usługi, w tych dwóch formach wymiany porównywują się, roztrząsają, przenoszą się, równoważą i objawiają swą wartość, tak jest różny i sam w sobie i w swych skutkach, że czytelnik nie weźmie mi za złe, iż obszerniej pomówię o tym trudnym przedmiocie, który jest najgodniejszym rozmyślań ekonomisty i męża stanu. Prawdę powiedziawszy, to jest właśnie węzeł wiążący politykę z ekonomią społeczną. I tu także możemy zaznaczyć początek i doniosłość najzgubniejszego błędu, jaki kiedykolwiek skaził naukę, a który polega rui mieszaniu społeczeństwa z rządem. Społeczeństwo, to całość, która obejmuje jednocześnie usługi prywatne i usługi publiczne, rząd zaś jest częścią, do której należą jedynie usługi publiczne.

Jeżeli na nieszczęście idąc za szkołą Rousseau’a i wszystkich republikanów francuzkich, wyznawców jego, używamy bez różnicy tych dwóch wyrazów rząd i społeczeństwo to stanowimy niejako naprzód już i nieroztrząsając wcale, że Państwo może i powinno ogarnąć całkowicie działalność prywatną, wolność i odpowiedzialność indywidualną; stanowimy, że wszystkie usługi prywatne powinny być przemienione w usługi publiczne; stanowimy, że porządek społeczny jest faktem przypadkowym i wynikłym z umowy, któremu prawo dopiero byt nadaje; stanowimy wszechwładztwo prawodawcy a detronizujemy ludzkość.

W istocie widzimy jak usługi publiczne, czyli działalność rządowa, stosownie do czasu, miejsca i okoliczności, rozszerza się lub ścieśnia, począwszy od komunizmu Sparty lub missyi Paraguajskich doszła aż do indywidualizmu Stanów Zjednoczonych, przeszedłszy przez centralizacyę francuzką.

Pierwsza kwestya, jaka się przedstawia przy wstępie do Polityki jako umiejętności, jest ta:

Jakie są usługi, które powinny należeć do działalności prywatnej? – Jakie są te, które powinny należeć do działalności zbiorowej czyli publicznej?

Kwestyą tę można sprowadzić do tego:

Nakreślmy sobie w myśli wielkie kolo, które nazwiemy społeczeństwem i wpiszmy w nie drugie koło nazwane rządem.

Widoczném jest, że kwestya ta wiąże się z ekonomią polityczną, wymaga bowiem porównawczego zbadania dwóch bardzo różnych form wymiany.

Jak tylko rozwiązaném zostanie to zagadnienie, pozostanie jeszcze inne, a mianowicie: Jaka jest organizacya usług publicznych? Zagadnienia tego, jako należącego do czystej polityki, nie będziemy dotykać wcale.

strona 308. zpośród 382 stron dzieła

Page 309: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Zbadajmy istotne różnice charakteryzujące usługi prywatne i usługi publiczne, badanie to przedwstępne niezbędném jest dla ustalenia granicy, która powinna rozdzielać je. Cała część tego dzieła aż do niniejszego rozdziału poświęconą była wykazaniu ewolucyi usługi prywatnej. Widzieliśmy ją wykluwającą się w tym wniosku, bądź to wyraźnym, bądź domyślnym. Uczyń to dla mnie, a ja dla ciebie to uczynię; co domyślać się każe, że tak ze strony ustępującego, jak i ze strony przyjmującego nastąpiło wzajemne zezwolenie. Pojęcia zatem o zamianie, wymianie, oszacowaniu i wartości nie możemy zrozumieć bez wolności, a tej ostatniej bez odpowiedzialności.

Przy wymianie, każda ze stron obejmuje ogół swego położenia, radząc się swych potrzeb, swego ryzyka i niebezpieczeństw, swych pragnień, zdolności, swych skłonności, swych wygód, a nie zaprzeczaliśmy temu nigdy, aby z wykonaniem wolnej woli nie wiązała się możliwość nierozważnego lub szalonego wyboru. Błąd zatem nie leży w wymianie lecz w niedoskonałości natury ludzkiej; lekarstwem na to nie mogłoby być nic innego jak odpowiedzialność (to jest wolność), ona bowiem jest źródłem wszelkiego doświadczenia. Gdyby uorganizowano przymus w wymianie, zniszczono wolną wolę pod pozorem, że wszyscy ludzie mylić się mogą, nie byłoby to żadném ulepszeniem; chybabyśmy dowiedli, że osoba zajmująca się wywieraniem przymusu, nie podlega ułomnościom natury ludzkiej, że nie ma namiętności, wolną jest od błędów i nie należy do ludzkości. Czyż nie widzimy, że w takim razie odpowiedzialność byłaby nietylko niewłaściwie przestawioną, ale nadto zniszczoną, w tem przynajmniej, co ma w sobie najkosztowniejszego, to jest straciłaby swój charakter wynagradzający, karzący, doświadczalny, poprawczy, a tém samém, postępowy? Widzieliśmy jeszcze, że wolna wymiana, czyli usługi dobrowolnie przyjęte i oddane, pod wpływem konkurencyi ustawicznie zwiększają stosunek współudziału sił darmych do współudziału sił uciążliwych, i stosunek dziedziny wspólności do dziedziny własności; a to nas doprowadziło do uznania, iż w wolności zawiera się potęga urzeczywistniająca coraz więcej i pod każdym względem postępową równość, czyli Harmonię społeczną.

Co się zaś tycze procederów wolnej wymiany, nie potrzebujemy opisywać ich, bo wtedy, kiedy przymus ma niesłychaną rozmaitość form, to wolność ma tylko jedną. Jeszcze raz powtarzam, przelew dobrowolny usług prywatnych określa się najlepiej temi prostemi słowami: „Daj mi to, a ja ci dam to; – uczyń dla mnie to, a ja dla ciebie uczynię to”. „Do ut des; facio ut facias”.

Nie w ten sposób wymieniają się usługi publiczne. I tu w pewnej mierze przymus jest nieuchronnym, a widzimy go w rozmaitych formach, począwszy od despotyzmu najabsolutniejszego, aż do interwencyi najpowszechniejszej i najbardziej bezpośredniej wszystkich obywateli.

Chociażby nawet taki ideał polityczny nie istniał jeszcze nigdzie, chociażbyśmy nawet przypuszczali, że gdyby kiedykolwiek i był w życie wprowadzonym, to chyba w bardzo niedokładny sposób. Dajmy jednakże na to, iż istnieje on. Bo czegóż szukamy? Szukamy modyfikacyj, jakie przybierają na siebie usługi gdy wchodzą w dziedzinę publiczną; badając zaś tę rzecz z punktu widzenia nauki, musimy pozostawić na stronie gwałty prywatne i lokalne, a rozważać jedynie usługę publiczną samą w sobie i w jej objawach

strona 309. zpośród 382 stron dzieła

Page 310: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

najprawowitszych. Słowem, powinniśmy zbadać przemianę, jakiej usługa, już przez to samo, że się staje publiczną, ulega, pozostawiając na stronie przyczynę, która ją taką, a nie inną uczyniła, i te nadużycia, jakie się mogą wiązać ze sposobem jej wykonania.

Proceder cały polega na tem:

Obywatele mianują pełnomocników. Zgromadzeni pełnomocnicy decydują większością, że pewna kategorya potrzeb, potrzeba wychowania, naprzykład, będzie odtąd zaspakajana nie przez wolne usiłowanie lub wolną wymianę dokonaną przez obywateli, lecz przez pewną klassę urzędników wyłącznie do tego naznaczonych. Oto, co się tycze usługi oddanej. Co do usługi przyjętej, to ponieważ Państwo zabiera czas i zdolności nowych urzędników na rzecz obywateli, musi zatem od obywateli brać środki utrzymania dla urzędników. Dokonywa się tego za pośrednictwem składki lub kontrybucyi powszechnej.

We wszystkich krajach cywilizowanych kontrybucya ta płaci się pieniędzmi. Prawie nie mamy potrzeby zwracać na to uwagi, że poza temi pieniędzmi jest praca. W gruncie rzeczy, obywatele pracują, na urzędników a urzędnicy na obywateli tak samo jak wtedy, gdy usługi są wolne i jedni obywatele pracują na drugich.

Robimy tu tę uwagę, aby uprzedzić bardzo rozpowszechniony Sofizmat, pochodzący z iluzyi monetarnej. Słyszymy często mówiących w ten sposób: pieniądze, jakie urzędnicy pobierają, deszczem spadają na obywateli. I wnoszą ztąd, że ten mniemany deszcz jest drugiem dobrem dodaném do tego, jakie wypływa z usługi. W ten sposób rezonując dojdziemy do tego, iż usprawiedliwiać będziemy urzędy najbardziej pasożytne. Nie zwracają uwagi na to, że gdyby usługa pozostała w dziedzinie działalności prywatnej, to pieniądze zamiast iść do skarbu, a z tamtąd do urzędników, przeszłyby bezpośrednio do ludzi, którzyby się podjęli oddać usługi te dobrowolnie; pieniądze te, powtarzam, spadłyby także deszczem na massy. Ale jak tylko przestaniemy mieć na uwadze cyrkulacyą pieniężną i kiedy przekonamy się, że w głębi jest tu praca wymieniona na pracę, usługi na usługi, to Sofizmat ten upaść musi. W porządku publicznym może się zdarzyć, iż urzędnicy przyjmują usługę nie oddając sami żadnej, w takim razie, jakkolwiek mógłby nas łudzić pod tym względem ruch pieniężny, dla podatkujących zawsze będzie tu strata.

Ale bądź co bądź, wróćmy do naszej analizy:

Mamy zatem wymianę w nowej formie. Wymiana mieści w sobie dwa wyrazy: dać i przyjąć. Zbadajmy tak ze względu na oddane jak i przyjęte usługi, jakim sposobem dokonywa się umowa, która z prywatnej stała się publiczną. Najprzód zaznaczymy, że zawsze lub prawie zawsze usługa publiczna prawnie lub faktycznie tłumi usługę prywatną tejże samej natury. Kiedy Państwo bierze na siebie jakąś usługę, to zwykle stanowi, że nikt inny prócz niego nie będzie miał prawo oddawać jej, zwłaszcza, jeśli ma przy tem na widoku stworzyć sobie z tego dochód. Dowodem tego są poczty, tytoń, karty do grania, proch itd. A chociażby Państwo nie powzięło tej ostrożności, rezultat zawsze będzie ten sam. Jakiż przemysł może się zająć oddawaniem publiczności usługi, którą Państwo darmo daje? Prawie nigdy nie widzimy, aby ktoś szukał środków utrzymania w nauczaniu prawa lub medycyny, w budowaniu wielkich dróg, w hodowaniu stadniny czystej krwi, w zakładaniu szkół sztuk

strona 310. zpośród 382 stron dzieła

Page 311: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i rzemiosł, w wykarczowywaniu ziem w Algierze, w wystawianiu Muzeów itd. A przyczyną tego jest to, iż nikt nie pójdzie kupować tego, co mu Państwo darmo daje. Tak więc, jak mówił Cormenin, że gdyby nawet pierwszym artykułem konstytucyi nadał rząd przemysłowi szewskiemu nie wiem jakie przywileje, upadłby on jednakże szybko, gdyby rządowi przyszło do głowy wszystkim dawać buty darmo.

I w rzeczy samej słowo darmy, zastosowane do usług publicznych, mieści w sobie najgrubszy i że tak powiem najniedorzeczniejszy z sofizmatów.

Z mojej strony, podziwiam nadzwyczajną łatwowierność, z jaką publiczność daje się łowić na to słowo. Czy nie chcesz, mówią nam, darmego wychowania, darmego rozpładniania stadniny?

Zapewne, że chcę, chciałbym także i pożywienia darmego i darmego mieszkania… jeśli to możliwe.

Ale prawdziwie darmém to tylko nazwać można, co nic nikogo nie kosztuje. Tymczasem publiczne usługi kosztują wszystkich; i dla tego, że wszyscy zapłacili je naprzód, nie kosztują nic tego, który je odbiera. Ten, kto zapłaci część swoją do ogólnej składki, nie będzie chciał uciekać się do podobnej usługi prywatnej, za którą znów będzie musiał zapłacić.

Tak więc usługa publiczna podstawia się w miejsce usługi prywatnej. Nie dorzuca ona nic do ogólnej pracy narodu, ani też do jego bogactwa. Za pośrednictwem urzędników dokonywa tego, co mógłby dokonać przemysł prywatny. Pozostaje jeszcze do zbadania, która z tych dwóch czynności pociąga za sobą więcej dodatkowych niedogodności. W rozdziale tym postanawiam zająć się rozwiązaniem tych kwestyj.

Jak tylko zaspokojenie potrzeby jakiejś staje się przedmiotem usługi publicznej, znaczna część jego usuwa się wówczas z dziedziny wolności i odpowiedzialności indywidualnej. Indywiduum nie może kupować tego czego chce i kiedy chce, nie może stosować się do swych zasobów, swych dogodności, do swego położenia, do swego ocenienia moralnego, ani też do tego porządku stopniowego, który mu się najlepszym wydawać będzie do zaspokojenia potrzeb. Rad nierad, musi brać z pośród społeczeństwa nie taką miarę usług, jaką dla siebie za użyteczną uzna, jak to czyni w usługach prywatnych, ale część, jaką rząd uzna za właściwą, udzielić mu bez względu na ilość i na jakość. Niema on, być może, chleba do zaspokojenia głodu, tymczasem zabierają mu z tej niezbędnej ilości część chleba, aby mu za nią dać wykształcenie lub widowiska, których wcale nie potrzebuje. Nie wolno mu kontrolować swych własnych zaspokojeń, a nie dźwigając za nie odpowiedzialności, tém samém traci inteligencyą. Przezorność staje się tu zarówno nieużyteczną jak i doświad-czenie. Mniej już on do siebie należy, stracił część swej własnej woli, jest mniej postępowym, jest mniej człowiekiem. Nie tylko że w danym wypadku nie myśli sam przez się, a nawet odzwyczaja się myśleć o sobie. To odrętwienie moralne, które go ogarnia, ogarnia także z tej samej przyczyny i wszystkich jego współobywateli; widziano też już nieraz całe narody wpadające w zgubną niemoc.49

Póki jakaś kategorya potrzeb i odpowiednich im zaspokojeń pozostaje w dziedzinie wolności, poty każdy może rządzić się pod tym względem swojem własném prawem

strona 311. zpośród 382 stron dzieła

Page 312: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

zmieniając je wedle swej woli. Jest to bardzo naturalném i sprawiedliwém, bo niema nawet dwóch ludzi, którzyby się znajdowali w tych samych okolicznościach, i niema ani jednego człowieka, którego okoliczności nie zmieniałyby się z każdym dniem. W takich razach wszystkie zdolności ludzkie, a mianowicie: porównywanie, sąd, przezorność, są czynnemi. Wtedy każde dobre postanowienie sprowadza nagrodę, a każdy błąd karę; a doświadczenie, ten ciężki zastępca przezorności, spełnia przynajmniej posłannictwo swoje i tym sposobem społeczeństwo musi doskonalić się.

Lecz kiedy usługa stanie się publiczną, wówczas wszystkie prawa indywidualne znikają, aby się stopić i uogólnić w prawie pisanem, przymusowem, jednakowem dla wszystkich, które nie zwraca uwagi na położenia prywatne, i ubezwładnia najszlachetniejsze zdolności natury ludzkiéj.

Jeżeli interwencja Państwa, odnośnie do usług jakie mu oddawać mamy, nie dozwala nam rządzić się samym sobą, to jeszcze więcéj nam tego zabrania gdy idzie o usługi, które mu w zamian oddajemy. Ta interwencya Państwa, ten dodatek do wymiany, pozbawiony jest również wolności, bo musi być jednostajnie urządzaną, wedle prawa naprzód już ustanowionego, silą wykonywanego, a od którego nic się uchylić nie może. Słowem, tak jak usługi, które nam Państwo daje, są nam narzucone, tak samo i te usługi, których od nas żąda w zamian za swoje, są nam również narzucone, i przyjmują téż we wszystkich językach nazwę podatku.

Tu przedstawia się ogrom trudności i niedogodności teoretycznych, w praktyce bowiem Państwo przezwycięża wszystkie przeszkody, za pomocą siły zbrojnéj, która jest niezbędnym dodatkiem każdego prawa. Idąc zaś za teoryą, przemiana usług prywatnych na publiczne rodzi tego rodzaju trudne kwestye:

Czy Państwo zawsze i w każdym wypadku domagać się będzie od każdego obywatela podatku równoważnego oddanym usługom? Byłoby to sprawiedliwie, i właśnie ta równowaga wypływa nieochybnie z tranzakcyj dobrowolnych i z ceny roztrząsanéj przed zawarciem ich. Nie warto zatem było wyprowadzać pewnéj kategoryi usług z dziedziny działalności prywatnéj, jeżeli Państwo dążyło do zrealizowania téj równowagi, która jest ścisłą słusznością. Ale nie myśli ono o tém i myśleć nawet nie może. Nie można się targować z urzędnikami. Prawo działa w sposób ogólny i nie może układać warunków rozmaitych na każdy szczegółowy wypadek. – Go najwyżéj, i to wówczas tylko, kiedy prawo pojmowane jest w duchu sprawiedliwości, szuka ono pewnego rodzaju równowagi pośredniéj, równowagi, która w przybliżeniu przynajmniéj, przedstawia naturę dwóch wymienionych usług. Przybliżenie to, zdaje się, iż posuniętém było do ostatecznych granic przez te dwie zasady, mianowicie: proporcyonalność i postępowość podatku, chociaż każda z nich wychodzi z innego tytułu. – Ale najprostsze zastanowienie wystarcza do wykazania, że tak samo podatek proporcyonalny jak i podatek postępowy nie mogą sprowadzić równowagi ścisłéj pomiędzy wymienionemi usługami. Usługi zatém publiczne, ogołociwszy obywateli z wolności, tak ze względu przyjętych, jak i oddanych usług, mają jeszcze i tę wadę, że zakłócają wartość tych usług.

strona 312. zpośród 382 stron dzieła

Page 313: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie jest to wcale małą rzeczą, iż niszczą one zasadę odpowiedzialności, a przynajmniéj przestawiają ją. Odpowiedzialność! Ależ ona jest wszystkiém dla człowieka; jest ona jego bodźcem, jego mistrzem, wynagradza go i karze. Bez niéj, człowiek przestaje mieć wolną wolę, przestaje się doskonalić, przestaje być istotą moralną, nie kształci się, słowem, jest niczém. Wpada w bezwładność i liczy się tylko jako prosta jednostka należąca do trzody.

Jeżeli nieszczęściem jest, kiedy uczucie odpowiedzialności wygasa w jednostce, to również nieszczęściem jest, kiedy się ona do przesady rozwinie w Państwie. Nawet zepsuty człowiek ma jeszcze dość światła, aby mógł rozpoznać zkąd mu przychodzi dobro i zło; a kiedy Państwo bierze na siebie wszystko, odpowiada téż za wszystko. Jeżeli zatém pod wpływem tych sztucznych urządzeń naród jaki cierpi, może to jedynie rządowi przypisywać, a jedyném lekarstwem i jedyną polityką w takim razie jest wywrócenie podobnego rządu.

Ztąd nieuniknione pasmo rewolucyi. Mówię nieuniknione, bo pod takim rządem naród koniecznie cierpieć musi, a to z téj przyczyny, iż system usług publicznych prócz tego, iż zakłóca równowagę wartości, co jest niesprawiedliwością, sprowadza nadto ubytek bogactw, co znów jest ruiną; ruina i niesprawiedliwość – to cierpienie i niezadowolnienie, – cztéry najzgubniejsze czynniki, które łącznie z przestawieniem odpowiedzialności muszą sprowadzać te konwulsye polityczne, których nieszczęśliwymi świadkami jesteśmy przeszło od pół wieku.

Nie chciałbym odbiegać od mego przedmiotu. Muszę jednakże zrobić uwagę, że kiedy wszystko w ten sposób jest zorganizowane, kiedy rząd, przemieniając stopniowo tranzakcye wolne na usługi publiczne, wzrośnie do olbrzymich rozmiarów, to potrzeba się obawiać, aby rewolucye, które same z siebie są tak wielkiém złém, nie stały się, przynajmniéj ze względu na doświadczenie jakie przynoszą, pewnego rodzaju lekarstwem. Przemieszczenie odpowiedzialności skrzywi opinię ludu. Lud przyzwyczajony wyczekiwać wszystkiego od Państwa, nie oskarża go o to, iż za wiele robi, ale o to, iż nie dość jeszcze robi. Wywraca go zatém, zamienia innym i nie mówi doń: Rób mniéj, ale: Rób więcéj, i tym sposobem wpada w coraz to głębszą przepaść.

A gdy nareszcie przyjdzie chwila, że się oczy wszystkim otworzą, gdy poczują potrzebę zmniejszenia zakresu władzy i odpowiedzialności Państwa, wtenczas przedstawiają się inne przeszkody.

Z jednéj strony Prawa nabyte podnoszą się i łączą się z sobą; niepodobna zgnieść mnóstwa egzystencyj, które się do życia powołało. Z drugiéj strony publiczność oduczyła się działać sama przez się. W chwili odzyskania téj wolności, o którą się tak gorąco ubiegała, obawia się jéj, odpychają. Ofiarujcież jéj wolność nauczania.50 Sądzić ona będzie, że wówczas wszelka umiejętność zniknie. Ofiarujcie jej wolność religijną. – Sądzić będzie, że ateizm pochłonie wszystko. Czyż jej tyle razy nie powtarzano, że każda religia, każda nauka, wszelkie światło, wszelka moralność mieści się w Państwie lub zeń wypływa.

Ale nad temi uwagami zastanowimy się jeszcze gdzieindziej, a teraz wracam do mego przedmiotu.

strona 313. zpośród 382 stron dzieła

Page 314: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Staraliśmy się wykazać prawdziwą rolę, jaką gra konkurencya w rozwoju bogactw. Widzieliśmy, iż polega ona na tém, że przesuwa jedynie dobro przez ręce producenta, a postęp cały zwraca na korzyść wspólności, że rozszerza bezustannie dziedzinę darmości, a tém samém, wspólności.

Ale kiedy usługi prywatne stają się publicznemi, usuwają się wówczas z pod praw konkurencyi i ta piękna harmonia działać już nie może. I w rzeczy samej, urzędnik nie ma żadnego bodźca, któryby go pchał do postępu, jakże więc chcemy, aby postęp obracał się na korzyść wspólną, kiedy nie istnieje on wówczas wcale. Urzędnik nie działa za podnietą interesu, ale pod naciskiem prawa. Prawo przemawia do niego w ten sposób: „Oddasz publiczności pewną oznaczoną usługę, a w zamian odbierzesz od niej również pewną oznaczoną usługę”. Czy okaże on trochę więcej lub trochę mniej gorliwości, nie zmieni to wcale stałej granicy tych dwóch usług. Przeciwnie zaś, interes prywatny szepcze wolnemu robotnikowi te słowa do ucha: „Im więcej zrobisz dla drugich, tym więcej drudzy dla ciebie zrobią”. Tu wynagrodzenie całkowicie zależy od mniej lub więcej silnego, mniej lub więcej oświeconego usiłowania. Zapewne, że pamięć na potrzeby ciała, pragnienie awansów, przywiązanie do obowiązków, mogą być czynnym bodźcem dla urzędnika; nie zastąpią jednak one nigdy owej niepokonanej podniety, jaką jest interes osobisty. Doświadczenie stwierdza w tym względzie rozumowanie. Wszystko, co wpada w dziedzinę urzędniczą, unieruchomią się prawie. Wątpić należy, czy dziś lepiej uczą jak za czasów Franciszka I. i nie sądzę, aby ktoś nawet mógł porównywać działalność biór ministeryalnych z działalnością jakiegoś przemysłu.

W miarę zatém jak usługi prywatne wchodzą w dziedzinę usług publicznych, dotknięte są, przynajmniej w pewnym stopniu, nieruchomością i bezpłodnością, nie na szkodę tych, którzy je oddają (bo ich płaca nie zmienia się), ale na szkodę wszystkich. – Mimo tych wielkich niedogodności, tak pod względem moralnym, politycznym, jak i ekonomicznym, niedogodności, o których tu licząc na domyślność czytelnika, z lekka tylko wspomniałem, czasami korzystném być może podstawienie w miejsce czynności indywidualnej, czynności zbiorowej. Są tego rodzaju usługi, których główną zaletą jest prawidłowość i jednostajność. Być nawet może, że w pewnych okolicznościach podstawienie takie zmniejszy ilość instancyi i oszczędzi ogółowi, przy osiągnieniu danego zaspokojenia, pewną summę usiłowań. Pozostaje więc do rozwiązania kwestya następująca: Jakie usługi powinny zostać w dziedzinie działalności prywatnej? Jakie usługi powinny należeć do działalności zbiorowej, czyli publicznej? Badania, jakieśmy dopiero robili co do istotnych różnic charakteryzujących te dwa rodzaje usług, ułatwi nam rozwiązanie tego ważnego zadania.

A naprzód, czy jest jakakolwiek zasada, na podstawie której możnaby rozróżnić, co prawowicie wejść może w zakres działalności zbiorowej, a co powinno pozostać w zakresie działalności prywatnej?

Przedewszystkiem objaśniam, że nazywam tu działalnością zbiorową, tę wielką organizacyę, której podstawą jest prawo, a środkiem wykonania siła, czyli inaczej rząd. Niech mi nie mówią, że w stowarzyszeniach swobodnych i dobrowolnych objawia się także działalność zbiorowa. Niech nie przypuszczają, że nadaję słowom działalność prywatna

strona 314. zpośród 382 stron dzieła

Page 315: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

znaczenie działania odosobnionego. Nie. Ale powiadam, że stowarzyszenie swobodne i dobro-wolne należy jeszcze do działalności prywatnej, dla tego, że jest jednym i to z najdzielniej-szych sposobów wymiany. Nie psuje ono równowagi usług, nie przeszkadza wolnemu oszacowaniu wartości, nie przestawia odpowiedzialności, nie niszczy wolnej woli, nie usuwa ani konkurencyi, ani jej skutków, słowem, podstawą jego nie jest przymus.

Ale działalność rządowa rozciąga się na ogół za pośrednictwem przymusu. Powołuje się ona koniecznie na compelle intrare, działa na podstawie prawa, któremu każdy musi się poddać, bo prawo mieści w sobie sankcyą. Nie sądzę, aby ktokolwiek zaprzeczył temu założeniu, poddaję je pod osłonę tej najpotężniejszej powagi, pod osłonę faktu powszechnego. Wszędzie istnieją prawa i siła, aby jednać dla siebie posłuszeństwo upornych.

I ztąd to zapewne na użytek tych, którzy biorąc za jedno rząd i Społeczeństwo sądzą, że ono podobnie jak i rząd jest sztuczném i z umowy powstałém, zrodził się pewnik, że: Ludzie łącząc się w społeczeństwa, poświęcają, jakąś część swej wolności, aby jéj resztę zachować”.

Widzimy dobrze, że pewnik ten jest fałszywym, gdy idzie o tranzakcye swobodne i dobrowolne. Kiedy dwóch ludzi zamierzy pracować oddzielnie, w nadziei osiągnięcia korzystniejszego rezultatu, kiedy wymieniają swe usługi lub stowarzyszają swe usiłowania, to gdzież tu widzimy ofiarę z wolności? I czyż to znaczy poświęcać wolność, kiedy się z niej lepszy robi użytek?

Co najwyżej, możnaby tylko powiedzieć: „Ludzie poświęcają część swej wolności, aby zachować jéj resztę, nie wówczas gdy się łączą w społeczeństwo, lecz wówczas, kiedy się poddają rządowi, bo bezwarunkowym środkiem działania rządu jest siła”.

Otóż obok takiego nawet sprostowania, mniemany ten pewnik będzie zawsze błędnym, jeśli rząd pozostanie przy swych atrybucyach racyonalnych.

I jakież to są te atrybucye?

Oto ten charakter specyalny, wypływający z obowiązkowej pomocy siły, który powinien nam uwydatnić ich rozciągłość i granice. Powiadam: Rząd nie działa inaczej jak za pośred-nictwem siły, zatém działanie jego jest tam tylko prawowitém, gdzie i samo pośrednictwo siły jest prawowitém.

Otóż kiedy siła pośredniczy prawowicie, to czyni to nie w celu zniesienia wolności, ale owszem dla zjednania dla niej szacunku.

A to do tego stopnia, że axiomat ten, który brano za podstawę nauki politycznej, tak jak był fałszywym w zastosowaniu do społeczeństwa, tak też jest fałszywym w zastosowaniu do rządu. Z radością widzę zawsze jak te smutne teoretyczne niezgodności znikają wobec gruntownego badania.

W jakim wypadku użycie siły jest prawowitém? W jednym tylko i sądzę, że li tylko w tym jednym, to jest: w razie słusznej obrony. A jeśli tak jest, to już mamy racyę bytu tak rządu jak i jego granicy uzasadnionej.51

strona 315. zpośród 382 stron dzieła

Page 316: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Jakie jest prawo jednostki? Prawo zawiera z bliźnimi swymi trankzakcyj wolnych, zkąd znowu podobne prawo i im przysługuje. Kiedyż prawo to bywa pogwałcone? Wówczas; kiedy jedna ze stron targnie się na wolność drugiej. W takim wypadku błędem byłoby, jak to się zwykle dzieje, utrzymywać, że: „Jest to nadużyciem, zbytkiem wolności”. Należałoby raczej powiedzieć: „Nie ma wolności; zniszczoną ona została”. Zapewne, jeśli mieć będziemy na uwadze jedynie napastnika, to widzimy zbytek wolności, jeśli zaś zwrócimy uwagę na ofiarę, albo raczej na ogół zjawiska, jak to czynić powinniśmy, to zobaczemy, iż zniszczoną ona została.

Ten, na którego wolność nastają, albo, co na jedno wychodzi, nastają na jego wolność, na jego zdolności, na jego pracę, ma prawo bronienia tego wszystkiego nawet siłą; co też właśnie czynią wszyscy ludzie zawsze i wszędzie, kiedy tylko czynić to mogą.

Ztąd też, jakakolwiek będzie ilość ludzi, mają oni prawo naradzania się, stowarzyszania, aby bronić, chociażby nawet za pośrednictwem siły wspólnej, wolności i własności indywidualnej.

Ale indywiduum nie ma prawa w żadnym innym celu używać siły. Nie mam prawa zmuszać bliźnich moich, aby byli pracowitymi, wstrzemięźliwymi, oszczędnymi, szlachetnymi, uczonymi, pobożnymi; ale mam prawo zmuszać ich, aby byli sprawiedliwemi.

A tém samém siła zbiorowa nie może być słusznie użytą do rozwinięcia zamiłowania pracy, wstrzemięźliwości, oszczędności, szlachetności, nauki, wiary religijnej, ale można jej słusznie użyć dla sprowadzenia panowania sprawiedliwości i utrzymania każdego przy jego prawie.

Bo i gdzieżbyśmy indziej mieli szukać źródła prawa zbiorowego, jeśli nie w prawie indywidualném.

Jest to nieszczęśliwą manią naszej epoki, iż chcemy nadawać życie właściwe czystym abstrakcyom, wyobrażać sobie państwo poza obrębem obywateli, ludzkość poza obrębem ludzi, całość poza obrębem jej części, zbiorowość poza obrębem składających ją indywidual-ności. To tak samo, jakby powiedzieć: „Oto człowiek, zniszczcie w myśli swej jego członki, jego trzewia, jego organy, jego ciało i duszę; słowem wszystkie pierwiastki składające go, a pozostanie zawsze człowiek”.

Gdyby prawo jakieś nie istniało w żadnym z indywiduów składających całość, którą przez skrócenie nazywamy narodem, to jakimże sposobem mogłoby ono istnieć w narodzie? Jakże nadewszystko mogłoby ono istnieć w tej części narodu, która ma te jedynie prawa, jakie złożyła w rządzie? Jakimże sposobem indywidua mogłyby przelewać prawa, jakich sami nie posiadają?

Za fundamentalną zatem zasadę całej polityki potrzeba przyjąć tę niezaprzeczoną prawdę:

Interwencya siły pomiędzy indywiduami słuszną jest jedynie w razie prawnej obrony. Dla zbiorowych indywiduów, pod względem słusznego użycia siły, istnieje taż sama granica.

strona 316. zpośród 382 stron dzieła

Page 317: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Tymczasem sama istota rządu polega na tem, aby działać na obywateli za pośred-nictwem przymusu. – Zatém nie może on mieć innych uzasadnionych atrybucyj, jak tylko słuszną obronę wszystkich praw indywidualnych; nie może być umocowanym do czego innego, jak do nakazania poszanowania wolności i własności wszystkich.

Zauważcie, że jeżeli rząd przekracza te granice, wychodzi on w szranki niczém nieograniczone, i nie tylko, iż nie może uniknąć konsekwencyi, aby pójść dalej, niż tego wymaga jego posłannictwo, ale nawet niweczy je zupełnie, co stanowi jedną z najpotwor-niejszych sprzeczności.

