Transcript
Page 1: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

„Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z bezpośrednich przyczyn wybuchu powstania 1863 r. Uważa się, że przyśpieszyła jego wybuch. Zapowiedź branki pojawiła się jesienią 1862 r., kiedy trwała rozbudowa „tajnego państwa polskiego”. Jej celem było rozbicie ruchu spiskowego i sparaliżowanie dążeń niepodległościowych. Władzom zależało na osiągnięciu efektu politycznego, dlatego zamierzały zwolnić z poboru chłopów, którzy najpewniej najgorzej przyjęliby brankę. W swoim dążeniu, by opanować sytuację rewolucyjną, do pomysłu branki odwołał się także Wielopolski. 6 października 1862 r. podległy władzom organ prasowy: „Dziennik Powszechny” doniósł, iż pobór odbędzie sięnie według losowania, lecz na podstawie imiennych list, obejmujących ok. 12 tys. osób. Decyzja Wielopolskiego o brance była tragiczna, gdyż wydając ją, stawał on po stronie zaborcy. Reakcją organizacji narodowej stało się ogłoszenie zbrojnego oporu wobec branki. Zwolennicy powstania sądzili, że uda się im poznać termin i zasięg branki. W Królestwie Polskim obowiązywał – po zlikwidowaniu polskiej armii w ramach represji po powstaniu listopadowym – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Odbywał się on zwyczajowo na drodze losowania. W 1863 r. było jednak inaczej. Imienne listy układali syn Wielopolskiego Zygmunt i szef policji Siergiej Muchanow. 12 stycznia 1863 r. Adam Padlewski przedstawił warszawskiej organizacji spiskowej plan rozpoczęcia powstania w chwili branki, jednak nadal nie mógł sprecyzować, kiedy to nastąpi. Brankę przeprowadzono w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 r. i w jej efekcie Cytadeli uwięziono ok. 1,8 tys. osób. Wśród schwytanych było bardzo wielu przypadkowych ludzi, tylko kilkuset członków organizacji spiskowych, a co najważniejsze: nikt spośród ich kierownictwa. Brankę kontynuowano przez następne dni, dlatego Komitet Centralny zdecydował o rozpoczęciu powstania jak najszybciej, by zapobiec dokończeniu branki i rozbiciu ruchu, zwłaszcza na prowincji.

Zygmunt Sierakowski (1827-1863) – polski działacz niepodległościowy, dowódca powstania styczniowego na Żmudzi. Już studiując w Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu zorganizował tajny związek. Należał do kierownictwa Koła Oficerów Polskich w Petersburgu, z którego wyszło wielu przywódców powstania styczniowego. W 1863 r., po wybuchu powstania wziął dymisję z wojska rosyjskiego i z ramienia Rządu Narodowego został naczelnikiem wojennym województwa kowieńskiego. W dniach 7-9 maja stoczył trzydniową bitwę pod Birżami, zakończoną rozbiciem jego oddziału przez fiński pułk lejbgwardii gen. Jana Ganeckiego. 27 czerwca 1863 r. został powieszony w Wilnie.

Zygmunt Padlewski (1836-1863) – działacz Czerwonych, w powstaniu styczniowym naczelnik Warszawy i województwa płockiego. Należał do władz Komitetu Centralnego Narodowego. W grudniu 1862 r., jako jeden z przywódców Czerwonych, Padlewski pojechał potajemnie do Petersburga, gdzie pertraktował z Komitetem Centralnym „Ziemi i Wolności” (Ziemia i Wola), tajnej organizacji rosyjskiej, dążącej do zmian ustrojowych w Rosji. Podpisano nawet umowę o współdziałaniu, jednak poparcie to wkrótce okazało się czysto symboliczne. Reprezentował w swoim obozie politycznym stanowisko, że wybuch powstania w chwili ogłoszenia branki zapobiegnie rozkładowi organizacji, która gotowa jest do czynu. W lutym i marcu 1863 r. stoczył kilka bitew z Rosjanami m.in. pod Myszyńcem (9 marca), Drążdżewem (12 marca) i Radzanowem (21 marca). W marcu 1863 r. został mianowany przez dyktatora Langiewicza generałem. Został złapany przez Rosjan 21 kwietnia w okolicach Rypina. Rozstrzelano go 15 maja w Płocku.

Związek Trojnicki – organizacja założona w 1857 r. przez studentów polskich w Kijowie m.in. przez Narcyza Jankowskiego. Związek Trojnicki był odpowiedzią na zmianyzachodzące w Rosji, na tzw. odwilż posewastopolską. Był organizacją konspiracyjną, na forum której młodzi dyskutowali o sytuacji w Królestwie, kolportowali nielegalną literaturę,

Page 2: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

postulowali niepodległość Rzeczypospolitej w granicach z 1772 r. oraz uwłaszczenie chłopów. Jednym z członków był Stefan Bobrowski.

Wielki książę Konstanty Mikołajewicz Romanow (1827-1892) – drugi syn cara Mikołaja I, brat cara Aleksandra II, namiestnik Królestwa Polskiego od 22 maja 1862 r. Uchodził za liberała, miał uspokoić rewolucyjne nastroje w Królestwie. Jego wybór to następstwo zacieśnienia współpracy rosyjsko-francuskiej i nacisku Paryża na zaprowadzenie spokoju w Królestwie środkami politycznymi. Za jego kadencji car wydał trzy ukazy stanowiące program ograniczonych reform. Zapowiedziano między innymi czynszowanie z urzędu i likwidację serwitutów; równouprawnienie Żydów; przebudowę szkolnictwa. W lipcu 1862 r. dokonano prób zamachu na Konstantego: 3 lipca kiedy wychodził z Teatru Wielkiego strzelał Ludwik Jaroszyński, 7 sierpnia strzelał do niego, pudłując, młody litograf Ludwik Ryll, a 15 sierpnia próbował go zranić zatrutym sztyletem Jan Rzońca. Zamachowcy zostali ujęci i skazani na śmierć. Za swojej kadencji książę doprowadził m.in. do spotkania hrabiego Zamoyskiego „białego” i Wielopolskiego. Celem Konstantego było pozyskanie Zamoyskiego i jego zwolenników do wspólnej pracy w rządzie. W odpowiedzi usłyszał, iż kraj mogłoby tylko uspokoić nadanie konstytucji oraz przyłączenie Litwy i Rusi do Królestwa, na co władza rosyjska oczywiście zgodzić się nie mogła. W sierpniu 1863 r. Konstanty złożył rezygnację i został 31 października odwołany do Sankt Petersburga. W wyniku reformy cara Aleksandra III, Konstanty utracił tytuł wielkiego księcia, zadowalając się jedynie rangą księcia. W 1889 r. zachorował. W wyniku ciężkiej choroby zmarł 25 stycznia 1892 r.

Tymczasowy Rząd Narodowy – centralny organ władz powstania styczniowego. Powstał w noc z 22 na 23 stycznia 1863 r. kiedy Komitet Centralny Narodowy wydał Manifest i obwieścił się w nim Tymczasowym Rządem Narodowym (od maja 1863 r. zmieni on nazwę na Rząd Narodowy). Datę wybuchu powstania ustalono na noc z 22 na 23 stycznia. Tymczasowy Rząd Narodowy mianował wojskowych naczelników wojewódzkich, którym wyznaczono lokalne cele. Rząd opuścił Warszawę, by pod osłoną oddziałów powstańczych zacząć jawne działania, ale przez ponad miesiąc członkowie Tymczasowego Rządu nie potrafili zdecydować się na formę i miejsce ujawnienia. Plan opanowania Płocka i utworzenia tam stałej siedziby nie powiódł się, więc Rząd powrócił do Warszawy i działał w konspiracji aż do upadku powstania. W Warszawie walką kierował naczelnik miasta Stefan Bobrowski, w Płockim – Padlewski, w Kieleckim – przybyły z emigracji gen. Marian Langiewicz, a na Kujawach – także przybyły z zagranicy Mierosławski. Nie chcąc zacieśniać sojuszu zaborców przeciw powstaniu, Rząd Narodowy nie zażądał od Polaków z pozostałych zaborów równoczesnego podjęcia walki z Prusami i Austrią.

Stefan Bobrowski (1840-1863) – lider stronnictwa Czerwonych, członek Komitetu Centralnego Narodowego i Tymczasowego Rządu Narodowego. Między styczniem a kwietniem 1863 r. był jedną z najważniejszych postaci we władzach powstania styczniowego. Podobnie jak Zygmunt Padlewski, Bobrowski uważał, że wybuch powstania w chwili ogłoszenia branki zapobiegnie rozkładowi dążeń niepodległościowych. Jako naczelnik Warszawy kierował w mieście walkami w czasie powstania. W czasie powstania domagał się rozwiązania organizacji Białych i podporządkowania ich Rządowi Narodowemu. Był to pierwszy członek rządu, który ujawnił się publicznie z nazwiska, kiedy podpisał odezwę wydaną w Krakowie. Zginął 12 kwietnia 1863 r. w lesie łaszczyńskim, w wieku 23 lat, podczas pojedynku z hr. Adamem Grabowskim. Śmierć Bobrowskiego spowodowała, że Biali opanowali całkowicie kierownictwo Rządu Narodowego.

Romuald Traugutt (1826-1864) – dyktator i „męczennik” powstania styczniowego, stał się symbolem obywatelskiej ofiary w walce o niepodległość. W momencie przejęcia przywódca

Page 3: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

miał 38 lat, posiadał niewielki majątek na Białorusi i był dymisjonowanym pułkownik armii carskiej. Od maja do lipca 1863 r. dowodził z powodzeniem oddziałami na Polesiu. Z tego okresu najbardziej zacięte były trzy potyczki w okolicach miejscowości Horki, które rozegrały się pomiędzy 17 a 25 maja 1863 r. Ostatnia potyczka oddziału Traugutta z Rosjanami odbyła się 13 czerwca pod Kołodnem. Po tej porażce Traugutt rozwiązał oddział. Kiedy w szeregach powstańczych nasilił się wpływ opozycji Czerwonych, Traugutt z poparciem Białych w połowie października 1863 r. odebrał pieczęcie członkom Rządu i odtąd kierował powstaniem jako samodzielny dyktator. Początkowo nie wierzył w szanse sukcesu powstania i nie brał udziału w jego przygotowywaniu. Stanął na czele powstańców z poczucia solidarności, a następnie próbował wykorzystać swą wiedzę wojskową oraz kierować powstaniem tak, aby choć w pewnym stopniu zwiększyć jego szanse. Traugutt zreorganizował kierownictwo powstańcze, podporządkowując naczelnikom wojskowym administrację cywilną. W grudniu powołał regularne kompanie, bataliony i pułki. Dotychczasowe „partie” miały stać się częściami powstańczej armii. Próbował też skutecznie realizować dekret uwłaszczeniowy Rządu. Wyznaczył specjalnych delegatów powiatowych do zajęcia się tą sprawą oraz sądy do rozstrzygania sporów między wsią i dworami. Za przymuszanie chłopów do pańszczyzny była przewidziana kara śmierci. Na wiosnę działania powstańcze były już wyraźnie słabsze, dekrety uwłaszczeniowe skutecznie odstręczyły chłopów od powstania. Rosjanie wpadli na trop organizacji narodowej i 11 kwietnia 1864 r. aresztowali Traugutta. W śledztwie zachowywał się dzielnie, dopiero po skonfrontowaniu z współwięźniami przyznał, że kierował powstaniem w celu odzyskania niepodległości przez Polskę. 5 sierpnia 1864 r. powieszono go na stokach warszawskiej Cytadeli wraz z czterema współpracownikami.

Powstanie zabajkalskie – ostatni akord powstania styczniowego. W czerwcu 1866 r. grupa ok. 700 polskich zesłańców podjęła próbę opanowania regionu Irkucka nad jeziorem Bajkał. Uderzyli oni na straże, rozbroili je i rozpoczęli marsz ku granicy chińskiej. Ulegli jednak przeważającym siłom garnizonu rosyjskiego. Czterech przywódców powstania bajkalskiego stracono, a 400 osobom zaostrzono reżim katorgi. Za głównych organizatorów buntu Rosjanie uznali m.in., Szaramowicza, Celińskiego, Arcimowicza, Eljaszewicza, Kotkowskiego, Rejnera i Wrońskiego.

Michaił Gorczakow (1793-1861) – namiestnik Królestwa Polskiego w latach 1856-1861. W okresie manifestacji patriotycznych w latach 1860-1861 na ulicach Warszawy, starał się uspokoić sytuację i zezwolił na powstanie Delegacji Miejskiej. Zgodził się na wycofanie wojska z Warszawy i uroczysty pogrzeb pięciu ofiar poległych na Krakowskim Przedmieściu 27 lutego. Przekazał także carowi adres, ułożony w domu Adama Zamoyskiego, stwierdzający, iż kraj „pozbawiony jest tych koniecznych warunków bytu, bez których żadna społeczność dojść nie może do poznania celów, dla których ją Opatrzność powołała”. Za jego namową powołano Wielopolskiego do rządu jako dyrektora odbudowanej Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Zapowiadał też utworzenie Rady Stanu – organu doradczego przy namiestniku oraz wybory do rad miejskich i powiatowych. Jednocześnie jednak rząd w Petersburgu dosyłał do Królestwa posiłki wojskowe i ostrzegał Gorczakowa przed kolejnymi ustępstwami. W kwietniu 1861 r. Rosjanie przystąpili do ofensywy. Gorczakow rozwiązał Delegację Miejską i Towarzystwo Rolnicze. Zmarł 30 maja 1861 w Warszawie, pochowano go w Sewastopolu.

Marian Langiewicz (1827-1887) – wykładowca polskiej szkoły wojskowej w Genui, jeden z dyktatorów powstania. Początkowo dowodził oddziałami powstańczymi w województwie sandomierskim, gdzie mianowany został naczelnikiem wojskowym. Zgrupowanie dowodzone przez Langiewicza w okresie od 22 stycznia do 18 marca stoczyło kilka znaczących bitew z

Page 4: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wojskami rosyjskimi (pod Małogoszczą 24 lutego, pod Chrobrzem 17 marca, pod Grochowiskami 18 marca). 17 lutego 1863r. Langiewicz otrzymał awans na generała i nominację na naczelnika woj. krakowskiego zatrzymując równocześnie funkcję naczelnika wojskowego woj. sandomierskiego, którą pełnił od początku powstania. W Goszczy grupa polityków galicyjskich związana ze stronnictwem Białych namówiła Langiewicza do ogłoszenia się dyktatorem. 10 marca 1863 r. gen. Langiewicz, wprowadzony w błąd przez Białych (a ściśle przez hr. Adama Grabowskiego, który podawał się za kuzyna Bobrowskiego, samowolnie mianował się komisarzem rządu, przywłaszczał sobie pieniądze rządu na zakup broni), proponowane mu stanowisko i sam ogłosił się dyktatorem. Oficjalne ogłoszenie dyktatury nastąpiło 11 marca. Po bitwie pod Grochowiskami, przekroczył granicę, żeby układać dalsze plany bitew jednak 19 marca został aresztowany przez Austriaków. I tak oto w marcu 1863 r. Langiewicz był przez ponad tydzień dyktatorem powstania. Następnie siedział dwa lata w twierdzy w Josephstadt, a resztę życia spędził na emigracji w Anglii, Szwajcarii i Turcji. Zmarł w Konstantynopolu.

Manifestacje patriotyczne 1860-1861 – zmiany zachodzące w Rosji, a także wojna krymska, układ międzynarodowy i powstające polskie organizacje konspiracyjne spowodowały, że na początku lat sześćdziesiątych odrodziła się idea krajowego powstania zbrojnego. Organizowane manifestacje miały rozbudzić nastroje patriotyczne nie tylko w Warszawie, ale też na Litwie, Rusi i Galicji. Pierwszą demonstrację konspiracyjne koła w Warszawie urządziły na pogrzebie wdowy po gen. Sowińskim w czerwcu 1860 r. W październiku podczas warszawskiego zjazdu cara Aleksandra II, cesarza Franciszka Józefa i regenta pruskiego Wilhelma, doszło do kilku demonstracji przeciw zaborcom. W trzydziestą rocznicę wybuchu powstania listopadowego w kościołach śpiewano Boże, coś Polskę, oczywiście z nową wersją refrenu oraz Mazurka Dąbrowskiego. Kolejna demonstracja odbyła się 25 lutego 1861 r., w trzydziestą rocznicę bitwy grochowskiej. 27 lutego wystąpienia przybrały na sile, tłum został ostrzelany na Krakowskim Przedmieściu, zginęło pięć osób. Przelana krew połączyła różne środowiska polskie. Napięcie rosło, co widział namiestnik Królestwa Michaił Gorczakow, dlatego powołał do istnienia Delegację Miejską. Zawarto rodzaj umowy, że Delegacja zapewni spokój w Warszawie, a władze rosyjskie nie będą interweniować. Manifestacyjny pogrzeb pięciu poległych odbył się w podniosłym nastroju. W kwietniu Rosjanie przystąpili do ofensywy. Gorczakow rozwiązał Delegację Miejską i Towarzystwo Rolnicze. W nocy z 7 na 8 kwietnia namiestnik Gorczakow podpisał przygotowaną przez Wielopolskiego „ustawę o zbiegowiskach”. Kiedy 8 kwietnia 1861 r. mieszkańcy Warszawy zebrali się na demonstracji protestacyjnej na placu Zamkowym, bezbronny tłum został ponownie ostrzelany. Zabitych zostało ponad sto osób. To wtedy w polskim społeczeństwie zaczęły się kształtować dwa wielkie obozy polityczne – Czerwonych i Białych. Manifestacje rozbite przez Rosjan na ulicach przeniosły się do kościołów. W przeddzień uroczystości – w rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki 14 października 1861 r. – nowy namiestnik Karl Lambert podpisał ustawę o wprowadzeniu stanu wojennego. Ogłoszono ją jednak następnego dnia, gdy w kościołach warszawskich trwały już uroczyste nabożeństwa. Wojsko rosyjskie otoczyło dwie świątynie: katedrę i kościół oo. Bernardynów. Po kilkunastu godzinach oblężenia żołnierze rosyjscy wdarli się do wnętrza i siłą wywlekli ponad półtora tysiąca osób, które osadzono następnie w Cytadeli. Była to ostatnia demonstracja.

Manifest Tymczasowego Rządu Narodowego z dnia 22 stycznia 1863 r. – manifest powstańczy wydany 22 stycznia 1863 r. przez Komitet Centralny, występujący jako Tymczasowy Rząd Narodowy, ogłaszający wybuchu powstania. Swego rodzaju dokument legitymizujący władzę. Manifest miał wydźwięk antyrosyjski, ogłaszał stan wyjątkowy i wzywał do podjęcia walki mieszkańców przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Zapowiedział

Page 5: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

uwłaszczenie chłopów a także odzyskanie niepodległości pod sztandarem „Orła, Pogoni i Archanioła”. Nad manifestem z 22 stycznia prawdopodobnie pracowała poetka Maria Ilnicka.

Ludwik Mierosławski (1814-1878) – pierwszy dyktator powstania styczniowego, postać niejednoznaczna i budząca wiele kontrowersji. Już jako szesnastolatek brał udział w powstaniu listopadowym. Mając lat osiemnaście wyemigrował do Francji. Pełnił funkcję naczelnego wodza m.in. podczas Wiosny Ludów i Powstania Poznańskiego, ale nie odnosił spektakularnych sukcesów wojennych. Cieszył się jednak sławą znakomitego teoretyka wojskowości i gorliwego patrioty, miał zdolności oratorskie. Pozyskał sobie przychylność Giuseppe Garibaldiego, który w 1860 r. uczynił go dowódcą Legionu Międzynarodowego w Neapolu, a rok później dyrektorem Polskiej Szkoły Wojskowej w Genui. W marcu 1843 r. Mierosławski wstąpił do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego gdzie szybko awansował i już w 1848 r. wszedł do jego władz. Młodzi widzieli w nim wielkiego wodza takiego jak Napoleon, który w końcu wyrwie Polskę z rąk zaborców, zresztą sam Mierosławski z wielką pewnością siebie głosił, że wie jak wyzwolić Polskę i jak wygrać walkę o jej niepodległość. Działając na emigracji, która była kuźnią polskiej myśli powstańczej, krytykował warszawskich przywódców przygotowujących czyn zbrojny. Członkowie Komitetu Centralnego w jego mniemaniu nie znali się na niczym, a stronnictwa, były źle zorganizowane i poddane wrogim siłom. Jednak Komitet, w którym zdawano sobie sprawę z autorytetu, jakim cieszy się generał i mitu doskonałego dowódcy, przekazał mu dyktaturę. Mierosławski zamierzał przybyć do Polski od strony województwa płockiego, napotkał tam jednak niechęć i opór, skierował się więc do województwa poznańskiego i tam, z oddziałem 83 ludzi, przekroczył granicę kraju. Po dwóch przegranych starciach pod Krzywosądzem i Nową Wsią (Kujawy) i konflikcie z Marianem Langiewiczem postanowił złożyć dyktaturę (11 marca 1863) i zdecydował się na powrót do Paryża. Niepowodzenie spowodowało, iż rozprzestrzeniał informacje o fatalnym zorganizowaniu powstania w Polsce.

Leopold Kronenberg (1812-1878) – faktyczny przywódca stronnictwa Białych, od kiedy car Aleksander II zmusił we wrześniu 1862 r. Andrzeja Zamoyskiego do wyjazdu. Syn kupca Samuela, bankier warszawski, inwestował w przemysł cukrowniczy i kolejnictwo Królestwa Polskiego. Należał do elity zasymilowanych Żydów, wspierających polskie dążenia niepodległościowe. Po upadku powstania styczniowego założył Kolej Warszawsko-Terespolską, Kolej Nadwiślańską, dzierżawił kopalnie w Zagłębiu Dąbrowskim, należał do założycieli Banku Handlowego w Warszawie i Szkoły Handlowej, zwanej popularnie Szkołą Kronenberga. Należał do głównych rzeczników uwłaszczenia chłopów, równouprawnienia Żydów, rozbudowy oświaty w języku polskim oraz stworzenia samorządów miejskich. Wspierał przemysłowców, kupców, finansistów i przedstawicieli inteligencji Królestwa Polskiego. Z jego inicjatywy namiestnik Michaił Gorczakow zezwolił na powstanie Delegacji Miejskiej.

Komitet Centralny Narodowy – konspiracyjny organ zawiązany z początkiem 1862 r. przez grupę Czerwonych, zmierzający do wybuchu powstania narodowego o radykalnym programie społecznym. 1 września 1862 r. Komitet obwieścił w specjalnej odezwie, że jest jedynym prawowitym organem rządzącym w imieniu narodu i dlatego obywatele powinni być posłuszni wobec Komitetu. Po manifestacjach patriotycznym i możliwości ogłoszenia branki jesienią 1862 r. Komitet Centralny rozwijał swoją sieć, Komitetowi w Warszawie podlegały komitety w Wilnie i Kijowie. Komitet bardzo aktywnie przygotowywał zaplecze dla planowanego powstania: wprowadzono podatek narodowy, dla utrzymania porządku utworzono policję narodową, zorganizowano własną pocztę. Komitet wydał specjalne odezwy do chłopów i Żydów. Jego organem prasowym było pismo „Ruch”. 22 stycznia 1863 r. Komitet ogłosił się Tymczasowym Rządem Narodowym. Członkowie Komitetu: Oskar

Page 6: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Awejde, Stefan Bobrowski, Jarosław Dąbrowski Agaton Giller, Józef Kajetan Janowski Witold Marczewski, Zygmunt Padlewski, ks. Karol Mikoszewski, Jan Maykowski, Bronisław Szwarce.

Karl Lambert (1815-1865) – namiestnika Królestwa Polskiego od sierpnia do października 1861 r. 14 października, kiedy trwały przygotowania do uroczystości z okazji rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki, namiestnik podpisał ustawę o wprowadzeniu stanu wojennego, jednak ogłoszono ją dopiero następnego dnia. Doprowadziło to osadzenia w Cytadeli ponad tysiąca osób biorących udział w obchodach.

Jarosław Dąbrowski (1836-1871) – jeden z przywódców Czerwonych. W latach 1859–1861 studiował w Mikołajewskiej Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu. Do Warszawy przybył w lutym 1862 r. Przywiózł ze sobą opracowany w czasie pobytu w akademii regulamin dla dowódców przyszłych oddziałów partyzanckich. W maju 1862 r. został powołany do Komitetu Miejskiego jako naczelnik Warszawy. Gwarantem powodzenia powstania miało być opanowanie Warszawy. Sam planował przy pomocy dwóch tysięcy powstańców uzbrojonych w sztylety i rewolwery opanować twierdzę Modlin, gdzie znajdował się zapas broni i ekwipunek wojskowy. Ponieważ plan Dąbrowskiego opanowania twierdzy w Modlinie okazał się nierealny, zrezygnowano na razie z powstania w Warszawie. Dąbrowski został aresztowany 14 sierpnia 1862 r. po zadenuncjowaniu przez Polaka Alfa Wrześniowskiego, członka księcia Konstantego. Dwa lata więziony był w Cytadeli Warszawskiej. 10 listopada 1864 r. został skazany na 15 lat katorgi. W drodze na Sybir zbiegł z więzienia przejściowego w Moskwie i od 1865 r. przebywał na emigracji we Francji, oficer Komuny Paryskiej.

Fiodor Fiodorowicz Trepow (1812-1887) – zwierzchnik policji rosyjskiej najpierw w Warszawie (1860- 1866), a następnie w Królestwie Polskim w randze generała policmajstra (1863-1866). Swoją wielką karierę w policji rozpoczął w grudniu 1860 r. zastępując Aniczkowa, kierującego strażą policyjną (300 osób) i policją wykonawczą (150 osób). Po wybuchu powstania wszystkie gałęzie policji i żandarmerii zostały scalone pod dowództwem generała Trepowa, mianowanego 27 grudnia generał-policmajstrem. Trepowi zostali podporządkowani także naczelnicy wojenni na prowincji. Wspólnie z namiestnikiem Fiodorem Bergiem rozbudowali atmosferę terroru. I tak np. 27 października 1863 r. wydał zakaz noszenia żałoby poparty grzywnami. W dowód zasług w walce z powstańcami styczniowymi, został awansowany na stanowisko oberpolicmajstra w Sankt Petersburgu.

Fiodor Berg (1794-1874) – ostatni namiestnik Królestwa Polskiego, swoją funkcję objął 8 września 1863 r. Znany był z zrządzenia tzw. „silną ręką” i bezwzględnej postawy wobec powstańców. Na początku jego urzędowania 19 września 1863 r., na Nowym Świecie przeprowadzono na niego nieudany zamach. Z Domu Interesów Andrzeja Zamoyskiego przy Nowym Świecie 69 na powóz, którym przejeżdżał Fiodor Berg, zrzucono kilka bomb zapalających, jednak żadna z nich nie raniła namiestnika. W akcie zemsty za atak, budynek całkowicie zdemolowano. Aresztowano wszystkich mieszkańców Pałacu Zamoyskich bez względu. Właściciel budynku – książę Stanisław Antoni Zamoyski – otrzymał 8 lat ciężkich robót. Wyposażenie mieszkań, których właścicielami było wielu wybitnych arystokratów, profesorów, niższych urzędników, wyrzucono. Większość mebli, książek spalono na stosie ułożonym obok pomnika Mikołaja Kopernika, a kosztowności rozkradziono. Zamach był później dla Berga pretekstem do represji i terroru wobec Polaków.

Edward Jurgens (1824-1863) – działacz Białych. Koło inteligencji skupione wokół Edwarda Jurgensa głosiło program pracy organicznej wzorującego się na działalności Karola Marcinkowskiego w zaborze pruskim. Kiedy wysłannicy demokracji polskiej z Francji

Page 7: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

zwrócili się do Jurgensa z sugestią, by zawiązał tajny komitet powstańczy, odmówił, twierdząc, iż najpierw należy podnieść stan gospodarki i świadomości narodowej w kraju, a potem dopiero podjąć walkę o niepodległość. Zwolenników Jurgensa określano mianem „millenerów”, co miało oznaczać ludzi odkładających odzyskanie niepodległości na następne tysiąc lat. Był członkiem powstałej w grudniu 1861 r. w Warszawie Dyrekcji Krajowej. W lutym 1863 Jurgens poparł powstanie, jego postawa wpłynęła na decyzję Białych o przystąpieniu do powstania. Już w czasie jego trwania Jurgens został aresztowany przez Rosjan i zmarł w Cytadeli Warszawskiej.

Stronnictwo Czerwonych – jeden z dwóch wielkich obozów politycznych ukształtowanych w polskim społeczeństwie. Znaczna część działaczy Czerwonych na kilka lat przed powstaniem działała w rożnych kółkach i organizacjach konspiracyjnych. Działania spiskowe były punktem wyjścia przede wszystkim dla młodego pokolenia. W kręgach młodzieży szkolnej i studenckiej organizowano tzw. „ogóły” czyli mniej lub bardziej formalne grupy urządzające tajne dyskusje, obchodzące uroczystości patriotyczne, kolportujące nielegalną literaturę, poruszające problemem odzyskania niepodległości. I tak w kręgach ożywionych odwilżą posewastopolską powstało Koło oficerów polskich w Petersburgu zorganizowane przez Zygmunta Sierakowskiego natomiast studenci polscy w Kijowie założyli w 1857 r. Związek Trojnicki. W samym Królestwie, w Warszawie na uczelniach, w szkołach średnich, ale też w środowisku robotników i inteligentów rozwijał się ruch spiskowy. To młodzież, robotnicy i inteligenci właśnie, brali udział w manifestacjach patriotycznych w Warszawie w latach 1860-1861. Demonstracje traktowali jako przygotowanie społeczeństwa do powstania. Najpierw w październiku 1861 r. powstał Komitet Ruchu. Po kilku miesiącach w czerwcu 1862 r. Komitet przybrał nazwę Centralny Komitet Narodowy. Radykalny odłam Czerwonych przeprowadził m.in. nieudane próby zamachu na wielkiego księcia Konstantego i Aleksandra Wielopolskiego. W samym Komitecie Centralnym trwały dyskusje o momencie rozpoczęcia powstania. Stefan Bobrowski i Zygmunt Padlewski twierdzili, że należy zacząć walczyć w momencie ogłoszenia branki, inni jak Agaton Giller uważali, że powstanie nie jest dobrze przygotowane. Komitet Centralny w czasie kiedy już trwała branka, aby zapobiec dokończeniu poboru do wojska rosyjskiego, opracował manifest do narodu, ogłosił się w nim Tymczasowym Rządem Narodowym i zapowiadał uwłaszczenie chłopów. Mianowano wojskowych naczelników wojewódzkich, datę powstania wyznaczono na noc 22/23 stycznia. Główne postulaty Czerwonych to odzyskanie niepodległości tylko na drodze walki militarnej (powstanie), uwłaszczenie chłopów bez jakichkolwiek odszkodowań dla właścicieli ziemi, wprowadzenie demokratycznych reform. Najważniejsi działacze Czerwonych: Zygmunt Sierakowski, Zygmunt Padlewski, Jaroslaw Dąbrowski, Ignacy Chmieleński, Stefan Bobrowski, Agaton Giller i Oskar Awejde.

Stronnictwo Białych – obok Czerwonych wielki obóz polityczny. Jego geneza wiąże się z powstaniem w 1858 r. Towarzystwa Rolniczego, organizacji ziemiańskiej realizującej hasła pracy organicznej i będącej forum wyrażania polskiej opinii publicznej. Prezesem Towarzystwa został hrabia Andrzej Zamoyski. Organizacja ta skupiła wkrótce ok. 4 tys. członków, czyli ogromną większość ziemian Królestwa. Towarzystwo popierało uwłaszczenie chłopów za odszkodowaniem. Byli przeciwni środkom działania uznawanym przez władze rosyjskie za nielegalne. W kręgach mieszczańskich: przemysłowcy, kupcy, finansiści opowiadali się za uwłaszczeniem chłopów, równouprawnieniem Żydów, tworzeniem samorządów miejskich. Biali nie zgadzali się z programem Czerwonych, ale również nie akceptowali programu Wielopolskiego. Biali brali również udział w manifestacjach politycznych w latach 1860-1861, ale – inaczej niż Czerwoni – przywódcy Towarzystwa Rolniczego uznali, że „rewolucja moralna”, czyli pokojowe manifestacje i nabożeństwa, skłonią cara do ustępstw, a zarazem uspokoją nastroje i ochronią kraj przed

Page 8: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

powstaniem. Taka postawa Białych była przedmiotem sporu politycznego z czerwonymi. W kwietniu 1861 r. Towarzystwo Rolnicze zostało rozwiązane. Aresztowania i represje nie stłumiły polskich działań, wręcz przeciwnie, zmobilizowały społeczeństwo. Biali rozbudowywali swe wpływy. W grudniu 1861 r. powstała w Warszawie Dyrekcja Krajowa, złożona z trzech przedstawicieli ziemian Królestwa oraz Kronenberga, Jurgensa i Karola Majewskiego. Natomiast od początku stycznia 1862 r. skuteczność działań Białych malała. Myśleli oni o wymuszaniu na wielkim księciu Konstantym kolejnych ustępstw, co jednak było mało realne. Po wybuchu powstania coraz szersze kręgi społeczeństwa, w tym także szlachta, uznały, iż skoro powstanie nie upadło, obowiązek patriotyczny nakazuje je poprzeć. Biali kwestionowali celowość i szanse powstania ale widząc jego ogólnonarodowy charakter, zmienili swoje stanowisko i podjęli decyzję włączenia się do walk. Myśleli o utworzeniu własnego rządu, ale ostatecznie zdecydowali się oddać dyktaturę powstania. Do najbardziej znaczących działaczy Białych należeli: Andrzej Zamoyski (przywódca stronnictwa do września 1862), Leopold Kronenberg (przywódca stronnictwa od września 1862), Karol Majewski, Karol Ruprecht, Edward Jurgens.

Andrzej Zamoyski (1800-1874) – działacz gospodarczy i polityczny, hrabia, prezes Towarzystwa Rolniczego w latach 1858-1861, patron stronnictwa Białych. Zamoyski nie darzył sympatią Wielopolskiego, ich stosunki były oziębłe. Wielki książę Konstanty doprowadził do ich spotkania. Celem Konstantego stało się pozyskanie Zamoyskiego i jego zwolenników do współpracy w rządzie. Zamoyski stwierdził jednak, iż uspokoić kraj mogłoby tylko nadanie konstytucji oraz przyłączenie Litwy i Rusi do Królestwa. Brat cara nie mógł się na to zgodzić. Zawiadomiony o stanowisku hrabiego car wezwał Zamoyskiego do Petersburga, a następnie, wobec jego nieustępliwości, nakazał mu wyjechać za granicę. Na emigracji Zamoyski mieszkał w Dreźnie i w Paryżu.

Aleksander Wielopolski (1803-1877) – margrabia, postać niejednoznacznie oceniana przez historyków. W 1831 r. przedstawiciel Rządu Narodowego w Londynie, od 1846 r. główny zwolennik ugody z caratem. Kiedy Biali uznali, że pokojowe manifestacje, skłonią cara do ustępstw, a zarazem uspokoją nastroje i ochronią kraj przed powstaniem, Aleksander Wielopolski uważał, że droga do autonomizacji Królestwa prowadzi przez zaprzestanie wszelkich demonstracji i uzyskanie ustępstw rosyjskich w zamian za gwarancje lojalności. Wielopolski opracował projekt reformy, zmierzający do przywrócenia Królestwu Polskiemu konstytucji z 1815 r., plan ten wzbudził jednak opory. W marcu 1861 r. powołano go do rządu jako dyrektora odbudowanej Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jednym z jego posunięć było rozwiązanie Towarzystwa Rolniczego, jedynej wówczas organizacji, w której Polacy mieli możliwość działania. Inną inicjatywą było przygotowanie „ustawy o zbiegowiskach”, którą zatwierdził carski namiestnik, generał Gorczakow. Na mocy tej ustawy wojsko rosyjskie ostrzelało tłum w Warszawie 8 kwietnia 1861 r. Podał się do dymisji po tym jak 14 października 1861 r. namiestnik Karl Lambert podpisał ustawę o wprowadzeniu stanu wojennego. Natomiast, kiedy Car Aleksander II ustanowił swego brata wielkiego księcia Konstantego nowym namiestnikiem Warszawy, Wielopolski wrócił do władzy. Tym razem został mianowany naczelnikiem rządu cywilnego, mającym zjednać koła umiarkowane przeciwko Czerwonym. Znamiennym jest, iż w lipcu 1862 r. radykalni przedstawiciele Czerwonych dokonali prób zamachów na życie Konstantego i Wielopolskiego. W swoim dążeniu, by opanować sytuację rewolucyjną, a widząc fiasko swojego planu, uciekł się do kroku wrogiego wobec własnego narodu: branki, która przyspieszyła tragiczny wybuch powstania. Zawiódł zupełnie program „realizmu” politycznego Wielopolskiego, a więc współudziału Polaków w rządzeniu ziemiami polskimi przy założeniu minimalnej i określanej całkowicie dowolnie przez Rosję, samodzielności tych władz. Uczestnicy powstania oskarżali Wielopolskiego o zdradę, która wywołała wybuch

Page 9: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

walk. W lipcu 1863 r. otrzymał dymisję i wyjechał do Drezna. Mieszkał tam do swojej śmierci.

Aleksander Lüders (1790-1874) – namiestnik Królestwa Polskiego od listopada 1861 do czerwca 1862. Zastąpił na stanowisku chorego Lamberta. Zaostrzył represje wobec mieszkańców Warszawy po wprowadzeniu stanu wojennego. Aresztował licznych księży i spiskującą młodzież. W 1862 r. został ranny w zamachu przeprowadzonym przez ukraińskiego oficera Andrija Potebnię i powrócił do Sankt Petersburga.

Aleksander II Romanow (1818-1881) – najstarszy syn cara Mikołaja I, tron objął w marcu 1855 r. a więc w czasie kiedy trwały walki o Sewastopol podczas Wojny Krymskiej. Początek jego panowania to okres odwilży posewastopolskiej i dążenia do reform w Rosji (reforma włościańska, wprowadzenie tzw. ziemstw czyli swego rodzaju samorządu terytorialnego, reforma sądownictwa, reforma wojska). To właśnie do Aleksandra II w 1858 r. szlachta polska guberni kijowskiej, wołyńskiej i podolskiej wystosowała prośbę o „pozwolenie polepszenia bytu włościan”. Ostatecznie w 1861 r. w Rosji została przeprowadzona reforma uwłaszczeniowa. Dotyczyła ona także guberni litewskich, białoruskich i ukraińskich a więc Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Odwilż dała się też odczuć w zaborze rosyjskim. Aleksander II ogłosił amnestię, która pozwoliła wrócić do kraju tysiącom emigrantów, ułaskawił większość zesłańców wysłanych na Syberię, zniósł stan wojenny w Królestwie Polskim, który obowiązywał od końca powstania listopadowego. W 1857 r. zezwolił na otwarcie w Warszawie Akademii Medyczno-Chirurgicznej, a w 1861 r. powołano samorząd terytorialny na terenie Królestwa Polskiego. Sam car przybył do Warszawy w maju 1856 r., odmówił wtedy zgody na rozszerzenie autonomii Królestwa i większy udział Polaków w jego administracji. Wobec takiego stanowiska cara myśli o zbrojnym powstaniu powróciły z całą siłą. Przemiany zachodzące w Rosji motywowały do pracy organicznej, a dla dużej części młodego pokolenia stały się punktem wyjścia dla działań spiskowych. Nasilił się ruch konspiracyjny. Aleksander II siłą i przemocą reagował na manifestacje patriotyczne w latach 1860-1861 w Królestwie Polskim. Car walczył z „buntownikami” z niezwykłym okrucieństwem. Do Królestwa Polskiego ściągnięto wojska z całego Imperium Rosyjskiego. We wrześniu 1863 r. ponad 150 tys. rosyjskich żołnierzy stacjonowało w ziemiach polskich zaboru rosyjskiego. 2 marca 1864 r. car ogłosił dekrety uwłaszczające chłopów w Królestwie Polskim. Po upadku powstania styczniowego Aleksander II nakazał konfiskatę majątków ziemskich Polakom, którzy brali udział w powstaniu. Na sympatyków powstania nakładano ogromne kary pieniężne, zsyłano do kopalni na Uralu i na osiedlenie na Syberii. Kasacie uległy niemal wszystkie zgromadzenia zakonne znajdujące się na terenie Królestwa Polskiego. Masowo zamykano kościoły. Królestwo Polskie utraciło autonomię i stało się Krajem Przywiślańskim. Miasta, które pomagały powstańcom, utraciły prawa miejskie. W szkolnictwie zaczęła się agresywna rusyfikacja. Aleksander II zginął 13 marca 1881 r. w ataku terrorystycznym od bomby rzuconej przez Ignacego Hryniewieckiego.

„Ziemia i Wola” – tajna organizacja rosyjska, dążąca do zmian ustrojowych w Rosji. Inicjatorami powstania pierwszej organizacji (1861-1864) byli Aleksander Hercen i Nikołaj Czernyszewski. Utrzymywali kontakty z polskim stronnictwem Czerwonych. W grudniu 1862r. jeden z przywódców Czerwonych – Zygmunt Padlewski – pojechał potajemnie do Petersburga, gdzie pertraktował z Komitetem Centralnym „Ziemi i Wolności”. Podpisano umowę o współdziałaniu, w której spiskowcy rosyjscy obiecywali pomóc w utrudnianiu przemieszczania się wojsk rosyjskich na ziemie polskie w momencie wybuchu powstania. Poparcie to okazało się wkrótce czysto symboliczne, bowiem w wyniku aresztowań w ręce władz wpadły dokumenty o zakupie broni i listy oficerów rosyjskich związanych z ruchem spiskowym. Z początkiem roku 1864 pierwsza Ziemia i Wola zakończyła swą działalność.

Page 10: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

„Klemensowczycy” – grupa działaczy ziemiańskich, której nazwa pochodzi od Klemensowa, majątku Andrzeja Zamojskiego. Zamojski od 1842 r. organizował w swojej rezydencji spotkania ziemian, podczas których dyskutowano nad problemami rolnictwa, priorytetowym zagadnieniem była zamiana pańszczyzny na czynsz pieniężny. Posiadali własny organ prasowy – czasopismo „Rocznik Gospodarstwa Krajowego”, które powstało w 1842 r. (od 1847 r. jego redaktorem naczelnym był A. Zamoyski). Ich program głosił gruntowną i forsowną przebudowę całej ekonomii krajowej. Członkowie klemesowczyków, stali się później czołowymi działaczami stronnictwa Białych. W 1858 r. klemensowczycy zainicjowali powstanie Towarzystwa Rolniczego.

Agaton Giller (1831–1887) – działacz polityczny, historyk, pisarz. W 1860 r. po powrocie do kraju z katorgi w batalionach karnych na Syberii uczestniczył w manifestacjach patriotycznych, w tym czasie współpracował z Delegacją Miejską. Był redaktorem nielegalnego pisma „Strażnica”. W czerwcu 1862 r. został członkiem Komitetu Centralnego Narodowego, w którym opowiadał się przeciw szybkiemu wybuchowi powstania, uważał że brak jest odpowiedniego uzbrojenia militarnego. Po wybuchu powstania na znak protestu wystąpił z KCN. W lutym 1863 r. został członkiem tzw. Komisji Wykonawczej, przyczyniając się do dyktatury Mariana Langiewicza. W okresie od marca do czerwca 1863 r. członek powstańczego Rządu Narodowego. Paweł Jasienica określił go mianem „agent Białych w Rządzie Narodowym”, dlatego też zwalczany był przez Czerwonych. Redaktor „Wiadomości z Pola Bitwy”, był również autorem niektórych odezw i zarządzeń władz powstańczych. Od 1864 r. na emigracji w Saksonii, w 1867 r. osiadł w Paryżu. Współorganizował Legion Polski w Turcji. Współtworzył Muzeum Narodowe Polskie w Raperswilu. W 1880 r. był jednym z inicjatorów powołania Związku Narodowego Polskiego w USA. Zmarł na zapalenie płuc w 1887 r.

uwłaszczenie chłopów 2 marca 1864 r. – na wiosnę 1864 r. działania powstańcze były już słabsze i wtedy carat zdecydował się na radykalny krok w kwestii chłopskiej. 2 marca 1864 r. ogłoszone zostały dekrety uwłaszczające chłopów w Królestwie Polskim. Nadawały one własność ziemi przez nich użytkowanej, w zamian musieli płacić wieczysty podatek gruntowy, z którego władze miały wypłacać odszkodowanie właścicielom ziemskim. Dekrety były znacznie bardziej korzystne dla chłopów w Królestwie niż zasady uwłaszczenia w Rosji. Nie zniesiono natomiast serwitutów, które pozostały, zgodnie z zamysłem władz carskich, zarzewiem konfliktów między dworami i wsią. Projekt nadania chłopom ziemi, opracowany został przez Milutina. Ostatecznie przedłożono carowi projekt łudząco podobny do dekretu uwłaszczeniowego Tymczasowego Rządu Narodowego z przed ponad roku. Uwłaszczenie chłopów ukazem carskim spowodowało, że chłopi stracili interes w popieraniu partyzantów. walki partyzanckie – charakter walk podczas powstania styczniowego. Organizacja narodowa w Królestwie liczyła ok. 25 tys. zaprzysiężonych powstańców, z których nie wszyscy stawili się na miejsce zbiórki, a broń palną posiadało tylko parę tysięcy. Siły te miały jako przeciwnika ponad stutysięczną armią rosyjską, bardzo dobrze wyposażoną. W pierwszych dniach powstania doszło do kilkudziesięciu potyczek. Powstanie rozpoczęło się jako zdecentralizowana akcja partyzancka i takie pozostało do końca. Rząd działał w konspiracji aż do upadku powstania. „adresy” – listy kierowane najczęściej wprost do cara, pisane w imieniu społeczności poszczególnych miast czy wybranych grup zawodowych. Zamieszczane były w rządowym „Dzienniku Powszechnym”. Adresy te, niekiedy będące autentycznym przejawem lojalności wobec cara i administracji rosyjskiej, częściej jednak stanowiły formę konformistycznego

Page 11: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

odcięcia się wybranych społeczności. Adresy zawierały wiernopoddańcze zapewnienia wobec cara, słowa potępienia dla buntu. Sztyletnicy czyli tzw. żandarmi wieszający – V Oddział Żandarmerii polskiej podziemnej policji, formacja ściśle zakonspirowana. Zajmowali się wykonywaniem wyroków w imieniu Komitetu Centralnego Narodowego. Cechowały ich radykalne przekonania polityczne: ideologicznie wywodziłby się z obozu Czerwonych. Mieli wykonywać wyroki śmierci na przedstawicielach rosyjskich władz, carskich agentach, prowokatorach, szpiegach, zdrajcach i najrozmaitszych kolaborantach. Ich rolą było też egzekwowanie wyroków sądów podległych Rządowi Narodowemu. Sztyletnicy dokonali zamachów na naczelnika kancelarii tajnej w zarządzie oberpolicmajstra Warszawy Pawła Felknera, margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, rosyjskiego namiestnika wielkiego księcia Konstantego, namiestnika Królestwa gen. Fiodora Berga, publicystę Józefa Aleksandra Miniszewskiego i generała carskiego Fiodora Fiodorowicza Trepowa. Szacuje się, że na terenach Królestwa Polskiego zginęło z ich ręki zginęło niemal tysiąc osób.

Ignacy Chmieleński (1837-1871) – syn carskiego generała, radykalny rewolucjonista, zwolennik krwawych akcji przeciwko caratowi. Członek Komitetu Miejskiego, ale przede wszystkim inicjator sformowania jednostki specjalnej V Oddziału Żandarmerii Narodowej (nazywanych często sztyletnikami). Współorganizator zamachów, m.in. na wielkiego księcia Konstantego i Aleksandra Wielopolskiego. 17 września 1863 r. wszedł do Rządu Narodowego natomiast już 1 października został z niego usunięty, udał się na emigrację. 19 września z jego inicjatywy zorganizowano zamach na Namiestnika Berga. Kiedy Berg wracał ze służbowego objazdu miasta na Zamek Królewski, na jego powóz z poddasza domu należącego do hrabiego Andrzeja Zamoyskiego, zwanego Pałacem Zamoyskich spadły bomby i butelki z płynem zapalającym. Namiestnik nie został jednak nawet ranny i rozpoczął represje w Królestwie.

Ksiądz Stanisław Brzóska (1832-1865) – brał udział w działaniach patriotycznych w 1860 r., nominowany przez Czerwonych został naczelnikiem cywilnym powiatu łukowskiego. 14 czerwca 1863 r. mianowany został przez Rząd Narodowy kapelanem powstania styczniowego wtedy też przyjął swój pseudonim powstańczy „generał Brzeziński” i tak odtąd podpisywał się na wszystkich dokumentach. Dowodził swoją kilkudziesięcioosobową partią, złożoną z chłopów. Dzięki poparciu miejscowych przetrwał na Podlasiu jego niewielki oddział całą zimę 1864/1865 r. Aresztowany w wyniku zdrady wiosną 1865 r. został skazany na śmierć i powieszony wraz ze swym adiutantem Franciszkiem Wilczyńskim na oczach dziesięciotysięcznego tłumu w Sokołowie Podlaskim. Wydarzenie to symbolicznie zamknęło pewien etap w dziejach Polski.

„żuawi śmierci” – formacja wojskowa. Ich nazwa związana jest ze słowem Zuawa: arabską nazwą plemienia Zouaoua, zamieszkującego pustynie Algierii, współpracującego z Francuzami ze względu na doraźne korzyści polityczne. Oddziały Żuawów walczyły m.in. w wojnie krymskiej, w wojnie francusko-austriackiej (1859), podczas amerykańskiej wojny secesyjnej (1861-1865) również sformułowano wiele regimentów wzorujących się na formacji Żuawów. Francuscy żuawi mieli specyficzne umundurowanie, w których widać było wpływy orientalne, złożone z czerwonych, bufiastych spodni, niebieskich kaftanów i charakterystycznych nakryć głowy – czerwonych fezów. Twórcą polskiej jednostki wojskowej był Franciszek Rochebrune. W szeregi polskich żuawów śmierci wchodzili przedstawiciele wielu krajów, choć większość stanowili Polacy. W oddziale żuawów służyli najsprawniejsi powstańcy, odznaczał się on także znacznie lepszym, niż przeciętne uzbrojeniem. Żuawi byli oddziałem elitarnym. Obowiązywał w nim swoisty ceremoniał,

Page 12: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

którego pierwszym i ważnym elementem była przysięga. Żuawi nosili czarne płaszcze i koszule z charakterystycznym białym krzyżem, przywodzącym na myśl średniowieczne zakony rycerski. Wolne chwile wypełniała żołnierzom musztra i ćwiczenia wojskowe. Dzięki temu oddział zachowywał w każdej praktycznie chwili pełną gotowość bojową. Przegrana bitwa pod Miechowem, która tylko dzięki oddziałom Rochebrune’a nie skończyła się spektakularną klęską, przyczyniła się do znacznego osłabienia szeregów żuawów. Ostatnią dużą potyczką powstańczą, w której wsławili się żuawi śmierci, była bitwa pod Grochowiskami z 18 marca 1863 r. Niestety, ani udział zagranicznych ochotników, w tym najsłynniejszych spośród nich – żuawów śmierci Rochenbruna – ani też pomoc rewolucjonistów i demokratów rosyjskich, nie były w stanie zrekompensować gigantycznej przewagi militarnej armii rosyjskiej nad polskimi powstańcami.

Franciszek Rochebrune (1830-1870) – sierżant wojska francuskiego, twórca polskiej jednostki wojskowej „żuawi śmierci”. Przed wybuchem powstania Rochebrune prowadził w Krakowie szkołę szermierki, To właśnie uczniowie tej szkoły zasilili szeregi Żuawów. Po bitwie pod Grochowiskami z 18 marca 1863 r.. nominowany na generała po tym, jak dowiódł swego kunsztu wojskowego. Był nawet brany pod uwagę na stanowisko dyktatora powstania. Po powrocie do Francji odznaczony Legią Honorową za udział w polskim powstaniu. Andrij Potebnia (1838-1863) – ukraiński działacz demokratyczny i rewolucjonista. Znał się z Zygmuntem Sierakowskim, Zygmuntem Padlewskim i Jarosławem Dąbrowskim. W 1861 r. założył tajny Komitet Oficerów Rosyjskich w Polsce analogiczny do Koła Oficerów Polskich w Petersburgu. Obie organizacje za cel stawiały sobie współpracę w doprowadzeniu do powstania niepodległej Polski oraz głębokich reform społecznych w obu krajach. W prace Komitetu Oficerów Rosyjskich zaangażowany był czołowy działacz Czerwonych Jarosław Dąbrowski, a jego członkowie zasilili potem powstańcze szeregi. 27 czerwca 1862 r. Potebnia dokonał nieudanego zamachu na namiestnika Królestwa Polskiego Aleksandra Ludersa. Bezpośrednią inspiracją zamachu miał być odwet za stosowanie z inicjatywy Ludersa tortur na więzionych i przesłuchiwanych członkach konspiracji oraz rozstrzelanie trójki z nich. To dzięki obecności w strukturach konspiracyjnych takich ludzi jak Potebnia, kierownictwo powstania liczyło na jego wielkie wsparcie przez rewolucjonistów rosyjskich, którzy mieli masowo przyłączać się do insurekcji. Po wybuchu insurekcji Andrij Potebnia zaangażował się w walkę partyzancką. Walczył w oddziale Antoniego Jeziorańskiego, będącego częścią wielkiej partii Mariana Langiewicza. Uczestniczył w jednej z potyczek na szlaku bojowym Langiewicza – pod Pieskową Skałą, by dzień później zginąć w bitwie pod Skałą. Po jego śmierci Aleksander Hercen opublikował w wydawanym przez siebie czasopiśmie „Kołokoł” artykuł poświęcony Potebni. Francesco Nullo (1826-1863) – pułkownik w armii włoskiej. Do Polski przybył w kwietniu 1863 r., by uformować najbardziej obok żuawów, znany oddział wojskowy zagranicznej proweniencji, walczący w powstaniu styczniowym, tzw. legion garibaldczyków. Udało im się 4 maja 1863 r. stoczyć zwycięską potyczkę z Rosjanami. Dzień później legion garibaldczyków – wcielony do Korpusu Mazowieckiego Miniewskiego – został zaskoczony przez Rosjan pod Krzykawką. Pod koniec trzygodzinnej bitwy, w której znakomicie odpierano rosyjski atak, Nullo został śmiertelnie ranny. Oskar Awejde (1837-1897) – członek Komitetu Centralnego Narodowego; członek Tymczasowego Rządu Narodowego. Autor wydanych wraz z manifestem z 22 stycznia 1863 r. dwóch dekretów uwłaszczeniowych. Pierwszy mówił o bezwzględnym uwłaszczeniu wszystkich tych chłopów, którzy mają ziemię, ale muszą z niej odrabiać pańszczyznę lub

Page 13: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

opłacać czynsz. Drugi natomiast odwoływał się do najuboższej warstwy społeczeństwa: chłopów bezrolnych. Tym oferuje się gwarantowany przez państwo przydział gruntów. Należał do kierownictwa Czerwonych, choć nie w pełni popierał ich radykalizm społeczny, skłaniając się raczej do prawego skrzydła ruchu. Brał udział w pracach Komitetu Centralnego Narodowego. W powstańczym Rządzie Narodowym zasiadał od początku działalności tego organu, mianowany został jego komisarzem na Litwie. Aresztowany przez Rosjan, w wyniku brutalnego śledztwa, podał organom ścigania niezliczone mnóstwo informacji dotyczących działalności polskiego państwa podziemnego, a także wiele nazwisk osób zaangażowanych w konspirację. Aleksander Waszkowski (1841-1865) – działacz stronnictwa Czerwonych. W lutym 1863 r. zorganizował ważną dla działań powstańczych akcję zdobycia map sztabowych. W czerwcu 1863 r. przygotował i przeprowadził napad na Kasę Głównej Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu Królestwa Polskiego. Od 10 grudnia naczelnik miasta Warszawy. 19 grudnia aresztowany przez Rosjan. Kosynierzy – żołnierze piesi uzbrojeni w kosy bojowe. Kosynierzy odegrali ważną rolę w powstaniu styczniowym, ponieważ nie było wystarczająco dużo uzbrojenia dla wszystkich. Najliczniejsze oddziały kosynierów walczyły w bitwach pod Węgrowem, pod Siemiatyczami oraz w walkach zgrupowania Sierakowskiego.

Page 14: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Al-Kaida powstania styczniowego. Sztyletnicy i ich działalność w

latach 1863-1864

Broń kombinowana – sztylet z dwulufową krócicą z zamkiem kapiszonowym, Francja, II poł. XIX wieku.

O powstaniu styczniowym lubimy myśleć jako o heroicznym zrywie wolnych Polaków, chcących zrzucić rosyjskie jarzmo i wybić się na niepodległość. Niekiedy do walki o wolność dodajemy chęć przebudowy społeczeństwa polskiego w duchu równości i sprawiedliwości (mając na myśli deklarację Rządu Tymczasowego o bezwzględnym uwłaszczeniu chłopów). Mniejszą uwagę zwracamy na spory pomiędzy Wielopolskim, Białymi i Czerwonymi, odrębne wizje przyszłości narodu polskiego, owe legendarne już, ale nieuniknione w społeczności, gdzie istnieje jakikolwiek pluralizm polityczny i swoboda wymiany myśli, „potępieńcze swary”. Także o stratach materialnych i represjach, jakie klęska styczniowej insurekcji przyniosła ziemiom polskim, staramy się wspominać tylko jakby mimochodem.

Nie brakowało nigdy głosów krytycznych wobec przywódców powstania. Nie ucichły jeszcze huki wystrzałów powstańczych strzelb i dubeltówek, nie naostrzono na kolejne żniwa kos stępionych na rosyjskich karkach, a już wielu intelektualistów wywodzących się ze środowisk konserwatywnych odsądzało bojowników od czci i wiary. Mówiono, że młodzi, nieodpowiedzialni partyzanci podpalili i zniszczyli znany dotąd świat, a pożoga ta wymknęła się spod kontroli i okazała się nad wyraz niszcząca. Nic dziwnego. Dla sporego grona ziemian insurekcja 1863 r., i będące jej następstwem uwłaszczenie chłopów, oznaczało podkopanie dotychczasowej pozycji społecznej i gospodarczej. W II połowie XIX wieku spór wokół powstania styczniowego był jednym z najżywszych w polskiej publicystyce i piśmiennictwie historycznym. W czasach dominacji idei pozytywizmu, przeważały negatywne oceny styczniowego wystąpienia.[1]

Zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja w okresie międzywojennym. Powstanie styczniowe stało się jednym z mitów założycielskich II Rzeczpospolitej. Weteranów otoczono opieką materialną, traktowano jak autorytety i niemal czczono. Hucznie obchodzono rocznice wybuchu powstania, a w oficjalnej polityce historycznej mówiono o nim jako o ważnej odsłonie wiekowego, chwalebnego boju o niepodległość, uwieńczonego sukcesem dopiero w latach I wojny światowej, dzięki Józefowi Piłsudskiemu i jego Legionom.

Page 15: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jednak nawet przedwojennej Polsce nie brakowało krytyków zrywu z 1863 r. Wywodzili się oni głównie ze środowisk endeckich (naturalnym zapleczem społecznym tej formacji było ziemiaństwo), ich głosy były słyszalne, ale nie dominowały w publicznym dyskursie.

Polska Rzeczpospolita Ludowa miała z powstaniem styczniowym pewien kłopot. Z jednej strony propaganda PRL lubiła eksponować wydarzenia z 1863 i 1864 r. jako walkę z reakcyjnym, wstecznickim caratem, prowadzoną (a przynajmniej planowaną) ramię w ramię z rosyjskimi postępowcami i tamtejszym ruchem rewolucyjnym, a której głównym celem była rewolucja społeczna, z uwłaszczeniem chłopów na czele. Z drugiej strony jednak, powstanie było bez wątpienia narodowowyzwoleńczym zrywem przeciwko obcej, rosyjskiej dominacji, w związku z tym budziło emocje antyrosyjskie i oczywiście antyradzieckie. W zależności od bieżącej polityki i potrzeb chwili powstanie obchodzono zatem z większą lub mniejszą pompą, poświęcano mu mnóstwo uwagi bądź traktowano po macoszemu[2].

Niemniej jednak, zarówno u schyłku epoki zaborów, jak i w dobie II Rzeczpospolitej oraz PRL, dorobek literatury dotyczącej powstania styczniowego nieustannie się powiększał. Wydawano kolejne wspomnienia, powstawały monografie działań powstańczych w poszczególnych regionach Polski, pisano biografie najwybitniejszych dowódców i polityków tego okresu. Setki i tysiące przyczynków stawało się kanwą powieści historycznych, monografii naukowych i potężnych syntez, z których największa i do dziś kanoniczna rozprawa Stefana Kieniewicza Powstanie styczniowe ma aż 760 stron i 2881 przypisów. Wydaje się, że o powstaniu styczniowym powiedziano już i napisano wszystko. Wciąż pozostają jednak wątki tej narodowowyzwoleńczej batalii, niemal nieznane osobom spoza wąskiego kręgu specjalistów. Wątkiem takim jest działalność sztyletników, bądź też – jak nazywano ich na prowincji ze względu na inne „techniki operacyjne” – żandarmów wieszających.

TERRORYZM – TROCHĘ TEORII

Terroryzm (z gr. treo- bać się, drżeć lub łac. terror – strach, trwoga, przerażenie) to znana od stuleci metoda działania polegająca na zastraszaniu przeciwnika poprzez użycie przemocy fizycznej.[3] Istnieje terroryzm państwowy, charakterystyczny dla państw totalitarnych, w którym władze, aby utrzymać posłuch i zmusić obywateli do posłuszeństwa, stosują metody fizycznej przemocy. Nas bardziej interesować będzie terroryzm niepaństwowy, stosowany przez organizacje polityczne, często pozostające w konspiracji. Akty terroru stosowane przez takie grupy najczęściej są wymierzone w konkretne osoby lub małe grupy, wobec których zastosowanie przemocy ma zmusić całą społeczność i jej władze do zmiany postępowania i akceptacji żądań terrorystów. Metody działania organizacji terrorystycznych są powszechnie uważane za barbarzyńskie, pamiętać należy jednak, że często stoją za nimi motywacje, które są już znacznie bardziej niejednoznaczne i kontrowersyjne. Warto zaznaczyć, że często ktoś współcześnie i z perspektywy zachodniego kręgu kulturowego nazywany „terrorystą” dla wielu ludzi jest bojownikiem o wolność. Organizacje terrorystyczne, które do niedawna działały w Europie takie jak baskijska ETA, irlandzka IRA czy niemiecki RAF były bezwzględnie potępiane za metody działania. Dążenie Basków do uzyskania od Hiszpanii niepodległości czy starania katolickich Irlandczyków z południa o zjednoczenie wyspy spotykały się już jednak z sympatią części opinii publicznej. Terroryzm zatem, jako stosowanie przemocy, moralnie musi być oceniany jako jednoznacznie zły, jednak motywy działania terrorystów już takiemu imperatywowi nie podlegają. Powtórzmy jeszcze raz: terrorysta dla jednych, dla innych jest bojownikiem o wyzwolenie narodowe, społeczne czy

Page 16: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

polityczne. Bojownikiem wprawdzie walczącymi metodami niemoralnymi, ale czyż przysłowie nie mówi, że cel uświęca środki?

Czy w dziejach Polski tworzyły się organizacje terrorystyczne? Nieco słabiej rozeznani w narodowych dziejach mogą być zaskoczeni, ale odpowiedź na tak postawione pytanie jest zdecydowanie twierdząca. Sam Józef Piłsudski, dziś postać pomnikowa i architekt niepodległości II Rzeczpospolitej, w młodości – jako lider organizacji bojowej PPS – przygotowywał i kierował zamachami o charakterze bez wątpienia terrorystycznym. Najbardziej znanym spośród nich był atak na pociąg na stacji kolejowej w Bezdanach z 1908 r., kiedy to z wagonu pocztowego ukradziono pieniądze na dalszą działalność organizacji.

Organizacji i aktów terrorystycznych można byłoby się doszukać niemal w każdej epoce narodowych dziejów[4], nie zabrakło ich także w dobie powstania styczniowego. Mówienie o polskich terrorystach brzmi oczywiście kontrowersyjnie. Jednak, gdy przypomnimy sobie definicję: stosowanie przemocy celem wymuszenia na władzy lub społeczności określonych działań, okaże się, że działalność sztyletników dobrze ją wyczerpuje. Starając się wstrzymać od moralnej oceny i pozostawić ją czytelnikom, w tekście poniższym postaramy się scharakteryzować działalność tajemniczych sztyletników w latach 1863-64, gdyż jest to ważny, choć niedoceniany i słabo poznany aspekt dziejów styczniowego zrywu.

KONSPIRACJA W KONSPIRACJI

Sztyletnicy byli formacją ściśle zakonspirowaną, swoistą „konspiracją do kwadratu”. Formalnie rzecz biorąc sztyletnicy wchodzili w skład żandarmerii, będącej częścią polskiej policji narodowej (o bardzo skomplikowanej strukturze), jako V Oddział Żandarmerii. Działając w najwyższej tajemnicy, nie pozostawiali po sobie niemal żadnych źródeł. Rozkazy w formacji tej przekazywano wyłącznie ustnie, nie tworzono żadnej dokumentacji. Próżno zatem szukać informacji o sztyletnikach w archiwach i wydawnictwach źródłowych. Historycy do dziś nie znają – i zapewne już nie poznają – większości nazwisk osób, zajmujących się wykonywaniem wyroków w imieniu Komitetu Centralnego Narodowego, już po wybuchu insurekcji Rządu Narodowego. Siłą rzeczy niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć o ich dalszych losach.

Gdyby pokusić się o portret przeciętnego sztyletnika doby powstania styczniowego, zapewne ukazałby się nam młody, dwudziestokilkuletni mężczyzna. Pochodziłby najczęściej z Warszawy, zajmował się rzemiosłem jako czeladnik bądź pracował w – mówiąc współczesnym językiem – usługach, jako dorożkarz, cyrulik itp. Cechowałyby go radykalne przekonania polityczne: ideologicznie wywodziłby się z obozu Czerwonych. Do takiego portretu pasowaliby Ludwik Jaroszyński, Ludwik Ryll i Jan Rzońca, schwytani i straceni niedoszli skrytobójcy wielkich politycznych tuzów – wielkiego księcia Konstantego i Aleksandra Wielopolskiego.

Page 17: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Fotografia ukazująca Ludwika Jaroszyńskiego ze zbiorów Muzeum Niepodległości w Warszawie.

Sztyletnicy byli formacją od „brudnej roboty”. Mieli wykonywać wyroki śmierci na przedstawicielach rosyjskich władz, carskich agentach, prowokatorach, szpiegach, zdrajcach i najrozmaitszych kolaborantach. Ich rolą było też egzekwowanie wyroków sądów podległych Rządowi Narodowemu i to przede wszystkim w sprawach, w których orzeczono karę śmierci. Ile rzeczywiście takich wyroków wykonali, trudno powiedzieć. Niektórzy przypuszczają, że mogło być ich nawet ponad tysiąc[5], choć trudno o weryfikację tej hipotezy. Jak już wspomniałem, sztyletnicy nie prowadzili systematycznej dokumentacji swoich działań. Dla zwiększenia strachu, jaki miał być efektem ich działań, przeprowadzali niektóre akcje w biały dzień, a nawet w obecności świadków. Działali brawurowo i pomysłowo. Bardzo rzadko dokonywali kolejnych zamachów w identyczny sposób. Ich podstawową bronią, niczym w antycznym Rzymie, były sztylety (czasem ich ostrza pokrywano trucizną), nie gardzili jednak sznurem, pistoletami, a nawet materiałami wybuchowymi.

Egzekucje dokonywane przez sztyletników wywoływały mieszane uczucia. Wielu Polaków przerażały akty terroru, popierali jednak karanie zdrajców i kolaborantów. Pomimo tego jednoznaczne wskazanie, kto rzeczywiście był carskim sługusem, bywało często trudne. Nawet postawa powszechnie nielubianego margrabiego Wielopolskiego nie była oceniana jednoznacznie. Niektóre jego posunięcia spotykały się z aprobatą, a w momencie, gdy stał się celem zamachowców, towarzyszyło mu współczucie i troska rodaków. Na prowincji działania formacji sztyletników (tam częściej nazywanych żandarmami wieszającymi) niekiedy wywoływały strach tak wielki, iż zrażały lokalną ludność do powstania styczniowego. Oczywiście, zabijanie ludzi z zimną krwią, nawet jeśli – jak wierzono – dokonywane było w słusznej sprawie, nie mogło pozostać bez wpływu na psychikę żołnierzy służących w V Oddziale Żandarmerii. Jak pisze w książce Rok 1863 jeden z pierwszych historiografów powstania styczniowego – Walery Przyborowski, we wsi Lipie niedaleko Opoczna zdarzyła się sytuacja, gdy miejscowa ludność naprowadziła carski patrol na trop miejscowych partyzantów. W odpowiedzi grupa „żandarmów wieszających” przystąpiła do pacyfikacji wsi. Akcją dowodził Konrad Błaszczyński (ps. Bohdan Bończa), a całe przedsięwzięcie wyglądało następująco:

...otoczono nieszczęsną wieś, dostatnią i dobrze zabudowaną, spalono doszczętnie, a głównego winowajcę, żyda, krawca z Białczewa, powieszono (…) egzekucya ta przykre na oddział wywarła wrażenie, tym przykrzejsze, że teraz młodzież szlachecka drugiego szwadronu po raz pierwszy się dowiedziała, że należy do „żandarmów wieszających”…[6]

Page 18: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Niewiele mamy relacji pamiętnikarskich samych sztyletników, możemy jednak domyślać się, jak wyglądała ich codzienność i jak zadanie egzekutorów wpływało na umysłowość tych młodych ludzi, dostrzegając analogię między nimi a wykonawcami wyroków dla Polski Podziemnej, służących w Armii Krajowej w latach II wojny światowej. Bojownicy AK dokonujący egzekucji stawali się albo ludźmi o zwichniętej psychice, albo tracącymi empatię i wrażliwość na ludzką krzywdę maszynkami do zabijania.[7]

Jak szacuje badająca temat dr Zofia Strzyżewska, w Warszawie od stycznia 1863 do stycznia kolejnego roku sztyletnicy dokonali 47 zamachów, w wyniku których zginęły 24 osoby, a 23 zostały ranne. Nieco przesadzone wydaje się być stwierdzenie, że:

...żaden miejscowy zdrajca albo generał lub oficer carskiej policji, poborca podatkowy czy ktokolwiek współpracujący z zaborcą nie był pewien dnia ani godziny i drżał ze strachu w obawie, że zbliżający się akurat policjant, urzędnik, lokaj albo dostojna dama niosą mu właśnie śmierć.[8]

Faktem jest, iż funkcjonariusze rosyjskiej administracji oraz współpracujący z nimi Polacy nie mogli – nawet w całkowicie kontrolowanej przecież przez wojsko carskie Warszawie – spać spokojnie.

SZTYLET Y, PISTOLETY I BOMBY

Pierwszym spektakularnym zamachem dokonanym przez sztyletników był atak z 27 czerwca 1862 r., dokonany w Ogrodzie Saskim. Celem – namiestnik Królestwa Polskiego Aleksander Nikołajewicz von Lüders. Zamachowcem – były oficer rosyjskiej armii, Ukrainiec Andrij Potebnia. Zamach miał być odwetem za politykę terroru, jaką Lüders wprowadził w Królestwie celem spacyfikowania spisków. Potebnia oddał do Lüdersa strzał z bliskiej odległości, trafiając carskiego urzędnika w kark, po czym szybkim krokiem oddalił się z miejsca zdarzenia. Poszczęściło mu się. Nie został ujęty. Sam Lüders ciężko ranny przeżył jednak zamach, choć został odwołany ze stanowiska namiestnika i wrócił do Petersburga, gdzie został członkiem Rady Stanu – organu ustawodawczego i doradczego carów rosyjskich. Jego następca, sam wielki książę Konstanty, młodszy syn cara Mikołaja I i brat Aleksandra II, zasiadającego wówczas na tronie w Petersburgu, również stał się celem ataku sztyletnika i to tuż po przybyciu do kraju.

Aleksander Nikołajewicz Lüders, namiestnik w latach 1861-62 i niedoszła ofiara sztyletnika.

2 lipca 1862 r. na Dworzec Kolei Petersburskiej w Warszawie podjechał specjalny pociąg. Z salonki wyszedł wielki książę Rosji. Witały go tłumy rekrutujące się nie tylko spośród

Page 19: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

administracji rosyjskiej, ale też ludu Warszawy. Wśród witających był współpracownik Jarosława Dąbrowskiego, zwolennik rychłego powstania i wyrzucenia Rosjan z Polski – czeladnik krawiecki Ludwik Jaroszyński. Miał przy sobie broń. Gotowy był użyć jej, aby nowego namiestnika w pierwszych chwilach w Warszawie pozbawić życia. Zawahał się jednak, gdy zobaczył Konstantego idącego pod rękę ze śliczną, będącą w zaawansowanej ciąży żoną, księżną Aleksandrą. Ostatecznie podjął decyzję o odłożeniu zamachu. Dzień później wielki książę uczestniczył w przedstawieniu na deskach Teatru Wielkiego. Jaroszyńskiemu palec na spuście tym razem nie zadrżał, kula nie wyrządziła jednak namiestnikowi wielkiej szkody, trafiając w szlify munduru.[9] Tak opisywał to wydarzenie liberalny i szeroko komentujący wydarzenia w Królestwie Polskim „Dziennik Poznański”:

21 czerwca [wg kalendarza juliańskiego, przypis autora] o wpół do dziesiątej wieczorem, kiedy JC wysokość, w. ks. Konstanty Mikołajewicz, po ukończeniu drugiego aktu przedstawienia w Teatrze Wielkim, wyszedłszy z podjazdu wsiadał do powozu celem udania się do Pałacu Belwederskiego, jeden spośród stojących przy podjeździe kilku ludzi, po cywilnemu ubrany, jak się później okazało Ludwik Jaroszyński, wystąpił naprzód i zbliżywszy się do samego powozu, wyciągnął złożone ręce, jakby dla podania prośby, a tymczasem w tejże samej chwili dał wystrzał z rewolweru do JC wysokości. (…) Schwytali go i przyaresztowali.[10]

Konstanty przeżył i zarządzał Królestwem jeszcze przez ponad rok. To właśnie on był tym, który formalnie zatwierdził decyzję o przeprowadzeniu branki do wojska carskiego według list imiennych, realizując inicjatywę Wielopolskiego. Nie udało mu się jednak zapobiec wybuchowi insurekcji. Odwołany w jej trakcie, wrócił do Petersburga, gdzie objął stanowisko dowódcy marynarki wojennej, które piastował przez kolejne kilkanaście lat. Sam Jaroszyński dostał się w ręce policji, czekało go zatem więzienie w Cytadeli, ciężkie śledztwo na Pawiaku i proces, którego wynik od początku wydawał się być przesądzony.

Konstanty Nikołajewicz Romanow, brat cara Aleksandra II, namiestnik, adresat kul wystrzelonych przez Jaroszyńskiego.

7 i 15 sierpnia 1862 r. ręce zamachowców targnęły się na margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, jednak ani Ludwikowi Ryllowi, ani Janowi Rzońcy nie udało się pozbawić życia naczelnika Rządu Cywilnego. Pierwsze z tych wydarzeń prasa zagraniczna (a taką był przecież „Dziennik Poznański”) relacjonowała następująco:

Dziś o godzinie trzy kwadranse przed trzecią do J.W. naczelnika rządu cywilnego, wysiadającego z powozu przy głównych schodach gmachu komisji rządowej przychodów i skarbu, strzelono z pistoletu. Sprawcę zamachu ujęto, J.W naczelnik rządu cywilnego raniony nie został. Sprawcą zamachu przeciw naczelnikowi był Ludwik Ryll, litograf, mający lat dziewiętnaście, w szkołach nie był, czytać i pisać umie.[11]

Page 20: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jan Rzońca zaatakował Wielopolskiego tydzień później, gdy ten w towarzystwie żony jechał wieczorem karetą ulicami Warszawy. Zamach z łatwością udaremniono, a przy Rzońcy znaleziono sztylet pokryty trucizną – strychniną. Zapewne celem takiego zabiegu było uśmiercenie margrabiego nawet w wypadku, gdyby rana mu zadana była lekka i powierzchowna. Strychnina użyta do ataku na margrabiego była silną toksyną. „Jeden gram tej masy, zadany dwumiesięcznemu szczenięciu spowodował śmierć natychmiastową” – napisał o wyniku przeprowadzonych ekspertyz historyk rosyjski i kronikarz powstania styczniowego Nikołaj Berg.[12] „Dziennik Poznański” natomiast donosił:

Dnia wczorajszego nastąpił nowy zamach na życie JW. Naczelnika rządu cywilnego Królestwa. JW. Margrabia wyjechawszy wieczorem o zwykłej godzinie wraz z małżonką swoją, otwartym powozem w Ujazdowskie Aleje, napadnięty został ok. 7 ½ przez człowieka, który wybiegł ku powozowi, trzymając oburącz wymierzony w margrabiego duży sztylet. Zanim dobiegł do powozu, stangret na koźle siedzący uderzył złoczyńcę biczem przez głowę. Tenże zachwiany (…) ujęty został. Nazwisko mordercy jest Jan Rzońca, robotnik w tejże samej litografii, co sprawca poprzedniego zamachu – Ryll.[13]

Jaroszyńskiego, Rylla i Rzońcę skazano na karę śmierci i stracono na stokach Cytadeli. Miało to zastraszyć mieszkańców Warszawy i służyć przestrodze, przestrzegać przyszłych zamachowców przed pójściem w ślady nieszczęśników. Wywołało jednak też skutek odwrotny od zamierzonego. Jak słusznie zauważa Zofia Strzyżewska:

Jakieś współczucie w stosunku do nich było. Tak jak w Czeczenii teraz. Kiedy Rosjanie zabijają Czeczenów, to pokazują potem w telewizji, szczycą się tym. To głupota, bo każdy Czeczen, dziecko czy dorosły, patrząc na to, hoduje w sobie nienawiść do Rosjan. Bo skazany to przecież czyjś brat lub wujek. Tak samo było z publicznym wieszaniem Polaków.[14]

Po Warszawie krążył nawet wierszyk:

Jeszcze Polska nie zmarniała Kiedy w jednym dniu wydała Tak obfity plon. Trzech młodzieńców – dzieci gminu Wybujałych kwieciem czynu, Gotowych na skon. Ich kolebką była chata, Niemym świadkiem kazamata Ich ostatnich chwil. A na krwawej tarczy słońca Trzy imiona błyszczą: Rzońca, Jaroszyński, Ryll.[15]

I rzeczywiście, cień trzech powieszonych nie przesłonił innym bojownikom kolejnych celów, jakimi były osoby publiczne współpracujące z carską administracją.

8 listopada 1862 r. zginął namiestnik kancelarii tajnej policji Paweł Felkner, zajmujący się inwigilacją spiskowców. Zaatakowany w bramie własnego domu przy ul. Twardej został śmiertelnie ugodzony sztyletem. Całą akcją dowodził 22-letni wówczas konspirator Władysław Kotkowski. Felknerowi zabrano dokumenty, a Kotkowski postanowił uzyskać jeszcze jeden, makabryczny i zaczerpnięty jakby żywcem ze średniowiecza dowód, że egzekucję wykonano. Własnoręcznie odciął ucho carskiego policjanta i zabrał to trofeum z

Page 21: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

miejsca zbrodni. Ujęto go wiele miesięcy później, skazując na dożywotnią katorgę, jednak młody bojownik nie pogodził się z losem. Należał później do kadry kierowniczej powstania zabajkalskiego, za udział w którym został skazany na śmierć i rozstrzelany w Irkucku. Udział w zabójstwie Felknera wyszedł na jaw w trakcie śledztwa komisji badającej wypadki zabajkalskie i stanowił dodatkową okoliczność obciążającą Kotkowskiego, która najprawdopodobniej zadecydowała o posłaniu go przed pluton egzekucyjny.

2 maja 1863 r. „karząca ręka sprawiedliwości”, przynajmniej w mniemaniu kierownictwa powstania, dosięgła Józefa Aleksandra Miniszewskiego, jednego ze współpracowników Wielopolskiego, pisarza i pamflecistę piszącego w rządowym „Dzienniku Powszechnym” zjadliwe i kąśliwe artykuły na temat manifestacji patriotycznych, konspiracji i powstania (jak chcieli jego przeciwnicy: „obrzucającego cały naród błotem zniewagi”). Miniszewskiego zasztyletowano na werandzie jego domu przy ul. Rymarskiej.

Rano dnia 2 maja zakradli się [sztyletnicy, przypis autora] do galeryi oszklonej, a gdy Miniszewski wychodził w szlafroku i naturalnie bez broni, wypadli z ukrycia i zadali mu trzy śmiertelne rany w szyję, serce i piersi, tak, że nie wydawszy najmniejszego okrzyku, jak piorunem rażony, runął na ziemię. Sztyletnicy najspokojniej zeszli z galeryi i napotkanemu w bramie policjantowi powiedzieli, by poszedł na górę, gdyż komuś tam zrobiło się słabo! – tak śmierć Miniszewskiego opisywał Nikołaj Berg.[16]

Spektakularna była śmierć Aleksandra Mirzy Tuhan-Baranowskiego, polskiego Tatara pozostającego lojalnym wobec władzy carskiej, służącym na wysokim stanowisku w rosyjskiej policji. Tuhan-Baranowski odpowiedzialny był m.in. za zarządzenie wysokich kontrybucji dla mieszkańców Warszawy w czasie trwania powstania. Mimo policyjnej ochrony, jaka została mu przydzielona, zamachowiec wdarł się do jego mieszkania i zadał śmiertelne ciosy. W wyniku zaistniałej szamotaniny raniona szablą została także Bogu ducha winna żona Mirzy.[17]

Niekiedy akcje sztyletników nie przebiegały po myśli ich zwierzchników. Rząd Narodowy na ogół nie odcinał się od czynów swojej Straży Przybocznej, choć zbędny rozlew krwi był wyraźnie nie w smak przywódcom powstania. Zdarzały się w oddziale V Oddziale Żandarmerii akty niesubordynacji, w niektórych akcjach nie brakowało niczym nieuzasadnionej przemocy. Tak było w przypadku akcji ukarania Konstantego Wicherta, który wraz z siostrą został skazany na chłostę za wydanie w ręce carskie poborcy podatku narodowego. Gdy sztyletnicy pojawili się w ich domu na ul. Świętokrzyskiej, aby wymierzyć karę, Wichert podniósł krzyk, wzywając policję na pomoc. Bojąc się dekonspiracji i aresztowania, zamachowcy sami wykonali surowszy wyrok, używając sztyletów. Od śmiertelnych pchnięć stracił życie nie tylko Wichert i jego siostra, ale też niewinna służąca, która akurat przebywała w domu. Wojna i konspiracja często ujawniają w ludziach najgorsze instynkty. W formacji takiej jak sztyletnicy o ich ujście było łatwiej niż gdzie indziej.

Sztyletnicy trzymali okupanta w szachu nie tylko dokonując zamachów na ważne osobistości Królestwa Polskiego, ale też stosując pogróżki, zastraszanie i nękanie. Wspominany już przez nas historyk rosyjski Nikołaj Berg cytuje adiutanta namiestnika Konstantego, gen. Jewgienija Rożnowa: „Raz przysłano mi woreczek, zawierający porąbane na drobno kości jednego z moich ajentów”[18]. Tego typu akcje miały na celu sianie paniki wśród administracji rosyjskiej. Był to akt bez wątpienia terrorystyczny.

