czarodzieje mogà wszystko - blog nt. rozwoju osobistego · losy ludzi splatajà si´ jak warkocze....

194

Upload: tranque

Post on 28-Feb-2019

215 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Czarodzieje mogà wszystkoTraktat o Êwiecie czarów

Dariusz Chwiejczak

Czarodzieje mogà wszystkoTraktat o Êwiecie czarów

...by przenosiç cudowny Êwiat naszych marzeƒdo rzeczywistoÊci...

Ilustrowa∏Dariusz Twardoch

.

4

Czarodzieje mogà wszystko, Traktat o Êwiecie czarówDariusz Chwiejczak

Copyright © Dariusz Chwiejczak, 2008

Wszelkie prawa zastrze˝one. Przedruk, kopiowanie, reprodukowanie ca∏oÊci albo fragmentu niniejszej ksià˝ki - z wyjàtkiem cytatów w artyku∏ach i przeglàdachkrytycznych - dozwolone jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.

RedakcjaDaniela MazurAgnieszka Gzylewska

Ilustrowa∏Dariusz Twardochwww.twardoch.art.pl

Wydawnictwo DC, Warszawa 2004Zamówienia: www.czarodzieje.com.pl

Opracowanie graficzne i sk∏ad: Studio Bobowicz, [email protected]

ISBN 83-921105-0-1

5

Spis treÊci

Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6Wrzesieƒ, pierwszy dzieƒ w szkole

Jak zostaç czarodziejem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9Paêdziernik, lekcja historii

Czego nale˝y szukaç w lustrze . . . . . . . . . . . . . . . . 28Listopad, k∏opoty z angielskim

Jak zapanowaç nad up∏ywem czasu . . . . . . . . . . . . 46Grudzieƒ, lekcja polskiego

Czarodzieje wiedzà, czego chcà . . . . . . . . . . . . . . . 64Styczeƒ, co robiç w czasie przerw

Dlaczego czarownice taƒczà . . . . . . . . . . . . . . . . . 79Luty, przedstawienie

Czarownice lubià si´ uÊmiechaç . . . . . . . . . . . . . . . 99Marzec, wyprawa do krainy snów

Eliksir spe∏nienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114Kwiecieƒ, wycieczka klasowa

Czarodzieje mogà wszystko . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132Maj, goÊcie w szkole

Jak zostaç dobrym czarodziejem . . . . . . . . . . . . . . . 148Czerwiec, zbli˝ajà si´ wakacje

Cena posiadania czarodziejskiej mocy . . . . . . . . . . . 168Zakoƒczenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 188

Przedmowa

Na poczàtek odpowiedz sobie na dwa pytania. Po pierwsze:czy czujesz si´ czarodziejem? Po drugie: czy chcia∏byÊ zostaçczarodziejem? Zapisz obie odpowiedzi na ma∏ej kartce i w∏ó˝jà pomi´dzy ostatnie strony tej ksià˝ki. Nalegam, koniecznieweê teraz do r´ki d∏ugopis - to bardzo wa˝ne. Obiecuj´, ˝e póêniej do tego wrócimy.

Czym sà marzenia? Zamykasz oczy i nagle wszystko jestmo˝liwe, oczywiÊcie tylko w wyobraêni. Jednak warto zrozu-mieç, ˝e to w∏aÊnie w myÊlach sprawy biorà swój poczàtek. Popatrz na ksià˝k´, którà teraz czytasz. W chwili kiedy pisa∏em te s∏owa, istnia∏a jedynie w moich myÊlach. DziÊ jestrównie rzeczywista jak ubranie, które masz na sobie. Czy˝ niejest to dowód na to, ˝e przeniesienie myÊli do Êwiata rzeczywi-stego jest mo˝liwe? Czy˝ ta ksià˝ka nie zosta∏a „wyczarowa-na” (do porzàdnej definicji czarów wrócimy póêniej). Zróbmyeksperyment: poka˝ j´zyk... Ponownie nalegam, wysuƒ go teraz. JeÊli to zrobi∏eÊ, z pewnoÊcià zaczynasz rozumieç, jakmyÊli mogà przeistaczaç si´ w „widzialnà rzeczywistoÊç”.A jeÊli tego nie zrobi∏eÊ, to nadal masz szans´. Idzie zatem o poznanie granicy pomi´dzy tym co niewidzialne, a tym, como˝na dotknàç. Idàc dalej, mo˝na nauczyç si´ jak przechodziçz jednego Êwiata do drugiego. To zdumiewajàce, jak wspania∏ewyniki mo˝na uzyskaç przez Êwiadome przenoszenie wyobra-˝eƒ do rzeczywistoÊci. Oto dlaczego myÊli powinny byç dlanas wa˝niejsze ni˝ otaczajàce przedmioty.

6

7

Losy ludzi splatajà si´ jak warkocze. To, co przytrafi∏o si´jednym, cz´sto spotyka równie˝ innych. Podobnie jest z czaro-waniem. Ka˝dy, kto choç raz prze˝y∏ coÊ niezwyk∏ego, trudnego do wyt∏umaczenia, ma w sobie uÊpionà czarodziejskàmoc. Potrzeba tylko odwagi aby jà obudziç i zaczàç z niej korzystaç. Najpierw nale˝y przyznaç przed samym sobà:„tak, chcia∏bym byç czarodziejem”. To jest w∏aÊnie pierwszykrok do zdobycia niezwyk∏ej mocy sprawiania, by ˝ycie toczy∏o si´ po naszej myÊli. Masz w∏aÊnie przed sobà zaprosze-nie do krainy czarów, jednak bram´ do tego niewidzialnegoÊwiata trzeba odnaleêç i przekroczyç samemu. Ta ksià˝ka powsta∏a, by s∏u˝yç jako przewodnik, choç dla niektórych pozostanie tylko zwyk∏ym opowiadaniem. Ka˝dy odczyta jàna swój sposób, tak jak jest mu to dane.

Dedykuj´ jà moim kochanym Su i Matiemu oraz wszyst-kim m∏odym czarodziejom.

Wrzesieƒ, pierwszy dzieƒ w szkole

Jak zostaç czarodziejem

Z niepewnà minà Su pomacha∏a tacie na po˝egnanie. Stara∏a si´ nie okazywaç zdenerwowania, ˝eby nie robiç muprzykroÊci, ale teraz, stojàc pierwszy raz przed nowà szko∏à,mia∏a mi´kkie nogi. By∏a bardziej wystraszona ni˝ niejedendoros∏y stojàcy po raz pierwszy przed budynkiem swojej nowejpracy, a zmiana pracy jest podobno jednym z najwi´kszychstresów. Obejrza∏a si´ ukradkiem, ˝eby sprawdziç, czy tataju˝ odjecha∏. OczywiÊcie czeka∏, a˝ zrobi pierwszy krok.Spojrza∏a w gór´, jakby na dach szko∏y, po czym zamykajàcoczy, wzi´∏a g∏´boki oddech. Amici, praesidium!* – wyszepta-∏a swoje ulubione zakl´cie, które zawsze dodawa∏o jej odwagi,i ruszy∏a po schodach, które w tej chwili wydawa∏y si´ najd∏u˝sze na Êwiecie. Z niepokojem oczekiwa∏a spotkaniaz klasà V B.

– CzeÊç – us∏ysza∏a za sobà. – JesteÊ pewnie tà nowà kole˝ankà, o której mówi∏a nam pani Kasia, nazywam si´ Hasi, a ty?

– A ja Su – odpowiedzia∏a i poczu∏a ulg´, jakby ktoÊ zdjà∏ jej z pleców wielki worek arbuzów. „Czy˝bym w∏aÊniewyczarowa∏a swojà pierwszà przyjació∏k´?” – pomyÊla∏a.

9

* Przyjaciele, obrona! (∏ac.).

– Chodê, poka˝´ ci twojà, a raczej naszà klas´.„Fajna jest ta Hasi” – pomyÊla∏a Su i postanowi∏a szybko

wyraziç to, co czu∏a. Przypomnia∏a sobie, jak na lekcji czarów profesor Lonfia nauczy∏ jà szóstej zasady je˝yka:bàdê mi∏y dla innych.

– Wiesz, bardzo fajnie, ˝e do mnie podesz∏aÊ. Od razu miraêniej, dzi´ki – powiedzia∏a i po czarodziejsku uÊmiechn´∏asi´ z wdzi´cznoÊcià.

– Nie ma sprawy, ja przysz∏am do tej szko∏y rok temui prawd´ mówiàc, czu∏am si´ intruzem przez kilka miesi´cy.

Hasi odwzajemni∏a si´ uÊmiechem i to takim, jakiego nie powstydzi∏by si´ niejeden czarodziej.

– Postanowi∏am wtedy, ˝e jeÊli b´d´ mog∏a kogoÊ wybawiçz podobnej opresji, to na pewno to zrobi´. No i prosz´, spadaszmi z nieba. Zobacz! Alek i Mati niosà jakieÊ wielkie pud∏o, ciekawe, co tam majà. Biegnijmy zobaczyç!

Za chwil´ razem wchodzili do klasy.– Co macie w tym pude∏ku? – zapyta∏a Su, ale poniewa˝

zrobi∏o si´ spore zamieszanie, nikt nie zwraca∏ na nià uwagi,co jej nawet odpowiada∏o.

– Ma∏y je˝yk! Ale Êwietny! – krzyknà∏ jakiÊ ch∏opak. – Jaki s∏odki – z czu∏oÊcià powiedzia∏a Klaudia.– Skàd go macie? – ktoÊ zapyta∏. – ZnaleêliÊmy go, idàc do szko∏y – odpar∏ Alek.– Szed∏ przed nami po chodniku, zupe∏nie jakby wybiera∏

si´ na zaj´cia – doda∏ Mati z dumnà minà.KtoÊ wyjà∏ Êniadanie i odgryz∏ dla je˝a kawa∏ek jab∏ka.

10

– Pewnie jest g∏odny – powiedzia∏ i po∏o˝y∏ go przed malu-chem, który w∏aÊnie zaczà∏ czuç si´ coraz swobodniej. Posta-wiony na pod∏odze ruszy∏ prosto w stron´ szafy, wyraênieignorujàc pocz´stunek. W tym momencie jakby spod ziemi zja-wi∏a si´ w klasie wychowawczyni, pani Kasia, i odwróci∏auwag´ wszystkich g∏oÊnym „Dzieƒ dobry, moi drodzy”. Tachwila wystarczy∏a, ˝eby je˝yk zupe∏nie zniknà∏ pod szafà.

„MOI drodzy – pomyÊla∏a Su, bo ka˝dy czarodziej rozpo-znaje znaczenie wa˝nych s∏ów – pani Kasia musi bardzo lubiç te dzieciaki, a to znaczy, ˝e jest to fajna klasa”.

– Siadajcie, prosz´ – kontynuowa∏a pani Kasia. – Nieste-ty, skoƒczy∏y si´ wakacje, ale za∏o˝´ si´, ˝e ch´tnie przyszli-Êcie dziÊ do szko∏y, choçby po to, ˝eby ponownie spotkaç swoich przyjació∏.

Pani Kasia spostrzeg∏a niewyraêne miny Alka i Matiego.Z zaskoczeniem stwierdzi∏a, ˝e jej klasa nie by∏a w najlepszejformie. „Czy˝by jednak niech´tnie wracali do szko∏y?” – po-myÊla∏a.

Wszyscy zaj´ci byli szukaniem swoich miejsc, wi´c Su postanowi∏a przyjÊç nauczycielce z pomocà. Gdy spotka∏y si´ich spojrzenia, popatrzy∏a znaczàco w stron´ pude∏ka stojàcego na pod∏odze. Pani Kasia zrozumia∏a. Zobaczywszypude∏ko, nieco si´ uspokoi∏a, ale oczywiÊcie zacz´∏a szukaç jego zawartoÊci. Zauwa˝y∏a nadgryzione jab∏ko, co jeszczebardziej jà zdziwi∏o. Spojrza∏a w stron´ Su, która w∏aÊnie zajmowa∏a miejsce w ∏awce w ostatnim rz´dzie. Kiedy zapano-wa∏a cisza, g∏oÊno powiedzia∏a:

11

– Kochani, poznajcie naszà nowà kole˝ank´. Licz´ na wa-szà pomoc i ˝yczliwoÊç w przyj´ciu jej do klasy. Su, powiedznam kilka s∏ów o sobie.

„To mog∏a sobie darowaç – pomyÊla∏a Su – nowa szko∏ai od razu wystàpienie przed ca∏à klasà”. Czu∏a na sobie ci´˝ar tylu spojrzeƒ, jakby debiutowa∏a na wyst´pie w wielkiejsali koncertowej. Na szcz´Êcie wczoraj zastanawia∏a si´, co warto powiedzieç w podobnej sytuacji. Dyskretnie wzi´∏ag∏´boki oddech, który oczywiÊcie zosta∏ zauwa˝ony, i prz e d-stawi∏a si´:

– Nazywam si´ Su Anderson. Mieszkam niedaleko szko∏y,przy ulicy D´bowej („to znak dla ewentualnych sàsiadów”– pomyÊla∏a), mojà ulubionà ksià˝kà jest Harry Potter

(„to, ˝eby rozpoznaç czarowników”), lubi´ taniec i zwierzaki – tu zawiesi∏a g∏os – na przyk∏ad je˝e.

W tym momencie oczy wszystkich rozszerzy∏y si´, jakbyka˝dy po∏knà∏ to nadgryzione jab∏ko w ca∏oÊci.

„No dobrze, id´ na ca∏oÊç” – pomyÊla∏a Su i doda∏a:– Tego pod szafà te˝ polubi∏am. Dwie sekundy ciszy i... wszyscy wybuchn´li Êmiechem.

Su usiad∏a w swojej ∏awce. Pani Kasia podzi´kowa∏a jej ˝ycz-liwym uÊmiechem za rozwiàzanie zagadki.

Ju˝ na pierwszej przerwie Su pozna∏a wszystkie dziewczy-ny oraz oczywiÊcie Alka i Matiego.

– Alek i Mati przynieÊli je˝yka, który schowa∏ si´ pod szaf´ – powiedzia∏a Su do dziewczyn. – To znak.

– Jaki znak? – Weronika by∏a zaskoczona.

12

– Hm... zawsze kiedy widzisz coÊ niezwyk∏ego, to jest toznak. Jak cz´sto ch∏opaki przynoszà je˝e do klasy? – zapy-ta∏a Su.

– Wiesz, w naszej klasie jest taka tradycja, jeszcze z dawnych czasów si´gajàcych poczàtków lotnictwa. Otó˝raz w miesiàcu przynosimy zwierzaka, którego spotkamyw drodze do szko∏y – powiedzia∏a Hasi i zacz´∏a si´ Êmiaç.

.Trzeba wiedzieç, ˝e znaki sà czymÊ osobistym. Wi´kszoÊç

ludzi niestety w ogóle ich nie zauwa˝a, chocia˝ towarzyszànam na ka˝dym kroku. Ka˝de zaskakujàce zjawisko, którejest niezwyk∏e dla danej chwili lub miejsca, niechybnie jestznakiem. Pozostaje tylko pytanie, jak go odczytaç, ale ka˝dypowinien zrobiç to na swój sposób. Wi´kszoÊç uwa˝a, ˝e naj-wa˝niejsza jest pierwsza myÊl, która przychodzi wtedy do g∏owy, choç czasami trzeba na nià nieco poczekaç.

. – A jak ty rozumiesz znak z je˝em? – spyta∏a Weronika.– Je˝e przynoszà szcz´Êcie. Pierwsza rzecz, jaka spotka∏a

mnie po przyjÊciu do nowej szko∏y, to dwóch kolegów niosàcych je˝a. MyÊl´, ˝e b´d´ w tej szkole szcz´Êliwa, a Mati i Alek zostanà moimi przyjació∏mi.

W∏aÊnie w tym momencie podeszli Mati i Alek. Dziewczy-ny znaczàco podnios∏y brwi w sposób, który mo˝e oznaczaçtylko jedno. Su zaczerwieni∏a si´.

– CzeÊç, jestem Mati. Naprawd´ lubisz je˝e?

13

– CzeÊç – odpowiedzia∏a Su. – Bardzo lubi´. Pewnie nieuwierzysz, ale naprawd´ przynoszà szcz´Êcie. Jab∏kami je˝einteresujà si´ tylko na obrazkach, bo ani ich nie jedzà, ani niezbierajà. Najbardziej smakujà im robaki.

– Ja jestem Alek. – Alek poda∏ Su r´k´.– Co byÊ radzi∏a zrobiç z naszym?

– OdnieÊç go do jego domu. Chocia˝ nie wyglàda∏ na przestra-szonego, zgadnijcie, dlaczego niechcia∏ wyjÊç spod szafy. Ja te˝bym nie wysz∏a na jego miejscu.Zapytajmy panià od prz y r o d y,gdzie jest najbli˝sze siedlisko je˝y, naogó∏ jest to du˝y park albo las liÊciasty.

– Dobry pomys∏ – powiedzia∏ Alek i ca-∏a grupa ruszy∏a w stron´ pracowni biologicznej.

Kiedy Su wróci∏a do domu, rodzice zasypali jà pytaniamio wra˝enia z pierwszego dnia w nowej szkole.

– Jak ci posz∏o, kochanie? – zapyta∏a mama.– A jak koledzy w klasie, fajni nauczyciele? – pyta∏ tata.– Klasa jest super, ale mimo to czu∏am si´ okropnie. To jeden

z najgorszych dni w moim ˝yciu.– To minie, kochanie. Zobaczysz, jak szybko wszystko

zmieni si´ na lepsze – pociesza∏a mama.– Pomagaj sobie zakl´ciami, tymi na dobry humor

i przyciàganie przyjació∏ – poradzi∏ tata.

14

„Jak zwykle tata daje dobre rady, a mama wspó∏czuje, czyli wszystko jest na swoim miejscu” – pomyÊla∏a Su.

– Przed wejÊciem do szko∏y u˝y∏am zakl´cia Amici, praesi -dium! i jak spod ziemi pojawi∏a si´ Hasi, kole˝anka z mojejklasy. Zaraz potem dwóch ch∏opaków, równie˝ z mojej klasy,przynios∏o ma∏ego je˝yka w wielkim pudle. Mówi´ wam, maluch naprawd´ by∏ s∏odki.

– Czyli ju˝ wiesz, jakich b´dziesz mia∏a przyjació∏ – po-wiedzia∏a z uÊmiechem mama.

„By∏oby super znaleêç jakàÊ pokrewnà czarodziejskà dusz´– pomyÊla∏a Su – gdyby ktoÊ okaza∏ si´ choç troch´... alep rzecie˝ nie wywiesz´ og∏oszenia: szukam czarodzieja, najlepiej czarownicy, mi∏ej i taƒczàcej”.

– Potem by∏a lekcja angielskiego, jestem zgubiona!Rodzice popatrzyli na siebie porzàdnie przestraszeni.– Oni mówià p∏ynnie po angielsku! – kontynuowa∏a

za∏amana Su. – Opowiadali o swoich wakacjach prawie jakpo polsku, a ja nic z tego nie rozumia∏am. To by∏o straszne!Nie musz´ wam mówiç, ˝e mnie te˝ pani spyta∏a o wakacje.

– I co zrobi∏aÊ? – nieÊmia∏o spyta∏a mama.– Nic! Powiedzia∏am, ˝e nie znam angielskiego tak dobrze

jak inni, i poprosi∏am, ˝ebym mog∏a na razie mówiç po polsku.– I co? Zgodzi∏a si´? – Tata by∏ przej´ty.– Tak. – Su zacz´∏a p∏akaç.

Przez kilka nast´pnych dni Su nadal siedzia∏a sama. Nie by∏o to mi∏e, ale postanowi∏a, ˝e na zaj´ciach skupi si´ na

15

nauce. Zastosowanie takiej sztuczki znakomicie si´ sprawdzi-∏o. Czas mija∏ szybciej, a przy okazji stwierdzi∏a, ˝e z ka˝dejlekcji pami´ta dos∏ownie wszystko. Na przerwach by∏o du˝olepiej. Na szcz´Êcie koledzy okazali si´ bardzo mili, mo˝eoprócz dwóch osób, które dawa∏y do zrozumienia, ˝e to one sànajwa˝niejsze w tej klasie. Su nie przestawa∏a myÊleç o za∏o˝eniu klubu czarodziejów. Zgodnie z zasadà, ˝e jeÊlijesteÊ czarodziejem, to wystarczy czegoÊ bardzo chcieç i do∏o˝yç szczypt´ dzia∏ania, a marzenia na pewno si´ spe∏nià.

Kilka dni póêniej wydarzy∏y si´ sprawy, które w pewiensposób zacz´∏y to potwierdzaç. By∏ bardzo s∏oneczny dzieƒ.Zaraz po trzeciej lekcji, na d∏ugiej przerwie Êniadaniowej, Su zauwa˝y∏a, ˝e Mati nerwowo szuka czegoÊ w plecaku. Po chwili j´knà∏ z niedowierzaniem:

– Ale heca, zapomnia∏em drugiego Êniadania. Zostawi∏em je na stole w kuchni!

– JeÊli chcesz, podziel´ si´ z tobà swoim – z a p r o p o n o w a ∏ aS u.

– Wielkie dzi´ki. Umieram z g∏odu – z wdzi´cznoÊcià odpowiedzia∏ Mati.

Akurat tego dnia Su mia∏a swoje ulubione bu∏eczki pizzowe.Odda∏a po∏ow´ Matiemu, który w tym momencie wyglàda∏jak ktoÊ, kto od dwóch tygodni nic nie jad∏. Ugryz∏ pierwszài zastyg∏ w bezruchu, jakby trafi∏ na ziarnko pieprzu, ale jego b∏oga mina zdradza∏a, ˝e jest wr´cz przeciwnie.

– Ale pyszne! Skàd masz takie rewelacyjne bu∏ki? Czy to sà ma∏e pizze?

16

– Z piekarni „Kokos” ko∏o nas, sprzedajà je jak zwyk∏e bu∏ki – odpowiedzia∏a Su.

Zacz´li rozmawiaç. Alek bieg∏ akurat w stron´ boiska, gdyzauwa˝y∏, jak zaaferowany Mati coÊ opowiada, Êmiejàc si´do Su. Najwyraêniej nie potrafi∏ zdecydowaç, czy biec na boisko, czy do∏àczyç do rozmawiajàcych, dlatego droga jegohamowania by∏a pokr´cona, jakby mia∏ powa˝nà awari´ uk∏a-du hamulcowego. W koƒcu zdyszany dotar∏ do kolegów.Zaraz potem pojawi∏a si´ Hasi. Rozmowa toczy∏a si´ o tym,jak cudownie by∏oby byç czarodziejem.

– Czym sà dla ciebie czary? – Su spojrza∏a na Matiego.– Jak to czym? Jedno skinienie ró˝d˝kà i pojawia si´

kanapka, której zapomnia∏em. Albo jeszcze lepiej, ca∏y stó∏smako∏yków i goràca czekolada.

– A l b o – wtràci∏a Hasi – wypowiadam zakl´cie i w d z i e n-niku pojawia si´ szóstka z matmy dla panny Hasi.

– A ja jestem w górach i Êwietnie je˝d˝´ na snowboardzie – doda∏ Alek z minà, która mówi∏a, ˝e myÊlami ju˝ tam by∏.

Su zamyÊli∏a si´. Przypomnia∏a sobie swojà pierwszà rozmow´ o czarach z profesorem Lonfià. To, co w∏aÊnie us∏ysza∏a, by∏o jak w´drówka w czasie, poniewa˝ kiedyÊ myÊla∏a dok∏adnie tak samo.

.Wi´kszoÊç ludzi rozumie czary odwrotnie ni˝ jest w rzeczy-

wistoÊci: nie s∏u˝à one do wyczarowywania przedmiotów lub zdobywania umiej´tnoÊci, lecz do osiàgania celów. W Êwiecie

17

fizycznym niemo˝liwe jest znikanie i pojawianie si´ w ciàgujednej sekundy. To mo˝na robiç tylko w myÊlach. Ca∏y sekretjest w tym, ˝e mi´dzy myÊlami a rzeczywistoÊcià jest pewienzwiàzek. Wszystko, co nas spotyka, zaczyna si´ w myÊlach,a dzi´ki czarom... .

– KiedyÊ myÊla∏am tak samo – powiedzia∏a Su. – Po co cistoliczek z ∏akociami?

– ˚eby si´ najeÊç – odpowiedzia∏ Mati.– A zatem przed chwilà osiàgnà∏eÊ swój cel. By∏eÊ g∏odny,

pomyÊla∏eÊ ˝yczenie, a ono si´ spe∏ni∏o.Po chwili zastanowienia Su kontynuowa∏a:– Wszystko, czego chcemy, zaczyna si´ w naszych

myÊlach.– Nawet deszcz? – za˝artowa∏ Alek.– Wiesz Alek, jeÊli chcesz zrozumieç czary, nie mo˝esz

ca∏y czas ˝artowaç i po prostu nie s∏uchaç – zniecierpliwi∏a si´Su. – Mówimy o spe∏nianiu marzeƒ, a nie o zmianach pogodyi istnieniu dnia i nocy. ˚eby by∏o ciekawiej, wszystko, co przed chwilà wymieniliÊcie, jest mo˝liwe, trzeba tylko troch´ popracowaç i poczekaç.

– Teraz to przesadzi∏aÊ. Albo czary, albo praca i czekanie– powiedzia∏ Alek z rozczarowaniem w g∏osie.

– Musisz chyba zmieniç swojà definicj´ czarów, bo jest do-k∏adnie odwrotnie. Czary to marzenia plus praca i cierpliwoÊç.

– Ale po co? – Alek najwyraêniej niczego nie chcia∏ zmieniaç.

18

– ˚eby zostaç czarodziejem – wypali∏a Su i natychmiastzrobi∏o si´ tajemniczo.

– No dobrze, to jak wyczarowaç moje kanapki i goràcàczekolad´? – zapyta∏ Mati.

– Bardzo przepraszam, kanapki si´ znalaz∏y. Wprawdziepod postacià ma∏ej pizzy, ale mówi∏eÊ, ˝e ci smakowa∏y.

– To przypadek, ˝e akurat mnie pocz´stowa∏aÊ.– Mati, przypadki nie istniejà – powiedzia∏a Su.– A ja uwa˝am, ˝e istniejà – sprzeciwi∏a si´ Hasi.– A ja uwa˝am, ˝e Ziemia jest p∏aska – zaczepnie odparo-

wa∏a Su.– Nie wiem, jak ci pomóc. – Mati mia∏ wspó∏czujàcy g∏os.– Wsiàdê sobie do rakiety, to zobaczysz, ˝e jest kulà

– doda∏ Alek.– Arystoteles nie mia∏ rakiety, a jednak ponad dwa tysiàce

lat temu stwierdzi∏, ˝e Ziemia jest okràg∏a. Nie zawsze trzebazobaczyç, ˝eby zmieniç zdanie – powiedzia∏a Su.

– Wróçmy lepiej do prz y p a d k ó w – powiedzia∏ Matii z uznaniem spojrza∏ na Su.

– Ludzie wymyÊlili to s∏owo, poniewa˝ nie rozumiejà, co dzieje si´ wokó∏ nich. Wiele wskazuje na to, ˝e to, co nas spotyka, jest skutkiem naszych pragnieƒ – k o n t y n u-owa∏a Su.

– Bardzo odwa˝na teoria – powiedzia∏a Hasi. – Po s ∏ u-chajcie, co przytrafi∏o si´ mojemu tacie dziÊ rano. Kiedy wychodziliÊmy do szko∏y, rozdar∏ p∏aszcz. Chcesz powie-dzieç, ˝e tego chcia∏?

19

– Móg∏ tego chcieç ktoÊ, kto nie lubi twojego taty– za˝artowa∏a Su, a po chwili doda∏a z powa˝nà minà – toby∏ raczej znak. Zamiast udowadniaç mi, ˝e naszym ˝yciem rzàdzà przypadki, zastanówcie si´, czy mo˝e byç inaczej.

– Spoko, mo˝emy o tym pomyÊleç, ale porozmawiajmy teraz, czy czary istniejà. – Wyglàda∏o na to, ˝e ten tematwciàgnà∏ Matiego na dobre.

– A czy chcielibyÊcie umieç czarowaç? – zapyta∏a Su.– No jasne! – odpowiedzieli prawie chórem.– CoÊ wam poka˝´, mo˝e kiedyÊ zostaniemy czarodzieja-

mi... – Su uÊmiechn´∏a si´ tajemniczo, wyj´∏a z teczki trzykartki i rozda∏a wszystkim. – Napiszcie po jednym ˝yczeniu,tak jakbym by∏a z∏otà rybkà. Mam tylko proÊb´, niech b´dàrealne, a nie szalone jak latanie albo chodzenie po suficie. CoÊ prostego i od serca.

– Ja bym chcia∏ byç bogaty– powiedzia∏ Alek.

– A ja pi´kna – n a t y c h-miast doda∏a Hasi.

– A ja chc´, ˝eby oni znowubyli tacy jak przedtem – zakoƒ-czy∏ Mati i wszyscy zacz´li si´ Êmiaçze starego dowcipu.

Po chwili Su zebra∏a kartki z ˝yczeniami.– I co teraz? – spytali, nie kryjàc emocji.– Nic – powiedzia∏a, chowajàc kartki do plecaka. – Mu-

sz´ si´ zastanowiç, co dalej.

20

Na szcz´Êcie dzwonek na kolejnà lekcj´ wybawi∏ jà z k∏opo-tliwego oczekiwania.

Nast´pnego dnia, równie˝ na przerwie Êniadaniowej, ca∏aczwórka zebra∏a si´ w tym samym miejscu. Rozmowa z po-przedniego dnia tak zapad∏a wszystkim w pami´ç, jakby rozstali si´ przed minutà. Usiedli w kàcie klasy. Su wyj´∏a ze swojego plecaka kubek i termos, z którego nala∏a goràcej czekolady. Z uÊmiechem poda∏a jà Alkowi, azaraz potem dwiepachnàce bu∏eczki pizzowe. Alek zupe∏nie zg∏upia∏, a niewy-raêna mina Matiego zdradza∏a, ˝e nie podoba mu si´ tak jawne faworyzowanie jego starego kumpla.

– Czemu mam zawdzi´czaç te nadzwyczajne wzgl´dy?– zapyta∏ Alek. – Przecie˝ walentynki sà dopiero w lutym – próbowa∏ ˝artowaç, ale nikt si´ nie Êmia∏.

– Temu – odpar∏a Su, pokazujàc kartk´ Alka z poprzed-niego dnia. Na kartce widnia∏ napis: „Pizza i goràca czekolada”.

– W∏aÊnie wyczarowa∏eÊ swoje marzenie – doda∏a.– Ale to by∏o wczoraj – zaprotestowa∏ Alek, chocia˝ by∏

nieco zdezorientowany.– JeÊli chcia∏eÊ mieç to na wczoraj, trzeba by∏o dopisaç

„ n a t y c h m i a s t ” – Su mówi∏a zupe∏nie powa˝nym g∏osem.– Zauwa˝cie, co si´ wydarzy∏o: Alek przyzna∏, ˝e chcia∏bybyç czarodziejem, wyrazi∏ swoje ˝yczenie, a ono si´ spe∏ni∏o.

– No, nie jestem prz e k o n a n a – powiedzia∏a Hasi po namyÊle.Su wyj´∏a z plecaka ma∏à czerwonà ró˝yczk´ i upi´∏a jà we

w∏osach Hasi.

21

– Jak wam si´ podoba? – spyta∏a ch∏opców.– Super – powiedzia∏ Mati.– Wyglàdasz Êlicznie – przyzna∏ Alek, który zawsze mia∏

wi´cej Êmia∏oÊci do prawienia dziewczynom komplementów.Widaç by∏o, ˝e mówi to od serca, a˝ przyjaciele spojrzeliz uwagà, skàd nagle u niego taka ˝arliwoÊç.

Su pokaza∏a wszystkim wczorajszà kartk´ Hasi: „Chc´ si´podobaç ch∏opakom”.

Hasi zaczerwieni∏a si´. „Jak ona mog∏a to pokazaç?” – pomy-Êla∏a ze z∏oÊcià, ale zanim zdà˝y∏a coÊ powiedzieç, Su doda∏a:

– Hasi, wyglàdasz naprawd´ olÊniewajàco.Wszyscy zdecydowanie potwierdzili s∏owa Su, rozwiewa-

jàc z∏oÊç Hasi, która zaraz odwzajemni∏a si´ czarujàcymuÊmiechem.

– Chc´ czarowaç, wypowiadam marzenie, spe∏nia si´. Czyzaczynacie rozumieç? – zapyta∏a Su.

– Zgoda, ale to ty „wyczarowa∏aÊ”, a nie my – protesto-wa∏ Alek.

– A jakie znaczenie ma to, kto wykona∏ zadanie?– To mo˝e lepiej niech moje ˝yczenie si´ nie spe∏nia. – M a t i

wyglàda∏ na bardzo prz e s t r a s z o n e g o .– Zgubi∏am twojà kartk´, a raczej ona sama si´ zgubi∏a

– odpowiedzia∏a Su.– Serio? – Mati odetchnà∏ z ulgà.– Daj´ s∏owo, mo˝e to czary.– Dzi´ki, a skàd wiedzia∏aÊ, ˝e zmieni´ zdanie? – zapyta∏

Mati.

22

– Ja tego nie wiedzia∏am, zastanawiam si´ raczej, skàd ty to wiedzia∏eÊ i skàd wiedzia∏a to twoja kartka, gubiàc si´.

– Mati, pooowiedz, co by∏o na tej kartce? – CiekawoÊç rozpali∏a Alka do bia∏oÊci.

– Nie ma takiej si∏y w galaktyce, która zmusi mnie, ˝ebymwam to wyjawi∏ – stanowczo odpar∏ Mati.

– Po tym, co powiedzia∏eÊ, Alek na pewno nie b´dzie spa∏przez ca∏à noc. – Hasi by∏a w Êwietnym nastroju. – A tywiesz, co tam by∏o? – spojrza∏a pytajàco w stron´ Su.

– N i e – odpowiedzia∏a zdecydowanie Su. – Mam coÊ dla was.

Poda∏a im zniszczonà i po˝ó∏k∏à kartk´ zapisanà tajemni-czym pismem.

23

Regu∏a I, czyli Ró˝d˝ka

Aby zostaç czarodziejem, najpierw nale˝y si´ nim poczuç. Jest takie pi´kne powiedzenie:

„Kto wyglàda na króla – jest królem”. Wiedza o czarach zamyka si´ w màdroÊci:

„Kto czuje si´ czarodziejem – jest czarodziejem”.By posiàÊç czarodziejskà moc,

wystarczy po nià si´gnàç, tak jak po liÊç w parku. Mimo pozornej ∏atwoÊci

dla wielu oka˝e si´ to niemo˝liwe, trzeba bowiem odnaleêç w swoim sercu wiele wiary.

Jednak od chwili kiedy ci si´ to uda, los w niezwyk∏y sposób zacznie ci sprzy jaç.

Dalej rozpoÊciera si´ wspania∏a kraina czynienia czarów.

Aby zapami´taç t´ Regu∏´ wiedz,˝e ró˝d˝ka jest nieod∏àcznym atrybutem czarodzieja

i ma kszta∏t jedynki.

– Czy teraz bardziej czujecie si´ czarodziejami? – zapy-ta∏a Su.

M∏odzi przyjaciele spojrzeli na siebie. Nikt nie odpowie-dzia∏, poniewa˝ zrobi∏o si´ bardzo tajemniczo, a sprawa wyglàda∏a powa˝nie.

– Chyba warto zaryzykowaç – odpowiedzia∏ w koƒcu niepewnym g∏osem Mati.

Inni równie˝ pokiwali twierdzàco g∏owami. Su wyciàgn´∏aprzed siebie d∏oƒ. Hasi po∏o˝y∏a na niej swojà, a zaraz potemMati i Alek, zupe∏nie jak koszykarze przed meczem.

– Witam w klubie czarodziejów! – k rzykn´∏a Su ze Êmiechem i wyrzuci∏a swojà r´k´ do góry tak, ˝e r´ce innychjakby rozprysn´∏y si´ w powietrzu.

„Chyba b´dziemy musieli jeszcze troch´ popracowaç, zanimpoczujemy, ˝e jesteÊmy czarodziejami” – pomyÊla∏a Hasi.

„A wi´c uda∏o mi si´! Ciekawe, jak poradzà sobie z dwoistoÊcià swojej osoby”. Z oczu Su tryska∏y weso∏e iskier-ki radoÊci.

Czego dowiedzieliÊmy si´ we wrzeÊniu...

1. Zmiana szko∏y, która poczàtkowo by∏a dla Su trudnymprze˝yciem, przynosi jej nowych przyjació∏ i odkrywaprzed nià nowy Êwiat. Nie bójmy si´ zmian, one sà cz´Êciànaszego ˝ycia, a jeÊli w∏aÊciwie nimi pokierujemy, b´dà êród∏em wielu szcz´Êliwych chwil.

26

2. JeÊli potrzebujesz przyjació∏, zrób wszystko, by ich pozyskaç. Pojawià si´ szybciej, ni˝ przypuszczasz.

3. Uwa˝nie czytaj ze s∏ów. Niosà nie tylko treÊç, ale równie˝emocje. Âmia∏o wyra˝aj swoje pozytywne uczucia.

4. Zauwa˝aj i czytaj znaki. Przypadki nie istniejà, trzeba je tylko zrozumieç.

5. Czary nie s∏u˝à do wyczarowywania przedmiotów, lecz sà sposobem na szcz´Êliwsze ˝ycie.

6. Czary mogà dotyczyç równie˝ spraw zupe∏nie zwyczaj-nych i codziennych.

7. Regu∏a Ró˝d˝ki mówi o tym, ˝e aby zostaç czarodziejem,nale˝y bardzo chcieç i uwierzyç, ˝e si´ nim jest. Najlepiejwyobra˝aç sobie, ˝e dokonujesz cudów.

27

Paêdziernik, lekcja historii

Czego nale˝y szukaç w lustrze

Z niewiadomego powodu przez kilka nast´pnych dni czwór-ka przyjació∏ nie wraca∏a do tematu starej, po˝ó∏k∏ej kartki.Jakby zapanowa∏a cicha umowa, ˝e ka˝demu potrzebny jestczas, by poczuç si´ czarodziejem. Hasi pierwsza z∏ama∏a milczenie. Tego dnia z powodu olimpiady przedmiotowej niemog∏a odbyç si´ lekcja muzyki. Nie by∏o nauczyciela na zast´pstwo, wi´c ca∏a godzina by∏a wolna. W ostatnie ciep∏edni tej jesieni ka˝dy podÊwiadomie poszukiwa∏ sposobnoÊci, by przebywaç na Êwie˝ym powietrzu.

