bom dia vilankulos, pande, inhanssoro

4
9(3)/2007 wrzesień 2 Pande, Inhanssoro to pola gazowe w Mo- zambiku należące do firmy SASOL. Nazwa firmy to skrót od Suid Afrikaanse Steenkool en Olie - South African Coal and Oil. Aby dolecieć na pola naftowe SASOL-u, trzeba lecieć z Europy do Maputo stolicy Mozambiku a potem jechać „Bom dia Vilankulo, Pande, Inhanssoro, Mozambik, Bom perto Pielgrzymka…” autem, bądź lepiej, dolecieć do Johannesburga, gdzie mieszczą się biura firmy SASOL, a potem lecieć dwie godziny – 14 miejscowym samolo- tem czarterowym nad spaloną słońcem a boga- tą w przeróżne minerały ziemią, by dotrzeć do położonego na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego lotniska w miejscowości Vilankulo w Mozam- biku. Tamtejsze lotnisko to podobno kiedyś lotni- sko wojskowe – zbudowane przez Rosjan, jesz- cze kilka miesięcy temu nie było tam żadnych służb celnych, a kontrola paszportowa była sza- lenie prosta. Nie ma tam do dziś żadnych kom- puterów, maszyn do skanowania bagażu i całej tej „antyterrorystycznej” oprawy, którą ogląda się na wszystkich dużych lotniskach świata. Urzędnicy i urzędniczki są mili, w liczbie dwóch a przylatujący „nafciarze” mieszają się z wyjeż- dżającymi kolegami prowadząc towarzyskie roz- mowy. Zresztą nawet w Johannesburgu podczas kontroli w lewej dłoni cały czas trzymałem kase- tę z filmem małoobrazkowym, bo nie chciałem by uległa naświetleniu w maszynie skanującej bagaż podręczny i nikt jej nie zauważył. SASOL to potężny koncern chemiczno -energetyczny, zatrudniający około 30 ty- sięcy pracowników, który słynie z tego, że ma opanowaną technologię otrzymywania benzyny syntetycznej z węgla kamiennego i gazu ziemnego. Firma SASOL z Republiki Południowej Afryki kupiła tę technologię od Niemców w czasie embarga na import ropy naftowej ustanowionego dla RPA za segre- gację rasową. SASOL obecnie produkuje me- todą Fischer-Tropscha około 4.5 ml ton paliw płynnych rocznie. SASOL po ulepszeniu technologii przerobu węgla na paliwa płynne sprzedał ją firmom amerykańskim i japońskim. SASOL to zakłady chemiczne, rafinerie, stacje benzynowe, gazo i ropociągi, pola naftowe i gazowe, a te ostanie są właśnie w Mozambiku. Dlaczego PNIG Kraków trafił do Mozam- biku ? Pomyślicie pewnie, że dlatego, bo mają doskonałą kadrę, sprzęt oraz marketing. To też, ale głównie dlatego, że Georgowi Lattimorowi spodobała się praca krakowskich ”nafciarzy” w Kazachstanie a ponieważ dziadek Georga, Krzysztof A. Fugiel który był Łemkiem i wyemigrował z początkiem XX wieku z Pielgrzymki koło Gorlic do USA i tam podjął pracę w kopalni węgla, jego wnuk Geo- rge pracujący w światowych koncernach nafto- wym postanowił zatrudnić polskich wiertników do pracy w Mozambiku. George Lattimore odwiedził Polskę kilka razy, odwiedził też wioskę Pielgrzymkę. Szukał tam swoich „Łemkowskich” korzeni, pomaga- łem mu w tym razem z Haliną Małecką - pro- Halina Małecka, przewodnik z Bóbrki, George Lattimore. Kierownik Kontraktu Jacek Rokita podczas szkolenia wstępnego prowadzonego przez pakistań- skiego HSE Officer S.M. Naeem-a. Panorama urządzenia IRI 750 podczas wykonywania pomiarów geofizycznych.

