mammazine wiosna 2016 pdf
Post on 11-Jan-2017
239 Views
Preview:
TRANSCRIPT
MammazineM A G A Z Y N D L A M A M
4 / 2 0 1 6
wiosna
Mammazineredaktor naczelna
BOGNA BOJANOWSKA
strona internetowa -
redaktor prowadząca
MAŁGORZATA BOJANOWSKA
dyrektor artystyczny
EMILIA PRYŚKO
dział marketingu
DARIA LEYK
korektorzy
NINA OLSZEWSKA
DOROTA STEMPNIEWICZ
www.mammazine.com.pl
redakcja@mammazine.com.pl
505 457 390 | 691 262 196
Zdjęcie okładkowe:
ZDJĘCIE: Michalina Pryśko
PRODUKCJA: Mammazine
MODELKA: Sofie Harasimowicz
STYLIZACJA: Mammazine
UBRANIA DO SESJI: Bananaz
JA, MAMA
Fajna mama - wywiad
Rozwód na dobry początek
I nie opuszczę was aż do śmierci
Codziennie uczę się szczęścia
Kwoki kontra zdobywcy
SMAKI
Dobre strączki
Pyszne strączki
Woda
CELEBRUJEMY
Urodziny, że muszka nie siada
PIĘKNE
Z bukietem do domu
Z wizytą u Brunoszki
4
12
18
20
24
28
30
34
38
46
60
Spis treści
MODA
Kwiat i Ona
Culottes
MAMA MA PLAN
Macierzyństwo&Co
Wielkie ulepszanie
Za chlebem i lepszym życiem
Nagość przy dziecku
MIEJSCA
Mammazine bywa
74
86
99
101
105
109
111
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/4
5/M
JA MAMA | Mammazine
M A M A
Agata Bałdyga, właścicielka marki Doradca Stylu, kobieta, która mi imponuje, kipi energią, zaraża
ciepłem i optymizmem, prowadzi wiele projektów na raz, a przy tym ma czas dla rodziny. Do tego
świetnie wygląda. Jak ona to robi?
ROZMAWIAŁA: Emilia Pryśko ZDJĘCIA: Łukasz PepolPRODUKCJA SESJI: Caribu Studio
M/6
Mammazine | JA MAMA
Czy stylistka to fajna mama?
Fajną mamą można być niezależ-
nie od tego, czy się jest stylistką.
Myślę, że w tym temacie mogę
bardziej ocenić swój zawód pod
względem tego, ile czasu mogę
poświecić na bycie z moim sy-
nem. Pod tym względem jestem
na pewno fajną mamą, bo mam
elastyczny czas pracy i wtedy, kie-
dy mój syn mnie potrzebuje, albo
kiedy ja chcę mieć więcej czasu
z Witem tak sobie ustawiam pra-
cę, żeby wszystko pogodzić, bez
konfliktu praca – rodzina. Poza
tym daję mu szansę trochę po-
gwiazdorzyć, brać udział w mojej
pracy, np. wtedy, kiedy realizuję
sesje zdjęciową i potrzebni mi
są mali modele. Zapraszam wte-
dy oczywiście też mojego synka
i myślę, że to dla niego jest faj-
ne. Bliscy się śmieją, że Wituś za-
czyna po mnie przejmować zmysł
stylistyczny (śmiech), lubi sam
decydować co założy, chociaż ma
dopiero 2,5 roku i jest chłopcem.
Nie rozważałabym zatem tego
pytania jako takie, czy stylistka
jest fajna mama, ale czy ja, Aga-
ta, jestem fajną mamą. Jestem
fajną mamą i mam fajnego syna
(śmiech).
Czym tak naprawdę zajmuje
się stylistka? Jak wygląda na co
dzień Twoja praca?
Praca stylistki jest wielozadanio-
wa. Wszyscy myślą, że stylistka
ma szafę wielkości sklepu odzie-
żowego, że rano wstaje i cze-
kają na nią gotowe zestawy jak
z wybiegów, które sama zakłada
i które wykorzystuje na sesjach.
Zawód lekki, łatwy i przyjemny.
A tymczasem praca stylistki to
często ciężka, fizyczna praca. Je-
den pokaz mody, z kilkoma wyj-
ściami modelek to często kilkaset
elementów, które stylistka musi
wybrać, wypożyczyć, przywieźć,
zawieźć itd. Jest to też bardzo
odpowiedzialna praca, bo ja,
jako stylistka, podpisuję się swo-
im imieniem i nazwiskiem i jeśli
coś zostanie zniszczone, to ja za
to odpowiadam. Nie wiem, czy
wszyscy wiedzą, ale to, co dzieje
się na backstagu pokazu mody to
istne szaleństwo, ubrania latają
niemal pod sufitem, niesamowi-
ty chaos i pospiech. Z tym także
stylistka musi sobie radzić. A po-
kazy mody to tylko jedna część
mojej pracy. Na co dzień chodzę
z moimi klientkami na zakupy, do-
radzam im w czym dobrze wyglą-
dają, co pasuje do nich, ich stylu
życia, zawodu. Nieraz to podkre-
ślam, że nie przebieram klientek,
tylko je ubieram. Każde spotkanie
zaczynam od kawy, rozmowy. Nie
lubię dobierać stylizacji do oso-
by, której kompletnie nie znam.
Nawet jeśli ubieram kadrę mena-
dżerską do sesji wizerunkowej ich
firmy, spotykam się z każdą oso-
bą na krótka rozmowę. Chcę się
wtedy dowiedzieć co dana osoba
lubi, czego nie, czy jej praca wy-
maga ubioru bardzo klasycznego
i eleganckiego, czy może moż-
na sobie pozwolić na element
luzu. Nim wybiorę się z klientem
na zakupy lubię przejrzeć szafę.
Uważam, że taka kolejność, czyli
najpierw przegląd szafy, potem
zakupy, jest najbardziej ekono-
miczna i jednocześnie funkcjonal-
na. Podczas przeglądu szafy część
7/M
JA MAMA | Mammazine
część ubrań wyrzucamy, część prze-
znaczamy do przeróbek, a część zo-
stawiamy, żeby stanowiły integralną
część nowych stylizacji. W trakcie
takiego przeglądu od razu tworzę
listę elementów garderoby, które
są niezbędne. Zależy mi, choć może
to mało biznesowe podejście, żeby
moi klienci dobrze radzili sobie
beze mnie z samodzielnym dobo-
rem stylizacji. Żeby nawet z zamknię-
tymi oczami, wybierając dowolną
górę i dowolny dół mieli pewność,
że te elementy do siebie pasują.
Kolejna rzecz, którą uwielbiam to
stylizowanie sesji zdjęciowych. Czy
to są zdjęcia typowo modowe, czy
są to sesje firmowe, wizerunkowe,
albo lifestylowe – bardzo się w tym
spełniam. Oprócz tego bardzo lu-
bię prowadzić warsztaty, zarówno
dla małych fanek mody, jak i dla
dorosłych, świadomych kobiet.
Z dziećmi bawimy się modą, ma-
lujemy t-shirty, z dorosłymi rozma-
wiamy na temat typów sylwetek
i odpowiednich do nich stylizacji,
analizujemy typy kolorystyczne.
Co lubisz w swojej pracy?
Ostatnio doceniam spokój, możli-
wość wyboru kiedy i z kim pracuję.
Miałam już epizod korporacyjny,
gdzie pracowałam często po 14-
16 godzin na dobę, ale przez ten
stres i zmęczenie moja kreatywność
bardzo cierpiała. Stylistka potrze-
buje wolnego czasu, różnych ak-
tywności, żeby się inspirować, żeby
tworzyć, proponować kreatywne
rozwiązania, być na bieżąco z tren-
dami, ale tez z tym, co się dzieje na
świecie, ze zmianami polityczny-
mi, społecznymi, bo wszystko ma
wpływ na modę.
Mówisz, że bycie stylistka jest wy-
magającym zawodem, pod wzglę-
dem fizycznym, organizacyjnym.
A co z emocjami? Czy to jest praca
dla wrażliwców?
Wydaje mi się, że w mediach kre-
owany jest obraz stylistki jako
osoby twardej, zorganizowanej,
przedsiębiorczej. Dla mnie jednak
bycie empatycznym, wrażliwym
i przedsiębiorczym nie kłóci się.
Jest też tak, że dla każdego typu
znajdzie się klient. Niektórzy klien-
ci potrzebują tzw. twardej ręki,
konkretnej osoby, która diame-
tralnie zmieni ich wizerunek, a inni
chcą coś zmienić, ale w zgodzie
z tym, kim są, a do tego przydaje
się wrażliwość właśnie. Ja jestem
typem wrażliwca, i moja nad-
wrażliwość w tym zawodzie bar-
dzo dobrze się sprawdza. Pracuję
z osobami, które cenią sobie zro-
zumienie, stylizacje dopasowane
do ich charakteru, temperamentu,
stylu życia. Nie muszę zbyt mocno
wyciągać od klientów szczegółów
na ich temat – ja to po prostu czu-
ję. Po półgodzinnej rozmowie ja
już wiem jakim człowiekiem jest
klient i czego oczekuje, oczywi-
ście wciąż w temacie stylizacji, bo
przecież po tak krótkiej rozmowie
nie mogę powiedzieć że kogoś
dobrze znam.
Jesteś stylistką z zawodu, a z wy-
kształcenia psychologiem. Czy
moda może mieć działanie tera-
peutyczne?
Tak, moda może być i często jest
terapeutyczna. Ja swój zawód psy-
chologa świadomie łączę z praca
stylistki. Często klientki przyznają
się, że przychodzą do mnie po wize-
runkowa terapię . Często kobiety za-
czynają prace nad sobą od spotkań
z terapeutami, psychologami, czyli
od wnętrza, ale niektóre potrzebu-
ją zmiany wizerunku, żeby dopiero
pójść głębiej. Zdarza się, że panie,
które walczą ze swoimi gabarytami,
katują się ćwiczeniami i dietą bez
skutku, przychodzą do mnie, przeko-
nują się, że rozmiarze np. 48, czy 50,
w dobrze dobranych stylizacjach wy-
glądają fajnie, widzę ten błysk w oku.
Ta zmiana i zadowolenie z wyglądu
tak je odblokowuje, że zaczynają tra-
cić na wadze. Bo się sobie podobają,
bo nastąpiła dobra zmiana. Zmiana
wizerunku bardzo często łączy się ze
wzrostem pewności siebie. Kobiety,
które się sobie nie podobają tracą
poczucie własnej wartości, są smut-
ne, przygaszone. Ja im pokazuję, że
mogą wyglądać dobrze, które fasony
i kolory są dla nich odpowiednie. Te
kobiety nagle czują się swobodnie,
kobieco, seksownie, lub elegancko,
w zależności od tego, czego potrze-
bują. Automatycznie kobiety zaczy-
nają się prostować, uśmiechać, chęt-
niej patrzą się na siebie w lustrze.
Zaczynają inaczej o sobie myśleć.
Mi samej moja praca daje wtedy
ogromną satysfakcję.
M/8
Mammazine | JA MAMA
9/M
JA MAMA | Mammazine
Czy jest recepta na szafę idealną?
Tak, istnieje coś takiego jak szafa
idealna, ale ta szafa wygląda ina-
czej dla każdej osoby. Moim prze-
pisem na szafę idealną jest to, żeby
w szafie było mało rzeczy, żeby to
były rzeczy dobrej jakości, żebyśmy
wybierali ponadczasowe fasony
i dobrej jakości, naturalne tkaniny.
Według mnie niemodne jest inwe-
stowanie w trendy, które przemijają
i szybko nam się nudzą. Szafa ideal-
na, według mnie, nie wymaga ogra-
niczania się do jakiejś konkretnej
liczby elementów. Wyliczyłam, że w
mojej szafie idealnej powinno być
30 elementów, nie licząc biżuterii
i butów, natomiast inna dziewczy-
na może stwierdzić że jej idealna
szafa liczy 15 elementów, żeby
dobrze funkcjonować, a jeszcze
inna stworzy swoja szafę idealną
w oparciu o 50 elementów. Szafa
musi być dostosowana do naszych
potrzeb, stylu życia. Jeżeli pracuje-
my w biurze i mamy ustalony dress
code, codziennie musimy ubierać
się w marynarkę i ołówkowa spód-
nicę, ale to nie jest 100% naszego
życia, poza pracą ubieramy się zu-
pełnie inaczej, to nasza szafa siłą
rzeczy musi mieć więcej elemen-
tów niż szafa freelancerki, która
nie musi dzielić szafy na ubrania
do pracy i po pracy. Tak więc sza-
fa idealna istnieje, ale myślałabym
o niej jako o ubraniach dobrej ja-
kości. Radziłabym ostrożnie trak-
tować trendy, wybierać naturalne
materiały. Dobrze jest potraktować
czauszem szafę jak wakacyjną wa-
lizkę, tylko trochę większą. W wa-
kacyjnej walizce zawsze są ubrania,
które lubimy, które są funkcjonalne
i sprawdzą się w wielu zestawach,
które albo szybką schną, albo się
nie gniotą i sprawiają nam po pro-
stu radość. Jak spakujemy waka-
cyjną walizkę, a potem otworzymy
szafę, to zauważymy, że zostały
w większości same ubrania, któ-
rych nie lubimy, albo których nie
wiemy z czym łączyć. Dlatego moja
rada – zrób z szafy wakacyjną waliz-
kę! (śmiech)
Teraz mam do Ciebie biznesowe
pytanie. Czy moda to dobra ścież-
ka kariery, jeśli nie mieszka się
w Warszawie, Trójmieście, czy in-
nym dużym mieście? Czy moż-
na odnieść sukces jako stylistka
w mniejszym mieście?
W obecnych czasach nie musimy
myśleć tylko lokalnie. Ja realizuję
swoje projekty zarówno w Olszty-
nie, jak i w regionie, a także w całej
Polsce. Czuję pewne ograniczenia
w pracy poza dużymi miastami,
chociażby w budżecie firm, które
planują sesje fotograficzne, które,
jeśli muszą okroić budżet, to naj-
częściej rezygnują z pracy stylist-
ki, co jest błędem. Na pewno jest
zdecydowanie mniej zleceń niż, na
przykład w Warszawie. Ja jednak
wychodzę z założenia że praca jest,
tylko moim zadaniem jest pokazać
klientowi, że on mnie potrzebuje.
Najważniejsze to robić wszystko
na 200%. Ograniczenia związane
z miejscem zamieszkania powodu-
ją, że nie mogę pozwolić sobie na
niedbałość, błąd, muszę działać do-
kładnie, perfekcyjnie, skutecznie.
W mniejszym mieście to polecenie
jest najskuteczniejsza forma rekla-
my, więc żeby mieć zlecenia muszę
być jeszcze bardziej kreatywna,
szukam lepszych rozwiązań, staram
się, żeby klientki zawsze wychodzi-
ły ze spotkania ze mną zadowolo-
ne. Bardzo dbam o mój wizerunek
i o opinię.
M/10
Mammazine | JA MAMA
Na koniec chce cię zapytać o 5
Twoich must-have na ten sezon,
trendów, które warto śledzić.
Bardzo mocno wybija się dżins
i nowy model spodni, już nie boy-
friendy, a mum-jeans, z wysokim
stanem. Modny będzie błękit,
zwany czasem baby blue, ale też
nawiązujący do pasteli, wybra-
nych na ten sezon przez Panto-
ne. Bardzo modne będą nadruki,
printy, czy to kwiaty, czy bardziej
orientalne wzory, abstrakcyjne.
Wciąż modne będą spódnice
rozkloszowane, różnej długo-
ści. W tym sezonie zestawiamy
je z białymi koszulami oversize.
Ten sezon jest bardzo niestan-
dardowy, bo modne jest niemal
wszystko (śmiech), projektanci
czerpią z każdej dekady poprzed-
niego wieku, nie ma jasnych kie-
runków, trendów, które określają
ten sezon. Jest totalny miks faktur
i inspiracji. To jest jednak świetny
czas, żeby się zastanowić co my
lubimy, w czym nam jest dobrze,
co czujemy, bo ten sezon nie daje
nam prostej recepty na modę, nie
ułatwia nam pracy (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
MAMA MA PLAN | Mammazine
11/M
M/12
Mammazine | JA MAMA
NA DOBRY POCZĄTEKTEKST: Nina Olszewska KOMENTARZ: Małgorzata Ciuksza
M/12
RozwódŚlub był skromny lub za miliony, narzeczeństwo wieloletnie lub tyl-ko symboliczne, bo pchało Was coś przed ołtarz. Tym „czymś” mo-gło być serce, ale mógł być też rozum. Mogłaś cenić w tym związku święty spokój lub boski seks. Scenariusze bywają różne, jedno jest pewne: coś nie wypaliło. A teraz masz mniej niż trzydzieści lat, ślad po obrączce na palcu i zastanawiasz się, co będzie dalej. Podpowia-damy: będzie dobrze! Mamy na to dowody z pierwszej ręki.
Nina Olszewska
Pasjonatka słowa pisanego w każdej postaci. Lubi gapić
się na ludzi i podsłuchiwać przypadkowe rozmowy.
13/M
JA MAMA | Mammazine
Iza, Magda, Karolina. Trzy kobiety, trzy historie, trzy rozwody. Żadnego ślubu pod przymusem rodziny czy spieszącego się na świat potomka, ani jednej szalonej nocy w Vegas i pobudki z nowym na-zwiskiem. Długie związki, przemyślane decyzje i… rozczarowania. Jak to się mogło stać?
Iza – rozwód w wieku 28 latPrzed ślubem: Poznaliśmy się na
studiach, byliśmy parą osiem lat.
Tacy zakochani, „para z obrazka”.
Przed ślubem mieszkaliśmy razem
przez kilka lat, w jego mieszkaniu.
Byliśmy zgranym zespołem – tak
mi się wtedy wydawało. Dzieli-
liśmy się obowiązkami, zawsze
chwaliłam jego zaangażowanie
i pomoc, choć w gruncie rzeczy ro-
bił co, co lubił. Owszem odkurzał,
ale toalety nie umył nawet raz. To
nie było jednak powodem rozwo-
du, wiadomo.
Po ślubie: Zabawa w rodzinę trwa-
ła zaledwie kilka miesięcy – na
każdy kroku zaczęły pojawiać się
schody. Zawsze stałam w cieniu
z moimi marzeniami, bo jego były
ważniejsze. Czułam, że on jest lep-
szy, nigdy nie byłam pewna siebie.
Patrzyłam na niego z podziwem,
bo jemu zawsze wszystko się uda-
wało. Rozumiałam, że musi długo
pracować, kilka razy w tygodniu
pójść na trening, o 22 odebrać
ważny telefon, w weekendy uczyć
się angielskiego. Rozumiałam to
przez długi czas i pewnie rozumia-
łabym nadal, gdyby nie dotarło do
mnie, że ja nie mogę tego samego.
A jak mogę - choć on sensu nie wi-
dzi - to za własne finanse, bo on nie
umie się dzielić.
Starałam się, dbałam, by koszule
były wyprasowane, a w mieszkaniu
panował porządek. Nie narzekałam,
cieszyło mnie wszystko. Pewnego
dnia przestało. Praca nie dawała mi
ani satysfakcji, ani pieniędzy. Wra-
całam do domu, gotowałam, sprzą-
tałam i czekałam na niego. Rozmo-
wy dotyczące mojej przyszłości były
niewygodne, bo „jak ja sobie wy-
obrażam mieć dziecko i prowadzić
firmę?!”. Zawsze wiedział, co jest
dla mnie najlepsze, był skoncentro-
wany na sobie, na własnych sukce-
sach i pieniądzach, których wciąż
było za mało. Zaczął mnie męczyć,
drażnić wszystkim. Zawsze musiało
być tak, jak on chciał. Nie pozosta-
wił żadnej płaszczyzny, w której by-
łabym decyzyjna. Co więcej, byłam
pod lupą w każdym aspekcie.
Miałam się cieszyć, że mam pra-
cę, myśleć o dziecku, a nie o zmia-
nach, przestać bujać w obłokach.
On mógł ryzykować zawodowo, bo
miał oszczędności, ja ich nie mia-
łam. Podcinał mi skrzydła na każ-
dym kroku. Zaczęłam usychać. Szu-
kałam pomocy u psychologów, on
też zgodził się na terapię, ale szybko
z niej zrezygnował. Bałam się opinii
otoczenia, ale wiedziałam, że nie
mogę tak dłużej żyć. Przeszłam zała-
manie nerwowe i depresję. Stałam
się wrakiem człowieka, a na wspar-
cie męża naturalnie nie mogłam li-
czyć. Nasze małżeństwo przestało
istnieć.