– Mamy wolnà ca∏à lekcj´, uwa˝am, ˝e to znak. Po w i n n i-Êmy porozmawiaç – powiedzia∏a Hasi tajemniczym g∏osem, kiedy ca∏a czwórka zebra∏a si´ na spacerze na boisku szkolnym.

Su unios∏a brwi ze zdziwienia. „Znak – có˝ za wspania∏es ∏ o w o ”– pomyÊla∏a. Zadowolona z takiego rozpocz´cia rozmowy, przes∏a∏a Hasi czarujàcy uÊmiech.

– Skàd masz t´ starà kartk´, Su? – Mati nie wytrzyma∏i zada∏ pytanie, które z pewnoÊcià od d∏u˝szego czasu nurtowa∏o wszystkich.

– Dosta∏am jà od profesora Lonfii na lekcji czarów – odpo-wiedzia∏a Su z zadziwiajàcà prostotà.

28

– Mówisz serio? – Alek poczu∏ si´ nieswojo.– Nie musicie si´ mnie baç. Mówi∏am wam przecie˝,

˝e czary nie oznaczajà zmieniania cz∏owieka w ˝ab´ albo wyczarowywania w´˝y. „Gdyby tak by∏o, nie dosta∏abymwczoraj pa∏y z angielskiego” – pomyÊla∏a. – Dla mnie czaryto sposób, by uczyniç swoje ˝ycie ∏atwiejszym, pi´kniejszymi weso∏ym – powiedzia∏a Su i uÊmiechn´∏a si´ zagadkowo.

– Kim jest profesor Lonfia? – zapyta∏a Hasi.– Najwi´kszym czarodziejem, jakiego znam.– A czy mo˝emy go poznaç? – o˝ywi∏ si´ Mati.– To b´dzie raczej trudne. On nie mieszka w Polsce,

ale pomyÊl´, czy da si´ coÊ w tej sprawie zrobiç.– To gdzie mieszka? Czy mówi po polsku? – dopytywa∏ si´

zaaferowany Mati. – Opowiedz coÊ o nim.– OczywiÊcie, ˝e mówi po polsku, inaczej bym go nie

zrozumia∏a. Wiecie przecie˝, jakim jestem antytalentem do j´zyków. W∏aÊnie zda∏am sobie spraw´, ˝e wiem o nim bardzoniewiele. – Su zamyÊli∏a si´.

– A czy on potrafi wyczarowaç deszcz albo chocia˝ pi∏k´?– ciàgnà∏ Mati. To nurtowa∏o go najbardziej.

– Tego nikt nie potrafi. Umie za to inne rzeczy, w które a˝trudno uwierzyç. Mam nadziej´, ˝e kiedyÊ sami poznacie, jakie – Su postanowi∏a zmieniç kierunek rozmowy, wi´c zapyta∏a:

– A czego wy oczekujecie od czarów?– Niczego, to znaczy sama zabawa jest fajna – powie-

dzia∏ Alek.

29

– A ja wr´cz przeciwnie, chcia∏abym nauczyç si´ spe∏niaçswoje ˝yczenia. Czy dobrze zapami´ta∏am, o co chodzi? – zapyta∏a Hasi.

– Wiecie co? – Mati by∏ zamyÊlony i zastanawia∏ si´, czy powiedzieç, co chodzi mu po g∏owie. W koƒcu prze∏ama∏wahanie. – A mnie korci, ˝eby lataç, przesuwaç przedmiotyi zaczarowywaç ludzi.

Su spojrza∏a na niego z tajemniczym b∏yskiem w oku, ale odpowiedzia∏a bardzo spokojnie.

– Wola∏abym nie wypowiadaç si´ o lataniu. Jestem tylkoprostà, poczàtkujàcà czarownicà – uÊmiechn´∏a si´ – o po-wa˝nych sprawach wol´ si´ nie màdrzyç. Mog´ wam tylko poradziç, by na poczàtku wyczarowywaç to, co pasuje do otaczajàcej nas rzeczywistoÊci. Na przyk∏ad p∏ywaç najlepiej w szkole, dobrze taƒczyç albo dostaç psa, a nawet k o n i a – wszystko to dzieje si´ wokó∏ nas na co dzieƒ. Natomiast latanie, znikanie czy przesuwanie odleg∏ych

przedmiotów to sprawy,o których nawet nie wie-

my, czy sà mo˝liwe. Ja te˝ kiedyÊ powiedzia∏am profesorowi

Lonfii, ˝e chcia∏abym lataç. Poradzi∏mi wtedy: „Zanim zaczniesz nad tym

pracowaç, odpowiedz sobie na pytanie: po co?”. Ale nie powiedzia∏, ˝e to jest

niemo˝liwe...

30

. Nie nale˝y rezygnowaç ze swoich marzeƒ tylko dlatego,

˝e wydajà si´ niemo˝liwe lub nie wiemy, w jaki sposób majà si´spe∏niç. Brak wiary mo˝e uniemo˝liwiç ich realizacj´. Z drugiej strony spe∏niajmy swoje marzenia za pomocà czarów z szacunkiem i uwagà, na które zas∏uguje dzie∏o tworzenia. Nale˝y te˝ dobrze si´ zastanowiç, czy ich spe∏nie-nie nie b´dzie dla nas êród∏em k∏opotów. Wtedy bowiem z niewiadomych powodów realizacja takich marzeƒ nie udasi´, co mylnie odczytamy jako brak czarodziejskiej mocy.

.– To co trzeba zrobiç, ˝eby zostaç czarodziejem? – zapy-

ta∏ Alek.– Jest dziesi´ç lekcji, zwanych Regu∏ami , które trzeba

poznaç.– Tylko dziesi´ç? Rewelacja! To ile trwa pe∏ny kurs? Mati by∏ w uniesieniu. A˝ Hasi spojrza∏a uwa˝nie pod jego

nogi, czy w∏aÊnie nie lewituje kilka centymetrów nad pod∏ogà.– Pe∏ny kurs trwa... – Su spojrza∏a w gór´, mru˝àc oczy,

jakby coÊ liczy∏a, i po chwili powiedzia∏a coÊ najmniej spodziewanego – ...ca∏e ˝ycie, tylko ˝e na ten kurs nikt nieprzyjmuje zapisów.

– O nie! – j´knà∏ Mati.– Nie jest a˝ tak êle. Przecie˝ pierwszà lekcj´ „Poczuj si´

czarodziejem” macie ju˝ za sobà i musicie przyznaç, ˝e nie by∏a taka trudna.

31

– Pierwsza lekcja pi´ç minut, dziesi´ç lekcji ca∏e ˝ycie, nicz tego nie rozumiem. To jakie b´dà te nast´pne? – w∏àczy∏ si´zniecierpliwiony Alek.

– Czary to sposób ˝ycia, a nie zestaw sztuczek i zakl´ç.Mo˝esz nawet nie nazywaç tego czarami. OczywiÊcie, pod warunkiem ˝e w inny sposób uda ci si´ wyt∏umaczyç to,co mo˝na dzi´ki nim osiàgnàç.

– Ale lekcje, czy te˝ Regu∏y, trzeba zaliczyç? – zapyta∏rzeczowo Alek.

– Nie znam innej drogi, chocia˝ zapewne istnieje.– Wiesz co, Su, ty to potrafisz sprowadziç cz∏owieka

na ziemi´. – Mati by∏ zawiedziony.– Z ziemi to ty sam wystartowa∏eÊ – w∏àczy∏a si´ Hasi

– raczej podzi´kuj Su, ˝e nie pozwoli∏a ci odlecieç dalej, bo musielibyÊmy podstawiaç ci drabin´. – Zacz´∏a chichotaç.

Nastàpi∏a d∏u˝sza chwila ciszy, którà przerwa∏o pytanieHasi:

– Dobrze, wi´c co mamy robiç? Wszyscy zamienili si´ w s∏uch. – Aby zrozumieç Regu∏y Wielkiej Ksi´gi Czarów, naj-

pierw nale˝y nauczyç si´ ich na pami´ç podobnie jak tabliczki m n o ̋ e n i a – Su rozpocz´∏a wyk∏ad. – Pomagajà w tym czarodziejskie przedmiotoliczby, które odzwierciedlajà myÊlzawartà w ka˝dej Regule. Zrozumienie zwiàzku pomi´dzytymi symbolami a Regu∏ami bardzo u∏atwi ich zapami´tanie.

Nagle Su zacz´∏a rysowaç na niewidzialnej tablicy, wyglàda∏o to zabawnie, ale trzeba przyznaç, ˝e doskonale

32

pasowa∏o do tego, o czym mówi∏a. Opisywa∏a i kreÊli∏a w p o w i e t rzu czarodziejskie obiekty prz y p o rzàdkowane do liczb.

Jeden – ró˝d˝ka, ma kszta∏t jedynki;dwa – lustro, widzisz dwie osoby;trzy – klepsydra, jest zbudowana z trójkàtów;cztery – komnata zadumy, ma cztery kàty;pi´ç – twoja d∏oƒ, ma mi´ç palców;szeÊç – je˝, jeÊli zwini´ty – ma kszta∏t szóstki;siedem – tydzieƒ, siedem dni;osiem – sowa, brzuszek i g∏owa tworzà jakby ósemk´;dziewi´ç – wà˝, weêcie go na patyk, a b´dzie z niego zwisa∏ na kszta∏t dziewiàtki;dziesi´ç – jin i jang, ma kszta∏t zera i pofalowanej jedynkiw Êrodku.– I jak, zapami´taliÊcie? – zapyta∏a Su.– No coÊ ty – ˝achnà∏ si´ Alek. – Tylko tyle, ˝e tydzieƒ

ma siedem dni.„Uuu, niewiele” – pomyÊla∏a Su.– Zobaczymy, mam nadziej´, ˝e przesadzasz. Trzy?Su spojrza∏a na Hasi, rysujàc w powietrzu kszta∏t trójkàta.– Klepsydra – Hasi nie zastanawia∏a si´ ani chwili.– Pi´ç. – Spojrzenie Su trafi∏o na Matiego. Kiedy ten

zaczà∏ si´ zastanawiaç, Su z udawanà z∏oÊcià pogrozi∏a muzaciÊni´tà pi´Êcià.

– Jasne, ˝e pi´ç palców, to znaczy d∏oƒ. To by∏o proste– doda∏ zadowolony z siebie.

33

– Teraz ty. – Su wskaza∏a na Alka, rysujàc w powietrzukwadrat.

– Cztery... kàty, czyli komnata. Osiem to dwa brzuszki,czyli sowa, wà˝ zwija si´ w dziewiàtk´.

– To o czym jest druga lekcja? – Matiemu jakby wróci∏ zapa∏.

– O tym, ˝eby zauwa˝yç niewidzialnà cz´Êç samego siebiei ˝eby nasz rozum panowa∏ nad naszym cia∏em.

– A czy tak nie jest na co dzieƒ? – zastanawia∏ si´ g∏oÊnoAlek.

– Moim zdaniem na ogó∏ jest dok∏adnie odwrotnie – powie-dzia∏a Su. – Dlaczego ludzie palà papierosy albo sà dla siebieniemili? Przecie˝ to kompletnie bez sensu. Mam dla was drugàRegu∏´ z Ksi´gi Czarów.

Wyj´∏a po˝ó∏k∏à kartk´ papieru, podobnà do poprzedniej,musia∏y pochodziç z tego samego êród∏a.

34

Regu∏a II, czyli Zwierciad∏o

Poznaj dwoistoÊç swojej osoby, którà tworzà cia∏o i myÊli.

Rzecz w tym, ˝e myÊli równie˝ majà wymiar rzeczywisty i chocia˝ nie sposób ich dotknàç,

to one sà najwa˝niejsze. Majà bowiem w∏adz´ nad cia∏em i to one sprawiajà,

˝e jesteÊmy zakochani, szcz´Êliwi, smutni czy êli. Naucz si´ zauwa˝aç nastroje i uczucia

ukryte w oczach tych, z którymi rozmawiasz.Wycisz zmys∏y poch∏oni´te coddziennoÊcià tak,

by przypomina∏y idealnie g∏adkà tafl´ jeziora o Êwicie. Teraz z ∏atwoÊcià odczytasz ka˝dà przes∏anà myÊl,

która jak kropla dotykajàca powierzchni wody tworzy pierÊcienie widziane na ca∏ym jeziorze.

Najlepszy sposób na zapami´tanie tej Regu∏y:stojàc przed lustrem, dostrze˝ w swoim odbiciu

drugà, duchowà stron´ samego siebie.

– Skàd wiedzia∏aÊ, ˝eby w∏aÊnie dzisiaj jà przynieÊç? – zapyta∏ Mati.

– Rano spakowa∏am jà razem z ksià˝kami.– A mo˝e intuicja to te˝ druga strona naszego ja – powie-

dzia∏a Hasi.„Czuj´, ˝e sprawy potoczà si´ tu bardzo ciekawie”

– pomyÊla∏a Su i jak zwykle uÊmiechn´∏a si´ do Hasi.Niestety, dzwonek na lekcj´ historii przerwa∏ rozmow´

w najciekawszym momencie.

Pan Henryk Kij mia∏ opini´ jednego z najbardziej surowychnauczycieli w szkole. Chocia˝ by∏ dosyç m∏ody, nawet przy-stojny, to sposób, w jaki prowadzi∏ lekcje, sprawia∏, ˝e budzi∏postrach wÊród ca∏ej klasy. Z drugiej strony trzeba przyznaç,˝e histori´ ka˝dy zna∏ doskonale i aby stale to potwierdzaç,nauczyciel ciàgle odpytywa∏, robi∏ kartkówki i stawia∏ suroweoceny. Potrafi∏ podnieÊç g∏os na lekcji tak, ˝e chcia∏o si´ stanàçna bacznoÊç. Albo wyjÊç z klasy.

– Dawno nie pisaliÊmy kartkówki – zaczà∏ lekcj´, a po chwili doda∏ z satysfakcjà – wyjmijcie karteczki.

Miny wymalowane na twarzach uczniów mówi∏y same za siebie. Gdyby wzrok móg∏ zmieniç cz∏owieka, pan Kij niechybnie zmieni∏by si´ w d˝d˝ownic´.

– Temat: bitwa pod Wiedniem. Dziesi´ç minut powinnowam wystarczyç, zresztà po∏owa z was i tak b´dzie liczyç obrazki na Êcianie.

– Dlaczego on nas tak nie lubi? – szepn´∏a Klaudia.

37

W klasie zapanowa∏a cisza, zak∏ócona jedynie skrobaniempiór o kartki. Pan Kij jak zwykle wyjà∏ swój telefon komórkowy i zaczà∏ pisaç SMS-a. UÊmiecha∏ si´ przy tym

i tak by∏ tym zaj´ty, ˝e oczywiÊcie nie zauwa-˝y∏, ˝e ca∏a klasa z napi´ciem obserwuje,

jak mu idzie. Mo˝na by zaryzykowaçstwierdzenie, ˝e to w∏aÊnie przez te

S M S - y kartkówki wychodzàtak s∏abo. To, ˝e pisa∏ do dziew-c z y n y, by∏o dla wszystkichoczywiste.

– Kochana Heniu, grzecznie zjad∏em bu∏eczk´ na drugieÊniadanie i bardzo mi smakowa∏a, twój Henio. – Szept Basius∏ysza∏a przynajmniej po∏owa klasy.

– Ptysiu, zapomnia∏em zabraç swojego ulubionego misia,bardzo za nim t´skni´ – doda∏ ktoÊ z ty∏u, ale koƒcówk´ powiedzia∏ o çwierç tonu za g∏oÊno, bo pan Kij zapyta∏:

– Witek, do kogo tak t´sknisz? – Pan Kij nie odrywa∏ oczuod swojego telefonu.

Witka zamurowa∏o i zrobi∏ si´ czerwony jak burak. W klasie zapanowa∏o tak wielkie napi´cie, ˝e w powietrzumo˝na by∏o rozwiesiç pranie. Wszyscy czekali na gigantycz-nà katastrof´.

– Do Basi – powiedzia∏a Su znudzonym g∏osem.Salwa Êmiechu roz∏adowa∏a napi´cie i uratowa∏a sytuacj´.– Weêcie si´ lepiej do pisania – powiedzia∏ pan Kij

i z dezaprobatà pokiwa∏ g∏owà, patrzàc na Witka.

38

Do koƒca kartkówki nikt nie odwa˝y∏ si´ nawet rozejrzeç.Przy oddawaniu kartek spotka∏y si´ spojrzenia Su i Witka. SupuÊci∏a do niego oko, a on podzi´kowa∏ porozumiewawczymskinieniem g∏owy.

– Nerwy to ty masz ze stali – powiedzia∏Alek do Su, wracajàc na swoje miejsce.

– Po prostu nie uleg∏am emocjom, kiedywszystkim puÊci∏y rajtuzy.

– Hasi, przypomnij nam temat ostatniej lekcji– pan Kij zwróci∏ si´ do Basi.

– Mam na imi´ Basia, a nie Hasi – odpowie-dzia∏a nieco zniecierpliwiona tym, ˝e pan Kij odpoczàtku roku nie mo˝e zapami´taç jej imienia,tym bardziej ˝e obok niej w ∏awce siedzia∏a Hasi, co by∏o jeszcze bardziej irytujàce.

Po lekcji Witek podszed∏ do Su.– Dzi´ki, by∏em w niez∏ych opa∏ach.– Nie ma sprawy – odpowiedzia∏a Su pogodnym g∏osem.– A dlaczego przysz∏a ci do g∏owy Basia? – zapyta∏

Witek.– Wiesz, przed chwilà sama si´ nad tym zastanawia∏am,

a czy bardzo si´ pomyli∏am? – zapyta∏a Su z przekorà.– G∏upie ˝arty – wtràci∏a Basia, która akurat do nich

podesz∏a.– Powiedzia∏am tylko to, co pierwsze przysz∏o mi do g∏o-

wy, poniewa˝ chcia∏am wybawiç Witka z opresji. Jednak

39

nie wierz´ w przypadki, dlatego pomyÊla∏am, Basiu, ˝e to wcale nie musi byç ˝art. Zresztà sama zapytaj Witka.

Zosta∏o to powiedziane bez cienia z∏oÊliwoÊci i chyba dlatego oboje si´ zaczerwienili, a Su oddali∏a si´ do innych kolegów w drugim koƒcu korytarza.

– To by∏o niez∏e, myÊla∏em, ˝e ju˝ po Witku – z dalekaprzywita∏ jà Piotrek.

– Powiedzcie mi, za co ja tak nie lubi´ Kija? – zapyta∏aKlaudia.

– Za przekr´canie imion. Robi to celowo i z ∏ o Ê l i w i e– odpar∏a Ola, na którà Kij mówi∏ Ela.

– Jest dla nas niemi∏y i tyle – doda∏ Piotrek.– Pewnie nie uwierzycie, ale uwa˝am, ˝e nie jest taki z∏y.

Musicie przyznaç, ˝e histori´ znamy doskonale. Zgoda, móg∏by byç troch´ milszy – powiedzia∏a Hasi, a wszyscyspojrzeli na nià ze zdumieniem.

– Ale on nas nie lubi! – zaprotestowa∏a Klaudia.– Nieprawda. Ciàgle si´ do nas uÊmiecha, du˝o ˝artuje.

Spróbuj uÊmiechnàç si´ do kogoÊ, kogo nie lubisz. Zresztà my nie pozostajemy mu d∏u˝ni, ciagle ˝artujemy na jego temat– powiedzia∏a Su i stan´∏a jak wryta – nie wytrzymam, patrzcie, co on wyrabia!

Jak na komend´ odwrócili si´ za os∏upia∏ym spojrzeniem Su.Pan Kij rozmawia∏ z panià Jolà, nowà nauczycielkà niemiec-kiego, która, trzeba przyznaç, by∏a bardzo ∏adna. Jednak to, co robi∏ w czasie tej rozmowy, nadawa∏o si´ do filmu. Sta∏ oparty bokiem o Êcian´, tyle ˝e by∏a ona oddalona

40

od jego stóp prawie o metr. W efekcie sta∏ pod takim kàtem, ˝e nasuwa∏o si´ pytanie, jakim cudem si´ nie przewraca. Z g∏owà opartà o Êcian´ jednà r´k´ demonstracyjnie trzyma∏ na biodrze, a druga wisia∏a na luzie. Do tego Êmia∏ si´ i prze-wraca∏ oczami.

– Ch∏opaki, uczcie si´ – p o w i e-dzia∏a Klaudia – dawno nie widzia-∏am tak znakomitego podrywania.

– Heniu, poproÊ jà o numer telefonu– powiedzia∏ Piotrek szeptem do kole-gów, patrzàc na pana Kija z szacun-k i e m – b´dziesz móg∏ pisaç do niejwspania∏e SMS-y.

Wszyscy zacz´li si´ Êmiaç, ale jak-by inaczej. CoÊ si´ zmieni∏o. Pojawi∏asi´ pewna niç porozumienia z panemKijem. Mo˝e sprawi∏a to jego cyrkowa, uwodzicielska poza,a mo˝e pani Jola udzieli∏a mu sympatii, którà by∏a darzona.W ka˝dym razie od tego dnia lekcje historii stawa∏y si´ coraz milsze.

Kilka dni póêniej Su i Hasi wraca∏y razem do domu. By∏ju˝ paêdziernik, a mimo to dzieƒ by∏ cudowny. Zacz´∏a si´w∏aÊnie pi´kna z∏ota jesieƒ. Doskona∏oÊç tej chwili doceni∏y nawet ptaki, Êpiewajàc jak zaczarowane. A trzeba pami´taç,˝e ptaki sà stworzeniami czarodziejskimi, dlatego tak ch´tniegromadzà si´ w lesie. Najlepiej s∏ychaç to o Êwicie, kiedy wraz

41

z odejÊciem ciemnoÊci z∏e moce z powrotem oddajà si∏om ˝yciaswojà w∏adz´. Gdy znika mrok, te ma∏e stworzonka, obdaro-wane cudownà umiej´tnoÊcià latania, zaczynajà wspanialeÊpiewaç i budziç leÊne wró˝ki, zwierz´ta, a nawet drzewa, by cieszyç si´ kolejnym dniem.

– Wiesz, Su, chcia∏abym coÊ zaproponowaç – zacz´∏a H a si – pomyÊla∏am, ˝e mog∏ybyÊmy siedzieç na lekcjach razem.

– Bardzo bym chcia∏a, ale przecie˝ ty siedzisz z Basià.– Rozmawia∏am z nià o tym. Nie uwierzysz, ale Basia

chce siedzieç, zgadnij z kim...– Naprawd´? To Êwietna wiadomoÊç – ucieszy∏a si´ Su

– myÊlisz, ˝e to po tej wpadce na historii?– Co do tego nie mam najmniejszych wàtpliwoÊci. – Hasi

mia∏a b∏ysk w oczach.– Nawet nie wiesz, jak bardzo si´ ciesz´. – Su uca∏owa∏a

Hasi. – Âwietnie, ˝e Basia i Witek odwa˝yli si´ podjàç takàdecyzj´.

Hasi posmutnia∏a. Chcia∏a coÊ powiedzieç, ale wyraênie niewiedzia∏a, jak zaczàç.

– Powiedz wreszcie, co ci´ tak martwi? – Su wysz∏a jej naprzeciw.

– Sama nie wiem nawet, jak zaczàç, wiesz... mam sporànadwag´ – odpowiedzia∏a Hasi zmartwionym g∏osem.

– Pami´tasz drugà Regu∏´? – zapyta∏a Su.– OczywiÊcie, zwierciad∏o. Poznaj drugà stron´ samego

siebie. Ale co to ma do rzeczy?

42

– Zaraz ci wyt∏umacz´. Pami´taj, ˝e myÊli i cia∏o stano-wià jednoÊç. Czarodziej swoim rozumem panuje nad cia∏em.Skoro p rzemówi∏y twoje emocje, to ju˝ po∏owa sukcesu. Mam nadziej´, ˝e wkrótce wyczarujesz rozwiàzanie swojego problemu.

– ¸atwo ci mówiç, ty masz figur´ modelki.– Bez przesady, dwa lata temu mia∏am du˝o wi´ksze zmar-

twienie z nadwagà ni˝ ty teraz. Moim zdaniem wyglàdaszÊwietnie. Poza tym, wielu ch∏opaków nie lubi chudych dziew-czyn, ale w tej sprawie najwa˝niejsze jest twoje samopoczucie.Skoro chcesz byç szczuplejsza, zacznij regularnie taƒczyç.Pozostaje jeszcze sprawa jedzenia. Ja, oprócz taƒczenia, nak∏adam sobie na talerz dok∏adnie tyle, ile chc´ zjeÊç. JeÊli na∏adujesz za du˝o, od razu widaç to jak na d∏oni. Tylko ˝adnych dok∏adek i podjadania mi´dzy posi∏kami, a wieczo-rem jedynie picie. Oto moje zakl´cie.

Hasi nie by∏a przekonana, ˝e to takie proste, powiedzia∏a:– Chyba nie dam rady, b´d´ g∏odna.– I bardzo dobrze. Poczujesz, ˝e chudniesz, wi´c przestaƒ

podjadaç i nie myÊl o tym. To minie po kilku dniach, kiedy ˝o∏àdek przyzwyczai si´ do mniejszych porcji. Zapewniamci´, ˝e jeÊli pomyÊlisz o celu, który ci przyÊwieca, g∏ód zniknie.Wbrew pozorom on mieszka w g∏owie, a nie w ˝o∏àdku.

– To kiedy mam zaczàç? – zapyta∏a Hasi.– Kiedy tylko zechcesz coÊ zmieniç. To dzia∏a jak czaro-

dziejska ró˝d˝ka: chcesz i masz. Powiedz, kto jest silniejszy:duch czarodziejki Hasi czy jej ˝o∏àdek?

43

– Zaczynam natychmiast – Hasi powiedzia∏a to zdecydo-wanym g∏osem, a to oznacza∏o postanowienie.

– No, to sprawa za∏atwiona – ucieszy∏a si´ Su – w∏aÊniewyczarowa∏aÊ rozwiàzanie swojego problemu.

Hasi wyj´∏a z torby kanapk´i pokruszy∏a jà. Kiedy posz∏anakarmiç kaczki, Su zacz´-∏a mamrotaç do siebie jakieÊzakl´cie, ale Hasi tego niezauwa˝y∏a. Kiedy wróci∏a,zapyta∏a:

– Jak myÊlisz, ile to potrwa?– To nie ma ˝adnego znaczenia. Pami´tasz, jak mówiliÊmy,

˝e czary wymagajà cierpliwoÊci? Trzymaj si´ swojego postano-wienia, a reszt´ pozostaw niewidzialnej sile.

– Musz´ przyznaç, ˝e potrafisz poprawiç humor. – HasiuÊmiechn´∏a si´.

Su obj´∏a swojà przyjació∏k´.– Obiecuj´ ci, Hasi, ˝e nied∏ugo b´dziesz zadowolona

ze swojej figury. Zdziwisz si´ jak szybko. A tak w ogóle to b´dzie z ciebie Êwietna czarownica.*

Czego dowiedzieliÊmy si´ w paêdzierniku...

1. Osob´ tworzà cia∏o i myÊli, jednak to myÊli sà najwa˝niej-sze i u czarodzieja zawsze panujà nad cia∏em.

44

* Wbrew powszechnej opinii s∏owa „czarownica” i „czarownik” nie niosà negatywnych treÊci. Dlatego autor stosuje je wymiennie ze s∏owami „czarodziejka” i „czarodziej”.

2. Ka˝de marzenie zaczyna si´ w myÊlach. JeÊli coÊ postano-wisz, zabierz si´ za to natychmiast. JednoczeÊnie naucz si´cierpliwie czekaç na rezultaty.

3. Uczenie si´ czarów trwa ca∏e ˝ycie, ale pierwsze efekty zobaczysz bardzo szybko.

4. Nie rezygnuj z marzeƒ, nawet jeÊli coÊ wydaje si´ niemo˝li-we. Jednak zanim zaczniesz nad czymÊ pracowaç, zasta-nów si´, czy na pewno jest ci to potrzebne.

5. JeÊli ktoÊ cz´sto uÊmiecha si´ do ciebie, to nie mo˝e ci´ nie lubiç.6. Regu∏a Zwierciad∏a uÊwiadamia nam, jak wa˝ne sà myÊli.

UÊmiech, mi∏oÊç i przyjaêƒ mieszkajà w∏aÊnie w Êwiecie myÊli i sà znacznie wa˝niejsze ni˝ twój ulubiony przedmiot.

45

Listopad, k∏opoty z angielskim

Jak zapanowaç nad up∏ywem czasu

Tego dnia nawet powrót ze szko∏y by∏ smutny. Na dworzepanowa∏ przejmujàcy ch∏ód, pada∏ deszcz. Su by∏a w bardzoz∏ym nastroju i nie chcia∏a zjeÊç kolacji. By∏a przybita i naburmuszona, co zupe∏nie do niej nie pasowa∏o. Jej rodzicebardzo si´ zmartwili, widzàc jà w takim stanie.

– Co si´ sta∏o? – zapyta∏a zaniepokojona mama.– Znowu ten angielski! – powiedzia∏a Su ∏amiàcym

si´ g∏osem – nigdy sobie z nim nie poradz´. Dosta∏am drugà pa∏´.

– Musisz nad nim sporo pracowaç – powiedzia∏ tata.– ¸atwo ci mówiç – odpowiedzia∏a, wychodzàc do swojego

pokoju, i zacz´∏a p∏akaç.Sytuacja by∏a powa˝na, nadszed∏ czas na radykalne kroki. – Bez u˝ycia czarów nie damy sobie rady – powiedzia∏ ta-

ta i skierowa∏ si´ do pokoju Su.– Przygotuj´ wam lody z owocami, to najlepszy

ze znanych eliksirów uÊmiechu – zaproponowa∏a mama.– Omówmy t´ spraw´ jak czarodziej z czarodziejem,

zgoda? Na poczàtek odgoƒ smutek i przestaƒ p∏akaç – zaczà∏tata od drzwi – Maestitia abeat!*

46

* Niech smutek odejdzie! (∏ac.).

– Zgoda – powiedzia∏a Su, ocierajàc ∏zy.– Czy jesteÊ ma∏ym czarodziejem?– Tak. – W koƒcu uÊmiech wygra∏ z p∏aczem.– Czy czarodziej p∏acze z powodu takiej drobnostki jak

k∏opoty z poznaniem nowego j´zyka?– OczywiÊcie, ˝e p∏acze. To przecie˝ nie jest drobnostka.

A ty nie p∏aka∏eÊ?– Szczerze mówiàc, nie. Poniewa˝ bardzo mi zale˝a∏o na

poznaniu nowego j´zyka, polubi∏em nauk´ i sp´dza∏em nadtym bardzo du˝o czasu. Chcesz si´ nauczyç angielskiego?– zapyta∏ tata powa˝nym g∏osem.

– OczywiÊcie, ˝e chc´, ale to b´dzie trwa∏o chyba sto lat!– Ma∏e dzieci bardzo szybko potrafià pi´knie mówiç, wi´c

sto lat raczej ci nie grozi. Z drugiej strony wiele osób zupe∏nienie potrafi poradziç sobie z naukà nowego j´zyka, dlatego doskonale rozumiem twoje zmartwienie. A gdybym zapropono-wa∏ ci nauczenie si´ angielskiego, powiedzmy, w rok. Czy toby ci´ zadowoli∏o?

– A szybciej si´ nie da?– Su, mówimy o powa˝nej sztuce. Szybko mo˝esz opano-

waç zakl´cie albo wyczarowaç mi∏y dzieƒ. ˚eby nauczyç si´j´zyka innych ludzi, potrzeba ch´ci, pe∏nego zaanga˝owaniai du˝o czasu. Rok na nauczenie si´ j´zyka to bardzo ma∏o.Czas b´dzie ci si´ d∏u˝y∏, jeÊli b´dziesz o nim myÊla∏a. Ale jeÊli b´dziesz pracowa∏a z pasjà, zobaczysz, ˝e b´dzie ci gobrakowa∏o. Nauka obcego j´zyka nie ró˝ni si´ niczym od nauki chodzenia, czytania czy p∏ywania. Aby opanowaç

47

t´ sztuk´, musisz bardzo chcieç i poÊwi´ciç jej wiele, wiele czasu. To, co mog´ dla ciebie zrobiç, to zaczarowaç czas, ˝ebyÊ nie musia∏a czekaç dziesi´ç lat. Bardzo szybko zobaczysz efekty, a to doda ci skrzyde∏. To chyba dobra propozycja, decydujesz si´?

– CoÊ mi si´ wydaje, ˝e nie mam wyjÊcia...– Musisz zdecydowaç si´ nie dlatego, ˝e nie masz wyjÊcia,

tylko dlatego, ˝e ca∏ym sercem tego chcesz. Pami´tasz, co mówi∏ profesor Lonfia: aby z miasta Castello dostaç si´ domiasta Carano, musisz przejÊç ka˝dy metr drogi pomi´dzy nimi. Potrzeba na to czasu. Nie da si´ zniknàç w Castello i pojawiç w Carano. Nie w Êwiecie fizycznym. Jest tylko jedna metoda, ˝eby wygraç z czasem, zw∏aszcza jeÊli do Carano jest bardzo daleko. Biec prosto do celu, nigdzie si´ niezatrzymywaç i nie zajmowaç si´ tysiàcem spraw po drodze.MyÊl´, Su, ˝e mo˝emy dojÊç do twojego Carano, czyli znajomoÊci angielskiego, bardzo szybko, przez nieca∏y rok.

– A mo˝e polecimy tam samolotem?– To w∏aÊnie jest samolot.– To co mam zrobiç?– W tej chwili musisz powziàç bardzo mocne czarodziej-

skie postanowienie, ˝e do koƒca roku szkolnego b´dziesz mia∏a piàtk´ z angielskiego i b´dziesz potrafi∏a si´ porozumiewaçw tym j´zyku. Przypominam, ˝e w powzi´ciu postanowieƒbardzo pomagajà zamkni´te oczy.

– Tak, tak, to mój umys∏ postanawia, a nie cia∏o.Po d∏u˝szej chwili odmeldowa∏a:

48

– Zrobione.– Musisz bardzo chcieç. Nie przestawaj o tym myÊleç

i codziennie, powtarzam codziennie, wyczaruj czas na godzin-nà lekcj´ angielskiego.

– O nie – j´kn´∏a Su, ale zaraz potem si´ poprawi∏a – tojest chcia∏am raczej powiedzieç, ˝e nie ma sprawy.

– Na poczàtek u˝yjemy eliksiru wiedzy i uÊmiechu. Sapientia, regnum, risus* – powiedzia∏ tata, zataczajàc w powietrzu delikatnà elips´ swojà ró˝d˝kà. Po chwili mamawnios∏a lody.

– PrzynieÊ swojà Ksi´g´ Czarów i p rzeczytaj nam rozdzia∏ o panowaniu nad czasem – zaproponowa∏a mama.

– Klepsydra. – Su podesz∏a do swojej biblioteki.Odczyta∏a z po˝ó∏k∏ych stronic trzecià Regu∏´.

49

* Wiedza, królestwo, uÊmiech (∏ac.).

Regu∏a III, czyli Klepsydra

Czas jest jednym z najcenniejszych skarbów.Zrozum go, by nauczyç si´ nad nim panowaç.

Ciesz si´ ka˝dà chwilà zadumy, mi∏oÊci i Êmiechu, jednak nie pozwól mu uciekaç w bezczynnoÊç i nud´.

Ka˝dy cz∏owiek ma swój osobisty zegar, który codziennie mo˝e wystartowaç od poczàtku,

si´gajàc po nowe szanse.W dowolnej chwili mo˝esz coÊ postanowiç,

coÊ zaczàç lub coÊ zmieniç, bez wzgl´du na to, co by∏o wczeÊniej i kim by∏eÊ. W∏adz´ nad czasem dajà w∏aÊnie postanowienia,

w tym tkwi niezwyk∏y przywilej czarodziejów.

MyÊlàç o tej Regule pami´taj, ˝e klepsydrato najstarszy i najdoskonalszy sposób

zobrazowania czasu, ma kszta∏t trójkàtów.

. Czas ma bardzo ciekawà cech´ – p∏ynie

indywidualnie dla ka˝dego cz∏owieka. Jednym mija jak mgnienie oka, gdy robiàcoÊ pasjonujàcego, zaÊ innym d∏u˝y si´niemo˝liwie, zw∏aszcza gdy na coÊ bezczynnie czekajà. Dlatego warto

nauczyç si´ ˝yç w rytmie chwil szcz´Êcia.

.Od tego dnia Su codziennie uczy∏a si´ angielskiego. Poczàt-

kowo nie wychodzi∏o jej to najlepiej. W czasie godziny zarezerwowanej na nauk´ robi∏a sobie herbat´, porzàdkowa∏abiurko, czasami nie robi∏a nic. Ale jedno si´ nie zmienia∏o:ogromnie jej zale˝a∏o i codziennie owà godzin´ udawa∏o si´ jejwygospodarowaç w∏aÊnie na angielski. Kiedy zacz´∏a uczyçsi´ w ∏ó˝ku przed snem, zauwa˝y∏a, ˝e zasypia w trakcie nauki. Postanowi∏a wi´c spróbowaç pracy rano, przed szko∏à.W tym celu musia∏a wstawaç o szóstej zamiast o siódmej. Poczàtki by∏y okropne. Czu∏a si´ êle a˝ do dnia, kiedy zrozumia∏a, ˝e robi post´py. Wtedy poczucie, ˝e zdobywa coÊwa˝nego, zupe∏nie zmieni∏o jej nastawienie. Codziennie powtarza∏a wszystkie nowe s∏ówka, które pojawia∏y si´ na lekcjach w szkole.

Kilka dni póêniej pani Ula zrobi∏a niezapowiedzianà kartkówk´, w∏aÊnie ze s∏ówek. Poniewa˝ by∏o ich bardzo du˝o, wyniki by∏y bardzo s∏abe. Wi´kszoÊç dosta∏a dwójki

52

albo jedynki. Zaledwie kilka osób obroni∏o si´ na trójk´ lubczwórk´. Su dosta∏a najlepszà ocen´.

– Tato, dosta∏am pierwszà szóstk´, i to jako jedyna w klasie! – krzycza∏a Su ju˝ od wejÊcia. – To chyba cud.

– Raczej czary, bo na pewno nie przypadek – Êmia∏a si´mama i mocno jà przytuli∏a.

– Jak to mo˝liwe? Kilka tygodni nauki i akurat uczy∏amsi´ s∏ówek, nie mog´ uwierzyç. – Su taƒczy∏a z radoÊci.