TERROR ZA TERROR

Page 22: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Najbardziej „widowiskowy” i chyba najsłynniejszy wyczyn sztyletników miał miejsce 19 września 1863 r. Można półżartem powiedzieć, iż dnia tego tradycji stało się zadość. Trzeci, kolejny namiestnik Królestwa Polskiego, powołany w miejsce wielkiego księcia Konstantego, niemłody już, ale niezwykle energiczny i zdeterminowany w działaniach na rzecz stłumienia buntu, gen. Fiodor Berg, przeżył zamach na swoje życie. Berg był postacią ponurą. Od początku budził strach w wielu mieszkańcach Warszawy. Już latem 1863 r. mówiło się w salonach Petersburga, że zastąpi cesarskiego brata na stanowisku namiestnika, gdy będzie potrzebne rozpętanie brutalniejszego terroru w Królestwie. Berg budził w Warszawie mieszane uczucia – lęk przed nim mieszał się z podziwem. Generał, mimo swoich 73 lat, świetnie trzymał się w siodle. Mówił mocnym, gromkim głosem i kategorycznie domagał się egzekwowania swoich poleceń. Podobno kazał policjantom wyłapywać mieszkańców Warszawy, którzy nie kłaniali mu się, gdy pokazywał się publicznie. W różnego rodzaju manifestacjach i pochodach zwykł jechać konno ulicami Warszawy. Krążył nawet po stolicy wierszyk:

A dalej Berg jedzie, mumia ze szlifami, Oczy jak tygrysie świecą pod rzęsami. Wąsy farbowane, a mina Mefista, Wygląda, jak gdyby miał lat tysiąc trzysta.[19]

Inicjatorem zamachu na namiestnika był Ignacy Chmieleński, radykalny rewolucjonista, zwolennik krwawych akcji przeciwko caratowi. Wieczorem 19 września, gdy Berg wracał ze służbowego objazdu miasta na Zamek Królewski, na jego powóz z poddasza domu należącego do niegdysiejszego prezesa Towarzystwa Rolniczego, hr. Andrzeja Zamoyskiego, zwanego Pałacem Zamoyskich (choć w praktyce nie był on rezydencją, a kamienicą czynszową) spadły bomby i butelki z płynem zapalającym (chciałoby się powiedzieć: koktajle Mołotowa). Namiestnik nie został jednak nawet ranny. Poszkodowane zostały jedynie konie z eskorty, lekko ranny został też adiutant generała. Zamach okazał się spektakularną klapą. Szczęśliwie dla Chmieleńskiego i dowodzącego samą akcją Pawła Landowskiego, nie zostali oni schwytani. Niestety Fiodor Berg wziął srogi odwet na mieszkańcach potężnej kamienicy.

Zamach na Fiodora Berga, obraz z epoki

Jak podaje S. Kieniewicz[20], w Pałacu Zamoyskich mieszkało wówczas 660 osób, w tym profesorowie, arystokraci, burżuazja miejska, a w nieco gorszych mieszkaniach na górnych piętrach studenci i niżsi urzędnicy. Wkrótce po zamachu do domu wtargnęło carskie wojsko. Wszyscy mężczyźni zostali aresztowani i osadzeni w Cytadeli, natomiast kobiety, dzieci i starcy wyrzuceni z mieszkań. Kwatery splądrowano doszczętnie. Cenniejsze rzeczy

Page 23: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

zabierano, a te, których nie dawało się wynieść, niszczono. Przez okna carscy żołdacy wyrzucili wiele cennych mebli czy obrazów. Książki, rękopisy i pozostałe ruchomości znajdujące się w mieszkaniach zebrano w wielki stos pod pomnikiem Kopernika. Spłonął on jeszcze tej samej nocy, przepadła w ten sposób m.in. biblioteka cenionego polskiego orientalisty Józefa Szczepana Kowalewskiego. Płomień według świadków zdarzenia miał sięgać dzwonnicy św. Krzyża. Żołnierze carscy jeszcze przez wiele dni sprzedawali za bezcen ukradzione z kamienicy srebra i lepszą odzież. Jedwabną suknię można było podobno kupić za jednego rubla srebrem. Najtragiczniejszym i mającym najsilniejszą symboliczną wymowę wydarzeniem było jednak wyrzucenie przez okno fortepianu należącego niegdyś do Fryderyka Chopina. Zniszczeniu uległy też pamiątki po artyście, zebrane przez zamieszkującą Pałac Zamoyskich siostrę Fryderyka, Izabellę z Chopinów Barcińską. Smutnemu temu wydarzeniu poświęcił poemat Fortepian Chopina Cyprian Kamil Norwid. Pozwólmy sobie zacytować fragment tego poruszającego wiersza:

Oto -- patrz, Fryderyku!... to -- Warszawa: Pod rozpłomienioną gwiazdą Dziwnie jaskrawa -- -- -- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo (…)

I znów widzę, acz dymem oślepian, Jak przez ganku kolumny Sprzęt podobny do trumny Wydźwigają... runął... runął -- twój fortepian!

Ten!... co Polskę głosił, od zenitu (…) Ten sam -- runął -- na bruki z granitu! (…) Ideał -- sięgnął bruku" -- --

Krwawe rozprawienie się z niewinnymi lokatorami Pałacu Zamoyskich nie przeszło bez echa w Europie. Powszechnie krytykowano rząd rosyjski za nadmierną brutalność, choć samych aktów terrorystycznych, jakich dopuszczali się powstańcy, także nie pochwalano. Oto, jak wydarzenia z września 1863 r. relacjonował w ich rocznicę (a więc już po wygaśnięciu powstania) „Dziennik Poznański”:

Rok blisko mija, jak po znanym zamachu na hr. Berga przejeżdżającego przez Nowy Świat w Warszawie, zniszczono z barbarzyńską dzikością pałace hr. Andrzeja Zamoyskiego i popędzono do cytadeli wszystkich mężczyzn, lokatorów tych obszernych gmachów.[21]

Page 24: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Wojsko rosyjskie demoluje Pałac Zamoyskich po zamachu na Berga, obraz z epoki.

Zamach na Berga i brutalna pacyfikacja Pałacu Zamoyskich rozpętały w Warszawie prawdziwy krwawy szał. We wrześniu i październiku sztyletnicy dokonali kilkunastu zamachów na szpiegów i oficerów policji. Z drugiej strony Rosjanie rozstrzeliwali aresztowanych żandarmów narodowych. 30 września na pięciu placach miasta plutony egzekucyjne wykonały wyroki na 5 żandarmach: Janiszewskim, Kosińskim, Jegoszewskim, Raczyńskim i Zelnerze. Nie było tygodnia, by nie stawały nowe szubienice. Wydano specjalne ustawy, wprowadzające elementy odpowiedzialności zbiorowej. I tak od września wszyscy świadkowie mieli odpowiadać za zamach na równi ze sprawcami czynu. Dom, w którym popełniono zbrodnię, podlegał konfiskacie. Właściciel odpowiadał karnie za wszystkich swoich lokatorów, mógł za to dokonywać u nich rewizji w poszukiwaniu broni. Postanowiono nawet, iż jeśli zamachowiec ucieknie przez sklep na podwórze, towar danego kupca miał być rekwirowany przez wojsko. Gdy doszło do zamordowania szpiega w Hotelu Europejskim, cały gmach natychmiast zajęto na potrzeby wojska. Jak często w takich sytuacjach bywa, terror rebeliantów pociągnął za sobą brutalne akcje odwetowe sił rządowych, w których najbardziej ucierpiała postronna ludność cywilna.

SPACYFIKOWANI I POKONANI

Ostatecznie terror rosyjski, prowadzony znacznie większymi siłami i przy zastosowaniu różnorodnych metod, zwyciężył. W starciu terroryzmu państwowego i niepaństwowego górą był ten pierwszy. W październiku, gdy upadł Rząd Narodowy, władzę przekazano Romualdowi Trauguttowi, który samodzielnie i w ukryciu kierował powstaniem. Działalność sztyletników w zasadzie wygasła, choć pojedyncze akty terroru jeszcze się zdarzały. Epilog dziejów tej formacji napisany został niemal rok po upadku powstania, kiedy to śmierć na szubienicy poniosła najbardziej bodaj malownicza postać wśród sztyletników – Emanuel Szafarczyk, ostatni naczelnik warszawskich sztyletników. Jeszcze w listopadzie 1863 r. przygotowywał on zamach na oberpolicmajstra Trepowa, a w styczniu 1864 r. operację podpalenia schodów w Pałacu Namiestnikowskim. Obie akcje nie były udane, ale Szafarczyk i tak, cytując Węgłowskiego, był „ścigany przez Rosjan niczym Osama bin Laden”[22]. Smaczku całej historii dodaje fakt, że Szafarczyk był inwalidą: od dzieciństwa cierpiał bowiem na niedowład prawej ręki. Ostatecznie, zadenuncjowanego bojownika ujęto, gdy jechał dorożką. Mimo próby oporu, kaleki partyzant nie miał szans uniknąć aresztowania. „Dałem w mordę oficerowi, dozorcy, lecz obaj nawiesili się jak pijawki w gardło i bronić się już nie mogłem, gdyż opadłem z sił (…)”[23]. Czekało go ciężkie śledztwo na Pawiaku. Jak sam wspominał w grypsach, które jego matka wynosiła z więzienia pod obcasem:

Twarz mi zapuchła jak bulwa, oczy sine, że patrzeć nie mogłem, przez kilka dni nic nie słyszałem – ból głowy nieustanny, po tych kontuzjach wzięli mnie na rózgi i co dzień przez 3 dni po 40 odbierałem.[24]

Emanuel Szafarczyk został powieszony 17 lutego 1865 r. na stokach Cytadeli wraz z Aleksandrem Waszkowskim, ostatnim powstańczym naczelnikiem miasta Warszawy, trwającym na posterunku nawet po aresztowaniu Traugutta. Zachowały się sprzeczne relacje dotyczące jego zachowania w ostatnich chwilach życia. Niektórzy świadkowie zapamiętali, że do samej śmierci zachowywał się niezwykle godnie, inni wspominali, że nie wytrzymał nerwowo i w szpetnych słowach złorzeczył na powstanie. Tak oto w ostatniej publicznej egzekucji w Warszawie doby powstania styczniowego stracił życie ostatni przywódca sztyletników.

Page 25: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

OCENY

Ocena działań omawianej przez nas formacji nie jest sprawą łatwą. Stosowane przez nią akty terroru w oczach wielu budziły odrazę. Trudno jednak odmówić bojownikom rewolucyjnego zapału i odwagi w walce o niepodległość Polski i zniesienie barier klasowych między polskimi chłopami, mieszczanami i ziemiaństwem. Różnie sztyletnicy byli oceniani przez współczesnych, różnie też patrzą na nich potomni:

W oczach bourgeois z zachodniej Europy, skądinąd przychylnego Polsce, skrytobójstwa sztyletników i wieszających żandarmów” były czymś gorszącym i haniebnym. Nie umiano sobie uświadomić w tamtych ustabilizowanych społeczeństwach, że walczące, „podziemne” państwo nie może, tak jak państwo jawne, wymuszać posłuchu groźbą więzienia albo też gilotyny ustawionej na placu publicznym. Państwo podziemne mogło karcić błahe wykroczenia grzywną albo chłostą; potem zostawał już tylko sztylet albo stryczek – pisał prof. Stefan Kieniewicz.[25]

Trzeba podkreślić, iż to właśnie sztyletnicy i żandarmi wieszający ponieśli największe straty na szafotach carskich.[26] Jednak, jak zaznacza dr Jarosław Klejnocki, dyrektor Muzeum Literatury w Warszawie:

Podobnie jak sprawa likwidatorów z AK podczas II wojny światowej, to też nie jest taka do końca chlubna karta; to się wyciąga z pewną dwuznacznością. Na poziomie edukacji w ogóle tego nie ma.[27]

Jedyne, co w przypadku sztyletników jednoznaczne i nie wzbudzające kontrowersji, to fakt, iż pamięć o nich nie powinna całkowicie wygasnąć.

PS. Autorem posągu Chrystusa w Rio de Janeiro jest Paul Landowski, syn polskiego sztyletnika Edwarda Landowskiego i bratanek Pawła Landowskiego, kierującego zamachem na Berga.

[1] Zob. L. Michalska-Bracha, Między pamięcią a historiografią. Lwowskie debaty o powstaniu styczniowym (1864-1939), Kielce 2011 lub A. Szwarc, Polityczne konteksty sporów o pamięć powstania styczniowego. Wokół konfliktów dawnych Białych i zwolenników Aleksandra Wielopolskiego, [w:] Dziedzictwo powstania styczniowego. Pamięć, historiografia, myśl polityczna, pod red. A. Kuleckiej, Warszawa 2013, s. 76-89.

[2] T. P. Rutkowski, Obchody setnej rocznicy powstania styczniowego. Między historią a polityką, [w:] Dziedzictwo powstania styczniowego. Pamięć, historiografia, myśl polityczna, pod red. A. Kuleckiej, Warszawa 2013, s. 124-145.

[3] Zob. hasło Terroryzm, [w:] Słownik Języka Polskiego PWN, t. III, Warszawa 1981, s. 499.

[4] Zob. I. Kienzler, Mroczne karty historii Polski, Warszawa 2013.

[5] Tak szacował oberpolicmajster Królestwa Polskiego, gen. Fiodor Fiodorowicz Trepow, uwzględniając akcje terenowe. Jego przypuszczenia przytaczam za: A. Węgłowski, Zatruty sztylet Polski podziemnej, artykuł na portalu historia.focus.pl

Page 26: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

http://historia.focus.pl/polska/zatruty-sztylet-polski-podziemnej-948 data wejścia 18.08.2014 r. Artykuł ten okazał się dla mnie bardzo cenną pomocą przy tworzeniu niniejszego tekstu.

[6] W. Przyborowski, Wspomnienia ułana z roku 1863, Warszawa 2013.

[7] Wspomnienia żołnierza AK, zajmującego się wykonywaniem wyroków śmierci: S. Dąmbski, Egzekutor, Warszawa 2010.

[8] W. Kuliński, Kto się boi legendy o sztyletnikach, portal Wirtualna Polonia, http://wirtualnapolonia.com/2013/02/13/sztyletnicy-kto-sie-boi-legendy-o-sztyletnikach/ data wejścia 18.08.2014 r.

[9] D. Kaliński, Sztyletnicy – tajni likwidatorzy w służbie Rządu Narodowego, portal Historia.org, http://historia.org.pl/2013/01/19/sztyletnicy-tajni-likwidatorzy-w-sluzbie-rzadu-narodowego/ data wejścia 18.08.2014 r.

[10] „Dziennik Poznański”, nr 190 z dn. 20.08.1862, s.1.

[11] „Dziennik Poznański”, nr 186 z dn. 14.08.1862, s. 1.

[12] Cyt. za: A. Węgłowski, Zatruty sztylet…

[13] „Dziennik Poznański”, nr 190 z dn. 20.08.1862, s.1.

[14] Cyt. za: A. Węgłowski, Zatruty sztylet…

[15] S. Kieniewicz, Warszawa w powstaniu styczniowym, Warszawa 1983, s. 117. Nieco inne słowa tego wierszyka przytaczane są w cytowanym artykule Węgłowskiego: „A na krwawej tarczy słońca trzy imiona błyszczą: Rzońca, Jaroszyński, Ryll. A nie mogąc znieść jęków bratnich, w imię Boga dzielnie chłopcy szli na wroga. Cześć wisielcom, cześć!”.

[16] N.W.Berg, Zapiski o powstaniu polskiem 1863 i 1864r. i poprzedzającym powstanie okresie demonstracyi od 1856r., t.III, Kraków 1899.

[17] Więcej o rodzinie Tuhan-Baranowskich i udziale Tatarów w powstaniu styczniowym http://www.kosywojny.pl/bazawiedzy/Tatarzy-w-Powstaniu-Styczniowym data wejścia 18.08.2014 r.

[18] N.W.Berg, Zapiski o powstaniu polskiem 1863 i 1864r. i poprzedzającym powstanie okresie demonstracyi od 1856r., t.III, Kraków 1899.

[19] S. Kieniewicz, Warszawa w powstaniu…, s. 172.

[20] Tamże, s. 184.

[21] „Dziennik Poznański”, nr 203 z dn. 4.09.1864, s. 1.

[22] Cyt. za: A. Węgłowski, Zatruty sztylet…

[23] Tamże.

Page 27: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[24] Tamże.

[25] S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 2009, s. 737.

[26] Tamże, s. 737.

[27] Cyt. za: A. Węgłowski, Zatruty sztylet…

Page 28: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Bracia-Polacy Mojżeszowego Zakonu. Żydzi w powstaniu styczniowym

Współczesna Polska jest państwem niemal mononarodowym. Wyjąwszy Opolszczyznę, zamieszkiwaną przez stosunkowo sporą grupę Niemców oraz powiat sejneński, w którym większość stanowią Litwini, w pozostałych rejonach kraju spotkanie mieszkającego na ziemiach polskich od pokoleń przedstawiciela mniejszości nie jest sytuacją typową. Występują wprawdzie skupiska Ukraińców, rozrzuconych w pobliżu granicy z macierzą – na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu, ale też (co jest smutną pamiątką po niesławnej akcji „Wisła”) Pomorzu, Dolnym Śląsku i Mazurach, czy rzadziej Białorusinów (skupionych raczej na Podlasiu), jednak są to drobne grupy. Według spisu powszechnego z 2002 roku około 97% mieszkańców Polski stanowią Polacy. Za decydujące kryterium należy uznać tu kwestie językowe i związane z narodowym samookreśleniem. W dobie postępującej laicyzacji kwestie religijne mają nieco mniejsze znaczenie, choć nadal większość Polaków deklaruje się jako katolicy.

Polska Rzeczpospolita Ludowa oraz III Rzeczpospolita pod względem narodowościowym i wyznaniowym w niczym nie przypominają tzw. Polski Jagiellońskiej, zbudowanej uniami z Litwą w Krewie, Horodle, a przede wszystkim Lublinie. Państwa wielonarodowego, wieloetnicznego i wielowyznaniowego, jakim była jeszcze choćby II Rzeczpospolita (zamieszkiwana przez ok. 5 mln Ukraińców, 3 mln Żydów, co najmniej milion Białorusinów i niemal tyle Niemców). Fakt ten powoduje, że o bogatej spuściźnie innych narodów i ich wkładzie w polskie dziedzictwo łatwo zapomnieć. Grzech ten zdarza się popełniać nawet historykom[1], co dopiero mówić o zwykłych sympatykach dziejów. A przecież Żydzi, Ukraińcy czy Niemcy mają w dzieje ziem polskich swój niebagatelny wkład. Jeszcze innym problemem jest świadome pomijanie wkładu innych niż polska narodowości w nasze dziedzictwo, bądź też celowe wyolbrzymianie go, połączone z arbitralną interpretacją pewnych faktów. Tendencja taka pojawiała się w pracach dotyczących dziejów Żydów, a cechuje zwłaszcza autorów o poglądach nacechowanych nacjonalistycznie i antysemicko. Postawa Żydów w polskiej historii bywała demonizowana. Zjawisko to jest obecne także w analizach roli Żydów w okresie przesilenia patriotycznego z początku lat 60-tych XIX wieku oraz w dobie styczniowej insurekcji. Pojawiają się od czasu do czasu prace, w których stawiana jest teza, iż Żydzi świadomie dążyli do wywołania powstania styczniowego w chwili, gdy nie było przygotowane, a następnie zachowywali się w jego trakcie biernie lub po kryjomu szkodzili powstańcom, aby po upadku insurekcji wzmocnić swą pozycję ekonomiczną i cieszyć się równouprawnieniem nadanym przez administrację carską[2]. Odpryski takiego myślenia pojawiają się też w studiach Jędrzeja Giertycha, który w okresie międzywojennym był ważnym ideologiem i politykiem środowiska endecji, zatytułowanych Tragizm polskich dziejów (1937) i Kulisy powstania styczniowego ogłoszone drukiem już na emigracji w 1965 r. Prace te, jak się wydaje słusznie, pozostają poza głównym nurtem badań naukowych. Rola Żydów i ich losy w dobie powstania styczniowego są dużo bardziej skomplikowane i wielowymiarowe. Najprostsze wytłumaczenia w historii na ogół nie są prawdziwe[3].

Page 29: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W powstaniu styczniowym walczyli przede wszystkim Polacy, było to polskie wystąpienie przeciw caratowi. I choć w zdaniu tym nie ma fałszu, pomija ono, iż przedstawiciele innych narodów mieli również swój udział w walkach z zaborcą. Jednocześnie jednak, zwłaszcza w środowiskach Czerwonych – liberalnej, radykalnej lewicy, obecne była idea, aby był to wspólny zryw wszystkich ludzi zamieszkujących Królestwo Polskie (a najlepiej także ziemie zabrane). Wszystkich, bez względu na pochodzenie społeczne (stąd istniało przekonanie, że głównym motorem napędowym insurekcji powinni być chłopi, najliczniejsi i mający najwięcej do wygrania w wypadku triumfu rewolucji), ale też wszystkich bez względu na wyznawaną religię i reprezentowaną narodowość. Czerwoni wyobrażali sobie walczących ramię w ramię w imię niepodległości i równouprawnienia Polaków, Żydów, ewangelików, Rusinów. Stefan Kieniewicz odnotował, że na Litwie działały nawet ludowe partie powstańcze dowodzone przez chłopów – Litwinów Bitisa i Łukaszunasa, i to aktywne jeszcze w 1864 r.[4] Kierownictwo powstania starało się nawiązać przyjazne stosunki z pastorami ewangelickimi. Istniała grupa duchownych głoszących kazania i nauczających w duchu polskiego protestantyzmu. Najważniejszą postacią tego ruchu był Leopold Otto[5]. Znacznie większą, z racji większej liczebności na ziemiach polskich, a zupełnie, jak się zdaje, poza kręgami naukowymi zapomnianą, rolę w styczniowej insurekcji odegrali Żydzi.

WOJNA POL SKO-ŻYDOWSKA 1859

A kto by pomyślał w 1859 roku, że udział w powstaniu „Braci-Polaków Mojżeszowego Zakonu”, jak zostali nazwani w odezwie Rządu Narodowego z 22 czerwca 1863 r., będzie w ogóle możliwy. W roku tym wybuchła tzw. wojna żydowska, która ujawniła rodzący się nowoczesny polski antysemityzm. Nastąpił szereg ataków prasowych na środowiska żydowskie, powodujący wzrost niechęci do starozakonnych. Bogate, od dawna zasymilowane i spolonizowane środowiska żydowskie wyraziły oburzenie. Ciekawy sposób na załagodzenie skutków tzw. wojny polsko-żydowskiej wybrał słynny bankier, przemysłowiec i filantrop Leopold Kronenberg. Otóż postanowił on… zakupić Gazetę Codzienną. Chodzi oczywiście o zakup redakcji, a nie egzemplarza. Celem Kronenberga było wpływanie na opinię publiczną w duchu liberalizmu i tolerancji. Redaktorem naczelnym dziennika został Józef Ignacy Kraszewski, najbardziej płodny z polskich pisarzy. Cechował się on pozytywną postawą w stosunku do Żydów. Już po powstaniu napisał m.in. monumentalną powieść Żyd, której główny bohater zaangażowany jest w działania patriotyczne Polaków. Cel Kronenberga został osiągnięty, napięcia między Polakami a społecznością żydowską wygaszone.

OKRES BRATERSTWA

Posługując się słowami autorów artykułu z portalu Wirtualny Sztetl: „nie minął rok, a wojna polsko-żydowska zamieniła się w idyllę polsko-żydowską” [6]. Stwierdzenie takie traktować należy jako pewną hiperbolę, niemniej jednak częste wśród historyków są opinie, że lata 1860-1863 to okres wyjątkowo dobrej koniunktury w stosunkach polsko-żydowskich[7]. Równouprawnienie Żydów znalazło się na sztandarach różnych nurtów polskiej myśli i polityki. Było z jednej strony celem polityki Aleksandra Wielopolskiego, który w ten sposób chciał zniechęcić Żydów do udziału w powstaniu, pokazując, iż mogą osiągnąć emancypację

Page 30: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

przy zachowaniu lojalnej postawy wobec caratu. Z drugiej strony na udział Żydów w planowanym narodowowyzwoleńczym zrywie bardzo liczyli też Czerwoni, starający się, jak już mówiliśmy, budować wspólny front, w którym „wszyscy mieszkańcy polskiej ziemi wystąpią przeciwko obcej władzy” – jak wyraziła się w cytowanym już wywiadzie Jolanta Żyndul. Stosunkowo najchłodniej do kwestii żydowskiej odnosili się konserwatywnie usposobieni Biali, obawiający się silnej konkurencji ekonomicznej dla dworów ze strony Żydów. Mimo wszystko jednak głosy zachęcające do nadania Żydom pełni praw obywatelskich w Królestwie przeważały. Ożywienie patriotyczne i ogólne przesilenie polityczne na ziemiach polskich w początku lat 60-tych XIX stulecia wpłynęło również na aktywizację społeczności żydowskiej.

Wśród historyków nie ma pełnej zgodności co do tego, jak interpretować rolę Żydów w powstaniu styczniowym. Spotyka się opinie, że generalnie poparli oni powstanie[8], nie brak jednak też mówiących, że w swej masie zachowali się obojętnie[9]. Zapewne można znaleźć argumenty na potwierdzenie obu stanowisk. Nie będzie naszym celem sformułowanie odpowiedzi na tak postawione pytanie. Postaramy się natomiast zrelacjonować działalność ludności żydowskiej w okresach, by użyć terminów stworzonych przez klasyka: „Ruchu” i „Walki” [10].

ŻYDZI W MANIFESTACJACH PATRIOTYCZNYCH

W dużej i zakończonej tragicznie manifestacji 27 lutego 1863 r. uczestniczyło również wielu Żydów. Część z nich została poturbowana przez patrole kozackie[11]. Rosjanie tego dnia pierwszy raz otworzyli ogień do manifestujących. Pięć osób poniosło śmierć. Nie było wśród nich Żyda, ale społeczność żydowska (i to nie tylko jej część nastawiona liberalnie i skłonna do asymilacji) była wstrząśnięta. W geście solidarności bardzo wielu warszawskich Żydów uczestniczyło w pogrzebie poległych nieszczęśników: Adamkiewicza, Arcichiewicza, Brendla, Karczewskiego i Rutkowskiego. Nadrabin Dow Ber Meisels wszedł nawet w skład Delegacji Miejskiej, do której zadań należało m.in. przeprowadzenie pochówku. Pogrzeb stał się okazją do zbratania polsko-żydowskiego. Do orszaku pogrzebowego, zmierzającego z kościoła św. Krzyża, gdzie odbywało się nabożeństwo żałobne, przyłączyły się na pl. Bankowym grupy Żydów prowadzone przez nadrabina Dow Ber Meiselsa i rabinów Izaaka Kramsztyka i Markusa Jastrowa. Pierwszy z nich (choć nie był chasydem) należał do grupy ortodoksyjnych wyznawców judaizmu, na pierwszym miejscu stawiających zagadnienia religijne, mimo to sprawa niepodległości Polski nie była mu obojętna. Co ciekawe, najbardziej bodaj znany i najczęściej reprodukowany obraz przedstawiający pogrzeb pięciu poległych jest pędzla Aleksandra Lessera – malarza scen z historii Polski, będącego Żydem[12].

Page 31: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Uroczystości pogrzebowe pięciu poległych – chowanie trumien ze zmarłymi do grobów na warszawskich Powązkach. Obraz A. Lessera, „Pogrzeb pięciu ofiar manifestacji w Warszawie w 1861 r.”

W manifestacji 8 kwietnia 1861 r., podczas której chodniki warszawskie pierwszy raz naprawdę ociekły krwią, a od kul rosyjskich żołnierzy śmierć znalazło ok. 100 osób, nieczęsto przywoływanym epizodem jest czyn Michała Landego. Landy był uczniem gimnazjum realnego w Warszawie i absolwentem działającej od 1826 r. Warszawskiej Szkoły Rabinów, instytucji edukacyjnej, w której wykładano nie tylko przedmioty pogłębiające znajomość religii i tradycji żydowskiej (Stary Testament, Midrasz, Talmud), ale też język polski oraz historię i geografię ziem polskich. Podobnie jak wielu absolwentów Szkoły Rabinów, Landy poczuwał się do polskości. Feralnego dnia uczestniczył w manifestacji patriotycznej. Kiedy inny uczestnik, zakonnik niosący krzyż, padł trafiony, Landy podniósł krzyż i dalej sam stał się jego powiernikiem. Niestety, sam także został wkrótce postrzelony (wg innej wersji cięty pałaszem). Ciężko ranny, zmarł wkrótce w warszawskim szpitalu św. Rocha. Pochowano go na cmentarzu żydowskim na ul. Okopowej.

Artur Szyk, Żyd Michał Landy z krzyżem w czasie manifestacji 8 kwietnia 1861 r. w Warszawie.

Ukaz mówiący o równouprawnieniu Żydów wydał w 1862 r. Aleksander Wielopolski. Nie wydał go oczywiście z bezinteresownej sympatii do judaizmu i narodu żydowskiego, chciał zrealizować w ten sposób własne cele polityczne, wśród których było odciągnięcie Żydów od spisków i przygotowań do powstania. Podobno miał własną decyzję skomentować słowami: „odtąd Żydzi nie mają już żadnego interesu, aby mieszać się w pewne sprawy”. Przeliczył się

Page 32: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

nieco – część Żydów nastawionych patriotycznie wolała bowiem otrzymać równouprawnienie z rąk polskiego rządu polskiego państwa po zwycięskim powstaniu, a nie liczyć na łaskę administracji de facto rosyjskiej. Wydając jednak taki ukaz, likwidował pozostałości społeczeństwa stanowego, unowocześniając stosunki społeczne na ziemiach polskich[13]. Niestety reforma, podobnie jak inne wprowadzone przez Wielopolskiego, nie utrwaliła się. Narastały już wówczas nastroje powstańcze, a wolno mielące młyny reformy edukacji, oczynszowania chłopów i emancypacji Żydów okazały się półśrodkami, które nie wystarczyły do zahamowania bojowych nastrojów.

Anonimowy obraz Masakra Michała Landego 8 kwietnia 1861 r.

Postawy Żydów w przededniu jego wybuchu były zróżnicowane. Znaczna część Żydów ortodoksyjnych, jak też Ci najsłabiej wykształceni, pozostali całkowicie indyferentni wobec narodowościowego zrywu. Nie rozumieli po co jest powstanie i nie zajęli wobec niego żadnego stanowiska. Część najzamożniejszych środowisk żydowskich, burżuazja i zamożna finansjera, zajęły stanowisko zbliżone do obozu Białych. Uważały one, że powstanie przyniesie więcej strat niż korzyści, a optymalna dla rozwoju ziem polskich jest droga powolnych, ograniczonych reform i mozolnego budowania autonomii, a nie chwytania za szable. Ci jednak Żydzi, gdy już doszło do wybuchu insurekcji, często popierali je, sympatyzowali z nim czy wspierali finansowo. Najbardziej sprzyjali polskiemu ruchowi narodowemu mieszkańcy miast, przede wszystkim polonizująca się inteligencja. Byli to ludzie o mniej żarliwej religijności i słabiej wrośnięci w żydowską tradycję, a ponadto obeznani z nowatorskimi prądami umysłowymi epoki. Wśród zwolenników powstania była część wpływowych rabinów, m.in. wymieniani już uczestnicy pogrzebu pięciu poległych: Meisels, Kramsztyk i Jastrow. Niestety, całej trójce nie dane było wziąć udziału w powstaniu. Gdy w październiku 1861 r. został wprowadzony w Królestwie stan wojenny, wydano zakaz demonstracji patriotycznych. Mimo to odbyły się w wielu kościołach nabożeństwa związane z rocznicą śmierci Tadeusza Kościuszki. Do warszawskiego kościoła bernardynów pw. św. Anny wtargnęli żołnierze rosyjscy, aresztując blisko 2 tys. osób. Duchowieństwo katolickie, w obawie przed dalszą profanacją kościołów i w trosce o bezpieczeństwo wiernych, podjęło decyzję o zamknięciu świątyń. W geście solidarności postępowi rabini zamknęli także synagogi. Dow Ber Meisels, główny odpowiedzialny za tę decyzję, został aresztowany 11

Page 33: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

listopada 1861 r. W rosyjskich dokumentach sądowych decyzja ta opisywana była następująco:

Zamknięcie synagog nie jest niczym innym, jak z góry zamierzonym naśladowaniem zamknięcia kościołów katolickich. Jest to wroga przeciw rządowi manifestacja, mająca na celu pokazać Polakom jednomyślność z nimi tutejszej ludności żydowskiej. (…) Co za skandaliczny objaw przyjaźni arcybiskupa z rabinem.[14]

Po kilkunastu tygodniach aresztu Meiselsa zwolniono, ale jako cudzoziemiec (pochodził z należącego wówczas do Austrii Krakowa) został zmuszony do opuszczenia kraju. Podobny los spotkał Markusa Jastrowa, z tym, że ten musiał uchodzić do Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Izaak Kramsztyk natomiast, urodzony w Warszawie rabin słynący z wygłaszania kazań, a nawet nauczania Talmudu w języku polskim (przez co synagoga na ul. Nalewki, w której nauczał, nazywana była polską), jako obywatel rosyjski został skazany za działalność antypaństwową na wysiedlenie na Syberię. Powrócił dopiero w 1867 r., kilka lat po wygaśnięciu insurekcji. Spora część patriotycznie usposobionej społeczności żydowskiej pozbawiona została swoich liderów.

Żydzi warszawscy, obraz A. Grottgera z cyklu Warszawa I (1861), w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu – w środku widoczny nadrabin Meisels.

STOSUNEK RZĄDU NARODOWEGO DO ŻYDÓW

22 stycznia 1863 r. wybuchło powstanie. W odezwie Rządu Narodowego, wydanej tego samego dnia, czytamy m.in. „ wszystkich obywateli bez różnicy stanu i religii uważać należy za wolnych obywateli” . Kwestia żydowska nieco obszerniej zostanie poruszona dopiero pięć miesięcy później. Wówczas to, 22 czerwca, wydana została odezwa Do Braci-Polaków Mojżeszowego Zakonu, w której zadeklarowano wprost pełne równouprawnienie Żydów i wezwano do wspólnej walki przeciw Rosji. Padły w niej m.in. następujące słowa:

Page 34: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Bracia Izraelici! (…) ofiarowaliśmy wam przyjaźń i braterstwo, a wy nam odpowiedzieliście przyjaźnią i braterstwem, wytrwajmy w tych uczuciach. (…) A teraz, bracia Izraelici, odzywamy się do was słowami Mojżesza: <Więc bracia wasi pójdą na wojnę, a wy tu siedzieć będziecie?> (Num 25, 10) (…) I stanie się, gdy za pomocą Bożą oswobodzimy kraj z moskiewskiej niewoli i zrzucimy z siebie to gniotące nas jarzmo, wspólnie używać będziemy pokoju, cieszyć się będziemy płodami ziemi naszej. Wy i dzieci Wasze używać będziecie wszelkich praw obywatelskich bez żadnych wyłączeń i ograniczeń, gdyż Rząd Narodowy nie będzie się pytał o wyznanie i pochodzenie.[15]

Z punktu widzenia polskiego powstania wydanie tej odezwy trzeba chyba ocenić jako spóźnione. Pierwszy impet powstania dawno został wyhamowany, a największe partie – Mierosławskiego czy Langiewicz – rozbite. Powstanie nie miało już takiego rozmachu, jak wiosną, a odezwa wyglądała na rozpaczliwą próbę wciągnięcia starozakonnych do udziału w zrywie. Próbę o ograniczonej zresztą skuteczności.

STAROZAKONNI W WALCE…

Trudno dokładnie stwierdzić, jak wielu Żydów znalazło się w szeregach partii powstańczych. Jolanta Żyndul szacuje liczbę aktywnych, walczących z bronią w ręku partyzantów na 160, co biorąc pod uwagę, iż przez szeregi powstańcze przetoczyło się kilkaset tysięcy osób, zdaje się być liczbą bardzo małą. Trzeba jednak podkreślić, że dla wielu osób wyznania mojżeszowego wstąpienie w powstańcze szeregi było decyzją znacznie trudniejszą niż dla Polaków. W judaizmie, religii od setek lat rozwijającej się w warunkach diaspory, istniał szereg elementów nakazujących poszanowanie prawa kraju zasiedlenia i akceptację zastanej władzy – w tym wypadku była to władza carska. Ponadto w wojsku, a zwłaszcza w partyzantce, ciężko było wypełniać wymagania judaizmu. Szymon Rudnicki unika szacowania liczebności żydowskich bojowników, podkreślając, że w wielu wypadkach indywidualne decyzje Żydów o przystąpieniu do powstania lub nie wynikały z warunków lokalnych, relacji z miejscowymi urzędnikami i powstańcami (te niestety nie zawsze były poprawne) oraz wpływu osób nastawionych konserwatywnie. Na potwierdzenie tej tezy przytoczmy słowa Pinchasa Szwajcera z Będzina:

Pewnego razu przybyło do nas 3 szlachciców z pobliskiej okolicy, którzy objeżdżali miasto głosząc, że Polska zmartwychwstała. Chociaż większość Żydów sympatyzowała z Polakami, to jednak strach przed władzami rosyjskimi nakazywał im zachowanie spokoju. Tylko nieliczni tutejsi bogacze żydowscy złożyli ofiarę pieniężną na rzecz Rządu Narodowego, wielką jak na owe czasy sumę, bo ok. 10 tys. rubli.[16]

Wiadomo, iż Żydzi walczyli w szeregach partii Czachowskiego, Hauke-Bosaka, Lelewela-Borelowskiego i wielu innych. Znamy też kilka osób dowodzących partiami powstańczymi z różnych regionów Polski. Wszyscy oni mieli zginąć w walce.[17] Żydów nie brakowało też w szeregach żandarmerii narodowej, nawet w owianej najbardziej ponurą sławą formacji sztyletników vel żandarmów wieszających. Spośród tych ostatnich kilku zostało aresztowanych i skazanych na śmierć – byli to m.in. Lejba Lipman z Sejn, Izrael Chonczask z Kolna i Izrael Łabniewicz.[18] Zdarzały się wypadki, gdy żydowscy sztyletnicy musieli

Page 35: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wykonywać wyroki na swoich rodakach, denuncjujących oddziały powstańcze czy ostentacyjnie unikających płacenia składek na Rząd Narodowy. Nie było w powstaniu styczniowym postaci na miarę Berka Joselewicza, pułkownika żydowskiego m.in. broniącego Pragi przed wojskami Suworowa w powstaniu kościuszkowskim i walczącego w mundurze Księstwa Warszawskiego, ale też warunki insurekcji były zgoła odmienne.

… I W PRACY POWSTAŃCZEJ

Należy podkreślić, że udział Żydów w powstaniu nie ograniczał się do walki w partyzantce. Żydzi wchodzili w skład Rządu Narodowego zarówno na szczeblu centralnym, jak i na prowincji. Najbardziej znaną postacią był tu Henryk Wohl, dyrektor Wydziału Skarbu Rządu Narodowego – swego rodzaju minister finansów państwa podziemnego. To Wohl zaapelował do Rządu Narodowego, aby wystosował odezwę do narodu o udzielenie pożyczki na cele powstańcze. Pożyczka została rozpisana, przynosząc powstańcom znaczną sumę 6 milionów ówczesnych złotych. Za udział w insurekcji Wohl został skazany na śmierć, którą ostatecznie zamieniono na 20 lat katorgi. Pod koniec życia wrócił do Warszawy, gdzie zmarł w 1907 r. Żydzi zajmowali się także szmuglowaniem przez granicę i transportem broni dla powstańców jeszcze przed wybuchem działań zbrojnych, jak i w ich trakcie. Wykazywano się przy tym dużą pomysłowością. Władze rosyjskie wydawały specjalne rozporządzenia celem walki z tym procederem.

Klub lub szajka paryska wyprawia broń i amunicję do Polski. Te materiały wojenne są upakowane na statkach kupieckich naładowanych węglem kamiennym. Statki te wprost udają się do naszych portów nadbałtyckich, przewożeniem zaś broni i amunicji w głąb kraju zajmują się Żydzi. Poleca się zatem ziemskiej policji, aby pilną zwracała uwagę na zagraniczne statki kupieckie, przybywające z węglem oraz, aby przejezdne frachty żydowskie ścisle rewidowała.[19]

Stosunkowo wielu pracowało w sekcjach technicznych – np. drukując powstańcze ulotki, prasę czy powielając odezwy rządowe, trafiali się żydowscy informatorzy i łącznicy, nie brakło lekarzy i członków służby sanitarnej.[20] Wielu spośród sympatyków powstania, którzy nie poszli do lasu z bronią w ręku, nie skąpiło pieniędzy na finansowanie działalności partyzantów. Nie brakowało ludności żydowskiej w oddziałach powstańczych na Kresach.[21] Zdarzali się też Żydzi nastawieni skrajnie lojalistycznie, jednak postawy takie były marginalne. Udokumentowano, iż niektóre wiernopoddańcze adresy do cara od ludności żydowskiej, jakie zamieszczano w prasie, powstawały pod przymusem. Agaton Giller pisał, że:

...ruch 1861-1863 więcej zrobił dla spolonizowania Żydów niż wszystkie poprzednie usiłowania. Nie poszli oni wprawdzie bić się masą za swoją nową ojczyznę, ale służyli jej sprawie więcej i lepiej jak kiedykolwiek. Widzieliśmy ich w szeregach, widzieliśmy ich w organizacji (…) a grosza nie skąpili. Panowie polscy nie okazali się na tyle hojnymi dla sprawy publicznej, ile niektórzy Żydzi.[22]

POWSTANIE STYCZNIOWE W Ż YDOWSKIEJ PAMI ĘCI ZBIOROWEJ

Page 36: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Udział Żydów w powstaniu styczniowym utrwalił się w pamięci zbiorowej tej grupy. Przez dziesiątki lat krążyły po kraju wśród ludności żydowskiej legendy związane z dniami powstańczej walki. W początkach XIX wieku wydawał je w warszawskim dzienniku żydowskim Der Moment, a w 1929 r. spisał i wydał pod pseudonimem A. Ch. Szeps[23]. Dzięki niemu wzruszające, przekazywane ustnie historie Lejba Snirera, którego pięciu synów zginęło w bitwach powstańczych lub na szubienicy, czy też Izaaka, carskiego żołnierza, który na wieść o wybuchu insurekcji zdezerterował z oddziału i powrócił do Polski walczyć w szeregach partyzantów, zostały ocalone od zapomnienia. Legendy odzwierciedlają też tragiczne dylematy, przed jakimi stawały żydowskie rodziny, zmuszone do dramatycznego wyboru między lojalnością wobec carskiej władzy, a walką o polską niepodległość. W opowieści Przysięga reb Ojzer traci dwóch synów – jeden z nich, Michał, ginie trafiony powstańczą kulą, wystrzeloną przez… własnego brata, Nachuma. Nachum za swój czyn zostaje stracony na szubienicy. Nie brakuje w nich jednak optymizmu i specyficznego żydowskiego humoru, wykazującego się w fortelach krawca Motla, który nabiera oddział rosyjski, przebierając swoje manekiny w powstańcze mundury, rybaka Jonasza, ratującego powstańczą broń czy rabina Gecel-Dajona, ratującego życie katolickiemu księdzu, zamieniając się z nim strojami[24]. Udział Żydów w powstaniu styczniowym znalazł też odzwierciedlenie w twórczości literatów żydowskich (Josef Opatoszu) czy polskich (Józef Ignacy Kraszewski) oraz malarstwie Aleksandra Sochaczewskiego, sybiraka żydowskiego pochodzenia (właściwie nazywającego się Lejb Sonder), zapomnianego nieco malarza polskiej martyrologii, autora wielu obrazów przedstawiających cierpienie zesłanych do dalekiej Azji.

Co znamienne, latem 1939 r. część społeczności żydowskiej, przede wszystkim młodzież, ogarnęła swego rodzaju patriotyczna gorączka. Oto jak wspomina ją Emanuel Ringelblum, późniejszy archiwista getta warszawskiego:

Żydów warszawskich w 1939 r. ogarnął entuzjazm żywo przypominający rok 1861, erę zbratania polsko-żydowskiego, kiedy żydowska młodzież uczestniczyła tłumnie w manifestacjach patriotycznych o charakterze religijnym, kiedy urządzano wspólne nabożeństwa patriotyczne w kościołach i synagogach, a Żydówki, nawet z chasydzkich domów, przywdziewały – wzorem Polek – żałobę po pięciu poległych. Pamiętamy dobrze ilustracje z lat 1861-1863 na zaproszeniach na wspólne nabożeństwa, w których kontuszowy szlachcic całuje się z brodatym Żydem w kapocie[25].

Żydzi, wbrew poglądowi pojawiającemu się niekiedy jeszcze dziś (co trudno zrozumieć w kontekście potęgi armii współczesnego Izraela), nie byli tchórzami i nie bali się, kiedy była taka potrzeba, sięgnąć po broń. W kampanii wrześniowej walczyło w polskiej armii ok. 100 tys. Żydów, co stanowiło 10% wszystkich zmobilizowanych i odpowiadało odsetkowi Żydów w polskim społeczeństwie.[26] To, że Polacy wyznania mojżeszowego tak gremialnie wypełnili wówczas narodowy obowiązek, swoje źródło ma między innymi w tradycjach powstania styczniowego.

[1] Problem ten dotyczy np. części historyków sportu, którzy analizując międzywojenny ruch sportowy i okupacyjne losy sportowców polski pomijają zawodników pochodzenia

Page 37: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

żydowskiego lub poświęcają im nieproporcjonalnie mało uwagi. Zob. np. B. Tuszyński, Księga sportowców polskich –ofiar II wojny światowej 1939-1945, Warszawa 1999.

[2] Myślenie tego typu można znaleźć choćby w książce S. Didier, Rola neofitów w dziejach Polski, Warszawa 1982. Streszczenie myśli Didiera pod linkiem http://myslnarodowa.wordpress.com/2012/08/24/zydzi-powstanie-styczniowe-antypolski-wymiar/ data wejścia 19.08.2014 r.

[3] Znacznie bardziej kategorycznie praca Didiera, Giertycha i innych publicystów bliskich narodowej demokracji ocenia Wiktoria Śliwowska. Zob. W. Śliwowska, „Polacy wyznania mojżeszowego” w ruchu niepodległościowych lat sześćdziesiątych XIX wieku, [w:] Żydzi w obronie Rzeczpospolitej. Materiały konferencji w Warszawie 17 i 18 października 1993, Warszawa 1996, s. 68-69.

[4] S. Kieniewicz, Historia Polski 1795-1914,Warszawa 1968, s. 258.

[5] Wywiad Izabeli Łach z dr Jolantą Żyndul na portalu Muzeum Historii Polski, http://www.muzhp.pl/kalendarium/1489/smierc-michala-landego-podczas-demonstracji-patriotycznej-w-warszawie-wywiad-1861-4-8.html data wejścia 19.08.2014 r.

[6] http://www.sztetl.org.pl/pl/article/warszawa/5,historia/?action=view&page=5 data wejścia 19.08.2014 r.

[7] Zob. T. Stańczyk, Orli nos, sarmacki wąs, artykuł na portalu rp.pl http://www.rp.pl/artykul/971465.html?print=tak&p=0 data wejścia 19.08.2014 r.

[8] D. Mańka, Żydzi w powstaniu styczniowym, artykuł na Forum Żydów Polskich http://www.fzp.net.pl/historia/zydzi-w-powstaniu-styczniowym data wejścia 19.08.2014.

[9] Opinia dr Rafała Żebrowskiego z Żydowskiego Instytutu Historycznego; wywiad Jakuba Pacana (Narodowe Centrum Kultury) z dr Zofią Borzymińską i dr Żebrowskim z ŻIH na portalu powstaniestyczniowe.nck.pl, https://www.google.pl/search?q=%C5%BCydzi+w+powstaniu+styczniowym&oq=%C5%BCydzi+w+pows&aqs=chrome.0.69i59j69i57j69i60.4666j0j7&sourceid=chrome&es_sm=93&ie=UTF-8 data wejścia 19.08.2014 r.

[10] S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 2009.

[11] S. Rudnicki, Żydzi w walce o niepodległość Polski, [w:] Żydzi w Polsce. Leksykon, pod red. A. Żbikowskiego i J. Tomaszewskiego, Warszawa 2001, s. 568.

[12] Zob. J. Malinowski, Aleksander Lesser – malarz historyczny, [w:] s. 125-133.

[13] S. Rudnicki, op. cit., s. 569.

Page 38: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[14] Adnotacje generał-gubernatora warszawskiego Krzyżanowskiego na marginesie akt procesu Meiselsa [w:] A. Eisenbach, D. Fajnhauz, A. Wein, Żydzi a powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty, Warszawa 1963, s. 41. Na marginesie: Krzyżanowski nie wierzył w szczere zbratanie Polaków i Żydów i był przekonany, że zbliżenie między nimi jest efektem wyrachowania.

[15] Odezwa Rządu Narodowego zapowiadająca równouprawnienie Żydów i nawołująca ich do udziału w powstaniu, Warszawa 22.06.1863 [w:] A. Eisenbach, D. Fajnhauz, A. Wein, Żydzi a powstanie styczniowe…, s. 77-82.

[16] Ze wspomnień Pinchasa Szwajcera [w:] A. Eisenbach, D. Fajnhauz, A. Wein, Żydzi a powstanie styczniowe…, s. 103.

[17] S. Rudnicki, op. cit, s. 569.

[18] Ibidem.

[19] O zarządzeniach władz rosyjskich w związku z kontrabandą broni przez Żydów, Wilno 2.01.1862r., [w:] A. Eisenbach, D. Fajnhauz, A. Wein, Żydzi a powstanie styczniowe…, s. 49.

[20] W okresie międzywojennym wykaz lekarzy służących w powstańczej służbie medycznej sporządził: E. Ringelblum, Wykaz lekarzy Żydów i medyków w Powstaniu 1863r. [w:] Di Socjale Medicin, 1936, zeszyt 11-12, 1937, zeszyt 1-2 i 3-4.

[21] Zob. D. Fajnhauz, 1863: Litwa i Białoruś, Warszawa 1999.

[22] Cyt. za S. Rudnicki, Żydzi w walce…, s. 570.

[23] A. Almi, Legendy żydowskie o powstaniu styczniowym, przeł. S. Hirszhorn, Warszawa 1929.

[24] W syntetyczny sposób legendy żydowskie omówiła J. Rusin w artykule Powstanie styczniowe w zwierciadle legend żydowskich o 1863 r. , opublikowanym na portalu midrasz http://midrasz.home.pl/2003/sty/sty03_01.html data wejścia 19.08.2014 r.

[25] Cyt. za: W. Śliwowska, Polacy wyznania mojżeszowego…, s. 65.

[26] S. Zwoliński, Żydzi w polskich regularnych formacjach wojskowych podczas II wojny światowej [w:] Żydzi w obronie Rzeczpospolitej. Materiały konferencji w Warszawie 17 i 18 października 1993, Warszawa 1996.

Page 39: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Dobrzy powstańcy, źli powstańcy. Obraz powstania styczniowego w

prasie polskiej – wybrane zagadnienia

PRASA – UWAGI OGÓLNE

Media mają wielką moc. Nieprzypadkowo mówi się o nich czwarta władza. We współczesnych, demokratycznych społeczeństwach poparcie wpływowych, kształtujących opinię publiczną mediów może decydować o upadkach rządów i innego rodzaju przetasowaniach na szczytach władzy. Sytuacja taka, jak wszystko niemal na tym świecie, ma swoje dobre i złe strony. Po stronie pozytywów zaliczyć należy możliwość kontroli władzy, patrzenia jej na ręce i rozliczania z podejmowanych działań. Działalność dziennikarzy uparcie tropiących najmniejsze nawet przejawy nieuczciwości czy korupcji wśród polityków mobilizuje ich do uczciwości i podejmowania decyzji zgodnych z racją stanu i interesem ogółu, a nie partykularnymi korzyściami. Z drugiej jednak strony, nieustanna obecność mediów wymusza w kręgach elit władzy zachowania, których nadrzędnym ich celem jest kreowanie własnego wizerunku, a walka o społeczne poparcie i wysokie notowania w sondażach staje się celem samym w sobie, a nie środkiem do celu, którym winno być sterowanie państwem w duchu rozwoju i zmian na lepsze.

Wiemy, że tzw. mass media nie towarzyszą człowiekowi od zarania jego dziejów. Do ich powstania potrzebne było kilka czynników. Jeden z nich – powstanie nośnika umożliwi ającego dotarcie do szerokiego grona odbiorców – został rozwiązany w 1450 r., kiedy Jan Gutenberg wynalazł ruchome czcionki drukarskie pozwalające na wielokrotne powielanie jednego tekstu. Z czasem cena książek spadła, a grono ich odbiorców (a także odbiorców rozmaitych broszur, ulotek, odezw) znacznie się powiększyło. Aby jednak mówić o powszechności czytelnictwa, spełniony musiał zostać drugi warunek – powszechna umiejętność czytania i pisania. Ta stała się faktem w XVIII wieku, w dobie oświecenia, kiedy to szczególną wagę przywiązano do szkolnictwa. W wielu państwach wprowadzono powszechny obowiązek szkolny. Pionierem były tu Prusy, gdzie stosowne ustawy wydano już w 1717 r. Analfabetyzm był w XIX wieku coraz rzadszy (co nie znaczy, że całkowicie zaniknął – o takiej sytuacji w Europie możemy mówić dopiero w II połowie XX wieku). Skoro zostały spełnione odpowiednie warunki: istniał nośnik przekazywania informacji do szerokiego grona i duża grupa odbiorców, przygotowana do korzystania z niego, media mogły zacząć się rozwijać.

Pierwszym masowym medium była prasa. Jej siła stale rosła, by pod koniec XIX wieku stać się potężnym orężem kształtowania ludzkich postaw i opinii. W 1855 roku doszło (być może po raz pierwszy w dziejach) do sytuacji, gdy z powodu pogarszających się notowań opinii publicznej doprowadzono w Europie do zmiany rządu. Zaangażowana w wojnę krymską Wielka Brytania ponosiła ciężkie straty na czarnomorskim froncie. Brytyjczycy, dzięki pracy korespondentów wojennych i codziennym artykułom relacjonującym przebieg walk pod Bałakławą czy Sewastopolem, wiedzieli, jak ciężką daninę krwi ponoszą ich żołnierze w konflikcie na antypodach Europy. Notowania gabinetu George’a Hamiltona Gordona lorda Aberdeen spadały, aż w końcu w premier podał się do dymisji. Jego następcą został Henry Temple lord Palmerston, znany z powiedzenia, iż Wielka Brytania nie ma wiecznych przyjaciół ani wrogów, a jedynie wieczne interesy. Palmerston nie tylko nie zmienił polityki poprzednika, ale konsekwentnie dążył do wspólnego z sojusznikami pokonania Rosji, i cele te zrealizował w 1856 r., kiedy to po upadku twierdzy Sewastopol car zmuszony został do podpisania niekorzystnego dla siebie pokoju. Marzenia Rosji o kontroli Morza Czarnego i

Page 40: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wciągnięciu Bałkanów w swoją orbitę wpływów nie zostały zrealizowane. Interesy Wielkiej Brytanii zabezpieczono, jednak odtąd kolejne gabinety musiały mieć na uwadze, co się o nich pisze i jak są oceniane przez opinię publiczną.

Nie jest jednak żadną tajemnicą, że nie wszystkim informacjom medialnym można ufać. W czasach PRL furorę robiło hasło „telewizja kłamie”, które miało oznaczać, iż nie można ufać podawanym w niej wiadomościom. Celem telewizji nie było bowiem rzetelne przekazywanie informacji, lecz podawanie wyselekcjonowanych faktów w taki sposób, by służyło to interesom władzy. Zjawisko wykorzystywania przez władzę mass mediów do kontroli społeczeństw i trzymania ich w ryzach, zwane propagandą, jest tak stare jak same media. Można je było zaobserwować również w prasie polskiej w dobie powstania styczniowego.

Gdyby wydarzenia lat 1863-1864 badać wyłącznie na podstawie prasy tego okresu, badacz musiałby szybko dojść do całkowitej konfuzji. Jego obraz bowiem zupełnie inny był w gazetach ukazujących się na terenie Królestwa Polskiego, a inny w zaborze pruskim czy Galicji. W Królestwie od klęski powstania listopadowego obowiązywała cenzura, a obieg niezależnej, niekontrolowanej przez rząd informacji był bardzo utrudniony. Z kolei w dawnym Wielkim Księstwie Poznańskim i Galicji (mimo, że to jeszcze okres przed wprowadzeniem szerokiej autonomii) panowała większa swoboda wypowiedzi. Stąd też obrazy styczniowej insurekcji w prasie zaboru rosyjskiego, pruskiego i austriackiego różnią się diametralnie.

Oczywiście pogłębiona i kompleksowa analiza zagadnienia sposobów przedstawiania powstania styczniowego na łamach prasy polskiej znacznie wykracza poza ramy niniejszego artykułu. Taka analiza mogłaby być przedmiotem co najmniej pracy doktorskiej. Postaramy się jednak naszkicować ten ciekawy wątek dziejów powstania 1863 r., biorąc na warsztat przede wszystkim dwa dzienniki: stołeczny „Kurier Warszawski” oraz „Dziennik Poznański” i kilka wybranych zdarzeń z dziejów styczniowego zrywu.

BRANKA

Wydarzeniem, które przyspieszyło wybuch powstania, przygotowywanego w konspiracji przez dwa lata, ale planowanego najwcześniej na maj 1863 r., była branka. Ten przymusowy pobór do wojska zapowiedziany został w październiku 1862 r., a jego dokładna data nie została podana do wiadomości. Brankę w Warszawie przeprowadzono w nocy z 14 na 15 stycznia. Jak przebiegał pobór? W świetle prasy z zaboru rosyjskiego spokojnie i bez zarzutu. Przytoczmy łamy urzędowego pisma „Dziennik Powszechny”, na które często będzie się powoływał „Kurier Warszawski”:

Page 41: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Dnia 15 b. m. w godzinach rannych od 1-ej do ósmej odbywał się w Warszawie pobór do wojska w zupełnym porządku i z zachowaniem spokojności. Pojedynczy nawet opór napotykać się nie dał i od lat trzydziestu nie było przykładu, aby popisowi okazywali tyle ochoty i dobrej woli. W salach na ratuszu i w cytadeli, gdzie spisowi z wszelką starannością o ich wygodę są umieszczeni, dają się widzieć najlepsze, a nawet wesołe usposobienia. U wielu z nich dało się słyszeć z uskarżaniami na wichrzenia ludzi bezrządu.(…) Wielu też z popisowych oświadczało radość, że w szkole porządku, jaką dla nich będzie służba wojskowa, będą mogli z dręczącej dla nich bezczynności i bałamutnego życia wyswobodzić się. (…) wiele też osób na pobór w mieście Warszawie wykazanych, a które (…) przy brance znalezione nie zostały, zgłasza się teraz dobrowolnie do władzy. (…) Tak pomyślny w stolicy wypadek tej ważnej czynności każe się spodziewać, iż ona na prowincji także w podobny sposób się odbędzie i że tam również knowania wichrzycieli do wywołania zaburzeń dążące, okażą się bezskuteczne.[1]

Autorem artykułu był sam margrabia Wielopolski, naczelnik Rządu Cywilnego i architekt polityki „przecięcia wrzodu” – zniszczenia struktur konspiracyjnych i zapobieżenia powstaniu poprzez przymusowy pobór do wojska osób wyznaczonych na specjalnych listach (na których znaleźć się mieli członkowie spisków rewolucyjnych i potencjalni powstańcy). Tekst ten wywołał jednak oddźwięk odwrotny od zamierzonego. Paweł Jasienica nazwał go „propagandowym parawanem mającym zasłonić widok porażki” [2]. Istotnie, dzięki innym źródłom i relacjom historyków wiemy, że prawdziwy obraz branki był zgoła odmienny. O tym, jak wielkie przygnębienie wywołała branka w wielu warszawskich rodzinach i jaką była tragedią dla rekrutów, odrywanych na długie lata od rodzin i domów, więcej powiedzieć może nam relacja liberalnego i nie krępowanego tak rządowymi obostrzeniami „Dziennika Poznańskiego”:

W nocy z dnia 14 na 15 t.m. rozpoczęty i dokonany obór w całym mieście Warszawie. Liczba wziętych do wojska nie wiemy i Bóg wie, czy ona wiadoma nam się stanie, liczba musi być jednakże bardzo znaczna. Prawie nie ma domu, który by ominięto. (…) Najliczniejszą gromadę spędzono z Powiśla, z okolic Solca, Tamki, zamieszkanych przeważnie przez biedną ludność rzemieślniczą. Podobne ofiary dało Stare Miasto. (…) Prócz tych, których wzięto, policja poszukiwała wiele innych, którzy przed poborem się chroniąc, miasto opuścili. Liczba tych poszukiwanych, o ile nam wnosić wolno z wieści podanych, równa się prawie liczbie wziętych. Ani wiek, ani stosunki i obowiązki rodzinne, jedynactwo, ojcostwo, od poboru nie chroniły. Wiemy takich wielu, którzy od rodziny licznej, od kilkorga dzieci oderwano, i wielu takich, którzy z dawna lata popisowe przeszli, a których wraz z innymi do cytadeli zapędzono. (…) wielu urzędników kolei wiedeńskiej uległo brance. Ze szkoły głównej wzięto trzech. (…) na mieście żydowskim płacz i lament. Żydzi, jak wiadomo, żenią się bardzo młodo (…), toteż dotkniętych poborem większość znaczna rodziny biedne po sobie zostawia.(…) Obrazków rozpacznych nie jesteśmy w stanie opisać. (…) Za każdą gromadą szereg matek, żon, dzieci, łkaniem, płaczem i przekleństwami świadczących o swojej rozpaczy. (…) Usiłowania oporu czynnego tu i ówdzie miały miejsce. Na Starym Mieście rzemieślnik jakiś toporem poranił biorących go żołnierzy(…) Obrazu miasta dać nie podobna słowem. Rzec można – Warszawa cała rozpłakana. (…) Zza miasta i z prowincji żadne dotąd wieści do nas nie doszły. Czy pobór i tam równocześnie się odbywa, nie wiemy. Wątpimy, aby tak bezopornie i bezkarnie jak w Warszawie dziać się mógł. Liczne gromady młodzieży warszawskiej uszły przed poborem na wsie, jak mówią, z zamiarem stawiania tam gromadnego oporu. Drobna szlachta po wsiach szlacheckich głośno rozpowiada, że brać się nie da.[3]

Page 42: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Z tego obszernego fragmentu widać też, iż pobór wcale nie przebiegał sprawnie. Znacznej części młodzieży przewidzianej do wojska listami Wielopolskiego nie udało się ująć: zbiegła zawczasu do lasów kampinoskich i serockich. Zdarzały się przypadki stawiania oporu, nawet czynnego. Płacz i lament towarzyszył wielu niczego się nie spodziewającym rekrutom. Nic dziwnego, że nastroje wśród mężczyzn objętych poborem były minorowe. Wbrew temu, co pisał Wielopolski, w Cytadeli panowała apatia i przygnębienie. Wrażenia jednego z księży odwiedzającego poborowych opisał w swoich pamiętnikach ówczesny biskup płocki Wincenty Popiel:

Kiedy tam wszedł po raz pierwszy, zastał prawdziwie niesforną tłuszczę. Ci płaczą, tamci namiętnie grają w karty, ktoś tęsknie patrzy w okno i nuci piosenkę. Krzyk i hałas nieznośny, jakby ci ludzie przeszli w stan barbarzyństwa. Niektórzy podpici, ze spojrzeniem zwierzęcym.[4]

To, że nie wszystko poszło zgodnie z planem, daje się wyczytać między wierszami i pewnie wbrew intencjom autora w komunikacie „Kuriera Warszawskiego”, zamieszczonym w kolejnych dniach. „Kurier” przypomina tam, że za jakiekolwiek utrudnienia w przeprowadzeniu poboru na prowincji lokalne władze będą surowo karane. Czytamy:

Z powodu nakazanego częściowo poboru do wojska, stronnictwo bezrządu tajnymi drogami rozesłało wezwania do niektórych naczelników powiatów, burmistrzów i wójtów gmin, aby do wykonania tej czynności pomocy nie udzielali. Doświadczenie przy dopełnionym onegdaj poborze w Warszawie osiągnięte, utwierdza władzę w powziętym przekonaniu, że urzędnicy wszelkiego stopnia, wierni swym obowiązkom, ani się uwieść, ani groźbami zachwiać nie dadzą, wszelako za stosowne uważa się ostrzec, że urzędnicy, którzy by ściśle nie spełnili swoich powinności, oprócz kar spadających na nich z [właściwych, przypis autora] artykułów (…) ulegną jeszcze odpowiedzialności za popieranie knowań, czynny i zbiorowy opór przeciwko władzy.[5]

W rozważaniach naszych skupimy się na stanowiskach Kuriera Warszawskiego i Dziennika Poznańskiego. Warto przypomnieć jednak, że nie były to jedyne gazety ukazujące się wówczas na ziemiach polskich. Historycy powstania styczniowego pozwalają sobie często na cytowanie krakowskiego dziennika „Czas”. Było to pismo konserwatywne, poglądy jego redakcji zbliżone były do poglądów Białych. Przez pewien czas warszawskim korespondentem „Czasu” był Agaton Giller, przedstawiciel (ktoś powiedziałby – agent) Białych w Rządzie Narodowym w początkach powstania. „Czas” nie pochwalał wybuchu powstania, widział w nim zagrożenie dla narodu polskiego, nie pisał o nim z bezkrytyczną sympatią. Mimo to relacje krakowskiego dziennika dalekie są od zapiekłego zwalczania powstania, charakterystycznego dla pism warszawskich. Oto, jak „Czas” omawia brankę:

Poruszenie umysłów w Warszawie jest wielkie. Niepewność, w jakiej rząd postawił wszystkich mężczyzn, bez różnicy wieku, spowodowała liczne bardzo wyjazdy (…) W hotelu paryskim przyszli brać stangreta, który wolał sobie życie odebrać niż w wojsku rosyjskim służyć. Pewna matka starozakonna policjantowi, który przyszedł brać jej syna, wydrapała oko. Na Nowolipiu młody rzemieślnik rzucił się na policjantów chcąc, żeby go zabili (…)Wielu pokrępowano postronkami i tak ich pędzono do Cytadeli. Idąc, otoczeni wojskiem, śpiewali Boże coś Polskę lub Jeszcze Polska nie zginęła. (…) Po proskrypcji, będącej niesłychanym gwałtem przypominającym najstraszniejsze w historii ludzkości, śmią prawić organa rosyjskie bezwstydnie o autonomii Kongresówki?[6]

Pobór oburzył wszystkie umysły, obawiają się też smutnych wypadków, które daj Boże, żeby krwią kraju nie oblały. Rozpacz niektórych ogarnia, a rozpacz jest złym doradcą.

Page 43: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Najwidoczniej rząd rosyjski gwałtem przez siebie dokonywanym chce popchnąć do rozpacznych kroków, pragnąc wywołać wybuch, który stłumiony, mógłby zarazem osłabić ducha narodowego.[7]

WYBUCH POWSTANIA

Obieg informacji w XIX wieku nie był tak zawrotny, jak w czasach szerokopasmowego Internetu, smartfonów, tabletów czy innych gadżetów, pozwalających na niemal nieustanne śledzenie tego, co dzieje się w dowolnym zakątku świata. Dziś informacje docierają do odbiorców w czasie rzeczywistym. W stuleciu węgla i pary na najświeższe wiadomości trzeba było chwilę poczekać. W nocy z 22 na 23 stycznia miały miejsce pierwsze powstańcze potyczki, jednak wielkomiejski czytelnik, pijąc kawę i jedząc poranną bułeczkę 23, a nawet 24 stycznia rano, mógł nie zdawać sobie sprawy z faktu, że narodowe wystąpienie właśnie się zaczęło. „Dziennik Poznański” napisał o niepokojach w Królestwie dopiero pięć dni po oddaniu pierwszych wystrzałów. Nawet wtedy jednak jego redaktorzy nie do końca zdawali sobie sprawę, jaki charakter mają walki i czy jest to tylko zbrojna manifestacja sprzeciwu wobec branki, czy też zaczyn narodowego zrywu:

Zdaje się, że wybiła dla nieszczęsnego Królestwa Kongresowego godzina nowych krwawych i nierównych zapasów zrozpaczonej ludności z przemocą rosyjską. Do chwili, kiedy te słowa kreślimy, nic pewnego nam nie wiadomo ani o szczegółach, ani nawet o istotnym charakterze wypadków tamtejszych (…) komunikacja telegraficzna z Warszawą przerwana. (…) Jak słyszymy, nadeszła tu z Torunia wiadomość, że w Królestwie Polskim, zapewne wskutek branki, wybuchły bunty (Revolten). Z wszystkich tych bardzo szczupłych i ogólnikowych danych nie można jeszcze nawet bliżej oznaczyć charakteru wypadków: jestli to usiłowanie powszechnego powstania na dobre, alboliteż rozpaczliwa tylko protestacya nieszczęsnych proskrybowanych, którzy przedkładają krwią swoją i ofiarą życia wołać do Boga, że im się od tyranii moskiewskiej straszna dzieje krzywda. Pierwsza alternata, to jest alternata, iż to, co się dzieje, jest zakusem zbrojnego, powszechnego powstania na dobre, widzi nam się dotąd całkiem nieprawdopodobną. (…) trudno mu rokować w tej chwili powszechny udział wszystkich warstw ludności, nie można liczyć na więcej jak 20 do 50 tysięcy powstańców, znajdzie się dla nich w różnych kryjówkach kilkanaście tysięcy sztuk broni. Cóż oni dokażą bez należytego odzienia zimowego, bez wojskowej organizacji, po całym rozproszeni kraju, przeciwko nieprzyjacielowi, który ma w swoim ręku cały organizm rządowy, Warszawę, twierdze zaopatrzone we wszystkie potrzeby wojenne i około 130 tysięcy żołnierzy dobrze zorganizowanego, wyćwiczonego i opatrzonego wojska do dyspozycji? Jedyną szansą tego powstania mogłoby być przejście części tego wojska na jego stronę, co jednak mimo zapowiedzi i życzliwych nam przechwałek rewolucjonistów rosyjskich, w najwyższym stopniu nieprawdopodobną nam się widzi...[8]

Page 44: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Mimo wszystko, zwrócić uwagę czytelnika musi tutaj znakomite rozeznanie poznańskich dziennikarzy i świetna orientacja w sytuacji wewnętrznej Królestwa Polskiego. Wszak doskonale, ze znajomością tematu i proroczą niemal intuicją punktują oni wszystkie bolączki, z jakimi potem będę musieli się zmagać kolejni cywilni i wojskowi przywódcy powstania i które ostatecznie doprowadzą do jego upadku.Konkluzje, do jakich dochodzą autorzy są smutne, gdyż:

...w tej alternacie, zakusu powstania na dobre, skłonni bylibyśmy obawiać się klęski nie tylko materialnej, ale i moralnej. Słabe bowiem powstanie bardziej demoralizuje i bardziej dyskredytuje, jak żadne.[9]

Lektura kilku tylko numerów „Dziennika Poznańskiego” ze stycznia 1863 r. pozwala na konstatację, iż znajdziemy tam nie tylko nieporównywalnie więcej informacji o przebiegu powstania, niż w prasie warszawskiej (choć, co na co trzeba zwrócić uwagę, nierzadko bywają to informacje nieprecyzyjne lub błędne), ale też znacznie więcej sympatii dla powstańców i dobrego słowa dla ich działań. I tak 26 stycznia pojawia się następujący passus, według krążących po Poznaniu pogłosek:

Piotrków i Kielce miały być w rękach powstańców (…) Płock ma już być wziętym, a zarazem 3000 wojska rosyjskiego wzięto do niewoli...[10]

...co, jak wiemy, nie było prawdą, gdyż żadne z tych trzech miast nie zostało przez powstańców zdobyte w pierwszych dniach walk.

28 stycznia 1863 „Dziennik Poznański” potwierdza wiadomości, iż wybuchło powstanie, słowami:

...dziś stanęliśmy oko w oko z ciężkim przesileniem politycznym, pod grozą przesilenia społecznego. Spisywanie życia staje się coraz trudniejsze, wydarzenia chaotycznie mieszają się (…) Na kraj rzucone hasło powstania. Komitet Centralny Narodowy ogłasza się rządem tymczasowym. Komitet nadaje darowizną włościanom gospodarzom grunta przez nich na czynszu lub okupie dzierżone.[11]

W komentarzu do tej informacji dominują pesymistyczne tony, wskazuje się na wszystkie bez wyjątku czynniki, które podważają racjonalność narodowowyzwoleńczego zrywu. Dziennikarze wymieniają: „...oto na hasło rzucone stanęły gromady po kraju całym z żądzą

Page 45: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

walki, z gotowością ofiary. Bez wodza, bez broni, bez komendy, bez silnej ręki…” [12] na końcu zdradzając jednak sympatię do powstańców i nie odmawiają sensu ich działaniom, mimo braku nadziei na powodzenie przedsięwzięcia: „toteż walka, ona nam cenna świadectwem, jakie uczuciu gorącemu narodu daje.”[13] Warto podkreślić, iż poznański dziennik pisze wprost, iż jednym z pierwszych postanowień Komitetu Centralnego, który przekształci się w warunkach powstania w Rząd Narodowy, jest uwłaszczenie chłopów. Warszawskie gazety będą milczały o tym jak grób. W „Kurierze Warszawskim” nie pojawi się nawet cień wzmianki. Nic dziwnego, przecież uwypuklanie takich faktów mogłoby zachęcać do powstania, a przynajmniej skłaniać do przychylniejszego myślenia o nim. Zresztą, liberalny i sympatyzujący z powstańcami (pewnie zresztą nie zawsze piszący w sposób pożądany przez pruski rząd) „Dziennik Poznański” wytyka mediom z Warszawy, iż temat powstania starają się przemilczeć:

Warszawskie gazety nie wspominają ani słowem o wypadkach w Królestwie. Jedna tylko wspomina pomiędzy sprawozdaniami targowymi, że w piątek w Warszawie „na targu za Żelazną Bramą bardzo mały był dowóz. Z przyczyny deszczu gospodyń naszych widać nie było. Wyręczyły się służącymi”.[14]

I rzeczywiście, „Kurier Warszawski”, nie muszący przecież czekać na korespondencje i będący w centrum wydarzeń, po raz pierwszy odnotowuje, że coś się w ogóle wydarzyło, dopiero 26 stycznia, informując urzędowo, że:

Wielki Książę Namiestnik Jego Cesarsko- Królewskiej Mości w Królestwie Polskim. Mając na względzie nieporządki w wielu miejscach wynikłe, z Najwyższego upoważnienia, postanawia: Stan wojenny (…) przywraca się w Królestwie w zupełnej swej rozciągłości.[15]

Chciałoby się zadać pytanie, skąd tak długa zwłoka przy podaniu informacji o wybuchu powstania. Odpowiadając, możemy ograniczyć się jedynie do przypuszczeń. Być może chodziło tu o nadzieję, że niepokoje okażą się chwilowe, będą jedynie zbrojną oznaką desperacji przyszłych poborowych, i jako takie nie będą warte szerszych analiz? W każdym razie po pięciu dniach od wybuchu insurekcji „Kurier” musiał przyznać, że jednak walki trwają. Pisano o nich w sposób następujący:

W nocy z 22go na 23ci b.m. stronnictwo bezrządu usiłowało w różnych miejscach uderzyć na wojska w Królestwie konsystujące. Usiłowanie to wszędzie skutecznie stłumione, powagi prawa zachwiać nie zdołało. Winowajcy na wszystkich punktach ścigani i w znacznej liczbie już ujęci, ulegną skutkom praw wojennych. Według Najwyższego Jego Cesarsko-Królewskiej Mości rozkazu: Buntowników, którzy będą ujęci z bronią w ręku, sądzić na miejscu przestępstwa w drodze doraźnego, polowego, wojennego sądu, a wyroki śmierci co do nich wydane, zatwierdzać mają ostatecznie i wprowadzać w wykonanie naczelnicy wojenni okręgów.[16]

CHARAKTERYSTYKA DZIAŁA Ń POWSTAŃCZYCH OCZAMI PRASY PRORZĄDOWEJ

Jak dalej informuje „Kurier”: „W nocy z dnia 10go na 11ty (22 na 23) stycznia w wielu miejscach Królestwa Polskiego bandy buntowników napadły na stanowiska osobno rozmieszczonych oddziałów wojska. Bandy te uzbrojone były myśliwskimi strzelbami, rewolwerami, nożami, kosami itp.” – następnie ma miejsce, zgodne z prawdą, wyliczenie i krótkie omówienie potyczek, jakie tego dnia wydarzyły się w Królestwie: pod Płockiem,

Page 46: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

„...gdzie miał miejsce napad nocny, który odparty został. Zabitych i rannych swych, korzystając z ciemnej nocy, burzyciele uwieźli...” [17], pod Płońskiem, Jedlnią, Bodzentynem, Szydłowcem, Lubartowem, Kodniem, Radzyniem, Łukowem i Białą. Zdumiewać musi frazeologia stosowana w tych komunikatach.

Znamienne jest, że „Kurier” podaje przede wszystkim liczbę poszkodowanych (zabitych i rannych) po stronie rządowej. Wymienia też uczestniczące w potyczkach oddziały rosyjskie wraz z dowódcami, powstańców traktując jak bezimienną tłuszczę. Losy partyzantów niespecjalnie go interesują. Konsekwentnie nazywa ich bandytami, rebeliantami i buntownikami, a partie – bandami. Z radością donosi o sukcesach wojsk rosyjskich, zwłaszcza rozbiciu oddziałów powstańczych, będąc znacznie bardziej wstrzemięźliwym w opisie wypadków nie do końca pomyślnych dla carskiej armii. Wszystkie wydarzenia opisywane są z perspektywy rosyjskiej, tak aby czytelnik mógł identyfikować się z zaprowadzającymi porządek dzielnymi carskimi oficerami i żołnierzami, a nie z niszczącymi mir rebeliantami. O powstańcach niekiedy pisze się per nieprzyjaciel. Skwapliwie podaje „Kurier” straty bojowników. Nawiasem mówiąc, do danych tych należy najprawdopodobniej podchodzić z dużym dystansem: dziwnym trafem niemal zawsze straty powstańców kilkunasto-, a nawet kilkudziesięciokrotnie przekraczają rosyjskie.

Dwie kompanie pułku piechoty, otrzymawszy wiadomość o istnieniu bandy buntowników, która skoncentrowała się w lesie koło Izbicy, otoczyły tę bandę i zniosły ją zupełnie. Buntowników zabito około 160 ludzi. Ze strony wojska zabity jest jeden oficer i dwóch żołnierzy, a sześciu zostało rannych czy też oddział kozaków, doścignąwszy w lesie koło Makowa bandę buntowników, zniósł takową. 23 ludzi z tej bandy jest zabitych, a 40 ujętych. Ze strony kozaków jest tylko jeden człowiek lekko ranny.[18]

Dnia 15 lutego w skutku wiadomości, że banda buntowników przygotowuje się do napadu na miasto Mławę, oddział kozaków wysłany został celem poszukiwania jej. Wojsko dognawszy bandę, takową zniosło i rozproszyło. Buntownikom zabito 30 ludzi, a 16tu ujęto, oprócz tego zabrano im broń i amunicję oraz 15 koni. Ze strony wojska jest dwóch rannych.[19]

To tylko próbki opisów potyczek powstańczych w oficjalnej prasie. Ciekawym zadaniem badawczym, choć mającym wymiar bardziej rozrywki intelektualnej, niż naukowych dociekań, byłoby zsumowanie liczby zabitych i rannych w walkach po stronie powstańców i Rosjan. Gwarantujemy, że liczby nie pokrywałyby się z wyliczeniami bezstronnych historyków. Domyślać się można, że zastosowany sposób opisywania bitew miał na celu podkreślenie przygniatającej przewagi wojsk rosyjskich, ukazanie partyzantów jako

Page 47: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

straceńców i zniechęcenie ludności Warszawy do jakiegokolwiek wsparcia dla insurekcji. W Warszawie, gdzie o wieści z pierwszej ręki o wydarzeniach powstańczych było trudniej, taka propaganda mogła mieć pewną skuteczność. Zapewne jednak wychodzący w stolicy „Kurier”, miał niewielkie oddziaływanie propagandowe na prowincji. Dowódców powstańczych usiłuje się w „Kurierze Warszawskim” skompromitować. Przytacza się wyjątki ze śledztw pojmanych partyzantów:

Panowie (…) powiedli ich w lasy, oświadczając im, że stanowią armię narodową, obiecując im dać dobre ubrania, broń, płacę i żywność, ale wszystko to skończyło się na obietnicy. Broni mianowicie palnej bardzo mało, odzieży i płacy wcale nie dostali, a za całe pożywienie dawano im po pół bochenka chleba i po miarce wódki dziennie; wielu z nich, widząc okropne położenie i smutną przyszłość, chcieli zaraz wracać do domów, ale wtedy naczelnicy i starsi grozili im śmiercią, i ze strachu nieszczęśliwi ci szli dalej.[20]

Dalej „Kurier” stara się zdyskredytować działania zbrojne, sprowadzić je do roli chaotycznej ruchawki, metodycznie tępionej przez siły rosyjskie. Wyolbrzymia fakt, iż stosunek Polaków do powstania, i to zarówno chłopów, jak i ziemian, był zróżnicowany. Rzeczywiste, choć nie powszechne przypadki wrogości niektórych członków warstwy chłopskiej czy też posesjonatów wobec powstańców, traktuje jako reprezentatywne dla całego społeczeństwa:

Cel – zrobić coś na kształt narodowego powstania – na szczęście nie został osiągnięty. Włościanie stanowczo nie mają współczucia dla ruchu, siedzą spokojnie, a w niektórych miejscach ścigają nawet zbiegów.[21]

Włościanie niektórych wsi powiatu krasnystawskiego dostawili 20tu podżegaczy, a w ich liczbie księdza. W innych także miejscach kraju lud wiejski zastępuje drogi bandom i rozbraja je, nie dopuszczając do gwałtów. [22]

Ziemiaństwo całego kraju trzyma się z dala od tego ruchu: właściciele i włościanie patrzą z boleścią na zapamiętały zamach (…) który popycha kraj ku przepaści.[23]

Lektura „Kuriera Warszawskiego” z ostatnich dni stycznia mogłaby doprowadzić do konkluzji, że w Królestwie sytuacja jest w gruncie rzeczy spokojna, a potyczki zbrojne mają charakter efemeryczny. Z czasem i przy wzmożeniu ruchu powstańczego stosowanie tej taktyki przez gazetę jest już niemożliwe, pojawia się zatem więcej informacji o prowadzonych działaniach zbrojnych, nie ulega jednak zmianie sposób przedstawiania konfliktu: nadal więcej pisze się o sukcesach rosyjskich, a insurgentów nazywa złoczyńcami i bandytami. Z satysfakcją podkreśla warszawska gazeta, iż powstańcy dopuszczają się aktów terroru i bezprawia. „Niektóre bandy złoczyńców popełniają okrucieństwa na rolnikach, chcąc podpaleniem i mordami zmusić ich do uczestnictwa w buncie.”[24] Przypadki takie rzeczywiście, jak wiemy choćby z lektury źródeł pamiętnikarskich, rzeczywiście miały miejsce, stanowiły jednak margines, a nie normę w powstańczym ruchu.

DWA KOMUNIKATY O PRÓBIE OTRUCIA WIELOPOLSKIEGO

Page 48: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Niezwykle zabawna jest konfrontacja dwóch opisów domniemanej próby otrucia margrabiego Wielopolskiego, dokonanej już po wybuchu powstania. „Kurier Warszawski”, powołując się na urzędowy „Dziennik Powszechny”, pisze następująco:

...popełnione zostało i przez trzy dni uporczywie ponawiane usiłowanie otrucia, którego skutki dotknęły Naczelnika Rządu Cywilnego, jego rodzinę i większą część domowników. Przywołani trzej biegli lekarze uznali jednocześnie, że dające się widzieć przypadłości spowodowane zostały zadaniem w potrawach atropiny. Działaniem trucizny najmocniej zostali dotknięci – młodszy syn Margrabiego i czterej domownicy. Stan zdrowia Naczelnika Rządu Cywilnego i jego rodziny jest dzisiaj skutkiem szybkiego użycia środków zaradczych, zaspakajający. Poszlakowani o przestępstwo ujęci i śledztwo na właściwej drodze rozpoczęte zostało.[25]

Z kolei „Dziennik Poznański” demaskuje sytuację tę, argumentując, iż rzeczywiście w domu Wielopolskich miało miejsce zatrucie pokarmowe, wynikało ono jednak jedynie z nieprzestrzegania zasad higieny przy przygotowywaniu posiłków:

W rękach rządu z najmniejszych rzeczy olbrzymie zawsze wyrastają dziwolągi. Podobnież i z owej wieści o otruciu rodziny margrabiego, w którą w końcu cała Warszawa uwierzyła, i z tego niby tragicznego epizodu, zdaje się maleńka i śmieszna wyrośnie myszka. Pokazuje się bowiem, że zupa, która miała być zatrutą, wcale taka nie była, szynka zaś, przywieziona z dóbr margrabiego do Brylowskiego pałacu i tamże ugotowana, jedynie dla tego była szkodliwa, że rondel, w którym ją kucharz przysposobił, od dawna nie był pobielonym. Kto szynką się najadł, ten naturalnie zachorował, inni zaś domownicy, żyjąc w ciągłej obawie trucizny i wszędzie zamachy na swoje życie upatrując, tak się przerazili, że z imaginacji również, chociaż bez rzeczywistej przyczyny, zasłabli.[26]

ZAMACH NA BERGA I SPL ĄDROWANIE PAŁACU ZAMOYSKICH – OKRUTNA PACYFIK ACJA CZY ZASŁU ŻONA KARA?

