22.10.2010 magazyn
DESCRIPTION
Magazyn WłocławekTRANSCRIPT
ISS
N 0
137-9
259
Inde
x 3
50
37
0
Mut
acja
3
Rok
XLI
II
Nr
24
8 (
12
28
8)
Czy prywatny inwestor wycofa się z planów zbudo-wania parku linowego we Włocławku? To możliwe, jeśli w poniedziałek radni nie zgodzą się na dzierżawę gruntów przy alei Kazimie-rza Wielkiego.
Autokar, którym jechali na wycieczkę do Warszawy uczniowie z toruńskiego Gimnazjum nr 14, brał udział w wypadku. Na oczach uczniów zginęły dwie osoby.
do włocławskiej Rady Miasta Najmniej - z list PO
Jak głosi hasło wyborcze kandydat-ki z ramienia Bloku Troski o Włocła-wek, „Olga Krut-Horonziak to jedy-ny trafny wybór”.
- Przemawia za mną wiedza, sta-nowczość, umiejętność przekony-wania do swoich racji, ale przede wszystkim praca, dobre projekty i programy, pod którymi się podpi-suję - uważa Olga Krut-Horonziak.
- Do poprawy jest bardzo dużo. Będziemy prezentować nasz pro-gram sprzed czterech lat. To był jedyny program konkretny, rzeczo-wy, w którym zawarta była między innymi Strefa Przemysłowa i Inku-bator Przedsiębiorczości, lecz my nigdy nie wyrażaliśmy zgody, żeby za 40 milionów złotych tworzyć miejsca pracy, jedno stanowisko za 100, 200 tysięcy, to jest niedopusz-czalne i nas na to nie stać, bo mamy za dużo w mieście potrzeb, a ludzie energiczni potrafią tworzyć miejsca pracy za 18 tysięcy.
Kolejną rzeczą do poprawy zda-niem kandydatki jest rewitalizacja.
- Przywrócę jej społeczny sens, nigdy nie wyrażę zgody, by to, co jest teraz, nazywało się rewitaliza-cją - komentuje faworytka BTOW.
- Rewitalizacja w moim wykonaniu będzie odzwierciedleniem jej defi-nicji.
Co będzie z Arkadiuszem Horon-ziakiem, obecnym zastępcą pre-zydenta Włocławka, przewodni-czącym Bloku Troski o Włocławek i mężem Olgi Krut-Horonziak, w ra-zie jej wygranej?
- Będzie musiał sobie znaleźć inną pracę, niestety, ja tutaj nie pomogę, nie będzie żadnej oferty - zapewnia Olga Krut-Horonziak. - Współpraca oczywiście będzie, jest moim sze-fem w Bloku Troski o Włocławek.
Spośród 50 kandydatów do Rady Miasta z BTOW aż 21 osób to ko-biety. Na listach znalazły się m.in.: Wiesława Milczarek (przewodni-cząca Demokratycznej Unii Kobiet), Sylwia Czerwińska-Modrzejewska
(prezes Stowarzyszenia Teatr Nasz), Elżbieta Kalińska-Małecka (naczel-nik w PKO BP we Włocławku).
- Bardzo mi zależało, żeby do rady startowało dużo kobiet, umiem z nimi pracować, a na naszych li-stach jest wiele mądrych kandyda-tek z doskonałymi doświadczeniami zawodowymi, szczególnie jeśli cho-dzi o finanse i pracowitość - dodaje kandydatka na prezydenta.
Wczoraj w bibliotece Głównej Wyższej Szkoły Humanistyczno--Ekonomicznej we Włocławku można było wypożyczyć „żywą książkę”.
Wśród „księgozbioru” zna-leźli się: osoba pochodzenia afrykańskiego, lesbijka, osoba z zaburzeniami psychicznymi, biseksualista, osoba pochodze-nia żydowskiego, gej, niewierzą-cy, transseksualista oraz osoba wytatuowana.
Akcję „Żywa Biblioteka” zorga-nizował Klub Krytyki Politycznej oraz Stowarzyszenie „Pracownia Różnorodności”.
Pomysł powstał 10 lat temu w Danii. „Żywe Biblioteki” gościły już m.in. w Bydgoszczy, Gru-dziądzu, Krakowie, Opolu, Rze-szowie, Toruniu i Wrocławiu.
Edyta Olszówka zapewnia, że warto mieć marzenia
Toruński pianista wraca z Konkursu Chopinowskiego z tarczą strony 4, M6
Mistrz świata był bezkonkurencyjny także w żużlowej ekstralidze strona 15
1773410TRTHH
.EPS
3367710BDBRA
U NAS
Po porażce w konkursie ESK - ocena sytuacji zależy od miejsca siedzenia
- Nic się nie stało, Toruń i tak jest stolicą kultury. Przegraliśmy z War-szawą i Wrocławiem, ale kto jeszcze pięć czy dziesięć lat temu mógł w ogóle przypuszczać, że będziemy mogli się z nimi mierzyć? - radni prezydenckiego Czasu Gospoda-rzy oraz pracownicy Biura „Toruń 2016” starali się wczoraj dostrzec pozytywy i apelowali, by rachunek sumienia odłożyć na później, gdy emocje już nieco opadną i gdy bę-dzie już po wyborach.
- Nie ma na to czasu, przez cztery lata byliśmy przekonywani o tym, że wygramy, a tymczasem ponieśli-śmy klęskę już w pierwszym etapie. Trzeba szybko podjąć decyzję, co robić dalej - ripostowali radni opo-zycyjni, przede wszystkim z Platfor-my Obywatelskiej, którzy wcześniej domagali się nawet specjalnego po-siedzenia Rady Miasta.
Dyskusja nad przyczynami poraż-ki w ESK pojawiła się ostatecznie na sesji regulaminowej, jednak zajęła radnym ponad dwie godziny.
Prologiem był występ szefa Biura „Toruń 2016” Krystiana Kubjaczy-ka, który razem ze swoimi pracow-nikami przedstawił prezentację, z jaką pojechał do Warszawy, oraz pytania, jakie zadawali mu tam eks-perci, którzy ostatecznie pogrążyli toruńskie marzenia o Europejskiej Stolicy Kultury.
To międzynarodowe grono inte-resowało się m.in. tym, jak w mie-ście, z którego nadaje Radio Maryja, układa się współpraca katolików i protestantów, oraz czy Toruń bę-dzie współpracował z Bydgoszczą, jeśli to on przejdzie do następnego etapu, a ona nie lub odwrotnie.
Później Krystian Kubjaczyk trafił pod ostrzał radnych. Ci zaintereso-wani byli na przykład tym, czy To-ruń razem z innymi miastami, które w pierwszym etapie wyścigu ponio-
sły klęskę, ma się zamiar odwołać. Dowiedzieli się jednak, że ten kon-kurs odwołań nie przewiduje.
Radni pytali dalej - kiedy dosta-niemy z Warszawy uzasadnienie negatywnej dla nas decyzji, ale usłyszeli, że ten dokument będzie bardzo lakoniczny i raczej pozba-wiony konkretów.
Skoro tak, przyczyny porażki trze-ba było znaleźć samemu.
- Myślałam, że starania o ESK po-mogą zjednoczyć nasze środowiska artystyczne, tymczasem wybuchły nowe spory, nad którymi ludzie od-
powiedzialni za kulturę w mieście nie potrafili zapanować - mówiła Krysty-na Dowgiałło, szefowa klubu PO.
- Skoro nam się nie powiodło, to czy mamy plan B? - pytał radny Bar-tłomiej Jóźwiak z PO.
- Ja chciałem wygrać, stawiałem najwyższe cele i tylko do nich dąży-łem - tłumaczył Krystian Kubjaczyk.
Prezydent Michał Zaleski przeko-nywał, że kurs wytyczony przy oka-zji naszej wspinaczki na kulturalne szczyty Europy jest słuszny i trzeba go kontynuować. Na pytania o plan awaryjny odpowiedział porówna-niem Torunia do maratończyka, który po biegu padł na murawę, a tu ktoś do niego podbiega i pyta, co dalej?
Opozycja jednak odparowała, że prezydent, który z taką przyjemno-ścią odbiera laury za sukcesy mia-sta, powinien również unieść ciężar jego klęski, a tego nie potrafi.
- Prezydent jest odpowiedzialny i za sukces, i za klęskę - przekonywał Krzysztof Makowski, radny niezrze-szony. - Powinniśmy zakładać nie biura, ale stawiać na kulturę przez małe k - siłami oddolnymi.
U NAS Skala tego zjawiska jest ogromna, ale głośno o tym mało kto mówi Raport strona 14
Liderzy plebiscytu pozostają bez zmian, ale liczy się każdy głos strona 12
Filiżanka kawy to tylko część ich oferty. Proponują coś więcej - koncerty,
książki, spotkania z twórcami. Niektóre z nich próbują nawiązać do historii
słynnych kawiarń, w których spotykali się artyści i naukowcy i w których na
serwetkach notowano wiersze albo naukowe tezy.
Żadne życie nie jest warte 5 tysięcy 30 złotych. Bezcenne było również życie osiemnastolet-niej Kasi. Tyle jednak złotówek przyznał sąd rodzicom zamordo-wanej dziewczyny tytułem na-prawienia szkody przez Adriana W. Okrutnym żartem Temidy jest sytu-acja, w której mordercy odszkodowanie przyzna-je trybunał w Strasbur-gu, a z przelanych ty-sięcy złotych nie zostaje owe skromne pięć. Nie jestem prawnikiem. Nie mnie oceniać, czy błąd popełniło Ministerstwo Spraw Zagranicz-nych, przelewając pieniądze na konto ojca mordercy, czy kasjerka z banku, wypłacając je. Wiado-mo, że do takiej sytuacji dojść nie powinno. Pieniądze omyłkowo przelano na konto Zdzisława W., opatrując rachunek adnotacją, że należą do Adriana W. Gdyby bank zauważył pomyłkę i kwotę odesłał ministerstwu, zająłby ją komornik. Wówczas wspomniane pięć tysięcy trafiłoby do rodziców Kasi.Mało nacierpieli się matka i ojciec zamordowanej? Nie tylko
stracili córkę, ale jeszcze latami czekali na prawomocny wyrok dla jej zabójcy. Przyglądali się bezradności polskiego systemu sądownictwa, paraliżowanego przez oświadczenia, wnioski i po-zwy Adriana W. Ba, sami musieli się bronić przed oskarżeniami oskarżonego! Obserwatorzy tego
procesu pamiętają, jak trudno było w pewnym momencie odróżnić, kto tu jest w roli spraw-cy, a kto ofiary.Apel do Narodowe-go Banku Polskiego w Warszawie, który dokonywał przelewu pieniędzy i II Oddzia-
łu PKO BP w Toruniu, który je wypłacił ojcu mordercy, to apel o przyzwoitość. Szanowni dyrekto-rzy banków! Zróbcie wszystko, by tragedii rodziny Kasi nie zamie-niać w okrutną kpinę. Solidarnie zapłaćcie zasądzoną jej kwotę, która przez pomyłkę trafiła w cu-dze ręce. Te pieniądze bólu matki nie ukoją, nie uspokoją snu ojca. Pozwolą jednak nie stracić im, a także Czytelnikom „Nowości” wiary w fundamentalne poczucie sprawiedliwości i przyzwoitości. Nikt z nas nie chce żyć w kraju, w którym górą jest zbrodniarz, a ofiary - wykpione.
www.nowosci.com.pl
Radni zaczęli się więc zastanawiać, jak mogliśmy zostać Europejską Stolicą Kultury, skoro stoli-cą regionu jesteśmy tylko częściowo, a Bydgoszcz, zamiast wspierać, wystąpiła przeciw nam.