– Doceƒ ten sukces, tylko niech ci nie przyjdzie do g∏owyzrezygnowaç z codziennych lekcji. – Mama pogrozi∏a palcem.

Su spuÊci∏a wzrok. Jej mina wyra˝a∏a wszystko: „Wczorajsi´ nie uczy∏am”.

– Musisz sama zdecydowaç – wtràci∏ tata. – JeÊli nie jestto dla ciebie wa˝ne, nikt nie zmusi ci´ do nauki. Zresztà samawiesz najlepiej, ˝e i tak nic z tego nie b´dzie, jeÊli przestanie ci zale˝eç.

– I nie jesteÊ z∏y? Tylko troch´ pogra∏am wczoraj na komputerze. A wieczorem by∏am zaj´ta oglàdaniem mojegoulubionego filmu.

– Jestem troch´ z∏y, ale nie b´d´ si´ na ciebie gniewa∏. Nikt za ciebie nie za∏atwi tej sprawy, a jesteÊ dobrym czarodziejem. Tabletki „angielski – poziom zaawansowany”nie istniejà. Natomiast telewizja i gry komputerowe to najwi´k-sza strata czasu, jakà wymyÊlono. Doskona∏a recepta na bez-czynnoÊç i przeciekanie czasu przez palce. Nie masz poj´cia,ile pasji ˝ycia i nieodkrytej si∏y czarodziejskiej jest marnotra-

53

wione w tych dwóch wynalazkach. Na twoim miejscu skasowa∏bym z komputera wszystkie gry, które nie wnoszà nicnowego do twojego ˝ycia. Oglàdaj tylko te programy telewi-zyjne, które sà dla ciebie wartoÊciowe, i wybieraj je bardzo starannie.

Mniej wi´cej wtedy Su zacz´∏a czytaç najnowszà cz´ÊçHarry'ego Pottera po angielsku. Poniewa˝ t∏umaczenie na polski nie by∏o jeszcze dost´pne w ksi´garniach, jedynà szansàpoznania najnowszych przygód Harry'ego by∏o zmierzenie si´z wersjà oryginalnà. Przez pierwszych trzydzieÊci stron s∏ow-nik by∏ wa˝niejszy ni˝ sama ksià˝ka. Za to trzy tygodniepóêniej, oko∏o pi´çdziesiàtej strony, Su spojrza∏a na zegareki zauwa˝y∏a, ˝e sp´dzi∏a nad lekturà ju˝ dwie godziny. „Nadzisiaj wystarczy” – pomyÊla∏a i kiedy chcia∏a jak zwykleod∏o˝yç ksià˝k´ i s∏ownik, ze zdumieniem zorientowa∏a si´, ˝e s∏ownik stoi na pó∏ce. W pierwszej chwili jakby si´ zdener-wowa∏a, a mo˝e bardziej stropi∏a. Zaraz jednak zrozumia∏adonios∏oÊç tej chwili. „To jakieÊ czary” – pomyÊla∏a i z dumàzadar∏a g∏ow´ do góry. Opowiedzia∏a ca∏à histori´ swoimprzyjacio∏om. Fakt, ˝e przeczyta∏a kilka stron Harry'ego Pottera bez s∏ownika, nie zrobi∏ na nich wi´kszego wra˝enia.CoÊ, co jest czarami dla nas, dla innych mo˝e byç bez znacze-nia. Dlatego chwile czarodziejskiego triumfu cz´sto przycho-dzi nam Êwi´towaç samemu ze sobà i trzeba si´ do tego przyzwyczaiç. Zgodnie z zasadà je˝yka Su potraktowa∏awszystko na weso∏o.

54

Pomys∏ „wystartowania czasu od poczàtku”, pochodzàcyz trzeciej Regu∏y , bardzo spodoba∏ si´ ch∏opakom. Alek i Mati na ka˝dym kroku poszukiwali przyk∏adów odwraca-nia klepsydry. Najlepszà zabawà by∏o „rozpoczynanie od nowa”. Czasami bywa∏o to denerwujàce, ale poniewa˝ klepsydra by∏a traktowana jak wyrocznia, jej u˝ycie by∏o nieodwracalne i musia∏o byç honorowane. KiedyÊ na przerwiegrali w warcaby. Ju˝ w po∏owie partii widaç by∏o, ˝e Alek niema szans. W pewnym momencie powiedzia∏:

– MyÊl´, ˝e to jest w∏aÊciwa chwila, ˝eby odwróciç klepsy-dr´ i rozpoczàç gr´ od nowa.

Matiego zamurowa∏o.– No to b´dziesz musia∏ poddaç parti´ – odpowiedzia∏.– Poddaj´ i gramy od nowa – odpar∏ Alek z prostotà.– Zgoda. – Mati nie by∏ zadowolony, ale nie mia∏ wyboru

i musia∏ si´ zgodziç.Innym razem sprawy przybra∏y znacznie powa˝niejszy

obrót. Dotyczy∏y bowiem tej cz´Êci ludzkiej natury, która niepoddaje si´ kontroli nawet u najlepszych czarodziejów. Przykolejnej partii warcabów Alek zamyÊli∏ si´ i zamiast zrobiç kolejny ruch, powiedzia∏:

– Chyba nadszed∏ czas, ˝ebym odwróci∏ mojà klepsydr´.– Chyba nadszed∏ czas, ˝ebym poszuka∏ sobie innego

partnera do gry – odpowiedzia∏ zniecierpliwiony Mati przeko-nany, ˝e Alek znowu unika przegranej.

– Nie mówi´ o warcabach, tylko o tym, ˝e bardzo lubi´Hasi – powiedzia∏ Alek.

55

Matiego znowu zamurowa∏o. Powolnym ruchem r´ki stràci∏pionki z szachownicy, dajàc tym samym do zrozumienia, ˝e pojà∏ powag´ sytuacji i ˝e ch´tnie omówi to ze swoim przyjacielem. Jednak sposób, w jaki rozpoczà∏ t´ rozmow´,zdradza∏ brak wprawy w omawianiu spraw sercowych.

– Alek, ty si´ zakocha∏eÊ w HaÊce! Czy ona o tym wie?W uszach Alka zabrzmia∏o to jak: „Czy wie ju˝ o tym ca-

∏a klasa?”, a mo˝e nawet jeszcze dosadniej: „Czy wie ju˝ o t y mca∏a szko∏a, czy mówili o tym w telewizji?”. Nic wi´c dziwne-go, ˝e Mati otrzyma∏ odpowiedê na zupe∏nie inne pytanie.

– Nawet nie wa˝ si´ komukolwiek o tym wspomnieç!W g∏osie Alka nie by∏o miejsca na ˝arty.– Czyli to prawda – rozmarzy∏ si´ Mati, który najkrót-

szà drogà zmierza∏ do tego, ˝eby jego przyjaciel nigdy wi´cejnic mu nie powiedzia∏. Nawet co jad∏ na Êniadanie. I to tydzieƒ temu.

– Id´ coÊ zjeÊç – powiedzia∏ Alek i odwróci∏ si´ na pi´cie. – Z a c z e k a j – opami´ta∏ si´ Mati i w koƒcu zaczà∏

s∏uchaç, a nie mówiç..

Sztuka s∏uchania jest naszym darem wrodzonym. Niestety,z zupe∏nie niezrozumia∏ych powodów cz´sto interesuje nas bar-dziej to, co sami mamy do powiedzenia, ni˝ to, co inni chcànam przekazaç. Widaç to, kiedy ktoÊ mówi, mówi i niezale˝-nie od tego, co odpowiadajà jego rozmówcy – mówi dalej.

.

56

– Sprawa jest powa˝na, a ty gadasz o jedzeniu. Powiedz lepiej, o jakiej klepsydrze mówisz – doda∏ Mati, tym razemz nutà troski o przyjaciela.

– Powinienem okazywaç Hasi wi´cej sympatii. – Alek odkry∏ ju˝, ˝e przedstawianie spraw takimi, jakie sà, mo˝e bardzo u∏atwiç ˝ycie.

– Musz´ przyznaç, ˝e niezwykle jasno wyra˝asz to, czego chcesz – powiedzia∏ Mati, ale bez nuty drwiny w g∏osie, raczej by∏ to wyraz uznania.

– W∏aÊnie do tego doszed∏em i dlatego postanowi∏em odwró-ciç swojà klepsydr´. – Alek by∏ zamyÊlony, ale uÊmiecha∏ si´w ten szczególny sposób.

– Od czego zaczniesz? – Mati przeszed∏ do konkretów.– Na poczàtek przynios´ jej coÊ mi∏ego, mo˝e kwiaty.– A czemu po prostu jej tego nie powiesz? – zapyta∏ Mati.

– Przecie˝ ∏atwiej powiedzieç, ˝e jà lubisz, ni˝ wr´czaç kwiaty bez okazji.

– MyÊl´, ˝e to zale˝y od tego, co si´ w tym momencie czuje – odpar∏ Alek. – Na poczàtek b´dà to jednak kwiaty.

– Zale˝y to równie˝ od Êmia∏oÊci – skwitowa∏ Mati.– Albo raczej nieÊmia∏oÊci – odpowiedzia∏ Alek.Dwa dni póêniej Alek wr´czy∏ Hasi malutki bukiecik.

Powiedzia∏, ˝e to w podzi´kowaniu za pomoc w nauczeniu si´wiersza.

Pod koniec listopada jak huragan rozesz∏a si´ plotka, ˝e pani Kasia odchodzi ze szko∏y. Poniewa˝ by∏a bardzo lubiana, zmiana wychowawcy postrzegana by∏a jako koniec

57

Êwiata. Ca∏a klasa o niczym innym nie rozmawia∏a przez kilka kolejnych dni.

– To niemo˝liwe. Ja jestem g∏´boko przekonana, ˝e to plot-ka. Przecie˝ pani Kasia tak nas lubi – powiedzia∏a poruszonaKlaudia.

– Nie odchodzi ze szko∏y dlatego, ˝e kogoÊ nie lubi. – Alekwzruszy∏ ramionami.

– Kto móg∏by nam coÊ powiedzieç w tej sprawie? – g∏oÊnozastanawia∏a si´ Basia.

– Trzeba zapytaç panià Kasi´ – najzwyczajniej w Êwiecieodpowiedzia∏a Su.

– Zwariowa∏aÊ? A jeÊli to nieprawda? – o b u rzy∏a si´Klaudia.

– To powie nam, ˝e to plotka, a my zajmiemy si´ czymÊ innym i w koƒcu przestaniemy si´ denerwowaç – odpar∏a Su.– Kto idzie ze mnà zapytaç?

Nikt si´ nie odwa˝y∏, chocia˝ ka˝dy odda∏by wszystko, by to wyjaÊniç. Su odczeka∏a chwil´, odwróci∏a si´ na pi´ciei ruszy∏a w stron´ sto∏ówki, gdzie o tej porze nauczyciele jadali obiad.

– Z a c z e k a j ! – k rzykn´∏a Hasi, która pobieg∏a za nià– przecie˝ nie zostawi´ ci´ samej. Wiesz, zastanawiam si´,skàd ty masz tyle odwagi.

– To nie jest sprawa odwagi. JeÊli czegoÊ chcesz, to poproÊalbo zapytaj. Jest takie powiedzenie, które bardzo pasuje do tejsytuacji: „JeÊli nie zapytamy, to nawet si´ nie dowiemy,˝e nam odmówili”.

58

Kiedy dziewczyny dochodzi∏y do sto∏ówki, Su zapropo-nowa∏a:

– A mo˝e to ty zapytasz...– Lepiej o tym zapomnij. – Hasi nie ˝artowa∏a. – To by∏

twój pomys∏.Pani Kasia by∏a w sto∏ówce, w∏aÊnie skoƒczy∏a obiad.

Niestety, nie by∏a sama, co nieco komplikowa∏o spraw´.Dziewczyny z wahaniem podesz∏y do stolika, przy którymoprócz pani Kasi siedzia∏ pan Kij i pani Jola od niemieckiego...

– Dzieƒ dobry – powiedzia∏a Su – czy mog∏ybyÊmy poprosiç panià o chwil´ rozmowy? – UÊmiechn´∏a si´ z nutkàzawstydzenia.

– S∏ucham was, moje drogie – rozpromieni∏a si´ pani Kasia.

– Sprawa jest delikatnej natury i wola∏ybyÊmy pomówiçw cztery, a raczej w szeÊç oczu – spojrza∏a na Hasi.

To, co si´ wydarzy∏o, sprawi∏o, ˝e i Su, i Hasi zapomnia∏yj´zyka.

Pan Kij porozumiewawczo spojrza∏ na panià Jol´ i jakby oddawna si´ umawiali, jednoczeÊnie wstali od stolika.

– Siadajcie, dziewczynki, w∏aÊnie skoƒczyliÊmy. Mamyprzed nast´pnà lekcjà jeszcze coÊ do za∏atwienia – powiedzia-∏a pani Jola swoim mi∏ym g∏osem.

– No, Êmia∏o – przysz∏a im z pomocà pani Kasia.– Bardzo dzi´kujemy – wykrztusi∏a Hasi.– Czy to prawda, ˝e chce pani odejÊç ze szko∏y? – Su

wypali∏a bez ˝adnego wst´pu, a˝ Hasi zamurowa∏o.

59

Pani Kasia zamyÊli∏a si´. Zacz´∏a si´ zastanawiaç, co powiedzieç. Czy powinna ukrywaç to, co by∏o jej osobistàsprawà, ale dotyczy∏o równie˝ ca∏ej klasy?

– Niestety tak, jestem do tego zmuszona. Przyznam si´wam, ˝e jest to dla mnie bardzo trudna decyzja. Ogromnie waslubi´ i uwa˝am, ˝e jesteÊcie wspania∏à klasà. Niestety, czasami ˝ycie tak si´ uk∏ada, ˝e musimy rezygnowaç z tego, co bardzo lubimy.

B´d´ o was du˝o i ciep∏o myÊla∏a. Ciesz´ si´, ˝e jesteÊcie natyle doros∏e, ˝e mnie o to pytacie. Bardzo wam za to dzi´kuj´.Zaproszone jej gestem, Hasi i Su uca∏owa∏y panià Kasi´.

Dwa tygodnie póêniej na lekcj´ polskiego przyszed∏ nowywychowawca, pan Stefan Czarniecki. Bardzo mi∏y, ale jedno-czeÊnie stanowczy, nieco starszy od innych nauczycieli. Broda i wàsy dodawa∏y mu powagi i tajemniczoÊci. Przypomi-na∏ troch´ rozbitka z bezludnej wyspy. To pewnie przez d∏ugiew∏osy, które pozostawa∏y w ciàg∏ym nie∏adzie. Nikt nie mia∏

60

wàtpliwoÊci, ˝e b´dzie wymaga∏ na lekcjach dyscypliny,chocia˝ czasami zdawa∏ si´ nie przywiàzywaç wagi do ocen.Cz´sto wydawa∏ si´ jakby troch´ nieobecny, a troch´ tajemni-czy. Przez powag´, jakà budzi∏a jego osoba, bardzo szybkozyska∏ przezwisko Hetman. Mo˝e to na czeÊç jego brody i niezwyk∏ego zachowania, które czasami wydawa∏o si´ jakbys p rzed stuleci, a mo˝e na czeÊç znakomitego nazwiska, które nosi∏.

– Panie Kamiƒski! – Hetman zwróci∏ si´ do Witka, którypo raz kolejny zaczepia∏ Basi´, nie dajàc jej szansy skupiç si´na lekcji. – Nie kryjesz pan swego afektu do tej m∏odej damy,ale prosz´ ∏askawie zauwa˝yç, ˝e okrutnie mi pan przeszka-dzasz w prowadzeniu lekcji.

Witek zaczerwieni∏ si´ i nie tylko on zrozumia∏, ˝e trzebab´dzie p∏aciç wysokà cen´ za rozmawianie na polskim. Nie pomyli∏ si´, bo ju˝ po chwili Hetman kontynuowa∏ swójwywód.

– Powiem wi´cej. Czynisz pan zam´t w umyÊle swojejprzyjació∏ki, po raz kolejny ka˝àc jej decydowaç, kto ma ciekawsze sprawy do przekazania: pan czy ja. A to jest du˝ai niepotrzebna niedogodnoÊç dla nas obu. Czy zgodzisz si´ panze mnà?

– Tak – odpar∏ Witek z prostotà, ale to chyba najlepsze, co móg∏ w tej sytuacji powiedzieç.

– Doceniam zwi´z∏oÊç paƒskiej odpowiedzi. Wobec tegozróbmy tak – tu zwróci∏ si´ do ca∏ej klasy – jeÊli ktoÊ zechce

61

podzieliç si´ ze wszystkimi swojà cudownà myÊlà, która go akurat natchn´∏a w czasie, kiedy ja staram si´ przekazaç paƒstwu swoje przemyÊlenia, prosz´ ∏askawie podnieÊç r´k´.Wtedy zatrzymam si´ w pó∏ s∏owa, a paƒstwo podzielicie si´ natchnieniem z klasà czy te˝ z wybranà osobà. Zwracamuwag´, ˝e mo˝na równie˝ przekazaç mi∏à wiadomoÊç jednejtylko osobie, p∏acàc niestety cen´ skupienia na sobie uwagi ca∏ej klasy. Bardzo doceni´ przestrzeganie tej umowy. JeÊlisprawa jest wyjàtkowo delikatna lub poufna, nie widz´ przeszkód, aby poprosiç o umo˝liwienie krótkiej rozmowy naosobnoÊci i dwie osoby mogà na chwil´ opuÊciç klas´. Ufam, ˝e nie nadu˝yjecie paƒstwo mojego zaufania wychodzàc, by omawiaç b∏ahe sprawy. Dodam, ˝e lekki szmer w klasie jest mile widziany, ale tylko w chwilach, kiedy pracujemy samo-dzielnie lub w podgrupach.

WiadomoÊç dotar∏a do klasy z precyzjà lasera. U Witkatrafi∏a do najg∏´bszych pok∏adów podÊwiadomoÊci.

Czego dowiedzieliÊmy si´ w listopadzie...

1. Ka˝dy cz∏owiek ma swój w∏asny zegar, który niczym klep-sydr´ mo˝na startowaç od nowa. Postanowienia sà sposobemna uzyskanie panowania nad czasem. JeÊli ich nie podejmu-jesz, pozwalasz innym decydowaç o swoim losie, a tymsamym niczym plankton unosisz si´ na falach ˝ycia.

62

2. JeÊli masz do przejÊcia bardzo dalekà drog´, najlepsze, co mo˝esz zrobiç, to iÊç prosto do celu i nie zajmowaç si´ tysiàcem spraw po drodze.

3. Gry komputerowe i telewizja odbierajà ci w∏adz´ nad czasem.4. By∏a te˝ krótka lekcja prowadzenia konwersacji, s∏uchanie

tylko pozornie jest ∏atwe. 5. JeÊli nie zapytasz, to nawet nie dowiesz si´, ˝e ci odmówili.6. Nie nale˝y baç si´ zmian, warto je polubiç, poniewa˝ to jest

jedyna droga si´gania po nowe szanse. 7. Regu∏a Klepsydry przypomina, ˝e twoja przysz∏oÊç zale˝y

od ciebie. Podejmujàc postanowienie zmieniasz swoje ˝ycie,zaczynasz coÊ nowego. To troch´ tak, jakbyÊ ponownie si´narodzi∏.

63

Grudzieƒ, lekcja polskiego

Czarodzieje wiedzà, czego chcà

Zmiana wychowawcy by∏a dla klasy du˝ym wyzwaniem.W∏aÊciwie nie mia∏o znaczenia, jaki by∏ pan Czarniecki. By∏inny od pani Kasi i to by∏o jego najwi´kszà wadà. Na jego lekcjach stale dzia∏o si´ coÊ zaskakujàcego. Natomiast pod ˝adnym pozorem nie tolerowa∏ przeszkadzania w lekcji.

– Pami´tasz, ˝eby przynieÊç mi jutro p∏yt´? – pewnego razu Alek zapyta∏ szeptem siedzàcà przed nim Hasi.

– Panie Alek – zwróci∏ si´ do niego Hetman – czy by∏eÊpan obecny duchem na lekcji, na której ustala∏em z panem Kamiƒskim regu∏y sztuki prowadzenia konwersacji w czasiezaj´ç z j´zyka polskiego?

– Jak najbardziej. – Alek poczu∏, ˝e zbli˝a si´ nawa∏nica.I s∏usznie.

– Jak zatem wyt∏umaczysz pan fakt przeszkadzania mi oraz swoim przyjacio∏om w lekcji? Bez d∏u˝szego zastano-wienia, na które jak pan zapewne przyznasz, nie mam czasu,prowadzàc lekcj´, przychodzà mi do g∏owy tylko dwie mo˝li-woÊci: paƒska krótka pami´ç lub brak szacunku do Hetmana.Jednak obie sà dla pana tak krzywdzàce, ˝e musz´ zasi´gnàçpaƒskiej porady w tej sprawie.

64

„Skàd on wie o Hetmanie?!”. Ta myÊl jak burza przesz∏a poklasie. JednoczeÊnie kilka osób zacz´∏o chichotaç na wieÊço tym, ˝e Hetman b´dzie si´ radzi∏ Alka.

– Na pewno nie jest to brak szacunku – Alek odpowiedzia∏z przekonaniem.

I wtedy sta∏o si´ coÊ dziwnego. Wydawa∏o si´, ˝e kolejnàwypowiedzià, w ramach kary za gadanie na lekcji, Hetmanrozsmaruje Alka jak mas∏o na kromce chleba. Sta∏o si´ jednakzupe∏nie inaczej. Hetman przemówi∏ tak, jakby nagle obudzi∏si´ w nim ktoÊ zupe∏nie inny.

– Doceniam szczeroÊç twojej wypowiedzi, jednak– nauczyciel usiad∏ na swoim biurku przodem do klasy– chcia∏bym, abyÊcie zrozumieli, ˝e prowadzenie lekcji nie jest∏atwym zadaniem. Skupienie uwagi tylu m∏odych burzliwychumys∏ów, z których ka˝dy ma tak wiele do powiedzenia, wymaga nie lada kunsztu. Ofiarowuj´ wam swoje zaanga˝o-wanie bez ˝adnych kompromisów. W zamian oczekuj´ od wasskupienia i uwagi, których niedostatek odczytuj´ jako brakszacunku. Tylko w takich warunkach mog´ przekazaç wamswojà wiedz´. Dlatego bardzo was prosz´ o cisz´ na lekcjach.JeÊli coÊ was nie interesuje, prosz´ mi o tym powiedzieç.

W klasie zapanowa∏a cisza absolutna, która mog∏aby w∏a-Êciwie s∏u˝yç jako wzorzec ciszy.

– Wróçmy do lekcji. I jeszcze coÊ – zawaha∏ si´ – pewnie za-interesuje was informacja, ˝e w p o p rzedniej szkole mówili o m n i eStefan, a nie Hetman, choç równie˝ na czeÊç hetmana polnego ko-ronnego. Kto wie, kiedy ˝y∏ hetman Stefan Czarniecki?

65

– Urodzi∏ si´ w 1599 roku w Czarncy pod W∏oszczowà,a zmar∏ w 1665 roku pod Lwowem – b∏yskawicznie odpar∏aHasi.

– Brawo, skàd wiesz? – zapyta∏ pan Czarniecki.– Sprawdzi∏am w internecie, jak tylko zacz´liÊmy mówiç

o panu Hetman.Pan Czarniecki zaczà∏ si´ Êmiaç, a z nim ca∏a klasa.– Wracamy do lekcji – powiedzia∏. – Chcia∏bym zapropo-

nowaç wam pewnà odmian´ dotyczàcà lektury. Na poczàtkuroku otrzymaliÊcie list´ tytu∏ów obowiàzujàcych w piàtej klasie. Ksià˝ka, z którà powinniÊcie si´ zapoznaç w najbli˝-szym czasie, to Historia ˝ó∏tej ci˝emki. Czy ktoÊ ju˝ zdà˝y∏jà przeczytaç?

Nikt si´ nie zg∏osi∏.– To niewielka strata – odpar∏. – Czy ktoÊ z was przeczy-

ta∏ ostatnio innà ksià˝k´, która wywar∏a na nim du˝e wra˝enie?

– Harry Potter – wystrzeli∏a Su.– Alchemik – powiedzia∏ Mati bez chwili wahania.– A l c h e m i k... O tak, to wspania∏a literatura. Uczy

odwagi podejmowania decyzji, a tak˝e pasji ˝ycia. Ufam, ˝eta ksià˝ka zdob´dzie wasze serca. Niech wi´c b´dzie to naszalektura na przysz∏y miesiàc. – To mówiàc, napisa∏ na tablicywielkimi literami: „Paulo Coelho, Alchemik”.

– A co z ˚ó∏tà ci˝emkà? – zapyta∏ Alek, który jak zwykle praktycznie podchodzi∏ do sprawy, a jednoczeÊnie nieprzepada∏ za czytaniem.

66

– Nie b´dziemy jej omawiaç – oznajmi∏ pan Czarniecki.– MyÊl´, ˝e niepowetowanà strat´, jakà wyrzàdzi w w a s z y c humys∏ach pomini´cie tej lektury, zrekompensujemy z n a w i à z k à ,czytajàc Coelho. Mam wra˝enie, ˝e moc chwilowo opuÊci∏a tego, kto uk∏ada∏ list´ waszych lektur na ten rok. Jest tyle wspa-nia∏ych pere∏ literatury, z którymi powinniÊcie si´ zapoznaç.

– A co z mojà propozycjà? – zapyta∏a Su z naciskiem.– Jako wasz wychowawca powinienem trzymaç si´ litera-

tury o g∏´bokich wartoÊciach humanistycznych – odpar∏ po-woli Hetman.

– Takich jak Historia ˝ó∏tej ci˝emki? – zapyta∏a Su, która w ten sposób rozpocz´∏a bitw´ z Hetmanem.

– Su, wydawa∏o mi si´, ˝e przed chwilà doÊç jednoznacz-nie wyrazi∏em swojà opini´ o tej lekturze.

W klasie zapanowa∏ spokój, niczym cisza przed burzà.– Harry odkrywa przed nami obszary naszej natury,

do których t´sknimy, zabiera nas w Êwiat naszej wyobraêni.Tymczasem potraktujmy go jako lektur´ nadobowiàzkowà, goràco zach´cam wszystkich do jej przeczytania. – Tutaj Hetman wykona∏ tajemniczy gest w stron´ klasy, by∏a to jakby kombinacja uk∏onu z posypaniem wszystkich konfetti.

To ostatnie zdanie Hetman powiedzia∏ takim tonem, ˝e Suusiad∏a jak zaczarowana. Kiedy jednak ponownie spotka∏as p o j rzenie nauczyciela, sta∏o si´ coÊ niezwyk∏ego. Pan Czarniecki puÊci∏ do niej oko! UÊmiechnà∏ si´ i mrugnà∏ prawym okiem! Su nie wierzy∏a w∏asnym oczom, ale dopieropóêniej przysz∏o jej zrozumieç, dlaczego tak si´ sta∏o...

67

Pan Czarniecki stopniowo zaczà∏ zyskiwaç przydomek Stefan. Mo˝na by∏o odnieÊç niejasne wra˝enie, ˝e taki by∏ jego zamiar. Trudno to dzisiaj potwierdziç, gdy˝ w jego obecnoÊci nikt oczywiÊcie nie Êmia∏ tak mówiç. Kropk´ nad i w tej sprawie postawi∏a wypowiedê Dominika, któryolÊniony urodà kole˝anki z równoleg∏ej klasy na wyst´pach teatrzyku szkolnego powiedzia∏ kiedyÊ: „Och ty Stefan, aleona jest pi´kna...”. I chocia˝ nie mia∏o to ˝adnego zwiàzku z lekcjà polskiego, zamkn´∏o spraw´ przezwiska pana Czar-nieckiego.

– Czego uczymy si´ w szkole? – zapyta∏ kiedyÊ Stefan na poczàtku lekcji.

Dla wszystkich by∏o jasne, ˝e odpowiedê typu „polskiegoi matematyki” pomimo genialnej prostoty nie b´dzie nale˝yciedoceniona. Zapanowa∏a wi´c cisza.

– Ka˝dà dobrà odpowiedê nagrodz´ plusem, a nawet piàtkà, o ile uda si´ wam mnie zaskoczyç – Stefan rzuci∏ wyzwanie.

– Przyjaêni. – Jako pierwsza podj´∏a r´kawic´ Su, którazyska∏a ju˝ sobie opini´ odwa˝nej.

Pan Czarniecki spojrza∏ na nià uwa˝nie, ale nic nie powie-dzia∏. Zapisa∏ za to na tablicy: „Przyjaêƒ – Su”.

– Pracowania nad tematami, których nie lubimy.Weronika równie˝ nie nale˝a∏a do powÊciàgliwych.– Widz´, ˝e nie doceni∏em przeciwnika – powiedzia∏ Stefan

i dopisa∏ na tablicy wypowiedê Weroniki.

68

Pad∏o jeszcze kilka pomys∏ów, które Stefan zapisa∏ na tablicy. Postawi∏ cztery plusy i jednà piàtk´ dla Hasi – zawypowiedê: „Nie uczymy si´ tego, ˝e systematycznà pracàmo˝na osiàgnàç wspania∏e wyniki”. Wi´kszoÊç klasyuwa˝a∏a, ˝e jedni uczniowie majà wybitne zdolnoÊci, a inni sàwr´cz antytalentami do pewnych przedmiotów.

.Tymczasem wybitne osiàgni´cia wynikajà z ogromnegonak∏adu pracy i czasu. Najwa˝niejsze jest jednakzami∏owanie do przedmiotu, które przychodzi w miar´ jegopoznawania i osiàganych sukcesów.

.– Wyjmijcie, prosz´, kartki – powiedzia∏ Stefan. – Od

razu rozwiej´ wasze obawy, nie b´dziecie pisali sprawdzianu.Wyobraêcie sobie raczej, ˝e z∏apaliÊcie z∏otà rybk´. Napiszcie,prosz´, o czym marzycie, co chcielibyÊcie osiàgnàç w ˝yciu.

Su siedzia∏a jak wryta. Z wra˝enia a˝ upuÊci∏a pióro, stawiajàc wielkiego kleksa w swoim zeszycie. Patrzy∏a na Stefana, jakby nagle wyros∏a mu tràba, a mo˝e raczej jakbywyros∏y mu skrzyd∏a.

– Czy coÊ si´ sta∏o? – szepn´∏a Hasi.– Póêniej ci powiem – odpowiedzia∏a Su, która by∏a

bardzo poruszona.– Dodam jeszcze, ˝e nie interesujà mnie rzeczy materialne,

takie jak rower, samochód czy inne ∏adne przedmioty.– A dlaczego nie? – zapyta∏a Klaudia.

69

– Poniewa˝, m∏oda damo, w moim sklepie nie prowadz´ takiego asortymentu – odpowiedzia∏ Stefan, Êwidrujàc jàwzrokiem. – Lekcje polskiego dotyczà niematerialnej cz´Êci naszego ˝ycia, która, nawiasem mówiàc, mo˝e okazaç si´ ca∏kiem istotna. Co materialnego przynosimy twoim zdaniemna ten Êwiat w chwili naszych narodzin?

– N i c – odpowiedzia∏a Klaudia, poprawiajàc si´ na krzeÊle, czu∏a bowiem, ˝e w∏aÊnie znalaz∏a si´ pod ostrza∏emci´˝kiej artylerii. Zanim jednak zdà˝y∏a pomyÊleç o ucieczce,dosta∏a nast´pne pytanie.

– A co materialnego ludzie zabierajà ze sobà z tego Êwiata,kiedy go opuszczajà? – Pytanie by∏o skierowane oczywiÊciedo Klaudii.

– Równie˝ nic – odpar∏a, ale w tym momencie strach przeddalszym atakiem Stefana jakby zniknà∏. I s∏usznie, poniewa˝podsumowanie skierowane by∏o do ca∏ej klasy.

– Powiàzanie tych dwóch faktów i wyciàgni´cie wnioskówpozostawiam paƒstwu. Wróçmy do naszego çwiczenia. Waszenajwi´ksze marzenia, co chcielibyÊcie osiàgnàç lub dostaçw ˝yciu.

By∏o to bardzo ciekawe çwiczenie. Okaza∏o si´, ˝e ma∏o ktopotrafi∏ jasno wyraziç swoje poglàdy w tej sprawie. Jednakwszyscy byli zgodni, ˝e by∏a to bardzo ciekawa lekcja i da∏adu˝o do myÊlenia.

– Poka˝, co napisa∏aÊ? – Hasi zapyta∏a Su, poniewa˝ porozumiewanie si´ w czasie tego çwiczenia by∏o „mile widziane”.

70

– Byç mi∏à osobà i Êmiaç si´. – Chyba nie by∏o to jej pierw-sze çwiczenie tego typu. – A ty?

– Zrozumieç znaki i czary – odpowiedzia∏a Hasi szeptem.

– Powiedz wreszcie, co ci´ tak wystraszy∏o na poczàtkulekcji? – zapyta∏a Hasi zaraz po wyjÊciu z klasy.

Po chwili nadeszli Alek i Mati, którzy ju˝ podczas zaj´çzauwa˝yli zaaferowanie Su.

– To nie by∏ strach, tylko zaskoczenie – zdecydowanie odpowiedzia∏a Su, by∏a jednak bardzo zamyÊlona. – Musz´jak najszybciej skontaktowaç si´ z profesorem Lonfià.

– Czy b´dziesz dalej taka tajemnicza? – Hasi zacz´∏a si´niecierpliwiç.

– Po p a t rz sama – odpowiedzia∏a Su, szukajàc czegoÊw swoim plecaku. Po chwili poda∏a Hasi znanà ju˝ ˝ó∏tà kart-k´ z Wielkiej Ksi´gi Czarów. Z tà ró˝nicà, ˝e by∏a zapisanana niej kolejna, czwarta Regu∏a. Alek i Mati otoczyli Hasiz dwóch stron i zacz´li razem czytaç.

71

Regu∏a IV, czyli Komnata Zadumy

Zmierz si´ z samym sobà w zaczarowanej komnacie zadumy.

Jako czarodziej musisz us∏yszeç echo w∏asnej duszy, czyli zrozumieç swoje marzenia i pragnienia.

Odpowiedz sobie na pytania: Co chc´ osiàgnàç w swoim ˝yciu? Czy chcia∏bym coÊ w nim zmieniç?

Co czyni mnie szcz´Êliwym? Wbrew pozorom jest to bardzo trudne zadanie.

JeÊli spiszesz odpowiedzi na kartce, b´dziesz móg∏ do nich wróciç i cieszyç si´tym, co osiàgnà∏eÊ, i jak si´ zmieniasz.

Sposób na zapami´tanie tej Regu∏y:komnata zadumy (ma cztery kàty)istnieje tylko w twoich myÊlach,

to najlepsze miejsce, ˝eby odkrywaç swoje marzenia.

Teraz równie˝ Hasi by∏a kompletnie zaskoczona. Po chwilizastanowienia zapyta∏a:

– Od jak dawna nosisz ze sobà t´ kartk´?– Wcale jej ze sobà nie nosz´! Zrozum, ˝e wzi´∏am jà

dzisiaj, ˝eby pokazaç wam kolejnà Regu∏´, a Stefan po prostupoprowadzi∏ to jako temat swojej lekcji. Hasi, coÊ mi tu nie gra,on musi byç czarodziejem. – Su nie mog∏a ukryç swojego zaaferowania.

– Wiesz, mo˝e to prz y p a d e k . – Hasi próbowa∏a jà uspokoiç.– Przestaƒ wreszcie z tymi przypadkami. Hasi, przypadki

nie istniejà! – Su po raz pierwszy by∏a z∏a na Hasi.– Nie z∏oÊç si´ na mnie, przecie˝ to nie moja wina, ˝e

Stefan zna czwartà Regu∏´ Ksi´gi Czarów. – Hasi odwróci∏asi´ na pi´cie i ju˝ mia∏a odejÊç, kiedy Su jà zatrzyma∏a.

– Zaczekaj, przepraszam ci´. Jestem zdenerwowana, bo sama nie wiem, co tu si´ dzieje.

– RzeczywiÊcie wyglàda to bardzo tajemniczo – przyzna-∏a Hasi.

– Dlaczego Stefan nie pozwoli∏ nam opisaç naszych marzeƒ ze Êwiata materialnego? – spyta∏ Alek.

– Próbujàc nazwaç w∏asne marzenia, nale˝y zaczàç od cz´Êci trudniejszej, czyli naprawd´ daç nura na dno swojej duszy. Wyobraê sobie, ˝e napisa∏eÊ: nowy rower albo chomi-ka. Co z tego wynika?

– Chyba masz racj´ – odpar∏ Alek w zamyÊleniu. – Za-∏ó˝my, ˝e uda nam si´ porzàdnie zanurkowaç na dno w∏asnejduszy. Czy sàdzisz, ˝e poruszanie si´ w Êwiecie duchowym

74

ma jakikolwiek zwiàzek ze spe∏nianiem marzeƒ ze Êwiata materialnego, na przyk∏ad o rowerze?

– Co do tego nie mam najmniejszych wàtpliwoÊci. – Sumia∏a jakby zmieniony g∏os. – Nie wiem, dlaczego tak si´dzieje, ale to zwyczajnie dzia∏a. W pewnym momencie okazu-je si´, ˝e wyczarowanie roweru jest naj∏atwiejsze.

Ca∏a trójka m∏odych czarodziejów sta∏a jak wryta. Po raz pierwszy pad∏o coÊ, co jawnie by∏o czarnà magià, no mo˝e nie od razu czarnà, ale jednak magià.

– Gdzie znajduje si´ komnata zadumy? – Tym pytaniemMati zaskoczy∏ wszystkich.

– Jest takie miasto w chmurach, gdzie nad jeziorem stoidom ukryty w g´stym ogrodzie. Wyglàda zwyczajnie, ale jest zaczarowany i tam znajduje si´ moja komnata zadumy– Su mówi∏a z nutà rozmarzenia w g∏osie.

– By∏aÊ tam? – spyta∏ Mati, znowu zaskakujàc swoimpytaniem.

– Jestem tam codziennie, gdy zasypiam – odpowiedzia∏aSu, patrzàc Matiemu prosto w oczy spojrzeniem tak Êwidrujà-cym, ˝e ciarki przesz∏y mu po plecach.

75

– Chyba zaczn´ si´ ciebie baç – powiedzia∏ Mati.– Zamiast tego spróbuj znaleêç swojà w∏asnà komnat´

zadumy – odpowiedzia∏a Su z uÊmiechem.

