danielle steel, "dom thurstonów"

28
Danielle Steel

Upload: siw-znak

Post on 01-Apr-2016

251 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

ABSOLUTNA KLASYKA POWIEŚCI OBYCZAJOWEJ

Danielle Steel jest autorką ponad 120 książek przetłumaczonych na 43 języki i wydanych w 69 krajach, matką dziewięciorga dzieci i założycielką dwóch fundacji charytatywnych. Pokochały ją miliony kobiet na całym świecie.

Dan

ielle SteelD

om T

hurstonów

Bogaty właściciel kopalni Jeremiah Thurston szaleńczo zakochuje się w młodziutkiej Camille i buduje w prezencie dla niej wspaniały dom, który ma stać się siedzibą ich rodu. Małżeństwo nie jest jednak

szczęśliwe, a Camille niebawem porzuca męża i nowo narodzoną córeczkę, Sabrinę.

Zdruzgotany Jeremiah wyprowadza się z domu, który przypomina mu o złamanym sercu. Dopiero po latach powraca tam z córką, która

od początku jest zafascynowana tym miejscem.

Jednak pewnego dnia dramatyczne wydarzenie na zawsze odmienia losy dziewczyny. Sabrina musi stawić czoła niespodziewanym

trudnościom, by zawalczyć o swoje dziedzictwo… i miłość. Czy w domu Thurstonów zamieszka kiedyś szczęśliwa para?

Cena 36,90 zł

© B

rigi

tte

Lac

ombe Danielle

Steel

Page 2: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

Steel_Dom_Thurstonow.indd 2Steel_Dom_Thurstonow.indd 2 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 3: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

DANIELLE

STEELDom

Thurstonów

tłumaczenie Agnieszka Myśliwy

Steel_Dom_Thurstonow.indd 3Steel_Dom_Thurstonow.indd 3 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 4: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

Między Słowami30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

E-mail: [email protected]ów 2014

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o.30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569

Druk: Drukarnia Colonel, Kraków

Tytuł oryginałuTh urston House

Copyright © 1983 by Benitreto Productions, Ltd.

Copyright © for the translation by Agnieszka Myśliwy

Fotografi a na pierwszej stronie okładkiCopyright © Dzmitry Rasiukevich/Shutterstock.com

Opracowanie tekstu i przygotowanie do drukuPracownia 12A

ISBN 978-83-240-2541-1

Steel_Dom_Thurstonow.indd 4Steel_Dom_Thurstonow.indd 4 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 5: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

13

Rozdział 1

Słońce zachodziło powoli nad wzgórzami otaczającymi tonącą w bujnej zieleni dolinę Napa. Jeremiah stał w pro-

gu, obserwując przecinające niebo rozpalone pomarańczowe promienie, za którymi postępowała bladoróżowa mgła, lecz my-ślami znajdował się tysiąc kilometrów dalej. Był wysokim męż-czyzną o szerokich barkach i prostych plecach, silnych ramio-nach i ciepłym uśmiechu. W wieku lat czterdziestu trzech miał we włosach więcej siwych niż ciemnych pasm, lecz jego dło-nie były równie krzepkie jak w czasach, gdy pracował w kopal-niach jako młody człowiek i gdy kupił sobie pierwszą na włas-ność w dolinie Napa w 1860 roku. Zaryzykował i jako pierwszy w okolicy zaczął wydobywać rtęć. Miał siedemnaście lat, ledwie wyrósł z lat dziecięcych, lecz już wtedy nie myślał o niczym poza górnictwem, jak jego ojciec przed nim. Ojciec przyjechał tu ze Wschodu w latach pięćdziesiątych skuszony obietnicą złota. Sześć miesięcy po przyjeździe, już z wypchanymi kruszcem

Steel_Dom_Thurstonow.indd 13Steel_Dom_Thurstonow.indd 13 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 6: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

14

kieszeniami, posłał po żonę i syna. Jeremiah przyjechał sam. Jego matka zmarła w drodze. Przez następną dekadę praco-wał ramię w ramię z ojcem, wydobywając złoto, a potem sre-bro, gdy złoto się skończyło; gdy miał dziewiętnaście lat, jego ojciec zmarł, zostawiając mu fortunę znacznie przekraczają-cą najśmielsze oczekiwania Jeremiah. Richard Th urston przez całe życie oszczędzał z myślą o synu – dzięki niemu Jeremiah stał się nagle bogatszy niż jakikolwiek inny mieszkaniec stanu Kalifornia.

Niczego to jednak dla niego nie zmieniło. Nadal pracował w kopalniach obok zatrudnionych przez siebie ludzi, nadal ku-pował kopalnie, ziemię, budował, hodował, wydobywał. Jego pracownicy mawiali, że jest niczym Midas – wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto i rosło, jak kopalnie rtęci, któ-re uruchomił w dolinie, gdy skończyło się srebro. Zmienił pro-fi l wydobycia sprawnie i mądrze, zanim inni zorientowali się w jego planach. To ziemię jednak kochał najmocniej. Żyzną brą-zową glebę, którą przesiewał pomiędzy palcami i zaciskał z mi-łością w dłoni... kochał jej ciepło, jej strukturę, wszystko, co sobą reprezentowała, gdy patrzył dalej, niż sięgało oko, na wzgórza, drzewa, nieskażoną dolinę i bujną zieloność trawy rozciągającą się przed nim. Kupował też winnice, dzięki którym produkował przyjemne w smaku wino. Kochał wszystkie płody rolne, jabłka, orzechy, winogrona... rudy metali... dolina znaczyła dla niego więcej niż cokolwiek innego... więcej niż ktokolwiek. Spędził w niej trzydzieści pięć z czterdziestu trzech lat swojego życia, przyglądając się jej łagodnym wzniesieniom; wiedział, że gdy umrze, tu właśnie zostanie pochowany. To było jego miejsce

Steel_Dom_Thurstonow.indd 14Steel_Dom_Thurstonow.indd 14 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 7: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

15

na ziemi, jedyne miejsce na świecie, w jakim chciał przebywać. Dokądkolwiek jechał, a Jeremiah Th urston wiele podróżował, wracał do doliny z przekonaniem, że tu właśnie pragnie miesz-kać i oglądać zachody słońca nad wzgórzami.

