ahern cecelia - ps kocham cię

Upload: imelda-kowalczuk

Post on 08-Jul-2015

814 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

CECELIA AHERN

PS KOCHAM CI(P.S. I love you) Przeoy Marcin Stopa

Czasem trzeba Spojrze na ycie cakiem inaczej

ROZDZIA PIERWSZYHolly przytulia do twarzy niebiesk bluz. Owion j dobrze znany, jake drogi zapach. Przeraliwy al targn jej sercem, poczua dawienie w gardle, ktre omal jej nie udusio. Paraliowa j paniczny strach. W domu panowaa cisza, od czasu do czasu przerywana pojkiwaniem rur i delikatnym szumem lodwki. Bya sama. Ogarny j mdoci, pobiega do azienki i osuna si na kolana przed sedesem. Geny znikn i nigdy ju nie wrci. A ona nigdy wicej nie dotknie jego wosw, nie mrugnie porozumiewawczo na nudnym przyjciu, nie wyali si przed nim po cikim dniu pracy. Nigdy ju nie utuli jej w swych silnych ramionach, nigdy nie zasn we wsplnym ku, nie bd razem zrywa bokw ze miechu ani si spiera, kto ma wsta i zgasi wiato w azience. Wszystko odeszo w przeszo, a jego twarz z kadym dniem coraz bardziej zacieraa si w jej pamici. Mieli bardzo prosty plan: chcieli razem przey reszt ycia. Wszyscy ich znajomi uznawali, e jest on jak najbardziej realny. Stanowili przecie par najlepszych przyjaci, kochankw, pokrewnych dusz. Twierdzili, e s dosownie na siebie skazani. Ale pewnego dnia zachanny los pokrzyowa im plany. Koniec przyszed zbyt nagle. Przez kilka dni Gerry skary si na migren, a wreszcie za rad Holly wybra si do lekarza. W rod podczas przerwy obiadowej wyskoczy z pracy. Lekarz uzna, e wszystkiemu winien jest stres i e w najgorszym razie bdzie musia nosi okulary. Gerry zdenerwowa si na myl o okularach, jak si jednak okazao, niepotrzebnie. To nie oczy stanowiy problem, lecz rosncy w mzgu guz. Wstaa, chwiejc si. Gerry mia trzydzieci lat. Nigdy nie dolegao mu nic powanego. W ostatnich tygodniach, kiedy jego stan bardzo si ju pogorszy, artowa gorzko, e nie powinien by y a tak roztropnie. Naleao uywa narkotykw, wicej pi, wicej podrowa, skaka ze spadochronem. Pragn doy staroci, nie chcia mierzy si z przeraajc nieuchronnoci swej choroby. Tuka si teraz po pustym domu, ronic sone, wielkie jak groch zy. Pieky j zaczerwienione oczy. Nigdzie nie znajdowaa ukojenia. Gerry na pewno nie byby z niej zadowolony. Wytara oczy i prbowaa wzi si w gar.

Tak jak przez ostatnich kilka tygodni Holly dopiero nad ranem zapada w nerwowy sen. Kadego ranka budzia si, wycignita niewygodnie gdzie popadnie, dzisiaj na kanapie. Ze snu wyrwa j telefon od przyjaciki. Codziennie rano dzwoni jaki znajomy albo kto z rodziny. Wszyscy niepokoili si, e Holly caymi dniami pi. Szkoda, e nie dzwonili, kiedy nocami snua si po pokojach jak widmo, w poszukiwaniu... no wanie, czego? Co spodziewaa si znale? - Halo - odezwaa si gosem ochrypym od ez. - Przepraszam, kochanie. Obudziam ci? Mama dzwonia codziennie rano. Sprawdzaa, czy crka przeya kolejn samotn noc. - Nie, tylko si zdrzemnam. - Tata i Declan wyszli, a ja siedz i myl o tobie. Dlaczego jej peen wspczucia gos zawsze wyciska Holly zy z oczu? Mama nie powinna si tak zamartwia. Czy kiedy wszystko wrci do normy? Gerry powinien by tu, obok niej, robi gupie miny i rozmiesza Holly, suchajc trajkotania mamy. Tyle razy musiaa oddawa mu suchawk, nie mogc powstrzyma miechu. A on ucina sobie wtedy z mam spokojn pogawdk, nie zwracajc uwagi na Holly, ktra skakaa po ku i przybieraa najgupsze pozy, eby go rozmieszy. Rzadko udawao jej si wytrci go z rwnowagi. - Pikny dzie, creczko. wietnie by ci zrobio, gdyby wysza na spacer i pooddychaa wieym powietrzem. - Pewnie masz racj. - Chtnie wpadn pniej. Mogybymy wypi razem kaw i troch porozmawia. - Dzikuj, mamo, ale nic mi nie jest. Radz sobie. - No dobrze. Zadzwo, gdyby zmienia zdanie. Jestem wolna przez cay dzie. - Dobrze, dzikuj. - Trzymaj si, creczko. A, byabym zapomniaa. Ta koperta, o ktrej ci mwiam, wci na ciebie czeka. Odbierz j kiedy, bo ley ju tu wiele tygodni. - Pewno kolejna karta. - Nie sdz. Jest adresowana do ciebie, a nad twoim imieniem widnieje dopisek Lista. Nie mam pojcia, co to znaczy. Moe warto, eby... Holly odoya suchawk.

- Gerry zga wiato! Holly miaa si do rozpuku, patrzc, jak m si przed ni rozbiera. Niczym zawodowy striptizer taczy po pokoju, powoli rozpinajc bia koszul. Spojrza na on, unisszy lew brew. A gdy koszula zacza osuwa mu si z ramion, zapa j i zacz wywija ni ponad gow. - Zgasi wiato? eby omin ci taki widok? Umiechn si bezczelnie i napi muskuy. Nie by prny, a przecie mgby niejednym zaimponowa, uznaa Holly. Mia pikne, silne ciao. I cho nie by zbyt wysoki, ze swoim metr szedziesit czua si przy nim bezpiecznie. Najbardziej lubia, tulc si do niego, wsuwa gow pod jego brod. Opuci bokserki, ktre opady mu na stopy, po czym kopn je w stron Holly. Wyldoway na jej gowie. - Troch si ciemnio! - zawoaa ze miechem. Gerry wskoczy do ka, przytuli si do niej i wsun lodowate stopy pod jej nogi. - Brrr! Jeste zimny jak ld! - Wiedziaa, e m nie cofnie ich ani o centymetr. - Gerry! - Holly! - przekomarza si z ni. - Nie zapomniae o czym? Miae zgasi wiato! - Ach, wiato - wymamrota sennie i uda, e gono chrapie. - Gerry! - O ile dobrze pamitam, wczoraj to ja wstawaem! - Owszem, ale przed chwil stae przy wyczniku! - No tak... ale to byo przed chwil - powtrzy sennym gosem. Holly westchna. Nie znosia wstawa z ka, w ktrym si ju dobrze uoya, wychodzi na zimn podog, a po zgaszeniu wiata po omacku przemierza ciemny pokj. Fukna. - Hol, przecie wiesz, e nie mog zawsze tego robi. Ktrego dnia mnie zabraknie, i co wtedy poczniesz? - Ka gasi wiato nastpnemu! - odcia si Holly, prbujc odsun jego lodowate nogi. - Te co! - Albo bd pamitaa, eby je zgasi przed pjciem do ka.

- Marne szanse, kochanie. Musiabym przed mierci przyklei ci na wyczniku kartk. - Doceniam twoje dobre serce, ale wolaabym, eby mi zostawi godziwy spadek. - I karteczk na elazku. I na kartonie z mlekiem. - Cha, cha. Bardzo mieszne. Moe po prostu zostaw mi w testamencie list rzeczy, o ktrych musz pamita, jeeli sdzisz, e sama sobie nie poradz. - Niegupi pomys - odpar ze miechem. - No dobrze, w takim razie zgasz to cholerne wiato. Obraona wstaa z ka i poczapaa w stron kontaktu. Zgasia wiato. Wycigna rce przed siebie i po omacku zacza szuka drogi z powrotem. - Halo, Holly, zabdzia? Hop, hop, jest tam kto? - krzycza Gerry w ciemnym pokoju. - Oj, jestem... auuuuuuuuu! - zawya, bo uderzya si paluchem o nog ka. Gerry parskn i da nura pod kodr. - Numer dwa na mojej licie: uwaaj na nog ka. - Zamknij si! - odburkna i zacza rozciera obola stop. - Pocaowa nki, eby mniej bolao? - spyta. - Nie, ju dobrze - odpowiedziaa. - Tylko daj mi je wsun pod swoje, eby si ogrzay... - Auuu! Cholera, zimne jak ld! Holly zachichotaa. I tak zacz si dowcip z list. Gupi pomys, ktry wkrtce sprzedali swoim przyjacioom, Sharon i Johnowi McCarthym. Kiedy mieli po czternacie lat, John podszed do Holly na korytarzu w szkole i mrukn pamitne sowa: - Mj kolega pyta, czyby nie chciaa z nim chodzi. Po wielu dniach gorczkowych narad z koleankami Holly wreszcie wyrazia zgod. - Nie zastanawiaj si, Holly - namawiaa j Sharon. - Przynajmniej nie jest pryszczaty tak jak John. Jake teraz Holly zazdrocia Sharon! Sharon i John pobrali si w tym samym roku co Holly i Gerry. Dwudziestotrzyletnia Holly bya z nich najmodsza. Czasem yczliwi udzielali jej rad, twierdzc, e jest za moda, eby si wiza. Powinna pojedzi po wiecie i nacieszy si yciem. Tymczasem ona zwiedzaa wiat z Gerrym, bo bez niego czua si sama jak palec i nic nie sprawiao jej radoci.

lub z ca pewnoci nie by najszczliwszym dniem w jej yciu. Tak jak wikszo dziewczt, marzya o bajkowym weselu, wynionej sukni, romantycznych dekoracjach i piknej pogodzie. Rzeczywisto okazaa si jednak odmienna. Obudziy j krzyki w domu rodzinnym: Gdzie jest mj krawat? (ojciec) i Wosy mam jak postronki! (matka). A ju najlepsze byo: Cholera, wygldam jak wieloryb! Na pewno nie pjd w tym stanie na ten pieprzony lub. Niech sobie Holly znajdzie inn druhn. Jack, oddawaj suszark. Jeszcze nie skoczyam!. - Ciara, jej modsza siostra, regularnie urzdzaa podobne sceny. Nie chciaa wyj z domu, twierdzc, e nie ma si w co ubra, chocia z jej szafy dosownie si wylewao. Ostatnio mieszkaa w Australii. Caa rodzina przez kilka godzin usiowaa przekona Ciar, e jest najpikniejsz kobiet na wiecie. Holly tymczasem ubraa si po cichu sama, czujc si jak intruz. Kiedy w kocu Ciara zgodzia si wyj z domu, zazwyczaj spokojny ojciec Holly rykn, ku zdumieniu wszystkich, na cae gardo: - Ciara, to jest, do cholery, dzie Holly, a nie twj! Nie wa si nawet pisn. Tote kiedy Holly zesza na d, rozlegy si jki zachwytu, a Ciara jak dziecko, ktre wanie dostao lanie, spojrzaa na ni zazawionymi oczami i stwierdzia z uznaniem: - licznie wygldasz, Holly. Wszyscy siedmioro wcisnli si do limuzyny - Holly, rodzice, trzej bracia oraz Ciara usiedli i w penym napicia milczeniu dojechali do kocioa. Teraz tamten dzie zamaza jej si w pamici. Nie mieli z Gerrym czasu zamieni sowa, bo wci cigano ich w rne strony: a to eby poznali cioteczn babk Betty z jakiego zadupia, a to ciotecznego dziadka Tobyego z Ameryki, o ktrym nikt si przedtem nie zajkn, a ktry nagle okaza si bardzo wanym czonkiem rodziny. Pod koniec wieczoru Holly bolay policzki od umiechania si do zdj, a nogi od biegania przez cay dzie w idiotycznych pantofelkach ktre w ogle nie nadaway si do chodzenia. Ale kiedy w kocu wesza z Gerrym do apartamentu dla nowoecw, udrki minionego dnia pierzchy, a ona jasno i wyranie ujrzaa wietlan przyszo u boku swego ma. zy popyny jej po policzkach, bo zdaa sobie spraw, e ni na jawie. Siedziaa na kanapie, obok nieodoonej suchawki. Czas mija, a Holly w ogle nie rejestrowaa, jaki to dzie i ktra godzina. Nie pamitaa, kiedy ostatnio jada. Wczoraj? Poczapaa do kuchni w szlafroku Gerryego i w swych rowych kapciach z napisem

Disco Diwa, ktre w zeszym roku dostaa od ma na Gwiazdk. Mwi, e jest jego Disco Diw. Zawsze pierwsza wkraczaa na parkiet i ostatnia z niego schodzia. Ech, i co si stao z tamt dziewczyn? Otworzya lodwk i popatrzya na puste pki. Troch warzyw i przeterminowany jogurt. Potrzsna kartonem na mleko. Pusty. Trzeci na licie...

Dwa lata temu, w Boe Narodzenie, wybraa si z Sharon na zakupy, po sukni na doroczny bal w hotelu Burlington. Wyprawy z Sharon zawsze niosy z sob ryzyko finansowe. Tym razem Holly wydaa niedorzeczn sum na najpikniejsz bia sukni, jak widziaa w yciu. - Ta suknia mnie zrujnuje - szepna, gadzc delikatn tkanin. - Oj, nie przejmuj si. Gerry jako dwignie ci z ruiny - pocieszya j Sharon i zaniosa si swoim zaraliwym miechem. - Mwi ci, Holly, kup t kieck. wita to pora dobrych uczynkw. - Namawiasz mnie do za. Ju nigdy nie pjd z tob na zakupy. Za chwil wydam poow pensji i nie bd miaa na chleb! - Wolisz je, czy wyglda bosko? Nie byo si nad czym zastanawia. Suknia miaa gboki dekolt, ktry idealnie eksponowa biust Holly, i rozcicie do poowy uda, ukazujce jej zgrabne nogi. Gerry nie mg oderwa od niej oczu. Ale nie dlatego, e wygldaa tak piknie. Nie mg poj, jak taki may kawaek materiau moe tyle kosztowa. Na balu Disco Diwa przesadzia z alkoholem i zniszczya sukni, zalewajc j z przodu czerwonym winem. Kiedy usiowaa powstrzyma zy, siedzcy przy stole podpici mczyni poinformowali swoje partnerki, e numer pidziesit cztery na licie zakazuje picia czerwonego wina, kiedy si ma na sobie drog bia sukni. A kiedy pniej Gerry wyla na ni piwo, Holly ogosia z ca powag: - Zasada pidziesita pita: Nigdy, przenigdy nie kupuj drogiej biaej sukni. Wzniesiono toast za Holly i jej cenny wkad w list. Czyby Gerry dotrzyma sowa i rzeczywicie sporzdzi dla niej przed mierci list? Nie odstpowaa go a do koca i nigdy nie widziaa, eby co pisa. Nie, musi wzi si w gar. Co za idiotyczny pomys! Tak bardzo za nim tskni, e wyobraa sobie niestworzone rzeczy. Niemoliwe. A jednak?