Teraz: Minęło kilka lat. Podnio-
słam się, znalazłam pracę i zakoń-
czyłam leczenie. Kupiłam miesz-
kanie! Jestem wolna i niezależna,
swoboda daje mi radość. To, że
jestem, funkcjonuję, to, że wró-
ciłam na „normalne” tory uzna-
ję za sukces! Jestem dumna
z tego, gdzie dziś jestem i kim je-
stem. Wierzę w Boga, opatrzność
nade mną i dobrych ludzi. Staram
się nie oglądać za siebie i nie ana-
lizować, żyć w zgodzie ze sobą.
Kieruję się hasłem „nic na siłę”. Na
wszystko daję sobie czas, przesta-
łam bawić się w wyścig z życiem,
ubolewać nad tym, co straciłam.
Nie mam do byłego męża żalu, ży-
czę mu jak najlepiej. Żyję dalej i wie-
rzę, że będę szczęśliwa, bo zasługu-
ję na to!
Małgorzata Ciuksza / psycholog
Dla praktykującej adwokatki w hi-
storii Izy nie ma nic zaskakującego.
Ile to ja takich historii już w moim
życiu zawodowym (i nie tylko) sły-
szałam! To jest popularny schemat:
niektóre kobiety w związku wcho-
dzą w rolę ofiary, są pasywne, ko-
chają za bardzo, mitologizują „mi-
łość swojego życia”. Zwykle takie
„miłości życia” trafiają się w dość
młodym wieku - nastoletnie, dwu-
dziestokilkuletnie kobiety podą-
żają za emocjami umieszczonymi
w konkretnym „obiekcie” - w tym
M/14
Mammazine | JA MAMA
wypadku w mężczyźnie, którego
idealizują. Nie są na tyle doświad-
czone - a co za tym idzie – dojrza-
łe, by wiedzieć, CZEGO chcą od
życia. Wiedzą za to KOGO chcą.
Zdarza się – i zdarzyło się w przy-
padku Izy – że ten „ktoś” w bardzo
dużym stopniu jest egoistą. Do
tego dochodzi tzw. przechodzo-
ny związek, brak szacunku i uwagi
dla drugiej strony i konflikt go-
towy. Każda kobieta, która sama
przeszła tę ścieżkę, dobrze wie,
o czym mówię.
Jako psycholożkę z wykształce-
nia, a może bardziej jako zwykłe-
go człowieka, początek historii
Izy mnie przygnębił. Iza obawiała
się opinii innych, winą obarczała
w bardzo dużej części siebie - to
retoryka ofiary. Na szczęście wi-
dać w tej historii sporą iskrę na-
dziei oraz happy end. Iza przeszła
terapię, zaczęła zauważać swoje
potrzeby i dbać o siebie.
Zaakceptowała siebie w teraźniej-
szości, z trudną przeszłością i nie-
pewną przyszłością. Zaczęła do-
ceniać siebie, zauważać to, czego
sama potrzebuje. To progres. Czę-
sto jest tak, że takie traumatyczne
wydarzenia jak rozwód zmieniają
nasze spojrzenie na świat o 180
stopni. Tak było w przypadku Izy.
Przeszła przez trudny proces ża-
łoby. Żałoby po tym, co wyobra-
żała sobie sama (!) wychodząc za
mąż. Nie było tu wzajemnej zgo-
dy, współporozumienia, wspólnej
wizji małżeństwa. Mimo że Izy nie
znam, to koniec tej historii sprawił,
że jestem z niej dumna.
Magda – rozwód w wieku 25 lat
Przed ślubem: Poznaliśmy się
z Piotrem w supermarkecie, to-
talnym przypadkiem. Byliśmy
razem 5 lat. Studiowałam w in-
nym mieście, więc tak napraw-
dę byliśmy razem w weekendy
i wakacje. Było nam ze sobą dobrze,
ale w mojej głowie, w czasie całego
trwania związku była inna osoba,
o której co jakiś czas mi się przypo-
minało. Zawsze wtedy, kiedy trochę
gorzej nam się układało z Piotrem,
myślałam o innym mężczyźnie, Ja-
kubie - znajomym jeszcze ze szkoły.
Porównywałam ich, oczywiście na
niekorzyść Piotra. Wyciszałam jed-
nak te myśli, w końcu byłam w sta-
łym związku. Jak skończyłam studia
i wróciłam do rodzinnego miasta,
moi i Piotra rodzice zaczęli najpierw
w żartach, potem coraz poważniej
namawiać nas na ślub. Bo już czas,
bo wypada, bo nie ma na co cze-
kać. Zaczęliśmy myśleć podobnie,
że czemu nie, tyle lat jesteśmy ra-
zem. Zabraliśmy się za przygoto-
wania. Jak wróciłam ze studiów w
Warszawie bałam się, że po tym
weekendowym, randkowym trybie
trudno będzie nam się przestawić
na przebywanie ze sobą non stop.
My nigdy nie mieliśmy ze sobą żad-
nej wspólnej odpowiedzialności,
chociażby psa, o którego razem
trzeba dbać. Zaczęliśmy ze sobą
mieszkać parę miesięcy przed ślu-
bem, jednak skoncentrowani by-
liśmy wtedy na przygotowaniach.
Byliśmy bardzo zajęci, zabrakło
czasu na refleksję, czy my napraw-
dę tego chcemy.
Po ślubie: Ślub wzięliśmy zgodnie
z planem. Przez 3 miesiące było faj-
nie. Nie wiem co się stało, ale ślub
wszystko zmienił. Minęły emocje
związane z przygotowaniami, nie mu-
sieliśmy z niczym się razem mierzyć.
Nie mieliśmy zobowiązań finanso-
wych, kredytu. Ja miałam pracę, Piotr
miał pracę. W pewnym momencie
się ocknęłam, że to wszystko jest bar-
dzo sztuczne. Mój mąż, który wcze-
śniej dawał mi pełną swobodę, zaczął
wciskać mnie w ramy, które wyniósł
z domu, gdzie mama jest od zajmo-
wania się domem i gotowania, a tata
był od biznesu, pracy, realizowania
się, przyjemności. Tak samo Piotr wi-
dział nasz związek. Ja miałam wracać
z pracy, gotować obiad, dbać
o dom, a on miał się poświęcać
swoim pasjom. Jego plany czasem
oczywiście uwzględniały też mnie,
ale zawsze jednak miały wspólny
mianownik – jego zainteresowa-
nia. Bardzo trudne dla mnie było
to, że mój mąż nie wspierał mnie
w moim dążeniu do realizacji za-
wodowych marzeń. Kiedy chciałam
z nim rozmawiać o tym, że nie czu-
ję się dobrze na moim etatowym
stanowisku, nie motywował mnie.
A ja potrzebowałam kopa, motywacji
do zmian.
Wtedy zaczęłam coraz częściej
myśleć o Jakubie. W myślach od-
dalałam się od Piotra, zaczęłam
zauważać coraz więcej minusów. Za-
częłam sobie uświadamiać, że nie
chcę tak żyć. Odnowiłam kontakt
z Jakubem, bardzo dużo rozma-
wialiśmy, przez telefon, mailowo.
15/M
JA MAMA | Mammazine
Wreszcie się spotkaliśmy i to spo-
tkanie otworzyło mi oczy. Zobaczy-
łam zupełnie inny sposób trakto-
wania mnie, moich spraw. W czasie
tego spotkania dostałam więcej
wsparcia i motywacji, niż kiedykol-
wiek od Piotra. Nie wierzyłam, że
tak to może wyglądać. To spotkanie
jeszcze bardziej mi dało do myśle-
nia, że w moim małżeństwie źle się
dzieje. Wtedy zaczął się problem,
bo nie wiedziałam co mam zrobić.
Zostać z Piotrem, odejść od Piotra,
odejść i związać się z Jakubem. Czy
wymyślam, czy mi to przejdzie, czy
może mam racje. Podzieliłam się
moimi rozterkami z mamą, która
powiedziała że absolutnie się na
to nie zgadza, że jeśli rozwiodę się
z Piotrem, to przestanę być jej cór-
ką. Sytuacja zrobiła się jeszcze trud-
niejsza. Zostałam zasypana mnó-
stwem porad od znajomych. Część
przestała ze mną rozmawiać. Wszy-
scy mówili, żebym się zastanowiła,
że to na pewno przejściowe pro-
blemy. Takie komentarze wywierały
na mnie jeszcze większą presję, nie
pozwalały wsłuchać się w siebie.
Bardzo przeszkadzała mi obawa, co
powiedzą ludzie. Postanowiłam iść
na terapię, żeby podjąć świadomą
decyzje. Bardzo mi to pomogło, bo
podczas terapii nauczyłam się od-
cinać od opinii innych, od tego, co
ludzie powiedzą, skupiłam się na
sobie, na tym, czego chcę od życia.
Trochę to potrwało, ale poszłam na
kolejne spotkanie i poczułam, że
wiem co chcę zrobić. Że chcę być
szczęśliwa, a w moim małżeństwie
nie jestem. Że muszę się wydostać
z tego układu, choć ta decyzja będzie
się wiązała z wieloma konsekwen-
cjami. Zrozumiałam, że nie chcę żyć
w złotej klatce. Zdałam sobie spra-
wę, że nie jestem materiałem na
kurę domowa, że jestem kreatyw-
na, że jestem czasem zwariowana,
że potrzebuję wyzwań i wolności.
A Piotr mi tego nie da. Ta decyzja
była trudna, ale najtrudniejsze było
powiedzenie o mojej decyzji naj-
pierw Piotrowi, a potem rodzinie,
znajomym. Jednak, jak to już zrobi-
łam, to poczułam niesamowitą ulgę
i moc, że wzięłam życie w swoje
ręce.
Teraz: Z Jakubem tworzymy bardzo
szczęśliwy związek. Mamy dziecko,
psa, wspólne plany. Bardzo było mi
ciężko z tym, że skrzywdziłam Pio-
tra. Uspokoiłam się i symbolicznie
zamknęłam ten etap, jak dowie-
działam się, że Piotr stworzył nową
rodzinę i jest szczęśliwy. Nie jestem
zadowolona z tego, że w wieku 25
lat zostałam rozwódka, to nie jest
powód do dumy, ale teraz wiem, że
to była dobra decyzja. To było bar-
dzo ważne doświadczenie, które
nauczyło mnie świadomie i odpo-
wiedzialnie myśleć o związku i mo-
ich oczekiwaniach w stosunku do
partnera.
Małgorzata Ciuksza / psycholog
Przypadek Magdy ukazuje jak nie-
domknięte sprawy z przeszłości
wpływają na nasze dzisiejsze zacho-
wanie. Jakub - jako przeciwieństwo
Piotra - początkowo wyidealizowa-
ny, okazał się być dobrym partne-
rem dla Magdy. Przynajmniej w tej
chwili... Mówię przynajmniej, bo z tą
miłością - jak widać po bohaterkach
- bywa różnie.
Historia Magdy to opowieść o silnej
kobiecie, która pojawiające się w jej
głowie oceniające ją głosy „innych”
postanowiła wyciszyć. Zdecydowa-
ła się na terapię, która pomogła jej
wsłuchać się w siebie, usłyszeć ten
najważniejszy głos - wewnętrzny.
Ważne jest by słuchać innych, ale
jednocześnie pamiętać, że to my
kierujemy własnym życiem i że to
my się rozstajemy, a nie nasi rodzi-
ce czy znajomi. Stygmatyzacja ze
strony naszych bliskich - rodziny czy
przyjaciół, zwłaszcza w tradycyjnych
kulturach w takich sytuacjach nadal
jest powszechna. Trudno jest prze-
ciwstawić się normom kulturowym,
rodzinnym czy religijnym. To wyma-
ga dużego wysiłku i czasu, a niekie-
dy właśnie terapii.
Jak adwokatka cieszę się, że Mag-
da najpierw przeszła własną te-
rapię, a potem formalnie się
rozwiodła. Często zdarza się, że
małżeństwa z krótkim stażem myślą
o rozwodzie tylko dlatego, że „coś”
chwilo między nimi nie działa. Za-
zwyczaj przyczyna leży w braku
uświadomienia sobie własnych po-
trzeb oraz klarownej komunikacji.
Wówczas jeden z partnerów, zmę-
czony tym stanem, nagle zakochuje
się w kimś innym, kto jest dla nie-
go „wybawicielem” od aktualnego,
niesatysfakcjonującego związku,
M/16
Mammazine | JA MAMA
a potem ten nowy związek z „wy-
bawicielem” też się rozpada. Roz-
wodzące się pary przychodzą do
mnie na różnych etapach procesu
rozstania i często nie są świadomi
ani tego, na jakim etapie rozpadu
związku są, ani też olbrzymich kon-
sekwencji swych decyzji. W przy-
padku Magdy i Piotra na szczęście
te konsekwencje były tylko (a może
raczej aż) dla psychiki każdego
z nich, a nie dla psychiki dziecka,
które w innej sytuacji mogłoby ich
połączyć na zawsze.
Opowieść Magdy uczy nas też, że
kaci, czyli sprawcy - jak Magda, czyli
ta, która wyszła z inicjatywą rozwo-
du, również są empatyczni. Magda
nie chciała skrzywdzić Piotra, mimo
że zapewne jego zdaniem tak się
stało. Koniec tej historii pokazuje
nam istotę partnerstwa. Ważne jest,
by iść w tym samym kierunku, ra-
zem się cieszyć życiem, wzajemnie
dawać sobie dobro i troskę oraz
szanować się. Słowo „razem” to
klucz do dobrego związku.
Karolina – rozwód w wieku 25 lat
Przed ślubem: Poznaliśmy się
w liceum, ale dopiero na studiach
zakochaliśmy się w sobie. Mieszka-
liśmy w dwóch różnych miastach,
także początki nie był standardowe,
raczej kojarzą mi się z długimi go-
dzinami w pociągach. Zamieszkali-
śmy razem, razem przechodziliśmy
wzloty i upadki, brak kasy i duże
wypłaty. Gdy teraz o tym myślę, na-
suwa mi się hasło – bez szału. Nor-
malnie było, bez rewelacji. Raczej
bezpieczna opcja ludzi na dorob-
ku. Przed ślubem mieszkaliśmy ze
sobą kilka miesięcy. Już wtedy po-
winna zapalić mi się pomarańczowa
lampka ostrzegawcza, ale człowiek
mądry jest dopiero, gdy coś się
spieprzy... Bo czy to, że szukanie
pracy według niego to czekanie na
cud, jest dobrą prognozą? Albo to,
że zaczynasz zauważać, że nie ma
żadnego zdania na żaden temat?
Pamiętam, jak pół roku przed ślu-
bem schrzanił mi imprezę urodzi-
nową, choć, przewidując pewne
komplikacje, prosiłam go o to, by
skupił się na mnie. Nic z tego. Wte-
dy powinnam zrobić to, czym go
straszyłam, czyli oddać pierścionek
zaręczynowy i spakować walizkę.
To tylko jeden z wielu przykładów.
A, chyba zapomniałam dodać, że
dziewczynę, z którą był przede mną,
też oszukiwał. Ale o skali tego do-
wiedziałam się znacznie później.
Po ślubie: Małżeństwo może się
zepsuć z wielu przyczyn, wewnętrz-
nych i zewnętrznych, jak ja lubię to
nazywać. W naszym przypadku pro-
blemem była moja ambicja i jego
totalna bierność życiowa. Ciężko
okazywać pogodę ducha, gdy ta
druga połówka nijak nie pasuje.
Ciężko jest iść razem w jednym
kierunku, gdy tę drugą osobę trze-
ba holować, wręcz nieść na swoich
plecach. Tak, to ja mobilizowałam
go do działania, szukania pracy,
rozwoju, nauki. Tak, to przede mną
ukrywał dziwne wielotysięczne po-
życzki, spłaty, komorników. Był taki
jeden dzień, gdy wszystko spadło
na moją głowę. Tysiące sms-ów,
gdzie on jest, czemu nie odpisu-
je, zawala terminy, klienci czekają,
umowy, skargi, groźby. A główny
zainteresowany? Przypuszczam, że
dobrze się bawił, bezstresowo, swo-
bodnie. Work-life balance pełną
gębą! A na końcu jeszcze kochan-
ka i puste konto oszczędnościowe.
Co tam rodzina, dziecko, przysięga
małżeńska! Ten mix okazał się nie-
strawny...
Rozwód to była męczarnia, która
trwała zdecydowanie za długo. Dro-
ga męczarnia. Roszady z adwokata-
mi, papiery, tona kłamstw i złośliwo-
ści. Dużo stresu, za to mało dobrej
woli z jego strony.
Teraz: Finalnie, ja okazałam się si-
łaczką, która doskonale sobie radzi
w nowych okolicznościach!
Małgorzata Ciuksza / psycholog
Małżeństwo Karoliny zaczęło się
od związku na odległość – takie
okoliczności potrafią dany zwią-
zek wzmacniać, przynajmniej na
początku. Ale życie jest, jakie jest
i w końcu - zwłaszcza w wypad-
ku wspólnego zamieszkania - do
związku może wkraść się nuda...
Trzeba być bardzo uważnym, by jej
nie ulec. Karolinie i jej byłemu mał-
żonkowi najwyraźniej się nie udało
w tym względzie. Z dużych badań
przeprowadzonych kilka lat temu
w niemalże całej Europie wynika, że
wspólne zamieszkanie pary choćby
na miesiąc przed ślubem, zwięk-
17/M
JA MAMA | Mammazine
sza prawdopodobieństwo rozpadu
związku nawet do 40% (w zależno-
ści od kraju, w krajach skandynaw-
skich nawet do 70%). Jest to jednak
tylko statystyka. Pytanie dlaczego
tak się dzieje? Jedna z teorii głosi,
że małżeństwo w takim wypadku
niczego nowego nie wprowadza
do związku, nic nie zmienia. Tym
samym partnerzy, którzy przed mał-
żeństwem czuli się wolni, po jego
zawarciu czują się niczym w więzie-
niu, psychicznej klatce. Zjawisko to
badacze nazwali „efektem kohabi-
tacji”. Teoria ta z pewnością budzi
opór tych, którzy wolą „spróbować”
małżonka przed ślubem i z pew-
nością ci też mają swoje racje. Jak
zwykle wszystko zależy od tysiąca
czynników. Jednak, gdy dochodzą
do tego oszustwa - w tym zdrada,
jak w przypadku Karoliny i jej mał-
żonka, to trzeba dużej determinacji
obojga by małżeństwo utrzymać.
Ani małżonek-sprawca zdrady ani
małżonek będący ofiarą, na pew-
no nie czują się z tą zdradą dobrze
(o ile małżonek zdradzający nie ma
chorobliwie zaburzonej osobowo-
ści w postaci np. psychopatii).
Karolina przeszła batalię w są-
dzie, czyli złożyła pozew o rozwód
z orzekaniem o winie małżonka.
Z zasady jako adwokatka taką drogę
odradzam. Wyjątkiem są sytuacje
naprawdę ewidentne oraz potrze-
ba alimentacji na rzecz niewinnego
małżonka. Trzeba bowiem być przy-
gotowanym na to, że rozwód i sama
rozprawa rozwodowa to olbrzymi
koszt emocjonalny. To zawsze pew-
na porażka, która jest w dodat-
ku rozciągnięta w czasie nie tylko
z uwagi na negatywne emocje, któ-
re męczą nas latami, ale również
z uwagi na to, jak funkcjonuje sys-
tem sądownictwa w Polsce. Mam na
myśli to, jak rzadko są wyznaczane
rozprawy oraz to, że niestety zdarza
się, że strony są traktowane w są-
dzie jak sygnatury akt, a nie ludzie.
Historia Karoliny, jak dwie pozosta-
łe, również kończy się happy en-
dem. To dowód na to jak silne po-
trafią być kobiety.
Małgorzata Ciuksza
Adwokatka, psycholożka, podróżniczka. Wielbicielka wło-skiego stylu życia. Zwiedziła 66 krajów i wciąż jej mało. Niespełniona malarka. Wciąż na nowo odkrywa sie-bie i świat. Nieustannie za czymś goni. Pasjonatka wie-dzy wszelkiego rodzaju. Niedoszła nauczycielka i coach z głęboką potrzebą popularyzacji wiedzy psychologicznej.