Ciekawym studium przypadku jest opis w prasie warszawskiej i poznańskiej zamachu na Namiestnika Królestwa Polskiego, gen. Fiodora Berga. „Kurier Warszawski” pisze:

Dnia onegdajszego, o godzinie szóstej po południu, kiedy JW. Pełniący obowiązki Namiestnika i Głównodowodzącego Jenerał-Adiutant Hrabia Berg, raczył przejeżdżać Nowym Światem od Belwederu ku Zamkowi Królewskiemu otwartym powozem, z zwykłym konwojem (…) z połączonych domów Hrabiego Zamoyskiego dany był strzał z ręcznej broni i rzucono kilka bomb Orsiniego, a potem mieszaninę palną w naczyniu. Kulami i odłamkami bomb, które popękały, przebite zostało palto JW. Berga, raniony został kozak i oba dyszlowe i siedem kozackich koni. Połączone domy zaraz zostały otoczone, mieszkańcy z nich wyprowadzeni, mężczyźni aresztowani, a meble po wyrzuceniu onych spalone. Znalezienie u niektórych mieszkańców rzeczy upakowanych, naprowadza nas na domysł, że ciż byli uprzedzeni o mającym się spełnić powyższym zamachu. Domy pomienione przeszły na zawsze pod zarząd władzy wojskowej.[27]

Sposób opisania wypadków z 19 września wskazuje, iż redaktorom „Kuriera”, skrępowanym wprawdzie cenzurą i obawą utraty pracy i szykan, łatwiej o empatię względem carskiego rządu, niż szykanowanych rodaków i sąsiadów. Opisują bowiem cały incydent z perspektywy rosyjskiej administracji, dla której brutalność i zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej (nie mającej nic wspólnego ze sprawiedliwością) było środkiem do celu, czyli uspokojenia ulicy warszawskiej i przerwania terroru powstańczego. Środkiem niemoralnym wprawdzie, ale dającym nadzieję na skuteczność.

Page 49: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

„Dziennik Poznański” opisuje całe wydarzenie zgoła inaczej, sympatyzując z pokrzywdzonymi, okrutnie potraktowanymi mieszkańcami kamienicy Zamoyskiego:

Miasto było wczoraj świadkiem okropnego widowiska. Na jenerała Berga, przejeżdżającego ulicą Nowy Świat około 5 po południu, rzucił ktoś bombę wybuchającą, która narobiła dużo huku, a mało krzywdy, bo jenerał Berg wyszedł z tego bez najmniejszego szwanku. Dom hr. Zamoyskiego, przed którym wypadek miał miejsce, otoczyła policja. Sądzono, że nastąpią aresztowania i śledztwo – tak się dzieje w krajach cywilizowanych (…) ale z tego nie można brać miary na postępowanie rządu moskiewskiego. W małą godzinę po wypadku, wojska wysłane przez jen. Berga z Zamku otoczyły oba domy i rozpoczęła się scena bezprzykładna. Oberpolicmajster Lewszyn i inni jenerałowie kazali wszystkim bez wyjątku mieszkańcom wyjść na podwórze, wprowadzili wojsko do mieszkań i d a l i p o l e c e n i e z r o b i e n i a r a b u n k u [podkr. oryg.](…) Żołdactwo, któremu polecono rabować, wszystkie kosztowniejsze przedmioty i pieniądze pozabierało. Następnie otworzono okna całego domu i resztę mebli, łóżka, fortepiany, pościel, książki, obrazy wyrzucono na ulicę, zwierciadła zaś, szyby i przedmioty ze szkła potłuczono. Na zakończenie wyrzucone efekta spalono, a piwnicę kupca Krupeckiego odbito i wojsko raczyło się winem i rumem, wylewając to, czego wypić nie mogło. (…) Sto dwadzieścia rodzin jest zrujnowanych (…) Tak trudno wyobrazić sobie, by podobne okrucieństwa z namysłem, z zimnego rozkazu naczelnika rządu, który się zwie regularnym, wobec Europy XIX wieku dziać się jeszcze mogły.[28]

JESIEŃ INSUREKCJI WIDZIANA Z POZNANIA

Nawet w chwili, gdy powstanie styczniowe ewidentnie chyliło się ku upadkowi, liczba zaangażowanych w działania zbrojne powstańców spadała, a dekrety i rozporządzenia Rządu Narodowego, kierowanego de facto jednoosobowo przez Romualda Traugutta, coraz bardziej trafiały w próżnię, prasa poznańska nie traciła sympatii do powstania, mało tego, pisywała o jego perspektywach z bardzo umiarkowanym i ostrożnym wprawdzie, ale jednak optymizmem.

Z teatru wojny – szczegółowe raporta o trzech potyczkach chlubnych dla oręża polskiego, stoczonych w połowie marca w sandomierskiem, gdzie dzielny i waleczny generał Bosak na przekór moskiewskim doniesieniom, z niezmordowaną wytrwałością kieruje osobiście ruchami hufców powstańczych, wreszcie kilka szczegółów, czerpanych z dzienników moskiewskich, które świadczą o trwaniu powstania i wręcz przyznają, że Moskale nie śmieją już dzisiaj ściśle oznaczyć, kiedy się uda przemocą zgnieść je zupełnie – otóż treść dzisiejszych wiadomości otrzymanych przez nas z pola walki w Królestwie i na Litwie.[29]

EGZEKUCJA ROMUALDA TRAUGUTTA – SPOJRZENIE Z PERSPEKTYWY ROSYJSKIEJ

O wydarzeniu, które może symbolicznie uchodzić za koniec powstania, a więc straceniu Romualda Traugutta, prasa warszawska poinformowała niezwykle obszernie, nie szczędząc nawet inwektyw pod adresem skazanych. O istnieniu jednak Traugutta, jego aresztowaniu, procesie i jego wyniku napisano dopiero 4 sierpnia 1864 r., w przedostatni dzień życia dyktatora, po śmierci powszechnie uznanego za narodowego bohatera. „Kurier Warszawski” pisał między innymi:

Po rozpoznaniu w sądzie sprawy, okazali się winnymi:

Page 50: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

1) Romuald Traugutt:

a) dowodzenia bandą buntowniczą w kwietniu 1863 r. w guberni grodzieńskiej (…),

b)zabicia wystrzałem z pistoletu dla podtrzymania karności w szeregach powstańców (!), jednego z nich – Kwiatkowskiego, za nieposłuszeństwo

c) usiłowania rozstrzelania za ucieczkę z bandy, powstańca (!) Makowskiego,

d) zbiegostwa, po rozbiciu bandy, za granicę Krakowa

e) że przybywszy do Warszawy pod cudzym nazwiskiem (Michała Czerneckiego) i za fałszywym paszportem, objął główną niezależną władzę nad będącym na czele rokoszu tajnym towarzystwem zwanym „rządem narodowym” (…) i tym sposobem aż do aresztowania był głównym przywódcą rokoszu (…)

2) Rafał Krajewski 3) Józef Toczyski 4) Roman Żuliński 5) Jan Jeziorański, że wszyscy czterech byli członkami stojącego na czele rokoszu towarzystwa tajnego, w charakterze dyrektorów wydziałów: spraw wewnętrznych, skarbu, ekspedytury i komunikacji.

Wyrok śmierci nad przestępcami Trauguttem, Krajewskim, Toczyskim, Żulińskim i Jeziorańskim wykonany został 24 Lipca (5 Sierpnia) o godz. 10ej z rana na stoku Cytadeli Warszawsko-Aleksandryjskiej.[30]

Warto złapać piszącego ten tekst dziennikarza za słówko i wskazać, iż mimo że przewodniczących Rządu Narodowego nazywa on rokoszanami i przestępcami, to jednak o zbiegach i dezerterach z partii Traugutta pisze per powstańcy. W momencie, gdy opuszczają oddział zbrojny, mogą już zostać potraktowani łagodniej. Czy przyznaje redaktor zatem, że miało jednak miejsce narodowe powstanie, którego istnienie i zasadność przez półtora roku negowano, a nie zwykły bunt? Trudno z dwóch zdań wyciągać zbyt daleko idące wnioski, jednak to właśnie takie drobiazgi potrafią nieraz zdyskredytować najbardziej misterne propagandowe koncepty.

ADRESY

Ciekawym zjawiskiem jest publikowanie w „Kurierze Warszawskim” przez cały okres schyłku powstania tzw. adresów. Były to listy kierowane najczęściej wprost do cara, pisane w imieniu społeczności poszczególnych miast czy wybranych grup zawodowych. Zamieszczane były w rządowym „Dzienniku Powszechnym”, a „Kurier” skwapliwie je przedrukowywał. Adresy te, niekiedy będące autentycznym przejawem lojalności wobec cara i administracji rosyjskiej, częściej jednak stanowiły formę konformistycznego odcięcia się wybranych społeczności od powstania w chwili, gdy stało się jasne, że insurekcja już dogorywa. Istnieją przesłanki, by twierdzić, że część z nich powstawała i podpisywana była także pod przymusem. Adresy zawierały wiernopoddańcze zapewnienia wobec cara, słowa potępienia dla „buntu”. Czytając je z dzisiejszej perspektywy, wrażliwy czytelnik może poczuć obrzydzenie. Próbki tej „twórczości”:

Najpoddanniejsze Adresy od obywateli Rzymsko-Katolickiego Duchowieństwa, urzędników, oficerów, nauczycieli i medyków z Guberni Augustowskiej.

Najjaśniejszy Cesarzu i Miłościwy Nam Panie! Wielu z nas uwiedzeni marzeniami niepodobnymi do spełnienia (…) Myśmy nie umieli ocenić Twoich błogich zamiarów,

Page 51: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Najjaśniejszy Panie, nie umieli korzystać z ofiarowanych przez Ciebie reform (…) Wyznajemy więc nasze błędy i przekroczenia (…) Z głębokim żalem ośmielamy się stanąć przed Wspaniałością Twoją Najjaśniejszy Panie i żebrzemy Twego miłosierdzia (…) Wierni poddani (następują podpisy)[31]

Najpoddanniejsze adresy od mieszkańców m. Warszawy.

Najjaśniejszy Panie! Nieograniczone miłosierdzie i wspaniałomyślność Twoja ośmielają nas, przez Namiestnika, dobroczyńcę i opiekuna naszego Miasta, błagać z pokorą o przebaczenie naszej i braci naszych winy(…) (Następuje 339 podpisów)[32]

Od starozakonnych mieszkańców miasta Śniadowa w powiecie łomżyńskim

Najjaśniejszy Monarcho, miłościwy królu nasz!

Zaburzenia, które potrząsły kraj nasz, zrobiły wiele uszczerbku. My, starozakonni (…) trudniący się handlem, wiele na tym ucierpieliśmy. Najjaśniejszy monarcho! Nigdy starozakonni nie powstawali przeciw władzy prawego króla, idąc drogą praojców naszych (…) Przyjmij monarcho, najłaskawiej, w dowód naszej wierności do podnóża Tronu Twego podniesione pismo (…) (następują podpisy)[33]

Powstanie styczniowe upadło, można było w prasie codziennej poświęcić więcej miejsca innym wydarzeniom. „Dziennik Poznański” wkrótce zacznie systematycznie i drobiazgowo informować o przebiegu wojny duńsko-pruskiej (1864), będącej uwerturą do zjednoczenia podzielonych od średniowiecza Niemiec, których częścią Poznań się stanie. Za kilka lat umysły czytelników, także w Polsce, skupią się na wydarzeniach z pól bitewnych Sadowy i Metzu, cytowane będą słowa papieża, ogłaszającego się więźniem Watykanu i przedrukowywane zdjęcia Wilhelma I z sali kryształowej w Wersalu. Pamięć o powstaniu styczniowym pozostanie. Inna w głowach tych, którzy wystawieni byli na działanie rządowej propagandy, a inna wśród mających dostęp do bardziej niezależnych źródeł informacji lub (a takich osób był ogrom) będących naocznymi świadkami powstańczej walki. Dobrze jednak zdawać sobie sprawę, że nawet dzisiejsze spory o powstanie styczniowe mogą być dalekim echem informacyjnej, czy jak kto woli, propagandowej wojny lat 1863-1864.

[1] „Dziennik Powszechny. Pismo urzędowe, polityczne i naukowe”, nr 415 z dn. 19.01.1863 r. s. 1.

[2] P. Jasienica, Dwie drogi, Warszawa 1992, s. 188.

[3] „Dziennik Poznański”, nr 14 z dn. 18.01.1863, s. 1.

[4] W. Popiel, Pamiętniki ks. Wincentego Chrościak-Popiela arcybiskupa warszawskiego, Kraków 1915, s. 119.

[5] „Kurier Warszawski”, nr 13 z dn. 17.01.1863 r. s. 1.

[6] „Czas”, dwa dni wcześniej, s. 2

[7] „Czas” 17 22.01, s. 2-3.

[8] „Dziennik Poznański”, nr 21 z dn. 27.01.1863 r., s. 1.

Page 52: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[9] Tamże.

[10] „Dziennik Poznański”, nr 20 z dn. 26.01.1863 r., s. 1.

[11] „Dziennik Poznański”, nr 22 z dn. 28.01.1863 r., s. 1.

[12] Tamże.

[13] Tamże.

[14] „Dziennik Poznański”, nr 21 z dn. 27.01.1863 r., s. 4.

[15] „Kurier Warszawski”, nr 20 z dn. 26.01.1863 r., s. 1. Dokument ten „Kurier” przytacza za „Dziennikiem Powszechnym”.

[16] Tamże, również za „Dziennikiem Powszechnym”.

[17] „Kurier Warszawski”, nr 21 z dn. 27.01.1863 r., s. 1. Także za „Dziennikiem Powszechnym”.

[18] „Kurier Warszawski”, nr 38 z dn. 17.02.1863 r., s. 3.

[19] „Kurier Warszawski”, nr 39 z dn. 17.02.1863 r., s. 3.

[20] „Kurier Warszawski”, nr 22 z dn. 28.01.1863 r., s. 3.

[21] „Kurier Warszawski”, nr 22 z dn. 28.01.1863 r., s. 3.

[22] „Kurier Warszawski”, nr 23 z dn. 29.01.1863 r., s. 1.

[23] „Kurier Warszawski”, nr 34 z dn. 12.02.1863 r., s. 1.

[24] „Kurier Warszawski”, nr 23 z dn. 29.01.1863 r., s. 1.

[25] „Kurier Warszawski”, nr 29 z dn. 6.02.1863 r., s. 1.

[26] „Dziennik Poznański”, nr 29 z dn. 6.02.1863 r., s. 1.

[27] „Kurier Warszawski”, nr 214 z dn. 21.09.1863 r., s. 1.

[28] „Dziennik Poznański”, nr 216 z dn. 23.09.1863 r., s. 1-2.

[29] „Dziennik Poznański”, nr 88 z dn. 17.04.1864 s. 1.

[30] „Kurier Warszawski”, nr 179 z dn. 6.08.1864, s. 2-3.

[31] „Kurier Warszawski”, nr 25 z dn. 1.02.1864, s.1.

[32] „Kurier Warszawski”, nr 28 z dn. 5.02.1864. s.1

Page 53: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[33] „Kurier Warszawski”, nr 28 z dn. 5.02.1864. s.1

Page 54: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Dziwna wojna. Pierwsze dni powstania styczniowego okiem Józefa

Piłsudskiego

Stanisław Cat-Mackiewicz, znany, acz kontrowersyjny publicysta polityczny, pisał w książce Klucz do Piłsudskiego, że Marszałek „...kochał to powstanie, było to życie jego, największe przywiązanie i największa miłość (…), widział swą ojczyznę, pojmował miłość do Polski właśnie przez widok tych rozpaczliwych, bohaterskich bojów 1863 roku”[1]. I rzeczywiście, wydarzenia, które miały miejsce kilka lat przed narodzeniem Piłsudskiego, odegrały ważną rolę w jego patriotycznej formacji. W rodzinie przyszłego Naczelnika Państwa czczono pamięć powstania styczniowego[2]. Wszak jego ojciec – także Józef – był członkiem władz insurekcyjnych i komisarzem Rządu Narodowego na powiat kowieński[3]. Jak często wspominał sam Marszałek, także matka – Maria z Billewiczów – przypominała w domu o bohaterstwie i poświęceniu powstańców.

Matka, nieprzejednana patriotka, nie starała się nawet ukrywać przed nami bólu i zawodów z powodu upadku powstania, owszem, wychowywała nas, robiąc nacisk na konieczność walki z wrogiem ojczyzny.[4]

W myślach Piłsudski często wracał do styczniowej insurekcji. Gdy zatem w 1913 roku zaproponowano mu autorstwo pierwszego dzieła do planowanego tomiku Boje polskie, redagowanego przez młodego historyka, Mariana Kukiela[5], pomimo wielu innych obowiązków zdecydował się przyjąć propozycję. Praca pod tytułem 22 stycznia 1863 traktować miała o bezpośrednich przygotowaniach i pierwszych dniach powstania styczniowego.

Strona tytułowa oryginalnego wydania 22 stycznia 1863. Warto zwrócić uwagę na 3 taryfy cenowe.

Mimo, iż ani publicystyka ani pisarstwo nie były podstawową aktywnością Piłsudskiego, jego pióro okazało się lekkie, a styl wartki i wciągający (przynajmniej w opinii piszącego te słowa). Dzieło powstawało momentami w ciężkich bólach, do czego Marszałek sam się przyznawał. W liście do przyszłej żony, Aleksandry Szczerbińskiej, pisał:

Page 55: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Nie mogę zdobyć się na plan, jak samą noc 22 stycznia opisywać, od czego zacząć, jaki temat brać. Czy poszczególne sceny obrazować, czy dawać cyfry i dane z krytyką, a dopóki na planie i metodzie pisania nie zatrzymałem się – dopóty i pisać trudno.[6]

Ostatecznie Piłsudski wybrał metodę mieszaną: historiografię łącząc z literackim opisem. Końcowy efekt jest znakomity. Ten osobliwy przykład połączenia historycznych faktów z żywymi dialogami i barwnymi opisami krajobrazów i przeżyć wewnętrznych bohaterów do dziś może mieć walor popularyzatorski. O wartości tekstu Piłsudskiego niech zaświadczy opinia wybitnego znawcy tematu, prof. Stefana Kieniewicza:

...warto i dziś nawracać do tego, co o 1863 roku napisał Piłsudski. Po pierwsze, warto wiedzieć, co sądził na ten temat człowiek wybitny, w tradycji 1863 rozmiłowany; jak oceniał szanse i malszanse ówczesnej sytuacji rewolucyjnej. Ocena ta Piłsudskiego wniosła do naszej wiedzy o wojnie partyzanckiej świeże i cenne, choć może i sporne elementy, nie zawsze doceniane przez historyków zawodowych. Po wtóre zaś: w wywodach tych da się odnaleźć kilka trwale aktualnych prawd: o pięknie poświecenia dla sprawy, a także o obowiązkach ludzi, którzy biorą odpowiedzialność za sprawę.[7]

Warto dodać, że tekst pierwszego wydania 22 stycznia 1863 został ozdobiony 13 ilustracjami, z których część jest autorstwa Edwarda Rydza-Śmigłego, późniejszego piłsudczyka i oficera legionowego, wybitnego polityka obozu sanacyjnego i politycznego spadkobiercę Marszałka – Naczelnego Wodza w okresie kampanii wrześniowej. Autorem pozostałych ilustracji był Henryk Minkiewicz.

Przenieśmy się zatem w zimowe, styczniowe dni 1863 roku, a przewodnikiem naszym niech będzie ten, który 50 lat po styczniowej klęsce tak wielkie zasługi położył w dziele odbudowy państwowości polskiej. Oto wybuch powstania styczniowego oczami Piłsudskiego.

Page 56: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Fragment rękopisu pierwszego tomu „Bojów polskich” pt. 22 stycznia 1863r., autorstwa marszałka Józefa Piłsudskiego.

Narrację swą rozpoczyna Marszałek[8]:

...dnia 17 stycznia [1863] kiedy to w polskiej kwaterze głównej dawano ostatnie, nieodwołalne rozkazy do boju. Rozkazy aż na 22 stycznia. Nieodwołalny rozkaz na całe 5dni przed bojem. Już w tem daje się odczuć osobliwość warunków wojny i boju.[9]

Zaiste, w warunkach konspiracji powstańczej i w sytuacji, gdy w nocy 22 stycznia będzie trzeba zaatakować liczniejsze oddziały wroga, pięć dni było czasem bardzo długim, aby wieść rozeszła się po okolicy, zaalarmowała oddziały rosyjskie stacjonujące we wsiach i małych miasteczkach, zniweczyła tak niezbędny element zaskoczenia, a może nawet zdekonspirowała część spiskowców, doprowadzając do ich aresztowania. Z drugiej strony, pięć dni było i tak szalenie krótkim czasem, aby zupełnie jeszcze w wielu miejscach niegotowe oddziały sformować i przygotować do boju. Czy jednak tak nietypowy rozkaz może dziwić, gdy wydany był w:

...osobliwej głównej kwaterze. Nic w niej nie przypominało zwykłego obrazu wojennego miejsc, gdzie się rozstrzygają losy bitew i wojen. Ani błyszczących mundurów, ani dźwięku ostróg, ani tętentu koni adiutantów. (…) Kwatera wyglądała jak najzwyczajniejsze mieszkanie prywatne najbardziej cywilnych ludzi.

Powstanie styczniowe pod każdym względem miało być ze strony polskiej niezwykłą wojną.

Fakt, iż powstanie wybucha w nieodpowiednim momencie, że jest nieprzygotowane ani logistycznie, ani propagandowo, ani militarnie, był Piłsudskiemu doskonale znany. Zdawał on sobie sprawę, że zryw zostanie przyspieszony, by uniknąć branki do wojsk rosyjskich, zarządzonej przez Wielopolskiego. Rozterki przywódców powstania, którzy zdawali sobie sprawę, iż nie są gotowi do wystąpienia zbrojnego, ale muszą zrobić wszystko, aby przebiegło ono jak najsprawniej i na jak największą skalę, wkładając w usta Zygmuntowi Padlewskiemu, odmalował przyszły Marszałek następująco:

Wódz ówczesnej Polski, Zygmunt Padlewski, chodził nerwowo po pokoju. Wahał się, jechać do Puszczy Kampinoskiej, czy też zostać w Warszawie. Do Lewandowskiego na Podlasie rozkaz wysłany. (…) Czy rozkaz doszedł? Kto zaręczy? Ma w rozporządzeniu swym 3-4 tysiące. Jakie tam rozporządzenie? Znowu dorastała w głowie wątpliwość. Ludzie w chatach, po dworach rozsypani, czy staną na wezwanie? Kto ich zmusi? A wreszcie, co najgorsza, z czem ludzie pójdą do walki? Śmieszne! Z kijami, kosami, w dobrym wypadku z marną dubeltówką na karabiny i armaty. Wszystko w tym przedsięwzięciu takie niepewne, takie chwiejne.

Page 57: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Zygmunt Padlewski oczyma Rydza–Śmigłego.

Mimo to jednak nie tylko defetyzm panował w umysłach Polaków. Wśród najbardziej rewolucyjnie nastawionych czerwonych powszechna była wiara, że słuszność sprawy boju o niepodległość i moralna wyższość powstańców może zrekompensować braki w uzbrojeniu i niedostatki w wyszkoleniu. To naiwne, zdawać by się mogło, przekonanie nabiera nieco więcej racjonalności, gdy dodamy, że spiskowcy wierzyli, iż zostaną wsparci przez rewolucjonistów i demokratów rosyjskich, których także nie brakowało, a dzięki ich pomocy zdobędą ważne twierdze, m.in. w Modlinie, Cytadeli, Dęblinie. Broń pozyskana w twierdzach pozwoli na dozbrojenie partii powstańczych i przekształcenie ich w większe, skuteczniejsze oddziały. Wierzono, że mimo przewagi wroga, powstanie, nawet wybuchające w niedogodnym momencie, ma szanse powodzenia. To przekonanie wkłada Piłsudski w usta Stefanowi Bobrowskiemu:

Nie może być wszystko stracone, gdy z jednej strony stanie człowiek wolny, o wolność walczący, a z drugiej niewolnik, pędzony batem, a do wolności wzdychający skrycie. Zapominasz o naszych przyjaciołach w obozie wroga.

Pierwszej nocy walk najwięcej powstańców zebrało się na Podlasiu, gdzie dowodził płk Walenty Lewandowski, na Ziemi Sandomierskiej i w Górach Świętokrzyskich pod dowództwem Mariana Langiewicza oraz niedaleko Płocka, gdzie atakiem na miasto miał dowodzić osobiście Zygmunt Padlewski. Plan powstańców był prosty: atakować oddziały rosyjskie, rozbrajać je, w miarę możliwości zajmować miasteczka i przejmować z lokalnych magazynów zapasy broni. Tam, gdzie się da przecinać linie komunikacyjne między oddziałami rosyjskimi i trakty, którymi mogłyby maszerować ewentualne posiłki oraz czekać na rozwój wypadków. W perspektywie dalszych tygodni walk:

Wschód cały prowadzi ostrą demonstracyjną i partyzancką walkę, przecinając szlaki komunikacyjne z Rosją, a pod osłoną tej walki na południu, w Sandomierskiem i na północy, w Płockiem, zbierają się i organizują armie polskie do marszu na Warszawę.

Koncepcja ta, na papierze wyglądająca na rozważną i rozsądną, była jednak niezwykle trudna do realizacji, gdyż brakowało materiału ludzkiego zdolnego do wprowadzenia jej w życie.

Page 58: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Rekrutami miała być miejscowa młodzież, często bez jakiegokolwiek przeszkolenia wojskowego, w dodatku nieznająca się nawzajem i pozbawiona czasu na integrację. Brakowało kadry oficerskiej i podoficerskiej, która byłaby zdolna zapanować nad zbieraniną oraz nadać jej pewną dyscyplinę, wewnętrzny ład i porządek. Morale było bardzo niskie. Marszałek pisze:

Zziębnięci, zmęczeni, wylewali swą gorycz na władze rewolucyjne, szukając w niej winy. Obiecywano broń, obiecywano wodzów, zwycięstwa, gdzie to wszystko? Szeptano o zdradzie władzy, zmawiano do ucieczki. Gdzie indziej młodzież wesoło się bawiła tą zimową majówką w wiecznie zielonym lesie. (…) O nieprzyjacielu nie myślał nikt, ani ci, którym było wesoło, ani ci, których dręczył smutek. Nie było to wojsko (…) Nie było tam oficerów i podoficerów, przełamujących zmęczenie, zmuszających do pracy niemiłej nieraz i uciążliwej. Nie było tam ładu i porządku.

Siły powstańcze, odmalowane w tym portrecie, przedstawiały się zatem momentami opłakanie. „Zdawało się, że ludzie wybierają się na kilkodniowe polowanie, po którem zdrowo i szczęśliwie wrócą do domu”. Niektórzy nie dowierzali, że powstanie rzeczywiście ma wybuchnąć 22 stycznia:

Pułkownik Lewandowski w Siedlcach otrzymał rozkaz z Komitetu Centralnego 17 stycznia. Mimo, iż umówionych znaków na piśmie, pomimo, iż był pewien kurierki (…) nie dał wiary poleceniom (…) Dziwny rozkaz – powiedział!

Poważnym problemem był stan liczebny jednostek powstańczych. Żaden z dowódców na dowolnym szczeblu nie miał pewności, do ilu osób dotrze rozkaz o wybuchu powstania i jak zostanie potraktowany. W efekcie, powszechnym było przeszacowanie sił, jakimi się dysponowało. Tam, gdzie liczono na tysiące, przybywały setki, gdzie miały pojawić się setki, stawały dziesiątki. Nic dziwnego, wszak ziemiańscy powstańcy wiele ryzykowali, przedsięwzięcie było skrajnie niepewne, a gdy kogoś „...tchórz obleciał lub ostrożność przeważyła, zostawał spokojnie w domu, wiedząc, że nikt go do wojaczki nie zmusi i że za dezercję żadna kara nań nie spadnie”. Widzi eli to lokalni dowódcy, którzy momentami przeklinali los, że przychodzi im wziąć odpowiedzialność za przedsięwzięcie, które ich przerasta i dowodzić „wojskiem”, które nie nadaje się do walki. Zresztą im samym brakowało umiejętności i doświadczenia wojskowego. Służącemu na Podlasiu pod pułkownikiem Walentym Lewandowskim ziemianinowi Bronisławowi Deskurowi, który miał zaatakować i zdobyć Radzyń Podlaski, Piłsudski wkłada w usta następujące słowa:

Mianowali mnie majorem, ale co z tego majorstwa, gdy nie bardzo wiem, co robić? Umiem ekspedyte regulamin kawalerii, czytało się coś niecoś o taktyce i strategii, ale niech mnie kule biją, jeśli wiem, co z tego wszystkiego wziąć do ataku na Radzyń.

Page 59: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Bronisław Deskur spod ręki Śmigłego.

W społeczeństwie polskim nie brakowało zwątpienia w sens działań zbrojnych. Nawet stosunek ziemiaństwa i duchowieństwa dawał się określić jako ambiwalentny. W Białej Podlaskiej miejscowi księża-reformaci próbowali swoim działaniem nawet zapobiec lokalnym wystąpieniom, nie dając rozgrzeszenia w czasie spowiedzi przyszłym bojownikom. Ukrócił tę praktykę dopiero dowódca oddziału w Białej, Roman Rogiński, i to wygrażając księżom w niewybredny sposób:

Panie Naczelniku! Nieszczęście! Księża reformaci rozgrzeszenia nie dają! (…) Rogińskiemu, raptusowi z natury, zaiskrzyły się oczy (…) Wpadł [do kościoła, przypis autora]. Ogniście zaczął zarzucać ojcom, że popełniają zbrodnię narodową (…) Wreszcie krzyknął: Żywcem was tu spalę, z dymem puszczę klasztor, jeśli nie ustąpicie i nie wypełnicie obowiązku!

Broń powstańcza – dubeltówki i strzelby myśliwskie (rys. H. Minkiewicz)

Rosjanie jednak także mieli swoje problemy. Ich siły w Królestwie były niesłychanie rozproszone. Powodem takiego stanu rzeczy były przygotowania do przeprowadzenia branki, w której wojsko miało asystować oraz prowadzenie akcji wyłapywania uciekinierów, chroniących się w lasach przed pójściem w rekruty. Ostatnią rzeczą, jaką życzyliby sobie w ówczesnych dniach carscy generałowie, był wybuch powstania, toteż starali się postępować tak, aby wybuchu insurekcji nie sprowokować.

Page 60: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Rosjanie (…) łudzili się nadzieją zażegnania niebezpieczeństwa mieszaniną łagodnej ustępliwości z terrorem postępowania wojennego. Szło wojsko wszędzie, szło w celu nastraszenia nieposłusznych, mając zarazem rozkaz postępowania grzecznego i nie jątrzącego stosunków z otoczeniem. A że nieposłusznych było wielu (…) stopniowo większe skupienia wojskowe topniały na drobne oddziałki (…) aż wreszcie cała armia, rozdrobniona na małe garnizony, stanowić zaczęła niewielkie wysepki wojskowe wśród morza obcego, najczęściej wrogiego otoczenia.

Takich garnizonów było aż 180, przeciętnie na garnizon na prowincji ludzi 390. I te drobne załogi miały się w najbliższych czasach rozdrobnić jeszcze bardziej, na przykład po to, aby wyłapywać po lasach uciekinierów, chroniących się przed branką. Nie trzeba dodawać, że żołnierze rosyjscy w drobnych oddziałkach, pozbawieni kontroli oficerów, łatwiej dopuszczali się niesubordynacji, a ich chęć do walki malała. Swoje mieli dołożyć też oficerowie armii rosyjskiej, którzy zostali wciągnięci do spisku, wtajemniczeni w plany powstańców i współdziałający z nimi. Ich zadaniem było doprowadzić 22 stycznia do jak największego bałaganu w szeregach carskich, przez urządzanie hucznych uczt, balang i pijatyk. W razie ataku powstańców mieli nie stawić się na alarm inie wziąć udziału w walkach. Wśród samych jednak spiskowców w szeregach carskiej armii wielu wahało się, czy powinni poprzeć rewolucyjne wystąpienie, w obawie przed ewentualnymi konsekwencjami. Przykładem niech będzie kpt. Suchodolski, opisany przez Piłsudskiego oficer garnizonu w Białej, który w ostatniej chwili, przestraszony wizją sądu wojskowego i rozstrzelania, ostrzegł komendanta, gen. Mamajewa o planowanej akcji powstańczej.

Rosjanie bynajmniej 22 stycznia nie byli przygotowani do wojny, a już tym bardziej do tłumienia ruchu partyzanckiego. Do końca wierzyli, że powstanie nie wybuchnie, że spiskowcy, świadomi swej słabości, cofną się w ostatniej chwili. Komentuje Marszałek:

W rosyjskiej kwaterze głównej nie oczekiwano wcale nadchodzących wypadków. Władze cywilne łudziły się nadzieją, żywiły nawet pewność, że po wyłapaniu najgorętszych i usunięciu najbardziej zapalnej młodzieży do szeregów wojskowych w głębi Rosji, wszystko się uspokoi. Liczono na bezsilność ruchu rewolucyjnego, skrępowanego warunkami tajnej organizacji (…) O ile noc 22.01 zastała Polaków nieprzygotowanych do niej technicznie i organizacyjnie, to Rosjan zaskoczyła ona psychicznie.

Piłsudski w subtelny sposób odwołuje się do powstania listopadowego, wskazując na istotne różnice między obydwoma zrywami. Powołany przez niego do życia stary szlachcic Maciej, weteran z 1831 r., takich słów wysłuchuje od księdza Nawrockiego, proboszcza parafii Huszcza na Podlasiu:

Hej! Macieju, teraz na wojenkę wykradać się będziesz, jak złodziej, jak zbój jaki razić będziesz wroga zza węgła (…) Pójdziesz, jak stoisz przy swojej chacie, w siermiędze, a zamiast lancy i pałasza weźmiesz pracowitą kosę. Nie zagra ci do boju skoczna i dziarska muzyka, nie będziesz miał gwaru wojskowego, co cię za młodu cieszył i radował. Przekradać się będziesz po lasach i bagnach jak włóczęga bezdomny.

Page 61: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W słowach tych, gdyby naprawdę były wypowiedziane, pobrzmiewać mogła tęsknota do czasów 1831 r., kiedy walkę z Rosjanami prowadziła regularna armia polska, jednolicie umundurowana, świetnie wyszkolona i uzbrojona, dowodzona przez polską kadrę oficerską. Wówczas okoliczności tych nie wykorzystano, teraz insurgenci na podobne liczyć nie mogli.

Powstańcy – kosynierzy (rys. Henryk Minkiewicz)

Gdy nadeszła noc 22 stycznia, różne były losy bohaterów styczniowej opowieści Marszałka. Rogiński natknął się w Białej Podlaskiej na duży, zorganizowany i gotowy do obrony miasta oddział rosyjski, więc po demonstracji siły w „bezkrwawej bitwie” odstąpił od walki o nie. W Kodniu:

...stary Nencki z furią wpadł na paruset żołnierzy, stanowiących załogę miasteczka i będących obsługą parku artyleryjskiego. W jednej chwili rozprzężone i rozproszone siły rosyjskie w bezładnym popłochu opuściły miasto, oddając na łup zwycięzcom niewielki skład broni i naboi.

Oddział bojowników z zaścianka Huszcza, pod wodzą weterana listopadowego Macieja, „tak samo znienacka wpadł na szwadron ułanów, rozbił go w puch, zabrawszy rynsztunek i wielką ilość koni”. W wielu miejscach jednak pierwsze boje zakończyły się klęską. W Siedlcach:

...obliczenia zawiodły, większość ochotników nie stanęła do apelu (…) Lewandowski sam, spostrzegłszy wahanie ludzi, nie zdecydował się uderzyć na silną załogę siedlecką, by znieść kampanię stojącą osobno w Stoku Lackim. Pierwszym, nagłym uderzeniem Polacy opanowali składy [broni, przypis autora] i odrzucili kompanię do wsi, gdzie żołnierze, roztarasowali się po chałupach, odstrzeliwując się od napastników (…) Rankiem nadbiegła odsiecz trzech kompanii piechoty i sotni kozaków (…) Niezorganizowane wojsko polskie okazało się niezdatne do dłuższego oporu. Polacy, prawie w zupełnej rozsypce rozeszli się w różne strony.

Page 62: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W Radzyniu: „Deskur (…) już od 11 wieczór doczekał się od swego przyjaciela Jasińskiego stu kilkudziesięciu ludzi i trochę broni – 40 dubeltówek i 100 kos”. I mimo, że:

...nowiny z miasta były uspokajające, oficerowie w dwóch miejscach zebrani, grali w karty i hulali, żołnierze spali snem sprawiedliwych, a warta główna i straż przy armatach jednym gwałtownym uderzeniem została rozproszona. Część legła pod uderzeniami kos, reszta rozbiegła się w panicznym strachu...

to powstańcy, którzy brawurową szarżą zdobyli armaty, nie mogli zrobić z nich użytku, gdyż:

Jak ruszyć je z miejsca? Koni, Koni, pół królestwa za konie? Mógłby zawołać pan Deskur słowami Ryszarda trzeciego. (…) Już z innej strony szła odsiecz oblężonym Rosjanom. Wreszcie siła moralna [Polaków, przypis autora] wyczerpała się i wszystko rozprysło się w różne strony.

Bardzo podobna sytuacja, o której Piłsudski również wspomina, miała miejsce w Lubartowie na ziemi sandomierskiej. Tam także brawurową szarżą powstańcy zdobyli armaty, i tam również musieli odstąpić, gdyż nie byli w stanie ich w żaden sposób przetransportować w bezpieczne miejsce. Trudności w wyzyskaniu nawet niewielkich sukcesików były cechą charakterystyczną nocy, w czasie której wybuchło powstanie.

Powstańcy 22 stycznia 1863 odnieśli taktyczną porażkę. Większość atakowanych miast i miasteczek pozostało w rękach rosyjskich. Najwięcej potyczek stoczono na Podlasiu, ale najważniejsze wydarzenia działy się na północnym Mazowszu. Nie udało się przede wszystkim zdobyć Płocka, który wytypowany został na siedzibę Rządu Narodowego, który miał się tam ujawnić i stamtąd działać. Choć bardzo duże, jak na ten dzień, siły polskie zostały rzucone do zdobycia miasta, choć w tym miejscu, „jedynym bodaj w Polsce, była przewaga liczebna ze strony Polaków”, Rosjanie – zaalarmowani na czas – potrafili zorganizować obronę i utrzymać nadwiślański gród w swoich rękach. Dowództwo powstania nadal pozostać musiało zakonspirowane.

Marian Langiewicz – przyszły dyktator powstania (rys. Śmigły)

Page 63: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Wszędzie tam, gdzie pierwsze uderzenie nie przynosiło ostatecznego zwycięstwa, niezorganizowane, niewyszkolone i słabo uzbrojone polskie wojska nie były zdolne do dłuższych działań zbrojnych. Województwo płockie wysiliło się na główny napad na swoją stolicę i dla innych miejsc zabrakło już sił i energii.

Cały ruch tej nocy ograniczył się do dwóch napadów [na Płock i również nieudany na Płońsk, przypis autora], zbierano się i gdzie indziej, pod Makowem, Przasnyszem, Lipnem, lecz mimo wewnętrznego rozpędu nie starczyło rozmachu do stoczenia bitwy chociaż nieudanej.

W Sandomierskiem stoczono trzy potyczki: ataki na Jedlnię, Bodzentyn i Szydłowiec. Dowodzący województwem Marian Langiewicz odstąpił od ataku na największe, ale i najsilniej obsadzone miasto regionu – Radom. Atak na Jedlnię był zdaniem Piłsudskiego:

...może najudatniejszą ze wszystkich potyczek tej nocy. Przeprowadzono go z całą precyzją spiskową, wyzyskując w całości potężny czynnik niespodzianki. Żadnych alarmów, żadnych dzwonów ani ogni. Nie było nawet bitwy, bo czynności powstańcze polegały na szybkim rozbrojeniu wroga.

Szydłowiec, choć przejściowo opanowany przez powstańców, został kontratakiem odzyskany przez carskich żołnierzy. Najkrwawsze starcie w Bodzentynie dało sukces Rosjanom, a województwo sandomierskie pozostało niemal w całości w ich rękach.

Ogółem w całym kraju w boju wzięło udział około 4500 powstańców (niektóre szacunki mówią, ze mogło ich być do 6000). „Prawie wszędzie bój wypadł na korzyść Rosjan” – konstatuje Marszałek. Istotnie, większość miasteczek, gdzie toczyły się walki, pozostała w ich rękach.

Powstańcy w lesie (rys. Śmigły)

Mimo, iż niemal żaden z celów taktycznych nie został zrealizowany, to noc wybuchu powstania okazała się paradoksalnie sporym sukcesem insurgentów:

Page 64: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Nie tylko Polacy znajdowali się w niepewności jutra. Rosyjskie wojsko, nawet zwycięskie, nigdzie nie zdobyło się na cień pościgu. Przerwane komunikacje pomiędzy drobnymi, rozsypanymi po kraju oddziałami rodziły chwiejność decyzji (…) oglądano się dookoła, czy w jakim kącie nie czyha zdrada.

Bowiem:

...choć cały więc bój wypadł jako demonstracja, silniejsza w centrum [Podlasie, przypis autora], słabsza na skrzydłach [Płockie i Sandomierskie, choć to tam miały się skupić główne uderzenia, przypis autora], bój był ich, co najdziwniejsza, demonstracją udaną, która najwidoczniej przegraną taktycznie bitwę zamieniała w duże strategiczne zwycięstwo.

Okazywało się, że Rosjanie zdali sobie sprawę, iż spiskujący dysponują znacznymi siłami, zorganizowanymi na tyle, aby być w stanie przeprowadzić jednoczesne natarcie w trzech regionach kraju. Należało zatem przygotować się do wojny, do której 23 stycznia 1863 r. armia rosyjska nie była gotowa. Zarządzono koncentracje rozproszonej armii w większych ośrodkach i twierdzach, nieraz całe powiaty pozostawiając bez załogi wojskowej. To dawało oficerom powstańczym swobodę działania i bezcenny czas, aby lepiej zorganizować i w choć elementarny sposób wyćwiczyć swoich żołnierzy oraz by połączyć najdrobniejsze partie w większe oddziały. Stało się jasne, że rozszerzenie się ruchu powstańczego na większą skalę będzie możliwe. Bezcenny czas, który pozostawiali powstańcom Rosjanie, przegrupowujący swe siły nie zostanie, jak się miało okazać, do końca wykorzystany, a powstanie, ze względu na obiektywne trudności, ale też słabość i niezdecydowanie przywódców, nie osiągnie możliwego impetu.

Rozbieżność zaś między celem zamierzonym, a rezultatem, który osiągnięto [22 stycznia, przypis autora], sprawiła właśnie, że przy braku jednej woli i myśli kierowniczej nie skorzystano z osiągniętych wyników w całej pełni i nie oparto na nich dalszej celowej walki o inicjatywę wojenną i przewagę strategiczną powstania – konkluduje Marszałek.

[1] S. Cat-Mackiewicz, Klucz do Piłsudskiego, Warszawa 1992, s. 161.

[2] J. Pytel, Powstanie styczniowe 1863 r w opinii Józefa Piłsudskiego, [w:] Powstanie styczniowe. Historia i tradycje, Warszawa 2003, s. 91.

[3] W. J. Wysocki, Przedmowa, [w:] J. Piłsudski, 22 stycznia 1863 roku, Warszawa 2013, s. 10.

[4] W. Jędrzejewicz, J. Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1998, s. 15.

[5] Marian Kukiel był zawodowym żołnierzem, przyszłym generałem, a jednocześnie wybitnym historykiem. Zapisał chlubną kartę żołnierską jako jeden z dowódców w czasie kampanii wrześniowej. Po wojnie żył i pracował na emigracji w Londynie.

[6] List Józefa Piłsudskiego do Aleksandry Szczerbińskiej z dn. 18 września 1913. Cyt. za: Józef Piłsudski o powstaniu 1863 r., Londyn 1963, s. 76.

[7] Przedmowa S. Kieniewicza do pracy J. Piłsudskiego, Rok 1863, Warszawa 1989, s. 12.

Page 65: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[8] Tytułuję go nieco anachronicznie, ponieważ godność Marszałka Polski otrzymał po opublikowaniu rozprawy 22 stycznia 1863 r.

[9] Wszystkie cytaty pochodzą z opracowania J. Piłsudskiego, 22 stycznia 1863r., wyd. oryg. Poznań 1912. Korzystałem z wydania wyd. Akces, Warszawa 2013r.

Page 66: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Gloria Victis. Powstanie styczniowe jako jeden z mitów

założycielskich II Rzeczpospolitej

W chwili gdy wybuchało powstanie styczniowe, najdłuższa ze wszystkich polskich insurekcji narodowych, Polska znajdowała się pod zaborami już 68 lat. Po klęsce i upadku zrywu, jaka nastąpiła rok później, trzeba było marzenia o niepodległości odłożyć na kolejny, bardzo długi okres. Jak się miało okazać, musiało minąć następne 54 lata, aby w sprzyjającej koniunkturze międzynarodowej można było odbudować własną państwowość na ziemiach polskich. Kiedy 11.11.1918 roku w lasku Compiegne pod Paryżem podpisywano kapitulację Niemiec, kończącą pierwszą wojnę światową, wiadomo było, że Europa po la grande guerre będzie zupełnie innym kontynentem. W tej nowym porządku politycznym znalazło się miejsce dla odrodzonej Polski, nazywanej II Rzeczpospolitą. Powstańcy styczniowi, którzy chodzili jeszcze po ziemi[1], mieli wówczas nie mniej niż 70 lat. Z pewnością musieli być wzruszeni, że Ojczyzna, o której niepodległość walczyli przed półwiekiem, a z której zależnością od mocarstw rozbiorowych już się pewnie pogodzili, będzie jednak niezawisłym państwem. Nie przypuszczali pewnie jednak, jak wiele godności i honorów spotka ich w odrodzonej Polsce.

II Rzeczpospolita – stan tuż przed wybuchem II wojny światowej.

POWSTANIE STYCZNIOWE – MIT ZAŁO ŻYCIELS KI ODRODZONEJ POLSKI

II Rzeczpospolita, jak każde nowe państwo, potrzebowała ojców-założycieli, ale też założycielskich mitów. Potrzebna była wspólna idea, dzięki której mógł się powieść skomplikowany proces odbudowy państwowości. Oczywiście na czoło musiała wysunąć się tutaj opowieść o dzielnych, bitnych Legionach i ich Wodzu, Józefie Piłsudskim. Zwłaszcza po zamachu majowym i objęciu władzy przez sanację (obóz polityczny skupiony wokół dawnych żołnierzy legionowych i współpracowników Piłsudskiego z okresu walki Rzeczpospolitej o granice) Marszałek był postrzegany jako mąż opatrznościowy Rzeczpospolitej, architekt niepodległości i zwycięski wódz, który odbudował polską armię, by na jej czele odeprzeć nawałę bolszewicką z 1920 r., zagrażającą dopiero co odrodzonemu państwu polskiemu. Kult Piłsudskiego apogeum osiągnął po jego śmierci w 1935 r. Niezwykle uroczysty, państwowy pogrzeb, z uroczystościami w Warszawie, przejazdem kolejowego konduktu pogrzebowego do Krakowa i złożeniem szczątków Marszałka w podziemiach katedry wawelskiej był dopiero początkiem upamiętniania twórcy i duchowego przywódcy sanacji.

Zarówno kult Piłsudskiego, jak i tradycja legionowa, aby być w pełni wiarygodnymi, nie mogły pozostać oderwane od innych elementów narodowych dziejów. W swej polityce

Page 67: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

historycznej rządy sanacji odwoływały się zatem do najchlubniejszych tradycji I Rzeczpospolitej, zwłaszcza tolerancji religijnej, jaka w tym państwie została na mocy konfederacji warszawskiej usankcjonowana oraz do unii lubelskiej, scalającej Polskę i Litwę i kładącej podwaliny pod lata wielkości i świetności dawnej Rzeczpospolitej. Okres potęgi I RP był jednak czasem niezwykle odległym, z którym trudno było się bezpośrednio identyfikować. Ponadto, w warunkach politycznych dwudziestolecia międzywojennego, w sytuacji permanentnego konfliktu z Litwą, trudnego oraz pełnego napięć współistnienia z mniejszościami narodowymi żyjącymi w granicach Polski, a także ekspansji nacjonalizmów w Europie zbyt intensywne odwoływanie się do tradycji Polski przedrozbiorowej również nie byłoby uzasadnione. Pomimo to dla wszystkich Polaków wspólną i niepodważalną wartość stanowiła odzyskana wolność i chociaż walka o nią w każdym zaborze wyglądała inaczej, była znaczącym doświadczeniem[2].

Powstanie styczniowe było wydarzeniem, które znakomicie wiązało powstające państwo z etosem walki o niepodległość. Z jednej strony, było wydarzeniem na tyle odległym, że nie budziło bieżących sporów politycznych, z drugiej jednak na tyle niedawnym, że wciąż w jakiś sposób namacalnym i odczuwalnym. Odwoływanie się do tradycji styczniowej insurekcji pozwalało wpisać dzieje Legionów Piłsudskiego w długą tradycję walk o niepodległość. Co ciekawe, w Polsce międzywojennej dość rzadko słychać było głosy krytyczne czy sceptyczne wobec powstania styczniowego, tak powszechnie krytykowanego przez intelektualistów pozostających pod wpływem pozytywizmu. Jak widać 50 lat zabliźniło już nieco narodową traumę, a wobec sędziwych bohaterów nie wypadało głośno podważać sensu ich walki.

OPIEKA PAŃSTWA NAD WETERANAMI 1863 r. W II RZECZPOSPOLITEJ

W II RP wciąż żyło kilka tysięcy weteranów powstania. Budzili oni nieskrywany podziw, stali się wielkimi autorytetami i zostali otoczeni wszechstronną opieką i troską ze strony państwa. Samo powstanie styczniowe natomiast było wielokrotnie wspominane, organizowano uroczyste, państwowe obchody rocznic jego wybuchu. Uroczyste obchody rocznic związanych w powstaniem styczniowym miały na celu przede wszystkim wzmocnienie duchowe odbudowującej się Polski, choć nie należy przy tym negować, że ważna była również chęć oddania hołdu sędziwym weteranom.

Jak wyglądała opieka państwa nad weteranami powstania styczniowego i na co ci starsi już wówczas ludzie mogli liczyć? Przede wszystkim na godne, a nawet umiarkowanie dostatnie życie, zapewniane przez Państwo dzięki specjalnym świadczeniom. 2 sierpnia 1919 roku weszła w życie ustawa o stałej pensji dla weteranów powstania 1831 i 1863 roku:

Art. 1. Weteranom powstania 1831 i 1863 roku, jak również pozostałym po nich wdowom przyznaje się prawo, począwszy od 1 lipca 1919 r., do dożywotniej pensji ze Skarbu Państwa na poniżej wymienionych zasadach, o ile nie mają zabezpieczonej starości.

Art.2 Wysokość pensji dożywotniej dla weteranów wynosi:

a) nieposiadających stopnia oficerskiego:

miesięcznie 250 mln

rocznie 3000 mln

Page 68: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

b) posiadającym stopień oficerski:

miesięcznie 300 mln

rocznie 3600 mln[3]

Zapis w art. 2 punkt a) tej ustawy szybko stracił aktualność, gdyż już w grudniu tego samego roku wszystkim żyjącym insurgentom styczniowym przyznano tytuł oficerski.

Art.1 Weteranom z roku 1831, 1848, 1863, z wyjątkiem karanych sądownie za przestępstwa uchybiające godności stanu oficerskiego, przyznaje się honorowy stopień podporucznika Wojsk Polskich.

Art. 2 Weteranom, którzy wylegitymują się z przyznania im wyższych stopni oficerskich podczas służby w szeregach powstańczych, potwierdzony będzie odpowiedni stopień wojskowy wyższy.[4]

Po okresie hiperinflacji i całkowitej utracie wartości przez obowiązującą wówczas w Polsce walutę – markę polską, a następnie reformach walutowych Władysława Grabskiego, wprowadzeniu złotego i ustabilizowaniu jego kursu, potrzebna była zmiana prawa. Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczpospolitej z dn. 10.10.1927 postanowiono m.in. „miesięczna pensja weterana samotnego wynosi 125 zł, żonatego 150 zł”[5]. W 1938 r. do uposażenia tego dodano jeszcze 75 zł dodatku pielęgnacyjnego, jednak niewielu weteranów, z racji upływającego czasu, mogło już z niego skorzystać. Oczywiście, liczby takie jak 120 czy 150 zł same w sobie niewiele nam mówią. Jeśli jednak uwzględnimy siłę nabywczą ówczesnego złotego, były to istotne sumy. Aby bardzo pobieżnie orientować się, o jakich kwotach mówimy, możemy pomnożyć wspominane kwoty przez 10 i odnieść je do czasów współczesnych[6].

DOMY WETERANA

Weterani II RP nie tylko nie żyli w nędzy, ale też, jeśli mieszkali w dużym mieście lub jego pobliżu, mogli liczyć na rozrywkę i ciekawe możliwości spędzania wolnego czasu. Specjalną instytucją integrującą środowiska powstańcze, były tzw. domy weterana. Stawały się one ośrodkami życia towarzyskiego, gdzie powstańcy mogli przebywać z rówieśnikami, oddając się grze w karty, słuchaniu audycji radiowych, a także korzystać z czytelni czasopism, oglądać pokazy filmowe czy zajmować się w okresie letnim pracą w ogrodzie. Domy weterana urządzały wieczorki okolicznościowe, poczęstunki, a nawet były w stanie przenocować powstańców, którzy przyjeżdżali z daleka. Niektóre z domów weterana, jak np. na ulicy Floriańskiej w Warszawie (nawiasem mówiąc, plac przed tym budynkiem otrzymał nazwę „Weteranów 1863 roku”), pełniły funkcję całodobowych schronisk, gdzie stali rezydenci – sędziwi powstańcy – mogli liczyć na nieustanną opiekę.

Page 69: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Schronisko dla weteranów powstania styczniowego w Warszawie, styczeń 1933 roku. (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-P-1436-1)

UMUNDUROWANIE WETERANÓW

Powstańcy styczniowi byli stałymi gośćmi na różnego rodzaju państwowych uroczystościach. Ich obecność uświetniała apele i akademie. Z chęcią zapraszano ich do szkół, zakładów pracy, państwowych instytucji. Jak powszechnie wiadomo, w 1863 roku, w warunkach partyzantki, nie dysponowali oni jednolitym umundurowaniem (mimo, iż takie formalnie obowiązywało). Aby jednak godnie prezentowali się podczas uroczystości rocznicowych w II Rzeczpospolitych i przy innych okazjach, zadbano także i o to. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski już 22 stycznia (data jest oczywiście nieprzypadkowa) 1919 roku wydal rozkaz nadający powstańcom prawo do noszenia mundurów. Wkrótce został on doprecyzowany:

Zgodnie z decyzją Naczelnika Państwa z dnia 9 marca 1920 zatwierdzam do ścisłego stosowania przepis ubioru weteranów 1863 r.

Ubiór weteranów 1863 roku składa się z czamary, spodni, płaszcza i czapki.

Czamara z sukna granatowego, sięgającego kolan, bez naramienników.

Spodnie długie na kamasze, krojem cywilnym, z sukna czamary.

Płaszcz krojem sukmany z sukna granatowego, czapka rogata z sukna granatowego z takimże otokiem.[7]

Page 70: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Stanisław Leśniakowski w mundurze według pierwszego wzoru (z efektowną czamarą). (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-P-1376)

W 1922 roku zmieniono nieco umundurowanie weteranów, rezygnując z czamary, jako stroju nieco już wówczas archaicznego, na rzecz surduta. Powstańcy, którzy piękne, nowe umundurowanie otrzymywali od Państwa, na ogół na oficjalnych uroczystościach pojawiali się w kompletnym, regulaminowym, a skądinąd pięknym i paradnym mundurze, czym wzbudzali zasłużony podziw i zachwyt.

Jakub Zdanowski i Józef Rączka w mundurach o zmodyfikowanym kroju. (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-P-1420 i 1403)

ORDERY I ODZNACZENIA

Bardzo wielu weteranów walk powstańczych 1863 roku otrzymało państwowe ordery i odznaczenia, zarówno wojskowe, jak i cywilne. Gdy w 1919 r. Józef Piłsudski wskrzeszał

Page 71: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

dawne polskie najwyższe odznaczenie wojenne, order Virtuti Militari, powiązał go umyślnie z datą wybuchu powstania styczniowego, wyznaczając datę pierwszego posiedzenia komisji orderowej na 22.01.1919. Uzasadniał to następująco:

Moi Panowie! Dzień wprowadzenia w życie orderu VM związałem z dniem wybuchu Powstania Styczniowego. Zrobiłem to rozmyślnie, aby związać życie nowoczesnego żołnierza Polski z wszystkimi walkami przeszłości, jakie dla jej swobody toczono.[8]

W 1919 r. 59 weteranów powstania styczniowego otrzymało Order Wojenny Virtuti Militari, ponadto 185 odznaczono drugim ważnym orderem bojowym II RP, jakim był Krzyż Walecznych. Po 1923 r. powstańców oddawano już głównie honory cywilne. Bywali odznaczani m.in. Orderem Odrodzenia Polski i Krzyżem Zasługi. W początkach lat trzydziestych, z okazji 10-lecia odzyskania niepodległości, blisko 400 weteranów zostało odznaczonych specjalnie ustanowionym Krzyżem Niepodległości. Uroczystości nadania tego orderu często były wielkimi wydarzeniami w życiu lokalnej społeczności.

Uroczystość dekoracji weteranów powstania styczniowego orderem Virtuti Militari na stokach Cytadeli Warszawskiej, 5 sierpnia 1921 (rocznica stracenia Romualda Traugutta) (fot. Album zjednoczenia. Pamiątka piętnastolecia odzyskania niepodległości, Warszawa 1934)

PIŁSUDSKI O POWSTANIU

Warto podkreślić, iż niezwykły sentyment do powstania styczniowego miał sam Marszałek Józef Piłsudski, jeden z architektów odzyskania niepodległości, Naczelnik Państwa, a od 1926 r. faktyczny przywódca II Rzeczpospolitej. W jego rodzinie kultywowano pamięć o bohaterstwie styczniowych insurgentów, co miało ogromny wpływ na wychowanie i formację intelektualną młodego Józefa. Sam Piłsudski przeprowadził w pierwszej i początkach drugiej dekady XX wieku rzetelne studia nad powstaniem, których efektem były serie odczytów i wykładów oraz broszury o charakterze popularnonaukowym. Mając ogromną wiedzę o powstaniu i będąc z nim emocjonalnie związanym, Piłsudski dbał o to, aby jego pamięć była odpowiednio czczona, a żyjący weterani traktowani z właściwymi honorami. 13 stycznia 1919 r., gdy otrzymywał zaproszenie na obchody 56. Rocznicy wybuchu powstania, miał powiedzieć do wręczających mu je kombatantów:

Byłem wychowywany wśród wspomnień roku 1863 i przez jego uczestników. Żołnierzy obecnych uważam za duchowych synów powstańców i dlatego wydałem rozkazy, aby wojsko wzięło udział w uczczeniu pamięci powstania.[9]

W okolicznościowym rozkazie z 21.01.1919 Naczelny Wódz pisał z Belwederu m.in.:

Page 72: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

...dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 r. są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy. Dla uczczenia ich (…) wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska polskiego wszystkich weteranów 1863 r. z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem, jako naszych Ojców i Kolegów.[10]

Z niezwykłą estymą o powstaniu styczniowym wypowiadał się publicznie również marszałek Polski i jedna z najważniejszych osób w państwie po śmierci Piłsudskiego, Edward Rydz-Śmigły[11]. W 70. rocznicę wybuchu styczniowego zrywu, obchodzoną hucznie i z wielką pompą, Śmigły – będący wówczas przewodniczącym komitetu wykonawczego organizacji obchodów – mówił:

Wy waszą walką sprawili ście, że dni naszej młodości nie były dniami posuchy i pustki, a były czarownymi dniami tęsknoty i woli. Wy daliście naszej młodości poezję buntu przeciw rezygnacji, słabości i zadowoleniu. Na Was, z przejęciem całej duszy młodzieńczej „równaliśmy”, gdyśmy w żołnierskim raz pierwszy stawali szeregu, a Wasze mogiły wołały wielkim głosem do naszego Wodza: Idź i czyń. Niechaj sztafeta pokoleń dąży nieprzerwanie naprzód.[12]

KWATERA POWSTA ŃCÓW STYCZNIOWYCH NA WARSZAWSKICH WOJSKOWY CH POWĄZKACH

Aby pamięć o bohaterach walczących o niepodległość nie odeszła wraz z ich śmiercią, starano się zadbać o godne miejsce ich spoczynku. W tym celu wydzielono specjalną kwaterę na Wojskowych Powązkach. Dodatkowo na murze okalającym kwaterę umieszczono szereg okolicznościowych tabliczek, poświęconych m.in. węgierskim ochotnikom walczącym w styczniowej insurekcji, a przede wszystkim zmarłym weteranom, którzy chowani byli w innych miejscach, np. grobach rodzinnych w miejscowościach, z których pochodzili. Kwatera została wyraźnie oznakowana, za grobami umieszczono krzyż i napis „Bohaterom powstania 1863 r.” Takie godne, wyróżniające miejsce pochówku było jeszcze jedną formą uhonorowania powstańców, którzy zajmowali ważną pozycję w zbiorowej wyobraźni II RP.

Kwatera powstańców styczniowych na Wojskowych Powązkach (fot. współczesna)

Zostało już zasygnalizowane, że powstanie styczniowe odgrywało wielką rolę w tzw. polityce historycznej II RP, a także w wychowaniu obywatelskim i patriotycznym. Warto wskazać zjawiska ze sfery symbolicznej, które świadczyły o znacznym dowartościowaniu styczniowej insurekcji. A były to zjawiska różnorodne – od nadawania szkołom, gmachom użyteczności publicznej, a przede wszystkim oddziałom wojskowym imion przywódców lub bohaterów

Page 73: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

powstania styczniowego, aż do regularnych uroczystości państwowych, upamiętniających z wielką pompą wydarzenia lat 1863-64.

OBCHODY ROCZNICOWE I INNE UROCZYSTO ŚCI ZWI ĄZANE Z POWSTANIEM STYCZNIOWYM

Pierwsze obchody rocznicy wybuchu powstania styczniowego miały miejsce już w 1919 roku. Wówczas to Piłsudski nadał weteranom status żołnierzy Wojska Polskiego. W cytowanym już rozkazie okolicznościowym Piłsudskiego padały również takie słowa:

...rozpoczęli walkę nie w lśniących mundurach, lecz ze strzelbami myśliwskimi i kosami poszli na armaty i karabiny, a którzy mimo tego […] prowadzili wojnę rok cały, pozostając jako żołnierze niedoścignionym ideałem zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce, w warunkach fizycznych jak najcięższych.[13]

Obchody rocznicy wybuchu powstania styczniowego w 1919 roku (fot. Album zjednoczenia. Pamiątka piętnastolecia odzyskania niepodległości, Warszawa 1934)

Z największym rozmachem zorganizowano okrągłą, 70. Rocznicę wybuchu powstania styczniowego (dodatkowo zbiegającą się z 250. Rocznicą wiktorii wiedeńskiej, wydarzenia z dawniejszej już historii, ale chętnie wspominanego jako ostatnie naprawdę wielkie zwycięstwo oręża polskiego). W komitecie honorowym obchodów, obok prezydenta Mościckiego i marszałka Piłsudskiego znaleźli się m.in. małżonka marszałka Aleksandra, premier Aleksander Prystor, marszałkowie Sejmu i Senatu czy Generalny Inspektor Sił Zbrojnych – gen. Kazimierz Sosnkowski.

Obchody 70 rocznicy powstania styczniowego w Warszawie. Nabożeństwo w katedrze św. Jana. z udziałem prezydenta RP Ignacego Mościckiego (siedzi z lewej). (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-3121-1)

Page 74: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Obchody 70 rocznicy powstania styczniowego w Warszawie. Grupa weteranów na spotkaniu z marszałkiem Józefem Piłsudskim (siedzi 5. z prawej). (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-3121-9)

Obchody trwały dwa dni: 21 i 22 stycznia 1933 r. Pierwszego dnia składała się na nie uroczysta Msza Św. w intencji uczestników powstania w kościele garnizonowym w Warszawie, otwarcie wystawy pamiątek postyczniowych w Muzeum Narodowym oraz uroczysty przemarsz oddziałów wojska, delegacji organizacji społecznych i władz państwowych z pl. Saskiego na Stare Miasto. 22 stycznia odbyła się uroczysta Msza Św. w archikatedrze św. Jana, w której uczestniczyli m.in. prezydent Mościcki, przedstawiciele najważniejszych władz państwowych i liczni weterani, a po niej defilada na Placu Zamkowym. Weterani zostali uroczyście podjęci na Zamku Królewskim przez prezydenta Mościckiego, a najstarsi wiekiem i szarżą uczestniczyli w uroczystym obiedzie w Belwederze, podjęci przez samego Józefa Piłsudskiego. Padały podniosłe słowa. Franciszek Stankiewicz, Prezes Stowarzyszenia Weteranów, podkreślał zasługi Piłsudskiego w odbudowie niepodległego państwa polskiego:

Każdy weteran pamięta dobrze, że mundur, który nosi, zawdzięcza Tobie, Panie Marszałku, który jesteś spadkobiercą naszej idei i tym szczęśliwym Wodzem, który ją w życie wprowadził. Bóg Ci zapłać za Ojczyznę.[14]

Przemawiała też Pani Marszałkowa Aleksandra Piłsudska, mówiąc:

Każde pokolenie ma swoje wielkości, które je kształtuje. Wasze pokolenie miało Mickiewicza i Słowackiego (…) dla nas w ciężkich latach niewoli, Wyście byli tą wielkością. O was mówiło nam nie słowo pisane, lecz cicho szeptana Legenda. Dziś w dzień Waszego Święta składamy Wam hołd i cześć.[15]

Huczne były obchody powstania styczniowego również w innych miastach i miasteczkach. Odbywały się one według podobnego schematu, co warszawskie: ważnymi ich częściami składowymi były uroczyste msze, defilady oraz wystawy pamiątek.

Uroczystości 75-lecia styczniowej insurekcji, choć siłą rzeczy uświetnione przez niewielkie i szybko już topniejące grono weteranów, miały również odpowiednią oprawę. Ich program można zobaczyć poniżej. Z okazji jubileuszu weterani otrzymali Dar Honorowy w wysokości 100 zł, a niezależnie od tego podniesiono im pensje honorowe.

Page 75: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Obchody rocznicy powstania styczniowego w Warszawie, styczeń 1938 roku. Fragment spotkania z młodzieżą szkolną. (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-3134-3)

SZTANDARY POWSTAŃCZE

Niemal do rangi relikwii urosły w czasach II Rzeczpospolitej sztandary powstańcze. W powstaniu styczniowym posiadane przez każdą znaczniejszą partię powstańczą, przechowywane po strychach i poddaszach, przetrwały do dziś w liczbie około 50, w Polsce międzywojennej było ich zapewne znacznie więcej. Używane początkowo przez samych weteranów, w miarę upływu lat były przekazywane przez nich przede wszystkim szkołom oraz jednostkom wojskowym. Przekazanie sztandaru bywało wielkim wydarzeniem dla społeczności lokalnej[16], za przykład niech posłużą dzieje Szkoły Powszechnej nr 30 im. Powstańców 1863 r. w Warszawie, gdzie uroczystość taka była największym przedwojennym wydarzeniem w dziejach szkoły.

Chorągiew brygady Edmunda Taczanowskiego z czasów powstania styczniowego.

BOHATEROWIE POWSTANIA – PATRONI JEDNOSTEK WOJSKOWYCH

Bohaterom insurekcji z lat 60-tych XIX wieku przyznawano tzw. honorowe szefostwa jednostek wojskowych. Zjawisko to przybrało na sile w drugiej połowie lat 30-tych. W latach 1937-1938 5 pułków Wojska Polskiego otrzymała imiona bohaterów styczniowych. Żołnierze tych jednostek zamiast ich numerów nosili na naramiennikach inicjały imienia i nazwiska „honorowego szefa”. W ten sposób, jak powiada Anna Markert, tradycje powstania

Page 76: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

styczniowego znalazły swoje odzwierciedlenie w umundurowaniu i symbolice odrodzonego Wojska Polskiego[17]. Pułkami, których patronami stali się styczniowi bohaterowie, były:

• 50. Pułk Piechoty im. Francesco Nullo; • 72. Pułk Piechoty im. Dionizego Czachowskiego; • 76. Lidzki Pułk Piechoty im. Ludwika Narbutta; • 83. Pułk Strzelców Poleskich im. Romualda Traugutta; • 19. Pułk Ułanów Wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego.

Wzór pagonu żołnierzy I Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta.

POWSTANIE STYCZNIOWE W HISTORIOGRAFII MI ĘDZYWOJE NNEJ

Postęp badań naukowych nad powstaniem styczniowym był w czasach międzywojennych ogromny. Ukazały się dziesiątki edycji źródłowych (w tym wielu pamiętników powstańczych), napisano mnóstwo przyczynków, poruszano powstańcze historie regionalne, powstało wiele ważnych biografii. Przez pewien czas mówiono o utworzeniu na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Wileńskiego katedry badań nad dziejami powstania styczniowego. O jej objęciu podobnież całkiem serio myślał nie kto inny, jak sam Marszałek Józef Piłsudski. Ostatecznie katedra nie powstała, co nie wpłynęło na fakt, iż w środowiskach naukowych powstanie styczniowe było tematem chętnie podejmowanym. Dorobek historiografii międzywojennej (do 1937 r.) w zakresie badań nad insurekcją 1863 r. podsumował Henryk Mościcki[18]. Powstało też wiele opracowań i artykułów o charakterze popularnonaukowym i dydaktycznym.

Okładka książki Artura Oppmana Abecadło wolnych dzieci z 1926 r. Siedzący starzec to najprawdopodobniej weteran powstania styczniowego.

Page 77: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

PODSUMOWANIE

Powstanie styczniowe wywarło wielki wpływ na umysłowość i wychowanie patriotyczne II Rzeczpospolitej. Prowincjonalny charakter tego zrywu powodował, że bardzo wiele miejscowości: miast, miasteczek i wsi odegrało miało w nim swoją kartę (często związaną z represjami, a w przypadku miast – utratą praw miejskich), a weterani z okolicy stawali się lokalnymi bohaterami. Powstańcy wygłaszali odczyty, opowiadali o swoich doświadczeniach, zapraszano ich do szkół, domów kultury czy ośrodków pracy twórczej. Państwo – doceniając wysiłek i trud, jaki ponieśli oraz niebezpieczeństwo, na jakie się narazili kilkadziesiąt lat wcześniej, walcząc o niepodległość Ojczyzny – otoczyło ich szczególną opieką. Oczywiście nie brakowało głosów krytycznych, negujących zasadność styczniowego zrywu. W czasach międzywojennych – podobnie jak i dziś – pojawiali się autorzy szczególny nacisk kładący na straty, jakie Królestwo Polskie poniosło w wyniku insurekcji: tysiące zabitych i rannych, egzekucje, wysiedlenia i zsyłki, konfiskaty majątków prywatnych i kościelnych, odebranie praw miejskich setkom miast, utratę wszelkiej politycznej podmiotowości przez ziemie polskie zaboru rosyjskiego. Autorzy ci argumentowali iż bilans zysków i strat powstania wypada negatywnie, a z perspektywy czasu widać, iż zryw był całkowicie daremny, przynosząc więcej szkody, niż pożytku. Jednym z głównych krytyków powstania styczniowego był nawet najżarliwszy ideologiczny i polityczny oponent Piłsudskiego: Roman Dmowski. Mimo wszystko głosy krytyki były zjawiskiem marginalnym, nie mieszczącym się w polityce historycznej państwa, pozostającym w znacznej mierze poza obszarem edukacji i wychowania obywatelskiego, niszowym.

Przy zachowaniu wszelkich proporcji i mając świadomość, iż jest to sporym uproszczeniem, można rolę, jaką odgrywało powstanie styczniowe w Polsce międzywojennej, porównać do roli powstania warszawskiego w III Rzeczpospolitej. W przypadku obu zrywów zakończyły się one klęską, jednak ich mit pozostał żywy w społeczeństwie, które przez kolejne kilkadziesiąt lat musiało żyć w warunkach całkowitego lub częściowego braku suwerenności i to pomimo faktu, iż oficjalne obchody z przyczyn politycznych nie były możliwe. Po odzyskaniu pełnej niepodległości oba zrywy zostały docenione przez władze, ich weterani znaleźli się pod opieką państwa i stali się autorytetami publicznymi – choć wydaje się, iż w II RP kult styczniowej insurekcji był silniejszy, niż etos powstania warszawskiego w Polsce współczesnej. Oba powstania, choć pamiętamy o ich tragicznych skutkach, stały się ważnymi lokalizacjami na mapie pamięci historycznej Polaków, a ich weterani wzorem bohaterstwa i patriotyzmu.

Choć przez pewien czas sądzono, że ostatnim powstańcem styczniowym był niezwykle aktywny aż do wybuchu wojny Mamert Wandalli, zmarły w 1942, badania historyków dowiodły, że był nim w rzeczywistości najprawdopodobniej Feliks Bartczuk, który dożył wyzwolenia okupowanej Polski, umierając wiosną 1946 r. Weterani powstania warszawskiego jeszcze żyją, choć z oczywistych względów z roku na rok ich ubywa. Warto korzystać z ich wiedzy i czerpać garściami z lekcji żywej historii, jakich mogą nam udzielać, tak jak w dwudziestoleciu międzywojennym czerpano z dorobku weteranów styczniowych.

[1] Najpełniejszy wykaz weteranów powstania styczniowego, jacy żyli w II Rzeczpospolitej, sporządziła Anna Eliza Markert: A.E.Markert, Gloria Victis. Tradycje Powstania Styczniowego w II Rzeczpospolitej, Pruszków 2004.

[2] A. E. Markert, Gloria victis…, s. 57.

[3] Ustawa z dn. 18.12.1919 o przyznaniu stopni i praw oficerskich weteranom z roku 1831, 1848, 1863.

Page 78: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[4] Tamże.

[5] A.E.Markert, Gloria Victis. Tradycje Powstania Styczniowego w II Rzeczpospolitej, Pruszków 2004.

[6] Dokładniejszą analizę wartości pieniądza w II RP przeprowadza Ziemowit Szczerek w ciekawej skądinąd książce z gatunku historii alternatywnej: Rzeczpospolita zwycięska, Warszawa 2013.

[7] A.E.Markert, Gloria Victis. Tradycje Powstania Styczniowego w II Rzeczpospolitej, Pruszków 2004.

[8] Józef Piłsudski o sobie: z pism, rozkazów i przemówień komendanta, oprac. Z. Zygmuntowicz, Lwów 1929.

[9] Józef Piłsudski o powstaniu 1863 r, Londyn 1963, s. 247.

[10] Rozkaz Józefa Piłsudskiego nr 6 z dn. 21.01.1919, zamieszczony w Dzienniku Rozkazów Wojskowych.

[11] Notabene, jako człowiek uzdolniony artystycznie, Rydz-Śmigły był autorem ilustracji do pracy Piłsudskiego 22 stycznia 1863 r.

[12] W. J. Wysocki, M. W. Wysocka, Marszałek Edward Śmigły-Rydz. Portret Naczelnego Wodza, Warszawa 2008, s. 28.

[13] Powstanie niespełnionych nadziei 1863, Kraków 1984, s. 2.

[14] R. Stawicki, Weterani 1863r. i tradycja powstania styczniowego w II Rzeczpospolitej. Biuro analiz i dokumentacji kancelarii Senatu RP, http://www.senat.gov.pl/gfx/senat/pl/senatopracowania/57/plik/ot-626.pdf data wejścia 30.08. 2014r.

[15] A.E.Markert, Gloria Victis. Tradycje Powstania Styczniowego w II Rzeczpospolitej, Pruszków 2004.

[16] A. E. Markert, Gloria Victis…, s. 66, 69.

[17] Tamże, s. 71.

[18] H. Mościcki, Historiografia powstania styczniowego ostatnich lat piętnastu 1923-1937, Warszawa 1938.

Page 79: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Głód, mróz, niepewność. Życie codzienne powstańców styczniowych

Powstanie styczniowe było nietypową wojną. Wojną, w której napastnicy – przedstawiciele strony atakującej, a więc powstańcy, zwykle musieli chronić się przed atakowanymi: przeważającymi liczebnie oddziałami carskimi. W zasadzie nie było momentu w dziejach całego powstania styczniowego, kiedy insurgenci mieliby strategiczną przewagę, a jedynie na niewielkich obszarach i przez krótki czas (np. na początku kampanii Langiewicza czy kilka miesięcy później Hauke-Bosaka) można mówić o taktycznej ich inicjatywie.

JAK MIAŁ O WYGLĄDAĆ ŻYCIE POWSTAŃCA?

Zgodnie z teorią walki partyzanckiej, prowadzonej na dużym obszarze z dobrze zorganizowanym wrogiem, początkowo niewielkie oddziałki powstańcze powinny operować szybko, działać z zaskoczenia, permanentnie niepokoić nieprzyjaciela, doprowadzać do dziesiątek potyczek dziennie, nie dawać przeciwnikowi chwili wytchnienia. Wraz z przejmowaniem kolejnych miasteczek, rozbrajaniem przeciwnika i gromadzeniem zapasów broni, oddziały powstańcze powinny koncentrować się, dążyć do przekształcenia w armię regularną i atakować główne ośrodki, a po ich zajęciu wyprzeć wroga z obszaru objętego działaniami zbrojnymi. Plany kierownictwa powstania styczniowego (nawet jeśli w sposób nieuświadomiony) były z grubsza zgodne z teoretycznymi założeniami wojen podjazdowych, zakładając nawet jak najszybsze przekształcenie oddziałów partyzanckich w regularne. Przypomnijmy, że celem pierwszych dni powstania było związanie walką jak największej ilości wojsk rosyjskich na Podlasiu, przecięcie linii komunikacyjnych z centrum Rosji, a w Płockiem i Sandomierskiem sformowanie większych jednostek, zdolnych do marszu na Warszawę. Stanowisko Rządu Narodowego było następujące:

...taktyka naszego narodowego powstania, jako taktyka wojny partyzanckiej bez regularnej armii i artylerii, powinna być przede wszystkim wojną zaczepną, a nie odporną (…) Oddziały powstańcze winny wszędzie i ciągle atakować i niepokoić wroga, ażeby zakres jego działania zmniejszyć i zamknąć go w ciasnych stanowiskach (…) Z taktyki zaś obronnej, a nie zaczepnej, wypływają nadzwyczaj złe skutki tak pod względem militarnym, jak i moralnym.[1]

A JAK WYGL ĄDAŁO W RZECZYWISTO ŚCI?

Tyle, że założeń tych nigdy nie udało się wcielić w życie. Największe oddziały powstańcze, jakie udało się sformować, liczyły do 5 tysięcy żołnierzy i tylko do pewnego stopnia i przez krótki czas mogły funkcjonować w sposób zbliżony do regularnych jednostek. Większość partii liczyła raczej kilkanaście czy kilkadziesiąt osób. Takie oddziałki powstańcze skazane były na unikanie otwartego boju z wojskiem carskim, gdyż w starciu takowym skazane byłyby na niechybną klęskę i rozbicie. Powstańcy musieli nierzadko wprost uciekać od znajdujących się w pobliżu Rosjan, z myśliwego stając się zwierzyną łowną. Codzienne funkcjonowanie upodabniało ich do losów ukrywających się uciekinierów. Doświadczenie niejednego szeregowego żołnierza mogło wyglądać następująco: „...rozproszyliśmy się, aby zmylić pościg Moskali. Ale pomimo to nasz oddział był gwałtownie ścigany tak dalece, że Jankowski zmuszony był w Krupkach rozpuścić swój oddział”.[2] Taki tryb życia musiał wpływać negatywnie na wielu bojowników. Ich partyzancka codzienność niewiele miała w sobie z bohaterstwa i rycerskości, mnóstwo w niej było trudu, znoju, dokuczał głód i mróz, niekiedy nuda była nie do wytrzymania, pojawiała się nawet frustracja i agresja. Zapraszam

Page 80: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

do lektury tekstu, który będzie traktował nieco o mroczniejszej stronie powstańczej działalności, w tym o występkach, o których próżno czytać w podręcznikach szkolnych.

Maksymilian Gierymski, Patrol powstańczy, 1873 r.

HIGIENA

Życie w zaimprowizowanych, leśnych obozowiskach, z dala od rodziny i w warunkach często skrajnie nienaturalnych (zwłaszcza dla powstańców wywodzących się ze środowisk rzemieślniczych i z mieszczaństwa) było skrajnie wyczerpujące i musiało rodzić wiele patologii.

Jednym z podstawowych problemów, z jakimi borykać się musieli powstańcy, była sprawa higieny. Pozostający w leśnych ostępach nie mieli dostępu do bieżącej wody, ciężko im było o zmianę czy opranie bielizny i ubrań, stąd jednym z motywów pamiętników powstańczych jest brud i zmaganie się z pasożytami. Dotyczyło to zresztą nie tylko zwykłych żołnierzy, ale też dowódców oddziałów, których codzienność w niczym nie różniła się od dnia powszedniego zwykłych szeregowców. Dionizy Czachowski (dowódca z sandomierskiego) miał mieć na ciele chmarę pasożytów, którą jego podwładni ujrzeli w chwili, gdy zmieniał bieliznę.[3] Niektóre oddziały miały do swojej dyspozycji praczki lub szwaczki, należało to jednak do rzadkości, a nawet wówczas nie były one w stanie zapewnić żołnierzom odpowiedniej ilości czystej bielizny.

Dionizy Czachowski, tutaj w eleganckim garniturze

Page 81: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

ZDROWIE

Konieczność stałego przebywania w lesie, często w ciężkich warunkach atmosferycznych, powodowała, że stan zdrowia powstańców nie przedstawiał się najlepiej. W wielu wspomnieniach powtarzają się motywy: głód-mróz-zmęczenie-choroba. Jeden z powstańców Władysław Żelkowski pisze:

...zaledwie stanęliśmy, bardzo rano po całonocnym marszu, śnieg z deszczem przemoczył nas, zgłodniali i niewyspani rzuciliśmy się do jedzenia. Pamiętam wyborny krupnik jęczmienny, na mięsie ugotowany. Zaledwie zdążyłem kilka łyżek zjeść, około nas upadł granat i pękł z hukiem. Jedzenie zostało wylane.