Sza przez pole tygrysich lilii. Wia delikatny wiatr, jedwabne patki muskay opuszki jej palcw, kiedy przedzieraa si przez dugie zielone zagony. Pod bosymi stopami czua mikk ziemi. Dookoa rozlega si wiergot ptakw. Soce wiecio tak ostro, e musiaa osoni oczy, a kady powiew wiatru przynosi sodki zapach lilii. Przepeniao j szczcie, poczucie wolnoci. Wtem niebo pociemniao, soce znikno za stalow chmur. Zerwa si wiar, ochodzio si. Patki lilii wiroway w powietrzu jak szalone. Ostre kamyki kaleczyy nogi. Ogarn j strach. W oddali majaczy szary gaz. Najchtniej wrciaby do piknych kwiatw, ale koniecznie chciaa dowiedzie si, co jest dalej. Bum! Bum! Bum! Przebiega po ostrych kamieniach, upada na kolana przed kamienn pyt. Z gbi duszy wydar jej si okrzyk rozpaczy, kiedy zorientowaa si, e to grb Gerryego. Bum! Bum! Bum! Prbowa wyj! Syszaa go! Zerwaa si, obudzona gonym waleniem do drzwi. - Holly, wpu mnie! Bum! Bum! Skoowana, na wp rozbudzona, podesza do drzwi i otworzya zdenerwowanej Sharon. - Dobijam si do ciebie nie wiadomo jak dugo! Holly popatrzya na przyjacik nie do koca przytomnym wzrokiem. Jasno, troch rzeko, chyba jest ranek. - Nie wpucisz mnie? - Ju, ju. Zdrzemnam si na kanapie. Sharon przyjrzaa jej si uwanie, a dopiero potem mocno j ucisna. - Hol, strasznie wygldasz. - Mia jeste. Holly zamkna drzwi. Sharon zawsze walia prawd prosto w oczy, ale wanie za t szczero tak bardzo j cenia. I dlatego unikaa jej od miesica. Nie chciaa zna prawdy. Nie chciaa wysuchiwa, e powinna stawi czoo yciu. Pragna tylko... Waciwie sama nie wiedziaa czego. Odpowiadao jej to pawienie si w nieszczciu. Czua si z tym dobrze. - Ale tu duszno. Sharon chodzia po domu, otwieraa okna, zbieraa puste kubki i talerze. Przyniosa

wszystko do kuchni i zabraa si do zmywania. - Daj spokj - sprzeciwia si sabo Holly. - Ja to zrobi. - Kiedy? W przyszym roku? Nie pozwol, eby popadaa w depresj. Id na gr i we prysznic, a potem napijemy si kawy. Prysznic. Kiedy ostatnio si mya? Sharon ma racj. Pewno koszmarnie wyglda z brudnymi wosami, w zachlapanym szlafroku. Szlafroku Gerryego. Nie miaa zamiaru go pra. Jak najduej chciaa zachowa zapach Genyego. - Dobrze, ale nie mam mleka. Nie zdyam... Holly wstydzia si swojego zaniedbania. - Ta - dam! - zapiewaa Sharon i podniosa torb, ktrej Holly przedtem nie zauwaya. - Nie przejmuj si. Pomylaam o wszystkim. - Dziki. Co a cisno Holly za gardo. - Przesta! Dzisiaj nie paczesz! Dzi tylko rado, miech i zabawa, moja droga. A teraz marsz pod prysznic! I Holly wykonaa polecenie.

Kiedy zesza na d, poczua si jak nowo narodzona. Woya swj niebieski dres, rozpucia wosy. Rozejrzaa si wok i dosownie j zamurowao. Nie mino p godziny, a wszystko byo posprztane, wypucowane, odkurzone. Z kuchni dobiega dziwny haas. Sharon skrobaa teraz blaty. - Jeste anioem! Nie mog uwierzy, e tyle zrobia w tak krtkim czasie. - Te co! A ja ju mylaam, e ci wessao przez korek w wannie. Nawet bym si nie zdziwia, bo taka jeste chuda. - Zmierzya Holly wzrokiem. - Kupiam ci warzywa, owoce, ser, jogurty, makaron i jedzenie w puszkach. W zamraalniku pooyam gotowe obiady. Podgrzejesz je sobie w mikrofalwce. Na jaki czas powinno ci wystarczy, ale zwaywszy na twj wygld, bdziesz je jada przez cay rok. Ile schuda? Holly spojrzaa w lustro. Chocia sznurek spodni dresowych cigna jak najcianiej si dao, i tak opaday luno na biodra. W ogle nie zauwaya, kiedy tak schuda. Donony gos Sharon przywoa j do rzeczywistoci. - Kupiam ciasteczka do herbaty. Jammy dodgers, twoje ulubione. Tego byo za wiele.

Jammy dodgers! Nie potrafia si im oprze. Holly poczua, e zy znw napywaj jej do oczu. - Och, Sharon - zaszlochaa. - Dzikuj. - Usiada przy stole, wzia przyjacik za rk. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobia. Najbardziej baa si, eby nie rozklei si przed ludmi. Ale teraz jako si nie speszya. Sharon siedziaa naprzeciwko i cierpliwie trzymaa j za rk. Sharon umiechna si agodnie. - Przecie jestem twoj przyjacik. Jak ja ci nie pomog, to kto? - Chyba powinnam poradzi sobie sama. - Bzdura! - Sharon zbya j machniciem rki. - Musisz do tego dojrze. Zreszt caa aoba polega na radzeniu sobie. Zawsze trafiaa w sedno. - Dziki, e przysza. Holly z wdzicznoci ucisna przyjacik. Wiedziaa, e Sharon zwolnia si dla niej z pracy. Przez reszt dnia miay si i artoway na temat dawnych czasw, potem si popakay, a potem znw chichotay i pakay na przemian. Dobrze byo spdza czas z kim ywym, zamiast tkwi wrd wspomnie. Jutro nastanie nowy dzie. Z samego rana zamierzaa odebra kopert od mamy.

ROZDZIA DRUGIW pitek Holly wstaa bardzo wczenie. Chocia poprzedniego dnia pooya si pena optymizmu, rankiem znw ogarn j nieprzebrany smutek. Kada minuta niosa coraz wiksze cierpienie. Znw obudzia si w pustym domu, tyle e - odnotowaa - po raz pierwszy bez pomocy telefonu. Wzia prysznic, woya swe ulubione dinsy, podkoszulek, teniswki. Skrzywia si do swojego odbicia w lustrze. Podkrone oczy, spierzchnite wargi, potargane wosy. Powinna zacz od wizyty u fryzjera. Byle tylko szybko j przyj. - Chryste Panie! - zawoa Leo na jej widok. - Jak moga doprowadzi si do takiego stanu! Ludzie, z drogi! Kobieta w potrzebie! Puci do niej oko, przepychajc si midzy klientami. Podsun jej uprzejmie fotel. - Dzikuj, Leo. Od razu si lepiej poczuam... - mrukna. - Nie moesz czu si dobrze z takimi wosami. Sandro, przygotuj mi ten sam kolor co zawsze. Colin, podaj foli. Taniu, skocz na gr po moj kosmetyczk. Aha, i powiedz Paulowi, eby si nie wybiera na obiad. Ma przej moj klientk z godziny dwunastej. Leo wydawa polecenia, machajc rkami, jak gdyby zabiera si do nagej operacji. - Przepraszam, Leo, nie chciaam ci rozwala dnia. - Robi to dla ciebie jednej na wiecie, moja droga. A teraz opowiadaj, jak si miewasz. Opar kocisty tyek na blacie, siadajc naprzeciwko Holly. Dobiega pidziesitki, ale cer mia nieskaziteln, a wosy, oczywicie, tak pikne, e wyglda najwyej na trzydzieci pi lat. atwo si byo przy nim poczu okropnie. - Koszmarnie. - I tak wygldasz. Obiecuj zadba o twoje wosy. Ale o serce musisz zatroszczy si sama. Holly umiechna si z wdzicznoci na ten dziwny sposb okazywania zrozumienia. - Dziki, Leo - powiedziaa. Zabra si do jej gowy z takim namaszczeniem, e nie moga si nie rozemia. - miej si, miej. Zaraz zrobi ci gow w paski. Zobaczymy, kto si bdzie mia ostatni. - Jak tam Jamie? - spytaa Holly, eby zmieni temat. - Rzuci mnie - powiedzia Leo i wdepn tak gwatownie peda fotela, e a podskoczya

na siedzeniu. - Och, Leo, tak mi przykro. Bylicie tak dobran par. Przesta unosi fotel i zamyli si. - Ale ju nie jestemy, kochanie. Chyba kogo ma. O wanie. Zmieszam ci dwa odcienie, zoty z tym blond, ktry miaa wczeniej. Nie moemy dopuci, by wyszed mosidz, zarezerwowany dla prostytutek. - Tak mi przykro. Gdyby mia cho troch oleju w gowie, wiedziaby, co traci. - Niepotrzebny mi jego olej. Rozstalimy si dwa miesice temu. Mam do facetw. Zamierzam przestawi si na dziewczyny. - Oj, Leo, w yciu nie syszaam niczego gupszego.

Wysza z salonu bardzo z siebie zadowolona. Jako e nie byo przy niej Genyego, kilku mczyzn obejrzao si za ni. Poczua si nieswojo. Pobiega do samochodu, by skry si przed natrtnymi spojrzeniami. Dzisiejszy dzie rozpocz si cakiem dobrze. Mdrze zrobia, e wybraa si do Leo. Chocia sam przeywa katusze, bardzo si stara, eby j rozmieszy. Potrafia to doceni. Zajechaa pod dom rodzicw w Portmarnock. Wzia gboki oddech. Ku zaskoczeniu mamy, zadzwonia z samego rana, eby si z nimi umwi na popoudnie. Dochodzia czwarta, a Holly siedziaa w aucie i czua ciskanie w doku. Rzadko spdzaa teraz czas z rodzin. W cigu ostatnich dwch miesicy rodzice odwiedzili j zaledwie kilka razy. Nie chciaa, eby ktokolwiek si nad ni uala, nie miaa ochoty na pytania, jak si czuje i co zamierza zrobi ze swoim yciem. Ale najwyszy czas odrzuci strach. W kocu s jej najblisz rodzin. Dom rodzicw znajdowa si dokadnie naprzeciwko play Portmarnock. Zaparkowaa i przez dusz chwil nie wychodzia z samochodu, wpatrujc si w morze po drugiej stronie ulicy. Mieszkaa tu od urodzenia a do dnia, w ktrym wyprowadzia si, eby zamieszka z Gerrym. Uwielbiaa budzi si, syszc plusk fal o skay i podniecone krzyki mew. Za rogiem mieszkaa Sharon. W gorce dni dziewczta przechodziy przez ulic, eby wypatrywa na play najprzystojniejszych chopcw. Holly i Sharon rniy si od siebie jak ogie i woda - Sharon bya szatynk o jasnej karnacji i z duym biustem, Holly miaa zociste wosy, smag cer i mae dziewczce piersi. Sharon zaczepiaa kilku chopakw naraz, Holly potrafia utkwi wzrok w tym, ktry jej si najbardziej podoba i nie odrywa go, dopki jej nie zauway. Niewiele si od

tamtej pory zmieniy. Nie miaa zamiaru siedzie u rodzicw zbyt dugo. Wpada, eby chwil porozmawia i zabra list, o ktrym mwia mama. Zadzwonia, starajc si nada twarzy pogodny wyraz. - Witaj, kochanie! Chod do domu - zawoaa mama. Zawsze witaa Holly tak samo serdecznie. - Cze, mamo. - Holly wesza do rodka. - Jeste sama? - Tak. Ojciec pojecha z Declanem po farb do jego pokoju. - Tylko nie mw, e wci utrzymujecie mojego braciszka. - Moe ojciec, bo ja nie. Declan pracuje, wic ma wasne pienidze. Chocia my nie ogldamy z nich ani pensa. Rozemiaa si, wprowadzia Holly do kuchni, nastawia czajnik. Declan by najmodszym bratem Holly i pupilkiem rodziny. Ten dwudziestodwuletni dzieciak studiowa w akademii produkcj filmow. Nie rozstawa si z kamer na krok. - Jak ma prac? Mama wzniosa oczy do nieba. - Gra w jakim zespole, ktry nazywa si Orgiastyczna Ryba, czy jako tak. Cigle gada, jaki to on bdzie sawny. Mona oszale. - Biedny Deco. Nie martw si, w kocu do czego dojdzie. - Wiem, wiem. Znajdzie swoj yciow drog. Zaniosy kubki do salonu i usiady przed telewizorem. - Dobrze wygldasz, kochanie. Naprawd wietnie ci w tej fryzurze. A co z prac? - Jeszcze nic, mamo. Nawet nie zaczam si rozglda. Waciwie to nie wiem, co chciaabym robi. Mama westchna. - Dobrze si nad tym zastanw, eby nie wyldowaa w miejscu, ktre znienawidzisz, jak to byo ostatnim razem. Holly pracowaa jako sekretarka apodyktycznego ajdaka w biurze radcy prawnego. Musiaa zoy wymwienie. Ten cham nie rozumia, e powinien da jej urlop, by moga czuwa przy umierajcym mu. Powinna poszuka nowej posady. Na razie jednak nie potrafia sobie wyobrazi, e miaaby rano wychodzi do pracy. Holly porozmawiaa troch z mam, troch pomilczaa. Wreszcie zdobya si na odwag,

eby poprosi o kopert. - Ju ci j daj, kochanie. Na mier o niej zapomniaam. Mam nadziej, e to nic wanego. - Za chwil si dowiem. Zaraz potem si poegnay. Holly chciaa jak najszybciej wyj. Usiada na trawie, skd rozciga si pikny widok na pla i morze, pogaskaa grub brzow kopert. Z adresu na naklejce, wypisanego na maszynie, nie moga si nawet domyli nadawcy. Nad adresem widniao jedno sowo bijce w oczy wersalikami i wytuszczonym drukiem - LISTA. Drcymi palcami rozerwaa delikatnie przesyk i wytrzsna zawarto. Wypado dziesi kopertek, w jakich zacza si wizytwki do wizanek kwiatw, a na kadej widniaa nazwa innego miesica. Serce zaczo jej omota jak szalone, kiedy ujrzaa arkusz papieru. List by od Gerryego. Ze zami w oczach patrzya na znajome pismo. Pogadzia papier, wiedzc, e on ostatni dotyka tej kartki.