W istocie, kiedy Państwo nakazało szacunek dla tej granicy stałej i nieznanej, rozróżniającej prawa obywateli, kiedy utrzymało pomiędzy niemi sprawiedliwość, cóżby ono mogło więcej nadto zrobić nie gwałcąc tej granicy i nie niszcząc własnemi rękami, i to za pomocą siły, wolności i własności jego opiece powierzonych. Nie sądzę, aby interwencya rządowa, przekroczywszy raz granicę sprawiedliwości, mogła co innego jak niesprawiedliwość popełniać. Możecie mi przytaczać wiele chcecie czynów natchnionych, niby najszczerszą filantropią, takich naprzykład, jak zachęcanie do pracy, jak dawanie nagród, łask, bezpośrednich protekcyj, darów, rzekomo darmych, inicyatywy, tak zwanej szlachetną, po za temi jednak pięknemi pozorami, lub, jeśli chcecie, po za tą, piękną rzeczywistością, okażę wam inną rzeczywistość wcale niepocieszającą, to jest: gwałcone prawa jednych na korzyść drugich, poświęconą wolność, pogwałconą własność, krępowane zdolności i popełniane zdzierstwa. I czyż może być smutniejszy i boleśniejszy widok nad ten, iż siła zbiorowa popełnia zbrodnie, które miała obowiązek powściągać?

W zasadzie, dostateczném jest, że rząd używa jako niezbędne narzędzie siłę, abyśmy wiedzieli wreszcie, jakie są usługi prywatne, które mogą być prawowicie na usługi publiczne zmienione. Są to te usługi, których celem jest utrzymanie wszystkich swobód, wszystkich własności, wszystkich praw indywidualnych, zapobieganie przewinieniom i zbrodniom, słowem, wszystkiemu temu, co odnosi się do bezpieczeństwa publicznego.

Ale rządy mają jeszcze inne posłannictwo.

W każdym kraju są niektóre własności wspólne, dobra, których wszyscy obywatele używają niepodzielnie, jako to: rzeki, lasy, drogi. W zamian za to na nieszczęście są także i długi. Do rządu należy zarządzać tą częścią czynną i bierną dóbr narodowych.

Z tych wreszcie dwóch atrybucyj wypływa jeszcze inna, to jest: Pobieranie kontrybucyj nieodbicie potrzebnych dla dobrego wykonywania usług publicznych.

A zatém:

• Czuwanie nad bezpieczeństwem publiczném,

• Zarządzanie dobrami wspólnemi,

• Pobieranie kontrybucyi.

strona 317. zpośród 382 stron dzieła

Page 318: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Taki jest, wedle mnie, uzasadniony zakres, w którym powinno być objęte, albo do którego mają być sprowadzone atrybucye rządowe. Wiem. że zdanie takie bardzo razi raz przyjęte opinie.

„Jakto!, powiedzą, chcecie sprowadzić rząd do roli żandarma? Chcecie pozbawić go wszelkiej inicyatywy! Wzbraniacie mu, aby dawał impuls do nauk, sztuk, handlu, żeglugi, rolnictwa, idei moralnych i religijnych? Odzieracie go więc z najpiękniejszego jego przymiotu, to jest, otwierania narodowi drogi do postępu!”

Do tych, którzy się w ten sposób wyrażają, zwrócę kilka pytań: Gdzie umieścił Bóg bodziec wszystkich działań ludzkich i pragnienie postępu? Czy we wszystkich ludziach, czy też tylko w tych, którzy przyjęli lub przywłaszczyli sobie mandat prawodawczy, albo patent urzędniczy? Czyż każdy z nas nie nosi w swym organizmie, w całej swej istocie, tego niezmordowanego i nieograniczonego bodźca, zwanego pragnieniem? Czyż w miarę tego, jak najgwałtowniejsze potrzeby nasze zostają zaspokojone, nie tworzymy sobie koła pragnień coraz wznioślejszego porządku? Czy zamiłowanie sztuk pięknych, nauk, umiejętności, prawdy moralnej i religijnej, czy pragnienie rozwiązania zagadnień odnoszących się do naszego teraźniejszego i przyszłego istnienia nie przechodzi ze zbiorowości w indywidualność, to jest z abstrakcyi w rzeczywistość i ze słowa w istoty żyjące i czujące?

Jeżeli od razu wychodzicie z tego nierozsądnego przypuszczenia, że działalność moralna znajduje się w Państwie, a bierność w narodzie, to czyż w takim razie nie zdajecie na ludzi kolejno będących u steru władzy, tak obyczai, nauk, opinii, jak i bogactw, słowem, tego wszyst-kiego, co stanowi życie indywidualne?

Następnie, czy Państwo posiada właściwe sobie środki dla spełnienia ogromnego zadania, jakie mu powierzyć chcecie? – Czyż wszystko, czém ono rozporządza, aż do ostatnie-go grosza, nie musi brać od samychże obywateli? Jeżeli od jednostek domaga się środków wykonania, to któż stworzył te środki jeżeli nie jednostki? – Niesłusznie jest zatém przypuszczać, że indywidualność jest bierną i bezwładną. Dla czego indywidualność stworzyła środki? Aby je obrócić na zaspokojenia swego wyboru. Cóż czyni Państwo zawładnąwszy temi środkami? Nie tworzy zaspokojeń, ale je przestawia. Nie daje ich temu, który na nie zasłużył, lecz temu, który nie ma do nich żadnego prawa. Systematyzuje zatém niesprawiedliwość, zamiast ją karać, jak to było jego obowiązkiem.

Powiedzą może, że, przestawiając zaspokojenia, podnosi je i umoralnia? Że bogactwa, które indywidualność mogłaby obrócić na potrzeby prostacze, Państwo obraca na potrzeby moralne? Ale któżby poważył się utrzymywać, iż mógłby być korzystnym przewrót, za pośrednictwem siły i zdzierstwa, porządku naturalnego, wedle którego potrzeby i pragnienia rozwijają się w ludzkości, i że się zgadza z moralnością, wydrzeć głodnemu wieśniakowi kawałek chleba, aby go oddać mieszczaninowi na widowisko wątpliwej moralności?

A potém, nie można przedstawiać bogactw nie przedstawiając pracy i ludności. Będzie to zatem zawsze sztuczny i zależny ustrój, podstawiony w miejsce porządku poważnego i prawidłowego, spoczywającego na niewzruszonych prawach natury.

strona 318. zpośród 382 stron dzieła

Page 319: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Są tacy, którzy utrzymują, że rząd ograniczony jest słabszym. Zdaje im się, że liczne atrybucye i mnodzy urzędnicy dają Państwu trwałą i szeroką podstawę. – Ale jest to tylko złudzenie. Jeżeli państwo nie może wyjść po za kolo zakreślone, aby się zaraz nie zmieniło w narzędzie niesprawiedliwości, ruiny i zdzierstwa, aby nie zburzyło naturalnego podziału pracy, użytkowań, kapitałów i rąk, aby nie zrodziło rzeczywistych przyczyn bezrobocia, przesileń przemysłowych i pauperyzmu, aby nie zwiększyło stosunku przestępstw i zbrodni, aby nie uciekało się do coraz energiczniejszych środków repressyi, aby niewywoływało niezadowolenia i niechęci, to jekimże sposobem może ono wyprowadzić rękojmię trwałości z tych nagromadzonych żywiołów rozstroju?

Żalą się na rewolucyjne dążności ludzi. Czynią to widocznie bez zastanowienia. Kiedy widzimy, iż w jakimś wielkim narodzie usługi prywatne zagarnięte są i obrócone na usługi publiczne, że rząd zawładnął trzecią częścią bogactw wyprodukowanych przez obywateli, że prawo w ręku samychże obywateli stało się bronią zdzierstwa, aby pod pozorem wprowadzenia równowagi usług, zakłócać je tylko, kiedy widzimy że za pośrednictwem prawa przestawiają ludność i pracę, że pomiędzy bogactwem a nędzą coraz większa powstaje przepaść, że niepodobna nagromadzić tyle kapitałów, aby módz dostarczyć pracy coraz więcej rozmnażającym się pokoleniom, że są całe klassy ludzi zmuszone żyć w największym niedostatku; kiedy widzimy, iż rządy, chcąc, aby im jedynie przypisywano tę trochę dobra, które się dzieje, ogłaszają się jako powszechny czynnik, przyjmując tym sposobem na siebie odpowiedzialność za zło, to zdziwieni jesteśmy, że rewolucje nie były częstszemi i podzi-wiamy ofiary, jakie narody umieją ponosić dla porządku i spokoju publicznego.

Gdyby Prawa i Rządy, które są ich organami, zamykały się w granicach, które wskazałem, to pytam się, zkąd powstałyby rewolucye? Gdyby każdy obywatel był wolnym, cierpiałby bez wątpienia mniej, a gdy zarazem czuł ze wszystkich stron naciskającą go odpowiedzialność, to zkądżeby mu nawet przyszła myśl przypisywać cierpienie swe Prawu lub Rządowi, któryby zajmował się nim, na tyle tylko, żeby mógł powściągać jego niesprawiedliwości, lub bronić go przed niesprawiedliwością innych? Czyż widziano kiedy, aby wieś cała powstała przeciwko swemu sędziemu pokoju?

Wpływ wolności na porządek widocznym jest w Stanach Zjednoczonych. Tam, z wyjąt-kiem Sprawiedliwości, z wyjątkiem zarządu własności wspólnych, wszystko jest pozostawione swobodnym i dobrowolnym tranzakcyom ludzkim, i czujemy wszyscy instynktownie, że to jest jedyny kraj, który przedstawia najmniej żywiołów i szans dla rewolucyi. Jakiż, chociażby nawet pozorny interes mogli mieć obywatele w gwałtownej zmianie porządku raz ustalonego, kiedy z jednej strony porządek ten nikogo nie razi, i gdy z drugiej strony porządek ten w razie potrzeby z największą łatwością może być zmienionym?

Mylę się, są dwie wielkie przyczyny rewolucyi w Stanach Zjednoczonych: Niewolnictwo i Systemat cłowy. Każdemu wiadomo, że te dwie kwestye co chwila narazić mogą na niebezpieczeństwo pokój publiczny i związek federacyjny. Czyż możnaby przytoczyć bardziej stanowczy dowód na poparcie twierdzenia mego? Czyż nie widzimy, że prawo działa tu wbrew celowi swemu? Czyż nie widzimy, że Prawo i Siła publiczna, których posłannictwem powinno być opiekowanie się wolnością i własnością, uświęca tymczasem, wzmacnia,

strona 319. zpośród 382 stron dzieła

Page 320: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

uwiecznia, systematyzuje i proteguje ucisk i zdzierstwo? W kwestyi niewolnictwa prawo mówi: „Stworzę siłę kosztem obywateli, nie na to, aby utrzymać każdego w jego prawie, ale na to, aby niektórym z nich odjąć wszystkie prawa”. W kwestyi taryf prawo mówi: „Stworzę siłę kosztem obywateli, nie na to, aby tranzakcye ich były wolnemi, ale właśnie na to, aby ich pozbawić tej wolności, na to, aby zakłócić równowagę usług, na to, aby jeden obywatel używał wolności za dwóch, a drugi był jej zupełnie pozbawiony. Biorę na siebie popełnianie tych niesprawiedliwości, gdyby zaś ktokolwiek z obywateli dopuścił się podobnych niesprawiedliwości bez mego zezwolenia, skarałbym go za to surowo”.

Nie dla tego można się obawiać rewolucyi, aby było za mało praw i urzędników, czyli – inaczej mówiąc – za mało usług publicznych, ale przeciwnie właśnie dla tego, że jest za wiele praw, za wiele urzędników, za wiele usług publicznych; bo tak z natury swej jak i z prawa które je urządza, jak i wskutek siły która im nadaje przewagę, usługi publiczne, nie mogą być nijakiemi. Mogą i powinny rozszerzać się bez niebezpieczeństwa i z korzyścią o tyle tylko, o ile to jest niezbędném dla zapewnienia panowania ścisłej sprawiedliwości dla wszystkich: po za tém są one prawnemi narzędziami ucisku i zdzierstwa, przyczynami nieporządku, fermentem rewolucyjnym.

Czyż potrzebuję mówić o tej jadowitej niemoralności sączącej się ze wszystkich żył ciała społecznego, kiedy w zasadzie prawo odda się na usługę wszystkim zachciankom zdzierstwa? Idźcie na posiedzenie Zgromadzenia narodowego, kiedy roztrząsać tam będą kwestye o nagrodach, zachętach, łaskach, ścieśnieniach. Zobaczcie z jaką bezwstydną chciwością każdy chce zapewnić sobie część z kradzieży, kradzieży, którą osobiście każdy z nich wstydziłby się popełnić. Każdy z nich uważałby się za bandytę, gdyby z pistoletem w ręku przeszkadzał mi na granicy zawrzeć tranzakcye odpowiednie moim interesom, nie ma on jednakże żadnego skrupułu domagać się i glosować za takiém prawem, które w miejsce jego siły podstawia siłę publiczną, i własnym moim kosztem narzuca mi ten niesprawiedliwy zakaz. Jakiż smutny widok przedstawia nam obecnie pod tym względem Francya! Wszystkie klassy cierpią, a zamiast tego, aby domagać się zniesienia, raz na zawsze, wszelkiego prawnego zdzierstwa, każda z nich zwraca się do prawa, mówiąc: „Wy, którzy wszystko możecie, wy, którzy rozporządzacie siłą, wy, którzy zmieniacie zło na dobro, zmiłujcie się, obedrzyjcie wszystkie klassy na moją korzyść. Zmuście je, aby się do mnie zwracały w przed-miocie kupna, żeby mi dawały nagrody lub darnie wykształcenie albo też pożyczały mi bez procentu itd., itd.” Tym to sposobem prawo staje się wielką szkołą demoralizacyi; a jeżeli nas co dziwić powinno, to chyba to, że kiedy zmysł narodów został tak skażonym przez samo prawodawstwo, skłonność do kradzieży indywidualnej nie rozwinęła się jeszcze więcej.

Najsmutniejszém w tém wszystkiém jest to, że kiedy w ten sposób przy pomocy prawa dokonywa się zdzierstwo, a żaden skrupuł indywidualny nie stawia mu przeszkody, to staje się ono wreszcie uczoną, teoryą, mającą swych profesorów, swe dzienniki, swych doktorów, swych prawodawców, swe sofizmata, swe subtelności. – Z pomiędzy tradycyonalnych subtelności, które przedewszystkiem zachwalają, godnemi uwagi są te: bądź co bądź wzrost żądania jest dobrém dla tych, którzy mają usługę jakąś do ofiarowania, gdyż ten nowy stosunek pomiędzy wzrastającém żądaniem a zawsze jednakiém zaofiarowaniem zwiększa

strona 320. zpośród 382 stron dzieła

Page 321: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wartość usługi. – Ztąd wysnuwają następny wniosek, że: zdzierstwo korzystném jest dla wszystkich: dla klassy dopuszczającej się zdzierstwa, bo ją bezpośrednio wzbogaca, i dla klassy, którą obdarto, bo ta wzbogaca się pośrednio. I w rzeczy samej klassa obdzierająca, stawszy się bogatszą, w możności jest rozszerzyć koło swych użytkowali. Uczynić zaś tego nie może inaczej, jak żądając coraz większego stosunku usług od klass przez nią zrabowanych. Otóż w stosunku do każdej usługi wzrost żądania jest zarazem wzrostem wartości. Klassy zatém prawnie okradane czują się szczęśliwymi, że ich okradają, produkt bowiem kradzieży przyczynia się do tego, że mają pracę.

Dopóki prawy ograniczało się na obdzieraniu wielkiej liczby ludzi na rzecz małej liczby, poty subtelność ta wydawała się bardzo uwodzącą i używano ją z powodzeniem. „Bierzmy z biednych podatki, mówiono, i oddawajmy je bogatym, tym sposobem zwiększymy kapitał bogatych. Bogaci oddawać się będą zbytkom, a zbytek da pracę biednym”. I każdy, nie wyjmując biednych, znajdował proceder taki bardzo dobrym. Dla tego, że starałem się wykazać wadliwość tego procederu, to uchodziłem zawsze i teraz jeszcze uchodzę za nieprzyjaciela klass pracujących.

Ale po rewolucyi Lutowej biedni mieli przewagę, gdy szło o ustanowienie prawa. Czyż domagali się, aby przestało ono być narzędziem zdzierstwa? Bynajmniej, Sofizmat rykoszetowy (ricochet) zbyt silnie był w nich zakorzenionym. Czegóż się zatém domagali? Aby prawo, stawszy się bezstronnym, raczyło z kolei obedrzeć teraz bogatych. Domagali się darmego wykształcenia, darmych zaliczek kapitałów, kass emerytalnych ustanowionych przez Państwo, podatku postępowego itd. itd… Bogaci podjęli krzyk: „O zgorszenie! Wszystko przepadło! Nowi barbarzyńcy nachodzą społeczeństwo!” Stawili oni roszczeniom biednych opór rozpaczny. Z początku walczono z bronią w ręku, a dziś walczą przy urnie wyborczej. Ale czyż dla tego bogaci zrzekli się zdzierstwa? – Ani im się o tém śniło. Argument rykoszetowy nie przestaje im służyć za pozór.

Gdyby jednakże zwrócono ich uwagę na to, iż zamiast obdzierać za pośrednictwem prawa, mogą dopuszczać się zdzierstwa sami; wówczas Sofizmat ich zniknąłby natychmiast: Gdybyś posiadał moc osobistą zabrać z kieszeni robotnika jeden frank, któryby ci ułatwiał pójście na teatr, czy mógłbyś mu wówczas powiedzieć: „Mój przyjacielu, frank ten pójdzie w obieg, i da tobie i braciom twoim pracę”. – Czyż robotnik nie miałby słuszności odpowiadając tak: „Frank ten i tak poszedłby w obieg, gdybyś mi go nie ukradł; poszedłby do piekarza zamiast pójść do maszynisty; dostarczyłby mi chleba, zamiast opłacić twoje widowisko”.

Prócz tego trzeba zauważyć, że Sofizmat rykoszetowy mógłby być tak samo na rzecz biednych zużytkowany. Mogliby oni także powiedzieć do bogatych: „Niech prawo pomaga nam okradać was, będziemy wówczas zużywać więcej sukna, co przyniesie korzyść waszym fabrykom; zużywać będziemy więcej mięsa, co przyniesie korzyść waszym ziemiom; zużywać będziemy więcej cukru, na czém skorzystają wasze uzbrojenia”.

Nieszczęśliwy, po trzykroć nieszczęśliwy naród, gdzie kwestye stawiają się w ten sposób; gdzie nikt nie marzy nawet, aby z prawa uczynić regułę sprawiedliwości, gdzie każdy chce

strona 321. zpośród 382 stron dzieła

Page 322: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

uczynić z niego narzędzie kradzieży dla swej korzyści, i gdzie wszystkie siły umysłowe zwrócone są na to, aby w oddalonych i skomplikowanych skutkach zdzierstwa znaleść dlań usprawiedliwienie.

Na poparcie powyższych uwag, nie bez pożytku będzie tu przytoczenie wyjątku z rozpraw, jakie miały miejsce na Radzie jeneralnej Rzemiosł, Rolnictwa i Handlu, w Sobotę dnia 27. Kwietnia 1850. roku.52

PRZYCZYNY ZAKŁÓCAJĄCEDokądby zajść mogła ludzkość, gdyby nigdy i pod żadną postacią ani siła, ani podstęp,

ani ucisk, ani oszustwo nie kaziły tranzakcyj w łonie jej odbywających się?

Czyżby Sprawiedliwość i Wolność miały tylko fatalnie zrodzić Nierówność i Monopol?

Chcąc to wyśledzić należało, wedle, mego zdania, zbadać samą naturę tranzakcyj ludzkich, ich początek, ich przyczynę, ich skutki i następstwa tych skutków, aż do kresu ostatecznego; i to pomijając możliwe zakłócenia, jakie zrodzić może niesprawiedliwość; – bo przyznać musimy, że istotą tranzakcyj swobodnych i dobrowolnych nie może być Niesprawiedliwość.

Nie przeczę, że Niesprawiedliwość fatalnie wcisnęła się w społeczeństwo i że nie mogło ono jej uniknąć, a to tém bardziej, iż człowiek pełen jest namiętności, egoizmu, niewiadomości i nieprzezorności. – Zbadamy później także naturę, początek i skutki Niesprawiedliwości.

Nie ulega jednakże wątpliwości, że nauka ekonomiczna powinna rozpoczynać od wykładu teoryi tranzakcyj ludzkich, przypuszczając, że one są swobodne i dobrowolne, podobnie jak fizyologia przedstawia naturę i stosunki organów, pomijając przyczyny zakłócające, które zmieniać mogą te stosunki.

Przekonani jesteśmy, że usługi wymieniają się na usługi; wierzymy, że wielkim desideratum jest równowaga wymienionych usług: Przekonani jesteśmy, że najlepszym sposobem otrzymania tej równowagi jest to, aby się ona wytwarzała pod wpływem Wolności i aby każdy mógł mieć swój własny sąd:

Wiemy, że ludzie mogą się mylić; ale wiemy także, że mogą błędy swe prostować; przekonani jesteśmy, że im dłużej się było w błędzie, tém bliższym się jest poprawy:

Przekonani jesteśmy, że wszystko to, co ugniata Wolność, zakłóca równowagę usług, wyradza przesadną nierówność, niezasłużone bogactwo jednych i niemniej niezasłużoną nędzę drugich, oraz ubytek powszechny bogactw; wyradza nienawiści, niezgody, walki, rewolucye.

Nie posuwamy się aż do tego, abyśmy dowodzili, że Wolność – czyli równowaga usług – sprowadza absolutną równość, bo przekonani jesteśmy, że wszystko, co dotyczę człowieka, nie może być absolutném. Sądzimy jednak, że wolność dąży do zbliżenia wszystkich ludzi do poziomu ruchomego, który się ustawicznie wznosi.

strona 322. zpośród 382 stron dzieła

Page 323: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Przekonani jesteśmy, że jeżeli nawet pod rządem wolnym pozostają jeszcze jakie resztki nierówności, to są one wynikiem albo okoliczności przypadkowych, albo karą za błędy i występki, albo wynagrodzeniem innych korzyści przeciwstawionych korzyściom bogactwa; a tém samém, że nie mogłaby ta nierówność wprowadzić pomiędzy ludzi rozdrażnienia.

W reszcie przekonani jesteśmy, że Wolność to Harmonia.

Chcąc się jednak dowiedzieć, czy ta harmonia istnieje w rzeczywistości, czy też tylko w naszej wyobraźni, czy ją dostrzedz możemy zmysłami naszemi, czy też tylko marzymy o niej, potrzeba było tranzakcye wolne poddać próbie badań naukowych; potrzeba było zbadać fakta, ich stosunki i następstwa.

Co też właśnie uczyniliśmy.

Widzieliśmy, że jeżeli mnóstwo przeszkód stawiało się pomiędzy potrzebami człowieka a jego zaspokojeniami w ten sposób, że w odosobnieniu musiał być przez nie zwyciężonym, – to zjednoczenie sił, rozdział zajęć, słowem, wymiana, rozwijała w nim dosyć zdolności, przy pomocy których, wywróciwszy jedne przeszkody, mógł uderzać na drugie i iść coraz dalej, a to w stosunku o tyle szybszym, o ile narastanie ludności ułatwiało wymianę.

Widzieliśmy, że umysł jego zawładnął środkami działania coraz liczniejszemi i doskonal-szemi; że w miarę wzrostu Kapitału część jego absolutna w produkcji zwiększa się, a część jego względna zmniejsza się, gdy tymczasem tak część absolutna, jak i część względna pracy obecnej zwiększa się nieustannie; jest to pierwsza i potężna przyczyna równości.

Widzieliśmy, że to podziwienia godne narzędzie, zwane ziemią, że to cudowne laboratoryum, w którém się wyrabia wszystko, co służy ludziom za pożywienie, odzież i schronienie, otrzymali oni darmo od Stwórcy, i że, chociaż nominalnie, zostało ono przywłaszczone, to działanie jego produkcyjne wbrew wszystkim tranzakcyom ludzkim, pozostanie darmém.

Widzieliśmy, że Własność nietylko nie nastawała na Wspólność, lecz owszem bezpośrednio i nieustannie pracowała na jej rozszerzenie, i oto jest druga przyczyna równości, bo im obfitszym jest zasób wspólny, tém więcej słabnie nierówność własności.

Widzieliśmy, że pod wpływem wolności usługi dążą do zdobycia prawidłowej wartości, to jest: stosunkowej do pracy, i oto trzecia przyczyna równości.

Tym sposobem przekonaliśmy się, że naturalną dążnością w ludziach jest zbliżanie się nie do takiego poziomu, któryby ich spychał do zacofania się i utrzymywał zawsze w jednakowym stanie, ale owszem do takiego, któryby ich powoływał do coraz wyższego rozwoju.

Widzieliśmy wreszcie, że w ten piękny porządek społeczny nie wprowadziły dyssonansu, ani prawa Wartości, ani prawa Procentu, Renty, Ludności, ani żadne inne wielkie prawa naturalne, jak to utrzymuje błędna nauka, gdyż przeciwnie z praw tych wypływa harmonia.

strona 323. zpośród 382 stron dzieła

Page 324: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Przyszedłszy do tego miejsca, zdaje mi się, iż słyszę wykrzyk czytelnika: „Otóż to optymizm ekonomistów! Napróżno więc cierpienie, nędza, proletaryat, pauperyzm, porzucanie dzieci, wyniszczenie, zbrodnie, bunty, nierówność, rzucają się im w oczy, a oni tymczasem wychwalają harmonię praw społecznych, odwracając oczy od ohydnego widoku, obawiając się, by im nie zakłócił rozkoszowania się swym własnym systematem. Uciekają od świata rzeczywistego chroniąc się, podobnie jak utopiści, których ganią, w świat złudzeń. Bardziej w tém nielogiczni niż Socyaliści, niż nawet Komuniści, – którzy widzą zło, czują je, opisują, nienawidzą, błądząc w tém jedynie, że lekarstwa, jakie na nie wskazują, są nieskuteczne, niepodobne do wykonania lub zwodnicze, ekonomiści zaś zaprzeczają złu albo są na nie nieczuli, a kto wie czy nie rodzą je nawet, wołając na chore społeczeństwo: „Pozwólcie działać, nie przeszkadzajcie; wszystko dobrze idzie na tym najlepszym świecie”.

Otóż w imię nauki, z całą energią odpycham podobne zarzuty, podobne tłumaczenie słów moich. I my widzimy złe, tak samo jak nasi przeciwnicy; i my, tak samo jak oni, ubolewamy nad niém, i my, tak samo jak oni, usiłujemy zgłębić przyczyny jego, i tak samo jak oni, gotowiśmy walczyć przeciwko niemu. Ale kwestyą tę stawiamy inaczej jak oni. Społeczeństwo, mówią oni, takie, jakiém go uczyniła wolność pracy i tranzakcyi, czyli, swobodne działanie praw naturalnych, jest nieznośném. Potrzeba zatem wyrwać z mecha-nizmu ten szkodliwy ustrój, to jest wolność (który z umysłu nazywają konkurencyą, a nawet anarchiczną konkurencyą) i za pośrednictwem siły podstawić sztuczny ustrój naszego pomysłu.

I w skutek tego przedstawiają nam miliony pomysłów. Jest to bardzo naturalném, wyobraźnia bowiem nie ma granic.

My zaś, po zbadaniu praw opatrznościowych, mówimy: Prawa te są harmonijne. Dopuszczają one zło, bo kierują niemi ludzie, to jest istoty podległe błędom i cierpieniu. Ale zło w mechanizmie społecznym ma także swe posłannictwo, polegające na tém, że ogranicza i niszczy samo siebie, dając ludziom ostrzeżenie, poprawę, doświadczenie, światło, zgoła wszystko to, co się streszcza w słowie: Doskonalenie się.

Dodajemy jeszcze: Nie prawda, że wolność panuje pomiędzy ludźmi; nie prawda, że prawa opatrznościowe wywierają całkowitą swą działalność, a przynajmniej jeśli i działają, to zaledwie powoli i z wielkim trudem naprawiają zakłócające działanie niewiadomości i błędu. – Nie oskarżajcie nas zatem, kiedy mówimy, pozwólcie działać; bo pod tém nie rozumiemy wcale: pozwólcie działać ludziom nawet wówczas, gdy zło tworzą. Mówimy tylko: Badajcie prawa opatrznościowe, podziwiajcie je i pozwólcie im działać. Usuwajcie przeszkody, jakie one napotykają w nadużyciach siły i podstępu, a zobaczycie, iż wówczas w łonie społeczeństwa postęp objawi się: zrównaniem wszystkich w ulepszeniu.

Bo nareszcie jedno z dwojga. Albo interesa ludzkie z istoty swej są zgodne, lub też sprzeczne pomiędzy sobą. Kiedy mówimy o Interesie, mówimy o takiej rzeczy, która nieprzezwyciężenie ciągnie do siebie ludzi, i to właśnie stanowi interes; gdyby zaś inna jakaś rzecz ciągnęła ich ku sobie, to ta inna rzecz nazywałaby się interesem. Jeżeli zatem interesa zgodne są pomiędzy sobą, to ponieważ w samej naturze człowieka leży, iż ku nim ciąży, dość

strona 324. zpośród 382 stron dzieła

Page 325: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

jest przeto, aby je rozpoznał, a dobro i harmonia z nich spłyną. To samo też i my utrzymujemy, i dla tego mówimy: Oświecajcie i pozwólcie działać. – Jeżeli, z samej natury swej, interesa są niezgodne, w takim razie macie słuszność; i niema innego sposobu sprowadzenia harmonii, jak tylko gwałcąc, uciskając i przeszkadzając wszystkim interesom. Dziwnaby to była harmonia, któraby wypływała z zewnętrznego i despotycznego działania, przeciwnego interesom wszystkich! Bo zrozumiejcie to dobrze, że ludzie nie pozwoliliby się bezkarnie uciskać; a chcąc aby się poddali waszym pomysłom, musielibyście zacząć od tego, żebyście byli silniejszemi od nich wszystkich; – albo musielibyście umieć wprowadzać ich w błąd co do prawdziwych ich interesów. I w rzeczy samej, w takiej hypotezie, wedle której interesa byłyby niezgodne pomiędzy sobą, to nicby lepszego nie mogło być jak to, aby się wszyscy pod tym względem mylili.

Siła zatem i oszustwo, oto jedyna wasza ucieczka. Wzywam was, abyście mi znaleźli co innego, chybabyście przyznali, że interesa zgodne są pomiędzy sobą; a jeśli to przyznacie, to jesteście z nami i wraz z nami musicie powiedzieć: Pozwólcie działać prawom opatrznościowym.

Otóż wy tego nie chcecie i muszę tu powtórzyć, iż waszym punktem wyjścia jest: że interesa niezgodne są pomiędzy sobą; dla tego też przeszkadzacie, aby się porozumiały i ułożyły pomiędzy sobą; dla tego też me chcecie wolności, dla tego też chcecie samowoli. – Zaprawdę jesteście konsekwentni.

Ale strzeżcie się, walka ta nie ograniczy się pomiędzy wami a ludzkością. Przyjmujecie ją, bo celem waszym jest ucisk interesów. Ale walka ta wciśnie się i wpośród was wynalazcy i przedsiębiorcy społeczeństw, bo jest was tysiąc a wkrótce będzie was dziesięć tysięcy, a każdy z innym poglądem. Cóż poczniecie? Odgaduję to; postaracie się o zawładnięcie rządem; tam bowiem spoczywa jedyna siła zdolna złamać wszelki opór. Jeżeli jednemu z was się to uda, to podczas, gdy zajmie się uciskiem rządzonych, zobaczy, iż wszyscy inni wynalazcy, którym także śpieszno będzie zawładnąć narzędziem rządowym, uderzą na niego. O tyle będą oni mieli więcej szans powodzenia, o ile niechęć publiczna przyjdzie im w pomoc, bo nie zapominajmy, że ów rządzący będzie obrażać wszystkie interesa. Pogrążymy się więc w ciągłe rewolucye, których jedynym celem będzie rozwiązanie tej kwestyi: Jakim sposobem i przez kogo interesa będą uciskane?

Nie posądzajcie mnie o przesadę. Wszystko to musi nastąpić, jeżeli interesa ludzkie niezgodne są pomiędzy sobą; bo w hypotezie waszej nie możecie nigdy wyjść z tej dylemy, że: albo interesa pozostawione będą same sobie i wówczas musi nastąpić nieporządek; – albo musiałby ktoś być dość silnym, aby im się sprzeciwiał, a w takim razie znowu się zrodzi nieporządek.

Prawda, że istnieje jeszcze trzeci sposób, który wyżej wskazałem. Polega on na oszukiwaniu wszystkich ludzi co do ich prawdziwych interesów: a ponieważ to rzecz nie łatwa dla prostego śmiertelnika, najlepiej zatem zrobić się Bogiem. To też utopiści nie zaniedbują to czynić, jak tylko mają do tego odwagę, a tymczasem przedstawiają się jako jego

strona 325. zpośród 382 stron dzieła

Page 326: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Namiestnicy. Język mistyczny panuje zawsze w ich pismach. Służy on im dla zbadania łatwowierności publicznej. Na nieszczęście sposób ten nie udaje się w dziewiętnastym wieku.

Wyznajmy zatem otwarcie: że chcąc wyjść z tych niesłychanych trudności, pragniemy, aby po ścisłém zbadaniu interesa ludzkie przedstawiały się nam harmonijnemi. Wówczas zadanie tak pisarzy jak i rządów będzie racyonalniejszém i łatwiejszém.