Czy Iza, Magda i Karolina jako dwudziestokilkulatki, przed za-warciem małżeństwa, wiedziały, czego oczekują od mężczyzny i od związku w ogóle? Czy były wystarczająco doświadczone? Czy wystarczająco znały siebie?
Zdaje się, że wszystkie trzy kobie-ty chciały „związku partnerskiego”, opartego - jak mówią - na warto-ściach. Tyle, że te ich „chcenie” naj-prawdopodobniej uświadomione zostało dopiero po rozpadzie ich związków. Często jest tak, że kul-tura w której żyjemy, wbudowu-je w nas pewne mity. W wypadku
małżeństwa jest to mit romantycz-nego ideału. Książę i księżniczka z bajki idą razem do ołtarza z prze-konaniem, że ich miłość wszystko przezwycięży. A życie z czasem pokazuje im, że nie jest bajką. O swoich wyobrażeniach trzeba z partnerem rozmawiać. Inaczej życie przeżyjemy w iluzji. Telepa-tia naprawdę nie działa. I to ostat-nie stwierdzenie wcale nie jest dla wszystkich takie oczywiste...
Dobierając partnera na życie war-to zastanowić się i zrozumieć, czym jest dla nas miłość. Czy miłość to zakochanie? Wakacyjne uniesie-
nie? Fascynacja? Przyzwyczajenie? Intymność? Czy może największe zobowiązanie?
Ja bym odpowiedziała, że dla mnie miłość jest tym wszystkim naraz. I wszystkie te miłości są prawdzi-we na pewnych etapach naszego życia. Ważne, by robić to, co jest w zgodzie z nami, wyciągać wnio-ski, mądrze ponosić konsekwencje i uczyć się na własnym doświadcze-niu. Czyjeś doświadczenie i słowa, choćby powtórzone sto razy, nie trafią do nas tak mocno, choćby-śmy nie wiem jak bardzo byli em-patyczni.
To, co ważne we wszystkich trzech historiach - Izy, Magdy i Karoliny - to na pewno uśmiech na ich twa-rzach, który powrócił, gdy zaczęły dbać o siebie. I ta nadzieja, którą dały innym kobietom na to, że po rozwodzie można mieć swoje wła-sne życie. Czasem nawet, pod wie-loma względami, o niebo lepsze.
M/18
Mammazine | JA MAMA
I NIE OPUSZCZĘWAS AŻ DO ŚMIERCI
TEKST: Anna Kurp
Ostatni czas obfitował w wiele trudnych i nerwo-wych chwil. Prowadzenie
firmy, organizacja ślubu, lekkie zawirowania zdrowotne. Ten czas po raz kolejny pokazał mi, że je-stem otoczona cudownymi ludź-mi – moimi Przyjaciółmi. Jestem naprawdę wielką szczęściarą.
Mówi się, że prawdziwych przy-jaciół poznajemy w biedzie. Ja uważam, że prawdziwą przyjaźń weryfikuje szczęście, którego do-świadczamy. Mówi się, że aby poznać prawdzi-wego przyjaciela potrzebne jest zjedzenie beczki soli. Ja uważam, że wystarczy jeden wieczór, aby poczuć sympatię do drugiej oso-by. Jeden miesiąc, aby polubić i poznać tę osobę. Jeden telefon
zbyt późno w nocy, który poka-że, że można na kimś polegać. I jeden, szczery uśmiech Przy-jaciela na wieść o odniesieniom sukcesie.
Od piaskownicy
Kamilę i Olgę poznałam jeszcze w podstawówce. Znamy się od dziecka. Wspólnie przeżywałyśmy pierwsze miłości i pierwsze po-rażki. Wspólnie decydowałyśmy o edukacji: wyborze liceum oraz studiów. Były przy mnie w chwi-lach najtrudniejszych i najlep-szych. Znamy swoich rodziców, dziadków, kuzynów. Jesteśmy rodziną – choć bez więzów krwi. Bywały lata, gdy byłyśmy daleko od siebie. Czas nie zmienił nicze-go. Nie zmienił, bo się kochamy, polegamy na sobie. Nie zmienił, bo możemy nie rozmawiać długo, a kiedy się słyszymy, to rozma-wiamy tak, jakbyśmy widziały się wczoraj. To najpiękniejsza przy-jaźń od piaskownicy, która dojrze-
Anna KurpWłaścicielka agencji kreatywnej pr – ePalabra.
Z zamiłowania dziennikarka. Przyszła żona
i matka. Szczęśliwa posiadaczka owczarka nie-
mieckiego o imieniu Czesia. Niespokojna du-
sza i kreatywny umysł. Dużo pisze i dużo mówi.
Długo zastanawiałam się nad tematem wiosennego felietonu. Po pierwsze dlatego, że to mój ostatni, panieński tekst. Za dwa miesiące będę szczęśliwą panną młodą i zmienię stan cywilny (ku uciesze mojej babci, która „Bogu dziękuje, że wreszcie przestanę być starą panną”). Nie o ślubie jednak będzie. Nie o mężu – tym razem.
I nie o miłości od pierwszego wejrzenia. Będzie o przyjaźni.
19/M
JA MAMA | Mammazine
wała razem z nami, zmieniała się, ewoluowała, piękniała aż do dziś. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Przez te ponad 20 lat stały się częścią mnie. Pielęgnowanie dziecięcych przyjaźni to najtrud-niejsze zadanie. Budowanie relacji w czasie, kie-dy zmieniamy się najbar-dziej, to nie lada umiejęt-ność. Nam się to udało.
Od wczesnej dorosłości
A g n i e s z k ę i Anię pozna-łam w mo-mencie, kiedy byłam pewna, że tylko przy-jaźnie z lat szczenięcych są prawdziwe. Jak-że się cieszę, że obie pokazały mi, jak bardzo się mylę. Z Agnieszką połączyły mnie przypadkowe stu-dia podyplomowe z zarządzania BHP (sama bym tego nie przeżyła). Z Anią połączyła mnie Agnieszka (ponieważ są rodziną). Ania, zwa-na Nowakiem, była moją pierw-szą i ostatnią współlokatorką. I mimo że na początku się nie po-lubiłyśmy, dziś kochamy się naj-większą miłością. Dziewczyny były ze mną w najbardziej szalo-nym, burzliwym i zmiennym cza-sie młodości chmurnej i durnej. Dziś, po 6 latach, żyć bez siebie
nie możemy. Jesteśmy sobie bar-dzo bliskie. Znamy swoje rodziny i same stałyśmy się jak siostry (których nigdy nie miałyśmy). Nie spodziewałam się, że tak póź-no poznam tak cudowne osoby. Nigdy nie zakładajcie, że naj
lepsze już za Wami. Prawdziwi Przyjaciele mogą czaić się tuż za rogiem – na Sali wykładowej albo ciemnej uliczce na Nowym Świe-cie. Wystarczy mieć oczy i serce szeroko otwarte.
Od becika
W gronie przyjaciół jest jeszcze jedna Osoba. Najważniejsza – więc zostawiłam ją na deser. Mój młod-szy brat. Przez całe życie był ma-łym, pięć lat młodszym Krzysiem. Aż pewnego dnia uświadomiłam sobie, że to dorosły mężczyzna. Nasza miłość jest bezwarunkowa.
Nikt tak brutalnie nie mówi mi prawdy, nikt tak mocno mnie nie wspiera i nie wkurza jednocześnie. Jestem z niego szalenie dumna. Wzrusza mnie każdy jego sukces. Dziś już nie wiem, kto kim bardziej się opiekuje i kto się o kogo bardziej
m a r t w i . J e s t e m szczęścia-rą, bo mój brat to mój najlepszy przyjaciel.
To Krzy-siowi za-wdzięczam też naj-piękniejsze w y z n a -nie miło-sne: Mam to szczę-ście, że je-
stem dziś z dwiema kobietami, które kocham najbardziej – choć inaczej – z moją dziewczyną i moją siostrą. A różnica jest prosta: za Patrycję bym zabił, a za Anię od-dałbym życie...
Mówi się, że partnerzy przychodzą i odchodzą. Koledzy i koleżanki są tylko ludźmi, których spotykamy w określonych momentach nasze-go życia, na chwilę. Przyjaciele są na całe życie.
Kocham Was. Przepraszam, za chwile, kiedy jestem nieznośna. Dziękuję, że jesteście.
19/M
M/20
Mammazine | JA MAMA
CodziennieUCZĘ SIĘ SZCZĘŚCIAROZMAWIAŁA: Anna Kurp
Ewa Ciborowska radca prawny, dyrektor Biura Prawnego, prokurent
w POLIMEX Centrum Usług Wspólnych Sp. z o.o
21/M
JA MAMA | Mammazine
Wierzę, że jeste-śmy twórcami własnej rzeczy-
wistości – wystarczy stwo-rzyć pożądany obraz w my-ślach, a następnie podłączyć do obrazu pozytywne emocje i uczucia – wówczas obraz stanie się rzeczywistością.
ANNA KURP: Jesteś dyrektorem biura obsługi zarządu i doradz-twa prawnego w Polimexie, jednej z największych spółek skarbu pań-stwa w Polsce, jeździsz w rajdach, ćwiczysz, bie-gasz, śpiewasz i jesteś mamą 10-letniej Ewy. Jak Ty to robisz? EWA CIBOROWSKA: Zna-lazłam się w określonym miejscu i czasie w wyni-ku poprzednich wyborów i działań. Łączenie obo-wiązków to tylko kwestia organizacji oraz panowania nad czasem i przestrzenią. Ciągle się tego uczę.Od początku wiedziałaś, jak potoczy się Twoja ka-riera? Zaplanowałaś ją szczegóło-wo, czy była to seria fortunnych zdarzeń?Nie robię kariery, robię to, co lubię i staram się wykonywać swój zawód rzetelnie wykorzystując wszystkie swoje „przywary” - w tym wiedzę i doświadczenie. Pracuję z całkowi-tym zaangażowaniem. Uwielbiam czuć to oderwanie od podłogi, we-wnętrzny flow – stan umysłu, w któ-
rym tracę poczucie czasu, zapomi-nam zjeść obiad, dopić poranną kawę i nie czuję bólu nóg na 12-centyme-trowych szpilkach po 10 godzinach pracy. Jestem po prostu uzależniona od emocji spełnienia, jakie czuję po wygranym postępowaniu sądowym lub po znalezieniu rozwiązania spra-wy, która jeszcze przed chwilą wyda-wała się węzłem gordyjskim.Jak wygląda taki dzień, kiedy tra-cisz poczucie czasu?Poranek jest bardzo ważnym ele-mentem każdego dnia. Rano zawsze medytuję w wannie lub pod pryszni-
cem, czasami medytację zamieniam na śpiew. Następnie porządkuję my-śli i układam plan dnia. Później jemy wspólnie krótkie śniadanie i zaczyna się maraton. Startuję w zawodach sama ze sobą. Lubię konkurencję, ale największym wyzwaniem jest prze-kraczanie własnych ograniczeń… …ograniczeń, które często wyni-kają z natury człowieka. Przecież praca prawnika to zajęcie nie tylko
kodeksowe, ale też z pogranicza psychologii i mediacji. Czy w swo-jej pracy zawodowej, jako prawnik, często spotykasz kobiety, które po-trzebują pomocy? Tak. W ramach wolontariatu praco-wałam kiedyś w stowarzyszeniu, które pomagało kobietom na zakręcie życia. Jako prawnik przygotowywa-łam pisma procesowe, sporządzałam opinie prawne, udzielałam porad, ale odnosiłam wrażenie, że niezależnie od wydanych opinii – wysłuchanie tych kobiet, szczera rozmowa, dobre słowo przynosiło znacznie więcej.
Skoro o paniach mowa… Kobiecie na stanowisku jest trudniej - prawda czy fałsz? Jakie są Twoje do-świadczenia?Uważam, że kobiecie na wyższym stanowisku nie jest trudniej, ale nie jest również uprzywilejowana. W pierwszej kolejności zawsze staram się rozwią-zywać problemy i spory polubownie, jeżeli nie ma woli ugody, zamieniam się w wojownika. Nie toleruję w pracy chamstwa,
kłamstwa, manipulacji i głu-poty, zawsze kieruję się we-wnętrznym prawem słuszności i porządku, korzystam z intuicji i instynktu. Wyrażam swoją ak-ceptację bądź dezaprobatę nieza-leżnie od pozycji otoczenia – to nie zawsze jest łatwe i wymaga odwagi. Wierność sobie i wyzna-wanym zasadom jest dla mnie najważniejsza.
M/22
Mammazine | JA MAMA
A zewnętrzna strona bycia kobietą i uroda? Jesteś bardzo atrakcyjną kobietą - pomaga Ci to w codziennej pracy czy wręcz przeciwnie? W pracy z mężczyznami przyjazna dla oka aparycja pomaga prawie za-wsze; w pracy z kobietami często po-jawiają się porównania, a w następ-stwie uczucia: zazdrości, rywalizacji, a nawet złośliwości. Odcinam się od tego skupiając na wykonywaniu powierzonych zadań… Ignorancja i przekierowywanie myśli oraz uczuć na konstruktywne zajęcia są najlep-szą formą obrony. Wiele osób uważa, że kobiety, któ-re decydują się na macierzyństwo, mogą pozwolić sobie na dość za-chowawczą karierę zawodową. Ty
jesteś przykładem, że z powodzeniem moż-na łączyć bycie mamą z karierą i pasjami. Co było dla Ciebie najtrudniejsze? Jak odnajdu-jesz się w takiej codzienności?Przez pierwsze 8 lat wychowywałam córkę sama i jednocześnie te lata były niezwykle in-tensywne w mojej pracy zawodowej. Nie za-wsze było łatwo, szczególnie wtedy, kiedy Ewa chorowała, a ja musiałam dzielić czas między nią, a intensywną pracą zawodową. Najtrud-niejsze jest utrzymanie balansu pomiędzy ży-ciem zawodowym, rodziną i czasem wyłącznie dla siebie. A ten czas na bycie sama ze sobą jest bardzo potrzebny każdej kobiecie.Czym w takim razie jest dla Ciebie macie-rzyństwo? Czy podejście do tej życiowej roli zmieniało się na przestrzeni lat?Macierzyństwo jest doświadczeniem bezwa-runkowej miłości, czasami wydaje się żmud-nym i trudnym obowiązkiem, a tak naprawdę jest posłannictwem. Matka opisuje świat, w jej oczach dziecko widzi pierwsze emocje – dobro
23/M
JA MAMA | Mammazine
lub zło, mądrość lub głupotę, ona uczy dziecko rozróżniać kolory życia i interpretować zdarzenia. Macie-rzyństwo dla mnie jest przewodnic-twem bez ingerencji w odrębny nie-zależny byt.Twoja córka jest z Ciebie dumna? Chciałabyś, aby poszła w Twoje ślady?Córka idzie swoją drogą – zupełnie odmienną od mojej: maluje - głównie zwierzęta – kocha przyrodę. Teraz ja uczę się od niej, aby nie stracić cie-kawości świata, zachwytu, płomienia w oku, chęci bycia równocześnie ob-serwatorem i odkrywcą. A co z pasjami? Uwielbiasz rajdy samochodowe i chodzisz na lekcje śpiewu - skąd takie zainteresowa-nia? Jak łączysz je z pracą?W wolnych chwilach ćwiczę, bie-gam, śpiewam i czasami uczestniczę w rajdach samochodowych. Uwiel-biam prędkość. Podczas rajdu trze-ba zaufać sobie i własnym możli-wościom - wtedy dopiero można zacząć ścigać się z czasem. 280 na liczniku daje poczucie wolności i nie-ograniczonych możliwości kobiety, która jeśli zaufa i uwierzy w siebie, może wszystko!
Osiągnęłaś bardzo wiele. Czy masz jakieś marzenia? Czy jest jeszcze coś, co chciałabyś osiągnąć?Uwielbiam marzyć. George Bernard Shaw mówił, że wyobraźnia jest po-czątkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś, i w koń-cu tworzysz to, czego chcesz. Wie-rzę, że jesteśmy twórcami własnej rzeczywistości – wystarczy stwo-rzyć pożądany obraz w myślach, a następnie podłączyć do obrazu po-zytywne emocje i uczucia – wówczas obraz stanie się rzeczywistością. Moim marzeniem jest doświadcza-nie uczucia spełnienia, zadowolenia i radości. Uczę się szczęścia. A bar-dziej konkretnie ciągle marzę o ak-torstwie. Skończyłam nawet rok na-uki w Szkole Aktorskiej Machulskich w Warszawie – teraz jako radca prawny wykorzystuję te umiejętno-ści na sali rozpraw. Jakie było najtrudniejsze wyzwanie zawodowe w Twoim życiu?Negocjacje z jednym z holenderskich inwestorów – trwały kilka tygodni, a strony co chwila przerywały nego-
cjacje i odchodziły od stołu. Final-nie udało się zawrzeć ugodę, która dla mnie stanowiła sukces zarówno w kategoriach finansowych, jak i oso-bistych – udało się utrzymać dobre relacje biznesowe i zakończyć jeden z największych sporów sądowych.A prywatne?Wyzwaniem dla mnie jest poznanie tajemnicy szczęścia – nauczenie się, jak czerpać radość i przyjemność z każdego dnia – bycia tu i teraz; nie-zależenie od okoliczności zewnętrz-nych utrzymać spokój i równowa-gę. W obecnym rytmie życia, ciągle biegniemy narażając ciało na ciągły stres i napięcie. Sztuką i wyzwaniem jest dla mnie utrzymać równowagę pomiędzy dobrym zdrowiem, relacja-mi z najbliższymi, a poziomem zaan-gażowania zawodowego, które przy-nosi wymierne efekty. Korzystam z poczucia humoru, doboru pozytyw-nych myśli i wyobraźni. Jaka jest Twoja recepta na sukces? Czego życzyłabyś wszystkim kobie-tom, które chciałaby łączyć macie-rzyństwo z karierą i pasjami?Sukces to poczucie radości i spełnie-nia w relacjach z samym sobą, bli-skimi, otoczeniem. Sukces to równo-waga w wykonywaniu codziennych obowiązków. Sukces to maksymalne wykorzystanie wszystkich posiada-nych umiejętności i talentów. Sukces to miłość do tego, co się robi.
Życzę wszystkim kobietom, aby się-gały i zdobywały to, czego pragną i realizowały się zarówno w swoich pasjach, jak i w macierzyństwie!
M/24
Mammazine | JA MAMA
KWOKI KONTRAZDOBYWCY
TEKST: Magdalena Maskiewicz
Sytuacja o tyle wyjątkowa, gdyż
z racji wykonywanej pracy tato
nie był szczególnie angażowa-
ny do opieki nade mną w trybie dzien-
nym, zwykle robili to dziadkowie. Tak
więc zadowolona z powierzenia mnie
w pełne entuzjazmu ręce, oddała się ku-
chennym rewolucjom, które w czasach
mojego dzieciństwa, przypadającego na
początek lat 80tych, musiały mieć w so-
bie wiele z magii, by z trudno dostępnych
składników, przemycanych ze wsi od
„chłopa”, lub z targu od „baby” wyczaro-
wać pyszny i zbilansowany posiłek. Cza-
ry się udawały, obiadem pachniał cały
plac zabaw pod blokiem. Bo tam też tata
ze mną dotarł. Usiadłwszy na ławce, za-
słonił się płachtą gazety, a ja tymczasem
testowałam wytrzymałość i kąt wychy-
lenia metalowej huśtawki. Zabawa była
przednia do momentu, gdy nie przerwał
jej pełen popłochu wrzask mamy z ku-
chennego okna „Bogdan, ona zaraz spad-
nie!!!!” W odpowiedzi tato podniósł nie-
spiesznie wzrok znad gazety, kierując go
najpierw ku mnie, a raczej podeszwom
moich butów śmigających w powietrzu
w towarzystwie złowrogiego skrzypie-
nia zielonej, odrapanej huśtawki, potem,
nadal w tempie jednostajnie spowol-
nionym, ku purpurowej twarzy mamy
w oknie i ze stoickim spokojem odpowie-
dział – „Ale o co ci chodzi, przecież jesz-
cze nie spadła.” Kurtyna.