17
73
410/TR
THB
Od poniedziałku 25 paź-dziernika nie będzie możliwy wyjazd z ulicy Kopernika na most drogowy w Toruniu. Na Kopernika, przed skrzyżowaniem z aleją Jana Pawła II, zosta-nie ustawiony znak „nakaz skrętu w prawo”. Nie będzie on dotyczył jedynie tak-sówkarzy i pojazdów służb miejskich. Wprowadzenie takiego rozwiązania ma rozładować ruch na ulicy Piekary i Fosie Staromiej-skiej. Ponadto wyeliminu-je kolizyjny przejazd z ulicy Kopernika na most. Decyzję o wprowadzeniu takiego rozwiązania podjęła Komisja Bezpieczeństwa przy Miej-skim Zarządzie Dróg.(n)
11 zastępów straży pożarnej brało w czwartek od rana udział w gaszeniu pożaru obory, do którego doszło w miejscowości Pląchoty, niedaleko Golubia-Dobrzy-nia. Na szczęście ani ludzie, ani zwierzęta nie ucierpieli. W oborze znajdowało się około 500 sztuk trzody chlewnej. Wszystkie udało się uratować. Strażacy nie dopuścili również do tego, aby żywioł przeniósł się na sąsiadujące z budynkiem stodoły i garażu. Prawdo-podobną przyczyną pożaru była awaria instalacji elek-trycznej, od której zapaliło się siano składowane na poddaszu obory.(w)
Dziś radiowa „Czwórka” będzie nadawać specjalne audycje z Torunia. Mię-dzy godziną 9.00 a 21.00 dziennikarze przemierzą miasto śladami Mikołaja Kopernika, przybliżą też współczesne oblicze Toru-nia - modne kluby, galerie, obiekty sportowe i kultu-ralne. Słuchacze będą mieli okazję poznać tajemnice toruńskiej starówki, histo-rię największego niegdyś dzwonu w Królestwie Polskim - Tuba Dei - oraz recepturę słynnych toruń-skich pierników.(w)
- miała przebiegać - przekonywał w sądzie oskarżony Wiktor K.
- Szkoda, której popełnienie nam zarzucono, jest rzekoma i nierze-czywista - powiedział Andrzej J.
Przypomnijmy, że oprócz Andrze-ja J., byłego wiceprezydenta Toru-nia, na ławie oskarżonych zasiadł Wiktor K., obecny dyrektor Wydzia-łu Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta Torunia.
Prokuratura wszczęła śledztwo przede wszystkim po wątpliwo-ściach zgłaszanych przez parlamen-tarzystów Platformy Obywatelskiej: posła Antoniego Mężydłę i senatora Jana Wyrowińskiego.
Prokuratura dowodzi, że obaj oskarżeni nie dopełnili swych obo-wiązków i dopuścili do tego, iż w trakcie przygotowań do budowy no-wej przeprawy przez Wisłę właści-cielka firmy „Kabo”, znajdującej się w pobliżu ulicy Lipnowskiej, wyku-piła na własność grunt, na którym mieściła się jej firma. Przedtem miała go w dzierżawie wieczystej. Z tego powodu - jak dowodzi prokuratura - skarb państwa musiał jej wypłacić odszko-dowanie o prawie 120 tys. zł wyższe niż gdyby była to dzierżawa.
- Zupełnie nie rozumiem zarzu-tów prokuratury - wyjaśniał wczoraj Andrzej J. - Wyceny nieruchomości nie przeprowadza prokuratura, nie podejmuje również decyzji o wypłacie odszkodowania. Robi to wojewoda. I on w swojej decyzji
orzekł, że wysokość odszkodowa-nia przyznanego tej firmie nie zale-ży od statusu gruntu, na którym się znajduje. Czyli tyle samo dostałaby bez względu na to, czy ziemia jest dzierżawiona czy też jest jej wła-snością. Nie ma więc mowy o żad-nej stracie.
Wiktor K. w swych wczorajszych wyjaśnie-niach zajął się nieco in-nym wątkiem oskarże-nia. Przekonywał sąd, że w momencie, gdy jego wydział zajmował się sprawą wniosku o wykup terenu pod
„Kabo”, był przekonany, że drogi związane z mostem nie będą w ogó-le przebiegać przez tereny tej firmy. Opierał na studium wykonalności z 2004 roku i rozmowach z Bernar-dem Kwiatkowskim, ówczesnym szefem wydziału do spraw inwesty-cji strategicznych.
- Droga mostowa miała przebie-gać śladem ulicy Lipnowskiej. To była - moim zdaniem - optymalna koncepcja, bo tam znajdował się około 20-metrowy pas ziemi nale-żący wówczas do skarbu państwa. Tymczasem według zapowiedzi na dwupasmowe jezdnie i pas je od-dzielający potrzeba było 17 metrów. Były więc jeszcze trzy metry zapasu - wyjaśniał Wiktor K. Dodał, że do-piero dużo później dowiedział się o innych planach przebiegu trasy.
- Co roku trafia do wydziału oko-ło 13 tysięcy spraw związanych z dzierżawą lub wykupem nieru-chomości - mówił Wiktor K. - Ani ja nie wywierałem nacisku na podle-głych mi pracowników, aby sprawę „Kabo” traktowali inaczej, ani nikt mnie o to nie prosił. Wszystko to-czyło się tak jak w przypadku tysię-cy innych wniosków.
Proces trwa. Następna rozprawa odbędzie się 16 grudnia.
Do zdarzenia doszło wczoraj około 7 rano na drodze w miejscowości Wioska, niedaleko Skępego. Kie-rowca ciężarowego mercedesa ja-dący w kierunku Torunia zjechał
na przeciwległy pas jezdni i bokiem zahaczył o autokar z uczniami. Po-tem czołowo zderzył się z jadącym za autokarem volkswagenem trans-porterem. Po tym uderzeniu merce-des przewrócił się i przygniótł pas-sata jadącego za transporterem.
W wypadku zginęli 53-letni kie-rowca mercedesa i 38-letni kierow-ca transportera. Do szpitala trafiły trzy inne osoby: 46-letni pasażer
mercedesa, 38-letni kierowca i 28--letnia pasażerka passata. Żadnych obrażeń nie doznali
kierowca ani pasażerowie autoka-ru. Uczniowie byli jednak w szoku. Tym bardziej że autokar, którym się poruszali, nie nadawał się do dal-szej jazdy. Musieli czekać, aż dotrze nowy pojazd. Byli więc świadkami tego, co przez ten czas działo się na miejscu wypadku.(wap)
pod Skępem - wszystko zdarzyło się na oczach gimnazjalistów
3220710BDBRB.EPS
Toruńscy melomani już będą mogli posłuchać
- Jestem bardzo zadowolony z tego, co udało się osiągnąć. To jest powy-żej moich oczekiwań - powiedział nam Paweł Wakarecy. - W każdym etapie starałem się zagrać najlepiej jak potrafiłem. Udawało się to lepiej lub gorzej i, jak widać, jury w jakiś sposób doceniło mój wysiłek W za-sadzie najtrudniejszy powinien wy-dać mi się finał z orkiestrą, ale tam czułem się dość swobodnie. Trud-niejszy był trzeci etap, gdyż miałem mało czasu na przygotowanie się do niego.
Werdykt jurorów wzbudził spo-ro kontrowersji. Pierwszą nagrodę przyznano Rosjance Juliannie Aw-diejewej. Spodziewano się tymcza-sem zwycięstwa Austriaka Ingolfa Wundera lub Rosjan Nikołaja Cho-ziajnowa czy Daniiła Trifonowa. Dlatego tuż po ogłoszeniu wyników nie brakowało dosadnych komenta-rzy wielu fachowców.
Tymczasem przewodniczący jury prof. Andrzej Jasiński wysoko oce-nił grę wszystkich uczestników te-gorocznego konkursu.
- Poziom pianistyczny jest znako-mity, a młodzi pianiści reprezentują różne style interpretacji: są pianiści bardzo liryczni, są wirtuozowscy, inni pokazują element kreatywno-ści. Czasem nawet trudno ocenić wszystkie te elementy we właści-wych proporcjach - powiedział.
Dojście aż do finału konkursu syna było marzeniem mamy Pawła Wakarecego, która dopiero na jego ostatni występ pojechała do Filhar-monii Narodowej.
- Było trochę emocji, ale mniej niż w poprzednich etapach. Wszystko co najważniejsze już się wydarzyło. Jestem bardzo dumna z syna oraz szczęśliwa, że pięknie grał i doszedł tak daleko - mówiła Dorota Zawac-ka-Wakarecy, dyrektor Zespołu
Szkół Muzycznych w Toruniu, któ-rego pianista jest absolwentem.
Finałowy występ Pawła Waka-recego publiczność zgromadzona w Filharmonii Narodowej przyjęła bardzo ciepło. Torunianin zagrał Koncert f-moll op. 21. Ten sam utwór zaprezentuje już 14 listopada w sali koncertowej Zespołu Szkół Muzycznych z towarzyszeniem To-ruńskiej Orkiestry Symfonicznej.
Niespodziankę dla Pawła Wakare-cego szykuje Wydział Kultury UMT.
- Nie mogę zdradzić, co to będzie, bo to... niespodzianka. Jesteśmy w kontakcie z jego mamą i myślimy o specjalnym uhonorowaniu pana Pawła - mówi dyrektor placówki Zbigniew Derkowski.(id)
1922
210/TR
THA
to, niektórzy członkowie partii politycznych Prezentacja woj. kujawsko--pomorskiego otrzymała nagrodę „Acanthus Aureus 2010” na tegorocznych Targach Regionów i Produktów Turystycznych Tour Salon 2010 w Pozna-niu. Natomiast Twierdza Toruń, Fort IV - złoty medal targów. Na stoisku koordy-nowanym przez Kujawsko--Pomorską Organizację Turystyczną prezentują się: miasto Ciechocinek, Inowrocławska Lokalna Organizacja Turystyczna, Bydgoszcz, Toruń, Wło-cławek i powiat żniński. Projekt stoiska i promocję postanowiono oprzeć na trzech filarach: turystycewodnej, szkolnej i uzdrowi-skowej. Jak widać - udanie. Twierdza Toruń, Fort IV, to natomiast całkiem bogato już utytułowany obiekt turystyczny nad Wisłą. Dawna warownia przez prywatnych przedsiębior-ców przekształcona została w atrakcję nie tylko dla zainteresowanych historią. Szeroka oferta skierowa-na jest do turystów, firm,klientów gastronomicz-nych, dzieci.(mo)
- W tych dramatycznych chwilach nie możemy poddawać się nienawi-ści i obłędowi, które są źródłem tej zbrodni - stwierdził premier Donald Tusk. - Spróbujmy używać języka wzajemnego szacunku nie wpada-jąc w tandetną pokusę sztucznego pojednania. Może ta śmierć stanie się znakiem zobowiązującym nas wszystkich do zmiany.
Odpowiadając premierowi prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że wydarzenia w Łodzi były nie tylko atakiem na PiS, lecz także na wielką część społeczeństwa, której odmawia się praw obywatelskich. - Kampania przeciwko mnie i mo-jej partii trwa już 5 lat - stwierdził. - Nadzieja jest niewielka, ale spró-bujmy jednak zmieniać Polskę, mówił szef PiS. Nie zrobiły na nim wrażenia słowa ministra spraw wewnętrznych, który przedstawił relację z przesłuchań Ryszarda C. Wynika z nich, że zabójca pracow-
ników biura PiS chciał zaatakować wcześniej polityków innych opcji.
Mężczyzna w rozmowie z poli-cjantami wyznał, że chciał zabić jednego z czołowych polityków i dlatego nawiązał kontakty z świa-tem przestępczym. Próby zakupie-nia karabinu maszynowego Kałasz-nikow nie powiodły się. Do ataku w Łodzi użył przedwojennego pisto-letu Walher, na posiadanie którego nie miał zezwolenia. Nie miał rów-nież kryminalnej przeszłości.