Ponieważ człowiek myli się często co do swych własnych interesów, nasza zatem rola, jako pisarzy, polegać będzie na wytłómaczeniu ich, opisaniu, objaśnieniu, a pewni jesteśmy, że, raz je poznawszy, pójdzie za niemi. – Ponieważ człowiek, myląc się co do swych interesów, szkodzi interesom ogólnym, obowiązkiem zatem rządu będzie wprowadzić tę małą liczbę odstępców, tych gwałcicieli praw opatrznościowych, na drogę sprawiedliwości, która jest zarazem drogą użyteczności. Czyli inaczej, że jedyném posłannictwem rządu będzie zaprowadzenie panowania sprawiedliwości. Nie będzie już więcej miał potrzeby troszczyć się o sprowadzanie z mozołem, wielkim kosztem i nastając na wolność indywidualną tej Harmonii, która sama z siebie wypływa, a którą działanie rządowe zwykle niszczy.

Z tego, co poprzedza, widzicie, że nie jesteśmy fanatykami, gdy idzie o harmonią społeczną i nie zaprzeczamy, że ona może być i jest często zakłócaną. – Muszę nawet powiedzieć, że, wedle mnie, zakłócenia, jakie w ten piękny porządek wprowadzają ślepe namiętności, niewiadomość i błąd, są większe i dłużej trwające aniżeli przypuszczać możemy. To są właśnie te przyczyny zakłócające, które zbadać zamierzamy.

Człowiek rzucony został na tę ziemię. Nosi on w sobie nieprzeparty pociąg do szczęścia, a odrazę do cierpienia. – A ponieważ idzie za temi popędami, niepodobna więc zaprzeczyć, aby interes osobisty nie był wielkim bodźcem dla jednostki, dla wszystkich jednostek, a tém samém, dla społeczeństwa. – A ponieważ interes osobisty w sferze ekonomicznej jest bodźcem czynności ludzkiej i wielką silą poruszającą społeczeństwem, tak zatem Zło jak i Dobro z niego wypływać muszą; w nim to właśnie tak harmonii jak i tego co ją zakłóca, szukać należy.

Jakaż jest nieustanna dążność interesu osobistego? Oto nakazać milczenie potrzebom, lub ogólniej mówiąc, pragnieniom za pośrednictwem zaspokojenia.

Pomiędzy potrzebą i zaspokojeniem, które z istoty swej są wewnętrznemi i nieprze-naszalnemi, staje pośrednia, przenaszalna i wymienialna rzecz, to jest: usiłowanie.

A po nad tém wszystkiém unosi się zdolność porównywania, sądzenia, to jest: rozum. Ale rozum ludzki jest omylnym. Możemy się więc mylić. To nie ulega zaprzeczeniu; bo gdyby nam kto powiedział: Człowiek nie może się mylić, odpowiedzielibyśmy mu: Nie ty nam będziesz wykazywać harmonią.

Możemy się mylić na rozmaity sposób; możemy źle oceniać względną doniosłość naszych potrzeb. W takim razie, żyjąc w odosobnieniu, nadajemy usiłowaniom naszym kierunek nieodpowiedni naszym interesom dobrze zrozumianym. W porządku społecznym i pod prawem wymiany, skutek jest ten sam; zwracamy żądanie i wynagrodzenie na rodzaj usług błahych lub szkodliwych i w tę stronę nakłaniamy bieg pracy ludzkiej.

strona 326. zpośród 382 stron dzieła

Page 327: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Możemy się także mylić, nie wiedząc, że czasami gorąco poszukiwane zaspokojenie, chociaż usunie jedno jakieś cierpienie, otworzy natomiast źródło daleko większych cierpień. Niestety niema skutku, któryby się później nie stał przyczyną. – Przezorność daną nam była na to, abyśmy ogarnąć mogli cały ciąg skutków, abyśmy dla teraźniejszości nie poświęcali przyszłości, ale przezorności tej braknie nam właśnie często.

Błąd, jaki się rodzi z mylności naszego sądu i w skutek siły naszych namiętności, jest pierwszém źródłem złego. Ale to już należy wyłącznie do dziedziny moralności. W tym razie, ponieważ błąd i namiętności są indywidualne, i zło zatem jest w pewnej mierze także indywidualném. Rozwaga, doświadczenie i działanie odpowiedzialności, mogą je skutecznie prostować.

Jednakże błędy tej natury mogą przybrać charakter społeczny i usystematyzowawszy się, zrodzić zło wielkiej doniosłości. Są naprzykład kraje, w których rządzący są mocno przekonani, że pomyślność narodów mierzy się nie wedle zaspokojonych potrzeb, ale wedle usiłowań, bez względu na ich rezultaty. Podział pracy wielce sprzyja temu złudzeniu. Ponieważ widzą, że każda professya uderza na jakąś przeszkodę, wyobrażają więc sobie, że istnienie przeszkód jest źródłem bogactw. Kiedy w takich krajach próżność, drobiazgowość, fałszywa miłość sławy, są panującemi namiętnościami, wywołując odpowiednie temu pragnienia i zwracając w tę stronę pewną część przemysłu, to jak tylko rządzący dostrzegą najmniejszą chęć zreformowania się i umoralnienia w tych, którymi rządzą, sądzą zaraz, że wszystko stracone. Coby stało się, pytają oni, z fryzyerami, kucharzami, gromami, haftarkami, tancerkami, fabrykantami galonów itd.? – Nie widzą oni, że serce ludzkie zawierać w sobie będzie dość pragnień uczciwych, rozsądnych i prawowitych, aby dostarczyć żywiołu pracy; że kwestya nigdy nie będzie polegać na zniesieniu upodobań, ale na tém, aby je podnieść i przekształcić; że, tém samém, praca idąc tym torem, przestawia się jedynie, ale się nie wstrzymuje. W krajach, gdzie panują te smutne doktryny, słyszymy często powtarzane te słowa: Szkoda, że moralność i przemysł nie mogą postępować razem. Chcielibyśmy, aby obywatele byli moralnymi, ale nie możemy dopuścić, aby się stali leniwymi i nędzarzami. To też nie przestaniemy wydawać praw popierających zbytek. W razie potrzeby nałożymy podatki na lud; i w jego interesie, ażeby mu dostarczyć pracy, włożymy na królów, prezydentów, dyplomatów, ministrów, obowiązek świetnej Reprezentacyi. Mówi się to i robi w najlepszej w świecie wierze, a nawet lud chętnie się temu poddaje. – Rozumie się, że kiedy zbytek i płochość staną się rzeczą uprawnioną, uporządkowaną, nakazaną, narzuconą, usystematyzowaną za pośrednictwem siły publicznej, to prawo Odpowiedzialności traci wówczas całą swą siłę moralną…53

strona 327. zpośród 382 stron dzieła

Page 328: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

WOJNAZe wszystkich okoliczności, które posługują do nadania narodowi jego fizyonomii, jego

stanu moralnego, jego charakteru, jego zwyczajów, praw, jego geniuszu, okoliczność w jaki sposób dostarcza on sobie środków egzystencyi, jest najważniejszą ze wszystkich, gdyż je prawie wszystkie zawiera w sobie. Uwagę tę zawdzięczamy Karolowi Comte i dziwić się należy, iż nie wywarła ona większego wpływu na nauki moralne i polityczne.

I w rzeczy samej, okoliczność ta wpływa na ród ludzki dwojakim zarówno sposobem: za pośrednictwem ciągłości i wielkiego rozpowszechnienia. Żyć, zachowywać się, rozwijać się, wychowywać swoją rodzinę, nie jest rzeczą czasu i miejsca, nie jest rzeczą gustu, opinii, wyboru; ale jest codzienném, wieczystém i nieuniknioném zajęciem wszystkich ludzi, we wszystkich epokach i we wszystkich krajach.

Wszędzie, największa część ich sił fizycznych, umysłowych i moralnych, pośrednio lub bezpośrednio, poświęca się tworzeniu i przestawianiu środków utrzymania. Jakkolwiek prozaiczném jest to wyznanie, jednakże tak myśliwy, jak rybak, pasterz, rolnik, fabrykant, negocyant, robotnik, rzemieślnik, kapitalista, przedewszystkiem chcą żyć, a następnie żyć o ile można coraz lepiej. A dowód tego oczywisty mamy w tém, że w tym właśnie celu stali się myśliwcami, fabrykantami, rolnikami itd. Tak samo żołnierz, urzędnik itd. oddają się temu zawodowi o tyle tylko, o ile on zaspokaja ich potrzeby. Nie można mieć za złe, jeżeli nawet człowiek poświęcenia się i zaparcia się odwołuje się jednakże do tego przysłowia: Ksiądz żyje z ołtarza, – bo i on, zaczém został księdzem, należał do ludzkości. I gdyby w tej chwili napisał ktoś dzieło przeciwko pospolitości tego spostrzeżenia lub przeciwko pospolitości zajęć ludzkich, to już przez to samo, że dzieło to sprzedawałoby się, występowałoby przeciwko własnemu twierdzeniu.

Niechże Bóg broni, abym zaprzeczał, iż człowiek nie może żyć w abnegacyi. Ale zgodzić się musimy, że życie tego rodzaju jest wyjątkowém, i dla tego to uważamy je za zasługę i uwielbiamy je. Jeżeli rozważamy cały ogół ludzkości, to, byleśmy nie byli zarażeni sentymentalizmem, przyznać musimy, że liczba usiłowań bezinteresownych żadną, miarą, nie da się porównać z liczbą, tych, które są, wynikiem ciężkiej konieczności natury naszej. I dla tego właśnie, że usiłowania te, stanowiące ogół naszych prac, zajmują tak wielkie miejsce w życiu każdego z nas, niepodobna aby one nie wywierały wielkiego wpływu na objawy naszej egzystencyi narodowej.

Saint-Marc Girardin, mówi gdzieś, że przekonał się o względnej błahości form politycznych w stosunku do wielkich praw powszechnych, jakie ludom narzucają ich potrzeby i prace ich. „Chcecie wiedzieć, mówi on, czém jest jakiś naród? Nie pytajcie się jak się on rządzi, ale co robi”.

Ten pogląd ogólny jest sprawiedliwym. Autor nie zaniedbał skrzywić go natychmiast, tworząc zeń systemat. Doniosłość form politycznych była przesadzoną; cóż więc autor czyni? Oto sprowadza ją do nicestwa, zaprzecza jej, a jeśli i przyznaje, to jedynie na to, aby ją wyszydzić. Formy polityczne, mówi on, zajmują nas jedynie w czasie wyborów lub w chwili

strona 328. zpośród 382 stron dzieła

Page 329: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przeznaczonej na czytanie dzienników. Cóż nas obchodzi czy będzie Monarchia, czy Rzeczpospolita, Arystokracya czy Demokracya? – To też zobaczmy do jakich rezultatów dochodzi on. Utrzymując, że narody będące jeszcze w dzieciństwie, bez względu na ich ustrój polityczny, podobne są do siebie, stawia na równi Stany Zjednoczone ze starożytnym Egiptem, a to dla tego, że w obydwóch tych krajach wykonywano olbrzymie roboty. Jakto! Amerykanie karczują ziemię, kopią kanały, budują koleje żelazne, a czynią to wszystko dla siebie samych, bo są demokracyą i należą do siebie samych! Egipcyanie zaś wznosili świątynie, piramidy, obeliski, pałace dla swych króli i swych kapłanów, bo byli niewolnikami! I to uważa on za mało ważną różnicę, za rzecz formy tylko, którą nie warto zaznaczyć, a jeśli się ją zaznacza, to jedynie, aby ją wyśmiać!… O, czci bałwochwalcza klasycyzmu! O, zgubna zarazo, jakżeś ty zepsuła twych przesądnych sekciarzy!

Wkrótce Saint Marc-Girardin, wychodząc zawsze z tego punktu, że geniusz narodu zależy od głównych jego zajęć, dodaje: Dawniej zajmowano się wojną i religią; dziś zaś handlem i przemysłem, dla tego też pokolenia, które nas poprzedziły, noszą na sobie cechę wojowniczą i religijną.

Rousseau już twierdził, że staranie o byt materyalny było główném zajęciem niektórych tylko narodów i to najprozaiczniejszych; inne zaś narody, godniejsze tego imienia, poświęcały się pracom szlachetniejszym.

Czyż Saint-Marc Girardin i Rousseau nie dali się uwieść w tym razie złudzeniom historycznym? – Czy nie uważali oni za zajęcie wszystkich tego, co służyło za zabawę, rozrywkę lub za pozór i narzędzie despotyzmu dla niektórych tylko? A czyż złudzenie to nie pochodzi ztąd, iż historycy mówią nam ciągle o klassie, która nie pracuje a nigdy o klassie pracującej, a to do tego stopnia, iż zwyczajnie w tej pierwszej widzimy cały naród?

Sądzę, że tak samo u Greków, jak i u Rzymian, jak też i w średnich wiekach ludzkość była taka sama, jak i dziś, to jest podlegała potrzebom tak gwałtownym i ciągle odradzającym się, że pod karą śmierci należało je zaspokoić. Ztąd też sądzę, że tak dawniej jak i dzisiaj było to główném i najbardziej pochłaniającém zajęciem największej części ludzi.

Zdaje się być tylko pewném, że bardzo mała liczba ludzi doszła do tego, iż nic nie robiąc żyła kosztem pracy mass ujarzmionych. Ta mała liczba próżniaków wznosiła sobie rękoma niewolników kosztowne pałace, obszerne zamki lub ponure fortece. Lubili oni się otaczać wszystkiemi ponętami życia, wszystkiemi pomnikami sztuk pięknych. Mieli upodobanie w rozprawach o filozofii i kosmogonii. Starannie wreszcie uprawiali dwie nauki, którym zawdzięczali swe panowanie i swe przyjemności: to jest naukę o sile i naukę o podstępie.

A chociaż pod tą arystokracyą były niezliczone massy zajęte tworzeniem dla siebie środków utrzymania, a dla swych ciemiężców środków nasycenia ich przyjemnościami; – lecz że historycy nie czynią najmniejszej wzmianki o tych massach, to też zapominamy o ich istnieniu i najzupełniej je pomijamy. Zwracamy jedynie uwagę na arystokracyą; ją to nazywa-my społeczeństwem starożytnem lub społeczeństwem feodalném. Wyobrażamy sobie, że takie społeczeństwa stały o własnych siłach, nie uciekając się ani do handlu, ani do przemys-łu, ani do pracy, ani do żadnych innych pospolitych zajęć; podziwiamy ich bezinteresowność,

strona 329. zpośród 382 stron dzieła

Page 330: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ich szlachetność, ich zamiłowanie do sztuk pięknych, ich duchowość, ich pogardę do zajęć służalczych, wzniosłość ich uczuć i myśli; utrzymujemy z pewną afektacyą, iż w pewnej epoce ludy zajmowały się jedynie sławą, w innej znów sztukami pięknemi, w innej filozofią, w innej religią, a w innej cnotami; płaczemy szczerze nad samemi sobą, wyrzucamy sobie gorzko, że pomimo tak pięknych wzorów nie możemy wznieść się do takiej wysokości i zmuszeni jesteśmy nadać pracy i wszystkim pospolitym zasługom z niej wypływającym, znaczne miejsce w naszém nowoczesném życiu.

Pocieszmy się, bo ona i w starożytnym świecie zajmowała równie znaczne miejsce. Tylko że ta praca, od której się uwolnili niektórzy, całym ciężarem padała na massy ujarzmione, z wielką ujmą sprawiedliwości, wolności, własności, bogactwa, równości, postępu; i to jest właśnie pierwsza z przyczyn zakłócających, o których mówić będę.

Sposoby, za pośrednictwem których ludzie dostarczają sobie środków utrzymania, muszą wywierać znaczny wpływ na ich stan moralny, fizyczny, umysłowy, ekonomiczny i polityczny. Gdybyśmy mogli czynić spostrzeżenia nad kilkoma plemionami, z których jedno poświęcałoby się wyłącznie polowaniu, drugie rybołówstwu, trzecie rolnictwu, czwarte żegludze, to ani wątpić, że te plemiona przedstawiałyby nam znaczne różnice w swych pojęciach, opiniach, zwyczajach, obyczajach, prawach, religii. Zapewne, że grunt natury ludzkiej wszędzie byłby ten sam; to też w tych prawach, w tych zwyczajach, w tych religiach znalazłyby się punkta wspólne, a te właśnie wspólne punkta, sądzę, że nazwać można powszechnemi prawami ludzkości.

Bądź co bądź, w naszych wielkich nowoczesnych społeczeństwach wszystkie lub prawie wszystkie procedery produkcyi, rybołóstwo, rolnictwo, przemysł, handel, nauki i sztuki są, jednocześnie w ruchu, chociaż w każdym kraju w innym stosunku. To też nie istnieją pomiędzy narodami tak wielkie różnice, jakieby istniały wówczas, gdyby każdy z nich poświęcał się jakiemuś wyłącznemu zajęciu.

Ale jeżeli natura zajęć jakiegoś narodu, wywiera wielki wpływ na jego moralność, to wzajemnie jego pragnienia, jego gusta, jego moralność, wywierają znaczny wpływ na naturę jego zajęć, a przynajmniej, na stosunek tych zajęć. Nie rozwodzę się dłużéj nad tém, bo mówiłem już o tém w innej części tego dzieła54 a pospieszam do głównego przedmiotu tego rozdziału.

Człowiek (a stosuje się toż samo i do narodu) może sobie dostarczyć środków utrzymania dwojakim sposobem, tworząc je albo kradnąc.

Każdy z tych dwóch wielkich źródeł nabywania, ma liczne procedery.

Można tworzyć środki utrzymania za pośrednictwém polowania, rybołóstwa, uprawy roli itd.

Można kraść za pomocą złej wiary, gwałtu, podstępu, siły, wojny itd.

Jeśli, nie wychodzące poza obręb tych dwóch kategoryi, przewaga jednego z dwóch procederów właściwych tej kategoryi, dostateczną jest do wprowadzenia ogromnej różnicy

strona 330. zpośród 382 stron dzieła

Page 331: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

pomiędzy narodami, to o ileż ta różnica będzie wydatniejszą pomiędzy narodem, który wyłącznie żyje z produkcyi a narodem, który żyje ze zdzierstwa?

Bo niema ani jednéj z naszych zdolności, bez względu na to do jakiegoby ona porządku nie należała, któraby nie była wprowadzoną w ruch koniecznością zaopatrzenia naszej egzystencyi; a czyż możemy sobie wyobrazić, aby było coś właściwszego do zmodyfikowania stanu społecznego ludów, nad tę konieczność, która modyfikuje wszystkie zdolności ludzkie?

A że pomimo całej ważności tej uwagi, nie dość się nad nią zastanawiano, dla tego też muszę się chwilkę przy niej zatrzymać.

Dla zrealizowania jakiegoś zaspokojenia potrzeba dokonać jakąś pracę, z czego wynika, że zdzierstwo we wszystkich swych objawach, nietylko, że nie wyłącza produkcyi, ale ją przypuszcza.

Co już samo, o ile mi się zdaje, dostateczném jest, aby zmniejszyć uprzedzenia jakie historycy, poeci i romanso-pisarze, objawiają dla tych szlachetnych epok, w których nie panowało to, co nazywają industryalizmem.

W tych epokach ludzie także żyli; a zatém podobnie jak dziś praca spełniała swe ciężkie zadanie. Tylko że pewne narody, pewne klassy, pewne indywidualności, zrzucały pewną część swej pracy i trudu, na inne narody, inne klasy i inne indywidualności.

Charakterem produkcyi jest, ciągnąć, że tak powiem, z nicości zaspokojenia, utrzymujące i przyozdabiające życie w ten sposób, aby człowiek mógł je mnożyć do nieskończoności, nieczyniąc krzywdy innym ludziom i innym narodom; owszem, głębokie badania mechanizmu ekonomicznego wykazały nam, że powodzenie pracy jednego narodu, otwiera szanse powodzeniu pracy innych narodów.

Charakterem zdzierstwa jest, iż nie może ono udzielić zaspokojenia, aby zaraz nieodpowiadała mu równa ilość prywacyi⌀; zdzierstwo bowiem nie tworzy, ale przestawia to, co praca stworzyła. Pociąga ono za sobą, konieczną stratę całego usiłowania, jakie strony interesowane zużyć muszą z jego powodu. Nie tylko zatem nie dorzuca nic do użytkowań ludzkości, ale nadto rozdaje je tym, którzy na to niezasługują.

Chcąc produkować potrzeba zwrócić wszystkie swe zdolności na zawładnięcie naturą; bo ją to właśnie należy zwyciężyć, pokonać, ujarzmić. Dla tego też żelazo zamienione na pług, jest godłem produkcyi.

Chcąc dopuszczać się zdzierstwa, potrzeba zwrócić wszystkie swe zdolności na zawład-nięcie ludźmi, bo ich to właśnie potrzeba zwyciężyć, zabić, lub ujarzmić. Dla tego też żelazo zamienione na miecz, jest godłem zdzierstwa.

O ile więc zachodzi różnicy pomiędzy pługiem, który żywi a mieczem który zabija, o tyle musi być różnicy pomiędzy narodem pracowników a narodem zdzierców. Nic nie może być między niemi wspólnego. Nie mogą one mieć ani tych samych pojęć, ani tych samych prawideł oszacowania, ani tych samych upodobań, ani tego samego charakteru, ani tych samych obyczajów, ani tych samych praw, ani tej samej moralności, ani tej samej religii.

strona 331. zpośród 382 stron dzieła

Page 332: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Zaiste, niema smutniejszego widoku nad ten, jaki się przedstawia oczom filantropa, kiedy widzi, że wiek produkcyjny zwraca wszystkie swe usiłowania, aby za pomocą wychowania, zaszczepić sobie pojęcia, uczucia, błędy, przesądy i występki narodu zdzierczego.

Obwiniają często naszą epokę o brak jedności i że pomiędzy poglądem a działaniem, niema w niej zgody; mają słuszność i zdaje mi się, że właśnie tylko co zaznaczyłem główną tego przyczynę.

Zdzierstwo dokonywane za pośrednictwem wojny, to jest zdzierstwo zupełnie jeszcze naiwne, proste, nierozwinięte, ma swój pierwiastek w sercu ludzkim, w organizacyi człowieka, w tym powszechnym bodźcu świata społecznego, to jest: w pociągu do zaspokojeń a wstręcie do cierpienia; słowem, w tym czynniku, który wszyscy nosimy w sobie samych, to jest, w interesie osobistym.

Nie gniewam się oto, że muszę być jego oskarżycielem. Dotąd można było sądzić, że dla czynnika tego, miałem cześć bałwochwalczą, ze przypisywałem mu jedynie zbawienne następstwa dla ludzkości, a nawet, że stawiałem go w szacunku moim wyżej nad czynnik sympatyczny, nad poświęcenie, zaparcie się. Nie, tak niemyślałem; zaznaczyłem jedynie jego istnienie i jego potęgę. Bardzobym źle oceniał tę potęgę, i byłbym w sprzeczności sam z sobą, przedstawiając interes osobisty jako powszechny bodziec ludzkości, gdybym obecnie nie wykazał zakłócających przyczyn, jakie zeń wypływają, tak jak poprzednio wykazałem prawa harmonijne porządku społecznego wynikające z niego.

Powiedzieliśmy już, że człowiek chce koniecznie zabezpieczyć swe istnienie, polepszyć byt swój, posiąść tyle szczęścia, ile go tylko ogarnąć może albo przynajmniej zbliżyć się do niego. Z tej właśnie przyczyny unika on trudu, cierpienia.

Otóż praca, to działanie jakie człowiek musi wywierać na naturę, chcąc zrealizować produkcyą, jest przykrością, trudem. Z tego też powodu człowiek ma do niej wstręt i wów-czas się jej tylko poddaje, kiedy idzie o usunięcie jeszcze większej przykrości.

Zapatrując się ze stanowiska filozoficznego, niektórzy powiadają, że: Praca jest dobrem. I słusznie, jeśli się ma na względzie jej rezultaty. Jest ona względném dobrem czyli inaczej, jest złem ochraniającém nas od większego zła. I dla tego to ludzie tak starannie unikają pracy, zwłaszcza kiedy mają nadzieję korzystać z jej rezultatów, nieuciekając się do niej.

Inni znów mówią, że praca jest dobrem sama przez się, że niezależnie od swych rezultatów produkcyjnych, umoralnia człowieka, wzmacnia go, jest dla niego źródłem pociechy i zdrowia. Wszystko to prawda i to nam więcej jeszcze odkrywa tę cudowną obfitość ostatecznych celów, jakie Bóg wlał we wszystkie części swego dzieła. Tak jest, pomijając nawet jej rezultaty produkcyjne, praca daje człowiekowi jako dodatkową nagrodę, siłę ciała i radość duszy; ponieważ mówią, że próżniactwo jest matką wszystkich występków, to także trzeba przyznać, że praca jest matką licznych cnót.

Ale nic nam nie przeszkadza, abyśmy mając na widoku dodatkowe wynagrodzenie, poświęcili to wszystko pracom, odpowiednim naszym upodobaniom, nie uwłaczając tém

strona 332. zpośród 382 stron dzieła

Page 333: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

bynajmniéj naturalnym i nieprzepartym skłonnościom serca ludzkiego; nieuwłaczając temu uczuciu, które nie pcha nas do poszukiwania pracy dla niej samej; które sprawia, że porówny-wamy ją zawsze z jéj rezultatami: że staramy się, aby nie zdobywać wielką pracą tego, co może być zdobytém małą pracą; że postawieni pomiędzy dwoma trudami, wybieramy zawsze mniejszy i że zwykle dążymy do zmniejszenia stosunku usiłowania do rezultatu, aby tym sposobem zdobyć sobie więcéj wolnego czasu.

Zresztą, w tym względzie fakta powszechne decydują. Widzimy że zawsze i wszędzie człowiek uważa pracę jako stronę uciążliwą swego położenia a zaspokojenie jako stronę wynagradzającą. Widzimy, że zawsze i wszędzie, o ile to tylko od niego zależy, zrzuca on ciężar pracy bądź na zwierzęta, bądź na wiatr, wodę, siły natury, bądź też, niestety! na bliźniego swego, jeśli mu się tylko uda nad nim zapanować. W tym ostatnim wypadku, a powtarzam to, bo aż nazbyt często o tem zapominają, praca niezmniejsza się, tylko się przestawia.55

Postawiony zatém w ten sposób człowiek pomiędzy dwoma przykrościami, to jest, pomiędzy potrzebą a pracą, naciskany interesem osobistym, szuka czy niema sposobu choć w pewnej mierze uniknięcia obydwóch tych przykrości. I wówczas to jako rozwiązanie tego zagadnienia, przedstawia mu się zdzierstwo.

Powiada on sobie: Prawda, że niemam żadnego sposobu dostarczenia sobie niezbędnych rzeczy do mego istnienia, do moich zaspokojeń, prawda, że niemogę sobie dostarczyć ani żywności, ani odzienia, ani schronienia bez tego, aby wszystko to niebyło już poprzednio przez pracę wyprodukowaném. Ale nie potrzebuję koniecznie wyprodukować to wszystko moją własną pracą. Dość, aby w tem była czyjaś praca i bylebym tylko był od tego kogoś silniejszym.

Taki jest początek wojny.

Nie będę się długo rozwodził nad jej następstwami.

Jeśli rzeczy idą w taki sposób, że jeden człowiek lub naród oddaje się pracy, gdy tymczasem drugi człowiek lub naród czatuje tylko, aby tę dokonaną pracę zagrabić, to czytelnik zrozumie od razu, ile się w tym wypadku sił ludzkich straci.

Z jednej strony zdzierca nie dojdzie nigdy do tego aby, jak tego pragnie, uniknął wszelkiej pracy. Zbrojne zdzierstwo wymaga także usiłowań, a niekiedy nawet niesłychanych usiłowań. Toteż kiedy producent poświęca swój czas na stworzenie przedmiotów zaspokojenia, zdzierca obraca swój czas na przygotowanie środków do wydarcia mu ich. Ale czy dzieło gwałtu zostało już lub ma być dopiero dokonaném, nie wpływa to bynajmniej na ilość przedmiotów zaspokojeń. Mogą one zaspokajać potrzeby tych lub owych osób, ale nie zaspokoją większej ilości potrzeb. Wszystkie zatem usiłowania jakie zdzierca poczynił dla zdzierstwa, a prócz tego wszystkie jakich nieuczynił dla produkcyi, są całkowicie stracone dla ludzkości.

To nie wszystko jeszcze; w większej części wypadków odpowiednia strata dotyka i producenta. I w rzeczy samej, niepodobna aby on spokojnie wyczekiwał wypadków, jakie mu

strona 333. zpośród 382 stron dzieła

Page 334: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

grożą; a wszystkie te ostrożności, armie, fortyfikacye, uzbrojenia, wojska, są pracą i pracą zawszę straconą, nie tylko dla tego, który szuka w nich bezpieczeństwa, ale i dla całego rodu ludzkiego.

A jeżeli producent zmuszonym będąc oddawać się podwójnej pracy, nie będzie się czuć dość silnym, aby stawić czoło zdzierstwu, to temci gorzej, gdyż siły ludzkie tracą się wówczas także, choć na innej drodze; praca ustaje, nikt bowiem niema ochoty produkować, aby być obdartym.

Co do następstw moralnych, to ze względu na sposób w jaki obydwie strony używają swych zdolności, rezultat nie mniej będzie fatalny.

Bóg chciał, aby człowiek staczał spokojną walkę z naturą i aby bezpośrednio od niej zbierał owoce zwycięstwa. Jeżeli zaś dochodzi on do panowania nad naturą, jedynie za pośrednictwem panowania nad swemi bliźniemi, wówczas posłannictwo jego jest skrzywioném, i nadaje on swym zdolnościom całkowicie inny kierunek. Zobaczmy tylko ile przezorność, ten wzrok sięgający w przyszłość, która w pewnym stopniu stawia nas prawic na równi z opatrznością, – bo przewidywać jest toż samo, co zaopatrzać, – zobaczmy, ile jest różną u producenta i u zdziercy.

Dla producenta potrzebna jest znajomość związku zachodzącego pomiędzy przyczyną a skutkiem. Z tego też punktu widzenia bada on prawa świata fizycznego i stara się wyciągnąć z niego coraz użyteczniejszą pomoc. Jeżeli czyni spostrzeżenia nad swemi bliźniemi, to dla tego jedynie aby przewidywać ich pragnienia i aby je zaopatrzyć z obowiąz-kiem wzajemności.

Zdzierca nie bada natury. Jeśli śledzi za ludźmi, to chyba tylko jak orzeł, czyhający na zdobycz, szukając środków osłabienia jej lub pochwycenia znienacka.

Też same różnice uwydatniają się i w innych zdolnościach, a nawet rozciągają się i do pojęć…56

Zdzierstwo za pośrednictwem wojny nie jest faktem przypadkowym, odrębnym, przemijającym; jest to fakt bardzo powszechny i bardzo stały, który co do ciągłości swej ustępuje chyba tylko pracy.

Wskażcie mi jakikolwiek punkt na kuli ziemskiej, gdzieby się znajdowały dwie rassy, zwycięzców i zwyciężonych i gdzieby ci pierwsi nie przewodzili nad drugiemi. Wskażcie mi w Europie, w Azyi, na wyspach Wielkiego Oceanu miejsce błogosławione, które byłoby jeszcze zajęte przez rassę pierwotną. Jeżeli wędrówki narodów nie oszczędziły żadnego kraju, to wojna musiała być faktem powszechnym.

Ślady tego niemniej są powszechne. Pomijając wylaną krew, zdobyte łupy, sfałszowane pojęcia, skrzywione zdolności, wszędzie pozostawiła ona swe piętna do których liczby zaliczyć należy niewolnictwo i arystokracyą…

Człowiek niezadawalniał się grabieżą bogactwa, w miarę tego jak się ono tworzyło, zawładnął on nadto bogactwem nagromadzonem, kapitałem pod wszelkiemi postaciami a szczególniej zwrócił wzrok swój na kapitał pod postacią najbardziej nieruchomą, to jest, na

strona 334. zpośród 382 stron dzieła

Page 335: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

własność gruntową. Wreszcie zawładnął człowiekiem nawet. – Ponieważ zaś zdolności ludzkie są narzędziami pracy, zdawało mu się zatém, że dogodniej jest zawładnąć temi zdolnościami aniżeli ich produkcyą…

A czyż te wielkie wypadki nie musiały być przyczynami zakłócającemi, okowami przyrodzonego postępu przeznaczeń ludzkich? Jeżeli zwrócimy uwagę na ubytek pracy spowodowany przez wojnę, jeśli zwrócimy uwagę na to, że produkt rzeczywisty, który ona zmniejsza, skupia się w ręku kilku zwycięzców, to łatwo zrozumieć będzie można nędzę mass, nędzę, której przy dzisiejszej wolności pojąć nawet nie możemy…

Jakim sposobem duch wojowniczy upowszechnia się?