W pamiętnikach widać, że często insurgentom doskwierały choroby, takie jak przeziębienie, kaszel, odparzenia i odmrożenia. W skrajnych przypadkach wycieńczone organizmy zapadały na ciężkie schorzenia. Ignacy Drygas wspomina:

...głód był taki, że aż człowiek do cna osłabł, po dwóch przeszło tygodniach włóczęgi konie nam zupełnie ustały. Zaczęły się choroby, dwóch ludzi musieliśmy w pewnej wsi zostawić, bo jak mówili starsi, dostali tyfusu. Mnie tak przez trzy dni febra trzęsła, że myślałem, iż już nie przeżyję.[4]

I choć rząd centralny starał się nadzorować powstańczą służbę medyczną i pilnował, aby w każdym województwie był przynajmniej jeden szpital lub lazaret polowy, opieka medyczna w realiach powstania styczniowego była oczywiście skromna, niewspółmierna do potrzeb. Dodać należy, że udzielanie pomocy medycznej insurgentom wiązało się z niebezpieczeństwem akcji odwetowych ze strony Moskali. Jak pisze w swym pamiętniku Władysław Żelkowski:

...u zarania powstania została stoczona zwycięska bitwa pod Tomaszowem Lubelskim. Stryj mój w tym mieście był powiatowym doktorem. Rannych powstańców wniesiono do jego domu dla opatrunku. W parę dni przyszli Moskale i mszcząc się za poniesioną porażkę i udzielenie pomocy rannym powstańcom podpalili dom stryja, a stryjenkę z płonącego domu w jednej koszuli wypuścili. Stryj zaś z palącego domu ratował się wyskakując przez okno, lecz kozaki pikami wepchnęli go w płonący dom, gdzie żywcem spalony został.[5]

Tego typu wypadki z pewnością dodatkowo ograniczały możliwość organizowania powstańczej służby zdrowia i utrudniały znajdowanie ochotników gotowych nieść pomoc rannym, tudzież chorym powstańcom. Partyzanci często musieli liczyć na silny organizm, a – gdy choroba nie ustępowała – po prostu zwalniano ich z insurekcyjnych szeregów do domu. Oto, jak trudy powstania wspomina Władysław Bończa-Dygulski:

Po trzech dniach błądzenia w lasach Świętokrzyskich, i literalnie o głodzie, a nawet tytoniu nie mieliśmy, dotarliśmy do Słupi. (…) Dano mi kwaterę, gdzie spałem 24 godziny. Widząc mnie, doktor obozowy, chorego i niewygodami wyniszczonego, kazał mi bezzwłocznie udać się do domu i tam się wyreperować. Pojechałem więc i kochana matka (lekarka całej okolicy) różnymi ziółkami i ciepłym łóżkiem w 14 dni kompletnie mnie wykurowała.[6]

Odpoczynek bywał najlepszym, bo jedynym dostępnym lekarstwem dla podupadających na zdrowiu powstańców. Bywało, że pomocy partyzantom udzielali miejscowi chłopi, często los

Page 82: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

oddziału zależał od ich wsparcia. Gdy pewna nieprzyjemna przygoda spotkała Piotra Kasprzyckiego, pomoc miejscowych włościan okazała się nieoceniona:

...podczas jednej śnieżnej nocy wysłano naszą kompanię na obóz na forpoczty. W moim lekkim palcie zmarzłem na posterunku podczas wielkiej śnieżnej zawiei, mimo dwóch jedwabnych koszul. Jakie 30 kroków ode mnie stał na posterunku prawie bosy kosynier. Oczekiwaliśmy jak zbawienia, żeby nas zluzowano, tymczasem podoficer prowadzący wartę, zziąbł, popijał wódkę, zaspał, a potem błądził, tak, że zamiast dwóch godzin, staliśmy 4 na warcie (…) Gdy wreszcie patrol nadszedł (…) zesłabłem tak, że mnie poprowadzono do szpitala. Była to izba chłopska, gdzie pełno było chorych i rannych. Dla mnie było tylko małe miejsce na ziemi przy drzwiach. Rozkosznie się tu wyspałem i nim wróciłem do kompanii, przypatrywałem się rano czynnościom lekarzy i felczerów. Co chwila wchodził powstaniec mówiąc – „proszę mi przewinąć ranę, mam postrzał w plecy, zostałem pchnięty bagnetem w pierś”. Felczer wymył ranę, zastrzyknął czymś i obwinął, napchał szarpi, obwinął, na koniec powstaniec żeby zacisnął, podziękował, wyszedł, kuracja była skończona na dziś.[7]

Z relacji tej widać również, jak pełne ręce roboty mieli lekarze powstańczy i jak bardzo brakowało rąk do pracy w powstańczej służbie zdrowia, skoro na pomoc nawet poważnie rannym bojownikom lekarz mógł poświęcić zaledwie kilka minut.

Stanisław Witkiewicz, Ranny powstaniec, 1881. Cierpiącym powstańcom często za szpital służyć musiała zwykła chłopska chata.

WYŻYWIEN IE

Do codziennych uciążliwości powstańców należało zaopatrzenie w żywność. Tę dostarczały dwory i wsie, często dobrowolnie i wręcz z ochotą, niekiedy z niechęcią czy wręcz przymuszone siłą. Nie wszyscy ziemianie poparli powstanie, obawiając się (skądinąd zapewne słusznie), że wraz z niepodległością Polski przyniesie radykalne reformy społeczne z uwłaszczeniem chłopów na czele, co podkopie fundamenty gospodarstw dziedziców. Z kolei chłopi często nieufnie podchodzili do powstania, a ich masowe poparcie narodowowyzwoleńczego wystąpienia, na które tak liczyli jego liderzy, okazało się mrzonką. Chłopi en masse bądź to nie uwierzyli w obietnice uwłaszczenia składane przez gońców Rządu Narodowego, pamiętając o starych animozjach między wsią a dworem (których apogeum była rabacja galicyjska z 1846 r.), bądź obawiali się carskich represji[8], czy wreszcie, jako nierzadko niewykształceni i nieuświadomieni narodowo analfabeci, nie rozumieli, o co w tej ruchawce w ogóle chodzi. Jako że powstańcy nie mogli być pewni pomocy logistycznej i aprowizacyjnej ani dworu, ani wsi, bywało, że dochodziło do aktów przymusu, np. rekwirowania żywności. Wypadki takie nie były częste, wpływały jednak negatywnie na relacje insurgentów z ludnością cywilną. W warunkach walki partyzanckiej

Page 83: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

musiało się to wprost przekładać na spadek efektywności działania powstańczych oddziałów. W niektórych przypadkach grabież uważano za czynność usprawiedliwioną, a dowódcy zezwalali na nią. Marcin Rembacz tak opisuje sytuację, gdy partia jego znalazła się w majątku Choberz, należącym do Aleksandra Wielopolskiego, powszechnie uważanego za zdrajcę:

Przybyliśmy do Chobrza, własności margrabiego Wielopolskiego. Tutaj dyktator dozwolił na rekwizycję. Najwięcej ofiar dostarczały obory, chlewy i kurniki margrabiego, a piwnice zaopatrzone obficie wypróżniono w okamgnieniu. Wiara rozpalała ogniska, piekła na patykach kury, gęsi, indyki, ćwiartki baraniny, wołowiny, robiła chwilowe zapasy, popijała zawzięcie na pohybel Moskalom, przy czym śpiewy powstańcze rozbrzmiewały dalekim echem.[9]

W cytowanym fragmencie widać, jaką rzadkością i gratką dla powstańców była możliwość zjedzenia porządnego, ciepłego, sycącego posiłku. Ten sam autor pozwala sobie we wspomnieniach na takie zdanie:

Wreszcie przybyliśmy do pamiętnej, starej Wiślicy. Tu dopiero jakaś poczciwa mieszczanka nakarmiła mnie wyborną jajecznicą. Jakaż to była uczta dla pustego żołądka, który częstokroć trzeba było z braku pożywienia ordynarną wódką zaspokajać.[10]

Tadeusz Ajdukiewicz, Obóz powstańczy. Muzeum Narodowe w Krakowie.

ALKOHOL

Praktyką niemal powszechną wśród powstańców styczniowych było picie alkoholu. Kwarta wódki (0,25 l) była częścią dziennej racji żywnościowej powstańca. Problemem wielu oddziałów było nadużywanie alkoholu. Jeden z dowódców partii, Władysław Sokołowski-Iskra, został nawet skazany na karę śmierci za rozpijanie żołnierzy i organizowanie hulanek w swoim oddziale. Jego ostatnie chwile opisuje Bogusław Anc we wspomnieniu o Zygmuncie Chmieleńskim, jednym z dowódców powstańczych:

Jest polecenie od Rządu Narodowego oddać pod sąd wojenny Iskrę za jego gwałty i rozpustę. Już dawno żalono się na swawolę Iskry, cytowano wsie, w których tenże dowódca ze swoim sztabem publicznie oddawał się rozpuście i gwałtom. Iskra został aresztowany przez Chmieleńskiego, sąd wojenny niezwłocznie się zebrał i obradował przy drzwiach zamkniętych we dworze. (…) skazał w nocy majora Iskrę na karę śmierci

Page 84: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

przez rozstrzelanie. O świcie trzy oddziały sformowały się na błoniu. Przyprowadzono nieszczęsnego Iskrę, który do końca zachowywał się przytomnie i odważnie.[11]

Władysław Żelkowski wspomina, że kiedy dostał się do oddziału powstańczego (a było to tuż przed bitwą pod Żyrzynem), pierwsze wrażenia wyglądały następująco:

...późnym wieczorem stanęliśmy pod lasem żyrzyńskim, i tam nastąpił pierwszy nocleg na nagiej ziemi (…) po zmówieniu rannego pacierza dostaliśmy po kieliszku wódki i kawałku chleba z kawałeczkiem słoniny, co stanowiło nasze śniadanie.[12]

Swoją drogą, Żeleński tym razem i tak nie trafił źle, w wielu innych przypadkach racja żywnościowa powstańca pozostawiała wiele do życzenia, o czym sam miał okazję się przekonać:

Organizacja cywilna, co na jej chlubę stwierdzić muszę, dostarczała nam regularnie żywności, niewykwintnej wprawdzie, bo słonina była stara, a wódka śmierdziała kotłówką, aż w gardle drapało, przyzwyczajeni jednak do takich wiktuałów, zjadaliśmy je jak najlepsze specjały.[13]

Alkohol był jednym ze sposobów na radzenie sobie ze stresem, łagodzenie ogromnego napięcia towarzyszącego bitwom i bezpośredniej wymianie ognia. Wódka uspokajała żołnierzy, dodawała im pewności siebie (której, niewyszkolonym i niedoświadczonym, dramatycznie wszak brakowało), a także zmniejszała strach. O swoich pierwszych doświadczeniach z alkoholem Żelkowski mówi:

...w trakcie tej bitwy (pod Żyrzynem) podjeżdża do mnie kapitan Zaczek i pyta, czy nie mam wódki. Ja, 17-letni młodzieniec wcale trunków nie używałem, lecz w tej chwili spostrzegłem kosyniera, co niósł butelkę napełnioną, zatrzymałem go w biegu i poprosiłem, aby mi udzielił napić się. Na co chętnie przystał, oddając mi butelkę napełnioną, a sam pobiegł dalej. A była to wódka. Dogoniłem kapitana (…) Wypił pół butelki, a drugą połowę sam wypiłem, gdyż z powodu gorąca i zaduchy z dymu pragnienie się wzmagało. Jakkolwiek pierwszy raz w życiu tyle wypiłem wódki, zupełnie tego nie czułem.[14]

W wielu zapiskach pamiętnikarskich pojawia się wątek, iż dziedzice, chcąc ugościć czy wspomóc powstańców, częstują ich wódką. Alkohol był zatem dla partyzantów w latach 1863-1864 stosunkowo łatwo dostępny. Niestety nie pozostawał bez negatywnego wpływu na ich postawę. Nadużywanie alkoholu pogłębiało demoralizację oddziałów i sprzyjało patologicznym zachowaniom.

Page 85: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Michał Elwiro Andriolli, Walka powstańcza, 1889. Andriolli walczył w oddziale Ludwika Narbutta na Litwie. Bardziej znany jest jednak jako twórca świetności letniska Otwock i współautor specyficznego stylu w architekturze letniskowej, zwanego świdermajer.

MARUDERZY I WŁÓCZ ĘDZY

Osobną kwestią jest działalność wielu ludzi podszywających się pod powstańców lub wałęsających się po Królestwie Polskim, dokonujących czynów godnych potępienia. Trzeba uczciwie jednak zaznaczyć, że takich „ludzi luźnych” zna każda wojna, a już zwłaszcza partyzancka guerilla. Swoimi refleksjami na ten temat dzieli się z nami Bartek Nowak:

Rozkiełznanego, próżniaczego żywiołu , rozmaitych złodziei i włóczęgów pod zaborem moskiewskim nigdy nie braknie. Temu żywiołowi w czasie powstania prawdziwy raj się otworzył. Władza powstańcza była za słaba do zaprowadzenia w kraju surowego rygoru. W okolicy zbrojny oddział nie istniał, żeby niesfornych w karbach utrzymać lub ścigać maruderów. Władze moskiewskie przestały na prowincji spełniać swe funkcje. Ścieki społeczne więc, dopuszczając się różnych nadużyć i gwałtów, podszywały się pod płaszczyk powstańca jako najdogodniejszy, zasłaniający ich od doraźnej kary mieszkańców.[15]

Demoralizacja musiała wkradać się w szeregi insurgentów. Ciągłe obcowanie z przemocą musiało wywierać destrukcyjny wpływ na psychikę walczących, czego nawet niezachwiana wiara w słuszność sprawy (postawa wcale nie powszechna) nie była w stanie rekompensować. Bo czy coś może zrekompensować widok, jaki stał się udziałem cytowanego już Żeleńskiego:

W trakcie tej bitwy natknąłem się na towarzysza, któremu kula armatnia urwała nogę przy samym udzie. Z żył urwanej nogi krew biła jak z fontanny. Biedak błagał, aby go ratować. Niestety, byłem bezradny, bo nawet chustkę do nosa zgubiłem i nie miałem czym obandażować nogi. Biedak skonał na moich oczach.[16]

Ludzie bez uprzedniego przeszkolenia wojskowego, wystawieni na długotrwały stres, sytuację ciągłego zagrożenia, niewygody i trudności, przebywający w męskim gronie, pozwalali sobie na akty agresji. Niekiedy niepotrzebnej przemocy dopuszczano się względem rannych Rosjan. Świadkiem brutalnego traktowania rannych okazał się Żelkowski:

...gdy puściłem wzrok w dal pobojowiska, ujrzałem marudera obszukującego kieszenie rannych Moskali. (…) zwraca się do rannego Moskala i zaczyna go kłuć bagnetem, ten zaś w okropnych boleściach wije się i jęczy pod bagnetem.[17]

W przypadkach skrajnych powstańcy dopuszczali się haniebnej przemocy, odnotowano przypadki napadania na wsie, gwałtów czy nawet zabijania chłopów. Również ludność żydowska, generalnie nastawiona pozytywnie do powstania (choć nie brakowało Żydów niezaangażowanych w insurekcję bądź nastawionych lojalistycznie), bywała obiektem ataków. Ich podłożem bywało wycieńczenie, desperacja, lecz wolno nam przypuszczać, że niekiedy była zwykła nuda, chęć przełamania ponurej leśnej rutyny. Ponadto niespokojne czasy i wojenna zawierucha sprzyjały działalności różnego rodzaju typów spod ciemnej gwiazdy. Pisze w swoich wspomnieniach Bartek Nowak:

Gospodarz rumoce do drzmi (domu, gdzie zatrzymało się kilku powstańców z oddziału Nowaka – autor). Co robić? Otworzyliśmy. Wchodzi zbrojny mężczyzna, lecz nie Moskal. Był to powstaniec, właściwie maruder, pod nazwiskiem Hybnera. Takich maruderów kręciło się wielu, czasem po czterech i pięciu razem objadających dwory,

Page 86: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

gwałcących kobiety i dających się chłopom we znaki. Byli to po większej części złodzieje za powstańców przebrani. Już w Dąbiu rozbroiliśmy kilku takich rabusiów, którzy nocną porą na dwór napadli, choć Hybner nie był rabusiem, a prawdziwym maruderem. Śmiałość i odwaga tego człowieka przechodziła wszelkie pojęcie.[18]

Ten sam autor, zwolennik radykalnej reformy społecznej (bezwzględnego uwłaszczenia i wprowadzenia całkowitej równości wobec prawa), kiedy indziej wspomina rozmowę, jaką odbył z terenowym przedstawicielem Rządu Narodowego:

Stanąwszy w Zagajewicach, spotykam podsędka Pniewskiego, spisującego protokół z polecenia władzy narodowej? Co to za sprawa? – pytam. Głupstwo pierwszej klasy (…) jakiś powstaniec czy niepowstaniec, kaci go wiedzą, przejechał żonę parobka. (…) Biorąc ludzi na wypytki, dowiedziałem się jeszcze coś więcej. Nie tylko zgwałcił żonę parobka, lecz kiedy za to chłopi skórę mu wygarbowali, ów urwisz sprowadził kilku kompanów, żeby męża i brata owej kobiety powiesić. Niepewni życia, cóż chłopi mieli począć? (…) dwóch najwinniejszych (…) uciekło do Włocławka.[19]

KOCZOWNICZY TRYB Ż YCIA POWSTAŃCA

Negatywny wpływ na stan psychiczny bojowników miało ciągłe przemieszczanie się, ciągła leśna wędrówka w celu zaatakowania patrolu nieprzyjacielskiego, połączenia się z innym oddziałem, ale najczęściej ucieczką przed przeważającym liczebnie oddziałem rosyjskim. Insurgenci nierzadko rwali się do bitwy, ale musieli być powstrzymywani przez dowódców, zdających sobie sprawę z beznadziejności ataki na znacznie silniejszego wroga.

W takich sytuacjach zastanawiałem się, dlaczego ciągle rejterujemy, dlaczego nie atakujemy. Ja, idąc do powstania, sądziłem, że będziemy szukali wroga i bić jak najwięcej, gdzie się zdarzy sposobność, a tymczasem przeciwnie się działo – wspomina Żelkowski.[20]

Morale powstańców w większości przypadków było niskie, co wyjaśnia dlaczego formowane z ogromnym zaangażowaniem przez lokalnych dowódców i delegatów Rządu Narodowego oddziały, często po stoczeniu kilku potyczek musiały być rozwiązywane lub uciekać „za kordon”, tj. przekraczać granicę, najczęściej z Galicją. Migdalski zapamiętał:

...w kilka godzin po przybyciu do lasu pod Kozienicami, dała znać pikieta, że wojsko ruskie idzie ku nam z miasteczka (…) Powstaje nieład nie do opisania, furgony w popłochu poprzewracane niemałą stanowią dla zbiórki przeszkodę. Dowódca oddziału zachęca i usiłuje sformować szyk bojowy. Wojsko rosyjskie nie doznając żadnego oporu wchodzi do lasu, dociera do polanki, w której byliśmy rozłożeni i strzela do nas jak do kaczek. Na próżno Turkietti daje dowody osobistej odwagi, chcąc zatrzymać uciekających. Poniewczasie, wszystko idzie w rozsypkę.[21]

Nie brakowało dezercji i ucieczek z oddziałów. W wypadku zdemaskowania były one surowo karane – u Żelkowskiego możemy przeczytać:

...jeden z powstańców nazwiskiem Jasiński (…) w nocy z bronią w ręku uciekł, lecz pikieta go zatrzymała. Z tego tytułu sąd polowy skazał go na karę śmierci przez rozstrzelanie, co było natychmiast wykonane, a oddział nasz z tego powodu zmienił obozowisko.[22]

Często jednak tego typu ucieczki uchodziły płazem. Powstańcy nie dysponowali wystarczająco skutecznym aparatem siłowym, zdolnym do ścigania i karania dezerterów.

Page 87: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Osobnym zjawiskiem było po prostu zwalnianie przez dowódców części żołnierzy do domu, na urlop czasowy lub na dobre. Nierzadko dowódcy, którzy z trudem formowali oddziały, traktowali je potem jako prywatną własność, dając sobie prawo do dysponowania zrzeszonymi w nich żołnierzami. Sami zresztą także opuszczali powstańcze hufce. We wspomnieniach Antoniego Migdalskiego zachowało się stwierdzenie, że:

...wydalenie się dowódców i oficerów z szeregów było na porządku dziennym. Przyszły prezes Rządu Narodowego, Traugutt, w okólnikach przez siebie wydawanych surowo tego zabraniał.[23]

Nawet jednak złapanie dezertera, oddanie pod sąd polowy i egzekucja nie mogła mieć na dłuższą metę pozytywnego wpływu na innych żołnierzy. Starano się utrzymywać pozory normalności, świętując w obozach urodziny, imieniny, obchodząc święta kościelne, uczestnicząc w lokalnych zabawach i weselach. Zainteresowanie tego typu celebracjami było wśród żołnierzy ogromne:

Pod Święta Bożego Narodzenia wszystkie partie nasza okolicę zaległy i dopiero widząc, że na wigilię u mnie raz, że się nie pomieszczą, po wtóre nie jestem w stanie wszystkich ich ugościć, rozdzielili się na dwoje.[24]

Radość z zabaw we dworach czy wsiach pozwalała na chwilę zapomnieć o potwornym stresie i codziennym trudzie. Doskonale widać to w przygodzie opisanej przez Andrzeja Barancewicza:

...dnia 30 grudnia oddział przybył do Małej Bukowy, własności p. Bielskich. Przyjęci z całą serdecznością przez gospodarza i jego rodzinę, wypoczęliśmy trochę i zaspokoili głód dokuczliwy. Po posiłku jeden z powstańców siadł do fortepianu i za chwilę cały dwór rozbrzmiewał muzyką i piosnką obozową. Potem mazur. Stanęło do niego z pięć par, tyle bowiem panien znalazło się w domu. Rozochocona młodzież całą noc spędziła na tej improwizowanej zabawie. A przecież dla wielu, bardzo wielu uczestników noc ta miała być ostatnią nocą w życiu.[25]

Takie zabawy i małe radości rekompensowały trudy rozłąki z rodziną, tęsknoty do rodzinnych domów, braku kontaktu z żonami, dziećmi, rodzicami. Na ogół nastroje wśród bojowników były raczej minorowe. Po roku walk, zimą 1864 r., wszystkie opisane problemy były już tak dokuczliwe, że powstańcy (zarówno szeregowi żołnierze, jak i oficerowie) w większości nie stanowili już materiału ludzkiego zdolnego do działań zbrojnych. Migdalski pisze:

...przyszły mrozy silne i śnieżyca, a tu trzeba było unikać wiosek i odpoczywać po lasach. Konie były wycieńczone, a żołnierz prawie zawsze głodny; żywiony tylko chlebem i słoniną, a przy tym zniechęcony. Nie chcieliśmy buntu podnosić (…) by nie dawać złego przykładu.

Koszmarny stan fizyczny i psychiczny powstańców przyspieszył rozwiązanie, rozbicie bądź ucieczkę „za kordon” wielu oddziałów, uniemożliwiając przedłużenie powstania o kilka miesięcy. Partyzanci wracali do domów, jednak trudy walki pozostawały w ich pamięci na lata.

Fakt, iż powstańcy musieli na co dzień borykać się z dotkliwymi problemami, ich kondycja moralna pozostawiała wiele do życzenia, a niektóre czyny z pewnością kładą się cieniem na sumieniach poszczególnych bojowników, nie odbiera styczniowym insurgentom bohaterstwa. Choć w oficjalnych akademiach II Rzeczpospolitej, pełnych patosu i górnolotnych

Page 88: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

sformułować, nikomu z weteranów ani notabli do głowy by nie przyszło opowiadać o pluskwach, bijatyce po kilku głębszych czy przygnębieniu i zwątpieniu w sens walki, trzeba pamiętać, iż to także było częścią rzeczywistości lat 1863-1864.

[1] Dekret rządu narodowego z dn. 14.01.1863, ogłoszony po rozbiciu oddziału L. Mierosławskiego i objęciu dowództwa przez M. Langiewicza.

[2] W. Żelkowski, Wspomnienia moje z 1863 r. jako siedemnastoletniego powstańca, [w:] Powstanie styczniowe na Lubelszczyźnie, oprac. T. Mencel, Lublin 1966, s. 186-187.

[3] Wywiad z Adamem Buławą, historykiem z UKSW, poświęcony życiu codziennemu powstańców styczniowych http://powstaniestyczniowe.nck.pl/?p=1498, data wejścia 11.08.2014 r.

[4] Pamiętnik Ignacego Jana Drygasa, [w:] Wspomnienia chłopów powstańców 1863 r., pod red. E. Kozłowskiego, Kraków 1983, s. 76.

[5] W. Żelkowski, Wspomnienia moje…, s. 186-187.

[6] W. Bończa-Dygulski, Wspomnienie Sandomierzaka, [w:] W czterdziestą rocznicę Powstania styczniowego 1863-1903, Lwów 1903, s. 116.

[7] P. Kasprzycki, Piętnaście dni wojaczki, [w:] W czterdziestą rocznicę…, s. 180.

[8] Jeszcze w 1919 r. chłopi odmawiali np. uczestnictwa w wyborach w II RP bojąc się, że przyjdą kozacy.

[9] M. Rembacz, Z biegu życia wspomnień kilka dla pamięci młodszego pokolenia, [w:] Wspomnienia chłopów powstańców, s. 34.

[10] Tamże, s. 38.

[11] B. Anc, Chmieleński, [w:] W czterdziestą rocznicę…, s. 50.

[12] W. Żelkowski, Wspomnienia moje…, s. 187.

[13] K. Kalita, Obława moskiewska, [w:] W czterdziestą rocznicę…, s. 367.

[14] W. Żelkowski, Wspomnienia moje…, s. 188.

[15] M. Kujawa, Pamiętnik Bartka Nowaka, [w:] Wspomnienia chłopów powstańców, s. 233.

[16] W. Żelkowski, Wspomnienia moje… s. 188.

[17] Tamże, s. 189.

[18] M. Kujawa, Pamiętnik Bartka Nowaka, s. 204.

[19] M. Kujawa, Pamiętnik Bartka Nowak, s. 230.

[20] W. Żelkowski, Wspomnienia moje…, s. 195

[21] A. Migdalski, Wspomnienia rotmistrza kawalerii narodowej z 1863/1864 roku, [w:] Powstanie styczniowe na Lubelszczyźnie, oprac. T. Mencel, Lublin 1966, s. 206.

[22] W. Żelkowski, Wspomnienia moje…, s. 192.

Page 89: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[23] A. Migdalski, Wspomnienia rotmistrza…, s. 204.

[24] Wspomnienia Seweryna Liniewskiego, urodzonego w Warszawie, który jednak odziedziczył majątek Lejna w pow. Radzyńskim: S. Liniewski, Pamiętnik. Fragment z lat 1861-1864, [w:] Powstanie styczniowe na Lubelszczyźnie…, s. 165.

[25] A. Barancewicz, Ostatnie dni konne litewskiego oddziału, [w:] W czterdziestą rocznicę…, s. 56.

Page 90: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Historia opowiedziana obrazem – okres patriotycznego przesilenia i

powstanie styczniowe w fotografiach Karola Beyera i obrazach

Artura Grottgera

„Obraz symboliczny Polski” – strona tytułowa albumu Polonia Artura Grottgera, przedstawiająca Polskę zniewoloną przez trzech zaborców.

Powstanie styczniowe było najdłużej trwającą polską insurekcją narodową. Pod wieloma względami również najgłębiej wryło się w zbiorową pamięć. Długotrwała kampania, w którą zaangażowane było kilkaset tysięcy partyzantów – bojowników o niepodległość, i zapewne znacznie więcej lokalnej ludności, odcisnęła niezwykle trwałe piętno na polskiej świadomości historycznej. Powstanie styczniowe stało się jednym z mitów założycielskich II Rzeczpospolitej, do jego osiągnięć (takich jak zbudowanie imponujących, biorąc pod uwagę możliwości organizacyjne i finansowe oraz konieczność działania w konspiracji, struktur państwa podziemnego) odwoływano się w czasie okupacji hitlerowskiej i powstania warszawskiego. Przez długie lata pozostawało żywe w pamięci zbiorowej, było też niezwykle inspirujące dla artystów i ludzi sztuki.

Różne epizody z powstania styczniowego już w trakcie działań zbrojnych, a także wiele lat po ich zakończeniu, działały na wyobraźnie malarzy, fotografów, ilustratorów, poetów i pisarzy. W konwencji podręczników szkolnych i akademickich dzieła sztuki związane z powstaniem, umiejętnie wplecione w tekst narracji historycznej, mają ułatwić młodym adeptom historii jej zapamiętanie, oddziałując na najważniejszy ze zmysłów: wzrok. Mają także stanowić ilustrację, wzbogacenie tekstu rozważań. Co jednak, gdyby spróbować konwencję odwrócić? Podjąć próbę opowiedzenia o insurekcji 1863 r. przede wszystkim fotografią i obrazem? Zapraszam do zapoznania się z materiałem, w którym to tekst będzie uzupełnieniem materiału ikonograficznego. Postaram się w nim bardziej pokazać, niż opowiedzieć, jakie było to powstanie.

Page 91: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Pośmiertne portrety poległych podczas manifestacji 27 lutego 1863 r.: Michała Arcichiewicza, Marcelego Karczewskiego, Filipa Adamkiewicza, Karola Brendla i Zdzisława Rutkowskiego wykonane przez Karola Beyera oraz stworzone ze zdjęć tych tableau.

Dwa dni wcześniej odbyła się w Warszawie manifestacja z okazji 30.rocznicy pamiętnej bitwy pod Olszynką Grochowską, w której trakcie doszło do nieprawomyślnych, patriotycznych wystąpień, w wyniku czego kilku manifestujących zostało aresztowanych. Było to kolejne z serii wystąpień patriotycznych, jakie miały miejsce w Warszawie od czerwca 1860 r., czyli od pogrzebu wdowy po generale Józefie Sowińskim, pierwsze jednak, które zakończyło się represjami ze strony rosyjskiej. W odpowiedzi na aresztowania z 25 lutego, dwa dni później odbył się kolejny marsz, w czasie którego wojsko otworzyło ogień do uczestników. Śmierć piątki uczestników sfotografowanych przez Beyera była pierwszym krwawym epizodem trwającego ponad dwa lata ruchu patriotycznego i spiskowego, który doprowadził do wybuchu powstania styczniowego.

W czasach pionierskich dla fotografii zdjęcia czterech poległych mogły szokować swym naturalizmem i dosłownością. Widać na nich rany i obrażenia zmarłych, co było sprzeczne z obowiązują wówczas zasadą fotografowania zmarłych odpowiednio ubranych i ucharakteryzowanych. Przypuszcza się, że taki sposób dokonania fotografii miał na celu również uwiecznienie, udokumentowanie carskiej zbrodni. Zdjęcia i tableau stały się ważnym narzędziem oddziaływania na narodowe emocje przez polskie ugrupowania patriotyczne[1].

Page 92: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Po śmierci pięciu poległych społeczeństwo Warszawy było wstrząśnięte i oburzone. Doszło do powołania Delegacji Miejskiej do namiestnika, ks. Michaiła Gorczakowa. Miała ona reprezentować interesy ludu warszawskiego przed przedstawicielem rosyjskich władz. Zrzeszała najwybitniejsze postaci życia publicznego ówczesnego miasta. Na fotografii przedstawiającej jej pierwszy skład widzimy m.in. najpotężniejszego z warszawskich bourgeois, bankiera i przemysłowca Leopolda Kronenberga, lekarza Tytusa Chałubińskiego, pisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego czy samego fotografa Karola Beyera. Delegacja działała krótko, nie zdobywając zaufania namiestnika. Rozwiązana 23 marca, zdążyła jednak odegrać pozytywną rolę w dziejach miasta, m.in. wzorowo przeprowadzając pogrzeb pięciu poległych, który, mimo zgromadzenia kilkudziesięciu tysięcy osób, wśród których były delegacje z Galicji i Poznańskiego oraz liczna społeczność żydowska, nie przerodził się w zamieszki. Delegacja wynegocjowała też uwolnienie więźniów aresztowanych 25 lutego. Samo zdjęcie nie jest klasyczną fotografią, a fotomontażem wykonanym techniką montażu pojedynczych pozytywów[2].

Pogrzeb Pięciu Poległych był jedną z największych manifestacji patriotycznych w Warszawie początku lat 60-tych XIX wieku. Zgromadził kilkadziesiąt tysięcy osób, które najpierw pożegnały zmarłych na Krakowskim Przedmieściu, a następnie odprowadziły ich na miejsce pochówku – Cmentarz Powązkowski. W kolejnych miesiącach regularnie powtarzano religijno-patriotyczne procesje. Okazją do ich organizacji były rocznice ważnych wydarzeń z dziejów Polski oraz święta kościelne. 8 kwietnia 1861 r. doszło do pacyfikacji jednej z manifestacji, w wyniku której zginęło ok. 100 osób. Od tego czasu w Warszawie panowała niepisana żałoba narodowa. Noszenie jej należało w środowiskach niepodległościowych do dobrego tonu. Nieformalny obowiązek noszenia żałoby zniósł dopiero dekret Romualda Traugutta. Dzięki fotografiom Beyera możemy zobaczyć, jak wiele osób ubranych w czarne

Page 93: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

stroje i noszących charakterystyczne czarne parasole uczestniczyło w tego typu uroczystościach. Na zdjęciu procesja Bożego Ciała na Krakowskim Przedmieściu przed kościołem św. Krzyża, 30 maja 1861 r.

Pogrzeb Antoniego Melchiora Fijałkowskiego, zmarłego 5 października 1861 arcybiskupa metropolity warszawskiego i Prymasa Polski (oficjalnie tego tytułu wówczas nie używał), a przy tym żarliwego patrioty, weterana powstania listopadowego, był okazją do największej patriotycznej manifestacji poprzedzającej powstanie styczniowe. Zgromadził nieprzebrane tłumy, które odprowadziły zmarłego z pl. Saskiego do katedry św. Jana. Zgromadzenie to utrwalił niezawodny Beyer, choć akurat tego zdjęcia nie mógł zaliczyć do najbardziej udanych pod względem technicznym. Warto zwrócić na nim uwagę, o ile sam jej nie przykuł, na mężczyznę przy dolnej krawędzi zdjęcia, patrzącego prosto w obiektyw. Ciekawe, czy zastanawia się, czym jest to dziwne urządzenie, z którym stoi Beyer?

Sam Fijałkowski, który na łożu śmierci miał powiedzieć do duchowieństwa: „Trzymajcie zawsze z narodem, starajcie się, jako pasterze ludu, bronić sprawy ojczyzny i nie zapominajcie nigdy, żeście Polakami”, w ostatnich miesiącach życia zaskarbił sobie wielkie zaufanie i podziw u mieszkańców Warszawy, m.in. złożeniem na ręce namiestnika protestu po masakrze 27 lutego oraz osobistym odprawieniem uroczystości pogrzebowych pięciu poległych. Kilka dni po pogrzebie Fijałkowskiego namiestnik Królestwa, Karol Lambert (który zastąpił zmarłego Gorczakowa) wprowadził w Królestwie Polskim stan wojenny.

Page 94: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Po 14 października 1861 żołnierze rosyjscy znajdowali się w stałej gotowości do tłumienia manifestacji patriotycznych i duszenia w zarodku wszelkich antyrządowych wystąpień. Kontyngent carskich sołdatów (słowo to, w języku polskim mające wydźwięk pejoratywny, po rosyjsku oznacza po prostu „żołnierz”) w Warszawie zwiększono. Część z nich stacjonowała nie w koszarach, a w swego rodzaju „miasteczkach namiotowych” na Placu Zamkowym czy Placu Saskim. Karol Beyer, dokumentując obozowiska wojskowych, musiał zachowywać się dyskretnie, w związku z tym używał nowego, małego aparatu[3]. Nawiasem mówiąc, druga z ukazanych fotografii Beyera pozwala zobaczyć także, jak bardzo Plac Saski zmienił się od połowy XIX wieku. Na zdjęciu widzimy imponujący budynek Pałacu Saskiego, wybudowanego przez królów z dynastii Wettynów. W centrum placu znajduje się obelisk tzw. generałów-lojalistów: siedmiu oficerów niechętnych narodowej insurekcji, poległych w noc listopadową z rąk powstańców. Nieistniejący już dziś pomnik usunięto stamtąd w 1894 r. ze względu na budowę soboru św. Aleksandra Newskiego, potężnej cerkwi, będącej najwyższym budynkiem Warszawy przed I wojną światową. Sobór rozebrano jako symbol rosyjskiej dominacji w okresie międzywojennym (pozostałości jego wystroju znajdują się dziś w cerkwi św. Marii Magdaleny na Placu Wileńskim). W latach II RP w centrum placu stał pomnik ks. Józefa Poniatowskiego. W wyniku planowego wyburzenia Warszawy po powstaniu hitlerowcy wysadzili Pałac Saski w powietrze. Pozostał z niego jedynie fragment kolumnady, skrywającej dziś Grób Nieznanego Żołnierza. Sam plac nosi dziś imię Józefa Piłsudskiego i jest miejscem wielu ważnych uroczystości państwowych.

Stan wojenny z pozoru uspokoił rozpalone patriotycznie głowy. 1862 r. był znacznie spokojniejszy, wydawać by się mogło, że sytuacja w Królestwie Polskim została opanowana[4]. Szefem Rządu Cywilnego Królestwa Polskiego został demoniczny margrabia Aleksander Wielopolski (na zdjęciu Beyera z wnukiem Władysławem), który podjął działania zmierzające do reformy oświaty, oczynszowania chłopów i emancypacji Żydów. Nastroje radykalne jednak nie wygasły, w konspiracji dojrzewała myśl o wznieceniu powstania. Aby do tego nie dopuścić, Wielopolski – zwolennik ugody i współpracy z caratem – podjął decyzję o przeprowadzeniu branki do wojska carskiego.

Page 95: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Branka była poborem do wojska rosyjskiego, przeprowadzanym co pewien czas na ziemiach polskich. Służba w carskiej armii była niezwykle ciężka i długa: mogła trwać nawet 25 lat. Dla większości rekrutów bilet w carskie kamasze był biletem w jedną stroną. Nic dziwnego zatem, że chętnych do zaciągnięcia się w szeregi rosyjskich żołnierzy brakowało. W związku z tym pobór miał charakter przymusowy. Brankę ze stycznia 1863 r. od innych tego typu przedsięwzięć odróżniał fakt, iż miała zostać przeprowadzona na podstawie imiennych list, sporządzonych przez Zygmunta Wielopolskiego (syna margrabiego) i oberpolicmajstra Muchanowa. Listy proskrypcyjne obejmowały rzeczywistych i domniemanych spiskowców: potencjalnych powstańców. Brankę ogłoszono pod koniec 1862 r., nie podano jednak jej dokładnego terminu, aby zaskoczyć spiskowców. W Warszawie przeprowadzona została w nocy z 14 na 15 stycznia i – choć nie zakończyła się pełnym sukcesem (część młodzieży znajdujących się na listach ukryła się w lasach pod Warszawą) – na prowincji zaplanowano ją 10 dni później (26.01). Aby nie dopuścić do poboru członków organizacji spiskowych, kierownictwo Czerwonych podjęło decyzję o wybuchu powstania. Pierwsze walki miały miejsce w nocy z 22 na 23 stycznia. Wówczas to także Rząd Narodowy wydał odezwę wzywającą do walki oraz ogłosił uwłaszczenie chłopów. Na obrazie Artura Grottgera Branka z cyklu Polonia widzimy, jak wielkim ciosem dla rodziny rekruta było zabranie go do wojska. Kobiety przedstawione na płótnie zdawały sobie sprawę, że wyprowadzanego młodzieńca mogą już nigdy nie zobaczyć.

Page 96: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W chwili wybuchu działań zbrojnych przygotowanie wojenne insurgentów przedstawiało się gorzej niż źle. Zaledwie ok. 10% powstańców styczniowych miało broń palną– najczęściej stare sztucery i strzelby myśliwskie, średnio nadające się do działań wojennych. Uzbrojenie wielu powstańców stanowiły przekute polskim zwyczajem na sztorc kosy. Niektórzy partyzanci posiadali jedynie drewniane pałki czy drągi – tych przezywano niekiedy złośliwie w literaturze „drągalierami”. I choć braki w uzbrojeniu starano się uzupełnić, szmuglując broń zza kordonu czy chałupniczo produkując broń wszelkiego rodzaju, nigdy stan uzbrojenia powstańców styczniowych nie odpowiadał zapotrzebowaniu i nie rekompensował przytłaczającej przewagi rosyjskiej w tej materii. Grottger na obrazie Kucie kos wymownie pokazał, jak wyglądała nierzadko w powstaniu styczniowym produkcja broni: w zakonspirowanym zakładzie rzemieślniczym, w trudnych warunkach, przy zachowaniu nieustannej czujności.

Powstanie styczniowe, prowadzone w sposób partyzancki, nie mogło mieć nie tylko jakichkolwiek szans powodzenia, ale nawet warunków do kontynuowania działań zbrojnych, bez wsparcia ludności cywilnej. Stąd Rząd Narodowy już pierwszego dnia proklamował uwłaszczenie chłopów, starając się w ten sposób zachęcić ich do udziału i wsparcia narodowowyzwoleńczego zrywu. Stosunek lokalnej ludności do powstania był jednak różny. Wielu chłopów nie miało sprecyzowanej świadomości narodowej. Nie ufało dawnej szlachcie, w której widziało dawnych, uciskających „panów”. Nie chciało angażować się w „pańskie powstanie”, bojąc się carskich represji. Wielu włościan zaangażowało się jednak w pomoc powstańcom – czy to z bronią w ręku, czy to udzielając w swoich chatach schronienia, ofiarowując żywność i pomoc medyczną partyzantom. Szkic Artura Grottgera Schronisko ukazuje Żyda, wskazującego ukrywającym się powstańcom, gdzie znajdują się carskie wojska. Stosunek ludności wyznania mojżeszowego do powstania był niejednolity. Część starozakonnych zachowywała się lojalnie wobec carskiej administracji, część wykazywała daleko idącą obojętność na rozgrywki między Polakami, a Rosjanami. Stosunek Żydów do powstania w dużej mierze zależał od warunków lokalnych, w tym relacji z powstańcami. Generalnie jednak, stosunek ludności żydowskiej do powstania styczniowego był pozytywny[5].

Page 97: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W powstaniu styczniowym historycy doliczyli się około 1200 większych bitew i potyczek. Jedna z nich sportretowana została na obrazie Bitwa. Taktyka walki Polaków, niezdolnych ze względu na przygniatającą przewagę wroga, dotrzymać kroku armii carskiej w walnej bitwie, polegała na unikaniu dużych starć zbrojnych. Starano się atakować oddziały carskie z zaskoczenia, rozbrajać je lub niszczyć, a jeśli opór był silny – wycofywać się. Urządzano zasadzki, wykorzystywano lepszą znajomość terenu i pomoc miejscowej ludności. Często, gdy oddziałowi groziło rozbicie, dowódca nakazywał przekroczenie kordonów granicznych, np. z Galicją lub po prostu rozpuszczał żołnierzy do domu. Taka taktyka pozwalała kontynuować walkę, jednak w ostatecznym rozrachunku nie mogła wpłynąć na wynik działa zbrojnych. Wiele starć z oddziałami carskimi zakończyło się jednak zwycięstwem, a pamięć o potyczkach tych jest ważnym składnikiem patriotyzmu lokalnego na wsiach i w miasteczkach Podlasia, Ziemi Świętokrzyskiej czy Lubelszczyzny.

W powstaniu styczniowym, mimo iż obiecywało ono uwłaszczenie chłopów i miało być w założeniu twórców ruchem ogólnonarodowym, większość bojowników rekrutowała się z ziemiaństwa. Dawne dwory i pałacyki szlacheckie były naturalnym zapleczem działań powstańczych (choć nawet one nie zawsze popierały insurekcję, niekiedy bojąc się radykalizmu powstańców lub carskich represji). Dwory zatem najczęściej padały ofiarą akcji rosyjskich akcji odwetowych. Grozę takich pacyfikacji pokazał Grottger obrazami Obrona dworu i Po odejściu wroga.

Page 98: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Sytuacja insurgentów dramatycznie pogarszała się jesienią 1863 r. Na taki stan rzeczy wpływ miały m.in. ciągłe spory we władzach powstańczych, zarówno ideowe pomiędzy Białymi i Czerwonymi, ale też personalne między kandydatami na charyzmatycznych liderów – Bobrowskim, Mierosławskim, Langiewiczem, Morawskim. Wówczas to, pod koniec października, na czele Rządu Narodowego stanął Romuald Traugutt. Ten dość jeszcze młody, ale bardzo już doświadczony inżynier i wojskowy, który znaczną część życia spędził w Petersburgu i pozostawał niejako „spoza układu” zdawał sobie sprawę, że szanse powstania są iluzoryczne, ale zabrał się ostro do pracy, próbując wskrzesić sprawę dogorywającą. Uważał, że jedyną nadzieją jest przetrwanie zimy, konsekwentne dążenie do uwłaszczenia chłopów i wciągnięcie ich do powstania oraz ujednolicenie powstańczej armii. Niestety jego wysiłki okazały się spóźnione. Traugutt aż do października 1863 r. pozostawał człowiekiem cichym, skromnym, ceniącym życie rodzinne, pracowitym i spokojnie pnącym się po szczeblach kariery w wojsku carskim. Sceptycznie odnosił się do powstania, nie widział szans na jego powodzenie, zgodził się przystąpić do działań zbrojnych dopiero po długich namowach. Był mało znanym człowiekiem, bohaterem został z przypadku i trochę niejako wbrew sobie, choć przyznać trzeba, że gdy już został dyktatorem powstania, dołożył wszelkich starań, aby zwiększyć, niewielkie skądinąd, szanse jego powodzenia. Świadom, że członkowie Rządu Narodowego (którym kierował de facto sam) są poszukiwani przez carską policję, prowadzącą intensywne śledztwo, a pętla wokół niego się zaciska, nie porzucił stanowiska aż do aresztowania w kwietniu 1863. Dwa miesiące później został powieszony na stokach Cytadeli warszawskiej, w rejonie dzisiejszego Fortu Legionów. Zachowało się niewiele fotografii Traugutta. Naczelnika Rządu Narodowego nie mógł sfotografować Karol Beyer i to nie dla potrzeb zachowania konspiracji, ale z prozaicznej przyczyny: w okresie dyktatury Traugutta został aresztowany i skazany na zesłanie w głąb Rosji. Autor zdjęcia, na które patrzymy, pozostaje anonimowy. Dla porządku dodajmy, że materialnych pamiątek po Traugutcie zachowało się jeszcze mniej. W zasadzie jedynym przedmiotem do niego należącym, który można dziś oglądać, są okulary. Jak mówi jedna z legend Traugutt miał zdjąć je tuż przed wejściem na szafot i oddać dziecku, które znalazło się w tłumie oglądających egzekucję i wylewających łzy nad przywódcą powstania[6]. Okulary Traugutta są dziś własnością muzeum im. ks. Józefa Jarzębowskiego w bazylice Sanktuarium Maryjnego w Licheniu[7].

Page 99: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Straty polskie w powstaniu styczniowym oceniane są na kilkanaście (ile dokładnie) tysięcy zabitych. Trudna do oszacowania, ale z pewnością znaczna jest liczba inwalidów wojennych i rannych. Około tysiąca osób rozstało się z życiem na szubienicach lub przed plutonami egzekucyjnymi. 30 tysięcy zostało skazanych na katorgę lub przymusowe osiedlenie na Syberii. Strat materialnych nie da się ocenić. Nie były one naturalnie tak wielkie, jak w nowoczesnych wojnach, nie sposób ich jednak pominąć – zniszczone dwory, klasztory, spalone wsie były rzeczywistością powstania. Wąska autonomia, jaka pozostała po powstaniu listopadowym, i jaką próbował poszerzyć Wielopolski, została utracona. Administracja i szkolnictwo podlegały odtąd brutalnej presji rusyfikacyjnej. Cykl obrazów Grottgera Polonia zamykają dwa szkice o szczególnie smutnej wymowie: Żałobne wieści oraz Na pobojowisku, przedstawiające cierpienie, jakie stało się udziałem dziesiątek tysięcy polskich rodzin. Trzeba przypomnieć jednak, że powstanie styczniowe miało też pozytywne następstwa, do których należała realizacja (choć nie samodzielnie, a rękoma cara) postulatu uwłaszczenia chłopów oraz ugruntowanie i utrwalenie, dzięki bezpośredniemu lub pośredniemu zaangażowaniu w walkę setek tysięcy osób, świadomości narodowej.

Na zakończenie obraz Przysięga z drugiego z ważnych albumów Grottgera Lithuania. Nie mogło tego albumu całkiem zabraknąć, bo powstanie działo się nie tylko w Królestwie Polskim, ale także na ziemiach zabranych. Zwłaszcza na Litwie działały duże i silne partie powstańcze – jak choćby Pawła Suzina w powiatach mariampolskim i kalwaryjskim czy Zygmunta Sierakowskiego na Kowieńszczyźnie. Niestety, w wyniku powstania i popowstaniowych represji, polski stan posiadania na ziemiach zabranych został uszczuplony.

Page 100: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Warstwy chłopskie były tam litewsko lub ruskojęzyczne, ziemiaństwo natomiast – dotknięte represjami, a przede wszystkim uwłaszczeniem – uległo znacznej pauperyzacji. O kresowych ziemianach, migrujących do większych miast lub za granicę w poszukiwaniu pracy będzie się mówić „wysadzeni z siodła”. Ta dawna szlachta zasili jednak szeregi inteligencji i wolnych zawodów miejskich. Niestety po przemianach postyczniowych marzenie powstańców o odbudowie Rzeczpospolitej w granicach sprzed 1772 r. stanie się już tylko iluzją całkowicie niemożliwą do realizacji.

[1] D. Jackiewicz, Fotografowie Warszawy. Karol Beyer (1818-1877), Warszawa 2012, s. 21-22.

[2] Tamże, s. 22, 86.

[3] Tamże, s. 24.

[4] S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, s. 124.

[5] S. Rudnicki, Żydzi w walce o niepodległość Polski, [w:] Żydzi w Polsce. Dzieje i kultura. Leksykon, red A. Żbikowski, J. Tomaszewski, Warszawa 2001, s. 568-570.

[6] W. Dutka, Okulary Traugutta. Ostatnie chwile dyktatora w powstania styczniowego w piśmiennictwie historycznym okresu epoki, [w:] Epilog styczniowej insurekcji 1863 r., pod red. E. Niebielskiego, Lublin 2006, s. 51-63.

[7] http://www.lichen.pl/pl/188/muzeum_im._ks._j._jarzebowskiego data wejścia 30.08.2014r.

Page 101: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jak Pan to robi, Wasza Ekscelencjo, że po każdej nienawidzą Cię

stronie? Aleksander Wielopolski i jego działalność polityczna

Aleksander hr. Wielopolski na fotografiach Karola Beyera, lata 60-te XIX wieku.

WIELOPOLSKI Z FOTOGRAFII

Dostojny siwy Pan o wyraźnych zakolach patrzy zamyślony w dal. Nie jest jeszcze starcem, raczej człowiekiem w sile wieku. Wszak szósty krzyżyk, jaki wkrótce zacznie dźwigać na plecach, nie ciąży jeszcze, nie odbiera energii do działania wybitnym mężom stanu, a za takiego się na pewno uważa. Na jego marsowym obliczu nutka złości miesza się ze szczyptą niepokoju. Zdaje się myśleć: „Co też oni wyprawiają? Do czego to doprowadzi? Bodajby ich wszystkich zaraza”, mając na myśli spiskującą młodzież. Elegancki musznik, biała koszula, piękne, czarne skórzane buty i stojący na stole efektowny cylinder (który zresztą przysporzy mu wielu wrogów) zdradza człowieka wysokiego stanu, arystokratę, magnata. Wokół eleganckie meble, stylowe stoły, stylizowana na pochodzącą z antycznej Grecji kolumna. Starannie dobrany płaszcz prezentuje się okazale, nie jest jednak w stanie ukryć zbyt obfitej tuszy. W spojrzeniu coś zimnego, wręcz lodowatego. Zdaje się, iż za chwile, nie przebierając w słowach zruga fotografa. Jeśli pierwsze wrażenia rzeczywiście pozostają, człowiek ten musi trwać w myślach wielu współczesnych jako antypatyczny gbur.

Portret autorstwa Karola Beyera, artysty fotografika dokumentującego Warszawę lat 60-tych XIX wieku, przedstawia Aleksandra hr. Wielopolskiego. Tego samego, któremu historia zapamięta słowa „Dla Polaków można czasem coś zrobić, z Polakami nigdy”. Tego samego, którego współcześni i pierwsze pokolenia potomnych zapamiętają jako postać ponurą, jako carskiego lokaja i zdrajcę, a który będzie musiał czekać przynajmniej kilkadziesiąt lat na bardziej zbilansowane oceny swej działalności, dokonywane przez historyków kolejnych pokoleń. I wreszcie tego samego, który do dziś, jeśli w ogóle, pozostaje w pamięci historycznej Polaków bardziej jako organizator branki do carskiego wojska, która miała

Page 102: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

spacyfikować najżarliwszych patriotów i zdusić w zarodku powstanie styczniowe, niż architekt reformy szkolnictwa w Królestwie Polskim, twórca Szkoły Głównej, zwolennik reformy wsi czy emancypacji Żydów.

MARGRAB IA – JAKI BYŁ?

Kim właściwie był Aleksander Wielopolski? Niedocenionym, cichym bohaterem czy zdrajcą. Zdolnym mężem stanu, politycznym partaczem, czy carskim agentem[1]? Jak dziś, gdy emocje opadły, gdy nawet wnuków powstańców styczniowych niemal nie ma wśród nas, powinniśmy o nim myśleć i go oceniać. I na ile na tak postawione pytanie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi?

Chroberz, rodzinny majątek Wielopolskich, fot. współczesna

Aleksander hrabia Wielopolski, margrabia Gonzaga-Myszkowski, przyszedł na świat w rodzinnym dworku Chroberz niedaleko Sędziejowic w dzisiejszym województwie świętokrzyskim. Był potomkiem starej, magnackiej rodziny legitymującej się herbem Starykoń, spokrewnionej z Radziwiłłami, Sapiehami czy Sanguszkami. Doskonale wykształcony, obyty, bogaty mnóstwem arystokratycznych koneksji kształcił się w dziedzinie prawa i filozofii w Polsce, Francji, Niemczech. Jako ordynat pińczowski zarządzał olbrzymim majątkiem, był więc człowiekiem bardzo zamożnym.

Niemal wszyscy pamiętnikarze, czy to przychylni margrabiemu, czy też jego zagorzali przeciwnicy, podkreślają, iż był to człowiek niezwykle szorstki, o bardzo trudnym charakterze. Opinie współczesnych są generalnie zgodne, że Wielopolski miał nadzwyczajną zdolność zrażania do siebie ludzi, a grono jego wrogów stale się powiększało. Swoją politykę prowadził w osamotnieniu, nie potrafił dbać o coś, co dziś nazwalibyśmy PR’em, czyli o poparcie społeczne dla swoich działań. Nie umiał, a często nawet nie chciał, pozyskać aprobatę dla prowadzonej polityki. Można powiedzieć półżartem, że gdyby żył w III Rzeczpospolitej, nigdy nie wygrałby żadnych wyborów, a jego partia nie byłaby w stanie przekroczyć progu wyborczego.

Page 103: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Znany obraz Jacka Malczewskiego, Hamlet polski z 1903 r. Wbrew obiegowym opiniom nie przedstawia on margrabiego Wielopolskiego, ale jego wnuka, także Aleksandra.

PIERWSZE „ZATARGI” WIELOPOLSKIEGO Z OPINIA PUBLICZN Ą

Branka była tylko końcowym aktem formowania się „czarnej legendy” Wielopolskiego, niejako punktem kulminacyjnym jego biografii, który odcisnął największe piętno na pamięci zbiorowej rodaków. Negatywne emocje wokół margrabiego narastały jednak w Królestwie Polskim znacznie dłużej. Pierwszym szeroko komentowanym wydarzeniem, które nie przysporzyło Wielopolskiemu popularności, był jego proces majątkowy z Janem Olrychem-Szanieckim. Olrych-Szaniecki był prawnikiem i działaczem społecznym, uchodzącym za liberała i demokratę. Należała do niego legalnie wykupiona część dóbr Wielopolskich. Aleksander Wielopolski, chcąc odbudować potęgę ordynacji, próbował bezpardonowo m.in. Olrycha-Szanieckiego i jego rodzinę z ziem tych wyrugować. Przysporzyło mu to opinii wstecznego latyfundysty, dbającego tylko o swoje partykularne interesy. Pomimo, że Wielopolski, procesując się o rodzinne dobra, nie popełniał żadnego niemoralnego czynu, jego czarna legenda zaczęła się formować.

Jakub Szela, niesławny przywódca rabacji galicyjskiej.

Wielopolski miał 43 lata, kiedy w Galicji doszło do tak zwanej „rabacji”. Wykluwające się powstanie narodowe polskiej szlachty zostało tam stłumione przez polskich chłopów. Okrutne wystąpienia włościan, kierowanych przez Jakuba Szelę, którego potem Wyspiański sportretuje w Weselu jako Upiora, palenie dworów i brutalne morderstwa ziemian do dziś są wstydliwym i traumatycznym epizodem polskiej historii. Rabacja galicyjska odbyła się bez udziału wojsk austriackich, które kilka dni przez wypadkami opuściły Kraków, co było, jak doskonale widać z perspektywy czasu, oczywistą prowokacją. Polskim chłopom pozwolono wyładować nienawiść do szlachty, nienawiść o feudalnej jeszcze proweniencji. Nienawiść, której podglebiem była niechęć stanowa i klasowa, a której nie potrafiła zasypać solidarność narodowa. Po stłumieniu w zarodku powstania, wojska austriackie przeprowadziły pacyfikację i uspokoiły chłopów. Sam Szela został zmuszony do emigracji, nie wyszedł jednak na tym najgorzej, otrzymał bowiem majątek na Bukowinie. Margrabia Wielopolski po wypadkach galicyjskich napisał List szlachcica polskiego o rzezi galicyjskiej do księcia Metternicha. List wprawdzie wyrażał oburzenie na postawę wojsk austriackich, inspirujących rzeź polskich ziemian rękoma polskich chłopów, jednak zwracano uwagę przede wszystkim na wyrażaną w nim przez Wielopolskiego gotowość do współpracy z zaborcami, zwłaszcza z Rosją. Formułowane wprost do Metternicha słowa najgłębszego oburzenia („stopy Twoje poślizgnęły się we krwi”)zdawały się pozostawać niezauważone, zaś sformułowanie takie jak: „Czyż nie zaczniemy z dobrej woli chcieć tego, czemuśmy dotąd tylko ulegali (…)? Gdy się raz przestaniemy ogłaszać niewolnikami, pan nasz wbrew woli stanie się naszym bratem”[2] nie tylko odbijały się głośniejszym echem, ale i nie zjednywały margrabiemu popularności.

Page 104: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Wielopolski zdradzał tam intuicyjne zainteresowanie ideą, która później nazwana zostanie panslawizmem. Wskazywał na cechy wspólne Polaków i Rosjan, które zbliżają te narody do siebie i powodują, że ich współpraca, a nie rywalizacja, jest najlepszym rozwiązaniem. Z treści listu daje się wyczytać, iż lojalizm w przekonaniach Wielopolskiego uzasadniała słuszność dziejowa, a nie doraźne, polityczne korzyści. Czytamy w nim m.in.:

Miast wyczerpywać siły, żebrząc o nasze miejsce na Zachodzie, władni jesteśmy, wracając do siebie, stworzyć naszą przyszłość w regionie przeciwległym i utorować sobie drogę nawet przez wnętrze tego ogromnego imperium. Coraz bardziej bezsilnymi będąc we władaniu losem naszym jako ciało polityczne, jako państwo, władni jesteśmy odnaleźć w nim nowe przeznaczenie jako członek tej samej rasy. czy też Nasz moralny udział powiększyłby bez miary siły imperium. Okrzepłoby ono wewnątrz, lecząc się z tej gorączki, jaką nasze bunty utwierdzały w jego łonie. Wzbogaciłoby się o wszystkie siły umysłowe i moralne naszej rasy, których wpływ na jego losy rychło by się przejawił. Kto wie, czy wewnętrzne udręki społeczności rosyjskiej nie doznałyby kiedyś uspokojenia dzięki owemu stopieniu się z żywiołem polskim.[3]

Na marginesie można dodać, iż nadzieja wypływająca z ostatniej zacytowanej myśli Wielopolskiego, stała się (świadomie lub nie) motywem przewodnim wydanej w 2013 r. powieści Adama Przechrzty Gambit Wielopolskiego. Powieść z gatunku historii alternatywnej dzieje się w przyszłości, w której Imperium Rosyjskie trwa, a wiodącą rolę kulturalną i polityczną odgrywają w nim Polacy. Czy rzeczywiście zasada lojalizmu, konsekwentnie realizowana przez dłuższy czas, mogła dać Polakom wymiernie większe korzyści niż polityka konfrontacji? Historykowi trudno to ocenić. Wielkie Księstwo Finlandii, przez cały XIX wiek generalnie lojalne wobec caratu, dostawało w zamian coraz większe koncesje i przywileje. Dziś w centrum Helsinek, na placu katedralnym, stoi nawet pomnik Aleksandra II postawiony w latach, gdy toczyło się powstanie styczniowe. Finowie nie zburzyli go, bo nie mieli powodu czuć do caratu szczególnej niechęci. Czy w przypadku Polaków mogło być podobnie? Trudno to ocenić. Analogia z Finlandią jest płytka, oba kraje pewnie więcej różni niż dzieli, nie można jednak takiego obrotu spraw całkowicie wykluczyć. Kłopot w tym jednak, że społeczeństwo polskie połowy XIX wieku, wychowane na lekturze poetów romantycznych, myślenie lojalistyczne i panslawistyczne odrzucało.

Page 105: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Pomnik Aleksandra III w Helsinkach

Okazuje się, że nawet wielu zwolenników koncepcji lojalizmu przestrzegało Wielopolskiego przed nadmiernym zaufaniem rządowi w Petersburgu, wskazując, iż Rosjanie traktują Polaków instrumentalnie i przedmiotowo. W czasach, gdy triumfy święciła idea romantyczna, a walka z ciemiężcą traktowana była jako wartość nadrzędna, postawa Wielopolskiego nie trafiała na podatny grunt. Bardzo ostrym krytykiem Listu był jeden z najważniejszych poetów romantycznych, Zygmunt Krasiński. W poemacie Dzień dzisiejszy, wieszcz szydził:

Stocz się w Cara, stocz ramiona –

On Twój odtąd – oblubieniec! (…)

Trzeba odtąd, gdy Los woła (…)

Z Chrystusowej zejść Kalwarii

Do moskiewskich kancelarii[4]

Gdy dodamy do tego jeszcze jego antypatyczną osobowość, butę i brak jakiejkolwiek skłonności do liczenia się z opinią publiczną, łatwo zrozumieć, skąd jeszcze przed pamiętną nocą warszawskiej branki, tak powszechna była niechęć do Wielopolskiego.

Popularności margrabiemu nie przysporzyła sprawa spadku po swoim przyjacielu Konstantym Świdzińskim. Świdziński był przedstawicielem starej magnaterii rodowej, miłośnikiem antyków, kolekcjonerem dzieł sztuki i bibliofilem. Stworzył imponującą prywatną bibliotekę, obejmującą niemal 40 tys. woluminów (dzieł drukowanych, ale też rękopisów, rycin, monet i źródeł archeologicznych). Zmarł w 1855 r., zapisując Wielopolskiemu swe przebogate zbiory w testamencie. Margrabia, pomimo protestów opinii publicznej, uważającej, iż powinien stać się co on najwyżej kustoszem zbiorów stanowiących publiczne dobro i w związku z tym ogólnodostępnych, postanowił całą bibliotekę wywieźć do Chrobrza. Było to zresztą niezgodne z duchem testamentu Świdzińskiego, który pragnął, aby zbiory, choć będące własnością ordynacji pińczowskiej, były udostępnione publiczności. Wielopolski miał powiedzieć przy wywożeniu zbiorów: „tą dyktaturą przyjaźni i zaufania z nikim się nie podzieli”[5]. I choć margrabia ostatecznie zrzekł się testamentu, który trafił do Biblioteki Ordynacji Krasińskich w Warszawie (ul. Okólnik), swoim wcześniejszym postępowaniem zraził sobie wielu ludzi. Same zbiory Świdzińskiego uległy zniszczeniu w pożarze biblioteki w 1944 r.

POLAK – LO JALISTA NA CZELE KOMISJI WYZNA Ń RELIGIJNYCH I OŚWIECENIA PUBLICZNEGO

Trzy wydarzenia, o których mowa powyżej, wpłynęły na fakt, iż Wielopolski już od początku kariery na najwyższych szczeblach administracji carskiej, miał przeciwko sobie społeczeństwo polskie. Złe wrażenie wywołało też posłanie jego syna Zygmunta do służby w wojsku carskim. Wielopolski, im bardziej był konsekwentny w swojej polityce lojalizmu wobec Rosjan (i dążeniom do odbudowy realnej autonomii Królestwa Polskiego w oparciu o współpracę z Petersburgiem), tym gorsze miał notowania społeczne, szedł bowiem pod prąd nastawionej konfrontacyjnie w stosunku do caratu opinii publicznej. Zupełnie zapomniane zostało, że kiedy w lutym 1861 r. doszło do pierwszych krwawych manifestacji w Warszawie, Wielopolski wystosował własny projekt adresu do cara Aleksandra II, w którym

Page 106: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

prosił o przywrócenie konstytucji z 1815 r. – bardzo przecież liberalnej i dającej Polakom dużo swobody. Takie zachowania, świadczące jak się zdaje o trosce tego człowieka o polską rację stanu, nie znajdowały zrozumienia w obliczu dążeń do pełnej niepodległości.

W marcu 1861 r. margrabia objął urząd dyrektora Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Społeczeństwo nie przyjęło tego wyboru z entuzjazmem. Narcyza Żmichowska napisała nawet, że „Z ogłoszonych wczoraj nadań nikt nie jest zadowolony. szczególniej wybór Wielopolskiego świadczy o złej wierze”[6]. Margrabia zabrał się jednak z energią do działania, m.in. zwalniając rosyjskich urzędników, którzy nie potrafili mówić po polsku. W przeciągu kilku dni zmarnował jednak cały kredyt zaufania, najpierw wchodząc w otwartą konfrontację z duchowieństwem słynnymi słowami: „rządów żadnych w rządzie nie uznam” [7], a przede wszystkim decyzją wydania dekretu o likwidacji Towarzystwa Rolniczego, jedynej wówczas organizacji, w której Polacy mieli możliwość działania. Wywołał tym konsternację i oburzenie. Nie potrafił dogadać się ze stronnictwem Białych (choć łączyły ich podobne poglądy). Do adwersarzy potrafił wypalić „ waszego ani niczyjego poparcia nie żądam ani nie potrzebuję” [8]. Z czasem niechęć wobec niego przybrała postać wręcz otwartej nienawiści wielu środowisk. Kiedy jechał do namiestnika Królestwa Polskiego Gorczakowa, by wstrzymać krwawą pacyfikację manifestacji patriotycznej z 8 kwietnia 1861 r., omal nie został zlinczowany przez tłum. Dla uczciwości trzeba jednak dodać, że sam się do tej masakry przyczynił, osobiście przygotowując projekt „ustawy o zbiegowiskach”, która pozwalała rosyjskim żołnierzom strzelać do manifestantów po uprzednim trzykrotnym, a bezskutecznym wezwaniu do rozejścia się. Ta właśnie ustawa została zastosowana podczas krwawej pacyfikacji manifestacji 8 kwietnia, podczas której zginęło blisko 100 osób. Wielopolski pozostał w Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do października 1861, kiedy to – skłócony niemal ze wszystkimi w kraju – podał się do dymisji. Powrócił na szczyty administracji Królestwa Polskiego w czerwcu następnego roku, kiedy car mianował go Naczelnikiem Rządu Cywilnego Królestwa Polskiego, czyli swego rodzaju premierem Królestwa Polskiego. Będąc w Petersburgu, starał się lobbować na rzecz reform w Królestwie, argumentując, że pozwolą one uspokoić nastroje i posłużą całemu imperium.

REFORMY WIELOPOLSKIEGO

Niektóre reformy, które przeforsował Wielopolski przyjmowane były z satysfakcją i nadzieją, a historycy ocenili je bardzo wysoko. Na czoło wysuwają się tu oczywiście przemiany w szkolnictwie i doprowadzenie do reaktywowania w 1862 roku uniwersytetu w Warszawie, nazwanego w tym czasie Szkołą Główną Warszawską. Wśród absolwentów tej uczelni było wielu gorliwych zwolenników osoby i polityki margrabiego. Ta nowoczesna placówka na czterech wydziałach kształcić miała lekarzy, prawników, matematyków i humanistów. Językiem wykładowym był polski. Aktem prawnym powołującym do życia Szkołę Główną była Ustawa o Wychowaniu Publicznym w Królestwie Polskim, na mocy której powstały też m.in. Szkoła Sztuk Pięknych i Muzeum Sztuk Pięknych, mieszczące się w dzisiejszym budynku Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W okresie międzywojennym zostanie ono przemianowane na Muzeum Narodowe i przeniesiono do monumentalnego, modernistycznego budynku w Alejach Jerozolimskich, proj. Tadeusza Tołwińskiego.

Margrabia planował także unowocześnić i zagęścić sieć szkół średnich i elementarnych, również kształcących po polsku. We wspominanej ustawie znajdował się zapis, że szkoły takie mają być otwarte dla wszystkich, niezależnie od stanu społecznego, z którego wywodziliby się uczniowie, oraz finansowane przez państwo – uczęszczanie do nich nie wymagałoby więc posiadania znacznych funduszy. Niestety, ze względu na wybuch

Page 107: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

powstania i następujące po nim represje, reforma nie odegrała istotnej roli i nie podniosła poziomu wykształcenia w Królestwie Polskim.[9]

Projekty reformy wsi, z oczynszowaniem chłopów na czele, miały na celu modernizację rolnictwa i odnowienie stosunków społecznych w Królestwie. Projekt oczynszowania był jednak napisany zachowawczo, w sposób zabezpieczający interesy ziemiaństwa. Przez Czerwonych oceniony został jako niezadowalający, gdyż radykalna lewica domagała się pełnego uwłaszczenia, a nie tylko oczynszowania. W radykalizmie nie mógł się Wielopolski ścigać z Czerwonymi, którzy mieli chłopom po prostu więcej do zaoferowania[10] (inna sprawa, że nie mieli w ręku argumentów pozwalających przypuszczać, że dotrzymają obietnicy). Mimo to projekt oczynszowania wsi, wysunięty przez margrabiego, był posunięciem postępowym, likwidującym stosunki pańszczyźniane, które osłabiały gospodarkę Rzeczpospolitej w dobie oligarchii magnackiej. I wreszcie koncepcja pełnej emancypacji i równouprawnienia Żydów, a przez to zbliżenia ich do narodu polskiego, była bez wątpienia zgodna z duchem postępowych umysłów epoki. Nawet jednak te działania nie dawały się wyzyskać, aby nieco wybielić wizerunek naczelnika. Telesfor Szpadkowski zanotował w swoich pamiętnikach: „Wielopolski okrzyczany za zdrajcę ojczyzny. Wszystkie jego czynności, nieraz i pożyteczne dla kraju, oceniane są z uprzedzeniem, a młodzi zapaleńcy napadają na niego z pistoletami”[11]. Margrabia zresztą, mimo pewnych oczywistych zasług, „co jedną ręką zbudował, to drugą zburzył”[12]. Wprowadzając pożyteczne reformy, zrażał do siebie ludzi przez głupie drobiazgi, jak egzekwowanie z uporem maniaka przepisu o noszeniu cylindrów przez urzędników czy proces o sztachety wytoczony warszawskim gimnazjalistom.[13]

Budynek Szkoły Głównej Warszawskiej na Krakowskim Przedmieściu. Dziś znajduje się tu Instytut Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.

W OBAWIE O WŁASNE Ż YCIE

Powszechna nienawiść społeczeństwa ugruntowała w Wielopolskim przekonanie o słuszności postępowania, choć jednocześnie spowodowała paniczny wręcz lęk przed zamachem na swoje życie. Żartowano, iż

Bojąc się, by nie został otruty, miał jeść tylko jajka i mleko od krowy (…) którą doiła jego żona. Cały dom był otoczony żandarmami, z których jeden miał sypiać z nim w jednym pokoju. Toteż puszczono anegdotę, że jego żona, także bojąc się, prosiła, aby i jej pozwolił sypiać z żandarmem[14].

Page 108: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Istotnie, stronnictwo Czerwonych, prące za wszelką cenę do powstania i to raczej wcześniej, niż później, nienawidziło go. Członkowie głęboko zakonspirowanej organizacji sztyletników, formacji niemal terrorystycznej wykonującej zamachy, a potem wyroki sądów powstańczych, kilkukrotnie (dwukrotnie w sierpniu 1862 r.) targali się na życie Wielopolskiego. Jednak nawet takiej okoliczności, jak wyjście cało z zamachu, nie potrafił Wielopolski wykorzystać do poprawy notowań, mimo, iż w pierwszych momentach po przeżyciu skrytobójczej próby, towarzyszyło mu przede wszystkim współczucie. W obawie o własne życie zaczął jeździć po Warszawie karetą, która podobno cała podbita była blachą. Ten dziwny, opancerzony wehikuł robił straszny hałas, czym narażał właściciela na śmieszność. Wielopolski mógł też okazać się wielkodusznością wobec swoich niedoszłych zamachowców. Jako szef Rządu Cywilnego mógł okazać łaskę i darować karę Ludwikowi Ryllowi i Janowi Rzońcy, utrzymał jednak w mocy karę śmierci dla tych młodych chłopców i posłał ich na stryczek, czym niepotrzebnie dodatkowo rozjuszył i tak nieprzychylny mu tłum. I znów, z punktu widzenia polityki lojalizmu, buntownicy i zamachowcy na legalne władze w Królestwie winni być surowo ukarani, a Wielopolski, doprowadzając do tego, wykazywał się w swych działaniach konsekwencją. Była to jednak konsekwencja, która nie służyła ani jego osobie, ani działalności.

Page 109: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Ludwik Ryll i Jan Rzońca – niedoszli skrytobójcy. W chwili śmierci obaj mieli 19 lat. Fotografie ze zbiorów Muzeum Niepodległości w Warszawie.

BRANKA

Apogeum niechęci wobec margrabiego była oczywiście branka. Przypomnijmy, że w Królestwie Polskim obowiązywał, po zlikwidowaniu polskiej armii w ramach represji po powstaniu listopadowym, przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Obowiązkowa służba w armii carskiej trwała nawet do 25 lat. Nie trzeba dodawać, co oznaczała taka służba: rekrut na znaczną część życia wyłączony był z normalnego funkcjonowania w rodzinie, gospodarce, w społeczności lokalnej. Jak nietrudno się domyślić, nikt z Polaków specjalnie się do takiej służby nie palił. Pobór do wojska odbywał się zatem zwyczajowo na drodze losowania. W 1863 r. było jednak inaczej. Wielopolski – świadom patriotycznych nastrojów w Warszawie i przygotowań do wzniecenia powstania – postanowił mu zapobiec, dostarczając administracji carskiej imienną listę kilku (ok. 2,2) tysięcy najżarliwszych patriotów i uczestników powstańczych spisków. W nocy z 14 na 15 stycznia około półtora tysiąca młodych Polaków zostało zbudzonych z łóżek i zaprowadzonych przed komisje poborowe. Wielu, którzy podejrzewali, iż mogą być wytypowani, salwowało się ucieczką z domów.

Page 110: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Aleksander Sochaczewski, Branka Polaków do armii rosyjskiej w 1863 r.

Celem, jaki przyświecał Wielopolskiemu przy przeprowadzeniu imiennej branki, było uspokojenie powstańczej gorączki, pacyfikacja spisków przez przymusowy pobór do wojska najbardziej zagorzałych zwolenników narodowej rewolucji. Nie został on zrealizowany. Wręcz przeciwnie: branka przyspieszyła wybuch powstania, które potrwało blisko półtora roku. Polityka Wielopolskiego, określana frazeologizmem „brać i kwitować”, a więc starać się osiągnąć jak najszerszą autonomię dla Królestwa Polskiego w ścisłej współpracy z carem, poniosła fiasko. Znowu miały przemówić bagnety. Margrabia, w chwili wybuchu działań zbrojnych formalnie nadal stojący na czele rządu, stracił realny wpływ na wydarzenia w Królestwie. W warunkach wojny prym wiedli wojskowi. Wielopolski znalazł się na marginesie. Zresztą Aleksander II już mu nie ufał. Człowiek, który nie potrafił zapobiec powstaniu, choć to deklarował, stał się w oczach cara skompromitowany jako polityk. W marcu 1863 r. rodzinny majątek Aleksandra Wielopolskiego Chroberz został splądrowany przez partię powstańczą Langiewicza. Kilka miesięcy po wybuchu powstania margrabia poprosił o urlop, co było de facto równoznaczne z ustąpieniem z urzędu. Zresztą Rząd Cywilny Królestwa Polskiego wkrótce zlikwidowano. Wielopolski udał się na emigrację. Zmarł w 1877 r. w Dreźnie, pełen zwątpienia i goryczy, w wieku 74 lat.

OCENY WI ELOPOLSKIEGO

Aleksander Wielopolski był niewątpliwie postacią niezwykle kontrowersyjną, a przez współczesnych nierozumianą i nieakceptowaną. O tragizmie tego męża stanu niech świadczy fakt, iż nienawidzony zarówno przez Białych (z którymi wiele go łączyło i z którymi być może przy innym usposobieniu mógłby znaleźć wspólny język), jak i Czerwonych oraz lud warszawski i polski, nie cieszył się zaufaniem także w Petersburgu. Mówiono o nim „gordyj, kiczliwyj Lach” (hardy, pyszny Polak). Rosyjska prasa potrafiła pisać o nim, że jest najgroźniejszym przeciwnikiem Polski nawet w okresie, kiedy powstanie styczniowe już trwało![15] W Petersburgu zachowywał się godnie, a nawet dumnie. O dziwo sam Józef Piłsudski, który był zafascynowany romantycznymi ideami walki, pisał o Wielopolskim z najwyższym szacunkiem:

Chciałem go kochać za wielkość, bo miał on dumę i godność swego narodu. Widzę wspaniałą scenę – pałac zimowy w ogromnym Petersburgu, liczny zastęp dygnitarzy czeka na wejście cara, czekają — stojąc, pokornie i cierpliwie — margrabia siedzi. Gdy zwrócono mu uwagę, by powstał, gdyż majestat rosyjski ma wejść w tej chwili, odpowiedział: „Przed królem swoim dopiero powstanę.” Nie był niewolnikiem, wielka siła, wielka duma.[16]

Tragizm postaci Wielopolskiego znalazł świetne, alegoryczne odbicie w pięknym wierszu Jerzego Czecha i piosence Przemysława Gintrowskiego Margrabia Wielopolski. W tekście tym, należącym wprawdzie do ars poetica, ale stanowiącym świetną interpretację historyczną, jak w soczewce skupiają się wszystkie dramaty wokół postaci Wielopolskiego – niezrozumienie, a nawet wrogość przez rodaków, żądnych bitki, choćby i bez broni, z zaborcą, niechęć ze strony Rosjan, klęska prowadzonej polityki i śmierć na emigracji, w goryczy i zapomnieniu.

Przez Plac Saski czerkieskie sotnie pędzą A przed zamkiem sto ognisk dzisiaj płonie Jak pan robi to, Wasza Ekscelencjo Że po każdej nienawidzą Cię stronie?

Page 111: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Pan, margrabio, nie myślisz na rozkaz Więc u cara toś już podejrzany - Nie uwierzy Petersburg ani Moskwa Polakowi, co własne ma plany

Pan margrabia wciąż kroczy po linie Niebezpiecznie tak wysoko chodzić Przecież klęska go w końcu nie ominie Bo ma pecha, kto tutaj się rodzi

Twej pogardy nikt ci nie wybaczy Myśmy ciemni, zapalni i łzawi A tyś dumny, tyś z nami nie raczył W narodowym barszczu się pławić

Po co w twarze logiką nam chlustasz? Nie czytaliśmy Hegla jaśnie panie Dla nas Szopen - groch i kapusta I od czasu do czasu powstanie

Pan margrabia wciąż kroczy po linie Przepaść z lewej i przepaść po prawej Jeśli z ręki rodaka nie zginie To z urzędu odejdzie w niesławie

Tyle pracy, panie hrabio, i na nic. Nadaremna ta branka w rekruty Będzie to, co ma być - my zwyczajni Bój bez broni, katorga i knuty

Pan narodu, margrabio, nie zmienisz Tu rozsądku rzadko się używa A jedno, co naprawdę umiemy To najpiękniej na świecie przegrywać.

Pan margrabia wciąż kroczy po linie Choć niezgrabny i posturę ma dzika A gdy spadnie, to zyska jedynie Miano zdrajcy zamiast pomnika.

Że spadłeś, to zwykły los polski Każdy w końcu z liny tej spadnie Tylko czemuś zapomniał, Wielopolski, Że upadać też trzeba ładnie?

Współczesna ocena Wielopolskiego w dużej mierze zależy od poglądów oceniającego i jego przekonań o pryncypiach, jakie winny kierować politykiem i patriotą. Zwolennicy koncepcji pozytywistycznych, odrzucający walkę z zaborcą w każdej chwili i każdych okolicznościach, wykpiwający postawę wyrażającą się dewizą „obok Orła znak Pogoni, poszli nasi w bój bez broni”, kładą większy nacisk na rzeczywiste, realne dokonania margrabiego. Podkreślają, iż powstanie styczniowe nie miało szans powodzenia ze względu na miażdżącą przewagę militarną Rosjan, brak poparcia dyplomacji międzynarodowej dla sprawy polskiej, słabe uzbrojenie, wyekwipowanie i zorganizowanie powstańców. Zwracają uwagę, iż w Prusach

Page 112: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

powstanie 1863 roku przyjęto z wielkim entuzjazmem i aż palono się do jego stłumienia, znacznie upraszczało ono bowiem plany Berlina związane ze zjednoczeniem ziem niemieckich. Nie brak wśród przeciwników powstania głosów, iż było ono bezsensownym zrywem, kosztującym życie ponad 30 tysięcy, głównie młodych, Polaków, skazujący kolejne setki i tysiące na zsyłki, więzienia, konfiskaty mienia. Osoby o takich poglądach łatwiej tłumaczą politykę Wielopolskiego, akceptują jego działania, nawet brankę traktują jako mniejsze zło, jako nadzwyczaj nieprzyjemną wprawdzie, ale uzasadnioną akcję zmierzającą do powstrzymania rozlewu krwi i ocalenia dorobku kilku lat reform prowadzonych w duchu pozytywizmu.

Zupełnie inne stanowisko przyjmują osoby, które mogłyby powtórzyć za Józefem Beckiem: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna – tą rzeczą jest honor”[17]. Dla prezentujących takie poglądy Wielopolski jawi się jako carski sługus, który w zaślepieniu lojalności wobec Rosji, za którą mógł uzyskać wątpliwej jakości koncesje polityczne i ograniczone reformy, gotów był podnieść rękę na własny naród, skazać na trud i cierpienie długiej służby wojskowej w armii carskiej jego najbardziej patriotycznie nastawionych synów. Dla ludzi o takich poglądach Wielopolski słusznie popadł w zapomnienie, zmarł opuszczony i zgorzkniały na emigracji, a na kartach historii portret tej postaci bynajmniej nie bywa odmalowywany w pastelowych kolorach.

Jak się wydaje, przez dziesięciolecia osób o takich przekonaniach było w Polsce relatywnie więcej. Etos romantyczny, etos walki o niepodległość na naszym gruncie był o wiele bardziej nośny niż idea ciężkiej, organicznej pracy. Jak pisał Stefan Kisielewski:

W kraju, gdzie kult walki, nawet przegranej (a właściwie zazwyczaj przegranej), przygłuszał częstokroć wszystko inne (…) nie lubiano Druckiego-Lubeckiego, lecz kochano Łukasińskiego i Wysockiego. Nie znoszono Wielopolskiego, lecz wielbiono Traugutta.[18]

Dziś, gdy powstanie styczniowe nie należy do historii najnowszej, nie wzbudza tak wielkich emocji. Dyskusja jednak nad jego sensem i konsekwencjami wciąż trwa i trwać zapewne będzie jeszcze długo. Podobnie jak postać Aleksandra Wielopolskiego, która przez wiele lat będzie żywym przedmiotem dyskusji, polemik i zmiennych ocen.

[1] Opinia o Wielopolskim jako zdrajcy, targowiczaninie i carskim lokaju jest elementem jego czarnej legendy, choć historycy wykluczają, aby świadomie i celowo działał na szkodę narodu polskiego. Jak formowała się owa czarna legenda margrabiego, pisze J. Rusin, Wielopolski – bohater trudnej legendy, Rzeszów 1997. Publikacja ta była moją podstawową pomocą przy pisaniu niniejszego tekstu, do większości cytatów dotarłem dzięki niej.

[2] Cyt, za Rewolucja polska 1846 r. Wybór źródeł, oprac. S. Kieniewicz, Wrocław 1949, s. 215.

[3] Wybrane fragmenty na podstawie: H. Lisicki, Aleksander Wielopolski. 1803-1877, t. IV, z franc. przeł. Wojciech Buchner, Kraków 1878-79, s. 446-447 i 464-470.

[4] Z. Krasiński, Dzieła literackie, t. 3 wyb., notami i uwagami opatrzył P. Hertz, Warszawa 1973, s. 518-519.

[5] A. M. Skałkowski, Aleksander Wielopolski w świetle archiwów rodzinnych (1861-1877), t.2, s. 183.

[6] N. Żmichowska, Listy, t.2, Rozdroża, Wrocław 1960, s. 181.

[7] A. Giller, Manifestacje Warszawy 1861 r., wyd. J. Sokulski, Stanisławów 1908, s. 1-2.

Page 113: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[8] A. Giller, Aleksander hr. Wielopolski, margrabia Gonzaga Myszkowski, „Gazeta Narodowa” 1878, nr 37.

[9] Poziom ten był niestety dość niski. Niektórzy autorzy uważają wręcz, że Królestwo było pogrążone w głębokim intelektualnym marazmie. Zob. P. Jasienica, Dwie drogi, Warszawa 1992, s. 52-55.