62-letni Ryszard C. w czasach PRL był cinkciarzem i tajnym współ-pracownikiem milicji. Potem wy-jechał do Kanady, a po powrocie w 2000 r. był taksówkarzem. Wów-czas drugi raz się ożenił i zbudował dom w Częstochowie. W lipcu br. wyprowadził się z domu, który rok wcześniej wraz z całym majątkiem zapisał swojej żonie i zaczął podró-żować po kraju.
- Podczas zatrzymania krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyń-skiego. Wiele jednak wskazuje na to, że jego celem było zabicie jakie-gokolwiek polityka, obojętnie jakiej partii, żeby nie czuli się tacy pew-ni - mówił wczoraj w Sejmie szef MSWiA, Jerzy Miller.
Policjanci odtworzyli przebieg jego pobytu w Łodzi przed zabój-stwem, do którego doszło 19 paź-dziernika. Ryszard C. zameldował się w hotelu „Savoy” w centrum Łodzi już 13 października. Tam no-cował do 15 października, po czym przeniósł się do hotelu „Centrum”.
Po Łodzi poruszał się wynajętym samochodem Renault Twingo. Miał dwa paszporty - polski i kanadyjski.
Jak poinformował Miller, w swo-bodnej rozmowie z policjantami Ryszard C. wyraził żal, że miał przy sobie 49 naboi, a zdołał wystrzelić tylko osiem.
Oznajmił też, że zabójstwo plano-wał od ponad roku. Chciał zastrze-lić jednego z czołowych polskich polityków. Najpierw w Warszawie koczował pod biurem SLD, a po-
tem udał się pod Pałac Prezydencki. W obu przypadkach wokoło było za dużo ludzi. Po nieudanych próbach postanowił zmienić swój plan zabój-stwa czołowego polityka na zabój-stwo innych osób z życia publiczne-go. Swoją motywację określił jako prywatne rozczarowanie polityką. W rozmowie z policjantami Ryszard C. mówił też, że ma raka. - Stwier-dził, że pozostało mu sześć miesięcy życia i chętnie zajmowałby wielo-osobową celę, żeby mógł tam kogoś zamordować. Jest mu obojętne, kim będzie przyszła ofiara - relacjono-wał Miller.
Jak wyjaśnił w Sejmie minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiat-kowski, podejrzany trafił do aresz-tu w Piotrkowie Trybunalskim, najnowocześniejszego w Polsce. Znajduje się tam oddział niebez-piecznych aresztantów. Ryszard C. nie będzie miał żadnego kontaktu
z innymi osadzonymi, a jego cela objęta będzie całodobowym nadzo-rem. Poddany zostanie badaniom psychiatrycznym.
W Sejmie debata trwała kilka go-dzin. Ryszard Kalisz przyznał się, że sam czuje się winny tego, jak ludzie postrzegają polityków. Inni posłowie apelowali do przedsta-wicieli mediów, aby nie zapraszać do programów tylko krzykaczy. Natychmiast po przemówieniu Jarosław Kaczyński opuścił Sejm. Wcześniej prezes PiS nie przyjął zaproszenia prezydenta Bronisła-wa Komorowskiego na spotkanie w sprawie agresji w polityce. Za-miast niego do Pałacu Prezydenc-kiego pojechali Mariusz Błaszczak i Beata Szydło, ale prezydent ich nie przyjął. Zaproponował nato-miast kolejne terminy spotkania, ale Jarosław Kaczyński skwitował to krótko: - Wykluczam spotkanie z prezydentem.
Zaproszenie przyjęli natomiast szefowie pozostałych partii zasia-dających w parlamencie. Dzisiaj gośćmi prezydenta mają być szef SLD Grzegorz Napieralski i prezes PSL Waldemar Pawlak. Być może dojdzie też do spotkania z Donal-dem Tuskiem.(kam, tvn24)
Włocławek
Może jest lepszy pomysł na zagospodarowanie terenów przy alei Kazimierza Wiel-kiego. Jednak oprócz parku linowego na razie żadne propozycje nie padły. Nie wiem, ilu wło-cławian korzy-stałoby z parku, ale inwestor - to wpływy z dzierżawy, miejsca pracy i podatki. Czy miasto powinno z tego rezygnować?
i. Absol-went Wydziału Sztuk Pięk-nych UMK. Pracuje w Galerii Sztuki Współczesnej, gdzie prowadzi warsztaty plastycz-ne dla młodzieży.(kr)
Miasto budową parku linowego. Kontrowersje budzi jego lokalizacja
- Co to jest ten park linowy? Czy nie mamy większych problemów do za-łatwienia w mieście? - pyta Czytel-nik „Nowości”.
Co do tego, że park nie jest naj-pilniejszą potrzebą we Włocławku, zgadzają się również prezydent radni. Tym trudniej zrozumieć, że w poniedziałek Rada Miasta po raz trzeci zajmie się tym problemem. Wszystko dlatego, że kontrowersje budzi lokalizacja obiektu.
- Miejsce jest zbyt atrakcyjne, żeby pozwolić na budowę parku li-nowego - mówi Janusz Dębczyński, włocławski radny. - Można to wy-korzystać na inne cele, natomiast przedsiębiorcy wskazać inną lokali-zację, na przykład w pobliżu jeziora Czarne.
Niewykluczone jednak, że przed-siębiorca zrezygnuje z budowy, jeżeli na najbliższej sesji Rada Mia-sta nie wyrazi zgody na dzierżawę.
A miasto nie chce budować parkuz własnych pieniędzy
- We Włocławku są pilniej-sze potrzeby, a jeżeli jest ktoś, kto chce wyłożyć na to prywatne pieniądze, to po co przeznaczać środki z miejskiej kasy - mówi Monika Budzeniusz, rzecznik prasowy prezydenta Włocławka.- Poza tym dochodzą również spra-wy bezpieczeństwa, o które musia-łoby zadbać miasto, jeśli zajęłoby się jego prowadzeniem.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że ratusz nie ujawnił danych osobo-wych inwestora, zasłaniając się ta-jemnicą handlową.
Objazdy i utrudnienia w ruchu kołowym dotknęły także osoby mieszkające na peryferiach osie-dla Kazimierza Wielkiego we Włocławku.
Od wczoraj zamknięta dla sa-mochodów jest ulica Rybnicka, ponieważ trwają tu prace przy układaniu nowej asfaltowej na-wierzchni (na zdjęciu).
Z powodu utrudnieńw ruchu nastąpiły także zmiany w rozkładzie miejskich auto-busów. Przystanek początkowyi końcowy dla linii nr 14 i 19 znajduje się teraz na ulicy Prze-mysłowej.
Uwaga - ruch będzie otwarty dziś (piątek, 22 października) po godzinie 16.
. Co tydzień nagrodą w kon-kursie „Nowości Włocławskich” i Ra-dia Hit są produkty znanego Zakła-du Produkcji Cukierniczej „Brześć” Wiesław Sipa i wspólnicy z Brześcia Kujawskiego. Zamieszczony obok kupon należy dostarczyć do redakcji „Nowości” do najbliższej środy. Po odbiór ciasta zapraszamy jutro Panią Elżbietę Radowską z Włocławka.(kr)
.................................................
1968910TRTHA.EPS
blaszane www.blaszaczki.pl, transport, montaż gratis. 668307725, 054/2361846
35510BSBSC
1987110TRTHC
38510TWN
WA.EPS
36610TWN
WA.EPS
Toruńska giełda samo-chodowa mieszcząca się przy Motoarenie w Toruniu wzbogaciła swoją ofertę. Nie tylko można tu sprzedać czy kupić samochód osobowy, ciężarówkę, motor, czy quada, skorzystać z porad ekspertów, coś zjeść bądź zaopatrzyć się w części i gadżety motoryzacyjne. Miejsce zajęte przez giełdę po prawej stronie parkingu zostało powiększone, więc organizatorzy postanowili zaproponować dodatkową atrakcję - jarmark staroci i antyków. Można je tu od niedawna sprzedawać i kupować. Giełda samo-chodowa działa w soboty w godzinach od 7 do 15.(ml)
Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Toruniu informuje, że we wtorek 26 paździer-nika w siedzibie przy ul. Mickiewicza 33/39 odbę-dzie się „Dzień Seniora”. W godzinach od 10 do 14 dyżurować będą eksperci ZUS-u, którzy odpowie-dzą na wszystkie pytanie w zakresie emerytalno-ren-towym. W części placówek „Dzień Seniora” zostanie zainaugurowany prelekcją z wybranych zagadnień w zakresie świadczeń eme-rytalno-rentowych. - Wraz z ekspertami ZUS-u dyżu-rować będą przedstawiciele zaproszonych instytucji, między innymi Narodowe-go Funduszu Zdrowia, Pol-skiego Związku Emerytów i Rencistów, Stowarzysze-nia do Spraw Osób Niepeł-nosprawnych, Ośrodków Pomocy Rodzinie - mówi rzecznik prasowy Bożena Maria Wankiewicz.„Dzień Seniora” odbędzie się także w terenowych jed-nostkach, w inspektoratach w Aleksandrowie Kujaw-skim, Brodnicy, Grudzią-dzu, Lipnie, we Włocławku oraz w biurach terenowych w Gołubiu-Dobrzyniu i Ry-pinie.(jo)
W najbliższą sobotę 23 października w Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów przy ulicy Grunwaldzkiej w Toruniu będzie można sprawdzić bezpłatnie stan auta przed sezonem zimo-wym. Kontrola obejmie układ kierowniczy i hamo-wania, analizę spalin oraz oświetlenie. Stacja zapra-sza w godzinach od 9 do 13.(w)
, który dostanie skierowanie na zabieg, w Toruniu
- Mam skierowanie na usunięcie pę-cherzyka żółciowego, a mój mąż na operację przepukliny. Lekarze po-wiedzieli nam, że musimy sami zna-leźć szpital, który nas przyjmie, ale wątpią, czy uda się to jeszcze w tym roku - mówi pani Wanda, mieszkan-ka Bydgoskiego Przedmieścia w To-runiu.
Postanowiliśmy to sprawdzić. - U nas tylko na internie i kardio-
logii pacjenci, którzy zgłoszą się te-raz, mogą liczyć na przyjęcie na od-dział - przyznaje Krystyna Zaleska, dyrektor Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. - Na chirurgii planowych operacji nie wstrzymuje-my, szansę na zabieg mają osoby już zapisane. Na neurochirurgii, ortope-dii i hematologii, które przekroczyły limity w największym stopniu, jest zagrożenie, że pacjenci nawet już wcześniej zapisani na ten rok będą przesuwani na przyszły. Oczywiście nie dotyczy to tak zwanych nagłych
przypadków - dodaje Krystyna Zale-ska.
Doktor Sławomir Badurek, rzecz-nik Wojewódzkiego Szpitala Ze-spolonego w Toruniu, zapewnia, że zgłosić się do szpitala ze skiero-waniem na zabieg planowy można, ale ostateczna ocena i decyzja i tak należy do chirurga.
- Myślę, że szansa na zabieg usu-nięcia pęcherzyka żółciowego jesz-cze w tym roku jest, szczególnie, gdy ktoś ma więcej ataków. W przeciw-nym razie być może termin będzie późniejszy - zaznacza dr Badurek. - Do końca września kontrakt z NFZ został wykonany w 80 proc.
W Szpitalu Specjalistycznym Ma-topat podkreślają, że na finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia niektóre zabiegi chirurgiczne mają jeszcze wolne miejsca i stosunkowo krótkie terminy.
- Pacjenci wymagający cholecy-stektomii, czyli laparoskopowego usunięcia pęcherzyka żółciowego z powodu kamicy żółciowej, aktual-nie oczekują na operację średnio 30 dni - tłumaczy Weronika Lewandow-ska, zastępca dyrektora Matopatu. - Krótkie terminy są też w przypad-ku operacji z powodu przepuklin, Pacjenci czekają na ten zabieg mak-symalnie 90 dni.