Narody napastnicze wystawione są na odwet. Napastując często, muszą się też niekiedy i bronić. Kiedy się bronią, wtenczas mają poczucie sprawiedliwości i świętości swej sprawy. Wówczas wysławiać mogą odwagę, poświęcenie, patryotyzm. Ale niestety, temi samemi pojęciami i uczuciami chcą się oni rządzić w wojnie zaczepnéj. I cóż wtedy stanowi patryotyzm?…

Kiedy dwie rassy jedna zwycięzka i próżnująca, druga zwyciężona i poniżona, zajmują ten sam obszar ziemi, wówczas wszystko to, co budzi pragnienia, sympatye, jest udziałem pierwszej. Może ona próżnować. Uroczystości, zamiłowanie sztuk pięknych, bogactwa, ćwiczenia wojenne, turnieje, łaski, elegancyą, literaturę, poezyę, wszystko ma w swym ręku. Rassie zaś zwyciężonej nie pozostaje nic więcej jak spracowane ręce, zniszczone chaty, nędzne odzienie…

Ztąd wynika, że pojęcia i przesądy rassy panującej, idące zawsze w parze z panowaniem militarnem, stanowią opinję. Mężczyźni, kobiety, dzieci, wszyscy przenoszą życie wojskowe nad życie pracowite, wojnę nad pracę, zdzierstwo nad produkcję. Rassa zwyciężona podziela sama te uczucia, i kiedy weźmie górę nad swemi oprawcami, to w epoce przejściowej stara się ich naśladować. Co mówię, posuwa się w tem nieraz aż do szaleństwa…

Jakim sposobem kończy się wojna…

Ponieważ tak zdzierstwo, jak i produkcya, mają swoje źródło w sercu ludzkiem, to prawa świata społecznego, nawet w tak ograniczonem znaczeniu, jakie im nadałem, niebyłyby harmonijnemi, gdyby w końcu, produkcya nie zdetronizowała zdzierstwa…

strona 335. zpośród 382 stron dzieła

Page 336: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ODPOWIEDZIALNOŚĆW dziele tym, jest pewna myśl górująca; bije ona z każdéj stronicy, ożywia każdy wiersz.

Myśl ta jest taż sama, jaką rozpoczyna się symbol chrześciaństwa: WIERZĘ W BOGA.

Tak jest, jeżeli dzieło to różni się od dzieł innych ekonomistów, to dla tego, że kiedy oni zdają się mówić: „Prawie zupełnie nie wierzymy w Boga; bo widzimy, że prawa naturalne prowadzą do przepaści”; to my mówimy: „Pozwólcie działać!, bo jeszcze mniéj mamy wiary w samych siebie i rozumiemy, że wszystkie usiłowania ludzkie dla powstrzymania tych praw, przyspieszają jedynie katastrofę”.

Jeżeli się różni ono od pism socyalistów, to dla tego, że oni mówią: „Udajemy tylko wiarę w Boga; ale w gruncie wierzymy jedynie w samych siebie, gdyż nie chcemy pozwolić działać i że każdy z naszych planów socyalnych uważamy za nieskończenie wyższy od planu Opatrzności”.

Ja zaś mówię: Pozwólcie działać, czyli inaczej, szanujcie wolność, inicyatywę ludzką…57

Odpowiedzialność, solidarność; te tajemnicze prawa przyczyn, których poza Objawieniem niepodobna ocenić, ale skutki, których i nieomylne działanie na postęp społeczeństwa, jesteśmy w możności ocenić: te prawa, które już przez to samo, że człowiek jest istotą społeczną, wiążą się z sobą, mieszają, współdziałają, chociaż czasami zdają się z sobą się ścierać; i które należałoby rozpatrzeć w ich całości, w ich wspólnem działaniu, ale uczynić tego nie można, bo nauka musi się trzymać metody, – tej smutnéj podpory, która stanowiąc jej siłę, wykazuje zarazem jéj słabość.

Nosce te ipsum. Znaj siebie samego; jest to, jak mówi wyrocznia początkiem, środkiem i końcem moralnych i politycznych nauk.

Poprzednio już powiedzieliśmy, że co się tycze człowieka lub społeczeństwa ludzkiego, Harmonia nie może oznaczać Doskonałości, ale Doskonalenie się. Otóż doskonalenie się, mieści w sobie zawsze w pewnym stopniu niedoskonałość, tak w przyszłości jak i w przeszłości. Gdyby człowiek mógł kiedy wejść do tej ziemi obiecanej Dobra absolutnego, nie potrzebowałby, ani rozumu, ani zmysłów, słowem, przestałby być człowiekiem.

Zło istnieje, jest ono nieodłączném od ułomności ludzkiéj; objawia się ono tak w porządku moralnym, jak i w porządku materyalnym, tak w massach, jak i w jednostkach, tak w całości, jak i w części. Czyż dla tego, że oko może cierpieć i zagasnąć, fizyologista miałby zapoznawać harmonijny mechanizm tego cudownego przyrządu? Czyż miałby zaprzeczać pomysłowéj budowie ciała ludzkiego, dla tego, że ciało to podlega cierpieniu, chorobie, śmierci i dla tego, że Psalmista mógł zawołać w rozpaczy! „O grobie, ty jesteś moją matką! Robactwo grobów, wy jesteście memi braćmi i siostrami memi!” Tak samo, czyż dla tego, że porządek społeczny nie doprowadzi nigdy ludzkości do fantastycznego portu absolutnego dobra, ekonomista nie miałby uznawać tego, co jest cudowne w organizacyi porządku społecznego, który urządzonym jest w ten sposób, iż coraz to większą ilość rozszerza światła, moralności i szczęścia?

strona 336. zpośród 382 stron dzieła

Page 337: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Dziwném byłoby zaprzeczać nauce ekonomicznéj prawa do uwielbienia, gdy się je przyznaje fizyologii! Bo jakaż zresztą zachodzi różnica, z punktu widzenia harmonii, co do ostatecznych przyczyn, pomiędzy istotą indywidualną a istotą zbiorową? – Bez wątpienia, indywiduum rodzi się, rośnie, rozwija się, pięknieje, doskonali się pod wpływem życia, aż nadejdzie chwila, iż inne pochodnie zapalą się przy téj pochodni. Po téj chwili wszystko w nim przystraja się w barwy piękności; wszystko oddycha w nim radością i wdziękiem; jest on cały wylaniem, czułością, dobrocią, harmonią. Potem czas jakiś jeszcze, umysł jego rozszerza się i wzmacnia, jak gdyby na to tylko, aby po krętych drogach życia prowadził tych, których do życia powołał. Ale wkrótce piękność jego zaciera się, jego wdzięki nikną, zmysły tępieją, ciało pochyla się ku upadkowi, pamięć słabnie, pojęcia mieszają się i niestety!, same uczucia nawet z wyjątkiem małej liczby istot wybranych, zdają się nasiąkać egoizmem, tracą ten wdzięk, tę świeżość, tę szczerą i naiwną naturalność, tę głębokość, tę idealność, to zaparcie się, tę poezyę, ten nieopisany urok, które są przywilejami młodego wieku. I pomimo pomysłowej przezorności, jaką natura obmyśliła dla opóźnienia jego rozkładu, przezorności którą fizyologija streszcza w słowie vis medicatrix, smutna to i jedyna harmonia, jaką się nauka ta musi zadowalniać, – przechodzi on teraz w stosunku odwrotnym cały szereg swych udoskonaleń, porzuca po drodze jeden po drugim wszystkie swe nabytki i od prywacyi ⌀ do prywacyi, przychodzi nareszcie do tej, która je wszystkie w sobie mieści. O! Sam nawet geniusz optymizmu nie znalazłby nic pocieszającego i harmonijnego w tym powolnym i nieuniknionym upadku, patrząc na tę istotę dawniéj tak dumną i piękną, schodzącą smutnie do grobu… Do grobu!… a czyż grób nie otwiera nam podwoi do innego świata!… Tym to sposobem tam gdzie nauka się zatrzymuje, religia, nawet dla jednostki, zawiązuje58 w nowéj ojczyźnie związki harmonijne tu zerwane.59

Czyż pomimo tego fatalnego rozwijania, fizyologia nie będzie widzieć w ciele ludzkim najdoskonalszego arcydzieła, jakie wyszło z rąk Stwórcy?

Ale jeżeli ciało społeczne podległém jest cierpieniu, jeżeli nawet może umrzeć z tego cierpienia, nie idzie zatém, aby śmierć koniecznie dotknąć go miała. Cokolwiekbądź w tym względzie powiedziano, nieprawda, aby po wzniesieniu się do najwyższego szczytu, koniecznie upaść ono musiało. Upadek nawet państw, nie jest bynajmniej cofaniem się ludzkości; i stare formy cywilizacyi ustępują jedynie, aby dać miejsce cywilizacyi więcej rozwiniętej. Dynastye mogą wygasnąć, formy władzy mogą się zmienić, pomimo to ród ludzki postępuje ciągle. Upadek państw, podobnym jest do upadku liści w jesieni. Użyźnia on grunt, przygotowuje się na powrót wiosny, przyrzekając przyszłym pokoleniom bogatszą roślinności obfitsze żniwo.

Co mówię, z punktu nawet widzenia czysto narodowego, ta teorya o koniecznym upadku jest zarówno fałszywą, jak zbutwiałą. Niepodobna dostrzedz w sposobie życia narodów, żadnej przyczyny nieuniknionego ich upadku. Analogia, wedle której porównywano naród z jednostką i przypisywano tak pierwszemu, jak i drugiéj dzieciństwo i starość, jest tylko fałszywą, przenośnią. Zbiorowość odnawia się nieustannie. Byle jej instytucye były elastyczne i giętkie, i zamiast ścierania się z potęgami nowemi, jakie rodzi umysł ludzki, uorganizowały się w ten sposób, iżby dopuszczały, rozszerzenie energii umysłowej i do niej się zastosowały;

strona 337. zpośród 382 stron dzieła

Page 338: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

to nie widzimy, dla czegoby w tej zbiorowości nie miała kwitnąć wieczna młodość. Cokolwiekbądź myśleć możemy o nietrwałości i łamaniu się Państw, to pewna jednak, że społeczeństwo, które wzięte w swéj całości jest to samo co ludzkość, spoczywa na daleko trwalszych podstawach. Im więcej je badamy, tém więcej się przekonywamy, że podobnie jak i ciało ludzkie obdarzone jest siłą leczącą, która uwalnia je od cierpień, a prócz tego nosi ono w swém łonie siłę postępową. Siła ta popycha społeczeństwo ku doskonaleniu się, którego granic niepodobna oznaczyć.

Jeżeli zatem zło indywidualne nie osłabia harmonii fizyologicznej, to zło zbiorowe jeszcze mniej osłabia harmonią społeczną.

Ale jakim sposobem pogodzić zło z nieskończoną dobrocią Boga? Niemogę objaśnić tego, czego sam nie rozumiem. Muszę tylko zauważyć, że rozwiązania tego zagadnienia nie można narzucać ani ekonomii, ani anatomii. Nauki te pełne spostrzeżeń, badają człowieka takim, jakim jest, nie żądając, aby się nam Bóg tłumaczył ze swych niezgłębionych tajemnic.

Tak więc powtarzam, wszystko cokolwiekbądź w tym dziele powiedziałem o harmonii, nie odpowiada absolutnej doskonałości, ale nieskończonemu doskonaleniu się. Widać, że podobało się Bogu związać cierpienie z naturą naszą, kiedy chciał, aby słabość poprzedzała silę, niewiadomość naukę, potrzeba zaspokojenie, usiłowanie skutek, chęć nabycia posiadanie, nędza bogactwo, błąd prawdę, doświadczenie przezorność. Poddaję się zresztą bez szemrania temu wyrokowi, tem bardziéj, że niepodobna mi nawet wyobrazić innéj kombinacyi. Jeżeli za pośrednictwem prostego a pomysłowego mechanizmu, sprawił, że wszyscy ludzie zbliżają się do wspólnego poziomu, który się nieustannie wznosi, jeżeli, – przez samo działanie tego, co nazywamy Złém, – poręczył tak trwałość jak i rozszerzenie się postępu, to wówczas nie poprzestaję na uchyleniu czoła przed tą ręką zarówno wspaniałą jak i potężną, ale ją jeszcze błogosławię, uwielbiam i czczę.

Widzieliśmy powstające szkoły, które korzystały, (mówiąc po ludzku) z nierozwiązalności tej kwestyi, aby zawikłać wszystkie inne, tak jakby nasz umysł ograniczony, mógł pojąć i pogo-dzić to wszystko, co jest nieskończone. Stawiając na samym wstępie nauki społecznej zdanie, że: Bóg nie mógł chcieć zła, dochodzą do szeregu takich wniosków: „Ponieważ zło istnieje w społeczeństwie, nie jest ono zatem urządzone wedle zamiarów Bożych. Zmieniajmy więc, ciągle zmieniajmy tę organizacyą; probójmy, doświadczajmy dotąd, dopóki nieznajdziemy takiéj formy, któraby z tego świata zetrzeć mogła wszelki ślad nawet cierpienia. Po tym znaku poznamy, że królestwo Boże nadeszło”.

Ale to nie wszystko jeszcze. Szkoły te, skłonne są do wykluczania z swych planów społecznych wolności, a to z tego samego tytułu z jakiego wykluczają cierpienie, bo wolność mieści w sobie możliwość błędu, a tém samém, możliwość zła. „Pozwólcie, abyśmy was zorganizowali i nie mieszajcie się do tego, mówią oni do ludzi nie porównywajcie, nie sądźcie, nie decydujcie o niczem sami przez się i dla siebie; mamy w obrzydzeniu tę formułę: pozwólcie działać, ale chcemy byście sami sobie i nam pozwolili działać. A jeżeli doprowadzimy was do zupełnego szczęścia, wówczas nieskończona dobroć Boga będzie usprawiedliwioną”.

strona 338. zpośród 382 stron dzieła

Page 339: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Niewiadomo, co w powyższych słowach przeważa, nielogiczność, sprzeczność czy pycha”.

Między innemi jest sekta niebardzo filozoficzna, ale za to bardzo hałaśliwa, która przyrzeka ludzkości szczęście bez zakłócenia. Niech jej tylko powierzą zarząd ludzkością, czuje się dość silną, aby przy pomocy kilku formuł, wypędzić z niej zupełnie wszelkie przykrości.

A jeżeli nie uwierzycie na ślepo jej obietnicom, podniesie natychmiast to niebezpieczne i niepodobne do rozwiązania zagadnienie, które od początku świata przyprowadza filozofię do rozpaczy, to jest, wezwie was abyście pogodzili egzystencję zła z nieskończoną dobrocią Boga. Zawahajcie się, a oskarżą was o bezbożność.

Fourrier wyczerpał wszystkie kombinacye, jakie się tylko wywieść dały z tego tematu.

„Albo Bóg nie umiał nadać nam społecznego kodeksu przyciągania, sprawiedliwości, prawdy, jedności, a w takim razie niesprawiedliwym jest tworząc w nas potrzebę, kiedy nie ma środków zaspokojenia jéj”.

„Albo nie chciał; a w takim razie jest rozmyślnym prześladowcą, mając przyjemność tworzyć potrzeby, których niepodobna zadowolnić”.

„Albo umiał, a nie chciał; a w takim razie jest współzawodnikiem szatana, gdyż umiejąc robić dobrze, woli panowanie zła”.

„Albo chciał, a nie umiał, a w takim razie niezdolnym jest rządzić nami; zna dobro i chce go, nie umiejąc go sprowadzić”.

„Albo nie umiał i nie chciał; a w takim razie jest niższym jeszcze od szatana, który jest zbrodniarzem, ale nie bydlęciem”.

„Albo umiał i chciał, a w takim razie kodeks istnieje, musiał go On objawić itd.”

Więc Fourrier jest prorokiem. Oddajmy się jemu i jego wyznawcom; Opatrzność będzie usprawiedliwioną, wrażliwość zmieni swój charakter i cierpienie zniknie z powierzchni ziemi.

Ale jakim sposobem apostołowie dobra absolutnego, ci zuchwali logicy, którzy nam bezustannie powtarzają: „Ponieważ Bóg jest doskonałym i dzieło jego doskonałém być musi”, którzy nas oskarżają o bezbożność dla tego, że przyznajemy, iż istnieje niedoskonałość ludzka, – jakim sposobem, powtarzam, niespostrzegają się oni, że nawet przy najdogodniejszej dla nich hipotezie, byliby niemniej bezbożni jak i my. Chiałbym bardzo, aby za rządów Consideran’a, Hennequin’a itd. i innych nie znalazł się ani jeden człowiek na powierzchni ziemi, któryby nie stracił matki lub nie cierpiał na zęby, – w jakim to wypadku mógłby także śpiewać tę litanię: Albo Bóg nie umiał albo nie chciał; – Chciałbym aby, począwszy od wielkiego dnia objawienia socyalistycznego zło, zstąpiło do odchłani piekielnych; aby jeden z ich planów, falanster, kredyt darmy, anarchia, triada, warsztat socyalny itd. posiadał przymiot niszczenia wszystkiego zła w przyszłości. Ale czy będzie on miał siłę, zniszczyć cierpienia przeszłości? – Otoż, nieskończoność nie ma granic, gdyby zatem od stworzenia

strona 339. zpośród 382 stron dzieła

Page 340: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

świata choć jeden nieszczęśliwy znalazł się człowiek, to dość już, aby zagadnienie o nieskoń-czonej dobroci Boga, z ich punktu widzenia, nie mogło być rozwiązaném.

Nie wiążmy zatem nauki o skończoności z tajemnicami nieskończoności. Poddajmy pierwszą spostrzeżeniom i rozumowi; a drugą pozostawmy w dziedzinie objawienia i wiary.

Zawsze i pod każdym względem, człowiek jest niedoskonałym. Na téj ziemi przynajmniej, napotyka granice we wszystkich kierunkach i dotyka skończoności we wszystkich punktach. Jego siła, rozum, uczucia, życie, nie mają w sobie nic absolutnego i zależnemi są od tego materyalnego aparatu, który podlega znużeniu, psuciu się, śmierci.

A nie tylko, że tak jest, lecz nadto niedoskonałość nasza, jest tak radykalną, że nawet wyobrazić sobie nie możemy żadnéj doskonałości, ani w nas, ani poza nami. Nasz rozum w stosunku do tej idei, jest tak maluczkim, że darmo nawet usiłuje pochwycić ją. Im więcej ją chce ogarnąć, tém więcej usuwa się ona z przed niego, tak że gubić się musi w nierozwikłanych trudnościach. Pokażcie mi człowieka doskonałego; pokażecie mi chyba człowieka, który nie może cierpieć, a tém samém, niema potrzeb ani pragnień, ani uczuć, ani zmysłów, ani nerwów, ani muskułów; dla którego niema nic niewiadomego, a tém samém, nie potrzebuje mieć ani uwagi, ani sądu, ani rozumu, ani pamięci, ani wyobraźni, ani mózgu, słowem, pokażecie mi istotę jaka nie istnieje.

Tak więc z jakiegobądź względu, rozważamy człowieka, widzimy w nim istotę podległą cierpieniu. Musimy przypuścić, że wchodziło w plany opatrznościowe, aby zło użyte zostało jako sprężyna, zamiast zatem urojonych środków zniszczenia go, należy raczej zbadać jego rolę i posłannictwo.

Od chwili, gdy się Bogu podobało stworzyć istotę złożoną z potrzeb i zdolności zaspokojenia ich, od téj chwili postanowioném było, iż istota ta, podlegać będzie cierpieniu. Bo bez cierpienia nie możemy pojąć potrzeb, a bez potrzeb nie możemy pojąć ani użyteczności, ani nawet racyi bytu żadnej z naszych zdolności, – wszystko to, co stanowi naszą wielkość, ma swe źródło w naszéj słabości.

Naciskani rozlicznemi popędami, udarowani rozumem, który oświeca nasze usiłowania i ocenia ich rezultaty, posiadamy prócz tego jeszcze wolną wolę, która pomaga nam do powzięcia postanowienia.

Wolna wola mieści w sobie możliwość błędu, a ten ze swej strony, mieści w sobie cierpienie, jako skutek jego nieochybny. Mieć wolność wyboru, to znaczy, że można zrobić i zły wybór; a zrobiwszy zły wybór, przygotowuje się cierpienie.

I dla tego też zapewne szkoły, które się niczém zadowolnić nie dają, domagając się conajmniej absolutnego dobra dla ludzkości, są wszystkie materyalistyczne i fatalistyczne. Nie przypuszczają one wolnej woli. Pojmują one, że wolność działania rodzi wolność wyboru; – że wolność wyboru, przypuszcza możliwość błądzenia; – że możliwość błądzenia sprowadza możliwość zła. – Otóż w społeczeństwie sztucznem takiém, jakiém je tworzy organizator, zło nie może istnieć. Żeby tak być mogło, trzeba uwolnić ludzi od możności błądzenia; a najpew-

strona 340. zpośród 382 stron dzieła

Page 341: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

niéjszym środkiem dojścia do tego, jest pozbawienie ich wolności działania i wybierania, czyli, pozbawienie ich wolnej woli. Słusznie też mówią, że socyalizm jest wcielonym despotyzmem.

W obec tych niedorzeczności, pytamy się, na jakiej zasadzie organizator ośmiela się myśleć, działać i wybierać nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich; bo i on przecież należy do ludzkości, a z tego tytułu jest takoże mylnym, a jest nim jeszcze więcej, gdy rości sobie prawo, aby nauka i wola jego górowały po nad innemi.

Zapewne, że organizator znajdzie, że zarzut pod względem porównania go z innemi ludźmi, jest bezpodstawny. – Rozpoznawszy bowiem błędy dzieła Bożego i zamierzywszy je sprostować, przestał być człowiekiem, jest Bogiem, a nawet więcéj niż Bogiem.

Socyalizm składa się z dwóch żywiołów: szału niekonsekwencyi i szału pychy!

Ale skoro znajdują się tacy, którzy zaprzeczają wolnej woli, służącej za punkt wyjścia całej naszéj nauki, to czy niepowinnibyśmy jej w tem miejscu wykazać? Niewidzę potrzeby tego. Każdy ją czuje i to wystarcza. Nie przedstawia mi się ona niejasno, owszem czuję ją stokroć silniéj, niż gdyby mi ją wykazał Aristoteles lub Euklides. Czuję ją po radości mego sumienia, kiedy zrobiłem wybór, który mi zaszczyt przynosi; po wyrzutach zaś sumienia, gdy zrobiłem wybór, który mnie poniża. Prócz tego, widzę że wszyscy ludzie postępowaniem swoim stwierdzają istnienie wolnej woli, chociaż niektórzy z nich w pismach swoich zaprzeczają temu. Wszyscy porównywają pobudki, rozstrząsają, decydują, odwołują swe zdania, starają się przewidywać, wszyscy udzielają rad, oburzają się na niesprawiedliwość, uwielbiają czyny poświęcenia się, wszyscy zatem uznają wolną wolę tak w sobie jak i w drugich, bo bez niej, niepodobnym jest ani wybór, ani rada, ani moralność, ani przezorność, ani cnota. Pocóż mamy wykazywać to, co praktyka powszechna udowodniła. Nawet w Konstantynopolu niema fatalistów absolutnych, tak samo jak nie było absolutnych sceptyków, nawet w Aleksandryi. Ci, którzy się za takich mają, mogą być dość szaleni, aby wmawiać to w innych, – ale nie są na tyle pewni, aby samych siebie przekonać. Dowodzą oni bardzo subtelnie, że nie mają woli, ale ponieważ działają tak jak by ją mieli, nie spierajmy się więc z niemi.

Jesteśmy zatem na łonie natury wpośród braci naszych, naciskani popędami, potrzebami, żądzami, pragnieniami – obdarzeni rozmaitemi zdolnościami dla wywierania wpływu bądź na rzeczy, bądź na ludzi, – zachęcani do działania przez naszą wolną wolę, – obdarzeni rozumem doskonalącym się, a tém samém, niedoskonałym, i który tak samo jak oświeca nas, tak również może nas mylić co do następstw naszych czynów.

Każde działanie ludzkie, – tworząc szereg następstw dobrych lub złych, z których jedne padają na samego sprawcę czynu, inne znowu dotykają jego rodziny, jego bliźnich, jego współobywateli, a niekiedy ludzkość całą, – porusza, że tak powiem, dwie struny; dźwięki których są to jest: Odpowiedzialność i solidarność, wyrocznią.

strona 341. zpośród 382 stron dzieła

Page 342: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Co się tyczy istoty działającej, to odpowiedzialność jest związkiem naturalnym jaki istnieje pomiędzy czynem a jego następstwami, jest dokładnym systematem fatalnych kar i nagród, którego żaden człowiek nie wynalazł, który działa z całą prawidłowością wielkich praw naturalnych, i który, tém samém, uważać możemy za instytucyą Bożą. Celem więc Odpowiedzialności widocznie jest ograniczenie liczby działań zgubnych, a zwiększenie użytecznych.

Ten aparat poprawczy i postępowy zarazem, karzący i zarazem wynagradzający, jest tak prostym, tak bliskim nas, tak zjednoczonym z całą naszą istotą, tak wiecznie działającym, że nie tylko nie możemy zaprzeczać istnieniu jego, ale przyznać musimy, że podobnie jak zło, jest on jednym z tych zjawisk, bez których całe życie nasze, byłoby dla nas niepojętém.

Księga Rodzaju opowiada nam, że kiedy pierwszy człowiek został wypędzonym z raju, za to, iż nauczył się poznawać Dobro i Zło, sciens bonum et malum, Bóg mu ogłosił taki wyrok: In laboribus comedes ex terra cunctis diebus vitae tuae. – Spinas et tribulos germinabit tibi. – In sudore vultus tui vesceris pane, donec revertaris in terram de qua sumptus es: quia pulvis es et in pulverem reverteris.

Oto jest dobro i zło – czyli ludzkość. Oto są czyny i zwyczaje sprowadzające dobre i złe następstwa – czyli ludzkość. Oto praca, pot, kolce, utrapienie i śmierć – czyli ludzkość.

Ludzkość, powiadam: bo wybieranie, mylenie się, cierpienie, słowem, wszystkie żywioły składające ideę odpowiedzialności, są nieodłączne od naszej wrażliwej, rozumnej i swobodnej natury, są nawet naturą samą; a to do tego stopnia, iż nie sądzę, aby najbujniejsza wyobraźnia mogła wymyślić dla człowieka inny sposób egzystencyi.

Że człowiek mógł żyć w raju in paradiso voluptatis, nie znając ani dobra, ani zła, scientiam boni et mali, możemy temu wierzyć, ale zrozumieć tego nie możemy, do tego stopnia przekształconą została natura nasza.

Nie podobna nam rozdzielić idei życia od idei wrażliwości, idei wrażliwości od idei przyjemności i cierpienia, idei, przyjemności i cierpienia od idei kary i nagrody, idei rozumu od idei wolności i wyboru, a wszystkich tych idei od idei Odpowiedzialności, bo dopiero ogół ich daje nam pojęcie o Istnieniu, a to do tego stopnia, że kiedy myślimy, iż Bóg może nie cierpieć, to rozum nasz miesza się, myśl bowiem o Istnieniu i wrażliwości, jest dla nas nierozdzielną.

I to właśnie sprawia, iż Wiara jest koniecznym dodatkiem naszych przeznaczeń. Stanowi ona jedyny możliwy związek pomiędzy stworzeniem a Stwórcą, bo dla rozumu jest On, i będzie zawsze Bogiem niepojętym, Deus absconditus.

Aby przekonać się do jakiego stopnia odpowiedzialność dotyka nas z bliska i ze wszech stron naciska, dostatecznie zwrócić uwagę na najprostsze fakta.

Ogień nas parzy, uderzenie o jakiekolwiek ciało tłucze nas, gdybyśmy więc nie byli obdarzeni wrażliwością, albo gdyby nasza wrażliwość nie czuła tak dotkliwie bliskości ognia lub przykrego zetknięcia się z ciałami, to co chwila bylibyśmy narażeni na śmierć.

strona 342. zpośród 382 stron dzieła

Page 343: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Od pierwszego dzieciństwa, aż do późnej starości, życie nasze jest długą nauką. Ciągle padając, uczymy się chodzić. Przykrém i wielokrotném doświadczeniem, uczymy się unikać gorąca, chłodu, głodu, pragnienia, nadużyć. Nie żalmy się, że doświadczenie jest gorzkiem, bo gdyby nie było takiém, nic by nas nie nauczyło.

Podobnież się dzieje i w porządku moralnym. Tylko smutne następstwo okrucieństwa, niesprawiedliwości, bojaźni, gwałtu, oszustwa, lenistwa, uczą nas być miłymi, sprawiedliwymi, odważnymi, umiarkowanymi, szczerymi i pracowitymi. Doświadczenie jest długie; nie ustaje nawet nigdy, ale jest skuteczne.

A ponieważ człowiek jest w ten sposób stworzony, musimy zatem uznać, że odpowie-dzialność jest sprężyną, której postęp społeczny wyłącznie jest powierzony. Jest to tygiel, w którym się wyrabia doświadczenie. Ci zatem, którzy wierzą w wyższość czasów minionych, podobnie jak i ci, którzy rozpaczają o przyszłości, popełniają najwidoczniejszą sprzeczność. Nie spostrzegają się nawet, że wychwalają błąd a potępiają światło. To tak samo jak by powiedzieli: „Im więcéj się nauczyłem, tém mniej umiem, im więcej umiem rozróżnić to, co mi szkodzi, tém więcej się na to narażam; gdyby ludzkość opierała się na takich danych, dawnoby już przestała istnieć.

Punktem wyjścia człowieka jest niewiadomość i niedoświadczenie. A im więcej cofamy się w przeszłość, widzimy, iż daleko mniej miał on wówczas tego światła, odpowiedniego do kierowania jego wyborem, które nabyć można tylko jednym z tych dwóch sposobów to jest rozwagi lub doświadczenia.

Otóż zdarza się czasami, że jakiś czyn ludzki, mieści w sobie nie jedno następstwa, ale cały ich szereg. Niekiedy pierwsze jest dobrem a wszystkie inne są złemi. Z jakiegoś postanowienia ludzkiego mogą wynikać dobre i złe kombinacje w rozmaitym stosunku. Niech nam wolno będzie nazwać błędnemi te czyny, które sprowadzają więcej zła niż dobra, a cnotliwemi te, które rodzą więcej dobra niż zła.

Kiedy jakikolwiek z naszych czynów sprowadzi dla nas pierwsze następstwo dobre a dalsze będą szkodliwe, tak że ilość złych przewyższy ilość dobrych, to im więcej nabywamy przezorności tém więcej czyny takie będą się zmniejszać, a nawet znikną zupełnie.

Naturalnie, że ludzie spostrzegają pierwej następstwa natychmiastowe aniżeli oddalone. Z czego wynika, że czyny które nazwaliśmy błędnemi, są daleko liczniejsze w czasach ciemnoty. Otóż częste powtarzanie się tych samych czynów tworzy zwyczaje. W wiekach zatem ciemnoty panują złe zwyczaje.

Następnie panują tam i złe prawa, bo czyny ciągle się powtarzające, zwyczaje powszechne, tworzą obyczaje, wedle których układa się prawo, ten, że tak powiem, urzędowy wyraz obyczajów.

Jakim sposobem ustaje ta ciemnota? Jakim sposobem ludzie nauczą się poznawać drugie, trzecie i tak aż do ostatecznych następstw swych czynów i swych zwyczajów?

Najlepszym do tego sposobem, jest: zastosowanie téj zdolności odróżnienia i rozumo-wania, jaką otrzymali od Opatrzności.

strona 343. zpośród 382 stron dzieła

Page 344: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Ale jest daleko jeszcze pewniejszy i skuteczniejszy sposób: to jest, doświadczenie. Kiedy czyn jaki się dokona, następstwa jego zjawiają się fatalnie. Że pierwsze będzie dobrém, wiadomo było, bo właśnie dla otrzymania go spełniono czyn. Lecz drugie, wywołuje cierpienie, trzecie sprowadza jeszcze większe cierpienie i tak dalej.

Wówczas oczy się otwierają i światło się stanie. Nie ponawiają więc czynu; poświęcają dobro pierwszego następstwa z obawy większego zła mieszczącego się w innych. Jeżeli czyn stał się zwyczajem i nie mają siły wyrzec się go, to przynajmniej spełniają go z pewném wahaniem i wstrętem i wskutek walki wewnętrznéj. Nie doradzają go, owszem ganią, odwracając od niego swe dzieci. Naturalnie, że tym sposobem wchodzą na drogę postępu.

Jeżeli zaś przeciwnie, idzie o czyn użyteczny, lecz od spełnienia którego się powstrzymano, – dla tego, że pierwsze następstwo jedynie wiadome jest przykrém, a o dal-szych dobrych następstwach nie wiedziano, – czują zawsze skutki tego powstrzymania. Dziki, naprzykład, jest obżartym. Nieprzewiduje on jednak, że jutro będzie głód cierpiał. Dla czegóżby więc miał pracować? Praca jest trudem obecnym i nie potrzeba przezorności, aby wiedzieć o tém. Pozostaje on zatém bezczynnym. Ale dzień po dniu mija, głód mu dokucza i jest bodźcem do pracy. – Jest to nauka, która powtarzając się często, musi rozwinąć przezorność. Zwolna przyzwyczają się oceniać lenistwo, jak na to zasługuje. Potępiają je, odwracają od niego młodzież. Powaga opinii publicznej staje po stronie pracy.

Lecz aby doświadczenie było nauką, aby spełniało swe posłannictwo w świecie, aby rozwijało przezorność, aby przedstawiało cały szereg skutków, aby wywoływało dobre zwyczaje a ścieśniało złe, słowem, aby było właściwém narzędziem postępu i doskonalenia się moralnego, potrzeba, żeby prawo Odpowiedzialności działało. Trzeba, żeby złe następstwa dawały się uczuć, i rzućmy to wielkie słowo, potrzeba, aby chwilowo zło się rozszerzyło.

Zapewne, że byłoby lepiéj, gdyby zło nie istniało, możeby to i mogło być, gdyby człowiek inaczéj był stworzonym. – Ale ponieważ bierzemy człowieka takim, jakim jest, to jest z jego potrzebami, z jego pragnieniami, wrażliwością, wolną wolą, zdolnością wybierania i mylenia się, z jego zdolnością wprowadzenia w działanie przyczyny mieszczącej w sobie konieczne następstwa, których, dopóki ona istnieje, zniszczyć niepodobna; zatem jedynym sposobem zniszczenia tej przyczyny, jest oświecanie wolnej woli, prostowanie wyboru, uchylanie czynu lub zwyczaju błędnego; a to wszystko nastąpić może jedynie za pośrednictwem prawa Odpowiedzialności.

