daniel bell - kulturowe sprzeczności kapitalizmu

18
1 Daniel BELL Kulturowe sprzecznoci kapitalizmu PRZELOYL Stefan Amsterdamski WARSZAWA 1998 WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN

Upload: sibelkacem

Post on 05-Aug-2015

554 views

Category:

Documents


79 download

TRANSCRIPT

Page 1: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

1

Daniel

BELL

Kulturowe sprzeczno�ci kapitalizmu

PRZEŁO�YŁ

Stefan Amsterdamski

WARSZAWA 1998 WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN

Page 2: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

Od etyki protestanckiej do psychodelicznego bazaru

Poniewa� zmiany koncepcji kultury wynikaj� z wewn�trznej logiki jej rozwoju, odznacza si� ona autonomi�. W tym sensie nowe idee i formy s� produktem swego rodzaju dialogu z ich poprzedniczkami lub buntu przeciwko nim. Zmiany praktyk kulturowych i stylów �ycia wchodz� jednak w interakcje ze struktur� społeczn�, gdy� dzieła sztuki, dekoracje, płyty i filmy sprzedawane s� na rynku. Miejscem spotkania struktury społecznej i kultury jest rynek. Globalne zmiany w kulturze, a zwłaszcza nowe style �ycia, staj� si� mo�liwe nie tylko w wyniku przemian wra�liwo�ci, ale równie� i struktury społecznej. Najłatwiej mo�na to dostrzec w społecze�stwie ameryka�skim na przykładzie powstawania nowych zwyczajów robienia zakupów w gospodarce wysokiej konsumpcji i wynikaj�cej st�d erozji etyki protestanckiej oraz postawy puryta�skiej - dwóch zasadniczych kodeksów, na których wspierał si� tradycyjny system warto�ci społecze�stwa mieszcza�skiego w Ameryce. Wła�nie załamanie si� tej etyki oraz tej postawy, załamanie wynikaj�ce w równej mierze z przemian struktury społecznej i kultury, zdezawuowało przekonania sankcjonuj�ce prac� i wynagrodzenie jako warto�ci społecze�stwa ameryka�skiego. Przekształcenia te oraz brak jakiejkolwiek nowej zakorzenionej etyki s� w znacznym stopniu odpowiedzialne za poczucie dezorientacji i zaniepokojenia widoczne dzi� w nastrojach społecznych. Zamierzam wykorzysta� tu moj� ogóln� tez� dotycz�c� modernizmu i społecze�stwa mieszcza�skiego, by prze�ledzi� swoiste dla społecze�stwa ameryka�skiego skutki w sferze obyczajów.

�ycie małomiasteczkowe

Protestancka etyka i puryta�ska postawa ustalały kodeks, który kazał ceni� prac�, trze�wo��, pow�ci�gliwo�� płciow� i �ycie wstrzemi��liwe. Okre�lały one ramy moralno�ci i społecznego powa�ania. Kultura postmodernistyczna lat sze��dziesi�tych - poniewa� przyj�ła nazw� kontrkultury - zinterpretowana została jako zaprzeczenie etyki protestanckiej, odrzucenie purytanizmu i ostateczny atak na warto�ci mieszcza�skie. Jest to jednak interpretacja zbyt łatwa. Etyka protestancka i postawa puryta�ska jako zjawiska społeczne uległy erozji du�o wcze�niej i �wieciły ju� raczej wyblakłym �wiatłem ideologii wykorzystywanej przez moralistów - by przestrzega�, oraz socjologów - by mitologizowa� zachowania ludzkie. Załamanie si� tradycyjnego mieszcza�skiego systemu warto�ci było w gruncie rzeczy produktem bur�uazyjnego systemu gospodarczego, a �ci�lej mówi�c - funkcjonowania wolnego rynku. W tym tkwi� sprzeczno�ci kapitalizmu w Ameryce.

Protestancka etyka i puryta�ska postawa w Stanach Zjednoczonych to �wiatopogl�d zwi�zany z rolniczym, małomiasteczkowym, kupieckim i rzemie�lniczym trybem �ycia. W Stanach Zjednoczonych, jak przypomina nam Page Smith, „je�li wył �czymy rodzin� i ko�ciół, to podstawow� form� organizacji społecznej do pierwszych dziesi�cioleci XX w. było małe miasteczko”1. Ono kształtowało �ycie i charakter społecze�stwa ameryka�skiego, jego religie. Były one niezb�dne dla egzekwowania kodeksu sankcji społecznych we wrogim otoczeniu; nadawały sens pracy, narzucały pow�ci�gliwo�� w gospodarowaniu zasobami.

Je�li podstawowe warto�ci społecze�stwa ameryka�skiego obj�� terminami „puryta�ska postawa” i „protestancka etyka”, to reprezentowało je dwóch ludzi, których mo�na uzna� za wyrazicieli wczesnego ducha ameryka�skiego: Jonathan Edwards jako purytanin i Benjamin Franklin - jako protestant. My�li i pisma tych dwóch ludzi okre�liły zasady i cnoty Amerykanów.

W America's Coming-of-Age Van Wyck Brooks pisał:

Od trzech pokole� człowiek czynu a zarazem człowiek bo�y był dominuj�cym wzorcem ameryka�skiego charakteru. Dopiero w XIX w. powstała szczelina, a wraz z ni� rozró�nienie inteligenta [highbrow] i prostaka [lowbrow]. Egzemplifikowali j� dwaj osiemnastowieczni filozofowie - Jonathan Edwards i Benjamin Franklin. Typowo�� ka�dego

1 P. Smith, As a City upon a Hill, New York 1960, Alfred A: Knopf, s. VII.

Page 3: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

3

z nich, a zarazem niewspółmierno�� ich celów, okre�liła niemal rasowo charakter Amerykanów, i po nich rewolucja stała si� nieuchronna. Channinga, Lincolna, Emersona, Whitmana, Granta, Webstera, Garrisona, Edisona, Rockefellera, pani� Eddy, Woodrowa Wilsona - wszystkich ich, w ten lub inny sposób, ukształtowali pospołu ci dwaj wielcy poprzednicy ameryka�skiej umysłowo�ci2.

Jak podkre�lał Brooks, a za nim Perry Miller, teokratyczna my�l puryta�ska odegrała bez w�tpienia ogromn� rol� w kształtowaniu ameryka�skiej umysłowo�ci. W połowie XVIII w. czołowymi intelek-tualistami w Ameryce byli duchowni, a przedmiot ich rozwa�a� stanowiła teologia. Przez ponad sto lat ich my�l dominowała w ameryka�skiej filozofii. I nawet kiedy zainteresowanie teologi� min�ło, gł�bokie poczucie winy - zwłaszcza w kwestii zachowa� seksualnych - wszczepione w ameryka�sk� umysłowo�� pozostało niemal wyryte na nast�pne stulecie.

Ponad pi��dziesi�t lat temu George Santayana pisał: „Dobrze wiadomo, do jakiego stopnia metafizyczna była pasja, która kazała purytanom płyn�� ku tym wybrze�om. Przybywali w nadziei na doskonalsze �ycie duchowe”3. Sednem puryta�skich przekona� była wrogo�� wobec cywilizacji. Ówczesne społecze�stwo uległo - jak s�dzili - zepsuciu i nale�ało powróci� do pierwotnej prostoty wczesnego ko�cioła, który opierał si� bezpo�rednio na przykazaniach boskich, a nie na zaleceniach instytucji stworzonych przez człowieka.

Ka�dy purytanin zobowi�zywał si� do przykładnego �ycia. �aden jednak człowiek ani �adna doktryna nie s� w stanie przez długi czas trwa� w stanie najwy�szego napi�cia, zwłaszcza gdy oznacza to narzucenie �yciu surowej dyscypliny pow�ci�gaj�cej pop�dy. Wymogi kalwinizmu, nawet w pierwszych ameryka�skich koloniach, ulegały stale st�pieniu wraz z tym, jak nowe doktryny - na przykład arminianizm (podstawa metodyzmu Wesleya) - usiłowały zast�pi� absolutn� predestynacj� przez warunkowy wybór. Jonathan Edwards doprowadził do odnowienia owego psychologicznego mechanizmu, dzi�ki któremu jednostka mogła starannie kontrolowa� sam� siebie i utrzymywa� si� w ryzach. W The Great Christian Doctrine of Original Sin Defended (1758) zaatakował tych, którzy próbowali zliberalizowa� kalwinizm. Dowodził, i� deprawacja jest nieuchronna, poniewa� identyczno�� �wiadomo�ci czyni wszystkich równymi Adamowi. Wierzył w zbawienie wybranych, nie tych, którzy nios� zewn�trzny znak pracy, lecz tych, którzy dzi�ki wewn�trznej iluminacji, wskutek przeobra�aj�cego wewn�trznie do�wiadczenia doznali zbawiennej łaski.

O ile Jonathan Edwards był intuicyjnym purytaninem, o tyle Benjamin Franklin - pragmatycznym, utylitarnym protestantem. Był człowiekiem praktycznym, który trze�wym okiem obserwował �wiat; pragn�ł „i �� naprzód” dzi�ki umiarkowaniu, pomysłowo�ci i wrodzonej przenikliwo�ci. Był uciele�nieniem typowo ameryka�skiej tendencji samodoskonalenia si�. Próbuj�c na�ladowa� „Spectatora” Addisona Franklin pisał swe własne broszury, porównywał z tekstami swego mentora, po czym pisał je na nowo, kształtuj�c w ten sposób własne słownictwo i styl. Z uporem samodzielnie uczył si� francuskiego, włoskiego, hiszpa�skiego i łaciny. Aby ul�y� swym młodocianym nami�tno�ciom, wszedł w zwi�zek z córk� swej gospodyni i miał z ni� dwoje dzieci.

Kluczowym terminem jego słownictwa była „u�yteczno��”. Swoj� Autobiography rozpocz�ł jako prac�, która mo�e by� u�yteczna dla syna; ksi��ki nigdy nie uko�czył. Wynalazł piorunochron, zało�ył szpital, brukował ulice, zorganizował miejscow� policj�. S�dził, i� u�ytecznie jest wierzy� w Boga, poniewa� Bóg wynagradza cnoty i karze grzechy. W „Poor Richard's Almanack” (1732-1757) plagiatował zasłyszane aforyzmy i przystosowywał je jako pouczenia dla ubogich. Zwrot „Jak powiada biedny Richard” - stał si� okre�leniem uzasadniaj�cym wszelkie cnoty. Istnieje, twierdził Franklin, trzyna�cie cnót: umiarkowanie, wstrzemi��liwo��, małomówno��, porz�dek, zdecydowanie, skromno��, pomysłowo��, szczero��, sprawiedliwo��, pokora, czysto��, spokój, dziewictwo. Trudno o lepszy inwentarz przekona� Amerykanów. Franklin pisał, i� ka�dej z tych cnót po�wi�cił tydzie� rozmy�la�, notuj�c codziennie sukcesy w ich praktykowaniu. W ten sposób „przeszedł pełny kurs w trzyna�cie tygodni i cztery kursy w ci�gu roku”4.

2 V. W. Brooks, America's Coming-of-Age, (1 wyd. 1915), Garden City 1958, Doubleday Anchor, s. 5. 3 G. Santayana, Character and Opinion in the United States (1 wyd. 1920), New York 1955, Braziller, s. 7. 4 W swej głównej pracy Die protestantische Ethik und der Geist des Kapitalismus Max Weber traktuje Franklina jako

wyraziciela zarówno tej etyki, jak i tego ducha. Cytuje jego „pouczenia", jak nazywa aforyzmy Franklina („ [...] Czas to pieni�dz. [...] Pami�taj, kredyt to pieni�dz. Je�li człowiek pozostawia pieni�dze w moich r�kach, to daje mi procent".), jako

Page 4: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

4

Wszystko to było po cz��ci przebiegłe, a mo�e nawet zwodnicze. Chocia� Franklin był oszcz�dny i pomysłowy, jego sukcesy - podobnie jak wielu innych jankesów - wynikały z tego, i� potrafił zapewni� sobie przyja�� ludzi wpływowych, umiał si� zareklamowa�, był człowiekiem czaruj�cym i dowcipnym, pisał w sposób ujmuj�cy. (Nawet jego „sw�dzenia” powracały: dorobił si� jeszcze dwójki dzieci z nieprawego ło�a.)