Jak zaznacza Weronika Lewan-dowska, chorzy chcący bezpłatnie
skorzystać z leczenia w ich szpitalu w ramach umowy z NFZ proszeni są o rejestrację na wizyty kwalifika-cyjne. Na taką wizytę należy zgłosić się ze skierowaniem do szpitala wy-stawionym przez lekarza. I zabrać ze sobą wszystkie posiadane karty wypisowe dotyczące poprzednich pobytów w szpitalach, wyniki ba-dań dodatkowych (m.in. zdjęcia rtg, rezonansu magnetycznego, tomo-grafii komputerowej), analizy me-
dyczne, a także listy stosowanych leków z powodu swoich wszystkich schorzeń. Ułatwia to, a często też przyspiesza diagnostykę i leczenie.
Pełnomocnik rodziny Zeganów: - Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, do dziś
Prokuratorzy nie kryli, że to działa-nia samego oskarżonego przyczy-niły się wydatnie do przewlekania procesu. Niespełna trzydziestoletni mieszkaniec Chełmży, z zawodu mechanik samochodowy, rok po roku nabywał potrzebnej ku temu wiedzy. Adwokaci wspominają, jak na rozprawy sądowe stawiał się za-opatrzony w tomy książek, komen-tarzy etc. Obecnie, odbywając karę w gdańskim więzieniu, nadal zgłę-bia prawo. I zdobyte informacje sta-ra się wykorzystywać w praktyce.
Do zabójstwa nastolatki z Brąch-nówka doszło w nocy z 23 na 24 sierpnia 2002 roku, na drodze między Grzywną a Brukami Uni-sławskimi. Adrian W. czekał na nią w pożyczonym volkswagenie pas-sacie. Jak ustalił sąd, mężczyzna działał z bezpośrednim zamiarem dokonania zabójstwa. Wracającą z dyskoteki dziewczy-nę nakłonił bądź siłą wciągnął do auta. Tu zgwałcił i udusił. Zwło-ki ukrył w przydrożnym rowie. Nazajutrz odkrył je przechodzień.
Dziś można tylko zastanawiać się, jak potoczyłyby się koleje losu nastolatki, gdyby Temida inaczej postąpiła w sprawie wcześniejszej. 16 maja 2002 roku Adrian W. został skazany na 4 lata i 6 miesięcy pozba-wienia wolności za podwójny gwałt. Doszło jednak do apelacji i sprawę
rozpatrywał sąd okręgowy. 5 lutego 2003 roku utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji. W okresie mię-dzy wyrokami mężczyzna przeby-wał na wolności. W tym też czasie dokonał mordu na nastolatce. Nig-dy się do niego nie przyznał. Twier-
dził, między innymi, że dowody świadczącego o jego winie zostały spreparowane.
W sprawie zabójstwa odbyły się w Toruniu dwa procesy zakoń-czone nieprawomocny-mi wyrokami. W obu
Adrian W. został uznany winnym gwałtu i morderstwa nastolatki. Za pierwszym razem skazano go na 25 lat więzienia. Od tego wyroku odwołała się również prokuratu-ra, która domagała się dożywocia. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał przeprowadzić kolejne postępowa-nie. Wynik drugiego procesu był
jeszcze bardziej niekorzystny dla W. - dostał dożywocie. Wyrok ten stał się prawomocny dopiero w grudniu 2009 roku, po kolejnym orzecze-niu Sądu Apelacyjnego. Adriana W. ostatecznie uznano winnym i do-żywotnio wysłano za kraty. To był siódmy rok po zbrodni.
- Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, w jakiej traumie żyją do dziś rodzice zamordowanej Kasi. Ani ile psychicznie kosztowały ich lata pro-cesu. Państwo Zeganowie to skrom-ni rolnicy. W tym kontekście niewy-płacenie im do dziś owych 5 tys. zł, zasądzonych przez sąd (piszemy i tym na stronie 1 - przyp. red.) to jak kolejna odsłona tragedii - mówi Mirosław Jasik, pełnomocnik rodzi-ny zamordowanej Kasi. - W maju 2004 roku w wypadku samochodo-wym zginął 23-letni Krzysztof, syn państwa Zeganów. Od tej pory mat-ka znajduje się w depresji, ojciec nie jest już tym samym człowiekiem.
O tym, że parkowanie na toruń-skiej starówce to wielkie wyzwa-nie nie trzeba nikogo przekony-wać. Wiedzą o tym pracujący tu ludzie, właściciele działających w tym miejscu firm i osoby, które w zabytkowej dzielnicy mają coś do załatwienia. Od czasu do czasu sytuacja jeszcze bardziej się kom-plikuje, bo z powodu remontów z ruchu wyłączane są kolejne uli-ce. Tak stało się w przypadku uli-cy św. Jana a kierowcy stracili 26 miejsc parkingowych.
- Nie ma w tym kraju miasta bar-dziej nieprzyjaznego zmotoryzo-wanym - twierdzi Kazimierz Ma-kowski, który do pracy na starówkę przyjeżdża tramwajem. - Czasem aż się wstydzę za przyczajonych w bramach municypalnych, którzy tylko czekają, żeby wlepić mandat albo założyć blokadę. Jak tak dalej pójdzie, to cały handel i usługi wy-niosą się ze starówki właśnie z po-wodu parkingów.
Nasza Czytelniczka prowadzi sa-lon fryzjerski w jednej z kamienic przy ul. Szerokiej. Wykupiła abo-nament za 100 złotych, żeby móc parkować na starówce. Gdy za-mknięto ulicę św. Jana, postawiła auto przy ulicy Łaziennej.
- Straż miejska nie założyła mi blokady tylko dlatego, że im ich zabrakło. Tłumaczyłam, że mam
Rychłą toruńskiej zmuszeni parkować w tej zabytkowej dzielnicy
mieszka na Jakubskim Przedmieściu od urodzenia. Ma 19 lat, uczy się zawodu kucharz małej gastronomii. Bardzo lubi aktywność fizyczną, zwłasz-cza jazdę konną, jazdę na łyżwach i wspinanie się na ściance wspinaczkowej. Jeź-dzi konno od 12 lat, obecnie w stadninie w Gołotach koło Unisławia.(ja)
W sobotę i niedzielę 24 i 25 października z powodu robót kanalizacyjnych pod torowiskiem w ulicach Bro-niewskiego i Reja tramwaje dojeżdżać będą tylko do ulicy Sienkiewicza - tramwaje nr 1 do jej skrzyżowania z ulicą Bydgoską, tramwaje nr 2 i 4 do jej skrzyżowania z ulica-mi Bema i Broniewskiego. Na trasie Merinotex-Szosa Bydgoska-Broniewskiego--Reja-Bydgoska-Sienkiewicza--Broniewskiego-Merinotex kursować będą autobusy nr 53. Zatrzymywać się będą w pobliżu przystanków tram-wajowych. Bilety miesięczne oznaczone na linie tramwa-jowe i bilety jednorazowe skasowane w tramwajach lub autobusie linii nr 53 upraw-niają pasażerów do przejazdu z przesiadką.(n)
, mieszkaniec Słonecznych Tarasów: W pobliżu miejsca, w którym mieszkam, przy ulicy Wa-ryńskiego, znajduje się ładny park. Brakuje w nim jednak lamp - nie można pójść tam po zmroku, by pobiegać lub spacerować z psem. Szkoda też, że ludzie poniszczyli w parku ławki. Dziwi mnie nie-utworzenie wystarcza-jącej liczby miejsc par-kingowych przy nowych blokach osiedla Słoneczne Tarasy. Odpowia-da mi natomiast lokalizacja miejsca, w którym mieszkam - leży ono blisko centrum i jest dobrze skomunikowane z in-nymi dzielnicami Torunia.(ja)
abonament, że pracuję w sąsiedz-twie. Pytałam, gdzie mam w takim razie postawić samochód, sko-ro ulice pozamykano z powodu
Działkowcy z ogródków przy stawie narzekają: wzdłuż zbiornika i strach nią przechodzić
Józef Zacharski od wielu lat spaceru-je z psem właśnie w okolicach tego zbiornika. Jak przyznaje, wcześniej miejsce było bardziej zaniedbane, jednak ostatnio coś się ruszyło.- Zro-bił się większy porządek. Podcięte zostały krzewy, wyrwane chwasty. Alejka przy działkach zrobiła się wi-doczna. Problem jest jedynie w fa-talnym stanie chodnika. No i w bra-ku lamp, które czyniłyby to miejsce bardziej bezpiecznym.
- Zdajemy sobie sprawę, że na-wierzchnia jest już wysłużona - mówi Elżbieta Adamiak z Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta Torunia. - W tym roku jednak nie planujemy żadnych remontów. Będziemy mieć ten fakt na uwadze w projektowaniu bu-dżetu na przyszły rok.
Do końca grudnia nie ma też szans na zamontowanie oświetlenia. Jak jednak obiecał Marcin Kowallek, dyrektor Wydziału Gospodarki Ko-munalnej UMT, lampy z pewnością będą dopisane do przyszłych wy-datków. - Bardzo się cieszymy, że mieszkańcy sami wychodzą z taką inicjatywą i sygnalizują nam, że są takie potrzeby. Dobrze się składa, ponieważ jesteśmy w trakcie prac nad nowym budżetem. Na począ-tek będziemy jednak musieli wyko-nywać niezbędne analizy i zbadać, czy rzeczywiście jest to potrzebne - mówi dyrektor Kowallek.
Staw Kaszownik od lat jest miej-scem spacerów okolicznych miesz-kańców, jak również stałym stano-wiskiem dla toruńskich wędkarzy. Miejsce, przez długi czas zaniedba-ne, nie zachęcało jednak do częstych odwiedzin. - Strach tędy przecho-dzić - opowiada pani Maria, która
nad staw przychodzi z wnuczką. - Wybiera-my się tutaj najczęściej przed południem, bo później w tym miejscu zbierają się podejrzane typki. Oświetlenie alej-ki dałoby dużo. Przede
wszystkim odstraszyłoby chuliga-nów, którzy takie ciemności lubią najbardziej.
Niedługo ma się jednak to zmie-nić. Czy jest szansa, by Kaszownik odzyskał dawny blask?
- Mam nadzieję, że ktoś wreszcie zrobi tu porządek - mówi Józef Za-charski. - Kaszownik mógłby stać się przepiękną oazą dla mieszkańców Torunia. Trzeba tylko trochę chęci
i pracy. My będziemy trzymać kciu-ki.
Dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej zachęca:
- Wnioski pisane przez mieszkań-ców są dla nas niezwykle istotne, ponieważ dzięki nim dowiadujemy się, co można jeszcze poprawić. Dla-tego zachęcam do zgłaszania nam pomysłów i sugestii - dodaje Marcin Kowallek.
remontów. Strażnik z dziwnym uśmieszkiem na ustach doradził mi zgłosić żale w Miejskim Za-rządzie Dróg - opowiada kobie-ta. - Strefa parkowania i tak bę-dzie rozszerzona od listopada, po zakończeniu sezonu turysty-cznego. Nie rozumiem, czemu nie można zrobić tego wcześniej, skoro zabrano kierowcom ulicę św. Jana.
Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzecz-niczka prasowa Miejskiego Zarzą-du Dróg w Toruniu, tłumaczy, że sprzedawane kierowcom abona-menty nie gwarantują im miejsca do parkowania. Wyjaśnia też, że zgodnie z obowiązującymi w mie-ście przepisami strefa parkowania rozszerzona zostanie 1 listopada. Skurczy się powtórnie 1 kwietnia,
wraz z rozpoczęciem najazdu tu-rystów.
- Nie można rozszerzyć strefy wcześniej z różnych powodów. Najpoważniejszy z nich to uchwa-ła rady miasta, która daje toruń-skim przedsiębiorcom możliwość zajmowania pasa drogowego na restauracje i ogródki na prefe-rencyjnych warunkach. Mają do tego prawo do końca października - wyjaśnia Agnieszka Kobus-Pęń-sko. - Trzymając się litery prawa, nie możemy zabierać im tej możli-wości. Nie można przecież wyklu-czyć, że ktoś jeszcze będzie chciał skorzystać - uważa rzeczniczka MZD.