Kochana Holly, Nie wiem, gdzie jeste ani w jakich okolicznociach czytasz ten list. Mam tylko nadziej, e jeste caa i zdrowa. Nie tak dawno temu szeptaa mi, e nie poradzisz sobie sama. Poradzisz sobie. Jeste silna i odwana. Spdzilimy razem mnstwo fantastycznych chwil, dziki Tobie miaem wspaniae ycie. Ale ja jestem tylko rozdziaem w Twoim. Zachowaj nasze pikne wspomnienia, ale nie bj si tworzy nowych. Dzikuj Ci za ten wielki dar, e bya moj on. Za wszystko jestem Ci wdziczny na wieki. Nie zaamuj si, pamitaj, e jestem z Tob. Na zawsze Twj, Gerry

PS Obiecaem Ci list, oto i ona. Zaczone koperty otwieraj dokadnie w oznaczonych miesicach. Prosz, zastosuj si do moich wskazwek. Jestem przy Tobie, wic bd wszystko wiedzia.

Holly ogarn przemony smutek. Jednoczenie odczuwaa rado, e jeszcze przez jaki

czas Gerry bdzie przy niej obecny. Przejrzaa plik biaych kopert. By kwiecie. Przegapia marzec. Delikatnie uja kopert i otworzya j. Wyja bilecik z odrcznym pismem Gerryego:

Oszczd sobie siniakw i kup nocn lampk! PS Kocham Ci...

Jej pacz zamieni si w miech. Gerry wrci! Przeczytaa list jeszcze kilka razy, jakby chciaa wskrzesi ma do ycia. Kiedy ju nie widziaa sw przez zy, spojrzaa na morze. Zamkna oczy i zacza oddycha miarowo, w rytm cichego szumu fal. Przypominaa sobie, jak leaa przy Gerrym w ostatnich dniach i wsuchiwaa si w jego oddech. Baa si go zostawi choby na minut by nie opuci go w chwili, w ktrej zdecyduje si odej. W milczeniu, przeraona, wpatrywaa si w jego klatk piersiow. Nie poddawa si. Zdumiewa lekarzy swoj wol ycia; do ostatka zachowa dobry humor. Nawet kiedy by ju bardzo saby, zamiewali si czasem z Holly do pna w nocy. Zdarzay si te wieczory, gdy leeli razem w objciach i pakali. Holly trzymaa si ze wzgldu na niego. Teraz, sigajc myl wstecz, zrozumiaa, e potrzebowaa Gerryego bardziej ni on jej. Drugiego lutego o czwartej nad ranem ciskaa Gerryego za rk, kiedy wyda ostatnie tchnienie. Nie chciaa, eby si ba ani by czu, e ona si boi. Zreszt wtedy wcale si nie baa. Czua raczej ulg, e bl ustpi raz na zawsze i e w tym momencie bya przy nim. Pomoga jej mio. Jej mio do niego i jego mio do niej. Pomoga jej wiadomo, e odchodzc, widzia umiech na jej twarzy, mia pewno, e moe ju przerwa walk. Kolejne dni zlay si ze sob. Zaja si organizacj pogrzebu. Cieszya si, e Gerry ju nie cierpi. Nie byo w niej krztyny goryczy, ktr odczuwaa teraz. Gboki al zjawi si dopiero wtedy, gdy posza odebra akt zgonu ma. Kiedy siedziaa w zatoczonej klinice i czekaa na swoj kolejk, zastanowio j, dlaczego Gerryego wezwano tak wczenie. Tkwia wcinita midzy par modych a par starszych ludzi i uderzya j niesprawiedliwo losu. Zawieszona midzy przeszoci a utracon przyszoci, zacza si nieomal dusi. Nie powinna tam wcale siedzie. To niesprawiedliwo! Zawioza wiadectwo zgonu do banku i do towarzystw ubezpieczeniowych, po czym wrcia do domu i zaszya si w nim, odcita od wiata. Miny dwa miesice i dopiero dzisiaj po raz pierwszy wysza z domu. I co za niespodzianka, pomylaa, umiechajc si do kopert. Gerry

wrci.

- O rany - zawoali chrem Sharon i John, po czym wszyscy troje milczeli przez dusz chwil, wpatrujc si w zawarto przesyki. - Ale kiedy zdoa... - e te tak niepostrzeenie... - Jak to kiedy? Czasami zostawa sam... Holly i Sharon siedziay zamylone, a John usiowa dociec, jak miertelnie chory przyjaciel zdoa bez niczyjej pomocy przeprowadzi swj zamys. - O rany - powtrzy, kiedy zrozumia, e Gerry i tym razem dopi swego. - Holly, dobrze si czujesz? - zapytaa Sharon. - Chciaam spyta, jak to przyja? Bo to musi by dziwne uczucie. - Dobrze. Naprawd nic lepszego nie mogo mnie teraz spotka. Chyba nie powinnimy si tak bardzo dziwi, przecie zawsze tyle mwilimy o tej licie. - Chyba tylko Gerry traktowa j powanie - powiedziaa Sharon. Umilkli. - Zastanwmy si - odezwa si John. - Ile jest tych kopert? Holly przejrzaa plik. - Tu jest marcowa z lamp. A potem nastpne - kwiecie, maj, czerwiec, lipiec, sierpie, wrzesie, padziernik, listopad, grudzie. Wiadomo na kady miesic a do koca roku. - Czekaj! - Johnowi rozbysy oczy. - Mamy kwiecie. - Co takiego! Cakiem zapomniaam! Otworzy teraz? - No pewnie - zachcia j Sharon. Holly rozerwaa kopert i wycigna z niej may kartonik.

Disco Diwa zawsze musi znakomicie wyglda. Kup sobie jaki ciuch, bo przyda ci si w przyszym miesicu! PS Kocham Ci...

- Niesamowite! - wykrzyknli z przejcia John i Sharon. - Robi si coraz bardziej tajemniczo!

Holly leaa w ku i z bogim umiechem na twarzy to zapalaa, to gasia lampk. Wczeniej wybraa si z Sharon do sklepu ze sprztem domowym w Malahide i po naradzie z przyjacik zdecydowaa si na piknie rzebion, drewnian lampk nocn z kremowym abaurem, pasujc do drewnianych mebli w sypialni. I chocia Gerryego fizycznie przy tym nie byo, czua si, jakby dokonali zakupu razem. Zacigna zasony, by wyprbowa nowy nabytek. O ile wczeniej mg zakoczy ich wieczorne spory... Widocznie adnemu z nich nie zaleao, eby wreszcie pooy im kres. Ktnie weszy im w krew, a poza tym bardzo zbliay. Jake chtnie wyskoczyaby teraz z wygrzanego ka i przesza po zimnej pododze. Ale taka moliwo przepada raz na zawsze. Melodia ,,I Will Survive Glorii Gaynor natychmiast przeniosa j w teraniejszo. Dzwoni jej telefon komrkowy. - Halo? - Witaj, kochana. Wrciam! - zapiszcza znajomy gos. - Ciara! Nie wiedziaam, e wracasz! - Ja te nie - przyznaa modsza siostra. - Ale skoczyy mi si pienidze i postanowiam was zaskoczy. - Rodzice z pewnoci byli bardzo zaskoczeni. - Mama wydaje dzi uroczyst kolacj dla caej rodziny. - Wiesz, wybieram si dzi do dentysty, eby wyrwa wszystkie zby. Wybacz, ale nie dam rady przyj. - Holly, od lat nie jedlimy razem kolacji. Kiedy ostatnio widziaa Richarda i Meredith? - Richarda widziaam na pogrzebie. By w wietnej formie Zada mi pytanie, czy przeka mzg Gerryego na cele naukowe. - Wanie, Holly. Przepraszam, ale naprawd nie mogam przyjecha na pogrzeb. - Nie artuj. Na bilet z Australii wybuliaby fortun. No wic, kiedy mwia, e caa rodzina, miaa na myli... - Tak. Richard i Meredith przyjad z dziemi. Zapowiedzieli si te Jack i Abbey. Declan rwnie bdzie obecny, ale pewnie tylko ciaem, bo na jego ducha nie ma co liczy, no i oczywicie rodzice, i ja. Holly jkna. Nie tsknia za rodzink, no, moe za Jackiem, z ktrym zawsze miaa najlepszy kontakt. Jack, nauczyciel, by od niej tylko dwa lata starszy, i pewnie dlatego w

dziecistwie zawsze trzymali si razem i bez przerwy psocili (zwykle - dokuczali starszemu bratu, Richardowi). Jack i Holly mieli podobne charaktery. Do dzi uwaaa go za najnormalniejszego z caego rodzestwa. Lubia te jego dziewczyn, Abbey. Jeszcze za ycia Gerryego czsto spotykali si we czworo. Ciara ulepiona bya z innej gliny. Jack i Holly czsto miali si, e siostra pochodzi z planety Ciara o liczbie mieszkacw jeden. Z wygldu przypominaa ojca, jak on miaa dugie nogi i ciemne wosy. A ze swych rozlicznych podry po wiecie przywioza sporo tatuay i kolczykw. Po jednym tatuau z kadego kraju, jak artowa tata. Nowy tatua dla nowego mczyzny, jak uwaali Holly i Jack. Na jej luzacki styl krzywo patrzy ich najstarszy brat. Richard od urodzenia by stary malutki. Jego ycie opierao si na sztywnych zasadach i posuszestwie. Holly nie pamitaa, eby w modoci prowadzi jakiekolwiek ycie towarzyskie. Nie mogli si z Jackiem nadziwi, skd wytrzasn swoj rwnie ponur on, Meredith. Pewnie spotkali si na zlocie wyznawcw nieszczcia. Holly nie miaa, oczywicie, najgorszej rodziny na wiecie, ale trzeba przyzna, e bya to przedziwna menaeria. Olbrzymie rnice charakterw czsto prowadziy do ktni. Generalnie jako si dogadywali, ale wymagao to od wszystkich sporo wysiku. Holly czsto spotykaa si z Jackiem na obiad albo na drinka. Dobrze si czua w jego towarzystwie, bo traktowaa go nie tylko jak brata, lecz te jak przyjaciela. Ostatnio rzadko si widywali. Jack dobrze rozumia siostr, wiedzia, e woli by sama. Z modszym bratem, Declanem, kontaktowaa si tylko wtedy, kiedy dzwonia do domu rodzicw, a on odbiera telefon. Nie by zbyt rozmowny. Dwudziestodwuletni chopiec nie czu si najlepiej w towarzystwie dorosych. Ciara miaa dwadziecia cztery lata. Ostatni rok spdzia w Australii i Holly zdya si ju za ni stskni. Miay cakiem inne upodobania. Nigdy nie zamieniay si ciuchami, nie paplay godzinami o chopakach, ale czya je silna siostrzana wi. Ciara zawsze trzymaa si razem z Declanem. Oboje byli marzycielami. Jack i Holly, w dziecistwie nierozczni, przyjanili si do dzi. Pozostawa Richard. Holly baa si jego nachalnych pyta. Ale przecie rodzice wydawali przyjcie powitalne dla Ciary, a wic bdzie na nim Jack... Czy Holly czekaa na ten wieczr? Absolutnie nie.

Wieczorem z pewnymi oporami zapukaa do drzwi rodzinnego domu i natychmiast usyszaa tupot maych stp. - Mamo, tato, to ciocia Holly! Otworzy jej bratanek Timothy. Zaraz jednak dziecic rado zakci surowy gos. - Timothy! Co mwiam o bieganiu po domu? Id do kta i przemyl swoje postpowanie. Jasno si wyraziam? - Tak, mamo. - Oj, Meredith. Przecie nic mu si nie stanie na mikkim dywanie! Holly rozemiaa si w duchu. Ciara naprawd wrcia. Drzwi otworzyy si na ocie i stana w nich Meredith z min jeszcze bardziej skrzywion ni zwykle. - Cze - przywitaa j oschle. - Cze - odpowiedziaa rwnie oschle Holly. W salonie rozejrzaa si za Jackiem, ale nigdzie go nie byo. Przy kominku sta Richard z rkami w kieszeniach i udziela wykadu ojcu. Frank, suchajc niecierpliwie, wierci si w swoim ulubionym fotelu. Holly posaa biednemu tacie causa, ale nie chciaa si wtrca. Umiechn si agodnie i pomacha jej rk. Declan lea rozwalony na kanapie. Mia na sobie poprzecinane dinsy i koszulk z napisem South Park. Pali papierosa, a Meredith przestrzegaa go przed ryzykiem naogu. Ciara schowaa si za kanap i rzucaa praon kukurydz w Timothyego, ktry sta w kcie, twarz do ciany. Picioletnia Emily siedziaa okrakiem na Abbey. - Cze, Ciara. - Holly uciskaa siostr. - Masz fajne wosy. - Podobaj ci si? - Aha. W ru naprawd ci do twarzy. Ciara rozpromienia si. - Te prbowaam im to wyjani - powiedziaa, spogldajc spode ba na Richarda i Meredith. - I jak sobie radzisz? - Oj, no wiesz... - Holly umiechna si sabo. - Jako si trzymam. Wysza do kuchni. Przy stole siedzia Jack z nogami na krzele i co wcina. Na jej widok umiechn si i wsta. - Widz, e ciebie te zwabili. - Wycign rce, eby porwa j w swj niedwiedzi

ucisk. - I jak si czujesz? - spyta j cicho. - W porzdku. - Holly pocaowaa go w policzek, a potem odwrcia si do matki. Mamo, w czym mog ci pomc? - Trafiy mi si tak kochajce i zgodne dzieci, e jestem najszczliwsz kobiet na wiecie - powiedziaa sarkastycznie Elizabeth. - Tylko bagam was dwoje, ebycie niczego dzi nie zmalowali. Chciaabym, eby tym razem obyo si bez ktni. - Mamo, skd ci przyszo do gowy, e moglibymy si kci? Jack puci oko do Holly. - No dobrze, dobrze. - Elizabeth nie traktowaa syna powanie. - Przy obiedzie nie ma ju nic do roboty. Za chwil podaj. I rzeczywicie wszyscy zaczli si schodzi do jadalni. Kiedy Elizabeth wniosa jedzenie, rozlegy si jki zachwytu. Holly zawsze uwielbiaa kuchni mamy. - Ojej, nieboraczek Timmy pewno umiera z godu! - zawoaa Ciara do Richarda. - Chyba odby ju swoj kar. Ciara z luboci pastwia si nad Richardem. Jakby chciaa nadrobi stracony rok. - Timothy musi wiedzie, e postpi niewaciwie - wyjani rzeczowo Richard. - A nie moesz mu tego zwyczajnie powiedzie? Reszta rodziny z trudem powstrzymywaa miech. - Ciaro, przesta - ucia Elizabeth. - Bo ci postawi do kta - doda surowo Jack. Teraz ju rozemiali si wszyscy oprcz Meredith i Richarda. - Opowiedz lepiej o swoich przygodach - rozadowa sytuacj Frank. Ciarze rozbysy oczy. - Wspaniale si bawiam. Wszystkim polecam wyjazd do Australii. - Ale cholernie dugo si leci - wtrci Richard. - Wytatuowaa si jeszcze gdzie? spytaa Holly. - Tak, zobacz. Ciara wstaa, opucia spodnie i zaprezentowaa wszystkim wytatuowanego na pupie motylka. Mama, tata, Richard i Meredith zaprotestowali zgorszeni, a reszta rodzestwa a zwijaa si ze miechu. Dusz chwil nie mogli si uspokoi. W kocu Ciara przeprosia, Meredith zdja donie z oczu Emily i przy stole ucicho.