[10] P. Jasienica, pisarz bardzo nieprzychylny Wielopolskiemu i przekonany, że zmarnował on mnóstwo politycznych szans, choć nie posądzający go o zdradę, jest zdania, że tylko radykalna decyzja o uwłaszczeniu chłopów mogła w latach 1861-1862 nie dopuścić do wybuchu powstania, rozładować napięcie społeczne i pozwolić na wprowadzenie przez margrabiego innych reform. Niestety Wielopolski, jako obszarnik i „mamut historii”, skupiony na bronieniu ziemiańskich przywilejów i nie był do niej zdolny. P. Jasienica, Dwie drogi, s. 66-67 i in.

[11] T. Szpadkowski, Zapiski warszawskie. Dziennik gimnazjalisty 1836-1839. Wspomnienia o Radzie Miejskiej 1861-1863, oprac. A. i T. Szarota, Wrocław 1969, s. 136.

[12] P. Popiel, Pamiętniki (1807-1892), Kraków 1927, s. 148.

[13] Wielopolski kazał dla siebie odgrodzić część ogrodu przy Pałacu Kazimierzowskim. Młodzież warszawska zniszczyła go, komentując to słowami: „Ty nie ścierpisz rządów w rządzie, my nie ścierpimy ogrodu w ogrodzie”. Cała sprawa znalazła epilog w sądzie, choć niewątpliwie, z korzyścią dla wszystkich stron, można ją było szybko załatwić polubownie.

[14] W. Daniłowski, Notatki do pamiętników, wyd. J. Czubek, Kraków 1908, s. 58.

[15] Informacja ta pochodzi z polemicznego i ostrego w sądach, ale ciekawego artykułu Wojciecha Rudnego, opublikowanego w Internecie http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3465 data wejścia 13.08.2014.

[16] Zob. J. Piłsudski o powstaniu 1863, Londyn 1963.

[17] Przemówienie Józefa Becka w Sejmie RP z dnia 5 maja 1939 r.

[18] Stefan Kisielewski, Bić się czy rozmawiać, „Zeszyty Literackie” 1983, nr 2.

Page 114: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jakim Cię widzą, takim Cię piszą? Powstanie styczniowe i inne

polskie zrywy w historiografii krajów europejskich

Zwykliśmy myśleć o powstaniu styczniowym, podobnie zresztą jak o insurekcji kościuszkowskiej, wojnie polsko-rosyjskiej z lat 1830-31, powstaniu warszawskim i innych zrywach narodowowyzwoleńczych, jako o wydarzeniach z historii Polski. Należą one wszak do naszego dziedzictwa, są osadzone w polskości, działy się na głównie na naszych ziemiach. W ferworze niegasnących dyskusji o potrzebie kultywowania pamięci powstań z jednej, a kwestii słuszności i zasadności narodowych zrywów z drugiej strony, zdajemy się zapominać, że nie działy się one w politycznej i społecznej próżni i że były wydarzeniami istotnymi dla dziejów całej Europy. Pojęcie historii Polski zostało wszakże ukute dla potrzeb dydaktyki historycznej, a nie historii jako nauki. Dzieje są jedne i niepodzielne i wszystkie doniosłe przemiany w Polsce mają wpływ na losy Europy i świata.

POWSTANIE STYCZNIOWE OCZAMI INNYCH

Niedawno obchodziliśmy 25. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce, które doprowadziły do przyspieszenia przemian politycznych w Europie Wschodniej, a w konsekwencji do upadku muru berlińskiego i demokratyzacji dawnego bloku wschodniego. Trudno o bardziej jaskrawy przykład na to, jak dzieje Polski przenikają się i wpływają na losy Starego Kontynentu, a zwłaszcza sąsiednich nam krajów. Warto z tej, z rzadka tylko obieranej, perspektywy, spojrzeć na historię powstania styczniowego. Wszak był to też przełom w dziejach Rosji, Litwy, ziem ukraińskich i białoruskich, a bezpośrednio i pośrednio dotknął Prus, Austrii, Anglii, Francji, Bałkanów, a nawet, czego nikt zapewne by się nie spodziewał, państw tak dalekich jak Portugalia[1]. Wiemy, że powstanie styczniowe generalnie cieszyło się sympatią ludów europejskich, choć przez rządy mocarstw traktowane było instrumentalnie. Bezspornym faktem jest to, że powstania polskie były nie tylko ważnymi elementami naszej historii, ale także składnikami historii ogólnoeuropejskiej.

Uznanie obu powstań za zjawisko o zasięgu ogólnoeuropejskim nie przeszkadza bynajmniej nie mniej bezspornemu faktowi, że identyczne zjawiska mogą być w pojedynczych narodowych społeczeństwach postrzegane w bardzo odmiennej perspektywie. Ta zmienna optyka wynika z odmienności stopnia rozwoju społecznego danej zbiorowości narodowej, z odmienności pierwszoplanowych zadań i historycznego doświadczenia – napisał czeski historyk Jaroslav Valenta[2].

Spróbujmy zobaczyć, jak powstanie styczniowe było komentowane i oceniane przez pisarzy, publicystów i historyków innych krajów.

Page 115: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Powstanie styczniowe - kompozycja alegoryczna, reprodukcja ryciny, 1863, zbiory Biblioteki Narodowej.

ZWIERCIADŁO ROSYJSKIE

Co najbardziej uderzało w polskich powstaniach Rosjan epoki przed rewolucją październikową 1917 r.? Rosyjski badacz Leonid Gorizontow[3] zwrócił uwagę na fakt, iż dążenie Polaków do odbudowy Rzeczpospolitej w granicach sprzed 1772 r. (nawet dla liberalnie myślących Rosjan) było trudne do zaakceptowania. Wszak ziemie na wschód od Bugu i środkowego Niemna zamieszkiwali w większości ludzie mówiący językiem nie polskim, ale ruskim, bliższym rosyjskiemu, a poza tym wyznający najczęściej prawosławie. Z punktu widzenia Petersburga czy Moskwy byli to Rosjanie, choć jeszcze nie do końca uświadomieni narodowo, przez wieki uciskani przez polską szlachtę i aparat państwowy. Nikt w kręgach państwowo myślących intelektualistów rosyjskich nie wyobrażał sobie Imperium bez Białej i Czerwonej Rusi. Ukraińców, których odrębność dopiero kiełkowała, nazywano Małorusami. Postulat odbudowy przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, a nawet przyłączenia ziem zabranych do Królestwa Polskiego, był głęboko niezgodny z rosyjską racją stanu i dlatego zdecydowanie zwalczany politycznie i militarnie. Przedrewolucyjna literatura podkreślała szlachecki charakter powstań i brak zainteresowania nimi chłopów, dla których naczelnym problemem pozostawała konieczność odrabiania pańszczyzny. Generalna ocena polskich powstań narodowych była negatywna.

Po 1917 trudno było o rzetelną ocenę polskich powstań narodowych w rosyjskiej (radzieckiej) nauce historycznej, będącej pod nieustanną polityczną presją i ograniczonej marksistowską wykładnią dziejów. Zauważono jednak, że skala walki o wyzwolenie była tak wielka, gdyż rozbiory Rzeczpospolitej zostały dokonane w momencie, gdy świadomość narodowa w warstwach szlachecko-mieszczańskich była już duża. W fakcie, że to właśnie szlachta była siłą napędową rewolucyjnych zrywów, dopatrywano się przyczyn ich niepowodzenia, a w czynniku geopolitycznym (chęci powrotu do granic przedrozbiorowych) upatrywano pogorszenia perspektyw każdego kolejnego zrywu już na samym jego początku. Szczególnie dotkliwie czynniki te uwypukliły się, zdaniem wielu rosyjskich historyków, w powstaniu styczniowym. Liderzy tego zrywu chcieli przebudowy społecznej Polski, ale nie udało im się skłonić chłopów do masowego porwania za broń. Chcieli zbudować sojusz Polaków z ewangelikami, Żydami i Rusinami, ale postulowali walkę o odbudowę Rzeczpospolitej z 1772 r., która dla Rusinów nie była żadną wartością, dzieliła ich ziemie na pół. Powstanie styczniowe marksistowsko myślący uczeni często odczytywali też jako próbę wspólnej,

Page 116: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

polsko-rosyjskiej walki z reakcyjnym caratem o rewolucję społeczną, udaremnionej przez zbyt duży udział elementów konserwatywnych po stronie polskiej i przewagę wojsk carskich, broniących ancien regime’u. Przywódców insurekcji 1863 r. oceniano tym pozytywniej, im większy był ich radykalizm społeczny. Bohaterami byli zatem np. Jarosław Dąbrowski czy Stefan Bobrowski. Zauważono, że niemal do końca XIX stulecia powstania polskie były jedynymi masowymi wystąpieniami przeciwko rządowi w całym konserwatywnym i absolutystycznym Imperium. Generalnie obowiązywała przychylna wizja naszych spisków i zrywów narodowowyzwoleńczych, choć całkiem pomijano w ich opisie chęć wyzwolenia narodowego, skupiając się na walce klasowej chłopów o ziemię i wolność.

Po rozpadzie ZSRR doktryna marksistowska przestała obowiązywać, możliwe są więc w Rosji niezależne badania, pozwalające na spojrzenie na powstania polskie z nowych perspektyw. Zaczyna się dostrzegać, że bilans powstań, mimo zwycięskiego stłumienia ich przez carat, jest dla Rosji raczej niekorzystny. Wśród skutków powstań wymienia się załamanie tendencji modernizacyjnych. Na liście strat pojawia się, niedostrzegana nad Wisłą, stracona szansa na porozumienie polsko-rosyjskie w ramach reformującego się Imperium, na wzór austriacko-węgierskiego Ausgleichu z 1867 r. (który notabene przyniósł autonomię także Galicji). Z tej perspektywy historycy rosyjscy młodego pokolenia cieplej patrzą na Aleksandra Wielopolskiego i jego próby zbudowania autonomii Królestwa przy zachowaniu lojalności wobec caratu, a przywódców spisków oceniają krytyczniej, widząc w nich siłę destabilizującą państwo i uniemożliwiającą spokojną modernizację. Ważne jednak, by patrząc z tej perspektywy, nie pominąć kwestii współodpowiedzialności Rosji za, desperackie niekiedy, polskie zrywy.

ZWIERCIADŁO LITEWSKIE

Litwini, inaczej niż Polacy czy Rosjanie, nie należą do tzw. narodów historycznych. Nie posiadali oni w epoce nowożytnej warstw uprzywilejowanych (szlachty) posługującej się językiem litewskim i kultywującej litewską kulturę. Dawne litewskie rody możnowładcze, jak np. Radziwiłłowie, uległy w Rzeczpospolitej Obojga Narodów niemal całkowitej polonizacji. Nowoczesny naród litewski zaczął kształtować się, a co za tym idzie, budować własną narrację historyczną, dopiero w XIX wieku. Wówczas to dopiero rozpoczęto reinterpretować na Litwie przeszłość, oddzielając to co „nasze” – litewskie, od tego, co „obce” – polskie, rosyjskie. Aby wzmocnić oddziaływanie litewskiej świadomości narodowej, akcentowano zwłaszcza antagonizmy między litewskimi włościanami, a polskimi panami. Stąd też w początkach historiografii litewskiej przedstawiano powstania, w tym to z 1863 r., jako wojny między obcymi, rozgrywki między Polakami, a Moskalami. Jak pisze Rimantas Miknys: dla działaczy budzących nowoczesny naród litewski powstania nie stały się własnymi i ważnymi faktami historycznymi i nie miały ich zdaniem nic wspólnego ze sprawą ludu[4]. Historycy litewscy sprzed uzyskania niepodległości często żałowali, że bunt przeniósł się z Polski na Litwę, nie dostrzegając żadnych przygotowań do jego wybuchu ani samodzielnych działań na terenie dawnego Wielkiego Księstwa. Próbowali udowadniać, że spolszczona szlachta litewska była tak samo obca ludowi, jak i władze rosyjskie.

Page 117: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Artur Grottger: „Lituania”, pocztówka z 1898, zbiory Biblioteki Narodowej

W okresie międzywojennym, w którym antagonizm państwowy między odrodzonymi Polską i Litwą był niezwykle silny, a państwa do 1938 r. nie nawiązały stosunków dyplomatycznych, powstanie styczniowe dalej opisywane było przede wszystkim jako wydarzenie obce, jako sprawa Polaków i panów. W historiografii litewskiej żadnych negatywnych emocji nie budził Michaił Muriawiow, w Polsce nazywany Wieszatielem, który brutalnie tłumił powstanie na Litwie. W czasach międzywojennych nadal wykorzystywano tematykę powstań do pogłębiania litewskiej świadomości narodowej. Myślenie to częściowo zrewidowane zostało przez emigracyjnych historyków litewskich na Zachodzie. W czasach zimnowojennych zaczęli oni dopuszczać do siebie inne możliwości interpretowania wydarzeń z 1863 r. – traktowania ich jako walkę o „Polskę”, rozumianą jako federację Polski, Litwy i Rusi pod przywództwem Warszawy, ale z wyraźną odrębnością Wielkiego Księstwa Litewskiego i z nowym porządkiem społecznym odrzucającym resztki feudalizmu. W takiej wizji powstanie zaczęło się jawić jako „swoje”.

Na Litwie sowieckiej obowiązywał oczywiście materializm historyczny. Powstanie styczniowe łatwo dawało się weń wpisać. W dziełach publikowanych w Wilnie i Kownie w czasach przynależności Litwy do ZSRR podkreślano, że zryw 1863 r. był zmaganiem szerokich mas ludowych przeciw siłom wyzyskującym – caratowi, ziemiaństwu i kapitalistom. Była to kolejna odsłona odwiecznej walki klas, prowadzonej przez internacjonalistyczne warstwy uciskane pod wspólnym przywództwem rewolucjonistów litewskich, polskich i rosyjskich. Historycy litewscy, którzy nie chcieli całkowicie podporządkować się temu schematowi myślowemu, skupili się na pogłębianiu znajomości faktografii powstańczej, historii regionalnej i opracowaniach przyczynkarskich.

W dziejopisarstwie litewskim czasów najnowszych nie uważa się już powstania za chłopski zryw przeciwko pańszczyźnie, a bardziej za kierowaną przez szlachtę, ale z udziałem i przy częściowym uwzględnieniu interesów chłopów, próbę wyzwolenia się Polski i Litwy spod jarzma rosyjskiego. Próbę, w której ramię w ramię stawali dawni, połączeni unią lubelską partnerzy, i w której, w razie powodzenia, status Litwy mógł przybrać rozmaite formy – prowincji Królestwa Polskiego, części federacji, a nawet samodzielnego bytu. Polacy nie są tu już postrzegani jako obcy czy wróg, dostrzega się niuanse i złożoność historycznej rzeczywistości, a do własnej przeszłości podchodzi się z otwartą głową.

ZWIERCI ADŁO UKRAI ŃSKIE

Page 118: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W pracach historyków ukraińskich XIX i początków XX wieku daje się dostrzec zjawiska widoczne przy analizowaniu dziejopisarstwa litewskiego. Postrzega się tam powstanie jako obce, jako rozgrywkę między panami i Polakami a Rosjanami, zauważając jednak niekiedy, że z przygotowań do powstania styczniowego i z tzw. ruchu chłopomańskiego wykrystalizował się ukraiński ruch społeczny[5].

Historiografia Ukrainy radzieckiej traktowała powstanie styczniowe po macoszemu. Z rzadka powstające prace analizowały reperkusje powstania w Galicji i losy rachitycznej walki zbrojnej na Ukrainie Prawobrzeżnej. Dominuje postrzeganie powstania jako specyficznie polskie, choć zauważa się przykłady współdziałania polsko-ukraińskiego, dostrzegając postacie takie jak Włodzimierz Antonowicz[6]. Ciekawym, nieznanym niemal w Polsce wątkiem, jaki analizowali historycy ukraińscy, były starania rządu rosyjskiego, aby wystąpienia chłopskie, jakie miały miejsce na Ukrainie w 1863 r. i ruch powstańczy, działy się niezależnie od siebie i aby podsycać negatywny stosunek chłopów do panów, celem pozyskania ich do stłumienia powstania. Władze zorganizowały na prawobrzeżnej Ukrainie tzw. wiejską straż, do której, dzięki różnym ulgom, przyciągnięto kilkaset tysięcy ruskich włościan. Działalność tej organizacji uniemożliwiła rozwój partyzantki, co wydatnie przyczyniło się do rychłego wygaśnięcia insurekcji na Rusi. W duchu marksistowskim, choć w najlepszych pracach nie powodowało to uszczerbku na ich wartości poznawczej, dowodzono, że powstanie 1863 r. poniosło klęskę, bo chłopi w większości nie wzięli w nim udziału, a rewolucyjni demokraci, rzecznicy m.in. uwłaszczenia, nie byli zdolni do pociągnięcia za sobą mas. O konsekwencjach powstania dla Polaków na Ukrainie: umniejszenia stanu posiadania i zjawiska emigracji, a także wielu wysadzonych z siodła, np. do miast w Galicji i Królestwie Polskim, raczej się nie wspomina, również z powodu programowego bagatelizowania problematyki narodowej w historiografii marksistowskiej.

Artur Grottger, „Głowa powstańca 1863”, reprodukcja z pocztówki sprzed 1912, zbiory Biblioteki Narodowej w Warszawie

Współczesna historiografia ukraińska nieco bardziej interesuje się dziejami żywiołu polskiego na Ukrainie, w tym powstaniem styczniowym. Nadal podkreśla, że nie znalazło ono poparcia ani wśród chłopów ruskich, ani rodzącej się inteligencji ukraińskiej. Zaczęto zauważać, że stanowiło impuls do przeprowadzenia przez carat reformy uwłaszczeniowej, a jednocześnie doprowadziło do zmniejszenia ilości ziemi w rękach polskich, likwidację klasztorów i kościołów katolickich, a co za tym idzie, osłabienia żywiołu polskiego na Ukrainie Prawobrzeżnej.

Page 119: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

ZWIERCIADŁO BIAŁORUSKIE

Narodowa historiografia białoruska, tak jak litewska i ukraińska, ukazała się dość późno, tj. na przełomie XIX i XX wieku. Temat powstania styczniowego miał w nim więcej szczęścia, niż dzieje innych polskich wystąpień. Wynika to m.in. z faktu, iż powstanie 1863 r. przyciągnęło na dłuższy czas uwagę caratu na gubernie zachodnie, powodując, iż zaczęto w ogóle zdawać sobie sprawę w kręgach rosyjskich elit politycznych o czymś takim, jak kwestia białoruska. Zaczęto więcej uwagi poświęcać specyfice Białorusi, choć dalej postrzegano miejscową ludność jako członków narodu rosyjskiego. Powstanie styczniowe opisywano u schyłku XIX wieku w kręgach białoruskich jako bunt polskich panów wnoszący niezgodę w rosyjską rodzinę. Nie dziwi, że patrząc z tej perspektywy, polityka Murawiowa postrzegana była jako święty etap w dziejach Białorusi.

Na Białorusi sowieckiej opisywano powstanie styczniowe nie jako ruch narodowy, ale jako bunt zorganizowany przez szlachtę i duchowieństwo pod szowinistycznymi hasłami, w którym szerokie masy chłopstwa i biedoty miejskiej nie uczestniczyły. Tworzono nawet mity, że działania zbrojne na ziemiach białoruskich były zmaganiami postępowych chłopów przeciwko reakcyjnej szlachcie. Oczywiście, więcej było w tym tendencyjnej publicystyki politycznej niż naukowych dociekań.

Szczególną uwagę na Białorusi poświęcano postaci Konstantego „Kastusia” Kalinowskiego. Był to de facto przywódca powstania styczniowego w Wielkim Księstwie Litewskim. Pełnił urząd komisarza pełnomocnego Rządu Narodowego na Litwę, sprawując władzę zwierzchnią nad wszystkimi jednostkami walczącymi na ziemiach litewskich i białoruskich. Zadenuncjowany przez jednego z towarzyszy broni, został powieszony w Wilnie w marcu 1864 r. Kalinowski mówił i pisał po białorusku, choć znał też polski język spuściznę kulturową. W poglądach swoich był zwolennikiem walki z caratem, uniezależnienia się Wielkiego Księstwa Litewskiego od Polski, federacji polsko-litewskiej, ochrony języka białoruskiego i zdecydowanych reform społecznych (z uwłaszczeniem chłopów i parcelacją majątków ziemskich). Z jednej strony jawił się więc jako bohater walki o sprawiedliwość społeczną, z drugiej – wspominając o nim niebezpiecznie łatwo było narazić się na oskarżenia o nacjonalizm białoruski. Dużo pisano o nim w BSRR, lawirując jednak między przeciwstawnymi ograniczeniami. I choć niezależnie myślący historycy białoruscy są zgodni, że musi powstać nowa, naukowa biografia Kastusia bez uproszczeń i zniekształceń, będzie o to ciężko, gdyż postać jego – w zależności od aktualnych koniunktur – bywa przywoływana jako bohater narodowy lub zupełnie pomijana.

Konstanty „Kastuś” Kali nowski, bohater Polski, Białorusi i Litwy, fotografia z epoki

Dmitry Karew[7] stawia tezę, iż współcześnie na Białorusi publicystyka polityczna nadal dominuje nad rzetelnymi opracowaniami naukowymi. Wciąż brak monograficznej pracy o

Page 120: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

powstaniu styczniowym, w której dokładna analiza wydarzeń połączona byłaby z rzetelną analizą źródeł. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości się to zmieni, bo w gąszczu sprzeczności historiografii białoruskiej połapać się na tyle trudno, że kto wie, czy w przyszłości w jednym z białoruskich miast nie staną po przeciwległych stronach rynku pomniki Kalinowskiego i Murawiowa.

ZWIERCIADŁO CZESKIE

Sytuacja Czechów do pewnego stopnia przypominała tę, w której znajdowali się Litwini czy Ukraińcy. Mimo bogatej tradycji państwowej, sięgającej Państwa Wielkomorawskiego i monarchii Przemyślidów, Czesi w XIX wieku nie posiadali własnych elit narodowotwórczych. Po mającej miejsce dwa wieki wcześniej klęsce pod Białą Górą z 1620 r. elity czeskie stopniowo zgermanizowały się, przyjmując niemiecki język i kulturę i identyfikując się z monarchią habsburską. W XIX wieku „naród” ten stanowili głównie chłopi, w mniejszym stopniu drobnomieszczaństwo. Rodząca się świadoma narodowo czeska inteligencja musiała niekiedy uczyć się języka czeskiego niczym obcej mowy. W początkach XIX wieku, w okresie tzw. rozbudzenia narodowego rozpoczęły się badania nad dawnym językiem czeskim, tamtejszą gramatyką i literaturą. Okazało się, iż mowa naszych południowych sąsiadów, używana na wsi, pozostała niemal niezmienna od XVII wieku. Trzeba było ją uzupełnić wieloma nowymi słowami, niekiedy pochodzącymi z polskiego. Z tego okresu pochodzi m.in. słowo divadlo, pochodzące od staropolskiego „dziwadło”, a oznaczające teatr.

Czeskie elity u progu XIX stulecia nie miały więc ambicji politycznych czy państwowotwórczych. Dodatkowo, monarchy z dynastii Habsburgów nie postrzegano jako obcego zaborcy, widząc w nim legalnego króla czeskiego. Z tego powodu niemal bez echa przeszły w Czechach rozbiory Rzeczpospolitej. Samych Polaków elity czeskie darzyły sympatią, nie przeszkadzało im to jednak podobnego uczucia kierować w stronę Rosjan, zgodnie z myślą słowianofilską, jaka dominowała w głowach patriotów z Pragi czy Brna. Co najmniej do połowy XIX wieku nie mogli oni znaleźć wspólnego języka z północnymi sąsiadami, bo różniły ich cele działalności. Polakom chodziło o odbudowanie niepodległości, Czechom o uzyskanie autonomii i równouprawnienia w ramach Cesarstwa Austriackiego. Polacy spoglądali na walczących zbrojnie o pełną niepodległość Węgrów, Czesi zerkali na dążących do narodowej autonomii Słowaków, Słoweńców i Chorwatów. A jak komentowano i reagowano na powstanie styczniowe?

Wybuch insurekcji 1863 r. zastał naród czeski w nieco innej sytuacji. Długoletni okres „czeskiego odrodzenia narodowego” przyniósł już pewien plon. Prasa czeska otwarcie sympatyzowała z dążeniami polskimi, a społeczeństwo nad Wełtawą było o ich przebiegu stosunkowo dobrze poinformowane, choć z niuansów polskiej polityki (takiej jak np. podział na Białych i Czerwonych) nie zdawano sobie sprawy. Kilkudziesięciu czeskich ochotników walczyło w korpusie Langiewicza, urządzano zbiórki na zakup broni i leczenie rannych powstańców. Pojawiał się czasem dylemat, jak zostaną pogodzone cele lubianych Polaków z darzonymi także sympatią Rosjanami? Jeden z najpopularniejszych czeskich liderów narodowych, Frantisek Palacky, powstania wcale nie popierał, uważając je za klęskę dla wszystkich Słowian, a Polaków w szczególności.

Wprowadzenie w 1867 r. dualizmu monarchii habsburskiej, było dużą porażką czeskiego ruchu narodowego, dążącego do uzyskania autonomii w ramach federacyjnej monarchii. Nadanie autonomii Galicji, a pominięcie Czech, zostało w Pradze odebrane jako dodatkowy

Page 121: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

afront. Czescy liderzy, czując się oszukani przez Wiedeń, zaczęli zerkać w stronę Rosji, widząc w niej oparcie w ramach słowiańskiej solidarności. Wydarzenie to w dużej mierze wpłynęło na postrzeganie powstania styczniowego, ocenianego częściej jako zbędne i nieodpowiedzialne. Nigdy jednak nie atakowano otwarcie Polaków, sympatia do nich w kręgach elit nie wygasła. Czesi starali się też współpracować z Polakami z Galicji.

Po uzyskaniu przez Czechów wspólnie ze Słowakami niezależności państwowej, problem polskich powstań narodowych zszedł na dalszy plan. Ani w okresie międzywojennym, ani w latach po II wojnie światowej, nie był on przedmiotem publicystycznych polemik i w zasadzie nie opuszczał uniwersyteckich sal wykładowych. Również dziś zainteresowanie naszych południowych sąsiadów sprawami polskich wystąpień narodowych jest marginalne.

ZWIERC IADŁO NIEMIECKIE

W nowoczesnej historiografii niemieckiej, stworzonej przez legendarnego, nadwornego dziejopisarza pruskich królów, Leopolda von Ranke, na Polskę spoglądano przez długie lata wyłącznie przez pryzmat historii Prus i ich interesów. Historiografia, służebna w wilhelmińskich Niemczech polityce i interesom państwowym, nader krytycznie oceniała antypaństwowe wystąpienia Polaków, w pełni usprawiedliwiając germanizacyjne dążenia kanclerza Otto von Bismarcka. Polaków obowiązywała lojalność wobec państwa pruskiego lub, po 1870 r., niemieckiego, a ich działania wywrotowe opisywano krytycznie. Z powyższego powodu niespecjalnie historiografia niemiecka interesowała się powstaniem styczniowym, dziejącym się przecież poza granicami Prus, a jeśli już zwracano na nie uwagę, to wyłącznie w kontekście szerzenia przez powstańców niepokoju i niezgody w Europie, zakłócającej normalną politykę. Sytuacja ta przetrwała ostateczny upadek ładu wiedeńskiego w wyniku I wojny światowej. W czasach republiki weimarskiej, a zwłaszcza po dojściu do władzy Adolfa Hitlera, popularnym motywem niemieckich badań historycznych dotyczących Polski było też szukanie związków utraconych ziem z niemczyzną, tzw. Ostforschung.

W dobie podziału państw niemieckich w historiografia NRD obowiązywała wykładnia o klasowym podłożu powstań. W powstaniu styczniowym dostrzegano jedynie zryw warstw uciskanych (np. chłopów) przeciwko wyzyskiwaczom (ziemianom), zakończony zwycięstwem (uwłaszczenie chłopów) w imię wiekowej walki klas. Jak wiemy taki obraz insurekcji 1863 r., nie tylko nie uwzględnia całego jej zróżnicowania i wielowątkowości, ale wręcz jest odległy od prawdy. Zupełnie inaczej podchodzono do dziejów Polski w Republice Federalnej Niemiec. RFN – państwo demokratyczne i liberalne – dość szybko poczuło się odpowiedzialne za zbrodnie hitleryzmu, także wobec Polaków. Za poczuciem tym pojawiła się potrzeba pojednania (Versohnung) z narodem polskim, które musi być oparte m.in. na prawdzie historycznej. Podjęto zbiorowy wysiłek rewizji dotychczasowego obrazu polskich dziejów, w tym powstań narodowych, które wcześniej postrzegano głównie jako akty antypaństwowe i wichrzycielskie. Jak twierdzi Georg Strobel, w wyniku tego procesu historiografia zachodnioniemiecka z czasem przybliżała się, nieraz wręcz bezkrytycznie, do poglądów i ocen historiografii polskiej. Mimo wszystko, co przyznaje Strobel, historiografia niemiecka (tak pruska, jak zachodnioniemiecka i NRD-owska) zajmowała się kwestią polskich powstań narodowych raczej marginalnie[8]. Jeśli gdzieś wspominano o wydarzeniach z 1863 r., to głównie w biografiach Bismarcka. Jeśli zaś chodzi o samą recepcję powstania styczniowego w społeczeństwie niemieckim, była ona – zdaniem Strobla – mniejsza niż w przypadku powstania listopadowego. Insurekcja 1863 r. odbiła się w społeczeństwie niemieckim niewielkim echem, postrzegana była wyłącznie jako zaburzenie

Page 122: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

polityki europejskiej wątpliwymi, raczej nieuzasadnionymi dążeniami polskimi, które może doprowadzić do utrudnienia zjednoczenia Niemiec, o którym myślano już w Prusach.

O niezależności niemieckich historyków od państwa i prowadzeniu naprawdę rzetelnych badań możemy mówić od 1945 r. w przypadku zachodniej części kraju (RFN), a dopiero 1989 r., gdy mamy na myśli Niemcy wschodnie (NRD). I choć polskie powstania narodowe nadal są w Niemczech analizowane sporadycznie, zaczęto zauważać luki i braki w badaniach. Należy do nich przede wszystkim brak analiz związanych z bezpośrednim uczestnictwem Niemców w insurekcjach. W przypadku powstania styczniowego ma tu Strobel na myśli przede wszystkim Niemców osiadłych w rozwijających się regionach przemysłowych Kongresówki. Wystarczy zajrzeć do pierwszego z brzegu opracowania dziejów Łodzi, by wiedzieć, że takich, zarówno wśród burżuazji przemysłowej, jak i proletariatu, nie brakowało.

ZWIERC IADŁO FRANCUSKIE

Francuska badaczka, Alexandra Viatteau, dokonując analizy najpopularniejszych nad Loarą i Sekwaną podręczników szkolnych i akademickich funkcjonujących w okresie międzywojennym i powojennym, zanalizowała specyficzny sposób ukazywania powstań polskich we Francji. Powstanie kościuszkowskie widzi się w niej jako zbawienny zryw odciągający uwagę mocarstw konserwatywnych od rewolucyjnej Francji. Dostrzega się szlachetność walki Polaków o własną niezależność, ale uznaje, że nie sposób było im pomóc, ciesząc się, że insurekcja pomogła przetrwać najtrudniejsze chwile rewolucji francuskiej. Zryw listopadowy postrzegany jest jako wydarzenie drugorzędne wobec przełomowych dla Europy Zachodniej – rewolucji lipcowej i powstania niepodległej Belgii, choć zauważa się fakt, że powstanie Polaków związało Mikołajowi II ręce, uniemożliwiając interwencję w Belgii. W klęsce wojny polsko-rosyjskiej z lat 1830-1831 widzi się likwidację Królestwa Polskiego z jego autonomią, włączenie go do imperium rosyjskiego i poddanie jego reżimowi. Ten niuans wpłynie na postrzeganie w świadomości historycznej Francuzów kwestii polskiej po powstaniu listopadowym, jako sprawy wewnętrznej Rosji aż do 1914 r. W tym kontekście w kolejnych podręcznikach będzie opisywane powstanie styczniowe.

Pocztówka patriotyczna, po 1904, zbiory Biblioteki Narodowej

Powstanie 1863 r., mimo panującej w trakcie jego trwania powszechnej sympatii do Polaków, zostało po latach zapamiętane jako wydarzenie nie będące z perspektywy Francji problemem międzynarodowym. We francuskim communis opinio nie zauważa się, że wybuch powstania doprowadził, dzięki zawarciu tzw. konwencji Alvenslebena, do zbliżenia prusko-rosyjskiego (bardziej zresztą potrzebnego Bismarckowi, niż Aleksandrowi II), co było niebezpieczne dla

Page 123: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

francuskiej racji stanu i zemściło się w 1870 r. Wówczas to Prusy, zabezpieczone od wschodu, mogły skupić wszelkie siły na wojnie z Francją i pokonując ją, sfinalizować proces zjednoczenia Niemiec (z Alzacją i Lotaryngią w ich granicach). Sam zryw opisuje się niekiedy nawet w kategoriach buntu, który w przeszkodził w procesie liberalizacji imperium rosyjskiego, zapoczątkowanym wiosną posewastopolską. Powstanie styczniowe nie jest opisywane z życzliwością dla Polaków. Zdarza się określać je jako bunt prowadzony przez małe bandy, bez charakteru prawdziwie wojskowego, bezskutecznie oczekujący pomocy międzynarodowej, irytujący cara i skłaniający go do rezygnacji z polityki liberalizmu na rzecz brutalnej, ale uprawnionej rusyfikacji. Wyrażane są opinie, iż kwestia polska po 1815 r. była tym dla Rosji, czym kwestia irlandzka dla Anglii – źródłem permanentnych kłopotów.

Kwestia polskich powstań narodowych zniknęła z podręczników szkolnych we Francji w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Być może wynika to z faktu pokładania nadziei w integracji europejskiej, która spowoduje zintegrowanie Europy w nową, polityczną całość, wykluczając nacjonalizmy. Pozostaje jednak ważne, jak ukształtuje się dzisiaj historiografia na przyszłość, zwłaszcza, że Polacy mogą współtworzyć historiografię francuską i europejską na temat ich własnych dziejów – wyraża nadzieję Viatteau[9].

ZWIERCIADŁO NIDERLANDZKIE

W Belgii i Holandii polskie powstania narodowe cieszą się zainteresowaniem nieco większym, niż wynikałoby to ze skali związków tych krajów Beneluksu z Polską i odległości, jaka dzieli ziemie polskie od nizin ujścia Mozy i Skaldy. Co zrozumiałe, szczególnym zainteresowaniem badaczy w Belgii cieszy się tam powstanie listopadowe, które zapamiętane zostało jako okoliczność ułatwiająca oderwanie się tego kraju od Zjednoczonego Królestwa Niderlandów i wywołała w tym kraju falę entuzjazmu dla Polaków, szybko wprawdzie przygasłą. Do dziś zbieżność dat i wzajemna zależność między powstaniem państwa belgijskiego a wojną polsko-rosyjską 1830 r. jest inspiracją do organizowania wspólnych warsztatów, paneli badawczych i konferencji naukowych. W Holandii natomiast, o powstaniu listopadowym niemal całkowicie głucho, nie prowadziło i nie prowadzi się żadnych badań na ten temat. Dzieje tego kraju mają bowiem więcej punktów stycznych z historią Rosji, a wiec, co zrozumiałe, to imperium Romanowów budzi w Holandii większe zainteresowanie. Na marginesie, momenty, w których losy Holandii i Rosji krzyżują się, wypunktował Idesbald Goddeeris[10]. Są to bardzo interesujące wydarzenia.

Powstanie styczniowe analizowane jest w Brukseli, Brugii czy Gandawie znacznie rzadziej. Postawa dyplomacji belgijskiej wobec ówczesnych wydarzeń w Polsce była, co wykazali tamtejsi historycy, bardzo wstrzemięźliwa. Belgowie obawiali się wojny europejskiej, nie wiedząc, jak zachowa się wobec nich Francja w razie takiego konfliktu, liczyli zatem, iż car sam rozwiąże kryzys polski i nie starali się w żaden sposób go zaogniać. Dostrzeganym przez historiografię jest także epizod zakupu w Liege i transportu przez Prusy kilkuset sztuk broni belgijskiej na pola bitwy w Polsce (broń tę otrzymali przede wszystkim żuawi śmierci) czy szerzej – zjawiska handlu przez powstańców belgijską bronią. Zdarzenia te traktuje się jednak jako ciekawostkę.

Inaczej na zryw 1863 r. zareagowali Holendrzy. Tamtejsza władza państwowa, idąc za demarche Paryża i Londynu, wystosowała noty protestacyjne do Petersburga przeciwko polityce rosyjskiej w Polsce. Wartość tego protestu była symboliczna, podobno ambasador holenderski, mimo oficjalnie krytycznej noty, na ucho szeptał carowi, że życzy mu szybkiego rozwiązania konfliktu. Społeczeństwo holenderskie nie darzyło wówczas Polaków szczególną

Page 124: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

sympatią. Niderlandzcy historycy są bardzo krytyczni wobec polskich powstań, co wynika z faktu mniejszego krytycyzmu dla ładu wiedeńskiego – porządku Europy opartego na dominacji wielkich, konserwatywnych mocarstw. Poglądy na Polskę w Holandii różnią się zatem fundamentalnie od poglądów w Belgii. O ile Polacy nie cieszą się sympatią dziejopisarzy holenderskich, historycy belgijscy opisują ich straszliwy los w XIX wieku. Piśmiennictwo holenderskie koncentruje się raczej na Rosji, albo na Czechosłowacji, która należy do tej samej atmosfery kulturowej protestantyzmu i (nie zawsze dobrowolnej) orientacji na Niemcy. Historycy belgijscy, podobnie jak polscy, wyrośli w kulturze katolicyzmu i bliskich związkach intelektualnych z Francją. Co więcej, Belgia i Polska mają wspólny element XIX wiecznej historii – walkę o wolność. Pomijając drobne niuanse, można pozwolić sobie na generalizację, że „historycy holenderscy pisali o Polsce o wiele mniej pozytywnie, niż ich belgijscy koledzy” – jak podsumowuje Goddeeris. Sytuacja opisywana dopiero w ostatnich latach, po erze Solidarności i kresie zimnowojennego porządku, kiedy spojrzenia stały się bardziej obiektywne i wyważone.

Tarnów : Grób Powstańców z r. 1863, po 1904, zbiory Biblioteki Narodowej

ZWIERCIADŁA ANGLOJĘ ZYCZNE

Obszar anglojęzyczny jest na tyle duży, że pojawiali się tam historycy zainteresowani Polską nadzwyczajnie, specjalizujący się w jej dziejach i uzupełniający luki w anglosaskiej historiografii. Oczywiście nie sposób pominąć tu Normana Daviesa, świetnego historyka, autora największej zapewne syntezy dziejów Polski w języku angielskim – słynnego, choć kontrowersyjnego Bożego Igrzyska, pisanego z silną propolską sympatią. Spore znaczenie mieli też imigranci z Polski, jak np. autor syntez Piotr S. Wandycz. Mnóstwo innych autorów emigracyjnych, jak Oskar Halecki, Emanuel Halicz, Mieczysław Biskupski czy Henryk Wereszycki, a nawet immanentnie związany z historiografią polską Stefan Kieniewicz, tworzyło w języku angielskim przyczynki, monografie i syntezy dziejów Polski dobry rozbiorowej. Działalność takich uczonych powoduje, że obraz XIX wiecznych dziejów Polski jest w anglosaskim piśmiennictwie historycznym wyważony. Zresztą, historiografia anglojęzyczna jest na tyle bogata, a grono jej współtwórców tak międzynarodowe, że

Page 125: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wyłowienie z niej specyfiki brytyjskiej, amerykańskiej czy australijskiej dyskusji o polskich powstaniach, wymagałoby długotrwałych studiów.

Trzeba odnotować, zanikający już na szczęście, choć niegdyś wpływowy, trend postrzegania I Rzeczpospolitej jako niefortunnej mozaiki narodowościowej bez silnego rządu, w której Rosjanie zaprowadzili porządek. W historiografii anglosaskiej dotyczącej dziejów Rosji przewija się wątek walki XIX-wiecznej walki Polaków o odrodzenie Rzeczpospolitej sprzed 1772 r., a więc nieuprawionych pretensji do ziem, które do Polski nie należą. Ludność tzw. Kresów Wschodnich bywa traktowana jako rosyjska, a same wschodnie ziemie dawnej Rzeczpospolitej interpretowane jako zachodnia Rosja. Takie wypaczone i w gruncie rzeczy nieprawdziwe spojrzenie każe interpretować powstania w kategoriach polskiego imperializmu, a w ich stłumieniu widzieć sprawiedliwość dziejową. Norman Davies w przedmowie do Powstania 44 wysuwa nawet tezę, że podobne myślenie było jedną z przyczyn zgody aliantów na oddanie Stalinowi wschodnich województw II Rzeczpospolitej. I choć można z poglądem tym polemizować, postrzeganie ziem ukraińskich i białoruskich jako „zachodniej Rosji” jest szkodliwe i na szczęście traci na znaczeniu.

W charakterze ciekawostki można nadmienić, że pewne zainteresowanie Polską wykazują nawet historycy japońscy. Po okresie Meiji i aktywnym włączeniu się Japonii w międzynarodową politykę, głównym zagrożeniem dla kraju było imperium rosyjskie. Zaczęto zatem dostrzegać istnienie Polaków, przedstawiając ich w przychylnym świetle jako mały, podbity i uciskany naród. Próby jednak tworzenia legionów polskich w Japonii, mimo zabiegów dyplomatycznych samego Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego, nie powiodły się. Względna przychylność Polsce w dziejopisarstwie japońskim zakończyła się po I wojnie światowej, kiedy II RP znalazła się w przeciwnym obozie politycznym, konsekwentnie odmawiając akcesji do paktu antykominternowskiego. Obecnie losy Polski stanowią marginalny aspekt badań Japończyków, wynikający również z pokutującej tam tendencji ignorowania losów tzw. narodów słabych (w tym Polski), który pojawił się na początku XX wieku i był związany z imperializmem japońskim. Trend ten, mimo iż odrzucony w kręgach naukowych, wciąż oddziałuje na umysły w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Weterani na herbatce u P. Marszałkowej Piłsudskiej, fotografia Witolda Pikiela, po 1920 r., zbiory Biblioteki Narodowej.

ZAKO ŃCZENIE

Analizując, a zwłaszcza oceniając powstanie styczniowe, jak też inne polskie zrywy narodowe, należy zdawać sobie sprawę z dziesiątek możliwych perspektyw badawczych. Warto też pamiętać, że zajmując się historiografią, obciążeni jesteśmy tradycją, cechami i

Page 126: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

nawykami narodowymi z jednej, a ograniczeniami własnej erudycji, socjalizacji, warunków rodzinnych, orientacji etycznej i politycznej z drugiej strony. Dziejopisarstwo zmienia się tak, jak zmienia się świat wokół nas. Wydarzenia takie jak I wojna światowa, powstanie nowych państw europejskich, ekspansja totalitaryzmów hitlerowskiego i stalinowskiego, zimna wojna wpłynęły na reinterpretacje dziejów w wielu krajach europejskich. Również rozwój metodologii, powstanie, przymusowe narzucenie w wielu krajach, a potem odejście od marksizmu, czy nowe, upowszechnione w ostatnich dekadach metody historycznych badań (w tym czerpanie pełnymi garściami z metod badawczych nauk pokrewnych, jak socjologia czy psychologia), wymusiły zmianę spojrzeń na dzieje. Historia jest bowiem zawsze pewnym odbiciem teraźniejszości – niektórzy sądzą, że każde pokolenie musi napisać swoją historię na nowo. Przyjrzenie się narodowym dziejom w zwierciadle sądów innych państw i narodów może ułatwić dotarcie do prawdy o przeszłości, które winna być celem trudów historyka – naukowca. Ostatnie zdanie może być równie cennym memento dla entuzjastów, jak i krytyków styczniowej insurekcji.

[1] Zob. J. Skowronek, Kraje bałkańskie a Powstanie Styczniowe, [w:] Powstanie styczniowe: 1863-1864: wrzenie, bój, Europa, wizje, pod red. S. Kalembki, Warszawa 1990, s. 611-636, oraz E. Milewska, Portugalia a Powstanie styczniowe, [w:] Powstanie styczniowe…, s. 637-648.

[2] J. Valenta, Powstania – listopadowe i styczniowe we współczesnej myśli i historiografii czeskiej, [w:] Polskie powstania narodowe na tle przemian europejskich w XIX wieku, red. A. Barańska, W. Matwiejczyk, J. Ziółek, Lublin 2001, s. 529.

[3] L. Gorizontow, Rzut oka na rosyjską historiografię polskich powstań XIX wieku, [w:] Polskie powstania narodowe…, s. 415-427.

[4] R. Miknys, Powstania XIX wieku w Polsce i na Litwie w historiografii litewskiej, [w:] Polskie powstania narodowe… s. 467-480.

[5] Zob. O. Karlina, Polskie powstania narodowe XIX wieku w historiografii ukraińskiej, [w:] Polskie powstania narodowe na tle przemian europejskich w XIX wieku, red. A. Barańska, W. Matwiejczyk, J. Ziółek, Lublin 2001, s. 481-503.

[6] Biogram.

[7] D. Karew, Polskie powstania XIX wieku w historiografii białoruskiej, [w:] Polskie powstania narodowe na tle przemian europejskich w XIX wieku, red. A. Barańska, W. Matwiejczyk, J. Ziółek, Lublin 2001, s. 506-517.

[8] G. W. Strobel, Społeczeństwo i historiografia niemiecka a powstania polskie XIX wieku, [w:] Polskie powstania narodowe…, s. 415-427.

[9] A. Viatteau, Polskie powstania narodowe na tle przemian europejskich. Historiografia francuska, [w:] Polskie powstania narodowe…, s. 543- 554.

[10] I. Goddeeris, Historiografia belgijska i holenderska poświęcona polskim powstaniom narodowym, [w:] Polskie powstania narodowe…, s. 555-582. Autor wymienia m.in. zimowanie Willema Barentsa na Nowej Ziemi (1596-97), pobyt incognito Piotra Wielkiego w Zaandam, gdzie uczył się zawodu cieśli okrętowego (1697), wyzwolenie przez kozaków Republiki Batawskiej opanowanej przez Napoleona (1813), wizyty w Holandii carów Aleksandra I (1814) i przyszłego – Aleksandra II (1839).

Page 127: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jeden tylko, jeden cud. Z polską szlachtą, polski lud. Manifest 22

stycznia, dekrety uwłaszczeniowe i sprawa chłopska w powstaniu

styczniowym

W nocy z 14 na 15 stycznia 1863 r. odbył się w Warszawie pobór do carskiego wojska. I choć wielu młodych mężczyzn, znajdujących się na listach proskrypcyjnych, zdołało uciec z Warszawy do lasów serockich i Puszczy Kampinoskiej, w wyniku branki blisko półtora tysiąca zostało siłą wcielonych do carskiego wojska. Mimo, iż sam pobór został ogłoszony kilka miesięcy temu, jego dokładna data nie była znana. W kręgach spiskowych planowano wybuch powstania dokładnie w chwili rozpoczęcia poboru, co mogłoby go udaremnić. Jednocześnie Komitet Centralny Narodowy, stojący na czele organizacji Czerwonych, dążącej do powstania, zakładał rozpoczęcie działań zbrojnych najwcześniej w maju. Branka jednak stała się faktem. Kierownictwo Czerwonych, zaskoczone i zaniepokojone całą sytuacją, musiało działać szybko. Na szali stała wiarygodność spiskowców, utracona bezpowrotnie w razie pozwolenia na przeprowadzenie poboru także na prowincji. Wybór był prosty – należało powstanie wzniecić natychmiast lub pogodzić się z faktem, że Czerwoni stracą rząd dusz, nie porwą społeczeństwa (ani nawet jego części) do broni, a narodowowyzwoleńczego zrywu w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie.

MANIFES T POWSTAŃCZY I DEKRETY UWŁASZCZENIOWE – LITERA I DUCH

Decyzja mogła być tylko jedna: nie ma na co czekać, trzeba natychmiast stawać do boju. Po burzliwych naradach wysłano na prowincję rozkazy o rozpoczęciu powstania w nocy z 22 na 23 stycznia. Narodowa insurekcja potrzebowała jednak nie tylko rąk do boju, dubeltówek i kos. Niezbędna była legitymizacja działań powstańczych – powołanie ogólnonarodowej władzy, swoistej reprezentacji politycznej walczących partyzantów oraz jasne zdeklarowanie celów wybuchu powstania.

Komitet Centralny przystąpił do intensywnej pracy nad manifestem powstańczym oraz aktami prawnymi, bez których nie byłoby mowy o powszechnym, ogólnonarodowym charakterze ruchu. Mowa tu oczywiście o dekretach uwłaszczeniowych. Nad manifestem z 22 stycznia, jak mówi tradycja, pracowała poetka Maria Ilnicka, siostra jednego z członków Komitetu – Jana Majkowskiego. Dekrety uwłaszczeniowe układał natomiast Oskar Awejde.

Efekt ich pracy ukazał się w tym samym czasie, w którym zagrzmiały pierwsze huki wystrzałów pod Płockiem, Jedlnią, Radzyniem i w wielu, wielu innych miejscach. Oto one:

Komitet Centralny Narodowy jako Tymczasowy Rząd Narodowy

Nikczemny rząd najezdniczy, rozwścieklony oporem męczonej przezeń ofiary, postanowił zadać jej cios stanowczy: porwać kilkadziesiąt tysięcy najdzielniejszych, najgorliwszych jej obrońców, oblec w nienawistny mundur moskiewski i pognać tysiące mil na wieczną nędzę i zatracenie. Polska nie chce, aby się poddać bezopornie temu sromotnemu gwałtowi, pod kara hańby przed potomnością winna stawić energiczny opór. Zastępy młodzieży walecznej (…) poprzysięgły zrzucić przeklęte jarzmo lub zginąć. Za nią więc, Narodzie Polski, za nią (…)

Page 128: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Po strasznej hańbie niewoli, po niepojętych męczarniach ucisku Centralny Komitet Narodowy, obecnie jedyny legalny Rząd Twój Narodowy, wzywa Cię na pole walki już ostatniej, na pole chwały i zwycięstwa, które ci da i przez imię Boga na niebie dać przysięga. (…) Tak, Ty wolność Twoją, niepodległość Twoją zdobędziesz wielkością takiego męstwa, świętością takich ofiar, jakich lud żaden nie napisał jeszcze na dziejowych kartach swoich. (…) W zamian Komitet Centralny Narodowy przyrzeka Ci, że siły dzielności Twojej nie zmarnuje, poświęcenia nie będą stracone, bo ster silną dzierżyć będzie ręką. (…)

W pierwszym zaraz dniu jawnego wystąpienia, Komitet ogłasza wszystkich synów Polski, bez różnicy wiary i rodu, pochodzenia i stanu, wolnymi i równymi obywatelami kraju. Ziemia, którą lud rolniczy dotąd posiadał na prawach czynszu lub pańszczyzny, staje się od tej chwili bezwarunkową własnością jego, dziedzictwem wieczystym. Właściciele poszkodowani wynagrodzeni będą z ogólnych funduszów Państwa. Wszyscy zaś komornicy i wyrobnicy, wstępujący w szeregi obrońców kraju, lub w razie zaszczytnej śmierci na polu chwały, rodziny ich, otrzymują z dóbr narodowych dział obronionej od wrogów ziemi. Do broni więc, Narodzie Polski, Litwy i Rusi, do broni!

A teraz odzywamy się do Ciebie, Narodzie Moskiewski, tradycyjnym hasłem naszym jest wolność i braterstwo Ludów, dlatego też przebaczamy Ci nawet mord naszej Ojczyzny, nawet krew Pragi i Oszmiany (…) Przebaczamy Ci, bo i Ty jesteś nędzny i mordowany, smutny i umęczony (…) Prorocy Twoi marzną na śniegach Sybiru. Ale jeżeli w tej stanowczej godzinie nie uczujesz w sobie zgryzoty za przeszłość, świętych pragnień dla przyszłości, jeżeli w zapasach z nami dasz poparcie tyranowi (…) przeklniemy Cię na hańbę wieczną poddaństwa i mękę wiecznej niewoli, i wyzwiemy na straszny bój zagłady, bój ostatni europejskiej cywilizacji z dzikim barbarzyństwem Azji[1].

Manifest Tymczasowego Rządu Narodowego z 22.01.1863 r. – zbiory Biblioteki Narodowej.

Manifest w płomiennych słowach wzywa wszystkich mieszkańców ziem polskich do wystąpienia przeciwko zaborcy. Znamienne, że wzywa do powstania także Żydów, protestantów zamieszkujących ziemie polskie, a nawet prawosławnych. Odwołuje się też do solidarności trzech ludów, których wspólnym dziedzictwem była I Rzeczpospolita – Polaków, Litwinów i Rusinów. Mimo, iż zawiera odezwę do narodu rosyjskiego, mówi o przebaczeniu mu wiekowych krzywd, wspomina o rosyjskich tradycjach demokratycznych, zwłaszcza o dekabrystach („prorocy Twoi marzną na Sybirze”) i wyraża nadzieję, że naród rosyjski

Page 129: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wspomoże Polaków we wspólnej walce o wolność, jego wydźwięk jest silnie antyrosyjski. Mówiąc o azjatyckim barbarzyństwie i tyranii, przypominając rzeź Pragi i lochy Cytadeli, Maria Ilnicka, domniemana autorka tekstu, z pewnością chciała utwierdzić powstańców w słuszności walki, którą podejmują i obrzydzić przeciwnika. Na marginesie, silnie antyrosyjski wymiar tekstu powodował, iż przez znaczną część okresu PRL omawiano go niezwykle ostrożnie. Akcent badaczy i nauczycieli zajmujących się manifestem miał padać na wspólną walkę z caratem, starając się nie podkreślać niechęci ówczesnych Polaków do Rosjan jako takiej. Stefan Kieniewicz, nie tylko doskonały badacz, ale też wytrwały popularyzator powstania styczniowego, w książce, nota bene zatytułowanej Manifest 22 stycznia w ogóle nie przytacza części tego tekstu odwołującej się do narodu moskiewskiego, omawia go jedynie własnymi słowami, czyniąc to jednak dość oględnie[2]. Ukazuje nam to, jak dużą powściągliwością trzeba było się wykazać, pisząc przed 1989 r. o tym wielowątkowym tekście tak, aby nie narazić się na interwencję cenzury.

Dom pod Królami w Warszawie, obecnie ul. Hipoteczna. To w tym miejscu znajdowała się tajna drukarnia, gdzie powielano powstańczy manifest i dekrety uwłaszczeniowe. Fotografia współczesna.

Warto słów kilka poświęcić osobie, która najprawdopodobniej redagowała, samodzielnie lub z bratem – Janem Majkowskim, odpowiedzialnym za to w Komitecie Centralnym, manifest powstańczy. Maria Ilnicka była w chwili wybuchu powstania dojrzałą już osobą. Jako wychowanka doskonałego, acz zapomnianego dziś polskiego pedagoga – Stanisława Jachowicza (autora słynnego i znanego wszystkim dzieciom wierszyka Chory kotek), była osobą wszechstronnie wykształconą literacko, ale też posiadającą stabilny kręgosłup moralny i wrażliwą na niesprawiedliwość społeczną. Po upadku powstania styczniowego pisała w duchu pozytywizmu, bliska jej była idea pracy organicznej. Przez szereg lat redagowała postępowe, mówiąc współczesnym językiem lewicowo-liberalne czasopismo Bluszcz, adresowane przede wszystkim do kobiet. Była zwolenniczką ich emancypacji. Prowadziła w Warszawie, w swoim mieszkaniu przy Marszałkowskiej 145, a po przeprowadzce w 1882 r. na ul. Nowy Świat 41, salon literacki, na którego spotkaniach bywali m.in. „minister skarbu” powstania styczniowego Henryk Wohl, znany varsavianista Artur Oppman „Or-Ot” czy Marian Gawalewicz, który po śmierci poetki przez pewien czas będzie naczelnym Bluszczu[3]. Ilnicka dokonywała też przekładów, m.in. twórczości J.W. Goethego. Zmarła w 1897 r.

Page 130: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Maria Ilnicka, fotografia z epoki, autor nieznany.

Manifest 22 stycznia 1863 r. pozostawałby pustosłowiem, gdyby nie poszły za nim dwa dekrety, dokonujące rewolucyjnych zmian, a mówiąc bardziej obrazowo, przewracające do góry nogami stosunki społeczne na ziemiach polskich. W dziejach polskich insurekcji narodowych kwestia niepodległościowa zawsze wiązała się ze społeczną, dość przypomnieć sławny uniwersał połaniecki wydany w obozie wojskowym w Połańcu (dziś woj. świętokrzyskie). W przypadku powstania styczniowego miało się to uwidocznić z dwóch powodów: przywódcy ruchu powstańczego wywodzili się z radykalnej lewicy, uważającej wyzwolenie kraju i uwłaszczenie chłopów za cele absolutnie równorzędne, a warunki walki – planowana wojna partyzancka – wymuszały masowy udział ludności, aby przedsięwzięcie od strony militarnej miało jakiekolwiek szanse powodzenia. Oczywiście wciągnięcie chłopów do powstania z góry skazane było na porażkę, gdyby nie obiecano im tego, co z ich perspektywy było najważniejsze. Ziemia, na której włościanie dysponowali, miała stać się ich własnością. Ci zaś, którzy nie posiadali żadnych gruntów, otrzymać mieli od państwa, skromne wprawdzie, ale własne nadziały ziemi.

22 stycznia 1863 r. wydano zatem, towarzyszące manifestowi, dwa dekrety. Przytoczmy ich obszerne fragmenty. Pierwszy mówi o bezwzględnym uwłaszczeniu wszystkich tych chłopów, którzy mają ziemię, ale muszą z niej odrabiać pańszczyznę lub opłacać czynsz.

Komitet Centralny Narodowy jako Tymczasowy Rząd Narodowy.

(…) Wszelka własność ziemska, jaką każdy gospodarz dotąd tytułem pańszczyzny, czynszu, lub innym tytułem posiadał, wraz z należącymi do niej ogrodami, zabudowaniami mieszkalnymi i gospodarskimi, tudzież prawami i przywilejami do niej przywiązanymi[4], od daty niniejszego dekretu, staje się wyłączną i dziedziczną dotychczasowego posiadacza własnością, bez żadnych jakichkolwiek bądź obowiązków, danin, pańszczyzny lub czynszu, z warunkiem jedynie opłacania z niej podatków i odbywania należnej służby krajowej.

Dotychczasowi właściciele nadanych gospodarzom rolnych gruntów otrzymają odpowiednią wartość tychże z funduszów narodowych za pośrednictwem długu Państwa

Wszelkie ukazy, reskrypta, przez rząd najezdniczy w przedmiocie tak zwanych stosunków włościańskich wydane, znoszą się, a tym samym nikogo nie obowiązują.

Page 131: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Dekret niniejszy stosowany być winien tak do własności prywatnej, jako też i własności rządowych, donacyjnych, kościelnych i wszelkich innych.

Drugi natomiast odwołuje się do najuboższej warstwy społeczeństwa: chłopów bezrolnych. Tym oferuje się gwarantowany przez państwo przydział gruntów.

Komitet Centralny Narodowy jako Tymczasowy Rząd Narodowy.

Zważywszy, że zrzucenie obcego jarzma wymaga jak największej liczby walczących i nikt od pełnienia służby wojskowej wymówić się nie może, zważywszy nadto, że każdy obywatel z pracy rąk utrzymujący się, skoro pójdzie na wojnę, mieć winien zapewniony byt dla siebie, jak i dla swej rodziny, postanowił i stanowi:

Chałupnicy, zagrodnicy, komornicy, parobcy i w ogóle wszyscy obywatele z zarobku jedynie utrzymanie mający, którzy powołani do broni, w szeregach wojska narodowego za Ojczyznę walczyć będą, otrzymają, a w razie ich śmierci, żony i dzieci, na własność po ukończeniu wojny z dóbr narodowych dział gruntu najmniej mórg trzy przestrzeni zawierający.

Dekrety te w kręgach dyplomacji zachodnioeuropejskich zostały ocenione jako socjalistyczne, oczywiście zgodnie z pojęciem socjalizmu z połowy XIX wieku (akcentującym bardziej sprawiedliwy podział środków produkcji, w tym ziemi, oraz wytworzonych dóbr). Konsul brytyjski w Warszawie, pułkownik Edward Stanton, depeszował do Londynu: „socjalistyczny charakter ruchu nie budzi teraz wątpliwości”. W podobnym tonie wypowiadali się jego koledzy z Francji: Eugene Valbezen i Austrii: Karl Lederer. Socjalistyczny, a więc ze skłonnością do odbierania własności prawowitym właścicielom i rozdawania jej, ku większej sprawiedliwości społecznej.

Autorem obu tekstów był wspominany już Oskar Awejde[5], prawnik z wykształcenia pochodzący z Suwalszczyzny. Jako zawodowy jurysta był naturalnym kandydatem do podjęcia się obowiązku napisania pierwszych, ogłoszonych w chwili porwania za broń i kluczowych dla powstania aktów normatywnych. Miał dobre kwalifikacje do wykonania tego zadania: był absolwentem prawa na Uniwersytecie Petersburskim, kształcił się też na uczelniach niemieckich i francuskich. Od 1862 r. był też członkiem konspiracji przygotowującej powstanie, należał do kierownictwa Czerwonych, choć nie w pełni popierał ich radykalizm społeczny, należąc raczej do prawego skrzydła ruchu. Brał udział w pracach Komitetu Centralnego Narodowego. W powstańczym Rządzie Narodowym zasiadał od początku działalności tego organu, mianowany został jego komisarzem na Litwie. Nie uchodził za wybitną, charyzmatyczną osobowość, nigdy nie miał decydującego wpływu na prace rządu. Jedną z cech Awejdego była znakomita pamięć. Aresztowany przez Rosjan, w wyniku brutalnego śledztwa podał organom ścigania niezliczone mnóstwo informacji dotyczących działalności polskiego państwa podziemnego, a także wiele nazwisk osób zaangażowanych w konspirację. Najpewniej uratowało mu to życie, skazany został bowiem zaledwie na osiedlenie na Syberii. Przystań życiową odnalazł w mieście Wiatka, gdzie prowadził prywatną praktykę adwokacką i gdzie zmarł w sierpniu 1897 r. Co ciekawe, zaledwie sześć dni po jego śmierci Warszawę obiegła wieść o zgonie Marii Ilnickiej. Jest pewnym paradoksem, że autorzy trzech kluczowych dokumentów Tymczasowego Rządu Narodowego, których losy potoczyły się diametralnie inaczej, zakończyli życie niemal w tym samym momencie.

Page 132: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Pieczęć Komitetu Centralnego Narodowego, jaką opieczętowane były oryginały trzech dokumentów z 22.01.1863 r. Wkrótce Komitet, jako Tymczasowy Rząd Narodowy zacznie używać innej pieczęci, z wizerunkiem archanioła Michała, symbolizującego Ruś.

Dekrety miały oddać ziemie chłopom, bo tylko to mogło wciągnąć ich do powstania. Od tej zależności nie było ucieczki. Aby wyjaśnić sobie, na czym polegał nierozerwalny, immanentny związek między kwestią agrarną, a kwestią narodową w powstaniu styczniowym, trzeba się jednak cofnąć o cały wiek.

Józef Szermentowski, Poddaństwo, 1873, Muzeum Narodowe w Warszawie

CHŁOPI A NIEPODLEGŁO ŚĆ POLSKI – ZARYS PROBLEMU

Pogrążona w kryzysie XVIII wieku Rzeczpospolita Obojga Narodów była państwem stanowym, w którym szlachta posiadała przywileje polityczne i ekonomiczne oraz możliwość sprawowania władzy w państwie. Szlachcice, właściciele majątków ziemskich, opierali swoją pozycję gospodarczą na przymusowej pracy chłopa, pozostającego w poddaństwie i zmuszonego do odrabiania pańszczyzny. Po utracie niepodległości w wyniku trzech rozbiorów z lat 1772-1795 system polityczny na ziemiach polskich uległ całkowitej zmianie. Ustrój Rzeczpospolitej, w której ilość przywilejów szlacheckich i skala słabości aparatu państwa powodowała, że było ono w zasadzie anarchiczną federacją majątków magnackich, został zastąpiony przez porządek prawnych absolutystycznych, scentralizowanych, pod wieloma względami nowocześniejszych monarchii: Rosji, Prus i Austrii. Szlachta utraciła swoje przywileje, musiała zacząć płacić podatki i wypełniać obowiązki narzucone przez obcą administrację. Dlatego to wśród nowoczesnego ziemiaństwa i inteligencji, wywodzących się głównie z dawnej szlachty, idea odzyskania niepodległości była tak żywa (choć zdawano sobie sprawę, że o powrocie do oligarchii magnackiej nie może być mowy).

Zupełnie inaczej było z porządkiem społecznym na ziemiach polskich, zwłaszcza w zaborze rosyjskim. Ten, oparty na wielkich majątkach ziemskich i przymusowej pracy pańszczyźnianego chłopa, przetrwał z niewielkimi korekturami aż do połowy XIX wieku. Upraszczając nieco sprawę, można powiedzieć, że dla chłopów rok 1795 nie był żadnym przełomem. Dalej musieli, jak dawniej, wychodzić w pole i odrabiać, co pańskie, na ziemi dziedziców. Dlatego masy chłopskie, uciskane przez szlachtę, długo pozostawały obojętne na hasła niepodległościowe. Jednocześnie bez masowego udziału chłopów jakiekolwiek szanse

Page 133: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

narodowego zrywu na powodzenie były niewielkie. Już w broszurze autorstwa Józefa Pawlikowskiego, wydanej w 1800 r., a stanowiącej duchowy testament Tadeusza Kościuszki, czytamy:

Polacy, skoro teraz zechcą wybicia się na niepodległość, mogą podnieść rewolucją (jeżeli wszystkich obywateli interesować będzie równie) i zwyciężać nieprzyjaciół. (…) Włościanie nasi mają już cokolwiek doświadczenia, już bywali w ogniu (…) Już duch wolności rozsiadł się w Polsce między ludem.[6]

Uwłaszczenia chłopom nie przyniósł Napoleon. W czasach Księstwa Warszawskiego wydano dekret grudniowy, który nadawał chłopom wolność osobistą i możliwość swobodnego przemieszczania się, ale nie pozwalał objąć w posiadanie użytkowanej ziemi. W istocie był niekorzystny dla ludu rolniczego, śmiano się z niego, że „ściąga chłopom kajdany razem z butami”. W Królestwie Kongresowym chłopi przez kolejnych kilkadziesiąt lat zobowiązani byli do feudalnych powinności względem ziemiaństwa. Straszne było doświadczenie z 1846 r., kiedy to powstanie krakowskie, które niosło na sztandarach uwłaszczenie chłopów i wspólną walkę o niepodległość, nie dotarło ze swoją propagandą do mas chłopskich, a te, podburzone przez austriackie prowokacje, poczęły przestać odrabiać pańszczyznę, plądrować dwory a nawet dopuszczać się morderstw, wydatnie przyczyniając się do rychłego upadku powstania. Paradoksem jest również, że dwa lata później, na fali wydarzeń Wiosny Ludów, zniesiono w monarchii habsburskiej pańszczyznę.

Wskazane wyżej zjawiska tłumaczą dlaczego kwestia narodowa musiała – w warunkach polskich – pozostać nierozerwalnie związana z kwestią włościańską. Zjawisko to przybrało jeszcze na sile w latach 60-tych XIX wieku, kiedy to na ziemie polskie dotarła w szerszej skali rewolucja przemysłowa i intensywnie zaczął rozwijać się kapitalizm. Zdawała sobie z tego sprawę nowocześnie myśląca, inteligencka młodzież, dlatego to ona sprawę chłopską umieściła po raz kolejny na powstańczych sztandarach. Zjawiska powyższe są też jednym z powodów, dla których powstanie styczniowe ograniczyło się do zaboru rosyjskiego: w Galicji czy Poznańskiem uwłaszczenie chłopów władze państwowe wprowadziły wcześniej, lud zatem stracił en bloc jakiekolwiek zainteresowanie odbudową polskiej państwowości. W Królestwie, jakkolwiek pańszczyznę zniesiono w 1861 r., oczynszowanie nie było jednak tym, o czym chłopi marzyli. Prawdziwym ich żądaniem było objęcie ziemi na własność. Kwestia uwłaszczenia nadal mogła być dźwignią, która pozwoli na pociągniecie mas ludowych do walki w imię niepodległości, jeśli władze powstańcze będą obiecywać jedno i drugie.

Page 134: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Biwak kosynierów, ilustracja z francuskiego czasopisma „'Le Monde Illustre”, 1863

WŁO ŚCIANIE W INSUREKCJI

Ziemiaństwo, dla którego postulat uwłaszczenia chłopów był bardzo niekorzystny i podkopywał ich ekonomiczną hegemonię, mimo wszystko gremialnie poparło powstanie. W środowisku dawnej szlachty silne i żywotne było wspomnienie Konstytucji 3 Maja oraz czasów napoleońskich. Niepodległość wśród ziemian była częściej niż w innych klasach społecznych celem samym w sobie. Ponadto – na co zwraca uwagę Stefan Kieniewicz – szlachta, otwarcie sprzeciwiając się uwłaszczeniu, ryzykowała otwarty bunt chłopski, który mógłby obfitować w wydarzenia rodem z Galicji sprzed kilkunastu lat. Zresztą miano nadzieję, że może uda się złagodzić radykalny wydźwięk dekretów Rządu Tymczasowego z 22 stycznia. Również w tym celu do powstania ostatecznie przystąpili Biali, widzący w powstaniu bardziej demonstrację zbrojną i oczekujący jak kania dżdżu interwencji mocarstw w sprawie polskiej, może nawet wojny europejskiej. Podsumowując, szlachta porwała za broń. A jak zachowali się sami ziemianie?

Wykonaniem dekretów Tymczasowego Rządu Narodowego miały zająć się lokalne władze – naczelnicy województw i powiatów. Wydano instrukcje, by w miejscach zajmowanych przez powstańców dekrety ogłaszać i natychmiast wprowadzać w życie. Rozpowszechniać z ambony mieli je również księża. Planowano sporządzać akty nadania chłopom ziemi na własność, powinności tej jednak na ogół nie dopełniano, tak, że żaden niemal chłop do ręki aktu własności swojej ziemi nie dostał[7]. Do dziś nie zachował się żaden protokół nadania konkretnym chłopom konkretnej ziemi na mocy dekretów z 22 stycznia. Ocalały niewypełnione formularze takich aktów nadania, jednak należą one do prawdziwych białych kruków. Propaganda powstańcza działała z różnym natężeniem i ze zmiennym szczęściem docierała do wsi. Zważywszy na te okoliczności, postawa chłopów również była zróżnicowana, i to zarówno czasowo, jak i przestrzennie.

Udział chłopów w oddziałach zbrojnych był ochotniczy – nie istniała żadna siła zdolna zmusić ich do zaciągnięcia się w szeregi leśnych bojowników. Mimo to, ich liczba, a zwłaszcza odsetek chłopów w stosunku do ogółu walczących, stale rosła. Nieprzypadkowo oddział ks. Brzóski, który złożył broń dopiero w grudniu 1864 r., złożony był niemal

Page 135: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wyłącznie z chłopów. Ważniejszym jednak od pomocy z bronią w ręku było generalnie przychylne nastawienie ludności chłopskiej do partyzantów. Na rdzennie polskich obszarach, inaczej niż np. na Ukrainie, gdzie ze względu na wrogość włościan powstanie było rachityczne, rządowi carskiemu nie udało się w żaden sposób pozyskać mieszkańców wsi, by gremialnie wystąpili przeciw powstaniu. Oczywiście spotykano się z postawami skrajnie zróżnicowanymi: od walki ochotniczej, przez pomoc w zaopatrywaniu powstańców w żywność i leczeniu rannych, ostrzeganie przed patrolami rosyjskimi, aż do nieżyczliwej obojętności i denuncjowania powstańców. Wszystkie te postawy znalazły swoje odbicie w kulturze. W noweli Żeromskiego Rozdzióbią nas kruki, wrony mamy zobrazowaną postawę chłopa nie tylko obojętnego wobec powstania, ale też nie wahającego się okraść poległego partyzanta. Niechęć chłopów wobec powstania przebija też przez utwór Gloria victis Elizy Orzeszkowej. Znamienne jest, że wspomniane tu utwory oddają jedynie część prawdy o powstaniu styczniowym. Niestety wypada skonkludować, że powszechne, pospolite chłopskie ruszenie, które mogło zniwelować przewagę liczebną oraz techniczną wojsk carskich, nie doszło do skutku. Marzył o nim, obejmując stanowisko dyktatora powstania i szefa Rządu Narodowego Romuald Traugutt. Wrócił on do haseł głoszonych przez Czerwonych, a po przeczekaniu zimy chciał poderwać chłopów do walki i zmienić losy chylącej się ku upadkowi insurekcji. Niestety, 2 marca 1864 r. uprzedził go car Aleksander II, wydając ukaz nadający chłopom ziemię na własność.

DEKRET A LEKSANDRA II – KRES MARZE Ń O POSPOLITYM RUSZENIU

Rosjanie, mimo, iż brutalnie tłumili powstanie, rozbijali oddziały powstańcze, a w ruch szły kajdany i sznury, powoli zaczynali rozumieć, że nie da się stłumić powstania i uśmierzyć na dobre niepokojów w Królestwie samym terrorem. Przybyły jesienią 1863 r. na ziemie polskie wysłannik cara Nikołaj Milutin stwierdzał:

Całe życie społeczne Królestwa jest obecnie wstrząśnięte w najgłębszych posadach (…) Ziemia została obiecana chłopom jako nagroda za żądane od nich uczestnictwo w buncie (…) W tych warunkach pierwszą i bezzwłoczną koniecznością staje się zupełne przywrócenie legalnej władzy na całym obszarze Królestwa (…) Wówczas dopiero tworzy się możność organicznej kuracji dolegliwości społecznych (…) Do rzędu takich należy bezspornie ostateczne urządzenie stanu rolniczego.

Projekt nadania chłopom ziemi, opracowany przez Milutina, był dyskutowany w kręgach doradców monarchy i wywoływał gorące spory, dotyczyły one jednak szczegółów (np. kto ma płacić odszkodowania wywłaszczanym dziedzicom – sami chłopi czy rząd), a nie meritum. Ostatecznie przedłożono carowi projekt łudząco podobny do dekretu uwłaszczeniowego Tymczasowego Rządu Narodowego z przed ponad roku. 2 marca car Aleksander postanowił, co następuje:

1) Ziemie pozostające w użytkowaniu włościan w majątkach prywatnych, majoratowych i państwowych stają się zupełną własnością używających ich włościan.

2) Z dn. 3(15) kwietnia 1864 r. uwalnia się włościan na zawsze od wszelkich bez wyjątku powinności, do których byli obowiązani na rzecz właścicieli ziemskich, a mianowicie od pańszczyzny, okupu w pieniądzu, czynszu, danin w naturze itp. (…) Na przyszłość włościanie są obowiązani wnosić do kasy rządowej (…) podatek gruntowy ustanowiony obecnym ukazem.

Page 136: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

3) Właściciele majątków otrzymają od rządu wynagrodzenie za uwolnienie włościan od obowiązków pańszczyźnianych(…)

4) Włościanie także i po przejściu w posiadanie należnych im siedzib zachowują prawo do z tych wygód, z których korzystali [tj. z serwitutów, przypis autora].[8]

Brzmi znajomo, prawda? Czytelnik zapewne zna popularną zabawę, polegającą na znalezieniu pewnej ilości różnic w dwóch bliźniaczo podobnych do siebie obrazkach. Tutaj można się pobawić w poszukiwanie różnic między dekretem Rządu Narodowego, a ukazem Aleksandra II. Jeśli ktoś potrafiłby jakiekolwiek wskazać – czapki z głów. Zaiste, carska reforma stanowiła wierne odbicie ubiegłorocznych dekretów Rządu Narodowego. Były to, nawiasem mówiąc, znacznie lepsze warunki uwłaszczenia, niż te, jakie w 1861 r. wprowadził Aleksander II w samej Rosji. Tam bowiem chłopi otrzymywali na własność tylko część gruntu, jaki użytkowali i zostali zobowiązani do wykupienia swoich powinności.

Kazimierz Alchimowicz, Najem robotników, 1893

Uwłaszczenie chłopów ukazem carskim spowodowało, że chłopi stracili interes w popieraniu partyzantów, których i tak już dramatycznie ubyło. Zresztą ukaz carski, za którym stała siła rosyjskiego wojska i aparatu państwowego, zdawał się dawać większą gwarancję realizacji, niż przypominające zamki na lodzie obietnice powstańcze. „Sam chłop polski, w 90% analfabeta, niewiele rozumiał. Chaos powstał w jego głowie, tak dotąd zaniedbanej, nie wiedział, kto mu lepiej życzy: car, czy powstaniec” – jak wyraził się międzywojenny historyk Wacław Sobieski[9]. Inni dziejopisarze podkreślali, że chłopi po 22 stycznia natychmiast przestali odrabiać pańszczyznę i płacić czynsz, ale czekali na potwierdzenie przywilejów przez rząd legalny, nie dowierzając władzy powstańczej. Istniały próby dyskredytowania ukazu uwłaszczeniowego przez Rząd Narodowy, podważania dobrych intencji rosyjskiego imperatora. Nie miały one jednak szans powodzenia.

POWSTAŃCZY DEKRET UWŁASZCZENIOWY - DZIEDZICTWO

Niezaprzeczalnym, niepodważalnym sukcesem powstania styczniowego, o czym często się zapomina, było doprowadzenie wreszcie do uwłaszczenia włościan, i to na warunkach znacznie korzystniejszych, niż wewnątrz imperium. Otwierało to drogę do przemian kapitalistycznych i bardzo powolnej przemiany chłopów w przedsiębiorców rolnych. Ci zaś, dla których ziemi nie starczało, swobodnie odpływać mogli do miast, by tam szukać szczęścia, jako robotnicy zatrudniani w rozwijających się fabrykach. Przed polską wsią otworem stanęła droga do modernizacji. Kosztem ubocznym było wytworzone na długie lata poczucie lojalności chłopów wobec cara, jednak wszystko ma swoją cenę.

Page 137: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[1] Manifest Tymczasowego Rządu Narodowego wzywający naród polski do powstania. 22 stycznia 1863 r., [w:] Teksty źródłowe do nauczania historii Polski w szkole (1796-1864), oprac. J. Kazimierski, Warszawa 1972, s. 243-245.

[2] S. Kieniewicz, Manifest 22 stycznia, Warszawa 1989, s. 12.

[3] Zob. J.Kulczycka-Saloni, Życie literackie Warszawy w latach 1864-1892, Warszawa 1970, s. 101.

[4] Chodzi tu o tzw. serwituty, np. prawo do pozyskiwania drewna budulcowego i opałowego w pańskich lasach, zbierania tam chrustu, grzybów i owoców leśnych, wypasu zwierząt w lasach i na łąkach folwarcznych, łowienia ryb w pańskich stawach itd.

[5] Por. biogramy Awejdego: W. Nagórska-Górska, Awejde Oskar [w:] Polski Słownik Biograficzny, T. 1. Kraków 1935, s. 190–191. Zob. także: http://www.dziecionline.pl/Suwalki/ludzie/awajde.htm data wejścia 25.08.2014 r.

[6] J. Pawlikowski, Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość?, Wirtualna Biblioteka Literatury Polskiej, IFP UG Gdańsk, s. 18 i in. Cały tekst dostępny pod adresem internetowym http://biblioteka.vilo.bialystok.pl/lektury/Barok/Jozef_Pawlikowski_Czy_Polacy.pdf data wejścia 25.08.1863 r.

[7] S. Kieniewicz, Manifest…, s. 67-68.

[8] Polska w latach 1795-1864. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, Warszawa 1986, s. 284-285.

[9] W. Sobieski, Dzieje Polski, t. II, Warszawa 1924.

Page 138: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Kwestia polska. Powstanie styczniowe w dyplomacji i polityce wielkich mocarstw

Powstanie styczniowe i tzw. kwestia polska stały się – trochę przypadkowo i do pewnego stopnia wbrew zamierzeniom europejskich mocarstw – najważniejszym problemem dyplomacji europejskiej w 1863 r. Narodowowyzwoleńcze wystąpienie Polaków omal nie doprowadziło do wybuchu europejskiej wojny, której skutki mogły być poważniejsze, niż następstwa wojny krymskiej sprzed kilku lat. Ukształtowany kilkadziesiąt lat wcześniej porządek europejski zawisł na włosku.

ŁAD WIED EŃSKI W EUROPIE

Na przełomie XVIII i XIX wieku Europą wstrząsnęły wydarzenia wielkiej rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich. Trochę w ich cieniu miały miejsce, mające nie mniej doniosłe reperkusje w polityce międzynarodowej, rozbiory Rzeczpospolitej. Kiedy wreszcie koalicji mocarstw europejskich udało się pokonać napoleońską Francję, potrzebny był kongres pokojowy, który uporządkuje sytuację na Starym Kontynencie. Monarchowie i szefowie dyplomacji najsilniejszych europejskich państw zjechali się do Wiednia. W 1815 r. „tańczący kongres” (nazwany tak, gdyż wiele zakulisowych rozmów dyplomatycznych miało miejsce na balach i rautach) uchwalił nowy porządek w Europie.

Opierał się on na trzech zasadach. Zasada restauracja stanowiła o powrocie na trony europejskie starych, odsuniętych przez rewolucję dynastii (m.in. we Francji powrócić do władzy mieli Burbonowie). Legitymizm stanowił, że wszelka władza pochodzi od Boga, władza monarsza jest zatem święta i nienaruszalna. Ostatnie z pryncypiów wiedeńskich – równowaga europejska – sankcjonowało taki porządek międzynarodowy, w którym żadne z europejskich mocarstw nie może znacząco dominować nad innymi pod względem siły militarnej i pozycji politycznej.

Kongres podejmował szereg decyzji, regulujących sprawy terytoriów spornych, wyznaczając nowy kształt granic w Europie. Z punktu widzenia Polaków najważniejsze były te, które dotyczyły dawnych ziem I Rzeczpospolitej. W sprawie polskiej w Wiedniu postanowiono, iż większość ziem powołanego przez Napoleona i związanego z nim ścisłym sojuszem Księstwa Warszawskiego przypadnie Rosji. Na terenie tym utworzono Królestwo Polskie, związane wieczystą unią personalną z Rosją, któremu car Aleksander I nadał bardzo, jak na owe czasy, liberalna konstytucję. Jedynie ziemie pozyskane w III zaborze w 1795 r. pozostały w rękach Prus – utworzono z nich Wielkie Księstwo Poznańskie o skromnej autonomii. Mocarstwa rozbiorowe były zainteresowane w utrzymaniu status quo w sprawie polskiej, dlatego zawiązały w 1815 r. Święte Przymierze. Pakt ten, łączący formalnie wiele państw europejskich i mający promować zasady chrześcijańskiej współpracy między nimi, w praktyce służył głównie ochronie zasady legitymizmu i równowagi europejskiej, a dla państw założycieli miał stanowić potężny oręż polityczny do ochrony status quo w sprawie polskiej.

Tak było w 1815 r. W przededniu powstania styczniowego od kongresu wiedeńskiego minęło już niemal 50 lat, w polityce europejskiej wiele się zmieniło. Święte Przymierze, którego ostatnim aktem była pomoc zbrojna Rosji, udzielona Austriakom przy tłumieniu powstania węgierskiego, rozpadło się w latach 50-tych XIX wieku w związku z rozbieżnościami celów polityki mocarstw rozbiorowych, zwłaszcza Austrii i Rosji, mającej sprzeczne interesy na Bałkanach. Konflikt między imperiami Romanowów i Habsburgów ujawnił się ze szczególną

Page 139: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

siłą podczas wojny krymskiej, kiedy to Austria udzieliła pomocy mocarstwom zachodnim, co w Petersburgu zostało zapamiętane jako bezprzykładna niewdzięczność. Również pomiędzy Austrią a Prusami dochodziło do coraz silniejszych napięć, których tłem była rywalizacja o dominację w niemieckim świecie. Ścieranie się koncepcji małych (składających się wyłącznie z ziem etnicznie niemieckich, ze stolicą w Berlinie) i wielkich (zawierających całość ziem niemieckich i posiadłości Habsburgów, ze stolicą w Wiedniu) Niemiec powodowało, że przywódcy Prus i Austrii dostrzegali w sobie coraz większe zagrożenie.