Upload: krzysztof-fugiel

Post on 01-Jul-2015

318 views

Category:

Technology


4 download

DESCRIPTION

Artykuł o pracy krakowskich naftowców w Mozambiku

TRANSCRIPT

Page 1: Bom dia Vilankulos, Pande, Inhanssoro

9(��3)/2007wrzesień

2�

Pande, Inhanssoro to pola gazowe w Mo-zambiku należące do firmy SASOL. Nazwa firmy to skrót od Suid Afrikaanse Steenkool en Olie - South African Coal and Oil. Aby dolecieć na pola naftowe SASOL-u, trzeba lecieć z Europy do Maputo stolicy Mozambiku a potem jechać

„Bom dia Vilankulo, Pande, Inhanssoro, Mozambik, Bom perto Pielgrzymka…”

autem, bądź lepiej, dolecieć do Johannesburga, gdzie mieszczą się biura firmy SASOL, a potem lecieć dwie godziny – 14 miejscowym samolo-tem czarterowym nad spaloną słońcem a boga-tą w przeróżne minerały ziemią, by dotrzeć do położonego na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego lotniska w miejscowości Vilankulo w Mozam-biku.

Tamtejsze lotnisko to podobno kiedyś lotni-sko wojskowe – zbudowane przez Rosjan, jesz-

cze kilka miesięcy temu nie było tam żadnych służb celnych, a kontrola paszportowa była sza-lenie prosta. Nie ma tam do dziś żadnych kom-puterów, maszyn do skanowania bagażu i całej tej „antyterrorystycznej” oprawy, którą ogląda się na wszystkich dużych lotniskach świata.

Urzędnicy i urzędniczki są mili, w liczbie dwóch a przylatujący „nafciarze” mieszają się z wyjeż-dżającymi kolegami prowadząc towarzyskie roz-mowy. Zresztą nawet w Johannesburgu podczas kontroli w lewej dłoni cały czas trzymałem kase-tę z filmem małoobrazkowym, bo nie chciałem by uległa naświetleniu w maszynie skanującej bagaż podręczny i nikt jej nie zauważył.

SASOL to potężny koncern chemiczno -energetyczny, zatrudniający około 30 ty-

sięcy pracowników, który słynie z tego, że ma opanowaną technologię otrzymywania benzyny syntetycznej z węgla kamiennego i gazu ziemnego. Firma SASOL z Republiki Południowej Afryki kupiła tę technologię od Niemców w czasie embarga na import ropy naftowej ustanowionego dla RPA za segre-gację rasową. SASOL obecnie produkuje me-todą Fischer-Tropscha około 4.5 ml ton paliw płynnych rocznie.

SASOL po ulepszeniu technologii przerobu węgla na paliwa płynne sprzedał ją firmom amerykańskim i japońskim. SASOL to zakłady chemiczne, rafinerie, stacje benzynowe, gazo i ropociągi, pola naftowe i gazowe, a te ostanie są właśnie w Mozambiku.

Dlaczego PNIG Kraków trafił do Mozam-biku ? Pomyślicie pewnie, że dlatego, bo mają doskonałą kadrę, sprzęt oraz marketing. To też, ale głównie dlatego, że Georgowi Lattimorowi spodobała się praca krakowskich ”nafciarzy” w Kazachstanie a ponieważ dziadek Georga,

Krzysztof A. Fugiel

który był Łemkiem i wyemigrował z początkiem XX wieku z Pielgrzymki koło Gorlic do USA i tam podjął pracę w kopalni węgla, jego wnuk Geo-rge pracujący w światowych koncernach nafto-wym postanowił zatrudnić polskich wiertników do pracy w Mozambiku.

George Lattimore odwiedził Polskę kilka razy, odwiedził też wioskę Pielgrzymkę. Szukał tam swoich „Łemkowskich” korzeni, pomaga-łem mu w tym razem z Haliną Małecką - pro-

Halina Małecka, przewodnik z Bóbrki, George Lattimore.Kierownik Kontraktu Jacek Rokita podczas szkolenia wstępnego prowadzonego przez pakistań-skiego HSE Officer S.M. Naeem-a.

Panorama urządzenia IRI 750 podczas wykonywania pomiarów geofizycznych.