A jednak gdy tak stał, a niebo nad nim powlekało się aksa-mitną fi oletowawą szarością, błądził myślami daleko stąd. Dzień wcześniej otrzymał propozycję biznesową z Atlanty w sprawie zakupu blisko tysiąca fl aszek rtęci; cena była korzystna, lecz coś w sposobie, w jaki się z nim skontaktowano... z jakiegoś osob-liwego powodu miał co do tego wszystkiego niepokojące prze-czucie, choć nie rozumiał jego przyczyn. W umowie nie było żadnych haczyków, jego bank już badał konsorcjum. Chodziło raczej o list, który otrzymał, to styl jego autora go zaniepokoił. Wydał mu się wyjątkowo bezpośredni, agresywny i arogancki. Na czele konsorcjum stał Orville Beauchamp, głupotą było ży-wienie zastrzeżeń do jego kwiecistej prozy, a jednak... zupełnie jakby u Jeremiah odezwał się szósty zmysł.

– Jeremiah!Uśmiechnął się, słysząc znajomy głos Hannah. Pracowała

dla niego od niemal dwudziestu lat, od śmierci męża, która na-stąpiła tuż po tym, jak narzeczona Jeremiah zmarła na grypę. Hannah przyszła do niego pewnego dnia do kopalni w czarnej wdowiej sukni, zmierzyła go gniewnym spojrzeniem i stuknęła parasolką w podłogę.

– Twój dom to obraza boska, Jeremiah Th urstonie!Spojrzał na nią ze zdumieniem, zastanawiając się, kto to jest,

do diabła, lecz w końcu dowiedział się, że to ciotka mężczyzny, którego kiedyś zatrudniał i która teraz sama chce dla niego

Steel_Dom_Thurstonow.indd 15Steel_Dom_Thurstonow.indd 15 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 8: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

16

pracować. Ojciec Jeremiah postawił chatę na skraju posiadło-ści w 1852 roku, Jeremiah zamieszkał w niej razem z nim i nie zmienił niczego po jego śmierci, choć w międzyczasie kupił jesz-cze więcej ziemi i przyłączył ją do skrawka, który ojciec zakupił w dolinie. Gdy skończył dwadzieścia pięć lat, uznał, że nadszedł czas, by znaleźć sobie żonę. Chciał mieć dzieci, kogoś, do kogo będzie mógł wieczorami wracać i z kim będzie mógł podzielić się swoim dobrobytem. Sam nie wydawał wiele, lecz podoba-ła mu się idea posiadania kogoś, kogo mógłby rozpieszczać... ślicznej dziewczyny z łagodnymi oczami i delikatnymi dłońmi, twarzą, którą mógłby pokochać, i ciałem, które ogrzewałoby go w nocy. Dzięki przyjaciołom poznał taką młodą damę. Po-prosił ją o rękę dwa miesiące od dnia ich pierwszego spotka-nia i zaczął budować dla niej piękny dom. Wybrał miejsce po-środku swojej ziemi, skąd rozciągał się widok aż po horyzont, pod czterema wysokim drzewami, których gałęzie tworzyły masywne naturalne sklepienie, dając przyszłemu domowi cień latem. Zbudował w tym miejscu niemal pałac, zdaniem miej-scowych. Budynek miał dwa piętra, urocze bawialnie na parte-rze, jadalnię wyłożoną drewnem i ogromną przytulną kuchnię z kominkiem, w którym sam Jeremiah mógł stanąć prosto. Na górze znajdował się śliczny salonik, ogromna główna sypialnia, oranżeria dla jego przyszłej żony, a jeszcze wyżej sześć sypialni dla dużej rodziny, którą planowali, by nie zaszła konieczność przebudowy domu, gdy pojawią się dzieci. Jennie pokochała ten dom – wysokie okna z witrażami i ogromne pianino, na którym miała grać dla niego wieczorami.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 16Steel_Dom_Thurstonow.indd 16 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 9: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

17

Niestety nie zdążyła. Padła ofi arą epidemii grypy, która za-panowała w dolinie jesienią 1868 roku; zmarła trzy dni po wy-stąpieniu objawów. Po raz pierwszy w życiu szczęście opuści-ło Jeremiah, opłakiwał ukochaną jak matka utracone dziecko. Miała ledwie siedemnaście lat, byłaby dla niego doskonałą żoną. Ciskał się po domu niczym szklana kulka w pudełku po bu-tach, po czym w akcie rozpaczy zabił okna deskami i wrócił do chatki, którą zamieszkiwał wcześniej. Nie było mu tam jednak wygodnie, tak więc wiosną 1869 roku wrócił do domu, który miał dzielić z Jennie... Jennie... choć nie mógł znieść widoku po-kojów, które dla niej przeznaczył, nie mógł znieść myśli o tym, jak wyglądałoby jego życie, gdyby tu z nim zamieszkała. Z po-czątku często odwiedzał jej rodziców, lecz nie mógł znieść od-bicia własnego bólu w ich oczach ani wygłodniałego wzroku jej mniej atrakcyjnej starszej siostry. Ostatecznie zamknął pokoje, których nie używał, i bardzo rzadko wchodził na piętra. Przy-wykł do mieszkania na parterze. Dwa pokoje, które zajął, prze-kształcił tak, by wyglądały jak jego stara chata. Jedną z bawialni zaadaptował na sypialnię dla siebie, pozostałych pomieszczeń nawet nie umeblował. Pianina nie używał nikt od dnia, w któ-rym dotknęła go dłoń Jennie tuż po tym, jak je dostarczono. Otworzył ogromną kuchnię, w której jadał i do której od cza-su do czasu zapraszał gości. Lubił jadać ze swoimi ludźmi, lu-bił świadomość, że czują się przy nim na tyle swobodnie, by go odwiedzać. Nie było w nim dostojeństwa ani rezerwy. Pamiętał o swoich korzeniach, o wiecznie zimnym, rozpaczliwie biednym małym domku na Wschodzie, w którym dreszcze wstrząsały nim całą zimę i gdzie wiecznie brakowało jedzenia, pamiętał

Steel_Dom_Thurstonow.indd 17Steel_Dom_Thurstonow.indd 17 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 10: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

18

podróż przez góry na Zachód oraz brud i kopalnie, w których pracował u boku ojca. Fortunę zawdzięczał ciężkiej pracy swo-jej i ojca. Nie zamierzał o tym nigdy zapominać... tak jak nigdy nie zapomniał Jennie... jak nigdy nie zapomniałby o przyjacie-lu. Lata mijały, lecz kolejny ożenek go nie kusił. Niezależnie od tego, jak urocze młode damy poznawał, nigdy nie wydawały mu się one równie słodkie jak Jennie ani tak radosne... przez dłu-gie lata pamiętał dźwięk jej śmiechu, jej okrzyki zachwytu, gdy pokazywał jej postępy w budowie domu. Cieszyła go świado-mość, że buduje go dla niej, niczym pomnik ich miłości, ale po jej śmierci dom przestał mieć dla niego znaczenie. Farba obłazi-ła, dach zaczął przeciekać w nieużywanych pokojach, Jeremiah zużył wszystkie naczynia, garnki i patelnie, w końcu nie zostało mu nic czystego, a ludzie mawiali, że bawialnia, w której sypiał, wygląda nie lepiej niż stodoła. Aż zjawiła się Hannah. To ona wszystko zmieniła, posprzątała dla niego.