- Co za paskudztwo! - skomentowa z obrzydzeniem Richard. - A mnie si motylki podobaj, tato - powiedziaa Emily. - Emily, mwi o tatuaach. Mog spowodowa rozmaite choroby. Emily zrzeda mina. - Richard, kochanie, nie sdzisz, e Timmy powinien zej do nas, eby co zje - spytaa delikatnie Elizabeth. - On ma na imi Timothy - sprostowaa Meredith. - Tak, mamo, chyba ju moe. Timothy wszed do jadalni ze spuszczon gow i w milczeniu zaj swoje miejsce. Holly omal serce nie wyskoczyo z piersi na jego widok. Jak mona tak okrutnie traktowa dziecko! Jej wspczucie troch jednak zmalao, kiedy may kopn j bolenie w kostk. - Holly, jak obchodzisz urodziny? - spytaa Abbey. - No wanie! - zawoaa Ciara. - Koczysz trzydzieci lat. - Nie planuj niczego szczeglnego - burkna Holly. - Nie chc adnego przyjcia. - Musisz co urzdzi - zaoponowaa Ciara. - Wcale nie musi, jeli nie ma na to ochoty. - Frank przyszed crce z pomoc. - Dzikuj, tato. Chyba urzdz babski wieczr. Moe powczymy si po klubach. Nic wielkiego, nic szalonego. - Zgadzam si z tob, Holly - podchwyci Richard. - Przyjcia urodzinowe czsto bywaj enujce. Doroli wygupiaj si jak dzieci, przesadzaj z piciem. Dobrze robisz. - Wiesz, ja waciwie lubi takie przyjcia - odparowaa Holly. - Tyle e akurat teraz nie jestem w nastroju. Zapado milczenie, ktre przerwa pisk Ciary. - Czyli szykuje si nam babski wieczr! - Mgbym wam towarzyszy z kamer? - spyta Declan. - Niby po co? - eby nakrci dokument o klubach. Musz zrobi do szkoy etiud na ten temat. - Jeli ci to do czego potrzebne... Ale wiedz, e nie wybieramy si do najmodniejszych lokali. - Niewane, dokd. Auu! - krzykn nieoczekiwanie i spiorunowa wzrokiem Timothyego. Chopiec pokaza mu jzyk i rozmowa potoczya si dalej. W kocu zrobio si pno i gocie zaczli si rozchodzi. Na dworze Holly owiono rzekie powietrze. Ruszya do samochodu. Rodzice stali w drzwiach i machali jej na poegnanie,

ale i tak dotkliwie czua sw samotno. Zwykle z takich proszonych obiadw wychodzia z Garrym, a jeli nawet sama, to wracaa do domu, do niego. Byo, mino. Bezpowrotnie.

ROZDZIA TRZECIPrzejrzaa si w duym lustrze. Zgodnie z zaleceniem Gerryego kupia sobie nowy ciuch. Nie wiedziaa jeszcze po co i kilka razy dziennie korcio j, by zajrze do majowej koperty. Zostay ju tylko dwa dni i pene napicia oczekiwanie nie pozwalao jej myle o niczym innym. Wybraa czarny strj. Odpowiada jej obecnemu nastrojowi. Obcise czarne spodnie bardzo j wyszczuplay, a czarny gorset uwydatnia biust. Leo fantastycznie uoy jej wosy. Zwiza je z tyu tak, eby pojedyncze pasma opaday luno na ramiona. Wcale nie czua, e dobiega trzydziestki. Ale waciwie co miaaby czu? Kiedy bya modsza, uwaaa, e w tym wieku powinno si ju mie dowiadczenie, rozsdek, stabilizacj, ma, dzieci i osignicia zawodowe. Nie posiadaa niczego. Nie byo wic powodu do witowania. Zadzwoni dzwonek, za drzwiami rozlegy si podekscytowane gosy i miechy dziewczyn. Postanowia si zmobilizowa, wzia gboki oddech i na si prbowaa si umiechn. - Wszystkiego najlepszego! - zawoay chrem Sharon, Abbey, Ciara i Denise, przyjacika, ktrej nie widziaa od wiekw. Widok ich rozradowanych twarzy z miejsca wprawi j w dobry nastrj. Zaprosia je do salonu i pomachaa w stron kamery, ktr trzyma Declan. - Nie, Holly! Nie zwracaj na niego teraz uwagi! - sykna Denise i pocigna przyjacik za rk na kanap, gdzie dziewczta otoczyy j wianuszkiem i zaczy zasypywa prezentami. - Zacznij od mojego! ~ piszczaa Ciara. - Chyba najpierw powinnymy otworzy szampana, a potem prezenty - zaproponowaa Abbey. - Dobrze, twj rozpakuj jako pierwszy - obiecaa Holly siostrze. Abbey skoczya do kuchni i wrcia z tac pen wysokich, smukych kieliszkw do szampana. - Ktra ma ochot na bbelki? Holly, czy honory domu. I wrczya jej butelk. Kiedy Holly mocowaa si z korkiem, dziewczyny zaczy si zasania i chowa. - Ej, nie jestem a tak niezdarna! Kiedy szampan strzeli, wyday radosny okrzyk i wyszy z kryjwek.

- Dobra, to teraz rozpakuj mj prezent! - domagaa si gono Ciara. - Przesta! - uciszyy j koleanki. - Po toacie - wyjania Sharon. Wszystkie podniosy kieliszki. - Zdrowie mojej najukochaszej przyjaciki, ktra ma za sob trudny rok, ale okazaa si najdzielniejsz i najsilniejsz ze wszystkich znanych mi osb. Moe stanowi wzr dla nas wszystkich. Wypijmy za jej szczcie przez nastpne trzydzieci lat. Zdrowie Holly! - Zdrowie Holly! - powtrzyy chrem. Sczyy wolno szampana, a w oczach szkliy im si zy. Tylko Ciara jednym haustem wychylia kieliszek do dna. - No dobrze - zakomenderowaa. - Po pierwsze, w t tiar, bo jeste dzi nasz ksiniczk, a po wtre to jest prezent ode mnie. Dziewczta pomogy woy Holly byszczc tiar, ktra idealnie pasowaa do czarnego mienicego si gorsetu. Nastpnie rozwizaa wstk i zajrzaa do pudeka. - Co to takiego? - Przeczytaj! - zawoaa rozemocjonowana Ciara. Holly zacza czyta na gos instrukcj. - Przyrzd dziaa na bateri... Ciara, ty wariatko! Gruchn histeryczny miech. Declan zrobi min, jak gdyby go zemdlio. Holly uciskaa siostr. - Dobra, teraz moja kolej - powiedziaa Abbey, kadc paczuszk na kolanach Holly. Solenizantka otworzya pudeko. - Co za cudo! Podniosa do gry album fotograficzny oprawny w srebro. - Na twoje nowe wspomnienia - dodaa Abbey cicho. - Przepikny - zachwycaa si Holly. zarzucia dziewczynie rce na szyj i mocno j ucisna. - Dzikuj. - Mj prezent jest mniej romantyczny. Denise wrczya jej kopert. - Genialny pomys! - zawoaa Holly po otwarciu. - Tygodniowy pobyt w klinice zdrowia i urody w Haven! Bardzo ci dzikuj! - Nastpnie mrugna do Sharon. - Wprawdzie twj prezent na kocu, ale bynajmniej nie szarym.

Rozpakowaa oprawione w du srebrn ram zdjcie Sharon, Denise i Holly na balu gwiazdkowym sprzed dwu lat. - Mam na sobie tamt drog bia sukni! - Ostatni bal z Gerrym. - Postawi je na odpowiednim miejscu - powiedziaa i ulokowaa prezent na kominku, tu za zdjciem lubnym. - Do tego, dziewczyny - zawoaa Ciara. - Zabieramy si powanie do picia! Po dwch butelkach szampana i kilku czerwonego wina wytoczyy si z domu i wsiady do takswki. Holly upara si, eby usi obok kierowcy i odby z nim serdeczn rozmow. Kiedy dojedali do centrum, facet mia jej wyranie do. - Trzymaj si, John! - haaliwie poegnay swego nowego przyjaciela i wysypay si na ulic. Postanowiy poszuka szczcia w Boudoir, najbardziej eleganckim klubie w caym Dublinie. Klub zarezerwowano dla sawnych i bogatych. Od reszty wymagano kart wstpu. Denise podesza do drzwi, bezczelnie machajc bramkarzowi przed nosem kart wypoyczalni wideo. Nie pomogo. Zatrzymano j przy wejciu. Kiedy dziewczyny wykcay si z bramkarzami, do rodka weszo kilku znanych prezenterw wiadomoci z telewizji publicznej. Denise witaa ich jak dobrych przyjaci. Niestety, wkrtce potem Holly urwa si film.

Kiedy si obudzia, omotao jej serce, a usta miaa wyschnite jak sanda Gandhiego. Uniosa si na okciu i prbowaa otworzy oczy, ktre dziwnie jej si kleiy. W pokoju byo widno, a za bardzo, i wszystko jakby wirowao. W lustrze migno jej wasne odbicie. Niesamowite! Czyby w nocy miaa jaki wypadek? Osuna si na plecy. Nagle rozleg si alarm antywamaniowy. A bierz sobie, co chcesz, pomylaa. Tylko przynie mi szklank wody. Dopiero po chwili zorientowaa si, e to nie alarm, lecz telefon przy jej ku. - Halo - wyskrzeczaa. - Och, jak dobrze, e nie tylko mnie to spotyka - wystka jaki znkany gos. - Kto mwi? - wychrypiaa Holly. - Podobno mam na imi Sharon. Mczyzna, ktry ley obok mnie w ku, uwaa, e go znam. Holly usyszaa, jak John zanosi si miechem. - Sharon, bagam, owie mnie. Co si zdarzyo w nocy?

- Alkohol... i to w duych ilociach. - A masz jeszcze jakie rewelacje? - Nie - przyznaa sennym gosem Sharon. - Wiesz, ktra jest godzina? - Druga po poudniu, Holly. - Niemoliwe! - Wszystkiemu winna jest sia przycigania ziemskiego. Dobrze nie wiem, tego dnia byam na wagarach. - Chyba jeszcze popi. Mam nadziej, e jak si obudz, ziemia przesianie si krci. - Niegupi pomys. Witaj w klubie trzydziestolatkw. Holly jkna. - Dobranoc. Zasna w kilka sekund. Budzia si kilka razy, eby odebra telefony. Rozmowy zleway jej si ze snem. W kocu o dziewitej wieczorem postanowia zamwi chiskie jedzenie na wynos. Skulia si w piamie na kanapie i ogldaa telewizj, zajadajc si chiszczyzn. Rozpieraa j duma, e przeya urodziny bez Gerryego. Po raz pierwszy od jego mierci poczua si dobrze. Na horyzoncie zarysowaa si szansa, e moe jako sobie poradzi. Pnym wieczorem zadzwoni Jack. - I jak tam, siostrzyczko? - Ogldam telewizj i objadam si chiszczyzn. - Sysz, e jeste w dobrej formie. Czego nie mog powiedzie o swojej dziewczynie. - Nigdy wicej nie wyjd z tob na miasto, Holly - rozleg si krzyk Abbey. - Ona twierdzi, e niczego nie pamita. - Ja te nie. Moe to naturalny stan dla osb po trzydziestce. - A moe po prostu nie chcecie powiedzie, cocie zmaloway. - Rozemia si. Dzwoni, eby zapyta, czy wybierasz si jutro wieczorem na wystp Declana. - A gdzie on gra? - W pubie U Hogana. - Nie ma mowy. Moja noga wicej nie postanie w pubie, zwaszcza tam, gdzie graj gonego rocka. - Nie musisz pi, ale prosz, przyjd. Przy obiedzie u rodzicw nie zamienilimy sowa.

- Przecie i tak nie pogadamy, jeeli Orgiastyczna Ryba bdzie nam dudnia za plecami. - Przemianowali si na Czarne Truskawki. Brzmi troch bardziej sympatycznie powiedzia ze miechem. Holly jkna. - Prosz ci, Jack, nie namawiaj mnie. - Idziesz, i ju. Declan oszaleje ze szczcia, jak mu powiem. Zwykle na takich imprezach nie zjawia si nikt z rodziny.

Nazajutrz wieczorem w pubie U Hogana panowa straszny tok. Popularny trzykondygnacyjny lokal sta w samym centrum miasta. Na pierwszym pitrze znajdowa si modny nocny klub, odwiedzany przez piknych i kulturalnych modych ludzi. Na parterze tradycyjny irlandzki bar dla goci w rednim wieku. W mrocznej, obskurnej suterenie gray mniej lub bardziej profesjonalne kapele. W zadymionej, dusznej piwnicy trudno byo zapa oddech. Przy maym barze w kcie toczyli si studenci w obszarpanych dinsach. Pomachaa Declanowi, eby widzia, e przysza, ale postanowia nie przeciska si przez otaczajc go grupk dziewczt. Nie chciaa mu wchodzi w parad. Omino j studenckie ycie. Zrezygnowaa z pjcia na uczelni, zaraz po szkole zatrudniajc si jako sekretarka. Gerry skoczy marketing na Uniwersytecie Dubliskim, ale on te nie spdza zbyt duo czasu z kolegami ze studiw. W kocu Declan przedar si do niej przez tum fanek. - Witaj, gwiazdorze. Czuj si zaszczycona, e zechciae ze mn porozmawia - zamiaa si Holly. Declan zatar rce. - wietny zesp! Co czuj, e damy dzi czadu - powiedzia z przechwak w gosie. - Mio sysze co takiego z ust wasnego brata - odpara ironicznie Holly. Nie miaa ochoty podtrzymywa rozmowy z Declanem, bo w ogle na ni nie patrzy, tylko bez przerwy lustrowa napywajcych do pubu goci. - Dobra, wracaj sobie flirtowa ze swoimi licznotkami. Po co masz si mczy ze starsz siostr. - Nie o to chodzi - powiedzia. - Podobno ma dzi do nas zajrze przedstawiciel wytwrni pyt.