Page 2: Bom dia Vilankulos, Pande, Inhanssoro

2�9(��3)/2007

wrzesień

fesorką języka rosyjskiego z gorlickiego Liceum im. Marcina Kromera, która propaguje kulturę „Łemków” na ziemi gorlickiej.

Zawiozłem ich oczywiście do naszego przepięknego Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego w Bóbrce, gdzie George Latti-more mógł się przekonać o bogatych tradycjach polskich „nafciarzy”.

Wracajmy jednak do Mozambiku, to biedny, nadmorski kraj, położony na północ od Republi-ki Południowej Afryki, kraj który pustoszyły woj-ny i cyklony. Wcześniej Związek Sowiecki chciał temu krajowi pomagać zakładając tam swoje bazy wojenne. Rosyjscy wiertnicy rozwiercali w Mozambiku pola gazowe, na jednym z nich doszło do erupcji gazu ziemnego. Urządzenie wiertnicze zapadło się pod ziemię, pożar trwał półtora roku i dopiero znana amerykańska fir-ma od likwidacji erupcji, ugasiła go. Dzisiaj nie widać już nic na tym miejscu, ale miejscowa ludność pamięta tę awarię dobrze.

Z Rosjanami skończyło się podobnie jak w sąsiedniej Angoli, odeszli. Wcześniej odeszli Portugalczycy, już wtedy kraj zalała fala brato-bójczych walk. Widocznym skutkiem tych walk są olbrzymie pola minowe, których likwidacja zajmie całe dziesięciolecia. SASOL przygotowując infrastrukturę pod rozwiercanie pola gazowego Pande, musiał najpierw rozminowywać teren pod wiertnie, drogi, kampy i gazociągi. (Gazociąg z pola Pande do RPA jest już budowany !)

Poszukiwania Nafty i Gazu w Krakowie Sp. z o.o. są głównym wykonawcą prac wiert-niczych i rekonstrukcyjnych dla firmy SASOL. W Mozambiku pracują dwa „krakowskie” prze-woźne urządzenia wiertnicze Ideco 750 i Skytop Brewster RR 600, trzecie to „krośnieńskie” urzą-dzenie do rekonstrukcji Cardwell KP 200.

Urządzenia dotarły z Polski i Danii do portu w Maputo drogą morską. Kontrakt rozpoczął się z opóźnieniem, gdyż nad Oceanem Indyjskim jak i nad Mozambikiem szalał cyklon. Polska za-łoga, która już rozpoczynała montaż urządzeń

na polu gazowym Pande, została w ostatniej chwili ewakuowana do Johannesburga. Okaza-ło się to bardzo rozważnym posunięciem, gdyż na Kampie Pande 12 metrowe kontenery miesz-kalne cyklon powywracał jak pudełka zapałek!

W Vilankulo widziałem poskręcane masę stalowych ceowników, to było wszystko co zo-stało z supermarketu. Nasz kierowca Maurizio pokazał mi żelbetowe fundamenty, które pozo-stały z jego skromnego domu. Teraz domu nie ma, a w listopadzie znów rozpocznie się pora deszczowa.

Tak więc kontrakt rozpoczął się z opóźnie-niem, cyklon zniszczył drogi dojazdowe, kamp i dopiero jak ziemia przeschła można było na-prawiać szkody i rozpocząć montaże urządzeń.

Cyklonowi oparły się samotne baobaby, ża-den z nich nie ucierpiał a spotkałem je w wielu miejscach. Ponieważ z końcem czerwca był do-piero początek wiosny, baobaby nie miały jesz-cze liści i tym bardziej potwierdzały legendę, że Bóg w gniewie, posadził je „do góry nogami”, gdyż bezlistne gałęzie baobabów do złudzenia przypominają korzenie.

Baobab w naturze dorasta do 25 metrów wysokości a pień może mieć nawet 11 metrów średnicy. Jest to drzewo wyjątkowo długowiecz-ne – żyje do kilku tysięcy lat ! Gdy baobab zrzuci liście, gałęzie wyglądają jak korzenie.