– Spójrz tylko na ten dom, chłopcze!Utkwiła w nim wzrok pełen niedowierzania, gdy oprowa-

dzał ją po budynku. Nie był jeszcze pewien, co z nią pocznie, lecz ona już postanowiła, że będzie dla niego pracować. Nikt jej nie został po śmierci męża i uznała, że Jeremiah jej potrzebuje.

– Ten dom wygląda jak chlew!Roześmiał się, widząc jej oburzoną minę. Od prawie dwu-

dziestu lat nikt mu nie matkował, poczuł więc rozbawienie, gdy podjęła się tego Hannah. Rozpoczęła pracę następnego dnia; gdy tego wieczoru wrócił do domu, jego pokoje były tak nie-pokojąco czyste, że by znaleźć sobie w nich miejsce, rozrzucił po nich trochę papierów, strzepnął popiół z cygara na dywan

Steel_Dom_Thurstonow.indd 18Steel_Dom_Thurstonow.indd 18 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 11: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

19

i nieumyślnie przewrócił kieliszek wina. Rankiem jego dom znów przypominał dom, ku oburzeniu Hannah.

– Przykuję cię do studni, jeśli nie zaczniesz się poprawnie zachowywać, chłopcze! Zgaś to przeklęte cygaro, strzepujesz popiół na ubranie! – Wyrwała mu niedopałek spomiędzy warg i wrzuciła go do resztek wina z poprzedniego wieczoru.

Jeremiah aż otworzył usta ze zdziwienia, lecz nie zamie-rzał się poddać. Zapewniał jej niewyczerpane pokłady popio-łu, bałaganu i brudu, dzięki czemu miała się czym zająć. Po raz pierwszy od lat poczuła się potrzebna, a on po raz pierwszy od niepamiętnych czasów poczuł się kochany; nim nadeszło Boże Narodzenie, stali się nierozłączni. Hannah przychodziła do pracy codziennie i odmawiała brania urlopów.

– Cóż to za szalony pomysł! Wiesz, jaki bałagan bym tu zastała po dwóch dniach nieobecności? Nie, drogi panie, nie pozbędziesz się mnie z tego domu ani na jeden dzień... na go-dzinę nawet, czy to jasne?

Traktowała go surowo, lecz gdy wracał do domu, zawsze cze-kał na niego gorący posiłek, jego pościel była nieskazitelnie czy-sta, wszędzie panował idealny porządek. Nawet pokoje, których nie używał, Hannah utrzymywała w nienagannym stanie, a gdy przyprowadzał tuzin ludzi z kopalni, by przedyskutować nowy plan albo po prostu napić się wina z wyhodowanych przez niego winogron, nigdy nie narzekała, niezależnie od tego, jak bardzo się upili ani jak nikczemnie się zachowywali. Z czasem zaczął bezlitośnie wykpiwać jej przywiązanie do niego, choć kochał ją bardziej niż kogokolwiek na świecie... z wyjątkiem Jennie, rzecz jasna. Hannah nigdy go o nią nie pytała, gdy jednak skończył trzydzieści lat, zaczęła wyrzucać mu brak żony.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 19Steel_Dom_Thurstonow.indd 19 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 12: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

20

– Jestem na to za stary, Hannah, a poza tym żadna nie go-tuje tak dobrze jak ty.

– Brednie – odpowiadała żarliwie.Nalegała, by znalazł sobie żonę, kobietę, która go pokocha

i urodzi mu synów, on jednak w ogóle o tym nie myślał. Prze-rażała go taka perspektywa, nie chciał pozwolić sobie na po-kochanie tak bardzo kogoś, kto mógł znów umrzeć, jak Jennie. Nie chciał o tym myśleć, nie chciał wzbudzać w sobie nadziei, choć utrata Jennie nie bolała go już tak bardzo. Zakończył ża-łobę i wiódł spokojne życie.

– A jeśli sam umrzesz, Jeremiah? – Hannah spojrzała na niego znacząco. – Co wtedy? Komu to wszystko zostawisz?

– Tobie, Hannah, a komu? – Droczył się z nią, a ona krę-ciła głową.

– Potrzebujesz żony... i dzieci...Nie zgadzał się z nią. Nie pragnął niczego ponad to, co już

miał. Wiódł wygodne życie, miał największe kopalnie w stanie, ziemię, którą kochał, winnice, z których był zadowolony, kobietę, z którą sypiał w każdą sobotnią noc, i Hannah, która utrzymy-wała porządek w domu. Lubił mężczyzn, którzy z nim pracowali, miał w San Francisco przyjaciół, z którymi się od czasu do czasu widywał, a gdy brakowało mu podniet, podróżował na Wschód, parę razy był nawet w Europie. Nie potrzebował niczego wię-cej, a już na pewno nie żony. Mary Ellen zaspokajała te jego po-trzeby co najmniej raz w tygodniu, uśmiechnął się na myśl o niej. Następnego dnia miał pojechać do niej po zakończeniu pracy w kopalni... jak zwykle... Opuszczał kopalnię w południe, wszyst-ko sam zamykał, jako że w soboty prawie nikt nie pracował, po

Steel_Dom_Thurstonow.indd 20Steel_Dom_Thurstonow.indd 20 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 13: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

21

czym jechał konno do Calistogi i wchodził do maleńkiego domku. Przez wiele lat zakradał się doń ostrożnie, lecz ich związek od dawna nie stanowił już sekretu, a Mary Ellen uodporniła się na ludzkie gadanie. Nie była to zresztą sprawa ciekawskich, sam jej to powiedział, choć kwestia była przecież bardziej skomplikowa-na. Rozciągał się przed kominkiem i wpatrywał się w jej miedzia-ne włosy albo siadali na huśtawce na podwórku, przyglądali się dużemu wiązowi ukrytemu za żywopłotem, a on przytulał ją i...