Zakładów mięsnych już nie ma, - mówią byli pracownicy zakładu
Z FRANCISZKIEM NAPIERAŁĄ i ROMANEM DOLATĄ rozmawiamy o pomyśle 40 byłych pracowników Tormięsu, by - skoro nie udało się uchronić budynków zakładu - ura-tować przynajmniej pamięć o nim.
Roman Dolata: Na spotkanie, któ-re niedawno zorganizowaliśmy, przyszło 40 osób. Wtedy powstał pomysł, żeby uczcić pamięć zakła-du tablicą. Doszliśmy do wniosku, że miejsce tak dla Torunia waż-ne nie może zniknąć bez śladu, tymczasem budynki dawnej rzeź-ni jakie są, każdy widzi. Nawet sztandar zakładu jest teraz poza miastem, bo w Muzeum Gospo-darki Mięsnej w Sielinku.Franciszek Napierała: Oczywiście, że ten zakład nas łączy! Proszę pana, ja tam pracowałem nieprze-rwanie przez 35 lat, przez całe moje życie zawodowe, kocham mój zakład! On nie zasługuje na to, żeby w Toruniu zaginął po nim
Moim zdaniem Toruń zasłużył na miano Europejskiej Stolicy Kultury. Mamy piękną zabytkową starówkę, odbywa się u nas wiele imprez kulturalnych. Uważam, że we właściwy sposób zabiegaliśmy o miano ESK. To, że odpadliśmy już na pierwszy etapie, uważam za niesprawiedliwe.
Wciąż trwający konflikt i brakporozumienia z Bydgoszczą w sprawie starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury miały duży wpływ na to, że nasza aplikacja została odrzucona. Toruń z pewnością dołożył wielu starań, ale niestety te starania nie były najwidoczniej wystarczające.
Toruń jest pięknym, zabytkowym miastem i zasługuje na miano Europejskiej Stolicy Kultury. Nie jestem wrogo nastawiony do Byd-goszczy, wrecz przeciwnie bardzo lubię to miasto ale niestety nie da się ukryć, że nasz bliski sąsiad wiele spraw nam wciąż utrudnia. Tak było też w walce o ESK.
Nie jestem zaskoczona tym, że odpadliśmy. Uważam, że zdecydo-wanie za mało było starań i inicja-tyw, abyśmy mogli spodziewać się zwycięstwa. Na pewno nie pomógł nam też konflit z Bydgoszczą i fakt,że mimo wcześniejszych ustaleń, Bydgoszcz sama wystartowała w konkursie zamiast wspierać Toruń.
jest nową mieszkanką Torunia od kilku dni. Została zawodniczką drużyny koszykarek Energi. Nikt inny nie zapewnia w ostatnim czasie tylu nowych postaci w Toruniu, co ten ze-spół. Veronika Bortelova jest Czeszką, gra na pozycji roz-grywającej. Ma 32 lata i duże doświadczenie koszykarskie. Występowała w rozgrywkach Euroligi oraz reprezentacji Czech. Kilka tygodni temu z drużyną narodową zdobyła tytuł wicemistrzyni świata. Pochodzi z Pragi, w drużynie USK Praga grała przez osiem sezonów. Zdobyła z nią mistrzostwo Czech. W Polsce występowała w drużynie CCC Polkowice. W toruńskim zespole zadebiutuje w sobotę 23 października, gdy Energa podejmie na swoim parkiecie Wisłę Can-Pack Kraków.(n)
Zespół Szkół nr 7 z dzielni-cy Mokre - znany w całym Toruniu ze swoich działań ekologicznych - ponownie przyczynił się do ratowania przyrody. Uczniowie placów-ki już po raz kolejny ob-chodzili Święto Drzewa. W ramach tej akcji zorganizo-wano zielony marsz ulicami osiedla, przedstawiono etiu-dę zatytułowaną „Drzewo” i co najważniejsze - pierw-szoklasiści własnoręcznie posadzili młode drzewka. Ekologiczne święto było także okazją do spotkania z leśnikiem i rozstrzygnię-cia ogłoszonych w szkole konkursów plastycznych. Przypomnijmy, że wcześniej uczniowie placówki na Mo-krem m.in. prowadzili akacje profilaktyczne i sprzątaliStrugę Toruńską. (jwn)
ślad. Czy pan pamięta chociażby kiełbasę toruńską?
Franciszek Napierała: Bo powsta-ła na bazie szynki eksportowanej
na Zachód, a konkretnie z jej ka-wałków, które zostawały po tym, gdy szynkę pakowano do pusz-ki. Szynka wcześniej przez kilka tygodni była bardzo starannie peklowana, to był produkt naj-lepszej jakości, a sama kiełbasa
powstawała według starannie przestrzeganej receptury, opra-cowanej w latach pięćdziesiątych przez naszych technologów.
Franciszek Napierała: Mamy po-mysł, by zamontować ją na rogu ul. Targowej i Szosy Lubickiej. Z li-stą w tej sprawie, podpisaną przez czterdzieści osób byliśmy już na-wet w Urzędzie Miasta, tam nam jednak powiedzieli, że magistrat nie może w tej sprawie nic zrobić, bo to własność prywatna. Będzie-my jednak próbowali wszystkiego, by ta tablica się pojawiła.
Roman Dolata: Nie, mamy też sporo materiałów dotyczących przeszłości zakładu. Myślimy więc o tym, by opracować broszurkę na jego temat, do tego jednak potrze-ba sponsorów, ale mamy nadzieję, że uda nam się ich znaleźć.
Kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców Lejdy gości od śro-dowego wieczora w Toruniu. Ich wizyta to efekt tradycyjnej, trwa-jącej już od wielu lat wymiany or-ganizowanej przez Towarzystwo Miast Partnerskich Torunia i jego lejdejski odpowiednik. Program wizyty jest bogaty. Holenderscy goście nie tylko zwiedzą Toruń, a przy okazji Chełmno i Chrystkowo, ale skorzystają także z programów indywidualnych. Holendrzy za-interesowani są m.in., jak działa Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy przy Ligi Polskiej i jakie doświad-czenia ma „Azyl” - stowarzyszenie wspierające ofiary przemocy wrodzinie. W czwartek delegacja lejdejczyków odwiedziła Zespół Szkół nr 8 i na Rubinkowie i być może efektem wizyty będzie trwa-ła współpraca z jedną ze szkół w Lejdzie. Na zdjęciu: holenderscy goście w stołówce akademickiej przy Słowackiego.(r)
Strażnicy miejscy, którzy przedwczo-raj w łódzkim biurze PiS obezwładnili Ryszarda C. Nie wiedzieli, że mężczyzna ma ostrą broń. Do biura weszli po tym, jak z biura PiS-u wybiegł jakiś mężczy-zna i powiedział, że szaleje tam człowiek z gazem.
Mimo tragicznych wydarzeń, nie potrafi zrezygnować z języka pełnego oskarżeń i nienawiści wobec ludzi, którzy nie zgadzają się z jego sposobem postrzega-nia rzeczywistości. Oskar-ża rząd o wszystkie złe wypowiedzi i czyny wobec PiS. Chce kontroli Interne-tu i programów telewizji prywatnych, jak np. „Szkło kontaktowe”, gdzie w spo-sób żartobliwy przedstawia się wydarzenia dnia. Innych oskarża o nienawiść, a sam mówi: „Każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii nienawiści, będzie już po prostu wzywaniem do morderstw, ktokolwiek je wypowie - czy to będzie polityk czy dziennikarz”. Za-myka w ten sposób usta tym, którzy chcą go krytykować.
Do wczoraj był szefem śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, a dziś jest już przewodniczącym całe-go związku. Zastąpił na tym stanowisku Janusza Śniad-ka. Duda został wybrany wczoraj stosunkiem głosów 166 do 139. Przed głosowa-niem, podczas prezentacji programu, Duda mówił, że nie kandyduje, by spełnić swoje osobiste ambicje, lecz żeby zrealizować ocze-kiwania wielu członków „Solidarności”. Ma 48 lat. Mieszka w Gliwicach. Jest żonaty i ma dwoje dzieci.
przerabiane były w Czarżu, u krewniaka księdza dyrektora.
odmrożonych dziecka
W całej Francji od ponad tygo-dnia trwają strajki przeciw refor-mie emerytalnej. Związkowcy zaostrzają akcję, aby zwiększyć presję na senatorów, którzy w tym tygodniu mają głosować nad tek-
stem reformy, przewidującej m.in. wydłużenie z 60 do 62 lat wieku emerytalnego. Wcześniej projekt ustawy przyjęła już izba niższa. Prezydent Sarkozy powiedział, że nie ugnie się w obliczu fali prote-
stów i doprowadzi reformę eme-rytalną do końca.
Francja jest coraz bardziej spa-raliżowana. Taksówkarze mówią o bankructwie, bo nie mają gdzie kupić paliwa. Demonstranci za-
blokowali najważniejsze maga-zyny z paliwem. Blokowane są lotniska, ulice, komunikacja miej-ska. W stan gotowości postawiono wojsko, policjantów i straż pożar-ną.(kam)
Organizacja zapłaciła tylko karę za łamanie unijnych procedur.
Nielegalne było samo przera-bianie unijnych darów, za co Ca-ritas zapłacił 33 tysiące zł Agen-cji Rynku Rolnego. Przy samym rozdzielaniu żywności ubogim do przestępstwa nie doszło - ustali-ła policja gospodarcza Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgosz-czy. To wynik ośmiomiesięcznego śledztwa. Ks. Daniel Adamowicz,
dyrektor Caritas Diecezji Toruń-skiej, mąkę, cukier i dżemy, po-chodzące z programu Unijne Nad-wyżki Żywności, przekazywał do piekarni krewniaka w rodzinnym Czarżu pod Bydgoszczą. Tu były przerabiane na wypieki, które tra-fiały do bursy dla niezamożnychstudentów, prowadzonej przez Caritas w Przysieku.
Ks. dyrektor tłumaczył, że umowa z piekarnią „StanMar” Stanisława i Marleny Szczęsnych polegała na wymianie: Caritas daje towar za 100 zł i oczekuje pieczy-wa za 100 zł. Ksiądz nie miał żadnych sygnałów od intendentki ani księ-gowej, by rozliczenia się
nie zgadzały. Intendentka jest jego ... bratową.
Tylko w 2009 roku Caritas prze-kazał piekarni około 35 ton mąki. Wszystkich towarów zaś na kwo-tę 42 tysięcy złotych. W zamian codziennie do bursy miało trafiać około 20 bochenków chleba oraz - od czasu do czasu - drożdżówki i pączki. I trafiało. Sęk w tym, i za-znaczał to Henryk Igliński, dyrektor
Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy, że pojawi-ły się wątpliwości co do liczb.
Ze wstępnych danych, którymi dysponowała agencja, wynikało, że ubogim wydano zaledwie połowę bochenków chle-ba, które można by upiec
z mąki przekazanej Caritas przez agencję. - Policyjne dochodzenie nieprawidłowości nie potwierdziło - przekazuje po ośmiu miesiącach śledztwa kom. Monika Chlebicz, rzecznik KWP w Bydgoszczy.
Przypomnijmy, że podobną, pro-ceduralną wpadkę przy rozdzielaniu unijnych darów dla najuboższych zaliczył Caritas Brodnica. - Okazało się, że w 2009 roku Caritas Brodnica przekazywał cukier, mąkę pszenną i masło do jednej z piekarni. Zabra-nia tego rozporządzenie Komisji Eu-ropejskiej. Produkty powinny trafiaćdo beneficjentów nieprzetworzone- zaznacza Katarzyna Szkaradek--Śliwińska z ARR w Warszawie. - Obciążyliśmy Caritas kwotą odpo-wiadającą wartości artykułów spo-żywczych i odsetkami. Zapłacił.