Pewne rzeczy od kongresu wiedeńskiego pozostawały jednak niezmienne. Przede wszystkim nadal była to Europa, w której karty rozdawało pięć głównych mocarstw. Istnienie tej pentarchii, w której znalazły się Anglia, Rosja, Prusy, Austria i Francja, której w gronie europejskich mocarstw pozwolono pozostać, było skutkiem m.in. rozbiorów Polski i uzyskania przez trzy państwa rozbiorowe wspólnych granic. Hans Henning Hahn, historyk niemiecki badający polskie powstania narodowe, podkreślał, że w tym koncercie mocarstw sprawa polska istniała ze względu na silną wolę samostanowienia politycznego, obecną w narodzie polskim[1]. Zabory stały się czynnikiem trwale destabilizującym sytuację wewnętrzną wszystkich trzech mocarstw rozbiorowych, nie potrafiących prowadzić skutecznej polityki integracyjnej wobec Polaków i ograniczających się głównie do represji. Poprzez jednak fakt, że społeczeństwo polskie znalazło się w obrębie trzech państw i dążąc do niepodległości stawało do nich w opozycji, czynił sprawę polską z definicji umiędzynarodowioną. Taka sytuacja miała z punktu widzenia dążących do odbudowania państwowości Polaków zalety i wady. Do pozytywów zaliczyć można fakt, iż wszelkie niepokoje w sprawie polskiej stawały od razu na wokandzie wielkiej polityki europejskich potęg. Do negatywów należy świadomość Rosji, Prus i Austrii, iż jakiekolwiek „rozwiązywanie” kwestii polskiej, zmiana status quo może mieć dla nich nieprzewidywalne skutki i stanowić zagrożenie dla ich integralności terytorialnej, w związku z tym do możliwości zmian istniejącego porządku w kwestii polskiej podchodziły ze szczególną ostrożnością i nieufnością. Podział ziem polskich stał u podstaw współpracy trzech mocarstw, był więc kamieniem węgielnym europejskiego systemu bezpieczeństwa w XIX stuleciu. Dlatego też niezwykle trudne do zrealizowania były marzenia Polaków o odbudowaniu państwowości.

Europa w 1863 r.

Page 140: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

KWESTIA POLSKA – JAK JĄ ROZWI ĄZAĆ

Cytowany już przez nas niemiecki historyk stawia tezę, że w XIX wieku jedyną możliwością uzyskania przez Polskę niepodległości było zbrojne powstanie, wzniecone w chwili koniunktury międzynarodowej, która doprowadziłaby do wojny europejskiej. Mogłaby to być wojna potęg zachodnich – Francji i Anglii, przeciwko państwom założycielskim Świętego Przymierza, lub też konflikt pomiędzy jednym lub dwoma mocarstwami niemieckimi z Rosją. W takiej wojnie, zwłaszcza w razie jej przedłużania, jedno z mocarstw prędzej czy później posunęłoby się do użycia „polskiej karty” – przypuszcza Hahn[2]. Dlatego też Rosja, Prusy i Austria starały się raczej utrzymywać bezpieczny dla wszystkich status quo w kwestii polskiej. Tak długo, jak Europa była względnie stabilna, a ład zarysowany na kongresie w Wiedniu trwał jako podstawa polityki na kontynencie, sytuacja sprawy polskiej wyglądała na rozpaczliwą. Z perspektywy czasu widzimy, że rzeczywiście dopiero wojna europejska, w której mocarstwa rozbiorowe stanęły przeciwko sobie (i każde starało się grać polską kartą), połączona ze zbrojnym wysiłkiem Polaków, a także całkowitą przebudową Europy i demontażem ładu wiedeńskiego, pozwoliły na odbudowę polskiej niepodległości. Historyk nie może z pełnym przekonaniem powiedzieć, że po 1815 r. tylko wojna europejska mogła się przyczynić do odrodzenia niepodległości Rzeczpospolitej. Hipotezy tej nie możemy wszakże odrzucić, a wzmacnia ją fakt, że tak się rzeczywiście wydarzyło.

Jeśli przyjmiemy, że podstawowym, kluczowym i priorytetowym celem powstania styczniowego było doprowadzenie do niepodległości Polski[3], a także zaakceptujemy przypuszczenie, że tylko konflikt między mocarstwami będzie szansą na nowe decyzje w kwestii polskiej, możemy spojrzeć na styczniową insurekcję z perspektywy, w której kluczowe dla jej powodzenia było dojście do przesilenia, ogólnoeuropejskiego kryzysu politycznego, a najlepiej wojny powszechnej. Pod gruzami owego konfliktu ległby ład wiedeński. Czy taka wojna była w ogóle możliwa?

Oczywiście historyk odpowiedzieć na tak postawione pytanie nie może. Wojna europejska w 1863 r. nie wybuchła, więc przypuszczenia, czy mogło być inaczej, zawsze będą jedynie efektownymi konstrukcjami retorycznymi. Zastanawiać się wolno natomiast, czy rachuby przywódców powstania styczniowego, zwłaszcza kierownictwa Białych, iż zryw może być niezbędny jedynie jako zbrojna manifestacja oporu, która będzie katalizatorem wielkich przemian w Europie, miały realne podstawy, czy były pisane palcem na wodzie?

ZARYS SYTUACJI POLITYCZNEJ W EUROPIE W 1863 r.

By rozważania te osadzić we właściwym kontekście, należy zdefiniować, jakie były podstawowe interesy mocarstw w 1863 r., kto dla kogo mógłby być sprzymierzeńcem, kto zaakceptowałby zmiany polityczne na ziemiach polskich, a kto gotów byłby wytrwale zmagać się w gabinetowych zaciszach o utrzymanie sprawy polskiej w dotychczasowym kształcie.

Rosjanie w 1863 r. lizali jeszcze rany po klęsce w wojnie krymskiej. W jej wyniku utracili kontrolę nad Morzem Czarnym, które zostało zdemilitaryzowane, a ich wpływy na Bałkanach zostały dramatycznie uszczuplone. Zmniejszył się też stan posiadania imperium carskiego na Kaukazie, a próby ekspansji w Azji zostały udaremnione. Rosja straciła protektorat nad księstwami naddunajskimi, nie udało się utworzyć Bułgarii. Romanowowie, dla których klęska 1863 r. była bardzo dotkliwa, dążyli jednak do rewizji postanowień kongresu pokojowego w Paryżu. Strategicznym celem polityki rosyjskiej było wzmocnienie pozycji na Bałkanach, gdzie Rosjanie darzeni byli dużą sympatią przez miejscowych Słowian, zwłaszcza

Page 141: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Bułgarów i Serbów. Taka ekspansja była zagrożeniem dla Austrii i polem do konfliktów. Od czasu kongresu paryskiego z 1859 r. sojusznikiem Rosji była Francja – wspólnym konkurentem tego tandemu stawała się monarchia Habsburgów, której sytuacja w początkach lat 60-tych XIX wieku była niełatwa. Austria, zagrożona przez ekspansję Rosji w Europie południowo-wschodniej, przez francuskie dążenia do pozyskania Nicei, Sabaudii oraz oparcia granicy na Renie, w których sojusznikiem Napoleona III byli Włosi, chcący budować swoje państwo kosztem ziem austriackich, zwłaszcza Wenecji, oraz przez aktywność Prus w Niemczech, stawała się coraz bardziej osamotniona.

Stosunki prusko-austriackie stawały się w latach 50-tych XIX wieku coraz bardziej napięte. Oba państwa rywalizowały na terenie Związku Niemieckiego, od władców w Berlinie i Wiedniu oczekiwano unifikacji ziem niemieckich pod własnym berłem. Od 1862 r. kanclerzem Prus był Otto von Bismarck, kontestujący uświęconą wielowiekową tradycją dominację Habsburgów w Niemczech i głoszący koncepcję zjednoczenia pod berłem Hohenzollernów.

Otto von Bismarck, kanclerz Prus

Francja pod wodzą Napoleona III snuła plany ekspansji terytorialnej, w tym zrealizowania wieloletniego, geostrategicznego celu, jakim było oparcie granicy na Renie. By to było możliwe, musiałoby dojść do starcia z Prusami, a istnienie takowego uwarunkowane było istnieniem pozytywnych relacji francusko-rosyjskich. Na początku lat 60-tych sojusz Francji z Rosją był faktem, co powodowało, że w Berlinie musiano odczuwać niepokój.

Strategicznym celem Wielkiej Brytanii było utrzymanie równowagi europejskiej. Państwo, które dzierżyło potężne imperium kolonialne i większość swojej uwagi koncentrowało na Afryce, Indiach czy basenie Zatoki Perskiej, a ponadto dysponowało najsilniejszą na świecie flotą, nie miało na kontynencie europejskim wielkich ambicji. Koncentrowało swoja uwagę na niedopuszczeniu do sytuacji, w której jedna z kontynentalnych potęg nadmiernie urośnie w siłę. W 1854 r., kierując się tą zasadą, Brytyjczycy bez wahania przystąpili do wojny krymskiej, w wyniku której na panewce spaliły wysiłki pokonanej Rosji, dążącej do ekspansji na Kaukazie i w Persji czy zdobyczy terytorialnych kosztem Turcji. W 1863 r. jej celem miało być przede wszystkim utrzymanie równowagi i stabilności w Europie.

Page 142: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Już ten krótki i pobieżny przegląd polityki europejskiej w połowie XIX wieku pokazuje, że napięć na Starym Kontynencie nie brakowało, a źródeł potencjalnej wojny mogłoby być sporo. Wzajemne zależności mocarstw były skomplikowane, a wojna na ziemiach polskich mogła stanowić impuls do znacznych politycznych przetasowań. Polacy starali się nie tylko biernie czekać na interwencję zbrojną mocarstw (szczególnie liczono tu na Anglię i Francję, gdzie od wielu lat działała Wielka Emigracja), ale także prowadzić dyplomatyczny lobbing w sprawie wsparcia dla powstania. Wiemy jednak, że wojna europejska ostatecznie nie wybuchła, powstanie styczniowe w praktyce pozostało wewnętrzną sprawą Cesarstwa Rosyjskiego i zostało przez nie stłumione. Postaramy się zrelacjonować, dlaczego do konfliktu europejskiego w 1863 r. nie doszło.

KWESTIA POLSKA W POLITYCE MOCARSTW

Historia dyplomacji jest dziedziną wiedzy, w której znaczenie mogą mieć nie tylko dni, a nawet godziny. Nieraz w mgnieniu oka zmieniają się uwarunkowania międzynarodowe. Zwłaszcza wiosną 1863 r. machiny dyplomacji mocarstw europejskich pracowały pełną parą. Organizowano konferencje, rozmawiano, wymieniano korespondencję dyplomatyczną, rozważano rozmaite scenariusze zmian w Europie spowodowanych kryzysem polskim. Ich dokładne omówienie przekraczałoby ramy niniejszego artykułu. Postaramy się jednak przedstawić w zarysie, jak wpływało powstanie styczniowe na politykę państw rozdających karty na Starym Kontynencie.[4]

Od 1859 r. podstawą dyplomacji międzynarodowej był sojusz rosyjsko-francuski. Piętą achillesową tego sojuszu była sprawa polska. Napoleon III pragnął zachować dobre stosunki z Petersburgiem, musiał jednak liczyć się z działalnością Wielkiej Emigracji we Francji i propolskimi sympatiami w społeczeństwie. Warunkiem współpracy obu państw było dogadanie się carskiego rządu z Polakami, a wszelkie rozruchy w Królestwie utrudniały współpracę. Napoleon III nie zdecydował się na interwencję dyplomatyczną u Aleksandra II wiosną 1861 r., kiedy to opinią publiczną we Francji wstrząsnęły informacje o warszawskich masakrach. Dalsza eskalacja przemocy w Królestwie Polskim mogłaby zmusić jednak cesarza Francuzów – znajdującego się pod coraz silniejszą presją własnego społeczeństwa – do reakcji. By do tego nie dopuścić, a więc zabezpieczyć się przed niepożądanym umiędzynarodowieniem sprawy polskiej, postanowiono w Petersburgu udzielić Polakom skromnych koncesji, które wyniosły do władzy Aleksandra Wielopolskiego. Uspokojenie na kilkanaście miesięcy sytuacji w Królestwie wpłynęło na pogłębienie współpracy dyplomacji rosyjskiej i francuskiej, ta z kolei niepokoiła Wiedeń (zagrożony na Bałkanach), Berlin (zaniepokojony możliwością ekspansji Francji w kierunku Renu) i Londyn (troszczący się o interesy w basenie Morza Śródziemnego i pragnący utrzymania równowagi europejskiej). Jak widzimy, Rosja, Prusy i Austria nie grały do jednej bramki. Kraje te nie wypracowały żadnej strategii działań prewencyjnych wobec ruchu patriotycznego w Polsce, co było korzystną okolicznością dla spiskowców.

Jesienią 1862 r. na konstrukcji sojuszu francusko-rosyjskiego pojawiły się rysy, dotyczące niewypełniania przez Francję zobowiązań wobec polityki wschodniej i zmian personalnych, odczytanych w Rosji jako niekorzystne (nowy minister spraw zagranicznych Napoleona III, Edouard Drouyn de Lhuys, był zwolennikiem zbliżenia z Austrią). Jednocześnie w Królestwie ogłoszono brankę, załamywała się więc koncepcja ugody z Polakami. Wszystko to skłaniało Petersburg do rozważań nad przeorientowaniem polityki zagranicznej. W takiej atmosferze do petersburskich gabinetów dyplomatów dotarła wieść o wybuchu powstania styczniowego. Celem dyplomacji rosyjskiej stało się niedopuszczenie do umiędzynarodowienia konfliktu.

Page 143: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Drugim z priorytetów było zablokowanie wszelkich akcji politycznej na rzecz Polski ze strony któregokolwiek z mocarstw europejskich.

Francja miała trudny orzech do zgryzienia. Nie chciano zrywać sojuszu z Rosją, ale utrzymanie go wymagało uznania powstania styczniowego za wewnętrzną sprawę Imperium Romanowów. To z kolei było sprzeczne z nastrojami społeczeństwa, żądającego interwencji na rzecz walczących Polaków. W pierwszych tygodniach powstania za priorytet dla Francji uznano podtrzymanie dobrych relacji z Petersburgiem. Napoleon III milcząco akceptował uznanie polskiego zrywu za wewnętrzną sprawę Rosji. Polityka ta zbankrutowała jednak 8 lutego 1863 r.

ZBLI ŻENIE ROSYJSKO-PRUSKIE

Prusy na wieść o stłumieniu powstania styczniowego zareagowały dość nerwowo. Podjęto natychmiastowe środki zapobiegawcze, zmierzające do zahamowania ekspansji ruchu na Wielkopolskę i Pomorze, armię postawiono w stan gotowości. Gdy pierwszy szok minął, na dworze w Berlinie zdano sobie sprawę, że wybuch walk w Królestwie otwiera pole do nowych, niezwykle korzystnych dla Prus, rozstrzygnięć dyplomatycznych. Bismarck zaproponował Aleksandrowi II przymierze do walki ze wspólnym wrogiem. Do Petersburga, via Warszawa, wysłano z misją dyplomatyczno-wojskową gen. Gustawa von Alvenslebena, adiutanta króla Wilhelma I Hohenzollerna. 8 lutego opublikowano rezultaty działań Alvenslebena– podpisanie tzw. układu rosyjsko-pruskiego, nazywanego od jego nazwiska konwencją Alvenslebena. Była ona oszałamiającym sukcesem dyplomatycznym Prus. Czytamy w niej:

Dwory Rosji i Prus, zważywszy, iż wypadki, które zaszły w Królestwie Polskim, naruszają poważnie własność publiczną i prywatną i mogą zaszkodzić interesom porządku w prowincjach sąsiednich pruskich, umawiają się:

Że na żądanie dowódcy armii rosyjskiej w Królestwie Polskim, albo na takież żądanie (…) naczelnego dowódcy korpusu armii pruskiej, bądź też na żądanie władz pogranicznych obydwu krajów, dowódcy oddziałów rosyjskich i pruskich będą upoważnieni okazywać sobie wzajemną pomoc, a w razie potrzeby przechodzić granicę dla ścigania buntowników, którzy przejdą z jednego kraju do drugiego. (…)

Niniejszy układ pozostanie w mocy tak długo, dopóki wymagać tego będzie stan rzeczy i dopóki obydwa dwory uważać to będą za stosowne

Artykuł sekretny

Dwory Rosji i Prus zobowiązują się komunikować sobie wzajemnie za pośrednictwem organów wojskowych i cywilnych wszystkie wskazówki co do ruchów podziemnych odnoszących się bądź to do Królestwa Polskiego, bądź do Wielkiego Księstwa Poznańskiego.[5]

Konsekwencje zawarcia konwencji dla Petersburga były bardziej skomplikowane. Przede wszystkim przesądzała ona o umiędzynarodowieniu powstania. Jeden z celów polityki rosyjskiej: dopilnowanie, by zryw Polaków pozostał wewnętrzną sprawą cesarstwa, nie został zrealizowany. Minister spraw zagranicznych, ks. Aleksander Gorczakow, przyjął zawarcie konwencji chłodno, będąc w głębi duszy jej przeciwnym. Nie potrafił się jednak sprzeciwić się woli cara Aleksandra II, który przesądził o zawarciu układu.[6]

Page 144: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Gustaw von Alvensleben, pruski generał, adiutant króla Wilhelma I.

Konwencja Alvenslebena oznaczała koniec współpracy rosyjsko-francuskiej i załamanie się opcji ugody z Polakami. Aby wzmocnić jej wymowę, Bismarck starał się aktywnie uczestniczyć w tłumieniu powstania, myślał nawet o wysłaniu armii do Królestwa Polskiego. Dodatkowo pragnął zakończenia powstania, zanim zajęłyby się nim mocarstwa zachodnie i mogłoby dojść do nowych komplikacji.

FORMOWA NIE SIĘ KOALICJI FRANCJA-ANGLIA-AUSTRIA

Wydawać by się mogło, że sojusz prusko-rosyjski otwierał Francji możliwość dyplomatycznej, a nawet zbrojnej akcji na rzecz Polaków. Tego istotnie domagała się paryska ulica. Kłopot jednak w tym, iż Napoleon III nie chciał zajmować jednoznacznie wrogiego stanowiska wobec Rosji, bojąc się izolacji międzynarodowej swojego kraju. Wiadomo było, iż reakcja dyplomatyczna na konwencję Alvenslebena jest konieczna, zastanawiano się jednak, jaka byłaby adekwatna. Podjęto delikatną presję na resorty spraw zagranicznych Berlina i Petersburga, napominając o możliwej reakcji Francji na zaistniałe wydarzenia. Przy paryskim Quai d’Orsay, gdzie znajdowała się siedziba MSZ, przygotowano projekt noty dyplomatycznej, mającej potępić konwencję rosyjsko-pruską i mówiącej o „rozszerzeniu teatru wojennego” i „zmiany incydentu polskiego w kwestię europejską”.[7] Nota pogarszałaby stosunki francusko-pruskie do poziomu krytycznego, grożącego wojną. By wzmocnić jej wymiar, Paryż chciał wystosować ją wspólnie z Londynem i Wiedniem. Marzenia Polaków o wojnie mocarstw zaborczych z potęgami zachodnioeuropejskimi mogłyby się ziścić.

Niestety, zarówno Wielka Brytania, jak i Austria nie zgodziły się na wsparcie francuskiej ofensywy dyplomatycznej przeciw Prusom. Zdawano sobie sprawę, że grozi ona konfliktem zbrojnym, a tego nikt w Europie nie chciał. Słusznie zresztą dostrzegano, że fakt, iż to, że Napoleon III tak silnie atakuje Prusy, wskazuje na traktowanie przez niego kwestii polskiej instrumentalnie (wszak to Rosja, a nie Prusy, były w 1863 r. głównym wrogiem Polaków), jako pretekst do realizacji strategicznych celów Francji, to jest uzyskania, kosztem Prus, granicy na Renie. Taki jednak rozwój wypadków prowadziłby do zbytniego wzrostu roli II Cesarstwa, i jako zagrażający równowadze europejskiej, został odrzucony przez Anglię i

Page 145: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Austrię. Zwłaszcza bierne stanowisko tej ostatniej rozczarowało Napoleona, liczącego, że skonfliktowana z Prusami na tle kwestii niemieckich oraz z Rosją na Bałkanach monarchia Habsburgów, stanie się dla niego naturalnym koalicjantem. Tak się jednak nie stało. Szef austriackiego MSZ, Johann Bernard von Rechberg podkreślił, że Wiedeń nie może, nawet w sposób pośredni, sprawiać wrażenia poparcia dla polskiego powstania, gdyż poparcie ruchu narodowego Polaków, może godzić w interesy państwowe i integralność terytorialną Austrii. Londyn, mimo, iż strefy wpływów brytyjskich i rosyjskich ścierały się na Bałkanach, również pozostał zdystansowany, nie chcąc osłabiać pozycji Rosji jako mocarstwa kontynentalnego, niezbędnego do utrzymania równowagi europejskiej – absolutnego brytyjskiego priorytetu. Ponadto brytyjskie Foreign Office obawiało się nadmiernego wzrostu roli Francji, więc prowadziło działania zniechęcające Austrię do zawarcia z Napoleonem sojuszu i zmierzające do zapobiegnięcia wojnie z Prusami.

Sprawa polska stała się w pierwszych dniach powstania styczniowego kwestią międzynarodową, szybko jednak okazało się, że jest ona traktowana przez mocarstwa jako narzędzie realizacji własnych, doraźnych celów politycznych. Z całej złożoności sytuacji, a zwłaszcza fiaska polityki francuskiej, chcącej rozgrywki z Prusami, nie do końca zdawano sobie sprawę w Warszawie, gdzie Rząd Tymczasowy bardzo mocno liczył na poparcie mocarstw. Myślenie takie stawało się coraz bardziej życzeniowe.

John Russell, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii w 1863 r.

W marcu inicjatywę dyplomatyczną w sprawie polskiej przejęła Anglia. 2 marca to Londyn wystosował projekt noty domagającej się od Petersburga respektowania praw Polaków ustanowionych na kongresie wiedeńskim. Tym razem nota ta została odrzucona przez Francuzów i Austriaków. Ci pierwsi słusznie dostrzegli, iż jej celem jest wbicie kolejnego klina między i tak już darzące się nieufnością dwory paryski i petersburski, a tego wciąż próbowali uniknąć. Wielka Brytania zdecydowała się zatem wystosować notę samodzielnie.[8] Utrzymana w przyjacielskim tonie, została przez Gorczakowa przyjęta, ale jej rady zdecydowanie odrzucone. Aleksander II już kilka miesięcy wcześniej deklarował, że powrót do nadania Polakom autonomii i konstytucji rodem z 1815 r. jest niemożliwy, a koncesje liberalizujące życie w Królestwie nadane do końca 1862 r. i tak są szerokie. Anglicy, mimo, iż nie osiągnęli formalnych korzyści, zadośćuczynili własnej opinii publicznej i postawili w bardzo kłopotliwej sytuacji Francję, której rząd znalazł się między młotem własnej, propolskiej opinii publicznej, a kowadłem zaognienia stosunków z Rosją. Odrzucenie przez rosyjską dyplomację angielskiej noty i zdecydowanie negatywna postawa

Page 146: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

wobec kwestii przywrócenia w Polsce konstytucji wymagała stanowczej francuskiej reakcji. Cel polityki brytyjskiej – głębokie poróżnienie Paryża i Petersburga, w zasadzie został osiągnięty.

Napoleon III – cesarz Francuzów

By nie występować przeciwko Rosji sam, Napoleon III próbował kusić aliansem Wiedeń, zamierzając ostrze takiego sojuszu skierować przeciw Rosji i Prusom. Dyplomaci francuscy przedstawili plany, w których Austria, Francja i polscy powstańcy mieliby wspólnie pokonać dwa pozostałe państwa zaborcze, przebudowując mapę Europy. Dla Austrii kosztem takiego sojuszu miałoby być oddanie Galicji, wchodzącej w skład odbudowanej Polski, oraz Wenecji – przekazanej Włochom. Rekompensatą, jak obiecywano, byłaby supremacja Cesarstwa Habsburgów w Niemczech i na Bałkanach wraz z rekompensatami terytorialnymi uzyskanymi tam kosztem Prus i Rosji. Plany te, jako nierealistyczne, zostały jednak przez wiedeński Auswartiges Amt zdecydowanie odrzucone.

Edouard Drouyn de Lhuys, minister spraw zagranicznych Francji

DYPLOMATYCZNE NACISKI NA PETERSBURG

Page 147: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Gdy stało się jasne, że nie ma perspektyw na rychłą wojnę związaną ze sprawą polską, w Londynie, Paryżu i Wiedniu podjęto prace nad działaniami dyplomatycznymi pozwalającymi uregulować kwestię polską. 17 kwietnia 1863 r. rządy Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii wystosowały wspólnie pierwsze bezpośrednie noty dyplomatyczne do Petersburga. W nocie francuskiej, znanej na podstawie depeszy ministra Drouyen de Lhuys do ambasadora Montebello, czytamy:

Francuski minister spraw zagranicznych Drouyen de Lhuys do ambasadora Francji w Petersburgu, księcia Montebello.

Mości Książę! Powstanie, którego terenem jest obecnie Królestwo Polskie obudziło wśród Europy (…) żywy niepokój. (…) Rząd JCM spełnia więc swój obowiązek, zwracając się do dworu rosyjskiego, by poczynić uwagi nad obecnym stanem rzeczy i wskazać na niedogodności i niebezpieczeństwa, jakie z tego stanu wynikają. (…) Powstanie polskie nie jest skutkiem chwilowego kryzysu. Czysto przypadkowe przyczyny nie mogą wyjaśnić wydarzeń powtarzających się periodycznie w każdym pokoleniu.

Ponieważ Polska leży w środku kontynentu, poruszenia na jej terenie przenoszą się na kraje sąsiednie(…) Wydarzenia te, gdy potrwają dłużej, mogą poruszyć stosunki między rządami i wywołać najsmutniejsze powikłania. Jest zatem w interesie wszystkich mocarstw stanowcze zażegnanie stale powtarzającego się niebezpieczeństwa.

Mamy nadzieję, że dwór rosyjski przyjmie te spostrzeżenia z uwagą, (…) i uzna stosowność wyszukiwania środków, by przywrócić Polsce trwały spokój.

Zostawisz Wasza Ekscelencja księciu Gorczakowowi odpis tej depeszy.[9]

Wymowa noty była bardzo mocna. Po raz pierwszy powiedziane zostało wprost, że powodem europejskiej kampanii dyplomatycznej jest niezgoda Polaków na narzucenie im rosyjskiego panowania. Wezwano do rozwiązania kwestii polskiej, napominając o możliwości zażegnania jej przez odbudowę niepodległego państwa. Siłę noty francuskiej wzmacniały noty austriacka i brytyjska, zredagowane wprawdzie w nieco bardziej pojednawczym tonie. Anglicy postawili w swojej korespondencji dyplomatycznej kwestię przywrócenia w Polsce porządku ustrojowego z 1815 r. Noty wywołały wielkie poruszenie w Europie, pociągając za sobą kolejne kraje, takie jak Włochy, Turcja, Szwecja, Hiszpania, Portugalia, Holandia czy Watykan, choć miało to znaczenie symboliczne i drugorzędne. W kołach polskich przyjęto wiedeńskie, londyńskie i paryskie pisma do Petersburga z ogromnym entuzjazmem, sądząc, że car musi uznać tak kategoryczne wezwanie do rewizji polityki wobec Polaków. Powstanie ponownie nabrało wiatru w żagle, wybuchły walki na Litwie i Rusi. Oczekiwanie na pozytywną reakcję Petersburga okazało się jednak daremne.

Szef rosyjskiej dyplomacji, ks. Gorczakow, choć nie zlekceważył znaczenia not, zorientował się, że mocarstwa zachodnie nie doszły w sprawie polityki polskiej do porozumienia. Spokojnie, dbając o staranną argumentację, acz stanowczo odmówił akceptacji wniosków w nich zawartych.

Page 148: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Książę Aleksander Gorczakow, minister spraw zagranicznych Rosji, na portrecie N. Bogackiego.

4 maja 1863 r.Napoleon III zaproponował kongres pokojowy z udziałem wszystkich zainteresowanych mocarstw, jego partnerzy nie byli jednak skłonni do wielkiej konferencji tworzącej nowy porządek europejski. Propozycja ta została jednak zapamiętana i bywała jeszcze używana. Dwa dni później Anglicy wysunęli projekt rocznego zawieszenia broni w Królestwie, którego warunkiem miałoby być oddanie w ręce Polaków steru rządów w Królestwie i wycofanie się carskich żołnierzy z terytorium Polski (z zachowaniem jedynie prawa do kontroli twierdz i linii kolejowych). Propozycja ta, zakładająca uznanie Polaków za stronę walczącą, a Rząd Tymczasowy za legalnego reprezentanta narodu, była dla Rosjan nie do zaakceptowania, stąd też wielu obserwatorów oceniało ją jako dyplomatyczne przygotowanie do wojny. Istotnie Rosja propozycję odrzuciła. I tym razem jednak okazało się, że brak mocarstwom zachodnim determinacji, by podjąć działania zbrojne. Najbardziej skora mogła być do nich Francja, wciąż jednak hamowana przez brytyjskich i austriackich partnerów, obawiających się, iż odpryskiem wojny będzie uzyskanie przez Napoleona wymarzonej granicy na Renie i nadmierny wzrost siły jego kraju. Poza tym Austria ciągle obawiała się, że istnienie niepodległej Polski może zagrażać jej własnej, wewnętrznej spoistości. Odrzucenie więc przez Rosję propozycji zawieszenia broni nie wywołało silnej reakcji zachodu.

AUSTRIACKIE SZE ŚĆ PUNKTÓW I ICH ODRZUCENIE

Ostatnią spektakularną próbą rozwiązania kwestii polskiej na drodze międzynarodowej dyplomacji było tzw. sześć punktów. Z propozycją tą wystąpił Wiedeń. Punkty traktowały o amnestii, wskrzeszeniu polskiego sejmu (choć o ograniczonych uprawnieniach), dopuszczenia Polaków do administracji w kraju, polskim języku urzędowym, narodowym sądownictwie i szkołach, wreszcie nowym systemie poboru do wojska. Po okresie intensywnych konsultacji dyplomatycznych, projekt ten stał się podstawą wspólnej noty trzech koalicjantów do Petersburga. Polacy sześć punktów austriackich przyjęli z ogromnym rozczarowaniem, jako „zupełnie błahe i zakrawające na okrutną ironię”.[10]

Page 149: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Johann Bernard von Rechberg, szef dyplomacji monarchii Habsburgów.

17 i 18 czerwca 1863 r. rządy Francji, Anglii i Austrii wysłały do Petersburga noty żądające wprowadzenia w życie sześciu punktów, zawieszenia broni i zgody na konferencję pokojową. Wojna ponownie zawisła na włosku, w Rosji trwały intensywne przygotowania obronne. Przyjęcie not było dla Rosji nie do zaakceptowania, oznaczając z jej perspektywy przyznanie innym państwom prawa do interwencji w jej wewnętrzne sprawy, odrzucenie ich zaś mogło oznaczać zerwanie stosunków dyplomatycznych z potęgami zachodnimi i wybuch wojny. Gdy zatem zapadła decyzja, by noty odrzucić, zdawano sobie sprawę, że jest to śmiertelne ryzyko. Wydźwięk odmowy w sprawie sześciu punktów, zawieszenia broni i zgody na konferencję pokojową starał się ks. Gorczakow złagodzić pokojowym tonem odpowiedzi i zachętą do dalszych negocjacji. Grano na czas, zdając sobie sprawę, że jeśli wojna ma wybuchnąć, lepiej, żeby miała ona miejsce jak najpóźniej, gdy armia carska zdoła się jako tako przygotować do obrony. Podobno car Aleksander II, podpisując noty 13 lipca, przeżegnał się i powiedział „Vogue la galere”.[11] Cztery dni później noty zostały przekazane ambasadorom Francji, Austrii i Anglii.

Całkowite odrzucenie żądań aliantów wywołało konsternację. Ambasador francuski Montebello miał powiedzieć „wyrzucono nas za drzwi”[12].We Francji wojenna wrzawa sięgnęła zenitu, w Londynie i Wiedniu jednak odpowiedź Gorczakowa wywołała nie tyle oburzenie, co zakłopotanie. Nastroje były tam już silnie antywojenne, a opinia publiczna zmęczona wielomiesięcznym przesileniem i chcąca wycofania się z polskiej awantury. Rząd Francji nie palił się za to do prowadzenia wojny w osamotnieniu. Mocarstwa zachodnie wykazały brak determinacji i słabość. Odrzucenie not czerwcowych przez Gorczakowa zostało milcząco zaakceptowane, co wzmacniało prestiż i pozycję Rosji na arenie międzynarodowej. Jak napisał Stefan Kieniewicz, po odrzuceniu sześciu punktów:

...logicznie rzecz biorąc, Francja, Anglia i Austria winny były teraz uciec się do wojny, lecz rząd brytyjski nie kwapił się do niej, austriacki zdawał sobie sprawę, że na wskrzeszeniu Polski mógłby tylko stracić, na koniec Napoleon III zdał sobie poniewczasie sprawę, że rozpętał polską imprezę, nie licząc się z własnymi siłami. Pod koniec lata stało się widoczne, że do wojny nie dojdzie oraz, że dyplomacja zachodnia szuka już tylko sposobu wycofania się z gry bez utracenia twarzy.[13]

Kolejne noty trzy zostały wystosowane przez mocarstwa na początku sierpnia. Były one znacznie obszerniejsze, niż poprzednie, ale niosły za sobą mniej politycznej treści. Gorczakow potraktował je jako gest niemal teatralny, obliczony na uspokojenie opinii publicznej. Odpowiedział 7 września, że dalszą dyskusję nad sprawą polską uważa za

Page 150: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

bezużyteczną, ponownie sprowadzając powstanie styczniowe do rangi wewnętrznego problemu Imperium Romanowów. Rosjanie, wiedząc, że groźba wojny europejskiej została zażegnana, mogli skupić całą uwagę na tłumieniu insurekcji. Interwencja dyplomatyczna zakończyła się kompromitacją Anglii, Austrii i Francji. Szczególnie dotkliwa była porażka Napoleona III. Uznaje się, że to cesarz Francuzów ostatecznie pogrzebał sprawę polską, proponując 4 listopada ogólnoeuropejski kongres pokojowy w celu uregulowania wszystkich spornych spraw kontynentu, a więc nie tylko polskiej, ale i duńskiej, rumuńskiej, weneckiej czy rzymskiej. Tym samym problem polski rozmywał się i przestawał być osią polityki europejskiej, a stawał się tylko jednym z wielu wątków. Jednak i ta propozycja została odrzucona. Dyplomacje w Londynie i Wiedniu były już sprawą polską mocno zmęczone. Poza tym narastał konflikt niemiecko-duński, coraz bardziej zaprzątający umysły dyplomatów. Istniały jeszcze nadzieje, że jeśli powstanie przetrwa do wiosny 1864 r., sprawa polska może powrócić na międzynarodową wokandę. Tak się jednak nie stało, a powstanie w chwili ogłoszenia uwłaszczenia chłopów z 2 marca 1864 r. można było uważać za wygasłe.

KONSEKW ENCJE FIASKA PRÓB ROZWI ĄZANIA SPRAWY POLSKIEJ

Jak pisze Jerzy Zdrada, fiasko interwencji dyplomatycznej spowodowało, że drogi trzech mocarstw, z takimi oporami uzgadniających swą politykę wobec sprawy polskiej, rozeszły się. Doprowadziło to do przegrupowania sił na arenie międzynarodowej, które siedem lat później ukształtowało nową polityczną Europę[14]. Dyplomatycznym zwycięzcą była Rosja, która zażegnała groźbę wojny z koalicją europejską. Po klęsce Francji w latach 1870-71 Rosjanie jednostronnie odrzucili postanowienia traktatu paryskiego, remilitaryzowali Morze Czarne i rozpoczęli nowy etap ekspansji na Bałkanach. Drugim z wielkich zwycięzców tej zawieruchy były Prusy, które dzięki zawarciu z Petersburgiem konwencji Alvenslebena, doprowadziły do rozbicia sojuszu rosyjsko-francuskiego i uzyskały wolną rękę w dziele zjednoczenia Niemiec. Rozbita politycznie Europa musiała pogodzić się z klęską Danii w 1864 r., Austrii w 1866 r. i Francji w 1871 r. Wzrost Prus i powstanie zjednoczonych Niemiec były jedną z konsekwencji upadku sprawy polskiej, który stworzył międzynarodową koniunkturę w pełni wykorzystaną przez Bismarcka.

Europa w 1871 r.

Mocarstwa zachodnie natomiast (może z wyjątkiem Wielkiej Brytanii) podejmując się nieudanej interwencji na rzecz Polski, utraciły nie tylko prestiż, ale też mnóstwo ze swojej pozycji na arenie międzynarodowej, co zaowocowało ich klęskami w najbliższych latach.

Page 151: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jesienią 1863. Francja i Austria weszły na równię pochyłą, która zaprowadziła je pod Sadową i Sedan[15]. Sama sprawa polska została natomiast pogrzebana na długie lata, stając się wewnętrznym problemem mocarstw rozbiorowych.

[1] H. H. Hahn, Polskie powstania i europejski system wielkich mocarstw. Rozważania nad międzynarodowymi uwarunkowaniami polskich walk niepodległościowych w XIX w., [w:] Polskie powstania narodowe na tle przemian europejskich w XIX wieku, red. A. Barańska, W. Matwiejczyk, J. Ziółek, Lublin 2001, s. 11-26.

[2] Tamże, s. 16-17.

[3] Co jest oczywiście pewnym uproszczeniem. Wszak dla kierownictwa Czerwonych cele społeczne, zwłaszcza uwłaszczenie chłopów, były absolutnie równorzędne i wcale nie widzieli oni w zmianach na wsi środka do celu, a cel sam w sobie.

[4] Szczegółową analizę polityki wielkich mocarstw wobec powstania styczniowego przedstawił J. Zdrada, Sprawa polska w okresie Powstania Styczniowego, [w:] Powstanie Styczniowe 1863-1864. wrzenie, bój, Europa, wizje, pod red. S. Kalembki, Warszawa 1990, s. 446-505. Tekst ten był nieocenioną pomocą przy pisaniu niniejszego artykułu.

[5] Umowa między rządem pruskim i rosyjskim dotycząca współpracy w zwalczaniu polskiego powstania, zwana konwencją Alvenslebena. 8 lutego 1863 r. [w:] Powstanie styczniowe 1863 r. Teksty źródłowe do nauki historii w szkole, oprac. I. Koberdowa, Warszawa 1959, s. 35-36.

[6] Zob. E. Wawrzkowicz, Konwencja Alvenslebena, „Przegląd Współczesny”, t. XXXII, 1930, s. 30-31.

[7] Pełen tekst projektu depeszy: T. Filipowicz, Confidential correspondence of the British Government respecting the insurrection of Poland 1863, Paris 1914, s. 138.

[8] Tamże, s. 103-105.

[9] Pierwsza nota francuska w sprawie polskiej, [w:] Powstanie styczniowe 1863 r. Teksty źródłowe do nauki historii w szkole, oprac. I. Koberdowa, Warszawa 1959, s. 36-37.

[10] J. Zdrada, Sprawa polska…, s. 483.

[11] Tamże, s. 485.

[12] Tamże, s. 487.

[13] S. Kieniewicz, Manifest 22 stycznia 1863 r., Warszawa 1989, s. 60.

[14] J. Zdrada, Sprawa polska, s. 494.

[15] Tamże, s. 496.

Page 152: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

„Lepsza nam kula niźli takie życie!” Powstanie zabajkalskie – ostatni

akord powstania styczniowego

Powstanie styczniowe trwało około półtora roku. Gdy w kwietniu 1864 aresztowano, a po kilku miesiącach śledztwa skazano na śmierć i powieszono na stokach warszawskiej Cytadeli, Romualda Traugutta, pełniącego od kilku miesięcy (od października 1863 r.) funkcję dyktatora powstania, zabrakło przywódcy, który byłby w stanie kontynuować pracę jego pracę. Powstanie nigdy nie miało wielkiego rozmachu, jednak teraz wyraźnie zaczęło chylić się ku ostatecznemu upadkowi.

Powstańcza walka księdza Brzóski

Kilka miesięcy tliły się jeszcze działania zbrojne. Za ostatni miesiąc walk uznaje się niekiedy październik 1864 r, choć pojedyncze oddziały jeszcze przez kilka miesięcy nie składały broni. Ksiądz Stanisław Brzóska, mianowany przez Rząd Narodowy kapelanem powstania styczniowego, dowodził swoją kilkudziesięcioosobową partią, złożoną z chłopów, aż do grudnia 1864 r., a następnie kilka miesięcy ukrywał się przed ciężką ręką rosyjskiej sprawiedliwości. Aresztowany wiosną 1865 r., a następnie skazany na śmierć i powieszony wraz ze swym adiutantem Franciszkiem Wilczyńskim na oczach dziesięciotysięcznego tłumu w Sokołowie Podlaskim, dokonując żywota na carskim szafocie, symbolicznie zamknął pewien etap w dziejach Polski. Kolejne, nieudane powstanie narodowe przeszło do historii.

Oficjalna, podręcznikowa narracja zamyka powstanie styczniowe jesienią 1864 r. O księdzu Brzósce wspomina się niekiedy, często w charakterze ciekawostki, aby zilustrować fakt, iż po śmierci Traugutta powstanie jeszcze ostatecznie nie wygasło, a garstki najbardziej żarliwych i niezłomnych patriotów nie złożyły broni i nadal rzucały wyzwanie okupantowi. Bardzo mało jest jednak osób, które zdają sobie sprawę, iż nawet wiosną 1865 r. epilogu powstania styczniowego jeszcze nie napisano. Jego ostatni akt miał czekać na dopisanie daleko od Warszawy, Krakowa czy Wilna.

Aleksander Sochaczewski, Pożegnanie Europy, 1894 – obraz ukazuje zesłańców zmierzających na Syberię przy słupie granicznym, wyznaczającym symboliczną granicę między Europą a Azją, w górach Ural.

Represje popowstaniowe

Page 153: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Represje rosyjskie po powstaniu styczniowym były zróżnicowane i miały dużą skalę. Zlikwidowano resztki autonomii Królestwa Polskiego, które stało się odtąd zwykłą prowincją rosyjską, zwaną Priwislinskij Kraj – Kraj Nadwiślański. Wielu ziemian, którzy aktywnie włączyli się w narodowowyzwoleńczą rewolucję, utraciło swe majątki i ziemię, będącą ich głównym źródłem dochodu. Dumni przedstawiciele niegdysiejszej szlachty nierzadko musieli zatem udać się do miast, gdzie znajdowali zajęcie jako przedstawiciele wolnych zawodów lub w przemyśle, jako wykwalifikowani fachowcy. Ludzie ci, o których często nie bez złośliwości będzie się mówić i pisać „wysadzeni z siodła”, staną się zalążkiem nowej polskiej grupy społecznej, zwanej inteligencją. Represje nie ominą Kościoła, będącego w latach 1863-1864 istotną siłą patriotyczną, aktywnie wspierającą powstańców. Wiele diecezji zostanie zlikwidowanych, faktem stanie się kasata klasztorów. Szkoła Główna, ważna uczelnia warszawska powołana do życia dzięki staraniom Aleksandra Wielopolskiego, będzie kontynuować działanie przez zaledwie kilka lat, w 1869 r. ostatecznie zamknięta. W szkołach dawnej Kongresówki językiem wykładowym stanie się rosyjski, a politykę kulturalną i oświatową wobec Polaków będzie można, przy pewnym uproszczeniu, scharakteryzować złowieszczo brzmiącym słowem „rusyfikacja”. Największą osobistą tragedię będą jednak wszakże przeżywać Ci, którzy znajdą się setki i tysiące kilometrów od swoich domów, zesłani na Syberię. Takich było w okresie 1864-1866 około czterdziestu tysięcy.

Karetka więzienna – kibitka, znajdująca się na dziedzińcu Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Takimi pojazdami odbywali zesłańcy podróż (zwykle w jedną stronę) na Sybir.

Większości zesłańców nie dane było powrócić do Ojczyzny, wielu jednak nie porzuciło myśli o działalności narodowowyzwoleńczej, a nawet, choć w nowych warunkach geograficznych mogło to zakrawać na czyste szaleństwo, na odbudowę państwowości polskiej.

Choć, jak powiada Henryk Skok, autor książki Polacy nad Bajkałem 1863-1883, powstanie zabajkalskie było „heroicznym i barwnym epizodem zesłaństwa postyczniowego, który zawsze fascynował wyobraźnię zarówno współczesnych, jak i historyków”[1], pozostało ono jednak poza pamięcią zbiorową Polaków. Dziś zapewne bardzo niewiele zapytanych o nie na ulicy osób byłoby w stanie cokolwiek na jego temat powiedzieć, a już tym bardziej skojarzyć, iż miało związek w powstaniem styczniowym. Tymczasem to właśnie wydarzenia z 24-28 czerwca 1866 r., a nie rozbicie oddziału ks. Brzóski i powieszenie samego duchownego, należałoby traktować jako ostatni akord styczniowego zrywu.

Dzięki pracom rosyjskich i polskich historyków znany jest dziś dość dobrze przebieg samych zdarzeń, jakie miały miejsce nad najgłębszym jeziorem świata wczesnym latem 1866 r. Relacjonując przebieg krótkiego, acz dramatycznego zrywu kilkuset Polaków, postaram się jednak odpowiedzieć na kilka pytań, które ciekawy czytelnik z pewnością by zadał. Kwestie

Page 154: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

te to: jakie cele przyświecały zesłańcom, jakie widzieli oni perspektywy swojego zbrojnego wystąpienia, czy i jak planowano współpracować z rosyjską ludnością Syberii, czy powstanie zabajkalskie było pojedynczym zrywem, czy też częścią szerszego ruchu oporu wśród zesłańców?

Syberia to ogromna, piękna swą dzikością i swoistą egzotycznością dziewiczej przyrody, zasobna w bogactwa naturalne, ale nieprzyjazna i trudna do życia kraina. Przez wieki słabo zaludniona była domem dla koczowników, dla myśliwych i pasterzy o azjatyckich rysach twarzy. Podbita przez Rosję carską w XVI, XVII i XVIII wieku stała się ziemią przypominającą kolonię wewnętrzną: terenem odgrywającym na swój sposób podobną rolę, jak choćby Australia w Imperium Brytyjskim. Syberia była zatem źródłem tanich surowców, ale też miejscem, gdzie zsyłano rozmaite osoby zagrażające porządkowi społecznemu w europejskiej części carskiej Rosji – od pospolitych przestępców, aż do narodowowyzwoleńczych czy społecznych rewolucjonistów – swoistym więzieniem bez krat. Były one niepotrzebne, gdyż ogromne połacie niezagospodarowanego terenu i surowy klimat powodowały, iż potencjalni uciekinierzy i tak nie mieliby dokąd zbiegać.

Rosyjsko-polski spisek na Syberii z 1865 r.

Na Syberię, jak już wspominaliśmy, zsyłani byli narodowowyzwoleńczy i społeczni buntownicy. Nie brakowało zatem rosyjskich liberałów i demokratów, dla których sojusznikami w walce z konserwatywnym i zamordystycznym caratem mogli być rewolucjoniści polscy. Powstawały zatem nawet wspólne, polsko-rosyjskie organizacje spiskowe. Faktem jest jednak, że tego typu przedsięwzięcia miały niewielką skalę.

Za najpoważniejszą próbę utworzenia na Syberii szerokiej, wspólnej polsko-rosyjskiej organizacji rewolucyjnej, w celu wywołania wspólnego antycarskiego powstania, należy uznać tzw. spisek krasnojarsko-kański z lata 1865 r.[2]. Jego liderami byli Polak (żydowskiego pochodzenia) i Rosjanin. Paweł Landowski był w Warszawie naczelnikiem żandarmerii narodowej. Za udział w zamachu na carskiego namiestnika Fiodora Berga został skazany na karę śmierci, którą w ostatniej chwili zamieniono na 20 lat katorgi na Syberii. Nikołaj Sierno-Sołowiewicz należał natomiast do Komitetu Centralnego organizacji „Ziemla i Wola”, za co – po aresztowaniu w 1862 r. – został skazany na dożywotnią katorgę. Spiskowcy zorganizowali się ostatecznie późną jesienią 1865 r. Ich celem było zorganizowanie wspólnego, polsko-rosyjskiego powstania przeciw carskiemu uciskowi, zaangażowanie w wystąpienie także miejscowych religijnych i etnicznych mniejszości. Nie jest jasne, jaki dokładnie cel przyświecać miał powstańcom: czy chodziło jedynie o masową zbrojną ucieczkę z Rosji, czy też o oderwanie Syberii od caratu i utworzenie niepodległych Stanów Syberyjskich, a może nawet przeniesienie powstania za Ural i obalenia imperatora. Wybuch powstania zaplanowano na 1 marca 1866 r. Miało ono objąć wszystkie większe skupiska zesłańców na Syberii. Plany powstańcze – choć ambitne – zostały błyskawicznie udaremnione przez carską policję, informowaną dokładnie o spisku dzięki działalności płatnego informatora, Józefa Sulińskiego. Przywódców spisku ujęto, odseparowano od siebie, zaostrzając im jednocześnie kary. Nikołaj Sierno-Sołowiewicz zmarł w kilka miesięcy po aresztowaniu w krasnojarskim więzieniu, według czynników oficjalnych powalony tyfusem. Spiskowcy nigdy nie odpowiedzieli za antycarską działalność przed sądem, gdyż uznano, iż nagłośnienie całej sprawy mogłoby przynieść rosyjskiej administracji więcej szkody, niż pożytku. W ten sposób spisek krasnojarsko-kański został rozbity, a jakiekolwiek plany wspólnego, polsko-rosyjskiego powstania zostały udaremnione. Agitacja powstańcza wśród

Page 155: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Polaków była jednak prowadzona dalej, choć w tej sytuacji, wbrew swej woli, przyszli powstańcy zabajkalscy byli skazani na osamotnienie.

Katorżnik syberyjski, fotografia ok. 1890 r. Źródło: Bridgeman Art Library.

Plany powstańcze

W środowiskach zesłańców pojawiały się płotki i pogłoski, że ich los może poprawić jakieś niezwykłe wydarzenie, a powstanie, które będzie mogło im dać wyzwolenie, dzięki nadzwyczajnym okolicznościom, będzie miało wszelkie szanse powodzenie. Pojawiały się nawet takie, zgoła fantastyczne pogłoski: „w Turcji formuje się już legion polski, który pod dowództwem Mierosławskiego przyleci na balonie sterowanym, mającym kształt ryby z ogromnym gwintem w ogonie, by wyzwolić zesłanych Polaków”[3]. Plotki te jednak nie miały oparcia w rzeczywistości. Wobec rozbicia wspólnego polsko-rosyjskiego spisku, zabajkalscy insurgenci nie mogli liczyć na żadną pomoc. Ich los pozostawał jedynie w ich własnych rękach.

Początkowo planowano wystąpienie w samym Irkucku, największym nadbajkalskim mieście i stolicy guberni. Jeden z liderów konspiracji powstańczej – Narcyz Celiński – opowiedział się jednak przeciw temu pomysłowi, argumentując słusznie, iż atak 2 tysięcy nieuzbrojonych zesłańców (i to przy szalenie optymistycznym założeniu, że wszyscy przyłączą się do powstania) na 4 tys. garnizon rosyjski byłby szaleństwem. Jednocześnie w administracji carskiej zapadła decyzja o wysłaniu kilkuset więźniów do budowy drogi wokół południowego brzegu Bajkału. Wydawało się, iż w trudno dostępnej okolicy, z dala od głównych rosyjskich sił, w miejscu stosunkowo położonym stosunkowo blisko granicy chińskiej (ok. 300 km) wystąpienie zbrojne będzie miało nieco większe szanse powodzenia.

Page 156: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Surowy krajobraz południowego Bajkału.

Plany powstańców, według relacji jednego z aktywnych spiskowców – Kazimierza Arcimowicza – miały wyglądać następująco: powstańcy, po forsownym marszu wzdłuż południowego Bajkału na wschód, planowali zająć miasteczko Posolsk, a następnie, w wyniku dalszego marszu na południowy wschód, Wierchnieudińsk, gdzie chcieli przejąć rządowy skład broni, dozbroić się i rozszerzyć powstanie o katorgę nerczyńską, a potem być może inne skupiska zesłańców. Arcimowicz popuszcza nawet wodze fantazji, mówiąc, że wówczas „jeśliby się udało znaleźć 5-6 tys. ludzi pod bronią, poszlibyśmy traktem do Irkucka, Krasnojarska, Tomska, a potem do Kirgizów”[4]. W wypadku niepowodzenia tego planu chciano zbrojnie przedostać się ku granicy chińskiej, traktowano to jednak jako ostateczność, gdyż wierzono, że powstanie może być zalążkiem ogólnorosyjskiego ruchu narodowowyzwoleńczego, a także bodźcem do ponownego rozpalenia, jak sadzono niewygasłego jeszcze całkowicie, ruchu powstańczego w Królestwie Polskim. W tym właśnie sensie powstanie zabajkalskie było ostatnim akordem, ostatnim czynem zbrojnym powstania styczniowego.

Przygotowania do powstania

W wyniku intensywnej inwigilacji zesłańców przez carskie służby oraz braku czasu na przygotowanie organizacyjne powstania, nie udało się pozyskać do niego miejscowej ludności ani rosyjskich kół opozycyjnych, które, jak już wiemy, istniały wówczas na Syberii. Okoliczności te już na wstępie powodowały, iż powstańczy plan maksimum – „podpalenie” całej Syberii tak, aby od jej „ognia” zajęło się ponownie Królestwo Polskie, stawał się raczej iluzją niż realną koncepcją militarno-polityczną. Powstanie miało być zatem ruchem odosobnionym, realizowanym wyłącznie przez środowisko zesłańców polskich wysłanych do budowy drogi na południowym brzegu Bajkału (tzw. drogi krugobajkalskiej). Grono potencjalnych powstańców skurczyło się do skromnej liczby 721 osób – tyle liczył kontyngent mający wiosną 1866 r. krugobajkałkę budować.

Transport więźniów zakończono 22 czerwca. Datę wybuchu powstania wyznaczono zatem na noc z 24 na 25 czerwca 1866 r. Więźniów podzielono na kilka grup: wszystkie miały podjąć walkę jednocześnie. Warto podkreślić, iż powstanie nie było spontanicznym aktem rozpaczy przeciw trudom pracy przy budowie drogi, gdyż powstańcy w ogóle pracy tam nie zdążyli rozpocząć. Było – może nie dość starannie, ale jednak – zaplanowanym przedsięwzięciem.

W dniu 24 czerwca o godzinie 20 niejaki Kazimierz Arcimowicz zebrał swoją grupę więźniów i odczytał proklamację wybuchu powstania. W akcie zwanym przez samego Arcimowicza instrukcją, była mowa o dobrowolnym udziale w powstaniu oraz o fakcie, iż zabijanie w jego trakcie będzie rzeczą ostateczną. Wymyślono nawet nazwę dla zesłańców, którzy chwycili za broń. Odtąd miał być to Syberyjski Legion Wolnych Polaków.

Początek insurekcji

25 czerwca powstanie przebiegało pomyślnie. Kilka grup więźniów połączyło się ze sobą, pod rozkazami dowódców było już 150-160 osób. Konwojenci nie stawiali oporu, wystąpienie zatem odbywało się bez jednego wystrzału. Nie wszyscy więźniowie entuzjastycznie odnosili się do „zbrojnej ruchawki”. Zwłaszcza przedstawiciele polskiej szlachty, tzw. „uprzywilejowani”, którzy cieszyli się na zesłaniu lepszymi warunkami życia i pracy, nie chcieli żadnych działań zbrojnych. Wśród zesłańców dawało się bowiem znaleźć

Page 157: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

echa dawnego podziału na Białych – zwolenników lojalizmu wobec sił rządowych i korzystania z wszelkich ustępstw, na jakie się zgadzają i Czerwonych – postulujących walkę wszędzie i na każdych warunkach. Również na dalekiej Syberii zwyciężyły gorące głowy zwolenników zbrojnego wystąpienia.

Mapa przedstawiająca południowy brzeg Bajkału. Podkreślono Irkuck – stolicę regionu i miejsce koncentracji zesłańców. Zaznaczone na czerwono są: Miszycha – centrum ruchu powstańczego i miejsce bitwy insurgentów z wojskiem carskim oraz Posolsk – cel pierwszego etapu marszu powstańczego, którego (po obsadzeniu przez oddziały gen. Rika) nie udało się osiągnąć. Gdzieś między Miszychą a Posolskiem znajdowała się Lichanowa, gdzie Rejner podpalił stację kolejową. Podkreślono również Wierchnieudińsk (od 1934 r. Ułan-Ude), główny cel powstania w jego początkowym etapie. Kolorem żółtym zaznaczono drogę, którą budować mieli zesłańcy.

Wiadomość o wybuchu powstania dotarła do Irkucka rankiem 26 czerwca. Władze garnizonu, zdając sobie sprawę, iż w wypadku zablokowania powstańcom drogi ku miastom Posolsk i Wierchnieudińsk (gdzie znajdował się arsenał z dużymi zapasami broni, którą zabajkalscy bojownicy pragnęli przejąć), zapobiegną rozwojowi działań zbrojnych i zmuszą insurgentów do przekształcenia powstania w zbrojną ucieczkę ku granicy Chin, podjęły takie właśnie kroki. 27 czerwca o 5.30 rano oddział 80 dobrze przygotowanych żołnierzy wylądował w Posolsku, w kolejnych dniach kontyngent ten został wzmocniony o dalszych 220 żołnierzy. Oddziałami tymi kierował gen. Rik, który – wylądowawszy w Posolsku – zorientował się, że w mieście panuje spokój, a żadni powstańcy tam nie dotarli. Zadbał zatem o zabezpieczenie miasteczka, a sam wyszedł z kilkudziesięcioosobową grupą żołnierzy na spotkanie powstańców, zmierzając do Miszychy. Jednocześnie Rosjanie wysłali liczne patrole wojskowe w kierunku wszystkich przełęczy gór bajkalskich celem uniemożliwienia powstańcom jakiejkolwiek ucieczki w kierunku granicy chińskiej. W pierwszych dniach lipca wyjść z gór ku Chinom pilnowało blisko 1000 kozaków, na zboczach kierujących na Wierchnieudińsk umieszczono nawet artylerię.

Powstańcy tymczasem koncentrowali siły, rozbrajali kolejnych konwojentów , rekwirowali broń, konie i żywność i kontynuowali marsz w kierunku Miszychy, czyli wsi, gdzie znajdowała się ostatnia grupa więźniów i gdzie przebywał Narcyz Celiński, typowany na przywódcę insurekcji. Ostatecznie Celiński, targany wątpliwościami czy wystąpienie ma

Page 158: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

jednak sens, nie podjął się dowództwa powstania. Całym ruchem kierował Szaramowicz, a dowódcą awangardy oddziałów powstańców został Jakub Rejner.

Spalenie stacji w Llichanowej i bitwa pod Miszychą

28 czerwca 1866 r. czołówka powstańców pod dowództwem Rejnera po raz pierwszy podjęła zbrojną walkę z Rosjanami. Potyczka trwała 3 godziny, a jej stawką było opanowanie stacji kolejowej w Lichanowej na trasie Miszycha-Posolsk. Nie mogąc zdobyć stacji, Rejner podjął decyzję o jej podpaleniu, co miało okazać się brzemienne w skutkach dla niego samego. Wkrótce po potyczce Rejner, zmierzając ku Posolskowi, zorientował się, że jest on już dobrze obsadzony przez wojska carskie, które uprzedziły powstańców i że pierwszy plan insurgentów, czyli marsz przez Posolsk ku Wierchnieudińskowi, dozbrojenie się i kontynuowanie powstania, będzie trudny do realizacji i będzie wymagał pobicia oddziałów gen. Rika.

Kwestia, czy należy podjąć walkę o Posolsk i kontynuować pierwotny plan, czy też zgromadzić prowiant i próbować ucieczki ku Chinom, podzieliła powstańców. Szaramowicz opowiadał się za walką, mówiąc „ Nie po to żeśmy powstali, żeby chować się przed wrogami” [5]. Celiński uważał inaczej, twierdząc, że sytuacja ruchu zbrojnego jest beznadziejna, i ze należy ratować własną skórę. Zwyciężyła koncepcja Szaramowicza, a Celiński z częścią powstańców wycofał się z walk i na własną rękę rozpoczął próbę ucieczki. Sytuacja jego oddziału była stosunkowo najlepsza, bo wycofując się z walki, zabrał ze sobą większość koni i żywności.

28 czerwca ok. godz. 20. powstańcy stanęli oko w oko z wojskiem carskim. Nad rzeką Bystrą, między Miszychą a Lichanową starli się oni z 300-osobowym oddziałem gen. Rika (wzmocnionym w międzyczasie żołnierzami z Irkucka, którzy przypłynęli parostatkiem). Potyczka trwała jednak tylko kilkanaście minut, a krótka wymiana ognia pokazała przygniatającą przewagę wojsk rosyjskich. Oddziały powstańcze w rozsypce uszły do tajgi. Stało się jasne, że jedyną opcją, jaka pozostaje zesłańcom, których garstka rzuciła wyzwanie carskiemu imperium, jest zbiorowa zbrojna ucieczka ku granicy chińskiej. W kilku izolowanych od siebie oddziałach, dowodzonych przez Szaramowicza, Celińskiego i Arcimowicza, próbowano opuścić Imperium Rosyjskie.

Krzyż w miejscowości Miszycha, postawiony z inicjatywy Stowarzyszenia Kultury Polskiej „Nadzieja” w Ułan-Ude i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Napis w języku polskim głosi: „Pamięci zesłańców polskich,

Page 159: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

uczestników powstania nad Bajkałem, poległymi w walce z żołnierzami carskiej Rosji 12 lipca 1866 r., Śpijcie spokojnie, bohaterowie. Pamiętamy o Was.”

Zbrojna ucieczka i stłumienie powstania

Sytuacja buntowników przedstawiała się dramatycznie. Do granicy chińskiej było bardzo daleko: około 300 kilometrów. Choć w skali syberyjskiej odległość ta nie wydaje się ogromna, należy pamiętać, że powstańcom brakowało żywności i koni, ludzie cierpieli z głodu, pragnienia i zmęczenia. Brak map i zupełna nieznajomość terenu oraz brak koordynacji i współpracy z ludnością miejscową, odnoszącą się do powstania obojętnie lub wrogo, powodował, że insurgenci błądzili, wielokrotnie przechodząc przez te same miejsca. Przebycie 200 wiorst w tych warunkach urastało do rangi niemożliwego wysiłku. Powstańcy nie znali także położenia oddziałów rosyjskich, które skutecznie obsadziły wszystkie wyjścia z gór. Perspektywy bojowników z każdym dniem się pogarszały. Niektórzy odłączali się od powstania i próbowali ucieczki na własną rękę, jednak najdalej po kilku dniach wpadali w ręce żołnierzy lub byli wydawani przez miejscowych. Kazimierz Arcimowicz tak opisuje te dni:

Rankiem zebrało się nas około 40. Mając za przewodnika włóczęgę, ruszyliśmy w kierunku granicy. Nie mieliśmy ze sobą prawie nic zdatnego do jedzenia, ale włóczęga zapewniał nas, ze po 3-4 dniach przejdziemy góry i my mu naiwnie wierzyliśmy (…) Jedliśmy trawę, korzenie i jagody (…) Przykład uciekinierów naśladowało wielu, tak, że w końcu naszej wędrówki zostało nas już tylko 17. W 24 dniu po potyczce, ledwie żywi, natrafiliśmy na zimowisko Buriatów, obok którego pasło się stado krów. Jedną z nich zabiliśmy natychmiast i zjedliśmy prawie surową. Chcieliśmy tu zostać jakiś czas, aby odpocząć i odzyskać siły, to się jednak nie udało. Następnego dnia napadli na nas Kozacy i wzięli całą 17.[6]

Los pozostałych partii był podobny: wycieńczeni głodem, zniechęceni powstańcy byli systematycznie odszukiwani i brani do niewoli. Do 25 lipca wszystkie polskie oddziały zostały zlikwidowane, powstanie ostatecznie stłumione, a próba zbiorowej ucieczki udaremniona. Powstanie zabajkalskie dołączyło do bardzo długiego szeregu polskich nieudanych wystąpień narodowowyzwoleńczych. Wybrzmiał ostatni akord powstania styczniowego.

Proces i wyrok

Celem wyjaśnienia przyczyn wypadków zabajkalskich, Rosjanie powołali specjalną komisję. Jej raport zawierał m.in. tezę, że powstanie było zaplanowanym działaniem, a nie spontanicznym buntem przeciwko złym warunkom i ciężkiej pracy. Istotnie, bunt nie mógł być spontaniczną reakcją na skrajnie ciężkie warunki pracy, gdyż tych w chwili wybuchu powstania zesłańcy jeszcze nie zdążyli podjąć. Za głównych organizatorów buntu Rosjanie uznali m.in., Szaramowicza, Celińskiego, Arcimowicza, Eljaszewicza, Kotkowskiego, Rejnera i Wrońskiego[7].

Proces uczestników powstania rozpoczął się 24 października w Irkucku i trwał nieco ponad dwa tygodnie. Siedmiu przywódców zbrojnego wystąpienia, wymienionych przez komisję śledczą, zostało skazanych na śmierć przez rozstrzelanie. W uzasadnieniu wyroku podawano:

-Celiński był inicjatorem powstania i przewidywał w nim dla siebie rolę naczelnika. Jego oddział napadał na Buriatów i stawiał zbrojny opór wojskom

Page 160: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

-Szaramowicz był głównym naczelnikiem powstania, wstąpił w otwarty bój z wojskami, przymuszał innych, rozkazał psuć drogi i linię telegraficzną

-Rejner przez jakiś czas dowodził awangardą, rozbroił konwój w swojej partii, podpalił stację w Lichanowej

-Kotkowski był naczelnikiem jednego z oddziałów w tajdze. Poza tym brał udział w zabójstwie Felknera

-pozostali aktywni uczestnicy powstania spełniali raczej role wykonawców niż inicjatorów i organizatorów. Wroński nie dowodził nawet oddziałem.[8]

Gubernator Syberii – Korsakow – zatwierdził wyrok śmierci dla czterech z nich: Gustawa Szaramowicza, Narcyza Celińskiego, Jakuba Rejnera i Władysława Kotkowskiego. Trzej pierwsi rzeczywiście należeli do ścisłego kierownictwa powstania, Rejnera obciążało dodatkowo podpalenie stacji kolejowej. W przypadku Kotkowskiego czynnikiem decydującym był prawdopodobnie fakt, iż w 1862 r. brał on aktywny udział w zabójstwie oficera policji carskiej w Warszawie, niejakiego Felknera. W samym powstaniu był on bowiem postacią drugorzędną.

Egzekucja skazańców miała odbyć się 25 listopada. Dzień przed śmiercią pozwolono oskarżonym napisać listy do rodzin, nigdy ostatecznie nie zostały one jednak doręczone. Polecenie niedostarczania listów wydał osobiście car Aleksander II. Teksty te pozwalają na analizę stanu psychicznego skazańców, ich umysłowości, choć nie rzucają nowego światła na genezę i przebieg powstania. W listach skazańców czuć smutek i żal, nie ma w nim jednak poczucia, że czyny, za które umierają, były błędem. W pismach tych czytamy chociażby:

Żegnam Ciebie, Bracie, siostry i wszystkich krewnych, kochałem Was do ostatniej chwili i jedyną było moją myślą wpośród najdroższej dla mnie rodziny zakończyć ostatnie dni mojego życia, inaczej się stało.[9]

Najukochańszy Ojcze i matko moja! (…) Zamieszany w katastrofę w zabajkalskiej prowincji sądem wojenno-polowym skazany zostałem na rozstrzelanie i w konfirmacji naczelnika wschodniej Syberii wyrok sądu wojenno-polowego zatwierdzony został. Konfirmacja ta przeczytana mi była (…) jako też z przez przybyłą depeszę od Namiestnika Królestwa, w której wyłuszcza, jako brałem czynny udział w zabójstwie policyjnego urzędnika Felknera. (…) Odnoszę się jeszcze do sprawy. Wzięty zostałem około miasta Kiachty, znękany trudami, głodem i ranami, po przebyciu śnieżnych grzbietów Ałtajskich Gór. Pokarmem moim było mięso końskie, a gdy tego nie stawało, trawa i jagody z krzewin. Z Kiachty przewieziony byłem kurierem do Irkucka i od tego czasu pozostawałem pod zarządem Komisji śledczej i sądu wojenno-polowego.[10]

Wyrok śmierci na Szaramowiczu, Celińskim, Rejnerze i Kotkowskim został wykonany w irkuckim więzieniu 15 listopada 1866 r. o godz. 10.00. O egzekucji natychmiast poinformowano telegraficznie Petersburg. Pozostali powstańcy zostali skazani na podwyższenie katorgi, niekiedy przeniesienie do cięższych robót i zakucie w kajdany. Omijać ich miały kolejne, ogłaszane przez carat amnestie polityczne. Dopiero trzecia z nich, z maja 1873 r., zrównała ich w prawach z innymi kategoriami zesłańców politycznych. Część insurgentów zabajkalskim osiedliła się na Syberii i dokonała tam żywota, niektórym nawet udało się powrócić do Polski.

Echa powstania

Page 161: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Co znamienne pozostali przy życiu powstańcy nie tylko całkowicie porzucili ideę walki zbrojnej, ale po latach zapamiętali zabajkalski bunt jako szczególnie traumatyczne przeżycie. Większość z nich nie pozostawiła spisanych wspomnień: część była analfabetami, większość piśmiennych wstydziła się jednak udziału w bezsensownym wystąpieniu, a ponadto nie chciała zostawiać pisemnego śladu uczestnictwa w buncie, aby się dodatkowo nie obciążać w oczach carskiej administracji w jakichkolwiek innych sprawach.[11]

Aleksander Sochaczewski – Wieczór – zakładanie kajdan.

Znamy tylko cztery relacje pamiętnikarskie weteranów walk zabajkalskich. W żadnej z nich nie znajdziemy szczególnego entuzjazmu dla zbrojnego wystąpienia. Antoni Rozmanith, zesłaniec, który w 1868 r. powrócił do kraju, pisał:

...przykra to rzecz, gdy jaka sprawa nie ma obrońców. Ze stu pięćdziesięcioma ludźmi przeszło zetknąłem się, co byli na drodze zabajkalskiej, a ani jednego nie spotkałem między nimi, który by tej sprawy bronił, przyznawał jej podstawy.[12]

Znany przyrodnik Benedykt Dybowski, zesłaniec, ale i wytrwały, znakomity badacz Syberii, odwiedzając w 1879 r. Miszychę, pisał o powstańcach cieplej, choć wcale nie usprawiedliwiając decyzji o wybuchu buntu:

Instynkt wolności pobija często i rozum. (…) winić skazańców jest rzeczą łatwą, wszakże tylko to widzieć trzeba, że logikę więzienia, nie zwykłą formułę logiczną, oceniać mamy.[13]

Padały wszak i mocniejsze słowa, jak „prywatna awantura, smutna burda skazańców”[14]. Snuto przypuszczenia o zewnętrznej inspiracji dla powstania, o prowokacji, dziś przez historyków wykluczone. Co ciekawe, najżyczliwiej o powstaniu pisali rosyjscy demokraci: Piotr Kropotkin i Longin Pantalejew. U schyłku XIX wieku surowe opinie wygłaszane przez polskich intelektualistów wynikały ze skompromitowania idei walki zbrojnej jako takiej, z triumfu myśli pozytywistycznej. Dziś zobowiązani jesteśmy do chłodniejszego spojrzenia na wypadki z 1866 r.

Powstanie zabajkalskie jednocześnie ucieleśniło i skompromitowało romantyczną ideę walki za wszelką cenę i wszelkimi dostępnymi środkami z rosyjskim zaborcą. Śmiałe plany spiskowców, którzy chcieli wzniecić wielkie antycarskie powstanie z udziałem Polaków i Rosjan, a które miało wskrzesić narodową rewolucję w Królestwie Polskim, okazały się mrzonkami. Ruch powstańczy okazał się w praktyce niczym więcej, niż próbą zbiorowej ucieczki kilkuset zesłańców. I ten jednak wysiłek został udaremniony. Był to jedyny epizod walki zbrojnej polskich zesłańców z Rosjanami na Syberii o relatywnie dużej skali. W bezkresach carskiego molocha także zwyciężyła koncepcja pozytywistyczna, którą w warunkach syberyjskich dało się sprowadzić do walki o przetrwanie. Barwna opowieść o dzielnych powstańcach z dalekiej ziemi i ich heroicznej walce inspirowała artystów, jak np.

Page 162: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Kornela Ujejskiego, który powstańców zabajkalskich w wierszu Lepsza nam kula, sportretował następująco:

„Lepsza nam kula niźli takie życie!” Rzekli, powstali, rozbroili zbirów; A gdy broń mieli, to w pierwszym zachwycie Błysnęła ku nim ziemia łez i kirów. Potem pustynia, skąd nie ma wychodu, Bój, gdzie szczęśliwsi giną, męki głodu I znowu dawne pęta. Sąd otwarty... Dla katów spisy żeru... Czy słyszycie? Padł strzał — i drugi — i trzeci — i czwarty!

Salwo męczeńska! Bądź dla tych zbudzeniem, Których sumienia głos syren utula, A tym, co naród chcą zbawiać spodleniem, Powiedz: Niż takie życie — lepsza kula! Powiedz: Na sprzedaż nie wolno nikomu Wynosić słupów ze wspólnego domu, By w ciasnym szczęściu na chwilę utonąć. Niźli obcego ciała stać się cieniem, Lepiej jak gwiazda w własnym ogniu spłonąć!

Po klęsce wystąpienia zabajkalskiego, podobnie zresztą jak na ziemiach polskich, akcji powstańczych już nie podejmowano.

Powstanie zabajkalskie, zapewne ze względu na krótki czas trwania, miejsce akcji dramatu i stosunkowo niewielką ilość osób w nie zaangażowanych, nie weszło do historycznego communis opinio. W podręcznikach, nawet tych do szkoły średniej, wzmiankuje się o nim w jednym zdaniu lub nie mówi zgoła wcale. Warto o tym, jako w całym swym tragizmie barwnym i egzotycznym, epizodzie polskich walk narodowowyzwoleńczych jednak pamiętać.

PS. Polacy, potomkowie emigrantów zarobkowych, ale również zesłańców postyczniowych (w tym zapewne także powstańców zabajkalskich), żyją w południowo-wschodniej Syberii do dziś. Nad Bajkałem, w okolicach Irkucka, znajdują się „polskie” wioski, takie jak choćby Wierszyna. Ich mieszkańcy na ogół nie używają już dziś języka polskiego, często pamiętają jednak o swoich korzeniach.

[1] H. Skok, Polacy nad Bajkałem, Warszawa 1974, s. 245.

[2] H. Skok, Powstanie za Bajkałem w 1866 r., [w:] Przegląd Historyczny, tom LIV, z.2, Warszawa 1963, s. 248-249.

[3] Tamże, s. 245.

[4] Cytaty pochodzą z dokumentów urzędowych zachowanych w archiwach syberyjskich. Przytaczam je za H. Skokiem. Zob. H. Skok. Polacy nad Bajkałem…, s. 272 i in.

[5] Tamże, s. 283.

[6] Tamże, s. 288.

Page 163: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[7] Akta komisji śledczej pod przewodnictwem gen. Oldenburga do zbadania przebiegu wypadków zabajkalskich. Cyt. za: H. Skok, Polacy nad Bajkałem…, s. 289.

[8] Uzasadnienie wyroku sądu wojskowego w Irkucku pod przewodnictwem gen. Sofianowa z dn. 9.11.1866, przedłożone do zatwierdzenia przez gubernatora gen. Korsakowa. Cyt. za: H. Skok, Polacy nad Bajkałem…, s. 294.

[9] List Celińskiego do brata Leonarda, Irkuck, 14 listopada 1866. Cyt za: H. Skok, Powstanie za Bajkałem…, s. 265.

[10] List Kotkowskiego do rodziców, Irkuck, 13 listopada 1866. Cyt za: H. Skok, Powstanie za Bajkałem…, s. 265-266.

[11] Zob. też: Wiktoria Śliwowska, Echa powstania na trakcie okołobajkalskim, [w:] Epilog styczniowej insurekcji 1863 roku, pod red. Eugeniusza Niebielskiego, Lublin 2006.

[12] A. Rozmanith, Wspomnienia znad Bajkału. Przyczynek do historii wygnaństwa z notat i opowiadań spisał Rościsław, Kraków 1870, s. 71.

[13] B. Dybowski, O Syberii i Kamczatce, cz. 1, Warszawa-Kraków, 1913, s. 291.

[14] Kartki z życia wygnańców polskich na Syberii, Kraków 1895, s. 5-7.

Page 164: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Od Mierosławskiego do Traugutta. Poczet dyktatorów powstania

styczniowego

W dobie powstania styczniowego wojsko nie miało nadmiaru karabinów, a armat nie posiadało praktycznie wcale. Nie doświadczało też kłopotów bogactwa, jeśli chodzi o liczbę rekrutów chętnych do rozprawy z moskiewskim zaborcą. Przeszkolenie militarne, karność i morale partyzantów również pozostawiało wiele do życzenia. Rewolucjonistów rosyjskich, chcących ramię w ramię z Polakami walczyć o równość i sprawiedliwość społeczną oraz wyzwolenie spod absolutystycznej władzy cara, było jak się okazało jak na lekarstwo. Pomoc międzynarodowa, na którą bardzo liczono, okazała się zbyt skromna. Mimo, iż powstanie styczniowe cieszyło się powszechną sympatią społeczeństw zachodnich, dyplomacje europejskich mocarstw realizowały własne interesy. W 1863 r. nie należało do nich wspieranie walk o niepodległość Polski kosztem osłabienia Imperium Rosyjskiego. Obiecywano pomoc. Rząd Narodowy brał ją pod uwagę w swoich rachubach, nigdy jednak nie nadeszła. Udział cudzoziemców w powstaniu okazał się symboliczny – było ich najwyżej kilkuset. To raptem garstka wobec kilkuset tysięcy żołnierzy rosyjskich zmobilizowanych do tłumienia buntu. Jak zatem myśleć o zwycięstwie? Z pewnością było ono możliwe jedynie pod warunkiem maksymalnego wykorzystania wszystkich dostępnych w kraju środków i zmobilizowania wszelkich sił chętnych do walki. Aby to umożliwi ć, potrzeba było światłego, świadomego celów powstania, niezłomnego charakterem kierownictwa. Czy jednak było tak w 1863 r.?

W powszechnej opinii „potępieńcze swary”, cytując największego z narodowych wieszczów, stawały na przeszkodzie nadziejom Polaków na odzyskanie niepodległości. Często spotkać się można z opinią, iż największą szansę powodzenia spośród wszystkich polskich zrywów niepodległościowych miało powstanie listopadowe. Szansa ta została jednak zmarnowana przez chwiejność postaw i słabość charakterów dowódców tego zrywu, odmalowanych przez Juliusza Słowackiego w Przygotowaniu Kordiana, jako pionki wyciągane przez Szatana z kotła czarownic. Oczywiście, jak zawsze w historii, klęska powstania listopadowego miała więcej przyczyn, wśród których na pierwszym miejscu należy jednak wymienić znaczną przewagę militarną armii rosyjskiej nad polską. Stwierdzenie jednak, że w trakcie zrywu lat 1830-1831 nie wykorzystano wszystkich szans, nie zawiera jak sądzę fałszu. A jak było ponad 30 lat później?

Kwestia kierownictwa powstania styczniowego była sprawą sporną. Wśród elit Czerwonych nie było zgodności, jaki powinien być charakter dowództwa powstania. Czy zryw powinien mieć jednego przywódcę, stojącego na czele partyzanckiego wojska i politycznej organizacji, którego kompetencje byłyby bardzo szerokie, czy też powinien być zarządzany kolegialnie przez Rząd Narodowy, sprawujący polityczne zwierzchnictwo nad działalnością wojskowych? Ostatecznie obie te koncepcje próbowano wcielić w życie. Mieliśmy zatem trzech dyktatorów powstania i nieco liczniejszą grupę przywódców Rządu Narodowego. Dopiero gdy powstanie dogasało, udało się całą władzę polityczną i wojskową skupić w rękach jednego człowieka, i to o nieprzeciętnych zdolnościach – Romualda Traugutta. Na odwrócenie losów insurekcji mogło być już jednak za późno…

DYKTATO R CZY RZĄD NARODOWY?

Zacznijmy jednak od 22 stycznia 1863 r. Wówczas to Komitet Centralny Narodowy, w składzie którego, w opinii wielu historyków, zabrakło wybitnych indywidualności, wydał

Page 165: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Manifest wzywający naród polski do powstania, ogłaszając się jednocześnie Tymczasowym Rządem Narodowym. W pięknych, płomiennych słowach wzywano wszystkich mieszkańców polskich ziem do podjęcia walki z Rosjanami. Kto miał jednak walką tą pokierować? Komitet postanowił, aby sprawami wojskowymi kierował dyktator. Kilka dni później wydano dokument, w którym postanowiono, co następuje:

25 I 1863 r. Rząd Tymczasowy Narodowy. Wobec rozpoczętego powstania Polski zaprasza się jen. Ludwika Mierosławskiego na dyktatora i naczelnego wodza tego powstania.[1]

Dokument, sygnowany charakterystyczną, powstańczą pieczęcią z symbolami Orła Białego, Pogoni i Archanioła Michała, mającymi symbolizować jedność w walce o niepodległość wszystkich narodów dawnej Rzeczpospolitej, a więc Polaków, Litwinów i Rusinów, nie pozostawiał wątpliwości. Mimo, iż nie wszyscy z taką koncepcją się zgadzali (protestował przeciwko niej m.in. Stefan Bobrowski[2]), zdecydowano, że pełną władzę wojskową, połączoną ze znacznymi prerogatywami politycznymi, przejmie jedna osoba.

Pieczęć Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym z symbolami Orła, Pogoni i archanioła Michała

LUDWIK MIEROSŁAWSKI Ludwik Mierosławski był postacią niezwykle barwną, w jego życiu wydarzyło się tyle, że można byłoby obdzielić kilka życiorysów. Urodził się w 1814 r. we Francji w mieszanej, polsko-francuskiej rodzinie. Jego ojciec był weteranem wojen napoleońskich, a rodzina wkrótce przeniosła się do Łomży, gdzie Ludwik spędził dzieciństwo. Jako nastolatek brał udział w powstaniu listopadowym: uczestniczył m.in. w zdobyciu Arsenału Warszawskiego. Po klęsce powstania ponownie wyjechał do Francji, uzyskał tamtejsze obywatelstwo i – utrzymując kontakty z miejscową emigracją – dzięki nadzwyczajnym umiejętnościom retorycznym i czarującej osobowości, zbudował wielki autorytet i estymę wybitnego znawcy wojskowości. Wrócił do Polski, by wziąć udział w powstaniu wielkopolskim z 1846 r., został jednak zadenuncjowany przez hr. Henryka Ponińskiego, aresztowany i skazany na śmierć. Niemal stojąc na stopniach szafotu został uwolniony, dzięki wybuchowi rewolucji berlińskiej. Dowodził w walkach w Wielkopolsce podczas polskiej Wiosny Ludów. Ponownie znalazł się w pruskim więzieniu, z którego uwolniono go dzięki zabiegom szwagra. Próbował kierować wystąpieniami Wiosny Ludów we Włoszech i Niemczech, ostatecznie jednak wrócił do Paryża. Niepowodzeniem zakończyły się próby tworzenia przez niego Legionu Międzynarodowego we Włoszech, jednak Garibaldi poradził sobie bez pomocy Mierosławskiego. Generał został wykładowcą Polskiej Szkoły Wojskowej w Genui (później Cuneo). Niemal wszyscy absolwenci tej uczelni, działającej niespełna dwa lata, wzięli udział w powstaniu styczniowym. Mierosławski pracował w niej nad wynalazkami wojennymi i

Page 166: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

nowinkami z zakresu taktyki. Po rozwiązaniu szkoły powrócił do Paryża, gdzie zastał go rozkaz wzywający na stanowisko dyktatora powstania styczniowego.

Ludwik Mierosławski – portret E. Charpentiera ze zbiorów biblioteki cyfrowej Polona

Mierosławski uchodzi wśród części historyków za człowieka pysznego i cierpiącego na przerost ambicji nad umiejętnościami. Przed powstaniem poddawał on krytyce kierownictwo Czerwonych i deklarował, że weźmie w nim udział tylko wówczas, jeśli będzie mógł objąć pełnię władzy nad ruchem. Komitet Centralny, zdając sobie sprawę z autorytetu, jakim cieszy się generał i nimbu doskonałego dowódcy, jaki się nad nim roztaczał, postanowił przekazać mu dyktaturę, pomimo zdecydowanego sprzeciwu wspominanego już przez nas Stefana Bobrowskiego.