Jak wyczytałam ostatnio w książce Ja-
nusza L. Wiśniewskiego, zatytułowanej
„Czy mężczyźni są światu potrzebni?”,
stosunek mężczyzn do ich potomstwa
jest bardzo mocno uwarunkowany ewo-
lucyjnie. Neodarwiniści twierdzą, że jest
to uzasadnione odmienną strategią, jaką
przyjmują obie płcie, jeśli chodzi o in-
stynkt przedłużania gatunku i prolifera-
cję własnych genów. Mężczyzna może
je beztrosko rozsiewać po świecie (co też
panowie zdają się nierzadko czynić), pod-
czas gdy biologia kobiety pamięta o tym,
że będzie ona miała w życiu najwyżej
trzydzieści szans na wydanie potomstwa
(w ekstremalnym, raczej nieprawdopo-
dobnym przypadku). Z tej racji kobie-
ty są o wiele bardziej opiekuńcze niż
mężczyźni, mimo że natura wspomaga
mężczyzn, w pewien sposób starając się
W mojej rodzinie, od lat w formie anegdoty krąży opowieść mojej mamy,
o tym jak to w zamierzchłych czasach, gdy byłam kilkuletnim, rumianym
dziewczątkiem poprosiła tatę, by wziął mnie na spacer.
Magdalena MaskiewiczMistrzyni lekkiego pióra, humianistka z tytułem
magistra zarządzania, zakochana we Włoszech
i wszystkim co włoskie, mama 6-letniej Matyldy
25/M
JA MAMA | Mammazine
przywiązać ich do potomstwa, poprzez
regulowanie poziomu testosteronu, któ-
ry po narodzinach potomka wyraźnie
spada, oraz utrzymuje swoją obniżoną
wartość przez dłuższy czas. Uzasadnia
się to przystosowaniem libida mężczyzn
do faktu, że, po pierwsze, kobieta po po-
rodzie w naturalny sposób jest przez
pewien czas seksualnie niedostępna,
a po drugie – zmniejszony poziom testo-
steronu wpływa na uspokojenie i obniża
skłonność mężczyzn do ryzykownych
zachowań, lepiej przygotowując ich
do roli ojców.
Z tego miejsca wypada podziękować
matce naturze za jej mechanizmy przy-
tępiające chociaż nieznacznie męską
pomysłowość i gotowość podboju cywi-
lizacji, czy dzikich krain, z niemowlę-
ciem pod pachą, choćby tymi krainami
było tylko centrum handlowe w sezonie
grypy, dowolny sektor stadionu piłkar-
skiego, niekoniecznie zwany „żyletą”,
czy przejażdżka jednośladem w opcji
enduro. Przesadzam? Mężczyźni aż tak
lekkomyślni nie są?
To może jako argument przytoczę opo-
wieść, która z kolei w rodzinie mojego
męża krąży jako swego rodzaju kataliza-
tor napięć, przy której wszyscy uśmie-
chają się kiwając głowami w głębokiej
zadumie, bo okazuje się, że mniej obec-
ny od taty czytającego gazetę jest tylko
tato grający w karty. Ten delikt jak się
okazuje obciąża sumienie nie tylko mo-
jego teścia, który z wózkiem dochodził
do zaparkowanej nieopodal domu Wołgi
w której wraz z trzema kolegami (dzięki
opatrzności bezdzietnymi) oddawał się
ekspresyjnym partyjkom brydża pod-
czas gdy rożek otulający kilkumiesięcz-
ne ciałko brata mojego męża, lądował
na tylnej półce tego radzieckiego cudu
przemysłu motoryzacyjnego. Niezależ-
nie czy w tylną szybę zacinał deszcz, czy
prażyło słońce. Nie wiem czy powinnam
dodać jeszcze. że ci panowie którzy byli
bezdzietni, byli dla równowagi palący?
Z kolei inny znajomy znajomych, w nie
do końca małym i nie do końca sennym
mieście Wrocław, również w ramach
spaceru z dzidziusiem, wbiegł na chwilę
na czwarte pięto kamienicy w centrum,
do kolegi, na słowo. Wtedy okazało się,
że kolega właśnie potasował Piatniki.
Wózek musiał poczekać. Na chodniku.
Bez opieki, za to z zawartością, która na
szczęście doczekała w śnie głębokim,
aż na ojca spadł moment opamiętania.
Tym razem zamiast kurtyny na koniec,
25/M
M/26
Mammazine | JA MAMA
pozostanie tylko stukot odchodzących
kroków za sceną, bo naprawdę panowie
aplauzu nie będzie.
Nie ulega wątpliwości, że natura wypo-
sażyła kobiety i mężczyzn w odmienne
cechy i umiejętności. Gorącą dyskusję
na temat różnic między płciami i tym
samym roli w społeczeństwie kobiet
i mężczyzn rozpętała jeszcze w la-
tach 80. XX wieku genetyk Anne Moir.
W książce „Płeć mózgu” uczona przed-
stawiła różnice w budowie mózgów
kobiet i mężczyzn, które jej zda-
niem oznaczają, że obie płcie inaczej
postrzegają świat.
Raczej żadna z nas, by dojść do podob-
nych wniosków nie potrzebuje badań,
grup fokusowych i opasłych tomów da-
nych. Wystarczy przecież spojrzeć co
dzieje się z ojcowskim instynktem, gdy
po zielonej murawie piłka goni, albo my
przetrwamy, albo oni… Zasadniczo ten
nieco zmodyfikowany wers mogłyby nu-
cić dzieci, bo nawet gdyby przytargały
w czasie nabożnych 90 minut pieniek
rzeźnicki i podręczny zestaw tasaków,
lub polały się naftą, idę o zakład (nawet
u bukmachera), że tatusiom powieka
nie drgnie.
W tej sytuacji wcale nie dziwi mnie fakt,
że gdy sama zostałam matką, dreptałam
niczym wytrwała kwoka za swoją cór-
ką, skrupulatnie usuwając przeszkody
i eliminując zagrożenia mogące stanąć
jej na drodze. Wreszcie jednak przy-
szedł ten dzień (prędzej czy później
zawsze przychodzi) i tata postanowił
wyrwać dziecko spod moich skrzydeł,
tym razem na łyżwy. Uporczywe, wie-
lokrotne wciskanie dzwonka po go-
dzinie od wyjścia, powinno było mnie
oświecić i przygotować na krwawą jatkę
w progu, zanim zbiegłam po schodach,
by powitać moją nieletnią Katarinę Witt,
tym razem jednak mój instynkt przy-
snął, choć raczej powinnam przyznać,
że sama skutecznie go zdusiłam pod
ciężarem spojrzenia męża, żebym prze-
stała wreszcie panikować. No to przesta-
łam. Co dostałam w zamian? Szaleńczą
jazdę na SOR, szycie dolnej wargi i pi-
stacjowo zielony szalik mojego dziecka,
który wyglądał jak po spotkaniu z Kubą
Rozpruwaczem. Wiem, że po wyprawie
na lodowisko ze mną, wróciłaby cała.
Uczciwość każe mi jednak przyznać, że
najpewniej nadal nie jeździłaby samo-
dzielnie na łyżwach. Remis?
W pewnym względzie tak, bo jak do-
tąd żadne z badań nie wyjaśniają,
w jaki sposób różnice w budowie mózgu
kobiet i mężczyzn wpływają na uzdol-
nienia i poziom intelektu u obu płci.
W testach mierzących poziom inte-
ligencji IQ obie płcie wypadają tak
samo. A to najlepszy dowód na równość
w odmienności.
Wracając do zachowań mężczyzn, jeśli
chodzi o zrzucenie opieki nad potom-
stwem na kobiety, to jak również pisze
autor „Samotności w Sieci”, są one wy-
raźnie rozpoznawalnym echem zacho-
wań wszystkich naczelnych, szczególnie
bliskich nam genetycznie małp (aż ci-
śnie mi się na usta – nie nam, tylko im!).
Samce szympansów czy orangutanów
wprawdzie pozostają przy samicach,
z którymi spłodziły potomstwo, ale zaj-
mują się głównie ochroną swojej domi-
nacji, atakując inne samce, zastrasza-
jąc je i oszukując, aby zapewnić sobie
dostęp do jak największej liczby samic
w stadzie. Analogie do zachowań męż-
czyzn (niekoniecznie w stadzie) nie są
tutaj przypadkowe.
Stosunek do potomstwa u mężczyzn,
poprzez pryzmat ich relacji z partnerką
z którą to potomstwo posiadają, lecz nie
pozostają z nią w związku, był również
przedmiotem badań Instytutu Kinseya
(marzec 2002). Jeden z wniosków z tych
badań mówi, że mężczyźni zupełnie ina-
czej postrzegają swoją rolę jako męża
i ojca, niż chciałyby to widzieć kobiety
i generalnie wpadają w comiesięczne
samozadowolenie natychmiast po za-
płaceniu alimentów. Kobiety natomiast
postrzegają rolę ojców znacznie szerzej.
Są bardzo często gotowe zrezygnować
z jakiejkolwiek pomocy finansowej byłe-
go partnera na korzyść jego częstszych
lub bardziej emocjonalnych kontaktów
z dziećmi.
W rozgrywce damsko-męskiej tym ra-
zem remisu nie będzie i to nie dlatego,
że w myśl zasady „samiec twój wróg”
okopujemy się na nieprzejednanej po-
zycji, by mężczyzn męczyć i dręczyć,
ze szczególną intensywnością po roz-
wodzie, ale idąc za niemieckim tygodni-
kiem „Der Spiegel” (październik 2003),
który opublikował badania na repre-
zentatywnej grupie nastoletnich dzieci
z rozwiedzionych małżeństw (pozosta-
jących po rozwodzie z matką) wynika,
że dobre relacje ojca z matką są dla nich
najważniejsze. O wiele ważniejsze niż
na przykład prezent od ojca w postaci
samochodu na 18te urodziny. Jak pisze
Janusz L. Wiśniewski – „Dzieci kochają
27/M
JA MAMA | Mammazine
z reguły oboje rodziców po rozwodzie,
przy czym prawie zawsze, jak potwier-
dzają opinie psychologów, darzą inten-
sywniejszym uczuciem tę stronę, która
ich zdaniem bardziej ucierpiała w wyni-
ku rozstania. Często się zdarza, że są bar-
dziej przywiązane do pokrzywdzonego –
w ich opinii – ojca, pomimo że mieszkają
z matką. Tym, co przysparza im najwięk-
szych cierpień, jest długotrwały proces
godzenia się z myślą, że muszą kochać
rozdzielonych rodziców.”
Mam duży sentyment do pisarstwa Ja-
nusza L. Wiśniewskiego. Bardzo lubiłam
jego rozmowy z Małgorzatą Domagalik
(188 Dni i Nocy), na temat życia, miłości,
związków. Dostrzegam w jego prozie bar-
dzo dużo atencji, szacunku i podziwu dla
kobiet. Nie bez powodu często można spo-
tkać się z opinią, że Wiśniewski ma klucz
do kobiecej duszy. Może ma. Wyczytuję
między wierszami jego fascynację kobie-
tami jako istotami z którymi dzieli pla-
netę, czasem czas, łóżko, stół. I pomimo,
że z żoną jak mówi się przyjaźni, co jest
pewnie kulturalnym i dyplomatycznym
zamknięciem dyskusji dotyczącej życia
prywatnego, jego zdanie kończące roz-
dział opisujący relacje mężczyzna – po-
tomstwo w książce „Czy mężczyźni są
światu potrzebni?” – daje mu klucz do
mojej duszy. Przynajmniej teraz, gdy je-
stem w wieku nie najpiękniej zwanym
reprodukcyjnym - „Im dłużej żyję na tym
świecie, tym bardziej jestem przekonany
– zupełnie bez pomocy jakichkolwiek an-
kiet i badań – że najlepsze, co mężczyzna
może uczynić dla swoich dzieci, to kochać
ich matkę…”
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/28
dobre STRĄCZKI
Rośliny strączkowe to produkty zdecydowanie niedoceniane
w naszej diecie i kuchni. Często kojarzą się z gęstymi, niezbyt dobrze
wyglądającymi, zupami, nieprzyjemnym smakiem, czy dolegliwościami
pojawiającymi się po ich zjedzeniu. Czas odczarować te złe skojarzenia.
TEKST: Daria Rybicka
Daria Rybicka
Dietetyk z wykształcenia i pasji.
Usmiechnięta, bardzo pozytywna i skuteczna.
Własnego męża odchudziła o 50 kilogramów.
Mammazine | SMAKI
M/28
29/M
SMAKI | Mammazine
TEKST: Daria Rybicka
Fasola, soczewica, ciecierzyca, grochProdukty te mają zdecydowanie więcej
zalet niż wad. Z uwagi na zawartość białka
wykorzystywane są w codziennym jadłospi-
sie wegetarian. Zdecydowanie zbyt rzadko
pojawiają się jednak na talerzu pozostałych
osób. A szkoda, ponieważ są sycące, po-
żywne, zdrowe i mają niski indeks glikemicz-
ny. Stanowią dobre źródło białka, żelaza, wi-
tamin z grupy B, błonnika, fosforu i potasu.
SoczewicaW opinii wielu osób najłagodniej oddzia-
łuje na układ pokarmowy ze wszystkich
wymienionych tutaj roślin strączkowych.
Występuje w czterech odmianach: czer-
wonej, koralowej, żółtej i zielonej (najdłużej
się ją przygotowuje). Soczewicę można jeść
na ciepło (np. zupy lub potrawka z curry
i mleczkiem kokosowym) oraz na zimno
(np. sałatka ze szpinakiem i suszonymi po-
midorami).
Dobrze sprawdza się również jako doda-
tek na przykład do makaronu – wystarczy
wymieszać ją z sosem pomidorowym.
Jest doskonałym źródłem białka, wap-
nia, żelaza, kwasu foliowego, błonni-
ka, czy karotenu. Szczególnie polecana
kobietom w ciąży.
CiecierzycaŚwietnie sprawdza się w wszelkiego rodza-
ju sałatkach, ponieważ ma neutralny smak
i zwartą konsystencję. Jest dobrym źródłem
białka, witamin z gr. B (Dlatego najlepiej go-
tować ją na parze.
Podczas gotowania w wodzie ciecierzyca
traci tę cenną witaminę), potasu, wapnia,
żelaza, cynku i kwasu foliowego.
FasolaChyba najbardziej popularna (obok gro-
chu) w Polsce roślina strączkowa. Wystę-
puje w wielu odmianach, różniących się
wielkością, kształtem, czy kolorem, dzięki
temu można ją wykorzystać do urozma-
icenia potraw. Nie zawiera sodu. Posiada
lekkostrawną skrobię oraz rozpuszczalny
błonnik, który pomaga miedzy innymi usu-
wać z organizmu nadmiar cholesterolu.
Groch Należy do najstarszych uprawianych na
świecie roślin. Posiada niski indeks glike-
miczny i odkwasza organizm. Uważa się, że
pomaga w walce z nowotworami oraz re-
dukuje ryzyko ich wystąpienia (szczególnie
dotyczy to raka jelita grubego, trzustki, piersi
i prostaty).
4 wskazówki jak wprowa-dzić rośliny strączkowe do swojego jadłospisu
1. Rób pasty. Szybki i łatwy sposób na przygotowanie
zdrowego posiłku. Słynny humus z ciecie-
rzycy, czy pasta z gotowanej soczewicy do-
skonale sprawdzą się jako dodatek do ka-
napek (super alternatywa dla wędliny), czy
dip do warzyw. Możesz wykorzystać je rów-
nież jako dodatek do warzywnych rollsów
z tortilli czy makaronu.
Żeby przygotować pastę wystarczy zmik-
sować ugotowaną np. soczewicę z dodat-
kami warzywnymi (np. pomidory, papryka),
doprawić (np. natka pietruszki, czosnek)
i gotowe.
2. Dodaj do obiadu. Dobra alternatywa na przykład dla ziem-
niaków. Gdy czas Cię goni możesz wyko-
rzystać gotowaną na parze soczewicę, która
znajdziesz na sklepowych półkach.
Oprócz tego możesz wykorzystać strączki
do przygotowania puree, domowego bur-
gera czy sycącej zupy-krem.
3. Przygotuj coś słodkiego. Tak, to możliwe. Zerknijcie na przepis na do-
mowy budyń według przepisu Eweliny.
4. Wykorzystaj „gotowce”, które od razu nadają się do zjedzenia.Na sklepowych półkach możesz znaleźć
produkty od razu gotowe do spożycia– ro-
śliny strączkowe gotowane na parze. Dzięki
nim unikniesz długiego moczenia nasion.
Otwierasz opakowanie i gotowe. Dobra
alternatywa dla zapracowanych. W super-
marketach można już znaleźć ciecierzyce,
soczewice i fasole gotowane na parze.
Można wykorzystać także gotowe zupy
krem bez sztucznych dodatków lub paszte-
ty (zwracaj uwagę na skład).
Pamiętaj o moczeniu nasion. Na-
stępnie gotuj je w świeżej wodzie
(sól dodaj dopiero pod koniec go-
towania). Dzięki tym zabiegom
pozbędziesz się niechcianych sub-
stancji wywołujących np. wzdęcia.
Jeżeli jesteś szczególnie wrażliwa,
na dno garnka można włożyć glo-
ny. Dodawaj do dań przyprawy,
które ułatwią trawienie - liść lauro-
wy, ziele angielskie, majeranek, ty-
mianek lub kminek. Rośliny strącz-
kowe będą bardziej łatwostrawne
w postaci puree, past, czy kotletów
ze zmiksowanych nasion.
pyszneSTRĄCZKI
TEKST I ZDJĘCIA: Ewelina Szkutnik
Ewelina Szkutnik
Pasjonatka zdrowej kuchni, autorka bloga ZABAWA
W GOTOWANIE, mama do szaleństwa zakochana
w swoich córkach.
Mammazine | SMAKI
M/30
31/M
SMAKI | Mammazine
BUDYŃ Z FASOLI
Składniki:
2 szklanki mleka
1 puszka czerwonej fasoli
1 łyżka kakao lub karobu
3 krople ekstraktu waniliowego
2-3 łyżki miodu
1,5 łyżki mąki ziemniaczanej + ¼ szklan-
ki mleka
Przygotowanie:
Fasolę odcedzamy i dokładnie płucze-
my na sicie. Miksujemy razem z mle-
kiem i kakao w blenderze kielichowym
ok. 1 minutę, po czym przelewamy do
garnka i zagotowujemy. Zmniejszamy
ogień, dodajemy ekstrakt, miód i mie-
szankę mąki i mleka. Wlewamy i do-
kładnie cały czas mieszamy trzepaczką
do uzyskania odpowiedniej konsysten-
cji. Podajemy z posiekanymi migdałami
i jagodamy goji.
TEKST I ZDJĘCIA: Ewelina Szkutnik
M/32
Mammazine | SMAKI
PASZTETZ CIECIERZYCYI WARZYW
Składniki
1 szklanka ciecierzycy
½ szklanki kaszy jaglanej
2 średnie cebule
2 marchewki
1 pietruszka
2 łyżki przecieru pomidorowego
1 łyżeczka cukru (opcjonalnie)
2 łyżki oleju
¼ szklanki zmielonych pestek dyni
2 liście laurowe
3 ziela angielskie
½ łyżeczki kminu rzymskiego
1 łyżeczka garam masala
Sól, pieprz
Sposób przygotowania
Ciecierzycę namoczyć dzień wcześniej
w dużej ilości wody. Następnego dnia
odcedzić, przepłukać i zalać wodą. Go-
tować ok. 40 – 60 minut, do miękko-
ści. Odcedzić i ostudzić. Kaszę jaglaną
podprażamy chwilę na suchej patelni
i zalewamy 1,5 szklanki zimnej wody.
Nie mieszamy. Gotujemy do momentu
aż wchłonie wodę, w razie konieczności
podlewamy jeszcze 0,5 szklanki wody.
Przykrywamy i odstawiamy na 10 minut.
Studzimy. Cebulę obieramy, kroimy
w piórka i podsmażamy na oliwie ra-
zem ze wszystkimi przyprawami. Gdy
będzie przyrumieniona dodajemy ob-
rane i pokrojone z grube plastry mar-
chewkę i pietruszkę. Podlewamy de-
likatnie wodą i dusimy do miękkości.
Wyciągamy z warzyw liście laurowe
i ziele angielskie. Wlewamy je razem
z sosem (będzie go niewiele) do ciecie-
rzycy, dodajemy kaszę jaglaną, zmielo-
ne pestki, przecier, cukier i olej. Wszyst-
ko dokładnie miksujemy. W razie
potrzeby doprawiamy. Przekładamy do
dwóch wąskich brytfanek wyłożonych
papierem do pieczenia i pieczemy
ok. 40 minut w 180 stopni.