Natychmiast po powrocie do domu Su napisa∏a do profesoraLonfii. Troch´ si´ przy tym nam´czy∏a, bo oprócz opisania ca∏ego zdarzenia musia∏a przyznaç si´ do za∏o˝enia klubuczarodziejów. Co gorsza, pokaza∏a przyjacio∏om z klasy zapisy z Wielkiej Ksi´gi Czarów, co jak wiadomo, jest zabro-nione. Jednak sprawa by∏a powa˝na i Su nie mia∏a wyjÊcia.Poza tym, czarodzieje nie mogà oszukiwaç, poniewa˝ tracàwtedy magicznà moc.

Odpowiedê przysz∏a bardzo szybko. OczywiÊcie na wst´pie dosta∏o jej si´ za ujawnianie czarodziejskich tajemnic nieznanym osobom. KiedyÊ odby∏a si´ wielka debata wÊródczarodziejów, czy Regu∏y Wielkiej Ksi´gi Czarów nale˝yupowszechniç. Co ciekawe, Wielka Rada Czarodziejów nieby∏a w tej sprawie jednomyÊlna, co zdarza si´ bardzo rzadko. Zwolennicy ujawnienia tajemnicy czarowania wskazywali dobroczynne skutki pojawienia si´ wi´kszej licz-by czarodziejów, najodwa˝niejsi mówili nawet, ˝e powinien tobyç przedmiot obowiàzkowy w szkole! Inni natomiast obawia-li si´ atakowania czarodziejów, co znaczàco skomplikowa∏obyich ˝ycie. Mog∏oby te˝ dojÊç do podzia∏u na zwolennikówi przeciwników sztuki czarowania, a poniewa˝ g∏ównym prze-s∏aniem czarów jest walka dobra ze z∏em, taki podzia∏ by∏byogromnie niebezpieczny.

76

Zastanawiano si´ te˝ nad skutkami niew∏aÊciwego wykorzystania umiej´tnoÊci magicznych. Ostatecznie pomys∏i dyskusje na ten temat zawieszono ze wzgl´du na trudne doprzewidzenia skutki. W sprawie pana Czarnieckiego profesorLonfia odpisa∏, ˝e czarodzieja o takim nazwisku nie ma. Jednak czasami, z ró˝nych powodów, ktoÊ mo˝e pos∏ugiwaç si´przybranym nazwiskiem. Z opisu zdarzeƒ na lekcji profesorLonfia wnioskowa∏, ˝e prowadzàcy jest czarodziejem i to dobrym...

„Co ja teraz powinnam zrobiç? – zastanawia∏a si´ Su.– JeÊli przerw´ czarodziejskà nauk´, moi przyjaciele obra˝à si´na mnie. Mo˝e nawet ich strac´”.

Ta perspektywa by∏a dla niej nie do przyj´cia. Co wi´cej, jakiÊw e w n ́ t rzny g∏os podpowiada∏ jej, ˝e to, co robi, jest w∏aÊciwe. JeÊli jej si´ uda, by∏by to prze∏om w dyskusji o u p o w s z e c h n i a n i uc z a r ó w. Niestety, w tej sprawie nie mog∏a si´ nikogo poradziç.

„Ale przecie˝ profesor Lonfia w ˝adnym zdaniu swojej kore-spondencji nie zabroni∏ mi kontynuowania nauki w klubie”– pomyÊla∏a – „KiedyÊ nawet wspomnia∏, ˝e mo˝na szerzyçnauk´ czarów, ale tylko i wy∏àcznie wÊród dobrych ludzi“.

Zaleci∏ natomiast, by sama zmierzy∏a si´ z tym wyzwaniemi postara∏a si´ pomyÊleç, co zrobi, jeÊli coÊ pójdzie nie tak.

77

Czego dowiedzieliÊmy si´ w grudniu...

1. Odpowiedz sobie na pytania, dokàd zmierzasz w ˝yciu, co niematerialnego chcia∏byÊ osiàgnàç. Koniecznie spisz odpowiedzi na kartce.

2. Tajemnic´ czarów wolno ujawniaç tylko dobrym ludziom.3. Czasami uczymy si´ tematów, których nie lubimy, ale to

daje nam màdroÊç i moc.4. Talent do przedmiotu jest w ogromnej cz´Êci zas∏ugà

poÊwi´conego mu czasu. Drugim sk∏adnikiem „talentu” jestskupienie i zaanga˝owanie.

5. Regu∏a Komnaty mówi o tym, ˝e musisz zrozumieç, co byÊchcia∏ robiç w ˝yciu, co czyni ci´ szcz´Êliwym. Tylkowtedy b´dziesz Êwiadomie kierowaç swoim ˝yciem, bo jakmo˝esz dojÊç do celu, skoro nie wiesz, dokàd idziesz...

78

Styczeƒ, co robiç w czasie przerw

Dlaczego czarownice taƒczà

Po lekcji historii nie dzia∏o si´ nic nadzwyczajnego. Zaoknem pada∏ pi´kny Ênieg, co pozytywnie nastraja∏o do ˝ycia.

– Dziewczyny, czy lubicie taƒczyç? – zapyta∏a Su.– O c z y w i Ê c i e ! – powiedzia∏a Klaudia, inne kole˝anki

natychmiast z zainteresowaniem podchwyci∏y temat. Su uÊmiechn´∏a si´ w sposób, z którego na ogó∏ wynika∏o coÊciekawego.

– No, nie wiem – powiedzia∏a Paula, spuszczajàc oczy.– Z taƒcem jest jak z ka˝dà innà umiej´tnoÊcià: im wi´cej

poçwiczymy, tym lepiej nam b´dzie wychodziç – powiedzia∏aSu. Nie tylko ona zauwa˝y∏a, ˝e Paula taƒczy s∏abiej i wstydzi si´ do tego przyznaç.

– S∏uchajcie, mam Êwietny pomys∏. – Su po∏o˝y∏a szcze-gólny nacisk na s∏owo „Êwietny”. – Co powiecie na za∏o˝enieklubu taƒca?

– Klubu taƒca? A gdzie b´dà odbywa∏y si´ zaj´cia? I kiedy? – zapyta∏a Klaudia.

– W szkole. Na korytarzu w czasie przerw – odpowie-dzia∏a Su z prostotà, do której jej koledzy zacz´li si´ ju˝ przyzwyczajaç.

79

– Tak po prostu b´dziemy taƒczyç na przerwach? – Paulazapyta∏a z niedowierzaniem.

– A czemu nie? Ch∏opaki grajà w pi∏k´, w zesz∏ym rokumodne by∏o skakanie przez gum´, dlaczego taniec mia∏by byçgorszy? – zapyta∏a Su.

– Wiesz, z umiej´tnoÊciami b´dzie ró˝nie – g∏oÊno zastana-wia∏a si´ Hasi.

– JeÊli nie spróbujemy, to nawet nie b´dziemy wiedzieli, jakbeznadziejnie nam idzie. – Su zacz´∏a si´ Êmiaç i wszyscy razem z nià, wyobra˝ajàc sobie siebie w grupie podskakujà-cych na korytarzu, podczas gdy obserwuje ich ca∏a szko∏a.

– A kto b´dzie nas uczy∏? – Paula nie dawa∏a za wygranà.– Ka˝dy, kto b´dzie mia∏ dobry pomys∏. Na poczàtek

ja poka˝´ wam kilka uk∏adów, które çwicz´ na swoich zaj´-ciach taƒca – powiedzia∏a Su. – Jestem pewna, ˝e si´ wamspodobajà.

– To kiedy zaczynamy? – zapyta∏ Mati, którego niktwczeÊniej nie zauwa˝y∏. Musia∏ od poczàtku przys∏uchiwaçsi´ rozmowie, bo sta∏ oparty o parapet.

– Mati, nie wiedzia∏am, ˝e z ciebie taki tancerz! – Hasiostentacyjnie puÊci∏a do niego oko.

– Zaczniemy natychmiast. Po˝yczymy magnetofon z pracowni muzycznej. Przynios∏am p∏yt´ z fajnà sk∏adankà.Mamy muzyk´, ch´ci, chyba jesteÊmy gotowi. Czy czegoÊjeszcze potrzeba? – Su popatrzy∏a na dziewczyny, które prze-czàco pokiwa∏y g∏owami na znak, ˝e niczego im nie brakuje.Mati te˝ nie mia∏ wàtpliwoÊci, ˝e sà w pe∏ni gotowi.

80

Na otwarcie klubu stawi∏y si´cztery dziewczyny i Mati. Aleju˝ na nast´pnej przerwie do∏à-czyli Alek i po krótkim nama-wianiu Paula. Su pokaza∏apierwszy uk∏ad i zacz´li taƒczyç.

Klub okaza∏ si´ Êwietnà zabawà.Z czasem zacz´li si´ pojawiaç kole-

dzy z innych klas. Po tygodniu ch∏opcyprzynieÊli wielki karton z napisem „OTWARTY KLUB TANECZNY”. UroczyÊcie rozwieszono go w naro˝niku korytarza. Po dwóch tygodniach do klubu przystàpi∏o oko∏odwudziestu osób z ró˝nych klas. Sprawà zainteresowali si´ nauczyciele. Poczàtkowo nie wiedzieli, jak zareagowaç: wspie-raç nowà inicjatyw´ czy raczej jej zabroniç. Przyglàdali si´wi´c przez kilka dni, ale taniec w wykonaniu m∏odzie˝y by∏szalenie efektowny. Co wi´cej, na korytarzu, na którym taƒ-czono, zrobi∏o si´ spokojniej. Mo˝e nie ciszej, ale nikt nie mia∏wàtpliwoÊci, ˝e pomys∏ jest doskona∏y. Ciekawie rozwija∏a si´sprawa doboru muzyki. Poczàtkowo grana by∏a sk∏adankaSu, ale co by∏o ∏atwe do przewidzenia, inni zacz´li przynosiçswoje ulubione p∏yty. Czasami wszystkim si´ podoba∏o, a czasami a˝ nie dawa∏o si´ taƒczyç. Trzeba by∏o coÊ z tymzrobiç. Marcin z VI A zosta∏ mianowany did˝ejem. Okaza∏si´ prawdziwym zawodowcem. Kiedy klub dzia∏a∏ pe∏nà parà,Alek, Mati i Hasi zatrzymali Su przed koƒcem przerwy,w czasie kiedy inni jeszcze taƒczyli.

81

– Dawno nie rozmawialiÊmy o czarach – zagai∏ Mati.– To prawda, ale zobaczcie, co si´ dzieje – odpowiedzia∏a

Su. – Wokó∏ nas jest ich bardzo wiele.– ZastanawialiÊmy si´, po co wymyÊli∏aÊ ten klub – powie-

dzia∏ Alek.– ˚eby by∏o fajniej na przerwach. Poza tym uwielbiam

taƒczyç – odpar∏a Su.– Czy tymi taƒcami chesz nam coÊ pokazaç? – g∏oÊno

zastanawia∏ si´ Alek.– Na przyk∏ad co? – Su by∏a zdziwiona.– Na przyk∏ad czary. – Alek uwa˝nie przyglàda∏ si´ Su.– Nie mam zamiaru nikogo przekonywaç do czarów, a ju˝

na pewno ˝adnymi pokazami – stanowczo odpowiedzia∏a Su.– Czary to sprawa osobista. Ka˝dy powinien zmierzyç si´z nimi samodzielnie.

– A czy to nie sà czary? – Hasi wskaza∏a na dwadzieÊciaosób kr´càcych obroty i podskakujàcych w rytm muzyki.

– OczywiÊcie, ˝e sà. To jest w∏aÊnie lekcja piàta. – Suszybkim ruchem skierowa∏a wyprostowanà r´k´ ku górze, pokazujàc pi´ç palców i naÊladujàc hiszpaƒskà tancerk´.

– Czyli...? – Alek, który lubi∏ jasne sytuacje, Êmiesznieskr´ci∏ g∏ow´.

– Czyli chodêcie do klasy. Mam dla was kolejnà Regu∏´z Wielkiej Ksi´gi Czarów. – Su by∏a wyraênie zadowolona.

Skierowali si´ do sali polonistycznej. Su pogrzeba∏a chwil´w swojej torbie i wyj´∏a z niej znanà i oczekiwanà przezwszystkich po˝ó∏k∏à kartk´.

82

– Nosz´ jà ju˝ tydzieƒ – wyzna∏a z uÊmiechem.– Tydzieƒ? – Mati nie wierzy∏ w∏asnym uszom. – Dla-

czego nam jej nie pokaza∏aÊ wczeÊniej? – Najwyraêniej nie móg∏ przeboleç, ˝e tajemnica piàtej Regu∏y by∏a w jego zasi´gu przez kilka ostatnich dni.

– Dlatego ˝e to wy mieliÊcie mnie o nià spytaç – odpowie-dzia∏a Su.

– Naprawd´ tak si´ umawialiÊmy? – w∏àczy∏a si´ do roz-mowy zdziwiona Hasi.

– Nie. To mi si´ przyÊni∏o – Su mówi∏a zupe∏nie serio, ale poniewa˝ wszyscy byli przekonani, ˝e robi sobie ˝arty,powtórzy∏a jeszcze raz. – Tydzieƒ temu Êni∏o mi si´, ˝e zapy-tacie mnie o kolejnà lekcj´. Postanowi∏am wi´c zaczekaç. Terazwidz´, ˝e by∏o warto.

Wszyscy patrzyli na Su, jakby przylecia∏a z Marsa.W odpowiedzi poda∏a im kart´ z Ksi´gi Czarów. Ca∏a trójkaprzeczyta∏a jà z zapartym tchem.

83

Regu∏a V, czyli D∏oƒ

Naucz si´ dzia∏aç. Poznaç dzia∏anie to pierwszy krok do panowania nad rzeczywistoÊcià.

Umiej´tnoÊç przemiany myÊli w czyny jest najwspanialszym darem czarodzieja.

Systematyczne realizowanie drobnych postanowieƒ to najszybszy sposób opanowania tej niezwyk∏ej umiej´tnoÊci.

Skup si´ na obszarach szczególnie ci bliskich, co sprawi, ˝e odnajdziesz w dzia∏aniu wiele radoÊci.

Zamknij oczy i pozwól marzeniom, aby zanios∏y Ci´ tam, gdzie jesteÊ szcz´Êliwy,

a nast´pnie Êmia∏o zrób pierwszy krok z miejsca,w którym jesteÊ, do miejsca z twoich marzeƒ.I nie bój si´ pob∏àdziç. Wkrótce zauwa˝ysz,

jak sprawy, jakby same, u∏o˝à si´ po twojej myÊli.

By zapami´taç t´ Regu∏´ wystarczy popatrzeç na swojà d∏oƒ,która symbolizuje dzia∏anie i ma pi´ç palców.

– Czy to nie jest zbyt proste? – Alek by∏ jakby rozcza-rowany.

– A wola∏byÊ, ˝eby by∏o napisane po chiƒsku? – Su jakzwykle stawia∏a sprawy niezwykle prosto, czasami a˝ trudnosi´ z nià dyskutowa∏o.

– Raz mówisz, ˝e nauka czarów trwa ca∏e ˝ycie, innymrazem pokazujesz nam takie ∏atwe teksty, ˝e chce mi si´ Êmiaç– Alek szuka∏ punktu zaczepienia. – Gdyby to by∏o takie ∏atwe, to wszyscy na Êwiecie byliby czarodziejami.

– Ale nie sà – odpowiedzia∏a Su. – Pewnie s∏ysza∏eÊ to wie-le razy, ale to wielka ró˝nica znaç drog´, a iÊç drogà. Sam si´o tym wkrótce przekonasz. Czy próbujesz mi coÊ powiedzieç?

– Tylko to, ˝e sam nie wiem, co o tym myÊleç – odpowie-dzia∏ Alek. – Chwilami wydaje mi si´, ˝e to wszystko, na conas namawiasz, to bujda.

– Tylko ˝e ja was na nic nie namawiam, Alek. – Su zamyÊli∏a si´. – Nie próbowa∏am nigdy zmieniaç waszych poglàdów. Przekazuj´ wam jedynie inny punkt widzenia. JeÊli was to nie interesuje, mo˝emy zapomnieç o wszystkim.

Su schowa∏a kart´ z powrotem do teczki. – Alek, zwariowa∏eÊ? – Mati zdenerwowa∏ si´. – Mnie

si´ podoba.– S∏uchajcie – wtràci∏a si´ Hasi – wydaje mi si´, ˝e ka˝dy

zrobi ze swoimi czarami, co zechce. Porozmawiajmy lepiej,o czym tak naprawd´ jest piàta Regu∏a.

– Chyba êle si´ wyrazi∏em – powiedzia∏ Alek, który zorientowa∏ si´, ˝e jego zwàtpienie zrobi∏o Su przykroÊç.

86

– Po prostu chcia∏bym lepiej zrozumieç istot´ tego, co robimy.Wydaje mi si´, ˝e nie wszystko ogarniam. Nie wiem, co mnieugryz∏o, ˝eby napadaç na Su. Przepraszam – powiedzia∏i spojrza∏ w stron´ Su. – Mam nadziej´, ˝e si´ nie gniewasz.

– OczywiÊcie, ˝e nie. Nawet mi to do g∏owy nie prz y s z ∏ o .Su uÊmiechn´∏a si´. – S´k w tym, ˝e dopiero co profesor

Lonfia powiedzia∏ mi, ˝e nie powinnam wam opowiadaç o c z a-rach i R e g u ∏ a c h. Mówi∏, ˝e czarodzieje, którzy chcà zmieniaçÊwiat, nara˝ajà si´ na bezsensownà presj´ innych, a ja podobnojestem na to zbyt m∏oda i mogà byç z tym k∏opoty. Tylko ˝e jasi´ z tym nie zgadzam. Uwa˝am, ˝e jeÊli spotka∏am fajnych k o l e g ó w, to powinnam podzieliç si´ z nimi swojà wiedzà, któranikomu nie szkodzi. Sama ju˝ nie wiem, co powinnam zrobiç...

– Lonfia zabroni∏ ci przekazywaç nam dalsze Regu∏y?Hasi by∏a bardzo przej´ta.– No, niezupe∏nie. Powiedzia∏, ˝e wchodz´ na trudnà dro-

g´. Jest niewielu nauczycieli cza-rów na Êwiecie, a dobór uczniówjest zwykle bardzo staranny. Najcz´Êciej wiedz´ o czarach prze-kazuje si´ w rodzinie. Oto, co powiedzia∏ mi profesor Lonfia.

I po chwili doda∏a: – Przewi-dzia∏ jeszcze, ˝e wkrótce ktoÊz was zwàtpi w to, o czymr o z m a w i a m y. Niesamowite,˝e sta∏o si´ to tak szybko.

87

– A mo˝e zwàtpi∏em dlatego, ˝e on mnie zaczarowa∏?– za˝artowa∏ Alek.

– To bardzo trudne pytanie i oczywiÊcie nigdy nie dostanie-my na nie odpowiedzi – odpowiedzia∏a Su zupe∏nie serio.

– Powiedz nam coÊ wi´cej o piàtej Regule – poprosi∏ Alek.– Przypomnijmy sobie wszystko od poczàtku. Najpierw

trzeba poczuç, a mo˝e raczej obudziç w sobie ch´ç czarowania.Potem nale˝y zrozumieç si∏´, która drzemie w naszych myÊlach. Dalej sà rozwa˝ania o czasie, czyli mówiàc krótko,uczymy si´ odwagi, by coÊ rozpoczàç. Nast´pnie powinniÊmyustaliç, co chcemy osiàgnàç i jakie sà nasze marzenia. Wszyst-ko do tej pory jest naukà teorii. To jakby nauczyç si´ innego j´zyka i nigdy go nie u˝yç. Lekcja piàta jest prze∏omowa, poniewa˝ zaczynamy dzia∏aç – podsumowa∏a Su.

– Od czego powinienem zaczàç? Podaj jakiÊ przyk∏ad– powiedzia∏ Mati.

– Zacznij, od czego chcesz. Im prostsze zadanie, tym lepsze. Im cz´Êciej b´dziesz próbowa∏, tym szybciej opanujeszsztuk´ dzia∏ania – powiedzia∏a Su.

– Podaj przyk∏ad. – Mati nie dawa∏ za wygranà.– Wyobraê sobie, ˝e jesteÊ w swoim pokoju. Widzisz ba∏a-

gan i stwierdzasz, ˝e ci´ denerwuje, wi´c zaczynasz sprzàtaç.– JeÊli ju˝ kogoÊ denerwuje, to raczej mojà mam´ – odpar∏

Mati, któremu najwyraêniej nie przeszkadza∏ ba∏agan w jegopokoju.

– No dobrze. Za∏ó˝my, ˝e chcesz lepiej wyglàdaç, wi´c robisz sobie interesujàcà fryzur´. Zaczynasz dzia∏aç

88

natychmiast i idziesz do fryzjera. Potem zastanów si´, co jeszcze chcia∏byÊ zmieniç w swoim wyglàdzie, i zmieƒ to.

– Widaç, ˝e przy Regule Dzia∏ania trzeba si´ nieêle napracowaç – odpar∏ Mati. – Zaczynam rozumieç, dlaczego dziesi´ç Regu∏ zabiera ca∏e ˝ycie.

– Nieprawda – sprzeciwi∏a si´ Su – mój tata postanowi∏i w jednej chwili zosta∏ wegetarianinem. Przyznasz, ˝e wcalesi´ przy tym nie napracowa∏. Mam przyjació∏k´, która postanowi∏a, ˝e schudnie, i w chwili kiedy to powiedzia∏a, zrezygnowa∏a ze swojej kanapki. Znam te˝ osob´, która uwiel-bia taƒczyç, wi´c namówi∏a przyjació∏, by taƒczyli razemz nià. I to w szkole na przerwach! – Su zacz´∏a si´ Êmiaç.– Mati, czy dwa miesiàce temu uwierzy∏byÊ, ˝e b´dziesz ze mnà taƒczy∏ na przerwach?

Su wykona∏a gest, jakby taƒczy∏a tango z niewidzialnymt a n c e rzem. Wszyscy wybuchn´li Êmiechem, wyobra˝ajàc sobie Matiego i Su taƒczàcych tango na przerwie obiadowej.

– W dzia∏aniu najwa˝niejsze jest zdecydowanie – konty-nuowa∏a Su. I jak zwykle, kiedy rozmowa stawa∏a si´ corazciekawsza, zadzwoni∏ dzwonek.

Idàc do klasy, Hasi pomyÊla∏a: „Wszystko to jest troch´ zabawne, a troch´ niesamowite. Ale jedno musz´ przyznaç, ˝e jest w tym jakiÊ magnes i bardzo mnie ta zabawa wciàga”.

Zima zapanowa∏a na dobre. By∏ wilgotny, pochmurnydzieƒ, brak s∏oƒca dawa∏ si´ we znaki. Nastroje by∏y minoro-

89

we i m∏odzie˝ w klasie zachowywa∏a si´ jak niedêwiedzieprzed zapadni´ciem w sen zimowy. Nawet na przerwie s∏ychaçby∏o mniej Êmiechów, a to ju˝ bardzo niedobry znak. Jednakca∏a klasa zdecydowanie si´ o˝ywi∏a za sprawà Hasi, któraprawdopodobnie postanowi∏a wypróbowaç piàtà R e g u ∏ ´w praktyce, bo na przerwie, przed lekcjà historii, poprosi∏awszystkich o pozostanie w klasie. Powiedzia∏a, ˝e ma do przekazania wa˝nà informacj´.

– Przyszed∏ mi do g∏owy pewien pomys∏, który, mam nadziej´, zakoƒczy spraw´ mylenia naszych imion przez panaKija.

– Twojego imienia przecie˝ nie myli – powiedzia∏ Piotrek.– No to co, ale innym jest przykro – odpar∏a Hasi.– Moim zdaniem on doskonale pami´ta nasze imiona – po-

wiedzia∏ Mati.– Ja te˝ jestem tego pewna – doda∏a Hasi. – Dlatego

myÊl´, ˝e wystarczy mu powiedzieç, ˝e tego nie lubimy.– Ciekawe, kto to zrobi? – zapyta∏a Klaudia z nutà ironii

w g∏osie.– My – odpowiedzia∏a Hasi. – Ale musimy zrobiç to ra-

zem, na trzy, cztery, wtedy b´dzie nam ∏atwiej.Nagle wszyscy bardzo zainteresowali si´ tym, co mówi∏a

Hasi.– A jak chcesz tego dokonaç? – zapyta∏ Alek. – Staniesz

na ∏awce i powiesz: „Uwaga! Prosz´ o uwag´! Trzy, cztery,teraz!”?

– W∏aÊnie to chc´ zrobiç. Zobaczcie, co wymyÊli∏am.

90

Hasi wyj´∏a kartoniki, na których grubym flamastrem by∏ywypisane imiona wszystkich uczniów.

– Kiedy pan Kij wejdzie do klasy – k o n t y n u o w a ∏ a– wystawimy przed sobà tabliczki z naszymi imionami.

To powiedziawszy, z∏o˝y∏a na pó∏ kartonik ze swoim imieniem. W ten sposób powsta∏a tabliczka podobna do tych,których doroÊli u˝ywajà na konferencjach. Pomys∏ bardzo si´spodoba∏, wi´c Hasi rozda∏a wszystkim kartoniki, proszàc, by zrobili z nich tabliczki. Ca∏a klasa w napi´ciu oczekiwa∏ana kolejnà lekcj´. Gdy zadzwoni∏ dzwonek, tabliczki ukrytena kolanach czeka∏y gotowe do wystawienia.

Kiedy poruszy∏a si´ klamka w drzwiach, napi´cie si´gn´∏ozenitu, jednak wydarzy∏o si´ coÊ niezwyk∏ego. Do sali wszed∏pan Czarniecki. Poniewa˝ zasta∏ w klasie znany mu wzorzecciszy, zapyta∏ jeszcze przy drzwiach:

– Czy coÊ si´ sta∏o?– M y Ê l e l i Ê m y, ˝e teraz b´dzie historia – j´kn´∏a Hasi, która

czu∏a, ˝e jej wspania∏y, misterny plan w∏aÊnie leg∏ w g r u z a c h .– Pan Kij jest chory i nie b´dzie go

do koƒca tygodnia. Z ˝alu w g∏osie Hasi wnioskuj´, ˝e historia nale˝y do cenionych, a mo˝e nawet waszych ulubionych prz e d m i o t ó w. Dodam, ˝eobudzenie wÊród uczniów pasji do wy-k∏adanego przedmiotu to wielka sztuka.B´d´ musia∏ poradziç si´ kolegi Kija, jakon to robi.

91

Wszyscy czekali, jak zareaguje Hasi. Wyglàda∏o na to, ˝e gdyby wystawi∏a swojà tabliczk´, nastàpi∏by atak tablicz-kowy na niewinnego pana Czarnieckiego. Hasi schowa∏a wi´ctabliczk´ do teczki, dajàc tym samym sygna∏ do odwrotu. Natomiast groêba przeniesienia metod pana Kija na lekcje polskiego kaza∏a jej dzia∏aç.

– Lepiej niech pan nie pyta pana Kija o stosowane przezniego metody – powiedzia∏a, a jej zdeterminowany g∏os zdra-dza∏, ˝e w∏aÊnie zdecydowa∏a si´ skoczyç do g∏´bokiej i zimnejwody.

– A to dlaczego? – zdziwi∏ si´ Stefan.„To, ˝e zada mi takie pytanie, by∏o pewne” – pomyÊla∏a

Hasi, ale niestety nie zdà˝y∏a przemyÊleç odpowiedzi. Z nadziejà spojrza∏a na Su.

– Poniewa˝ pan Kij jest bardzo surowy i wolimy inne sposoby prowadzenia lekcji – powiedzia∏a Su z prostotà, którazmiot∏a wszystkich z krzese∏. I choç wyrazi∏a dok∏adnie to,o czym w tej chwili myÊla∏a absolutnie ca∏a klasa, wszyscyuznali, ˝e Su jest geniuszem.

– Ale tej ciszy przed lekcjà to mu zazdroszcz´ – wyzna∏pan Czarniecki takim g∏osem, ˝e trudno by∏o odgadnàç, czymówi powa˝nie.

Popatrzy∏ na klas´ i zrozumia∏, ˝e jest jakiÊ sekret, który niepozwala powiedzieç, o co tak naprawd´ chodzi. Odczeka∏ jeszcze kilka chwil z nadziejà, ˝e ktoÊ odwa˝y si´ uchyliç ràbka tajemnicy. Poniewa˝ nadal panowa∏a niezmàcona cisza, doda∏:

92

– Widz´, ˝e moje nieoczekiwane pojawienie si´ na lekcjiwprowadzi∏o pewne zamieszanie. Oznacza to niechybnie, ˝emia∏o wydarzyç si´ coÊ, czego uczestnikiem mia∏ byç pan Kij.Zanim zaczn´ swój dalszy wywód, chcia∏bym spytaç paƒstwa, czy moje przypuszczenie jest prawdziwe?

To powiedziawszy, Stefan dostrzeg∏ delikatne skinienie g∏owy Su, Hasi i jeszcze kilku osób.

– Dokoƒczenie tego, co zaplanowaliÊcie z moim udzia∏emw zast´pstwie pana Kija, b´dzie, wnioskuj´ po waszym zak∏opotaniu, raczej niemo˝liwe. Wobec tego macie dwie mo˝liwoÊci – kontynuowa∏ w zamyÊleniu tak wielkim, ˝e da∏o si´ zauwa˝yç, jak zaczyna przemieniaç si´ w s∏ynnegoSherlocka Holmesa. Bacznie przy tym obserwowa∏ klas´, czyjego tok rozumowania znajduje potwierdzenie w najmniejszychchoçby gestach.

– Mo˝ecie zatem omówiç spraw´ ze mnà albo b´dziecie musieli od∏o˝yç to do przysz∏ego tygodnia... – Stefan da∏ klasie jeszcze kilka chwil do namys∏u.

– Poradz´ wam jeszcze, ˝e planujàc jakieÊ przedsi´wzi´cie,powinniÊcie zawsze przemyÊleç plan awaryjny. Na wypadekjeÊli wydarzy si´ coÊ nieprzewidzianego. Nawet jeÊli plan B, bo tak czasami te˝ go nazywajà, nie przyda si´, bardzo dobrzewp∏ynie na pewnoÊç siebie przy realizacji planu A. Przejdêmydo lekcji polskiego, czyli mojego planu A.

Dos∏ownie po kilku minutach napi´cie w klasie opad∏o, aleby∏o o czym rozmawiaç przez nast´pnych kilka dni. Jednak

93

najbardziej zdumiewajàce okaza∏o si´ to, ˝e od tego dnia panKij nie pomyli∏ wi´cej ˝adnego imienia. Niektórzy próbowalidociekaç, jak do tego dosz∏o. Powsta∏a nawet plotka, ˝e ktoÊw bezpoÊredniej rozmowie z panem Kijem poprosi∏ go, by tegonie robi∏, ale nikt w klasie nie potrafi∏ tego potwierdziç. Najbardziej zdumiona obrotem spraw by∏a Hasi. Su oceni∏a,˝e by∏y to jej pierwsze udane czary. Ostatnia rozmowa na tentemat odby∏a si´ kilka tygodni póêniej.

– Jestem przekonany, ˝e Stefan najzwyczajniej w Êwieciezobaczy∏ u kogoÊ tabliczk´ z imieniem. Poniewa˝ ca∏e zajÊcieby∏o dosyç dziwne, porozmawia∏ o tym z Kijem, który domy-Êli∏ si´ reszty. Oto ca∏a zagadka – podsumowa∏ Alek.

– Brzmi to bardzo przekonujàco.Hasi przysta∏a na takà interpretacj´ zdarzeƒ.– Ja równie˝ zgadzam si´ z takim wyjaÊnieniem – powie-

dzia∏a Su. – Tyle ˝e przebieg tych zdarzeƒ nie ma najmniej-szego znaczenia. Pami´tajcie, ˝e Hasi postanowi∏a coÊ zmieniçi zgodnie z Regu∏à D∏oni zacz´∏a dzia∏aç. Jej celem by∏azmiana zachowania pana Kija, tak aby wi´cej nie myli∏ na-szych imion. I uda∏o si´. Wypowiedzia∏aÊ przy tym jakieÊ za-kl´cie?

– No coÊ ty? – Hasi zastanawia∏a si´, czy Su ˝artuje.– Nic nie szkodzi, podobno niektórzy czarodzieje ca∏e

˝ycie nie u˝ywajà zakl´ç, chocia˝ wtedy jest troszk´ trudniej.Ja je uwielbiam.

Mati a˝ prze∏knà∏ Êlin´, po czym zapyta∏:– Co takiego czyni nasze dzia∏anie skutecznym? W czym

94

tkwi sedno piàtej Regu∏y?– Moim zdaniem trzeba bardzo chcieç i du˝o o tym myÊleç

– powiedzia∏a Hasi, która jako czarownica z pierwszym sukcesem na koncie nagle zyska∏a wi´kszy autorytet.

– Trudno by∏oby ujàç to pi´kniej i p r a w d z i w i e j . – Su pokiwa∏a g∏owà, a Hasi z uÊmiechem i gracjà uk∏oni∏a si´w s z y s t k i m .

– Jest jeszcze jedna metoda, która doskonale poprawia sku-tecznoÊç w dzia∏aniu – kontynuowa∏a Su. – Wizualizacja,czyli wyobra˝anie sobie tego, co chcemy osiàgnàç. Doskonaleudaje si´ tu˝ przed zaÊni´ciem, kiedy jesteÊmy zm´czeni. Ca∏eobrazy pokazujà si´ przed oczami jak ˝ywe. Widaç je wtedyjak na d∏oni.

– Stale mnie zaskakujesz, Su. – Alek kiwa∏ g∏owà z niedo-w i e rz a n i e m . – Co i rusz opowiadasz z powa˝nà minà niesamowite historie, które brzmià jak ˝art.

.Wiele czarodziejskich spraw wydaje si´ czymÊ nowym,

chocia˝ otaczajà nas na co dzieƒ. Czary polegajà mi´dzy innymi na opanowaniu tych spraw, które chocia˝ powszechniedost´pne, pozostajà niezauwa˝ane i niedoceniane.

.– Wracajàc do piàtej Regu∏y, zastanawia∏em si´, co jest

najtrudniejsze w podejmowaniu dzia∏aƒ – powiedzia∏ Alek.– Chyba to, ˝e trzeba pokonaç w sobie niepewnoÊç. Spróbo-

waç czegoÊ, co mo˝e si´ nie udaç – pierwszy odpowiedzia∏

95

Mati, który mia∏ ju˝ pewne przemyÊlenia na ten temat.– Moim zdaniem nie ma si´ czego obawiaç – wtràci∏a si´

do rozmowy Hasi. – Nie myli si´ tylko ten, kto nic nie robi,a wyciàganie wniosków z pope∏nionych b∏´dów jest Êwietnymêród∏em doÊwiadczeƒ.

– I pomo˝e nam, kiedy ponownie spróbujemy – doda∏a Su.– No w∏aÊnie. – Alek wyraênie si´ o˝ywi∏. – ˚yjemy

sobie w swoim domku i jest nam dobrze. Jest tyle Êwietnych zaj´ç, którym mo˝emy poÊwi´ciç czas. Pograç na komputerze,obejrzeç telewizj´, a tu trzeba porywaç si´ na coÊ zupe∏nie nowego i nieznanego. To jest troch´ jak wychodzenie z domuw zimny deszczowy dzieƒ.

W tym momencie przerwa∏, poniewa˝ zobaczy∏, jak Su znieruchomia∏a.

– Czy coÊ jest nie tak? – zwróci∏ si´ do Su.– Oglàdanie telewizji i granie na komputerze. To podobno

najgorsze, co mo˝e przytrafiç si´ m∏odemu czarodziejowi– odpowiedzia∏a Su dziwnym g∏osem.

– A to dlaczego? – Alek zaprotestowa∏, tym razemz prawdziwà determinacjà, jakby szykowa∏ si´ do obronyCz´stochowy.

– Tracimy na to mnóstwo czasu i nic nam to nie daje.˚al w g∏osie Su zdradza∏, ˝e nie do koƒca jest o tym przeko-

nana, ale coÊ w sobie prze∏ama∏a.– Bzdura! Zupe∏nie si´ z tym nie zgadzam. – Alkowi wró-

ci∏ dobry humor i pewnoÊç siebie. Widaç by∏o, ˝e wie, co mówi.– A ja, niestety, tak. – Su nareszcie zdecydowa∏a si´

96

wyznaç, co le˝y jej na sercu. – W ramach piàtej Regu∏y,czyli lekcji dzia∏ania, przesta∏am oglàdaç kreskówki. Ostatniow ogóle bardzo ma∏o oglàdam telewizji. Ale co wa˝niejsze,skasowa∏am ze swojego komputera wszystkie gry zr´czno-Êciowe. Mówi´ wam, to dopiero by∏o wyjÊcie ze swojego domku na deszcz.

– JesteÊ niesamowita, ja bym nigdy nie skasowa∏ swoichgier – powiedzia∏ Mati.

– A ja myÊl´, ˝e je skasujesz – powiedzia∏a Hasi, uÊmie-chajàc si´ tajemniczo. – Ciekawe tylko, kiedy.

Gdy Mati si´ odwróci∏, Hasi powiedzia∏a do siebie jakieÊzakl´cie. Zauwa˝y∏a to tylko Su i pogrozi∏a jej palcem.

Czego dowiedzieliÊmy si´ w styczniu...

1. Dzia∏anie to pierwszy krok do panowania nad swoim ˝yciem.

2. åwiczenie dzia∏ania nie musi oznaczaç ˝mudnej pracy.Najwa˝niejsze to bardzo chcieç, a g∏ównà przeszkodà jestniepewnoÊç.

3. Cz´sto nie rozumiemy, w jaki sposób osiàgn´liÊmy to, co chcieliÊmy wyczarowaç. Nie warto tego dociekaç.W swoich marzeniach nie koncentruj si´ na „jak”, lecz na „czego dok∏adnie pragn´”.

4. Regu∏a D∏oni uczy, jak zmieniaç myÊli w rzeczywistoÊç.Zacznij çwiczyç na najdrobniejszych nawet sprawach.

97

WymyÊl sobie coÊ prostego i natychmiast to zrealizuj. Zadz-woƒ do przyjaciela, posprzàtaj w szafie albo zaproÊ kogoÊna spacer. Z czasem podejmuj dzia∏ania wymagajàce wi´k-szego wysi∏ku i systematycznoÊci, jak przeczytanie ksià˝ki.Gdy zaczniesz dzia∏aç, nagle wiele spraw potoczy si´ potwojej myÊli.

98

Luty, przedstawienie

Czarownice lubià si´ uÊmiechaç

W myÊl zwyczaju przyj´tego w szkole ka˝da klasa mia∏asamodzielnie przygotowaç program artystyczny. Temat dowolny. W lutym wypada∏a kolej klasy V B. W czasie godziny wychowawczej zosta∏y ustalone szczegó∏y wyst´pu.