Zgromadziwszy skromny maj�tek, wycofał si� z interesów, by zaj�� si� filozofi� naturaln� i elektryczno�ci�, a nim zabrał si� do działalno�ci publicznej, przez sze�� lat wykorzystywał czas wolny na bezinteresowne badania.

Tak to uzyskujemy dwa wizerunki istoty ameryka�skiej osobowo�ci: pobo�no�ci i cierpienia Jonathana Edwardsa, obsesyjnie zakłopotanego ludzk� deprawacj�, oraz praktyczno�ci i u�yteczno�ci Benjamina Franklina, zorientowanego na �wiat mo�liwo�ci i zysku. I znów najlepszy opis tego dualizmu odnajdujemy w pismach Van Wycka Brooksa sprzed sze��dziesi�ciu lat:

Od samego pocz�tku odnajdujemy w ameryka�skiej umysłowo�ci dwa biegn�ce obok siebie, lecz rzadko zbiegaj�ce si� główne nurty - obydwa jednakowo antyspołeczne. Z jednej strony - pr�d transcendentalny, wywodz�cy si� z puryta�skiej pobo�no�ci, znajduj�cy wyraz w filozofii Jonathana Edwardsa, kontynuowany przez Emersona, owocuj�cy w wyszukanej oboj�tno�ci czołowych ameryka�skich pisarzy i w ostatecznym braku realizmu współczesnej kultury ameryka�skiej. Z drugiej za� strony - pr�d groszoróbski, oportunistyczny, maj�cy swe �ródła w praktycznych okoliczno�ciach �ycia purytanów, podniesiony do rangi filozofii przez Franklina, kontynuowany przez ameryka�skich humorystów i owocuj�cy w atmosferze naszego współczesnego przedsi�biorczego �ycia5.

Na czymkolwiek polegałaby irracjonalna tajemnica podstaw puryta�skiej teologii, społeczno�ci� rz�dziła racjonalna moralno��, w ramach której prawo moralne było zimn� i słuszn� konieczno�ci�. Sednem purytanizmu, kiedy odrzuci si� teologiczn� otoczk�, było pot��ne d��enie do uregulowania codziennych zachowa� - nie dlatego, �e purytanie byli surowi czy po��dliwi, lecz z tej racji, i� zało�yli swoj� społeczno�� opieraj�c si� na umowie, zgodnie z któr� wszyscy jej członkowie �yli we wzajemnym porozumieniu. Ze wzgl�du na zewn�trzne niebezpiecze�stwa i psychologiczne napi�cia zwi�zane z �yciem w zamkni�tym �wiecie, jednostka troszczy� si� musiała nie tylko o swe własne zachowanie, ale równie� o cał� społeczno��. Prywatne grzechy zagra�ały nie tylko samemu sprawcy, ale całej społeczno�ci: nie przestrzegaj�c wymogów umowy mo�na było �ci�gn�� gniew bo�y na wszystkich.

Do przykładnego �ycia zobowi�zywały wszystkich warunki umowy. Jej szczegółowo��, a tak�e bezpo�rednio�� �ycia wiejskiego sprawiały, i� ka�dy był �wiadom grzechów pokusy oraz pokus ciała6. W rezultacie purytanie mieli skłonno�� do samooskar�ania si�, a b�d�c grzesznikami - kwitło bowiem i swobodne �ycie seksualne, i bukoliczny realizm w sprawach seksu - skłonni byli do kajania si�. Rytuał spowiedzi le�ał u sedna purytanizmu w Nowej Anglii, a pó�niej równie� na rodkowym Zachodzie w gminach odnowicieli [revivalists], które rozpowszechniały moralne samobiczowanie si� - je�li ju� nie teologi� puryta�sk� - w całym kraju.

W osiedlach zakładanych najpierw w dziczy, a pó�niej na preriach pojawiał si� problem utrzymania w�ród mieszka�ców jakiego� porz�dku społecznego, zwłaszcza �e było w�ród nich wielu społecznie nieprzystosowanych i awanturników. Miasteczko składaj�ce si� z kilkuset rodzin nie było w stanie wi�zi� wszystkich, którzy łamali kodeks, lub wyp�dza� ich. System kontroli społecznej poprzez plotki

charakterystyczne cechy etosu „nowego człowieka". Co ciekawe, Weber omawiaj�c protestanck� etyk� cytuje Franklina cz��ciej ni� Lutra, Kalwina, Baxtera, Baileya lub jakiegokolwiek innego purytanina.

5 V. W. Brooks, America's, s. 10. 6 By� mo�e najdobitniejsz� literack� ilustracj� tych pokus jest nowela Hawthorne'a Young Goodman Brown, oniryczna

wizja tłumu czarnej mszy w lesie Salem. Młody Goodman Brown opuszcza sw� �on�, aby i�� do lasu z diabłem (który niesie lask� w kształcie w��a = fallus) i zosta� wprowadzonym w tajemnice grzechu. Ku swemu zdziwieniu i przera�eniu rozpoznaje wszystkich „zacnych" mieszka�ców wioski, rado�nie udaj�cych si� na ceremonie wtajemniczenia, a w�ród nich sw� młod� �on�, Faith. Ceremonia i muzyka maj� charakter liturgiczny, ale tre�ci� jej s� kwiaty zła. Do ko�ca nie bardzo wiadomo, czy zdarzyło si� to rzeczywi�cie, czy te� było tylko snem, w którym Brown walczył z własnymi grzesznymi pop�dami. Jednak�e �ycie jego odt�d było pasmem udr�ki. („W niedziel�, kiedy wierni �piewali �wi�te psalmy, nie mógł ich słucha�, w jego uszach brzmiał bowiem gło�no hymn grzechu [..]".) Wiódł zgorzkniały i ograniczony �ywot, po którym nadeszła mroczna godzina �mierci. Patrz Young Goodman Brown, w: The Novels and Tales of Nathaniel Hawthorne, New York 1937, Modern Library, s. 1033-1042.

Page 5: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

5

lub zawstydzenie, publiczn� spowied� i kajanie si� stał si� w wielu społeczno�ciach sposobem zapobiegania wi�kszym nieporz�dkom. Wzorzec powa�ania - pogardy dla lekkomy�lno�ci, przyjemnostek, picia - zakorzenił si� tak gł�boko, �e prze�ył znacznie sytuacj�, która go zrodziła. O ile pocz�tkowo pracowito�� i bogactwo były znakiem, i� nale�y si� do wybranych, o tyle w nast�pnym stuleciu stały si� ju� warunkiem społecznego powa�ania.

Purytanizm jako ideologia

System warto�ci bywa cz�sto niespójny i chwiejny. Gdy zostaje skodyfikowany i sformułowany w postaci zbioru dogmatów religijnych, jako umowa czy te� ideologia, staje si� sposobem mobilizowania społeczno�ci, wzmacniania dyscypliny, egzekwowania kontroli. Niełatwo odpowiedzie� na pytanie z zakresu socjologii panowania, jak to si� dzieje, �e ideologia prze�ywa, a nawet umacnia si� jeszcze długo po przemini�ciu sytuacji społecznej, w której powstała. Przykładem mo�e by� utrzymanie si� teologii mormonów, która wyrosła z antynomicznej doktryny stopniowego objawienia, a dzi� jest �ródłem konserwatyzmu. Innym przypadkiem jest ideologia egalitarnego komunizmu w Zwi�zku Radzieckim - półwieku po rewolucji - usprawiedliwiaj�ca powstanie nowej klasy. W tego rodzaju przypadkach ideologia niesie ze sob� autorytet przeszło�ci. Wszczepiona zostaje dziecku i staje si� jedyn� map� poj�ciow� �wiata oraz moralnych norm post�powania. Cz�sto dzieje si� tak, �e chocia� pierwotna retoryka i symbole utrzymuj� si�, tre�� z biegiem czasu ulega subtelnym zmianom, by uzasadnia� panuj�cy porz�dek społeczny i kontrol� zapewniaj�c� władz� klasie panuj�cej.

Na tym polega funkcjonalny aspekt ideologii. Ma ona jednak równie� aspekt poznawczy czy te� intelektualny. Istot� ideologii jest nie tylko odzwierciedlanie lub usprawiedliwianie rzeczywisto�ci; raz uruchomiona �yje własnym �yciem. Pot��ne ideologie rzeczywi�cie dostarczaj� wyobra�ni nowych wizji �ycia; z chwil� gdy zostaj� sformułowane, staj� si� cz��ci� moralnego repertuaru, z którego czerpi� intelektuali�ci, teologowie i morali�ci, repertuaru wyznaczaj�cego zakres mo�liwo�ci stoj�cych przed ludzko�ci�. W odró�nieniu od przestarzałej gospodarki lub techniki - nie znikaj�. Te „momenty �wiadomo�ci”, by u�y� terminu Heglowskiego, s� odnawialne. Mog� zosta� przywołane i prze-formułowane w ró�nych okresach dziejów cywilizacji. W ten sposób ideologia przeorana, przenicowana, rozczłonkowana i przeformułowana przez armi� pisarzy, moralistów intelektualistów staje si� samodzieln� sił�.

Taki wła�nie był los purytanizmu. Siła przekona� pozostała na długo po tym, jak surowe otoczenie, które sprzyjało pierwotnej ideologii, zostało obłaskawione. Van Wyck Brooks trafnie pisał: „Kiedy wino purytanów zostało rozlane, pozostał po nim aromat transcendentalizmu, a samo wino przeistoczyło si� w komercjalizm”.

Purytanizm jako system ideowy ulegał w ci�gu dwustu lat przeobra�eniom: od rygorystycznego kalwinizmu z jego koncepcj� predestynacji, poprzez estetyczn� iluminacj� Edwardsa, transcendentalizm Emersona, by wreszcie, po wojnie domowej, sta� si� „�wieck� tradycj�”. Jako zbiór praktyk społecznych cudownie przemienił si� w socjaldarwinowskie uzasadnienie skrajnego indywidualizmu i groszoróbstwa oraz w kodeks �ycia małomiasteczkowego. (Jak trafnie zauwa�ył Edmund Morgan, Benjamin Franklin sam zarobił pieni�dze, natomiast John D. Rockefeller s�dził, �e dał mu je Pan Bóg.)

Nowe wyzwolenie

Główny intelektualny atak na purytanizm nast�pił w pierwszych pi�tnastu latach naszego stulecia. Wszcz�ła go grupa „młodych intelektualistów” osadzona w Harvardzie. Nale�eli do niej Walter Lippmann, Van Wyck Brooks, John Reed i Harold Stearns7. Tytuł ksi��ki Van Wycka Brooksa

7 O grupie „młodych intelektualistów" pisze H. F. May w The End of American Innocente, New York 1959, Alfred

Page 6: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

6

z 1915 r. America's Coming-of-Age oznaczał, �e kultura zwróci� si� ma ku rzeczywisto�ci i zanurzy� w „aktualno�ci”. Literatura ameryka�ska, jak dowodził Brooks, była dot�d daleko od �ycia i szukała dróg zbawienia, unikaj�c kontaktu z rzeczywisto�ci�. Purytanizm stał si�, jak powiadał, „starym, zeschłym, jankesowskim pniem”.

Atak na purytanizm miał wiele aspektów. Po pierwsze, dochodziło w nim do głosu d��enie - dawał temu wyraz przede wszystkim Brooks - by kultura nie odwracała si� od Ameryki imigrantów, Murzynów i od �ycia miast. Je�li kraj osi�gn�� ma wiek dojrzały, to jego kultura musi by� bardziej kosmopolityczna i powinna odzwierciedla� �ywotno�� społecze�stwa. Po drugie, chodziło o swobod� seksualn�. „Purytanin -jak pisał Harold Stearns -jest człowiekiem seksualnie spaczonym, nie potrafi cieszy� si� samym sob�, a jedyn� satysfakcj� czerpie z wtr�cania si� w przyjemno�ci innych”. Dzieci górnej warstwy �redniej zbierały si� w Greenwich Village, by stworzy� now� bohem�. „Czytały Nietzschego, Marksa, Freuda i Krafft-Ebinga. - pisał retrospektywnie Brooks - Wiele z nich chciało zakosztowa� nowych idei na temat seksu, które dot�d utrzymywano w zakamarkach my�li młodych”8.