Można więc słusznie powiedzieć: że ponieważ człowiek jest takim jakim jest, zło nietyl-ko jest konieczném ale użyteczném. Ma ono posłannictwo; wchodzi w zakres harmonii powszechnej. Posłannictwo jego zależy na niszczeniu swej własnej przyczyny i tym sposobem na ograniczaniu samego siebie, na przyczynianiu się do urzeczywistnienia dobrobytu, na pobudzaniu do postępu.

Objaśnijmy to kilkoma przykładami wziętemi z zakresu pojęć, jakiemi się zajmujemy, to jest z ekonomii politycznej.

Oszczędność, Marnotrawstwo.

strona 344. zpośród 382 stron dzieła

Page 345: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Monopole.

Ludność…60

Odpowiedzialność objawia się w trzech sankcyach.

1) Sankcyi naturalnej, to jest téj właśnie, o której tylko co mówiłem: A jest nią, konieczna kara lub nagroda jako następstwo czynów i zwyczajów;

2) Sankcyi religijnej, a jest nią kara lub nagroda obiecana w przyszłym świecie za czyny i zwyczaje, wedle tego, czy są one błędne lub cnotliwe.

3) Sankcyi prawnej, która wyraża się w karach i nagrodach, jakie społeczeństwo naprzód przygotowuje.

Przyznaję, iż z tych trzech sankcyi, pierwsza wydaje mi się najgruntowniejszą. Wyrażając się w ten sposób, muszę obrażać uczucia, które szanuję; ale proszę, aby chrześcianie pozwolili mi wypowiedzieć moją opinią.

Zapewnie, że przedmiotem wiecznych sporów pomiędzy religią a filozofią będzie badanie, czy czyn jakiś jest błędnym dla tego, że religia objawiona uznała go z góry za taki, niezależnie od jego następstw, – czy też, że uznała go za błędny dla jego złych następstw.

Sądzę, że chrześcianizm może stanąć po stronie tej ostatniej opinii. Przecież sam on mówi, że nie przyszedł przeczyć prawu przyrodzonemu, ale owszem wzmocnić je. Niepo-dobna przypuścić, aby Bóg, który jest najwyższym porządkiem, mógł rozklasyfikować czyny ludzkie, mógł przyrzec karę za jedne, a nagrodę za drugie i to bez żadnego względu na ich skutki, to jest, bez względu na to, czy są zgodne lub niezgodne z harmonią powszechną.

Kiedy On powiedział: „Nie zabijaj, – nie kradnij”, to za pewne miał na celu zakazanie pewnych czynów szkodzących człowiekowi i społeczeństwu, które są jego dziełem.

Wzgląd na następstwa tak potężnie wpływa na człowieka, że gdyby należał on do religii wzbraniającej czynów, które doświadczenie powszechne uznało za użyteczne, albo nakazu-jącej zwyczaje, których szkodliwość byłaby widoczną, to sądzę, że religia taka nie mogłaby się utrzymać i z czasem upaść by musiała w obec rozwoju światła. Nie możnaby długo utrzymać ludzi w tem przekonaniu, że Bóg miał rozmyślny zamiar robić źle i nie dopuszczać dobra.

Kwestya, którą tu zaledwie dotykam, być może ze względu na chrześcianizm, niema zbyt wielkiej doniosłości, bo ten nakazuje to, co samo w sobie jest dobrém, a zabrania tego, co jest złém.

Ale głównie mię tu zajmuje zbadanie kwestyi, czy sankcya religijna stwierdza sankcyą naturalną; albo też, czy sankcya naturalna niema żadnego znaczenia w obec sankcyi religijnej i czy powinna jéj ustąpić, kiedy się znajdą z sobą w sprzeczności?

Otóż, jeśli się nie mylę, kapłani religii, bardzo mało zajmują się sankcyą naturalną. Zasłaniają się w tym względzie taką niczem nie zbitą racyą: „Bóg rozkazał to, a zabronił tego”. Nie ma co rozumować, gdyż Bóg jest nieomylnym i wszechmocnym. A chociażby czyn nakazany miał zniszczyć świat cały, potrzeba iść naprzód, zupełnie tak samo, jakbyście to czynili, gdyby sam Bóg wprost do was przemawiał, ukazując wam niebo i piekło.

strona 345. zpośród 382 stron dzieła

Page 346: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Może się zdarzyć nawet w prawdziwej religii, że czyny zupełnie niewinne wzbraniane są w imię Boga. Pobieranie naprzykład procentu, uważane było za grzech. Gdyby ludzkość stosowała się była do tego zakazu, to jużby dawno zniknęła z powierzchni ziemi, bo bez procentu niema kapitału, bez kapitału niema łączności pomiędzy pracą poprzednią a pracą obecną; bez tej łączności niema społeczeństwa, a bez społeczeństwa niema człowieka.

Z drugiej znów strony, zastanawiając się zbliska nad procentem, przekonywamy się, że nietylko w skutkach swych powszechnych jest on użytecznym, ale nadto niesprzeciwia się w niczem ani miłosierdziu, ani prawdzie, – a przynajmniéj nie więcéj, jak płaca kapłana, a napewno, że mniéj niż niektóre dochody skarbu publicznego.

Cała zatem potęga Kościoła, nie była w stanie w tym względzie powstrzymać, chociażby na chwilę natury rzeczy. Co najwyżej, jeżeli potrafiła i to w nieskończenie małej liczbie przypadków, zmienić jedną z najzwyczajniejszych form procentu.

Tak samo i co do innych nakazów. – Kiedy Ewangielia mówi: „Jeśli cię kto uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi”, udziela nam naukę, która, gdybyśmy ja brali literalnie, odjęłaby jednostce, a tém samém społeczeństwu, prawo prawowitej obrony. Tymczasem bez tego prawa, ludzkość istnieć nie może.

To téż widzimy, co ztąd wynikło. Oto, od ośmnastu wieków powtarzają, to słowo, jako czczy konwencyonalizm.

Ale co ważniejsza, są religie fałszywe na tym świecie. – Zawierają one w sobie bezwarunkowo przepisy i zakazy będące w sprzeczności z sankcyą naturalną, odpowiadającą takim a takim czynom. Otóż ze wszystkich sposobów, jakie nam w tej ważnej materyi dane były do rozróżnienia prawdy od fałszu i tego co pochodzi od Boga, od tego co wypływa z oszustwa, najważniejszém i najbardziej stanowczém jest zbadanie złych i dobrych następstw, jakie doktryna jaka wpływem swym na pochód i rozwój ludzkości, może wywołać: a fructibus eorum cognoscetis eos.

Sankcya prawna. Kiedy natura przygotowała cały system kar i nagród, spadających na nas w skutkach, jakie nieochybnie wypływają z każdego czynu i każdego zwyczaju, to cóż powinno czynić prawo ludzkie? Ma ono tylko trzy drogi przed sobą, to jest: pozwolić działać Odpowiedzialności, obstawać przy niej, lub jej przeszkadzać.

Zdaje mi się, iż nieulega wątpliwości, iż jeśli sankcya prawna ma wejść w życie, to jedynie na to, aby nadać więcej siły, prawidłowości, pewności i skuteczności sankcyi naturalnej. Są to dwie potęgi, które powinny wzajem pomagać sobie a nie przeszkadzać.

Naprzykład: chociaż oszustwo z początku korzystném jest dla tego, kto je popełnia, najczęściej w końcu staje się dla niego zgubném; szkodzi bowiem jego kredytowi, jego powadze, jego honorowi. Tworzy w okół niego nieufność i podejrzenie. Prócz tego, jest zawsze szkodliwém dla tego, który staje się jego ofiarą. Szerzy wreszcie niepokój w społeczeństwie i zmusza je do użycia pewnej części swych sił na uciążliwą ostrożność. Tak więc ilość zła, jakie z oszustwa wypływa, przewyższa o wiele ilość dobra. I to właśnie wywołuje Odpowiedzialność naturalną, która działa nieustannie, jako środek zapobiegający i karzący.

strona 346. zpośród 382 stron dzieła

Page 347: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Pojmujemy jednakże, że ogół nie może zdać się wyłącznie na powolne działanie odpowiedzialności koniecznej i że uważa za stosowne do sankcyi naturalnej, dorzucić sankcyę prawną. Można powiedzieć, że w tym wypadku sankcya prawna nie jest niczém inném, jak sankcyą naturalną, tylko uorganizowaną i uporządkowaną.

Sprowadza ona karę prędzej i pewniej; nadaje czynom więcej jawności i prawdziwości; daje oskarżonemu rękojmię i możność uniewinnienia się, jeśli jest niewinnym, zapobiega szerzeniu się błędnej opinii ucisza zemstę osobistą, podstawiając w jej miejsce zemstę publiczną. Wreszcie, i to jest może najważniejszém, nie niszczy nauki, jaką daje doświadczenie.

Nie można zatem powiedzieć, aby sankcya prawna była nielogiczną w zasadzie, kiedy idzie równolegle z sankcyą naturalną i przyczynia się do tegoż samego rezultatu.

Nie wynika ztąd wszakże, aby sankcya prawna, w każdym wypadku, musiała się podstawiać w miejsce sankcyi naturalnej i aby prawo, przez to tylko, że działa w duchu odpowiedzialności, było usprawiedliwioném.

Sztuczny rozdział kar i nagród, mieści w sobie pewną ilość niedogodności, które padają na ogół, a z któremi trzeba się rachować. Aparat sankcyi prawnej wychodzi od ludzi, działa za pośrednictwem ludzi i jest uciążliwym.

Zanim się podda jakieś działanie lub zwyczaj jakiś repressyi uorganizowanej, zawsze należy postawić pytanie takie:

Czy przewyżka dobra, pozyskana wskutek dodania repressyi prawnej do repressyi naturalnéj, może wynagrodzić zło nieodłączne od aparatu repressyjnego?

Czyli innemi słowy: Czy złe z repressyi sztucznej wynikające, jest większém czy też mniejszém od zła z bezkarności płynącego?

W razie kradzieży, morderstwa, większej części przestępstw i zbrodni, nie może być pod tym względem wątpliwości. Dla tego też wszystkie narody powściągają je za pomocą siły publicznej.

Ale kiedy idzie o zwyczaj trudny do udowodnienia, który może rodzić się z przyczyn moralnych, niełatwo dających się ocenić, wówczas kwestya się zmienia, i łatwo zdarzyć się może, że chociażby zwyczaj ten powszechnie był uważany za zgubny i szkodliwy, prawo go nie karze, zdając się na odpowiedzialność naturalną.

A naprzód powiedzmy, że prawo powinno się trzymać tego sposobu zawsze, gdy tylko idzie o czyn lub zwyczaj wątpliwy, to jest, gdy pewna część ludności znajduje dobrém to, co druga uważa za złe. Wam się zdaje, że źle czynię wyznając religię katolicką, mnie się znów zdaje, że wy się mylicie wyznając religię luterańską. Sąd o tém zostawmy Bogu. Pocóż mamy wzajemnie na siebie napadać? Jeżeli zaś uważamy za złe, aby jeden napadał na drugiego, to dla czegóż miałoby być dobrém, gdybyśmy upoważnili kogoś trzeciego, depozytaryusza siły publicznej, do napadania na jednego z nas, dla przyjemności drugiego?

strona 347. zpośród 382 stron dzieła

Page 348: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wam się zdaje, że się mylę, ucząc dziecko moje, nauk przyrodzonych, moralnych, ja zaś sądzę, że wy się mylicie, ucząc dziecko wasze wyłącznie języków greckiego i łacińskiego. Niech każdy czyni wedle swego sumienia. Niech prawo Odpowiedzialności wpływa samo jedynie na rodziny. Ukarze ono tego, który się myli. Nie przywołujmy w pomoc prawa ludzkiego, mogłoby ono ukarać tego właśnie, który się nie myli.

Wy twierdzicie, że lepiéj bym zrobił, gdybym obrał taki zawód, gdybym pracował wedle takiego procederu, gdybym używał pługa żelaznego zamiast drewnianego, gdybym siał rzadko zamiast siania gęsto, gdybym kupował na Wschodzie zamiast na Zachodzie. Ja zaś utrzymuję wprost przeciwnie. – Obliczam wszystko; a ostatecznie jestem więcej interesowany, abym się nie mylił w przedmiotach, od których zależy mój dobrobyt, moja egzystencya, szczęście mej rodziny, niż wy, których wszystko to interesuje o tyle tylko, o ile to dotyka waszą miłość własną lub wasz systemat. Radźcie mi więc, lecz nie zmuszajcie mię do niczego. Ja sam będę o sobie decydował na zysk i stratę, i to jest dostateczném, wszelka zaś w tym względzie interwencya prawa, byłaby tylko tyranią.

Widzimy, że prawie we wszystkich ważnych czynnościach życia, należy szanować wolną wolę, zdać się na indywidualny sąd ludzi, na to wewnętrzne światło, jakim Bóg ich obdarzył, aby się niem posługiwali, a resztę, pozostawić działaniu Odpowiedzialności.

W podobnych wypadkach, interwencya prawa nietylko, że przedstawia wielkie niedogodności, dając równą szansę tak błędowi, jak i prawdzie; ale nadto, miałaby jeszcze ważniejszą niedogodność, ubezwładniając sam umysł, gasząc to ognisko, które jest uposażeniem ludzkości i rękojmią jéj postępu.

Ale wówczas nawet, kiedy zdrowy zmysł publiczny uzna czyn jakiś, zwyczaj, lub praktykę za złe, błędne lub niemoralne, kiedy pod tym względem niema najmniejszej wątpliwości, kiedy nawet ci, którzy to popełniają, pierwsi gotowi są do potępienia samych siebie, wszystko to nie jest jeszcze dostateczném do usprawiedliwienia interwencyi prawa ludzkiego. Tak więc, jak dopiero co powiedziałem, należy przedewszystkiem wiedzieć, czy dodając złe następstwa nieodłączne od każdego prawnego aparatu do złych następstw tego występku, nie utworzy się ostatecznie pewna summa zła, która przewyższy dobro, jakie sankcya prawna dorzuca do sankcyi naturalnej.

Moglibyśmy tu zbadać dobro i zło, jakie sprowadzić może sankcya prawna, zastosowana do powściągania lenistwa, rozrzutności, skąpstwa, egoizmu, chciwości, ambicyi.

Weźmy naprzykład lenistwo.

Jest to skłonność dość naturalna i nie zbywa na ludziach, którzy wtórują Włochom, gdy ci wychwalają dolce farniente lub Rousseau, gdy tenże mówi: Rozkoszuję się lenistwem. Nie ulega zatem wątpliwość, że lenistwo musi być przyjemném, bo inaczej nie byłoby wcale leniwych na świecie.

A jednakże widać, że ze skłonności tej wypłynęła taka mnogość zła, że aż Mądrość narodów nazwała Próżniactwo matką wszystkich występków.

strona 348. zpośród 382 stron dzieła

Page 349: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Zła jest o wiele więcej na świecie niż dobra; i prawo Odpowiedzialności naturalnej musiało z pewnym skutkiem, już to jako nauka, jużto jako bodziec działać w tych rzeczach, skoro świat doszedł pracą do tego stopnia cywilizacyi, na jakim go dziś widzimy.

A teraz, pytam się, cóż dorzuci do sankcyi opatrznościowej sankcya legalna, działając bądź jako nauka, bądź jako bodziec? Przypuśćmy takie prawo, które karałoby leniwych. To do jakiegóż stopnia działalności narodowej doprowadziłoby podobne prawo?

Gdyby o tém można było wiedzieć na pewno, mielibyśmy wówczas dokładną miarę dobrodziejstwa tego prawa. Wyznaję, że co do mnie, nie mogę sobie w tym względzie utworzyć najmniejszego pojęcia. Ale zapytajmy się, za jaką cenę dobrodziejstwo to może być nabytém; to bylebyśmy się tylko trochę nad tém zastanowili, przekonamy się, że niezawodne niedogodności z repressyi prawnej wynikające, przewyższą znacznie jéj problematyczne korzyści.

Przedewszystkiem, we Francyi jest trzydzieści sześć milionów obywateli. Potrzebaby wykonywać nad wszystkiemi dozór ścisły, śledzić za niemi w polu, warsztacie, na łonie ogniska domowego. Pomyślcie tylko, wielu do tego wszystkiego potrzeba urzędników, na ile musi się podwyższyć podatek itd.

Następnie, ci którzy są dziś pracowitemi, a dzięki Bogu liczba ich jest dość wielka, byliby na równi z leniwemi poddani téj nieznośnej inkwizycyi. Byłoby nader niewłaściwém zastosowywać do stu niewinnych środki poniżające, dla ukarania jednego winnego, którego i sama natura ukarze.

Zresztą, gdzie się zaczyna lenistwo? W każdym wypadku, któryby podlegał rozpoznaniu sądu, potrzebaby wyprowadzić śledztwo nadzwyczaj szczegółowe i ścisłe. Czy obwiniony istotnie próżnował, czy téż używał tylko koniecznego spoczynku? Czy był chorym, czy téż spędzał ten czas na rozmyślaniu lub nabożeństwie itd? Jakże ocenić wszystkie te odcienia? Czy też może pracował więcej z rana, aby mieć wolny czas wieczorem? Wielużby na to potrzeba było świadków, biegłych, sędziów, żandarmów, wieleżby się znalazło oporu, skarg, nienawiści!…

Teraz zwróćmy uwagę na omylność sądów. Wielużby to próżniaków uniknęło kary, a w zamian za to, wielużby to ludzi pracowitych poszło do więzienia, aby za bezczynność dnia jednego być skazanym na bezczynność przez cały miesiąc!

To też widząc to, jak niemniej wiele innych rzeczy, powiedziano sobie: Pozwólmy działać Odpowiedzialności naturalnej. I dobrze się też stało.

Socyaliści, którzy nie cofają się przed despotyzmem dla dojścia do celu, – bo ogłosili oni wszechwładztwo celu, – napiętnowali Odpowiedzialność nazwą indywidualizmu; a potem usiłowali zniszczyć i pochłonąć ją w sferze działania Solidarności, którą rozszerzali poza jej granice naturalne.

Następstwa tego zepsucia dwóch wielkich czynników doskonalenia się ludzkiego, są”fatalne. Odtąd ginie już wszelka godność i wolność dla człowieka. Bo od chwili, gdy ten, który działa, przestaje odpowiadać osobiście za złe lub dobre następstwa swego czynu, od tej

strona 349. zpośród 382 stron dzieła

Page 350: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

chwili, prawo działania odosobnionego nie istnieje wcale. Jeśli każdy ruch jednostki, szeregiem swych skutków odbija się na całém społeczeństwie, to w takim razie, inicyatywę każdego ruchu nie można zostawić jednostce; inicyatywa ta należy do społeczeństwa. Ogół”zatem jedynie powinien stanowić o wszystkiem, urządzić wszystko, a mianowicie: Wychowanie, żywność, zapłatę dzienną, przyjemności, przejażdżki, uczucia, rodzinę itd., itd. Otóż społe-czeństwo wyraża się za pośrednictwem prawa, a prawo, to prawodawca. Jest zatém trzoda i pasterz, – mniej nawet jeszcze, bo tylko materya bezwładna i jeden działacz. Widzimy zatem, dokąd prowadzi zniesienie Odpowiedzialności i indywidualizmu.

Chcąc ukryć przed wzrokiem prostaczków ten cel okropny, musieli, krzycząc na egoizm, pochlebiać najegoistyczniejszym namiętnościom. Socyalizm tak przemawiał do nieszczęś-liwych: „Nie badajcie tego, czy cierpicie wskutek prawa Odpowiedzialności. Są szczęśliwcy na tym świecie, którzy na zasadzie prawa Solidarności, muszą się podzielić z wami szczęściem swoim”. I aby sprowadzić do tego poniżającego poziomu Solidarności sztucznej, urzędowej, prawnej, przymusowej, zwróconej ze swéj naturalnej drogi, podniesiono zdzierstwo do syste-matu, fałszowano wszelkie pojęcie o tém, co sprawiedliwe i to uczucie indywidualne, – które mniemali, iż usuwają, – podnoszono do najwyższej potęgi i przewrotności. Tak więc, wszystko się tu wiąże: negacya harmonii wolności w zasadzie, – despotyzm i niewola w rezultacie, niemoralność w środkach.

Wszelkie usiłowanie do odwrócenia naturalnego biegu odpowiedzialności, jest zamachem na sprawiedliwość, wolność, porządek, cywilizacyą lub postęp.

Na Sprawiedliwość. Dajmy na to, że istnieje jakiś czyn lub zwyczaj, to złe lub dobre następstwa nieochybnie zeń wypływać muszą. O! Gdyby tylko podobna było powstrzymać te następstwa, to zapewne, że można by osiągnąć jakąś korzyść z zawieszenia naturalnego prawa odpowiedzialności. Ale jedyny rezultat, do jakiegoby można dojść za pośrednictwem prawa pisanego, jest taki, że dobre następstwa złego czynu dostają się sprawcy czynu, złe zaś spadają na trzeciego lub na ogół; co jest właśnie wyłącznym charakterem niesprawiedliwości.

Tak więc, społeczeństwa nowoczesne urządzone są na tej zasadzie, iż ojciec rodziny powinien pielęgnować i wychowywać dzieci, którym dał życie. – I właśnie ta zasada utrzymuje w słusznych granicach wzrost i rozdział ludności, gdyż na każdym ciąży odpowiedzialność. Nie wszyscy ludzie obdarzeni są w jednakim stopniu przezornością, a61”w”wielkich miastach do nieprzezorności przyłącza się jeszcze niemoralność. Teraz istnieje już cały budżet i cała administracya dla dania przytułku dzieciom przez rodziców swych opuszczonym; żadne poszukiwania nie odstraszają od tego bezwstydnego podrzucania, i ciągle wzrastająca ilość opuszczonych dzieci, zalewa nasze najbiedniejsze wsie.

I oto widzimy wieśniaka, który się ożenił późno, aby nie być obciążonym rodziną, tymczasem zmuszają go, aby żywił dzieci innych. –Nie będzie on doradzał synowi swemu przezorności. Inny znowu żył w powściągliwości, tym czasem każą mu płacić na wychowanie

strona 350. zpośród 382 stron dzieła

Page 351: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

bękartów. Z punktu religijnego, jego sumienie jest spokojném, ale z punktu ludzkiego musi sobie powiedzieć, że jest głupcem…

Nie myślimy tu dotykać ważnej kwestyi miłosierdzia publicznego, chcemy tu jedynie głównie zaznaczyć, że im więcej państwo centralizuje, im więcej zmienia odpowiedzialność naturalną na solidarność sztuczną, tym więcej skutkom, spadającym odtąd na niewinnych, odejmuje opatrznościowy charakter sprawiedliwości, kary i przeszkody zapobiegającej.

Jeżeli już rząd niemoże uniknąć tego, aby się nie podjął jakiejś usługi należącej do zakre-su działalności prywatnej, to przynajmniej, o ile to jest możliwém, powinien pozostawić odpowiedzialność przy tym, na kogo ona z natury rzeczy spada.

Co się tycze kwestyi podrzutków, to wziąwszy za zasadę, że ojciec i matka powinni wychowywać dziecko, prawo zatem musi wyczerpnąć wszystkie środki, aby wedle tego się działo. W braku rodziców, musiałaby się niemi zająć gmina; – w braku zaś gminy, departament. Chcecie zmnożyć do nieskończoności liczbę podrzutków? Ogłoście tylko, że państwo się niemi zajmuje. Daleko gorzejby jeszcze było, gdyby Francya żywiła dzieci Chińczyków i wzajemnie.

Istotnie, dziwna to rzecz, że chcą tworzyć prawa, aby za pośrednictwem ich zawładnąć złem, wynikającém z odpowiedzialności! Czyż nigdy tego nie zrozumieją, że zła tego zniszczyć nie podobna i że się tylko w inną stronę zwraca? A rezultat tego jest jedną niesprawiedliwością więcej i jedną nauką mniej…

Inaczej świat się nie może doskonalić, jak tylko w miarę tego, gdy każdy co raz lepiej spełnia swe obowiązki. A czyż każdy nie będzie coraz lepiej spełniał swych obowiązków, im więcej się przekonywać będzie, że gwałcąc je, sam cierpi na tém. Gdyby działanie społeczne miało się po co mieszać do sprawy odpowiedzialności, to chyba po to tylko, aby jej pomagać, a nie odwracać ją, aby skoncentrowywać skutki, a nie rozpraszać je na los szczęścia.

Mówią zwyczajnie, że opinia jest królową świata. Aby jednak dobrze rządzić swém państwem potrzeba, aby była oświeconą, a o tyle będzie ona więcej oświeconą, o ile każdy człowiek, przyczyniający się do jej utworzenia, będzie więcej rozumiał związek pomiędzy skutkami a przyczynami. Otóż nic nam nie daje tak dobrze poznać tego związku jak doświadczenie, a doświadczenie jak wiemy jest rzeczą czysto osobistą; jest ono owocem odpowiedzialności.

W grze zatem naturalnéj tego wielkiego prawa jest wyborny systemat nauki, na który targnąć się, byłoby wielką nieroztropnością.

Jeśli przez jakieś nierozważne kombinacye uwolnicie ludzi od odpowiedzialności za ich czyny, to mogłaby ich jeszcze oświecać teorya, – ale już nie doświadczenie. A niewiem czy nauka, którą nigdy nie stwierdzi i nie uświęci doświadczenie, nie jest jeszcze niebezpieczniejszą nad samą niewiadomość.

Uczucie odpowiedzialności jest w najwyższym stopniu doskonalącem się.

Jest ono jedném z najpiękniejszych zjawisk moralnych. Nie znamy nic godniejszego uwielbienia tak w człowieku, klassach jak i narodzie, jak uczucie opowiedzialności. Wskazuje

strona 351. zpośród 382 stron dzieła

Page 352: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nam ono wysoki stan moralny i delikatny, drażliwość na wyroki opinii. Ale zdarzyć się może, że uczucie odpowiedzialności bardzo jest rozwinięte w jednym jakimś przedmiocie, a za mało w innym. Gdyby we Francyi schwytano kogoś z wyższych klas na oszustwie w kartach lub pokutnym pijaństwie, umarłby niezawodnie ze wstydu; włościanie tymczasem śmieją się tylko z takich rzeczy. Ale kramarzyć swemi prawami politycznemi, wyzyskiwać swój głos, być w sprzeczności z samym sobą, krzyczeć na przemian: Niech żyje król! Niech żyje liga, i to wszystko dla chwilowego interesu… oto są rzeczy, które wedle naszych obyczajów nie mają w sobie nic haniebnego.

Rozwój uczucia odpowiedzialności może się wiele spodziewać od interwencyi kobiet.

Uczucie to wszechwładnie nad niemi panuje i od nich tylko zależy udzielić tę siłę moral-ną i mężczyznom; bo one tylko mogą skutecznie rozdzielać nagany i pochwały… Dla czegóż nie czynią tego? Bo nie znają dostatecznie, jaki zachodzi związek pomiędzy skutkiem a”przyczyną w rzeczach moralności.

Moralność jest nauką, którą wszyscy znać powinni, a szczególniej kobiety, one to bo-wiem tworzą obyczaje…

strona 352. zpośród 382 stron dzieła

Page 353: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

SOLIDARNOŚĆGdyby człowiek był doskonałym, gdyby był nieomylnym, to społeczeństwo

przedstawiałoby zupełnie inną. harmonią od tej, jaką teraz poszukiwać musimy. Harmonia nasza nie jest taka, jak Fouriera. Nie wyłącza ona zła; dopuszcza dyssonanse; że nie przestaje wszakże być harmonią, poznajemy ztąd, że dyssonanse te przygotowują zgodny akord i sprowadzają nas do niego.

Przyjęliśmy za punkt wyjścia to, że człowiek jest omylnym, że Bóg obdarzył go wolną wolą, że obok zdolności wybierania, dał mu możność mylenia się, przyjmowania fałszu za prawdę, poświęcania przyszłości dla teraźniejszości, ulegania nierozsądnym pragnieniom swego serca itd.

Człowiek się myli: Ale wszelki czyn, wszelki zwyczaj, ma swe następstwa.

Widzieliśmy już, iż wskutek Odpowiedzialności następstwa te, padają na sprawcę czynu; całe zatem naturalne pasmo nagród i kar, ciągnie go ku dobremu, a odpycha od złego.

Gdyby człowiek z natury samej przeznaczonym był do życia i pracy odosobnionej, to Odpowiedzialność byłaby jedyném jego prawem.

Ale tak nie jest, bo przeznaczeniem człowieka jest żyć w społeczeństwie. Nieprawdę zatem powiedział Rousseau, jakoby człowiek z natury samej był całością doskonałą i zdolną żyć w odosobnieniu, i że dopiero wola prawodawcy musiała go zmienić na ułamek większej całości. Rodzina, gmina, naród, ludzkość, są to zgromadzenia, z któremi człowiek ma konieczne stosunki. Ztąd wynika, że czyny i zwyczaje jednostki, prócz następstw jakie na nią samą, sprowadzają, rodzą jeszcze inne następstwa, dobre lub złe, które się rozciągają na jej bliźnich. – To właśnie nazywamy prawem solidarności, które jest pewném rodzajem Odpowiedzialności zbiorowej.

Idea ta Rousseau’a jakoby prawodawca wynalazł społeczeństwo, – idea fałszywa sama w sobie, – była prócz tego zgubną, i pod tym względem, iż naprowadziła na myśl, że solidarność jest również utworem prawodawczym; i zobaczemy zaraz, iż nowocześni prawodawcy opierali się na tej doktrynie, aby poddać społeczeństwo Solidarności sztucznej, która działa w duchu wprost przeciwnym Solidarności naturalnej. W każdym razie, zasada tych wielkich działaczy rodu ludzkiego polega na tem, ażeby w miejsce dzieła Bożego, którego nie uznają, podstawić swoje własne.

Zaznaczmy przedewszystkiem istnienie naturalnego prawa Solidarności.

W ośmnastym wieku niewierzono w nią, trzymano się maksymy o błędach osobistych. Wiek tem zajęty przedewszystkiem oddziaływaniem przeciwko katolicyzmowi, obawiał się, aby przyjmując zasadę Solidarności, nie dał, tém samém, przystępu doktrynie, o Grzechu Pierworodnym. Za każdym razem, gdy Voltaire czytając Pismo Święte, natrafiał na to, że jeden człowiek cierpi za drugiego, mawiał ironicznie: „To okropnie, ależ sprawiedliwość Boska, nie jest sprawiedliwością ludzką”.

strona 353. zpośród 382 stron dzieła

Page 354: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Nie będziemy tu rozprawiać o grzechu pierworodnym. To jednakże, z czego się wyśmiewał Voltaire, jest faktem zarówno niezaprzeczonym, jak i tajemniczym. Prawo Solidarności tak widodocznie się objawia, tak na jednostkach jak i w massach, tak w szczegó-łach jak i w ogóle, tak w faktach pojedynczych jak ogólnych, że potrzeba chyba całego zaślepienia ducha sekciarskiego, albo całego ognia zażartej walki, aby go nie uznać.

Pierwszém prawidłem wszelkiej sprawiedliwości ludzkiej, jest zwrócenie kary za czyn jakiś, na jego sprawcę, a to na mocy tej zasady, że błędy są osobiste. Ale to święte prawo jednostek, nie jest ani prawem Bożém, ani nawet prawem społeczeństwa.

Dla czego człowiek ten jest bogatym? Dla tego, że ojciec jego był czynnym, uczciwym, pracowitym, rządnym. Ojciec żył cnotliwie, a syn za to otrzymał nagrodę.

Dla czego znów inny jest zawsze cierpiącym, chorowitym, słabym, trwożliwym i nie-szczęśliwym? Dla tego, że chociaż ojciec jego obdarzonym był silną budową ciała, zniszczył ją jednak rozpustą i zbytkiem. Winowajca zatem doznawał tylko przyjemnych skutków błędu, a na niewinnego spadają same zgubne następstwa.

Niema ani jednego w świecie człowieka, którego położenie nie byłoby określone milionami faktów, na które on wcale nie wpływał. To, na co się dziś skarżę, jest może skutkiem jakiegoś dziwactwa mego pradziada itd.

Jeżeli rozważamy stosunki rozmaitych narodów lub rozmaitych pokoleń tegoż samego narodu to widzimy, że Solidarność objawia się w większych jeszcze rozmiarach i w bardziej zadziwiających odstępach czasu.

Nie jestże to dziwném, że wiek ośmnasty tak mocno był zajęty pracami umysłowemi lub materyalnemi, z których dziś korzystamy? Nie jest że to nadzwyczajną rzeczą, że sami trudzimy się pokryciem kraju kolejami żelaznemi, któremi żaden z nas, być może, jeździć nie będzie? Któż może nieuznawać tego głębokiego wpływu przeszłych rewolucyj na to, co się dziś dzieje? Któż może przewidzieć, czy z dzisiejszych naszych sporów, pokój lub niezgody spłyną na nasze dzieci?

Zwróćmy uwagę na pożyczki publiczne. Prowadzimy z sobą wojny, słuchamy barbarzyńskich namiętności; niszczymy przeto cenne siły, i tym sposobem zrzucamy brzemie tego zniszczenia na nasze dzieci, które, być może, będą miały wojnę w obrzydzeniu, i nie będą mogły pojąć naszych wrogich namiętności.