– Zróbmy parodi´ jakiegoÊ znanego turnieju telewizyjnego– zaproponowa∏ Mati.

Pomys∏ bardzo si´ spodoba∏ i po krótkiej naradzie ustalono, ˝eponiewa˝ w lutym sà walentynki, Randka w c i e m n o b´dzie idealnie pasowaç jako motyw miesiàca. Alek z Matim prz y g o-towali pierwszy szkic scenariusza. Na kolejnym spotkaniu dotyczàcym przedstawienia Su zaproponowa∏a:

– A mo˝e zamienimy ch∏opaków z dziewczynami?– Co dok∏adnie masz na myÊli? – zapyta∏a Klaudia.– Niech dziewczynà wybierajàcà b´dzie przebrany

ch∏opak i niech wybiera ch∏opaków, którzy b´dà poprzebiera-nymi dziewczynami.

Pomys∏ zyska∏ pe∏ne poparcie. Takie ustawienie postaci gwarantowa∏o dobrà zabaw´ i mnóstwo Êmiechu.

Rozpocz´to podzia∏ ról. Alek zosta∏ prowadzàcym, Hasiz zadowoleniem i oczywiÊcie czarujàcym uÊmiechem przyj´∏a

99

rol´ wró˝ki. Mati jako dziewczyna mia∏ znaleêç swojego wy-braƒca spoÊród trzech poprzebieranych dziewczyn. Rozdanezosta∏y równie˝ pozosta∏e role. Witek postanowi∏ zostaç kamerzystà, a Su mia∏a poprowadziç trio raperów taƒczàcychw tle w czasie przerw i zmian na scenie. Ustalono te˝, ˝e pozosta∏e osoby utworzà weso∏à publicznoÊç. Po dwóch tygodniach intensywnych prób odby∏o si´ przedstawienie.

– Witamy paƒstwa w naszym programie Randka w ciem -no. – Alek rozpoczà∏ show. – Na poczàtek zapraszam na scen´ panià Mieczys∏aw´ Lakierek. Mieçka pracuje w firmiegastronomicznej „Jedz, ile chcesz”.

Na scenie pojawi∏ si´ Mati. Biust mia∏ uformowany z grejpfrutów, pod sukienkà w kwiatki widaç by∏o poduszki.Poruszanie si´ utrudnia∏y mu nie tylko poduszki, ale równie˝ró˝owe lakierowane pantofelki na wysokim obcasie. Publicz-noÊç przywita∏a go salwà Êmiechu i ˝ywio∏owà owacjà. Trzeba przyznaç, ˝e Mati wykaza∏ si´ wielkà odwagà, wyst´pujàc w ten sposób przed ca∏à szko∏à.

– Miecia jest zwiàzana ze swojà firmà od lat – kontynu-owa∏ Alek – co doskonale po niej widaç. Wierzy, ˝e liczbadziewi´ç przynosi jej szcz´Êcie. Wa˝y 99 kilogramów i od dwóch dni jest na ostrej diecie, ˝eby nie przekroczyç stówki. Jej hobby to balet.

Za parawanem wypo˝yczonym z gabinetu lekarskiego zasiad∏y trzy dziewczyny przebrane za ch∏opaków. Alek dokona∏ ich prezentacji:

100

– Kandydat numer jeden nazywa si´ Zdzisio Szufelka.Ma czterdzieÊci jeden lat i mieszka w miejscowoÊci W´giel.Pracuje w oczyszczalni Êcieków na kierowniczym stanowisku.Prenumeruje tygodnik Pani domu, a jego marzeniem jest za∏o-˝enie w∏asnej grupy wokalnej.

Weronika przebrana za Zdzisia uk∏oni∏a si´ z dziewcz´càgracjà, co oczywiÊcie doda∏o m´skiej postaci odpowiedniego kolorytu. Podajàc r´k´ Alkowi, przedstawi∏a si´:

– Szufelka. – Szufla. – Alek poda∏ jej r´k´, myÊlàc, ˝e nawiàzuje do

starego przywitania.– Kandydat numer dwa nazywa si´ Zenio Kissme. Ma

dwadzieÊcia lat. W pe∏ni zas∏uguje na swoje nazwisko, gdy˝wspaniale ca∏uje. Urodzi∏ si´ w Wàchocku. Z zawodu jest...przysz∏ym pi∏karzem.

PublicznoÊç przywita∏a Basi´, czyli Zenka, wielkà owacjà.Zapewne w reakcji na jej topowy strój rapera i ekstrawa-ganckie adasie na nogach.

– Kandydat numer trzy nazywa si´ Wac∏aw Pude∏ko. Ma szeÊçdziesiàt dwa lata, pracuje w Okr´gowej Spó∏dzielniMleczarskiej w T∏uszczu. W dni wolne od pracy, a ma ichwiele, jest did˝ejem... w Ciechocinku. Wacek mieszka u mamyi chcia∏by za∏o˝yç warzywniak.

Na scen´ wesz∏a Klaudia w gustownym berecie. Mia∏aprzyklejone wàsy. PublicznoÊç przywita∏a jà oklaskami.

– Teraz Mieçka zada kandydatom pytania, które pomogàjej odnaleêç swojego wybraƒca – powiedzia∏ Alek.

101

– Jaki kolor lubisz najbardziej? – zapyta∏a Mieçka.Odpowiedzi pad∏y szybko, jedna po drugiej.– Czerwony – odpowiedzia∏ Zdzisio.– Zielony – odpowiedzia∏ Zenio.– Niebieski – odpowiedzia∏ Wacek.– To doprawdy genialne pytanie, przeÊwietlajàce kandy-

datów na wylot. – Alek zachwyca∏ si´ przebieg∏oÊcià Mieczys∏awy. – Prosimy o drugie pytanie.

– Podaj dat´ bitwy pod Wiedniem. – Mieçka pomacha∏aw stron´ pana Kija, robiàc przy tym min´ s∏odkiej idiotki.

– Lizus! – burknà∏ pogardliwie Alek, jednak ju˝ po chwiliprowadzi∏ show z pe∏nym entuzjazmem:

– Ale co na to kandydaci?Poniewa˝ zapanowa∏a k∏opotliwa cisza, postanowi∏

jà przerwaç.– Widz´, ˝e z tym pytaniem mogà byç trudnoÊci...

W takiej sytuacji zgodnie z regulaminem wolno wykonaç telefon do prz y j a c i e l a . – Alek wr´czy∏ Zdzisiowi telefon komórkowy.

– WyÊl´ raczej SMS-a – powiedzia∏ Zdzisio, po czymwstuka∏ w klawiatur´ telefonu nast´pujàcy tekst, g∏oÊno sylabizujàc: „Pa-nie Hen-ry-ku, po-mo-cy, potrze-bu-j´ da-t´ bi-twy pod Wie-dniem”.

Po kilku sekundach w kieszeni pana Kija zadzwoni∏ telefonkomórkowy, oznajmiajàc otrzymanie wiadomoÊci. PublicznoÊçnagrodzi∏a ten numer salwà Êmiechu i wielkimi oklaskami. PanHenryk Kij, Êmiejàc si´ razem z innymi, odpowiedzia∏ na

102

pytanie. Kandydaci natychmiast powiedzieli jeden po drugim.– 1683.– 1683.– 1683.– Geniusz! – wykrzyknà∏ Alek w stron´ Matiego. – Jesz-

cze jedno pytanie i b´dzie wiedzia∏a o nich wszystko! Ona jestpo prostu niesamowita!

– Która godzina? – Mieçka zada∏a pytanie przechodzàce-mu obok Witkowi, przebranemu za kamerzyst´.

Kandydaci siedzàcy za parawanem odebrali to jako kolejnepytanie. B∏yskawicznie pad∏y trzy odpowiedzi:

– Pi´tnaÊcie po jedenastej.– SiedemnaÊcie po jedenastej.– O kurcz´! Zapomnia∏em zegarka. – Kandydat numer

trzy by∏ bardzo zdenerwowany.– Ale to nie by∏o moje pytanie! – Miecia próbowa∏a

protestowaç.– Co za przenikliwoÊç! – Alek ponownie zachwyca∏ si´

kolejnym pytaniem, zupe∏nie ignorujàc protesty Mieczys∏awy.– Podsumujmy naszych kandydatów. – Do gry p∏ynnie

w∏àczy∏a si´ wró˝ka. – Kandydat numer jeden, Zdzisio Szufelka, jest kierownikiem w oczyszczalni Êcieków, kochadom, Êpiewanie i kolor czerwony. Jest mistrzem dedukcji (bitwapod Wiedniem). Jego ulubionà godzinà jest jedenasta pi´tnaÊcie...

– Nie trzeba – Mieçka przerwa∏a wró˝ce, podnoszàc r´k´.– I tak wybieram Zenia, gdy˝ tak jak on lubi´ si´ ca∏owaç.

103

Uwodzicielski uÊmiech spowodowa∏ owacj´ na stojàco. Kiedy publicznoÊç dochodzi∏a do siebie po kolejnym atakuÊmiechu, Mati z Basià dali imponujàcy pokaz raperskiego taƒca. W tle asystowa∏a im Su z trzema kolegami.

¸atwo da∏o si´ przewidzieç, ˝e po tych wyst´pach w klasieV B przyby∏y cztery osoby: Mieçka, Zdzisio, Zenio i Wacek.Dopiero po kilku tygodniach powrócili do klasy Mati, Weronika, Basia i Klaudia.

104

Regu∏a VI, czyli Je˝

Ciesz si´ ˝yciem i Êmiej si´ przy ka˝dej okazji.Doceniaj nawet drobnostki, które przynoszà radoÊç.

Âmiech, przy jaêƒ i szcz´Êcie sà dobrem nieograniczonym, czerp wi´c z nich do woli i ciesz si´, gdy robià to inni.

Spraw, by otaczali ci´ przy jaêni ludzie: jeÊli poznasz kogoÊ mi∏ego, bez wahania powiedz mu

kilka ciep∏ych s∏ów. Pami´taj, ˝e takie chwile nie trafiajà si´ cz´sto, jeÊli wi´c je przegapisz,

bezpowrotnie stracisz coÊ wspania∏ego. Je˝ ujawni∏ nam zdumiewajàcy sekret:

uÊmiech jest najpot´˝niejszà bronià czarodzieja.

MyÊlàc o tej Regule wyobraê sobie uÊmiechni´tego je˝yka zwini´tego w k∏´bek na kszta∏t szóstki

i pami´taj, ˝e jest on symbolem szcz´Êcia.

– I to ju˝ wszystko? – zapyta∏ Alek po przeczytaniu szóstej Regu∏y.

– W∏aÊnie w tej prostocie zawarte jest jej pi´kno – odpowie-dzia∏a Su.

– UÊmiechanie si´ to ˝adna trudnoÊç – odpar∏a Hasi, któranale˝a∏a do najweselszych w klasie i uÊmiecha∏a si´ dos∏ownieco kilka minut. .

Pogodne usposobienie i pozytywne nastawienie do Êwiata jestprzepustkà do szcz´Êliwszego, a w dodatku ∏atwiejszego ˝ycia.Dzieje si´ tak, poniewa˝ to, co myÊlimy i mówimy, wywo∏ujeprzysz∏oÊç, niczym samospe∏niajàca si´ przepowiednia. W tensposób ci, którzy do ci´˝kiej pracy potrafili do∏o˝yç wiar´w pozytywny rozwój wypadków, otrzymujà specjalnà nagrod´. Tym bardziej jak ognia nale˝y unikaç narzekania,niezadowolenia i braku wiary, poniewa˝ samospe∏niajàca si´przepowiednia ma ogromnà si∏´ – zarówno pozytywnà, jaki negatywnà. Dlatego warto nadawaç zdarzeniom, nawet tymtrudniejszym, pozytywnà energi´.

.– A jak myÊlisz, dlaczego jesteÊ tak lubiana w klasie?

– zapyta∏ Alek i choç by∏a to najprawdziwsza prawda, z ust adoratora Hasi zabrzmia∏o to raczej jak kolejny komplement, a nie powa˝ny g∏os w rozmowie.

– Zgadzam si´ z Alkiem w stu procentach. – Su popar∏asugesti´ Alka.

107

Hasi zrobi∏o si´ bardzo mi∏o, nic wi´c dziwnego, ˝e uÊmiech-n´∏a si´ po raz kolejny i patrzàc w gór´, doda∏a:

– PomyÊlcie, co oznacza powiedzenie „czarujàcyuÊmiech”? Nigdy wczeÊniej nie zastanawia∏am si´ nad jego pochodzeniem, ale czy nie powinniÊmy rozumieç go bardzo dos∏ownie? Przysz∏o mi teraz do g∏owy, ˝e uÊmiechajàc si´,rzucamy na kogoÊ czar...

Pozosta∏a trójka przyjació∏ popatrzy∏a na Hasi z du˝ymuznaniem.

– Zamknijcie na chwil´ oczy i pomyÊlcie sobie „czarujàcyuÊmiech” – zaproponowa∏ Mati. – No, na co czekacie?

Kiedy otworzyli oczy, doda∏:– Zwróçcie uwag´, jak pozytywne emocje budzi to wyra˝e-

nie. Czy wiecie, ˝e kiedy mieliÊcie zamkni´te oczy, wasze twarze rozpromieni∏y si´?

Teraz wyrazy czarodziejskiego uznania ca∏ej trójki przenio-s∏y si´ z Hasi na Matiego.

– UÊmiechanie si´ do samego siebie to drugi stopieƒ wtajem-niczenia – wyzna∏a Su. – Stale nad tym pracuj´. Spróbujcie,to naprawd´ Êwietna zabawa.

Rozmowa nabra∏a takiego rozp´du, ˝e trudno by∏o nadà˝yçza szalonymi pomys∏ami, które pojawia∏y si´ wokó∏ zjawiskauÊmiechu. Po d∏u˝szej chwili refleksji nad rozmaitymi wypowiadanymi màdroÊciami Su wskaza∏a palcem na kart´z szóstà Regu∏à.

– Czy wiecie, co wspania∏ego traci si´ bezpowrotnie, gdynie okazuje si´ innym ˝yczliwoÊci?

108

Poniewa˝ nikomu nie przychodzi∏a do g∏owy ˝adna odpowiedê, kontynuowa∏a:

– Szans´ na zdobycie Robina. – Robina? A co to takiego? – spyta∏ Mati.– Jest to przezroczysty kryszta∏ek dobrej energii przyjmu-

jàcy rozmaità postaç. Najcz´Êciej spotykany wÊród czarowni-ków jest kryszta∏ górski. Wed∏ug Wielkiej Ksi´gi Czarów ma przedziwnà moc przyciàgania szcz´Êcia. JeÊli tysiàc razyoka˝emy ˝yczliwoÊç, a nast´pnie poczujemy si´ dobrym czarodziejem, wtedy Robin sam nas odnajdzie.

– Teraz to rozumiem, b´dzie co robiç przez najbli˝sze dziesi´ç lat. – W weso∏ym g∏osie Alka by∏a jednak nuta rezygnacji.

– Mam dla ciebie dobrà wiadomoÊç. – Su porozumiewaw-czo mrugn´∏a do Alka. – W szóstej Regule nic nie trzeba robiç... Po prostu trzeba byç mi∏ym.

– A Robin? – Alek nie dawa∏ za wygranà.– Przecie˝ mówi∏am, ˝e sam pojawi

si´ w twoim ˝yciu.– A ty masz ju˝ swojego

Ro b i n a ? – Mati by∏ bardzozainteresowany jego zdoby-ciem, a na poczàtek chcia∏ goprzynajmniej zobaczyç.

– Jeszcze nie, ale staram si´bardzo i wiem, ˝e kiedyÊ do mnieprzyjdzie...

109

Ju˝ w ciàgu nast´pnych godzin kilka zdarzeƒ potwierdzi∏ozadziwiajàcà si∏´ uÊmiechu. Zadzwoni∏ dzwonek na lekcj´ historii. Pan Kij poprosi∏ o wyj´cie karteczek. Po pi´ciu miesià-cach nauki nikt ju˝ si´ nie dziwi∏, ˝e znowu jest kartkówka.Tym razem nauczyciel zrobi∏ test z królów Polski.

– Dziewi´ç pytaƒ i trzy minuty – powiedzia∏, ods∏aniajàcpytania napisane na tablicy. A wi´c do dzie∏a.

Mimo ˝e kartkówka by∏a na historii czymÊ zupe∏nie normal-nym, kilka osób okazywa∏o oznaki nerwowoÊci. Zupe∏nie jakbyby∏y nieprzygotowane, bo na pewno nikt nie by∏ zaskoczony.

– Jak si´ nazywa∏ ostatni król z Jagiellonów? – zapyta∏Piotr szeptem, ale chyba odrobin´ za g∏oÊno, poniewa˝ pan Kijpowiedzia∏, wyjmujàc swój ulubiony telefon komórkowy:

– JeÊli ktoÊ chce si´ poddaç, prosz´ oddaç prac´. Rozmawia-nie jest równoznaczne z nieprzygotowaniem do lekcji.

Spojrza∏ na Piotra, oczekujàc, ˝e ten zrezygnuje.Piotr uÊmiechnà∏ si´ rozbrajajàco, z nutà przeprosin. Jego

podniesione brwi sugerowa∏y pytanie, czy mimo wszystko mo˝e pisaç dalej. Sta∏ si´ cud, poniewa˝ pan Kij nie nalega∏ naoddanie kartki i jak gdyby nigdy nic zabra∏ si´ do pisaniaSMS-a.

Natychmiast zapanowa∏a dobrze znana wszystkim „ciszaidealna”, której Stefan tak bardzo zazdroÊci∏ panu Kijowi.

Czasu by∏o tak ma∏o, ˝e nikomu nie przysz∏o do g∏owy ˝ar-towaç z ulubionego zaj´cia pana Kija. Po chwili w kieszeniPiotra zabrz´cza∏ telefon komórkowy – przyszed∏ do niegoSMS…

110

„O nie, tylko nie teraz!” – pomyÊla∏ Piotr, ale poniewa˝i tak napisa∏ ju˝ wszystko, co wiedzia∏, ukradkiem wyjà∏ apa-rat z kieszeni. Odczyta∏ wiadomoÊç i jego oczy rozszerzy∏ysi´ mniej wi´cej dwukrotnie. TreÊç SMS-a by∏a nast´pujàca:„Zygmunt II August, do 1572, pozdro, HK”. Spojrza∏ na pana Kija, a ten, zamykajàc oczy, bardzo wymownie kiwnà∏g∏owà. Niewiele myÊlàc, Piotr przepisa∏ odpowiedê do swojejpracy. OczywiÊcie na przerwie opowiedzia∏ ca∏e zdarzenie kolegom.

– Ale skàd on mia∏ twój numer? – zastanawia∏a si´ g∏oÊnoWeronika.

– Jak to zrobi∏eÊ, ˝e nie musia∏eÊ wyjÊç z k l a s y ? – z a p y t a ∏ aK l a u d i a .

– Za∏atwi∏em to czarujàcym uÊmiechem. – Piotr rozbraja-jàco si´ uÊmiechnà∏, patrzàc Klaudii g∏´boko w oczy.

Klaudia zaczerwieni∏a si´, poniewa˝ kilka osób jakby natrzy, cztery powiedzia∏o:

– Uuuu!I chocia˝ treÊç zawarta w s∏owie „Uuuu” jest pozornie

niewielka, wzmocniona szarmanckim zachowaniem Piotra zupe∏nie wystarczy∏a, by przekazaç komunikat o szczegól-nym znaczeniu. Klaudia przystàpi∏a do kontrataku:

– Musi ci´ bardzo lubiç albo nienawidziç – powiedzia∏ai równie˝ uÊmiechn´∏a si´ w szczególny sposób, patrzàc Piotrowi g∏´boko w oczy.

– Ja na twoim miejscu mia∏bym si´ na bacznoÊci– powiedzia∏ Alek.

111

Mo˝na by∏o odnieÊç wra˝enie, ˝e od kilku chwil rozmowaprzesta∏a dotyczyç kartkówki i pana Kija.

– A ja odpisa∏abym, ˝e dzi´kuj´ – powiedzia∏a Su, zaska-kujàc wszystkich.

Piotr bez s∏owa wyjà∏ swój telefon i napisa∏ krótkà odpo-wiedê: „Dzi´ki, pozdro, P”.

„To jest dopiero pokaz Regu∏y Dzia∏ania” – pomyÊla∏a Ha-si i bezwiednie pokiwa∏a g∏owà, dajàc tym samym wyraz uznania dla natychmiastowej reakcji kolegi.

– Fajny goÊç z tego Heƒka – skwitowa∏ zadowolony z siebie Piotr.

– A teraz powtórz ca∏y materia∏, który by∏ na kartkówce,i sam zg∏oÊ si´ do odpowiedzi. Wtedy zostaniesz jego prawdzi-wym kumplem – powiedzia∏a Hasi.

Piotr zmierzy∏ jà zimnym wzrokiem, mru˝àc oczy. Niemniej kilka dni póêniej podniós∏ r´k´ zaraz na poczàtkulekcji historii.

– S∏ucham ci´, Piotrze – pan Kij udzieli∏ mu g∏osu.– Chcia∏bym zg∏osiç si´ z królów Polski. – W g∏osie Piotra

da∏o si´ wyczuç determinacj´.– Nie przewiduj´ w tej chwili odpytywania z tej cz´Êci

materia∏u – odpowiedzia∏ pan Kij. – JeÊli si´ ich nauczy∏eÊ, to gratuluj´, ale zrobi∏eÊ to dla siebie.

– Bardzo mi na tym zale˝y – nalega∏ Piotr. – To sprawahonoru.

– Skoro tak, to s∏ucham. – Pan Kij nagle zmieni∏ zdanie.Piotr z szybkoÊcià karabinu maszynowego wyrecytowa∏

112

wszystkich królów po kolei, ∏àcznie z datami ich panowania.Pomyli∏ si´ tylko raz i dosta∏ szóstk´! Pan Kij wykreÊli∏ murównie˝ trójk´ z ostatniej kartkówki i doda∏ z uznaniem:

– Pi´knie, Pi o t rze! Za∏atwi∏eÊ t´ spraw´ w naprawd´ dobrym stylu.

Od tego dnia Piotr i pan Kij zostali, Êmia∏o mo˝na to powie-dzieç, przyjació∏mi. Oceny Piotra stawa∏y si´ coraz lepszei trudno dziÊ stwierdziç, czy pan Kij go faworyzowa∏, czy te˝Piotr uczy∏ si´ wi´cej. A mo˝e i jedno, i drugie po trochu...

Czego dowiedzieliÊmy si´ w lutym...

1. Szczery uÊmiech ma zadziwiajàcà si∏´ rozwiàzywaniawielu problemów. Spróbuj, a zobaczysz jak inni b´dàposzukiwali twojego towarzystwa.

2. Po stokroç ch´tniej przebywamy z ludêmi mi∏ymi i pogod-nymi, ale nie dla wszystkich jest to oczywiste.

3. Spraw, by otaczali ci´ mili ludzie.4. Istnieje drugi stopieƒ wtajemniczenia pot´gi uÊmiechu, który

daje niezwyk∏à moc. Osiàgasz go gdy cieszysz si´ szcz´Ê-ciem i radoÊcià innych.

5. Regu∏a Je˝yka: uÊmiech jest najpot´˝niejszà bronià czaro-dzieja, w∏adaj nim jak ró˝d˝kà. Âmiej si´ i uÊmiechaj przyka˝dej okazji, rozmawiajàc z innymi, gdy spotka ci´ lubprzypomnisz sobie coÊ mi∏ego, a nawet bez okazji, po prostuuÊmiechaj si´ do siebie.

113

Marzec, wyprawa do krainy snów

Eliksir spe∏nienia

Zaraz po lekcji Alek podszed∏ do Su.– Wiesz co, Su, ty to masz prawdziwy talent do angielskiego.– MyÊl´, ˝e wszyscy mamy mniej wi´cej taki sam talent

nie tylko do angielskiego, lecz tak˝e do innych przedmiotów – odpar∏a Su.

– W takim razie jak wyt∏umaczysz to, ˝e dostajesz ostat-nio same piàtki i szóstki, a na poczàtku roku nawet nie potra-fi∏aÊ si´ przedstawiç. Nie powiesz mi chyba, ˝e czarujesz?

– OczywiÊcie, ˝e czaruj´. Pos∏uchaj, jak wyt∏umaczy∏ mi to mój tata. Ile godzin potrzeba, ˝eby nauczyç si´ angiel-skiego?

– A skàd ja mam wiedzieç, pewnie z tysiàc.– Niech b´dzie tysiàc, a ile to b´dzie lat?– Noo… – zastanawia∏ si´ g∏oÊno Alek – ucz´ si´ dwie

godziny w tygodniu, a wi´c oko∏o... dziesi´ciu lat.– Ja ucz´ si´ codziennie przez dwie godziny. Pracuj´ siedem

razy wi´cej od ciebie i wyglàda to tak, jakbym uczy∏a si´ siedem razy szybciej. Dzi´ki za komplement, ale moim zdaniemtalent do j´zyków obcych ma te˝ inne oblicze.

– CoÊ w tym jest, ale ja i tak wiem swoje – odpar∏ Alek.

114

– Spróbuj z dowolnym przedmiotem, a sam si´ przekonasz.A mo˝e jakieÊ ma∏e zakl´cie... – zapyta∏a zaczepnie.

– O nie! Tylko nie to. – Alek podniós∏ r´ce do góry. – Sta-nowczo protestuj´.

Hasi i Su wraca∏y do domu przez park, tà samà drogà cokiedyÊ w paêdzierniku.

– Jak ci idzie odchudzanie? – zapyta∏a nagle Su.– Czemu pytasz? – Hasi by∏a zupe∏nie zaskoczona.– W∏aÊnie przypomnia∏o mi si´, jak wraca∏yÊmy t´dy ze

szko∏y. Nasza rozmowa sprzed kilku miesi´cy stan´∏a mi terazprzed oczami, jakby to by∏o przed chwilà – odpowiedzia∏a Su.

– W∏aÊciwie to ju˝ dawno o niej zapomnia∏am. – Hasi niebardzo wiedzia∏a, co odpowiedzieç. – Pami´tam, jak mi poradzi∏aÊ, ˝eby nie jeÊç wieczorem.

Dziewczyny popatrzy∏y na siebie.– No i przesta∏am podjadaç, jem tylko wtedy, kiedy jestem

naprawd´ g∏odna.– Wiesz, rozpoczynanie jedzenia z uczuciem g∏odu dzia∏a

jak najlepsza prz y p r a w a – powiedzia∏a Su. – Wszystko lepiej smakuje.

Nagle jakby spod ziemi pojawi∏ si´ ko∏o nich Mati. G∏adkoprzy∏àczy∏ si´ do rozmowy, musia∏ wi´c us∏yszeç przynaj-mniej ostatnie zdanie.

– Co wam tak smakuje? – zapyta∏.Hasi zaczerwieni∏a si´, poniewa˝ nie wiedzia∏a, od którego

momentu Mati s∏ysza∏ ich rozmow´, ale nie straci∏a zimnejkrwi i odpowiedzia∏a pewnym g∏osem:

115

– Nie s∏ysza∏eÊ? Wszystko, byle dobrze przyprawione.– Co wy wiecie o jedzeniu i smako∏ykach? – odpowiedzia∏

Mati z drwinà w g∏osie.– A ty jakim prawem wypowiadasz si´ o tym, co nam sma-

kuje? A mo˝e jesteÊ znanym smakoszem? – Hasi postanowi∏abroniç swojej niezale˝noÊci.

– Raczej nieznanym, za to utalentowanym ˝ar∏oczkiem.Ups, chcia∏am raczej powiedzieç, smakoszkiem – powiedzia∏a,chichoczàc, Su.

– Takim prawem, ˝e kiedy najzgrabniejsze dziewczynyw klasie rozmawiajà o smako∏ykach, to chce mi si´ Êmiaç, pewnie ca∏ymi dniami g∏odujecie? – Mati nie przeczuwa∏ nawet, jak bardzo jego uwaga jest na czasie.

– Wiesz, Mati, potrafisz byç naprawd´ mi∏y. – Su naglezmieni∏a ton i pos∏a∏a mu czarujàcy uÊmiech.

Mati by∏ zupe∏nie zdezorientowany. „Rozmawiajà o jedze-niu, najpierw sà zaczepne, a zaraz potem milutkie – no i jaktu zrozumieç kobiety” – pomyÊla∏. Poniewa˝ jednak rozmowaposz∏a w dobrà stron´, zaproponowa∏:

– A mo˝e pozwolicie zaprosiç si´ dzisiaj do kina?– Na film czy do kina? – figlarnie zapyta∏a Hasi.– W∏aÊciwie to do kina. Chyba ˝e b´dà grali coÊ fajnego,

to wtedy przy okazji tak˝e na film.– Skoro tak, to musimy zabraç ze sobà Alka – stwierdzi∏a

Hasi.I tak, zupe∏nie przypadkiem, czwórka czarodziejów trafi∏a

na Forresta Gumpa.

116

Po seansie rozgorza∏a dyskusja na temat filmu.– Forrest by∏ rewelacyjny – zaczà∏ Alek. – Bieganie, futbol,

tenis sto∏owy: czegokolwiek si´ dotknà∏, stawa∏ si´ mistrz e m .– JeÊli ju˝ coÊ zaczyna∏, to szed∏ na ca∏oÊç – doda∏a Su.– W∏aÊnie. Pami´tacie ten tekst: „Odtàd, jak gdzieÊ

szed∏em, to bieg∏em”? – podchwyci∏a Hasi.– To jest bardzo czarodziejski film – wtràci∏a Su.– Ale przecie˝ nie ma tam ani jednego s∏owa o czarach

– zauwa˝y∏ Alek. – Wszystko jest supernormalne.– Oprócz tego, ˝e przeci´tny cz∏owiek osiàga niezwyk∏e

wyniki w tak wielu dziedzinach. Przecie˝ to sà w∏aÊnie czary. Czy zauwa˝yliÊcie, jak to si´ dzia∏o...

– JeÊli mu na czymÊ zale˝a∏o, bez reszty poÊwi´ca∏ tej spra-wie ca∏à swojà uwag´ – zauwa˝y∏a Hasi.

– ¸atwo mówiç, on nie mia∏ tylu obowiàzków co my – za-protestowa∏ Alek.

– On te˝ chodzi∏ do szko∏y. – W∏àczy∏ si´ Mati. – Moimzdaniem jest to sprawa wyboru tego, co jest wa˝ne w ˝yciu.

.Ka˝dy czarodziej ma niezwyk∏à moc osiàgania zadziwia-

jàcych sukcesów w swojej ulubionej dziedzinie. Dzieje si´ takwskutek bezgranicznego poÊwi´cenia uwagi i czasu. Inne sprawy usuwajà si´ wtedy na bok, stajà si´ bez znaczenia, aleto jest w∏aÊnie klucz do powodzenia. Nic nie daje tyle radoÊcico osiàganie sukcesów w dziedzinie, która jest naszà pasjà.

.

117

– Pos∏uchajcie fragmentu poematu sprzed stu pi´çdziesi´ciulat – Su mówi∏a z blaskiem w oczach:

„Rzecze m´drzec: By zwyci´stwa idei nie zgubiç,Wprzódy trzeba w sercu, w myÊlach jà ho∏ubiç!I by spraw najwa˝niejszych wprost ogarnàç ca∏oÊç,Trzeba skupiç si´ na nich przez czynów wytrwa∏oÊç.

Kto tej cnoty nie posiad∏ – odró˝niç nie umieRzeczy wa˝nych od pilnych w dziennych zaj´ç t∏umie I swà zr´cznoÊç na sprawy b∏ahe zacznie trwoniç,Zamiast tego, co Êwi´te, swym or´˝em broniç.

ZaÊ wytrwa∏oÊç w dzia∏aniu dla ka˝dej robotyTo czyny zamyÊlone spe∏niç co do joty.Bo kto w pó∏ drogi staje, szukajàc przyczynySwej pora˝ki – tego zaw˝dy minà wawrzyny!”.

– Fajny ten poemat. – Powiedzia∏a Hasi. – Kto gonapisa∏?

– Czarodziej wielkiego serca: Jacenty D˝akusis. Urodzi∏si´ 15 kwietnia 1852 roku, a wi´c dok∏adnie 400 lat po narodzi-nach Leonarda da Vinci! Czarodziej ten obdarzony by∏ niezwyk∏ym talentem w tak wielu dziedzinach, ˝e profesorLonfia, który by∏ zresztà jego uczniem, jest przekonany,˝e istnieje pewien magiczny zwiàzek pomi´dzy Jacentym i Leonardem.

118

– Wyglàda na to, ˝e zasady skutecznoÊci dzia∏ania sàznane od dawna. – Mati by∏ zamyÊlony. – Daj nam siódmàRegu∏´, Su. Mam przeczucie, ˝e ca∏a nasza rozmowa, a potemten film, majà swoje zakoƒczenie.

– ¸aaau, jestem pod wra˝eniem – powiedzia∏a Su, uwa˝-nie przyglàdajàc si´ Matiemu.

Z iskierkami w oczach Su wyj´∏a znanà ju˝ wszystkim po˝ó∏k∏à kartk´ z kolejnà Regu∏à Wielkiej Ksi´gi Czarów.

119

Regu∏a VII, czyli Tydzieƒ

Codzienna systematycznoÊç jest dla czarodzieja jak wiatr dla ˝aglowca.

Jest to wielkie wyzwanie,z którym koniecznie nale˝y sobie poradziç.

W pokonaniu w∏asnych przyzwyczajeƒ i lenistwa,pomogà ci twoje marzenia,

które niczym cudowny eliksir sprawià,˝e trud codziennej pracy stanie si´ przy jemnoÊcià.

Spróbuj odnaleêç radoÊçw spe∏nianiu ka˝dego podj´tego zadania.

Jedyna droga do pami´tania tej Regu∏y wiedzie przez codziennoÊç,

a wi´c bezwarunkowo dzia∏aj przez siedem dni w tygodniu.

– Siódma Regu∏a jest cz´sto nazywana Eliksirem Spe∏nie-nia – tajemniczo szepn´∏a Su – chocia˝ niektórzy nie zgadza-jà si´ z takim okreÊleniem.

– Dosyç to skomplikowane – powiedzia∏ Alek. – MyÊl´,˝e to najtrudniejsza jak do tej pory Regu∏a.

– Wbrew pozorom sama Regu∏a nie jest skomplikowana.Mówi, by po prostu dzia∏aç – odpar∏a Su. – PomyÊlcie, ile osób mówi o czymÊ i nic nie robi, by to zrealizowaç.

– Albo zniech´cajà si´ po pierwszej nieudanej próbie– doda∏a Hasi. .

Najprostszà drogà do osiàgania rezultatów jest systema-tyczne powtarzanie. JeÊli na poczàtku coÊ nie wychodzi, tonieudane próby sà êród∏em cennych doÊwiadczeƒ. Jednak naj-trudniej polubiç codziennà prac´ nad czymÊ, co niekoniecznieod razu sprawia nam przyjemnoÊç.

.Nast´pnego dnia rano, jeszcze przed lekcjami, do trójki

przyjació∏ siedzàcych na parapecie przed klasà do∏àczy∏ Mati i ju˝ z daleka zawo∏a∏:

– Zgadnijcie, co mi si´ dzisiaj Êni∏o?– Niezwykle ciekawe pytanie. – Hasi zachichota∏a,

poniewa˝ odgadni´cie treÊci snu Matiego by∏o praktycznie niemo˝liwe.

– Bez telefonu do przyjaciela nie damy rady – doda∏ Alek.Su przyglàda∏a si´ z uwagà Matiemu i nagle wypali∏a:

122

– Âni∏o ci si´, ˝e lata∏eÊ.– Skàd wiesz? – Mati nie móg∏ ukryç swojego zdumienia.Alek i Hasi a˝ wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia.– Wiem i ju˝. Kilka razy mówi∏eÊ, ˝e chcia∏byÊ lataç,

a teraz wyglàdasz dok∏adnie tak, jakbyÊ sobie polata∏.Hasi i Alek zacz´li si´ Êmiaç.– Latajàcy Mati? – H a s i

unios∏a brwi.– By∏eÊ pasa˝erski czy

transportowy? – zapyta∏ Alek.– Widz´, ˝e dobre humory

was nie opuszczajà, ale dlacze-go moim kosztem? Protestuj´.

Mati by∏ poirytowany.– Zgoda. – Alek przyjà∏ protest.– Opowiedz coÊ wi´cej o tym Ênie. – Hasi przerwa∏a d∏u˝-

szà chwil´ milczenia.– Lata∏em wysoko nad drzewami jak ptak. Wcale si´ nie

ba∏em wysokoÊci, mówi´ wam, by∏o odlotowo!– Wróbel! – Alek rzuci∏ to jak przezwisko i wszyscy za-

cz´li rechotaç.– Ciekawe, co to mo˝e oznaczaç? – zastanawia∏ si´ Mati.

.Nad znaczeniem snów od stuleci rozmyÊlajà m´drcy ca∏ego

Êwiata. Tymczasem sen jest tylko nieskr´powanym stanem naszej podÊwiadomoÊci, w którym uzyskuje si´ niezwyk∏à

123

jasnoÊç widzenia spraw duchowych, a nawet przysz∏oÊci.Czarodzieje korzystajà ze snów jak z ksi´gi màdroÊci, w któ-rej mo˝na znaleêç odpowiedzi na wiele pytaƒ. Trzeba jednakpami´taç, ˝e rozumienie snów jest sztukà rozmowy w nowymj´zyku, którego nale˝y si´ nauczyç.

.– A co ci przysz∏o do g∏owy, kiedy si´ obudzi∏eÊ? – zapy-

ta∏a Su.– Tylko tyle, ˝e by∏o bardzo fajnie.– A o czym myÊla∏eÊ przed snem? – Su by∏a wyjàtkowo

dociekliwa.– Czemu tak si´ dopytujesz? – zapyta∏a Hasi.– Poniewa˝ cz´sto rozmawiam ze swoimi snami – po raz

kolejny Su wypali∏a coÊ zaskakujàcego. – Dzia∏a to w bardzoprosty sposób. Wystarczy przed snem skoncentrowaç si´ na interesujàcej nas sprawie i poprosiç o porad´.

– Chyba ˝artujesz! – Alek najzwyczajniej nie wierzy∏w to, co us∏ysza∏.

– Mówi´ zupe∏nie serio. Dobrze mieç przy ∏ó˝ku kartk´i d∏ugopis, ˝eby zanotowaç treÊç snu natychmiast po przebu-dzeniu. Po kilku godzinach zapomina si´ szczegó∏y, a czasemnawet ca∏y sen.