33/M
SMAKI | Mammazine
BURGERYZ CZERWONEJCIECIERZYCY
Składniki
1 duży batat
¾ szklani czerwonej soczewicy
2 ząbki czosnku
¼ łyżeczki imbiru
Szczypta chilli
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżka sosu sojowego
Sól, pieprz
1 lyżka oleju
2 łyżki mąki
1 łyżka bułki tartej
Bułka tarta lub sezam do obtoczenia
Dodatki:
kiełki, czerwona cebula, rukola,
pomidor, bułka
Sposób przygotowania
Batata pieczemy w folii do miękkości,
w piekarniku nagrzanym do 180 stop-
ni. Studzimy. W garnku zagotowujemy
1,5 szklanki wody. Soczewicę płuczemy
na sicie i wrzucamy do wody. Dodaje-
my łyżeczkę oliwy i gotujemy na wol-
nym ogniu ok.10-12 minut. Przykrywa-
my i zostawiamy by doszła. Studzimy.
Wszystkie składniki na burgera mie-
szamy w misce i przez chwilę dobrze
wyrabiamy. Ewentualnie doprawiamy.
Formujemy burgery tak, by wielkością
odpowiadały naszym bułkom. Ob-
taczamy w bułce tartej lub sezamie
i układamy na papierze do pieczenia
uprzednio wysmarowanym oliwą. Pie-
czemy w 190 stopniach przez ok. 10 mi-
nut, po tym czasie odwracamy na dru-
gą stronę i pieczemy jeszcze 10 minut.
Przygotowujemy burgery z ulubionymi
dodatkami.
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/34
WODA70% naszego ciała składa się z wody. Jest ona niezbędna dla procesów
biochemicznych, które zachodzą w organizmie, także odchudzania. Wpływa na wygląd, samopoczucie i działanie naszego organizmu.
Świetnie reguluje ciśnienie krwi, zapobiega zaparciom, wypłukuje toksyny z organizmu. Jest dla nas dobra, po prostu.
TEKST: Daria Rybicka
Daria Rybicka
Dietetyk z wykształcenia i pasji.
Usmiechnięta, bardzo pozytywna i skuteczna.
Własnego męża odchudziła o 50 kilogramów.
Mammazine | SMAKI
M/34
35/M
SMAKI | Mammazine
TEKST: Daria Rybicka
Jeśli chcemy oczyścić swój or-
ganizm z toksyn, sięgnijmy po
wodę. Ona zrobi to najlepiej.
A gdy dodamy do niej jeszcze sok
z cytryny, wspomożemy również
walkę z cellulitem. Oprócz tego re-
gularne picie wody jest sposobem na
dodanie sobie energii, zmniejszenie
bólów głowy czy wzrost koncentracji.
Zazwyczaj zdajemy sobie sprawę że
woda jest ważnym elementem zdrowe-
go stylu życia, tylko nie zawsze wiemy
jak ją pić. Często słyszę opinie pacjen-
tów, że woda po prostu im nie smaku-
je. Wydaje się być nudna, bez smaku
i trudno się do niej przekonać. Dlate-
go poniżej znajdzie kilka praktycznych
wskazówek jak skutecznie to zmienić.
Pamiętajcie, że każdy z nas jest inny.
Zastanówcie się jakie metody będą
dla was najlepsze. Propozycje podane
w tym materiale to tylko przykłady.
Ile wypić wody?Zalecane jest picie 2 litrów wody dzien-
nie (8 szklanek). Zakłada się, że powin-
niśmy wypić nie mniej niż 30 ml na każ-
dy kg masy ciała. Oczywiście w okresie
letnim polecam jeszcze większą ilość.
Dodatkowo pamiętajcie o zwięk-
szeniu ilości warzyw, które za-
wierają w swoim składzie bardzo
dużo wody (większość z nich ok.
90% - dlatego są niskokaloryczne).
Jak pić wodę?Najlepiej pijmy ją regularnie, małymi
porcjami w ciągu całego dnia. Nie war-
to wlewać w siebie jednorazowo du-
żych ilości, ponieważ organizm i tak jej
wtedy nie wykorzysta. Woda przez nas
„przeleci”, a nerki zostaną nadmiernie
obciążone.
Jaką wodę wybrać?Taką, która nam najbardziej odpowia-
da. Ważne jest po prostu to, aby wypić
jej odpowiednią ilość.
W chłodniejsze dni polecam lekko
ciepłą wodę. Zaś w upalny dzień wy-
korzystajmy schłodzoną z większą ilo-
ścią składników mineralnych (wody
mineralne, a nie źródlane). W czasie
upałów bardziej się pocimy w związku
z tym tracimy składniki mineralne
(w tym sód), które są ważne dla prawi-
dłowego funkcjonowania organizmu
(zachowanie równowagi wodno-elek-
trolitowej). Wybierajmy wtedy wodę
z większą zawartością minerałów, takich
jak magnez, wapń, sód i chlorki. Najle-
piej sprawdzą się wody średniozmine-
ralizowane i wysokozmineralizowane.
Czy mogę pić wodę gazowaną?Nie ma zakazu picia wody gazowanej.
Jeżeli nie mamy nieprzyjemnych dole-
gliwości po jej spożyciu np. odbijanie
czy wzdęcia, można pić wodę gazowa-
ną. Polecam jednak, aby stanowiła ona
dodatek do porcji wypijanej w ciągu
dnia wody niegazowanej.
Dlaczego zwykła woda?Z pewnością nie należy sięgać po
„wody smakowe”, które nie są wodą
tylko słodzonym napojem (w jednej
szklance znajdziemy ok. 3 łyżeczek cu-
kru).
Napoje gazowane są bardzo kalorycz-
ne - 1 litr to ok. 450kcal! Napój gazo-
wany może mieć nawet kilkadziesiąt
łyżeczek cukru – wypijesz tak słodką
herbatę?
Jeżeli pijemy kawę pamiętajmy o tym,
że kawa nie nawadnia organizmu. Kofe-
ina w niej zawarta działa moczopędnie
i powoduje utratę składników mineral-
nych.
Nie lubię wody, co zrobić?Zachęcam do wypróbowania wody róż-
nych firm. Często smakują one inaczej
i może trafimy na tę odpowiednią dla
nas. Jeżeli nie możemy się przekonać
do wody niegazowanej, wybierzmy
gazowaną.
Zadbajmy również o to, aby woda ład-
nie wyglądała. Aby urozmaicić wygląd
i smak wody można dodać do szklan-
ki kilka listków mięty, plaster cytryny
lub kilka sztuk owoców sezonowych
np. pomarańczy, maliny itd. aby ładny
wygląd zachęcił nas do wypicia wody.
Jeżeli nadal nie możemy się prze-
konać, wykorzystajmy herbatą owo-
cową lub ziołową. Jeżeli już sięgnie-
my po sok, polecam rozcieńczyć go
z wodą. Pamiętajmy, że często na-
pój zwany „sokiem” zawiera tylko ok.
kilku procent soku. Czytaj etykie-
ty! Jeżeli w 100ml soku jest 10g lub
więcej węglowodanów jest to napój
o wysokiej zawartości cukru. Unikaj-
my również produktów dosładzanych
syropem glukozowo-fruktozowym.
Jak zacząć pić więcej wody?Przede wszystkim trzeba być świado-
mym, że pijemy jej za mało. Aby nasze
działanie było skuteczne musimy po
pierwsze wiedzieć, a po drugie chcieć
to zmienić. Następnie warto wyznaczyć
M/36
97
3456
81 2
sobie konkretny cel na dany dzień np.
dzisiaj wypiję min. 1,5 litra wody i po-
dzielić tą porcję na 3 mniejsze części np.
3 butelki po 500ml. Ustal, do której go-
dziny wypijesz każdą z tych porcji np. do
godz. 11.00 wypiję pierwszą butelkę, do
godz. 15.00 drugą itd. Ostatni krok to
regularne picie wody małymi łykami aby
o ustalonych godzinach rzeczywiście
butelka z wodą była już pusta. Jeśli
nadal o niej zapominasz, ustaw przy-
pomnienie w telefonie. Jeśli pracujesz
przy biurku postaw butelkę w widocz-
nym miejscu, dzięki temu o niej nie za-
pomnisz. Na koniec odpowiedz przed
samą sobą na kilka pytań. Co Ci prze-
szkadza w wypijaniu odpowiedniej ilo-
ści wody? Jak możesz to zmienić? Jaka
metoda będzie skuteczna dla Ciebie?
Pamiętaj, że każda metoda, która
działa u Ciebie jest dobra!
17 prostych sposobów jak zacząć pić więcej wody.
1. Ustal swój cel. To pierwszy krok do
sukcesu. Zastanów się dlaczego jest to
dla ciebie ważne? Może masz jakąś do-
datkową motywację? Np. chcesz wyeli-
minować problemy z wypróżnianiem,
wspomóc odchudzanie, uniknąć bólów
głowy, czy poprawić kondycję skóry. Dla
każdego to może być coś innego.
Warto odpowiedzieć sobie również na
kilka przykładowych pytań: ile wody/
płynów chcę pić w ciągu dnia? Jaka
ilość będzie mnie satysfakcjonować? Ja-
kie kroki wprowadzę aby to osiągnąć?
Mammazine | SMAKI
Od czego zacznę? Jaki będzie 1 krok?
Co zrobię już dzisiaj? W jaki sposób
będę kontrolować ilość wypitych pły-
nów w ciągu dnia? Jakie przeszkody
mogę spotkać po drodze? Od razu za-
stanów się jak możesz ich uniknąć lub
jak je pokonasz jeśli się pojawią.
Jeżeli na początku wypicie 2 litrów
wody wydaje Ci się nierealne, zacznij
od małych kroków. Ważne abyś mia-
ła poczucie, że z każdym kolejnym
dniem/tygodniem, idziesz do przodu,
osiągasz sukces.
Pamiętaj, aby cel był konkretny i po-
dzielony na małe etapy. Dla przykła-
du w ciągu 8 godzin pracy wypicie 3
pół litrowych małych butelek wody.
Ustal, do której godziny wypijesz każdą
z nich (np. 11, 14, 17). Postaw 1 butel-
kę w widocznym miejscu na biurku,
aby przypominała Ci o swoim istnieniu,
a Ty abyś mogła cieszyć się z widoku
ich szybkiego opróżniania. Osiąganie
sukcesów motywuje do dalszego dzia-
łania!
2. Ustal metodę, w jaki sposób bę-
dziesz kontrolować ile wody wypiłaś
danego dnia. Chodzi o to, aby mieć
kontrolę na jakim jesteś etapie realiza-
cji swojego celu. Możesz wykorzystać
kalendarz (ja każdego dnia mam na-
rysowanych 8 kółek symbolizujących
szklanki wody, które przekreślam po
ich wypiciu). Możesz po prostu stawiać
kreski na kartce papieru (każdy dzień to
oddzielna linijka). Udowodniono, że już
samo notowanie powoduje zwiększe-
nie poziomu realizacji celu.
3. Jeżeli nie odczuwasz pragnienia
i zapominasz o regularnym pi-
ciu ustaw sobie przypomnienie
w telefonie.
4. Jeśli jesteś fanką nowych technolo-
gii wykorzystaj darmowe aplikacje
do kontrolowania ilości wypijanej wody
i kontroli stanu nawodnienia organi-
zmu ( np. Water your body lub Hydro).
Potraktuj to jako 1 krok do wyrobienia
zdrowych nawyków.
5. Pij wodę bezpośrednio po przebu-
dzeniu (np. ciepła woda z dodatkiem
cytryny). Jeżeli potrzebujesz większej
zachęty, dodaj nieco miodu. Smak moż-
na urozmaicić również wkrojeniem świe-
żego imbiru, który dodatkowo wykazuje
rozgrzewające działanie.
6. Zawsze mniej przy sobie małą bu-
telkę wody, abyś w dowolnym mo-
mencie mogła po nią sięgnąć. Noś ją
w torebce, samochodzie itd. Z łatwością
znajdziesz wygodne 0,5l lub 0,3l butelki.
7. W pracy postaw na biurku w wi-
docznym miejscu małe butelki
z wodą. Zaś przerwę wykorzystaj na
rozprostowanie nóg i idź do kuchni po
kubek aromatycznej, ulubionej herbaty.
8. Wlej wodę do dzbanka. Dodaj do niej
sezonowe owoce, liście np. mięty. Dzięki
temu woda będzie zachęcająco wyglą-
dać.
9. Wykorzystaj inne napoje, które lu-
bisz np. wszelkiego rodzaju herbaty.
Owocowe, smakowe, zieloną, czerwoną
itd. Wybór jest ogromny wiec z pewno-
37/M
1617
13141511
10
12
SMAKI | Mammazine
ścią znajdziesz coś dla siebie. Pamiętaj
tylko, że czarna herbata (podobnie jak
kawa) ma działanie moczopędne dlate-
go mówi się, że odwadniają.
10. Delektuj się smakiem herbaty.
Wybieraj swoją ulubioną, kiedy masz
chwilę przerwy i chcesz sobie sprawić
przyjemność. Niech to będzie nagroda
za wykonane zadanie.
11. Jeżeli lubisz kawę wprowadź na-
wyk: kubek kawy + szklanka wody
z cytryną. Prosta metoda dla zachowa-
nia równowagi. Cytryna ma dodatkowo
efekt odkwaszający organizm.
12. Jeśli lubisz smak i zapach herbat
ziołowych wykorzystaj napary z mięty,
rumianku, melisy itp. Pamiętaj, że dzięki
nim uzyskasz również dodatkowy efekt
np. ukojenie nerwów w pracy)
13. W trakcie aktywności fizycznej za-
wsze mniej przy sobie zapas wody.
14. Jeżeli jesteś fanką soków postaraj się
je rozcieńczać z wodą. Oczywiście naj-
lepsze są domowe. Można również wy-
korzystać gotowe soki owocowe świeżo
wyciskane.
15. Zaprzyjaźnij się z sokami warzyw-
nymi. Nawet jeżeli nie masz w domu so-
kowirówki lub nie masz czasu na domo-
we przygotowanie warzywnych mikstur,
na rynku można znaleźć wiele atrakcyj-
nych soków wielowarzywnych o dobrym
składzie, np. soki jednodniowe, sok po-
midorowy bez dodatku cukru czy soli.
16. Dodatkową ilość wody możesz do-
starczyć zwiększając ilość jedzonych
w ciągu dnia warzyw (większość
z nich w ok. 90% składa się z wody).
17. I dodatkowa motywacja dla mam:
Pamiętaj, że Twoje dziecko na Ciebie
patrzy. Jeżeli widzi, ze mama pije wodę
jest duża szansa, że samo tez z czasem
będzie ja wybierać.
Niestety dzieci nadal zbyt czę-
sto otrzymują do picia koloro-
we napoje, „soki”, aromatyzowane
i sztucznie barwione płyny.
Postaraj się to zmienić. Na zdrowie!
Woda od zewnątrzWoda to niezwykle ważny element naszego życia i zdrowia.
Czy wystarczy nawadniać się od wewnątrz? Wierzymy, że kosmetyki na bazie wody
nawilżają naszą skórę aż do głebokich warstw, chronią, dają uczucie komfortu,
są idealnym dopełnieniem dziennych porcji wypijanej wody.
AQUASOURCE SKIN PERFECTION Biotherm
krem nawilżającyo działaniu 24-godzinnym
EAU FLORALE CAMOMILLE BIOSanoflore
tonik do twarzy
WODA TERMALNALa Roche Posay
łagodząca woda termalna w sprayu
PURETE THERMALVichy
odświeżający żel do mycia twarzy
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/38
Sezon urodzin dziecięcych trwa cały rok, bez wzglę-du na pogodę można
wyczarować w domu, lokalu czy w plenerze aranżację ma-rzeń na miarę małego czło-wieka. Zacznijmy od wyboru tematu, który określi charakter przyjęcia urodzinowego. Te-mat przewodni to kolor, postać z bajki, miejsce, książka czy wymarzony zawód. Możliwo-ści jest nieskończenie wiele. Najważniejsze, żeby solenizant czuł się wyjątkowo, to jego dzień. Dekoracje dopracowane w najmniejszym detalu. Tak! To możliwe. Będą stanowiły idealne dopełnienie atrakcji dnia. Animacje dla dzieci po-wiązane z tematem przewod-nim to rozwiązanie idealne i niezwykle interesujące dla go-ści. Spójność to klucz do sukce-su. Wisienką na torcie będzie Candy bar z ulubionymi smako-łykami, którym nie oprze się ani dziecko, ani przyprowadzający go rodzic. Po prostu urodziny, że muszka nie siada...
AUTOR: Muszka nie siadaZDJĘCIA: Marta Wilk
UrodzinyŻE MUSZKA NIE SIADA
39/M
CELEBRUJEMY | Mammazine
AUTOR: Muszka nie siadaZDJĘCIA: Marta Wilk
Mammazine | CELEBRUJEMY
M/40
MAMA MA PLAN | Mammazine
41/M
Mammazine | CELEBRUJEMY
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/42
CELEBRUJEMY | Mammazine
MAMA MA PLAN | Mammazine
43/M
Mammazine | CELEBRUJEMY
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/44
CELEBRUJEMY | Mammazine
MAMA MA PLAN | Mammazine
45/M
Mammazine | CELEBRUJEMY
M/45
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/46
Która z nas, przeglądając niezliczone inspiracje w prasie czy internecie, nie marzy o tworzeniu pięknych kompozycji kwiatowych do domu? Takich, które wyglądają naturalnie, ale bardzo stylowo?
Ola i Ania, twórczynie wyjątkowego miejsca we Wrocławiu - pracowni Kwiatownia - uchylą rąbka tajemnicy.
TEKST : Kwiatownia / www.kwiatownia.plZDJĘCIA: Iga Zakrzewska-Morawek
Z bukietemD O D O M U
47/M
Z bukietemD O D O M U
PIĘKNE | Mammazine
M/48
Mammazine | PIĘKNE
Do stworzenia tej wiosennej kompozycji postanowiłyśmy użyć przede wszystkim gatunków kwiatów i roślin sezonowych, bo kiedy jak nie teraz napawać się pięknem jaskrów i anemonów!
Dołączyły do nich:eryngium (mikołajek nadmorski) weronica (przetacznik), mimoza (czułek), wax, scabiosa (drakiew) i anigosanthos (łapa kangura).
Do „wypełnienia” bukietu użyłyśmy zieleni, czyli gałęzi pistacji i liści ledera. Kompozycję zaczy-namy układać od wybranego przez nas dominującego punktu, w tym wypadku białego jaskra. Następnie na przemian dodajemy kwiaty i zieleń nadając całości asymetryczny kształt. Efekt
końcowy to pozornie luźno ułożona kompozycja polnych kwiatów, jakbyśmy przed chwilą zerwały je na łące lub w ogrodzie.
49/M
PIĘKNE | Mammazine
Zaczynamy od wybrania centrum naszej kompozycji, czyli białego jaskra.
1
M/50
Mammazine | PIĘKNE
Następnie dokładamy gałązkę pistacji, która będzie stanowić stelaż bukietu.
2
51/M
PIĘKNE | Mammazine
Kolejnym krokiem jest wzmocnienie kompozycji kwitnącą na żółto mimozą.
3
M/52
Mammazine | PIĘKNE
Każdy dołożony kwiat wspieramy zielenią.
4
53/M
PIĘKNE | Mammazine
Dla urozmaicenia dodajemy ciekawe rośliny, jak na przykład mikołajek nadmorski
o intensywnej niebieskiej barwie.
5
M/54
Mammazine | PIĘKNE
Dodając sztywne liście ledera podpieramy kwiaty o giętkich łodygach, np. jaskry.
6
55/M
PIĘKNE | Mammazine
Kwitnący wax doda cytrusowej woni.
7
M/56
Mammazine | PIĘKNE
Pamiętajmy o tym, by pewnie trzymać kompozycję w dłoni, aby nie traciła ona
nadanej przez nas formy.
8
57/M
PIĘKNE | Mammazine
Różowa scabiosa idealnie komponuje się z jaskrem w tym samym kolorze.
9
M/58
Mammazine | PIĘKNE
Ostatnie poprawki i nasz bukiet jest już gotowy.
10
59/M
PIĘKNE | Mammazine
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/60
Z wizytą uBRUNOSZKI
Odwiedzamy biały dom Pauli - mamy Bruna i Bianki, projektantki, businesswoman, blogerki, właścicielki marki Brunoszka. Jak udało jej się stworzyć dom pełen harmonii?