- Super! - Holly oywia si. Potoczya wzrokiem po sali w poszukiwaniu kogo, kto wygldaby na przedstawiciela takiej wytwrni. Dostrzega mczyzn, ktry wyglda dojrzale, sprawia wraenie jej rwienika. Mia na sobie czarn skrzan kurtk, czarne spodnie, czarny podkoszulek. Bacznie obserwowa scen. Tak, to na pewno kto z wytwrni. Wyrnia go ponadto niedbay zarost. - Tutaj, Deco! - Holly wskazaa mczyzn bratu. Declan si skrzywi. - Nie, to tylko Danny - zawoa i gwizdn, eby zwrci na siebie uwag znajomego. Danny odwrci si i podszed do nich. - Cze, stary - przywita go Declan, wycigajc rk. - Cze. Jak leci? Mczyzna by wyranie spity. - Dobrze - powiedzia Declan. - A jak wypada prba dwiku? - Byo kilka problemw, ale uporalimy si z nimi. - W porzdku. - Daniel zwrci si do Holly. - Przepraszam, e tak gadamy nad twoj gow. Jestem Daniel. - Bardzo mi mio. Holly... - Oj, przepraszam. - Declan si zmitygowa. - Holly, poznaj waciciela. Danielu, to moja siostra. - Hej, Deco, wchodzimy! - zawoa chopak z niebieskimi wosami. - Do zobaczenia pniej! - rzuci Declan i pobieg na scen. - Powodzenia! - krzykna za nim Holly. - A wic poznaam Hogana - powiedziaa, przenoszc wzrok na Daniela. - Niezupenie. Nazywam si Connelly - wyjani z umiechem. - Kupiem ten lokal dopiero kilka tygodni temu. - Ach tak. - Holly zdziwia si. - Nie wiedziaam, e zmieni waciciela. I bdzie si teraz nazywa U Connellyego? - Nie sta mnie na tak dugi napis nad wejciem. Holly rozemiaa si. - Wszyscy ju znaj nazw U Hogana. Chyba gupot byoby j zmienia. Daniel przyzna jej racj.

- Te si tym kierowaem. Nagle w drzwiach zjawi si Jack i Holly przywoaa go gestem. - Przepraszam za spnienie - powiedzia, ciskajc siostr. - Zacznie si dopiero za chwil. Jack, poznaj Daniela. Jest nowym wacicielem klubu. - Bardzo mi mio - przywita si Daniel, wycigajc rk. - Dobrze graj? - spyta Jack, gow wskazujc scen. - Prawd powiedziawszy, nie syszaem ich ani razu. - To odwane wyznanie - powiedzia Jack ze miechem. - Mam nadziej, e nie zbyt odwane - stwierdzi Daniel, kiedy chopcy weszli na scen. Rozlegy si oklaski. Declan zasiad na stoku i przewiesi sobie gitar przez rami. Kiedy zaczli gra, nie dao si ju zamieni sowa. Wszyscy podrygiwali, bez przerwy kto depta Holly po nogach. Daniel przecisn si przez tum, wszed za bar. Po chwili wrci z trunkami i stokiem dla Holly. Muzyka nie przypada Holly do gustu. Zreszt przy takim nateniu decybeli nie potrafia stwierdzi, czy Czarne Truskawki graj dobrze, czy le. Po czterech piosenkach nie wytrzymaa i pocaowaa Jacka na poegnanie. - Mio ci byo pozna, Danielu! - krzykna i zacza przedziera si w stron cywilizacji. Ca drog powrotn dudnio jej w uszach. Do domu dotara o dziesitej. Do koca maja pozostay dwie godziny. Ju niedugo bdzie moga otworzy kopert.

Siedziaa przy stole w kuchni i nerwowo bbnia palcami po drewnianym blacie. Z trudem wytrzymaa te dwie godziny bez snu; najwyraniej przesadzia z alkoholem na przyjciu. Dochodzio p do dwunastej. Przed chwil wydao jej si, e koperta, ktr trzyma przed sob, pokazuje jej jzyk i piewa: - Na - na na - na - na. Kiedy otwieraa dwie pierwsze koperty, odczuwaa siln wi z Gerrym. Zupenie jakby siedzia tu za ni i mia si z jej reakcji. Jak gdyby toczyli ze sob jak gr, mimo e znajdowali si teraz w dwch rnych wiatach. Wreszcie maa wskazwka zegara stana na pnocy. Holly ostronie rozerwaa kopert, wyja kartk i powoli rozoya j na stole.

Oby tak dalej, Disco Diwa! W tym miesicu przeam strach przed karaoke w Klubie Diwa. By

moe spotka Ci nagroda. PS Kocham Ci...

Czujc na sobie wzrok Gerryego, umiechna si delikatnie, po czym zacza mia si gono i serdecznie. - Nie ma mowy! - krzykna, gdy tylko zapaa oddech. - Gerry, ty otrze! Przecie wiesz, e si nie przeami! Ale Gerry mia si goniej. - To wcale nie jest mieszne! Przecie mnie znasz. Tym razem odmawiam. Nienawidz karaoke! - Ale musisz - powtarza ze miechem Gerry. - Zrb to dla mnie. Na dwik telefonu Holly a podskoczya. W suchawce rozleg si gos Sharon. - Jest pi po dwunastej. I co tym razem napisa? - Skd wiesz, e otworzyam? - Te co! - prychna Sharon. - Przyjanimy si od lat. Znam ci troch. No, mw! - Nie zrobi tego, o co mnie prosi - wybucha Holly. - Ale dlaczego? O co ci prosi? - spyta John, wczajc si do rozmowy z drugiego aparatu. - Gerry chce, ebym wzia udzia w konkursie karaoke w Klubie Diwa. A ja nawet nie wiem, gdzie on si mieci. Przyjaciele zaczli mia si tak gono, e Holly musiaa odsun suchawk od ucha. - Zadzwocie, kiedy cho troch ochoniecie - rzucia poirytowana i rozczya si. Po kilku minutach zadzwonili ponownie. - Dobra, wracamy do tematu - obwiecia Sharon bardzo powanie. - Ju si uspokoiam. John, tylko nie patrz na mnie - rzucia gdzie w bok. - Przepraszam ci, ale przypomniaam sobie, jak ostatnio... - No wanie, no wanie - przerwaa jej Holly. - Nie musisz mi przypomina. Przeyam najwikszy wstyd w caym yciu. - Daj spokj, nie moesz si tak denerwowa z byle powodu. Mae potknicie, i tyle... - Stokrotne dziki! A za dobrze wszystko pamitam! W kadym razie wiem, e nie umiem piewa. I wanie wtedy przekonaam si o tym a za dobrze. Sharon umilka. - Sharon, jeste tam?

Cisza. - Sharon, miejesz si? Holly daa za wygran. Usyszaa cichy pisk i poczenie zostao przerwane.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! cile rzecz biorc, spnionych urodzin doda, miejc si nerwowo, Richard. Holly oniemiaa z wraenia na widok brata stojcego w progu. Niespotykany widok! Kto wie, czy nie odwiedzi jej po raz pierwszy. - Przyniosem ci storczyk, to miniaturka falenopsis - powiedzia, wrczajc siostrze kwiat w doniczce. - wiea dostawa, niedugo bdzie kwit. Holly pogaskaa mae rowe pczki. - Skd wiedziae? Storczyki to moje ulubione kwiaty! - Masz tu pikny ogrd i... taki zielony. - Odchrzkn. - No moe troch zaniedbany. - Wejdziesz, czy zajrzae tylko na chwil? Bagam, nie wchod, mylaa. Mimo tak starannie wybranego prezentu nie miaa ochoty przyjmowa teraz Richarda. - Chtnie wstpi na ma pogawdk. Dugo i dokadnie wyciera buty. Przypomina Holly starego matematyka ze szkoy, ktry zawsze chodzi w brzowym kardiganie i brzowych spodniach ledwo zakrywajcych porzdne brzowe pantofle. Richard wyglda, jakby nigdy nie czu si dobrze w swojej skrze. Zawsze wydawao si, e dusi go krawat, a kiedy si umiecha, jego oczy nigdy si nie miay. Musztrowa wasne ciao i natychmiast wymierza mu kar, gdy tylko pokusio si o odrobin czowieczestwa. Holly zaprowadzia brata do salonu i postawia doniczk na telewizorze. - Nic z tego, Holly - powiedzia, groc jej palcem. - Musisz umieci go w przewiewnym miejscu, z dala od przecigw, nasonecznienia i grzejnikw. - Rozumiem. Holly w popochu rozejrzaa si po pokoju. - Na tym stoliku porodku powinno mu by dobrze. Postawia rolin na stole. - Napijesz si kawy? A moe herbaty? - spytaa, liczc w duchu na to, e odmwi. - Chtnie - odpowiedzia i klasn w donie. - Marz o herbacie. Tylko z mlekiem, bez

cukru. Holly wrcia z dwoma kubkami herbaty i postawia je na stoliku. Miaa nadziej, e para z kubkw nie zabije biednej rolinki. - Musisz go regularnie podlewa, a wiosn dodatkowo odywia. Nadal mwi o storczyku. Holly pokiwaa gow, chocia wiedziaa a za dobrze, e nic z tego nie bdzie. - Nie przypuszczaam, Richard, e masz tak smykak do ogrodnictwa. Lubisz pracowa w ogrodzie? - eby wiedziaa. Uwielbiam - odpar z umiechem. Poczua si, jak gdyby obok siedzia nieznajomy mczyzna. Zrozumiaa, jak mao o nim wie i jak mao on wie o niej. Fakt, e Richard zawsze trzyma ludzi na dystans. Nigdy nie okazywa emocji, nie dzieli si wraeniami. Zawsze przekazywa fakty i tylko fakty. - No, to mw, co si stao - spytaa o wiele za gono. - Innymi sowy, co ci do mnie sprowadza? - Nie, nic si nie stao. Wszystko w normie - uspokoi j. Pocign yk herbaty, a po chwili doda: - Pomylaem po prostu, e skoro jestem w pobliu, mgbym do ciebie wpa. Holly zdobya si na umiech. - Co u Emily i Timmyego? Oczy mu rozbysy. - Wszystko dobrze. Tylko si martwi. - Czym? - Waciwie to niczym. Po prostu dzieci ustawicznie przysparzaj zmartwie. - Popatrzy jej prosto w oczy. - Pewnie si cieszysz, e nie bdziesz musiaa uera si z dziemi. Zapado milczenie. Holly siedziaa jak sparaliowana. Nie moga uwierzy, e brat mia czelno co takiego powiedzie. - Znalaza ju prac? - spyta. - Nie - odburkna. - A jak sobie radzisz finansowo? Jeste na zasiku dla bezrobotnych? - Nie, Richard - odpowiedziaa. - Dostaj wdowi rent. - Fajna sprawa, co? - Nie powiedziaabym. To raczej przygnbiajce. Atmosfera staa si napita. Nagle

Richard klepn si w nog. - Musz wraca do pracy - powiedzia, wstajc. - Mio ci byo zobaczy. Dzikuj za herbat. - Drobiazg. To ja dzikuj za storczyk - wycedzia Holly przez zacinite zby. Ruszy w kierunku samochodu. Kiedy odjeda, prychna pod nosem. Zawsze gotowao si w niej na jego widok. Ten facet jest chyba wyciosany z drewna.

Nazajutrz rano obudzia si w ubraniu. Przespaa tak na ku ca noc. Wracaa do starych nawykw. Wszystkie przejawy pozytywnego mylenia z ostatnich kilku tygodni jakby si ulotniy. Cholernie mczyo j nieustanne silenie si na rado. Usza z niej caa para. Czy to wane, e dom nie jest posprztany? Albo e nie mya si przez tydzie? Kogo to, do diaba, obchodzi? Telefon na stoliku zacz wibrowa, co oznaczao, e otrzymaa wiadomo. Pochodzia od Sharon.

Klub Diwa tel. 36700700 Pomyl. Karaoke to frajda, skoro tak Ci radzi Gerry.

Najchtniej odpisaaby, e Gerry nie yje. Ale odkd zacza otwiera od niego listy, miaa poczucie, e wyjecha raczej na wakacje. Postanowia zadzwoni do klubu i zorientowa si w sytuacji. Wykrcia numer, odebra mski gos. Nie wiedziaa, co powiedzie, szybko odoya suchawk. I widzisz? - skarcia si w duchu. Przecie to nie takie trudne. Po chwili wybraa ponownie numer. Znw usyszaa w suchawce: - Klub Diwa. - Dzie dobry. Chciaam zapyta, czy urzdzaj pastwo wieczory karaoke? - Owszem, we wtorki. - A czy... - Zawiesia gos. - Moja koleanka chciaaby u pastwa zapiewa. - Jak nazwisko? Zamara. - Holly Kennedy.