– Jeremiah! – Głos Hannah przerwał jego rozważania. Słońce już prawie skryło się za wzgórzami, powietrze stało się chłodne. – Do diaska, chłopcze! Nie słyszysz, jak cię wołam?

Uśmiechnął się do niej – traktowała go jak pięcioletniego chłopca, a nie czterdziestotrzyletniego mężczyznę.

– Przepraszam... Myślałem o czymś.O kimś... Spojrzał na pomarszczoną ze starości twarz Han-

nah roześmianymi oczami. – Problem z tobą polega na tym, że w ogóle nie myślisz...

nie słuchasz... nie słyszysz... – Może głuchnę, pomyślałaś o tym? To już niemal ten wiek. – Być może.Spojrzała na niego z ogniem w oczach. Była zadziorną sta-

ruszką, za to właśnie ją kochał. Od lat beształa go za wszystko, a on na to właśnie liczył. Była to część jej uroku, najważniejszy składnik ich relacji. Teraz jednak minę miała poważną, gdy pa-trzyła na niego z werandy.

– Są kłopoty w kopalniach Harte’a. Słyszałeś?W odpowiedzi zmarszczył brwi. – Nie. Co się stało? Ogień?

Steel_Dom_Thurstonow.indd 21Steel_Dom_Thurstonow.indd 21 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 14: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

22

Było to największe zagrożenie dla nich wszystkich, praco-wali z ogniem, który z łatwością mógł rozprzestrzenić się w ko-palni i wywołać kosztowną katastrofę, pochłaniając przy okazji mnóstwo istnień. Jeremiah nie chciał nawet o tym myśleć, lecz Hannah pokręciła głową.

– Nie są pewni. Chyba grypa, lecz może to być też coś innego. W każdym razie rozszalała się jak ogień. – Nie chciała mu tego mówić, nie chciała przywoływać wspomnień o Jennie, choć prze-cież ta zmarła dawno temu. Kontynuowała miękkim głosem: – John Harte stracił dzisiaj żonę... i młodszą córeczkę... podobno jego syn też jest bardzo chory, może nie przeżyć dzisiejszej nocy...

Dostrzegła grymas bólu na twarzy Jeremiah, zanim się od-wrócił. Zapalił cygaro, utkwił wzrok w ciemności, dopiero po chwili znów zwrócił się do Hannah:

– Zamknęli kopalnię.Kopalnie Harte’a były drugie pod względem wielkości w do-

linie, zaraz za jego kopalniami. – Przykro mi z powodu jego żony i dziewczynki – mruknął

Jeremiah szorstkim głosem. – W tym tygodniu stracili siedmiu mężczyzn. Kolejnych

trzydziestu choruje.Przypominało to z opisu epidemię, podczas której umarła

Jennie. Nic nie można było zrobić. Zupełnie nic. Jeremiah towa-rzyszył ojciec Jennie, gdy umierała. Siedzieli w milczeniu w ba-wialni jej rodziców, podczas gdy na górze jej duch ulatywał i nie mogli zrobić niczego poza wpatrywaniem się w siebie z roz-paczą. Na samo wspomnienie Jeremiah poczuł ciężar w sercu, nie był sobie w stanie nawet wyobrazić żalu po stracie dziecka.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 22Steel_Dom_Thurstonow.indd 22 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 15: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

23

Nie darzył Johna Harte’a sympatią, lecz ogromnie go podzi-wiał. Harte ciężko pracował, by założyć przyzwoitą kopalnię, a nie było to łatwe, gdy czuł na karku oddech kopalni Th ur-stona. Miał trudniejsze zadanie niż Jeremiah, gdy ten zaczy-nał. Harte otworzył swoją kopalnię cztery lata temu, w wieku dwudziestu dwóch lat, zmuszając siebie i swoich pracowników do niewyobrażalnego wysiłku. Nie zawsze był miły – Jeremiah słyszał od ludzi, którzy opuścili Harte’a i przyszli pracować do niego, że młodzieniec jest wybuchowy i trudny w pożyciu, ma cięty język i szybkie pięści.

Serce miał jednak złote. Był przyzwoitym, uczciwym czło-wiekiem, a Jeremiah go podziwiał. Odwiedził go raz czy dwa, od razu zauważył błędy, które chłopak popełniał, lecz Harte nie chciał słuchać jego rad, w zasadzie niczego od niego nie chciał. Do wszystkiego pragnął dojść sam i bez wątpienia miał na to szanse. Teraz jednak Jeremiah współczuł mu z powodu okrucieństw losu, z jakimi musiał się mierzyć, jeszcze bardziej bolesnych niż te, z którymi musiał kiedyś mierzyć się Jeremiah. Zerknął na Hannah, nie wiedząc, co powinien zrobić. On i John Harte nie byli bliskimi przyjaciółmi. Harte wolał widzieć w Je-remiah rywala i trzymać go na dystans, a Jeremiah to szanował.

„Nie oszukuj się, Th urston, nie jestem twoim przyjacielem i nie chcę nim być. Chcę pobić na głowę twoje kopalnie. Zro-bię to czysto i uczciwie, lecz jeśli mi się uda, za rok lub dwa za-mkniesz interes, a wszyscy stąd do Nowego Jorku będą kupowali ode mnie”. Jeremiah uśmiechnął się, słysząc te śmiałe deklaracje. Prawda była taka, że na rynku było miejsce dla nich obu, lecz John Harte widział to inaczej. Odnosił się do niego uprzejmie,

Steel_Dom_Thurstonow.indd 23Steel_Dom_Thurstonow.indd 23 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 16: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

24

gdy się spotykali, lecz nie ustępował ani na krok. Miał już u sie-bie dwa pożary i poważną powódź, raz pod wpływem impulsu Jeremiah zaoferował, że go wykupi, a w odpowiedzi John Harte zaoferował, że zetrze go na miazgę, jeśli ten nie opuści jego zie-mi, zanim doliczy do dziesięciu. Nie miało to jednak żadnego znaczenia – Jeremiah podjął w końcu decyzję i poszedł po konia. Hannah wiedziała, że tak będzie. Jej pracodawca taki po prostu był. W jego sercu znajdowało się miejsce dla wszystkich, nawet dla Johna Harte’a, choć ten bywał impulsywny i miał cięty język.