ROZMAWIAŁA: Emilia Pryśko ZDJĘCIA: Paula / Brunoszka
Mammazine | PIĘKNE
MAMA MA PLAN | Mammazine
61/M61/M
PIĘKNE | Mammazine
Mammazine | PIĘKNE
M/62
63/M
PIĘKNE | Mammazine
M/64
Mammazine | PIĘKNE
Jak opiszesz styl swojego domu?
Rustykalny, skandynawski, trudno
opisać ten styl. Jest taki mój, kupuję
do mieszkania to co mi się podoba,
nie sugeruję się stylem, raczej tym
co mam w sercu. Króluje biel, zdecy-
dowanie - poprzez meble, dodatki,
gadżety, wszystko białe. Resztę two-
rzą tkaniny, kwiaty, zioła, zabawki
dzieci, które ożywiają ten dom. Są
ich „atrakcjami”, nadającymi klimat
i ciepło mieszkaniu.
Co Cię inspirowało przy urządzaniu
nowego mieszkania, bo wiem, że
mieszkacie w tym domu od 2 lat?
Zainspirowałam się tym, co noto-
rycznie przeglądam w zagranicznych
magazynach o wnętrzach, czy
zagranicznych portalach z nie-
ruchomościami. Biel zawsze ko-
jarzyła mi się ze spokojem, pozy-
tywną aurą, a taki klimat w domu
chciałam stworzyć. Klimat, który
daje mi poczucie bezpieczeństwa
i komfortu.
Z jakiego elementu wnętrza jesteś
najbardziej dumna?
Każdy kąt jest totalnie mój, to-
talnie po mojej myśli, taki jak
chciałam, ale z racji tego, że jak ku-
piliśmy mieszkanie kuchnia była tam
gdzie łazienka i było z tym sporo za-
chodu (śmiech), to dumna najbardziej
jestem z kuchni i pokoju gościnne-
go, bo to całość. Gdy przychodzą
znajomi, goście, ja gotuję i jednocze-
śnie z nimi rozmawiam, mogę
65/M
PIĘKNE | Mammazine
Jak opiszesz styl swojego domu?
Rustykalny, skandynawski, trudno
opisać ten styl. Jest taki mój, kupuję
do mieszkania to co mi się podoba,
nie sugeruję się stylem, raczej tym
co mam w sercu. Króluje biel, zdecy-
dowanie - poprzez meble, dodatki,
gadżety, wszystko białe. Resztę two-
rzą tkaniny, kwiaty, zioła, zabawki
dzieci, które ożywiają ten dom. Są
ich „atrakcjami”, nadającymi klimat
i ciepło mieszkaniu.
Co Cię inspirowało przy urządzaniu
nowego mieszkania, bo wiem, że
mieszkacie w tym domu od 2 lat?
Zainspirowałam się tym, co noto-
rycznie przeglądam w zagranicznych
magazynach o wnętrzach, czy
zagranicznych portalach z nie-
ruchomościami. Biel zawsze ko-
jarzyła mi się ze spokojem, pozy-
tywną aurą, a taki klimat w domu
chciałam stworzyć. Klimat, który
daje mi poczucie bezpieczeństwa
i komfortu.
Z jakiego elementu wnętrza jesteś
najbardziej dumna?
Każdy kąt jest totalnie mój, to-
talnie po mojej myśli, taki jak
chciałam, ale z racji tego, że jak ku-
piliśmy mieszkanie kuchnia była tam
gdzie łazienka i było z tym sporo za-
chodu (śmiech), to dumna najbardziej
jestem z kuchni i pokoju gościnne-
go, bo to całość. Gdy przychodzą
znajomi, goście, ja gotuję i jedno-
cześnie z nimi rozmawiam, mogę
M/66
Mammazine | PIĘKNE
PIĘKNE | Mammazine
67/M
Mammazine | PIĘKNE
M/68
każdy ma taki pro-
blem (śmiech), całą resztę
pozostawiałabym bez zmian.
Co, według Ciebie, jest gwarancją
dobrej atmosfery we wnętrzu?
Ludzie, to oni tworzą harmonię
wnętrza. Ważne, by kolory, tkaniny,
meble były zgodne z ich charaktera-
mi i usposobieniem. Jeśli między nimi
jest harmonia, to i atmosfera domu
jest zrównoważona. Ja kocham biel,
przyjemne tkaniny, zioła, kwiaty,
one dają mi poczucie harmonii
i pozytywnej energii... i moje dzieci.
Tak, one dają poczucie spełnienia
zupełnego .
Jaki będzie Twój następny krok
w temacie urządzania swojego
mieszkania?
Teraz marzy mi się dom z ogrodem
i moją pracownią, gdzieś daleko od
miasta. Tu, gdzie obecnie mieszkamy,
jest pięknie, ale naszym celem jest
wieś i tam będziemy tworzyć swoje
miejsce na ziemi.
Życzę Wam pięknego życia na wsi,
jak najprędzej. Dziękuję za rozmowę.
69/M
PIĘKNE | Mammazine
M/70
Mammazine | PIĘKNE
71/M
PIĘKNE | Mammazine
M/72
Mammazine | PIĘKNE
W styluBRUNOSZKI
Biel to kolor klucz, który uspokaja, nadaje harmonię i skandynawski, retro klimat.
MISECZKA SCANDI LOFT
STOŁEK LOFT&MORE
KOC H&M HOME
POŚCIEL H&M HOME
DREWNIANE TALERZE 9DESIGN
PATERA HOME&YOU
POMOCNIK KUCHENNY WOOD&PAPER
LAMPA WISZĄCA NORTH&SOUTH HOME
73/M
PIĘKNE | Mammazine
kwiati OnaZDJĘCIA: Michalina Pryśko PRODUKCJA: Mammazine STYLIZACJE: Mammazine
MODELKI: Marcelina Patyk, Olivia Pawelec, Sofie Harasimowicz UBRANIA DO SESJI: Bananaz
M/74
Mammazine | MODA
MAMA MA PLAN | Mammazine
Dziewczęcość i kwiaty to kwintesencja wiosny. Po tych kilku zimowych miesiącach chce nam się świeżości,
pasteli, różowych policzków i wianków z kwiatów. Szczerze witamy wiosnę!
MODA| Mammazine
75/M
OD LEWEJ: Olivia / Sukienka Scarlett Vierra Rose Marcelina / Bluza Popcorn Emile et Ida
75/M
M/76
Mammazine | MODA
OD LEWEJ: Sofie / T-shirt Britney - Flamingos, Finger In The NoseOlivia / Spodium Athena, Soft Gallery Marcelina / Sukienka Cheri, Soft Gallery 77/M
MODA | Mammazine
OD LEWEJ: Olivia / Sukienka Scarlett Vierra Rose Olivia / T-shirt olivia-sway, soft gallery / Spódnica TUTU, Emile et Ida
M/78
Mammazine | MODA
MODA | Mammazine
79/M
M/80
Mammazine | MODA
OD LEWEJ: Olivia / T-shirt Mattise, Bobo Choses Sofie / Bluzeczka Kiera, Vierra Rose
MODA | Mammazine
81/M
OD LEWEJ: Olivia / T-shirt olivia-sway, soft gallery Marcelina / Bluzka Babaa, Bobo Choses
Mammazine | MODA
M/82
83/M
MODA | Mammazine
M/84
Mammazine | MODA
OD LEWEJ: Sofie / Sukienka Arianna, Vierra Rose Marcelina / Bluzka Babaa, Bobo Choses
85/M
MODA | Mammazine
M/86
Mammazine | MODA
CulottesTEKST i STYLIZACJE: DORADCA STYLUZDJĘCIA: Piotr Ratuszyński MODELKA: Agata Bałdyga MAKIJAŻ: Joanna RadomskaMIEJSCE: Restauracja Lalo w Ostródzie
87/M
MODA | Mammazine
CulottesChyba ma je w szafie każdy. Tym razem chciałabym Was przekonać do tych z wyższym stanem i szeroką nogawką, które są hitem tej wiosny. Ja wybrałam czarne ze względu na ich uniwersalność.
W tym numerze proponuję cztery
stylizacje ze spodniami w roli głów-
nej. Zaczęłam od bluzy i ramoneski,
które są świetnym rozwiązaniem
na weekend lub wyjście na zakupy.
Opcja ze swetrem i szpilkami pre-
zentuje się już bardziej elegancko
i będzie ciekawym rozwiązaniem na
randkę. Zestaw z błękitną koszulą
to propozycja do pracy dla odważ-
niejszych Pań lub rozwiązanie na ca-
sual friday. Stylizacja ze złotą bluzką
to look imprezowy.
To tylko kilka propozycji na nosze-
nie kulotów. Możesz spróbować
założyć do nich również biały t-shirt
i kurtkę jeansową lub bieliźniany
top na ramiączkach i sandały na
wysokim obcasie. Wszystko zale-
ży od okazji i twojego stylu. Daj
się zainspirować i pamiętaj, że
w takich spodniach, nie przejdziesz
niezauważona.
Spróbuj czegoś nowego na wiosnę! Agata Bałdyga
Z pasji i zawodu Osobista Stylistka
Właścicielka marki Doradca Stylu
Organizatorka Pokazów Mody Prestiżowych Marek
Wizjonerka i Nauczycielka stylu
KULOTYLOUS
M/88
Mammazine | MODA
Jeżeli wolisz białe, w kolorze pudrowego różu, w paski lub je-ansowe - kupuj śmiało i wiedź, że to najmodniejsze trendy na sezon wiosna/lato 2016. Jak nosić spodnie z szero-ką nogawką i wyższym sta-nem, zwane kulotami lub szwedami?
Najlepiej wyglądają z do-pasowaną górą i butami na obcasie, ponieważ dziękitemu są zachowane propor-cje sylwetki. Osobiście pra-wie nie noszę szpilek, więc dokulotów śmiało zakładam trampki lub mokasyny. Po prostu pamiętam by butodsłaniał kostkę. Inaczej noga będzie „pocięta”, a my mocno się skrócimy.
Bluza - Manana / dostępna w Undula Moodstore Ramoneska - H&M Trampki - Converse Torba - Czarny
89/M
MODA | Mammazine
Mammazine | MODA
M/90
91/M
MODA | Mammazine
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/92
Golf - Loreley Torebka - Kulik Buty - Zara Bransoletka - Kiejno Kolczyki - H&M
MAMA MA PLAN | Mammazine
93/MM/93
Mammazine | MODA
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/94 94/M
MODA | Mammazine
MAMA MA PLAN | Mammazine
95/M
Koszula - Magda Hasiak Czarna bluzka - Gatta Okulary - Reserved Torebka - Pinalu Buty - Stefanel Kolczyki - H&M Bransoletki - Stradivarius Biustonosz - Marlies Dekkers
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/96
Bluzka - Magda Hasiak Torba - Czarny Bransoletka - Monego Buty - Gino Rossi Kolczyki - H&M
MAMA MA PLAN | Mammazine
97/M
Mammazine | MODA
M/97
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/98 98/M
MODA | Mammazine
Dziękujemy butikowi Undula moodstore z Olsztyna za wypożyczenie
ubrań do sesji i Restauracji Lalo w Ostródzie za możliwość zrobienia
zdjęć w wyjątkowej przestrzeni.
MAMA MA PLAN | Mammazine
99/M
Macierzyństwo&Co.
TEKST: Magdalena Maskiewicz
M/99
SPÓŁKA BEZ OGRANICZONEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI
„Gdybym wychowywała dzieci raz jeszcze, od nowa,
malowałabym palcem częściej niż nim wskazywała.
Mniej bym poprawiała, więcej przytulała. Zamiast patrzeć
na czas, dawałabym sobie czas, żeby patrzeć…”
Amerykanka Diane Loomans
w swojej książce pod tytułem „Full
Esteem Ahead”, dotknęła tym frag-
mentem przysłowiowego jądra ciemności,
dylematu 99.9% współczesnych, aktywnych
zawodowo matek – jak spakować w 24 go-
dziny nie tylko wszystko to, co zrobić musi-
my, ale też to, co zrobić chcemy? Jak nie po-
lec na żadnym z pól i jednocześnie cieszyć
się chwilą? Czy można pozbyć się wyrzutów
sumienia, gdy ślęcząc w pracy nad biurkiem/
tekstem/projektem, testujemy do granic
możliwości elastyczność godzin pracy opie-
kunki lub pracując w domu, zbywamy dziec-
ko kolejnym: „tak możesz”, „nie, nie teraz”,
„dobrze, weź sobie”? Moim zdaniem można.
My, współczesne matki, codziennie zmaga-
my się z dylematami, które na pierwszy rzut
oka nie mają dobrych rozwiązań.
Gdy cały nasz czas spędzamy z dzieckiem
na zabawach, spacerach, czytaniu książek
i na dbaniu o zaspokajanie wszystkich jego
potrzeb, to z naszą psychiką często zaczyna
dziać się coś niedobrego. Zaczynamy po-
padać w smutek, żal i tęsknotę, za czymś co
nam umyka. Rozpaczamy, że to nasz rozwój
stanął w miejscu, że zamiast wsuwać ponęt-
ną stopę w pończochę i szpilki wskakujemy
w rozchodzone trampki, a pedicure sprzed
miesiąca maskujemy skarpetką. Frotową, Ale
za to w rozkoszne sówki. Nie potrafimy cie-
szyć się i doceniać świadomego macierzyń-
stwa, które bądź co bądź jest czasem pięk-
nym i wyjątkowym.
Tylko czy na drugim biegunie jest lepiej?
Czy przybijając czołem przycisk enter ak-
ceptujący kolejny arkusz kalkulacyjny, spie-
sząc na konferencję, szkolenie, tuszując
rzęsy w porannym korku i pijąc sojowe lat-
te na śniadanie, obiad i kolację, napraw-
dę jesteśmy bliżej ideału? I gdzie ten nasz
ideał się kryj?e
W wieku lat 40tu, do którego dobijam wła-
śnie niekoniecznie z własnej woli, ale zdaje
się, że kurs wsteczny nie jest możliwy, ze swo-
jej dobrze rozbujanej łodzi zaczynam rozglą-
dać się wokół w sposób bardziej uważny.
W ten sam sposób przyglądam się również
sobie. I powiem, że najlepszą konstatacją
tych obserwacji, lakoniczną choć jedno-
znaczną w przekazie, jest – ODPUŚĆ. Ciesz
się chwilą. Żyj tu i teraz. Gdzie pędzisz, po co
tak ciśniesz, co i komu chcesz udowodnić?
Ponoć w życiu nie można mieć wszystkie-
go. Nie zgadzam się z tym. Można, tylko
nie zawsze w tym samym czasie. Bo jest
czas na miłość i na tęsknotę za nią, na ka-
rierę i osiągnięcia, i nawet, a może przede
wszystkim, na wyhamowanie w macierzyń-
stwie, które jednak nie może i nie powinno
być traktowane jako okres stagnacji, rezy-
gnacji z samorozwoju, hibernacji własnych
pragnień i aspiracji.
Ostatnio w moim życiu często przewi-
ja się słowo balans, równowaga. Bardzo
cenne zjawisko, a dla umysłu i spokoju
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/100
ducha wręcz zbawiennie. Doba ma za-
wsze 24 godziny, ale prawdą jest też, że
im więcej mamy do zrobienia, tym jeste-
śmy szybsze, bardziej efektywne i lepiej
zorganizowane. Nasz czas staje się wtedy
dobrem luksusowym. Wyciskamy z dnia
(no dobrze, czasem i z nocy) ile się da, ba-
lansujemy na krawędzi, walczymy o utrzy-
manie równowagi w tych naszych korpo-
racyjnych szpilkach albo wspinamy się na
palce w sprawdzonych tenisówkach. I da-
jemy sobie z tym wszystkim radę. Wiem to,
bo widzę to każdego dnia.
Mam wiele koleżanek, które codzien-
nie starają się godzić pracę, najczęściej
polegającą na samozatrudnieniu, z wy-
chowywaniem dzieci. Wiem, że bywają
zmęczone, zaganiane, niedospane, niedo-
malowane, ale widzę, że żyją tu i teraz, i że
mają z tego frajdę. A ich dzieciaki jeszcze
większą, bo przecież szczęśliwa mama, to
szczęśliwe dzieci. Tak, czasem zawalają ter-
miny, tak, czasem ubierają dres na piżamę,
gdy wychodzą na zakupy, kupują ciasto
w sklepie zamiast krzątać się w falbania-
stym fartuszku po kuchni, a mycie głowy
dziecka przesuwają na weekend (mycie to
5 minut, ale potem suszenie i rozczesywa-
nie tych warkoczy godnych Roszpunki!).
To jednak niewysoka cena, za wartość jaką
jest życie w zgodzie z samą sobą.
Jedna z moich koleżanek, gdy urodziła
dwie córki, otworzyła dwie firmy, w tym
jedną zajmującą się szyciem ubrań dla
mam i dzieciaków. Nowatorski pomysł,
proste linie, dobre projekty. Sukces i sa-
tysfakcja, i wciąż apetyt na więcej. Inna, też
po urodzeniu dwóch córek, absolwentka
Academie di belle Arti di Brera, mieszka-
jąca na stałe w Mediolanie, zarzuciła ma-
larstwo i zaczęła biegać. Najpierw w po-
bliskim parku, teraz już zalicza wszystkie
maratony, począwszy od słynnego nowo-
jorskiego, kończąc na tym w jej rodzinnym
mieście, Wrocławiu. Ostatnio zakupiła też
rower, za równowartość kilku markowych
torebek, spodziewam, się więc jej nowego
wcielenia - triatlonistki. Kolejna, po wykoń-
czeniu własnego domu i dwóch mieszkań
pod wynajem, poszła na studia podyplo-
mowe w dziedzinie projektowania wnętrz,
inna po roku zamknięcia w domu, z có-
reczką lat 3 i synkiem lat 1, uciekła z tego
domu do… garażu, gdzie zajęła się reno-
wacją mebli. Zdjęła też pranie z rączek or-
bitreka i zaczęła używać tej piekielnej ma-
szyny zgodnie z jej przeznaczeniem, czyli
do ćwiczeń. Bo jak sama mówi jej prze-
znaczeniem jest zostać Domową Boginią,
a nie domową kurą.
Co do tego domowego ptactwa, to też
byłabym ostrożna, bo znam bardzo do-
brze świetną prawniczkę, która po latach
pracy w renomowanej, międzynarodowej
korporacji, uciekła z korpo-drylu najpierw
do własnej małej kancelarii, a ostatnio po
raz trzeci została mamą i jak sama mówi,
zamierza cieszyć się pełnym etatem matki
i żony. Bez składania apelacji.
Zdanie, że można mieć w życiu wszystko,
tylko nie w jednym czasie, przeczytałam
kiedyś w wywiadzie z Magdą Mielcarz,
którą większość z nas kojarzy jako wziętą
modelkę, aktorkę, poszukującą swojego
miejsca na scenie muzycznej wokalistkę
czy jurorkę talent show. Kobietę wielu pa-
sji, ale też mamę dwóch córek. Żonę milio-
nera, ale też dziewczynę, która pracowała
już jako nastolatka i często podkreśla, że
własne pieniądze są konieczne, by kobie-
ta czuła się dobrze w związku. Podpisuję
się pod tym obiema rękami, ale również
podpisuję się pod inną jej wypowiedzią:
„Kariera nie zając, a życie nie wyścigi. Kilka
miesięcy temu urodziłam drugą córeczkę.
I teraz cieszę się tym. Wiem, że dziś normą
jest „10 dni po porodzie wróciła do pracy”,
ale dla mnie jest to zupełnie nienaturalne.
Moje miejsce jest teraz przy dziecku. Na
szczęście żyjemy w czasach, kiedy każda
kobieta może wybrać, jak chce przeżywać
macierzyństwo”.
Jak przeżywać macierzyństwo? Powie-
działabym świadomie. Dając sobie czas.
Nie samobiczując się wyrzutami sumienia,
że gdy jesteśmy TU, to nie ma nas TAM.
I w tym macierzyństwie, też nie ścigać się
o laur. Dać sobie margines na błąd, na
luz, na niedoskonałość. Nie musimy być
Domową Boginią, Korporacyjną Pogrom-
czynią, Fit mamą, Eko Mamą, Matką Boską.
Bądźmy nieboskie ciesząc się naszym ży-
ciem na Ziemi. Tak czuję i dzielę się tym
z Wami.