Bogactwo �ycia oddawa� miały nowe słowa-klucze. Jednym z nich było słowo „nowe” [new]. Była nowa demokracja i nowy nacjonalizm, nowa wolno�� i nowa poezja, a nawet „New Republic”, która zacz�ła ukazywa� si� w 1914 r. Drugim takim słowem był „seks”. Ju� samo u�ywanie otwarcie tego słowa wywoływało dreszczyk u czytelników prasy. Margaret Sanger w 1913 r. ukuła termin „kontrola urodze�”. Ellen Key, szwedzka feministka, dowodziła, i� mał�e�stwo nie powinno by� spraw� przymusu czy to prawnego, czy ekonomicznego. Emma Goldman, anarchistka, wykładała o homoseksualizmie, „trzeciej płci”. Floyd Dell wychwalał woln� miło��, a wielu z „młodych intelektualistów” �yło ostentacyjnie w niezalegalizowanej monogamii. Trzecie słowo-klucz to „wyzwolenie”. Wyzwolenie - ruch �wiadomie przyswoił sobie t� nazw� - było wiej�cym z Europy wiatrem modernizmu, docieraj�cym do ameryka�skich wybrze�y. W sztuce byli to fowi�ci i kubi�ci, wystawiaj�cy głównie w Armory Show w 1913 r. W teatrze był to symbolizm, sugestia i atmosfera, akceptacja wpływów arealizmu Maeterlincka, Dunsany'ego i Synge'a. W literaturze - Shaw, Conrad i Lawrence. Ale najwi�kszy wpływ miał modernizm na „filozofi�”, gdzie w zwulgaryzowanej formie rozpowszechniał si� szybko irracjonalizm i witalizm - popłuczyny po Bergsonie i Freudzie.

„Ukochan� doktryn� buntu”, jak pisał Henry May, było przekonanie, i� tylko pełna, instynktowna autoekspresja da� mo�e szcz��cie. Prostacki freudyzm głosił, �e puryta�skie zło w �wiecie bierze si� z samokontroli, a droga do wolno�ci polega na wyzwoleniu represjonowanych pop�dów seksualnych. Przedstawiana w poetyckiej prozie doktryna witalizmu Bergsona (w ci�gu dwu lat w Stanach Zjed-noczonych sprzedano wi�cej egzemplarzy Ewolucji twórczej ni� we Francji w ci�gu pi�tnastu) stała si� podstaw� koncepcji biologicznej siły �yciowej - działaj�cej celowo i o�ywiaj�cej �wiat. Poprzez Sorela, którego okrzykni�to uczniem Bergsona, modny w�ród lewicowych intelektualistów stał si� sprz�gni�ty z witalizmem syndykalizm. Francis Grierson, autor mistycznych i aforystycznych esejów („mieszczanina Carlyle'a i Elberta Hubbarda”), uchodził w tych kr�gach za proroka9. „Młodzi intelektuali�ci” swym atakiem na purytanizm i wyzywaj�cym stylem �ycia głosili etyk� hedonizmu, przyjemno�ci i zabawy, krótko mówi�c - etyk� konsumpcji. Mo�e to ironia losu, a mo�e normalne przeznaczenie tego rodzaju „rebelii”, ale niecałe dziesi�� lat pó�niej etyk� konsumpcji realizowa� zacz�ł kapitalizm, który nazywał siebie „nowym kapitalizmem”. (A mo�e było to zamieraj�ce echo „buntu”?)

Aczkolwiek intelektualne uzasadnienie purytanizmu ulotniło si�, to w małych miastach, ze wzgl�du na obaw� przed zmianami, jego społeczne praktyki uległy wzmocnieniu. Zmiana oznaczała bowiem ugruntowanie si� nowego, burzliwego, kosmopolitycznego, grzesznego stylu �ycia na wzór wielkich miast. Stawk� była definicja przyzwoito�ci, co znalazło wyraz w koncepcji umiarkowania. A. Knopf, cz. 3. Patrz tak�e H. Stearns, America and the Young Intellectual, New York 1921, Doran.

8 V,W. Brooks, The Confident Years: 1885-1915, New York 1952, Dutton, s. 487. Okre�lenie „zakamarki my�li młodych" [cellars of young people's minds] pochodzi z powie�ci Ernesta Poole'a The Harbor, opisuj�cej �ycie w Princeton w pierwszym dziesi�tkiu XX w.

9 Griersona, dzi� całkiem zapomnianego, podziwiał we Francji Mallarme; w Stanach Zjednoczonych sławili go Floyd Dell i Francis Hackett, Edwin Bjorkman w Voices of Tomorrow, New York 1913, Mitchell Kennerly, rapsodycznej opowie�ci o nowych ideach, traktował Griersona - obok Bergsona i Maeterlincka - jako głównego wyraziciela tendencji tego okresu. Koncepcje Griersona omawia Brooks w The Confident Years, s. 267-270.

Page 7: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

7

Styl �ycia znajduje swe uzasadnienie w zbiorze warto�ci regulowanych przez instytucje (ko�ciół, szkoła, rodzina) i uciele�nionych w strukturze osobowo�ci. Tam, gdzie styl ten uzewn�trznia si� w zachowaniu homogenicznej grupy osób, istnieje - jak powiadaj� socjologowie - „grupa statusowa”. Styl �ycia symbolizowany przez ruch umiarkowania, cho� ukształtował si� pó�niej ni� purytanizm, miał swe �ródła w protestanckich koncepcjach pomysłowo�ci, oszcz�dno�ci, dyscypliny i trze�wo�ci. Jego instytucjonalnym zapleczem były ko�cioły fundamentalistyczne, a głównym hasłem - pow�ci�gliwo��.

Norma abstynencji stała si� elementem moralno�ci publicznej społecze�stwa ameryka�skiego. Był to sposób na przystosowanie imigrantów, biedoty i dewiantów do obyczajowego statusu warstw �rednich, a mo�e nawet do ich statusu ekonomicznego. Ale pod koniec XIX w. przystosowanie to przestało mie� charakter dobrowolny. Stało si� narz�dziem przymusu stosowanego przez grup�, której styl �ycia przestał ju� by� wzorcowy. Je�li bowiem nowe grupy miejskie nie uznałyby umiarkowania jako wła�ciwego stylu �ycia, to miał on zosta� narzucony moc� prawa i sta� si� przedmiotem ceremonialnego szacunku dla tradycyjnych warto�ci warstw �rednich.

Wraz z powstaniem w 1896 r. Anti-Saloon Ligue [ligi przeciwników barów], ruch umiarkowania stawał si� zbiorowym symbolem miejskiego, przemysłowego systemu społecznego, przeciwko któremu prowadził walk� w imi� obrony tradycyjnej, prowincjonalnej wspólnoty protestanckiej. Atak na bary [saloons] pozwolił ruchowi na rzecz prohibicji zjednoczy� pod jednym sztandarem wiele rozmaitych tendencji. Dla małomiasteczkowego protestanta bar był uciele�nieniem obyczajowo�ci imigrantów. Dla progresisty - �ródłem korupcji, b�d�cej przekle�stwem �ycia politycznego. Dla populisty wreszcie - obiektem, na który przenosił on sw� antypati� do chorobliwych skutków �ycia miejskiego.

W znany sk�din�d sposób moralno�� obróciła si� w moralizowanie, a rzeczywista prawo�� w bezkrytyczn� pewno�� własnej prawo�ci. Zaufanie do dziewi�tnastowiecznego stylu �ycia i zgoda na� podszyte były obaw� o przyszło��. „Prohibicja - pisał Richard Hofstadter - mogła by� wyj�ciem z kłopotów dla ka�dego stłumionego libido. Kiedy� za symbol pornografii słu�ył purytanom antykatolicyzm; spaczone umysły babrały si� w opowie�ciach o zboczonych ksi��ach i zakonnicach. W okresie prohibicji zarówno po��dliwo��, jak i strach wykorzystywali ci, którzy gardłowali o zwi�zku alkoholu z ekscesami seksualnymi lub o strachu przed nieczysto�ci� i degeneracj� rasow�, a nawet o rasowym samoutwierdzaniu si� Murzynów”. Je�li nie mo�na nawróci� grzesznika, to mo�na pot�pi� grzech, a przy okazji i jego. Prohibicja była czym� wi�cej ni� tylko kwesti� stosunku do alkoholu. Stanowiła punkt zwrotny w sposobie �ycia.

Jednocze�nie jednak działo si� co� zgoła innego; dokonywała si� mianowicie transformacja ameryka�skiej struktury społecznej i dobiegała kresu dominacja małomiasteczkowego stylu �ycia. Nast�powały istotne przemiany demograficzne zwi�zane z rozrostem miast i przesuni�ciem si� o�rodków politycznych wpływów. Powstawało społecze�stwo konsumpcyjne z jego p�dem do wydawania i posiadania, co podwa�ało tradycyjny system warto�ci, preferuj�cy oszcz�dno��, samo-kontrol�, wstrzemi��liwo��, nie uleganie pop�dom. Jednocze�nie przebiegała rewolucja techniczna. Samochód, film i radio przełamały wiejsk� izolacj� i po raz pierwszy zł�czyły kraj w jedno społecze�stwo o wspólnej kulturze. Te wła�nie przekształcenia społeczne przyczyniły si� do likwidacji purytanizmu jako zbioru praktyk, na których mógł si� wspiera� tradycyjny system warto�ci.

Je�li prze�ledzimy proces społeczny, to przekonamy si�, i� dwie�cie lat wcze�niej, w pocz�tkach XVIII w., struktura społeczna stopiła si� z kultur�, która j� wspierała. Stopniowo kultura ta wyczerpywała si� i w pocz�tkach naszego stulecia małomiasteczkowy protestantyzm nie dysponował ju� �adnymi skutecznymi symbolami kulturowymi, które mogłyby z powodzeniem dostarcza� znacze� lub �rodków obrony przeciwko atakom. Powstaj�cy nowy system kultury - oparty na miejskiej warstwie �redniej i grupach radykalnych - potrafił przeprowadzi� tak skuteczn� krytyk� starej kultury, �e nie było ju� ch�tnych do jej obrony. Aby zachowa� legitymizacj�, grupa statusowa uciele�niaj�ca tradycyjne warto�ci odwołała si� do �rodków politycznych, maj�cych zapewni� jej dominacj�. Ale skutecznie mogłaby to uczyni� tylko wówczas, gdyby jej baza społeczna była adekwatna do struktury społecznej. Tymczasem, w wyniku przeobra�e� przemysłowych z pocz�tku stulecia, baza ruchu umiarkowania- społeczno�� małomiasteczkowa opieraj�ca si� na warto�ciach agrarnych - traciła grunt

Page 8: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

8

pod nogami. Wi���c swój los z przekształceniem starych warto�ci warstw �rednich w obowi�zuj�ce prawo, ruch przekonał si�, �e normy stanowi�ce wzorce zachowa� zostały społecznie odrzucone i �e tym samym utracił on w znacznym stopniu sw� legitymizacj�. Tak wi�c zmiana dokonała si� najpierw w kulturze, ale no�no�� uzyska� mogła dopiero wówczas, gdy znalazła potwierdzenie w strukturze społecznej.