– Nie czekaj na mnie z kolacją. – Nie musiał tego mówić, gdy przekładał nogę przez koński grzbiet. Wiedział, że Han-nah będzie czekać, nawet jeśli potrwa to całą noc. – Idź do domu i odpocznij.

– Pilnuj swojego nosa, Jeremiah Th urstonie. – Nagle przy-szło jej coś do głowy. – Zaczekaj!

Na pewno będą zbyt zaaferowani, by cokolwiek ugotować. Pobiegła do kuchni, zapakowała w serwetkę smażonego kur-czaka, włożyła do torby owoce i kawałek ciasta. Wybiegła na zewnątrz i podała torbę Jeremiah, a ten się uśmiechnął.

– Długo nie pożyją, jeśli w środku jest coś twojej roboty.Uśmiechnęła się do niego. – Zjedz wszystko sam i nie podchodź do nikogo za blisko.

Niczego tam nie pij i nie jedz. – Dobrze, mamo!Po tych słowach spiął konia i odjechał w aksamitną noc, po-

grążony w myślach.Po dwudziestu minutach dotarł do zabudowań otaczają-

cych kopalnie Harte’a; ogarnęło go zdumienie na widok tego,

Steel_Dom_Thurstonow.indd 24Steel_Dom_Thurstonow.indd 24 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 17: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

25

jak bardzo się rozrosły od jego ostatniej wizyty. John Harte nie-źle sobie radził, na pierwszy rzut oka było jednak widać, że te-raz coś jest nie tak. Wszędzie panowała upiorna cisza, nikt nie przechadzał się pomiędzy budynkami, w każdej chatce świeciły się światła, zwłaszcza na wzgórzu. W głównym domu każdy pokój był rzęsiście oświetlony, na schodach stała kolejka męż-czyzn, chcących złożyć kondolencje Johnowi Harte’owi. Je-remiah zsiadł z konia, przywiązał go do drzewa, przewiesił przez ramię torbę od Hannah i ustawił się w kolejce. Od razu go rozpoznano... Rozległy się szepty: „Th urston... Th urston...”. Uścisnął dłonie tych, których znał, po chwili na ganku pojawił się John Harte. Miał ściągniętą bólem twarz, powitała go fala współczucia. Zerknął na zebranych, kiwał głową każdemu, na kogo spojrzał, aż w końcu zauważył Jeremiah na końcu kolej-ki. Ten podszedł i wyciągnął dłoń. Coś w jego oczach powie-działo Harte’owi, że ten mężczyzna rozumie jego ból. Tłum się rozstąpił, jakby chciał zostawić ich samych, Jeremiah znów wyciągnął dłoń.

– Przykro mi z powodu twojej żony, Johnie... Ja... ja też stra-ciłem kogoś, na kim bardzo mi zależało, dawno temu... podczas epidemii w sześćdziesiątym ósmym...

Była to plątanina słów, lecz John Harte wiedział, że Jeremiah rozumie. Spojrzał na niego oczami pełnymi łez. Był przystojnym młodym człowiekiem, niemal dorównywał wzrostem Jeremiah, gdy stali naprzeciwko siebie. Miał kruczoczarne włosy i oczy nie-mal tak czarne jak węgiel oraz ogromne, delikatne dłonie. Pod pewnymi względami obaj mężczyźni byli do siebie osobliwie po-dobni, choć dzieliła ich różnica niemal dwudziestu lat.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 25Steel_Dom_Thurstonow.indd 25 2014-06-24 17:24:592014-06-24 17:24:59

Page 18: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

26

– Dziękuję, że przyjechałeś. – Jego głos był głęboki i przesyco-ny cierpieniem, po jego policzkach spłynęły bezwstydnie dwie łzy, na widok których Jeremiah poczuł echo dawnego bólu w sercu.

– Czy mogę coś zrobić? – Przypomniał sobie o jedzeniu, które przywiózł. Być może ktoś w domu mógłby z niego sko-rzystać.

John Harte spojrzał mu głęboko w oczy. – Straciłem dzisiaj siedmiu ludzi oraz Matildę... i Jane... –

Głos mu się załamał. – Barnaby... – Nie zdołał dokończyć. Utkwił wzrok w Jeremiah. – Lekarz powiedział, że nie prze-żyje nocy. Trzej inni ludzie stracili żony... pięcioro dzieci... Nie powinno cię to być. – Nagle uświadomił sobie ze wzruszeniem, jakie ryzyko podjął Th urston.

– Przeżyłem już jedną epidemię i chciałem sprawdzić, czy nie mogę niczego dla was zrobić. – Zauważył śmiertelną bla-dość młodzieńca, lecz podejrzewał, że to rozpacz, a nie ta prze-klęta grypa. – Wyglądasz na człowieka, który powinien się napić.

Wyjął z torby srebrną fl aszkę i podał ją Johnowi.Ten zawahał się, wziął butelkę, po czym wskazał głową na

drzwi domu. – Chciałbyś wejść do środka?Podejrzewał, że Jeremiah się przestraszy, powinien się prze-

straszyć, lecz Th urston skinął głową. – Bardzo chętnie. Przywiozłem jedzenie – jeśli zdołasz coś

przełknąć.John spojrzał na niego, obaj byli zaskoczeni i wzruszeni,

zwłaszcza że kiedy ostatni raz Jeremiah zaoferował swą pomoc, John niemal przemocą go wyrzucił. Nie chciał żadnej pomocy.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 26Steel_Dom_Thurstonow.indd 26 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 19: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

27

Tym razem było jednak inaczej. Katastrofa miała zupełnie inny wymiar niż pożar czy powódź w kopalniach. John usiadł cięż-ko na tuftowanej zielonej aksamitnej kanapie w bawialni, upił potężny łyk z fl aszki Jeremiah, po czym oddał mu ją, wpatrując się w niego niewidzącymi oczami.

– Nie mogę uwierzyć, że odeszli... Poprzedniego wieczo-ru... – Zaczął się dławić łzami. – Poprzedniego wieczoru... Jane zbiegła po schodach, by pocałować mnie na dobranoc, choć miała już gorączkę... a tego ranka Matilda powiedziała... Ma-tilda powiedziała...