Rzućcie okiem na Europę. Rozważcie wypadki, jakie poruszają Francyą, Niemcami, Włochami, Polską, i powiedźcie czy prawo Solidarności jest prawem urojoném?

Nie posuwajmy dalej tego wyliczania. Dla stwierdzenia tego prawa dość jest wykazać, że działanie jednego człowieka, narodu lub pokolenia, wywiera wpływ na inny naród lub inne pokolenie. Społeczeństwo całe nie jest niczém inném, jak zbiorem krzyżujących się z sobą solidarności. Wszystko to wynika ztąd, że umysł jest z natury udzielającym się. Przykłady, rozprawy, literatura, wynalazki, nauka, moralność itd. wszystkie te niedostrzeżone strumienie, przez które łączą, się dusze, wszystkie te usiłowania bez widocznego związku a rezultat których pcha ludzkość ku równowadze, ku średniemu poziomowi nieustannie się

strona 354. zpośród 382 stron dzieła

Page 355: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

wznoszącemu cały ten obszerny skarb użyteczności i nabytych wiadomości, z którego każdy czerpie nie zmniejszając go, i który każdy powiększa sam nie wiedząc o tem, cała ta wymiana myśli, produktów, usług i pracy, zła i dobra, cnót i przestępstw, tworzących z całej rodziny ludzkiej jedną wielką jedność, i z tych miliardów przemijających egzystencyi, życie wspólne, powszechne, nieprzerwane, wszystko to razem wzięte, stanowi Solidarność.

Z samej więc natury rzeczy, Solidarność musi się w pewnej mierze pomiędzy ludźmi znajdować. Czyli innemi słowy, Odpowiedzialność nie jest wyłącznie osobistą, ale się także przenosi i na innych. Działanie wypływa z indywidualności, ale następstwa rozdzielają się na ogół.

Otóż, należy zauważyć, że w naturze każdego człowieka jest pragnienie być szczęśliwym. – Niech mi mówią co chcą, że wychwalam tu egoizm; nie wychwalam tu nic, tylko zaznaczam, zaznaczam to uczucie wrodzone, powszechne, a które nie może nie być, to jest: Interes osobisty, pociąg do dobrobytu, wstręt do cierpienia.

Ztąd wypływa, że jednostka dąży do urządzenia się w ten sposób, aby dobre następstwa wynikające z jej czynów, jej się dostawały, a złe spadały na innych; i stara się, aby o ile można, rozrzucić te ostatnie pomiędzy jak największą liczbę ludzi, aby przeszły niespostrzeżenie i wywoływały jak najmniejszą reakcyą.

Ale opinia, ta królowa świata, która jest córką solidarności, zbiera wszystkie te rozpro-szone krzywdy, grupuje wszystkie te obrażone interesa, wiąże je w jedną ogromną wiązkę przeszkód. Jeżeli przyzwyczajenie jakiegoś człowieka jest zgubném dla tych, którzy go otaczają, to wstręt ogólny objawia się przeciw temu zwyczajowi. Sądzą go surowo, krytykują, potępiają; ten który mu się oddaje, staje się przedmiotem nieufności, wzgardy, nienawiści. Gdyby zwyczaj ten przynosił mu nawet jakie korzyści, to cierpienia, jakieby na niego wzgarda publiczna sprowadziła, przewyższyłyby je. Do przykrych następstw, jakie zawsze za sobą, w”skutek prawa Odpowiedzialności, pociąga zły zwyczaj dołączają, się daleko jeszcze przykrzejsze następstwa, w skutek prawa Solidarności.

Wzgarda dla człowieka przenosi się wkrótce na ten zwyczaj jego, na błąd, a ponieważ potrzeba szacunku jest jednym z najpotężniejszych bodźców, jasną jest zatem rzeczą, że solidarność, przez samą reakcyą, jaką wywołuje przeciwko błędnym czynom, dąży do zmniejszenia i do ich zniszczenia.

Solidarność zatem podobnie jak i odpowiedzialność, jest siłą postępową; i widzimy, że odnośnie do sprawcy czynu, zamienia się w Odpowiedzialność odbijaną, jeżeli się tak wyrazi, można; – a jest to znowu systematem wzajemnych kar i nagród, doskonale obracho-wanym na zniszczenie zła, rozszerzenie dobra i pchanie ludzkości po drodze prowadzącej do postępu.

Ale aby ona działała w tym duchu, – aby ci, którzy cierpią lub odnoszą korzyści z powodu jakiegoś czynu, którego nie popełnili, oddziaływać mogli na sprawcę jego, za pośrednictwem zachęty lub nagany, wdzięczności lub oporu, szacunku, życzliwości, pochwały, lub wzgardy, nienawiści i zemsty, – niezbędnym jest warunek, żeby, związek jaki istnieje pomiędzy czynem i wszystkiemu jego skutkami, znanym był i ocenionym.

strona 355. zpośród 382 stron dzieła

Page 356: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Kiedy się publiczność myli pod tym względem, wówczas prawo niemoże osięgnąć swego celu.

Przypuśćmy, że jakiś czyn szkodliwym jest wielu ludziom, ale oni są przekonani, że jest im korzystnym. To cóż z tąd wyniknie? Oto, że zamiast oddziaływać przeciwko niemu, zamiast go potępiać a tém samém ścieśniać, publiczność pochwala go, otacza czcią wysławia i zmnaża.

Bardzo się to często dzieje, a przyczyna tego jest taka:

Czyn jakiś nie sprowadza na massy jednego tylko skutku, ale cały ich szereg. Otóż zdarza się często, że pierwszy skutek sprowadza dobro lokalne bardzo widoczne, gdy tymcza-sem dalsze skutki sączą w ciało społeczne zło trudne do rozpoznania lub związania z jego przyczyną.

Dowodem tego jest wojna. W dzieciństwie społeczeństw nie dostrzegają wszystkich następstw wojny. – I prawdę powiedziawszy, w takiej cywilizacyi, gdzie mniej jest prac poprzednich, wystawionych na zniszczenie, mniej nauki i pieniędzy, poświęconych na aparat wojenny, itd., następstwa te nie są tak zgubnemi jak Wtenczas, gdy cywilizacja więcej jest już posunięta. Widzą tylko pierwszą wyprawę wojenną, zdobycz jaką przynosi zwycięztwo, upojenie się tryumfami; wówczas więc wojna i wojownicy są nader popularnemi. Później widzą, że nieprzyjaciel stawszy się z kolei zwyciężcą, spali zasiewy i zbiory, nakłada kontrybucye i narzuca prawą. – Widzą, jak w zmiennych kolejach powodzenia i klęsk giną całe pokolenia, upada rolnictwo, ubożeją obydwa narody. Widzą, że najżywotniejsza część narodu, pogardza nauką, że zwraca broń przeciwko instytucyom kraju, służy za narzędzie despotyzmowi, zużywa ruchliwą swą energię na rozruchy i niezgody wewnętrzne, a przyzwy-czaiwszy się obchodzić barbarzyńsko ze swymi sąsiadami i spustoszywszy ich, czyni następnie toż samo u siebie. Czyż powiedzą może wojna jest rozbojem na wielkie rozmiary? Nie, widzą tylko bowiem jej skutki, nie chcąc zrozumieć przyczyn; a kiedy z kolei naród upadły opanuje tłuszcza zdobywców, to gdy już wieki upłyną, po tej katastrofie poważni historycy pisać będą: Naród ten upadł, bo w pokoju zniewieściał, bo zapomniał o sztuce wojennej i surowej cnocie swych naddziadów.

Mógłbym wykazać, iż te same istnieją złudzenia co się tycze, niewolnictwa.

Toż samo stosuje się i do błędów religijnych… W naszych czasach, systemat prohibicyjny przedstawia nam toż samo zjawisko.

Jeżeli przez szerzenie światła, przez głębokie rozstrząsanie skutków i przyczyn, zwraca się opinią publiczną na ten rozumny kierunek, który potępia złe dążności i sprzeciwia się zgubnym środkom, oddaje się tem niezmierną usługę krajowi. Jeżeli zaś rozum publiczny zbłąka się do tego stopnia, że otacza szacunkiem to, co jest godném pogardy, a pogardza tém, co godne szacunku, jeżeli karze cnotę, a wynagradza występek, daje zachętę do szkodliwych rzeczy, a zniechęca do tego, co użyteczne, poklaskuje kłamstwu, a tłumi prawdę przez obojętność lub wzgardę, wówczas naród odwraca się od postępu i zwrócić go doń mogą jedynie straszliwe katastrofy.

strona 356. zpośród 382 stron dzieła

Page 357: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Wykazaliśmy już gdzieindziej, jak dalece niektóre szkoły Socyalistyczne, nadużywają to słowo Solidarność…

Zobaczmy teraz w jakim duchu powinno być pojmowane prawo ludzkie.

Zdaje mi się, że pod tym względem nie zachodzą żadne wątpliwości. Prawo ludzkie powinno się głównie opierać na duchu prawa naturalnego. Powinno przyspieszać i zapewnić sprawiedliwy rozdział następstw z czynów wynikających; czyli inaczej, powinno ograniczyć solidarność, zorganizować reakcyą, aby wzmocnić odpowiedzialność. Prawo nie może mieć innego celu, jak ścieśnianie czynów szkodliwych, a rozmnażanie czynów pożytecznych, a tém samém, powinno popierać sprawiedliwy rozdział nagród i kar, w taki sposób, aby złe skutki jakiegoś czynu spadały o ile można, na tego, który je popełnił…

Działając w ten sposób, prawo zgadza się z naturą rzeczy. Solidarność sama wywołuje reakcyą przeciwko szkodliwemu czynowi, prawo zaś reguluje jedynie tę reakcyę.

Prawo przyczynia się zatem do postępu, a im szybciej zwraca złe skutki czynu na samego sprawcę jego, tem pewniej zmniejsza ilość podobnych czynów.

Weźmy jakiś przykład. Gwałt ma zgubne następstwa: u dzikich kara za to pozostawia się naturalnemu biegowi rzeczy; cóż ztąd wynika? oto, wywołuje on straszliwą reakcyą. Kiedy jakiś człowiek dopuścił się gwałtu względem innego człowieka, wtedy w rodzinie tego ostatniego zapala się nieugaszone pragnienie zemsty, która przechodzi z pokolenia na pokole-nie. Dajmy na to, że wmiesza się do tego prawo, to cóż ma ono czynić? Czy powinno ograniczyć się na tłumieniu ducha zemsty, na powściągnieniu i ukaraniu go? Rozumie się, że”tym sposobem, zachęcałoby się tylko gwałt ochraniając go od wszelkiego odwetu. To też prawo inaczej powinno postępować. Powinno się ono, że tak powiem, podstawić w miejsce zemsty, urządzając natomiast reakcyą przeciw gwałtowi; powinno przemówić do rodziny obrażonej, tak: biorę na siebie ukaranie czynu, na który się żalicie. – Wtenczas całe pokolenie uważa się za obrażone i zagrożone. Słucha skargi, bada obwinionego, zapewnia się czy niezachodzi błąd co do czynu lub osoby i karze na pewno i prawidłowo czyn, który inaczej byłby ukaranym nieprawidłowo…62

strona 357. zpośród 382 stron dzieła

Page 358: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

MOTOR SPOŁECZNYŻadna nauka ludzka nie może dać ostatecznego objaśnienia rzeczy.

Człowiek cierpi, społeczeństwo cierpi. Pytać się dla czego się tak dzieje, jest to tak samo, jakby się pytać, dla czego Bogu się podobało obdarzyć człowieka wrażliwością i wolną wolą? Pod tym względem nikt więcej nie wie nad to, o czem poucza go objawienie, w które wierzy.

Ale, to tylko pewne, że jakiekolwiekbądź były zamiary Boga, nauka ludzka, może śmiało wziąść za punkt wyjścia to: że człowiek stworzonym był wrażliwym i wolnym.

Jest to tak dalece prawdą, iż nie przypuszczam, aby się znaleźli tacy, którzyby sobie mogli wyobrazić jakąś istotę żyjącą, mydlącą, pragnącą, kochającą, działającą, słowem, coś podobnego do człowieka, a coby jednak pozbawioném było wrażliwości lub wolnej woli.

Czy mógł Bóg uczynić inaczej? Bezwątpienia, że rozum nam powie tak, ale wyobraźnia wiecznie nam mówić będzie nie; do tego stopnia niemożliwém się nam wydaje, w myśli nawet naszej, ogołocić ludzkość z tego podwójnego przymiotu. Otóż istota wrażliwa, jest istotą zdolną przyjmować wrażenia, dające się rozróżnić, to jest wrażenia przyjemne lub przykre. Ztąd też wypływa dobrobyt i nędza. Od chwili bowiem, jak Bóg stworzył wrażliwość, dopuścił zło, czyli możliwość zła.

Dając nam wolną wolę, obdarzył nas, w pewnej przynajmniej, mierze, zdolnością, uniknienia zła i poszukiwania dobra. Wolna wola domniemywać się pozwala rozumu, z którym też idzie w parze. Cóż znaczyłaby wolność wyboru, gdyby do niej nie dołączyć zdolności badania, porównywania, sądzenia? Tak więc, każdy człowiek przychodząc na świat, przynosi z sobą pewien motor i pewne światło.

Motor, jest to ten popęd wewnętrzny, niepokonany, ta istota wszystkich sił naszych, która każe nam chronić się Zła, a poszukiwać Dobra. Nazywamy go instynktem zachowawczym, interesem osobistym, czyli prywatnym.

Uczucie to, nieraz okrzyczane, istnieje jednakże niezaprzeczenie. Uparcie szukamy tego wszystkiego, co wedle pojęć naszych może ulepszyć nasze przeznaczenie, unikamy zaś tego, co może je pogorszyć. A to jest przynajmniej na tyle pewném, na ile pewném jest to, że każdy atom materyi, mieści w sobie siłę odśrodkową i dośrodkową. I tak samo jak podwójny ten ruch przyciągania i odpychania, jest wielką sprężyną świata fizycznego, tak też podwójna siła przyciągania ludzi do szczęścia i odpychania ich od cierpienia, jest wielką sprężyną mechanizmu społecznego.

Nie dość, aby człowiek miał nieprzezwyciężoną skłonność do tego, żeby przenosił dobro nad zło, potrzeba jeszcze, aby je umiał rozróżnić. I w tym też celu Bóg zaopatrzył go tym złożonym i cudownym aparatem, który nazywamy rozumem. Zwracać swą uwagę, porównywać, sądzić, rezonować, wiązać skutki z przyczynami, przypominać sobie, przewidywać; taki jest skład, jeśli się tak wyrazić mogę, tego cudownego narzędzia.

Siła popędu, która jest w każdym z nas, porusza się pod kierunkiem naszego rozumu. Ale rozum nasz, jest niedoskonałym. Podlega on błędowi. Porównywamy, sądzimy i wedle tego

strona 358. zpośród 382 stron dzieła

Page 359: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

działamy, ale możemy się mylić, możemy uczynić zły wybór, możemy dążyć ku złu, biorąc je za dobro i unikać dobra, sądząc że to zło. Jest to pierwsze źródło dyssonansów społecznych; a już przez to samo, uniknąć go niepodobna, że interes osobisty, ta wielką sprężyna ludzkości, nie jest siłą ślepą, podobnie jak nią jest siła przyciągająca materyę, ale jest siłą, która kieruje umysł niedoskonały. Wiedzmy zatem dobrze o tém, że pod tém tylko zastrzeżeniem możemy szukać harmonii. Bogu się podobało oprzeć porządek społeczny nie na doskonałości, ale na doskonaleniu się ludzkiem. Prawda, że rozum nasz nie jest doskonałym, ale jest doskona-lącym się. Rozwija się on, rozszerza, poprawia się; rozpoczyna na nowo i sprawdza swe czynności, doświadczenie, co chwila prostuje go, a Odpowiedzialność zawiesza nad naszemi głowami cały systemat kar i nagród. Każdy nasz krok na drodze błędu, popycha nas w coraz to większe cierpienie, tym sposobem, nie zbywa nam na ostrzeżeniach i sprosto-wanie naszych postanowień, a tém samém, naszych czynów, prędzej lub później nastąpić musi.

Człowiek idąc za naciskającemi go popędami, chciwie poszukując dobra i zawsze skory do pochwycenia go, może szukać swego dobra w nieszczęściu innych. Jest to drugie i obfite źródło społecznych niezgodnych kombinacyi. Ale granica ich jest oznaczoną, kres ich musi być w fatalnem prawie Solidarności. Tym sposobem, sprowadzona z drogi swej siła indywidualna, wywołuje opozycyą wszystkich innych odpowiednich sił, które z natury samej mając wstręt do złego, odpychają niesprawiedliwość i karę.

W taki to sposób urzeczywistnia się postęp, który choć drogo okupiony, nie mniej przeto jest postępem. Wypływa on z popędu wrodzonego, powszechnego, nieodłącznego od naszej natury, którym kieruje nieraz zbłąkany rozum, i który ulega nieraz spaczonej woli. Jeśli pochód jego powstrzymuje Błąd i Niesprawiedliwość, to dla zwalczenia tych przeszkód doznaje on potężnej pomocy w Odpowiedzialności i Solidarności, a nigdy mu na niej zbywać nie będzie, bo rodzi się ona z tych właśnie przeszkód.

Ten czynnik wewnętrzny, niewygasły, powszechny, który ma swe siedlisko w każdej indywidualności i tworzy z niej istotę czynną: ta dążność każdego człowieka do poszukiwania szczęścia, a unikania nieszczęścia, ten owoc, ten skutek, ten konieczny dodatek do wrażliwości, bez którego byłaby ona tylko karą, niczem nie wyjaśnioną; to zjawisko pierwotne, które jest początkiem wszystkich czynności ludzkich; ta siła, przyciągająca i odpy-chająca, którą nazwaliśmy wielką sprężyną Mechanizmu społecznego, znalazła swych potwarców w większej części publicystów; i zaprawdę, jest to jedno z najdziwniejszych zboczeń, jakie przedstawić mogą roczniki nauki.

To prawda, że interes osobisty jest przyczyną, tak wszelkiego zła, jak i wszelkiego dobra, jakie przypisujemy człowiekowi. I niemoże być inaczej, gdyż on właśnie stanowi o wszytkich czynach. To też ze względu na to, niektórzy publicyści chcąc zniszczyć zło w samem zarodku, umyślili stłumić interes osobisty. Ale ponieważ tym sposobem zniszczyliby główny czynnik naszej działalności, chcieli więc obdarzyć nas innym czynnikiem, to jest: poświęceniem się, ofiarą. Sądzili, że odtąd wszystkie trankzakcye i kombinacye ludzkie dokonywać się będą, wedle ich rozkazów, na zasadzie zaparcia się samego siebie. Nie będziemy już poszukiwać szczęścia dla siebie, ale dla innych; ostrzeżenia pochodzące z wrażliwości, nie będą już mieć żadnego znaczenia, podobnie jak i kary i nagrody, płynące z odpowiedzialności. Wszystkie

strona 359. zpośród 382 stron dzieła

Page 360: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

prawa natury, będą wywrócone; duch ofiary będzie podstawiony w miejsce ducha zachowawczego; słowem, nikt już myśleć nie będzie o własnym interesie, o własnej osobie, lecz każdy myśleć będzie o poświęceniu, się dla dobra ogólnego. Od tej to powszechnej zmiany serca ludzkiego, niektórzy publicyści, którzy się mają za bardzo religijnych, wyczekują zupełnej harmonii społecznej. Zapominają nam tylko powiedzieć, jakim sposobem, chcą uskutecznić te konieczne, przedwstępne prace, mające na celu, sprowadzić zmianę serca ludzkiego.

Gdyby nawet byli dość niedorzeczni, aby podjąć te prace, to nie mieliby dość siły do ich wykonania. Czy potrzebują na to dowodów? Niech tylko spróbują na sobie samych; niech usiłują stłumić w sercu swojem interes osobisty do tego stopnia, aby się nie objawił nigdy, nawet w najzwyczajniejszych czynach życia nie omieszkają oni zapewne, uznać swą bezsilność. Jakżeż zatem, chcą wszystkim bez wyjątku ludziom narzucić doktrynę, której sami poddać się nie mogą?

Przyznam się, że w tych teoryach przesadzonych, w tych maksymach niepodobnych do wykonania, prócz pozorów, a co najwyżej intencyi, nie widzę nic religijnego, bo ci, którzy je wyznają, wyznają je tylko ustami, nie przestając postępować jak motłoch. Czyż to prawdziwa religia natchnęła ekonomistów katolickich tą dumną myślą, że Bóg źle stworzył swe dzieło i że oni dopiero muszą poprawić je? Inaczej myślał Bossuet, gdy mówił: „Człowiek wzdycha do szczęścia i nie może nie wzdychać do niego”.

Deklamacye przeciwko interesowi osobistemu, nie będą miały nigdy wielkiej doniosłości naukowej; bo z natury swej nie ulega on zniszczeniu, a przynajmniej nie można go zniszczyć w człowieku, nie niszcząc samego człowieka. Religia, moralność, ekonomia polityczna, mogą jedynie oświecać tę siłę poruszającą, ukazując jej nie tylko pierwsze, ale i ostateczne następstwa czynów, do których nas pobudza. Wyższe i postępowe zaspokojenie, po przemija-jącem cierpieniu i długie, a ciągle zwiększające się cierpienie, po chwilowej przyjemności; oto, co ostatecznie stanowi dobro i zło moralne. Jeśli człowiek wybiera drogę cnoty, to i tym wyborem kierować będzie interes, podniosły wprawdzie i oświecony, ale w gruncie będzie to zawsze interes osobisty.

Jeżeli dziwnem jest, że okrzyczano interes prywatny, rozważany nie tylko ze strony nadużyć jego moralnych, ale nadto i jako czynnik opatrznościowy wszelkiej ludzkiej działalności, to jeszcze bardziej dziwić się należy, jeżeli nie liczą się z nim wcale i mniemają, że tak postępując, będą mogli rozwijać naukę społeczną.

Przez niewytłómaczoną i szaloną dumę, powszechnie publicyści uważają siebie za depo-zytaryuszów i arbitrów tego motora. Punktem wyjścia każdego z nich jest to: Przypuśćmy, że ludzkość jest trzodą, a ja pasterzem, to jakże się mam wziąść do tego, aby ją uszczęśliwić? – Albo znowu: dajmy na to, że z jednéj strony jest pewna ilość gliny, z drugiej zaś strony garncarz, to cóż garncarz czynić powinien, aby z gliny tej wyciągnąć jak największą korzyść?

Szanowni publicyści różnią się może pomiędzy sobą, co do tego; który z tych garncarzy najlepiej wyrabia glinę; ale wszyscy godzą się na to, że do garncarzy należy wyrabiać glinę, jak również na to, że glina, powinna im służyć za materyał. Stawiając się w charakterze

strona 360. zpośród 382 stron dzieła

Page 361: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

prawodawcy, ustanawiają pomiędzy sobą a ludzkością, podobne stosunki jakie zwyczajnie istnieją pomiędzy opiekunem a małoletnim. Nigdy im to nawet na myśl nie przychodzi, że ludzkość jest ciałem żyjącém, czującém, która chce działać i działa wedle praw, których nie potrzeba wynajdywać, gdyż one istnieją; których nie trzeba narzucać, ale tylko badać; że składa się ona z istot całkowicie do nich podobnych, i ani niższych od nich, ani im podrzędnych, które są obdarzone i popędem do działania i rozumem zdolnym czynić wybór, które czują zewsząd naciskającą ich Odpowiedzialność i Solidarność; i że wreszcie, ze wszystkich tych zjawisk wynika całość stosunków, istniejących samych przez się, których nauka nie tworzy, jak to sobie oni wyobrażają, ale które badać powinna.

Rousseau, zdaje mi się, jest jednym z tych publicystów, którzy z całą naiwnością, odgrzebał ze starożytności tę wszechmoc prawodawcy, podając nam to jako rzecz nową. Przekonanym będąc, że porządek społeczny jest wymysłem ludzkim, porównywał go do machiny, w której ludzie są kółkami i którą monarcha w ruch wprowadza. Prawodawca tworzy ją pod wpływem publicysty, który też ostatecznie uważa się za motora i kierownika rodu ludzkiego. To też publicysta zwyczajnie zwraca się do prawodawcy rozkazując mu rozkazywać. „Urządźcie wasz lud na takiej podstawie; dajcie mu dobre obyczaje, nagnijcie go pod jarzmo religii; skierujcie go do wojskowości lub handlu, rolnictwa lub cnoty itd., itd.” Najskromniejsi z nich wyrażają się nieosobiście. „Nie będzie się cierpieć próżniaków w rzeczy-pospolitej; rozdzieli się stosownie ludność pomiędzy miasta i wsie; zaradzi się temu, aby nie było ani bogatych ani biednych itd., itd.”

Same te formuły dowodzą, jak dalece ci, którzy ich używają muszą być dumni. Zawierają one w sobie doktrynę, która nie pozostawia rodzajowi ludzkiemu ani źdźbła godności.

Nie może już być fałszywszej w teoryi i zgubniejszej w praktyce doktryny jak ta. Tak pod jednym jak i drugim względem prowadzi ona do opłakanych następstw.

Każe się nam domyślać, że ekonomia społeczna, jest urządzeniem sztuczném, zrodzonem w głowie wynalazcy. Odtąd też każdy publicysta staje się wynalazcą. Największem jego pragnieniem, aby przyjęto jego pomysł, największem jego staraniem zohydzić wszystkie inne, a szczególniej ten, który się rodzi z samej organizacyi człowieka i z natury rzeczy. Dzieła, w ten sposób poczęte są i muszą być długą tylko deklamacją przeciwko Społeczeń-stwu.

Fałszywa ta nauka nie bada związku pomiędzy skutkami a przyczynami. Nie poszukuje ona zła i dobra, jakie wypływa z czynów, aby dla wyboru drogi, którą iść potrzeba, odnieść się następnie do siły poruszającej Społeczeństwem. Nie – nakazuje ona, przymusza, a jeśli tego czynić nie może, to przynajmniej radzi, zupełnie tak samo, jak gdyby fizyk przemawiał do kamienia: Nie jesteś podtrzymywany, rozkazuję ci upaść, a przynajmniej radzę ci to”. Na tej to zasadzie Droz powiedział: „Celem ekonomii politycznej jest rozszerzenie o ile można dobrobytu powszechnego”, określenie, które Socyalizm przyjął z wielką radością, bo pozwala ono wprowadzić wszystkie utopije i wiedzie do regulaminu. Cóżby powiedziano o Arago, gdyby kurs swój w ten sposób rozpoczynał: „Celem astronomii jest rozpowszechnienie, o ile się tylko da, praw ciężkości”. To prawda, że ludzie są istotami ożywionemi, obdarzonemi wolą

strona 361. zpośród 382 stron dzieła

Page 362: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

i działającemi pod wpływem wolnej woli. Ale mają oni w sobie także siłę wewnętrzną, pewien rodzaj siły ciążenia, należy więc zbadać, ku czemu oni ciążą. Jeżeli ciążą fatalnie ku złu, to niema na to żadnej rady, a nie poda nam jej zapewne żaden publicysta, bo i on jako człowiek podlega ogólnej dążności. Jeśli zaś ciążą ku dobru, to już i motor mamy gotowy i nauka niema potrzeby podstawiać w miejsce jego przymus, lub radę. Jej rola polega na oświecaniu wolnej woli, na wykazaniu skutków i przyczyn, a może być pewną, że pod wypływem prawdy, „dobrobyt dążyć będzie, aby się stał, o ile można, powszechnym”.

W praktyce, doktryna która uważa, że siła poruszająca Społeczeństwem znajduje się w”prawodawcach i w rządach, a nie wpośród ogółu ludzi i ich własnej organizacyi, ma jeszcze zgubniejsze następstwa. Dąży ona do tego, aby obciążyć rząd ciężką a niezasłużoną odpowiedzialnością. Jeśli są jakie cierpienia, to wina rządu; jeśli są biedni, to znowu wina rządu. Nie jestże on motorem powszechnym? Jeśli motor ten jest złym, to należy go zniszczyć, a wybrać inny. – Albo też czepiają się o to samej nauki i w ostatnich czasach słyszeliśmy, aż do przesytu powtarzających: „Wszystkie cierpienia społeczne przypisać należy ekonomii politycznej.63 I czemużby nie, kiedy przedstawia się ona jako nauka mająca na celu zrealizowanie szczęścia ludzi bez ich współudziału. A gdy takie idee biorą górę, to ani myśleć, aby ludzie mogli zwrócić uwagę na siebie samych i aby szukali, czy prawdziwa przyczyna ich nieszczęść nie płynie z ich niewiadomości i z ich niesprawiedliwości; ich niewiadomości, która naraża ich na ciosy Odpowiedzialności; ich niesprawiedliwości, która ściąga na nich reakcyę Solidarności. Jakimże sposobem ludzkość mogłaby nawet myśleć o szukaniu przyczyny nieszczęść w swych własnych błędach, kiedy perswadują jej ciągle, że jest ona bezwładną z natury swej, że pierwiastek wszelkiego działania, a tém samém, wszelkiej odpowiedzialności, nie znajduje się w niej, ale w woli monarchy i prawodawcy?

Gdybym chciał wykazać rys charakterystyczny, stanowiący różnicę pomiędzy Socyalizmem, a ekonomią polityczną, nie potrzebowałbym go szukać, bo on tu sam z siebie wypływa. Socyalizm ma ogromną liczbę sekt. Każda z nich ma swoję utopią i można powiedzieć, że dalekiemi są od tego, aby się pomiędzy sobą porozumiały; przeciwnie, wiodą z sobą ciągle zaciętą wojnę. Pomiędzy uorganizowanym warsztatem socyalnym Blanc’a a anarchią Proudhon’a, pomiędzy stowarzyszeniem Fourier’a, a komunizmem Cabet’a, jest niesłychana różnica. Jakim zatem sposobem, ci naczelnicy szkół, biorą na siebie jedną wspólną nazwę Socyalistów i jaki węzeł jednoczy ich w walce przeciw społeczeństwu naturalnemu czyli opatrznościowemu? Jeden tylko, a mianowicie: Że nie chcą społeczeństwa naturalnego. Chcą mieć społeczeństwo sztuczne, które całkiem już gotowe wychodzi z mózgu wynalazcy. Prawda, że każdy z nich chce być Jowiszem tej Minerwy; prawda, że każdy z nich pieści swój utwór i marzy o swym porządku społecznym. Ale wspólném pomiędzy niemi jest to, że nie uznają w ludzkości ani siły poruszającej, która prowadzi ku dobru, ani siły leczącej, która uwalnia ją od zła. Kłócą się z sobą oto, kto ma z nich urabiać glinę ludzką, ale wszyscy godzą się na to, że ją urabiać potrzeba. Ludzkość w ich oczach nie jest istotą żyjącą i harmonijną, którą sam Bóg obdarzył silą postępową i zachowawczą; jest to materya bezwładna, która czekała tylko na nich, aby jej nadali uczucie i życie, nie jest przedmiot do badań, ale tylko materya do doświadczeń.

strona 362. zpośród 382 stron dzieła

Page 363: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Przeciwnie zaś ekonomia polityczna, zaznaczywszy, że w każdym człowieku jest siła przyciągania i odpychania, które razem wzięte stanowią motor społeczny, i przekonawszy się, że motor ten dąży ku dobru, nie myśli o niszczeniu go i zastąpieniu innym swego pomysłu, Bada oraz zjawiska społeczne, tak rozmaite i skomplikowane, jakie z niego powstają.

Czyżby już tém samém powiedzieć można było, że ekonomia polityczna jest tak samo obcą postępowi społecznemu, jak astronomia biegowi ciał niebieskich? Nic zaiste. Ekonomia polityczna zajmuje się istotami rozumnemi i wolnemi, które nie zapomnijmy o tem, iż jako takie, podległe są błędowi. Dążą one ku dobru, ale mogą się i mylić. Nauka przychodzi nam w pomoc użyteczną nie dla tego, aby tworzyła przyczyny i skutki i aby zmieniała dążności w człowieku, nie dla tego, aby poddawać go pod organizacyę, pod rozkazy, a nawet chociażby tylko rady, ale żeby mu wykazać dobro i zło, jakie wypływa z jego własnych postanowień.

Tak więc, ekonomia polityczna cała opiera się na spostrzeżeniach i wykładzie. Nie mówi ona do ludzi: „Rozkazuję wam, radzę, nie zbliżajcie się zbyt blisko do ognia”, albo: „Wynalazłam organizacyę społeczną, bogowie natchnęli mię pomysłem takich instytucyi, które nas dostatecznie chronić będą od ognia. „Nie, zaznacza ona tylko, że ogień parzy; ogłasza to, dowodzi tego, i w ten sam sposób postępuje ze wszystkiemi innemi podobnemi zjawiskami porządku ekonomicznego lub moralnego, przekonaną będąc, że to wystarcza.

Wstręt do śmierci, do ognia, uważa ona jako fakt odwieczny zawsze istniejący, którego ani tworzyć, ani psuć nie potrzebuje. Ekonomiści mogą nie zawsze być z sobą w zgodzie, ale nie trudno to widzieć, że rozdwojenie pomiędzy nimi, zupełnie jest inne, aniżeli to, które dzieli socyalistów. Dwóch ludzi, którzy poświęcili swe życie badaniu jednego i tegoż samego zjawiska, jak na przykład renty, wymiany, konkurencyi, – mogą nie przyjść do tego samego wniosku; ale to dowodzi tylko, że jeden z nich złe czynił spostrzeżenia. Można więc rzecz tę rozpocząć na nowo. A że i inni badacze mogą przyjść w pomoc, trzeba się zatem spodziewać, że w końcu, prawda będzie wykrytą. Dla tego też, – pod warunkiem jedynie, że każdy ekonomista tak jak każdy astronom, będzie dokładnie wiedział o wszystkiem, co jego poprzednicy już w tym celu zrobili, nauka może się coraz bardziej rozwijać, a tém samém, coraz bardziej być użyteczną, poprawiając ciągle źle dokonane spostrzeżenia, i dorzucając bezustannie nowe do dawniejszych.