ZŁY DUCH POWSTANIA? DYKTATURA MIEROSŁAWSKIEGO

Mierosławski ociągał się z przybyciem do Polski. Ostatecznie wylądował w niej dopiero 17 lutego, przekraczając granicę z Królestwem Polskim na jednym z najspokojniejszych jej odcinków, obsadzonym dodatkowo silnym kontyngentem wojskowym, czyli na Kujawach. Objął dowodzenie nad dużym oddziałem powstańczym, o którym jednak szybko dowiedzieli się Rosjanie, podejmując pogoń. Mierosławski musiał podjąć bitwę już dwa dni po przybyciu do Królestwa, kiedy jego oddział był jeszcze w fazie organizacji i koncentracji. Bitwa pod miejscowością Krzywosądz zakończyła się klęską oddziału kierowanych przez dyktatora powstania. Zginął w niej m.in. brat Marii Konopnickiej – Jan Wasiłowski. Mierosławski, rozbity przez wojska płk. Jurija Szylder-Szuldnera, uniknął generał całkowitej kompromitacji, łącząc niedobitki swojej partii z oddziałami innego dowódcy, który stacjonował w pobliżu: Kazimierza Mielęckiego. Dwa dni później jednak, dalej zawzięcie ścigany przez Szuldnera, podjął Mierosławski starcie pod Nową Wsią. I tym razem generał poniósł klęskę: atakowany z trzech stron polski oddział po kilkugodzinnym ostrzale uległ rozsypce i skierował się w stronę granicy pruskiej. Klęska pod Nową Wsią była bezpośrednią inspiracją do złożenia przez Mierosławskiego dyktatury. Istnieje domniemanie, że do przegranej Mierosławskiego przyczyniła się bierna postawa części jego oddziału, dowodzonej przez niejakiego Topora, który działał z inspiracji stronnictwa Białych, dążących do przejęcia wpływów w kierownictwie powstania i chcących z tego powodu usunąć dyktatora zaproponowanego przez Rząd Narodowy zdominowany przez Czerwonych. Zrozpaczony generał po niespełna kilku dniach dyktatury opuścił kraj i powrócił do Francji, gdzie nie zawsze zachowywał się jak na oficera przystało, otwarcie krytykując złą organizację powstania i negatywnie wypowiadając się o jego perspektywach. „ W taki smutny sposób zakończyła się dyktatura Mierosławskiego. A był to może jedyny człowiek, który mógł uczynić powstanie chłopskiem” – pisał w wydanej w roku 1913 książce Ludwik Mierosławski Bolesław Limanowski, odwołując się do autorytetu generała wśród wielu grup społecznych.

Page 167: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Niestety nie był odpowiedni na wodza w powstaniu, w którym jednocześnie trzeba było formować wojsko, zdobywać broń i bić się z wrogiem. Zapatrzony na przykład wielkich wodzów z czasów wodzów rewolucyjnych i cesarstwa we Francyi, mając zawsze przed oczyma olśniewający obraz Napoleona, pojmował tylko wojnę regularną z wojskiem regularnym – oceniał go dalej historyk.[3]

Współcześnie również daje się słyszeć krytyczne wobec postaci Mierosławskiego głosy historyków i publicystów, podkreślające jego krótkotrwałą dyktaturę, w czasie której przegrał dwie potyczki i opuścił kraj oraz dwuznaczną postawę na emigracji zarówno przed powstaniem, kiedy głośno krytykował kierownictwo Czerwonych, jak i po nim, gdy bezceremonialnie skarżył się na złą organizację działań zbrojnych. „Nie da się z Mierosławskiego zrobić bohatera pozytywnego. To jak jątrzył środowisko emigracyjne we Francji przed powstaniem i jak oczerniał powstańców po ucieczce z pola walki jest po prostu haniebne” – to opinia prof. Wiesława Cabana z UJK w Kielcach[4].

Popiersie Mierosławskiego autorstwa znanego rzeźbiarza Cypriana Godebskiego, ustawione na grobie generała na paryskim cmentarzu Montparnasse.

ZAMACH STANU MARIANA LANGIEWICZA

Po wyjeździe Mierosławskiego wydawało się, że urząd, który piastował, zostanie zniesiony. Wprawdzie generał przez jakiś czas tytułował się dyktatorem i próbował nawet wpływać na sprawy powstańcze, Rząd Narodowy nie uwzględniał jednak jego stanowiska w sytuacji, gdy ten przebywał za granicą. Wyznaczono termin do 8 marca, w czasie którego, gdyby Mierosławski się nie pojawił, jego pełnomocnictwa ostatecznie wygasłyby. Oczywiście Mierosławski do Polski nie powrócił. Tymczasowy Rząd Narodowy zebrał się w Warszawie, by podjąć decyzję o zniesieniu urzędu dyktatora. Stanął jednak przed faktem dokonanym. Malowniczo opisuje sytuację tę Paweł Jasienica, przywołując zebranie rządu, na które spóźnia się jeden z członków, Agaton Giller (jak się później okazało, agent Białych w Rządzie Narodowym). Kiedy przybywa wreszcie, godzinę po wyznaczonym terminie, ogłasza tylko: „Mamy dyktatora”, po czym na stole kładzie kartkę papieru[5]. Na kartce tej napisane jest m.in.

Jakkolwiek są w narodzie mężowie daleko ode mnie wyżsi zdolnościami i zasługą, jakkolwiek czuję całą wielkość obowiązków i odpowiedzialność (…) jednak zważając na nagłość okoliczności (…) porozumiawszy się z Tymczasowym Rządem Narodowym, biorę najwyższą władzę dyktatorską, którą po zrzuceniu jarzma moskiewskiego złożę w ręce narodu w osobie jego reprezentantów (…) Jen. Marian Langiewicz, dyktator.[6]

Page 168: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

W rzeczywistości Langiewicz, człowiek osobiście uczciwy, na urząd ten powołał się samozwańczo, nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Człowiek, z którym rozmawiał przed wydaniem odezwy, tytułujący się reprezentantem rządu: Adam Grabowski, w rzeczywistości był sympatykiem stronnictwa Białych, wówczas pozostających jeszcze poza szeregami władz powstańczych. Ostatecznie Rząd Narodowy zdecydował się uznać uzurpatorską, przejętą w drodze de facto zamachu stanu, dyktaturę Langiewicza, uznając, iż walka z nim komplikowałaby sytuację w Królestwie i szkodziłaby sprawie powstańczej.[7]

Marian Langiewicz, grafika z epoki.

Marian Langiewicz w chwili objęcia dyktatury miał 36 lat. Pochodził z Wielkopolski. Jego ojciec, z wykształcenia lekarz, poległ w powstaniu listopadowym. Langiewicz, podobnie zresztą jak Mierosławski, był zdeklarowanym rewolucjonistą, któremu nieobcy był ideał walki „za wolność waszą i naszą”. Brał udział w wyprawie sycylijskiej Garibaldiego, gdzie odznaczył się odwagą i walecznością. Miał z poprzednim dyktatorem więcej wspólnego. Z Mierosławskim łączyło go też wykształcenie wojskowe (Langiewicz był oficerem artylerii w armii pruskiej) oraz fakt wykładania w Polskiej Szkole Wojskowej w Genui. Mimo to obaj panowie nie przepadali za sobą, a z czasem weszli w otwarty konflikt, który doprowadził do opuszczenia Szkoły Wojskowej przez Mierosławskiego. Należy podkreślić, że osobista animozja z Mierosławskim być może wpłynęła na fakt, iż to właśnie jemu Biali podsunęli stanowisko dyktatora powstania – Mierosławski uchodził bowiem za człowieka Czerwonych.

Marian Langiewicz uczestniczył w przygotowaniach do powstania styczniowego już od 1862 r., walczył też, dowodząc szeregami powstańców, począwszy od nocy z 22 na 23 stycznia. Był pułkownikiem w województwie sandomierskim. Jego oddziały przypuściły w czasie nocy styczniowej ataki na Jedlnię, Bodzentyn i Szydłowiec. Począwszy od dnia wybuchu powstania jego partia, sprawnie zorganizowana i, jak na warunki powstania styczniowego, bardzo liczna, ze zmiennym szczęściem potykała się z Rosjanami. Epopeja oddziału tego trwać miała blisko trzy miesiące i okazała się największą kampanią całej insurekcji. Partia Langiewicza stale rosła i w chwili, gdy jego dowódca obejmował stanowisko dyktatora, liczyła blisko 5 tysięcy żołnierzy.

DYKTATU RA NA POLU BITWY

Jako dyktator Langiewicz dawał powstańcom nadzieję. Uchodził za człowieka kompromisu, którego mogą popierać zarówno Biali, jak i Czerwoni. Tak jak Mierosławski, którego szczerze nie znosił, również Langiewicz cieszył się wielkim autorytetem i powszechnym niemal uwielbieniem. Wiesław Caban, znawca dziejów powstania styczniowego, scharakteryzował go w sposób następujący:

Page 169: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Langiewicz dawał Polakom nadzieję. Ludzie wierzyli, że przyniesie on Polsce zwycięstwo. Był wiarygodny i żołnierza traktował na serio. On miał autorytet! Był osobowością. W całym powstańczym chaosie był osobą na właściwym miejscu. Wiedział o co w tej sprawie chodzi od strony militarnej i co bardzo ważne do strony politycznej. To dawało mu niezwykłą popularność.[8]

Swoim żołnierzom Langiewicz oznajmił, że objął urząd, w dworku w Goszczy 11 marca.[9] Kilka dni później zatrzymał się na obóz w dworku Chroberz, rodzinnym gnieździe margrabiego Wielopolskiego. W czasie postoju tego zezwolił na dokonanie rekwizycji, co w praktyce oznaczało grabież dworu margrabiego przez partyzantów. Żołnierze jedli kury, krowy i świnie będące inwentarzem margrabiego, raczyli się trunkami z jego piwnic, a część z nich spędziła tę noc wygodnie w hrabiowskich pościelach. Postępowanie takie, z pewnością niegodne żołnierzy i ich dowódcy, częściowo daje się jednak wyjaśnić bardzo trudnymi warunkami życia w oddziałach powstańczych oraz powszechnym przekonaniem, iż Wielopolski jest zdrajcą, a jego polityka (w tym zwłaszcza decyzja o brance) sprowadza na naród poniewierkę i cierpienie.

W Chrobrzu Langiewicza zaskoczyła wiadomość o nadciągającym oddziale rosyjskim. Generał, wycofując się, odpierał ataki Rosjan i nie dał rozbić swojej partii. Wielkie zasługi w potyczce tej położyli, służący w oddziale dyktatora, żuawi śmierci dowodzeni przez francuskiego ochotnika, Francois Rochebrun’a oraz podkomendni Dionizego Czachowskiego. Rosjanie jednak nie przerwali marszu za dyktatorską partią. Dzień później, 18 marca, miała miejsce jedna z najkrwawszych bitew styczniowej insurekcji. Pod Grochowiskami wymiana ognia trwała cały dzień. Bitwa, mimo iż toczona w niekorzystnych dla Polaków warunkach terenowych: na grzęzawisku, po raz kolejny dowiodła kunsztu Langiewicza i jego oficerów. Cudów waleczności dokonywali Rochebrun, Czachowski czy ks. Agrypin Konarski, z krucyfiksem i rewolwerem w ręku zagrzewający powstańców do boju. W bitwie tej uczestniczył m.in. zakonnik Adam Chmielowski, późniejszy św. brat Albert.

Pieczęć dyktatorska Mariana Langiewicza

Mimo iż oddziału Langiewicza nie udało się rozbić, doznał on ciężkich strat. W bitwach pod Chrobrzem i Grochowiskami poległo ok. 300 insurgentów. Partia wydawała się jednak zdolną do kontynuowania walk. Sam generał postanowił jednak przekroczyć z oddziałem granicę Galicji, aby odpocząć, zebrać siły i wkrótce powrócić do walki w Królestwie. Decyzję tę część historyków uważa za pochopną, a wśród przyczyn takiego kroku doszukuje się załamania psychicznego generała.[10] W chwili przekraczania kordonu Langiewicz natrafił na oddział austriackiej żandarmerii i został przez nią aresztowany, co skutecznie wyłączyło go z dalszego udziału w powstaniu. Podobno na wieść o pojmaniu generała car Aleksander II niezmiernie się ucieszył, pozwalając sobie na entuzjastyczny okrzyk: „Langiewicz wziat!”. Druga z dyktatur powstania styczniowego zakończyła się niemal równie szybko jak pierwsza. Tym razem trwała 12 dni.

Page 170: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Langiewicz w towarzystwie jednej z najsłynniejszych kobiet-bojowniczek powstania styczniowego – Henryki Pustowójtówny.

DYKTATORSKI WAKAT

Klęska dyktatury Langiewicza skłoniła Tymczasowy Rząd Narodowy do tymczasowego zniesienia tego urzędu. Nowego dyktatora nie wyznaczono, uznając, iż nierozsądnym jest, aby ogólnonarodowe powstanie spoczywało w rękach osoby zaangażowanej na placu boju. Klęska oddziału dowodzonego przez dyktatora, a zwłaszcza śmierć lub odniesienie ran przez przywódcę powstania, pojmanie go, albo nawet nieszczęśliwy wypadek wiązało by się z kryzysem całego zrywu, wręcz stawiałoby na szali możliwość kontynuacji insurekcji. Od tej pory dowódcy oddziałów partyzanckich mieli podlegać władzy politycznej, a najwyższe kierownictwo powstania styczniowego spoczywało wyłącznie w ręku Rządu Narodowego. Stosowną odezwę wydał w tym celu komisarz nadzwyczajny rządu, Stefan Bobrowski.

Rodacy! Dyktatura objęta przez jen. Langiewicza d. 11.III upadła, a władza naczelna kraju przechodzi na powrót w ręce Tymczasowego Rządu Narodowego w Warszawie, który nie przestał pełnić obowiązków rządowych i jest jedynie prawnie ukonstytuowaną władzą krajową. (…) Walczyć będziemy bez znużenia, nie zrażeni niepowodzeniem (…) Nie koncentrując całej sprawy w jednej osobie, z której upadkiem runąć by mogło powstanie, silni zaufaniem, jakie posiadamy, stanowczo przeciwko pokuszeniom się fakcji, które by usiłowały stworzyć niezależne od nas władze (…)[11]

Tak więc na kilka miesięcy władze powstania wzięły rozbrat z urzędem dyktatora. Ostatecznie też pogrzebana została koncepcja, aby stał on na czele jednej z partii powstańczych i walczył w terenie. Całość władzy politycznej i wojskowej wróciła w ręce Tymczasowego Rządu Narodowego (od maja 1863 r. zmieni on nazwę na Rząd Narodowy). Różne były koleje tej organizacji. Coraz większą rolę odgrywali w nim Biali, którzy rekrutowali się i reprezentowali interesy przede wszystkim ziemiaństwa i burżuazji, przed 1863 r. byli niechętni powstaniu, jednak gdy wybuchło, zdecydowali się do niego przystąpić, by z biegiem czasu uzyskać decydujące wpływy w Rządzie Narodowym. Tragicznym momentem był zwłaszcza 12 kwietnia 1863 r., kiedy to w wyniku zbrodniczej intrygi życie z ręki rodaka stracił Stefan Bobrowski. Lider frakcji Czerwonych, krótkowidz, człowiek mizerny i słabego zdrowia, został zabity w pojedynku przez Adama Grabowskiego – tego

Page 171: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

samego, który powołując się na fałszywe pełnomocnictwa rządowe, nakłonił Langiewicza do uzurpatorskiej decyzji o ogłoszeniu się dyktatorem. Przyczyną pojedynku była obraza, jakiej dopuścił się Bobrowski w stosunku do przeciwnika, określając go w przechwyconym przez Białych, prywatnym liście do Langiewicza „(...) jest to awanturnik najpospolitszy, o którym poważnemu politykowi nawet wstyd wspominać (...)”. Historyk Julian Łukaszewski napisał o śmierci Bobrowskiego następujące słowa:

Jeśli w ogóle zamazanie hańby lub obelgi w naszym stuleciu przez poranienie lub śmierć jest anachronizmem barbarzyńskim, to pojedynek w takich okolicznościach i z takim człowiekiem jak Bobrowski był po prostu – wyrafinowanym mordem.[12]

Śmierć Bobrowskiego spowodowała, że Biali opanowali całkowicie kierownictwo Rządu Narodowego, kierowanego od maja przez Agatona Gillera. Powstanie zaczęło tracić rozmach. Miesiąc po śmierci Bobrowskiego życie straciła ostatnia wielka osobowość obozu Czerwonych – Zygmunt Padlewski. Jego oddział walczył przez cztery miesiące w płockiem, nie odniósł spektakularnych sukcesów, ale też nie dawał się rozbić. Padlewski został aresztowany w trakcie przypadkowej rewizji, skazany na śmierć i rozstrzelany 15 maja w Płocku. Lato 1863 r. było ciężkim okresem dla insurekcji. Liczba oddziałów topniała. Co i rusz któraś z partii szła w rozsypkę lub przekraczała kordon. W Warszawie natomiast miała miejsce radykalizacja nastrojów, rosła liczba zamachów. Apogeum terroru nastąpiło po słynnym zamachu na Namiestnika Królestwa Polskiego, gen. Fiodora Berga i równie słynnym, krwawym rosyjskim odwecie. W październiku sztyletnicy przeprowadzili kilkadziesiąt zamachów, ze strony rosyjskiej zaś nie było tygodnia, by nie stawały w Warszawie szubienice. Brakowało ludzi takich jak Bobrowski, który „wywierał wpływ stanowczy, a humanitarny (…) Póki do Rządu należał, od terrorystycznych i jakobińskich praktyk powstrzymywał.”[13] Rząd Narodowy zdawał się coraz bardziej tracić kontrolę nad sytuacją.

NA KŁOPO TY – TRAUGUTT

„Wobec powszechnego rozprężenia organizacji, naprzeciw z każdym dniem bardziej srożącej się Moskwy, ze względu na zbliżającą się porę zimową, trzeba było koniecznie stanowcze podjąć postanowienie i zaprowadzić tak w rządzie, jak i całej organizacji radykalne przeobrażenia” – napisał Julian Łukaszewski[14]. Stojąc pod ścianą, Biali podjęli decyzję o przekazaniu władzy Romualdowi Trauguttowi. Miał on przejąć pełną kontrolę nad powstaniem, stając jednocześnie na czele Rządu Narodowego i zostając trzecim w dziejach insurekcji dyktatorem.

Page 172: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Romuald Traugutt w mundurze oficera carskiej armii

Traugutt był postacią szczególną. Obejmował urząd w wieku 37 lat, jednak jak dotąd zupełnie niczym się dla sprawy narodowej nie zasłużył. Nie uczestniczył w jakichkolwiek przygotowaniach do powstania, nie należał do konspiracyjnych organizacji. Mało tego, uważał zbrojny zryw za zły pomysł. Gdy już jednak wybuchło, uznał, iż jego powinnością jako Polaka jest dołożyć wszelkich starań, aby mogło zakończyć się powodzeniem. Zupełnie różnił się od pozostałych przywódców rewolucji, nie angażując się w personalne spory, nie ulegając skłonności do egzaltacji. „Milczący, chłodny, zdyscyplinowany, kompetentny, całkowicie odbiegał od stereotypów polskiego rewolucjonisty”.[15] Jak trafnie scharakteryzował go Paweł Jasienica: „Trzydzieści kilka lat przeciętnego, niczym nie wyróżniającego się bytowania i wreszcie kilkanaście miesięcy bohaterskiej epopei, zakończonej heroiczną śmiercią”.[16]

Pisząc o Traugutcie, łatwo popaść w przesadę, tworząc obraz hagiograficzny. Dzieje się tak, gdyż od śmierci ostatniego dyktatora zaczęła się kształtować, funkcjonująca zresztą do dziś i oddziałująca nawet na umysły historyków, legenda dyktatora. Utożsamiany ze świętym, z męczennikiem narodowej sprawy, opiewany był przez poetów, literatów, publicystów.[17] Przedmioty i pamiątki z nim związane traktowano niemal jak relikwie, tym bardziej, że zachowało się ich niewiele, a do dziś jedynym materialnym śladem po dyktatorze są okulary, które według legendy miał zdjąć tuż przed egzekucją i przekazać stojącemu pod szubienicą dziecku[18]. Legenda ta świeciła jasno w II Rzeczpospolitej, gdzie Traugutt przedstawiany był jako dyktator niezwykłej woli i potęgi ducha, godny poprzednik Józefa Piłsudskiego.[19] Swojego blasku nie utraciła też w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w której kładziono nacisk na inne aspekty biografii dyktatora, widząc w nim rewolucyjnego demokratę, który, nawet sam o tym nie wiedząc, kładł podwaliny przyszłej, robotniczo-chłopskiej ojczyzny.[20] Kolejne pokolenia pokolenia Polaków żyły w przeświadczeniu wyrażonym lakonicznie przez Stefana Kieniewicza: „Traugutta czcić powinniśmy na pewno”.[21] Nie trzeba zatem dokładać cegiełki do budowy gmachu kryształowego wizerunku ostatniego przywódcy powstania styczniowego. Postarajmy się po prostu prześledzić jego życiorys i działalność powstańczą.

BOHATER Z PRZYPADKU

Traugutt urodził się na dzisiejszej Białorusi i tam spędził dzieciństwo. Uczęszczał do gimnazjum w Świsłoczy, będąc uczniem zdolnym i gorliwym. Marzeniem Traugutta było

Page 173: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

zostanie inżynierem, specjalistą od budowy dróg. Nie dostał się jednak na upatrzone studia do Petersburga, postanowił więc rozpocząć karierę w wojsku. Służył jako saper, zaliczając kolejne szczeble kariery w carskiej armii i awansując na stopień podpułkownika. O czym rzadko się wspomina, walczył w armii rosyjskiej dowodzonej przez Iwana Paskiewicza w powstaniu węgierskim, gdzie zdarzało mu się „krzyżować szablę” z oddziałami Legionów Polskich Józefa Bema. Za zasługi otrzymał nawet Order św. Anny II klasy. Walczył również w wojnie krymskiej, przebywał nawet w kwaterze głównej w oblężonym Sewastopolu. Nie wykazywał tam jakichkolwiek oznak nielojalności wobec rosyjskich przełożonych. „Gdy inni Polacy, bardzo liczni w wojskach zebranych na Krymie, przy najmniejszym niepowodzeniu wojsk sprzymierzonych, nie umieli ukryć złego humoru (…) Traugutt zawsze był jednaki – obojętny, skupiony, nie uśmiechnięty, ani też zasępiony” – wspominał go rosyjski historyk.[22] Za swoje zasługi wielokrotnie nagradzany, w międzyczasie założył rodzinę, doczekał się trojga dzieci, a emerytowany w wojsku, podjął pracę jako nauczyciel w petersburskiej wyższej szkole wojskowej. Przez cały czas nie podjął ani cienia antypaństwowej działalności.

Podporucznik saperów Romuald Trauguttz żoną Anną z Pikielów, zdjęcie poślubne, lipiec 1852.

Przełomem w życiu Traugutta były lata 1859-1860. Wówczas to, w ciągu kilkunastu miesięcy zmarli kolejno: babka Justyna, którą darzył ogromnym szacunkiem i która wychowywała go po śmierci matki, najmłodsza córka Justyna, żona Anna i najmłodszy syn Konrad i starszy – Roman. Mimo bardzo głębokiej wiary, Traugutt przeszedł załamanie nerwowe. „Dmuchnąć tylko, a już by mnie nie było. Doktorów żadnych się nie radzę, bo na moje cierpienia wszelakie tylko Bóg lekarzem na niebie”[23]. Porzucił wygodną posadę w szkole wojskowej i pojechał do Królestwa Polskiego, do majątku w Białej należącego do siostry. Tam odnalazł spokój ducha, a wkrótce poznał Antoninę Kościuszkównę, wnuczkę brata naczelnika z 1794 r., i ożenił się po raz drugi. Potwierdził decyzję o dymisji w petersburskiej akademii wojskowej i osiadł wraz z drugą żona w majątku Ostrów koło Kobrynia, który otrzymał w spadku po dziadku. Tam zastała Traugutta wieść o wybuchu powstania styczniowego.

PARTYZA NCKI DOWÓDCA MIMO WOLI

Początkowo nie chciał angażować się w działania zbrojne. Jako emerytowany pułkownik carskiej armii doskonale zdawał sobie sprawę z dysproporcji sił i beznadziejności położenia powstańców. Namówiono go jednak, aby zaangażował się w działania zbrojne i objął

Page 174: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

dowództwo nad lokalnym oddziałem. Gdy podjął już taką decyzję, trwał w niej konsekwentnie, w przeciwieństwie do wielu innych dowódców, którzy po rozbiciu ich jednostek często po prostu wracali do domów. Szlak bojowy oddziału Traugutta zaczął się w kwietniu 1863 r. na ziemi kobryńskiej. Jego partia wsławiła się kilku udanymi zasadzkami na wojska rosyjskie. W oddziale przyszły dyktator starał się zaprowadzić zasady obowiązujące w wojskach regularnych, podwładnym narzucił dyscyplinę, dwa tygodnie prowadził uciążliwe ćwiczenia musztry, strzelania i umiejętności walki w szyku tyraliery. Brak dyscypliny karał surowo, dopuścił się nawet zastrzelenia krewkiego, nieposłusznego żołnierza.[24] Ostatecznie oddział Traugutta został rozbity dopiero w lipcu, po trzech miesiącach operowania, co, biorąc pod uwagę przeciętną żywotność oddziału w powstaniu 1863 r., było długim okresem. Traugutt, po krótkiej rekonwalescencji w dworku należącym do Elizy Orzeszkowej, pojechał do Warszawy, aby oddać się do dyspozycji Rządu Narodowego. Otrzymał nominację generalską i zadanie udania się do Paryża celem prowadzenia zabiegów dyplomatycznych o pomoc Francji dla polskiego zrywu. Misja zakończyła się oczywiście fiaskiem. Po powrocie Traugutt uzyskał poparcie zarówno Czerwonych, jak i Białych, którzy w obliczu postępującego osłabienia ruchu powstańczego i paraliżu rządu, postanowili oddać mu w ręce pełnię władzy powstańczej.

DYKTATURA W ZACISZU GABINETU 17 października Traugutt został dyktatorem (sam tego tytułu nie używał) powstania i przywódcą Rządu Narodowego. Przywództwo to miało charakter tajny i de facto jednoosobowy (Traugutt nie dobrał sobie nikogo do pomocy). Dyktator uważał, iż jakiekolwiek dzielenie się władzą wpłynie na osłabienie efektywności działania rządu powstańczego.

17 października dobitnie wykazał zebranym członkom Rządu oczywiste nieprawdopodobieństwo kierowania powstaniem w sposób dotąd praktykowany, żeby nad wszelkimi ważniejszymi sprawami collegialiter obradowano (…) Dlatego w imię świętej sprawy wzywa członków rządu do złożenia mandatów.[25]

Kamienica przy ul. Smolnej 3. W głębi działki, w oficynie, mieszkanie wynajmował Traugutt. Budynek obecnie nie istnieje. Zdjęcie w zbiorach fundacji warszawa1939.pl

Mieszkanie, jakie zajmował dyktator, a więc również siedziba rządu, znajdowało się w części lokalu należącym do Heleny Kirkorowej (aktorki teatrów warszawskich, później skazanej za udostępnienie lokalu na wywózkę na Sybir) przy ul. Smolnej. Traugutt od razu zabrał się do pracy. Całymi dniami pisał odezwy, pracując wytrwale po kilkanaście godzin na dobę, i sukcesywnie rozsyłał je na prowincję. Dbał o drobiazgi i detale, gdy uznał, iż noszenie przez polskie kobiety żałoby narodowej może przyczynić się do zwiększenia rosyjskich represji,

Page 175: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

nakazał tego zaprzestać. W zarządzeniach swoich wracał do haseł głoszonych przez Czerwonych, m.in. podkreślając, że ze szlachtą należy „robót zaniechać” , skupiając się na agitacji powstańczej wśród chłopów, mimo, iż w głębi duszy bliżej mu było do programu Białych. Podkreślał, iż w programie powstania znajduje się bezwzględne uwłaszczenie włościan, i że walcząc o wyzwolenie Polski, walczą oni także o wolność i własność dla siebie. Dostrzegał też siłę w środowisku robotników i drobnomieszczaństwa.

Stan szlachecki w powstaniu obecnym widocznie już się zużył, zresztą to, co było w nim najszlachetniejszego, albo walczy w szeregach narodowych, albo wyginęło, lub też przez Moskwę z kraju wywieziono (…) zalecamy więc stanowczo (…) przedłużać zaś i rozwijać wszelkie roboty tak organizacyjne, jak i wojenne głównie z ludem i przez lud tak wiejski, jak i miejski.[26]

Celem Traugutta jako dyktatora było też takie zarządzanie siłami, którymi dysponował, aby jak najwięcej partii powstańczych przetrwało zimę i na wiosnę mogło zostać przekształcone w wojsko regularne. 15 grudnia wydał dekret o reorganizacji wojsk narodowych, w którym postanawiał, co następuje:

Rząd Narodowy. Uznając dotychczasowy podział wojsk na województwa i oddziały (…) nie tylko za niewłaściwy, ale nawet i za szkodliwy i tamujący dalszy rozwój armii narodowej, stanowi: 1. Znieść podział wojska narodowego na województwa i oddziały. 2. Podzielić piechotę na bataliony, a kawalerię na szwadrony. 3. Bataliony i szwadrony połączyć w pułki, a pułki w dywizje. 4. Następnie całą armię narodową podzielić na 4 korpusy, a mianowicie, z wojsk (…) gen. Kruka utworzyć 1 korpus armii, gen. Bosaka – 2 korpus armii (…) itd. oraz ustanowić i przeprowadzić w armii narodowej najściślejszą hierarchię wojskową.[27]

Niestety, aby przekształcić partyzantkę w wojsko regularne, brakowało już ludzi, i to nie tylko kadry oficerskiej, ale też szeregowców.

Romuald Traugutt w swoich słynnych okularach, portret z epoki.

Plan dyktatora był racjonalny, nie bardzo dawał się jednak wprowadzić w życie. Powstanie wyraźnie chyliło się ku upadkowi. Historycy są na ogół zgodni, że cios śmiertelny zadał mu ukaz cara Aleksandra II z 2 marca 1864, w którym rosyjski imperator postanowił: „Ziemie pozostające w użytkowaniu włościan w majątkach prywatnych majoratowych i państwowych stają się zupełną własnością używających ich włościan”[28]. Po wydaniu tego ukazu chłopi całkowicie stracili zainteresowanie udziałem w powstaniu. Sprawa niepodległości była

Page 176: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

przegrana, ale kluczowy punkt programu Czerwonych, pod którym podpisał się także Traugutt – uwłaszczenie chłopów, choć ostatecznie rękoma cara, został przeforsowany.

DO KOŃCA NA STANOWISKU

Pętla wokół szyi dyktatora zaciskała się. Świadomy, iż trwają intensywne poszukiwania członków Rządu Narodowego, mógł zdecydować się na wyjazd z Warszawy, jednak do końca trwał na stanowisku. Wytrwale pisał powstańcze odezwy, z coraz większą świadomością, że trafiają one w próżnię. Kiedy 11 kwietnia późnym wieczorem zapukali do drzwi jego mieszkania carscy policjanci, nie był zaskoczony. Zapytał tylko „to już?” i zaczął się ubierać. Więziony na Pawiaku i w Cytadeli, pozostawał w dobrej kondycji psychicznej dzięki modlitwie, ustanowieniu i przestrzeganiu własnego porządku dnia oraz zdolnościom plastycznym. W pożegnalnym liście do żony pisał, że wiele godzin upłynęło mu na próbie wyrzeźbienia jej popiersia z chleba. Zeznania, jakie złożył w śledztwie, zostały opublikowane. Nikogo w nich nie obciążył, nie wydał żadnego ze współpracowników, a wątpliwości dotyczące sensowności powstania, jakie targały nim przed wybuchem insurekcji, starał się przedstawić jako okoliczności łagodzące swojego postępowania. Wypada przytoczyć najważniejsze fragmenty zeznań śledczych Traugutta:

Co do osoby, nazywam się Romuald Traugutt, a nie Michał Czarnecki, lat mam 38, żonaty z Antoniną Kościuszko, rodem jestem ze wsi Szostakowa na Litwie (…) W kwietniu r.z. Rudolf Pawłowski, doktor wolno praktykujący i Elert, nie wiem, czym się trudniący, obydwaj z Kobrynia, zaproponowali mi objecie dowództwa nad oddziałem powiatu (…) zrobiłem im uwagę, że robota taka na nic się nie zda (…) lecz kiedy mi przedstawiono, że ludzie zebrani zginą (…) udałem się do oddziału. (…) W dniu 10 października wyjechałem z Krakowa i tegoż dnia stanąłem w Warszawie, obrawszy sobie mieszkanie w Hotelu Saskim (…) po przemieszkaniu trzech tygodni przeniosłem się na Smolną, gdzie od Heleny Kirkor odnająłem pokój z przedpokojem (…) Celem mojego przybycia z Krakowa do Warszawy było pod zasłoną cudzego nazwiska usunąć się od wszelkich robót rewolucyjnych, albowiem do robót wojennych mieszać się nie chciałem, a do innych prac w organizacji zdolny nie byłem. (…) Podczas mego pobytu w Warszawie bezwarunkowo u nikogo nie bywałem (…) siedziałem sobie w domu i czytałem książki, a jeżeli wychodziłem, to czasami po obiedzie na przechadzkę. Wymienionemu mi zarzutowi, jakobym miał tu przybyć do Warszawy dla objęcia kierownictwa w tzw. Rządzie Narodowym (…) jak najmocniej przeczę i choć Komisja podaje mi (…) że cel mojego przybycia do Warszawy jest całkiem inny, jak ja go naznaczam, to przecież ja przy swoim zeznaniu obstaję. Z przedstawionych mi tu nazwisk (…) znam tylko jedynie Dubieckiego, który w tym samym domu mieszkał i stołował się u pani Kirkor, co się tyczy innych osób, to tych wcale nie znam i w żadnych stosunkach z nimi nie byłem.[29]

OSTATNIE CHWILE

Wyrok w sprawie dyktatora mógł być tylko jeden. 19 lipca audytoriat polowy skazał Traugutta na karę śmierci, 30 lipca wyrok zatwierdził Fiodor Berg. Romuald Traugutt został stracony publicznie na stokach Cytadeli, a mówiąc ściślej na placu po południowej stronie Cytadeli, przed dzisiejszym Fortem Legionów, 5 sierpnia 1864 r. Rosyjska orkiestra wojskowa próbowała zagłuszyć 30-tysięczny tłum, jaki żegnał dyktatora słowami pieśni Święty Boże, święty mocny… Egzekucję wykonano o 10 rano, a towarzyszami kaźni Traugutta byli referenci Rządu Narodowego: Rafał Krajewski, Józef Toczyski, Roman Żuliński i Jan Jeziorański. Tak oto ostatni dyktator dołączył nieco z przypadku i trochę wbrew własnej woli

Page 177: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

do grona narodowych świętych. Do dziś nie mamy pewności, gdzie znajdują się doczesne szczątki Traugutta.[30]

Krzyż upamiętniający miejsce śmierci Traugutta w parku jego imienia w pobliżu Cytadeli warszawskiej.

Trzecia i ostatnia dyktatura, tak różniąca się od poprzednich, dłuższa i oparta na pracy koncepcyjnej, a nie dowodzeniu powstańczą partią, dobiegła końca. Choć walczyły jeszcze pojedyncze oddziałki, powstanie styczniowe upadło.

[1] Powołanie Ludwika Mierosławskiego na dyktatora. 25 stycznia 1863 r., [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego 1862-1864., oprac. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968, s. 40.

[2] Spory o to, jak ma wyglądać kierownictwo powstania, prowadzone tuż przed jego wybuchem, w ciekawy sposób, choć nie ukrywając sympatii do lewicy, Czerwonych i postaci S. Bobrowskiego, przedstawił P. Jasienica, Dwie drogi, Warszawa 1992, s. 188.

[3] B. Limanowski, Ludwik Mierosławski: naczelnik Państwa Poznańskiego w 1840 r. i bohater spod Miłosławia i Wrześni, Toledo 1913.

[4] Cyt. za: Ludwik Mierosławski: Antybohater powstania styczniowego na portalu powstaniestyczniowe.nck.pl http://powstaniestyczniowe.nck.pl/?p=146, data wejścia 21.08.2014 r.

[5] P. Jasienica, Dwie drogi, s. 227-228.

[6] Odezwa dyktatora gen. Mariana Langiewicza 10 marca 1863 r., [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego 1862-1864, s. 60-62.

[7] Zob. I. Rusinowa, Polska w latach 1795-1914. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, Warszawa 1986, s. 261.

[8] Przytaczam za: Marian Langiewicz – 12 dni dyktatury, artykuł na portalu powstanie styczniowe.nck.pl http://powstaniestyczniowe.nck.pl/?p=216 data wejścia 21.08.2014 r.

[9] Z. Noga, Osadnictwo i krajobraz, Kraków 1997, s. 53.

[10] H. Kosk, Generalicja polska: popularny słownik biograficzny, Pruszków 1998, s. 278.

[11] Odezwa komisarza nadzwyczajnego Tymczasowego Rządu Narodowego Stefana Bobrowskiego po upadku dyktatury Langiewicza. Kraków 21 marca 1863 r., [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego 1862-1864., s. 69-70.

[12] J. Łukaszewski, Zabór pruski w czasie powstania styczniowego, Jassy 1870.

Page 178: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[13] T. Bobrowski, Pamiętnik mojego życia, t. II. Wspomnienie wieku dojrzałego, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1979, s. 463-474.

[14] J. Łukaszewski, Pamiętnik z lat 1862-1864, Warszawa 1973, s. 113-114.

[15] N. Davies, Boże Igrzysko. Historia Polski, t. II, Od roku 1795, tłum E. Tabakowska, Kraków 1991, s. 451.

[16] P. Jasienica, Obrona grzesznicy, „Twórczość” 1958, nr 3.

[17] Dzieje i różne aspekty funkcjonowania legendy Traugutta omawia J. Rusin, Człowiek świętego imienia. Legenda Traugutta w piśmiennictwie polskim, Rzeszów 2002.

[18] W. Dutka, Okulary Traugutta. Ostatnie chwile dyktatora w powstania styczniowego w piśmiennictwie historycznym okresu epoki, [w:] Epilog styczniowej insurekcji 1863 r., pod red. E. Niebielskiego, Lublin 2006, s. 51-63.

[19] Zob. Dyktator o „dłoni żelaznej”, [w:] J. Rusin, Człowiek świętego imienia…, s. 160-188.

[20] Zob. Bojownik o wolność i demokrację, czyli legenda w służbie ideologii, [w:] J. Rusin, Człowiek świętego imienia…, s. 160-188.

[21] S. Kieniewicz, Romuald Traugutt, „Zeszyty Studium Nauki Społecznej Kościoła”, Warszawa 1987, z. 13. Zob. też tegoż: Romuald Traugutt w oczach potomności, „Tygodnik Powszechny”, nr 3 z 1976 r., oraz Co sądzić o Traugutcie? „W drodze”, nr 7 z 1983 r.

[22] M. Berg, Zapiski o polskich spiskach i powstaniach, Warszawa 1906, t. III, s. 306.

[23] Fragment listu na podstawie listów Traugutta do Jana Karskiego z lat 1853-1860, [w:] Traugutt. Dokumenty, listy, wspomnienia, wypisy, zebr. I oprac. J. Jarzębowski, Londyn 1970, s. 46.

[24] To problematyczne zdarzenie w biografii Traugutta będzie potem rozmaicie interpretowane przez historyków, ale nie wpłynie na legendę bohatera. Por . J. Rusin, Człowiek świętego imienia…, s. 36.

[25] J. Łukaszewski, Pamiętnik…, s. 113-114.

[26] Rozporządzenie Rządu Narodowego o konieczności oparcia powstania na masach ludowych z 27 stycznia 1864 r., [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego 1862-1864. Oprac. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968, s. 309-310.

[27] Dekret o reorganizacji wojsk narodowych, [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego 1862-1864. Oprac. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968, s. 291-292.

[28] Ukaz cara Aleksandra II w sprawie prawa chłopów do ziemi, 17 lutego 1864 r., [w:] Powstanie styczniowe. Teksty źródłowe do nauki historii w szkole średniej, z. 54, s. 25.

[29] Proces Romualda Traugutta i członków Rządu Narodowego. Akta Audytoriatu Polowego z lat 1863-1864. Warszawa 1960, t. II, cz. 1, s. 270-274.

[30] Dzieje poszukiwań ciała Traugutta rekapituluje W. J. Wysocki, Egzekucje na stokach Cytadeli. W poszukiwaniu doczesnych szczątków Romualda Traugutta, [w:] Epilog styczniowej insurekcji 1863 r., pod red. E. Niebielskiego, Lublin 2006, s. 39-50.

Page 179: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Silva rerum powstania styczniowego. Wybrane, mało znane

zagadnienia związane ze zrywem 1863 r.

Silva rerum oznacza w języku łacińskim „las rzeczy”. Silva rerum, lub po spolszczeniu: sylwa, to także popularny gatunek literacki, robiący, zwłaszcza w XVII i XVIII wieku, furorę na dworkach szlacheckich i w magnackich pałacach. Sylwa była rękopiśmiennym zbiorem różnorodnych tekstów literackich o najrozmaitszych formach, których treść bywała lekka i żartobliwa, ale też poważna, patetyczna czy smutna. W sylwach umieszczano informacje dotyczące rodu oraz utwory literackie na użytek prywatny, przydatne na ważne okazje (np. narodziny dziecka, wesele, żałoba). Bywały tam mowy wygłaszane na sejmikach, przepisy kulinarne, domowe kuracje medyczne, a nawet zapiski gospodarcze. Sylwy nierzadko prowadzone były przez dziesięciolecia, przechodząc z ojca na syna. Artykuł, który proponujemy, luźno nawiązuje do konceptu silva rerum. Będzie to zatem zbiór kilku krótkich tekstów opowiadających o mało znanych zagadnieniach związanych z powstaniem styczniowym: nielegalnym handlu prowadzonym przez powstańców, podziemnej prasie, czy o tym, jak modnie się ubierać, gdy wokół żałoba. Na koniec zaprosimy Was na dwie wycieczki – bliską i znacznie dalszą, ale o tym za chwilę.

Silva Rerum rodu Krassowskich herbu Ślepowron z Ziemi Drohickiej na Podlasiu 1763, za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Sylwa

SZMUGLERZY

Nie jest tajemnicą, że powstańcy styczniowi na nadmiar broni nie cierpieli. By choć trochę poprawić zaopatrzenie partyzantów w karabiny i sztucery, nierzadko uciekano się do… kontrabandy. Oczywiście bardzo trudno ocenić skalę procederu szmuglowania broni zakupionej za granicą. Z pewnością jednak była ona spora. Stefan Kieniewicz sądzi, że liczba przemyconej do Królestwa Polskiego broni mogła osiągnąć kilkadziesiąt tysięcy sztuk[1]. Wiadomo, iż kilkaset sztuk broni zakupionej w Liege dotarło w marcu 1863 r. do Polski i przekazane zostało partii Langiewicza (użytkownikami tej broni byli głównie żuawi). Dostarczanie broni, ma się rozumieć nielegalne, było jednym z podstawowych obowiązków Polaków z Galicji i Poznańskiego. Władze powstańcze wyraźnie zaznaczały, że przemyt broni jest czynem patriotycznym i pożądanym, obowiązkiem narodowym. Rząd Tymczasowy wydał w tej sprawie nawet odezwę:

Do Polaków w zaborach pruskim i austriackim. Rząd Tymczasowy Narodowy wezwał cały naród bez względu na kordony nieprzyjacielskie do działania. Uważa za konieczne

Page 180: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

określić to działanie dla prowincji polskich pozostających za kordonem pruskim i austriackim. Bracia! Wojna z carem moskiewskim (…) wymaga współdziałania wszystkich polskich prowincji (…) dlatego też w zaborze pruskim, jak i austriackim, powstania być nie powinno i być nie może. Ludzie ochotni (…) niechaj dążą w szeregi narodowe. (…) Zasilenie powstania bronią jest drugim obowiązkiem tych prowincji. Broń, czy to w większych masach, czy też pojedynczo przeprowadzana, zakupiona lub ofiarowana, dostawioną być powinna przez Was powstańcom przez wszystkie punkty kordonowe. Trzecim obowiązkiem jest płacenie podatku narodowego (…)[2]

Szmuglem zajmowali się często mieszkańcy polskich miast i miasteczek, leżących przy granicy z Kongresówką. Rząd Tymczasowy chętnie kupował broń nad samą granicą, gdyż była nieco tańsza. Niestety, transakcje te były obarczone większym ryzykiem niż zakup karabinów lub sztucerów np. w Paryżu.

W trakcie śledztwa Zdzisław Janczewski, który w trakcie powstania wysyłany był przez organizację do Wrocławia celem zakupu broni, zeznał:

Umyślnie wysłani ajenci powinni byli kupować broń w nadgranicznych miasteczkach, jak np. w Prusach w (…) Toruniu, Bydgoszczy, Inowrocławiu, Mysłowicach, Katowicach i Wrocławiu, w Austrii – w Krakowie, Szczakowej, Lwowie itp. Chciał [rząd, przypis autora] mieć i miał broń tańszą o kilka rubli na sztuce, ale za to ryzykował i przejmował na siebie straty, jakie przy prowadzeniu przez granicę zdarzyć się mogły.[3]

Proceder handlu na sporą skalę kwitł w Bydgoszczy. Przez to miasto, położone w zaborze pruskim, przebiegały dwa ważne szlaki handlowe – rzeczny (dzięki kanałowi bydgoskiemu) i kolejowy. Nic więc dziwnego, że w grudniu 1862 r. doszło tu do tajnego spotkania „działaczy patriotycznych z zaboru pruskiego – z przedstawicielami Czerwonych z Królestwa, w której udział wzięli m. in. Julian Łukaszewski i Józef Demontowicz, organizatorzy powstania w zaborze pruskim” – jak czytamy w I tomie Historii Bydgoszczy. W noc poprzedzającą wybuch powstania do miasta przyjechał nawet Marian Langiewicz. Gdy w Królestwie Polskim toczyły się walki, w Bydgoszczy rezydował Julian Łukaszewski, późniejszy autor znanych pamiętników powstańczych, który pełnił wówczas funkcję komisarza Rządu Narodowego, a jego podstawowym zadaniem było organizowanie przemytu broni. Co ciekawe, w przemyt zaangażowani byli nie tylko Polacy, co widać choćby na podstawie kilku nazwisk szmuglerów, jakie znalazły się w policyjnych aktach: Röhr Melzer, Schlieper, Schmidt, Julius Rosenthal. U tego ostatniego wykryto nawet spory skład broni (6 skrzyń karabinów), lecz mimo nadzoru policyjnego udało mu się wyekspediować kilka transportów. W prywatnych mieszkaniach bywały niekiedy całe arsenały. Naturalnie nie każda próba przemycenia broni kończyła się powodzeniem. Prusacy zajęli m. in. statek „Matador”, na którego pokładzie znaleźli niepokojący transport prochu. W związku z tą sprawą aresztowano syna Rosenthala. Historia Bydgoszczy wymienia też m. in. Romana Maćkowskiego, który podobno sam przewiózł na teren zaboru rosyjskiego 2500 karabinów.

W obliczu permanentnego deficytu broni i stałego, wysokiego popytu na nią w Królestwie, na handlu nią można było zbić całkiem przyzwoite fortunki. Zwłaszcza na początku powstania, gdy obrót bronią nie był jeszcze ujęty w sztywne ramy przez Rząd Narodowy, przemyt karabinów czy rewolwerów był nadzwyczaj intratny.

W pierwszych miesiącach powstania kwitło dostarczanie broni partyzantom przez osoby prywatne. Handlarze na własną korzyść i ryzyko dostarczali broń powstaniu. Tak było do dyktatury Langiewicza. Do tego czasu, do początku kwietnia (…) odkupowano broń od

Page 181: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

handlarzy, którzy ją do oddziałów lub do wskazanych miejsc w kraju dostarczali Odtąd operację tę Rząd Tymczasowy przenosi za granicę – zeznaje Janczewski.

Kontrabanda nie dotyczyła wyłącznie broni. Szmuglowano także równie potrzebne powstańcom odzież i mundury W Bydgoszczy celowali w tym zwłaszcza Żydzi.

Księgarz Abraham Friedländer sprzedawał pocztówki z wizerunkami przywódców powstania styczniowego, a kuśnierz Victor szył kożuchy na potrzeby oddziałów polskich. W więzieniu bydgoskim przetrzymywano żydowskiego krawca Juliusza Tatarkę, podejrzanego o szycie mundurów dla powstańców.[4]

Nie ma podstaw, żeby wątpić, iż w innych przygranicznych miastach, a zwłaszcza dużych ośrodkach, jak choćby Kraków, zjawisko przemytu broni i artykułów potrzebnych partyzantom nie występowało. Badanie dziejów kontrabandy powstania styczniowego jest jednak równie trudne, jak rekonstrukcja działalności sztyletników. Osoby parające się przemytem starały się nie zostawiać śladów, nie zostało zatem po nich zbyt wiele źródeł.

PRASA POWSTAŃCZA

Po upadku powstania listopadowego zaostrzono w Królestwie Polskim cenzurę. Nie istniał swobodny obieg myśli w ramach prasy oficjalnej, krępowanej przez carską administrację. W początku lat 60-tych XIX wieku narastał ferment patriotyczny w społeczeństwie polskim, zawiązywały się spiski, a to, co na temat zachodzących zdarzeń można było przeczytać w prasie oficjalnej, nie odpowiadało potrzebom czytelników. Potrzeba komunikowania się i rozpowszechniania swoich poglądów była szczególnie silna, zwłaszcza wśród osób o poglądach diametralnie różnych od stanowiska władzy. Wkrótce zaczęły powstawać tytuły prasowe wydawane poza oficjalnym obiegiem, a co za tym idzie – poza zasięgiem cenzury. Tak narodził się podziemny ruch wydawniczy, w ówczesnych czasach fenomen na skalę europejską.[5]

Fotokopia pierwszego numeru Strażnicy z 1.08.1861 – pierwszego, a zarazem najdłużej utrzymującego się na rynku czasopisma powstańczego. Do Strażnicy pisywał m.in. Agaton Giller. Ogółem ukazało się 45 numerów tego pisma. Strażnicę drukowano w małej drukarni na Chmielnej w Warszawie.

Początkowo tajne koła patriotycznie zaangażowanej młodzieży posługiwały się za pomocą listów krążących z rąk do rąk. Tak zachęcano między innymi do bojkotu warszawskiego spotkania trzech monarchów rozbiorowych z 1860 r. Taka forma miała jednak oczywiste ograniczenia – ograniczony krąg odbiorców i powolny obieg informacji. Z czasem zaczęto więc wydawać ulotki, broszury, aż w końcu – w 1861 r. – pierwsze konspiracyjne pisma.

Page 182: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Pierwszym konspiracyjnym pismem wydawanym w Królestwie Polskim była Strażnica, która zaczęła się ukazywać w sierpniu 1861 r. Na Litwie prasa powstańcza wychodziła od listopada 1861 r., a od stycznia 1862 r. można było spotkać się z konspiracyjnymi pisemkami nawet na ziemiach zabranych. Z czasem liczba wydawanych tytułów rosła, pojawiały się gazetki bardziej wyspecjalizowane – adresowane do robotników, chłopów, duchowieństwa. O dziwo, trudnym momentem w dziejach prasy podziemnej był wybuch powstania, kiedy to, w wyniku zamieszania organizacyjnego, doszło do spadku ilości wydawanych tytułów. Sytuacja ta uległa zmianie po reorganizacji Rządu Narodowego i powołaniu w maju 1863 r. Wydziału Prasy. Apogeum działalności wydawniczej prasy powstańczej przypada na wiosnę i lato 1863 r. Wówczas to ukazywało się nawet do 30 numerów gazet podziemnych miesięcznie. Spadek ilości wydawnictw podziemnych miał miejsce od jesieni, w związku z zaostrzeniem carskiej kontroli i represji oraz zmniejszeniem intensywności działań partyzanckich. Ogółem, szacuje się, że ukazały się 304 numery prasy tajnej, z czego w Królestwie Polskim 212, w Galicji 42, na Litwie 23, na Rusi 16, a za granicami Rzeczpospolitej – 11.[6]

Działalność wydawniczą, podobnie jak działania zbrojne zrywu z 1863 r., da się określić słowem – partyzantka. Drukarze powstańczy nie mieli ani odpowiedniego sprzętu, ani doświadczenia w zecerskim fachu. Początkowo drukowano potajemnie w oficjalnych, rządowych drukarniach, których pracownicy byli wtajemniczeni w powstańcze działania i należeli do spisku. Z czasem, dla większej ostrożności, zrezygnowano i z tego. Zaczęto używać sprowadzanych z zagranicy pras drukarskich o niewielkich gabarytach, dających się ukryć w powstańczych mieszkaniach. Zadanie wyszukiwania lokali, zatrudniania godnych zaufania pracowników i organizowania sprzętu i materiałów drukarskich należało do Józefa Bogdana Wagnera, dyrektora drukarń narodowych.[7]

Czasopisma powstańcze ukazywały się nieregularnie. Niektóre były efemerydami, zdarzały się gazety, które pojawiały się tylko raz lub kilka razy. Często, w obawie przed dekonspiracją, tajne zespoły drukarskie były zmuszone zaniechać działalności, jeszcze częściej – zmieniać miejsce pracy. Aby zmniejszyć ryzyko wpadki, stosowano różne techniki powielania – kopiowanie tekstu napisanego ręcznie, litografowanego i pochodzącego z tradycyjnych czcionek zecerskich. Dla zmylenia śledczych podawano fałszywe miejsca i daty wydruku. Praca przy produkcji gazet toczyła się najczęściej nocą. Rano po partię prasy zgłaszali się gońcy, odpowiedzialni za rozprowadzanie numerów. Wśród nich wiele było kobiet, wzbudzających mniejsze podejrzenia i mogących łatwo ukryć powstańczą prasę np. w obszernych krynolinach. Czasopisma sprzedawano na ulicach Warszawy, rozsyłano też na prowincję. Bywało, iż chłopom powstańczą prasę księża odczytywali z ambon.

Czasopisma tłoczono z reguły na mniejszym formacie, niż oficjalne gazety. Miało to z jednej strony oszczędzać papier, który był towarem deficytowym, z drugiej ułatwiać ukrycie posiadanej prasy. Gazety najczęściej miały 2-4 strony, były więc drukowane na jednej lub dwóch kartkach. Zdarzało się, że dany tytuł w trakcie działalności zmieniał format, objętość, używano w nim innej formy powielania tekstu. Przeważał układ dwuszpaltowy, choć i jednoszpaltowy nie należał do rzadkości. Nakłady prasy powstańczej były zróżnicowane, dochodząc nawet do dziesięciu tysięcy, choć częściej było to kilkaset egzemplarzy.

Page 183: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Strażnica z 30 kwietnia 1863r. Widać zastosowanie kilku technik powielania – zastosowanie czcionek zecerskich (większość tekstu) i rękopis litografowany (prawy, dolny róg).

Tajna prasa pozwalała na pełną swobodę wypowiedzi, choć najczęściej była narzędziem politycznej agitacji, a nie światopoglądowych dyskusji czy zażartych polemik. W działalność wydawniczą zaangażowali się zarówno Biali, jak i Czerwoni, każdy z tych nurtów promował w gazetkach podziemnych swój światopogląd. Uogólniając, wszystkie czasopisma nawoływały do walki z caratem o pełną niepodległość, podtrzymywały wiarę w zwycięstwo, często piętnowały zdrajców. Różniły je detale, widoczne zwłaszcza w okresie przed wybuchem insurekcji, a związane np. ze stosunkiem do sprawy chłopskiej, poglądami na sojusz z rewolucjonistami rosyjskimi czy terminem rozpoczęcia powstania.

W czasopismach stosowano liczne gatunki dziennikarskie: wiadomości prasowe, reportaże, odezwy. Zróżnicowane były też stosowane środki literackie – od patosu, przez umiejętne operowanie kontrastami i stereotypami narodowymi, mającymi zohydzić wroga, aż do mowy potocznej. Popularną formą, szeroko stosowaną zwłaszcza tuż przed wybuchem powstania, był nakaz.[8]

Page 184: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Przykłady czterech wydań „Głosu Kapłana Polskiego” drukowanego od sierpnia do grudnia 1863 r. w drukarni przy ul. Nowy Świat. Adresowane było do duchowieństwa, a jednym z redaktorów był członek Rządu Narodowego, ks. Karol Mikoszewski.

Nie sposób oszacować, jak wielu było czytelników prasy powstańczej. Nie istnieją na ten temat żadne badania. Wydaje się więcej niż prawdopodobne, że pojedyncze tytuły przechodziły z rąk do rąk, czytelników mogło być zatem więcej, niż suma nakładów powstańczych gazet i broszur. Z drugiej strony brakuje informacji na temat konfiskat numerów prasy dokonywanych przez służby rosyjskie, jak też danych dotyczących tego, jakiego odsetka wydawnictw prasowych nie udawało się sprzedać ani rozkolportować. Odpowiedź na pytanie o skalę recepcji prasy tajnej powstania styczniowego pozostanie zapewne na zawsze zagadką, niemniej sam fakt, iż podziemne czasopisma wydawano przez kilka lat, na rozległym obszarze i w znacznych nieraz nakładach, musi budzić podziw.

BIŻUTERIA I STROJE ŻAŁOBNE

Małgorzata Możdżyńska-Nawotka, historyk sztuki, pisze:

Dziwny widok przedstawiał wiosną 1861 roku tłum spacerowiczów w Ogrodzie Saskim. W ubiorach kobiecych czerń zastąpiła świeże wiosenne kolory, dotyczyło to nawet kwiatów przy kapeluszach. Barwy zniknęły nawet z ubiorów dziecięcych, utrzymanych w czerni i bieli, żałobne sukienki włożono lalkom, a obręcze do zabaw okręcono czarnymi i białymi taśmami. Na wystawach magazynów mód widziało się wyłącznie artykuły czarne, białe lub w odcieniach szarości, a czasopisma dla kobiet, które w warunkach cenzury przemycały poważne treści społeczne, w rubrykach poświęconych modzie zamieszczano zakamuflowane instruktaże (np. jako artykuł o modzie żałobnej we Francji) i omawiały wyłącznie suknie i akcesoria w stosownych kolorach. Barwne ilustracje, wykonywane według paryskich żurnali ustąpiły miejsca — po części przynajmniej — zamawianym u artystów czarno-białym drzeworytom sztorcowym, pokazującym kreacje w duchu żałoby narodowej.[9]

Żałobę narodową ogłoszono w kościołach po śmierci pięciu młodych mężczyzn, którzy polegli od rosyjskich kul 27 marca 1861 r. w trakcie manifestacji patriotycznej. Decyzję podjął metropolita warszawski, abp Melchior Fijałkowski. O jej zasadności utwierdziła mieszkańców Warszawy masakra, jakiej dopuścili się Rosjanie 8 kwietnia 1861 r.

Page 185: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

(zginęło ok. 100 osób). Żałoba oczywiście wyrastała z tradycji romantycznej, w której Ojczyzna uznana została za najwyższą wartość, otoczoną religijnym niemal kultem.[10]

Józef Simmler, portret Julii Simmlerowej, 1861, Muzeum Narodowe w Warszawie – przykład ubioru żałobnego z lat 60-tych XIX w.

Odzież żałobna miała być nacechowana prostotą i powagą, choć nie postrzegano jako niestosowne, gdy w dyskretny sposób dodawała wdzięku. Aby jednak czarne i proste suknie mogły dodawać powabu, potrzeba było nie lada pomysłowości. Nie wypadało zakładać złotych bransoletek czy perłowych naszyjników, nie oznacza to jednak, iż biżuteria nie była wyszukana. Popularną ozdobą były choćby naszyjniki o czarnych koralach wykonanych z hebanowego drewna. Czasem na łańcuchu noszono medalion z fotografią członka rodziny represjonowanego przez Rosjan – trzymanego w więzieniu czy zesłanego na Sybir. Popularnym materiałem do wyrobu biżuterii było żelazo, a najpopularniejszymi ozdobami – bransolety i pierścienie. Te ostatnie niosły w sobie duży ładunek symboliczny – były znakiem miłości i wierności Polaków do Ojczyzny, której nie ma na mapie, ale istnieje w duszach. Urodę podkreślano także żelaznymi broszami, szpilami do kapeluszy, kolczykami. Często pojawiały się na nich podniosłe symbole – białego orła, krzyża, kajdan, korony cierniowej.

Krzyżyk z końskiego włosia z napisem: Pamiątka więźni, Muzeum Narodowe w Krakowie.

Po wybuchu powstania Panie dalej zakładały żałobne stroje, choć nie było to już tak powszechne. Wszak wybuchający zryw dawał nadzieję na zwycięstwo i odzyskanie niepodległości. Modę żałobną starał się zwalczać rząd rosyjski, świadomy, iż jest ona czynnikiem integrującym Polki i Polaków i jednoczącym ich w biernym (a niekiedy i czynnym) oporze przeciw carskiej zwierzchności. Urzędnikom kazano odprawiać z kwitkiem petentki w czarnym stroju[11], obyczaj noszenia czerni próbowano też zwalczać, grożąc karą grzywny o wysokości do 100 rubli. Gdy nie odniosło to zamierzonego skutku, Namiestnik

Page 186: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Królestwa Polskiego gen. Fiodor Berg wydał szczegółowe rozporządzenie na temat dozwolonych ubiorów. Zakaz noszenia żałoby był kategoryczny, a kobietom, które by się mu nie podporządkowały, grożono aresztowaniem, odtransportowaniem do koszar i oddaniem do dyspozycji wojsku rosyjskiemu. W sytuacji narastającego terroru dalsze noszenie żałoby narażałoby tylko polskie kobiety i rodziny na represje i niepotrzebne cierpienia. Rozumiał to, pełniący od kilku tygodni władzę dyktatorską w powstaniu, Romuald Traugutt. 29 października 1863 r. ogłosił w piśmie Rządu Narodowego:

Żałobny ubiór naszych niewiast ma teraz służyć wrogom naszym za pozór do nowych, w dziejach cywilizowanego świata niesłychanych okrucieństw. Żałoba narodowa, pamiętamy to wszyscy, była wpływem dobrowolnego i powszechnego popędu narodu (…) Gdyby Moskwa groziła nam tylko majątkową ruiną (…) nie zadziwiłoby świata wytrwanie w przyjętym obyczaju żałoby. Są jednak świętości, dla ocalenia których należy poświęcić najdroższe uczucia serca, do takich świętości prawy Polak zalicza honor i wstyd niewieści (…) Dlatego też Rząd Narodowy w zdjęciu żałoby nie będzie widział odstępstwa od świętej sprawy (…) Każdy, byle prosty i skromny ubiór, jaki Polka przywdzieje, będzie dla niej żałobą. Nie potrzebujemy protestować kolorem sukni, kiedy krwią protestujemy przeciw najazdowi.[12]

Przykłady żelaznych pierścieni noszonych w okresie żałoby narodowej. Zbiory Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

Polki zaczęły zatem zakładać kolorowe stroje, z czasem okazało się jednak, że wśród barw sukien eleganckich pań dominuje fiolet. Kolor ten w tradycji katolickiej oznaczał żałobę i pokutę, ale też skruchę, pokorę i nadzieję.[13] Stosuje się go w liturgiach żałobnych, ale też w Adwencie i Wielkim Poście, czasie zadumy, ale i nadziei na Narodzenie, a następnie Zmartwychwstanie Chrystusa. Zgodnie z europejskim słownikiem mody i symboliki barw, jest to zatem kolor półżałoby. Policjanci carscy długo nie zdali sobie sprawy, że nosząc fioletowe ubrania i dodatki Polki demonstrują trwanie w żalu i smutku nad losem Ojczyzny. Co więcej, nieświadomie modę tę zaczęły naśladować Rosjanki, nie zdające sobie sprawy z podtekstu noszenia fioletowych sukien, szali, chust i kapeluszy.

Po upadku powstania oficjalna, narodowa żałoba za uciskaną Ojczyznę zastąpiła miejsca żałobie prywatnej, związanej z opłakiwaniem poległych, straconych lub zesłanych braci, mężów i synów. Zelżały represje, a na domową żałobę zezwalano. Ostatecznym zakończeniem żałobnej mody na ziemiach polskich była amnestia dla powstańców styczniowych, ogłoszona przez cara w 1866 r.

Niezgoda na politykę władz, demonstrowana strojem, weszła do polskiej tradycji. Jej przejawem w schyłkowym PRL-u było noszenie opornika lub jego części, co miało symbolizować sprzeciw przeciwko rządom Jaruzelskiego i jego junty.

WYCIECZ KA ROWEROWA Ś LADAMI POWSTANIA STYCZNIOWEGO

Page 187: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Powstanie styczniowe było dawno. Od kilku dziesięcioleci nie należy już do historii współczesnej, definiowanej jako dzieje, których świadkowie żyją jeszcze na świecie. Pamięć o powstaniu winniśmy kultywować, nie musimy jednak wciąż robić tego na podniosłą, patetyczną modłę rodem ze szkolnej akademii. Czemu nie połączyć żywej lekcji historii z odrobiną wypoczynku na świeżym powietrzu? Proponuję wycieczkę rowerową śladami powstania styczniowego.

Oczywiście, w zależności od Waszego miejsca zamieszkania, wycieczka może obejmować zupełnie inne miejsca. Jeśli jednak jesteście ze stolicy lub aktualnie zamieszkujecie syreni gród, zaplanowany szlak powinien być dla Was atrakcyjny.

W samej Warszawie śladów walk powstańczych nie znajdziemy. Miasto strzeżone przez Cytadelę, obsadzone potężną załogą rosyjskiego garnizonu, pozostawało poza zasięgiem powstańców. I w Warszawie można byłoby jednak znaleźć mnóstwo akcentów związanych z insurekcją 1863 r., począwszy od grobów pięciu poległych na Powązkach, a na Pałacu Zamojskich skończywszy. Zaplanowanie wycieczki rowerowej ich śladem również mogłoby być ciekawym doświadczeniem. Rekreacyjna jazda rowerem w centrum miasta nie udaje się jednak najlepiej, warto wybrać się zatem do Puszczy Kampinoskiej, dużego parku narodowego bezpośrednio graniczącego ze stolicą.

Wycieczką naszą rozpoczniemy na Wólce Węglowej, a poruszać się będziemy zielonym szlakiem rowerowym. Po drodze czekać nas będzie wiele ciekawostek historycznych związanych z dziejami Polski od średniowiecza do współczesności, jak choćby położony na początku trasy Lipków z dworem Henryka Sienkiewicza. Wytrwałym polecić należy samodzielne poszukiwanie dodatkowych o nich informacji. My skupimy się na pamiątkach związanych z powstaniem styczniowym. Pierwsze z nich znajdziemy, jeśli zboczymy odrobinę ze szlaku i dotrzemy do Dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodowego w Izabelinie. Tuż obok niego znajduje się mogiła powstańca styczniowego.

Po około 15 kilometrach jazdy dotrzemy do osady Mariew. Tu obowiązkowo należy nieco zjechać ze szlaku rowerowego, by dotrzeć do miejscowości Buda Zaborowska, gdzie miała miejsce największa bitwa powstania styczniowego w Puszczy Kampinoskiej.

Walczącymi byli w większości młodzi ludzie, którzy schronili się w lasach kampinoskich przed zarządzoną przez Aleksandra Wielopolskiego branką. Niektórzy spośród nich wyszli z Puszczy Kampinoskiej 18 i 19 stycznia, by wraz z Zygmuntem Padlewskim uczestniczyć w walkach o Płock, sporo jednak zostało, cały wysiłek poświęcając na umykanie przed carską obławą. Do uciekinierów w początku stycznia napłynęła też nowa grupa, przerażona perspektywą poboru w rekruty w drugim etapie branki. Przez kilka miesięcy młodzi mężczyźni przebywali w puszczy, ich dowódcą został mjr Walerian Remiszewski. W kwietniu 1863 r. dowódca postanowił wraz ze swym oddziałem podjąć próbę przebicia się do Warszawy. Plan był niezwykle zuchwały i zakładał zaatakowanie Cytadeli! Celem było ułatwienie ucieczki przebywającego od wielu miesięcy w więzieniu przywódcy Czerwonych – Jarosława Dąbrowskiego, także innego z liderów tej grupy – Bronisława Szwarce, poprzez związanie walką rosyjskiej załogi i odwrócenie uwagi od więźniów. Plan, na pierwszy rzut oka straceńczy i samobójczy, nie był jednak pozbawiony pewnych podstaw. 12 kwietnia przypadała prawosławna Wielkanoc. Liczono, że tego dnia żołnierze zajęci będą zabawą i świętowaniem, a ich czujność zostanie wydatnie osłabiona alkoholem. Ponadto Dąbrowski liczył, że grupa Rosjan nastawionych rewolucyjnie ułatwi mu ucieczkę. Niestety, rachuby zawiodły. Wtajemniczeni Rosjanie wycofali się, a oficerowie carscy dowiedzieli się o ruchach

Page 188: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

partyzanckich w pobliżu Warszawy i wysłali przeciw liczącemu 300 osób oddziałowi mjr Remiszewskiego pułk gwardii. Oddział zdołał dojść jedynie do podwarszawskiej wsi Wawrzyszew, skąd musiał się wycofać w rejon Starych Babic, a następnie Izabelina. Dowódca partii, nazywanej niekiedy oddziałem „Dzieci Warszawy”, chciał ukryć się przed żołnierzami nieprzyjaciela, słusznie sądząc, że jego oddział nie jest gotowy do walki. Pozycje partyzantów zostały jednak zdradzone przez właściciela folwarku z Truskawia, sterroryzowanego batogiem. 14 kwietnia doszło do bitwy. Remiszewski nakazał uzbrojonym strzelcom zając pozycje i przygotować się do boju w rejonie Bud Zaborowskich, natomiast nieposiadających broni palnej rozpuścił, nakazując im ucieczkę na własną rękę. W starciu zginęło około 150 partyzantów, w tym sam Remiszewski, który trapiony chorobą, nie był w stanie skutecznie dowodzić.[14] Na miejscu pola bitwy umieszczono pamiątkowy kamień, który, z pomocą życzliwych miejscowych, być może uda się odnaleźć.

Powróćmy na szlak. Będzie się na nim znajdować zbiorowa mogiła niedaleko Zaborowa Leśnego, w której spoczywają ciała 72 spośród poległych pod Budami Zaborowskimi (pozostali spoczęli na podwarszawskich parafialnych cmentarzach). Gdy do niej dojedziemy, ukaże nam się taki to widok:

Jadąc dalej szlakiem rowerowym dotrzemy do miejscowości Leszno, a następnie, mijając ciekawy rezerwat przyrodniczy z wysokimi wydmami o wdzięcznej nazwie „Karpaty” dotrzemy do średniowieczne grodzisko „Zamczysko”. Tam również warto zjechać z trasy, by dotrzeć do wsi Górki. Znajdują się tam szczątki tajemniczej sosny.

Gdy pod Budami Zaborowskimi partia Remiszewskiego została rozbita, Rosjanie podjęli pościg za uciekinierami. Wyłapywano ich przez kilka dni i wieszano bez sądu. Kozacy nie

Page 189: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

cofali się przed najbrutalniejszymi środkami, takimi jak podpalanie lasu, by zmusić powstańców do opuszczenia kryjówek. Rolę szubienic pełniły dwa drzewa. Pierwszym z nich była wspomniana sosna niedaleko wsi Górki, która zwaliła się w 1994 r., a według miejscowej legendy jej konary stale opuszczone były ku ziemi, wygięte niegdyś pod ciężarem ciał wieszanych, młodych mężczyzn. Drugim drzewem był dąb w uroczysku Wystawa koło Bielin Kampinoskich. Wprawdzie leży on niemal na zachodnim krańcu Puszczy Kampinoskiej, poza naszą trasą, jednak dla najwytrwalszych dotarcie do niego również może być pobudzającym do refleksji doświadczeniem.

Z Górek kierujemy się ku Granicy, gdzie znajduje się Muzeum Kampinoskiego Parku Narodowego. Ekspozycja ma niewielką powierzchnię i poświęcona jest głównie przyrodzie, znajdują się jednak na niej także zabytkowe krzyżyki wyrzeźbione w drewnie pochodzącym z sosny, na której konarach śmierć znalazło kilkudziesięciu młodych Polaków. Przed budynkiem muzeum znajdziemy zaś znajdujący się pod wiatą przedmiot, który niewątpliwie przykuje naszą uwagę. Będzie to… kość szczęki wieloryba bezzębnego, własność jednego z warszawskich muzeów, która zawieruszyła się w Granicy we wrześniu 1939 r.

Ostatnim przystankiem na naszej drodze będzie Kampinos. Tu, w zabytkowym, klasycystycznym dworze, znajdował się sztab powstańczy Zygmunta Padlewskiego, przygotowującego się do wymarszu z Puszczy, przejścia wraz z częścią uciekinierów po zamarzniętej Wiśle i ataku na Płock. Ponadto na cmentarzu parafialnym w Kampinosie znajduje się mogiła powstańców styczniowych i grób ks. Skibniewskiego, który udzielał pomocy bojownikom. W miejscowości tej możemy chwilę odpocząć i wyruszyć w drogę powrotną wygodną, asfaltową jezdnią, a jeśli jesteśmy bardzo zmęczeni, wystarczy podjechać do Leszna i wsiąść w autobus lub skierować się w drugą stronę – ku Sochaczewowi, by tam wsiąść w pociąg PKP.

Page 190: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Mapa tzw. obwodnicy rowerowej Puszczy Kampinoskiej. Kolorem zielony wyznacza przebieg szlaku, czerwonym zaznaczono miejsce bitwy pod Budą Zaborowską oraz sosnę i dąb, na których wieszano powstańców.

W Puszczy Kampinoskiej znajduje się jeszcze mogiła powstańców 1863 r. w Wierszach, do niej jednak byłoby nam zupełnie nie po drodze. Czemu jednak nie wybrać się tam podczas kolejnej wizyty w Puszczy Kampinoskiej.

Pokonaliśmy około 50 kilometrów. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo zmęczeni.

METRO

Na zakończenie obiecana dalsza podróż, prowadząca do stolicy Wielkiej Brytanii.

Kiedy w Warszawie wojsko carskie strzelało do uczestników manifestacji patriotycznych, w uroczystym pochodzie na Powązki odprowadzano pięciu poległych, a Wielopolski snuł plany odbudowy autonomii Królestwa Polskiego, w centrum Londynu robotnicy uwijali się jak w ukropie, budując pierwszą na świecie podziemną kolejkę. Na taką samą Warszawa miała poczekać jeszcze ponad 130 lat.

Grafika ukazująca pociąg wjeżdżający na peron londyńskiego metra, 1863, zbiory London Transport Museum

Plany budowy metra londyńskiego snuto już w czasie, gdy grzmiały armaty pod Olszynką Grochowską. Na realizację planu trzeba było jednak poczekać. Jednym z wizjonerów metra był Charles Pearson, notariusz, który twierdził, że budowa podziemnej kolei pozwoli na wybudowanie pięknych, nowoczesnych dzielnic na obrzeżach miasta i zapewni szybki

Page 191: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

transport mieszkańców do pracy w centrum i z powrotem. W 1854 r. parlament Wielkiej Brytanii zaakceptował plan budowy w stolicy Metropolitan Railway – od nazwy której pochodzi samo słowo metro (choć, co ciekawe, współcześnie w Londynie nie używa się takiego słowa, używając określenia underground). Firma realizująca inwestycję, Great Western Railway, zaprojektowała nawet specjalne, węższe wagoniki dla nowego typu kolei. Początkowo miały one małe okienka, jednak nie sprzyjało to komfortowi pasażerów, więc w kolejnych modelach wagonów zostały one zwiększone do standardowych rozmiarów. Budowa ruszyła w lutym 1860 r., kiedy w Polsce pozostawało jeszcze kilka miesięcy do śmierci i pogrzebu wdowy po generale Sowińskim. Kierownikiem projektu był inżynier John Fowler, znany wynalazca i przemysłowiec. Pierwszy pociąg przejechał trasę 9 stycznia 1863 r., pokonując pięciomilowy (ok. 8 km) odcinek ze stacji Paddington do Farringdon. Można zauważyć złośliwie, choć z przymrużeniem oka, że Anglikom potrzeba było niespełna trzech lat, by wybudować metro, a Polakom tyle czasu nie wystarczyło, by porządnie przygotować organizacyjnie powstanie.

Angielska kolej podziemna budowana była w czasach, kiedy Londyn niezwykle szybko się rozwijał. Obok metra rozbudowywano sieć latarni gazowych rozświetlających ulice stolicy, przyrastała też infrastruktura wodociągowa. Tak szybkie zmiany budziły zrozumiałe obawy, zwłaszcza wśród konserwatystów. Ówczesny premier Wielkiej Brytanii, 79-letni lord Palmerston, ten sam, który doprowadził do pogrążenia Rosji w wojnie krymskiej, odmówił udziału w ceremonii otwarcia, mówiąc, że woli spędzić czas, jaki mu jeszcze pozostał, raczej na ziemi niż pod nią.

Zaproszeni goście na próbnej przejażdżce w pierwszej na świecie podziemnej linii metra, fot. z 1862 r., London Transport Museum

Następnego dnia po uroczystej ceremonii otwarcia podróże kolejką podziemną były bezpłatne. Z możliwości przejazdu metrem skorzystało 30 tysięcy Londyńczyków. 12 milionów zaś pojechało kolejką w pierwszym roku jej funkcjonowania. Pierwszy wypadek śmiertelny miał miejsce dopiero 18 miesięcy po otwarciu metra. Ofiarą była niejaka Kate Gollop, która będąc pod wpływem alkoholu wpadła pod nadjeżdżający pociąg.

Pierwsze pociągi zasilane były silnikami parowymi. Wentylacja działała sprawnie, a liczne szyby pozwalały odprowadzać parę i spaliny oraz wtłaczać do tuneli świeże powietrze. Jeden

Page 192: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

z nich, zlokalizowany na Leinster Gardens, został nawet wystylizowany na dom w stylu wiktoriańskim. Mimo tych urządzeń, wewnątrz peronów panowała często mgła, w powietrzu unosiła się para i dym. Jeden z pasażerów określił stan na peronach londyńskiego metra „krokodylim oddechem”[15]. Mimo trudności, było to niebywałe osiągnięcie techniki połowy XIX wieku. Kiedy Brytyjczycy cieszyli się kolejką podziemną, wielu Polaków cierpiało w kibitkach odjeżdżających na Syberię czy kazamatach Pawiaka i Cytadeli.

[1] S. Kieniewicz, Manifest 22 stycznia 1863 r., Warszawa 1989.

[2] Odezwa określająca rolę Galicji i Poznańskiego w powstaniu. 7 lutego 1863 r., [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Narodowego 1862-1864. Oprac. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Warszawa 1968, s. 46-47.

[3] J. Łukaszewski, Pamiętnik z lat 1862-1864, Warszawa 1973

[4] Historia Bydgoszczy, t. I, Do roku 1920, pod red. M. Biskupa, Warszawa-Poznań 1991.

[5] Ustęp ten opracowałem korzystając przede wszystkim z tekstu D. Murzynowskiej i J. Potęgi, Prasa tajna 1861-1864, dostępnym na stronie internetowej Biblioteki Narodowej – zob http://www.bn.org.pl/powstanie/index.php?url=prasa#t02 data wejścia 26.08.2014. Wszystkie ilustracje pochodzą ze zdigitalizowanych zasobów Biblioteki Narodowej.

[6] Zob: Prasa tajna z lat 1861-1864., [w: ] Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty, t. I, red. S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1970; Prasa polska w latach 1661-1864, red. J. Łojek, Warszawa 1976.

[7] Więcej o tej postaci zob. H. S. Zawadzki, Józef Bogdan Wagner, dyrektor tajnych drukarń Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym, Toruń 1987.

[8] Treść prasy powstańczej zanalizowano pod tym kątem w książce: L. Mariak, Perswazyjność prasy tajnej okresu powstania styczniowego na przykładzie leksyki, Szczecin 2001.

[9] M. Możdzyńska-Nawotka, O modach i strojach, Wrocław 2005.

[10] Por. M. Szuman-Gorczyca, Biżuteria patriotyczna, katalog zbioru Muzeum Okręgowego w Koninie, Konin 1986.

[11] Zob. tekst J. Bojańczyk pt. Złoto dałam na żelazo na portalu powstaniestyczniowe.nck.pl. http://powstaniestyczniowe.nck.pl/?p=970 data wejścia 26.08.2014 r.

[12] Odezwa o rezygnacji z żałoby narodowej, [w:] Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Tymczasowego 1862-1864, oprac. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968, s. 256-267.

[13] Więcej o symbolice barw w liturgii pisze ks. Marian Cynka w tekście Symbolika kolorów szat liturgicznych, Nasza Wspólnota, nr 113, sierpień 2007. Tekst dostępny też w internecie na stronie http://www.iwonicz.przemysl.opoka.org.pl/gazetka/sierpien2007/symbolika_kolorow.htm data wejścia 26.08.2014 r.

[14] Więcej o bitwie pod Budą Zaborowską pisał W. Świątkiewicz w artykule Powstańcy z Puszczy Kampinoskiej. Zob http://www.niedziela.pl/artykul/75938/nd/Powstancy-z-Puszczy-Kampinoskiej data wejścia 26.08.2014 r.

[15] Zob. http://www.mirror.co.uk/news/uk-news/going-underground-a-metro-spective-to-celebrate-150-1522223 data wejścia 25.08.2014, jak też http://www.zainstalujsie.pl/inicjatywy-zrealizowane-w-poprzednich-edycjach/stypendia-zagraniczne/arcelormittal-london-steel-trip/london-steel-trip/article/krotka-historia-londynskiego-metra.html data wejścia 25.08.2014.

Page 193: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Za wolność Waszą i Naszą – udział zagranicznych ochotników w

powstaniu styczniowym

O kongresie wiedeńskim zwykło się mawiać, że był gorsetem na tyjące cielsko Europy. Jego postanowienia, konserwując przedrewolucyjny porządek na Starym Kontynencie, ignorowały aspiracje wielu narodów europejskich. Dotyczyło to zarówno narodów o długiej tradycji, zwanych niekiedy historycznymi, które w XIX wieku, w wyniku różnorakich zakrętów dziejowych albo nie posiadały własnego państwa (jak Polacy, Węgrzy, narody bałkańskie) albo żyły w wielu małych państewkach i różnego typu wspólnotach politycznych (Niemcy, Włosi), jak i tych, których świadomość narodowa dopiero się formowała (Ukraińcy, Białorusini, narody bałtyckie).

NARODY W EUROPIE XIX WIEKU I ICH D ĄŻENIA – CHARAKTERYSTYKA OGÓLNA

Patrząc z tej perspektywy, można traktować historię XIX wieku jako dzieje dążenia narodów do samostanowienia i uzyskania możliwości tworzenia własnego państwa. Narody te, mniej lub bardziej aktywnie, dążyły do zmiany zastanego stanu rzeczy. Karty w Europie rozdawały jednak przede wszystkim wielkie imperia, w Europie Środkowej i Wschodniej wielonarodowe i wieloetniczne, a te na ogół niezwykle krytycznie odnosiły się do narodowościowych dążności. Imperium Rosyjskie, Cesarstwo Austriackie i Królestwo Prus dość konsekwentnie, zwłaszcza w ciągu pierwszych kilkudziesięciu lat po kongresie wiedeńskim[1], wspierały się w zwalczaniu dążeń narodowowyzwoleńczych części swoich poddanych. Zawarte w 1815 Święte Przymierze było zobowiązaniem monarchów z dynastii Romanowów, Habsburgów i Hohenzollernów do wzajemnego wspierania się w tłumieniu prób wybicia się na niepodległość wszystkich narodów zamieszkujących ich imperia. Choć siłą rzeczy wymierzone było przede wszystkim w Polaków, gdyż jedynie oni zamieszkiwali każde z tych trzech państw, bywało narzędziem do zdławienia aspiracji również innych narodów. Jeden z najważniejszych przykładów współpracy mocarstw w ramach Świętego Przymierza miał miejsce w 1849 r., kiedy to przy wydatnej współpracy wojsk rosyjskich Austriacy stłumili powstanie węgierskie. I choć w latach 60-tych XIX wieku Święte Przymierze przestało funkcjonować, to wciąż sprawa polska traktowana była przedmiotowo przez trzy zaborcze mocarstwa, które były gotowe wspólnie tłumić aspiracje Polaków, jeśli miały w tym korzyści polityczne.