Nie był w stanie dłużej powstrzymywać szlochu. Jeremiah położył dłonie na jego ramionach i podtrzymywał go, gdy ten płakał. Nie mógł zrobić nic więcej, tylko być przy nim. W końcu John podniósł głowę. Jeremiah również miał łzy pod powiekami.

– Jak mam żyć teraz bez nich? Jak? Mattie... i moja mała córeczka... a jeśli Barnaby... Th urston, ja umrę. Nie mogę bez nich żyć.

Jeremiah modlił się, by Harte nie stracił chłopca, choć wie-dział, że jest to mało prawdopodobne. Gdy czekał na zewnątrz, słyszał, że dzieciak jest w bardzo złym stanie – tak mówili lu-dzie. Spojrzał surowo w oczy Johna Harte’a.

– Jesteś jeszcze młody, Johnie, długie życie przed tobą i choć to potworna rzecz mówić ci to dzisiaj, możliwe, że jeszcze się ożenisz, będziesz mieć inne dzieci. Teraz wydaje ci się, że nic gorszego nie mogło cię spotkać, lecz przeżyjesz to... Musisz... I przeżyjesz.

Znów podał mu fl aszkę, John upił łyk, po czym pokręcił głową, a po jego policzkach płynęły łzy.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 27Steel_Dom_Thurstonow.indd 27 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 20: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

28

Gdy godzinę później do bawialni wszedł lekarz, John pode-rwał się z sofy jak rażony piorunem.

– Barnaby? – Wzywa pana.Lekarz nie ośmielił się powiedzieć niczego więcej, lecz gdy

John wbiegł po schodach, spojrzał Jeremiah w oczy i pokręcił głową w odpowiedzi na pytanie, które w nich wyczytał. Jere-miah pozostał na dole, ale po straszliwym jęku pełnym bólu, który usłyszał, zrozumiał, że chłopiec odszedł. John Harte klę-czał z synem w ramionach, rozpaczając po rodzinie, którą stracił w dwa krótkie dni. Zdecydowanym krokiem Jeremiah wszedł uroczyście po schodach i delikatnie otworzył drzwi do poko-ju. Odebrał Harte’owi dziecko, ułożył je na łóżku, zamknął mu oczy i wyprowadził Johna z pokoju, choć ten nie przestawał szlochać imienia syna. Wmusił w niego alkohol i został z nim aż do następnego ranka, kiedy to zjawili się jego brat i kilku przyjaciół. Wtedy Jeremiah cicho wrócił do domu, współczując mu z całego serca. Był w tym samym wieku co John, gdy zmarła Jennie. Zastanawiał się, jak wpłynie to na Harte’a, podejrzewał jednak, że chłopak się otrząśnie.

Opłakiwał jego rodzinę, zsiadając z konia przed swoim do-mem. Gdy słońce wspięło się wysoko na niebo, spojrzał na wzgó-rza, które tak pokochał, i zaczął się zastanawiać nad okrutnym losem, który z taką swobodą szafuje życiem i śmiercią... Nad tym, jak szybko odbiera najsłodsze dary... Wydało mu się, że słyszy śmiech Jennie, gdy wszedł do środka i zobaczył Hannah śpiącą na kuchennym krześle. Bez słowa minął ją i wszedł do bawial-ni, której nigdy nie używał, usiadł przy pianinie, które kupił tak

Steel_Dom_Thurstonow.indd 28Steel_Dom_Thurstonow.indd 28 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 21: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

29

dawno temu dla dziewczyny z roześmianymi oczami i tańczą-cymi złotymi lokami – była taka urocza. Zastanawiał się, jakby to było, gdyby ją poślubił... ile dzieci by mieli... Po raz pierwszy od wielu lat pozwolił sobie na takie rozważania; myślał o córce i synu Johna Harte’a, żywił nadzieję, że ten wkrótce znów się oże-ni. Tego właśnie teraz potrzebował, nowej żony, która zamiesz-ka w jego sercu, i nowych dzieci, by zastąpiły te, które umarły.

On sam postąpił inaczej. Pozostał sam przez minionych osiemnaście lat, a teraz było już za późno. Nie mógł tego zmie-nić. Nie chciał. Gdy jednak siedział tak, wpatrując się w pożół-kłe klawisze pianina, których nikt nigdy nie dotykał, których nikt nie używał, zastanawiał się, czy udzieliłby sobie takiej sa-mej rady, jakiej udzielił Johnowi Harte’owi. Czy powinien pojąć za żonę inną? Mieć tuzin dzieci, by wypełniły ten pusty dom? Żadna kobieta nigdy nie podbiła jego serca, żadnej nie polubił na tyle, by ją poślubić. Nie, nie będzie mieć dzieci. Gdy tylko o tym pomyślał, poczuł w głębi serca ukłucie żalu... Cieszyłby się z dziecka... córki... syna... Nagle przypomniał sobie dwójkę, którą właśnie utracił John Harte, i poczuł ucisk w piersi. Nie. Nie zniósłby kolejnej straty. Utracił Jennie. Wystarczy. Lepiej jest tak jak teraz... Nieprawdaż?

– Co się stało?Wzdrygnął się, słysząc głos Hannah; muskając palcami kla-

wisze pianina, podniósł głowę i zobaczył ją na progu. Czuł się taki zmęczony, przygnębiony – to była długa, smutna noc.

– Chłopak Harte’a umarł.Niemal się skrzywił na wspomnienie tego, jak zamykał oczy

dziecka i siłą wyprowadzał Johna z pokoju. Hannah pokręciła

Steel_Dom_Thurstonow.indd 29Steel_Dom_Thurstonow.indd 29 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 22: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

30

głową i zaczęła płakać, wstał więc i podszedł do niej, otoczył ramieniem jej barki i wyprowadził ją z bawialni. Nie zostało już nic do dodania.

– Idź do domu i prześpij się.Podniosła głowę, pociągnęła nosem i otarła łzy z policzków. – Powinieneś zrobić to samo. – Wiedziała jednak, że tego

nie zrobi. – Dobrze? – Mam jeszcze trochę pracy w kopalniach. – Jest sobota. – Papiery na moim biurku tego nie wiedzą. – Uśmiechnął

się blado. Nie zdołałby teraz zasnąć. Nawiedzałyby go wizje Barnaby’ego Harte’a i rozpaczającego po nim ojca. – Nie będę pracował długo.