A na koniec, Jesper Jull, znany duński te-
rapeuta rodzinny i pedagog.
„Nie ma powodu uważać, że rodzice mu-
szą za każdym razem mieć gotową, ro-
zumną odpowiedź na prośby dziecka i że
ich reakcja powinna być zawsze wyważo-
na. Dzieci doskonale wiedzą, co to znaczy
zachowywać się irracjonalnie, i nigdy nie
odniosą korzyści z życia wśród dorosłych,
którzy chcą być inni, niż naprawdę są.
Z całą powagą twierdzę, że prawo do nie-
właściwego i nieracjonalnego zachowania
powinno zostać zapisane w Powszechnej
Deklaracji Praw Człowieka Organizacji
Narodów Zjednoczonych - albo w innym
odpowiednim miejscu. A w Konwencji
o Prawach Dziecka można by dodać, że
dzieci mają prawo do życia z dorosłymi,
którzy nie udają, że są nadludźmi.”
Jesper Juul „Nie z miłości”
MAMA MA PLAN | Mammazine
101/M
6 ZŁOTYCH ZASAD
TEKST: Kamila Czarnomska
M/101
ARCHITEKTKI MARZEŃ
Jeśli czytasz Mammazine to znak, że jesteś kobietą, która chce od życia czegoś więcej i pragnie sama projektować swoją codzienność.
Gratuluję odwagi i podję-
cia działania – spełnianie
własnych marzeń nie jest
czymś prostym, dlatego tym bar-
dziej jestem z Ciebie dumna. Aby
pomóc Ci w realizacji swoich za-
łożeń, postanowiłam przygotować
kilka rad, które skutecznie pomogą
w zbudowaniu konkretnej strategii
na osiągnięcie sukcesu. Zapraszam
Cię do wspólnej wyprawy na szczyt.
Uśmiechnij się
Bez pozytywnego nastawienia nie
ma szans na powodzenie jakiego-
kolwiek projektu. Jeśli chcesz być
architektką swojej przyszłości, mu-
sisz przede wszystkim tego chcieć
i z całego serca pokochać wizję, do
której dążysz. Droga na szczyt nie
jest łatwa, dlatego wiara we własne
siły, energia i wytrwałość są funda-
mentem każdej strategii sukcesu.
Dobrym sposobem na podtrzy-
manie odpowiednich emocji jest
stworzenie mapy marzeń. Odpo-
wiednio skomponowana będzie
idealną przypominają, motywują-
cą do zrobienia kolejnego kroku
na drodze do spełnionych ma-
rzeń. Powinna być pozytywna, czyli
kolorowa, pełna pozytywnych ob-
razów i Twoich zapisków. Możesz
wkleić na nią ulubione cytaty,
zdjęcia, naklejki, obsypać bro-
katem – nie ma schematu, nie
ma ograniczeń. Jest tylko jedno
założenie – za każdym razem kiedy
na nią spojrzysz, musisz poczuć
ogromną radość i ekscytację,
która będzie Twoim motorem
napędowym.
Kamila Czarnomska TRENING KARIERYDoradca Kariery, Trener, Content Manager, Kon-
sultant Biznesowy, Blogerka, Recenzentka książek
i konferencji. Bywa także sprzedawcą marzeń,
naturalnym networkerem i motywatorem.
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/102
Skompletuj swój dream team
Realizując swoje plany, dobrze
jest mieć wsparcie odpowiednio
dobranych ludzi. Moja rada? Zrób
porządek w relacjach. W miarę
możliwości odetnij od siebie hej-
terów i tych, którzy zawsze mają
odpowiedź na wszystko. Będą
tylko niepotrzebnie podcinać Ci
skrzydła, zamiast nich poszukaj ki-
biców, nauczycieli i motywatorów,
wspierających Twoje działania.
Warto iść ramię w ramię z osoba-
mi posiadającymi doświadczenie
w prowadzeniu biznesu oraz samo-
dzielnej realizacji projektów zbli-
żonych do Twojego. Dobrze jest
też mieć kogoś, kto z nieukrywaną
dumą będzie oklaskiwać kolejne
osiągnięcia. Dobór odpowiednie-
go otoczenia jest niezwykle waż-
ne, ponieważ determinuje wiele
działań. Jeśli czujesz wsparcie
i wiesz, że masz na kim się oprzeć –
stajesz się odważniejsza i bardziej
ochoczo podejmujesz trudne de-
cyzje biznesowe, a te najczęściej
okazują się najbardziej korzystne.
Zdobywaj informacje
Prowadząc swoje projekty zauwa-
żyłam, że muszę zdobyć informacje
z wielu różnych dziedzin. Musiałam
zagłębić się w tajniki sprzedaży,
marketingu, budowania stron, za-
rządzania zespołem… Jak widzisz
jest tego całkiem sporo. Jeśli jed-
nak chcesz być świadomą kobietą
sukcesu, powinnaś przynajmniej
orientować się w każdej z tych ga-
łęzi biznesu, by wiedzieć czego
oczekiwać np. od podwykonaw-
ców. Jak zatem zdobyć potrzebną
wiedzę nie rujnując swojego bu-
dżetu? Inwestuj w książki. Bardzo
wiele osób ignoruje je, wydając
ogromne kwoty na szkolenia, któ-
re w mojej ocenie są odpowiednią
inwestycją, wspomagającą upo-
rządkowanie wcześniej zdobytych
informacji. Jeśli jednak chcesz na-
uczyć się czegoś od podstaw – za-
inwestuj w poradniki. Bardzo czę-
sto opisują dane zagadnienie krok
po kroku – znacznie ułatwiając pro-
ces nauki. Odpowiednio dobrane
książki będą również genialnym
źródłem inspiracji i motywacji.
Ważne jest, by wybrać takie, które
są dobrze napisane, dostarczają
określonych informacji, inspirują
i dodają skrzydeł. Ja swoje znala-
złam w Gdańskim Wydawnictwie
Pedagogicznym m.in. „Skazana
na sukces”. Polecam Ci serdecz-
nie sprawdzenie ich oferty, ponie-
waż prezentowane publikacje są
w przystępnej cenie oraz napraw-
dę dobrze opracowane.
MAMA MA PLAN | Mammazine
103/M
Nie bój się mówić o pienią-dzach
Biznes to pieniądze. Dobrze jeśli
idzie za nim jakaś konkretna war-
tość, misja i wizja. Nic jednak nie
zmieni faktu, że tworząc konkretne
rozwiązania chcemy być za nie wy-
nagrodzone. Nie wstydź się mówić
o tym, że dany produkt i usługa
kosztuje tyle i tyle. Sprzedaż jest
czymś naturalnym i nie powinno
się patrzeć na nią przez pryzmat
„wciskania”. Jeśli jesteś pewna ja-
kości proponowanych rozwiązań
– mów o tym. Edukuj swój rynek,
mów o swojej historii – nie bądź
anonimowa. Nie od dziś się mówi,
ze to emocje i historie sprzedają,
a proces zamyka wartość, którą
klient widzi w danym produkcie.
Jeśli nie wiesz ile warto jest Twój
biznes – zapytaj o to życzliwe Ci
osoby. Czytaj o sprzedaży, o sztu-
ce negocjacji i zarządzaniu poli-
tyką cenową. Im więcej będziesz
na ten temat wiedzieć, tym łatwiej
wypracujesz swój indywidualny
model sprzedaży – ten najbardziej
naturalny i zgodny z Twoją osobo-
wością. Kiedy dojdziesz do swo-
jego schematu –zapomnisz o tym,
ze sprzedajesz, naturalnie przej-
dziesz do przedstawiania propo-
zycji współpracy.
Dbaj o siebie
W tym punkcie powiem CI o czymś
jeszcze - dbaj o siebie, o swoje
emocje. Masz prawo do niepowo-
dzeń, do strachu to zniechęcenia,
ale też do ogromnej dumy, rado-
ści i podekscytowania. Masz pra-
wo do tego, by czuć się zarówno
cudowną żoną jak i matką i kobie-
tą sukcesu. Nie musisz patrzeć na
siebie tylko przez pryzmat jednej
roli – nie daj się zaszufladkować.
Jesteś kompletną osobą, która ma
w życiu wiele zadań i może czuć
się spełniona wypełniając każde
z nich. I jeszcze jedno – odpoczy-
waj. Pracoholizm jest passe i mówi
CI to naczelna pracoholiczka, któ-
ra ostatnio nieco odpuściła i za-
uważyła…wzrost efektywności
Życzę Ci spełnienia
w każdej dziedzinie życia.
Marzenia to JESZCZE niezre-
alizowane cele, dlatego już
dziś zrób dla siebie coś miłe-
go oraz zrób pierwszy krok
w drodze do sukcesu. Ja za-
częłam od przeczytania książ-
ki, może Ty również?
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/104
Kamila polecaChcesz spełnić marzenia i stać się business woman?
Przeczytać koniecznie.
Skazana na sukces / Dondi ScumaciGdańskie Wydawnictwo PsychologicznePrzekonaj się, że każda kobieta ma w sobie ogromny potencjał i jest stworzona do sukcesu – musi
tylko znaleźć niezawodny sposób, aby go osiągnąć. Naucz się co zrobić, aby być silną, skuteczną
i zadowoloną z pracy. Poznaj krok po kroku, jak zmienić swoje życie zawodowe tak, aby zamiast
frustracji i zmęczenia dawało satysfakcję i stało się prawdziwą pasją.
Sprzedawaj jak kobieta, zarabiaj jak mężczynaSwat Ewa AnnaFunky Books GWPWystarczy tylko drobne wsparcie i kilka wskazówek, aby kobiety mogły stać się gwiazdami sprze-
daży radzącymi sobie lepiej od mężczyzn. Należy zacząć od zmiany nastawienia do siebie i swojej
pracy i dodać do tego dwa podstawowe składniki: entuzjazm i zaangażowanie. Dowiedz się jak
tego dokonać.
Wrzuć na luz / Ledere Debra, Hall MichaelFunky Books GWPDowiesz się, jak szybko się zrelaksować, także będąc w pracy. Znajdź proste ćwiczenia,
dzięki którym nauczysz się kontrolować emocje w chwilach stresu, zmniejszać napięcie
i szybko osiągać stan wyciszenia.
MAMA MA PLAN | Mammazine
105/M
ULEPSZANIEw służbie dzieciom i rodzicom
ROZMAWIAŁA: Nina OlszewskaZDJĘCIA: Skip Hop - mat. prasowe
WIELKIE
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/106
Jeśli czytasz te słowa, to najprawdopodob-niej jesteś mamą. Jeśli
jesteś mamą, to na pewno znasz markę Skip Hop. Na-wet, jeśli nie używasz ich produktów (czy to możli-we?!), z pewnością zawsze i wszędzie rozpoznajesz ten styl: niepodrabialny, za-dziorny, zabawny, uroczy. Mammazine daje Ci uni-kalną możliwość poznania autora tego zamieszania: Michaela Diamanta, współ-założyciela Skip Hop. Zestaw przy-miotników opisu-jących produkty tej firmy doskonale pa-suje też do ich „ojca”.
MAMMAZINE: Michael, tak w dużym skrócie, co polska mama powinna wiedzieć o Skip Hop? Jak to się wszystko zaczęło?
Michael Diamant, Skip Hop: Skip Hop to firma, którą stwo-rzyłem z moją żoną kilkanaście lat temu w wyniku pewnej ko-nieczności. Mówi się, że po-trzeba jest matką wynalazku, u nas sprawdziło się to dosłow-nie: moja żona została matką i odkryła, że ma zupełnie nowe potrzeby. Mieszkamy w Nowym Jorku, co oznacza, że niekiedy
poruszamy się samochodem, czasem pieszo, bywamy cały dzień poza domem – matka z dzieckiem musi być przygo-towana na każdą ewentual-ność, czyli musi być świetnie spakowana. Już wtedy można było kupić torby do podróżo-wania z dzieckiem, pielucha-mi i wszystkimi innymi rzecza-mi, ale były one niewygodne, mało funkcjonalne i nieładne. Ellen zaprojektowała więc tor-bę od nowa: z klipsami, które pozwalają przymocować ją do
wózka, z oddzielnymi kieszon-kami na wszystkie potrzebne akcesoria. Inspiracją była torba fotografa: długie, krótkie obiektywy – wszystko bezpiecznie schowane w odpowiednich kie-szonkach. Zrozumieliśmy, że po-wstało coś naprawdę świetnego i że to może być doskonały pomysł na biznes. Wszystko zaczęło się w naszym domu.
Warto dodać, że nie byli-ście wcześniej związani z tą branżą.
To prawda, robiliśmy zupeł-nie inne rzeczy. Nigdy nicze-go nie produkowaliśmy i nie sprzedawaliśmy, nie byliśmy do tego w ogóle przygotowani. Może to jest sposób? Jeśli nie wiesz nic, to nie znasz ograni-czeń, po prostu działasz. Cenię w nas to, że nie tworzymy barier, nie powstrzymujemy się przed robiniem nowych rzeczy, posze-
rzamy ofertę. Wielu pro-ducentów koncentruje się na jednej, wąskiej dziedzinie, unika nowo-ści i zmian. Idea Skip Hop jest prosta: mamy po-mysł, to go realizujemy.
A co oznacza nazwa?
Skip Hop to bardziej odczucie niż konkret-ne znaczenie: nazwa miała się kojarzyć z czymś lekkim, łatwym i zabawnym, ale też
z rodzicami i dziećmi. Kiedy ją wymyśliliśmy, nie mieliśmy jeszcze pojęcia, jak ważne okaże się to, że jest tak samo przystępna we wszystkich ję-zykach. Wtedy nie było nawet takich planów, ale teraz wie-my na pewno, że w Polsce, w Chinach czy w Argentynie Skip Hop brzmi tak samo.
MAMA MA PLAN | Mammazine
107/M
Skip Hop wszędzie wymawia się tak samo i wszędzie tak samo jest dostępny i popularny. Czy dostrzegasz jakieś różnice w wyborach, zainteresowaniach i potrzebach rodziców i dzieci w różnych krajach? Czy są w ofercie Skip Hop produkty, które na przykład robią furorę w USA, a w Polsce przechodzą bez echa?
Rynki amerykański i polski są aku-rat dość podobne, te same pro-dukty są popularne. Jest jednak pewna różnica między polskimi a amerykańskimi mamami pole-gająca na większym zakupowym rozmachu Polek. Współczesne polskie mamy pamiętają jeszcze czasy, kiedy w sklepach nie było takiego wyboru zabawek. Mają na uwadze swoje skromne dzieciń-stwo i chcą to nadrobić poprzez zapewnianie własnym dzieciom wszystkiego, co najlepsze. Zresz-tą, nawet w tej chwili, amerykań-skie mamy mają większy wybór produktów. Inne jest więc podej-ście do zakupów i ich skala.
Szeroka oferta Skip Hop po-zwala polskim matkom zasza-leć. No właśnie: sklep online pęka w szwach, macie mnó-stwo przeróżnych produktów, a jednak, przeglądając te za-soby, ani razu nie pomyśla-łam: „To jakaś bzdura, po co komuś takie coś?”. Wszystko, co sprzedaje Skip Hop, jest
produktem realnie mamom potrzebnym i uzasadnionym. Jak Wy to robicie?
Główna idea Skip Hop to Must Have Made Better. Na rynku znaleźć można mnóstwo pro-duktów, na które można bez-sensownie wydać pieniądze. Dla nas najważniejsze jest, by każda rzecz, którą sprzedaje-my, była must have i stanowi-ła pomoc dla wszystkich mam. Dodajemy nowe funkcjo-nalności, zmieniamy wygląd w sposób, którego nikt tego jeszcze nie zrobił, ulepszamy i poprawiamy, ale to wciąż są rzeczy must have. Do realiza-cji naszego celu niezbędne są mamy, z którymi się spotyka-my i rozmawiamy, żeby poznać ich potrzeby i opinie. Czasem chodzimy za nimi po sklepie i pytamy, dlaczego coś je za-interesowało lub czego im brakuje. Czytamy też opinie w internecie.
Wierzę, że opinie użytkowników, rodziców, są ważne, ponieważ odnoszę wrażenie, że głównym celem Skip Hop jest ułatwie-nie i uprzyjemnienie rodziciel-stwa właśnie – Wasze produkty w pewnym sensie służą bardziej rodzicom niż dzieciom. Dzieci są odbiorcami przede wszystkim zabawek: czy powinny one słu-żyć tylko zabawie, czy funkcja edukacyjna też jest ważna?
Zabawa jest oczywiście prioryte-tem – jeśli produkt nie przechodzi przez nasz fun test, nie wchodzi do produkcji, to oczywiste. Mamy sztab specjalistów, którzy pomagają nam zrozumieć potrzeby i oczekiwania dzieci w różnym wieku, w każdym stadium rozwoju. Chcemy, żeby każda zabawka była idealnie dopa-sowana do danej grupy wiekowej, na przykład pod względem do-starczania odpowiednich wrażeń sensorycznych. Dla maluchów waż-ne jest też to, żeby każdą zabawkę można było czasem bezpiecznie trochę pogryźć i poślinić. Z wiekiem zmieniają się potrzeby dzieci – mają po 2, 3 lata i chcą robić to, co rodzi-ce, używać dorosłych przedmiotów, na przykład naczyń. Dajemy im je, dbając, by mogły same wybrać spośród dostępnych wzorów.
Jak myślisz, dokąd zmierza świat zabawek? Czym będą się bawiły dzieci w przyszłości?
Nasi specjaliści szukają wciąż odpowie-dzi na to pytanie, starając się dopaso-wać nasze produkty do zmieniających się potrzeb dzieci i czasów. Zaczęli-śmy od torby na pieluchy, teraz mamy ogromną gamę produktów, które powstały, ponieważ były potrzebne. Trzymamy rękę na pulsie i kiedy trzeba iść w stronę elektroniki i urządzeń mo-bilnych – idziemy tam! Mamy gadżety ułatwiające i uprzyjemniające korzy-stanie z mediów społecznościowych poprzez robienie dzieciom zabawnych zdjęć – to się nazywa duch czasów. Pro-
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/108
dukty stają się coraz bardziej skom-plikowane i złożone – to najlepsza zapowiedź przyszłych trendów.
Gdybyś miał wybrać z oferty Skip Hop jedną rzecz i ofiaro-wać ją 2-letniemu bratankowi, co by to było?
Jedna rzecz? To po prostu nie-możliwe! Idealny prezent dla takiego dziecka to możliwość
wyboru – pozwoliłbym mu zde-cydować, które zwierzątko jest mu najbliższe i ofiarowałbym produkty odpowiedniej linii. Jeśli jego duchowym zwierzę-ciem jest kot – proszę bardzo, wszystko z kotem dla ciebie! Możliwość podjęcia decyzji to niezależność, poczucie kon-troli, trochę obawa, mnóstwo radości – najlepszy prezent dla dziecka.
KAMILA SZCZAWIŃSKA:
Skip Hop to przepiękne produkty dla moich dzie-ciaków. Plecaczki, talerzyki i miseczki towarzyszą nam od wielu lat. Śliczne wzory i doskonała jakość mate-riałów, powoduje że czę-sto wracamy do firmy po Skiphopowe nowości!
fot. myfitspirations.com
BEATA SADOWSKA:
Skip HOP - lubię za funkcjo-nalność i dziecięcy, ale nie infantylny design. Widać, że te rzeczy były „testowane na dzieciach”: są strzałem w dziesiątkę, od razu trafiają do wyobraźni malców i serca rodziców. Mój syn Tysiek nie rozstaje się ze zwierzakami, z którymi wcina każdy posi-łek, a miś polarny (plecak) od-prowadza go do przedszko-la. Jestem zdecydowanie na TAK!
fot. beatasadowska.com
NINA OLSZEWSKA:
Który moment rozmowy był dla mnie najważniej-szy? Chwila, kiedy Mi-chael spontanicznie wy-jął telefon i pokazał mi swoje ulubione profile instagramowe, również z Polski. Jeśli wrzucacie zdjęcia swoich dzieci z hasztagiem „skiphop”, możecie spokojnie za-łożyć, że Michael do Was zagląda. To chyba najlepsze potwierdze-nie jego rzeczywistego zainteresowania nie tylko „interesami”, ale przede wszystkim za-dowoleniem użytkow-ników i nimi samymi.
GWIAZDY O SKIP HOPSPECJALNIE DLA MAMMAZINE TAJNE
PRZEZ POUFNE
MAMA MA PLAN | Mammazine
109/M
I LEPSZYM ŻYCIEMTEKST: Anna Kurp
M/109
Za chlebemCztery kobiety. Cztery różne historie. Jeden wspólny mianownik .Emigracja.