- Konkursy karaoke odbywaj si we wtorki. Co tydzie gocie wybieraj dwoje uczestnikw, a w finale piewa szecioro. Ale zgoszenia przyjmujemy na jaki czas z gry. Prosz poradzi koleance, eby sprbowaa ponownie przed Boym Narodzeniem. - Dobrze, dzikuj. - Ale wie pani, nazwisko Holly Kennedy brzmi znajomo. Czy jest ona moe siostr Declana? - Tak. Pan j zna? - spytaa wstrznita Holly. - Poznaem j ostatnio przez jej brata. Czy to moliwe, e Declan przedstawi jak dziewczyn jako swoj siostr? Bezczelny gwniarz... Nie, niemoliwe. - Czyby Declan gra w Klubie Diwa? - Nie, nie. Gra z zespoem w suterenie. - A czy Klub Diwa mieci si w pabie U Hogana? - Tak, na najwyszym pitrze. Moe jednak powinienem bardziej si reklamowa! - Czy to znaczy, e rozmawiam z Danielem? - zawoaa Holly i zaraz ugryza si w jzyk. - Tak. A my si znamy? - My akurat nie. Ale Holly wspominaa mi o panu. - Urwaa, bo zorientowaa si, jak to brzmi. - Przelotnie. Mwia, e przynis jej pan stoek. Holly zacza bi delikatnie gow w cian. Daniel si rozemia. - Prosz jej przekaza, e gdyby chciaa zapiewa w Boe Narodzenie, chtnie j wpisz. Nie uwierzy pani, ile mamy zgosze. - Co podobnego - rzucia bez przekonania. Czua si jak idiotka. - A mog wiedzie, z kim rozmawiam? Holly chodzia nerwowo po pokoju. - Z Sharon. - Mam pani numer w telefonie. Zadzwoni, gdyby kto si wycofa. - Bd bardzo wdziczna. Odoy suchawk. Zeskoczya z ka, nacigna kodr na gow, bo czua, jak oblewa si rumiecem wstydu. Zlekcewaya dzwonek telefonu i leaa skulona w pocieli, zorzeczc w duchu, e si tak wygupia. W kocu wygramolia si z ka, nacisna guzik automatycznej sekretarki. - Cze, Sharon. Mwi Daniel z Klubu Diwa. Rozmawialimy przed chwil. - Urwa. Wanie przejrzaem list i najwyraniej kilka miesicy temu kto wpisa Holly Kennedy na list,

chyba e to jaka dziwna zbieno nazwisk. Oddzwo, bo musz to wyjani. Dzikuj. Holly siedziaa na brzegu ka jak raona piorunem.

ROZDZIA CZWARTYSharon i Holly spotkay si z Denise podczas przerwy obiadowej w kawiarni U Bewleya na Grafton Street. Czsto si tam umawiay i oglday wiat toczcy si w dole. Sharon zawsze twierdzia, e to najlepsza witryna, bo daje widok z lotu ptaka na wszystkie jej ulubione sklepy. - Nie wierz, e Gerry to wszystko zorganizowa! - wykrzykna Denise, kiedy j wtajemniczyy. Odrzucia dugie kasztanowe wosy na ramiona. W bkitnych oczach bysn entuzjazm. - Zapowiada si fajna zabawa, co? - zawoaa podniecona Sharon. - O Boe. - Holly ogarno przeraenie na sam myl o wystpie. - Mam gul w gardle, ale musz chyba speni wol Gerryego. - To si nazywa sia charakteru - pochwalia Denise. - Co nam zapiewasz, Hol? - Nie mam pojcia. Dlatego zwoaam narad. - Dobra, czego aktualnie suchasz? - spytaa Denise. - Ostatnio Westlife. Spojrzaa z nadziej na koleanki. - W takim razie zapiewaj co z ich repertuaru - zachcia j Sharon. - Przynajmniej tekst nie bdzie ci obcy. Sharon i Denise zaczy chichota jak nastolatki. - Moesz sobie faszowa do woli... - wykrztusia Sharon midzy kolejnymi atakami miechu. - Przecie bdziesz znaa tekst! - dokoczya Denise. Z pocztku Holly si naburmuszya, ale na widok koleanek trzymajcych si za brzuchy w histerycznym ataku miechu nie wytrzymaa. Miay racj: so jej nadepn na ucho i w ogle nie umiaa piewa. Nie ma mowy, eby dobraa sobie piosenk, ktra jej dobrze pjdzie. Denise spojrzaa na zegarek i jkna, e musi wraca do pracy. Po wyjciu od Bewleya skieroway si do sklepu z ubraniami, ktry prowadzia Denise. Po Grafton Street jak zwykle przewalay si tumy. Na kadym rogu jaki uliczny artysta usiowa przycign uwag przechodniw. Kiedy mijay jednego z grajkw, Denise i Sharon zaczy taczy jaki irlandzki taniec. Skrzypek puci do nich oko, a one rzuciy mu do

tweedowej czapki gar drobniakw. - egnam, moje panie. Wy si moecie obija, a ja musz wraca do pracy - powiedziaa Denise, otwierajc na ocie drzwi swego sklepu. Na jej widok rozpierzchy si mode ekspedientki plotkujce przy ladzie. Natychmiast zaczy poprawia ubrania na wieszakach. Holly i Sharon zagryzay wargi, eby si nie rozemia. Poegnay si i rozeszy do swoich samochodw. Dopiero o czwartej Holly ruszya do domu. Podstpna Sharon namwia j na zakupy. Skoczyo si tym, e wywalia fors na kupno idiotycznej bluzki, na ktr - uznaa - jest za stara. Naprawd musi teraz zacisn pasa. Oszczdnoci stopniay, a myl o szukaniu pracy napawaa j przygnbieniem. Zadzwonia do mamy i spytaa, czy mogaby do niej zaraz wpa. - Oczywicie, e moesz, kochanie. - Elizabeth ciszya gos. - Tylko wiedz, e jest u mnie Richard. Co go naszo z tym odwiedzaniem rodziny? Przez chwil zastanawiaa si, czy nie wrci do siebie, ale w kocu stwierdzia, e Richard to przecie jej brat. Nawet jeli j denerwuje, nie moe go unika. W domu panowa harmider jak za dawnych lat. Kiedy wesza, mama pooya na stole jeszcze jedno nakrycie. - Mam nadziej, e nie sprawiam ci zbytniego kopotu. - Ale to aden kopot. Po prostu biedny Declan bdzie musia dzisiaj pogodowa zaartowaa, droczc si z synem, ktry wanie siada do obiadu. Declan si skrzywi. - A czemu to, mistrzuniu, nie jeste na zajciach? - spytaa Holly. - Miaem zajcia cay ranek - odpar Declan. - A o smej wieczorem jeszcze wracam do szkoy. - Tak pno? - zdziwi si ojciec, polewajc sosem miso na talerzu. - Bo dopiero o tej porze udao mi si zarezerwowa montaowni. - Macie tylko jedn montaowni, Declan? - wtrci si do rozmowy Richard. - Aha. Wdzicznym rozmwc to on nie by. - Nie maj pienidzy na drug? - Nie, bo to maa uczelnia, Richard. - Wiksze uczelnie s chyba lepiej wyposaone. I w ogle we wszystkim lepsze.

Declan odci si, na co zreszt wszyscy czekali. - Nie powiedziabym. Mamy najlepszy sprzt. I wykadowcy pracuj w brany. Nauka nie ogranicza si do teorii. Brawo, Declan, popara go w duchu Holly. - O czym jest ten twj film, synu? - spyta Frank. - Nie chc si jeszcze zagbia w szczegy, ale z grubsza opowiada o nocnym yciu Dublina. - I my w nim bdziemy? - spytaa podniecona Ciara. - Moe poka ty twojej gowy - zaartowa. - Nie mog si doczeka - powiedziaa Holly, eby doda mu otuchy. - Dzikuj. - Declan odoy widelec i rozemia si. - Czy dobrze syszaem, e zgosia si do konkursu karaoke? - Co? Ciarze omal oczy nie wyszy z orbit. Holly udawaa, e nie wie, o czym brat mwi. - Ju si nie kryguj. Wiem o tym od Dannyego. - Declan zwrci si do pozostaych czonkw rodziny. - Danny jest wacicielem knajpy, w ktrej ostatnio graem, i powiedzia mi, e Holly zapisaa si do konkursu karaoke w klubie na pitrze. Rozlegy si jki zachwytu i zdumienia. Ale Holly si nie poddawaa. - Daniel wpuszcza ci w maliny. Przecie wszyscy wiedz, e nie umiem piewa! I rozemiaa si szeroko, jak gdyby sam ten pomys wyda jej si zupenie niedorzeczny. - Nie kam - mitygowa j Declan. - Przecie widziaem twoje nazwisko na licie! Nie pozostawao jej nic innego, tylko si przyzna. - Historia jest do skomplikowana. Gerry zapisa mnie tam wiele miesicy temu, bo chcia, ebym si przeamaa. Teraz uwaam, e powinnam to zrobi dla niego. Wszyscy patrzyli na ni w osupieniu. - Wedug mnie to wspaniay pomys - orzek ojciec. - Te tak uwaam - zawtrowaa mama. - Przyjdziemy wszyscy, eby ci wesprze. - Nie, mamo. Naprawd nie trzeba. To nic wielkiego. - Nie zamierzam siedzie w domu, kiedy moja siostra bdzie si produkowaa w konkursie wokalnym - oznajmia Ciara.

- Jasne! - zawoa Richard. - Wszyscy pjdziemy. Nigdy nie byem na imprezie karaoke. Zapowiada si nieza zabawa. Kiedy to ma by? Wyj kalendarz. - W sobot - powiedziaa z rezygnacj w gosie Holly. Richard zacz zapisywa. - Nieprawda - zaoponowa Declan. - W najbliszy wtorek, oszustko! - Cholera! - zakl Richard ku zdumieniu reszty rodziny. - Czy kto ma korektor?

Holly co chwila biegaa do toalety. Przez ca noc waciwie nie zmruya oka. Wygldaa fatalnie i tak si te czua. Miaa ciemne wory pod oczami i pogryzione wargi. Wreszcie nadszed wielki dzie. A dla niej dzie najgorszego koszmaru - wystp przed publicznoci. Rodzina i przyjaciele, serdeczni jak zwykle, zasypali j kartami ze sowami otuchy. Sharon i John przysali jej nawet bukiet kwiatw, ktry postawia w przewiewnym miejscu, na stoliku obok wolno dogorywajcego storczyka. Woya strj, ktry Gerry kaza jej kupi w kwietniu. Rozpucia wosy, eby jak najbardziej zakryway twarz, pocigna rzsy wodoodporn mascar, przewidujc, e wieczr zakoczy si paczem. John i Sharon przyjechali po ni takswk. Przez ca drog nie zamienia z nimi ani sowa. W duchu przeklinaa wszystkich za to, e zmusili j do udziau w konkursie. Bya pewna, e wystawia si na pomiewisko. Nie moga usiedzie w miejscu. Bez przerwy nerwowo otwieraa i zamykaa torebk. - Odpr si - uspokajaa j Sharon. - Wszystko bdzie dobrze. - Odchrza si - warkna. W kocu dotarli do Hogana. Z przeraeniem stwierdzia, e klub jest wypchany po brzegi. Rodzina, zgodnie z jej prob, zaja stolik przy toalecie. Richard usadowi si na stoku, ale odstawa od reszty goci, bo wystroi si w garnitur. - Tato, przypomnij mi szybko zasady konkursu. Co Holly bdzie musiaa zrobi? Frank wda si w wyjanienia, a Holly zacza denerwowa si jeszcze bardziej. - To fantastyczne! - emocjonowa si Richard, rozgldajc wok. Chyba po raz pierwszy w yciu znajdowa si w klubie nocnym. Widok estrady przerazi Holly do reszty. Nie spodziewaa si, e bdzie taka dua. Jack i Abbey siedzieli objci i oboje umiechali si do Holly, chcc j jako wesprze na

duchu. Ona jednak spogldaa na nich ponuro. - Cze, Holly - przywita si Daniel. W rku trzyma duy notatnik. - Pierwsza piewa Margaret, drugi Keith, potem ty. - Czyli jestem trzecia. - Tak, a po tobie... - Reszta mnie nie obchodzi! - przerwaa mu niegrzecznie Holly. Marzya o tym, eby wszyscy zostawili j w spokoju. - Przepraszam, e zawracam ci gow w takim momencie, ale powiedz, ktra z twoich koleanek to Sharon? - Siedzi tam. - Holly wskazaa przyjacik. - Zaraz, a dlaczego pytasz? - Chciaem j pozna, bo rozmawiaem z ni przez telefon. Kiedy podszed do Sharon, Holly zeskoczya ze stoka. - Cze, Sharon. Jestem Daniel. Rozmawialimy przez telefon. - Przez telefon? Nie dosyszaam imienia. - Daniel. - Holly gwatownie gestykulowaa za plecami Daniela. Mczyzna odchrzkn nerwowo. - To nie ty dzwonia do klubu? - Nie, mj drogi. Musiae mnie z kim pomyli - powiedziaa Sharon. Daniel mia speszon min. Holly kiwaa gorczkowo gow. - Aaa... - Sharon udawaa, e si zastanawia. - Czekaj, przepraszam! Co mnie dzisiaj przymulio. Pewnie za duo wypiam - dodaa ze miechem i podniosa kieliszek. Daniel odetchn z ulg. - W takim razie mio mi ci pozna osobicie - rzek i odszed. - Co to za historia? - Sharon natara na Holly, kiedy Daniel by ju na tyle daleko, e nie mg ich sysze. - Pniej ci wyjani - powiedziaa Holly, bo gospodarz wieczoru karaoke wchodzi ju na scen. - Witam pastwa bardzo serdecznie - przywita si rutynowo. - Czeka nas wieczr peen atrakcji. Jako pierwsza wystpi przed pastwem Margaret z Tallaght. Zapiewa My Heart Will Go On, standard Celine Dion z filmu Titanic. Wielkie brawa dla Margaret! Tum oszala. Holly zaomotao serce. Kiedy Margaret zacza piewa, na sali zapanowaa absolutna cisza. Holly przygldaa

si zasuchanym ludziom. Wszyscy, nawet jej rodzina, wpatrywali si w Margaret z zachwytem. Zdrajcy! Wykonawczyni przymruya oczy i piewaa z wielkim uczuciem. Zdawao si, e przeywa kade sowo. - Rzucia nas na kolana, co? - podsumowa prowadzcy. Znw rozlegy si gone brawa. Za chwil na scenie pojawi si Keith, laureat konkursu z ubiegego roku. Zapiewa Ameryk Neila Diamonda. Prosz go przyj brawami! Holly nie chciaa wicej sucha. Wybiega do toalety. W toalecie chodzia tam i z powrotem, prbujc si uspokoi. Nogi miaa jak z waty, odek podszed jej do garda. Przejrzaa si w lustrze. Zaczerpna kilka gbokich oddechw. Tum na sali klaska. Holly zamara w bezruchu. Kolej na ni. - Zgodzicie si pastwo ze mn, e Keith da icie mistrzowski popis? Znw burza oklaskw. - Ale to nie koniec. To tylko rozgrzewka. Teraz wystpi przed pastwem debiutantka, Holly... Wpada do kabiny i zamkna si od rodka. Nie wyjdzie std za adne skarby. Czy Holly Kennedy jest na sali? - zagrzmia konferansjer. Brawa ucichy, widzowie rozgldali si wok w poszukiwaniu kolejnej zawodniczki. Niech sobie czekaj, pomylaa. Zamkna oczy i zacza modli si w duchu, eby ten koszmar jak najszybciej min. Publiczno ucicha. Czyby na scenie bya ju nastpna osoba? Napicie w ramionach ustpio. Strach min, ale Holly postanowia jeszcze troch zaczeka w toalecie. Wtem rozleg si trzask otwieranych i zamykanych drzwi. - Holly? - Wesza Sharon. - Wiem, e tam jeste, wic posuchaj. Holly przekna spywajce po twarzy zy. - Wiem, e to dla ciebie cikie przeycie, ale musisz zwalczy zdenerwowanie i trem. Sharon urwaa. Prowadzcy znw podszed do mikrofonu. - Prosz pastwa, okazuje si, e nasza zawodniczka wanie wysza do toalety. Na sali gruchn miech. - Sharon! - Gos Holly dra ze strachu. - Holly, nie musisz tego robi. Nikt ci nie zmusza...