W państwach, które, stosując pewne uproszczenie, moglibyśmy nazwać „narodowymi”, również dochodziło do przemian społecznych, znajdujących odbicie w wydarzeniach politycznych. We Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii nie domagano się wprawdzie niepodległości, jednak coraz więcej grup społecznych dążyło do uzyskania swobód politycznych i możliwości posiadania wpływu na sprawy państwowe.

Wiek XIX znał mnóstwo przykładów wystąpień narodowowyzwoleńczych bądź wolnościowych. Za przykład niech posłużą powstanie greckie i wybicie się Grecji na niepodległość (lata 1821-1830), powstanie belgijskie i utworzenie niepodległej Belgii (1830) czy też zrywy mniej udane: powstanie listopadowe i styczniowe w Polsce, wystąpienie dekabrystów w Rosji, rewolucja lipcowa we Francji, Wiosna Ludów czy powstanie węgierskie. Wiele z tych wystąpień było niezwykle krytycznie oceniane przez rządy europejskich wielkich graczy, widzące w nich zagrożenie dla wypracowanego z trudem w Wiedniu europejskiego systemu bezpieczeństwa i ładu, choć niektóre (jak np. kwestia utworzenia niepodległej Grecji), ze względu na doraźne korzyści polityczne, uzyskały w

Page 194: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

końcu aprobatę „koncertu mocarstw”. Jednocześnie, wydarzenia te cieszyły się wielkim poparciem intelektualistów, artystów i ludzi kultury we wszystkich zakątkach Europy. Walczący o swoje wyzwolenie narodowe lub polityczne Francuzi, Niemcy czy Włosi z sympatią odnosili się do chociażby do walczących Polaków, mogąc zresztą liczyć na wzajemność. Rosyjscy dysydenci, jak np. Aleksander Hercen czy Michaił Bakunin, z wielką sympatią mówili i pisali o polskich powstańcach, krytycznie oceniając działania caratu, dążącego wszelkimi dostępnymi środkami do stłumienia insurekcji. Również polscy rewolucjoniści ciepło myśleli o jednoczących się Włoszech, powstającej Grecji czy Belgii, o dążeniach emancypacyjnych w Rosji (czego przykładem jest wiersz „Do przyjaciół Moskali”, autorstwa Adama Mickiewicza) i Węgier. To charakterystyczne zjawisko głębokiego dysonansu postaw i myślenia elit władzy i większości elit intelektualno-twórczych było cechą charakterystyczną Europy przez cały wiek XIX. Wówczas ukształtowało się również hasło „za wolność waszą i naszą”.

IDEA WAL KI „ZA WASZ Ą I NASZĄ WOLNOŚĆ”

Zdanie „za wolność waszą i naszą” oznacza, iż każdy demokrata, każdy zwolennik idei samostanowienia, każdy działacz narodowy[2] powinien wspierać analogiczne dążenia w każdym innym państwie Europy. Mówiąc wprost, każdy Anglik, żądający powszechnego prawa wyborczego w swoim kraju, winien wesprzeć w możliwie największy sposób walczących o niepodległość Greków, każdy Polak, marzący o odbudowie Rzeczpospolitej, powinien trzymać mocno kciuki, a gdy to możliwe bić się ramię w ramię z bratankami Węgrami, każdy zaś Włoch, chcący pełnej jedności dla swego rozbitego kraju, powinien sympatyzować z polskimi powstaniami, jednocześnie jednak licząc na wzajemność.

Dzieje XIX wieku znają wiele aktów walki w szeregach wojsk obcych armii w ramach idei „za wolność waszą i naszą”. Oczywiście zjawisko wstępowania obcych ochotników do szeregów powstańczych nigdy nie miało masowego charakteru, jednak bardzo podnosiło morale i działało na wyobraźnię walczących, a ponadto zwracało uwagę międzynarodowej opinii publicznej na ich sprawę.

NAJSŁYNNIEJSI BOJOWNICY O WYZWOLENIE INNYCH NARODÓW

Najbardziej bodaj znanym XIX wiecznym bojownikiem „za wolność waszą i naszą” był George Gordon Byron. Ten angielski poeta romantyczny, autor słynnego poematu Giaur, walczył w szeregach helleńskich powstańców w latach 1823-1824, kiedy to stracił życie w bitwie w pobliżu miejscowości Missolungi nad Zatoką Koryncką. Byron, choć bardzo bogaty i wpływowy w angielskich kręgach artystycznych, był niespokojnym duchem. Jego życie wypełniały liczne romanse i skandale towarzyskie. Dużo podróżował. Odwiedził m.in. Francję, Szwajcarię oraz Italię (gdzie przez kilka lat nawet mieszkał). Do Grecji dostał się trochę przez przypadek. Nie jest jasne, czy realizował tam jakąkolwiek misję dyplomatyczną zleconą przez rząd angielski, ale – kiedy już się tam znalazł – bardzo mocno zaangażował się w walkę na rzecz niepodległości Hellady. Z własnej kieszeni (a jako angielski baron był człowiekiem majętnym) finansował doposażanie greckiej floty i tworzenie oddziałów lądowych. Niestety, po kilku miesiącach pobytu w Helladzie, w lutym Byron zachorował (prawdopodobnie na malarię), by po kilku miesiącach umrzeć. Mimo, iż nie odegrał kluczowej roli w wojnie grecko-tureckiej trzeciej dekady XIX wieku, jego postawa wzbudziła ogromny podziw wśród walczących Greków. Do dziś w Grecji Byron uchodzi za jednego z bohaterów narodowych.

Page 195: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Najsłynniejszą polską postacią, ucieleśniającą w sposób dosłowny ideę walki „za wolność naszą i waszą” był, jak się zdaje, Józef Bem. W 1830 i 1831 roku generał artylerii w powstaniu listopadowym, wsławił się m.in. udaną szarżą kawaleryjską w bitwie pod Ostrołęką. Za zasługi na polach bitew tego powstania został uhonorowany orderem Virtuti Militari, najwyższym polskim odznaczeniem wojennym. Wobec klęski tego zrywu musiał opuścić Królestwo Polskie i udać się na emigrację, gdzie przez wiele lat bez powodzenia próbował tworzyć legiony polskie. Kiedy w 1848 r. wybuchało powstanie węgierskie, udał się na ziemie Madziarów. Dowodząc w Siedmiogrodzie i Banacie (dziś Rumunia), w tzw. kampanii zimowej (grudzień 1848-marzec 1849) dał się poznać jako wybitny dowódca, doceniany nawet przez przeciwników. W szeregach jego armii walczył słynny węgierski poeta romantyczny Sandor Petofi. Bem musiał ustąpić pola dopiero przed wspólnymi siłami austriacko-rosyjskimi dowodzonymi przez feldmarszałka Iwana Paskiewicza (tego samego, który tłumił powstanie listopadowe). W sierpniu 1849 r., po klęsce pod Temeszvarem (Timisoarą), gdy rewolucja węgierska wygasła, przekroczył granicę turecką. W Imperium Osmańskim przeszedł na islam, wstąpił do tureckiej armii, której został generałem, założył fabrykę prochu w mieście Aleppo (dziś Syria), snuł plany reorganizacji sułtańskiego wojska i budowy w Turcji fortyfikacji. Zamiary te pokrzyżowała malaria, na którą zapadł w 1850 r. i która okazała się śmiertelna. Podobno jego ostatnie słowa brzmiały: „Polsko, Polsko, ja cię już nie zbawię” (choć trudno dokładnie ustalić, ile jest w tym z legendy).

Przykładów postaci, walczących poza granicami własnych krajów i za sprawę, która pozornie ich nie dotyczyła, było bardzo wiele. Przez cały wiek XIX nie zabraknie ochotników do rewolucyjnej walki o wolność narodową i społeczną. W czasie wojen napoleońskich, Wiosny Ludów, w walkach o zjednoczenie Włoch (w mniejszym stopniu o zjednoczenie Niemiec, gdyż to zostało dokonane w sposób odgórny, „krwią i żelazem”, przez polityków i generałów pruskich, przy niewielkim udziale społeczeństwa), w powstaniach narodowych: greckim, belgijskim, węgierskim, polskich oraz na Bałkanach, będą brali udział bojownicy walczący przeciw konserwatywnemu porządkowi narzuconemu przez ład wiedeński. Ich osobiste motywacje będą różne: od radykalnych przekonań politycznych, przez nadzwyczajną wrażliwość na niesprawiedliwość społeczną (jak w przypadku wielu poetów romantycznych), aż po skłonność do awanturnictwa i poszukiwania niebezpiecznych przygód.

OCHOTNICY ZAGRANICZNI W POWSTANIU STYCZNIOWYM

W tradycję walki „za wolność naszą i waszą” doskonale wpisują się ochotnicy zagraniczni, walczący w szeregach powstańców styczniowych: członkowie spisków narodowowyzwoleńczych, dowódcy partii czy szeregowi żołnierze. Wśród nich najsłynniejsze i najczęściej przywoływane przez podręczniki (nie tylko akademickie) oraz publicystów postaci to: Francesco Nullo, Francois Rochebrune i Andrij Potebnia. Nie byli to jedyni zagraniczni bojownicy, walczący z caratem o wybicie się Polski na niepodległość, oni jednak wsławili się największymi czynami bojowymi.

ANDRIJ POTEBNIA

Andrij Potebnia (z rosyjska jego nazwisko zapisywane i wymawiane było: Andriej Potiebnia) urodził się we wsi Pierekopowka w środkowej Ukrainie (gubernia połtawska), a jako człowiek o ukraińskiej świadomości narodowej, krytycznie patrzył na wiele poczynań caratu. I choć zrobił karierę w wojsku rosyjskim, kończąc prestiżowy petersburski Konstantynowski Korpus Kadetów, a następnie służąc w twierdzy Szlisselburg (tej samej, w której od 1822r. więziony był polski patriota i twórca spisku Towarzystwo Patriotyczne – Walerian

Page 196: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Łukasiński), pozostał rewolucjonistą. W 1861 r. Potebnia założył tajny Komitet Oficerów Rosyjskich w Polsce, będący ekspozyturą analogicznej organizacji w Rosji – Koła Oficerów Polskich w Petersburgu. Obie organizacje za cel stawiały sobie współpracę w doprowadzeniu do powstania niepodległej Polski oraz głębokich reform społecznych w obu krajach: w tym zniesienia carskiego samodzierżawia. W prace Komitetu Oficerów Rosyjskich zaangażowany był czołowy działacz Czerwonych Jarosław Dąbrowski, a jego członkowie zasilili potem powstańcze szeregi. 27 czerwca 1862 r. Potebnia dokonał nieudanego zamachu na namiestnika Królestwa Polskiego, Aleksandra Ludersa. Bezpośrednią inspiracją zamachu miał być odwet za stosowanie z inicjatywy Ludersa tortur na więzionych i przesłuchiwanych członkach konspiracji oraz rozstrzelanie trójki z nich. Zamach ten wpisywał się jednak w długi łańcuch terroru stosowanego przez spiskowców, a później powstańców styczniowych. W łańcuchu tym zawierają się kilkukrotne próby targnięcia się na życie Aleksandra Wielopolskiego, zamach na wielkiego księcia Konstantego czy próba zgładzenia we wrześniu 1863 r. Fiodora Berga. Potebnia nie został ujęty po zamachu na Ludersa i uniknął kary. 22 stycznia 1863 r. przebywał w Warszawie w konspiracyjnej siedzibie Rządu Narodowego (wraz z m.in. Stefanem Bobrowskim). To dzięki obecności w strukturach konspiracyjnych takich ludzi jak Potebnia, kierownictwo powstania liczyło na jego wielkie wsparcie przez rewolucjonistów rosyjskich, którzy mieli masowo przyłączać się do insurekcji. Nadzieje te, jak wiemy, w znacznej mierze okazały się płonne.

Po wybuchu insurekcji Andrij Potebnia zaangażował się w walkę partyzancką. Walczył w oddziale Antoniego Jeziorańskiego, będącego częścią wielkiej partii Mariana Langiewicza. Uczestniczył w jednej z potyczek na szlaku bojowym Langiewicza – pod Pieskową Skałą, by dzień później znaleźć śmierć w bitwie pod Skałą – o ironio wygranej dla Polaków, w której to zmusili oni spory oddział Rosjan do wycofania się w okolice Miechowa.

FRANCESCO NULLO

Francesco Nullo był włoskim patriotą urodzonym w miasteczku Bergamo, znajdującym się pod panowaniem Habsburgów i gorącym orędownikiem Italii, od średniowiecza rozbitej politycznie. Jak wiemy, w chwili wybuchu powstania styczniowego dzieło jednoczenia Italii nie zostało jeszcze ukończone, jednak obrót spraw wydawał się korzystny. Nullo, przyjaciel i powiernik słynnego Giuseppe Garibaldiego, rewolucjonisty włoskiego, uczestniczył w słynnym „marszu tysiąca czerwonych koszul”, który przyłączył do Królestwa Sardynii i Piemontu południowa Italię (wojska istniejącego tam państwa – Królestwa Obojga Sycylii –masowo przechodzili na stronę Garibaldiego, co tłumaczy jego bezprecedensowy sukces zrealizowany wyjątkowo skromnymi siłami). Wszystkie ziemie włoskie nie znalazły się jeszcze pod berłem Wiktora Emanuela II z dynastii sabaudzkiej, na przyłączenie Wenecji i Rzymu trzeba było jednak poczekać, aż koniunktura międzynarodowa to umożliwi. Gdy tymczasem w Polsce wybuchła insurekcja. Nullo, jako wierny dewizie „za wolność naszą i waszą” i sympatyzujący z ruchami narodowowyzwoleńczymi w całej Europie, postanowił wziąć w niej udział. Do Polski przybył w kwietniu 1863 r., by uformować tu bodaj najbardziej, obok żuawów, znany oddział wojskowy zagranicznej prowieniencji, walczący w powstaniu styczniowym, tzw. legion garibaldczyków. Legion ten tworzony był przez Menottiego Garibaldiego, syna sławnego Giuseppe (przez pewien czas liczono nawet, że Menotti osobiście weźmie udział w powstaniu styczniowym, nie doszło jednak do tego). Szlak bojowy garibaldczyków był jednak wyjątkowo krótki. Nullo wraz z włoskimi ochotnikami został wcielony do partii Józefa Miniewskiego, której celem miało być przedostanie się na Mazowsze i tam kontynuowanie walk. Nullo przekroczył granicę Królestwa Polskiego 3 maja 1863 r. Jak wspomina Miniewski:

Page 197: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Przybyły ze mną płk Nullo, mianowany przeze mnie szefem sztabu, dla jego sławy zdobytej u Garibaldiego, nie mógł mi być w niczym pomocny z powodu nieznajomości języka i stosunków miejscowych, porozumiewał się więc tylko z legią zagraniczną, której powierzyłem mu komendę[3].

Udało mu im 4 maja stoczyć zwycięską potyczkę z Rosjanami. Dzień później legion garibaldczyków, wcielony do Korpusu Mazowieckiego Miniewskiego, został zaskoczony przez Rosjan pod Krzykawką. Pod koniec trzygodzinnej bitwy, w której znakomicie odpierano rosyjski atak, Nullo otrzymał postrzał w pierś, który okazał się śmiertelny. W potyczce zginął też drugi z Włochów, Stefano Elia Marchetti, a dziewięciu ochotników z Italii dostało się do rosyjskiej niewoli. Włoski legion, pozbawiony dowódcy, okazał się bezużyteczny i wrócił przez Galicję do Italii. Nullo, choć jego realne zasługi dla sprawy polskiej były niewielkie, pozostał jednak zapamiętany.

Z lewej Andrij Potebnia, z prawej Fracesco Nullo

FRANCOIS ROCHEBRUNE I JEGO ŻUAWI ŚMIERCI

Postacią szczególną dla powstania styczniowego był Francois Rochebrunne. Ten doświadczony żołnierz francuski, weteran walk kolonialnych w Algierii, toczonych przeciw Arabom (o ironio, jak bardzo udział w takich walkach jest sprzeczny z ideałem „za wolność naszą i waszą”) utworzył w Polsce doskonale zorganizowany i świetnie wyszkolony oddział, swego rodzaju „siły specjalne” powstania styczniowego. Rochenbrunne,

...młody jeszcze człowiek [w chwili wybuchu powstania Rochebrune był w wieku Chrystusowym: miał 33 lata, przypis autora], średniego wzrostu, dosyć szczupły, smagławej cery, brunet, miał twarz wydłużoną typu Francuza południowych prowincji, z wąsem krótkim i małą hiszpanką, z oczami czarnymi, świdrującymi, przenikliwymi. Jakąś stanowczość, śmiałość, zuchwałość nawet wyczuwało się w nim z ruchów, z mowy, z głosu, a to pierwsze wrażenie wzbudzało zaufanie w jego żołnierskie przymioty. Byliśmy zachwyceni naszym pułkownikiem – wspomina Stanisław Grzegorzewski, sierżant służący pod komendą Francuza[4].

Page 198: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Francois Rochebrune w mundurze żuawa śmierci, fotografia ze zbiorów CBN Polona.

Oddział zwany żuawami śmierci przebył krótki szlak bojowy, zapadł jednak w pamięć zarówno insurgentów – dodając im otuchy i wiary w sukces, jak i Rosjan, wśród których wywoływał podziw pomieszany ze strachem. Żuawi sformowani zostali na wzór podobnych jednostek, służących w armii francuskiej już od lat 30-tych XIX wieku. Ich nazwa związana jest ze słowem Zuawa: arabską nazwą plemienia Zouaoua, zamieszkującego pustynie Algierii, współpracującego (chciałoby się powiedzieć – kolaborującego) z Francuzami ze względu na doraźne korzyści polityczne. Francuscy żuawi mieli specyficzne umundurowanie, w których widać było wpływy orientalne, złożone z czerwonych, bufiastych spodni, niebieskich kaftanów i charakterystycznych nakryć głowy – czerwonych fezów. Umundurowanie żuawów francuskich posłuży za wzór przy tworzeniu analogicznego oddziału na ziemiach polskich. Zouaves z ojczyzny Rochebrunne’a swój chrzest bojowy przeszli w trakcie wojny krymskiej, gdzie odegrali niemałą rolę w oblężeniu i zdobyciu Sewastopola. Uczestniczyli potem w kluczowych walkach na kontynencie: kampanii zjednoczeniowej Włoch, wojnie francusko-pruskiej, a także I wojnie światowej, wielokrotnie brali też udział w różnego typu interwencjach zamorskich. Ostatecznie oddziały te zostały rozwiązane dopiero w 1962 r., w następstwie wycofania się Francji z Indochin i Afryki i faktycznym rozpadem francuskiego imperium kolonialnego. Na marginesie warto dodać, że oddziały wzorowane na żuawach francuskich walczyły nie tylko w Polsce, ale też w dziejącej się w tym samym czasie co powstanie styczniowe amerykańskiej wojnie domowej, zwanej secesyjną – i to zarówno po stronie Unii, jak i Konfederatów.

Aleksander Raczyński, Żuawi w walce, ok. 1858 r.

DYSCYPLINA W ODDZIALE

W szeregi polskich żuawów śmierci wchodzili przedstawiciele wielu krajów, choć większość stanowili Polacy. Rochebrune, mimo iż nie znał języka polskiego, był w stanie zaprowadzić w oddziale dyscyplinę i porządek, a żołnierze służyli wzorowo pod jego komendą. Sam francuski oficer mieszkał na ziemiach polskich już od pewnego czasu, prowadząc w Krakowie szkołę fechtunku, znał jednak po polsku najpewniej tylko kilka słów. Do swojego oddziału mówił po francusku, jednak obdarzony charyzmą i mający doświadczenie wojenne

Page 199: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

(którego tak brakowało polskim dowódcom oddziałów partyzanckich), potrafił skutecznie dowodzić żołnierzami i egzekwować polecenia. Jak wspomina Marcin Rembacz:

...po kilkugodzinnej bitwie [mowa o starciu pod Grochowiskami, przypis autora] (…) gdy powróciłem na stanowisko, zauważyłem niemałe zamieszanie; kosynierzy zaczęli się cofać i uciekać. Szczęściem jenerał Rochebrun, były podoficer żuawów armii francuskiej, przywykły do wojny podjazdowej w Algierii przeciwko Arabom, widząc chwiejącą się linię i cofających z pośpiechem kosynierów, poskoczył ku nim, aby ich zawrócić. Uciekającym zagroził kulą, chwytał za kołnierz i wpychał do szeregu, porządkował, ustawiał, a krzycząc z francuska: „Psiakhew, któha godzina (tyle, zdaje się, umiał po polsku) en avant” prowadził kolumnę rozweseloną tymi wykrzyknikami do ataku[5].

UZBROJENIE UMUNDUROWANIE I ETOS Ż UAWÓW

W oddziale żuawów służyli najsprawniejsi powstańcy, odznaczał się on także znacznie lepszym, niż przeciętne, uzbrojeniem. Do każdej partii z wielką chęcią przyjmowano ochotników z własnym uzbrojeniem, jednak w przypadku akcesu do żuawów było to szczególnie ważne. Na dołączenie nowego ochotnika do tego oddziału wyrazić musiał zgodę sam dowódca. Jak wspomina Filip Sanbra Kahane, jeden z żołnierzy oddziału Rochebrunne’a:

W lutym 1863 roku przybyłem z sanockiego do Krakowa, w intencji zaciągnięcia się do najbliższej partii powstańczej. (…) Miałem zamiar wstąpienia do żuawów, którymi dowodził pułkownik Rochebrunne, Francuz. Wiozłem ze sobą 8 sztuk broni palnej i 2 pałasze. Z tego powodu byłem pożądanym nabytkiem, różne też oddziały robiły starania, aby mnie pozyskać dla siebie. Oparłem się jednak pokusie i (…) wstąpiłem do żuawów[6].

Żuawi, jako oddział najlepiej przygotowany do boju i najstaranniej zorganizowany, byli zresztą uprzywilejowani przy podziale broni, jaka pozostawała do dyspozycji powstańców. Cytowany już przez nas Marcin Rembacz wspomina, jak to do bardzo dużej partii powstańczej, dowodzonej przez Mariana Langiewicza, w której służył, dotarła dostawa broni. Pierwszeństwo przy jej rozdawaniu przypadło właśnie oddziałowi Rochebrunne’a.

Na wieść, że nowa broń ma nadejść z Krakowa do obozu, zgłosiłem się jako ochotnik z czwartą kompanią na czaty. Stojąc przy drodze niedaleko granicy, otrzymywaliśmy od rodaków przyjeżdżających z Krakowa do obozu – chleb, wódkę, kiełbasę i cygara. Po kilku dniach przybyło sześć fur z 500 belgijskimi sztućcami i bagnetami, które przeważnie rozdano żuawom, małą zaś ilość rozdzielono między odznaczających się trafnym strzelaniem[7].

Swoją drogą w partii Langiewicza, na tyle dużej, że nie musiała się ukrywać przed Rosjanami i stacjonującej blisko bezpiecznej granicy galicyjskiej i Krakowa, można było czasem liczyć na nieliche rarytasy – kiełbasa i cygara to zjawisko niemal nie występujące w oddziałach operujących w innych częściach zaboru rosyjskiego.

Żuawi byli oddziałem elitarnym. Obowiązywał w nim swoisty ceremoniał, którego pierwszym i ważnym elementem była przysięga, której wymiar przywołuje na myśl starożytnych Spartan, mogących honorowo powrócić z boju jedynie z tarczą (jako zwycięzcy) lub na tarczy (polegli i przyniesieni przez towarzyszy broni). Kahane przypomina: „złożyłem

Page 200: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

przysięgę, że albo wrócę zwycięzcą - lub nie wrócę wcale z pola bitwy. Z tego to powodu, zwano nas <<Żuawami śmierci>>”[8]. Spośród innych partii powstańczych, oddziały Rochebrunne’a wyróżniało jednolite umundurowanie, tak rzadkie w powstaniu styczniowym, w którym wielu walczyło przecież w cywilnych ciuchach. Żuawi nosili czarne płaszcze i koszule z charakterystycznym białym krzyżem, przywodzącym na myśl średniowieczne zakony rycerskie. Taki ubiór dodawał powagi, musiał też budzić respekt, jeśli nie przerażenie, w szeregach wroga. O swoim ubiorze mimochodem mówi cytowany już Kahane, choć wspomina o nim w smutnym kontekście. Otóż w bitwie pod Grochowiskami zostaje ciężko ranny w rękę, jego kość jest pogruchotana, jednak w szoku postanawia wrócić na pole bitwy, i choć wie, że nie jest w takim stanie pomóc towarzyszom, szuka śmierci na placu boju. Uważa ją w takim momencie za lepszą od inwalidzkiego życia. Wówczas to bohater zachęca Rosjan: „Tu, tu strzelajcie, w ten krzyż biały, w ten fez czerwony”[9]. Szczęśliwie jednak kule mijają go, a na polecenie dowódcy dwóch żuawów pod przymusem odprowadza rannego do ambulatorium. I, choć ręki nie udaje się uratować, Kahane[10] wróci jeszcze do powstańczych oddziałów, przejdzie przez carskie więzienia, by dożyć czterdziestej rocznicy wybuchu narodowej rewolucji.

Mundur żuawa śmierci, ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Nie uprzedzajmy jednak faktów. W oddziale Rochebrune’a panowała surowa dyscyplina. Aby nie dopuścić do rozprzężenia, wolne chwile wypełniała żołnierzom musztra i ćwiczenia wojskowe. Dzięki temu oddział zachowywał w każdej praktycznie chwili pełną gotowość bojową. Jak wspomina jeden z żołnierzy:

Rochebrunne zajmował nas całymi dniami ćwiczeniami wojskowymi, wkrótce jednak otrzymaliśmy rozkaz wyruszenia pod Miechów, dla zaatakowania Moskali, którzy się tam w znacznej liczbie rozłożyli.[11]

Mając wysokie morale, zdolni byli żuawi zarówno na polu bitwy, jak i w innych działaniach, do dokonywania rzeczy niezwykłych. „Po ciężkim, 17to godzinnym marszu stanęliśmy 17 lutego pod Miechowem, gdzie bez chwili odpoczynku uderzyliśmy na Moskali”[12].

Page 201: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

NA SZLAKU BOJOWYM Ż OŁNIERZY ROCHEBRUNE’A

Przegrana bitwa pod Miechowem, która tylko dzięki oddziałom Rochebrune’a nie skończyła się spektakularną klęską, poskutkowała znacznym osłabieniem szeregów żuawów. „Potyczka ta, którą rzezią nazwać można, lekkomyślnie była prowadzona, bez obliczenia sił nieprzyjaciela i jego dogodnej pozycji wśród murów kościelnych. Ponieśliśmy straty ogromne, szczególniej żuawi – i nie wyparliśmy Moskali z miasta”[13].

Rochebrunne jako dowódca cieszył się bezgranicznym niemal zaufaniem i oddaniem większości swoich żołnierzy, gotowych na poświęcenia zarówno dla niego samego, jak i dla oddziału. Kahane wspomina, że gdy podczas bitwy pod Miechowem jeden z jego towarzyszy broni, chorąży, został postrzelony i upadł, wypuszczając sztandar, sam chwycił go natychmiast i pilnował jak oka w głowie do końca bitwy. „Do końca potyczki niosłem sztandar. Potem (…) zdjąłem chorągiew z drzewca i jak relikwię ukryłem na piersiach. Oddałem ją później Rochebrunne’owi”[14]. Francuskiego oficera wyróżniała waleczność, zdecydowanie, pewność siebie i zdolność do szybkiego podejmowania decyzji, nierzadko decydująca o sukcesie w wojennych przedsięwzięciach, ale też i porywczość i ogromna osobista ambicja. Podobnie jak żołnierze do dowódcy, Rochebrunne wykazywał przywiązanie do swoich podwładnych. „Gdy ten dzielny pułkownik zobaczył, że ze 150 żuawów zostało tylko kilkunastu, zasłonił sobie oczy, rzewnie zapłakał, wyrzekając na Kurowskiego. Powiedział wtenczas, że z garstką pozostałych walczyć nie może i że jeśli kto chce, może wrócić do domu”[15]. Nikt jednak z pozostałych przy życiu żołnierzy francuskiego oficera-ochotnika nie chciał słyszeć o rozwiązaniu oddziału i rozejściu się. „Wielu z nas, a mianowicie strzelcy i kosynierzy, udali się do Krakowa, my żuawi jednak – zostaliśmy przy Rochebrunie i jeszcze garstka innych przyłączyła się do nas, tak, że było nas wszystkich około 40-tu. Mieliśmy zamiar dostać się do lasów świętokrzyskich”[16].

Filip Kahane po klęsce miechowskiej i krótkotrwałej dezintegracji oddziały żuawów, powrócił w ich szeregi niedaleko Goszczy. Ponowne zasilenie szeregów żuawów wspomina następująco: „ Zastałem w Goszczy Rochebrunne’a, a przy nim nowy oddział żuawów, który wzrósł w tym czasie do liczby 300. (…) Pod Goszczą leżeliśmy obozem dni kilkanaście, a w tym czasie odbywaliśmy ćwiczenia, bo Rochebrunne nie dał nam ani jednego dnia próżnować, a swoje gorące przemowy zachęcające do męstwa i wytrwałości zaczynał od słów <<Zouaves de la mort!>>”. Nadużycia były surowo karane. „Niektórzy z nas nocowali w Chobrzu w pałacu Wielopolskiego, budząc zazdrość tych, którym przeznaczenie poskąpiło przyjemności nocowania pod dachem, na miękkiej kanapie i kosztowania wina z piwnicy margrabiego. Obozowało wielu na dworze, przeklinając dowództwo i szczęśliwych towarzyszy. Jednemu z oficerów, który przebrał miarę w swobodzie wyrażeń, a jakimś trafem Rochebrunne się o tym dowiedział, odebrał szarżę, degradując do na szeregowca bez broni”. W przypadku skrajnej niesubordynacji w oddziale Rochebrunne’a przewidywana była nawet kara śmierci.

Ostatnią dużą potyczką powstańczą, w której wsławili się żuawi śmierci, była bitwa pod Grochowiskami z 18 marca 1863 r. Potężny oddział dyktatora Langiewicza został tam zaatakowany przez liczącą 3,5 tysiąca żołnierzy i posiadającą 6 armat jednostkę rosyjską, i to w chwili, gdy znajdował się w grząskim terenie. Zaskoczony i zmuszony do rozpaczliwej obrony Langiewicz zdołał osiągnąć pewien sukces, odpierając atak Rosjan i nie dopuszczając do rozbicia swojej partii. Szczególne zasługi w bitwie stały się udziałem żuawów śmierci, którzy w brawurowej szarży zneutralizowali rosyjską artylerię. Przejęcie armat było możliwe jedynie dzięki znakomitej organizacji, doskonałemu wyszkoleniu i przygotowaniu

Page 202: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

fizycznemu oraz szaleńczej momentami odwadze żuawów. „Gdy moskiewskie armaty coraz większe spustoszenie zaczęły robić w naszych szeregach, wtenczas Rochebrunne wezwał nas na ochotnika by pójść na armaty. Wystąpiło nas kilkunastu żuawów w tym Zwierkowski i ja – wspomina Kahane – Niebawem napotkaliśmy oddział dragonów, z którym mieliśmy potyczkę. Rochenbrunne uformował nas żuawów w dwa szeregi – i podczas gdy jeden szereg strzelał, drugi broń nabijał. Mieliśmy wtenczas już sztućce belgijskie. Dowódca nasz zakomenderował en avant ! au pas gymnastique! I sam na czele poprowadził na dragonów. Ubito pod nim konia, on ani się obejrzał, tylko krokiem gimnastycznym pędził naprzód. Dragoni sądząc, że nas jest więcej, zaczęli się cofać. A my dalej na nich nacierać. Pościg krokiem gimnastycznym był uciążliwy i niektórzy zaczęli w tyle zostawać, wtenczas Rochenbrunne zwrócił się do nas twarzą i postępując ciągle, wyciągnął rękę z rewolwerem, grożąc nim każdemu ktoby ustał lub krok zmienił. Zwyciężyliśmy wtenczas, ale też i wodza mieliśmy pod którego rozkazami warto było służyć” [17]. Przy ogromnym wkładzie Rochebrunna i żuawów bitwa pod Grochowiskami zakończyła się sukcesem powstańców, okupionym jednak ciężkimi stratami. Liczbę zabitych szacują historycy na około 200 osób po obu stronach. Również żuawi po raz kolejny doznali dotkliwego uszczerbku. Wspominaliśmy już, że nieoceniony pamiętnikarz, Filip Kahane, stracił pod Grochowiskami rękę. Identyczny los spotkał jego towarzysza broni: Władysława Zwierkowskiego. Obaj jednak, po wykurowaniu się i dojściu do zdrowia, wrócili jeszcze na krótko do oddziału, który wraz z Langiewiczem i jego osłabioną i wykrwawioną w ciężkich bojach partią opuścił Królestwo Polskie i udał się do Galicji. „Ku mojej radości znalazłem w obozie mego dzielnego dawniejszego dowódcę Rochebrune w randze jenerała. On też mnie poznał i powitał słowami Voila-le brave entre des braves. Hej Hej”[18] – mówi Kahane.

Władysław Zwierkowski, żuaw śmierci, pod Grochowiskami utracił lewą rękę.

OSTATNIE AKORDY DZIAŁALNO ŚCI ROCH EBRUNE’A W POLSCE

Francois Rochebrune, nominowany na generała po tym, jak dowiódł swego kunsztu pod Grochowiskami, był nawet brany pod uwagę na stanowisko dyktatora powstania. Nominacji tej sprzeciwił się jednak Rząd Narodowy. Niezwykle ambitny Francuz nie przełknął tej

Page 203: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

gorzkiej pigułki i na pewien czas wycofał się z działań powstańczych. Jak informuje nas nieoceniony Sambra, Kahane: „Obrażony Rochebrunne zdarł z siebie mundur jeneralski, oddał pałasz ofiarowany mu przez Francję i porzucił Polskę na zawsze. Mówiono mi potem, że poległ podczas komuny francuskiej”[19]. Pamiętnikarz rozmija się tutaj nieco z prawdą, gdyż Rochebrune jesienią 1863 r. powróci jeszcze do Polski i będzie dowodził oddziałem na Wołyniu, poniesie jednak klęskę pod Poryckiem. Za udział w polskim powstaniu zostanie odznaczony we Francji Legią Honorową, a przez kilka kolejnych lat będzie rzecznikiem i orędownikiem sprawy polskiej. Śmierć znajdzie w wojnie francusko-pruskiej w 1870 r. (nie dożyje zatem Komuny Paryskiej).

Niestety ani udział zagranicznych ochotników, w tym najsłynniejszych spośród nich – żuawów śmierci Rochenbruna – ani też pomoc rewolucjonistów i demokratów rosyjskich (jak Potiebnia) nie były w stanie zrekompensować gigantycznej przewagi militarnej armii rosyjskiej nad polskimi powstańcami. Brak pomocy któregokolwiek z wielkich mocarstw i ogólnie niekorzystna koniunktura międzynarodowa dla powstania styczniowego (mimo przychylności europejskiej opinii publicznej) zadecydowały o jego klęsce. Karty, które zapisali w dziejach styczniowej insurekcji obcokrajowcy, choć nie miały ostatecznego wpływu na losy powstania, należą jednak do najciekawszych i najbarwniejszych.

[1] Ostatnią wielką akcją Świętego Przymierza było zdławienie powstania węgierskiego w 1849 r.

[2] Przy czym w XIX wieku określenie „narodowy” nie miało na ogół negatywnych konotacji, a nacjonalizm nie był przeważnie ideologią agresywną.

[3] Józef Nieczuja Miniewski, Jego udział w powstaniu styczniowym..., Lwów 1918

[4] S. Grzegorzewski, Wspomnienia osobiste z powstania 1863 r. [w:] W czterdziestą rocznicę powstania 1863, Lwów 1903

[5] M. Rembacz, Z biegu życia wspomnień kilka dla pamięci młodego pokolenia, [w:] Pamiętniki chłopów – powstańców 1863 r., red. E. Kozłowski, Kraków 1983, s. 37.

[6] F. S. Kahane, Dzieje Żuawa, [w:] W czterdziestą rocznicę powstania 1863, Lwów 1903, s. 160.

[7] M. Rembacz, s. 34.

[8] F. S. Kahane, s. 161.

[9] Tamże, s. 166.

[10] Krótki biogram Filipa Kahane'a, Polaka mojżeszowego wyznania, znajduje się na stronie internetowej wirtualny sztetl: http://www.sztetl.org.pl/pl/article/sierpc/7,organizacje-i-stowarzyszenia/9179,filip-kahane/ data wejścia 12.08.2014 r.

[11] F. S. Kahane, s. 161.

[12] Tamże.

[13] Tamże.

[14] Tamże.

[15] Tamże, s. 162.

Page 204: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

[16] Tamże, s. 166.

[17] Tamże, s. 165.

[18] Tamże, s. 165.

[19] Tamże, s. 169.

Page 205: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

BIBLIOGRAFIA

Literatura dotycząca powstania styczniowego w piśmiennictwie polskim jest przeogromna. Poniższe zestawienie zawiera obszerne, choć z pewnością dalekie od kompletności, zestawienie różnorodnych tekstów źródłowych dotyczących zrywu 1863 r., które ukazały się w formie drukowanej oraz prac badawczych i popularnonaukowych, dotyczących różnych aspektów powstania styczniowego. Zachęcamy też do dalszych, samodzielnych poszukiwań bibliograficznych, zalecając ich rozpoczęcie od przejrzenia katalogów komputerowych Biblioteki Narodowej i Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie.

A. PAMI ĘTNIKI:

Aramowicz Ignacy, Marzenia: pamiętnik o ruchu partyzanckim w województwie grodzieńskiem, w 1863 i 1864 r., Bendlikon 1865.

Bartkowski Franciszek Ksawery, Pod Rybnicą i Jurkowicami w roku 1863, posł. opatrzył Leszek Tymiakin, Chełm 1995.

Berg Mikołaj Wasylewicz., Zapiski o powstaniu polskiem 1863 i 1864 roku i poprzedzającej powstanie epoce demonstracyi od 1856r., Chotomów 1991.

Białynia-Chołodecki Józef, Pamiętnik powstania styczniowego: w pięćdziesiątą rocznicę wypadków, Lwów 1913.

Bobrowski T., Pamiętnik mojego życia, t. II. Wspomnienie wieku dojrzałego, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1979.

Borzym Julian, Pamiętnik podlaskiego szlachcica, oprac. D. K. Rembiszewska, Łomża 2009.

Bronisława Zaleskiego i Kajetana Cieszkowskiego nieznane relacje o powstaniu styczniowym, oprac. W. Caban, R. Matura, Kielce 1997.

Brykczyński Stefan, Moje wspomnienia: rok 1863; z sześcioma rysunkami Konstantego Gorskiego, Warszawa 1936.

Chądzyński Zbigniew, Wspomnienia powstańca z lat 1861-1863, oprac. E. Halicz, Warszawa 1963.

Czartoryski W., Pamiętnik 1860-1864, Warszawa 1960.

Czernik Wandalin, Pamiętniki weterana: 1864 r., Warszawa 1914.

Dallmajer Roman, Moje wspomnienia z powstania 1863-1864 roku, Lipsk 1912.

Deskur B., Dla moich wnuków, Lwów 1895.

Dunin-Wąsowicz K. (oprac.), Warszawa w pamiętnikach powstania styczniowego, Warszawa 1963.

Page 206: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Gdzie mogił powstańczych kopce...: wspomnienia radomskich weteranów powstania styczniowego, oprac. P. Bednarczyk, S. Piątkowski, Radom 2009.

Grzybowski Ludomir, Opis powstania polskiego w roku 1863 i 1864 w województwie krakowskim, oprac. W. Caban, Z. J. Adamczyk, Kielce 1994.

Horodyński Wacław, Rok 1863: opisanie wypadków Powstania 1863 roku przez ich uczestnika, dotychczas żyjącego, Warszawa 1916.

Janowski Józef Kajetan, Pamiętniki o powstaniu styczniowem, t.I-III, Warszawa 1923-25.

Kraushar Aleksander, 5 sierpnia 1864 r.: ze wspomnień naocznego świadka, Warszawa 1916.

Kopernicki Franciszek, Pamiętnik z powstania styczniowego: notatki z powstania w województwie kaliskim 1863 i 1864 r., oprac. E. Halicz, L. Ratajczyk, Warszawa 1959.

Krzywda Zygmunt Napoleon, Wspomnienia obozowe z r. 1863 i 1864, Lwów 1883.

Langiewicz M., Relacye o kampanii własnej 1863 r., Lwów 1905.

Łapiński Teofil, Poles Stefan, Mankell Julius, Wyprawa do Polski: wspomnienia z czasów powstania styczniowego, oprac. J. Hera, Warszawa 1996.

Mazaraki Jan Newlin, Pamiętnik i wspomnienia, oprac. E. Kozłowski. Warszawa 1999.

Mikoszewski Karol, Pamiętniki moje, oprac. R. Bender, Warszawa 1987

Nałęcz-Rostworowski Jan, Wspomnienia z roku 1863 i 1864 r., Kraków 1900.

Pamiętnik Junoszy: oficera polskich żandarmów w powstaniu styczniowym, oprac. E. Halicz, L. Ratajczyk, Warszawa 1960.

Pamiętniki byłego dowódcy Dzieci Warszawskich i byłego naczelnika sił zbrojnych powiatów warszawskiego i rawskiego Ludwika Żychlińskiego, Poznań 1885.

Pamiętniki Michała Mikołajewicza Murawiewa „Wieszatela”, 1863-1865, przedm. St. Tarnowski, Kraków 1903.

Polska w walce: zbiór wspomnień i pamiętników z dziejów naszego wyjarzmienia, red. A. Giller, Kraków 1875.

Popiel W., Pamiętniki ks. Wincentego Chrościak-Popiela arcybiskupa warszawskiego, Kraków 1915.

Powierza Paweł, Wspomnienia z powstania styczniowego 1863 roku : testament moralny autora, oprac. L. Bokauszyn i K. Filipow, Białystok 1996.

Powstanie styczniowe na Lubelszczyźnie: pamiętniki, red. T Mencel, Lublin 1966.

Prendowska J., Moje wspomnienia, oprac. E. Kozłowski, K. Olszański, Kraków 1962.

Page 207: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Przyborowski Walery, Wspomnienia ułana z 1863 roku, Warszawa 2013.

Publicystyka tajna warszawska w dwuleciu przed powstaniem styczniowym i w roku 1863: ze wspomnień osobistych Aleksandra Kraushara, Warszawa 1919.

Romanowiczówna Zofia, Z dni krwi i łez (1863-1865): kartki z dziennika młodej dziewczyny, Lwów 1908.

Sczaniecki Kazimierz., Pamiętnik: Wielkopolska i powstanie styczniowe we wspomnieniach galicyjskiego ziemianina, oprac. W. Molik, Poznań 1995.

Sobkiewicz Józef, Rok 1863 na Polesiu Kijowskim, oprac. K. Gębura, D. Kacnelson, Siedlce 2000.

Stella-Sawicki Jan, Moje wspomnienia (1831-1910): (Rosja-Polska-Francja)/Pułkownik Struś, oprac. E. Barwiński, Lwów 1921.

Starorypiński Zygmunt, Borowski Konstanty, Między Kamieńcem i Archangielskiem: dwa pamiętniki powstańców z 1863 roku, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1986.

Urywki z pamiętników o powstaniu z roku 1863: gawędy obozowe dla harcerzy polskich, zebr. Zofia Szybalska, Lwów 1913.

Wilska Stefania, Pamiętnik o Ignacym Chmieleńskim, oprac. S Kieniewicz, Wrocław 1952.

Władysława Daniłowskiego notatki do pamiętników, oprac. J. Czubek, Kraków 1908.

Wspomnienia chłopów powstańców 1863 roku, oprac. E. Kozłowski, Kraków 1983.

Zapomniane wspomnienia, oprac. E. Kozłowski, Warszawa 1981.

Zienkiewicz Kazimierz, Wspomnienia powstańca 1863 roku,oprac. S. Pomarański, Warszawa 1932.

Zienkowicz Feliks, Wszystkim obcy i cudzy: Feliks Zienkowicz i jego listy z Syberii 1864-1881, oprac. B. Jędrychowska, Wrocław 2005.

B. ŹRÓDŁA DRUKOWANE

Akta wielkiej prowokacji z roku 1864, oprac. F. Ramotowska., Warszawa 1973.

Chłopi i sprawa chłopska w powstaniu styczniowym: materiały z terenu guberni radomskiej = Krest'âne i krest'ânskij vopros v vosstanii 1863 goda, red. S. Kieniewicz, I. Kostiuszko, Wrocław 1962.

Confidential correspondence of the British Government respecting the insurrection of Poland 1863, oprac. T. Filipowicz, Paris 1914.

Demokracja polska w powstaniu styczniowym: wybór źródeł, oprac. E. Halicz, I. Koberdowa, I. Radtke, Wrocław 1961.

Page 208: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Narodowego 1862-1864 = Dokumenty Central'nogo Nacional'nogo Komieta i Nacional'nogo Pravitel'stva 1862-1864, red. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław-Moskwa 1964-1978.

Dokumenty powstania styczniowego: wydarzenia, ludzie, tradycja, red. P. Dymmel i R. Hordyjewski, Lublin 2013.

Dokumenty terenowych władz cywilnych Powstania Styczniowego 1862-1864 = Dokumenty povstančeskogo provincial'nogo upravleniâ 1862-1964, red. t. W. Djakow, S. Kieniewicz, Wrocław 1986.

Dokumenty terenowych władz wojskowych powstania styczniowego 1863-1864 = Dokumenty povstančeskich voenačal'nikov 1863-1864, red. W. Djakow, S. Kieniewicz, Wrocław-Moskwa 1976.

Dokumenty Wydziału Wojny Rządu Narodowego 1863-1864 = Dokumenty Voennogo Otdela Nacional'nogo Pravitel'stva 1863-1864, red. S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1973.

Fotografie powstańców styczniowych w zbiorach Gabinetu Grafiki Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich: katalog, oprac. L. Machnik, Wrocław 2002.

Galicja w powstaniu styczniowym = Galiciâ v vosstanii 1863 goda, red. S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1980.

Zjednoczenie emigracji polskiej (1866-1870): lewica na emigracji = Ob''edinenie pol'skoj `emigracii (1866-1870): levica v `emigracji, red. C. Bobińska, I. Miller, Wrocław 1972.

Instrukcja powstańcza Ludwika Mierosławskiego, oprac. E. Halicz, Warszawa 1958.

Kartki z życia wygnańców polskich na Syberyi., Kraków 1895.

Korespondencja T. Berga z Aleksandrem II w związku z procesami politycznymi w Królestwie Polskim w latach 1863-65., oprac. E. Halicz, Warszawa 1963.

Kronika podolska: dokumenty Organizacji Narodowej 1862-1863, oprac. S. Kieniewicz, F. Ramotowska, Warszawa 1997.

Księga pamiątkowa opracowana staraniem Komitetu Obywatelskiego w czterdziestą rocznicę powstania r. 1863/1864, oprac. J. Białynia-Chołodecki, Lwów 1904.

Listy Leopolda Kronenberga do Mieczysława Waligórskiego z 1863 roku, oprac. S. Kieniewicz, Wrocław 1955.

Łukaszewski J., Zabór Pruski w czasie Powstania Styczniowego 1863-64 r., Jassy 1870.

O powstaniu styczniowym: wybór pism - Aleksander Hercen, oprac. L. Bazylow i M. Wierzchowski, Warszawa 1962.

Pawliszczew N. Tygodnie polskiego buntu. t.II, Walka orężna, 1863-1864, przekł. i oprac. A. Zawilski, Warszawa 2003.

Page 209: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Polska działalność dyplomatyczna, 1863-1864: zbiór dokumentów. T. 2, Korespondencja agentów dyplomatycznych Rządu Narodowego w Anglii i Austrii, w Watykanie, w Niemczech, pod red. A. Lewaka, oprac. H. Wereszycki, A. Lewak, S. Kieniewicz, Warszawa 1963.

Powstanie na Litwie i Białorusi 1863-1864 r., Vosstanie v Litve i Belorussii 1863-1864 gg = Sukilimas Lietuvoje ir Baltarùsijoje 1863-1864 m = Naustanne u Lìtve ì Belarusi 1863-1864 gg, red. V. D'jakov, Moskva 1965.

Powstanie w Polsce, przez Montalemberta Charlesa, Kraków 1863.

Powstanie styczniowe i zesłańcy syberyjscy: katalog fotografii ze zbiorów Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Cz. 1, Powstanie styczniowe, oprac. K. Lejko, Warszawa 2004.

Powstanie styczniowe: materiały i dokumenty, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1968.

Powstanie styczniowe: wyroki audytoryatu polowego z lat 1863, 1864, 1865 i 1866, oprac. H. Cederbaum, Warszawa 1917.

Powstanie Styczniowe w prasie zagranicznej: ryciny z kolekcji Krzysztofa Kura, Warszawa 2013.

Powstanie styczniowe: zbiór pieśni i poezyj: poprzedzony zarysem historji powstania, oprac. A. Bełcikowska, Warszawa 1931.

Praca samarytańska i społeczna kobiet polskich w powstaniu styczniowem 1863-1864 roku: materjały do opracowania służby zdrowia w powstaniu styczniowem 1863-1864 r, red. F. Białokur, Warszawa 1928.

Prasa tajna z lat 1861-1864. = Podpol'naâ pressa 1861-1864 gg, red. S. Kieniewicz, I. Miller, t. I – III, Wrocław 1966-70.

Proces Romualda Traugutta i członków Rządu Narodowego: akta Audytoriatu Polowego z lat 1863/1864. T. 1 – T. 4, red. E. Halicz, oprac. A. Borkiewicz, Warszawa 1960.

Rok 1863 w malarstwie polskiem: 63 reprodukcyi, oprac. T. Rutowski, Lwów 1917.

Rok 1863: wybór aktów i dokumentów, oprac. Edward Maliszewski, Warszawa 1924.

Roman Rogiński powstaniec 1863 r.: zeznania i wspomnienia, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1983.

Ruch rewolucyjny w armii rosyjskiej a powstanie styczniowe, oprac. W. Djakow, I. Miller, tł. M. Orzechowski i J. Rybkowski, Wrocław 1967.

Ruch społeczno-polityczny na Ukrainie w 1863-1864 r. = Obŝestvenno-političeskoe dviženie na Ukraine v 1863-1864 gg, red. V. Korolûk, Kiev 1964.

Spis powstańców 1863 roku więzionych w twierdzy kijowskiej, oprac. M. Micel, przeł. A. Markin, Przemyśl 1995.

Page 210: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Współpraca rewolucyjna polsko-rosyjska - Russko-pol'skie revolûcionnye svâzi, red. V. D'âkow, Moskva 1963.

Wybór tekstów źródłowych z historii Polski 1861-1918, oprac. M. Stolarczyk, J. Hoff, Rzeszów 2000.

Zabór pruski w powstaniu styczniowym = Pol'skie zemli pod vlast'û Prussi i vosstanie 1863 goda, red. S. Kieniewicz, W. Koroluk, Wrocław 1968.

Wystawa druków i rękopisów z okresu Powstania Styczniowego: przewodnik, oprac. H. Mościcki, E. Oppman, Warszawa 1938.

W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863-1903, Lwów 1903.

Zarys powstania styczniowego opracowany w warszawskiej Cytadeli = Istoričeskij očerk vosstaniâ 1863 goda sostavlennyj v varšavskoj cytadeli, red. S. Kieniewicz, T. Kopriejewa, L. Szyłow, Wrocław 1985.

Zesłańcy Powstania Styczniowego z Królestwa Polskiego: wykaz nazwisk z akt w zasobie Archiwum Głównego Akt Dawnych, oprac. Z. Strzyżewska, Warszawa 2001.

Zeznania śledcze i zapiski o powstaniu styczniowym Oskara Awejde = Pokazaniâ i zapiski o pol'skom vosstanii 1863 goda Oskara Avejde, red. S. Kieniewicz i I. Miller, Moskva 1961.

Zeznania śledcze o powstaniu styczniowym, Z. Janczewski [et al.]; oprac. S. Kieniewicz, Wrocław 1956.

Z trudu naszego i znoju Polska powstanie by żyć – wybór pieśni, poezji i reprodukcji, zebrał A. Markowski, Częstochowa 2001.

Źródła do dziejów Polski w XIX i XX wieku. T. 1, Lata 1795-1864: wybór tekstów źródłowych, oprac. A. Koseski, J. R. Szaflik, R. Turkowski, Pułtusk 1996.

Żydzi a powstanie styczniowe: materiały i dokumenty, oprac. A. Eisenbach, D. Fajnhauz, A. Wein Warszawa 1963.

Żywe pomniki bohaterstwa: ostatni z 1863 roku: na 70-lecie Powstania Styczniowego, red. W. Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1933.

C. HISTORIA LOKALNA I REGIONALNA

Balicka M., Czarnik O. S. (red.), Powstanie Styczniowe: uczestnicy, instytucje, wybrane zdarzenia: obchody i pamiątki w powiecie wołomińskim, Kobyłka 2013.

Barczyński W., Bitwa miechowska 17 lutego 1863 roku, Miechów 2013.

Bednarczyk A., Powstanie styczniowe w Iłży i okolicy, Iłża 1990.

Brodowski B., Zbrojny czyn powstańców podlaskich w roku 1863, Łuków 1925.

Page 211: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Bukowski A., Pomorze Gdańskie w powstaniu styczniowym, Gdańsk 1964.

Caban W., Z dziejów powstania styczniowego w rejonie Gór Świętokrzyskich, Warszawa-Kraków 1989.

Chankowski S., Powstanie styczniowe w Augustowskiem, Warszawa 1966.

Cywiński B., Obok Orła znak Pogoni: wokół powstania styczniowego na Litwie i Białorusi, Kraków 2013.

Czubiński A., Powstanie 1863-1864 roku we wschodniej Wielkopolsce, Poznań 1993.

Domańska M., Ciche bohaterki: szkic pracy społecznej polskich ziemianek na kresach wschodnich w epoce popowstaniowej, Nieśwież 1918.

Drela A., Powstanie styczniowe w regionie lipskim, Lipsko 2013.

Dubiecki M., Romuald Traugutt i jego dyktatura podczas powstania styczniowego 1863-1864, Kijów 1912.

Dzianisz P., Powstanie styczniowe na Kujawach: (szlak turystyczny), Bydgoszcz 1906.

Fajnhauz D., 1863: Litwa i Białoruś, Warszawa 1999.

Gabrel E., Powstanie Styczniowe 1863-1864: Suchowola, Białystok 2003.

Gadomski S., Powstanie styczniowe w powiecie pułtuskim, Pułtusk 1989.

Gajowniczek Z. T., Powstanie styczniowe na pograniczu Mazowsza, Podlasia i Lubelszczyzny: przebieg, ślady i pamięć powstania w wiejskiej gminie Latowicz: studium przypadku, Latowicz 2013.

Gołdyn P. (red.), Brdów w dobie powstania styczniowego, Brdów 2013.

Góra S., Partyzantka na Podlasiu: 1863-1864, Warszawa 1976.

Grot Z., Rok 1863 w zaborze pruskim: udział społeczeństwa polskiego w powstaniu styczniowym, Poznań 1963.

Grzeszczak M., Kleczew w czasie powstania styczniowego 1863-1864, Poznań 2010.

Grzybowski M.M., Ślady powstania styczniowego na ziemi dobrzyńskiej, Olsztyn 2013.

Guściora F., Powstanie styczniowe na Polesiu, Brześć n. Bugiem 1937.

Juszkiewicz R., Powstanie Styczniowe na Północnym Mazowszu, Warszawa 1992.

Kaczmarek Z., Stępień J. (red.), Ziemia Konińska w czasie powstania styczniowego 1863-1864, Konin 1994.

Page 212: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Kawałko D.R. (red.), Powstanie styczniowe na Zamojszczyźnie: obchody rocznicowe w Książnicy Zamojskiej, Zamość 2013.

Kieniewicz S., Dereszewicze 1863, Wrocław 1986.

Kokosiński M., Powstanie styczniowe na ziemi chełmskiej: informator do wystawy, Chełm 2003.

Kołodziejczyk A., Powstanie styczniowe na południowym Podlasiu, Węgrów 1994.

Kosztyła Z., Kraśko R., Z dziejów powstania styczniowego na białostocczyźnie, 1863-1864, Białystok 1963.

Krzyszkowska A., Powstanie styczniowe na Wileńszczyźnie, Wilno 1934.

Kulpiński J., Od miasteczka Bodzentyn do wsi Kutery 22/23.01.1863 - 22.04.1864: wybrane bitwy i potyczki 1863-1864 w Górach Świętokrzyskich: na 150-lecie powstania styczniowego, Bodzentyn 2012.

Kunisz A., Udział Ziemi Tarnowskiej w powstaniu styczniowym, Kraków-Tarnów 1990.

Lisowski W., Polska służba zdrowia w powstaniach narodowych: 1794 – 1944, Warszawa 2006.

Łaniec S., Dowódcy i bohaterowie powstania styczniowego na Żmudzi, Toruń 2002.

Łaniec S., Litwa i Białoruś w dobie konspiracji i powstania zbrojnego: (1861-1864), Olsztyn 2002.

Łaniec S., Litwa w powstaniu styczniowym: bitwy i potyczki na Kowieńszczyźnie (1863-1864), Olsztyn 2000.

Łaniec S., Partyzanci kresów północno-wschodnich w powstaniu styczniowym: ziemie białoruskie, Toruń 1996.

Łaniec S., Północna Suwalszczyzna w powstaniu styczniowym, Toruń 2002.

Magdziak B., Topor B., 1863-2013: Gmina Sędziejowice w 150. rocznicę Powstania Styczniowego, Sędziejowice 2013.

Maliszewski E., Rok 1863 na Kresach Mohilewskich, Warszawa 1920.

Massalski A., Wągrowski T., W hołdzie przeszłości: z tradycji powstania styczniowego na Kielecczyźnie, Kielce 1984.

Matławska H., Lasy - nasze fortece, Zwierzyniec 1993.

Medyński A., Podolanie w powstaniu styczniowym, Tarnopol 1914.

Mierzwiński H. (red.), Rok 1863 na Podlasiu, Siedlce 1998.

Page 213: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Motyka J., Ośmak D., Chruścicka A., Rok 1863: wpisani w dzieje Przemyśla, Przemyśl 2013.

Mujta J. S., Z dziejów powstania styczniowego 1863-1864 na ziemi kolskiej, Konin 1998.

Myśliborski-Wołowski S., Udział Prus Zachodnich w powstaniu styczniowym, Warszawa 1968.

Niebielski E., Słownik lubelskich i podlaskich księży uczestników powstania 1863 roku, Lublin 2011.

Niebielski E., Zmierzch powstania styczniowego w Lubelskiem i na Podlasiu: 1864-1872, Lublin 1993.

Nawrot D., Z dziejów powstania styczniowego w Zagłębiu Dąbrowskim: bój o Sosnowiec i wyzwolenie trójkąta granicznego, Sosnowiec 2013.

Nowakowski S., Bydgoszcz w pamiętnym roku 1863, Warszawa 2002.

Odorkiewicz E., Śląsk a powstanie styczniowe, Katowice 2003.

Olejnik T., Wieluń w latach Powstania Styczniowego, Sieradz 1987.

Olszański K., Prasa galicyjska wobec Powstania Styczniowego, Wrocław 1975.

Onyszczuk J., Kodeń w okresie Powstania Styczniowego (1863-1864), Kodeń 2013.

Opioła, Monika., Bydgoszcz w latach 1863-1864: udział bydgoszczan w powstaniu styczniowym, Bydgoszcz, 2012.

Oremus F., Kraków i Małopolska w powstaniu styczniowym, Kraków 2013.

Partyka J. (red.), Tradycja powstania styczniowego w Ojcowie 1863-2003, Ojców 2003.

Pietrzyk M., Powiat inowrocławski w Powstaniu Styczniowym, Inowrocław 2004.

Polak W., Białkowski M., „W krwawem polu srebrne ptaszę”: powstanie styczniowe na Pomorzu i Kujawach, Toruń 2013.

Powstanie styczniowe w powiecie mławskim: praca zbiorowa, Warszawa-Mława 1994.

Pożarowszczyk J., Powstanie styczniowe w powiecie radzyńskim: walki powstańcze 1863-1864, Radzyń Podlaski 2011.

Rawita-Gawroński F., Wyprawa wołyńska: epizod z roku 1863, Warszawa 1914.

Rawita-Gwaroński F., Rok 1863 na Rusi, Ukraina, Wołyń, Podole, Lwów 1903.

Rola H., Powstanie styczniowe na ziemi częstochowskiej, Katowice 1965.

Page 214: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Sepioł A. S., Udział obwodu jasielskiego w powstaniu styczniowym: biografia Jana Siwińskiego (1845-1924) – powstańca i zesłańca z Harklowej, Jasło 2009.

Seweryn J., Udział duchowieństwa diecezji kujawsko-kaliskiej w powstaniu styczniowym, Włocławek 2003.

Słoniowa A. (red.), Powstanie styczniowe na Zachodnim Mazowszu: praca zbiorowa, Warszawa 1987.

Szczepański J. (red.), Powstanie Styczniowe na Ziemi Pułtuskiej, Warszawa-Pułtusk 1994.

Szklarski S. J., Partyzantka w Puszczy Białej w powstaniu styczniowym, Wyszków 2011.

Tatarczyk W., Powstanie styczniowe na Białostocczyźnie, Łódz-Hajnówka 1996.

Terlecki M. H., Udział Podkarpacia w Powstaniu Styczniowym, Krosno 1997.

Tokarz W., Kraków w początkach powstania styczniowego i wyprawa na Miechów, Kraków 2002.

Urbański K., Kielce w okresie powstania styczniowego, Kielce 1996.

Urbański K., Stosunek kielczan do demonstracji lat 1861-1862 i powstania styczniowego, Kielce 2008

Witczuk W., Okolice Maciejowic, Żelichowa i Garwolina w dobie Powstania Styczniowego: opowieść o trzech maciejowskich kapłanach i pewnym pułkowniku rodem z Łaskarzewa, Siedlce 1997.

Wojciechowski M., Powstanie styczniowe w świadomości Płocczan: formy upamiętniania wydarzeń w dwudziestoleciu międzywojennym, Płock 2013.

3. PRZYCZYNKI, STUDIA I MONOGRAFIE

Almi A., Legendy żydowskie o powstaniu 1863 r., przeł. S. Hirszhorn, Warszawa 1929.

Babnis M., Polska nad Sekwaną albo Powstanie styczniowe w oczach Francuzów, Gdańsk 2003.

Bałabanówna A., Lwowianki w roku 1863, Lwów 1932.

Barańska A., Matwiejczyk W., Ziółek J., Polskie powstania narodowe na tle przemian europejskich w XIX wieku, Lublin 2001.

Baudouin de Courtenay J., Rok 1863 a Szkoła Główna Warszawska, Moskwa 1916.

Borejsza J., Emigracja polska po powstaniu styczniowym, Warszawa 1966.

Bóbr-Tylingo S., Ogólnoeuropejska interwencja dyplomatyczna w 1863 roku, Londyn 1958.

Page 215: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Böhm T, Podolski A., Udział szlachty w powstaniach narodowych 1830-1863, Wrocław-Poznań 2014.

Bruchnalska M., Ciche bohaterki: udział kobiet w Powstaniu Styczniowem: (materjały), Poznań 1934.

Caban W. (red.), Rok 1863: materiały sesji zorganizowanej 24 lutego 1993 roku w Kielcach, Kielce 1993.

Caban W., Michalska-Bracha L., Wiech S., Legieć J. (red.), Powstanie styczniowe; Polacy i Rosjanie w XIX wieku: wybór studiów z okazji czterdziestolecia pracy naukowej i 65. rocznicy urodzin prof. Wiesława Cabana, Kielce 2011.

Caban W., Śliwowska W. (red.), Powstanie Styczniowe 1863-1864: walka i uczestnicy, represje i wygnanie, historiografia i tradycja, Kielce 2005.

Ciołkosz A., Karol Marks a powstanie styczniowe, Londyn 1963.

Diveky A., Węgrzy a Polacy w XIX stuleciu, Warszawa 1919.

Dunin-Wąsowicz K., Tradycje powstania styczniowego w społeczeństwie polskim doby popowstaniowej, Warszawa 1995.

Dziki S., Krakowski „Czas” wobec wydarzeń 1863 roku, Kraków 2013.

Feldman J., Mocarstwa wobec powstania styczniowego, Kraków 1929.

Frybes S., Dwie tradycje powstania styczniowego w literaturze polskiej, Warszawa 1964.

Gawroński F., Stefan Bobrowski i dyktatura Langiewicza w roku 1863, Warszawa 1914.

Głębocki H., Fatalna sprawa: kwestia polska w rosyjskiej myśli politycznej (1856-1866), Kraków 2000.

Głowiński M., Pismak 1863, Warszawa 1992.

Gmitruk J., Skoczek T., Powstanie styczniowe w legendzie, historiografii i sztuce, Warszawa 2013.

Gnat-Wieteska Z., Generałowie Powstania Styczniowego, Pruszków 1994.

Góra B., Uzbrojenie oddziałów powstańczych w latach 1863-1864, Warszawa 1995.

Gulczyński J., Pamięć o 1863 roku: historia i tradycje, Konin 1994.

Halicz E., Koncepcje militarne powstania styczniowego i ich realizacja, Poznań 1963.

Halicz E., The 1863 Polish uprising and Scandinavia the year 1863, the turning-point in Russo-Scandinavian relations, Kobenhavn 1988.

Page 216: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jackiewicz D., Fotografowie Warszawy. Karol Beyer (1818-1877), Warszawa 2012.

Jaeger M., Działalność propagandowo-informacyjna władz powstańczych : (1794, 1830-1831, 1863-1864), Lublin 2002.

Jaeger M., Terror powstańczy 1862-1864, Kalisz 2008.

Jasiakiewicz W., Polska działalność propagandowa w Wielkiej Brytanii w dobie powstania styczniowego w świetle korespondencji, pamiętników, publicystyki i prasy, Toruń 2001.

Jedlicki J., Droga do narodowej klęski, Warszawa 2013.

Jeismann K.-E., Trzeciakowski L., Kwestia polska w polityce mocarstw europejskich w XIX wieku: konwencja Alvenslebena z 8 lutego 1863, Warszawa 1998.

Kacnelson D., Puszak L., Poezja Mickiewicza wśród powstańców: wiek XIX: z archiwów Wilna, Lwowa i Czyty, Kraków 1999.

Kacprzak P., Gospodarka leśna w okresie powstania styczniowego, Warszawa 2013.

Kaczkowski J., Konfiskaty na ziemiach polskich pod zaborem rosyjskim po powstaniach roku 1831 i 1863, Warszawa 1918.

Kalwat W., Kampania Langiewicza 1863, Warszawa 2012.

Kania J., Pius IX a walka Polaków z Rosją : Powstanie Styczniowe (1863-1864): studia z dziejów stosunków polsko-watykańskich, Kraków 2000.

Kargol T., Powstanie styczniowe: odniesienia, interpretacje, pamięć, Kraków 2013.

Katz H., Robotnicy angielscy wobec Powstania Styczniowego, Łódź 1964.

Kędzierski T., Powstanie styczniowe – geneza, przebieg, udział prawników, Warszawa 1936.

Kieniewicz S., Manifest 22 stycznia 1863 roku, Warszawa 1989.

Kieniewicz S. (red.), Spiskowcy i partyzanci 1863 roku, Warszawa 1967.

Kieniewicz S., Rewolucyjny sojusz polsko-rosyjski w dobie powstania styczniowego, Gdańsk 1972.

Kieniewicz S., Sprawa włościańska w powstaniu styczniowym, Wrocław 1953.

Kieniewicz S., Szkoła Główna wobec wybuchu powstania styczniowego, Warszawa 1972

Kieniewicz S., Warszawa w powstaniu styczniowym, Warszawa 1983.

Kloczkowski J. (red.), Historie trudnych alternatyw: dylematy polityczne czasów zaborów i II RP, Kraków 2013.

Page 217: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Klukowski Z., Lekarze jako dowódcy oddziałów powstańczych w 1863 roku, Warszawa 1926.

Kluz W., Dyktator Romuald Traugutt, Kraków 1982.

Koberdowa I., Polityka czartoryszczyzny w okresie powstania styczniowego, Warszawa 1957.

Kołodziejczyk R., Warszawska żandarmeria narodowa w powstaniu styczniowym, Warszawa 1960.

Koniarek Ł., „Znak i karabin do ręki bierzem”: powstanie styczniowe i Rząd Narodowy 1863-1864: katalog wystawy, Wrocław 2014.

Kordowicz W., Konstanty Kalinowski: rewolucyjna demokracja polska w powstaniu styczniowym na Litwie i Białorusi, Warszawa 1955.

Kowzan T., Rimeikiene A., Z dziejów jednego rodu (Kowzanowie herbu Trąby) w Powstaniu Styczniowym na Ziemi Wileńskiej, Wilno 1996.

Kozłowski E., Od Węgrowa do Opatowa, 3.II.1863 - 21.II.1864: wybrane bitwy z powstania styczniowego, Warszawa 1959.

Kraushar A., Kodeks wojskowy Rządu Narodowego z roku 1863, Warszawa 1917.

Królik S., Hierarchia kościelna w Królestwie Polskim wobec przygotowania i wybuchu powstania styczniowego, Warszawa 1966.

Krząstek T., Powstanie styczniowe: historia i tradycje: opracowanie zbiorowe, Warszawa 2003.

Kubrak Z., Powstanie styczniowe: pogranicze cieszanowsko-lubaczowskie, Lubaczów 2002.

Kuczyński S.K., Orzeł Biały i barwy biało-czerwone w polskich powstaniach narodowych XIX wieku, Warszawa 1996.

Kulak T., Dufrat J., Piotrowska-Marchewa M., Postawy i aktywność kobiet w czasie powstania styczniowego 1863-1864: (na tle polskich konspiracji i działalności powstańczej doby zaborowej), Wrocław 2013.

Kulecka A. (red.), Dziedzictwo powstania styczniowego. Pamięć, historiografia, myśl polityczna, Warszawa 2013.

Leśniewski A., Bakunin a sprawy polskie w okresie Wiosny Ludów i powstania styczniowego 1863 roku, Łódź 1962.

Lis K., Pius IX a Polska w dobie powstania styczniowego, Lublin 1996.

Lisicki H., Aleksander Wielopolski. 1803-1877, Kraków 1878-79.

Łaniec S., Partyzanci żelaznych dróg roku 1863: kolejarze i drogi żelazne w powstaniu styczniowym, Warszawa 1974.

Page 218: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Łojek J. (red.), Prasa polska w latach 1661-1864, Warszawa 1976.

Łossowski P., Młynarski Z., Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy w powstaniu styczniowym, Wrocław 1959.

Łubieński T., Bić się czy nie bić? O polskich powstaniach, Warszawa 1989.

Makowiecki T., Norwid wobec powstania styczniowego, Lwów 1929.

Maliszewski E., Organizacja powstania styczniowego, Warszawa 1923.

Mariak L., Perswazyjność prasy tajnej okresu Powstania Styczniowego na przykładzie leksyki, Szczecin 2001.

Merwin B., Żydzi w powstaniu 1863 r., Lwów 1908.

Meisels W., Italja a powstanie styczniowe: bibljografja: = Italia e l'insurrezione polacca del 1863: bibliografia, Kraków 1926.

Michalska-Bracha L., Między pamięcią a historiografią. Lwowskie debaty o powstaniu styczniowym (1864-1939), Kielce 2011.

Odrzywołek K., Ludność żydowska w okresie powstania styczniowego, Warszawa 2013.

Osmólska-Piskorska B., Powstanie styczniowe w twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, Toruń 1963.

Niebielski E., Emigracja postyczniowa 1863 roku, Lublin 2010.

Niebielski E. (red.), Epilog styczniowej insurekcji 1863 roku, Lublin 2006.

Niebielski E., Nieprzejednani wrogowie Rosji: duchowieństwo lubelskie i podlaskie w powstaniu 1863 roku i na zesłaniu, Lublin 2008.

Pietrzak J. S., Księża powstańcy 1863, Kraków 1916.

Piłsudski J., 22 stycznia 1863, Warszawa 2013.

Piłsudski J., Rok 1863, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1989.

Piłsudski J., Zarys historji militarnej powstania styczniowego: wykłady wygłoszone w 1912 r. w Szkole Nauk Społeczno-Politycznych w Krakowie, Warszawa 1929.

Pomarański S., Wydział Spraw Wewnętrznych Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym w oświetleniu zeznania Rafała Krajewskiego, Warszawa 1924.

Przyborowski W., Dwie dyktatury (r. 1863), Kraków 1908.

Ramotowska F. Tajemne państwo polskie w powstaniu styczniowym, 1863-1864 : struktura organizacyjna, Warszawa 1999.

Page 219: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Ratajczyk L., Nadzieja J., Polska wojna partyzancka 1863-1864: okres dyktatury Romualda Traugutta, Warszawa 1966.

Ringelblum E., Wykaz lekarzy Żydów i medyków w Powstaniu 1863 r.,[w:] Di Socjale Medicin, 1936, zeszyt 11-12, 1937, zeszyt 1-2 i 3-4.

Rudnicki S., Żydzi w walce o niepodległość Polski, [w:] Żydzi w Polsce. Leksykon, red. A. Żbikowski, J. Tomaszewski, Warszawa 2001.

Rusin J., Wielopolski – bohater trudnej legendy, Rzeszów 1997.

Rusin J., Człowiek świętego imienia. Legenda Traugutta w piśmiennictwie polskim, Rzeszów 2002.

Rusinowa I., Polska w latach 1795-1914. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, Warszawa 1986.

Seidler G. L., Powstanie styczniowe: sprawy, regiony, ludzie, Lublin 1963.

Sokolewicz W., Farmaceuci w powstaniu 1863 roku, Warszawa 1931.

Skałkowski M., Aleksander Wielopolski w świetle archiwów rodzinnych (1861-1877), Poznań 1947.

Skok H., Polacy nad Bajkałem, Warszawa 1974

Skok H., Powstanie za Bajkałem w 1866 r., [w:] „Przegląd Historyczny”, tom LIV, z.2, Warszawa 1963.

Stackelberg J., Pieczęcie powstańcze 1863-1864, Warszawa 1988.

Stanulewicz M., Sądy i prawo w Powstaniu styczniowym, Poznań 2005.

Szuman-Gorczyca M., Biżuteria patriotyczna, katalog zbioru Muzeum Okręgowego w Koninie, Konin 1986.

Szwarc A., Oceny powstania styczniowego formą sporu politycznego wśród konserwatystów Królestwa Polskiego i Galicji (1870-1900), Kielce 2005.

Szwedo B., Powstańcy Styczniowi odznaczeni Orderem Wojennym Virtuti Militari, Mińsk Mazowiecki 2013.

Szygowski J., Powstanie polskie w r. 1863 i Stany Zjednoczone, Paris 1952.

Śliwowska W., „Polacy wyznania mojżeszowego” w ruchu niepodległościowych lat sześćdziesiątych XIX wieku, [w:] Żydzi w obronie Rzeczpospolitej. Materiały konferencji w Warszawie 17 i 18 października 1993, Warszawa 1996.

Tierling-Śledź E., Gra (z) historią: powstanie styczniowe w prozie polskiej po 1945 roku, Szczecin 2013.

Page 220: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Walewander E., Echa powstania styczniowego w prasie austriackiej, Warszawa 1989.

Wasilewski L., Bakunin wobec Polaków i Powstania Styczniowego, Warszawa 1928.

Wawrzkowicz E., Konwencja Alvenslebena, „Przegląd Współczesny”, t. XXXII, 1930.

Wereszycki H., Austrja a powstanie styczniowe, Lwów 1930.

Wegner J., Łowicz i okolice w powstaniu styczniowym, Łowicz 1983.

Wojtasik J. (red.), Powstanie styczniowe 1863-1864: materiały sympozjum z okazji 120 rocznicy wybuchu powstania styczniowego, Warszawa 1984.

Wróblewska J., Szwecja wobec powstania styczniowego, Wrocław 1986.

Za wolność, równość, braterstwo: 150 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego: referaty wygłoszone podczas historycznej sesji naukowej 7 lutego 2013 r. zorganizowanej przez Muzeum w Tomaszowie Maz. im. Antoniego hr. Ostrowskiego, Tomaszów Mazowiecki 2013.

Zieliński R., Powstanie niespełnionych nadziei 1863, Kraków 1984.

Zięba A.A., Rzecz o roku 1863: Uniwersytet Jagielloński wobec powstania styczniowego, Kraków 2013.

Ziółek J., Nieznane losy uczestników powstań narodowych: 1830-1831, 1848, 1863-1864, Lublin 2000.

Złotorzycka M., O kobietach żołnierzach w powstaniu styczniowym, Warszawa 1972.

Zwoliński S., Żydzi w polskich regularnych formacjach wojskowych podczas II wojny światowej, [w:] Żydzi w obronie Rzeczpospolitej. Materiały konferencji w Warszawie 17 i 18 października 1993, Warszawa 1996.

Żaliński H., Powstanie styczniowe: szanse i nadzieje, Warszawa 2013.

SYNTEZY

Anc B i J., Z lat nadziei i walki, 1861-1864, Brody 1907.

Bardach Juliusz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1953.,

Dubiecki M., Powstanie styczniowe, Kraków 1924.

Grabiec J., Powstanie styczniowe 1863-1864, Warszawa 1916.

Grabowski Z., Powstanie styczniowe, Warszawa 2013.

Kalembka S. (red.), Powstanie Styczniowe: 1863-1864: wrzenie, bój, Europa, wizje, Warszawa 1990.

Page 221: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Kieniewicz S., Powstanie styczniowe, Warszawa 1972.

Kieniewicz S., Zahorski A., Zajewski W., Trzy powstania narodowe, Warszawa.

Kieniewicz S., Kula W., Historia Polski. T. 2, 1764-1864. Cz. 3, 1831-1864, Warszawa 1959.

Koźmian S., Rzecz o roku 1863, t. I –IV, Kraków 1894-95.

Koberdowa I (oprac.), Powstanie styczniowe 1863 r. Warszawa 1955.

Limanowski B., Historya powstania narodu polskiego 1863 i 1864 r., Lwów 1909.

Passendorfer E., Historya polityczna Powstania Narodowego w r. 1863/4, Kraków 1913.

Pohoska H., Powstanie styczniowe, Warszawa 1925.

Przyborowski W., Dzieje 1863 roku, T.I-V, Kraków 1902-1919.

Śliwi ński A., Powstanie styczniowe, Warszawa 2013.

Sokołowski A., Powstanie Styczniowe: (1863-1864), Poznań 2002.

Strumph-Wojtkiewicz S., Powstanie styczniowe, Warszawa 1973.

Szarek J., Powstanie styczniowe: zryw wolnych Polaków, Kraków 2013.

Traugutt J., Powstanie styczniowe, Chicago 1963.

Wołoszynowski J., Rok 1863, Białystok 1992.

Żebrowski L., Powstanie styczniowe 1863, Poznań 2013.

BIOGRAF IE

Białynia-Chołodecki J., Dąb-Dąbczańscy i Jab Żalplachta-Zapałowicz: przyczynki do dziejów powstania styczniowego, Lwów 1913.

Bieleń Z., Zwycięzca spod Żyrzyna: generał Michał Heydenreich-Kruk (1831-1886), Lublin 2006.

Broel-Plater L., Leon hr. Plater: bohater powstania 1863 roku w Inflantach polskich, Lwów 1939.

Ćwiek Z., Przywódcy powstania styczniowego: sześć sylwetek, Warszawa 1955.

Dunin-Wąsowicz K., Marcin Borelowski „Lelewel”, Lublin 1993.

Dunin-Wąsowicz K., O powstańczym generale: życie i walka Zygmunta Padlewskiego, Warszawa 1963.

Page 222: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

Jabłoński H., Aleksander Waszkowski: ostatni naczelnik miasta Warszawy w powstaniu 1863-1864, Warszawa 1963.

Jaros T., Romuald Traugutt 1826-1864, Pruszków 2014.

Kaczorowska T., Karmazyn wykołysany na aksamicie czyli Józef Narzymski (1839-1872), Ciechanów 2013.

Karbowski W., Zygmunt Padlewski (1835-1863), Warszawa 1969.

Limanowski B., Ludwik Mierosławski: naczelnik Państwa Poznańskiego w 1840 r. i bohater spod Miłosławia i Wrześni, Toledo 1913.

Pietrzykowski R., Dionizy Czachowski: 1810-1863, Warszawa 1983.

Płoski S., Działania Rogińskiego w powstaniu styczniowym, Warszawa 1938.

Pomarański S., „Biografistyka” Powstania Styczniowego: referat wygłoszony na konferencji poświęconej dziejom Powstania Styczniowego w jego 75 rocznicę przez Towarzystwo Miłośników Historii w Warszawie, Warszawa 1938.

Pomarański S., Generał Romuald Traugutt, ostatni naczelnik narodu, Zamość 1921.

Łaniec S., Bronisław Szwarce – romantyk epoki powstańczej, Olsztyn 1998.

Łaniec S., Ksiądz Antoni Mackiewicz w latach manifestacji, konspiracji i powstania (1861-1863), Olsztyn 2001.

Łaniec S., Zygmunt Sierakowski (1826-1863), Olsztyn 1999.

Łaniec S., Rządy powstańcze Konstantego Kalinowskiego na Litwie i Białorusi: szkic do dziejów powstania styczniowego (1863-1864), Olsztyn 2006.

Rudzka W., Karol Majewski w latach 1859-1864, Londyn 1964.

Rybicki S., Zygmunt Chmieleński i działalność jego w powstaniu 1863 roku, Warszawa 1916.

Rzadkowska H., Marian Langiewicz, Warszawa 1967.

Stawowski F., Życie i śmierć Romualda Traugutta, Warszawa 1916.

Stogowska A. M., Edward Jurgens (1824-1863) a powstanie styczniowe, Warszawa 2013.

Strumph-Wojtkiewicz S., Czachowski i inni, Warszawa 1973.

Wawrzykowska-Wierciochowa D., Najdziwniejszy z adiutantów: opowieść o Annie Henryce Pustowójtównie, Warszawa 1968.

Zawadzki H. S., Józef Bogdan Wagner, dyrektor tajnych drukarń Rządu Narodowego w powstaniu styczniowym, Toruń 1987.

Page 223: „Branka” – przymusowy pobór do wojska rosyjskiego. Jedna z ...styczniowe.dziennikipowstania.pl/wp-content/uploads//2014/10/... · postulowali niepodległość Rzeczypospolitej

INNE OPRACOWANIA

Bartoszewicz K., Rok 1863: historja na usługach ludzi i stronnictw: o książce i z powodu książki p. Koźmiana o r. 1863, T. 1 i 2, Kraków 1895-96.

Giertych J., Kulisy powstania styczniowego, Krzeszowice 2013.

Gloria Victis: w 140. rocznicę powstania styczniowego: katalog wystawy, oprac. H. Długoszewska-Nadratowska, A. Stawarz, Ciechanów 2003.

Jasienica P., Dwie drogi: o powstaniu styczniowym, Warszawa 1963.

Jasienica P., Biały front, Warszawa 1953.

Katalog Wystawy Pamiątek Powstania Styczniowego : otwartej 3-go lutego 1918 r. w kamienicy ks. Mazowieckich, oprac. E. Chwalewik, Warszawa 1918.

Kozłowski E. (red.), Bibliografia powstania styczniowego, Warszawa 1964.

Lenkiewicz A. Weterani powstania styczniowego 1863 r. odznaczeni Krzyżem Niepodległości, Wrocław 1998.

Łukomski G., Polak B., Suchcitz A., Kawalerowie Virtuti Militari 1792-1945: wykazy odznaczonych za czyny z lat 1863-1864, 1914-1945, Koszalin 1997.

Łysiak T., Cytadela, Warszawa 2013.

Markert A. E., Gloria victis: tradycje Powstania Styczniowego w Drugiej Rzeczypospolitej, Pruszków 2004.

Mościcki H., Historiografia powstania styczniowego ostatnich lat piętnastu 1923-1937, Warszawa 1938.

Niewiadomska C., Legendy, podania i obrazki historyczne, Warszawa 1920.

Przechrzta A., Gambit Wielopolskiego, Warszawa 2013.

Rembek S., Ballada o wzgardliwym wisielcu oraz dwie gawędy styczniowe, Warszawa 1977.

Rudzik J., Bohaterowie przegranej sprawy, Warszawa 2012.


Top Related