Ale socyaliści, – oddalając się ciągle jedni od drugich, dla szukania każdy ze swej strony kombinacyi sztucznych, swego własnego pomysłu, – mogliby badać przez wieczność całą, nie porozumiawszy się z sobą nigdy i praca jednego nieprzyniosłaby żadnej korzyści drugiemu. Say korzystał z badań Smith’a, Rossi z Say’a, Blanqui i Józef Garnier z badań wszystkich swoich poprzedników. Ale Plato, Morus, Harrington, Fenelon, Fourier mogą się cieszyć, iż utworzyli wedle swej fantazyi, swoją Respublikę, swoją Utopię, swoją Oceanię, swoją Salentę, swój Falanster, pomimo to nie będzie żadnego związku pomiędzy ich chimerycznemi utworami. Marzyciele ci, wszystko wydobywają ze swej głowy tak ludzi, jak i rzeczy. Wymyślają oni porządek społeczny po za obrębem serca ludzkiego, a potem chcą utworzyć serce ludzkie, które musi się stosować do ich porządku społecznego…

strona 363. zpośród 382 stron dzieła

Page 364: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ZŁOOstatniemi czasy zmuszono naukę do cofnięcia się; skrzywiono ją, narzucając jej, że tak

powiem, obowiązek przeczyć złu i dowodząc, że gdyby inaczej czyniła, zaprzeczałaby istnieniu Boga.

Pisarze, którzy chcieli zapewne wykazać nadzwyczajną swą czułość, filantropię bez granic i niezrównanej dobroci religię, zaczęli wołać: „Zło nie może wchodzić w zamiary opatrznościowe, cierpienie nie pochodzi, ani od Boga, ani od natury, wypływa ono z insty-tucyi ludzkich”.

A ponieważ doktryna ta dogadzała namiętnościom, którym chciano schlebiać, stała się więc wkrótce popularną. Tak książki jak i dzienniki, przepełniono deklamacyami przeciwko społeczeństwu. Nie wolno już było nauce bezstronnie badać faktów. Ktokolwiekbądź ośmielał się ostrzegać ludzkość, że takie a takie błędy i zwyczaje, sprowadzają nieochybnie odpowiednie zgubne następstwa, uważanym był za człowieka bez serca, bezbożnika, ateusza, zwolennika Malthus’a, ekonomistę.

Chociaż socyalizm posunął głupstwo aż do tego, iż ogłosił kres wszystkich cierpień społecznych, ale nie mógł tegoż samego powiedzieć o cierpieniach indywidualnych i nie odważył się przepowiadać, iż człowiek dojdzie do tego stanu, iż nie będzie już cierpiał, starzał się i umierał.

Otóż pytam się, czy łatwiej jest pogodzić z ideą nieskończonej dobroci Boga, zło, dotyka-jące indywidualnie każdego człowieka na świat przychodzącego, czy też zło, rozciągające się na społeczeństwo całe? A potem nie jestżeto zbyt jawną i dziecinną sprzecznością nie uznawać cierpień w massach, kiedy uznajemy je w indywiduach?

Człowiek cierpi i cierpieć będzie zawsze. A zatem, społeczeństwo cierpi i cierpieć będzie zawsze. Ci, którzy doń przemawiają, powinni mieć odwagę powiedzieć mu to. Ludzkość nie jest jakąś tam elegantką z nerwami rozdrażnionemi, przed którą należy ukrywać walkę, jaka ją czeka, tembardziej, że jej samej wiele zależy na tem, aby walkę tę przewidzieć i z niej wyjść zwycięzko. Pod tym względem, wszystkim dziełom, któremi Francya zalaną została, począwszy od Sismondi’ego i Buret’a, zarzucić można brak odwagi. Nie śmią oni powiedzieć prawdy; co mówię, nie śmią nawet badać jej z obawy, aby nie odkryli, że nędza absolutna jest koniecznym punktem wyjścia rodzaju ludzkiego, i że, tém samém, nietylko nie można przypisywać ją porządkowi społecznemu, ale przeciwnie, jemu to przypisać należy wszystkie zwycięztwa nad nią odniesione. Ale po takiem wyznaniu niepodobna byłoby zostać trybunem i mścicielem mass uciśnionych przez cywilizacyę.

Zresztą nauka zaznacza, wiąże, wyprowadza fakta, nie tworzy ich, nie wymyśla; nie jest też za nie odpowiedzialną. Nie jestże to dziwném, że nietylko puszczono w obieg, ale nawet spospolitowano ten paradox: Jeżeli ludzkość cierpi, jest to winą ekonomii politycznej. Tak więc, niedość że zganiono jej, iż robiła, spostrzeżenia nad złem, jakie istnieje w społecze-ństwie, ale nadto na zasadzie tych spostrzeżeń, obwiniono ją o zrodzenie samego zła.

strona 364. zpośród 382 stron dzieła

Page 365: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

Mówię, że nauka może tylko badać i zaznaczać. Gdyby nawet kiedy nauka doszła do uznania, że ludzkość zamiast być postępową, jest wsteczną, że prawa fatalne i nieprzeparte pchają ją ku zepsuciu, na które niema ratunku, gdyby doszła do przekonania, że prawa Malthus’a i Ricard’a, w ich najzgubniejszem znaczeniu, są prawdziwemi, gdyby nie mogła zaprzeczyć ani tyranii kapitałów, ani niezgodności pomiędzy machinami a pracą, ani żadnej z tych kolejnych przeciwności pomiędzy któremi Chateaubriand i Tocqueville umieszczają ród ludzki, – i wówczas nawet, chociaż z żalem, powinna ona mówić to i mówić śmiało.

Na cóż się przyda zasłaniać sobie oczy w obec przepaści, gdy przepaść ta stoi przed nami rozwarta? Czyż możemy wymagać od naturalisty i fizyologa, aby rozprawiali o czło-wieku indywidualnym, tak jakby jego organy wolne były od cierpienia i zniszczenia? „Pulvis es, et in pulverem reverteris”. Oto, co nam mówi nauka anatomiczna, podparta powszechnym doświadczeniem. Zaiste, przykra to prawda dla uszu naszych, a pewnie nie mniej przykra jak wątpliwe wnioski Malthus’a i Ricard’a. Czyliż zatem potrzeba, aby dla oszczędzenia tej delikatnej czułości, która się nagle rozwinęła pomiędzy nowoczesnemi publicystami i stworzyła socyalizm, czyliż potrzeba, aby i nauki medyczne twierdziły zuchwale o naszej wiecznie odradzającej się młodości i o naszej nieśmiertelności? Jeżeli zaś nie zechcą się zniżyć do tych kuglarstw, czyliż ztąd wypada, aby tak samo, jak na nauki społeczne, wrzeszczano z wściekłością: „Nauki medyczne dopuszczają cierpienie i śmierć, są zatem wrogie i bez litości, oskarżają Boga o złą wolę lub niemoc, są bezbożnemi, ateuszowskiemi. Co więcej, tworzą one wszystko zło, o istnieniu którego uporczywie twierdzą”. Nigdy nie wątpiłem, aby szkoły socyalistyczne, nie pociągnęły za sobą wiele serc szlachetnych i nie przekonały umysłów. Niech mnie Bóg uchowa, abym chciał kogokolwiekbądź poniżać. Ale przyznać muszę, że ogólny charakter socyalizmu jest dość dziwny i pytam sam siebie, jak długo jeszcze moda będzie mogła podtrzymać tyle dzieciństw?

Wszystko w nim jest prawdą.

Przesada ta jest w formie i w języku naukowym a widzieliśmy także, jak dalece wkradła się ona i do nauki.

Przesada ta przebija się w pismach jego, z taką drażliwością, można powiedzieć, kobiecą, że i słyszeć nawet on niechce o cierpieniach spełnionych. W tym samym czasie, gdy wprowadził w literaturę, modę tej ckliwej czułostkowości, wprowadził zarazem w sztuki piękne smak trywialny i szkaradny; – z samej postawy człowieka, robił straszydło, wprowadził w modę długie brody, fizyognomie nachmurzone, miny Tytanów lub Promete-uszów mieszczańskich; – w politykę zaś (co już jest mniej niewinném dzieciństwem) wprowadził doktrynę środków energicznych przejściowych, gwałtowność praktyki rewolu-cyjnej, a życie i interessa materyalne poświęcał najzupełniej idei. Ale nadewszystko przesadza socyalizm w religijności. Wprawdzie jest to tylko taktyka, ale kiedy taktyka prowadzi do hypokryzyi, jest zawsze haniebną dla szkoły.

Mówią nam zawsze o Chrystusie, pytam się więc ich, dla czego przyznając, że Chrystus, najniewinniejszy w świecie, mógł cierpieć i w udręczeniu swem zawołać: „Boże, odwróć

strona 365. zpośród 382 stron dzieła

Page 366: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

odemnie ten kielich, ale niech się stanie wola twoja”; – znajdują jednak dziwném, aby cała ludzkość okazywała ten sam akt rezygnacyi.

Zapewne, gdyby Bóg był miał inne zamiary względem ludzkości, byłby urządził w ten sposób rzeczy, aby tak samo jak indywiduum posuwa się ku nieochybnej śmierci, tak samo i ludzkość postępowała ku fatalnemu zniszczeniu. Trzebaby się temu poddać i nauka z prze-kleństwem lub błogosławieństwem na ustach, musiałaby zaznaczyć smutne rozwiązanie spółczesne, podobnie jak zaznacza smutne rozwiązanie indywidualne.

Szczęściem tak nie jest.

Przed Człowiekiem i ludzkością stoi zbawienie.

Człowiek ma duszę nieśmiertelną. Ludzkość, przymiot nieskończonego doskonalenia się.

strona 366. zpośród 382 stron dzieła

Page 367: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

DOSKONALENIE SIĘŻe ludzkość jest doskonalącą się; że posuwa się do coraz bardziej wznoszącego się

poziomu; że bogactwo jej wzrasta i dąży do tego, aby się równo rozdzieliło; że pojęcia jej rozszerzają się i oczyszczają; że błędy jej nikną, a z niemi i ucisk, który się na nich opiera, że świeci ona coraz to żywszém światłem; że moralność jej doskonali się; że nauczona bądź rozumem, bądź doświadczeniem czerpie z dziedziny odpowiedzialności coraz więcej nagród, a coraz mniej kar; a tém samém, że zło zmniejsza się nieustannie, a dobro ciągle się w jej łonie rozszerza; o czem wszystkiem wątpić nie należy, jeśli zbadamy dobrze naturę człowieka i ten pierwiastek intelektualny będący jego istotą, a który nadany mu był wraz z życiem, i na nim też opierając się Mojżesz mógł słusznie powiedzieć, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga!

Bo wiemy o tem aż nadto dobrze, że człowiek nie jest doskonałym; gdyby bowiem był doskonałym, nie byłby słabem odbiciem Boga, ale byłby sam Bogiem. Jest zatem niedoskonałym, podlega błędowi i cierpieniu; gdyby jeszcze przytem nie rozwijał się i niepos-tępował, to z jakiegoż tytułu śmiałby się upominać o ten wielki przywilej, że on sam tylko ma być obrazem Istoty doskonałej?

Zresztą, gdyby rozum, który jest zdolnością porównywania, sądzenia, poprawiania się, uczenia się, nie był pierwiastkiem doskonalenia się ludzkiego, to czemże byłby wówczas?

A jeśli połączenie wszystkich tych udoskonaleń indywidualnych, zwłaszcza u istot zdolnych do przelewu swych nabytków, nie zapewnia nam doskonalenia się zbiorowego, to niepotrzebna nam już ani filozofia, ani żadna nauka moralna i polityczna.

Cóż pomaga doskonaleniu się człowieka, jeśli nie jego rozum, czyli zdolność jaka mu jest dana, aby mógł przechodzić od błędu tej matki zła, do prawdy tej rodzicielki dobra?

Cóż zmusza człowieka, aby naprzód w myśli swej, porzucił błąd dla prawdy, a następnie w postępowaniu swem, zło dla dobra, jeśli nie nauka i doświadczenie; jeśli nie odkrycia skutków, wypływających ze zjawisk i czynów, o których poprzednio najmniejszego nie miał wyobrażenia?

Ale żeby zdobył tę naukę potrzeba, aby mu coś zależało na zdobyciu jej. Żeby ktoś korzystał z doświadczenia potrzeba, aby miał w tem jakiś interes. W prawie zatem odpowiedzialności ostatecznie szukać potrzeba środków urzeczywistnienia doskonalenia się ludzkiego.

A ponieważ wyobrazić sobie nie możemy, aby istnieć nawet mogła odpowiedzialność bez wolności, ponieważ czyny, któreby nie były dobrowolnemi nie dawałyby żadnej nauki ani doświadczenia; o istotach więc, które by się mogły doskonalić lub psuć jedynie w skutek przyczyn zewnętrznych, bez żadnego udziału woli, rozmysłu, wolnej woli, jak się to dzieje z materyą organiczną pierwotną, niemożnaby powiedzieć, iż są istotami doskonalącemi się w moralnem znaczeniu tego słowa, ztąd też wnieść należy, że wolność jest treścią postępu. Naruszając wolność człowieka nietylko, że mu się szkodzi, że się go poniża, ale nadto

strona 367. zpośród 382 stron dzieła

Page 368: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

przeinacza się jeszcze jego naturę; ugniatając go, przeszkadza się jego doskonaleniu się; obdziera go się z jego podobieństwa do Stwórcy, przygaszą się na jego szlachetnem obliczu, to tchnienie życia, jakie tam istnieje od samego początku jego istnienia.

Czyż dla tego, że mamy odwagę głosić, iż niewzruszonym artykułem naszej wiary, jest doskonalenie się ludzkie, postęp konieczny we wszystkich kierunkach, który skutkiem cudownej łączności im więcej czynności rozwija we wszystkich, tym czynniejszym jest w jednym jakimś, – czyż dla tego mamy być utopistami, lub choćby nawet optymistami, czyż mamy wierzyć, że wszystko idzie najlepiej na tym najlepszym świecie i wyczekiwać z pierw-szym brzaskiem słońca przyjścia królestwa Milenium? Niestety, kiedy rzucimy okiem na świat rzeczywisty i widzimy, że tam w poniżeniu i błocie porusza się jeszcze tak wielka massa cierpień, narzekań, występków i zbrodni; kiedy chcemy zdać sobie rachunek z działa-nia moralnego, jakie wywierają na społeczeństwo klassy, które powinny zacofanemu motłochowi wskazywać drogi prowadzące do nowego Jeruzalem; kiedy się zapytamy, jaki czynią użytek bogaci ze swego majątku, poeci z iskry boskiej jaką natura rozżarzyła w ich geniuszu, filozofie ze swych rozmyślań, dziennikarze z kapłaństwa, w które się przyoblekli, wysocy urzędnicy, ministrowie, reprezentanci i królowie z władzy jaką los złożył w ich ręku; kiedy jesteśmy świadkami rewolucyi podobnych do tej, która w tych ostatnich czasach poruszyła Europą, gdzie każde stronnictwo starało się szukać tego, co w końcu musiało być tak dla niego, jak i dla ludzkości najzgubniejszém; kiedy widzimy zawsze i wszędzie chciwość, ustawiczne poświęcanie drugich dla siebie samego, przyszłość dla teraźniejszości; kiedy widzimy ten wielki i nieprzezwyciężony motor rodzaju ludzkiego, interes osobisty, objawiający się jedynie w swych zjawiskach najbardziej materyalnych i nie przezornych; kiedy widzimy, jak klassy pracujące niszczone w swem dobrobycie, poniżane w swej godności przez urzęda publiczne, które są prawdziwemi pasożytami, zwracają się w roztrząśnieniach rewolucyjnych nie przeciwko tym niszczącym ich pasożytom, ale przeciwko dobrze nabytemu bogactwu, to jest przeciwko żywiołowi własnego ich wyzwolenia i pierwiastkowi ich własnej siły, kiedy takie widoki przesuwają się przed naszemi oczyma w jakimkolwiek-bądź kraju jesteśmy, wówczas obawiamy się samych siebie, bojemy się o naszą wiarę, zdaje nam się, że to światło chwieje się, jest bliskiem zagaśnięcia i pozostawi nas w straszliwych ciemnościach pessymizmu.

Ale nie rozpaczajmy. Bo bez względu na wpływy otaczających nas okoliczności, ludzkość ciągle naprzód postępuje. A jeżeli pod tym względem, mamy jakie złudzenia, pochodzi to ztąd, że mierzymy życie jej wedle naszego, a że dla nas kilka lat dużo znaczy, zdaje nam się więc, że toż samo stosuje się i do ludzkości. Ale patrząc na społeczeństwo, dostrzeżemy w nim wielostronny postęp. Kie mam prawie potrzeby przypominać, jak cudownie rozwinął się on w kierunku pewnych korzyści materyalnych, urządzenia miast pod względem sanitarnym, ułatwień komunikacji itd.

Czy pod względem politycznym naród francuzki nie nabył wcale doświadczenia? Czyżby się kto odważył twierdzić, iż gdyby przed pół wiekiem lub wcześniej jeszcze przedstawiły się narodowi temu podobne trudności, jak te, które obecnie przebył, to czy rozwiązałby je z taką zręcznością, roztropnością, rozumem i tak małemi ofiarami? Wyrazy te kreślę w kraju, który

strona 368. zpośród 382 stron dzieła

Page 369: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

obfitował w rewolucje. Co pięć lat Florencja ulegała gwałtownym wstrząśnieniom. a za każdym razem, jedna połowa obywateli rabowała i mordowała drugą połowę. O! gdybyśmy tylko mieli więcej imaginacyi, nie taką, która tworzy, wymyśla lub przypuszcza, wówczas bylibyśmy sprawiedliwszemi w osądzeniu naszych czasów i naszych współczesnych. Ale prawdą, o której nikt, a tembardziej ekonomista, wątpić nie może, pozostanie zawsze to. że postęp ludzki, szczególniej w zaraniu jest nadzwyczaj powolnym, tak powolnym, że może serce filantropa napełnić rozpaczą… Wedle mnie, ludzie, którzy przez geniusz swój, stają się kapłanami jawności, powinniby głęboko rozważyć wszystko, zanim rzucą w łono społeczne jednę z tych zniechęcających sentencyi, które przedstawiają dla ludzkości możność wyboru jedynie pomiędzy dwoma sposobami poniżenia.

Widzieliśmy kilka tego przykładów co się tycze ludności, renty, machin, podziału dziedzictwa itd.

Oto jeszcze jeden przykład, jaki mi dostarcza Chateaubriand, który powtarza zresztą tylko konwencyonalizm, bardzo rozpowszechniony:

„Zepsucie obyczajów idzie w parze z cywilizacyą narodów. A jeżeli ta ostatnia podaje nam sposoby do zdobycia wolności, to pierwsze jest niewyczerpaném źródłem niewolnictwa.

Nie ulega wątpliwości, że cywilizacya podaje nam środki do Zdobycia wolności. Jak też niemniej pewném jest, że zepsucie obyczajów jest źródłem niewolnictwa. Ale wątpliwém jest, więcej nawet jak wątpliwém, a co się mniej tycze to zupełnie nawet temu zaprzeczam, aby cywilizacya i zepsucie szły w parze. Gdyby tak było, to wówczas zaszłaby fatalna równowaga pomiędzy środkami do zdobycia wolności a źródłami niewolnictwa; zastój byłby odtąd udziałem rodu ludzkiego.

Zresztą, czyż może sercem zawładnąć smutniejsza, bardziej zniechęcająca, więcej trapiąca i prowadząca do rozpaczy, do braku religii, bezbożności, złorzeczeń, bluźnierstwa, jak ta myśl: każde ludzkie stworzenie, czy chce, czy nie chce, świadomie lab nieświadomie, działa w kierunku cywilizacyi, a… cywilizacya, to zepsucie!

Następnie, jeżeli każda cywilizacya jest zepsuciem, to na czemże polegają jej korzyści? Bo niepodobna przypuszczać, aby cywilizacya nie przynosiła żadnych korzyści materyalnych, umysłowych i moralnych, przestałaby bowiem być cywilizacyą. Wedle Chateaubriand’a cywilizacya oznacza postęp materyalny, przyrost ludności, bogactw, dobrobytu, rozwój umysłowy i naukowy, – a cały ten postęp mieści w sobie i sprawdza się w kierunku moralnym.

O! Wszystko to mogłoby sprowadzić samobójstwo całej ludzkości; bo powtarzam raz jeszcze, że nie myśmy przygotowali i nakazali postęp materyalny i umysłowy. Bóg sam ustanowił go, nadając nam ciągle wzrastające pragnienia i doskonalące się zdolności. Posuwamy go wszyscy mimowoli i wiedzy; Chateaubriand i jemu podobni, jeśli są tacy, więcej niż kto inny. Miałżeby ten postęp w skutek zepsucia zanużać nas coraz to więcej w niemoralność i niewolnictwo!…

Z początku myślałem, że Chateaubriand, jak to często czynią poeci, rzucił frazes nie zastanowiwszy się nad nim. Tego rodzaju pisarze, zwykle cenią więcej formę niż grunt

strona 369. zpośród 382 stron dzieła

Page 370: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

rzeczy. Byle tylko antyteza była sympatyczną, mniejsza o to, że myśl jest fałszywą i wstrętną! Byleby tylko przenośnia sprawiała efekt, byle miała pozór natchnienia i głębokości, byle wywoływała oklaski publiczności, byle z autora robiła pewien rodzaj wyroczni, mniejsza o dokładność lub prawdę!

Sądziłem więc, że Chateaubriad poddając się chwilowemu napadowi mizantropii użył tego pospolitego wyrażenia, że: „Cywilizacya i zepsucie idą w parze”; powtarza się to od czasów Heraklita, a nie jest jednakże prawdą.

Ale po wielu latach, ten sam wielki pisarz, przytoczył tę samą myśl, przyoblekłszy ją w formę naukową, z czego przekonawszy się, że wyrażała ona jego stałe przekonanie, należało by ją odeprzeć nie dla tego, że pochodzi od Chateaubriand’a, lecz dla tego, że jest bardzo rozpowszechnioną.

„Stan materyalny polepsza się (mówi on), postęp umysłowy wzrasta, a narody, zamiast korzystać z tego, zmniejszają się.

Oto jakim sposobem objaśnia się niszczenie społeczeństw, a wzrost jednostki. Gdyby zmysł moralny rozwijał się w miarę rozwoju umysłu, nastąpiłaby równowaga i ludzkość wzrastałaby bez niebezpieczeństwa. Ale dzieje się wprost przeciwnie. W miarę tego, jak się umysł oświeca, pojęcia dobra i zła zaciemniają się; w miarę jak idee się rozszerzają, ścieśnia się sumienie”. (Pamiętniki pośmiertne tom XI.)…

strona 370. zpośród 382 stron dzieła

Page 371: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

ZWIĄZEK EKONOMII POLITYCZNEJ z MORALNOŚCIĄ, POLITYKĄ, PRAWODAWSTWEM i RELIGIĄ64

Każde zjawisko mieści się pomiędzy dwoma innemi zjawiskami, z których jedno jest jego przyczyną skutek sprawiającą, a drugie celem jego ostatecznym i nauka, dopóty nie wypowiada o nim ostatniego słowa, dopóki nie zbada związku jego z jednym lub drugim z otaczających go zjawisk.

Zdaje mi się, że zwykle rozpoczyna umysł ludzki od odkrycia celu ostatniego, bo ten interesuje nas najbardziej bezpośrednio. I zaiste, nic nie może więcej nas popychać do idei religijnych, nic nie jest właściwszém do poruszenia wszystkich strun serca ludzkiego i wzbu-dzenia żywego uczucia wdzięczności, dla niewypowiedzianej dobroci Boga, jak poznanie tego celu.

Prawda, że przyzwyczajenie oswaja nas z wielką liczbą zamiarów opatrznościowych do tego stopnia, że korzystamy z nich nie myśląc o tem. Widzimy, słyszymy, nie myśląc bynajmniej o mechanizmie pomysłowym oka i ucha; promienie słońca, krople rosy lub deszczu, przynoszą nam skutki użyteczne lub wywierają przyjemne wrażenia, nie budząc w nas ani podziwienia, ani wdzięczności. A pochodzi to ztąd, że zjawiska te cudowne nieustannie na nas działają. Bo niech nam odkryją jakiś cel ostateczny, stosunkowo nawet mało znaczący: niech na przykład botanik nauczy nas, dla czego taka roślina ma taki kształt, dla czego znów inna ma taki kolor, a natychmiast czujemy w sercu naszém niewymowne zachwycenie, jakie nas zwykle otacza, gdy zdobywamy nowe dowody potęgi Boga, jego dobroci i mądrości.

Dziedzina zatém zamiarów ostatecznych, jest dla wyobraźni człowieka, niejako atmośferą, ideami religijnemi nasyconą.

Ale, jak tylko dostrzeżemy lub domyślimy się tej strony zjawiska, to należy je jeszcze zbadać pod innym względem, to jest, wyśledzić jego przyczynę, skutek sprawiającą.

Rzecz jednak dziwna! Zdarza się czasami, że kiedy dobrze rozpoznamy tę przyczynę, widzimy że wywołuje ona tak koniecznie skutek, któryśmy podziwiali, iż niechcemy przyznać mu tego charakteru celu ostatecznego, i mówimy: byłem bardzo naiwnym wierząc, iż Bóg obmyślił taki porządek z takim zamiarem, teraz widzę, że pomijając mniemane zamiary opatrznościowe, porządek taki nieochybnie musiał nastąpić, skoro przyczyna, którą odkryłem, istniała, a istnieć ona musiała.

Takim to sposobem niedokładna nauka, swoim skalpelem i swoją analizą, niszczy niekiedy w duszach naszych uczucie religijne, które się tam zrodziło na prosty widok natury.

Często się to widzieć daje w anatomii lub astronomii. Jakie to cudowne, powie ktoś nieświadomy rzeczy, iż gdy obce ciało jakieś wejdzie w naszą tkankę, gdzie sprawi wielkie spustoszenie, powstanie tam natychmiast zapalenie i ropienie dążące do wyparcia go! – Nie, odpowiada anatomista, to wyparcie niema w sobie nic takiego, coby było naprzód obliczoném. Jest ono koniecznym skutkiem ropienia, a samo ropienie jest koniecznym skutkiem tego,

strona 371. zpośród 382 stron dzieła

Page 372: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

że w tkankach naszych znajduje się obce ciało. Jeżeli chcecie objaśnię wam cały mechanizm, a sami przyznacie, że skutek jest następstwem przyczyny i że przyczyna nie była urządzoną z zamiarem, aby wydała skutek, bo sama ona jest koniecznym skutkiem poprzedzającej przyczyny.

Jakże uwielbiam, mówi nieświadomy rzeczy, przezorność Boga, który nie chciał, aby deszcz spadał potokiem, ale kroplami na ziemię, bez czego wszelka roślinność byłaby niemożliwą. – Niepotrzebnie wysilasz się na uwielbienie, odpowiada uczony fizyk. Chmura niejest jedną massą wody, powietrze bowiem utrzymaćby ją nie mogło. Jest to zbiór mikroskopicznych pęcherzyków, podobnych do baniek mydlanych. Kiedy ich gęstość powiększy się lub kiedy naciśnięte pękają, wówczas miliony kropelek spadają, i coraz zwiększając się napotykaną po drodze parą wodną wraz z nią spadają na ziemię itd… Jeżeli roślinność dobrze na tem wychodzi, jest to czysto przypadek; ale nie należy wierzyć, aby Bóg zajmował się polewaniem ziemi i spuszczaniem na nas wody przez sito niezmiernie wielkiej konwi.

Przyznać potrzeba, że w ten sposób przez naukę zrozumiany związek przyczyn ze skutkami może mieć niejaki pozór słuszności z tego względu, iż często ciemnota przypisuje zjawiska jakieś zamiarowi ostatecznemu jaki nie istnieje, i który ustąpić musi w obec światła.

Dawniej na przykład, kiedy nieznano elektryczności, to narody przestraszone hukiem grzmotu brały ten imponujący odgłos rozlegający się wśród burzy, za objaw gniewu Bożego. Takie połączenie idei, podobnie jak wiele innych, nie może się obstać w obec postępu fizyki.

Człówiek już tak stworzony. Kiedy go jakieś zjawisko uderza szuka jego przyczyny, a znalazłszy, ukazuje ją. Potem zaczyna szukać przyczynę tej przyczyny i tak dalej, dopóki aż nie mogąc już iść dalej, nie będzie zmuszonym zatrzymać się i powiedzieć: To Bóg, to wola Boża. Oto nasza ultima ratio. Przestanek jednakże jaki człowiek czyni jest tylko chwilowym. Nauka postępuje i wkrótce też ta druga, trzecia lub czwarta przyczyna, która była niedostrzeżoną odkrywa się oczom jego. Wtenczas nauka powiada: Skutek ten nie zawdzię-czamy jakby to sądzić było można, bezpośredniej woli Boga, ale tej przyczynie naturalnej, którąś odkryłem. A ludzkość zawładnąwszy tym odkryciem zadawalniając się posunięciem, że tak powiem, o jedną linię granicy swej wiary pyta się: Jaka jest przyczyna tej przyczyny? – A nieznajdując jej, wraca do swego zwyczajnego wyjaśnienia: To wola Boża. I tak się dzieje przez nieskończone wieki w niezliczonych następstwach odkryć naukowych i aktów wiary.

Umysłom płytkim, może się wydawać, że ten pochód ludzkości niszczy wszelkie idee religijne; bo czyż nie wynika z niego, że w miarę jak nauka postępuje, Bóg się cofa. I czyż nie jest widoczném, że dziedzina zamiarów ostatecznych zcieśnia się w miarę tego jak dziedzina przyczyn naturalnych rozszerza się?

Jakże nieszczęśliwi są ci, którzy tak piękne zagadnienie, tak mizernie rozwięzują. Nie, to nieprawda, żeby w miarę posuwania się nauki, pojęcie o Bogu znikało; przeciwnie, niezaprzeczoną jest prawdą, że pojęcie to wzrasta, rozszerza się i podnosi się w umyśle naszym. Kiedy odkryjemy przyczynę naturalną tam, gdzieśmy się spodziewali napotkać bezpośredni, dobrowolny czyn woli Bożej to czyż mamy prawo utrzymywać, że ta wola jest

strona 372. zpośród 382 stron dzieła

Page 373: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Fryderyka Bastiata Harmonie Ekonomiczne

nieobecną lub obojętną? Nie, zaiste; wszystko to dowodzi tylko, że działa ona innemi sposobami od tych jakieśmy sobie przedstawiali. Wszystko to dowodzi tylko, że zjawisko jakie uważaliśmy za przypadkowe w stworzeniu, zajmuje swe miejsce w powszechnym porządku rzeczy, i że wszystko, aż do najbardziej szczegółowych skutków, myśl Boża od wieków, przewi-działa. Jakto! Czyżby pojęcie jakie robimy sobie o potędze Boga miało się zniszczeć dla tego, że odkryjemy, iż każdy z niezliczonych rezultatów, które widzimy lub które usuwają się z przed naszych poszukiwań, nietylko mają swą przyczynę, naturalną, lecz nadto łączą się z sobą w nieskończony łańcuch przyczyn; a to do tego stopnia, że niema ani jednego odrębnego ruchu, siły, kształtu, życia, które niebyłyby wynikiem ogółu, i które wzięte oddzielnie dałyby się objaśnić?

A teraz, zapyta kto może, po co ta rozprawa, jak się zdaje obca przedmiotowi naszych badań? Oto dla tego, że zjawiska ekonomii społecznej mają także swą przyczynę skutek sprawiającą i swe zamiary opatrznościowe. Oto dla tego, że w zakresie tych pojęć podobnie jak w fizyce, anatomii lub astronomii, zaprzeczono istnieniu przyczyny ostatecznej właśnie dla tego, że przyczyna skutek sprawiająca przedstawiła się tak, jak gdyby miała charakter absolutnej konieczności.

Świat społeczny obfituje w harmonie, które całkowicie dla nas zrozumiałemi są wówczas tylko, gdy rozum nasz wzniesie się aż do przyczyn, szukając w nich wyjaśnienia, lub znijdzie do zbadania skutków dla zrozumienia, jakie jest przeznaczenie zjawisk.

strona 373. zpośród 382 stron dzieła

KONIEC

Page 374: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

1 Uwydatniam zasadę tę w liczbach: weźmy trzy epoki, w których kapitał wzrastał, gdy praca pozostała tąż samą. Dajmy na to, że produkcya całkowita w tych trzech epokach będzie: 80‒100‒120. Podział będzie taki:

Rozumie się, że stosunek tych liczb, ma na celu jedynie wyjaśnienie zasady.

2 „Niezaprzeczoną jest rzeczą, że nasz systemat wolnej konkurencyi, o który dopominała się nieświadoma Ekonomia polityczna, a postanowiony dla zniesienia monopolu, zmierza jedynie do ogólnej organizacyi wielkich monopolów we wszystkich gałęziach”. (Za sady s oc i a l i z mu , przez Wiktora Considérant, strona 15.)