- Prosz pastwa, przypomnijmy Holly, e pora wychodzi na scen! - krzykn konferansjer. Publiczno zacza skandowa jej imi. - ... Ale jeli teraz si poddasz, nigdy sobie tego nie wybaczysz. Gerry z pewnoci mia powd, by ci o to prosi. - Holly! Holly! Holly! - Och, Sharon - szepna z trwog w gosie Holly. Nagle poczua, jakby waliy si na ni ciany kabiny. Krople potu wystpiy jej na czoo. Wybiega za drzwi. Oczy miaa zaczerwienione, spuchnite, mascara czarnymi strukami ciekaa jej po policzkach. - Nie mog tego zrobi! - rzeka. - Wiem, niech ich cholera wemie! Nigdy wicej nie zobaczysz ich spragnionych uciechy i sensacji twarzy. Czy kogo to obchodzi, co sobie pomyl? Mnie nie obchodzi. A ciebie? Holly zastanowia si chwil. - Mnie te nie - szepna. - Co? Bo nie dosyszaam. Obchodzi ci, co sobie pomyl? - Nie - powiedziaa odrobin goniej. - Goniej! Sharon potrzsna j za ramiona. - Nie! - zawoaa Holly. - Goniej! - Nieeeeeeeeeee! Nie obchodzi mnie, co sobie pomyl! - rykna. Obie zaniosy si miechem. - No, to zaserwuj im kolejny wygup z kolekcji Holly, ebymy za kilka miesicy miay si z czego mia - zaordynowaa Sharon. Holly zmya z policzkw rozmazany tusz do rzs, zebraa si w sobie i pomaszerowaa w stron drzwi. Otworzya je i z podniesionym czoem wkroczya na sal, do rozentuzjazmowanych fanw, skandujcych jej imi. Wykonaa teatralny ukon, po czym, zachcana oklaskami, wysza na estrad. Wszystkie oczy skupiy si na niej. Stana z zaoonymi rkami i potoczya bdnym spojrzeniem po widowni. Kiedy zagraa muzyka, wszyscy przy jej stoliku podnieli kciuki na znak zachty. Miy gest, ale niewiele pomg. ciskajc mocno mikrofon, zapiewaa drcym i niepewnym gosem:

- Co powie wiat, jeli zdarzy mi si fasz? Czy wszyscy wstan i pjd sobie std? Denise i Sharon rykny miechem. Piosenka dobrana bya perfekcyjnie. Zaklaskay, eby cho troch podnie nieszczsn przyjacik na duchu. Holly piewaa okropnie, krzywic si, jakby za chwil miaa si rozpaka. Niewiele brakowaoby zaczli j wygwizdywa, ale w tym momencie rodzina i przyjaciele chrem wczyli si do refrenu. - Dam sobie rad z pomoc przyjaci, tak, dam rad z niewielk pomoc przyjaci. Na widowni rozlegy si miechy, atmosfera nieco si rozlunia. Holly przygotowaa gos na wyszy ton i zapiaa ze wszystkich si: - Czy kto jest ci potrzebny?. Kilka osb podchwycio refren. - Potrzebny, bo chc kogo kocha. - Czy kto jest ci potrzebny? - powtrzya i skierowaa mikrofon w stron sali, a widownia zgodnie zapiewaa znany motyw. Trema troch odpucia i Holly dzielnie dobrna do koca piosenki. Ludzie z tyu wrcili do rozmw; barmani rozlewali trunki. Kiedy wreszcie skoczya, uprzejmi gocie przy stolikach z przodu oraz jej stolik rodzinny skwitowali wystp brawami. W rnych miejscach sali wybuchay salwy miechu. Prowadzcy wzi od Holly mikrofon i powiedzia: - Prosz o brawa dla niesychanie dzielnej Holly Kennedy! Rodzina i przyjaciele oklaskiwali j. Denise i Sharon miay policzki mokre od ez. - Nie masz pojcia, jaka jestem z ciebie dumna - pochwalia Sharon, zarzucajc jednoczenie przyjacice rce na szyj. - Zafundowaa nam niez zabaw! - Dziki za pomoc. Holly uciskaa przyjacik. Abbey klaskaa. - Groza, po prostu groza! - krzycza Jack. Mama si umiechaa, a tata nie mg spojrze crce w oczy, z trudem powstrzymujc chichot. Z drugiego koca sali macha do niej Declan, wskazujc kciukiem porak. Holly skulia si przy stoliku, popijaa wod i wysuchiwaa gratulacji za to, e si przeamaa i przezwyciya strach. Rozpieraa j duma.

Podszed John i opar si o cian przy jej stoliku. - Gdzie musi tu by Gerry - powiedzia i spojrza na ni szklistymi oczami. Biedny John. On take tskni za Gerrym, by to w kocu jego najlepszy przyjaciel. Umiechna si do niego ze wspczuciem. John mia racj. Ona te czua obecno Gerryego. Zupenie jakby obj j mocno, przytuli i obdarzy jednym ze swych czuych pocaunkw, za ktrymi tak tsknia. Godzin pniej, po zakoczeniu wystpw, prowadzcy wyszed, eby przedstawi wyniki gosowania. Zamiast fanfar rozleg si podniosy kawaek na werblach. Na deski wkroczy Daniel w swej czarnej skrzanej kurtce. Przywitay go gwizdy i piski dziewczt. Richard z przejciem ciska kciuki za Holly. - Do finau przechodzi dwoje uczestnikw. - Urwa dla wzmocnienia efektu. - Keith i Samantha! Holly zerwaa si z miejsca i zataczya radonie, ciskajc Denise i Sharon. Richard by kompletnie zdezorientowany, a reszta rodziny gratulowaa Holly zwyciskiej poraki. Holly, teraz ju odprona, w zadumie sczya drinka. Sharon i John wdali si w zagorza dyskusj. Abbey i Jack zachowywali si jak para zakochanych nastolatkw. Ciara tulia si do Daniela, a Denise... No, wanie, gdzie jest Denise? Holly rozejrzaa si po klubie i wypatrzya koleank na scenie. Staa przed gospodarzem wieczoru w prowokacyjnej pozie. Rodzice Holly ju wyszli, pozosta jej wic tylko Richard. Siedzia wyranie zagubiony, co kilka sekund przechylajc szklank. Holly usiada naprzeciwko. - Dobrze si bawisz? - Dzikuj, Holly. Naprawd sprawia mi ogromn frajd. - Zdziwiam si, e w ogle przyszede. Wydawao mi si, e omijasz takie miejsca. - Oj, bo trzeba wiecznie tyra na rodzin. - A gdzie jest Meredith? - Z Emily i Timothym - powiedzia, jakby to tumaczyo wszystko. - Jutro pracujesz? - Tak - odpar zwile i szybko dopi swojego drinka. - Musz ju i. wietnie si spisaa, Holly. Rozejrza si niepewnie, zastanawiajc si widocznie, czy si egna i zakca swej rodzinie dobr zabaw, po czym, bez sowa, przebijajc si przez tum, ruszy w kierunku

wyjcia. Znw zostaa sama. Najchtniej chwyciaby torebk i ucieka do domu, ale wiedziaa, e musi troch odczeka. Jeszcze nieraz znajdzie si sama w towarzystwie par, trzeba si przyzwyczaja. Musz uzbroi si w cierpliwo, powiedziaa sobie w duchu. Umiechna si na widok siostry kokietujcej Daniela. Ciara bya absolutnie beztroska, zdawao si, e niczym si nie przejmuje. W adnej pracy nie zagrzaa miejsca ani nie utrzymaa duej adnego chopaka. Czsto bdzia gdzie mylami, zatopiona w marzeniach o podry do kolejnego dalekiego kraju. Holly spojrzaa na Jacka, ktry na krok nie odstpowa Abbey. Zawsze opanowany, jak przystao na nauczyciela, szanowanego przez wszystkich uczniw. Westchna i wrcia do swojego trunku. Daniel poszuka jej wzrokiem. - Napijesz si jeszcze czego? - Nie, dziki. Niedugo i tak wracam do domu. - Zosta, Hol - poprosia Ciara. - Jeszcze wczenie. Daj jej wdki z col - zwrcia si do Daniela. - I mnie te. - Ciara! - zawoaa Holly, speszona bezceremonialnoci siostry. - W porzdku. Przecie sam zaproponowaem co do picia. - Daniel ruszy do baru. - Ciara, co ty wyprawiasz? Tak nie wypada! - zbesztaa siostr. - Dlaczego? Przecie on nie paci. Jest wacicielem czy nie? - powiedziaa na swoj obron. - Gdzie jest Richard? - Pojecha do domu. - No wiesz! A mia mnie odwie! Ciara zacza gorczkowo szuka swojej torebki, zwalajc przy tym na podog wiszce na oparciach krzese ubrania. - Ju go nie zapiesz. Wyszed dawno temu. - Ale zaparkowa daleko std, a musi przejecha koo wyjcia, by wydosta si na ulic. Znalaza torebk i wybiega z okrzykiem: - Trzymaj si, Holly. Wypada fantastycznie! Wrci Daniel, postawi na stole tac z trunkami i usiad naprzeciwko niej. - Gdzie jest Ciara? - spyta. - Prosia, eby ci przeprosi, ale pobiega na parking, by dogoni brata, ktry mia j

podrzuci do domu. - Holly rozemiaa si. - Pewno uwaasz nas za najbardziej gruboskrn rodzin pod socem. Ciara moe wydawa si prostacka, ale ma dobre serce i tak naprawd jest delikatna i wraliwa. - Daj spokj, naprawd wszystko w porzdku. Po prostu jeden drink wicej dla ciebie. Spojrza w gb sali. - Twoja koleanka chyba dobrze si bawi. Holly obejrzaa si i zobaczya Denise wtulon w swego partnera. Widocznie jej prowokacyjne pozy odniosy podany skutek. - O nie, tylko nie on! Ten straszny typ dosownie wywlk mnie z toalety - jkna Holly. - To mj kolega, Tom OConnor z rozgoni Dublin FM. Karaoke poszo dzi w radiu na ywo - doda powanie. - Co? Daniel pokaza zby w umiechu. - Oj, artuj. Chciaem tylko zobaczy twoj min. - Nie wystawiaj mnie na takie prby - poprosia Holly, chwytajc si za serce. Mylaam, e oszalej ze strachu, wystpujc przed tutejsz publicznoci, a co dopiero przed caym miastem. - Nie obra si, ale skoro tak nienawidzisz tego rodzaju zabaw, to dlaczego si zdecydowaa? - spyta Daniel. - Och, mj dowcipny m uzna, e fajnie bdzie zgosi guch jak pie on do konkursu wokalnego. Daniel rozemia si. - A tak le ci nie poszo! A twj m jest tutaj? - zapyta, rozgldajc si po sali. - Z pewnoci gdzie si tu krci - powiedziaa z umiechem.

ROZDZIA PITYHolly starannie rozwieszaa na sznurach uprana bielizn, rozmylajc o tym, jak przez cay miniony miesic prbowaa zapanowa jako nad swoim yciem. Wci wierzya, e wszystko si uoy, ale byway dni, e optymizm ulatnia si cakowicie i ogarnia j nieprzebrany beznadziejny smutek. Godzinami, odrtwiaa, przesiadywaa wwczas w salonie, wspominajc dawne chwile, rozpamitujc kad ktni z Gerrym i aujc przy tym, e nie moe cofn czasu. Wyrzucaa sobie, e nazbyt czsto obraaa si, zamiast od razu wyjania nieporozumienia i wybacza. Samotnie kada si spa, zamiast przytuli si do ukochanego. Bezsensowna strata czasu. Bywao, e caymi dniami snua si po domu, zatopiona we wspomnieniach. Niekiedy nagle wybuchaa miechem, bo przypomina jej si jaki dowcip Genyego albo ich wsplne wygupy. Mczya j ta hutawka nastrojw. Czasami pograa si w depresji na wiele dni. Potem jakim cudem znajdowaa w sobie si, eby si z niej wyrwa, ale wkrtce ponury nastrj wraca ze zdwojona si. Z byle powodu tryskay zy. Wszystko to razem byo nie do zniesienia. Wiele razy wracaa do listu Gerryego, usiujc wyczyta co midzy wierszami, wyowi jakie ukryte przesanie. Nigdy si ju nie dowie, o co naprawd mu chodzio, bo nigdy ju z nim nie porozmawia. Wci nie moga si pogodzi z nieodwracalnoci mierci. Po maju nasta czerwiec, ktry przynis dugie, jasne wieczory i liczne poranki. Caa Irlandia obudzia si z zimowego snu. Pora zacz wstawa z ptakami i przesta kry si w mroku, pomylaa Holly. Czerwiec oznacza kolejny list od Gerryego. Holly usiada na socu, delektujc si kolorami ycia, i rozerwaa czwart kopert. Gerry zrobi wykaz swoich rzeczy i wyda dyspozycje, co powinna z nimi zrobi. Na kocu dopisa:

PS Kocham Ci, Holly, i wiem, e Ty kochasz mnie. Nie musisz mie pod rk pamitek po mnie, eby nie zapomnie. Nie musisz ich trzyma na dowd mojego istnienia i mojej obecnoci w Twoich mylach. Nie musisz chodzi w moim swetrze, eby czu mnie przy sobie. Zawsze bd tuli Ci do siebie.