– A jak wyt∏umaczyç sobie treÊç snu? Przecie˝ czasami to sà kompletne bzdury – zapyta∏ Mati.

– Przede wszystkim nale˝y zadawaç precyzyjne i jedno-znaczne pytania, zw∏aszcza na poczàtku.

124

– A to dlaczego? – Hasi, która zawsze szybko wchodzi∏aw temat, tym razem najwyraêniej czegoÊ nie rozumia∏a.

– Dlatego ˝e aby nauczyç si´ nowego j´zyka podÊwiado-moÊci, najpierw trzeba poznaç znaczenie podstawowych s∏ów,a raczej snów. Na poczàtku lepiej zadawaç proste pytania.Dopiero z czasem mo˝na poruszaç sprawy bardziej skompli-kowane.

– No ∏adnie, jedno pytanie i jedna odpowiedê zajmujà ca∏ànoc. To jest zabawa na ca∏e ˝ycie! – Alek by∏ niezadowolony.

– To prawda, ˝e troch´ to trwa, ale te˝ nie musisz pozna-waç znaczenia tysi´cy snów, wystarczy kilkadziesiàt i te˝ si´dogadasz. – PewnoÊç g∏osu, jakim mówi∏a Su, by∏a zdumie-wajàca.

– Zawsze mo˝esz sobie pomóc na migi – za˝artowa∏a Hasi.

– Mam propozycj´ – powiedzia∏a Su. – Niech dziÊ wie-czorem ka˝dy z nas zada jedno pytanie swoim snom. Jutrosprawdzimy, jak nam posz∏o.

Pomys∏ eksperymentu zosta∏ przyj´ty entuzjastycznie.Zresztà odmowa by∏aby bardzo nieczarodziejskim zachowa-niem, przecie˝ poprzednia Regu∏a mówi∏a o dzia∏aniu.

Nast´pnego dnia ju˝ od pierwszej lekcji panowa∏o o˝ywieniewÊród m∏odych czarodziejów. Po samych minach widaç by∏o,˝e niektórzy mieli coÊ bardzo ciekawego do opowiedzenia. Jednak rozmowa o snach odby∏a si´ dopiero w czasie d∏ugiejprzerwy Êniadaniowej. Rozpocz´∏a Hasi.

125

– Zapyta∏am sny o jednà osob´, niewa˝ne, jakà. Chcia∏amsi´ dowiedzieç, co ta osoba o mnie myÊli.

„Ciekawe, czy dla wszystkich jest równie oczywiste, o kogo chodzi” – pomyÊla∏a Su, patrzàc na Hasi, która w∏aÊnie bardzo delikatnie si´ zarumieni∏a.

– I co powiedzia∏y sny? – Alek nagle si´ o˝ywi∏.– Âni∏o mi si´, ˝e jestem w staro˝ytnym Egipcie. Spacero-

wa∏am po bardzo starym mieÊcie z jakimÊ cz∏owiekiem. Wydaje mi si´, ˝e by∏ moim przewodnikiem. RozmawialiÊmyz przechodniami. Potem spodoba∏a mi si´ jedna lampa i chcia-∏am jà kupiç. By∏a to lampa Alladyna, po rozmowie ze sprzedawcà kupi∏am jà, chocia˝ ostatecznie wcale za nià niezap∏aci∏am. Chyba jà dosta∏am. Potem poszliÊmy pop∏ywaç w Nilu, ale w rzece by∏y krokodyle i przewodnik zabroni∏ miwchodziç do wody. Zacz´∏am pocieraç lamp´, aby wywo∏açz niej D˝ina, ˝eby przegoni∏ krokodyle. Zamiast tego znala-z∏am si´ w przepi´knej jaskini, na dnie której znajdowa∏o si´kryszta∏owo czyste jezioro. Do jaskini przenios∏am si´ sama.

Hasi przerwa∏a swojà opowieÊç. Alek znowu nie móg∏ opanowaç ciekawoÊci i zapyta∏:

– I co by∏o dalej?– Obudzi∏am si´.– Powiedz jeszcze, czy by∏o fajnie – poprosi∏a Su.

– A mo˝e si´ ba∏aÊ?– By∏o super. Stare miasto by∏o jak z bajki, oczywiÊcie ba-

∏am si´ krokodyli, ale z przewodnikiem czu∏am si´ bezpiecznie.Co o tym myÊlicie? – Hasi zwróci∏a si´ do przyjació∏.

126

– Przygoda... mi∏a... towarzyszy ci przewodnik, czujeszsi´ z nim bezpieczna. To jest osoba, o którà zapyta∏aÊ sny.To dobry sen. Jestem przekonany, ˝e ta osoba bardzo ci´ lubi – rozpoczà∏ Mati.

– To nie by∏a ta osoba – powiedzia∏a, uÊmiechajàc si´, Hasi.

– Sny mówià j´zykiem symboli. Osoba, o którà zapyta∏aÊ,mog∏a pojawiç si´ pod innà postacià. Wydaje mi si´, ˝e to jednak by∏ on – powiedzia∏a Su.

– A co z krokodylami? – zastanawia∏ si´ Mati. – Nie pozwoli∏ ci wejÊç do wody... Wi´c troszczy si´ o twoje bezpie-czeƒstwo.

– Pozostaje jeszcze lampa. To, ˝e jà dosta∏aÊ, jest znacznielepsze, ni˝ gdybyÊ jà kupi∏a. To, co czuje do ciebie ta osoba,jest podarunkiem.

– A dlaczego potem znalaz∏am si´ sama w j a s k i n i ?– spyta∏a Hasi.

– To mo˝e znaczyç, ˝e wasze drogi w koƒcu si´ rozejdà.Ciekawe, ˝e przez ca∏y czas rozszyfrowywania snu Hasi

Alek nie odezwa∏ si´ ani jednym s∏owem. Dopiero kiedy przysz∏a jego kolej, powiedzia∏:

– Zapyta∏em, czy mam rower.– A nie jesteÊ tego pewny? – Su popatrzy∏a na niego

ze zdziwieniem.– OczywiÊcie, ̋ e jestem. Chcia∏em nauczyç si´ s∏owa „tak”.– I co ci si´ przyÊni∏o?– Nic.

127

– W∏aÊciwie to nie jestem tym zdziwiona – powiedzia∏aSu. – Nauka j´zyka snów nie polega na poznawaniu poszcze-gólnych s∏ów, lecz na sztuce interpretacji. Jest dla mnie natu-ralne, ˝e nie dosta∏eÊ odpowiedzi na tak postawione pytanie.

– U mnie sprawa by∏a prosta – w∏àczy∏ si´ Mati.– Zapyta∏em, jak mi pójdzie najbli˝sza klasówka z matmy.

– To chyba niew∏aÊciwe pytanie – od razu wtràci∏a si´ Su– bo co to znaczy dobrze, a co êle. Trudno b´dzie zinterpreto-waç odpowiedê. Ale mów, co by∏o dalej.

– Âni∏o mi si´, ˝e zbieram grzyby.– W marcu? – zdziwi∏ si´ Alek.– Nie, by∏a jesieƒ. By∏em z rodzicami na grzybobraniu,

jak co roku. ChodziliÊmy po lesie, ale grzybów by∏o ma∏o. No i kiedy znalaz∏em pi´knego prawdziwka, mama zacz´∏apotrzàsaç mojà r´kà, mówiàc: „Mati, pobudka! Czas wstawaçdo szko∏y”.

Wszyscy wybuchn´li Êmiechem.– Ale mam nadziej´, ˝e po przebudzeniu trzyma∏eÊ w r´ku

prawdziwka – rechota∏ Alek.– A ˝ebyÊ wiedzia∏, ˝e jeszcze czu∏em, jak go trzymam.

Natomiast zupe∏nie nie rozumiem, jak sen odpowiedzia∏ na moje pytanie.

– Wydaje mi si´, ˝e pójdzie ci s∏abo – powiedzia∏a Hasi,kiedy usta∏y Êmiechy. – Ale pa∏y nie dostaniesz, poniewa˝uratuje ci´ prawdziwek, rozwià˝esz najtrudniejsze zadanie.

Su potakujàco pokiwa∏a g∏owà, a po chwili zapyta∏a:– Ile mia∏eÊ grzybów w koszyku?

128

– Ma∏o, w∏aÊciwie to nie wiem.– A wi´c b´dzie trója, co wy na to? – Su spojrza∏a na

Hasi i Alka, jakby w∏aÊnie wystawia∏a Matiemu ocen´.– Tak – zgodzi∏ si´ Alek – na czwórk´ trzeba chocia˝ kil-

ka podgrzybków.– To wcale nie jest Êmieszne – zaprotestowa∏ Mati, który

jako jedyny zachowa∏ powag´.Popatrzyli na Su, przysz∏a jej kolej.– Chcia∏am si´ dowiedzieç, czy zostaniecie czarodziejami.

Odpowiedê by∏a bardzo dziwna. Âni∏o mi si´, ˝e jestemw szkole stepowania. Przez ca∏y czas widz´ swoje nogi i chocia˝ taƒczy mi si´ ca∏kiem dobrze, co i rusz myl´ prawànog´. Próbuj´ wi´c si´ na niej skupiç. KtoÊ przyglàdami si´ z boku. Nie widz´ tej osoby, ale jest toch∏opak. To wszystko. Co o tym sàdzicie?

– Nauka stepowania, a wi´c zajmujeszsi´ czymÊ dla ciebie nowym – pierwszyodezwa∏ si´ Alek. – Lubisz taƒczyç,wi´c wydaje mi si´, ˝e otrzyma∏aÊ dobràwiadomoÊç.

– A co z tym ch∏opakiem, który si´przyglàda? – zapyta∏a Su.

– Nie taƒczy, lecz stoi z boku, a wi´cnie zostanie czarodziejem – z prostotà odpo-wiedzia∏ Alek.

Su spojrza∏a na niego przymru˝onymi oczami. „Odezwa∏si´ Alek, a wi´c to on mi si´ przyglàda∏...” – pomyÊla∏a.

129

Postanowi∏a jednak, ˝e nie podzieli si´ tymi spostrze˝eniamiz przyjació∏mi. Uzna∏a, ˝e jest to wiadomoÊç przeznaczonatylko dla niej. Poza tym mog∏a si´ przecie˝ myliç…

– Tylko dlaczego jedna noga radzi sobie lepiej ni˝ druga?– zastanawia∏a si´ Hasi. – Mam! Ka˝da noga to jedno z nas!Czyli jedno z nas szybciej si´ uczy!

– Rano sama zastanawia∏am si´ nad znaczeniem tego snu i dosz∏am do podobnych wniosków. Jakim cudem rozszy-frowaliÊcie to tak szybko?

Po minach trójki przyjació∏ widaç by∏o, ˝e sà dumni ze swoich osiàgni´ç.

– Zastanawiam si´, na ile nasze interpretacje sà prawdzi-we, przecie˝ moglibyÊmy wymyÊliç mnóstwo innych pomys∏ów – powiedzia∏ Mati.

– Ale jednak nadaliÊmy im dok∏adnie jedno znaczenie. I to jest pi´kne w tej zabawie. Zobaczymy, co dostaniesz z klasówki z matmy.

– Sam jestem bardzo ciekaw – odpowiedzia∏ Mati. – Tym-czasem zapewne zainteresuje was fakt, ˝e wczoraj skasowa∏emze swojego komputera wszystkie gry zr´cznoÊciowe. Mój tatamyÊla∏, ˝e coÊ mi si´ sta∏o, a ja zrobi∏em to na luzie! Pe∏en spokój, zero emocji...

– Czarownice popatrzy∏y na siebie porozumiewawczo, nato-miast Alek by∏ totalnie zaskoczony. Da∏ temu wyraz, pytajàc:

– Czy to znaczy, ˝e nie b´dziemy ju˝ razem grali?Mati wzruszy∏ ramionami i zanim zdà˝y∏ odpowiedzieç,

zadzwoni∏ dzwonek na lekcj´.

130

Czego dowiedzieliÊmy si´ w marcu...

1. „Wytrwa∏oÊç” jest od wieków przedmiotem rozwa˝aƒ czarodziejów. To ona jest podstawà skutecznoÊci, czasami nazywana jest równie˝ Eliksirem Spe∏nienia.

2. Sny potrafià odpowiedzieç na ró˝ne pytania. Uczàc si´ ichinterpretacji, nie martw si´ zbytnio o jej poprawnoÊç.

3. Praca nad czymÊ, co lubimy, jest êród∏em nie tylko spe∏nienia, ale równie˝ szcz´Êcia.

4. Regu∏a Tygodnia mówi o wytrwa∏oÊci i codziennym dzi-a∏aniu. JeÊli ci na czymÊ zale˝y, ka˝dego dnia zrób coÊ, coprzybli˝y ci´ do celu. Popatrz, co osiàgnà∏eÊ po tygodniualbo po miesiàcu, efekty b´dà rewelacyjne.

131

Kwiecieƒ, wycieczka klasowa

Czarodzieje mogà wszystko

Od dawna planowana by∏a wycieczka klasowa. Im bardziej zbli˝a∏ si´ termin wyjazdu, tym wi´ksze emocje pa-nowa∏y wÊród uczniów. W nadziei na ∏adnà pogod´ wybranoostatni tydzieƒ kwietnia. Autokar przyjecha∏ bardzo wczeÊnierano, dlatego wszyscy byli zaspani, równie˝ odprowadzajàcyrodzice. Mimo to czu∏o si´ wyjàtkowà atmosfer´. W powietrzuunosi∏o si´ coÊ niewidzialnego, co sprawia∏o, ˝e panowa∏ stano˝ywienia, a mo˝e nawet podekscytowania. M∏odzie˝ po˝egna∏a si´ z rodzicami i autokar ruszy∏. W czasie podró˝yczwórka przyjació∏ kontynuowa∏a rozwa˝ania na temat znaczenia snów.

– Wczoraj zapyta∏am sny, czy zostan´ czarownicà – powiedzia∏a Hasi. – Nie zgadniecie, co mi si´ przyÊni∏o.Otó˝ zamiata∏am liÊcie na chodniku przed naszà szko∏à,oczywiÊcie miot∏à!

– Sens snu jest dla mnie tak oczywisty – powiedzia∏ Alek – ˝e wyra˝a chyba bardziej twoje pragnienia ni˝ przy-sz∏oÊç.

– A moim zdaniem najzwyczajniej w Êwiecie oznacza„tak” – odpar∏ Mati.

132

Jeszcze przed porà obiadowà autokar dotar∏ na miejsce, do starej leÊniczówki w sercu puszczy. Zaplanowane zosta∏ytrzy wyprawy: na stanowisko ˝erowania ˝ubrów, na mokra-d∏a z zamiarem oglàdania ptaków i bobrów oraz nocna wyprawa nastawiona na poznanie ˝ycia puszczy po zmroku,po∏àczona z zabawà w podchody. Ju˝ pierwszego popo∏udniape∏nym sukcesem zakoƒczy∏a si´ obserwacja ˝ubrów. Zwierz´-ta prezentowa∏y si´ niezwykle dostojnie. Ich b∏yszczàca sierÊçdodawa∏a im królewskiego majestatu. Porusza∏y si´ powoli, leniwie, jakby nie zauwa˝ajàc grupy m∏odzie˝y. By∏y ogrom-ne, swoim imponujàcym rozmiarem budzi∏y respekt. Wkrótcesta∏o si´ jasne, ˝e respekt ∏atwo mo˝e przerodziç si´ w strach.Otó˝ najwi´kszy ˝ubr, zapewne przewodnik stada, zaczà∏brykaç po polanie. Inne ˝ubry z szacunkiem ust´powa∏y mudrogi, czemu trudno by∏o si´ dziwiç. LeÊniczy powiedzia∏ póê-niej, ˝e ten osobnik wa˝y∏ prawie dziewi´çset kilogramów. Wy-glàda∏ jak ma∏a ci´˝arówka. W pewnym momencie skierowa∏si´ w stron´ grupy i ze zdumiewajàcà ∏atwoÊcià przeskoczy∏ drewniane ogrodzenie wysokoÊci pó∏tora metra, oddzielajàcezwierz´ta od obserwatorów. W oka mgnieniu znalaz∏ si´ o kilka metrów od nich. Sta∏o si´ to tak nagle, ˝e nikt nie zdà˝y∏ zareagowaç, a na ucieczk´ by∏o za póêno. Z bliskawyglàda∏ ju˝ nie jak ci´˝arówka, lecz jak lokomotywa i niktnie Êmia∏ si´ poruszyç. LeÊniczy da∏ wyraêny znak, ˝eby zachowaç spokój. ˚ubr zatrzyma∏ si´ i po chwili namys∏u powoli podszed∏ do... czwórki m∏odych czarodziejów. Pani Jagoda, nauczycielka wychowania fizycznego, która sta∏a

133

kilka kroków obok, z przera˝enia zrobi∏a si´ blada jak kartka w zeszycie od historii. Tymczasem ˝ubr uniós∏ g∏ow´ wysoko,jakby chcia∏ wskazaç coÊ na niebie. Jak na komend´ Hasi,Alek i Mati równie˝ zadarli g∏owy. Wyglàda∏o to komiczniei musia∏o rozbawiç równie˝ ˝ubra. Natomiast Su zacz´∏a si´uÊmiechaç i wlepi∏a w niego swoje ciemne oczy, kiedy ten znalaz∏ si´ na wyciàgni´cie r´ki.

– Co mo˝emy dla ciebie zrobiç? – g∏oÊno zapyta∏a Su.Napi´cie by∏o tak du˝e, ˝e wszyscy spojrzeli najpierw na Su,a potem na ˝ubra, czekajàc, co odpowie. Dopiero po kilku se-kundach sta∏o si´ jasne, ˝e ˝ubr nie zamierza przemówiçludzkim g∏osem, natomiast odwzajemni∏ Su spojrzenie, patrzàcna nià swoimi wielkimi i wilgotnymi oczami. Su nie przesta-wa∏a si´ uÊmiechaç. Po chwili, która d∏u˝y∏a si´ w nieskoƒ-czonoÊç, znowu do niego przemówi∏a:

– Dobrze, pójdziemy sobie. I jak gdyby nigdy nic,

odwróci∏a si´ do klasy i powie-dzia∏a bardzo g∏oÊno:

– Wracamy do leÊniczów-ki. On chce, ˝ebyÊmy sobie p o s z l i ! – Po czym ruszy∏aw stron´ Êcie˝ki, pozostawiajàcza sobà wielkie zwierz´, takjakby go tam w ogóle nie by∏o.Zdezorientowana grupa powoliruszy∏a za Su, a ˝ubr wróci∏

134

do swojego stada. Ponownie z lekkoÊcià motyla przeskoczy∏ogrodzenie, jakby mia∏o dwadzieÊcia, a nie sto pi´çdziesiàt centymetrów.

Pani Jagoda a˝ pokraÊnia∏a, kiedy byli ju˝ bezpieczni.By daç wyraz odzyskanej pewnoÊci siebie, spyta∏a:

– Czy to by∏ twój znajomy, Su?– Tak, nazywa si´ Felek. – Karto – doda∏ Alek.– S∏ucham? – Pani Jagoda nie zrozumia∏a.– Karto Felek – wyjaÊni∏a Hasi. – Na imi´ ma Karto,

a na nazwisko Felek.– Dla przyjació∏ Ziemniaczek – skwitowa∏ Mati. – Ro-

zumie pani, tak nazywali go dawniej, ale biedaczek troszecz-k´ wyrós∏.

Przygoda w rezerwacie zakoƒczy∏a si´ ca∏kiem zwyczajnie,jednak trudno by∏o nie zauwa˝yç, ˝e Su rozmawia∏a z ˝ubrem. Mati nie potrafi∏ ukryç swojego zafascynowaniai wieczorem zapyta∏ wprost:

– Czy ty naprawd´ z nim rozmawia∏aÊ?– MyÊl´, ˝e tak – odpowiedzia∏a Su – chocia˝ jak zapew-

ne zauwa˝y∏eÊ, nic do mnie nie powiedzia∏. Mimo to jestem pew-na, ˝e zrozumia∏am, o co mu chodzi∏o. Poza tym, uÊmiechajàcsi´, przekazywa∏am mu pozytywne emocje. Zwierz´ta nie zna-jà naszego j´zyka, ale bez wàtpienia rozumiejà j´zyk emocji.

– No nieêle, zaczynajà si´ prawdziwe czary – p o w i e d z i a ∏A l e k . – O ile rozumiem, jak przekazywa∏aÊ swoje myÊli, o t y l ezupe∏nie nie czuj´, jak zrozumia∏aÊ, co ˝ubr mówi∏ do ciebie.

135

– ˚ubr nie potrafi mówiç, a ja chcia∏am zrozumieç jegoodczucia. Dlatego musia∏am poczuç to, co on. W pewnymmomencie uÊwiadomi∏am sobie, ̋ e przeszkadza mi obecnoÊç naszejgrupy i zrozumia∏am, ˝e to w∏aÊnie czuje w tej chwili ˝ubr.

– Czy to nie jest czasem jakiÊ nowy j´zyk? – zapyta∏a Hasi.– Cudownie! – krzykn´∏a Su podekscytowana wra˝liwo-

Êcià i przenikliwoÊcià swojej przyjació∏ki.– A co w tym cudownego? – zapyta∏ Alek.– Zacznijmy od tego, ˝e s∏owo „cudownie” ma dla mnie

szczególne znaczenie. U˝ywam go tylko, kiedy dzieje si´ coÊwspania∏ego, czarodziejskiego. Hasi w∏aÊnie samodzielnie odkry∏a czarodziejski j´zyk, czy˝ nie jest to fantastyczne?

.Dobrze mieç w swoim osobistym s∏owniku kilka czarodziej-

skich s∏ów. Takich, które wyra˝ajà bardzo silne i pozytywneemocje. S∏owa takie opisujà stany doskona∏oÊci i pozwalajàosiàgnàç czarodziejski nastrój. Mo˝na ich u˝ywaç jak zakl´ç,nale˝y jednak robiç to tylko w wa˝nych sytuacjach, poniewa˝ka˝de u˝ycie takiego s∏owa nieco os∏abia jego moc.

.– J´zyk myÊli myczu-paczu-czuczu to j´zyk doÊwiadczo-

nych czarowników – mówi∏a dalej Su. – Jak, jak? Myczuczupaczuczu? – zapyta∏ Mati.– Nazwa j´zyka jest bardzo prosta, sk∏ada si´ z trzech

cz´Êci i tak te˝ nale˝y jà wypowiadaç: myczu-paczu-czuczu.

136

Ka˝da cz´Êç ma swoje znaczenie: myÊl´ – czuj´, stàd „my-czu”, patrz´ – czuj´, czyli „paczu” oraz „czuczu”…

– Czuj´ – czuj´ – powiedzia∏a Hasi, jakby to by∏o takoczywiste, jak pytanie o kolor mleka.

– Co to za j´zyk? Jak si´ go nauczyç? – zapyta∏ Mati.– Chyba wiem, o co chodzi – wtràci∏a si´ Hasi – czy

znacie metod´ szybkiego czytania?– Nie – odpowiedzia∏a zgodnie ca∏a trójka.– W szybkim czytaniu nale˝y uporzàdkowaç rozbiegany

wzrok, który niepotrzebnie wraca do wyrazów ju˝ przeczyta-nych. Póêniej trzeba nauczyç si´ czytaç ca∏e s∏owo, a nawetkilka s∏ów, jednym rzutem oka. Chocia˝ zajmuje to u∏amek sekundy, to staramy si´ „g∏oÊno” przeczytaç to s∏owo w myÊli.Potrzebujemy wi´c oko∏o sekundy, ˝eby je jakby „wypowie-dzieç”. Nale˝y wyzbyç si´ tego nawyku i rozumieç sens wyrazu bez „wypowiadania” go. To jest chyba esencja paczu.

– C u d o w n i e . – Su przes∏a∏a Hasi pi´kny uÊmiech.– Kiedy patrzymy na swojà mam´, nie mówimy do siebiew myÊli „o, moja mama”, po prostu wiemy i czujemy, ˝e to ona.

– Najpierw j´zyk snów, teraz j´zyk „czuczu”, chyba zostan´ poliglotà – powiedzia∏ Mati.

– Mati, nie rób sobie ˝artów. Chcia∏em ci przypomnieç, ˝e z ostatniej klasówki z matmy dosta∏eÊ trójawk´, dok∏adnietak, jak ci si´ przyÊni∏o – powiedzia∏ Alek.

– Za∏o˝´ si´, ˝e w czasie tej wycieczki poznamy ósmà Regu∏´ – odpowiedzia∏ Mati.

Su wyj´∏a z plecaka kartk´ zapisanà starodawnym pismem.

137

Regu∏a VIII, czyli Sowa

Odkrywaj to, co pozornie wydaje si´ niemo˝liwe.Dok∏adnie w tym miejscu przebiega subtelna granica czarodziejskoÊci.

Zacznij od prostego przekazywania myÊli, çwicz intuicj´. Z czasem odwa˝nie si´gaj dalej, by poznaç granice

swoich mo˝liwoÊci widzenia niewidzialnego. Jako czarodziej w pewien magiczny sposób

wp∏ywasz na otoczenie i co najwa˝niejsze na to, co spotka ci´ w przysz∏oÊci.

Pami´taj, ˝e ta Regu∏a przypomina nauk´ latania, a nikt nie uczy latania lepiej ni˝ sowa,

która ma kszta∏t ósemki.

Drugiego dnia wieczorem rozpocz´∏y si´ podchody. Klasa po-dzieli∏a si´ na dwa zespo∏y. W grupie uciekajàcych znaleêli si´Alek i Hasi. WÊród tropicieli byli Mati i Su. Aby nikt si´ niezgubi∏, ka˝da z grup dosta∏a przewodnika. Zadaniem uciekajà-cych by∏o nie daç si´ dogoniç, schowaç skarb i, rzecz jasna, zostawiaç za sobà Êlady. Druga grupa mia∏a wyruszyç dwa-dzieÊcia minut po pierwszej. Aby wygraç, tropiciele powinni odnaleêç skarb i p rzybyç na met´ w odst´pie krótszym ni˝ dwadzieÊcia minut po pierwszej grupie. Ustalono te˝, ˝e skarbmia∏ byç ukryty nie dalej ni˝ dziesi´ç kroków od szlaku. Zarazpo wyruszeniu pierwszej grupy rozpocz´∏a si´ dyskusja nad nie-sprawiedliwymi zasadami. Zadanie wydawa∏o si´ niemo˝liwedo wykonania i kilku tropicieli by∏o bardzo niezadowolonych.Piotr chcia∏ nawet zrezygnowaç.

– Wracam do leÊniczówki. Nie doÊç, ˝e musimy odnaleêçskarb, to mamy jeszcze skróciç czas. Przecie˝ tego si´ nie dazrobiç! Chyba ˝e ktoÊ tu wierzy w cuda.

– Wyluzuj rajtuzy – powiedzia∏a Su. – Sam nocny spacer po puszczy jest fantastycznà przygodà, a oprócz tegoczekajà nas emocje zwiàzane z szukaniem skarbu. Czym si´ przejmujesz? Przecie˝ nie walczymy o ˝adnà nagrod´.

Zaraz potem zaproponowa∏a:– S∏uchajcie, wprowadêmy swoje zasady. JeÊli znajdziemy

skarb i b´dziemy si´ dobrze bawiç, to uznamy, ˝e wygraliÊmy.Poniewa˝ pomys∏ by∏ dobry, po krótkiej naradzie zosta∏ prz y-

j ́ t y. Najd∏u˝ej opiera∏ si´ Piotrek, jednak jak czarodziejskaró˝d˝ka podzia∏a∏a na niego Klaudia, mówiàc s∏odkim g∏osem:

140

– Piotrusiu, zgódê si´ dla mnie.Zapanowa∏a weso∏a atmosfera. Tropiciele zacz´li opowiadaç

sobie kawa∏y i dowcipne historie. Zabawa tak si´ rozkr´ci∏a,˝e kiedy przewodnik przypomnia∏, ˝e w∏aÊnie mija dwadzie-Êcia minut, Piotr odpar∏:

– Panie Karolu, kilka minut w t´ czy w tamtà nikomu nie zawadzi, a jeÊli Mieçka La k i e r e k – tu wskaza∏ na Matiego – pop∏acze si´ ze Êmiechu, nic nie odbierze nam zwy-ci´stwa!

Wszyscy gruchn´li Êmiechem, poniewa˝ Mati mia∏ ∏zyw oczach i rzeczywiÊcie nie móg∏ z∏apaç tchu. Tropiciele bawili si´ tak dobrze, ˝e wyruszyli w pogoƒ dopiero po dalszych pi´ciu minutach.

Znaki by∏y bardzo ∏atwe do odnalezienia, by∏y to strza∏kilub patyki pouk∏adane na Êcie˝ce. Trzeci napotkany znak mia∏kszta∏t gwiazdy i ktoÊ zasugerowa∏, ˝e jest to zapewne miejsce,gdzie ukryto skarb.

– Wydaje mi si´, ˝e to jeszcze nie tu – powiedzia∏a Su.– Popatrzcie na te wydeptane krzaczki, ktoÊ wchodzi∏

w tym miejscu do lasu – upiera∏a si´ Klaudia, Êwiecàc latarkà.– To zbyt proste, a poza tym za szybko. Chodêmy dalej.Mati zgadza∏ si´ z Su.Grupa ruszy∏a w dalszà drog´. Z przodu biegli Piotr

z Matim, a reszta sprawdza∏a, czy ch∏opcy czegoÊ nie prze-oczyli. Gdy zwiadowcy coÊ znajdywali, reszta natychmiastich dogania∏a. Kolejny nietypowy znak mia∏ kszta∏t ko∏a.Grupa zgromadzi∏a si´ wokó∏ patyczków.

141

– Jeszcze nie tu – powiedzia∏a Su po namyÊle. – Ko∏o jestzbyt mi´kkie. Tak nie oznacza si´ skarbu.

Ruszyli w dalszà drog´. KilkanaÊcie minut póêniej zwia-dowcy odnaleêli zwyk∏y krzy˝ zrobiony z wielkich ga∏´zi.

– To mo˝e byç tu – powiedzia∏ Mati.– Podzielmy si´ na dwie grupy i sprawdêmy obie strony

Êcie˝ki – zaproponowa∏ Piotr.Tropiciele zacz´li przeszukiwaç zaroÊla. Su cofn´∏a si´ o kil-

ka kroków, zamkn´∏a oczy i wypowiedzia∏a zakl´cie. JakiÊwewn´trzny g∏os podpowiedzia∏ jej, by spojrza∏a w gór´. Nadrzewie stojàcym tu˝ przy drodze wisia∏ plecak Hasi, w któ-rym ukryty by∏ skarb. Zrozumia∏a, ˝e w tajemniczy sposóbprzyjació∏ka przekaza∏a jej wskazówk´. UÊmiechn´∏a si´, myÊlàc „dzi´kuj´ ci, Hasi”.Zawo∏a∏a reszt´ tropicieli, a napytanie, jakim cudem znalaz∏ago tak szybko, odpowiedzia∏a:

– Hasi zostawi∏a mi jeszcze jeden malutki znak.

Ruszyli w dalszà drog´.Aby nadrobiç cenny czas, bie-gli co si∏ w nogach. Na polan´,na której pali∏o si´ ognisko, dotarli kilka minut po pierw-szej grupie. Weso∏a zabawa napolanie trwa∏a jeszcze do póênych godzin.

142

Wycieczka by∏a bardzo udana i pozostawi∏a wiele mi∏ychwspomnieƒ, jednak trzeba by∏o wracaç. Dwa dni póêniej m∏od-szy brat Alka nie przyszed∏ do szko∏y. Chocia˝ by∏ dopierokoniec kwietnia, KrzyÊ zosta∏ zwolniony z lekcji do koƒca roku! Okaza∏o si´, ˝e upad∏ na szk∏o i bardzo powa˝nie rozcià∏ d∏oƒ. Musia∏ zostaç w szpitalu, gdzie czeka∏o go d∏ugie i bardzo trudne leczenie. Po lekcjach Su zwo∏a∏a nad-zwyczajne spotkanie. Zaproponowa∏a, by pomóc w leczeniuczarami, co wywo∏a∏o nie tylko zdumienie, lecz tak˝e strach.Nawet Alek mia∏ niewyraênà min´.

– Dla czarodzieja nie ma rzeczy niemo˝liwych – mówi∏aSu – dlaczego nie mielibyÊmy spróbowaç?

– Robi∏aÊ to ju˝ kiedyÊ? – spyta∏ Alek, który jak zwyklechcia∏ podejÊç do sprawy rzeczowo.

– Przyznam, ˝e nie. – Su by∏a stropiona, ale po chwili zastanowienia odzyska∏a zapa∏. – Ciàgle stajemy przed czarami, z którymi wczeÊniej si´ nie zetkn´liÊmy. Przecie˝ natym polega ich istota.

– Sam nie wiem, czy powinniÊmy si´ za to braç – powie-dzia∏ Mati w zamyÊleniu. – To ju˝ nie jest zabawa.

– Ja te˝ si´ boj´, ale jestem z Su – zdecydowanie odpar∏aHasi.

– Ja ju˝ postanowi∏am – powiedzia∏a Su z determinacjàw g∏osie. – Najpierw wys∏uchajcie mojej propozycji, a póêniejpodejmiecie decyzj´, czy mi pomo˝ecie.

– Mo˝e poprosimy profesora Lonfi´ o pomoc – zasugerowa∏Mati, który ciàgle nie wiedzia∏, co zrobiç.

143

– To dotyczy nas, a nie jego – odpar∏a stanowczo Su.– Jestem pewna, ˝e sami zdzia∏amy tu o wiele wi´cej.

Su opowiedzia∏a, na czym polega jej pomys∏.– W Êwiecie materialnym pracujà lekarze. My im jedynie

pomo˝emy w Êwiecie duchowym. Musimy wyobraziç sobie, na czym polega choroba Krzysia, a nast´pnie pokonamy jàw naszych myÊlach.

Mati i Alek s∏uchali z rosnàcà uwagà. Plan Su wydawa∏si´ coraz bardziej realny i mniej niebezpieczny, chocia˝ pytaƒ,które cisn´∏y si´ do g∏owy, wcale nie ubywa∏o.

– Jak tam dotrzemy? – spyta∏a Hasi.– To jest akurat naj∏atwiejsze – odpowiedzia∏a Su.

– W Êwiecie niematerialnym poruszamy si´ zawsze tak samo,czyli z pomocà naszych myÊli.

Nast´pnego dnia Su zwo∏a∏a kolejnà narad´.– Wczoraj zapyta∏am jednak profesora Lonfi´ o porad´

– powiedzia∏a ju˝ na wst´pie. – Odpowiedzia∏ mi natych-miast, ale bardzo krótko: „PowinniÊcie spotkaç si´ z chorymkolegà. Nie mo˝na pomóc komuÊ, kto tego nie chce. Brat Alka powinien razem z wami walczyç z chorobà”.

Ca∏a czwórka odwiedzi∏a Krzysia w szpitalu. By∏ prz y g n ́ -b i o n y, ale ucieszy∏ si´ z w i z y t y. Bardzo lubi∏ najbli˝szychp rzyjació∏ Alka, gdy˝ cz´sto wspólnie sp´dzali czas. Ta ƒ c z y ∏te˝ w szkolnym klubie. Kiedy Hasi przedstawi∏a mu plan „cza-rodziejskiej” pomocy, by∏ zdumiony. MyÊla∏, ˝e to ˝art. Dopie-ro skupione twarze wszystkich, z Alkiem na czele, uzmys∏owi-∏y mu, ˝e propozycja jest zupe∏nie serio, i zgodzi∏ si´.

144

Codziennie wieczorem, punktualnie o ósmej, ka˝dy z czarodziejów mia∏ usiàÊç wygodnie w fotelu, zamknàç oczyi jak duch wejÊç w chore miejsce. W wyobraêni mieli ∏àczyçuszkodzone tkanki, regenerowaç je i przywróciç pe∏nà spraw-noÊç ruchowà skaleczonej d∏oni. Alek mia∏ siedzieç z bratemi byç, jak to nazwali, wzmacniaczem pomocy. KrzyÊ zgodzi∏si´ nastawiç pozytywnie oraz wyobra˝aç sobie, ˝e znowu grana fortepianie i chodzi na swój ulubiony basen. Mia∏ ponadtodobrze si´ od˝ywiaç, du˝o spaç i przyjmowaç lekarstwa wed∏ug zaleceƒ lekarza.* Poniewa˝ sprawa by∏a delikatnejnatury, czarodzieje postanowili utrzymaç ca∏e przedsi´wzi´ciew Êcis∏ej tajemnicy. Do sekretu dopuszczona by∏a jedynie mama Alka, której Hasi wszystko wyt∏umaczy∏a. Pokiwa∏ag∏owà na takà dziecinad´, ale by∏a wzruszona okazanà ˝yczliwoÊcià.

Przez pierwsze trzy dni w∏aÊciwie nic si´ nie dzia∏o. Su przekonywa∏a, ˝e potrzeba cierpliwoÊci. Czwartego dniaKrzyÊ wróci∏ ze szpitala do domu. W czasie sesji w chorychd∏oniach pojawi∏o si´ mrowienie oraz fale ciep∏a. Ch∏opiec na poczàtku si´ przestraszy∏, ale poniewa˝ ból by∏ coraz mniejszy, polubi∏ te çwiczenia. Po dwóch tygodniach w czasieczarodziejskiej sesji brat Alka zaczà∏ bezwiednie b´bniç palcami po stole. Po miesiàcu podczas kontroli w szpitalu l e k a rz powiedzia∏, ˝e to najszybsze wyzdrowienie, jakie kiedykolwiek widzia∏. By∏ tak zdumiony, ˝e przeprowadzi∏dodatkowe badanie. Okaza∏o si´, ˝e r´ce sà zdrowe...

145

* Czary pomagajà w leczeniu ludzi. Jednà z metod czarodziejskiego wspierania chorych w leczeniujest metoda Silvy, która pos∏u˝y∏a za pierwowzór opisanego tu wydarzenia.

Brat Alka móg∏ wróciç do szko∏y. Dopiero wtedy mama Alka zorientowa∏a si´, ˝e wydarzy∏o si´ coÊ niezwyk∏ego. Poniewa˝by∏a przekonana, ˝e sprawcà cudownego wyleczenia jest Hasi, wr´czy∏a jej ma∏y wisiorek z kryszta∏u górskiego.

– Hasi, chcia∏am ci bardzo podzi´kowaç za pomoc w leczeniu Krzysia – powiedzia∏a. – MyÊl´, ˝e ten ma∏y wisiorek ma nadzwyczajnà moc i przynosi szcz´Êcie. JesteÊnajw∏aÊciwszà osobà, która zas∏uguje, by go nosiç.