W Mozambiku jak i w centralnej Afryce, baobab ma wyjątkowe znaczenie. Zapewnia pokarm, wodę, schronienie i leki na różne do-legliwości. Drewno baobabów jest gąbczaste i słonie traktują je jako źródło wody. Młode li-ście są jedzone jak szpinak. Z miąższu owoców przygotowuje się orzeźwiające napoje. Włókno z kory jest używane do wyrobu lin, koszy, ubrań, strun instrumentów muzycznych. Co ciekawe baobab jest jedynym drzewem, które potrafi regenerować korę bezpośrednio z odsłoniętego drewna.

Kontrakt w Mozambiku na samym początku nie cieszył się nadmierną popularnością, Afryka równikowa słynie z nie najlepszego klimatu, jest tu wilgotno i gorąco. W Mozambiku jest rozpowszechniona malaria, występuje mucha Tse – Tse, są choroby pasożytnicze, skorpiony, węże i jadowite pająki. Jest też bardzo rozpo-wszechniony HIV, czyli wszystko co najgorsze. Jednocześnie żyją tu i pracują ludzie i zaczynają ponownie przyjeżdżać biali turyści, szczególnie ci z RPA.

Załoga pracująca na urządzeniu wiertniczym Skytop Brewster RR 600 mieszkała w kompleksie turystycznym w Inhanssoro, gdzie przyjeżdżają zagraniczni turyści na nadmorski wypoczynek. Ponieważ pracownicy ci w czerwcu byli dopiero trzeci raz w Afryce to bardzo powoli oswajali się z nią. Ja, gdy tylko przyjechałem tam, a było to o 6 wieczorem, natychmiast pobiegłem zrobić zdjęcia na plaży.

Zgodnie z kontraktem trzy urządzenie IRI 750 ma wykonać 17 otworów wiertniczych i za-puścić do nich kolumny produkcyjne, urządzenie

Tak mieszkają, po przejściu cyklonu, nasz kierowca Mauricio, jego żona i syn.

Baobab porą zimową.

Page 3: Bom dia Vilankulos, Pande, Inhanssoro

9(��3)/2007wrzesień

2�

Skytop Brewster RR 600 odwierci i wyposaży do produkcji 12 otworów, natomiast urządzenie Carldwell KB 200 ma wykonać 18 przygotowań otworów do produkcji, 8 rekonstrukcji i 12 likwi-dacji otworów.

Program SASOL-u potrwa około jednego roku, ale trzeba pamiętać, że gdy nadejdzie pora deszczowa, kontrakt trzeba będzie przerwać, gdyż w warunkach deszczowych, drogi stają się nieprzejezdne. Transport sprzętu i dojazdy załogi na wiertnie w takich warunkach jest praktycznie niemożliwy. Bezlitosne statystyki naftowe poka-zują iż największa ilość wypadków śmiertelnych występuje nie w czasie pracy na urządzeniu wiertniczym a w czasie dojazdów do i z pracy.

W Mozambiku większość pracowników stanowią Polacy, pracują oni na najważniej-szych stanowiskach, poczynając od kierownika kontraktu, poprzez kierowników urządzeń i kie-rowników zmianowych, wiertaczy, pomocników dołowych, wieżowych i otworowych.

Co ciekawe Company Man na wiertniach są specjaliści naftowi, których korzenie sięgają Galicji ! Wystarczy popatrzeć na ich nazwiska: Les Sawatzki lub Dana Klute.

Na polskich wiertniach pracuje także 14 pra-cowników miejscowych, którzy wykonują mniej odpowiedzialne prace. Kierowcy samochodów ciężarowych i osobowych, operatorzy dźwigów i wózków widłowych też są miejscowi i niestety po-mimo posiadanego bardzo dobrej jakości sprzętu, dochodzi tam do licznych wypadków drogowych.

Od marca 2007 roku prace wiertnicze to-czą się zgodnie z planem, jednakże zakończenie wszystkich prac w dużym stopniu zależy od tego jak szybko przyjdzie pora deszczowa.

SASOL jest pod wrażeniem fachowości na-szych specjalistów, w sierpniu 2007 na wszyst-kich trzech urządzeniach zanotowano jedynie 2 godziny remontów. To piękny wynik.