�ycie przejrzyste

Przekształcenia kultury społecze�stwa nowoczesnego s� mi�dzy innymi skutkiem powstania konsumpcji masowej, czyli dost�pno�ci dóbr, które uprzednio dla �rednich i ni�szych klas społecznych były luksusem. W toku tego procesu to, co wcze�niej uchodziło za luksus, coraz powszechniej uznawane jest za dobro niezb�dne i ostatecznie wydaje si� niewyobra�alne, by tak zwykłe produkty mogły kiedy� uchodzi� za niedost�pne zwykłemu człowiekowi. Na przykład ze wzgl�du na trudno�ci techniczne - konieczno�� zapewnienia jednolito�ci — i przezroczysto�ci - du�e szyby okienne były kiedy� kosztowne, a posiadanie ich stanowiło rzadki luksus. Od 1902 r., kiedy to Francuz Fourcault rozpocz�ł ich przemysłow� produkcj� metod� ekstruzji, stały si� jednak czym� powszechnym, zarówno w miejskich wystawach sklepowych, jak i wiejskich domach prywatnych, zmieniaj�c tym samym mo�liwo�ci ekspozycji oraz perspektyw�10.

Konsumpcj� masow�, która zacz�ła si� w latach dwudziestych, umo�liwiła rewolucja techniczna, głównie zastosowanie energii elektrycznej w gospodarstwie domowym (pralki, lodówki, odkurzacze itp.) oraz trzy wynalazki społeczne: ta�ma produkcyjna pozwoliła na tani� produkcj� samochodów; rozwój marketingu zracjonalizował okre�lanie ró�nych grup nabywców i zapotrzebowa� konsumpcyjnych; sprzeda� ratalna bardziej ni� cokolwiek innego przełamała stary strach protestantów przed długiem. Jednoczesna rewolucja w transporcie i komunikacji stworzyła podwaliny pod społecze�stwo ogólnonarodowe i wspóln� kultur�. W sumie konsumpcja masowa oznaczała zgod� na to, by w decyduj�cym obszarze stylu �ycia - zarówno społecznego, jak i osobistego - przyj�ła si� idea zmiany. Miała ona zarazem zapewni� legitymizacj� tym, którzy w kulturze, tak jak i w produkcji torowali drog� innowacjom.

Symbolem konsumpcji masowej oraz czołowym przykładem zrewolucjonizowania obyczajów społecznych przez technik� jest oczywi�cie samochód. Frederick Lewis Allen zwrócił uwag�, jak trudno dzi� wyobrazi� sobie izolacj� odległych od siebie społeczno�ci, zdanych wył�cznie na kolej i transport konny. Miasto poło�one z dala od linii kolejowej le�ało naprawd� na kra�cu �wiata. Dla farmera mieszkaj�cego pi�� mil od stolicy okr�gu wyprawa tam z rodzin� w sobotnie popołudnie była prawdziwym wydarzeniem. Podró� do przyjaciela zamieszkałego w odległo�ci dziesi�ciu mil była całodzienn� eskapad�, poniewa� konie trzeba było karmi� w drodze i da� im odpoczynek. Ka�de małe miasteczko, ka�da ferma skazana była niemal wył�cznie na własne formy rozrywki i �ycia towarzyskiego. Horyzonty były sił� rzeczy w�skie, ludzie �yli w dobrze znanym otoczeniu i w�ród dobrze znanych rzeczy.

Samochód zlikwidował wiele ogranicze� zamkni�tej społeczno�ci małomiasteczkowej. Represyjno�� dziewi�tnastowiecznej moralno�ci, jak zauwa�ył Andrew Sinclair, opierała si� w znacznym stopniu na niemo�no�ci wymkni�cia si� i unikni�cia konsekwencji niewła�ciwego zachowania. W połowie łat dwudziestych w Middletown (jak zaobserwowali Lyndowie), chłopcy i dziewcz�ta jechali jakby nigdy nic dwadzie�cia mil, by pota�czy� w przydro�nym lokalu z dala od bacznych oczu s�siadów. Kryty samochód stał si� cabinet particulier klas �rednich, miejscem, w którym ��dni przygód młodzi ludzie dawali upust swym seksualnym skłonno�ciom i łamali stare tabu11.

10 Przykład zaczerpn�łem od Jeana Fourastiego (The Causes of Wealth, Glencoe 1959, Free Press, s. 127). Jego ksi��ka,

podobnie jak praca Siegfrieda Giedeona Mechanization Takes Command (New York 1948, Oxford University Press), dostarcza fascynuj�cych przykładów tego procesu.

11 Lyndowie cytowali pewnego obserwatora ze �rodkowego Zachodu: „Po kiego diabła macie studiowa�, co zmienia ten kraj! [...] Powiem to wam jednym czteroliterowym słowem: AUTO" (R. S. Lynd, H. M. Lynd, Middletown, New York

Page 9: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

9

Drugim istotnym czynnikiem przemian �ycia małomiasteczkowego było kino. Film spełnia wiele funkcji -jest oknem na �wiat, dostarcza prefabrykowanych marze�, pozwala na eskapizm, daje wra�enie wszechpot�gi i ma ogromn� sił� oddziaływania emocjonalnego. Jest on oknem na �wiat, przede wszystkim gdy chodzi o przemiany kultury. „Seks to jedna z tych rzeczy, których mieszka�cy Middletown nauczeni byli ba� si�” - zauwa�ali Lyndowie, gdy po dziesi�ciu latach powrócili do miasteczka, „a instytucje [...] działaj� tak, by usun�� go z oczu i my�li ludzi, je�eli to mo�liwe”. Z wyj�tkiem kina, do którego tłoczyli si� młodzi.

Młodzi nie tylko lubili kino, ale pobierali w nim nauki. Uczyli si� na�ladowa� gwiazdy, powtarzali filmowe gagi i gesty, uczyli si� subtelno�ci stosunków mi�dzy płciami, zdobywali zewn�trzny polor kultury. Wzorem ich działania, rozstrzygania zdecydowanym czynem własnych dr�cz�cych rozterek i kłopotów, był „nie tyle sposób bycia ich zapobiegliwych rodziców, ile [...] inne otaczaj�ce ich alternatywne �wiaty”. Filmy propagowały kult młodo�ci (krótko ostrzy�one dziewczyny w krótkich spódniczkach), radziły dojrzałym m��czyznom i kobietom „ku� �elazo, póki gor�ce”. Ide� „wolno�ci” egzemplifikowało sankcjonowanie nielegalnej sprzeda�y alkoholu i gotowo�� do swobodnego zachowania na ekstrawaganckich przyj�ciach. „Drwienie bohaterów i bohaterek filmowych z etyki, ze starej «wewn�trznej dobroci» - pisze Lewis Jacobs - towarzyszyło nowe uwielbienie dóbr materialnych”.

Samochód, kino i radio to osi�gni�cia techniki; natomiast reklama, planowanie starzenia si� i kredyt - to innowacje socjologiczne. David M. Potter powiadał, i� równie beznadziejna jest próba zrozumienia popularnego nowoczesnego pisarza, je�li nie rozumie si� reklamy, jak usiłowanie zrozumienia �redniowiecznego trubadura, gdy nie ma si� poj�cia o kulcie rycerstwa.

Niezwykło�� reklamy to jej wszechobecno��. Có� wyró�nia wielkie miasta, je�li nie ich neony? Przelatuj�c nad nimi samolotem widzimy na tle nocnego nieba czerwone, pomara�czowe, niebieskie i białe �wiatła, mieni�ce si� jak diamenty. W centrach wielkich miast - na Time Square, Piccadilly, Champs-Elysees czy Ginza - ludzie gromadz� si� na ulicach pod błyskaj�cymi neonami, by uczestniczy� w drganiach przepychaj�cego si� tłumu. Je�li my�limy o społecznym wpływie reklamy, to jej pierwsz�, cz�sto niezauwa�an� konsekwencj� jest zmiana fizycznego oblicza centrów naszych miast. Przekształcaj�c fizyczn� topografi�, zast�puj�c stare katedry i ratusze czy wie�e pałacowe, reklama umie�ciła „płon�c� głowni�” na szczycie naszej cywilizacji. Stała si� znakiem dóbr materialnych, symbolem nowego stylu �ycia, heroldem nowych warto�ci. Podobnie jak moda, reklama niesie oczarowanie. Samochód staje si� znakiem pomy�lnie prze�ytego „zasobnego �ycia”. Gospodarka konsumpcyjna urzeczywistnia si� w pozorach. To, co pokazuje si� i wystawia, jest �wiadectwem osi�gni��. Awans nie oznacza ju�, jak to było w XIX w., wspinania si� po drabinie społecznej, lecz uczestnictwo w okre�lonym stylu �ycia; klub, podró�e, hobby- �wiadcz� o przynale�-no�ci do społeczno�ci konsumpcyjnej.

W skomplikowanym, składaj�cym si� z wielu grup, mobilnym społecze�stwie reklama spełnia równie� kilka funkcji „po�rednicz�cych”. Stany Zjednoczone były zapewne pierwszym wielkim krajem w historii, w którym zmiana została wbudowana w �ycie społeczne, a sporo problemów zwi�zanych ze statusem wynikło po prostu z niezwykłego tempa dokonuj�cych si� przemian. W istocie rzeczy niewiele jest społecze�stw zdolnych do absorpcji szybkich zmian. Główne instytucje społeczne - rodzina, ko�ciół, system edukacyjny - maj� za zadanie przekazywanie zwyczajów. Gwałtowne zmiany społeczne nieuchronnie powoduj� zamieszanie, gdy chodzi o gusta, wła�ciwy sposób zachowania czy ubierania si�. Osoba społecznie mobilna nie dysponuje gotowymi wskazówkami, jak �y� „lepiej” ni� dot�d: uzyskuje je z filmu, telewizji, reklamy. Pod tym wzgl�dem reklama odgrywa subtelniejsz� rol�, ni� tylko stymulowanie potrzeb. W czasopismach kobiecych oraz wyszukanych magazynach, jak „New Yorker”, reklama uczy� miała ludzi jak si� ubiera�, jak urz�dzi� dom, jakie kupowa� wina, krótko mówi�c - uczy� stylu �ycia odpowiadaj�cego nowemu statusowi. 1929, Harcourt, Brace, s. 251). W 1890 r. naj�mielszym marzeniem chłopca z Middletown był kucyk. W 1923 r., «kultura je�dziecka» w Middletown niemal zanikła". Pierwszy samochód pojawił si� tam w 1900 r. W 1906 r. było ich „prawdopodobnie dwie�cie w miasteczku i w hrabstwie". Pod koniec 1923 r. było ich ponad 6200, czyli jeden na ka�de sze�� osób, czy te� z grubsza dwa samochody na trzy rodziny. „Usankcjonowane warto�ci grupowe - pisali Lyndowie - zostały podwa�one wskutek inwazji samochodów na bud�ety rodzinne. Nie było odosobnionym zdarzeniem zastawienie domu, by kupi� auto" (ibid., s. 254).

Page 10: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

10

Aczkolwiek pocz�tkowo zmiany dotyczyły przede wszystkim obyczajów, ubioru, gustu i sposobu od�ywiania si�, wcze�niej czy pó�niej musiały zacz�� wywiera� wpływ na bardziej podstawowe wzorce: struktur� autorytetu w rodzinie, rol� dzieci i młodocianych jako konsumentów, normy moralne i sens ró�nych osi�gni�� w społecze�stwie.

Od momentu, gdy konsumpcja masowa i wysoki poziom �ycia zostały uznane za prawomocny cel funkcjonowania gospodarki, wszystko to ł�cznie nap�dzało zmiany społeczne i wymuszało zgod� na przeobra�enia kultury. Sprzedawanie stało si� najbardziej atrakcyjn� działalno�ci� we współczesnej Ameryce: sprawiło, i� rozrzutno�� zast�piła oszcz�dzanie, wystawno�� - ascetyzm.