3 „Nasz system przemysłowy oparty na konkurencyi bez żadnej rękojmi i bez organizacyi, jest tylko piekłem społeczném, jest szerokiém uzupełnieniem wszystkich udręczeń i utrapień starożytnego Tenaru. Różnicę stanowią jedynie ofiary”. (W. Considérant)

4 Le corps, cette guenille, est-il d’une importance, D’un prix a meriter seulement qu’on y pense?

5 Prawo matematyczne bardzo często spotykane, a bardzo zapoznane w Ekonomii Politycznej.

6 Jednym z pobocznych przedmiotów tego dzieła jest walka z sentymentalnemi szkołami współczesnemi, które wbrew faktom przyznać niechcą, że cierpienie, w jakimkolwiek bądź stopniu, ma cel opatrznościowy. Ponieważ szkoły te opierają się na pismach Rousseau, winienem więc przytoczyć słowa mistrza: „Złe które widzimy, nie jest złem absolutném; i nie tylko nie walczy wprost z dobrém, ale wraz z niém przyczynia się do utworzenia harmonii powszechnej”.

7 Więcej powiem, niewolnica ta, z powodu swej wyższości, przychodzi do tego, że stopniowo, wszystkich innego rodzaju niewolników, mniej pożytecznemi czyniąc usamowalnia. Jest to ha rmo n i a , z której pozostawiam bystrości czytelnika wysnuwać następstwa.

8 To, co następuje podajemy tak, jakieśmy znalezli w papierach autora. Gdyby był żył, byłby związał to ze swą doktryną wymiany. My, ograniczamy się na umieszczeniu tych notat na końcu niniejszego rozdziału.

9 Miara powierzchni / Miara drzewa.

10 Dorzuca! Przedmiot więc sam z siebie, jeszcze przed pracą ludzką miał wartość. Niemógł jej znikąd prócz od natury otrzymać. A czyż działanie natury niejest darme? Któż zatem będzie miał śmiałość kazać sobie płacić tę część wartości do utworzenia której ludzie nieprzyczynili się.

11 Ponieważ, pod wpływem wolności, usiłowania współubiegają się pomiędzy sobą, dla tego to otrzymują wynagrodzenie, które prawie jest proporcyonalne do ich mocy; lecz powtarzam, proporcjonalność ta nie jest nierozłączną z pojęciem o wartości.

Page 375: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

A dowód jest w tem, że tam gdzie niema konkurencyi i proporcyonalność ta nieistnieje. W takim razie niedostrzegalny najmniejszego stosunku pomiędzy wszelkiego gatunku pracą a wynagrodzeniem.Brak konkurencyi, może pochodzić z natury rzeczy lub przewrotności ludzkiej. Jeśli pochodzi z natury rzeczy, to zobaczymy pracę stosunkowo bardzo małą, mającą wielką wa r to ś ć , na co nikt słusznie żalić się niemoże; jak to ma miejsce z znalazcą dyamentu, z Rubinim, Malibran, Taglioni, krawcem będącym w modzie, właścicielem Clos-Vougeot etc. etc. Okoliczności postawiły ich w posiadaniu nadzwyczajnego środka do oddawania usług; niemają oni rywali i dla tego każą sobie płacić drogo. A z sa me j nadz wyc za jne j rz adko śc i u s ł ug i , przekonywamy się, że niejest ona konieczną do dobrobytu i rozwoju ludzkości. Jest to zatem przedmiot zbytku, ostentacyi, jaki bogaci sobie dostarczają. Niejestże to naturalnem, iż każdy człowiek, zanim o tego rodzaju zaspokojeniach pomyśli, czeka aż zaopatrzy pierwej, gwałtowniejsze i rozsądniejsze swe potrzeby?Lecz jeśli jest brak konkurencyi, z powodu gwałtu ludzkiego, wtedy też same skutki objawiają się, z tą wszakże ogromną różnicą, że obiawiają się wówczas i tam, gdzieby być niepowinny. Wtenczas także widzimy słabą w porównaniu pracę, dającą miejsce ogromnej wartości. Jakim że to jednak sposobem? Oto, gwałtownie niedopuszczając konkurencyi, której posłannictwem jest uregulowanie stosunku pomiędzy wynagrodzeniem a usługą. Wtedy, podobnie jak Rubini, opierając się na tém, że sam tylko może oddać tę usługę, mówi do dyletanta: „Żądam bardzo wielkiego wynagrodzenia lub nie śpiewam na twym wieczorze”; – tak samo piekarz, rzeźnik, właściciel gruntu, bankier, mogą powiedzieć: „chcę nadzwyczajnego wynagrodzenia, albo niedostaniesz mego chleba, mego mięsa, mego zboża, mego złota; a przedsięwziąłem ostrożności, i urządziłem straż, abyś się niemógł gdzieindziej zaopatrzyć, i aby nikt niemógł ci oddać podobnych usług.Tacy, którzy nierozróżniają monopolu sztucznego, od tego, co nazywają, monopolem naturalnym dla tego, że obydwa mają w sobie to wspólne, iż podwyższają wartość pracy, tacy, powtarzam, są ślepi i płytcy.Monopol sztuczny jest prawdziwém zdzierstwem. Wyradza on złe, jakie by bez niego nieistniało. Sprowadza dla znacznej części społeczeństwa, często pod względem najpotrzebniejszych przedmiotów, niedostatek. Rodzi prócz tego, rozdrażnienie, nienawiść, odwety, owoce niesprawiedliwości.Korzyści naturalne nieprzynoszą ludzkości żadnej szkody. Co najwięcej, moglibyśmy powiedzieć, że stwierdzają one zło odwieczne a którego przypisywać im nie można. Zapewne, że przykrą jest rzeczą, iż tokaju niema tak obficie i po tak przystępnych cenach jak lichego wina; ale nie jest to żaden fakt społeczny; narzuciła go nam natura.Pomiędzy więc korzyścią naturalną a monopolem sztucznym zachodzi ta głęboka różnica, że:Pierwszy, jest wynikiem odwiecznej i nieuniknionej rzadkości;Drugi, jest skutkiem rzadkości sztucznej, przeciwnej naturze.W pierwszym przypadku nie brak konkurencyi sprowadza rzadkość, ale owszem rzadkość tłumaczy brak konkurencyi. Ludzkość byłaby dziecinną, gdyby dręczyła się i oburzała na to, że w całym świecie jest tylko jedna Jenny Lind, jeden Clos-Vougeot i jeden Rejent.W drugim przypadku rzecz się ma wprost przeciwnie, bo tu konkurencya staje się niemożliwą nie z powodu rzadkości opatrznościowej, ale dla tego, że ją siła stłumiła, a przez to wytworzyła rzadkość, którejby inaczej nie było. (Przypisek wyjęty z rękopismu autora.)

12 Patrz rozdział 35.Nagromadzenie, jest okolicznością bez żadnego znaczenia w ekonomii politycznej.Czy zaspokojenie jest natychmiastowe lub spóźnione, czy może być odroczone, czy też jest nierozdzielne z usiłowaniem, w czémże to zmienia naturę rzeczy?

Page 376: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Jestem usposobiony zrobić ofiarę, aby usłyszeć piękny śpiew, idę do teatru i płacę; zaspokojenie jest tu natychmiastowe. Lecz jeśli chcę poświęcić pieniądze moje na kupienie talerza poziomek, mógłbym odłożyć to zaspokojenie do jutra; i oto cała różnica.Zapewne, możnaby powiedzieć, że poziomki są bogactwem, mogę je bowiem jeszcze wymienić; to prawda, bo jak tylko usiłowanie miało miejsce, a zaspokojenie niespełniło się, to bogactwo istnieje jeszcze, i zaspokojenie niszczy je dopiero. Gdy talerz poziomek będzie zjedzony, to zaspokojenie to pójdzie tam, gdzie poszło zaspokojenie, dostarczone mi pięknym głosem Alboni.Usługa odebrana i oddana: oto ekonomia polityczna. (Przypisek wyjęty z rękopismu autora.)

13 To, co następuje, przeznaczył autor również do niniejszego rozdziału. (Przypisek wydawcy.)

14 Rozprawa o ekonomii politycznej, p. 1.

15 „Jeśli trzymacie stronę konkurencyi, niemacie racyi, jeśli przeciwko niej powstajecie, znowu niemacie racyi, co znaczy, że zawsze macie racyę”. (P. J. Proudhon, Spr z e c z no śc i eko nom i c z ne , Strona 182.)

16 Zawsze ten przeklęty i wieczny zamęt pomiędzy Wa r to ś c ią i U ży t e c z no śc i ą . Mógłbym wam ukazać użyteczności niedające się przywłaszczyć, lecz wyzywam was, wskażcie mi choć jedną wartość w świecie całym, któraby nie miała właściciela.

17 To, co następuje jest początkiem notat przeznaczonych do uzupełnienia dzieła, a znalezionych w papierach autora.

18 Ten ostatni ustęp niema dalszego rozwinięcia; ale inne rozdziały tego dzieła dopełniają go; a mianowicie: o Wła s no ś c i i Wspó l no ś c i , o St osu nku eko nom i i po l i t yc z ne j do mo ra l no śc i i o So l i da r no ś c i . (Przypisek wydawcy.)

19 Patrz moją broszurę pod tytułem Kapi t a ł i Re nt a .

⌀ przykrość z powodu braku lub niedostatku; wyrzeczenie (porównaj: deprywacja)

20 To zupełnie słusznie, ale też ten pierwotny kapitał tak jak nic nie kosztował pierwsze pokolenie, tak też drugiemu i dziesiątemu darmo się dostaje.

21 A to dla tego, że ten drugi kapitał stworzony pracą ludzką przedstawia już wartości, których nikt niema prawa zabierać bez wynagrodzenia; gdy pierwszy kapitał, przedstawia tylko użyteczności które zawsze i wszędzie są darme.

22 Zapewne, bo te pojęcia mieszczą w sobie pojęcie uży t e cz no ś c i i da rmo śc i , które jest wprost przeciwne pojęciu wa r to ś c i i kapi t a ł u .

23 Ricarda.

24 Na tem w pi e r ws z em wyda n iu kończą się Harmonie ekonomiczne. (Przypisek wydawcy.)

25 Sofizmata ekonomiczne, rozdział 1., tom IV. str. 5.

26 Patrz rozprawę autora o podatku od napojów, tom V. str. 468. (Przypisek wydawcy.)

27 Kiedy pierwsza wyprawa Ikaryjska opuszczała Havre, rozpytywałem wielu z tych szaleńców, starając się zbadać głąb ich myśli. Łatwy dobrobyt, oto były ich nadzieje i pobudki.

Page 377: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Jeden z nich powiedział mi: „Wyjeżdżam teraz a mój brat należy do drugiéj wysyłki. Ma on ośmioro dzieci i pojmujesz pan, jak korzystném będzie dla niego, nie troszczyć się więcej o ich wychowanie i wyżywienie”. – „Rozumiem to dobrze, odpowiedziałem, ale w takim razie ciężkie to brzemię spaść musi na innych”. Zrzucić na innych to, co nas ugniata, oto był sposób braterski, pod którym ci nieszczęśliwi rozumieli dewizę wszyscy dla każdego.

28 Patrz broszurę Zdz i e rs t wo i Prawo , tom V. str. 2. i nast. (Przypisek wydawcy.)

29 Dwa lub trzy urywki, oto wszystko, co autor w tym ważnym przedmiocie zostawił. Tłumaczy się to tém, iż zamierzał on, jak to sam oświadczył, dla zbicia teoryi Ricarda, oprzeć się głównie na prawach Carey’a z Filadelfii, (Przypisek wydawcy.)

30 Clos Vougeot, sławne z swych winnic, znajduje się w Burgundyi w departamencie Côte d’Or, niedaleko Dijon. (Przypisek tłumacza.)

31 Taż sama idea przedstawioną była w końcu dodatku do rozdziału V. str. 202. i następne. (Przypisek wydawcy.)

32 Autor jednakże nie dokonał tego, ale oto są dwa główne następstwa, które wyciągnąć możemy z przytoczonego przez niego faktu:

1) Weźmy naprzykład dwa grunta, jeden uprawny A, drugi nieuprawny B, i przypuśćmy, że obydwa są tegoż samego gatunku; miarą zatem pracy, jakiej potrzebować będziemy na wykarczowanie B, będzie praca, jaką dawniej użyto na wykarczowanie A. Można nawet powiedzieć, iż z powodu wyższości naszych obecnych wiadomości, naszych narzędzi, naszych środków komunikacyjnych itd., mniej będziemy potrzebowali dni pracy na uprawienie gruntu B, niżeli ich potrzeba było na uprawienie gruntu A. Gdyby ziemia miała wartość sama z siebie, A kosztowałby nie tylko to, co kosztowało doprowadzanie go do stanu kultury, ale nadto kosztowałby jeszcze coś więcej za swe produkcyjne naturalne z do l no ś c i , to jest kosztowałby da l eko w ię c e j niż ilość tego, co potrzeba, aby grunt B doprowadzić do kultury. Tymczasem dzieje się zupełnie przeciwnie, grunt A wart jest mniej, gdyż wolą go raczej kupić, niż karczować B. Nie płacimy zatem nic za siły naturalne nabywając A, bo nawet nie płacimy tej wszystkiej pracy, jakiej potrzeba było na pierwotne wykarczowanie.

2) Jeśli grunt A przynosi rocznie 1000 miar zboża, to grunt B, gdyby był wykarczowany, przyniósłby tyleż. Grunt A uprawiono dla tego, że dawniej 1000 miar zboża wynagradzało sowicie całą pracę, jaka była potrzebna bądź na wykarczowanie, bądź na roczną uprawę. B zaś nie uprawiają dla tego, iż obecnie 1000 miar zboża nie jest w stanie opłacić podobnej, a nawet mniejszej jakieśmy tu wykazali, pracy.

Cóż to ma znaczyć? Widocznie to, że wartość pracy ludz k i é j , w stosunku do wartości zboża podniosła się; że dzień robotnika kosztuje i otrzymuje większe wynagrodzenie w zbożu. Czyli innemi słowy: ponieważ zboże otrzymuje się mniejszem usiłowaniem, wymienia się zatem na mniejszą, pracę; teorya więc c ią g l e w z ra st a ją c é j dro ży z ny ży w no ś c i j e s t fa ł s z yw ą . – Patrz w tomie I. przypisek do listu, pod dniem 8 Grudnia 1850 roku pisanego do Dziennika ekonomistów. – Patrz także w tym przedmiocie napisane dzieło ucznia Bastiata: O dochodzie gruntowym przez E. de Fontenay. (Przypisek wydawcy.)

33 Roz. Iszy, stronnica 30 i 31, i roz. IIgi stronnica 45 i następne.

34 Patrz niżej rozdział o Odpowiedzialności.

35 Patrz w tomie IV, broszura o Praw i e , a mianowicie stronę 300 i następne.

36 Zwracam tu uwagę, że Roebuck należy w Izbie gmin do s kra jne j l ew i cy. Z tego tytułu

Page 378: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

jest on naturalnym przeciwnikiem wszystkich możliwych rządów; a jednocześnie zachęca rząd, aby pochłonął wszystkie prawa i wszystkie zdolności. Fałszywém jest zatem przysłowie, że: G ó ry n i e s tyka j ą s i ę z s obą .

37 Wyjątek z Pressy z dnia 22 Czerwca 1850 roku.

38 Dni Czerwcowe 1848 roku.

39 Zobacz rozdział IV. Wy m i a na

40 Na tem kończy się rękopism pisany w Rzymie. Ten krótki przypisek, jaki dalej następuje, znaleźliśmy w papierach autora pozostałych w Paryżu. – Widzimy z niego w jaki sposób pragnął autor zakończyć i streścić ten rozdział. (Przypisek wydawcy.)

⌀ przykrość z powodu braku lub niedostatku; wyrzeczenie (porównaj: deprywacja)

41 To co następuje, napisane było w 1846 roku. (Przypisek wydawcy)

42 Słuszność mi tu wyznać każe, że J. C. Say zaznaczał już także, iż środki utrzymania były ilości zmiennej.

43 Mało jest krajów, w którychby ludność nie dążyła do rozmnożenia się po za środki wyżywienia. – Dążność tak stale się objawiająca jak ta, musi ko n i ec z n i e zrodzić nędzę w klasach niższych, przeszkodzić ws ze l k i emu t r wa l s ze mu po l eps z e n iu ich bytu… Zasada ludności… przysporzy liczbę jednostek w pr z ó d nim nastąpi przysporzenie środków wyżywienia, itd. (Malthus przytaczany przez Rossi).

44 Zobacz rozdział XI. str. 405 i następne.

45 Które wymagają klassy najemników.

46 Z rozdziału tego, pisanego po większej części po roku 1846, nie widzimy dość jasno opozycyi, jaką autor stawiał pojęciom Malthus’a.Bastiat wykazał dobrze działanie niedostrzeżone i naturalnie zapobiegające czynnika indywidualnego, – pragnienie postępowe dobrobytu, ubieganie się o lepsze i przyzwyczajenie, które z raz nabytego dobrobytu czyni prawdziwą potrzebę, stawia ostateczną granicę środków utrzymania, poniżej które niktby nie chciał, aby rodzina jego zeszła. Ale jest tu jedynie przecząca niejako strona prawa; wykazuje on tylko, że w calem społeczeństwie opartem na własności i rodzinie, wz ro st lu dno ś c i n i e mo że g ro z i ć n i ebe z pi e c z e ńst we m .Powinien był jeszcze wykazać, że ludno ś ć j e s t s ama pr z ez s i ę s i ł ą , i udowodnić konieczny wzrost potęgi produkcyjnej, wynikającej ze zgęstnienia ludności. W tem właśnie, jak sam autor powiedział, na stronie 115, zawiera się pierwiastek ważny, pominięty przez Malthus’a, a w którym znajdziemy harmonię tam, gdzie Malthus widział niezgodę.Z tego, co było powiedziane w rozdziale o w ym i a n i e strona 115 i 116 i co Bastiat chciał rozwinąć mówiąc o ludności, widzimy, iż wyprowadza on wniosek przeciwny pojęciom Malthus’a. – Wniosek ten znajdujemy w ostatnich notatkach, jakie napisał i którego trzymać się zaleca: „W rozdziale o wymianie wykazano, że w odosobnieniu potrzeby przewyższają zdolności nasze; a w stanie społecznym zdolności przewyższają potrzeby nasze.„Ta przewyżka zdolności nad potrzebami wypływa z wymiany, która jest – zespoleniem usiłowań – rozdziałem zajęć.Ztąd też działanie i przeciwdziałanie przyczyn i skutków w zakresie nieustającego postępu.

Page 379: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

Wyższość zdolności nad potrzebami, tworząc w każdem pokoleniu przewyżkę bogactw, pozwala mu wychować liczniejsze znów pokolenie Liczniejsze pokolenie to znowu lepszy i większy jeszcze rozdział zajęć, to nowy stopień przewagi zdolności nad potrzebami.Jakaż to cudowna harmonia?I tak dajmy na to, że w pewnej danej epoce całość potrzeb ogólnych przedstawia liczba 100, a zdolności liczba 110, przewyżka 10 dzieli się, – 5 naprzykład na polepszenie losu ludzi, na wywołanie wznioślejszych potrzeb, na rozwinięcie w nich uczucia godności itd., a 5 na powiększenie ich liczby. W drugiem już pokoleniu potrzeby reprezentować będzie liczba 110, – a mianowicie 5 wyżej w ilości i 5 wyżej w jakości.Ale przez to samo (z podwójnej przyczyny tak rozwoju fizycznego, umysłowego i więcej udoskonalonego moralnego oraz i z większego zgęszczenia ludności, co ułatwia produkcyą) potęga ludności zwiększyła się także. Teraz naprzykład reprezentować je będzie liczba 120 lub 130. Nowa przewyżka, nowy podział itd.

47 „Od chwili, kiedy wartość tę zapłaci podatkujący, jest ona dla niego straconą; od chwili zaś gdy ją rząd zużyje, straconą jest dla wszystkich i nie wraca już do społeczeństwa”.(J. C. Say’a Ro z prawa o eko no m i i po l i t yc z ne j , księga III. roz. IX. Str. 504.) Bezwątpienia, ale społeczeństwo zyskuje wzajemną usługę – bezpieczeństwo naprzykład. Zresztą niżej trochę Say ustanawia prawdziwą doktrynę w tych słowach:„Nakładając podatek czyni się szkodę społeczeństwu, szkodę, która się nie wynagrodzi żadnemi korzyściami, za k aż dym ra ze m k i e dy s i ę w za j e m żadnej nie oddaje usługi”. (Tamże)

48 „Kontrybucye publiczne, wówczas nawet kiedy pobierane są z zezwolenia narodu, są gwałtem zadanym własności, nie można bowiem pobierać wartości z żadnej innej własności jak z tej, jaką wyprodukowała ziemia, kapitały i przemysł prywatny. To też za ka ż dy m ra z em , k i e dy ko nt r ybucye pr z ewy ż sz a j ą sum m ę n i e z bę d ną d l a ut r zy ma n i a spo ł e cz e ńst wa , uważać je można jako zdzierstwo”. (Tamże)

49 Skutki tej przemiany wykazuje nam dotykalnie przykład, jaki przytacza minister wojny d’Haulpoul. „Na każdego żołnierza, powiedział on, przypada po 16 centymów na żywność, rząd bierze od nich te 16 centymów, zobowiązując się żywić ich za nie. Ztąd też każdy z nich dostaje jednakową porcyę w jednaki sposób przyrządzoną, bez względu na to, czy to dla niego dogodne lub nie. Jeden ma za dużo chleba i wyrzuca go. Inny za mało ma mięsa itd. Ale zrobiliśmy próbę, zostawiliśmy do wolnego rozporządzenia żołnierzy te 16 centymów i szczęśliwi jesteśmy, iż możemy poświadczyć, że odtąd los ich znacznie się polepszył. Każdy z nich idzie za swym gustem, za swym temperamentem i stosuje się do cen targowych. Wogóle zastąpili oni w części chleb mięsem. W jedném miejscu kupują więcej chleba, tam więcej mięsa, ówdzie więcej jarzyn, gdzieindziej znów więcej ryb. Zdrowie ich jest w dobrym stanie; są oni więcej niż pierwej zadowolnieni, a Państwo uwolnionem zostało od wielkiej odpowiedzialności”.Czytelnik zrozumie, że nie osądzamy tej próby ze względu militarnego. Przytoczyłem ją jedynie dla wykazania pierwszej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy usługą publiczną a prywatną, pomiędzy nakazem a wolnością. Czy lepiej, żeby Państwo miało w ręku swoim środki przeznaczone na nasze wyżywienie i samo zajmowało się żywieniem nas, czy też lepiej, aby nam samym pozostawiło tak te środki jak też i staranie o zaspokojenie naszego wyżywienia? Przy każdej z naszych potrzeb możemy sobie postawić toż samo pytanie.

50 Patrz broszurę pod tytułem: Ba k a laurat i So cya l i z m , tom IV. str. 442. (Przypisek wydawcy).

Page 380: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

51 Autor, w jedném z poprzedzających swych pism, miał zamiar rozwiązać tę samą kwestyę. Badał on jaka była słuszna dziedzina prawa. Wszystko, co powiedział w broszurze pod tytułem Prawo , odnosi się do jego obecnego twierdzenia. Odsyłamy czytelnika do tomu IV. str. 342. (Przypisek wydawcy).

52 Na tém urywa się rękopism. Odsyłamy czytelników do broszury pod tytułem Zdz i e rs t wo i prawo , gdzie w drugiej części autor ocenił sofizmata podnoszone na tém posiedzeniu Rady jeneralnej. (Tom V. strona 1 i następne.)Co do sześciu rozdziałów, które powinny następować pod tytułem Podatki, – Machiny, – Wolność wymiany – Pośrednicy, – Materye pierwotne, – Zbytek, – odsyłamy: 1mo do rozprawy o podatku od napojów pomieszczonej w drugiém wydaniu broszury Niezgodności parlamentarne (tom V. strona 468); 2do do broszury pod tytułem Co widzimy i to, czego nie widzimy (tom V. strona 336); 3io do Sofizmatów ekonomicznych (tom IV. strona 1). (Przypisek wydawcy).

53 Autor nie mógł dalej prowadzić tego badania nad błędami, sprowadzającemi natychmiastowe cierpienie dla tych, którzy im ulegają, ani też mógł opisać inny rodzaj błędów, uwydatniających się za pośrednictwem gwałtów i chytrości, a których pierwsze skutki padają, na niewinnych. W notatkach jego, prócz poprzedzającego ustępu i tego, jaki następuje, nie znaleźliśmy nic, coby się odnosiło do Prz ycz y n z ak ł ó c a ją cyc h . Ktoby się chciał coś

więcej w tym względzie dowiedzieć, odsyłamy go do Igo rozdziału drugiej seryi So f iz mów, noszącego tytuł Fi z yo l o g ia Zdz i e rs t wa . (Tom V. str. 127). (Przypisek wydawcy.)

54 Patrz koniec rozdziału XI. (Pro duce nt – Ko nsume nt )

⌀ przykrość z powodu braku lub niedostatku; wyrzeczenie (porównaj: deprywacja)

55 Zapominają o tem, kiedy stawiają kwestyę taką: Czy praca niewolników, tańszą, czy też droższą jest od pracy zapłaconéj?

56 Zobacz Bak a l aurat i So cya l i zm , tom IV. strona 442.

57 Wierzę bowiem, iż ponieważ wyższy bodziec kieruje nią, ponieważ w porządku moralnym Bóg działać może, jedynie za pośrednictwem interesów i woli, niepodobna zatém, ażeby wynik naturalny tych interesów, ażeby dążność wspólna téj woli zmierzała do zła ostatecznego; – bo wówczas błądziłby nie tylko człowiek lub ludzkość, ale błądziłby nawet sam Bóg, bezsilny i zły, popychając poronione swe stworzenie do zła.Wierzymy zatem w wolność, bo wierzymy w harmonią powszechną, to jest w Boga. Ogłaszając w imię wiary, formułując w imię nauki giętkie a pełne życia prawa boskie ruchu moralnego, z pogardą odrzucamy te ciasne, szorstkie i nieruchome instytucye, które nam zaślepieńcy stawiają w miejsce cudownego mechanizmu. Niedorzecznością byłoby, gdyby patrząc z punktu widzenia ateuszów, mówić: Po z wó l c i e dz i a ła ć trafowi! Ale my wierzący mamy prawo wołać: n i epr ze s zk adz a j c ie porządkowi i sprawiedliwości Boga! Pozwólcie swobodnie postępować tej sile nieomylnego czynnika, który nazywamy inicyatywą ludzką! – A w ten sposób pojęta wolność, nie będzie już anarchiczném ubóstwieniem indywidualizmu, bo to, co uwielbiamy po za działającym człowiekiem, jest ten Bóg, który nim kieruje. Wiemy dobrze, że umysł ludzki może błądzić; tak jest bez wątpienia, cały przedział czasu pomiędzy zdobytą już prawdą a prawdą, którą się dopiero przeczuwa, może być zapełniony błędami. Ale ponieważ szuka ć , leży w naturze człowieka, z na le ź ć zatem jest jego przeznaczeniem. Zauważmy to, że prawda znajduje się w stosunku harmonijnym, w koniecznym związku nietylko z ustrojem naszego rozumu i instynktami naszego serca, ale

Page 381: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

nadto i ze wszystkiemi fizycznemi i moralnemi warunkami naszej egzystencyi; a to do tego stopnia, że jeżeli nawet usunie się ona z przed umysłu człowieka jako prawda abso lut na , z przed jego wrodzonych sympatyi, jako spraw i e d l iwa , lub z przed jego pragnień idealnych jako p i ę k na , to w końcu przyjąć ją musi pod jej praktyczną i niezaprzeczoną postacią, jako uży t e c z ną . Wiemy, ze wolność może prowadzić do zła. – Ale i Zło ma swoje posłannictwo. Zaiste Bóg nie rzucił je przypadkowo przed nami, aby nas prowadziło do upadku, umieścił je niejako po obydwóch stronach drogi, po której iść musimy, aby potrącając o nie, człowiek przez Zło samo, był ku dobru sprowadzany. Wola, tak samo, jak i każdy atom bezwładny, ma swe prawo ciężkości. Ale – wówczas gdy istoty nieożywione, ulegają odwiecznym i fatalnym dążnościom, to dla umysłów wolnych, siła przyciągania i odpychania nie poprzedza ruchu, lecz się rodzi z postanowienia dobrowolnego, na które niejako wyczekuje, rozwija się wskutek samego działania i oddziaływa wówczas za lub przeciw czynnikowi, przez stopniowe usiłowanie współudziału lub oporu, zwanego nagrodą lub karą, przyjemnością lub cierpieniem. Jeżeli kierunek woli idzie w duchu praw powszechnych, jeżeli czyn jest dobr ym , to ruch jest wspieranym i wypływa zeń dobrobyt dla człowieka – przeciwnie zaś, jeżeli czyn ten zboczy, jeżeli jest z ł ym , to coś go odpycha; z błędu rodzi się cierpienie, które jest zarazem i środkiem zaradczym i granicą jego. Tak więc Złu sprzeciwia się zawsze Zło, tak samo jak Dobro wywołuje zawsze Dobro. I patrząc z oddalenia, możnaby powiedzieć, że usterki wolnéj woli ograniczają się jedynie do małych zboczeń od téj raz wytkniętéj, w kierunku wyższym i koniecznym linii. Każdy uparty rokosz w celu przekroczenia tej granicy, zniszczyłby tylko sam siebie, nie zakłóciwszy w niczem porządku jej sfery. Ta siła reakcyjna współudziału i odpychania, która za pośrednictwem nagrody i kary, kieruje drogą zarazem dobrowolną i fatalną ludzkości, t o prawo c ię żko ś c i istot wolnych, (którego Zło jest połową konieczną) określić się da temi dwoma wielkiemi wyrażeniami – Odpowiedzialność i Solidarność; pierwsza, która dotyka jednostki, – druga, która odbija na ciele społeczném dobre lub złe skutki czynu: pierwsza, która zwraca się do człowieka jako całości odosobnionej i samoistnej; – druga, która wciąga go w tę nieuniknioną wspólność dobra i zła, jako cząstkę żywiołu, jako zależnego członka istoty zbiorowej i wiecznej, to jest ludzkości. O dpow i e dz i a l no ś ć , to uświęcenie wolności indywidualnej, to racya praw człowieka; – Solidarność, to dowód subordynacyi jego społecznej, to podstawa jego obowiązków… W r ękopi ś m i e Ba st i at a bra kowa ł o j e d né j s t ro n i cy. Przebaczcie mi, że ośmieliłem się rozwijać dalej myśl tego religijnego wstępu. (R. F.)

⌀ przykrość z powodu braku lub niedostatku; wyrzeczenie (porównaj: deprywacja)

58 Religia (religare, relier), wiąże życie obecne z życiem przyszłym żyjących ze zmarłemi, czas z wiecznością, skończone z nieskończoném, człowieka z Bogiem.

59 Czyż nie można powiedzieć, że sprawiedliwość boska, tak dla nas niepojęta, gdy rozważamy losy jednostek, dziwnie uderza nas swoją prawdą, kiedy się zastanawiamy nad losami narodów. Życie każdego człowieka jest dramatem zawiązanym na jednym teatrze a rozwiązanym na drugim; ale zupełnie inaczej rzeczy się mają z życiem narodów. Ta pouczająca tragedya zaczyna się i kończy na ziemi. Dla tego téż czytanie historyi jest niejako czytaniem pisma świętego, w niej bowiem widzimy sprawiedliwość Opatrzności. (De Custines, Rossya.)

60 Niestety, tych zajmujących przekładów, których charakter naprzód już oznaczył nie rozwinął autor wcale. Jeśli czytelnik zechce sobie brak ten wypełnić, niech się odniesie do

Page 382: Frédéric Bastiat - Harmonie Ekonomiczne

rozdziału XVI. tego dzieła, jak niemniej do rozdziału VII. i XI. i broszury pod tytułem: O t ém co w i dz i my i cz ego n i e w i dz i my, Tom V. str. 363 i 383. (Przypisek wydawcy.)

61 Koniec tego rozdziału jest tylko dalszym ciągiem notatek, pobieżnie na papier rzuconych.

62 Szkic ten urywa się tu raptownie; eko nom i c z na strona prawa nie została wykazaną. Możemy odesłać czytelnika do rozdziału X. i XI. Ko nkure ncya , Pro duc e nt i Ko nsume nt .Czemże jest zresztą, w gruncie całe to dzieło o Harmoniach, czemże jest ta zgodność interesów i te wielkie maksymy: Po my ś l no ś ć ka ż dego j e s t po myś l no ś c i ą ws zystk i c h ; – Pomy ś l no ść ws zyst k i c h j e s t po my ś l no śc i ą k aż de go itd.; – czemże jest ta zgoda własności ze wspólnością, te usługi kapitału, ta rozciągłość darmości itd.; – jeżeli nie rozwijaniem z punktu utylitarnego samego tytułu tego rozdziału: Solidarność? (Przypisek wydawcy.)

63 Przyczyną nędzy jest ekonomia polityczna… Ekonomia polityczna potrzebuje, aby śmierć przychodziła jej w pomoc… Jest to teorya o niestałości i kradzieży (Proudhon, Spr z e cz no ś c i eko nom i c z ne tom 11 str. 214.) Jeśli lud niema dostatecznych środków utrzymania… to wina ekonomii politycznej. (Tamże, strona 430)

64 Na nieszczęście autor nie pozostawił nic odnoszącego się do czterech wyżej przytoczonych rozdziałów, prócz wstępu do ostatniego, chociaż wszystkie objęte były planem jego prac.