Holly bya zdruzgotana. Wolaaby jeszcze raz wzi udzia w karaoke. Chtnie skoczyaby ze spadochronem, przebiega tysic kilometrw, cokolwiek, byle nie oprnia jego szaf i nie

pozbywa si ostatnich ladw jego obecnoci. Mia jednak racj, o czym doskonale wiedziaa. Przecie znik w fizycznej postaci. Spenienie tego polecenia wiele j kosztowao. Przez kilka dni zmagaa si z rzeczami ma. Z kadym ubraniem i kadym wistkiem papieru wyrzucaa setki wspomnie. Odkadajc kolejne przedmioty, czua, jak gdyby znw egnaa si z Gerrym. To bya tortura! Skoczya. Teraz pozostao ju tylko wyrzuci wszystko na mietnik. Zamierzaa upora si z tym sama, ale wpad Jack i speni za ni smutny obowizek. Tyle przedmiotw, tyle wspomnie: lubny smoking Gerryego, garnitury, koszule, krawaty, ktrych tak nie lubi nosi. Zmieniay si mody - byszczce garnitury z lat osiemdziesitych i dresy zwinite w kbek. Fajka do nurkowania, muszla, ktr dziesi lat temu znalaz na dnie oceanu, zbir podstawek pod piwo ze wszystkich barw, jakie odwiedzili na caym wiecie. Karty walentynkowe od Holly. Kije golfowe od Johna, ksiki od Sharon, wspomnienia, zy i miech. Cae ycie spakowane w dwadziecia workw na mieci. Przeszo spakowana w gowie Holly. Kady przedmiot wzbija kurz, kady budzi nowe wspomnienia. Upchaa wszystko do workw, odkurzya, otarta oczy i odsuna przeszo od siebie.

Zadzwoni telefon komrkowy. Holly zbiega szybko do kuchni, eby odebra. - Halo. - Zrobi z ciebie gwiazd! - zawy histerycznie Declan i zanis si niepohamowanym miechem. Holly wytya umys, nie moga jednak poj, o co jej bratu chodzi. - Upie si, czy co? - Moe troch, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. - Bj si Boga, jest dziesita rano! - Rozemiaa si. - Ty w ogle spae? - Nie. Wanie wracam do domu. Jestem w pocigu, w Galway. Wczoraj wieczorem odbyo si tu wrczenie nagrd. - Wybacz moj ignorancj, ale nie wiem, o jakich nagrodach mwisz. - O studenckich nagrodach mediw. Wygraem konkurs! - krzykn. Z wrzawy w suchawce Holly wywnioskowaa, e wituje z nim cay wagon. - A w nagrod puszcz mj film

za tydzie w telewizji w Kanale Czwartym! - W suchawce znw rozleg si aplauz, dlatego ledwo syszaa brata. - Zobaczysz, siostro, jeszcze bdziesz sawna! - usyszaa, zanim si rozczy. Zadzwonia do rodziny, eby przekaza dobr wiadomo, ale okazao si, e Declan wszystkich ju zdy obdzwoni. Ciara trajkotaa jak rozemocjonowana pensjonarka o tym, e poka je w telewizji i e Daniel udostpni Klub Diwa, eby wszyscy mogli obejrze film w przysz rod na duym ekranie. Holly nie posiadaa si z radoci. Zadzwonia do Sharon i Denise, eby podzieli si z nimi t nowin. - Co niesamowitego! - wyszeptaa z przejciem Sharon. - Dlaczego mwisz szeptem? - spytaa rwnie szeptem Holly. - Ten stary ramol zabroni nam rozmawia w sprawach prywatnych - poalia si Sharon na szefa. - Twierdzi, e wicej czasu spdzamy na rozmowach przez telefon ni na pracy. - Nagle zacza mwi duo goniej, bardzo urzdowym tonem. - Czy mogabym pozna dokadne dane? Holly rozemiaa si. - Stoi ci teraz nad gow? - Jak najbardziej - cigna Sharon. - No dobra, to nie bd gadaa dugo. Dokadne dane wygldaj tak, e spotykamy si w rod wieczr u Hogana, eby to obejrze. - Znakomicie. Sharon udawaa, e notuje dane. - eby wiedziaa. Szykuje si chyba nieza zabawa. Sharon, co ja mam woy? - Hm. Mylisz o jakim nowym ciuchu, czy o czym, co masz? - Na nic nowego mnie nie sta. Musz wybra co z szafy. - Moe co czerwonego? - T bluzk, ktr miaam na twoich urodzinach? - O wanie. A jaki jest obecny stan pani zatrudnienia? - Szczerze mwic, jeszcze nie zaczam szuka pracy. - Holly zaspia si. - A data urodzenia? - Oj, daj ju spokj - powiedziaa ze miechem Holly. - Prosz wybaczy, ale wydajemy ubezpieczenia komunikacyjne osobom, ktre ukoczyy dwudziesty czwarty rok ycia. Niestety, jest pani za moda.

- Ech, marzenie citej gowy. Dobra, pogadamy pniej. - Dzikuj za rozmow.

Holly usiada przy kuchennym stole, dumajc, w co by si za tydzie ubra. Postanowia wyglda elegancko i seksownie. Moe znajdzie co w sklepie Denise. Postanowia od razu do niej zadzwoni. - Sucham, tu Swobodny Strj - odebraa uprzejmie Denise. - Witaj, Swobodny Stroju. Mwi Holly. Wiem, e nie powinnam ci przeszkadza w pracy, ale mam sensacj: film Declana dosta pierwsz nagrod na jakim festiwalu studenckim. Maj go puci w telewizji w rod wieczr. - To cudownie! I my te w nim jestemy? - Tak sdz. Spotykamy si w rod w pubie U Hogana, eby go razem obejrze. Przyjdziesz? - Jasne! Mog przyprowadzi swojego nowego chopaka, Toma? - spytaa ze miechem. - Tego od karaoke? - spytaa zdumiona Holly. - A kogo by innego? Och, Holly, jestem taka zakochana! - wyszczebiotaa i znw zacza si mia. - Zakochana? Przecie poznaa go dopiero kilka tygodni temu! - No to co? Podobno wystarczy jedna chwila. - Ale mnie zaskoczya! Nie wiem, co powiedzie. To fantastyczna wiadomo! - Tylko si tak na wyrost nie podniecaj - powstrzymaa jej entuzjazm Denise. - Ale nie mog si doczeka, eby go poznaa. Na pewno ci si spodoba. - Przecie ju go poznaam... - powiedziaa Holly. - Oj wiem, ale wolaabym, eby si to odbyo w normalnych okolicznociach. Wtedy mylaa tylko o tym, eby si schowa w toalecie. Holly wzniosa oczy do nieba. - W takim razie do zobaczenia.

Po przyjedzie do Hogana Holly wesza na gr do Klubu Diwa. Dochodzio p do smej, klub nie by jeszcze oficjalnie otwarty. Przysza pierwsza i zaja miejsce przy stole naprzeciwko wielkiego ekranu.

A podskoczya na brzk tuczonego szka. Zobaczya za barem Daniela z szufelk i zmiotk w rce. - O, cze, Holly. - Patrzy na ni ze zdziwieniem. - Nie syszaem, eby kto wchodzi. - To tylko ja. Przyjechaam troch wczeniej. Podesza, eby si przywita. - Nawet nie troch, a bardzo - zauway, spogldajc na zegarek. - Reszta towarzystwa zejdzie si najwczeniej za godzin. Holly zmieszaa si. - Przecie program zaczyna si o smej. - Mnie powiedziano, e o dziewitej, ale mog si myli. - Sign po gazet. - Tak, dwudziesta pierwsza, Kana Czwarty. - Och, przepraszam. Przejd si po miecie. - Nie wygupiaj si. Dotrzymasz mi towarzystwa. - Umiechn si. - Czego si napijesz? Mia zaraliwy umiech. - No dobrze. W takim razie poprosz mineraln. Sign za siebie do lodwki po wod w butelkach. Holly zastanawiaa si, na czym polega zmiana w jego wygldzie. Tym razem nie by ubrany jak zwykle w czer. Mia na sobie spowiae niebieskie dinsy i jasnoniebiesk koszul barwy jego byszczcych oczu. Rkawy podwin do okci. Pod cienk tkanin rysoway si muskuy. Holly szybko odwrcia wzrok, kiedy podawa jej szklank. - A czy ja mogabym ci postawi drinka? - spytaa. - O nie. Tym razem ja stawiam. - Prosz ci, robie to ju tyle razy. Chciaabym si odwdziczy. - No dobrze. Napij si budweisera. Przechyli si przez kontuar, nie odrywajc od niej wzroku. - Co? Ja mam ci nala? - Rozemiaa si i zeskoczya ze stoka. - W dziecistwie marzyam o pracy za barem - dodaa, biorc duy kufel i naciskajc kurek. - Gdyby szukaa pracy, mam nawet wolny etat - zaoferowa. - Nie, dzikuj. Chyba lepiej mi pjdzie z drugiej strony baru - powiedziaa ze miechem i napenia kufel. Wyja portmonetk, wrczya mu pienidze. - Reszty nie trzeba - droczya si z

nim. - Dzikuj. - Odwrci si do kasy. - I znw m zostawi ci dzi sam? - zapyta. Holly zastanowia si, jak mu odpowiedzie. - Danielu, nie chciaabym ci wprawia w zakopotanie, ale mj m nie yje. Lekko si zaczerwieni. - Przepraszam, nie wiedziaem. - Nie szkodzi. Wiem, e nie wiedziae. - Umiechna si na znak, e jej nie urazi. Gerry umar w lutym. - Bo ostatnio chyba mwia, e tu jest. - A tak. - Speszya si i wbia wzrok w podog. - Niby go tu nie byo - odpara cicho, rozgldajc si po klubie - ale jest tutaj. Pooya rk na sercu. - Rozumiem. W takim razie jeszcze bardziej doceniam twoj odwag tamtego wieczoru powiedzia delikatnie. Holly bya zdziwiona, e tak dobrze si z nim czuje. Odprya si i moga rozmawia szczerze, bez obawy, e zaraz si rozpacze. Opowiedziaa mu w skrcie o licie. - Dlatego wtedy wybiegam zaraz po wystpie Declana. - A wic nie dlatego, e tak strasznie grali - zaartowa Daniel. - Ju rozumiem. By trzydziesty kwietnia. - Bingo! - zawoaa ze miechem. - Jestem! - ogosia Denise, wparowujc do klubu. Wystroia si w sukni, ktr miaa na balu w zeszym roku. Za ni wszed Tom. Nie odrywa oczu od dziewczyny. - Ale si odstawia - zauwaya Holly. Sama w kocu postanowia woy dinsy, czarne botki i bardzo prost czarn bluzk. Nie miaa ochoty si stroi. - Nie codziennie miewa si wasn premier, prawda? Tom i Daniel przywitali si mskim uciskiem. - Kochanie, poznaj mojego przyjaciela, Daniela - dokona prezentacji Tom. Daniel i Holly unieli brwi i umiechnli si. Oboje zwrcili uwag na sowo kochanie. - Cze, Tom. - Holly ucisna mu rk, a on cmokn j w policzek. - Przepraszam za tamten wieczr. Nie byam wtedy w peni pani siebie. - Nie ma sprawy. - Tom skwitowa jej przeprosiny umiechem. - Gdyby si nie zgosia, nie poznabym Denise. Jestem twoim wielkim dunikiem.

Holly ze zdumieniem odkrya, e dobrze si bawi i wcale nie musi udawa. Bya naprawd szczliwa. Poza tym cieszyo j, e Denise w kocu si zakochaa. Niedugo potem zjawia si reszta rodziny Kennedych, a wraz z nimi Sharon i John. Holly wybiega im na spotkanie. - Ludzie, suchajcie! - Declan stan na stoku. - Poniewa Ciara nie moga si zdecydowa, co na siebie woy, spnilimy si, a lada chwila puszcz mj dokument. Dlatego bagam was, siadajcie. - Och, Declan - fukna mama. Holly rozemiaa si i posusznie usiada. Kiedy spiker zapowiedzia film, wszyscy zaczli klaska. Na tle piknego widoku Dublina noc ukaza si napis Dziewczta w wielkim miecie, a nastpnie zdjcie Sharon, Denise, Abbey i Ciary cinitych na tylnym siedzeniu takswki. Przemwia Sharon: - Witajcie! Ja jestem Sharon, a to s Abbey, Denise i Ciara. Dziewczta pozoway kolejno w zblieniu. - Jedziemy do naszej przyjaciki Holly, ktra ma dzi urodziny. Urzdzamy babski wieczr, zero facetw. W nastpnej scenie krzyczay do Holly zaskoczonej w drzwiach: Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - Och, dzi nie bdziemy oszczdza na piciu. Kamera ukazaa Holly otwierajc szampana, a po chwili dziewczta speniajce toast. Na kocu Holly, z przekrzywion tiar na gowie, pia szampana przez somk z butelki. - Idziemy powczy si po klubach. Kolejne ujcie przedstawiao dziewczta, szalejce w Boudoir. Od czasu do czasu ktra wykonywaa bardzo nieprzystojne ruchy. Potem Sharon zapowiedziaa otwarcie: - ebymy tylko nie przesadziy. Dzi mamy by grzeczne! W nastpnej scenie dziewczta gwatownie protestoway, kiedy trzech ochroniarzy wyprowadzao je z klubu. Holly patrzya wstrznita na Sharon. Przyjacika zastyga w bezruchu. Mczyni zamiewali si i poklepywali Declana po plecach. Holly, Sharon, Denise, Abbey, a nawet Ciara, skuliy si na krzesach, upokorzone. Co ten Declan narobi!

Holly wstrzymaa oddech. Co tak naprawd wymazay z pamici? A cierpa na myl, co ujrz za chwil. Na ekranie pojawi si kolejny napis: Wypad na miasto. Dziewczta jechay siedmioosobow takswk. Holly wydawao si, e jeszcze wtedy bya trzewa. - Och, John - alia si kierowcy z tylnego siedzenia. - Dzi kocz trzydziestk, wyobraasz sobie? John obejrza si i rozemia. - wietnie si trzymasz. Kamera najechaa na twarz Holly, ktra a si skulia, widzc siebie na ekranie. Miaa tak smtn min. - I co ja teraz zrobi? - wya. - Nie mam pracy, ma ani dzieci, a ju stukna mi trzydziestka! Mwiam ci, ile mam lat? - Skarbie, zostaw zmartwienia na jutro. Wystawia gow przez okno i nie zwaajc na wiatr jechaa tak, zatopiona w mylach. O Boe, jak samotnie wygldam, skonstatowaa Holly. Co za okropny widok! Rozejrzaa si speszona po pokoju, ale w por zwrcia oczy na ekran. Pohukiwaa wanie dziarsko na koleanki, stojc na OConnell Street. - Dobra, dziewczyny. Szturmujemy Boudoir. I nikt nas nie powstrzyma, a ju na pewno adne kretyskie goryle, ktrym wydaje si, e trzs klubem. Z tymi sowy pomaszerowaa, jak jej si wwczas zdawao, prosto przed siebie. Koleanki przyklasny i ruszyy za ni. Nastpne ujcie przedstawiao dwch bramkarzy przed Boudoir, ktrzy krcili gowami. - Przykro nam, moje panie, ale nie dzisiaj. - A wy wiecie - spytaa bez zmruenia powiek Denise - z kim macie do czynienia? - Nie. Obaj patrzyli w przestrze, lekcewac starania dziewczt