To też wiedziała. Była sobota. W soboty jeździł do Calistogi, by zobaczyć się z Mary Ellen Browne. Hannah widziała jednak, że dzisiaj nie jest w nastroju.

Nalał sobie do kubka kawy z dzbanka stojącego na piecu, po czym spojrzał na starą przyjaciółkę. Przez jego głowę prze-biegały tysiące myśli.

– Powiedziałem mu, że powinien znów się ożenić i mieć więcej dzieci. Myliłem się?

Hannah pokręciła głową. – Sam powinieneś był to zrobić osiemnaście lat temu. – O tym samym myślałem.Wyjrzał przez okno na wzgórza. Nigdy nie zaciągał zasłon,

bo kochał widok doliny, a w promieniu wielu kilometrów nie było nikogo, kto chciałby zajrzeć do środka.

– Jeszcze nie jest za późno.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 30Steel_Dom_Thurstonow.indd 30 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 23: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

31

Jej głos był stary i smutny. Współczuła mu. Był samotny, na-wet jeśli nie chciał sobie tego uświadamiać; miała nadzieję, że John Harte nie wybierze takiego samego losu. To wydawało się jej niewłaściwe. Sama także nie miała dzieci, lecz w jej wypad-ku było to przeznaczenie, a nie wybór.

– Jesteś jeszcze dość młody, by się ożenić, Jeremiah.Roześmiał się na te słowa. – Jestem już na to za stary. A poza tym – zmarszczył brwi

z namysłem, gdy znów na nią spojrzał; oboje pomyśleli o tym samym – nigdy nie wyobrażałem sobie, bym mógł ożenić się z Mary Ellen, a nie mam nikogo innego. Nie miałem od lat.

Hannah wiedziała, rzecz jasna, o jego wizytach u Mary El-len; po nocy, którą właśnie przeżył, musiał z nią porozmawiać, i to także rozumiała. Była jego przyjaciółką.

– Dlaczego nigdy się z nią nie ożeniłeś? – Zawsze się nad tym zastanawiała, choć chyba wiedziała. I bardzo się nie myliła.

– To nie jest ten rodzaj kobiety, Hannah. Nie mam na myśli niczego złego. To ona na początku nie chciała za mnie wyjść, choć teraz by to chyba zrobiła. Chciała być wolna. – Uśmiech-nął się. – Chlubi się swoją niezależnością, chciała sama zadbać o swoje dzieci. Chyba bała się, że ludzie powiedzą, iż wychodzi za mnie dla pieniędzy albo że próbuje mnie wykorzystać. – Wes-tchnął. – Zamiast tego nazwali ją dziwką. Ciekawe, że chyba to właśnie wolała. Często powtarzała, że dopóki ona zna praw-dę: że jest przyzwoitą kobietą i ma tylko mnie, nie dba o to, co mówią ludzie. Poprosiłem ją kiedyś o rękę – uśmiechnął się, wi-dząc zdumioną minę Hannah – lecz mnie odprawiła. Było to w tym samym czasie, kiedy te przeklęte mieszkanki Calistogi

Steel_Dom_Thurstonow.indd 31Steel_Dom_Thurstonow.indd 31 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 24: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

32

tak utrudniały jej życie. Zawsze mi się wydawało, że to jej matka rozpętała to piekło, by zmusić mnie do uczynienia tego kroku; być może tak było, lecz Mary Ellen kazała mi wtedy iść do dia-bła. Powiedziała, że nie zmusi jej do małżeństwa banda starych bab. Chyba kochała jeszcze wtedy tego swojego męża pijaka. Zo-stawił ją dwa lata wcześniej, lecz ona zawsze wierzyła, że wró-ci. Poznałem to po sposobie, w jaki o nim mówiła. – Znów się uśmiechnął. – Cieszę się, że tego nie zrobił. Była dla mnie dobra.

On także był dla niej dobry. Umeblował jej dom, kupował rze-czy, których potrzebowała dla dzieci, gdy była w nastroju na przyj-mowanie podarków. Byli razem już blisko siedem lat, a jej mąż zmarł przed ponad dwoma. Przywykli do tego układu. Jeździł konno do Calistogi w każdy sobotni wieczór i zostawał u niej na noc. Na czas jego wizyt odwoziła dzieci do matki, nie kryli się już ze swym romansem jak kiedyś. Nie było powodu, by się ukrywać, wszyscy w mieście wiedzieli, że jest kobietą Jeremiah Th urstona... Nazywali ją nawet na pewnym etapie dziwką Th urstona, lecz szybko to ukrócił. Osobiście zajął się jednym lub dwoma. Miał jednak świadomość, że Mary Ellen taka właśnie jest. Była typem kobiety, której inne przedstawicielki jej płci nie lubią, o którą są za-zdrosne; miała ognistą urodę rudzielca, długie nogi i pełne piersi. Nosiła sukienki z dekoltem i z chęcią pokazywała kostki przejeż-dżającym kowbojom, gdy unosiła spódnicę, zstępując z krawęż-nika. To właśnie na początku przykuło uwagę Jeremiah – szybko okazało się, że jest tak urocza, jak się spodziewał, gdy pozbawił ją reszty ubrań. Była tak kusząca, że od razu wrócił po więcej, a po-tem odkrył, jaka jest dobra, przyzwoita i jak trudno ją zadowolić. Kochała swoje dzieci najbardziej na świecie, dla nich była gotowa

Steel_Dom_Thurstonow.indd 32Steel_Dom_Thurstonow.indd 32 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 25: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

33

na wszystko. Mąż porzucił ją dwa lata wcześniej, pracowała jako kelnerka, tancerka i pokojówka w hotelu połączonym z uzdro-wiskiem i nawet po związaniu się z Jeremiah nie porzuciła pracy. Utrzymywała, że niczego od niego nie chce. Jeremiah parokrotnie próbował o niej zapomnieć, lecz było w niej coś zbyt czułego i cie-płego, by zdołał to zrobić. Wypełniała pustkę w jego sercu, a on wciąż wracał do jej łóżka po więcej. Z początku jeździł do Cali-stogi parę razy w tygodniu, było to jednak zbyt skomplikowane z dziećmi w domu, dlatego pod koniec pierwszego roku zawarli to weekendowe porozumienie. Nie mógł uwierzyć, że upłynęło od tamtej pory sześć lat. Widok jej dzieci jeszcze to uwypuklał. Mary Ellen miała trzydzieści dwa lata, wciąż była ładna, lecz nie mógł jej sobie wyobrazić w roli żony. Była zbyt doświadczona już wtedy, gdy się poznali, zbyt bezwstydna, zbyt obyta, a jednak ko-chał jej szczerość i otwartość oraz jej odwagę. Nigdy się nie wy-cofała z powodu tego, co mówili ludzie o jej związku z Jeremiah, choć wiedział, że czasami było jej trudno.