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/110
lona, 32 lata, pochodzi z Ra-domia. W Londynie mieszka od 2006 roku. Pracuje jako managera z popularnej sieciówce H&M. Ilona wyjechała z Polski w 2006 roku.
Pytana o powody wylicza beznamięt-
nie: alkoholizm ojca, anoreksję, nar-
kotyki, problemy z prawem. Patrzę jej
w oczy i zastanawiam się, kiedy pojawią
się w nich łzy. Nie pojawiają się. Widzę
natomiast ogromną determinację, nie-
wyobrażalną siłę i pewność. Pewność
najbardziej słusznej decyzji, jaką pod-
jęła w życiu.
Karolina, 29 lat, urodziła się we Wrocławiu.Skończyła kulturoznawstwo. Od dwóch lat pracuj jako kelnerka w Anglii. Brak perspektyw. To jedyny powód,
jaki wskazuje Karolina. Studia na do-
brej uczelni, kursy i szkolenia, liczne
staże i praktyki oraz biegła znajomość
języka angielskiego – to wszystko do-
prowadziło ją na Trafalgar Square, do
restauracji, gdzie każdego dnia serwu-
je lunche, obiady i kolacje. W imię per-
spektyw i samorozwoju.
Anita, 27 lat, filolog angielski.Pracuje w szkole językowej w Amsterdamie. Wyjechała za miłością. Taką prawdziwą,
na całe życie. A ponieważ ze wszystkich
rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej,
Anita została sama. W Amsterdamie.
Beata, lat 34. Pochodzi z Warszawy.
Finansistka i ekonomistka. Pracuje
w londyńskim City.
Beata wyjeżdżała stopniowo. Zaczęła
od wymiany na studiach. Później zdecy-
dowała się na pracę w czasie wakacji.
Dzięki trzymiesięcznej harówce mogła
pozwolić sobie na względnie bogate
życie studenckie, fajną kawalerką na
Półwiejskiej w Poznaniu, nowe kozaki
z Prima Mody i kilka drinków na im-
prezie, zamiast rozcieńczonego wodą
piwa. Potem przyszła rzeczywistość
i marna praca po studiach. Beata zosta-
wiła polskość. Wybrała swój angielski
sen.
Na początku było słowo- Były święta Bożego Narodzenia, pa-
miętam to jak dziś – Ilona rozpoczyna
swoją opowieść. – Ojciec nie wrócił
do domu na Wigilię. Zostaliśmy sami
z mamą. Ja i brat. Na drugi dzień sta-
ry doczołgał się do domu, pijany, ob-
srany, zarzygany. Ledwo trzymał się na
nogach. Nie przeszkadzało mu to jed-
nak pobić matki i Michała, a mną rzucić
o ścianę tak, że bliznę na udzie mam do
dziś – Ilona dotyka się znacząco po no-
dze. – To był ten dzień. To był moment,
kiedy powiedziałam, że albo wyjadę,
albo się zabiję – dodaje. Ilona wyje-
chała w lutym. Pieniądze na bilet do
Londynu pożyczyła na wieczne nieod-
danie od babci. – Oprócz matki i brata
nic mnie w Polsce nie trzymało. Miałam
za sobą parszywe dzieciństwo i jeszcze
gorszą młodość – wspomina gorzko.
Ilona zmagała się z uzależnieniem od
marihuany i papierosów, walczyła z bu-
limią i anoreksją. Nierozumiana przez
nauczycieli i pedagogów, odrzuco-
na przez rówieśników, bita i poniżana
przez własnego ojca, wyjechała, żeby
rozpocząć nowe życie.
Karolina od dwóch lat pracuje w restau-
racji w centrum Londynu. W tej samej
od prawie 24 miesięcy. – Nie boję się
zmian, cały czas czekam na lepszą oka-
zję – zaczyna swoją opowieść, usprawie-
dliwiając się już na początku. Karolina
jest wysoką, szczupłą brunetką w okula-
rach. Umawia się ze mną przy fontannie
naprzeciw National Gallery, w przerwie
na lunch. – Nie planowałam tego wy-
jazdu. Cały czas wierzyłam, że mogę
w Polsce rozwinąć skrzydła. Skończy-
łam mało perspektywiczny acz popu-
larny kierunek, czyli kulturoznawstwo.
Chciałam być dziennikarką, reporterką,
pisarką – miałam wiele pomysłów na
siebie. Zrobiłam kurs pilota wycieczek,
certyfikat z języka angielskiego, odby-
łam kilka staży i praktyk w biurach po-
dróży i firmach rekrutacyjnych – wylicza
niemalże na bezdechu. – Rzeczywistość
nie była dla mnie łaskawa. Jedyne na
co mogłam liczyć to umowa na zlece-
nie w odzieżówkach. Chciałam czegoś
więcej. Chciałam rozwinąć skrzydła. Ku-
piłam bilet do Londynu.
- Wiesz jak to jest, kiedy wszyscy ci mó-
wią, żebyś czegoś nie robiła, a ty i tak
to robisz? – pyta moja kolejna rozmów-
czyni podczas videoczatu na Skypie.
– Tak właśnie wyglądał mój wyjazd do
Holandii. Byłam piękna, młoda i choler-
nie głupia. Zakochałam się z Olivierze
podczas wyjazdu na narty do Livigno.
MAMA MA PLAN | Mammazine
111/M
On przystojny, starszy, na desce. Obco-
krajowiec. Byłam na drugim roku stu-
diów (filologia angielska – przyp. red.).
Oli zwrócił na mnie uwagę i zawrócił mi
w głowie totalnie. Spędziliśmy ze sobą
najpiękniejsze 10 dni w moim życiu.
Później wszystko potoczyło się jak fil-
mie. Przyjechał do mnie, do Polski, na
Walentynki, wyznał miłość i powiedział,
że chce, abym do niego wyjechała –
oczy Anity zaczynają błyszczeć, co wi-
dać nawet przez ekran komputera. – No
i wyjechałam – kwituje.
Beata jest specjalistką ds. finansów
w dużej spółce w londyńskim City.
Mieszka na Angel, w bogatej dzielnicy
w centrum Londynu. Dwupoziomowy
apartament, który wynajmuje wspólnie
z partnerem, wkrótce zamierza zamie-
nić na własny szereg. Na kredyt. – Wy-
jazd do Londynu był najlepszą decy-
zją, jaką mogła podjąć w życiu. - Nie
wstydzę się tego, że pracowałam jako
sprzątaczka i opiekunka do dzieci. Ni-
czego się nie wstydzę. Dziś zarabiam
rocznie tyle, ile moi rówieśnicy przez 5
lat. Mam mieszkanie, perspektywiczną
pracę, cudownego partnera i kota Gar-
fielda. Realizuję marzenia. W Polsce by-
łabym dziś księgową albo audytorką w
wielkiej czwórce. Zapracowana, samot-
na i nieszczęśliwa.
A słowo ciałem się stałoPieniądze od Babci Ilona straciła
w pierwszym miesiącu swojego poby-
tu w Londynie. Zatrzymała się u swojej
znajomej z podstawówki. Przez miesiąc
jadła najtańsze parówki z Tesco i tosty
z dżemem truskawkowym. – Przytyłam
5 kilo w 30 dni – na to wspomnienie
po raz pierwszy pojawia się uśmiech
na twarzy Ilony. – Anglia sprawiła, że
problemy z zaburzeniem odżywania
odeszły w niepamięć. Nie było czasu na
niejedzenie. Trzeba było zapierdalać –
i to dosłownie. Ilona zaczęła pracę jako
pokojówka w jednym z londyńskim ho-
teli, później zaliczyła kilka restauracji,
żeby w końcu wylądować w H&M, jako
sprzedawca. – W Polsce siedziałabym
pewnie w więzieniu albo poprawczaku.
Tutaj miałam nowe życie. Mieszkałam
w szeregówce z dziesięcioma innymi
Polakami. Po przejściach. Ich historie
pokazały mi, że nie jestem wyjątkowa
w swoim nieszczęściu – to było moc-
no otrzeźwiające. Już nie użalałam
się nad sobą. Działałam – opowiada.
Jednym ze współlokatorów Ilony był
Zbyszek, kibol z Krakowa, który odciął
się od życia w Polsce i zajął się wykoń-
czeniówką w Anglii. – Zakochaliśmy się
w sobie. Byliśmy tacy podobni, dwoje
wyrzutków po przejściach, z całkiem
sporym bagażem doświadczeń - Ilona
milczy i szuka czegoś w torebce. Po kil-
ku sekundach wyciąga zdjęcie chłop-
ca, około trzyletniego. – To Hugo, nasz
syn – wyjaśnia, a na jej twarzy pojawia
się promienny uśmiech. Jesteśmy ze
Zbyszkiem małżeństwem od 4 lat. 3 lata
temu na świat przyszedł nasz Syn. Za 6
miesięcy pojawi się Hania – Ilona zna-
cząco dotyka się po brzuchu. – Wiesz,
jestem szczęśliwa – dodaje po chwili.
Nieśmiała i zamknięta kobieta, którą
miałam przed sobą kilka chwil wcze-
śniej, nagle rozkwita i staje się piękną
kobietą. Ilona jest kierownikiem sklepu
H&M, pracuje w nim od 6 lat. Jej mąż
ma firmę budowlaną. Mieszkają w nie-
wielkiej szeregówce na Ealing Broad-
way. Są szczęśliwą rodziną.
Wiesz, o czym marzę? – pyta Karolina, a ja
milcząco kiwam głową. – O pracy prze-
wodnika – dodaje nieco nieśmiało. – To
nie tak, że chcę zostać w restauracji całe
życie. Mam plany i cele. Bycie kelnerką po-
zwala mi utrzymać się w Londynie, opłacić
rachunki i pomagać młodszemu bratu od
czasu do czasu. Ostatnie dwa lata poka-
zały mi, jak można żyć. W zeszłym tygo-
dniu byłam na rozmowie w dużym biurze
podróży, to był drugi etap. Jestem dobrej
myśli, mam nadzieję, że dostanę tę posa-
dę – mówi z nadzieją w oczach. Karolina
jest pełna determinacji. Dziewczyna, którą
miałam za nieco zblazowaną i pogodzoną
z losem, okazała się niepoprawną roman-
tyczką i idealistką. – Chciałabym wyjechać
w podróż dookoła świata, chciałabym
uczyć angielskiego dzieci na Sri Lance.
Mam tyle pomysłów i planów. Nigdy nie
myślałam szeroko, nie wychodziłam poza
podwórko. Teraz to się zmieniło. Ktoś po-
wie, że się uwsteczniam, pracując jako po-
dawacz obiadów. Ja powiem, że dopiero
teraz rozwijam skrzydła i czuję, że żyję.
Anita mieszkała z Olim przez 3 lata. –
Skończyłam studia licencjackie w Pol-
sce i wyjechałam na stałe do Amster-
damu. Wbrew woli rodziny i przyjaciół.
Ostrzegali mnie przed impulsywnymi
decyzjami dokonywanymi pod wpły-
wem niepewnych uczuć. Ja wiedziałam
lepiej – dodaje ze śmiechem. – To były
najpiękniejsze lata mojego życia. Nie
żałuję ani minuty spędzonej w Olivie-
rem. Ani sekundy, którą dzieliłam z tym
człowiekiem. Mimo że dziś nie jesteśmy
razem, ten związek ukształtował mnie,
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/112
zmienił moje podejście do życia, po-
zwolił poznać ludzi i wznieść się poza
przysłowiowy parapet – mówi. Anita
pracuje jako nauczycielka w szkole ję-
zykowej. Biegle mówi po angielsku,
polsku i holendersku. Mieszka z przy-
jaciółką na przedmieściach, w pięknym
apartamencie. Dużo podróżuje. – Nie-
dawno wróciłam z Tajlandii. To moje
trzecie wakacje tam. Kolejny rok z rzę-
du cały styczeń spędziłam na gorącej
Phi Phi – opowiada i pokazuje zdjęcie
na tapecie nowego iPhona, na którym
pije wodę ze świeżego kokosu. – Mam
27 lat. Całe życie przede mną. Czuję,
że mój czas dopiero się zaczął. Pytam
czy ma kontakt ze swoją holenderską
miłością. Anita na moment pochmur-
nieje, jednak błyskawicznie zbiera się
w sobie i mówi: - Rozmawiamy od czasu
do czasu, nasze drogi się rozeszły, ale
mam takie motto – niczego nie oczekuj,
wszystkiego się spodziewaj, więc wiesz,
różnie to może być…
Podobne odczucia mam po rozmowie
z Beatą. – Niczego nie planuję, nicze-
go nie zakładam, cieszę się chwilą –
wyjaśnia zapytana o swoją przyszłość
w Londynie. – Kiedyś myślałam, że wy-
jazd zagranicę będzie tymczasowy, na
rok bądź dwa. Po pięciu latach doszłam
do wniosku, że chyba znalazłam swoje
miejsce na ziemi. Tutaj czuję się doce-
niana, tutaj żyję pełnią życia: jeżdżę na
rowerze, chodzę na jogę, nurkuję, tań-
czę pole dance. Do Polski jeżdżę regu-
larnie, dwa-trzy razy w roku. Tutaj jed-
nak jest mój dom.
I zamieszkało między nami- Nie mam do czego wracać. Mój brat
mieszka w Londynie. Moja mama zmar-
ła kilka miesięcy po moim ślubie. Z oj-
cem nie mam kontaktu – mówi Ilona.
- Powiedziałam A, muszę powiedzieć B.
Nie po to haruję od dwóch lat, żeby się
poddać. Dopiero się rozkręcam – wyja-
śnia Karolina.
- Nie wiem, czy wrócę – zastanawia się
Anita. – Na pewno nie teraz. Może za 10
lat?
- Polska? A po co? Zostaję w Londynie –
dodaje Beata.
/Imiona bohaterek na ich prośbę zostały zmienione./
MAMA MA PLAN | Mammazine
113/M
nagoscCZY
PRZY DZIECKU TO
COŚ NIEWŁAŚCIWEGO?
TEKST: Katarzyna Sudoł
Każdy rodzic wychowuje swoje dzieci inaczej. I z pewnością każdy chce dla swoich pociech tego,
co najlepsze. Jak więc sprawić żeby maluch wyrósł na pewnego siebie, silnego człowieka bez kompleksów?
Czy może pomóc nam w tym zwykła, codzienna nagość?
Katarzyna Sudoł
Dziennikarka, copywriter, znawczyni kultury, studentka
filozofii. Lubi pisać i to chce robić w życiu.
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/114
Są rodziny, w których na-gość nie stanowi tematu tabu. Rodzice i dzieci swo-
bodnie czują się w swojej obec-ności, nie wstydzą się swojego ciała, a nagość jest dla nich cał-kowicie naturalnym zjawiskiem . Nie ma w tym nic złego. Mu-simy jednak pamiętać, że małe dzieci często mają problem z rozróżnianiem środowiska do-mowego od świata zewnętrzne-go. Uczulajmy je więc, że to tutaj, w domu, wśród najbliższych lu-dzi obowiązują takie reguły, a to, co poza domem rządzi się swoimi prawami. Dzieci od sa-mego początku trzeba uczyć, że szanowanie praw innych lu-dzi to wielka, niezwykle cenna umiejętność. Powinniśmy wpa-jać malcowi, że istnieje coś ta-kiego jak intymność i, że prze-strzeganie zasad panujących w społeczeństwie jest absolutną koniecznością.
Obowiązkiem rodziców jest uczenie dziecka szacunku i mi-łości do swojego ciała. Tak, aby w dorosłym życiu mogło cieszyć się z bycia sobą. Bezwzględnie jed-nak musimy pamiętać o jednym – nasz malec powinien wiedzieć, że intymne części ciała są jego i tylko jego własnością i, że ich po-kazywanie należy zachować dla
przyszłego partnera czy partnerki, a tymczasem – dla kochających, pielęgnujących je rodziców. Musimy opowiedzieć dziec-ku jakie zagrożenia czyhają na nie w zewnętrznym świecie, że istnieją ludzie, którzy mogą chcieć je skrzywdzić. Pamię-tajmy jednak żeby malca nie straszyć, a jedynie wyczulić na pewne zjawiska i zachowania. A co najważniejsze – musimy z dzieckiem rozmawiać, zawsze, wszędzie i o wszystkim.
Nagość przy dziecku nie jest ni-czym niewłaściwym. Jeśli nie do-strzegamy żadnych niepokoją-cych zachowań czy skrępowania ze strony podopiecznego – wie-my, że wszystko jest w porządku. Nasze ciała to piękne, naturalna cuda, które musimy nauczyć się kochać i szanować. Oczywiście, różne są sposoby wychowywania dzieci, różne poglądy rodziców. Pamiętajmy jednak, że decydując się na rodzicielstwo zobowiązu-jemy się do zapewnienia dziecku nie tylko spokoju materialnego ale również umacniania w nim poczucia własnej wartości i pięk-na. Zatem niezależnie od wyzna-wanej religii czy światopoglądu – pokaż dziecku, że nagość to na-turalny, ludzki stan, którym może dzielić się z tymi, których kocha.
MAMA MA PLAN | Mammazine
115/M
Mammazine | MIEJSCA
Mammazine bywa
P&G Beauty Session
Pod tym terminem ukrył się niezwykły karnawał kobiecości. 11 marca w przestrzeniach Mysiej 3 czołowe kobiece marki pokazały, co oznacza prawdziwe zainteresowanie i troska o ko-
biety. Interesujące spotkania z ekspertami od zdrowia i urody, dyskusje poświęcone kobiecej sile i wartości, nieprzyzwoite wręcz rozpieszczanie przybyłych pań doskonałym jedzeniem
i cudowną atmosferą - prawdopodobnie dla takich doznać wymyślony został Dzień Kobiet! Najważniejsze, czego się tam nauczyłyśmy? Musimy w siebie wierzyć, musimy dostrzec
swoją siłę, musimy wykorzystać swój twórczy potencjał, no i... tej wiosny stanowczo powinnyśmy nosić na ustach czerwień.
Premiera CYBEX by Jeremy Scott
1 marca odbyła sie premiera długo wyczekiwanego wózka, bedącego dzieckiem marki Cybex oraz znanego projektanta - modelu CYBEX by Jeremy Scott. Luksusowa kolekcja zrobiła
ogromne wrażenie, a recenzję samej spacerówki będzie można przeczytać już niedługo na www.mammazine.com.pl.
Międzynarodowe Targi KID’S TIME
Mammazine objęła patronatem medialnym VII Międzynarodowe Targi Zabawek i Artykułów dla Matki i Dziecka KIDS’ TIME które odbyły się w Targach Kielce w dniach 25-27.02.2016.
Redaktor Naczelna poszukiwała nowości, wyszukiwała inspirująca zabawki i artykuły dla mamy i dziecka.
Mammazine | MAMA MA PLAN
M/116
Mammazine w Dzień Dobry TVN - wózki do zadań specjalnych
Nasze kolejne spotkanie z Dzień Dobry TVN odbyło się w piątek 1 kwietnia. Tym razem Bogna Bojanowska - redaktor naczelna Mammazine, przedstawiła 8 wózków do zadań specjal-
nych: wózek do biegania (BUGABOO RUNNER), najmniejszy wózek po złożeniu, wpisany do Księgi Rekordów Guinessa (POCKIT GB), spacerówkę z longboardem (LONGBOARDSTROL-
LER QUINNY), wózek ekologiczny (GREENTOM), stylową spacerówkę - parasolkę (iCoo PLUTO), wózek stworzony przez projektanta mody (CYBEX BY JEREMY SCOTT), wózek dla bliźniąt
(VALCO SNAP DUO), a także wózek z dostawką dla starszego dziecka (STOCKHOLM STROLLER ELODIE DETAILS + DOSTAWKA BUMPRIDE).
Mammazine w Dzień Dobry TVN - trendy w modzie dziecięcej
7 marca odwiedziłyśmy studio Dzień Dobry TVN, aby opowiedzieć o trenach w modzie dziecięcej na sezon wiosna / lato 2016.
Podczas pokazu mody mali modele wspaniale zaprezentowali stylizacje, które przygotowałyśmy dzieki uprzejmości marek: Bananaz, Mrugała, Penny Scallan oraz Skip Hop.
Mammazine
MAMA MA PLAN | Mammazine
117/M
Mammazine
top related