Nie byłoby to mo�liwe, gdyby nie rewolucja, jak� spowodowała sprzeda� ratalna. Praktykowano j� sporadycznie w Stanach Zjednoczonych ju� przed I wojn� �wiatow�, wówczas jednak odznaczała si� dwiema szczególnymi cechami. Po pierwsze, w wi�kszo�ci przypadków przeznaczona była dla ubogich, którzy nie mogli pozwoli� sobie na powa�ne wydatki. Płacili tygodniowe raty sprzedawcy zbieraj�cemu nale�no�ci. Kupowanie na raty było wi�c wówczas oznak� niepewnej sytuacji finansowej. Po drugie, oznaczało w oczach warstw �rednich zadłu�enie, a zaci�ganie długów uchodziło za niemoralne i niebezpieczne. Jest to, jak powiedziałby Micawber, oznaka �ycia ponad stan i wiedzie do n�dzy. Moralno�� kazała by� przezornym i pracowitym. Gdy chce si� co� kupi�, trzeba najpierw zaoszcz�dzi�. Cały pomysł ze sprzeda�� na raty polegał na zast�pieniu okre�lenia „dług” przez „kredyt”. Miesi�czne nale�no�ci przekazywa� zacz�to poczt�, na zasadach transakcji typowych dla przedsi�biorstw.

Oszcz�dzanie - czy te� wstrzemi��liwo�� - stanowiło sedno etyki protesTanckiej. Zgodnie z koncepcj� Adama Smitha czy te� Nassaua (seniora) mocno utrwaliło si� przekonanie, i� przyczynia si� ono do przyszłej zamo�no�ci, a wynagradza je procent. Przełomem stała si� zmiana obyczajów bankowych. Przez lata moralno�� warstw �rednich kazała ludziom obawia� si� przekroczenia swego konta. Pod koniec lat sze��dziesi�tych banki zacz�ły usilnie reklamowa� sw� gotowo�� zapewniania klientom rezerwy gotówkowej, si�gaj�cej niekiedy kilku tysi�cy dolarów spłacanych w miesi�cznych ratach. Odt�d nikt nie musiał si� wi�c obawia� pój�cia za impulsem na jakiej� licytacji czy wyprzeda�y. Kuszeniu konsumenta nie było ju� granic.

Van Wyck Brooks zauwa�ył kiedy�, i� w krajach katolickich zachowanie �wieckie mo�e si� dowolnie zmienia� dopóty, dopóki w mocy pozostaje moralno�� religijna. W Ameryce stare warto�ci protestanckie zostały w zasadzie porzucone, a �wieckie satysfakcje wymkn�ły si� spod kontroli. Stary ameryka�ski system warto�ci kładł nacisk na sukces, a o charakterze człowieka �wiadczy� miała jako�� jego dokona�. W latach pi��dziesi�tych sukces nadal si� liczył, ale �wiadczy� miał o nim status i gust. Kultura nie troszczyła si� ju� o to, jak pracowa� i osi�ga� sukces, lecz jak wydawa� i czerpa� z tego rado��. Mimo posługiwania si� wci�� j�zykiem etyki protestanckiej, kultura ameryka�ska w latach pi��dziesi�tych stała si� hedonistyczna, nastawiona na zabaw�, rozrywk� i wystawno��, przy czym - jak to zazwyczaj w Ameryce - w nastawieniu tym było co� z przymusu. wiat hedonizmu to �wiat mody, fotografii, reklamy, telewizji, podró�y. Jest to �wiat pozorów,

w którym �yje si� oczekiwaniami, raczej tym, co ma si� sta�, ni� tym co jest, a to, co ma przyj�� - przychodzi� ma bez wysiłku. Nie jest bynajmniej przypadkiem, �e ciesz�ce si� powodzeniem czasopismo - o ponad 6-milionowym nakładzie w 1970 r. - nosi tytuł „Playboy”; sukces polega tu głównie na zach�caniu do fantazjowania na temat m�skich wyczynów seksualnych. Je�li, jak pisał Max Lerner, seks jest ostatni� granic� ameryka�skiego �ycia, to motyw sukcesu znajduje swoje spełnienie w seksie. W latach pi��dziesi�tych i sze��dziesi�tych kult Orgazmu zast�pił kult Mamony, stanowi�cy dot�d główn� ameryka�sk� nami�tno��.

Nic nie �wiadczy tak dobitnie o ameryka�skim hedonizmie jak Kalifornia. Otwieraj�cy numer „Time” artykuł zatytułowany California: A State of Excitement [Kalifornia: stan podniety] zaczynał si� tak oto:

Kalifornia jest jakby krajem samym dla siebie, niesie jednak Amerykanom dziwn� nadziej�, ekscytacj�, ale i troch� obaw. Wi�kszo�� z nich postrzega j� przede wszystkim jako boskie, wspaniałe poszukiwanie przyjemno�ci. Mieszka�cy tej bajecznej krainy zdaj� si� nieustannie pławi� w basenach, wygrzewa� na sło�cu, opala� na pla�ach topless lub zgoła nago w�drowa� po rezerwatach sekwoi, znajdowa� pieni�dze na ulicy, a kiedy przerywaj� te uciechy, by zaczerpn�� tchu - pozuj� przed obiektywem, wystawiaj�c si� na podziw �wiata. „Widziałem przyszło��” - powiada kto� po powrocie

Page 11: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

11

z Kalifornii - „jest zabaw�” 12.

Moralno�� uciechy zajmuje w rezultacie miejsce „moralno�ci dobroci”, która pow�ci�gała pop�dy. Brak prze�ycia uciechy wywołuje refleksj�: „co� jest ze mn� nie tak”. Dr Wolfenstein zauwa�a: „Podczas gdy kiedy� zado��uczynienie zakazanym pop�dom powodowało poczucie winy, dzi� ich niezaspokojenie obni�a szacunek dla samego siebie”13.

Moralno�� uciechy dotyczy zazwyczaj seksu. I tu kuszenie konsumenta nie ma ju� granic. Najdoskonalsz� tego ilustracj� była, jak s�dz�, dwustronicowa reklama w „New York Times” z 1973 r. powiadaj�ca: „Skorzystaj z Boba i Carol, Teda i Alice lub Phila i Anny - le� na wakacje”. Reklama wykorzystała zabawny film o niezr�cznych próbach wymiany partnera przez dwie zaprzyja�nione pary. Towarzystwo lotnicze Eastern Airlines proponowało: „Przeniesiemy ci� na Karaiby, wynajmiemy ci domek. Le� dzi�, zapłacisz jutro”. Reklama nie mówiła, ile zapłacisz, lecz �e mo�esz zapomnie� o pieni�dzach (i o winie) i polecie� na pokładzie Boba i Carol lub Teda i Alice. Prosz� to porówna� z trzynastoma cnotami Franklina, do których nale�ały umiarkowanie, wstrzemi��liwo��, czysto��. Pod koniec stulecia ko�ciół na rodkowym Zachodzie miał posiadło��, w której mie�cił si� burdel. Mo�na tam było przynajmniej powiedzie�: „Sprzedajemy ciała, by mie� pieni�dze na ratowanie dusz”. Dzi�, gdy sprzedaje si� ciało, nie ratuje si� ju� duszy.

Rezultatem porzucenia purytanizmu i etyki protestanckiej jest oczywi�cie pozbawienie kapitalizmu wszelkiej transcendentalnej etyki czy moralno�ci. Powoduje to nie tylko rozbie�no�� norm kultury i norm struktury społecznej, lecz równie� wewn�trzne sprzeczno�ci tej struktury. Z jednej strony, korporacje oczekuj� od jednostki ci��kiej pracy, robienia kariery, zgody na pó�niejsz� gratyfikacj�, czyli - pragn�, by stała si� człowiekiem organizacji. Z drugiej za� - wytwory i rozrywki proponowane przez korporacje skłaniaj� ludzi do u�ywania, natychmiastowych przyjemno�ci, pozwalania sobie. W dzie� masz by� przyzwoitym człowiekiem, w nocy - latawcem. Na tym ma polega� samorealizacja!

Pop-hedonizm

W Stanach Zjednoczonych tradycyjn� moralno�� zast�piła psychologia, a win� - niepokój. Epoka hedonizmu dysponuje te� wła�ciw� sobie psychoterapi�. Psychoanaliza zrodziła si� przed I wojn� �wiatow�, by upora� si� z represyjnymi funkcjami purytanizmu. Epoka hedonizmu ma natomiast swój udział w kształtowaniu wra�liwo�ci, spotkaniach grupowych, „terapii rado�ci” i tym podobnych technikach odznaczaj�cych si� dwiema wyrastaj�cymi z hedonizmu cechami: stosowane s� one niemal wył�cznie grupowo i próbuj� „odblokowa�” jednostk� poprzez kontakt fizyczny, macanie, dotyk, głaskanie, manipulowanie. O ile celem psychoanalizy - �ci�le zwi�zanym z jej kontekstem moralnym - było sprawienie, aby, poprzez wgl�d w samego siebie, pacjent potrafił inaczej ni� dot�d pokierowa� swoim �yciem, o tyle nowe terapie maj� charakter całkowicie instrumentalny i psychologistyczny. Ich celem jest wyzwolenie jednostki z zahamowa� - tak, by mogła łatwiej wyrazi� swe pop�dy i uczucia.

Epoce hedonistycznej odpowiada równie� jej własny styl kultury - pop. Pop-art, zdaniem krytyka Lawrence'a Allowaya (jest on autorem nazwy tego stylu), odzwierciedla estetyk� dostatku. Ikonografia pop-artu wywodzi si� ze �wiata codziennego: tworz� j� przedmioty u�ytku domowego, „kadry z filmów i telewizji, �ywno�� (hamburgery i butelki po coca-coli), odzie�. Istota pop-artu polega na tym, �e w obrazach nie ma napi�cia - jest tam tylko parodia. Mamy tu i półtorametrowe powi�kszenie zwykłej nalepki pocztowej Alexa Haya, i ogromny notatnik Roya Lichtensteina, i wielki hamburger z winylu Claesa Oldenburga; parodie przedmiotów, lecz zawsze w dobrodusznym nastroju wesoło�ci. Estetyka pop, jak pisze Suzi Gablik, zakłada „erozj� poprzednio ustalonej herarchii (Mondrian i Myszka Miki s� teraz jednakowo wa�ni) i tak� ekspansj� układu odniesienia sztuki, by obejmowała elementy znajduj�ce si� dot�d poza jej zasi�giem -jak technika, kicz czy humor”14.

12 „Time" 1969, 7 listopada, s. 60. 13 M. Wolfenstein, The Emergence ofFun Morality, w: Mass Leisure, E. Larrabee, R. Meyersohn (red.), Glencoe 1958,

Free Pressrs- 86. 14 The Long Front of Culture, w: Pop Art Redefined, J. Russell, S. Gablik (red.), London 1969, Thames and Hudson,

Page 12: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

12

Epoka hedonizmu ma wreszcie odpowiedniego dla siebie proroka - Marshalla McLuhana. Jest to epoka marketingu, wiedza bowiem zakodowana zostaje w przesłaniach o postaci formuł, sloganów binarnych odró�nie�. Gdy rozumie si� kod, ma si� miłe poczucie rozumienia otaczaj�cego �wiata w całej jego zło�ono�ci. McLuhan jest autorem, który nie tylko zdefiniował epok� hedonizmu w tego rodzaju kategoriach dotycz�cych sposobu kodowania, ale ponadto zwie�czył swe dzieło egzemplifikuj�c w sobie wła�ciwym stylu sposób kodowania własnych my�li tej epoki w odpowiadaj�cych jej formułkach. Idea, �e medium jest przesłaniem (a wi�c, �e idee s� wtórne lub si� nie licz�), �e jedne media s� „gor�ce”, jak radio (wykluczaj� odbiorc�), a inne - jak telewizja - „zimne” (wymagaj� udziału odbiorcy); �e kultura słowa drukowanego ma charakter linearny, a kultura obrazu jest symultaniczna - wszystkie te odró�nienia bynajmniej nie maj� by� stosowane w sposób analityczny czy te� empirycznie sprawdzalny. S� to litanie maj�ce przynie�� ulg� ludzkim niepokojom i wzmóc poczucie zadomowienia w �wiecie nowych rodzajów komunikacji. Pełni� one rol� tureckiej ła�ni dla umysłu. Tak to Marshall McLuhan reklamuje ludzkie marzenia i to na wiele sposobów.