– Może poślubisz ją teraz?Nie wzdrygnął się, słysząc pytanie Hannah, lecz nawet te-

raz, po siedmiu latach, nie mógł sobie wyobrazić poślubienia Mary Ellen.

– Sam nie wiem. – Westchnął, zerkając na przyjaciółkę. – Chyba jestem już za stary, by myśleć o takich rzeczach, nie uważasz?

Było to pytanie retoryczne, lecz Hannah i tak nie omiesz-kała odpowiedzieć.

– Nie, nie uważam. Sądzę, że powinieneś to przemyśleć, za-nim będzie za późno, Jeremiah Th urstonie.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 33Steel_Dom_Thurstonow.indd 33 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 26: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

34

Nie sądziła jednak, by Mary Ellen stanowiła odpowiedź, choć lubiła dziewczynę. Znała ją całe jej życie, uważała ją za bezpośrednią, lecz czasami bardzo nierozsądną. Była jedną z pierwszych, które nazwały Mary Ellen głupią za nawiązanie otwartego romansu z Jeremiah. Mary Ellen była jednak dobrą dziewczyną i nie sposób było jej nie lubić. Niemniej miała już trzydzieści dwa lata, a Jeremiah potrzebował młodej żony, która da mu dzieci. Mary Ellen miała troje własnych, prawie umar-ła przy porodzie ostatniego. Musiałaby być szalona, by znów spróbować, i sama dobrze o tym wiedziała.

– Chciałabym zobaczyć jakieś dzieci w tym domu, zanim umrę, Jeremiah.

Uśmiechnął się ze smutkiem, myśląc o dwójce Harte’a, któ-ra właśnie odeszła.

– Ja też bym chciał, droga przyjaciółko, lecz myślę, że żad-ne z nas tego nie doczeka. – Po raz pierwszy przyznał się do tego komukolwiek.

– Nie bądź taki uparty. Masz czas. Jeśli poszukasz, znaj-dziesz odpowiednią dziewczynę.

Te słowa przywołały wspomnienie Jennie, pokręcił głową, by wyrzucić ją z pamięci, a jednocześnie odpowiedzieć Hannah.

– Jestem za stary dla młodej dziewczyny. Mam już prawie czterdzieści cztery lata.

– Cóż, mówisz tak, jakbyś miał dziewięćdziesiąt.Prychnęła ze wstrętem, a on roześmiał się i potarł dłonią

zarost na twarzy. – Czasami tak właśnie się czuję i tak chyba wyglądam. To

cud, że Mary Ellen nie zamyka drzwi na mój widok.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 34Steel_Dom_Thurstonow.indd 34 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 27: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

– Powinna to zrobić wiele lat temu, Jeremiah, znasz moje zdanie na ten temat.

Znał, lecz Hannah nigdy nie bała się powtarzać swoich opinii. – Oboje postąpiliście głupio, zaczynając to, i oboje zapłaci-

liście za to piekielnie wysoką cenę.Po raz pierwszy wyraziła to w taki sposób. Jeremiah spojrzał

na nią ze zdumieniem. – Oboje? – Ją niemal wywieziono z miasta na taczkach, a ty zrezygno-

wałeś z szansy na poślubienie kogoś, kto da ci dzieci. Równie do-brze możesz ożenić się z nią, jeśli już się zdecydujesz, Jeremiah.

Uśmiechnął się do niej łagodnie. – Przekażę jej twoje słowa.Hannah prychnęła i podniosła szal z oparcia krzesła. Je-

remiah ją obserwował. Zamierzał się ogolić i wykąpać przed wyjściem do kopalni, lecz potrzebował do tego jeszcze jednego kubka mocnej czarnej kawy. Spędził z Johnem Harte’em długą, długą noc, zanim zjawili się jego krewni, by go pocieszyć.

– A właśnie, John był bardzo wdzięczny za prowiant, który przysłałaś, Hannah. Zmusiłem go do jedzenia dziś rano.

– Spał w ogóle?Jeremiah pokręcił głową. Jak mógłby spać? – Wiem, że ty też nie zmrużyłeś oka. – Nic mi nie będzie. Dzisiaj się wyśpię.Uśmiechnęła się do niego kpiąco, a gdy stanęła na progu,

odwróciła się jeszcze do niego. – To nie świadczy dobrze o umiejętnościach Mary Ellen,

nieprawdaż?Wybuchnął śmiechem, gdy Hannah zamknęła za sobą drzwi.

Steel_Dom_Thurstonow.indd 35Steel_Dom_Thurstonow.indd 35 2014-06-24 17:25:002014-06-24 17:25:00

Page 28: Danielle Steel, "Dom Thurstonów"

ABSOLUTNA KLASYKA POWIEŚCI OBYCZAJOWEJ

Danielle Steel jest autorką ponad 120 książek przetłumaczonych na 43 języki i wydanych w 69 krajach, matką dziewięciorga dzieci i założycielką dwóch fundacji charytatywnych. Pokochały ją miliony kobiet na całym świecie.

Dan

ielle SteelD

om T

hurstonów

Bogaty właściciel kopalni Jeremiah Thurston szaleńczo zakochuje się w młodziutkiej Camille i buduje w prezencie dla niej wspaniały dom, który ma stać się siedzibą ich rodu. Małżeństwo nie jest jednak

szczęśliwe, a Camille niebawem porzuca męża i nowo narodzoną córeczkę, Sabrinę.

Zdruzgotany Jeremiah wyprowadza się z domu, który przypomina mu o złamanym sercu. Dopiero po latach powraca tam z córką, która

od początku jest zafascynowana tym miejscem.

Jednak pewnego dnia dramatyczne wydarzenie na zawsze odmienia losy dziewczyny. Sabrina musi stawić czoła niespodziewanym

trudnościom, by zawalczyć o swoje dziedzictwo… i miłość. Czy w domu Thurstonów zamieszka kiedyś szczęśliwa para?

Cena 36,90 zł

© B

rigi

tte

Lac

ombe Danielle

Steel