– Nie mog´ go przyjàç – odpowiedzia∏a zak∏opotana Hasi.– By∏am tylkà jednà z kilku osób, które pomaga∏y. Sà inni,którzy zrobili wi´cej w tej sprawie.

– Chc´, abyÊ nosi∏a go na szcz´Êcie – powiedzia∏a mamaAlka, tak jakby to ostatnie zdanie w ogóle nie pad∏o.

Kiedy Hasi z zak∏opotaniem opowiedzia∏a przyjacio∏omo spotkaniu i o prezencie, Su by∏a zachwycona. Ze szcz´Êciarzuci∏a si´ jej na szyj´.

– Hasi! Odnalaz∏ ci´ twój Ro b i n ! – Nie przestawa∏a skakaç z radoÊci. – B´dziesz czarownicà, czy rozumiesz, co toznaczy? Hasi, ty ju˝ jesteÊ czarownicà!

Mati i Alek stali jak wryci. Hasi wcale nie wyglàda∏a nawiedêm´, nie mia∏a ani miot∏y, ani ró˝d˝ki, ani nawet czarnego kota...

Od tego wydarzenia czwórka przyjació∏ zacz´∏a traktowaçczary du˝o powa˝niej. Nikt wi´cej nie odwa˝y∏ si´ powiedzieç, ˝e to zabawa. Mo˝na nawet zaryzykowaç stwierdzenie, ˝e czarodzieje poczuli w sobie tajemnà moc.

146

Czego dowiedzieliÊmy si´ w kwietniu...

1. Warto stworzyç swój osobisty zestaw czarodziejskich s∏ówo specjalnym znaczeniu. Szczególne emocje, które im nadasz, b´dà dzia∏aç niczym zakl´cia, wyczarowujàc mi∏y nastrój równie˝ dla tych, którym ujawnisz ich tajem-nicze znaczenie.

2. åwicz przekazywanie myÊli i intuicj´, choç pozornie wydaje si´ to niemo˝liwe. To pomo˝e ci wp∏ywaç na otoczenie, ale równie˝ na swojà przysz∏oÊç.

3. Gdy stajesz przed sytuacjà, z którà nie mia∏eÊ wczeÊniej doczynienia, warto z odwagà stawiç jej czo∏a. Przecie˝ zawsze mo˝na pomóc sobie czarami.

4. Czarodziejskie pomaganie w leczeniu jest mo˝liwe i jest opisane w metodzie Silvy.

5. Regu∏a Sowy uczy, by nie ograniczaç swoich marzeƒ,nawet jeÊli wydajà si´ byç poza twoim zasi´giem. Czarujàcnie planuj „w jaki sposób to zrealizuj´”. Zamiast tego, skoncentruj si´ na celu, zdaj si´ na intuicj´ i bàdê cierpliwy.

147

Maj, goÊcie w szkole

Jak zostaç dobrym czarodziejem

By∏ pi´kny, ciep∏y majowy dzieƒ. S∏oƒce wspaniale przypie-ka∏o. Drzewa skàpane w zieleni i w kwiatach bzu pozytyw-nie nastraja∏y do ˝ycia. Nic wi´c dziwnego, ˝e przerwy ch´tniej sp´dzano na boisku, gdzie s∏ychaç by∏o du˝o Êmiechui krzyków. I chocia˝ jest takie powiedzenie, ˝e ludzie szcz´Êli-wi i czarodzieje majà w∏asnà pogod´, widaç by∏o, jak naturaw niewidoczny i wdzi´czny sposób przejmuje kontrol´ nad zachowaniem ludzi. „Otwarty Klub Taneczny” nie podda∏ si´próbie czasu. Ze wzgl´du na pi´knà pogod´ zosta∏ przeniesionyna boisko w pobli˝u sali gimnastycznej. Pani Jagoda sta∏a si´cichym wielbicielem tancerzy i jak tylko zrobi∏o si´ ciep∏o, zaproponowa∏a nag∏oÊnienie muzyki przez sprz´t u˝ywany do szkolnych uroczystoÊci. Na powietrzu taƒczy∏o si´ wspa-niale. Na du˝ej przerwie przychodzi∏o prawie pi´çdziesiàtosób, ale klub liczy∏ zapewne dwa, a mo˝e nawet trzy razywi´cej wielbicieli. Najwi´ksi fani taƒca cz´sto wprost nie moglisi´ doczekaç przerwy. Z drugiej strony wiele osób podejmowa-∏o decyzj´ o potaƒczeniu nagle, w jednej chwili. Klub Tanecz-ny by∏ czasami nazywany „U Su”. Wiadomo by∏o, z czyjejinicjatywy zacz´∏y si´ taƒce. Po pi´ciu miesiàcach codzien-

148

nych çwiczeƒ grupa dosz∏a do perfekcji. Taniec w wykonaniuuczniów by∏ spontaniczny i nies∏ychanie efektowny. Wynik-n´∏o z tego coÊ, co na pewno uczestnicy tamtych zdarzeƒ pami´tajà do dziÊ.

Pewnego dnia pani dyrektor poprosi∏a Su do swojego gabinetu.– Su, zwrócono si´ do mnie o zgod´ na sfilmowanie

waszych taƒców. Postanowi∏am zapytaç ciebie o z d a n i e– rozpocz´∏a rozmow´.

– By∏oby bardzo mi∏o – odpowiedzia∏a Su z entuzjazmem.– Zapytam innych, co o tym myÊlà, ale wydaje mi si´, ˝e si´zgodzà.

– To mi∏o, ˝e pozostawiasz decyzj´ innym – odpar∏a panidyrektor.

– Zadecydujà wszyscy, to znaczy ka˝dy o sobie.– Zapytaj wi´c kolegów, jednak chyba nie doÊç jasno si´

wyrazi∏am. Z proÊbà o sfilmowanie zwróci∏a si´ do nas telewi-zja. – Pani dyrektor uwa˝nie przyglàda∏a si´ Su.

– Naprawd´? – Su gwa∏townie podnios∏a wzrok. – Czy to konieczne?

– Decyzja nale˝y do was, musz´ tylko dodaç, ˝e prosilirównie˝ o wywiad z za∏o˝ycielem waszego klubu – powie-dzia∏a pani dyrektor, a poniewa˝ Su sta∏a jak wryta, doda∏a:– Jeszcze raz powtarzam: decyzja nale˝y do was i do za∏o˝y-cielki klubu. Obieca∏am im odpowiedê na jutro. OsobiÊcieuwa˝am, ˝e to dobry pomys∏.

– Za∏o˝ycielka jest bardzo nieÊmia∏a – powiedzia∏a Su dr˝àcym g∏osem.

149

– Powiedz jej, ˝e kamera telewizyjna wcale nie jest strasz-na. JeÊli coÊ nie wychodzi, to nagrywa si´ jeszcze raz – uspo-kaja∏a pani dyrektor.

– Powtórz´ jej – powiedzia∏a Su i w zamyÊleniu wysz∏az gabinetu.

Tancerze zareagowali entuzjastycznie, jednog∏oÊnie byli zawyst´pem w telewizji. Nikt si´ nie przejmowa∏, ˝e coÊ mog∏obysi´ nie udaç. „Po prostu zataƒczymy” – ktoÊ odpowiedzia∏ nawàtpliwoÊci Su. Jeszcze na tej samej przerwie Su posz∏a do pani dyrektor z odpowiedzià.

– Zgoda – powiedzia∏a, stojàc w drzwiach gabinetu.– Bardzo si´ ciesz´.– Kiedy to b´dzie? – zapyta∏a Su.– Za dwa dni. Na pewno dacie sobie rad´. Powiedz za∏o˝y-

cielce, ˝e gratuluj´ wam szybkiej decyzji.– Z przyjemnoÊcià jej to przeka˝´, do widzenia. – Su

z uÊmiechem wysz∏a z gabinetu pani dyrektor.

WiadomoÊç rozesz∏a si´ po szkole b∏yskawicznie. Na kolejnej przerwie o przyjeêdzie telewizji wiedzia∏ dos∏owniek a ̋ d y. Nie by∏o wàtpliwoÊci, ˝e b´dzie to wydarzenie w historii szko∏y. Po dwóch dniach zgodnie z zapowiedziàprzyjecha∏a ekipa reporterów. Na boisku zgromadzi∏o si´ kilkudziesi´ciu tancerzy i sporo obserwatorów. Kilka osób stan´∏o z boku, ale jak zwykle nikt nikogo nie namawia∏ do taƒczenia. Klubowicze ubrali si´ tego dnia wyjàtkowo starannie, a mo˝e to by∏o tylko z∏udzenie. Zataƒczyli swój

150

ulubiony uk∏ad. Reporterzy z telewizji byli bardzo zadowole-ni z nagrania. Co ciekawe, niektórzy nauczyciele pierwszyraz mieli okazj´ w pe∏ni doceniç wyst´p swoich wychowanków.Byli wr´cz pora˝eni perfekcjà wykonania i doskona∏ym zgraniem tancerzy. Wyst´p zakoƒczy∏ wspania∏y uk∏on, prze-çwiczony poprzedniego dnia specjalnie na t´ okazj´. Potem roz-leg∏y si´ wielkie brawa od wszystkich, którzy go oglàdali.

– Jak to si´ sta∏o, ˝e zacz´liÊcie taƒczyç? – dziennikarzskierowa∏ do tancerzy pierwsze pytanie.

– Zaraz po Nowym Roku, kiedy rozmawialiÊmy o prezen-tach gwiazdkowych, Su zapyta∏a nas, czy lubimy taƒczyç– odpowiedzia∏a Paula. – Pami´tam, ˝e by∏am bardzo stremo-wana, a dziÊ nie mog´ sobie wyobraziç szko∏y bez taƒca.

– I co by∏o dalej? – Po˝yczyliÊmy magnetofon z pracowni muzycznej – k o n-

tynuowa∏a Pa u l a – ustawiliÊmy go na korytarzu, a Su pokaza-∏a nam uk∏ad. Póêniej wszystko potoczy∏o si ́bardzo szybko.

– A jak to wyglàda∏o z twojej strony? – Reporter spojrza∏na Su. – Skàd ten pomys∏?

– Lubi´ taƒczyç. PomyÊla∏am, ˝e by∏oby fajnie potaƒczyçna przerwach, a w grupie jest raêniej, wi´c namówi∏am kole˝anki z klasy.

– Ale ch∏opcy te˝ przychodzà...– Dobra zabawa, Êwietne dziewczyny, dlaczego nie? – od-

powiedzia∏ ktoÊ ze starszej klasy.– Ile osób dziÊ taƒczy? – To pytanie tak˝e by∏o skierowa-

ne do Su.

151

– Prawd´ mówiàc, sama nie wiem – odpowiedzia∏a Su.– Nigdy nie przysz∏o mi do g∏owy, ˝eby nas policzyç. Zresz-tà ciàgle pojawia si´ ktoÊ nowy, a inni przestajà przychodziç.Przypuszczam, ˝e dzisiaj wi´kszoÊç z nas jest tutaj obecna.

– Jak cz´sto taƒczycie? – Przychodzimy, kiedy mamy na to ochot´ – odpowiedzia-

∏a Su. – JeÊli çwiczymy coÊ ekstra, to przez ca∏y dzieƒ jestt∏ok, a czasami taƒczy tylko kilka osób. Ja staram si´ potaƒczyç przynajmniej raz dziennie. Sà takie dni, ˝e jestemw klubie na wszystkich przerwach.

– Jaki jest sekret tego, ˝e tak Êwietnie wam si´ uda∏o?Su uÊmiechn´∏a si´ tajemniczo. Na koƒcu j´zyka mia∏a

s∏owo „czary”, ale zdecydowa∏a si´ na innà odpowiedê:– Trzeba bardzo chcieç i byç ˝yczliwym dla innych. To

w zupe∏noÊci wystarczy.– Czy swoim taƒcem próbujecie coÊ udowodniç? – dzienni-

karz zwróci∏ si´ do ca∏ej grupy.– Nie, po prostu taƒczymy razem dla zabawy – odpowie-

dzia∏a Hasi.– Kto wymyÊla uk∏ady? Wyglàdajà na bardzo skompli-

kowane. Wiele osób spojrza∏o na Su, wi´c reporter skierowa∏ mikrofon

w jej stron´.– Czy to twoje dzie∏o?– Bez prz e s a d y – odpowiedzia∏a Su, Êmiejàc si´. – O d

czterech lat ucz´ si´ taƒczyç u mojej ukochanej instruktorki.Wiele uk∏adów pochodzi z moich lekcji. Czasami coÊ

152

upraszczam, jeÊli widz´, ˝e nam nie wychodzi. W sumie naszeuk∏ady sà ∏atwe do powtórzenia. Mo˝e chce pan spróbowaç?

Reporter by∏ zupe∏nie zaskoczonyi zdecydowanie nie mia∏ ch´ci nataƒce z m∏odzie˝à, ale kiedy Su powiedzia∏a: „Niech si´ pan niewstydzi”, coÊ w nim p´k∏o.Chyba bardziej wstydzi∏ si´wstydziç, ni˝ taƒczyç. Sta-n´li do taƒca i najpierw bezmuzyki przeçwiczyli prosty,krótki uk∏ad. Po kilku minu-tach taƒczyli ju˝ z muzykà.D z i e n n i k a rz nie pokaza∏ si´z mistrzowskiej strony, ale bawi∏si´ Êwietnie. Tego samego dnia reporta˝ze szko∏y pojawi∏ si´ w wieczornych wiadomo-Êciach, obejrza∏y go tysiàce widzów w ca∏ym kraju.

– Mam dla was niespodziank´ – Stefan rozpoczà∏ lekcj´polskiego. – Temat lekcji b´dzie dzisiaj wybrany przez was,czekam na pomys∏y.

Musia∏o to byç du˝e zaskoczenie, poniewa˝ nikt nie dawa∏˝adnej propozycji. Po d∏u˝szej chwili milczenia Su powiedzia∏a:

– Tolerancja.W klasie zapanowa∏a cisza. Prawdopodobnie kilka osób

nie wiedzia∏o, co to znaczy, jednak nie by∏o innych pomys∏ów.

153

– Prawd´ mówiàc, myÊla∏em o czymÊ l˝ejszym. – Stefanby∏ zamyÊlony. – Ale skoro nie ma innych propozycji, niechb´dzie. Powiedz, Su, dlaczego chcesz o tym mówiç?

– Poniewa˝ z braku tolerancji wynika wiele bezsensow-nych problemów. GdybyÊmy byli bardziej tolerancyjni, ˝ycieby∏oby fajniejsze, a ludzie szcz´Êliwsi.

Cz´Êç osób w klasie bardzo si´ zdziwi∏a, a cz´Êç dopiero teraz zacz´∏a s∏uchaç. Stefan podszed∏ do swojego biurka i zaczà∏ czegoÊ szukaç. Musia∏ tam mieç niez∏y ba∏agan, poniewa˝ trwa∏o to dosyç d∏ugo. W koƒcu wyjà∏ plik kartek.By∏ zadowolony jak ma∏e dziecko, ˝e uda∏o mu si´ je odnaleêç.

– Zacznijmy od testu wprowadzajàcego, czegoÊ, co nazwa∏bym lekcjà odmiennego zdania.

Nauczyciel rozda∏ wszystkim kartki, na których napisaneby∏o krótkie opowiadanie nast´pujàcej treÊci:

Hrabia Aleksander bez pami´ci zakocha∏ si´ w Julii, dziedziczce z sàsiedniego majàtku. Ceniàc niezale˝noÊç, równie ch´tnie jeêdzi∏ z przyjació∏mi na polowania, jak zabiega∏ o Juli´, którà traktowa∏ jak anio∏a. Julia tak˝e pokocha∏a hrabiego, jednak chwile samotnoÊci by∏y dla niej takdokuczliwe, ˝e kiedy spotykali si´ po dniach roz∏àki, zamiastcieszyç si´ jego towarzystwem, czyni∏a mu liczne wymówki.Co wi´cej, by dodaç sobie pewnoÊci siebie w towarzystwie,traktowa∏a go z góry i udawa∏a, ˝e jej na nim nie zale˝y.Tym samym chcia∏a daç ukochanemu odczuç, ˝e powinienjeszcze bardziej o nià zabiegaç. Niestety, Aleksander inaczej

154

zrozumia∏ zachowanie swojej wybranki i ich zwiàzek nie prze-trwa∏ próby czasu. Minà∏ rok. Hrabia przeniós∏ swój afekt napi´knà Helen´, przyjació∏k´ Julii, zyskujàc nawet jej wzajem-noÊç. Julia stanowczo sprzeciwi∏a si´ temu zwiàzkowi. Zapew-ne chcia∏a chroniç przyjació∏k´ przed mi∏osnym zawodem. Namówi∏a Helen´, by odrzuci∏a starania hrabiego. Aleksanderpostanowi∏ szukaç pomocy u swojego przyjaciela Gustawa,który by∏ zaufanym powiernikiem Julii. Poprosi∏ go, by nak∏o-ni∏ Juli´ do przychylnoÊci dla jego nowego uczucia. Gustawzgodzi∏ si´, ale niestety nie dotrzyma∏ s∏owa, gdy˝ potajemniekocha∏ pi´knà Helen´, która od dawna okazywa∏a mu szcze-gólne wzgl´dy. KiedyÊ na wspólnym spotkaniu dosz∏o do spo-ru pomi´dzy ca∏à czwórkà na temat êle ulokowanych uczuç.

Oceƒ, kto jest najbardziej winny sk∏óceniu przyjació∏. U˝yjocen od 1 do 4, przypisujàc po jednej z nich ka˝demu z bohate-rów. Jeden oznacza najbardziej winnego.

– U w a g a ! – Stefan podniós∏ g∏os. – Pod ˝adnym pozoremnie wolno wam porozumiewaç si´, a˝ do chwili kiedy samodziel-nie odpowiecie na pytanie postawione na koƒcu opowiadania.

Klasa pogrà˝y∏a si´ w lekturze, po kilku minutach çwicze-nie by∏o ukoƒczone.

– Zobaczmy teraz, kto waszym zdaniem by∏ najbardziejwinny. Zacznijmy od Julii. Kto postawi∏ jej jedynk´?

Stefan zada∏ podobne pytanie w odniesieniu do ka˝dej postaci. W ten sposób na tablicy powsta∏a taka oto lista

155

bohaterów negatywnie ocenionych przez klas´:Julia 5Gustaw 3Helena 2Aleksander 4

– Dlaczego Aleksander? – zapyta∏ Stefan.– Poniewa˝ zabrak∏o mu cierpliwoÊci. Gdyby poroz-

mawia∏ z Julià, wszystko by si´ wyjaÊni∏o – zabra∏a g∏os Weronika.

– Chyba ˝artujesz! – wybuchnà∏ Pi o t r e k . – Ja da∏em muczwórk´. Kocha∏ Juli´ jak wariat, a ona nawet nie pozwala∏a muchodziç na polowania. Kiedy Julia go odrzuci∏a, zakocha∏ si´w innej dziewczynie, i to dopiero po roku! Chyba mia∏ prawo...

– A teraz powiedzcie, dlaczego Gustaw? – Stefan zdecy-dowanie przerwa∏ dyskusj´.

– Gdyby dotrzyma∏ s∏owa, wszystko by si´ jakoÊ u∏o˝y∏o.Oszuka∏ Aleksandra, a takich rzeczy nie wolno robiç – odpo-wiedzia∏a Paula.

– Mam dla was jeszcze jednà wiadomoÊç – powiedzia∏ Stefan powa˝nym g∏osem. – Ci, którzy postawili Julii jedyn-k´, dostajà dwójk´ na dzisiejszej lekcji, a ci, którzy postawiliHelenie czwórk´, dostajà piàtk´. To za trafnà ocen´ postaci.

– O nie! To niesprawiedliwe! – wykrzyknà∏ Alek. – Ka˝-dy ma prawo do w∏asnego zdania.

– Kto przyjmie ze mnà zak∏ad, ˝e Alek da∏ Julii jedynk´?– zapyta∏ Witek i ca∏a klasa wybuchn´∏a Êmiechem.

156

– Mog´ was uspokoiç, to by∏ tylko ˝art – powiedzia∏ Stefan. – Nie b´d´ ocenia∏ waszych poglàdów, jednak sami widzicie, ˝e czasami trudno rozsàdziç, kto ma racj´. Czyw naszej opowieÊci jest osoba najbardziej winna? OczywiÊcie,˝e nie. Obserwujemy ca∏à histori´ z boku, jedynie jako çwicze-nie, a nasze opinie potrafià si´ skrajnie ró˝niç. A gdyby to opowiadanie dotyczy∏o ka˝dego z nas? Zapewniam was, ˝enikt z naszych bohaterów nie czuje si´ winny. Przypuszczamnawet, ˝e czujà si´ pokrzywdzeni. Mam nadziej´, ˝e da wamto dosyç materia∏u do przemyÊleƒ, abyÊcie szanowali odmien-noÊç poglàdów innych.

– Czy mo˝emy zabraç te opowiadania do domu? – zapy-ta∏ ktoÊ z klasy.

– OczywiÊcie. Wykonanie tego çwiczenia w gronie naj-bli˝szych mo˝e zainspirowaç was do ciekawej dyskusji, jednakpami´tajcie, by nikomu nie narzucaç swojej opinii. Spróbujcieraczej przyjàç argumenty innej osoby i na chwil´ zmieniç w∏a-sne zdanie. Potraktujcie to jako zabaw´, bo przecie˝ to tylkowymyÊlone postacie.

– Wróçmy teraz do tolerancji – kontynuowa∏. – ˚eby zro-zumieç jakieÊ poj´cie, warto czasami zastanowiç si´ nad jegoprzeciwieƒstwem. Powiedzcie mi, czym jest nietolerancja.

Na tablicy zapisa∏ kilka przyk∏adów nietolerancji:• Traktowanie innych jak gorszych od siebie.• Wtràcanie si´ w sprawy innych.• Narzucanie innym swoich poglàdów.

157

Na drugiej tablicy znalaz∏y si´ przyk∏ady tolerancji: • Powstrzymanie si´ od negatywnych opinii.• Akceptowanie innego sposobu ˝ycia.• Uznanie prawa innej osoby do w∏asnych poglàdów.

– A co zrobiç, jeÊli ktoÊ robi z∏e rzeczy? Czy wtedy te˝ maprawo do odmiennoÊci? – zapyta∏a Klaudia.

– Tolerancja ma oczywiÊcie swoje granice, powinniÊmy za-chowaç zdrowy rozsàdek – odpowiedzia∏ Stefan. – Poglàdyludzi bywajà rozbie˝ne, nawet w ocenie spraw tak podstawo-wych jak to, co jest dobre, a co z∏e. W zale˝noÊci od tradycji,w której nas wychowano, od obowiàzujàcych norm spo∏ecz-nych, a nawet w zale˝noÊci od przyzwolenia Êrodowiska.

– Ale przecie˝ istniejà rzeczy z∏e, którym powinniÊmy si´przeciwstawiaç – zawyrokowa∏ Piotr.

– OczywiÊcie, ˝e istniejà. Pami´tajmy jednak, ˝e jeÊli do-brze poznamy przyczyny i t∏o zdarzenia, nasza ocena sytu-acji mo˝e si´ zmieniç w jednej chwili. Wyobraêmy sobie, ˝ektoÊ jest agresywny – to êle. A jeÊli dzia∏a w obronie po-krzywdzonego dziecka, to czy nadal uwa˝amy takie zacho-wanie za z∏e?

Po lekcji Su zosta∏a jeszcze chwil´ w klasie.– Dlaczego nikt nas nie uczy tolerancji? – zapyta∏a.– Tolerancja ∏àczy si´ z odwagà posiadania w∏asnych po-

glàdów, uczy niezale˝noÊci – odpowiedzia∏ Stefan – a osoba-mi myÊlàcymi niezale˝nie trudniej sterowaç. Szkoda, ˝e tak

158

cz´sto màdrzy ludzie demonstrujà jej brak.– M y Ê l ́ – doda∏a Su – ˝e brak tolerancji wynika z c h ́ c i

pokazania „jaki jestem Êwietny” poprzez krytykowanie innych.– Jest w tym wiele racji – odpar∏ Stefan. – Tolerancja

ka˝e nam zmierzyç si´ ze swoimi s∏aboÊciami. Ma∏o kto ma tyle odwagi i si∏y charakteru, ˝eby to zaakceptowaç. Pozatym odrobina nietolerancji mieszka w ka˝dym z nas.

– To co nale˝y zrobiç, ˝eby to zmieniç? – zapyta∏a Su.– Trzeba dobrze myÊleç o innych. Ciesz´ si´, Su, ˝e podj´-

liÊmy ten temat.Kiedy Su wysz∏a z klasy, na korytarzu czekali na nià

Mati, Hasi i Alek.– Co ci przysz∏o do g∏owy z tà tolerancjà? – zapyta∏ Mati.– Kiedy to wymyÊli∏aÊ, troch´ si´ wystraszy∏em, ˝e prze-

padnie nam fajna lekcja. Chocia˝ musz´ przyznaç, ˝e historiahrabiego by∏a naprawd´ niez∏a – powiedzia∏ Alek.

– Od wczoraj g∏owi∏am si´, jak wam wyt∏umaczyç dziewiàtà R e g u ∏ ´– odpowiedzia∏a Su – a poniewa˝ nie bardzo sobie z tym radzi∏am, wi´c zaczarowa∏am Stefana.Mam nadziej´, ˝e si´ nie pogniewa.

– Mówi∏aÊ, ˝e nie czarujesz ludzi – przypomnia∏ Mati.– Bo tak prawd´ mówiàc, to nie czarowa∏am Stefana, tyl-

ko rozwiàzanie mojego zadania. Chocia˝ w czasie czarowaniaprzyszed∏ mi do g∏owy pomys∏, ˝e idealnie by∏oby omówiç to na lekcji polskiego.

– To o czym jest dziewiàta Regu∏a? – Hasi nie potrafi∏aukryç niecierpliwoÊci.

159

– O walce dobra ze z∏em – odpowiedzia∏a Su.– Chyba ˝artujesz! Przecie˝ to temat z Gwiezdnych

wojen. – Alek jako mi∏oÊnik tego filmu wyraênie si´ o˝ywi∏,chocia˝ próbowa∏ to ukryç pod maskà luzu.

– Okazuje si´, ˝e nas te˝ to dotyczy, przekonajcie si´ sami.Su poda∏a przyjacio∏om kolejnà kart´ z Wielkiej Ksi´gi

Czarów.

160

Regu∏a IX, czyli Wà˝

Wà˝ oznacza walk´ dobra ze z∏em. Jako czarodziej musisz zrozumieç,

˝e ta walka toczy si´ w twoim umyÊle. Naucz si´ panowaç nad negatywnymi emocjami.

Odepchnij agresj´, z∏oÊç i nienawiÊç, poniewa˝ nigdy nie przynios∏y ci nic dobrego.

Nie daj im odbieraç pi´knych chwil swojego ˝ycia. Pozwól, by w twoim umyÊle wygra∏y spokój,

˝yczliwoÊç i tolerancja.

Aby ∏atwo zapami´taç t´ Regu∏´ popatrz, jak zwini´ty wà˝ przypomina dziewiàtk´.

– Ale heca! – powiedzia∏ Alek.– Okazuje si´, ˝e w mojej g∏owie toczy si´ wielka bitwa.

– Nie przeceniaj swojej g∏owy– powiedzia∏ Mati z p rz e k à s e m .– Z historii masz ledwo czwórk´.

– PomyÊl lepiej o swoim angiel-skim – odpowiedzia∏ Alek.

– Nie bàdê Êmieszny, zakuwaszangielski trzy razy wi´cej ode mnie.Gdybym uczy∏ si´ tyle co ty, mia∏-bym szóstk´.

– Prz e s t a ƒ c i e ! – Hasi a˝ krz y k n ́ ∏ a .– JesteÊcie bezna-dziejni. JeÊli macie zamiar si´ k∏óciç, to beze mnie.

– A dlaczego mamy przestaç, przecie˝ ja nic nie powiedzia-∏em – upiera∏ si´ Mati. – To nie moja wina, ˝e Alek jest s∏abyz historii.

„Zaczyna si´” – pomyÊla∏a Su.Hasi odwróci∏a si´ na pi´cie i ju˝ chcia∏a odejÊç, kiedy Su

zrobi∏a coÊ niezwyk∏ego. Wyj´∏a z torby swojà ró˝d˝k´, zatoczy∏a w powietrzu kszta∏t pofalowanego ko∏a wokó∏ ca∏ejczwórki, jakby kreÊli∏a kszta∏t parasola. Wymówi∏a przy tymzakl´cie Tutela, malae vires, umbraculum*. Wszystkich za-murowa∏o. Po raz pierwszy widzieli swojà prz y j a c i ó ∏ k ´z ró˝d˝kà w akcji i zrobi∏o to na nich piorunujàce wra˝enie.Su z gracjà sk∏oni∏a g∏ow´, jakby na koniec przedstawienia,i po∏o˝y∏a r´ce na ramieniu Matiego i Alka.

163

* Ochrona, z∏e moce, parasol (∏ac.).

– Ch∏opaki, proponuj´ wam rozejm. – Jej uÊmiech by∏ takczarujàcy, ˝e móg∏by rozbroiç dwie walczàce armie, a co dopiero dwóch przyjació∏.

– Nas nie trzeba godziç, Alek jest moim najlepszym kumplem i nie b´d´ si´ na niego gniewa∏ bez wzgl´du na to, co powie.

– Mati, ja te˝ skoczy∏bym za tobà wogieƒ – odpowiedzia∏Alek i ch∏opcy klasn´li w d∏onie jak na meczu koszykówki.

– Czy ktoÊ mi wyt∏umaczy, co tu si´ w∏aÊciwie dzieje?Hasi by∏a kompletnie zdezorientowana.– Najpierw k∏ótnia, potem te idiotyczne deklaracje przy-

jaêni. O co tu chodzi?– Musz´ wam to wyjaÊniç – odpar∏a Su – chocia˝ to,

co powiem, wyda si´ wam dziwne.– Czuj´ si´ nieswojo – szepn´∏a Hasi.– PrzeczytaliÊcie przed chwilà dziewiàtà Regu∏´. Co zro-

bi∏o na was najwi´ksze wra˝enie?– To, ˝e walka toczy si´ w naszych umys∏ach.– To w∏aÊnie jest sedno sprawy. Prawd´ mówiàc, to ˝e

zaczniecie si´ k∏óciç, by∏o bardzo prawdopodobne.Su wr´czy∏a Alkowi kartk´ wyrwanà z zeszytu i zwini´tà

w rulonik. Po jej rozwini´ciu Alek przeczyta∏ na g∏os: „Pozapoznaniu si´ z dziewiàtà Regu∏à b´dziemy si´ k∏óciç”.Wszyscy zrobili wielkie oczy. Su napisa∏a to prawdopodobnie na lekcji polskiego, a tym samym przewidzia∏a przysz∏oÊç...

– Co byÊ zrobi∏a, gdybyÊmy si´ nie pok∏ócili? – zapyta∏Alek.

164

– Nic. Ucieszy∏abym si´ i wyrzuci∏a kartk´ do kosza. Alewierzcie mi, ˝e szanse na to, ˝e si´ jednak pok∏ócicie, by∏yznacznie wi´ksze. Agresja jest zaraêliwa i trzeba jej unikaçjak ognia.

Widaç by∏o, ˝e Su nie ˝artuje. Z tonu jej g∏osu mo˝na by∏onawet wnioskowaç, ˝e jest ca∏kowicie pewna tego, co mówi.

.Podobno dobro i z∏o bywajà ze sobà splecione, a ich granica

niejednoznaczna. To, co dla jednych wydaje si´ dobre i j e d y n i es∏uszne, dla innych mo˝e byç krzywdzàce. Pozwólmy ludziomdecydowaç o sobie i o tym, co jest dla nich dobre. Nie osàdzaj-my i nie naprawiajmy na si∏´. Nietolerancja jest najwi´kszà pu-∏apkà dla czarodzieja. Ciekawe, ˝e Regu∏y UÊmiechu i W ́̋ anoszà numery „6” i „9”, a odwrócona dziewiàtka jest szóstkà.

.– Nie ma cudów, na z∏oÊliwoÊç reagujemy z∏oÊliwoÊcià. Po p a-

t rzcie, jak Alek odpowiedzia∏ na uwagi Matiego – doda∏a Su.– To nie by∏a z∏oÊliwoÊç – zaprotestowa∏ Mati.– Gdyby nie by∏a, to Alek nie denerwowa∏by si´. Za wypo-

wiadanymi s∏owami kryjà si´ jeszcze emocje – wtràci∏a Hasi.– Chyba nie tak ∏atwo zapanowaç nad agresjà – powie-

dzia∏ Alek.– A jednak prawdziwemu czarodziejowi si´ udaje – o d p a r ∏ a

S u . – Mam dla was bardzo dobrà wiadomoÊç. Istnieje pewna metoda pokonania z∏oÊci nie tylko u siebie, ale równie˝u innych.

165

– Wiele bym da∏a, ˝eby poznaç t´ sztuk´. – Hasi zmru˝y-∏a oczy.

– A co byÊ zrobi∏a, gdybym ci powiedzia∏a, ˝e ju˝ jà opanowa∏aÊ? Zgadnijcie, co to mo˝e byç?

– Przestaƒ nas m´czyç i powiedz wreszcie – zniecierpliwi∏si´ Alek.

– Co jest najpot´˝niejszà bronià czarodzieja? – zapyta∏a Su.– UÊmiech! – wykrzykn´∏a Hasi. – Jasne, ˝e tak. Ch∏op-

cy, w∏aÊnie zostaliÊcie zaczarowani przez Su. Tylko czy tozawsze dzia∏a?

– Profesor Lonfia powiedzia∏ mi kiedyÊ, ˝e aby ktoÊ ci´ obrazi∏ lub zdenerwowa∏, sam musisz wyraziç na to zgod´. JeÊli ktoÊ jest dla was nieprzyjemny, wystarczy pomyÊleç sobie, ˝e jest z innej planety, gdzie panujà inne obyczaje.

– Albo potraktowaç go na luzie, jak ma∏e dziecko.– Fajny pomys∏. To powinno wystarczyç, aby nie przejmo-

waç si´ tym, co ktoÊ opowiada – powiedzia∏ Alek.– Spróbujcie kiedyÊ uÊmiechaç si´, kiedy b´dziecie

naprawd´ êli – powiedzia∏a Hasi, po czym zwróci∏a si´ do Su:– A tobie si´ to udaje?

– Uda∏o mi si´ dopiero dwa razy, ale od czegoÊ trzeba zaczàç. Poniewa˝ ta Regu∏a jest najtrudniejsza, poznaje si´ jàna samym koƒcu czarodziejskiego kursu.

– Czy to znaczy, ˝e w∏aÊnie zakoƒczyliÊmy nasze lekcjeczarów i nie ma wi´cej Regu∏? – Alek by∏ zawiedziony.

– Zosta∏a nam ju˝ tylko jedna, a ˝eby by∏o Êmieszniej, nie-którzy uwa˝ajà jà za naj∏atwiejszà, a inni za najtrudniejszà.

166

Czego dowiedzieliÊmy si´ w maju...

1. Ocena tego samego zdarzenia przez ró˝ne osoby mo˝e byçzupe∏nie inna, dlatego nauczmy si´ rozumieç i szanowaç odmienne opinie.

2. Panuj nad z∏oÊcià i negatywnymi myÊlami, które nie przyniosà ci nic dobrego, a ponadto sà zaraêliwe. Zamiasttego bàdê ˝yczliwy i t o l e r a n c y j n y. UÊmiech potrafi pokonaç z∏oÊç.

3. Aby ktoÊ ci´ obrazi∏ lub zdenerwowa∏, sam musisz mu na topozwoliç.

4. Czarodzieje sà skromni, nawet jeÊli odniosà sukces.5. Regu∏a W´˝a mówi, ˝e aby byç dobrym cz∏owiekiem,

musisz dokonywaç wyborów. Z∏e myÊli trzeba odganiaç jakmuchy i panowaç nad agresywnymi zachowaniami. Ludzie,którzy z b∏ahego powodu z∏oszczà si´ na innych, najwi´k-szà krzywd´ wyrzàdzajà sobie.

167

Czerwiec, zbli˝ajà si´ wakacje

Cena posiadania czarodziejskiej mocy

Z nastaniem czerwca w serca i umys∏y uczniów wkrad∏y si´wakacje. Po pierwsze, nauczyciele zacz´li wystawiaç ocenykoƒcowe. Po drugie, g∏ównym tematem rozmów sta∏y si´ planywakacyjne. Po trzecie, zapanowa∏o prawdziwe lato i wszyst-kie zmys∏y nastawione by∏y na s∏oƒce, ciep∏y wiatr, szum liÊcina drzewach i Êpiew ptaków.

Pewnego poniedzia∏ku Mati wr´czy∏ Su ró˝´.– Bardzo dzi´kuj´ – powiedzia∏a Su, lekko si´ czerwieniàc,

a poniewa˝ Mati patrzy∏ jej g∏´boko w oczy, nie musia∏a pytaç, z jakiej to okazji.

– Wiesz, chcia∏em ci´ o coÊ zapytaç – zaczà∏ Mati.– Czy pami´tasz, jak na poczàtku roku poprosi∏aÊ nas o napi-sanie na kartce swoich marzeƒ?

– OczywiÊcie, ˝e pami´tam, przecie˝ od tego wszystko si´zacz´∏o. Próbowa∏am pokazaç wam inne spojrzenie na to,czym sà czary.

– Co si´ wtedy sta∏o z moim ˝yczeniem? – zapyta∏ Mati.– Zagin´∏o. Po powrocie do domu po∏o˝y∏am wasze kartki

na biurku. Mama poprosi∏a mnie o pomoc, wi´c wysz∏am z pokoju. Kiedy wróci∏am, na stole le˝a∏y ju˝ tylko dwie

168

karteczki. Przeszuka∏am ca∏y pokój, ale trzeciej nie odnala-z∏am. Nie by∏am pewna, co si´ z nià sta∏o, a˝ do wczoraj. RobiliÊmy porzàdki i kiedy odsun´∏am biurko od Êciany,kartka wypad∏a na pod∏og´. Przeciàg musia∏ jà wtedyzdmuchnàç z biurka.

– Czyta∏aÊ jà? – zapyta∏ Mati dr˝àcym g∏osem.– Tak. – Su uÊmiechn´∏a si´. – Przecie˝ wiatr przechowa∏

jà dla mnie przez ca∏y rok.– Chcesz mi jà oddaç? – zapyta∏ Mati, czerwieniàc si´.– Nie, chcia∏abym jà zachowaç – odpar∏a Su.– Wiesz, wtedy napisa∏em to troch´ dla hecy, ˝eby ci´

zaskoczyç – zajàknà∏ si´ Mati. – Nie wiedzia∏em, ˝e kartkasi´ odnalaz∏a, wi´c przygotowa∏em nowà, tym razem zupe∏niena serio.