W latach sze��dziesi�tych zrodził si� nowy styl kultury. Mo�na go nazwa� psychodelicznym lub -jak nazywaj� go zwolennicy - „kontrkultur�”. Zapowiadał gwałtowny sprzeciw wobec warto�ci mieszcza�skich i tradycyjnych kodów ameryka�skiego stylu �ycia. „Bur�uazja - powiadano - obsesyjnie goni za zyskiem; jej �ycie seksualne jest pruderyjne i pozbawione smaku; stosunki rodzinne, niewolniczy konformizm w sposobie ubierania si� i zalecania - s� poni�aj�ce; jej zabójcza rutynizacja �ycia jest nie do zniesienia [...]”15

Wypowiedzi te s� zabawne ze wzgl�du na swój – styl polemiczny oraz na ideologiczn� wtórno�� wobec tego, co sze��dziesi�t lat wcze�niej głosili „młodzi intelektuali�ci”. Ten ich karykaturalny charakter był jednak niezb�dny, aby nowa kontrkultura robiła wra�enie bardziej odwa�nej i rewolucyjnej, ni� była faktycznie. Była to kawaleryjska szar�a, maj�ca podkre�li� ró�nic�, która ju� nie istniała. Mimo swego radykalizmu nowy ruch nie był ani odwa�ny, ani rewolucyjny. Był po prostu przedłu�eniem hedonizmu lat pi��dziesi�tych i oznaczał demokratyzacj� libertynizmu, osi�gni�t� du�o wcze�niej przez cz��� warstw wy�szych. Podobnie jak polityczny radykalizm lat sze��dziesi�tych pojawił si� dziesi�� lat po niepowodzeniach politycznego liberalizmu, tak te� i psychodeliczne skrajno�ci - seksualno��, nago��, perwersja, marihuana i rock - oraz kontrkultura stanowiły kontynuacj� hedonizmu lat pi��dziesi�tych.

Spróbujmy podsumowa�. Erozja tradycyjnych ameryka�skich warto�ci przebiegała w dwóch płaszczyznach. W dziedzinie kultury i idei gwałtowny atak na �ycie małomiasteczkowe za jego kr�pu-j�cy i banalny charakter wszcz�ła w drugiej dekadzie stulecia �wiadoma swych celów grupa „młodych intelektualistów”. W nast�pnym dziesi�cioleciu znalazł on przedłu�enie w dziennikarstwie H. L. Menckena oraz esejach i powie�ciach Sherwooda Andersona i Sinclaira Lewisa.

Bardziej zasadnicze przeobra�enia zachodziły jednak w samej strukturze społecznej; polegały na zmianie motywacji i celów w systemie ekonomicznym. Wzrost bogactwa plutokracji oznaczał, �e praca i akumulacja przestały ju� by� celem samym dla siebie (nawet je�li miały jeszcze zasadnicze znaczenie dla jakiego� Johna D. Rockefellera czy Andrew Carnegie'ego), a stały si� �rodkiem do konsumpcji i wystawno�ci. wiadectwem sukcesu przestała by� praca i boska predestynacja, stał si� nim status i jego oznaki.

W historii społecznej jest to normalny proces towarzysz�cy powstawaniu nowej klasy, aczkolwiek w przeszło�ci to potomkowie wojowników porzucali sparta�ski tryb �ycia na rzecz sybarytyzmu. Kiedy� klasy parewniuszowskie mogły jednak dystansowa� si� od reszty społecze�stwa, a tego rodzaju przekształcenia przebiegały zazwyczaj bez naruszania stylu �ycia warstw ni�szych. Rzeczywista rewolucja nowoczesnego społecze�stwa nast�piła w latach dwudziestych, kiedy to masowa produkcja i wysoka konsumpcja zacz�ły przekształca� �ycie warstw �rednich. W rezultacie etyk� protestanck� oraz styl �ycia warstw �rednich zast�pił materialistyczny hedonizm, a postaw� puryta�sk� -psychologiczny eudajmonizm. Społecze�stwo bur�uazyjne, znajduj�ce uzasadnienie i czerpi�ce energi� z tej dawniejszej etyki, nie mogło łatwo pogodzi� si� ze zmian�. Zawzi�cie s. 4. Kapitalnym dokumentem tego ruchu jest, jak si� uznaje, list Richarda Hamiltona z 16 stycznia 1957 r., w którym pisał, i� pop-art stanowi sztuk� „popularn� (przeznaczon� dla masowego odbiorcy), przemijaj�c� (obliczon� na krótkie trwanie), do stracenia (łatwo daje si� zapomnie�), tani�, produkowan� masowo, młod� (lubian� przez młodzie�), dowcipn�, seksy, przebiegł�, czarodziejsk�, zwi�zan� z wielkim biznesem".

15 T. Roszak, The Making ofa Counter ettkure, Garden-City 1969, Doubleday, s. 35.

Page 13: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

13

popierało hedonistyczny styl �ycia - o czym �wiadcz� cho�by reklamy z lat dwudziestych - ale nie było w stanie tego uzasadni�. Brakowało mu nowej religii czy te� systemu warto�ci, który mógłby zast�pi� stary. Rezultatem była wła�nie rozbie�no��, o której tu mowa.

Pod pewnym jednak wzgl�dem omawiana zmiana jest czym� wyj�tkowym w historii ludzko�ci. Przez tysi�clecia zadaniem gospodarki było zaspokajanie codziennych potrzeb, zapewnianie odpowiednich warunków �ycia. Dla kolejnych warstw wy�szych gospodarka była podstaw� ich statusu i wystawnego trybu �ycia. Teraz natomiast została ona podporz�dkowana wymogom kultury i to na skal� masow�. Kultura - nie tyle symboliczna czy te� w swym przesłaniu moralnym, ile jako styl �ycia - stała si� sił� dominuj�c�.

„Nowy kapitalizm” (okre�lenie to zrodziło si� w latach dwudziestych) nadal wymagał etyki protestanckiej w sferze produkcji, to znaczy pracy, ale stymulował potrzeb� przyjemno�ci i zabawy w konsumpcji. Rozbie�no�� stawała si� coraz gł�bsza. Rozmach �ycia miejskiego, ró�norodno�� jego rozrywek i impulsów; nowa rola kobiety spowodowana przez coraz wi�ksz� liczb� stanowisk pracy biurowej oraz swobod� kontaktów społecznych i seksualnych; rozwój kultury narodowej dzi�ki filmom i radiu - wszystko to sprzyjało osłabieniu autorytetu starego systemu warto�ci.

Postaw� puryta�sk� opisa� mo�na najpro�ciej jako zgod� na „opó�nion� gratyfikacj�” i powstrzymanie si� od niej. Jest to oczywi�cie maltuzja�skie zalecenie ostro�no�ci w �wiecie niedostatku. Ameryka�ski system gospodarczy głosił wszak�e, i� zapewnia obfito��, a obfito�� zach�ca raczej do rozrzutno�ci ni� do rozwagi. Motorem przemian staje si� tym samym nie praca jako taka, lecz wy�szy poziom �ycia. Uzasadnieniem systemu staje si� gloryfikacja dostatku, a nie - jak uprzednio - uzale�nienie od sk�pej przyrody. Wszystko to nie dawało si� jednak w �aden sposób pogodzi� z teologicznymi i socjologicznymi podstawami dziewi�tnastowiecznego protestantyzmu, który był fundamentem ameryka�skiego systemu warto�ci.

W latach dwudziestych, a tak�e pi��dzi�si�tych i sze��dziesi�tych niespójno�ci te skrywało optymistyczne przekonanie o moralnej aprobacie społecze�stwa dla materialnej obfito�ci. Reklama lat dwudziestych podejmowała wulgarny wysiłek stworzenia moralnej apologii dostatku. (Bruce Barton np. twierdził, i� Jezus był najwi�kszym sprzedawc� wszystkich czasów16.) W latach pi��dziesi�tych odpowiadała temu wyszukana retoryka czasopism Luce'a, prawi�cych o tajemnicy wydajno�ci i „permanentnej rewolucji”, w wyniku której ameryka�ski system gospodarczy przyczynia si� do nadchodz�cej prosperity w całym �wiecie. Osobliwy to fakt, �e „Time”, podobnie jak „Reader's Digest”, zało�one zostały w latach dwudziestych i obydwa te pisma promowały przeobra�enia warto�ci (pierwsze - miejskiej, drugie - małomiasteczkowej warstwy �redniej) w styl �ycia ameryka�skich warstw �rednich w połowie naszego stulecia. Geniusz Henry'ego Luce'a polegał na tym, i� tradycyjne warto�ci ameryka�skie: wiar� w Boga, prac�, sukces, potrafił - za po�rednictwem j�zyka nadchodz�cej cywilizacji miejskiej - przeło�y� na wiar� w ameryka�skie przeznaczenie („ameryka�skie stulecie”) w skali �wiatowej. (Socjologiczn� ciekawostk� jest natomiast fakt, �e ten wychowany w Chinach, a nie w Stanach Zjednoczonych, Auslander sławił bardziej rodzime ameryka�skie warto�ci ni� tubylcy.) Luce zdołał tego dokona�, stapiaj�c rytm nowego, ekspresyjnego dziennikarstwa, j�zyk odzwierciedlaj�cy nowe zjawiska, z tempem �ycia miejskiego i nowym hedonizmem. Z tego punktu widzenia nie jest przypadkiem, i� własnym pismem Luce'a, jego osobist� kreacj� była „Fortune”. „Time” zawdzi�czał swój rozmach koledze Luce'a z Yale, Brittonowi Haddenowi (natomiast koncepcj� „Life” opracowali Daniel Longwell oraz inni redaktorzy czasopisma „Time”). Ameryka�ski biznes był dynamicznym czynnikiem katapultuj�cym małomiasteczkowe �ycie ameryka�skie w obr�b �wiatowej gospodarki. A wszystko to dokonywało si� w j�zyku i pod przykrywk� etyki protestanckiej. Przeobra�enie jest faktem niepodlegaj�cym dyskusji Jawne

16 Barton był zało�ycielem dobrze znanej agencji reklamowej BBD&O (Batten, Barton, Durstine i Osborn). Pogl�dy

swe wyło�ył w ksi��ce The Men Nobody Knows (1924), która stała si� natychmiast bestsellerem. Frederick J. Hoffman tak oto pisze o tej ksi��ce: „Rzeczywisty Jezus, którego pan Barton wydobył, jak twierdzi, z biblijnego tekstu, wykaza� miał swe zdolno�ci biznesmena, wyci�gaj�c dwunastu nikomu nieznanych ludzi z ich anonimowej przeszło�ci i wł�czaj�c ich do najwi�kszej organizacji wszechczasów. Jezus znał i kierował si� «wszystkimi zasadami współczesnego handlu», twierdzi Barton. Te paralele były najpot��niejszym chwytem reklamowym, jaki kiedykolwiek zastosowano. Przedstawiaj�c Jezusa, jako zało�yciela nowoczesnego biznesu, Barton powoływał si� na słowa: «Azali nie wiesz, �e musz� troszczy� si� o interes mego ojca?»" (patrz The Twenties, New York 1955, Viking, s. 326).

Page 14: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

14

sprzeczno�ci w j�zyku i w ideologii - stały si� oczywiste dopiero dzi�17

Abdykacja klasy korporacyjnej

Ostateczn� podstaw� ka�dego systemu społecznego jest społeczne uznanie moralnej legitymizacji władzy. Stare uzasadnienie społecze�stwa mieszcza�skiego polegało na obronie własno�ci prywatnej, która z kolei znajdowała swe usprawiedliwienie w twierdzeniu Locke'a, i� ka�dy przekształca sw� prac� we własno��. Jednak�e dwudziestowiecznemu „nowemu kapitalizmowi” brak takiego moralnego uzasadnienia i w okresach kryzysu b�d� to odwołuje si� do tradycyjnych warto�ci, które coraz mniej odpowiadaj� rzeczywisto�ci społecznej, b�d� okazuje si� ideologicznie bezsilny.