Na kontrakcie w Mozambiku pracuje także dwóch polskich specjalistów ds. HSE: Sebastian

Bahrynowski i Tomasz Orzeł oraz czterech spe-cjalistów pakistańskich; Syed Naeem, Anwar ul Haque, Dr Nathusingh, Dr Israr ul Haq. Dwóch Pakistańczyków posiada pełne uprawnienia le-karskie, łącząc tym samy zadanie Safety Oficera i „Medic-a” na wiertni.

Wszyscy pracownicy wiertni pracują w sy-stemie cztery tygodnie w pracy i cztery tygodnie na rekuperacji. W okres rekuperacji wchodzi czas dolotu i przejazdu z domu i do domu.

Wydaje mi się koniecznym rozszyfrowanie skrótu HSE, to skrót powstały z pierwszych li-ter słów Health, Safety, Envinromental, czyli Zdrowie, Bezpieczeństwo i Ochrona Środowi-ska. Dziedzina HSE stała się szczególnie ważna i znalazła szerokie zastosowanie w wiertnictwie światowym około 20 lat temu

Poszukiwania Nafty i Gazu w Krakowie Sp. z o.o. obchodząc 10 Lecie Oddziału w Paki-stanie, winny także obchodzić podobną rocznicę wprowadzenia Systemu Zarządzania Bezpie-czeństwem Pracy ( Health, Safety & Environment Management System ). Wprowadzanie Systemu HSE miało miejsce na krakowskiej wiertni Ideco 1700 pracującej dla firmy naftowej Premier Oil Pakistan w Beludżystanie.

Wprowadzającym System HSE, był kanadyj-ski specjalista – Jeremy Manderson. System ten kilkakrotnie uaktualniany, jest od blisko 10 lat stosowany na wszystkich wiertniach Poszuki-wań Nafty i Gazu Krakow podczas prac w kraju i za granicą.

W systemie tym, rola Specjalisty ds. HSE da-leko wybiega ponad ogólnie przyjęte schematy dotyczące pracy tzw. „behapowca”, którego praca kojarzyła się z wydawaniem zza biurka informacji powypadkowych oraz wydawaniem za pokwitowaniem ubrań roboczych, kasków i rękawic ochronnych. Oczywiście dbał on także by członkowie załogi posiadali ważne badania lekarskie.

Podstawowa różnica w pracy specjalisty ds. HSE w stosunku do wspomnianego „behapow-ca” polega na tym, że specjalista ds. HSE jest członkiem załogi wiertniczej i wraz z nią pracu-je tak, by realizowane przez nich zadania były wykonywane w sposób bezpieczny, a używany przez nich sprzęt był pełni sprawny.

Specjalista ds. HSE w dużym stopniu odcią-ża kierownika wiertni biorąc na siebie prowa-dzenie codziennych szkoleń przed rozpoczęciem zmiany, prowadzi on także specjalistyczne szko-

„Safety Meeting” prowadzi Specjalista ds. HSE Tadeusz Jędrzejewski.

Praca na urządzeniu do rekonstrukcji Cardwell KP 200. Bułgarski Geolog „SASOLU-u” z kierownikiem wiertni IRI 750 Rafałem Haluchem.

Page 4: Bom dia Vilankulos, Pande, Inhanssoro

279(��3)/2007

wrzesień

lenia przed rozpoczęciem bardziej złożonych prac jak np.: rurowanie, cementowanie, testy rurowym próbnikiem złoża, perforacje, testy produkcyjne.

Do obowiązków jego należy wykonywanie szeregu inspekcji i audytów. Codziennie wyko-nywany jest „obchód” urządzenia i terenu wiertni, stosowany jest system rejestracji pracowników, ( T-Card System ), wydawane są pozwolenia na podróż ( Journey Management Plan ) i system pozwoleń na pracę ( Permit to Work ).

Co tydzień dokonuje się inspekcji urządzenia i Kampu pod względem HSE. Kontrolowane są sa-mochody osobowe, dźwigi, wózek widłowy. Przed rozpoczęciem przewózki urządzenia kontrolowane są dźwigi i samochody z naczepami.