Lekarze zapewnili, że po rehabilitacji 10-latka będzie mogła chodzić.
- Wyniki są zgodne z oczekiwania-mi. Usunięto tkankę martwą i jest to koniec etapu leczenia zgorzeli gazo-wej. Amputowano jej 10 palców, ale nie wpływa to generalnie na zdol-ność chodzenia - mówił po operacji kierownik gdyńskiej Kliniki Medycy-ny Hiperbarycznej, dr Zdzisław Sić-ko. - Dziewczynka jest wybudzona, oddycha sama i przebywa obecnie z mamą - dodał. Wyjaśnił, że teraz le-
karze skupią się na przyspieszeniu gojenia i usuwaniu resztek tkanek martwych.
- Ale spodziewamy się wkrótce pojawienia ziarniny, czyli tkanki wy-twórczej, aby w te miejsca w przy-szłości przeszczepić skórę - powie-dział.
O poniedziałku Karina będzie pa-cjentem chirurgii dziecięcej szpitala w Redłowie, ale będzie przywożona na zabiegi w komorze.
10-letnia Karina w niedzielę trafiłaz Suwałk do gdyńskiej Kliniki Medy-cyny Hiperbarycznej Uniwersyteckie-go Centrum Klinicznego w Gdańsku. Dziewczynka, która w czasie 6-dnio-wego pobytu poza domem odmroziła stopy (wdała się w nie też gangrena), jest poddawana w Gdyni zabiegom w komorze hiperbarycznej.(tvn24)
Dieta tasiemcowa to nie jest nowość.Była już stosowana w przeszłości - do lat 30. XX wieku. Popularna była w Stanach Zjednoczonych, w szczególności wśród dżokejów - osób zawodowo zobowiązanych do jak najszczuplejszej sylwetki. Rzekomo to dzięki niej operowa diva Maria Callas zrzuciła impo-nującą liczbę 20 kilogramów w zaledwie rok. Ampułki z główką tasiemca dostępne były u zwykłych wędrownych znachorów i komiwo-jażerów.
Dieta polega na połknięciu am-pułki z główką płazińca, który na-stępnie przytwierdza się do ściany jelita i tam rozwija. Jego ciało może osiągnąć długość nawet kilkunastu metrów. Nosiciel pasożyta rzeczy-wiście traci na wadze, dodatkowo jednak zaczyna cierpieć na anemię i awitaminozę.
Pomimo wszystkich niebezpie-czeństw podobno, jak mówią nie-oficjalne źródła, po „dietę” sięgająhollywoodzcy celebryci, zdetermi-nowani do szybkiego osiągnięcia i utrzymania maksymalnie szczupłej sylwetki. Pochodzące z Chin ampuł-ki z tasiemcem zaczęły pojawiać się w Internecie, również w Polsce. Jak jednak ostrzegają specjaliści, staw-ką w tej grze może okazać się ży-cie.(dziennik.pl)
, ale czego się nie robi dla piękna
- Od 2005 roku znani polscy artyści oraz debiutanci spo-tykają się w przeddzień dnia zadusznego, aby wspólnie pokłonić się tym, którzy już ode-szli, a niegdyś zachwycali nas swoją twórczością. Tym razem wspominać będą Jonasza Koftę - mówi Wojciech Zaguła z agencji SOS Music, która jest pomysło-dawcą i producentem Festiwalu Twórczości Niezapomnianych Artystów Polskich „Pejzaż bez Ciebie”. Koncert poświęcony Jonaszowi Kofcie odbędzie się 26 października w bydgoskiej Operze Nova o godzinie 20. We-zmą w nim udział m.in.: Anna Dereszowska, Joanna Jabłczyń-ska, Małgorzata Kożuchow-ska, Joanna Liszowska, Ilona Ostrowska, Hanna Śleszyń-ska, Monika Węgiel, Andrzej Grabowski, Paweł Królikowski, Maciej Miecznikowski, Tomasz Stockinger i Maciej Zakościelny. Autorem wszystkich aranżacji jest Krzysztof Herdzin, który poprowadzi zespół podczas tego koncertu. Bilety, w cenie 80 i 100 złotych, są do nabycia w kasie bydgoskiej opery. Więcej informacji o biletach można uzyskać pod numerem telefonu: 52 3251502.
8 listopada w Toruniu w klubie Od Nowa swój najnowszy album „Blue trance” będzie promować grupa SBB. Początek koncertu o godz. 20. Zespół założył w 1971 roku Józef Skrzek wspólnie z Apostolisem Antymosem i Jerzy Piotrowskim. Dziś SBB, choć występuję w nieco zmienionym składzie, bo z węgierskim perku-sistą Gaborem Nemetzem, nadal jest czołowym przedstawicielem polskiego rocka progresywnego. Najnowszy album SBB ukaże się w sprzedaży 25 października.
Zarejestrowane 20 października 2010 r.: Agata Orłowicz, Aniela Husarz, Aleksandra Górecka, Piotr Papierkiewicz, Paweł Papierkiewicz, Oskar Cierpisz, Marta Maciołek, Aleksandra Rumińska, Kinga Gurgul.
Zgłoszone w USC w Toruniu 15 października 2010 r.: Jadwiga Adamkiewicz - 71 lat, Stanisła-wa Jasion - 89 lat.
”
Za niecały miesiąc wybory sa-morządowe. Zanim jednak zde-cydujemy o podziale mandatów i stanowisk na najbliższe cztery lata, jest okazja podsumować samorząd mijającej kadencji.
Wybieramy najlepszych samorzą-dowców, którzy cztery lata temu zdobyli swoje stanowiska dzięki Państwa głosom. W zasadzie wybie-rają ich nasi Czytelnicy, bo to Pań-stwo przysyłacie głosy, a my je tylko liczymy.
Z tych rachunków wynika, że na spore poparcie w czasie zbliżających
się wyborów może liczyć toruński radny Aleksander Rojewski. Tylko raz w tym rankingu wyprzedził go obecny prezydent Torunia, Michał Zaleski, któremu w tej chwili jednak do lidera brakuje 30 głosów.
Obaj panowie pozostawili dale-ko za sobą resztę uczestników ple-biscytu. Na trzecie miejsce wrócił w nim Zbigniew Rasielewski, szef prawicy w Radzie Miasta Torunia, którego pracę w mijającej kadencji pozytywnie oceniło 29 osób.
W rankingach sporo jednak może się jeszcze zmienić, bo wypełnione kupony, które publikujemy w „No-wościach” można dostarczać do na-szej redakcji przy ul. Podmurnej 31 w Toruniu jeszcze przez cały przy-szły tydzień.
*
..............................................................................................
..............................................................................................
naszego pozostają trwa zażarta walka o trzecie miejsce
- Powiatowy Urząd Pracy wezwał mnie w ubiegłym tygodniu za po-średnictwem poczty na indywidu-alne spotkanie. Korespondencja do mnie nie dotarła, bo listonosz za-pisał, że pod wskazanym adresem nikt nie mieszka. To nie jest prawda. Kamienica, w której mam meldunek, jest co prawda opróżniana, ale ludzie wciąż tam mieszkają, czekając na nowy przydział od miasta - opowia-da Andrzej Rutkowski z ul. Mostowej 14 w Toruniu. - Nie pojawiłem się na spotkaniu, bo nic o nim nie wiedzia-łem. To przecież nie jest moja wina. Z powodu poczty straciłem status osoby bezrobotnej, a w tym ubezpie-czenie.
Bożena Pszczółkowska-Rudnicka, zastępca dyrektora PUP w Toruniu przyznaje, że nieusprawiedliwiona
Jest szansa na przywrócenie
nieobecność na wyznaczonym w pośredniaku spotkaniu rzeczywi-ście oznacza utratę statusu osoby bezrobotnej. - Rozumiemy jednak, że czasem wina może nie leżeć po stronie osoby bezrobotnej. W takich przypadkach należy złożyć wyja-śnienia na piśmie i wtedy jest szansa na przywrócenie statusu osoby bez-robotnej - zapewnia Bożena Pszczół-kowska-Rudnicka.
3337110BDBRB.EPS
na pewno znajdzie wielu amatorów
Całość została zmodernizowana i uzupełniona nowymi podzespo-łami, takimi jak silnik wysokopręż-ny - po raz pierwszy w tym modelu - współpracujący z automatyczną skrzynią biegów.
Model CR-V 2010 powstał na bazie zaawansowanego projektu stylistycznego poprzedniej wersji nadwoziowej. Przeprojektowano tu przedni i tylny zderzak, wymie-niono osłonę chłodnicy oraz zasto-sowano nowe obręcze aluminiowe o średnicy 17 cali (5-ramienne) i 18 cali (10-ramienne).
Po raz pierwszy w historii mode-lu „alufelgi” wchodzą w skład wy-posażenia standardowego wszyst-kich jego wersji. Zmodyfikowanezderzaki zostały pokryte lakierem w kolorze nadwozia na większej niż dotychczas powierzchni, co podkre-śla wysoką klasę samochodu.
We wnętrzu modelu CR-V 2010 wprowadzono liczne zmiany, dzięki którym stylistyka kabiny pasażer-skiej stała się bardziej atrakcyjna.
W nowej Hondzie CR-V zasto-sowano zmodernizowany system audio, który w wybranych wer-sjach daje możliwość podłącze-nia urządzeń typu iPod lub MP3. Wejście USB umieszczono w dys-
kretnym miejscu, w górnej części schowka przed pasażerem, dzięki czemu wszystkie kable i gniazdka wejściowe pozostają w ukryciu.
W Hondzie CR-V 2010 zastoso-wano uznany silnik Diesla i-DTE-Ci-DTEC. Jest on mocniejszy od jednostki i-CTDi oferowanej w po-przedniej wersji modelu oraz speł-nia wymogi najnowszych norm emisji spalin, Euro 5.
Dodatkowym elementem podno-szącym atrakcyjność modelu jest możliwość nabycia wersji z jed-nostką wysokoprężną oraz auto-matyczną skrzynią biegów.
Takie zestawienie zastosowano w modelu CR-V po raz pierwszy.
Silnik i-DTECi-DTEC, przenoszący moc za pośrednictwem przekład-ni automatycznej, zyskał duże uznanie wśród użytkowników modelu Accord, m.in. za sprawą wysokiego momentu obrotowego osiąganego w szerokim zakresie prędkości.
Przekładnia stosowana w mo-delu CR-V została przeprojekto-wana pod kątem charakterystyki układu napędu na cztery koła oraz możliwości wykorzystywa-nia samochodu w różnych wa-runkach drogowych.
Najnowsza jednostka wysoko-prężna Hondy została wyposa-żona w system wtrysku common rail trzeciej generacji firmy Bosch,który dba o precyzyjne dawkowa-nie paliwa.(zj)
Ekskluzywne wy-posażenie wnętrz, porady specjalistów od renowacji, witra-że, a nawet oferty pielgrzymkowe - te i wiele innych pozycji wzbudziło zain-teresowanie gości targów.
Wzięło w nich udział blisko 100 wy-stawców. Organizatorzy zmienili ich formułę tak, by każdy zainteresowany budową, remontem, ekskluzywnym wyposażeniem wnętrz, renowacją budynku czy sprzętu, a nawet zaku-pem zabytkowej nieruchomości, mógł znaleźć coś dla siebie. W poprzednich latach stoiska targowe skupiały jedy-nie specjalistów z branży. Tegorocz-
ne atrakcje przyciągnęły także wiele osób z nią niepowiązanych.