W tym kontek�cie postrzega� mo�na słabo�ci ameryka�skiego kapitalizmu korporacyjnego, próbuj�cego poradzi� sobie z dylematami naszych czasów. Konflikty polityczne i aksjologiczne w Stanach Zjednoczonych rozpatrywa� mo�na w dwóch perspektywach. Z jednej widoczne s� sprzeczno�ci ekonomiczne i gospodarcze, przeciwstawiaj�ce farmera bankierowi, robotnika przedsi�biorcy i prowadz�ce do konfliktów grup interesów, szczególnie ostrych w latach trzydziestych. Z drugiej za� perspektywy, przeciwstawiaj�cej „tradycj�” „nowoczesno�ci”, rozpatrywa� mo�na polityk� lat dwudziestych, a w pewnej mierze równie� i pi��dziesi�tych. Odznaczała si� ona prowincjonaln�, małomiasteczkow� tendencj� protestanck�, maj�c� na celu obron� warto�ci historycznych przed kosmopolitycznym liberalizmem zainteresowanym reformami i opiek� społeczn�. Przyczyny konfliktu le�� nie tyle w sferze gospodarczej, ile społeczno-kulturalnej. Tradycjonali�ci broni� religii fundamentalistycznej, cenzury, ustaw antyaborcyjnych i antyrozwodowych. Moderni�ci opowiadaj� si� za �wieck� racjonalno�ci�, swobod� stosunków osobistych, tolerancj� wobec dewiacji seksualnych itd. Stanowi to odzwierciedlenie konfliktów kulturowych w sferze polityki, a w tej mierze, w jakiej kultura wyra�a i uzasadnia do�wiadczenie społeczne, jest to równie� obszar polityki symbolicznej czy te� ekspresyjnej.

Z tego punktu widzenia wielki symboliczny problem polityki ameryka�skiej stanowiła prohibicja. Była ona główn� i niemal ostatni� prób� narzucenia przez małomiasteczkowych tradycjonalistów swoich warto�ci reszcie społecze�stwa. Pocz�tkowo tradycjonali�ci oczywi�cie wygrywali. Maccartyzm lat pi��dziesi�tych był w nieco tylko innym sensie prób� narzucenia całemu społecze�stwu przez te same siły jednolitej moralno�ci politycznej, maj�cej opiera� si� na zgodno�ci z ideologi� amerykanizmu i na radykalnej formie antykomunizmu. W przeciwie�stwie do tego podstaw� kampanii wyborczej McGoverna w 1972 r. była „nowa polityka”, odpowiadaj�ca d��eniom modernistów - wyzwoleniu kobiet, swobodzie seksualnej - a tak�e radykałów w kulturze, chwilowo sprzymierzonych z Murzynami oraz innymi grupami mniejszo�ciowymi.

Ciekawe, �e „nowy kapitalizm” obfito�ci, który pojawił si� w latach dwudziestych, nigdy nie potrafił - inaczej ni� w kwestiach polityczno-gospodarczych - sformułowa� swych pogl�dów w sprawach polityczno-kulturowych. Ze wzgl�du na swe wewn�trzne rozdarcie nie mógł nawet tego uczyni�. Jego warto�ci wywodz� si� z tradycjonalistycznej przeszło�ci, a jego j�zyk jest archaizmem protestanckiej etyki. Jego technika i dynamika - duch nieustannych innowacji i wytwarzania nowych „potrzeb” - wywodz� si� natomiast z modernizmu. Tym, co naprawd� mogłoby zagrozi� „nowemu kapitalizmowi”, byłoby powa�ne trzymanie si� zasady opó�nionej gratyfikacji.

Kiedy członkowie klasy korporacyjnej próbowali zaj�� stanowisko w kwestiach polityczno-kulturowych, ujawniały si� natychmiast podziały geograficzne. Przedstawiciele tej klasy pochodz�cy ze rodkowego Zachodu, z Teksasu b�d� z małych miasteczek odznaczali si� postaw� tradycjonalistyczn�; ci ze Wschodu lub wychowankowie najlepszych uniwersytetów Ligi Bluszczowej byli bardziej liberalni. Pó�niej te ró�nice postaw stały si� bardziej zwi�zane z wykształceniem i wiekiem ni� z regionem. Pozostaje jednak faktem, �e nowy kaptałizm przyczynił si� przede wszystkim do przekształcenia społecze�stwa i w toku tego procesu do podwa�enia postaw puryta�skich, nigdy jednak nie potrafił stworzy� skutecznej nowej ideologii, przystaj�cej do

17 Znakomit� analiz� tego zagadnienia przedstawia I. Kristol w When Virtue Loses All Her Loveliness, w: Capitalism Today, D. Bell, I. Kristol (red.), New York 1971, Basic Books.

Page 15: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

15

dokonuj�cych si� przeobra�e� i sam cz�sto pozostawał niewolnikiem protestanckich warto�ci. Siły modernizmu - które w kwestiach społecznych i kulturalnych wzi�ły gór� nad

tradycjonalizmem - to intelektuali�ci, profesorowie, jednostki zainteresowane reformami (cho�, paradoksalnie, ruch na rzecz prohibicji, skierowany przeciwko chorobom industrializacji i �ycia miejskiego, miał w swych pocz�tkach sprzymierze�ców wła�nie w reformatorach). Ze wzgl�dów politycznych sprzyjali im równie� przywódcy zwi�zków zawodowych oraz grup etnicznych18. Filozofi� dominuj�c� był liberalizm, krytykuj�cy nierówno�� oraz społeczne koszty kapitalizmu. Fakt, i� gospodarka korporacyjna nie dysponowała spójnym systemem warto�ci lub nadal odwoływała si� do wyblakłych cnót protestanckich oznaczał, �e liberalizm nie napotykał na ideologiczny sprzeciw. W dziedzinie kultury oraz w kwestiach społeczno-kulturalnych - krótko mówi�c, w filozofii politycznej - klasa korporacyjna abdykowała. W ci�gu tych kilku dziesi�cioleci liberalizm jako ideologia zdominował kultur�.

Z punktu widzenia kultury polityk� lat 1920 -1960 wyznaczała walka mi�dzy tradycj� a modernizmem. W latach sze��dziesi�tych nowy styl kultury pot�pił warto�ci mieszcza�skie i tradycyjny kodeks ameryka�skiego stylu �ycia. Jak próbowałem jednak pokaza�, kultura mieszcza�ska znikła ju� wcze�niej. Kontrkultura uciele�niała tendencje zainicjowane sze��dziesi�t lat wcze�niej przez liberalizm polityczny i kultur� modernistyczn� i oznaczała w gruncie rzeczy rozłam w ruchu modernistycznym. Realizowała ona bowiem w stylu �ycia hasła wolno�ci osobistej i nie ograniczonego eksperymentowania równie� w �yciu seksualnym, podczas gdy liberalizm - aprobuj�c je w sztuce i sferze wyobra�ni - nie był gotów (przy czym nie bardzo potrafił wytłumaczy�, dlaczego) i�� a� tak daleko. Aprobował zasadniczo tolerancj�, ale nie potrafił �ci�le okre�li� jej granic. Na tym polegał jego dylemat. W kulturze, jak i w polityce liberalizm został przyparty do muru.

Co wi�cej, popadał on w kłopoty równie� w gospodarce, to jest w dziedzinie, w której chciał reformowa� kapitalizm. Filozofia gospodarcza ameryka�skiego liberalizmu miała swe �ródło w idei wzrostu. Walter Reuther, Leon Keyserling oraz inni liberałowie atakowali w pó�nych latach czterdziestych i w pi��dziesi�tych (o czym cz�sto si� zapomina) wielkie koncerny stalowe, poniewa� nie chciały one zwi�ksza� produkcji, i domagali si� od rz�du, by wyznaczał im docelowe wska�niki. Kartelizacja, monopole i ograniczenia produkcji s� historyczn� tendencj� kapitalizmu. Administracja Eisenhowera �wiadomie preferowała stabilno�� cen kosztem wzrostu produkcji. Natomiast liberalni ekonomi�ci wpajali społecze�stwu koncepcj� �wiadomego planowania wzrostu stymulowanego przez rz�d (kredyty inwestycyjne, przed którymi przemysł pocz�tkowo si� wzbraniał) oraz inwestycji rz�dowych. Rada doradców ekonomicznych pod naciskiem liberałów wprowadziła koncepcj� porównywania potencjalnego produktu narodowego brutto, czyli tego, co gospodarka mo�e wytworzy� przy pełnym wykorzystaniu rezerw, z faktyczn� wielko�ci� produkcji. Koncepcja wzrostu do tego stopnia stała si� ideologi� gospodarcz�, �e dzi�, jak powiedziałem, trudno ju� zda� sobie spraw�, w jakim stopniu była to innowacja wprowadzona przez liberałów.

Je�li chodzi o problemy społeczne, to, zdaniem liberałów, rozwój gospodarki powinien dostarczy� �rodków na wzrost dochodów biednych19. Teza, zgodnie z któr� wzrost jest niezb�dny, by finansowa� usługi publiczne, stanowiła sedno ksi��ki Johna Kennetha Galbraitha Społecze�stwo dobrobytu. Paradoksalnie, koncepcj� wzrostu atakuj� dzi� wła�nie liberałowie. Obfito�� nie wydaje si� ju� rozwi�zaniem. Wzrost gospodarczy prowadzi do zanieczyszczenia �rodowiska, przeludnienia miast i temu podobnych kłopotów. Proponuje si� dzi� koncepcj� „wzrostu zerowego” czy te� Millowsk� ide� „stanu stacjonarnego” jako cel rz�dowej polityki gospodarczej. Tak jak kiedy� „nowa polityka”

18 Zorganizowany ruch zawodowy AFL-CIO rozdarty jest analogiczn� sprzeczno�ci�. W kwestiach ekonomicznych

głosi hasła liberalne czy te� lewicowe, stanowczo jednak — odrzuea-radykalizm kulturowy jako obcy swym przekonaniom. Dzieje si� tak, gdy� ruch zwi�zkowy jest ruchem prawdziwie ameryka�skim i podziela warto�ci systemu kapitalistycznego. Ruch zwi�zkowy, jak powiedział kiedy� George Bernard Shaw, to kapitalizm proletariatu, przynajmniej w okresie wzrostu gospodarczego i obfito�ci dóbr.

19 Mówi�c j�zykiem bardziej technicznym, podstaw� tej koncepcji było twierdzenie Pareta dotycz�ce optymalno�ci, a powiadaj�ce, i� nale�y d��y� do warunków, kiedy niektórym wie�� si� b�dzie dobrze, ale nikomu nie b�dzie wie�� si� �le. Bezpo�rednia redystrybucja dochodów jest politycznie przedsi�wzi�ciem trudnym, je�li w ogóle mo�liwym. Wi�ksz� cz��� wzrostu dochodu narodowego skierowa� mo�na jednak na finansowanie programów pomocy społecznej. Zdaniem Ottona Ecksteina (The Economics of the Sixties, „The Public Interest" wiosna 1970, nr 19) to wła�nie zamierzał uczyni� Kongres, kiedy administracja Kennedy'ego na nowo podj�ła koncepcj� wzrostu.

Page 16: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

16

odrzucała tradycyjne pragmatyczne rozwi�zywanie problemów polityki ameryka�skiej, tak dzi� odrzuca si� nowsz� liberaln� koncepcj� wzrostu. Je�li jednak odrzuca si� wzrost gospodarczy, to na czym ma polega� raison d'etre kapitalizmu?20

P�tla historii

Patrz�c retrospektywnie dostrzegamy dwojakiego rodzaju �ródła społecze�stwa mieszcza�skiego i dwojakie jego przeznaczenie. Jednym ze �ródeł był purytanizm, kapitalizm wigów, kład�cy nacisk nie tyle na aktywno�� gospodarcz�, ile na kształtowanie osobowo�ci (praca jako powołanie, oszcz�dno��, rzetelno�� itd.). Drugim była �wiecka filozofia Hobbesa, radykalny indywidualizm, zgodnie z którym ludzkie pragnienia s� nie ograniczone; w polityce pow�ci�ga je władca, lecz nic ich nie ogranicza w gospodarce i kulturze. Symbioza tych dwóch pr�dów nigdy nie była łatwa. Z czasem zwi�zek mi�dzy nimi rozlu�nił si�. W Stanach Zjednoczonych, jak mogli�my si� przekona�, purytanizm zdegenerował si� do zrz�dliwej mentalno�ci małomiasteczkowej, kład�cej nacisk wył�cznie na powa�anie. Ze �wieckiej filozofii Hobbesa wyrosły główne p�dy nowo�ytno�ci - �arłoczny głód nieograniczonego do�wiadczenia. Wigowska wizja historycznego post�pu zachwiała si� (o ile nie upadła w ogóle) wraz z pojawieniem si� nowego aparatu biurokratycznego, który przesłonił liberaln� wizj� społecznej samorz�dno�ci.