Mati poda∏ Su kartk´ wyrwanàz zeszytu. Su si´gn´∏a do kieszenii wyj´∏a kartk´ z wrzeÊnia. TreÊç obuby∏a identyczna: „Zostaƒ mojàdziewczynà”.

– Zgadzasz si´? – zapyta∏ Mati.– Jasne, ˝e tak! – Su chwyci∏a

Matiego za szyj´ i mocno uca∏owa∏a.

Pod koniec roku szkolnego wiele spraw znalaz∏o swoje rozwiàzanie lub zosta∏o zawieszonych na czas wakacji. Przy-szed∏ te˝ czas zbioru dla tych, którzy wczeÊniej obsiewali. Na koniec roku z angielskiego Su dosta∏a piàtk´, co by∏o

169

du˝ym zaskoczeniem równie˝ dla niej samej, zw∏aszcza ˝e napoczàtku sz∏o jej bardzo s∏abo.

– Serdecznie ci gratuluj´ – powiedzia∏a do niej pani Ula.– Ta ocena nale˝y ci si´ za wspania∏à i ci´˝kà prac´. Musz´przyznaç, ˝e jestem bardzo mile zaskoczona twoimi wynika-mi. Zrobi∏aÊ tak du˝e post´py, ˝e przez chwil´ myÊla∏am, ˝e tojakieÊ czary.

– Bo to sà czary – Su odpowiedzia∏a z uÊmiechem, ale pani Ula potraktowa∏a to oczywiÊcie jako mi∏y ˝art.

Hasi, która s∏ysza∏a ca∏à rozmow´ i w∏aÊnie wychodzi∏az klasy, stan´∏a jak wryta. „Chyba nie zamierza opowiadaçpani Uli o czarach” – pomyÊla∏a.

– Zwariowa∏aÊ, chcesz sobie narobiç k∏opotów? – powie-dzia∏a do Su zaraz po wyjÊciu z klasy.

– Przecie˝ pani Ula pierwsza zacz´∏a – chichota∏a Su.– JeÊli ktoÊ w to nie wierzy, nawet nie przyjdzie mu do g∏owytraktowaç czary na serio.

Po lekcjach ca∏a czwórka wyruszy∏a na spacer do parku.Na placyku ko∏o fontanny zgromadzi∏o si´ sporo osób obserwu-jàcych popisy jakiegoÊ m´˝czyzny demonstrujàcego sztuczkimagiczne. M∏odzi czarodzieje do∏àczyli do gapiów i z zainte-resowaniem zacz´li przyglàdaç si´ kunsztowi magika. Jegoczarny strój by∏ dosyç niesamowity. Szykowne, ale luênespodnie, szpiczaste, nieco Êmieszne buty, golf mieniàcy si´ ró˝-nymi kolorami i do tego obszerna marynarka – przedziwna,ale równie˝ bardzo elegancka. M´˝czyzna nosi∏ krótki zarost,

170

ale bez cienia wàtpliwoÊci by∏ bardzo zadbany. Demonstro-wane sztuki by∏y dopracowane do perfekcji: w r´kach magika pojawi∏ si´ pi´kny szal, po czym zniknà∏, woda ze szklanki,którà przed chwilà nabra∏ z fontanny, najpierw nie chcia∏a si´z niej wylaç, ale zaraz potem opryska∏a stojàcych najbli˝ejwidzów. Jednak najbardziej niesamowita by∏a kryszta∏owakulka wielkoÊci Êliwki, która przemieszcza∏a si´ poziomo pomi´dzy jego r´kami, przeczàc prawu grawitacji. Magik poprosi∏, by ktoÊ z widowni pomóg∏ mu przy kolejnej sztuczce.

Jego spojrzenie zatrzyma∏o si´ na Hasi. W tym momenciewyraz jego twarzy jakby si´ zmieni∏, zaczà∏ jà Êwidrowaçprzenikliwym wzrokiem, a czas jakby si´ zatrzyma∏. Trudnoby∏o powiedzieç, czy trwa∏o to sekund´, czy minut´. Su, widzàc, co si´ dzieje, zamkn´∏a oczy i przes∏a∏a przyjacio∏ommyÊl: „Je˝yk – uÊmiech”. W tym samym momencie uÊmiech-n´∏a si´ nie tylko Hasi, ale równie˝ Alek i Mati – wszyscyjakby na komend´. Efekt by∏ zaskakujàcy: magik zrobi∏ g∏upià min´ i powiedzia∏, ˝e skoro nie ma ch´tnych, to koƒczydzisiejszy wyst´p i dzi´kuje wszystkim za uwag´. Przed nimle˝a∏ kapelusz, do którego ludzie wrzucali monety, co magikkwitowa∏ zdawkowym „dzi´kuj´” i mi∏ym, choç wyuczonymgestem. Hasi si´gn´∏a do torby po monet´ i ju˝ mia∏a podejÊç dokapelusza, gdy poczu∏a na twarzy lekki powiew wiatru, a pochwili ktoÊ po∏o˝y∏ jej r´k´ na ramieniu i us∏ysza∏a: „Nie róbtego”. Zaskoczona odwróci∏a si´ natychmiast. Stwierdzi∏a, ˝e nikt nie trzyma r´ki na jej ramieniu, natomiast sta∏ za niàstarszy m´˝czyzna z d∏ugà, siwà brodà. Sta∏ jednak zbyt da-

171

leko, by to on móg∏ dotknàç jej ramienia. Mimo przedziwnej sy-tuacji Hasi bez cienia wàtpliwoÊci skierowa∏a do niego pytanie:

– A dlaczego nie?– Poniewa˝ nie daje si´ niczego nieznajomemu czarnoksi´˝-

nikowi. W ten sposób tworzysz z nim niewidzialnà niç, a nigdy nie wiesz, jak zostanie ona wykorzystana.

S∏yszàc rozmow´, pozosta∏a trójka odwróci∏a si´ w stron´nieznajomego.

– Dzieƒ dobry, panie profesorze! – Zaskoczona Su bardzosi´ ucieszy∏a. – Có˝ za cudowna niespodzianka!

Dla wszystkich sta∏o si´ jasne, ˝e stoi przed nimi profesorLonfia we w∏asnej osobie. Utwierdzi∏o ich w tym przekonanius∏owo „cudowna”, które jak wiadomo, by∏o zarezerwowane naspecjalne okazje.

W tym momencie magik w czerni zaczà∏ si´ im przyglàdaçz uwagà.

– Zapraszam was na spacer – powiedzia∏ profesor Lonfiai czarodziejskim gestem wskaza∏ alejk´ w parku.

Ruszyli we wskazanym kierunku. Magik przy fontanniezbiera∏ swoje rzeczy, jednak pakujàc ró˝d˝k´, wykona∏ niàdziwny gest w stron´ oddalajàcej si´ od niego Hasi. Zaczà∏przy tym wypowiadaç jakieÊ s∏owa. Profesor Lonfia natych-miast si´ zatrzyma∏, mimo ˝e nie móg∏ widzieç, co tamten zrobi∏. Wykona∏ gest nad g∏owà Hasi, jakby rozpina∏ nad niàniewidzialnà kopu∏´ i nawet nie odwracajàc g∏owy, powiedzia∏g∏oÊno i wyraênie:

– Linque nos! Iubeo!*

172

* Zostaw nas! Rozkazuj´! (∏ac.).

By∏o oczywiste, ˝e dzieje si´ coÊ niezwyk∏ego, szczególniegdy Hasi, równie˝ g∏oÊno, powiedzia∏a nie wiadomo do kogo:

– Odejdê, znikn´∏am.Hasi zapytana póêniej przez Alka, dlaczego tak powie-

dzia∏a, nie potrafi∏a tego wyjaÊniç. Po prostu przysz∏o jej to dog∏owy. Po kilku minutach spaceru Alek przerwa∏ milczenie.

– Czym sà czary, profesorze?– Ca∏e nasze ˝ycie jest wielkim czarem. Darem, który

otrzymujemy w chwili narodzin. Tylko od nas zale˝y, coz nim zrobimy. Jednym przecieka ono przez palce, inni doko-nujà niezwyk∏ych czynów. Bywa te˝, ˝e poÊwi´camy swoje˝ycie innym, znajdujàc w tym najwi´cej radoÊci i spe∏nienia.Niezale˝nie od wybranej drogi mo˝na byç bardzo szcz´Êli-wym albo zrezygnowanym.

– W takim razie jaka jest nasza rola? – zapyta∏ Mati.– Âwiadomie prze˝ywaç dobre chwile naszego ˝ycia i braç

odpowiedzialnoÊç za swojà przysz∏oÊç. Poddawanie si´ temu,co przyniesie los, to wielki b∏àd. PowinniÊcie wiedzieç, ˝e ma-my ogromny wp∏yw na to, jak nim pokierujemy. Jednak najwi´kszà sztukà jest post´powaç tak, by pozostawiaç po sobie dobre wspomnienia. Nie wolno robiç przykroÊci innym.Nale˝y te˝ màdrze dbaç o tych, których strumienie przysz∏o-Êci splatajà si´ z naszymi. To du˝e wyró˝nienie i wielka odpowiedzialnoÊç. .

Strumienie przysz∏oÊci zwane sà te˝ strunami przezna-czenia. Ca∏a nasza przesz∏oÊç, a tak˝e wszystko, co nas

173

spotka, tworzy wst´g´ energii, jakby strumieƒ Êwiat∏a bie-gnàcy w przestrzeni. T́ cz´Êç strumienia, która dotyczy naszejprzysz∏oÊci, mo˝na kszta∏towaç poprzez wol´ i dzia∏anie– w tym w∏aÊnie le˝y istota czarów. Trzeba pami´taç, ˝e losy ludzi sà ze sobà splecione, tworzàc gigantyczny warkocz.Dlatego kszta∏towanie naszej struny ma wp∏yw na wiele innych osób. Marzenia, wiara i systematyczne dzia∏aniezwi´kszajà sztywnoÊç naszej struny, dzi´ki czemu mo˝emykierowaç w∏asnym ˝yciem, zamiast poddawaç si´ woli innych.

.– Profesorze, dlaczego nas pan dzisiaj odwiedzi∏? – zapy-

ta∏a Hasi.– M∏odzi czarodzieje gromadzà w sobie ogromny potencja∏

dobrej energii, która jest bardzo po˝àdana przez niektórychosobników. Przyszed∏em dzisiaj, by chroniç najzdolniejszychspoÊród was – odpowiedzia∏ profesor i uÊmiechnà∏ si´ do Hasi.

– Czy czarodzieje sà szcz´Êliwi? – zapyta∏ Alek.Profesor rozmarzy∏ si´.– O tak, mój ch∏opcze – odpowiedzia∏ po chwili. – To naj-

szcz´Êliwsi ludzie na ziemi. Móg∏bym nawet zaryzykowaçstwierdzenie, ˝e jeÊli ktoÊ osiàgnà∏ stan prawdziwego szcz´Êcia,to zapewne jest czarodziejem.

Alek sprawia∏ wra˝enie, jakby myÊlami by∏ bardzo daleko.Nie umkn´∏o to uwadze profesora.

– Powiedz, co ci´ trapi? DomyÊlam si´, ˝e pod twoim pytaniem kryje si´ jakieÊ zmartwienie.

174

– Wstyd powiedzieç, ale ostatnio ciàgle k∏óc´ si´ z rodzi-cami. PomyÊla∏em, ˝e mo˝e czarodzieje nie majà takich problemów.

– K∏ótnie z rodzicami sà tak stare jak Êwiat – odpar∏ profesor Lonfia – ale nie nale˝y ich wiàzaç ze szcz´Êciem. Czy zastanawia∏eÊ si´ kiedyÊ, dlaczego si´ k∏ócimy?

– ˚eby przekonaç drugà stron´, ˝e mamy racj´.– I uda∏o ci si´ kiedyÊ przekonaç mam´, ˝e to ty masz racj´?– No, nie – przyzna∏ po namyÊle Alek. – Moje argumenty

w ogóle do niej nie trafiajà.– Osoby, które si´ k∏ócà, nie s∏uchajà si´ nawzajem, raczej

zamykajà si´ w sobie. Nic wi´c dziwnego, ˝e uzgodnienie stanowiska w takiej atmosferze jest po prostu niemo˝liwe. Czarodzieje si´ nie k∏ócà, poniewa˝ jest to kompletnie bez sensu.

– To jak rozmawiaç z rodzicami? Czy zawsze nale˝y ust´powaç?

Profesor przez d∏u˝szà chwil´ zastanawia∏ si´ nad odpo-wiedzià.

– DoÊwiadczenie ˝yciowe pozwala rodzicom lepiej przewi-dywaç rozwój zdarzeƒ, dlatego czasami chcà kierowaçwszystkim i nie pozwalajà dzieciom decydowaç nawet w drobnych sprawach. Mimo to m∏odzi ludzie powinni broniçswoich poglàdów i podejmowaç samodzielne decyzje, nawet jeÊli czasami rodzice ich nie zrozumiejà. Bez tego tracà si∏´ panowania nad swoim ˝yciem.

175

.Skoro rodzice sà bardziej doÊwiadczeni i uwa˝ajà si´ za

màdrzejszych, powinni okazywaç wyrozumia∏oÊç i tolerancj´.To po ich stronie le˝y wi´ksza odpowiedzialnoÊç za to, ˝ew ogóle dochodzi do k∏ótni. Nikt nie lubi s∏uchaç krytyki podswoim adresem, a z niezrozumia∏ego powodu doroÊli zapomi-najà, ˝e dotyczy to nie tylko ich, ale równie˝ ich dzieci. M∏odzi ludzie majà racj´ znacznie cz´Êciej, ni˝ mo˝na by si´spodziewaç, dlatego zas∏ugujà na wi´cej zaufania. Pokazaniez∏ych stron niew∏aÊciwej drogi zdzia∏a po stokroç wi´cej ni˝zakazy i kary. .

– Jak zatem postawiç na swoim i pozostaç w zgodzie z rodzicami? – zapyta∏ Alek.

– Na szcz´Êcie relacje dzieci i rodziców opierajà si´ na mi∏oÊci, a to jest najdoskonalszy fundament do zbudowania porozumienia. Zwróç uwag´, ˝e prawdziwym êród∏em k∏ótninie jest odmienne zdanie, lecz okazywanie lekcewa˝enia. Okazuj rodzicom szacunek i poproÊ, by oni zrobili to samo.Daj te˝ rodzicom prawo do innej ni˝ twoja oceny zdarzeƒ.

Pozostali czarodzieje z uwagà przys∏uchiwali si´ rozmowie.– Czas, byÊcie poznali ostatnià Regu∏´ z Wielkiej Ksi´gi

Czarów. Czy znacie ten znak? – Profesor narysowa∏ na piasku taki oto symbol:

176

Ca∏a czwórka przeczàco pokiwa∏a g∏owami.– Znak ten pochodzi z Chin i liczy sobie ponad dwa

tysiàce lat. Oznacza jin i jang, czyli jednoÊç wszechrzeczy.JeÊli przyjrzycie mu si´ uwa˝nie, zorientujecie si´, ˝e nie wia-domo, która cz´Êç znaku jest jego treÊcià, a która t∏em. Podob-nie jest z naszym ˝yciem, Êwiat duchowy i materialny przepla-tajà si´. Zrozumienie tego zwiàzku pozwoli wam p∏ynnie poru-szaç si´ pomi´dzy jednym a drugim. B´dziecie potrafili prze-chodziç z jednej strony lustra na drugà...

W tym momencie profesor Lonfia, patrzàc przed siebie, wy-kona∏ delikatny gest nad znakiem narysowanym na piasku,który zniknà∏, jakby zdmuchni´ty przez wiatr. Po znaku pozosta∏y jedynie zdumione spojrzenia m∏odych czarowników.

– A czy mo˝na lataç? – Mati nie wytrzyma∏, po prostumusia∏ zadaç to pytanie.

– Nie skupiajcie si´ na technicznej stronie czarów, to przyj-dzie samo w odpowiednim momencie. Najwa˝niejsze, byÊciebyli dobrymi ludêmi. Tylko to jest wieczne. Zamknijcie, pro-sz´, oczy i policzcie w myÊli do trzech.

Ca∏a czwórka bez wahania natychmiast wykona∏a polecenie profesora. Kiedy otworzyli oczy, ze zdumieniemstwierdzili, ˝e profesor zniknà∏. Nie by∏o go równie˝ wÊródprzechodniów idàcych alejà parkowà. Za to Su trzyma∏a kartk´ starego papieru. Przez chwil´ m∏odzi czarodzieje myÊle-li, ˝e to by∏ sen, ale g∏os profesora Lonfii ciàgle brzmia∏ imw uszach, no i pozosta∏a karta z Wielkiej Ksi´gi Czarów.Nikt nie mia∏ wàtpliwoÊci, ˝e spotkanie by∏o prawdziwe.

177

Regu∏a X, czyli Jin i Jang

Pozna∏eÊ tajemnic´ cudownej mocy tworzenia, która bierze swój poczàtek w myÊlach.

JesteÊ ju˝ gotów, by twoje myÊli zacz´∏y przeplataç si´ z rzeczywistoÊcià jak jin i jang.

Pami´taj, ˝e jesteÊ czarodziejem i nie ma dla ciebie rzeczy niemo˝liwych.

JeÊli czegoÊ pragniesz, musisz poÊwi´ciç si´ temu bez reszty,

w∏o˝yç w to ca∏e swoje serce, emocje i dzia∏anie. Jednak im trudniejszy cel sobie postawisz,

tym dalej si´ od niego znajdujesz i tym wi´cej wysi∏ku b´dziesz musia∏ w∏o˝yç w jego osiàgni´cie.

Poczuj wielkà si∏´, która w tobie zamieszka∏a, i nie dziw si´, kiedy twoje marzenia zacznà si´ spe∏niaç...

Sposób na zapami´tanie tej Regu∏y: nigdy nie znaleziono jakichkolwiek zapisów w tej sprawie.

Ostatnia lekcja polskiego zapowiada∏a si´ ca∏kiem zwyczaj-nie, ale po kilku minutach przyj´∏a nieoczekiwany obrót. Stefan powiedzia∏, ˝e jest do omówienia jeszcze jedna zaleg∏alektura. Poczàtkowo zapanowa∏a pewna nerwowoÊç w klasie,poniewa˝ nikt nie móg∏ sobie przypomnieç tytu∏u zadanej i zapomnianej ksià˝ki. Jednak Stefan szybko rozwia∏ wàtpli-woÊci. Chodzi∏o o Harry'ego Pottera. Na pytanie, zadane z tajemniczym uÊmiechem: „Komu uda∏o si´ przeczytaç chocia˝ jednà cz´Êç”, wszyscy w klasie podnieÊli r´k´. Su by∏a szczególnie zaskoczona. W∏aÊnie pomyÊla∏a: „Sàdzi-∏am, ˝e nie dotrzyma obietnicy”, kiedy Stefan powiedzia∏:

– Przecie˝ kiedyÊ obieca∏em powróciç do tego tematu. Porozmawiajmy zatem, co najbardziej spodoba∏o wam si´ w tejksià˝ce. Kto zacznie? – Stefan spojrza∏ na Su, ale pierwszyzg∏osi∏ si´ do odpowiedzi Mati.

– Âwietne w tej ksià˝ce jest to, ˝e w zwyczajny sposób opowiada o sprawach niezwyk∏ych. Czytanie sprawia, ˝e czary stajà si´ bardzo bliskie, prawie rzeczywiste, dzi´kiniej sam poczu∏em si´ czarodziejem.

Jako drugi zg∏osi∏ si´ Alek. – Mnie spodoba∏o si´ to, ˝e doskonale pokazuje, jak wa˝nà

rol´ w naszym ˝yciu odgrywajà myÊli i wyobraênia. Sprawyniemo˝liwe przeplatajà si´ z rzeczywistoÊcià, tak ˝e chwilaminie wiadomo, w którym Êwiecie toczy si´ akcja. Wszystko tojest jak przechodzenie na drugà stron´ lustra i z powrotem.

Dla Su sta∏o si´ oczywiste, ˝e teraz Hasi powie coÊ w nawiàzaniu do trzeciej Regu∏y.

180

– Jest w tej ksià˝ce kilka fragmentów, w których postano-wienie zmienia ˝ycie bohaterów. Kiedy Harry po raz pierwszypostanawia wyjechaç do Hogwartu, jego ˝ycie zaczyna si´jakby od nowa. MyÊl´, ˝e swoim postanowieniem uzyska∏w pewnym sensie w∏adz´ nad czasem.

– Trzeba tylko wiedzieç, czego si´ chce – wtràci∏a Su i ca∏a czwórka wlepi∏a wzrok w Stefana. R´kawica zosta∏arzucona...

Po d∏u˝szym namyÊle Stefan odpowiedzia∏:– Naj∏atwiej zamknàç si´ w swoich czterech kàtach i po-

rzàdnie zastanowiç nad swoimi marzeniami. Mam wra˝enie,˝e kilka miesi´cy temu mieliÊmy podobne çwiczenie na naszejlekcji.

W klasie panowa∏a cisza, a czujàc na sobie baczne spojrze-nia czterech osób, Stefan doda∏:

– Ka˝dy z nas mo˝e mieç swój w∏asny kàcik zadumy,a mo˝e warto zbudowaç sobie coÊ wi´kszego ni˝ kàcik, naprzyk∏ad komnat´...

„A wi´c Czarniecki ujawni∏ si´ jako czarodziej!” – pomy-Êla∏a Hasi i popatrzy∏a na Su. Obie dziewczyny mia∏y tensam wyraz twarzy.

– A co dajà marzenia o czymÊ, co i tak si´ nie spe∏ni?– zapyta∏ Piotr. – Tyle razy o czymÊ marz´ i nie widz´ ˝adnych rezultatów.

– Zechciej, Piotrze, wyobraziç sobie budow´ domu. – Ste-fan rozpoczà∏ wywód. – Zaczynamy od narysowania planu architektonicznego. Ale czy ktoÊ dziwi si´, ˝e po wykonaniu

181

rysunków nie daje si´ tam zamieszkaç? Czeka nas jeszcze bardzo wiele pracy: fundamenty, Êciany, dach. Spe∏nianie ma-rzeƒ jest jak budowa domu. Samo uÊwiadomienie sobie marzeƒjest niczym narysowanie planu. Od tego miejsca zaczyna si´dopiero w∏aÊciwa praca, trzeba jeszcze przejÊç d∏ugà drog´.Wspania∏e jest to, ˝e ci, którzy podejmà ten trud, sà bardzoszcz´Êliwi. Dotyczy to zarówno budowania domów, jak i spe∏niania marzeƒ.

– No dobrze, to jak realizowaç swoje marzenia? – spyta∏Piotr.

– Czy ktoÊ ma jakieÊ pomys∏y? – zapyta∏ Stefan i oczywi-Êcie spojrza∏ na Hasi i Alka.

– Na poczàtek musisz odpowiedzieç sobie na dwa pytania– powiedzia∏a Hasi. – Co mnie doprowadzi do zamierzonegocelu? Jakie konkretne dzia∏ania podejm´, ˝eby go jak najszyb-ciej zrealizowaç?

– I ju˝? – zdziwi∏ si´ Piotr.– I ju˝ – odpowiedzia∏ Alek. – Po prostu trzeba chcieç

i dzia∏aç.– Ka˝dy powinien przynajmniej spróbowaç. Zapewniam

was, ˝e naprawd´ warto – popar∏ go Stefan, po czym z uznaniem pokiwa∏ g∏owà, patrzàc na m∏odych czarodziejów,i doda∏:

– No i kto by pomyÊla∏...Ale tylko cztery osoby w klasie zrozumia∏y w∏aÊciwy

sens jego s∏ów...

182

.Czasami w naszym ˝yciu pojawiajà si´ zdarzenia

o g∏´bokim znaczeniu, a my nie dostrzegamy przes∏ania, które niosà. Patrzymy przez nie jak przez szyb´, kierujàc swójwzrok du˝o dalej na inne sprawy. A wystarczy∏oby na chwi-l´ skupiç wzrok nieco bli˝ej, by zobaczyç, ˝e przed naszymioczami narysowane sà znaki i napisy, które sà niczym mapaprowadzàca do odkrycia wspania∏ych skarbów. Za podobnàmap´ wiele byÊmy oddali, ale o ironio losu, ona znajduje si´ tu˝przed naszymi oczami. Nie dostrzegamy jej nie dlatego, ˝e nie potrafimy, lecz dlatego, ˝e zbyt mocno skupiamy si´ nasprawach, które wkrótce okazujà si´ zupe∏nie bez znaczenia.

.Ostatniego dnia roku szkolnego odby∏a si´ uroczysta

akademia. Zwykle do akademii ustawione by∏y na sali gimna-stycznej krzes∏a, tym razem ich brakowa∏o. Ceremonia odbywa∏a si´ wi´c na stojàco. Pani dyrektor podzi´kowa∏auczniom i nauczycielom za rok wspólnej, ci´˝kiej pracy.Podsumowa∏a wyniki egzaminów najstarszych klas, które wypad∏y niezwykle korzystnie, najlepiej w historii szko∏y.Wyró˝ni∏a te˝ kilka osób za szczególne osiàgni´cia naukowei sportowe. Na koniec ˝yczy∏a wszystkim udanych wakacjii kiedy ju˝ wyglàda∏o na to, ˝e akademia zakoƒczy si´ wyjàt-kowo szybko, powiedzia∏a coÊ zaskakujàcego.

– Zanim si´ rozstaniemy, chcia∏abym, abyÊmy wspólnie zakoƒczyli ten rok w szczególny sposób. Mam prawdziwà

183

przyjemnoÊç wyró˝niç jednà klas´ – zawiesi∏a g∏os, skuteczniebudujàc napi´cie wÊród s∏uchaczy – która uzyska∏a w tym ro-ku najwy˝szà Êrednià ocen w szkole. Klas´, która zadziwi∏awszystkich swojà pomys∏owoÊcià i aktywnoÊcià, co potwier-dzi∏o g∏osowanie uczniów naszej szko∏y. Brawa dla piàtej B!

Pani dyrektor zapoczàtkowa∏a oklaski, do których przy∏à-czyli si´ nauczyciele i wi´kszoÊç uczniów. Klasa VB szala∏a z radoÊci, gratulujàc sobie nawzajem. Kiedy wreszcie zapano-wa∏a cisza, pani dyrektor kontynuowa∏a.

– W minionym roku szkolnym pojawi∏a si´ w naszej szko-le nowa uczennica. By∏a wzorowym uczniem, ale oprócz tegomia∏a niezwyk∏y wp∏yw na swojà klas´: jej pogodny charak-ter i kole˝eƒskoÊç wiele wszystkich nauczy∏y. MyÊl´, ˝e maona szczególnà zas∏ug´ w tak dobrych wynikach jej klasy.Niestety, w zwiàzku z wyjazdem od nowego roku nie b´dzieju˝ chodziç do naszej szko∏y. Pozostawia jednak w nas tak du˝o mi∏ych i pozytywnych emocji, ˝e chcia∏abym, abyÊmywspólnie jej podzi´kowali. Klub taƒca, który za∏o˝y∏a, przyniós∏ naszej szkole s∏aw´, ale co najwa˝niejsze, nauczy∏nas pracy zespo∏owej. Zapraszam na Êrodek wszystkich mi∏oÊników taƒca, abyÊmy wspólnie po˝egnali Su Andersonwyst´pem tanecznym.

Efekt przemówienia by∏ piorunujàcy. Ca∏a szko∏a urzàdzi-∏a Su owacj´. Wokó∏ Su t∏oczy∏o si´ z wyrazami sympatii tak wiele osób, ˝e nie sposób by∏o si´ do niej dopchaç.Su by∏a kompletnie zaskoczona, ale bardzo szcz´Êliwa i wzru-szona. Âmia∏a si´, a po jej policzkach p∏yn´∏y ∏zy.

184

– Dlaczego nam nic nie powiedzia∏aÊ? B´dzie nam ciebie bardzo brakowa∏o – Hasi obj´∏a swojà przyjació∏k´ za szyj´.

Kiedy rozleg∏y si´ pierwsze dêwi´ki muzyki, klubowiczeb∏yskawicznie utworzyli swój szyk. Pani Jagoda jako wiernyzwolennik klubu z ∏atwoÊcià wybra∏a utwory, przy którychzawsze gromadzi∏o si´ najwi´cej tancerzy. M∏odzie˝ taƒczy∏aspontanicznie, na ca∏ego, jakby od tego zale˝a∏o ich ˝ycie. Hasi, która kr´ci∏a obroty naprzeciwko rozradowanej Su, za-uwa˝y∏a, ˝e jej przyjació∏ka ma na szyi Êliczny wisiorek.Wyglàda∏ jak diament albo... kryszta∏ górski! Kiedy zacz´∏amu si´ przyglàdaç, poczu∏a w g∏owie lekkie wirowanie.

Rodzice obecni na akademii dos∏ownie zaniemówili z wra˝e-nia. Wyglàda∏o to bardziej na scen´ fina∏owà musicalu, ni˝ nazainicjowane ad hoc zaproszenie do wspólnej zabawy. Codzienne çwiczenia nie posz∏y na marne. By∏o to wspania∏ewidowisko, ale równie˝ wielkie prze˝ycie.

Kilka dni póêniej Su zaprosi∏a swoich przyjació∏ na kolacj´do swojego domu przy ulicy D´bowej. Wspominali naradyklubu czarodziejów, wspólne taƒce, rozmawianie z ˝ubremw j´zyku myczu-paczu-czuczu, czytanie snów i SMS-y panaKija. Na po˝egnanie Su wr´czy∏a im prezenty, pi´knie oprawione Regu∏y z Wielkiej Ksi´gi Czarów.

Czego dowiedzieliÊmy si´ w czerwcu...

1. Mamy wielki wp∏yw na to, co wydarzy si´ w naszym ˝yciu i jak nim pokierujemy.

185

2. Rok to bardzo d∏ugo, jeÊli mówimy o przysz∏oÊci. JeÊli jednak przez rok uda∏o nam si´ wytrwaç w postanowieniu,to mija on jak jedna chwila i nawet nauczenie si´ obcego j´zyka wydaje si´ wtedy ∏atwe.

3. Podejmujàc dzia∏ania, bierzmy za nie odpowiedzialnoÊç.4. Nigdy nie wolno k∏amaç, triumfowaç kosztem innych, trze-

ba pozostaç wiernym swoim zasadom. Najwa˝niejsze to byçdobrym cz∏owiekiem.

5. Pozostawiajmy po sobie dobre wspomnienia.6. Regu∏a Jin i Jang mówi o tym, ˝e twoje marzenie staje si´

rzeczywistoÊcià, ju˝ w chwili gdy zaczynasz o nim myÊleç.Od tego momentu jego realizacja jest tylko w twoich r´kach.Poczuj w sobie moc, a marzenia spe∏nià si´ same, czasami w bardzo zaskakujàcy sposób.

186

Kochana Su,

Nigdy nie zapomn´ zakoƒczenia tamtego roku szkolnego.Min´∏y ju˝ ponad dwa lata, a ja ca∏y czas czuj´, jakby to by∏o wczoraj. Chocia˝ by∏ to nasz po˝egnalny wyst´p, by∏amtak bardzo szcz´Êliwa. W czasie taƒca dos∏ownie czu∏am, jakwyrastajà mi skrzyd∏a. Musz´ ci to powiedzieç: poczu∏am si´wtedy czarownicà.

W tym roku pojecha∏am z Alkiem na obóz. By∏o super,spotkaliÊmy Êwietnych ludzi. Wyobraê sobie, ˝e nawet zdoby-∏am nagrod´ na wyst´pach obozowego teatrzyku. OczywiÊciepomaga∏am sobie zakl´ciami, mimo ˝e Alek Êmia∏ si´ z mojegoczarowania. Chc´ ci wyznaç, ˝e widz´, jak zmienia si´ moje˝ycie. Si∏a czarów przeros∏a moje najÊmielsze wyobra˝enia.Coraz wyraêniej czuj´, ˝e nic nie oprze si´ sile moich marzeƒ.

Napisz do mnie koniecznie, bo bardzo za tobà t´skni´.Do zobaczenia jak najszybciej

Twoja Hasi

187

Zakoƒczenie

Jestem przekonany, ˝e ta ksià˝ka trafi∏a do ciebie, poniewa˝jej poszukiwa∏eÊ. Przecie˝ przypadki nie istniejà. Jest wi´cw tobie ziarenko czarodzieja, które jeÊli dzisiaj zasadzisz,wkrótce wyroÊnie na wspania∏e drzewo, na którym b´dzieszmóg∏ oprzeç swoje ˝ycie. Niewa˝ne, ile masz lat, kim jesteÊi czym si´ zajmujesz. Zawsze mo˝esz stwierdziç, ˝e przed tobà jest ˝ycie, któremu mo˝esz nadaç wspania∏y kszta∏t.Pierwsze kroki cz´sto wymagajà dyscypliny, wyrz e c z e ƒi prze∏amywania przyzwyczajeƒ. Tylko na pozór nie przyno-szà wyników.

Pomi´dzy ostatnimi stronami tej ksià˝ki powinna znajdo-waç si´ ma∏a karteczka z twoimi odpowiedziami na pytania,które ci zada∏em na samym poczàtku. Po przeczytaniu tej hi-storii sam ju˝ rozumiesz, ˝e jeÊli odpowiedzia∏eÊ na pierwszepytanie „tak”, to po prostu jesteÊ czarodziejem. JeÊli na drugiepytanie odpowiedzia∏eÊ „tak”, to w∏aÊnie uczyni∏eÊ pierwszykrok w tym kierunku. Jednak najwa˝niejsze jest to, czy w ogó-le si´gnà∏eÊ wtedy po kartk´ inapisa∏eÊ jakàkolwiek odpowiedê.Mi´dzy marzeniami a rzeczywistoÊcià le˝y tylko twoje dzia-∏anie. To, co stanie si´ od tej chwili, zale˝y od ciebie. Od tego,co postanowisz i co zrobisz. Wszyscy, którzy po przeczytaniutej ksià˝ki majà w r´ku swojà karteczk´, sà bardzo bliskoÊwiata czarów, bez wzgl´du na to, co jest na niej napisane.

Na koniec oddaj mi, prosz´, drobnà przys∏ug´. Weê terazkartk´, d∏ugopis i jeszcze raz odpowiedz sobie na pytanie:

188

„CZY CHC¢ ZOSTAå CZARODZIEJEM?”. Zamknijna kilka chwil oczy, koniecznie uÊmiechnij si´ i powoli weê g∏´boki wdech, jakbyÊ wdycha∏ ca∏à dobrà energi´ tego Êwiata.Jeszcze jeden wdech i mo˝esz napisaç to, co czujesz... Zanimodwrócisz t´ stron´, spe∏nij mojà proÊb´, napisz odpowiedê i po∏ó˝ kartk´ przed sobà.

189

JeÊli kartki nie ma...

˚ycz´ ci du˝o szcz´Êcia w ˝yciu, przyjmij ode mnie czarodziejskie zakl´cie: Vita beata!*, które otoczy ci´ dobrà energià. Twoja klepsydra jest zawsze obok ciebie, w ka˝dejchwili mo˝esz jà odwróciç i rozpoczàç coÊ od nowa. Nie pozwól, by obawy przed podejmowaniem ryzyka pokona∏y odwag´ dokonywania zmian w twoim ˝yciu.

* Szcz´Êliwe ˝ycie! (∏ac.).

190

JeÊli jednak kartka le˝y przed tobà...

Przede wszystkim masz teraz przed sobà dowód na to, ˝e twoje myÊli potrafià zmieniç si´ w rzeczywistoÊç. Le˝y teraz przed tobà kartka, której mo˝esz dotknàç i jest na niej coÊod ciebie. Mam nadziej´, ˝e nie pogniewasz si´ na mnie, ale pozwoli∏em sobie na czarodziejski fortel. Bioràc ten g∏´bokiwdech pe∏en dobrej energii, pozwoli∏eÊ mi si´ zaczarowaç.

Tak naprawd´ le˝y teraz przed tobà odpowiedê na inne pytanie: „Czy spe∏nià si´ moje marzenia?”. Witam ci´ w klubie czarodziejów i zapraszam do komnaty zadumy...Czaruj wi´c i czyƒ rzeczy, o których si´ filozofom nie Êni∏o.

191

Drogi Czytelniku,

Ksià˝ka „Czarodzieje mogà wszystko” podpowiada jakspe∏niç swoje marzenia. Chcia∏bym, aby dotar∏a do wszyst-kich, którzy jej potrzebujà. B´dzie mi mi∏o jeÊli polecisz jejsekrety przyjacio∏om, wysy∏ajàc link do strony, z którejmo˝na bezp∏atnie pobraç ksià˝k´ w formacie PDF. Wierz´, ˝e„Czarodzieje” pomogà w realizacji marzeƒ ka˝demu, kto tegopragnie. B´d´ wdzi´czny za odnotowanie faktu przeczytaniaksià˝ki na internetowej stronie Czarodziejów:

www.czarodzieje.com.pl

192

Podzi´kowania

Pragn´ serdecznie podzi´kowaç wszystkim, którzy mieliszczególny wp∏yw na powstanie tej ksià˝ki. Jose Silva odkry∏,˝e posiadamy zdumiewajàcà si∏´, zdolnà kszta∏towaç nasze˝ycie. Anthony Robbins nauczy∏ nas, jak zdobywaç powo-dzenie i szcz´Êcie. Wspania∏e jest to, ˝e obydwa odkrycia po-mog∏y milionom ludzi zmieniç swoje ˝ycie. Joanne K. Rowlingprzywróci∏a m∏odzie˝y radoÊç czytania i pokaza∏a, jak wa˝-ne sà dla nas czary. Dzi´kuj´ przyjacio∏om, których ˝ycioweprzemyÊlenia sta∏y si´ cz´Êcià tej ksià˝ki, Darkowi za cenneuwagi i bajeczne ilustracje, które doda∏y jej blasku, Danusi za màdroÊç i doÊwiadczenie, których udzieli∏a tej ksià˝ce, Jackowi za poemat, przyjaêƒ i inspiracj´, Robertowi i Ewie zakunszt i serce, z jakim wydali t´ ksià˝k´, ma∏ej Su za pomy-s∏y, a nade wszystko mojej ukochanej Ma∏gosi za wielkie zaanga˝owanie i mi∏oÊç, którà mnie otacza.

193

ISBN 83-921105-0-1