W sobotę tradycyjnie ceny arty-kułów na stoiskach spadły nawet do 50 procent wartości, w związku z tym zainteresowanie towarami było duże. Ponadto można było zasięgnąć porady specjalistów od renowacji, adaptacji, wykończenia i wyposaże-nia obiektów. Wśród nich znaleźli się między innymi producenci stylowe-go oświetlenia, fontann, kominków, kotłów, chemii budowlanej a także oferujących nowoczesne systemy zwalczania wilgoci i zagrzybień, osu-szania murów, dociepleń budynków.
Dodatkowo swoją ofertę pielgrzym-kową przygotowały biura podróży, witrażyści, producenci elementów kutych, pracownie rzemiosła arty-stycznego, firmy zabezpieczające ele-wacje przed ptakami, najwyższej ja-kości wyroby ceramiczno-tytanowe, materiały plastyczne i do konserwacji wszelkiego rodzaju wyrobów.(mr)
Podniosłe chwile przeżyli niedawno pierwszoklasiści z toruńskiej Szkoły Podstawowej nr 1 na Wielkich Gar-barach. W odświętnych strojach, przy dźwiękach poloneza i na oczach rodziców złożyli uroczystą przysięgę klas pierwszych. Dzieci najpierw powtórzyły treść ślubowania, a potem przeszły przez symboliczną „bra-mę mądrości”, która ma ich poprowadzić w świat wiedzy i nauki. Po oficjalnych uroczystościach wszystkimzgromadzonym zaprezentował się szkolny Kabarecik „Smyk”. W piątek, 22 października świeżo upieczeni uczniowie z jedynki wraz ze starszymi kolegami wezmą udział w corocznym święcie swojej szkoły nazwanym potocznie jej „imieninami”.(jwn)
przyciągnęły także ludzi spoza branży
Przemoc w rodzinie
tego , ale specjaliści zauważają pierwsze pozytywne skutki nowelizacji ustawy
- To głupie podejście - zapewnia Da-nuta Gadziomska, szefowa miejskie-go Ośrodka Edukacji i ProfilaktykiUzależnień w Toruniu, która kieru-jąc znajdującą się w tym samym bu-dynku izbą wytrzeźwień od lat mó-wiła o skali znajwiska, które dopiero od niedawna zaczyna być poważnie traktowane także przez ustawodaw-ców. - Mężczyźni mogą także stać się ofiarą przemocy rodzinnej i tokażdego typu. Od psychicznej, przez ekonomiczną, po fizyczną. Stanowiąfaktycznie zdecydowaną mniejszość naszych klientów, ale zdarzają się tygodnie, że codziennie przychodzą panowie z poważnymi problemami tego typu. I bywają to osoby z róż-nych warstw społecznych.
Istotną zmianę w systemie pomo-cy ofiarom wprowadza obowiązują-ca od sierpnia tego roku nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemo-cy w rodzinie. - Ustawa dziś nakła-da na gminy chociażby obowiązek powołania zespołów interdyscypli-narnych, które grupują fachowców związanych w różny sposób z tym zjawiskiem - wyjaśnia Danuta Ga-dziomska. - Takie nieoficjalne ze-społy funkcjonowały już wcześniej, chociażby w naszym ośrodku. Teraz mają silną podstawę prawną. A cho-dzi o ułatwiony przepływ informacji na temat sprawców przemocy.
Jak to działa w praktyce? Psy-cholog, policjant, pracownik so-cjalny, kurator, a także prokurator i przedstawiciel oświaty mają wspól-nie omawiać przypadki przemocy. Dzielić się wiedzą, przy czym mogą swobodnie przetwarzać dane oso-bowe sprawcy przemocy. - To uła-twia szybkie podejmowanie decyzji.
Przykład? Chociażby sprawa przy-wrócenia praw rodzicielskich matce w przypadku, gdy ojciec, pod które-go opieką dotąd dziecko przebywało, pobił je. Znam przypadek, że dzię-ki funkcjonowaniu takiego zespołu sąd rodzinny podjął taką decyzję w ciągu jednego dnia - dodaje Danu-ta Gadziomska.
Powstający właśnie system okre-śla, że to właśnie policjant ma obo-wiązek rozpoznać na miejscu zjawi-sko przemocy w rodzinie. W tym celu prowadzono specjalne szkolenia dla mundurowych. - Zapewniam, że po-licjanci po takim szkoleniu nie będą powtarzać wcześniej funkcjonują-cych stereotypów, że to co w rodzi-nie, to prywatna sprawa, że kobieta sama jest sobie winna, bo takiego faceta wybrała. To dziś nie jest pry-watna sprawa, przypadki przemocy w rodzinie są ścigane z urzędu - pod-kreśla Danuta Gadziomska.
Kruszewski, prawnik, który zajmo-wał się dziesiątkami spraw tego typu. Ze zjawiskiem przemocy w rodzinie wiążą się bowiem zawsze problemy natury prawnej, które za ofiarę starasię rozwiązać specjalista.
Wojewódzki koordynator krajo-wego programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, Beata Sulima, przyznaje, że szczególnie w mniej-szych gminach problem ten był do-tąd spychany na dalszy plan. - Grupy robocze, niesformalizowane, poma-gające ofiarom przemocy, działały,ale zespołów, o których mówi nowe-lizacja jeszcze w wielu gminach nie powołano. Problem w tym, że usta-wa nie określa terminu ich powoła-nia. Mam jednak zapewniania, że powstaną do końca roku. Najlepsza sytuacja jest w dużych miastach, np. w Bydgoszczy, gdzie z powodzeniem działa centrum wsparcia rodziny, w Toruniu, Włocławku i Grudziądzu. Uważam, że system, mimo proble-mów finansowych, zostanie wdrożo-ny niebawem.
W ubiegłym roku 5912 osób uznano w naszym województwie za spraw-ców przemocy w rodzinie. W tym 294 kobiety, 5600 mężczyzn i 18 nieletnich. Najczęściej sprawcy byli pod wpływem alkoholu - 4249 osób. Do izb wy-trzeźwień przewieziono 1388, a do policyjnych aresztów (w celu wytrzeź-wienia) 965 osób.
pod tym numerem działa Telefoniczne Pogotowie dla Ofiar Przemocy wRodzinie. Dzwonić można codziennie w godzinach 17-22. Przy telefonach dyżurują prawnicy i psy-cholodzy.
Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemo-cy w rodzinie wprowadziła możliwość przymusowego skierowania sprawcy prze-mocy na zajęcia korekcyj-no-edukacyjne, podczas których osoby te są uczone sposobów rozwiązywania problemów bez używania przemocy. W naszym wo-jewództwie wyszkolono osoby prowadzące tego typu zajęcia. Prowadzą je zawsze dwuosobowe zespoły składające się z mężczyzny i kobiety. Pro-gram ten powstał w USA dla mieszkających tam Polaków.
- tyle razy interweniowano w zeszłym roku na terenie naszego województwa, reagując na zgłoszenia przypadków przemocy domowej. W 5844 przy-padkach sporządzono notatki służbowe dotyczące przemocy w rodzinie. W miastach założono 3336 niebieskich kart, na wsi 2508. Łącznie za pokrzyw-dzone uznano 8500 osób, w tym 5835 kobiet, 770 mężczyzn, 1211 małolet-nich do 13. roku życia i 684 w wieku od 13 do 18 lat.
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie działa również w sieci. Pomocy i wszelkich informacji można szukać wpisując adres strony www.niebieskalinia.pl.(kieł)
Policjant podczas interwencji do-mowej ma obowiązek rozpoznać zjawisko przemocy, zaproponować ofierze objęcie ochroną, założyćniebieską kartę, awanturującego się delikwenta odstawić na izbę wy-trzeźwień i o zdarzeniu poinformo-wać zespół. Ofierze powinien teżwskazać adres ośrodka, który może udzielić jej pomocy, a często wska-zać wręcz konkretną osobę (psycho-loga, tarapeutę), do której powinna się udać.
Województwo kujawsko-pomor-skie jest od dawna wyczulone na zja-wisko przemocy w rodzienie, bowiem tylko tu funkcjonuje powołana już w 2000 roku instytucja rzecznika praw ofiar. Przy biurze rzecznika działaNiebieska Linia (800 154 030). Dy-żurują przy nim dwuosobowe ze-społy, składające się z psychologa i prawnika. - Zasada jest taka, że ja najczęściej odbieram telefony w cza-sie, gdy psycholog rozmawia z osobą, która wcześniej umówiona przycho-dzi tu na rozmowę - wyjaśnia Cezary
Z , ku-
jawsko-pomor-ską rzeczniczką praw ofiar, roz-mawia Jacek Kiełpiński.
Od 12-13 lat. Powstała wtedy ogól-nopolska Niebieska Linia, projekt polskiej Karty praw ofiary i zaczętomówić, że przemoc domowa jest ja-kimś szczególnym zjawiskiem.
W Polsce - nie tylko nękania fizycznego, ale również psychicznego
wydzielał żonie na życie po dziesięć złotych dziennie.
Nie mówi się dziś o obdukcji lekar-skiej, tylko zaświadczeniu lekar-skim, jako dowodzie. Wprowadzo-no zakaz zbliżania się do ofiary.Dziś można izolować osobę uznaną przez policjanta za niebezpieczną, a także doprowadzić do eksmisji sprawcy przemocy z własności.
Zaczyna. Byłam niedawno w Chełm-nie na rozprawie naszej klientki,
podczas której sąd z pełnym roze-znaniem tłumaczył oskarżonemu możliwe konsekwencje, wynika-jące właśnie ze zmiany tej ustawy i zmian w ustawie o policji.
Są problemy. W tej chwili ustawa nie wskazała źródeł finansowania.Będzie to wymagało dodatkowych regulacji. Na przykład w ubiegłym roku województwo dostało 25 ty-sięcy na szkolenia, w przyszłym roku mamy dostać 15, a w tym nie dostaliśmy ani grosza. Gminy nie mogą liczyć na dotacje, mogą reali-zowany zakres programu finanso-wać z „kapslowego”.
To, że odbywa się w czterech ścia-nach. Że traktowana jest jak sprawa rodzinna, że ludzie boją się przy-znać do tego. Wstydzą się, bo było to kojarzone z problemem margine-su społecznego. A przemoc zdarza się także w rodzinach naukowców. Przynajmniej co szósta rodzina w Polsce dotknięta jest tym zjawi-skiem.
Nie chodzi tylko o bicie, ale także o przemoc psychiczną, w białych rękawiczkach, a także ekonomicz-ną. Miałam taki przypadek - mąż całkiem przyzwoicie zarabiający
Sport Elana Toruń gości Tur Turek, Olimpia - Górnik Wałbrzych strona 19
Z Wisłą Kraków torunianki zagrają znów osłabione strona 18
Oficjalne statystyki Spe-edway Ekstraligi pokazują, kto w tym roku był najlep-szy, a komu miniony sezon się nie udał. Choć oczy-wiście są to suche cyfry. Dobrą średnią można sobie „nabić” komple-tami punktów w meczach ze słabeuszami. A najważniejsze są punkty w newralgicz-nych momentach sezonu - gdy przyjdzie play off. Ale, mimo wszystko, jest to jednak jakiś obraz postawy zawodników. Widać jak na dłoni, że to był sezon To-masza Golloba i żużlowców Unii Leszno, z których aż czterech znalazło się w czo-łowej dziesiątce ekstraligi! Z Unibaksu załapał się tylko Ryan Sullivan. To i tak suk-ces, bo z ekip z Bydgoszczy czy Tarnowa w dziesiątce nie ma nikogo.
Nie Marek Cieślak, trener Betardu Wrocław i reprezentacji Polski, z którym torunianie prowa-dzili rozmowy, a Sławomir Kryjom, dotychczasowy dy-rektor sportowy Unii Leszno będzie najprawdopodobniej nowym menedżerem Uni-baksu. Zastąpi na tym sta-nowisku Jacka Gajewskiego, który złożył rezygnację po ostatnim meczu ligowym. Kryjom niedawno złożył wypowiedzenie w Unii, co jej prezes Józef Dworakow-ski porównał do wybuchu wulkanu w Lesznie. Oficjalnie nazwisko nowegomenedżera Unibaksu po-znamy dopiero w połowie listopada.(pb)
Bezwzględnie najlepszym żużlow-cem w minionych rozgrywkach był Tomasz Gollob z Caelum Stali Go-rzów, który uzyskał średnią 2,675 pkt. na bieg. Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajął Janusz Kołodziejz Unii Leszno (2,521), a trzecie inny zawodnik Caelum - Nicki Pedersen (2,443).