W okresach comiesięcznych sprawdzany jest sprzęt ochrony p.poż., zawiesia linowe, haki i szekle, środki techniczne zabezpieczające podczas pracy na wysokości, aparaty oddechowe.

Okresowo wykonywane są alarmy przeciw-pożarowe na urządzeniu jak i na Kampie. W ćwi-czeniach tych bierze udział wyznaczona drużyna ppoż. W określonych odstępach czasu prowadzone są także alarmy przeciwerupcyjne i robione są testy Prewenterów, wykonywany jest alarm siarkowodo-rowy oraz ćwiczenia ewakuacji poszkodowanego z szybu.

W codziennej pracy specjalisty ds. HSE wysta-wiane są pozwolenia na prace, dotyczą one prac

nie rutynowych, takich których prowadzenie niesie za sobą zwiększone zagrożenie. Wyróżnia się na-stępujące rodzaje pozwoleń na pracę ( PNP ): prace na wysokości, prace „gorące”, prace „zimne”, prace w zamkniętej przestrzeni, prace izolujące, prace w wykopach, prace elektryczne.

Podczas wydawania pozwolenia na pracę, określana jest osoba odpowiedzialna za wykonanie pracy, osoba lub osoby wykonujące prace, okre-ślany jest termin rozpoczęcia i zakończenia pracy, rodzaj narzędzi, które będą użyte, środki ochrony osobiste, które winny być stosowane. Zadanie jest szczegółowo omawiane z osobami wykonującymi daną pracę. Każde pozwolenie na pracę musi być podpisane przez kierownika wiertni i zatwierdzone przez Company Man-a, który otrzymuje jeden eg-zemplarz. Przed zakończeniem zmiany koniecznym jest sprawdzenie czy wszystkie prace zostały zakoń-czone, a pozwolenia na pracę „zamknięte”

W celu zwiększenia bezpieczeństwa pracy Firma SASOL zażądała by przed rozpoczęciem kon-traktu, by sporządzić „Job Safety Analysis” ( Analizy Bezpieczeństwa Operacji ) dla podstawowych ope-racji zachodzących podczas realizacji projektu.

Analiza Bezpieczeństwa Operacji (ABO) to analiza polegająca na wydzieleniu z każdej operacji - prac podstawowych i analizie występujących tam zagrożeń, a następnie na zastosowaniu środków mających na celu zapobieganie tym zagrożeniom. Analiza Bezpieczeństwa Operacji (ABO) pozwala na

zmniejszenie wielkości ryzyka i powzięcie prawidło-wych działań zapobiegawczych jak i zastosowanie właściwych elementów ochronnych. W sumie opra-cowano ponad 220 Analiz Bezpieczeństwa Operacji dla potrzeb załogi urządzenia wiertniczego.

Tyle o nowej dziedzinie HSE, rozpisałem się o niej, jako że pośród renomowanych firm nafto-wych rozmowa o nowym kontrakcie rozpoczyna się od analizy stanu HSE u danego wykonawcy. Gdy wykonawca wypada słabo, nikt nie zaprasza jej do wzięcia udziału w przetargu techniczno-eko-nomicznym.

Rozpisałem się o HSE jako że sam zajmuję się tą dziedziną od co najmniej sześciu lat a na tyle mnie ona zainteresowała, że zmobilizowała mnie w tym roku do ukończenia Podyplomowych Studiów z zakresu BHP na Wydziale Górnictwa i Geoinżynieri AGH. Jako pracę dyplomową wybrałem sobie właś-nie Opracowanie Analiz Bezpieczeństwa Operacji dla potrzeb załogi urządzenia wiertniczego.

A co po zakończeniu kontraktu dla firmy SASOL w Mozambiku ?

Jedno urządzenie pewnie wróci do Polski, a drugie i trzecie pojedzie najprawdopodobniej do Ugandy, ale o tym już później…

Obrigado muito muito Mozambique…

Mgr inż. Krzysztof A. FugielPNiG Kraków Sp. z o.o.

Praca na rampie rurowej podczas zapuszczania rur okładzinowych 9-5/8”.

Mozambiccy „Casuals” do prac wszelakich.

Urządzenie IRI 750 na polu Pande.