Kulturowe impulsy łat sze��dziesi�tych oraz towarzysz�cy im radykalizm polityczny w zasadzie wyczerpały si�. Kontrkultura okazała si� niewypałem. Był to wysiłek, głównie ruchów młodzie�owych, maj�cy na celu przekształcenie liberalnego stylu �ycia w �wiat natychmiastowych gratyfikacji i ekshibicjonistycznej wystawno�ci. Ostatecznie niewiele licz�cego si� w kulturze wyprodukowała i niczego nie skontrowała. Kultura modernistyczna, która miała gł�bsze i trwalsze korzenie, była wysiłkiem d���cym do przekształcenia wyobra�ni. Jednak�e eksperymenty stylistyczne i formalne, d��enie do szokowania za wszelk� cen�, które przyniosły twórcz� eksplozj� w sztukach pi�knych, równie� si� wyczerpały. Mechanicznie reprodukuj� j� kulturalne masy, warstwa, która sama jest nietwórcza, lecz rozdziela i denaturalizuje kultur�, pozbawiaj�c j� napi�cia, b�d�cego niezb�dnym �ródłem twórczo�ci i dialektycznego stosunku do przeszło�ci. Społecze�stwo zaj�te jest innymi, bardziej pal�cymi i gro�nymi problemami braków, niedostatku, inflacji, strukturalnej nierównowagi dochodów w skali narodowej i mi�dzynarodowej. Problemy kultury zeszły na plan dalszy.

W istocie rzeczy nie utraciły jednak swego fundamentalnego znaczenia. W przedmowie do Capitalism Today pisałem wraz z Irwingiem Kristolem: „Nie mo�na zrozumie� dokonuj�cych si� w nowoczesnym społecze�stwie wa�nych zmian, nie zdaj�c sobie w pełni sprawy z niełatwej samo�wiadomo�ci kapitalizmu. Nie jest ona ju� dzi� tylko ideologiczn� nadbudow�, lecz jednym z czynników najbardziej znacz�cych i zasadniczych dla przyszło�ci systemu”. Zmiany te s� tak zasadnicze i wa�kie, poniewa� dotycz� d��e� i charakteru ludzi oraz legitymizacji i moralnego uzasadnienia systemu, a wi�c - tego, co podtrzymuje społecze�stwo.

W powstawaniu i upadku cywilizacji uderza - a spostrze�enie to stanowiło podstaw� filozofii historii arabskiego my�liciela Ibn Chalduna - przechodzenie społecze�stwa przez swoiste fazy, których przeobra�enia zwiastuj� nadchodz�cy upadek. Jedn� z nich jest przechodzenie od prostoty do luksusu, od ascetyzmu do hedonizmu (pisał o tym Platon w drugiej ksi�dze Pa�stwa).

Ka�da nowa, pojawiaj�ca si� siła społeczna - czy to nowa religia, wojsko, ruch rewolucyjny - ma u swego zarania charakter ascetyczny, nie przywi�zuje wagi do warto�ci materialnych, odrzuca uciechy fizyczne, opowiada si� za prostot� i surow� dyscyplin� wewn�trzn�. Dyscyplina niezb�dna jest do skupienia energii fizycznej i psychicznej, słu��cej realizacji zada� zewn�trznych, podporz�dkowaniu siebie samego w celu podporz�dkowania sobie innych. Max Weber pisał: „Dyscyplina przyswojona podczas wojen religijnych stanowiła o niezwyci��ono�ci zarówno islamskiej, jak i cromwellowskiej kawalerii. Podobnie, ascetyzm i zdyscyplinowane d��enie do zbawienia w imi� przypodobania si� Bogu, stanowiły �ródła wła�ciwej purytanom wirtuozerii w przy-

20 Bardziej szczegółowe omówienie tych kwestii przedstawi� w drugiej cz��ci tej ksi��ki.

Page 17: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

17

właszczaniu”21. Dyscyplina dawniejszych religii „rycerzy Boga” znajdowała uj�cie w wojskowej organizacji

i w bitwach. Postawa purytanów była historycznie unikalna ze wzgl�du na ich doczesny ascetyzm, podporz�dkowany zawodowemu powołaniu, pracy i akumulacji. Celem �ycia purytanów nie było jednak bogactwo. Jak zauwa�ył Weber, bogactwo słu�y� miało zbawieniu, a nie u�yciu22. Dzi�ki tej wła�nie energii zbudowana została cywilizacja przemysłowa.

Dla purytanina „najpilniejszym zadaniem” było opanowanie instynktownego, spontanicznego zachowania i uporz�dkowanie sposobu �ycia. Dzi� z ascetyzmem spotykamy si� przede wszystkim w ruchach i re�imach rewolucyjnych. Purytanizm w sensie psychologicznym i społecznym odnale�� mo�na w komunistycznych Chinach oraz w re�imach ł�cz�cych uczucia rewolucyjne z nakazami Koranu - w Algierii i Libii.

Ibn Chaldun, opisuj�c w XIV w. losy cywilizacji Arabów i Ber-berów, przedstawia kolejne etapy przechodzenia od w�drownego do osiadłego, hedonistycznego trybu �ycia, a nast�pnie, po trzech pokoleniach, do upadku społecze�stwa. �ycie hedonistyczne prowadzi do zaniku woli i odporno�ci. Co wa�niejsze, ludzie zaczynaj� współzawodniczy� ze sob� o luksusy i trac� zdolno�� do wspólnych po�wi�ce�. Dochodzi, jak powiada Ibn Chaldun, do utraty asabiyah, poczucia solidarno�ci rodz�cego braterstwo, tego „grupowego uczucia, które stanowi o [wzajemnym] oddaniu i gotowo�ci, aby walczy� i umiera� jeden za drugiego”23.

Podstaw� asabiyah jest nie tylko poczucie wspólnego po�wi�cenia i niebezpiecze�stwa - czynników jednocz�cych walcz�cych czy te� ruchy rewolucyjne - ale równie� pewien cel moralny, telos, który daje moralne usprawiedliwienie społecze�stwu. Stany Zjednoczone utrzymywały pocz�tkowo jedno�� dzi�ki przyjmowanemu milcz�co zało�eniu, i� jest to kraj, w którym spełni� si� maj� Boskie zamierzenia. Przekonanie to le�ało u podstaw deizmu Jeffersona. W miar�, jak wiara ta zanikała, społecze�stwo w cało�ci utrzymywał otwarty, adaptacyjny, egalitarny i demokratyczny system, odpowiadaj�cy licznym przybyszom pragn�cym wej�� do tego społecze�stwa, respektuj�cym zasady prawa zapisane w konstytucji lub potwierdzone decyzjami S�du Najwy�szego. Mo�liwe to wszak�e było głównie dzi�ki ekspansji gospodarczej i obietnicy dobrobytu łagodz�cego napi�cia społeczne. Dzi� gospodarka ma kłopoty, a system polityczny obci��ony jest problemami, z którymi nigdy dot�d nie musiał si� mierzy�. Jeden z nich - b�dzie o nim mowa w eseju Gospodarstwo publiczne - to pytanie, czy system mo�e sobie poradzi� z ogromem ci���cych na nim zagadnie�. Zale�y to cz��ciowo od „technicznych” czynników ekonomicznych i od stabilno�ci systemu �wiatowego. Gł�bszym i trudniejszym pytaniem jest wszak�e kwestia legitymizacji społecze�stwa, znajduj�cej wyraz w motywacjach jednostek i moralnych d��eniach kraju. I tu wła�nie sprzeczno�ci kultury maj� znaczenie podstawowe.

Zmiany w kulturze i postawach moralnych - stopienie si� wyobra�ni ze stylem �ycia - nie podlegaj� „in�ynierii społecznej” czy politycznej kontroli. Wynikaj� z warto�ci moralnych tradycji społecze�stwa, tych za� nie sposób narzuci�. ródłem najgł�bszym, bij�cym u samych podstaw społecze�stwa, s� koncepcje religijne; bli�szym - system wynagrodze� i motywacji (oraz ich legitymizacja), wypływaj�cy ze sfery pracy.

Kapitalizm ameryka�ski, jak starałem si� okaza�, utracił sw� tradycyjn� legitymizacj�, opart� na moralnym systemie wynagrodze�, zakorzenionym w protestanckim u�wi�ceniu pracy. Zast�pił j� hedonizm, obiecuj�cy materialny dostatek i luksus, lecz trwo�liwie stroni�cy od wszystkich historycznych implikacji „systemu po��dliwo�ci”, z wła�ciw� mu bezgraniczn� tolerancj� społeczn� i libertynizmem. Kultur� w powa�nym stopniu zdominował modernizm, podwa�aj�cy mieszcza�ski styl �ycia, a styl �ycia warstw �rednich - hedonizm, unicestwiaj�cy protestanck� etyk�, która dawała społecze�stwu moralne podstawy. Kulturowe sprzeczno�ci kapitalizmu wynikaj� z wzajemnego oddziaływania modernizmu stworzonego przez powa�nych artystów, z instytucjonalizacji form

21 M. Weber, The Sociology of Religion, Boston 1963, Beacon Press, s. 203 [oryg.: Gesammelte Aufsatze zur

Religionssoziologie, Tiibingen 1920-1921]. 22 M. Weber, The Protestant Ethic and the Spirit of Capitalism, London 1930, G. Allen and Unwin, s. 71. 23 Ibn Khaldun, The Muqaddimah: An Introduction to History, New York 1958, Pantheon Books, zwłaszcza, t. 1, rozdz.

3, cytat s. 313.

Page 18: Daniel Bell - Kulturowe sprzeczności kapitalizmu

18

uczestnictwa w kulturze przez „kulturaln� mas�” oraz z hedonizmu jako sposobu �ycia popieranego przez system marketingu. Dzi� modernizm wyczerpał si� i nie jest ju� gro�ny. Hedonizm na�laduje swe jałowe �arty. Natomiast porz�dkowi społecznemu brak zarówno kultury, b�d�cej symbolicznym wyrazem wszelkiej �ywotno�ci, jak i moralnych impulsów, to jest siły motywacji. Co zatem utrzymuje społecze�stwo w cało�ci?

Jest to zwi�zane z ogólniejszym problemem, wynikaj�cym z natury nowoczesnego społecze�stwa. Społecze�stwo przemysłowe opiera si� na zasadach gospodarowania i oszcz�dno�ci: wydajno�ci, obni�aniu kosztów produkcji, optymalizacji, funkcjonalnej racjonalno�ci itd. Otó� zasady te popadaj� w konflikt z pr�dami kultury �wiata zachodniego, poniewa� kultura modernistyczna sprzyja antyintelektualizmowi, propaguje powrót do instynktownych �ródeł ekspresji. Z jednej strony, mamy wi�c do czynienia z d��eniem do funkcjonalnej racjonalno�ci, technokratycznego podejmowania decyzji, rekompensaty na zasadach merytokracji, z drugiej natomiast - z nastrojem apokalipsy i antyra-cjonalnego sposobu zachowania. Ta wła�nie rozbie�no�� stanowi o kulturowym kryzysie zachodniego społecze�stwa mieszcza�skiego. Na dłu�sz� met� sprzeczno�� ta rokuje najbardziej złowieszczy podział społecze�stwa.