W czołowej dziesiątce, na siódmej pozycji, ze średnią 2,098, jest Ryan Sullivan z Unibaksu. Co ciekawe - dopiero dziewiąta lokata przypa-dła Jasonowi Crumpowi z Betardu Wrocław (2,092).
Poza Sullivanem torunianie wy-padli przeciętnie. Adrian Miedziński zajmuje 17 miejsce (1,821), Chris Holder - 19 (1,78), Hans Andersen - 24 (1,694), Michael Jepsen Jen-sen - 31 (1,568), Wiesław Jaguś - 36 (1,465), a Darcy Ward - 51 (0,981). Reszta drużyny nie została sklasy-fikowana, bo „odjechała” za małobiegów.
Portal „Sportowe Fakty” rozbił te statystyki na czynniki pierwsze.
Okazuje się, że na wyjazdach rów-nież najlepszy był Gollob (2,535), a za nim uplasowali się Kołodziej (2,404) i N. Pedersen (2,267). U siebie - jak zwykle, na pierwszym miejscu Gollob (2,825), tym razem na drugim N. Pedersen (2,7), a na trze-cim Kołodziej (2,667).
Najwięcej zwycięstw mieli: Gollob (62), Jaro-sław Hampel z Unii Leszno (52) i Kołodziej (49). Naj-częściej na drugim miejscu przyjeżdżali na metę: Piotr Protasiewicz z Falubazu Zielona Góra (37), Sulli-van (36) i Crump (34).
„Mistrzami” trzecich miejsc byli za to torunianie, którzy zajmują w tej klasyfikacji trzy pierwsze lo-katy: Wiesław Jaguś (30), Hans An-dersen (29) i Chris Holder (27; tyle samo mieli jeszcze Piotr Świderski z Betardu i Sebastian Ułamek z Tau-rona Azotów Tarnów).
W mało chlubnym zestawieniu ostatnich miejsc „triumfował” Da-niel Jeleniewski z Betardu (34), przed Patrykiem Dudkiem z Faluba-
zu (25) i Juricą Pavlicem z Unii L. (25).
Aż po pięć defektów motocykli zaliczyli: Jele-niewski, Maciej Janowski z Betardu i Robert Koście-cha z Polonii Bydgoszcz. Pięć wykluczeń miał Da-vid Ruud z Caelum, po cztery: Przemysław Paw-licki z Caelum, Greg Han-cock z Falubazu, Rune Holta i Peter Karlsson
(obaj z Włókniarza Częstochowa). Po dwa razy taśmę dotykali Janow-ski, Fredrik Lindgren z Falubazu, Marcin Rempała z Taurona i Jen-sen. Niewiele było upadków. Dwa razy leżał Szymon Woźniak z Polo-nii (plus dziesięciu zawodników po jednym razie), ale ta statystyka jest nieco myląca, bo nie obejmuje po-wtarzanych wyścigów.
Najwięcej punktów wywalczył Hampel (219), drugi pod tym względem był Gollob (216, ale pa-miętajmy, że Caelum odpadło już po pierwszej rundzie play off), a trzeci Crump (214).
Na torze najczęściej pokazywali się: Crump (109 wyścigów), Sulli-van (102), Janowski (101) i Holder (100).
W liczbie zdobytych bonusów brylowali Damian Baliński, Troy
Lider Caelum Stali Gorzów był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem tegorocznej ekstraligi
Batchelor (po 26) oraz Kołodziej (24, wszyscy z Unii L.).
Najwięcej punktów i bonusów zdobyli łącznie zawodnicy Unii L. (1052 + 126 na 20 meczów). A oto dorobek pozostałych: Falubaz - 883 + 89 na 20, Unibax 895 + 100 na 20, Betard 884 + 95 na 20, Tauron 637 + 66 na 16, Caelum 772 + 72 na 16, Włókniarz 624 + 52 na 16 i Polonia 657 + 68 na 16.
Najczęściej po 5:1 wygrywali lesz-czynianie (31,42 proc), gorzowianie (19,58) i wrocławianie (16,67), po 4:2 zielonogórzanie (19,39), lesz-czynianie (18,92) i torunianie (18), remisowali gorzowianie (37,08), wrocławianie (36,67) i tarnowianie (34,76).
Z kolei najwięcej przegrywali po 2:4 bydgoszczanie (20,59), często-chowianie (20,34) i zielonogórzanie (17,69), zaś po 1:5 częstochowianie (23,73), tarnowianie (23,61) i byd-goszczanie (22,59).
W środę dokończono trzecią kolejkę spotkań w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Rywalizowano w grupach A-D.(nad)
Inter Mediolan - Tottenham Hotspur 4:3 (4:0) 1:0 Zanetti (2), 2:0 Eto’o (11, karny), 3:0 Stanković (14), 4:0 Eto’o (35), 4:1 Bale (52), 4:2 Bale (90), 4:3 Bale (90). FC Twente - Werder Brema 1:1 (0:0) 1:0 Janssen (75), 1:1 Arnautovic (80).
Schalke 04 Gelsenkirchen - Hapoel Tel Awiw 3:1 (1:0) 1:0 Raul (3), 2:0 Raul (58), 3:0 Jura-do (68), 3:1 Shechter (90). Olympique Lyon - Benfica Lizbona 2:0 (1:0) 1:0 Briand (21), 2:0 Lisandro (51).
Glasgow Rangers - Valencia CF 1:1 (1:0) 1:0 Edu (34), 1:1 Edu (46, sam.). Manchester United - Bursaspor 1:0 (1:0) 1:0 Nani (7).
Panathinaikos Ateny - Rubin Kazań 0:0. FC Barcelona - FC Kopenhaga 2:0 (1:0) 1:0 Messi (19), 2:0 Messi (90).
17.45 Piłka nożna, 10 kolejka ekstra-klasy Polonia Bytom - Śląsk Wrocław.
20.00 Piłka nożna, Korona Kielce - Legia Warszawa (także w Orange Sport).
Dwukrotny mistrz olimpijski (Tokio, Meksyk) Jerzy Kulej ukończył 70 lat
Mark Webber i Fernardo Alonso to faworyci do tytułu zdaniem Roberta Kubicy
Wspaniały pięściarz okresu lat 50. i 60. Jerzy Kulej kilka dni temu (ur. 19.10. 1940 r.) świętował jubileusz 70. urodzin. Obok Zbigniewa Pie-trzykowskiego (4-krotny mistrz Eu-ropy), Leszka Drogosza (3-krotny mistrz Europy) należy do najbar-dziej utytułowanych podopiecznych legendarnego trenera Feliksa Stam-ma. Nikt z biało-czerwonych ani wcześniej, ani później nie stanął dwa razy na najwyższym stopniu olimpij-skiego podium. Ta sztuka udała się tylko Jerzemu Kulejowi. Pierwsze olimpijskie złoto wywalczył w 1964
roku w Tokio, pokonując w finale Jewgienija Frołowa (ZSRR). Czte-ry lata później na ringu w dalekim Meksyku wygrał z Kubańczykiem Enrique Regueiferosem.
- Tę potyczkę wygrałem 3:2 na punkty. Zwyciężyłem dzięki deter-minacji, której teraz często brakuje naszym pięściarzom - wspominał meksykański finał. Był również dwu-krotnym mistrzem Europy (1963, 1965 r.) i wicemistrzem (1967 r.).
Kulej bokserską karierę rozpoczął mając 16 lat w Starcie Częstochowa i kontynuował ją w stołecznej Gwar-dii. W reprezentacji narodowej za-debiutował 23 czerwca 1958 roku w Bydgoszczy przeciwko Jugosła-wii, pokonując Viticia. Największe sukcesy osiągał w wadze lekkopół-średniej. Ogółem stoczył 348 walk (317 wygrał). Ukończył studia na warszawskiej AWF, z zawodu jest trenerem nauczycielem.
Koreański tor wykańczano w pośpie-chu, aby przypadkiem nie stracić możliwości organizacji Grand Prix w Yeongam. Zaledwie dwa tygodnie temu wylano tam asfalt. Kierowcy od samego początku pytali, czy aby na pewno tor będzie bezpieczny.
Jedną z pierwszych ekip, która w komplecie stawiła się na miejscu był Red Bull. Dla kierowców tego zespo-łu to bardzo ważny wyścig, bo Mark Webber i Sebastian Vettel walczą o mistrzostwo świata. Ten drugi jest w generalnej klasyfikacji trzeci i ma
czternaście punktów straty do kolegi z teamu.
Vettel wybrał się więc na małą inspekcję, żeby poznać tor, który pierwszy raz w historii będzie go-ścić najszybszych kierowców świata. Co się okazało na miejscu? Podczas spaceru niemiecki kierowca znalazł zardzewiały gwóźdź! Na trawie, tuż przy torze!
To nie przelewki. Auto Formuły 1 rozpędza się do ogromnych prędko-ści, a co może znaczyć niepożądany obiekt na torze, obrazuje historia Felipe Massy, który cudem uszedł z życiem po trafieniu w kask sprężyną z innego bolidu.
Wśród kibiców i kierowców naj-częstszym tematem sportowych rozmów jest kto zostanie mistrzem świata. Szansę na końcowy triumf w tym sezonie ma jeszcze aż pięciu kierowców.
Mark Webber ma 220 punktów, a Fernando Alonso razem z Seba-
stianem Vettelem tracą do lidera 14 oczek. Mimo, że młody Niemiec wygrał ostatnie Grand Prix Japonii i zbliżył się do swojego partnera, to krakowianin uważa, że o mistrzostwo powalczy tylko dwóch kierowców.
- Walka o mistrzostwo rozstrzygnie się pomiędzy Webberem i Alonso. Zo-stały trzy wyścigi i według mnie, to oni mają największe szanse na tytuł. Myślę, że Red Bull jest faworytem w Korei, ale pozostałe ekipy mogą być blisko. Niektóre sekcje toru będą od-powiadać Ferrari, a inne McLareno-wi - powiedział Kubica.
Prognozy pogody na weekend przewidują, że rywalizacja kierow-ców może być „uatrakcyjniona” opa-dami deszczu. Wpływ na pogodę w Azji będzie miało przemieszczanie się tropikalnego tajfunu „Megi”.
Transmisja na żywo w Polsacie - sobota godz. 7.00 kwalifikacje, nie-dziela 8.00 - GP Korei.(eurosport.pl, sportowefakty.pl)
W czwartek w Pradze odbyło się losowanie grup mi-strzostw Europy w 2011 r. Obrońcy tytułu Polacy, nie trafili na łatwych rywali. Ich przeciwnikami w grupie D będą: Niemcy, Bułgarzy i Słoweń-cy.
Po losowaniu wszyscy zgodnie stwierdzili, że biało-czerwoni zna-leźli się w najsilniejszej grupie.
- Rozmawiałem m.in. z przed-stawicielami federacji gospodarzy, Bułgarii, Niemiec i Rosji. Wszyscy są tego samego zdania. W grupie, w której znalazł się obrońca tytułu, jest jeszcze brązowy medalista oraz silna ekipa Niemiec - stwierdził An-drzej Gołaszewski, wiceprezes Pol-skiego Związku Piłki Siatkowej.
W pozostałych zagrają: grupa A: Austria, Serbia, Słowenia, Turcja; grupa B: Czechy, Rosja, Portugalia, Estonia; grupa C: Włochy, Francja, Finlandia, Belgia.(SK, pzps.pl,)